GAZETA NIE TYLKO DLA TYCH KTÓRZY DEKLARUJĄ NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ
CZASOPISMO GÓRNOŚLĄSKIE
Wybory i historia
T
en numer Cajtunga jest dość monotematyczny. Ale nic dziwnego, wybory do sejmiku województwa śląskiego - w którym od2010 roku stale zasiadali przedstawiciele Ruchu Autonomii Śląska – są raz na cztery lata. Teraz już raz na pięć. A radni RAŚ najpierw przemianowali się na radnych ŚPR a potem pod takim też szyldem wystartowali do sejmiku. I przegrali sromotnie. Co jednak ważniejsze, przegrali też z nową siłą na śląskiej scenie: partią Ślonzoki Razem. Wyrazistą, głoszącą hasła walki o narodowość śląską, język śląski i województwo górnośląskie bez żadnej Częstochowy czy Sosnowca. Program ŚPR wygląda przy tym na jałowy i nijaki. Analizie tej sytuacji, i wywiadom z liderami Ślonzoków Razem poświęcamy pół numeru. Ale w naszym odczuciu, tak, jak przed laty Związek Górnośląski musiał ustąpić pola RAŚ-owi, tak teraz RAŚ ustąpi formacji bardziej śląskiej. Ślonzokom Razem. Choć ja sam ciągle wierzę, że nie dojdzie do wojny podjazdowej, między Ślonzokami Razem a RAś-em, jak przez 20 lat między RAŚ-em a Związkiem Górnośląskim. Bo tak naprawdę, nam wszystkim, niezależnie jak rozkładamy akcenty, zależy na utrzymaniu śląskiej tożsamości, śląskiej kulturowości, w której jest miejsce dla takich jak ja, Ślůnzoków mających tylko tożsamość śląską, ale też dla Ślůnzoków czujących się Polakami, Niemcami, Czechami. To jednak wszystko nasi śląscy bracia. Ale wystarczy już o tym. W numerze też dwa teksty historyczne. Jeden o tym, że to my, Ślůnzoki, w październiku 1813 roku doprowadziliśmy do upadku tyrana Europy, Napoleona Bonaparte (poza niektórymi Francuzami i prawie wszystkimi Polakami za tyrana właśnie w Europie go uważają!). Oraz drugi o tym, że państwo polskie wcale nie odrodziło się w roku 1918,tylko dwa lata wcześniej. I to u nas, w Pszczynie. Ani więc nie ma stulecia odzyskania polskiej niepodległości, ani święto 11listopada nie ma sensu. Bo11listopada dla niepodległości Polski nie wydarzyło się nic ważnego. To święto ku czci innego krwawego dyktatora, Józefa Piłsudskiego. Tak se szataunuja, co werci sie ȏ tym poczytać. Tuż piỳknie prosza do lektury! Szef-redachtůr PS. A malkontentom, którzy będą mi doradzać zmianę korekty: drukarnia naciskała, że już chce materiały, więc Cajtung poszedł do druku bez korekty.
NR 6/7 9 (78) 2018r.2015r. ISSN 2084-2384 NR INDEKSU 280305 CENA 3,00 ZŁ (8% VAT) (42)październik CZERWIEC/LIPIEC
Jerzy Gorzelik
Człowiek który przed laty wprowadził śląskość na salony.
A 21PAŹDZIERNIKA SPOWODOWAŁ JEJ KLĘSKĘ. Czytaj str. 4-9
2
październik 2018r.
Ślůnski trzęsienie ziemi Przez ogólnopolskie media przebiegła informacja, że śląscy regionaliści stracili miejsca w sejmiku województwa śląskiego. Teraz trwa o niego bój, bo PiS ma 22 radnych, Koalicja Obywatelska (PO-Nowoczesna) - 20, SLD – 2, PSL -1 .Jak nietrudno policzyć, PiS-owi wystarczy podkupić jednego radnego dowolnej innej formacji, by mieć większość. Starania takie czyni, oferty składa. Jeśli mu się uda, będzie to „zasługa” Jerzego Gorzelika. Bo jego pycha i arogancja spowodowały, że w sejmiku żadnej śląskiej reprezentacji nie ma.
P
rzez ogólnopolskie media przebiegła informacja, że śląscy regionaliści stracili miejsca w sejmiku województwa śląskiego. Teraz trwa o niego bój, bo PiS ma 22 radnych, Koalicja Obywatelska (PO-Nowoczesna) - 20, SLD – 2, PSL -1 .Jak nietrudno policzyć, PiS-owi wystarczy podkupić jednego radnego dowolnej innej for-
pod regionalistycznymi hasłami. śPR zdobyła ponad 54 000 głosów, ale z tego 3000 na ziemiach nieśląskich (Altrajch, Częstochowa). Na Śląsku około 51 000. Ale Ślonzoki Razem tylko na ziemiach śląskich (gdzie indziej list nie wystawiały) zdobyły ponad 56000. Na ziemiach śląskich dokładnie 5847 głosów więcej, niż ŚPR.
reprezentantem większości z nas nie jest już RAŚ, przefarbowany na ŚPR – lecz o wiele bardziej radykalni Ślonzoki Razem. ŚPR ma sto wyjaśnień, dlaczego tak się stało. Wini kartkę do głosowania, wini Ślonzoków Razem - tylko prawdziwej winy u siebie znaleźć nie chce. Tej, że na partie śląskie nie głosuje się po to, by proponowały budowę tunelu pod katowickim rynkiem, ani by zajmowały się ścieżkami rowerowymi - tylko by przy każdej okazji upominały się o śląską tożsamość. Tłumaczyły, czym jest autonomia i dlaczego nam się należy. A Ślonzoki Razem po prostu wróciły do ideałów, które przyświecały założycielom RAŚ-u. ŚPR bajdurząc o tym, że Ślonzoki Razem rozbiły im elektorat (od kiedy to mocniejszy rozbija elektorat słabszego) – zarazem wystawiły listy w województwie opolskim. Zbierając raptem 1% głosów, ale odebrały e mniejszości niemieckiej, której elektorat (niemal 15%) rzeczywiście rozbijała. A przecież i to na śląskiej scenie bardziej sojusznik, niż wróg. Mniejszość niemiecka dla odmiany była gotowa w województwie śląskim poprzeć listy śląskie. Ale czekała aż ŚPR i Ślonzo-
Chyba właśnie o ten „regionalizm” wyborcom poszło. ŚPR wręcz unikała słowa Ślůnsk (Śląsk), zamieniając go właśnie na jakiś beznarodowy, bezideowy regionalizm. PR chciała być partią nie Śląska, lecz województwa śląskiego. Ślůnzoki pokazały, że to ich nie interesuje, że nie są regionalistami, a Ślůnzokami macji, by mieć większość. Starania takie czyni, oferty składa. Jeśli mu się uda, będzie to ”zasługa” Jerzego Gorzelika. Bo jego pycha i arogancja spowodowały, że w sejmiku żadnej śląskiej reprezentacji nie ma. Zlekceważył bowiem kompletnie partię Ślonzoki Razem, nie chciał z nią wchodzić w żadne układy, uważając, że to plankton. Tymczasem ten „plankton”, rozbił jego Śląską Partię Regionalną, zbierając więcej głosów. Za mało, by wejść do sejmiku, ale dość, by pokonać partię zadufanego wodza regionalistów. Chyba właśnie o ten „regionalizm” wyborcom poszło. ŚPR wręcz unikała słowa Ślůnsk (Śląsk), zamieniając go właśnie na jakiś beznarodowy, bezideowy regionalizm. PR chciała być partią nie Śląska, lecz województwa śląskiego. Ślůnzoki pokazały, że to ich nie interesuje, że nie są regionalistami, a Ślůnzokami. Oczywiście nie wszyscy. Część dawnego elektoratu RAŚ pozostała mu wierna, nawet
Gazeta nie tylko dla osób deklarujących narodowość śląską ISSN 2084-2384 Gazeta prywatna, wydawca: Instytut Ślunskij Godki (MEGA PRESS II) Lędziny ul. Grunwaldzka 53; tel. 0501 411 994 e-mail: megapres@interia.pl Redaktor naczelny: Dariusz Dyrda Nie zamówionych materiałów
redakcja nie zwraca.
POLSKA PRESS Sp. z o.o.,
Oddział Poligrafia, Drukarnia Sosnowiec
Nie jest to nokaut. Ale gdy coś, co miało być „planktonem” pokonuje tego, kto śnił o 8-6 mandatach w45-osoboym sejmiku, a mając 3% nawet nie zbliżył się do progu wyborczego, to mamy zmianę jakościową w śląskiej polityce. W śląskiej świadomości! Dziś O
G
Ł
O
S
Z
E
N
I
ki Razem się dogadają. ŚPR jednak żadnych poważnych rozmów podjąć nie chciała. Więc to ona – i tylko ona – jest winna, że po raz
ków Razem właśnie udowodnili, że pokonać RAŚ/ŚPR. Oni, z poglądami śląskiej wyrazistości, przez lata wypychani z RAŚ-u - gdy
ŚPR ma sto wyjaśnień, dlaczego tak się stało. Wini kartkę do głosowania, wini Ślonzoków Razem - tylko prawdziwej winy u siebie znaleźć nie chce. Tej, że na partie śląskie nie głosuje się po to, by proponowały budowę tunelu pod katowickim rynkiem, ani by zajmowały się ścieżkami rowerowymi - tylko by przy każdej okazji upominały się o śląską tożsamość. pierwszy od 2010 roku żadnej, nawet kiepskiej, śląskiej reprezentacji nie ma. Jerzy Gorzelik, osobiście ponoszący za to winę, teraz głosi, że jest gotów podjąć rozmowy, ale bez dotychczasowych liderów ŚPR i Ślonzoków Razem. Same „nowe twarze”. Co jest śmieszne. Bo dotychczasowi liderzy jego formacji (wraz z nim) się rzeczywiście skompromitowali. Ale liderzy ŚlonzoE
P
połączyli siły, potrafili, bez struktur, bez pieniędzy, samą tylko ideą - wygrać ze strukturami RAŚ/ŚPR. Byliby szaleńcami, gdyby po tym sukcesie, oddali ster jakimś „nowym, perspektywicznym liderom”. Bo jak na razie udowodnili, że to oni (w odróżnieniu od ŚPR) rozumieją śląską duszę. Że to oni wiedzą, czego chce Ślůnzok. Adam Moćko Ł
A
T
N
Dziękują wszystkim, którzy oddali na nas swój głos. Za wiarę, że ty MY reprezentujemy rzeczywiste śląskie interesy. Ponad 56 000 oddanych głosów czyni nas najmocniejszym śląskim ugrupowaniem.Mobilizuje nas do jeszcze cięższej pracy nad potrzymaniem śląskiej tożsamości, godki, naszej kultury i świadomości, ze naszą ojczyzną jest Śląsk! Dołożymy wszelkich starań, by już za rok w polskim parlamencie, a za pięć lat w Sejmiku, znalazła się richtig śląsko reprezentacjo. Bydymy się jeszcze wszyjscv radować! Niy domy się spodobać Polokom! Tuż parzcie tam jako! My patrzymy, coby nasz hajmat zaś stoł sie richtig nasz! Forsztand Partie Ślonzoki Razem
E
październik 2018r.
3
Pragnę osobiście – i gorąco – podziękować tym wszystkim, którzy w wyborach zagłosowali na partię Ślonzoki Razem lub na Śląską Partię Regionalną. Tym, którzy zaangażowali się w kampanię wyborczą po stronie którejkolwiek z nich. Wasze głosy, wasza praca – nie poszły na marne. Wbrew bajdurzeniu o klęsce wyborczej, jesteśmy dziś mocniejsi, niż kiedykolwiek. Bo tej klęski nie poniosła śląska idea, a jedynie kilku panów, którzy byli, a przestali być radnymi sejmiku. Śląska idea zyskała, bo okazało się, że ktoś, kto próbuje śląskość zawłaszczyć – ponosi klęskę. To dla nas wszystkich wielka nauka na przyszłość. Jeśli wyciągniemy z niej wnioski – jesteśmy zwycięzcami tych wyborów. Zwycięzcami są ci wszyscy, którzy zrozumieli, co się stało. Którzy zrozumieli, że nijaki regionalizm, zamiast śląskości – jest drogą donikąd. Przegranymi są ci wszyscy, którzy winy ŚPR szukają wszędzie, poza ŚPR-em. Idiotami natomiast – nie boję się użyć tego słowa, nawet jeśli stracę część czytelników – są ci, którzy twierdzą, że Ślonzoki Razem rozbiły elektorat ŚPR. Słowa takie miałyby sens, gdyby ŚPR zdobyło 6% głosów, a Ślonzoki Razem 2% - i tych głosów zabrakło ŚPR-owi do sejmikowych mandatów. Ale twierdzenie, że ten, który zrobił lepszy wynik rozbił głosy temu, który zrobił słabszy – jest dowodem niedowładu umysłowego. Jestem całym sercem za zjednoczeniem śląskiego ruchu. Ale trudno go jednoczyć z tymi, którzy nie umieją myśleć. Trudno z Jerzym Gorzelikem, który 23 października napisał: „Przypuszczenie, że choć 10% głosów na
listę ŚR oddano świadomie jest świadectwem dużego poczucia humoru”. On nadal myśli, że tylko on reprezentuje Ślązaków, a 56 000, które oddało głosy na Ślonzoków Razem (na niego sześć tysięcy!) się pomyliło! Obraża śląski elektorat, bo go nie wybrał. W wyborcach szuka winy, a nie w sobie…. Jestem całym sercem za zjednoczeniem śląskiego ruchu. Ale bez arogantów. Bez ludzi, którzy zamiast słuchać, czego chcą Ślązacy – próbują im wmówić, czego mają chcieć. Jestem całym sercem za zjednoczeniem śląskiego ruchu. Ale zgodnie z wolą wyborców, czyli na równych prawach Ślonzoków Razem i ŚPR. Dopraszając do tego Związek Górnośląski, Ślonsko Ferajna, Demokratyczną Unię Regionalistów Śląskich i inne organizację. Jako redaktor naczelny Ślůnskigo Cajtunga, a zarazem jedyna osoba, która należy do jednej partii (Ślonzoki Razem) ale kandydowała- za zgodą swojej – z drugiej (ŚPR), deklaruję gotowość mediacji, a także organizacji kongresu zjednoczeniowego śląskiego ruchu. Jeśli do niego nie dojdzie, nadal będziemy się wzajemnie wyniszczać. Jo Ślůnskowi pszaja. Mogą do niego robić. Ino trzeja przepomonieć swady i siednonć cuzamyn do godki. Abo piercie sie dali! I szkamdejcie, coście przegrali. Przegrocie zaś!
DARIUSZ DYRDA
4
październik 2018r.
Śląska nie stać na kolejne błę Rozmowa z LEONEM
- Lyjo, je żeś rod? Padali, co Ślonzoki Razem to polityczny plankton, a nafasowaliście lepszy wynik, jak Śląska Partia Regionalna, kiero miała wzionć 4 mandaty? - Rod? Niy idzie tak pedzieć. Padali tyż, co my sztartli, coby rozbić elektorat tyj ŚPR. Ale do mie niŷ boło ŚPR, niy boło PiS-u ani PO. My sztartli, coby nafasować mandaty. Niy udało sie, ale byli my blisko. Bliżyj, jak tŷn ŚPR. Tuż o fest sukcesie godać niŷ idzie. Ale ja, jeżech rod! My zrychtowali partyjo, kiero mo jedno hasło: ślůnsko tożsamość. I 56 000 ludzi dało tymu sztimy. Tera muszymy fest harować, coby za piynć lot boło to
SWACZYNĄ, liderem ślonzoków Razem
od tego, że Ślonzoki Razem pierwsze zarejestrowały partię, więc to nie my rozbijaliśmy, a nam rozbijano. Czy od tego, że dostaliśmy lepszy wynik od ŚPR, więc opowieść, że my im rozbiliśmy elektorat jest śmieszna. Oni sobie wymyślili, że co by nie zrobili, śląski elektorat mają. A moje środowisko doskonale widziało, że RAŚ w ostatnich kilku latach, a potem ŚPR już zupełnie, wypięła się na śląskość, mówiąc jednak po naszemu, rziciom! Ci, dla których śląskość jest ważna, nie byli już wyborcami ŚPR, nie było politycznej siły, która by ich reprezentowała. Partia Ślonzoki Razem jest odpowiedzią na to zapotrzebowanie. Wyniki do sejmiku pokaza-
Mercika fuchy wicemarszałka województwa, a dla wielu innych miejsca w spółkach, urzędach. Teraz przekonamy się, czy to śląscy ideowcy, czy karierowicze. Wierzę, że część to ideowcy, bo wtedy można myśleć, o budowaniu wspólnie czegoś razem. Wspólnie, bo Ślonzoki Razem przegrane nie są. Media nasze istnienie przemilczały, ŚPR nas lekceważył, dawano nam wynik na granicy błędu statystycznego. Tymczasem my dostaliśmy lepszy wynik do sejmiku niż ten ŚPR, mamy kilku radnych w gminach. Po 21 października 2018 roku marginalne podobno Ślonzoki Razem stały się wiodącą śląską organizacją. To nie jest przegrana, tylko wygrana! Gdy-
Moje środowisko doskonale widziało, że RAŚ w ostatnich kilku latach, a potem ŚPR już zupełnie, wypięła się na śląskość, mówiąc jednak po naszemu, rziciom! Ci, dla których śląskość jest ważna, nie byli już wyborcami ŚPR, nie było politycznej siły, która by ich reprezentowała. Partia Ślonzoki Razem jest odpowiedzią na to zapotrzebowanie. Wyniki do sejmiku pokazały, że lepiej wiemy, czego chcą Ślůnzoki. My nie chcemy ich przerobić na mieszkańców wspólnego regionu z Sosnowcem i Częstochową, my chcemy zostać Ślůnzokami. Tym się od ŚPR różnimy, i tym wygraliśmy. 150 000. A nawet za rok, bo bydymy sztartować do Senatu. Chocia jedŷn senacki mandat, bydzie sukcesŷm. Uwdy powiỳm: ja, je żech rod! - Przejdźmy na polski, żeby więcej czytelników rozumiało… - Proszę bardzo, nie brzydzę się językiem polskim. - Więc wróćmy do tego zarzutu o rozbicie śląskiego elektoratu. - Nawet nie wiem, od czego zacząć. Czy
ły, że lepiej wiemy, czego chcą Ślůnzoki. My nie chcemy ich przerobić na mieszkańców wspólnego regionu z Sosnowcem i Częstochową, my chcemy zostać Ślůnzokami. Tym się od ŚPR różnimy, i tym wygraliśmy. - O wygranej trudno mówić, ani was, ani ich w sejmiku nie ma. - Przegrani są oni, bo tam byli, a ich nie ma. Ponieśli klęskę. Teraz ich liderzy, odcięci od stołków muszą poszukać sobie normalnej roboty. Ciekaw jestem, jak ta partia będzie funkcjonować, gdy nagle nie będzie dla
byśmy mieli mandaty w sejmiku, byłbym szczęśliwy, z tego co jest – jestem bardzo zadowolony! - Ale gdyby ŚPR i Ślonzoki Razem poszły razem, mandaty by były! - Gdyby babcia miała wąsy, byłaby dziadkiem! Mimo licznych animozji między mną a Gorzelikiem i Mercikiem (a naszego sekretarza, Andrzeja Rocznioka, jeszcze większych) – byliśmy gotowi na rozmowy. Znamy się przecież jak łyse konie, razem przez lata budowaliśmy siłę RAŚ-u. Byłem w stanie zapo-
mnieć, że cztery lata temu nagle Mercik i Gorzelik uznali, że ja już w RAŚ-u nie jestem potrzebny i mnie z niego wywalili. Ważniejszy od uraz jest Śląsk. Ale oni na wyciąganą do zgody rękę – pluli! Ich oferta dla naszego środowiska brzmiała: „chcecie zgody? To idźcie na emeryturę, albo gdziekolwiek, i nie wtrącajcie się, boście są nieprzydatni”. To była ich oferta nie tylko dla nas – bo to byśmy może zrozumieli, ale dla naszej wizji działania. Ślonzoki Razem są na to odpowiedzią!
wiać, a nie być wezwany na dywanik. Mogę rozmawiać z RAŚ-em, który najpierw przemyśli, czemu w ciągu ostatnich kilku latach z wiodącej siły w regionie, stał się siłą marginalną. Może to małostkowe, ale z RAŚ-em, który rozmowę zacznie od przeproszenia mnie, za wyrzucenie, tylko dlatego, że miałem inną wizję działania, niż Gorzelik i Mercik. RAŚ to dwadzieścia lat mojego życia, tego się na hasiok wyrzucić nie da. Ale nie będę się pchał, jeśli tam nadal pretorianie Gorzelika nie chcą ze mną rozmawiać.
- A ta wizja działania to? - Po co o to pyta redaktor naczelny Ślůnskigo Cajtunga? Przecież taka sama, jak twoja. My się nie godzimy na zacieśnianie więzów z Krakowem, kosztem Opola. My się
- Pretorianie Gorzelika? - Jestem dobrze wychowany, więc nie powiedziałem przydupasy. Ale owszem, na przestrzeni ostatnich 15-10, a szczególnie pięciu lat, z RAŚ wypychano lub wyrzuca-
Przegrani są oni, bo tam byli, a ich nie ma. Ponieśli klęskę. Teraz ich liderzy, odcięci od stołków muszą poszukać sobie normalnej roboty. Ciekaw jestem, jak ta partia będzie funkcjonować, gdy nagle nie będzie dla Mercika fuchy wicemarszałka województwa, a dla wielu innych miejsca w spółkach, urzędach. Teraz przekonamy się, czy to śląscy ideowcy, czy karierowicze. Wierzę, że część to ideowcy, bo wtedy można myśleć, o budowaniu wspólnie czegoś razem. Wspólnie, bo Ślonzoki Razem przegrane nie są. nie godzimy na województwo śląskie z Częstochową, Sosnowcem i Żywcem, przy każdej okazji będziemy chcieli je rozdzielić. Dla nich to już jeden region. My się nie godzimy na koalicje z żadną polską partią, jeśli ta nie poprze naszych postulatów uznania narodowości śląskiej i języka śląskiego. Oni w tych koalicjach – dla stołków – byli. Zapomnieli, za te stołki, o swoich postulatach. I w wyborach zapłacili za to, nie tylko utratą stołków, ale i przegraną z nami. Teraz, po 21 października, to Ślonzoki Razem są reprezentacją Ślůnzoków. Już nie tylko w swoim przekonaniu, w ocenie tych Ślůnzoków też! - Nie brzmi to dobrze w kontekście ewentualnego zjednoczenia śląskiego ruchu… - Z kim mam się jednoczyć? Z tymi, którzy zasypują internet wpisami, że nasz wynik to przypadek? Że my, jako szkodnicy, rozbiliśmy ich elektorat? Z tymi, którzy nadal twierdzą, że z nami nie ma o czym rozmawiać, bo jesteśmy ekstrema, margines? Jeśli my jesteśmy margines, to jak mam się jednoczyć z tymi, którzy przegrali z … marginesem? Mogę rozmawiać z każdym, ale uważam, że projekt o nazwie Śląska Partia Regionalna się skończył. Mogę rozmawiać z Ruchem Autonomii Śląska, dziś podupadłym, ale przez lata to ja i inni członkowie władz Ślonzoków Razem tworzyli jego siłę. Mogę i chcę z nim rozmawiać. Ale rozma-
no wszystkich, którzy mieli inną wizję działania niż Jerzy Gorzelik, zastępując ich jego pretorianami. Ludźmi, dla których słowo Jorga było prawem. Dziś on rządzi RAŚ-em jednoosobowo, oni tylko karnie podnoszą rękę w RAŚ-owskich głosowaniach. To on, jednoosobowo – co najwyżej wraz z Henrykiem Mercikiem – wymyślił, żeby zamiast RAŚ-u startowała śmieszna ŚPR, i to on za klęskę tej ŚPR ponosi jednoosobową odpowiedzialność. Nie moje zmartwienie, ale RAŚ nie musi iść na dno wraz z marką ŚPR. Zbyt długo pracowaliśmy, także my, obecni liderzy Ślonzoków Razem, nad siłą RAŚ-u, by to zniweczyć. Ale to przede wszystkim RAŚ musi sobie uzmysłowić, że dotychczasowe kierownictwo zaprowadziło go na manowce. Jeśli tam takiej refleksji nie będzie, to i współpraca z nim jest mało prawdopodobna. - A jeśli się z nikim nie dogadacie, nie uda się zjednoczyć śląskiego środowiska? - To nie jest najlepszy scenariusz, ale i taki biorę pod uwagę. Nieważne, ile działacze ŚPR wyleją na nas pomyj, że to przez nas utracili miejsca w sejmiku. Dla mnie ważne jest, że prawie 60 tysięcy Ślonzoków postawiło na nas, innych Ślonzoków, a nie polską partię na Śląsku. Dzięki temu wynikowi teraz jest o nas głośniej, od 21 października (rozmawiamy 25) zgłosiło się już kilkunastu chętnych wstąpić do partii. Będziemy budować jej struktury. Za rok wybory do sena-
5
październik 2018r.
ędy Gorzelika tu, w których Ślonzoki Razem wystawią kandydatów. Jestem ciekaw, czy nasz dobry wynik – w który wierzę – też zostanie okrzyknięty przez ŚPR jako pomyłka zdezorientowanych wyborców. Zresztą twierdzeniem, że ponad połowa Ślązaków oddała głos, nie
skiego. Po tych wszystkich jego błędach musimy go budować od nowa. Ale w tym procesie odbudowy nie stać nas już na kolejne pomyłki Gorzelika. Natomiast jako naukowiec, znawca historii Śląska, gdy dochrapie się tytułu profesora, może być bardzo w krzewie-
My się nie godzimy na koalicje z żadną polską partią, jeśli ta nie poprze naszych postulatów uznania narodowości śląskiej i języka śląskiego. Oni w tych koalicjach – dla stołków – byli. Zapomnieli, za te stołki, o swoich postulatach. I w wyborach zapłacili za to, nie tylko utratą stołków, ale i przegraną z nami. Teraz, po 21 października, to Ślonzoki Razem są reprezentacją Ślůnzoków. Już nie tylko w swoim przekonaniu, w ocenie tych Ślůnzoków też! wiedząc na kogo – zwyczajnie obraża naszo nacyjo. ŚPR twierdząc tak, mówi, że Ślonzoki są durniami. Obraża nas wszystkich! A ja mówię, że po prostu zobaczyli, kto chce ich reprezentować naprawdę, a dla kogo śląskość jest tylko trampoliną do stołków. I dokonali świadomego wyboru. Tak, jak dokonałem go cztery lata temu ja, gdy nasze drogi z Jerzym Gorzelikiem się rozeszły. Mogę i chcę jednoczyć śląskie środowiska, ale on niech sobie lepiej już da spokój, zajmie się działalnością naukową. Zbliża się do pięćdziesiątki a zatrudniony na uczelni przez całe dorosłe życie naukowiec, powinien być w tym wieku już doktorem habilitowanym. Napisania i obronienia wreszcie habilitacji życzę mu z całe-
niu śląskości ważny. Jak profesor Zbyszek Kadłubek, jak profesor Małgorzata Myśliwiec, jak profesor Ryszard Kaczmarek. Jorg powinien iść ich drogą. A z polityką dać sobie spokój. - Trudno jednak nowego lidera śląskości upatrywać choćby w tobie. Nie tylko dlatego, że jesteś od Gorzelika znacznie starszy, ale choćby także dlatego, że – nie oszukujmy się – niezbyt dobry z ciebie mówca. - Ooo, w tej dziedzinie nie próbowałbym się z Jorgiem nawet mierzyć, bo on jest mówcą doskonałym. Ale polityka to nie konkurs krasomówczy. I nie mówię, że tym liderem mam być ja, nie wiadomo jak długo. Mamy
Mogę rozmawiać z każdym, ale uważam, że projekt o nazwie Śląska Partia Regionalna się skończył. Mogę rozmawiać z Ruchem Autonomii Śląska, dziś podupadłym, ale przez lata to ja i inni członkowie władz Ślonzoków Razem tworzyli jego siłę. Mogę i chcę z nim rozmawiać. Ale rozmawiać, a nie być wezwany na dywanik. Mogę rozmawiać z RAŚ-em, który najpierw przemyśli, czemu w ciągu ostatnich kilku latach z wiodącej siły w regionie, stał się siłą marginalną go serca, bo to świetny nauczyciel akademicki. Ale z polityką lepiej, gdyby dał sobie spokój, bo zniszczył dorobek, na który pracowaliśmy latami. - Teraz to się pan na nim odgrywa! Kopie leżącego! - Ależ skąd. Przez lata, gdy forsował bezsensowne według mnie idee, mówiłem: „Jorg, lepi, żeby się witnoł jo, a nie ty”. Po polsku, lepiej, żebym się mylił ja, a nie ty. Ale witnoł się zbyt wiele razy. Przekształcił RAŚ w grupę klakierów, odchodził coraz bardziej od śląskości, potem wymyślił tę ŚPR , która miała mu poszerzyć elektorat. Zamiast poszerzenia, jest z ręką w nocniku. Po prostu okazał się Leszkiem Millerem ruchu ślą-
w Ślonzokach Razem paru obiecujących ludzi, jedni ciut po pięćdziesiątce, inni jeszcze przed trzydziestką. Myślę, że wśród nich jest nowy śląski lider. Ale on to dopiero musi udowodnić. Pozycję lidera trzeba sobie wypracować samemu. Wypracować, nie wywalczyć. A my zasadniczo stawiamy na ciężką pracę. Nad promowaniem śląskiej tożsamości, naszej godki. Rozważania o budowie tunelu pod katowickim rynkiem czy nad ścieżkami rowerowymi, zostawiam ŚPR-owi. - Na koniec rozmowy jednak złośliwość! - A tak, po tych kilku latach wylewania na mnie kubłów pomyj, mam do takiej małej złośliwości prawo. Rozmawiał Dariusz Dyrda
Śląska Partia Regionalna okazała się politycznym niewypałem
Pycha szła przed upadkiem Liderzy Śląskiej Partii Regionalnej śnili o potędze. Opowiadali – i sami w to wierzyli – że cztery mandaty w sejmiku, które dotychczas miał RAŚ, to za mało. Że chcą swój stan posiadania zwiększyć, najlepiej podwoić. W każdym śląskim okręgu wziąć dwa mandaty, włączyć się też w walkę o prezydenturę Katowic. Głosy – także naszego Cajtunga – że zmierzają dokładnie w drugą stronę, lekceważyli. Jeszcze bardziej lekceważyli pojawienie się na śląskiej scenie konkurencji, partii Ślonzoki Razem. Nieformalny lider ŚPR, Jerzy Gorzelik z niej, i jej założycieli, kpił. Sugerując, że to polityczny margines.
G
dy Dariusz Jerczyński sugerował wicemarszałkowi województwa Henrykowi Mercikowi, żeby ŚPR obrał złą taktykę, że musi się opierać na budowaniu mocnej śląskiej tożsamości narodowej – Mercik mu odpowiadał, że niech sobie sam zakłada „partię epnych Ślonzoków”. No to partia „epnych Ślonzoków” powstała. Nadal jednak gotowa z ŚPR rozmawiać o współpracy. I nic dziwnego, i jedni i drudzy wywodzili się z kierownictwa RAŚ. Ale Gorzelik przez 10 lat „epnych Ślonzoków” z tego kierownictwa, a nawet z RAŚ-u usuwał. Nazywając ich często pożytecznymi idiotami. O żadnej współpracy z ludźmi, których uważał za nieudaczników, słyszeć nie chciał.
ŚLONZOKI RAZEM MIELI NIE DAĆ RADY Otoczenie Gorzelika po kolei sugerowało, że ta konkurencja nie da rady: a) Zarejestrować swojej partii. O dziwo jednak Ślonzoki Razem zdołały tego dokonać szybciej, niż ŚPR. b) Zebrać podpisów koniecznych do zarejestrowania list do sejmiku. Okazało się, że Ślonzoki Razem nie mają z tym żadnego problemu. c) Znaleźć chętnych na listy – i znów pomyłka. Ślonzoki Razem nie kryły, że swoją kampanię opierają przede wszystkim na bardzo nośnej nazwie. Nie kryły, że ich podstawowym celem nie jest wywalczenie miejsc w sejmiku – lecz zaistnienie przy okazji wyborów w świadomości Ślązaków. Ale owszem, mandaty w sejmiku też są ważne, więc były gotowe zawrzeć taktyczny sojusz ze Śląską Partią Regionalną – jednak wszelkie propozycje rozmów trafiały na mur milczenia. Dopiero, gdy stało się oczywiste, że jednak swoje listy zarejestrują, ŚPR zdecydowało się na rozmowy, zresztą na dość niskim szczeblu, bo bez udziału osób rzeczywiście w partii decyzyjnych. Ale w tych rozmowach nie miało dla Ślonzoków żadnej oferty, bo trudno za taką uznać, podarowanie kilku odległych miejsc na listach ŚPR, w zamian za rezygnację z wystawienia własnej. Czyli rezygnacji tak naprawdę z tego celu podstawowego, promowania własnej nazwy!
KŁAMSTWO Z JEDYNKAMI! ŚPR twierdziło, że nie może oddać na listach „jedynek”, choćby z tej przyczyny, że z automatu mają je dotychczasowi radni do sejmiku. Zdanie logiczne, tylko że nieprawdziwe, bo w okręgu gliwicko-tarnogórskim dotychczasowa radna dostała miejsce drugie, a jedynkę człowiek, który nigdy wcześniej w śląskich organizacjach nie działał. Zresztą fakt, że ten „nowy” dostał najlepszy wynik ze wszystkich kandydatów ŚPR, lepszy od Jerzego Gorzelika, lepszy od wicemarszałka województwa Henryka Mercika – też mówi, ile dla śląskiego elektoratu warte są te nazwiska. Oddanie tej jednej, gliwicko-tarnogórskiej jedynki Ślonzokom Razem pewnie spowodowałoby, że nie byłoby dwóch list. Ale ŚPR nie umiała zdobyć się na ten gest. Nie chciała, ciągle uważając, że żadnego rywala na śląskiej scenie nie ma. Że „żelazny elektorat” RAŚ
n ŚPR twierdzi, że Ślonzoki Razem rozbiły im elektorat. To dlaczego tam, gdzie listy tej nie było (na przykład wybory miejskie w Chorzowie), dostali wynik dwa razy gorszy, niż dawniej RAŚ? wciąż jest jej żelaznym elektoratem. Nie rozumiejąc, że to był elektorat RAŚ-u a nie Śląskiej Partii Regionalnej. Wszystko, co działo się wokół wskazywało jakby, że mają rację. W mediach wciąż było dużo o ŚPR, o jego dużym potencjale. Stale o nich pisał Dziennik Zachodni, Gazeta Wyborcza, Mercik i Gorzelik gościli na zmianę w studiu Radia Piekary, udzielając wspólnych wywiadów jemu i Dziennikowi Zachodniemu. Żadnego z liderów Ślonzoków Razem ani Gazeta Wyborcza ani Dziennik Zachodni nie zapytały o wypowiedź ani razu. Radio Piekary zrobiło jeden, krótki, agresywny wywiad z przewodniczącym tej partii, Leonem Swaczyną. Wszyscy „dyżurni” naukowcy i komentatorzy śląskiego życia politycznego wskazywali, że ŚPR będzie mocną formacją w sejmiku wybranym 21 października. O Ślonzokach Razem nikt się nawet nie zająknął. Nikt – poza naszym Cajtungiem – nie zauważał, ze istnienie dwóch śląskich list zaowocować może tym, iż żadna się w sejmiku nie znajdzie. Byliśmy głosem wołającym na puszczy.
PODSTĘPNA GRA ŚPR nie do końca lekceważyła rywali. Ale grała podstępnie. W ostatniej chwili namówiła „jedynkę” listy Ślonzoków w okręgu tarnogórskim, Cecylię Machulską - by przeszła na ich listę. Zapewniając, że z niej ma dużo większe miejsce na mandat. dokończenie na str 8
6
październik 2018r.
PISAŁEM W CAJTUNGU PRZED MIESIĄCEM
n Liderzy ŚPR wierzyli naiwnie, że śląskie głosy mają w kieszeni. Zamiast dbać o swój elektorat, szukali innego. Teraz szukają winnych swojej klęski wszędzie, ale nie u siebie.
ŚPR twierdziło, że nie może oddać na listach „jedynek”, choćby z tej przyczyny, że z automatu mają je dotychczasowi radni do sejmiku. Zdanie logiczne, tylko że nieprawdziwe, bo w okręgu gliwicko-tarnogórskim dotychczasowa radna dostała miejsce drugie a jedynkę człowiek, który nigdy wcześniej w śląskich organizacjach nie działał. Zresztą fakt, że ten „nowy” dostał najlepszy wynik ze wszystkich kandydatów ŚPR, lepszy od Jerzego Gorzelika, lepszy od wicemarszałka województwa Henryka Mercika – też mówi, ile dla śląskiego elektoratu warte są te nazwiska. Oddanie tej jednej, gliwicko-tarnogórskiej jedynki Ślonzokom Razem pewnie spowodowałoby, że nie byłoby dwóch list. Ale ŚPR nie umiała zdobyć się na ten gest. Nie chciała, ciągle uważając, że żadnego rywala na śląskiej scenie nie ma Dokończenie ze str. 7 - Nikt nigdy nie potraktował mnie w taki sposób – mówi, ze łzami w oczach, Machulska. I dodaje: - Jestem w polityce od upad-
ku komuny. Z czwartego miejsca na liście RAŚ-u w 2010 roku wygrałam tę listę. Teraz też dałam się namówić panu Gorzelikowi, by odejść ze Ślonzoków Razem, ale gdy już listy zarejestrowano, wszystko się zmie-
PISAŁEM W CAJTUNGU PRZED WYBORAMI: No i wreszcie wariant, że nie wejdą ani jedni, ani drudzy. Wcale dla śląskiej sprawy nie taki zły! Popularność Ruchu Autonomii Śląska rosła najszybciej, zanim się do sejmiku dostał. Od tego momentu zaczęła, prawdę powiedziawszy, spadać. Złożyło się na to kilka czynników, ale za najważniejszy chyba uważać należy kryzys przywództwa. Jerzy Gorzelik, świetny mówca, tuż po studiach, z łatwością znajdował wspólny język z osobami o kilka lat młodszymi, i w RAŚ-u było mnóstwo studentów. Jerzy Gorzelik pod pięćdziesiątkę już tej łatwości kontaktów z dwudziestolatkami nie ma – a nie zdołał znaleźć innej formuły dla siebie jako polityka, który wszedł w okres politycznej dorosłości. Na jego zapleczu nie ma zaś nikogo, kto by do jego formatu dorastał, kto miałby choć część jego charyzmy. Jeśli do sejmiku nie wejdzie ani ŚPR ani Ślonzoki Razem, będzie to oznaczało, ze epoka Gorzelika się skończyła - i jeśli śląscy regionaliści chcą wrócić do polityki na szczeblu wojewódzkim, muszą przebudować całą swoją formułę działania. Będzie to oznaczało potrzebę zwołania „Śląskiego Okrągłego Stołu”, z dwoma śląskimi partiami jako graczami równorzędnymi, z innymi stowarzyszeniami. I wspólnego zastanowienia się, co w latach 2010-2018 wspólnie spieprzyliśmy. Ale czasem dobrze zrobić krok w tył, przemyśleć marszrutę, by potem tym szybciej ruszyć do przodu. Przez najbliższe pięć (tak, pięć, kadencja samorządów uległa wydłużeniu) lat i tak nic znaczącego dla śląskości w sejmiku nie uzyskamy, podobnie jak nie uzyskaliśmy nic w latach 2010-2018. Żadnej naprawdę ważnej dla nas sprawy nie posunęliśmy ani o krok do przodu. Jeśli pięć lat poza sejmikiem jest nam potrzebne, by znaleźć nowy impet, taki jak mieliśmy dziesięć la temu – to warto taką ofiarę ponieść. Czasem potrzebne jest catharsis, oczyszczenie. Przemyślenie. Może spektakularna porażka obu partii stanie się jego początkiem? Tak więc istnieje tylko jedna ewentualność, która byłaby dla nas – Ślůnzoków – groźna. Taka, w której obie śląskie partie razem wzięte wezmą do sejmiku mniej głosów, niż cztery lata temu dostał sam RAŚ. Bo to by znaczyło, że Ślůnzokom przestało na śląskości zależeć. Jeśli wezmą choć ciut więcej – nawet gdyby nie dało to ani jednego miejsca w sejmiku - to dobrze, że są dwie, nie jedna. Gdyż to mocniejszy fundament na przyszłość!
niło. Kazano mi moje materiały wyborcze zamawiać za pośrednictwem ŚPR, a gdy to zrobiłam… przestano odbierać ode mnie telefony. Nie mogłam się swoich banerów, ulotek, doprosić, doczekać. I wtedy zrozumiałam, że pan Gorzelik wcale nie chciał mnie na liście. Tylko chciał, bym nie była na liście Ślonzoków Razem. Poza tym podstępem było jednak lekceważenie rywala. Gorzelik pisał, że wprawdzie ŚPR nie ma na kartach do głosowania pełnej nazwy, ale niewiele to zmienia, głosów Ślonzoków Razem wcale nie odda. „Aż tylu się nie pomyli” –kpił. Wskazując wprost, że na konkurencję można oddać głosy tylko przez pomyłkę.
PRZEŻYLI SZOK Lekceważenie skończyło się 23 października, we wtorek, rano. Gdy coraz bardziej oczywiste stawało się, że ŚPR do sejmiku nie wejdzie. Po kilku godzinach kolejny szok, bo stawało się jasne, że wyniki ŚPR i Ślonzoków Razem są zbliżone. Ostatni szok ŚPR przeżyła 24 października, w środę. Bo gdy Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła wyniki, okazało się, że lekceważeni Ślonzoki Razem dostali lepszy wynik od faworyzowanej przez wszystkich Śląskiej Partii Regionalnej. Chwilę później zaczęła się nagonka, że kiepski wynik ŚPR-u to wina Ślonzoków Razem. Że to przez nich „śląscy regionaliści” nie mają reprezentacji w sejmiku.
Można usłyszeć głosy, że dwie śląskie partie do sejmiku województwa śląskiego to rozbijanie elektoratu, w wyniku czego może się okazać, że Ślązacy nie będą mieli w wojewódzkim samorządzie żadnej reprezentacji. Zdanie to jest prawdziwe, tylko że bezsensowne. Bo jeśli ktoś głosi poglądy z którymi się nie zgadzam, zamierza działać w kierunku, który mi nie odpowiada – to czy się dostanie, czy nie, żadna to dla mnie różnica. Moją reprezentacją nie jest tak, czy inaczej. Jeśli więc mamy dwie partie, których program istotnie się różni – i reprezentują oni wyborców o różnych poglądach, trudno mówić o rozbijaniu elektoratu. Ja udział w wyborach ŚPR i Ślonzoków Razem postrzegam raczej jako zwracanie się do innego elektoratu. Bo gdyby posiadanie wspólnego pochodzenia miało wystarczać, by być jednym elektoratem, to Polakom nie potrzebne do niczego byłyby PiS, PO, PSL, SLD, Nowoczesna i tak dalej. Wystarczyłaby jedna Partia Wszystkich Polaków. A czy ktoś czyni wyrzuty Platformie Obywatelskiej, że startując w wyborach rozbija elektorat PiS-u??? Podobnie dla mnie Partia Razem nie rozbija elektoratu SLD, bo niby obie lewicowe, ale zupełnie inną lewicowość reprezentują. SLD to lewica światopoglądowa a Partia Razem socjalna. Ona jeśli już komuś elektorat odbiera, to PiS-owi ten socjalny. Tak jest i w tym przypadku. Owszem, gdyby nie było Ślonzoków Razem, z ich radykalnymi postulatami, głównie uznania języka i narodowości śląskie, z lekko wyczuwalną niechęcią do Polski – to może część tych, którzy zagłosują na nich, oddałaby głos na Śląską Partię Regionalną, jako najmniejsze zło na scenie politycznej, jako partię im wprawdzie nie bliską, ale najbliższą ze startujących. Ale może oddaliby głos na PiS (bo najbardziej katolicki) albo na inne formacje. A może wcale nie poszliby na wybory. W drugą stronę działa to podobnie – gdyby nie było ŚPR, część jej wyborców zapewne oddałaby głosy na Ślonzoków Razem, ale część nie, uznając, że są zbyt radykalni. Dlatego udział obu tych partii w wyborach jest korzystny, bo po części biją się o ten sam elektorat, ale po części sięgają po inny – i dzięki temu na dwie partie śląskie zostanie oddanych więcej głosów, niż oddano by gdyby startowała tylko jedna z nich. Oczywiście, rozbicie tego częściowo wspólnego elektoratu może spowodować, że ani jedna, ani druga nie uzyska dość głosów, by dostać się do sejmiku
Owszem, być może przez nich ŚPR do sejmiku nie wszedł. Choć to wcale nie jest pewne, bo być może wiele głosów oddanych na Ślonzoków – gdyby ich nie było – nie oddano by na ŚPR. Nie oddałbym go choćby ja, bo program tej partii jest mi obcy, a jej lide-
Ale nawet gdyby uznać, że bez istnienia tej list ŚPR by weszła – to jaka wina Ślonzoków Razem!?! Oni niczego ŚPR-owi nie obiecywali. Byli konkurencją, a nie partnerem. Gdy próbowali być partnerem – wbita w pychę ŚPR oferty odrzucała. I ta pycha, a nie
Wszyscy „dyżurni” naukowcy i komentatorzy śląskiego życia politycznego wskazywali, że ŚPR będzie mocną formacją w sejmiku wybranym 21 października. O Ślonzokach Razem nikt się nawet nie zająknął. Nikt – poza naszym Cajtungiem – nie zauważał, ze istnienie dwóch śląskich list zaowocować może tym, iż żadna się w sejmiku nie znajdzie. Byliśmy głosem wołającym na puszczy rzy mnie obrażają. Nie oddałoby go wielu innych Ślązaków, też uznając, że organizacja pod kierownictwem Jerzego Gorzelika zdradziła swoje ideały. Nie wiadomo, ile z tych 56 tysięcy oddanych na Ślonzoków, dostałoby ŚPR, gdyby Ślonzoki nie kandydowały. Może połowa? A to by ŚPR-owi do mandatów nie wystarczyło!
Ślonzoki Razem, ją zgubiła. Ale pycha, jak mówi przysłowie, kroczy przed upadkiem! O tym, jak po wyborach zachowują się działacze i zwolennicy ŚPR. O braku ich zdolności do refleksji nad własnymi błędami i obwinianiem za swoją klęskę innych – w następnym tekście. Dariusz Dyrda
PISALIŚMY W CAJTUNGU PRZED MIESIĄCEM Jeśli w ogóle szukać jakiejś winy w braku zjednoczenia, to tylko na pierwszym etapie działania; jeszcze przed samą rejestracją oraz zaraz po niej. Ale tak naprawdę były to mrzonki, bo u podstaw rozbicia leżały nie ambicje osobiste, lecz raczej osobista niechęć. Ślonzoków Razem założyli ludzie, których na przestrzeni lat – z takich czy innych przyczyn – Jerzy Gorzelik pozbył się z RAŚ-u, uważając, że są mało przydatni w działalności organizacyjnej. Niektórych z nich zdarzało mu się nazwać „pożytecznymi idiotami”. Podczas gdy oni sami uważają, że ich wizja walki o śląskość w przestrzeni publicznej jest lepsza, niż gorzelikowa. Nie godząc się, by największa śląska organizacja (RAŚ) usunęła ich poza nawias śląskiej działalności – założyli partię. W tej sytuacji trudno wyobrazić sobie, by byli chętni do współpracy z drugą partią, którą – nawet jeśli z tylnego siedzenia – w znacznej mierze kierował właśnie Gorzelik. Zwłaszcza, że ŚPR wcale ręki do zgody nie wyciągała. Wprost przeciwnie, okazywała ostentacyjne lekceważenie. Można je zrozumieć, ŚPR, która swoje struktury oparła głównie na RAŚ-u, natychmiast utworzyła koła terenowe, powiatowe, miejskie – podczas gdy Ślonzoki Razem mają to wszystko dopiero przed sobą. Jeśli w ogóle tego dokonają. Mają za to – w moim odczuciu – bardziej wyrazisty program i lepszą nazwę. To dlatego ja sam popieram Ślonzoków Razem. Na nich oddam swój głos.
7
październik 2018r.
ŚPR-owiec i przed szkodą i po szkodzie głupi!
Dalej zaklinają rzeczywistość Postawę ŚPR-u, polegającą na lekceważeniu przez rok regionalnego rywala można od biedy zrozumieć. Rzeczywiście, wszyscy – łącznie z mediami - przekonywali ich, że tylko oni są jedyną realną reprezentacją ślůnskości. Że to oni – obok PiS-u i PO – są najpoważniejszymi graczami o sejmik. Kadzono im, to uwierzyli. Ale oni w to, że są jedyną śląską siłą, wierzą nawet po wyborach. Ich wynik uznając za przypadkowy, a za swoją klęskę obarczając Ślonzoków Razem. Którzy przecież na swój wynik, a nie ŚPR-u grali.
O
wszem, doszukują się u siebie jednej winy. Że na kartach do głosowania zamiast pełnej nazwy Śląska Partia Regionalna – był skrót ŚPR. Bo tak zgłosili. Ale więcej win nie widzą, nie przyznają się do nich, mimo, że inni im je wyraźnie wskazują. Na przykład Kamil Durczok na portalu silesion.pl: „Największym przegranym tych wyborów jest RAŚ i Jerzy Gorzelik. W ubiegłym tygodniu apelowałem w felietonie, by się jasno określił, czy dopuszcza koalicję z PiS czy nie. Jak zwykle, kluczył, dowcipkował, nie potwierdzał nie zaprzeczał, puszczał oko i mówił: pogadamy po wyborach. Teraz może sobie pogadać z kolegami, ale przy piwie. Bo tak się kończy w polityce brak wyraźnych postaw i jasnych poglądów. Gorzelik przekombinował. Zemściła się zmiana szyldu, absurdalna próba wymazania Ruchu Autonomii Śląska, marki z wieloletnim dorobkiem, na Śląską Partię Regionalna, nowy, a więc nieznany twór, który miał dać nową jakość. Gorzelik w swej pewności poszedł dalej. W Katowicach postawił na Ilonę Kanclerz, która zasłynęła absurdalnym pomysłem tunelu pod rynkiem. A potem poległa z kompromitująco niskim wynikiem. Na pełną analizę klęski autonomistów przyjdzie jeszcze czas. Ale fragment z Wyspiańskiego, ten o chamie i złotym rogu, powinien się śnić Gorzelikowi jeszcze długo.”
ANTYŚLŮNSKO LIDERKA Durczok nie dopisał – w kwestii Ilony Kanclerz - jednej ważnej rzeczy. Pani ta, jedna z twarzy ŚPR, jest zaprzecze-
n Liderzy ŚPR z jednej strony zgłaszają postulaty, które tylko w sejmie da się załatwić, a z drugiej podpisują deklarację, że się tam nie wybierają. Gdzie logika??? niem wszystkiego, co przez dziesięciolecia głosił RAŚ. Nijak nie utożsamia się z ideą autonomii, sprawia wrażenie, jakby się jej brzydziła. Na wiele sposobów daje do zrozumienia, że dla niej najważniejsza jest polskość. Tymczasem żelazny elektorat RAŚ od swoich liderów wymagał zawsze albo deklarowania narodowości śląskiej, albo choć tematu narodowości omijania. Dla tego elektoratu pani Kanclerz była wymierzonym mu policzkiem. Być może w wyborach na prezydenta Katowic – w których ulokowała się znacz-
ogólnopolskim partiom, głównie PO i Nowoczesnej. Bo po co głosować na PO-bis, jeśli ma się oryginał. Poza tym PO i Nowoczesna dostali premię od wyborców za pójście razem, za zgodę. ŚPR dostała karę za brak tej zgodności, za nie dogadanie się ze Ślonzokami Razem.
LEPSZY ŻADEN THINK TANK, NIŻ TAKI Zwolennicy ŚPR drwili ze Ślonzoków Razem, że nie mają think tanku, czyli nie-
polskie środowiska. Otwarli się, a wtedy „glassdeka” spadła im na łby, robiąc z 10% zaledwie trzy.
STRATEGIA NA ŚLŮNSKOŚĆ Leon Swaczyna – lider Ślonzoków Razem - słuchając o tej strategii, uśmiechał się. I wyostrza kurs, na szukanie elektoratu tylko wśród echt Ślůnzoków. Przekaz Ślonzoków Razem kierowany był tylko do nich.
Stwierdzili, że ponad połowa śląskich wyborców do idioci, którzy nie wiedzą, na kogo głos oddają. Zarazem jednak twierdzą, że ci idioci, to ich elektorat, który się pomylił. Tak więc Gorzelik 50 000 ludzi, których uważa za swoich zwolenników, nazywa idiotami! Jurku, naprawdę chcesz być wodzem idiotów? nie poniżej zapowiedzi – pozyskała, dzięki bardzo dobrej kampanii, jakichś nowych wyborców. Ale na pewno straciła znaczną część żelaznego elektoratu RAŚ-u. Dla siebie, i dla całej formacji. Bo wystawienie Ilony Kanclerz – jako jednej z twarzy kampanii ŚPR – odbiło się na wyniku tej formacji wszędzie. Śląski elektorat korzysta z internetu, a w nim osoba ta była szeroko komentowana. Zresztą w naszym Cajtungu też. Ale jej wynik unaocznił dokładnie to, co przeciwnicy zakładania Śląskiej Partii Regionalnej podkreślali cały czas. Chowając swoją śląskość, a wysuwając bliżej nieokreślony regionalizm, nie pozyskają żadnych nowych wyborców, nie odbiorą ich, jak sobie wykombinowali ich „mędrcy”,
zależnego komitetu doradczego, złożonego z ekspertów. Bo przecież ŚPR miała, ilość ludzi z tytułami naukowymi na jednego członka partii bodaj najwyższa ze wszystkich partii w Rzeczypospolitej. Na listach też. W okręgu katowickim pierwszy doktor nauk (Gorzelik), druga profesor (Myśliwiec). W okręgu chorzowskim też pierwszy doktor (Mercik), drugi profesor (Otte). I to właśnie ci profesorowie, doktorzy – nierzadko z nauk zajmujących się polityką, wymyślili tę szaleńczą strategię. Ładną może w teorii, ale zupełnie oderwaną od śląskich realiów. Strategia zakładała, że pozostając przy hasłach autonomii i narodowości śląskiej, nie przebije się ”szklanego sufitu” 10% poparcia. Że trzeba się otworzyć na
Manifest programowy Ślonzoków Razem zaczyna się słowami: „Teroźny Ślonsk je krajỳm, we kierym jego autochtony som coroz barżyj gorszym zortỳm obywateli. Ani we jego polskij, ani we czeskij tajle niỳ majom nos w zocy. Ślonskij
kultury, samomianowanio, gyszichty. A tym barżyj blank inakszego ȏd polskigo mustra regiyrowanio a administrowanio. Partio Ślonzoki Razem je ȏdpowiedziom na ta sytuacyjo!” Tak, napisany jest po śląsku, chociaż przetłumaczono go też na polski, niemiecki i czeski. Z uzasadnieniem, że tłumaczenie na języki obce jest potrzebne, choćby dla dziennikarzy. Jakże czytelny sygnał dla elektoratu: naszym językiem ojczystym jest śląski! Think tank ŚPR-u nie zrozumiał do samego końca, że taki przekaz jest ważniejszy, niż pisanie programów wyborczych. Think tank ŚPR-u nie zrozumiał do końca, że słowo „Ślonzoki” w nazwie ma dla żelaznego ślůnskigo elektoratu przekaz sto razy mocniejszy, niż partia o polskiej nazwie. Dariusz Jerczyński, przez rok, setki razy pisał na facebooku, w rozmowach z działaczami ŚPR, że muszą dbać o ślůnski elektorat, bo po polski i tak nie sięgną. Ale Jerczyński, choć autor świetnych książek o historii Śląska, ma tylko maturę. Więc kto by tam słuchał jego głosu, jeśli profesorowie i doktorzy twierdzą inaczej. Swaczyna, jak Jerczyński, też ma tylko maturę. I też czuł to, o czym Jerczyński pisał. Dokończenie na str. 10 Dokończenie ze str. 9
KAMIL DURCZOK (na Silesion.pl): Zwykle w takich sytuacjach lider podaje się do dymisji. Tutaj też tak powinno być. Tyle, że regionaliści mają z Gorzelikiem taki sam problem, jak onegdaj pisowcy z Kaczyńskim. „Z panem nie wygramy, bez pana nie przetrwamy”, pisał w słynnym liście do Prezesa (będący jeszcze wtedy w PiS) Marek Migalski. Dlatego w RAŚ i ŚPR wiedzą, że na wymianę szefa pozwolić sobie teraz nie mogą. Na Gorzeliku zatem wisi odpowiedzialność nie tylko za kłopoty, w które wpakował swoje polityczne dziecko, ale też obowiązek wyciągnięcia go z nich. W przeciwny razie zostanie zapamiętany jako facecjonista i rozrabiaka.
8
październik 2018r.
ZASKOCZENI CZYMŚ, CO GŁOSZONO OD TRZECH LAT! Od senackich wyborów 2015 roku, w którym bliżej nieznany Swaczyna szedł łeb w łeb z kandydatami PiS-u i PO, wie on, że najmocniejszym elementem partii jest nazwa. ŚLONZOKI. Nie Ślązacy, a Ślonzoki. Od półtora roku pisze i mówi, że potencjał będzie budował właśnie na niej. I nagle, po wyborach, ŚPR ogłasza, że dobry wynik Ślonzoków Razem to pomyłka, zdezorientowanie elektoratu, bo partia ta miała w nazwie Ślonzoków. Kojarzyła się z hajmatem. Swaczyna dwa lata „dezorientował” elektorat a ŚPR-owski think tank nic na to nie poradził? Nic nie wymyślił? Nie wymyślił, bo nie mógł. ŚPR swój przekaz kierowała bowiem nie do śląskich autochtonów. Rojąc sobie, że tych i tak ma w kieszeni. ŚPR dziś swój błąd widzi tylko jeden. Że źle się zarejestrowała, bo zamiast nazwy Śląska Partia Regionalna, na karcie do głosowania było niewiele mówiące ŚPR. Ale co myśleć o partii, która robi takie felery? Z jednej strony zarzuca Ślonzokom Razem brak profesjonalizmu – z drugiej sama robi fundamentalny błąd na starcie. Błąd, który całe to profesorskie grono jako polityków dyskwalifikuje. No bo jeśli jedna partia robi ze swojej nazwy magnes dla wyborców, a druga swoją ich odpędza – to która jest nieprofesjonalna? Która jest nieudolna?
jakiejś śląskiej listy, i znalazł tylko jedną, więc na nią oddał głos. Po chamsku w internetowej dyskusji wtóruje mu Gorzelik: - Przypuszczenie, że choć 10% głosów na listę ŚR oddano świadomie jest świadectwem dużego poczucia humoru. Otóż obaj stwierdzili, że ponad połowa śląskich wyborców do idioci, którzy nie wiedzą, na kogo głos oddają. Zarazem jednak twierdzą, że ci idioci, to ich elektorat, który się pomylił. Tak więc Gorzelik 50 000 ludzi, których uważa za swoich zwolenników, nazywa idiotami! Jurku, naprawdę chcesz być wodzem idiotów? Tym sposobem ŚPR po wyborach obraża nie tylko Ślonzoków Razem. Obraża też tych, których uważa za swój żelazny elektorat. I nie chce z tymi, na których ten elektorat zagłosował, rozmawiać. Jak napisał Piotr Kiera: Dla SPR partia SR jest zbyteczna Do niczego nie potrzebna. ŚPR nie chce uwierzyć w fakty. Nie chce się przyznać, że stworzyła polityczną ofertę, na którą chętnych nie ma. Nadal głosi, że tyko ona ma rację, ona ma pomysł, ona jest jedyną śląską reprezentacją. A wynik Ślonzoków Razem to tylko fuks. I nie ma o czym z nimi rozmawiać. Bardzo celnie wykpił to Piotr Spyra, który bez wątpienia cieszy się, że ani jedni, ani drudzy do sejmiku nie weszli, ale zauważa: „Wśród tych lamentów i wylanych łez miłośnicy Ruchu Autonomii Śląska i
prawie że z nieskrywaną pogardą zadufanych w sobie intelektualistów wobec ludzi prostych, jakby chcieli powiedzieć, między wierszami: „wy, chamy na grubę, a nie politykę robić. Polityka jest dla Państwa; Państwa Profesorów, Państwa Doktorów, Państwa Redaktorów, Państwa Pisarzy”. Może i szczerze nie cierpią Polski, ale polski etos szlachecki nie jest im obcy.”
MOŻE FUSBALOWĄ ANALOGIĘ ZROZUMIEJĄ… Spyra tylko nie zauważa, że ta postawa ŚPR nie zmieniła się bo wyborach. Że wciąż ci „oświeceni” uważają, że tylko oni mają prawo śląskość reprezentować. I nadal tego, kto z nimi wygrał, lekceważą.
Piotr Kiera, działacz RAŚ, a chyba też ŚPR, przekonuje w internecie, że głosy oddane na Ślonzoków to po prostu pomyłka, bo przecież u niego –na południu Katowic –partia ta nie miała ani jednego banera, żadnej kampanii. Że człowiek szukał
jego pochodnych nie zapominają o szukaniu winnych tej nowej Tragedii Górnośląskiej. Najczęściej wskazuje się inicjatorów stworzenia Partii Ślonzoki Razem, których oskarża się o rozbicie jedności tzw. śląskiego obozu. Rozliczenia po klęsce są czymś naturalnym, jednak w tym wypadku jest jeszcze coś więcej: przedstawiciele „oświeconego” skrzydła ślązakowców piszą o swoich oponentach z konkurencyjnej partii
DARIUSZ JERCZYŃSKI: Jurku, poszedłeś droga Partii Andaluzyjskiej, czyli zamiast klasyczna droga nacjonalizmu katalońskiego, czy baskijskiego, który wbrew Twoim przewidywaniom, jest wciąż ideą atrakcyjną, wmawiałeś wszystkim, ze to regionalizm jest taki nośny i nowoczesny. Identycznie jak Partia Andaluzyjska nie zdobyła głosów Hiszpanów, Ty nie zdobyłeś głosów Polaków. Identycznie jak Partia Andaluzyjska nie zadbała o poszerzenie andaluzyjskiej tożsamości narodowej, RAS przez 8 lat nie zadbał o poszerzenie śląskiej tożsamości narodowej. I w efekcie zarówno Partia Andaluzyjska, jak i RAS/SPR sa poza regionalnymi parlamentami, zgodnie z moimi przewidywaniami. Właściwa idea w kiepskim opakowaniu wygrała z ideą kiepską, reklamowana z dużym rozmachem. I jeśli nie wyciągasz z tego wniosków, ze czas porzucić banialuki o regionalizmie i pójść prostą drogą wszystkich nacjonalizmów bezpaństwowych - to znaczy, ze straciłeś instynkt samozachowawczy i czas na polityczną emeryturę. W 2010 na RAS głosowało 8,5%, w 2014 na RAS i MnS 7,9%, w 2014 na SPR i SR 6,4%. 1/4 śląskiego elektoratu znikła, dzięki nie wykorzystaniu przez RAS faktu znalezienia się w koalicji w sejmiku. I za te zmarnowane lata płacimy wszyscy.
jąc tych faktów i obwiniając wszystkich tylko nie siebie wystawiacie sobie świadectwo. (…). Przestaliście rozumieć otaczającą was rzeczywistość. I zapłaciliście za to. Nikt nie jest winny tylko wy”.
JEDYNA SZANSA DLA ŚPR Przepowiedziałem we wrześniowym Cajtungu wynik wyborów. I przepowiadam też, że jeśli ŚPR nie zrozumie, iż jedyna dla niej szansa to dogadać się ze Ślonzokami, to zniknie. Nawet wracając do nazwy RAŚ, jeśli Ślonzoki Razem będą działać osobno, też już nic nie ugra. Bo żelazny elektorat nie jest dany raz na zawsze. Jeśli raz się go zniechęci i zagłosuje na ko-
ŚPR nie chce uwierzyć w fakty. Nie chce się przyznać, że stworzyła polityczną ofertę, na którą chętnych nie ma. Nadal głosi, że tyko ona ma rację, ona ma pomysł, ona jest jedyną śląską reprezentacją. A wynik Ślonzoków Razem to tylko fuks. I nie ma o czym z nimi rozmawiać. Podkreślając, jak mantrę, że Ślonzoki Razem nic nie wygrały. Ponieważ jednak większość działaczy ŚPR to kibice fusbala, spróbuję wytłumaczyć im po fusbalowemu. Polska mierzy się w eliminacjach Mistrzostw Europy 2020 z Monako. Prze-
Ponieważ większość działaczy ŚPR to kibice fusbala, spróbuję wytłumaczyć im po fusbalowemu. Polska mierzy się w eliminacjach Mistrzostw Europy 2020 z Monako. Przegrywa 2:3. Ale gdy ani jedni, ani drudzy na Euro nie jadą, polski trener ogłasza, że … wcale z Monako nie przegrał, bo oni też nie awansowali, więc przegrani są jedni i drudzy. Tu było tak samo, tyle że ŚPR wystąpiła w roli Polski, a Ślonzoki Razem w roli Monako. Może po tym porównaniu, zrozumiesz, think tanku ŚPR, co się stało. I przestaniesz lekceważyć, obrażać tego, kto wygrał. Zarzucać mu, że porażka Polski to jego wina, bo przecież mógł oddać mecz walkowerem…
NIE CHCĄ UWIERZYĆ W FAKTY
jest to ich oszałamiający sukces. Oni was po prostu skasowali i musicie to uznać. Z ich punktu widzenia wyeliminowali konkurencję. Sami nic nie stracili bo nic nie mieli. A wyeliminowali was. To wy sami doprowadziliście do tego że wyrosła wam taka konkurencja, bo odnosiliście się do nich nonszalancko a nawet prześmiewczo. Lekceważyliście a nawet wyszydzaliście ich postulaty. A oni określili jasno swoje priorytety i skasowali was. Zostaliście z ręką w nocniku a oni osiągnęli wynik lepszy niż wasz. Z niczego. Uznajcie te podstawowe fakty bo taka niestety dla was jest prawda. Skręciliście w stronę dalszej polonizacji i zostaliście wykluczeni z obiegu na długi czas albo nawet na zawsze. Oni za 4 lata będą dużo mocniejsi i lepiej zorga-
grywa 2:3. Ale gdy ani jedni, ani drudzy na Euro nie jadą, polski trener ogłasza, że … wcale z Monako nie przegrał, bo oni też nie awansowali, więc przegrani są jedni i drudzy. A poza tym jego gracze się mylili, bo barwy Monako to też biel i czerwień. Tyle, że dla Polski nie pojechanie na Euro to porażka, bo ostatnio stale tam grywają, a dla Monako samo wygranie z Polską to już sukces. Dowód, że drużyna jest coraz lepsza. Tu było tak samo, tyle że ŚPR wystąpiła w roli Polski, a Ślonzoki Razem w roli Monako. Może po tym porównaniu, zrozumiesz, think tanku ŚPR, co się stało. I przestaniesz lekceważyć, obrażać tego, kto wygrał. Zarzucać mu, że porażka Polski to jego wina, bo przecież mógł oddać mecz walkowerem…
GŁOS WYBORCY Jeśli nie zrozumiesz, to jeszcze facebookowy głos ślůnskigo wyborcy. Marcin Wrobel:„jeśli ŚR, partia powstała zaledwie kilka miesięcy temu, składająca się z kilkunastu zapaleńców, bez żadnego zaplecza i środków, bez ludzi we władzach miast i w sejmiku, osiąga wynik lepszy niż ŚPR który to wszystko ma, to
nizowani a wy jeszcze słabsi niż dziś. Bo wasz czas po prostu minął. Ta formuła nie chwyciła. Nie ma zapotrzebowania wśród niepolskich Ślązaków na polską partię a wy się taką staliście. Niepolscy Ślązacy to wasz elektorat a wy o tym zapomnieliście. Oni pokonali was bo są niepolscy. To wyborcy zdecydowali i pokazali wam czerwoną kartkę. Większość tego elektoratu zagłosowała za nimi. I nie róbcie z taty wariata że ten elektorat nie wiedział co to skrót ŚPR. Wiedzieli doskonale. Gdyby Ślązacy chcieli głosować na polską partię to zagłosują na PiS. Znaczna część zagłosowała. Ale ci którzy na to bagno nie głosują nie chcą głosować na nic polskiego. Albo rybki albo akwarium. Wybór był prosty. Albo Polska albo Śląsk. Nie rozumie-
goś innego – to elektoratem tego pierwszego być przestał. Odzyskać go bardzo trudno. Teraz zaś w górnośląskich okręgach województwa śląskiego na Ślonzoków Razem zagłosowało 56 tysięcy a na ŚPR tylko 51 tysięcy. Połowę swojego żelaznego elektoratu ekipa Gorzelika i Mercika utraciła. Jeśli nadal będzie lekceważyć Ślonzoków Razem - utraciła na zawsze. Paradoksalnie, tej współpracy bardziej potrzebuje obrażający, niż obrażany. Bo Ślonzoki Razem są na wznoszącej w górę, a ŚPR właśnie sufit spadł na głowę. Może to spowodowany katastrofą uraz tej głowy powoduje, że dalej zaklinają rzeczywistość. Dariusz Dyrda
SZCZEPAN TWARDOCH (na fb): To jednak, co ten bliski mi ruch pokazał w nowej odsłonie, pod logiem ŚPR, to skandal. Tego nie da się zbyć mówieniem o tym, że „podjęliśmy ryzyko i przegraliśmy”. Ruch, który powinien był działać na rzecz dalszego trwania śląskiej tożsamości, pozbawiając się na własne życzenie miejsc w sejmiku, stracił jakikolwiek wpływ na to, co dla przetrwania śląskości najważniejsze, na kulturę. W efekcie, funkcjonalnie działania ŚPR bardziej zaszkodziły Ślązakom niż cała gadanina redaktora Semki i posłanki Dziuk razem wzięte. Nie będę się już znęcał, przypominając to, w którym roku miała być autonomia, bo kontrast między zamiarami i efektami jest już w ogóle komiczny. Jeśli PiSowi uda się przejąć władzę w sejmiku, samodzielnie albo z nienawidzącą przecież Ślązaków SLD, to wiadomo, że przez najbliższe lata, jak to mówił Gierek, śląska to będzie mogła być co najwyżej kiełbasa, a nie kultura (poza tą, która i tak się będzie dziać, wbrew instytucjonalnej wrogości tym razem również samorządu wojewódzkiego). I to nie jest wina farorzy albo złego Kaczyńskiego, tylko ŚPRu. (…) Dlatego to właśnie skandal. Bo wyborcy są. Wyborców, nas, nie ubyło. Ale jeśli wystawia się na pierwszą linię ugrupowania osobę o bardzo niewielkiej dla śląskiego elektoratu wiarygodności, w ostatniej chwili zmienia się znaną markę na nową, po czym jeszcze popełnia się błędy, które jednak nie przystoją ludziom siedzącym w polityce od Bóg wie ilu lat (źle nam się zarejestrowała lista, sorki!), to naprawdę trudno mówić o tym, że graliśmy ostro i przegraliśmy. Raczej nie udało nam się zawiązać butów i przewróciliśmy się o własne nogi wbiegając na boisko. I za to wypada wziąć na siebie odpowiedzialność. W związku z tym, jako wyborca, liczę na zmiany. Jeśli nie zobaczę w kierownictwie RAŚ, ŚPR czy jak to się tam będzie nazywało zasadniczych zmian personalnych i idącej za tym nowej energii, inteligencji i skuteczności, to na piwo zawsze sobie możemy pójść, jakby co, ale na mój głos ani poparcie liczyć już nie możecie. Jeśli zaś Ślązacy nie będą w stanie wydać z siebie sprawnie działającej reprezentacji politycznej, to być może, jak mi się coraz częściej wydaje, śląska tożsamość (czy raczej beztożsamość, lub tożsamość negatywna) po prostu nie zasługuje na przetrwanie i Gierek miał racje, śląska niech już będzie tylko kiełbasa, Śląska nie ma, jest tylko czarna dziura, ta przelotna „moda na śląskość” jest gówno warta, należy więc dać sobie z tym już spokój, wyjechać do Berlina albo Warszawy i żyć inne, normalne życia.
9
październik 2018r.
Ślonsk, a nie region! Rozmowa z ANDRZEJEM
ROCZNIOKIEM, sekretarzem partii Ślonzoki Razem niektórzy nie podawali sobie wzajemnie ręki. Bo ich wciąż łączy wspólna wizja. - Czyli? - Czyli śląsko tożsamość, ślonski patriotyzm, a nie żadne tam wymyślne gadanie o regionach. Ale też moją wizją jest, by śląscy działacze szli do polskiego parlamentu, nie ważne z której partii, bo tam się decyduje o
ratować. Lyjo Swaczyna wymyślił genialną nazwę. Witek Berus otworzył nas na środowiska śląskich twórców, których kilku było na naszych listach, w tym jedna jedynka. Dogadaliśmy się z mniejszością niemiecką i – bez żadnych warunków – także jej oddaliśmy jedną jedynkę. Bo oni wiedzą, że gdybyśmy zdobyli mandaty, będziemy także wyrazicielami ich potrzeb w sejmiku. Wbrew po-
ich mitów i oderwanych od realiów wyobrażeń, ja działam. I dlatego, owszem, środowisko ŚPR, którego aktywność kończy się na snuciu przy piwie marzeń o potędze, słusznie się mnie obawia. A to, że ich wyborcy awansowali mnie na elitę, jest dla mnie zabawne, ale nic ponadto. Nie jestem żadną elitą. Jestem prostym Ślonzokiem, który nie chce coś zrobić dla swojego hajmatu, tylko to robi. Bo
W skali ogólnopolskiej to samo stało się z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Te media o nich milczały, a tymczasem oni w całym kraju zdobyli kilkanaście sejmikowych mandatów. I też rosną w siłę. I też już z nimi rozmawiam. Ja nie żyję w świecie swoich mitów i oderwanych od realiów wyobrażeń, ja działam. I dlatego, owszem, środowisko ŚPR, którego aktywność kończy się na snuciu przy piwie marzeń o potędze, słusznie się mnie obawia. A to, że ich wyborcy awansowali mnie na elitę, jest dla mnie zabawne, ale nic ponadto. Nie jestem żadną elitą. Jestem prostym Ślonzokiem, który nie chce coś zrobić dla swojego hajmatu, tylko to robi. losach naszej godki, o uznaniu nas za narodowość, o ewentualnej autonomii. Gorzelik zamiast tego wciąż się chwali, że jeśli wybiorą go do sejmiku, to się o mandat parlamentarny starał nie będzie. Czyli nie będzie się starał o realizację postulatów, które głosi, bo je się w sejmie a nie sejmiku załatwia. Będąc przy Jerzym Gorzeliku, muszę powiedzieć, że on zwykłym Ślonzokiem pogardza, ma się za wyższą jakąś kastę.
- Jak się czujesz jako śląski Faust? Byłeś śląskości wyśmiewanym marginesem. Nagle, cała ŚPR obwinia ciebie, ten margines, o swój wynik wyborczy. Nagle w internecie piszą, że ty, śląska elita (nagle elita, nie margines) nie umiałeś stanąć ponad podziałami? - A jak mam się czuć? Oczywiście, że mam niedosyt. Ślonzoki Razem nie zdobyli mandatu w sejmiku. Ale wygrały z ŚPR-em. A tam była kasa, popularność medialna, wszystko. Tam byli profesorowie, mądrze
- To nie odpowiedź na pytanie, jak się czujesz osobiście jako ten, na którego zrzucono całą winę za klęskę ŚPR. - Bo nawet w tym przypadku ŚPR źle definiuje swój problem. Roczniok nie jest jakimś Faustem, który czary-mary i ukradł im wyborców. Wdzięczny im jestem, że doceniają moją determinację i pracowitość. Ale ona niewiele by dała. Gdyby nie duża grupa ludzi, która kiedyś współdecydowała o losach RAŚ-u, jak Helis, Kołodziejczyk, Wieczorek, Bartecka, Rduch, Swaczyna, Bogacki, że wymienię
- Nie przesadzasz? - A pamiętasz tę dyskusję na facebooku, kilka tygodni temu, gdy nagle mnie wyśmiał, że mam siedzieć cicho, bo ja jestem zwykły kioskarz? Dla niego najwyraźniej człowiek pracujący w kiosku to jakiś podczłowiek. A jeśli ten w kiosku, to i każdy zarabiający na chleb pracą fizyczną, każdy kto w jednoosobowej firmie pracuje, choćby handlując, na swoje życie. Każdy, kto nie ma tytułu naukowego. Otoczył się tymi naukowcami, a całą resztę obraża. No i zredukował śląskie poparcie. Przed jego erą w RAŚ-u głosowało na
ŚPR źle definiuje swój problem. Roczniok nie jest jakimś Faustem, który czary-mary i ukradł im wyborców. Wdzięczny im jestem, że doceniają moją determinację i pracowitość. Ale ona niewiele by dała. Gdyby nie duża grupa ludzi, która kiedyś współdecydowała o losach RAŚ-u, jak Helis, Kołodziejczyk, Wieczorek, Barteczka, Rduch, Swaczyna, Bogacki, że wymienię pierwszych, którzy przychodzą mi do głowy, a których Gorzelik zeszmacił, bo mieli inną wizję działania, niż on. O mnie twierdził, że ja nie nadaję się do pracy zespołowej, ale to ja pogodziłem jakoś tych ludzi. gadający, jak to oni dla Śląska, to, tamto. A my – nie ja, tylko my – stale podnosiliśmy, że Ślonzoki chcą czegoś innego. Oni gadali o jakimś regionalizmie, a Ślonzoki chcą Ślonska, nie regionu.
pierwszych, którzy przychodzą mi do głowy, a których Gorzelik zeszmacił, bo mieli inną wizję działania, niż on. O mnie twierdził, że ja nie nadaję się do pracy zespołowej, ale to ja pogodziłem jakoś tych ludzi, spośród których
Śląsku na nas kilkaset tysięcy ludzi, teraz zostało mu 50 000. Nie, to nie Roczniok zabrał ŚPR sejmikowe mandaty. To Gorzelik roztrwonił siłę RAŚ-u. Roczniok jedynie zebrał do kupy tych, którzy chcą ten śląski potencjał
zorom, to my jednoczymy różne śląskie środowiska. I dlatego ludzie głosowali na nas.
mu pszaje. Oni to robią, kiedy im za to płacą. A i tak robią źle.
- Oni twierdzą, że przegrali ze Ślonzokami Razem, bo źle zarejestrowali nazwę, skrót ŚPR nic nikomu nie mówił… - Nie neguję, że to ich błąd. Ale nie demonizujmy go. Dzięki niemu oni stracili maksymalnie 5000 głosów, a my zyskaliśmy. Więc gdyby go nie zrobili, oni mieliby 56 000 głosów a my 51 000. Nadal niemal pół na pół. Tylko oni cztery lata temu mieli 97 000, a zbudowana przeze mnie na szybko lista, bez jednego plakatu, jednej ulotki 11 000. To pokazuje, kto rośnie w siłę, a kto się zwija. Ale teraz, gdy pokonaliśmy ich po raz pierwszy, mamy potężny impuls do działania. I pomysły, jak szybko budować naszą popularność.
- Takiemu Pyjterowi Langerowi nikt nie płaci, a jest aktywny, jak mało kto! - O dobrze, że go przywołałeś. Nam się zarzuca, że jesteśmy śląscy nacjonaliści, a ŚPR prezentuje nowoczesny europejski regionalizm. Tymczasem jeśli ktokolwiek swoimi wypowiedziami zasłużył na miano – według mnie wcale nie obraźliwe - śląskiego nacjonalisty, to właśnie Pyjter. Stojący murem za ŚPR. Jego nacjonalizm im nie przeszkadza, bo popiera ich. Ale i Pyjter niebawem przyjdzie do nas, bo on też wyczuwa śląskie nastroje. I my go nie odtrącimy, jak zrobiłby to na naszym miejscu Gorzelik. My go przyjmiemy jak brata, bo przyświecają mu te same idee, co nam.
- Jakie? - Żeby je ukradli? Zobaczą, gdy zaczniemy je niebawem realizować. - Wierzysz w to, że Ślonzoki Razem staną się wiodącą śląską siłą? - To nie jest kwestia wiary, tylko prawidłowej diagnozy, czego chcą Ślonzoki i ciężkiej pracy. Nawet ty nie zauważasz, że wcale nie są dwie śląskie partie, tylko pięć. Ja już z pozostałymi trzema rozmawiam! Bo nieważne, że maleńkie, ale są. Nawet ty nie zauważasz, że w tych wyborach klęskę poniosła nie ŚPR, ale wielkie media, żyjące z reklam. One próbowały wykreować scenę polityczną, ale przegrały. U nas na Śląsku przegrały z twoim Cajtungiem i moją Ślonskom Nacyjom – bo to nasi, a nie ich faworyci dostali lepszy wynik. Nasze istnienie konsekwentnie przemilczali. W skali ogólnopolskiej to samo stało się z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Te media o nich milczały, a tymczasem oni w całym kraju zdobyli kilkanaście sejmikowych mandatów. I też rosną w siłę. I też już z nimi rozmawiam. Ja nie żyję w świecie swo-
- Strasznie Gorzelika krytykujesz! - Przecież wiesz, jak każdy, kto jest w RAŚ-u dłużej, jak 10 lat, że kiedyś byliśmy z Gorzelikiem papużki-nierozłączki. Więc znam go, jak mało kto. I wiem, że kiedy się uczepi jakiejś swojej wymyślonej teorii, to trzyma się jej, wbrew wszelkim faktom. Niestety, wiarą w nią zaraża też swoje otoczenie. Kiedyś, niestety, ze szkodą dla Śląska, teraz – po 21 października – na szczęście już tylko ze szkodą dla siebie i swoich, coraz mniej licznych, akolitów. A ja robię swoje. Nie wymyślam Śląska, tylko się w niego wsłuchuję. Gdyby Gorzelik nie miał tego daru przekonywania, przegrałby już kilka lat temu. Ma go, więc trwało to dłużej. Ale nie można ludziom w nieskończoność wmawiać, że białe jest czarne. No i teraz Ślonzoki mu powiedziały: chopie, niy fanzol, biołe je biołe, a czorne je czorne! - A żółto-modro je? - Partyjo Ślonzoki Razem! Rozmawiał Dariusz Dyrda
10
październik 2018r.
To u nas dano hasło… zrzucenia jarzma cesarza Napoleona
Ślązacy rozgromili Bonapartego Jeśli uczyliście się jako tako historii, to wiecie, że książę Józef Poniatowski, wódz naczelny wojsk Księstwa Warszawskiego i marszałek Francji, ciężko ranny, utonął podczas Bitwy Narodów w nurcie Elstery. Ale czy wiecie, że tym, którzy go ciężko postrzelili, byli najprawdopodobniej Ślązacy?
PÓŁ MILIONA ŻOŁNIERZY
C
zęsto przeczytać można, że mamy z Polską zupełnie inną historię, zupełnie inne procesy u nas zachodziły, inne wojny toczyliśmy. Czasem jednak toczyliśmy wojny te same, ale po zupełnie innych stronach. I nie chodzi tylko o Grunwald, Wojnę XXX-letnią czy Wehrmacht. Trudno znaleźć lepszy przykład, jak bardzo historia Śląska różni się od polskiej, niż bitwa pod Lipskiem, która rozegrała się 205 lat temu, w dniach 16-19 października, nazywana Bitwą Narodów. Nazwa słuszna, bo na polu walki było dwóch cesarzy, kilku królów, a narodów bez liku. A chociaż Waterloo jest słynniejsze, to właśnie w tej złamano potęgę Napoleona Bonaparte. Zaś udział Ślązaków w tym jest nie do przecenienia.
n Książę Józef Poniatowski nad Elsterą, w której ranny, utonie. Postrzelili go najpewniej żołnierze śląscy. cuzów szybko gromadził nowe wojska, a na polskich żołnierzy Księstwa Warszawskiego mógł liczyć niezawodnie – w odróżnieniu od innych niedawnych sojuszników. Bonaparte jednak szybko odbudowywał siłę zbrojną - na terenie Saksonii, Łużyc i Śląska zgromadził niemal 300 000 żołnierzy.
Trudno znaleźć lepszy przykład, jak bardzo historia Śląska różni się od polskiej, niż bitwa pod Lipskiem, która rozegrała się 205 lat temu, w dniach 16-19 października, nazywana Bitwą Narodów. Nazwa słuszna, bo na polu walki było dwóch cesarzy, kilku królów, a narodów bez liku. A chociaż Waterloo jest słynniejsze, to właśnie w tej złamano potęgę Napoleona Bonaparte. Zaś udział Ślązaków w tym jest nie do przecenienia Po rosyjskiej kampanii 1812 roku Wielka Armia Napoleona praktycznie przestała istnieć. Od Napoleona odwróciły się Austria i Prusy. Powstała kolejna antynapoleońska koalicja. Cesarz Fran-
Jednak kilkuletnia otwarta grabież tych ziem przez francuską administrację wojskową wywołała coś, czego się nikt nie spodziewał - wybuch powstania przeciwko okupacji francuskiej. Król pruski posta-
Czasem na spotkaniach autorskich spotykam się z dziwnym pytaniem, dlaczego w 1807 roku Bonaparte, tworząc z ziem zaboru pruskiego i austriackiego Księstwo Warszawskie, nie włączył do niego również Śląska. Odpowiedź jest oczywista: Śląsk nie był częścią zaborów. Nikt na początku XIX wieku regionu tego, który jakiekolwiek związki z Polską skończył niemal 600 lat wcześniej, nie uważał za polski. Nawet Polacy! Już prędzej za czeski! Dlatego do Księstwa Warszawskiego włączono jedynie tzw. Nowy Śląsk, czyli obecne Zagłębie Dąbrowskie. Bo te ziemie, w ramach rozbiorów Polski, Prusy przyłączyły do Śląska. One były pod pruskim zaborem. Po wojnach napoleońskich trafiły do zaboru rosyjskiego. Jednak Śląsk pod zaborami nie był, więc w ramach tworzenia Księstwa Warszawskiego z ziem zaborowych – włączony być do niego nie mógł. (dyrda)
nowił to wykorzystać. Choć w jego państwie stacjonowały wojska francuskie, rzucił hasło do walki. I uczynił to tam, gdzie antyfrancuski opór był najsilniejszy - na Śląsku. Właśnie stąd, ze Śląska – a nie z Berlina –król wydał odezwę do do narodu (“Aufruf an das Volk“.), by chwycili przeciw Francuzom za broń. Nie miał na myśli narodu niemieckiego, tylko naród pruski, swoich poddanych.
STĄD KRZYŻ ŻELAZNY, STĄD NIEMIECKA FLAGA To na Śląsku, na miesiąc przed Bitwą pod Lipskiem ustanowił najwyższe odznaczenie pruskie, Krzyż Żelazny – a pierwsze jego egzemplarze odlewano w gliwickie hucie. I to tu, na Śląsku, w jego stolicy – Wrocławiu – powstały kolory obecnej niemieckiej flagi. b: czarno-czerwone–złote. Bo taką kolorystykę używał na swoich sztandarach korpus sformowany z ochotniczych śląskich oddziałów. Bił się z wojskami napoleońskimi tak, że pruski król najpierw uczynił je oficjalną symboliką świeżo sformowanej Armia Śląska, a nieco później wszystkich swoich wojsk. A stąd do symboliki państwa było już bardzo blisko. Więc: obecnie obowiązujące niemieckie barwy powstały u nas! Informacja dla Polaków: w III Rzeszy za przywiązanie do tych barw szło się do obozu koncentracyjnego. Bo to były barwy państwa prawego, potem także bardzo demokratycznego. Barwy dla hitlerowców nienawistne. Warto byłoby to wiedzieć, gdy polskie akcje informacyjne o niemieckich obozach zagłady (German Deaht Camps) uzupełnia się tą flagą! Ale wróćmy na Śląsk. Dowództwo Armii Śląskiej przekazano generałowi
Gebhardowi Leberecht von Blücher, późniejszemu marszałkowi. W armii tej służył na przykład Joseph von Eichendorff, jeden z najwybitniejszych europejskich poetów romantyzmu. 26 sierpnia 1813 roku Armia Śląska i sojusznicze oddziały rosyjskie gromią 100-tysięczne francuskie wojska marszałka Macdonalda pod Katzbach (Kaczawa, obok Legnicy). Po tej i kilku innych porażkach Napoleon wie, że musi albo szybko cofać się na Zachód, albo
Tym razem jego plan był prosty rozbić, lub przynajmniej zmusić do odwrotu armię Czech, zanim nadejdą inni sprzymierzeni. Tylko tym sposobem mógł częściowo zniwelować ich przewagę liczebną, bo przeciwko ich 300 000 (w tym 60 000 kawalerii i 1500 armat) zgromadził na w okolicy jedynie 172 000 żołnierzy (30 000 kawalerii, 700 armat), w tym 10 000 Polaków. 16 października 120 000 żołnierzy Napoleona uderza na armię Czech. Reszta jego wojsk blokuje zbliżające się z kilku stron wojska koalicji. Ale choć akurat w starciu z Czechami wojska cesarza Francuzów mają liczebną przewagę, pierwszy dzień nie przynosi rozstrzygnięcia. Napoleon już wie, że nie zdoła rozbić armii przeciwników po kolei. Co więcej, oni też to wiedzą, bo zaczynają go okrążać. Napoleon próbuje podjąć rokowania pokojowe, ale nikt z nim nie chce rozmawiać. Zbyt wiele razy złamał zawarte pokoje. Teraz chcą go zniszczyć. A każda godzina im sprzyja, bo z napoleońskiej armii masowo dezerterują wszyscy poza Polakami i Francuzami. Odwraca się od niego saski sojusznik. Być może bojąc się także dezercji Polaków, Napoleon mianuje 17 października księcia Józefa Poniatowskiego marszałkiem Francji.
POLACY WYDANI NA RZEŹ 18 października wojska Bonapartego są spychane w kierunku Lipska, a on sam próbuje do wieczora wytrzymać na pozycjach,
Dowództwo Armii Śląskiej przekazano generałowi Gebhardowi Leberecht von Blücher, późniejszemu marszałkowi. W armii tej służył na przykład Joseph von Eichendorff, jeden z najwybitniejszych europejskich poetów romantyzmu. 26 sierpnia 1813 roku Armia Śląska i sojusznicze oddziały rosyjskie gromią 100-tysięczne francuskie wojska marszałka Macdonalda pod Katzbach (Kaczawa, obok Legnicy). Po tej i kilku innych porażkach Napoleon wie, że musi albo szybko cofać się na Zachód, albo spróbować szczęścia w rozstrzygającej bitwie. Decyduje się na to drugie. spróbować szczęścia w rozstrzygającej bitwie. Decyduje się na to drugie Na jej miejsce wybrał przedpola Lipska – gdyż tym sposobem chronił Drezno, stolicę ostatniego swojego niemieckiego sojusznika, Saksonii. Cesarz przyjął jak zwykle zasadę skoncentrowania głównych sił na jednym kierunku, używając bardzo oszczędnych, minimalnych sił na innych odcinkach.
by pod osłoną nocy ruszyć z tyloma żołnierzami, ilu się uda oderwać od pościgu – do Francji. Bonaparte w tym momencie Polaków poświęca, czyniąc z nich tylną straż. Tak naprawdę wydaje ich na rzeź. Gdy Poniatowski prosi o zmianę rozkazów, bo wszyscy Polacy zginą, Napoleon odpowiada „co z tego, że polegną?” i dodaje sarkastycznie „a setki was miało zwyciężać tysiące”.
11
październik 2018r.
Ostatni dzień bitwy to paniczna ucieczka Francuzów. Polacy osłaniają im tyły, a naciska ich… Armia Śląska. To zapewne kule śląskich piechurów trafiają Poniatowskiego trzykrotnie, gdy zbliżą się do rzeki Elstery. Konno z adiutantami rusza wpław. Na drugi brzeg koń świeżo mianowanego marszałka Francji przypłynie już sam. Po Bitwie pod Lipskiem Napoleon Bonaparte nie zdołał już stworzyć armii zdolnej zagrozić koalicji. Pułki śląskie jednak brały też udział w ostatnim zadanym mu ciosie – pod Waterloo.
Lied der Deutschen“ . Nie miał pojęcia, ze ta pieśń stanie się później hymnem Niemiec. Podobnie jak niemiecka flaga, pochodzącym ze Śląska.
TYRAN WZORCEM?
Nasze cměntorze pokazujom, jaki Ślůnsk był bogaty
Mater Dolorosa a niě Powązki
O tych wydarzeniach uczono Ślązaków, byli z nich dumni. Także ci, którzy się Niemcami nie czuli. Bo przecież to ich przodkowie pokonali francuskiego tyrana Europy. Dlatego, gdy w 1922 roku
Ostatni dzień bitwy to paniczna ucieczka Francuzów. Polacy osłaniają im tyły, a naciska ich… Armia Śląska. To zapewne kule śląskich piechurów trafiają Poniatowskiego trzykrotnie, gdy zbliżą się do rzeki Elstery. Konno z adiutantami rusza wpław. Na drugi brzeg koń świeżo mianowanego marszałka Francji przypłynie już sam Po Lipsku Bonaparte ucieka do Francji. A Armia Śląska idzie w trop za Napoleonem. 1 lutego 1814 roku w bitwie pod La Rothiere von Blucher pokonuje na czele Armii Śląskiej Napoleona. 30. marca 1814 Ślązacy, wraz z innymi pruskimi żołnierzami, pierwszy raz zdobywają Paryż. Napoleon zdołał ich wypchnąć, ale7 lipca zdobywają go po raz drugi. Marszalek polowy Gebhard Leberecht von Blücher Fürst von Wahlstatt został śląskim bohaterem narodowym. W Krobielowicach (między Wrocławiem a widnicą) stoi jego mauzoleum. W 1945 r. zostało ono przez żołnierzy sowieckich uszkodzone, grobowiec rodzinny zbezczeszczony. W 1996 żołnierze Wojska Polskiego wraz z żołnierzami niemieckiej Bundeswehry przywrócili temu miejscu dawny wygląd. Trumien marszałka i jego rodziny nie odnaleziono do dzisiaj. Myśląco tych wydarzeniach wrocławski profesor August Heinrich Hoffmann von Fallersleben napisal w 1841 tekst do melodii Hoffmanna Haydna i zatytulowal: „Das
część Śląska trafiła do Polski, ze zdumieniem słuchali hymnu swej nowej ojczyzny, w której „Dał nam przykład Bonaparte, jak zwyciężać mamy”. Jaki przykład? Tu przez sto lat uczono, że Bonaparte to był tyran, który zniewolił Europę i pogrążył ją w trwających 20 lat wojnach. W śląskich rodzinnych domach przez pokolenia pieczołowicie przechowywano medale przyznane za walkę z Bonapartem. A tu nagle Bonaparte dał jakiś dobry przykład? Reszta Ślązaków zetknęła się z czczeniem Bonapartego dopiero po 1945 roku. Tak na marginesie warto wiedzieć, że przykładem czegokolwiek dobrego Napoleon jest tylko dla Polaków i – mniej więcej – połowy Francji. Cała reszta ma go za krwawego dyktatora, który przyniósł Europie krew, wojny, głód, gwałty. Postać podobną do Hitlera czy Stalina. Lepiej nie przyznawajcie się więc cudzoziemcom, że w polskim hymnie Bonaparte jest wzorem do naśladowania – bo was wezmą za niezdrowych na umyśle. Dariusz Dyrda
n Mauzoleum von von Blüchera w Krobielowicach.
C
hneda kożdy na Ślůnsku zno taki miana, jako Powązki, směntorz Rakowicki w Krakowie, abo tyż kerchofy, kiere leżom poza Polskom: Łyczakowski we Lwowie, abo „na Rosie” we Wilnie. A mało fto zaś sam wiě, iże my těż momy nasze widzane nekropolie. A jedna ś nich, Mater Dolorosa, wybrano sześć lot nazod, na jeděn ze siedmiu architektonicznych ślůnskich cudůw. Sam po grobach widać, jaki to bogaty był piěrwěj region. Mater Dolorosa – to je pedzieć po naszěmu „Matka Bolesno” to kerchof Bytomia ze czasůw, kiej było to nojzocniejsze a nojbogatsze miasto Hut (jak ůwdy mianowano ślůnsko aglomeracja przemysłowo). Katowice były jeszcze wsiom, a razěm małym miastěm, a miěndzy Mysłowicami, Glajwicami, Mikołowěm – nojważniejszy był Bytoń. To hań miěnszkała nojbogatszo ślůnsko burżuazjo. A kiej pomijali – chowano jejch na Mater Dolorosie. To bez tuż poniekiere groby, a grobowce na tym směntorzu som rychtycznymi perlami sztuki. Jeszcze kielanoście lot nazod była schuchrano, nale we 1999 roku redakcjo „Życia Bytomskigo” ciepła hasło, coby Mater Dolorosa retować – no i terozki nasze ślůnski Powązki, witajom nos ale gryfnymi mauzoleumami. Werci sie půńść hań choby skirz tego, coby o’boczyć mauzoleum Ignatza Hakuby. Těn bogaty kupiec ze drugij połowiny XIX
storoczo fundowoł stypendia do ślůnskich młodyc,h a těż penzyje do weteranůw wojen ze Rakuszokami a Francuzami. Nojbarżyj trza go ale mieć w zocy skirz tego, co doł festelny gelt na biblioteki ludowe na cołkim Wiěrchnim Ślůnsku. Hakuba fundoł tyż do Bytonia sto lot nazod ZOO a denkmal Fryderyka Wielgigo. Hakuba kamracił ze nadburgemaistrem Bytonia Georgem Brüningiem. To těn polityk podpowiodał Hakubie na co dać geltu. Som Brüning taki bogaty nie był, mauzoleum ni mioł, bez tuż mo terozki nowy grůb. Ze Mauzoleum Hakuby może rywalizować inoś wtůre – familie Goetzler. Możne jeszcze bogatsze mieli by magnaty Henckel von Donnersmack, nale ta familia chowali niě na směntorzu, inoś we tumie wele rynka. No a kiej pomijali bytomski Piasty, poraset lot piŷrwyj, to Mater Dolorosy jeszcze nie było. Nale na tym kerchofie leżom niě inoś widzane ludzie ze nimieckich czasůw. Je hań pochowany baji Edward Szymkowiak, torman kiery stoł we polskim torze, kiej Poloki na Stadionie Śląskim piěrszy roz wygrali ze Rusami. Leżom hań těż Jan Ligoń, ks. Norbert Bończyk a inaksze znane Ślůnzoki. Na Mater Dolorosa leży też kupa widzanych Lwowiokůw, kierzy po wojnie skludzili sie do Bytonia. Bez tuż idzie tyż pedzieć, co Mater Dolorosa je trocha kontynuacjom směntorza Łyczakowskigo.
n Mauzoleum Ignatza Hakuby, wielgigo ślůnskigo filantropa.
n Mauzoleum familie Goetzler.
12
październik 2018r.
Obchodzenie tego święta ma sens tylko w dwóch przypadkach. Pierwszy to kompletny brak znajomości historii. Drugi to tęsknota za państwem totalitarnym, za kultem jednostki. Bo Narodowe Święto Niepodległości nie ma z odzyskaniem przez Polskę niepodległości nic wspólnego. To święto ku czci Józefa Piłsudskiego.
11 listopada - Polska czci dyktatora
Za kilkanaście dni z ogromną pompą odbędzie się kulminacja świętowanego non stop 100-lecia odzyskania przez Polsk niepodległości. 11 listopada. Tylko dnia tego - 11 listopada 1918 roku - nie wydarzyło się w polskiej historii nic ważnego.
Z
apytajcie dowolnego Polaka, co wydarzyło się 11 listopada1918 roku. Odpowie: odzyskaliśmy niepodległość po latach zaborów! No ale co konkretnie zdarzyło się 11 listopada? Odpowie: eeee, nooo, eee. Jakiś parlament może tę niepodległość pro-
n Rada Regencyjna: hr. Józef Ostrowski, abp Aleksander Kakowski, ks. Zdzisław Lubomirski. To ci ludzie za zgodą niemieckich cesarzy zaczęli w 1916 roku budować państwo polskie, a dwa lata później ogłosili jego niepodległość. Oni, a nie Piłsudski. Spójrzmy na dzisiejszą Katalonię, Wyobraźmy sobie, że za kilka lat jest niepodległa. I zastanówmy się, która data będzie jej dniem niepodległości. Może 1 października, gdy odbyło się niepodległościowe referendum? A może 27 października, gdy parlament w Barcelonie tę nie-
da 1916 roku. Tego dnia na Górnym Śląsku, w Pszczynie, z woli cesarza Austro-Węgier i cesarza Niemiec ogłoszono powołanie królestwa polskiego. I od tego dnia zaczęto powoli budować jego struktury. Oczywiście obaj niemieccy cesarze ani myśleli oddać Polsce Śląsk, czy choćby
Jeśli w listopadzie 1916 roku ogłoszono powołanie państwa polskiego, a w październiku 1918 roku normalnie już ono działało - to dlaczego 11 listopada jest świętem niepodległości? Dlaczego świętem nie jest choćby 7 października, dzień rzeczywistego ogłoszenia niepodległości? Co wydarzyło się 11listopada? 11listopada… Józef Piłsudski zjadł w Warszawie śniadanie. I tyle klamował? Odpowiedź ta sama. Więc odpowiadam ja: a skąd, proklamowana była znacznie wcześniej! To może tego dnia powołano pierwszy polski rząd? Znów muszę odpowiedzieć sam: a skąd, polski rząd pracował od dawna. Więc co zdarzyło się 11 listopada? Bardziej rozgarnięty polski historyk zacznie w końcu mówić, że odradzanie się państwa było procesem, a 11 listopada to tylko data symboliczna, bo tego dnia zakończyła się I wojna światowa. Zgoda, ale Polacy nie świętują końca tej wojny, tylko odrodzenie swojej państwowości. Czemu?
podległość ogłosił? Czy też (powiedzmy) 3 grudnia, gdy jakiś hiszpański generał z pochodzenia Katalończyk, zgodził się zostać ministrem obrony Katalonii? Bo Polacy właśnie taki dzień uznali za swoją symboliczną datę niepodległości.
O DWA LATA ZA PÓŹNO Do 11 listopada jeszcze wrócimy. Na razie jednak zastanówmy się, dlaczego w ogóle Polska obchodzi 100-lecie odrodzenia niepodległości dopiero teraz, a nie dwa lata temu! Bo rzeczywista data to 5 listopa-
swoje zabory. Polska, którą zaczęli tworzyć, miała obejmować tylko ziemie zaboru rosyjskiego. Z Warszawą, Wilnem, może nawet Smoleńskiem. Polska ta miała być królestwem, choć jeszcze nie zdecydowano, kto ma zasiąść na tronie. Największe szanse miał król saski z dynastii Wettinów, potomek polskich królów Augusta II i Augusta III (zarazem książąt Saksonii), a także władcy stworzonego przez Napoleona księstwa warszawskiego, Fryderyka Augusta II (zarazem króla Saksonii). Zresztą sascy Wettinowie rządzili wówczas w kilku europejskich państwach, do dziś są królami Belgii i Wielkiej Brytanii
(choć w 1917 roku zmienili tu nazwisko na Windsor). Choć byli też inni kandydaci do królewskiego polskiego tronu. Cesarz Austrii myślał o swoim kuzynie, Habsburgu żywieckim, cesarz Niemiec nie wykluczał swojego przyjaciela, księcia pszczyńskiego, Jana Henryka XV von Hochberg. Na razie powołano więc tylko 15 stycz-
nia 1917 roku polską Tymczasową Radę Stanu a pół roku później Radę Regencyjną. Regent to ktoś, kto sprawuje władzę do czasu wybrania króla, więc Rada Regencyjna to taki zbiorowy regent. Składała się z trzech polskich arystokratów, w tym jednego w biskupich szatach (arcybiskup Kakowski, książę Lubomirski, hrabia Ostrowski).I powoli tworzyła polskie władze. Pod koniec 1917 roku powołała rząd z premierem Janem Kucharzewskim, a ledwie kilka dni później, po zawarciu Pokoju Brzeskiego, wyraziła się już jednoznacznie, jako suweren a nie wasal Niemiec: 13 lutego 1918 Rada protestując przeciw zawarciu pokoju brzeskiego (9 lutego - cesarze Niemiec Austro-Węgier przekazywali część Królestwa Polskiego, także obecnej Polski, republice Ukrainy), uznała go za „pogwałcenie ducha i wewnętrznej treści wydanych aktów monarszych i oświadczyła, iż będzie czerpać prawo sprawowania zwierzchniej władzy państwowej opierając się na woli Narodu”.
NIEPODLEGŁOŚĆ STAŁA SIĘ FAKTEM W tym momencie Rada Regencyjna postawiła się obu cesarzom, więc niepodległość Polski stała się faktem! Wreszcie 7
Dlaczego Polacy nie zastanowią się, żeby jednak 5 listopada ogłosić dniem niepodległości? Mieliby ją dwa lata wcześniej. Ale musieliby przyznać, że tej niepodległości wcale nie wywalczyli, tylko dostali w prezencie od Niemców. A potem po części od USA. Bo warto pamiętać, że mniej więcej w tym samym czasie co Polska, niepodlen Woodrow Wilson, to on zdecydował, że głość uzyskało całkiem sporo państw w Polska i kilka sąsiednich państw, będą nieEuropie Środkowo-Wschodniej. Litwa, Espodległe. tonia, Łotwa, Czechosłowacja choćby – a żadnego czynu zbrojnego tam nie było. Po prostu decyzją prezydenta USA Woodrowa Wilsona otrzymał ją niemal każdy naród, żyjący dotychczas w rozpadających się imperiach Rosji i Austro-Węgier. Polsce było najprościej, bo już od 1916 roku tworzono zręby jej państwowości za zgodą dwóch cesarzy. Wśród bardzo nielicznych narodów, które państwa nie dostały - byli Ślązacy. Ale nasz hajmat był zbyt cenny, by pozwolić mu na niepodległość. Niemcy potrzebowały go, by móc spłacać potężne kontrybucje wojenne. Polska potrzebowała go, by mieć jakikolwiek przemysł i dzięki temu być wartościowym sojusznikiem Francji. Więc mimo, że początkowo USA i Wielka Brytania nie wykluczały stworzenia „śląskiego państwa węgla i stali” – ostateczne rozstrzygnięcia były inne.
13
październik 2018r.
STRACH PRZED REWOLUCJĄ W całej Europie, nie tylko Rosji, działo się wówczas rewolucyjne wrzenie. Komunistyczne powstania wybuchały w Niemczech, Francji, a Polska też nie była od nich wolna. Niemcom zależało, bo komunistyczna rewolucja nie objęła Polski, bo wtedy ta zjednoczy się z bolszewicką Rosją. Zdawali sobie sprawę, że rewolucyjnego wrzenia nie zatrzymają arystokraci z Rady Regencyjnej. Zdawali sobie sprawę, że w Lublinie działa już lewico-
11 listopada zasługuje na dzień niepodległości. Ale wtedy trzeba wprost powiedzieć, że dnia tego zakończyła się I Wojna Światowa, a 14 punktów prezydenta USA Woodrow’a Wilsona gwarantowało Polsce niepodległość. Polsce i wielu innym państwom w Europie, dlatego nie tylko u nas 11 listopada jest świętem niepodległości. Ale tylko u nas nie wiąże się go z końcem wojny, tylko z Piłsudskim.
ściach; inni osadzani są w obozie koncentracyjnym Bereza Kartuska (wzorowanym na Dachau).Jeszcze inni umierają w tajemniczych okolicznościach (jak rzeczywisty zwycięzca Bitwy Warszawskiej, generał Tadeusz Rozwadowski), lub muszą uciekać na emigrację.
ściół. Bo przecież ci ludzie pamiętali wydarzenia sprzed19 lat i wiedzieli, że to nie Piłsudski Polskę odrodził. Że nie dokonało się to w listopadzie1918 roku. Że to święto jest hucpą! Komuniści, zupełnie słusznie, w 1945 roku święto to znieśli. Ale opozycja, któ-
Gdy władzę obejmuje dyktator, zaczyna się budowanie kultu jego jednostki. Zawsze i wszędzie. Więc piłsudczycy zaczęli głosić, że to ich wódz Polskę odrodził, że to jego zasługa. A przecież nie mógł odrodzić państwowości, siedząc w niemieckim więzieniu. Trzeba więc było momentem odrodzenia państwowości polskiej ogłosić ten dzień, w którym Piłsudski włączył się w działanie państwa. 11listopada. Dzień z punktu widzenia historii Polski nieważny, ale ważny z punktu widzenia życiorysu Piłsudskiego
n Józef Piłsudski. To jemu 11 listopada Polacy biją pokłony, nie swojej niepodległości. października (nie 11 listopada) 1918 roku ogłosiła niepodległość Polski, a 12 października przejęła od Niemców władzę nad wojskiem. Polska stała się w pełni niepodległa, z kontrolowanym przez siebie terytorium, własnym rządem, własnym wojskiem, własną administracją. 28 października 1918 roku Rada Regencyjna powołała generała Tadeusza Rozwadowskiego na szefa sztabu generalnego wojska polskiego, a on natychmiast zaczął organizować na kontrolowanych terenach wojsko polskie. Niepodległe państwo polskie 11 listopada1918 roku działało pełną parą!
da. I to Akt 5listopada 1916 roku wprowadził „sprawę polską” na międzynarodowe salony. To on ją nagłośnił. To on uczynił ją faktem.
TYLKO ŚNIADANIE ZJADŁ No ale jeśli w listopadzie 1916 roku ogłoszono powołanie państwa polskiego, a w październiku 1918 roku normalnie już ono działało - to dlaczego 11 listopada jest świętem niepodległości? Dlaczego świętem nie jest choćby 7 października, dzień
wy rząd Daszyńskiego. Z zagrożenia zdawała też sobie sprawę Rada Regencyjna. Wiedziano, że tylko ktoś, kogo lewica darzy ogromnym szacunkiem, zdoła to powstrzymać. Lewica swoją siłę opierała o – kompletnie przez nią zdominowaną – Polską Organizację Wojskową. A twórcą i komendantem POW był socjalista Józef Piłsudski. Tylko on mógł zapanować nad rewolucyjnym wrzeniem w Polsce. Dlatego Niemcy wypuścili go z więzienia, a Rada Regencyjna w pośpiechu przekazała całą władzę. Bo choć ideowo był im obcy, wiedzieli, że nie stworzy on polskiej republiki rad. Że z dalekim kuzynem, Feliksem Dzierżyńskim, zupełnie mu nie po drodze. Znali go przecież, od1916 roku blisko z nim współpracowali. W Tymczasowej Radzie Stanu powierzyli mu funkcję osoby odpowiedzialnej za wojsko(de facto ministra wojny) już na początku1917 roku. Teraz wracał. Ale ten powrót niemiał nic wspólnego z odrodzeniem polskiej państwowości. Gdy10 listopada pociąg z Berlina przywiózł Piłsudskiego do Warszawy, państwo
Ale gdy władzę obejmuje dyktator, zaczyna się budowanie kultu jego jednostki. Zawsze i wszędzie. Więc piłsudczycy zaczęli głosić, że to ich wódz Polskę odrodził, że to jego zasługa. A przecież nie mógł odrodzić państwowości, siedząc w niemieckim więzieniu. Trzeba więc było momentem odrodzenia państwowości polskiej ogłosić ten dzień, w którym Piłsudski włączył się w działanie państwa. 11listopada. Dzień z punktu widzenia historii Polski nieważny, ale ważny z punktu widzenia życiorysu Piłsudskiego. Piłsudczycy kult swojego wodza budowali dobrze. Nie gorzej, niż NSDAP kult Hitlera. A po jego śmierci 23 kwietnia 1937 ogłosili 11 listopada Narodowym Świętem Niepodległości. Wszyscy, którzy zachowali jeszcze odrobinę niezależności – protestowali. Od lewicy, po prawicę, Ko-
ra w 1989 roku przejęła władzę, za święte uważała wszystko, co działo się w Polsce międzywojennej, za złe wszystko, co zrobili komuniści. No i ci zwolennicy demokracji, bezrefleksyjnie przywrócili święto ku czci krwawego dyktatora. Kontynuując zresztą kult jego jednostki. Minister obrony narodowej (w latach 1992-93 i 19972000) szczycił się, że jest żonaty z wnuczką Piłsudskiego. Jakoś trudno wyobrazić sobie współczesnego włoskiego polityka szczycącego się pokrewieństwem z Mussolinim albo niemieckiego czy austriackiego powinowactwem z Hitlerem. Piłsudski to jedyny dyktator okresu międzywojennego, którego kult wciąż istnieje. A 11listopada „od fal Bałtyku po szczyty Tatr” czcić będą właśnie jego, a nie odzyskanie polskiej niepodległości. Dariusz Dyrda
Lewica swoją siłę opierała o – kompletnie przez nią zdominowaną – Polską Organizację Wojskową. A twórcą i komendantem POW był socjalista Józef Piłsudski. Tylko on mógł zapanować nad rewolucyjnym wrzeniem w Polsce. Dlatego Niemcy wypuścili go z więzienia, a Rada Regencyjna w pośpiechu przekazała całą władzę. Bo choć ideowo był im obcy, wiedzieli, że nie stworzy on polskiej republiki rad. Znali go przecież, od1916 roku blisko z nim współpracowali Gdy 5 listopada 1916 roku Niemcy i Austro-Węgry ogłosiły powołanie Królestwa Polskiego - rządy Rosji, Anglii i Francji stanowczo zaprotestowały. Nie chciały odrodzenia państwa polskiego. Państwa ententy nie zostawały dłużne. Rosja też ogłosiła powołanie niepodległej Polski, pod berłem rosyjskiego cara. Różnica jednak była zasadnicza – Rosja nie miała Polski, a Niemcy i owszem. I to oni budowali tu zręby państwowości polskiej. I tylko USA, w wojnie jeszcze wtedy nie uczestnicząc, bezstronnie opowiedziały się za polską niepodległością. Jakby więc wskazując, że stworzyć ma ją ten, kto aktualnie ziemiami polskimi wła-
rzeczywistego ogłoszenia niepodległości? Co wydarzyło się 11listopada? 11listopada… Józef Piłsudski zjadł w Warszawie śniadanie. I tyle. Przybył do niej dzień wcześniej. Na tym śniadaniu Rada Regencyjna powierzyła mu tekę ministra wojny. Dzień później- 12 listopada – otrzymał nominację na premiera. Za kolejne dwa dni Rada Regencyjna przekazała mu całość swojej władzy. Zobowiązując go jednocześnie do przekazania jej przyszłemu rządowi narodowemu. Tak naprawdę w ciągu kilku dni Piłsudski, dopiero co wypuszczony z niemieckiego więzienia – stał się naczelnikiem Polski. Dlaczego tak szybko awansował?
polskie działało. Gdy11listopada objął komendę nad wojskiem – też. Więc w imię czego ten11listopada jest świętem polskiej niepodległości?
KULT JEDNOSTKI Żeby to zrozumieć, trzeba przeskoczyć o osiem lat. W maju roku 1926 Józef Piłsudski przeprowadza krwawy zamach stanu. Obala legalne, demokratyczne władze, staje się dyktatorem. Jak nieco wcześniej Mussolini, jak nieco później Hitler. I działa jak oni: jedni przeciwnicy polityczni znikają w nie wyjaśnionych okoliczno-
n Jan Henryk XV von Hochberg, książę na Pszczynie i Książu, kandydat do polskiej korony, wraz z rodziną. Najmłodszemu z synów, z myślą o potencjalnej polskiej koronie, dano na imię Bolko. Zresztą Hochbergowie szczycili się pokrewieństwem z Piastami.
14
październik 2018r.
Nojlepszy gĕszynk 35zł
30zł
We Niŷmcach tyż werci sie demonstrować ślůnskość!
45zł
35zł
35zł
A może wybieresz se inkszy tres, abo inszy gadżet?
35zł
35zł
35zł
35zł
5zł
30zł
30zł
5zł
Instytut Ślůnskij Godki, 43-143 Lędziny ul. Grunwaldzka 53.* adres e-mail: megapres@interia.pl, tel. 501 411 994, konto bankowe 96 1020 2528 0000 0302 0133 9209 Eli kupisz za 100 zł abo lepij (do kupy ze ksionżkami ze ôstatnij strony) – dostawa gratis. Na terenie aglomeracji katowickiej możliwe dostarczenie kurierem i zapłata przy odbiorze.
* Powyższy adres jest jedynie adresem korespondencyjnym. Nie ma tam sklepu!
15
październik 2018r.
FIKSUM DYRDUM
Od
kilku lat działacze RAŚ-u odlatywali coraz bardziej. Zapomnieli, że u podstaw popularności Ruchu leżało dopominanie się o śląską autonomię, narodowość śląską, język śląski. Zapomnieli, że RAŚ budził śląskie sentymenty, w duszy śląskiej grał. Najpierw oni, mający ze 20% elektoratu wśród górników, zaczęli wybrzydzać na górnictwo. Potem zainteresowali się ścieżkami rowerowymi, jako remedium na problemy regionu. Transportem zbiorowym. Może i pomysłami na szybkie schudnięcie śląskich bab - nie wiem tego, ale wcale bym się nie zdziwił. Nie rozumiejąc, że Ślůnzoki nie za to ich kochają. Tylko za ich umiłowanie śląskiej odmienności, za podkreślanie, że Polska jest dla Hanysa macochą. Ale ta retoryka w RAŚ-u się skończyła, bo nagle im się zamarzył „nowoczesny regionalizm” – cokolwiek by to nie znaczyło. I nasz wspólny region od Częstochowy po Żywiec. Ślůnzok słuchał i nie wierzył. I płakał, że ten RAŚ, któremu był wierny, przestał być wierny śląskości. Zamiast Ślůnska ma teraz jakiś region. Zamiast hajmatu ma naszą śląsko-zagłębiowską małą ojczyznę. Ale RAŚ-owi i tego było mało. Słowo autonomia zaczęło ich uwierać, więc założyli sobie Śląską Partię Regionalną. Już nie mówili o autonomii, tylko o samorządności. A przecież każdy widzi, że samorządność jest. Wybieramy wójtów, burmistrzów, prezydentów, radnych. Po co się bić o coś, co działa. Wymyślili sobie, że region ma dostawać więcej podatków z centrali. Ale wiedząc, że to trzeba w sejmie, a nie sejmiku załatwić, od razu ogłosili, że się do sejmu nie wybierają, że jak trafią do sejmiku, to zostaną w sejmiku. Każdy rozsądnie myślący człowiek pukał się w czoło. Bo przecież jeśli taki Gorzelik zostanie posłem, to na jego miejsce wejdzie do sejmi-
I po ptokach, odklejeni ku inny kandydat ŚPR. Więc zamiast jednego w sejmiku, partii będzie miała jednego w sejmiku i jednego w sejmie. Czysty zysk. Ale jak rozmawiać o zysku z ludźmi, którzy całe życie spędzili na urzędniczych czy naukowych etatach? Oderwani od rzeczywistości. Odklejenie od rzeczywistości śląskiej pozwalało im wierzyć, że jak by się na śląski elektorat nie wypięli, on i tak na nich
Może nie dowiedzieli się nawet, że niektóre koła RAŚ-u zapraszały na spotkania Leona Swaczynę, lidera partii Ślonzoki Razem, usuniętego z RAŚ-u w 2014 roku. Bo po co mieli się dowiadywać, jeśli Swaczyna to człowiek według nich nieprzydatny, bo cóż może zwykły technik mieć do powiedzenia między doktorami, w tym habilitowanymi? Swaczyna, który nie prowadzi nawet wykła-
indianery, których miejsce jest w ślůnskim rezerwacie, skansenie, a nie w polityce. A Swaczyna? Może i czuł, że jest indianer w rezerwacie, ale też wiedział, że tysiące Ślůnzoków też się takimi indianerami czuje. Przemierzał dzień w dzień Górny Śląsk, jak długi i szeroki, i godoł z ludziami. Przekonywał. Godoł do nich tak, jak óni godajom, a niŷ choby z uniwersyteckij katedry na wykładzie o filozofii
Nie zastanawiali się nawet nad tym, że koła RAŚ-u obumierają, że tam, gdzie na zabrania chodziło 80 ludzi, teraz chodzi 10, a tam, gdzie chodziło 10 – teraz zebrań już nie ma. Nie zapytali tych członków RAŚ, czemu przestali się angażować. A może nie pytali, bo woleli nie słyszeć odpowiedzi. Lepiej upajać się własnymi słowami o nowoczesnym regionalizmie. zagłosuje. Myśleli, że żelazny elektorat jest dany raz na zawsze, jak dziesięć przykazań. Nie zastanawiali się nawet nad tym, że koła RAŚ-u obumierają, że tam, gdzie na zabrania chodziło 80 ludzi, teraz chodzi 10, a tam, gdzie chodziło 10 – teraz zebrań już nie ma. Nie zapytali tych członków RAŚ, czemu przestali się angażować. A może nie pytali, bo woleli nie słyszeć odpowiedzi. Lepiej upajać się własnymi słowami o nowoczesnym regionalizmie.
dów dla studentów, tylko swój fitulityngyszeft od junkersów. I tak żyli w swoim odklejonym od rzeczywistości błogostanie, licząc swoje liczne, zdobyte niebawem sejmikowe mandaty i zastanawiając się, z kim zawrą koalicję i co za to dostaną. Brylowali, udzielali wywiadów, podczas gdy do Swaczyny nikt się o wywiady nie zgłaszał. Na konferencję prasową przyszło dwóch dziennikarzy. Bo Swaczyna i Roczniok to jakieś śląskie
Kanta. A Roczniok, podstępny Roczniok obdzwaniał tych wszystkich, których Gorzelik kiedyś obraził. Mobilizował, mobilizował. Mobilniok mo od tego, coby mobilizować. I nadszedł ten dzień. Nie, nie 21 października, bo wtedy psinco było wiadomo. I nawet nie 22 października, bo wtedy jeszcze mówiono o sejmikowych mandatach dla ŚPR. Nadszedł 23 października, gdy okazało się, że sejmikowe manda-
ty odeszły w niebyt. Odklejeni od rzeczywistości ze zdumienia przecierali oczy. Aż wreszcie nastał Dzień Czwarty, 24 października, i odklejeni z osłupieniem patrzyli w ekrany monitorów. Nie mają mandatów, bo więcej Ślůnzoków zagłosowało na partię Swaczyny i Rocznioka, niż na nich. Ale jak to? Przecież Swaczyna i Roczniok to margines, tyle razy mówiliśmy, że to margines – że na pewno jest to prawda. Więc jak to margines wygrał z pięknymi, regionalnymi? Zaraz zaczęli krzyczeć, że stracili mandaty, ale to wina Rocznioka i Swaczyny. Szkodników takich dwóch! Co bzdurą jest totalną, bo Roczniok i Swaczyna uważają to raczej za swoją zasługę, a nie winę. Bo o to grali, by sięgnąć po elektorat, który do odklejonych od rzeczywistości zraził się zupełnie. Część tego elektoratu pewnie by na ŚPR nie zagłosowała, nawet gdyby Ślonzoków Razem nie było. Bo w odklejonych nie widzą już swoich reprezentantów. Osobiście uważam, ze odklejeni mają tylko dwa wyjścia. Albo nazad spotkać się z rzeczywistością, z oczekiwaniami Ślůnzoków, albo na zawsze schodzą z politycznej śląskiej sceny. Ustępując na niej miejsca Roczniokowi i Swaczynie. Chyba, że ci też uznają, ze to, co urwali, jest już ich żelaznym elektoratem, o który dbać nie trzeba. Ale o tym dowiemy się za rok za dwa, a najdokładniej za pięć. Dariusz Dyrda
PISZE CÓRKA NACZELNEGO
J
ak ma się czuć córka, która dzwoni z Anglii do ojca i pyta co słychać, a ten zamiast odpowiedzieć po ludzku, o babci i dziadku, o Karolinie i małym Heńku, gada jak nakręcony o wyborach. Ojcze, proszę… Co mnie to obchodzi? Po prawdzie trochę obchodzi, chciałam nawet zagłosować, ale okazało się, ze za granicą można tylko w wyborach parlamentarnych, a w samorządowych nie. Więc ani tatuś głosu nie dostał, ani Karolina. Gdyby im nagle tego mojego jednego głosu zabrakło, to pewnie byłoby mi bardzo żal, ale tak? Żeby Ślonzoki Razem weszły do sejmiku, musiałoby na nich pewnie zagłosować pół mojego Luton. A te Angole prawa głosu na Śląsku nie mają – i jakoś nieszczególnie im to przeszkadza. Zresztą pewnie nawet gdyby mieli, to i tak by nie zagłosowali, bo przecież Hanys to taki polski Szkot, a oni za Szkotami za bardzo nie są. Szkocka to może być whisky podobnie jak śląska kiełbasa. Czy na Śląsku kiełbasa wyborcza jest śląska?
Ojcze, proszę... Angole już się pokapowały, że z brexitem strzelili sobie w kolano. I teraz nie umieją się nadziwić, że polski rząd zmierza do polexitu. Bo jeszcze brexit, niech-
gol puka się w czoło i pyta, czy w Polsce aby wszyscy zdrowi. To ja mu, ze gdyby wszyscy byli zdrowi, to po co bym do Anglii przyjechała. W Katowicach uczel-
zdrowych niewielu, zarazić się łatwo, więc siedzę w Luton. Tylko tu mogę sobie pogadać tylko po polsku i angielsku. A tak chciałoby się
Tu mogę sobie pogadać tylko po polsku i angielsku. A tak chciałoby się czasem zapytać: kaj? Usłyszeć, jak mój braciszek ogłasza, że fuzekle woniajom wściekle. I usłyszeć, jak dziadek zwraca uwagę: dej pozůr! Usłyszeć ojca mówiącego do kogoś przez telefon: Dyć ech ci padoł, co nafasowołeś i tak za tela! Nigdy w zasadzie nie posługiwałam się godką, ale ona zawsze była gdzieś koło mnie, obecna, i kiedy jej nie ma przez miesiące, to brakuje je prawie jak tatara albo kaczki z kluskami. by tam, oni w Unię pakowali ciężką kasę. Ale Polska tę kasę bierze, za nią się rozwija, a mimo to krzywi się na Unię? An-
nie też są, knajpa gdzie mogę w wolnych chwilach między zajęciami robić za kelnerkę, też by się znalazła. Ale tam, gdzie
czasem zapytać: kaj? Usłyszeć, jak mój braciszek ogłasza, że fuzekle woniajom wściekle. I usłyszeć, jak dziadek zwra-
ca uwagę: dej pozůr! Usłyszeć ojca mówiącego do kogoś przez telefon: Dyć ech ci padoł, co nafasowołeś i tak za tela! Nigdy w zasadzie nie posługiwałam się godką, ale ona zawsze była gdzieś koło mnie, obecna, i kiedy jej nie ma przez miesiące, to brakuje je prawie jak tatara albo kaczki z kluskami. Kiedyś koleżanka z Kielc zaprosiła mnie tu na kluski. Poleciałam, ciekawa, z jakim mięsem. A ona mi makaron z serem podała. Aż mi się płakać zachciało. Dziołcha, jak idzie na to pedzieć kluski??? Ojcze, proszę. Przyjadę w styczniu, zrób mi wtedy kluski. Z roladą, ale nie modrom kapustom, bo wiesz, że nie przepadam. I nie opowiadaj mi wtedy o wyborach. Choć mam nadzieję, że będziesz mówił po śląsku. Aha, i naszykuj gazety z moimi felietonami. Chcę poczytać. Bo ostatnio (w Anglii) mama mi jedną pokazała. Przerobiłeś mój tekst tak, że go nie poznałam. Jeśli i tak zmieniasz połowę, to po co ja się męczę? Napisz sam i podpisz: Zofia Dyrda
16
październik 2018r.
Książka, na którą wielu z naszych Czytelników długo czekało – już jest. Już ją wysyłamy, rozwozimy po Śląsku. Jeśli zgłosicie się do nas, chętnie zorganizujemy u Was wieczór autorski, NA KTÓRYM Gott mit Uns będzie po promocyjnych cenach.
To sie werci poczytać:
„Dante i inksi” Mirosława Syniawy, to antologia wielkich dzieł światowej poezji na język śląski. Tytuł pochodzi od „Boskiej Komedii” Dantego, której fragmenty znajdziemy tam właśnie w godce. Poza tym są jednak wiersze czołowych poetów niemieckich, rosyjskich, francuskich, angielskojęzycznych, a także azjatyckich. Okazuje się, ze w godce brzmi to świetnie! - cena
Ksiůżka ślůnsko – nojlepszy Ksiůżka ślůnsko – nojlepszy gĕszynk podgĕszynk krisbaum! pod krisbaum 23 złote
Mosz już „Historia Narodu Śląskiego”? Mosz już „Historia Narodu Śląskiego”? „Rychtig Gryfno Godka”? łôsprowki”? „Rychtig Gryfno Godka”? „Pniokowe „Pniokowe łôsprowki”? ”? Eli ni mosz, terozki ”? Eli ni mosz, terozki „Asty kasztana „Asty kasztana festelno kupić je blank tanio. festelno szansa szansa kupić je blank tanio. księgarniach tych książek kosztuje WW księgarniach kompletkomplet tych książek kosztuje średnio około 135 złotych. Uz nas razem z kosztami średnio około 135 złotych. U nas razem kosztami przesyłki wydasz na nie!!!jedynie: !!! przesyłki wydasz na nie jedynie: 110 złotych !!!110 złotych !!! Ale możesz je oczywiście Ale możesz je oczywiście kupić także kupić osobno. także osobno. Koszt –przesyłki – 9 złotych. Koszt przesyłki 9 złotych. Wprzypadku przypadku zamówienia powyżej złotych W zamówienia powyżej 100 złotych – 100 przesyłka gratis. – przesyłka gratis. zamówienie e-mailem (megapres@interia.pl) lub telefonicznie 535 998 252. lubMożna telefonicznie: 411 994. też 501 zamówić wpłacając na konto Można też zamówić wpłacając na konto 96 1020 2528 0000 0302 0133 9209 96 1020 2528 0000 0302 0133 9209 - ale prosimy przy zamówieniu podawać - ale prosimy przy zamówieniu podawać numer telefonu kontaktowego. numer telefonu kontaktowego.
„Historia Narodu Śląskiego” Dariusza Jerczyńskiego
– to jedyna książka opowiadająca o historii Ślązaków z Instytut Godki. Instytut ŚlůnskijŚlůnskij Godki. naszego własnego punktu widzenia, a nie polskiego, czeskiego czy niemieckiego. 480 stron formatu A-4. 43-143 Lędziny ul. Grunwaldzka 53 43-143 Lędziny ul. Grunwaldzka 53 Cena 60 złotych.
„Komisorz Hanusik we tajnyj służbie ślonskij nacyje” to druga część skrzącego się humorem kryminału z elementami fantasy, rozgrywający się na dzisiejszym Śląsku. Autor, Marcin Melon, jest anglistą, co w
książce widać szkółŚląskiego” - cena 28 zło-Dariusza Jerc „Historia Narodu – to jedyna książka opowiadająca o historii Ś tych naszego własnego punktu widzenia, a nie czeskiego czy niemieckiego. 480 stron forma Cena 60
„Ich książęce wysokości” - to dzieje „Pniokowe Łosprowki” „Rychtig Dariusza Dyr- Eugeniusza „Rychtig Gryfno Godka” Dariusza Dyr-Gryfno Godka” Kasztana, Ginter- „OpoPierończyk - „OpoAstyAsty Kasztana, Ginter Pierończyk Kosmały (Ojgena dy języka – to śląjedyny podręcznik językaz Pnioków ślą- – popular– to jedyny podręcznik wieści o Śląsku niewymyślonym” todyauwieści o Śląsku niewymyślonym” to aunego felietonisty Radia Piekary) to kilskiego. W 15 czytankach znajdujemy znajdujemy tentyczna sagaz Załęża. rodziny się W 15 czytankach tentyczna saga rodziny Jak zsięZałęża. Jakskiego. dowcipnych gawęd w takiej kompendium wiedzy kadziesiąt o Górnym Śląsku, kompendium wiedzy o Górnym Śląsku, w Katowicach śląskim pokoleniom? żyłożyło w Katowicach śląskim pokoleniom? a podnajważkażdą czytankąśląskiej wyjaśnia a pod każdą czytanką wyjaśnia godce,najważkierom dzisio nie godo Historia przeplatana nie tylko zabawnymi Historia przeplatana nie tylko zabawnymi niejsze różnice między śląskim niejsze różnice między językiem śląskim jużjęzykiem żoděn, krom samego Ojgena! 210 anegdotkami,ale też wspomtragicznymi wspomanegdotkami,ale też tragicznymi polskim. Wszystko toformatu uzupełnione a polskim. Wszystko toa uzupełnione stron A-5. nieniami i pięknymi zdjęciami z prywatnych nieniami i pięknymi zdjęciami z prywatnych świetnym isłownikiem śląsko-polskim i 20 złotych. świetnym słownikiem śląsko-polskim Cena zbiorów. stron formatu A-5. zbiorów. 92 stron92 formatu A-5. polsko-śląskim. 236 stron formatu A-5. polsko-śląskim. 236 stron formatu A-5. Cena: 15 złotych. Cena: 15 złotych. Cena 28 złotych. Cena 28 złotych.
Uns” – ostatni Eugeniusza żołnierze „Gott mitŁosprowki” „Pniokowe Mariana Kulika, to wspomnienia Kosmały (Ojgena z Pnioków – popularostatnich Ślązaków, służących w armii IIIto kilnego felietonisty Radia Piekary) Rzeszy. Stare opy spominajom przedwokadziesiąt dowcipnych gawęd w takiej jenno Polska, służba przī dzisio wojsku i to, co godo śląskiej godce, kierom nie się samkrom dzioło, samego kiej przīszłyOjgena! Poloki a 210 już żoděn, Rusy. Fascynująca stron formatu A-5. lektura. Cena: 2920 złotych. Cena złotych.
władców Górnego Śląska - a książ-
„Komisorz Hanusik” autorstwa Marc
Melona laureata miejsca na ślą ka wyszła spod pióra JerzegoII Ciur-
jednoaktówkę z 2013 roku. to pierw
loka, znanego bardziej jako wickomedia kryminalna w ślunskiej god
„Chytrzyjszy jak Sherlock Holmes, bar man Ecik z Masztalskich, ale będąwyzgerny jak James Bond! A wypić por
lompy na placu” cego teżchoćby wybitnym znawcą kultury– taki jest Ac
Hanusik, bohater książki. Cena: 28 złoty
i historii regionu - cena 30 zł