GAZETA NIE TYLKO DLA TYCH KTÓRZY DEKLARUJĄ NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ
CZASOPISMO GÓRNOŚLĄSKIE
Listopadowy, na grudzień
L
istopadowy numer Cajtunga niemal w całości poświęcony jest wyborom. Ale trudno się dziwić – środowiska regionalistów bardzo wiele sobie po nich obiecywały. Po 16 listopada opcja śląska miała być bardzo zauważalna w różnych śląskich samorządach. Tymczasem okazuje się, że był to scenariusz bardzo optymistyczny. Jak jest ( i dlaczego tak jest )? – na te pytania staramy się odpowiedzieć numerem listopadowym. Niektórych bawi myśl, ze numer listopadowy wydajemy w grudniu. Dla nas nie ma w tym nic dziwnego. Wiemy, że w Polsce panuje maniera wydawania gazet do przodu. Liczne miesięczniki numer listopadowy wydały już koło 20 października. To gazeta „na listopad”. Nasza nie jest „na listopad”, tylko „listopad”. Opowiada o tym, co wydarzyło się w listopadzie. Dlatego Cajtung ukazuje się zazwyczaj w ostatnim tygodniu miesiąca. Ale Państwowa Komisja Wyborcza wydłużyła trzeci tydzień listopada do jakichś 12 dni. Ponieważ zarazem nie wydłużyła miesiąca, to czwarty tydzień wylazł nieco z kalendarza, na grudzień… Przepraszając tych, którzy musieli czekać na gazetę nieco dłużej, zarazem pocieszamy – następna będzie za niecałe trzy tygodnie. Bo przecież będzie o tym, co wydarzyło się w grudniu. A w Polsce po 21 grudnia nic się już nie wydarza, aż do 3 stycznia. Oczywiście poza wydarzeniami rodzinno-towarzyskimi. Wracając do numeru listopadowego, na stronach 4 i 5 mamy artykuł o tym, jak RAŚ wypadł w wyborach do sejmiku. Na stronie 3 - o wyborach do rad miast i powiatów. Tam pojawiają się pierwsze odpowiedzi, dlaczego wynik wyborczy regionalistów jest poniżej oczekiwań. Czy jest szansa na znaczną poprawę tego wyniku? O tym traktuje esej na stronach 7 i 8. Strona 10 i 11 to zupełna zmiana tematyki. 6 grudnia 2013 roku Paweł Polok, po werdykcie Sądu Najwyższego w sprawie narodowości śląskiej, nazwał Polskę „bękartem wersalskim”. Dziś tłumaczy obszernie, na okoliczność tej rocznicy, ale i na okoliczność święta 11 listopada, dlaczego rzeczywiście przedwojenną Polskę za takiego bękarta uważa. A na stronie 8 tekst stary, pisany nie do naszej gazety lecz dla komisji sejmowej, ale warty przeczytania. To hiszpański językoznawca, a nie (staro)polski Miodek, z dalekiej perspektywy ocenia, czy godka jest gwarą polską, czy jednak samodzielnym językiem. Warto porównać poziom argumentacji tego pana i Pańczyczki… Szef-redachtůr
NR 11 (36) LISTOPAD 2014
ISSN 2084-2384 NR INDEKSU 280305 CENA 1,50 ZŁ (8% VAT)
Ni momy ruły!
Listopadowy numer Cajtunga ukozoł sie we decŷmbrze. Ale to niŷ my momy ruła! My wydali 25 października wyborczy numer i czakali na wybory. Rachowali my: 16 listopada welowani, 17 listopada wyniki nieoficjalne, ale pewne. 19 listopada wyniki oficjalne, 21 listopada wiŷmy, fto reskieruje naszymi województwůma, wiŷmy, jaki wynik mo RAŚ a inaksze ślůnski listy. 25 listopada bydzie Cajtung gŷnau o tym! Taki mieli my rechnung.
Niŷskoro,
ale byle jak!
A
jak boło? 16 listopada welowani. 17 listopada – nic. 18 listopada – nic. 19 listopada – wyniki nieoficjalne. 20 listopada –zaś nieoficjalne, ale inaksze. 21 listopada – ôroz jednym traci sie kieladziesiont tauzŷnůw głosůw, a inakszym przībywo. Wyniki chneda oficjalne, ale złe. 22 listopada – o jerombol! Dziepiŷro 7 dni po welowaniu, a my juże znomy wyniki. Polski szwung! Ŏde 22 do 29 listopada miŷniało sie, czy RAS bydzie społureskierowoł wojewůdztwym, abo niŷ bydzie… I tak za cajtung wziŷni my sie 30 listopada. Czamu dziepiěro ůwdy? Skirz tego, co po welowaniu 16 listopada 2014 roku momy starość pokozać, kaj latoś je ślůnskość. Som my we ataku, abo tyż my sztopli, a tera bierŷmy sie nazod? Tego bez wynikůw welowanio napisać niŷ szło. A zaś ô tym je listopadowy Cajtung.
Chocia listopadowy, to wydali my go we grudniu. Znieskorzyli my, ale to bez ruła polskigo państwa, niŷ naszo. Rachować na to państwo juże niŷ idzie. 16 listopada Poloki winni zamianować Festŷm Gańby Narodowŷj. Dziŷń blank wolny ôd roboty!
Na szczynście na chrześcijański kalýndorz, inaczej, jak na polski welowani - jednako rachować idzie! Bez tuż grudniowy Cajtung pokoże sie gibcij, niźli za trzī tydnie - kaś kole 20 grudnia. A terozki proszymy już do lektury, Trzeja pedzieć – niewesołŷj… Dariusz Dyrda
Po raz pierwszy nie poprawiono wyborczego wyniku
RAŚ doszedł do ściany Na kilku stronach naszej gazety opisujemy wyniki, jakie osiągnęli w tegorocznych wyborach samorządowych autonomiści. Konkluzja jest prosta: RAŚ doszedł do ściany. Działając dotychczasowymi metodami nic więcej nie osiągnie.
P
rzez ostatnie 15 lat Ruch Autonomii Śląska stale powiększał swoje społeczne poparcie. Z dość marginalnej organizacji, którą był w roku 2000, wspominanej w mediach co najwyżej jako folklor (podobny do tego, jakim dziś jest ZLNŚ Andrzeja Rocznioka) – rósł stale w siłę. W roku 2006 zabrakło mu minimalnie, aby przekroczyć próg wyborczy do sejmiku, aby zdobyć mandaty radnych w śląskich miastach. W roku 2010 ta bariera została przełamana, RAŚ wywalczył trzy mandaty do sejmiku, współrządził też przez dwa lata województwem. Miał radnych miejskich w Rudzie Śląskiej i Mysłowicach. W 2011 roku był bliski wywalczenia mandatu w senacie Rzeczypospolitej.
Wydawało się więc, że wybory samorządowe 2014 to będzie triumf RAŚ-u. Tym bardziej, że poprzedzała je, prowadzona z ogromnym rozmachem, akcja zbierania 140 000 podpisów pod projektem ustawy o narodowości śląskiej i języku śląskim. Że bezpłatny miesięcznik RAŚ-u, „Jaskółka Śląska” zwiększyła nakład z trzech do dwudziestu tysięcy. RAŚ liczył więc na mandaty radnych – i to po kilka – w Katowicach, Chorzowie, Świętochłowicach, Rudzie Śląskiej,
nie wspominając) ogromny. Wynik tak naprawdę gorszy (w procentach i w bezwzględnej liczbie głosujących) niż 4 lata temu. I zamiast tłumu radnych w dużych miastach i powiatach – raptem kilka osób. Nie zmienia tego faktu przypadek Godowa (ziemia rybnicka) czy Lysek (podobnie), gdzie wybory i na wójta i do rady bezwzględnie wygrywa RAŚ. To popularność tych ludzi, a nie Ruchu Autonomii Śląska. Wygrali by wybory niezależnie od szyldu, pod jakim
Wydawało się więc, że wybory samorządowe 2014 to będzie triumf RAŚ-u. Tym bardziej, że poprzedzała je, prowadzona z ogromnym rozmachem, akcja zbierania 140 000 podpisów pod projektem ustawy o narodowości śląskiej i języku śląskim. RAŚ jednak nie poprawił swojego wyniku sprzed czterech lat! Po kilkunastu latach marszu, stanął w miejscu. miał nadzieję powalczyć o nie w Bytomiu, Rybniku, Zabrzu. Oczywiste wydawały się liczne mandaty w powiatach gliwickim, tarnogórskim, wodzisławskim. Pesymiści zakładali, że do Sejmiku RAŚ wywalczy 4 mandaty, optymiści, że 6-7. Rację mieli pesymiści. 4 mandaty, a dystans do piątego (o szóstym nawet
idą. Dotyczy to również burmistrza Pszczyny, który dla odmiany ze znaczka RAŚ nie korzystał, chociaż mógł. RAŚ nie poprawił swojego wyniku sprzed czterech lat! Osiągnął tak podobny, że można powiedzieć: identyczny. Po kilkunastu latach marszu, stanął w miejscu. Z pozycją zbyt sła-
bą, żeby odgrywać naprawdę znaczącą rolę na Śląsku. Jeśli ma znów ruszyć w górę, musi sporo zmienić. W swojej strukturze organizacyjnej, w swoich kadrach, w swojej strategii. Pytanie, czy jest na to gotowy. I czy są na to gotowi inni aktorzy śląskiej sceny? Organizacje, które czasem idą z RAŚ-em, a czasem sypią mu piasek w tryby. Bez poważnej zmiany RAŚ będzie już zawsze trzeciorzędnym graczem na górnośląskiej scenie. Chyba, że wyborcy znudzeni, w końcu zupełnie przestaną na niego głosować. Ale jest coś poważniejszego, niż same wybory. Jeśli 10 czy nawet 15 procent, to ma być już stałe poparcie mieszkańców Śląska dla idei autonomii – to znaczy, że po prostu nie ma tu potrzeby tej autonomii, Że ludzie jej nie chcą. A jeśli nie chcą, to trudno narzucać na siłę… I to jest prawdziwy dylemat autonomistów. Albo muszą pogodzić się z taką prawdą, albo muszą znaleźć metodę, jak skuteczniej zwrócić się do mieszkańców regionu. Przede wszystkim do rdzennych Ślązaków. Gdyż okazuje się, że poparcie dla autonomii regionalnej jest mniejsze, niż poczucie etnicznej, językowej odrębności. Może więc trzeba domagać się autonomii kulturowej, śląskiej, a mniej mówić o ekonomii i gospodarce? Joanna Noras