ZA WSPARCIE PRZY REALIZACJI SKARBU KIBICA DZIĘKUJEMY: A-LEAGUE FRANCE
AUSTRALIAN FOOTBALL
FROM THE STANDS
FOURFOURTWO AUSTRALIA
KIBICE KLUBÓW NIEDOCENIANYCH
KIBISTREFA.PL
OUTSIDE90.COM
PILKARSKISWIAT.COM
PIŁKA NOŻNA W AUSTRALII I NOWEJ ZELANDII
' SPIS TRESCI
4
NA DOBRY POCZĄTEK
A-LEAGUE, CZYLI JAK KANGURY NAUCZYŁY SIĘ KOPAĆ Wszystko o tym jak na przestrzeni lat zmieniała się australijska piłka na podstawie wydarzeń z Hyundai A-League.
PODSUMOWANIE
12 SEZON 2015/16
Najważniejsze fakty z raportu FFA o poprzedniej rundzie.
ZAPOWIEDŹ
17 "O TEJ LIDZE TRZEBA MÓWIĆ!"
Dlaczego ten sezon będzie inny niż wszystkie próbuje wyjaśnić jeden z redaktorów a-league.com.au.
RAPORT
18 CO DALEJ Z A-LEAGUE?
Wszystko o tym jak ostatnie wydarzenia związane z ligą mogą wpłynąć na przyszłość systemu Salary Cap.
KIBICOWSKIM SZLAKIEM
20 AUSTRALIJSKIE SZLAGIERY
Kompleksowo przedstawiamy krajobraz najważniejszych meczów w sezonie Hyundai A-League.
RAPORT
23 KOSZTY LECZENIA ROSNĄ
Najważniejsze wnioski płynące z corocznego raportu związku piłkarzy odnośnie kontuzji w lidze australijskiej.
KTO, Z KIM I KIEDY?
25 TERMINARZ HYUNDAI A-LEAGUE 26 ADELAIDE UNITED Mistrzostwo wiele zmieniło
30 BRISBANE ROAR Wcisnąć przycisk "REPLAY"
34 CENTRAL COAST MARINERS Teraz może być tylko lepiej
38 MELBOURNE CITY Potwierdzić wielkie aspiracje
42 MELBOURNE VICTORY Cel: wrócić na szczyt!
46 NEWCASTLE JETS
Jak polecą chińskie odrzutowce?
50 PERTH GLORY
Angielskie powroty na zachód
54 SYDNEY FC
Pokonać demony przeszłości
58 WELLINGTON PHOENIX Zerwać z mizerną przeszłością
62 WESTERN SYDNEY WANDERERS Pobudka w nowym świecie
3 SKARB KIBICA HYUNDAI A-LEAGUE SEZON 2016/17
Redaktor prowadzący: Konrad Frąc Redaktorzy: Antoine Blanchet-Querin, Jayden Collins, Konrad Frąc, David Hards, Adam Kotleszka, James McGrath Korekta: Kamil Borkusewicz (pilkarskiswiat.com), Agnieszka Czaplicka, Katarzyna (Kibice Klubów Niedocenianych), Piotr Kolibski (kibistrefa.pl) Okładka: Konrad Frąc / Autor layoutu: Paweł Nowicki (Przegląd Sportowy) Numer zamknięto: 5 października 2016
POMYSŁODAWCA PROJEKTU: WESTERN SYDNEY WANDERERS POLAND
' 2005-11 JAK KANGURY NAUCZYŁY SIE, KOPAC,
A-LEAGUE, CZYLI JAK KANGU TEKST:
ADAM KOTLESZKA (eurosport)
(Piłka Nożna w Australii i Nowej Zelandii)
Dostęp do piłkarskiego świata Aussie nie jest tak trudny, jak mogło by się wydawać. Oficjalna strona A-League jest częścią składową oficjalnej witryny FFA (Football Federation Australia), a więc wszystkie informacje mamy w jednym miejscu. Nie powinno to dziwić, bo właśnie rodzima federacja organizuje i steruje całymi rozgrywkami. Mało tego wszystkie kluby występujące w najważniejszej piłkarskiej lidze na Antypodach nie posiadają oficjalnych stron internetowych - mają za to podstrony na stronie FFA. Z tym samym szablonem, uporządkowane, aktualizowane, słowem - chyba jakiś Niemiec przyjechał do Australii i w myśl "Ordnung muss sein" zajął się szatą graficzną.
Rozgrywki A-Leauge w obecnej formie
4
istnieją od 2004 roku. Wcześniej również istniała liga - i to z ogromną tradycją. NSL (National Soccer League), ale jej poświęcę w przyszłości osobny tekst, bo uwierzcie mi - warto. Choćby dlatego, że NSL była pierwszą ligą o charakterze krajowym w Australii. Wyobrażacie sobie? W kraju, gdzie piłka nożna jest piątym może czwartym najpopularniejszym sportem, futbol (sorry - soccer) pierwszy połączył odległe miasta australijskiego outbacku w jedną ligę. Wróćmy jednak do obecnej formy. W 2003 roku, gdy Hyundai ALeague (od nazwy sponsora, który finansuje rozgrywki od ich początku) dopiero raczkowała, miała jeden cel uporządkować system rozgrywek w Australii. Głównym grzechem NSL był nieprzejrzysty system przyznawania licencji oraz zła polityka promocji, co w efekcie doprowadziło do finansowego upadku. Z pomocą potężnego południowo-koreańskiego sponsora i potentata na rynku sportowej telewizji, udało się stworzyć solidne podstawy do tego, żeby futbol na Antypodach ruszył z kopyta. Jak się później okazało, mocne skomercjalizowanie ligi dało piorunujący efekt. Potężna kampania reklamowa (na którą wydano ponad 3 milion dolarów australijskich) i spoty reklamowe, które nie schodziły z ramówek programów sportowych. W pierwszym sezonie do rozgrywek przyjęto 8 drużyn (wniosków wpłynęło 12). Główną zasadą, było: jedno miasto - jedna drużyna w lidze. Celem takiego działania był równomierny rozwój futbolu w całym kraju, bez tworzenia
podziału na regiony "lepsze" czy bogatsze. Początkowo zgłosiło się nawet 20 drużyn (wpłynęły m.in. 3 wnioski z Melbourne, 2 z Sydney i Brisbane...). Ostatecznie pozytywnie rozpatrzono kandydatury Adelaide United, Sydney FC, Roar Queensland (dzisiejsze Brisbane Roar), Perth Glory, Newcastle Jets, Melbourne Victory, Central Coast Mariners oraz dzisiaj już nie istniejącego, nowozelandzkiego rodzynka - New Zeland Knights. Federacja zapewniła 5-letnią gwarancję na to wyłączność danego miasta w lidze. W praktyce oznaczało to, że przez 5 sezonów nie mogliśmy uraczyć żadnych derbów miasta. Celem było stworzenie tożsamości kibiców z danym klubem, co w późniejszym czasie miało się przełożyć na sukces finansowy. Pierwszy sezon wystartował 26 sierpnia 2005 roku.
Po likwidacji NSL w 2004 roku, Australia przez blisko półtora roku
została bez ogólnokrajowych rozgrywek. Roczna przerwa skutkowała brakiem drużyny, która mogłaby rywalizować w Lidze Mistrzów Oceanii, gdzie rozgrywki toczone są w trybie rocznym. Przed inauguracyjnym sezonem A-League, rozegrano więc turniej kwalifikacyjny. Zwycięzca miał reprezentować Australię na klubowych mistrzostwach kontynentu. Do kwalifikacji włączono siedem z ośmiu ( poza nowozelandzkim New Zeland Knights) drużyn, które miały zainaugurować sezon A-League. Dodatkowo Perth Glory, jako panujący, ostatni Mistrz NSL do rozgrywki startował z półfinału. Ostatecznie 15 maja (czyli 3 miesiące przed rozpoczęciem sezonu), w finale Sydney FC pokonało Central Coast Mariners i reprezentowało Australię w Lidze Mistrzów. W dodatku… wygrało te rozgrywki, co dało przepustkę do Klubowych Mistrzostwach Świata rozgrywanych w grudniu w Tokio. Sydney FC zajęli tam piąte miejsce. Żeby wypełnić prawie dwumiesięczną lukę miedzy turniejem kwalifikacyjnym do Ligi Mistrzów Oceanii, a startem australijskiej ligi, Federacja zorganizowała przedsezonowy turniej z udziałem wszystkich drużyn przygotowujących się do startu A-League. Ekipy podzielono na dwie, czterozespołowe grupy, w których każdy dwukrotnie grał z każdym. Po dwie najlepsze ekipy z grup awansowały półfinałów. W finale Central Coast Mariners pokonali Perth Glory 1:0 i zostali mianowani “Pre-season Chellenge Cup Winners”. Nikt w Australii nie traktował poważnie tego tytułu. Prawdziwa walka miała bowiem rozpocząć się wraz z pierwszym gwizdkiem arbitra 26 sierpnia!
Nie było jednego meczu otwarcia. Spotkania Perth Glory – Central
Coast Mariners i Newcastle Jets – Adelaide United rozpoczęły się w piątek o 20:00 lokalnego czasu. Strzelcem pierwszego, historycznego gola w A-League był napastnik Adelaide, Carl Veart, który w latach 90-tych występował z powodzeniem w angielskich Sheffield United, Crystal Palace czy Millwall. Jego gol dał pierwsze 3 punkty ekipie Reds,
RY NAUCZYŁY SIĘ KOPAĆ która właśnie rozpoczęła marsz po tytuł Premier, przyznawany drużynie, prowadzącej po rundzie zasadniczej.
Australijski system rozgrywek nigdy nie
był i raczej nie będzie przejrzysty. W sezonie 2005/2006 osiem drużyn najpierw grało między sobą na „ligowych” zasadach – każda ekipa rozgrywała po 21 meczów, a pierwsza pozycja po ostatniej kolejce dawała wspomniany tytuł Premier. Następnie drużyny z pierwszych 4 miejsc (wspomniana Adelaide United oraz Sydney FC, Central Coast Mariners oraz Newcastle Jets) rozpoczynały walkę w fazie play-off. Tutaj zaczyna się już wyższa matematyka: Pierwsza ekipa po rundzie zasadniczej grała dwumecz z drugą (a więc Adelaide grało z Sydney). Zwycięska drużyna przechodziła od razu do Grand Final, czyli do ostatecznego finału, który wyłania Mistrza Australii i drużynę, która będzie reprezentować kraj w Lidze Mistrzów. Jednak przegrany półfinału, nie zostawał z pustymi rękoma. Adelaide trafiała do Preliminaly Final, czyli spotkania „drugiej szansy” na Grand Final. Jej rywalem była zwycięska drużyna z drugiego półfinału (gdzie mierzyły się ze sobą ekipy z 3. i 4. lokaty – odpowiednio Central Coast Mariners i Newcastle Jets). Ostatecznie więc Adelaide w Preliminary Final grało z Central Coast Mariners (którzy zwycięsko wyszli z boju w dwumeczu z Newcastle Jets). Obowiązywała zasada jednego meczu, rozgrywanego na boisku ekipy z wyższego miejsca w tabeli (czyli Adelajdy). Mimo to CCM wygrali z United 1:0. Tak wyłoniliśmy drugiego finalistę Grand Final. 5 marca 2006 Sydney FC na Aussie Stadium w obecności blisko 42 tysięcy widzów, podejmowało Adelaide United. Nagrodę Joe Maraton Medal (a więc tytuł najlepszego gracza Grand Final) odebrał nie kto inny, ale znany skądinąd Dwight Yorke. Ten sam, który był postrachem bramkarzy w Premier League i tworzył superduet z Andy Cole’m w Manchesterze United. Dla reprezentanta Trynidadu i Tobago sezon w Australii był przedostatnim przystankiem w karierze. Z Antypodów wrócił jeszcze do Anglii by reprezentować barwy Sunderlandu. Ówczesnym szkoleniowcem Sydney był Pierre Littbarski, 73-krotny reprezentant Niemiec, później również szkoleniowiec m.in. VFL Wolfsburg. Tytuł najlepszego strzelca inauguracyjnego sezonu ALeague podzielili między sobą czterej zawodnicy: Alex Brosque (Brisbane Roar), Bobby Despotovski (Perth Glory), Archie Thompson (Melbourne Victory) i Stewart
Petrie (Central Coast Mariners). Wszyscy zdobyli 8 bramek.
Pierwszy sezon A-League okazał się wielkim sukcesem – zarówno
sportowym, jak i medialnym. Na trybunach zasiadło blisko milion widzów (!), a Fox Sports wykupiło prawa do transmisji krajowych rozgrywek, Azjatyckiej Ligi Mistrzów oraz spotkań reprezentacji (poza tymi z Mistrzostw Świata). Kontrakt opiewał na 7 lat i wart był, bagatela 120 milionów dolarów. Australijczycy pragnęli piłki nożnej. Zanim z końcem sierpnia rozpoczęły się zmgania w A-League, znów oglądaliśmy przedsezonowy Challenge Cup. Tym razem postanowiono uatrakcyjnić rozgrywki i potraktować je jako żywą promocję ligi w całym kraju. Gospodarze nie grali na własnych obiektach, tylko podejmowali gości w okolicznych miasteczkach, żeby maksymalnie zwiększyć atrakcyjność drużyn. W ten sposób najlepsze ekipy z Australii można było zobaczyć m.in. w takich ośrodkach jak Gold Coast, Sunshine Coast, Toowoomba, Wollongong czy Canberra. Drugą zasadniczą zmianą była runda bonusowa. Ekipy podzielone na 2 grupy po 4 drużyny, po rozegraniu 3 spotkań z każdym rywalem w grupie, przystępowały do bonusu według systemu: A1–B4, A2-B3, B1A4, B2-A3. I teraz najlepsze – wprowadzono dodatkowe punkty za bramki w tych meczach. Za 2 gole w meczu można było zdobyć 1 dodatkowy punkt, 2 punkty za 3 strzelone bramki i 3 dodatkowe punkty za 4 bramki lub więcej. Ostatecznie 19 sierpnia 2007 roku, turniej wygrała drużyna Adelaide United, pokonując po rzutach karnych Central Coast Mariners 5:4 (w regulaminowym czasie gry padł wynik 1:1).
Tydzień później wystartował sezon zasadniczy A-League, pod nazwą
„A-League: Version 2”. Obowiązywały spoty reklamowe z poprzedniego, zmieniono tylko podkład muzyczny. Dołożono także 15-sekundowy trailer między spotkaniami. Do rozgrywek przystąpiło ponownie 8 zespołów, z tym, że Sydney FC do rozgrywek startowali z ujemnymi punktami. Wszystko z powodu (nie, nie chodziło o korupcję), przekroczonego limitu wynagrodzeń za poprzedni sezon. Cóż, pensja Dwighta Yorka kosztowała swoje, a do tego doszedł udział Sydney w Lidze Mistrzów Oceanii oraz Klubowych Mistrzostwach Świata i oczywiście liga. Aby rywalizować na wszystkich polach , klub potrzebował szerokiej kadry. FFA wykryła nieprawidłowości w płaceniu za umowy zawodników i ostatecznie ukarała drużynę wspomnianą karą odjętych 3 punktów i grzywną w wysokości 129 tysięcy dolarów australijskich. W kadrze mistrzów trochę się pozmieniało. Z klubu odszedł Pierre Littbarski, z którym zarząd bardzo chciał przedłużyć umowę, sam zainteresowany również chciał zostać na Antypodach, jednak nie zaakceptował obniżki swojego kontraktu o 250 tysięcy dolarów australijskich. Zastąpił go Anglik, Terry Butcher – 77-krotny reprezentant Anglii, fan Iron
5
' 2005-11 JAK KANGURY NAUCZYŁY SIE, KOPAC, Maiden. Żywiołowy Angol miał za sobą udany sezon w Szkocji, gdzie prowadził Motherwell. Z drużyny odszedł również Yorke, otrzymawszy intratną propozycję z Sunderlandu. Sezon rozpoczął się od wielkiego rewanżu za ostatni Grand-Final. Na Aussie Stadium w obecności blisko 20 tysięcy widzów, znów wygrali „Sky Blues”. Gola na wagę 3 punktów zdobył Iain Fyfe, który grał później m.in. w Zatoce Perskiej, w zespole Mes Kerman. Fyfe dla Sydney w latach 2005-2009 zagrał 88 spotkań.
Muscat generalnie zawsze miał problemy z trzymaniem nerwów na wodzy. W Internecie aż huczy od filmów upamiętniających jego „zbytnie zaangażowanie w grę”. Zawodnik, który 46 razy zakładał koszulkę reprezentacji, jest aktualnie trenerem Melbourne Victory i nadal nie brakuje ciekawych sytuacji z jego udziałem. W obu spotkaniach drugiego dwumeczu play-offów również nie brakowało różnego rodzaju emocji. Szczególnie obfitował w nie rewanż rozegrany w Sydney. Z boiska wyleciał m.in. Alex Brosque. Sydney odpadło z rywalizacji, a Jets przeszli do meczu z Adelaide United - o tym kto miał zagrać w Grand Final z Victory, decydowały rzuty karne, które warto obejrzeć choćby dla reakcji Johna Cosminy po tym, jak było wiadome, że to United zagrają w finale.
Sezon zasadniczy trwał od 25 sierpnia do To, co wydarzyło się w Grand Final, przeszło najśmielsze oczekiwania 21 stycznia. Drużyny w tym czasie rozegrały po trzy mecze z każdym z rywali (2 razy u siebie z tym rywalem, z którym w poprzednim sezonie mierzyli się 2 razy na jego terenie, 1 u siebie z drużyną z którą w poprzednich rozgrywkach grali 1 raz na wyjeździe). Do serii play-off kwalifikowały się cztery ekipy: Melbourne Victory (którzy z przewagą 12 punktów wygrali sezon zasadniczy i otrzymali tytuł „Premiers”), Adelaide United, Newcastle Jets i Sydney FC, którzy mieli lepszy bilans bramkowy niż Brisbane Roar, którzy również zgromadzili 29 „oczek”. Podobnie jak przed rokiem 1 i 2 drużyna grały ze sobą bezpośredni dwumecz o finał, a przegrany trafiał do meczu „drugiej szansy” ze zwycięzcą dwumeczu 3. i 4. drużyny w tabeli. I tak Melbourne Victory grali z Adelaide United. W pierwszym meczu w Adelajdzie padł bezbramkowy remis. O awansie do finału miało decydować spotkanie na Telstra Dome, gdzie padł trzeci w sezonie wynik jeżeli chodzi o frekwencję. 47 413 widzów obejrzało dramatyczne spotkanie w którym gospodarze wygrali 2:1, po golu James’a Robinsona w doliczonym czasie gry! Co ciekawe dla Robinsona to był jedyny gol w barwach Victory, w których łącznie zagrał tylko… 7 meczów! Podczas spotkań tych drużyn zawsze iskrzyło i nie trzeba było grzebać pamięcią daleko. Jeszcze w 8. kolejce sezonu zasadniczego, doświadczyliśmy legendarnej już w Australii historii z Kevinem Muscatem oraz trenerem Adelajdy, krewkim Johnem Cosminą….
6
kibiców Melbourne, mediów, piłkarzy. Victory faktycznie byli faworytem w starciu z „Reds”, jednak wynik starcia był szokujący. Ten mecz pobił również rekord frekwencji – 55 436 widzów na wspominanym wcześniej Telstar Dome w Melbourne! Archie Thompson strzelił pięć goli, a Victory zwyciężyli w wielkim stylu 6:0! Co ciekawe napastnik (który zdobył koronę króla strzelców) w fazie finałowej (w dwumeczu z Adelaide) nie zdobył ani jednego gola. Wszystko co najlepsze trzymał na finał! Medal Johny’ego Warrena nagrodę dla najlepszego gracza sezonu otrzymał Nick Carle z Newcastle Jets. Ten sam zawodnik strzelił również gola sezonu. Adrian Leijer został wybrany młodym zawodnikiem, a Ernie Merrick (Melbourne Victory) otrzymał tytuł trenera sezonu. Obecnie Szkot prowadzi Wellington Phoenix i jest najbardziej utytułowanym szkoleniowcem w A-League!
Trzeci sezon w A-League miał przyciągnąć na trybuny jeszcze więcej
kibiców. Wszystko, dzięki występom dwóch australijskich drużyn w Lidze Mistrzów Azji (Sydney FC oraz Adelaide United) oraz pierwszym udziale reprezentacji w Pucharze Azji. W Champions League przyzwoicie zaprezentowały się obie ekipy, ale żadnej nie udało się wyjść z grupy - awans uzyskiwały tylko drużyny z pierwszych miejsc. Sydney w grupie E zostało wyprzedzone o punkt przez Urawę Red Diamonds, a w pokonanym polu zostawiło indonezyjski Persik Kediri oraz chiński Shanhai Shenhua. Adelaide zajęli trzecie miejce w stawe za koreańskim Seonhnam Ilhwa Chunma, chińskim Shandong Luneng Taishan, ale wyprzedzając wietnamski Gach Dong Long An. The Socceroos w Pucharze Azji w 4-drużynowej grupie zajęli 2. lokatę i awansowali do ćwierćfinału. Tam w Hanoi ulegli Japonii, ale dopiero po rzutach karnych. W regulaminowym czasie kibice na My Dinh National Stadium, obejrzeli remis 1:1. Bramkę dla Australii zdobył John Aloisi, który właśnie kończył swoją przygodę w hiszpańskim Alaves i wracał do rodzimej ligi, reprezentować barwy Central Coast Mariners.
W rozpoczętym 24. sierpnia 2007 roku trzecim rozdaniu A-League w
historii zaszły dwie zasadnicze zmiany. Pierwsza to zastąpienie New Zealand Knights drużyną Wellington Phoenix, a druga zwiększenie kadr zespołów z 20 do 23 zawodników i podniesienie limitu wynagrodzeń do 1,85 mln dolarów australijskich (wcześniej 1,6 mln). Nowozelandczycy nie zaliczyli "wejścia smoka" do ligi. Gracze z pięknego Westpack Stadium zajęli ostatnie miejsce po rundzie zasadniczej przegrywając najwięcej meczów w lidze (11). Mimo zdobycia nagrody „drewnianej łyżki” dla najsłabszej drużyny w sezonie, Nix mogli pochwalić się drugim najlepszym strzelcem w lidze – Shanem Smeltzem, który własnie powrócił do Australii po występach w angielskich Mansfield Town, Halifax czy AFC Wimbledon. Na Wyspach zdobył łącznie 21 bramek, a w przyszłości miał stać się najskuteczniejszym zawodnikiem, jaki biegał po boiskach A-League!
O uniknięcie „nagrody” wooden spoon,
Wellington walczyli z najdalej oddalonym od Nowej Zelandii miastem w A-League – Perth. Gracze Glory z „najbardziej samotnego miasta świata” sezon 200708 zakończyli jako druga najgorsza australijska drużyna w lidze. Apetyty w Zachodniej Australii były dużo większe, zwłaszcza, że zespół zajął 4. miejsce w przedsezonowym turnieju. Fatalną postawę Perth tłumaczono odejściem serca drużyny, Bobby’ego Despotovskiego, który w latach 19962004 dla Glory zagrał w 211 meczach, zdobywając 101 bramek. Dwukrotnie z Perth wygrywał jeszcze rozgrywki NSL Championship. Czas był jednak nieubłagany dla napastnika z serbskimi korzeniami i po sezonie objął on pracę jako grający trener w drużynie Inglewood United – z Perth, tyle, że grającej w pierwszej lidze Australii Zachodniej. Despotovski oprócz swoich seryjnie strzelanych bramek, zasłynął z afery z 2001 roku, gdy… rozpoczął konflikt na linii Melbourne Knights (jeszcze w National Soccer League), a Perth Glory. Matka Despotovskiego pochodziła z Jugosławii, a on zawsze wykazywał wielkie przywiązanie do swoich korzeni. Podczas meczu z drużyną Rycerzy (która została założona przez Chorwatów mieszkających w Australii), zasalutował trzema palcami, co delikatnie mówiąc, nie było miłym gestem w stronę Chorwatów… Zakończyło się jedną wielką zadymą, a po meczu doszło do ataków rozwścieczonych fanów Knights na autobus jadący do Perth.
Walka o tytuł Premier’s toczyła się do
ostatniego meczu między Central Coast Mariners, a Newcastle Jets. CCMi zdobyli tytuł tylko dzięki… jednej strzelonej bramce więcej! W ostatniej kolejce Mariners grali na własnym stadionie z ostatnim Wellington Phoenix, a The Jets podejmowali… przedostatnie Perth Glory. Obok korespondencyjnej walki o tytuł Premier’s, na dnie tabeli obie ekipy walczyły o uniknięcie „wooden spoon”, czyli niechlubnego trofeum drewnianej łyżki. CCM ostatecznie wygrali z Nix 2:0, a Newcastle pokonało Glory 2:1. Jeden gol stracony przez Odrzutowce w tym meczu przesądził o zajęciu zaledwie drugiego miejsca. W doliczonym czasie pierwszej połowy dla grających w dziesiątkę Glory, bramkę zdobył Jamie Harnewll, który w barwach Perth grał 256 razy. Dwie najlepsze drużyny zmierzyły się ze sobą w półfinałach. 27 stycznia w Newcastle Jets wygrali 2:0, żeby 10 lutego na stadionie rywala… przegrać 0:3! W regulaminowym czasie gry padł wynik 2:0, a więc arbiter zarządził dogrywkę, w której drugiego gola w meczu zdobył Sasha Petrovski. .
W drugim półfinale Sydney FC mierzyli się z Queensland Roar. Po bezbramkowym remisie w pierwszym meczu, gracze z Brisbane wygrali 2:0 i awansowali do spotkania o Grand Final przeciwko Newcastle Jets…. Na Energy Australia Stadium (powszechnie znanym jako Hunter Stadium) największe emocje rozpoczęły się pod sam koniec meczu. Najpierw przy stanie 1:0 dla gospodarzy, w 92. minucie Brazylijczyk Reinaldo wykorzystał rzut karny, doprowadzając do dogrywki. W 104 minucie Joel Griffiths również z karnego zdobył bramkę na 2:1 – w 118. minucie znów (z karnego!) strzelił Reinaldo! Wczesniej jednak Elrich dołożył kolejne trafienie dla Jets i to Newcastle wygrało 3:2, awansując, gdzie czekali już Central Coast Mariners. Finał miał być dla Jets rewanżem za przegrany w ostatniej kolejce tytuł Premiers. Na Sydney Football Stadum w obecności blisko 37 tysięcy widzów, Newcastle udało się dopiąć celu. Przesądziło trafienie Marka Bridge’a z 64. minuty meczu. Był to pierwszy w historii tytuł dla ekipy z Hunter Stadium.
Sezon 2008-2009 wcielił w życie kolejne plany rozwoju piłki nożnej
w Australii. Najważniejsze zmiany: wprowadzenie ligi młodzieżowej oraz kobiet, opartych na takich samych zasadach jak profesjonalna liga mężczyzn. Po raz kolejny zwiększono limit wynagrodzeń, tym razem do 1,9 mln dolarów australijskich. Wprowadzono „Junior Marquee”, czyli młodzieżowca (do lat 23), którego wynagrodzenie mogło wynosić do 150 tysięcy dolarów australijskich rocznie i nie było wliczane do limitu wynagrodzeń. - kadry zespołów mogły liczyć 30 lub 35 zawodników – włączając zawodników z drużyn młodzieżowych Do rozgrywek miały również dołączyć dwa nowe kluby – Gold Coast Galaxy i North Queensland Thunder, a więc Queensland Roar dostaliby dwóch rywali ze swojego „podwórka”. Stan Queensland miał się stać drugim stanem (obok Nowej Południowej Walii) z aż trzema reprezentantami w A-League. Ostatecznie jednak wstępne licencje zostały cofnięte przez zarząd ligi, ponieważ nie dopatrzono się odpowiednich gwarancji finansowych. W Australii kwestia stabilności finansowej jest priorytetem przy dodawaniu nowych klubów do ligi. Tak więc do sezonu znów przystąpiło osiem zespołów. W lipcu i sierpniu po raz czwarty został rozegrany Pre-Season Cup, w którym udział wzięły wszystkie drużyny. Zwycięzcy dwóch czterozespołowych grup, spotkali się w finale. Wellington Phoenix podejmowali Melbourne Victory. W rzutach karnych lepsi okazali się Australijczycy, którzy wygrali 8:7 (w regulaminowym czasie gry padł bezbramkowy remis). Największym rozczarowaniem sezonu okazała się ekipa Newcastle Jets. Mistrz z poprzedniego sezonu udanie rozpoczął rok w Lidze Mistrzów Azji. Drużyna wyszła z ciężkiej grupy z japońskim Nagoya Grampus, koreańskim Ulsan Hyundai i chińskim Beijing Guoan. Dwa zwycięstwa (nad Chińczykami i Koreańczykami) i porażka w starciu z ekipą japońską, dała awans do 1/16 finału. Tam rozgrywane było tylko jedno spotkanie – na terenie drużyn, które awansowały z pierwszego miejsca. Jets przegrali z kretesem z korańskim Pohang Steeleres aż 0:6 i odpadli z dalszej rywalizacji. Tym samym nie udało się pomścić drugiej australijskiej drużyny w
7
XY
' 2005-11 JAK KANGURY NAUCZYŁY SIE, KOPAC, Azjatyckiej Lidze Mistrzów, Central Coast Mariners. Premiers z poprzedniego sezonu w swojej grupie zajęli ostatnie miejsce, nie wygrywając spotkania. Grupę wygrała drużyna Pohang Steelers.
Po zmaganiach pucharowych, przyszedł
8
czas na powrót na australijskie boiska. To miał być sezon Melbourne Victory i… Shane’a Smeltza, o którym wspominałem Wam wcześniej. Smeltz rozgrywał swój drugi sezon w barwach Wellington Phoenix. 12 zdobytych bramek przez nowozelandczyka, nie pozwoliło jego drużynie zagrać w play-offach sezonu, ale Nix w końcu odbili się od dna i zakończyki sezon na 6. pozycji, a Smeltz zdobył koronę króla strzelców. Gracze z Wellington swoją historyczną szansę na awans do czołowej czwórki sezonu, zaprzepaścili w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego. Central Coast Mariners przegrali swój mecz z Adelaide Untied, a przy takim wyniku Nowozelandczycy wygrywając wyjazdowy mecz w Melbourne z Victory, zasiedliby na 4. pozycji. Jednak bramki Archiego Thompsona i Kevina Muscata zapewniły drużynie Victory tytuł Premiers 20082009, a Nix tylko szóste miejsce. Trwała czarna seria Newcastle Jets. Po blamażu z Pohang Steelers, nie tylko nie udało się obronić tytułu w rodzimej lidze, ale w dodatku podopieczni Garego van Egmonta zajęli ostatnią pozycję w ALeague! Koniec końców, udało się przynajmniej zdobyć jakąś nagrodę - choć drewniana łyżka chluby na pewno nie przynosi. Dość powiedzieć, że Jets wygrali tylko 4 spotkania w ciągu całej rundy zasadniczej. Największy moment chwały przypadł przed samymi Świetami Bożego Narodzenia. 19. grudnia 2008 roku na Hunter Stadium poległ przyszły Mistrz, Melbourne Victory. Hat-trickiem w tamtym spotkaniu popisal się Matt Thompson. Legenda klubu z Newcastle zrobiła takie wrażenie na działaczach Victory, że po sezonie 2008-2009, defensywny pomocnik przeniósł się do Melbourne. Victory w tamtym sezonie ustanowili historyczny rekord – jako pierwsza drużyna w Australii zdobyli wszystkie trzy możliwe trofea – PreSeason Cup, tytuł Premiers i Grand-Final Cup. Ekipa była prowadzona przez Erniego Merricka, który jest najbardziej utytułowanym trenerem w historii ALeague, miała w swoich szeregach takich graczy jak choćby Michael Thwaite. Aussie wrócił do Australii po pobycie w… Wiśle Kraków. W barwach Białej Gwiazdy rozegrał tylko 11 spotkań, a fani zapamiętają go dzięki „siatce”, jaką założył rywalowi w meczu pucharowym z Sewillą. Oprócz wysokiego pomocnika, w Melbourne w końcu na miarę swojego
talentu strzelał Danny Allsopp. Co ciekawe napastnik Victory w całym sezonie zdobył więcej bramek niż Król Strzelców, Shane Smeltz, jednak 12-ste i 13-ste trafienie dołożył już w fazie play-off, gdzie gole nie doliczane są do klasyfikacji w walce o „Golden Boot”. Allsopp w całej swojej karierze rozegrał 420 spotkań na zawodowym szczeblu, strzelając 143 bramki. Reprezentował barwy takich klubów jak Notts County, Hull City czy nawet Manchesteru City. Stał się prawdziwą legendą w drużynie Srok z Nottingham. W pasiastej koszulce rozegrał 105 spotkań i strzelił 40 bramek. Wszyscy Australijczycy kojarzą go nie tylko z seryjnie strzelanych bramek, ale i z pewnego incydentu z równie krewkim trenerem, Johnem Kosminą. W meczu rozgrywanym dzień po Bożym Narodzeniu, Melbourne Victory rozgrywali jeden z najdramatyczniejszych meczów. Od 4. minuty przegrywali już 0:2 z Sydney FC, jednak zdołali odrobić straty i wygrać 3:2 Victory jak burza przeszli przez play-off, w półfinale rozprawiając się 2:0 i 4:0 z Adelaide United. Z tym samym rywalem przyszło się zmierzyć w Grand-Final, jednak i tam drużyna z The Reds nie mieli większych szans. Po golu Toma Pondeljaka z 59. minuty, Victory wygrali 1:0, odnosząc kolejny historyczny sukces – byli pierwszą drużyną w Australii, która drugi raz zdobyła Mistrzostwo A-League.
W
sezonie 2009/2010 w końcu doczekaliśmy się debiutu nowych zespołów w A-League. Włączenie do franczyzny Gold Coast United i North Queensland Fury sprawiło, że region Queensland stał się razem z Nową Południową Walią, najliczniejszym pod względem drużyn w lidze. Queensland Roar musieli zmienic swoją nazwę, a zwiększenie liczby drużyn, pogrzebało przedsezonowy turniej Pre-Season Cup, który zastąpiły oficjalne mecze towarzyskie. Drugą z rzędu koronę króla strzelców zdobył Shane Smeltz, a na kontynent przybyła legenda Liverpoolu – oj wiele działo się w piątym sezonie Hyundai ALeague! Gold Coast i Townsville do ligi próbowały dostać się już w poprzednich rozgrywkach, jednak wtedy w ostatniej chwili wstrzymano licencje dla zespołów United i Fury. Tym razem obyło się bez komplikacji licencyjnych i region w którym mieszka ponad 1,8 milona mieszkańców, mógł poszczycić się dwoma nowymi drużynami. Miało to konsekwencje dla dotychczasowego rodzynka – Queensland Roar. Ze względu na fakt, że Roar nie byli już jedyną drużyną ze stanu, trzeba było zmienić nazwę, na „Brisbane Roar”, która obowiązuje do dziś. Co ciekawe podobne zawirowania trwały w przypadku nazwy North Queensland Fury, jednak ustalono, że „klub reprezentuje tylko północną częśc stanu, co jest wyraźnie zaznaczone w nazwie i dlatego nazwa „Queensland” nie musi być zmieniona. Zwiększenie liczby drużyn sprawiło, że zamiast 21. rund, grano aż 27. kolejek w sezonie zasadniczym, a turniej startował już na początku sierpnia, a nie jak dotychczas – pod koniec miesiąca!
North Queensland Fury stali się zespołem z najdalej na północ
położonego miasta w A-League. Stąd też pomysł, żeby fanów dla nowopowstałego klubu szukać w…Azji. Przed sezonem drużyna do singapurskiego Kallang, gdzie rozegrano towarzyskie spotkanie z
drużyną Tampine Rovers. Australijczycy przegrali 0:1, a na trybunach pojawiło się tylko 3 tysiące widzów, co skutecznie zniechęciło działaczy Fury do podbijania kontaktu azjatyckiego. Najsłynniejszym rywalem, z jakim przyszło się zmierzyć graczom Fury był Wolverhampton Wanderers, z którym Australijczycy przegrali 1:2.
Silnik, który miał napędzić koniunkutre w
Townsville pochodził z Anglii i nazywał się Robbie Fowler. Legenda Liverpoolu była jednym z pierwszych naprawdę wielkich nazwisk, jakie zaczęły ściągać do Australii. Fowler słusznie czuł się gwiazdą, jednak dał się zapamiętać nie tylko z bramek (których dla Fury zdobył 9). Już na początku sezonu, doszło do derbów „świeżaków”, podczas których Gold Coast United zdemolowali North Queensland Fury 5:0. Anglik tego dnia zamiast strzelać do bramki, znokautował rywala uderzeniem, którego nie powstydziliby się najwięksi zawodnicy MMA. Gold Coast United jeszcze nie grali w A-League, ale już mieli zakontraktowaną gwiazdę – Shane’a Smeltza, który w poprzednim sezonie dla Wellington Phoenix zdobył 12 goli i zdobył koronę króla strzelców. Grając w Nowej Zelandii, Smeltz wiedział już, że po zakończeniu sezonu 20082009, przeniesie się do jednego z najbardziej turystycznych miast w całej Australii. Jak się okazało był to świetny ruch, bo drużyna w swoim debiutanckim sezonie spisywała się bardzo dobrze, a lepsi zawodnicy u boku Smeltza = więcej bramek. W ten sposób reprezentant Kiwi zdobył drugą koronę króla strzelców z rzędu, poprawiając zeszłoroczny wynik o 7 trafień. Wielkim wydarzeniem w Australii był powrót do kraju doświadczonego reprezentanta, Jasona Culiny. Po blisko 10 latach gry w Holandii, 58-krotny reprezentant Socceroos, wrócił do ojczyzny, aby grać dla drużyny ze Złotej Plaży. Zyskał tez status „marquee”, czyli gracza, którego wynagrodzenie nie jest liczone do limitu przypadającego na drużynę. W barwach United Culina rozegrał 44 spotkania i strzelił 8 bramek. Licznik mógł być efektowniejszy o jedną, specjalną bramkę (strzał z ponad 50 metów...), do której zabrakło kilku centymetrów (...trafił w poprzeczkę).
W swoim debiutancki sezonie strzelił 13 bramek dla drużyny z Westpac Stadium, w dużej mierze przyczyniając się do awansu do play-off. Piąty sezon w historii A-League miał jednak należeć do Sydney FC. Po bardzo słabych ubiegłych rozgrywkach, podjęto decyzję o zwolnieniu Johna Kosminy. W jego miejsce zatrudniono trenera z doświadczeniem w Europie – Czecha Vletzeslava Lavickę, który przez większą część kariery piłkarskiej i trenerskiej był związany ze Spartą Praga. Zatrudnienie szkoleniowca naszych południowych sąsiadów, okazało się strzałem w „dziesiątkę”. Z Sydney zaliczył passę 12 spotkań bez porażki, a drużyna w tych spotkaniach strzeliła 25 bramek, tracąc zaledwie jedną! Lavicka ściągnął do klubu słowackiego pomocnika, Karola Kisiela, którego prowadził jeszcze będąc trenerem Sparty. Jak się później okazało, czeski trener miał nosa, bo Kisiel zagrał we wszystkich meczach sezonu, strzelając 3 bramki dla Sky Blues. Przed rozpoczęciem sezonu drużyną wstrząsnęły doniesienia o zarzutach dla 20-letniego Sebastiana Ryalla, który został oskarżony o współzycie z 13-latką. Ostatecznie sprawa została zamknięta, po tym jak oddalno zarzuty. Zawodnik przyznał, że doszło do takiej sytuacji, ale „Był przekonany, że dziewczyna miała przynajmniej 16 lat, a poza tym tylko się całowali”. Ryall gra w Sydney do dzisiaj. Ostatecznie Sydney sięgnęli po podwójną koronę – najpierw zdobywając tytuł Premiers za sezon zasadniczy, a później wygrywający play-offy, stali się Mistrzami Australii. Zacięta walka z Melbourne Victory toczyła się jednak zarówno w sezonie zasadniczym, jak i rundzie pucharowej. Gracze Lavicki wyprzedzili drużynę z Melbourne zaledwie o punkt w rundzie zasadniczej. Co ciekawe, terminarz ułożył się w ten sposób, że obie drużyny mierzyły się w ostatniej kolejce, przed którą Victory mieli 2 punkty przewagi nad Sydney i do tytułu Premiers, wystarczył im remis. Sydney z kolei musieli wygrać… Bramki dla gospodarzy zdobywali Karol Kisiel i „marquee player”, John Aloisi. Zwłaszcza bramka tego pierwszego z 34. minuty meczu zebrała salwę braw. Słowak huknął z woleja, z 23 metrów, lobując stojacego w bramce Vicory, Mitchella Langeraka (kiedyś Borussia Dortmund, a teraz VfB Stuttgart). Z drugiej strony uderzenie doświadczonego Johna Aloisiego było wcale nie brzydsze. Oba zespoły spotkały się w dwumeczu o finał play-off. W pierwszym spotkaniu na Etihad Stadium w Melbourne, Victory wygrali 2:1. W rewanżu w Sydney po regulaminowym czasie gry, padł taki wynik, tylko, że dla Sydney FC. Zadecydowała dogrywka w której bramkę na wagę awansu do Grand Final zdobył Archie Thompson. Fani obu drużyn doczekali się jednak trzeciego, decydującego starcia pomiędzy drużynami Dark Blues i Sky Blues – w Grand Final. Sydney po porażce w meczu eliminacyjnym, w półfinale zmierzyli się z rewelacją rozgrywek, nowozelandzkim Wellington Phoenix. Sydney wygrali z Nix 4:2, ale decydujący moment meczu odbył się w 31. minucie, gdy Chris Payne zdobył bramkę ręką i wyprowadził Sydney na prowadzenie, którego już nie oddali. Fenomenalny sezon Wellington dobiegł końca i choć Kiwi byli zadowoleni z tego co osiągnęli, pozostał niesmak….
Dłuższy sezon zasadniczy zdecydowanie
posłużył rodzynkowi z Nowej Zelandii, ekipie Wellington Phoenix, którzy zaliczyli historyczny awans do fazy play-off. Dla ekipy Rickiego Herberta był to tym większy sukces, że przecież odszedł od nich najlepszy strzelec ubiegłego sezonu, Shane Smeltz. W Wellington poczyniono jednak mądre transfery i ściągnięto m.in. Paula Ifilla, reprezentanta Barbadosu.
9
' 2005-11 JAK KANGURY NAUCZYŁY SIE, KOPAC, Tak dotarliśmy do Wielkiego Finału. Jeżeli o poprzednich spotkaniach Victory i FC można było mówić, że były emocjonujące, to nie mam pojęcia co powiedzieć o tym. W 60. minucie blisko 45-tysięczny tłum szalał z radości, po tym jak piłkę do bramki wpakował Rodrigo Vargas. Arbiter dopatrzył się spalonego, jednak w tumulcie jaki panował na Etihad Stadium w Melbourne, większośc fanów celebrowała trafienie dla Victory. W tym czasie goście z Sydney przeprowadzali kontrę po której… zdobyli prowadzenie! Mark Bridge głową otworzył wynik meczu, a na stadionie zapanowała konsternacja. Zamiast prowadzenia Melbourne 1:0, na tablicy wyników widniał taki rezultat – tyle, że dla Sydney. Na 9 minut przed końcem Adrian Leijer głową doprowadził do wyrównania i fani doczekali się dodatkowych emocji w dogrywce, a poźniej w rzutach karnych. Tam pomylił się Kevin Muscat (obecny szkoleniowiec Melbourne), który trafił w słupek. Jednak Mitchell Langerak broniąc kolejną „jedenastkę”, pracował właśnie na kontrakt w Dortmundzie. Kolejnego karnego nie strzelił jednak Marvin Angulo i pozycja Victory stała się niegodna pozazdroszczenia. Decydującą „jedenastkę” wykorzystał Byun SungHwan i euforii na Etihad Stadium w Melbourne nie było końca. Oczywiście wśród kibiców ubranych w biało-błekitne koszulki.
Szósty sezon A-League w historii (20102011) przyniósł najwięcej radości kibicom Brisbane Roar. Ekipa z Queensland od tych rozgrywek na stałe dołączyła do ścisłej czołówki w lidze, a lata 2010-2012 miały okazać się najlepszymi w dotychczasowej historii klubu. Innym wielkim wydarzeniem w Australii miały być pierwsze derby Melbourne, ale po kolei...
Jak co roku FFA testowała nowe
rozwiązania w regulaminie. Najważniejszą zmiana było dodanie drugiego „marquee player”, którego wynagrodzenie nie wliczało się do puli przypadającej na
10
na drużynę. Warunek był jeden – musiał to być rodzimy piłkarz. W ten sposób zaczęto w końcu promować australijskich zawodników w ojczystej lidze, a także stworzono łakomy kąsek dla najlepszych rodaków grających na innych kontynentach. Wraz z nową rundą (2010-11) do ligi dołączyły dwa nowe kluby i liga zwiększyła się do 10. drużyn, a w rozgrywkach starujących 5 sierpnia 2010, na starcie ustawiło się 11 klubów – z nowopowstałym Melbourne Heart. Kibice zacierali więc ręce na pierwsze derby miasta w A-League! Drużynę objął holenderski szkoleniowiec, legenda Ajaxu Amsterdam John van’t Schip. Były skrzydłowy ekipy z Amsterdamu i Genoi do Holandii przyszedł po tym, jak skończył pracę właśnie w Ajaxie, jako trener młodzieży i tymczasowy szkoleniowiec pierwszej drużyny. Van’t Schip ściągnął na kontynent dwóch swoich rodaków: Rugtera Worma, wówczas świetnie zapowiadającego się skrzydłowego oraz Geralda Sibona, który był u schyłku swojej profesjonalnej kariery. Jak się okazało obaj stanowili o sile Serc w debiutanckim sezonie. Jednak największą gwiazdą w drużynie okazał się John Aloisi, który na swój ostatni sezon w profesjonalnej piłce, wybrał właśnie AAMI Park i czerwono-białą koszulkę Heart. Ciekawym wzmocnieniem był również Alex Terra – Brazylijczyk ściągnięty z Rio Branco.
Heart długo nie potrafili wygrać spotkania i historyczne zwycięstwo
w A-League zanotowali dopiero w 4. września 2010, w 5. kolejce wygrywając z North Queensland Fury 1:0. Miesiąc później fani w Australii doczekali się pierwszych derbów miasta – i to jakiego. Melbourne od wielu lat wygrywa bowiem w plebiscytach na „Najlepsze do mieszkania miasto świata”. Słaby początek sezonu piłkarze van’t Schipa zrekompensowali swoim kibicom wygrywając historyczny mecz 2:1! Heart ostatecznie sezon skończyli na 8. pozycji, lecz przez większą jego część utrzymywali się na szóstym miejscu, które dawało play-offy, jednak 5 remisów w ostatnich 6 spotkaniach sezonu, pozbawiło drużynę walki o Grand Final. Dla North Queensland Fury i Gold Coast United drugi sezon wśród elity miał pokazać prawdziwą wartość zespołów. Drużyny z Queensland sezon 2010/2011 wspominają z goła inaczej... Drużyna ze Złotej Plaży skończyła sezon zasadniczy na 4. pozycji, a w fazie play-off odpadła dopiero przed Grand Final, przegrywając z Central Coast Mariners 0:1. Mimo wszystko był to historyczny sukces drużyny z miasta uwielbianego przez surferów na całym świecie i niewielu przypuszczało, że drużyna rok później zniknie z piłkarskiej mapy świata….
Co jednak powiedzieć o drugich „świeżarkach” w A-League, ekipie
Fury? Jak się okazało drugi w historii sezon w najsilniejszek lidze Australii okazał się dla drużyny z najbardziej wysuniętego na północ miasta w stawce, ostatnim. Dla polskiego kibica ciekawym akcentem była osoba Frantiska Straki, który był ostatnim szkoleniowcem Fury, a później prowadził… Arkę Gdynia w Ekstraklasie. Drużyna w końcówce sezonu grała już jednak dramatycznie, wiedząc o fatalnej sytuacji finansowej spółki zarządzającej. Na 14 ostatnich spotkań Fury przegrali 12 – w tym 1:8 z Adelaide United, co do dziś jest najgorszym wynikiem w historii. Obecnie klub nazywa się Northern Fury FC i występuje w National Premier Leagues Queensland. Wielką gwiazdą ligi na lata miał się okazać przychodzący do Adaleiade United z chilijskiego Curico Unido, Marcos Flores. Argentyńczyk od razu zdobył serca kibiców w Australii swoją bajeczną techniką i świetnym przeglądem pola. Z 8 golami i 8 asystami, został wybrany Graczem Sezonu w A-League 2010-2011.
Innym świetnym transferm, tyle, że już
Mistrzowie Australii z sezonu 2007-2008, Central Coast Mariners do wewnątrzligowym okazał się Sergio van 103. minuty dogrywki prowadzili z Brisbane 2:0 i nikt przy zdrowych Dijk. O swoich umiejętnościach zmysłach nie wyobrażał sobie, że gracze z Gosfrod nie zdobędą strzeleckich urodzony w Holandii, swojego drugiego tytułu w historii. Roar po fantastycznym sezonie naturalizowany reprezentant Indonezji regularnym, przysnęli na kilka minut w dogrywce, po tym jak po 90. przekonał fanów już we wcześniejszych minutach gry, kibice nie oglądali bramek. Jednak najpierw w 117. rozgrywkach, reprezentując barwy minucie Brazylijczyk Henrique dał wątły płomień nadziei kibicom na Brisbane Roar, jednak jako zawodnik Suncorp Stadium (mecz oglądało z trybun ponad 50 tysięcy widzów!), Adelaide United (grając wspólnie z a w ostatniej sekundzie dogrywki, Eric Paartalu głową doprowadził do Floresem) zdobył tytuł remisu! W karnych lepsi okazali się gracze Ange Postecoglou najskuteczniejszego zawodnika w (obecnego selekcjonera Socceroos). Ten mecz został wybrany w Australii, strzelając 16 bramek. Przejdźmy plebiscycie najbardziej niezapomnianym spotkaniem w całej historii jednak w końcu do najlepszej drużyny A-League! sezonu, czyli Brisbane Roar. Wydawało się, że gdy rok wcześniej FFA dodała dwie nowe drużyny ze stanu Queensland, pozycja Roar może nieco osłabnąć, ponieważ fani odejdą do Gold Coast United i North Queensland Fury. Jeżeli dodamy do tego odejście trzech młodych, ofensywnych graczy do FC Utrecht (Tommy Oar, Michael Zullo oraz Adam Sarota), to kibice mogli mieć słuszne obawy o zdobywanie bramek. Po raz kolejny jednak australijscy skauci dowiedli, że wiedzą jak wyszukiwać piłkarzy za granicą, nawet w najbardziej egzotycznych zakątkach piłkarskiego globu. Tym razem strzałem w „10” okazał się Kostarykanczyk Jean Carlom Solorzano, który zdobył 11 bramek i wspólnie z trzema innymi zawodnikami został wice-królem strzelców ligi. Roar na dwie kolejki przed końcem sezonu zasadniczego zapewnili sobie tytuł Adam Kotleszka to komentator MLS w Eurosporcie, który Premiers, co było rekordem w historii Ajest również największym polskim ekspertem odnośnie League. Jak się miało okazać, był to miły początek czegoś jeszcze milszego – Hyundai A-League. Prowadzi on także facebook'ową stronę wygrania w najważniejszym meczu Piłka Nożna w Australii i Nowej Zelandii. sezonu, Grand Final .
11
SEZON 2015/16 - PODSUMOWANIE
12
SEZON 2015/16 - NAGRODY
XY
13
SEZON 2015/16 - REKORDY
14
SEZON 2015/16 - REKORDY
15
SEZON 2015/16 - WYNIKI >> WYNIKI SEZONU ZASADNICZEGO
>> MIEJSCA W TABELI NA PRZESTRZENI SEZONU ZASADNICZEGO
>> WYNIKI SERII FINAŁOWEJ ELIMINATION-FINALS 15 kwietnia 2016
Brisbane Roar - Melbourne Victory 2:1
17 kwietnia 2016
Melbourne City - Perth Glory 2:0
McKay Broich
Fornaroli
88' Geria 90+3' Berisha
78', 83' 86'
40', 76'
Brisbane
Stadion: Suncorp Stadium Frekwencja: 20 157 Sędzia: Jarred Gillet
Melbourne
Stadion: AAMI Park Frekwencja: 11 273 Sędzia: Chris Beath
PÓŁFINAŁY 22 kwietnia 2016
24 kwietnia 2016
Adelaide United - Melbourne City 4:1 Djite 48', 60'k McGowan 88' Sanchez 90+4'
Fitzgerald
72'
Western Sydney Wanderers - Brisbane Roar 5:4 pd Castelen 26', 53', 59' Santalab 39' Vidosic 102'
Petratos 16' Andreu 20' sam. Maclaren 23',81'
Adelaide
Stadion: Coopers Stadium Frekwencja: 15 489 Sędzia: Strebre Delovski
Paramatta
Stadion: Pirtek Stadium Frekwencja: 20 084 Sędzia: Peter Green
GRAND FINAL 2016 16
1 maja 2016
Adelaide United - Western Sydney Wanderers 3:1 Kamau Isaias Sanchez
21' 32' 89'
Neville
58'
Adelaide
Stadion: Adelaide Oval Frekwencja: 50 119 Sędzia: Jarred Gillet Piłkarz Meczu: Isaias (ADL)
' ZAPOWIEDZ
"O TEJ LIDZE TRZEBA MÓWIĆ!" TEKST:
AIDAN ORMOND (a-league.com.au)
"Uwierzcie mi, nikt aktualnie nie ogląda
więcej piłki ode mnie.” - stwierdził szkoleniowiec reprezentacji Australii na konferencji prasowej tuż po ogłoszeniu kadry na mecz eliminacji przeciwko Irakowi. Trener jest oczywiście częścią ogromnej machiny zwanej skautingiem i działem analizy gry australijskich piłkarzy w kraju oraz poza jego granicami. Więc, jeśli Postecoglou zabiera głos w sprawie Hyundai A-League powinien zostać poważnie potraktowany.
"Niektórych lig zza oceanu [europejskich
– przyp.red.] nie da się oglądać. Mówiąc łagodnie futbol tam nie zachwyca. W tym kontekście A-League, jako całość rozgrywek, prezentuje się całkiem solidnie. Moim zdaniem piłkarz, który poradzi sobie tutaj w lidze australijskiej, da też sobie radę w przygodzie na Starym Kontynencie. Prawda jest jednak taka, że część klubów z tamtych rejonów nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego, że Australia to przystępny teren do poszukiwań ciekawych zawodników. Drużyny posiadające sprytniejszych włodarzy już z tego korzystają.” - stwierdził w sierpniu Postecoglou. Szef przemówił, a my powinniśmy słuchać. Nie tylko przemówił, ale poparł swoje tezy odpowiednim doborem zawodników. Aaron Mooy dołączył do The Socceroos rok temu i występował w niej regularnie, kiedy grał jeszcze w Melbourne City. Teraz po transferze do Manchesteru City został wypożyczony do Huddersfield i już zbiera pochwały, a trener tym bardziej widzi dla niego miejsce w kadrze. Podobnie było przecież z Mattem McKay'em, który nigdy nie zawiódł zespołu narodowego, a mecz towarzyski przeciwko Niemcom [2:2 w Kaiserslautern, marzec 2015 – przyp. Red.] był w jego wykonaniu prawdziwym majstersztykiem. Młodziutki Alex Gersbach zaliczył „wejście smoka” w reprezentacji w momencie, gdy na co dzień walczył w barwach Sydney FC. Bardzo ofensywnie grający lewy obrońca aktualnie robi furorę występując w norweskim Rosenborgu. Nie zapominajmy też o byłej dwójce z Adelaide United: Craig Goodwin oraz Stefan Mauk, obaj zostali powołani za sprawą dobrej gry w A-League, dzięki której zapracowali na transfery do Holandii. Odpowiednio do Sparty Rotterdam orz NEC Nijmegen..
Oczywiście, aktualnie jedynym piłkarzem z A-League powołanym do reprezentowania ojczyzny jest Tim Cahill, ale Postecoglou podkreślił, że na przykład Josh Risdon (Perth Glory), czy Jamie MacLaren (Brisbane Roar) lub Jason Geria (Melbourne Victory) z pewnością byliby brani pod uwagę, gdyby nie fakt, że są wciąż dopiero w środkowej fazie przygotowań do sezonu. Te trio i wszyscy inni dostaną swoją szansę, kiedy na ich koncie pojawi się kilka spotkań rozegranych już na poczet nowego rozdania ligowego.
"Nie lubimy mówić o samych sobie, ale ja zawsze powtarzam: skoro
my o sobie nie rozmawiamy to dlaczego oczekujemy, że ludzie zza oceanu będą to robić? Szukanie akceptacji samego siebie u innych nie ma żadnego sensu. Musimy dobrze czuć się takimi jakimi jesteśmy i wspierać to co nasze.” I tak też się stało, włodarze klubów wsparli w tym okienku transferowym nasze piłkarskie dobro narodowe. Spójrzmy na jakość, jaką mogą wnieść do Hyundai A-League sprowadzeni latem zawodnicy. Nie chodzi tylko o Cahilla, ale o szersze spojrzenie. Do Brisbane zawitał były reprezentant Danii, pomocnik Thomas Kristensen, Phoenix skusili Marco Rossiego, obrońcę z przeszłością w Serie A, a Glory udało się zatrzymać gwiazdę ligi, Diego Castro i jednocześnie namówić do powrotu z Middlesbrough Rhysa Williamsa. W mojej opinii Neil Kilkenny będzie jedną z nowych gwiazd nadchodzących rozgrywek. City w ogóle dokonało kilku naprawdę sprytnych ruchów. Nie wolno zapominać także o Wanderers, którzy już teraz też mają swojego urugwajskiego Bruno, tyle że w pomocy [Pinatares – przyp. Red.]. Nie wolno zapominać także o Robbim Cornthwaite, powracającym do A-League w czerwono-czarnych barwach. Do Victory dołączył obrońca Alan Baro, Sydney FC podkupili z Fiorentiny Josha Brillante oraz z Brazylii latynoską gwiazdę ataku Bobo, a napastnicy Wayne Brown oraz bardzo ambitny od samego początku Aleksandr Kokko zasilili Jets. Do tego dochodzą powroty Berniego Ibnei do błękitnej części Sydney oraz Luke Brattana do Melbourne City.
Naprawdę fantastycznie jest być fanem A-League w tym momencie.
Jest tak jak Ange powiedział, nasza liga prezentuje się przyzwoicie na tle swoich odpowiedniczek na całym świecie. Reguła Salary Cap dokłada do całości nutkę niepewności, więc tak naprawdę nikt nie wie kto w maju przyszłego roku wzniesie tytuł mistrzowski. Startujemy 7 października!
17
SPÓR WOKÓŁ SALARY CAP
CO DALEJ Z A-LEAGUE? Co dzieje się, jeśli porozumienie chroniące rozgrywki przed dominacją jednej ze stron spotyka się z agresywnym, globalnym kapitalizmem? Cóż, A-League właśnie dowiaduje się na „własnej skórze”, że częściej górą są prawa rynku. TEKST:
JAMES MCGRATH (Outside90)
W ostatnim czasie australijska federacja
piłkarska (FFA) ogłosiła wprowadzenie nowego prawa do regulaminu rozgrywek. Zasady, która niemal z miejsca została ochrzczona mianem „Cahill Rule”. Chodzi o to by kluby ALeague mogły zatrudnić trzeciego zawodnika na kontrakt "Guest Marquee", z tym że tylko na okres jednego sezonu. Taki ruch jest dokładnie tym na co liczyli włodarze Melbourne City, którzy włączyli się do wyścigu o zatrudnienie Tima Cahilla. Reszta zespołów, pamiętająca tzw. efekt Del Piero, niespecjalnie protestowała, wiedząc, że przyjazd legendy the Socceroos podniesie frekwencję na odwiedzanym stadionie. A co za tym idzie również i przychody z tym związane.
SIŁA PIENIĄDZA...
18
To była tylko ostatnia zagrywka ze strony City i ich bogatych właścicieli z City Football Group (CFG), prężących muskuły na pewnego rodzaju „zamkniętym” rynku, jakim jest liga australijska. W ostatnich 12 miesiącach, Melbourne wymogło na federacji możliwość zmiany barw na błękitne, mimo iż wcześniej należały one do Sydney FC. Co więcej, użyto też szerokich struktur CFG do podkupienia Luke'a Brattana i Anthony Caceresa odpowiednio z Brisbane Roar oraz Central Coast Mariners. Normalnie wykupienie zawodnika związanego kontraktem z innym zespołem A-League jest zabronione przez regulamin rozgrywek. Tyle, że Manchester City gra przecież w Premier League. Ze względu na to, iż obaj piłkarze są formalnie „wypożyczeni” z The Citizens do ich australijskiej filii, wymieniony wyżej zapis nie ma zastosowania w praktyce. W ten sposób ekipa z AAMI Park nie musi bać się wysokich kar, które musieliby wpłacić na korzyść rywali. Nałożone sankcje z pewnością wyniosłyby znacznie więcej niż suma wydana do tej pory na pozyskanych zawodników. Federacja może z rozmysłem przymykać oko na poczynania CFG, ponieważ ta organizacja pod względem możliwości finansowych, a co za tym idzie również i ewentualnych dalszych inwestycji w ligę,
Federacja może z rozmysłem przymykać oko na poczynania CFG. pozostawia wszystkich inny lokalnych włodarzy daleko w tyle. Niestety konsekwencją przyzwolenia na tego typu działania jest to, że Arabowie nie tylko dobitnie pokazują na co lub na kogo ich stać, ale przede wszystkim działają na szkodę mniejszych klubów. Czy to przez przypadek nie stawia pod znakiem zasadności utrzymania A-League w obecnej, zamkniętej formule? Dodanie nowej regulacji prawnej, de facto będącej zezwoleniem na zatrudnienie trzeciego gwiazdora [marquee – przyp. Red.] z pewnością umocni dominującą pozycję bogatszych klubów w ligowej hierarchii.
...I JEJ KONSEKWENCJE
Potencjalnie może to doprowadzić zawężenia rywalizacji tylko do tej znanej w Australii od lat. Sydney czy Melbourne. Dwa miasta, cztery zespoły. To właśnie te strony będą mogły pozwolić sobie na zatrudnienie piłkarzy, o których reszta stawki będzie mogła tylko pomarzyć. Mamy tu do czynienia ze swego rodzaju kpiną z zasad panujących w Hyundai A-League. Głównie „salary cap” [Ograniczony budżet na pensje
3.5
miliona AUD rocznie (ok. 10.15 miliona PLN) ma zarabiać Tim Cahill podczas trwania jego 3-letniego kontraktu z Melbourne City. To najwięcej w historii Hyundai A-League.
1
sezon ma ponoć istnieć przepis zezwalający klubom zatrudnić tak zwanego "Guest Marquee". Co dalej? Nie wiadomo.
1
milion AUD
czyli ok. 2.9 mln PLN dorzuca się FFA do pensji zawodnika na kontrakcie typu "Guest Marquee".
dla zawodników, wyjątki to kontrakty typu marquee. – przyp. Red.] wprowadzonego przecież po to by nie dopuścić do hegemonii kilku ekip, podobnej do tej znanej z Hiszpanii. W teorii miało to nie pozwolić klubom szastać pieniędzmi na lewo i prawo by zapewnić im mocną stabilność finansową oraz bonus w postaci równych szans na starcie. Inne sporty, takie jak futbol australijski czy rugby również wprowadziły w swoich ligach coś na wzór salary cap. Jednakże te dyscypliny nie muszą rywalizować na światowym rynku. One z definicji są wyłączone z tej gry.
SYSTEM SALARY CAP JAKI CEL PRZYŚWIECAŁ WPROWADZENIU SYSTEMU SALARY CAP? System Salary Cap miał na celu zapewnić równość między klubami A-League poprzez odpowiednie zbilansowanie ich kadrowego potencjału piłkarskiego. Takie działania podnosi atrakcyjność rozgrywek, a także jej prestiż wśród fanów oraz nadawców. To rozwiązanie zabezpiecza również ekonomiczną stronę funkcjonowania całej ligi poprzez ustanowienie maksymalnej granicy wydatków na piłkarzy, której przestrzeganie zapewni płynność finansową każdej z drużyn. Jednocześnie pozwalając na podjęcie walki nietylko w Australii, ale i poza jej granicami. JAKI JEST POZIOM SALARY CAP W HYUNDAI A-LEAGUE?
WOJNA ŚWIATÓW
Globalna natura piłki nożnej wytworzyła swój własny rynek otwarty i wolny od wszelkiego rodzaju nacisków z zewnątrz. Jego skala zabiera tlen obecnej formule ALeague, czym naturalnie spowoduje jej nieuchronną śmierć. Krok po kroku, fundament ligi australijskiej, którym miał być równy poziom prezentowany przez wszystkie zespoły, zaczyna być zalewany przez morze pieniędzy, szukających drogi by przelewać się dalej. Jedynym sposobem by powstrzymać CFG, ziemskiego potentata wartego w grudniu zeszłego roku 3 miliardy dolarów, jest arbitralne ustanowienie kolejnego szeregu punktów w regulaminach. Jednak czy nie będą one działały niczym broń obosieczna? Nie dość, że powstrzymane zostaną ambicje szejków to także nadzieje innych zespołów z A-League? Czas więc podnieść to jedno, zasadnicze i chyba najważniejsze pytanie: Jak długo federacja utrzyma w lidze „salary cap” w obecnej formule? MLS też ma swój rodzaj ograniczeń w pensjach wypłacanych zawodnikom, jednak wyglądają one zupełnie inaczej i działają na znacznie szerszą skalę. Może ten sposób pozwoliłby wyjść Australii z cienia dużego sąsiada z północy, który aktualnie trzęsie światowym rynkiem transferowym, a tym samym spycha kraj kangurów w kierunku piłkarskiej drugiej, a może nawet trzeciej ligi. Skupowanie gwiazd przez chińskie zespoły jest poparte szerokimi inwestycjami na lokalnym podwórku. Poszczególne drużyny są zachęcane do kolejnych działań przez rząd mający nadzieję, że pozwolą one prędzej czy później zdobyć mistrzostwo świata. Ostatnim razem, kiedy Pekin wydał ogromne ilości gotówki na lekkoatletykę przed Igrzyskami z 2008 roku skończyło się to wysypem złotych medali ichniejszych sportowców na tej imprezie.
Górna granica Salary Cap wynosi w tej chwili $2.60 million AUD (7.54 mln PLN). Przy czym kluby MUSZĄ wydać przynajmniej 87.5% tej kwoty, czyli $2.275 miliona AUD (6.6 mln PLN). Salary Cap pozwala na zasilenie kadry za pomocą od 20 do 23 zawodników, których dana drużyna musi zarejestrować w lidze jako seniorów. Poza specjalnymi wyjątkami, wszelkie koszty utrzymania piłkarza takie jak jego pensja oraz dodatki (np. samochód, lokum) wliczają się do Salary Cap. CZY ISTNIEJĄ DOPUSZCZALNE ODSTĘPSTWA OD SALARY CAP? Wydatki związane z piłkarzem mogą spowodować przekroczenie Salary Cap, jeśli spełnia on warunki innego rodzaju kontraktu niż zwykły. I tak mogą być to 3 gwiazdy (Marquee lub Guest Marquee), zawodnicy, którzy grają w danym klubie przynajmniej 5 lat (Loyalty Players), wychowankowie z australijskim paszportem (Homegrown Players) lub o nietypowej drodze wychowania piłkarskiego (Mature Age Rookie). Za nieuzasadnione przekroczenie Salary Cap grozi wykluczenie z play-offów lub odjęcie punktów. /za a-league.com.au/
My, Chińczycy chcemy rozwijać nasz futbol, a przy okazji inwestować. Newcastle Jets pozwolą nam spełnić oba te życzenia.
w większej ilości widząc, iż ich potencjalne ruchy będą hamowane z urzędu? Efekty powszechnej globalizacji futbolu wedrą się całkowicie do A-League CO DALEJ? prędzej niż jesteśmy sobie to w stanie wyobrazić – czy to sprawi, że wiecznie Chińczycy inwestują już w rynek zawieszona na ligowych drzwiach karteczka z napisem „salary cap” zostanie w australijski, co może być z korzyścią dla the końcu zerwana? Aktualnie jesteśmy światkami klasycznej potyczki Socceroos, ale czy zdecydują się na to protekcjonalizmu z kapitalizmem, którą ponownie wygrywa pieniądz.
19
. NAJWAZNIEJSZE MECZE SEZONU DERBY SYDNEY
v
"Western Sydney Wanderers. Głośni, dumni, młodsi, ale już z wzniesionymi tytułami. W ich rękach wylądowało troferum Premiers Plate oraz Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Z drugiej strony Sydney FC - jedni z założycieli ligi. Zdobyli 2 ligowe tytuły nim o powstaniu Wandereres ktokolwiek zdążył pomyśleć. Nikt nie sądził, że ta rywalizacja wznieci takie emocje, iż następne starcie odbędzie się już na prawdopodobnie wyprzedanym ANZ Stadium."* Rywalizacja między zachodnią (WSW), a wschodnią (FC) częścią miasta ma swoje podłoże w geografii metropolii. Piękny wschód to turystyczna wizytówka Sydney ze słynną operą, natomiast zachód to dzielnice imigrantów, gdzie potrafi ich mieszkać znacznie więcej niż Australijczyków. Wanderers, w przeciwieństwie do FC, to według ekspertów klub dla kibiców. Wzniesiony we współpracy z nimi oraz robiący to czego nie potrafili Błękitni - integruje wszystkie warstwy społeczne ze sobą. Aspekt ludzki jest bardzo istotny w czasie tych derbów, gdyż według nieoficjalnych źródeł te mecze są "najgorętszymi" wydarzeniami sportowymi roku w całej Australii. Emocje gwarantowane do ostatniego gwizdka! *Brendon Speed (16.01.16)
"Przez lata czerwone i niebiesie serca Melbourne potykały się w Mediolanie, Manchesterze oraz w Liverpoolu, ale teraz miasto ma swoje derby!"* Derby pierwsze w historii rozgrywek A-League. W odróżnieniu od tych znanych z Sydney prezentują nieco wyższy poziom na boisku od tego na trybunach. Tylko niewielka część pojedynków między Melbourne Victory, a Melbourne City kończy się inaczej niż prawdziwą kanonadą. Mimo iż początkowo starcia Granatowych z Sercami (tak wcześniej nazywali się City) były "tylko" bitwą o dominację w metropolii, to na zupełnie inny poziom emocji weszły podczas trzecich derbów. Wtedy to Kevin Muscat (MVC) wyleciał z boiska za bardzo brutalne wejście w Adriana Zahrę (MCY), a następnie został ukarany ośmiotygodniowym wykluczeniem. Od tamtej pory odczucia związane z tym meczem są zupełnie inne. Zarówno na murawie, jak i poza nią jest zdecydowanie bardziej gorąco. Jak bardzo? O tym najlepiej wie bramkarz City Thomas Sorensen, który po ostatnich derbach został obrzucony racami przez kibiców Victory. W serii finałowej ekipy spotkały się tylko raz, a na oczach 50 873 widzów na Etihad Stadium, Granatowi wygrali 3:0. *Simon Hill (08.10.10)
20
DERBY MELBOURNE
v
THE BIG BLUE
v
"Jedni chcą zniszczyć drugich. Po prostu. Dlatego nie ma w Australii bardziej popularnego oraz lepszego boiskowego starcia niż Big Blue."* Nazwa pojedynku Melbourne Victory oraz Sydney FC pochodzi oczywiście od barw obu zespołów, ale "blue" w australijskim slangu znaczy również konfrontacja lub bitwa. Już od pierwszego meczu w 2005 roku pomiędzy tymi drużynami widać było w całym kraju emocje z nim związane. W końcu rywalizujące ze sobą na każdej płaszczyźnie Sydney i Melbourne musiały udowodnić swoją dominację także na polu piłkarskim. Jednak na zupełnie inny poziom starcia Victory z FC weszły rok później. W grudniu 2006, Mark Rudan (SYD) został wyrzucony z boiska juz w 14 minucie, a w odwecie by pomścić faulowanego kolegę Fred (MVC) uderzył w gardło Marka Milligana (SYD). Spotkanie zakończyło się remisem 0:0, ale na długo pozostało w pamięci wielu kibiców obu zespołów. Także między innymi z tego powodu, iż właśnie ono zgromadziło na trybunach Etihad Stadium rekordowe 50 333 osoby. Konfrontacje Sydney i Victory regularnie odbywają się w dzień święta narodowego Australii, czyli 26 stycznia. *Graham Arnold (25.01.16)
F3 DERBY
"Kiedy grałem w barwach Jets przeciwko Mariners odczuwałem dokładnie takie same emocje jak z czasów dzieciństwa, kiedy grało się przeciwko nielubionym dzieciakom z innego osiedla."* F3 Derby to najstarsze spotkanie derbowe w całej lidze, gdyż obie zaangażowane w nie drużyny spotkały się pierwszy raz już w maju 2005 podczas eliminacji do Oceanicznej Ligi Mistrzów. Jego nazwa pochodzi od autostrady łączącej położone blisko siebie Newcastle oraz Gosford. Mimo niedawnej zmiany przemianowania drogi na M1, nie zmieniono przydomka tym spotkaniom. Najważniejszym starciem Marynarzy z Odrzutowcami jest z pewnością to z serii finałowej sezonu 2009/10. Wtedy to obie ekipy zmierzyły się ze sobą w Grand Final, a Central Coast musieli uznać wyższość sąsiadów, którzy pokonali ich 1:0 i zgarnęli tytuł mistrzowski. Tamto spotkanie zgromadziło na stadionie w Sydney aż 36 354 widzów, co do tej pory pozostaje rekordem frekwencji. Niestety ostatnio autorytet staciom Jets i Mariners odebrały pojedynki większych australijskich klubów oraz ogólna słaba postawa obu zaangażowanych zespołów. Teraz jednak po podpisaniu porozumienia między oboma drużynami ma się to zmienić. *Matt Thompson (21.12.13)
v
21
. NAJWAZNIEJSZE MECZE SEZONU THE ORIGINAL DERBY
v
"To jest wspaniała rywalizacja. Żywiołowi kibice, kapitalna atmosfera na trybunach, a na boisku wiele niezapomnianych akcji oraz podnoszących emocję incydentów."* Konfrontacja pomiędzy Adelaide United oraz Melbourne Victory ma bardzo bogate podłoże historyczne. Stany, w których mieszczą się oba miasta, czyli odpowiednio Południowa Australia oraz Wiktoria, od zawsze rywalizowały ze sobą na każdym polu. Stąd też inna nazwa starć United z Victory: The Cross-Border Rivalry, która podkreślana jest głownie przez nastawienie fanów obu zespołów względem siebie. The Original Derby dwa razy miały miejsce podczas Grand Final i dwukrotnie zostały wygrane przez drużynę z Wiktorii. W meczu kończącym sezon 2006/07 Melbourne rozbili swoich rywali na własnym stadionie aż 6:0 by w rundzie 2008/09 ograć ich raz jeszcze, ale już tylko 1:0. Te mecze nadały prawdziwy charakter derbów konfrontacjom Czerwonych z Granatowymi. Adelaide nie zapomniała obu fatalnych porażek w najważniejszych meczach rozgrywek, a kibice Victory dokładają się do tego nie pozwalając jej o tym zapomnieć. *Kevin Muscat (2014)
LONG DISTANCE DERBY
22
v
Początkowo uznawane jako pewnego rodzaju żart, ale z czasem urosły do miana walki o trofeum. Mecz pomiędzy Glory a Pheonix jest od kilku lat posiadaczem światowego rekordu odległości, którą musi pokonać jeden z zespołów by stanąć do walki z drugim. 5 255 kilometrów dzielące Wellington i Perth to najdłuższy dystans między dwoma miastami uczestników najwyższej ligi piłkarskiej na całym globie. Między Fioletowymi oraz Feniksami doszło do kilku ważnych spotkań w seriach finałowych Hyundai A-League. Ostatnie starcie o takim znaczeniu odbyło się w kwietniu 2012, kiedy to zespół z zachodniej Australii pokonał Nowozelandczyków 3:2 po dogrywce spotkania obfitującego w wiele zwrotów akcji. Niestety z biegiem czasu, kiedy Phoenix stracili na znaczeniu w lidze, derby również traciły autorytet hitowego spotkania. Jednakże postanowiono to zmienić. Przed poprzednim sezonem pojedynek przeżył swego rodzaju rewitalizację, gdyż oba zespoły rywalizują w trójstarciu o trofeum zwane Long Distance Derby Cup. Pierwszy taki puchar zdobył zespół Perth Glory, który pokonał rywali z Wellington ogółem 2:1 (1:2, 1:0, 2:1).
KONTUZJE W A-LEAGUE - RAPORT
KOSZTY LECZENIA ROSNĄ Standardy medyczne na całym świecie nieustannie się podnoszą i to dzięki temu lekarze specjaliści radzą sobie z najgorszymi przypadkami na stole operacyjnym. Co jednak z tymi lżejszymi? Stanowią coraz większy problem, szczególnie w Hyundai A-League. TEKST:
JAYDEN COLLINS (FourFourTwo) Kontuzje odniesione w poprzednim
fot. FourFourTwo Australia
sezonie przez zawodników z Hyundai A-League kosztowały ich kluby w sumie prawie 4.4 miliony dolarów australijskich (ok. 12.75 mln. złotych), czyli niemal o 300 tysięcy (ok. 870 tysięcy PLN) więcej niż w poprzednim roku. Tak wynika z opracowań badaczy ze związku profesjonalnych piłkarzy z Australii - Professional Footballers Australia (PFA).
NIBY LEPIEJ, A JEDNAK GORZEJ
PFA rok rocznie od momentu powstania A-League publikuje raport o kontuzjach odniesionych rundę wcześniej by starano się wychwytywać ciągi przyczynowoskutkowe między kolejnymi urazami i lepiej zapobiegać im w przyszłości. Mimo to z nowego opracowania wynika, iż ilość kontuzji odniesionych przez piłkarzy wszystkich dziesięciu zespołów w sezonie 2015/16 wzrosła do 156. Cieszyć może to, że spadła liczba ciężkich urazów. Jest jednak także druga strona tego medalu: znacznie częściej mamy teraz do czynienia z mikro urazami, które wykluczają zawodników z gry na krótsze okresy czasu. Widać to choćby po tym, że obniżyła się również ilość opuszczonych spotkań przez leczących się zawodników. W poprzedniej rundzie wynosiła ona 669, co w stosunku do 691 z rundy 2014/15 oznacza poprawę o 3.2%. Diabeł niestety jak zwykle tkwi w szczegółach. Lekkie kontuzje znacznie bardziej obciążają budżety poszczególnych zespołów.
WSZYSTKO PRZEZ...
Prawie jedna trzecia opuszczonych gier była rezultatem 26 urazów kolan, które w poprzednim sezonie okazały się prawdziwą plagą ligi. Najpoważniejsze z nich dotyczyły zawodników Sydney FC: Nicka Carle oraz Coreya Gameiro. W przeciągu całych rozgrywek każda z drużyn musiała się liczyć z tym, że 15 lub 16 jej zawodników opuści kilka ligowych potyczek.
0.44 miliona AUD
czyli około 1.28 miliona złotych wydał średnio każdy z klubów Hyundai A-League na rekonwalescencję swoich zawodników w sezonie 2015/16.
669 spotkań
opuścili w sumie wszyscy leczący się zawodnicy podczas poprzedniego roku zmagań w lidze australijskiej.
4.29 meczu
pauzował średnio każdy zawodnik Hyundai A-League ze względu na rekonwalescencją pourazową.
Przy czym trenerzy ustalając skład na pojedyncze mecze musieli się liczyć ze średnio dwoma lub trzema wykluczonymi. Raport podkreśla też, że A-League w porównaniu do ligi futbolu australijskiego (AFL) wypada blado pod względem medycznym. Tam gracze wracali do pełni sił o 13.75% czasu szybciej niż piłkarze. Dla przykładu w ujęciu średnim wyszło, że przeciętny zawodowiec kopiący piłkę w kraju kangurów opuści w sezonie 4 lub 5 spotkań, kiedy zwykły futbolista AFL o jedno mniej.
KROK W PRZYSZŁOŚĆ
PFA zarekomendował klubom, by dokładniej przeanalizowały odniesione w tym sezonie urazy kolan, a także poprosiła włodarzy poszczególnych drużyn, żeby jeszcze raz przyjrzeli się kalendarzom gier ich podopiecznych. Te kroki mają pomóc w zwalczeniu kataklizmu kolan, który przetoczył się przez ligę podczas minionych zmagań. Szef organizacji piłkarzy, John Didulica podkreśla jak ważne są coroczne raporty w promowaniu poprawy bezpieczeństwa pośród wszystkich atletów. "Wszystko to co udało nam wyszczególnić w tym opracowaniu jest niezwykle istotne w naszych staraniach w dążeniu do poprawy standardów A-League. Są to również badania, którymi chętnie podzielimy się z klubami oraz federacjami, by mieć pewność, że zdrowie zawodników jest należycie chronione." - mówił Didulica. Wyjawił on również, że zostały podjęte kolejne kroki by jeszcze lepiej zadbać o medyczne standardy w lidze australijskiej: "Podpisaliśmy z FFA umowę podnoszącą poziom monitoringu piłkarzy na co dzień. To będzie fundamentem do następnych wspólnych działań."
23