Kraina Bugu, 01/2011 (jesień)

Page 1

WWW.KRAINABUGU.PL NUMER 01, JESIEŃ 2011 CENA 14,90 ZŁ (W TYM 8% VAT) ISSN 2083-912X

wyspy wiklinowe

WYWIAD/ BOGUSŁAW KACZYŃSKI „Najlepiej wspominam plaże nad Bugiem”

ptasie pasje

816

BIRDWATCHING/ ANDRZEJ G. KRUSZEWICZ

KRAINA BUGU NR 01 JESIEŃ 2011

15

REPORTAŻ/ WYPRAWA DROGĄ WZDŁUŻ WSCHODNIEJ GRANICY

Panienki apteczne 15 lat Wydawnictwa Czarne

NADBUŻAŃSKIE ZIELARKI PO LEKARSTWA CHODZĄ NA ŁĄKI, A JAK TRZEBA I RAKA OKADZĄ



Nadbużańskie perspektywy Z ogromnÇ przyjemnoĝciÇ i dumÇ prezentujÛ PaĆstwu pierwszy numer „Krainy Bugu”. Zapytacie PaĆstwo: Kraina Bugu? Cóľ to takiego? Za kaľdym razem, gdy sĄyszÛ takie pytania, uĝmiecham siÛ i zastanawiam, jak w kilku prostych zdaniach na nie odpowiedzieÉ. MyĝlÛ, ľe odpowiedzi jest tyle, ilu ludzi, którzy choÉ raz mieli okazjÛ przebywaÉ we wschodniej Polsce. Dla jednych bÛdzie to atmosfera miast i miasteczek, w których czas biegnie wĄasnym rytmem, czy niespotykana nigdzie indziej sielanka wsi z goĝcinnoĝciÇ jej mieszkaĆców. Dla drugich to moľliwoĝÉ doĝwiadczania wielokulturowego pogranicza, na którym od wieków ĝcierajÇ siÛ róľne kultury i religie, za kaľdym razem pozostawiajÇc ĝlad swojej obecnoĝci. Dla jeszcze innych to naturalnie meandrujÇca rzeka i jej malownicze zakÇtki, a takľe moľliwoĝÉ obcowania z dzikÇ przyrodÇ. Dla ludzi aktywnych to ciekawe miejsce na weekend z dala od zgieĄku duľego miasta. Dla mnie zaĝ Kraina Bugu to pewien stan ducha – dziewicza przyroda, miejsce wyjÇtkowe i niepowtarzalne, w którym jak nigdzie indziej moľna czerpaÉ z ľycia peĄnymi garĝciami. Wszystkie wymienione odpowiedzi tworzÇ pewien obraz krainy nad Bugiem. Czy peĄny? Z pewnoĝciÇ nie, gdyľ jest to przestrzeĆ unikalna, przez co niemoľliwa

do zamkniÛcia w jakichkolwiek ramach. MyĝlÛ, ľe kaľdy odnajdzie w niej coĝ innego, coĝ, co go zachwyci i zainspiruje. OddajÇc w PaĆstwa rÛce pierwszy numer „Krainy Bugu”, dodajemy jeszcze jednÇ perspektywÛ. PerspektywÛ podróľniczo-etnograDŽcznÇ ukazujÇcÇ ĝwiat pogranicza, przestrzeĆ wielokulturowÇ, niezwykĄe zabytki i atrakcje, sylwetki wyjÇtkowych ludzi oraz fantastyczne krajobrazy, których centralnym punktem jest rzeka Bug. Od poczÇtku nie mieliĝmy wÇtpliwoĝci, ľe „Kraina Bugu” musi byÉ równie wyjÇtkowa i niepowtarzalna jak przestrzeĆ, o której traktuje. Chcieliĝmy stworzyÉ magazyn oryginalny, majÇcy swój styl oraz charakter wyróľniajÇcy go na tle innych. Pracowaliĝmy nad nim dĄugo, spierajÇc siÛ o wyglÇd kaľdej strony, kolumny, a czÛsto nawet szpalty. Czy nam siÛ udaĄo? OceĆcie PaĆstwo sami. My jesteĝmy z niego dumni. Mamy nadziejÛ, ľe PaĆstwu takľe przypadnie do gustu i stanie siÛ staĄÇ pozycjÇ w domowej biblioteczce. ĽyczÛ miĄej lektury i wspólnego odkrywania Krainy Bugu.

Katarzyna Karczewska redaktor naczelna

3


SPIS TREŚCI

30

34

46

56

68

82

8 10

oblicza rzeki Panienki apteczne. ZnikajÇcy ĝwiat nadbuľaĆskich zielarek. Zamiast do lekarza chodzÇ do lasu i na ĄÇkÛ. ZnajÇ zioĄa, potraDŽÇ odpÛdzaÉ zĄe moce, a do tego nie bojÇ siÛ ĝmierci.

24

czas na weekend z przygodÇ Propozycje na weekend: Kredowym szlakiem; Siemiatycka ciekawoĝÉ; Mazowieckie wieľe.

28

kulturalny kwartaĄ Wystawa: Cuprum Fabri – kotlarstwo; KsiÇľka: Legendy Podlasia; Spektakl: Klimakterium i juľ; Wywiad: Czeremszyna.

30

zainspirowani Daniel Ludwiczuk. Rzeļbi w starych kombajnach, czyniÇc sztukÛ z recyklingu.

34

40 46

56

4

ludzie z klimatem Roman Postek. Zamek w Liwie i kasztelanowa stracona za zdradÛ, której nie byĄo.

Moje przestrzenie Wywiad. Z BogusĄawem KaczyĆskim rozmawiamy o pierwszych koncertach i dorastaniu w BiaĄej Podlaskiej. A takľe o wakacjach nad Bugiem, letnim domu w Serpelicach, chodzeniu po rľysku i wiklinowych wyspach. miejsce na weekend Gmina Korczew. Z wizytÇ w „siedleckim Wilanowie”. brzegiem rzeki Reportaľ. Wyprawa wzdĄuľ wschodniej granicy drogÇ 816. Z lewej strony Bug i biaĄoruski brzeg, który okala drut kolczasty. Po prawej: koĝcioĄy, cerkwie, synagogi i ludzie ľyjÇcy, nieĝpiesznie wedĄug wĄasnego rytmu. punkt docelowy Ciechanowiec. Miasto i skansen w sercu Podlasia.

kraina bugu · jesieĆ 2011


10 Oblicza Bugu 62

znikajÇcy ĝwiat Cieĝla. Ponad szeĝÉdziesiÇt lat w zawodzie – StanisĄaw Klopĝ.

66

zapomniane narzÛdzia CiosĄo i miÛdlica.

68

obrzÛdy przeszĄoĝci Zaľynki. Uroczysty poczÇtek ľniw.

72

w krainie smaku Maciej Wawryniuk. NadbuľaĆska kuchnia jesieniÇ.

76

nie ĝwiÛci garnki lepiÇ Szczepan Pyrak. CzĄowiek orkiestra.

78

przestrzeĆ natury NadbuľaĆski Park Krajobrazowy.

80

obiektyw tabora Obuwnik pospolity i ľuraw.

82

birdwatching Andrzej G. Kruszewicz. O ptasich pasjach.

84

OrtograDŽa w ornitologii – fragment ksiÇľki Andrzeja G. Kruszewicza.

86

felietony Leszek StaDŽej: MaĆkut. Paul Lasinski: O wschodnim Wschodzie.

NadbuľaĆskie zielarki do lekarza chodzÇ rzadko. AptekÇ pozostajÇ dla nich ĄÇki i lasy. ChorobÛ kadzÇ zioĄami albo zamawiajÇ szeptem.

NUMER 01, JESIEŃ 2011 CENA 14,90 ZŁ (W TYM 8% VAT) ISSN 2083-912X

wyspy wiklinowe

WYWIAD/ BOGUSŁAW KACZYŃSKI „Najlepiej wspominam plaże nad Bugiem”

ptasie pasje

816

BIRDWATCHING/ ANDRZEJ G. KRUSZEWICZ

REPORTAŻ/ WYPRAWA DROGĄ WZDŁUŻ WSCHODNIEJ GRANICY

Panienki apteczne NADBUŻAŃSKIE ZIELARKI PO LEKARSTWA CHODZĄ NA ŁĄKI, A JAK TRZEBA I RAKA OKADZĄ

FOTOGRAFIA NA OKăADCE: Ľurawie o ĝwicie autor: Artur Tabor

5


KOLEKCJA KRAINY BUGU

6

kraina bugu · jesieĆ 2011


Sprawdzanie ľaków na rozlewiskach Bugu w okolicach DoĄhobrodów (2005) Autor: Artur Tabor

7


8

kraina bugu · jesieĆ 2011


LUDZIE Z KLIMATEM

Roman

Postek

fot. M. Rząca (2)

O

gólnopolskie Turnieje Rycerskie „O PierĝcieĆ KsiÛľnej Anny” na Zamku w Liwie to coroczna impreza plenerowa o miÛdzynarodowej sĄawie, która przyciÇga pasjonatów ĝredniowiecznych walk z caĄego ĝwiata. Wzorem dawnych turniejów, podczas których lokalne bractwo rycerskie zapraszaĄo bractwa z innych krajów, gospodarze zamku chcÇ goĝciÉ u siebie wĄadajÇcych broniÇ spoza Polski. Widzowie majÇ wiÛc niepowtarzalnÇ okazjÛ podziwiaÉ walki prawdziwych mistrzów rycerstwa w peĄnym rynsztunku. Rycerze rywalizujÇ nie tylko w potyczkach konnych. StaĄym punktem programu sÇ konkursy rzutu wĄóczniÇ oraz Ąuczniczy i kuszniczy. O atmosferÛ ĝredniowiecznego turnieju dbajÇ kuglarze z grupy artystycznej, którzy podczas warsztatów uczÇ goĝci ľonglerki i DŽgur akrobatycznych. MiÛdzy stoiskami z rycerskÇ strawÇ przechadzajÇ siÛ damy dworu, ubrane w suknie z epoki. Najwytrwalsi mogÇ zaczekaÉ do póĄnocy na ducha ĽóĄtej Pani, Ludwiki Szujskiej, który straszy ponoÉ w komnatach. HistoriÛ nieszczÛsnej kasztelanowej, skazanej na ĝmierÉ za rzekomÇ zdradÛ, opisaĄ w swojej ksiÇľce „Liw. Miasto i zamek” Roman Postek. Mroczna afera kryminalna poĄoľyĄa siÛ cieniem na rycerskiej historii zamku. Oto kasztelan litewski MichaĄ KuczyĆski kazaĄ zgĄadziÉ ukochanÇ ľonÛ LudwikÛ z Szujskich za rzekomÇ Roman Postek. Rocznik 1963. Od 1988 r. pracownik zdradÛ. A wszystko przez spisek Muzeum Zbrojowni na Zamku w Liwie, od 2004 r. dwórki Olgi. IntrygÛ osnuĄa ona jego dyrektor. Absolwent Historii Sztuki Katolickiego wokóĄ zaginionego pierĝcienia, Uniwersytetu Lubelskiego. Pasjonat sztuki i znawca lokalnych który kasztelan podarowaĄ Ludwice. zabytków. Nauczyciel i instruktor plastyki. Od 2003 r. Kiedy przepadĄa równieľ jego uczestnik, a od 2005 r. współtwórca liwskich turniejów kopia, Olga przekonaĄa pana, rycerskich ,,O Pierścień Księżnej Anny”. Organizator licznych ľe klejnot nosi na palcu kochanek wystaw, imprez artystycznych, happeningów, spektakli kasztelanki. KuczyĆski zamówiĄ i akcji plastycznych. Autor wielu publikacji na temat zabytków dla ľony trzeci pierĝcieĆ zastrzegajÇc, regionu oraz książki „Liw. Miasto i zamek”. ľe jeĝli i on przepadnie, uwierzy Założyciel i członek kilku stowarzyszeń kulturalnych. w wiaroĄomstwo Ludwiki. Kiedy Z wrodzonej skromności rzadko wspomina o tym, że jest zginÇĄ trzeci pierĝcieĆ, kasztelanka uważany za następcę Otto Warpechowskiego, archeologa skazana zostaĄa na ĝmierÉ. Wedle i historyka amatora, który objął zamek opieką w 1939 r. legendy, nie mogÇc za ľycia przekonaÉ i cudem zdołał odwieść niemieckiego starostę Ernsta Gramssa, mÛľa do swej niewinnoĝci, stara siÛ od rozebrania budowli z 1429 r. Cegły miały posłużyć dowieĝÉ jej zza ĝwiatów, nawiedzajÇc Gramssowi do wzniesienia zabudowań obozu zagłady nocami zamkowe komnaty. w Treblince.

9




fot. K. Nycz

CZAS NA WEEKEND Z PRZYGODĄ

Kredowym szlakiem GÓRNY BUG Ċ CHEŁM » DOROHUSK » WOLA UHRUSKA ċ

W piÇtek jedziemy do CheĄma, ĝwietnego na krótkie wyprawy. Szczególnie dla tych, którzy chcÇ odkryÉ w sobie coĝ z poszukiwaczy przygód – Indiany Jonesa lub Lary Croft. Pod miastem kilometrami ciÇgnÇ siÛ kredowe podziemia, których strzeľe Duch Bieluch. Przejĝcie prawie dwukilometrowej trasy, prowadzÇcej ok. 16 m pod ziemiÇ, trwa godzinÛ. Gdy wycieczka dociera do komory ducha, gaĝnie ĝwiatĄo, a w stroboskopowym ĝwietle pojawia siÛ biaĄa postaÉ. Dzieci piszczÇ, doroĝli siÛ uĝmiechajÇ, a Bieluch opowiada, jak straszyĄ rzezimieszków i poszukiwaczy skarbów. Na koniec obiecuje, ľe speĄni jedno ľyczenie wypowiedziane w ciemnoĝci z rÛkÇ przyĄoľonÇ do kredowej ĝciany. I znika. Z kopalni niedaleko do póļnobarokowego popijarskiego koĝcioĄa RozesĄania ĜwiÛtych ApostoĄów. W ĝrodku bogactwo zĄoceĆ, obrazów, fresków. Ani jeden fragment ĝcian nie pozostaĄ pusty. Polichromie stworzyĄ nadworny malarz Augusta III Sasa – Józef Mayer. Nad CheĄmem góruje póļnobarokowa bazylika Narodzenia NajĝwiÛtszej Maryi Panny. Ma strzelistÇ, ĝnieľnobiaĄÇ fasadÛ z dwiema wieľami, ale wnÛtrze jest puste, pozbawione ozdób. To tu w 1795 r. koronowano obraz Matki Boľej CheĄmskiej. Dziĝ w bazylice wisi tylko jego replika – oryginaĄ Rosjanie wywieļli w 1915 r. do ăucka na Ukrainie. Warto wdrapaÉ siÛ na 40-metrowÇ dzwonnicÛ tuľ obok bazyliki. Strome schody prowadzÇ obok ogromnych dzwonów na taras widokowy. Z CheĄma moľna wybraÉ siÛ do Dorohuska przy samej granicy z UkrainÇ, gdzie znajdziemy paĄac barokowy z XVIII w., wzniesiony na wysokiej nadbuľaĆskiej skarpie przez dziedzica Dorohuska MichaĄa Maurycego Suchodolskiego. Przy paĄacu pozostaĄoĝci XVIII-wiecznego parku z klasycystycznymi nagrobkami kamiennymi. Warto zobaczyÉ teľ koĝcióĄ paraDŽalny pw. Matki Boskiej i ĝw. Jana Nepomucena wzniesiony w 1821 r. z fundacji Jana Suchodolskiego. NastÛpnego dnia nasz szlak wiedzie przez ziemiÛ uhruskÇ. W Woli Uhruskiej znajdziemy starÇ wieľÛ ciĝnieĆ i poľydowski dom z okresu XX-lecia miÛdzywojennego. Miasteczko stanowi artystycznÇ stolicÛ regionu. Latem traDŽmy tu na festyn „NadbuľaĆskie klimaty” i „Kresy '92”. Z Woli Uhruskiej bez problemu wraca siÛ do CheĄma PKS-em.

24

kraina bugu · jesieĆ 2011


fot. M. Rząca

ŚRODKOWY BUG Ċ DROHICZYN » SIEMIATYCZE » GRABARKA » NIEMIRÓW ċ

WyprawÛ po Krainie Ĝrodkowego Bugu zaczynamy od Drohiczyna, niegdyĝ stolicy KsiÛstwa DrohiczyĆskiego. Drohiczyn, malowniczo poĄoľony na wysokim prawym brzegu Bugu, to idealne miejsce do krÛcenia DŽlmów. Aľ trzy koĝcioĄy, seminarium duchowne, klasztor i cerkiew. W 1654 r. do Drohiczyna przybyli jezuici, którzy zorganizowali kolegium. Póļniej szkoĄÛ jezuickÇ przejÛli pijarzy. Wĝród jej wychowanków znaleļli siÛ m.in. Krzysztof Kluk i Franciszek Ksawery Dmochowski. Warto zwiedziÉ zespóĄ klasztorny franciszkanów z XVIII-wiecznymi zabudowaniami i koĝcioĄem pw. WniebowziÛcia NMP. Nie moľna przegapiÉ teľ tutejszej cerkwi w stylu klasycystycznym. Jeszcze tego samego dnia wyruszamy do oddalonych o 15 km Siemiatycz. Siemiatyczanie zawsze spragnieni byli najĝwieľszych wiadomoĝci. Dlatego to tutaj pojawiĄ siÛ jeden z pierwszych odbiorników telewizyjnych na BiaĄostocczyļnie i pierwszy w powiecie siemiatyckim. Moľna siÛ zatrzymaÉ przy dumnie prezentujÇcym siÛ na wzgórzu póļnobarokowym koĝciele paraDŽalnym WniebowziÛcia NMP. W czasach fundacji w XV w. patronem ĝwiÇtyni byĄ ĝw. MichaĄ ArchanioĄ. StÇd jedziemy do Grabarki. W 1710 r. podczas epidemii cholery starcowi z Siematycz zostaĄo objawione, ľe bezpiecznym schronieniem bÛdzie uroczysko w pobliľu ĜwiÛtej Góry Grabarki. Jako wotum za ocalenie przybyĄych tam 10 tysiÛcy wiernych wzniesiono na wzgórzu kaplicÛ, a nastÛpnie cerkiew. Od tego czasu Grabarka staĄa siÛ jednym z najwaľniejszych sanktuariów polskiego prawosĄawia.

Siemiatycka ciekawość W niedzielÛ leĝnymi drogami jedziemy do Niemirowa. Dziĝ to jednak senna wieĝ z ledwie 90 mieszkaĆcami. O jej miejskiej przeszĄoĝci ĝwiadczy kwadratowy rynek, przy którym stoi klasycystyczno-barokowy koĝcióĄ ĝw. StanisĄawa Biskupa z 1790 r., ze stiukowymi oĄtarzami i pĄaskorzeļbami ewangelistów. ĜwiÇtyniÛ otacza XIX-wieczne ogrodzenie z murowanÇ bramÇ-dzwonnicÇ. Na tym koĆczymy wycieczkÛ. Do domu wraca siÛ stÇd szybko, bo krajowÇ 19 lub 62.

25


fot. M. Rząca

CZAS NA WEEKEND Z PRZYGODĄ

Mazowieckie wieże DOLNY BUG Ċ LIW » WĘGRÓW » STARAWIEŚ ċ

WyprawÛ do Krainy Dolnego Bugu zaczynamy we wsi Liw, 75 km od stolicy. Liwianie z dumÇ przypominajÇ, ľe patron „telewizyjnej” warszawskiej ulicy Jan PaweĄ Woronicz (1757–1829), zanim zostaĄ prymasem Polski, byĄ tutaj proboszczem. Na terenie przykoĝcielnym ocalaĄy po nim tabliczki pod drzewami z sentencjami na czeĝÉ ochrony przyrody. Obecnie mieĝci siÛ tu muzeum-zbrojownia z cennymi okazami biaĄej broni europejskiej i wschodniej (www.liw-zamek.pl). WedĄug opinii znawców jest to najwiÛksze tego rodzaju muzeum w Polsce. Moľna obejrzeÉ kolekcjÛ bagnetów z 15 krajów, miecze masoĆskie, paĄasze, szpady, jatagany i kindľaĄy, broĆ palnÇ skaĄkowÇ i kapiszonowÇ. W galerii portretów z XVII–XVIII w. sÇ Józef Poniatowski, Tadeusz Koĝciuszko, Zbigniew OssoliĆski z trzema synami. Nie moľna pominÇÉ zbioru malarstwa i graDŽki o tematyce batalistycznej. PiÛÉ kilometrów na wschód od Liwu znajduje siÛ WÛgrów. Na rynku monumentalny koĝcióĄ farny NajĝwiÛtszej Marii Panny. WspaniaĄa barokowa fasada, surowe pozbawione okien wieľe (pozostaĄoĝÉ dawnego koĝcioĄa obronnego), po bokach dwie dzwonnice podkreĝlajÇce symetryczny ukĄad budowli. WÛgrów byĄ silnym oĝrodkiem kalwiĆskim. IdÇc na protestancki cmentarz, mijamy senne uliczki, ukwiecone drewniane domki. ZaskakujÇco ich duľo w tym miasteczku. SczerniaĄy modrzewiowy zbór z 1679 r. jest prosty, jak na protestanckÇ ĝwiÇtyniÛ przystaĄo. Ozdabia go jedynie niewielka wieľa. PowstaĄ na miejscu poprzedniego, z 1634 r., podpalonego rok wczeĝniej. Kamienne i ľeliwne nagrobki, pĄyty i krzyľe – niektóre nawet z XVII w. – to ĝlad innowierczej historii WÛgrowa. Wĝród nich sÇ teľ groby szkockich sukienników sprowadzonych tu przez RadziwiĄĄa. StÇd w miarÛ szybko dostaniemy siÛ do Starejwsi przy drodze nr 62 do ăochowa. Warto zobaczyÉ tu paĄac RadziwiĄĄów. Znajduje siÛ w centrum wsi po prawej stronie drogi. W poĄowie XVII w., w czasie potopu szwedzkiego, za panowania BogusĄawa RadziwiĄĄa, paĄac otrzymaĄ nowoczesne fortyDŽkacje bastionowe. Zdewastowany i ograbiony przez wojska sowieckie w 1944 r., uľytkowany byĄ przez róľne instytucje paĆstwowe, po czym zostaĄ opuszczony i pozostawiony w ruinie. Na poczÇtku lat siedemdziesiÇtych przejÇĄ go Narodowy Bank Polski i wyremontowaĄ na centrum szkoleniowo-wypoczynkowe. PaĄacu niestety nie moľna zwiedzaÉ, ale moľna go obejrzeÉ z bliska. NaprawdÛ warto.

26

kraina bugu · jesieĆ 2011


WYSTĘPUJĄ: ADAM WORONOWICZ, ROBERT WIĘCKIEWICZ, MAŁGORZATA BOGDAŃSKA, MICHAŁ KOTERSKI SCENARIUSZ: ADAM MIAUCZYŃSKI REŻYSERIA: MAREK KOTERSKI ZDJĘCIA: JERZY ZIELIŃSKI ASC PRODUCENT: JERZY KAPUŚCIŃSKI PRODUCENT WYKONAWCZY: WOJCIECH KABAROWSKI KOPRODUCENCI: AGORA SA, KINO ŚWIAT, OPUS FILM MONTAŻ: EWA SMAL PSM SCENOGRAFIA: PRZEMYSŁAW KOWALSKI MUZYKA: FRYDERYK CHOPIN DŹWIĘK: MARIA CHILARECKA KOSTIUMY: JUSTYNA STOLARZ CHARAKTERYZACJA: IZABELA ANDRYS, KATARZYNA TWARDOCH KIEROWNIK PRODUKCJI: JÓZEF JAROSZ


KULTURA I SZTUKA / KULTURALNY KWARTAŁ KSIĄŻKA

Legendy Podlasia – Tomasz Lippoman Podlasie to magiczne miejsce. MaĄo jest regionów w Polsce, które byĄyby tak przepeĄnione folklorem jak jej póĄnocno-wschodnia czÛĝÉ. Na kaľdym rozwidleniu dróg duch, w kaľdej dziupli diabeĄ, a niemal wszystkie ruiny nawiedzane przez tajemniczÇ kobiecÇ postaÉ w zwiewnej szacie? Nie tylko. Ta ksiÇľka stanowi zbiór autentycznych legend z róľnych rejonów ziemi podlaskiej. Co ciekawe – kaľda z nich dotyczy konkretnego miejsca. Dociekliwy czytelnik moľe udaÉ siÛ w pasjonujÇcÇ

W YS TAWA podróľ ĝladem miejsc opisanych w ksiÇľce. Smak legend czytanych w domowym zaciszu jest jednak równie sĄodki. DajÇ bowiem szansÛ cofniÛcia siÛ w czasie – do opowiadaĆ naszych dziadków i babÉ. Tych, które raz nas bawiĄy, a innym razem jeľyĄy wĄosy na gĄowie. Baĝniowy klimat pogĄÛbiajÇ znakomite ilustracje, pozwalajÇce jeszcze lepiej poczuÉ klimat opowieĝci o nawiedzonej studni, magicznym lesie czy przeklÛtym uroczysku, na które lepiej siÛ nie zapuszczaÉ po zmroku. ZasiÇdļmy zatem do lektury i przenieĝmy siÛ w ĝwiat legend. Instytut Wydawniczy Kreator BiaĄystok 2008

Bug. Pejzaż nostalgiczny

Klimakterium i już

fot. Materiały prasowe (6)

28

Miedziane kotĄy i narzÛdzia kotlarskie, rekonstrukcjÛ wnÛtrza warsztatu rzemieĝlniczego i przedmioty zwiÇzane z zapomnianym dziĝ zawodem kotlarza moľna oglÇdaÉ do 23 paļdziernika w Muzeum Regionalnym w Siedlcach. Wystawa „Cuprum Fabri – kotlarstwo ze zbiorów Bernarda Nowakowskiego” prezentuje jednÇ z najciekawszych i najwiÛkszych kolekcji w regionie. W trzech salach wyeksponowano zabytki z Polski i zagranicy. Pierwsza z sal skupia siÛ na rzemioĝle siedleckim, w drugiej zrekonstruowano wnÛtrze warsztatu kotlarskiego z kotlinÇ kotlarskÇ z miechem, kowadĄami i klepadĄami. W sali trzeciej

ALBUM

SPEK TA K L

W ten sposób o sprawach kobiet nikt w Polsce jeszcze nie mówiĄ. Tak dowcipnie, otwarcie, z dystansem do samych siebie, jak robiÇ to bohaterki tego spektaklu. „Cztery tygrysice w menopauzie” opowiadajÇ i ĝpiewajÇ o tym, co ľadnej z paĆ nie ominie, co nieuchronne, a co, jak siÛ okazuje, nie jest ani wstydliwe, ani takie straszne. Spektakl teatru Capitol „Klimakterium i juľ”, bÛdÇcy jednym z najwiÛkszych hitów komediowych scen warszawskich, odczarowuje tabu narosĄe wokóĄ problemu menopauzy, wyĝmiewajÇc nawet najdotkliwsze jej objawy. Piosenki pod melodiÛ dawnych szlagierów wyciskajÇ na widowni prawdziwe Ązy ĝmiechu. Przedstawienie

Cuprum Fabri – kotlarstwo

o przekwitaniu ma teľ wymiar uniwersalny – parodiuje pÛd do mĄodoĝci, wspólny przedstawicielkom wszystkich pokoleĆ. Wyĝmiewa diety, liftingi, botoksy i kolageny oraz pasy uciskowe i niekonwencjonalne terapie, którym poddajÇ siÛ kobiety w kaľdym wieku. W spektaklu wyreľyserowanym przez Cezarego DomagaĄÛ zobaczymy m.in. KrystynÛ Sienkiewicz i IgÛ CembrzyĆskÇ. WiÛcej na: www.ckis.siedlce.pl

„Bug. Pejzaľ nostalgiczny” Artura Tabora to fotograDŽczna podróľ wzdĄuľ obu brzegów Doliny Bugu – opowieĝÉ o codziennoĝci zwykĄych ludzi. 210 czarno-biaĄych fotograDŽi z ostatnich dwudziestu lat ukazuje piÛkno przyrody, zwyczaje i obrzÛdy polskiej wsi, a takľe charakter religijnego i kulturowego pogranicza tego specyDŽcznego regionu. Poprzez wnikliwÇ obserwacjÛ i ciÇgĄÇ obecnoĝÉ na tych terenach zmarĄy tragicznie w zeszĄym roku Artur Tabor uchwyciĄ w sposób jak najbardziej autentyczny specyDŽczny nadbuľaĆski skrawek ĝwiata, miejsce, gdzie ľycie toczy siÛ nieco innym

kraina bugu · jesieĆ 2011


P ŁY TA

znajdziemy kotĄy i inne produkty pracy kotlarza wykorzystywane w gospodarstwie domowym, przemyĝle i rzemioĝle. Wystawa, nazwana z ĄaciĆska „Cuprum Fabri”, co oznacza miedļ rzemieĝlnika, ma nie tylko przypomnieÉ ginÇce rzemiosĄo, ale teľ pokazaÉ kunszt kotlarzy, którzy prostymi narzÛdziami potraDŽli wykonaÉ trwaĄe, praktyczne i estetyczne przedmioty. Muzeum Regionalne w Siedlcach WiÛcej na: www.muzeumsiedlce.art.pl

rytmem niľ w pozostaĄych czÛĝciach Polski, a ludzie ľyjÇ w harmonii i peĄnej zgodzie z przyrodÇ. Ten ĝwiat, nieco dziki, zaczyna zanikaÉ, wypierany przez wspóĄczesnoĝÉ. Tabor przedstawiĄ go, uĝwiadamiajÇc ulotnoĝÉ chwili. Wydawnictwo Gondwana Warszawa 2008

Łemkowska chemia › Z Todarem znacie siÛ od ponad 10 lat i chÛtnie razem grywacie. Czy od razu pojawiĄa siÛ miÛdzy Wami chemia? › MirosĄaw Samosiuk: PoczÇtki naszej znajomoĝci siÛgajÇ 2000 r., kiedy to Todar z zespoĄem Kriwi wystÇpiĄ na festiwalu „Z wiejskiego podwórza” w Czeremsze. Pierwszy wspólny koncert zagraliĝmy na jubileuszu X-lecia zespoĄu Czeremszyna w 2003 r. Wykonane wówczas trzy utwory spotkaĄy siÛ z ciepĄym przyjÛciem publicznoĝci. Coĝ zaiskrzyĄo. Kilka miesiÛcy póļniej, wiosnÇ 2004 r., stworzyliĝmy wspólny projekt pt. „Dla ludzi i puszczy”. WciÇľ odczuwamy przyjemnoĝÉ ze wspólnego grania. Kaľdy koncert niesie za sobÇ inne, zawsze pozytywne emocje. Czy moľna to nazwaÉ chemiÇ? Zawsze

myĝlaĄem, ľe chemia jest miÛdzy chĄopakiem a dziewczynÇ... › Co zdecydowaĄo o wyborze utworów na pĄytÛ? › Chemia…? Trudno to jednoznacznie okreĝliÉ. Po prostu i Czeremszynie, i Todarowi siÛ one spodobaĄy. Juľ sam tytuĄ pĄyty daje do myĝlenia i udziela odpowiedzi na to pytanie – gĄos serca. Jest jeszcze coĝ: ciepĄe i entuzjastyczne przyjÛcie utworów przez publicznoĝÉ, a to wĄaĝnie do niej skierowana jest ta pĄyta. › SkÇd wziÛĄa siÛ na pĄycie piosenka Ąemkowska? › Piosenki Ąemkowskie majÇ pozytywnÇ energiÛ, dlatego znalazĄy siÛ na pĄycie. Przyjaļnimy siÛ z wieloma ăemkami, bliska jest nam ich kultura. Czyľby znowu chemia…? Fajne sĄowo, dobre na tytuĄ pĄyty. Wydawca: Stowarzyszenie MiĄoĝników Kultury Ludowej w Czeremsze

29


KULTURA I SZTUKA / ZAINSPIROWANI ZAINSPIROWANI

Twórczy

recykling

kombajnu,

czyli akty ze złomowiska tekst: Katarzyna Karczewska/Karolina Kowalska

zdjęcia: Michał Rząca

kraina krainabugu bugu· jesieĆ · lato 2011


1

2

1. Lampy zrobione z mikroprocesorów to prawdziwy recykling, nowoczesny w wyglądzie i zaangażowany ekologicznie. 2, 3. Metal i kamień naturalnie zlewają się z naturą, uzupełniając harmoniczny krajobraz.

S

pod jego rÛki wychodzÇ kury znoszÇce jajka z nakrÛtek do ĝrub, aľurowe lampy z tykwy i owady giganty, które w poprzednim ľyciu byĄy kombajnami. SztukÛ Daniela Ludwiczuka z Kamianki nazywajÇ kwintesencjÇ eklektyzmu i twórczego recyklingu. Poza drewnem, kamieniem, brÇzem i sznurkiem do tworzenia rzeļb wykorzystuje skarby znalezione na zĄomowiskach. Jego dzieĄa, ukazujÇce rzeczywistoĝÉ w krzywym zwierciadle, zachwycajÇ na kaľdej szerokoĝci geograDŽcznej.

3

zĄomowiskach, specjalizuje siÛ od kilku lat. Ich idea narodziĄa siÛ w okresie poszukiwaĆ twórczych, kiedy, jak sam mówi, poczuĄ, ľe „jak pies krÛci siÛ wokóĄ wĄasnego ogona”. ZĄomowisko inspiruje artystÛ do dziĝ. – Aľ ľal czĄowieka ogarnia, kiedy widzi piÛkne przedwojenne maszyny wyrzucone na ĝmietnik. A ja w jakiĝ sposób te przedmioty ocalam – mówi Ludwiczuk. – TworzÛ rodzaj sztuki ekologicznej. Ľeby nie marnowaÉ surowców, biorÛ te – tak je nazwijmy – ĝmieci i tworzÛ z nich coĝ nowego, co mieĝci siÛ w ekologicznym nurcie.

Ostatnio produkuje równieľ oryginalnÇ w formie biľuteriÛ, czym zaskarbia sobie uznanie kobiet. Wszystkie znajome panie ceniÇ sobie dobry gust artysty. Tym samym proces wyrobu ozdób trwa nieprzerwanie. Sztuka Daniela Ludwiczuka, a ĝciĝlej sam proces tworzenia nie naleľy do cichych: – SpawajÇc, zuľywam masÛ energii elektrycznej, a haĄas jest taki, ľe ptactwo w moim ogrodzie jest mocno sfrustrowane – przyznaje. CzĄowiek wielu talentów, mÇľ i ojciec trojga dzieci, jest wĄaĝcicielem jedynej na Podlasiu profesjonalnej win-

Rzeļby i instalacje Daniela Ludwiczuka z podlaskiej Kamianki w poprzednim ľyciu byĄy kombajnami. UratowaĄ je ze zĄomowiska. UmiejÛtnoĝci zapisane ma w genach. Talent odziedziczyĄ po dziadku – ludowym rzeļbiarzu z Podhala. ChoÉ zapobiegawczo skoĆczyĄ studia inľynierskie, od ponad dwudziestu lat rzeļbi w drzewie wiÇzowym, lipowym, akacjowym, brzozowym i olszowym. W rzeļbach z elementów stalowych, znajdowanych na

Ale tak naprawdÛ to szeroko pojÛta sztuka wspóĄczesna – dodaje, zastrzegajÇc jednoczeĝnie, ľe daleko mu do awangardy. – Nie tworzÛ przecieľ takich odlecianych rzeczy – tĄumaczy. Jego nieustajÇcÇ inspiracjÇ jest rzeļba abstrakcyjna. Motywem przewodnim jego prac jest kobieta, ale tworzy równieľ anioĄy, ptaki i zwierzÛta.

nicy. Corocznie wytwarza wytrawne wino, które, jak sam mówi, nigdy nie zdÇľyĄo siÛ zestarzeÉ, w czym wielkie zasĄugi majÇ jego przyjaciele. WspóĄtwórca corocznego Pleneru Malarskiego w Platerowie, swoim oryginalnym postrzeganiem ĝwiata dzieli siÛ równieľ na blogu internetowym: www.daniel-ludwiczuk.blogspot.com.

31


KULTURA I SZTUKA / ZAINSPIROWANI ZAINSPIROWANI

1 4

fot. Archiwum prywatne

3

1,2. Stworzenia z brązu oraz kamienia inspirowane florą i fauną występującą w domu i ogrodzie Daniela Ludwiczuka. 3. W „kobiecym” schowku jest miejsce na sztukę. Nie tylko użytkową. 4. Daniel Ludwiczuk.

32

5. Stalowe ptaki świetnie komponują się z zielenią ogrodu.

kraina bugu · jesieĆ 2011


Daniel Ludwiczuk

/rocznik 1957/ /z wyksztaĄcenia inľynier/ /z zamiĄowania rzeļbiarz/ /mieszka w Kamiance/ /prowadzi miniwinnicÛ/ Wystawy w Polsce: 2005 – BiaĄa Podlaska, Galeria Podlaska, 1995 – Siedlce, Muzeum Regionalne Siemiatycze, Muzeum Regionalne 1999 – Warszawa, Artbarbakan 2007 – Olsztyn, Galeria Stary Ratusz 2010 – Warszawa, Galeria Serdika – Wystawa z KaterinÇ Orthwein Wystawy zagraniczne: 2006 – Dania, Grenaa – Wystawa zbiorowa artystów z BiaĄej Podlaskiej 2009 – MiĆsk na BiaĄorusi 2010 – Rosja WiÛcej na: www.ludwiczuk.art.pl 2 5


kraina bugu · jesieĆ 2011


MOJE PRZESTRZENIE

Serpelickie

cuda świata

rozmawiali: Karolina Kowalska i Daniel Parol

fot. PAP/Piotr Polak

O najmodniejszym letnisku nad Bugiem, nauce chodzenia po rľysku i jÛzyku chachĄackim rozmawiamy z BogusĄawem KaczyĆskim › Zawsze z dumÇ mówi Pan o tym, ľe a granie traktowaĄem jak oddychanie. pochodzi z BiaĄej Podlaskiej. Jaki Dziecko nie ma tremy. Granie dla pubyĄ Pana dom rodzinny? blicznoĝci wyĄÇcznie je cieszy. › BogusĄaw KaczyĆski: MuzykujÇcy. W naszym mieszkaniu przy ulicy › ByĄ Pan cudownym dzieckiem? Pocztowej, w samym centrum, muzy- › Czy cudownym? Na pewno jedynym ka byĄa od zawsze. Tata graĄ na wszyst- grajÇcym dzieckiem w BiaĄej i pewkim: mandolinie, gitarze, akordeonie, nie najmĄodszym w powiecie. Chomama zaĝ ĝpiewaĄa. Nic dziwnego, ľe ciaľ BiaĄa Podlaska byĄa w tamtych mnie i o cztery lata mĄodszÇ siostrÛ latach prawdziwym tyglem kultuposadzili przy fortepianie, zanim rowym i jednoczeĝnie miastem wyjeszcze nauczyliĝmy siÛ mówiÉ. Ja jÇtkowym, w którym osiedliĄa siÛ zaczÇĄem graÉ jako 2,5-roczne dziecko, polska inteligencja uciekajÇca przed a wystÛpowaÉ publicznie – zaledwie frontem wschodnim z Wilna, PiĆska rok póļniej, w Skali, najwiÛkszej sali i Brzeĝcia. W czasach mojego dziew BiaĄej. ciĆstwa mieszkali tam wybitni lekarze, prawnicy, nauczyciele. › Przed rodzinÇ? ›Aleľ skÇd. WystÛpowaĄem przed › Mimo to na fortepianie grywaĄ tylkilkuset osobami podczas jakiejĝ ko Pan? uroczystoĝci paĆstwowej. Publicz- ›W rodzinach kolegów nie byĄo spenoĝÉ szalaĄa. Tamten wystÛp rozpo- cjalnych tradycji muzycznych. Nie przeszkadzaĄo im natomiast to, ľe czÇĄ mojÇ trwajÇcÇ do dziĝ karierÛ estradowÇ. Pod opiekÇ ojca jeļdzi- ja grywam. Tak byĄo zawsze. Czekali Ąem na wystÛpy po caĄym powiecie. grzecznie i cierpliwie, aľ skoĆczÛ lekScena byĄa dla mnie codziennoĝciÇ, cjÛ, ľeby móc siÛ ze mnÇ bawiÉ, bo po

odejĝciu od klawiatury byĄem takim samym chĄopcem jak oni. › Nie ciÇgnÛĄo Pana na podwórko? › Do gry nigdy nie trzeba mnie byĄo zmuszaÉ. MiaĄem potrzebÛ grania, kochaĄem muzykÛ i niedogodnoĝci z niÇ zwiÇzane byĄy dla mnie niczym. ByĄem mĄody, radosny, ľyczliwie nastawiony do ĝwiata. I kiedy jako kilkunastolatek, ľeby zdÇľyÉ na niedzielnÇ lekcjÛ u profesora Lewieckiego w Warszawie, musiaĄem wstawaÉ o trzeciej nad ranem i kilka godzin marznÇÉ w pociÇgu, nie myĝlaĄem o tym w kategoriach krzywdy. Od poczÇtku kochaĄem muzykÛ. Podczas wakacji, tradycyjnie wolnych od grania, zaczynaĄem tÛskniÉ za klawiaturÇ. › Do Serpelic, gdzie jeļdzili PaĆstwo caĄÇ rodzinÇ, nie braĄo siÛ fortepianu? › ByĄoby to zbyt trudne, gdyľ same bagaľe zajmowaĄy caĄÇ ciÛľarówkÛ. Juľ kilka tygodni wczeĝniej

35


fot. Archiwum prywatne (2)

spÛdzali nie w Turcji czy BuĄgarii, ale na polskiej wsi. Inteligencja z BiaĄej wakacje spÛdzaĄa w Serpelicach, prowadzÇc tam specyficzne ľycie towarzyskie. TradycjÇ byĄy codzienne poczÛstunki, urzÇdzane co wieczór na róľnych gankach. Ganek byĄ zresztÇ podstawowym kryterium wyboru domu na lato. Wieczorami stawiaĄo siÛ na nim pĄonÇce ĝwiece i na przywiezionych z domu serwisach podawaĄo siÛ herbatkÛ z kruchymi ciasteczkami, przywiezionymi z domu w metalowych pudĄach. Letnicy, gĄównie panie z dzieÉmi, bo panowie zazwyczaj pracowali, chodzili drogÇ miÛdzy oĝwietlonymi gankami i skĄadali sobie wizyty.

mama zaczynaĄa wielkie pakowanie wszystkiego, co byĄo niezbÛdne do ľycia: rÛczników, poĝcieli, serwetek, ubraĆ, ale teľ zastawy stoĄowej i serwisów. Wyjazd nastÛpowaĄ tradycyjnie po imieninach ojca, Jana, czyli po 24 czerwca. Jeļdziliĝmy tam kaľdego roku aľ do ĝmierci mamy w 1980 r. Bez niej Serpelice nie byĄy juľ dla nas takie same.

ale teľ zapewniali im ĝrodki do ľycia na wiele miesiÛcy. Dlatego bez ľalu odstÛpowali nam wĄasne domy, przeprowadzajÇc siÛ na dwa miesiÇce do pomieszczeĆ gospodarczych. Kaľda rodzina miaĄa wĄasnÇ miejscowÇ gospodyniÛ, do której jeļdziĄo siÛ co roku. Dom, w którym spÛdzaliĝmy wakacje, dzisiaj nie istnieje. Kiedyĝ ojciec chciaĄ go kupiÉ albo wydzierľawiÉ, ale okazaĄo siÛ, ľe ten teren ma tylu spadkobierców, ľe nie sposób ustaliÉ wĄaĝciciela.

› Mieli PaĆstwo swojÇ posiadĄoĝÉ? › Na poczÇtku nie, ale jak wszyscy nasi znajomi z BiaĄej, zawsze jeļdziliĝmy w jedno miejsce, do swojej gospody- › Do Serpelic jeļdziĄo zawsze to ni. Miejscowa ludnoĝÉ czekaĄa caĄy samo towarzystwo? rok na letników, bowiem nie tylko › Zgodnie z piÛknym powojennym stanowili oni atrakcjÛ towarzyskÇ, zwyczajem eleganccy ludzie wakacje

36

› Brzmi to tak, jakby opowiadaĄ Pan o Lazurowym Wybrzeľu z czasów belle époque... ›Aľ tak bogato i wystawnie nie byĄo, bo nasze przyjÛcia byĄy raczej wieczorkami towarzyskimi, ale na pewno byĄo w nich sporo magii. Miejscowa ludnoĝÉ byĄa nimi zachwycona. › MiÛdzy PaĆstwem a miejscowymi dzieÉmi istniaĄa pewnie przepaĝÉ? › Robiliĝmy wszystko, ľeby nie byĄo widaÉ róľnic. Ja i moja siostra Anna bardzo im zazdroĝciliĝmy sprawnoĝci DŽzycznej i tak niezwykĄych dla nas umiejÛtnoĝci, jak ujeľdľanie spÛtanego konia na pastwisku czy chodzenie na boso po rľysku. Do dziĝ nie zapomnÛ, jak z zazdroĝci zagryzaliĝmy wargi na widok dzieci naszych gospodarzy wskakujÇcych na pasÇcego siÛ konia. Kiedy w koĆcu nam siÛ to udaĄo, byliĝmy z siebie bardzo dumni. Oczywiĝcie, wszystko odbywaĄo siÛ w tajemnicy przed mamÇ. Natomiast wolno nam byĄo chodziÉ na bosaka. Po jakimĝ czasie nasze stopy stwardniaĄy tak bardzo, ľe wziÛliĝmy udziaĄ w zawodach chodzenia po rľysku. kraina bugu · jesieĆ 2011


MOJE PRZESTRZENIE

› A krowÛ PaĆstwo doili? › Do tego akurat nas nie ciÇgnÛĄo, za to marzyliĝmy o spaniu na sianie. DĄugo mÛczyliĝmy mamÛ, by pozwoliĄa nam spÛdziÉ jednÇ noc w stodole, z dzieÉmi gospodarzy. Wreszcie siÛ zgodziĄa, a my nie zmruľyliĝmy oka, bo okazaĄo siÛ, ľe w sianie jest mnóstwo meszek, które nas gryzĄy. NastÛpnego ranka wróciliĝmy do domu zmÛczeni i markotni. A mama, konsekwentnie, nie pozwoliĄa nam siÛ poĄoľyÉ spaÉ. Nie rozczarowaĄo nas za to kolejne marzenie, czyli wyjazd w pole na ľniwa. PamiÛtam, jak wracaĄem z gospodarzem, siedzÇc dumny wysoko na snopkach ľyta i wyglÇdajÇc, czy mama na pewno widzi, jacy jesteĝmy waľni. ChÛtnie towarzyszyliĝmy teľ gospodyni, która zabieraĄa nas do lasu na jagody i poziomki. Zamiast do naczynia traDŽaĄy jednak prosto do buzi. Wracaliĝmy z peĄnymi ľoĄÇdkami. › Zapewne wzorem miejscowych pĄywaliĝcie PaĆstwo w Bugu? › Nawet siÛ do niego nie zbliľaliĝmy! To byĄ jedyny, rygorystycznie przestrzegany rodzicielski zakaz. Bug to rzeka tak zdradliwa i niepewna, ľe nie wolno byĄo ryzykowaÉ kÇpieli. ZresztÇ, nie trzeba byĄo nas zniechÛcaÉ. Niemal w kaľdym tygodniu widzieliĝmy, jak ktoĝ siÛ topi. Co roku rzeka pochĄaniaĄa wiele osób, z których wiÛkszoĝÉ ginÛĄa na naszych oczach. Przewaľali mieszkaĆcy okolicznych wiosek, którzy w niedziele zjeľdľali do Serpelic na plaľÛ. TrochÛ alkoholu, chÛÉ popisania siÛ przed innymi i nieszczÛĝcie gotowe. Widok czĄowieka porywanego przez wodÛ jest wstrzÇsajÇcy. Raz na zawsze uczy pokory wobec rzeki. › Dwa miesiÇce w Serpelicach zmieniaĄy zdyscyplinowanego muzyka? › Na pewno wracaĄem stamtÇd jak ze szkoĄy ľycia, sprawniejszy DŽzycznie, bogatszy o nowe doĝwiadczenia, ale teľ ze znajomoĝciÇ specyDŽcznego jÛzyka uľywanego w tamtych okolicach, stanowiÇcego mieszaninÛ polskiego,

37


fot. Archiwum prywatne (2)

i dosiadania konia, tak oni marzyli o ľyciu miejskim, naĝladowali nasze zachowania, sposób mówienia. Dowiadywali siÛ, ľe to wstyd nie czytaÉ ksiÇľek. Obie strony siÛ od siebie uczyĄy. ZresztÇ, na naszej obecnoĝci korzystaĄy nie tylko dzieci. ChoÉ dziĝ trudno w to uwierzyÉ, w tamtych czasach miejscowi nie hodowali warzyw. Mogliĝmy liczyÉ na ĝwieľutkie mleko, masĄo, jajka i drób, ale trudno byĄo o skĄadniki na surówkÛ. Pomidory, ogórki i bób sprowadziĄ do Serpelic mój ojciec. ZasadziĄ je dla nas w ogródku biegnÇcym w stronÛ Bugu. W nastÛpnych latach sadzenie warzyw staĄo siÛ codziennoĝciÇ, a ogródki nad rzekÇ zaczerwieniĄy siÛ od pomidorów. Proces byĄ jednak dĄugi, bo miejscowi jedli inne rzeczy. › Po ĝmierci mamy unikaĄ Pan Serpelic, jednak cztery lata temu znów do nich wróciĄ. › To byĄ ostatni pobyt mojej siostry w Polsce. PrzyjechaĄa na organizowany przeze mnie Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy. Na kilka dni przed festiwalem, kiedy miaĄem na gĄowie tysiÇce niezaĄatwionych spraw, poprosiĄa nagle: „Jedļmy na cmentarz w BiaĄej”. Nie wiedzieliĝmy wówczas, ľe jest chora, ľe to jej ostatnia, poľegnalna wizyta w kraju. To Anna zaproponowaĄa, ľebyĝmy w drodze powrotnej zajrzeli do Serpelic. To byĄo nasze z nimi poľegnanie. PóĄ roku póļniej siostra zmarĄa, ale byĄa tam naprawdÛ szczÛĝliwa, rozeĝmiana, tak, jakby wróciĄa do krainy dzieciĆstwa.

ukraiĆskiego, biaĄoruskiego i rosyj- nagle: „Gdzie byĄa? Co kupiĄa?”. Anna skiego. Siostrze i mnie szalenie on odpowiedziaĄa mi równie ĝpiewnie siÛ podobaĄ i szybko zaczÛliĝmy mó- po chachĄacku i zaczÛliĝmy rozmawiÉ tak jak miejscowi. Chodziliĝmy wiaÉ jÛzykiem Serpelic. Trzeba byĄo › Poznali PaĆstwo swoje dawne wiÛc do Borsuków, a nie do Borsuk, widzieÉ miny naszych znajomych. miejsca? a zamiast Konstantynów odwiedza- Myĝleli, ľe zwariowaliĝmy. ›Aleľ oczywiĝcie! Dla czĄowieka zaliĝmy Konstantyn. Tamtejszy jÛwsze najpiÛkniejsze sÇ miejsca zyk zostaĄ nam na dĄugo w pamiÛci › Miejscowi wzorowali siÛ na PaĆ- z dzieciĆstwa, zachowane we wspoi przypominaĄ o sobie w najmniej stwu? mnieniach. Mnie naprawdÛ wydaje spodziewanym momencie. Kilka lat › Na pewno byĄa w nich chÛÉ dorów- siÛ, ľe ĝwiat byĄ wtedy piÛkniejszy. temu siedziaĄem w towarzystwie nania nam. Ci najambitniejsi po- Siostra zafundowaĄa mi rejs stateczNiny Andrycz na tarasie kawiarni koĆczyli zresztÇ studia i zostali le- kiem na wyspy wiklinowe, które kiew Busku-Zdroju, kiedy na widok karzami i nauczycielami. Tak jak dyĝ na moich oczach formowaĄy siÛ przechodzÇcej siostry zawoĄaĄem nas ciÇgnÛĄo do spania na sianie i odkÇd pamiÛtam porastaĄy wiklinÇ.

38

kraina bugu · jesieĆ 2011


MOJE PRZESTRZENIE › Spotkali PaĆstwo starych przyjacióĄ? › Byliĝmy tam za krótko, ľeby kogokolwiek spotkaÉ, ale przydarzyĄa siÛ nam bardzo miĄa niespodzianka w restauracyjce Urocza. Kiedy przyszĄo do pĄacenia rachunku za obiad, wĄaĝciciel powiedziaĄ, ľe byliĝmy jego goĝÉmi. Zawsze wzruszaĄy mnie tego typu dowody sympatii. Wróciliĝmy z Serpelic pozytywnie naĄadowani, z energiÇ zdolnÇ przenosiÉ góry. › Serpelice wiele Panu zawdziÛczajÇ. Przez lata zachwalaĄ je Pan w swoich audycjach. › Na antenie Lata z Radiem przez lata wychwalaĄem uroki Serpelic, zachÛcajÇc do nich tĄumy turystów.

Niedawno na spotkaniu w KGHM podszedĄ do mnie prezes i powiedziaĄ: „Nawet pan nie wie, ile panu zawdziÛczam”. OkazaĄo siÛ, ľe kilka lat temu jechaĄ ze swojÇ rodzinÇ samochodem nad morze. ZaczÛĄo siÛ chmurzyÉ, pogoda byĄa coraz gorsza, a ja opowiadaĄem w radiu o piÛknym sĄoĆcu w Serpelicach, w których wĄaĝnie dojrzewajÇ jagody, maliny… Prezes nagle zawróciĄ w stronÛ Serpelic i tak siÛ w nich zakochaĄ, ľe kilka dni póļniej kupiĄ tam dom. Niestety, mam teľ niechlubne zasĄugi dla tej piÛknej okolicy. ZachÛciĄem do niej tak wielu ludzi, ľe prawie zadeptali oni tÛ wioskÛ. Serpelice na pewno straciĄy urok wsi i usiĄujÇ zamieniÉ siÛ w kurort wypoczynkowy.

› Nie miaĄ Pan okazji obserwowaÉ tych zmian, bo po ĝmierci mamy poprzysiÇgĄ Pan sobie nigdy tam nie wróciÉ. › To byĄ dla mnie wielki wstrzÇs, po którym nic juľ nie byĄo takie jak przedtem. Nie chciaĄem oglÇdaÉ Serpelic bez mamy, bo dla mnie bez niej nie istniaĄy. Przez nastÛpne lata zjeļdziĄem caĄÇ kulÛ ziemskÇ, odwiedzajÇc najpiÛkniejsze plaľe ĝwiata. CieszÛ siÛ, ľe miaĄem w ľyciu i karaibskie plaľe, hotele Ritz i Waldorf Astoria, i Serpelice. Ale po latach najlepiej wspominam plaľe nad Bugiem. Rozmawiali: Karolina Kowalska i Daniel Parol


MIEJSCE NA WEEKEND

gmina

Korczew

na skrzyżowaniu szlaków

tekst: Małgorzata Szerfer

zdjęcia: Michał Rząca

„Siedlecki Wilanów” wyrasta tu spoĝród wiejskich chat i ĄÇk. Gmina Korczew ĄÇczy sielski krajobraz z perĄami architektury

kraina bugu · jesieĆ 2011



1

1. Wnętrza pałacu w Korczewie. 2. Pałacowa baszta. 3. Menhir z czasów przed Chrystusem. 4. Klasycyzujący dwór w Tokarach z początku XIX w. 5. Nieczynny młyn wodny w Drażniewie.

POLECAMY

KORCZEW BASZTA PAŁACOWA ul. Ks. Brzóski 3a, tel.: (25) 631 20 68 info: 4 miejsca noclegowe cena: 250 zł/doba

BUŻYSKA DOM NAD BUGIEM RYSZARD KRASNODĘBSKI tel.: (25) 681 80 07, kom.: 785 400 686 info: 5 pokoi; cena: 50 zł/osoba

BUŻYSKA REJSY PO BUGU kom.: 503 035 322, 503 046 010 info: gondole, tratwy, kajaki

42

2

N

iewaľne, czy planujemy aktywny weekend z dala od gwaru miasta, czy romantyczny wypad ĝladami historii. Wĝród nadbuľaĆskich lasów, wód i zabytków odnajdziemy upragniony spokój, piÛkno przyrody i wiele sposobów na wypeĄnienie czasu. Jest takie miejsce 120 km od Warszawy, niedaleko Siedlec i zupeĄnie blisko Drohiczyna, gdzie wybór miÛdzy moľliwoĝciami aktywnego wypoczynku na Ąonie natury a wycieczkÇ pod znakiem dziedzictwa kulturowego stanowi twardy orzech do zgryzienia. Zawsze jednak moľna oba pomysĄy na relaks nad Bugiem poĄÇczyÉ, zwĄaszcza ľe tutejsze zabytki zyskujÇ miĄe dla oka tĄo w postaci malowniczego otoczenia. Tym miejscem jest Korczew – wieĝ gminna, poĄoľona we wschodniej czÛĝci województwa mazowieckiego, w obrÛbie NadbuľaĆskiego Parku Krajobrazowego, w sercu Zielonych PĄuc Polski.

Bezcenne bogactwo lasów Juľ sama lokalizacja gminy wskazuje, jakich widoków i tras wycieczkowych mogÇ spodziewaÉ siÛ spragnieni krajoznawczych wraľeĆ turyĝci. Park, z dominujÇcymi pozostaĄoĝciami po pradawnej puszczy, jest skupiskiem okoĄo 1300 gatunków roĝlin, w tym 61 chronionych i 170 zaliczanych do rzadkich w skali kraju lub regionu. Ich róľnorodnoĝÉ warunkuje z kolei bogactwo ĝwiata zwierzÇt, zamieszkujÇcych dzikie ostÛpy miejscowych

3

rezerwatów. Trzy z nich zlokalizowane na terenie gminy Korczew: DÛbniak, Kaliniak i Przekop, majÇ charakter Džorystyczny, faunistyczny, krajobrazowy i torfowiskowy, zaĝ caĄy obszar NadbuľaĆskiego Parku Krajobrazowego obDŽtuje w pomniki przyrody w postaci drzew, alej oraz wzgórz ostaĆcowych. Utworzony w 1978 r. dla ochrony naturalnego fragmentu starodrzewu dÛbowo-lipowego DÛbniak wyróľnia siÛ bogatym i ciekawym Džorystycznie runem leĝnym. W Przekopie, zĄoľonym z naturalnych pĄatów lasu ĄÛgowego, wiÇzowo-jesionowego i olszowo-jesionowego, moľna spotkaÉ rzadkÇ kokorycz pustÇ, a w Kaliniaku ĝledziennicÛ skrÛtolistnÇ. Ze wzglÛdu na unikatowe walory NadbuľaĆski Park Krajobrazowy i bÛdÇca jego czÛĝciÇ Dolina Bugu zostaĄy wĄÇczone do europejskiej sieci ochrony przyrody Natura 2000, a meandrujÇcy Bug nadaje terenom gminy Korczew wysokÇ wartoĝÉ w skali kraju i Europy. Moľna wiÛc cieszyÉ oczy bogactwem Džory i fauny, krÇľÇc nieĝpiesznie od wsi do wsi, rozkoszujÇc siÛ wszechobecnÇ zieleniÇ, podziwiajÇc uroki ziemi korczewskiej. PoznawaÉ lokalne ľycie i goĝcinnoĝÉ mieszkaĆców, którzy ľyczliwie przyjmujÇ turystów w swoich gospodarstwach agroturystycznych. Pobyt w Korczewie to nie tylko oddech ĝwieľym powietrzem, lecz takľe lokalnÇ codziennoĝciÇ, której obcy jest wielkomiejski pÛd. To wyjÇtkowa okazja do podpatrywania bogatej tradycji, wciÇľ ľywej za drewnianymi ogrodzeniami, gdzie w starych kraina bugu · jesieĆ 2011


MIEJSCE NA WEEKEND

4 5

chatach mieszkaĆcy wyplatajÇ ludowe wyroby z wikliny, ozdabiajÇ tkaniny haftem, hodujÇ pszczoĄy i zbierajÇ miód, któremu smaku i wartoĝci przydajÇ cenne, nieskaľone gatunki drzew i roĝlin, doceniane nie tylko przez wÛdrowców, ale takľe przez pszczoĄy. Jeĝli zawitamy do Korczewa w poĄowie wrzeĝnia, czeka nas nie lada atrakcja. Zgodnie z tradycjÇ 15 wrzeĝnia mieszkaĆcy organizujÇ doľynki, by uczciÉ plony. Po dziÛkczynnej mszy ĝwiÛtej barwny korowód doľynkowy rusza przy dļwiÛkach orkiestry straľackiej do remizy, gdzie rolnicy wzajemnie podziwiajÇ efekty zbiorów. Wówczas zobaczyÉ moľna strojne wieĆce, kosze peĄne darów lata, a takľe do woli próbowaÉ domowych specjaĄów: bigosu, grochówki, chleba ze smalcem, pachnÇcych kieĄbas i wypieków, biesiadujÇc do póļnych godzin nocnych. Moľna teľ pokusiÉ siÛ o czynny kontakt z naturÇ. Wówczas strzaĄem w dziesiÇtkÛ bÛdzie kÇpiel w rzece, wÛdkowanie w szczeglaciĆskich stawach, zaledwie 2 km od siedziby gminy, a dla ĝmiaĄków spĄyw kajakiem lub tratwÇ po Bugu, podczas którego nierzadko moľna traDŽÉ na bociany i czaple albo spotkaÉ siÛ oko w oko z bobrem. W Bartkowie, wraz z wĄaĝcicielem salonu myĝliwskiego, moľna zapolowaÉ na dzikÇ zwierzynÛ. Turyĝci, którzy przemocy w jakiejkolwiek formie mówiÇ stanowcze „nie”, lecz oczekujÇ od udanego wypoczynku czegoĝ wiÛcej, niľ zbierania grzybów i jagód wĝród leĝnych ĝcieľek, z pewnoĝciÇ nie zawiodÇ siÛ miejscowymi

WAŻNE INFORMACJE Lokalizacja: województwo mazowieckie, powiat siedlecki Odległości: Warszawa (122 km, 2 godz. 22 min), Białystok (137 km, 2 godz. 15 min), Lublin (145 km, 2 godz. 28 min) Imprezy: Zielony Korczew – Targi dla Wsi (sierpień), Magia lat 20. – wystawa zabytkowych samochodów (wrzesień), Wyścigi Psich Zaprzęgów (styczeń/luty – impreza uzależniona od warunków atmosferycznych) Linki: www.korczew.pl, www.korczew-palac.pl

43


MIEJSCE NA WEEKEND

1

W OKOLICY DROHICZYN Historyczna stolica Podlasia. W XI wieku gród na pograniczu rusko-polskim. Miasto trzech religii, trzech kultur i narodów.

SKRZESZEW Murowany kościół z początków XVIII wieku. Kilkuwiekowa parafia, założona w 1466 roku.

WIRÓW Dawny klasztor prawosławny w stylu bizantyjskim, zbudowany przez władze carskie pod koniec XIX wieku.

44

2

trasami rowerowymi ani nie pogardzÇ przejaľdľkÇ konnÇ po korczewskich hektarach.

Historia niejedno ma imię Tropiciele pamiÇtek historii takľe nie wyjadÇ stÇd rozczarowani. Warto zwiedziÉ otoczony parkiem paĄac w Korczewie, wzniesiony w 1734 r. na polecenie kasztelana podlaskiego i posĄa na Sejm Wiktoryna KuczyĆskiego. Barokowy styl paĄacu, nazywanego „siedleckim Wilanowem”, zachowaĄ siÛ blisko 100 lat. W pierwszej poĄowie XIX wieku prawnuk Wiktoryna – Aleksander KuczyĆski – zleciĄ przebudowÛ obiektu na styl neogotycki, gmach otoczyĄ 35-hektarowym parkiem, a jako miĄoĝnik koni zaĄoľyĄ stadninÛ arabów. Jego ľona Joanna, dusza prawdziwie artystyczna, od jazdy konnej wolaĄa sztukÛ, toteľ wiÛkszoĝÉ czasu poĝwiÛcaĄa malowaniu i haftowaniu oraz literaturze i kontaktom z jej twórcami. To dziÛki niej paĄac w Korczewie sĄynny jest nie tylko ze wzglÛdu na swoje walory architektoniczne, lecz takľe na zwiÇzek z Cyprianem Kamilem Norwidem, o czym do dziĝ przypomina staĄa wystawa „Norwid w Korczewie”. CzÛĝÉ listów i wierszy Norwida do KuczyĆskiej,

przechowywanych do XX wieku w paĄacu, znajduje siÛ obecnie w Bibliotece Narodowej w Warszawie. WĄadysĄaw WÛľyk z Toporowa, poeta i podróľnik, przyjaciel rodu KuczyĆskich, których wĄasnoĝciÇ byĄ paĄac i otaczajÇce go ziemie, tak opisuje w „Kronikach rodzinnych” swoje wraľenia: „W wielkim domu, z wytrwaĄej cegĄy postawionym, z wysokim dachem, czerwonÇ dachówkÇ pokrytym, z okien którego byĄ widok na stare miasto Drohiczyn po drugiej stronie Bugu na wzgórzu poĄoľone, gnieļdziĄ siÛ ród KuczyĆskich, panujÇc nad tÇ piÛknÇ okolicÇ i gromadzÇc koĄo siebie mniej zamoľnÇ szlachtÛ, pewnÇ, ľe znajdzie zawsze w Korczewie obDŽte uraczenie i opiekÛ...”. Dziĝ obiekt reprezentuje architekturÛ okresu miÛdzywojennego. DzieĄa odbudowy paĄacu, zwanego „perĄÇ Podlasia” lub „siedleckim Wilanowem”, podjÛĄy siÛ w latach 90. XX wieku córki hrabiowskiego rodu Ostrowskich. Za okazaĄÇ bramÇ, poĝród nadbuľaĆskich ĄÇk, wita nas biaĄy paĄac, równie malowniczo prezentujÇcy siÛ latem co zimÇ. Do tej pory w jego otoczeniu przetrwaĄy pozostaĄoĝci murów i baszt zamku warownego sprzed wieków. Nadal zachowany jest pierwotny kraina bugu · jesieĆ 2011


3

rozkĄad paĄacu z wielkÇ salÇ piÛtrowÇ z galeriami, sĄuľÇcÇ podczas zjazdów szlacheckich, odbywajÇcych siÛ tu szczególnie czÛsto w czasach konfederacji barskiej, oraz oĝmiokÇtnÇ salÇ balowÇ, zachwycajÇcÇ wiÛkszoĝÉ zwiedzajÇcych suDŽtem, zdobionym zĄotymi stiukami w stylu rokoko. Niejeden mieszkaniec Korczewa opowie nam o tajemnych przejĝciach z paĄacyku letniego Syberia, sĄuľÇcych niegdyĝ jako droga ucieczki. Odwaľny i zafascynowany przeszĄoĝciÇ turysta na pewno z przyjemnoĝciÇ skorzysta z moľliwoĝci noclegu w apartamencie ulokowanym w dawnej baszcie, sĄuľÇcej niegdyĝ jako stróľówka.

W przypaĄacowym parku na koĆcu alei lipowej wiodÇcej od kaplicy znajduje siÛ ciekawostka, która przyciÇga turystów siĄÇ legendy. To wielki gĄaz, zwany menhirem – kamieĆ z przedchrzeĝcijaĆskich czasów kultu boga SĄoĆca, przywoĄujÇcy na myĝl Stonehenge. Do dziĝ mieszkaĆcy regionu wierzÇ, ľe dotkniÛcie owianego tajemnicÇ gĄazu moľe pomóc w speĄnieniu marzenia. Warto wypróbowaÉ jego siĄÛ na wĄasnej skórze. Moľe speĄni marzenie o powrocie w korczewskie strony?

1. Późnorenesansowy kościół w Knychówku. 2. Stary młyn wodny na rzece Tocznej w miejscowości Ruda. 3. Szczeglacin. Wiejska chata przy lipowym trakcie.

MaĄgorzata Szerfer

ATRAKCJE GMINY KORCZEW 1 Zespół pałacowo-parkowy w Korczewie. 6

2 XIX-wieczny dwór w Tokarach. 5 1

3

4 2

3 Poźnorenesansowy kościół w Knychówku.

XIX-wieczne młyny wodne: w Rudzie ( 4 ) oraz w Drażniewie ( 5 ). 6 Stare wiejskie chaty i stawy rybne w miejscowości Szczeglacin.

45


BRZEGIEM RZEKI REPORTAŻ / BRZEGIEM RZEKI

Droga

816

tekst: Daniel Parol

zdjęcia: Bartek Kosiński

kraina bugu · jesieĆ 2011


Sto szeĝÉdziesiÇt szeĝÉ kilometrów, piÛÉ przejĝÉ granicznych, szeĝÉdziesiÇt jeden mostów. Krzyľe z jednÇ lub dwoma belkami, czasem jeszcze z czerwonÇ gwiazdÇ. Cerkwie i koĝcioĄy. PrzestrzeĆ na mapie, którÇ kroczyli katolicy i prawosĄawni, ľydzi i Tatarzy, unici i protestanci. Kaľdy kilometr trudniejszy od poprzedniego, ale odkrywajÇcy przed podróľujÇcym coĝ Nowego.


N

iedziela, 5.38. Na zewnÇtrz lipcowy poranek, gruba rosa na trawie. PatrzÛ na nawigacjÛ i myĝlÛ o czasach, kiedy podróľujÇc, posĄugiwano siÛ tylko kierunkami stron ĝwiata. Dziĝ w elektronicznym pudeĄku zapisane sÇ drogi i trakty, o których istnieniu nie mamy pojÛcia. Tym razem pudeĄko traDŽa do schowka. Tutaj jestem u siebie. Ruszam na Wschód, wĝród pofaĄdowanych ĄÇk i pól z dywanami rľyska. Mijam sosnowe lasy i leszczynowe zagajniki, a gdzieniegdzie pozostaĄoĝci dawnych chaĄup z gospodarstwami, po których jedynÇ widocznÇ pamiÇtkÇ sÇ drzewa owocowe. Przydomowe sady dziĝ nikomu niepotrzebne, dziko owocujÇ z nadziejÇ na przypadkowe zbiory. Jazda we wschodnim kierunku, szczególnie o ĝwicie, stanowi nie lada wyzwanie. Poranne sĄoĆce oĝlepia kaľdego, kto próbuje dostaÉ siÛ do tej czÛĝci ĝwiata. Z gĄowÇ uniesionÇ wysoko i mruľÇc oczy, mijam pogrÇľone jeszcze

48

we ĝnie wioski i miasteczka. Mimo ľe tak róľne, wszystkie majÇ wspólny element, który niemal naturalnie je ze sobÇ ĄÇczy. Przy niskich drewnianych domach, najczÛĝciej tuľ za pĄotem, stojÇ Ąawki. Kaľda wyjÇtkowa i kaľda z wĄasnÇ historiÇ. Drewniane, metalowe, z okuciami, coraz czÛĝciej z obiciem, niczym wygodne fotele na przydroľnej ekspozycji. Z formy bardzo podobne, ale kaľda peĄni innÇ funkcjÛ. Ich niepisana hierarchia znana jest tylko miejscowym. SÇ Ąawki waľne i okolicznoĝciowe, mÛskie i damskie, dla mĄodych i starych. A wszystkie stanowiÇ swoisty punkt spotkaĆ i obserwacji. To wioskowe punkty odniesienia, w których codziennie na nowo wyjaĝnia siÛ zawiĄÇ rzeczywistoĝÉ. PrzejeľdľajÇc obok takiego obserwatorium, wystarczy tylko siÛ skĄoniÉ, a rozmowa cichnie, by za chwilÛ powróciÉ w postaci pytaĆ i dociekaĆ: który to z dalekich krewnych sÇsiada lub od lat niewidziany wnuk Kraciuków, Adamiuków czy Demianiuków

przyjechaĄ wĄaĝnie do wsi. Instytucja Ąawki jest jak ateĆska demokracja. W wiÛkszoĝciowy sposób klaruje otaczajÇcy ĝwiat i nadaje mu nowe, swojskie znaczenia. W niedzielny poranek Ąawka zyskuje nowych gospodarzy. Bohaterowie nocy rozsiadajÇ siÛ na niej wygodnie, zakĄadajÇ noga na nogÛ i z odpalonymi papierosami bez DŽltra zaczynajÇ kolejny dzieĆ. O poranku, bardziej od ustalania znaczeĆ rzeczywistoĝci, interesuje ich powrót do niej. Dwa gĄÛbokie Ąyki na czczo i mocny papieros sprawiajÇ, ľe ĝwiat nabiera wiÛkszej realnoĝci.

Terespol, 1 km. Wot blać, woskrasjenie Kilka minut po siódmej docieram do Terespola. Tu droga 816 zaczyna swój bieg. Mijam terminal kolejowy, który jeĝli akurat nie przyjmuje ľadnego transportu, sprawia wraľenie nikomu niepotrzebnego. Niedziela to dzieĆ magiczny. Obroty wskazówek zegara kraina bugu · jesieĆ 2011


BRZEGIEM RZEKI zwalniajÇ absolutnie do niezbÛdnego minimum. Miasto, uĝpione caĄotygodniowym trudem, wybudzi siÛ ze snu dopiero przed poĄudniem, a na razie na drodze do przejĝcia granicznego mijam tylko wozy na biaĄoruskich blachach. Na przejĝciu teľ spokój. Od czasu do czasu jakiĝ samochód jedzie w stronÛ granicy, by tuľ przed niÇ skrÛciÉ do miasta. Tylko nieliczne jÇ przekraczajÇ. ObserwujÇc fenomen granicy, mam wraľenie, ľe jej idea pomyĝlana jest w kategoriach systemu arytmetycznego: liczba jednostek za i przed szlabanem musi zawsze byÉ równa. Jeden samochód na wschód, jeden na zachód, celnicy natomiast jak rachmistrzowie pilnujÇ, ľeby rachunek zawsze siÛ zgadzaĄ. W przygranicznej restauracji ĝniadaniowy zestaw z kawy i jajecznicy na bekonie. Przy jedynym zajÛtym stoliku siedzi dwóch tÛgich typów. Pierwszy w pstrokatym T-shircie

i spodniach w kancik, drugi w koszulce polo i nieodzownej dla obywateli ze Wschodu czarnej skórze. PrzysĄuchujÛ siÛ prowadzonej równoczeĝnie w dwóch jÛzykach ľywioĄowej dyskusji, którÇ po chwili koĆczy lekcewaľÇce machniÛcie rÛki. Typ w skórze wyciÇga paczkÛ czerwonych marlboro. Dwa gĄÛbokie wdechy, poĄowa wypalonego papierosa lÇduje w grubej krysztaĄowej popielnicy. Po kilku nerwowych spojrzeniach w moim kierunku jego wzrok nabiera blasku. Równie szybko przez bar przelatuje pytanie: – Ruski? Zastanawiam siÛ, jak to szĄo po rosyjsku: – Niet, Poliak. Blask niknie z twarzy BiaĄorusina równie szybko, jak siÛ na niej pojawiĄ. RozmowÛ koĆczy gĄoĝne: – Wot blaÉ, woskrasjenie.

Kostomłoty, 12 km. Koniec świata Opuszczam najbardziej znane na wschodniej granicy przejĝcie

graniczne Terespol – BrzeĝÉ. Jedne z piÛciu, które bÛdÛ miaĄ dziĝ okazjÛ obserwowaÉ. KrÛcÛ siÛ po mieĝcie, szukajÇc wjazdu na 816, by po kilku minutach odnaleļÉ przydroľny sĄupek, a na nim dwie tabliczki: „816” i „0” oznaczajÇce poczÇtek drogi. Po kilku kilometrach doĝÉ prostej i jednostajnej drogi skrÛcam w lewo do wsi KostomĄoty. Jeszcze kilka zakrÛtów i wyĄoni siÛ drewniana ciemnobrÇzowa budowla – cerkiew ĝw. Nikity, siedziba jedynej w Polsce paraDŽi greckokatolickiej obrzÇdku bizantyjsko-sĄowiaĆskiego. Tuľ przy cerkwi przycupnÛĄa parterowa plebania z drewnianym gankiem. Za chwilÛ pojawia siÛ na nim brodata postaÉ w czarnym T-shircie, z dwoma wielkimi kluczami w dĄoni. – To ilu ksiÇdz ma tu wiernych? – Wszystkich ich jest 146. To znaczy zadeklarowanych. Bo jak chodzÛ po kolÛdzie, to pytam: kto jesteĝ? No i tak odpowiadajÇ, jak im pasuje. – Do koĝcioĄa duľo przychodzi?

49


kraina bugu · jesieĆ 2011


BRZEGIEM RZEKI – Na mszy bÛdzie ze 40 osób, jak wszyscy dojadÇ. ZimÇ kilkanaĝcie. Widzi pan, ta, co ma najdalej, zawsze jest, a inne... Raz chodzÇ do koĝcioĄa, a raz do cerkwi. Jak komu pasuje. Dziĝ podwójna panachida, wiÛc powinno byÉ wiÛcej ludzi. – A mĄodzieľ i dzieci? – Na katechezie jest siedmioro dzieci. Tutaj mĄodzieľ nie ma ĝwiadomoĝci, kim jest. Jak jest starsze pokolenie, to coĝ tam jeszcze tĄumaczy, ale jak ich zabraknie, to i koĝcioĄa pewnie nie bÛdzie. – A jak siÛ ľyje nad Bugiem? Chyba dobrze? Cisza i spokój. – Nic pan nie mów! Jest cisza i spokój, ale perspektyw nie ma. Tam Bug i granica, a w drugÇ stronÛ teľ wszystko daleko. Tu juľ taki koniec ĝwiata. Przed ĝwiÇtyniÇ pojawia siÛ coraz wiÛcej osób, a i proboszcz co chwila przypomina, ľe za chwilÛ msza. – Z Bogiem. Dobrej drogi.

Kodeń, 20 km. Niedzielna turystyka Przy drodze pola kukurydzy. W radiu coraz wiÛcej biaĄoruskich stacji, a na wyĝwietlaczu telefonu mieni siÛ nazwa wschodniego operatora. Granica w tym przypadku nie ma ľadnego znaczenia. Dojeľdľam do Kodnia, miejsca kultu tutejszej Matki Boskiej. W centrum miasteczka barokowa bazylika i sanktuarium. W bazylice, jak zwykle, grupy wycieczek lub pielgrzymów oprowadzanych przez przewodników. Na zewnÇtrz mĄodzieľ i starsi, którzy nie sÇ w stanie nadÇľyÉ za grupÇ. Ci, którzy wĄaĝnie ukoĆczyli zwiedzanie bazyliki, oblegajÇ tĄumnie sklep z dewocjonaliami i pamiÇtkami. Tuľ za murami bazyliki kompleks stawów i przystaĆ Sapiechy, a za nimi boisko i korty. Strudzeni pielgrzymi przysiadajÇ na przykoĝcielnych Ąawkach. Rzewna melodia telefonu komórkowego i …– Jadzia? Jadziu, przyjedļcie na drugie. My jeszcze w Kodniu, ale jak tak blisko, to my jeszcze do Terespola pojedziem. Dam ci

51


jeszcze Tereskie, bo ja do koĝcioĄa muszÛ zobaczyÉ. – Elektroniczny hymn w bazylice oznajmia godzinÛ 10.00. Czas w drogÛ do JabĄecznej.

Jabłeczna, 32 km. Palące potrzeby i cuda Jeszcze kilka lat temu trzeba byĄo siÛ bardzo natrudziÉ, by dojechaÉ do monastyru. Dzisiaj jest Ąatwiej, bo z gĄównej drogi niemal do samej bramy kierunek wskazuje ĝw. Onufry umieszczony na brÇzowych tablicach informacyjnych. kraina bugu · jesieĆ 2011


BRZEGIEM RZEKI

PoĄoľony wĝród nadbuľaĆskich ĄÇk prawosĄawny kompleks klasztorny to miejsce wyjÇtkowe i tajemnicze. Z coraz wÛľszej drogi, wĝród koron starych drzew, widaÉ pobĄyskujÇcÇ gĄównÇ kopuĄÛ ĝwiÇtyni podkreĝlajÇcÇ majestat miejsca. Trwa naboľeĆstwo. W pewnym momencie do przykoĝcielnago ogrodu wymyka siÛ, jeden po drugim, czterech mÛľczyzn. W ustach pojawiajÇ siÛ biaĄe bibuĄki z tytoniem, w dĄoniach strzela ogniem siarka. Rzadko który palacz wytrzyma dwie godziny bez papierosa.

Po 10 minutach wracajÇ, po kilkunastu niedzielne naboľeĆstwo odchodzi do przeszĄoĝci. ĜwiÇtyniÛ najpierw opuszczajÇ palacze, po nich mĄodzieľ, a w zasadzie mĄode dziewczÛta w odĝwiÛtnych strojach, z nieodzownym w tym wieku mocnym makijaľem. Dalej niepalÇcy i na koĆcu kobiety. Gdy tylko dogasnÇ ĝwiece i ucichnÇ ĝpiewy mnichów, rozpoczynajÇ siÛ ziemskie dysputy. – CzeĝÉ. Wania rybów nakotĄowaĄ wczoraj? – No naĄapaĄ. – A nasmaľyĄ juľ? – A na co smaľyÉ. Nima komu jeĝÉ. – No mnie. Ja przyjdÛ poĄudniem, to zjemy, pogadamy, a moľe i co wypijem. Grono starszych rozmawia jeszcze przed ĝwiÇtyniÇ. Najstarsze kobiety, zgodnie z nakazem wieku i statusu, podgadujÇ mnichów, prezentujÇc przy tym przybyĄych z daleka wnuki i goĝci. Przybysze zrazu zdajÇ siÛ onieĝmieleni, ale wkrótce siÛ rozluļniajÇ i rozmowa toczy siÛ mniej zobowiÇzujÇco. Po chwili i oni znikajÇ. Na dziedziĆcu zostaje tylko mnich Marek z kluczami do kraty zamykajÇcej gĄówne drzwi ĝwiÇtyni. Obok niego maĄy chĄopiec, który ciÇgle o coĝ pyta. Wzrok mnicha pokonuje przestrzeĆ kilkunastu metrów, aby w kolejnej sekundzie tÛ samÇ drogÛ mogĄo pokonaÉ pytanie: – Pan do sklepiku z pamiÇtkami? Omiatam wzrokiem pozĄacane Ąampadki i ikony ze wszystkimi ĝwiÛtymi prawosĄawnymi, wĝród których najliczniejszÇ grupÛ stanowiÇ te z podobiznÇ ĝw. Onufrego. – ByĄem w KostomĄotach, u grekokatolików. – Oj, a nie trzeba byĄo do naszej cerkwi wstÇpiÉ? Tam tak samo Ąadnie, jak u nich. U nas dobrze. Ludzie do cerkwi przychodzÇ. – A mĄodych jakoĝ tak maĄo dzisiaj byĄo? – MaĄo, bo mĄodzi do miasta wyjeľdľajÇ, a teraz jeszcze wakacje. – A to dziecko to ojca? – No gdzieľ, ja mnichem przecieľ jestem. – I wszystko jest juľ jasne.

IdÛ nad Bug przekonaÉ siÛ, czy mogĄa tu przypĄynÇÉ ikona ze ĝw. Onufrym. Jak gĄosi miejscowa legenda, jabĄeczyĆskim rybakom najpierw ukazaĄ siÛ ĝw. Onufry, a po kilku dniach na brzegu znaleziono ikonÛ z jego wizerunkiem. To byĄ znak, aby w tym miejscu wybudowaÉ kaplicÛ, po niej pustelniÛ, a na koĆcu klasztor. Poĝrodku ĄÇki, na usypanym kopcu, zielona kaplica lĝni zĄotymi kopuĄkami. I tak jak wieki temu nadbuľaĆskÇ ĄÇkÛ przemierza rybak. Na rowerze z wielkimi koĄami, z wÛdkami umocowanymi do ramy, jedzie z nadziejÇ nie tyle na kolejny cud, ile na dobre Ąowy. – SÇ ryby? – A dzie tam. Jade na stare rzekie, moľe tam co bedzie. Odprowadzam wzrokiem prawnuka jabĄeczyĆskich rybaków, ľyczÇc mu w duchu dobrego poĄowu. Na horyzoncie pojawia siÛ nowy, równie tajemniczy osobnik. Czerwone enduro, a na nim postaÉ ubrana w moro z impetem wypada zza krzaków. Spod kasku wyĄania siÛ czarna kominiarka, a w niej rozpromieniona twarz mĄodego pogranicznika. Pytania te same co zwykle. Po kilkunastu sekundach sĄuľbowej rozmowy nastÛpuje przeĄom: – Kiedyĝ przemycali, teraz jest spokój. Coĝ siÛ tam zdarzy, ale juľ nie w takich iloĝciach jak kiedyĝ. U nich teľ teraz lepiej pilnujÇ. Nad caĄym brzegiem przeciÇgnÛli drut kolczasty. Jak coĝ nie bardzo, to zmieniajÇ obsadÛ i znowu jest spokojnie. Krowy tylko teraz majÇ gorzej, bo jak przejdÇ, to muszÇ wróciÉ z powrotem. A kajakiem teľ tylko do poĄowy Bugu moľna pĄywaÉ, bo na ĝrodku jest granica. Dobra, jadÛ, bo dalej nie zdÇľÛ. Tylko zdjÛÉ drugiej stronie nie moľna robiÉ. Zakazane. Zmiany zmianami, a granica ciÇgle rzÇdzi siÛ swoimi prawami.

Hanna, 44 km. Dłubać, aby popłynęło Dojeľdľam do SĄawatycz. Przed wjazdem do wsi tabliczka kierunkowa z informacjÇ o odlegĄoĝci do przejĝcia granicznego, które

53


BRZEGIEM RZEKI w trzydziestostopniowym upale majaczy gdzieĝ w oddali. Naprzeciwko siebie, jakby wspóĄzawodniczÇce, koĝcióĄ i cerkiew. Na koĆcu budynek straľy granicznej. Wszystko wzdĄuľ jednej drogi. Dalej Kuzawka i Hanna. W Hannie podobno ľyjÇ ludzie, którzy jako ostatni nad Bugiem wykonujÇ Ąódki dĄubanki. ZatrzymujÛ samochód. W centralnym punkcie skwer ĝwieľo po remoncie lub, z europejska, po rewitalizacji. Jedyne ocienione miejsce parkingowe opatrzono tabliczkÇ: ,,Dla potrzeb UrzÛdu Stanu Cywilnego”. Dzisiaj przeznaczone bÛdzie dla innych potrzeb. WypatrujÛ lokalnego przewodnika. Jak na zawoĄanie zza rogu nieĝpiesznie, jak przystaĄo na niedzielne upalne popoĄudnie, wyĄania siÛ postaÉ idealnie dopasowana do okolicznoĝci. – DzieĆ Dobry. – Dobry. – Zaczynam wypytywaÉ o ludzi i ich dĄubanki. PiÛÉ minut póļniej jedziemy razem pod las, do czĄowieka, który potraDŽ zrobiÉ dĄubankÛ, a umiejÛtnoĝÉ to podobno rodzinna. Przewodnik Stach, na poczÇtku skryty i nieufny, z kaľdÇ minutÇ zaczyna siÛ rozkrÛcaÉ: – Kiedyĝ to byĄy inne czasy. PracowaĄem w KóĄku, póļniej byĄem kontrolerem w PKS. Ale jak powprowadzali te kasy, to okazaĄo siÛ, ľe kontroler juľ nikomu niepotrzebny. Teraz robiÛ to tu, to tam, ale najczÛĝciej nigdzie. Roboty dla takich jak ja to nie ma. ZresztÇ, powiem ci tak: teraz to siÛ juľ nic nie opĄaca. – Stachu, a jak tu siÛ ľyje?

– Jak siÛ pije – ļle, jak siÛ nie pije – trochÛ lepiej. – O, a widzisz te drogie? To ja jÇ ukĄadaĄem. Od mostu aľ tam, do lasu. Te jomle, co teraz tak bijÇ w koĄa, to po 100 zĄ pĄacili za sztukie. Ale to byĄo specjalnie pod malucha kĄadzione, bo jak normalnie byĝ uĄoľyĄ, to maluch by spadaĄ z drogi. A tak uĄoľone dobrze, i zapĄacone dobrze. To byĄy kiedyĝ inne czasy... Po dwóch kilometrach bezdroľa docieramy w koĆcu na miejsce. We wsi jest dwóch, którzy potraDŽÇ jeszcze dĄubaÉ. Ten, z którym rozmawiam, uczyĄ siÛ fachu od ojca, on zaĝ od swojego ojca. OglÇdamy ciÛľkÇ kĄodÛ drewna z wydĄubanym ĝrodkiem i ĄawkÇ poĝrodku. Zostanie skoĆczona dopiero na wiosnÛ, jak w gospodarstwie pracy nie bÛdzie, a i dzieĆ siÛ wydĄuľy. Umawiamy siÛ na marzec, ľeby zobaczyÉ, jak DŽnalnie bÛdzie wyglÇdaÉ dzieĄo. A jak chcemy wczeĝniej obejrzeÉ dĄubankÛ, to u Hoffmana w ,,Ogniem i mieczem” pĄywaĄa, w tym garaľu robiona.

Włodawa, 63 km. Trzy w jednym WĄodawa – dawniej miasto trzech kultur i trzech wyznaĆ. Katolicy, prawosĄawni i ľydzi przed wojnÇ zgodnie zamieszkiwali miasto nad Bugiem. Dziĝ zostaĄy dwie. Trzecia w wiÛkszoĝci spoczÛĄa w lasach Sobiboru lub na Majdanku. O nieobecnych

przypomina tylko przeksztaĄcona w muzeum synagoga oraz parÛ kamienic. Przedmieĝcia i centrum miasta ĝwiecÇ pustkami. Tylko nieliczni wybrali siÛ na spacer wokóĄ czworoboku, jeszcze jednej pamiÇtki po ľydowskich mieszkaĆcach. Dzwony w barokowym koĝciele ĝw. Ludwika woĄajÇ na popoĄudniowÇ mszÛ. Wybrukowany plac obok koĝcioĄa przechodzi w ulicÛ MostowÇ, biegnÇcÇ dalej w dóĄ miasta, w kierunku rzeki. NastÛpnie zmienia siÛ w piaszczystÇ drogÛ, na której koĆcu widnieje ostrzeľenie: ,,GRANICA PAąSTWA. PRZEJĜCIE WZBRONIONE”. Dwie wydeptane ĝcieľki wskazujÇ, iľ znak od dawna stanowi element krajobrazu, który nie robi juľ na nikim wiÛkszego wraľenia. StojÇc nad brzegiem rzeki, uĝwiadamiam sobie malownicze poĄoľenie miasta. WĄodawa posadowiona na wzgórzu niczym zbrojna forteca broni dostÛpu do swych bram nieujarzmionej rzece. Widoczne z tej perspektywy popoĄudniowe sĄoĆce zaczyna skrywaÉ siÛ za kopuĄami cerkwi, zapowiadajÇc zmierzch. Tak koĆczy siÛ dzieĆ niedzielnej WĄodawy. Opuszczam miasto. W drodze do Zosina mijam drogowskaz na OkuninkÛ, letni kurort wschodniej Lubelszczyzny. W Woli Uhruskiej tablica z informacjÇ o plaľy. Czynna plaľa kÇpielowa nad Bugiem to ewenement. Na koĆcu ulicy Turystycznej Ąopocze biaĄa Džaga WOPR-u. Na brzegu okoĄo setki osób. Dzieci w wodzie, doroĝli na rÛcznikach i leľakach. Jeszcze kilkanaĝcie lat temu kaľda miejscowoĝÉ miaĄa swojÇ plaľÛ, gdzie w niedzielÛ caĄe rodziny wypoczywaĄy po trudach tygodnia, a mĄodzi chĄopcy prÛľyli opalone muskuĄy przed rówieĝniczkami. Dziĝ wiÛkszoĝÉ plaľ porasta trawa, a dostÛpu do rzeki broniÇ mulisty brzeg i szuwary.

Dorohusk, 121 km. Korki w środku lasu Dorohusk i kolejne przejĝcie graniczne. Od zachodu nadciÇga burza, dodatkowo nieuchronnie zbliľa siÛ wieczór.

54

kraina bugu · jesieĆ 2011


Pojedyncze krople w ľaden sposób nie sÇ w stanie zmusiÉ dorohuskich nastolatków do zakoĆczenia akrobacji motorowych. NieuczÛszczana droga do CheĄma pod wpĄywem chwili zmieniĄa siÛ z traktu ĄÇczÇcego miasta w tor pokryty bliznami opon i swÇdem palonej gumy. Burza w koĆcu nadeszĄa, zaskakujÇc uczestników Turnieju Gmin w Starosielach. Pieszo, na rowerach, w samochodach – wszyscy uciekajÇ przed walÇcymi piorunami i deszczem, w poĝpiechu pakujÇc do samochodów dzieci i kosze piknikowe. Nikt juľ nie oczekuje niedzielnych atrakcji. Leĝny parking pustoszeje w ciÇgu dwóch minut.

Oprócz tablicy o tym historycznym wydarzeniu przypomina juľ tylko pamiÇtkowy kopiec. Przed Zosinem, w ĝrodku pola stoi potÛľna lipa. Pod niÇ prosta drewniana chaĄupa. W oknie migocze gromnica, którÇ w chwili ĝmierci podaje siÛ zmarĄemu na znak pojednania z Bogiem. Podczas buľy to samo ĝwiatĄo, które towarzyszy w ostatniej drodze do wiecznoĝci, wystawia siÛ do okna, ľeby swojÇ magicznÇ mocÇ chroniĄo dom przed poľarem i zniszczeniem. Tutaj ludzie jeszcze wierzÇ w magiczne moce.

opiĄki, wpadajÇ w pole magnetyczne, a nastÛpnie sÇ z niego wypychane. Niewaľne, w jakim miejscu na ĝwiecie obserwujemy to zjawisko – jego zasada pozostaje niezmienna. Jedynie moment wypchniÛcia moľe byÉ krótszy albo dĄuľszy. Jak od wieków istniejÇ granice – czy te realne, czy tylko pozorne – tak od wieków istnieje pokusa ich przekraczania. Przekraczania i poznawania Nowego. I oby ten stan trwaĄ jak najdĄuľej.

Długie powroty

Zosin, 166 km. Fatamorgana?

21.30. Ĝrodek lasu. Na prawym pasie wyrasta nagle ĝwiecÇcy no czerwono lizak. To pogranicznicy – schowani za Wreszcie Zosin i ostatnia grani- przystankiem PKS-u – rozpoczÛli nocca. Terminal z daleka przypomi- nÇ zmianÛ. na rozĝwietlone girlandami wesoĄe SĄuľbowe pytania: a kto? a co? Przy drodze do Zosina stoi tablica miasteczko. Abstrakcyjne zjawisko a jaki artykuĄ? Kontrola dokumentów z informacjÇ, ľe oto w Horodle 2 paļ- w ĝrodku pustego pola, dodatkowo w radiowozie irytujÇco siÛ przeciÇga. dziernika roku 1413 zostaĄa zawiÇzana zdeformowane spadajÇcymi z nieba W radiu leci relacja z festiwalu w WÛgounia horodelska, mocÇ której paĆstwa: grubymi kroplami deszczu, wyglÇda rzewie. ĜwiecÇcy lizak drgnÇĄ wreszcie polskie i litewskie, bardziej niľ do- raczej na fatamorganÛ niľ na obiekt i zaczyna przesuwaÉ siÛ w moim kietychczas zacieĝniÇ wspóĄpracÛ celem rzeczywisty. Ale przyciÇga jak praw- runku. – Przepraszam, ľe tak dĄugo. ochrony swych interesów przed zako- dziwy magnes. Samochody, które U nas teraz komputeryzacja... nem krzyľackim. z daleka jawiÇ siÛ niczym metalowe Daniel Parol

Horodło, 158 km. Niech się dzieje wola...

55


PUNKT DOCELOWY

kraina bugu · jesieĆ 2011


Ciechanowiec

miasto i skansen

tekst: Małgorzata Szerfer

zdjęcia: Michał Rząca

Zabytkowy skansen, jedyne w Polsce Muzeum Pisanki i wciÇľ ľywe tradycje rolnicze – wszystko to znajdziemy w podlaskim Ciechanowcu


1

POLECAMY

MUZEUM ROLNICTWA ul. Pałacowa 5, tel.: (86) 277 13 28 info: usługi noclegowe

JAGODA ul. Wojska Polskiego 23, tel.: (86) 277 22 15 info: 2-,3-,4-osobowe pokoje

RESTAURACJA SZCZĘSNY ul. Mickiewicza 2 info: śniadania, obiady, desery

58

G

dy za cel krajoznawczej wyprawy obieramy Podlasie, a zwĄaszcza powiat wysokomazowiecki, koniecznie zaznaczmy na mapie Ciechanowiec. Miasto kusi pejzaľem oraz ĝwiadectwami historii i tradycji regionu. Jest obowiÇzkowym przystankiem dla odwiedzajÇcych NizinÛ Mazowiecko-PodlaskÇ oraz dla wszystkich tych, którzy, jadÇc do BiaĄowieľy, skĄonni sÇ nieco odwlec spotkanie z ľubrami.

Dworska aura w zasięgu W Ciechanowcu na turystów czeka szereg atrakcji. Ciekawych kultury ludowej zainteresuje Muzeum Rolnictwa imienia ksiÛdza Krzysztofa Kluka 1 , mieszczÇce siÛ w zespole paĄacowo-parkowym z koĆca XVIII wieku, dawnej siedzibie rodu hrabiów StarzeĆskich w Ciechanowcu – Nowodworach. Dwór, który w 1926 roku zaadaptowano na muzeum, na poczÇtku byĄ drewniany. DzisiejszÇ, murowanÇ formÛ datuje siÛ na poĄowÛ XIX wieku. Ĝwiadectwem modnego wówczas eklektyzmu sÇ zarówno niejednolite zdobienia oraz detale

architektoniczne, jak i zróľnicowany styl, widoczny w dworskich obiektach: paĄacu, oficynie, parowozowni, stajni, mĄynie wodnym oraz okrÇgĄej baszcie. Ciechanowieckie muzeum kryje zasoby liczÇce ponad 27 tysiÛcy eksponatów, uszeregowanych w kilkadziesiÇt staĄych ekspozycji. Oprócz dziaĄów kojarzÇcych siÛ z nazwÇ muzeum, a wiÛc: Techniki Rolniczej, prezentujÇcym ponad 700 maszyn, narzÛdzi, dokumentów dotyczÇcych historii uprawy roĝlin, czy dziaĄu Historii Chowu i Hodowli ZwierzÇt, zwiedzajÇcy znajdÇ na terenie kompleksu wiele atrakcyjnych niespodzianek.

Pozarolnicze atrakcje W dawnych stajniach mieĝci siÛ obecnie jedyne w kraju Muzeum Weterynarii, którego zbiory z pewnoĝciÇ zainteresujÇ nie tylko lekarzy, którzy na co dzieĆ stawiajÇ na nogi niedomagajÇce czworonogi. Eksponaty zwiÇzane z historiÇ lecznictwa zwierzÇt w Polsce pozwalajÇ przeĝledziÉ zarówno rozwój medycyny, jak i postÛp cywilizacji. kraina bugu · jesieĆ 2011


PUNKT DOCELOWY W zabytkowym dworze ziemiaĆskim z 1858 roku czeka nas kolejne zaskoczenie. Oto w rolniczym otoczeniu znajduje siÛ pokaļna kolekcja okoĄo 2 tysiÛcy unikatowych pisanek z caĄego ĝwiata. MnogoĝÉ zdobionych jaj w ciechanowieckim muzeum przyprawia o zawrót gĄowy. SÇ pisanki maĄe i duľe, malowane, oklejane, rzeļbione w drewnie i wytapiane z wosku – krótko mówiÇc: do wyboru, do koloru. Zadziwia pomysĄowoĝÉ twórców tego swoistego rÛkodzieĄa – jajka zdobione sÇ kolorowym papierem, niÉmi, makiem, ryľem, a nawet sitowiem. Niektóre okazy to prawdziwe dzieĄa sztuki. Co ciekawe, pochodzÇ nie tylko z róľnych regionów Polski, lecz takľe z Ukrainy, Rosji, Czech czy krajów tak egzotycznych i niekojarzÇcych siÛ z pisankami, jak Chiny, Japonia i Kenia. PrzedstawiajÇ motywy ludowe, scenki z ľycia rolników i wizerunki lokalnie wystÛpujÇcych zwierzÇt. Godna uwagi jest staĄa ekspozycja pt.: „Tradycje zielarskie”, przedstawiajÇca historiÛ zioĄolecznictwa ludowego. WchodzÇca w jej skĄad wystawa „Ogród roĝlin zdatnych do zaľycia lekarskiego” to ogród botaniczny stworzony na podstawie XVIII-wiecznego „Dykcjonarza roĝlinnego”, autorstwa ks. Krzysztofa Kluka. W zielniku znajdziemy wiele gatunków zióĄ z opisem ich zastosowaĆ w leczeniu róľnych dolegliwoĝci. Dykcjonarz zawiera teľ dane na temat wystÛpowania leczniczych roĝlin, sposobów i pór ich zbierania, przechowywania oraz suszenia. To sprawia, ľe nie straciĄ na aktualnoĝci do dziĝ, kiedy coraz czÛĝciej medycyna wraca do swoich zielarsko-ludowych korzeni.

2 3

1. Idylliczny krajobraz dawnej wsi. 2. Wnętrze wiejskiej chaty w Muzeum Rolnictwa. 3. Młyn z XIX wieku.

Sekrety zapomnianej wsi W dalszych zakÇtkach muzealnego terenu witajÇ turystów równie miĄe dla oka atrakcje plenerowe. 47 chat krytych strzechÇ reprezentuje dziaĄ wiejskiego budownictwa drewnianego, datowanego na okres od XVIII do poĄowy XX w. Kolejne domy, rozsiane po skansenie, reprezentujÇ odmienne wystrój i wyposaľenie, przybliľajÇc poszczególne rzemiosĄa oraz tradycje zwiÇzane z rokiem obrzÛdowym. Moľna zwiedziÉ domy i miejsca pracy przedstawicieli róľnych warstw spoĄecznych, zamieszkujÇcych przed laty wiejskie obszary, a przy okazji porównaÉ ich warunki ľycia z dzisiejszymi. Jest na terenie skansenu chata wyrobnika ze spichlerzem, jest chaĄupa chĄopska z dwukomorowÇ obórkÇ i rekonstrukcjÇ

WAŻNE INFORMACJE Lokalizacja: województwo podlaskie, powiat wysokomazowiecki Odległości: Warszawa (133 km, 2 godz. 12 min) , Białystok (100 km, 1 godz. 39 min) , Lublin (194 km, 3 godz. 5 min) Imprezy: Jarmark św. Wojciecha (kwiecień), Podlaskie Zawody w Powożeniu Zaprzęgami Konnymi (lipiec), Podlaskie Święto Chleba (sierpień), Konkurs Gry na Instrumentach Pasterskich (grudzień) Informacja turystyczna: plac 3 Maja 31, czynny: pon.–pt. 9–17, sob. 10–14 Linki: www.ciechanowiec.pl, www.muzeumrolnictwa.pl

59


W OKOLICY SIEMIATYCZE Miasto, którego historia sięga XV w., położone nad trzema zalewami. Bezcenne zabytki trzech wyznań.

KORYCINY Wieś w gminie Grodzisk, słynąca ze zbioru ziół. Tu mieści się siedziba firmy zielarskiej Dary Natury.

ZUZELA Wieś w powiecie ostrowskim w gminie Nur, znana jako miejsce narodzin kardynała Stefana Wyszyńskiego.

60

brogu na siano. Zwiedzimy teľ zagrodÛ drobnoszlacheckÇ ze stodoĄÇ, maneľem, podcieniowym spichlerzem i rekonstrukcjami kamiennej piwnicy oraz goĄÛbnika sĄupowego. Ciekawi dawnego rzemiosĄa mogÇ skorzystaÉ z oferty specjalnej muzeum, które organizuje pokazy pracy mĄyna wodnego z XIX wieku, pracy kowala w zabytkowej kuļni, a w zabytkowej wÛdzarni dworskiej pokaz wÛdzenia kieĄbas poĄÇczony z ich degustacjÇ. Nie sposób nie wspomnieÉ o dworze ziemiaĆskim z gankiem kolumnowym, wybudowanym w 1858 r. jako dwór myĝliwski. Warto teľ odwiedziÉ kuļniÛ z koĆca XIX w., zagrodÛ mĄynarza z wiatrakiem koļlakiem i mĄyn wodny – jako jedyny zachowany z oryginalnej zabudowy dworskiej budynek drewniany. W samym paĄacu moľna zwiedzaÉ gabinet hrabiego, jadalniÛ i sypialniÛ oraz dwa saloniki, w których zgromadzono pamiÇtki zwiÇzane z rodem Ciechanowieckich i historiÇ miasta. Muzeum najlepiej odwiedzaÉ podczas cyklicznych imprez folklorystycznych. W programie corocznych wydarzeĆ Skansenu Mazowiecko-Podlaskiego sÇ m.in. obchody Niedzieli Palmowej z konkursem palm wielkanocnych, Jarmark ĝw. Wojciecha z udziaĄem lokalnych rzemieĝlników, twórców ludowych, zespoĄów i kapel folklorystycznych oraz sĄynne Podlaskie ĜwiÛto Chleba. Ciekawym wydarzeniem jest Zajazd Wysokomazowiecki, którego historyczna oprawa pozwala poczuÉ atmosferÛ

dawnych czasów, niemal przenoszÇc widza kilka stuleci wstecz.

Trzy religie, trzy zabytki Po wizycie w skansenie moľna przysiÇĝÉ na rynku, by zĄapaÉ oddech, kontemplujÇc zabudowÛ i nieĝpieszny rytm ľycia miejscowej spoĄecznoĝci. Po krótkiej przerwie moľna wybraÉ siÛ na przechadzkÛ wzdĄuľ rzeki Nurzec 2 , bÛdÇcej dopĄywem Bugu, lub skusiÉ siÛ na kolejnÇ dawkÛ historycznych wÛdrówek po stolicy ziemi ciechanowieckiej, tym razem nastawionych na doznania duchowe. SÇ bowiem w Ciechanowcu trzy warte odwiedzenia ĝwiÇtynie róľnych wyznaĆ. Wybudowana pod koniec XIX wieku synagoga 3 , bÛdÇca jedynym ĝladem po wymorodowanych ľydowskich mieszkaĆcach Ciechanowca. Cerkiew prawosĄawna pod wezwaniem WniebowstÇpienia PaĆskiego 4 z 1884 roku ze wspóĄczesnym ikonostasem, gdzie w czasie wojny dokonano egzekucji ludnoĝci cywilnej. Najciekawszym i najlepiej zachowanym zabytkiem sakralnym jest koĝcióĄ paraDŽalny pod wezwaniem Trójcy PrzenajĝwiÛtszej datowany na poĄowÛ XV wieku 5 . Budynek w obecnym ksztaĄcie powstaĄ z fundacji Franciszka Maksymiliana OssoliĆskiego w latach 1732–1737, doposaľony póļniej w barokowe wnÛtrze i kolekcjÛ cennych dzieĄ malarskich, m.in.: w oĄtarzu gĄównym wĄoskÇ kopiÛ obrazu przedstawiciela szkoĄy kraina bugu · jesieĆ 2011


PUNKT DOCELOWY

1 3

2

rzymskiej, Carla Maratty, a takľe obraz Madonny z miedzianÇ koszulkÇ i obraz ĝw. MikoĄaja. Jeĝli czas wyjeľdľaÉ, to tylko z postanowieniem powrotu w to piÛkne miejsce i dalszej eksploracji tutejszych zabytków lub przy okazji miejscowego ĝwiÛta. Najbliľsza okazja to 18 wrzeĝnia, czyli impreza „Wykopki pod wiatrakiem”, stanowiÇca podtrzymanie tradycji zwiÇzanych z jesiennymi pracami i zajÛciami na Podlasiu. W programie imprezy znalazĄy siÛ wiÛc tradycyjne kopanie ziemniaków za pomocÇ tzw. tĄoka oraz inne prace polowe i zajÛcia w zagrodzie, m.in.: kiszenie kapusty, strzyľenie owiec oraz obróbka lnu lub degustacje lokalnych potraw z ziemniaków, oraz wystÛpy kapel i zespoĄów, grajÇcych tradycyjnÇ muzykÛ ludowÇ.

1. Bezkresne pola to charakterystyczny element tutejszego krajobrazu. 2. Ciechanowiecki rynek. 3. Miejski zalew to świetne miejsce dla kajakarzy i osób aktywnie wypoczywających.

CIECHANOWIEC 1

Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka.

2

Zalew w Ciechanowcu.

1

2 5 3

3 Synagoga – wybudowana w XIX wieku. Jedyny ślad, jaki pozostał po ciechanowieckich żydach. 4

4

Cerkiew pw. Wniebowstąpienia Pańskiego.

5 Barokowy kościół parafialny pw. Trójcy Przenajświętszej. Wewnątrz światyni znajduje się kolekcja cennych dzieł malarskich.

61


62

kraina bugu · jesieĆ 2011


ETNOGRAFIA / ZNIKAJĄCY ŚWIAT

Stanisław Klopś w swoim warsztacie spędza całe dnie. W ciężkiej pracy wymagającej siły i precyzji odnalazł swoją pasję, której poświęcił ponad 60 lat życia. Gdyby raz jeszcze miał wybierać swoją profesję, dokonałby dokładnie tego samego wyboru.

DZIEWIĘĆ

domów na lato tekst: Karolina Kowalska

zdjęcia: Michał Rząca

M

aszyny pomagajÇ rľnÇÉ, heblowaÉ i wierciÉ, ale i tak wszystko trzeba poprawiÉ rÛcznie – mówi StanisĄaw Klopĝ, rocznik 1930, cieĝla i stolarz z Ruskowa, któremu wciÇľ zdarza siÛ pracowaÉ heblem rÛcznym, pamiÛtajÇcym czasy sprzed maszyn, kiedy na rozerľniÛciu jednej deski schodziĄ caĄy dzieĆ, a o gotowych materiaĄach ze sklepu nikomu nawet siÛ nie ĝniĄo. – Gdybym miaĄ te maszyny w wieku 40 lat, to bym ľyĄ! A tak, to 50 szaf trzydrzwiowych, dÛbowych i sosnowych musiaĄem robiÉ rÛcznie, piĄkÇ. ChoÉ prÇd nam dali w 1962 r., jak miaĄem 32 lata, minÛĄo sporo czasu, zanim kupiĄem maszyny – wspomina cieĝla. Wiele sosnowych domów z dÛbowymi podwalinami, w Platerowie, Hruszewie i w Ruskowie, wyszĄo spod jego rÛki. Dopracowane w kaľdym szczególe, powstawaĄy latem.

63


ZNIKAJĄCY ŚWIAT

W jednym sezonie dobry cieĝla potraDŽĄ postawiÉ ich kilkanaĝcie. Bez maszyn, zaprawy, gwoļdzi. – Dawniej zamiast gwoļdzi strugali tyble, uľywali kleju i rozmaitego ľelastwa. Nie to co dzisiaj… – wyjaĝnia wciÇľ czynny zawodowo cieĝla. Dzisiejsi mÛľczyļni zapewne nie podoĄaliby tamtej pracy. – Jak dziĝ by przyszĄo takiemu mĄodemu wykosiÉ hektar ľyta, to on by umarĄ. Toby prÛdzej powiedziaĄ: ja nie chcÛ jeĝÉ. A u nas siÛ chodziĄo na zarobek i czĄowiek potraDŽĄ ĄÇkÛ wykosiÉ – mówi. KrzepÛ StanisĄaw Klopĝ miaĄ od dziecka, jak jego ojciec, bednarz, który robiĄ beczki, dzieľe i tĄuczki do masĄa. – Dawniej byĄo w zwyczaju, ľe mĄody podpatrywaĄ ojca przy pracy, a potem szedĄ na termin, przykĄadowo do stolarza, uczyÉ siÛ zawodu. – Martwi siÛ, ľe dziĝ ten zwyczaj zanika. Stolarz, wyuczy siÛ, jak jego syn, w technikum, ale cieĝla to zawód ginÇcy, przekazywany z rzemieĝlnika na ucznia. Sam uczniów nie ma, bo musiaĄby im zapĄaciÉ. – To nie tak jak kiedyĝ, ľe przychodziĄ dwa lata i pĄaciĄ za to, ľeby siÛ nauczyÉ. Dziĝ przyjdzie i juľ chce zarabiaÉ 100 zĄ, czy coĝ zrobi, czy nie. Ma 20 lat i tylko stÛka, ľeby prÛdzej do sklepu pójĝÉ i coĝ wypiÉ – tĄumaczy StanisĄaw Klopĝ, który sam siebie zalicza do ludzi „dawniejszych”. I jako taki pracuje do dzisiaj, w 40-letnim warsztacie, który postawiĄ razem z ojcem. Wyrabia rzeczy cenione przez znawców, meble, których próľno szukaÉ w sklepach meblowych, pereĄki, jakie znaleļÉ moľna jeszcze tylko nad Bugiem. Syn natomiast, w nowoczeĝniejszym warsztacie, robi stolarkÛ, schody, boazeriÛ. Podobnie jak ojciec drewno rozpoznaje po miÛkkoĝci i kolorach: – Kaľde nadaje siÛ do czego innego. Z dÛbowego najlepiej robi siÛ schody i meble, a domy buduje siÛ z sosny – precyzuje i wraca do pracy. Po ponad 60 latach w zawodzie nadal lubi to, co robi. RozmawiaĄa: Katarzyna Karczewska, tekst: Karolina Kowalska

64

kraina bugu · jesieĆ 2011


ZAWÓD cieśla

Cieĝla to jeden z najstarszych zawodów na ĝwiecie, wpisany do organizacji cechowych juľ w XV–XVI w. Cieĝla zajmuje siÛ rÛcznÇ obróbkÇ drewna oraz budowaniem z niego domów i ich elementów konstrukcyjnych, takich jak schody, dachy, stropy i podĄogi, a takľe dekoracyjnych, jak mostki czy ogrodzenia. Cieĝla w pracy uľywa ciosĄa, topora ciesielskiego, piĄy i siekiery. OdkÇd w XVI w. zaczÛĄo rozwijaÉ siÛ budownictwo cegĄowe, rzemiosĄo ciesielskie funkcjonowaĄo juľ tylko na wsiach i w maĄych miastach. To wĄaĝnie cieĝlom zawdziÛczajÇ charakterystyczny wyglÇd stare wiejskie domy, koĝcioĄy, cerkwie oraz przydroľne kapliczki, budowane metodÇ tradycyjnÇ, a wiÛc bez uľycia gwoļdzi i innych elementów niedrewnianych. W dzisiejszym ciesielstwie wykorzystuje siÛ klamry i gwoļdzie, ale jedynie dobry cieĝla potraDŽ poĄÇczyÉ metodÛ tradycyjnÇ z nowoczesnÇ bez szkody dla koĆcowego efektu. Obecnie pracÛ cieĝli uĄatwiajÇ nowoczesne elektronarzÛdzia, takie jak szliDŽerka czy frezarka.

65


ETNOGRAFIA / ZAPOMNIANE NARZĘDZIA

ciosło

inaczej cieślica – siekierka o zakrzywionym ostrzu, służąca do obróbki drewna. Za jego pomocą cieśla żłobił w drewnie i wydłubywał w nim otwory. Ciosła używano do wyrobu naczyń wiejskich, łyżek, żłobów, koryt, rynien i niecek.

66

kraina bugu · jesieĆ 2011


międlica

rys. A. Grabek (2)

to dawne, raczej już nieużywane, drewniane narzędzie do wstępnej obróbki lnu lub konopi. Jej nazwa pochodzi od międlenia, czyli procesu obróbki łodyg tych roślin. Międlica składała się z długiej, około półtorametrowej deski, w której znajdowała się specjalnie wykonana szczelina – miejsce na drugą deskę. Obie połączone bolcem, kształtem przypominały nożyce i miały za zadanie łamać łodygi.

67


ETNOGRAFIA / OBRZĘDY PRZESZŁOŚCI

W

iele dawnych zwyczajów ukryĄo siÛ w ĝwiÛtach koĝcielnych, tak jak mity pochowaĄy siÛ w baĝniach. Na ogóĄ nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele z nich ma korzenie pogaĆskie. SÇ tu wiÛc pozostaĄoĝci obrzÛdów kulturowych SĄowian, jak i praktyk magicznych. ĜwiÛta koĝcielne i ludowe obyczaje uzupeĄniajÇ siÛ wzajemnie i na wskroĝ przenikajÇ. Tak jest w przypadku zaľynek, sĄowiaĆskiego obyczaju, który przetrwaĄ do dzisiaj. Dobry plon miaĄ zapewniÉ ludziom dostatek przez caĄy rok, dlatego do rozpoczÛcia ľniw lud wiejski podchodziĄ z wielkim naboľeĆstwem. Od iloĝci zbiorów zaleľaĄa najbliľsza przyszĄoĝÉ caĄej rodziny. Ľniwa obwieszczaĄ gĄos przepiórki, gdy ziarno byĄo wystarczajÇco twarde, a sĄoma nabraĄa odpowiedniego odcienia. Na zaľynki w napiÛciu czekaĄa caĄa wieĝ. ĜciÛcie pierwszych kĄosów odbywaĄo siÛ zawsze w sobotÛ. Przed rozpoczÛciem koszenia gospodarz zdejmowaĄ z gĄowy kapelusz i uroczyĝcie wypowiadaĄ sĄowa: „Boľe dopomóľ”. Po naostrzeniu kosy ľegnaĄ siÛ i przystÛpowaĄ do pracy,

68

a pierwszy zľÛty snop zboľa pieczoĄowicie przechowywano potem aľ do Wigilii. Do ľniw szykowaĄa siÛ caĄa wieĝ. W kaľdej zagrodzie od samego rana sĄychaÉ byĄo klepanie kos, szybciej postÛpowaĄy prace w obejĝciu, a zaraz po ĝniadaniu ľniwiarze wychodzili w pole. MÛľczyļni stawali na swoim polu, witali siÛ „pochwalonym” i zdjÇwszy nakrycie z gĄowy, zatapiali kosy w zboľu, ĝcinajÇc je równiutko, z wielkÇ precyzjÇ, pokos za pokosem. Za nimi pochylone kobiety odbieraĄy garĝcie i kĄadĄy je na rľysku, knowiami w stronÛ poĄudnia. Kiedy sĄoĆce wchodziĄo coraz wyľej na niebo, kosiarze zdejmowali koszule i w sĄomianych kapeluszach kontynuowali swojÇ pracÛ. Ich spieczone usta chĄodziĄa zimna woda z baĆki pod polnÇ gruszÇ, zaĝ kobiety zgrzebnymi fartuchami ocieraĄy pot z twarzy. I tak wszyscy trwali do poĄudnia, kiedy przychodziĄa pora posiĄku. Po pierwszym pokosie gospodyni rozĝcielaĄa na ziemi biaĄy obrus, kĄadĄa na nim chleb, kieĄbasÛ i gorzaĄkÛ, a ľniwiarze siadali dookoĄa. Mimo biedy, jaka panowaĄa na wsi, jadĄo na ľniwa byĄo bardzo smaczne i poľywne,

kraina bugu · jesieĆ 2011


zażynki

rytualny początek żniw

tekst: Katarzyna Karczewska

69


1

fot. NAC (4)

OBRZĘDY PRZESZŁOŚCI

2 3

1. Prototyp współczesnego kombajnu ciągnięty był przez konie. Na wsi stanowił prawdziwy luksus. 2. Żniwa zwiastowało poranne ostrzenie kos. Zanim żniwiarz przystąpił do koszenia, musiał się przeżegnać. Koszenie wymagało siły, kondycji fizycznej i pomocy drugiej osoby. 3. Praca w polu nie równała się wyłącznie znojowi. Była też okazją do zabawy i flirtu. Żniwa połączyły wiele małżeństw.

70

kraina bugu · jesieĆ 2011


czÛsto lepsze niľ na ĝwiÛta Wielkanocy. W pozostaĄe dni jadano w cieniu polnych drzew, posilajÇc siÛ barszczem na solonej szperce, ĝwieľo pieczonym chlebem i niekiedy machorkÇ. Podczas posiĄku wspominano, jak bywaĄo dawniej, gdy zboľe ľÛĄo siÛ sierpem. Kto nie pracowaĄ w polu, przejmowaĄ na siebie trudy karmienia zwierzÇt w obejĝciu i przygotowanie stodoĄy do zwózki zboľa z pola.

Po zachodzie sĄoĆca ľniwiarze wracali do domu, jedli kolacjÛ i odpoczywali, aby nazajutrz skoro ĝwit znów chwyciÉ za kosÛ. Okres wzmoľonej pracy trwaĄ zwykle od drugiej poĄowy lipca do poĄowy sierpnia. A jeĝli pogoda nie dopisywaĄa, czasami nawet do wrzeĝnia. Sen ľniwiarza byĄ zazwyczaj mocny, ale krótki. MiÛĝnie nie zawsze zdÇľyĄy siÛ zregenerowaÉ po wysiĄku. O plony dbano jak o najwiÛkszy skarb. Wymiatano wiÛc sÇsieki

i kĄadziono wianuszki z zióĄ poĝwiÛconych w Boľe CiaĄo, by plaga myszy nie zniszczyĄa zboľa. StodoĄÛ skrapiano zaĝ dookoĄa wodÇ ĝwiÛconÇ, by piorun podczas burzy omijaĄ jÇ, i aby nie spĄonÛĄa wraz ze zĄoľonym tam zboľem, które kĄadziono na gaĄÛziach przywoľonych z lasu. Katarzyna Karczewska Tekst powstał na podstawie książki Ireny Ostaszyk pt. „Okruchy Podlasia”.

71


MACIEJ WAWRYNIUK Przygodę z gastronomią rozpoczął już w dzieciństwie – jego mama była szefem kuchni w jednej ze znanych restauracji na Podlasiu. W 1995 r., po skończeniu Technikum Gastronomicznego w Siedlcach, przeszedł wszystkie szczeble kariery w warszawskich restauracjach. Obecnie pracuje w firmie KAMIS, gdzie prowadzi szkolenia, warsztaty i pokazy kulinarne dla kucharzy i szefów kuchni.

www.kamis.pl

Jesienne

inspiracje kraina bugu · jesieĆ 2011


W KRAINIE SMAKU

W

ielu uwaľa jesieĆ za najpiÛkniejszÇ porÛ roku. To prawda, jesieĆ nad Bugiem jest zawsze wyjÇtkowa, nie tylko pod wzglÛdem estetycznym, ale równieľ kulinarnym. O tej porze roku nadbuľaĆski stóĄ obDŽtuje przede wszystkim w grzyby, których w okolicznych lasach jest pod dostatkiem. Z ĄatwoĝciÇ moľna natraDŽÉ na borowiki, maĝlaki, rydze, podgrzybki, opieĆki czy zielonki. Kaľdy z nich od razu staje siÛ kulinarnÇ inspiracjÇ do przyrzÇdzenia aromatycznej zupy, wyjÇtkowego sosu, niepowtarzalnego farszu bÇdļ marynat, zapeĄniajÇcych przydomowe spiľarnie. JesieniÇ miejscowa kuchnia wypeĄnia siÛ zapachem suszonych borowików i podgrzybków, a te kaľdego dnia traDŽajÇ na pĄytÛ dopalajÇcego siÛ pieca. SnujÇcy siÛ po polach dym nieodmiennie kojarzy siÛ z ziemniakami bÛdÇcymi dla podlaskiej kuchni istnÇ kopalniÇ inspiracji. Placki, blacharz czy kiszka ziemniaczana podawane sÇ na wiele sposobów jako przekÇska lub danie gĄówne. Serwowane

na obiad, podwieczorek bÇdļ kolacjÛ smakujÇ tutaj naprawdÛ wyjÇtkowo. JesieĆ to równieľ jabĄka, których peĄne sÇ okoliczne sady. Niezapomnianym stanie siÛ zapach ciasta droľdľowego i gorÇcych buĄek z jabĄkami ze zĄocistÇ kruszonkÇ, jak równieľ zapach smaľonej przez kilka dni marmolady. To wĄaĝnie teraz cienkie plastry tych owoców nawlekane sÇ na nici, abyĝmy póļniej mogli rozkoszowaÉ siÛ kompotem z suszonych jabĄek. Nad Bugiem zastÛpuje on tradycyjny kompot z suszu. Podlaski przeĄom Bugu to raj dla wÛdkarzy, a tym samym miejsce, gdzie na stóĄ czÛsto traDŽajÇ ryby zĄowione dosĄownie przed chwilÇ w zakolu rzeki. UnoszÇcy siÛ zapach smaľonego ĝwieľego sandacza, suma, lina czy szczupaka to zwiastun nadchodzÇcej uczty. DopeĄnieniem nadbuľaĆskiej kuchni jest dziczyzna. Najsmaczniejsza jest ta upolowana póļnÇ jesieniÇ. Krucha, soczysta, pachnÇca lasem – jej smak na dĄugo pozostaje w pamiÛci i zawsze kojarzy siÛ z jesieniÇ w tej wyjÇtkowej krainie smaku.

Zupa grzybowa ze świeżych maślaków SkĄadniki: ▶ 500 g ĝwieľych maĝlaków ▶ 1/4 pÛczka wĄoszczyzny ▶ 300 g ziemniaków ▶ 1 cebula ▶ 50 g masĄa ▶ 100 ml ĝmietany ▶ 4 liĝcie laurowe ▶ 3–5 szt. ziela angielskiego ▶ pieprz czarny mielony ▶ sól ▶ 2 litry wody

Przygotowanie: WĄoszczyznÛ pokroiÉ w paski, zalaÉ wodÇ i gotowaÉ wywar. DodaÉ liĝcie laurowe i ziele angielskie. CebulkÛ pokroiÉ w kostkÛ, zrumieniÉ na maĝle i dodaÉ pokrojone w grube paski maĝlaki. SmaľyÉ wszystko przez kilka minut, a nastÛpnie przeĄoľyÉ do wywaru. Ziemniaki obraÉ, ugotowaÉ i zmiksowaÉ w wodzie, w której siÛ gotowaĄy. Tak przygotowane dodaÉ do zupy. Na koniec wlaÉ ĝmietanÛ, doprawiÉ pieprzem i solÇ. WymieszaÉ.

73


Sandacz nadziewany rydzami SkĄadniki: ▶ 600 g DŽletów z sandacza ▶ 200 g ĝwieľych rydzy ▶ 250 ml sĄodkiej ĝmietany ▶ 1 cebula ▶ 1/3 kostki masĄa ▶ 100 ml biaĄego wina ▶ majeranek ▶ pieprz czarny

74

Przygotowanie: Rydze naleľycie oczyĝciÉ i podsmaľyÉ na maĝle. NastÛpnie owinÇÉ je DŽletami z sandacza i oprószyÉ majerankiem, solÇ i pieprzem, spiÇÉ wykaĄaczkÇ. Tak przygotowane ryby powoli obsmaľaÉ na maĝle. CebulÛ pokroiÉ w kostkÛ i podsmaľyÉ do zeszklenia.

DodaÉ biaĄe wino, ĝmietanÛ i mieszajÇc, pozostawiÉ na maĄym ogniu do zagotowania. NastÛpnie do garnka wĄoľyÉ sandacza i dusiÉ na wolnym ogniu do uzyskania konsystencji lekkiego sosu. PodawaÉ z ziemniakami obDŽcie posypanymi koperkiem i biaĄym wytrawnym winem schĄodzonym do 14–16°C. kraina bugu · jesieĆ 2011


W KRAINIE SMAKU

Gruszka w karmelu z bakaliami SkĄadniki: ▶ 4 gruszki ▶ 200 g orzechów wĄoskich ▶ 100 g rodzynek ▶ 50 ml miodu ▶ 25 ml krupniku ▶ 200 g cukru ▶ 100 ml sĄodkiej ĝmietany ▶ póĄ opakowania kory cynamonu

▶ 250 ml biaĄego wina ▶ litr wody Przygotowanie: Do wody dodaÉ wino, 125 g cukru, korÛ cynamonu i ugotowaÉ syrop. Gruszki obraÉ, wydrÇľyÉ od doĄu, a nastÛpnie gotowaÉ je w syropie przez 5 min. Do orzechów dodaÉ rodzynki, miód

i krupnik. WyjÇÉ gruszki z syropu, wĄoľyÉ do nich przygotowany farsz. PodawaÉ z sosem karmelowym. Sos karmelowy: Cukier roztapiaÉ na mocno rozgrzanej patelni do uzyskania zĄotego koloru, dodaÉ ĝmietanÛ i dokĄadnie wymieszaÉ.

75


fot. M. Rząca (4)

NIE ŚWIĘCI GARNKI LEPIĄ

76

kraina bugu · jesieĆ 2011


Szczepan Pyrak

/artysta plastyk/ /ilustrator ksiÇľek dla dzieci/ /rzeļbi w drewnie i maluje/ DĄubanie w drewnie byĄo jego ulubionym hobby juľ we wczesnym dzieciĆstwie, jednak idÇc do szkoĄy plastycznej, myĝlaĄ o sztuce nieco mniej codziennej. W Liceum Plastycznym w NaĄÛczowie

DREWNIANE gĄównie malowaĄ. Jego ulubionÇ technikÇ byĄo malarstwo olejne. Nie przypuszczaĄ, ľe szybko, bo od razu po szkole, wezwie go dawna pasja. OkazaĄo siÛ jednak, ľe jest artystÇ wszechstronnym i nie potraDŽ poĝwiÛciÉ siÛ jednej technice. Dzisiaj nie tylko dĄubie w drewnie, ale, wraz z ľonÇ, ilustruje ksiÇľki dla dzieci. To wĄaĝnie jego interdyscyplinarnoĝÉ i zdolnoĝÉ pĄynnego poruszania siÛ miÛdzy materiami sprawia, ľe tworzy dzieĄa niezwykĄe. EmanujÇ energiÇ, która wynika z przemyĝlanej formy i umiejÛtnego wykorzystania cech materiaĄu – drewna. I chociaľ na pierwszy rzut oka to tylko naczynia i przedmioty codziennego uľytu, sÇ one dziÛki zdolnoĝciom artysty idealne w swojej formie.

utensylia

ă

atwiej z drewna wytoczyÉ miseczkÛ, niľ zrobiÉ deskÛ do krojenia, bo tu liczy siÛ uĄoľenie sĄojów – zdradza Szczepan Pyrak, który w drewnie rzeļbi juľ od 30 lat. PierwszÇ tokarkÛ kupiĄ w 1981 r., kiedy byĄ w wojsku, które wspomina jako najpĄodniejszy okres malarski. Ĝwieľo po Liceum Plastycznym w NaĄÛczowie malowaĄ oleje na pĄótnie, ale to stolarstwo okazaĄo siÛ jego najwiÛkszÇ pasjÇ. RzeļbiÉ zaczÇĄ pod koniec podstawówki, u kolegi, którego ojciec byĄ stolarzem. – WziÇĄem taki specjalny noľyk do skóry i stworzyĄem swojÇ pierwszÇ rzeļbÛ. SpodobaĄo mi siÛ – wspomina. Potem strugaĄ, czym mógĄ – noľem, tÛpym scyzorykiem. – Zanim rozpaliĄem w piecu, z klocka drewna wyciÇĄem DŽgurkÛ, a rodzice pytali, dlaczego w domu tak zimno – opowiada. Dziĝ jego deski ze sĄojami, ukĄadajÇcymi siÛ w serca, sÇ hitem ludowych festynów i wystaw. W ubiegĄym sezonie nie miaĄ ani jednego wolnego weekendu – wszystkie spÛdziĄ na lokalWystawy w Polsce nych imprezach i targach folklorystycznych. Jako 1982 – Warszawa – twórczoĝÉ artystyczna w surowiec wykorzystuje najczÛĝciej twarde drewno LWP z wĄasnego lasu. Kiedyĝ, przed epokÇ powszechnie 1983 – Miedzna – Malarstwo olejne stosowanych piĄ mechanicznych, sÇsiedzi, chcÇcy 1985 – Warszawa, Galeria Vena – Formy pozbyÉ siÛ jabĄoni, wzywali go. Szczepan Pyrak uľytkowe jest ewenementem, po 30 latach przy maszynach 1986 – Kraków – Sztuka uľytkowa ma jeszcze wszystkie palce, choÉ z drewna 1995 – BiaĄystok – Konkursowa wystawa zbudowaĄ nawet dom. Podobnie jak jego dziadek, wyrobów z drewna (nagroda gĄówna) wszechstronnie uzdolniony kowal, jest w stanie 1998–2008 – WÛgrów – Wyroby sam zrobiÉ najbardziej niezwykĄe rzeczy. ChoÉ, artystyczne z drewna w przeciwieĆstwie do przodka, nie zdarzyĄo mu Wystawy zagraniczne siÛ jeszcze wytopiÉ diodki do sĄuchania radia 1984 – Grenoble, Francja – Targi sztuki ani zbudowaÉ pĄuga. Moľe kiedyĝ.

77


Bug nadaje

rytm

R

udel saren wĄaĝnie przebiega przez las. Na ziemi widaÉ tropy dzików. Gdzieĝ tam, nad gĄowÇ, przelatuje jastrzÇb. W oddali sĄychaÉ pisk. To wydry wybierajÇce najlepsze ryby w stawie hodowlanym albo bobry budujÇce ľeremia i tamy na niewielkich rzekach. WsĄuchujÇc siÛ w ĝpiew ptaków, na pewno rozpoznamy bataliony, orlika krzykliwego, bekasa dubelta, trzmielojada, kobuza, krogulca i pustuĄkÛ. Dolina Bugu to teľ dom ľóĄwia

78

bĄotnego, gniewosza plamistego, a takľe zaskroĆca, ľmii zygzakowatej czy padalca – róľnych gatunków gadów i pĄazów. Przyjezdni nadal nie mogÇ siÛ nadziwiÉ tylu bocianim gniazdom w sÇsiedztwie gospodarstw, na sĄupach energetycznych i stodoĄach. To niezapomniane widoki w NadbuľaĆskim Parku Krajobrazowym, który zostaĄ ustanowiony w 1993 r. Ogromny obszar parku, ciÇgnÇcego siÛ nieomal od Jeziora ZegrzyĆskiego, pozwoliĄ na objÛcie ochronÇ wielu

wyjÇtkowych miejsc. Dolina rzeczna jest bardzo zróľnicowana. Tu Bug nadaje tempo ľyciu. Rzeka toczy wody swym odwiecznym rytmem, meandrujÇc poĝród bezkresnych poĄaci ĄÇk i szumiÇcych lasów. Tworzy liczne zakola, piaszczyste Ąachy, poroĝniÛte wierzbowymi zaroĝlami wyspy. Bug to rzeka ciÇgle dzika i nieujarzmiona, wabiÇca swÇ tajemniczoĝciÇ i siĄÇ. WystÛpujÇ tu zarówno zmeliorowane pastwiska, podbagnione ĄÇki, jak teľ wydmy, pasy zalesieĆ, gdzie zdecydokraina bugu · jesieĆ 2011


NATURA / PRZESTRZEŃ NATURY

NadbuľaĆski Park Krajobrazowy to zagubione wĝród lasów i ĄÇk niewielkie wsie, przysióĄki i dawne dwory szlacheckie. Ale takľe przydroľne kapliczki i krzyľe, czuwajÇce nad spokojem tej ziemi – miejsca wciÇľ ľywej i pielÛgnowanej tradycji oraz sztuki ludowej

2

1

wanÇ przewagÛ stanowiÇ bory sosnowe z uroczymi jaĄowcami, dodatkowo poroĝniÛte mchami. W statystykach mówi siÛ o ponad tysiÇcu gatunków roĝlin wystÛpujÇcych na terenie parku. Odnotowano tu ponad 60 gatunków roĝlin objÛtych ochronÇ, zaĝ 170 zalicza siÛ do rzadkich w skali kraju. Przyrodnicy jako przykĄady tych ostatnich podajÇ jednym tchem np.: lucernÛ kolczastostrÇkowÇ, skalnicÛ trójpalczastÇ, lepnicÛ dwudzielnÇ, wierzbÛ ĝniadÇ. DoĄóľmy jeszcze do

fot. M. Omelaniuk, G. Leśniewski (2)

3

tego m.in.: lepnicÛ litewskÇ czy kosaÉca syberyjskiego. Przy wymienianiu wszystkich jÛzyk moľe siÛ nieļle zaplÇtaÉ. W granicach parku poĄoľonych jest 15 gmin wiejskich i trzy miasta. Jest to jeden z najwiÛkszych parków krajobrazowych w Polsce. W licznych wsiach i miasteczkach moľna jeszcze spotkaÉ przykĄady drewnianej zabudowy, a takľe kapliczki i krzyľe przydroľne. Na ĄÇkach rozrzucone sÇ typowe dla regionu stodóĄki i brogi. Grzegorz Miecznikowski

1. Żółw błotny. 2. Rezerwat Przekop. 2. Sarny europejskie w rudlu (stadzie).

www.mazovia.pl

79


ARTUR TABOR 19682010 Jeden z najwybitniejszych polskich fotografików przyrody. Specjalizował się w zdjęciach ptaków i zwierząt w ich naturalnym środowisku. www.arturtabor.pl

Obuwnik pospolity (Cypripedium calceolus L.) Roślina z rodziny bylinowatych, nazywana czasem polskim klejnotem botanicznym. W Polsce można ją spotkać bardzo rzadko. Rozległość obszaru, na którym występuje, zaczyna się na terenie zachodniej Europy i poprzez środkową część kontynentu dociera najpierw na Syberię, aż do Korei. Oprócz Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego porasta tereny północnej i południowej Polski. Obuwnik łudząco przypomina storczyka, jednak znacznie przerasta swój udomowiony odpowiednik.

kraina bugu · jesieĆ 2011


Żuraw

NATURA / OBIEKTYW TABORA

(Grus grus) Płochliwe i czujne żurawie w Polsce można spotkać dość rzadko. Według ornitologów, nasz kraj zamieszkuje 5–6 tys. par. Pozostałe 240 tys. par zasiedla środkową i południową część Europy i Azji, głównie kraje skandynawskie i Rosję. Żurawie zimują w Afryce Północnej, Azji i Sudanie. Charakteryzuje je smukła, wyprostowana sylwetka, osiągająca rozmiary do 1,5 m wysokości, oraz pióropusz z piór na grzbiecie i ogonie. Upierzenie zmieniają podczas okresu godowego. Na popielatym korpusie wyróżniają się białe boki, czarne czoło, szyja i końcówki skrzydeł. Latem żurawie są brązowe, a ich młode brunatne i pozbawione ozdobnych piór.

81


NATURA / BIRDWATCHING

Ptasie pasje

w sporcie i sztuce

82

kraina bugu · jesieĆ 2011


fot. G. Leśniewski, Archiwum prywatne

P

taki fascynujÇ ludzi od zawsze i to w bardzo róľny sposób. Ich zdolnoĝÉ latania byĄa obiektem marzeĆ od czasów mitycznych. Kury uwaľano za ĝwiÛte, a ich miÛso jadano tylko podczas ĝwiÇtynnych rytuaĄów. Jaja zabierano na morskie wyprawy chiĆskich handlarzy jako rezerwa niepsujÇcego siÛ pokarmu. Przy ĝwiÇtyniach hodowano takľe goĄÛbie. RóľnorodnoĝÉ ich ras wynika z tego, ľe kaľda ĝwiÇtynia czy klasztor pielÛgnowaĄy w izolacji swojskÇ formÛ genetycznÇ. Tak samo byĄo z kanarkami, hodowanymi przez setki lat przez hiszpaĆskich mnichów w izolowanych od siebie klasztorach. Na caĄym ĝwiecie w ptasie pióra strojono wszelakiego autoramentu bóstwa, a takľe plemiennych wodzów. W Nowej Gwinei mÛľczyļni z uĝwiÛconÇ tysiÇcletniÇ tradycjÇ pasjÇ polujÇ na ptaki dla piór. Dlatego ogrody zoologiczne zbierajÇ najbardziej przez nich cenione pióra dzioboroľców i wysyĄajÇ wodzom plemiennym. Cudowronki, dawniej zwane ptakami rajskimi, odkryto i opisano wĄaĝnie dziÛki przyozdobionym ptasimi piórami Papuasom. Spreparowane ptasie skórki z piórami umieszczali oni na gĄowach, odcinajÇc tym ptakom wyjÇtkowo duľe i silne nogi, które zwyczajnie przeszkadzaĄy w noszeniu ptasiej skórki. Nie wiedzieli o tym biali odkrywcy, uznajÇc, ľe te najbarwniejsze z ptaków nóg nie majÇ. Dlatego nazwano je ptakami rajskimi, a ich skórki traDŽaĄy do zbiorów zoologicznych jako kurioza. Dziĝ wiemy, ľe ptaki rajskie spokrewnione sÇ z krukowatymi, czyli naszymi wronami, krukami, srokami i sójkami. StÇd teľ wspóĄczesna ich nazwa – cudowronki. Gdy hodowla kur, goĄÛbi i kanarków przeniosĄa siÛ pod strzechy, nastaĄa era rozkwitu róľnorodnoĝci form. Teraz wiele dawnych polskich ras kur i goĄÛbi odkrywa siÛ ponownie i odtwarza na bazie podwórzowych kur z Podlasia czy lokalnych, tradycyjnych form goĄÛbi z Mazur.

ANDRZEJ G. KRUSZEWICZ Wybitny polski ornitolog, doktor nauk weterynaryjnych. Od 2009 r. dyrektor zoo w Warszawie. Twórca tamtejszego Ptasiego Azylu, w którym od 13 lat leczone są ranne dzikie ptaki. Autor blisko 20 książek.

Hodowla to niejedyna pasja ludzka zwiÇzana z ptakami. Ludzie zbierajÇ ich pióra i jaja, fotografujÇ je, obserwujÇ, podróľujÇ w celu rozpoznawania kolejnych gatunków, nagrywajÇ ich gĄosy i uczÇ siÛ ich rozróľniania. Sam jestem tymi pasjami pochĄoniÛty i poznajÛ coraz to nowych „wspóĄpasjonatów”. Ptaki sÇ przez ludzi malowane, rzeļbione, a artyĝci pokrywajÇ obrazami ptasie jaja i pióra. Mam kolekcjÛ ptasich jaj pokrytych cudownymi malowidĄami. To nie sÇ pisanki! To sÇ kruche jak ptasie skorupki dzieĄa sztuki. Do zbierania monet i znaczków z wizerunkami ptaków nie przyznawaĄem siÛ przez lata, aľ okazaĄo siÛ, ľe wokóĄ jest wielu takich jak ja. W wolnych chwilach robiÛ bambusowe strzaĄy z lotkami z piór o niezwykĄych wzorach. I czasem z takich strzaĄ oddajÛ niemal rytualne serie do odlegĄej tarczy. To jednak nie ostatnia z moich ptasich pasji. Do nastÛpnych przyznam siÛ przy innej okazji. Azyl dla ptaków w warszawskim zoo to miejsce, które tworzyĄem od kartki papieru i oĄówka. Kwintesencja moich marzeĆ o bliskim obcowaniu z ptakami. PracujÇc w nim jako lekarz i ornitolog, nie zdradzaĄem

zwierzchnikom, jak bardzo mnie fascynuje to miejsce i ta praca. Gdyby ówczesny dyrektor to wiedziaĄ, mógĄby nawet mi nie pĄaciÉ, a ja i tak z entuzjazmem wykonywaĄbym swoje obowiÇzki. Moja praca byĄa i jest moim hobby, wiÛc nie przepracowaĄem w ľyciu ani jednego dnia. PrzekazujÛ swym synom i uczniom, ľe czĄowiek ľyje tyle razy, ile zna jÛzyków. I tyle razy, ile ma pasji! Bo silna pasja to tajemnica szczÛĝliwego i dĄugiego ľycia. Co tak fascynujÇcego jest w leczeniu ptaków? Przede wszystkim bliskie z nimi obcowanie. Przez kilkanaĝcie lat pracy w Azylu przyjmowaĄem rocznie mniej wiÛcej dwa tysiÇce pacjentów. Wielu z nich ľyĄo obok mnie tygodniami, miesiÇcami, a nawet latami. PatrzÇc na portrety bielików, jakie przewinÛĄy siÛ przez Ptasi Azyl, rozpoznajÛ poszczególne osobniki i przypominam sobie ich historie. Jeden miaĄ zĄamanÇ nogÛ. LeľÇc w polu, zabijaĄ zbliľajÇce siÛ do niego lisy i je zjadaĄ. Gdy go znaleziono, leľaĄ wokóĄ lisich resztek. TraDŽĄ do nas z niemal zroĝniÛtÇ nogÇ, niestety krzywo, wiÛc potrzebna byĄa dĄuga rehabilitacja. Inny traDŽĄ do nas po ciÛľkim zatruciu. WyjÇtkowo drobny i ciemno ubarwiony samiec leľaĄ bez tchu, jak kupa pierza. Po miesiÇcu wypuĝciliĝmy go w miejsce, gdzie zostaĄ znaleziony. I okazaĄo siÛ, ľe jego samica tam na niego czekaĄa. W kaľdym razie byĄa, gdy go wypuszczaliĝmy. Co czuĄem, widzÇc te dwa ptaki szybujÇce nad lasem? Tylko ja to wiem i nikomu nie powiem! Kaľdy ptak wypuszczany na wolnoĝÉ po leczeniu wyzwala we mnie bardzo silne emocje. Przy wypuszczaniu orĄów czujÛ na plecach ciarki, jak wtedy gdy w dzieciĆstwie pierwszy raz usĄyszaĄem V symfoniÛ Ludwika van Beethovena. To uzaleľnia! SwojÇ pasjÇ i obserwacjami dzielÛ siÛ z czytelnikami. Kraina Bugu to chÛtnie odwiedzany przeze mnie zakÇtek ĝwiata. StÇd siÛ wywodzÛ i tutaj chÛtnie wracam. I mam stÇd wiele fascynujÇcych ptasich obserwacji. Opowiem je po kolei... Andrzej G. Kruszewicz

83


BIRDWATCHING

Ortografi a w ornitologii, czyli rzecz o latających jeżach

Przez telefon nie sĄychaÉ, czy jeľyk jest przez „ľ” czy „rz”. O nastÛpstwach ortograDŽcznej pomyĄki pisze w swojej nowej ksiÇľce „Moi pacjenci” Andrzej G. Kruszewicz

S

Ç ptaki, których prawie nie znamy, a jedynie rozpowszechniamy o nich ludowe przesÇdy. Jednym z nich jest jerzyk, z pozoru podobny do jaskóĄki, ale bliľej spokrewniony z kolibrami niľ z naszymi jaskóĄkami oknówkami, dymówkami i brzegówkami. Do przesÇdów naleľy przekonanie, ľe gdy jerzyk spadnie na ziemiÛ, nie moľe z niej poderwaÉ siÛ do lotu. Ta ludowa prawda dotyczy jednak tylko jerzyków mĄodych lub bardzo osĄabionych. Zdrowy i silny dorosĄy osobnik potraDŽ zerwaÉ siÛ do lotu z trawnika lub pĄaskiej powierzchni chodnika.

84

Jeszcze lepiej mu pójdzie, gdy uda mu siÛ wspiÇÉ na kamieĆ lub mur. MĄode, przedwczeĝnie opuszczajÇce gniazda, zwĄaszcza z powodu upaĄów, tego nie potraDŽÇ. Gdy siÛ je jednak podrzuci w powietrze (najlepiej nad trawnikiem, by zĄagodziÉ ewentualny upadek), wiele z nich Ąapie wiatr w skrzydĄa i odlatuje. Zwykle, gdy ktoĝ telefonuje do Ptasiego Azylu i prosi o pomoc dla mĄodej, w dodatku caĄej czarnej „jaskóĄki”, zachÛcamy, by podrzuciĄ jÇ w powietrze, ľeby sprawdziÉ, czy lata. Jeĝli nie lata, prosimy, by dostarczyĄ jÇ do nas, i informujemy, jak to zrobiÉ. I wĄaĝnie z tÇ informacjÇ wiÇľe siÛ

pewne groteskowe zdarzenie, które opowiadamy ku przestrodze wszystkim naszym wolontariuszom. W sezonie lÛgowym odbieramy mnóstwo telefonów, czasem nawet ponad 40 dziennie (stawiaĄem kiedyĝ kreski po kaľdym, by je zliczyÉ). StÇd konieczny poĝpiech i naciskanie rozmówcy, by jak najszybciej przeszedĄ do sedna sprawy. Dyľur przy telefonie przekonuje, jak wiele osób nie umie przekazaÉ konkretnej informacji. Zwykle najpierw jest barokowy wstÛp, zaczynajÇcy siÛ od nazwiska i informacji, od kogo dana osoba dostaĄa do nas numer. Niekiedy pada dodatkowe sformuĄowanie typu: kraina bugu · jesieĆ 2011


fot. G. Leśniewski , M. Karetta

NATURA / BIRDWATCHING

„Nazywam siÛ XY, ale to i tak panu nic nie powie, a numer telefonu dostaĄam od mojej sÇsiadki, pani WZ, która usĄyszaĄa o Azylu w radiu, a moľe w telewizji. Chyba raczej w radiu, bo ona jest takÇ fankÇ audycji radiowych. Czasem nawet mam do niej pretensje, ľe sĄucha radia zbyt gĄoĝno. Takie mamy cienkie ĝciany w tych blokach. Nie wiem, czy mieszka pan w bloku, bo ja tak. I bardzo ubolewam. Ale pani WZ pan nie moľe znaÉ, bo ona pana osobiĝcie nie zna”. Póļniej sÇ opowiadania o licznych koneksjach ze ĝwiatem ptaków, nastÛpnie szczegóĄowy opis znalezionego ptaka ze wskazaniem na mÇdre oczka oraz brak uszu

i wnikliwe dywagacje na temat subtelnoĝci barw upierzenia. Gdy chcÛ podaÉ adres Azylu, nastÛpuje poszukiwanie dĄugopisu i kartki. Na koniec jeszcze wÇtpliwoĝÉ: „Czy wy nie dajecie takich ptaszków wÛľom?”. Nic wiÛc dziwnego, ľe dyľurujÇcy przy telefonie szybko nabiera wprawy w lekkim naciskaniu na przechodzenie do sedna sprawy. Ten poĝpiech zaowocowaĄ kiedyĝ anegdotycznym nieporozumieniem. Otóľ pewnego razu pani spod Warszawy zadzwoniĄa do zoo po poradÛ i po przedstawieniu sprawy zostaĄa przez sekretariat poĄÇczona z Azylem. Juľ na wstÛpie powiedziaĄa, ľe ma maĄego

jeľyka. ZnalazĄa go w ogrodzie. PoprosiĄem wiÛc, by sprawdziĄa, czy lata. – Jak to lata? – Normalnie, proszÛ go podrzuciÉ i sprawdziÉ, czy poleci. – Jak to poleci, przecieľ to maĄy jeľ! Przez telefon nie byĄo sĄychaÉ, czy ten jeľyk byĄ przez „ľ” czy „rz”. Skoro odebraĄem telefon w Azylu dla ptaków, skÇd mogĄem wiedzieÉ, ľe ten jeľyk byĄ przez „ľ”? OrtograDŽa moľe wiÛc byÉ przyczynÇ powaľnych nieporozumieĆ, ale na szczÛĝcie nie doszĄo do nauki latania maĄego jeľa. A moľe szkoda? Andrzej G. Kruszewicz Fragment nowej książki autora „Moi pacjenci”.

85


FELIETON

LESZEK STAFIEJ

Mańkut, czyli człowiek prawy

W

yjeľdľaĄem, jak zwykle, w poĝpiechu. ZnalazĄem kluczyki od samochodu, jeszcze tylko portfel i juľ mnie nie ma. Wtedy za plecami usĄyszaĄem: – Gdzie wychodzisz, tatusiu? W drzwiach sypialni staĄa zaspana Karolka, moja siedmioletnia córka. ZawróciĄem, przytuliĄem. – JadÛ do pracy, córeczko. Do ăosic. – A przywieziesz mi jakiegoĝ Ąosia? – Jakiegoĝ przywiozÛ. A teraz idļ spaÉ. Bo siÛ przez ciebie spóļniÛ – pocaĄowaĄem jÇ w czoĄo i wypadĄem z mieszkania. GrzaĄem zdrowo prosto pod sĄoĆce. Za MiĆskiem Mazowieckim droga prawie opustoszaĄa. Przed Siedlcami zabrakĄo mi benzyny. ZajechaĄem na maĄÇ stacjÛ. UpewniĄem siÛ, czy przyjmujÇ karty kredytowe. Nie przyjmowali. Akurat zepsuĄ siÛ terminal. Zaraz, zaraz. Karty? A gdzie ja mam kartÛ? Gdzie portfel? Jestem wiÛc w ĝrodku wschodniej Polski bez dokumentów, bez pieniÛdzy, bez benzyny. Nie znam tu nikogo. I nikt mnie nie zna. W ăosicach, dokÇd jechaĄem, poľyczÇ mi na powrót. Ale muszÛ tam najpierw dojechaÉ. Trudna sprawa. SpróbujÛ zatankowaÉ na piÛkne oczy. W pierwszej sieciowej stacji nie wyszĄo. W drugiej mĄoda korporacyjna zaĄoga popatrzyĄa na mnie z upokarzajÇcym politowaniem. W trzeciej nie

86

chcieli ze mnÇ rozmawiaÉ. W czwartej mnie wyĝmiali. WyjechaĄem z Siedlec. Przez chwilÛ jechaĄem przed siebie. W koĆcu gwaĄtownie skrÛciĄem w bocznÇ drogÛ. Moľe natknÛ siÛ na jakÇĝ lokalnÇ stacyjkÛ i ludzi gotowych pomoc bliļniemu w potrzebie? ByĄa. Stacyjka przy zakĄadzie rolnym pod lasem. Nie zwróciĄem uwagi na nazwÛ miejscowoĝci. ZatrzymaĄem siÛ przy jedynym dystrybutorze. Cisza, ptaszki ĝpiewajÇ. Z ciasnej budki wyszedĄ mÛľczyzna z rÛkÇ nonszalancko wepchniÛtÇ w kieszeĆ. – Ile laÉ? – zapytaĄ i siÛgnÇĄ lewÇ rÛkÇ po nalewak, nie wyjmujÇc prawej z kieszeni. – ProszÛ do peĄna. Ale uprzedzam pana, ľe nie mam kasy. – Jak to: nie ma kasy? – ZdawaĄo mi siÛ, ľe lekko zaciÇga nadbuľaĆskim akcentem. WyjaĝniĄem mu swoje poĄoľenie. WysĄuchaĄ z pobĄaľliwym, niedowierzajÇcym uĝmieszkiem. MaĆkut jeden. – Wierzy mi pan? – A co ja mam wierzyÉ albo nie? Szefa nie ma. Jak wróci, to zadecyduje. Pan zaczeka. – A kiedy szef wraca? – Dopiero co pojechaĄ. – Ale proszÛ pana! Ja muszÛ dojechaÉ do ăosic przed czwartÇ, bo mi urzÇd zamknÇ. OpowiedziaĄem, po co jadÛ do ăosic. OpowiedziaĄem, gdzie mieszkam i czym siÛ zajmujÛ w ľyciu. KiwaĄ gĄowÇ

Dziennikarz, wydawca, niezależny doradca medialny, tłumacz i krytyk literacki. Znawca mediów i kultury. Wykładowca uniwersytecki, twórca i scenarzysta programów radiowych i telewizyjnych.

i powtarzaĄ: – Nie da rady. Bez szefa nie da rady. ZmiÛkĄ, kiedy pokazaĄem mu zdjÛcia w laptopie. To mój dom, to ľona, córka, a to pies. – Chyba jest pan uczciwym czĄowiekiem. Inny by najpierw kazaĄ nalaÉ, a potem by powiedziaĄ, ľe nie ma kasy. Otwieraj pan ten wlew. NalaĄ mi za 150 zĄ. ZapisaĄem sobie jego adres, on mój i rozstaliĝmy siÛ. O pieniÇdzach przypomniaĄem sobie dopiero po kilku dniach. Nie mogĄem znaleļÉ tej kartki z adresem. Zanim pieniÇdze dotarĄy na pocztÛ w CielemÛcu, musiaĄy minÇÉ ze dwa, trzy tygodnie. WyobraziĄem sobie, jakie emocje targaĄy przez ten czas moim dobroczyĆcÇ: szef wyzwaĄ go od frajerów i kazaĄ zwróciÉ 150 zĄ. Ľona z pewnoĝciÇ przestaĄa z nim rozmawiaÉ. OpisaĄem wiÛc caĄe zdarzenie w felietonie, który mu wysĄaĄem, przepraszajÇc za zwĄokÛ. Wkrótce dostaĄem list, napisany odrÛcznie i trochÛ niewyraļnie: „Szanowny Panie (...) postanowiĄem napisaÉ kilka sĄów podziÛkowania. Felieton bardzo mi siÛ podobaĄ. Jest tylko jedna nieĝcisĄoĝÉ: od 29 lat jestem kawalerem. Moľe dlatego, ľe nie mam prawej rÛki. Trudno to zauwaľyÉ, bo zawsze protezÛ trzymam w kieszeni. Lechu, jesteĝ porzÇdnym facetem, trzymaj siÛ! CzeĝÉ! Z wyrazami szacunku GK”. kraina bugu · jesieĆ 2011


PAUL LASINSKI

Wschodni

wschód na Wschodzie

O

d kiedy pamiÛtam, prawie kaľdemu z moich francuskich znajomych sĄowo „Wschód” kojarzyĄo siÛ z licznymi stereotypami i zaskakujÇcÇ wyobraļniÇ. Zimny klimat, komunizm, alkohol, robotnicy i wysokie blondynki. Lewy biznes i wszechobecnoĝÉ jÛzyka rosyjskiego… Jeszcze dwa lata wstecz, w rozmowie telefonicznej z bardzo waľnÇ osobÇ, odpowiedzialnÇ za miÛdzynarodowe budľety marketingowe w jednym z czoĄowych domów mediowych we Francji, usĄyszaĄem: „A po co mamy reklamowaÉ siÛ w Polsce? Przecieľ tam i tak ludzie stojÇ godzinami w kolejkach za kawaĄkiem szynki!”. RÛce mi opadĄy. CaĄe szczÛĝcie, tego rodzaju stereotypy nie dotyczÇ tylko naszego kraju, lecz wszystkich paĆstw poĄoľonych za wschodniÇ granicÇ… Niemiec. Tzn. nie tylko wschodniej czÛĝci Europy Centralnej, lecz dosĄownie caĄej Europy Wschodniej. BÛdÛ szczery. Moja znajomoĝÉ terenów wschodnich ogranicza siÛ do jednej wizyty w ramach redakcji przewodnika turystycznego po Polsce. W zwiÇzku z tym jestem doskonaĄym przykĄadem tendencji „omijania” regionów poĄoľonych na wschodzie. Dlaczego? No wĄaĝnie… Dlaczego? Czyľbym byĄ przeciÛtnym i tendencyjnym obywatelem UE, preferujÇcym

sĄoĆce i nowoczesnÇ architekturÛ? Raczej nie. WrÛcz przeciwnie: jestem zwolennikiem odkrywania nowych miejsc, twarzy, pereĄek natury i kultury… Jednak rozmawiajÇc z obywatelami innych zachodnich paĆstw i – co wiÛcej – turystami, zrozumiaĄem, ľe nie jestem wyjÇtkiem. OdetchnÇĄem… Z rozmów wynika, ľe gĄównÇ przyczynÇ fenomenu „omijania” jest po prostu brak informacji. Informacji, które wzbudziĄyby zainteresowanie i chÛÉ odkrycia regionów wschodnich. Dla niektórych turystów juľ same odwiedziny w Warszawie stanowiÇ prawdziwe wyzwanie i wymagajÇ naprawdÛ sporej odwagi. Dla nich to Warszawa jest juľ tym stereotypowym Wschodem. A co dopiero moľna powiedzieÉ o wschodzie Wschodu? W naszej epoce, przy tak bogatej ofercie turystycznej, jednym z kluczy do sukcesu jest dostÛp do ukierunkowanej informacji. Niestety, z róľnych przyczyn, mimo staraĆ PR-owo-marketingowych, regiony wschodnie nadal cierpiÇ na brak miÛdzynarodowego wizerunku. Czyja to wina? Odbiorców? Biur turystycznych? WĄadz zarzÇdzajÇcych terenami wschodnimi? A moľe ich mieszkaĆców? Historii? Wiadomo, pytanie wymaga dĄuľszej analizy,

Urodzony w Warszawie. Przez 25 lat mieszkał w Paryżu, gdzie był finansistą w międzynarodowych korporacjach. Dziennikarz, fotoreporter, scenarzysta, pisarz, autor francuskiego przewodnika po Polsce.

lecz jest bardzo prawdopodobne, ľe przyczyna znajduje siÛ wĄaĝnie w tym zagmatwanym „koktajlu”. Promocja kosztuje i nie kaľdy moľe przeznaczyÉ na niÇ potÛľny budľet, ale czy nie warto w niÇ zainwestowaÉ? Przecieľ wszyscy wiemy, ľe dobre pomysĄy nie zawsze wiÇľÇ siÛ z wysokimi kosztami, a ich owoce mogÇ pobudziÉ do rozwoju caĄy region, zarówno pod wzglÛdem turystycznym, jak i biznesowym. ZauwaľyĄem, ľe wielu „odwaľnych” turystów, którzy zdecydowali siÛ odwiedziÉ nasze okolice, zauwaľajÇc, ľe po ulicach nie chodzÇ biaĄe niedļwiedzie, a latem nie pada tutaj ĝnieg, stajÇ siÛ po powrocie ich najlepszymi ambasadorami. MiĄe, lecz nie moľna liczyÉ tylko i wyĄÇcznie na ich entuzjazm. Niemniej jednak, kaľdy z nas, na swoim poziomie, moľe uczestniczyÉ w promocji, chociaľby zachÛcajÇc swoich zagranicznych znajomych, by odpuĝcili sobie wycieczki w wysokim standardzie na rzecz naszych piÛknych regionów. PrzekonaÉ, ľe kraina nad Bugiem jest warta odkrycia i naprawdÛ ciekawa. I ľe naprawdÛ nie ma siÛ tutaj czego obawiaÉ. Tak, aby zapomnieli o wszelkich stereotypach, opuĝcili chociaľ raz ich ukochany, wyidealizowany eden i odwiedzili jego… Wschód!

87



WYPOCZNIJ NA WSI

Klepaczewska

sielanka u Bobińskich

W drewnianym domku kilka minut od BobiĆscy stworzyli nad Bugiem prawBugu ĝpi siÛ tak mocno, ľe nie budzi na- dziwy raj zarówno dla amatorów wsi, jak wet swojskie pianie kogutów. Powietrze i przyzwyczajonych do miejskich luksusów. peĄne jodu oszaĄamia mieszczucha i no- W urzÇdzonym w jasnym drewnie domku kautuje skuteczniej niľ tutejsze nalewki. dla goĝci znajdziemy wszystkie wygody Kto jednak wstanie odpowiednio wcze- – dwie Ąazienki, komfortowe Ąóľka, przeĝnie, moľe zobaczyÉ jak gospodarz kar- stronnÇ jadalniÛ i kuchniÛ zaopatrzonÇ mi krowy, ĝwinie i konie. Po tej wizycie w wiejskie przysmaki. Poza godzinami pomoľna iĝÉ nad Bug wzdĄuľ drewnianych siĄków moľna wiÛc podjadaÉ jedyne w swodomków z ogródkami peĄnymi róľowych im rodzaju ogórki kiszone, domowy smalDžoksów. Poranek nad rzekÇ to widok wart czyk wedĄug przepisu gospodyni, ĝwieľy milionów, zwĄaszcza z miejsca tuľ przy cu- wiejski chleb i ciasto. Józefa BobiĆska, wiemowisku statku, zbudowanego wĄasnymi lokrotna laureatka konkursów kulinarnych, rÛkami przez braci BobiĆskich – trzech sy- dba, by jej goĝcie nie byli gĄodni. SzczÛĝliwnów gospodarzy, którzy dbajÇ cy majÇ okazjÛ spróbowaÉ popisowej sĄonio atrakcje sportowo-kultu- ny wÛdzonej, która przyniosĄa gospodyni ralne. Latem zaprasza- drugie miejsce w konkursie „Nasze KulinarjÇ turystów na rejsy ne Dziedzictwo” w 2005 r. Nic dziwnego, GOSPODARSTWO po Bugu z szanta- ľe nagrody sypiÇ siÛ jak z rÛkawa, a GoAGROTURYSTYCZNE mi, przejaľdľki spodarstwo Agroturystyczne Józefy BobiĆJÓZEFY BOBIŃSKIEJ konne, ogni- skiej uznawane jest za najlepsze w regionie, ska i biesiady, równieľ jako miejsce imprez DŽrmowych Klepaczew 34, 08-221 Sarnaki a zimÇ na kuligi. i wesel. Karolina Kowalska tel.: (83) 359 88 17 www.klepaczew.pl e-mail: braciabobinscy@wp.pl MateriaĄ Promocyjny ceny: od 35 zł/doba

W OKOLICY SERPELICE Najsłynniejsze nadbużańskie letnisko i słynna Kalwaria Podlaska.

GRABARKA Święta Góra prawosławnych, miejsce cudów i pielgrzymek.

ŁOSICE Urokliwe miasteczko powiatowe, istniejące przynajmniej od XIII w.

89



NASZE REKOMENDACJE GOSPODARSTWO AGROTURYSTYCZNE ANNA MICHALIK Wólka Dłużewska 5, 05-332 Siennica tel.: 668 831 622 www.agrowczasowicz.republika.pl ceny: od 25 zł dzieci, od 35 zł osoby dorosłe Gospodarstwo położone w Nadwiślańskim Obszarze Chronionego Krajobrazu. Dom otoczony pięknym ogrodem z placem zabaw dla dzieci i miejscem na ognisko i grill. Przyjmujemy grupy zorganizowane i prowadzimy program zielonych szkół.

GOSPODARSTWO AGROTURYSTYCZNE EWA MITOWSKA Seroczyn 71, 08-320 Sterdyń tel.: 505 224 782 e-mail: ewa.mitowska@op.pl ceny: dzieci do 3 lat – 0 zł, dzieci od 3 do 6 lat – 20 zł, osoby powyżej 6 lat – 40 zł wyżywienie: śniadanie 10 zł, obiad 20 zł, kolacja 10 zł Dom na terenie Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego. Prowadzimy warsztaty z plastyki obrzędowej i pokazy pieczenia sękaczy i chleba.

BANIA  AGROTURYSTYKA NA MAZOWSZU BARBARA KULIGOWSKAROMAN Brzeźnik 2a, 07-111 Wierzbno, www.bania.mazowsze.pl nocleg: 40 do 50 zł za dobę, wyżywienie: 30 do 54 zł od osoby Tylko 50 km od Warszawy. Wiejskie klimaty, dobra kuchnia i rodzinna atmosfera. Apartamenty, pokoje i przestronny ogród zapewniają komfortowe warunki dla rodzin z dziećmi. Prowadzimy warsztaty ceramiczne i wikliniarskie.

GOSPODARSTWO AGROTURYSTYCZNE Klepaczew 6a, 08-221 Sarnaki tel.: 505 618 416 www.klepaczew.of.pl ceny: 130–200 zł/doba Bug to jedna z największych nieuregulowanych rzek Polski, która zachowała swój pierwotny naturalny wygląd. Jeśli chcesz wypocząć w ciszy i spokoju, nacieszyć oczy widokiem pięknych krajobrazów, zobaczyć wiele dziko żyjących zwierząt – przyjedź do Klepaczewa!

„LEŚNICZÓWKA ZABUŻE” AGNIESZKA WYGANOWSKA Zabuże 45b, 08-221 Hołowczyce tel. 83 359 89 41, 661 536 814 www.zabuze.pl, e-mail: lesniczowka.zabuze@neostrada.pl ceny: od 35 zł

GOSPODARSTWO AGROTURYSTYCZNE MAGDALENA KLIMIUK Zabuże 42, 08-221 Hołowczyce tel.: 83 359 88 25, 606 719 829 e-mail: agro.klimiuk@wp.pl

Leśniczówka to wygodny i przestronny dom, przeznaczony wyłącznie dla gości. Do dyspozycji są 3 pokoje, łazienki, kuchnia i salon z kominkiem, z którego jest wyjście na taras. Na zewnątrz zadaszone miejsce na ognisko i grill.

Gospodarstwo otoczone jest lasami i łąkami. Działka ma bezpośredni dostęp do rzeki Bug. Do dyspozycji gości jest domek wolnostojący z placem zabaw dla dzieci, boiskiem do siatkówki i miejscem na ognisko. Możliwość spływu tratwami.

GOSPODARSTWO AGROTURYSTYCZNE „NAD STAWEM” ROMAN KALUŻNY Hołowczyce-Kolonia 16, 08-220 Sarnaki tel.: 83 359 89 01, www.wakacje.agro.pl, e-mail: ewa-1807@wp.pl

GOSPODARSTWO AGROTURYSTYCZNE „U WALDKA” Ostromęczyn-Kolonia 39, 08-210 Platerów tel.: 505 104 786, 833 579 672 www.uwaldka.pl, e-mail: ostromeczyn@o2.pl ceny: 30–40 zł za osobę, wyżywienie: całodzienne 35 zł

Gospodarstwo położone jest na terenie Parku Krajobrazowego, co sprawia, że goście znajdują tu spokój i świeże powietrze. Aktywnym proponujemy wycieczki piesze, rowerowe i wędkowanie.

GOSPODARSTWO AGROTURYSTYCZNE WŁODZIMIERZ KAŁASZNIKOW Łazy 141, 07-130 Łochów tel.: 25 675 05 92, 606 470 386 www.ekoturystyka.mazowsze.pl, e-mail: wkalasznikow@op.pl ceny: 30 zł osoby dorosłe, 20 zł dzieci Gospodarstwo położone na terenie Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego nad Liwcem i Bugiem. W ofercie rowery i przejażdżki bryczką, a zimą kuligi.

FHU ASOLA SŁAWOMIR KASPERUK ul. Brzeska 51, 17-307 Mielnik tel.: 608 478 023 www.kajaki-mielnik.pl, e-mail: kontakt@kajaki-mielnik.pl ceny kajaków: 30 zł/doba, dowóz kajaków 1,20 zł/km, rowery 25 zł/doba Zajmujemy się wypożyczaniem kajaków na spływy po rzece Bug na odcinku od Terespola do Serocka. W ofercie posiadamy również rowery górskie.

Całoroczne atrakcyjne gospodarstwo na wschodzie Mazowsza. Własne grodzisko, żywy labirynt, staw, grill, kucyki, kózki, rowery. Dziewicza przyroda, folklor, zabytki w okolicy i edukacja przyrodnicza.

TAWERNA „PRZYSTAŃ” REA s.c. Sławomir Kasperuk, Piotr Kasperuk ul. Brzeska 51a, 17-307 Mielnik tel.: 608 478 023 Zapraszamy strudzonych wiosłowaniem kajakarzy na odpoczynek, posiłek i ugaszenie pragnienia w Tawernie „Przystań”, położonej w bezpośrednim sąsiedztwie rzeki, w urokliwym zakątku Mielnika – Topolinie.

XTREME JAKUB MAŁACZEK ul. Bialska 29/15, 08-200 Łosice tel.: 502 545 660 www.xtreme.info.pl ceny: od 100–250 zł/doba Xtreme zaprasza ludzi lubiących aktywny tryb życia. Zapewnia szaloną jazdę quadami, paintball i spływy kajakowe. Inne niespodzianki i atrakcje czekają w barze, który jest doskonałym miejscem spotkań i spędzania wolnego czasu.

MateriaĄ Promocyjny

91




ZDJĘCIE CZYTELNIKA

94

kraina bugu · jesieĆ 2011


Świt na Wydmie Mołożewskiej Autor: Joanna ZĄotkowska

95


W NASTĘPNYM NUMERZE

Ucieczka przed warszawskim pędem i Faraonem. Nadbużańskie siedlisko Jerzego Zelnika

fot. Bartek Kosiński

Nad Bug przyjechał 30 lat temu, namówiony przez kierowniczkę domu kultury w Białej Podlaskiej, i od razu się zachwycił. Odtąd w ośrodku na Podlasiu spędzał każdy urlop. Po dwóch latach kupił upatrzoną działkę, na której przez następne sześć lat powstawał dom. Dziś już nie nazywa go letnim i myśli o przenosinach na stałe. Z Jerzym Zelnikiem rozmawiamy o jego miejscach na Wschodzie, rodzinnych świętach, rozmowach z wnuczkiem i koncentracji, tak potrzebnej w pracy aktora.

fot. Michał Rząca

Redaktor naczelna: Katarzyna Karczewska Sekretarz redakcji: Sylwia Dziuban Redaktor prowadzÇca: Karolina Kowalska Dyrektor artystyczny: MichaĄ Trusz GraDŽk: Beata Podwojska FotograDŽe: BartĄomiej KosiĆski, MichaĄ RzÇca, Artur Tabor, Joanna ZĄotkowska Ilustracje: Arkadiusz Grabek Felietoniĝci: Andrzej Kruszewicz, Paul Lasinski, Leszek StaDŽej, Maciej Wawryniuk WspóĄpraca: Grzegorz Miecznikowski, Maciej Omelaniuk, MaĄgorzata Szerfer

Przez 250 lat kultywowali własną religię i kulturę, skupieni wokół meczetu w Studziance. Po potomkach wojskowych, ściągniętych przez króla Jana III Sobieskiego, zostało dziś zaledwie kilka osób. Niegdyś hermetyczni, z czasem wymieszali się z miejscową ludnością. Historia polsko-litewskich Tatarów nad Bugiem.

fot. SXC.HU/Winlord

Nadbużańscy Tatarzy Dziady Maruna, pogański obrzęd zaduszkowy, w wielu miejscach na Wschodzie nadal wygrywa z Halloween.

Korekta: Agata RÛkawek Projekt makiety: Kooperatywa.org Reklama: Edyta Gregorczuk

Adres redakcji: ul. Rynek 12, o8-2oo ăosice e-mail: redakcja@krainabugu.pl DziaĄ reklamy: reklama@krainabugu.pl

Redakcja nie zwraca materiaĄów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesĄanych tekstów i nie odpowiada za treĝÉ zamieszczonych reklam oraz materiaĄów promocyjnych. Przedruk tylko za zgodÇ redakcji. Zabroniona jest sprzedaľ numerów bieľÇcych i archiwalnych „Krainy Bugu” po cenie niľszej od ceny detalicznej ustalonej przez wydawcÛ.

Wydawca: Dyrektor Wydawniczy: Daniel Parol Agencja Reklamowo-Wydawnicza Kraina Bugu ul. Rynek 12, o8-2oo ăosice Druk: Druk-Intro InowrocĄaw, ĜwiÛtokrzyska 32, 88-1oo InowrocĄaw



WWW.KRAINABUGU.PL NUMER 01, JESIEŃ 2011 CENA 14,90 ZŁ (W TYM 8% VAT) ISSN 2083-912X

wyspy wiklinowe

WYWIAD/ BOGUSŁAW KACZYŃSKI „Najlepiej wspominam plaże nad Bugiem”

ptasie pasje

816

BIRDWATCHING/ ANDRZEJ G. KRUSZEWICZ

KRAINA BUGU NR 01 JESIEŃ 2011

15

REPORTAŻ/ WYPRAWA DROGĄ WZDŁUŻ WSCHODNIEJ GRANICY

Panienki apteczne 15 lat Wydawnictwa Czarne

NADBUŻAŃSKIE ZIELARKI PO LEKARSTWA CHODZĄ NA ŁĄKI, A JAK TRZEBA I RAKA OKADZĄ


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.