Style Media & Marketing Polska

Page 1

20.6.2008

21:22

Page 1

media & marketing polska

2/2008

style

01_MM Style_2-cover:MM Style

robert serek

zajmuję się ubraniową partyzantką

ken lindsay

na wyżynach blended whisky marcin filipowicz

nie oglądam wyścigów Formuły 1


20.6.2008

23:55

Page 6

2

fot. Archiwum

5

fot. Jace k

Poremba

3

fot. Agencja DeltaOne /Tomasz Dyczewski

4

7

fot. Xelion Do radcy Finansow i

1

fot. Agencja DeltaOne/Daniel Raczyński

fot. Agencja DeltaOne/Tomasz

Dyczewski

i czyńsk niel Ra One/Da a Delta cj en g fot. A

03-06_MM style_02_odwydawcy_spi_autorzy:MM Style

style

nasi autorzy

6

6

1. mikołaj komar, współtwórca i pierwszy redaktor naczelny magazynu „A4”, autor albumów fotograficznych „Okiem Komara”. Zawsze wie, na jaką imprezę warto wpaść. Ci, którym nie uda się być na jego imprezach, nie wiedzą, czym są warszawskie imprezy.

2. sławek blaszewski, stylista stroju pracujący dla chyba wszystkich stacji telewizyjnych. Prowadził dział mody „Urody”, był stylistą „Elle” i „Vivy!”. Stylizuje Szymona Majewskiego oraz większość programów TVN Style. A to tylko niewielka część jego zajęć...

3. małgorzata karpiuk na co dzień studiuje na WLSiFW Uniwersytetu Warszawskiego i pracuje w „Faktach” TVN. Interesuje się publicystyką, modą i fotografią, ale jej największą pasją są podróże. Przygotowała dwa projekty „Akcesoria” do dodatku „Viva! Moda”.

5. maciej ulewicz, muzyk i dziennikarz radiowy, ekscentryk zwolennik południowoafrykańskich win czerwonych i hiszpańskiej cavy. Prowadzi „After Week” i „Pinacoladę” w Radiu PiN 102 FM.

6. mira ignatowicz, dziennikarka, redaktorka działu custom publishing VFP Communications, pasjonatka biodynamicznej kuchni oraz egzotycznych podróży, uwielbia szale i korale.

4. anna tychmanowicz, farmaceutka – ukończyła Akademię Medyczną w Warszawie i podyplomowe studium zarządzania marketingiem w Szkole Głównej Handlowej. Prowadzi Aptekę Radosną i pisuje do prasy branżowej.

7. piotr kuczyński, główny analityk Xelion. Doradcy Finansowi. Od 1993 roku inwestor giełdowy i analityk. W latach 1996-2000 utrzymywał się z gry na giełdzie. Od roku 2000 do chwili obecnej publikuje w różnych mediach.


08-10_MM Style_wywiad_v2:MM Style

20.6.2008

21:54

Page 9

na wyżynach blended whisky Często mówi się, że whisky single malt są wyższej jakości niż whisky kupażowane – blended. Pan jako ambasador producenta, który ma bogatą ofertę whisky blended klasy premium, pewnie się z tym nie zgadza? Jest kilka powodów, dla których ludzie sądzą, że whisky single malt jest lepsza. Po pierwsze, szkocka whisky blended stanowi aż 92 proc. produkcji. Większość osób zaczyna od picia blended, dopiero później ewentualnie przechodzi do konsumpcji single malt. Po drugie, single malts mają bardzo wyrazisty charakter, który faktycznie jest wyjątkowy, specyficzny dla każdej destylarni. Whisky blended to mieszanka bardzo wielu wysokiej jakości single malts skomponowanych przez master distillera. Taka kompozycja jest prawdziwą sztuką i daje czasem rewelacyjne rezultaty. Mogę zapewnić, że piłem wiele rodzajów długo leżakowanych whisky blended, które są na pewno lepsze niż single malts. To, jaką whisky ktoś wybiera, to oczywiście kwestia indywidualnego smaku. I nie ma powodów, aby rezygnować w swoim życiu z którejś z tych odmian. Muszę jednak zaznaczyć, że dobra 17- czy 30-letnia whisky blended to naprawdę ekskluzywny produkt służący do uświetnienia najwspanialszych okazji. Czy whisky blended jest łatwiejsza dla początkujących konsumentów? Nazwanie jej trunkiem dla początkujących byłoby niesprawiedliwe, bo to produkt wysokiej jakości. Z whisky jest tak z piwem – niektórzy wolą jasne, inni wolą Guinnessa. Prawdą jest jednak to, że whisky blended zwykle bardziej smakuje osobom, które dopiero poznają świat tego trunku, a dodatkowo podstawowe odmiany blended nie są tak drogie jak single malt. Jak jesteście w stanie zapewnić taką samą jakość, smak kupażu w ciągu wielu lat produkcji? Nasza whisky to kompozycja dziesiątek single malts. Aby utrzymać jakość i ten sam smak, dużą

wagę przywiązujemy do ciągłości tradycji. Funkcja master distillera jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. To są osoby, które pracują u nas przez 30-40 lat, uczą w tym czasie swoich następców. Obecny master distiller przygotował się do swojej roli przez 24 lata i teraz jest strażnikiem tajemnicy naszego smaku. Istotne jest także to, że w każdej chwili mamy do dyspozycji ponad 6 mln beczek leżakujących single malts i jest to jeden z największych składów tego rodzaju w naszej branży. Tak bogaty wybór pozwala master distillerowi na skomponowanie odpowiedniego smaku. Dlatego Ballantine’s zawsze ma ten sam świetny smak.

rozmowa z kenem lindsayem, ambasadorem marki ballantine’s

Czy to oznacza, że butelka Ballantine’s kupiona 20 lat temu smakuje tak samo jak dziś? Zapewniam, że ani ja, ani pan nie bylibyśmy w stanie odczuć różnicy. Nasz master distiller pewnie to potrafi, bo minimalne zmiany występują. Whisky to w 100 proc. naturalny produkt, więc klimat, drzewo, w którym leżakuje trunek, woda mogą być w ciągu lat trochę inne. Konsument zawsze otrzymuje ten sam smak. A co się dzieje, kiedy destylarnia, której whisky wykorzystujecie w kupażu, zostaje zamknięta? Nie dzieje się to często. W Szkocji jest ok. 100 destylarni i funkcjonują one raczej bez zakłóceń. Jeżeli jednak coś takiego się zdarzy, to master distiller jest w stanie zastąpić w kupażu brakującą whisky inną, baz zmiany smaku. W naszych blendach korzystamy z produktów ok. 50 destylarni, ale w razie czego możemy też sięgnąć po inne. Pana wizyta w Polsce jest związana przede wszystkim z wprowadzeniem Ballantine’s aged 12 years. Co ciekawego jest w tym produkcie? Ballantine’s 12 był na światowym rynku od lat 60. Stwierdziliśmy jednak, że musimy nieco odświeżyć jego wizerunek. Teraz opakowanie jest bardziej współczesne, świetnie wygląda w klubie, w barze,

9


20.6.2008

21:46

Page 12

style

cool

trendy

12-19_MM Style_Trendy:MM Style

12

sławek blaszewski małgorzata karpiuk fot.: east news/ zeppelin

ONA: W klaszycznej elegancji zauważamy wyraźny zwrot nie tylko w stronę jasnych kolorów, w szczególności do bieli, ale również tendencję do pewnego złamania formuły klasycznego kostiumu. Interesującą propozycją są spodenki, ale tylko te do kolan z myślą o kobietach każdej figury, i to w zestawieniu z krótką elegancką marynarką czy też trochę odważniej z marynarką o kroju militarnym czy też ramoneski. Jest to swoistą kontynuacją pewnej mody na rockowo-punkowe detale, którą obserwujemy już od jakiegoś czasu, a której elementy bardzo wyraźnie wdarły się też na salony. Powracające powoli, ale jednak zdecydowanie szerokie spodnie i bryczesy oraz kolorowe zestawienia to kolejne sposoby na nadanie nowej jakości klasycznemu wizerunkowi i trochę większej swobody, jednocześnie zachowując jego charakter. Nie zapominajmy też o nieśmiertelnym kardiganie, który świetnie łączy elegancję z wygodą. Główna zasada jest taka, aby nie bać się przełamywania formalnego wizerunku trochę niestandardowymi elementami.

letnia swoboda lato to czas, gdy bardziej patrzymy w stronę czasu wolnego aniżeli tego w pracy, więc nasze sugestie też będą bardziej wakacyjne. Jest ciepło, więc kurtki, marynarki i swetry nosimy tylko wtedy, gdy wymaga tego sytuacja – w chłodne wieczory lub w bardziej formalnych okolicznościach. Zdecydowaliśmy się skupić na trzech aspektach: wieczorze, weekendzie bądź dłuższym wakacyjnym wyjeździe i czymś totalnie swobodnym, co założymy na wakacjach gdzieś daleko, choć odważniejsze osoby użyją tego także w miejskiej dżungli.

Osobom, które z jednej strony muszą spełniać pewne kryteria kodu formalnego, ale jednocześnie chcą nadać wizerunkowi trochę ekstrawagancji, projektanci sugerują łączenie jednej eleganckiej części garderoby z drugą nieformalną bądź zestawienie elementów wywodzących się z tej samej „szafy” jednak projektowanych w sposób niebanalny, ale zawsze ze szlachetnych materiałów, co na pewno zadowoli nawet tych najbardziej wymagających. Kobietom odważnym projektanci proponują całkowite szaleństwo. Zasada: im więcej, tym lepiej, w tym przypadku wpisuje się w kanon dobrego gustu oraz wyjątkowego, niestandardowego wyczucia formy i ogólnej kompozycji. Nie ma tu zasad, które można by łamać, więc nie ma też ograniczeń, do których należałoby się stosować, jak barwa, krój czy też faktura materiału, jednocześnie jest to styl


12-19_MM Style_Trendy:MM Style

1

2

20.6.2008

21:47

Page 13

1

Vivienne Westwood

2

Alexander McQueen

13


12-19_MM Style_Trendy:MM Style

20.6.2008

21:48

Page 16

ona

2

wieczór w letni wieczór osoby klasyczne namawiam do zwiewnych, lejących materii. Atuty figury możemy podkreślić paskiem. Na chłód najlepszy będzie uniwersalny prochowiec. Miłośniczki bardziej radykalnego wyglądu bazującego na estetyce rockowej lub punkowej skłonią się ku wielowarstwowym szyfonowym sukienkom, oczywiście w towarzystwie charakternej kurtki skórzanej. Osoby gustujące w przerysowanych formach mogą zaryzykować coś niebanalnego.

1

style

cool

3

16

1

Junya Watanabe

2

Lanvin

3

CNC by Costume National


12-19_MM Style_Trendy:MM Style

20.6.2008

21:49

Page 17

1

on

weekend panom również proponuję stonowaną kolorystykę, bo to czas relaksu i ucieczki od codziennej gonitwy. Materiały lekkie i lejące – bawełna, len, dzianiny. Nie ma tu nic przesadnie wyrafinowanego, ale kolory, forma i zestawienia elementów są typowe dla tego sezonu. Buty noszone bez skarpetek – kryte lub będące hitem sezonu rzymianki, czyli sandały ponad kostkę,. Do tego wszystkie formy spodni. Długie koniecznie podwinięte, a krótkie wąskie i eleganckie lub luźniejsze sportowe. Góra w zależności od charakteru dnia – prosty long-sleave lub T-shirt bądź bardziej wyrafinowana wersja z kamizelką i lekkim szalem albo lniana swobodnie noszona marynarka.

2

1

Z Zegna

2

Lindeberg

3

DKNY

3

17


20-23_MM Style_stylowi:MM Style

20.6.2008

22:26

Page 20

monika jaruzelska

20

fot. Agencja DeltaOne/Daniel Raczyński

style

cool

przez osiem lat prowadziła dział mody i stylizacji w „Twoim Stylu”. W latach 2001-2006 była wiceprezesem Deni Cler i dyrektorem artystycznym firmy jubilerskiej W. Kruk. Obecnie wspólnie z instytutem mody Polimoda z Florencji prowadzi szkołę stylu (www.szkolastylu.pl). W międzyczasie organizuje szkolenia dla kobiet i współpracuje z miesięcznikiem „Elle”. W wolnych chwilach, których z racji intensywnego życia ma niewiele, pasjonatka literatury.


20-23_MM Style_stylowi:MM Style

20.6.2008

22:27

Page 21

wygląd jest częścią naszej wizytówki Jest Pani jedną z pierwszych, o ile nie pierwszą osobą w Polsce, która zaczynała zajmować się stylizacją. Jak wyglądały początki? Trudno było o tyle, że nie mieliśmy doświadczenia. Ale były to lata 90. Trudno było wypożyczyć rzeczy ze sklepów, które niechętnie dawały ubrania, ponieważ nie znały takiej procedury. Nie było wtedy w Polsce tylu sklepów i kolekcji. Cykl wydawniczy był zupełnie inny – w lipcu robiliśmy grudniowy numer świąteczny, więc trzeba było się nieźle nagimnastykować, żeby móc coś stworzyć. Ale był to czas o tyle łatwy, że było nas – stylistów – niewielu. Mała konkurencja, żadnych wzorów, mogliśmy się więc uczyć na własnych błędach. Dziś… Dziś własnych stylizacji robię już mniej. Bardziej skupiam się na działalności mojej szkoły, przeznaczonej głównie dla osób związanych z branżą modową: stylistów, projektantów, ludzi zajmujących się marketingiem modowym itd. Wykładają w niej m.in. profesorowie z Florencji oraz z włoskiej szkoły Polimody. Można powiedzieć, że w mniejszym lub większym stopniu szkoli Pani przyszłe pokolenia ludzi odpowiedzialnych za nasz wygląd. Jak istotny jest nasz wizerunek? Czy nam się to podoba, czy nie, wygląd zawsze ma ogromne znaczenie. Jest częścią naszej wizytówki. Wróćmy do Pani stylu. Czym się charakteryzuje? Mój styl określam jako dość ascetyczny. Nie rozstaję się z dżinsami, chyba że przychodzi lato, wtedy w grę wchodzą też sukienki jedwabne, najczęściej włoskich projektantów, ale staram się unikać falban, kwiatów, żywych kolorów. Moim znakiem rozpoznawczym mogłaby być stara biżuteria. Czy w Pani stylu zawsze królował wcześniej wspomniany ascetyzm? Mój styl przechodził ewolucje. Kiedy zaczęłam pracować jako stylistka, zachłysnęłam się modą. Interesowały mnie charakterystyczne i markowe rzeczy. Jeździłam na targi, pokazy mody i byłam łapczywa modowo. W tej chwili nastawiam się na to, aby czuć się wygodnie i wyglądać niepretensjonalnie. Wspomniała Pani o dżinsach, czy one mogą być strojem eleganckim? Myślę, że tak. Każda część garderoby może być synonimem elegancji, zależy jak jest noszona.

Nieodłącznym elementem dzisiejszej elegancji jest kontrolowana nonszalancja, nie pedanteria. Dzisiejsza moda woli fantazję. Styl tworzy człowiek, a nie ubranie. Jak przełamać codzienność ubrań, np. dżinsów? Przełamywanie stylu to kwestia doboru dodatków, czyli rzeczy, które będą się kojarzyły z czymś klasycznym, np. stara biżuteria, perły mogą tworzyć strój w dobrym guście. Kobieta, która chce wyglądać szczególnie atrakcyjnie, powinna włożyć buty na obcasach.

z moniką jaruzelską rozmawiała małgorzata karpiuk

Na jakie elementy garderoby kobiety powinny zwracać uwagę? Bycie dobrze ubranym stanowi całość. Nie jest dobrze, gdy któryś z elementów wybija się na plus albo na minus. Dobry strój to synchronizacja elementów. Jaki jest Pani ulubiony element garderoby, dodatek? Zdecydowanie kolczyki i torebki, które stały się dziś autonomicznymi bytami, dziełami sztuki. Wiemy, że diabeł tkwi w szczegółach. Czy ma to potwierdzenie w stylu klasycznym? W każdym stylu ma. Podstawa ubrania jest jak dobry wywar do zupy, który w zależności od przypraw – czyli dodatków – właśnie takiego nabiera smaku i wyrazu. Ceniony projektant? Mam kilku ulubionych projektantów, ale chyba wciąż najbardziej lubię projekty Alberty Feretti. Ona tak potrafi budować sylwetkę kobiecą, że to wygląda dobrze. Nie tworzy wzorów będących na ślepo w tendencjach, niesłużących urodzie. Robi ukłon w stronę przeszłości. Jaki jest styl kobiety XXI wieku? Każdej inny. Styl powinien tworzyć się indywidualnie, jesteśmy różni i różnie się ubieramy. Myślę, że szkoda, że uroda świata polega na pewnym braku różnorodności.

komentuje sławek blaszewski Klasyka gatunku aktywnej kobiety biznesu. Szlachetne stroje, uzupełnione dodatkami z historią. Tylko naśladować. Na Monice nawet dżinsy wyglądają elegancko, stąd wniosek, że wszystko trzeba umieć nosić i odpowiednio dobierać. Nie popada w ślepą fascynację trendami. Potrafiła zbudować swój indywidualny styl, który wykuwał się przez lata doświadczeń w świecie mody. Teraz dzieli się wiedzą i doświadczeniem w swojej szkole.

21


20-23_MM Style_stylowi:MM Style

6/21/08

1:23 AM

Page 22

robert serek

22

fot. Agencja DeltaOne/Daniel Raczyński

style

cool

jak sam pisze, „urodzony w 1974 r. dusigrosz zwany centusiem krakowskim”, bo urodził się w grodzie Kraka. W 1993 r. przeprowadził się do Warszawy, żeby na studiach oddać się niesieniu kaganka oświaty w dziedzinie zwanej statystyką. W 2003 r. zawitał do siedziby Comme des Garcons przy placu Vendôme 16 w Paryżu. Od 2004 r. zajmuje się ubraniową partyzantką w różnych dziwnych miejscach. Pod mostem, u szklarza, w fabryce past do butów czy w warzywniaku. Od początku istnienia w kolegium redakcyjnym magazynu o modzie „A4”, aż do końca 2007 r. Obecnie właściciel Warszawskiej Nike, jedynego sklepu ze snikersami Nike w Polsce. Niedługo otwiera trzeci sklep w Warszawie.


20-23_MM Style_stylowi:MM Style

20.6.2008

22:27

Page 23

zajmuję się ubraniową partyzantką Kiedy zaczęła się Twoja historia z modą? Czy były ku temu jakieś bodźce?

Jak ważne jest dla Ciebie zdanie innych, jeśli chodzi o Twój strój?

Ciotka robiła na drutach, tata szył spodnie na maszynie, babcia szyła spodnie na maszynie, brat babci szył i do tej pory szyje garnitury w małym miasteczku. Pierwszym poważniejszym spotkaniem z modą był roczny wyjazd na stypendium doktoranckie do Barcelony, gdzie zaprzyjaźniałem się ze sprzedawcami i z właścicielami butików. Był 2003 r., nie tak dawno, ale wracając do Warszawy, miałem wrażenie, że wracam na pustynię. Jedynymi lepszymi markami były Benneton, Sisley i Diesel. Postanowiłem otworzyć butik, w którym sam mógłbym się ubrać. Potem były wyjazdy do Mediolanu, Paryża i Londynu. Powstał magazyn „A4”, czyli dziennikarstwo modowe, które mnie dotknęło.

W ogóle nie jest dla mnie ważne, choć miło usłyszeć komplement albo krytykę.

Comme des Garçons? Kiedy zostałem szefem działu mody w „A4”, CdG otwierało w Europie Guerrilla Stores. Skontaktowałem się z nimi, a oni odesłali mi faks z propozycją współpracy. Czym się charakteryzuje twój styl? Brakiem konwenansów. Modą alternatywną. Mam tak poukładane w głowie i taką mam estetykę, że wolę ubrać się np. w płaszcz, na który może ktoś zwróci uwagę, bo jest w stylu kloszarda, aniżeli taki, który w normalnym mniemaniu jest dobrze skrojony itd. To jest moja estetyka, wychodzi z wnętrza. Ten strój zwraca uwagę i trochę mi to przeszkadza, a trochę pomaga. A garnitur? Pewnie jeden czy dwa w swoim życiu będę miał, jak do tego dorosnę. Twoja garderoba? Wszystkie rzeczy, które mam, są w jakiś sposób ponadczasowe, więc każdy nowy zakup ją powiększa.

Czy każdy, kto się ciekawie ubiera, marzy o projektowaniu? Nie, na pewno nie. Kiedyś może się zastanawiałem, ale nie marzyłem. Pamiętam, że tata szył mi spodnie według mojego pomysłu, ale było to chyba bardziej podyktowane tym, że nie było gdzie kupić fajnych spodni. Projektowanie w Polsce jest w ogóle ciężkim zawodem, który nie ma przełożenia rynkowego. Moim zdaniem projektowanie to nie sztuka, to normalny wyuczony zawód. Niektóre kreacje umieściłbym jednak w muzeum – czyli moda może być sztuką.

z robertem serkiem rozmawiała małgorzata karpiuk

Co doradziłbyś osobie, która chciałaby zmienić wygląd na bardziej indywidualny? Złota rada? Złota rada? Złote trampki… Myślę, że wystarczy mieć jeden pokręcony element garderoby, typu niebanalna marynarka czy kurtka, i to wystarczy. Ja osobiście uwielbiam T-shirty. Polecam te z ciekawymi nadrukami. Styl którego miasta najbardziej Cię inspiruje? Tokio. Istnieje tam wielka różnorodność. Nikt nikogo nie ocenia. Ludzie potrafią spędzić godziny na dopracowywaniu szczegółów stroju lub nie przejmować się wyglądem. Polak potrafi dobrze zjeść i wydać kilkaset złotych na kolację, ale kiedy już mu przyjdzie robić zakupy, to tych kilkuset złotych wydać nie umie. Zgodzisz się z określeniem „przedstawiciel wielkiego miasta”? Jeśli Warszawa jest… Powiedzmy, że się zgodzę, bo coś w tym moim podejściu do życia jest, że wolę mieszkać w dużym mieście, do tego w centrum.

Prowadziłeś wykłady ze statystyki. Czy zmieniłeś styl na poważniejszy, by wyglądać bardziej wiarygodnie? Chyba byłem wtedy mniej wiarygodny niż teraz, bo miałem kolorowe włosy. Natomiast wyróżniłam się na tle innych ćwiczeniowców i to było moja wizytówka. Czy istnieje dla Ciebie pojęcie „za dużo”? Istnieje, choć trudno znaleźć mi tego przykład. Wiem, że panie potrafią czasem przesadzić, ale „za dużo”, jeśli mowa o warstwach, na pewno nie istnieje. Strój na cebulkę, co w naszym klimacie jest nieuniknione, jest dla mnie szczególnie fajnym rozwiązaniem.

komentuje sławek blaszewski Zawsze interesująco ubrany, jego wizerunkiem nie sposób się znudzić, intryguje i inspiruje. Nazwałbym to stylem ekskluzywnego lumpa. Bez oporów łączy wszystko ze wszystkim, to tak jakby z zamkniętymi oczami wyjmować rzeczy z szafy, komponując je z pozorną nonszalancją i wrodzonym talentem. Jest to zarówno miszmasz form, jak i kolorów, ale wszystko świetnej jakości. Efekt niebanalny i wart naśladowania. Jego pasja do kreowania swojego wizerunku doprowadziła do pomysłu otwarcia butików ciuchowych, z czego zysk dla miłośników takiej mody.

23


38-39_MM Style_Nowakowski:MM Style

20.6.2008

22:02

Page 38

heavy metal

38

fot. Archiwum zespołu

style

cashflow

będę grać jeszcze długo


38-39_MM Style_Nowakowski:MM Style

20.6.2008

22:02

Page 39

gramy przede wszystkim dla siebie. to jest fizjologiczna potrzeba – mówi paweł nowakowski, lider hardrockowego zespołu lessdress, właściciel agencji reklamowej grandes kochonos.

Ten gatunek muzyczny ma wielu fanów. Kiedy niedawno koncertowała Metallica, na występ przyszło 60 tys. widzów. Wydawałoby się, że drzwi do grania heavy metalu są otwarte. Problem polega na tym, że Polacy nie ufają Polakom, którzy tworzą taką muzykę. Wolą dostać ją z Ameryki czy Anglii. W przypadku naszego zespołu dodatkowym kłopotem jest język. Nagrywamy wyłącznie po angielsku. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że całą młodość spędziłem w Anglii i angielski jest moim naturalnym językiem. Poza tym to w Anglii zakochałem się w rock and rollu. W latach 80. występował Pan z pierwszym zespołem na różnych scenach, również tej najważniejszej dla polskiego rocka – w Jarocinie. Jak wtedy byliście przyjmowani? To były czasy politycznego zaangażowania muzyki. Ten nurt akceptowała też publiczność. My byliśmy z innej planety. W latach 80. z heavy metalu przeszliśmy na coś bardziej przystępnego, a tutaj wszyscy grali nieprzystępnie – „zimne fale”, „nowe fale”. Tu były kapele mroczne, muzyka niosła przekaz duchowy. To, co graliśmy, było „pod włos”. Nie dążyliśmy do jakiegoś zespolenia z branżą. Byliśmy więc trochę z boku. Z boku stawiała nas i forma muzyczna, i filozofia. Jednak nie cierpieliśmy z powodu tego, że traktowano nas jak odmieńców. To nam się nawet podobało. Pamiętam koncert na imprezie trashmetalowej, kiedy widownia odwróciła się do nas plecami. Mimo to graliśmy dalej. Sporo osób w trakcie odwróciło się i słuchało nas. W rezultacie zagraliśmy jeden z najlepszych koncertów. Skoro długo mieliście pod górę, to dla kogo graliście i dla kogo gracie teraz? Przede wszystkim dla siebie. Jest to fizjologiczna potrzeba grania. Czasami gramy koncerty, ale niezbyt często. Stąd też mamy ksywkę „leniwi”. Ale też trzeba wiedzieć, że nie ma zbyt wielu miejsc, które przyjmowałyby z otwartymi ramionami takie zespoły jak my. W Polsce nie wytwarzamy specjalnie bogatej kultury rockowej. Mamy kilka uznanych zespołów. Etatową kapelą jest Perfect. Reszta musi szukać swojego miejsca i fanów. Lessdress koncertuje średnio raz na pół roku. Selekcjonujemy miejsca, w których występujemy, i starannie się przygotowujemy. Dlatego nie mieliśmy ostatnio złych występów.

Nagraliście już trzy płyty? Kto ich słucha? Mam nadzieję, że wszyscy, którzy lubią rocka. Świat się globalizuje i tak naprawdę nie ma znaczenia to, gdzie się mieszka i nagrywa. Dzięki internetowi wszystko jest możliwe. Niedawno otrzymałem informację, że nasza pierwsza płyta „Dumblondes” zostanie wydana w Australii. Znalazła się grupa ludzi, którzy uznali, że materiał na niej zebrany jest strawny i wart odgrzania. Jakie są Pana wzorce muzyczne? Najgłębsze korzenie sięgają Deep Purple, Black Sabbath. Załapałem się na końcowy okres świetności tych zespołów, ale byłem nimi zafascynowany. Największe emocje towarzyszyły mi, kiedy słuchałem AC/CD. Płytę „Highway to Hell” traktowałem jak misterium. Od tego czasu AC/DC było najważniejsze. To są bogowie, ale inspiruje mnie prawie wszystko. Ostatnio dużo słuchałem muzyki afrykańskiej. Nie naśladuję nikogo, ale słucham i podglądam wielu. Wydaliście już trzecią płytę „Sugarfree”. Jak rodzi się pomysł na płytę? Najczęściej wtedy, kiedy głowa wolna jest od innych spraw, np. podczas spaceru z psem. To czas, kiedy coś robi się mechanicznie i można pomyśleć o melodiach, o konstrukcjach piosenek, a potem trzeba to zanieść na próbę i zagrać. Nasze kolejne albumy nie stanowią jednego konceptu, nie są kontynuacją poprzedniego. Spójny jest materiał na jednej płycie, ale muzyka jest inna i odzwierciedla wszystko to, co dzieje się w danym momencie w obrębie gatunku i w muzyce w ogóle.

fot. Archiwum zespołu

Heavy metal i hard rock nie są łatwe w odbiorze. Czy w Polsce jest klimat do tworzenia takiej muzyki?

lessdress paweł nowakowski gitara + wokal krzysztof faliński gitara marcin kurbiel bass arek nosarzewski perkusja dyskografia: 1991 – „dumblondes” 1993 – „love industry” 2007 – „sugarfree”

A jak wraca Pan do dwóch wcześniejszych płyt, to co Pan myśli? Australijska przygoda zmusiła mnie do przesłuchania pierwszej płyty. I byłem zaskoczony, że jest to strawne. Nie nie miałem poczucia, że to, co kiedyś robiłem, kompletnie nie nadaje się dziś do słuchania. Pod tą muzyką podpisywałbym się nadal. Muzyka zawsze zajmowała wysoką pozycję w Pana życiu? To się zmieniało. Gdybym mógł, to pewnie byłbym zawodowym piłkarzem lub np. filmowcem. Jak studiowałem na ASP, więcej czasu niż muzyka zajmowało mi rysowanie. Potem zawodowa działalność w reklamie. Granie zeszło na boczny tor. Dwa lata temu spotkaliśmy się ponownie, bo tego potrzebowaliśmy. I tak zostanie. Rozmawiała: Mira Ignatowicz

39


20.6.2008

22:29

Page 40

fot. Jacek Poremba

40-41_MM Style_Ulewicz_v2:MM Style

jeźdźcy tęczy

i latynoska ikona,

czyli

Prince of Dreistadt

style

chillout

poleca na lato.............

40


40-41_MM Style_Ulewicz_v2:MM Style

20.6.2008

22:29

Page 41

o

d jakiegoś czasu moich uszu i odtwarzacza nie opuszczają dwie płyty, które może nie są kamieniami milowymi w historii muzyki rozrywkowej ani nie doprowadzą do rewolucji w show-biznesie, ale dzięki nim świat wydaje się piękniejszy, nabiera się większego dystansu do rzeczywistości, łatwiej zmaga z bólem egzystencji. No i utwierdzam się przy okazji w przekonaniu o własnym wyrafinowanym guście muzycznym, co poprawia moje samopoczucie. Pierwsza propozycja to fenomenalna debiutancka płyta duńskiego żeńskiego duetu JaConfetti „The Rainbow Express” (Sony BMG). Mieniące się Jeźdźcami Tęczy Yvonne Coco, czyli Josephine Philip, i Ella Mau – Anne Trolle, zabierają nas w niesamowicie kolorową i dowcipną podróż audialną po przeróżnych stylach muzycznych, podlaną dużym dystansem, humorem, pomysłowością i talentem. Dziewczyny z lekkością przerzucają się reggae, electro, drum and bassem, hip-hopem jak confetti właśnie, a co najzabawniejsze – słychać w tym jeszcze bardzo wyraźnie rytmy i aranżacje o proweniencji stricte bałkańskiej, co wprowadza słuchacza nie tyle w osłupienie, ile w ekstatyczną radość. Pobrzmiewają tu stylistyczne nawiązania i echa Moloko i Deee-Lite, Peaches i Puppini Sisters, co samo w sobie jest już piorunującym osiągnięciem. To tak jakby Alicja z Krainy Czarów w towarzystwie magicznych jelonków i misiów koala w trampkach napiła się lekko „kwaskowej” oranżady oczywiście w różowym kolorze i wraz z Yvonne Coco i Ellą Mau oraz ww. zespołami znalazła się na serbsko-chorwackim weselu, które odbywa się w wesołym miasteczku. Udajcie się wraz z nimi w podróż tym tęczowym ekspresem. Sergio Mendesa nikomu przedstawiać nie trzeba. Przypomnę tylko, że ten brazylijski pianista, kompozytor, aranżer i producent

........

z kręgu jazzu, samby i bossa novy na rynku muzycznym istnieje od 1961 roku, ma na koncie kilkadziesiąt znakomitych płyt i współpracował m.in. z takimi osobowościami, jak mistrz bossa novy Antonio Carlos Jobim, Herb Alpert czy Canonnball Adderley. Już poprzednią płytą „Timeless” wydaną w 2006 r., którą Mendes wyprodukował przy pomocy niejakiego Will.i.ama z Black Eyed Peas, panowie udowodnili, że bossa nova i samba doskonale znoszą alianse z neo soulem i hip-hopem. Na najnowszym albumie „Encanto” (Universal) Mendes poszedł za ciosem i z sukcesem przyrządził uroczą, oczywiście udaną, bezpretensjonalną, bardzo taneczną kompilację brazylijskich standardów („Aqua de beber”, „Waters of March”, „Somewhere in the hills”) z nowymi kompozycjami. I podobnie jak przy „Timeless”, gdzie zagościły takie osobistości, jak: Stevie Wonder, Erykah Badu, Jill Scott i Justin Timberlake, tak i tu wokalnie i producencko udzielał się Will.i.am oraz międzynarodowa plejada znakomitych gości, np.: Natalie Cole, Ledisi, Marie Daulne z zespołu Zap Mama, Herba Alperta, Kolumbijczyka Juanesa czy byłą wokalistkę Brand New Heavies Siedah Garrett i żonę Mendesa Gracinhę Leporace. Nie zabrakło na „Encanto” Fergie ze ww. formacji Black Eyed Peas, za którą nie przepadam, ale muszę przyznać, że jej wersja przeboju Burta Bacharacha „The look of love”, którą Sergio Mendes po raz pierwszy nagrał w rytmie bossa novy w 1968 r., jest energetyczna, seksowna i rozbuja każdą imprezę. „Encanto” to świetna propozycja na lato i nie tylko. A z polskiego poletka dwie krótkie informacje. Pierwsza – o nowej płycie Maryli Rodowicz z przyczyn oczywistych nie wspomnę, a druga to to, że pewna młoda aktoreczka na szczęście nie wygrała pewnego programu rozrywkowego i na szczęście nie ukaże się jej przez nikogo nieoczekiwana płyta.

maciej ulewicz radio pin 102 fm

41


42-45_MM Style_Koncerty:MM Style

20.6.2008

22:11

Page 42

koncerty

na lato

42

fot. Alter Art

style

chillout

latem wszyscy gdzieś wyjeżdżamy. planując wyjazd, warto uwzględnić odbywające się latem koncerty gwiazd i festiwale.


20.6.2008

22:12

Page 43

fot. Alter Art

42-45_MM Style_Koncerty:MM Style

lipiec

sierpien 3-6.07

Roskilde Festival, Roskilde, Dania

www.roskildefestival.dk

zagrają m.in.: Radiohead,

My Bloody Valentine (reaktywowane), Slayer, Neil Young

4-19.07 Montreux Jazz Festival, Montreux, Szwajcaria

www.montreuxjazz.com

zagrają m.in.:

Quincy Jones, Etta James, Pharrell Williams i N.E.R.D.

6-27.07 Lucca Summer Festival, Lukka, Włochy

www.summer-festival.com

zagrają m.in.:

Alicia Keys, Sheryl Crow, Erykah Badu oraz Leonard Cohen

11-13.07 T in the Park, Lotnisko Balado, Szkocja

www.tinthepark.com

zagrają m.in.:

europa

Rage Against the Machine, R.E.M. i Amy Winehouse

17-20.07 Latitude, Henham Park, Suffolk, Anglia

www.latitudefestival.co.uk

Franz Ferdinand, Sigur Ros, Interpol i Grinderman Nicka Cave’a

zagrają m.in.:

24-25.07 Tom Waits, Grand Rex, Paryż, Francja

12-18.08 Sziget, Budapeszt, Węgry www.sziget.hu zagrają m.in.: Iron

Maiden, Sex Pistols, R.E.M., Alanis Morissette, Carl Cox

14-16.08 Pukkelpop, Hasselt-Kiewit, Belgia www.pukkelpop.be zagrają m.in.: Metallica,

Bloc Party, The Killers, The Flaming Lips, Tindersticks, The Breeders

16-17.08 V Festival, Hylands Park, Chelmsford oraz Weston Park, Staffordshire, Anglia www.vfestival.com zagrają m.in.: Alanis Morissette, Amy Winehouse, Stereophonics, Ian Brown, The Pogues, The Prodigy

22-24.08 Leeds/Reading Festival, Bramham Park, Leeds i Little Johns Farm, Reading, Anglia www.readingfestival.com oraz www.leedsfestival.com zagrają m.in.: Metallica, The Killers, Rage Against

the Machine, Queens of the Stone Age, Manic Street Preachers

23-24.08 Creamfields, Daresbury, Anglia www.creamfields.com zagrają m.in.: Fatboy

Slim, Paul Oakenfold, Paul van Dyk, Pete Tong, Kasabian, Ian Brown

28.08 Madonna, Stadion Olimpijski, Berlin, Niemcy www.kartenhaus.de

www.ticketmaster.fnacspectacles.com

43


50-54_MM Style_Sesja:MM Style

20.6.2008

22:33

Page 50

sport style

chillout

w dobrym

50


50-54_MM Style_Sesja:MM Style

20.6.2008

22:34

Page 51

świetle

51


style

chillout

50-54_MM Style_Sesja:MM Style

52

20.6.2008

22:35

Page 52


50-54_MM Style_Sesja:MM Style

20.6.2008

22:35

Page 53

53


style

fun

58-61_MM Style_KiteSurfing:MM Style

58

20.6.2008

22:39

Page 58


58-61_MM Style_KiteSurfing:MM Style

20.6.2008

22:40

Page 59

o wyprawach kitesurfingowych i windsurfingowych opowiada łukasz „xiążę” ceran, mistrz polski w kitesurfingu 2006, wielokrotny medalista mistrzostw polski w windsurfingu, zawodnik diverse extreme team, skywalker, eclipse, dakine, właściciel szkoły xtremekite academy.

fot. Tomasz Weber

– silne

59


64-65_MM Style_Finlandia_V2:MM Style

1

style

fun

2

64

20.6.2008

22:54

Page 64


64-65_MM Style_Finlandia_V2:MM Style

20.6.2008

22:55

Page 65

biała noc w warszawie 6 czerwca 2008 r. na terenie Wyścigów Konnych Służewiec w Warszawie 3

odbyła się piąta już impreza z cyklu Finlandia Midnight Sun. Kilkaset osób celebrowało początek białych nocy, czyli czas, kiedy na Dalekiej Północy po ciemnej zimie przychodzi lato, w trakcie którego słońce prawie nie zachodzi. Warszawska impreza zorganizowana została przez Finlandia Vodka i podzielona na dwie strefy – Pure Beginning, gdzie zagrał Incredible Disco Band (DJ Pook & WWW), oraz Pure Celebration z DJ Horym i formacją didżejską Defucted na czele. Gwiazdą wieczoru był niewątpliwie Smolik wraz z zaproszonymi przyjaciółmi: Miką Urbaniak, Arturem Rojkiem, Pauliną Przybysz, Anią Dąbrowską, Kasią Kurzewską oraz Squbassem. Dzięki temu, że w Warszawie białe noce nie występują, goście mogli podziwiać pokaz sztucznych ogni oraz kolorowe iluminacje fontann. Kulminacyjnym momentem nocy było zapalenie ogromnego, ponad 20-metrowego słońca. Goście, wśród których znaleźli się m.in.: Michael Moritz, Michał Koterski, Rafał Mohr, Lidia Popiel, Krzysztof „Diablo” Włodarczyk, Patrycja Woy-Wojciechowska, Katarzyna Klich, Anna Korcz, Weronika Książkiewicz oraz wielu innych, bawili się do białego rana.

5

1

Michał Piróg poprowadził konkurs, którego zwycięzca pojedzie na imprezę do Finlandii

2

W gorących rytmach bawili się: Anna Popek, dziennikarka, oraz Rinke Rooyens, producent telewizyjny

3

Aktorzy Magda Schejbal oraz Marek Włodarczyk komentowali tańce przyjaciół

4

Wśród gości pojawił się redaktor Piotr Najsztub

5

Gwiazda wieczoru Smolik wraz z zespołem

fot. Finlandia

4

65


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.