S4s 03 ost caly standard

Page 1

Lublin Nr 3 Styczeń 2010 r. czasopismo studenckie ISSN 2081-0326 gazeta bezpłatna

Trzech takich co...

Co w numerze:

Fot. Krystian Paździor

Studenci to jednorodna wiekowo, a zarazem bardzo zróżnicowana rytualnie grupa. A sesja to z kolei okres, w którym te różnice są najlepiej widoczne. Przed wami trzy skrajne gatunki studentów: nadgorliwych, słomianych i luzaków. Może wśród nich odnajdziecie siebie. 2 tygodnie przed sesją Nadgorliwy rozpisuje wszystkie terminy, rozplanowuje czas nauki, eliminuje zbędne czynności jak imprezy, szkolenia, spotkania i koncentruje się na celu. Sesja to jego obsesja. Ale on nie tylko planuje, on siada i się uczy – namiętnie, aczkolwiek trzymając się dokładnie swojego planu. Słomiany. Początkowo można ten przypadek pomylić z nadgorliwym. Solennie obiecał sobie po poprzedniej sesji, że tym razem będzie inaczej i... nauczy się wcześniej. W związku z tym planuje godziny nauki, obiecuje sobie, że w trakcie tej sesji żadnej siatkówki/ urodzin kolegi / imprezy w pokoju obok / bilardu z kolegami/ zakupów z koleżankami i tak dalej. Składa przysięgę, że nic nie odciągnie go od nauki, ale jeszcze przecież 14 dni, więc można zacząć od jutra. Luzak – Dwa tygodnie? Dla niego to jeszcze za wcześnie, żeby się uczyć. – Przecież przez ten czas do egzaminu wszystko zapomnę – mówi i rzuca się w wir codziennych obowiązków studenckich: spotkanie, impreza, spanie, spotkanie, impreza, spanie...

1 tydzień przed sesją Nadgorliwiec jeszcze bardziej siedzi w książkach. Zachowuje się normalnie, jeśli wszystko idzie zgodnie z planem. Gorzej, jeśli nie wyrabia się z materiałem, bo zaplanował zbyt dużo lub pojawiły się jakieś nieprzewidziane okoliczności, np.chory współlokator, którego trzeba zawieźć na pogotowie, bo nic bardziej błahego nie może go oderwać od książek. Wtedy stopniowo podnosi mu się poziom adrenaliny, wzrasta spożycie kawy oraz innych środków pobudzających. Rozpoczynają się też coraz dłuższe konsultacje telefoniczne z osobnikami tego samego gatunku. Słomiany przez ostatnie 7 codziennie obiecywał sobie, że od jutra już się bierze do nauki, ale jak może ominąć wyjście na łyżwy ze znajomymi, no i ten koncert ulubionego zespołu i ... tak ciągle. Zaczyna jednak zdawać sobie sprawę, że to już tylko 7 dni, więc przyrzeka, że od jutra to już wyłącznie nauka… Luzak – 7 dni? No to kiedy te egzaminy? Z czego? 3 dni przed sesją Nadgorliwiec jest już lekko przepracowany, ale za to ma poukładane. Jeszcze bardziej intensyfikuje naukę, skracając godziny spania i ograniczając wychodzenie z pokoju tylko do bezwzględnie ko-

niecznych czynności, najczęściej fizjologicznych. Wszystko zaplanował, więc zapas kawy też ma dawno przygotowany. Teraz sesja to nie tylko jego obsesja, ale całe życie. Słomiany w końcu zaczyna się kręcić koło książek: gromadzi notatki, układa, przekłada, ale przecież umówił sobie kontrolną wizytę u dentysty, no i film 3D wchodzi do kina. Coś tam zagląda, ale przecież w poprzedniej sesji nie uczył się tyle i dał radę, to teraz też sobie poradzi. Luzak zaczyna krążyć i zastanawiać się, od kogo by tu pożyczyć dobre notatki. Inne osobniki obierają też taktykę okupowania punktu ksero – Kserujesz coś na egzamin? To ja też chce – tym sposobem gromadząc tony kserówek i nie mają bladego pojęcia, co się na nich znajduje. 1 dzień przed sesją Nadgorliwy uczy się przez cały dzień. Ogranicza już jednak kawę. Konsultuje wątpliwości z innymi nadgorliwymi już nie tylko telefonicznie, ale na uczelni lub w czyimś mieszkaniu, aby wyjaśnić wątpliwości. Odprasowuje gajerek/kieckę i idzie wcześniej spać. Dokończenie na str. 8

Sesja! Uwaga! Ratunku! Pomocy!

Do pierwszego egzaminu zostało dwa dni, a w głowie pustka. Wtedy to zaczyna się prawdziwa walka o przetrwanie na studiach. Same skserowane od koleżanki notatki, pożyczone książki i skrypt od wykładowcy nie wystarczą. Czemu? Ponieważ, jak przyznaje lwia część braci studenckiej, trzeba to wszystko połknąć za nocdwie! Więc... Wspomagamy się więc „potrójną dawką kawy”, czekoladą, jak to robi Karolina, studentka dzienni-

karstwa KUL. Albo kupujemy Plusssz: – To są witaminy w tabletkach rozpuszczalnych – mówi Dominika, studentka politologii. Ogólnie wzmacniają odporność, układ nerwowy, szczególnie mocno atakowany w sesji. W internecie na fo-rum studentów medycyny padło pytanie: „Jak się uczycie? Macie jakieś dob-re sprawdzone sposoby na zwiększenie efektywności?”. A oto odpowiedź jednego „pilFot. Krystian Paździor nego” studenta: „Plusssz Active plus preparat Sesja (w aptece), [uczę się – L.B.] 3 godzinki dziennie...” Ciekawie, co w takim przypadku polecają farmaceuci? Tu na nas czeka cały komplet propozycji, od najbardziej znanych, takich jak wspomniany już Plusssz Active, po środki mocniejsze i droższe. Są to m.in. lecytyna, Logiq (wcześniejsza nazwa Super IQ) oraz preparat, który nawet ma nazwę mówiącą sama za siebie – Sesja. Tarcza umysłowa, która, jak obiecują

Rozmowa z satyrykiem Marcinem Dańcem – o przyszłości polskich studentów, optymizmie szansach Polski na pokonanie Brazylii. Str. 3.

znawcy medycyny i chemii, uchroni od oblania nawet najbardziej trudnego egzaminu. Pojawił się na rynku aptecznym środek, który zwrócił na siebie szczególną uwagę sfrustrowanych uczących się. Nazywa się MB Active. Stosujący go relacjonują, że działa nawet skuteczniej niż Sesja. Uwaga: zawiera olejek z konopi indyjskiej oraz emblemat marihuany na opakowaniu. Z tego powodu na początku ubiegłego roku preparat był chwilowo wycofany z oferty i poddany badaniom na zawartość środków o działaniu narkotyzującym. Jednak już w lutym 2009 r. w odpowiedzi Marioli Dwornikowskiej, podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia czytamy: „(…)nasiona (ziarna) konopi siewnych (włóknistych), jak również nasiona konopi indyjskich (Cannabis sativa L.) nie zawierają składników psychoaktywnych”. Jak by nie było, należy uważnie czytać informację o jakimkolwiek preparacie i jego dawkowaniu, aby uniknąć niebezpieczeństwa uzależnienia. Zaliczenie semestru jest ważne, lecz zdrowie o wiele ważniejsze. Co łykać, decydujesz Ty. A może nie brać w ogóle?

Lilia Borhulewicz Patrz też sonda na str. 8

Stypendium może dzisiaj dostać każdy. Kryteria, które stawiają przed nami uczelnie oraz ministerstwo wcale nie są wygórowane. Wystarczy wiedzieć do kogo i po jaki typ stypendium zwrócić się. Str. 4 REKLAMA


nr 3 Styczeń 2010

Wzloty i upadki. ługo się zastanawiałem jaki dać tytuł i doszedłem do wniosku, że te dwa słowa najlepiej określają sytuację naszego czasopisma. Wielkim wyróżnieniem dla nas była nominacja mnie, jako redaktora naczelnego oraz mojego zastępcę Emila Pieleckiego do prestiżowej nagrody Dziennikarz Roku 2009 przyznawanej przez miesięcznik Press. Nominowani zostaliśmy przez Informacyjną Agencję Radiową – za profesjonalne stworzenie nowego projektu medialnego Students4Students. Cieszę się bardzo z tego, że nasza praca jest doceniana, ale to nie tylko nasza zasługa. Także Wasza, drodzy Czytelnicy. To dla Was powstało to niezależne czasopismo. Teraz czas na upadki. Stałym problemem jest finansowanie Students4Students. Jak wiecie, utrzymujemy się tylko z reklam, a w dobie kryzysu

D

jest to trudny temat. Wiele robimy w tym kierunku, by było ich więcej. Liczymy też, że znajdą się firmy lub ludzie dobrej woli, którzy pomogą nam wyjść ze złej sytuacji materialnej. Na razie jednak nie składamy broni i – nadal pełni zapału i nadziei – wydajemy kolejny numer. Czynimy to wprawdzie z lekkim opóźnieniem, za które serdecznie przepraszam, ale myślę że powody, o których wspomniałem wyżej, zrozumiecie. Liczę, że i w tym numerze każdy znajdzie coś dla siebie. Wszelkie pytania i sugestie prosimy kierować na adres: redakcja@s4s.org.pl. Pozdrawiam serdecznie Paweł Polkowski Redaktor naczelny

REKLAMA

Czy Wiesz Kiedy Trenować i Rozwijać się? Pytanie (z tytułu) pół żartem pół serio. Lecz w jakimś sensie odzwierciedla ideę naszej działalności. Co konkretnie oznacza tytułowy skrót? Wojewódzki Klub Techniki i Racjonalizacji (WKTiR) dla przeciętnego Żaka – wróć!!! dla większości studentów nic nie mówiący skrót, a szkoda. W stowarzyszeniu (bo taka jest nasza forma prawna) zajmujemy się szeroko pojętymi szkoleniami. A dlaczego dla Studenta? Doskonale wiemy, że ideałem większości pracodawców jest 25 letni absolwent studiów wyższych, znający przynajmniej dwa języki obce, z kilkuletnim doświadczeniem w branży. Warunki nie do spełnienia, ale..., czemu nie dążyć do przekroczenia tej granicy? Pamiętajmy, że każdy ma prawo, ba! obowiązek decydować o swojej edukacji. Biorąc przykład tak bardzo lubianego Pana Kowalskiego. Czy on wie co będzie chciał robić po studiach? Jestem pewna w 99%, że nie!!! Co więcej, w zawodzie wyuczonym będzie pracować 10-20% absolwentów. WKTiR stara się wyjść naprzeciw potrzebom rynku. Jak? Organizując szereg szkoleń pozwalających zdobyć wiedzę teoretyczną i praktyczną w bardzo szerokim zakresie, np. kurs kierowców wózków jezdniowych, po którym jest możliwość otrzymania zaświadczenia po angielsku (oferta promocyjna dla Studentów). Proponujemy również kursy na urządzenia takie jak: podesty, żurawie przenośnych HDS, suwnice, wciągarki i wciągniki. Przy współpracy z Wyższą Inżynierską Szkołą Bezpieczeństwa i Organizacji Pracy w Radomiu organizujemy studia podyplomowe BEZPIECZEŃSTWO I HIGIENA PRACY. Adresowane one są do absolwentów szkół wyższych, któ-

rzy chcą zdobyć nowe kwalifikacje zawodowe (możliwość pokrycia kosztów przez Urzędy Pracy). Aktualnie na topie jest szkolenie z zakresu AUTOPREZENTACJI, którego głównym celem jest nabycie umiejętności prezentowania siebie jak również kształtowania swojego wizerunku, by inni postrzegali nas w pozytywny sposób. Pomysł na biznes, czyli założenie własnej działalności gospodarczej może okazać się sposobem na uzyskiwanie stałych dochodów. Niestety, własna firma potrzebuje na start zastrzyku gotówki. Przyjdź, a podpowiemy jak uruchomić własny biznes oraz jakie przeszkody pokonać, aby pozyskać fundusze unijne. To jednak nie wszystko. WKTiR jest w stanie zorganizować każdy kurs i szkolenie. Wystarczy tylko podać konkretny temat, utworzyć kilkunastoosobową grupę chętnych ...i gotowe! W obecnych realiach magister, inżynier a nawet mgr inż. przed nazwiskiem nie są wystarczające, aby znaleźć satysfakcjonującą pracę. Wspomniany już wyżej Kowalski, czy studiuje dziennie, wieczorowo czy zaocznie, jak każdy człowiek, ma swoje potrzeby. Nie zawsze je może zaspokoić z kieszonkowego od rodziców lub zamożnej babci. Jaka może być na to recepta? Zainwestuj w siebie!!! Idź do przodu!!! Przyjdź na szkolenia! Niezbędne informacje można uzyskać na stronie internetowej www.wktir.pl oraz w naszej siedzibie przy ul. Szewskiej 4 w Lublinie.

Małgorzata Dyś

Chcesz do nas dołączyć? Napisz do nas: dziennikarze@s4s.org.pl

II

Sprostowania Redakcja ul.Szewska 4, 20-086 Lublin tel. 507 514 889, e-mail: redakcja@s4s.org.pl NAKŁAD: 25.000 egz. REDAKTOR NACZELNY: Paweł Polkowski ZASTĘPCA REDAKTORA NACZELNEGO DS.WYDANIA: Emil Pielecki SEKRETARZE REDAKCJI: Magdalena Osypiuk, Krystian Paździor RADA PROGRAMOWA: Paweł Chromcewicz, Piotr Wawrzeński, Tomasz Rakowski DYREKTOR DS. PROMOCJI I ROZWOJU: Michał Gajo DYREKTOR DS. REKLAMY: Krystian Mokijewski, tel. 515 554 931, e-mail: reklama@s4s.org.pl FOTOREPORTER: Maciek Krynica, Krystian Paździor ARTYSTA OD RYSUNKÓW: Paweł Cajgner DZIENNIKARZE: Kamila Więckowska, Paweł Wiater, Aleksandra Chruścik, Michał Chrzanowski, Lila Borhulewicz, Marek Pankiewicz, Bartosz Staszewski, Marzena Kondera, Mariusz Basaj, Grzegorz Myślicki, Karolina Bojarczuk, Bartosz Orłowski, Ewelina Lepionko, Dominika Osypanko, Alena Dubinina, Sandra Michalewska, Anna Mołodowiec, Krzysztof Bociurski, Grzegorz Chmielewski, Kacper Sulowski, Roman Wróbel, Anna Gajda, Magdalena Batóg, Barbara Mazurek, Magdalena Bednarz, Elżbieta Wolska, Ewa Gładzikowska, Michał Mazik, Damian Zakrzewski, Kamila Kruk, Honorata Szynkarek, Jakub Kwiatkowski, Ewelina Małek STRONA INTERNETOWA: www.s4s.org.pl WYDAWCA: Agencja Reklamowa ATL Polska, ul. Romera 24/24, 20-487 Lublin, tel. (081) 427 60 18, e-mail: info@atlpolska.com DRUK: Media Regionalne KOLPORTAŻ: MM Lublin SKŁAD I ŁAMANIE: Krystian Paździor

W naszej pracy redakcyjnej zdarzają się, niestety, potknięcia. Mam nadzieję, że będziecie nam je wybaczać, wszak to nasze dziennikarskie początki. Jeśli zbłądzimy, nie zamierzamy chować głowy w piasek. Przeciwnie – uważam, że do błędu trzeba się przyznać i – oczywiście – wyciągać wnioski na przyszłość. Stąd w dzisiejszym wydaniu dwa sprostowania-przeprosimy. Przepraszam Pana IRENEUSZA WYDRĘ, autora zdjęcia do artykułu „Pythonalia w Lubli-

REKLAMA

Students4Students poleca: Teatr i film: 1 lutego (poniedziałek), godz. 19. – Sala Widowiskowa ACK „Chatka Żaka” Scena Mistrzów – spektakl „Blackbird” autorstwa Davida Harrowera w reżyserii Grażyny Kani, występują Julia Kijowska i Adam Ferency 6 lutego(sobota), Art Studio ACK UMCS „Chatka Żaka” Scena Prapremier InVitro – Premiera: „Już się ciebie nie boję, Otello!„ Kolejne pokazy w dniach 7-8 lutego. Bilety na 7-8 lutego: 10 pln (studenckie) i 20 pln - do kupienia w kasie Centrum Kultury. Rezerwacja biletów: tel.: 081 53 603 21 16 – 20 lutego ”a millon difrent loves!?„ International queer film festival in lublin istnieje od 2006 roku jako projekt podejmujący problematykę tożsamości, płci i seksualności w kulturze audiowizualnej. Pokazy filmów zebrane zostały w bloki tematyczne: ”Queerowi pionierzy„ - 16 lutego (wtorek), godz. 17. Queerowe ciała, queerowe spektakle” – 17 lutego (środa), godz. 17. „Męskie sekrety” – 18 lutego (czwartek), godz. 17. „Retrospektywa Claudii Morgado Escanilli” – 19 lutego (piątek), godz. 17. „Opowieści spoza szafy”– 20 lutego (sobota), godz. 13.30 i 17. Wystawy festiwalowe i dyskusje: Wernisaż wystawy „Niech nas zobaczą”, - 16 lutego, godz. 19.30, ACK Chatka Żaka Wernisaż wystawy obrazów lubelskiej artystki Jej Performatywności, Przestrzeń Działań Twórczych „Tektura” – 17 lutego, godz. 19.30, Spotkanie z redakcją nieregularnika lesbijsko-feministycznego „Furia” – Anną Laszuk oraz Małgorzatą Mazur i dr Barbarą Smoczyńską – 19 lutego, godz. 19. Debata na temat związków partnerskich z udziałem przedstawicieli Kampanii Przeciw Homofobii Oddział Lublin i Igi Kostrzewa (Lambda Warszawa, Grupa Inicjatywna ds. Związków Partnerskich) – 20 lutego, godz. 14.) Wieczory 18 i 19 lutego to imprezy afterowe w klubach Obsesja(ul. Cicha) i Place(ul. Okopowa). Pokazy filmów odbywają się w siedzibie stowarzyszenia Homo Faber, ul. Krakowskie Przedmieście 39. Na filmy, wystawy i debaty wstęp wolny. 17 lutego (środa), godz. 19., Centrum Kongresowe Uniwersytetu Przyrodniczego Finał Wielkiej Bitwy Kabaretowej. Świerszczychrząszcz vs. Limo 25 lutego (czwartek), godz. 18., sala Art Studio w ACK Chatka Żaka Lubelska edycja Multimedia Happy End Festiwal Filmów Optymistycznych 2009 Wystawy: 2 lutego – wtorek Ostatni dzień wystawy fotografii „Twarzą w twarz – Uniwersytet tworzą ludzie”, która stanowi finał pierwszej części projektu pod tą samą nazwą i przedstawia pracowników pionu technicznego UMCS. Akademickie Centrum Kultury „Chatka Żaka” 3 lutego – środa Warsztaty Literackie – cykliczne spotkania mające na celu analizę tekstów poetyckich i prozatorskich uczestników Godz.18. – 20. Dział Edukacji Kulturalnej Centrum Kultury w Lublinie, ul. Narutowicza 32 Wstęp wolny 23 lutego (wtorek), godz. 17., Cabaret Cafe Prezentacja technologii EM - Efektywne Mikroorganizmy. Koncerty:

nie” (S4S nr 2, grudzień 2009), podpisanego nie jego nazwiskiem, lecz „fot. Redakcja”. Przepraszam również naszego kolegę redakcyjnego MARKA PANKIEWICZA, za to, że z wywiadu, jaki przeprowadził z red. Beatą Tadlą (ten sam nr S4S) wypadło jego nazwisko. Zapewniam, ze nie był to wywiad bezimienny, lecz właśnie autorstwa Marka. Paweł Polkowski

7 lutego (niedziela), godz. 17., Filharmonia Lubelska Recital Hanny Banaszak 14 lutego (niedziela), godz. 19.,) Cabaret Cafe Walentynkowy Koncert Roberta Kasprzyckiego 21 lutego (niedziela), godz. 20., Cabaret Cafe Koncert Irlandzki w wykonaniu Brendana Monaghana 22 lutego (poniedziałek), godz. 18., Filharmonia Lubelska Początek lubelskich obchodów Roku Chopinowskiego – recital fortepianowy Idil Biret Zabawa w klubie: Klubokawiarnia Archiwum zaprasza na niedzielne imprezy pod hasłem„Akademickie niedziele”. W każdą niedzielę przy rytmach muzycznego mixu wszechczasów integrują się studenci z lubelskich akademików. Dla spragnionych 2 razy open bar w ciągu nocy, konkursy z nagrodami i vouchery do wygrania. Bilety w przedsprzedaży kosztują 3 zł, na bramce 5 zł. W piatki imprezy „2 za 1„ – w godz. 20.-22. kupując jedną „piankę” drugą dostajesz gratis„. W środy natomiast „Piwne Karaoke” dla wszystkich chcących pochwalić się talentem wokalnym. 4 lutego (czwartek), godz. 20., Cabaret Cafe Fiesta Flamenco – gorąca zabawa w hiszpańskich tanecznych rytmach. Organizatorzy: Studio Ruchu, Flamenco La Vuelta i Cabaret Cafe 12 lutego (piątek), godz. 20., Cabaret Cafe Wieczór piosenek pod każdą postacią czyli Karaoke. Bilet: 5 zł 13 lutego (sobota), godz. 21., Cabaret Cafe Grajek Kraviec - potańcówka walentynkowa w najlepszym muzycznym wydaniu. Opracowanie: Jakub Kwiatkowski, Roman Wróbel


WYWIAD

nr 3 Styczeń 2010

III

Najważniejszy jest student, dopiero potem docenty Rozmowa z satyrykiem Marcinem Dańcem – o przyszłości polskich studentów, optymizmie i szansach Polski na pokonanie Brazylii. S4S: To już kolejny występ w Lublinie. Jak się pan czuje przed lubelska publicznością? Marcin Daniec: To jest pytanie z serii zmuszającej do totalnej „wazeliny”, ponieważ Filharmonia Lubelska jest jedną z większych sal w kraju, a cóż dopiero mówić, jeśli dostaje się sygnał, że już przed świętami wszyscy rzucili się do kasy, że są urwane nawet dwa skrzydła drzwi wejściowych? Zapytał mnie pewien miły pan z filharmonii – „który to już raz”? I on wiedział, a ja nie. I to nie dlatego, że mam „sodówkę”, tylko po prostu, że nigdy bym sobie nie wymarzył, żeby przyjeżdżać do takiej sali. Dzisiaj gramy kolejne dwa recitale. Nie było nas dwa lata, już burę od moich fanów z Lublina dostałem. To jest po prostu fascynujące. I z kolei chcę powiedzieć, że gdybym był w pana wieku, to bym dostał taaaakiej „sodówy”, ale jestem dojrzałym facetem i nie mam czasu. Bo „sodówa” jest zawsze, proszę pamiętać, początkiem końca. I nie mam czasu na „sodówę”, bo żal mi by było stracić wszystko, czego, że tak powiem, dość świadomie, tak długo się dodrapywałem. I proszę podziękować wszystkim, którzy ze mną trzymają. Widziałem dość dużo młodych ludzi na widowni. To jest szalenie cenne. I proszę przeprosić tych, którzy nie mogli kupić biletu. Okazuje się, że musimy przyjechać tu ponownie szybciej, niż wszystkim nam się zdawało. Na polskiej scenie powstają wciąż nowe kabarety, pan cieszy się popularnością nieprzerwanie od wielu lat. Jaka jest pana recepta na sukces? Nie, nie będę zdradzał żadnej recepty. Po pierwsze strasznie głupio mi zgodzić się z panem. Z tym wszystkim, co pan powiedział. To szalenie miłe i łaskocze próżność. Rzeczywiście, dziękuję Bogu i ludziom też, że ze mną trzymają, bo z nowymi kabaretami jest tak jak z nowymi restauracjami. Ta moja, ma już 30-letnie stoliki i 30-letnie obrusy. I od 30 lat podajemy potrawy, ale obrusy są zmieniane raz w tygodniu, potrawy są wymyślane coraz to nowe. Nie ma mowy, żeby upajać się popularnością i podawać tylko schabowego z kapustą i z ziemniakami. Po prostu cały czas staramy się widzów czymś zaskoczyć. Większość moich fanklubów w Polsce mówi, że nawet mój program o 20 jest inny niż ten o 17. Zawsze mam nieprawdopodobny szacunek do widza. Pan sobie wyobraża, że menedżerka pytała mnie dzisiaj czterokrotnie, czy odwołujemy ten program ze względu na stan mojego gardła. Ja sobie pomyślałem, że przecież jutro, pojutrze, przez siedem dni, nie mamy żadnych występów. W związku z tym, nawet jak dzisiaj na chwile stracę głos, to myślę, że będzie to bardziej szlachetnie, taki szpan, że tak mocno grał, że stracił głos. Dla mnie widz jest naprawdę najważniejszy. Długo, długo nic, dopiero potem jurorzy. Jak pan przygotowuje się do występów? Więcej jest wyuczenia czy improwizacji? Znowu zmusza mnie pan do nieskromności, ale jakie pytanie taka odpowiedź. Dość świadomie, idę ochoczo w ten nurt, jakim jest improwizacja na scenie. Myślę, że około 20 procent to coś, co powstaje na oczach widza. Potem, jak mi się podoba jedna, dwie, trzy reakcje, to je zostawiam, że niby tak się zdarzy. Ale generalnie uwielbiam taką pracę. To jest moja słabość. Widz nie sądzi, żebym przywiózł kilkunastu statystów z Krakowa, porozsadzał ich w filharmonii i grał w oparciu o ich reakcje. Na pańskie występy przychodzą ludzie w różnym wieku, od dzieci, przez studentów, ludzi dojrzałych, aż po osoby starsze. Jak wyjaśnić ten fenomen?

REKLAMA

To jest po prostu nie do wytłumaczenia. Jakby to moich paru starszych kolegów z branży widziało, to pewnie byliby zaskoczeni. Nie potrafię panu powiedzieć. Przedział mojej widowni wynosi od trzech lat do nieskończoności. To łaskocze każdą komórkę próżności, jaka we mnie została. Mogę tylko powiedzieć, że nigdy nie gram dla danego przekroju wiekowego, po prostu zawsze na maksa. Zawsze o tym, co nas boli, ale bez kopania leżącego, bez takiego znęcania się, bez używania nazwisk. Mówię o tym, co wyprawiają wszyscy ludzie wokół, co wyprawiamy „my”. Mówię to bardzo świadomie, ponieważ zawsze robię programy „o nas”, o nie „o was”. Już wystarczy, że artysta jest metr nad głowami widzów. Jeszcze do tego jak by doszedł mentorski ton, takie mądrzenie się i próba zmiany charakteru ludzi, to już zupełnie publiczność pomyślałaby, że chłop zwariował. Generalnie zawsze trzeba widza traktować jak kumpla. To jest moja podstawowa maksyma. Jeśli ludzie wracają po tylu latach, to są już moimi przyjaciółmi, czy to komuś podoba się, czy nie. Często nawiązuje pan do folkloru góralskiego. Skąd się to bierze? Może jakieś korzenie w górach? Nie. Bierze się to stąd, że od dziecka jeżdżę na wycieczki w góry. Przekonałem się przez wiele lat, że górale mają najbardziej specyficzne spojrzenie na świat, na miłość, na życie rodzinne. Oni mają taką prostotę w ocenie, a jednocześnie fantastyczną filozofię. Dlatego górala zostawiłem, co rzadko robię, jak wymyślam jakąś postać, np. profesora. Marcinkowi dałem odpocząć. Teraz się okazuje, że to źle. Wielu ludzi oczekiwało, że znowu będzie Marcinek. Jednak to góral może mówić o wszystkim, on się z wszystkich ma prawo naśmiewać. Oczywiście, w formie eleganckiego pastiszu, a nie takiej nachalnej parodii. Stałym elementem pańskich żartów jest też piłka nożna. Czy jest pan kibicem? Już powinienem się na pana obrazić. Mało takich szaleńców spotkał pan na swojej drodze, jakim jestem ja na punkcie piłki. Mam wypisane wszystkie terminy meczów do końca roku. Menedżerka się wkurza, bo nie ma prawa zrobić w tym czasie występu. Dzisiaj, wiedząc, że mam dwa recitale w Lublinie, choć nie spałem, bo całą noc strasznie kaszlałem, wstałem rano, żeby obejrzeć mecz Polska – Dania, ze składem siódmej rezerwy. Jest to największa moja słabość. Ale na szczęście od kilku lat mam też bzika na punkcie tenisa. I to się równoważy, choć nie umiałem sobie wyobrazić, że pokocham coś równie mocno jak piłkę. A więc tenis, moje sukcesy, moje lanie kolegów. Z Rozmusem tylko przegrywam, ale muszę się za to wziąć. Czy ma pan nadzieje, że polska piłka przestanie być kiedyś tak łatwym tematem do żartów, gdyż będzie aż tak dobra? Tego sobie i panu i wszystkim kibicom życzę. Bo jak pan słusznie zauważył, jeśli coś jest w naszym kraju normalne, jeśli coś funkcjonuje super, to nie jest to temat do kabaretu. I życzę sobie, żebyśmy lali Argentynę, Brazylię po remisie 1:1 na Maracanie, w dogrywce, żeby bramkę zdobył np. Lewandowski albo Brożek. I wtedy już żadnych „śmichów chichów”, tylko pełen szacunek i tak lekko pochylona główka. Ale boję się, że to się jeszcze długo (tfu, tfu, tfu) nie spełni, choć bardzo wierzę w Smudę. To jest facet, który naprawdę się zna, tylko żeby miał materiał. Wie pan, jaki jest teraz na świecie najkrótszy dowcip o piłce? Polska gola! Zwykle kończy pan występ jakimś optymistycznym akcentem. Co oznacza, że oprócz satyry, ukazania w krzywym zwierciadle rzeczywistości, pragnie pan dać też widzom jakąś nadzieję.

Fot. Jarosław Kruk

Brawo! Szóstka! Są u was szóstki? To jest szóstka absolutna dla pana za to odczytanie, ponieważ muszę sobie i publiczności dać nadzieję, gdyż bez niej absolutnie nie ma sensu nic na świecie. Nie jest sztuką wziąć palec i przejechać tak równo z trawą wszystko. I co? I nie dać żadnej nadziei? Obojętnie, czy ktoś pomyśli, że jest to propaganda sukcesu, czy jakaś próba ratowania sytuacji, nie. Ja mam naturalnie, anatomicznie, cztery pary niewidzialnych, różowych okularów. Nie jedną, tylko cztery. Na wszystko patrzę przez czterokrotny optymizm. I proszę wszystkim studentom przekazać, że nadejdą takie czasy, że wykładowcy nigdy nie będą pytać swoich studentów, że nie będzie ocen, że będą obserwować ludzi, a nie stresować, że nie będzie się szło z kolan do docenta, bo on w końcu zrozumie, że na uczelni najważ-niejszy jest student, potem przerwa, a potem dopiero „docenty”. Niech nastaną takie czasy, że wszyscy to zrozumieją, żeby studenta szanować i dbać o niego. I obserwować go przez lata studiów, a nie stresować, dopiero potem wystawić mu ocenę z tego, co potrafi. Ostatnie pytanie – standard, czyli plany na przyszłość? Czy jest szansa, że będziemy Pana mogli częściej oglądać w telewizji? A Bóg zapłać! Dość świadomie unikam takiego częstego występowania w telewizji, zresztą wcześniej postępowałem podobnie. Takie wrażenie mogły powodować jedynie powtórki. Jak się buntowałem, Nina Terentiew mówiła: „Marcyć, ludzie tego chcą i po prostu daj mi święty spokój”. Zawsze robiłem programy raz w roku plus występ w Opolu. Teraz nie zaprosili mnie przez pięć lat,

więc myślę, że może w tym roku. Choć w ciągu roku w telewizji jest osiem milionów imprez kabaretowych, to kabareton w Opolu jest najbardziej spektakularnym wydarzeniem, niezależnie od tego, czy ktoś funkcjonuje jeszcze na polskiej scenie kabaretowej czy nie. Więc ja funkcjonuję z wielkim żalem bez Opola, gdyż wszystko, co najpiękniejsze w mojej karierze, wydarzyło się w Krakowie i w Opolu właśnie. Na pewno zrobię też jubileusz moich 30 lat pracy na scenie i pokażę to w telewizji. Z wszystkimi najważniejszymi osobami, które po drodze spotkałem, z Jankiem Pietrzakiem, z Rudim Schubertem, z Dosią Stalińską, z Kayah, z Piaskiem, z Martą Bizoń, z Ulą Grabowską. Naprawdę będzie mnóstwo fajnych ludzi i moje podobno największe hiciory.

Rozmawiał Damian Zakrzewski

Chcesz dotrzeć do studentów? Tu jest miejsce na Twoją reklamę! Tel.: 515554931, e-mail: reklama@s4s.org.pl


IV

STUDIA

nr 3 Styczeń 2010

Pieniądze to nie wszystko, ale bez pieniędzy to jest nic!

Znajdź stypendium dla siebie! Stypendium może dzisiaj dostać każdy. Kryteria, które stawiają przed nami uczelnie oraz ministerstwo wcale nie są wygórowane. Wystarczy wiedzieć do kogo i po jaki typ stypendium zwrócić się. Za wyniki w nauce Stypendium za wyniki w nauce przysługuje studentowi, który zaliczył co najmniej pierwszy rok studiów (i jest już na drugim) i w roku tym osiągnął średnią ocen w przedziale od 4,0-5,0. Stypendium to przyznawane jest z urzędu, tzn. nie trzeba składać o nie podania. Stypendium to jest regulowane w zależności od uniwersytetu, wydziału i średniej. Stawka stypendium to od 100 do nawet 500 zł. Socjalne Od 1 listopada 2009 r. maksymalna wysokość dochodu uprawniająca do ubiegania się o stypendium socjalne została podwyższona z 572 zł do 602 zł. Może ubiegać się o nie każdy student, którego dochód nie przekracza tej ostatniej kwoty. Uwaga! Urzędy nie mają litości, wystarczy, że limit przekroczy się o 10zł, a uprawnienie to już nie obowiązuje. Warto wspomnieć, że przy ustalaniu dochodu studenta brane są pod uwagę zarobki: studenta, małżonka lub jego dzieci, prawnych opiekunów. Stypendium wynosi od 140 do 270 zł. Doktoranckie Przyznawane jest indywidualnie na wniosek dziekana wydziału. Uczelnie regulują to w ramach własnych kompetencji, ale przyznawane jest przeważnie studentom stacjonarnym. Mogą się o nie ubiegać dotychczasowi stypendyści oraz studenci I roku, którym stypendium zostanie przyznane na podstawie wyników postępowania kwalifikacyjnego. Podania o stypendia muszą być adresowane do rektora i powinny być przedłożone kierownikowi studiów doktoranckich. Niestety, żaden przepis nie nakłada na uczelnie obowiązku przyznawania stypendiów doktoranckich ani nie reguluje ich wysokości lub zasad kwalifikacji. Kryteria są różne, zależne

REKLAMA

Fot. Krystian Paździor

od uniwersytetu. Średnia wysokość tego świadczenia wynosi 1100 zł.

Na wyżywienie

Dla osób niepełnosprawnych

Dodatek do opłacenia czynszu za mieszkanie. Przy dochodzie do 500 zł student ma prawo do stypendium w wysokości 30-55 zł.

Przyznawane jest osobom z orzeczeniem o niepełnosprawności. W zależności od stopnia dysfunkcji wynosi ono od 150 zł do blisko 500 zł. Mieszkaniowe

Stypendium za wyniki w sporcie Przyznawane jest za szczególne osiągnięcia i określone, medalowe miejsca. W zależności od klasy rozgrywkowej można otrzymać od 150 do blisko 1000 zł.

Dodatek do opłacenia czynszu za mieszkanie. Przy dochodzie do 500 zł na osobę można ubiegać się o stypendium w wysokości 75-105 zł.

Dokładne szczegóły oraz dokumenty można uzyskać w dziekanacie swojego wydziału. Bartosz Staszewski

Tabelka statystyki: Liczba studentów, która pobiera stypendia: Uniwersytet Warszawski: Stypendium doktoranckie – 573 Stypendium o charakterze socjalnym – 2664 Stypendium za wyniki w nauce lub w sporcie – 5518 Katolicki Uniwersytet Lubelski: Stypendium doktoranckie – 47 Stypendium o charakterze socjalnym – 4460 Stypendium za wyniki w nauce lub w sporcie – 2123

Prace lubelskich naukowców nad efektywnością biogazu

Tanie źródło energii

Tradycyjne paliwa kopalne powoli, lecz nieuchronnie zmierzają do wyczerpywania się. Ten fakt przemawia na korzyść biogazu, który należy do grupy odnawialnych źródeł energii. Nad zwiększeniem efektywności produkcji biogazu pracują naukowcy z Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Lubelskiej, współpracując w tym zakresie z MPWiK w Puławach. – Na terenie województwa lubelskiego istnieje wiele instalacji do uzyskania biogazu, np. w Lublinie na Hajdowie oraz w Puławach – mówi dr Agnieszka Montusiewicz z Wydziału Inżynierii Środowiska w Lublinie. – Osady ściekowe, odpady komunalne, a także organiczne odpady przemysłowe i rolnicze to doskonałe źródła energii odnawialnej. Dr Agnieszka Montusiewicz uważa, że biogaz powinien być wytwarzany we wszystkich oczyszczalniach ścieków, w których stosuje się beztlenowy proces rozkładu, ponieważ wtedy jest wykorzystywany metan (jeden z dwóch składników biogazu), zaś niewykorzystany metan jest spalany w pochodniach i tym samym szkodzi

środowisku. Wymogiem niezbędnym przy wytwarzaniu biogazu jest stabilizacja osadów, które w tych oczyszczalniach powstają, niezbędny jest także układ obiektów do utylizacji oraz wydzielone komory fermentacji. Czy biogaz jest w takim razie przyjazny dla środowiska, w odróżnieniu od tradycyjnych źródeł? – W biogazie oprócz metanu oraz dwutlenku węgla znajdują się śladowe ilości siarkowodoru i pary wodnej. Trudno ocenić, czy w wyniku spalania powstaje mniej tlenków azotu niż w przypadku spalania paliw kopalnych – mówi dr Montusiewicz. Ale dodaje, że dzięki produkcji biogazu zmniejsza się ilość odpadów, co jest dużą zaletą. Biogaz ma ponadto wiele zastosowań, takich jak np. produkcja energii cieplnej, wykorzystanie gazu, jako paliwa do pojazdów oraz do produkcji metanolu. Lubelscy naukowcy pracują nad wynalezieniem odpowiedniego składu i proporcji komponentów, aby uzyskać jak najwięcej biogazu, wykorzystując do tego odpady z różnych źródeł. Elżbieta Wolska


STUDIA

Trzy miliony z ministerstwa

nr 3 Styczeń 2010

V

Podziel się (z nami) swoją pasją!

Już niedługo studenci Wydziału Chemii i Biologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej będą mogli pracować w nowoczesnych laboratoriach. Ministerstwo Finansów dołoży 3 miliony złotych do projektu. UMCS od dłuższego czasu przymierzał się do modernizacji laboratoriów. Władze uczelni zabiegały o fundusze na odnowę 26 pracowni na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi oraz na Wydziale Chemii. Większość potrzebnych pieniędzy – 30 milionów złotych – pochodzi z projektu „Wzrost potencjału badawczo-rozwojowego Wydziałów Chemii i Biologii i Nauk o Ziemi” realizowanego w ramach Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej. Natomiast 3 miliony własnych funduszy mają zostać dostarczone z Ministerstwa Finansów. Agata Chwedoruk

Absolwent – to brzmi dumnie! Pamiętają kim byli, doceniają to kim są i opowiadają kim będą. Zasługują na wyróżnienie, bo nie osiedli na laurach. Ambitni, zdolni i wszechstronni, dla których nie jutro, a dziś jest najbardziej zajętym dniem w roku. Po raz pierwszy w historii uczelni zostanie przyznany honorowy tytuł „Absolwenta Roku Politechniki Lubelskiej”. Organizatorem konkursu jest Towarzystwo Absolwentów i Przyjaciół Politechniki Lubelskiej. Jak podkreśla Marek Maj, prezes towarzystwa celem konkursu jest uhonorowanie osób, które wyróżniają się wybitnym dorobkiem zawodowym w kraju, jak i poza jego granicami. Stanowią wizytówkę uczelni, z której należy być dumnym. Przedsięwzięcie skierowane jest także do obecnych studentów uczelni, dla których właśnie wybitni absolwenci mogą stanowić doskonałą motywację do dalszego rozwoju, już poza murami uczelni. Konkurs to także podtrzymanie więzi absolwentów z uczelnią, często zerwanych zaraz po otrzymaniu dyplomu. Wśród nominowanych do tytułu nie mogą być aktualni pracownicy uczelni. Prawo zgłaszania kandydatów mają pracownicy i absolwenci uczelni oraz stowarzyszenia naukowo-techniczne. Zgłoszenia są przyjmowane do 31 marca br. Ewelina Lepionko

Fot. Krystian Paździor

Pod skrzydłami wyobraźni Wyniosłe elfy, piękne kapłanki czy rubaszne krasnoludy. Wszyscy zaplątani w niezwykłą intrygę, a od ich poczynań zależą losy świata. Czyżby kolejna sztampowa produkcja? Nic bardziej mylnego, nadszedł czas by zanurzyć się w– otchłań świata cudów, dzięki tajemniczej księdze zaklęć Grimuar. Studencki Klub Miłośników Fantastyki i Gier Fabularnych Grimuar to najlepszy przykład na to, jak wspólne zainteresowania mogą połączyć ludzi. Są w różnym wieku, studiują odmienne kierunki, część z nich studia ma za sobą. Jednak mimo to, regularnie spotykają się by porozmawiać o fantastyce, przygotowują, organizują konwenty oraz sesje RPG. A co najważniejsze doskonale się bawią. – Nieraz trudno znaleźć czas na to wszystko, jednak staram się trochę go wygospodarować. Zagrać od czasu do czasu, zazwyczaj raz w miesiącu. – mówi Marcin Słowikowski, absolwent kulturoznawstwa. – Największa pasja członków Grimuar? Na pewno LARP-y, to w tej dziedzinie mamy największe doświadczenie.

LARP, czyli co? – Wyobraź sobie teatr, w którym jesteś aktorem. Reżyser ma pewną wizję świata, ale ty, poprzez swoje działania, możesz go zmieniać – mówi Michalina Deniusz-Rosak, studentka kulturoznawstwa. LARP (ang. live action role-playing) to odmiana gry fabularnej, w której gracze stają się aktorami. Rolę reżysera i scenarzysty obejmuje tzw. mistrz gry, który jako jedyny zna fabułę rozgrywki. To on przedstawia poszczególnym graczom niezbędne informacje dotyczące ich postaci. Ci zaś mają za zadanie dostosować się do zaistniałych sytuacji i jednocześnie jak najwierniej odgrywać swoją rolę. Pod Skrzydłami Wyobraźni To nazwa projektu międzynarodowej wymiany młodzieży, która odbyła się w dniach 7-15 stycznia w Motyczu Leśnym. Ponad 30-osobowa grupa młodzieży z Polski, Turcji, Bułgarii i Włoch

przez kilka dni dyskutowała na temat różnic kulturowych oraz przygotowywała scenariusz LARPa. Sama gra była ukoronowaniem projektu. – To moja pierwsza wizyta w Polsce. Miło jest poznać kraj, o tak odrębnej kulturze – mówi Olcay Atbin, opiekun grupy tureckiej. – To pierwszy LARP, w którym dane było mi wziąć udział. Było fantastycznie. Świetna atmosfera, wspaniali ludzie. Projekt został zorganizowany dzięki Fundacji Szczęśliwe Dzieciństwo, przy współpracy z klubem Grimuar.

Mariusz Basaj

Jak trafić do Grimuar? W każdy poniedziałek, o godz. 20, odbywają się spotkania, najczęściej połączone z prelekcjami. Miejsce spotkań – Stary Humanik UMCS, sala 301 (III piętro). Więcej informacji na stronie www.grimuar.org

Kilka pomysłów na biżuterię, czyli

Cynamon przy uchu Jak prawie każda kobieta lubisz biżuterię. Jednak chciałabyś zabłysnąć w towarzystwie, nosić coś, czego nie mają inni. Srebro – no cóż, prawie wszystkie kobiety je noszą. Za złotem nie przepadasz, a kolczyki, które kupiłaś w jednym ze sklepów ze sztuczną biżuterią, gdzie tego typu produktów jest na pęczki, też oryginalnością się nie grzeszą. Jeżeli chcesz być naprawdę oryginalna i niepowtarzalna, biżuterię możesz wykonać własnoręcznie. Wcale nie musisz wydawać na to fortuny, wystarczy tylko po-

mysł. Znajdź, więc chwilę czasu i do pracy! Poniżej przykłady kilku materiałów, z których można wyczarować małe, ozdobne cudeńka. Bigle – bez nich nie będzie kolczyka. Są to „haczyki”, które wkładamy do dziurki w uchu. Do kupienia w pasmanteriach lub w większych ilościach w Internecie. Modelina – znana każdemu już od przedszkola. Możesz z niej zrobić fantazyjne koraliki w różnych kształtach lub inne, typu biedronki, kwiatki, uśmiechnięte buzie. Suwak – zwyczajny zamek błyskawiczny przy-

czepiony nitką do bigla, byleby nie był zbyt długi. Pomarańcza/cytryna – pomarańczę tniemy na plasterki, suszymy i malujemy bezbarwnym lakierem do paznokci. Gotowe. Jeśli już jesteśmy przy produktach spożywczych to laska cynamonu przy uchu również wygląda niebanalnie. Wiklinowe kulki, które można zakupić w kwiaciarniach. Są w różnych kolorach i mogą z nich powstać doskonałe korale nawinięte na wstążkę. Szydełko – jeśli umiesz posługiwać się tym narzędziem i nieobce są ci tajniki czółenka, to kolczyki masz prawie zrobione. Internet pełen jest wzorów, pomysłów na frywolitki, także jak dodawać do robótek koraliki i inne. Kordonek natomiast jest sprzedawany w niemal każdym kolorze. Filc – do kupienia są gotowe filcowe gwiazdki, kwiatki i inne kształty. „Przyszywamy” do bigla i gotowe. Można łączyć z koralikami. Oczywiście pomysłów na niebanalna biżuterię może być wiele. Kolczyki można zrobić praktycznie ze wszystkiego – guzików, kapsli, małych drewnianych lub plastikowych figurek i wielu innych. Wszystko zależy od naszej wyobraźni. A efekt? Gwarantowany. Barbara Mazurek

Orientacyjne ceny materiałów potrzebnych do wykonania własnej biżuterii: Bigle – w pasmanterii ok. 60 gr/szt, na Allegro ok. 1,50 zł za 100 sztuk Suwak – 2-3 zł Modelina – ok. 5 zł/opakowanie z 6 kolorami. Wiklinowe kulki – 40 gr/szt Kordonek – 3 zł Filcowe wyroby – od kilku groszy do kilku złotych za sztukę

Rola, do której przygotowywałem się 3 lata Studiowanie w Lublinie dało mu możliwość zaangażowania się w prace organizacji studenckiej Erasmus Student Network. Piotr Jagusiak – bo o nim mowa, przygodę z ESNem zaczął w roku 2006 w Lublinie, a już od ponad miesiąca jest jedną z najważniejszych osób w tej ogólnopolskiej organizacji – Przewodniczący ESN Polska. Prywatnie student V roku prawa UMCS. Cieszy się z sukcesu, jednak sam przyznaje, że najbardziej odczuwa, że czas wolny w jego życiu uległ gwałtownej redukcji. Jednak gdy tylko znajdzie chwilę wypoczywa: poświęca się rodzinie, przyjaciołom i swojej ulubionej dyscyplinie sportu – snowboardowi. Pozycja, jaką osiągnął dała mu dużo motywacji i ukazała, że jego dotychczasowe działania zostały zauważone. Jako główna persona zarządu ESN Polska ma wiele planów, pomysłów, ale także obowiązków. Fakt, że już kończy studia i zajęć ma coraz mniej ułatwia mu pogodzenie obowiązków działacza i studenta. A co po obronie pracy magisterskiej? Podkreśla że jego życzenie jest dosyć proste: chce znaleźć satysfakcjonującą pracę. Wierzymy, że po takim sukcesie praca to już tylko kolejny etap. Życzymy powodzenia.

Ewelina Małek


VI

KULTURA

nr 3 Styczeń 2010

To będzie wydarzenie!

Muzyka filmowa w filharmonii Bach, Chopin a może Czajkowski? Nie tym razem. Orkiestra symfoniczna pod batutą Macieja Sztora z Filharmonii Lubelskiej zaprasza 12. lutego (piątek) o godz. 19 na koncert muzyki filmowej! Hans Zimmer („Piraci z Karaibów”, „Gladiator”), Howard Shore („Władca Pierścieni”) oraz John Williams („Lista Schindlera”), to tylko niektóre propozycje, które zadowolą ucho studentamelomana. Chyba każdy widział film „Park Jurajski” czy klasyk Stevena Spielberga „Lista Schindlera” (Oscar za najlepszą muzykę, 1993). „Władca Pierścieni” to trzyczęściowe dzieło filmowe nakręcone w oparciu o powieść J.R.R. Tolkiena pod tym samym tytułem. Muzykę z tego filmu (również Oscar za najlepszą muzykę, 2003) wielu uznaje za jedno ze źródeł sukcesu filmu, dla innych stanowi źródło inspiracji. W plebiscycie Classic FM, sieci niezależnych stacji radiowych w Wielkiej Brytanii, muzyka do tego obrazu zyskała tytuł ścieżki dźwiękowej wszechczasów. Skąd pomysł na taki repertuar? – Koncerty z muzyką filmową cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Mamy przecież do czynienia z wspaniałą muzyką, pisaną przez genialnych kompozytorów, potrafiących pogodzić zdobycze muzyki późnoromantycznej z wymogami współczesnej kinematografii – wyjaśnia Maciej Sztor, dyrygent orkiestry. I dodaje: – Film jest dziś syntezą wszystkich sztuk. Muzyka jest tą duchową stroną filmu i stanowi swoiste post scriptum kompozytora do obrazu. Muzyka filmowa ma bardzo wielu fanów, zarówno wśród muzyków, jak i melomanów nie związanych zawodowo z muzyką. Takie koncerty przyciągają tłumy. Czy ta muzyka odnajdzie swoje miejsce w kulturze masowej, między telewizorem a MP3? – Żyjemy w bardzo „komercyjnych” czasach, a muzyka filmowa jest odpowiedzią na te czasy – wyjaśnia dyrygent. – Dawniej funkcję kultury masowej pełniła opera czy operetka. Powstawało wiele dzieł scenicznych, które po kilku tygodniach schodziły z afisza, by ustąpić miejsca innym, nowszym. Podobnie jest dzisiaj w kinie. Bilety na lubelskie koncerty sprzedane zostały już we wrześniu, a filharmonia cały czas jest bombardowana pretensjami chętnych, dla których zabraknie miejsc. Zapotrzebowanie, jak więc widać, jest ogromne. – Jeśli takie koncerty spowodują, że sale koncertowe zapełnią się do ostatniego miejsca, i że ci sami słuchacze przyjdą również na koncerty z równie poetycką muzyką Beethovena, Czajkowskiego czy Mahlera, to powinna być grana jak najczęściej – podsumowuje Maciej Sztor. Bartosz Staszewski

Fot. ZUU Mumu Entertainment

Program koncertu: Klaus Badelt – „Piraci z Karaibów. Klątwa Czarnej Perły” Hans Zimmer – „Piraci z Karaibów – Skrzynia Umarlaka”; „Piraci z Karaibów. Na Krańcu Świata”; „Gladiator” Howard Shore – „Władca Pierścieni. Dwie Wieże” Ennio Morricone – „Misja – Obój Gabriela” Alan Silvestri – „Forrest Gump” John Williams – „Park Jurajski”; „Lista Schindlera”; „Getto”; „Pamiątki”; „Superman”.

MACIEJ SZTOR Ukończył Akademię Muzyczną w Poznaniu w klasie dyrygentury symfonicznej u prof. Jerzego Salwarowskiego. Jest kierownikiem artystycznym i dyrygentem Poznańskiej Orkiestry Kameralnej oraz Młodzieżowej Orkiestry Kameralnej POSM II st. im. Mieczysława Karłowicza w Poznaniu. Brał udział w Międzynarodowym Konkursie im. Dimitrisa Mitropoulosa w Atenach, w Mistrzowskich Kursach Dyrygenckich, koncertował z orkiestrą Filharmonii Poznańskiej, Polską Orkiestrą Simfonia Iuventus, Poznańską Orkiestrą Kameralną oraz orkiestrą Filharmonii Częstochowskiej.

REKLAMA

Proste życie – Easy Life Karta Easy Life to pierwsza lubelska karta rabatowa, dająca zniżki w ponad 350 punktach na terenie Lublina, a liczba ta stale rośnie. Z jedną kartą możesz mieć zniżki w klubach, restauracjach, pizzeriach, pubach, salonach fryzjersko-kosmetycznych, sklepach odzieżowych, ośrodkach szkolenia kierowców, szkołach tańca, siłowniach, szkołach językowych, serwisach samochodowych, a to tylko niektóre z propozycji. Dokładny wykaz miejsc, w których można otrzymać rabat oraz stałych punktów sprzedaży dostępny jest na stronie www.easy-life.pl. Tylko teraz kupując Kartę Easy Life za jedyne

7 zł, możesz korzystać z rabatów przygotowanych specjalnie dla Posiadaczy Karty przez cały rok bez żadnych limitów. O szczegóły promocji pytaj w samorządach studenckich. Przykładowe rabarty (stan na dzień 20.01.2010 r): • Sabat Serwis – 15% na części samochodowe, 10% na wykonanie usługi • Klubokawiarnia Archiwum - 20%, • Siłownia Miasto Kobiet – 10% • Szkoła Tańca Jacek Jelinek - 20% na kursy • Pizzeria „Czerwony Październik” – 15 % na konsumpcje • Oberża Artystyczna „Złoty Osioł” – 10% na wszystko • Złoty Kurczak – 10% • Sklep „Krokodyl” – 10% • Sklep Nike w GH Plaza – 10 %, • A. Chołota - Salon Fryzjerski – 20 % na usługi fryzjerskie, • OSK iDrive – 12% kursy i jazdy doszkalające, • Havana Dance Academy – 20% na kursy, • Pub Sportowy Tifosi – 50% na bilard, • Szkoła językowa Linguaton – 15% na kursy, • Restauracja Stara Drukarnia– 10 % zniżki, • Vobis – sklep oraz usługi komputerowe – do 20%, • Centrum Medyczne Sanitas – 5% na wszystko • Lodowisko Icemania – 10% • Pub Stacyjka - 10% • Speed Pizza - 15% i ponad 300 innych!

Fot. Krystian Paździor

Karnawał w rytmie salsy Połowa stycznia, mróz na dworze, a lubelski klub Graffiti rozgrzany do czerwoności za sprawą tancerzy z Polski i zagranicy. Konrad i Asia Dąbscy już po raz piąty ściągnęli do Lublina najlepszych instruktorów, aby zorganizować festiwal salsy. Uczestnicy mogli nauczyć się nie tylko salsy, ale też poznać także takie style jak afrocuban czy bachata. Ciekawostką były warsztaty zouk lambada prowadzone przez mistrzów świata. Nauce towarzyszyły również pokazy, które zadziwiały łączeniem w niesamowity sposób różnorodnych

kierunków i stylów tanecznych. Nie zabrakło też możliwości zawarcia nowych znajomości wśród uczestników ze wszystkich stron Polski. – Najbardziej podobała mi sie rodzinna atmosfera podczas wieczornych imprez. Nie jest to spotykane na kilkusetosobowych kongresach - mówi Marcin z Krakowa. Kolejny taki festiwal w Lublinie, już w przyszłym roku, więc jeśli nie możesz żyć bez tańca, zapisz go sobie w kalendarzu już dziś. Kamila Kruk


MEDIA Zapowiedzi kinowe

LUTY = WALENTYNKI = KINO Luty może kojarzyć się z walentynkami. To przecież właśnie w tym miesiącu jest święto zakochanych. Co zatem zobaczymy na ekranach kin w tym jakże romantycznym miesiącu? „Randka w ciemno”, „Oświadczyny po irlandzku”, „When in Rome”, „To skomplikowane” – to tylko kilka filmów, które zakochane pary będą miały szansę obejrzeć w kinach. Może przedstawię fabułę obrazów, które wydają mi się najbardziej interesujące. „Randka w ciemno” To komedia Wojciecha Wójcika. Film opowiada historię dziewczyny, Majki (Katarzyny Maciąg), która próbuje dojść do siebie po rozstaniu z Cezarym (Bogusławem Lindą). Majka jest załamana, więc jej szalone przyjaciółki zgłaszają ją do programu „Randka w ciemno”. Dziewczyna wygrywa wycieczkę, lecz nie jedzie na nią sama. W egzotyczną podróż udaje się z nią Karol (Borys Szyc), który od pierwszego wejrzenia jest zauroczony Majką. Chłopak próbuje zdobyć serce swej ukochanej, ale nie jest to wcale takie łatwe, gdyż Majka ma jeszcze dwóch innych adoratorów. Życie Majki to w tym momencie prawdziwa szkoła przetrwania. Kolejnym filmem, który według mnie jest godny uwagi, jest amerykański obraz „To skomplikowane”. Jane (Meryl Streep) jest rozwódką od dziesięciu lat, lecz ze swoim byłym mężem Jake'm (Alec Baldwin) utrzymuje przyjacielskie stosunki. Nie iskrzy między nimi, aż do pewnego momentu, a konkretnie do dnia ukończenia studiów przez ich syna. Sytuacja wcale nie byłaby skomplikowana, gdyby nie to, że Jake ma nową żonę, a Jane fantastycznego wielbiciela, architekta, który odnawia jej kuchnię. Sytuacja wymaga jakiegoś rozwiązania... Jeśli chcecie wiedzieć jakiego, udajcie się 12 lutego na premierę! Single głowa do góry! Dla Was także coś się znajdzie. „Kołysanka”, „Droga”, „Kwiat pustyni”, „W chmurach”, to równie fascynujące pozycje. „Droga” John'a Hillcoat'a, jest dramatem, który przedstawia czarną wizję świata. Głównymi bohaterami filmu są ojciec i syn. Wspólnie wędrują przez świat, mając ze sobą jedynie wózek, w którym znajduje się wszystko to, co zdołali zabrać. Bohaterowie brną przez opustoszały świat bojąc się o swoje życie. Chcą dotrzeć do wybrzeża Stanów Zjednoczonych...Tylko czy im się uda? Kolejny film, „W chmurach” pojawi się w kinach dopiero 26 lutego. Dla odmiany, nie jest to dramat, lecz komedia, która wielu widzów doskonale rozbawi. Ryan Bingham (George Clooney) jest mężczyzną w ciągłym „locie”, więc do swojego mieszkania zagląda bardzo rzadko. Postanawia to jednak zmienić. Jak możemy się domyśleć, jest to sprawka KOBIETY!

Magdalena Batóg

VII

nr 3 Styczeń 2010

Quo Vadis Informatio?

Podróże z Kapuścińskim Ryszard Kapuściński wielkim reporterem był. I w tym zdaniu nie ma ani nuty ironii, niczym w groteskowych słowach – Słowacki wielkim poetą był. Dla mnie, jako młodego człowieka i mam nadzieję przyszłego pełnoprawnego dziennikarza, postać Kapuścińskiego jest symbolem. Faktycznym pomnikiem twardszym od spiżu. Jego dzieła, które zostały przetłumaczone na kilkanaście języków cały czas zdobywają rzeszę czytelników na całym świecie. Na zawsze pozostaną w jakiś sposób aktualne mimo, iż wydarzenia w nich opisywanie miały miejsce kilka, a nawet kilkadziesiąt lat temu. Jestem wdzięczny mojej kadrze, że dzięki niej poznałem człowieka, który tworzył swoje ,,dzieła w toku”. Jednakże mimo całego reporterskiego dorobku, znakomitego dziennikarskiego warsztatu odważnie stwierdzam, że Kapuściński urodził się po prostu w dobrym miejscu i czasie. I niestety, w obecnych realiach młody Ryszard nie miałby racji bytu, przynajmniej reporterskiego. Miejsce history zajęło story Obecne media, które dość mocno weszły do naszego prywatnego życia, uległy pewnej transformacji. Wiąże się to z dużym przyśpieszeniem procesów historii. To co działo się tydzień czy miesiąc temu zostaje automatycznie reliktem historii. Dziennikarze w małych i dużych redakcjach muszą „tworzyć” kolejne informacje pod silnym naciskiem bieżących wydarzeń. Występuje niesamowite tempo, pośpiech. Odbiorcy żądają wszystkiego teraz, natychmiast, momentalnie! Już nie chcą czekać aż jakiś reporter wyda po kilku latach trylogię, która będzie w rzetelny sposób opracowana. Nie ma przyszłości, przeszłość nie istnieje. Wszystko zaczyna się dzisiaj, każde wydarzenie jest zawieszone w próżni. Tymczasem Ryszard skupiał się na ludziach, ich emocjach, uczuciach, codziennym życiu. Aktualnie media serwują tylko suche konkrety. Cała otoczka, która nieraz jest ważniejsza, odpada, jest niepotrzebna. Dowiadujemy się o tym, że szyici podłożyli bombę w restauracji, gdzie zginęło kilkanaście osób. Co z tego, jeżeli tak naprawdę nie mamy pojęcia kim są szyici i dlaczego tę bombę podłożyli. Co jest istotą konfliktu. Niemożliwym jest zobaczyć program czy artykuł ukazujący proste życie ludzi. Irak wyobrażamy sobie wyłącznie jako miejsce funkcjonowania zamachowców, terrorystów, fanatyków. Nie widzimy zwykłych ludzi, ich dramatów, mówiących głośno NIE. Lepiej pokazać, że cała cywilizacja islamu jest zła, a „Zachód” i jego dobrobyt to jedyna słuszna opcja. Który reporter zainteresuje się tym czym Kapuściński? Przecież musi szybko podesłać newsa. Nie ma czasu zgłębiać problemu. Wielkie centra medialne traktują informację jako towar, a nie jako nośnik prawdy. W wyniku tego obraz jest zniekształcony, pomija niektóre kwestie. Odbiorca ulega spreparowanemu uczuciu/złudzeniu, że żyje w takim właśnie, prostym medialnym świecie. Nie umiem krzyczeć Młody dziennikarz ma związane ręce. Jego ambicje idą na boczny tor. Dzisiaj szefami mediów nie są redaktorzy uprawiający sztukę dziennikarstwa. Rządzą biznesmeni dbający o druczki i tabelki finansowe. Patrzą co jest opłacalne, a nie co dobre, a przede wszystkim – prawdziwe. Nie troszczą się więc o rzetelną informację, o jej głębię. Ma być szybko i atrakcyjnie podana. To wszystko. Ja mam jeszcze to szczęście, że mogę rozma-

wiać i analizować teksty ze „starą” dobrą kadrą dziennikarską. Ale co będzie za 20-30 lat? Kto będzie uczył przyszłych reporterów zawodu? Ci, którzy dzisiaj sami funkcjonują w mediach na zasadzie: szybko, krótko, sensacyjnie?… Dziennikarstwo wcześniej miało jakiś cel – pokazać coś, w tym osobiste refleksje autora. Był on twórcą konkretnej informacji, którą nam przekazywał. Dzisiaj, zanim wiadomość się ukaże, przechodzi ona przez kilkanaście osób, agencji, firm. W tradycyjnej prasie dziennikarz brał odpowiedzialność za to, co pisał, firmując teksty własnym nazwiskiem. Relacje teraz przechodzą przez setki rąk i tyle razy ulegają obróbce, że obraz, który otrzymujemy – choć bywa podpisany – jest w gruncie rzeczy anonimowy, bezimienny. Nie stoi za nim nazwisko, poczucie odpowiedzialności, godności zawodowej. Widać to we wszelkiego rodzaju stacjach telewizyjnych. Nie są one zainteresowane oddawaniem rzeczywistości, a wzajemnym współzawodnictwem. Nie mogą sobie one pozwolić na to, by pominąć wiadomość, którą podał ich bezpośredni konkurent. Kuriozum polega na tym, że media przyglądają się nie życiu, a toczą batalię między sobą. Prawda – pierwsza ofiara wojny Media zmierzają w niezbyt dobrym kierunku, ale jest to winą nie tylko samych koncernów, ale również odbiorców. Posiadają oni dostęp do nieograniczonych zasobów informacji. Nie muszą już ślęczeć nad zakurzonymi książkami w bibliotekach. Jest Internet, który już na stałe wkradł się do naszego życia. Mimo to, odbiorcy sami nie chcą znać czy dociekać prawdy. Na takie podejście reagują gazety czy serwisy informacyjne w radiu i TV, gdzie mało ważne wiadomości regionalne zajmują więcej miejsca niż ważne wydarzenia ze świata. Paradoksem jest, ze chcemy żyć w globalnej wiosce, ale jednocześnie odgradzamy się od świata wysokim murem mówiąc: mnie to nie dotyczy. Następuje konsumeryzm społeczeństwa, które nie chce dowiadywać się o złych rzeczach. Telewizja nie pokaże przez to konfliktów, które toczą się na wielu kontynentach od nawet kilkudziesięciu lat, bo nie jest to najnormalniej ciekawe. Jeżeli jednak już zdecyduje się pokazać kilka zajawek, to w formie widowiska. Widowiska, które nie przeszkadza w kolacji. A widz oglądający zdjęcia z jakiegoś afrykańskiego kraju, gdzie dziecko płacze nad trupem matki, zaczyna obojętnieć. Słysząc o śmierci 400 osób, pozostaniemy obojętni, bo to dzieje się np. w Indiach. Ale gdy zginie jeden polski górnik, cały kraj rozpacza. To nas dotyczy, to chcą odbiorcy oglądać. Znamy realia, wiemy na co był narażony. Realiów indyjskich nie znamy, bo media nie dają nam nawet szansy, by je poznać.

Fot. balintgilicze.com

Media Industrial Complex W efekcie oglądamy wiadomości, które przemieniają się w istny bełkot. Widz przyjmuje je jak gumę do żucia, po czym wypluwa, nie pamiętając smaku. To kultura zabawy nie mająca nic wspólnego z rzetelną informacją i wiedzą. Po oglądaniu godziny lub dwóch wiadomości wracamy do punktu zero. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, co przed chwilą widzieliśmy, o czym to było. Dziś niektóre programy sieci telewizyjnych ogląda miliard. Jeżeli tam przeniknie kłamstwo, to zostanie ono powielone miliard razy. A my nie analizując tego zostaniemy najzwyczajniej oszukani. Jeden obraz we właściwym miejscu Analizując współczesne media myślę, że gdyby na nowo narodził się Ryszard Kapuściński, zostałby wręcz zmuszony do pisania durnych newsów. A może prowadziłby poranny serwis, albo jakieś jeszcze głupsze „gadanie na śniadanie”. Reportaże Kapuścińskiego najczęściej nie zawierały gorących, newsowych treści. Były gorące inaczej. W dzisiejszym informacyjno-medialnym świecie nadawałyby się do kosza. Poza tym, jaka agencja zdecydowałaby się teraz inwestować w takiego reportera? Bez możliwości szybkiego zarobku? Żadna! Czy warto się poddawać? Nie, młoda kadro dziennikarstwa – bierz przykład z Wielkiego Ryszarda, abyś nie stała się częścią przemysłu rozrywkowego. Uważajcie, by nie zostać członkami kultury zabawy nie mającej nic wspólnego z klasycznym dziennikarstwem. Reporterem odcinka. Bo może zabrzmi to brutalnie, ale dam się pociąć za obronę stwierdzenia, że – nie kurwi się dziennikarz, który pisze prawdę.

Paweł Wiater

Brzydkim wstęp wzbroniony!!! Portale społecznościowe stały się ostatnio absolutnym internetowym hitem. Funkcjonuje ich coraz więcej, począwszy od najpopularniejszych, jak Nasza-klasa.pl czy Facebook.com. Założyciele takich serwisów prześcigają się pomysłowością, oryginalnością, by zdobyć jak najszerszy oddźwięk społeczny i medialny. To co łączy większość portali to dostępność. Niemal każdy użytkownik internetu może dołączyć do wybranej przez siebie, wirtualnej społeczności. Jednak jest wyjątek. Oto zawitał do Polski międzynarodowy serwis randkowy Beautifulpeople.com, dla którego powszechna dostępność jest najmniej istotna. Pełne członkostwo portalu mogą uzyskać tylko „piękni internauci”. Selekcja jest bardzo ostra. Efekt – przyjęto tylko co piątą osobę, zgłaszającą swoją kandydaturę. Ocenie podlegają oczywiście zdjęcia „rekrutów”, w czterostopniowej skali. O tym, czy ktoś jest wystarczająco ładny,aby dołączyć do tej elitarnej grupy, decydują

dotychczasowi użytkownicy portalu – zawsze płci przeciwnej. Odpowiednio wysoka średnia zapewnia sukces, o czym kandydaci informowani są drogą mailową. Taki sposób rekrutacji oceniać można jako dyskryminujący, śmieszny, czy wręcz żałosny, ale to dzięki tym kontrowersyjnym założeniom serwis zyskuje coraz większą popularność. Portal powstał w Danii w 2002 roku. W październiku ub. roku stał się serwisem ogólnoświatowym, dostępnym w 190 krajach, także w Polsce... Do tej pory zarejestrowało się 6700 naszych przedstawicieli. Niestety, uroda polskich mężczyzn nie została doceniona. Wraz z Rosjanami zajęli ostatnie miejsca w rankingu najpiękniejszych. Pomysłodawcy określają Beautifulpeople .com mianem „elitarnego klubu online”. W regulaminie zastrzegają sobie prawo do wglądu w profile, a w razie potrzeby możliwość usunięcia wybranych kont użytkowników. Taka sytua-

cja miała miejsce w okresie poświątecznym, kiedy to z Beautifulpeople.com zniknęło 5000 użytkowników. Ich konta zlikwidowano z powodu zwykłego świątecznego obżarstwa. Administratorzy twierdzą, że była to sugestia innych „pięknych ludzi”, których raziły zbędne kilogramy znajomych. Założyciel serwisu, Robert Hintze tak podsumował to odchudzenie portalu: „Ponieważ dotyczy to naszych interesów, ubolewamy nad stratą każdego członka, ale prawda jest taka, że nasi członkowie wymagają utrzymania wysokiego standardu urody. Gdybyśmy pozwolili, aby grubi ludzie byli członkami naszego portalu, stanowiłoby to bezpośrednie zagrożenie dla naszego modelu biznesowego i samej idei, dla której portal został stworzony”. No to, pięknie…

Kamila Więckowska


VIII

SPORT

nr 3 Styczeń 2010

Mija rok, dobry rok (?) Styczeń to czas podsumowań. My także pokusiliśmy się o podsumowanie sportowego roku 2009 w wykonaniu lubelskich sportowców. Jednym wiodło się lepiej, innym gorzej a w przypadku jeszcze innych trudno o jednoznaczną ocenę. Dlatego bez znaku zapytania w tytule się nie obyło. BOKS Sukces zawodniczki Klubu Sportowego Paco Lublin Karoliny Michalczuk. Mistrzyni świata z 2008 roku w ubiegłym zdobyła mistrzostwo europy w kategorii do 54 kilogramów. KARATE Bardzo dobry rok dla lubelskiego karate. Justyna Marciniak została mistrzynią europy w kumite a Daniel Iwanek zdobył srebro w kumite drużynowym. Bartosz Skwarski i Łukasz Urbaniak zdobyli wicemistrzostwo europy w en-bu. Na najniższym stopniu podium mistrzostw kontynentu stanęła Barbara Marciniak w kata drużynowym. Wszyscy reprezentują Lubelski Klub Karate Tradycyjnego. KOSZYKÓWKA Awans koszykarzy Startu oraz koszykarek AZS UMCS Lublin do pierwszej ligi. W tych rozgrywkach zarówno podopieczni Dominika Derwisza jak również podopieczne Cezarego Nowaka zajmują raczej dolne lokaty tabeli, ale jak na beniaminków rozgrywek i tak spisują się całkiem nieźle. MOTOCROSS Zawodnicy KM Cross Ekoklinkier drugi raz z rzędu zostali drużynowym mistrzem Polski. PIŁKA NOŻNA Fatalny rok dla piłkarzy lubelskiego Motoru. W czerwcu „żółto-biało-niebiescy” spadli z pierwszej ligi. Na skutek nie przyznania licencji na występy w tej klasie rozgrywkowej drużynie GKS Jastrzębie Motor mimo spadku powrócił jednak na zaplecze ekstraklasy, ale po rundzie jesiennej obecnego sezonu zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. PIŁKA RĘCZNA Piłkarki SPR Lublin po raz czternasty zdobyły mistrzostwo Polski. To oczywiście spory sukces, ale sympatycy szczypiorniaka w naszym mieście do triumfów na arenie krajowej już zdołali przywyknąć. Wszak był to czternasty tytuł w ciągu piętnastu lat. Wszyscy oczekują upragnionego awansu do Ligi Mistrzyń. A tego celu w 2009 roku zrealizować się nie udało. W turnieju kwalifikacyjnym, który odbył się

Fot. www.upenn.edu

w Lublinie lepszy okazał się norweski Byasen. RUGBY Pierwsze półrocze zawodnicy lubelskich Budowlanych muszą niestety zaliczyć do tych nieudanych. Nie udało im się bowiem awansować do Ekstraligi. W obecnych rozgrywkach Budowlani prowadzą jednak w tabeli bez porażki i pewnie zmierzają do celu jakim jest awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ponad to pięciu podopiecznych trenera Pawła Chodunia Michał Kędra, Bartłomiej Łukaszek, Wojciech Piotro-

wicz, Rafał Szrejber i Michał Węzka znalazło się w reprezentacji Polski do lat 20, która wywalczyła młodzieżowe mistrzostwo europy. SIATKÓWKA PLAŻOWA Zawodniczka AZS UMCS TPS Lublin Kinga Kołosińska mistrzynią świata do lat 21! Zawody odbyły się w angielskim Blackpool. TAEKWONDO W Argentynie reprezentantka Lubelskiego Klubu Taekwondo Joanna Lipa wywalczyła drużynowe mistrzostwo świata.

ŻUŻEL Nieudany rok dla zawodników KMŻ Redstar Lublin. Choć sam fakt, że zespół przystąpił do drugoligowych rozgrywek dał kibicem wiele radości to jednak do tych rozgrywek klub przystępował z określonym celem: awans do pierwszej ligi. W roku 2009 się nie udało. A jak będzie w obecnym?

Bartosz Orłowski

Sonda S4S: Czym ratujesz się przed egzaminem? Mirosław Szaniawski, V rok administracji KUL: – Niczego szczególnego nie biorę. Ucząc się w nocy pije kawę, żeby nie zasnąć.

REKLAMA

Monika Pikus, I rok weterynarii UP: – Kupuję Tiger i paczkę papierosów, wtedy siadam i się uczę.

Marta Czubacka, III rok ochrony środowiska UP: – Nie uznaję żadnych środków chemicznych wspomagających uczenie się. Trzeba dobrze się wysypiać i odżywiać. Polecam też orzechy jako źródło magnezu dla mózgu.

Trzech takich co... Dokończenie ze str. 1 Słomiany: dla niego to dopiero dzień żywiołu. W końcu zdaje sobie sprawę, że egzamin już jutro i siada do nauki. Jego adrenalina wzrasta w piorunującym tempie. Wyłącza komputer, wywiesza kartkę na drzwiach „Nie przeszkadzać”, a w skrajnych przypadkach wyjmuje nawet baterię z telefonu. Nic nie może mu już przeszkadzać. Zakuwa całą dzień i całą noc, bo przecież trzeba to jakoś zdać. Luzak koło południa zagląda do notatek zastanawiając się, które są na ten egzamin. Dowiaduje się, kto już zrobił ściągi, a kto zamierza i umawia się na wymianę. Koło wieczora przegląda raz czy dwa zgromadzone materiały, ale już czeka na wersję elektroniczną, którą będzie mógł zmniejszyć do czcionki wielkości 7 i podzielić na kolumny. Rano zostanie tylko drukowanie. Sprytniejsze osobniki zamiast tradycyjnego drukowania na papierze, idą kupić folie. Dzień sesji Nadgorliwy wstaje wyspany i odprasowany zmierza na egzamin. Notatki zostawia w domu. Jest zestresowany, bo pytania mogą być trudne.

– A co jak nie dostanie piątki? Słomiany nie wstaje, bo w ogóle się nie położył. Szybki prysznic, zmiana ubrań i z notatkami ciągle przed nosem rusza na uczelnię. Można go poznać po rozwichrzonej fryzurze, podkrążonych oczach i burczeniu w brzuchu – szkoda przecież czasu na jedzenie śniadania, kiedy musi się uczyć. Totalnie zestresowany powtarza materiał, aż do wejścia na egzamin. Jego motto: „Najlepiej pamięta się to, co przeczytałeś przed chwilą”. Luzak wysypia się, ubiera elegancko – trzeba zrobić dobre wrażenie – i zmierza do ksera. Następuje rytualna wymiana ściągawek z innymi osobnikami i całą grupą wyruszają na egzamin, aby zająć dogodne miejsca na sali. To oni okupują ostatnie rzędy lub miejsca za kolumną – żeby egzaminator nie „przykulał” ściągawek. No i wszyscy spotykają się na egzaminie. Która strategia jest najlepsza? Właściwie żadna, bo każdy egzamin jest inny i inna strategia będzie lepiej działać, a wynik nie raz i tak zależy od „widzimisię” egzaminatora.

Kamila Kruk


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.