BOOM Kultury

Page 1


Boom Kultury zrealizowali (w kolejności alfabetycznej)

Martyna Dominiak Joanna Filipczak-Zaród Sylwester Gałuszka Michał Gauza Hanna Gill-Piątek Katarzyna Górna Damian Graczyk Wojciech Kłosowski Michał Koroza Ula Lukierska Waldemar Marzec Igor Rakowski-Kłos Agnieszka Wiśniewska Marcin Zaród oraz: Edwin Bendyk zespół Blue Rabbit Gregor Gonsior Roman Kurkiewicz Maciej Pisuk Konrad Pustoła Kazimiera Szczuka Marcin Śliwa współpraca: Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki

Dziękujemy!


Bum! Oto Boom. Jesienią 2012 roku województwo łódzkie zatrzęsło się w trzech miejscach: w Kutnie, Sieradzu i Sławnie pod Tomaszowem Mazowieckim. Te trzy miejscowości Świetlica Krytyki Politycznej w Łodzi odwiedziła z projektem Boom Kultury, który ma na celu zachęcenie do tworzenia i aktywnego uczestnictwa w kulturze, szczególnie tej lokalnej. Do współpracy w projekcie zaprosiliśmy trzy instytucje: Kutnowski Dom Kultury, Powiatową Bibliotekę Publiczną w Sieradzu i Gminny Ośrodek Kultury w Sławnie. Wraz z nimi w każdym wybranym miejscu zrealizowaliśmy trzydniowy program z debatami, turniejami, pokazami filmów i iluminacją budynku. Kazimiera Szczuka opowiedziała o literaturze popularnej, Edwin Bendyk wziął udział w debacie o edukacji, a Gregor Gonsior – znany artysta i projektant – razem z młodzieżą w Sławnie wykonał wspólnie zaprojektowany mural. Jednak Boom Kultury to nie tylko znani goście; każdy z programów, bazując na potencjale danego miejsca, połączył aktywność mieszkańców z działaniami danego ośrodka kultury. Do Boomu Kultury zaangażowaliśmy także wiejski klub rowerowy, szkołę czy koło czytelnicze. Skorzystaliśmy ze wspomnień mieszkańców o mieście czy zdolności plastycznych młodzieży, zaprosiliśmy do współpracy artystów z regionu. W ramach każdego z wydarzeń odbyły się również warsztaty Kultura: RESTART! z udziałem mieszkańców, władz i pracowników in-

stytucji, które pomogły lepiej zdiagnozować lokalne problemy uczestnictwa w kulturze i wspólnie wypracować plan działań na przyszłość. Wszystko po to, by najbliższa biblioteka, ośrodek czy dom kultury ożyły i stały się miejscami jeszcze bardziej otwartymi, przyjaznymi, włączającymi mieszkańców w ich współtworzenie i przekształcanie. Warsztaty poprowadził Wojciech Kłosowski, ekspert samorządowy i specjalista w zakresie strategicznego planowania rozwoju lokalnego. Ale to nie wszystko. Aby uczestniczyć w tworzeniu lokalnej kultury, trzeba coś o niej wiedzieć. Często miejscowe wydarzenia pomijane są w mediach jako mniej znaczące niż na przykład koncerty znanych, ale nie rodzimych, gwiazd. Dlatego zanim rozpoczęliśmy działania w terenie, w ramach Boomu Kultury zaprosiliśmy w sierpniu na specjalne warsztaty grupę ponad dwudziestu dziennikarzy, amatorów i profesjonalistów z terenu województwa łódzkiego. Zajęcia miały ułatwić uczestnikom znalezienie i przekazanie informacji o ciekawych lokalnych wydarzeniach kulturalnych, którym organizatorzy nie zawsze są w stanie zapewnić sami odpowiednią promocję. Z dziennikarzami z regionu pracowali Roman Kurkiewicz, redaktor naczelny tygodnika „Przekrój”, fotograf Konrad Pustoła oraz Marcin Śliwa, współtwórca projektu Kierunek Kultura z MCKiS. Projekt Świetlicy Krytyki Politycznej w Łodzi był próbą nowego spojrzenia na kulturę

wstęp: boom kultury

Co to jest Boom Kultury?

1


lokalną i jej odbiorców. Był także nietypową kampanią na rzecz zwiększenia uczestnictwa w życiu kulturalnym skierowaną do publiczności, której według badań z każdym rokiem w naszym regionie ubywa. Wskazują na to wnioski Diagnozy do Programu Rozwoju Kultury Województwa Łódzkiego, prezentowanej na ostatnim Regionalnym Kongresie Kultury. Coraz mniej ludzi chodzi do teatrów, muzeów, bibliotek, coraz mniej czyta książki. Kiedy tradycyjne środki zawodzą – trzeba zrobić „Bum!”. Boom Kultury. Wnioski z warsztatów Kultura: RESTART! i z całego projektu trafiają właśnie do Państwa rąk: do instytucji kultury, mediów, samorządów i animatorów w całym województwie. Opisujemy w nich także dobre praktyki z naszego województwa oraz rozwiązania wykorzystane przez Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki w programie Kierunek Kultura, który był dla nas główną inspiracją do zrealizowania Boomu Kultury.

Program projektu 25 sierpnia 2012: warsztaty dla dziennikarzy kultury z regionu 21-23 września 2012: Boom Kultury w Kutnie (Centrum Teatru, Muzyki i Tańca, filia Kutnowskiego Domu Kultury) 28-30 września 2012: Boom Kultury w Sławnie (Gminny Ośrodek Kultury) 4-6 października 2012: Boom Kultury w Sieradzu (Powiatowa Biblioteka Publiczna) Dokładne programy wydarzeń znajdują się na końcu tej broszury, na wewnętrznej stronie okładki.

2




[Wszędzie, gdzie prowadzimy projekty,] prosimy najpierw mieszkańców, żeby zdefiniowali aktualne status quo, a później opowiedzieli o wymarzonym jutrze. Staramy się, by ich i nasze cele były wymierne, konkretne. Na przykład celem naszego projektu kulturalnego w małej miejscowości typu Sochaczew niech będzie to, że trzy różne spotkane na ulicy osoby będą w stanie wymienić trzy fajne rzeczy, jakie są w Sochaczewie. A nie że powiedzą: „E tam! Fajne rzeczy są w Łodzi czy w Warszawie, ale nie tu”. I jeśli będą potrafiły to zrobić, to właśnie jest wymierny skutek projektu kulturalnego. Mówimy też tak: nie robimy kultury „dla kogoś”, tylko „z kimś”. W Polsce pokutuje ta pozytywistyczna, po części PRL-owska misja niesienia kaganka oświaty do ludu. Tymczasem my chcemy zrobić coś razem z tym ludem, a nie dla niego. Czy możesz podać przykład, że ktoś w małej miejscowości rzeczywiście był w stanie w wyniku waszych działań opowiedzieć o trzech ciekawych rzeczach w jego/jej miejscowości? Wspieraliśmy różne działania na Mazowszu, gdzie zbieraliśmy od ludzi pomysły na działanie kulturalne w ich miejscowości. I jedna dziewczyna z Krasnosielca wpadła na pomysł, żeby we współpracy z Warner Bros. zrobić tam mały festiwal filmowy. Bo bracia Warner, czyli Aaron, Szmuel i Hirsz Eichelbaum, pochodzą z tej miejscowości. I to jest taka sytuacja, w której mieszkańcy Krasnosielca mogą zacząć być dumni z tego, że pochodzą

stamtąd ludzie, którzy tworzyli Hollywood. Warnerowie byli Żydami i to jest kolejna ważna sprawa, bo ci miejscowi nagle stają się dumni z żydowskiej przeszłości miasteczka. Skromne działanie, a efekty w sferze symbolicznej bardzo rozległe. Inny przykład. Jest takie miasteczko Pionki, też na Mazowszu. Kiedyś tłoczono tam płyty winylowe dla różnych wytwórni muzycznych. W latach 90. produkcja upadła. Ale ktoś z tych Pionek wpadł na pomysł zorganizowania tam festiwalu muzyki z czarnej płyty. Wspieramy tego typu pomysły, bo są osadzone w lokalności, prawdziwe. Ludzie wymyślają na naszych warsztatach projekty jako punkty wyjścia do dalszej pracy, gdy my już odjedziemy. Był taki projekt „Pociąg do kultury”, czyli cykl wydarzeń kulturalnych wokół rewitalizowanej kolei wąskotorowej. Spektakle miały odbywać się na stacjach tej kolejki, a my staraliśmy się zawczasu maksymalnie je zawirusować. Dowiedzieliśmy się, że problemem jest ciągły demontaż trakcji elektrycznej tej kolejki przez złomiarzy. Mówimy im więc: „Zaproście złomiarzy do rozkręcania i skręcania torów na czas, namówcie strażników kolejowych, by sprayowali wagony, a lokalnych grafficiarzy, by ich ganiali. To jest teatr, który nas interesuje”. W tym roku robimy „Cięcie”: cykl działań artystyczno-edukacyjnych przy okazji międzynarodowego festiwalu edukacji kulturalnej Shortcut Europe. Chcemy pokazać najsensowniejsze praktyki z Polski i z całej Europy.

inspiracja: Kierunek kultura (1)

Z Marcinem Śliwą z Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki, współtwórcą projektu Kierunek Kultura, rozmawiają Paweł Althamer, Igor Stokfiszewski i Artur Żmijewski

5


Chcemy się odciąć od złych, skarlałych praktyk urzędniczego sterowania kulturą, od produkowanych przez instytucje artystycznych eventów. Chcemy, żeby to było spotkanie formacyjne dla edukatorów, społeczników, artystów, animatorów community art. Oczywiście artyści obsługujący sztukę wysoką też są mile widziani. Ale tylko tacy, z którymi możliwy będzie postulowany przez nas sojusz między sztuką wysoką a edukacją kulturalną1. To, o czym mówiłeś, te przykłady działania pokazują, że dla tych miejscowości cenne są raczej rzeczy, które i tak powszechnie uchodzą za wartościowe. A czy byłbyś w stanie podać przykład, gdy mieszkańcy uznali za wartościowe coś, co z naszej perspektywy jest nieciekawe, żenujące, nie ma jakości? My ciągle szukamy przykładów potencjału kreatywnego społeczności wykluczonych czy zmarginalizowanych. Weźmy za przykład Radom, powiat szydłowiecki, z najwyższym bezrobociem strukturalnym w Polsce. Oficjalna infrastruktura kulturalna w tej okolicy jest uboga. Ale jak się czujnie popatrzy, to widać, że tam jest np. imponujący tuning samochodów. Chłopaki znają wszystkie marki, ściągają samochody z Niemiec i kreatywnie je przerabiają, a później zajeżdżają. Więc w piątek wieczorem oni się zbierają w jednym miejscu, otwierają drzwiczki tych stuningowanych aut i puszczają sobie nawzajem muzykę. To jest ich prawdziwa kultura, wynaleziona i rozwinięta przez nich. Niemal w każdej mazowieckiej wiosce jest Ochotnicza Straż Pożarna. Zdobywają granty na utrzymanie wozów pożarniczych, na nowoczesny sprzęt gaśniczy, na środki łączności. A jak jest pożar, to zaczyna się święto. Do płonącej trawy zjeżdża trzydzieści jednostek straży. Pożar i tak gaszą gałęziami jacyś chłopcy z wioski, a strażacy i strażaczki robią rewię strażackiej mody. Prezentują kaski, mówią do siebie przez walkie6

-talkie, wozy lśnią w słońcu, błyskają koguty, wszyscy są w akcji. Tak realizuje się kultura stworzona przez nich w kulturowej pustce kultury oficjalnej. 1. „Cięcie” – projekt towarzyszący przygotowanemu przez Marcina Śliwę w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki na jesień 2011 r. kongresowi Shortcut Europe 2011. Jego tematem, jak on sam o tym pisał, miał być: „przegląd tego, co obecnie najciekawsze w edukacji kulturalnej w PL, Europie i na świecie. Mamy też ambicje wpłynąć na świat polityczny, urzędniczy – bo to oni w największym stopniu organizują dziś instytucje kultury na różnych poziomach. Ale, tak jak Ci mówiłem, chcemy rozhermetyzować również formułę kongresu, chcemy, by jego częścią były interdyscyplinarne działania edukacyjne i artystyczne w przestrzeni publicznej, które w spektakularny, ale prosty sposób oddadzą ideę tego, o co nam chodzi i podkreślą, że wreszcie artyści i edukatorzy pójdą razem. (Czy to nie ładne nawiązanie do robotników i inteligencji, którzy się długo mijali, bojkotowali, aż wreszcie połączyli siły?)”; cytat pochodzi z korespondencji mejlowej z Arturem Żmijewskim. Fragment wywiadu opublikowanego w książce „Kierunek Kultura. W stronę żywego uczestnictwa w kulturze”. Kierunek Kultura to wieloetapowy program skierowany do instytucji kultury, samorządów oraz organizacji pozarządowych na Mazowszu realizowany od 2009 roku przez Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki w Warszawie. W ramach programu Kierunek Kultura w latach 2009-2011 zorganizowano cykl warsztatów skierowanych do osób działających w kulturze na terenie województwa mazowieckiego oraz wydano dwie publikacje podsumowujące kolejne etapy programu. W 2012 roku zrealizowano natomiast projekt badawczo-animacyjny w wybranych powiatach województwa. kierunekkultura.waw.pl


Ja wolę, by ludzie pytali i słuchali również siebie nawzajem, niżeli tylko odświętnie ubrani słuchali koncertu Fryderyka Chopina, choć sam w domu słucham go z pasją i przyjemnością. [Marcin Śliwa]


inspiracja: Kierunek kultura (2)

Wojciech Kłosowski „Uczestnictwo a dostęp” – fragmenty rozdziału opublikowanego w książce „Kierunek kultura. W stronę żywego uczestnictwa w kulturze”

8

Przez uczestnictwo w kulturze rozumiemy tutaj żywy, aktywny udział człowieka w tych obszarach życia, które on sam odczuwa jako „kulturę” (i w tym sensie są one dla niego ważne), nie zaś w tych obszarach, które za „ważne” i „kulturalne” uznało społeczeństwo. Uczestnictwo polega więc na własnym wyborze, na własnej ekspresji. Być zawiezionym autokarem wraz z całą klasą do muzeum to niekoniecznie uczestnictwo; to może być jedynie pozór uczestnictwa, dobrze wyglądający w statystyce, ale jałowy społecznie. By było to prawdziwe uczestnictwo w kulturze, a nie jego pozór, „dzieci z autobusu”1 – ta najłatwiejsza w obsłudze kategoria odwiedzających różne instytucje kultury – musiałyby najpierw być aktywnie zainteresowane spotkaniem z kulturą proponowaną przez instytucje, do których są wożone. Uczestnictwo, o które nam chodzi, zakłada bowiem świadomy wybór, akt woli: tak, chcę w tym wziąć udział. (…) W pochodzącej z 2003 roku ekspertyzie „Uczestnictwo w kulturze mieszkańców Polski”2, przygotowanej dla Kancelarii Sejmu, autorzy piszą: Stosunkowo łatwo przewidzieć, że intensywność i zasięg uczestnictwa w kulturze jest uzależniony od zajmowanej pozycji społecznej. Osoby o wysokiej pozycji, tj. mające wysokie dochody i specjalistyczne kwalifikacje zawodowe, tworzą kategorię o najwyższym wskaźniku uczestnictwa w kulturze, osoby natomiast o najniższej pozycji – bez pracy, z niepełnym podstawowym wykształceniem – nie przejawiają żadnych form uczestnictwa.

Litościwie oszczędzimy czytelnikowi dalszej części tego wywodu (opartego na badaniach z… 1976 roku!). Autorzy opisują uczestnictwo w kulturze rozumiane jako bywanie w kinie, teatrze, muzeum, galerii lub na koncercie oraz czytanie książek i prasy, a dodatkowo odnotowują wydatki gospodarstw domowych „na kulturę”. Takie ujęcie – pomijające istnienie na świecie Internetu, ignorujące fakt obecności kultury w pozainstytucjonalnych i niekomercyjnych obiegach, nieuznające za uczestnictwo w kulturze czasu spędzonego na twórczości własnej itd. – bywa nadal obecne w oficjalnych dokumentach. Tymczasem prawdziwe uczestnictwo w kulturze (nawet tej rozumianej wąsko jako korzystanie ze sztuki i literatury) ma się kompletnie nijak do tego ujęcia. Gdzie w tak skonstruowanej statystyce czytelnictwa podziały się setki tysięcy stron tekstu napisanych (i dziesiątki milionów stron przeczytanych) w Internecie? Skąd pewność badaczy, że ten, kto nie znalazł się w statystyce odwiedzin w filharmonii, nie ma w swoim odtwarzaczu MP3 nieprzebranych zbiorów ściągniętej z sieci muzyki symfonicznej w najwybitniejszych wykonaniach, której słucha z pasją i której jest znawcą? Dzisiejsze uczestnictwo w kulturze to nie tylko konsumpcja kultury „upowszechnianej” przez jej instytucje. To w ogóle nie tylko konsumpcja, nie tylko bycie odbiorcą, widzem, słuchaczem, czytelnikiem. Równie ważną część uczestnictwa w kulturze stanowi


świadome i dumne wnoszenie w obieg społeczny własnej kultury, „kultury samodzielnie przez siebie odkrytej lub wynalezionej”, jak pisze o niej Godlewski3. Nie należy przy tym spłycać sprawy i sprowadzać całości czynnego uczestnictwa w kulturze do twórczości amatorskiej (choć i na nią jest miejsce). Częścią czynnego uczestnictwa w kulturze jest też aktywność krytyczna, dyskusja z kulturą zastaną, jej kontestacja lub jej afirmacja i inspirowanie się nią. Ba, uczestnictwem w kulturze jest także własny styl życia, sposób ubierania się, zwyczaje i rytuały grup społecznych, własny gust estetyczny, oparty na świadomym wyborze i będący wyrazem indywidualności lub wręcz przeciwnie – wyrazem identyfikowania się z jakąś wspólnotą. Słowem: uczestnictwo w kulturze to dużo więcej niż „uczęszczanie do teatrów i muzeów”. (...) Kultura instytucjonalna w Polsce działa w głównej mierze w oparciu o ustawę4, której pierwszy ustęp pierwszego artykułu brzmi: Działalność kulturalna w rozumieniu niniejszej ustawy polega na tworzeniu, upowszechnianiu i ochronie kultury.

Rozwija tę definicję artykuł drugi tejże ustawy. Czytamy w nim: Formami organizacyjnymi działalności kulturalnej są w szczególności: teatry, opery, operetki, filharmonie, orkiestry, kina, muzea, biblioteki, domy kultury, ogniska artystyczne, galerie sztuki i ośrodki badań i dokumentacji w różnych dziedzinach kultury.

(...) Wyłania się z tego opisu ustawowego następująca wizja działalności kulturalnej: działalność ta polega wyłącznie na jednej z trzech rzeczy: na tworzeniu kultury, na jej upowszechnianiu lub jej ochronie; wszystko, co dzieje się w kulturze, powinno wcisnąć się w którąś z tych trzech kategorii, jeśli chce być uznane za działalność kulturalną. Dalej: dzia-

łalnością kulturalną – zdaniem ustawodawcy – zajmują się „w szczególności” instytucje działające w dobrze znanych formach organizacyjnych (mamy ich do wyboru dwanaście). Mogą być i inne formy, ale ustawodawca uznał za słuszne wskazać katalog tych dwunastu form organizacyjnych, które występują „w szczególności”, jakby chciał podpowiedzieć obywatelom pewien wzorzec, którego dobrze byłoby się trzymać. (...) Ustawa obszernie opisuje zasady działania instytucji kultury, nie przywołując ani razu nie tylko pojęcia uczestnictwa w kulturze, ale także pojęcia publiczności, odbiorców, widzów czy słuchaczy. Za to w artykule siódmym bardzo obszernie opisuje zasady przyznawania honorowej odznaki „Zasłużony Działacz Kultury”. Chciałoby się zapytać: zasłużony czym? Czym można się zasłużyć w tym dziwacznym świecie kultury bez publiczności? (…) Na szczęście kultura jak drożdżowe ciasto nie chce wcale zmieścić się w tym karykaturalnym systemie, wyrasta ponad jego krawędzie, twórczo kipi i wylewa się poza system. Do pracy „w kulturze” przychodzą coraz częściej ludzie nastawieni misyjnie, którzy nijak nie chcą usiedzieć spokojnie w instytucjonalnych ramach i próbują otworzyć instytucje kultury na publiczność, zaprosić tę publiczność do uczestnictwa. Że robią słusznie, upewnia ich sama Konstytucja RP, gdzie w artykule szóstym, w ustępie pierwszym czytamy: Rzeczpospolita Polska stwarza warunki upowszechniania i równego dostępu do dóbr kultury, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego, jego trwania i rozwoju.

(…) Jeśli warunki dostępu do kultury trzeba dopiero „stwarzać”, to znaczy, że konstytucja uznaje, iż bez takiej specjalnej gwarancji prawnej dostęp mógłby nie zaistnieć lub przynajmniej nie być „równy i powszechny”. 9


Gwarancja konstytucyjna jest potrzebna, by dostępu do kultury nie uniemożliwiły nam, obywatelom, najróżniejsze bariery: przestrzenne (filharmonia jest, ale w odległym mieście), organizacyjne (koncerty są tylko w piątki o 17.00, a ja wtedy pracuję), architektoniczne (nie mam jak wjechać na widownię moim wózkiem inwalidzkim), kulturowe (nie wiem, jak się ubrać na koncert, nie jestem pewien, jak się tam zachować), ekonomiczne (nie stać mnie na dojazd i bilet na koncert). Z badań wynika, że istotnym ograniczeniem są bariery mentalne: „Te wszystkie instytucje odstraszają mnie swoją nadętą atmosferą, peszą, zniechęcają” – mówią respondenci badań. Czy to tylko bariera uczestnictwa? Trzeba tu raczej widzieć także barierę dostępu: przecież instytucje powinny brać odpowiedzialność za swój wizerunek i jeśli jest on odpychający, a nie przyciągający, to także ich wina. Tak więc, mówiąc o dostępie do kultury, mamy na myśli zdolność instytucji kultury do zmniejszania lub likwidowania barier w korzystaniu przez zainteresowanych obywateli z kultury oferowanej przez te instytucje. Poprawa dostępu do kultury to na przykład usunięcie w teatrze barier architektonicznych dla osób niepełnosprawnych, przystosowanie godzin otwarcia biblioteki do potrzeb czytelników. To obecność kultury w miejscach łatwiej dostępnych dla mieszkańców. To odpowiednia polityka promocyjna i cenowa instytucji kultury. To przyjazna, zapraszająca atmosfera w tych instytucjach. Czas pracy instytucji kultury wyznaczają często nawyki ukształtowane 30 lat temu, gdy tymczasem świat się zmienił: pracujemy do późna i czas na odwiedzenie instytucji kultury mamy nieraz dopiero o 21.00, gdy instytucja ta właśnie się zamyka. Toteż miejscami kultury są dziś prywatne kluby czynne „do ostatniego klienta”. Zmiany w instytucjach kultury są konieczne właśnie ze względu na otaczającą nas 10

rzeczywistość. „Kondycja nowoczesności polega na byciu w bezustannym ruchu” – powiada Bauman. „Unowocześniasz się albo znikasz”5. Nasza gotowość do polegania na „starych, dobrych rozwiązaniach” nie ma już sensownego zastosowania w ponowoczesności, bo stare rozwiązania dawno przestały być dobre. (…) Mogłoby się wydawać, że uczestnictwo i dostęp to pojęcia symetryczne, niejako dwie strony tego samego medalu: jeśli instytucje stworzą dostęp, a ludzie będą zainteresowani uczestnictwem, to dojdzie do spotkania na polu kultury, o jakie nam chodzi. Stąd wynikałby też prosty podział odpowiedzialności: instytucje winny dbać o dostęp do kultury, zaś ludzie niech zadbają o własne uczestnictwo w kulturze. Jednak po głębszym zastanowieniu musimy uznać taki model za zbyt uproszczony: symetrii nie ma. Dlaczego? Dlatego, że dostęp do kultury, za którym nie poszłoby uczestnictwo, to nie połowa sukcesu, tylko cała porażka. Sam dostęp nie jest wart nic, jeśli nie umieliśmy zadbać, aby ktokolwiek był zainteresowany „dostępnymi” instytucjami. Jeśli uznamy, że jednym z ważnych zadań jest ożywienie instytucji kultury, na które idą nasze pieniądze, to sam dostęp bez uczestnictwa sobie z tym zadaniem nie poradzi. Inaczej jest z uczestnictwem: ono poradzi sobie nawet bez dostępu. Oczywiście będzie wówczas nieco trudniej, ale – pamiętajmy – uczestnictwo w kulturze istnieje także poza instytucjami i nie jest do końca uzależnione od dostępu lub braku dostępu do dóbr kultury w nich zamkniętych. Na braku dostępu ucierpi tylko model doświadczenia kulturowego zapatrzony w kulturę wysoką i jej tradycyjne kanony. (…) A więc – mówiąc wyrazistym skrótem – uczestnictwo w kulturze istnieje i jest wartością nawet w warunkach braku dostępu do kultury instytucjonalnej. Natomiast dostęp


nie jest nic wart bez uczestnictwa. Więc to nie uczestnictwo powinno błagać o dostęp. To dostęp powinien błagać o uczestnictwo. Co z tego wynika dla instytucji kultury? Wynikają dwa wskazania. Po pierwsze, nie wystarczy dziś mieć za cel „prowadzenia działalności kulturalnej”; ona jest jedynie środkiem. Po drugie, nie wystarczy także samo tworzenie dostępu do kultury, choć to już dużo lepszy kierunek myślenia. Dostęp do kultury nie powinien być traktowany jako samoistny cel instytucji, lecz jako środek do celu; tym celem powinno być uczestnictwo ludzi w kulturze, jaka dzieje się w naszej instytucji. [Skróty pochodzą od redakcji]

1. „Dzieci z autobusu: uczniowie i przedszkolaki przywożone do instytucji kultury na przedstawienia i pokazy edukacyjne, jeden z najwierniejszych i najliczniejszych widzów i klientów instytucji kultury, który nie ma wyboru – uczestniczyć musi”. W. Burszta, M. Duchowski, B. Fatyga, J. Nowiński, M. Pęczak, E. A. Sekuła, T. Szlendak, Raport o stanie i zróżnicowaniach kultury miejskiej w Polsce, s. 37. 2. M. Dziubińska-Michalewicz, A. Kojder, Uczestnictwo w kulturze mieszkańców Polski, Warszawa 2003. 3. G. Godlewski, Animacja i antropologia; [w:] G. Godlewski, I. Kurz, A. Mencwel, M. Wójtowski, Animacja kultury. Doświadczenie i przyszłość, Warszawa 2002, s. 64. 4. Ustawa z dnia 25 października 1991 r. o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej (tekst jednolity: Dz. U. z 2001 r. nr 13, poz. 123, z późn. zmianami). 5. Z. Bauman, Życie na przemiał, Kraków 2004, s. 41–42.

11



Dziennikarze oraz reprezentowane przez nich media są ważnym elementem sprawnej polityki kulturalnej regionu, która może przyczynić się nie tylko do wzrostu uczestnictwa w kulturze, ale i zmiany wizerunku lokalnych instytucji kultury. Niestety, coraz rzadziej mamy okazję obejrzeć w telewizji reportaż z ważnej premiery teatralnej, posłuchać w radiu dyskusji o zmianie dyrekcji pobliskiego muzeum czy przeczytać wnikliwą analizę sposobu finansowania organizacji pozarządowych. Kiedy największe redakcje zamykają lub drastycznie zmniejszają lokalne działy kulturalne, bo nie są tak „klikalne” jak wypadki drogowe i morderstwa, nie mamy na to większego wpływu. Jednak wciąż mamy prawo oczekiwać od dziennikarzy większego zaangażowania i podejmowania tematów naprawdę ważnych dla lokalnej społeczności. Uważamy, że dziennikarstwo kulturalne to coś więcej niż kopiowanie i publikowanie na stronach internetowych materiałów promocyjnych przygotowanych przez rzeczników prasowych. 25 sierpnia 2012 r. zorganizowaliśmy w Świetlicy Krytyki Politycznej cykl trzech warsztatów dla dziennikarzy i pracowników instytucji kultury województwa łódzkiego. Dwudziestu uczestników z ośmiu miejscowości regionu, na co dzień pracujących w lokalnych gazetach, portalach, rozgłośniach radiowych, a także domach kultury, bibliotekach i organizacjach pozarządowych, spotkało się z Romanem Kurkiewiczem, byłym redaktorem

naczelnym tygodnika „Przekrój”, Konradem Pustołą, fotografem, oraz Marcinem Śliwą z Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki. Ten ostatni, stawiając pytania: „Czy artysta może się podzielić z publicznością aktem twórczym, muzealnik – muzeum, burmistrz – strategią dla kultury, a dyrektor domu kultury – »swoim« domem kultury? Czy sztuka powinna być wysoka, czy szeroka (szeroko dostępna)?”, przedstawiał koncepcję żywego uczestnictwa w kulturze. Proponował odwrócenie myślenia o relacji publiczność – instytucja. Nie pytaj, ile razy byłeś w muzeum. Pytaj: ile razy muzeum było u ciebie? Wspólnie z uczestnikami zastanawiał się, jakie wartości niesie ze sobą kultura i które z tych wartości przekazują media. Roman Kurkiewicz starał się wytłumaczyć, dlaczego kultury w mediach jest coraz mniej. Kilkudziesięciominutowe programy i audycje o książkach, wciąż popularne na Zachodzie, w Polsce należą już do rzadkości. Aby zobrazować rzeczywistość coraz krótszej i szybszej informacji, poprosił uczestników o zaproszenie na wybrane wydarzenie kulturalne w formie SMS-a. Chociaż nikomu nie udało się zmieścić w 160 znakach, ćwiczenie pokazało, że najłatwiej nam mówić i pisać, kiedy wynika to z naszego przekonania. Jesteśmy w stanie przekonać drugiego człowieka do przeczytania książki tylko wtedy, gdy sami wiemy, dlaczego jest wartościowa. Świetnie opowiemy o festiwalu młodych twór-

warsztaty dziennikarskie

Warszaty dziennikarskie w ramach Boomu Kultury odbyły się 25 sierpnia 2012 w łódzkiej Świetlicy Krytyki Politycznej. Prowadzili je Roman Kurkiewicz, Konrad Pustoła oraz Marcin Śliwa

13


ców, jeśli wierzymy, że właśnie taka inicjatywa w naszym mieście ma sens. Na tym polega, zdaniem Kurkiewicza, rzetelne dziennikarstwo – na szczerości i zaangażowaniu. Konrad Pustoła skupił się na wizualnej warstwie budowania przekazu. Zdjęcia są nie tylko dobrym uzupełnieniem tekstu. Często są w stanie same powiedzieć o wiele więcej. Uczestnicy dowiedzieli się, że przy promowaniu wydarzeń kulturalnych (np. przy tworzeniu fotorelacji) ważna jest nie tylko technika robienia zdjęć, ale także fotoedycja: wybór i ułożenie fotografii. Wspólnie z uczestnikami prowadzący oglądał stronę internetową jednego z domów kultury, wskazując najczęściej popełniane błędy – np. zamieszczanie kilkudziesięciu podobnych do siebie zdjęć zamiast krótkiej i zwięzłej (jak dobry tekst!) fotorelacji. Jednak równie ważne było dla nas po prostu spotkanie (swoją drogą, wymieniane podczas warsztatów Śliwy jako jedna z najważniejszych wartości, jakie niesie ze sobą kultura). Wymiana doświadczeń i oczekiwań, możliwość rozmowy o podobnych obserwacjach i pomysłach. Po warsztatach prosiliśmy każdego z uczestników o syntetyczną ocenę przedsięwzięcia. Zdecydowana większość podkreślała, że tego typu spotkania są potrzebne. Ich zdaniem powinny mieć jeszcze bardziej warsztatową formę, po to by móc konstruktywnie rozmawiać o diagnozowanych problemach i możliwych rozwiązaniach.

14



Często widzę, że są fajne punkty wydarzeń w naszym mieście, lecz audytorium jest małe.

Oferta kulturalna jest ułożona pod osoby starsze lub osoby zainteresowane wyłącznie kulturą masową, lecz jeśli chodzi o eventy dotyczące bardziej alternatywnej sztuki, to brakuje takich imprez.


na cele kulturalne. Dlatego zapraszaliśmy kutnian do Kącika Wspomnień, w którym każdy mógł opowiedzieć swoją własną historię związaną z tym miejscem. Poprosiliśmy także wybitnego regionalistę, pana Andrzeja Olewnika, o oprowadzanie mieszkańców po budynku i przybliżanie jego historii. Cały weekend w Kutnie zainaugurowaliśmy koncertem zespołu BlueRabbit z Łodzi, który działa na pograniczu muzyki i performance’u. Każdy w Kutnie wie, gdzie jest Dom Dochodowy, ale już nie każdy słyszał o jego nowej funkcji. Dlatego jednym z celów naszego programu było szersze poinformowanie kutnowskiej publiczności o tej świeżo otwartej instytucji. Postanowiliśmy otworzyć przestrzeń wydarzenia i wyjść z działaniami na pobliski skwerek. Pożyczyliśmy z KDK kolorowe pufy i namioty, mieliśmy pudła pełne farb i kredek, płyty z muzyką i dobrą pogodę. W piątek wieczorem budynek CTMT oświetlała interaktywna iluminacja, w sobotę Katarzyna Górna animowała

W Kutnie jest co robić.

Z czym kojarzy się przeciętnemu mieszkańcowi naszego regionu to ponadczterdziestopięciotysięczne miasto? Zapewne z niedawno wyremontowanym dworcem – punktem przesiadkowym, skąd można szybko dostać się do Poznania, Warszawy czy Berlina. Aktywni odbiorcy kultury kojarzą festiwal „Złoty Środek Poezji” i „Stację Kutno”. Jednak dla mieszkańców najważniejszym wydarzeniem kulturalnym jest organizowane od prawie czterdziestu lat Święto Róży, które przybrało formę plenerowej imprezy połączonej z jarmarkiem, koncertami i wystawami florystycznymi. Hasło „Kutno – Miasto Róż” zostało w tym roku wpisane do miejskiej Strategii Marki. Dwa tygodnie po Święcie Róży, w weekend od 21 do 23 września 2012 r. zagościliśmy z naszym programem w Centrum Teatru, Muzyki i Tańca (CTMT), nowo otwartej filii Kutnowskiego Domu Kultury (KDK). Sam KDK przeszedł niedawno gruntowny remont. CTMT jest więc kolejną dużą inwestycją w infrastrukturę kultury. Ponadstuletni budynek, znajdujący się nieopodal placu Wolności, 10 minut drogi od KDK, powstał jako Dom Dochodowy Straży Ogniowej. Długo służył strażackim i wojskowym grupom teatralnym. Po wojnie mieściło się tu kino, a w latach 90. dyskoteka. Ustalony wspólnie z pracownikami CTMT program trzydniowego Boomu Kultury miał się odwoływać właśnie do historii tego budynku i powrotu do jego pierwotnego przeznaczenia

kutno

21-23 września 2012: Boom Kultury w Kutnie w Centrum Teatru Muzyki i Tańca (filia Kutnowskiego Domu Kultury) Tekst: Martyna Dominiak

17


Kongres Rysowników, w niedzielę odbyły się warsztaty dla dzieci „Fabryka Książek”. Przez cały czas trwała plenerowa czytelnia, w której rozdawaliśmy książki za rozwiązanie niezbyt trudnego quizu. I to właśnie wyjście w plener niespodziewanie przyciągnęło najbardziej zaangażowaną i najbardziej spontaniczną publiczność. Publicznością tą były dzieci. Przybiegały z okolicznych domów. Najpierw nieśmiało pytały, czy one też mogą wziąć do ręki pędzel i coś pomalować. I czy to jest za darmo. Potem już wołały z podwórek swoich kolegów i koleżanki. Mamy obserwowały je z okien swoich mieszkań i wołały na obiad. W sobotę do domów przegoniła je dopiero popołudniowa burza. Dzień później wpadliśmy na pomysł, by zaprosić je do środka CTMT do wzięcia udziału w niedzielnej odsłonie warsztatów Wojciecha Kłosowskiego Kultura: RESTART. Przez dwie godziny, nieco onieśmielone siedzeniem na scenie z dorosłymi, pokazywały nam, jak wygląda kultura okiem dziecka. Dzięki nim znaleźliśmy się w świecie, w którym Jan Brze-

Kiedy patrzę na program kulturalny różnych instytucji czy tego świeżo otwartego Centrum Teatru, wydaje mi się, że oferta jest bogata. Trzeba chcieć, dostrzec i się wybrać. chwa i Julian Tuwim to znani malarze, a dom kultury to miejsce, gdzie dzieci mogą nauczyć się kultury, czyli dobrego zachowania. Tymczasem, jak się okazało, żadne z nich nie miało pojęcia o tym, że mieszka obok tak fascynującego dla nich budynku – z wielką sceną, ciemnymi kulisami i ogromną widownią, po której można biegać. Nie miały o tym pojęcia, bo w CTMT odbywają się jedynie biletowane, wieczorne, poważne wydarzenia 18

– koncerty i spektakle teatralne. Nie weszłyby do środka, gdybyśmy my nie wyszli na zewnątrz. Podczas warsztatów Wojciech Kłosowski zauważył, że zagrożeniem dobrze działających instytucji kultury (które nie narzekają na brak zainteresowania) może być właśnie niezauważanie tej części publiczności, która nigdy do teatru czy biblioteki nie zawitała. Dzieci, które z różnych powodów nudzą się na szkolnej plastyce, nie mają szansy przekonać się, że pobliski dom kultury ma swoje kółko plastyczne prowadzone przez uwielbianą przez dzieci animatorkę. Na ile oferta instytucji kultury powinna uwzględniać lokalny kontekst, unikając przy tym prostych schematów? Jak instytucje mogą sobie radzić w obliczu kryzysu finansów samorządów? Co ma wspólnego kultura z polityką społeczną? Na tego typu pytania próbowała sobie odpowiedzieć dorosła część uczestników warsztatów Kłosowskiego oraz ci, którzy przyszli na ostatnie wydarzenie Boomu Kultury – debatę o stanie kultury z udziałem Teresy Mosigniewicz, Dyrektor KDK, i Michała Adamskiego, Naczelnika Wydziału Kultury, Promocji i Rozwoju Miasta Urzędu Miasta Kutno. Byli to przede wszystkim pracownicy instytucji kultury – Kutnowskiego Domu Kultury, Muzeum Regionalnego, Biblioteki Publicznej. Opowiadali o udanych i nieudanych próbach przyciągania ludzi do swoich instytucji, o wychodzeniu naprzeciw mieszkańcom miasta, o problemach, z którymi borykają się na co dzień. Jaką ocenę wystawiają lokalnej kulturze jej animatorzy? Na ogół dość dobrą. Podkreślają różnorodność oferty i docieranie do różnych grup odbiorców. W Kutnie można pójść na dobrą wystawę, obejrzeć przedstawienie lokalnego teatru amatorskiego, ambitny koncert przyjezdnych artystów i darmowe widowisko rozrywkowe. Z drugiej strony animatorzy kultury są dość


surowi wobec samych odbiorców: trudno ich Jak rozwiązać problem konkurowania o środzainteresować, wolą siedzieć w domu, nie anga- ki w kulturze, które wyniszcza mniejsze, ale żują się, wybierają łatwiejsze formy spędzania ważne podmioty? Można powołać publicznowolnego czasu, przez co w mieście brakuje am- -prywatny Fundusz Lokalny – fundusz kapitabitniejszych i bardziej kameralnych wydarzeń. łowy, do którego biznes wpłaca dotacje ogólne Aktywna część kutnian podobnie ocenia ofertę. lub celowe. Rada Funduszu, na którą składają Ale jest także zauważalna grupa mieszkańców, się przedstawiciele urzędu, mieszkańców i bizktóra twierdzi, że w Kutnie „nic się nie dzieje”. Doświadczenie pokazuje, że takie oceny, z którymi możKultura daje mi możliwość godnego przeżywania na się spotkać zarówno w małej ubóstwa. Materialnego i tego wewnętrznego. miejscowości, jak i w dużym mieście wojewódzkim, płyną z ust tych, którzy ofertę lokalnych instytucji znają co najwyżej pobieżnie. nesu, decyduje o podziale środków. Ułatwia to Jakie wyzwania stoją przed kutnowską zarówno pozyskiwanie pieniędzy przez inicjatykulturą? Patrząc z perspektywy rozwoju całej wy kulturalne, jak i sponsoring przez lokalnych społeczności, ważne jest działanie na rzecz przedsiębiorców. To bardzo popularne w USA spójności społecznej, przeciwdziałanie wy- i Europie rozwiązanie, które jeszcze nie przyjęło kluczeniu. KDK ma w tym duże doświadcze- się w Polsce, choć z sukcesami działa na przynie. Przez dwa lata podczas remontu budynku kład w Nidzicy. funkcjonował przy Domu Pomocy Społecznej. Jednak najważniejszym postulatem jest Działało tam kino, odbywały się spektakle dla większa współpraca, wręcz budowanie wspóldzieci i liczne wydarzenia plenerowe. Dzia- nego frontu lokalnych środowisk kultury na łanie w kryzysowych warunkach pozwoliło rzecz zwiększenia świadomości wśród polirozwinąć i otworzyć działalność na pomijaną tyków i ich wyborców, że kultura ma znaczewcześniej część mieszkańców. nie. Jest ważna sama w sobie i pełni kluczoO wiele szerszym zjawiskiem jest kryzys wą rolę w rozwoju lokalnej społeczności. Czy finansów w samorządach lokalnych. Środki na radni komisji kultury chodzą do teatru? Czy kulturę obcina się w pierwszej kolejności nie powinniśmy tego od nich oczekiwać? Czy detylko w gospodarstwach domowych, ale tak- cyzje finansowe samorządu pozwolą utrzymać że w miastach, powiatach i gminach. Na brak regularność działań instytucji? Czy należy się środków i konieczność wykazywania wkładu nastawić na wychowywanie kolejnych powłasnego narzekały kutnowskie stowarzysze- koleń odbiorców KDK-u, czy na przyciąganie nia i fundacje działające w obszarze kultury, tych, których rodzice czy dziadkowie nigdy by które w ostatnich latach były zmuszone do za- do niego nie przyprowadzili? kończenia działalności. Dyskusja – mamy nadzieję – będzie trwała. Wynikało to między innymi z konieczności Nie tylko w zamkniętym gronie. konkurowania o środki potencjalnych sponsorów. Lokalna firma nie wesprze już mniejszego festiwalu literackiego, bo dofinansowała większe Święto Róży. 19



Jak mieszkańcy Kutna spędzają czas wolny? Jest w tym pytaniu zawarta skłonność do uogólnienia. Kultura, a zwłaszcza poezja, którą miłuję, jest przeciw uogólnieniom – jest „w brew nadętą w rogi” – jak kiedyś napisał poeta Miron. Ale oczywiście, ujmując rzecz intuicyjnie i na podstawie własnych obserwacji (bo w sposób niepoparty badaniami) pewnie w Kutnie, jak w całej Polsce, większość spędza sporo wolnego czasu: za stołem, przed telewizorem. Dominuje, jak sądzę, bierny model wypoczynku, także bierny model, nazwijmy to, konsumpcji kultury. Jakie są największe wyzwania dla polityki kulturalnej w Kutnie? Te wyzwania nie różnią się od tych, które obowiązują w całej Polsce. Zasadnicza trudność polega na tym, że na ogół ci, którzy decydują o tzw. polityce kulturalnej, mają o kulturze niewielkie pojęcie. Po prostu na ogół (bywają tu świetne wyjątki) kariera polityczna, urzędnicza rzadko daje się pogodzić w naszym państwie z kultywowaniem osobności, kreatywności i wrażliwości niezbędnych, aby w sposób twórczy uczestniczyć w kulturze. Czy jest na to rada? Gdyby tylko większość decydentów przyjęła choćby cztery proste zasady: po pierwsze nie przeszkadzać twórcom i animatorom kultury; po drugie, jeśli czegoś nie rozumiem, to nie oznacza koniecznie, że to bezwartościowe; po trzecie: popularność i powszechność nie jest najistotniejszym miernikiem wartości w kulturze; po

czwarte wreszcie: właściwie jedynym obowiązkiem władzy politycznej wobec kultury jest zapewnienie jej powszechnej dostępności i dbanie o to, aby i w tej sferze, podobnie jak we wszystkich innych, nie tworzyły się strefy uprzywilejowania i wykluczenia. Tak zresztą stanowi w Polsce konstytucja. Mówiąc nieco przekornie – może to byłoby jedno z ważnych zadań kultury – skłonienie ludzi, w tym polityków, żeby uważnie, ze zrozumieniem przeczytali Konstytucję RP. Wszystko wtedy mogłoby się zmienić, także polityka kulturalna. W jaki sposób współpracujecie z innymi instytucjami kultury, organizacjami pozarządowymi, instytucjami z innych miast regionu? Liczba mnoga zawarta w tym pytaniu nieco mnie konfunduje. Nie czuję się uprawniony do wypowiadania się w imieniu instytucji ani stowarzyszeń, gdyż działając w nich, nie pełnię kierowniczych funkcji (być może z przyczyn, które wyłuszczyłem w odpowiedzi na drugie pytanie). O sobie mogę powiedzieć – a mam wrażenie, że i Pani ze swego doświadczenia może to potwierdzić – że jestem otwarty na inspiracje. I, jeśli tylko to możliwe, współdziałam w realizacji projektów z innych miast regionu. Tak było w przypadku Krytyki Poli-

kutno: okiem animatora

O kulturze w Kutnie opowiada Artur Fryz z Kutnowskiego Domu Kultury, poeta, twórca festiwalu „Złoty Środek Poezji”

21


tycznej i Boomu Kultury w Kutnie na przykład. Dobrze współpracuje mi się z Piotrem Groblińskim z Łódzkiego Domu Kultury. Jest nam czasem po drodze z inicjatywami Poleskiego Ośrodka Sztuki, Klubu Frycza w Łodzi. Mam dobre relacje i wspólne realizacje z Książnicą Płocką, z Beatą Gulą ze Staromiejskiego Domu Kultury w Warszawie, z twórcami i animatorami kultury z Zagłębia i Śląska. Świetne rzeczy udaje mi się robić wspólnie z Towarzystwem Przyjaciół Sopotu. Nasz wspólny projekt: wystawa „Twarz poety, okno wiersza” jest w trakcie realizacji. Współpracuję też międzynarodowo. Ostatnio przedstawiciele Polonii irlandzkiej zwrócili się do mnie o pomoc w przeprowadzeniu projektu kulturalnego w powiecie kutnowskim. Mam nadzieję, że to się uda. Jak widać, nie stosuję tu klucza ideologicznego ani terytorialnego. Dla mnie kultura to przede wszystkim relacja prawdziwie zaangażowanych w nią osób, które wprzęgają w swe pomysły instytucje i organizacje pozarządowe. W takiej współpracy trochę przeszkadza fakt, iż ludzie kultury to na ogół ludzie źle opłacani, w odróżnieniu np. od ludzi sportu (o sporcie, notabene, nasza konstytucja nie wspomina, zaś kultura pojawia się w niej już w preambule, a i później parę razy). Nie zawsze w tej sytuacji stać mnie na wyjazdy, które czasem są do takiej współpracy niezbędne. Na szczęście jest internet i stałe łącze, które – póki co, z niewielką szkodą dla codziennej diety – systematycznie opłacam. W jakich wydarzeniach (kulturalnych, sportowych, ludowych, społecznych i innych) biorą udział członkowie Pana rodziny? Prosimy o podanie trzech przykładów. Tak się składa, że mam trójkę już dorosłych dzieci. Dwie córki założyły już własne rodziny i związały swoje losy z dużymi ośrodkami miejskimi: Poznaniem i Warszawą. Syn wła22

śnie szuka swego miejsca w kraju lub za granicą. Jak widać, na przykładzie własnej rodziny obserwuję efekty dramatycznie złej długofalowej polityki społecznej i ekonomicznej państwa. W każdym razie rzadko korzystają teraz z oferty naszego miasta w zakresie, o jaki Pani pyta. Na ogół bywają na organizowanym przez Kutnowski Dom Kultury według mojego pomysłu i pod moim przewodnictwem festiwalu „Złoty Środek Poezji”. W ogóle są jednak wrażliwymi odbiorcami kultury. Głównie, z tego co wiem, książki i filmu (dobrego, ambitnego kina, a nie chłamu, który na ogół jest dostępny w powszechnym obiegu, i z tej perspektywy lepiej, że mieszkają w dużych ośrodkach, gdzie o ambitne kino łatwiej), muzyki i teatru. Wszyscy dużo czytamy i o tym rozmawiamy. Co do społecznych zaangażowań, to w czasie studiów zwłaszcza najstarsza córka była dość aktywna w działaniach nurtu konserwatywno-liberalnego. Myślę, że wszyscy trochę tacy jesteśmy: konserwatywno-liberalni i rzymsko-katoliccy, z dużą domieszką otwartości na nowe. Ta otwartość i zakorzenienie to dla mnie dwa niezbędne filary kultury. Gdyby miał Pan powiedzieć, z czym się Panu kojarzy kultura lokalna Pana regionu, to pierwszym zdaniem byłoby… Kultura lokalna regionu kutnowskiego to ludzie pasji i talentu, artyści i animatorzy kultury, między innymi: Czesława Politańska – poetka, Grażyna Baranowska – poetka, krytyk, bibliotekarka, animatorka życia literackiego, Aleksandra Rzadkiewicz – wolny strzelec kutnowskich mediów, bezinteresownie pomagająca ludziom kultury i nie tylko kultury w realizacji ich projektów, Tomasz Czyżewski – artysta plastyk, autor świetnych wystaw w Muzeum Regionalnym, artyści plastycy: Dariusz Kaca, Halina Kamińska, Krystyna Brzozowska, Andrzej Mariusz Wieczorkowski – nieformalny kustosz kutnowskiej pamięci i Pała-


cu Saskiego, muzycy trash-metalowej kapeli Alastor, ludzie amatorskiego ruchu teatralnego z Teresą Mosingiewicz na czele… mogłoby to być bardzo długie zdanie. Czułbym niedosyt, gdybym nie dodał jeszcze drugiego zdania. Kultura lokalna to także depozyt dokonań naszych poprzedników, animatorów i twórców związanych z tą ziemią, społeczników: Antoniego Troczewskiego z żoną, pisarzy: Celiny Dangel-Fijałkowskiej i jej męża Mieczysława oraz najwybitniejszego z nich, pisarza żydowskiego Szaloma Asza… I tu znowu mógłbym wymieniać długo. Kutno, czyli świat – zatytułował kiedyś Wojciech Wencel refleksję o mojej książce poświęconej tej ziemi. To określenie trafia w sedno.


Kutno: głos z instytucji

Krzysztof Ryzlak, kierownik Centrum Teatru Muzyki i Tańca w Kutnie, o osobistym spojrzeniu na działalność instytucji i kulturę lokalną

24

Najmilej wspominam dwa projekty, które od lat realizuję w Kutnowskim Domu Kultury; są to: Letnie Spotkania Artystyczne i „Stacja Kutno” – Ogólnopolski Konkurs Piosenek Honorowego Starosty Kutnowskiego Jeremiego Przybory. Od samego początku celem Letnich Spotkań Artystycznych było stworzenie alternatywnej formy spędzania wolnego czasu przez młodzież podczas wakacji, integracja ze środowiskiem lokalnym, kontakt z mieszkańcami miasta poprzez tworzenie i obcowanie ze sztuką. LSA zakładają także podnoszenie i rozwijanie indywidualnych zainteresowań i zdolności uczestników, dają możliwość prezentacji i ekspresji. Nasz program spotyka się z dużym zainteresowaniem odbiorców, w szczególności młodzieży szkolnej i studentów, którzy chcą aktywnie pomagać w tworzeniu kulturalnego wizerunku naszego miasta. Efektem ponadtygodniowej pracy jest spektakl plenerowy prezentowany na scenie w parku lub innym miejscu w przestrzeni miejskiej, będący podsumowaniem pracy warsztatowej. Pierwsze LSA miały miejsce w 1993 r. i cyklicznie odbywają się do dnia dzisiejszego. Cały czas widzimy zapotrzebowanie na tego typu formę pracy i spędzania czasu wolnego. Cieszy nas to, że projekt ma swoich stałych odbiorców – niektórzy z uczestników brali

udział w warsztatach po pięć, sześć razy, a także co roku przybywają nowi młodzi ludzi, którzy dość szybko wsiąkają w tę atmosferę. Sukcesu LSA upatruję w osobach prowadzących warsztaty: są to zazwyczaj instruktorzy, artyści, choreografowie, którzy pochodzą z naszego miasta, którzy wyszli z naszego zespołu teatralnego i bardzo dobrze rozumieją potrzeby młodzieży z naszego miasta. Projekt najczęściej realizowany jest własnymi siłami, z budżetu placówki. Mimo upływu lat nasze pokazy warsztatowe gromadzą zawsze kilkuset widzów, którzy w letni wieczór chętnie oglądają te „artystyczne efemerydy” (spektakl grany jest tylko jeden jedyny raz) i z ciekawością oczekują kolejnej edycji. Mamy to szczęście, że w sezonie ogórkowym prasa lokalna chętnie pisze i o warsztatach, i o spektaklu plenerowym. Natomiast „Stacja Kutno” to mój w pełni autorski projekt. Z jednodniowego konkursu wokalnego przerodził się on w czterodniowy ogólnopolski festiwal Jeremiego Przybory, podczas którego odbywa się wiele zdarzeń artystycznych. Jest to projekt edukacyjno-artystyczny o charakterze interdyscyplinarnym, którego głównym celem jest edukacja przez sztukę. Wartością projektu jest kultywowanie twórczości Jeremiego Przybory, jego myśli, dowcipu i filozofii zawartej w piosenkach, które wpisały się trwale do kanonu polskiej piosenki autorskiej, poetyckiej. Celem jest uwrażliwienie na sztukę, umuzykalnienie młodego pokolenia, integracja środowisk


twórczych, upowszechnianie kultury, a także zachęcanie do własnej kreatywności. Projekt realizowany jest cyklicznie przez Kutnowski Dom Kultury od 2005 roku. Muzyka, plastyka, film to dominujące dziedziny sztuki, które prezentowane są w interesujących formach. Dominującą dziedziną jest muzyka, a formą muzyczną piosenka. Ogólnopolskie warsztaty wokalne dla amatorów i profesjonalistów, prowadzone przez wykwalifikowaną kadrę specjalistów, są integralną częścią festiwalowych zmagań. Emisja głosu, techniki wokalne, improwizacje i interpretacja piosenki – to podstawowy zakres tematyki warsztatowej. Projekt ten zyskał wielką przychylność zarówno publiczności i prasy, jak i sponsorów i partnerów. Honorowe patronaty nad projektem sprawują: Marszałek Województwa Łódzkiego i Prezydent Miasta Kutna. Patronat rodzinny sprawuje nad nami Kot Przybora. Sponsorami i fundatorami nagród finanso-

wych w konkursie są lokalne przedsiębiorstwa i banki oraz firmy ogólnopolskie. Miejscowa prasa i media poświęcają projektowi wiele uwagi, dokumentując i opisując praktycznie każdy dzień zdarzenia. Ten rok przyniósł nam kolejne rekordy frekwencyjne: w II Ogólnopolskim Konkursie Plastycznym wzięło udział 82 autorów, zgłaszając do konkursu 134 prace; konkurs piosenki to 132 piosenki zgłoszone przez 66 wykonawców i 37 akompaniatorów, co daje nam liczbę 103 osób! Cieszy mnie ogromnie, gdy nasze projekty znajdują tak duże zainteresowanie wśród twórców z całego kraju. Nie trafiamy w próżnię. Mamy stałych i wciąż nowych odbiorców i uczestników. To chyba największa frajda, gdy ludzie tłumnie przychodzą na nasze koncerty, biorą udział w konkursach, wystawach, spotkaniach. Cieszę się, że możemy rozmawiać i proponować tematy do tych rozmów, że prowadzimy dialog. 25


Mówią, że kultura to kobieca sprawa.

Dobrze, że tu nie można było przyjść najeść się i wypić – tylko kultura i nic dookoła.


28-30 września 2012: Boom Kultury w Sławnie Gminny Ośrodek Kultury Tekst: Hanna Gill-Piątek teren. Nasze stowarzyszenie nigdy wcześniej nie realizowało projektów na terenach wiejskich, ograniczając się do dużych i mniejszych miast. Jednak postanowiliśmy spróbować, ponieważ po pierwsze byliśmy ciekawi efektów takiej współpracy, po drugie w innym wypadku cel projektu, jakim była próba wzmocnienia udziału w kulturze, nie zostałby właściwie i reprezentatywnie zrealizowany. Wiedzieliśmy, że musimy być wyjątkowo dobrze przygotowani. Stąd staraliśmy się zapamięNajfajniejsze byłoby, gdyby organizowano tać jak najwięcej z wizyt studyjnych w Sławnie, takie seanse jak wczoraj w tym ośrodku kultury. a także czynnie uczestniczyliśmy 9 września Wiejskich i liczne zespoły folklorystyczne. Jak w imponujących skalą dożynkach gminnych, mogliśmy zauważyć podczas naszych wizyt, zachęcając mieszkańców do udziału w organiszczególną rolę w kultywowaniu ludowych zowanych przez nas wydarzeniach. tradycji sprawują tutaj kobiety, także młode. Jeśli mieliśmy jakiekolwiek obawy, okaOne też pełnią ważne funkcje w zarządzaniu zały się zupełnie nieuzasadnione. Podczas gminą, na czele której stoi znany ze zdolności przygotowania projektu decyzje zapadały organizacyjnych wójt Tadeusz Wojciechow- szybko, otrzymaliśmy szeroką i hojną pomoc ski. Jednocześnie szerszym problemem tego w jego realizacji i promocji (również materialregionu, z uwagi na położenie przy granicy ną, jak w przypadku środków na zakup farb do województw (oraz inne przyporządkowanie graffiti), a współpraca na wszystkich polach przy poprzednim podziale terytorialnym), jest przebiegała wzorowo. Na każdym kroku spotrudność z odnalezieniem wspólnej tożsamo- tykaliśmy się z serdecznością. Być może dlaści, która dopiero od niedawna odbudowuje tego Boom Kultury w Sławnie okazał się najsię wokół doliny Pilicy. bardziej udany ze wszystkich trzech: zarówno Wybierając Sławno jako jedno z trzech frekwencyjnie, jak i pod względem realizacji miejsc na Boom Kultury, mieliśmy świado- zamierzonych celów. Instytucją, z którą współmość, że wkraczamy na całkiem nowy dla nas pracowaliśmy bezpośrednio, był Gminny

sławno

Sławno to wieś i jednocześnie prężna gmina położona pomiędzy Tomaszowem Mazowieckim a Opocznem, na wschodnim skraju województwa łódzkiego. Szerzej znana jest z tegorocznych, unikalnych na skalę światową odkryć paleontologicznych, których naukowcy dokonali na terenie miejscowej kopalni. Ale Sławno to także inwestycje w nowoczesną infrastrukturę i pielęgnowanie kultury ludowej. Na terenie gminy działa aż 20 Kół Gospodyń

27


Ośrodek Kultury w Sławnie, który mieści jednocześnie bibliotekę. Po rozmowach z panią Zuzanną Broszczyk, kierowniczką obu instytucji, okazało się, że pomimo licznych działań animacyjnych skierowanych do dzieci, jak

i okolicznych miejscowości dysponuje dużą wiedzą o historii polskiego hip-hopu i swobodnie porusza się w tym temacie. Dużym zainteresowaniem cieszyła się interaktywna iluminacja na zewnątrz budynku, polegająca na sprzężeniu obrazu z głosem wypowiadanym przez publiczność do mikrofonu. Czego słuchacie? – Rap. Mój brat ma 300 Dwa następne dni Boomu piosenek na komputerze i 300 na komórce. Kultury w Sławnie należały do nieco młodszych uczestników w wieku gimnazjalnym warsztaty plastyczne czy wycieczki do skan- i wczesnolicealnym. Już podczas wizyt studyjsenu, kiedy wyrastają one na młodzież, tracą nych zauważyliśmy, że przednia ściana budynkontakt z GOK i biblioteką. Dlatego program ku GOK jest nieco zniszczona. Jednocześnie sławieńskiego Boomu postanowiliśmy skie- w Sławnie od kilku miesięcy grasował nieznarować do tej właśnie grupy – uczniów gimna- ny wandal ze sprayem, który pozostawiał niezjów i szkół średnich. estetyczne „mazańce” na przystankach i buPozostawało jednak pytanie: czy jeste- dynkach. Ogłoszenie o nagrodzie wyznaczonej śmy w stanie przyciągnąć do GOK tak wyma- przez wójta za wskazanie sprawcy rzucało się gającą grupę wiekową? Czy nie polegniemy w oczy na internetowej stronie gminy. Idealną w konkurencji z portalami społecznościowy- formą twórczego zagospodarowania tej enermi i codziennym graniem na komputerze? gii wydało nam się wykonanie przez miejscową Szeroka oferta kultury ludowej, z jaką mają młodzież profesjonalnego muralu pod okiem do czynienia na miejscu, nie jest w stanie wy- doświadczonego artysty. I rzeczywiście, zajęcia ciągnąć ich z domu. Trzeba było zatem Niestety w Opocznie główne imprezy kulturalne spróbować czegoś innego. Szybko okazało to dożynki i takie tam. A to czegoś innego – się, że odpowiednio nastawionego na młodzież – u nas brakuje. skonstruowany program potrafi zachęcić okoliczną młodzież do zmiany nawyków w za- z łódzkim twórcą murali, Gregorem Gąsiorem, kresie uczestnictwa i udział w kulturze prze- cieszyły się ogromnym powodzeniem i wyzwonieść ze sfery wirtualnej w realną. Pierwsze liły aktywność młodych twórców. Jedna ściana wydarzenie, którym był pokaz filmu „Jesteś okazała się za ciasnym polem dla ich inwencji. Bogiem” połączony ze spotkaniem z Macie- Pomalowali zatem i drugą, a kiedy skończyło się jem Pisukiem, scenarzystą filmu, okazał się ta- wyznaczone miejsce, a zostało nieco farb i czakim sukcesem frekwencyjnym, że w dużej sali su, upiększone zostały także schody wiodące do GOK zabrakło krzeseł. Podczas przeprowadzo- biblioteki. nego po pokazie konkursu z nagrodami książMalowanie trwało w najlepsze, kiedy młokowymi okazało się, że młodzież ze Sławna dzi zawodnicy Ludowego Klubu Kolarskiego 28


w Sławnie zaczęli wyznaczać za pomocą taśmy anonimowość zwiększa dystans pomiędzy anitor do niezwykłej sztafety, która była następ- matorami czy twórcami a odbiorcami kultury. nym wydarzeniem Boomu Kultury. Jej celem Na wsi wszyscy się znają i wzajemna współbyła integracja młodzieży i miejscowych przed- praca jest czymś zupełnie naturalnym. Dlatego stawicieli władz oraz lokalnych liderów. Kon- miejscowości podobne do Sławna wydają się kurencja polegała na startowaniu w parach, lepiej przygotowane do wdrażania niestanw skład których wchodzili jeden zawodnik lub zawodniczka klubu Co to jest kultura? – O nie wiem, hej Hubert, co to jest i jeden dorosły. Do ogólkultura? Ktoś się zachowuje dobrze w jakichś miejscach. nej klasyfikacji liczył się czas całej pary, która na trudnej trasie musiała wspólnie wykonać szereg zadań, jak zmiana dardowych rozwiązań zwiększających aktywny koła czy przeniesienie bidonu z wodą. Wśród 22 udział w kulturze. Przeszkodą może być jedynie par najlepszą okazała się ta, w której startował to, że aby skorzystać z licznych programów dla Przewodniczący Rady Gminy, Arkadiusz Knap. animatorów, organizowanych przez Urząd MarAle wszyscy uczestnicy, w tym Sekretarz Gminy szałkowski, trzeba wybrać się do Łodzi, co nie Zbigniew Wilk i pani kierownik Zuzanna Brosz- zawsze jest w tym przypadku takie łatwe. A inczyk, dzielnie walczyli o laury zwycięstwa. Szta- westować w gminy wiejskie byłoby warto, bo feta okazała się wspaniałą zabawą, ale też lekcją ich twórczy potencjał jest znacznie większy niż współpracy między pokoleniami. Trzeba rów- tradycyjnie kojarzona z nimi kultura ludowa. nież zauważyć, że w Sławnie przedstawiciele lokalnych władz wykazywali czynne zaangażowanie w każde zaplanowane wydarzenie, nie tylko w dedykowane im warsztaty Kultura: RESTART! prowadzone przez Wojciecha Kłosowskiego. Taka postawa dobrze wróży rozwojowi lokalnej kultury, ponieważ buduje odpowiednie postawy współpracy i otwiera na nowe pomysły. W niedzielę po zakończeniu malowania muralu i turnieju gier edukacyjnych, który poprowadzili w bibliotece Joanna i Marcin Zaród, musieliśmy pożegnać Sławno i zacząć przygotowania do Boomu w Sieradzu. Wyjeżdżaliśmy zmęczeni, ale z poczuciem sukcesu, sensu organizowania podobnych wydarzeń i miłymi wspomnieniami. Świadomość, że na terenach wiejskich istnieją tak mocne społeczności lokalne, które jednocześnie z wysoką dawką profesjonalizmu potrafią podchodzić do lokalnych problemów, napawa optymizmem. W miastach 29




sławno: głos z instytucji

Zuzanna Broszczyk, kierowniczka Gminnego Ośrodka Kultury w Sławnie, o swojej ulubionej imprezie lokalnej, czyli Wieczorze Sobótkowym

32

Gminny Ośrodek Kultury w Sławnie jest organizatorem i współorganizatorem wielu imprez na terenie gminy Sławno. Największe imprezy to: Festiwal Kolęd i Pastorałek, Święto Rodziny, Wieczór Sobótkowy, Gminne Święto Plonów. Wszystkie imprezy organizowane są we współpracy z Wójtem Gminy Sławno, ze szkołami z terenu gminy, sołectwami, UG, parafiami, KGW, OSP. Mnie osobiście bardzo podoba się impreza plenerowa Wieczór Sobótkowy organizowana od kilku lat w Wincentynowie. Celem imprezy jest ochrona i kultywowanie bogactwa tradycyjnej kultury ludowej, zachowanie od zapomnienia muzyki, tańców i pieśni ludowych, inspirowanie młodego pokolenia do zajmowania się rodzimym folklorem oraz integracja środowiska. Impreza obejmuje: konkurs na najładniejszy wianek sobótkowy, konkurs tańca ludowego, występy zespołów folklorystycznych, Kół Gospodyń Wiejskich, kapeli ludowej i gawędziarzy ludowych oraz przedstawienie obrzędu nocy świętojańskiej. Przy okazji imprezy można zwiedzić skansen „Niebowo”, gdzie znajduje się stuletnia chałupa kryta strzechą, piwnica-ziemianka murowana z głazów polnych, stodółka i wiata. A wkoło dzika przyroda oraz płynąca nieopodal rzeczka, która tworzy niepowtarzalny krajobraz. To miejsce jest żywą historią naszego regionu,

dlatego zostało wybrane na imprezę kultywującą noc świętojańską. Podczas imprezy dziewczęta z poszczególnych KGW prezentują swoje uplecione wianki, które są oceniane zgodnie z regulaminem przez komisję konkursową. W komisji zawsze zasiada etnolog, który skrupulatnie ogląda każdy wianek, sprawdza, czy zawiera on odpowiednie zioła itd. Następnie odbywa się konkurs tańca ludowego (oberek, polka), a do tańca przygrywa kapela ludowa. Wygrywa ta para, która zatańczy prawidłowo. Zwycięzcom konkursów są wręczane nagrody – puchary, a pozostałym wyróżnienia – nagrody rzeczowe. Kiedy zapadnie zmrok, tworzony jest korowód, w którym wszyscy uczestnicy imprezy idą nad rzeczkę. Korowód prowadzą dziewczęta ubrane w stroje ludowe, kapela ludowa, członkinie KGW, zaproszeni goście i pozostali uczestnicy. Kiedy wszyscy zgromadzą się nad wodą, odbywa się obrzęd nocy świętojańskiej w wykonaniu KGW „Niebowianki”. To najważniejsza część imprezy. Po części artystycznej panny puszczają wianki na wodę. Następnie zgodnie z tradycją do płynących wianków wskakują kawalerowie, przygrywa kapela, jest wesoło. Dopełnieniem wieczoru jest wspólna biesiada pod gołym niebem przy zapalonych ogniskach i zabawa ludowa. Jest degustacja potraw regionalnych przygotowanych przez członkinie dwudziestu KGW. Każde Koło w swoim namiocie częstuje uczestników imprezy pysznymi potrawami. Udział w imprezie jest otwarty i Wieczór Sobótkowy cieszy się


ogromnym zainteresowaniem wśród mieszkańców naszej, jak również sąsiednich gmin. W przygotowanie takiej imprezy jest zaangażowanych dużo osób. Pracownicy fizyczni Urzędu Gminy zajmują się ustawieniem sceny, podłogi do tańca, namiotów dla kół gospodyń, ławek, krzeseł, stolików. Mieszkańcy Wincentynowa z sołtysem na czele zajmują się uporządkowaniem terenu wokół rzeki, budową „słupów ognia”, zgromadzeniem drzewa na ogniska. Panie z zespołów folklorystycznych i KGW przygotowują potrawy regionalne i część artystyczną. Gminny Ośrodek zajmuje się promocją, zakupem nagród, artykułów spożywczych dla KGW, dekoracją sceny, zaproszeniem konferansjera, wynajmem nagłośnienia, opracowaniem regulaminów i wieloma innymi rzeczami. Imprezę promujemy plakatami, zaproszeniami oraz przez stronę internetową gminy. Towarzyszy jej nagranie przez telewizję i emisja na antenie, zaangażowane są też inne lokalne media: redakcja TOP (Tygodnik Opoczyński) i Radio Plus.

33


Zaczyna się od lekkiego śniadania. Płatki owsiane, trochę miodu i orzechów, cynamon, jeśli ktoś lubi. Wystarczy na pierwszych trzydzieści kilometrów. Zacznie się lekki głód, ale lepsze to niż jazda z pełnym brzuchem. Wyjście na trening zaraz po sytym obiedzie kończy się na ogół kiepsko, więc większość woli trenować z rana. Pierwsze dziesięć minut to w zasadzie rozgrzewka. Dwugłowe i czworogłowe mięśnie uda rozgrzewają się powoli, ale wystarczy drobna kontuzja, by wypaść z rytmu przygotowań startowych. W zależności od tego, co trener zaplanował – albo powoli szlifujemy wytrzymałość, albo ćwiczymy sprinty. Po treningu do szkoły, a wieczorem znowu na trening. I tak przez kilka godzin dziennie, od marca aż do listopada. Od czternastego roku życia kilkugodzinne treningi są praktycznie codziennie, bo miejsc sponsorowanych w starszych grupach jest mało. Każdy uczestnik Tour de Pologne ma za sobą tysiące godzin wyjeżdżonych jako nastolatek w jednym z takich klubów, jak Ludowy Klub Kolarski Sławno „Luks”. Każdy kolarz zaczynał podobnie. Nauka obsługi roweru, dobór sprzętu i szlifowanie techniki jazdy. Kolarz to nie niedzielny rowerzysta, tutaj od początku trzeba pracować i trenować więcej niż ci, dla których rower to tyl-

ko rekreacja. Zanim wystartujemy w koszulce Ludowego Klubu Kolarskiego, potrzeba minimum kilkudziesięciu godzin treningów. W innych miejscach w Polsce i w Europie istnieją kluby wyspecjalizowane w konkretnych grupach młodzieżowych. W „Luksie” jest inaczej, tutaj dwunastoletni „żak” ćwiczy obok szesnastoletniego „juniora młodszego”. Wiele można się nauczyć, obserwując starszych kolegów i pomagając w wyznakowaniu tras zawodów. Starsi opiekują się młodszymi na treningu, pokazują, jak wyznakować trasę, a czasami po prostu pomogą w lekcjach. Starty są co tydzień, więc sporo czasu trzeba poświęcić na konserwację rowerów. Dzięki wsparciu gminy i sponsorów w klubie jeździ około trzydziestu osób. Na początku roku szkolnego jest ich więcej, potem stopniowo się wykruszają. W zawodach regularnie startuje około dwudziestu kolarzy i kolarek. Utrzymanie klubu kosztuje sporo pieniędzy, ale dzięki wsparciu gminy i sponsorów klub jest otwarty również dla mniej zamożnych mieszkańców Sławna. Nie trzeba mieć nawet własnego roweru, bo można wypożyczyć go z puli klubowej. „Luks” ma swój magazyn w budynku biblioteki gminnej, gdzie muszą zmieścić się rowery, trenażery i cały osprzęt kolarski. Boisko i łąki niedaleko biblioteki to miejsca, gdzie

Sport bardziej rozwija duchowo niż samo czytanie książek, lubię czytać książki, ale zależy, jaka jest książka – jeśli początek mi się spodoba, to czytam ją całą.

sławno: pasja na dwóch kołach

O Ludowym Klubie Kolarskim w Sławnie i sztafecie z udziałem zawodników i władz podczas Boomu Kultury pisze Marcin Zaród


trenuje się najczęściej. Jeśli w planach mamy starty górskie, to trening przenosi się na pobliskie wzgórza. Kilka razy ścigali się na nich zawodnicy Pucharu Polski, więc to naprawdę dobre miejsce na trening górali. W trakcie treningu czasami można spotkać kolegów z klubu, a czasami oldbojów ze Sławna, dla których kolarstwo wciąż pozostaje sposobem na życie. Za trening zawodników odpowiada Przemysław Gierczak. Codzienny trening przynosi owoce. Zawodnicy i zawodniczki LKK regularnie zajmują miejsca na podium Pucharu Polski w różnych dyscyplinach kolarskich. Klub współpracuje z grupą kolarską Integral MTB Team, gdzie trafiają najstarsi i najlepsi zawodnicy LKK. Jednak nawet młodsi zawodnicy LKK mają świetną kondycję. 29 września 2012 r. urzędnicy gminni i animatorzy kultury z Krytyki Politycznej startowali w sztafecie kolarskiej razem z reprezentantami LKK. W każdej drużynie startował zespół: zawodnik plus dorosły. Trasa była krótka, ale obok klasycznego podjazdu i slalomu startujący musieli wykonać kilka sztuczek rowerowych i pokazać, że potrafią wymienić koło. Praktycznie na każdym fragmencie trasy zawodnicy byli lepsi niż dorośli. Ale największe wrażenie budził charakter klubowiczów – kolarze i kolarki pomagali dorosłym rowerzystom, nierzadko „holując” ich do mety. Zaraz po rywalizacji mieli dość sił na sprzątnięcie trasy pokazowej i przygotowanie trasy górskiej. Następnego dnia mieli startować w zawodach pucharowych na pobliskich wzgórzach, a jednak chętnie pomagali animatorom w przygotowaniu sztafety. Kolarstwo to ważna część życia zawodników, ale nie zaniedbują nauki w szkole ani innych aspektów życia. Każdy z kolarzy i kolarek, z którymi rozmawiałem, czytał ostatnio jakąś książkę i orientował się w lokalnych sprawach Sławna i okolicy. Sami przyznają, że kolarstwo wymaga sprytu i inteligencji, bo silne nogi nie zastąpią mądrej głowy. Od innych nastolatków odróżnia

ich tylko to, że potrafią w tygodniu przejechać na treningach tysiąc kilometrów. Ale trening w LKK to dopiero początek. Część wyspecjalizuje się w szybkiej jeździe szosowej, część zostanie przy jeździe górskiej, większość zajmie się w życiu codzienną pracą. Być może wyjadą do większych miast, być może zostaną w Sławnie.

Kultura jest dla mnie słuchaniem muzyki i czytaniem książek. Jeżdżenie na rowerze sprawia, że jestem lepszym człowiekiem, bo to też mięśnie i więcej mi to daje niż oglądanie telewizji. Dla każdego z nich rower i Ludowy Klub Kolarski w Sławnie pozostaną jednak symbolami koleżeństwa, siły charakteru i wytrwałości. W tych punktach kultura kolarska nie różni się niczym od kultury literackiej, filmowej czy teatralnej.


Jestem ofiarą reformy i brakowało mi plastyki i muzyki.

Do kina chodziłbym, ale teraz to nawet telewizji nie oglądam. – A ile jest kin w Sieradzu? – Żadnego nie ma, kiedyś było przy Kościuszki. Wiem od wnuczki, że teraz gdzieś w teatrze pokazują. Nie wiem, czy chodzi, ale mówiła.


4-6 października 2012: Boom Kultury w Sieradzu Powiatowa Biblioteka Publiczna Tekst: Damian Graczyk i Marcin Zaród mainstreamowym kinem w centrum miasta i kochają spotkania z przyjezdnymi gwiazdami. Najlepiej takimi, które pojawiają się w telewizji. Czy zyskuje na tym lokalna twórczość i czy taki model spotkań z kulturą wyzwala w mieszkańcach chęć aktywnego uczestnictwa? Na te pytania nie uzyskaliśmy dobrej odpowiedzi. Staraliśmy się odnaleźć ślady sieradzkiej kultury lokalnej, prowadząc wywiady na ulicach. Nieliczni respondenci, którzy chcieli udzielać odpowiedzi, nie odnajdywali wielu pozytywnych skojarzeń z tym haZ księdzem byliśmy ostatnio na wystawach słem. Zapytani jednak o sposób i są różne kółka w MDK-u – chodziłem na spędzania czasu historyczne i tam, gdzie były prezentacje z IPN-u. wolnego i imprezy Organizowaliśmy uroczystości patriotyczne – masowe, wskazyGolgotę Wschodu, a w bibliotece też byli profesorzy wali na Open Hair z IPN-u w klubie historycznym dla dorosłych. Festival, coroczne wydarzenie inspirowane postacią młodzieży przyszła cała klasa z pobliskiego Antoniego Cierplikowskiego, światowej klasy liceum. Dlaczego na iluminację budynku czy stylisty żyjącego przed stu laty w Sieradzu. pokazy filmowe przyszło kilka osób? Wskazywano także na aktywną działalność Być może promocja i sprawna organizacja miejscowego koła fotograficznego, którego to nie wszystko. Najważniejsze jest wyjście prace śmiało mogą konkurować z dziełami naprzeciw potrzebom mieszkańców, którzy profesjonalistów. wolą porozmawiać ze znaną krytyczką liteNa szczęście nie cały sieradzki Boom powiracką o nowościach wydawniczych niż z me- nien budzić smutne skojarzenia. Wydarzenie nedżerami sieradzkiej kultury o miejscowych o najmniejszej frekwencji, natomiast zorgaproblemach. Mieszkańcy Sieradza tęsknią za nizowane z największym zaangażowaniem

sieradz

Kiedy po wizycie studyjnej planowaliśmy harmonogram wydarzeń Boomu Kultury w Sieradzu, na myśl nasuwał się cały czas ten sam wniosek: tutaj nie ma miejsca na kulturę alternatywną. Sieradz jest miejscowością bez kina, za to z teatrem. Nie ma tu wielu księgarni, są za to biblioteki. W jednej z nich chcieliśmy zrobić trzydniowe wydarzenie pełne kultury i zachęcające do aktywnego uczestnictwa w niej. Istotnie, spotkanie literackie z Kazimierą Szczuką przyciągnęło tłumy sieradzan i sieradzanek, na warsztaty dziennikarskie dla

37


– debata o edukacji z udziałem Edwina Bendyka oraz przedstawicieli i przedstawicielek sieradzkich instytucji kultury i nauki – dało nam ciekawe wnioski, warte przedstawienia w broszurze, którą właśnie trzymają Państwo w dłoniach. Edukacja i kultura to dwie sfery, które decydują o przyszłości Sieradza i Polski. Edukacja buduje narzędzia rozwoju, z których korzystają potem nauka, przemysł i biznes. Kultura

Do biblioteki chodzę odpocząć, wyciszyć się i odreagować od szkoły i nawet na przerwach przychodzę poczytać gazety.

tentycznego kontaktu osobistego z kolegami lub dziełami sztuki to wciąż ważna zaleta tych instytucji. Adaptacja do nowych technologii paradoksalnie oznacza wzrost znaczenia empatii, tolerancji i otwartości na zdanie ucznia lub odbiorcy kultury. Młodzież przyzwyczajona do swobody wypowiedzi w świecie cyfrowym tego samego oczekuje od lekcji czy pobytu w muzeum. Żadna liczba komputerów w szkole nie zastąpi autentycznego partnerstwa w edukacji i w kulturze. Może dlatego właśnie odnowiona Sieradzka Powiatowa Biblioteka Publiczna jest miejscem tak chętnie odwiedzanym przez młodzież? Nie tylko w celu posurfowania w Internecie czy poczytania czasopism. Młodzi, starzy, kobiety, mężczyźni, biedni i bogaci – wszyscy uważają tę instytucję za perełkę kultury w centrum swojego miasta. Kochają przychodzić na spotkania w niej organizowane, uważają, że skoro jest odremontowana, to trzeba o nią dbać i chronić przed wandalami. Stąd chyba nasze spotkania w niej zostały przeniesione z przeszklonego parteru na piętro – na spotkaniu

pomaga w budowaniu wspólnoty, partnerstwa i wielu innych wartości duchowych. Edukacja i kultura muszą odpowiadać na zmiany technologiczne i dopasowywać się do zmian społecznych. Takie wnioski można było usłyszeć podczas debaty. Spotkanie rozpoczęło się od prezentacji raporProjekty skierowane tylko na działanie? tów opisujących zmiany w postrzeganiu edukacji Niestety, ludzie niechętnie angażują się i kultury przez dzisiejczynnie – boją się, wolą przyjść na wystawę. szych uczniów i uczennice. Funkcjonowanie mózgów w stałym strumieniu informacji oznacza, że z Kazimierą Szczuką gościliśmy przedstawiszkoła, biblioteka, muzeum lub galeria nie cieli lokalnych ugrupowań radykalnej prawisą dla uczniów jedynymi źródłami treści. Po- cy. Sieradzanie według relacji personelu bidział pomiędzy światem wirtualnym i realnym blioteki deklarują, że chętnie z niej korzystają. jest płynny, bo Internet stał się czymś równie Jednak ludzie na ulicy zapytani, czy wiedzą, wszechobecnym i oczywistym jak powietrze. że w bibliotece na Żwirki i Wigury odbywa Nauczyciel lub kurator wystawy nie są już je- się trzydniowy festiwal, odpowiadali: „To ta dynymi źródłami wiedzy, ich rola przesuwa się biblioteka działa?”. A kiedy już wiedzieli, że raczej w stronę funkcji mediatorów i konsultan- działa, mówili: „E tam, nie będę wchodził – za tów. Szkoła lub placówka kultury stają się cenne ładny budynek, a ja źle ubrany jestem”. ze względu na ich fizyczność, bo możliwość au38


Chciałabym zrobić taki twór, żeby ludzie nie tylko oglądali to, ale też wzięli czynny udział – nazwałam to sobie „nocne czarowanie kultury”.


sieradz: głos z instytucji

Hanna Krawczyk, kierowniczka Powiatowej Biblioteki Publicznej w Sieradzu o swoich ulubionych przedsięwzięciach w zakresie kultury lokalnej

40

W naszej bibliotece organizujemy wiele imprez – przynajmniej kilka w miesiącu. Bywają wśród nich bardziej i mniej udane, choć oczywiście zawsze staramy się uwzględniać zainteresowania i życzenia naszych czytelników. Zawsze też chętnie włączamy się we wszelkie inicjatywy promujące książki, czytelnictwo i aktywne uczestnictwo w kulturze. Z jedną z takich inicjatyw wystąpiły koleżanki ze Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, a rzecz dotyczyła organizacji Dnia Bibliotekarza w sposób nieco odbiegający od tradycji. Zaangażowaliśmy się w to przedsięwzięcie bez reszty i ze wszystkich naszych imprez wspominam je chyba najmilej. Przy wsparciu wielu instytucji, firm i życzliwych osób – w tym też dziennikarzy z lokalnych redakcji – zorganizowaliśmy dla bibliotekarzy i wszystkich sympatyków książki i bibliotek wspólną zabawę plenerową pod nazwą „Kierunek biblioteka”. Jej główne atrakcje to oczywiście kiermasze książek, ale też występy artystyczne, różnego rodzaju zabawy i konkursy oraz – po raz pierwszy w Sieradzu – rajd rowerowy w ramach ogólnopolskiej akcji „Odjazdowy Bibliotekarz”. Jak się okazało, w Sieradzu, niezbyt dużym przecież mieście, funkcjonuje kilkanaście ogólnodostępnych

placówek bibliotecznych, gromadzących zbiory o różnym charakterze – od biblioteki Muzeum Okręgowego począwszy, poprzez bibliotekę parafii pw. Wszystkich Świętych, Miejską Bibliotekę Publiczną i jej trzy filie, Bibliotekę Pedagogiczną, bibliotekę Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej, bibliotekę Centrum Edukacji Ekologicznej, po naszą, czyli Powiatową Bibliotekę Publiczną. Trasę 16-kilometrowego rajdu „Szlakiem sieradzkich bibliotek” przebyło stu kilkunastu rowerzystów – wszyscy ubrani w żółte i pomarańczowe kamizelki odblaskowe, dar lokalnej firmy. Tuż po godzinie siedemnastej barwna kawalkada wyruszyła z Rynku, tutaj też powróciła w dwie godziny później. Przez cały czas nad bezpieczeństwem uczestników rajdu czuwali strażnicy miejscy i policjanci z drogówki, a ich sprawność w kierowaniu ruchem i życzliwość dla rozbawionych bibliotekarskich „zawalidróg” wywołały wiele pozytywnych komentarzy. W tym czasie na Rynku mnóstwo się działo: na estradzie swoje talenty prezentowali młodzi artyści, przygotowani przez instruktorów i nauczycieli z lokalnych ośrodków kultury i placówek wychowawczych. Scenki teatralne, pokaz tańca, popisy zespołów i wokalistów bardzo podobały się publiczności. Dla maluchów specjalną plenerową czytelnię oraz literackie konkursy i zabawy z nagrodami przygotowała jedna z działających w Sieradzu wyższych uczelni. Do nauki języka angielskiego zachęcała dzieci znana szkoła języko-


wa, a sympatyczny kangurek w towarzystwie klauna wędrował po Rynku i częstował maluchy słodyczami. Na stoisku można też było pomalować buzię w kwiatki lub przeobrazić się w malowanego kota. W specjalnie przygotowanym namiocie trwały zmagania konkursowe: kilkanaścioro dzieci, uczniów szkół podstawowych, z zapałem rysowało ilustracje do ulubionej książki. Konkursowe jury, pod przewodnictwem znanego sieradzkiego artysty plastyka, miało nie lada problem z wyborem najlepszych prac – wszystkie były interesujące i starannie wykonane. Dlatego też nagrody w postaci książek i materiałów plastycznych, ufundowane przez prezydenta miasta, otrzymali nie tylko laureaci, ale wszyscy uczestnicy konkursu. Inny konkurs – tym razem literacki – przygotowano dla dorosłych. Z konkursowymi pytaniami miało odwagę zmierzyć się jedynie pięciu śmiałków – znalazły się dla nich atrakcyjne

nagrody książkowe. Każdy uczestnik imprezy, dzięki pomocy sieradzkich firm, mógł liczyć na poczęstunek – pyszne napoje mleczne, owocowe serki, słodycze. Niemały trud przygotowania imprezy niewątpliwie się opłacił – liczny udział mieszkańców miasta jest tego najlepszym dowodem. Wszyscy współorganizatorzy, to jest sieradzki Oddział Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, działające w mieście biblioteki (w tym oczywiście nasza – powiatowa), Sieradzkie Centrum Kultury, Oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Sieradzu, deklarują organizację kolejnej edycji imprezy. Już się na to cieszę, bo oprócz oczywistego przesłania, że czytanie to świetna zabawa, a książka i biblioteka są „cool”, impreza udowodniła, że wspólnie możemy realizować inicjatywy, które spotkają się z życzliwością i pozytywną reakcją mieszkańców.


sieradz: okiem animatorki

Agnieszka Kudlik z sieradzkiej Akademii Obywatelskiej odpowiada na pytania dotyczące lokalnej kultury i ulubionych sposobów spędzania czasu wolnego

42

Jak mieszkańcy Sieradza spędzają czas wolny? W Sieradzu można pójść do kina, na spektakl teatralny czy na spotkanie z ciekawymi ludźmi w bibliotece powiatowej. Coraz więcej jest wystaw w różnych instytucjach czy w przestrzeni publicznej. Aktywnie działają puby i zapraszają muzyków z całego kraju. Od dłuższego czasu odbywają się rozmaite przedsięwzięcia wpisujące się w rewitalizację rynku sieradzkiego. Jakie są największe wyzwania dla polityki kulturalnej Sieradza? Moim zdaniem ważne jest stworzenie spójnej strategii i platformy współpracy instytucji kultury i nie tylko, bo przecież szeroko rozumiana kultura dotyczy także szkół, a także przedsiębiorców w postaci pubów i kawiarni. W jaki sposób współpracujecie z innymi instytucjami kultury, organizacjami pozarządowymi, instytucjami z innych miast regionu? Bardzo dobrze współpracuje mi się z Centrum Informacji Kulturalnej. Centrum Informacji Kulturalnej w Sieradzu zostało utworzone jako jeden z elementów przywracania życia starówce sieradzkiej. CIK jest w strukturach Sieradzkiego Centrum Kultury i przyznam, że swoją otwartością wpisuje się w moją wizję budowania platformy wymiany informacji dotyczących życia kulturalnego w regionie. W jakich wydarzeniach (kulturalnych, sportowych, ludowych, społecznych i innych) biorą udział członkowie Pani rodziny? Prosimy o podanie trzech przykładów.

Spektakle w teatrze oraz seanse w kinie w SCK w Sieradzu, koncerty w Małkowie oraz do niedawna w naszej nowej inicjatywie, Akademii Obywatelskiej. Warte polecenia są też regaty na zbiorniku Jeziorsko o Błękitną Wstęgę, które odbywają się już od kilkunastu lat. Gdyby miała Pani powiedzieć, z czym się Pani kojarzy kultura lokalna Pani regionu, to pierwszym zdaniem byłoby... ...z utalentowanymi ludźmi, którzy dorastają i mieszkają w Sieradzu, Warcie i okolicznych miejscowościach. Kojarzy mi się też z energią zmagazynowaną głęboko pod z pozoru szarą materią, która tylko czeka, żeby wybuchnąć inicjatywami.


W ramach programu Boom Kultury miałem ciekawą i bardzo pouczającą okazję prowadzenia w trzech miejscowościach województwa łódzkiego: Kutnie, Sławnie i Sieradzu warsztatów dla lokalnych samorządowców i ludzi zainteresowanych lokalną kulturą. Warsztaty pod wspólnym tytułem Kultura: RESTART! były w każdej miejscowości częścią szerszego programu i pomimo starannego ich zaadresowania nie było do końca pewne, jaką publiczność przyciągną. Zakładaliśmy wraz z zespołem projektu Boom Kultury, że nie zamykamy warsztatów dla nikogo i jesteśmy otwarci na to, co przyniesie żywy przebieg poszczególnych spotkań animacyjnych, w ramach których odbywały się warsztaty. W zaproszeniach w każdej miejscowości warsztat był zapowiedziany mniej więcej tak, jak w Kutnie: Kultura: RESTART! ma na celu spotkanie pracowników lokalnych instytucji kultury, urzędników, liderów kultury oraz mieszkańców Kutna i wspólną diagnozę problemów i wyzwań, przed jakimi stoi rozwój kultury. Warsztaty będą próbą nowego zdefiniowania zadań działalności kulturalnej w lokalnym środowisku w kontekście zmian, jakie zachodzą dziś w świecie. Spróbujemy wspólnie ustalić, które formy pracy kulturalnej nie odpowiadają już potrzebom współczesności i co warto zaproponować w ich miejsce. Przeanalizujemy możliwości zwiększenia uczest­nictwa mieszkańców w kulturze. Zastanowimy się nad rolą kultury w budowaniu lokalnego kapitału społecznego. Poszukamy odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób kultura może zwiększać spójność społeczną i umacniać lokalną wspólnotę. Sformułujemy wstępnie wskazania dla lokalnej polityki kulturalnej na najbliższą przyszłość. Warsztaty zakończą się wspólną debatą (…).

Celem warsztatów nie było zatem bierne przekazywanie wiedzy o rozwiązaniach sprawdzonych gdzie indziej, lecz raczej próba aktywizacji lokalnego środowiska szeroko związanego z kulturą do postawienia własnych pytań i zarysu diagnozy odpowiadającej wyjątkowym, miejscowym potrzebom. Oczywiście mówiliśmy także o dobrych praktykach, które w ciągu ostatnich lat wypracowały różne miejscowości, jak społeczne rady kultury czy obywatelskie strategie. Jednak nadrzędną ideą było wzajemne wysłuchanie uczestników i wspólne wypracowanie rozwiązań służących wzmocnieniu uczestnictwa w kulturze. Jedynym warunkiem tego procesu było to, że uczestnicy dostrzegają potrzebę takiej zmiany. Nie we wszystkich przypadkach warunek ten został spełniony. Redagując zaproszenie w ten sposób, miałem intencję zasygnalizowania potencjalnym uczestnikom, że warsztaty będę próbą przepracowania pytań poważnych i strategicznie ważnych, a nie błahym spotkaniem, jakich wokół kultury odbywało się zawsze w nadmiarze. Liczyłem, że być może przyciągnę tych dyskutantów, którzy z zasady nie chodzą na podobne spotkania, zniechęceni właśnie ich powierzchownością. A ponieważ czynnikiem

Kultura: RESTART! podsumowanie

Refleksje po warsztatach Kultura: RESTART! z udziałem mieszkańców, władz i pracowników instytucji, które odbyły się w Kutnie, Sławnie i w Sieradzu, podsumowuje Wojciech Kłosowski

43


Gdy chcemy zachęcić, to mówią, że im się nie chce. Gdzieś zanikła ta samodzielność, zaradność. Czekają, aż ktoś wyda im polecenia albo jeszcze im zapłaci.

Ludzie tutaj nie wiedzą, co zrobić, więc trzeba poprowadzić ich za rękę, dać im to, czego chcą, coś popularnego w tym wypadku. 44

frustrującym uczestników tego typu spotkań jest zawisające pod koniec w powietrzu pytanie: „co dalej?”, miałem dla każdego z ośrodków przygotowane jeszcze przed warsztatami propozycje możliwej lokalnej kontynuacji rozpoczętego procesu po naszym wyjeździe. Nie była to bynajmniej żadna „powtarzalna recepta” przywieziona w teczce; przygotowałem propozycje dla każdego z ośrodków indywidualnie, zapoznając się zawczasu z jego sytuacją i specyfiką i angażując w to swoje ponaddwudziestoletnie doświadczenie eksperta samorządowego. Życie – jak często bywa w podobnej pracy – okazało się bardziej złożone od moich wariantowych planów i w zasadzie tylko w jednym z ośrodków przedstawiłem w końcu przygotowaną zawczasu propozycję, lecz obawiam się, że na sali nie było akurat tych, do których powinna ona być w istocie adresowana. KUTNO: trudności ośrodka z dużym dorobkiem Warsztat w Kutnie pokazał jak w soczewce wszystkie zawiłości związane z próbą nowego spojrzenia na zastaną działalność kulturalną w ośrodku średniej wielkości o stosunkowo dużym dorobku i potencjale instytucjonalnym. Kutno dysponuje imponującymi obiektami Kutnowskiego Domu Kultury i nowo oddanego Centrum Teatru, Muzyki i Tańca (właśnie w CTMT odbywały się nasze warsztaty). Lokalna działalność kulturalna ma swoje bardzo mocne obszary: na pierwszy plan wysuwa się poezja, ale i inne dziedziny kultury nie są traktowane po macoszemu.

Paradoksalnie – skutek tej sytuacji okazał się zupełnie odwrotny od tego, jakiego można by się spodziewać. Warsztaty spotkały się ze średnim zainteresowaniem. Wyjaśnienie, że nastąpił kłopotliwy zbieg terminów z inną imprezą, są przekonujące tylko częściowo. Frekwencja na warsztatach, początkowo przeciętna, szybko stopniała jeszcze bardziej, a na sali dało się odczuć charakterystyczną postawę: „robimy wszystko dobrze, nie trzeba niczego zmieniać” (na szczęście postawa taka nie dotyczyła wszystkich). Drugiego dnia warsztatów mieliśmy katastrofę frekwencyjną i na scenie teatralnej, gdzie odbywały się warsztaty, zjawiły się cztery osoby. W tej sytuacji zdecydowaliśmy się zachęcić przybyłych do tego, by na chwilę przybrali rolę biernych widzów, a na scenę zaprosiliśmy… kutnowskie dzieci z sąsiedztwa, które właśnie skończyły zorganizowany przez nas warsztat „Fabryka książki” i wyraźnie nie chciało im się wracać do domu. Pomysł okazał się trafiony, a warsztaty odkryły natychmiast to, co było ukryte za fasadą instytucjonalnego samozadowolenia: wszystkie te dzieci (mieszkające wszak tuż obok!) zgodnie opowiadały, że interesują się plastyką, muzyką i tańcem. Niemal połowa zadeklarowała, że widzi swoją przyszłość przy zajęciach artystycznych: aktorstwie, grze na instrumentach, tańcu. Tymczasem okazało się, że podczas naszych zajęć zostały wpuszczone do Centrum Teatru, Muzyki i Tańca pierwszy raz w życiu. Na moją delikatną uwagę pod adresem dorosłych, że może w takim razie warto jednak przemyśleć jeszcze raz politykę kontaktów z widownią, nie było odpowiedzi. Dopiero


Dużo większa śmiałość wizyjna i otwartość na innowacje w małej gminie wiejskiej mogła zaskoczyć. Ale z drugiej strony wszystko układało się w sensowną całość: w tej skali lokalnej pojedynczy człowiek może dość łatwo „wyprodukować” wydarzenie kulturalne znaczące w skali całej gminy. Jest większe poczucie sprawczości. To samo z decyzjami publicznymi: wszystko jest tu prostsze. Wójt gminy zdecydował o wsparciu finansowym naszego projektu po trzech minutach rozmowy z nami, wydając ustne polecenie urzędniczce, i sprawa była załatwiona. W większym ośrodku zapewne nie obyłoby się bez składania podań, „wdrożenia procedur” itd. W takich warunkach naturalne wydaje się poczucie ludzi w Sławnie, że jeśli zechcą rozwinąć działalność kulturalną w swojej gminie w nowych kierunkach, to po prostu trzeba się za to wziąć i – wszystko się uda.

SŁAWNO: mniejszy ośrodek – większa otwartość W Sławnie, stolicy wiejskiej gminy położonej pomiędzy Opocznem a Tomaszowem Mazowieckim, wszystko szło od początku dużo lepiej. Zainteresowanie warsztatami – pomimo obiektywnie trudniejszych warunków – było wielkie. Niełatwego wykładu uczestniczki i uczestnicy wysłuchali z uwagą, dyskusja po nim nie była może imponująca, za to w przerwie na herbatę i ciasteczka wynikła natychmiast szczera i bezpośrednia rozmowa: tak, warsztat trafił dość dokładnie w lokalne problemy. Zaczęły się natychmiast rodzić pomysły wprowadzenia w czyn tego, co usłyszano na wykładzie: „Można by przecież…”, „A może by tak…”.

SIERADZ: klincz bez wyjścia Warsztat w Sieradzu będę pamiętać długo. Znakomite warunki techniczne w sali powiatowej biblioteki i kompletne pustki na warsztacie drugiego dnia. Braki frekwencyjne wynagrodziła w znacznym stopniu jakość uczestników. Rzadko zdarza się tak, że prowadzący zajęcia wie od razu: warto przeprowadzić te zajęcia nawet dla tej jednej osoby, bo ona wyciągnie z nich co najlepsze i przekaże tę wiedzę dalej, pewnie w trafniejszej formie; takie właśnie poczucie miałem w Sieradzu. Wdzięcznymi uczestnikami warsztatów okazali się też przedstawiciele lokalnych mediów.

Ludzie przyzwyczajeni są do tego, że wracają do domu i oglądają telewizję. Nawet jeśli coś się dzieje, to z góry zakładają, że jest nudne.

popołudniowa debata zaiskrzyła: przyszła tym razem publiczność, która była gotowa do dyskusji o potrzebnych zmianach i nawet takiej dyskusji spragniona. Toteż propozycja rozpoczęcia w Kutnie prac nad obywatelską wersją polityki kulturalnej miasta trafiła – jak mi się wydaje – na podatny grunt. Bardzo trudno jest reformować system, w który włożono wiele starań. Zmiana wówczas wydaje się burzyć dorobek i stawiać pod znakiem zapytania dotychczasowe wysiłki. Toteż w Kutnie – oprócz reakcji pozytywnych na końcowej debacie – natrafiliśmy też na opór i chowanie się za murem samozadowolenia. Łatwiej reformuje się świat kultury tam, gdzie nie mieści się on w imponujących obiektach. Refleksja prowadzącego warsztaty: niezwykle ciekawymi uczestnikami kultury okazały się właśnie kutnowskie dzieci, podejmujące debatę o przyszłości kultury bez kompleksów.

Często traktujemy młodzież jako takie dzikie obce zwierzę, które nie wiadomo co zrobi, a tak naprawdę to ci ludzie będą tworzyć społeczeństwo. 45


Jednak oprócz tego wyjeżdżałem z Sieradza ze świadomością, że na sali znów nie było tych, którym ten warsztat przydałby się najbardziej: lokalnych decydentów, choć – jak w dwóch innych miejscowościach – staraliśmy się dotrzeć do nich o wiele wcześniej z zaproszeniami. Stąd poczucie klęski: nie udało się w Sieradzu wzbudzić ducha otwartości na zmiany w kulturze ani choćby na szczerą rozmowę o ewentualnej potrzebie czy możliwości zmian. Pozostawiliśmy Sieradz w nerwowym klinczu, wynikającym z dysonansu pomiędzy dotychczasowymi działaniami, które w lokalnym poczuciu wydają się wystarczające, a świadomością, że pomimo tego uczestnictwo w kulturze drastycznie maleje, pozostawiając poza obszarem zainteresowania instytucji całe grupy publiczności, takie jak na

Rozmowa w lokalnym gronie decydentów i ludzi kultury nie za każdym razem może skończyć się natychmiastowym sukcesem. Trudno o sukces choćby wtedy, kiedy na sali braknie kluczowych rozmówców. Być może jakieś świadomościowe skutki moich warsztatów ujawnią się w którejś z miejscowości po pewnym czasie, ale trzeba brać pod uwagę, że będą i takie miejsca, gdzie żadnego skutku nie będzie ani natychmiast, ani w przyszłości. Ponieważ jednak nigdy nie wie się z góry, gdzie i w stosunku do kogo animacja kultury odniesie skutek, nie można uprzedzać się wobec nikogo (liczyliśmy na Sieradz, a obawialiśmy się Sławna, tymczasem praktyka pokazała, że należało wręcz przeciwnie). Nie warto też zrażać się pojedynczym niepowodzeniem; praca animatora jest obiektywnie trudna, wymaga pokory i skromnego podejścia do oczekiwanych rezultatów. Za to jeśli się trafi do Sławna, odbierze się tam swoją nagrodę w postaci satysfakcji: ci ludzie będą wiedzieli, co zrobić z inspiracją płynącą z warsztatów. Wykorzystają ją na pewno!

Zadecydowała publiczność – dość, nie chcemy tego słuchać, przyszliśmy po coś innego. I to jest po prostu piękne: zaufanie do nas jako organizatorów i to, że [ludzie] stanowią pewną siłę i mają prawo decydować o tym, czego słuchają. przykład młodzież. Wydaje się także, że czynniki hamujące leżą poza sferą działalności kulturalnej, że sytuacji nie odblokują tu odczyty ani dyskusje o roli kultury w procesie rozwoju lokalnego. Tym bardziej że reprodukowałyby one model tradycyjnego, biernego uczestnictwa, który w Sieradzu wydaje się dominować. Za to optymizmem napawał widok tłumu młodych ludzi wychodzących z warsztatu dziennikarskiego: być może oni zmienią kiedyś swoje miasto.

46


Pracownik wojskowego domu kultury: Żałuję, że moi przełożeni, którzy decydują o naszym budżecie, na tych warsztatach się nie pojawili.

47


Publikacja nie jest przeznaczona do sprzedaży

k u lt u r y

48

Projekt zrealizowany przez Stowarzyszenie im. Stanisława Brzozowskiego (Świetlica Krytyki Politycznej w Łodzi) od czerwca do grudnia 2012 r. Dziękujemy wszystkim osobom, które bezinteresownie poświęciły swój czas i pracę Boomowi Kultury oraz pomogły w jego realizacji, szczególnie paniom z biblioteki w Sławnie za wspaniałe posiłki, uśmiech i opiekę. Wypowiedzi w ramkach pochodzą z anonimowych wywiadów przeprowadzonych w Kutnie, Sławnie i Sieradzu lub z debat i warsztatów, które odbyły się w ramach projektu.

Świetlica Krytyki Politycznej w Łodzi ul. Piotrkowska 101 (lewa oficyna, I piętro), 90-425 Łódź telefon: (042) 207 13 18 e-mail: lodz@poczta.krytykapolityczna.pl

redakcja: Martyna Dominiak, Hanna Gill-Piątek korekta: Marek Cieślik zdjęcia: Martyna Dominiak, Ula Lukierska, Damian Graczyk, Hanna Gill-Piątek, Marta Fijałkowska projekt i skład: Hanna Gill-Piątek

www.krytykapolityczna.pl www.dziennikopinii.pl

Stowarzyszenie im. Stanisława Brzozowskiego Krytyka Polityczna ul. Foksal 16, II P., 00-372 Warszawa telefon: (022) 505 66 90, fax: (022) 505 66 84 e-mail: redakcja@krytykapolityczna.pl

Partnerzy:

KUTNOWSKI DOM KULTURY / CENTRUM TEATRU MUZYKI I TAŃCA GMINNY OŚRODEK KULTURY W SŁAWNIE POWIATOWA BIBLIOTEKA PUBLICZNA W SIERADZU Patronat medialny:

Projekt został dofinansowany ze środków Samorządu Województwa Łódzkiego i przez Gminę Sławno.


boom kultury – Programy KUTNO

SŁAWNO

SIERADZ

PIĄTEK, 21 września 2012

PIĄTEK, 28 września 2012

CZWARTEK, 4 października 2012

18.00 Kącik Wspomnień – nagrania wspomnień kutnian 19.00 Koncert zespołu Blue Rabbit 20.00 Iluminacja budynku wg pomysłu PGR_ART

18.00 Film „Jesteś Bogiem” i spotkanie z Maciejem Pisukiem, autorem scenariusza 20.00 Iluminacja budynku wg pomysłu PGR_ART

18.00 Spotkanie literackie z Kazimierą Szczuką 20.00 Film „Yes-meni naprawiają świat”

SOBOTA, 22 września 2012

SOBOTA, 29 września 2012

12.00 Czytelnia pod chmurką 12.00 Kongres rysowników 13.00 Tajemnice i sekrety Domu Dochodowego – spacer z Andrzejem Olewnikiem, cz. 1 16.00 Warsztaty Kultura: RESTART! 17.00 Kącik Wspomnień, cz. 2 20.00 Film „Miejsca transformacji”

10.00 Warsztaty graffiti z Gregorem Gonsiorem, cz. 1 12.00 Sztafeta rowerowa z udziałem władz gminy i zawodników z „LUKS” Sławno 16.00 Warsztaty Kultura: RESTART!

NIEDZIELA, 23 września 2012

10.00 Warsztaty graffiti z Gregorem Gonsiorem, cz. 2 14.00 Turniej gier edukacyjnych

13.00 Czytelnia pod chmurką i warsztaty dla dzieci „Fabryka książek” 14.00 Warsztaty Kultura: RESTART! 16.00 Tajemnice i sekrety Domu Dochodowego, cz. 2 17.00 Kącik Wspomnień, cz. 3 18.00 Kultura: RESTART! - debata

NIEDZIELA, 30 września 2012

PIĄTEK, 5 października 2012 10.00 Warsztaty dziennikarskie dla młodzieży 16.00 Warsztaty Kultura: RESTART! 20.00 Film „Niebieskoocy”

SOBOTA, 6 października 2012 12.00 Czytelnia pod chmurką 12.00 Warsztaty Kultura: RESTART! 12.00 Warsztaty dla dzieci „Fabryka książek” 18.00 „Stałe łącze edukacji” – debata z udziałem Edwina Bendyka 20.15 Iluminacja budynku wg pomysłu PGR_ART



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.