O nowym magazynie, zrewitalizowanych wystawach i stuletnim siewniku
z dyrektorem Janem Maćkowiakiem oraz Dorotą Matelą, Rafałem Cierzniakiem, Mariuszem Niestrawskim i Gerardem Radeckim z Muzeum Narodowego Rolnictwa i Przemysłu RolnoSpożywczego w Szreniawie rozmawia Mariola Zdancewicz Proszę powiedzieć czym była, jest i powinna być rewitalizacja muzeum? Dyrektor Jan Maćkowiak: Nasze Muzeum funkcjonuje już pięćdziesiąt pięć lat. Kiedy powstawało, rolnictwo opierało się na tradycjach przedwojennych. Dziś mamy do czynienia z rolnictwem wysokoprodukcyjnym. Staramy się pokazać ten proces zmian, dlatego musimy odpowiadać na współczesne wyzwania. Przez lata naszego istnienia zmienił się też sposób wystawiennictwa, estetyka, narzędzia, warsztat muzealniczy oraz potrzeby odbiorców. Naszym głównym celem jest pokazanie istoty rolnictwa. Wiemy jak się to robi w Polsce i na świecie, staramy się działać zgodnie ze sztuką muzealną, a z drugiej strony chcemy być obecnym w gronie muzeów rolniczych. I to się udaje. Należymy do Międzynarodowego Stowarzyszenia Muzeów Rolniczych, niektórym rozwiązaniom wręcz to my nadajemy ton. Przed modernizacją dysponowaliśmy wystawami mającymi po trzydzieści kilka lat! Tak więc przez lata robiliśmy systematycznie to, co było możliwe z naszych środków. Pojawiła się jednak okazja skorzystania z dotacji unijnych. Dzięki nim oraz wkładowi Samorządu Województwa Wielkopolskiego w dwóch etapach od 2013 roku do 2019 roku zmodernizowaliśmy Muzeum w Szreniawie. Pojawiły się
możliwości przedstawienia tego, co mamy w magazynach. Od czego rozpoczęły się prace? JM: Pierwszy etap związany był z folwarkiem. Trafił w nasze ręce w fatalnym stanie. W ramach programu unijnego zaplanowanego na lata 2012-2016 udało nam się go uporządkować. Następnie wyremontowaliśmy stodołę. W starych, drewnianych pomieszczeniach powstały dwie piękne wystawy, sale edukacyjne dla dwustu pięćdziesięciu osób, sale wystaw czasowych, gdzie odbyło się wiele ekspozycji malarstwa i rzeźby, ponieważ pomieszczenia te zyskały sympatię artystów oraz naszego Uniwersytetu Artystycznego. Wybudowaliśmy także oborę. Jak się później okazało, krok ten zrewolucjonizował podejście muzealników do chowu zwierząt w placówkach muzealnych. Nasi koledzy po fachu byli nieco sceptyczni, ale był to strzał w dziesiątkę! Muzeum położone w pobliżu dużego miasta przyciąga rodziców z dziećmi między innymi dlatego, że mogą tu zobaczyć żywe zwierzęta. Powstał także długo oczekiwany magazyn. To ważny krok dla szreniawskiego Muzeum... JM: Owszem. Głównym problemem sprzed modernizacji było właśnie magazynowanie zbiorów – jest to bolączka polskiego muzealnictwa w ogóle. Składowanie
zbiorów to przechowywanie dziedzictwa narodowego, dlatego warunki, w jakich się to odbywa są istotne. W naszym przypadku aż osiemdziesiąt procent zbiorów znajduje się w magazynach. W niektórych placówkach ten odsetek jest jeszcze większy. Powstał magazyn wysokiego składowania na tysiąc siedemset metrów. Obecnie przenosimy do niego obiekty, co wymaga sporego wysiłku pracowników i dużego nakładu czasu. W muzealnictwie brak jest niestety rozwiązań dotyczących przechowywania zbiorów związanych z techniką, w przeciwieństwie na przykład do malarstwa, którego ochrona jest usystematyzowana. Innym problemem było przechowywanie zbiorów bibliotecznych, liczących około trzydziestu pięciu tysięcy woluminów. Niektóre pozycje ze szreniawskiej kolekcji pochodzą nawet z XVII wieku,
11