www.iRiviera.pl SATANIŒCI niezale¿ny portal informacyjny
pomorska gazeta opinii
Sopot
paŸdziernik 2014
Rok IX Nr 10 (97)
Nak³ad 13 000 egz.
ISSN 1895-7080
Pismo bezp³atne
Fot. kmz
N
aoczni œwiadkowie ulicz nej mega-libacji twierdz¹, ¿e by³ to kolejny ju¿ cud na Monciaku. I maj¹ poniek¹d racjê, poniewa¿ - pomimo ogromnego zagro¿enia - znowu nikomu nic powa¿nego siê nie sta³o. „Wielkie po³owinki Trójmiasta” wypad³y w tym roku 13 paŸdziernika. Imprezê wspó³organizowa³o jedenaœcie sopockich klubów. W centrum kurortu œwiêtowa³y tysi¹ce uczniów szkó³ ponadgimnazjalnych z ca³ego Trójmiasta. Bezalkoholowa impreza szybko zamienia³a siê w masowe pijañstwo. Policja interweniowa³a ponad 90 razy. Funkcjonariusze
wylegitymowali ok. 150 osób i wystawili blisko 100 mandatów za picie alkoholu w miejscu publicznym. Czterech nieletnich odwieziono do domów, dwoje wyl¹dowa³o na pogotowiu. Jedn¹ dziewczynê zatrzymano za czêstowanie narkotykami. - Nad ranem wraca³em z delegacji - opowiada jeden ze œwiadków zdarzenia. - Monciak ton¹³ w szkle i puszkach po piwie. Wszêdzie by³o pe³no wymiocin. Czegoœ podobnego jeszcze nie widzia³em. Przez moment pomyœla³em nawet, ¿e mo¿e pomyli³em stacjê. Bo przecie¿ coœ takiego nie mog³o wydarzyæ siê w Sopocie. Szok i niedowierzanie Wiêkszoœæ sopocian, id¹c we wtorkowy poranek do pracy,
„W sprawach bezpieczeñstwa i porz¹dku Prezydent Jacek Karnowski z regu³y stroi groŸne miny, ale niewiele z jego dzia³añ wynika, skoro coraz czêœciej dochodzi do nocnych „wypadków przy pracy”. Skoro po nies³awnych po³owinkach (które odbywa³y siê ju¿ po raz kolejny, wiêc trudno t³umaczyæ siê jakimœ zaskoczeniem) grozi on odebraniem koncesji alkoholowych, ja zadajê prezydentowi publicznie pytanie: „Ile koncesji alkoholowych odebrano podczas jego wszystkich kadencji na terenie Sopotu?” Jerzy Hall (przewodnicz¹cy Komisji Bezpieczeñstwa Rady Miasta, kandydat na radnego)
równie¿ nie wierzy³a w³asnym oczom. Kto zezwoli³ nieletnim na pijañstwo? Kto za to w ogóle odpowiada? To najczêœciej padaj¹ce tego dnia pytania. Wkrótce jeden z trójmiejskich portali przeprowadzi³ na ten temat internetow¹ sondê. Jej wyniki by³y do przewidzenia niemal po³owa (49 %) mieszkañców odpowiedzialnoœci¹ za libacjê obarcza „w³adze miasta, które zmieni³y kurort w dyskotekê dla nieletnich”. 31 % bior¹cych udzia³ w sondzie uwa¿a, ¿e wina za to, co siê sta³o spada na „knajpiarzy i sklepikarzy, którzy sprzedaj¹ alkohol wszystkim chêtnym”. I tylko co pi¹ty sopocianin (20 %) obci¹¿a ni¹ „policjê i stra¿ miejsk¹, które nie dbaj¹ o przestrzeganie prawa w tym miejscu”.
W³adze miasta s¹ innego zdania. Prezydent Sopotu wskaza³ nawet winnego zaistnia³ej sytuacji. Jest nim komendant Stra¿y Miejskiej, Miros³aw Mudlaff, do niedawana uwa¿any za jednego z najbli¿szych ludzi Karnowskiego. - Wiedz¹c o planowanych po³owinkach na terenie Sopotu, komendant nie wystawi³ ¿adnych dodatkowych patroli w godzinach wieczornych i nocnych… - czytamy w oœwiadczeniu prasowym Jacka Karnowskiego. Kozio³ ofiarny musi byæ Nastêpnego dnia (15 paŸdziernika br.) komendant Stra¿y Miejskiej zosta³ wezwany do gabinetu prezydenta. - Po trwaj¹cej dos³ownie kilkanaœcie sekund rozmowie, pan
Ci¹g dramatycznych wydarzeñ, którego kulminacj¹ sta³ siê szaleñczy rajd samochodowy po Monciaku, niestety jest równie¿ efektem pewnego przyzwolenia na kierunek rozwoju miasta, niebezpiecznie ewoluuj¹cego od elitarnego kurortu w stronê nocnej imprezowni dla wszystkich i na ka¿d¹ kieszeñ. Ta iloœæ nie tylko nie przechodzi bowiem w jak¹kolwiek jakoœæ, ale – zw³aszcza w d³u¿szej perspektywie – mo¿e tylko Sopotowi zaszkodziæ.” Wojciech Fu³ek (kandydat „Kocham Sopot” na przewodnicz¹cego Rady Miasta)
str. 7
go podw³adni, którzy próbowali odwieœæ sopockiego w³odarza od wyrzucenia z pracy swojego b. szefa. - Pan Karnowski nie chcia³ nas w ogóle s³uchaæ - relacjonuje nam jeden z nich. - Powiedzia³ na spotkaniu z nami wprost: „jak siê wam nie podoba, to nie musicie w stra¿y pracowaæ”. Nie tylko moim zdaniem, lecz tak¿e wiêkszoœci stra¿ników, komendant Mudlaff to kozio³ ofiarny. Karnowski chce w ten sposób przerzuciæ odpowiedzialnoœæ z siebie na niego. Pijañstwo na ulicach Sopotu tolerowane jest od lat. Problem w tym, ¿e za miesi¹c wybory. Po nich wszystko wróci do normy.
Sopocka melina Krzysztof M. Za³uski
Czytaj na
prezydent poinformowa³ mnie o odwo³aniu z zajmowanego stanowiska - mówi nam Miros³aw Mudlaff. Na pytanie, czy czuje siê odpowiedzialny odpowiada, ¿e absolutnie nie, i ¿e zrobi³ tamtej nocy wszystko, co do niego nale¿a³o. - Na ulicach by³o skoncentrowanych kilka tysiêcy pijanych, m³odych ludzi, co mo¿na zrobiæ w takiej sytuacji maj¹c do dyspozycji kilkunastu stra¿ników? - pyta retorycznie Mudlaff. - By³em na patrolu osobiœcie, do samego rana, i naprawdê nie mam sobie nic do zarzucenia. By³y komendant nie chce wiêcej rozmawiaæ na ten temat. Nie wyklucza odwo³ania od decyzji prezydenta do s¹du pracy. O wiele bardziej wylewni s¹ je-
Wódz z drewnian¹ szabelk¹ Jacek Karnowski wezwa³ do siebie równie¿ przedstawicieli policji i w³aœcicieli 11 lokali, którzy wspó³organizowali „po³owinki”. „Na dywanik” przyby³o jednak zaledwie kilka osób. Wychodz¹cy z ratusza nie chcieli oficjalnie komentowaæ spotkania. Prywatnie jeden z gastronomików powiedzia³ nam, ¿e prezydent straszy³ ich odebraniem koncesji na alkohol. - Pan Karnowski rozbawi³ mnie tym straszeniem - relacjonuje nasz rozmówca. - To chyba taki wyborczy chwyt: „patrzcie, ja szeryf, zrobiê na mieœcie porz¹dek”. A wystarczy sprawdziæ, czy za jego ostatniej kadencji, komukolwiek odebrano koncesjê. Przecie¿ to on na Radzie Miasta przepycha³ osobiœcie przyznawanie kolejnych kilkudziesiêciu koncesji. Podobne stanowisko ma by³y komendant policji w Sopocie, p³k. Miros³aw Pinkiewicz. - Prezydent miasta nie mo¿e od tak odebraæ nikomu koncesji na alkohol. W tym zakresie obowi¹zuj¹ce prawo jest jednoznaczne. Rozwa¿ania prezydenta to wypowiedŸ osoby, która d¹¿y do rozstrzygniêcia problemu, jakim jest katastrofalny stan bezpieczeñstwa w Sopocie, przy pomocy pistoletu na kapiszony. Tu potrzebne s¹ rozwi¹zania systemowe, a nie potrz¹sanie szabelk¹, i to drewnian¹ - mówi Pinkiewicz. - Liczê, ¿e po wyborach, nowe w³adze Sopotu temat przywracania bezpieczeñstwa, uczyni¹ priorytetem swoich dzia³añ. Ja w ka¿dym razie bêdê siê temu bardzo bacznie przygl¹da³.
„Bezpieczeñstwo musi byæ priorytetem Sopotu. Bez bezpiecznego, przyjaznego mieszkañcom – równie¿ noc¹ – miasta nie ma co marzyæ o odbudowie wizerunku elitarnego kurortu. I nie wystarczy – tak jak siê dzieje w Sopocie - „byæ m¹drym po szkodzie”, bo przede wszystkim trzeba przygotowaæ d³ugofalowy, strategiczny program, zwi¹zany z przeciwdzia³aniem takim negatywnym tendencjom, które wszyscy ostatnio obserwujemy”. Gra¿yna Czajkowska (kandydatka „Kocham Sopot” na prezydenta Sopotu)
2
GOR¥CY TEMAT
Nr 10 (97) paŸdziernik 2014
Wybory samorz¹dowe Sopot 2014. Za niespe³na 3 tygodnie pójdziemy do urn. Wybierzemy nowych radnych i prezydenta miasta.
Pytania na koniec kadencji
Wojciech Fu³ek
S
opot ca³y czas siê zmienia. To oczywiœcie nieuchronne, ale czy te zmiany na pewno id¹ w dobr¹ stronê? Czy agresywna zabudowa wielkogabarytowa (vide okolice dworca PKP), nie jest sprzeczna z duchem miasta i jego architektonicznym dziedzictwem? Czy lekcewa¿enie g³osu mieszkañców w sprawie np. nowej lokalizacji popularnego „Ciapkowa” to dobry sygna³ na przysz³oœæ? Mo¿e czas te¿ w koñcu na bilans terenów zielonych, których wci¹¿ ubywa. W roku 1990 zajmowa³y one blisko 62% powierzchni miasta. A ile jest dzisiaj? Warto to na pewno sprawdziæ.
Gdzie jest szpital? Albo problem szpitala, którego budowê od wielu lat obiecywa³ urzêduj¹cy prezydent… Teraz okaza³o siê, ¿e szpital co prawda mia³ powstaæ, ale… nie powsta³ i nie powstanie, mimo ¿e jesteœmy uzdrowiskiem. Ani wieloodzia³owy, ani nawet porodówka. Podobno powstanie oddzia³ geriatryczny (ale nie dla sopocian, tylko dla ca³ego województwa) przy dzieciêcym prewentorium, ale czy o to chodzi³o? Moim zdaniem, zdecydowanie pogorszy³ siê te¿ w tej kadencji ogólny dostêp sopocian do opieki medycznej, w tym do Pogotowia Ratunkowego, którego dyrektor zerwa³ „bez podania przyczyny” zawarty ju¿ kontrakt z NFZ. Nie zaobser-
wowa³em te¿ ¿adnych realnych dzia³añ Prezydenta na rzecz powstania tunelu, szumnie zapowiadanego przed poprzednimi wyborami. WyraŸnym problemem miasta sta³a siê równie¿ czystoœæ ulic i pla¿, której niechlubnym symbolem sta³y siê zalegaj¹ce na brzegu, œmierdz¹ce glony oraz przepe³nione, zw³aszcza po weekendowych imprezach kosze na œmieci. M³odzi? Uzdrowisko? Osobnym problemem, zw³aszcza dla m³odych, jest brak realizacji obiecywanych 200 mieszkañ komunalnych. Ba, w tej kadencji powsta³o ich jeszcze mniej ni¿ w poprzedniej! Nie widaæ te¿ ¿adnych innych efektów dzia³añ na rzecz m³odych so-
pocian, przeciwdzia³aj¹cych opuszczaniu przez nich rodzinnego miasta, co bêdzie skutkowaæ sta³ym zmniejszaniem siê liczby mieszkañców. Moim zdaniem, zdecydowanie brakuje strategicznych dzia³añ prouzdrowiskowych i skutecznoœci w œci¹ganiu op³aty klimatycznej. WyraŸnym sygna³em ostrzegawczym jest zesz³oroczna groŸba odebrania Sopotowi przez Ministerstwo Zdrowia statusu uzdrowiska. Prezydent nie wykazywa³ równie¿ ¿adnej woli wspó³pracy z miejsk¹ opozycj¹, a wszelkie pozytywne zmiany zosta³y wrêcz wymuszone przez Radê Miasta – przy sprzeciwie prezydenta (wprowadzenie bud¿etu obywatelskiego, system op³at za œmieci itp.). Jacek Karnowski
wykazuje za to pog³êbiaj¹c¹ siê sk³onnoœæ do personalnych ataków wobec wiêkszoœci radnych i wszelkich oponentów, posiadaj¹cych zdanie odmienne, ni¿ jego w³asne. To na pewno nie sprzyja jakiemukolwiek porozumieniu. Dok¹d zmierzasz, Sopocie? Czy droga, jak¹ pod¹¿a Sopot jest rzeczywiœcie drog¹ donik¹d? Czy mo¿na zatrzymaæ niebezpieczne tendencje, które wszyscy obserwujemy? Czy Sopotem powinien rz¹dziæ kolejn¹ kadencjê cz³owiek, na którym ci¹¿y zarzut zwi¹zany z pe³nieniem funkcji prezydenta (poœwiadczenie nieprawdy w do-
kumentach urzêdowych)? Czy Sopot jest naprawdê skazany na do¿ywotnie rz¹dy Jacka K.? Jestem przekonany, ¿e ka¿dy aktywny i zaanga¿owany w miejskie sprawy sopocianin - zanim wrzuci swój g³os do wyborczej urny – musi wczeœniej odpowiedzieæ sobie na te wa¿ne pytania. I dopiero wtedy podj¹æ odpowiedzialn¹ decyzjê. Autor jest za³o¿ycielem i liderem ruchu obywatelskiego „Kocham Sopot”. Pe³ni³ funkcje wiceprezydenta Sopotu, oraz Przewodnicz¹cego Rady Miasta. Obecnie ubiega siê o mandat radnego. Ponad to jest managerem, poet¹, prozaikiem i scenarzyst¹. Od 9 lat wspó³pracuje z „Rivier¹” jako felietonista.
Strza³ zza ucha
Chcia³bym, ¿eby ludzie kochaj¹cy Sopot siê zjednoczyli
Krzysztof M. Za³uski
K
iedy 10 lat temu, po dwóch niemal dekadach spedzonych pod „germanskim niebem”, wrócilem do Polski, komunizm nie istnial juz od 15 lat. Przynajmniej oficjalnie. Krajem administrowal „rózowy” Marek Belka, który schede odziedziczyl po „czerwonym” Leszku Millerze. Obydwaj byli niegdysiejszymi czlonkami
PZPR, nic wiec dziwnego, ze kiedy w roku 2005 wybory wygralo chrzescijansko-demokratyczne Prawo i Sprawiedliwosc, uwierzylem, ze teraz to juz bedziemy mieli w Polsce druga Bawarie. Troche niepokoila mnie obecnosc w rzadzie ludzi pokroju Giertycha i Leppera, ale myslalem: takie to juz uroki malzenstwa z rozsadku. Wkrótce jednak parka „GiLi” dala o sobie znac i mniejszosciowy gabinet Jaroslawa Kaczynskiego upadl. W kolejnych wyborach, 21 pazdziernika 2007 r., wygrala Plat for ma Obywatelska „uosobienie demokracji, europejskosci, nowoczesnosci” i wszystkiego, co najlepsze… Tak to wtedy przedstawialy media i tak równiez ja to widzialem. A ze mialem wówczas
w partii wladzy dziesiatki starych przyjaciól, to nie podejrzewalem falszu z ich strony. Pisalem felietony, robilem wywiady i reportaze, na wspomnienie których jeszcze dzis jest mi glupio. Oprzytomnialem dopiero po wybuchu „afery Karnowskiego”. I to tez nie od razu. Biedny misiu k³amie Na poczatku bylo mi go troche szkoda. Wlasnie rozstal sie z zona, i to „widowiskowo”. Ostro pil, gral skrzywdzonego misia i rozpytywal wszystkich dookola: „dlaczego Julke mi to zrobil…?” Bylo mi go zal, tak po ludzku, nie jako skonczonego, skorumpowanego polityka, lecz jako czlowieka. Nie podobalo mi sie tylko zachowanie jego rzeczniczki, która przed kon-
ferencjami prasowymi instruowala dziennikarzy, jakie pytania mozna zadawac prezydentowi, a co powinno pozostac tabu dla sopockiej opinii publicznej. I wtedy nadszedl 17 maja 2009 roku - dzien referendum. Tamtej niedzieli los, panujacego od 11 lat prezydenta Sopotu, trafil w rece sopocian. Karnowski obiecal mieszkancom, ze jesli pozwola mu dokonczyc kadencje, to nigdy wiecej nie wystartuje w wyborach samorzadowych. Sopocianie mu uwierzyli, a mimo to do urn poszlo zaledwie 40 procent uprawnionych do glosowania. Za odwolaniem opowiedzialo sie wówczas 38 % uczestników referendum. Za jego pozostaniem na stanowisku - 62 %. Przeciwko Karnowskiemu zaglosowal zarów-
no szef rzadzacej Platformy sopocianin Donald Tusk, jak i radni opozycyjnego PiS. Rok pózniej, 20 czerwca prezydent Sopotu zlamal przyrzeczenie i oglosil swój ponowny start w wyborach. Obiecal mieszkancom budowe szpitala, porodówke i po raz kolejny tunel wzdluz calego miasta. Po miesiacu wyrzucil z pracy swojego zastepce, Wojciecha Fulka, a „Riviere”, w której dotad pojawial sie w miare czesto, zaczal nazywac „gazetka zaklamana”… No i to byl definitywny koniec wiary w uczciwosc Jacka K. Pieni¹dze, albo sumienie „…Zostalem oszukany przez Platforme Obywatelska tak, jak miliony Polaków. Dalem
sie uwiesc tej ich „nowoczesnosci”, „europejskosci”. Zbagatelizowalem „dziadka z Wehrmachtu” i pare innych rzeczy. Chocby taka jak „nocna zmiana”, czy udzial Tuska w prywatyzacji mediów…” przyznaje we wspomnianym wywiadzie Pawel Kukiz. W chwile pózniej dodaje - „…Doskonale zdawalem sobie sprawe z tego, ze w momencie, kiedy pójde na wojne z systemem, ten system bedzie mnie niszczyl. Co do tego nie mialem zadnych watpliwosci, to byl mój wybór. Trzy lata temu oglosilem swojej rodzinie przy swiatecznym stole, ze tatus idzie na wojne z systemem, w zwiazku z tym wszystkie moje cztery panie - zona i trzy córki, musza byc przygotowane na to, ze gwaltownie spadnie nasz status materialny…”
ROZMOWA RIVIERY
Nr 10 (97) paŸdziernik 2014
3
Z Ma³gorzat¹ Tarasiewicz, kandydatk¹ na prezydenta Sopotu z listy ruchu obywatelskiego „Mieszkañcy dla Sopotu” rozmawiamy o realnych mo¿liwoœciach poprawy poziomu ¿ycia w Sopocie.
Wykorzystajmy potencja³ Sopotu B.T.: Pani Ma³gorzato, dlaczego dzia³aczka organizacji pozarz¹dowej decyduje siê kandydowaæ na urz¹d prezydenta Sopotu? Ma³gorzata Tarasiewicz: Decyzja o kandydowaniu to dla mnie powrót do korzeni, do moich wyobra¿eñ o tym jaka bêdzie Polska, i w tym oczywiœcie moje miasto. Po upadku komunizmu, mia³am nadziejê, ¿e szybko nast¹pi¹ zmiany, które spowoduj¹, ¿e spo³eczeñstwo bêdzie mog³o decydowaæ o swoim kraju, a mieszkañcy o swoich miastach. W³aœnie o to walczyliœmy miêdzy innymi w ruchu opozycyjnym „Wolnoœæ i Pokój”, w którym dzia³a³am w latach 80. Jednak czas pokaza³, ¿e by³y to mrzonki i w rzeczywistoœci na pocz¹tku lat 90. nie by³o szans ¿eby siê zrealizowa³y.
mianami wolnorynkowymi, uw³aszczaniem niewielkiej czêœci spo³eczeñstwa, co mia³o doprowadziæ do wzbogacenia siê reszty Polaków, dostrzegaj¹ ju¿, ¿e taka koncepcja budowania zasobnoœci Polski nie przynios³a zapowiadanych rezultatów. Podobnie, zarz¹dzanie miastem jak korporacj¹ przynosi niekorzystne skutki. Wiele osób oburzaj¹ czêsto cytowane s³owa prezydenta Sopotu, ¿e jeœli „pani/pana nie staæ na mieszkanie w Sopocie to proszê siê wyprowadziæ”. Jest to jednak konsekwencja wprowadzania w ¿ycie zasady maksymalizacji zysku, która powoduje, ¿e najlepiej ¿eby w Sopocie mieszkali m³odzi, zdrowi i bogaci ludzie, którzy bêd¹ p³acili wysokie podatki i nie wymagali pomocy spo³ecznej i jakiejkolwiek opieki. Prawdziwe ¿ycie tak jednak nie wygl¹da i w³adza musi szanowaæ potrzeby ludzi, a nie odwrotnie.
A teraz po 25 latach nadszed³ ten czas? Tak. Myœlê, ¿e teraz mo¿na ju¿ zmieniæ bardzo wiele. Ludzie, którzy zach³ystywali siê prze-
Czy Pani zdaniem, chêæ maksymalizacji zysków wp³ywa równie¿ negatywnie na przestrzeñ miasta i realizowane przez w³adze inwestycje?
Brygida Tomczyk
Ma³gorzata Tarasiewicz Wspó³za³o¿ycielka inicjatywy wyborczej „Mieszkañcy dla Sopotu”. Urodzi³a siê w Sopocie. Ukoñczy³a filologiê angielsk¹ oraz studia podyplomowe na wydziale nauk politycznych na Uniwersytecie Gdañskim. W 1986 r., zosta³a dzia³aczk¹ organizacji „Wolnoœæ i Pokój” (WiP), której dzia³alnoœæ obejmowa³a m.in. propagowanie praw cz³owieka i obywatela, ekologiê (akcja protestacyjna przeciwko budowie elektrowni atomowej w ¯arnowcu) oraz prawo do odmowy s³u¿by wojskowej. W 2013 r. zosta³a odznaczona przez prezydenta RP Krzy¿em Wolnoœci i Solidarnoœci za dzia³alnoœæ polityczn¹ w okresie komunistycznym. Wczeœniej uzyska³a status osoby pokrzywdzonej przez system komunistyczny. W latach 1991–1995 by³a dwukrotnie prezesem polskiego oddzia³u Amnesty International. W latach 1997-1998 mieszka³a w Stanach Zjednoczonych, gdzie koordynowa³a prace nowojorskiego oddzia³u miêdzynarodowej organizacji kobiecej Network of East–West Women. Po powrocie do Polski za³o¿y³a polski oddzia³ NEWW, a w 2004 r. zosta³a dyrektork¹ ca³ej tej organizacji. Funkcjê tê pe³ni³a do 2013 r. Mieszka w górnym Sopocie. Od dwudziestu jeden lat jest w zwi¹zku, ma 19-letniego syna. Jej g³ówne hobby to p³ywanie, prace w ogródku i fotografia.
Niby to nic odkrywczego, bo przeciez kazdy wie, ze kto pcha palec miedzy drzwi, ten znajdzie tam jedynie problemy… Kukiz mial jednak odwage, choc kosztowalo go to wiele upokorzen. Nie twierdze, ze moja kontra wobec „ukladu sopockiego” tez wymagala odwagi. Moze poczatkowo byla to przekora jak ty mi tak, to ja tobie… Ale potem, gdy zaczely spadac reklama po reklamie, gdy „Riviere” wyrzucono z Urzedu Miasta, z rynku, ze sklepów, knajp i wszystkich podleglych prezydentowi miejsc, w tym z Miejskiej Biblioteki, zrozumialem, ze mam do czynienia z graczem, który z domu ro-
dzinnego wyniósl idee nie tylko Marksa i Engelsa, lecz równiez otarl sie gdzies po drodze o Nietzschego. A kiedy jeszcze pod adresem - moim, mojej rodziny, dziennikarzy, reklamodawców i sponsorów, zwiazanych z „Riviera” - zaczely sypac sie nie tylko epitety, lecz równiez pomówienia, oszczerstwa, a nawet grozby, zrozumialem, ze zabawa sie skonczyla. No ale, jak zauwazyl Kukiz, jest „To kwestia tego, ze albo wybierasz pieniadze, albo sumienie…” Ubezw³asnowolniæ bandziorkê Cztery lata temu nie wiele brakowalo, a Karnowski prze-
Obecnie Sopot „jedzie na” legendzie presti¿u i elegancji, jaka powstawa³a wokó³ naszego miasta przez dziesi¹tki lat, dziêki temu, ¿e miasto przetrwa³o wojnê w stosunkowo niez³ym stanie. Nie zdo³a³ tej legendy zniszczyæ nawet okres komunizmu, ale obecnie zbli¿amy siê do wyczerpania tego mitu. Trwaj¹ bezustanne próby zabudowy nieomal ka¿dego skrawka wolnego terenu. Zamiast d¹¿yæ do wymarzonego przez sopockich polityków modelu Monte Carlo zbli¿amy siê do ponurego standardu bu³garskich Z³otych Piasków i S³onecznego Brzegu, gdzie w miejscu zielonych terenów, parków i ogrodów powstaje komercyjna zabudowa na po¿a³owania godnym poziomie estetycznym i taka sama zabudowa deweloperska. G³ówna atrakcja Sopotu, czyli piêkne, zielone tereny, wille w ogrodach, czy aleje spacerowe, pod tym zarz¹dem, co obecnie, pozostan¹ nied³ugo wy³¹cznie wspomnieniem.
Wracaj¹c do Pani doœwiadczeñ… Od wielu lat zajmuje siê Pani obron¹ praw cz³owieka, w tym praw kobiet. Czy praktyka zdobyta w tej dzia³alnoœci mo¿e byæ przydatna w zarz¹dzaniu miastem, rozumieniu jego problemów? Akurat w Sopocie wiêkszoœæ mieszkañców stanowi¹ kobiety. Jest nas o oko³o trzy tysi¹ce wiêcej ni¿ mê¿czyzn. Ma to bezpoœredni zwi¹zek z ró¿nicami w potrzebach, jeœli chodzi na przyk³ad o profilaktykê i opiekê zdrowotn¹. Inna sprawa zwi¹zana z p³ci¹ to kwestia macierzyñstwa i opieki nad ma³ymi dzieæmi. W odczuciu wielu mieszkañców m³ode matki nie maj¹ w Sopocie odpowiedniego wsparcia. Mój program przewiduje utworzenie nowego ¿³obka, zwiêkszenie liczby miejsc w przedszkolach, zadbanie, aby liczba dzieci w grupie nie przekracza³a 20 osób, czy wsparcie dla zakupów ekologicznej ¿ywnoœci z naszego regionu dla przedszkolnych i szkolnych sto³ówek. W inkubatorze przedsiêbiorczoœci lokalnej chcia³abym zarezerwowaæ miejsca dla matek powracaj¹cych na rynek pracy po urodzeniu dziecka.
Kandydatka na prezydenta Sopotu
Ma³gorzata Tarasiewicz siê po mieœcie dla osób z niepe³nosprawnoœci¹, czy osób z dzieæmi w wózkach, poprawê bezpieczeñstwa na przejœciach dla pieszych, czy modernizacjê schroniska dla zwierz¹t.
Co w takim razie chcia³aby Pani zmieniæ w pierwszym rzêdzie w Sopocie, aby ten negatywny trend odwróciæ? Jestem przekonana, ¿e najwa¿niejsze jest s³uchanie g³osu mieszkañców. Wiele osób wybra³o Sopot na miejsce do ¿ycia ze wzglêdu na jego niepowtarzalny charakter. W trakcie rozmów z mieszkañcami s³yszê, ¿e ludziom nie podoba siê kierunek w jakim idzie rozwój miasta. Jednoczeœnie maj¹ oni poczucie, ¿e nic, lub niewiele mog¹ zmieniæ w sposobie w jaki miasto siê rozwija. Mieszkañcy powinni zostaæ upodmiotowieni, to jest ich niezbywalne prawo. Dziêki rzetelnym konsultacjom, panelom obywatelskim, stworzeniu Rady Seniorów, czy poprawieniu bud¿etu obywatelskiego powinni otrzymaæ mo¿liwoœæ decydowania o swoim mieœcie w du¿o wiêkszym stopniu ni¿ ma to miejsce obecnie.
Mówi siê, ¿e ma Pani jakieœ innowacyjne pomys³y, które odmieni¹ Sopot, jeœli mieszkañcy wybior¹ Pani¹ prezydentem miasta. Czy mo¿e nam Pani zdradziæ t¹ „cudown¹ broñ”? Wraz z Komitetem Wyborczym Mieszkañcy dla Sopotu mamy sporo takich pomys³ów, poniewa¿ wszyscy wywodzimy siê z organizacji pozarz¹dowych, które dzia³aj¹ od lat na rzecz spraw bliskich mieszkañcom. Nie chcia³abym tu mówiæ o wszystkich tych kwestiach poniewa¿ mo¿na o nich poczytaæ na naszych stronach internetowych (www.mtarasiewicz.pl oraz www.mieszkancydlasopotu.pl). Chcê zwróciæ uwagê na te sprawy, które wydaj¹ mi siê szczególnie wa¿ne, czyli od pe³nej jawnoœci finansów miejskich, czy zapewnienia uczciwych przetargów poczynaj¹c, po stworzenie zintegrowanego systemu informacji na temat dostêpnoœci us³ug medycznych, wsparcie dla utworzenia sklepu spo³ecznego, najlepiej na zasadzie spó³dzielni, z przystêpnymi cenami, u³atwienie poruszania
Kandydaci z innych ugrupowañ podnosz¹ kwestiê transportu publicznego. Czy ma Pani w tej dziedzinie jakieœ rozwi¹zania, które usprawni³yby sposób poruszania siê po Sopocie? Czêsto spotykam siê z uwagami dotycz¹cymi z³ego rozk³adu jazdy autobusów oraz niekorzystnego przebiegu ich tras oraz lokalizacji przystanków. Na przyk³ad potrzebne by³oby utworzenie linii autobusowej siêgaj¹cej do szpitala na Zaspie, czy u³atwienie mieszkañcom niektórych dzielnic górnego Sopotu dostêpu do szpitala reumatologicznego. Poza tym wszystkim trzeba natychmiast zadbaæ o jakoœæ sopockich chodników, bo czasem stanowi¹ niebezpieczeñstwo nie tylko dla ludzi starszych. Z kolei marna jakoœæ jezdni powoduje, ¿e teraz przy byle deszczu przechodnie s¹ niemi³osiernie ochlapywani przez samochody.
gralby wybory. Jak twierdza jego dawni kompani, zegnal sie juz nawet ze swoim prezydenckim fotelem. Co zadecydowalo, ze ostatecznie sie w nim utrzymal, trudno jednoznacznie sprecyzowac. Byc moze Wojciechowi Fulkowi przed druga tura zabraklo woli walki, albo fachowych doradców, a moze poparcia ze strony Prawa i Sprawiedliwosci… O wynikach moglo zdecydowac jednak cos duzo bardziej banalnego, na przyklad ludowe przesady typu: „lepszy zbój, ale swój”. Jakby nie bylo, jedno jest pewne: Jacek Karnowski dysponowal, i nadal dysponuje, znakomita, oplacana z pieniedzy podatników, propaganda.
W tym roku do wyborów staja cztery ugrupowania - Prawo i Sprawiedliwosc, Platforma Sopocian (przefarbowane PO z przyleglosciami), Kocham Sopot i ruch Mieszkancy dla Sopotu. Do wyscigu prezydenckiego wystartuja Michal Strózyk, Jacek Karnowski, Grazyna Czajkowska i Malgorzata Tarasiewicz. Kto tym razem wygra? Obietnice bez pokrycia, czy merytoryczne programy, prywatne interesy starej gwardii czy dobro sopocian? „Chcialbym, zeby ludzie dobrej woli, kochajacy Ojczyzne ponad siebie zjednoczyli sie tak, aby bandziorka, która pilnuje tego systemu, zostala sama, ze-
by po prostu stanowila ubezwlasnowolniona mniejszosc.” (…) „Ja od zawsze ide z Polska.” - mówi Pawel Kukiz. Jesli móglbym jeszcze raz sparafrazowac tego znakomitego muzyka, to powiedzialbym tak: „Ja od zawsze ide z Sopotem! Z Sopotem bez korupcji, z Sopotem bez sitwy, bez strachu. Ide z Sopotem bezpiecznym, zdrowym, prospolecznym. Jestem za praworzadnoscia, kadencyjnoscia i transparentnoscia wladzy. Czy taki Sopot jest mozliwy. „Nie jestem istota nieomylna”, ale wierze, ze tak. Nawet pod „polskim niebem”.
Wbrew stereotypom w Sopocie mieszkaj¹ nie tylko ludzie zamo¿ni, lecz tak¿e tacy, których - jak Pani wspomnia³a w³adze namawiaj¹ do opusz-
czenia miasta. Co ma Pani im do zaoferowania? Poprawa standardów mieszkañ komunalnych oraz zarz¹dzania nimi, to kolejna bardzo istotna sprawa… Na pewno nale¿y zwiêkszyæ ich iloœæ oraz wprowadziæ przejrzyste zasady ich przyznawania. Nadal w blisko 200 mieszkaniach gnieŸdzi siê wiêcej ni¿ jedna rodzina. To siê musi zmieniæ. Ale chcia³abym tak¿e uruchomiæ przedsiêbiorczoœæ sopocian. W tym celu zamierzam wesprzeæ inkubatory lokalnej przedsiêbiorczoœci, spó³dzielczoœæ, w tym spó³dzielnie socjalne, jako uznanej formy prowadzenia dzia³alnoœci gospodarczej. Nie mogê zrozumieæ dlaczego nawet najprostszymi us³ugami w Sopocie zarz¹dzaj¹ firmy z innych miast, a nie lokalni przedsiêbiorcy, którzy w naszym mieœcie odprowadzaliby podatki. I na koniec proszê o jakieœ motto… Nasze miasto korzysta z cudownego daru, jakim jest jego lokalizacja. Sopot jest lubiany, a nawet kochany, nie tylko przez swoich mieszkañców, ale wielu ludzi w ca³ej Polsce. Wykorzystajmy ten potencja³ nie przez rabunek jego zasobów, a przez troskliwe i uczciwe gospodarowanie naszymi walorami.
pomorska gazeta opinii
Wydawca: PPHU Riviera Sopot Redaktor naczelny: Krzysztof M. Za³uski tel. 796-54-94-50 Redakcja: e-mail: redakcja@iriviera.pl Reklama: e-mail: riviera-77@o2.pl OdwiedŸ nas na stronie: www.iRiviera.pl www.facebook.com/riviera.gazeta Druk: Polskapresse sp. z o.o. 80-720 Gdañsk, ul. Po³ê¿e 3 Niezamówionych materia³ów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie tak¿e prawo do ich redagowania. Za treœæ reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialnoœci.
4
WYBORY SAMORZ¥DOWE
Nr 10 (97) paŸdziernik 2014
„Nawet jeœli nasz g³os jest ignorowany na najwy¿szych szczeblach w³adzy, to przecie¿ samorz¹dy s¹ w³aœnie po to, aby byæ bli¿ej ludzi. S¹ po to, aby ws³uchiwaæ siê w potrzeby mieszkañców regionu – mówi Jaros³aw Bierecki, kandydat Prawa i Sprawiedliwoœci do Sejmiku Województwa Pomorskiego.
Przejrzysty samorz¹d to szansa dla mieszkañców Ryszard J. £ukawski Zbli¿aj¹ce siê wybory samorz¹dowe to okres, kiedy spo³eczeñstwo wystawia ocenê w³adzy. Jaka bêdzie ta ocena na Pomorzu, czy te¿ jaka byæ powinna? Wiele przemawia za tym, ¿e w wielu zak¹tkach naszego regionu musz¹ zajœæ powa¿ne zmiany. Nie mo¿emy mówiæ naturalnie o wszystkich, s¹ przecie¿ przyk³ady doskona³ego zarz¹dzania. Tym niemniej, jest wiele do poprawienia. Oczywiœcie o wszystkim zdecyduj¹ demokratyczne wybory, a w tych najwa¿niejsze jest, ¿eby mieszkañcy poszczególnych miast i miejscowoœci regionu zdecydowali siê po prostu oddaæ swój g³os, zgodnie z ide¹ demokracji. Na tym powinno najbardziej zale¿eæ samorz¹dowcom. Trudno siê nie zgodziæ. Wybory samorz¹dowe nie ciesz¹ siê wysok¹ frekwencj¹. To prawda, w efekcie na stanowiskach pozostaje zwykle tak
zwana stara gwardia. G³osuj¹ na nich przede wszystkim ci, którzy przez lata dostali pracê w administracji pañstwowej, których krewni i znajomi piastuj¹ stanowiska w urzêdach i którym nie na rêkê jest zmiana obecnej sytuacji. Nie przynosi to jednak korzyœci mieszkañcom, nie prowadzi do rozwoju. Naturalnie, nie chcia³bym generalizowaæ. Przecie¿ wszyscy wiemy, ¿e s¹ tak¿e w naszym regionie miasta zarz¹dzane bardzo sprawnie.
pu do informacji, jak pracuj¹ urzêdnicy. Warto pokazaæ rejestry umów zawieranych na rzecz mieszkañców. Przecie¿ koszty ich obs³ugi pokrywane s¹ z naszych podatków. Urzêdy, podobnie jak wszystkie instytucje publiczne, s¹ dla mieszkañców i dla nich maj¹ pracowaæ. Wiele miast w Polsce pokaza³o ju¿, ¿e mo¿na dziêki nowym œrodkom komunikacji, traktowaæ ludzi nie jak petentów, a jak równorzêdnych partnerów w rozmowie.
Praca urzêdów jest w Polsce w ogóle tematem tabu. Czy mo¿na w koñcu ograniczyæ ten aparat urzêdniczy, który przejada miliony z³otych z pieniêdzy podatników?
S¹dzi pan, ¿e spo³eczeñstwo w ogólne mo¿e byæ partnerem dla administracji?
Urzêdy i urzêdnicy s¹ potrzebni do prawid³owego funkcjonowania pañstwa. Daleki jestem od stwierdzeñ, które przeczy³yby temu za³o¿eniu. Ale musz¹ to byæ urzêdy zdrowe, a o takie ju¿ o wiele trudniej. Dlatego za jedn¹ z najpilniejszych potrzeb wielu miast, gmin i powiatów naszego regionu uwa¿am udostepnienie mieszkañcom dostê-
Piórkiem Kaktusa
Ale¿ oczywiœcie! Jeœli nawet nasz g³os jest w skandaliczny sposób ignorowany na najwy¿szych szczeblach obecnej w³adzy, to przecie¿ samorz¹dy s¹ w³aœnie po to, aby byæ blisko ludzi. S¹ po to, aby ws³uchiwaæ siê w potrzeby mieszkañców regionu, na którym dzia³aj¹. Jeœli dopuszczamy do siebie takie pytania i w¹tpliwoœci, to znak, ¿e w ostatnich latach wielu samorz¹dowców zapomnia³o, ¿e ich misj¹ jest s³u¿ba tym, których reprezentuj¹. Ich misj¹ jest s³u¿ba publiczna. I o tym nigdy nie nale¿y zapominaæ. Jakie s¹ zatem najpilniejsze problemy do rozwi¹zania w województwie pomorskim. Co mia³by zmieniæ nowy samorz¹d? Celem ka¿dego samorz¹dowca musi byæ zapewnienie dobrobytu mieszkañcom regionu, który reprezentuje. To oczywiœcie szczytny idea³, ale taki, którego nie nale¿y traciæ z oczu. Ale patrz¹c bli¿ej, patrz¹c na nasz region warto zwróciæ uwagê na drzemi¹cy w nim potencja³, który móg³ byæ wykorzystywany przez stulecia, a który straciliœmy z oczu w ostatnich latach. To z jednej strony nadmorskie po³o¿enie i inwestycje, do których nale¿y wróciæ, z drugiej niepowtarzalna szansa, jaka stwarzaj¹ zasoby naturalne Pomorza, jak choæby gaz ³upkowy. Nie mo¿emy zaprzepaœciæ tej okazji, musimy racjonalnie gospodarowaæ dostêpnymi zasobami stwarzaj¹c przede wszystkim szanse rozwoju dla lokalnych przedsiêbiorców.
W³aœnie, co z rozwojem pomorskiej przedsiêbiorczoœci? Aktywni i zaradni ludzie to prawdziwy skarb naszego regionu. Nale¿y tylko stworzyæ im odpowiedni¹ szansê. Dlatego w³aœnie czas na przyjazne i transparentne urzêdy, które bêd¹ dla nich pomoc¹. Dlatego czas na zmiany w edukacji i dostosowanie procesu szkolnictwa do potrzeb rynku. Doœæ ju¿ mamy fabryk bezrobotnych, warto zatroszczyæ siê o to, aby m³odzi ludzie mieli u³atwiony, dobry start na rynku pracy, a pracodawcy zyskiwali kompetentnych i doskonale przygotowanych m³odych ekspertów.
Jaros³aw Bierecki
Czyli spogl¹damy w przysz³oœæ? Oczywiœcie. Rozwój jest bardzo wa¿ny. Ale ¿aden sukces nie zostanie zbudowany bez silnych, solidnych fundamentów. Tymi fundamentami s¹ nasza tradycja i nasza historia. Tym fundamentem jest nasz patriotyzm. Rozumiany zarówno jako umi³owanie Ojczyzny, jak te¿ jako przywi¹zanie do regionu, do Kaszub. Musimy pamiêtaæ, aby œwietne tradycje nie zaginê³y. Nie myli³ siê marsza³ek Józef Pi³sudski mówi¹c, ¿e naród, który nie szanuje swej przesz³oœci nie zas³uguje na szacunek teraŸniejszoœci i nie ma prawa do przysz³oœci. Nie myli³ siê podkreœlaj¹c, ¿e naród, który traci pamiêæ przestaje byæ narodem. Mamy wspania³¹, bogat¹ przesz³oœæ, mamy powody do dumy. Szanujmy i kultywujmy te tradycje.
Pan startuje do samorz¹du województwa pomorskiego, zajmuj¹c pierwsze miejsce na liœcie PiS do sejmiku wojewódzkiego. Czy upatruje pan w tych wyborach szans¹ na rewolucyjne zmiany, które faktycznie odczuj¹ mieszkañcy Sopotu i ca³ego województwa? Gdyby by³o inaczej, nie zdecydowa³bym siê kandydowaæ. Chcê s³u¿yæ rad¹ i doœwiadczeniem, które zdoby³em przez lata zarz¹dzaj¹c instytucjami zatrudniaj¹cymi tysi¹ce Polaków. Chcê budowaæ silny region, na
którym bardzo mi zale¿y, pracowaæ na rzecz jego mieszkañców i przyczyniaæ siê do ich dobrobytu. Wiem ¿e jestem w stanie wprowadziæ te s³owa w czyn. To jest nasz Sopot, to jest nasze Pomorze, to jest nasze miejsce na ziemi. Lech Kaczyñski, w swoim orêdziu noworocznym powiedzia³ kiedyœ, ¿e tylko Polska sprawiedliwa, uczciwa i solidarna mo¿e siê rozwijaæ. I jestem g³êboko przekonany, ¿e mia³ racjê i na tak¹ w³aœnie Polskê, na takie Pomorze, taki Sopot trzeba pracowaæ.
KULTURA
Nr 10 (97) paŸdziernik 2014
Piaskownica Pana Boga Wojciech Fu³ek
D
lugo nie zdawalem sobie sprawy, ze historia mojego miasta tak naprawde nie rozpoczyna sie w jakims konkretnym momencie. Wydawalo mi sie bowiem, ze ten poczatek nie tylko mozna, ale nawet trzeba umiescic w okreslonym czasie, nadac mu kalendarzowy, konkretny wymiar. Po tych wszystkich wczesniejszych próbach opisania najwazniejszych dla Sopotu, historycznych wydarzen i miejsc, dzis juz jednak wiem, ze to, co w tej opowiesci najbardziej istotne nie potrzebuje ani daty, ani godziny czy muzealnej sygnatury. Odkrylem nagle, ze jest to ciagle ta sama niekonczaca sie opowiesc, mimo zmieniajacych sie aktorów, scenografii, tla czy tytulów. To klatki tego samego filmu - bez fabuly, bez poczatku i bez konca. Obraz, który trwa pod powiekami i wciaz na nowo wypelnia zycie kolejnych pokolen sopocian, kimkolwiek sa i skadkolwiek przybyli. To równiez pewien symbol nieprzerwanego cyklu natury i wypelniajacego ja czasu. To klepsydra wiecznosci, w której ziarenka piasku odmierzaja nie tyle uplywajace nieodwracalnie minuty i sekundy, co wlasnie nieskonczony cykl kolejnych swiatów, powracajacych do nas z kolejna fala. W tym scenariuszu (ktos go jednak wciaz dla nas pisze?) da
sie oczywiscie odnalezc jakies konkretne daty i wydarzenia, ale to przeciez tylko umowne znaki dla wszystkich podrózujacych w czasie. Œlady, pozostawione dla orientacji – aby siê zupe³nie nie pogubili w tej podró¿y, której kresem jest zawsze kolejny pocz¹tek. Koniec VIII wieku. Powstanie sopockiego, drewnianego grodu tuz nad morskim urwiskiem, który pozostawil po sobie zarówno calkiem realne, materialne dziedzictwo, badane przez kilka pokolen archeologów, jak tez podania, legendy i ludowe mity – o kasztelanie, jego pieknej córce i synu rybaka. Dlaczego mieszkancy sopockiego grodu wybrali akurat to miejsce? Jakie morskie wiatry wlasnie tu ich przywialy? Gdzie odnalezli brylki bursztynu, które w zrecznym dloniach zmienialy sie w drogocenne naszyjniki i wisiorki? Czego lub kogo wypatrywali na dalekim horyzoncie? Przed kim otaczali gród drewniana palisada i czestokolem? Czy piaszczysta plaza u podnóza wzgórza, na którym wznosil sie ich gród - byla dla nich miejscem przyjaznym? Czy ich dzieci bawily sie w zlocistym, polyskujacym piasku? W tej historii znajdziemy oczywiscie równiez bardziej konkretne daty. 5 marca 1283 roku. Pierwsza pisemna wzmianka o wsi Sopoth, pozostawiona w dokumencie, spisanym w gdanskiej siedzibie ksiecia pomorskiego Msciwoja (Mestwina? Mszczuja?) II. Oliwscy cystersi domaga-
li sie rekompensaty za dobra gniewskie, które przekazano Zakonowi Krzyzackiemu. W tym historycznym dokumencie, przekazuj¹cym miejscowym zakonnikom 16 wsi w pobli¿u Oliwy i Gdañska, w tym w³aœnie Sopot, mo¿na te¿ odnaleŸæ wzmiankê o przynale¿nych do miejscowoœci prawach po³owu ryb i ³owiskach, zwi¹zanych z lokalnymi rybakami. Czy to by³ ten w³aœnie, najwa¿niejszy moment, który zdecydowa³ o dalszych losach Sopotu? 28 listopada 1627. Slynna morska bitwa pod Oliwa z flota szwedzka, utrwalona m.in. na zaginionym obrazie gdanskiego malarza Bartlomieja Milwitza. Artysta uwiecznil tez na swoim obrazie patrycjuszowski Sopot z jego zabudowaniami, przegladajacy sie w wodach Zatoki Gdanskiej, oddzielony od niej pasmem plaz i podmoklych terenów nadmorskich. Koniec XVIII wieku. Hrabia Kajetan Onufry Sierakowski buduje na sopockiej plazy maly drewniany pawilonik, umeblowany i ozdobiony malowidlami z morskimi motywami, podzielony na kilka kabin do przebierania sie. Pawilon przeznaczony byl wylacznie do uzytku czlonków rodziny Sierakowskich, korzystajacych z letniego pobytu w swoim rodowym, do dzis istniejacym dworku. Podobny przybytek zbudowala tez rodzina Przebendowskich. To dwie najbardziej znane polskie rodziny magnackie, zwiazane z Sopotem, które przetarly w ten sposób
sciezki do powstania sopockiego kapieliska, dokladnie w tym samym czasie, kiedy modne stawa³y siê w ca³ej Europie podró¿e „do wód”. Kilkanaœcie lat póŸniej inny w³aœciciel sopockich dóbr, niejaki Wegner, zakupi³ nawet specjalny wóz k¹pielowy, którym spragnieni morskich k¹pieli wje¿d¿ali wprost do morza, aby po drewnianych schodkach zejœæ do wody i za¿yæ s³ynnych ju¿ „morskich k¹pieli Sobótki”. I zupelnie nowa odslona naszej sopockiej sceny. Rok 1824. Doktor Jean Georges Haffner, lekarz wojsk napoleonskich, w cywilu osiadly w Sopocie, przechadza sie po deskach pierwszego – wlasnie ukonczonego, krótkiego, zaledwie 30-metrowego drewnianym stegu, nie nazywanym jeszcze wtedy przez nikogo molem. Ten przystojny mezczyzna w sile wieku, które pociagla twarz okalaly modne wówczas bokobrody, w surducie i cylindrze, z nieodlaczna laseczka, to prawdziwy maz opatrznosciowy Sopotu. To wlasnie on zbudowal pierwszy Zaklad Kapielowy, pierwszy Dom Zdrojowy i pierwsze kabiny dla kuracjuszy, którym zapisywal w celach leczniczych morskie kapiele. To wlasnie dr Haffner zmienil calkowicie oblicze malej wsi i rozpoczal droge do Weltbadu – swiatowego kurortu nad Baltykiem, do którego sciagaly tlumy zagranicznych gosci. To on nieodwracalnie zmienil nadmorski krajobraz i oswoil dzikie piasz-
czyste plaze dla potrzeb swoich gosci. To on za³o¿y³ istniej¹ce do dziœ sopockie parki, osobiœcie zasadzaj¹c w nich rzadko spotykane w tym klimacie drzewa, w cieniu których przechadzaj¹ siê wspó³czeœni spacerowicze. Kolejne karty sopockiej opowiesci: rok 1870 - doprowadzenie linii kolejowej do Sopotu, przyznanie praw miejskich w roku 1901 przez cesarza Wilhelma II, nadanie herbu, utworzenie Wolnego Miasta Gdanska, w którego granicach administracyjnych znalazl sie w wyniku Traktatu Wersalskiego Osteebad Zoppot. I kolejne, coraz wieksze Kurhausy, wyrastajace na morskim brzegu dokladnie w tym samym miejscu, które wskazal dr Haffner. Mijajace lata, jesienie, zimy i wiosny. Cykle natury, odmierzajace – z dokladnoscia do kazdego pojedynczego ziarenka polyskujacego piasku – nastepny fragment filmu. Spadajace kartki z kalendarza. Rok 1939, rok 1945, 1970, 1980, 1990… Te wszystkie wydarzenia i daty maja oczywiscie odpowiednia wage i znaczenie dla dzisiejszej tozsamosci Mojego Miasta. Ale przecie¿ to miejsce istnia³o znacznie wczeœniej, kiedy nikt nie przeczuwa³ jeszcze nawet jego póŸniejszych losów. Kiedy na granicy morza i l¹du nie by³o jeszcze nawet ¿adnego œladu ludzkiej stopy. Kiedy z³ocisty piasek powoli – ziarenko po ziarenku - przesypywa³ siê w tej naszej, sopockiej klepsydrze wieków i tysi¹cleci. Kiedy nadmorska puszcza wdziera³a siê korzeniami na teren, który mia³ na zawsze pozostaæ we w³adaniu morskich bogów. Byæ mo¿e – tak, jak w innych mitologicznych
5
krainach – bogowie odpoczywali w³aœnie tu odnajduj¹c miejsce swojego uspokojenia. Miejsce, w którym czas p³ynie wolniej, niemal zatrzymuje siê na morskim brzegu, wpatruj¹c siê w swoje lustrzane odbicie, zm¹cone czasami kolejn¹ fal¹. Byæ mo¿e to w³aœnie tu Neptun zgubi³ w czasie sztormu swój trójz¹b, a Tryton i Nereida (to jej ³zy zmienia³y siê przecie¿ w bursztynowe krople, odnajdywane po latach na pla¿y) za¿ywali wspólnie morskich k¹pieli? Kto wie, jak to miejsce, na kolejne tysi¹clecia zapomniane przez bogów i ludzi, wygl¹da³o w czasach, kiedy morze toczy³o tu bratobójcz¹, nieustann¹ walkê z l¹dem? Jakie zwierzêta by³y wtedy dyskretnymi œwiadkami tego odwiecznego pojedynku? I kto wychodzi³ z niego zwyciêsko? Plaza. Piasek – rozgrzany latem, parzacy bose stopy; wilgotny po deszczu, z wyraznym zapachem slonej morskiej wody; twardy i zmarzniety zima; oplukiwany sztormowymi falami wiosna i jesienia. Morski brzeg, wytyczajacy kres piaszczystej przestrzeni i linia wydm, ograniczajaca ja z drugiej strony. Urwisty klif i wielkie kamienne glazy, utrudniajace przejscie. Wielka, ciagnaca sie prawie kilometrami piaskownica, w której odcisnely swoje slady stóp kolejne pokolenia. Plac zabaw i plac zycia. Piaskownica Pana Boga.
REKLAMA
6
HISTORIA
Nr 10 (97) paŸdziernik 2014
Dawno temu w Sopocie Wybory municypalne za pasem, znowu wybierzemy w³adze naszego Miasta, które zasi¹d¹ w Ratuszu. Poni¿szy artyku³ nie jest bynajmniej agitk¹ wyborcz¹, promuj¹c¹ któr¹kolwiek z opcji, lecz próba przybli¿enia Czytelnikom „Riviery” historii siedziby sopockiego magistratu.
Ratusz Grzegorz Krzy¿owski
P
rzez wieki w³adzê administracyjn¹ we wsi sprawowa³ so³tys, którego najwa¿niejszymi zadaniami by³o dopilnowanie terminowego wype³niania powinnoœci wobec klasztoru (pañszczyzna, daniny) i rozstrzyganie, w ograniczonym zakresie, sporów miêdzy
mieszkañcami. Domostwo so³tysa by³o miejscem przechowywania dokumentów i pieczêci, zaœ spotkania z ³awnikami odbywa³y siê najprawdopodobniej w karczmie. W okresie porozbiorowym we wsi powo³ano zgodnie z ordynacj¹ prusk¹ urz¹d domenalny. Wybór do Rady Gminnej przys³ugiwa³ tylko w³aœcicielom najwiêkszych gospodarstw, nastêpnie spoœród Rady wybierano so³tysa. W drugiej po³owie XIX wieku, w zwi¹zku ze zmian¹ charakteru wsi, rozszerzono grupê osób, maj¹c¹ bierne i czynne prawo wyborcze. Rozwój miejscowoœci sprawi³, ¿e ostatni urz¹d domenalny funkcjonowa³ od 1885 roku w zakupionym specjalnie do tego celu budynku na Wzgórzu Morskim (dziœ plac przed wejœciem do koœcio³a œw. Jerzego).
Uzyskanie przez Sopot praw miejskich poci¹ga³o za sob¹ znaczne powiêkszenie liczby etatowych urzêdników, którym trzeba by³o zapewniæ godziwe warunki pracy. W tym celu pod koniec 1900 roku gmina zakupi³a od barona Henry Fewsona
Willa Fewsona, w której do 1910 znajdowa³ siê Urz¹d Miasta. Nowy Urz¹d wybudowany wg projektu Paula Puchmullera.
jego pa³acyk, za niebagateln¹ sumê 100.000 marek. 1 kwietnia 1902 odby³o siê w nowym ratuszu pierwsze uroczyste posiedzenie nowej rady. Z czasem budynek magistratu sta³ siê ma³o funkcjonalny, w
zwi¹zku z tym w 1910 roku podjêto decyzjê o przebudowie ratusza, a wykonanie projektu zlecono architektowi miejskiemu Paulowi Puchmüllerowi. Budowê wykonywan¹ etapami rozpoczêto i kontynuowano w latach 1910-11, 1917, 1923, by ostatecznie zakoñczyæ j¹ w roku 1926. Na parterze budynku (w czêœci gdzie urzêduje dziœ Wydzia³ Obywatelski) znalaz³a miejsce miejska kasa oszczêdnoœci (Stadtsparkasse), w innych pomieszczeniach na tej kondygnacji znajdowa³a siê m.in. siedziba policji. Na pierwszym piêtrze urzêdowa³ burmistrz, oraz jego zastêpcy. Na tym poziomie znajdowa³a siê te¿ reprezentacyjna sala posiedzeñ Rady z wystrojem niewiele ró¿ni¹cym siê od wspó³czesnego. Okna sali posiedzeñ s¹ ozdobione rzeŸbami Bernhardta Müllera, przedstawiaj¹cymi twarze cz³owieka w ró¿nych fazach ¿ycia (czêœæ a¿u-
Urz¹d Domenalny na Wzgórzu Morskim. Z ty³u Koœció³ Zbawiciela (dziœ œw. Jerzego) w budowie.
rowego obramowania jednej z g³ów zosta³a zniszczona podczas nawa³nicy w roku 2006 i mimo up³ywu lat nie zosta³ odrestaurowana!) Ratusz nie ucierpia³ w czasie wojny, budynek od razu po przejêciu miasta przez nowe w³adze zacz¹³ pe³niæ swoj¹ podstawow¹ funkcjê. Chwilowo magistrat sopocki sta³ siê siedzib¹ wojewody Stanis³awa Okêckie-
Miejska Rada Narodowa rok 1954.
któreœ z „ratuszowych” pism, w których regularnie pisuje.
W blokach na „Przylesiu” pojawi³y siê anonimowe „obwieszczenia”, wprowadzaj¹ce mieszkañców w b³¹d. Po raz kolejny szkalowana jest tak¿e nasza gazeta.
„Car Przylesia” schodzi do podziemia? 10 paŸdziernika br., w kilka godzin po rozkolportowaniu ostatniego wydania miesiêcznika „Riviera”, na osiedlu „Przylesie” pojawi³y siê anonimowe „obwieszczenia”. „Ktoœ” rozklei³ je na drzwiach wejœciowych do bloków i na tablicach og³oszeniowych. Urzêdu Miasta Sopotu. Dokument ten zawiera adnotacjê, ¿e wyrok S¹du Rejonowego w sprawie jednego ze spó³dzielczych mieszkañ zosta³ wpisany do rejestru s¹dowego.
Wojciech Falgowski
Z
ich zawartoœci ma wynikaæ, ¿e „treœci zawarte w gazecie bulwarowej s¹ niezgodne z prawd¹”. Na poparcie przedstawianych tez, do obwieszczenia do³¹czona zosta³a osobista adnotacja prezesa Spó³dzielni Mieszkaniowej, Piotra Kurdziela oraz pismo z Wydzia³u Lokalowego
Arogancja nie prawo Ka¿dy, kto zetkn¹³ siê z, opisywan¹ wielokrotnie przez „Rivierê”, spraw¹ mieszkania zajmowanego przez p. Rafa³a Ch. - bo to o nie chodzi - wie, i¿ tematem naszych publikacji by³ styl pozbywania siê lokatora przez prezesa Kurdziela, a nie prawo tego¿ lokatora do zajmowania lokalu. W ostatnim wydaniu naszej gazety pisaliœmy równie¿ o wygranym przez wydawcê „Riviery” procesie, który w sprawie spro-
stowania artyku³u o „Carze Przylesia” wytoczy³ mu prezes Kurdziel. Kolportowane pod os³on¹ nocy anonimowe ulotki nie maj¹ wiêc nic wspólnego ze spraw¹, a jedynie sugeruj¹ ich odbiorcom, ¿e „Riviera” (niewymieniona z nazwy, aby siê nie naraziæ na kolejny proces) jest „brukowcem, czyli niewiarygodnym Ÿród³em informacji. Urz¹d mija siê z prawd¹ Skoro jednak „ktoœ” poruszy³ ju¿ publicznie sprawê tocz¹cego siê postêpowania o prawo do lokalu p. Rafa³a Ch., a jednoczeœnie œwiadomie wprowadza mieszkañców w b³¹d, to naszym obowi¹zkiem - jako niezale¿nych dziennikarzy - jest odniesienie siê do tej kwestii.
Rzeczywiœcie „wyrok w trybie nakazowym”, czyli bez udzia³u zainteresowanych, zapad³ 27 sierpnia 2014 r. „Wyrok taki dorêcza siê pozwanemu z pouczeniem o œrodkach zaskar¿enia” z czego, w wyznaczonym terminie z pomoc¹ adwokata skorzysta³ p. Rafa³ Ch. Tego rodzaju orzeczenie s¹du ³atwo jest uniewa¿niæ - wystarczy wnieœæ sprzeciw. Jak poinformowa³ nas rzecznik S¹du Okrêgowego w Gdañsku, Tomasz Adamski, wyrok nie jest prawomocny - w sprawie wp³yn¹³ sprzeciw od wyroku. W takiej sytuacji wyrok traci moc i sprawa podlega rozpoznaniu na zasadach ogólnych - termin pierwszego posiedzenia s¹du nie zosta³ jeszcze wyznaczony, dlatego informacja podana przez Urz¹d
go, który w³aœnie st¹d wyda³ obwieszczenie o powo³aniu nowego województwa (14 kwietnia 1945). Przez lata ratusz by³ siedzib¹ prezydenta miasta, z czasem po wprowadzeniu w 1950 roku reformy mieœci³o siê w nim Prezydium Rady Narodowej, by ostatecznie w roku 1978 powróciæ do stanowiska prezydenta jako „Ojca Miasta”.
Miasta Sopotu jest nie tylko przedwczesna lecz równie¿ nieprawdziwa. Autor „obwieszczenia” stawia te¿ tezê, i¿ informacje podawane w nieokreœlonym z nazwy „brukowcu” s¹ k³amstwem. I tu po raz kolejny p. Kurdziel mija siê z prawd¹, czego dowodem by³ choæby ostatni wyrok s¹du w sprawie z powództwa SM „Przylesie” - je¿eli oczywiœcie prezes Kurdziel mia³ na myœli „Rivierê”, a nie
Brukowiec, ale który? Trudno równie¿ pogodziæ przytoczon¹ na ulotkach definicjê „brukowca” z „Rivier¹”. Wedle przytoczonego Ÿród³a jest to bowiem „czasopismo podaj¹ce wiadomoœci ma³o wa¿ne, sensacyjne i nie zawsze prawdziwe”. No có¿, w „Rivierze” pisywali wielokrotnie zarówno Piotr Kurdziel (jeszcze przed sprzeniewierzeniem siê w³asnym wyborcom) jak i prezydent Karnowski. Obecnie do „Riviery” pisze wielu znanych i cenionych autorów, równie¿ z poza Sopotu. Byæ mo¿e rzetelne opisywanie procesu, wytoczonego prezydentowi Karnowskiemu, nie jest wygodne z punktu widzenia „ludzi w³adzy”, ale na pewno nie jest tematem ma³o wa¿nym. To samo dotyczy arogancji prezesa SM „Przylesie. Proponujemy wiêc ocenê „Riviery, pozostawiæ naszym Czytelnikom.
SPO£ECZEÑSTWO
Nr 10 (97) paŸdziernik 2014
7
Rok temu by³y „Jase³ka” i „Sylwestrowe Konklawe”, tym razem najemca SPATiF-u zorganizowa³ koncert satanistom. Tyle ¿e w Gdañsku, a nie w Sopocie. ciê¿ko chorego ksiêdza. Augustyniak z kolei jest cz³onkiem Akcji Katolickiej… Czemu wiêc nie zareagowali? Zabrak³o im odwagi, czy zadecydowa³y partykularne interesy, na przyk³ad wsparcie ze strony Hronowskiego w kampanii wyborczej? A mo¿e zadzia³a³y jeszcze inne czynniki, o których na razie opinia publiczna nie ma pojêcia… fot. Wojciech Falgowski
w kolebce „Solidarnoœci” Wujek "Nergal" czyta sopockim dzieciom bajki. W akcji zorganizowanej przez jeden z sopockich klubów wzi¹³ równie¿ udzia³ pose³ Twojego Ruchu, Robert Biedroñ oraz prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Krzysztof M. Za³uski
G
dañski wystêp Adama Darskiego „Nergala” by³ ostatnim koncertem z serii promuj¹cej nowy album „Behemotha”. Impreza odby³a siê w klubie B90, znajduj¹cym siê na terenach postoczniowych. Jego dzier¿awc¹ jest od niedawna Arkadiusz Hronowski - najemca sopockiego klubu SPATiF, znany z antykatolickich fobii i przyjaŸni z elit¹ partii rz¹dz¹cej. Muzyka dla idiotów Obecnoœæ Adama Darskiego „Nergala” w miejscu narodzin „Solidarnoœci” wzbudzi³a protesty mieszkañców Trójmiasta stoczniowców i cz³onków Krucjaty Ró¿añcowej. Wœród oburzonych by³ m. in. wiceprzewodnicz¹cy „Solidarnoœci” w Stoczni Gdañskiej, Karol Guzikiewicz. Zdaniem demonstrantów którzy przed koncertem modlili siê w koœciele œw. Brygidy o nawrócenie muzyka - przekaz
zespo³u „Behemoth” jest jednoznaczny: obra¿a uczucia religijne katolików i propaguje satanizm. - To jest przede wszystkim miejsce pamiêci stoczniowców. Odbywa siê to na dawnych terenach Stoczni Gdañskiej, w miejscu, gdzie pracowa³ Lech Wa³êsa przed 1980 r. Takie wydarzenia s¹ haniebne. Mówienie o wolnoœci s³owa to jest kpina. Wolnoœæ s³owa ma swoje granice - mówi Karol Guzikiewicz. Jego zdaniem „Nergal” ³amie prawo, zapisane w konstytucji. Obra¿a tak¿e jednoznacznie uczucia religijne katolików. „Nergal” widzi tê sprawê inaczej. Wed³ug niego obroñcy wiary to „ludzie proœci (...), zamkniêci na sztukê i inny tok myœlenia”. Dla niego Koœció³ Katolicki jest „zbrodnicz¹ sekt¹”, a Biblia zas³uguje jedynie na podarcie, co te¿ uczyni³ w 2007 r. podczas koncertu w gdyñskim klubie Ucho. Przy okazji zaproponowa³ swoim fanom konsumpcjê - jak siê wyrazi³ - „tego gówna”. Darski
przyznaje zreszt¹ wprost, ¿e jego twórczoœæ ma charakter antychrzeœcijañski. Karol Guzikiewicz zdradza natomiast to, czego zapewne „Nergal” wola³by swoim fanom nie mówiæ. Mianowicie, ¿e swoj¹ muzykê traktuje wy³¹cznie, jako sposób na zarabianie pieniêdzy. - „Nergal” jest fa³szywym cz³owiekiem - uwa¿a Guzikiewicz. - Sam wypowiada³ siê, ¿e tylko idioci s³uchaj¹ jego muzyki, a to wszystko jest biznes i pieni¹dze. Nim odezw¹ siê no¿yce O gustach ponoæ siê nie dyskutuje, pozostawmy wiêc ocenê twórczoœci „Nergala” jego mi³oœnikom. Jednak u¿ywanie symboli religijnych, rzucanie o scenê koœcielnym kadzid³em, a przede wszystkim treœci utworów Darskiego, to ju¿ zupe³nie inna sprawa. Czy na przyk³ad s³owa: „Zdrowaœ Maryjo, hañby pe³na / Pan cudzo³o¿y³ z tob¹ / Przeklêtaœ ty miêdzy ludŸmi / I opêtana / (…)
Dziwka sybillowego sromu / Uzurpatorka i k³amca / Czarownica z³amanych œlubów” (utwór „Amen” z p³yty „The Satanist”, t³umaczenie ze strony http://www.tekstowo.pl) s¹ obraz¹ uczuæ religijnych, czy wyrazem wolnoœci artystycznej, zagwarantowan¹ w konstytucji RP? Dla wiêkszoœci Polaków odpowiedŸ wydaje siê prosta. Okazuje siê jednak, ¿e nie dla wszystkich. Zdaniem Arkadiusza Hronowskiego - dzier¿awcy klubu B90, w którym odbywa³ siê koncert „Nergala” - impreza ta by³a spotkaniem „ludzi myœl¹cych samodzielnie”. Natomiast protesty mieszkañców Trójmiasta „kampani¹ wyborcz¹”, podczas której „…przekazywane s¹ treœci nawi¹zuj¹ce do zbli¿aj¹cych siê wyborów i rozliczenie obecnej w³adzy” (sic!). Sk¹d ta polityczna retoryka? Sk¹d u „niezale¿nie myœl¹cego luminarza antykultury” taka dba³oœæ o w³adzê? Ano st¹d, ¿e Hronowski jest bliskim przyjacielem prezydenta Sopotu, Jac-
lecznym (…) wazny jest brak dyscypliny partyjnej i jasny system odpowiedzialnosci” mówil na konferencji prezydent Poznania Ryszard Grobelny. Kolejny bezpartyjny samorzadowiec - Prezydent Szczecina, Piotr Krzystek, jest równiez przekonany, iz mieszkancy powinni stawiac na obywatelskosc a nie na partyjnosc. "W samorzadach decydujemy o sprawach ludzi, sprawach które nie maja barwy politycznej. Chcemy by tak wlasnie postrzegano samorzad; zeby byly w nim osobowosci - ludzie którzy juz cos w zyciu osiagneli w przestrzeni spolecznej, gospodarczej, w kulturze, nauce i moga sie tym dzielic z nami wszystkimi" - powiedzial Krzystek. * "Gdyby policzyc wszystkich czlonków partii politycznych to by bylo kilka promili. Nie rozumiem dlaczego te kilka promili ma decydowac o wszystkim, lacznie z tym, co dzieje sie na dole, w samorzadach" - mówil z kolei prezydent Nowej Soli, Wadim Tyszkiewicz. Moze wlasnie dlatego znany muzyk i aktywista spoleczny Pawel Kukiz, który równiez bral udzial w konferencji, uwaza, ze odpartyjnianie
panstwa powinno zaczac sie od poziomu samorzadów. Trudno nie zgodzic sie tez z jego diagnoza, ze to lokalny, mocno zwiazany z partia „wódz” stosuje metode „dziel i rzadz”, zmieniajac czesto samorzad w bezmyslna maszynke do glosowania. „Stad czesto zolnierzami wodza zostaja mierni, ale wierni” – mówil Kukiz wierzac, ze w przyszlosci da sie równiez zmienic ordynacje wyborcza na mniej sprzyjajaca partiom politycznym. * Jako osoba od zawsze bezpartyjna, która stworzyla w swoim miescie ruch obywatelski „Kocham Sopot”, a takze dlugoletni samorzadowiec, moge tylko potwierdzic te diagnozy. Sam startujac w wyborach samorzadowych na pewno nie jestem oczywiscie w tej materii obiektywny, ale w koncu wiekszosc sopocian to tez osoby bezpartyjne, co nie oznacza przeciez braku skonkretyzowanych pogladów gospodarczych czy politycznych. I wiem, ze jesli sami nie zabierzemy sie za odzyskiwanie samorzadów dla zwyklych mieszkanców, to nigdy sie to nie uda. Najblizsza okazja – juz 16 listopada!
Sopockie co nieco
Proste prawdy Wojciech Fu³ek
Powinnismy zatem – jako aktywni mieszkancy, zwlaszcza przy okazji zblizajacych sie samorzadowych wyborów – sami sobie odpowiedziec na pytanie, które z miejskich inwestycji realnie podnosza jakosc naszego codziennego zycia, a które sa odbiciem „mocarstwowych” i „pomnikowych” ambicji lokalnego wlodarza. Zadajmy od naszych wladz wpisania takiej wlasnie formuly (poprawy jakosci zycia mieszkanców) w kazda podejmowana decyzje. To nasze, mieszkanców, prawo! I skutecznie domagajmy sie egzekucji tego prawa. Kolejna - oczywista z pozoru - sprawa. I prosta prawda. Kadencyjnosc wladz samorzadowych – zwlaszcza prezydentów, burmistrzów czy wójtów – powinna byc norma w demokratycznym panstwie, podobnie jak ma to miejsce na najwyzszych szczeblach wladzy. Skoro Prezydent RP moze swój urzad pelnic tylko przez dwie kadencje, dlaczego lokalne spolecznosci skazywane sa czesto na wlodarza, który tworzy zazwyczaj tak gesta i lepka siec lokalnych powiazan i uzaleznien, ze trudno sie przez nia
przebic? I dlaczego partiom zupelnie nie zalezy na takiej kadencyjnosci, która wydaje sie najbardziej naturalnym i zdrowym rozwiazaniem? * „Samorzady wymagaja odpartyjnienia, to wynika z ich definicji”. Kolejna prosta prawda, zwlaszcza, iz gloszona przez bezpartyjnych samorzadowców. Ci na pewno wiedza co mówia, zmagajac sie czesto na co dzien z karnymi partyjnymi strukturami. Partie – równiez (a moze nawet bardziej) na poziomie lokalnym mysla bowiem kategoriami „kto nie z nami, ten przeciw nam!”. Na niedawnej wspólnej konferencji prasowej w Poznaniu spotkali sie bezpartyjni prezydenci miast. I mówili jednym o glosem o tym, ze „partie polityczne uzurpuja sobie prawo by zawlaszczac struktury samorzadowe”. Moze warto zatem uswiadomic sobie (choc pozornie jest to „oczywista oczywistosc”), iz osoby partyjne to zdecydowana mniejszosc, a próba przerzucania ostrych podzialów parlamentarnych i politycznych na lokalne podwórko ma sluzyc wylacznie partiom, a nie mieszkancom. „Bezpartyjne ruchy ciesza sie autentycznym poparciem spo-
ka Karnowskiego. Zna te¿ doskonale jego by³ego zastêpcê, a obecnie wiceministra infrastruktury Paw³a Or³owskiego. W SPATiF-ie spotykaj¹ siê tak¿e inni koryfeusze polityki, kultury i biznesu - bywa tu m.in. Jan Koz³owski, Jerzy Buzek, Jaros³aw Gowin. Tu pije siê whisky i robi interesy - SPATiF, to ponoæ taka sopocka „Sowa i Przyjaciele”. Pokorne ciele… Najemca B90 i SPATiF- u by³ w przesz³oœci karany za groŸby i wymuszenia. Szczeciñski s¹d skaza³ go na karê dwóch i pó³ roku pozbawienia wolnoœci. Wyrok wydano w roku 1997. W wiêzieniu Hronowski przebywa³ do 14 sierpnia 2008 roku. Zwolniono go warunkowo za dobre sprawowanie. Czy ktoœ pomóg³ mu wyjœæ na wolnoœæ, czy rzeczywiœcie w kryminale skrusza³? Tego nie wiadomo. Analizuj¹c jednak jego stosunek do polskiego pañstwa, tradycji, religii i w³adzy, mo¿na œmia³o za³o¿yæ, ¿e owo „dobre sprawowanie” wziê³o siê z konformizmu „niezale¿nie myœl¹cego lumianarza”, ¿e odsiaduj¹c karê zrozumia³, ¿e „pokorne ciele dwie matki ssie”. I rzeczywiœcie Hronowski mo¿e w Sopocie wiêcej, ni¿ inni. Po zorganizowaniu „Sylwestrowego Konklawe”, a kilka tygodni wczeœniej „Jase³ek” pomimo, ¿e obie imprezy zosta³y uznane przez Zarz¹d G³ówny ZPAP (dzier¿awcê klubu SPATiF) za „dzia³ania oburzaj¹ce” i „obra¿aj¹ce uczucia religijne” - najemcy Hronowskiemu nie spad³ z g³owy ani jeden w³os. Ma³o tego, sopocki gastronomik otwarcie kpi³ w mediach z obroñców chrzeœcijañstwa, nazywaj¹c ich dzia³ania „terrorem paru ch³ystków”. Wkrótce zreszt¹ wydzier¿awi³ w Gdañsku klub B90, dok¹d przeniós³ siê ze swoimi „niezale¿nymi dzia³aniami artystycznymi”. Jednym z nich by³ w³aœnie koncert „Behemotha”. Jest jednak jeszcze jeden w¹tek, zwi¹zany z wyszydzaniem w SPATiF-e religii - otó¿ klub ten znajduje siê w budynku, nale¿¹cym do miasta Sopotu. Pomimo to, ani prezydent miasta, Jacek Karnowski, ani przewodnicz¹cy Rady, Wieczes³aw Augustyniak, nie zareagowali na antychrzeœcijañskie dzia³ania Hronowskiego. A przecie¿ obaj samorz¹dowcy deklaruj¹ przywi¹zanie do katolicyzmu Karnowski robi to nawet na facebooku, a ostatnio, podczas pierwszego posiedzenia s¹du w sprawie „afery sopockiej” przyszed³ z teczk¹ Caritasu pod pach¹ i w towarzystwie zas³u¿onego,
Teraz polityka mi³oœci Cztery lata temu Hronowski znalaz³ siê na liœcie osób popieraj¹cych kandydaturê obecnego prezydenta Sopotu na kolejn¹ kadencjê. Podpisa³ siê tak¿e pod apelem Komitetu Poparcia Jacka Karnowskiego, który przed referendum, rozpisanym po wybuchu „afery sopockiej”, zawi¹za³a obecna kandydatka na radn¹, Anna £ukasiak. Czy przymykanie oczu na antychrzeœcijañskie akcje sopockiego „luminarza antykultury” to zap³ata za jego polityczne poparcie? A mo¿e prezydent Sopotu pokazuje w ten sposób swoje prawdziwe przekonania? W koñcu zanim przyst¹pi³ do Ruchu M³odej Polski sk¹din¹d jednego z najbardziej zinfiltrowanych przez peerelowsk¹ bezpiekê œrodowisk tzw. opozycji demokratycznej, by³ dru¿ynowym komunistycznej Harcerskiej S³u¿by Polsce Socjalistycznej, gdzie tradycji narodowej i szacunku dla wiary, kandydatom na aparatczyków, raczej nie wpajano. Rok temu na „Sylwestrowym konklawe” w SPATiF-ie pojawili siê – jak pisa³ na swojej stronie Hronowski – „kardyna³owie, prymasi, arcybiskupi, klerycy, ministranci, pra³aci, infu³aci, protonotariusze apostolscy, archiprezbiterzy, wikariusze, biskupi, patriarchowie, prefekci, diakoni, proboszczowie, nuncjusze i przepiêkne siostrzyczki”. Towarzystwo spod „znaku habitu i sutanny” mia³o „dokonaæ wyboru nowego szefa”. „Wyboru Papie¿a i Papie¿ycy ostatecznie nie dokonano. Udzielono za to kilku b³ogos³awieñstw, obmycia stóp a masowa spowiedŸ trwa³a do bia³ego rana”. W imprezie bra³ udzia³ oczywiœcie „Nergal” - muzyk paradowa³ z odwróconym krzy¿em. Czy i w tym roku Darski i Hronowski odwa¿¹ siê sprofanowaæ uczucia religijne katolików? A mo¿e Karnowski wyt³umaczy im, ¿e tym razem nie pora na wyg³upy - bo trwa jego proces, który mo¿e zakoñczyæ siê wyrokiem skazuj¹cym, a wtedy bezkarnoœæ niektórych ludzi, nie tylko w Sopocie, równie¿ siê skoñczy. Nie wiadomo te¿ jak wypadn¹ wybory - i te samorz¹dowe 16 listopada, i te parlamentarne za rok. Wiceprzewodnicz¹cy stoczniowej „Solidarnoœci” Karol Guzikiewicz najwyraŸniej nie ma zamiaru czekaæ ani na zakoñczenie procesu, ani tym bardziej na wybory. - Konstytucja RP mówi jedno, ¿e nie nale¿y ¿adnej religii w Polsce oœmieszaæ i kpiæ z niej. Dlaczego to siê dzieje z religi¹ katolick¹, wiêkszoœæ Polaków jest katolikami? - pyta³ retorycznie pod klubem B90. Wiceprzewodnicz¹cy stoczniowej „Solidarnoœci” poinformowa³ tak¿e dziennikarzy, ¿e z³o¿y³ zawiadomienie o mo¿liwoœci pope³nienia przestêpstwa przez Adama Darskiego. Wnioskowa³ równie¿ o sprawdzenie, czy ³amana jest konstytucja.
8
PROMOCJA
Nr 10 (97) pa타dziernik 2014