Dubler

Page 1

WSTĘP 28 maja Padł strzał. Kula przeszyła materiał koszuli i przebiła skórę, przechodząc tuż obok wątroby. Chwycił się za to miejsce i mocno przycisnął. Popatrzył na dłoń, która zabarwiła się krwią. Czuł potworny ból, ale chciał sprawdzić – musiał mieć pewność. Nacisnął z całej siły i jęknął. „Nie jest źle” – pomyślał, kula przeszła na wylot, jednak z wrażenia musiał na chwilę przykucnąć. Kiedy łapał nerwowo powietrze, starając się uspokoić oddech, usłyszał kroki mężczyzny szybko zbiegającego po schodach w dół budynku opuszczonego magazynu na Pradze. Nie tak miało być. Facet powinien przyjść sam, tymczasem zjawił się z obstawą, którą trzeba było się zająć. Cóż, informacje nie zawsze się sprawdzają. Zmrużył oczy. Promienie popołudniowego słońca zalewały pomieszczenie pomarańczowym światłem, padając na dwa ciała leżące na podłodze i wygięte w nienaturalnych pozycjach. Jeden trup miał roztrzaskaną głowę, drugi kulę w sercu. 5


To miała być prosta wymiana, nagrał ją, żeby zdobyć dokumenty i sprzątnąć tamtego. Wchodzi, bierze towar i wychodzi. Niestety, nie obyło się bez komplikacji, tak bywa. Zacisnął dłoń na uchwycie walizki leżącej obok. Przynajmniej miał to, po co przyszedł. Wyprostował się powoli, z wielkim trudem. Wiedział, że jeśli to wszystko miało mieć sens, tamten nie mógł uciec. Gdyby facet zdał relację z tego, co tutaj zaszło, wszystko poszłoby na marne. Zgięty w pół ruszył po schodach. Kiedy już niemal dotarł na parter, usłyszał ryk silnika i pisk opon. Samochód wyskoczył z podziemnego parkingu na ulicę i pomknął przed siebie. Postrzelony mężczyzna powoli wyszedł na środek drogi. W oddali zobaczył tył bordowego mercedesa dojeżdżającego już do końca ulicy. „Dobrze mieć plan B” – pomyślał i wykrzywił kąciki ust w nieznacznym uśmiechu. Wyciągnął z kieszeni małe urządzenie wyglądające jak pilot do samochodowego alarmu. Zębami wysunął z niego antenkę, po czym położył palec na guziku. – Da swidania – powiedział po cichu i wcisnął przycisk. Pojazd w jednej sekundzie zamienił się w kulę ognia, która wystrzeliła kilkanaście metrów do góry. Huk wybuchu odbił się echem od ścian budynków i przetoczył przez uliczkę, uruchamiając alarmy samochodów zaparkowanych po obu stronach jezdni. Kakofoniczne dźwięki brzmiały niemiłosiernie. Ogień wydostawał się z okien i bagażnika mercedesa, który już się nie poruszał, leżał bez ruchu jak rażony śrutem dziki zwierz. Jedno z kół odpadło i potoczyło się po asfalcie, zatrzymując się na pobliskiej latarni. Poza tym nic. Totalny bezruch. Okolica ta nie należała ani do najbezpieczniejszych, ani najbardziej zadbanych, a jej mieszkańcy znali i szanowali niepisane prawo, które mówiło, że kiedy coś się dzieje, nie należy się wtrącać ani narażać. Dlatego w tym momencie nikt nie spacerował 6


po chodniku, nie przejeżdżał żaden pojazd, w oknach nie pojawiła się ani jedna ciekawska twarz. Tylko płomienie poruszały się lekko, lecz majestatycznie sposób, łamiąc się i wznosząc na wietrze. Piotr Konieczny odwrócił się i ruszył w przeciwną stronę.

7


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.