2 minute read
Felieton
from Echa Leśne 1/2021
Andrzej Kruszewicz
Wiosna, wiosna
Advertisement
Ech, ta wiosna! Wszystko pachnie, kwitnie, uśmiecha się radośnie. Zima była śnieżna i mroźna, a więc lato – podobno – będzie gorące, co wcale dobrego nie wróży. Cieszmy się więc wiosną i pójdźmy na spacer do lasu. Takie wezwanie dostałem od wnuczek.
Zanim ruszyliśmy w las, sprawdziłem, czy dzieci mają czapeczki i odpowiednie buty. Wiosna to czas ubierania się na cebulkę, bo poranki bywają chłodne, potem robi się ciepło, a zdarza się, że i deszcz zaskoczy podróżników. Młodzież trzeba pozytywnie stymulować, a nie zniechęcać. Wspomnienia mają być miłe. Do plecaka zabrałem więc termos z wiosenną herbatką wzbogaconą utartymi młodymi igłami modrzewia i kilka kawałków ciasta.
Najpierw sprawdzian, czy dziewczynki rozpoznają gatunki drzew. I tu miłe zaskoczenie. Nie było określenia „choinka”, ale sosna i świerk. Brawo! Ćwiczyłem to z nimi jesienią. A więc skorupka wiedzą nasiąka… Kwiatków podbiału nie pamiętały, więc im przypomniałem, że z tej roślinki robi się syrop od kaszlu, a trzmiele po zimie mają dzięki niej pierwszy pokarm. Wiedziały jednak, że listki szczawiku zajęczego są kwaśne i smaczne, i nie wahały się ich spróbować.
Na rozróżnianie ptasich głosów mają jeszcze czas, ale werble dzięcioła rozpoznały bezbłędnie. Jaki dzięcioł? Czy to ważne? Dzięcioł to dzięcioł! Taką odpowiedź otrzymałem. Tak, to nie jest ważne, jaki to gatunek, ważne, że w ogóle w lesie są dzięcioły, bo to oznacza obecność martwego drewna, owadów oraz dziupli, więc i równowagi w przyrodzie. Taka napotkana dziupla w dębie była okazją do opowieści o tym, jakie ptaki z niej korzystają. A jest ich sporo, chociaż nie wszystkie jeszcze przyleciały z tzw. ciepłych krajów. Z kolei kuźnia dzięcioła dużego pozwoliła nam zachwycić się zmyślnością tego gatunku. Zebraliśmy po kilka rozkutych przez niego sosnowych szyszek. Będą na rozpałkę w kominku. A parę szyszek olchowych przyda się do domowego akwarium, by nie rosły w nim glony. Najciekawsza atrakcja czekała jednak na nas nad strumykiem, przy którym biegnie błotnista droga, a na tej drodze istna plątanina zwierzęcych tropów. Zwierzęta przychodzą tutaj do wodopoju: sarny, dziki i jelenie oraz lis. Nauka rozpoznawania odcisków ich nóg była łatwa i szybka, ale potem odkryliśmy owalne i pazurzaste tropy borsuka. Dziewczynki zauważyły ich odmienność i od razu wypytywały: kto tu jeszcze był? Tak, borsuk to ciekawe zwierzę. Pewnie właśnie obudził się z zimowego snu. Obiecałem, że przy następnej okazji pokażę, gdzie ma norę.
W drodze powrotnej natrafiliśmy na fragment lasu, gdzie zimą wycięto drzewa. Drewno ładnie poukładane czeka na transport. Będą z niego deski i papier. Powąchaliśmy żywiczny zapach sosnowych bali. Przy okazji pojawiło się pytanie o to, co tu teraz będzie, skoro las wycięto? Leśnicy za chwilę posadzą młode drzewa, wiatr przywieje nasiona brzóz i sosen. Nadal będzie las, ale młody i nasłoneczniony, a w nim poziomki, jeżyny i maliny. Gąszcz młodych drzewek poprzerastanych kolczastymi krzewami da schronienie gniazdom pokrzewek, rudzików, drozdów i gąsiorków. Będą się tu pasły sarny, a być może ukryją się także młode sarenki i zające. A kiedyś, gdy moje wnuczki będą już babciami, a w tym miejscu znów będzie nowa polana i cykl życia lasu zamknie się kolejny raz, może przypomną sobie spacer z dziadkiem.