1 minute read

KOCHAJMY SIĘ

Next Article
SKARBY HISTORII

SKARBY HISTORII

FELIETON

Zacheusz

Advertisement

…ale tak – z osobna”. Zdanie wypowiedziane przez tytułowego bohatera naszej narodowej epopei, „Pana Tadeusza”, dość dobrze oddaje stosunek wielu naszych współobywateli do przyrody.

Dotyczy to często mieszkańców dużych miast, którzy dziką przyrodę widują z rzadka, chyba że na ekranie komputera lub telewizora. Człowiek kocha więc zazwyczaj nie tyle przyrodę, ile swoje wyobrażenia o niej. I na podstawie tych wyobrażeń buduje opinie na temat tego, co usłyszy, obejrzy lub przeczyta w mediach.

Na krótko przed powstaniem niniejszego tekstu głośnym echem odbiło się wydarzenie z Bieszczadów, gdzie robotnicy leśni, jak wynika z ich relacji, zostali zaatakowani przez wilki. Na podstawie tych doniesień Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała zgodę na odstrzał trzech drapieżnych ssaków. Reakcje w mediach społecznościowych były różne: od przerażenia, przez niedowierzanie, do skrajnego potępienia decyzji urzędników. Część wypowiadających się uznała, że to niemożliwe, aby wilk zaatakował człowieka („jeśli fakty się nie zgadzają z teorią, tym gorzej dla faktów”). Część z kolei nie podawała w wątpliwość samego zdarzenia, ale wypowiedziała się o nim z aprobatą jako o prawidłowej reakcji przyrody, pokazującej człowiekowi, że w lesie jest intruzem. Pojawiły się nawet nawoływania do czynnej obrony zagrożonych wilków przed myśliwymi. Mój znajomy, znany z ciętego języka, podsumował te głosy następująco: „Własnym ciałem wilki ochronimy, a jak trzeba będzie, to i nakarmimy!”.

Podejrzewam, że większość z wypowiadających się miłośników przyrody nie jest skłonna do tak daleko idącego poświęcenia, niemniej skojarzenie nie było całkiem od rzeczy. Istnieje bowiem nurt filozoficzny, który neguje wyjątkową rolę człowieka, a co za tym idzie, jego prawo do zarządzania przyrodą. Na łamach jednego z pism sytuujących się w nurcie tzw. głębokiej ekologii miała miejsce swego czasu polemika na temat prawa człowieka do obrony przed atakiem rzadkiego i ginącego drapieżnika. Umiarkowani zwolennicy tego nurtu przyznawali sobie prawo do obrony koniecznej, natomiast radykałowie byli zdania, że ich obowiązkiem, jako głębokich ekologów, jest zgodzić się na ofiarę z własnego życia w imię Matki Ziemi.

Odkładając jednak na bok te filozoficzne rozważania, pamiętajmy, że czym innym jednak jest osobisty wybór jednostki we własnej sprawie, a czym innym odpowiedzialność włodarzy państwa czy gminy za życie, zdrowie i bezpieczeństwo obywateli. Do tego bowiem, a nie do jakiejś osobistej fantazji, sprowadzają się decyzje o odstrzale agresywnie zachowujących się zwierząt lub usunięciu drzew zagrażających przewróceniem się na wędrujących szlakami turystów. Jeśli zaś chodzi o sprawy mniej drastyczne, lecz nie mniej ważne – również decyzje dotyczące racjonalnego gospodarowania surowcami odnawialnymi, bez których trudno wyobrazić nam sobie codzienne funkcjonowanie.

This article is from: