#27 PL Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
Mega*Zine Lost&Found #27/2020 PRZEPOWIEDNIA SPIS TREŚCI: 003_ GALERIA: Piotr Pasiewicz [cz. 1] 019_ POEZJA pod red. Piotra Kasperowicza 020_ POEZJA: Nina Los 021_ POEZJA: Magdalena Marta Martyniak 022_ POEZJA: Ewa Jakubek 023_ GALERIA: Piotr Pasiewicz [cz. 2] 035_ POEZJA pod red. Piotra Kasperowicza 036_ POEZJA: Michał Wroński 038_ POEZJA: Grzegorz Malecha 040_ GALERIA: Piotr Pasiewicz [cz. 3] 050_ PROZA: Roland Hensoldt 069_ GALERIA: Daria Solar 075_ PROZA: Marianna Szygoń 098_ GALERIA: PREPOSTEVOLUTION 119_ POEZJA pod red. Piotra Kasperowicza 120_ POEZJA: Yanko Wojownik 123_ POEZJA: Adam Michniewicz 125_ GALERIA: Piotr Pasiewicz [cz. 4] 132_ PROZA: Julia Kasperczyk 135_ W[y]STĘP Mega*Zine Lost&Found #27/2020
Autor grafiki na okładce: Piotr Pasiewicz
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA Piotr Pasiewicz [cz. 1]
https://www.facebook.com/pasiewicz.art/
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
Piotr Pasiewicz
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
Piotr Pasiewicz
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
DZIAŁ POEZJI pod redakcją Piotra Kasperowicza
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
POEZJA
Nina Los
Światłocienie
poznanie... przychodzi z oddechem rodzi się w wolnej częstości pulsu cierpliwość jest zapowiedzią nadejścia i nie ma nic co mogłabym nazwać utraconym w porze deszczu wystawiam język a w moich porach zagnieżdża się zrozumienie w głosie odkrywam harmoniczne rejestry ich dźwiękoczułości prowadzą mnie do rdzenia ufam…
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
POEZJA
Magdalena Marta Martyniak
Fraszka igraszka
To sensacja moi mili Przyszła koza do stada goryli Dziwi się, że nikt jej nie rozumie Nauczyć się gorylich słów nie umie Albo to lenistwo, koza tylko trawę skubie I udaje, że coś jednak umie
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
POEZJA
Ewa Jakubek Król
Siedzi na drewnianym tronie w majestacie życia król w szarej nagości i papierowej koronie na głowie zniknął błysk złota w jego oczach rozpadła się purpura spływająca z ramion opuszczony przez słowa i czyny czeka na obiecaną wieczność jak posąg zastygły w marmurze bosy i otyły z reumatyzmem w rękach na horyzoncie świat powierzony mu przy narodzeniu zachodzi minionym czasem jeszcze czuje jego mroźny chłód pod stopami.
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA Piotr Pasiewicz [cz. 2]
https://www.facebook.com/pasiewicz.art/
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
DZIAŁ POEZJI pod redakcją Piotra Kasperowicza
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
POEZJA
Michał Wroński
Sens
Nie należy szukać sensu w rzeczywistości — powiedział duch drzewa do wiewiórki która dopiero miała się urodzić
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
POEZJA
Michał Wroński
Ptaki i ludzie
Zawsze głodne ptaki szukają w klatce nieba wolności szczęśliwej nieszczęśliwej — jak bezdomni wczorajsi więźniowie
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
POEZJA
Grzegorz Malecha
wiosna w kraju rad
pojawiło się nagle w miejscu dawnej drogi widać ten fragment dokładnie na monitoringu rok temu o tej porze przewidziało to czterech jasnowidzów ich wizje pokazywano we wszystkich dziennikach pamiętam, że różniły je tylko komentarze
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
POEZJA
Grzegorz Malecha
pod twoją opiekę dwuwymiarowy anioł nacieka na ścianę na zdjęciu rentgenowskim zamiast żeber widać dokładnie jak wzór w cegiełkę zżera mursz chociaż pręży się i stroszy piórka to typowa inwersja ciepła biel skrzydeł sięga powały głowa obrócona jak w godle a może jednak orzeł zys lub przedni któremu przez kręgosłup przechodzi piętnasty południk linia zmiany czasu na teraźniejszy
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA Piotr Pasiewicz [cz. 3]
https://www.facebook.com/pasiewicz.art/
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
DZIAŁ PROZY pod redakcją Łucji Lange ROLAND HENSOLDT
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt Prorok ze Wschodu
>Do odblokowania kolejnego spersonalizowanego proroctwa zostało sto punktów wiary. Dużo — pomyślał Mateusz Goncer, ale przecież musiał poznać prawdę, a zatem odblokować kolejny proroczy film. Kim jest Mesjasz? Kiedy przybędzie? Jak zdobyć brakujące punkty wiary FP? Profetykami nazwał animacje, objawiające przyszłość. Proroctwa udostępniano APLIKACJĄ na smartfon, którą Mateusz znalazł przypadkiem w niewidzialnej części Internetu. Niewidzialnej dla botów indeksujących i zwykłych userów, ale nie dla niego. TOR był jak drugi dom. Tam tropił prawdę prawdziwie wolnych mediów. APLIKACJA ukazywała filmy, które, jak się okazało, objawiały przyszłość. Enigmatyczne przepowiednie wymagały umiejętności interpretacji, którą Mateusz szczęśliwie posiadał. Animacje zostały wykonane zaawansowaną realistyczną techniką. To dziwne, ale APLIKACJA nie miała nazwy. Strona, z której pobrał plik instalacyjny, zniknęła. Zadaniem oprogramowania było wyświetlanie przepowiedni, zliczanie punktów wiary i wyświetlanie zadań w postaci komunikatów. Ponieważ APLIKACJĘ osadzono w sieci TOR, niemożliwe było ustalenie, do kogo należy.
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
Program łączył się z czymś zaszytym głęboko w internecie, co miało umiejętność widzenia przyszłości, boską wszechwiedzę. Nie dało się wyszukać konkretnych informacji na ten temat, bo przecież program nie miał nazwy. Mateusz Goncer nie uważał się za człowieka łatwowiernego. Pomyślał, że APLIKACJA to żart. Potem przepowiednie z animacji sprawdzały się nawet po miesiącach. Potwierdzeniem tego fenomenu stała się telewizja, newsy w Internecie: Mateusz najpierw oglądał animację, a miesiące potem widział te wydarzenia w telewizji. Miał wątpliwości. Czy to nie mechanizm samorealizującej się przepowiedni polegającym na tym, że doszukiwał się wszędzie ogólnikowych efektów proroctw, aby budować poczucie bycia wybranym? Czy to nie podobny mechanizm objawień Nostradamusa? Tak mogło być, dopóki Mateusz nie stał się bohaterem objawień. Czemu wierzył w objawienia? To wydarzyło się cztery lata wcześniej w czasach recesji. Szukał wtedy pracy. Mieszkał z wujkiem w Chicago i przeklinał życie. Godziny poranne upływały pod znakiem wertowania ogłoszeń, aby być pierwszym, który dostarczy CV, aby nie utonąć w górze podań jako tysięczny. — Mam na imię Tysiąc, Tysiąc Dwieście brutto, a cierpię za miliony, miliony z pokolenia bezrobotnych — pomyślał, odbierając jedyną wypłatę. Lato roku 2012, recesja dała się we znaki. Rano jeździł na niezliczone rozmowy o pracę, ciągle wierząc w amerykański sen. W południe śnił już tylko koszmar, razem
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
z innymi koczując w parku z ruchu Occupy Wall Street, który rozstawił tam namioty. Ktoś mówił o Bogu. I o końcu świata. Pokazał Biblię. Mateuszowi przypomniało się, że w gruncie rzeczy jest człowiekiem religijnym, tylko o tym zapomniał. Przecież tak go wychował tata. Tamtego lata przesiadywał w parku, protestując i wielbiąc Pana śpiewem, tańcem i trunkiem wszelakim, a zaprawdę był to trunek niedrogi. Czuł się jak jeden z tłumu wybranych, którzy wtedy w czasach biblijnych słuchali Jezusa. Mateusz słuchał głosu miejscowego mędrca ze Wschodu, Polaka. Mówił o ekonomii nowych czasów. O końcu kapitalizmu. O sharing economy, o crowdEconomy opartej na współdzieleniu. I doznał nawet cudu rozmnożenia skręta, gdy brodaty hipis z długimi włosami wymieszał to, co dobre i czyste z tytoniem kiepa, aby starczyło dla wszystkich, dzieląc swoją działkę na dwoje, a potem na czworo. Toż to cud rozmnożenia pokarmu duszy! I tak Mateusz o włos otarł się od przynależności do jednej z wielbiących Pana sekt, a może nawet mając dostęp do proroczych animacji, zostałby ich guru? Mateusz uznał, że jest całkowicie odporny na manipulacje psychologiczne, zatem oddalił się od grupy, gdy wytrzeźwiał. To było wieczorami, rano wysyłał strumienie CV. Metro. Jedna rozmowa o pracę, punkt xero, CV, telefon, spotkanie. Metro. Xero. Stał nad skanerem, który sto razy rozświetlił jego twarz. I chociaż tak bardzo chciał, aby cokolwiek się w nim zmieniło, było to sto kopii jego życiorysów wyplutych przez maszynę. Metro.
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
— Tak, lubię stres. Tak, najbardziej motywuje mnie ciągłe poczucie utraty pracy i niemożliwe do realizacji targety. Tak, zaciągnę kredyt do spłacenia. Tak, najlepiej mi się pracuje po godzinach, nie, nie spóźniam się, nie, nie piję, tak, gardzę czasem wolnym. — Rozmowy kwalifikacyjne zlały się w jeden ciąg pytań i odpowiedzi. Czytał ogłoszenia jak karty tarota, gdyż chyba musiałby zaprzedać duszę, aby znaleźć zatrudnienie w czasach recesji. Każde z nich, niczym reklama nowego życia, takiego z kolorowych gazet, takiego, którego nigdy nie dostanie. Raz był odnoszącym sukcesy PR-owcem, to archiwistą z mikroskopijnym mieszkaniem, wrzodami na żołądku i tyłku oraz ogromnym kredytem do spłacenia, a to account managerem stresującym się, aby wyrobić normy sprzedażowe. Do rozmów przygotowywał się całym sobą, wyobrażając sobie alternatywne życie. Metro. Pasażerowie rano nie wychodzą z wagonów. Co stacja, wylewają się na peron i tworzą zmiksowaną ciecz o jednakowej konsystencji, w której zatracają różnorodność. Ma nijaką barwę, przypominającą śnieżenie nastrojonego na nieistniejący kanał telewizora. Tylko że nie szukają właściwej częstotliwości odbioru. Podłączeni do kolektywu, nadają w eter. I nieważne, kto jest odbiorcą. Wszyscy coś piszą. Jak te pieski czekające, aż ich smartfon zagwiżdże. Wtedy uradowane podnoszą spocone ryjki, nadstawiają uszka, przebierają łapkami po szklanych taflach, jak gdyby kopały norkę, chcąc się schować. Merdają ogonkami
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
i patrzą, do jakiej zabawy ich pan zaprasza tym razem. A pieski nie znają wielu sztuczek. Zalała go fala podniecającego chłodu, uczucie obcowania z czymś nie z tego świata. Mateusz na ekranie smartfona doznał objawienia. Tamtego dnia stał ściśnięty w tłumie tak, że ledwo mógł coś zobaczyć. W potoku podróżnych wylał się z nimi na kolejnej stacji. APLIKACJA ukazała przyszłość jak z kolorowych ogłoszeń o pracę. Czy to w ogóle możliwe? Senna, enigmatyczna i nierealna animacja. Mateusz odbędzie rozmowę z rekruterem, który okaże się miłośnikiem hokeja i to tej samej drużyny, zatem do rozmowy przygotował się głównie z tego zakresu tematycznego. Rozmówca będzie się nazywał Jonathan Kenwood. Jakież było jego zdziwienie, gdy trzy dniu później został zaproszony do firmy objawionej przez Profetyk, której siedziba znajdowała się w budynku, zobaczonym wcześniej na filmie. Nogi mu się uginały nie tyle od patrzenia na szklany budynek, którego wysokość zdawał się nie kończyć, a jego szczyt muskać chmury, a raczej od silnego uczucia deja vu. Stał przed budynkiem, który ukazał mu się parę dni wcześniej w Profetyku. Co, do cholery? Przecież telefon z zaproszeniem na rozmowę odebrał dopiero dzisiaj. — Jeśli minie mnie człowiek z czerwoną parasolką, to zwątpię w zmysły — pomyślał, krocząc powoli ku biurowcowi. Rozejrzał się uważnie. Poczuł chłód. Facet tu był. I z jakiegoś powodu miał czerwoną parasolkę. A przecież panował upał! Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
Otaczająca go rzeczywistość wydawała się senna. Mateusz postrzegał ją przez pryzmat proroctwa. W każdym szczególe widział objawienia: w mijanych ludziach, w pogodzie, w zaparkowanych samochodach. Otaczała go profetyczna siła, która przecież ukazała mu dużo wcześniej to, co widział teraz. Dotykał marmurowych murów w lobby biurowca, jakby starał się ocenić, czy to nie jest narysowane. Być może jest animacją, którą go otoczono. Ściany był jednak prawdziwie twarde. I prawdziwie zimne. Czymże są zmysły? — Proszę wejść, nazywam się… — Kenwood, pomyślał Goncer i to nazwisko usłyszał. Mateusz czuł się nieswojo, ściskając rękę człowieka, którego animowaną twarz widział parę dni wcześniej na Profetyku. Rozmowa o pracę poszła gładko, jakby Mateusz sam napisał pytania. Korzystając z wiedzy z przyszłości, pokierował konwersacją tak, aby zahaczyć o wspólne zainteresowania. Przecież APLIKACJA dała mu gotowy scenariusz w postaci animacji pokazującej, o czym ma rozmawiać z Kenwoodem, aby było dobrze. Film pokazał Mateuszowi nie tylko zarys pytań rekrutacyjnych, ale także niedaleką przyszłość w postaci korporacyjnego życia, o którym marzył tyle czasu. I o którym opowiadał jego tata — pierwszy z Goncerów w USA. Wedy mały Mateusz nie rozumiał jeszcze wizji amerykańskiego snu, którą roztaczał ojciec. A teraz została ona zawarta w Profetyku i była tożsama ze słowami taty. Był tam wielki biznes i duży szmal, karty benefitów, przywileje pracownicze…
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
Podpisując kontrakt z pracodawcą, Mateusz uwierzył w proroczą siłę, która go odnalazła. Zaprawdę wszystko się zgadzało z proroctwami. I miejsce. I firma. I gość, który przeprowadzał rozmowę kwalifikacyjną, a także jej przebieg. Nawet ten dziwny facet z czerwonym parasolem. Mateusz Goncer nie miał wątpliwości. Profetyki są prawdziwe. Aplikacja to potwierdziła: > Gratuluję. Zostałeś człowiekiem wiary. Jednym z nielicznych, którym objawiono przyszłość. Chcesz zobaczyć więcej? Chciał zobaczyć wszystko, ale objawienia kosztowały punkty wiary, które symbolizował niebieski płyn w buteleczce wyświetlonej w interfejsie apki. To nieważne. Od tego momentu zaczęły dziać się rzeczy dziwne, a Mateusz Goncer, mając się przez całe życie za człowieka logicznego, uwierzył w predestynację. Los mu sprzyjał. A zapisane było mu szczęście. Z tajemniczym sprzymierzeńcem mógł wszystko. To on go prowadził za rękę przez ciemną dolinę mroku przyszłości i Mateusz lęku nie czuł, bo anioł stróż był przy nim. Wkrótce APLIKACJA wskazała mu kandydatkę na żonę, objawiając przyszłość z wybranką, a nawet jak do tej przyszłości ma dojść — jak dziewczynę poderwać. Wkrótce Ewa Anders stała się matką jego dzieci. > Mateuszu, czyż wiedza nie zabija wiary? Czy można wierzyć wiedząc? Zaprawdę odbieram ci 100FP. Jeśli zgrzeszysz kolejny raz, kolejny raz się mnie wyprzesz, Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
zaprawdę i ja wyprę się ciebie, zapomnę twoje imię i przeklnę ciebie, twoich synów i kolejne pokolenia aż po wszystkie czasy. Jako pokutę i zadośćuczynienie musisz wpłacić datki na organizację dobroczynną o nazwie Głos Pana. Goncera zalał pot. Gniew boży go dosięgnął. Taki komunikat ukazał się, gdy Mateusz zwątpił i poszukał wiedzy w Internecie. Chciał się dowiedzieć czegoś więcej na temat APLIKACJI. Nie zrobił tego jak amator: inny komputer, sieć TOR. Daremnie. Zresztą wpisywanie haseł aplikacja, przyszłość, proroctwa, punkty wiary, nie dały żadnych konkretnych rezultatów. Postanowił już nie wątpić, bo przecież wiadomo, że wiedza to owoc poznania, który wąż dał Ewie. Wiedza zabija wiarę, tymczasem ona, wraz z kolejnymi sukcesami, wzrastała w nim. Mateusz — pierwszy z Goncerów zrodzonych w Ameryce. Jego tata, Jakub Goncer, przybył do Chicago z żoną w latach osiemdziesiątych. Większość życia podporządkował temu, aby Goncerom w przyszłości żyło się dobrze. Nauczył się języka, ciężko pracował, ale jego przyszłość w Ameryce nie trwała długo. Zmarł na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy syn miał raptem dziewięć lat. Potem odeszła mama. Mateusz Goncer mając dwadzieścia osiem lat, uznał, że po paśmie nieszczęść amerykański sen się ziścił. Zdobył dobrą pracę w czasach tej cholernej recesji. Miał żonę, która wychowywała mu dwójkę dzieci. A najważniejsze, że ten sen już ktoś wyśnił i co jakiś czas podszeptywał kolejne rozwiązania, ukazując przyszłość.
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
Konfliktowa sytuacja w pracy? Za 500FP APLIKACJA pokazała słabe punkty oponentów, ich strategię negocjacyjną, ich plany. Problemy wychowawcze? Profetyk okazał się receptą. Ewą Anders zainteresował się Paweł, przyjaciel rodziny? Mateusz zareagował z wyprzedzeniem dzięki objawieniu. Paweł przyjacielem Goncerów już nie był. Kolejny animowany film ukazał żłobek i Adama — przyjaciela syna Mateusza. I jego ojca, który pospiesznie odbierał dziecko. Na sennym enigmatycznym proroctwie ukazała się wizja Mateusza pracujący dla niego. Wystarczy, że w odpowiednim momencie porozmawia z nim na ukazany na animacji temat. Mateusz zrobił, jak mu APLIKACJA przykazała. Okazało się, że ojciec Adama akurat szukał pracownika. Kolejne proroctwo się spełniło, Mateusz dostał dużo wyższą pensję. Życie stało się proste! Oczywiście punkty wiary trzeba było uzupełniać: gotówką lub słuchaniem woli Boga. > Mateuszu, teraz jesteś człowiekiem majętnym i będziesz przekazywać mi część swojego wynagrodzenia. Ta część zostanie spożytkowana na szerzenie wiary. Określ jaki odsetek chcesz przekazać… Określi i przekazał. > Mateuszu, czy czytasz Biblię? Dawno nie czytał. Rozważał, aby skłamać APLIKACJI, ale wtedy pojawił się link. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
> Pobierz Biblię, uzyskaj punkty wiary. Pobrał. Machinalnie zaakceptował prawa dostępu aplikacji do funkcji telefonu. Czemu Biblia chciała go słuchać? A czemu Biblia chciała wiedzieć, gdzie przebywa jej użytkownik? Takich pytań Mateusz nie zadawał. To nieważne. Najważniejsze, że nowa aplikacja-Biblia wyświetlała spersonalizowany cytat dnia. > „Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem”. „Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!” Cytat musiał odnosić się do ciężkiej pracy Mateusza i premii, którą otrzymał. Niewątpliwie Bóg był z nim. Z jakiegoś powodu cytaty z Pisma Świętego idealnie pasowały do życia Goncera, do jego rozterek, do ważnych wyborów, przed którymi stał. Wiara w Boga wzrastała w Mateuszu wraz z kolejnymi sukcesami > „Czy chcesz doznać łaski cudu rozmnożenia chleba?” Chciał cudu. Chciał tego wszystkiego, co cudem było i cudem nazwano. Chciał chleba. Ryb. Chciał je zjeść za darmo jak tam wtedy tłum, który usłuchał głosu Pana na wzgórzu, czy przy jeziorze, którego Mateusz nazwy nie pamiętał. Kilka dni potem doznał objawienia. Kolejny cytat z Biblii, a potem Profetyk podpowiedział, aby zakupić diGoldy, czyli jedną z nowych walut cyfrowych, które były podobne do BitCoinów. Obecnie warte tyle, co nic. Mateusz nie miał wątpliwości, że to jest jedyna słuszna interpretacja Profetyka. I diGoldów zakupił miliony. W pół roku zarobił 50%. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
Wtedy pomyślał, że to jego chleb. To jego ryby, którymi nakarmił go Pan, gdyż Mateusz uwierzył w głos pana. Przecież zapłacił za jednego diGolda mniej niż jednego centa! Tyle, co nic! Cud rozmnożenia był najprawdziwszą z prawd. > „Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma”. „Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność” Talent. Przecież ma talent do inwestowania! Gdy Mateusz zobaczył rachunek konta diGold, wiedział, co robić dalej z talentem. Obciążył hipotekę domu, a zatem oddał pieniądze bankierom i kupił więcej waluty wirtualnej. Bóg sprzyja tym, którzy potrafią pomnażać talenty. I tym, którzy posiadają. Sprzyjał i jemu, a mateuszowa wiara została wynagrodzona i na rachunku diGold i odblokowaniem poziomu PROROK. > Udowodniłeś, że jesteś człowiekiem wiary. Zaprawdę, kierujesz się w życiu słowem Pana zawartym w Biblii. I jako człowiek wiary musisz podążać ścieżką Pana. Jako wybraniec otrzymujesz misję. Odnaleźć Mesjasza, który, tak jak zapisano w proroczych księgach Biblii, powróci na Ziemię. Przez kolejne lata dostąpisz łask objawień. Twoją misją jest słuchanie głosu Boga w animowanych objawieniach i odnalezienie wcielenia najprawdziwszego Mesjasza. Gorejące krzewy. Archanioły. Bóg od tysiącleci przemawia do świętych mężów takimi słowami, jakie potrafili zrozumieć. Czemu w XXI wieku nie miałby Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
komunikować się z użytkownikami wiary w sposób współczesny? APLIKACJA, niczym gwiazda betlejemska, prowadziła go ze Wschodu, bo Mateusz przybył przecież ze Wschodu do Ameryki, aby ją nawracać. Był jak mędrzec czytający prorocze znaki na ziemi i niebie. To wszystko, co zapisano w Biblii, miało się teraz dopełnić dzięki niemu. Stał się Prorokiem. Jak ci, którzy żyli tysiące lat temu, którzy też usłyszeli głos Boga. I miał misję. Odnaleźć najprawdziwsze wcielenie Mesjasza. To niesamowite uczucie zdecydował zachować dla siebie. Nie podzielił się misją nawet z najbliższymi. Miał wątpliwości, czy żona byłaby w stanie uzyskać taki poziom wiary. W końcu był już na poziomie PROROK, a ona… Cóż, kwestią jej zbawienia zajmie się później, bo przecież jego obowiązkiem, jako chrześcijanina, jest zadbanie o to. Minęły trzy lata, odkąd otrzymał misję od Pana, i ponad cztery, odkąd ściągnął APLIKACJĘ. > Zdobądź 10FP i obejrzyj podsumowanie twojej wiedzy o Mesjaszu. Mateusz raz na miesiąc doznawał łaski oglądania podsumowania śladów o poszukiwanym Mesjaszu. Znał dane na pamięć, ale dziesięć punktów wiary to zawsze coś. Profetyki wymagały dużej inteligencji, aby móc interpretować proroctwa. Tę inteligencję, dzięki łaskom, które na niego spłynęły, Mateusz Goncer posiadał. Bo przecież sam interpretował objawienia, sam dokonywał wyborów,
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
a przede wszystkim nie oglądał ogłupiającej telewizji i innych prymitywnych mediów. Początkowo animacje o Mesjaszu były słabe, nieostre, jakby odległe w czasie. Teraz Mateusz mógł dostrzec pierwszy wyraźny atrybut poszukiwanego. Włosy. Rozwiana fryzura, średnia długość, jasny kolor. Postać Mesjasza zaczęła wyłaniać się z odmętów przyszłości i zarysowywać począwszy od włosów. Miesiące później pojawiły się rysy twarzy: uśmiechnięty, wysoki człowiek, ani stary, ani młody. Za to wzrostem górował nad innymi. I majestatem. Obok stała zarysowana na animacji atrakcyjna, wysoka kobieta sporo młodsza od Mesjasza. Z długimi włosami. Byli odziani w eleganckie, promieniujące nieskazitelną bielą szaty. Kim była ta para? Jak ich odnaleźć? Wciąż zbyt słabe proroctwa nie dawały możliwości zobaczenia twarz. Zresztą podglądanie przyszłości kosztowało punkty wiary. Te Mateusz zdobywał, wykonując zadania zlecone przez APLIKACJĘ (lub płacąc). > Nawróć Olsena Donaldsa. Otrzymaj 500FP. I zaprawdę, nawrócił, informując o APLIKACJI. > Bądź o godzinie 10:13 pod biurowcem na 150 Broadway. Przejdź się z zielonym parasolem. Dziwne zadanie, ale poszedł. Zgarnął FP. Łatwizna. Tydzień później Profetyk ukazał mu piękny dom. Rezydencję, w której zamieszka z rodziną. To niemożliwe — pomyślał. Za miesiąc pojawiło się rozwiązanie. Podwyżka. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
> Weź kredyt. Kup nowy dom. Zdobądź punkty wiary. Nie potrzebował wielkiego apartamentu, jak na Profetyku, ale przecież nie będzie dyskutował z pisaną mu przyszłością. Bardziej potrzebował tysiąca punktów wiary, które dostanie bonusem za wzięcie kredytu. Stary samochód też sprawował się jeszcze nieźle, ale ten nowiuteńki, prosto z przyszłości, prezentował się znakomicie. I miał +100 punktów do wiary i pewnie drugie tyle do charyzmy. APLIKACJA zadbała o styl Mateusza — człowieka sukcesu. Fryzjer, ubrania, garnitury, zegarki. Prorok nowych czasów musi wyglądać dostojnie i wzbudzać szacunek. Oprogramowanie samo wyszukiwało dla niego najlepsze oferty ekskluzywnych gadżetów, sprzętu i wszystkiego, czego potrzebował. Mateusz zajrzał do księgi Profetyków, w której od lat notował informacje o Mesjaszu i zbierał poszlaki z przyszłości. „Mesjasz budował Nowy York”. „Mesjasz obroni Amerykę przed zagrożeniami z Południa”. „Wielka tama na wielkiej rzece obroni Amerykę przed powodzią. Zbuduje ją Mesjasz. Ten stał niczym Jan Chrzciciel nad Jordanem. I tłumy na granicy wyznawały mu grzechy (czy tego chciały, czy nie) i pokazywały… paszporty. A ten zawracał złych ludzi na Południe i Wschód. Przyjmował tylko dobrych, resztę odsyłał precz!” Profetyki przypominały o dwóch wieżach, które runęły w 2001 roku w atakach terrorystycznych 9/11. Ból, krew, zło. Mesjasz zdawał się walczyć z najeźdźcami ze wszystkich stron i ze wszystkich sił. On tarcza i głos, którego słuchano na świecie. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
Ameryka miała wielu wrogów, dlatego Mesjasz otoczy ją obronnym murem. I wszyscy, którzy nie usłuchają jego głosu, zostaną odesłani. On obrońca, on pasterz Ameryki. Wrzesień 2015 roku. Mateusz znalazł link. I wtedy zrozumiał święte pisma. I święte, profetyczne animacje. Czy to możliwe, że Mateusz właśnie rozszyfrował, kim jest zapowiedziany w Biblii Mesjasz? Popatrzył na zdjęcie człowieka o dość nonszalanckiej fryzurze. Trochę rudej, trochę jasnej. Rozwianej. Majestatyczny człowiek o ogromnym wzroście. I piękna kobieta. Także wysoka. Z długimi włosami. Mateusz czytał: „Sondaże dają raptem kilka procent poparcia”, „Brak szans na wygraną w wyborach”. „Kandydat na Prezydenta USA”. Mateusz wiedział, że to jest właśnie Mesjasz. Przecież detale z animowanych Profetyków się zgadzały. Właśnie to będzie zapowiadany przez święte pisma powrót Mesjasza obwieszczony przez Profetyki, a także w pismach Apokalipsy świętego Jana. Mateusz — prorok, do którego przemawia Bóg. Mówi do niego językiem nowoczesnej technologii, bo niby jak miałby to czynić inaczej w dzisiejszych czasach? Zaprawdę czteroletnia misja poszukiwania dobiegła końca. Wpisał w APLIKACJI prawdziwe imię Mesjasza: Douglas Turner. > Gratulacje! Jako pierwszy na świecie poznałeś prawdziwe imię Mesjasza. Tak długo słuchał głosu Pana, a teraz on potrzebował jego głosu. Głosu w wyborach, które odbędą się już za rok. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
> Odblokowałeś dostęp do specjalnego kanału komunikacyjnego. Zdobyłeś 10000FP. Zdobyłeś poziom: Apostoł. Mateusz przez misję zapomniał, że niebawem odbędą się wybory w USA. I nawet jako pierwszy Goncer miał prawo wyborcze. Do tej pory nie przejmował się polityką i nie planował głosować. Teraz wiedział, że Mesjasz potrzebuje głosu ludzi wiary, ale czy jego Zbawiciel nie był przeciwko imigrantom takim jak ojciec Mateusza? Był, ale przecież Mateusz Goncer nie jest już emigrantem. Jest obywatelem USA. Legalnym. Kolejna animacja. Goncer przecierał oczy ze zdumienia. Na filmie, obok Mesjasza, stał jego tata, który zmarł przecież wiele lat temu. A teraz przebywał w chmurach, a jego animowana postać uśmiechała się, poruszała. Wyraz twarzy zdawał się mówić, że będzie dobrze, że kiedyś spotkają się razem w tamtym świecie. Animacja przypomniała, że tata Goncera był działaczem Solidarności, że walczył o demokratyczne prawo wyboru dawno temu w Polsce, że był człowiekiem wiary. A teraz jego syn miał prawo wyboru za oceanem. Prawo wolnego wyboru! Tata byłby dumny. Jego syn może sam wybrać prezydenta najpotężniejszego kraju na Ziemi! Mateusz wzruszył się łzami szczęścia. Uśmiechnął się do wyświetlanej na smartfonie animacji. To trwało ułamek sekundy, a może chciał to zobaczyć: tata spojrzał synowi głęboko w oczy i odwzajemnił uśmiech. Ten przeszywający kontakt wzrokowy sprawił, że mężczyzna poczuł zimny dreszcz. I ciepły dotyk ojcowskiej ręki z tamtego świata. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
W 2017 roku zaprzysiężono prezydenta Douglasa. Mateusz Goncer żył w innej bańce internetowej informacyjnej, dlatego nie słyszał głosów mediów innego nurtu. Owszem, dotarło do niego, że ktoś po wyborach powiedział o wielkim skandalu w firmie analitycznej z Cambridge. O wielkiej manipulacji. Kłamali. Wszyscy jak zwykle kłamali — stwierdził Goncer. Dlatego nie doczytał, a może wyparł fakt, że firma używała wzorców zachowań użytkowników i big data do generowania spersonalizowanej treści na niespotykaną skalę, które stanowiły przede wszystkim animowane filmy renderowane w czasie rzeczywistym na podstawie analizy behawioralnej userów i danych analizowanych przez algorytmy SI. Poufne informacje były wykradane użytkownikom APLIKACJI i z różnych instytucji, a następnie analizowane i renderowane w postaci proroctw. Od pięciu lat prowadzono zakamuflowaną kampanię w wyborach prezydenckich w USA, przy okazji, której sprzedawano mieszkania, kredyty, usługi i dobra luksusowe, czy walutę wirtualną diGold, której kurs runął pod koniec 2017 roku jak piramida finansowa, a pieniądze wyparowały. Goncer stracił wszystko, łącznie z domem, którego hipotekę obciążył. Obwiniał szatana. APLIKACJA wykorzystywała mechanizmy grywalizacji do wywołania zaangażowania uczestników, a także religię. Firma PR, projektując kampanię, spersonalizowała interfejs aplikacji, a nawet mechanikę gry: ateiści dostali inną formę rozgrywki niż ludzie wierzący, ci z kolei byli targetowani według ich wiary, Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Roland Hensoldt
poglądów i stylu życia. Takich personalizacji było więcej. Posunięto się do wykorzystywania wizerunku zmarłych członków rodziny userów APLIKACJI — napisano w prasie. Mateusz odrzucał tę myśl. Co by oznaczała? Człowiek, który twierdził, że zdobywał informacje świadomie w Internecie, został oszukany? Został zhakowany? Że demokracja została zhakowana? Że wolna wola nie była wolną wolą? Że jego przyszłość została zhakowana? To niedorzeczność! — pomyślał, wymachując czerwoną parasolką przed siedzibą banku. Dostanie za to 15FP. Mateusza zwolniono. Bank zabrał dom, samochód. American dream stał się koszmarem. Znowu szukał pracy.
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA Daria Solar
https://www.facebook.com/DariaSolarART/
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Daria Solar
BREXIT — Russian Connection — oil on canvas, 2019
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Daria Solar
CIRCUIT - OBWÓD
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Daria Solar
I'm watching you — pozdrowienia z Zengzou, 2020
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Daria Solar
Strider — Wędrowiec, 2020
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Daria Solar
Virtual Boy
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
DZIAŁ PROZY pod redakcją Łucji Lange MARIANNA SZYGOŃ
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń Jak nie zostać astronautą
— Dokąd jedziemy? — spytał, gdy otwierała drzwi po stronie kierowcy. — Dokąd chcesz. Dzisiaj ty decydujesz. — Uśmiechnęła się wyrozumiale. — Wsiadaj. Z drugiej strony — podpowiedziała. Opuścił głowę i posłusznie obszedł SUV-a May. Czekała z dobrze skrywanym napięciem, czy towarzysz poradzi sobie z zajęciem miejsca w pojeździe, ale na szczęście odnalazł klamkę bez pudła. Dopiero wtedy sama usiadła na fotelu kierowcy. Mark nieco sztywno poszedł w jej ślady i dokładnie skopiował jej ruch, gdy zamykała drzwi samochodu. — Czemu tym? — Tęsknie spojrzał na parkujący obok zdezelowany pick-up. — Nie możemy wziąć tamtego? — Nie możemy zabrać cudzego wozu. — May założyła okulary słoneczne, uruchomiła silnik i gdy samochód wytaczał się z parkingu pod instytutem, spytała: — Co jest nie tak z moim? — Nie ma przeszłości — odrzekł, starannie dobierając słowa. — Nie jest nowy, jeśli o to ci chodzi. Zresztą, wszystko ma jakąś przeszłość. — Z wyjątkiem mnie — zauważył i May wydało się, że wyczuwa w jego
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
słowach żal. — Nie przejmuj się tym. — Kiwnęła głową do znajomego ochroniarza w stróżówce. Gdy czekali na otwarcie bramy, zmieniła temat: — To co chciałbyś zobaczyć? Pasażer zadumał się jeszcze bardziej. Mimo iż opuścili bazę ulokowaną na brzegach wyschniętego jeziora, nadal milczał. May pomyślała, że się zawiesił, bo jak zahipnotyzowany wlepiał spojrzenie w pustynny krajobraz przecięty szarą nicią szosy za przednią szybą. — Mark? — ponagliła go. — Analizuję dostępne możliwości — odparł. — I na co wskazują te analizy? — spytała drwiąco. — Na Badwater Springs. Zmarszczyła brwi. — Na co? — wypaliła. Pośpieszył z wyjaśnieniem, jakby uznał, że zwyczajnie nie zrozumiała. — Miejscowość przy drodze numer dziewięćdziesiąt pięć, siedemdziesiąt kilometrów od... — To wiem! — przerwała mu. — Ale czemu tam? — Bo mogę to wybrać — oznajmił. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
Wzruszyła ramionami. —
Możesz wybrać też byłe Las Vegas — prychnęła. — Albo dawną tamę
Hoovera. — Wybrałem Badwater Springs — potwierdził. — Okej — mruknęła, zachodząc w głowę, dlaczego Mark, mając możliwość zwiedzenia tego, co zostało ze światowej stolicy hazardu, wybiera jakąś nieciekawą mieścinę po drodze. — Niech ci będzie. Z drugiej strony, może to i lepiej, rozważała. Mniejsze prawdopodobieństwo, że w nudnym miejscu zdarzy się coś nieprzewidzianego, i choć właśnie o to miało chodzić w całej tej wyprawie, May wolała unikać kłopotów. Podkręciła głośność radia, bo milczenie Marka zaczynało ją męczyć. Pasażer szeroko otwartymi oczami chłonął monotonię krajobrazu, urozmaicaną mozaiką opuszczonych osad i niemal wymarłych małych miasteczek. Nie sądziła, że towarzysz słucha dźwięków płynących z głośnika, ale gdy podczas prognozy pogody ożywił się nagle, zmieniła zdanie. Wysłuchała ostrzeżenia przed burzami pyłowymi w późnych godzinach wieczornych, obserwując towarzysza kątem oka. — Przepowiadają przyszłość — Mark odezwał się po raz pierwszy od dłuższego czasu. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
— Tak, nasi najlepsi pogodowi jasnowidze. Codziennie patrzą w szklane kule, żeby przepowiedzieć pogodę dla miejsca, w którym trzydzieści lat temu przestał padać deszcz — skwitowała z przekąsem, nie bacząc, że podopieczny może nie wychwycić ironii w jej słowach. — To co chcesz zobaczyć w Badwater Springs? — Postój dla mobilnych domów Gretta Mobile Home Park — padła odpowiedź. May chrząknęła, zaskoczona. Tego się nie spodziewała. — Dlaczego akurat to? — spytała, wymijając jakąś ciężarówkę. — Bo jest tam kobieta — odpowiedział. — O, i to zapewne nie jedna! — May z trudem stłumiła śmiech. Jeszcze tego brakowało, by stała się świadkiem schadzki podopiecznego z jakąś niedopieszczoną babą. — Znasz ją? — Nie. — To po co... — zaczęła i urwała, by przekląć głośno, gdy pickup przed nimi przyhamował gwałtownie, by w ostatniej chwili zjechać w boczną drogę. — Skąd o niej wiesz? — Od pani Lechacz. Odruchowo uniosła brwi. Jakie wspólne tematy mógł mieć z jedną ze starszych pracownic ekipy sprzątającej instytut? Ta tajemnica nie frapowała May tak bardzo, jak fakt, że o tych kontaktach do tej pory nie miała pojęcia. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
— Rozmawiasz z panią Lechacz? — Tak, często. — O czym? — O życiu. Wasze życie jest bardzo interesujące. O tak, jak jasna cholera, pomyślała May, zwłaszcza życie Barbry Lechacz, ale nie spytała o nic więcej aż do Badwater Springs. Miejscowość okazała się mozaiką pustawych postojów dla domów na kółkach; normalne budynki stanowiły w tym mieście mniejszość w opłakanym stanie, jakby planowano je opuścić, jak tylko wyjedzie ostatnie mobilne mieszkanie. — No, ciekawe jak ją znajdziesz — zadrwiła May, gdy dotarli do Gretta Mobile Home Park, skazując ruchem głowy na mobilne budy różnych wielkości i kolorów. — Trochę tu tego zostało. — Spytam kierownika — odpowiedział Mark i nie czekając na opiekunkę, wysiadł z samochodu. — Wyrabiasz się, koleś — mruknęła May i
obserwowała, jak podopieczny
podchodzi do najbliżej położonej budy, znika w niej na chwilę i pojawia się znowu w towarzystwie przysadzistego faceta o indiańskich rysach. Trzasnęła drzwiami samochodu i podeszła do mężczyzn w chwili, w której kierownik grubym paluchem wskazywał na jeden z mobilnych domów w głębi. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
Mark podziękował i, nie oglądając się na opiekunkę, ruszył we wskazanym kierunku. Indianin obrzucił May ciekawskim spojrzeniem i już miał wrócić do siebie, ale zatrzymała go pytaniem: — O kogo pytał? Po twarzy kierownika przemknął grymas zdziwienia. — O Ginę. Przecież przyjechaliście do niej, no nie? — To on do niej przyjechał, nie ja — sprostowała May. — Co to za jedna? Indianin wzruszył ramionami. — Wróżka. — Widząc, że zaskoczona rozmówczyni otwiera szeroko oczy, dodał: — Karty, linie na dłoni i takie tam. Pokaż jej zdjęcie, a przepowie ci losy albo odnajdzie zaginionego. Niby w to nie wierzę, ale nawet się sprawdza. — O w mordę — rzuciła May i, nie dziękując za informacje, szybkim krokiem podążyła za podopiecznym, pomstując w duchu na Lechacz i wszystkie zabobony tego świata. — Mark, poczekaj! Nie zdążyła go powstrzymać. Nie obejrzał się nawet, choć musiał słyszeć wołanie. Zaaferowana, podbiegła i zadudniła pięścią w drzwi Giny. Otworzyła otyła, biała kobieta około sześćdziesiątki, skrywająca nadmiar ciała pod workowatą suknią w jaskrawe, wężowe wzory. — Przyjmuję pojedynczo! — wysyczała i z rozmachem trzasnęła drzwiami. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
May zaklęła głośno i zeszła ze schodków, by bezradnie usiąść na pierwszym stopniu, machinalnie sięgnąć do torby po butelkę z wodą, odkręcić ją i przytknąć do ust. Wiedziała jedno: tego nie może zawrzeć w raporcie. Zapatrzona w pył pokrywający jej trampki, przeklinała profesora i jego pomysł „wypuszczenia” podopiecznych na świat. Już chyba wolałaby, żeby Mark kazał zawieźć się do jakiegoś burdelu; miałaby mniejsze wyrzuty sumienia. — Z twoim przyjacielem jest coś nie tak? Powoli podniosła głowę. Kierownik spoglądał na nią z góry, ocierając pot z czoła pulchnym, owłosionym przedramieniem. Zamyślona, nie zauważyła jego nadejścia. — Nie — odpowiedziała niechętnie i, jak jej się zdawało, wyjątkowo oschle. — Poza tym, że chadza do wróżki, wszystko z nim w porządku. Facet nie dał za wygraną, skoro już wylazł z biura w taki upał. — Ale jego twarz — tu rozcapierzył palce i wykonał taki gest, jakby przesuwał nimi po twarzy, z góry na dół — jest jakaś taka sztywna. Gdyby nie to, że gadał ze mną jak człowiek, pomyślałbym, że to jakiś zepsuty seksrobot. May wstała i wolną dłonią otrzepała tyłek, unikając spoglądania na głupi uśmieszek natręta. — A czego robot miałby szukać u wróżki? — warknęła, szukając w myślach Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
wiarygodnego wytłumaczenia. — Ta sztywność, to po udarze. Nie pańska sprawa. — Udar? Taki młody facet? — Kierownik spoważniał w jednej chwili. — Parszywe czasy. Poszedł sobie, kręcąc głową z niedowierzaniem. May na wszelki wypadek podążyła w drugą stronę, podejmując nerwowy spacer w tę i z powrotem po spękanym asfalcie wzdłuż szpaleru domów na kółkach, nie bacząc na żar lejący się z nieba. Co ta Lehcacz Markowi naopowiadała? I skąd wytrzasnął pieniądze? Wyobraziła sobie, jak podopieczny sztywno siada przy jakimś rozklekotanym stoliku i jak gruba baba rozkłada przed nim karty, starając się z wyrazu nieruchomej twarzy nietypowego klienta za wszelką cenę wyczytać jakąś emocję, która nada sens przypadkowemu rozdaniu. Ciekawe, czy dobra wróżka z tej Giny. Skoro wróży z dłoni, przecież połapie się od razu, z kim ma, albo raczej z kim nie ma do czynienia. I jeśli naprawdę zna się na swoim fachu, to... — To nie wypuści klienta z rąk — powiedziała do siebie głośno May, gniotąc pustą butelkę w dłoniach. — I wciśnie mu dowolny kit. — Jaki kit? — słowa Marka za plecami zaskoczyły ją tak bardzo, że prawie podskoczyła. — Jesteś wreszcie. — Obróciła się na pięcie. — Dowiedziałeś się czegoś, o czym Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
nie wiedziałeś wcześniej? — Poznałem przyszłość — przyznał. — Co ty powiesz! — May złapała go za łokieć i zmusiła, by poszedł za nią. — Wiesz co? Po tym wszystkim muszę się napić. — Alkoholu? — spytał i przypomniał: — Mijaliśmy bar. — Wody. — Westchnęła ostentacyjnie. — Zaraz się roztopię. — Przy trzydziestu trzech stopniach w cieniu grozi ci raczej udar. May puściła jego łokieć. — Dokładnie tak — mruknęła. — Do samochodu, Mark. Cofnęli się o przecznicę i zaparkowali przed budą mieszczącą bar bez nazwy. Wewnątrz znaleźli kilka pustych stolików, zbieraninę krzeseł nie od kompletu, bohomazy udające indiańskie rękodzieło na ścianach, niewydolną klimatyzację i zacinający się automat z napojami rodem z fast foodu. Przezornie usiedli z dala od kuchni, przy drzwiach. Po złożeniu zamówienia zmęczona May obróciła się do Marka bokiem i zagapiona w okna, bez słowa popijała bezcukrową colę o dziwnym smaku. — Jesteś na mnie zła? — przerwał ciszę Mark. Milczała chwilę. — Nawet nie — stwierdziła w końcu. — Raczej na siebie. Nie powinnam się na Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
to zgodzić. — Ale powiedziałaś, że mogę wybierać. Więc wybrałem. Obróciła się i spojrzała w szczerą twarz towarzysza. Do jasnej cholery, pomyślała, on nie umie być nieszczery. Nie nauczyliśmy go kłamać, ja też nie powinnam. — Widzisz — powiedziała z ociąganiem. — To nie tak. Ja... Muszę z naszej wyprawy zdać dokładny raport. Nikt ci tego nie powiedział, ale od tego, co wybrałeś, jak się zachowywałeś poza bazą, zależy, czy polecisz, czy nie. Co wybraliście wszyscy, bo taką wycieczkę odbędzie, albo odbył już każdy z was. I, rozumiesz, to trudne... Dla mnie. — Postawiła kubek na blacie i zaczęła obracać go w dłoniach. — Bo jeśli opiszę twój wyczyn, to... No, to jestem prawie pewna, że nie polecisz. Odrzucą cię. A mnie polecą po premii, dodała w myślach. — To już wiem — stwierdził nagle. — Skąd? — Przepowiedziała mi. — Mark, pieprzysz. Odrzucą cię nie dlatego, że tak powiedziała jakaś nawiedzona baba, tylko dlatego, że pojechałeś ją o to spytać. Rozumiesz? — Nie. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
May zacisnęła usta, bo zauważyła ponad ramieniem podopiecznego kelnerkę, opuszczającą kuchnię. Zresztą, co miała powiedzieć? Że zaawansowany technologicznie android, który ma reprezentować ludzkość w kosmosie, nie powinien wierzyć w zabobony? Odruchowo pokręciła głową, aż niestara jeszcze Metyska o skórze pokrytej już gęstą siatką zmarszczek, stawiając przed May talerz z dwoma wegetariańskimi tamales zatopionymi w nieciekawej fasolowej brei, spytała: — Coś nie tak? Zanim May zdążyła otworzyć usta, odezwał się Mark: — Wszystko okej. Kobieta uniosła nieco brwi i na dłużej niż powinna, zatrzymała spojrzenie na gościu, najwidoczniej zaskoczona naturalnym brzmieniem jego głosu. — Dla pana na pewno nic? — zapytała. — Dziękuję, jestem na diecie — przytoczył wymówkę opiekunki sprzed chwili. — Ale poproszę kubek wody. — Po co ci ta woda? — spytała May, gdy kelnerka zniknęła w kuchni. — Dla ciebie — wyjaśnił. — Po tym zestawie na pewno będzie ci się chciało pić. — Jasnowidz się znalazł — zadrwiła. Wziął jej słowa na poważnie. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
— Nie — odparł. — Po prostu kojarzę fakty. Kwestia doświadczeń i obycia. — Właśnie. Myślisz, że jak robią to cholerne wróżki? Ludzkie problemy są powtarzalne. Do przewidzenia, co z nich wyniknie, wystarczy intuicja i doświadczenie. I już masz wróżbę. — Moje problemy nie są powtarzalne — zauważył. — To nie może działać tak, jak mówisz. May zatrzymała widelec w pół drogi do ust, biorąc to zwykłe stwierdzenie za złośliwość. — Dasz mi zjeść? — wypaliła z irytacją. — I pomyśleć? Skinął głową. Uśmiechnął się do kelnerki, dziękując za wodę. Kobieta znowu zerknęła na niego ciekawie, ale nie jak na mężczyznę godnego pożądania, a raczej na kogoś ubranego w pikowaną kurtkę podczas obecnego upału. May wiedziała, o co chodzi i co jej samej też dopiero teraz zaczęło przeszkadzać: człowiek drapałby się w ucho, wystukiwałby w blat palcami rytm płynącej w tle piosenki, czy wygodnie wyciągnąłby nogi na długim siedzeniu. Mark po prostu siedział i gapił się, jak opiekunka je, tym razem ignorował nawet prognozę pogody lokalnego radia z kolejną zapowiedzią burzy pyłowej. Tam, dokąd miał lecieć, te ludzkie mimowolne odruchy nie były potrzebne, więc nikt z konstruktorów nie tracił czasu na to, by go w nie wyposażyć, jak pospolite Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
androidy rozrywkowe, mniej lub bardziej udanie naśladujące ludzi. — Już wiem — powiedziała w końcu, sięgając po kubek z wodą. — Zaczniemy jeszcze raz. Zapominamy o wróżce, nie wspomnę o tym nikomu. Jedziemy do Vegas, zobaczysz największe ghost town na świecie i będziesz zachwycony, słyszysz? A po powrocie opowiesz profesorowi, jak wizyta w tym żałosnym miejscu skłoniła cię do głębokich przemyśleń i natchnęła cię do poszukiwania nowego domu dla ludzkości. I polecisz na tę cholerną misję, Mark, bo nie zamierzam przez ciebie stracić premii. Rozumiesz? — Okej — odparł po chwili wahania. Dopiła resztę wody i podniosła się z kanapy. — Dobrze — powiedziała. — A teraz idę do łazienki, a ty poczekasz, aż wrócę. — Okej — powtórzył. Gdy popchnęła drzwi toalety, przyszło jej do głowy, że podopieczny jednak umie kłamać tak, jak okłamywał kelnerkę, ale że tego modelu nie wyposażono w opcję „mijania się z prawdą”, nie przejęła się tym zbytnio. Nawet gdy wyszła z łazienki i zobaczyła puste miejsce Marka, uznała, że zapewne, by uniknąć pytań ciekawskiej kelnerki, przeniósł się do samochodu. — Gdzie mój kolega? — spytała, nalewając sobie kolejną porcję niby-coli. — Podziękował i wyszedł — odparła Metyska. — Powiedział, że pani zapłaci. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
Uregulowała rachunek, dokupiła kolejną butelkę wody i wyszła, ale nie zastała podopiecznego ani na siedzeniu pasażera, ani nigdzie w pobliżu samochodu, choć obeszła bar dookoła. Czego Mark miałby zresztą szukać na tyłach? Prawdziwy facet mógłby po prostu iść się odlać, ale sztuczny astronauta? Zaaferowana, wróciła do restauracji i zajrzała do męskiej toalety po czym, nie bacząc na protesty kelnerki i przekleństwa kucharza, wpadła na zaplecze, ale podopieczny jakby rozpłynął się w powietrzu. Dopiero wyproszona stamtąd stekiem przekleństw, trzęsącymi się dłońmi sięgnęła po smartfon i, wstrzymując oddech, uruchomiła aplikację lokalizującą. Odetchnęła głęboko: Mark nie odszedł daleko. Czerwona łezka wskazywała na Gretta Mobile Home Park. Nie miała pomysłu po co, ale wyglądało na to, że wrócił do wróżki na piechotę. Z reklamacją pewnie, mruknęła pod nosem, przekręcając kluczyk w staromodnej stacyjce. Wzbudzając tumany kurzu, zatrzymała się przed mobilnym domem Giny. Z impetem przeskoczyła dwa schodki i załomotała pięścią w drzwi. Wróżka uchyliła je, ale nie odpięła łańcuszka. — Czego? — warknęła, posyłając w stronę gościa wściekłe spojrzenie jednego oka przez powstałą szparę. May nabrała powietrza. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
— Wypuść go — zażądała. — Że co? — Ma wyjść albo będziesz miała federalnych na karku! — Za co? — Oko nabrało szczerze zdziwionego wyrazu. — Kto ma wyjść? — Nie wiesz? To co z ciebie za wróżka? — Wal się. Gina zatrzasnęła drzwi i nie otworzyła ich, mimo iż intruzka zadudniła w nie raz, drugi i trzeci. — Dzwonię po gliny! — ryknęła ze środka wróżka. — Świetnie! — odkrzyknęła May. — Zgłoszę im przywłaszczenie rządowego mienia! Nic nie osiągnąwszy, zbiegła ze schodków i zaczęła okrążać dom i wspinając się na palce, zaglądać do okien na wyścigi z Giną, opuszczającą story. Nie dostrzegła Marka, ale nie dała za wygraną. Uciekinier mógł skulić się na podłodze w pozycji, w której, zdezaktywowany, miał odbyć czterdziestoletni lot ku namiastce Ziemi. Wróciła do samochodu i, oparta biodrem o maskę w miejscu, w którym miała dobry widok na drzwi Giny, ponownie sprawdziła lokalizację Marka, ale aplikacja niezmiennie wskazywała na to, że podopieczny znajduje się o kilka kroków stąd. O co mogło mu chodzić? Po co ten głupi, Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
szczeniacki wybryk, ucieczka, ukrywanie? Nie tak go programowali. Teraz już nie chodziło o to, czy drań poleci, czy nie, to przepadło. Bardziej bała się uszkodzenia czy zniszczenia powierzonego jej egzemplarza, bo astronauci klasy Mark-9 nie należeli do tanich. Skołowana, krzyknęła w stronę zamkniętych drzwi: — Mark, ja czekam! Nikt się nie odezwał. May pomyślała, że naprawdę powinna wezwać ochronę z bazy, ale wciąż łudziła się, że poradzi sobie sama. Przecież, do jasnej cholery, Mark musi kiedyś wyjść, przecież, do jasnej ciasnej, ona nie może aż tak ośmieszyć się przed kolegami. Nie wytrzymując lejącego się z nieba żaru, wróciła do samochodu. Zamierzała po prostu czekać z włączonym silnikiem, korzystając z dobrodziejstwa klimatyzacji, ale upał skutecznie wyczerpał jej cierpliwość. Zirytowana, nacisnęła klakson. Raz, drugi, trzeci. Trąbiła tak długo, aż ktoś zadudnił pięścią w okno. Obróciła głowę i zobaczyła wściekłego kierownika postoju. Uchyliła szybę. — Proszę przestać — ryknął facet. — Co to ma znaczyć? — Ona przetrzymuje mojego przyjaciela. — Wskazała ruchem głowy na dom Giny. — Niby jak? — Ściągnął brwi jeszcze bardziej. — Przecież odjechaliście razem. Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
— Ale wrócił — odparła, nie wchodząc w szczegóły. — Widziałbym go. A nie widziałem. — Człowieku, gapisz się w okno cały czas? — zadrwiła. — No prawie. — Pokręcił, po czym pokiwał głową. — Choć praktycznie to tak. — A ja myślę, że zmówiliście się z tą wiedźmą. Bez Marka nie ruszę się stąd ani na krok. — Wzywam szeryfa — zapowiedział. — Ona miała to zrobić dwadzieścia minut temu — prychnęła May. — Nie mamy własnego. Dojeżdża do nas z Beatty, to czterdzieści minut drogi, więc będzie tu niedługo, o ile wyjedzie od razu po wezwaniu. — Kierownik pogroził palcem i odszedł. — Proszę się zachowywać, dobrze? May zachowywała się przez następne pół godziny, walcząc z ochotą, by staranować samochodem budę Giny. Nie zrobiła tego nie ze zmęczenia, ale stosując się do dobrej rady, nie wierzyła, że wróżka faktycznie wezwała policję. Zanim nadjechał zastępca szeryfa z Beatty, wypiła całą wodę i niemal wyczerpała ogniwa samochodu. Wysiadła, gdy tylko zobaczyła skręcający na plac policyjny wóz, z zaskoczeniem konstatując, że Gina jednak wezwała gliny. Bezczelne babsko szło w zaparte, czy może... Może to był zły znak. Przestępując z nogi na nogę, obserwowała, jak gliniarz rozmawia Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
z kierownikiem, po czym wraca do pojazdu i nieśpiesznie toczy się ku niej. — Pani jest naukowcem z Groom Lake — zauważył zastępca szeryfa, gdy na jego służbowym padzie wyświetlił się wynik skanu kodu QR ze smartfona May. Potwierdziła, pokazała aplikację lokalizującą Marka i opisała całe zdarzenie, gestykulując nerwowo. Funkcjonariusz, choć młody, miał w sobie niewiele energii. Zachowywał twarz tak kamienną, jakby takie zgłoszenia trafiały mu się codziennie, albo sam należał do serii Mark-9. — Jak wygląda ten robot? — spytał w końcu. Flegmatyczność gliniarza działała jej na nerwy nie mniej niż cała ta sytuacja. — Jak przeciętnej urody biały facet po trzydziestce — odparła May. — Może coś więcej? — Kojarzy pan pierwszych ludzi, którzy chodzili po Marsie? — Nie. — Tak myślałam. — Skrzywiła się i zatopiła wzrok w smartfonie, szukając w sieci odpowiedniego zdjęcia, po czym podstawiła wyświetlacz pod nos gliniarza. — O, ten. Tak wygląda. — Okej — odparł w sposób, w który zwykł wyrażać zgodę Mark. — Proszę poczekać w samochodzie. — Ruszył ku drzwiom Giny, ale gdy postawił stopę na pierwszym stopniu, zatrzymał się nagle i odwrócił głowę, pytając: — Resztę Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
tamtej załogi też macie? — Nie tylko — odpowiedziała kpiąco. — Mamy też resztę marsjańskich załóg, sobowtóry personelu naziemnego z tamtego okresu i kopię pierwszego psa, który poleciał na Czerwoną Planetę. Zauważyła na jego ustach drwiący, krzywy uśmiech. Nie jest robotem, pomyślała. — Po co tylu? — spytał. — Żeby wybrać najlepszych. — Wcale się nie dziwię, że któryś w końcu dał nogę — mruknął i zastukał w drzwi Giny. Nie zastosowała się do polecenia policjanta i nie wsiadła do wozu. Mimo gorąca w napięciu czekała na zewnątrz. Gdy wreszcie ukazał się z powrotem na progu — samotnie — nie zdołała powstrzymać przekleństwa. Podbiegła i stanęła mu na drodze. — No i? — ponagliła. — Nikogo tam nie ma — odparł. — Proszę stąd odjechać albo panią zamknę. — A aplikacja? — podniosła głos. — Jej wskazania to pies? — Proszę wrócić do samochodu i ją zrestartować — poradził oschle. — To nic nie da. — Nie ruszyła z miejsca. — Zaglądał pan do łazienki? Do szaf?
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
— Żartuje pani? — Zmrużył oczy. — Nie wpadła pani na to, że wydłubał sobie lokalizator? — Z mózgu? — warknęła. — W takim razie to może pani jest maszyną? — Z każdym coraz bardziej gniewnym słowem gliniarz mocniej przypominał człowieka. — Może urządzenie wskazuje pani lokalizację? Powiem ostatni raz: proszę stąd odjechać albo spędzi pani noc w areszcie w Beatty. May zdusiła przekleństwo, dopadła samochodu i odjechała, wzbudzając tumany kurzu. Zaparkowała pod barem bez nazwy i wybrała numer przełożonego. — Cóż, wiedziałem, że ten egzemplarz wytnie jakiś numer — orzekł profesor, wysłuchawszy całej historii. — Nie ruszaj się stamtąd, posyłam ci Sandersa. — Jasnowidz się znalazł — prychnęła do słuchawki May, gdy się rozłączył. — Otwórz gabinet wróżb obok Giny, dupku! Rzuciła smartfon na siedzenie pasażera i oparła czoło o kierownicę. Nie musiała być jasnowidzem, by wiedzieć, że nie tylko nie zasłuży na premię, ale zostanie pośmiewiskiem całego instytutu. Na wojskowy helikopter z ludźmi Sandersa nie musiała czekać tak długo, jak na zastępcę szeryfa. Dzielnie zniosła złośliwości porucznika, z satysfakcją obserwując, jak jego ludzie przetrząsają
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
budę Giny, niemal rozkładając ją na czynniki pierwsze, a sama spacyfikowana wróżka, czerwona ze wściekłości, mamroce coś pod nosem, zapewne rzucając na żołnierzy jakieś uroki. Sanders pokrzykiwał na ich co chwilę, niepotrzebnie, bo i tak się spieszyli, zamierzając wrócić do bazy przed nadciągającą zmianą pogody. Wreszcie w drzwiach domu Giny pojawił się ciemnoskóry porucznik, spochmurniały jak niebo nad Badwater Springs. — Masz swój sygnał, kurwa mać. Było pod łóżkiem. — Podniósł dłoń, ukazując wiszącą na jednym z palców małą, kwadratową płytkę z kolorowym emblematem jakiejś firmy elektronicznej. Wyglądała jak zwykły brelok. — Wiesz, co to, kurwa, znaczy? — Że ktoś mu pomógł. — May z trudem przełknęła ślinę, wyciągając rękę po przedmiot. — Wyłączył jego lokalizator i podpiął sygnaturę pod to urządzenie. Ktoś, ale nie ja. — Okaże się — mruknął żołnierz, ukrywając brelok w dłoni, zanim May zdołała go dotknąć. — To kiedy ten kutas się ulotnił? — Jakieś trzy godziny temu — odparła, zerkając na zegarek na ekran smartfona. — Taak. — Sanders wydął usta. — Ten sztuczny cwaniak ma nad nami trzy godziny przewagi, nieaktywny lokalizator i po swojej stronie burzę, która
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Marianna Szygoń
kurewsko nas spowolni. Skąd mam wiedzieć, dokąd gnoja poniosło? — Wypytasz tego babsztyla — May wskazała ruchem głowy mamroczącą Ginę, którą dwóch żołnierzy prowadziło z powrotem do jej mobilnego mieszkania — to się dowiesz. Porucznik wzruszył ramionami, na znak, że nie liczy na wiele. — Bo niby ta nawiedzona baba jest w zmowie z nowoczesnym androidem kosztującym więcej niż wszystkie budy na tym placu razem wzięte? — Uśmiechnął się ironicznie. — Nie. Bo jest wróżką — odparła zupełnie poważnie. — Pokażesz jej zdjęcie, przepowie ci losy i znajdzie zaginionych. I w tej chwili naprawdę nie widziała przeszkód, by w to nie uwierzyć.
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA PREPOSTEVOLUTION
https://www.facebook.com/prepostevolution/
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
PREPOSTEVOLUTION


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PREPOSTEVOLUTION
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PREPOSTEVOLUTION
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PREPOSTEVOLUTION
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PREPOSTEVOLUTION
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PREPOSTEVOLUTION
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PREPOSTEVOLUTION
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PREPOSTEVOLUTION
PRZEPOWIEDNIA
DZIAŁ POEZJI pod redakcją Piotra Kasperowicza
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
POEZJA
Yanko Wojownik
*** Bunt młody, zaciekły, niepokorny – spłonie na stosie konformizmu. Tekst nawiedzonego, ten co dawał nadzieję, co potwierdzał słuszność racji, już zacznie razić. Który tyczył i lepiej rozświetlał drogę, kiedyś już bardziej światłym. I rozwiał wątpliwości – wtedy. A goń się prorok. Nie będziemy zmieniać świata w ogniu rewolucji, już raczej się nie znamy.
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
POEZJA
Yanko Wojownik
Człowiek i… człowiek chodził i błądził szukał boga ale był tylko człowiekiem myślał – miał ten dar to zbliżało go do boskości i do bycia kosmitą człowiek odpoczywał wcześniej się zmęczył spodobał mu się odpoczynek postanowił już nigdy się nie męczyć tylko odpoczywać ile się da człowiek zaczął się nudzić nie był szczęśliwy i nie było mu dobrze chciał ponownie się męczyć a potem odpoczywać ale był już za leniwy
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
POEZJA
Yanko Wojownik
*** iskra przebłysk błędnik świetlik na bagnach nic nie jest pewne
*** dym — stosy płoną bawi się inkwizycja — brak czarodziei
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
POEZJA
Adam Michniewicz
przysięga ślubuję ci miłość wierność i uczciwość w zdrowiu i w chorobie w bogactwie i w biedzie a może zwłaszcza wtedy gdy zabraknie wzajemności
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
POEZJA
Adam Michniewicz
lepiej by było lepiej by było dla ciebie gdybyś nie przyszła wtedy nie zmieniłbym o tobie dobrego zdania i chociaż nie zmieniłem o tobie dobrego zdania lepiej by było dla mnie gdybyś nie przyszła
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA Piotr Pasiewicz [cz. 4]
https://www.facebook.com/pasiewicz.art/
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
GALERIA
Piotr Pasiewicz


Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
DZIAŁ PROZY pod redakcją Łucji Lange JULIA KACPERCZYK
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Julia Kacperczyk Skolioza
Sam nie wiem, jak długo siedziałem w tak brzydki sposób. Pochylony nad
podręcznikiem z anatomii, a może poezją Grochowiaka, nie zwracałem uwagi na ból, który trzaskał w moje kości. Jak się później okazało, nie chodziło tylko o te na grzbiecie. Kolorowy sześcian stojący na moim biurku, a także ten biały, o dwudziestu jeden oczach... oba chciały to wszystko naprawić. Także oprócz słów na wiatr, rzucałem też kości własne. Piszczelową, skroniową, mostek. Żebra dawno straciły dla mnie wartość (nie miały już czego strzec), toteż dwunastu par tychże pozbyłem się bez sentymentów już w zeszłe wakacje. Pamiętam, jak trzaskały pod ciężarem pociągu, którym wyjeżdżała nad morze.
Te nowe (wyrosły zaraz po sprzedaży ostatniej pary Jej szklanych spodni)
też już przestały mi się podobać. Nie spaceruję już. Czasem tylko wstaję z fotela, żeby podejść do okna i — odpalając papierosa — pogapić się trochę na ludzi. Czasem potrząsam też dłonią, żeby na drodze wyjątku, zamiast monetą, rzucić właśnie kostką. Los, ta mała kurwa, za każdym razem mnie zaskakuje i w mojej gierce (w której dodaję sobie i odejmuję liczbę czarnych kropek tak, aby pomogły mi one podjąć decyzję, czy na kolację zjem tosta z ogórkiem, czy jajko)
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
PROZA
Julia Kacperczyk
zwykle wypada coś innego niż to, na co mam właśnie ochotę. Najgorsze jest, że przeważnie nie mam na to danie żadnych składników. Bo kto jada zupę z trzech szklanek wina z ośmioma ziarnami ryżu? Nawet nie wiem, jak to smakuje, do tej pory nie chciało mi się gotować wody specjalnie na kilka białych drobin, więc też zwykle otwierałem butelkę i piłem ją do dna, tak byłem głodny. Co to jednak za sytość była, gdy ze wschodem słońca po schodach wchodził mi do mieszkania kwaśny zbieg. Zbieg Okoliczności jest moim Arcywrogiem i Przyjacielem jednocześnie. Razem z Losem chadzają pod rękę pod moim balkonem i krąży pogłoska, że mają w naszej piwnicy, na samym jej końcu (w ciasnej komórce z fioletowymi ścianami) planszę. I jestem nawet w stanie w to uwierzyć, chociaż ciągle nie wiem, dlaczego przed wyjściem z domu zawsze ginie mi ta nieulubiona bryła w grochy.
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
PRZEPOWIEDNIA
Mega*Zine Lost&Found #27/2020 PRZEPOWIEDNIA W(y)STĘP Dziwny nastał czas. Nie mogę powiedzieć, że się go nie spodziewałam. Nie mówię również, że przepowiadałam takie zdarzenia… Dlatego znowu zmienia się lekko formuła Losta. Tym razem zrezygnowałam ze zdjęć, postawiłam na prace, które nadają się do nieskończonych przepowiedni. Numer ten zdominowały prace Piotra Pasiewicza, które pozwolą Wam na zabawę w domysły. Poza nimi znalazły się futurystyczne obrazy Darii Solar oraz maski Marcina Urzędowicza, który w ramach projektu PREPOSTEVOLUTION realizuje w czasie pandemii maski. Całości dopełniła poezja i trzy opowieści. Planowałam dla Was wywiady i artykuł, ale doszłam ostatecznie do wniosku, że aktualność tych materiałów „PO” wszystkim, może być znikoma. Świat zmieni się — tego możemy być pewni. Kolejny numer spotkacie na jesieni. Materiały należy wysyłać już teraz… Nie wiemy, co nas jeszcze czeka… NASZ FANPEJDŻ NASZA STRONA
Mega*Zine Lost&Found #27/2020
Numer przygotowali: TEKSTY: Piotr Kasperowicz, Łucja Lange KOREKTA POLSKA: Łucja Lange TŁUMACZENIA NA JĘZYK ANGIELSKI: Łucja Lange PRZEPOWIEDNIA KOREKTA ANGIELSKA: Ed PRACE WIZUALNE: Łucja Lange