10
22 48
58
34
06 INFORMER 10 Z OKŁADKI DAVID BOWIE 14 FOTORELACJA YEASAYER 16 FESTIWALE PIERWSZE OGŁOSZENIA 22 WYWIAD JAMIE LIDELL 26 FOTORELACJA MACEO PLEX 28 IMPREZOWY PRZEWODNIK KIJÓW I CZARNOBYL 32 WYWIAD ISAAC DELUSION 34 ZAPOWIEDŹ GRIMES 36 FOTORELACJA DR MISIO 38 FOTORELACJA CAŁA GÓRA BARWINKÓW 40 RECENZJE 46 WYWIAD MARINA AND THE DIAMONDS 48 FILM TARANTINO 52 KSIĄŻKI 54 BUTIK, GADŻETY & DESIGN 58 LEGENDA NICK CAVE 62 FELIETON MIĘDZY LINKAMI
4
01/13
P
atrząc na okładkę tego numeru LAIF-a i na umieszczone na niej hasła, można mieć wrażenie, że niektórzy muzycy znaleźli eliksir młodości. Nie tej wypisanej na twarzy – takiej, która tkwi w ich umysłach. Słychać to na ostatniej płycie Nicka Cave’a (rocznik 1957), widać w wideo Davida Bowiego (rocznik 1947). Ich gwiazdy nie gasną. Wciąż nagrywają świetne materiały. Szybko uciekają przed depczącymi im po piętach młodymi artystami. Chyba że ci młodzi potrafią się uczyć od najlepszych. Tak jak Jake Bugg (rocznik 1994!), który jest już okrzyknięty następcą Boba Dylana, a wśród swoich muzycznych inspiracji wymienia Johnny’ego Casha.
18-latek w swoim profilu na Facebooku w punkcie zainteresowania wylicza: picie, palenie i muzyka. Pewnie mogliby podpisać się pod tym nieco starsi rockandrollowcy z kapeli Dr Misio. Na jej czele stoi Arek Jakubik (rocznik 1969). Aktor teraz realizuje się w śpiewaniu jak z teledysku do kawałka „Kiedy byliśmy młodzi” – z butelką obok mikrofonu, bez spodni, dla tłumu ledwie widocznego w papierosowym dymie. Pokazuje, że marzenie o byciu w rockandrollowej kapeli można spełnić nie tylko wtedy, kiedy ma się 20 lat. A jak już się robi to, co się kocha, to… Chociaż Jakubik śpiewa pełne tęsknot teksty Vargi i Świetlickiego, to czuć, że ma o jedną tęsknotę mniej – za muzyką. MARTA
WYDAWCA: Mediabroker Sp. z o.o. ul. Bukowińska 10 lok 203 02-730 Warszawa
REKLAMA: Żaneta Kozarzewska zaneta.kozarzewska@mediabroker.pl tel. 517 336 527
DYREKTOR ZARZĄDZAJĄCY MEDIABROKER: Piotr Rdzanek piotr.rdzanek@mediabroker.pl tel. 509 967 766
Elżbieta Pyzel elzbieta.pyzel@mediabroker.pl tel. 514 812 593
REKLAMA I PROMOCJA: Aleksandra Trojnar aleksandra.trojnar@mediabroker.pl tel. 693 693 800
PROJEKT GRAFICZNY, PRZYGOTOWANIE I SKŁAD: Studio Graficzne M*
WYDANIE ONLINE: press@laif.pl
FOTO: Krzysztof Plebankiewicz, mat. promocyjne ZDJĘCIE NA OKŁADCE: mat. prasowe DRUK: Druk-Serwis REDAKCJA: PrZemek Bollin, Ewa CiChoCka (korekta), Piotr Jarzyna, Maciej Kaczyński, Justyna Kowalska, Małgorzata Krantz, Marcin Kusy, Marta Sakson (red. prowadząca), Krzysztof Sokalla, Marianna Wodzińska, Damian Wojdyna
* Redakcja nie odpowiada za treść reklam, nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania tekstów. Rozpowszechnianie materiałów redakcyjnych bez zgody wydawcy jest zabronione.
6
01/13
Historia kapeli zaczęła się w 2010 roku. W pierwszym składzie grali: Paweł Borowski (wokal), Tomek Zarębski (perkusja) i Łukasz Ostrowski (bas). Później do chłopaków dołączył Aleksy Drywień (gitara), a jesienią 2012 roku klawiszowiec Maks Wiernicki. Delirium w takim pełnym składzie zadebiutowało zaledwie kilka dni temu (1.03.2013 r.) w klubie Szara Eminencja w Piasecznie. Oprócz trzech znanych z ich EP-ki kawałków: „Lubię”, „Płacz” i „Chore Prawo”, na tym koncercie można było usłyszeć wiele nowych utworów, których z pewnością wystarczyłoby na nagranie całej płyty. Chłopaków, jak sami mówią, inspirują między innym: Queen, Coma, Dżem z Ryśkiem Riedlem, The Doors i Jacek Kaczmarski. I te inspiracje słychać. (MS)
PO TYM JAK SAGA „ZMIERZCH” SPOPULARYZOWAŁA ROMANSE POMIĘDZY RASĄ LUDZKĄ A ODMIEŃCAMI W RODZAJU WAMPIRÓW I WILKOŁAKÓW, POPULARNOŚĆ ZACZĄŁ ZYSKIWAĆ NURT NAZWANY MALOWNICZO SUPERNATURAL ROMANCE.
T
eraz w końcu mogą się z nim zapoznać kinomani, którzy celują we wrażenia trochę bardziej wysublimowane niż trudne sprawy Roberta Pattinsona i Kristen Stewart. W marcu do polskich kin trafił film „Warm Bodies” (po polsku „Wiecznie żywy”), który skupia się na mezaliansie pomiędzy nastoletnim żywym trupem a jego niedoszłą morderczynią. Pachnie kinem klasy C, w rzeczywistości jednak jest to całkiem profesjonalnie i dość rewolucyjnie zrobione, bo uczuciami wsuwających mózgi zombi jeszcze nikt się nie zajmował, o związkach z nimi w roli głównej nie wspominając. „Warm Bodies” to propozycja na romantyczny wieczór, która w nowatorski sposób ilustruje znane przysłowie „miłość wszystko zwycięża”. Na uwagę zasługuje też soundtrack. Już w trailerze słychać znakomite „Lonely Boy” The Black Keys. Oprócz nich w filmie wykorzystano między innymi: „Midnight City” – M83, „Runaway” – The National „The Bad In Each Other” – „Feist, Shelter from the Storm” – Bob Dylan, „Hinnom, TX” – Bon Iver. (KS)
FOT.: MAT. PRASOWE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
NA YOUTUBE I SOUNDCLOUD MOŻNA POSŁUCHAĆ JEDYNIE ICH TRZECH KAWAŁKÓW, ALE UMIEJĄ SZYBKO SIĘ PRZEDSTAWIĆ. ZMIESZALI ROCK, BLUES, FUNK, DODALI DO TEGO PEŁNE EMOCJI TEKSTY I TAK POWSTAŁO DELIRIUM.
N
WIOSNA 2013:
DAFT PUNK ROUMOUR EDITION
7
iepewność, ciągłe plotki i brak oficjalnych informacji na temat ich czwartego studyjnego albumu, w Stanach Zjednoczonych skończyłyby się lawiną pozwów o wyczerpanie psychiczne ze strony niejednego oddanego fana. W zasadzie jedyną oficjalną informacją jest to, że Daft Punk nie zawita jako headliner w tym roku na żadnym festiwalu! Coachella znów narobiło szumu i niepotrzebnych nadziei, kiedy pojawił się fałszywy line-up na ten rok. Potwierdzone jest również to, że do pracy nad nowym (niezindentyfikowanym jeszcze) materiałem zaproszeni zostali powiązany z Animal Collective – Chilly Gonzales, słynny gitarzysta grupy Chic – Nile Rodgers oraz gigant muzyki disco – Giorgio Moroder (72 l. !!!). Plotkowało się też na temat brzmienia przyszłego krążka duetu – tutaj przeważają opinie, że będzie to powrót do rewelacyjnego „Discovery”. Obstawiano nawet wygląd okładki i datę premiery – ta waha się od marca do bliżej nieokreślonego terminu w maju. Z ostatnich rewelacji, które obiegły cały świat fanów Bengaltera & Homem-Christo, to informacja o zmianie wytwórni, którą po 17. latach związania z koncernem Virgin, zmienili na Columbia Records, należącą do Sony Music Entertainment. Czyżby szykował się nam najbardziej komercyjny materiał w historii Daft Punk? Bo coś (mówiąc kolokwialnie) ewidentnie grubego się tutaj zapowiada! Na razie pozostaje nam powtarzać sobie w kółko: cierpliwości, jeszcze troszeczkę cierpliwości... (DW)
8
01/13
ZESPÓŁ ZAGRA 13 SIERPNIA 2013 W ŁÓDZKIEJ ATLAS ARENIE. System Of A Down powstał w połowie lat 90. w Południowej Kalifornii. Aerials, Toxicity, A.T.W.A., Chop Suey!, B.Y.O.B. to tylko kilka z największych hitów grupy, za ostatni z nich zespół otrzymał nagrodę Grammy w kategorii Best Hard Rock Performance. Zespół ma na swoim koncie łącznie pięć albumów studyjnych. Debiutancki album zatytułowany po prostu „System Of A Down” ujrzał światło dziennie w 1998 roku. Spotkał się z przychylnością fanów i krytyków – w Stanach pokrył się platyną, a w Kanadzie złotem. Następnie ukazały się „Toxicity” i „Steal This Album!” Ostatnie propozycje grupy to „Mezmerize” z maja 2005 roku i „Hypnotize” z listopada tego samego roku. (MS)
THE STROKES „COMEDOWN MACHINE”. OD KILKU TYGODNI MOŻNA POSŁUCHAĆ I POBRAĆ ZA FREE ZAPOWIADAJĄCY GO KAWAŁEK „ONE WAY TRIGGER”.
26.03 – DEPECHE MODE POWRACAJĄ Z PŁYTĄ „DELTA MACHINE”, ZAPOWIADA JĄ SINGIEL „HEAVEN”.
1.04 – UKAZUJE SIĘ PŁYTA „THE NORTH BORDERS” BONOBO, Z KTÓREJ WCZEŚNIEJ MOŻNA POSŁUCHAĆ „CIRRUS”.
15.04 – PREMIERA ALBUMU YEAH YEAH YEAHS „MOSQUITO”
JUŻ W CZERWCU ZESPÓŁ ZAGRA W WARSZAWIE I WE WROCŁAWIU!
S
kład tej formacji założonej w Nowym Jorku w późnych latach 90. jest równie niecodzienny, jak muzyka którą grają. Połączenie cygańskiego punk rocka, reggae, folku i orientu to mieszanka iście wybuchowa, szczególnie w wykonaniu tak niezwykłej ekipy. Zespół składa się z ośmiu imigrantów pochodzących głównie z Europy Wschodniej, ale także z odleglejszych zakątków świata, jak Izrael, Etiopia czy Ekwador. Na czele tej etnicznej składanki stoi urodzony w Ukrainie Eugene Hütz, który wraz z rodziną wyemigrował do Stanów Zjednoczonych po awarii reaktora w Czarnobylu. Podróż przez Polskę, w której mieszkali przez jakiś czas, pozostawiła w sercu Eugene’a wyjątkowy sentyment do naszego kraju. Ten okres z życia muzyka sprawia, że chętnie odwiedza nasz kraj, za każdym razem nawiązując z publicznością bliski kontakt i umacniając więź ze swoimi fanami. W czasie pamiętnego koncertu w Klubie Stodoła dwa lata temu Eugene wystąpił w koszulce z wizerunkiem Bolka i Lolka! Gogol Bordello zagości w tym roku w warszawskim Klubie Stodoła (18.06) i wrocławskim Klubie Eter (19.06). Bilety: 100 i 110 zł w dniu koncertu. (MS)
FOT.: MAT. PRASOWE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
NA TO CZEKAMY! 26.03 – NOWY ALBUM
10 01/13
TEMAT Z OKŁADKI / DAVID BOWIE
NA 66. URODZINY DAVID BOWIE SPRAWIŁ SOBIE NAPRAWDĘ NIEZŁY PREZENT. PO 10 LATACH CAŁY ŚWIAT ZNOWU MÓWI TYLKO O NIM. NIC DZIWNEGO. NA TAKĄ WIADOMOŚĆ CZEKAŁY MILIONY FANÓW. BOWIE POWRACA Z NOWYM ALBUMEM! TEKST: MARIANNA WODZIŃSKA
KWESTIA CZASU Dwa lata temu Tony Visconti odebrał telefon, na który czekał od bardzo dawna. David Bowie wreszcie był gotowy. Visconti, wieloletni przyjaciel i producent najsłynniejszych albumów Davida, zebrał stary skład i wszyscy razem zamknęli się w nowojorskiej piwnicy. –Onnigdynieprzeszedłnaemeryturę–mówi Visconti. – W głębi duszy cały czas chciał wrócić. Najbardziej ciekawiło go, gdzie będzie jego miejsce we współczesnej muzyce. W świecie, który tak bardzo się zmienił. Tymczasem przez kilka lat po wydaniu płyty „Reality” w 2003 roku nie mógł nic napisać. Sporadycznie zajmował się produkcją, ale sam nie tworzył. Pytany przez znajomych odpowiadał, że nic go to nie obchodzi. Visconti jednak w to nie wierzył. Jego zdaniem to była tylko kwestia czasu, zanim Bowie pojawi się nagle z mnóstwem materiałów i pomysłów. Tak się w końcu stało i pierwszy tydzień spędzony na komponowaniu nowych utworów pokazał, jak bardzo David za tym tęsknił. Muzycy, którzy byli w tej piwnicy, wspominają, że Bowiego dosłownie rozpierała energia. Śpiewał tak głośno, że musieli go ustawić na końcu pomieszczenia i osłonić kilkoma przegrodami. Po tygodniu intensywnej pracy David zabrał kompozycje, powiedział, że musi napisać teksty, i nie odzywał się przez trzy miesiące. W tym czasie sam napisał jeszcze parę numerów i wrócił z 15 piosenkami. Nagrywanie trwało niecałe trzy miesiące, za którymi, jak mówi Visconti, „stoi półtora roku myślenia”. I wreszcie, po 10 latach milczenia, 11 marca ukazał się dwudziesty czwarty studyjny album Davida Bowiego. Nie będzie koncertów, nie będzie wywiadów. Kiedy wytwórnia chciała omówić strategię promocji płyty, Bowie odpowiedział krótko: „Po prostu ją wydaję. Wypuszczam to w moje urodziny. Tyle”. THE NEXT DAY Bowie jest w świetnej formie, a nowa płyta okazała się sporym zaskoczeniem. Przez największe magazyny muzyczne nazywana jest najlepszym comeback’iem w historii. Według Viscontiego, jeśli ludzie szukają klasycznego Bowiego – znajdą go na tej płycie. Jeśli szukają nowatorskiego Bowiego – także go tu znajdą. Inspiracją dla nowych piosenek były m.in. książki. David bardzo dużo czyta o rosyjskiej i brytyjskiej historii, o dawnych bitwach, królach i królo-
11
wych, rzymskich cesarzach. Ale, jak mówi Visconti: „Wszystko, co David pisze, jest metaforą dla czegoś innego”. Muzycznie album znalazł się gdzieś pomiędzy „Scary Monsters (and Super Creeps)” i „Heathen”, ale słychać na nim także elektroniczne brzemienia z „Outside” (m.in. świetne „If you can see me”). Mimo planów uwspółcześnienia niewydanych piosenek ze „Scary Monsters” i „Lodger” na płycie w końcu nie znalazł się żaden cover. Nowy materiał jest zupełnie świeży i pełen subtelnych, brzmieniowych eksperymentów. Na „The Next Day” dominują utwory rockowe. Teksty – poza autobiograficznym singlem – są napisane w trzeciej osobie. Mówią m.in. o narkotykach, despotycznej miłości, skutkach posiadania broni, a nawet drugiej wojnie światowej. Są i takie, które przywołują czasy glam rocka. Oczywiście nie zabrakło także typowej dla Bowiego kompletnej abstrakcji, wywołującej wśród fanów burzliwe dyskusje pod tytułem „co artysta miał na myśli?”. David nadal jest pełen energii i w studiu szybko podejmuje decyzje. Jeśli coś nie brzmiało dobrze, natychmiast to wyrzucał – wspomina Visconti. Mimo wszystko udało się nagrać aż 29 piosenek i niewykluczone, że jeszcze pod koniec roku artysta wróci do studia, by pracować nad kolejnym albumem. Nie ma jednak zamiaru ruszać w trasę z tym materiałem. Jest podobno całkowicie przekonany, że nigdy już nie zagra dla publiczności. Kiedy w czasie sesji muzycy pytali: „Ale jak my to wszystko zagramy na żywo?”. David za każdym razem ucinał krótko: „Nie zagramy”. TAJEMNICA BIAŁEGO KWADRATU Jak przez dwa lata udało się utrzymać taką tajemnicę? Nikt o tym nie zatweetował, nikt nie wrzucił na Facebooka – mówi Visconti. – David przez lata nauczył się różnych podstępów i sztuczek. Jest jak rock-star ninja. Inni wtajemniczeni także musieli się bardzo pilnować. Autor okładki albumu, Jonathan Barnbrook, mówi, że kiedy rozmawiał z Davidem o projekcie przez telefon, zawsze musiał wychodzić na zewnątrz i na wszelki wypadek używać specjalnego kodu. Omawiając okładkę mówił więc o niej „stół”. Dzięki temu nawet jego najbliżsi znajomi dowiedzieli się o niej dopiero z oficjalnego Facebooka.
12 01/13 Wspomniana okładka budzi jednak spore kontrowersje, a Barnbrook spotkał się z falą krytyki. Sam autor mówi, że razem z Davidem bardzo chcieli stworzyć coś zupełnie nowego, co jest przecież niezwykle trudne w czasach, gdy wszystko już zostało wymyślone. Zwykle używanie starego obrazu oznacza albo recykling starego materiału, albo wydanie największych hitów, ale tu pojawia się tytuł „The Next Day” – tłumaczy Barnbrook. – Okładka „Heroes” zasłonięta białym kwadratem ma przywoływać ducha wielkiej muzyki rockowej, wymazując przeszłość. Ale jednocześnie wszyscy wiemy, że cokolwiek byśmy robili, nie możemy się uwolnić od przeszłości. POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI Znamienne, że właśnie pierwszy singiel „Where are we now?” jest wielkim powrotem do przeszłości – późnych lat 70., kiedy artysta mieszkał w Berlinie i gdzie nagrał najważniejsze dla siebie płyty. Warto więc dziś przypomnieć sobie, co sprawiło, że trafił do niemieckiej stolicy. Jak każda dobra rockowa historia, ta także zaczyna się od narkotyków. W połowie lat 70. David Bowie mieszkał w Los Angeles, żywiąc się głównie lodami i najlepszą peruwiańską kokainą. Zabrał się za czarną magię i kabałę, trzymał swój mocz w lodówce, by uniknąć złych zaklęć, i malował na meblach pentagramy, by odgonić demony (mówi o tym w piosence „Breaking Glass”). W pewnym momencie był przekonany, że para fanów chciała ukraść jego spermę, żeby stworzyć Antychrysta. W tym czasie zainteresował się także kulturą niemiecką. Już na albumie „Station to Station” słychać było inspiracje Kraftwerkiem, a jego dekoracja sceniczna była inspirowana kinem niemieckich ekspresjonistów. Dlatego poza czytaniem o królu Arturze i okultyzmie Bowie zabrał się również za książki o Hitlerze i Trzeciej Rzeszy. W mediach opisywał swoją sceniczną postać „Thin White Duke” jako „aryjski typ faszysty”. Tego typu komentarze wzbudziły ostre reakcje. Później Bowie przyznał, że takie wystąpienia może rzeczywiście były nie na miejscu, ale błędy go napędzają. „Jeśli nie popełnię przynajmniej trzech dużych błędów w tygodniu, nie jestem nic wart” – mówił. Sytuacja zrobiła się jednak naprawdę poważna, kiedy jeden z fotografów uchwy-
cił Davida na Londyńskim dworcu w pozie nazistowskiego salutu. – To się nie wydarzyło! – rozpaczliwie tłumaczył Bowie. – Ja tylko pomachałem, a ten drań uchwycił mnie w połowie machnięcia. Przecież nie byłbym tak głupi, żeby coś takiego zrobić. Umarłem, gdy zobaczyłem to zdjęcie. Nawet ludzie, z którymi byłem powiedzieli: „David, jak mogłeś?”. I wtedy David Bowie postanowił uciec. ROWEREM WZDŁUŻ MURU Razem ze swoim przyjacielem Iggy’m Popem zamieszkali w apartamencie przy Hauptstrasse 155 w centrum berlińskiego Schöneberga. Organizowali sobie częste wypady na herbatę do gejowskiego Neues Ufer (Anderes Ufer) Cafe albo baru Exil na Kreuzbergu, na kolację w Paris Bar albo kokainowe wieczory w klubie SO36. Było to to samo miejsce, w którym Einstürzende Neubauten zagrali swój legendarny koncert polegający na wierceniu dziur w ścianach. Pop i Bowie często pojawiali się także w nocnych klubach Dschungel i The Unlimited oraz w kabarecie Lützower Lampe. Pijany Iggy śpiewał piosenki Franka Sinatry i roztrzaskiwał kawałki berlińskiego muru w punkowych klubach. David ściął włosy, zapuścił wąsy i jeździł rowerem po szarym, betonowym mieście. – Czułem wtedy radość życia – wspominał później Bowie. – To było uczucie wyzwolenia i uleczenia. CZĘŚĆ PIERWSZA – LOW To uczucie szybko skierowało go z powrotem w stronę pisania. Muzycy wybrali studio Hansa, tuż przy murze berlińskim. Przez okno widać było nawet strażników i najwyraźniej była to niezwykła inspiracja. – Żeby tworzyć muszę się znaleźć w niebezpiecznej sytuacji, fizycznie lub mentalnie – opowiadał Bowie. – Życie w Berlinie, dość spartańskie jak na moje możliwości finansowe, i zmuszanie się do podporządkowania się restrykcjom tego miasta – to przynosi bardzo dobre efekty. W Hansa Tonstudio najpierw nagrali najlepszy według wielu krytyków album Popa „Idiot”. Płyta wyprodukowana przez Bowie’go powstała w zaledwie w tydzień przy użyciu małego syntezatora z joystickiem. W tym czasie David równolegle szykował się do nagrania albumu pod tytułem „New Music Night and Day”. W końcu jednak, we współpracy z Brianem Eno, nieco spontanicznie powstała
pełna eksperymentów płyta „Low”. Pierwsza strona przyniosła bardziej usystematyzowane piosenki, druga zaś, dzięki Eno, zawierała innowacyjne, instrumentalne kompozycje, m.in. „Warszawa”, której wielkimi fanami byli Joy Division. Co ciekawe, kompozycja była podobno zainspirowana przez czteroletniego syna Viscontiego, który bezustannie uderzał w trzy klawisze na pianinie w studio. Właśnie ta druga strona albumu była muzyczną obserwacją życia w bloku wschodnim. – Nie mogłem tego wyrazić słowami – mówił Bowie. – To wymagało raczej tekstur. Ze wszystkich ludzi, jakich twórczość słyszałem, Brian docierał do mnie najbardziej. Reakcje na płytę były skrajne. Magazyn „NME” opublikował obok siebie dwie recenzje. Jedna mówiła: „Jedyny współczesny album rockowy”, druga „Kto potrzebuje tego gówna?”. Niezależnie od krytyki, płyta „Low” zainspirowała całe post punkowe i elektroniczne pokolenie i odniosła spory sukces. Niestety, mimo artystycznego spełnienia, David Bowie przechodził bardzo trudne chwile. Właśnie rozpoczęła się jego sprawa rozwodowa z Angie. Przyszła depresja, bóle w klatce piersiowej i kokainowe psychozy. Na szczęście wkrótce miało być już tylko lepiej. CZĘŚĆ DRUGA – HEROES Druga berlińska płyta „Heroes” przyniosła już bardziej popowo-rockowe brzmienie, ale praca nad nią była znacznie trudniejsza. Wszystkie piosenki nagrano podobno za pierwszym podejściem, ale ich skomponowanie było niezwykle czasochłonne. Utwory powstawały według dziwnej metody Briana Eno, zwanej „Oblique Strategies”. W całym studio rozkładał karty z hasłami i aforyzmami, które miały wpływać na kreatywność i lateralne myślenie. W tym przypadku chodziło o podejście do utworu, nad którym akurat pracowali. Karty mówiły np. „Prześledź swoje kroki”, „Nie przełamuj ciszy”, „Odwróć to do góry nogami” albo „Czy to już skończone?”. Pracowali na zmianę. W pewnym momencie karty Bowiego i Eno mówiły jednocześnie: „Postaraj się, żeby wszystko było do siebie podobne” i „Podkreślaj różnice”. Na płycie, którą w końcu udało się skończyć, użyto przeróżnych generatorów industrialnych dźwięków. Teksty wyraźniej
TEMAT Z OKŁADKI / DAVID BOWIE skupiały się na Berlinie i zimnej wojnie. Chociaż tu także nie zabrakło melancholijnych utworów instrumentalnych jak „Sense of Doubt” i „Neuköln”, to w porównaniu z „Low” album wydawał się znacznie bardziej pozytywny. Tak jak życie samego artysty. David Bowie był już czysty i gotowy, by wyruszyć w pierwszą od lat trasę, w której na scenie będzie w pełni świadomy. Podczas tournée po 12 krajach nagrał jeden ze swoich najlepszych koncertowych albumów – „Stage”. Do Berlina już nie wrócił, ale to jeszcze nie był koniec ery Bowie/Eno.
FOT.: MAT. PROMOCYJNE
CZĘŚĆ TRZECIA – LODGER Berlińską trylogię zamyka album „Lodger”, trochę bardziej popowy, ale wciąż pełen eksperymentów. Powstał w studiach w Szwajcarii i w Nowym Jorku, pomiędzy koncertami Stage tour. Muzycznie album łączy new wave z gitarowym graniem sprzed wyjazdu do Niemiec, a nawet elementami muzyki świata. W ramach eksperymentów, w utworze „Boys Keep Swiningin” członkowie zespołu pozamieniali się instrumentami, a „Move On” zawiera sample z piosenki „All The Young Dudes”, ale grane od końca. Tym razem na płycie nie pojawiły się już utwory instrumentalne, co było sygnałem, że współpraca Bowiego i Eno dobiega końca. Coś się wypaliło. W porównaniu z innymi nagraniami Davida „Lodger” nie odniósł komercyjnego sukcesu, choć wytwórnia mówiła wtedy, że „Lodger” jest dla Bowiego tym, czym „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band” dla Beatlesów. Dziś, po 34 latach, album uważany jest za jeden z najbardziej niedocenionych albumów artysty i za idealne zamknięcie berlińskiej trylogii. Całości, którą David Bowie nazywa „swoim DNA”. DAVID BOWIE: 50 LAT HISTORII Być może całkiem przypadkowo, zaledwie półtora tygodnia po wydaniu płyty „The Next Day” w Londynie zostanie otwarta wystawa „David Bowie is”. Ekspozycja w Victoria and Albert Museum to podróż przez ponad 50 lat działalności artysty i pierwsza taka międzynarodowa retrospektywa. W muzeum będzie można obejrzeć ponad 300 po raz pierwszy pokazanych eksponatów, m.in. rękopisy tekstów, oryginalne stroje codzienne i sceniczne (w tym
strój Ziggy’ego Stardusta z 1972 roku), zdjęcia, filmy i teledyski, setlisty, instrumenty, a nawet całe scenografie koncertowe. WYSTAWA BĘDZIE CZYNNA DO 28 LIPCA, BILET NORMALNY: 15 FUNTÓW
13
14 01/13
YEASAYER 15
YEASAYER
FOT.: KRZYSZTOF PLEBANKIEWICZ
GDZIE: KLUB BASEN, UL. KONOPNICKIEJ 6, WARSZAWA KIEDY: 14.12.2012 R. SĄ JEDNYM Z NAJWAŻNIEJSZYCH ZESPOŁÓW MŁODEJ SCENY PSYCHODELICZNO-POPOWEJ. POWSTALI W NOWYM JORKU, A ICH PIERWSZY ALBUM, „ALL HOUR CYMBALS” UKAZAŁ SIĘ W 2007 ROKU. OD RAZU WZBUDZILI OGROMNE ZAINTERESOWANIE PRASY I SFERY BLOGOWEJ. JAK MIAŁO OKAZAĆ SIĘ PO DWÓCH LATACH, BYŁO TO ZALEDWIE PRELUDIUM DO SZALEŃSTWA, JAKIE OGARNĘŁO SIEĆ PO PREMIERZE „ODD BLOOD”. SINGLE „MADDER RED”, „AMBLING ALP” I „O.N.E” WYNIOSŁY ZESPÓŁ DO MIANA NASTĘPCÓW ANIMAL COLLECTIVE (PATRZ OPEN’ER 2013!), KTÓRZY W TYM SAMYM CZASIE ZAWIESILI DZIAŁALNOŚĆ. YEASAYER WSPÓŁPRACOWALI Z BAT FOR LASHES I FLORENCE & THE MACHINE. MUZYCY MIESZKAJĄ I TWORZĄ NA BROOKLYNIE, W OTOCZENIU POLSKIEJ EMIGRACJI, CO LUBIĄ PODKREŚLAĆ W WYWIADACH Z POLSKIMI DZIENNIKARZAMI. YEASAYER PO RAZ PIERWSZY POJAWILI SIĘ W POLSCE NA FESTIWALU OPEN’ER 2010. WRÓCILI KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ, BY ZAGRAĆ W WYPEŁNIONYM DO OSTATNIEGO MIEJSCA WARSZAWSKIM PALLADIUM. PO TAK UDANYCH WYSTĘPACH, TYLKO KWESTIĄ CZASU BYŁY KOLEJNE KONCERTY. W LIPCU TEGO ROKU ZNOWU MIELIŚMY OKAZJĘ OGLĄDAĆ YEASAYER PODCZAS OPEN’ERA, A W GRUDNIU NA WARSZAWSKIM KONCERCIE ZAPREZENTOWALI SWÓJ TRZECI ALBUM „FRAGRANT WORLD”.
16 01/13
POLECIAŁY PIERWSZE GŁOWY…
CZYLI JAK TO BĘDZIE Z TYMI FESTIWALAMI TAK, TAK. ZNAMY JUŻ PIERWSZYCH HEADLINERÓW! ZAPOWIEDZI BOOKINGOWE TO COŚ, NA CO CAŁE SPOŁECZNOŚCI FESTIWALOWE CZEKAŁY Z WYPIEKAMI NA TWARZY. TEŻ TAK MACIE, ŻE GDY WIDZICIE NAGŁÓWEK INFORMUJĄCY O PRZYBYCIU UKOCHANEGO ZESPOŁU NA WASZ ULUBIONY FESTIWAL, TO CIESZYCIE SIĘ POTEM PRZEZ CAŁY DZIEŃ JAK MAŁE DZIECI? NIEKTÓRZY ORGANIZATORZY RZUCAJĄ NAJWIĘKSZE NAZWISKA JAKO PIERWSZE, INNI BUDUJĄ NAPIĘCIE, OGŁASZAJĄC NAJPIERW MNIEJ ZNANYCH ARTYSTÓW. PRZYPATRZMY SIĘ, NA KOGO MOŻEMY JUŻ SIĘ SZYKOWAĆ W TYM SEZONIE... TEKST: DAMIAN WOJDYNA
A-TRAK Urodzony w Kanadzie Alain Macklovitch przez wielu kolegów z branży uznawany jest za jednego z najlepszych turntablistów na świecie. Przez kolejnych za najbardziej utalentowaTOR u- nego remiksera. Dla pozostałych jest m MODESELEK cy zą or tw et rlina du Pochodzący z Be finicję po prostu... równym gościem. Wybił ełniej oddaje de jp na zykę, która przy tym się na fali popularności electro house , nie stroniąc brzmienia IDM kbeatem (będąc jednym z nielicznych, którzy pem, R&B, brea od flirtu z hip-ho ita do na- ratowali dobre imię tego gatunku) , ponownie zaw gigu oraz dorobił takich znajomości jak i czystym techno ubiegłorocznym szego kraju! Po po m ka- z Kanye Westem, Boys Noize, Diplo Płocku, tym raze na Audioriver w ym mate- czy Justice. iu, z uzupełnion żą się w Poznan o drugą „Monkeytown” riałem z albumu iegłego eselektion” z ub część – „Mod lubimy! my, Polacy, ich roku! Ach, jak :) ścią, podobno. I to z wzajemno
ietnia 2013 KIEDY? 26 kw ynarodowe GDZIE? Międz Targi Poznańskie PLN dnodniowy – 50 ZA ILE? bilet je
FREE FORM FESTIVAL
KIEDY? 10–1 1 maja 2013 GDZIE? Soho Factory, Warszaw a ZA ILE? karnet – 170–190 PLN bilet jednodniow y – 100–140 PLN
TRICK Y Legenda trip-ho pu, zaczynał w zespole Massive Attack (wcześniej okre ślanym jako Wild Bunc h). Solową karie rę rozpoczął albumem „M axinquaye”, a dz iś czekamy na jego dz iesiąty już krążek – „False Idols” (prem iera 28 maja). Występ na FFF będzie je dnym z pierwsz ych promujących to wyd awnictwo.
FOT.: MAT. PRASOWE
BEATS ELECTRONIC FESTIVAL
NKS AZEALIA BA tekstów. perka i autorka Amerykańska ra ugo wydł ku ukaże się jej Wiosną tego ro „Broke utancki krążek czekiwany debi coveru z Taste”. Znana With Expensive terpol In u Hands” zespoł 12” kawałka „Slow „2 a anckiego singl mu le czy jej debiut ar H z że pochodzi iks m z Lazy Jay. Jako re za to zabrała się i dn w Nowym Jorku, h ic tn ta ternetowego os t er pewnego hitu in nc ko j Je iego Baauera. autorstwa niejak e. lsc erwszym w Po na FFF będzie pi
VENGER THE TOXIC A ore, pune z muzyki hadc Inspiracje czerpi kompoień lat 80., a jego ka, popu i brzm ezatosą mocnymi synt zycje przesycone ółpracę a koncie ma wsp rami i basem. N y Public ami jak Vitalic cz z takimi postaci y występ ie jego pierwsz Enemy. To będz w Polsce!
YOUTH PARACHUTE – duet, lijskim Kamp! Nazywani austa owe za ectro, pop i rock któr y miesza el lter Than el „Can’t Get Be cięcie. Ich singi y odtwoz kolejne rekord This” kręci tera ch nazye. Przez niektóry się rzeń na YouTub go roku, ale jak objawieniem te i an w re Empi Of WOODKID t! Zade ne propsy od la al h cj ic ofi tn ta a os m ja ac dziwić. Francuska rewel kojaThe Sun, to co się ron” (na pewno „I em or w ut ał biutow wający o stworzył pory jalER FRIENDS rzycie), do któreg go FAIR WEATH sków to je spec dy le te a lata, a już ria se ży klip. Re Del Rey, eje zaledwie dw ni ny ist La ół a dl sp zy Ze ra ob festiwale jak ność – stworzył jeździć takie ty Perry. ob Ka ył y ąż cz zd o eg y’ usic Festival. Rihanny, Mob y Coke Live M anym mucz w to er n’ en al pe ut O ż te st „Eclectic Pixels” Ale poza tym je w pełni ie mają EP-kę się nc y ko m a liś N og m kawszych polzykiem, o czym premiery ię jednej z najcie s in za op dc az po or ca ar m przekonać 18 ertowych. Age”. skich ekip konc go „The Golden ie ck an ut bi de jego NOVIKA Nowicka. Jest u m APPARAT te as się Katarzyna cz a ś ki yw ja az że N o im w i dziennikarSascha Ring, m się w stu, autorką tekstó ką ął ist kn al m ok za w r to ek czynała u boku wraz z Modesel ową. Karierę za ym projektem di jn ra le ką ko d na acowała m.in. dio, pracując Futro, współpr zygotowapr u e oł kż sp ta ze zi ad czy Catz’ N’ Moderat, to prow ikiem, Fiszem ującej jego ol om Sm pr ej ze w to er solowe albumy nia do trasy konc „Kieg und j dwa ostatnie o Je w z. ct ni og D aw yd w otrzymał y na kolejne solowe będzie się er” i „Mixfinder” nd od efi ra uie ov „L em pr o lbum Roku w m Frieden”, któreg Jedna z najFr yder yka za A ę u. j al je od w z gr sti zy fe C j. im czne na warszawsk owej i elektroni esnej sceny ub cz kl ół ce sp po w zy ie ci dz sta es” bę ważniejszych po ym „Heart Tim żywo wraz sz na ow jn pi tą na ys w ambientu i IDM dobnie? maja. z zespołem 10
ORANGE WARSAW MISS KITTIN hu? Jeśli tak, FESTIVAL as cl tro ec el ę Pamiętacie er ttin żyje dopóki Miss Ki że e, ci dz ie w to nie skoń - KIEDY? 25 – 26 maja 2013 ta era nigdy się to e, uj uk od pr i e Hacke - GDZIE? Stadion Narodowy, owała m.in. z Th ac pr ół sp W y. cz Väthem, Warszawa wiste), Svenem zy oc o (c m re czy Trickym. ZA ILE? karnet – 259 PLN em er ni ar G Laurentem iał z no prezentuje mater za u al w sti fe a N ling From BEYONCE tułowanej „Cal ty za y yt pł ej w Ma cztery albumy na koncie, z któThe Stars”. rych każdy debiutował na pierwszym miejscu prestiżowego, Billboard 200. N SEBASTIA Daft Punk Jej single utrzymywały się tygodniaa dl s ik m re Spreparował spółpraca mi na pierwszych miejscach list przeczęło. Potem w i od tego się za biutancki bojów na całym świecie. Magazyn axons i Uffie, de z Bloc Party, Kl er i opi- „Forbes” umieścił ją na 2. miejscu ntrakt z Ed Bang album „Total”, ko postaci najbardziej wpływowych postaci najciekawszych nia jednego z 10 maja show-biznesu. W sumie zdobyła ectro gotowa. francuskiego el zestrze - 16 nagród Grammy przy 44 nomiój DJ set w pr zaprezentuje sw nacjach. Nie sposób spisać wszystskiego Soho. niach warszaw kich jej tytułów i wyróżnień.
FESTIWALE FESTIWALE
17
FATBOY SLIM Legenda muzyki dance. Dorobił się takich hitów radiowych jak „Dub Be Good To Me” (z samplami The Clash i Ennio Morricone) czy „Right Here Right Now” oraz „The Rockafeller Skank” – na pewno kiedyś je słyszeliście. Chcecie usłyszeć, ja to brzmi na żywo? Na OWF będzie okazja! CYPRESS HILL Ekipa hiphopowa wystąpi drugiego dnia OWF 2013. W skład zespołu wchodzą aktualnie B-Real, Sen Dog, DJ Muggs, Eric Bobo. Muzyczny cypressowy klimat oraz teksty często traktujące o rasizmie i przemocy znajdują od początków istnienia grupy wielu fanów na całym świecie. Muzyka Cypress Hill gromadzi wielbicieli wśród hiphopowego undergroundu, muzyki alternatywnej i mainstreamu. Uważani są za jedną z najlepszych ekip hiphopowych grających na żywo.
IA WARSAW URSYNALF TIVAL STUDENT ES – 2 czerwca KIEDY? 31 maj awa s SGGW, Warsz GDZIE? Kampu N PL i SGGW – 69 ZA ILE? studenc 9 i – 14 PLN pozostali studenc rmalny młodzieżowy/no – 169/259 PLN SE) (DJ SET & VER PENDULUM iegłym ub się rozsypał w To, że zespół wraz by zeszkadza, rsze roku, nie pr go e ni otować show struz Mc Verse zg in h yc w rawiali na ży poniż to, jakie wyp Z . ka ół arding i jego sp t, ek mentach Paul H oj pr y w umandbasso u m czątku stricte dr bu al o ntrowersyjneg ko ja po debiucie ko y an w ął być klasyfiko „In Silico” zacz żywo. grający d’n’b na rockowy band rotnie. ak lk ki powali już W Polsce wystę . itają z DJ-setem Tym razem zaw STEVE AOKI sona, Michaela Jack . .in m ał w so ik sów. Rem avitza czy Klaxon Kr y nn Le , rs lle Ki The rusza się yki klubowej po Na scenie muz ubiegłym w o , ale dopier już od 1999 roku a płyta ck an jego debiut się a ał az uk zoroku derland”. Krążek on „W a an w ło tu denzaty y na polskich stu an w sto te ze pr e stani miksów legendarnych re ch ty lka ki I . tach zapewne też... ;)
HEINEKE FESTIVALN OPEN’ER
HIM e zachoidealne proporcj Miłość i śmierć – i. To, am ci ję tymi po y dz ię m po e wan , oznaokalisty zespołu) (w lo Va lle Vi wg , czyli y – heartagram up gr go je go lo cza lu serramu oraz symbo ag nt pe ie en cz połą grający 91 fiński zespół 19 w ny żo ło Za ca. dzi sobie ciąż świetnie ra w ck ro i ck ty go sprawdzi. e wierzy, niech ni o Kt . ie en sc na DEATH PUNCH FIVE FINGER mu „Kill zaczerpnęli z fil u oł sp ze ę w az N yli w Stapularność zdob po ną w łó G . ll” Bi ygranej ych, jednak po w on cz no ed Zj ch na nowy zeh na najlepszy ac ni ie w sta ze w mera”, wg „Metal Ham 09 20 ku ro ół sp blicznofiła do szerszej pu tra ć oś cz ór tw h ic line-up’ie ckowy zespół w ro y jn le ko To i. śc rsynaliów. tegorocznych U
TION & THE EVOLU GENTELMAN przedna pa reggae tego Fanom brzmień y jest an zn ej a. Tym bardzi oimi stawiać nie trzeb sw ze i ęsto gośc cz e zi gd e, lsc w Po zej bęmi live. Nie inac pa tę ys w i ym tn świe na Ursynaliach. dzie i tym razem SGGW enie Kampusu Ponadto na sc RST, FI ED H TBONE, zagrają: LOS LIC, B U EP R ROYAL , K R O W IL SO ID E , K , F R O N TS C O H S IO D AU , TSA, N, JELONEK U N K N TA TI AN APRIL, A, DEAD BY ED P R TO X NE, LU MY VALENTI R FO ET LL BU DRIVE, ARKWAY P , R TE N U H AJAH. CHEMIA I MES
WN 3 DOORS DO wystąpią Without You” e er „H zy or ut A w sobotę enie festiwalu sc j ne ów gł na enerowy ie to pierwszy pl dz Bę . ca w er cz 1 i raz gruw Polsce. Ostatn u oł sp ze t er nc ko prawie w naszym kraju się iła w ja po pa 10 lat temu! MOTORHEAD tach 80., ości święcili w la Szczyty popularn r” oraz verkil”, „Bombe a ich albumy „O wiele kainspirują do dziś „Ace of Spades” ali ponad owych. Sprzed pel heavymetal ch płyt, zemplarzy swoi 45 milionów eg prezentuaja i czerwca za a na przełomie m ko headliksze przeboje ja ją swoje najwię ner imprezy! ZZ TOP ych tegourów bookingow Kolejny z dinoza a trybuny oraz kontynuacj rocznej odsłony ół, który ej z lat 80. Zesp dla muzyki rockow nie przenia w 1969 roku od czasów posta rsonalnej. dnej roszady pe prowadził ani je m zespoktóry się goli w ty Jedyny członek, m mają ek „Broda”. Raze le, ma przydom zy płyt nów egzemplar ledwo 5 milio yżej. cej niż koledzy w sprzedanych wię
MALTA FESTIVAL KIEDY? 24 – 29 czerwca 2013 GDZIE? Stara Gazownia, Poznań ZA ILE? 189 – 220 PLN KRAFTWERK Na początku był... Kraftwerk. Potem powstali: Joy Division, New Order, Depeche Mode, Eurythmics, Aphex Twin czy Moderat – wszyscy otwarcie przyznają się do inspiracji twórczością czwórki wizjonerów z Düsseldorfu. Działając od ponad 40 lat, wywarli nieporównywalny wpływ na kształt dzisiejszej muzyki nie tylko elektronicznej, lecz także tej z gatunków synth popu, hip hopu czy elektrofunku. Na Malta Festival Kraftwerk wykona adaptację swojego ubiegłorocznego występu 3D w nowojorskim Museum of Modern Art. Niepowtarzalność tego koncertu – gratis! ATOMS FOR PEACE To supergrupa, w której spotkali się charyzmatyczny frontman Radiohead – Thom Yorke i jeden z najlepszych basistów na świecie – Flea z Red Hot Chilli Pepers. Thom Yorke już po raz drugi przyjeżdża do Poznania na zaproszenie Malta Festival Poznań – cztery lata temu był tu z Radiohead na zorganizowanym przez Maltę koncercie z cyklu Poznań dla Ziemi. Teraz razem z kolegami ze swojej nowej formacji zagra pierwszy w Polsce koncert promujący debiutancki album Atoms For Peace – „Amok”.
KIEDY? 3–6 lipca 2013 GDZIE? Lotnisk o Gdynia-Kosako wo, Gdynia ZA ILE? karnet 4-dniowy – 47 0 PLN karnet 4-dniowy + pole namiotowe 6 dn i – 550 PLNł bilety jednodniow e – 189 PLN KINGS OF LE ON Siedzą i dłubią pr zy nowej (szóste j) płycie, ale na wakacje chcą się ruszyć i zagrać kilka koncertów – w tym także je de n w Polsce. Początki ka riery nie były dl a nich łaskawe, ale albu m „Because of the Times” otworzył im drog ę do międzynar odowej sławy, czyniąc z nich najgorętsz y zespół rockowy na prze łomie pierwszej dekady XXI wieku. Amer ykańscy ulubieńc y polskiej młodzieży wytoc zą swoje działa 6 lipca na lotnisku w Ko sakowie. KENDRICK LA M AR „Now everybod y serenade the new faith of Kendrick Lam ar/ This is king Kendrick Lamar” – te dw a wersy rozpoc zynają utwór „Compton ”, finałową kom pozycję na „Good Kid, M.A.A.D. city” – Płycie Roku 2012 wg dziennikarzy po rtalu Pitchfork. Zarówno w wynikach tego pl ebiscytu, jak i słowach sa mego Lamara ni e ma cienia przesady. Ko ronacja Lamara – takiego zwrotu użył rece nzent Pitchforka – odbyła się bowiem nie ty lko w obrębie Za chodniego Wybrzeża, ale całego amer ykańskiego hip-hopu, kt óry musiał w 20 12 roku uznać wyższość 26 -letniego rape ra. EDITORS Kto wie, że tele dysk do jedneg o z singli Editors był kręc ony w Polsce? Albo że były już gitarz ysta formacji – Chris Urbanowicz – ma polskie ko rzenie (OK, to akurat nie było trudne do odgadnięcia). Ale czy jest ktoś, kt o wiedział, że zespół kończy powoli pracę nad czwartym albumem i jego efekty będzie można us łyszeć podczas koncertu w Gdyni? Dla tych odcięt ych od internetu to za pewne zaskakuj ąca wiadomość;) ALT-J Jeśli moglibyśmy jakoś określić ub iegły rok w muzyce alternatywnej, to na zwalibyśmy go „Alt-J”. Dlaczeg o? Bo nikt na nich ni e stawiał, a oni sw oim debiutanckim „An Awesome Wave” utarli no sa całej światow ej prasie, która w ra mach rehabilitacj i obsypywała pó źniej ich tytuła mi
FOT.: MAT. PRASOWE
18 01/13
„o „odk dkry rycicia” a” ii „r„rew ewelelac acji” ji” ro roku ku.. Fa Faktkt.. W Wys bl blim ysu-uimow owan anaa mmieiesz szan anka ka od od fo fo lku lku ,, pr pr ze ze z z ho hop, hi hipp p, inindi diee ro rock ck,, aż aż po po ps psyc ycho hode delię lię niniee po zo zosta po stawwia -ia niniko kogo go ob oboj ojętętny nymm.. Je Jeste steśm śmyy cicie-eka kawwii icichh ko kolelejnjnyc ychh po pommys ysłó łóww or oraz az wwys pu puna ystętę-naży żywwo, o,aaW Wy? y?
nominacje do nagród Grammy w kategorii „Best Hard Rock Performance” potwierdzają tylko tę tezę.
ANIMAL COLLECTIVE H HEY EY Królowie alternatywy, przypinani IcIchhststylylsię sięzm zmieieninia. a.N Naj ajpi pier erwwby byłłgr gr un un też do takich terminów jak freak folk, po potetemmro ge ge , , rock ckal altetern rnat atyw ywny ny,,aaos osta tatntnio io noise pop czy indie rock. Czterech os os lulują jąmmięiędz cy cy dzyygi gita taro rowwym ymgr gran anieiemmaaelelek ek kumpli, którzy w roku 2000 wydali niniką tro tro ką.. CCał ałaa re resz szta ta po pozo zosta stajeje niniez ezmmieienn pierwszy album, dopiero po przeproIn Intetelig nn a. a. ligen entntnee teteks ksty ty ii ch char aryz yzmmaa Ka N Nos Kasisi wadzce do Domino Records w 2007 osow owsk skieiej.j. Św Świeietntnaa at at m m os os fe fe ra ra na na ko ce certa ko rtach n-n- za sprawą krążka „Strawberry Jam” ch.. IcIchh os osta tatntnii kr krąż ążek ek „D „Doo ry ryce ce do do sz rz rz y, y, stało się obiektem zainteresowania szla lach chty ty,, do do mmieiesz szcz czan an”” by byłł jejedn dn zzna szerszego audytorium. Złośliwi nazyym ym najle jleps pszy zych chwwPo Polsc lsce. e.Zn Znow owu.u. wali ich ulubieńcami hipsterów. Ostatni A AR krążek formacji zatytułowany „CentiRCCTI TICC M MO ON NK KEY EYSS G Gdy pede Hz” udowodnił, że są mistrzami dy os osią iągn gnęlęlii su sukc kces es,, mmieielili po po mmniniejej niniżż eksperymentów, a wszelkie przypinane dw dwad adzizieś eściciaa la lat.t. AA za zacz częł ęłoo się się od od „I„I Be Yo YouuLo Bett im łatki są zwyczajnie nie na miejscu. Look okG Goo ooddon onththeeDDan an ce ce flo flo or or ””iilelege da darn gen-nrneg egoo al albu bummu,u, ktktór óryy do do dz dziśiś jejestst niniep ko kona eponany o- TAME IMPALA ny ww ze zesta stawwieieniniuu na na jsz jsz yb ybciciejej sp sp da dają rz rz Psychodelia to mało powiedziane. Ten zejący eecych chsię sięde debi biututów ówwwW WieielklkieiejjBr Brytytan G Gdy an spół to teraźniejszość i przyszłość tego dy się ii. ii. się wwyd ydaw awał ało, o, że że sła sławwaa ww Eu Euro ro jejestst dl pi pi gatunku! Ekipa dowodzona przez Kevie e dlaa AArc rctic tic M Mon onke keys ys sz szcz czytytow owym ym os gn gnięięciciem osią na Parkera już samym debiutem w 2010 ią em,, sw swoj ojee ra rammio iona na ot otwwor orzy zyła ła AAmme-e- roku dała do zrozumienia, że trzeba się ry ryka ka.. DDziziśś są są jujużż iko ikona nammii inindi diee ro rock na na św ckaa z nimi liczyć. Mało tego. Po wydanym jeświeiecicie.e. W W ub ubieiegł głym ym ro ro ku ku w w yp yp do do sie uś uś cicilili sienią ubiegłego roku albumie „Lonerism” siecici no nowwyy sin singi gielel,, lelecz cz po potw twieierd rdze ze co co do ni ni aa muzycy znów znaleźli się na ustach światodo sz szyk ykow owan ania ia pr prze zezz AAM M ko kolelejnjneg al albu eg bummuuja o o wej prasy. Agencje bookingowe będą się jakkna natetenc ncza zassbr brak ak..M Moż ożeewwyś yśpi wwaj pie-e- o nich zabijać w tym sezonie. Na szczęająąto topo podc dcza zassHHO OF-F-u? u?Kt Ktoowwieie...... ście organizatorzy Open’era zadbali o to, BBLU LUR by Tame Impala zagrało swój pierwszy R Ży Żywweelelege koncert dla polskiej publiczności. gend ndyybr britp itpop opu.u.Su Supe perg rgwwia iazd zdor ro rock orzy ck’n’n’ro zy ’rolla llala latt90 90.,.,ktktór órzy zywwyn ynieiesie sieninizo zosta lili na sta-na fa MARIA PESZEK falili su sukc kces esuu al albu bummuu „P „P ar ar kl kl ife ife ”, ”, w w sły słynn ty ty nneg m m Aktorka, reżyserka, ale przede wszystkim egoosin singl glaa„B „Boy oyss&&G Girlirls” s”,,or oraz azry rywwaliz lizac acją apiosenkarka i artystka. Autorka jednej ją zz O Oas asis. is. W War arto to wwsp spom omninieć eć ta takż oo św kż świeietntnym e e z najważniejszych płyt ubiegłego roku. ym ututwwor orze ze „T „Ten ende der”r” zz al albu bummuu „1 „13” 3”.. Ty Wzruszająco brutalna, zawstydzająco Tytutułł kr krąż ążka ka sta stałł się się jejedn dnak ak pr prze zepo wwieiedn po-dnią otwarta, niezwykle wszechstronna, ią dl dlaa lo losó sóww Bl Blur ur,, bo bo ww ro roku ku 20 2002 ze zesp 02 spół co udowodniła przy okazji tworzenia alółop opuś uściciłłG Gra raha hammCCox oxon on . . W W ie ie lk lk wwró i i po po rótt ze bumu „Jezus Maria Peszek”, wspomagazesp spół ół og ogło łosił sił ww 20 2012 12 ro roku ku,, gr graj dw dwaa ko ając ąc jąc w pracach nad aranżacjami innego konc ncer erty ty ww Lo Lond ndyn ynieie or oraz az wwyd ydaj sin singi ając ąc gielel „F świetnego artystę – Michała Króla (zna„Foo ool’s l’s DDay ay”.”. Ta Takk ja jakk ww pr przy zypa padk AArc dk rctic tic M u u nego bardziej jako FOX). Występy Mon onke keys ys sp spek ekululujujee się się oo no nowwejej pł cicie,e, lelecz pły-yna żywo to jej żywioł. Nie jesteśmy zdzicz ofi oficjcjal alny nych ch za zapo powwieiedz dzii niniee mma. Je Jestst na a. nato wieni, że zagra na HOF-ie, ani trochę. tommia iastst za zape pewwninien enieie,, że że pr przy zyja na nasw jadą dą swój ójpi pier erwwsz szyyko konc ncer erttwwPo Polsc lsce! e! Wystąpią również: SKUNK ANANQ QU UEE EEN SIE, DISCLOSURE, MODEST MONSS O OFF TH THEE SSTO TON NEE A AG GEE Pr Prze zeds dsta USE, DEVENDRA BANHART tawwicicieielele ha hard rd ro rock cka, a, ps psyc ycho hode ii gł deliilii głów ówne ne po posta staciciee de dese sertrt ro rock cka. a. W Wyw ywodz dząc ącyy się oBONUS: RIHANNA się Ka Kaliflifor orniniii ze zesp sp ół ół ka ka rie rie rę rę za za na nałł ww 19 cz cz yyMłoda piosenkarka z Barbadosu wystąpi 1996 96 ro roku ku,, by by ww pr prze zeciciąg ąguu 15 15 la do doro latt robi biććsię 7 lipca na głównej scenie festiwalu siępi pięc ęciuiual albu bummów ów(s(szó zóststyyal albu uk ukar bumm arze ze się Open’er. W związku z tym przedłużone się ww ty tymm ro roku ku)) or oraz az se setetekk ko konc ncer tó tóww..Ta er-Taos zostanie działanie pola namiotowego, osta tatntnia iasta staty tyststyk ykaana najle jlepi piejejod odda jeje ch da-char arak a uczestnicy posiadający opaskę HOF-u akteterr gr grup upyy ja jako ko tetej,j, ktktór óraa up upra rawwia na na sc ia scen enieie re (karnet) będą mogli wejść na jej koncert regu gula larn rnee sz szal aleń eńststwwo! o! CCztzter eryy za darmo!
FESTIWALE FESTIWALE
19
FESTIVAL TAURON NOWA MUZYKA KIEDY? 22–25 sierpnia 2013 GDZIE? Muzeum Śląskie, Katowice ZA ILE? karnet 4-dniowy (limitowana pula) – 150 PLN karnet 2-dniowy (23 – 24.08) (limitowana pula) – 130 PLN JETS (JIMMY EDGAR & MACHINEDRUM) Starzy znajomi postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, zakładając projekt JETS. W popisowym stylu łączą elementy zarówno klasycznego house’u, disco, brzmień z nurtu IDM czy nawet dubstepu, tworząc wybuchową, taneczną mieszankę. Podczas TNM będzie głośno! DAWN DAY NIGHT Znany z produkcji kawałka „Get Busy” dla Fracture oraz zaledwie jednej EP-ki na koncie. To otworzyło mu drogę do środowiska drum and bass i jungle i zbudowało opinię artysty, którego twórczość może stać się w krótkim czasie wyznacznikiem nowych trendów w muzyce tanecznej. DARLING FARAH Nowy Actress? Nadzieja współczesnego techno? Wystarczy posłuchać debiutanckiego „Body”, by w surowych melodiach rodem z Berlina zmieszanych z klasycznym brzmieniem Detroit odnaleźć argumenty na poparcie tychże tez. Ledwo dwadzieścia lat i na takim renomowanym festiwalu zagra – brawo! MODERAT Sześć lat trwała rozłąka chłopaków z Modeselektor i Sachy Ringa, znanego bardziej jako Apparat, zanim po niezwykle udanej EP-ce „Auf Kosten Der Gesundheit” znowu spotkali się w studio razem jako Moderat. Efektem tej pracy był debiutancki, bliźniaczo zatytułowany album, który mimo iż wydany w 2009 roku, to już dziś należy do elitarnego grona klasyki muzyki elektronicznej. W tym roku Moderat znowu zamknął się w studio, by w sierpniu odsłonić kolejne karty w postaci drugiej pełnoprawnej płyty. Czekam!
IMPACT FESTIVAL OFF FESTIVA L
LFO Czy naprawdę trzeba przedstawiać tę jedną ze sztandarowych postaci wytwórni Warp Records? Niegdyś duet, który rozdawał karty na scenie ówczesnej muzyki elektronicznej, dziś w postaci samego Marka Bella, po trzynastu latach od ostatniego krążka, zaprezentuje swój DJ set na katowickim festiwalu. Wielu czekało na to od lat. SKREAM FT. SGT POKES Headliner z jednym z najniższych wskaźników ściągalności do Polski! Jego poprzednie zapowiadane występy były sukcesywnie odwoływane. To czyni tego znanego na całym świecie producenta muzyki dubstep oraz członka kultowej już formacji Magnetic Man jednym z najgorętszych artystów ostatnich lat. DJ KOZE Ten producent, DJ i remikser moczył swoje zdolne paluszki w niejednej kolaboracji i niejednym gatunku. Przez wielu nazywany geniuszem, pionierem i trendsetterem nowych trendów w muzyce elektronicznej. Niedawno opublikował okładkę swojego kolejnego studyjnego albumu – Koze siedzący na jeleniu na tle różowych wrzosowisk. Może być zabawnie. HOLLY HERNDON Pani magister w dziedzinie muzyki elektronicznej. Nie, to nie żart! Ta błękitnooka artystka zadebiutowała materiałem wydanym na kasecie magnetofonowej, a jej pierwszy album studyjny „Movement” utrzymany jest w klimacie eksperymentalnego techno. Lubi laptopy;) MMOTHS I jak tu nie wierzyć w magię internetu? Jack Colleran pewnie się nie spodziewał, że jego materiał umieszczony na SoundCloud zostanie zauważony przez amerykańską wytwórnię, która to z chęcią wyda jego debiutancką EP-kę. Szykujcie się na dobre ambienty na TNM.
KIEDY? 2–4 sie rpnia 2013 GDZIE? Dolin a Trzech Stawów , Katowice ZA ILE? karnet 4-dniowy (I pula ) – 150 PLN; (z polem namiot. – 190 PLN); karnet 3-dniowy (I pula) – 140 PLN; (z polem namiot. – 180 PLN) DEERHUNTE R Założony w 20 01 roku w Atla ncie ze spół, któr y poru sza się w takich klimatach jak psycho delia, indie rock , noise i ambient. Gra li m.in. obok ta kich le gend jak Yeah Yeah Yeahs, N ine Inch Nails cz y The Sm ashing Pumpkin s! JENS LEKMA N Szwedzki kompo zytor i przestaw iciel sceny indie pop. Po równywany do Janathana Richmana czy St ephina Merritta z The Magnetic Fields. W e wrześniu ubiegł ego roku wydał swój trzec i pełnoprawny al bum zatytułowany „I Kn ow What Love Isn ’t”. METZ Niewiele o nich wiadomo, poza tym że jest ich trzec h, pochodzą z Kanady i grają post-har dcore mieszany z punkiem. W ubiegł ym roku wydali na świat debiutancki krąż ek o bliźniaczy m tytu le. Aaa, i dosta li od Pitchforka łatkę „Best New M usic”, więc co ś jest na rzeczy. MERCHAND ISE Kojarzeni bardzi ej z nurtem punk i muzyki hardcore na swojej wydanej latem płycie „Chi ldren of Desire” robią ukłon w ambitn e połacie brzm ienia rokowego popu . Niedawno w ypuścili nowy singiel promujący nadc hodzącą EP-kę pt. „Totale Nite”.
LAUREL HALO Nazywa się Ina Cube i jako Laur el Halo tworzy muz ykę z pogranicza techno, ambien tu i synthpopu, zaprzęgając do pracy m.in. gita ry, wiolonczele, pi anina, że o ca łej masie elektroniki nie wspomnimy. Jej debiutancki al bu m „Quarantine” wydany w w ytwórni Hyperdu b został okrzyknięty num erem 1 według pr estiżowego magazyn u „The Wire”.
KIEDY? 4–5 czerwca 2013 GDZIE? Lotnisko Bemowo, Warszawa ZA ILE? bilet jednodniowy – od 209 do 385 PLN karnet 2-dniowy – od 330 do 583 PLN RAMMSTEIN Zespół, który potrafi śpiewać o miłości, polityce, nałogach i prostytucji, z zadziwiającą płynnością przechodząc pomiędzy powyższymi tematami. Swoją muzykę określają jako „tanz metal”, czyli połączenie wpływów muzyki techno i mocnego grania gitarowego. Mają sześć albumów na koncie i kometę w kosmosie nazwaną na ich cześć. Brzmi kosmicznie, prawda? SLAYER Żywe legendy trash-metalu. Już samo czytanie publikacji na temat ich działalności wywołuje ciarki na plecach. Włączenie jakiejkolwiek płyty, choćby tej ostatniej „World Painted Blood”, jest równoznaczne ze stanem ocierającym się o eksterioryzację. Bycie na ich koncercie – cóż, może lepiej nie porównywać? Wszak wszystko, co zostanie stworzone po erze Slayera, będzie porównywane do nich. Po koniec świata i o jeden dzień dłużej. KORN Od samego początku byli eksperymentatorami. Najpierw schylili się po hip hop w 1998 roku. Dziś przeszli najśmielsze oczekiwania, wydając album „The Path of Totality” łączący ich siermiężny styl hard rocka z nowoczesnym ciężkim electro, nazywając to bez fałszywej skromności „metalem przyszłości”. 30 SECONDS TO MARS Spółka Jareda Leto ostatni koncert na polskiej ziemi dała w 2011 roku. Tym bardziej rozbudzone są apetyty fanów tego zespołu, który wyśrubował rekord Guinnessa w kategorii „Najdłuższej trasy koncertowej zespołu rockowego” z 309 koncertami w ciągu 2 lat! Ostatnio dłubali przy nowym, czwartym albumie. Jak dobrze pójdzie, to usłyszymy go podczas Impact Fest! AIRBOURNE Pochodzący z Australii zespół rock’n’rollowy, który dobrze czuje się także w mocniejszych klimatach. Skomponowali mnóstwo ścieżek dźwiękowych do gier spod szyldu „EA”. Do swojego krążka „No Guts. No Glory” dołączali otwieracze do piwa. Tak, oni bardzo lubią ten trunek!
FOT.: MAT. PRASOWE
20 01/13
SACRUM PROFANUM KIEDY? 25 cz erwca 2013 GDZIE? Hala ocynowni Arcelor Mittal Poland, Kr aków ZA ILE? 149–19 9 PLN
FESTIWALE FESTIWALE objawie. Uznawani za kiem tych planów swój dei elektronicznej, nie sceny muzyk ietnia. wydają 29 kw biutancki album iałem er at poznać się z m Zdążymy więc za ! ka h koncert do Płoc i pojechać na ic
21
MASTODON Pochodzący z USA zespół reprezentujący środowisko metalu progresywnego, jednak PORTISHEAD zdarza im się także wyruszyć w podróże Zespół założony po brzmieniach indie rock czy metalcore. B2B ÂME przez Geoffa Ba rro- DIXON „Shiro” autorwa to kawałek so Słyną z doskonałych albumów koncepcyjlidnej historii w m jarzycie kawałek ko e oż M uzyce alternatywne Franka Widemen j i eksperymen nych oraz koncertów u boku Slayera, Slipkistiana Beyera i Kr a e? w m st  ą ta lnej. Ich teksty częs d nazw to poruszają kw nota czy Deftones. wających się po estie na ukry praw człowieka jedynek za konpo ą cz ie oni sto oraz tolerancji. śn ła w To Mają wydane trzy albu o nikomu obraGHOST Dixonem, któreg my, czwarty w dr z tą le so odze i z doświadcze uzyki klubowej nia wiemy, że us się w świecie m W latach 90. w Polsce istniała grupa dego ce ją ca e jedyny ły szymy go podczas konc e trzeba. To takż ertu w Krakowie athmetalowa o tej samej nazwie. Nie ma przedstawiać ni ie strony . ob u, z którego pewności, czy koledzy ze Szwecji o niej rodzaj pojedynk ięsko. słyszeli, bo swoją działalność rozpowychodzą zwyc częli w 2008 roku. Charakterystyczny AUDIORIVER alu wystąpią: na płockim festiw i bezkompromisowy wizerunek oraz o L dt A na Po IV T S E PRES. E F ALEX SMOK enigmatyczność uczyniły Ghost jedną TALE OF US, OLOC, N O M LIC, SIBOT, z najciekawszych grup heavymetalo8 lipca 2013 ET A –2 R 26 W ? BAST Y D N IE K N O k nad Wisłą, Płoc wych ostatnich lat. Y TANK, A a B B aż Pl O B ? O INIE N Z D IA G A, P – 130–190 PLN CIEJ FORTUN et A rn M Ka & ówią, E? m i IL żk A ró Z dobre w i y a , ow ni D od TE P dn BEHEMOTH U je t R bile TER ! czątek ogłoszeń Najsłynniejszy polski zespół deathmetalo– 100 PLN że to dopiero po wy, prowadzony przez kontrowersyjnego PRZYSTANEK Adama „Nergala” Darskiego. Działają od GUS GUS wo powraca ży na e pi WOODSTOCK tę ys 1991 roku, ale dopiero ostatnie lata przyw Pełny skład w islandzki zeny al en m no niosły im popularność i wiele prestiżowych fe n do Polski. Te pop, jazz KIEDY? 2–4 sierpnia 2013 nagród. To pierwszy zespół w historii pol- spół łączy w swojej twórczości ąc rzesze GDZIE? Kostrzyn nad Odrą skiej muzyki rozrywkowej, który zadebiuto- i muzykę elektroniczną, porywaj ncertów. W tym ko ch oi ZA ILE? free! sw wał na listach sprzedaży „Billboard”. s za fanów podc y zatem nowe ym sz sły U a. yt pł roku nowa ! ENTER SHIKARI o trio? Zapewne ASKING ALEXANDRIA hity zwariowaneg Żywiołowość z elementami zapędu Zespół powstał w 2008 roku w Wielkiej Brytaniszczycielskiego. Zadziorność z donii, lecz jego nazwa ma korzenie w ZjednoNETSKY ści już u nas by ło sz ze mieszką wulgarnej dowcipności. Postpr czonych Emiratach Arabskich. Tam, gitarzysta w n Boris Daene e występował ni y gd ni -hardcore ze szczyptą electro i dubstest Ben Bruce założył kapelę, nagrał płytę, a naia wał. Natom , który zaprzęga em oł sp pu. Tak można by określić ten brytyjski ze stępnie wyjechał do Anglii, gdzie pod nazwą m ły wraz z ca opy oraz żywe pt la y, or kolektyw, który ledwo opuścił deski at Asking Alexandria skompletował nową ekipę, ez nt do pracy sy płockiego festis za dc po warszawskiej Proximy, a już szykuje się która dziś gra post hardcore z elementami żygu gi bębny. Na ać go będzie kilku ag om na powrót na jeden z najludniejszych sp w wiołowego euro trance. Z nią wyprodukował o dt h walu pona ł z obu świetnyc ia er at m festiwali muzycznych na świecie. c ię dwa studyjne albumy i objechał niemal całe w , nym wokalistów rzmi w dosłow yb w a Stany Zjednoczone podczas tras koncertolg Be albumów „live”. ANTHRAX wych. Tym razem zwiedzą trochę Polski. znaczeniu słowa Czwarty element Wielkiej Czwórki Trash Metalu. Autorzy dziesięciu albumów stuPARAMORE ffa JEFF MILLS chno i nie zna Je te i yk dyjnych, które na zawsze będą inspiracją uz m Fani filmu „Zmierzch” będą wniebowzięci! m ne o Kto jest fa nie ma zieloneg ... że , nie tylko dla młodszych kolegów z branży. zy Autorzy utworów, które znalazły się na ścieżac zn eMillsa, to nad 30 lat na sc Po e! yc Wszak choćby polski raper Fisz, w swoim uz m ce dźwiękowej do tego obrazu, zaprezentuj te ypojęcia o studyjnych, nieb ów m bu kawałku „Heavy metal”, przyznaje się, al ją materiał ze swoich czterech albumów na 20 d jednie, pona kie oraz opinia J-s D ci że „słuchało się Sodom i Anthrax”. oś Impact Fest! A jeśli niektórym z was, podczas tn ję ie ał wałe um nia Detroit. Kaw ie zm br w ró grania przez Amerykanów kawałka „Pressuie on nego z pi Ponadto na festiwalu zagrają: UGLY KID re”, przed oczami wyskoczą screen’y z gry żywej historii. JOE, THIRD WORLD, ATARI „Sims 2”, to nie będzie to złudzenie foniczne L TA – w tym też maczali swoje palce. EN y TEENAGE RIOT, EMIR KUSTURICA RUDIM ma duże apetyt u yn nd Lo z t te bo- & THE NO SMOKING ORCHETen kwar towych list prze ia św ie an ow oj e STRA, KIRIL DŽAJKOVSKI, HUNna zaw utwory „Feel Th że ej zi rd ba a- TER, FARBEN LEHRE, KAMIL BEDjów, tym są tylko przedsm ” In g in iv NAREK, GOORAL I MAZOWSZE, G ot Love” i „N JA MMM CHYBA ŚCIEBIE.
22 01/13
WYWIAD / JAMIE LIDELL
BECK, FEIST, CHRIS TAYLOR Z GRIZZLY BEAR I SIMIAN MOBILE DISCO – NIE SPOSÓB WYMIENIĆ WSZYSTKICH, Z KTÓRYMI WSPÓŁPRACOWAŁ. JEGO PRZESZYWAJĄCY WOKAL ZNAMY DZIĘKI TAKIM KAWAŁKOM JAK: „MULTIPLY”, „A LITTLE BIT OF FEELGOOD” I „COMPASS”. TERAZ, PO TRZECH LATACH, POWRACA Z KOLEJNĄ PŁYTĄ O PROSTYM TYTULE „JAMIE LIDELL”. PEŁNO TU POWYGINANYCH, TRZASKAJĄCYCH ELEKTRONICZNYCH DŹWIĘKÓW, KTÓRE WRĘCZ HIPNOTYZUJĄ. TAK JAKBY JAMIE CHCIAŁ POWIEDZIEĆ – ZOBACZCIE, JAK BRZMI EFEKT ZAPRZYJAŹNIENIA SIĘ CZŁOWIEKA Z MASZYNĄ. TA PRZYJAŹŃ TRWAŁA ROK. NA TYLE LIDELL ZASZYŁ SIĘ W SWOIM PRZEROBIONYM NA STUDIO NAGRANIOWE DOMU W NASHVILLE, BY DOPRACOWAĆ KAŻDY SZCZEGÓŁ NA PIĄTYM ALBUMIE. TEKST: MARTA SAKSON
23
24 01/13 : Przeniosłeś się do Nashville. Co Cię urzekło w tej światowej stolicy muzyki country? JAMIE: Mój dom nie ma klasycznego ganku, na którym stoi bujany fotel… Jest kilka stereotypów w myśleniu o Nashville, które sprawiają, że jest postrzegane jako nieco dziwaczne miejsce, tandetne. Ale to elementy przyciągające turystów. Z drugiej strony pełno tu ciekawych historii. Na przykład człowiek, który zbudował moje studio nagraniowe, zdobył kiedyś nagrodę Grammy. Teraz wrócił do pracy przy stolarce. Inaczej wyglądają tutaj też koncerty. Tłum jest bardzo wybredny. Tu nie wypatrzysz szalonych imprezowiczów. To niezła różnica dla mnie, faceta, który mieszkał w Berlinie – mieście lunatyków i wiecznych imprez. Tym bardziej Nashville może mi wydawać się dziwaczne. Ale tak naprawdę mogłem tutaj uciec przed światem i skupić się na muzyce. W Nashville mam takie sanktuarium do tego, by tworzyć. : Jak wygląda Twoje studio nagraniowe? JAMIE: W porównaniu z tym, które miałem w mieszkaniu w Nowym Jorku, miejscówka w Nashville jest niczym pałac! Cały dom stał się studiem. Na szczęście moja żona jest bardzo wyrozumiała. Piwnica zamieniła się w pokój do gry na perkusji. Jest do tego idealna, ma kamienne ściany i niski sufit. Dzięki temu uzyskałem brzmienie, o jakie mi chodziło. Cały album został nagrany i zmiksowany w domu. Jestem z tego dumny. To dla mnie następny poziom w tworzeniu – h-h-h-house music! : Na tej płycie słychać więcej elektronicznych dźwięków. To oznacza Twój koniec fascynacji R&B? JAMIE: Szczerze mówiąc, kiedy byłem nastolatkiem, moim jedynym muzycznym guru był Prince. To facet, który poskładał to wszystko do kupy. Udowodnił, jak doskonale brzmi połączenie Sly Stone’a z Georgem Clintonem. Dorastając przy jego dźwiękach, wiedziałem, że nie mogę ograniczać się do jednego rodzaju muzyki. Wszystko, co kocham, można przecież połączyć w jedno i wyjdzie smaczne danie. George Clinton to człowiek, który spoił elektronikę i soul w zwariowany sposób, nawet bardziej niż Prince. Jego „Atomic Dog” jest jednym z moich ulubionych utworów. Tak wiele można tam znaleźć – niesamowity entuzjazm soul, moc gospel, figlarność i szaleństwo George’a
Clintona w tekście, wykręcone dźwięki syntezatorów. Ten utwór ma wszystko. Chciałbym chociaż zbliżyć się do tego ideału… Kiedy pracowałem nad swoim albumem, inspirowali mnie: Mtume, rzeczy Janet Jackson z Jam & Lewis, Cameo i New Jack Swing. Wszystko wrzuciłem do jednego worka – od Lisa Lisa do Bobby’ego Browna. To szalone połączenie elektronicznej perkusji z muzyką soul. : A wpływy techno i house? To przypadek? JAMIE: Dorastałem w Wielkiej Brytanii i z Prince’a od razu przerzuciłem się na rave i hardcore. Odkryłem Detroit Techno i Chicago House, poznałem wszystkich pionierów tych gatunków, którzy do dziś mnie inspirują. Fajna była świadomość, że możesz robić muzykę
w swojej sypialni. Kiedyś oczywiście realia wyglądały zupełnie inaczej. Były tylko sample, atari i mikrofon. Teraz mam wypasiony komputer, ogromny dom. To zupełnie inna rzeczywistość. : Teraz każdy może zrobić acid house, chociażby jadąc autobusem. Jest do tego specjalna aplikacja na telefon… JAMIE: Pamiętam czasy, kiedy wyszło oprogramowanie na PC, które wszystkim dało dostęp do 303s, 808s i 909s. To wiele zmieniło w muzyce. Ten, kto to wymyślił, był geniuszem! : Co wolisz – tworzenie muzyki solo czy z zespołem? JAMIE: Gra w zespole jest jak jazda w konwoju. Jest zabawnie... machacie do siebie, zatrzymujecie się na stacji benzynowej na przekąski, wszystko robicie razem. Jest radość i siła w grupie. Jeśli bandyci atakują konwój, można ich pokonać. Jeśli podróżujesz sam, możesz umrzeć. Kiedy jesteś razem z zespołem,
każda decyzja wymaga komunikacji z innymi. Można osiągnąć wspaniałe rezultaty, ale z uwagi na to, że musisz brać pod uwagę opinie innych, wszystko dzieje się wolniej. Ja lubię improwizację. Bycie jedyną osobą odpowiedzialną za całość jest o tyle fajne, że kiedy tylko zechcesz, możesz zmieniać kierunki. Wolność jest dla mnie naprawdę ważna. Jeśli ma się do tego nastrój, można osiągnąć coś głębokiego. Możesz gonić swoje myśli i łączyć je z instrumentami na dowolne sposoby. To stąd bierze się chociażby niezwykłość solowych produkcji, jakie stworzył Jimi Hendrix. Czujesz, że jego umysł jest wolny i że goni za czymś pięknym. Tak jak dążę do brzmień jak z „Atomic Dog”, tak równie niedoścignionym ideałem są dla mnie solówki Jimiego. Z tym jego dziwnym wyrazem twarzy, jakby był zupełnie gdzie indziej. : A teraz zamiast rockowych solówek prawdziwą wolność daje muzyka elektroniczna? JAMIE: To naprawdę dla mnie interesujące. Właściwie po tym, co zrobił Hendrix, można użyć gitary tak, żeby wydobyć z niej najrozmaitsze dźwięki, łącznie z tymi płaczliwymi. I to są już elektroniczne dźwięki. Ale długo trwało, zanim elektroniczne brzmienia zostały uznane przez publikę. Przecież chociażby brzmienie syntezatora było przez długi czas dla wielu nie do przyjęcia. Ostatecznie elektronika została zaakceptowana i jest wszędzie. Masz z nią do czynienia bez względu na to, czy jesteś perkusistą, gitarzystą, czy piosenkarzem. : Jeśli każdy wykorzystuje elektronikę, czy jest coś, co wyróżnia Ciebie na tym tle? JAMIE: Nie lubię za bardzo współczesnej muzyki elektronicznej, bo nie jestem fanem nowoczesnych syntezatorów. Dlatego na nowym albumie odwołuję się do dźwięków, które słychać w „Atomic Dog” i na płytach Prince’a. Dla mnie pytanie nie brzmi – muzyka elektroniczna czy nie. Raczej – która elektronika. Muzyka elektroniczna jest tak interesująca, skomplikowana, przeplatają się tam rzeczy, o których większość ludzi nie ma pojęcia. Ludzi tak naprawdę nie obchodzi, dlaczego na przykład iPhone działa tak, a nie inaczej. Cieszą się z efektów jego działania. Tak jest też z muzyką. Jeśli słyszą hit, rzadko kiedy zastanawiają się, jak powstał, do czego się odwołuje. Cieszą się nim.
WYWIAD / JAMIE LIDELL
25
26 01/13
MACEO PLEX W 1500
K WIELE BYŁO PODEJŚĆ DO ŚCIĄGNIĘCIA DO POLSKI TEGO JEDNEGO Z NAJBARDZIEJ ROZCHWYTYWANYCH DJ-ÓW OSTATNICH MIESIĘCY. AMERYKANIN MIAŁ BYĆ NA GOŚCIEM UBIEGŁOROCZNEGO AUDIORIVERA ORAZ GWIAZDĄ UŚWIETNIAJĄCĄ DRUGIE URODZINY WARSZAWSKIEGO KLUBU 1500M2 DO WYNAJĘCIA. NIEPOWODZENIE POWYŻSZYCH PRÓB ZDETERMINOWAŁY ORGANIZATORÓW AR ORAZ DZIAŁACZY KLUBU DO POŁĄCZENIA SIŁ I STWORZENIA PRZY POMOCY MACEO PLEXA NAJLEPSZEJ IMPREZY KLUBOWEJ TEJ ZIMY W NASZYM KRAJU. TEKST: DAMIAN WOJDYNA; FOTO: MACIEJ DRYWIEN
27
iedy 26 stycznia na tablicy facebookowej pojawiło się zdjęcie Erica Estornela na tle wnętrz warszawskiego klubu, wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Teraz nie pozostało nic innego, jak ubrać ciepły szalik i czapkę, i pędzić czym prędzej na Solec. Na wejściu powitał nas BLCKSHP, czyli wspólny projekt muzyczny Michała „bshosa” Brzozowskiego oraz Kamila „EasyAudio” Okonka. Mieszanka techno oraz muzyki house spod ich rąk umilała oczekiwanie na gwiazdę wieczoru. Atmosfera w klubie zaczęła się zagęszczać, co doskonale wykorzystał kolejny z supportujących imprezę artystów – SLG. Pochodzący z Łodzi producent i DJ swoim występem live zaraził wszystkich energią oraz brzmieniami, ostatecznie rozgrzewając publiczność do występu Maceo Plexa. Ten rozpoczął solidnym uderzeniem. Od razu nasunęło mi się porównanie rodem z amerykańskiego westernu, w którym Estornel wchodzi do knajpy z kopnięciem z buta i splunięciem na podłogę, jakby dając do zrozumienia, kto tu tak na prawdę rządzi. Potem jest już jeszcze mocniej, bo Maceo wyciąga Frontiera, strzelając house’owymi i funkowymi sztosami, by od czasu do czasu huknąć bardziej techniczną melodią z Winchestera M1886. Ostrzał trwa niespełna dwie godziny, a wśród pocisków mnóstwo hitów z autorskich albumów „Life Index” czy „Vibe Your Love” . Gdy jest już pozamiatane, szeryf Maceo Plex wreszcie może chlapnąć szklaneczkę ognistej wody na barze z poczuciem dobrze wypełnionej służby. Wszelkich niedobitków z jatki, którą urządził Estornel, dobił Leon (Spółka Akcyjna/AR). Od masakry uratowali się jedynie ci, którzy skryli się w Red Theater, gdzie królowali Luke Hiero, Marcin Krupa, Furiitaa oraz Kaj. Mocne rozpoczęcie roku przez klub 1500 m2 do wynajęcia? Z pewnością jedno z najważniejszych wydarzeń w historii tego miejsca! Kto nie był, ten nie zebrał takiego doświadczenia, jak zdziwienie następnego dnia, że można mieć tyle mięśni w okolicach szyi, karku oraz łydek. Bo kto nie miał zakwasów, to znaczy, że go tam nie było.
28 01/13 KIJÓW NOCĄ
ALTERNATYWNY PRZEWODNIK LAIF-A 29 ELEKTROWNIA W CZARNOBYLU
ZŁOTE KOPUŁY – KIJÓW
MUZEUM W KIJOWIE
JEŻELI NIE MARZYMY O LUKSUSIE I NIE PĘDZIMY ZA ZACHODNIĄ CYWILIZACJĄ, A MUZYKĘ KOCHAMY NIEZALEŻNIE OD MIEJSCA, W KTÓRYM SIĘ ZNAJDUJEMY, KIJÓW TO OBOWIĄZKOWY PUNKT NA MAPIE PODRÓŻY. STOLICA UKRAINY ZACHWYCA HISTORIĄ, ZASKAKUJE ABSURDAMI I HIPNOTYZUJE MUZYKĄ. A NA ODWAŻNYCH CZEKA WYPRAWA ŻYCIA W JEDNO Z NAJBARDZIEJ ZAKAZANYCH MIEJSC NA ŚWIECIE – DO CZARNOBYLA. TEKST: GRZEGORZ SZTANDERA PODRÓŻ ZA JEDEN UŚMIECH Podróż na wybrany koncert lub po prostu w czysto imprezowym celu dostarcza ciekawych wrażeń. Jeśli chcesz jechać swoim samochodem, warto być świadomym specyfiki Ukrainy. Ruch często wygląda tak, jak na filmach z YouTube – na drodze rządzi większy, silniejszy, odważniejszy. Lub ten, który ma tasak, siekierę czy kij baseballowy. Zanim jednak dojedziemy do Kijowa, postój należy zaplanować z wyprzedzeniem. Tylko niektóre stacje benzynowe mają toalety i na nielicznych można płacić kartą. Sama toaleta również nie oznacza sukcesu, ponieważ może nie być w niej wody lub po prostu będzie nieczynna. Nie powinno dziwić również zatrzymanie bez żadnego powodu przez ukraińską policję – w tym przypadku będzie chodziło tylko o jedno – o łapówkę. Warto się targować. Kierowcy autobusów znający trasy ominą miejsca, w których nie powinniśmy się znaleźć. Podróż tym środkiem transportu to wydatek kilkuset złotych w obie strony, samolot – niecały tysiąc. Można oczywiście polować na okazje. Nałogowcy będą zawiedzeni – przez granicę legalnie można przewieźć jedynie dwie paczki papierosów. Alkohol? Litr wódki i kilka litrów piwa. W tym zakresie standard. Pić i palić możemy bez ograniczeń w Kijowie. Na Majdanie, w ścisłym centrum, piwko z budki
kosztuje jedynie 20 groszy więcej niż w sklepie. Podobnie jest w niektórych klubach – ceny uśmiechają się do nas kusząco. MAGICZNY, MUZYCZNY KIJÓW! Lśniące w słońcu cerkiewne kopuły nocą wyglądają zjawiskowo. Spacerując ulicami Kijowa, momentami zapomnimy, że jesteśmy na wschodzie Europy. Miasto obfituje w nowoczesne i wielopoziomowe kluby, które zapraszają nas rozświetlonymi neonami. Wart polecenia jest Shooters (ул. Московская, 22), w którym zachwyca kolorowy bar – miejsce dla mniej grzecznych KONCERTY I NIC WIĘCEJ! chłopców. KażWYBIERAJĄC SIĘ DO KIJOWA, WARTO SPRAWDZIĆ dego dnia impreTERMINY NAJBLIŻSZYCH KONCERTÓW. za o innym motyW MAJU OBOWIĄZKOWY PUNKT PROGRAMU wie przewodnim – JOE COCKER. ODKŁADAJĄC WYJAZD NA LISTOPAD, – od latino po TRAFIMY NA WYSTĘP CHÓRU GLENNA MILLERA. Facebook Night. Nuda? Dwa górne piętra to restauracja, a w podziemiach znajdziemy prawdziwy harem. Oferują mnóstwo promocji – np. w momencie, kiedy wydasz równowartość 400 zł, taksówkę do domu otrzymasz gratis. Miejsce jest otwarte 24/7. Nowoczesne kluby na poziomie nie są
jednak najtańsze – kieliszek wódki kosztuje tu minimum 7 zł. Jednak najlepszym miejscem na rozpłynięcie się wśród dobrego bitu jest D*Lux (tuż obok stadionu Dymana Kijów) – dyskoteka, bar, restauracja i taras oraz butik w jednym. Pełny lans przy muzyce lokalnych DJ-ów (często występuje DJ Bro), gdzie bywali i czasami występowali m.in. Arash, Sonique, Danzel i Smash. Na wejściu selekcja, a za 20 PLN zjesz tu sushi. Wrażenie robi wysunięta w głąb sali konsoleta z najlepszym sprzętem Pioneera. Kolejnym klubem z selekcją jest Forsage (ул. Гарматная 51а) oferujący trzy oddzielne sale, na których wyładujemy swoją enerCZAS NA SEN! Wyjazd na jeden dzień do Kijowa mija się z celem, dlatego gię w klimatach też potrzebny jest nocleg. Pojedyncze łóżko w sali wielooso- house i R’n’B. bowej hostelu poza centrum, w magicznej cenie ok. 25 zł, Od 2008 roku polecić można tylko tym, którzy codziennie rano mówią do czterokrotnie wysiebie, patrząc w lustro: „Tak – jestem hardcorem!”. „Roman- bierany na najleptyczna” dwójka w bardziej cywilizowanym hostelu to wyda- szy klub na Ukratek nawet poniżej 100 zł za noc. Co ciekawe – poza centrum i n i e . Po s i a d a znajdziemy czterogwiazdkowy hotel, gdzie dwuosobowy nawet własne mupokój ze śniadaniem kosztuje mniej niż 250 zł. Jak w każdym zyczne muzeum. Dobry klimat! mieście zasada jest prosta – bliżej centrum = drożej. Każdy Polak musi odwiedzić klub, który ma najbardziej swojską nazwę – „Sorry Babushka” (ул. Дмитриевская 18/24). Nie spotkamy tam jednak żadnej babci, pomimo stylu muzycznego lat 80. i 90. Chcesz drinka? Nie ma sprawy – seksowna barmanka naleje go wprost do twoich ust. Ukrainki są tak piękne, że w każdej można zakochać się od pierwszego wejrzenia. Aż do momentu, kiedy ujrzymy kolejną, jeszcze piękniejszą. A wśród trzech pięter (bar, restauracja i klub) można odnaleźć ich mnóstwo. Wśród innych polecanych miejsc warto wymienić: Arena, Buddha Bar i Saxon. Wybierając klub, trzeba polegać na poleceniach, aby zminimalizować ryzyko odwiedzin punktów zdecydowanie mniej bezpiecznych. Takich miejsc przybyło przy okazji Euro 2012. Muzyka muzyką, jednak jest coś, co sprawia, że rejon ten jest jeszcze bardziej magiczny, tajemniczy i zakazany… JEŚLI SIĘ NIE BOISZ… Kijów ma wiele atrakcji turystycznych jak np. muzeum wojny ojczyźnianej. Jednak jedno z najciekawszych miejsc w Europie znajduje się dwie godziny drogi od sto-
SORRY BABUSHKA
licy Ukrainy. To zamknięta strefa – Zona – wokół Elektrowni Jądrowej w Czarnobylu. 30 kilometrów ciszy, strachu i wspomnień. Dwa główne miasta – Czarnobyl i Prypeć oraz tereny samej elektrowni. Czy warto się tam wybrać? Zdecydowanie tak! Dlaczego? Jest mnóstwo powodów. Przede wszystkim – ciekawość. Również: skłonność do ryzyka, nutka szaleństwa i zmysł odkrywcy. Powinniśmy być świadomi, że jednodniowa wyprawa zapewni nam przyjęcie dawki promieniowania minimum takiej, jaką otrzymujemy podczas rezonansu magnetycznego lub tomografii komputerowej. Na wjazd do Zony musimy mieć pozwolenie. Dwie bramki kontrolne, chwila jazdy wśród ciszy i już widzimy Oko Moskwy – zespół radarów z czasów zimnej wojny. Niewiele dalej znajduje się stacja kolejowa, na której również zatrzymał się czas. Miasto Czarnobyl, z racji ciągłego zamieszkiwania przez pracowników, nie straszy tak bardzo jak Prypeć. Tutaj czas biegnie inaczej, a dwupasmowe ulice są tylko wąskimi alejkami, po których z trudem przejedzie samochód. Wszechobecny mech i panująca w tym miejscu przyroda powoli wygrywają ze zbudowanym przez człowieka miastem. Odwiedzić możemy m.in.: przedszkole, basen, stadion, niezliczoną liczbę bloków, hotel i więzienie. Znajdziemy również miejsca, w których życie niejako zatrzymało się w miejscu. Żłobek, z ciągle ustawionymi na półkach zabawkami, skłania do refleksji. Port, z nowoczesnymi jak na tamte czasy automatami do sprzedaży wody, jest miejscem o jednym z wyższych poziomów promieniowania. Wesołe miasteczko, z tak charakterystycznym diabelskim młynem, zaprasza do zabawy. Z kolei szkoła, w której nadal znajdziemy równo ustawione ławki z rozłożonymi książkami, pyta o naszą wiedzę z historii. Po zwiedzeniu miasta warto udać się pod IV blok Elektrowni Jądrowej w Czarnobylu. Znajdziemy się w odległości jedynie kilkuset metrów od miejsca największej katastrofy nuklearnej. Taka wyprawa potrafi zmęczyć, dlatego na obiad najlepszym miejscem będzie stołówka pracownicza znajdująca się przy piątym reaktorze. Jedzenie jest naprawdę smaczne, a porcje ogromne! Przy opuszczaniu strefy żołnierze sprawdzą, czy nie emitujemy promieniowania, zanim zostaniemy z niej wypuszczeni. Pozostaje szybki powrót do Kijowa, gdzie czeka na nas kolejna magiczna, muzyczna noc pełna wrażeń…
D*LUX
FORSAGE
FOT.: GRZEGORZ SZTANDERA, MAT. INTERNETOWE
30 01/13
ALTERNATYWNY PRZEWODNIK LAIF-A 31 CZARNOBYL – SZYBKIE FAKTY • Ponad 50 tysięcy osób zamieszkiwało miasto Prypeć, które znajduje się ok. 3,5 kilometra od Elektrowni Jądrowej w Czarnobylu. • Miasto Prypeć zostało zbudowane od zera. Specjalnie dla pracowników elektrowni. Tym samym jest architektonicznym majstersztykiem lat 80. Supermarket już w tamtych latach posiadał podziemny parking. • Miasto Czarnobyl oddalone jest od elektrowni o 18 kilometrów. Istnieją plany zmniejszenia strefy zamkniętej do 10 kilometrów w przeciągu 10 lat. Tym samym Czarnobyl zostałby normalnym miastem, takim jak np. Pruszków, tylko że z promieniowaniem przekraczającym normę piętnastokrotnie. Na Ukrainie nie jest to problemem. • W mieście Czarnobyl cały czas mieszkają ludzie, którzy pracują na terenie strefy zamkniętej. 300 osób wróciło już w roku katastrofy. • W Czarnobylu działały tylko cztery reaktory, dwa kolejne były w budowie, a docelowo miało być ich dziesięć. Obecnie żaden nie funkcjonuje, a prąd dostarcza elektrownia tradycyjna. • Wszystkie media (jak np. woda) w strefie zamkniętej prowadzone są na powierzchni – kopanie w ziemi wyzwoliłoby bardzo dużą dawkę promieniowania i tym samym – byłoby niebezpieczne. • Poziom promieniowania przy elektrowni w powietrzu przekracza normę jedynie piętnaście razy. • Promieniowanie najbardziej niebezpieczne jest na terenach zielonych i przy wodzie – potrafi dwieście razy przekroczyć normę. • Do dźwięku alarmowego dozymetru (miernika promieniowania) można przywyknąć już po kilku minutach. Podobnie jak do budzika w poniedziałkowy poranek. • Po wybuchu szybko pojawili się szabrownicy – nieoficjalne źródła podają, że wielu z nich zamiast trafić do więzienia – zostało rozstrzelanych. • Akustyka w strefie zamkniętej jest niesamowita – w promieniu nawet 30 kilometrów nie ma praktycznie żadnego życia i źródła dźwięku. • Sieć komórkowa jest dostępna na terenie strefy zamkniętej – zwiedzając Prypeć, swobodnie zadzwonimy do Polski. • Wyjeżdżając ze strefy, przechodzi się kilka kontroli dozymetrycznych, które sprawdzają, czy nie emituje się promieniowania po pobycie na terenie zamkniętym. • W 26 lat po katastrofie nieogrzewane i niekonserwowane bloki z wielkiej płyty w Prypeci stoją jak gdyby nigdy nic. Polskie postoją więc znacznie dłużej. • Obecnie na terenie strefy zamkniętej pracuje ok. 3500 osób. Zarabiają ok. 800 dol. na miesiąc – dwa razy więcej niż przeciętny Ukrainiec. • Niektórzy pracownicy elektrowni pracują jedynie 20 minut dziennie ze względu na poziom promieniowania. Praca marzeń? • W chwili obecnej trwa budowa nowego sarkofagu, który ma zostać nasunięty na obecny. Obliczono go na 150 lat eksploatacji. • W Temelinie w Czechach istnieje elektrownia bardzo podobna do tej, która istniała w Czarnobylu. Funkcjonuje do dziś i można ją zwiedzać.
SHOOTERS
CZARNOBYL WJAZD DO MIASTA
OPUSZCZONY LUNAPARK W PRYPECIU
PLAC PRZED HOTELEM W TLE – PRYPEĆ
BASEN
TEATR
KAWIARNIA
32 01/13
WYWIAD / ISAAC DELUSION
33
WYOBRAŹ SOBIE, ŻE SIEDZISZ W MIĘKKIM FOTELU. POWIEKI SAME OPADAJĄ, POTRZEBUJESZ TYLKO DŹWIĘKU, KTÓRY OSTATECZNIE POZWOLI ODPŁYNĄĆ. ISAAC DELUSION STWORZYLI KAWAŁKI, KTÓRE IDEALNIE SIĘ SPRAWDZAJĄ W TAKICH SYTUACJACH. ALE NIE TYLKO. MY POZNALIŚMY ICH NA KONCERCIE W KLUBIE CZĄSTKI ELEMENTARNE. TAM NIECO ZASPANY WOKALISTA LOIC FLEURY OPOWIEDZIAŁ NAM MIĘDZY INNYMI O TYM, ZA CO KOCHA REYKJAVÍK I JAK TRAFIŁ DO WARSZAWY. ROZMAWIAŁA: MARTA SAKSON : O czym ostatnio śniłeś? LOIC: Może o tobie? A może za krótko sypiam, bo nie pamiętam zbyt wielu snów. W trasie ciężko jest się porządnie wyspać. : Dużo podróżujecie. Był Berlin, Tybet, Chiny. Które miejsce na ziemi wywarło na Tobie największe wrażenie? LOIC: Reykjavík. To tam, kiedy nocą spacerowałem po zasypanej śniegiem pustej ulicy, przyszedł mi do głowy tekst, którego później użyłem w kawałku „Midnight Sun”. Lubię też Londyn i oczywiście Warszawę. Jesteśmy tu już drugi raz, teraz po koncercie zostajemy przez prawie tydzień. : Może to miasto okaże się równie inspirujące jak Reykjavík. Na ostatnim filmiku, który wrzuciliście na YouTube, widziałam, że planowaliście zabrać psa z Nowego Jorku do Paryża. Udało się? LOIC: (Śmiech) Nie, to był tylko szalony pomysł. Na tym się skończyło. Poza tym nakręciliśmy w Nowym Jorku dwa filmy, jeden w dzień, a drugi w nocy. To miasto ma dwie twarze, ale każda z nich jest równie pociągająca. : A co Was sprowadziło do Polski? LOIC: Jest z tym związana pewna historia. Studiowaliśmy w Paryżu z kolegą z Polski, Mateuszem. Bardzo się zaprzyjaźniliśmy. On wrócił do kraju i nas zaprosił. To jego zasługa. : Czytałam, że Ty i Jules Paco (czyli druga połowa duetu – przyp. red.) znacie się jeszcze z liceum… LOIC: Zaczęliśmy się przyjaźnić, kiedy mieliśmy po 15 lat. On był w szkole zawsze tym bardziej popularnym, przystojnym facetem. A ja byłem… trochę za wysoki, patrzono na mnie jak na dziwaka.
Najpierw połączyło nas takie same poczucie humoru. Później muzyka. Jules wyjechał do Australii, a kiedy wrócił, wypuściliśmy swoją pierwszą EP-kę. Teraz mamy już na koncie dwie i trzy lata wspólnego grania. : Ciężko było znaleźć wytwórnię płytową? LOIC: Nie. Mieliśmy dużo szczęścia. Niemal od razu podpisaliśmy kontrakt z Cracki Records. : Może szczęście przyniosła Wam nazwa. Czy mieliście na myśli Isaaca z Biblii? LOIC: Nie. To było odniesienie do Isaaca Newtona i jego prawa powszechnego ciążenia. Wiesz, każdy obiekt we wszechświecie przyciąga każdy inny obiekt. : Wasz warszawski koncert przyciągnął sporo obiektów. Szykujecie się do wydania albumu? LOIC: Jasne, mam nadzieje, że to się uda jeszcze w tym roku. : Nie żeby to był zarzut, ale nadal będziesz śpiewał tylko po angielsku? LOIC: Tak jest mi łatwiej. Jakoś francuski nie układa mi się do naszych dźwięków. Poza tym dorastałem wśród angielskiej muzyki. Mój ojciec słuchał Pink Floyd. W ogóle miał bardzo dobry gust muzyczny. Neil Young, Leonard Cohen, Dire Straits – to wszystko można było znaleźć w jego kolekcji płyt. Sam szybko polubiłem amerykański folk, ale też miałem obsesję na punkcie Smashing Pumpkins i Radiohead. To wszystko później mnie inspirowało, kiedy stworzyliśmy Isaac Delusion. : W takim razie życzę kolejnych muzycznych inspiracji przy pracy nad albumem. I dzięki za rozmowę.
34 01/13
„NEW YORK TIMES” NAZWAŁ JEJ OSTATNI KRĄŻEK „VISIONS” JEDNYM Z NAJBARDZIEJ IMPONUJĄCYCH ALBUMÓW OSTATNICH LAT. MATERIAŁ NA PŁYTĘ POWSTAWAŁ W JEJ POKOJU. JAK PRZYZNAŁA W WYWIADZIE DLA „THE GUARDIAN”, ODCIĘŁA SIĘ OD ŚWIATA NA DZIEWIĘĆ DNI, BEZ JEDZENIA I SNU. TO POSKUTKOWAŁO TYTUŁOWYMI WIZJAMI NA TEMAT KSZTAŁTU I BRZMIENIA PRZYSZŁEGO DZIEŁA ARTYSTKI. KIM JEST GRIMES I DLACZEGO JEST TAK WAŻNĄ POSTACIĄ WSPÓŁCZESNEJ MUZYKI EKSPERYMENTALNEJ? TEKST: DAMIAN WOJDYNA WIECZNA STUDENTKA Tak naprawdę nazywa się Claire Boucher i urodziła się w 1988 roku w kanadyjskim Vancouver, gdzie dorastała i uczyła się w szkole baletu. W wieku 18 lat przeniosła się do Montrealu, rozpoczynając naukę na kierunku literatura rosyjskia, a później... neurologia (jak tłumaczyła w jednym z wywiadów, była ciekawa, w jaki sposób muzyka i dźwięki wpływają na reakcje emocjonalne ludzkiego mózgu). W tym samym czasie rozpoczęła swoje eksperymenty z muzyką pod pseudonimem „Grimes” oraz uczestniczyła w pierwszych koncertach na podziemnej scenie. Praca nad muzyką pochłaniała ją coraz bardziej, przez co została usunięta z uczelni. KARIERA W WERSJI INSTANT W 2010 roku wytwórnia Arbutus Records wydała jej debiutancki „Geidi Primes” na kasecie magnetofonowej. Jeszcze w tym samym roku udało się jej zebrać materiał na album zatytułowany „Halfaxa”. Rok później Grimes wraz z d’Eon’em wydała łączoną EP-kę „Darkbloom”. Na niej znalazły się single „Crystall Ball” oraz „Vanessa”, do których powstały teledyski (ten drugi wyreżyserowany przez samą Claire). W maju ruszyła we wspólną trasę z Lykke Li po Stanach Zjednoczonych, co znacząco wpłynęło na jej popularność. Rok 2012 zaczęła od podpisania kontraktu z nową wytwórnią – 4AD, która miesiąc później wydała najlepszą płytę artystki, w jej dość krótkiej, acz intensywnie rozwijającej się
karierze. Mowa o „Visions”. Ale dlaczego krytyka oraz fani pokochali muzykę Grimes? UNDEFINED MUSIC „ADD music” – tak zwykła określać swoją twórczość sama artystka. Jednak wszelkie próby przypisania jej do konkretnej stylistyki mogą skończyć się dla jednych bolesną, a dla drugich wręcz radosną porażką. Ciężko jest się zdecydować między inteligentnym popem a industrialem, między indie elektroniką a eksperymentalnym synthpopem. Stylistycznie porusza się na tylko sobie znanej orbicie, dając słuchaczom niezwykle świeży powiew wysublimowanej, tekstowo niezwykle emocjonalnej, tzw. Canadian experimental music. Perfekcyjnie opanowany chaos, który towarzyszył jej podczas nagrywania materiału na „Visions”, wciąga słuchacza, otacza mgłą skojarzeń i nieodpartego wrażenia déjà vu, po czym zaskakuje brzmieniową świeżością. Wśród swoich inspiracji Claire wymienia jednym tchem Marilyna Mansona, Nine Inch Nails, Swans, Beyonce, Aphexa Twina, The Weeknd oraz... muzykę średniowiecza. Czy dziwi więc fakt, że tak barwna artystka posługuje się wizerunkiem niewinnej dziewczynki ubranej w wyzywający uniform, ciężkie glany z podkolanówkami i włosami w intensywnych barwach różowego/ zielonego/blond (niepotrzebne skreślić) oraz występuje we wspólnych projektach z takim np. Richie Hawtinem? Nie, nie powinien dziwić ani trochę!
FOT.: TOMMY CHASE LUCAS, MAT. PRASOWE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
SYLWETKA / GRIMES
35
36 01/13
DR MISIO 37
DR MISIO
BEZ SPODNI, Z NORWIDEM POD PACHĄ!
MNIEJ CZASEM ZNACZY WIĘCEJ, ZWŁASZCZA W OSTRYM ROCK & ROLLU, JAKI GRA KAPELA DR MISIO. DLATEGO TEKSTY MARCINA ŚWIETLICKIEGO, KRZYSZTOFA VARGI, A RÓWNIEŻ CYPRIANA KAMILA NORWIDA, NA KONCERTACH CI PANOWIE INTERPRETUJĄ PO SWOJEMU – W GACIACH I KLAPKACH.
FOT.: KRZYSZTOF PLEBANKIEWICZ
TEKST: MARTA SAKSON
Wszystkim polonistom zamiast siedzenia nad książkami w bibliotekach przydałoby się wyjście na koncert Dr Misio. Najlepiej tych pięciu facetów słucha się na żywo, bo jak sami mówią – każdy koncert grają tak, jakby to był ich ostatni. Teatralna ekspresja Arka Jakubika (tak, na wokalu aktor znany m.in. z „Drogówki”) potęguje moc tekstów. – Ja nie chciałem być żadnym aktorem ani reżyserem. Chciałem być zawsze rockandrollowcem, chciałem być wokalistą rockowym i to się teraz dzieje. Powiem szczerze, że sprawia mi to ogromną frajdę i satysfakcję – powiedział Jakubik w jednym z wywiadów. I tej frajdy, stojąc przed sceną, nie sposób nie zauważyć. Ale słowa, które śpiewa, same w sobie potrafią wbić w ziemię. Chociaż cała kapela w oldschoolowych gaciach wygląda wesoło (machająca misiami publiczność również), to teksty do najweselszych nie należą. „Zmruż oczy i popatrz, poczuj i pomyśl, jak znakomicie rozpierdoliłeś sobie życie”, „Nie pamiętam żadnych imion, żadnej dziewczyny, kobiety. Nie pamiętam żadnych imion, kolegów z klasy, niestety”, „Lubię o niej myśleć jak o nieżywej, wtedy ją lubię najbardziej”, „Kiedy byliśmy młodzi, nikt nie umierał, nikt się nie rodził” – to tylko przykłady. Niespełniona miłość, śmierć, przemijanie, stracone szanse. Dołujące? Może. Ale przede wszystkim skłaniające do zatrzymania się i spojrzenia na wszystko z dystansem. Zwłaszcza na tak łatwo pochłaniające życie (?) wirtualne. „Pudelek.pl, plotek.pl, pustka.pl, plotek.pl, pudelek.pl, samotność.pl. (…) Gasną światła i wszyscy idą spać, u ciebie się pali światło ekranu” – śpiewa Jakubik. Ale jak już przed tymi ekranami siedzicie, to odpalcie YouTube i posłuchajcie Dr Misio. A potem koniecznie idźcie na koncert.
38 01/13
CAŁA GÓRA BARWINKÓW
KONCERT CAŁA GÓRA BARWINKÓW
GDZIE: WARSZAWA, KLUB REMONT KIEDY: 24 STYCZNIA SWOJĄ ENERGIĄ ROZNIEŚLI JUŻ NIEJEDNO MIEJSCE, A W STYCZNIU MIĘDZY INNYMI REMONT. CAŁA GÓRA BARWINKÓW TO NIE TYLKO PORYWAJĄCE TŁUMY RYTMY SKA I REGGAE. SZACUN DLA TYCH PANÓW ZA TRAFNE, ZAPADAJĄCE W PAMIĘĆ TEKSTY. ZESPÓŁ W OBECNYM SKŁADZIE DZIAŁA JUŻ OD 11 LAT. ZDĄŻYLI WYSTĄPIĆ NA SCENIE PRZYSTANKU WOODSTOCK I PODCZAS HEINEKEN OPEN’ER FESTIVAL. KOMU ZUPEŁNIE OBCA JEST TWÓRCZOŚĆ KUBY KACZMARKA (NA WOKALU) I RESZTY Z TEJ EKIPY, NIECH ZACZNIE CHOCIAŻBY OD SPRAWDZENIA KAWAŁKA „24 GODZINY”, KTÓRY SWEGO CZASU ZBIERAŁ BARDZO ENTUZJASTYCZNE RECENZJE. SMACZNEGO! (MS)
FOT.: KRZYSZTOF PLEBANKIEWICZ
40 01/13
A$AP ROCKY A$AP ROCKY „LONG.LIVE.A$AP” Najpopularniejszy raper młodego pokolenia mógłby udzielać korepetycji z budowania napięcia przed premierą debiutu. Data wydania płyty przekładana była kilkakrotnie, w między czasie Rocky pojawił się w serii wypasionych klipów (m.in. „National Anthem” Lany Del Rey czy „Street Knock” Swizz Beatz), kilka razy zadarł z prawem, a do tego brylował na salonach. Szczegóły albumu skrzętnie ukrywał, aż do ogłoszenia tracklisty w grudniu ubiegłego roku. Na płycie pojawiła się ostatecznie plejada gwiazd z Kendrickiem Lamarem, Santigold, Skrilleksem i Florence Welch na czele. Wśród producentów znalazł się współtwórca sukcesu rapera – Clams Casino, a do tego m.in. Pharell Williams, Danger Mouse i Birdy Nam Nam. W przypadku raperów zasada „im więcej, tym lepiej” zwykle działa; tutaj jednak goście przyćmili trochę sprawcę całego zamieszania. Kendrick Lamar w singlowym „Fuckin’ Problems” pokazuje, że koledze z Harlemu do niego daleko, a podkłady Clamsa Casino odarte z wokali A$APa niewiele tracą. To jednak nie powód, żeby płytę spisywać na straty. W „LVL” czy „Wild for the Night” złotozęby król Harlemu pokazuje, że liczyć się z nim nadal trzeba. „Long. Live.A$AP”, mimo że znacznie słabszy od mixtape’u sprzed dwóch lat, to obok „good kid, m.A.A.d. city” Kendricka Lamara wciąż jest jedną z najciekawszych propozycji wśród młodych raperów zza oceanu. (KS)
SYN DILERA
JEGO OJCIEC BYŁ DILEREM, BRAT ZGINĄŁ ZASTRZELONY NA ULICY, A ON SAM DORASTAŁ MIESZKAJĄC Z MATKĄ W PRZYTUŁKU. W TEJ SYTUACJI RAKIM MAYERS MÓGŁ WYBRAĆ DROGĘ ULICZNEGO OPRYCHA, JAKICH W HARLEMIE BYŁO WIELU LUB ZACZĄĆ RAPOWAĆ. JAKO, ŻE IMIĘ OTRZYMAŁ NA CZEŚĆ LEGENDY HIPHOPU POSTANOWIŁ WYBRAĆ DRUGĄ OPCJĘ.
O
statecznie porzucił jednak imię Rakim, dobierając sobie ksywę zgodnie z nazewnictwem składu A$AP Mob, do którego dołączył. Szybko stało się jasne, że ze wspomnianej ekipy to właśnie niepozornie wyglądający Rocky zapowiada się najlepiej. Wszystko za sprawą wydanego w październiku 2011 mixtape’u „LiveLoveA$AP”. Darmowa kompilacja z rewelacyjnymi beatami Clamsa Casino szybko stała się internetowym fenomenem, a samemu Rocky’emu bacznie zaczęli przyglądać się dziennikarze i organizatorzy festiwali. W tej sytuacji Rocky trochę się niestety pogubił. Zaczął lansować się ze złotymi zębami i łańcuchami, a po ulicach swojej dzielnicy poruszał się z obowiązkową butelką Courvoisera. Jednocześnie, równym zainteresowaniem co etos gangsta-rapera, darzył obcisłe spodnie, ciuchy od Louisa Vittona i portale w rodzaju Pitchforka. Z wzajemnością zresztą. Jego wizerunek równolegle ewoluował w dwóch skrajnie różnych kierunkach. W jednej z pierwszych sesji zdjęciowych wraz ze swoją mafią (Mob – mafia – przyp. red.) pozował w bandanach, z bronią w ręku i obowiązkowymi złotymi łańcuchami. W podobnym klimacie utrzymany był też teledysk do singla „Goldie”. Z kolei kilka miesięcy później mogliśmy go oglądać w epickim tele-
dysku Lany Del Rey, w którym wciela się w Kennedy’ego i odgrywa z Laną scenki surrealistycznego pikniku. Jednocześnie dbał o opinię niepokornego młodzieńca zachwalając palenie marihuany i wywołując, bójki na koncertach. Zakrojona na szeroką skalę kampania budowania hype’u wokół własnego nazwiska miała jeden pozytywny skutek uboczny. Dzięki popularności Rocky’ego usłyszeliśmy o rzeszy młodych raperów, którzy od kilku miesięcy wydają swoje regularne debiuty płytowe i w większości przypadków prezentują się lepiej od swojego mecenasa. Kendrick Lamar znalazł się w czołówce większości podsumowań płytowych ubiegłego roku, a na debiucie A$APa świeci najjaśniej ze wszystkich gości. Schoolboy Q pracuje nad swoim debiutem dla dużej wytwórni, który jeśli będzie tak dobry jak jego poprzedni album, to ma szanse powtórzyć sukces Lamara. Najwięcej zyskał chyba jednak Danny Brown, który z bezzębnego rapera o aparycji menela stał się świetnie wystylizowanym (choć nadal bezzębnym) ulubieńcem hipsterów, a na swój debiut zaprosił m.in. Purity Ring i Rustie’go. Debiut Rakima Mayersa wypada wśród wyżej wymienionych dość blado, ale cóż, pionierzy nigdy nie mieli łatwo. KRZYSZTOF SOKALLA (ONET)
41
FOT.: MAT. PRASOWE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
PANTHA DU PRINCE & THE BELL LABORATORY „ELEMENTS OF LIGHT” Hendrik Weber zawsze lubił dzwoneczki, cymbałki i inne wydające podobne dźwięki sprzęty. Przy nagrywaniu najnowszego albumu poszedł na całość i zatrudnił cały zespół grający na tego typu instrumentach. Centralnym elementem „Elements of Light” jest karylion – czyli złożony z 50 różnego rodzaju dzwonów i dzwoneczków instrument, na którym gra się młoteczkami. Panowie z The Bell Laboratory do kompozycji Panthy wnieśli jeszcze m.in. marimbę, ksylofon i wibrafon. Brzmi to wszystko bardzo pięknie. Album podzielony na pięć utworów to tak naprawdę dwa rozbudowane nagrania poprzedzone wstępem, przedzielone dzwoniącą miniaturką i zakończone w podobny sposób. Utwory „Particle” i „Spectral Split” stanowiące trzon albumu to techno jeszcze lżejsze niż na „Black Noise” w nienachalny sposób ocieplone brzmieniem dzwonów. Raczej do słuchania niż do tańca. (KS)
SBTRKT „LIVE” Kto widział SBTRKT na żywo ten wie, że Aaron Jerome i Sampha na scenie to potęga. Wydany na początku stycznia album „Live” próbuje tę potęgę utrwalić dla potomnych. Niestety efekt nie do końca satysfakcjonuje. Koncert zarejestrowano w londyńskim Shepherds Bush Empire, a poza Samphą, etatowym wokalistą i perkusistą, na scenie pojawili się muzycy z The Heritage Orchestra. Dobór utworów nie zaskakuje, poza materiałem znanym z debiutu, podczas koncertu zabrzmiał tylko jeden dodatkowy utwór („Evening Glow”). Utwory SBTRKT znacznie zyskują na koncertach i mimo zaledwie dwuosobowego składu brzmią niezwykle energetycznie. Tak mogło być na „Live”, jednak efekt psuje kiepska, wręcz bootlegowa jakość nagrania. Bas jest przytłumiony, wspomnianej orkiestry w ogóle nie słychać, a wokal brzmi tak, jakby ktoś na mikrofon nałożył ręcznik. Dziwne, bo za miks odpowiada SBTRKT we własnej osobie. (KS)
KATY B „DANGER” Od przebojowego debiutu Katy B upłynęły już dwa lata. Jak się okazuje, przez ten czas sympatyczna Angielka dorosła i zamiast rozglądać się za radiowymi playlistami, śmielej zerka na parkiet. Trzeba dodać, że z niezłym skutkiem. Za produkcję jej pierwszego przeboju – „On a Mission” odpowiedzialni byli Benga i Geeneus. Ostatni z nich ponownie przygotował podkład dla Katy. Poza nim pojawił się Zinc, Diplo i Jacques Greene. Nowością jest wokalna pomoc innych artystów. W „Aaliyah” śpiewa koleżanka Katy – Jessie Ware, w „Got Paid” nawija Wiley, a w „Light as a Feather” Iggy Azalea. „Danger” to tylko cztery utwory, jednak dzieje się więcej niż na pełnoprawnych albumach rówieśniczek Katy. Jak pokazuje tekst „Got Paid”, Katy B wciąż w głowie imprezy. Miejmy nadzieję, że drugi album będzie muzycznie odzwierciedlał tę tezę równie intensywnie jak EP-ka. (KS)
42 01/13
JAKE BUGG „JAKE BUGG”
Londyn rozkochuje w sobie wielu młodych, zdolnych, zbuntowanych. Inspiruje do szlajania się z gitarą po ulicach, garażach, małych klubach – byle tylko grać – aż tu nagle ktoś z bezczelnie wyciągniętym palcem, jak A. Lincoln do przyszłych rekrutów, zawoła: – Chodź, pogadamy – filmowa historia, jakich wiele. Finał to już kwestia charakteru, korzeni, dzieciństwa i wsparcia najbliższych. Jego historia do kolorowych nigdy nie należała i w tym jego siła… Kiedy słuchałem jego piosenek, czytałem jego teksty, zastanawiałem się, skąd ten chłopak bierze tak gorzkie pomysły na muzykę. Wystarczyło przewertowanie kilku wywiadów i artykułów, żeby poznać przyczynę – dom. Jego rodzice rozwiedli się, gdy był jeszcze dzieckiem. Ani rodzicielsko, ani muzycznie nie byli mu przykładem. Owszem komponowali, ale tworzyli podobno niestrawny pop w stylu lat 80. Muzyka była jedyną drogą ucieczki od tego wszystkiego. Ale taka, jaką on sobie wyobrażał. W wywiadach wraca wspomnieniem do czasu, gdy miał 12 lat, siedział przed telewizorem i oglądał „Simpsonów”. W jednym z odcinków Vincent grał swo-
ją muzykę i tak urzekło to małego Jake’a, że zapragnął byĆ muzykiem – takim jak ten żółty chłopak. Wujek sprezentował mu gitarę akustyczną, a z czasem wprowadził go w świat muzyki Johnego Casha i Boba Dylana. Spodobało mu się i już jako młokos wiedział, co będzie grał. Traf chciał, że jego kuzyn szukał gitarzysty, więc go przygarnął – szczęście znowu dopisało. Pierwsze koncerty grali, gdy miał 16 lat. Chłopaki robili furorę, zaczęli o nich mówić na korytarzu w szkole i na dzielnicy. Trzeba było zrobić kolejny krok. Koledzy z klasy tak bardzo wierzyli w Jake’a, że namawiali go do startu w talent show – wróżąc oczywiście szybką karierę na miarę Leony Lewis i innych gwiazd szklanego ekranu. Z czasem miał o niej powiedzieć: – Ona naprawdę dobrze śpiewa, ale… proszę wybaczyć mój język, jej muzyka to g...” – podziękował za tę propozycję. Zamiast tego opublikował swoje nagrania na stronie BBC i się zaczęło: kontrakt, 35 tys. sprzedanych płyt w ciągu pierwszego tygodnia, trasa po Stanach Zjednoczonych ze Snow Patrol i Noelem Gallagherem, support
The Stone Roses i Lany Del Rey – bajka! A on ma dopiero 18 lat… Podczas jednego z wywiadów Jake przeglądał, jak każdy szanujący się nastolatek, facebookowe profile znajomych. Nagle skomentował swojego kolegę: – Co piątek i sobotę dzieje się to samo, te same imprezy. Nuda! Wolę posiedzieć w domu i posłuchać muzyki i wypić kilka piw – stwierdził. Poza czy prostota? Wiadomo, że przyznał się do kilku rad, które usłyszał ze strony wydawcy – w końcu ktoś go musi poprowadzić, jak było w przypadku Alexa Turnera. Z nieśmiałego, kudłatego wrażliwca stał się w trakcie ubiegłorocznej trasy po Stanach wyjadaczem, showmanem depczącym po piętach samemu Jaggerowi. W przypadku Jake’a można myśleć o pewności na scenie godnej Boba Dylana i Johnego Casha i życzyć mu, żeby nigdy jego dziecięce marzenia nie zderzyły się z rzeczywistością. Bo tę akurat, jako obiecujący artysta, może tworzyć sam: „Break story of, Peace and love, In a future, Pride, sacrifice, Came around, never broken.” – Jake Bugg „Broken” TEKST: PRZEMYSŁAW BOLLIN
FOT.: MAT. PRASOWE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
ŚPIEWA JAK JOHNY CASH, WYGLĄDA JAK MŁODSZY KREWNIAK MARKA LANEGANA, INSPIRUJE SIĘ UŻYWKAMI NIEMNIEJ OD JOSHA HOMME’A. NA RAZIE NIE NAPISAŁ „FEEL GOOD HIT OF SUMMER”, CHOĆ POMIMO MŁODEGO WIEKU ZDĄŻYŁ SIĘ JUŻ UZALEŻNIĆ OD DWÓCH RZECZY: MUZYKI I PAPIEROSÓW. PEANY DO NIKOTYNY PISAŁ NICK CAVE, TOM WAITS I INNI PUSTELNI CHŁOPCY MINIONEGO WIEKU, ON JEST NASTĘPNY. PANIE I PANOWIE, ROŚNIE NAM BARD NA MIARĘ XXI WIEKU: JAKE BUGG – ROCZNIK 1994.
43
MODESTEP „EVOLUTION THEORY” MATISYAHU „SPARK SEEKER ACOUSTIC SESSION” Ukazała się akustyczna wersja ostatniej płyty artysty – „Spark Seeker”. Występem w Hali Stulecia we Wrocławiu artysta rozpoczął swoją tegoroczną trasę koncertową po Europie! Matisyahu w lutym zakończył akustyczną trasę koncertową po Stanach Zjednoczonych, gdzie zaprezentował swoją twórczość w wydaniu wyłącznie akustycznym, a tym samym bardziej nostalgicznym i intymnym. Próbki jego wokalnych możliwości w akustycznych aranżacjach można posłuchać na www. matisyahuworld.com, gdzie dostępna jest bezpłatnie EP-ka „Spark Seeker: Acoustic Sessions” z nowymi wersjami utworów z ostatniego albumu. Podczas wrocławskiego koncertu 28 lutego w Hali Stulecia Matisyahu obok materiału z ostatniej płyty zaprezentował też wcześniejsze utwory. (MS)
MAJĄ SWOJĄ TEORIĘ
EWOLUCJI
To, co zapoczątkował Rusko, a rozpropagowali niejaki Skrillex i całe gremium jego naśladowców, nie chce być tylko sezonową ciekawostką na dynamicznie zmieniającej się scenie muzyki elektronicznej. To coś ewoluuje, a teorię tej ewolucji przybliża nam Modestep. Tym czymś jest, zręcznie zdefiniowana przez światową krytykę, tzw. muzyka brostep, czyli połączenie masywnych wobbli, ciężkiej linii basu, muzyki electro oraz tempa i szkieletu rytmowego rodem z dubstepu. To właśnie tym ostatnim terminem, co było błędem karygodnym, tagowano muzykę Skrillexa oraz... Modestep. Ci ostatni, formując się w 2010 roku w zespół, który będzie grał hybrydę elektroniki i gitarowego rocka, wykorzystali koniunkturę na szaleńczy brostep, który szturmem zdobywała coraz więcej czasu antenowego w komercyjnych rozgłośniach radiowych, i za sprawą singla „Feel Good” stali się youtube’owym objawieniem. Materiał na debiutancki album zespołu braci Friend oraz Matthew Curtisa i Nicka Tsanga powstawał od początku 2011 roku. Światło dzienne ujrzał dopiero 12 lutego tego roku pod tytułem „Evolution Theory”. Zacznijmy od mocnych stron. Pierwsze, co przychodzi na myśl: produkcja. Utwory na płycie należą do najlepiej wyprodukowanych i zmiksowanych aranżacji tego przedziwnego gatunku. Po drugie: energia. Nie wolno zlekceważyć potencjału koncertowego tego materiału. Popowy wokal Josha, ale i rapowe flow zaproszonych gości, melodyczne partie klawiszowe oraz obowiązkowe wobble to prawdziwa bomba podczas występów na żywo. Po trzecie: „Time” – imponujący utwór przełamujący brzmieniowo płytę na pół, niebywale spokojny i doskonale prezentujący, że w Modestep znają się na gitarze. To właśnie ten instrument jest kolejną mocną stroną tego debiutu. Ba, on jest ukrytym motywem przewodnim! Doskonale wkomponowane riffy w masyw elektronicznego potoku, co świetnie widać na przykładzie „To The Stars” czy „Feel Good”. Wśród innych ciekawych smaczków znalazły się także bliźniaczo zatytułowany track współprodukowany z D Power, Jammin oraz Frisco & Jamme, gdzie słychać przyjemne żywe bębny oraz wstawki saksofonowe; wystylizowany na hard rock „Freedom”; lekko drumandbassowy „Leave My Mind” czy brzmiący jak rockowa ballada „Save My World”. Wszystko byłoby pięknie, ale jest kilka momentów, które psują cały urok płyty, jak chociażby świetnie się rozpoczynający (najbardziej zbliżony do dubstepu w tej prawdziwej definicji) utwór „Bite the Land”, który przepełniony jest świdrującym basem, by na koniec łupnąć zupełnie niezrozumiałym electro-wobblem. Także cały materiał wydaje się zbyt spójny – tak, uważam to za plus ujemny, gdyż oprócz wymienionego wcześniej „Time” brakuje płycie oddechu i zróżnicowania brzmieniowego – pod koniec przesłuchiwania lekko męczy. Przyznam się, że wcześniej nie przepadałem za Modestep, dlatego wnikliwie studiowałem ich debiut. Dali radę. Czwórka z dwoma minusami i dobre perspektywy na dalszą ewolucję, jeśli tylko nie porzucą gitar. TEKST: DAMIAN WOJDYNA
44 01/13
NEW ORDER „LOST SIRENS”
wiście i niezłe momenty, ale tu pojawia się druga odpowiedź na pytanie: „Skąd ja to znam?”. W przypadku tych najlepszych piosenek nie da się uniknąć skojarzeń z twórczością innych artystów. Najbardziej przebojowe „Sugarcane”, brzmi jakby Spandau Ballet zabrali się za disco, a naprawdę świetne „I Told You So” przypomina miks Velvet Underground, Depeche Mode i Massive Attack. Ciekawe, że nawet okładka, swoją droga świetna, jakoś dziwnie kojarzy się z albumami Pet Shop Boys. Na płycie pojawiają się także – najpewniej niezamierzone – odwołania do wcześniejszej twórczości New Order. Wspomniane już „I Told You So” na myśl przywodzi Joy Division, a melodyjne „I’ll Stay With You” przypomina brzmienie zespołu z czasów płyty „Get Ready”. Stephen Morris powiedział niedawno w wywiadzie, że Martin Hannet (producent Joy Division – red.) miał kiedyś pomysł, żeby nagrać płytę i zakopać ją w ogrodzie, by pewnego dnia ktoś ją odkrył, jak kapsułę czasu. – My naszą po prostu schowaliśmy w kredensie, a teraz ją wyciągnęliśmy – dodał. Może niepotrzebnie. (MW)
FOT.: MAT. PRASOWE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
Słuchając nowego minialbumu New Order, szybko można odnieść wrażenie, że skądś już to znamy. Nic dziwnego. – Kiedy nagrywaliśmy poprzedni album („Waiting for The Sirens Call” – red.), mieliśmy dwadzieścia pomysłów na piosenki, ale nie udało nam się zrobić podwójnego albumu. Postanowiliśmy więc zrobić dwa – powiedział niedawno perkusista New Order Stephen Morris. Wszystkie osiem utworów z „Lost Sirens” napisali więc, wyprodukowali i nagrali jeszcze w starym, czteroosobowym składzie. Stąd też pewne opóźnienie w wydaniu płyty i spore wątpliwości związane z prawami autorskimi. W obliczu ostatnich głośnych konfliktów z basistą, Peterem Hookiem, który odszedł i sam ruszył w trasę z pierwszymi dwoma albumami New Order, to najpewniej ostatnia szansa, by usłyszeć zespół grający razem. Wracając jednak do brzmienia – słowa Morrisa o podzieleniu starego materiału częściowo tłumaczą, czemu nowy album brzmi dziwnie znajomo. Kawałki z „Lost Sirens” brzmią podobnie, tyle że gorzej. Dokładnie tak, jak zwykle brzmi materiał odrzucony przy produkcji płyty. Są oczy-
STENDEK „TOUCH” „Touch” jedna z najbardziej „zachodnich” elektronicznych płyt, jakie ukazały się w Polsce w ciągu ostatnich kilku lat. Całość jest niezwykle dopracowana, począwszy od okładki i teledysku autorstwa Tusto, poprzez absolutnie światową produkcję, na rewelacyjnej zawartości skończywszy. Stendek swoją muzykę opisuje jako wypadkową jego elektronicznych inspiracji z ostatnich trzech lat. Znajdziemy tu więc trochę instrumentalnego hip-hopu w duchu wytwórni Warp, masę glitchowych przeszkadzajek, idm-ową rytmikę i cudownie poszatkowane sample wokalne. Na myśl przychodzą wczesny Hudson Mohawke, Rustie, a czasami także Eskmo. Jednak zamiast nadmiernych eksperymentów trójmiejski producent kładzie nacisk na piosenkowy charakter poszczególnych utworów i wpadające w ucho melodie. Poziom produkcji albumu zasługuje na osobną recenzję i stawia Macieja Wojcieszkiewicza w pierwszej lidze nowomuzycznych producentów. Dawno nie było polskiej płyty, która sprawiałaby tak wiele przyjemności. (KS)
45
THE JOY FORMIDABLE „WOLF’S LAW” „Chłopak z gitarą byłby dla mnie parą” śpiewała niegdyś Karin Stanek. Gdyby istniała męska wersja tej piosenki, to obiektem pożądania niechybnie byłaby Ritzy Bryan z grupy The Joy Formidable. Drugi album Walijczyków, którym przewodzi Ritzy to jeden z coraz rzadszych przykładów na to, że rock nie umarł i ma się dobrze. A do tego wybrzmiewa pięknym kobiecym wokalem i siarczystymi riffami produkowanymi przez delikatne kobiece palce. „Wolf’s Law” brzmi trochę jak dziewczyńskie Biffy Clyro, które nie daje się porwać EMOcjom i bardziej skupia się na gitarowym łomocie niż zawodzeniu, a trochę jak M83 w wersji thrashowej. Album pełen jest epickich rockowych utworów, którym poza modnymi łatkami typu noise-rock czy shoegaze można przypiąć także plakietkę z napisem „prog”. Jednak gitarowe solówki nie nudzą, a pogmatwane kompozycyjnie utwory nie męczą, bo zestawione są z niezwykle chwytliwymi refrenami wyśpiewywanymi pięknym głosem Ritzy. Miejmy nadzieję, że The Joy Formidable szybko zrobią światową karierę, bo ich muzyka drzwiami i oknami pcha się na stadiony. (KS)
POTRÓJNA SZKOCKA
BEZ LODU
BIFFY CLYRO „OPPOSITES”
MIMO IŻ DROGA NA SZCZYT W PRZYPADKU BIFFY CLYRO ŁATWA NIE BYŁA, SZKOCKIE TRIO NOWYM ALBUMEM „OPPOSITES” UDOWADNIA, ŻE PRZEKRACZA WŁAŚNIE PROGI ROCKOWEJ EKSTRAKLASY, ZOSTAWIAJĄC DALEKO W TYLE ANGIELSKĄ KONKURENCJĘ. Kiedy myślę o Biffy Clyro, przypomina mi się utwór zespołu Hey, w którym Nosowska śpiewa: „Za gruba dla chudych, a dla grubych zbyt chuda”. Tak trochę było przez lata ze Szkotami. Nagrywali znakomite płyty, mocne, nierzadko z progresywnym zacięciem, skupiające w swej muzyce to, co w muzyce rockowej najcenniejsze: brak skrępowania i powiew rewolty. Być może to właśnie swoisty eklektyzm stał na drodze do pełnego sukcesu i Biffy traktowani byli początkowo z dużą rezerwą jako jeszcze jeden chłopacki band. Dowód? Grupa powstała w 1995 roku, a świat usłyszał o nich 12 lat później, przy okazji albumu „Puzzle”. Szkoci na dobre zagościli w naszej świadomości w 2009 roku, nagrywając płytę „Only Revolutions”. Znakomity krążek łączył w sobie wyjątkowej urody, przebojowe, melodyjne piosenki, czerpiąc całymi garściami z rockowej spuścizny, ale wytyczając jednocześnie swoją nową drogę i doskonaląc styl. „The Captain”, „Golden Rule”, bestsellerowy „Mountains” czy „Bubbles” nagrany z gościnnym udziałem Josha Hommea z QOTSA stanowiły o sile tamtej płyty. Na nowej płycie Szkotów nie ma słabych utworów, a forma Biffy Clyro jest doprawdy znakomita. „Opposites” to album składający się z dwóch części „The Sand At The Core Of Our Bones” i „The Land At The End Of Our Toes”. Powołując się na słowa lidera, pierwsza część to dość mroczne podsumowanie dotychczasowej drogi, zaś część
kolejna to spojrzenie w przyszłość i powiew optymizmu. Główna idea Simona dotyczy raczej warstwy tekstowej płyty, bo w żaden sposób nie możemy powiedzieć, że pierwszy krążek jest depresyjny. Dostajemy od Biffy Clyro kilkanaście piosenek, nierzadko połamanych rytmicznie (jak „Sounds Like Baloons”, „A Girl And His Cat”), innym razem refleksyjnych, nieco onirycznych, z tęsknym wokalem lidera. Sporo mówi się o progresywnej formie Clyro, ale spokojnie, nie musimy obawiać się dłużyzn i mielizn w stylu Yes i Emerson Lake and Palmer. Bliżej im raczej do zabaw z metrum w stylu Mars Volta, przy jednocześnie rwanych rytmach, nierzadko przywołujących na myśl Queens Of The Stone Age i At the Drive-In. Zresztą z tymi ostatnimi łączy ich również iście punkowa energia „Modern Magic Formula”. Mimo tak różnych środków stylistycznych (oprócz ostrego rocka, trochę klawiszy i orkiestrowego rozmachu) mamy do czynienia ze spójnym, charakterystycznym dla zespołu (te spowolnienia w refrenach) przebojowym albumem, który – nie waham się tego powiedzieć – już na początku roku zawiesza rockową poprzeczkę bardzo wysoko. Proszę choćby zwrócić uwagę na przestrzenny „Biblical”, niesamowity refren – mimo kilkudziesięciu przesłuchań – wciąż wywołuje u mnie dreszcze. Takich wyjątkowych momentów znajdziemy na tym krążku co najmniej kilka. TEKST: MARCIN KUSY
46 01/13
WYWIAD / MARINA AND THE DIAMONDS
JEJ KONCERT PRZED ZESPOŁEM COLDPLAY NA STADIONIE NARODOWYM ROZGRZAŁ TŁUMY
FOT.: WWW.MARINAANDTHEDIAMONDS.COM, MAT. PRASOWE
DO CZERWONOŚCI.
ROZMAWIAŁ: JULEK BIERNACKI (LIVE NATION)
: Byliśmy zachwyceniu Twoim występem przed Coldplay. Czego możemy się spodziewać po Twoim kolejnym koncercie? MARINA: To bardzo miłe, co mówisz... Ja również dobrze wspominam ten występ. Coldplay to niesamowity zespół, wspaniale było móc grać przed nimi. Czego możecie się spodziewać? Zobaczycie Marinę w najlepszym wydaniu, zobaczycie show pełne humoru i energii. Na każdy występ przygotowuję coś specjalnego. Muszę przyznać, że kocham Polskę. Zakochałam się w Warszawie podczas mojej ostatniej wizyty. Mam do was sentyment, do tego, jak miło mnie przyjęliście. Jak tylko wróciłam z trasy, zaczęłam wręcz błagać mojego agenta, aby umożliwił mi kolejny koncert w Polsce. : Jaki był najtrudniejszy moment w Twojej karierze? MARINA: Wszystko to, co było związane z wydaniem mojego ostatniego albumu – „Electra Heart”, mimo że sam proces nagrywania był bardzo pasjonujący i twórczy. W UK płyta została przyjęta nie tak, jak tego oczekiwałam. Wielu ludzi oskarżyło mnie o to, że się sprzedałam, że zrobiłam ten album pod publiczkę. To było dla mnie trudne – te oskarżenia i krzywdzące opinie. Z drugiej strony byłam bardzo pozytywnie zaskoczona recenzjami, jakie album zebrał w USA. : Którą ze swoich piosenek najbardziej lubisz grać na żywo? MARINA: Bardzo lubię grać „Teen Idle” z ostatniego albumu „Electra Heart”. Jest coś takiego w tej piosence, co mnie wyjątkowo porusza. Ja generalnie uwielbiam śpiewać. Występowanie to jest jedno z najbardziej magicznych przeżyć. Wiesz, gdy masz już własny repertuar, nawet jeśli nie jest on długi, jeżeli piosenki, które tworzysz wypływają z głębi twojego serca, to naprawdę trudno wybrać, co się śpiewa najlepiej. To trochę tak, jakbyś zapytał matki dwójki dzieci o to, które kocha bardziej. Ja po prostu kocham występować. : Jakie masz cele na przyszłość? Jak sobie siebie wyobrażasz za 10 lat?
47
Gdzie chciałabyś wtedy być? MARINA: To banalne, ale chciałabym być sobą. Chciałabym być suwerenną artystką, która ma ustabilizowaną pozycję na rynku. Chciałabym być na tyle niezależna i samowystarczalna, abym mogła skoncentrować się tylko na muzyce. Wiesz, moim marzeniem jest żyć godnie z mojej muzyki i twórczości. Generalnie moim celem jest niezależność, i to na polu zawodowym, artystycznym i prywatnym. : Co powiedziałabyś ludziom, którzy wybrali w życiu muzykę? Możesz im coś doradzić? MARINA: To bardzo trudne pytanie. To wszystko zależy od tego, dlaczego właśnie wybrali muzykę. Jeżeli natomiast miałabym im coś doradzić,
to uprzedziłabym ich przed zbyt dużym optymizmem. Nie mówię, że nie mają w siebie wierzyć, natomiast muszą być świadomi, że to ciężki kawałek chleba. Jest cała grupa bardzo dobrych muzyków, którzy nie mogą związać końca z końcem. To jest frustrujące. Uważam, że decyzja o byciu muzykiem powinna być podjęta ze świadomością wszystkich trudności, które mogą przyjść, jak i... hm... sukcesu, który może być równie niebezpieczny. : Gdybyś mogła wybrać, to z kim chciałabyś nagrać duet? MARINA: Uwielbiam Madonnę i Dolly Parton. Tak, zdecydowanie z nimi. Jestem ogromną fanką ich twórczości. Możliwość wspólnego występu z nimi lub nagrania wspólnie piosenki byłaby dla mnie spełnieniem marzeń.
48 01/13
KINO / QUENTIN TARANTINO
49
SIĘ Ć A T S EJ W O YC H M L W I F O G Y IAZ KO Ł B Z O S R J ĄC Z D A E I J B E W I K JA DZ PRA R U A I B CIĆ J Ę D CZYLI A R O N K O , Z M LY W ING Y L L N O K JE D H Y E O C J E W B E R Ó Z C Y W N PR F I L M O O - M U Z YC Z E K A S O W E A S T U . W N Z F I L M O Ł E P I E N I Ą D L AT O S I E M ŹWIĘKOWE Z A M A O L O N E O D Ć ŚCIEŻKI D Y, D OZ W RODUKOWA E JAK FILM P O TOW G L E T ZĄ . U S K O Y E D I Z A R N WA O RÓW T M K TÓRY ST: KRZYSZTOF SOKALLA TEK
50 01/13
W
Quentinie Tarantino zawsze fascynowało mnie to, że ucząc się rzemiosła filmowego na mniej lub bardziej tandetnych filmach dostępnych w wypożyczalni wideo, w której pracował, udało mu się wypracować niezwykle drobiazgowe podejście, które kompletnie zaprzecza szeroko pojętemu kinu klasy b. Efekt jest taki, że kiedy w „Kill Bill” z odcinanych kończyn pod ciśnieniem kilkunastu atmosfer tryska krew, widz zamiast pomyśleć sobie; „O co tu, kurdę, chodzi?”, tłumaczy sobie sytuację: „A, bo to przecież Tarantino”. W zależności od konwencji, którą w danym momencie zajmuje się reżyser, podobnych momentów jest więcej bądź mniej. Niezależnie jednak od tego, co dzieje się na ekranie, z głośników zawsze płynie perfekcyjnie dopasowana do sytuacji muzyka. Tak jak w temacie narracji filmowej Tarantino czerpie garściami z – wydawałoby się – ogranych do bólu, konwencji sprzed lat, tak przy dobieraniu muzyki zmienia się w najwyższej klasy DJ-a, który swoją selekcją nieraz wprawia publikę w oniemienie. A ma z czego wybierać, bo jego kolekcja winyli jest legendarna: – Najwięcej mam płyt ze ścieżkami dźwiękowymi. Są poukładane alfabetycznie, jednak po dojściu do Z zaczynają się kolejne podziały. Mam pudło z muzyką z filmów z nurtu blaxploiation, półkę z filmami szpiegowskimi i filmami o motocyklistach, a do tego cały regał z soundtrackami do spaghetti westernów – opisuje swoją kolekcję winyli. – Każdy z tych gatunków ma swoje unikalne brzmienie i cechy tylko jemu właściwe – dodaje. Dlatego nieraz motywy przewodnie z filmów Tarantino w rzeczywistości są motywami przewodnimi z zapomnianych produkcji z lat 60. i 70. Tak było np. z utworem „Django” Louisa Bacalova, który powstał w 1966 roku i pojawił się w filmie „Django” z tego samego roku. Podobne przykłady można mnożyć, począwszy od nowszych propozycji jak „Cat People (Putting Out the Fire)” Davida Bowiego w „Bękar-
tach wojny”, na bardziej wiekowych skończywszy („Twisted Nerve” Bernarda Hermanna w pierwszej części „Kill Billa”). Dzięki umiejętności wyszukiwania muzycznych perełek sprzed lat Tarantino zapracował sobie na przezwisko „reżyser-DJ”. Mimo, że od czasu „Kill Bill” w jego filmach regularnie pojawiają się motywy nagrane przez kompozytorów muzyki filmowej takich jak Ennio Moriccone, wspomniany Louis Bacalov czy Bernard Hermann, to żaden z nich nie został nagrany
specjalnie na potrzeby filmu Tarantino. – Oddanie pracy nad ścieżką dźwiękową komuś, kto nie jest mną, to za dużo – tłumaczy swoje podejście reżyser. – Automatycznie zakładam, że coś mi się nie spodoba i że trzeba będzie wprowadzać poprawki. Kiedy kręcę, muszę wiedzieć, jaką muzykę będzie słychać przy danej scenie. Tylko wtedy mogę dobrze ją zarejestrować – dodaje. Przy „Django” ta zasada została jednak częściowo zawieszona. Pojawiło się bowiem kilka utworów nagranych specjalnie na potrzeby filmu. John Legend, Rick Ross i Anthony Hamilton trafili na ścieżkę
dźwiękową, za to utwór Franka Oceana odpadł, bo mimo, że ładny, to według reżysera nie pasował do żadnej ze scen. Tarantino zawsze muzykę dobiera już na etapie pisania scenariusza, dopasowując utwory do powstających historii. Grany przez Christopha Waltza King Schultz w filmie przedstawiany jest przy pomocy utworu „He’s Name was King” pochodzącego z filmu o tym samym tytule. Z kolei w scenie, w której Django na dobre porzuca żywot niewolnika i staje się wolnym, pracującym człowiekiem w tle słyszymy numer „I Got a Name”, którego tytuł symbolicznie nawiązuje do zmiany statusu społecznego głównego bohatera. Na płycie ze ścieżką dźwiękową jest znacznie więcej smaczków. Utwór „Ancora Qui” Elisy Toffoli został przesłany Quentinowi przez samego Ennio Morricone, a „Unchained” to mash-up klasyka Jamesa Browna i niepublikowanego dotąd numeru 2paca, na którego użycie musiała zgodzić się matka rapera, będąca notabene wielką fanką filmu „Jackie Brown”. Poza tym większość utworów ze ścieżki dźwiękowej trzeszczy. Tarantino uznał, że zna je ze swoich trzeszczących winyli, dlatego w taki właśnie sposób powinien usłyszeć je widz/słuchacz. Creme de la Creme ścieżki dźwiękowej z „Django” jest finałowy utwór, który w filmie pojawia się podczas napisów końcowych. Został napisany przez RZA na specjalne życzenie Tarantino. Wytyczne były jasne: utwór ma opowiadać historię głównego bohatera w podobny sposób jak „Ode to O-ren Ishii” w „Kill Bill”. Dodatkowo powinno się w nim znaleźć jak najwięcej sampli dialogów ze spaghetti westernów, ze szczególnym naciskiem na pierwotną wersję „Django”. Tak powstało „Ode to Django (The D Is Silent)”. Tarantino twierdzi, że to najlepszy soundtrack, jaki stworzył. Na pewno jest jednym z najbardziej spójnych i solidnych. Czy stanie się tak kultowy jak „Pulp Fiction”? Przekonamy się za parę lat.
KINO / QUENTIN TARANTINO
POSZUKIWANY ŻYWY LUB MARTWY
FOT.: MAT. PROMOCYJNE
PIASZCZYSTE DROGI SKĄPANE W SŁOŃCU, KTÓREGO PROMIENIE ODBIJAJĄ SIĘ OD LUFY SZEŚCIOSTRZAŁOWCA, PODEJRZANE TYPY, UKRYTE ZŁOTO I PRZEWOŻONE PRZEZ MIASTO TRUMNY. TO ŚWIAT PRZYPRAWIONY PORZĄDNĄ DAWKĄ PRZEMOCY CHARAKTERYSTYCZNĄ TAK DLA QUENTINA TARANTINO, JAK I GATUNKU, KTÓRYM OSTATNIO SIĘ ZAJMOWAŁ – SPAGHETTI WESTERNU.
ROBERT SKOWROŃSKI „Django”, nowy film twórcy „Pulp Fiction”, to, jak sam twierdzi: – Najbardziej brutalny western od czasów „Dzikiej bandy” – mówi. Tym razem Tarantino postanowił złożyć hołd włoskim westernom. I to w taki sposób, na jaki zasługują w oczach człowieka, który żywił się nimi od lat. Gdy pod koniec lat 50. XX wieku w Stanach Zjednoczonych spadała produkcja westernów, ich twórcy zaczęli ją przenosić do Włoch. Tam wciąż istniał popyt na tego typu kino. Nawiązywali oni współpracę z miejscowymi reżyserami, jak Sergio Leone czy Mario Bava. Dzięki pieniądzom z Hollywood western miał swój renesans, a sam gatunek ochrzczono pogardliwą nazwą „spaghetti western”. Krytyka, ta amerykańska, odnosiła się negatywnie do tego zjawiska. Nowe filmy kowbojskie spopularyzowali trzej Sergio: Leone, Corbucii i Sollima. Stali się głównymi twórcami tych niskobudżetowych obrazów, kręconych w hiszpańskiej Almerii, która naśladowała zakurzone prerie Ameryki. W głównych rolach obsadzano aktorów filmów klasy B albo wschodzące gwiazdy Hollywood. Jedną z nich był Clint Eastwood. Nim chwycił za magnum w „Brudnym Harrym” był cynicznym łowcą nagród odzianym w ponczo i dzierżącym rewolwer w „Za garść dolarów” (1964) Sergio Leone, swoistym remake’u „Straży przybocznej” (1961) Akiry Kurosawy. Późniejsze kontynuacje tzw. dolarowej trylogii były równie wielkimi hitami i uznawane są za klasyki gatunku. „Dobry, zły i brzydki” (1966) – ostatnia część serii to zresztą ulubiony film Tarantino, który twierdzi też, że gdyby było to możliwe, to z chęcią zagrałby u Leone. To za sprawą Leone spaghetti western przestał być tylko naśladownictwem i stał się pełnoprawnym włoskim nurtem kinematografii. Jego Dziki Zachód, podobnie jak u innych italskich twórców, jest niezwykle krwawy. To nieco surrealistyczny świat bezprawia, gdzie ludzie padają martwi z częstotliwością, z jaką w „Pulp Fiction” pojawia się słowo „fuck”. A to, oprócz kobiecych stóp, Tarantino lubi najbardziej.
TOP 5 MUZYCZNYCH MOMENTÓW TARANTINO
1. DAVID BOWIE – „CAT PEOPLE (PUTTING OUT THE FIRE)” – „BĘKARTY WOJNY”. Przykład idealnego połączenia dźwięku z obrazem. Po serii dramatycznych wydarzeń kamera zwalnia, prezentując w pełnej okazałości Shoshannę, która nareszcie może dokonać swojej zemsty. Dźwięk w niewytłumaczalny sposób miesza się z obrazem, a widz, słysząc Bowiego krzyczącego „Putting out the fire…with gasoline!”, doznaje boskiego uczucia synestezji. 2. JAMES BROWN/2PAC – „UNCHAINED (PAYBACK/UNTOUCHABLE)” – „DJANGO”. Moment, kiedy Django pokazuje, że rzeczywiście jest „unchained” i niczym skrzyżowanie nieśmiertelnego superbohatera z gangsterem z Bronxu, przeprowadza brutalną egzekucję złych poganiaczy niewolników, którzy stoją za udręką jego żony. Krew tryska aż miło, a scena mogłaby się spokojnie rozgrywać 150 lat później w ciemnym doku Nowego Jorku. 3. URGE OVERKILL – „GIRL YOU’LL BE A WOMAN SOON” – PULP FICTION. W zasadzie każdy muzyczny moment „Pulp Fiction” ma w sobie potężny ładunek kultowości. Jednak to scena, w której naćpana Uma Thurman tańczy na bosaka do utworu Urge Overkill, aby w końcu wylądować na podłodze z krwawiącym nosem najbardziej zapada w pamięć. 4. NANCY SINATRA „BANG BANG (MY BABY SHOT ME DOWN)” – „KILL BILL VOL.1”. Zakrwawiona Uma Thurman leży na podłodze i ciężko dyszy. W tle słychać kroki, a po chwili także głos jej oprawcy. Bill przez chwilę mówi, później ociera swojej niedoszłej żonie twarz, a w momencie, kiedy ta zaczyna protestować – Bang Bang – strzela jej w głowę. Co ciekawe utwór miał pierwotnie otworzyć film „Pulp Fiction”. 5. STEALERS WHEEL – „STUCK IN THE MIDDLE WITH YOU” – „WŚCIEKŁE PSY”. Tarantino wspominał, że ten utwór wybrał w wyniku nagłego olśnienia. Podczas castingów mówił aktorom, że będą musieli w rytm tej piosenki odegrać scenę, w której torturują policjanta. Każdego z kandydatów pytał, czy przychodzi mu na myśl jakiś inny utwór. Podobno dwóch wpadło na inne pomysły, jednak Tarantino one nie przekonały. W efekcie jedna z najbrutalniejszych scen w filmie zilustrowana została hippisowską balladą.
51
52 04/12
JON SAVAGE
„HISTORII PUNK ROCKA. ENGLAND’S DREAMING” PREMIERA: MARZEC 2013
NIALL STOKES
„U2. HISTORIE NAJWIĘKSZYCH UTWORÓW” PREMIERA: LUTY 2013 Autor książki jest cenionym dziennikarzem i publicystą muzycznym związanym z irlandzkim magazynem „Hot Press”. W swojej książce Niall Stokes zebrał intrygujące wywiady z członkami grupy U2 oraz ich najbliższymi współpracownikami. Dzięki temu możemy poznać 30 lat historii zespołu, i to opowiedzianej przez samych muzyków. O sukcesie, jaki odnieśli, chyba nikomu nie trzeba opowiadać. Dwadzieścia cztery lata po podbiciu list bestsellerów przez debiutancki album U2, „Boy” – płyta „How To Dismantle An Atomic Bomb” (2004 r.) w ciągu zaledwie trzech tygodni sprzedała się w milionowym nakładzie, a promujący ją singel „Vertigo” zdobył trzy statuetki Grammy. Książka opisuje kulisy powstania każdej z piosenek i zawiera analizę wydanego w roku 2009 albumu „No Line On The Horizon”. (PJ)
Duch punk rocka jest jak jego muzyka – ciężki do ujarzmienia. Ci, którzy tego próbują, ocierają się o wspaniałą, ale destrukcyjną siłę. Autor tej książki podołał zadaniu! Jon Savage z pasją opowiada o źródłach społeczno-kulturowych punk rocka. Oczywiście nie mogło tu zabraknąć Malcolma McLaren’a i historii Sex Pistols. Te 704 strony to kawał dobrej roboty obfitującej w relacje uczestników najważniejszych wydarzeń z drugiej połowy lat 70. Pełno tu anegdot i wywiadów. Książka została uhonorowana prestiżową nagrodą im. Ralpha Gleasona za najlepszą publikację o tematyce muzycznej. Cała punkowa spuścizna pod jedną okładką! Zresztą przeczytajcie fragmenty: „McLaren zyskał trochę na czasie, aranżując przesłuchania na kompetentnego gitarzystę. Ogłoszenie skierowane do utalentowanego gitarzysty w wieku nie więcej niż 20 lat, o aparycji nie gorszej od Johnny’ego Thundersa ukazało się w «Melody Maker» 27 września. Reakcja była natychmiastowa”. A tak w „England’s Dreaming. Historia punk rocka” Johnny Rotten opowiada o spotkaniu Sida Visciousa: „(...) Tam spotkałem Sida. Był fanem Bowiego. Robił głupstwa, żeby usztywnić sobie włosy i postawić je na sztorc – nie przyszło mu do głowy, żeby po prostu użyć lakieru. Kładł się na brzuchu i wkładał głowę do pieca. Sid był pozerem, psem na ciuszki najgorszego pokroju. Kierował się wskazówkami mody z magazynów takich jak „19”... Nazwałem go Sid po moim chomiku. (...) Przydomek Vicious doszedł później, a wziął się z piosenki Lou Reeda”. (PJ)
MICHELE PRIMI
„KLĄTWA ROCK AND ROLLA” Na pewno znasz legendy związane ze śmiercią Elvisa Presleya, historię ostatnich dni marzyciela Lenona czy przygnębiający przypadek Hillela Slovaka. Wiesz, który muzyk jako pierwszy podpisał pakt z upadłym aniołem? „Na rozstaju dróg wiodących do bluesa czaił się diabeł”. Tak zaczyna się książka, którą napisał Michele Primi. Opowiada 63 historie o sztuce, życiu i pozornej śmierci. Tu najczęściej o przetrwaniu decydowała wygrana lub przegrana w papier, kamień, nożyce. Nie zawsze odejście legend było boskie i mistyczne. Chyba że śmierć w toalecie takową się komuś wydaje. Autor na 271 stronach zebrał wszystkie najważniejsze fakty, te oficjalne i mniej znane. Nie tylko rock połączył tych muzyków. Wszyscy marzyli o tym, żeby mieć kogoś, kogo mogliby poprosić o radę. Przy kim nie czuliby się odmieńcami. To świat, w którym – jak napisał Kurt Cobain w pożegnalnym liście, cytując słowa Neila Younga – płonie się szybko, zamiast tlić powoli. (PJ)
53
BOB MARLEY
„PRZYSZŁOŚĆ TO POCZĄTEK – SŁOWA I MĄDROŚĆ BOBA MARLEYA”
– Moje piosenki zawierają przesłanie sprawiedliwości... Niech sprawiedliwość wypełni ziemię, jak woda wypełnia oceany – mówił Bob Marley Uważany za proroka rastafarianizmu i zagrożenie dla establishmentu. Dla ludzi spoza Jamajki był wyjątkowym muzykiem, który chciał zjednoczyć świat, a dla swoich braci i sióstr był tym, kim 2pac dla ludzi getta – „czarnym Chrystusem”. Jak wiadomo, każdy prorok ma swoje pismo święte, na które się powołuje – jak go nie ma – sam je tworzy. Marley stworzył je swoim życiem i dźwiękami, a całość złożyła na papierze fundacja Rity Marley. Książka pełna jest aforyzmów, poezji, filozofii rastafarianizmu oraz zwykłych rozmów. Odrzuć wszystkie jego biografie i książki rozprawiające o muzyce. Weź do ręki książkę o Marleyu takim, jakim był naprawdę. (PJ)
PATTI SMITH
„PONIEDZIAŁKOWE DZIECI” Nowy Jork, zmierzch lat sześćdziesiątych. Wtedy każdy mógł być artystą, a idąc w nocy na jakiś event, można było spotkać przypadkiem Janis Joplin, na rogu poprawiającego włosy Andy’ego Warhola, a rano zjeść śniadanie w Chelsea Hotel, przypatrując się brudnemu od musztardy Allanowi Ginsbergowi. W takim świecie zaczyna się historia Patti Smith – nie tyle autobiografia, co zapis duszy jej pokolenia. Książka ma wiele twarzy. Tą najpiękniejszą jest hołd złożony zmarłemu przyjacielowi i kochankowi Robertowi Mapplethorpe’owi. Tak naprawdę wszystko wiruje wokół opisu mocnego romansu między Patti a Robertem. Przypadkowo spotkali się na Brooklynie. Ona została poetką i piosenkarką, on rozwijał swój prowokacyjny styl w fotografii. Razem przemierzali Nowy York – od Coney Island po Czterdziestą Drugą Ulicę, aż dotarli do słynnego okrągłego stołu w lokalu Kansas City, w którym brylował krąg przyjaciół i wyznawców Andy’ego Warhola. W 1969 roku para zamieszkała w hotelu Chelsea i weszła do środowiska ludzi okrytych
– dobrą i złą – sławą, wpływowych artystów z barwnej cyganerii. To tam tych dwoje dzieciaków zawarło pakt, że będą się o siebie troszczyć. Sztuka była ich spoiwem. Drugie oblicze książki jest tripem do przeszłości, wprowadzeniem na salony najwybitniejszych artystów tamtych lat. Wiedzieliście o tym, że to Smith podpowiedziała Joplin tytuł dla jej płyty „Pearl”? Przypadkiem. W tekście z resztą możecie znaleźć opis powstawania materiału na ten album. Legendy żyjące koło siebie, idealny świat prezentowany w prawdziwy sposób! „[…] ta książka ma w sobie wszystko, co sprawiło, że Nowy Jork lat siedemdziesiątych był tak ekscytujący – jest opowieścią o lęku i biedzie, o powadze, ale i optymizmie sztuki, o poczuciu bycia spadkobiercą i kontynuatorem wielkiej sztuki z przeszłości. To była niewielka artystyczna społeczność, z uwagą obserwowana przez media, która rozkwitła w momencie, kiedy Nowy Jork stał się kulturalnym centrum zachodniego świata” – napisał o „Poniedziałkowych dzieciach” Edmund White z „The Guardian”. (PJ)
54 05/12
ZAWSZE TAM, GDZIE TY – NIXON RUBBER 42-20 CHRONO
Nieważne, czy znajdziesz się na szczycie góry, czy na dnie oceanu. Ten zegarek może być zawsze przy tobie. Stworzony został dla fanów aktywnego spędzania wolnego czasu i miłośników wszelkiego rodzaju sportów. Użyto w nim stali nierdzewnej i jest wodoodporny na poziomie 200 m. www.nixon-store.pl, cena: 1479,00 PLN
ZAPROJEKTUJ BUTELKĘ Z SERII THE FUTURE
Zaprojektuj unikalną butelkę Heinekena z limitowanej edycji THE FUTURE. 1. Wejdź do aplikacji Remix our future 2. Ściągnij wzorzec butelki 3. Stwórz projekt za pomocą swoich ulubionych programów graficznych 4. Załaduj go do aplikacji i wyślij 5. Podziel się nim ze znajomymi na Facebooku lub na Twitterze. Najciekawszy projekt zostanie wykorzystany w produkcji butelki, która pojawi się na globalnym rynku pod koniec 2013 roku . Od 4 grudnia 2012 r. aż do 1 marca 2013 r. każdy, niezależnie, czy jest profesjonalnym designerem, czy utalentowanym miłośnikiem marki Heineken, może zaprojektować jej przyszłość w bardzo łatwy i intuicyjny sposób. Wystarczy wejść na stronę www.yourfuturebottle.com, by zaprojektować unikalną butelkę Heinekena. www.futu.pl
HUGO RED & JARED LETO
Według ambasadora Hugo Fragrances, Jareda Leto: – Przekraczanie granic jest ważne dla każdego, tam odnajdujesz najlepsze nagrody, największe osiągnięcia – przekonuje lider 30 Seconds To Mars. Wprowadzany na rynek w styczniu 2013 dynamiczny zapach to nieoczekiwana mieszanka kontrastujących ze sobą składników inspirująca mężczyzn do łamania konwencji i uwolnienia ich unikalnej kreatywności. Woda toaletowa 40 ml / 189 PLN Woda toaletowa 75 ml / 225 PLN Woda toaletowa 150 ml / 325 PLN
MOTOROLA MOTOLUXE™ – STYLOWY SMARTFON
Najnowszy i niezwykle stylowy smartfon Motoroli wkracza na polski rynek. Wzywamy wszystkich znawców dobrego stylu! Od dziś możecie wyrazić swoją miłość do mody i nowoczesnych technologii dzięki Motoluxe™ – stylowemu, supercienkiemu i modnemu smartfonowi od Motorola Mobility. W tym telefonie wszystko jest w najlepszym stylu - Android™ 2.3, 4-calowy ekran dotykowy idealny do pisania e-maili, przeglądania stron internetowych i oglądania filmów. Zapomnij o ograniczeniach i miej w swoim zasięgu wszystkich przyjaciół, gdziekolwiek jesteś. Sugerowana cena detaliczna: 1199 PLN.
REEBOK CLASSIC X KEITH HARING FOUNDATION SZCZEKAJĄCE BUTY
Model butów Reeboka, który wykorzystuje znany projekt Keitha Haringa – Barking Dog. Ten jeden z najgłośniejszych artystów lat ’80 z nurtu pop-art i street art, zainspirował do stworzenia niebiesko-żółtych butów, na których widać dwa szczekające na siebie psy.
MODA & DESIGN 55
OMEGA – TABLET PC 9,7”
Idealny dla profesjonalistów! Duży wygodny format 4:3 ( 9,7”) oraz dwurdzeniowy procesor dają nieograniczone możliwości. Wysokiej rozdzielczości ekran umożliwia komfortową pracę w każdych warunkach. Idealny do rozrywki oraz edukacji, bateria wytrzymuje około 8 godzin. Firma udostępnia również wiele aplikacji przydatnych w edukacji. W zestawie: ładowarka sieciowa i samochodowa. Cena detaliczna: 699 PLN.
BRANSOLETKA Z KLASĄ
UWAGA! Wkrótce na stronie internetowej www.laif.pl ogłosimy konkurs, w którym będzie można wygrać ten tablet!
Bransoletki Polanska&Co łączą w sobie moc zamkniętą w kamieniach półszlachetnych (purpurowy jadeit, czarny onyks, szary labradoryt czy jasnoczerwony koral) z pełną wyobraźni zabawą symbolami wykonanych na pozłacanych zawieszkach. W kolekcjach znalazły się modne kolorowe czaszki, ręka Fatimy, wizerunek Buddy, a także sowa, serce i gwiazdy. www.polanska-co.pl, ceny od 125 PLN
SWATCH WITA CHIŃSKI NOWY ROK
BLUZY DO ROSOŁU I NIE TYLKO
Zastanawiasz się, czego potrzebujesz, żeby ugotować niedzielny obiad? Składniki potrzebne do zrobienia rosołu możesz mieć wypisane na swojej bluzie. Najważniejszy to kogut. Ale dla tych, którzy nie jedzą mięsa, mamy inną wersję bluzy – z uściskiem dłoni. Więcej pomysłowych ciuchów: www.pantuniestal.com, cena: 169 PLN
Swatch przedstawia zegarek The Legend of White Snake, zaprojektowany specjalnie z okazji Chińskiego Nowego Roku, który rozpoczął się 10 lutego 2013 roku. Podczas jego tradycyjnych obchodów, które trwają 15 dni, rodziny i przyjaciele spotykają się, by wspólnie celebrować ten czas. Swatch zawsze angażuje się w przygotowania obchodów Chińskiego Nowego Roku, poprzez stworzenie specjalnej edycji zegarka. W 2013 roku jest to The Legend of White Snake (SUOZ158), porywający New Gent z kolorowym wężem, pełzającym po białym silikonowym pasku. Cena: 240 PLN
WYJDŹ WIOŚNIE NA SPOTKANIE!
W takich trampkach szybko zapomnisz o zimie. Pozytywne, kolorowe motywy kwiatów i motyli, sprawią, że poczujesz wiosnę szybciej niż inni. www.vans.pl, www.sizeer.com
56 05/12
EXOMEGA D.E.F.I
KREM DO TWARZY I CIAŁA
REEBOK – AFFILI’ART Współpraca Reebok Classic z Fundacją Keitha Haringa jest kolejną z rzędu inicjatywą, jaką amerykańska marka podejmuje w ramach programu Affili’Art, którego przedmiotem jest mariaż mody i sztuki w oparciu o unikalną wizję wybranego Artysty. Kolekcja, która trafi w lutym do wyselekcjonowanej grupy sklepów w Polsce, składać się będzie z najbardziej klasycznych modeli Reeboka – m.in. Classic Leather Mid czy Classic Leather Lux, które posłużyły za żywe tło dla reinterpretacji myśli i pracy Haringa.
Pierwszy na świecie kosmetyk sterylny dla skóry atopowej i bardzo suchej. Zawiera tylko niezbędne składniki, bez konserwantów, sztucznych barwników i protein. W składzie kremu jest wyciąg z młodych pędów owsa Rhealba® (działa przeciwzapalnie, likwidując przyczynę powstawania reakcji alergicznej skóry) oraz Filaxerine® (opatentowany kompleks składników czynnych, mających za zadanie odbudowę bariery ochronnej naskórka). Cena: około 66 PLN.
SŁUCHAWKI FREESTYLE METAL HEADSET FH4003 Designerski wygląd, doskonała jakość dźwięku oraz wysoka jakość wykonania z metalowym wykończeniem, która zapewni długotrwałe użytkowanie. Dzięki budowie teleskopowej bardzo łatwo można je złożyć i schować do torby. Słuchawki FreeSound emitują dźwięk o jakości, która porusza serce i umysł. Moc basów i szeroki zakres częstotliwości zapewniają świetny odbiór różnych gatunków muzyki: rock, jazz, pop czy techno. Dzięki poduszkom na słuchawkach muzyki można słuchać wygodnie przez wiele godzin. Średnica głośnika: 40 mm. Cena detaliczna: 119 PLN UWAGA! Wkrótce na stronie internetowej www.laif.pl ogłosimy konkurs, w którym będzie można wygrać te słuchawki!
TECHNOLOGIA, MODA & CIAŁO 57
MULTIPAD NOTE 8.0 3G – GŁĘBIA KREACJI OD PRESTIGIO Prestigio, marka prestiżowych urządzeń i akcesoriów komputerowych, prezentuje swój najnowszy produkt tabletowy – graficznego MultiPada Note 8.0 3G, który umożliwia sporządzanie odręcznych notatek oraz rysowanie na dużym, ośmiocalowym wyświetlaczu LCD IPS o rozdzielczości 1024 x 728 pikseli, za pomocą precyzyjnego rysika. Cena: 1299 PLN.
WYTARTE, SPRANE, ZNOSZONE
– ODWAŻNA KOLEKCJA TRAMPEK CONVERSE WELL WORN
PIERWSZY W POLSCE NOTEBOOK 13,3” NA ANDROIDZIE OD PLATINET SA Należąca do PLATINET SA, marka OMEGA, zaoferowała fanom nowych technologii pierwszego w Polsce laptopa 13,3” działającego w środowisku Android. To kolejny produkt, który po tabletach od 7” do 10,1”oraz smartfonie 5” dołącza do rodziny urządzeń Platinet, obsługiwanych przez ten software. OMEGA 13,3” to zwiastun trendu promującego zastosowanie jednego systemu operacyjnego we wszystkich urządzeniach mobilnych – w tym przypadku Android od wersji 4.0. Poza komfortem korzystania z zasobów sieciowych i multimediów, Android w OMEGA 13,3” dał możliwość uzyskania niezwykle atrakcyjnej ceny. Obok procesora taktowanego zegarem 1,2 GHz i 1,2 GB pamięci podręcznej, urządzenie dysponuje również 16 GB pamięci flash oraz max. rozdzielczością 1280X800. Pojemność zainstalowanej baterii to aż 3200 mAh. Nowoczesny laptop, z przemyślaną konfiguracją podzespołów oraz niedrogim i wydajnym Androidem z pewnością znajdzie nabywców wśród fanów technologii, także tych o skromniejszych zarobkach i do tej pory pomijanych przez producentów urządzeń mobilnych. Sugerowana cena detaliczna OMEGA OAN 133 to 799 zł. UWAGA! Wkrótce na stronie internetowej www.laif.pl ogłosimy konkurs, w którym będzie można wygrać dwa takie notebooki!
W sezonie wiosna/lato 2013 Converse powraca do swoich rockowych korzeni. Na najlepszych koncertach i najgłośniejszych imprezach pojawia się Chuck Taylor All Star Well Worn w takiej formie, jaką kochamy najbardziej – znoszone, przybrudzone, pamiętające najpiękniejsze momenty. Plan na sezon wiosna/lato: odhaczyć kilka dobrych koncertów i imprez, naładować akumulatory na kolejny mroźny sezon. Bez trampek się nie obędzie – tyle kilometrów do pokonania, tyle wrażeń i mnóstwo dobrej muzyki. Linia Chuck Taylor All Star Well Worn idealnie sprawdzi się przy tak postawionych wyzwaniach.
58 01/13
E I K S L E B A I D NIE E I S A N
RTUJE E C N O K I A NAGRYW T A L DANIU 0 Y 3 W D Y O Z E R Ż P , O MIM PRZERWY Z E B MOCJE E E I A N Z Z D C U Y B T Z K PRA EJ PŁYTY W E NAS OSTATNIO N J E L O K J E KAŻD EWAJĄC L A Z O C , E TRAFIA Ż U E I D N E Ś I E N Z C W O Ó R JE. JEDN REAKTYWAC W GUSTA HIPSTERÓW RSÓW ZARÓWNO FORKA, JAK I ROCKE PITCH IŻEJ L H C B Y C M Ą Y J R A Ó T T Y K CZ WIEKU, W ŚREDNIM IC ROCK MAGAZINE”. ECH DO „CLASS ZIĘKI SNUCIU OD TRZ CH, TKO D IWKA S Z Y D Z , S H C W A O C T R A MORDE O I I R KACH. O A T J I S I P H I D H C A A K E K D CH BIJATY Y N A I P J A N K ALLA TEKST: KRZYS
ZTOF SOK
LEGENDA / NICK CAVE
59
60 01/13
K
ażdy projekt Cave’a odbija się szerokim echem, jednak to płyty nagrywane pod szyldem The Bad Seeds wzbudzają najwięcej emocji. Nie inaczej było przy okazji premiery pierwszego od pięciu lat albumu projektu. Tym bardziej że wydany w 2008 roku „Dig, Lazarus, Dig!!!” nie należy do czołówki dorobku Australijczyka, a do tego w 2009 roku, po 36 latach, zespół opuścił Mick Harvey. Za ogłoszeniem daty premiery poszły najbardziej prestiżowe miejsca na plakatach festiwali i cała trasa koncertowa, która mimo że nigdy nie dotrze na stadiony, powoduje, że wciąż wierzymy w potęgę rocka. WYPUŚCIĆ NIETOPERZE! Zanim Cave trafił na sceny Primavery i Coachelli, grywał w skąpanych w oparach alkoholu i papierosów klubach w Melbourne i okolicy. Początkowo, jako The Boys Next Door, a później także poza Australią, pod szyldem The Birthday Party. Oba zespoły specjalizowały się w łączeniu różnych mrocznych wpływów, od sceny no wave poprzez postpunka i wpływy gotyckie, na noise rocku skończywszy. Niepokojącego wizerunku dopełniały teksty Cave’a, w których ten
poruszał starotestamentowe tematy w rodzaju grzechu i potępienia. Zespół zapracował sobie na miano kapeli gotyckiej, co na tyle rozsierdziło lidera, że postanowił napisać piosenkę będącą bezceremonialną kpiną z gotów. Tak się złożyło, że „Release the Bats” potencjalnym celom ataku bardzo się spodobało i szybko urosło do miana kultowego. POSTPUNKOWY RYNSZTOK Po 10 latach Cave wraz z Harveyem uznali, że The Birthday Party i związany z nim tryb życia w myśl zasad sex drugs & rock’n’roll ich zmęczył, po czym rozwiązali grupę. Wówczas do życia powołano projekt znany pierwotnie jako Nick Cave – Man Or Myth?, a później przekształcony w Nick Cave and the Bad Seeds, w którego skład poza wspomnianą dwójką weszli Blixa Bargeld i Barry Adamson. Kontynuowano wypracowane przez The Birthday Party brzmienie, wzbogacając je o elementy bluesowe i osadzając w brudnym postpunkowym rynsztoku. Od debiutanckiego „From Her to Eternity” aż do 1986 roku zespół nagrywał przede wszystkim surowe i odstręczające numery, w których Cave krzyczał, skandował, wył, a okazyjnie także śpiewał, starając się, aby teksty były równie odrażające co muzyka.
BALLADY MORDERCÓW Zespół skończył wyżywać się na słuchaczach w okolicach 1988 roku. Brzmienie wydanego wówczas albumu „Tender Prey” było milsze dla ucha, a Cave chętniej niż krzyczał, śpiewał i melodeklamował. Zespół dopracowywał swoją muzykę przez kilka kolejnych albumów, aby wraz wydaniem słynnych „Ballad morderców”, osiągnąć szczyt w 1996 roku. Otwierający album utwór „Song of Joy”, w którym Cave niezwykle niskim głosem opowiada tragiczną historię Joy i jej rodziny, mroził krew w żyłach, a akompaniament The Bad Seeds tworzył z niego jedno z najbardziej niepokojących nagrań w historii muzyki alternatywnej. Resztę albumu wypełniły inne historie morderstw, gwałtów i rozbojów przedstawione na różne sposoby. Największy posłuch zdobyła opowieść o dwojgu kochanków, w której on roztrzaskał jej głowę kamieniem. „Where the Wild Roses Grow” zaśpiewane wspólnie z Kylie Minogue trafiło na listy przebojów i sprzedało się w kilkuset tysiącach egzemplarzy. Mimo brutalnego tekstu utwór chętnie grały mainstreamowe stacje radiowe; trafił on też na popowe składanki w rodzaju „Bravo Hits”. Na wydanym rok później „The Boatman’s Call” Cave jeszcze bardziej odchudził brzmienie zespołu, opierając utwory przede wszystkim na swoim
LEGENDA / NICK CAVE
wokalu i fortepianie. Teksty stały się z kolei bardziej osobiste i nieraz skierowane były do konkretnych osób, pojawiających się w życiu muzyka (głównie do PJ Harvey, z którą spotykał się przez pewien czas). HEROINA, ROZSTANIE I NIETYKALNOŚĆ Od tamtego momentu płyty The Bad Seeds zaczęły ukazywać się większych odstępach. Początkowo z powodu walki Cave’a z uzależnieniem od alkoholu i heroiny, później w wyniku próby powrotu do bardziej zespołowego podejścia do tworzenia muzyki (album „Nocturama”). W 2004 roku Blixa Bargeld uznał, że chce bardziej skupić się na Einsturzende Neubauten i opuścił zespół po 21 latach. W tym samym roku ukazał się album „Abattoir Blues/The Lyre of Orpheus”, który był najbardziej rozbudowanym i zróżnicowanych dziełem w historii zespołu. Entuzjastyczne recenzje napływające z całego świata ugruntowały kultowy status Cave’a i wywindowały go na poziom, który pozwalał mu na przejście na emeryturę w glorii i chwale. NOWE WYZWANIA Cave jednak ani myślał o emeryturze i zamiast tego zaczął poświęcać się coraz
to nowym zajęciom. Wraz z australijskim reżyserem Johnem Hillcoatem stworzył filmowy tandem, w którym odpowiadał za scenariusze i ścieżkę dźwiękową. Współpraca zaowocowała dotychczas trzema filmami: „Propozycją”, „Drogą”, a ostatnio „Gangsterem”. Do dwuosobowej drużyny dołą-
NICK CAVE & THE BAD SEEDS „PUSH THE SKY AWAY” PREMIERA: 18.02. – GDYBYM MIAŁ UŻYĆ BANALNEJ METAFORY, PORÓWNUJĄC WSZYSTKIE ALBUMY DO DZIECI, TO TEN JEST JAK DUCH DZIECKA W INKUBATORZE – POWIEDZIAŁ O PŁYCIE OJCIEC, CZYLI NICK CAVE.
61
czył kolega Cave’a z zespołu – Warren Ellis, który stał się współkompozytorem ścieżek dźwiękowych. Ellis współpracował z Cave’m także przy innym projekcie. W 2006 roku powołano do życia grupę Grinderman, w której Cave, Ellis, a także Jim Sclavunos i Martyn P. Casey skupili się na bardziej niepokornej niż w The Bad Seeds muzyce. Garażowe brzmienie pozwoliło Cave’owi dotrzeć do młodszych fanów, dla których stare The Bad Seeds było zbyt surowe, a nowe zbyt poważne. Ostatnio Cave realizuje się także jako pisarz. Jego druga powieść opowiadająca o przesyconej narkotykami i alkoholem podróży brytyjskiego komiwojażera i jego syna zdobyła uznanie brytyjskich krytyków, a także innych pisarzy, w tym autora „Trainspotting”, Irvine’a Welsha. Przez całe życie Cave tułał się po świecie, mieszkając w Melbourne, Londynie, zachodnim Berlinie, Sao Paulo, aby w końcu osiąść w Brighton and Hove w Anglii. Swoją muzyczną ewolucję lubi porównywać ze zmianami w swojej duchowości. Deklaruje, że jest chrześcijaninem, jednak jego podejście do wiary jest dość luźne. Jego duchowość ewoluowała od fascynacji mrocznym i brutalnym Starym Testamentem do zainteresowania Nowym, który w swojej wymowie jest mniej radykalny. Podobnie jak muzyka Cave’a w ostatnich latach.
62 01/13
MIĘDZY LINKAMI
J
ak wiadomo, wszystko, co robimy na Facebooku, robimy ze względu na innych. Co inni pomyślą i co powiedzą, ilu znajomych polubi, a kto skomentuje – to codzienne problemy Mieszkańców Pierwszego Świata, które towarzyszą nam, kiedy wrzucamy na walle swoje szczerozłote myśli, głębokie jak ocean refleksje oraz błyskotliwe obserwacje typu „pada śnieg!”. A muzyka? Jakie ma miejsce w tym życiu na pokaz? Ta sfera, wydawałoby się, intymnego i osobistego doświadczenia, w fejsowym hyde parku prowadzi żywot niezwykle bujny i wielowymiarowy. Dlaczego? Bo, jak się okazuje, muzyką można bardzo wiele powiedzieć. Co na przykład? Wyróżnijmy kilka typów wiadomości, które wysyłamy znajomym pomiędzy linkami.
TEKST: MACIEJ KACZYŃSKI
SERENADA Oczywiście najczęstszym komunikatem jest rozpostarcie przed światem pawiego, godowego ogona. Wklejając „Sex is on fire” Kings of Leon objawiam się znajomym jako dziki kochanek w nastroju na coś absolutnie szalonego. Kto wie, może na najbliższej imprezie uda się pocałować koleżankę, która polubi mój link? Przynajmniej w policzek? CZERWONY PASEK Wszyscy mamy znajomych, którzy zawsze i koniecznie muszą być pierwsi. Wysyłasz takiemu link do nowej piosenki, która bardzo ci się spodobała – i zostajesz wyśmiany. Przecież on wrzucił to na ścianę już 1,5 godziny temu! To Prymusi, Odkrywcy Nieznanych Lądów, Przewodnicy. Żyją w ciągłym strachu, że ktoś ich wyprzedzi, dlatego na wszelki wypadek panicznie zasypują nas tweetami, postami i wpisami na blogach, które mają udowodnić, że wciąż są czujni i nieustająco trzymają rękę na pulsie. Ich rozpaczliwych zapędów
nie studzi niestety fakt, że niewiele nas to wszystko obchodzi. NISZA Ci, którzy uwielbiają obnosić się ze swoją offowością, nie mają dziś łatwo. Kiedyś mogli wymachiwać szpulami, kasetami i winylami zespołów nieznanych nawet ich członkom – dziś każdy głupi może trafić na jutjubie na zapis koncertu mongolskiego performera dla jego 3 jaków. Ale cóż zrobić, bycie poza mainstreamem uzależnia – trzeba zacisnąć zęby i przeczesywać net w poszukiwaniu najdziwniejszych, najmniej popularnych i kompletnie niezrozumiałych wyczynów artystycznych. Może jeszcze przez chwilę uda się utrzymać opinię pełnego kuszącej głębi ekscentryka. BEKA Nie wszyscy mają siły i środki na poważną walkę. Jeśli mimo to chcą być fajni i lubiani, pozostaje im droga beki. Szerokim korytem przelewa się więc przez nasze news feedy rzeka śmiesznych przeróbek, parodii, shredów i różnej maści muzycznego „LOL-contentu”. Prosty przepis na sukces? Wklej w tej chwili link do „Somebody that I used to know” Gotye. Wyjdziesz na niezłego jajcarza, a może nawet ironistę. Nagroda – 6 lajków i komentarz. Oczywiście: „LOL”. WYJĄTKI Jakkolwiek trudno w to uwierzyć, są tacy, którzy wklejają linki do piosenek, które… im się spodobały. Czemu to robią? Dzielą się z paroma bliskimi osobami czymś, co było dla nich ciekawe, ważne, inspirujące? A może zapisują tę chwilę dla siebie, tak, żeby móc do niej wrócić w swoich facebookowych pamiętnikach? To chyba naiwne, ale – uwaga – to właśnie w takie linki warto kliknąć. Nawet jeśli nie ma przy nich żadnego lajka.