10 20 24 44 58
06 INFORMER 10 TEMAT Z OKŁADKI IGGY POP 12 FESTIWALE BEZ OPASKI ANI RUSZ 20 WYWIAD MARCUS FÜREDER Z PAROV STELAR 24 MASKI W MUZYCE 28 ALTERNATYWNY PRZEWODNIK WIEDEŃ – TO NIE JEST MIASTO DLA STARYCH LUDZI 32 FELIETON JAK ZOSTAĆ IDOLEM? 34 FOTOREALCJA 36 AUDIORIVER DOKĄD ZMIERZA POLSKI CLUBBING? 38 WYWIAD ŁUKASZ NAPORA – RZECZNIK PRASOWY FESTIWALU AUDIORIVER 40 FUNDATA KONCERTY, EVENTY 42 RECENZJE 50 REALCJA SOUNDRIVE FESTIVAL 52 ZJAWISKO SUPERGRUPY 56 MODA, TECHNOLOGIE, KUCHNIA 58 LEGENDA RED HOT CHILI PEPERS 62 FELIETON JAK SIĘ UBRAĆ NA FESTIWAL?
5
F
estiwalowy sezon w pełni i trzeba przyznać, że w tym roku uczestniczenie w niektórych koncertach wymagało sporego samozaparcia. Zamiast żaru z nieba (na pewno jest lato?) lał się deszcz. A po deszczu? Na festiwalowych terenach rządziło błoto! Kiedyś było ono nieodłącznym elementem jedynie zabawy na Woodstock. Teraz opanowało wszystko. Nawet sprawiło, że część z Was przechrzciła Open’era na Błotn’era! Ale wcale nie piszę tego po to, by ponarzekać. Błoto bywa kreatywne! Zwłaszcza jeśli ktoś na taki festiwal w deszczu nie zabrał ze sobą kaloszy. Niektórzy zabezpieczali upaprane nogi workami na śmieci lub foliowymi reklamówkami owiniętymi taśmą i sznurkami. Inni, już zrezygnowani, chodzili boso i żartowali, że po takim spacerze na pewno namówią kogoś na zrobienie masażu stóp. A co na to wszystko koncertujący muzycy? Ci z Polski niemal zawsze mieli okazję do zagajenia na czasie, w stylu: a teraz mamy piosenkę o deszczu. Ci z zagranicy mieliby problem z wymówieniem słowa „deszcz”, ale rozczulali publiczność takimi
WYDAWCA: Mediabroker Sp. z o.o. Al. Wilanowska 277 02-730 Warszawa ADRES REDAKCJI: Al. Wilanowska 277 02-730 Warszawa DYREKTOR ZARZĄDZAJĄCY MEDIABROKER: Piotr Rdzanek piotr.rdzanek@mediabroker.pl tel. 509 967 766
REKLAMA I PROMOCJA: Aleksandra Trojnar aleksandra.trojnar@mediabroker.pl tel. 693 693 800 REKLAMA: Żaneta Kozarzewska zaneta.kozarzewska@mediabroker.pl tel. 517 336 527 Elżbieta Pyzel elzbieta.pyzel@mediabroker.pl tel. 514 812 593 Anna Gajewska anna.gajewska@mediabroker.pl tel. 512 863 850 WYDANIE ONLINE: press@laif.pl
słowami jak „dziękuję”. Co sprytniejsi z gości z zagranicy znaleźli polskich nauczycieli z poczuciem humoru i zanotowali trochę dłuższe kwestie. Dwaj Szwajcarzy z Solange La Frange, których można było usłyszeć na Soudrive Festivalu mieli w swoim zeszycie zdanie: „Pokaż cycki”. Ale większe wrażenie zrobiło na nas to, co usłyszeliśmy na koncercie Yeasayera podczas Open’era. Powiedzieli, że najlepiej gra im się w Polsce. Może dlatego wracają do nas już we wrześniu, na występ bez błota, bo w klubie. Ale skoro do błota wróciłam – niech ono będzie dla Was inspiracją. Mamy ciekawe wyzwanie – czekamy na najlepsze zdjęcia z festiwali. W tym numerze znajdziecie konkurs, jest o co walczyć. Mamy też przewodnik po tych festiwalach, które jeszcze przed nami. Czytajcie, chwytajcie aparaty lub telefony i czekamy na Wasze foty, nie tylko takie z błotem w tle. ŻYCZĘ TĘCZY, A POTEM SŁOŃCA. MARTA Do zobaczenia w następnym LAIF-ie.
PROJEKT GRAFICZNY, PRZYGOTOWANIE I SKŁAD: Studio Graficzne M* FOTO: Krzysztof Plebankiewicz, mat. promocyjne ZDJĘCIE NA OKŁADCE: mat. prasowe DRUK: Druk-Serwis REDAKCJA: PrZemek Bollin, Ewa CiChoCka (korekta), Maciej Kaczyński, Justyna Kowalska, Małgorzata Krantz, Marcin Kusy, Mateusz Nocuń, Marta Sakson (red. prowadząca), Krzysztof Sokalla, Marianna Wodzińska, Damian Wojdyna, Dorota Zadrożna
* Redakcja nie odpowiada za treść reklam, nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania tekstów. Rozpowszechnianie materiałów redakcyjnych bez zgody wydawcy jest zabronione.
6
03/12
YEASAYER
BAND OF HORSES
KNOCK, KNOCK
Z NOWYM ALBUMEM
G
CO ICH ŁĄCZY
Z DAWIDEM BOWIEM
rupa Band of Horses wraca z kolejnym, już czwartym albumem. „Mirage Rock” pojawi się w sklepach 18 września. Na płycie ma się znaleźć 11 numerów, a zapowiedzią tego, co czeka fanów grupy z Seattle, jest singiel „Knock Knock”. Producentem albumu jest Glyn Johns, który współpracował z takimi sławami jak Bob Dylan, The Rolling Stones, The Who, Led Zeppelin, The Faces czy Eric Clapton. (MW)
N
„JEDZ, MÓDL SIĘ, JEDZ”
MICHAEL BOOTH
N
ie bez przyczyny nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu to jeden z grzechów głównych. O tym, jak namiętność do jadła i napojów może zniszczyć życie, opowiada dziennikarz kulinarny Michael Booth w swojej książce „Jedz, módl się, jedz”. Zabiera czytelnika w podróż po Indiach… od kuchni. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN.
THE KILLERS
OSTRO WALCZĄ
A
lbum „Battle Born” (czyli urodzeni do walki) – te słowa znajdują się na oficjalnej fladze stanu Nevada – to najbardziej wyczekiwana płyta grupy, ukaże się 18 września. Fani są zniecierpliwieni, bo w 2010 roku członkowie ogłosili krótką przerwę. Nic dziwnego, że kolejna, czwarta płyta zespołu – Battle Born – to wielkie wyzwanie dla jego członków. Już sam tytuł albumu do tego zobowiązuje. – W pewnym sensie wszyscy Amerykanie są urodzeni do walki. Nasi przodkowie przybyli tu po lepsze życie – tak tłumaczy go Brandon Flowers, zwracając uwagę, że dzieło ma być bardziej osobiste niż poprzednie dokonania zespołu. Album promuje kawałek „Runaways”, którego już można posłuchać w internecie. (MW)
FOT.: MAT. PRASOWE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
owojorska formacja Yeasayer ujawniła szczegółowe informacje na temat najnowszego krążka, który już pod koniec sierpnia trafi na sklepowe półki. Trzeci album w dyskografii zespołu, zatytułowany „Fragrant World”, zawierać będzie jedenaście nowych kompozycji. Pierwszym singlem prezentującym zawartość najnowszego dzieła jest utwór „Henrietta”, który trafił do dwustu losowo wybranych fanów, subskrybujących newsletter na oficjalnej stronie Amerykanów. Płyta, której promocją zajmie się wytwórnia Secretly Canadian, zapowiadana jest jako zwarte, ambitne, nowoczesne i skomplikowane dzieło pop. – Słuchałem bardzo dużo R&B w trakcie tworzenia tego krążka – powiedział multiinstrumentalista Chris Keating w wywiadzie dla magazynu „Under The Radar”. – Nowy materiał brzmi tak, jakbyś puścił od tyłu płytę Aaliyah i ją spowolnił. Albo „Lodger” Davida Bowiego. Użyliśmy wielu elementów muzyki z filmów science fiction i połączyliśmy je z soulem. Nie wiem, czy to do siebie będzie pasować, ale wierzę, że tak – dodaje muzyk. (MN)
7
THE WEEKND
GWIAZDA Z INTERNETU
MA 22 LATA, TRZY ALBUMY NA KONCIE, MILION FANÓW NA FACEBOOKU I TWITTERZE, A GDYBY NIE WYSTĘP HOLOGRAMU TUPACA, TO PEWNIE O JEGO KONCERCIE NA FESTIWALU COACHELLA MÓWIŁBY ŚWIAT. PRZED PAŃSTWEM ABEL TESFAYE, CZYLI THE WEEKND. szystko zaczęło się jakieś półtora Music” Tom Ewing z Guardiana napisał, roku temu. Pod koniec 2010 roku że jest tak wulgarny, iż „po jego wysłuna YouTube pojawiły się trzy chaniu czuje się trochę, jakby zdradził utwory nikomu nieznanego artysty, ukrywa- własną żonę”. Całości dopełnia muzyka jącego się pod pseudonimem The Weeknd. – mroczne, narkotyczne beaty oscylujące Kilka miesięcy później, w marcu, do sieci wokół hip-hopu, psychodelii i r’n’b. trafił 9-utworowy, darmowy album, zatytuło„THE WEEKND POSZUKUJE wany „House of Balloons”. No i zaczęło GITARZYSTY I BASISTY” się; alternatywne serwisy muzyczne nazwa- Po wydaniu trzech darmowych albumów nały The Weeknd głosem pokolenia, z kolei turalnym krokiem była trasa koncertowa. giganci w postaci MTV czy „Guardiana” Za pośrednictwem Facebooka wystosowano doszukiwali się w nim największego talentu ogłoszenie o poszukiwaniach muzyków, od czasów Michaela Jacksona. a pierwszym koncertem w nowym składzie PONAD PODZIAŁAMI miał być festiwal Coachella, na którego plaCo takiego jest w tych mrocznych, wręcz nie- kacie nazwa The Weeknd figurowała tuż wygodnych utworach, że wszyscy się obok Davida Guetty czy Florence and na nie rzucili? Tesfaye’owi (na początku za- the Machine. Koncert okazał się wielkim sukchowującemu anonimowość) udało się cesem, choć trochę przyćmionym przez holow sprytny sposób zatrzeć granicę między gramowy występ Tupaca, który odbył się szukającymi nowości hipsterami a mainstre- tego samego dnia. Kiedy czytacie ten artyamową publicznością słuchającą bardziej kuł, The Weeknd ma już za sobą pierwsze konwencjonalnego r’n’b. Jego muzyka za- europejskie występy, m.in. na hiszpańskiej częła się niejako sama promować równole- Primaverze. gle w tych dwóch kręgach – z jednej strony ZNANY, NIEZNANY dzięki blogerom, z drugiej przy pomocy ka- Mimo że po początkowej anonimowości nadyjskiej megagwiazdy – rapera Drake’a, Abel Tesfaye zdecydował się ujawnić swoją który kiedyś wspomniał o swoim rodaku na tożsamość, to poza tym że ma 22 lata Twitterze. To wystarczyło, aby zdobyć po- i mieszka w Toronto, tak naprawdę niewiele nad milion fanów w serwisach społeczno- o nim wiadomo. Nie udziela wywiadów, ściowych oraz aby zawiesić stronę interneto- a ze światem, jak na artystę XXI wieku przywą przy okazji ukazywania się kolejnych, stało, komunikuje się wyłącznie za pośrednicdarmowych płyt. twem Twittera i Facebooka. Wszystkie jego SEKS, NARKOTYKI I ZDRADA płyty ukazywały się bez wcześniejszych zaO czym śpiewa Abel Tesfaye? Ano o ni- powiedzi, więc lada dzień możemy spodzieczym przyjemnym. Lirycznie łączy ze sobą wać się kolejnej. Darmówka zapewne znów balladowo-soulowe pieśni o nieszczęśli- zawiesi stronę the-weeknd.com, natomiast wej miłości z hiphopową wulgarnością. regularny album ma duże szansę na czołówKażdy utwór ma odpowiednią liczbę kę Hot100 „Billboardu”. „fucków” i „niggazów”, a to wszystko wy- PS Wszystkie albumy The Weeknd można śpiewywane anielsko-zawodzącym gło- za darmo pobrać z jego oficjalnej strony insem, który przysporzył mu porównań ternetowej. do Michaela Jacksona. O utworze „Loft TEKST: KRZYSZTOF SOKALLA
W
8
03/12
PAPA ROACH
WCIĄŻ ZASKAKUJĄ
WSKRZESZENI
PO 14 LATACH
W
raca kultowa formacja Dead Can Dance! W sierpniu ukazał się ich album „Anastasis”, co w języku greckim oznacza wskrzeszenie. To słowo znakomicie opisuje zawartość płyty, bo Dead Can Dance pokazują, że są w świetnej formie. Przypomnijmy, grupa zwiesiła działalność w 1998 roku i fani musieli czekać na jej powrót aż tyle lat. Najnowszy album brzmi zdecydowanie śmielej niż wszystkie (a do tej pory nagrali 10 płyt) wcześniejsze dokonania zespołu. Zresztą ich formę będzie można ocenić na żywo. Dead Can Dance pojawią się w Polsce. Zagrają w warszawskiej Sali Kongresowej już 15 października. (MW)
BILLY TALENT
GRIZZLY BEAR
NIE MIELI WAKACJI
A
merykanie z grupy Grizzly Bear mieli pracowite lato. Nie dość, że zafundowali sobie i fanom w USA, Europie i w Australii bardzo intensywną trasę koncertową, to równocześnie kończyli pracę nad swoją kolejną płytą. We wrześniu do sklepów muzycznych trafi ich album „Shields”. Płytę zwiastuje kawałek „Sleeping Ute”. Na swojej oficjalnej stronie www.grizzly-bear.net chłopaki pochwalili się okładką albumu i jego zawartością. Warto posłuchać... (MW)
MASZERUJĄ Z NOWYM KRĄŻKIEM C
hłopaki z Billy Talent ogłosili, że nowa płyta o mroCZnej nazwie „Dead Silence” będzie miała premierę 7 września. Środowisko krytyków jest zgodne – jeśli ten album ma taki sam oryginalny klimat jak okładka, to oczekujmy świeżej fali alternatywnego i skocznego punk rocka. Warto wysłuchać krążka, bo jak wspomina frontman – tworzenie było wyjątkowym doświadczeniem, bez stawiania granic. To nie koniec dobrych wiadomości. Ekipa Kowalewicza udostępniła na swojej stronie www.billytalent.com pełną wersję klipu do utworu „Viking Death March”. (PJ)
FOT.: DUSTIN RABIN
G
rupa Papa Roach również kończy prace nad swoją nową płytą. „The Connection” ukaże się 1 października. Materiał powstał w należącym do zespołu studiu nagraniowym The Red House, które znajduje się w kalifornijskim Sacramento. Produkcją zajęli się James Michael (współpracował między innymi z Sixx:A.M., Halestorm) i John Feldmann (Panic at the Disco, Escape the Fate). Pierwszym singlem Amerykanów jest przebojowy „Still Swingin”. (MW)
FOT.: MAT. PRASOWE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
DEAD CAN DANCE
9
DAMIEN_VIGNAUX_TASCHEN
AROBAL OSADZIŃKA_MANIFA
ART YARD SALE UFFICIO PRIMO
BLIŻEJ ARTYSTY
ZORGANIZOWANE PO RAZ DRUGI TARGI SZTUKI ART YARD SALE UFFICIO PRIMO PRZYCIĄGNĘŁY PONAD 30 POLSKICH I ZAGRANICZNYCH ARTYSTÓW REPREZENTUJĄCYCH RÓŻNE DZIEDZINY SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ.
W
ciągu dwóch dni goście targów mogli obejrzeć i kupić prace najciekawszych ilustratorów, grafików, projektantów mody i twórców sztuki użytkowej. Szczególną cechą imprezy była obecność projektantów i artystów wystawiających swoje prace. Goście targów mieli unikalną okazję do ich poznania, wymiany opinii i kupienia prac wprost od twórców. W Ufficio Primo obecni byli m.in.: MVM czyli Magnus voll Mathiassen, którego portrety gwiazd hip-hopu obiegły cały świat, Yvan Rodic – The Facehunter, Jan Kallwejt, Tomasz Walenta, Agata Endo Nowicka,
Tymek Jezierski, Arobal i wielu innych znakomitych polskich i zagranicznych artystów, którzy przyjechali z Berlina, Londynu, Paryża, Nowego Jorku i Los Angeles. Podczas AYS UF można było kupić fotografie Lidii Popiel, obrazy Swanskiego (Paweł Kozłowski) i prace KESH – artystki, DJ-ki, projektantki mody – muzy Jeana-Charlesa de Castelbajaca, współpracującej z Kanyem Westem i Jeremym Scottem. Po raz pierwszy został również zaprezentowany but Reebok Betwix Mid, zaprojektowany przez Olkę Osadzińską w ramach globalnego projektu Reebok Classic Beat Collaboration. (MS)
MAGDA ŁAPINSKA_MUZEUM MVM_MAGNUS_VOLL_MATHIASSEN_KANYE_1
10 03/12
IGGY POP
IE IE LOKROTN R A ZEM Z W WANYM R E A K T Y WO ES TH E ST OOG Z E SP O ŁEM SIE RPNIU W YSTĄPI W TIVALU NA OF F F E S AC H . W K AT OWIC A , SOLOWA C HOĆ NOW „ APRÈ S” P ŁY TA P OPA JNE COVE RY T O ME LODY , H PIOSE NE K FR ANC USKIC U C Y OD KILK JĄ U T R E C N KO ŻĄ OGE S P OK A L AT T H E S T O Y PR AWDZ IW M Y Z C , M A N I SIĘ PU N K RÓ Ż N OBEC N E J O D WS Z E C H M MUZ YC Z NY NA RYNKU NA”. „GÓRY GÓW TEKST: MARIA
SK A NNA WODZIŃ
ON
A R T N KO S A N Ą C Ą J A Z OTA C
A N W Ó G A GÓR
TEMAT Z OKŁADKI /IGGY POP 11 sonów. o rodzinie Man ze er op ej jn sy wer „Amerim.in. w serialu fanów, okres u, lu os ie gł w ż te g łu ał ed cz . zy, w lata 70. Uży nd Theft Auto 4” róww Najleps soró urso ekur prek przypada na ad” i grze „Gra nn zz pr pa ły D de de n os Po je je ni ca ci zy p, p, oś pr Po Po ” . cz se y y ór 90 gg gg sz-- tw i „Fun Hou 80. i lata ła łasz t s” la zw zw a ge y y w oo an an ło St zn zn po st st he ga je je SA iu „T a, cka, rock nk ro pu punk największe w U ) nastąpił Dru al-- Po nagran ywal idyw ewid rzew eprz owane sukcesy, niniep rzedały się słabo rk sp ia ch ch oi oi dy um romną te sw sw w y ze ze re an a a tó cz cz owodow spi-i- (k Pop cieszy się og sp Insp e ..In zi u ie ie oł gd en en , sp lii sc sc ze tra na na us ad A ań ań ow rozp iw się zachow zach chza ny nych heroiny. Ale nejj pier wszy lepiej sprzedały aj cz czne od N yfi yfi ą. go ec ec ci ’e sp sp oś gy rn j j Ig la te te m „Blah popu enie dlaa ra racjcjąą dl Wave albumy Jim Jim uzależni najważniejsze o o ew iło N eg eg ąp ni ni e st an na a a w dl dl dy iro ł ł te by insp okresu eż w sji by resji spre ek eksp sz szyy to równi e – w 1971 by Brick”. Z tego w w k rz er er ric rie pi pi „B ka z z i ” ra ra go ah je po po Bl w gy Iggy Blah nie egoo Ig ild Child”, óreg n, ktktór son, risso zezz wydarze orris Pr Prze M Mor Bowiego, z któboje „Real W . . a ze ku ku id pr ro ro av D zą 67 67 ał od 19 19 zn ch po p po i powrót żywwoo ww na ży czyłył na bacz sc sce-e- roku Po „Candy”. Wielk j Br ytanii, aby zo zoba i ie na na ” lk ie się się ve ł ł Lo W ża ża r fo do na na ł ry ob ob ha „C łw1996 otniniee krot lokr ielo Popp wwie ko rym wyjec masowejnastąpi ta Po ja jako eriał. Tam okala lata i i ry at ltu m e e y kl kl ku w sz sz do no w w go ać ’e ał ał gr rz Iggy tarz e na r Life” zoał,, ta towwał ioto ymio e, wwym bl blicicz-z- wspólni przebój „Lust fo tak dobrze, jak ninie, i pu pu go zm je w w br y e ał ał ed ni ak ak ki , kt sk sk ni ku że . Na fali ieciciee - ro świe na św szyy na 10 zało się, erwwsz 20 2010 ie „Trainspotting” pi pier c zespół reakty m ię w w fil w ku ku w s, y ad ad ge yt yp yp oo uż w w St ł sta po The da po zdrowszym awda praw ść.. CCoo pr jwy-y- muzycy no ność wy dziś album na najw w związku ze i lto e e al al ku ci , , ł oś yć yć rn sta cz cz la w ni ni pu po ra ra i po og ładu reakokii og skok te sk iałł te ść wowano ku mmia Ilość m.in. punkowy ro roku rzejącego się sk .. Ilo cy ać ać sta ją m m a ra ci zy zy ie ży w str str w w m za po po be ”, try się wer 04 roku ożee się iejj niniee mmoż amii „Raw Po źnie I znowu – uzayk ykam ra raźn Stooges i od 20 Dwa . ot ot e y” rk rk Th tro na na o es D an go go d ow rte rte an w ża . ty zeża rch prze go pr tego giii uu te ie jeździ w trasy po-- hit „Sea ół, a on sam ergi en ener ąc po dząc budz na,, bu ół dość regularn ar arna pa rozbiło zesp sp and nd nd Po ze ck ge ge e le le Ro ni ż ż ie ał ju ju do żn dz e st st le ie ci je je u. -latktkaa chu. ęsto odw 65 65-la fa fach ł się wresz cz sta po po m do Ta w w . u gó gó m yk le le te w ko ko ta od la sy uu eksy plek kommpl ns udał się na zą plotki, łąiw ii ko dz dziw Rollillins e. ryRo enry zyHHen ec eczy któr ym, jak głos sk sk z Roll Hall of Fam , ch ch ie legendą oi oi w sw sw Bo ze ze a. go yk ym uz dnym ał ał m jedn w w o ertowaniem z lk W Wje po po nc ty tę tę ko ż ys ys ni w w j za ce ie ie po ię tn tn w ś, ro ro ś zi ak co mi, narzei D że kikilklkak da,, że iada oć-- czyło go owia ch choć mieszka w Mia op opow razem pojechal p że że i Po pi e, e, a, ra bi bi te ck so so ł ł ro u ni ca ca nk ie ie ze pu ob i nagr ywa razz ob gymm ii ra Iggy zy Po zakońc zedd Ig pszy gdzie powstały pr prze esną muzykę le leps i i o, cz ół ob ob eg zr zr sp ni w od to to ch na u, u, za ał ał zaww bum, wye ka staćć za dosta iałł do sie-- do Berlina ki. Poprzedni al by by mmia solowej karierz en ał ał zz sie os es es w pi rz rz e e yk yk sz ki w w ej us ni ns ns nc lli lli aż Ro jw - fra ie,, Ro res”, zainznie yczn Faktktyc ow.. Fa eny,y, dwie na sh show sc scen roku „Préliminai (przy któr ym po ze ze t” 09 io dł dł Id 20 ze ze zs zs w he o o „T ny – dw dw y le Orleanu, . da giiiiile ergi ener sztktkiien resz go Popa płyt zego bi bieere ) i „Lust for Life” em z Nowego rsrsze tis zz sta sta ur ja t t C y er er n nc nc an Ia w ko ko się iro ł eć eć bi sp rz łuchania ejrz obej ilę ob chwwilę za ch sta-- dobno za p miał dość „s zesta by by za yt : „China Girl”, pr prze Po pł e e ni ni ch bo t t ty ł, en en z sta om om om w m m or z z po w ze gównianą prze anii pr Popp an gi.. Po legi rzę-ę- Dzięki ut ht”, wykonywasp sprz ko kole ych na gitarach ig ać ać ąc on al al aj „T i gr zw zw t” ro ro w i i tó gh io ni się się id id maju tego rlaćć z ać,, tuturla akać skak ętyy „Sister M ał sk wwał sukcesem prze chninięt jny, wydany w ie iech m le m m zy Ko uś uś ks . i i ię ę” w ty ty yk z zę zę uz m m oc oc yp 10 coverów Pop ym wwyp czym po cz ns nych pote tó tóww,, po Rollillins prés” zawiera y.y. Ro snych płytach, „A ła en en m w sc sc bu go al ze ze je ku m m na ro ie ie ok io se ne k, krok ej im kr kkim lekk dł le ięcc Bowiego zedł fr a nc us ki ch p zs zsze yy wwię my. W pier wsz , ie am am nt ch M M ta . . ny io io ne cz m up up sy ro gł gł a kl og się Yoko Ono c czujujee się ry cz pory tejj po cz-- otrzymał rocz do do te ów Beatlesów, nie żyć, oddają goro or te tego w za ł ut na na e óg ą ą m kż pi pi . ta tą tą 80 e ys ys t al w w la aj obaj zy, że więkwej że ob e, że ęścicie, run-n- połowie częś sz szcz jnjnąą ru try. Pop tłumac od kokainy i no le le na ko ko om Si y y yk ka ym ym w cz cz an od Fr ba ba i ym cji, „bo zo ożee zo Moż się kolejn e. M ffie. Offi pochodzi z Fran ny nymm O ę. . Iggy Pop wystą gi gię. m ów ki er er or rs en en w to ą ą ut ak ć zn zn ic ic oś om en en sz rs sc iej opiera na sc ankuu na pasji – ku dynk jedy poje dę dę po mach, m.in. w „K kultura najbardz fil tu ka as us nc un lk fra ki w to j iej muzyczlu pił późnie glo-amer ykańsk Jarmuscha, seria an h” om ac ak os at er ę pi si wie i pa czy kontroja kosmiczna” nej maszyny”. , bo zna„Star Trek: Stac biany w branży Pop jest mało lu zyczepić yt yki. Potrafi pr ny z otwar tej kr ci Jacka rowej twórczoś się nawet do su e White o że lubi Th White’a (mim złoby mu ząc, że nie us Stripes), twierd y nie subrzmienie, gdyb na sucho takie arzeka też y mastering. N pernowoczesn znej eksfantazji i scenic często na brak rockoesnych muzyków presji u współcz ko – „ci owując to krót wych, podsum jednym wsko nudni”. W kolesie są kure kiedyś k p opowiada, ja , giz wywiadów Po ny oich ulubio ch ał jedną ze sw sz zez ły pr us ą owan KU. melodii zsampl h MAJA TEGO RO yc 9 Ę w mś SI ro ki ta ŁA ja z ZA UKA szaną TEGO, PŁYTA „APRÈS” ed Peas i zmie ODBIEGA OD Ey IE k k AN ja ac W Bl st O je YD „To MATERIAŁ ZDEC quasi-rapem”. IŁ NAS SWOJĄ m ZA ny . YC sz ku tra TY ZW so „s HI ZY . E PR proc IEWA STAR DO CZEGO y zawiera 10 POP. TUTAJ ŚP ór Y kt G j, IG pó IĄ na ŚC TWÓRCZO ra gówna”. ANCUSKU. Ta muzyka to gó MIŁOŚCI, PO FR
H YCH WYC OW YTO PŁYT RNII PŁ ÓRN WÓ AT YTW M WYT E, AT.. W W O M E, AS W PR . O AT AS M PR FO T.: MAT. FOT.:
I
O
12 03/12
NIE MA OPASKI,
FESTIWALE FESTIWALE
13
NIE MA ZABAWY
– CZYLI FESTIWALOWE LOVE PRZYSPIESZONE BICIE SERCA PRZED ROZPOCZĘCIEM KONCERTU, NIEKONTROLOWANE NAPADY SZAŁU W TRAKCIE, ZDARTE GARDŁO I WSPOMNIENIE OBCOWANIA NIEMAL TWARZĄ W TWARZ Z ULUBIONYMI ARTYSTAMI – TO LUDZIOM DAJĄ FESTIWALE. CZY JEST JESZCZE KTOŚ, KOGO TRZEBA DO NICH ZACHĘCAĆ? NIE? TO PORA DOKONAĆ WYBORU, NA KTÓRY POJECHAĆ.
TEKST: DAMIAN WOJDYNA
14 03/12
K
KIEDY? 2-5 sierpnia GDZIE? Kostrzyn nad Odrą ZA ILE? Wejście na ładne oczy, czyli za zupełne free DLACZEGO? Damian Marley/ Machine Head/ The Darkness/ Ministry/ Asian Dub Foundation/ Sabaton/ Anti-Flag/ Hardcore Superstar/ The Qemists/ Dubioza Kolektiv/ ThePetebox/ My Riot/ Elektryczne Gitary/ Gooral/ Happysad/ Shantel & Bukovina Club Orchester.
FOT.: MAT. PRASOWE
LET IT ROLL . Inwazja z p o łudnia. Czesi mają łe b do organiza cji do br ych imprez. W nasz ym rejo ni e geo graficznym są niemal pioniera m i, czego dowodem je st legendarny H ip Hop Kemp cz y kand ydujący na le gendę, m łody lecz ju ż bardzo po pu larny w skali europe jskiej, festiwal Le t It Roll. Po sukcesach w poprzednic h latach organizatorz y postanowili w yeksportować markę te go stricte drum ’n’baseowego open air festiwalu do Polski. W tym roku sz yk uje się nie lada ko nkurencja dla gdań skiego iFestival i płoc kiego Audioriv er, a to głównie za spra wą London Elektricity, Dan ny’ego Byrt ’a, Ed Rush &Optical cz y Th ażdego roku na pol- cea i e Pana Limewax dla fa nów mocniejsz skiej mapie festiwalo- go gran eia. Czesi liczą na duży sukces wej pojawiają się ko- imprez y w Polsce. Nie szczędzili na je lejne imprezy, z coraz promoc j ji, w ramach kt órej urządzili to lepszymi lineupami. urodzi ny jednej z na jwiększych w yAle nie tylko muzyka się tu liczy. Waż- twórni drum’n’base na świecie ny jest klimat, bo w czasie festiwali – Hospi tal Records – w scenerii Galebudują się minispołeczności. Ludzie rii Sz yb u Wilsona w Katowicach, zapominają o podziałach i cieszą się gdzie w ystąpili m.in. High Contrast z tego, że stojący obok pan z dziec- Netsk y, , John B i Youngs ta. kiem kołysze się do tych samych rytmów co grupka studentów. Nawet KIE DY ? 10 -12 sierpn ia gdy kogoś niechcący poturbujesz, GDZIE ? Zalew Chech ło -Nakło to ten nie odpłaci ci chlapnięciem – Tarnowskie G ór y z liścia, a jedynie z uśmiechem Z A ILE? od 10 0 PLN ka rnet na twarzy rzuci pytanie: „No i jak DL AC Z EGO? London Elektricity/ się bawisz? Bo ja świetnie!”. Danny Byrd/ Ed Rush & Optical / Aphrodite/ Mat rix & Futureboun d/ Metrik / Audio / B -Complex / The Panacea/ Limewax / The Sect/ Robyn Chaos/ Counterstrike/ Forbidden Soci et y/ Switch Technique
WOODSTOCK – przystanek z misją Co ma ze sobą wspólnego organizacja charytatywna i festiwal muzyki rockowej, na który zjeżdża się blisko 300 tysięcy uczestników z całej Europy? Jurka Owsiaka! Chyba nie ma nikogo, kto nie znałby tego pana. To dzięki niemu od 1995 roku organizowany jest w Polsce Przystanek Woodstock, który doskonale wypełnił lukę po zawieszonym wówczas festiwalu w Jarocinie. Rockandrollowe szaleństwo w Kostrzynie nad Odrą odbywa się pod hasłem „Miłość! Przyjaźń! Muzyka! Stop przemocy! Stop narkotykom!” – coś, czego na próżno szukać na komercyjnych imprezach takiego rozmiaru. Do tego jest tam Akademia Sztuk Przepięknych, czyli miejsce, gdzie można porozmawiać ze znanymi osobami ze świata kultury, mediów czy polityki, oraz gwiazdy, takie jak: The Prodigy, Gentleman & The Evolution, The Stranglers, Clawfinger (to w przeszłości) i Damian Marley, Sabaton czy Antiflag (to w tym roku). Festiwal poszerza swoją formułę, co cieszy, a przykładem tego jest booking chociażby The Qemists produkujących ostatnio bardziej drum’n’base niż rock, czy producenta Goorala łączącego w swojej twórczości electro, dubstep i góralski folk. Tak więc nie pozostaje nic innego, jak pakować namioty i szykować się na spotkanie z przygodą!
FESTIWALE FESTIWALE
15
AUDIORIVER – niezależno ść muzyczne j rzeki Również w 20 06 roku swój debiut na polskim ry nku imprez m asow ych zaliczy ł pozn ański Festiwal Świata Niezależnego W kopalni nowych dźwięków Audioriver. Jak się okazuje po latach TAURON NOWA MUZYKA – niek westiono wany lider wśród ev Katowice to mocno zaznaczony entów dedyko wanych ambitnej muz yc punkt na polskiej mapie imprez masoe elektroniczne j, po cz ynając od ga wych. To stolica regionu górniczego tunków house i electro, COKE LIVE MUSIC FESTIVAL. poprzez siarcz i właśnie elementy górniczego induyste techno i minimal Mało, czyli dużo ne, aż do jung strialu posłużyły jako tło do wydarzeń le, dubstepu i am bientu. Nie trzeba sprowadzać kilkunastu czy Niepow tarzalny spod znaku festiwalu Tauron Nowa klimat płockiej plaż y kilkudziesięciu zagranicznych gwiazd, nad Wis łą, dosk Muzyka. Amon Tobin, Prefuse 73, Boonał y line up or az po by impreza odniosła komercyjny sukświęcenie orga nobo, Jamie Lindell, Moderat, Roots nizatorów są sp oiwem ces. Czasem wystarczy kilka, dobra w yksz ta łconej Manuva czy Patti Young to tylko niektóprzez lata społ eczno lokalizacja, szeroka akcja promocyjna ści audioriverow re z gwiazd, które do tej pory gościły skiej. Audioriver to nie w mediach masowych i nie trzeba martylko trz y dni m tereny Szybu Wilsona. Prasa od lat pauz ycznych unie sień z ta twić się o frekwencję. Agencja Alter kimi ar tystami trzy uważnie na poczynania Taurona w poprzednic h latach Art (ta od Open’era i Selectora) doskojak Richie Haw i docenia rolę, jaką pełni w promocji altin – także jako Plastiknale rozumie potrzeby krakowskiej puman, Jamie Jo nes, Moderat, ternatywnych brzmień elektronicznych. DJ Hell, bliczności i od 7 lat organizuje event, Joris Voorn, D ub FX , Sub Fo Tegoroczna VII edycja tymczasowo cus, Laurent Garnier, który z jednodniowego rozrósł się sweprzeniesie się w inną lokalizację, ale doFour Tet, Had ouken!, Simian Mobile go czasu do trzech dni rozpustnej zastajemy w zamian naprawdę solidny Disco, Caspa & Rusko, Roni Size, UNK bawy na terenie Muzeum Lotnictwa. line up, na który składają się m.in. hiphoLE. Ten festiwal to rów nież ważne im Jay-Z, Rihanna, Akon, Kanye West, powy ilustrator Ghostpoet, mistrz mikroprez y pretowar zyszą ce: II Konferen Muse, The Chemical Brothers, Timbacja Muz yczna melodii i eksperymentów Four Tet, szaloAudiori ver cz y targi land, Lily Allien, The Killers – to niektómuz yczne. Fest ne chłopaki z Hot Chip czy przedstawiciel iwal ma świetnie w yważ re z wielu gwiazd poprzednich edycji solidnej elektroniki – The Field. Miano oną formułę i ściąga Coke Live Music Festivalu. Do tego za- najbardziej po najlepszego małego festiwalu w Europie żądanych ar tystów wsze dochodzi czołówka polskiej sce- ostatnich miesięc w 2010 roku potwierdza słuszność poy. A kto by ł ta m raz ny muzyki popularnej. Coke to także – na pewno po wróci. Zw łaszcz wiedzenia, że… małe jest piękne. a jeśli pierwszy festiwal komercyjny, który widział zesz łoro czny w ystęp Paula kładzie nacisk na prezentowanie mu- Kalkbrennera pr KIEDY? 23-26 sierpnia 2012 zy siąpiącym letnim zyki hiphopowej. Tegoroczny line up deszczu… GDZIE? Dolina Trzech Stawów jeszcze wygląda dość biednie na tle – Katowice poprzednich lat. Czekamy na kolejne KIE DY? 27-29 lipca 2012 ZA ILE? 60 PLN – dzień otwarcia GDZIE? Plaż gwiazdy! a nad Wis łą – 140 PLN – karnet 2-dniowy Płock Z A ILE? 100 PLN – bilet jednod 170 – karnet 3-dniowy niowy KIEDY? 11-12 sierpnia 2012 120-180 PLN – DLACZEGO? Gang Gang Dance/ karnet D L AC Z E G O GDZIE? Muzeum Lotnictwa ? Rö yk so pp/ Caribou/ Four Tet/ Rustie/ Lu ci an o/ N ic ol Kraków as Ja ar Li ve In Chris Clark/ Scuba/ L-Vis 1990/ C on ce rt/ M ac ZA ILE? 125 PLN – bilet jednodnioeo Pl ex / Sepalcure/ Eskmo/ Lucy/ Kwes./ M ar co C ar ol a/ wy / 200 PLN – karnet En te r Sh ikar i/ Saschienne/ Speech Debelle/ M od es el ek to r DLACZEGO? The Killers/ liv e/ The Field/ Michael Mayer/ The Roots/ Placebo/ Snoop Dogg N Z Sh ap es hi ft er Gnucci Banana/ Brandt Brauer Frick liv e/ B la ck Su n Em pi re/ ATO L (i może colę do tego?) (M od es el ek to Ensemble/ Jimmy Edgar/ Mouse rM ar ce l D et tm an n- Sh ed)/ S. On Mars/ The Black Dog/ Hot Chip/ P.Y fe a t. M C Lo w Q ui/ C ut lin e/ Se ba John Talabot/ Morphosis/ st iA n/ Ka vi ns ky/ Pl ai d liv e/ d O P pr Chilly Gonzales/ Ghostpoet/ es en ts Le s Fi ls D u C al va ir e/ By et on Beach House/ Dj Rashad & Dj Spinn e/ To m m y Fo ur Se ve n/ W ilk in so n/ M ar ty n liv e/ Ri pp er to n/ G ui lla um e C ou tu D um on ts & Th e Si de Ef fe ct s liv e/ D ub Ph iz ix fe a t. M C D RS/ C om a liv e fe a t. O ki na w a 69/ C a tz ’n D og z/ Fl oe x liv e/ A le x Pi co ne/ Et he ri c D ou bl e liv e/ G a th as pa r liv e/ + pl a ża
SACRUM PROFANUM – solidna marka Festiwal Sacrum Profanum odznacza się na tyle ciekawą formułą, że jest już rozpoznawaną marką w niemal całej Europie. Głównymi kierunkami festiwalu jest szeroko rozumiana muzyka współczesna reprezentowana m.in. przez Ensemble Modern, Ensemble Intercontemporain, Klangforum Wien, Theatre of Voices, Asko | Schönberg, London Sinfonietta, musikFabrik, która chętnie miesza się z nurtami muzyki poważnej, jazzu czy także elektroniki reprezentowanej przez takie sławy jak Kraftwerk czy Apex Twin. Cechą charakterystyczną kolejnych edycji Sacrum Profanum jest ukierunkowanie na twórczość artystów z konkretnego kraju/regionu. W tym roku na festiwalu wystąpią m.in. Sigur Rós, Kronos Quartet oraz reaktywowany legendarny polski duet Skalpel. Warto się tam pojawić choćby dla samych niepowtarzalnych miejsc, w których odbywa się ten nietuzinkowy festiwal.
OFF FESTIVA L OFF mode O N Wracamy do Ka towic, gdzie Artu r Rojek szykuje kolejną edycję OFF Fe stivalu (złośliwi twierd zą, że to był pr awdziwy powód odejścia muzyka z grupy Myslo vitz). Tak silnie rozwijającego się festiwalu nasz kraj dawno nie w idział. Na kilku scenac h prezentują się zespoły, które w środ owiskach fanów muzyki alternat ywnej uc hodzą za praw dziwe gwiazdy. Rock, hip-hop, indie, po p, dubstep to główne kierunki gatunk owe festiwalu, a The Flam ing Lips, Neon Indian, Mathew Dear, The Lollipops, Th e Field, Kode9, Final Fa ntasy, Blonde Re dhead – to tylko garstk a ze wszystkich gwiazd zagranicznych, które do tej po ry dały swój występ na OFFie (że o po lskiej ogromnej grup ie wykonawcó w nie wspomnę). W ty m roku szykuje się jeszcze bardziej sm akowicie, bo m ają poja wić się m.in. Ata ri Teenage Riot, Death In Vegas, głośne os tatnio Metronom y oraz mistrz muzyki ko nceptualnej z W ielkiej Br ytanii – Mathe w Herbert (niekw estio nowany nr 1 tegorocznego line upu – zdaniem au tora). Ponoć w czasie trwania festiwal u zagęszczenie hipste rów na m kw. je st największe w Europie. Jeśli wam to nie przeszkadza, to ruszajcie śmiało na Śl ąsk!
VAL: IMPACT FESTI t. będzie odlo ę Impet, na nazy wać si in w po a ez Impr zględu w KIEDY? 9-15 wrzesień 2012 KIE DY? 2- 5 si stival. A to ze erpnia 2012 aw a nie Impact Fe sz ar w GDZIE? Filharmonia Krakowska/ na ę si G ia DZIE? Dolina w ja po ką ja z łę Trzech Stawów na si stanowi Fabryka Oskara Schindlemowo. Siłę tę – Katowice m ty skim Lotnisku Be o u em ra/ Muzeum Inżynierii Z A ILE? 80 -1 er, dzięki któr 40 PLN – bilet główny headlin sz ystkie w Miejskiej/ ocynownia al em ni ią ów m je u dn ni od ze ar niow y w yd kulturą ArcelorMittal Poland choć troszkę z ne za 12 ią 0 zw -2 20 ia , PLN – karnet med pi fakt – Kraków DL AC ZEGO? ak kto przega A fr ic ca a HiTech/ muz yczną. Wsz ra w po ZA ILE? 149 – 199 PLN AfroKolekt yw/ pięciu latach Alva Noto/ And go że do Polski po te o D DLACZEGO? Sigur Rós/ s? y Stot t/ Apteka/ hili Pe pp er Atari Teenage ją Re d H ot C e trz y rif fy oj Kronos Quartet/ Skalpel/ King Ri Sw ot . / Ba es in rd o cc Pond/ Baroness Kasbian i The Va / Battles/ ie kapele. Cannibal/ Jan Pilch/ Agata lsk po Ba ne xt na er uz Dur y/ Beneficje dołożą także erają nci Splendoru/ Zubel/ Ensemble Modern/ Colin Stetson/ ania już zaci gr go ne oc Connan Mocka m Fani Alarm Will Sound/ Bang on sin/ Container/ Con Lecimy? verge/ Das Ra ręce. No to co? a Can All-Stars/ Envee/ cist/ Death In Vega s/ Dominique Yo Ensemble musikFabrik/ Igor ung Unique/ Fanfar ca lip 27 ? Y lo/ Fennesz D KIE o Boxx/ Klangforum Wien/ ow m & Li Be lle o va isk n/ Forest Swor GDZIE? Lotn ds/ Henry Cikada Ensemble Rollins/ High Pl – Warszawa aces/ Iceage/ Iggy And The Stooge PLN s/ Jacaszek / Ku Z A ILE? 209 hili C edo/ ot M H at d th Re ew ? Herbert/ Meg D L AC Z E G O afaun/ ccines/ Va e M Th et / ro an no bi my/ Nosowska/ Peppers/ Kasa Other Lives/ Papa M/ Piętna wer of Trinity/ Po o/ oc C e stka/ Pissed Je am I Bl d/ Lt e ag ans/ Profesjonalizm / Public Im / Purit y Ring/ The Charlatans Re ia tro Stefson/ Shab te/ Chem az z Palaces/ Marlon Roudet Shangaan Elec tro/ Sleep Part y People/ Spectru m/ Suicide/ The Antlers/ Th urston Moore/ Ty Segall/ i wie lu innych/ sporo tego, co ?
FOT.: MAT. PRASOWE
16 03/12
iFest ival cie na horyzon ierunkozenia imprezy uk or tw a cj Koncep zne jest tne style muzyc wanej na konkre zbudom, gdy chce się dobrym pomysłe najlepa ą ze ściągani wać markę znan rdów ko re a nie z bicia szych artystów, i po cj ep Na tej konc zas frekwencyjnych. dc po y Gdańsku, któr The wstał iFestival w . .in m edycji gościł oBr swojej pierwszej , cs sti Of Mind, Logi . r9 Qemists, State Ba s, ow Chasing Shad udr okers Brothers, i o w sowo, dubstepo Tak więc było ba e będzie W tym roku ni m’n’base’owo. wykoOstróda Reggae Festiwal ny potwierdzo ch inaczej, bo wśród – oby sk – czerwony, zielony, żółty et by N pojawił się choć eny sc ej w Ostróda Reggae Festiwal pierwotnie nawców uido ostatnich lat liq a gm Si et był eventem typowo lokalnym o silnie jawienie y i ceniony du i m ki d’n’b, czy znan ta z y rockowo-alternatywnej formule. Dowspółpracując h. es – swego czasu Fr J D i piero w 2001 roku nabrał rozmachu, C e, czy Andy ikonami jak Goldi y atak by trzy lata później przekształcić się wi na basow Jesteście goto festiwal o ściśle ukierunkowanym stylu. na Gdańsk? W przeciągu niemal kilkunastu lat
ostródzka impreza stała się polską mekką brzmień reggae, dub, ska i wszystkiego co pokrewne. Na scenach, nazwanych z angielska kolorami wymienionymi w podtytule, wystąpiła wielu rodzimych artystów – od Vavamuffin, przez Maleo Reggae Rockers, East West Rockers, Paprika Korps, aż na KaCeZet & Dreadsquad kończąc. Jakby komuś było mało, to na przykład w tym roku w Koszarach zagrać mają: nowatorski Dreadzone, wirtuozerski zespół Fat Freddy’s Drop czy przedstawiciel korzennych brzmień Rod Taylor. Tylko bez ciśnień proszę:) KIEDY? 9-12 sierpnia 2012 GDZIE? Białe Koszary (lub Czerwone Koszary jako potencjalna nowa lokalizacja) – Ostróda ZA ILE? 70 PLN – bilet jednodniowy 140-170 – karnet DLACZEGO? Raggafaya/ Tabu/ Channel One Sound System/ Busy Signal/ Laid Blak/ The Bartenders Meet Dr. Ring Ding/ Dub Syndicate/ Prince Fatty Sound System Feat. Hollie Cook & Horseman/ Morgan Heritage/ 1-Stop-Experience/ Aba Shanti-I/ Rod Taylor/ Fat Freddy’s Drop/ Danakil/ Dreadzone
erpnia 2012 KIE DY? 18 si dańsk trum Stocznia G GDZIE? Cen m ki ja (zgadnijcie, w ?) ie mieśc 45 PLN E? IL ZA Netsk y/ Sigma/ DL AC ZEGO? oś jeszcze Aphrodite/ i kt
FESTIWALE FESTIWALE
17
GDAŃSK DŹWIGA MUZĘ – żurawie i hip-hop Czwarta edycja tego charakterystycznego wydarzenia muzyki i tańca kultury hip-hop zyskała w tym roku na rozgłosie, i to nie dzięki odwołaniu tegorocznego Warsaw Challenge, lecz za sprawą ogłoszonych bookingów. W ciągu dwóch dni festiwalu Gdańsk Dźwiga Muzę usłyszymy m.in. Nnekę, Dilated Peoples, Sistars, Dioxa i Jamala, oraz będziemy mogli wziąć udział w warsztatach tanecznych z Eva Schou, Tweetie, Aya, P Lock, Popin Pete i wieloma innymi. Zakres stylów od poppingu, przez dancehall, house, krump po street jazz, a jeśli ktoś czuje się mocny, to może wziąć udział w jednej z trzech bitew tanecznych. KIEDY? 10-11 sierpnia GDZIE? Plac Zebrań Ludowych – Gdańsk ZA ILE? 20 PLN – bilet jednodniowy/ 35 PLN – karnet/ 15 PLN – 60 min warsztatów tanecznych DLACZEGO? Nneka/ Dilated Peoples/ Sistars/ Diox &The Returners/ Jamal
STIVAL h even FREE FORM FE ód warszawskic śr w a cj f. zy e po a zy niejsz oraz perTrzy ra diowizualnych nie tylko najważ au to al ch iv ka st tu Fe sz i rm jesieni nej Free Fo arzenie samej yce alternat yw yd uz w m o e h sz ej yc ni ąc uj aż Co o tym o najw tów trakt roku w Polsce! wnież nie tylk ró go łe To ca . ń ch ze ny ar Oizo, h w yd format yw , The Orb, Mr. najważniejsz yc pp z ra o df dn ol je G to s, – et e Stre zbudował w Polsce żby w ystępy Th i, na cz ym FFF ia śc oc ło sz ch ze A ? pr zy w muz yki. ara świadc lica i Parov Stel statorów dobrej ita gu V , de h am yc N m am do ia maiwho Birdy N opinię wśród św dy Beetroots, Ia ną oo lid Bl so e da Th , la m e lis ździerni igita sobie ni ar tystów. W pa w tym roku? D ch zy ny oc ia sk dz za ie s w na Czym część zapo a i Brodinsk y to ami, Jazzanov or y :) ct w SOHO FFFa ku widzimy się 13 października KIE DY? 12 szawa N – karnet Facotory – War y/ 160 - 220 PL ow ni od GDZIE? Soho dn je t le iwhoami live/ - 150 PLN – bi Betroots/ Iamam ielu innych dy oo Bl Z A ILE? 110 e Th e/ +w Digitalism liv Gesaf felstein/ DL AC ZEGO? live/ Brodinsk y/ s ot Bo e ttl Li Jazzanova live/
UP TO DATE arami Nie tylko such je! Białystok ży dawać i pasja muszą ie an w żo Zaanga ewielu ni ekty. Jedno z odpowiednie ef iędz ym e łamie bariery w ydarzeń, któr ików śn iło liża ku sobie m tro gatunkowe i zb ek el i j muz yki jak ia zarówno czarne ec trz ie ień. To zaledw e lin nicznych brzm ny cz ate, ale tegoro by edycja Up To D oć ch ić wrażenie, up może zrob Coki (Ditakie hasła jak: ze względu na ce, DJ id ke Slater, Ev en gital Mystik z), Lu Baq q Ba , Doppleref fekt zyAssault, Onra, or Tw e/ az Fisz Emad mTo Jest Skład or te ym cz się w szaleń po wo. UTD rozwija j ce ię w bie coraz ę si pie i zyskuje so nd tre inii. Oby chlebnych op Polsce w wschodniej utrz ymywał, bo tów. en ev ać tego typu ze świecą szuk
CIESZANÓW ROCK FESTIWAL Gdzieś na Roztoczu Oczy fanów muzyki gitarowej od lat skierowane są na Jarocin i Przystanek Woodstock. Jednak nie wolno zapominać o innych, mniej znanych choć równie ciekawych, inicjatywach, które mają miejsce w naszym kraju. Cieszanów Rock Festiwal skrupulatnie buduje swoją pozycje na rynku. Ma na to własne patenty, takie jak „Strefa Aktywności” w ramach, której prowadzone są warsztaty muzyczne oraz zajęcia sportowe, czy akcja „Uwolnij Książkę”, gdzie możemy nabyć ciekawą pozycję z dziedziny literatury drogą wymiany. 15 tysięcy uczestników w ubiegłym roku nie mogło się mylić. Jak będzie w tym, przekonamy się pod koniec sierpnia. KIEDY? 24 - 26 sierpnia GDZIE? Cieszanów k/ Zamościa ZA ILE? 20 - 25 PLN – bilet jednodniowy/ 50 - 60 PLN – karnet 3-dniowy DLACZEGO? T.Love/ Luxtorpeda/ Habakuk/ Pipes and Pints/ Hell:On/ Shame Yourself/ Pigs LikePigeons/ The Exploited/ Kukiz&Piersi/ Decapitated/ Fuera Fondo/ Apteka/ Ludzie Mili/ Mortuum/ Coma/ Lao Cze/ Indos Bravos/ Farben Lehre/ Kabanos/ Kuki Pau
2 września KIE DY? 21-2 az yn Rezerw GDZIE? Mag Biał ystok Wojskow ych – N – piątek / Z A ILE? 29 PL ta/ 39 PLN – sobo et 59 PLN – karn fekt live/ ef er pl op D DL AC ZEGO? ttel Ifan Daf ydd/ Ke Deepchord live/ e/ liv a nr / Coki/ O live/ Evol Intent ład/ q Baq To Jest Sk Ba ch Pixelord live/ ot Sc J D ex:Sfx live/ Fisz Emade/ D / er at Sl live/ Luke Egg live/ Flako Shifted/ DVS1/ / DJ Assault/ I-F ence/ arad live/ Evid Vakula/ Hadam es/ M p ow/ Ten Ty Eklips Crazy Sh ni in i s/ e Returner Tom Encore/ Th
MĘSKIE GRA NIE Męska Muzy ka selected by Kobieta. Mowa o Kata rz ynie Nosow skiej, któ ra została dy rektorem ar tyst ycznym Męskiego Gra nia – kultowej se rii niepow tarzalnych koncer tów z ud ziałem czołówki pols kich ar tystów muz yki eksper ymentaln ej i alternat ywnej. Niebanalna fo rmuła MG, któr a łącz y w sobie zarów no kulturę muz yki po ważnej, jazzu, rockowej altern at yw y jak i hip -hopu cz y elektroniki. O d Waglewskiego, pr zez Stańkę, Jazz pospo litą po Kamp!, Łonę i O.S.T.R . Tabasko. W tym roku M ęskie Granie od wiedzi największe mia sta w Polsce, by spo tkać się w final e w Ży wcu 1 w rześnia. Uwaga: Tylko dla prawdziw yc h kone serów! KIE DY? 27 lip
ca – Gdańsk/ 4 sierpnia – Po znań/ 11 sierpnia –W rocław/ 1 września – Ży wiec GDZIE? Odp owiednio: O ło wianka/ Stara Gazowni a/ Browar Mieszczański/ Amfiteatr Z A ILE? 20 PL N – koncer t w Ży wcu/ 70 PL N – pozostałe mia sta DL AC ZEGO? Hey/KURY / Dezer ter/ Gra bek/ Hanimal/ Łąki Łan/ Muz ykoter apia/ Łona i W ebber & The Pimps/ Ra z D wa Trzy i Sp itfire/ UL/KR/ Nosow ska/ Acid Drin kers/ Aleksandra Ku rzak / Julia Mar cell/ Kamp!/ KNŻ/ Mitch& Mitch/ Orkiestra Feel Harmony/ O.S .T.R . Tabasko/ Sorr y Boys/ Pogodn o/ Drekoty/ Natu Kozmic Blues/ Paula & Karol/ Tides From Nebula/ Marek D yjak / Brodka / Czesław Śpie wa/ Jazzpospolita
FOT.: MAT. PRASOWE
18 03/12
CASTLE PARTY Po raz dziewiętnasty… …odbędzie się jeden z największych festiwali w Europie traktujących o muzyce z gatunku gotyckiego rocka i pokrewnych. Tak długa działalność Castle Party – Dark Independent Festival, który odbywa się na terenach Zamku z Bolkowie, świadczy o ciągłym zapotrzebowaniu na zespoły takie jak Closterkeller, Alien Sex Fiend, Hocico, Spiritual Front czy Blutengel – wszyscy oni i wiele więcej wyPOZNAŃ stąpią w tym roku na scenie CaETHNO PORT y. stle Party w ostatni weekend lipca. Folk is trend pew ło się zauważ yć da u m te t la a Kilk popularczenie muz yki KIEDY? 27- 29 lipca ną modę na łą niczny et i i folkow ym i am yw ot GDZIE? Zamek Bolków m z nej zelżał, y się, że trend ob ał aw yd – Bolkowo W mi. o wnio ysnucia takieg w i ęc ch ZA ILE? 250 PLN – karnet od lecz dzieje wien fakt, któr y DLACZEGO? Alien Sex Fiend/ sku odpędza pe ocku. Pł w ia 5 sierpn a 3 y dz ię Hocico/Combichrist/ Closterkeller/ m się o Port wicie o Ethn no ia m a Blutengel/ Ordo Rosarius ow M ce festiiększym w Pols jw na – Equilibrio/ Artrosis/ Pink Turns Blue/ ań zn Po objętej nym muz yce co ię św po Leaether Strip/ Spiritual Front/ u al w „world cym terminem ią zm br Merciful Nuns/ Bloody Dead And ie śn no bardzo ot ykani, bądź Sexy/ The Cuts/ Deathcamp Project/ music”. Niesp aj ar ty kr sz ający na dz ie w od ko Job Karma/ Desdemona/ Digital ad rz e czo iata oraz zawsz św go łe ca Factor/ Wieloryb/ z i śc y mudstawiciele scen ze pr cy ls po At The Lake/ Devilish Impressions/ i w ło entów rdy i eksper ym ga an aw j ne Ambassador21/ Vigilante/ cz zy alnych, brzmień region ie in dz ie Depressive Disorder/ Śmiałek/ dz w to tylko e i warsz taty – ow m fil zy H.Exe/ Synchropath/ Cold In May/ ka po jących tów przekonu en m gu ar ć Digital Angel/ Black Tower/ Guilt/ ęś cz nia się zności stawie ec ni ko do Trip/ Defacement/ T44/ co Bielas i Marynarze na Ethno Port.
FESTIWALE FESTIWALE
19
ROCK IN SUMMER FESTIVAL Festiwal w ratach 50/50. Rock In Summer Festival 2012 rozpoczął swoją działalność już 20 czerwca tego roku koncertem Rise Against w Amfiteatrze Parku Sowińskiego w Warszawie. Jego druga część odbędzie się 15 sierpnia, gdzie w tym samym miejscu wystąpi ikona nu-metalu – grupa Korn! Zespół promuje właśnie swoją ostatnią płytę „The Path Of Totality”, która opatrzona była wieloma kontrowersyjnymi, lecz z punktu artystycznego ciekawymi, kolaboracjami z takimi artystami jak Skrillex, Feed Me, Noisia, Excision i Downlink. Fani zapewne usłyszą ich największe i najsłynniejsze produkcje. Tej nocy Warszawa nie zaśnie… KIEDY? 15 sierpnia GDZIE? Park Sowińskiego – Warszawa ZA ILE? 125 – 140 PLN DLACZEGO? Korn w sosie dubstep music i szczyptą klasycznych przypraw
sierpnia KIE DY? 3 – 5 Kory to War ty e ar GDZIE? St – Poznań niow y/ 0 PLN – jednod Z A ILE? 40 -5 rnet 70 -80 PLN – ka rr y Titi / Dikanda Thie DL AC ZEGO? aallem ña/ Ye She/ M Robin/ Celso Pi ng, , Michael Zera Mokhtar Gania hi/ ac M m l/Noreu Wac ław Zimpe / ia Vidlunn Amit Carmeli/ a Visoko/ Arifa/ N r/ Klezmafou x Balkan Beat Bo
EPILOG To nie wszystkie eventy, na które warto zwrócić uwagę. Oczywiście jest jeszcze cała masa mniejszych festiwali i festiwalików, które się zapewne nawet fizjologom nie śniły, więc jest w czym przebierać. Nie pozostaje więc nic innego, jak życzyć połamania nóg przy festiwalowych szaleństwach! Może się spotkamy na którymś z nich, kto wie?
20 03/12
MUZYKA
WYWIAD / MARCUS FÜREDER 21
CODZIENNOŚCI
22 03/12
SPOTKALIŚMY SIĘ Z PAROV STELAR TUŻ PO PREMIERZE „THE PRINCESS”, CZERPIĄCYM ZE ZNAKOMICIE PRZYJĘTEJ „COCO”, ALE ZASKAKUJĄCEJ JAZZEM, GITARAMI I ŚWIETNYMI WOKALAMI. O POWSTAWANIU TEJ INTERESUJĄCEJ PŁYTY, CODZIENNOŚCI, TRZYLETNIEJ TRASIE I KOMIKSOWYCH FASCYNACJACH ROZMAWIAMY Z MARCUSEM FÜREDEREM. TEKST: PRZEMYSŁAW BOLLIN : Na wstępie dziękuję za wszystkie udane prywatki z udziałem Twojej muzyki z „Shine” i „Coco”. Działo się! MARCUS: [śmiech] Cała przyjemność po mojej stronie. : Zwłaszcza „Shine” dobrze wspominam, do twarzy Ci było z gitarową elektroniką, ale najwięcej rozgłosu przyniosło Ci „Coco”. Tym lepiej, że „The Princess” wyznacza jeszcze inny kierunek. MARCUS: Nie chciałem nagrywać „Coco 2”. To nie miałoby sensu. : W wideozapowiedzi nowego albumu zdradziłeś, że nagrywaliście
w trasie, a materiał powstawał przez trzy lata. Jaki to był czas dla Ciebie, dla zespołu? MARCUS: Kwestia czasu była tu o tyle istotna, że nie mieliśmy deadline’u i nic nas nie ograniczało. Spokój w tym wypadku bardzo nam się przydał. : Przyjąłeś jakąś zasadę w czasie trzyletniej pracy? MARCUS: Chciałem pokazać, że moje życie przez ten czas miało wiele twarzy, zarówno emocjonalnie, jak i muzycznie. Wciąż inspiruje mnie electro z Londynu, ale muzyka pop również, fascynuje mnie łączenie różnych dźwięków w nową ja-
kość. To bardzo zmienna płyta, słychać, że nagrywaliśmy przez trzy lata. : Ten album to niezły scenariusz na kino drogi. MARCUS: Tak myślisz? : Sporo tu wątków, każdy utów to inna historia. MARCUS: Połączenia z pozoru sprzecznych dźwięków i treści to dla mnie bardzo ważna część pracy. Spójne brzmienie na dłuższą metę jest nudne. Chęć zaskakiwania bierze się z grania klubowego, które tego wymaga. Wierzę, że moja muzyka też może zaskakiwać.
WYWIAD / MARCUS FÜREDER Z PAROV STELAR 23
FOT.: MAT. PRASOWE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
: Skąd brałeś te historie? Tyle czasu w jednym miejscu to świetne miejsce do intymnych zwierzeń, wzajemnych inspiracji – wymieniać można długo. Jak było w Waszym przypadku? MARCUS: Nie chodziło o pokazanie wielkich historii, sednem tej płyty jest pokazanie zwykłego życia, codzienności podczas trzyletniej pracy. Nie o opowiadanie historii tu idzie, a o uczucia i emocje. To jest serce tej płyty. : „The Princess” jest muzyką codzienności? MARCUS: Nie personalizuję tej płyty, tytuł jest uczuciem, energią, która była z nami przez ten czas. W zasadzie każdy muzyk mówi o swojej codzienności, kiedy naszą spędzaliśmy w trasie, kto inny mógł przeżywać coś bardziej niezwykłego. Uchwycenie codzienności jednak jest dużo bardziej interesujące, niż nam się wydaje. Zwłaszcza gdy zaczniemy ją doceniać. : Po raz kolejny na Twoim albumie pojawiła się twoja żona. Jak układa się Wam w studio? Nie każdy potrafi łączyć pracę z życiem osobistym. MARCUS: W naszym wypadku nie ma żadnego problemu. Mamy bardzo mało czasu dla siebie i niesamowitym komfortem dla mnie jest praca z kimś, kto rozumie mnie bez słów. Dodatkowo pomaga nam wspólny język, bo niestety w obcym
języku nie można przekazać wszystkiego. Kocham z nią pracować! : Twoja muzyka zmienia się z każdą płytą, nie tracąc własnego stylu. Z tym albumem jest podobnie... MARCUS: Myślę, że fani oczekują, żeby muzyka szła dalej i dalej, żeby zaskakiwała i nie przynosiła po prostu kolejnych piosenek o miłości i ciężkim życiu. Trzeba wciąż szukać na nowo! : Nie masz problemu z układaniem setlisty przed koncertem? Co album to inne instrumentarium. MARCUS: Nie, to nie problem, każdy koncert jest dla nas szansą zagrania muzyki na nowo. Wolimy grać, niż odtwarzać. : Słyszałem o Twoich komiksowych fascynacjach. Niebawem w kinach
pojawi się „The Dark Knight Rises”, ostatnia część trylogii Nolana. Czego się spodziewasz po tym filmie? MARCUS: Czekam z niecierpliwością, chociaż najbardziej podobała mi się pierwsza część. : „Batman: Początek”. MARCUS: Tak! To mój ulubiony, bo „Mroczny Rycerz” już mniej mi się podobał. : Zgodzisz się, że Nolan najbardziej trafił z ekranizacją postaci Marvela? MARCUS: Oczywiście! Wersje Burtona były zbyt teatralne, kabaretowe, a przecież nie o to chodzi w ekranizacji komiksu, żeby pokazać go jeszcze bardziej kolorowym, niż jest. Nolan trafił w sedno.
„THE PRINCESS” TO OSTATNI , ÓSMY ALBUM OJCA ELECTROSWINGU, BO TAK CZĘSTO JEST NAZYWANY PAROV STELAR. UKAZAŁ SIĘ W KWIETNIU TEGO ROKU I SKŁADAJĄ SIĘ NA NIEGO DWIE PŁYTY. PROMOWANY BYŁ DŁUGĄ TRASĄ KONCERTOWĄ PO EUROPIE. ARTYSTĘ MOŻNA BYŁO USŁYSZEĆ NA ŻYWO PODCZAS KILKU MAJOWYCH WYSTĘPÓW W POLSCE.
24 03/12
ZDEMASKOWANI TO, CO NIEDOSTĘPNE, JEST BARDZIEJ ATRAKCYJNE. TO, CO ZAKRYTE – CIEKAWI. CZASEM TEŻ BUDZI KONTROWERSJE, A TE Z KOLEI TO DOBRE PALIWO DO SUKCESU ZESPOŁÓW. PRZEKONAŁO SIĘ O TYM KILKA KAPEL, KTÓRE POSTANOWIŁY ZAKRYWAĆ SWOJE TWARZE I ODKRYĆ PRZED LUDŹMI SWOJĄ MUZYKĘ. A CO KRYJĄ POD MASKAMI? TEKST: PIOTR JARZYNA
SLIPKNOT
scenie ne wrażenie na u Zupełnie in ach i kotów w skafandr robi dwóch face . Mowa ach na głowie smicznych hełm P U N K duecie DAFT tu o francuskim Homemuy Manuel de – tworzą go G lterem. omasem Banga Christo wraz z Th a, w któ przedstawieni Ich koncerty to rodem uzyka brzmi jak rych również m ł w Polci . Zespół zagoś z innej galaktyki Music f na Summer O sce 9 września w 2006 roku.
u Masek chłopaków z zespołu SLIPKNOT można się wystraszyć. Ale kiedy 9 osób zaczyna szaleć na scenie w psychodelicznych stro jach, dzieje się coś niezwykłego. Nie m a strachu, jest klimat. Co ciekawe, maski ni e odwracają uwagi od muzyki. Wygląd tych muzyków potrafi hipnotyzować i za brać widownię na ostrą jazdę po krainie metalicznego grania. Wokalista Corey Ta ylor przyznał, że w tej całej sprawie ma skowania chodzi o to, żeby wyzwolić się na scenie. Kiedy zakładają maski, pr zestają być tylko ludźmi, stają się muzyką.
SLEEP PARTY PEOPLE
i gdzie chcieli pokazać u Ciekawe, co ARTY nię SLEEP P zabrać widow ciężki przypadek jest PEOPLE. Ten ę eksyk ki grające muz – duńskie zającz osób, 5 Zespół tworzy perymentalną. ch ny bluscenie w czar występują na jęczych m, w słodkich za zach z kapture stroju cja do takiego maskach. Inspira – litz Ba muzyki. Brian ternie wypłynęła z in w znalazł obrazek jęder zespołu – za w był chłopiec na necie, na któr ym oż m rmację będzie aczej masce. Fo tiv es F gorocznym OFF zobaczyć na te . h (3–5 sierpnia) lu w Katowicac
FOT.: MAT. PRASOWE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
DAFT PUNK
MUZYCZNE MASKI
25
SBTRKT
MF DOOM
u Świat hip-hopu także ma swoją zamaskowaną postać. MF DO OM nawet w wywiadach występuje w metalowej masce, która kojarzy się z p ostacią komiksu o Fantastycznej Czwó rce – Dr Doomem. Bardzo dobrze, że ta k się kojarzy, bo taki zamiar miał sam raper, którego zainspirowała postać kom iksowego złoczyńcy. Widok dorosłego człowieka, rapującego w metalowej ma sce jest nieco śmieszny. Tak właśnie ma by ć, ponieważ Daniel „MF Doom” Dumil e wprowadził do podziemnego hip-hop u odrobinę humoru i ekscentrycznych tek stów.
SIDO
perem nosząu MF nie jest jedynym ra hodnią granicym maskę. Za naszą zac er Intelligentes cą nagrywa SIDO (Sup talową maską Drogen Opfer). Pod me ryje się Paul przypominającą czaszkę k nt nagrywa Würdig. Ten niemiecki tale rwsza płyta od 2004 roku. Jego pie złotej, jednak „Maske” zdobyła status lgarne zwrot y ze względu na zbyt wu źniej nagrał została zakazana. Rok pó askeX”, gdzie reedycję tej płyty – „M dlich Wochewulgarne kawałek – „En ny remiksem nende” został zastąpio sukcesem jest „AF-song”. Ogromnym oku. W dwa druga płyta „Ich” z 2006 r dzie ponad dni sprzedała się w nakła 100 000 egzemplarzy.
THE NETWORK
u SBTRKT doskonale wie, czym jest oldschool. Aaron Jerome – bo o nim mowa – swoją twarz ukryw a pod tradycyjnymi, afrykańskimi mask ami. To prawdziwa oldschoolowa szk oła ukrywania tożsamości. Ten londyńcz yk jest sensacją w świecie muzyki ba ssowej. Jego praca, oprócz remiksów utw orów Gorillaz czy Franza Ferdinand a, inspirowana jest klimatami berlińskich i londyńskich klubów. Wzbogacił surow ą postać elektroniki o wokale damskomęskie i wyszedł grubo ponad tradyc yjne pojęcie dubstepu, łącząc go z muzy ką soul. Wykrzywia standardy współcz esnej elektroniki, rozbudowując jej brzm ienie i doprawiając ostrymi w odsłuchu dźwiękami. RK mu THE NETWO u W przypadku inają maskach przypom zycy występują w ńskich za maski meksyka cych wyglądem źródła stlingu. Liczne wodników wre członków ół składa się z głoszą, że zesp ają. Aura i temu zaprzecz Greenday, ale c st zachoimo wszystko je tajemniczości m rocka wcy grają punk wana. Networko espół za o new wave. Z ocierającego się bumem 2003 roku al debiutował w ę starym, 2020”. Bawią si „Money Money rockiem. ańskim punk dobrym ameryk świetnie wychodzi im to Co najlepsze, zy. ich energia zbur i niejedną scenę
26 03/12
MUZYCZNE MASKI
MIIKE SNOW
entny grające intelig u Białe twarze nego tłumy tegorocz pop porwały oniach. krakowskich Bł Selectora na NOW, ole MIIKE S Mowa o zesp łonkowie o wchodzą cz w skład któreg Avant etu Bloodshy & szwedzkiego du Wyataninem Andrew wraz z Amer yk niejszych den z najważ tem. Jest to je cznych. społów elektroni europejskich ze zmienie, specyficzne br Wyróżnia ich w Euronanie nie tylko które zyskało uz e. Ciekana całym świeci pie, lecz także ali się panowie pozn wostką jest, że Zone” albumem „In The przy pracy nad zrodzili Kika lat później Britney Spears. (2009). „Miike Snow” pier wszy album You”. , płytę „Happy to Trzy lata po nim
THE KNIFE
DEADMAUSE5
u Zakrywanie twarzy mask ą to czasami za mało, żeby schować się przed światem. Zdecydowanie da lej poszedł szwedzki duet THE KNIFE . O chemię i zrozumienie w ich wypa dku nie było trudno, ponieważ zespół tworzy rodzeństwo Karin Dreijer Andersso n i Olof Dreijer. Ich muzyka nacechow ana jest elektroniką z akcentem intelige ntnego popu, a największym atutem jest tu nieprzewidywalność dźwięków. Ten rodzaj muzyki można porównać do opow iadania fantasy – wchodzi się w nią be z reszty. Karin i Olof zaczęli współpracę w 1999 roku, jednak album „The Knife” wy dano w roku 2001. Twarze mają zakryte n ie tylko podczas koncertów, ale i w tra kcie wystąpień medialnych, których starają się unikać. Wyglądem wtedy przypom inają mroczne ptaki rodem z krainy dre szczu. Rodzeństwo nie szuka rozgłosu – udowodnili to na gali rozdania szwedz kich nagród muzycznych Grammis. Zbojk otowali galę, zamiast nich na scenie pojaw ił się inny zespół, którego członkowie przebrani byli za goryle. Duet wydał 5 alb umów.
nikę, warto u Ocierając się o elektro Zimmermana. wspomnieć nazwisko Joela ia się jako Na płytach przedstaw dużej, czere w puj stę DEADMAU5 i wy łowę koej g jąc ina om wonej masce, przyp ez kryprz ny aża uw miksowej myszy. Jest szych DJ-ów tyków za jednego z najlep za najlepszeświata, a przez sympatyków muzyką wprogo. Ten Kanadyjczyk swoją ns, grając prowadził elektronikę w renesa dubstepu czy a, se’ gresywne rytmy hou nowych barstylu minimal w zupełnie którego jest wach. Młode pokolenie, go za zbawiprzedstawicielem, uważa muzyki elekny stro ej ciela od komercyjn jako współprotro. Pierwsze kroki stawiał nazwie „The ducent audycji radiowej o t był już wteParty Revolution”. Jego talen nak dopiero dy bardzo widoczny. Jed o nazwisku współpraca z człowiekiem do postępu Steve Duda dała narzędzia śnie singiel muzycznego. Wtedy wła sam szczyt. „Reduction” wyniósł go na roku 2006 Wydał 5 albumów. Zaczął w płyta wydana – „Get Scraped”. Ostatnia tawiając się została 2 lata temu, przeds = 12”. odkrywczym tytułem „4 x 4
WIZERUNEK NA SCENIE ZAWSZE BĘDZIE CZĘŚCIĄ MUZYKI. TO SĄ PRZYKŁADY ARTYSTÓW, KTÓRZY POTRAFIĄ ZAMIENIĆ SŁUCHOWISKO W PEWNEGO RODZAJU PERFORMANCE. INTRYGUJĄ, KUSZĄ, STRASZĄ. ŁĄCZY ICH JESZCZE JEDNA RZECZ – PRZESŁANIE DLA SŁUCHACZY – „PRZESTAŃCIE INTERESOWAĆ SIĘ NAMI! WSŁUCHAJCIE SIĘ W NASZĄ MUZYKĘ!”
27
28 03/12
WIEDEŃ TO NIE JEST MIASTO DLA STARYCH LUDZI
ALTERNATYWNY PRZEWODNIK LAIF-A 29
WIEDEŃ TYLKO POZORNIE WYGLĄDA NA MIASTO DLA EMERYTÓW SPRAGNIONYCH CHODZENIA PO MUZEACH I KONTEMPLOWANIA SZTUKI. TAK NAPRAWDĘ, GDY ZAPADA ZMROK, WIEDEŃCZYCY ZACZYNAJĄ NOCNE ŻYCIE W KLUBACH. ALE NIE ZAWSZE TAK BYŁO! TEXT: SARO POSA Z WIEDNIA
30 03/12
K
iedyś stolica Austrii była cichszym miejscem. Wszystko zmieniło się za sprawą gwałtownego napływu studentów z Niemiec, którzy przywieźli ze sobą berliński czy hamburski styl życia, clubbing i radość. Nic dziwnego, że w Wiedniu natychmiast wzrosło zapotrzebowanie na kluby z topowymi DJ-ami i artystami występującymi na żywo. Dlatego nowe miejsca do zabawy wyrastają w tym mieście jak grzyby po deszczu. My pokażemy tylko najzacniejsze, dlatego że lista wiedeńskich imprezowni jest naprawdę długa. Chcesz pokołysać się w rytm muzyki elektronicznej? Postaw na kluby typu Pratersauna czy Grelle Forelle. Chociaż słyną z nowoczesnych brzmień, czasami łączą je z nowoczesnym hip-hopem lub dubstepem. Jeśli szukasz muzycznej różnorodności, wskocz do Chaya Fuera. Ten klub specjalizuje się w muzyce instrumentalnej z każdego gatunku. Najbardziej znana w Wiedniu jest PRATERSAUNA, chociaż to miejsce nie należy do typowych, mainstreamowych imprezowni. Line up jest równie oryginalny jak wystrój wnętrza. Już sama nazwa wskazuje na to, że w klubie można skorzystać z sauny! Wydarzenia, które się odbywają w tym klubie, są naprawdę wyjątkowe. Oprócz imprez organizowane są tam wystawy, bale, spotkania przy grillu i oczywiście festiwale. Miejsce to zostało uznane przez niemieckie magazyny muzyczne za drugi najlepszy klub na europejskiej scenie klubowej, tuż za znanym berlińskim Berghain. Na uwagę zasługuje także klub GRELLE FORELLE, który został otwarty pół roku temu i mieści się niedaleko kanału Dunaju w bardzo ukrytym miejscu. Muza podobna do tej, która rozbrzmiewa w PRATERSAUNIE. GRELLE FORELLE otwarty jest głównie w weekendy i noce przed wakacjami. Podziw wzbudza wysokiej jakości nagłośnienie. Właściciele klubu umieją zaskakiwać swoich gości. Klub CHAYA FUERA jest jeszcze młodszy od GRELLE FORELLE. Otworzono go zaledwie dwa miesiące temu w artystycznej dzielnicy. Co ciekawe, patrząc z zewnątrz, możesz się nawet nie domyślić, że w środku jest klub. Miejsce urządzono bardzo nowocześnie. Styl
klubu może wywoływać skojarzenia z wyższą klasą. Podobnie jak opłata za wejście, która również u niektórych powoduje nieco mocniejsze bicie serca. Ale w zamian dostajesz superoryginalny repertuar muzyczny – przeważnie występy na żywo. Ale uwaga! CHAYA FUERA nie jest typowym klubem do całonocnego imprezowania. Jeśli marzy Ci się szaleństwo do białego rana, wybierz kluby omówione wyżej. Wiedeński clubbing ma jeszcze jedną cechę odróżniającą go od innych europejskich miejsc do zabawy. To prawo do swobodnego palenia w zamkniętych miejscach. Tylko niektóre wiedeńskie kluby i bary zapewniają oddzielne pomieszczenia dla palących i niepalących. Generalnie pali się wszędzie i dużo. Tak więc ci, którzy nienawidzą papierosów, powinni przygotować się na towarzyszący im zapach popielniczki nie tylko podczas zabawy, ale również po przebudzeniu następnego dnia. Bo w Wiedniu impreza nie kończy się wraz z pierwszym blaskiem wschodzącego słońca. Tak zwana afterowa scena klubowa też jest niezwykle popularna. O co chodzi? W niedzielę rano, po południu, a nawet wieczorem też można usłyszeć muzykę elektroniczną zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz klubów. Zwykle jest nieco bardziej spokojna niż nocą i dlatego tak urzekająca. Na przykład klub SASS jest znany z niedzielnych poranków w uspokajającym rytmie. To mały undergroundowy lokal, który oferuje gościom wszystkie muzyczne specjały od house po techno. Aftery w Sassie są specyficzne z racji gości odwiedzających to miejsce. Ludzie, którzy się tam wybierają, mają już zazwyczaj za sobą ciężką noc i często wyglądem przypominają zombie. ;-) Dlatego nie zdziw się, jeżeli okaże się, że jesteś tam jedyną trzeźwą osobą. Za to w PRATERSAUNIE jest dużo spokojniej. Jeśli tylko dopisze pogoda, to w każdą niedzielę można skorzystać z basenu! No i muzyka! Pełen chillout! Inne fajne miejsce do wyczilowania się to HOTEL 25 HOUR, który znajduje się nieopodal Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Na najwyższym piętrze znajdziesz bar z tarasem i pięknym widokiem. Możesz tam zamówić coś pysznego albo skorzystać z własnego jedzenia i słuchając DJ-a, miło spędzić czas.
PRATERSAUNA
GRELLE FORELLE
CHAYA FUERA
SASS
WALDSTEINGARTENSTRASSE 135, VIENNA
SPITTELAUER LANDE 12, VIENNA
KANDLGASSE 19-21, VIENNA
KARLSPLATZ 1, VIENNA
WWW.PRATERSAUNA.TV
WWW.GRELLEFORELLE.COM
WWW.CHAYAFUERA.COM
WWW.SASSVIENNA.COM
31
ORANGE WARSAW FESTIVAL
ORANGE WARSAW FESTIVAL KONCERTY: FISZ EMADE TWORZYWO, DE LA SOUL, GARBAGE, LINKIN PARK, POWER OF TRINITY, KAMP!, MS. LAURYN HILL, THE PRODIGY, GROOVE ARMADA (DJ SET) ORANGE WARSAW FESTIVAL TO JEDNO Z NAJWAŻNIEJSZYCH MUZYCZNYCH WYDARZEŃ W STOLICY. ORGANIZOWANY JEST OD 2008 ROKU. TO IMPREZA PEŁNA NOWYCH BRZMIEŃ, MUZYCZNYCH ODKRYĆ I ARTYSTÓW NA ŚWIATOWYM POZIOMIE.
32 03/12
ZESPÓŁ WERONIKA ROSATTI TWORZĄ MUZYCY WARSZAWSKICH BANDÓW MAMA SELITA I PRZEPRASZAM. Herbert z Mamą Selitą zagrał ponad sto koncertów w całej Polsce, wystąpił także na Wembley. Maciek z Przepraszam wygrywał ogólnopolskie festiwale FAMA i Akustyczeń. Weronikę Rosatti stworzyli, aby wygrać program Must Be The Music.
MUST BE THE MUSIC? OR NOT?
33
DAWNO TEMU ANDY WARHOL PRZEPOWIADAŁ KAŻDEMU 15 MINUT SŁAWY. CZAS PĘDZI JEDNAK PRZED SIEBIE JAK OSZALAŁY I DZIŚ TEN KWADRANS SKURCZYŁ SIĘ DO DWÓCH I PÓŁ MINUTY. MNIEJ WIĘCEJ TYLE DOSTANIESZ, ABY RZUCIĆ NA KOLANA JURY TALENT SHOW I SKŁONIĆ JEGO WIDZÓW DO WYSYŁANIA SMS-ÓW. PODPOWIADAMY, JAK Z TYCH PARU CHWIL WYCISNĄĆ MIŁOŚĆ MILIONÓW POLAKÓW.
D
opiero co skończyła się trzecia edycja „Must Be The Music”, a już przez Polskę przelała się fala precastingów do czwartej; tuż za nami również finały kolejnych x-factorów, bitew na głosy i szoł tanecznych. Najwyższy czas, by podsumować wrażenia, zebrać refleksje i podsunąć kandydatom na celebrytów kilka bezcennych tipów, dzięki którym zapyziałe sale prób szybko zamienią na kanapę u Wojewódzkiego, a przeterminowane sześciopaki z promocji w supermarkecie – na drinki z palemką w open-barze. MOTYWACJA Każdy uczestnik talent show musi zacząć od dobrej odpowiedzi na podstawowe pytanie: po co tu jesteś? Oczywiście nie ma żadnego sensu mówić prawdy. Nikt cię nie pokocha, kiedy powiesz, że marzysz o tysiącach lajków na fejsie i tym, żeby na ulicy zaczepiały cię z ogniem w oczach dziewczęta tyleż intensywne, co zupełnie dla ciebie nieosiągalne. „Pasję do muzyki” albo „chęć sprawdzenia się w programie” też sobie daruj – wszyscy wokół ziewaniem nawet nie dadzą ci skończyć takiego gaworzenia. Co innego, kiedy zobaczą w tobie ból, cierpienie i głębokie rany. Im większy dramat, tym większa kasa – więc spokojnie dociskaj pedał, dawaj się obejmować i zagryzaj wargi, udając, że z największym trudem powstrzymujesz się od łez. Jesteś w programie, bo robisz to dla chorej mamy, którą chcesz pocieszyć – niezłe; robisz to dla chorej mamy, a w dodatku masz małe dziecko, które też jest bardzo chore – jeszcze lepsze; nie dość, że chorują twoja mama i dziecko, ty sam ledwo dotarłeś ze szpitala na występ, cudem przyprowadzony przez ciężko chorego brata
TEKST: MACIEJ KACZYŃSKI i ledwo żywą siostrę – naprawdę dobre, przechodzisz do kolejnego etapu. KORZENIE Uważaj, żeby to, skąd jesteś, nie stało się dla ciebie kulą u nogi. Przede wszystkim pamiętaj: nie jesteś z Warszawy. A nawet jak jesteś, to jej nie lubisz i marzysz o tym, żeby się z niej wyrwać. Zrób sobie zdjęcia na łące, w lesie albo nad jeziorem i pokaż je w krytycznym momencie. A kiedy jesteś już tak zabezpieczony, spróbuj ugrać na tym temacie coś więcej. Znajdź w sobie ciekawe etniczne korzenie. Powiedz coś gwarą. Zaśpiewaj dialektem. Pozdrów swoich braci – Łemków, Mazurów, Kaszubów bądź Kujawiaków (do wyboru). Harmonijnie połącz tradycję z nowoczesnością, grając na rozlatujących się skrzypkach z irokezem na głowie. A jeśli ten bajer nie przejdzie ci przez usta, nic straconego – zawsze możesz znaleźć jakiegoś oryginała i namówić go na występ w twoim zespole. Co prowadzi nas do kolejnego tematu. ZESPÓŁ Zespół jest twoją wielką szansą w sytuacji, kiedy nie masz żadnej ciekawej historii, nie wyglądasz ani nie grasz na niczym za dobrze i ogólnie – bez zespołu nigdy nie wpuściliby cię do żadnej telewizji. Czego ci wtedy potrzeba? Oczywiście – zjawiskowej, nastoletniej wokalistki. Przeszukuj szkoły muzyczne i konkursy młodych talentów, a może będziesz miał szczęście. Musisz jednak pamiętać, że nie potrwa ono za długo: po występie w telewizji wokalistkę natychmiast porwie świat kariery i prawdziwych muzyków, a ty zostaniesz z pięknymi wspomnieniami, zdjęciem Pauliny Sykut, na którym widać cię trochę w rogu, i paroma filmikami
na YouTube, którymi będziesz potem zamęczał kumpli podczas domówek. Oczywiście jest szansa, że sama jesteś zjawiskową, nastoletnią wokalistką (lub smukłym wokalistą z kruczoczarną, kędzierzawą czupryną i melancholijnym spojrzeniem modrych oczu) – wtedy nie potrzebujesz naszych porad. Choć na finał może to być trochę za mało. Tam bowiem nieodzowny okazuje się przekaz. PRZEKAZ Generalnie zarezerwowany jest tylko dla wykonawców hiphopowych. Wszyscy inni nie mają przekazu – tylko brzdąkają i wyją, a przecież wiadomo, że każdy tak potrafi. Przekaz to co innego. Polega na rapowaniu o tym, że masz coś do powiedzenia i że zaraz, już za chwilę, to powiesz. Oczywiście niczego w końcu nie mówisz, bo nie ma takiej potrzeby. Ludzie i tak załapali już, że masz przekaz, i ochoczo sięgają po telefony, śląc tysiące SMS-ów. Przyciśnięty do muru pytaniami o szczegóły twojego przekazu mów, że przynajmniej o coś ci chodzi. O co? Tego do końca nie wiadomo, ale na pewno nie chodzi ci o muzykę. MUZYKA Stawianie na muzykę dobre jest zasadniczo dla looserów i pięknoduchów, którzy nie wiedzą, czego chcą, i nie umieją sięgnąć po sukces. Nie możesz na nią liczyć, bo w końcu wiadomo, że nie muzyka jest ważna w programach muzycznych. Jeśli chcesz zawojować świat w ten sposób, oszczędź sobie frustracji i zamiast na casting do talent show idź na salę prób albo do studia nagrań. A na pocieszenie pomyśl sobie, że za parę lat i tak trafisz do jednego z tych programów. Jako juror.
34 03/12
BURN SELECTOR FESTIVAL NA KRAKOWSKICH BŁONIACH KONCERTY M.IN.: MIIKE SNOW, CHASE & STATUS, NIKI & THE DOVE, BURAKA SOM SISTEMA, HADOUKEN, MAGNETIC MAN, TOTALLY ENORMOUS EXTINCT DINOSAURS. KRAKOWSKIMI BŁONIAMI NAJBARDZIEJ ZATRZĄSŁ WYSTĘP ANGLIKÓW Z CHASE & STATUS. ALE TO BYŁO DO PRZEWIDZENIA. NAJWIĘKSZĄ POZYTYWNĄ NIESPODZIANKĄ FESTIWALU, PRZYNAJMNIEJ DLA NAS – BYŁ WYSTĘP TOTALLY ENORMOUS EXTINCT DINOSAURS. SELECTOR ORGANIZOWANY JEST OD 2009 R.
FOT.:KRZYSZTOF PLEBANKIECZ
BURN SELECTOR FESTIVAL
35
HEINEKEN OPEN’ER FESTIVAL
HEINEKEN OPEN’ER FESTIVAL KONCERTY: BAT FOR LASHES, BJÖRK, BLOC PARTY, BON IVER, FRANZ FOT.: TP. TARASEWICZ (ZDJĘCIA TRS), T.KAMIŃSKI / ALTER ART
FERDINAND, FRIENDLY FIRES, JAMIE WOON, JANELLE MONÁE, THE MACCABEES, THE MARS VOLTA I WIELE INNYCH. STARTOWAŁ W WARSZAWIE, ALE TU MIEJSCE ZAGRZAŁ JEDYNIE PRZEZ ROK. POTEM PRZENIÓSŁ SIĘ DO GDYNI I OD TEGO MOMENTU NIEPODZIELNIE RZĄDZI WE (WCALE NIEMAŁYM) ŚWIECIE POLSKICH FESTIWALI. NA HEINEKEN OPEN’ER FESTIVALU WSZYSTKO JEST NAJ. NAJWIĘKSZE SCENY, NAJBARDZIEJ ZNANI WYKONAWCY, NAJWIĘCEJ UCZESTNIKÓW PRZY WCALE NIE NAJMNIEJSZYCH CENACH WEJŚCIÓWEK. SUKCESEM OPEN’ERA OKAZAŁY SIĘ INWESTYCJE W ZNANE NAZWISKA ORAZ RÓŻNORODNOŚĆ GATUNKOWĄ PREZENTOWANĄ NA SCENACH ROZSTAWIONYCH NA TERENIE LOTNISKA W KOSAKOWIE.
36 03/12
W CZASACH, W KTÓRYCH NA PIEDESTAŁY WYSTAWIA SIĘ INDIE ROCK, DZIECIAKI Z PLACU ZBAWICIELA WOLĄ ZGARNIAĆ MANDATY ZA JAZDĘ PO PIJAKU, ZAMIAST PORZĄDNIE ZABAWIĆ SIĘ W KLUBIE, A GŁOŚNIKI PĘKAJĄ OD DUBSTEPOWEJ MADONNY, JAKĄ SERWUJĄ NAM MAINSTREAMOWE ROZGŁOŚNIE RADIOWE, WYDAWAŁOBY SIĘ, ŻE DOBRA MUZYKA KLUBOWA TO TEMAT Z POPRZEDNIEJ EPOKI. PODCZAS II KONFERENCJI MUZYCZNEJ AUDIORIVER W POZNANIU KILKU PANÓW UDOWODNIŁO, ŻE JEST ZUPEŁNIE INACZEJ, PORUSZAJĄC PRZY TYM PODSTAWOWE PROBLEMY, Z JAKIMI ZMAGA SIĘ DZISIEJSZY, POCZCIWY I NIEŚMIERTELNY CLUBBING.
TEKST: EWELINA PŁOSKONKA
D
obrych imprez serwuje się dzisiaj naprawdę dużo, a i klubowicze z krwi i kości na zabawę mają chęć. Jednak każdy kij ma dwa końce i choć dzisiejszy clubbing jest dojrzalszy i bardziej do przodu, zmaga się on z wieloma problemami, których kiedyś po prostu nie było. Zagadnienia te zostały poruszone podczas II Konferencji Muzycznej Audioriver, która odbyła się na Uniwersytecie im. Adamia Mickiewicza w Poznaniu. Wydarzenie to jest inicjatywą organizatorów znanego, płockiego festiwalu podlegającą pod towarzyszący mu projekt o nazwie Rynek Niezależny. W panelu poświęconym kondycji polskiej sceny klubowej wzięli udział jej najaktywniejsi polscy działacze: producent i DJ z ramienia niemieckiej oficyny Mobilee – Marcin Czubala, Mr. Lex – DJ i współtwórca kolektywu Beats Friendly oraz dziennikarz Radia Roxy, Igor Niemczyk – PR manager poznańskiego klubu SQ, Marcin Żyski – redaktor naczelny portalu FTB.pl, Mateusz Borowicz – DJ i współorganizator kołobrzeskiego festiwalu Sunrise, Rafał Cały – organizator wrocławskich imprez i założyciel agencji artystycznej C&C Bookings, Adam Słowiński – kiedyś redaktor muzycznych portali Soundrevolt.com i Muno.pl, a obecnie DJ i założyciel poznańskiego kolektywu Hrabioza Soundsystem, a także Leon – DJ i współorganizator festiwalu Audioriver. Debata dotyczyła wielu tematów, ale szczególnie ciekawe wydały się dwie kwestie: czy polska publiczność klubowa wybiera imprezy na podstawie tego, kto na nich występuje, czy może ma to kompletnie w nosie? Drugi istotny problem poruszony w Poznaniu to profilowanie się klubów na młodszego odbiorcę. Czy to dla-
tego, że chęć chodzenia na imprezy klubowe zamiera u nas tuż po ukończeniu studiów? SZTAMPOWEJ PROMOCJI NIKT JUŻ NIE KUPI – Ludzie coraz częściej wychodzą na miasto po to, aby się wyluzować przy czymkolwiek – stwierdził Marcin Żyski, zapytany o podstawowe problemy dzisiejszego clubbingu. W wielu przypadkach jest to niewątpliwe prawda, co można bardzo łatwo sprawdzić, przechadzając się po klubie i zadając pytanie: „kto w tej chwili gra?”. Spora część nie będzie miała pojęcia, bo przyszła dlatego, że szli znajomi albo lubią ten klub, albo gdzieś słyszeli, że będzie fajnie. Jak to możliwe? Przecież niemal każda impreza promowana jest obszerną biografią artysty i wielkim, obco brzmiącym nazwiskiem na plakacie. Każdy event na Facebooku wypełniany jest linkami do YouTube, których celem jest zapoznanie odbiorców z twórczością artysty. Co więc idzie nie tak? Dlaczego ogromna część odbiorców nie jest zainteresowana gwiazdą wieczoru, a o ich przyjściu decydują często czynniki zupełnie pozamuzyczne? Problemem jest właśnie to, że zdecydowana większość organizatorów robi w temacie promocji d-o-k-ł-a-d-n-i-e to samo co ich konkurenci! Potencjalni klienci klubów od kilkunastu lat bombardowani są tą samą papką: plakat w jpg, promo u patronów medialnych oraz oczywiście biografie artystów i notki prasowe, których nikt nie czyta. Nic dziwnego, że klient jest obojętny na te starania. Przed weekendem dostaje on na Facebooku stertę zaproszeń i jeśli nie siedzi mocno w muzyce, one wszystkie wyglądają dla niego niemal identycznie.
FESTIWAL 37
Ten tok myślenia wyraził podczas debaty Adam Słowiński, który stwierdził, że ściągnięcie kolejnego zagranicznego artysty do Polski, to nie jest żaden przepis na udaną imprezę. Trzeba czegoś więcej – trzeba wyróżnić się z tłumu i zaskoczyć czymś odbiorców. To pewnie dlatego jego Hrabioza Soundsystem jest tworem, który na polskiej scenie klubowej wybija się odwagą w promocji. Dziwne wierszyki, przekleństwa otwartym tekstem, pojechane konkursy – chłopaki działają bez budżetu, a i tak udaje im się przyciągnąć uwagę odbiorcy. Niestety, ale im więcej będzie imprez w Polsce, tym ważniejszy będzie ich marketing, ale jeśli będzie on robiony tak, że klient oprócz zachęty do wyjścia z domu, dostawał będzie – jakby przy okazji – dawkę wiedzy o muzyce, to będzie to sytuacja idealna. Kluby przecież nie muszą być wypełnione muzycznymi fanatykami. Super, jeśli będzie ich 20–30 proc. Kluby żyją jednak z tej drugiej części – ludzi, którzy idą po prostu balować, i jeśli ich nie udaje się ściągać do danego miejsca, pada i fanatycy zostają na lodzie. KANAPA I WINO ZE ZMĘCZONĄ KLAUDYNĄ – Klubowe oferty w Polsce skierowane są przede wszystkim do młodej publiczności – Mr. Lex. Nie do końca rzetelnym byłoby stwierdzenie, że wszystkie polskie kluby działają w ten sposób. Z pewnością niektóre tak, gdyż w większych miastach funkcjonują stworzone specjalnie pod studentów fabryki browarów za 5 zł oraz kluby, które swoją ofertą trafiają do młodzieży z bardziej spektakularnym portfelem. Dzieciaki generacji torebek Luis Vuitton i kolorowych iPadów przelewają się czasem przez imprezę z muzyką
stricte klubową, jednak nie zabawiają tam długo. Zanim zdążą powiedzieć „co to za hałas?!” czy „jak tu można wytrzymać?!”, lądują w pobliskiej „platynie” lub stoją przy barze z nowo poznanym partnerem, aby następnie zniknąć w ciszy letniej nocy. A co z miejscówkami, które regularnie ściągają zagranicznych, dobrych DJ-ów? Cóż, tam też jakoś młodo na parkiecie. Czy to jakiś błąd, że kluby w większości profilują się na odbiorców w wieku 18 – 25 lat? Przyznać przecież trzeba, że im więcej mamy lat, tym częściej wypowiadamy zdanie „mi się już nie chce” oraz „ja mam już inne priorytety”. Z roku na rok nasza energia do balowania naturalnie i płynnie przygasa. Na Facebooku możemy spokojnie rywalizować o miano towarzyskiego nudziarza, gdyż liczba wydarzeń, na które się wybieramy, nie przekracza strategicznej jedynki, a kiedy przychodzi magiczny piątek, zamiast wrzucenia informacji o tym, z kim i gdzie zamierzamy się zabawić, wolimy dokładnie opisać stan swojego zmęczenia lub szczep, z jakiego powstało wino, którym upijemy się do upadłości, aby następnie zapaść się w swojej kanapie. A nawet jak już się zdecydujemy na wyjście ze swojej pieczary, po obserwacji swojego towarzysza, który usiłuje użyć wszystkich możliwych argumentów i wersji zmęczonych min, aby przeforsować pozostanie w domu, jesteśmy zmuszeni do wywieszenia białej flagi. Ponawiam więc pytanie – czy to wina organizatorów imprez, że nie kierują oferty do takich osób? To przecież brzmi jak biznesowe samobójstwo. Tylko czy czasem nie wpadamy w drugą skrajność? Czy nie ma miejsca w dużych miastach na choćby jedną małą miejscówkę, której głównym celem byłoby przyciągnięcie
osób, które złote lata imprezowania mają za sobą? To nie jest tak, że te osoby zniknęły z powierzchni ziemi. Co więcej – one raz na jakiś czas też chcą wyjść z domu, ale odstręcza ich to, że na imprezie klubowej czują się jak dinozaury. Świeżym przykładem klubu, który dostrzegł w tych ludziach swoich klientów, jest sopockie Stereo. Jako jedną z zalet przypisuje ono sobie dbałość o komfort starszych klubowiczów, bez któryś dawny trójmiejski clubbing nie miałby racji bytu. Klub ten, za sprawą licznych zażaleń starszaków o brak dedykowanego im miejsca, skierował swoją ofertę do osób powyżej 21. roku życia. Na czym polega jednak fenomen zagranicznych artystów i klubowiczów, którzy balują latami, a ich marzeniem jest, aby w przyszłości zostać pochowanym na wzgórzach Ibizy? Oni nie widzą problemu w imprezowaniu z młodszymi. To nie tylko kwestia klimatu klubów, których organizatorzy dwoją się i troją, aby dogodzić całemu spektrum wymagających gustów. To kwestia kultury, wychowania i podejścia do życia, jakiego mieszkańcom innych europejskich krajów możemy trochę zazdrościć. Zarówno polskie kluby, jak i klubowicze mogą się od nich pouczyć. Nie ma przecież niczego złego w bazowaniu na doświadczenia i rozwiązaniach Niemiec, Wielkiej Brytanii czy krajów południowej Europy. Kiedy na początku II Konferencji Muzycznej Audioriver publiczność została zapytana o to, jaka jest kondycja polskiej sceny klubowej, zdecydowana większość odpowiedziała, że średnia. Przebieg spotkania zdaje się potwierdzać tę ocenę, bo choć poznaliśmy wiele problemów, to dostrzegliśmy także sposoby, by je rozwiązać. Na szczęście, w wielu przypadkach, dość proste.
38 03/12
Z ŁUKASZEM NAPORĄ, RZECZNIKIEM PRASOWYM FESTIWALU AUDIORIVER, ROZMAWIAŁ DAMIAN WOJDYNA
ŁUKASZ NAPORA
RZECZNIK PRASOWY FESTIWALU AUDIORIVER, DZIENNIKARZ ZWIĄZANY M.IN. Z REBEL:TV, 4FUN.TV, VIVA, LAIF I SOUND REVOLT, PRODUCENT I DJ. REZYDENT KLUBU STEREO W SOPOCIE, GDZIE PROWADZI AUTORSKI CYKL IMPREZ POD NAZWĄ „NAPORAMA”. PREZENTER RADIOWEJ CZWÓRKI, NA FALACH KTÓREJ PROWADZI CZWARTKOWE DJ PASMO. : Czy Audioriver Festival to projekt ciągle rozwojowy, czy już stabilny event o wyklarowanej formule? Jesteście w stanie czymś nas jeszcze zaskoczyć? ŁUKASZ NAPORA: Wiesz co, on jest rozwojowy. Myślę, że każdy rok jest jakimś ruchem do przodu. Zasadą numer jeden przy tworzeniu Audioriver było to, by wszystko się działo organicznie, powoli, małymi krokami. My jesteśmy małym teamem. Tak naprawdę w ścisłym trzonie zespołu są trzy osoby, gdzie każdy ma trochę inne zadanie i nie jesteśmy w stanie zrobić przeskoku z małej rzeczy na ogromne. Gdzieś robimy mały krok, to się udaje, zdobywamy doświadczenie i szybciej robimy to w następnym roku. Tak było z Rynkiem Niezależnym, tak było z Konferencją Muzyczną, kiedy pierwszą zrobiliśmy w Warszawie, na własnym gruncie. Następną już sobie pozwoliliśmy zrobić w Poznaniu oraz wzięliśmy również za to pieniądze od ludzi, by przyszli tylko ci, którzy byli na to zdecydowani. Od kina, jakiegoś malutkiego, gdzie prezentowała się głównie łódzka filmówka, do kina z filmami, które
nigdy nie były w szerokiej dystrybucji w Polsce. W tym roku będziemy mieli ekskluzywną premierę bardzo ważnego amerykańskiego filmu. Także wszystkie te rzeczy rozwijają się małymi kroczkami. Nie jesteśmy festiwalem, który przyszedł i powiedział: „Whoaa! Będziemy teraz najwięksi!”. Chcieliśmy budować coś według własnych możliwości i to jest fajne. Ludzie powoli się do nas przekonują. : Dzięki temu zbudowaliście coś w rodzaju społeczności audioriverowej… ŁN: Dokładnie. I nawet jeśli byśmy mieli taką sytuację, że komuś line up podoba się mniej lub bardziej w danym roku, to on i tak przyjeżdża, bo Audioriver to jest pewnego rodzaju społeczność, idea, która jest budowana przez lata, a nie tylko efekt takich czy innych bookingów. : Jakie są kryteria doboru artystów do line upu? Kto o tym decyduje? ŁN: Line up dobieramy we trójkę, czyli ja, Piotr Orlicz i Leon. Pomagają nam chłopaki z Neverafter – K-Size, CLS&Wax, jeśli chodzi o scenę drum’n’base i dubstep. Oni przedstawiają nam propozycje, a my jest potem aprobujemy albo zgłaszamy swoje
typy. A kryteria są proste: to musi być wartość muzyczna oraz albo efekt świeżości – coś naprawdę na czasie, albo jakaś legendarność danego artysty. Ten festiwal musi w jakiś sposób trafić do odbiorców. Nie idziemy na totalną alternatywę, gdzie artystę zna dziesięć osób w Polsce, bo mamy namiot na pięć tysięcy uczestników, mamy scenę główną na kilka tysięcy. To już nie jest ten malutki festiwalik, gdzie jest fajnie, jeśli przyjdzie 3 tysiące osób. Jeśli teraz na Audioriver przyjechałoby tylko 3 tysiące osób, choćby nie wiem jak kumatych, to byłby to gorszy festiwal niż Audioriver na 15–17 tysięcy, gdzie załóżmy 70 proc. uczestników to przypadkowi ludzie. Chodzi o tłum. To jest mniej więcej coś, co mamy na stadionach, jak przychodzimy na mecz, i choćby mecz był kiepski, to jak słyszymy te ryczące gardła, widzimy ten naród, to to buduje mimo wszystko atmosferę. A my chcemy być dużym festiwalem, z fajną atmosferą i ze świetną muzyką. : À propos tej świeżości. Nie myśleliście nigdy o rozszerzeniu formuły muzycznej festiwalu? Wyjścia gatunkowo poza elektronikę?
WYWIAD Z ŁUKASZEM NAPORĄ ŁN: Robiliśmy takie rzeczy w przeszłości. Raz na jakiś czas pojawia się rodzynek. Na przykład mieliśmy Hadouken! czy A Mountain of One, czyli typowo kapelę indierockową, ale prawda jest taka, że to nie do końca się sprawdza. Jednak skupiamy się głównie na elektronice, czasami tylko wrzucamy coś innego. W tym roku jest to na przykład grupa Enter Shikari, która po za kilkoma wstawkami rave’owymi i dubstepowymi to czystej krwi kapela posthardcore. Fakt faktem, wielu fanów elektroniki wywodzi się z muzyki gitarowej, co dla wielu było to naturalnym przejściem. Tak na przykład było w moim przypadku. W każdym razie dajemy pewne urozmaicenia do line upu, ale przez to, że festiwal się tak rozrósł, to nie możemy dawać już takiej liczby eksperymentalnych, alternatywnych zespołów na głównych scenach, bo jak już wspominałem, bardzo ważne dla nas jest to, by nie było pusto na płockiej plaży. Dlatego takie zespoły zapraszamy na nową, mniejszą scenę, którą uruchamiamy w tym roku. Jeśli tam będzie choćby 500 osób, to już będzie to fajnie wyglądało. Gdy kilka lat temu w Hybrid Tent, do którego wchodzi jakieś 4 tysiące osób, na koncertach Telefon Tel Aviv czy Ulricha Schnaussa było tylko 500 fanów, to nikt tam się zbyt dobrze nie czuł. : Do jakiego festiwalu jesteście najczęściej porównywani? Spotkaliście się z czymś takim? ŁN: Dobre pytanie. Właściwie ciężko powiedzieć. W Polsce nikt nas do niczego nie porównuje. Trochę jesteśmy zestawiani z Tauronem, z tego względu, że jesteśmy elektroniczni. Jednak działamy trochę w różnych sferach. Czasem natkniemy się na tych samych artystów, których chcemy ściągnąć. Jeśli jest to przedstawiciel sceny IDM, to oni dadzą każde pieniądze, żeby go ściągnąć, a z kolei jeśli to jest nasz tech-house’owiec czy house’owiec, to wtedy dla nas jest to core target. Co do zagranicy, to porównują nas czasem do Love Family Park i Time Warp, bo rzeczywiście te line upy gdzieś się pokrywają. Jednak my jesteśmy dużo szersi od tych festiwali. Jakby nie patrzeć, LFP i Time Warp to jest to, co my prezentujemy na scenie Circus, a my mamy jeszcze drum’n’base, dubstep, mamy muzykę eksperymentalną. : Czyli jesteście europejską marką? Można tak już o was powiedzieć? ŁN: Mam nadzieję, że tak. Co prawda trudno się do nas dostać z Europy, czasem nawet z Polski, jednak myślę, że liczymy się w Europie. Od siedmiu lat jesteśmy w zestawieniach
serwisu Resident Advisor na najlepszy festiwal. W ubiegłym roku mieliśmy około tysiąca uczestników z zagranicy. Głównie Litwinów. Taka jest prawda, że na Wschodzie nie dzieje się nic. Może poza Kazantip, ale to też jest daleko, i też nie mają takich gwiazd w line upie co my. Dlatego na pewno jesteśmy najważniejszym festiwalem w tej części Europy. : Jaki jest feedback ze strony występujących na Audioriver artystów? Z którego jesteście najbardziej dumni jako organizatorzy? ŁN: Odzew jest świetny. To nie jest tak, że jesteśmy dumni z opinii jakiegoś konkretnego artysty. Kiedyś sobie notowałem te wpisy na Facebooku, teraz raczej tego nie robię, bo jest tego dużo. Najfajniejsze jest to, że na około 90 proc. maili, jakie wysyłamy do agentów, odpowiedzi dostajemy błyskawicznie. To znaczy, że jesteśmy znanym festiwalem w świecie samych artystów i całego managementu. DJ Hell osobiście powiedział mi, że zanim zdecydował się zagrać u nas, to zadzwonił najpierw do paru znajomych, którzy byli na Audioriver, i powiedzieli mu, że to jest najlepszy festiwal w Polsce. Wielu innych artystów robi podobnie. Z innych feedbacków: projekt Plastikman, który jest ogromnym multimedialno-muzycznym projektem. By móc go zrealizować, musieliśmy skierować antenę rozsiewającą darmowy internet w Płocku na plażę, by wszystkie elementy tego show, wraz obsługą aplikacji smartfonowych, dzięki którym uczestnicy tworzą wraz z Hawtinem muzykę na żywo, działały bez zakłóceń. Pamiętam, jak Hawtin przyjechał załamany z festiwalu Sonne Mond Sterne, gdzie wszystko było źle, połowa rzeczy była nie przygotowana, i widząc to, co jest u nas, powiedział, że to jest po prostu bajka. Modeselektor tak samo. Dla nich Audioriver to najlepszy festiwal, na jakim grali w Polsce. Dlatego przyjeżdżają do nas znowu. W tym roku wracają do nas jako ATOL i Modeselktor live, z tym że my chcieliśmy tylko ATOL, ale oni powiedzieli: OK. Pojedziemy jako ATOL, ale pod warunkiem że weźmiecie też Modeselektor live. To coś w rodzaju transakcji wiązanej. : Na AR w tym roku powracają także Ricardo Villalobos i Roni Size. W poprzednich edycjach też pojawiło się kilka come backów. Jak takie powroty są odbierane przez uczestników festiwalu? ŁN: Myśmy się najbardziej wszyscy przejmowali, żeby nie ponawiać tych samych występów. Oczywiście to się da robić do pewnego momentu, ale Audioriver ma już przecież 7 lat. Już nie da się nie wziąć artysty z przeszłej edycji, gdyż co roku mamy przeszło
39
30 artystów zagranicznych, w tym roku blisko 40 i najzupełniej w świecie przesialiśmy prawie całą scenę. Jednak zawsze mieliśmy taką zasadę, że nie bierzemy nikogo kto był rok wcześniej na występie w Polsce. W tym roku jest kilka wyjątków, jak choćby Roni Size, który występował w tamtym roku w Polsce, ale nie ma aż tylu znanych twarzy w muzyce drum’n’base czy dubstep, by nie móc nie powtórzyć czyjegoś bookingu. To nie chodzi o to, żeby ciągle widzieć nową twarz, tylko żeby była to dobra impreza, a skoro Ricardo i Roni Size to świetni DJ-e, to czemu ich nie zaprosić ponownie na festiwal? : Audioriver to także promocja niezależnego świata muzyki. W tym celu powstały projekty Targi Muzyczne oraz Konferencja Muzyczna. Na czym to polega? ŁN: Wszystko kryje się pod jednym kapeluszem, który nazywa się Rynek Niezależny. Celem jest danie możliwości firmom niezależnym wypromowania się podczas trwania festiwalu. Jeżeli jesteś małym labelem, medium, portalem czy organizatorem eventów, to jeżeli chcesz dotrzeć namacalnie do osób, które słuchają elektroniki w Polsce, to Audioriver jest chyba najważniejszym miejscem, gdzie możesz to zrobić. Dajemy im to za darmo, pod warunkiem że te firmy zrobią tam na miejscu coś fajnego. Również my uczestniczymy w Targach. Razem z Red Bull Music Academy stawiamy scenę muzyczną oraz przeprowadzamy warsztaty. Wraz z kinem to jest właśnie dzienna część festiwalu. Zauważyliśmy, że to fajnie działa, i postanowiliśmy też dać tym firmom nie tylko platformę promocyjną, ale również trochę edukacji. Stąd powstała Konferencja Muzyczna. Tak jak OFF Festival czy Tauron Nowa Muzyka jeżdżą po Polsce z imprezami befor, tak my organizujemy konferencję, która także spełnia rolę promocyjną festiwalu. : Przyjeżdżam do Płocka, wysiadam na dworcu głównym i co dalej? Ktoś na mnie czeka? Wolontariat, jakieś mapki, informacja? ŁN: [śmiech] To jest rzecz, która u nas zawsze kuleje. Zostawiamy to zawsze na ostatnią chwilę, ale pierwsze, co zrobię po tym wywiadzie, to sobie zapiszę, żeby to jakoś ogarnąć. Szczerze mówiąc, nie byłem nigdy na dworcu w Płocku. Prawda jest taka, że Płock jest mały i tak naprawdę nie da się przeoczyć imprezy, która praktycznie przejmuje miasto na cały weekend. Zazwyczaj jest tak, że każdy, kto przyjeżdża na Audioriver, sprawdza wcześniej, jak dotrzeć na plażę. Jeszcze nigdy się nie spotkałem z opiniami, że ktoś nie wiedział jak trafić na AR.
40 03/12 SUICIDE SILENCE
25.07 POZNAŃ, KLUB POD MINOGĄ Amerykański zespół grający deathcore, został założony w 2002 roku w Riverside. Z tłumu pododnie brzmiących kapel tego gatunku wyróżnia ich wściekłość i charyzma wokalisty Mitcha Luckera, dzięki któremu są w deathcorowej czołówce światowej. Popularność zdobyli albumem „No Time To Bleed” ze świetnym singlem „Wake Up”, który otworzył ubiegłoroczny koncert w Polsce. Kraków zdobyli, teraz ruszają na Poznań.
RÖYSKOPP
THE KILLERS
Audioriver 27–29.07 PŁOCK, PLAŻA NAD WISŁĄ
Coke Live Music Festival 11.08 – KRAKÓW
Headliner jednego z najważniejszych klubowych festiwali pochodzi z Norwegii. Duet Svein Berge i Torbjørn Brundtland przebojami „Remind Me”, „What Else Is There?” czy „The Girl and the Robot” już dawno przebili się do czołówki klubowej sceny. Ostatni ich album, „Senior” z 2010 roku, pokazał ich z refleksyjnej strony, ale świat oniemiał, gdy rok temu wydali remix „Judas” Lady Gagi. Ciekawe, co szykują na Audioriver…
Debiutowali w 2004 roku albumem „Hot Fuss”, który rozszedł się w ponad pięciomilionowym nakładzie. Było tak dobrze, że uchodzili za gwiazdy nowofalowego rocka, mogli więc pozwolić sobie na więcej. Gdy pochodzi się z Las Vegas, można poszaleć. Drugi i trzeci album to mniejsze lub większe niewypały, więc dziś The Killers to obiecujący zespół z perspektywą. Czwarta płyta we wrześniu, koncert w Krakowie w sierpniu.
KORN
ROCK IN SUMMER 15.08 – WARSZAWA, PARK SOWIŃSKIEGO Współtwórcy nu-metalu po raz kolejny wystąpią w naszym kraju. Do tej pory polska publiczność była bardzo kornikowa, pytanie, jak będzie tym razem, po wydaniu „The Path of Totality”. Amerykanie od zawsze burzyli ład i porządek, ale żeby aż tak przegiąć równoważnię na stronę elektroniki? Fani są podzieleni, Korn miażdży bitem Skrillexa, a my się zastanawiamy: ile Korna w Kornie? Odpowiedź poznamy 15 sierpnia. COLDPLAY
19.09 WARSZAWA, STADION NARODOWY Debiutowali w 2000 r. albumem „Parachutes”, który zapewnił im na 33 tygodnie miejsce wśród najlepiej sprzedających się płyt. I choć był to album przełomowy, to każda premiera Brytyjczyków jest medialnym wydarzeniem. Nie inaczej było w przypadku „Mylo Xyloto”. Tym chętniej wybierzemy się na wrześniowy koncert na Stadionie Narodowym. Przed zespołem Chrisa Martina zaprezentują się Marina & The Diamonds oraz Frank Ocean.
PLACEBO
Coke Live Music Festival 12.08 – KRAKÓW Placebo w 2003 roku na warszawskim Torwarze zagrali tak, że widownia wykręcała koszulki. Promowali wtedy świetny album „Sleeping with Ghosts”, po którym nie wydali już nic godnego uwagi. Jest nadzieja, bo Brian Molko z zespołem szykują już nowy album i choć premiera planowana jest na 2013 r., to być może poznamy jego fragmenty już w sierpniu. CHILLY GONZALES
DZIEJE SIĘ! FUNDATA
KTO ZAGRA W POLSCE? NA CZYJ KONCERT WARTO PÓJŚĆ? NA JAKIE MUZYCZNE WYDARZENIE JUŻ TERAZ MOŻNA ZACZĄĆ ODKŁADAĆ PIENIĄDZE? TU WSZYSTKIEGO SIĘ DOWIESZ!
BLOODY BEETROOTS
MUSE 23.11 ATLAS ARENA, ŁÓDŹ
GOTYE
5.11 TORWAR, WARSZAWA
FREE FORM FESTIWAL 12–13.10 SOHO FACTORY, WARSZAWA Po udanej pierwszej edycji Free Form powraca! Wśród elektronicznych gwiazd w tym roku usłyszymy włoski duet Bloody Beetroots, który tworzą Tommy Tea i Bobby Rifo. Jak zwykle zakamuflowani, podający przyjemny elektro house i porywający dance punk. Na scenie pojawią się w towarzystwie perkusisty – Battle. Gratka dla fanów elektro!
23.08 KATOWICE, GALERIA SZYB WILSON Pochodzi z Kanady i śmiało można nazwać go eklektyczną bombą muzyczną. Od małego uczył się gry na fortepianie, następnie pisał musicale, grał w rockowej kapeli, a gdy wylądował w Berlinie, postanowił zostać raperem, odnosząc kolejny sukces. Po drodze wydał świetne albumy – Piano Solo, Soft Power, Ivory Tower, a wreszcie The Unspeakable Chilly Gonzales, czyli według artysty „pierwszy na świecie album rap orkiestrowy”.
Mówią o nich: najlepszy koncertowy zespół świata. Kto się o tym jeszcze nie przekonał, będzie miał okazję w listopadzie. Wcześniej będzie szansa sprawdzenia nowego materiału, premiera szóstego krążka Londyńczyków 17 września 2012. Grupa przygotowała krótki film z zapowiedzią – można go obejrzeć na www.muse.mu. Wydanie nowego albumu będzie poprzedzone ogromną europejską trasą koncertową rozpoczynającą się 16 października we Francji. 23 listopada zagrać wielki koncert w Łodzi.
Czy jest jeszcze ktoś, kto nie zna piosenki „Somebody That I Used To Know”? Historia oszałamiającej kariery utworu wydaje się być fenomenem na skalę światową! Zamieszczony w czerwcu teledysk w zaledwie trzy tygodnie zanotował aż cztery miliony odsłon. Obecnie to już ponad 218 milionów! Sam autor nagrania, australijski muzyk belgijskiego pochodzenia, niemal z dnia na dzień stał się światową sensacją, podobnie jak towarzysząca mu w utworze i teledysku Kimbra.
FUNDATA 41 SNOOP DOGG
Coke Live Music Festival 12.08 – KRAKÓW Profesor, wykładowca i specjalista od marihuany, filmów dla dorosłych, czerwonych dywanów, złotej biżuterii, ale przede wszystkim rapu na najwyższym poziomie. Właśnie przygotowuje dwunasty album w karierze, który ma się ukazać jeszcze w tym roku. Zapracowany, ale i wyluzowany jak zawsze Snoop Dogg. Shake, shake! Obecność i gibkość – niezbędne! HOT CHIP
THE AFGHAN WHIGS
14.08 WARSZAWA, PALLADIUM
Zespół powstał w Cincinati, a założyli go Greg Dulli, Rick McCollum i Steve’a Earl, później zaś dołączył do nich John Curley. Początkowo grali pod szyldem wytwórni płytowej Sub Pop, w której wydali dwa albumy. Następnie zaczęli mieszać rocka z nową fascynacją soulem, a także jazzem i bluesem (album „Congregation”), tworząc zupełnie nową estetykę, dzięki której szybko zyskali wielu oddanych fanów. YEASAYER
TEKST: TEKST: PRZEMEK PRZEMEK BOLLIN, BOLLIN, FOT.: FOT.: MAT. MAT. PRASOWE, PRASOWE, MAT. MAT. WYTWÓRNI WYTWÓRNI PŁYTOWYCH PŁYTOWYCH
16.09 Warszawa, Palladium
Tauron Nowa Muzyka 24.08 – Dolina Trzech Stawów, Katowice Londyńczycy Alexis Taylor i Joe Goddard zaczynali w 2000 roku od pomysłu na połączenie gitary akustycznej z muzyką elektroniczną. Pomysł okazał się na tyle dobry, że po wydaniu „Coming On Strong” wytwórnia EMI zaprosiła ich do siebie, a Hot Chip stał się bardzo pożądaną grupą, zwłaszcza koncertową. Grali na tak dużych festiwalach jak: Glastonbury, T In the Park, Lollapalooza czy Roskilde. Przy takich utworach jak „Ready for the floor” czy „I Feel Better” nie sposób stać w miejscu. GOSSIP 22.11 TORWAR, WARSZAWA
Sprzedali dziesiątki tysięcy debiutanckiego albumu „All Hour Cymbals”. Dzięki swojemu unikalnemu stylowi Yeasayer uwielbiani są po obu stronach oceanu. W ciągu swojej krótkiej historii zdołali już zagrać na takich festiwalach jak Glastonbury i Roskilde. W tym roku to amerykańskie trio było gwiazdą festiwalu Open’er.
SIGUR RÓS
SACRUM PROFANUM 16.09 – KRAKÓW Jedyny tegoroczny występ Gossip w Polsce, w ramach trasy „A Joyful Noise”. Wydany nakładem Sony krążek swoją premierę miał 22 maja. Materiał wyprodukował Brian Higgins, odpowiedzialny za brzmienie takich gwiazd jak Kylie Minogue czy Pet Shop Boys, a przedsmakiem wypracowanego z nim brzmienia jest przebojowy singiel „Perfect World”. Przy całej różnorodności albumu nie zabrakło przebojowych momentów, które warto zobaczyć na żywo 22 listopada na warszawskim Torwarze.
Grają od 1994 roku i od tamtej pory zdążono o nich powiedzieć jako o grafomanach, których nikt nie rozumie, więc mogą śpiewać o czymkolwiek, a i tak będzie to wyglądało na wrażliwe śpiewanie o fiordach. Zdążyli współpracować z Radiohead, użyczyć muzyki produkcjom BBC i zdobyć sławę nie tylko w Europie. Nie ma więc przypadku w tym, że są główną gwiazdą krakowskiego festiwalu.
Gdzie NA KONCERT? WARSZAWA 25.07 Days of the Ceremony: Eyehategod FONOBAR 27.07 Red Hot Chili Peppers, Kasabian, Public Image LTD, Power Of Trinity... i inni IMPACT FESTIVAL, LOTNISKU BEMOWO 29.07 Melody Gardot PKiN 07.08 Amon Amarth PROGRESJA 14.08 The Afghan Whigs PALLADIUM 15.08 KoRn ROCK IN SUMMER, AMFITEATR W PARKU SOWIŃSKIEGO 16.09 Yeasayer PALLADIUM 19.09 Coldplay, Frank Ocean, Marina & The Diamonds STADION NARODOWY 12.10 Digitalism, Little Boots, Jazzanova, Brodinski i Bloody Beetroots... i inni FREE FORM FESTIWAL, SOHO FACTORY 15.10 Dead Can Dance SALA KONGRESOWA 5.11 Gotye TORWAR 10.11 Impreza Hospitality SOHO FACTORY 22.11 Gossip TORWAR
POZNAŃ 25.07 Suicide Silence KLUB POD MINOGĄ 26.07 Bryan Adams MIĘDZYNARODOWE TARGI POZNAŃSKIE 04.08 Nosowska, Acid Drinkers, Kamp!, Julia Marcell, KNŻ, O.S.T.R. Tabasko MĘSKIE GRANIE, STARA GAZOWNIA
WROCŁAW 25.07 CocoRosie, Peaches & DJ Extravaganza, Daniel Bloom... i inni MFF T-MOBILE NOWE HORYZONTY – SENSER, ARSENAŁ 11.08 Hey, Pogodno, Tides From Nebula, Drekoty, UL/KR... i inni MĘSKIE GRANIE, BROWAR MIESZCZAŃSKI 17.08 Netsky before „iFestiwal” BROWAR MIESZCZAŃSKI 31.08 Scorpions WROCKFEST, ZAJEZDNIA MPK
KATOWICE 03-05. 08 Iggy And The Stooges, KRAKÓW Swans, Battles, Kurt Vile, 11-12. 08 Snoop Dogg, The Killers, Chromatics, Metronomy... Placebo, The Roots... i inni i inni OFF FESTIVAL, COKE LIVE DOLINA TRZECH MUSIC FESTIVAL STAWÓW 26.08 Coldplace 23.08 Chilly Gonzales (The World’s Leading & Orkiestra Aukso Tribute to Coldplay) TAURON NOWA KLUB STUDIO MUZYKA, GALERIA 9–17.0 9 Sigur Rós, Kronos SZYB WILSON Quartet, Skalpel, DJ Food, 23.08 –26.08 Gang Gang Dance, King Cannibal, Envee... i Hot Chip, Four Tet&Caribou, inni FESTIWAL SACRUM Scuba, Speech Debelle, PROFANUM Eskmo... i inni TAURON NOWA GDAŃSK MUZYKA, DOLINA 24.07 Roxette ERGO ARENA TRZECH STAWÓW 28.07 Raz Dwa Trzy, Hey, Łąki 14.10 Overkill MEGA CLUB, Łan, Łona i Webber... i inni KATOWICE MĘSKIE GRANIE, OŁOWIANKA PŁOCK 18.08 Netsky, Sigma, Aphrodite, 27–29. 07 Roysköpp, Ricardo Xilent... i inni Villalobos, Modeselektor, iFESTIVAL, CENTRUM Kavinsky, Goldie, Carl STOCZNIA GDAŃSKA Craig... i inni AUDIORIVER FESTIVAL, ŁÓDŹ: PLAŻA NAD WISŁĄ 09.08 V Letnia Akademia Jazzu: String Connection BIAŁYSTOK KLUB WYTWÓRNIA 21–22. 09 ORIGINAL SOURCE 23.11 Muse ATLAS ARENA UP TO DATE FESTIVAL
42 03/12
NETSKY
NETSKY – „2”
J
eśli ktoś chciałby dostać wzorcowy przykład sequelu, który przerasta swojego poprzednika, a nie jak to się zwykle dzieje, jest jedynie jego marnym cieniem, bądź jak kto woli, starym odgrzewanym kotletem, to drugi album pochodzącego z Belgii Borisa Daenen’a doskonale się do tego nadaje. „2”, bo tak brzmi tytuł ów sequela, który jest kontynuacją debiutanckiego self-titled albumu „Netsky” z 2010 roku, wydanego nakładem Hospital Records, to manifest mocnej pozycji, jaką sobie wypracował na światowej scenie nie tylko samego liquidowego drum’n’base, ale także w sferze popularnej muzyki rozrywkowej. Kompozycja piętnastu utworów, które z powodzeniem zawojują klubowe parkiety oraz świetnie sprawdzą się na otwartych imprezach masowych, takich jak chociażby iFestival 18 sierpnia w Gdańsku, gdzie Netsky będzie głównym headlinerem. „2” nie jest płytą
wprowadzającą przełom w muzyce drum’n’base. Jest natomiast swego rodzaju wyznacznikiem jakości, będącej gwarantem dobrej opinii ze stron wszelkich opcji krytycznych na temat połamanych brzmień, które mają aspiracje do zawojowania list przebojów. Daje możliwość oswojenia z tym gatunkiem osób, które stronią od bardziej wyrazistych rytmów niż produkcje taktowane 4/4 w tempie 120 BPM oraz z ładną panią w klipie bądź na wokalu. Żeby wprowadzić przypadkowego bądź losowego słuchacza do swojego świata, Netsky zatrudnił do tego procesu Bridgette Amofah w utworze „When Darkness Falls”, Diane Charlemagne w „Wanna Die For You”, MC Dynamite w „The Whistle Song” oraz Selah Sue („Get Way From Here”) i Jimmy Jamsa („Squad Up”). Jednak najciekawsze kąski na dwójce kryją się pod tytułami „911” – hybryda liquid drum’n’base i nowofalowego radiowego
dubstepu: „Jetlag Funk” – bujający kawałek oparty na gitarowym gee i partiach trąbkowych, które wsparte zostają klasycznym połamanym rytmem. Warto też zwrócić uwagę na „Detonate” – trwający niespełna 4 minuty, ale niezwykle intensywny utwór przywołujący na myśl trochę twórczość Pendulum. Jednak to, co fani solidnego drum’n’base lubią najbardziej, Netsky pozostawia na sam koniec. Wyraźna linia basu i ścieżki rytmiczne oraz oszczędne wokale to atuty „No Beginning”. Natomiast zamykający „Drawing Straws” dosłownie rozwala mózg – zachowuje się niczym wirus komputerowy, na nazwie którego Daenen oparł swój pseudonim artystyczny – wchodzi do głowy i sieje w niej, paradoksalnie, dobroczynne spustoszenie. Jeśli końcówka „dwójki” jest zapowiedzią tego, co będzie można usłyszeć na „trójce”, to chcemy jak najbardziej nadal grać w tę grę, panie programisto Netsky. (DW)
43
GOSSIP „A JOYFUL NOISE”
FOT.: FOT.: MAT. MAT. PRASOWE, PRASOWE, MAT. MAT. WYTWÓRNI WYTWÓRNI PŁYTOWYCH PŁYTOWYCH
Charyzmatyczna Beth Ditto po dobrej EP-ce wraca z piątą płytą Gossip. Trio znane z odważnej mieszanki stylów urządziło sobie muzyczne rodeo. Niestety wierzchowiec „A Joyful Noise” mocno ich poturbował. Połączenie popu lat 80., electro i gitar wypada zaskakująco słabo, zdecydowanie brakuje energii znanej z „Music For Men”, która porwała za sobą tłumy. Ojcem sukcesu był wtedy między innymi Rick Rubin, którego teraz zastąpił spec od przebojów – Brian Higgins. Niestety różnicę słychać od razu i choć są tu lepsze momenty, to generalnie wieje popnudą. Smutne, gdy Beth po świetnej solówce z Simian Mobile Disco wpada w sidła miałkiego popu, gdzieniegdzie pokazując swoje możliwości wokalne. Właśnie takich perełek jak „Casualties Of War” z przyjemnym różem lat 80. czy dancingowego „Get Lost” chciałoby się słuchać w radiu. A z kolei „I Won’t Play” czy „Love In A Foreign Place” – na ich koncertach. Reszta jest milczeniem, przeciętną płytą dobrego zespołu. (PB)
SIGUR RÓS „VALTARI”
SIGUR RÓS
S
igur Rós udało się w jakiś przedziwny sposób zagiąć czasoprzestrzeń i nagrać album, który powinien ukazać się gdzieś w okolicach 1998 roku, pomiędzy debiutanckim „Von” i przełomowym „Agaetis Byrjun”. W wywiadach muzycy wprawdzie zapowiadali powrót do korzeni, mówili, że płyta będzie ambientowa i elektroniczna, ale nikt chyba nie spodziewał się takiego muzycznego kroku wstecz. Słuchając „Valtari”, kompletnie zapomina się o energetycznym, mocno akustycznym „Með suð í eyrum við spilum endalaust”. Próżno na najnowszym albumie szukać także potężnych ścian dźwięku znanych z płyt „Takk” czy „()”. Jónsi zrezygnował ze śpiewu w wymyślonym przez siebie języku na rzecz islandzkiego (co dla przeciętnego Europejczyka nie robi akurat większej różnicy), natomiast produkcją zajął się jego życiowy partner Alex Somers. Pojawia się wprawdzie kilka nowości;
w „Rembihnútur” mamy przypominający Arms and Sleepers beat, a „Dauðalogn” z orkiestracjami, chórami i partiami sopranistek brzmi jak jakiś podniosły hymn rodem z „Władcy Pierścieni”. Jednak to raczej smaczki zauważalne dopiero po kilku przesłuchaniach niż przykuwające uwagę innowacje. Starzy fani zespołu znajdą coś dla siebie, bo w finale „Varúð” znowu gitary traktowane są smyczkami, a perkusja wybija dziką kodę, tworząc charakterystyczną dla Islandczyków atmosferę pięknego końca świata. Brakuje jednak utworów, które na dłużej zapadałyby w pamięć, czy to z powodu melodii, czy płaczliwych wokaliz Jónsiego, czy też potężnych finałów, które podczas koncertów doprowadzały zgromadzonych fanów do płaczu. Fajnie, że wrócili, jeszcze fajniej, że Jónsi nie próbował przeszczepić tu pomysłów ze swojego solowego albumu, jednak mogło być znacznie lepiej. (KS)
44 03/12
JACK WHITE „BLUNDERBUSS”
JACK WHITE
SPOTKANIE SPOTKANIEZZCIEKAWYM CIEKAWYM
CZŁOWIEKIEM K iedy jednym tchem potrafimy zachwalać bohaterów lat 60. i 70.: Dylana, Velvet Underground, Led Zeppelin czy Bowiego, musimy zdawać sobie sprawę, że za 30 lat dołączy do tego grona Jack White. Każda rewolucja ma bowiem swoich bohaterów. Wielbiciele artysty, którzy znają jego głos tylko z płyt, dużo tracą. Dopiero obserwując jego wyczyny, można się naprawdę czegoś o nim dowiedzieć. O jego miłości i pasji do muzyki. Niezależnie od tego, czy po prostu, z wielkim pietyzmem wyjmuje gitarę z futerału, śpiewa na jednej scenie z Jaggerem „Loving Cup” czy z wściekłością atakuje w wybornej solówce „You Don’t Know What Love Is”. Ogień w oczach, gorąca głowa i piekielnie sprytne palce czynią z White’a jednego z największych muzyków XXI wieku. – Lubię utrudniać sobie życie. Nie znoszę iść na łatwiznę i zawsze próbuję sprostać kolejnym wyzwaniom. Nie umiem tworzyć na skróty. Próbowałem sobie odpuszczać, ale zawsze to jakoś rekompensuję – mówi muzyk. Być może dlatego, żaden z jego zespołów na początku lat
90. nie odniósł sukcesu. Nie umiał grać grunge’u. Poza tym Ameryka miała już swoich bohaterów, takich jak Cornell, Staley, Vedder i przede wszystkim Kurt Cobain. Czekał zatem White na swoją szansę i dostał ją w 2001 r. wraz z albumem White Stripes „White Blood Cells”. Prosta rytmika, wybijana przez byłą żonę Meg, nieco histeryczny śpiew i doskonałe piosenki zwróciły uwagę na młodego Jacka, który już szykował kolejne uderzenie. Dla pełnego obrazu należy przypomnieć, że rockersi na początku XXI wieku byli zdecydowanie w odwrocie, a popplastik zbierał kolosalne żniwo. Stara gwardia: U2, Deep Purple czy Pearl Jam – nagrywała kolejne płyty, ale bez prawdziwej rewolty nie ma soczystego rock’n’rolla. White doskonale o tym wiedział. Po ukazaniu się singla „Seven Nation Army” muzyka rockowa, zresztą po raz kolejny, nigdy już nie była taka sama, a sam artysta okrzyknięty został ochoczo przywódcą nowej rockowej rewolucji. Jak udowadnia do dziś, na pewno nie na wyrost. Kolejne płyty, a w konsekwencji nowe zespoły Racontours i Dead Weather potwierdzają niesłychany zmysł
FOT.: MAT. PRASOWE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
Autor największego jak dotąd – po Cobainie – odrodzenia i jednocześnie przywrócenia wiary w siłę muzyki rockowej powraca z albumem solowym. Tuzy z branży powinni jegomościa nienawidzić z całych sił, bo prostymi środkami (a o to, zdaje się, w r’n’r chodzi) uzyskuje fenomenalne efekty. Nie sili się specjalnie na udziwnienia i nie wymyśla prochu. Naparza w starego, akustycznego gibsona, plumka na archaicznym wurlitzerku, a głębi całości dodaje basowy klarnet. White twierdzi, że tego zestawu nie skomponowałby dla żadnego ze swych zespołów. Powstał po prostu solidny album. Jak zwykle w wielkim poszanowaniu tradycji rocka, bluesa i rhythm and bluesa. I paradoksalnie jest to mój największy zarzut do tego krążka. Mogliśmy, a nawet może powinniśmy, spodziewać się po solówce większej odwagi w poszukiwaniach muzycznych. Nie dostajemy tu tak naprawdę nic, czego byśmy wcześniej od Jacka nie dostali. Proponuję zatem przed przesłuchaniem „Blunderbuss” zrobić CTRL ALT DLT i z wielkim apetytem odkrywać kolejne, naprawdę świetne piosenki. Są cudowne, proste i natychmiast zapadające w pamięć zagrywki („Sixteen Saltines”), doskonały, przypominający trochę „Love is Strong”, Stonesów – akustyczny „Love Interruption” czy surowy w formie, połamany „I’m Shaikin’”. W tym ostatnim pojawia się rewelacyjny, pozornie niepasujący chórek, a Jack wielokrotnie, bez skrępowania przenosi nas swymi melodiami wprost do lat 60. („I Guess I Should Go To Sleep”). Niestety, w kilku utworach White nie stawia kropki nad i, toteż uczucie niedosytu mamy choćby w „Hypocritical Kiss”. Bez względu na drobne uszczerbki, poprzeczka, którą ustawia White, to nadal dla wielu twórców po prostu Himalaje. W jednej lidze grają z nim teraz chyba tylko The Black Keys. (MK)
45
White’a do komponowania wyjątkowych piosenek. W duchu tradycji, poszanowaniu rockowych dinozaurów, ale z doskonałym wyczuciem czasu, w jakim powstają, zwłaszcza „Sea of Cowards” formacji Dead Weather. Niezależnie od konfiguracji, w której występuje, zawsze słucha się go z zapartym tchem. Z jeszcze większą przyjemnością się go ogląda, bo niewielu artystów z taką pasją podchodzi do własnego grania. Widać to doskonale w filmie „Będzie głośno”, gdzie wielokrotnie ma problem z analitycznym wytłumaczeniem własnych emocji, komponowania. Zostają doskonałe dźwięki, którymi artysta po prostu się bawi: – Ludzie patrzą na ukończony projekt i zakładają, że wszystko zostało wcześniej zaplanowane na papierze, wszystkie moje zespoły i przedsięwzięcia. Zabawne jest to, że w rzeczywistości było dokładnie odwrotnie. Po prostu tak się złożyło – tłumaczy. Stare, lampowe wzmacniacze, gitary z lat 40., które brzmią momentami jak radzieckie pudła czy lekko niestrojące pianina. Wszystko to stanowi warsztat pracy i tworzy w zakurzonej piwnicy White’a prawdziwy muzyczny poligon, w którym loopy, próbki i pro tools nie mają żadnego znaczenia. On po prostu stawia na piosenki. Ciekawe, niebanalne, ale jednocześnie na tyle wdzięczne, że bez trudu je zaśpiewamy. Konia z rzędem temu, kto po wysłuchaniu najnowszej płyty „Blunderbuss” nie nuci „Love Interruption” czy „Freedom At 21”. Efekt: 1. miejsce na liście „Billboard 200”, a przypomnijmy, że White nie używa tłustego bitu i nie przypomina Lady Gagi. Trudno w to uwierzyć, ale za chwilę przełomowy album „Elephant” skończy 10 lat. Rockowy impet nie słabnie, a w ciągu dekady nastąpił prawdziwy rozkwit takiego grania. Od The Strokes po Mars Volta, od Arctic Monkeys do The Black Keys. Dodatkowo Jack White poprzez swoją wytwórnię daje szansę kolejnym, młodym artystom, którzy kultywują tradycję rockowych herosów. Jeśli zaś nastąpi kolejny przewrót, sam zainteresowany będzie się już temu tylko przyglądał. Jack White to dziś opoka, strażnik dobrego, starego rock ’n’rolla i rzetelny uczestnik gwiezdnego ruchu muzycznego. Rewolucję za chwilę zrobi ktoś inny. On po prostu nadal będzie pisał dobre piosenki. TEKST: MARCIN KUSY
GRAHAM COXON „A+E”
ZBYT DUŻO ZABAWEK
U
patrywano w nim w prostej linii spadkobiercę legendarnego Johnny’ego Marra. Niewątpliwie obok Jonny’ego Greenwooda i Noela Gallaghera to najważniejszy komponujący gitarzysta w Wielkiej Brytanii. Dlaczego zatem nie zedrzemy kolan (patrz okładka), bo po prostu na nie nie upadniemy? Po ostatniej, spokojnej, folkrockowej „The Spinning Top” przyszedł czas na prawdziwe szaleństwo. Kaskady dźwięków i różnorodność stylistyczna to niewątpliwie zalety nowego krążka. Brudne punkowe tempo, leniwe elektroniczne dźwięki, kosmiczne, przestrzenne odloty i funkowy puls – to właściwie tylko początek listy obecności, którą może podpisać Coxon. Artysta jawi mi się trochę jak małe dziecko, które nabrawszy ochoty na zabawę, rozrzuca zabawki, po czym bawi się za-
ledwie trzema, a reszta ledwie prześlizgnie się przez jego ręce. Pozytywny „The Truth”, zakręcone, psychodeliczne „Knife in the Cast” czy „Running For Your Life” stanowią mocne strony bardzo eklektycznej płyty. Szkoda zatem, że Coxon nie pokusił się o dopracowanie utworów, które zaczynają się obiecująco, ale następnie zwyczajnie nudzą lub niczym szczególnym (jak na Coxona) się nie wyróżniają („What It’ll take”, „Advice”, „Bah Singer”). Nie cierpię słuchać truizmów w stylu: fajnie, gdyby zeszli się jeszcze raz z Blur. Niemniej słuchając solowych albumów Coxona, czuć, że potrzebny jest człowiek, który ten szalony miszmasz ogarnie i ubierze w ładne melodie. Po przejrzeniu wszystkich kandydatur jednak najlepszy będzie Damon Albarn. Podobno są jeszcze na to jakieś szanse. (MK)
46 03/12 FLORENCE AND THE MACHINE „MTV UNPLUGGED”
BEZ PRĄDU FLORENCE AND THE MACHINE
Z
aledwie kilka miesięcy po premierze świetnie sprzedającego się i ciepło przyjętego przez krytyków albumu „Ceremonials” Florence z zespołem powracają na sklepowe półki z nowym, akustycznym wydawnictwem. Na dwóch krążkach (CD oraz DVD) znalazł się ich występ w ramach legendarnej serii koncertów MTV bez prądu, który odbył się pod koniec 2011 roku w Nowym Jorku. Oprócz muzyków, na scenie rudowłosej wokalistce towarzyszył także 10-osobowy chór gospel. Wykonano 11 utworów – głównie największe przeboje grupy oraz dwa covery („Try a Little Tenderness” Otisa Reddinga oraz „Jackson” z repertuaru J. Casha, w którym gościnnie pojawił się Josh Homme z Queens Of The Stone Age).
W tych odartych z mocy, delikatnych, leniwych kompozycjach prym wiedzie potężny głos Florence, przy którym cała (momentami bardzo uboga) oprawa muzyczna wydaje się w ogóle nie mieć znaczenia. Choć całości słucha się nawet przyjemnie, pewne jest to, że nowe wersje utworów nie zdołają porwać tak, jak oryginalne, epickie i pełne przepychu aranżacje, z którymi głos Brytyjki komponuje się jednak o niebo lepiej i które znacznie potęgują przekazywane przez nią emocje. Najlepszym przykładem jest utwór „No Light, No Light”, który w wolniejszym tempie, okradziony z siły, jaką niesie ze sobą w wersji studyjnej, wyszedł bardzo mdło i nijako – jest to zdecydowanie najsłabszy punkt całe-
go występu. Znacznie ciekawiej prezentują się utwory z płyty „Lungs”. Zarówno „Drumming Song” (zagrane tym razem całkowicie bez perkusji), jak i „Cosmic Love” oraz „Dog Days Are Over” zachowały w sobie pewną świeżość i przebojowość debiutu. Moda na Florence nie minęła, czego dowodem jest pokrycie się nowego wydawnictwa złotem w naszym kraju w zaledwie jeden dzień po premierze. Poprzednie dwa albumy Brytyjki uzyskały w Polsce status platynowej płyty. Czy „MTV Unplugged” powtórzy ich sukces? Bardzo możliwe, choć ja z pewnością częściej będę powracał do oryginalnych wersji wykonanych utworów, a ten krążek potraktuję jedynie jako ciekawostkę. Za serce nie chwyciło. (MN)
47
OXIA „TIDES OF MIND”
FOT.: FOT.: MAT. MAT. PRASOWE, PRASOWE, MAT. MAT. WYTWÓRNI WYTWÓRNI PŁYTOWYCH PŁYTOWYCH
Głęboki minimal i techniczne brzmienia wyszły z użycia. Francuski producent Oxia inspiracje do „Tides of Mind” odnalazł w muzyce klasycznej i jazzie. Ubrał to wszystko w deep i tech house, gdzie nad wszystkim czuwa niepowtarzalny oxiowski vibe, który sprawia, że masz ochotę słuchać tego albumu na okrągło. Po dwóch zapętleniach snujesz już plany na domówkę, na której w kółko będziesz puszczał „Flying Over Time” i „Housewife” z Miss Kittin na wokalu. Ssie cię, gdy od godziny nie słuchałeś „Latitude”. Nie uśniesz, gdy nie wysłuchasz do końca „Harmonie”. Materiał uzależnia. Czekaliśmy osiem lat na drugi długograj Oxii – trzeba wchłonąć go w całości, bo nie wiadomo kiedy, i czy, trafi się następny. (DW)
CHROMATICS
M
istrzowie zimnego syntezatorowego popu aż pięć lat kazali nam czekać na swoje nowe dzieło. Warto było, bo w czasach singli, EP-ek i innych krótki wydawnictw Chromatics przygotowali dla nas półtorej godziny świetnego materiału. O tym, czego możemy się spodziewać, można było przekonać się słuchając soundtracku do filmu „Drive”, na który trafił numer „Tick of the Clock”. Następną zajawką był rewelacyjny cover klasyka Neila Younga „My My Hey Hey (Into the Black)” tu przemianowanego na „Into the Black”. Album wydany został ponownie w wytwórni Italians Do it Better, jednak wpływy Italo Disco naj-
CHROMATICS „KILL FOR LOVE” widoczniej wyparowały na rzecz onirycznej, niepokojącej i niezwykle nocnej muzyki. Johnny Jewel zmieścił na „Kill for Love” zarówno świetne piosenki („Into the Black”, „Candy” czy utwór tytułowy), jak i długie, instrumentalne kompozycje, przypominające nieco soundtrack do wspomnianego filmu „Drive”, który zresztą pierwotnie miał skomponować (odrzuconą, dwugodzinną kompozycję „Symmetry” można znaleźć na jego soundcloudzie). Na wypadek gdyby jeszcze wam było mało, to niedawno ukazała się darmowa płyta „Drumless” zawierająca większość materiału z „Kill for Love”, tyle że bez perkusji. (KS)
48 03/12
LAIBACH „WE COME IN PEACE”
LAIBACH
RAMMSTEIN DLA DOROSŁYCH S
łoweński zespół Laibach gra już od ponad 30 lat i zasłynął ze swoich industrialnych coverów – od Beatlesów, przez Boba Dylana, Rolling Stones i Queen, a nawet Morbid Angel, po Bacha i Wagnera. Mówią o sobie „inżynierowie ludzkich dusz” i straszą niezorientowanych faszystowską ikonografią. Dla fanów ciężkiego brzmienia Laibach to mistrzowie reinterpretacji i le-
genda gatunku, która wpłynęła na twórczość wielu zespołów, w tym przede wszystkim na Rammstein. Najbardziej popularną, choć wcale nie największą, część repertuaru Laibach stanowią covery. Zespół tłumaczy, że w znanych przebojach szuka ukrytych, sprzecznych z pierwszym wrażeniem treści. – Sprawia nam przyjemność ich adaptacja i recykling – produkowanie nowego
FOT.: MAT. PRASOWE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
Soundtrack do „Iron Sky” osiągnął poziom najlepszych ścieżek dźwiękowych w historii – takich, które jednocześnie stanowią samodzielną całość, ale i integralną część filmu. Reżyser, Timo Vuorensola, nie wyobraża sobie powstania swojego filmu bez udziału Laibach. Jak mówi, możliwość pracy ze słoweńskim zespołem sprawiła mu wielką radość, bo od dawna inspirował się jego twórczością. – Laibach jest jednym z moich ulubionych zespołów – opowiada reżyser. – Zawsze inspirowało mnie ich kontrowersyjne podejście do tematów tabu, jak np. nazistowska ikonografia, a także ich mroczne i cyniczne poczucie humoru – dodaje. Bezpośrednią inspiracją do powstania filmu o kosmicznych hitlerowcach był wydany w 2006 roku album Laibach „Volk” zawierający wariacje na temat narodowych hymnów. Vuorensola chciał do nowego projektu stworzyć ścieżkę dźwiękową, która będzie różniła się od soundtracków, jakie często słyszy się w filmach akcji i science fiction. Laibach podjął to wyzwanie i stworzył bardzo ciekawy album łączący Wagnerowskie melodie z ich industrialnym, mrocznym brzmieniem i ostrymi beatami. Album jest spójny, ale wewnętrznie dość zróżnicowany. Możemy tu usłyszeć wojenne walce, hipnotyzujące propagandowe wiece, wojskowe marsze, a nawet kosmiczny rap. Dodatkowo użycie fragmentów dialogów pozwala na lepsze umieszczenie kawałków w kontekście i słuchając albumu, można odnieść wrażenie, że ogląda się film. Całość trochę przypomina „Gwiezdne wojny” (świetne, Wagnerowskie „Space Battle Suite”), ale i komedię „Marsjanie atakują” („Dr. Richter’s Laboratory”), a nawet „Draculę”. Ten specyficzny klimat tak mocno wciąga, że słuchając utworu „Kameraden, Wir Kehren Heim”, trudno oprzeć się pokusie, żeby wstać i wesoło pomaszerować sobie wkoło stołu. Na płycie są też piękne piosenki, jak „Take Me To Heaven”, zaskakująco przenosząca nas z kosmosu w klimat lat 50. na Hawajach. Laibach był inspiracją dla powstania „Iron Sky” i jest integralną częścią projektu. Dzięki temu powstał intrygujący, epicki soundtrack i jednocześnie doskonały album z industrialną muzyką instrumentalną. (MW)
49 „oryginalnego” materiału, stawianie tych piosenek w nowym kontekście, co nadaje im zupełnie nowe znaczenie – tłumaczą muzycy. Alternatywne, industrialne wersje Laibach często podobają się oryginalnym wykonawcom. Paul McCartney kilkukrotnie grał ich cover „Let It Be” na swoich koncertach. Mickowi Jagerrowi bardzo się podobało 8 wersji „Sympathy For The Devil”, a zespół Europe pojawił się na koncercie Laibach w Sztokholmie i owacyjnie przyjął epickie „The Final Countdown”. Opus wykonywał w (jak sądził) laibachowej wersji swój przebój „Life is Life” w austriackiej telewizji. Niestety, Freddy Mercury nie zdążył ustosunkować się do największego przeboju Laibach – „Geburt einer Nation”, czyli coveru piosenki Queen „One Vision”. Ta zresztą piosenka wywołała najwięcej kontrowersji. Ludzie w mundurach maszerujący, śpiewając „One race, one hope, one real decission”, poruszają się po bardzo śliskim gruncie. Na własne życzenie zespół Laibach od początku, czyli od 1980 roku, budzi kontrowersje i jest otoczony aurą dwuznaczności. Artyści są na zmianę oskarżani o propagowanie treści skrajnie lewicowych lub skrajnie prawicowych. Wynika to z ich specyficznego wizerunku, ale i zaangażowania w sztukę alternatywną. Muzycy Laibach byli jednymi z założycieli ruchu artystycznego NSK (Neue Slowenische Kunst), który powstał na początku lat 80. Sztuka skupiała się tu zwłaszcza wokół ikonografii totalitaryzmów XX wieku. NSK była ruchem dzia-
łającym w sprzeczności z obowiązującym wówczas w Jugosławii, jak i w całym bloku wschodnim światopoglądem. Ważnym przykładem może być MB 84 Memorandum – wizerunek czarnego krzyża, który pojawiał się m.in. na plakatach Laibach, kiedy nazwa zespołu (oznaczająca po niemiecku nazwę stolicy Słowenii – Lubljanę) była zakazana. Zbiór tamtych materiałów i dzieł sztuki NSK – „Ausstellung Laibach Kunst. Rekapitulacja 2009” można było obejrzeć trzy lata temu w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Łodzi. Ze względu na swoją estetykę – zarówno jeśli chodzi o wizerunek, jak i styl muzyczny – Laibach często spotyka się z oskarżeniami o szerzenie treści nazistowskich. Na te zarzuty zespół odpowiada krótko i jak zwykle dwuznacznie: – Tacy z nas faszyści, jak z Hitlera malarz. TEKST: MARIANNA WODZIŃSKA
TWIN SHADOW „CONFESS” Synthpop jest ostatnio w modzie. Kilka miesięcy temu Kavinsky przetarł ścieżkę, po której sunie drugim albumem Twin Shadow, czyli George Lewis Jr. Nie jest to zwierzęcy pęd, a muzyka napisana do noweli Lewisa i jego przyjaciela. Rzecz się dzieje w przyszłości, opowiada o dwójce przyjaciół, którzy działają w gangu motocyklowym. Dzięki temu „Confess” brzmi bardzo filmowo i świetnie sprawdza się w nocy. Słuchając go, masz wrażenie, że pędzisz – choć tak naprawdę siedzisz w wygodnym fotelu. Mało tego! Każdy utwór ma w sobie taką dawkę adrenaliny i wdzięku, że album połyka się w całości. Debiut Twina znajdował miejsce w podsumowaniach 2010 roku, myślę, że w wypadku tej płyty będzie jeszcze lepiej. Ciekawe, jak słucha się takiej muzyki na żywo, bo w głośniku brzmi pysznie. Najlepsze zostawiłem na koniec: George Boy udostępnia album w całości na swojej stronie. Dobrej zabawy! Jak dla mnie TOP 5 tego roku. (PB)
50 03/12 N.O.H.A.
PIERWSZY SOUNDRIVE FESTIVAL JUŻ ZA NAMI. CZEKAMY NA WIĘCEJ, BO GDYŃSKI KOLIBKI ADVENTURE PARK 14 LIPCA ZAMIENIŁ SIĘ W IMPREZOWNIĘ JAKICH MAŁO. ORGANIZATORZY PRZYGOTOWALI MUZYCZNĄ MIESZANKĘ WYBUCHOWĄ – BYŁY DRUM & BASS, KLUBOWA ELEKTRONIKA WYMIESZANA Z DŹWIĘKAMI ODKURZACZA, LATIN PUNK I ROCK. WSZYSTKO TO ZUPEŁNIE ZA FREE. NIC DZIWNEGO, ŻE W SZALEJĄCYM TŁUMIE TRUDNO BYŁO WYPATRZEĆ LUDZI PODPIERAJĄCYCH BARIERKI! TITO TEKST: MARTA SAKSON
N
ajwięcej energii na scenę wniósł zespół N.O.H.A. To prawdziwe tornado! Jeśli nawet nic nie mówi wam nazwa grupy (jej rozwinięcie to Noise of Human Art), jest duże prawdopodobieństwo, że znacie ich piosenki. Takie hity jak: „Balkan Hot Step”, „Pijama”, „Dive in Your Life”, „Base From Above”, a przede wszystkim „Tu Cafe” zaprowadziły zespół na największe europejskie sceny festiwalowe. Na tej w Gdyni sprawdzili się znakomicie. Może to dlatego, że w ich kawałkach można znaleźć wszystko, od drum & bass przez rytmy bałkańskie aż po latin punk. – Na pewno nie bez znaczenia był tu fakt, że każde z muzyków tworzących N.O.H.A. pochodzi z innej części świata. Ludzie próbują wrzucić nas do jakiegoś worka, ale się nie dajemy – ze śmiechem mówił nam MC Chevy. Wokalistka Camila de Oliveira urodziła się w Brazylii, założyciel grupy i saksofonista mieszka w Pradze, a charyzmatyczny MC pochodzi z Nowego Jorku. Tych, którzy dobrze znają twórczość tej kosmopolitycznej grupy, na pewno ucieszy fakt, że w listopadzie będzie można szukać na półkach ich nowego albumu. – Tu, w Gdyni, prezentuje-
SOUNDRIVE FESTIVAL 2012
51
JAN POLLAK – FAN FESTIWALU I GROLSCHA
SWING TOP OPEN
FOTO: FOTO: MARCIN MARCIN LACHOWICZ LACHOWICZ II IVO IVO LEDWOŻYW LEDWOŻYW
my kilka piosnek, które się na nim znajdą. Trudno opisać, jaki będzie, bo jak mamy w zwyczaju, lubimy mieszać różne gatunki. Ciągle szukamy nowych brzmień. Ale płyta wbije was w ziemię! – zapowiadał MC Chevy i na koncercie w Gdyni on i reszta składu udowodnili, że to nie są puste słowa. WYJĘCI Z FILMU RODRIGUEZA Patrząc na zespół Tito & Tarantula trudno uwierzyć, że od premiery filmu „Od zmierzchu do świtu” minęło już 16 lat. Oni nic się nie zmienili! W obrazie Roberta Rodrigueza można było usłyszeć ich elektryzujący utwór „After Dark”, tam też w jednej ze scen zamienili się w muzyków wampiry. – Do dziś pijemy krew, w tym tkwi sekret naszej młodości – żartował Tito Larriva, który podczas gdyńskiego festiwalu porwał tłumy. Dosłownie, bo mimo protestów ochroniarzy (Tito, no! – mówili) zaprosił ze 20 osób na scenę. – Spokojnie, to tylko zabawa – tłumaczył i trzeba mu przyznać, że umie rozkręcić imprezę. – Byłem już kiedyś w Polsce i mogę powiedzieć, że ten kraj się bardzo zmienił. Ludzie się zmienili, Polacy są teraz pełni entuzjazmu. Wiem, co mówię, bo mój perkusista jest Polakiem – zdradził. Wkrótce Tito będzie można zo-
baczyć w kolejnym filmie – „Machete Kills”. – Niestety, szybko mnie tam zabiją – śmieje się. Pracuje też nad nowym albumem „Shout up! (Stop Talking)”. – Lubię to, że jestem jednocześnie muzykiem i aktorem. Najpierw, jeszcze w podstawówce, grałem w przedstawieniach. Później zostałem muzykiem – mówił. ŚWIEŻA KREW Na scenie Soudrive Festivalu można było zobaczyć wielu muzyków, którzy mają na swoim koncie dobrze przyjęte przez krytyków albumy. Dzięki Francuzom z Gablé zgromadzeni usłyszeli, jak brzmią instrumenty klasyczne (takie jak flet, gitara, perkusja, klawisze) w połączeniu z dźwiękami wiertarki, drewnianej skrzynki na warzywa, kościelnych dzwonów czy też odkurzacza. Szwajcarzy z Solange La France rozbujali tłumy swoją mieszanką electro z punkiem. A polscy artyści? Nasza uwaga skupiła się na trójce z Bubble Chamber, która łączy dubstep i drum & bass. To autorski projekt Michała Góreckiego, trójmiejskiego basisty znanego ze współpracy m.in. z Proghma-C, MC Glennskim czy Leszkiem Możdżerem. Podczas festiwal grupa świętowała swoje pierwsze uro-
dziny, a mają już na koncie sporo koncertów. – Ostatnio można było zobaczyć nas na Reegaelandzie w Płocku. Niebawem zagramy na festiwalu Easter Pop w Holandii, a na jesieni wypuścimy swój pierwszy album – zapowiadał Górecki. NA ZŁAPANIE ODDECHU Dla tych, którzy potrzebowali chwili chilloutu – tylko po to, by móc później ponownie rzucić się w wir niekończącej się zabawy – Grolsch, partner główny Soundrive Festivalu, przygotował Strefę Grolsch Swing Top Open. A w niej liczne atrakcje z bohaterem głównym, czyli Międzynarodowymi Zawodami Swing Top Open 2012. Każdy zna kultowe już otwarcie butelki Grolscha i w Gdyni była okazja do wzięcia udziału w wyczynowym i na czas otwieraniu Swing Topa. Pomysłów nie brakowało. Ktoś otwierał butelkę czapką, ktoś inny ryzykował utratę zębów, a jeden z bardziej kreatywnych uczestników festiwalu, który chodziło o kuli, właśnie nią próbował dostać się do piwa. Kto nie był na Soundrive Festival, swoich sił w takich zawodach będzie mógł spróbować podczas OFF Festival.
52 03/12
RZ IOTR JA TEKST: P
YNA
ZJAWISKO 53
U
formowanie czegoś niezwykłego często wiąże się z końcem czegoś równie dobrego. Tak było w przypadku zespołu Foo Fighters. Po tragicznej śmierci Kurta Cobaina z zespołu Nirvana, każdy z członków rozkładał ręce i nie wiedział, co dalej począć bez duszy tej formacji. Po nagraniu ostatniego albumu „In Utero”, już nie tak kultowego jak „Nevermind” (1991), w zespole nastąpił rozłam. W efekcie powstała solowa płyta perkusisty – „Pocketwatch”. David Grohl ukrył się na niej pod pseudonimem Late!. Grał tam na wszystkich instrumentach, które można było usłyszeć, a wyniesione doświadczenia wkrótce wykorzystał, tworząc Foo Fighters. GROHL ZBAWIA ŚWIAT Na początku w skład Fightersów wchodził sam Grohl. Panował nad każdym instrumentem poza gitarą w utworze „X-Static”. Tu panem i kreatorem dźwięku był jego kolega z grupy Afghan Whigs – Greg Dulli. Grohl stworzył ciekawe kompozycje, które jednak potrzebowały wsparcia i charyzmy pochodzącej tylko od niego samego. Zaprosił do projektu kolejnego muzycznego superbohatera, którym był Nate Mendela, basista rozpadającej się wtedy grupy o nazwie Sunny Day Real Estate. W pakiecie zabrał ze sobą perkusistę Williama Goldsmitha. Do zamknięcia listy zabrakło tylko drugiego gitarzysty. Szybko świat poznał jego nazwisko. Został nim Pat Smear – nieoficjalny członek Nirvany, mianowany po wydaniu „In Utero”. Misję ratowania świata muzycznego Foo Fighters rozpo-
częli singlem „This Is a Call” 17 lat temu. Wtedy też stworzyli album o prostej, aczkolwiek tajemniczej wtedy dla słuchaczy nazwie – „Foo Fighters”. Skład z biegiem kolejnych płyt ulegał zmianie. Z czasem perkusją zajął się Taylor Hawkins, który na stałe wpisał się w krajobraz i styl zespołu. Jego bębnienie jest określane mianem prostego, lecz efektownego. Podobnie ma się sytuacja z gitarzystą prowadzącym Chrisem Shiflettem, który w doskonały sposób wodzi uszy fanów, współtworząc kompozycje pełne energii i siły. Bez wątpienia pasuje do stylu załogi Grohla, którego największymi atutami i mocą są charyzmatyczny głos i zachowanie przypominające pijanego Kiedisa z Red Hot Chili Peppers. Najważniejszą bronią wszystkich panów jest jakaś chemia między nimi. Nikt nie odstaje od grupy. W chwili różnic talentów zawsze jeden z członków rozwija się w innym, szerszym kierunku. To chroni przed nudą i standardem.
PRZEJMOWANIE FANÓW Największym zarzutem w kierunku supergrup ze strony krytyków ich formowania się jest fakt rzekomego wykorzystywania znanej już wcześniej osobowości muzycznej, za którą pójdą tłumy nawet w chwili, kiedy wspomaga zupełnie inną kapelę. Ciekawy zarzut, mocny argument. Problem w tym, że nagrody, jakie dostają takie grupy są przyznawane często przez krytyków czystej krwi, ale też i przez oczywistą publiczność, która mimo wszystko w dużej mierze ma w sobie małą część fanów zespołu, z którego pochodzą członkowie nagradzanych kapel. Dobrym przykładem jest tu fenomen Davida Grohla i jego załogi. Pomimo korzeni jakie ma frontman Foo Fighters, styl i chemia między członkami tworzy zupełnie odmienną muzyką niż rodzimy zespół Nirvana. To dostateczny dowód na to, że znajomości wśród mas fanów mają się nijak do rzeczywistości. Bilans prosty – supergrupy prowadzą 1:0 przeciwko krytykom.
54 03/12
W drugiej połowie meczu zobaczymy w roli supergrupy zespół Audioslave, który zagra przeciwko laickim krytykom, zarzucającym formacji zbyt słabą energię. W tym momencie pojawia się ciekawy konflikt. Kiedy formują się nowe zespoły składające się z samych gwiazd muzyki, rosną stawka i oczekiwania. Tak jak wcześniej porównani zostali Foo Fighters do superbohaterów, tak samo zestawić można oczekiwania polskich kibiców wobec reprezentacji kraju – im lepsza załoga grająca na czele z „niemieckim” tercetem – tym większe nadzieje i wymagania. Audioslave również ma świetny skład, od którego na początku oczekiwało się niesamowitych kawałków i uniesień. Skoro mamy grających w jednej drużynie muzyków z Rage Against The Machine na wokalu z Chrisem Cornellem, dawniej śpiewającym dla fanów Soundgarden, to nadzieje i wymagania rosną. Jednak niektórzy nie rozumieją jednej podstawowej rzeczy – oni nie spotykają się na jednej sali prób po to, żeby wygrać mistrzostwa świata. Celem jest stworzenie czegoś nowego, świeżego i dającego radość słuchaczom, taką samą, jaką oni czują, grając razem. W Audioslave rytm trzymał perkusista Brad Wilk, wspierany przez mocny bas autorstwa Tima Commerforda, do którego doskonale wkomponował się sześciostrunowiec Tom Morello. Ich współpraca w roku 2002 zaowocowała albumem „Audioslave”. Słuchając tej płyty, doskonale czuje się moc i euforię, którą wnieśli panowie z Rage Against na scenę. Ekipa Audioslave na pierwszej płycie oddała całe swoje serce, zyskując aprobatę na każdym możliwym polu wymagającego muzycznego zaułka. Nie ma co się dziwić, w końcu ich producentem i mento-
rem był Rick Rubin – scenarzysta zespołów takich jak System of a Down czy Metallica. Niecodzienna i wszechstronna moc tego magika sprawiła, że połączenie niestabilnego pierwiastka Yin i Jang dało efekt supergrupy. Na dobrą sprawę to właśnie on był pomysłodawcą utworzenia Audioslave, namawiając te indywidualności na wspólne jam session. Sukces na grzbiecie którego płynęli muzycy, zaprowadził ich w 2005 roku do wydania płyty zatytułowanej „Out of Exile”. Oczekiwania fanów zostały spełnione, mimo iż panowie nieco spuścili z tonu i odziali swój styl w nową melodyjność, która poszerzyła horyzonty muzyczne grupy. Sam Tom Morello przyznał, że przed nagraniem debiutanckiej płyty nie mieli okazji grać koncertów, dlatego nagranie drugiego krążka było całkowicie nowym eksperymentem – w końcu była to głębsza znajomość brzmienia owej formacji. W sytuacji kiedy nawiązuje się przyjaźń między członkami, cały proces tworzenia przychodzi spontanicznie, a to daje więcej radości. Bardzo wyraźnie to słychać właśnie na drugiej płycie. Chris Cornell stwierdził, że w pewnym sensie jest jak karaluch, który nie chce się zatrzymać, którego nie można zatrzymać i który może iść tylko w dwie strony – ku szczytowi lub na samo dno. Trzeba iść zawsze do przodu, rozwijać się, poznawać nowe koncepcje od członków. Oni właśnie to zrobili, poszli do przodu i w 2006 roku pokazali światu album „Revelations”, który wciąga od pierwszych sekund. To dobry przykład połączenia dwóch poprzednich stylów grania – ostrego i energicznego z melodyjnym i smacznym w odsłuchu. Niestety, nigdy nie dowiemy się, jak smakowałby kolejny rytm w ich wykonaniu
zapisany na następnym albumie, ponieważ płyta z 2006 roku zakończyła współpracę drużyny Audioslave. Niestabilna energia, która bujała tłumy fanów na koncertach stała się siłą destrukcyjną działającą od wewnątrz. Rozpad ekipy oficjalnie zapoczątkował wokalista, który miał w planach stworzenie solowego albumu. Nie tylko to zaważyło na schyłku zespołu. Wewnętrznym powodem miała być różnica artystów w poglądach muzycznych oraz konflikty osobiste. Supergrupa eksplodowała niczym gwiazda Supernowa. Przeciwnicy w tym miejscu mieli żal, że przygoda świata z muzyką Audioslave tak szybko się zakończyła. Różnice charakterów i poglądów wielkich gwiazd muzyki nie wytrzymały próby czasu. Supergrupa strzeliła gola samobójczego prosto na konto krytyków. MIAŁO BYĆ NA CHWILĘ Nowoczesne i progresywne brzmienie zespołu Tool, przekazane w wokalu Maynarda Keena, dało solidną podstawę do przygotowania największego projektu ostatnich 10 lat, o nazwie A Perfect Circle. Współpraca Billy’ego Howerdela z takimi zespołami jak Nine Inch Nails, The Smashing Pumpkins czy Guns N’Roses to istna przyprawa chili w połączeniu jego gitary z tłem czterostrunowca McJunkinsa (Ashes Divide) i dźwięku bębnów autorstwa Josha Freese’a doświadczonego przez muzyczną dłoń The Vandals. Najbardziej dźwięczną cechą tego zespołu jest mrok, który momentami obezwładnia słuchacza. Demoniczne nuty, które obrane w całość tworzą płytę „Mer De Noms”, zabierają Nas do iście ciemnej głębi dusz tych artystów.
FOT.: MAT. PROMOCYJNE, MAT. WYTWÓRNI PŁYTOWYCH
55
Włączając drugą płytę „Thirteenth Step”, której narodziny datuje się na 2003 rok, można dojść do wniosku, że zawsze druga płyta jest tym, czego oczekiwaliśmy. Znowu melodyjność wkradła się do muzyki niepostrzeżenie, tworząc klimat zaspokajający wybrednych odbiorców. Płyta oblana została platyną i wiecznym płaszczem uznania wśród fanów. Trzecia córka ojców tego projektu nosi imię „eMOTIVe” i jest hołdem w kierunku zespołów takich jak Tapeworm, Black Flag czy Depeche Mode. Zapis tej płyty to covery znanych wykonawców. Nie wiadomo, czy formacja poszła na łatwiznę, która mogła oznaczać brak pomysłów i elegancką zapowiedź pożegnania. W tym przypadku raczej ta druga opcja jest poprawna. Grupa dziesięciolecia ogłosiła zawieszenie broni w roku 2006. Ciekawostką jest to, że miał to być projekt jednorazowy. Jedna próba, wymiana doświadczeń, zabawa. Nie wyszło, panowie dali upust emocjom, wydając w sumie trzy płyty, które są po dziś dzień wzorem dla uzdrawiającego stylu, jaki utworzyli. Projekt krótki, ale jakże owocny. Niewykorzystany potencjał daje tylko efekt nienasycenia uszu. W NOWYM NURCIE Wszystkie poprzednie bandy, mimo że nie grają bliźniaczo podobnej muzyki do rodzimych formacji, z których pochodzą, to nie balansują na granicy muzyki, tak jak robi to zespół Get The Blessing. Załoga składająca się z trójki muzyków spod szyldu Portishead – basista Jim Barr przygrywający do perkusji Clive’a Deamerada (członka Radiohead) i gitara improwizująca Adriana Utleya tworzą wspólnie dźwięki, które otwierają nową drogę do ery
jazzu. Zespoły, z którymi współpracowali, mają daleko do tradycji tego gatunku, więc tym bardziej ku zaskoczeniu znawców zasługują na oklaski. Szykując koktajl składający się z elektroniki, rytmu trip hopowego posypanego mocną trąbką i saksofonem, wprowadzili jazz w zupełnie inny, nowy wymiar. Nagrali w sumie 3 płyty, poczynając od zachwycającego debiutu w 2008 roku „All is Yes”, przez „Bugs In Amber” (2009), a przystając na tegorocznym „OC DC”, który zaprezentowali na polskiej imprezie „Era Jazzu” w maju. To przykład na to, jak supergrupa może napędzać nowe wymiary muzyki, wykorzystując swój potencjał skierowany w zupełnie nową stronę. Łamanie kanonu istniejących już gatunków to nie jedyna zaleta takich formacji. Najdziwniejszym połączeniem w historii jest zespół Chickenfoot, który ma duszę funka, nutkę futurystycznego bluesa i moc kalifornijskiego rocka. Na pierwszy słuch małżeństwa to by z tego nie było – a jednak. Twardy dowód na to, jak przyjaźń może rozwijać nieskończone potencjały artystów. Wokalista Sammy Hagar, basista Michael Anthony, obaj słynący z krainy Van Halen oraz uznawany za najlepszego perkusistę świata Chad Smith, który szaleje za sterami Red Hot Chili Peppers razem pokazali jak można łączyć różne składniki w jedną układankę. Ich gitarzysta Joe Satriani uznany wirtuoz, pokolorował dźwiękami każdy utwór, nadając grupie status niepodważalnej gwiazdy w pierwszej lidze supergrup. Przyjaciele, jakimi są od lat, odsłonili przed światem dwie płyty – Chiekenfoot (2008) oraz krążek tak dobry, że przeskoczył status drugiego albumu, tytułując się „Chieckenfoot III” (2011).
POŁĄCZYŁA ICH MAGIA Najmłodszym dowodem na efektywność składu supergrup jest wyjątkowy projekt The Rocket Juice and The Moon. Jeden samolot, trójka uzdolnionych ludzi i rok 2008, w którym to się spotkali. Michael Balzary basista wspomnianej już legendy The Red Hot Chili Peppers, przysiadł się do swojego ulubionego perkusisty – Tonny’ego Allena – afrobeatowej formacji Fela Kuti, aby porozmawiać o jego muzyce. Całości przysłuchiwał się były już wokalista Blur – Damon Albarn. To spotkanie było początkiem najszczerszej muzyki, jaka ujrzała światło dzienne. Nie było w ich przypadku presji i hasła „nagrajmy coś!”. To raczej prawdziwa magia, która szeptała do ucha każdemu z nich: „bawcie się!”. Motoy tej muzyki były: intuicja, ekspresja i zaufanie. Reżyserem tego spektaklu był Albarn, który technikę tworzenia i scalania jednostek zaczerpnął ze swojego pobytu w Afryce. Zaskoczeni wynikiem swobodnego grania muzycy wydali w marcu tego roku album. Swój wkład w 18 kompozycji miała ósemka braci z Hypnotic Brass Ensamble, Erykah Badu dająca wokal w drugim utworze oraz Ghanaian MC Manifest. Do całości mieszanki wlał kolorowe rytmy klawiszowiec Cheick Tidiane’a Sec. Krytycy takich łączeń się gwiazd sceny muzycznej w jedną rodzinę, zdecydowanie przegrali w starciu z argumentami dającymi się usłyszeć z płyt owych superbandów. Praca w takich zespołach daje muzykom nową wszechstronność, świeżość, dzięki temu mają w przyszłych projektach więcej do zaoferowania. Zerowa presja daje efekt dźwięków płynących szczerą krwią z serca. Jest to też rodzaj edukacji, która wiele potrafi dać, i odkryć nieznane poziomy muzycznej świadomości.
56 03/12
REEBOK BETWIXT MID BY OLKA OSADZIŃSKA Tworzy ilustracje dla wielu magazynów w Polsce i na świecie, jest autorką T-shirtów promujących film „Star Trek” oraz plakatów do „Sali samobójców”. Teraz Olka Osadzińska przedstawia światu swoją wizję buta Betwixt Mid. Podczas pracy inspirowała się zdjęciami najbardziej znanego fotografa młodego pokolenia – The Cobrasnake’a – Marka Huntera i niespożytą energią fotografowanych przez niego młodych ludzi. Buty Betwixt Mid by Olka Osadzinska można byłp po raz pierwszy zobaczyć i kupić podczas ART YARD SALE Ufficio Primo. {Cena: 429 złotych}
O’PLOTKA BIŻU DLA DYNAMICZNYCH DZIEWCZYN
Dziewczyny żyjące szybko i aktywnie potrzebują specjalnej biżuterii. Szukają dodatków wygodnych, lekkich i z całą pewnością kolorowych. Zatem jeśli śmigasz na snowboardzie, kochasz jazdę na rowerze, longboardzie czy rolkach albo taniec nakręca Twoje życie, O’plotka jest właśnie dla Ciebie. Bransoletki są wykonane z bardzo przyjemnych w dotyku materiałów jak pianki, sznurki czy gumki, które nie krępują ruchów i idealnie dopasowują się do nadgarstka. Wszystko po to, by freestylowe dziewczyny mogły swobodnie uprawiać ulubiony sport, jednocześnie modnie wyglądając. www.facebook.com/ Oplotka
SPRYSKAJ, STYLIZUJ, SZALEJ
Stylizację można łatwo zmienić. Wystarczy na biały T-shirt nałożyć marynarkę, a trampki zamienić na szpilki. Cały proces trwa chwilę. Dokładnie tyle samo, ile ułożenie włosów przy użyciu OSiS+ Style Shifters. Spray mieści się w dłoni, ale potrafi nadać charakter, każdej stylizacji. OSiS+ Style Shifters to „must have” dla wszystkich, którzy wyrażają siebie przez stylizację! OSiS+ Style Shifters to lekki spray, który nada włosom teksturę. Pozwala w każdych warunkach modelować fryzurę. Wystarczy spryskać włosy sprayem i dowolnie układać.
URODA, MODA & KUCHNIA 57
DWIE REEDYCJE PŁYT GRUPY REZERWAT: „REZERWAT” I „SERCE”
„Rezerwat” to reedycja pierwszej płyty zespołu, wydanej w 1984 r. Album zawiera utwory: „Obserwator i „Histeria”. Oba utwory trafiły na antenę radiową, po czym pierwszy z nich szybko znalazł się na listach przebojów. Na płycie są też dwa bonusy: „Hej Hej Hej – Czerwony Kapturek” oraz „Paryż, miasto wymarzone – live”. Album „Serce” zawiera utwory umieszczone pierwotnie na płycie winylowej, wydanej w 1987 r. Tutaj można usłyszeć m.in.: „Zaopiekuj się mną”. Nagrany w 1985 r. utwór został po raz pierwszy zaprezentowany podczas koncertu „Przeboje Dwójki” na antenie TVP 2 i szybko stał się wielkim hitem. Do płyty dodano kilka utworów jako bonusy, m.in.: piosenkę pt. „Kocha Ciebie niebo”. UWAGA Chcesz wygrać płytę?
SPOTKANIE Z CIN&CIN CZAS ZACZĄĆ! Kobieta CIN & CIN znów dominuje! Jak zwykle jest pewna swoich racji i ma więcej do powiedzenia, niż sądzi jej mężczyzna. Tak też będzie i tego lata. CIN & CIN, sprzymierzeniec wszystkich niezależnych SYRENA kobiet, przekazuje im dodatkowy atrybut SPORT POWRACA! władzy, specjalny gadżet – gwizdek Pięćdziesiąt lat temu na tor testowy FSO sędziowski. Dołączony on jest na Żeraniu wjechał samochód, którego dotąd do wermutów CIN & CIN, tam nie widziano. Sportowa, opływowa linia które kupimy dwumiejscowego roadstera nie mogła pozostać w sklepach. niezauważona – przyciągała wzrok każdego, kto miał szczęście natknąć się na to niesamowite auto. Teraz powraca dzięki żołądkowej! Replika Syreny Sport zostanie ukończona w listopadzie. UWAGA Już teraz możecie cieszyć się gadżetami z tym najpiękniejszym samochodem zza żelaznej kurtyny. Jak je zdobyć – zajrzyjcie na naszego Facebooka. Do wygrania: koszulki, breloki, szklanki i parasole.
58 03/12
UZALEŻ
LEGENDA / RED HOT CHILLI PEPPERS 59
NIENI TEKST: MACIEJ KACZYŃSKI
TEN ZESPÓŁ NIE MA PRAWA ISTNIEĆ. JEGO CZŁONKOWIE POWINNI JUŻ OD DAWNA LEŻEĆ W GROBACH ALBO ZNAJDOWAĆ SIĘ W ZAKŁADACH DLA OBŁĄKANYCH. A JEDNAK. 27 LIPCA RED HOT CHILLI PEPPERS ZAGRAJĄ W WARSZAWIE KONCERT PROMUJĄCY NOWĄ PŁYTĘ, „I’M WITH YOU”. I JAK ZWYKLE BĘDĄ W ŚWIETNEJ FORMIE.
H
istoria RHCP to opowieść o trzech uzależnieniach. Pierwsze z nich, od samego początku, wielokrotnie prowadziło zespół na skraj przepaści, pozostawiając wokół prawdziwe pobojowisko. Dzięki dwóm kolejnym Red Hoci nigdy w tę przepaść nie spadli. A sztukę balansowania na krawędzi doprowadzili do prawdziwego mistrzostwa.
NARKOTYKI Pierwszy nałóg jest najbardziej oczywisty. Mniej lub bardziej udane przejście przez narkotykowe otchłanie mają na koncie wszyscy, którzy przewinęli się przez skład RHCP. Na zawsze pozostał w nich pierwszy gitarzysta Red Hotów, Hillel Slovak. Jeden z jego następców, John Frusciante, porzucił zespół, żeby oddać się władaniu heroiny. Dave’a Navarro, który przejął nieszczęsną gitarę po nim, w końcu przez ćpanie z zespołu wyrzucono. I tak dalej. Narkotykowa historia RHCP jest monotonna jak sam nałóg. Ta monotonia uderza przy lekturze autobiografii wokalisty grupy, Anthony’ego Kiedisa, zatytułowanej „Blizna”. Co było treścią życia gwiazdy rocka i idola milionów? Muzyka, kobiety, sława? Może i tak, trochę przy okazji, ale przede wszystkim – kokaina na przemian z heroiną. I to dosłownie od dziecka. Ojciec Tony’ego, niebieski ptak i diler narkotyków w środowisku gwiazd Hollywood, dmuchnął chmurą marihuany w twarz syna, kiedy ten miał… 4 lata. A kiedy Tony w wieku lat 11 wyprowadził się od żyjącej w Michigan matki i przeniósł się do Los Angeles na dobre, było już tylko więcej i intensywniej. Balanga w domu ojca trwała niemal non stop,
z przerwami na rodzinne wyjścia do nocnych klubów. Trudno było (się) nie wciągnąć, zwłaszcza że Tony szczerze podziwiał ojca, a życie, które prowadził, miało 100 razy więcej barw niż zwyczajna egzystencja jego szkolnych kolegów. Który z nich wystąpił w filmie u boku Sylwestra Stallone’a albo stracił dziewictwo z jedną z pięknych dziewczyn własnego ojca, którą ten łaskawie odstąpił dziecku na noc? Oczywiście dość szybko zaczęły pojawiać się skutki uboczne. Zwłaszcza od kiedy w Fairfax High School chodzący do tej pory własnymi drogami młody Kiedis zaprzyjaźnił się na całego z podobnym do siebie freakiem, Michaelem Balzary (który później przyjmie pseudonim Flea). Szkolne wygłupy przenieśli razem na wyższy poziom. Na przykład skacząc do basenu na totalnym haju, i to z budynku, pod którym ten basen się znajdował. Flea trafił, Anthony chybił o kilka metrów, łamiąc sobie kręgosłup. Z dwóch muszkieterów szybko zrobiło się trzech, bo podobnym rockendrollowcem okazał się gitarzysta lokalnego zespołu Anthym (potem What Is It), Hillel Slovak. Zaczęło się wspólne granie, wspólne mieszkanie i, naturalnie, wspólne ćpanie. Kiedis stara się w „Bliźnie” opisać narkotykowe piekło, ale co jakiś czas nie może się powstrzymać przed tym, żeby jego przedsionka nie odmalowywać iście niebiańsko. Ta bezgraniczna euforia, kiedy pierwsza działka kokainy uderza do mózgu, ten obłędny lot bez trzymanki, skończony boskim zobojętnieniem, które niesie heroina… Na początku nie przeszkadzało to aż tak w graniu. Być może również dzięki temu, że zespołowy ogarniacz i „kierownik muzyczny” – Flea – źle znosił heroinę (koledzy żartowali,
FOTO: ELLEN VON UNWERTH
60 03/12
że wymiotuje na sam jej widok). Potem robi się gorzej. Po pierwszych płytach przychodzą pierwsze sukcesy, ale Kiedisa interesuje tylko ćpanie. Przysypia na próbach, do niczego się nie nadaje; zostaje wyrzucony z zespołu. Otępiały przez dragi ogląda kolegów, którzy odbierając nagrodę L.A Weekly, nie wspominają o nim ani słowem. Potem bierze się w garść i wraca. Zaczyna się niekończący korowód narkotykowych ciągów i powrotów na powierzchnię. W międzyczasie, w 1988 roku, po przedawkowaniu heroiny umiera Hillel Slovak. Jego następcy podążają tą samą, grząską ścieżką. Frusciante, po odejściu z RHCP w 1992 roku, w ciągu paru lat zamienia się w żywego trupa; zamknięty w mieszkaniu, coraz chudszy, z pokłutymi, gnijącymi ręko-
ma, wypadającymi zębami, słyszy głosy dochodzące z obrazów, które sam maluje. Cudem unika śmierci, trafiając na odwyk w ostatniej chwili. Kiedis też miewa gorsze momenty – raz prowadzony przez niego po pijaku samochód uderza w drzewo z szybkością 130 km/h. Twarz wokalisty zostaje jednak zrekonstruowana, a zespół, mimo wszystko, wciąż istnieje. Za rok od jego powstania minie… 30 lat (!). Jak to w ogóle było możliwe? ZESPÓŁ Red Hot Chilli Peppers to tak naprawdę to, co dzieje się pomiędzy Anthonym Kiedisem i Flea. Obsada wszystkich innych pozycji w zespole zmieniała się po kilka razy, a ta dwójka najbliższych kumpli z liceum jakoś nie może się ze sobą rozstać
(nie licząc krótkiego epizodu w latach 80., który tym bardziej im ten fakt uświadomił). Jeszcze przed zespołem połączyła ich wspólna energia, wspólna straceńcza zajawka, która kazała im wspólnie imprezować, prowokować, ćpać, a w końcu znalazła ujście we wspólnie tworzonej i wykonywanej muzyce. Ich głębokie duchowe porozumienie cementowało RHCP w każdej kryzysowej sytuacji – od samego początku. Kiedy zespół startował, jego członkowie wystawiani byli na rozmaite pokuszenia. Zwłaszcza dotyczyło to Flea, który szybko okazał się wybitnym, oryginalnym basistą. Chciał go w swojej grupie między innymi John Lydon, były lider Sex Pistols. Flea zrobił to, co w tej sytuacji zrobiłoby niewielu – wybrał niepewną przyszłość
LEGENDA / RED HOT CHILLI PEPPERS 61
FOTO: ARCHIWUM
z RHCP, czując, że to właśnie z Kiedisem zrealizuje swój pomysł na muzykę. Bezpieczniejszego wyboru dokonał Slovak, stawiając na What Is It (do RHCP powróci niedługo). Wspólna energia – to było dla Kiedisa i Flea kryterium przy wszystkich późniejszych próbach skompletowania składu. Pierwszą płytę nagrali z gitarzystą Jackiem Shermanem, który wkrótce potem wyleciał, bo… był za porządny. Czyścił struny, nie szalał na próbach, nie lubił, jak Kiedis, zapamiętały w scenicznym tańcu, wyłączał mu pedał przesteru. Nie to co Hillel Slovak, który koncert uznawał za udany, kiedy po gryfie gitary ściekała krew z opuszków palców… Kolejny raz mogli przestać, kiedy umarł Slovak, a ówczesny perkusista Jack Irons wpadł w depresję i odszedł. Ale postanowili grać dalej, zbudować zespół na nowo. To wtedy powstał skład, który wyniósł RHCP na szczyt, w którym wszystkie elementy układanki idealnie się do siebie dopasowały, a muzycy pozwolili sobie nawzajem w pełni rozkwitnąć. W 1988 roku do Kiedisa i Flea dołączają młodziutki, genialny gitarzysta John Frusciante i perkusista Chad Smith – małomówny, wysoki, silny, świetny do roli zespołowej ostoi. Wszyscy czują między sobą magię, która pojawia się w końcu w ich muzyce. Powstają płyty „Mother’s Milk” i przede wszystkim „Blood Sugar Sex Magic”, po czym Frusciante odchodzi, aby zaćpać się (prawie) na śmierć. Koniec? Oczywiście nie, bo Kiedis i Flea muszą
grać ze sobą dalej. Po gitarzystach przejściowych zatrudniają w końcu Dave’a Navarro z Jane’s Addiction. Są ze sobą 5 lat, nagrywają płytę „One Hot Minute”. Era Navarro się kończy. Co dalej? Flea mówi Kiedisowi, że zespół miałby dla niego sens tylko wtedy, kiedy wróciłby do niego Frusciante. Przywracają więc go do świata żywych i nagrywają razem „Californication” – największy komercyjny sukces RHCP, 15 milionów sprzedanych egzemplarzy. Ta złota formuła, czyli zespół w swoim optymalnym składzie, trwa przez 10 lat – do 2009 roku, kiedy Frusciante znowu odchodzi – tym razem po to, aby grać już tylko swoją muzykę. Kiedis i Flea ani myślą o końcu. Zatrudniają kolejnego gitarzystę – młodego Josha Klinghoffera, który towarzyszył im w trasie koncertowej – i nagrywają z nim kolejną płytę… W jednym z ostatnich wywiadów Kiedis słyszy pytanie: po co? Po tylu latach, tylu płytach, sukcesach, teraz, kiedy w końcu są czyści, mają pieniądze, rodziny, dzieci – po co? Kiedis nie zastanawia się długo: dla muzyki; dlatego, że kocham tworzyć muzykę, a to są ludzie, z którymi mogę to robić. No właśnie – muzyka. Najważniejszy z nałogów Red Hot Chilli Peppers. MUZYKA Zaczęło się od scenicznego żartu. Trzech zaprzyjaźnionych muzyków i człowiek, który nie potrafił na niczym grać ani nigdy nie śpiewał (choć nie wiedzieć cze-
mu, wszyscy uważali go za urodzonego frontmana), zawiązali na jeden wieczór zespół – Tony Flow & the Miraculously Majestic Masters of Mayhem – który wykonał jedną piosenkę dla 30 osób. Potem muzyka ewoluowała wraz z nimi. Do początku lat 90. opierała się na rozszalałym, punkowo-funkowym pulsie basu Flea i rapowym skandowaniu Kiedisa, który nawet nie próbował za bardzo śpiewać. To czas, kiedy RHCP byli zespołem wybitnie koncertowym, rozrabiającym, przebierającym się, występującym nago (oprócz słynnych skarpetek na genitaliach), porywającym publiczność w energetyczny, nieokiełznany szał. Ciężko było ten cyrk przenieść na płytę, stąd brak komercyjnych sukcesów i ciągłe walki z kolejnymi producentami. Wtedy pojawili się Frusciante oraz Rick Rubin – producent, który zrozumiał, jaką muzykę mogą stworzyć ci ludzie, i umiał im do tego zapewnić odpowiednie warunki. Geniusz, zaklęty na „Blood Sugar Sex Magic”, narodził się między muzykami przez 2 miesiące 1991 roku zamkniętymi w willi, która kiedyś należała do magika Harry’ego Houndiniego. Całkowicie skupieni na muzyce, wzajemnej energii i przekazie, stworzyli płytę, z której nie zestarzała się ani jedna nuta – jednocześnie całkowicie swoją, bezkompromisowo funkową – i komunikatywną, melodyjną, z piękną grą Frusciantego i, wreszcie, śpiewem Kiedisa, który lirycznie wspomina narkotykowe upadki w przełomowym „Under the bridge”. Potem już nigdy nie było takiej płyty – choć na przykład sam Frusciante najwyżej ceni „Californication”. Nie licząc nagranego z Navarro albumu „One Hot Minute”, który jest jednak z innej bajki, muzyka RHCP łagodniała, stawała się bardziej śpiewna, przebojowa, radiowa. Tyle że nie wynikało to z żadnego sprzedania się albo pójścia na łatwiznę – po prostu w tę stronę szła energia tego zespołu. Energia, która ciągle potrafiła eksplodować na koncertach, podczas wielominutowych improwizacji, kiedy Flea, Frusciante i Smith wytwarzali między sobą niemal namacalną więź. Czy potrafią to nadal, po kolejnej zmianie składu? Przekonamy się już niebawem na warszawskim Bemowie. Bo przecież my też jesteśmy uzależnieni. Od Red Hot Chilli Peppers.
FOT.: GRAŻYNA SIEDLECKA
62 03/12
S
ezon festiwalowy w pełni, więc jak co roku przekopuję szafę i jak co roku stwierdzam: nie mam w co się ubrać!!!!! Ale czy to takie ważne w co? Nie można tak po swojemu, tak normalne, jak człowiek? Na przykład taki Woodstock – jakie budzi skojarzenia? A no że glany, że dżinsy albo bojówki, jakaś arafatka może… No nie, w życiu! Nie zrezygnuję z mego infantylnosłodkiego image’u! Wrzuciłam na włosy papiloty, założyłam słodką zwiewną sukienusię i pojechałam. I co? Można? Można! Tylko na miejscu jeszcze wysmarowałam się błotem, a raczej wysmarowali mnie, wrzucając do gigantycznej kałuży. Byłam przeszczęśliwa. Tak było kilka lat temu – mój pierwszy raz. Teraz wiem, że to był dobry strój – wygodny, idealny na słoneczną pogodę. Tylko sukienka nadawała się później do wyrzucenia. Nauczona doświadczeniem wiem, że teraz wezmę jakąś fajną kieckę (bo wyglądać mimo wszystko trzeba ciekawie), ale przeznaczoną na straty, tanie sandały lub trampy za 5 zł – to na dzień. Na koncerty zaś przydadzą się stare, niezniszczalne glany. A jak by mi czegoś zabrakło, to wszystko jest na miejscu. W pasażu handlowym kupię i spodnie, i koszulkę z twarzą Jureczka, i arafatkę lub niezbędną maskę przeciwpylną – przecież podczas pogowania nie chcę najeść się piachu. Aha i jeszcze wygodny pas torebkę na biodra, by mieć blisko siebie rozładowaną już komórkę, chusteczki, kasę czy co tam jeszcze i móc jednocześnie skakać. Konkluzja: cokolwiek nie będę miała na sobie, będzie okay – najlepiej sam strój kąpielowy i dziewiczy wianek. Ale na Castel Party już nie wypada się pojawić bez przemyślanej stylizacji. Ten festiwal to jest jeden wielki pokaz alternatywnej mody. Dziewczyny i chłopcy w demonicznych make-upach, fantazyjnie uplecione
dready, czarne suknie, falbany, czerwone lateksy, maski gazowe – byle by wyglądało mrocznie i niecodziennie. Tam czuję się jak na ulicy w Tokyo, mijana przez gotyckie divy i nimfetki. Oczywiście mam ochotę prowokacyjnie pojechać w słodkich różowej sukienczynie w groszki. Wiem, że w odpowiedniej oprawie i ona tam się wpasuję – tylko całość stylistyki musi być konsekwentnie przerysowana, jakbym była laleczką z porcelany w słodkich loczkach i z białym kołnierzykiem. A z drugiej strony, kiedy jak nie teraz mam założyć upolowany kiedyś gorset à la niemiecki kabaret z lat 20 ubiegłego stulecia. I jeszcze piękna balowa czarna spódnica z koronki, i perły, i woalka, czarne długie rękawice i wysokie skórzane buty na gigantycznym koturnie. Już się nie mogę doczekać. Farbuję włosy na czarno! Z kolei o festiwalu w Jarocinie człowiek marzył jeszcze w czasach prenatalnych, kiedy dziadek milicjant „pacyfikował” biednych punków i zbierał kolekcję pieszczoch dla swojego syna. Ojciec, niestety, dorósł i wbił się w gajer. Niestety, nie wpadł na pomysł, by zachować pieszczochy na pamiątkę dla następujących pokoleń. Ostał się za to milicyjny skórzany płaszcz. Po zmianie systemu to już nie ten Jarocin, ale najważniejsze, że jest, że go reaktywowano, więc jedziemy! Czas wreszcie wybrać się na wyprawę marzeń w zaprzeszłe czasy i to właśnie, o ironio, w milicyjnym płaszczu – jakże pięknie będzie się prezentował ze sklejonym już nie cukrem, lecz supermocnym żelem irokezem – walić system! A jak będzie mi mało muzycznych pokazów mody, to jeszcze uderzę na Sensation White, gdzie wszyscy będą ubrani od stóp do głów na biało. PROSTO Z SZAFY JUSTYNA KOWALSKA
• • • • • • • •
Dystrybutorem marki Prestigio jest