Numer 7 (maj 1996)

Page 1

Niezależny Miesięcznik

Studentów SGH

nr 7

Maj (2) 1996

W tym numerze przeczytacie m.in.: .

,

.-kilka skandalicznych informacji o PIKNIKU ZAKOW; -czwarty już odcinek Opowieści z krypty.•• - ~CZNIK -o międzynarodowej konferencji AEGEE; ~o wynikach wyborów elektorów - Student dal głos; -"Z C)S'l'A.'I'NII~J CHWILI ••• " - o wyborach rektorskich: -o tajemnicach piramid - Efekt Piramidy... -masę informacji o STUDENCKICH KOLACH NAUKOWYCH W SGH; -wywiad z proj Tadeuszem Stępniem - ; · -o wynikach rozgrywek ligi piłkarskiej domów studenta SGH; -o Labo.ratorium Rozwoju Osobowości; -reportaż z inauguracji Juwenaliów - Ale się zmoczyliśmy!!!; -kilka przydatnych recenzji flintowych; -piątą edycję KONKURSU NA 9o-LE.CIE - nowi zwycięzcy; -o polskiej przegranej na konkursie Eurowizji '96; -kolejne opowiadanie z cyklu "Horrory z nory ... "; -o sukcesach i porażkach polskiego sportu; -o certyfikatachjęzykowych SGH mówi pani Anna Stawiecka; -opowrocie zespołu "Lady Pank" do klubu "Park".

avzf!/L Cześć!!!

Numer szósty - internetowy mamy już za sobą, tak więc . przyszła pora na "normalne" wydanie "MAGLA". W tym roku akademickim jest to już przedostatnie - mamy przed sobą jedynie numer czerwcowy, a później już tylko leniwe wygrzewanie się na plażach . I nie przeczę, że cała Redakcja .oczekuje tej przerwy jak zbawienia. Złożenie numeru internetowego, będącego dla takich łosi informatycznych jak my którymś tam poziomem abstrakcji, wyssało z nas całą energię. Poza tym wsplónie dotrwaliśmy do drugiej już w historii gazety sesJi i niestety trzeba będzie zabrać się zamiast za pisanie artykułów, za namiętne produkowanie ściąg przeróżnego kalibru. A i czystej wiedzy przyda się trochę... Ale nie martwcie się - Redakcja słowa dotrzyma i numer czerwcowy ~ię ukażę, może nie na początku miesiąca, ale będzie ... Co się zaś tyczy obecnego ·wydania gazety, to muszę z .żalem obwieścić, iż Redakcję opuścił Piotr Helbich, prowadzący do tej pory kącik . muzyczny. ·Niestety nasz kolega kończy już studia i musi poświęcić więcej czasu na pisanie pracy magisterskiej. Dziękujemy Ci Piotrze za kawał porządnej roboty ... A teraz bardziej optymistyczna wiadomość. "Przejęliśmy" skrzynkę kontaktową, wiszącą na kolumnie koło portierni w budynku głównym. Jeżeli chcielibyście przekazać nam jakieś informacje lub wyrazić swoją opinię, krtąj~ tego rou.o,.,..~u· udogodnienia. I nie będę ukrywał, że liczymy na szeroki odzew z Waszej strony... .

'(o skandaliJ!

Heli o Żacy!!! Samorząd Studentów SGH, czytaj: ·o górek i Przystojniak (od redakcji: taki · z niego przystojniak, jak z koziej d ... trąbka), zaprasza Was na odlotową bibkę (i żeby się nikomu "b" z inną taką literką nie pomyliło ... ) zorganizowaną w pocie czoła w ramach Juwenaliów Warszawskich, której nadaliśmy szumną nazwę (szum-szum) "Piknik Żaków". I tutaj mały zawód - nie myśl­ cie sobie, że będziecie się obżerać i opijać na koszt Uczelni. · wszakże będzie grill z kiełbaskami, a może i keczup się znajdzie ... musztarda... sucha bułeczka... a dla .wytrwałych może i nóż... i widelec... , ale niestety będziecie za to bulić sami. Popijać te specjały, jak zwykle zresztą przy tego typu okazjach, będziecie zimnym, czyli ·cool, Żywczykiem ... (wszakże firma nie zapłaciła za reklamę, ale za to organizatorzy, czyli my, podarowaliśmy gazecie 100 darmowych biletów, które ci niewdzięcznicy z pewnością już opylili i teraz przerabiają pieniądze na towar płynny, czyli upłyn­ niają gotówkę w pucharach i innych tego typu czarach ... ). · A teraz trochę szczeg~lików na temat naszej orgiastycznej żaldna­ dy ... Rozpoczniemy uroczyście "uroczystym rozpoczęciem", czyli takie ble~ ble, ble p~ez kwadrans: "Jak to miło, że przyszliście", "Ładna dzisiaj pogoda", "Przywitajmy sponsorów'', "0! już idziecie ... ?", "Nie uciekajcie!!!". Te i inne teksty zapuścimy o godzinie 20 zero zero (i teraz, jak już wiecie, to pewnie nikt nie przyjdzie o tej dwudziestej ... ). Uroczyste .rozpoczęcie będzie doskonałą okazją

~MAGIEL ~

przypomnienia sobie o tym, że "o Boże! Zostawiłam garnek na gazie!", czy "męża na gazie" (?), albo że "czas na Kolgejt (firma Colgate Palmolive nie jest sponsorem imprezy i żadnych biletów, ani nawet złamanej pasty organizatorom nie dała - stąd wszystkie nazwy i .fakty zostały przekręcone). Zostawmy ·jednak to Bogu ducha winne rozpoczęcie i przejdźmy do konkretów. Ojej! Zapomnieliśmy powiedzieć, gdzie ta cała impreza będzie miała miejsce... No to spróbujcie zgadnąć ... I co ... ? No pewnie! Na Dziedziń­ cu SGH. "A gdzie to jest?!" - padnie pytanie. Jak to? Nie wiecie? My też nie ... Ale chodzą słuchy, że jest to te małe poletko między budynkiem "G" (cokolwiek by to "g" oznaczało), "A" (to nie oznacza nic) i uB" (czyli "be", a bardziej wtaJemniczeni twierdzą, że to biblioteka). Parniętajcie Towarzyszko i Towarzyszu - wleziesz na Dziedziniec wejściem od strony ulicy Rakowieckiej (vis a vis kicia, gdzie lądujątacy organizatorzy jak my i tacy biznesmeni jak Wy) przy budynku "A", które to "a" nic nie oznacza... Powróćmy jednak do PROGRAMU (ach! jak to dumnie brzmi!). Po wspomnianym powyżej rozpoczęciu o godzinie 20.00 ("ojej! chło­ paki dajcie już temu spokój!"), w okolicach dwudziestej 20-ścia zacznie pobrzdękiwać kapela 36.6 (czytaj: 3-dzieści sześć i 6), czego efektem będzie 39.9 (czytaj: 3-dzieści 9 i dziewięć) na tern1ometrach pod waszymi a'paszkami. .. Będzie gorąco!

Niezależny Miesięcznik Studentów S~H Dr

c.d. str. 8

7

Maj (2) 1996

stron.a l


Opo•vieści

z krypty... (4)

Ł~CZNIK -Potwór!!! - mrożący krew w żyłach okrzyk wstrząsnął ścianami Szefoffice Szkoły Głównej Humorystycznej. . Szef, prowadzący właśnie ożywioną dysputę z panem Inżynierem, podenvał się na równe nogi. -Na miłość boską! -jęknął- Niech ktoś w końcu uciszy tę babę, bo jak ja pójdę ją uciszyć, to już nigdy ani słowa z ust nie wypuści ... -A kto ...? .. pan Inżynier podrapał się w głowę . -Pohvór!!! - ponownie ryknął żeński głos na korytarzu. Szef wybiegł z gabinetu. -Co ona \vłasnego odbicia w lustrze nie widziała?! - wrzasnął rozdrażniony do pani Rózi. Ta zaś wzruszyła ramionami, podniosła się z krzesła i wyjrzała na hol. . -Zamknij się histeryczko ... - lecz nie skończyła, gdyż... -Mysz! !! - z gabinetu Wiceszefa wypadła jak oparzona pani Basieńka - Tam jest mysz! - dławiła się przez łzy . Pan Inżynier wystawił głowę z biura Szefa. . .To rnoże ja pójdę po kota - zaproponował - W Dziale Humoru Cmentarnego mają kota ... -To się da zauważyć- podsumowała pani Rózia. -Nigdzie pan nie pójdzie - Szef obalił pomysł - a pani Basia albo się uspokoi, albo pójdzie się przewietrzyć. N i e ma żadnych myszy i kropka. -Ale tam naprawdę była mysza... - łkała pani Basieńka. -Jaka mysza? Jaka do diabła mysza?! .-Mysza zwykła, szara i .. - cedziła przez łzy - i miała ogonek i szyjkę ... -1 była butelką. ..? - Szef zmarszczył groźnie brwi - Pani Barbaro zaczął łagodnie - To, że ja toleruję płukanie gardła, to nie znaczy, że będę żnosił notoryczne zalewanie robala! Wydaje mi się, że on już dawno powinien stracić grunt pod nogami przy takiej powod Zl.. . ..'

-Ale Szefie... - próbowała bronić się Basieńka - Tam była ży\va mysz... Była żywa, bo się ruszała ... przecież... W tym momencie do Szefoftice wpadła zaaferowana pani Kierowniczka. -Słyszałam krzyki, więc przybiegłam - zziajana łapczywie połykała powietrze. · -Nie ma żadnej afery, nie ma żadnych nowych plotek. - zakomunikowała Rózia - Do widzenia pani - próbowała wypchnąć niepożą­ danego gościa z biura, lecz Kierowniczka nachalnie zaglądała do wnętrza.

-Czy ja pani zaglądam do gabinetu?! -ryknęła Rózia. Pani Kierowniczka zastanowiła się przez moment i odparła: -A czy ja mam gabinet. .. ? - po czym gwałtownie odepchnęła Rózię od drzwi i wbiegła do środka. Pani Basieńka widząc swą ukochaną przyjaciółkę rzuciła się w jej objęcia. -No chodź do mnie moje dziecię - przytuliła ją czule pani Kierowniczka - Powiedz, co ci zrobili. .. ? -Mysz... - przez łzy wyrzuc iła z siebie Basieńka. -Mysz ci zrobili ... ? - zaniepokoiła się przyjaciółka. Przez chwilę w jej głowie kołatały przeróżne dziwne pomysły niestworzonych perwersji z udziałem małego gryzonia- A konkretnie ... ? -Mysz... - pow~órzyła resztką sił umysłowych .pani Basia. -Ona się boi myszy - pośpieszyła z odpowiedzią pani Rózia - Też mi bohaterka! -Pewnie widziała karalucha i się jej z myszą pomylił. .. - spekulował Szef. -Karalucha?! - ryknęła przerażona pani Rózia, po czym energicznie wdrapała się na biurko- Jak tu są karaluchy, to mnie już tu nie ma ... -Są karaluchy! - z nadzieją w głosie wykrzyknął pan ·Inżynier - Całe stada! Potworne i obleśne! Są wszędzie, sam widziałem ... -Zamknij się pan - huknął Szef- Mam tego serdecznie dosyć ... W tej chwili coś zaskrobało w kącie holu. Wszyscy zamarli. Zza kwietnika wyłonił się czarny ogonek, który następnie wykonał półobrót, aby ukazać owłosiony pyszczek.

~MAGIEL ~

Niezależny Miesięcznik Studentów SGH

-Matko! Mysz!!! - pani Basia odzyskała pełnię sił fizycznych i w mgnieniu oka wskoczyła na stół. -Karaluch!!! - zawyła histerycznie pani Rózia. Pan Inżynier uśmiechnął się pod nosem i ruszył w kierunku kwietnika. -To Kin ia -powiedział ·. moja tchórzofretka. -Boże!!! - wrzasnął Szef - Tylko nie tchórzofretka, proszę!!! - po czym szybko dołączył do pani Rózi. .. -Mysz! - wyrzucała z siebie okrzyki· bojowe pani Basia - Mówiłam, że mysz!? Pan Inżynier ujął stworzenie w ręce i delikatnie pogłaskał po pyszczku: -Szajbusy.· Nawet zwierzątka nie można tu zostawić, bo od razu je od myszy i karaluchów wyzywają... Popadnie w kompleksy maleństwo.

tego potwora, bo nie ręczę za swoje czyny! odgrażał . się stojący na biurku Szef. Pan Inżynier delikatnie otworzył drzwi i wypuścił stworzenie na zewnątrz. -Idź se Kinia pobiegaj po korytarzu ... - powiedział na pożegnanie. -Co pan zdurniał!?- wrzasnął Szef- Tapicerkę zeżre! -Kinia wracaj! -pan Inżynier przywołał zwierzątko. -Nieee... !!! -buchnęła potokiem łez Basieńka- Precz z tą myszą! -Weźcie k~alucha, bo nie zejdę! - rzuciła spod sufitu pani Rózia. -Niech idzie - zadecydował Szef. Pan Inżynier zamknął- drzwi do Szefoffice, co było dla wszystkich wystarczaJącym znakiem do zejścia ze stołów . Basieńka otarła łzy i obrażona podreptała do swojego sekretariatu, za nią podążyła Kierowniczka. Szef zapraszającym gestem wskazał panu .Inżynierowi drzwi do swojego gabinetu. -Zapraszam ... I żebym tu nigdy więcej nie oglądał tej bestii - srogo skarcił podwładnego- To na czym skończyliśmy? -Było coś 9 150-leciu... -Acha! Bo wie pan, panie Inżynierze, dziś miałem widzenie... -A przepraszam, ktoś z rodziny ... ? -Co "z rodziny"? -No, czy ktoś z rodziny Szefa siedzi. .. ? -Czasami ... - odparł zbity z tropu Szef. -To straszne! -wydukał pan Inżynier- To straszne ... A za co? -Co za co? Chyba na czym? -Za co siedzi? -Siedzi, leży, stoi, klęczy ... Co to ma do rzeczy?! -Szefa zaczynała irytować ta bezsensowna wymiana uwag na temat położenia przestrzennego członków jego rodziny. -No bo Szef sam mówił, że miał widzenie... -A właśnie! - ucieszył się z powrotu rozmowy na właściwe tory Taka wizja... Pan Inżynier wzruszył .-amionami. . -Przyszło mi mianowicie do głowy, że ... - w tym momencie Szef wstał i podszedł do okna - ... moglibyśmy tu z okazjj 150-lecia wybudować łącznik - wskazał na znajdujący się za oknem krajobraz... Pana Inżyniera bardziej niż sama koncepcja zaciekawiła kwestia, do czego to niby miałby być wybudowany łącznik... Podniósł się, podszedł do Szefa i spojrzał za okno, gdzie jak okiem sięgnąć roztaczała się zielona, bujnie kwitnąca łąka z lewej strony ograniczona rozlatującą się zagrodą. -Jaki łączQik? Do chałupy? -Nie do chałupy - uśmiechnął się tajemniczo Szef- No niech pan zgadnie... . . Pan Inżynier wcisnął swoją twarz w szybę i uważniej przyjrzał się łące. Łąka, jak to łąka- zielona, trochę kwiatów, trochę chwastów, a na środku - nie... chyba nie po to ten łącznik .. ? - pasie się łaciata krówka... -No nie wiem... - Inżynier wzruszył ramionami - Łącznik do krowy? -Co pan kompletnie zdurniał?! Mnie interesuje ta ziemia.

-Zabieraj pan

Dr

7.

stąd

Maj (2) 1996

strona 2


·, -No tak ... - ·pan Inżynier zaczął zastanawiać się nad ewentualnym · wycofaniem się. z pokoju ... -N.iestety ta ziemiajest ty-lko do połowy nasza... -Tak ... tak... . . -Druga połowa, ta z prawej, należy do chłopa, tego z lewej... -Czyli obie są jego...? - nie można powiedzieć, że pan lnżynter stracił wątek, gdyż w ogóle go nie załapał. .. ·-Panie! - wrzasnął Szef- Słuchaj, co do pana mówię! ~N o słucham... . -Chłop, który mieszka po · .leweJ stronie, zaraZ kolo naszej części, ma prawą działkę, gdzie pasie krowę, którą przeprowadza przez naszą lewą działkę ... · ·-Nie było wcześniej .mowy, że to jest le~e. Jak to jest nielegalne, to ja nic nie słyszałem i nic nie chcę wiedzieć. Pan Inżynier pocieszał się w· duchu, te przynajmniej będzie miał czyste sumienie, gdy dojdzie do sprawy sądowej - nic nie zrozutniał, więc nic nie powie... -Jakie nielegalne?! - oburzył się Szef - On tę krowę przeprowadza całkiem legal'nie, bo taka była umowa, ale jak mu na naszej działce postawimy łącznik, pomiędzy )ego domem, a działką... .. -Będziemy jemu stawiać łącznik do domu?! Żeby mógł sobae z domu krowę na pole wyprowadzać?! - zatkało pana Inżyniera. -Czy pan nie może tego pojąć? To banalne ... Łącznik będzie donikąd ... -Jezus Maria... ! - pan Inżynier chwycił się za głowę - Mam tego dość. Zupełnie i kategorycznie dość! -Słuchaj pan do końca... Łącznik będzie donikąd, ale odgrodzi dom chłopa od jego krowy i bydle nie będzie mogło_ wrócić do obory... -A po co ten chłop miałby wracać do obory? -Krowa nie wróci. .. A jak będzie w oborze, to nie będzie mogła dostać się na łąkę do trawy ... -To przecież zdechnie... -1 w tym sęk. A poza tym, co mnie to obchodzi. .. ? Krowa zdechnie, facet sprzeda ziemię, a jak sprzeda, to my kupimy, a j~k będziemy mieli obie działki i będzie stał już łącznik, to Minister szybciej da pieniądze na nowy budynek. Genialne. Prawda? -No nie wiem... Moim rozumem jest mi to ciężko ogarnąć ... -Pańskim rozumem to faktycznie jest ciężko cokolwiek ogarnąć ... -Wypraszam sobie.~. -To ja sobie wypraszam, a pana wypraszam z biura! -zdenerwował się Szef. Pan Inżynier prychnął ostentacyjnie i dumnym krokiem opuścił gabinet. -Łącznika mu się zachciało! - mruknął pod nosem - Jutro powie, że piramidę na dachu stawiamy ... ! Szef czuł się niedoceniony. Zamknął się w gabinecie, przysunął sobie krzesło do okna, siadł i spojrzał na łąkę. -Głąb kapuściany! Idei łącznika nie rozumie! .Imbecyl! Myślał i myślał, nagle uśmiechnął się pod nosem, wstał, otworzył drzwi i zwrócił się do pan.i Rózi: -Pani Róziu, zapraszam do gabinetu na małą pogadankę ... . -Już idę Szefie... - zrobiła zdziwioną minę, lecz posłusznie podążyła do środka pokoju. -Tak Szefie? -Niech sobie pani wygodnie siądzie ... Tylko proszę nie patrzyć w . okno!!! - rzucił się na nią i zasłonił jej oczy - Proszę tu siąść usadowił ją na miękkim fotelu naprzeciwko ściany. -Mam podziwiać obrazki?. · · . . -N te ..·. nte ... -To co? · -Wie pani. .. - zaczął nieśmiało - m.iałem dziś widzenie... -0 nie! - zerwała się z krzesła - Tylko nie łącznik! -To niby jak mam to powiedzieć Ministrowi, jeżeli od tygodnia nie mogę tego na was przetrenować!? -To może Basieńka? -Minister jest trochę inteligentny, pani Róziu ... - zmartwił się- Nie ta skala porównawcza...

~MAGIEL

Nieoleiny MlesłtcZnlk Studentł\w SGH

-Mysz!!! -dało się słyszeć z korytarza. Szef złapał się za głowę, następnie chwycił stojący na stole świecznik i wypadł jak burza z gabinetu. -Gdzie to bydle!?- buchał wściekłością. -Tam! Tam! -pokazywała palcem pani Basia. -Aaaa.. Tu! - Szef ruszył w kierunki Basieńki - Jak cię trzasnę, to c.i się odechce... ! W tym momencie zza kwietnika wyskoczyła tchórzofretka i pobie- . gła w kierunku Szefa. . . -Boże!!! Tchórzofretka! - ryknął jak na torturach i już chciał wskoczyć na stół, gdy przytrzymała go ręka pani Rózi. -Szefie ... - powiedziała tajemniczo .. A może by tak tchórzofretkę przywiązać do fotela ... ? Szef popatrzył się na zwierzątko, pomyślał chwilę, po czym spojrzał na panią Rózię. -Łącznik ...? - uśmiechnął się demonicznie ... J. Polkowski

Z ostatniej chwili... Właśnie wróciłem

z Auli Głównej, gdzie odbyło się zebranie wszystkich elektorów uczelnianych, zarówno studenckich, jak i tych wyłonionych spośród pracowników naukowych i administracyjnych. Celem tego zebrania było oczywiście ~ddanie głosów w wyborach.na Rektora SGH. Zawiedli się jednak ci, którzy sądzili, iż szybko postawią krzyżyk przy nazwisku wybranego kandydata i niezwłocznie wrócą do swoich obowiązków, bowiem zebranie przedłużało się w · nieskończoność. Na początku były oczywiście formalności związane z odbieraniem przez elektorów ich mandatów, co na szczęście odbyło się dosyć sprawnie i już po chwili wszyscy zajęli swoje miejsca w auli. Następnie krótkie przemówienie przewodniczącego Komisji Wyborczej, po czym wyłonienie członków Komisji Skrutacyjnej, które przerodziło się w koszmar i ciągnęło się przez ponad pół godziny. Nie obyło się tu oczywiście bez zabawnych sytuacji, które wywoływały lawiny śmiechu zebranych osób. Jedna z takich sytuacji wyniknęła, gdy przewodniczący Komisji Wyborczej - dr Jan Kryński - na pytanie, czy głos wstrzymujący się Jest liczony jako jeden z pięciu możliwych do oddania przez elektora, odpowiedział: "stosunek jest stosunkiemn ••• Później nie było już tak wesoło, gdyż oddawanie głosów na wielu kandydatów do Komisji Skrutacyjnej, kilkukrotne liczenie tych głosów oraz notoryczne wystąpienia poszczegó.lnych elektorów ciągnęły się aż do bólu. Elementem umilającym oczekiwanie - przynajmniej jeżeli chodzi o studentów - było wpatrywanie ·się w uroczą nieznajomą siedzącą w pobliskim rzędzie. Męska część elektorów studenckich nadała tej pani tytuł ,,Miss Zebrania Elektorów Studenckich", o czym nie omieszkano jej powiadomić w form,ie pisemnej ... Po wyłonieniu pięcioosobowej Komisji Skrutacyjnej szybko przystąpiono do oddawania głosów na kandydatów na Rektora. Na karcie wyborczej znalazły się w kolejności alfabetycznej dwa na-: zwiska: prof. Janiny Jóźwiak oraz prof. K. Rutkowskiego. Głos na danego kandydata oddawało się w ten sposób, iż skreślało się nazwisko jego przeciwnika. Elektorzy podchodzili do komisji w kol.ejności numerów na ich mandatach. Nie powiem, aby trwało to · krótko... Po "spełnieniu obywatelskiego obowiązku" wszyscy elektorzy udali się do klubu profesorskiego, gdzie w oczekiwaniu na wyniki prowadzili zażyłe dyskusje i spekulacje. W pewnej chwili ogłoszono, iż komisja podliczyła głosy i jest gotowa ogłosić rezultaty wyborów. Elektorzy ponownie udali się do auli głównej, gdzie odczytano wyniki, ·które były następujące : w głosowaniu udział wzięły 193 osoby, oddano 192 ważne głosy, w tym l 09 na panią. prof. dr hab.· Janinę Jóźwiak (aby wygrać potrzebne było 75 głosów).

przez najbliższe trzy lata· miłościwie panować nam będzie Jej Magnificencja Rektor SGH .p ani prof. dr hab . .Janina Jóźwiak. Niech żyje! .

Tak

więc,

·

.n r 7

Maj (2) 1996

J. Polkowska

strona 3


Troch erelacji z organizacji. ..

KONFERENCJA MIĘDZYNARODOWA

,,INTERCULT·U RAL PREJUDICES AND STEREOTYPES. WHAT HELP CAN YOUTH ORGANISATIONS GIVE?''

*

Ciebie brudni i prymitywni, Rosjanie lubią wódkę, zaś Żydzi są inteligentni i nie lubią Polaków? Jeżeli tak, to zdajesz sobie chyba sprawę z tego, iż wobec innych narodów kierujesz się uprzedzeniami i stereotypami. Sorry ... Na przykład Alessandro będzie dla Ciebie w pierwszej kolejności Włochem, a dopiero potem Alessandrem. W człowie­ ku widzisz najpierw stereotypowe cechy jego narodu, potem być może zaczniesz dostrzegać jego osobiste zalety i wady. Jeżeli tak jest, to przydałoby Ci si.ę uczestnictwo w konferencji "Intercultural prejudices and stereotypes. What help can youth organisations give?". Konferencja ta odbędzie się w dniach 24-27 października 1996 roku w gmachu Szkoły Głównej Handlowej. Organizowana jest przez Europejskie Forum Studentów AEGEE, a konkretnie przez anteny z Warszawy i Montpełli er z Francji (antena .to taka nasza jednostka organizacyjna). AEGEE jest największą organizacją studencką na naszym kontynencie ·i zrzesza ludzi ze szkół o różnych profilach nauczania (o celach AEGEE mogliście przeczytać w poprzednich numerach "MAGLA"). Mimo, iż co roku stowarzyszenie organizuje około 50 konferencji, o dziwo nikt wcześniej nie zajął się w ich trakcie stereo~ypami międzykulturowymi. "Skoro kongres przygotowany mi~ł być przez ludzi z dwóch różnych krajów, . temat uprzedzeń między narodami nasunął się sam" - mówi Ola Lazar, koordynator konferencji, studentka III roku SGH- "Winę zwala się zazwyczaj na odległość, pieniądze, różniące się prawo. Jednak moim zdaniem ogromną rolę odgrywają tu .właśnie uprzedzenia. Organizując konferencję z anteną z Montpel/ier, chciałam w praktyce zobaczyć jak . ... " duzq N·a konferencję p~zybędzie około 150 osób. Co najmniej 80 z nich pochodzić będzie z Europy Środkowej i Wschodniej. ,;Spotkanie .się będzie celent santynt w sobie. Nic szybciej nie niszczy stereotypów niż bezpośredni kontakt z ·obcym' "- mówi Ola, przypominając, iż konferencja otwarta będzie dla wszystkich studentów uczelni warszawskich. Do wygłoszenia wykładów zaproszeni zostali m.in. Krzysztof Zanussi, Andrzej Szczypior-

Czy Rumuni

są według

stude·n t dal glos. Kolegium elektorów oddało już swoje głosy na kandydatów na Rektora SGH. Wśród 199 elektorów uczelnianych znalazło s:ię 49 osób z Kolegium Elektorów Studenckich. Te ostatnie stworzyli ci studenci, którzy w wyborach ogólnouczelnianych uzyskali ponad 50% ważnie oddanych na danym roku głosów. W tym artykule nie będę opisywał; jak odbyło samo głosowanie na Rektora, lecz poświęcę więcej uwagi wyborom elektorów studenckich. Miały one z pewnością bardziej burzliwy przebieg niż w przypadku analogicznych wyborów, których dokonywali pracownicy naukowi i administracyjni naszej Uczelni. Zresztą ciężko jest oczekiwać, że pan lub pani profesor biegać będzie z ulotkami, albo rozklejać na kolumnach swoje plakaty, co studenci czynili oczywiście bez skrupułów. W wyborach, oprócz kandydatów niezrzeszonych, pojawiły się dwa duże bloki, a mianowicie Koalicja dla SGH oraz grupa, której symbolem było koło sterowe. Członkowie Koalicji już w pierwszej turze obsadzili wszystkie możliwe miejsca na pierwszym i czwartym roku. Także na pozostałych latach przedstawiciele tego bloku zaznaczyli swą przewagę. Z powodu braku wymaganej większości bezwzględnej głosów nie wszystkie miejsca elektorskie na drugim i piątym roku oraz na studiach zaocznych zostały obsadzone. W przypadku trzeciego roku w pierwszej turze nie wyłoniono ani

'-i MAGIEL

ski, prof. Janusz Tazbir oraz Marek Nowicki z Fundacji Helsińskiej. Podczas kongresu .poruszon~ zostaną takie tematy, jak: ·wpływ /tożsamości narodowej na występowanie stereotypów, historyczne uwarunkowania współczesnego podziału Europy na Wschód-Zachód, Północ-Południe; rola organizacji młodzieżowych w przezwyciężaniu uprzedzeń i stereotypów. "Problem na$wietlony będzie z wielu stron - psychologicznej, historycznej i socjologicznej. Pokażemy, gdzie i jak rodzą się stereotypy, jaką rolę w ich tworzeniu i podtrzymywaniu odgrywają np. media, w tym również kino. Atrakcją z pewnością będzie spotkanie z przedstawicielami międzyna­ rodowych korporacji, którzy opowiedzą o pracy w różnych krajach" - m.ówi odpowiedzialny za program Paweł Toński. Konferencja warszawska jest jedną z 5 organizowanych przez AEGEE w ramach programu "Find your way to and within an open society", będącego największym przedsię­ wzięciem w historii całego AEGEE, zarówno od strony finansowej, jak i liczby uczestników i długości trwania. Głównym celem sponsorowanego przez PHARE T ACIS Dernocracy Progra m projektu jest wsparcie demokraty cz. , nych przemian w Europie Srodkowej i Wschodniej. Chętnych do współpracy zapraszamy w każdą środę o godz. 20:00 na spotkania AEGEE do Piwnicy u Architektów.

Anita Szarlik

jednego elektora. Odbyły się więc dwie kolejne tury wyborów i dopiero za trzecim razem obsadzono wszystkie pozostałe miejsca elektorskie. W końcowym zestawieniu okazało się, iż Koalicja dla SGH uzyskała 43 miejsca elektorskie na 50 możliwych do obsadzenia. Koalicja dla SGH, która prezentowała się, jako porozumienie Samorządu Studentów SGH, NZS, ASK Soli Deo oraz kilku Studenckich Kół Naukowych, oficjalnie poparła w dążeniach na stanowisko Rektora panią prof. Janinę Jóiwiak. Do końca nie wiadomo było, z jakich ugrupowań składa się drugi obóz wyborczy i którego kandydata poprze. Z rozmów, które członkowie obu ugrupowań prowadzili w trakcie wyborów, wynikało, iż blok firmujący się kołem sterowym nadal nie· podjął decyzji odnośnie tego, na którego kandydata odda swoje głosy, a decyzję taką podejmie dopiero po debacie między dwoma kandydatami. Na drugi dzień po · · zakończeniu pierwszej tury wyborów elektorskich, kilka dni przed wspomnianą debatą, na Uczelni pojawiły się plakaty, na których widniało zdjęcie przedstawiające prof. Krzysztofa Rutkowskiego trzymającego w ręku ... koło sterowe. Przypomnę tylko, iż wizerunek ten widniał na wszystkich materiałach reklamowych wyżej wymienionej grupy, która zresztą- jak głosi plotka - składała się w dużej części z członków ZSP i TOP TEN.

Niezależny Miesięcznik Studentów SGH

c. d.

nr 7 ·

Maj (2) 1996

-+

strona 4


Certyfikaty jtzykowe SCH - o co w tym wszystkim chodzi? Jak narodził się pomysł? W "zamierzchłych czasach SGPiS-u", na ówczesnym Wydziale Handlu Zagranicznego studenci zobowiązani byli zdawać egzaminy resortowe_z obu języków na podstawie porozumienia Wydziału z dawnym Ministerstwem Współpracy Gospodarczej z Zagranicą. Egzaminy resortowe przeprowadzane były w ten sposób, iż powoływana była wspólna komisja, składająca się zarówno z przedstawicieli SGH, jak i specjalistów z ministerstwa, które wydawało studentom własne zaświadczenia. Zawsze sądziłam, iż Szkoła nic nie płaci za tę formę egzaminu. Dopiero pięć lat temu, gdy oświad­ czono nam, iż Szkoła nie ma na to pieniędzy, dowiedziałam się, że jest inaczej. Z braku środków finansowych przyjęliśmy w CNJO zasadę, iż jeżeli student chce posiadać papier z ministerstwa, musi sam zapłacić za przeprowadzenie egzaminu. Z drugiej strony pojawił się problem taki, iż skoro studenci będą musieli uiszczać opłatę i to wcale nie małą, to nie wolno jest nam zmuszać ich do zdawania egzaminu resortowego. Zerwaliśmy więc ·z zasadą obowiązkowości i od tamtej pory ten, kto chciał mieć certyfikat z ministerstwa, wnosił opłatę i egzamin taki się odbywał. Pozostali studenci otrzymywali zwykłe zaświadczenia o zdaniu egzamin_u językowego w SGH. ·Taki stan rzeczy istniał przez kilka lat. W pewnym· okresie jednak rozdzwoniły się telef<?ny z różnych firm, których przedstawiciele zadawali te same pytania, a mianowicie: "Jak należy traktować zaświadczenia w~ęczane przez Szkołę studentom? Jaki poziom wiedzy one .reprezentują? W . jaki sposób należy je odnosić do np. LCCI (Certificate·of the London Chamber of Commerce and lndustry), czy PWD (PrUfung · Wirtschaftsdeutsch International)?". I . wtedy narodziła się koncepcja stworzenia własnego certyfikatu, przy uwzględnieniu wszystkich dobrych stron przeprowadzanych dotychczas egzaminów. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że mamy szansę wyposażyć naszych studentów w kawałek dóbrego papieru. I po wielu dyskusjach w gronie naszych pracowników, w porozumieniu z Władzami Rektorskimi Uczelni, postanowiliśmy wprowadzić certyfikat językowy Szkoły Głównej Handlowej. Jakajestformuła

nowego egzaminu?

Idea certyfikatu miała być .taka, aby posiadał on sw.oją wysoką rangę na rynku. Żeby to osiągnąć, trzeba było stworzyć jak najbardziej obiektywne warunki oceniania wiedzy studenta. Do tej pory egzamin ustny przeprowadzał lektor w swojej grupie i także on . sprawdzał prace pisemne swoich studentów. Nie da się ukryć, iż w tej sytuacji nie można było uniknąć oceniania studenta na podstawie jego ocen z zaliczeń językowych, jak i osobistego stosunku lektora do danej osoby. Czasami zdarza się, iż na egzamin przychodzi student piątkowy, lecz odpowiada na trójkę i wtedy lektor zaczyna się zastanawiać: "co tu by zrobić, aby mu tę ocenę podcią­ gnąć?". Z drugiej jednak strony, student, który do tej pory otrzymywał same trójki z za_łiczeń, był automatycznie klasyfikowany przez lektora do grupy słabszych. Tak więc ten nieobiektywizm działa w obie ~trony. Postanowiliśmy to zmienić. Pierwszym krokiem w tym kierunku było wprowadzenie drugiego lektora na egzamin ustny. M-iał on być osobą, która może obiektywnie wypowiedzieć się na temat poziomu wiedzy studenta. Kolejnym krokiem było wprowadzenie niezależnej komisji na egzaminie ustnym. Był to początek istnienia certyfikatów. Pier~­ szy taki egzamin przeprowadziliśmy w styczniu z języka rosyjskie. go. Forma była dopiero dopraco~ywana, gdyż nadal pracę pisemną danego studenta sprawdzał jego lektor. Od tamtej pory mieliśmy . kilka miesięcy; aby udoskonalić formułę i już w tym semestrze . przeprowadziliśmy pierwsze egzaminy uprawniające. do otrzymania certyfikatu SGH. Zasada jest taka, iż egzamin jest dobrowolny, czyli studenci saą1-i' deklarują chęć jego zdawania. Następnie wnoszą odpowiednią opłatę - w tym roku 50 zł - po czym "żegnają się"

z lektorem i stają przed całkowicie nieznaną im komisją, która sprawdza także ich prace pisemne. Po pomyślnym przejściu wszystkich etapów egzaminu, student otrzymuje certyfikat stwierdzający, iż zdał on egzamin z danego języka z zaznaczeniem, iż był to język biznesu. Opłata, którą wnosi student nie wynika bynajmniej z chęci uzyskania jakichkolwiek zysków z tytułu egzaminów certyfikatowych. Kwota ta jest przeznaczona na wynagrodzenie członków komisji, dla których stanowi to dodatkową pracę wykraczającą poza zakres obowiązków, oraz pokrycie kosztów druku formularzy certyfikatów. Jeżeli chodzi o poziom egzaminu, to muszę podkreślić, iż nie różni się on niczym od poziomu normalnego .egzaminu językowego . Studenci, którzy chcieli otrzymać certyfikat, pisali prace wraz z kolegami, będącymi w trakcie zwykłego egzaminu. Testy egzaminacyjne były te ·same, jednakże ci pierwsi nie umieszczali na pracach nazwiska swojego lektora. O wynikach i popularności egzaminu wśród studentów opowiem w następnym numerze "MAGLA".

Anna Stawiecka Dyrektor CNJO

student dal glas e.d. Jeżeli zaś

chodzi o kampanię wyborczą Koalicji dla SGH, to tak jak już wspomniałem o tym wcześniej, od samego początku deklarowała ona poparcie dla jednego kandydata. Sama kampania była dość intensywna, opierała się nie tylko na plakatach i ulotkach, ale także na komputerowej prezentacji i spontanicznych· hasłach wygłaszanych przez tubę na Auli Spadochronowej. Niektóre osoby uważały to jednak za zbyt nachalną i agresywną formę kampanii wyborczej (Koalicji jednak chyba się to opłacało?). _ Jak przy każdych wyborach, popularność nazwisk odegrała dużą rolę. Znaczna część wyborców odbierała karty wyborcze i zadawała pytanie "Kogo ja tutaj znam?". Na tej podstawie można wnioskować, że część osób stawiała krzyżyki przy nazwiskach swoich znajomych i nie miały tu znaczenia żadne idee czy hasła. Większość jednak przychodziła do urny dzierżąc w ręku ulotki jednego lub drugiego bloku wyborczego i na ich podstawie podejmowała decyzję. Wciąż · więc uczymy się zarówno zasad demokracji, jak i technik jej uprawiania. Ciekaw jestem jeszcze, na ile każdy z nas interesuje się sprawami Szkoły. Niska frekwencja podczas wyborów skłania do przekonania, że albo nie czujemy się wystarczająco silni, aby wpływać na bieg wydarzeń na Uczelni, albo przebieg pewnych spraw jest nam całkowicie obojętny. Na konie·c pozostaje jedynie życzyć nowemu Rektorowi SGH udanej kadencji i prosić o wypełnienie wyborczych obietnic.

.

~· MAGIEL

NlezaleZ.ny Mlesl·ęcznłk Studentów SG'H .

Członek

And-r zej Słod.ki Komisji Wyborczej

Wojna Stypendialna Oto niektóre cytaty z apelu, jaki otrzymaliśmy od Parlamentu Studentów: Jeśli masz dosyć marnego stypendium.; chciałbyś się wreszcie wyspać zamiast pracować po nocy, nie chcesz jeszcze bardziej obciążać rodziców kosztami swoich studiów -pomóż sobie i innym, zwróć się razem z nami do Sejmu RP, podpisz nasz postulat wprowadzenia ulg podatkowych dla studentów i ich rodziców. Od l 990 roku nastąpił spadek zarówno liczby stypendystów w stosunku do ogólnej liczby studentów, jak i średniego stypendium do wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Z przeprowadzonego wśród młodzieży studiującej sondażu wynika, iż około 50% studentów ~muszonychjest do podejmowania podczas studiów _pracy zarobkowej kosztem nauki. Według informacji ze szkół wyższych, średnie miesięc;zne stypendium studenckie (łącznie socjalne i naukowe) wynosiło w 1995 roku około 95 zł. ( ...)

c.d str 6

nr.7

Maj. (2) .1996

stro-n a 5


f

ŻYCIE TO NIE,TEAH! BAJKA- czyli dziewczyny! Cześć chłopaki! Na wstępie chciałbym · poinformać Was, iż dzisiaj będzie zero komentarzy politycznych, a za to trochę więcej o rozrywce. I to o rozrywce w naszym lokalnym, sgh-owym .wydaniu. A wszystko przez to, iż Wasz niżej podpisany zresztą - obserwator wydarzeń dziwnych na swoje nieszczęście włączył się w organizację ilnprezy kulturalnej pod szał·owym nazwaniem "Wielka Mąjówka" . "Ale to już gdzieś bylo ... ,. - powiecie. Ano było, lecz niestety biedny organizator, czyli ja, nawet nie przypuszczał, że nie tylko on jest genialny i taki tytuł wymyślił. A wszystko przez to, że głąb radia nie słucha i nie wiedział, że Zctka też na ten sam pomysł wpadła. l tak oto jednego weekendu mieliśmy w Warszawie az dwie "Wielkie Majówki". Co za istna klęska urodzaju! I od razu spieszę wyjaśnić, że nic wspólnego z imprezą na Agrykoli nie miałem . Moja wersja majówki była wydarzeniem zgoła kilkudniowym. Tym, którzy na niej byli oraz tym, którzy nie dotarli (pewnie poszli do konkurencji, bo przecież niemożliwe, aby w taki piękny weekend siedzieli nad literaturą fachową) chciałbym naświetlić szczegóły tego wiekopomnego wydarzenia. Rozpoczęliśmy dwoma seansami filmowymi w kinie "Stolica". W czwartek - "Wniebowzięci" z Himilsbachem i Maklakiewiczem; czyli opowieść o dwóch takich, co wygrali kupę forsy i postanowili sobie polatać. W piątek - "Tank Girl", czyli zakręcona opowieść jak najbardziej science-fic-tion. Drugi seans okraszony był dodatkową atrakcją w postaci lektora starającego się zagłuszyć oryginalną angielszczyznę. W związku z tym pierwowzór został stłumiony i doskonała muzyka (chyba największa atrakcja tego filmu) ginęła gdzieś w tle, podobnie jak i całe sekwencje chińszczyzny, której lektor nie miał odwagi tłumaczyć. Abstrahując od języka i muzyki, stwierdzę, iż największym mankamentem tej projekcji była niestety słabiutka frekwencja na widowni. Niestety był to głównie mankament dla organizatora pokazów, którego taka sytuacja nietle uderzyła po kieszeniach. No cóż, film musiał stoczyć·· bój z "radiozetkową "Wielką Majówką" i z przykrością trzeba stwierdzić, iż walkę tę przegrał... Jednocześnie, aby jeszcze bardziej spiętrzyć ilość wydarzeń w tym samym mom.encie, akademik "Hermes" zorganizował występ kabaretu Rafała Kmity, samemu jakby zadając sobie bolesny cios, bo 30 osób na sali rekordem frekwencji na pewno nie było. W sobotę na terenie "Sabinek" odbył się "Wielki Piknik". Tym razem, o dziwo, pogoda była znakomita, co bardzo zdziwiło nawet samych organizatorów oczekujących tradycyjnego w tym roku deszczu, który "umilał" . wszystkie dotychczasowe imprezy. Na pierwszą część tej atrakcji składały się rozgrywki sportowe pomiędzy m-ieszkańcami naszych trzech akademików. Walka była niezwykle zażarta, zwłaszcza w koszykówce, gdzie nie brakowało \vielu starć i ostrych dyskusji między drużynami, z którymi sędzia miał naprawdę pełne ręce roboty. Wszystko to okraszone było żywiołowym dopingiem· dość licznie zgromadzonej publiczności. Pomiędzy meczami odbywały się liczne konkursy, m.in. przeciągani-e liny. Był też, stojący na niezwykle wysokim poziomie, konkurs żonglowania piłki głową, w trakcie którego co chwilę poprawiano najlepszy wynik, a rekordzista wykonał ponad 90 uderzeń!!! Największe emocje wywołał jednak konkurs siłowania się na rękę, który ostatecznie wyg·rał jeden ·z naszych gości menedżer zespołu Machine Called Blues. Po zawodach sportowych przyszedł .czas na atrakcje muzyczne, czyli koncert z udziałem zespołów Machine Called Blues, Pivo i Ankh. Pierwsza kapela zagrała porządnego bluesa okraszonego na koniec Hendrix' owym "Hey Joe". Drugą kapelą był młody zespół Pivo z Głogowa, laureat zeszłorocznego konkursu "Marlboro .Rock-in", który ideałnie trafił w gusta przynajmniej części publiki. Nawet po godzinie za nic nie chciała ona puścić zespołu ze ·sceny, a oryginalna wersja słynnego kawałka "Wild Thing", to byłonaprawdę to, na co wszyscy czekali. Bi,edny konferansjer robił co mógł, aby chłopaki jeszcze troch~

pograli, ale widocznie nie mógł za wiele, bo Pivo już nic więcej tego wieczoru nie zagrało. Obiecali jednak, że zagrają u nas ponownie i ja będę trzymał ich za słowo . Na szczęście nie był to koniec koncertu, gdyż przed nami mieliśmy jeszcze występ zespołu Ankh. Kapela ta istnieje na naszej scenie rockowej już od kilku lat i ma swoje stałe grono wielbicieli. Było to widoczne na naszym koncercie, w czasie któ'rego publika żywiołowo reagowała na kolejne przeboje zespołu , wśród których szczególne wrażenic robiły solówki na skrzypcach. Ponownie tylko godzinka grania i naprawdę .szkoda, że tak krótko. Ale, jak to mówią członkowie zespołu Ankh: "Zawsze należy pozostawić odrobinę niedosytu". Ten w s.umie przeszło trzygodzinny koncert sprawił chyba wszystkim jego uczestnikom wiele pozytywnych doznań i był naprawdę udanym punktem kulminacyjnym "Wielkiej Majówki". Należy oczywiście nadmienić, że całość nazwana była piknikiem, a jak piknik to oczywiście jego niezbędne atrybuty w postaci piwka i kiełbaski z grilla, którymi raczyli się uczestnicy. Sobotnie bale trwały chyba do bardzo późnych godzin nocnych, bo w niedzielne wczesne popołudnie w klubie "Park", w którym miał się odbyć kabareton z udziałem kabaretów "Paka", Rafała Km ity i Irka Krosnego zameldowało się tylko kilkadziesiąt osób. Na domiar złego akustyk, który miał wszystkie klucze do aparatury nagłaśniająco-oświetleniowej klubu zaginął i zamiast rozpoczęcia programu artystycznego rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie akustyka. W związku z zaistniałą sytuacją kabareton wystartował z przeszło godzinnym opóźnieniem, a zamiast trzech podmiotów· wykonawczych uświadczyliśmy tylko dwa. Ale i tak było bardzo śmiesznie i niech żałują ci, których z nami nie było. Szczególnie zachwycił nas mim z Tychów - Irek Krosny wyprawiający rzeczy, o których się nawet Wam nie śniło. Mam nadzieję, że spotkamy się z nim jeszcze nie raz. W ten sposób dotarł zakończył się najdłuższy weekend tegorocznych Juwenaliów. Niektórym. się podobało, niektórym nie i oto chyba chodzi. Ja jednak obiecuję w imieniu organizatorów, że w przyszłym roku będzie lepiej, a już na pewno nie gorzej. A za miesiąc znowu o polityce. Trzymajcie się.

Cześć

~MAGIEL

"Wielka Majówka"

Daniel ,,Jasiek" Jasiński

Wojna StYpendialna c. d. Dotacje z budżetu na pomoc materialną w latach 1990-95 wzrastały wprawdzie nominal~ie, ale nie rekompensowały skutków · inflacji i jednocześnie nie równoważyły wzrostu ilości studentów. (..) Każdego roku redukowany jest fundusz stypendialny i remontowy uczelni. W zantian otrzymujemy wizję niskich podatków i kredytów studenckich w XXI wieku. Dlatego proponujemy wprowadzenie .d o ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych takich rozwiązań, które pozwolą: • odliczać od podstawy opodatkowania zryczałtowaną sumę wydatków ponoszonych przez rodziców lub prawnych opiekunów na pokrycie kosztów kształcenia studenta; • zwalniać od podatku dochody studentów do wysokości najniższego wynagrodzenia w gospodarce narodowej; • odliczać od podstawy opodatkowania zryczałtowaną sumę wydatków ponoszonych przez rodziców lub prawnych opiekunów na pokrycie kosztów utrzymania dzieci podczas studiów; • odliczać od podstawy opodatkowania koszty poniesione z tytułu zakupu przyrządów i pomocy naukowych także przez studentów, którzy nie są zatrudnieni na podstawie umowy o pracę.

Niezależny Miesiteznik Studentów SGH·

Jeżeli

popierasz tę ideę, to podpisz petycję, która znajduJe stoliku w auli spadochronowej lub w pokoju Samorządu . tekst apelu znajdziesz w Samorządzie Studentów.

nr 7

Maj (2) 1996

się

na

Pełen

strona 6


Czas boi się piramid ... (l) t:>-

~

r::::-

· .~·

]

c::::::J

.c:::---

A

-:l

:A

~<fl

.-<1

~

<Z\P

1~

if

"przetworzone" przez robaki i żuki. Jednak \V tyan przypadku było przede \Yszystkim z większych odległości; idealnie preono kon1pletnie nie tknięte, całkowicie pozbawione jakiejkolwiek zentuje się oglądana ze szczytów wysokich budynków; podświetlo­ wilgoci - idealna mysia mumia... na \Vieczorami imponuje swoim majestatem i -powagą, zaś oglądana Znalezisko to nasunęło panu Bovis pc\vną 1nyśl. którą postano\vił z dołu idealnic prezentuje swój odrapany ogrorn ... Piran1ida... "Czas zrealizować zaraz po powrocie do don1u. Otóż, skonstruował on z boi się pira111id" - pisali starożytni Egipcjanie. Dlaczego się boi. .. ? żelaznych pręcików oraz drewna małą piramidkę, której wierzByć może ma to związek z tajemniczością, ogromem wiedzy i chołki - podobnie jak Wielkiej Piramidy w Gizie - ustawił \V kienie,vyjaśnionymi zjawiskami, które wiążą się z tymi monumentami. runku północ-południe. Następnie do tak zrnąjstro\vanej budo\vli Historie, które zaprezentuję Wam w niniejszym cyklu opowiadań są wstawił mały drewniany posturnent, który tniał wysokość dokładnie jak najbardziej prawdziwe, a przedstawione wydarzenia naprawdę jednej trzeciej \vysokości piratnidy - na tej \Vłaśnic \Vysokości miały miejsce. Być może. znajdziemy odpowiedź na pytanie "Czy znajduje się komora królewska w oryginalnej pirarnidzie. Na pomusimy bać się piramid?". Zapraszam do czytanie i poznawania stumencie pan Bovis utnieścił kawałek świeżej cielęciny. Inną tajemnic tej, co nad nami ... Historia ta miała S\vój początek w pierwszej poło,vie XX wieku. Na próbkę mięsa - podobnej \vielkości - pozostawił poza pirmnidą. W Lazurowyrn Wybrzeżu w okolicy Nicei niejaki pan Antoni Bovis · . ciągu najbliższych kilku dni n1ięso znajdujące się poza budo\vlą po prostu zgniło. A co stało się z cielęciną um·ieszczoną w piraailiprowadził mały sklepik żelazny. Być może profesja ta miała jakiś Z\viązek z zainteresowaniami naszego bohater~ który pasjami dzie... ? Przypuszczenia pana Bovis potwierdziły się- n1ięso zeschło odda\vał się majsterkowaniu i tworzeniu przeróżnych, czasem tak, jakby jakaś niewidzialna siła wyssała z niego całą wilgoć ... (i tu na\vet wielce dziwacznych 'Vynalazków. Pan Antoine był w pewtnała dygresja: w czasie inauguracji obchodów 90-lecia SGI"'I mię­ nym sensie ostro nawiedzonym odlotowcem, który nie stronił od cho też podawane było na posturncntach; niestety nie było tan1 piran1idy, a poza tyn1 potra\vy szybko zniknęły - cicka\vc, kto się mistycyzanu i rnetafizyki. Już w latach trzydziestych naszego stulecia, czyli na długo przed zaistnieniem "New Age", bohater nasz zasuszył?) Podsun1owując: wszystkie organiczne próbki uległy \V założył i prowadził . własne kolo ezoteryczne, zaś w swoiin skl.epie piramidzie procesowi dehydracji, zaś poza nią gniły. Pan Antoine sprzedawał wyna;lezione przez siebie "bioanetry" (cokolwiek by to przetestował to wiele razy, otrzyn1ując za każdyn1 razcn1 zawsze ten słowo oznaczało ... ) oraz przeróżne sprzęty radiestezyjne. Nic więc sam wynik ... dziwnego, iż pana Bovis'a pasjenowala tajemniczość i mistycyzm Po.żegnajmy się teraz z naszym syn1patycznym bohaterctn starożytnego Egiptu. Ta pasja przyciągnęła go do Gizy, gdzie oddał i .przenieśmy się w czasy nieco późniejsze i w trochę bardzi~j na się . podziwianiu piękna i monumentalności. Wielkiej Piramidy wschód położony .obszar Starego Kontynentu, a n1iano\vicic do byłej Czechosłowacji. Był luty 1949 rok: Pe\vien inżynier radiowy - pan Karet Drbal - przeczytał o eksperymencie Antoine Bo vis' a. ·Pornysłowetnu Czechowi wydało się trochę śtnieszne eksperyn1entowanie na kawałkach mięsa i innych pozycjach dotnowego jadłospisu. Poza tym głęboko zastanowiła go myśl, co stanie się z próbkami materii nieorganicznej, które umieści się w piramidzie. Na początek pan. Drbal postanowił sprawdzić, czy aby gazeta, w której przeczytał tę pasjonującą informację, nie "robi w balona" swoich czytelników. Tak więc przepro\vadził kilka eksperymentów z nieszczęsnyn1 mięsern - oczywiście wynik był pozytywny, tzn. tnięso w piraanidzie uschło, a rodzina pana Drbala uschła przy tej okazji z głodu ... Ale na serio: po kilku wstępnych próbach Czech postanowił przerzucić się na materię nieorganiczną Zaczął się rozglądać za przedmiotem, który bez trudu zmieściłby się w małej, bo mającej zaledwie 8 cn1 wysokości i 12,5 cm długości krawędzi podstawy, piran1idzie. Ofiarą została leżąca na biurku, zużyta (nazywanej zresztą niesłusznie piramidą Cheopsa; · dlaczego nieżyletka. Nasz pan inżynier spodziewał się albo jej kon1pletncgo słusznie? - o tym w następnym. odcinku). Podczas kolejnego już zwiedzania tego majestatycznego obiektu pan Antoine ..dokonał ··. rozsypania się na proch, albo przynajmniej doszczętnego stępienia się. Niczego nie podejrzewąjąca żyletka wylądowała na posttunenró\vnie dziwacznego jak on odkrycia, na które nikt inny nie zwróciłby najmniejszej uwagi. Potrzeba .była dopiero osoby . cie (cha, cha, cha!) na okres równo 24 godzin. Po tyn1 czasie pan Drbal obejrzał "denatkę" pod lupą i onicanial. .. Wszystkie znaki na "nawiedzonej", aby zauważyć ·i wykorzystać jeden mały szczegół. .. Otóż, na posadzce komory królewskiej W.ielkiej Piramidy leżała ··· ziemi, niebię i na żyletce wskazywały na to, iż ta ostatnia uległa znacznemu zaostrzeniu ... Dzięki ten1u fenon1enalnetnu odkryciu, nieżywa myszka pustynna, która do tego stopnia wzbudziła zainteresowanie naszego .bohatera, iż nie myśląc długo pochylił się on, , . pan Drbal n16gł golić się S\Voją żyletką przez następne 50 dni, codziennie zamykając ją na blisko dobę w pirmnidzie. Od lutego aby jł\ podnieść. I właśnie w tym momencie pan Bovis doznał 1949 roku do lipca 1954 roku Czech nmniętnie eksperyn1entował z dziwnego \Vrażenia, iż "zwłoki" myszy były lekkie jak piórko, żyletkan1i. skurczone i zmumifikowane.:.(!) W normalnych warunkach, na Ś\vieżym powietrzu ciało zwierzęcia rozłożyłoby się lub zostało c.d. stl·. 8 Widać ją

~ · MAGIEL

Niezależny Miesięcznik Studentów SGH

Dr

6

Maj (2) 1996

strona 7


To skalitlali!!

Oprócz "norn1aJnej te1nperatury" na wybieg \vypuszczone zostaną: De Su, Daab, Elektryczne Gitary, a w okolicach drugiej O zero pojawi się konfitura, czyli Dże1n ... Między porykiwaniami i rzępo­ lenien1 naszych ulubionych \vykona\VCÓ\V zabawiać Was będzie Bartek Brzeskot z kabaretu Rafała Ktnity (no wiecie, ten łysy, co się produko\vał na Otrzęsinach ... - w imieniu jego żonusi dziękuje­ my za grad po1nidorów, które mogła ona sobie zawekować i spożyć '"' okresie chłodniejszyn1 zwanyn1 zimą ). Nasi hojni sponsorzy przekazał i również, oprócz produktów przeznaczonych do "degustacji" no i kasy, liczne nagrody, które będziecie mogli ·wygrać, o i Ie pazerna redakcja "Magla" (czytaj: Polkoś) nie rozszabruje \vszystkiego (od Połkosia: co za ohydne pomó\vienie. Sami \vszystko rozkradną i później po\viedzą, że to nie oni). Pier\vsze pięćset osób otrzyma darmową puszkę Power Play'a - jak więc \Vidać pon1yśleliśmy też o Waszyn1 nadszarpniętym zdro\viu, które pewnie zostanie jeszcze bardziej rozszarpane i zdeptane \V czasie koncertu . Przez cały czas trwać będzie promocja tego napoju. A gdy bt;dziecie już po paru pi\vkach i pałerpłejkach, nie przeraźcie się, gdy zobaczycie lasery ... To nie UFO - to zorganizowany przez nas pokaz (a strzelać do Was będzi e oczy\viście konkurencja ... ). Dla Panchv - nicbywała atrakcja w godzinach \Vicczornych i bynajtnniej nie "Playboy o północy", tylko "Wybory Miss Mokrego Podkoszulka" (bez podkoszulka ... ). Wszystkie zainteresowane Panic zapraszarny na elin1inacje \Vstępnc (czyli taką "grę wstępną"), która odbywa się nicprzcnvanic w pokoju Satnorządu Studentów (pytaj o autoró\v tego artykułu). N iniejszyn1 wsze1n i \Vobec ogłaszamy, iż na ręce Redaktora Naczelnego PJ:Zekazałiśn1y sto biletów na "Piknik Żakó\v". Znajdziecie je - jeśli będziecie tnicli ciut (to znaczy jeden, ten właściwy ntuncr "Magla") szczt;ścia . Lat\VO sobie obliczyć, iż pnnvdopodobici1Sl\vo "ciutu" czy "ciuta" ('?) v1ynosi 0,666666666666666 ... .. , czyli blisko 6,7o/o.

Na zakończenie wypada powiedzieć, iż impreza potrwa do wczesnych godzin rannych (rannych wyniosą pielęgniarki \V mokrych koszulkach). '

PAMIĘTAJ:

© 24 maya © Dziedziniec eSGieHa (nie pomyl z dziedzińcem

PYCKNYCK RZAKUFF ••• Uff... ! To koniec ...

Sprostowanie: jak widzicie, informacje na temat naszej

imprezy zawarte w "Gazecie SGH" trochę się różnią od po\vyższych . Ta wersja jest naprawdę ostateczna... Amen.

Z harcerskim " Czznvaj!" Wojciech Miller (ten od kozy, co Michał

jednej żyletki, przy stoso\vaniu odpowiedni ej kura ej i od1nładzającej \V piran1idzie, \vynosi l 05 golell . Lącznic pan Karet przebadał 18 żyletek różnej produkcji, przy czyrn liczba golet1 n1ożli\vych do \vykonania jedną żyletką zależała od linny i \Vahala się od l 00 do 200!!! Nasz pan Oszczęd­ niś, nawet po zarzuceniu cksperyn1entó\v, nadał uży,val S\vojej piran1idki-ostrzalki do żyletek i dzięki tenut \V ciągu 25 lat zużył ró\vno 25 żyletek. l nic trzeba chyba nmn ckonotnistom nlÓ\vić, iż na wieść o tym odkryciu \Vszystkich produccntÓ\V żyletek szlag tratił na n1iejscu ... A S\voją drogą, cicka\ve jak to się n1a do maszynek G ilcttc ... ? W każdyrn razie odkrycie było na tyle intratne, iż pan Czech zaczął starać się o uzyskanie patentu, który zabezpieczyłby jego wynalazek przed niepożądanym naślado\vnict\vem. Tylko \V jaki sposób wytłtunaczyć Urz<;do\vi Patcnto\venlu zasadę działa­ nia lego pcrpetu1n n1obilc? Bo przecież nic za potnocą cudu .. .? Nie dzi"vne więc, iż starania te zabrały panu Karelo\vi kilka długich roczkó\v. l dopiero latctn 1959 roku \vystaral sic: on o patent opie\vający na ... "urządzenie do utrzyn1y\vania ostrości żyletek i brzyte\v" nr 93304. (CDN)

Wigurski (vel Ogórek

nie

by-ła)

łysy zresztą... )

TO W TYM WLAŚNIE MIEJSCU ZNAJDZIESZ PRZYSPAWANY JEDEN ZE STU BILETÓW ...

BILET (lub nie ... ) EUROPEJSKA KARTA MŁODZIEŻOWA EUR0<26

życia

Jacek Polko,vski arfykul opracOH'any na podstcnvie książki Ericha von Dtinikena "Oczy Sfinksa. Tajemnice pira1nid".

MAGIEL

trąbką

JEŚLI MASZ CIUTA LUTU(?!),

EFEKT PIRAMIDY (l) c. d. okres

na Rakowieckiej.. .)

godzina 20:00

Cza.\, hoi się pirtll1litl... (l)

Obliczył, iż przeciętny

więzienia

Niezależny Miesięcznik Studentów SGH

~--=-;,;

... ,-EUR0<26 NAJPOJlULAiłNIEJSZA KARTA RADA'rO\VA \V EUROPIE

• 25 krajów • 300 000 miejsc • 3 000 000 posiadaczy a także ubezpieczenie lV czasie lyYjazdu za granicę ii podróżo\vania po Europie Do nabycia \V sklepie NZS \V Auli Spadochrono\vej

Or

·7

Maj (2) 1996 ·

strona 8


Wkładka

Studenckich

Kół

Naukowych SGH

W dzisiejszym numerze przedstawiciele istniejących w SGH Studenckich Kół Naukowych przedstawią Wam działalność tych organizacj i. Prezentacje przedstawione na stronach 9, l O, 13 i 14 mają na celu pokazać Wam, czym zajmują się Koła Naukowe i co do tej pory osiągnę­ ły, jakie imprezy zorganizowały i co planują w przyszłości. Mamy nadzieję, że artykuły te .zachęcą Was do uczestniczenia w pracach tych jakże ważnych organ:jzacji. Zaczniemy od listy działających w SGH Studenckich Kół Naukowych (wg. stanu na dzień 20 n1aja 1996 r.):

L. p. Naz\Va

O:p.iekun

koła

Pokój,

Katedra

Szef kola

telefon, e-mail

614 F

Robert Cietnni ak

628-05-20· ' rcien1n@sgh. v;a\v.pl

717 F

Krzysztof

25-68-94

telefon l.

KN Analiz Ekonomicznych

2.

SKN Banko\vości

'

prof. T. Szapiro, · Zakład Analizy i mgr B. Tarno\vska Wspomagania Inwe· s.tycji, Instytut Ekonometrii · Katedra Bankowości mgr M. Zaleska

Urbański

. 3. 4.

5. ) l l

SKN FinansÓ\V i Analizy , mgr G. Kubik Inwestycji SKN Geografów dr T. GocałPakulska prof. J. Goliński SKN Informatyki Japońskiej

6.

SKN Kultury

7

SNK Marketingu

prof. J. Kaja, mgr T. O.kazaki mgr T. Taranko

Katedra Inwestycji i Nieruchomości . Katedra ·Geografii . Ekonomicznej Katedra .Infonnatyki Gospodarczej Katedra Polityki Gospodarczej Katedra Rynku i Marketingu KGS

SKN Międzynarodowych prof. A. Budnikowski · Stosunków Gospodarczy ch SKN Obrotu To\varowego dr K. Marecki Katedra Poziomu 9. i Usług Życia i Konsum.pcj i · SKN Teorii i Zastosowań prof. S. Dornański : Katedra .Polityki l o. Ekonomii Gospodarczej · SKN Zarządzania .prof. B. Dobiegała KNoP 11. -Korona prof. W. Paprocki Katedra Logistyki l 1.1 Sekcja Logisty~i ' l 1.2 Sekcja Zarządzania MarKatedra Marketingu ketingowego : SKN Zarządzania Finandr W. Włodarczyk Katedra Finansów 12. sami Firmy Przedsiębiorstwa 13. ' SKN Public .Rełations prof. K. Wojcik Katedra Teorii Za- powstające rządzania 8.

.

·602' 603 ' 604 F 226 G

Mirosław

Pier-

659-4 7-15· ' n1piers@sgh.v.raw.pl

ścitiski

404F

Dariusz Ja\vorski Krzysztof Piech

1003 F

Jacek Nawara

316 A \VeW. 377

Tadeusz Szu-

1016 F

Ingrid Szrajer

123 F· koło

·404 F ' \VC\V. 264

223 G 308 A 08 A,

wew. 295

n1ański

49-23-02 \V. 20 l ; darek@sgh. \Va\v.pl 49-94-18 \V. 311; kpiech@sgh.waw.pl 41-93-93· ' jnawar@sgh.waw.pl 651-18-91 · ' tszunlan@sgh.\Va\v.pl

49-67-49 w. 319 iszrąj@s.gh. \Va\v .pl Dariusz Winek 25-3 1-81; dwinek@sgh.waw.pl Krzysztof D re49-94-16 w. 432; s l er kdresl@sgh.\Va\v.pl ·Ewa Rybak 11-43-28 Paweł Placzke, . 44-33-59; · Artur Janko\vski pp lacz@sgh. waw.pl Krzysztof Kluza 641-21-82· ' kkluza@sgh.waw.pl

Poniższy

tekst jes:t kopią petycji wręczonej 14-go maja Rektorowi SGH prof. dr hab. Janinie Jóźwiak i Prorektorowi ds. Współpracy z Zagranicą prof. dr hab. Krzysztofowi Ru.tkowskiemu, na chwilę przed rozpoczęciem się debaty wyborczej obu kandydatów na najwyższe stanowisko we Władzach Szkoły Głównej Handlowej. Dziękujelny kandydatom za uwzględnienie w swoich wypowiedziach przyszłej roli Studenckich Kół Naukowych SG:H.

STUDENCKI RUCH NAUKOWY W ostatnim czasie można szczególnie wyraźnie obser\Vować działalność kół naukowych i organizacji studenckich. Jed· nakte napotykają one na liczne .przeszkody związane z przestarzałymi zasadami ich funkcjonowania. Olątego .postanowiliśmy wyjść z inicjatywą i rozpocząć proces zmian. Nie chcemy jednak ograni- . czać się tylko do kwestii bezpośrednio związanych z naszymi sprawami. Pragniemy zwrócić większą uwagę na dziedziny zwią­ zane z funkcjonowaniem naszej Uczelni jako całości. Chcemy brać aktywny udział w procesie przemian. Studencki Ruch Naukowy tworzą obecnie koła naukowe działające w Szkole Głównej Hand·lowej. Stawiamy sobie za cel rozwój nauki, który powinien być - \Vedlug nas - dokonywany przy · współudziale studentów. Cel ten realizujelny poprzez organizowa- . nie spotkań ze znanymi osobistościami życia gospodarczego oraz . autorytetami w dziedzinach nauki, poprzez ·prowadzenie licznych badań nauko\vych, organizowanie prezentacji firm, branie udziału

~MAGIEL

Nlezaleiny Miesięcznik Studentów SGH

w konferencjach, seminariach oraz

dużą łiczbą

innych rodzajów

działalności.

Studenci działający \V kołach nauko\vych zyskują \vielc wiadomości i umiejętności, które później tnogą wykorzystać w pracy zawodowej. ·Wielu z nich decyduje się również na rozpocz<(cic kariery naukowej na naszej Uczelni. Jesteśmy wszędzie tam, gdzie można dokonać czegoś ciekawego, pożytecznego dla dobra Uczelni, studentó\v, nauki. Czego oczekujelny od przyszłych Władz naszej Uczelni? • Kontynuowania procesu zmian w celu zbliżenia SGH do poziomu nauczania naj lepszych uczelni ekonon1icznych Ś\viata ; , . • Sciślejszej współpracy z zagranicznyn1i ośrodka1ni akadcnlickimi; • Tworzenia \vi.ększej ilości ząjęć powiązanych z praktyką i opartych na najno\vszych osiągnięciach światowych; • Stworzenia systetnu nloty\vacji pracowników do efekty\vniejszeJ pracy; c-d. str. l O

Dr 7

Maj (2) 1996

strona 9


STUDENCKI RUCH NAUKOWY c.d. • • • • • •

Rcforn1y nauczania języków; Przestrzegania przez praco\vników etyki konkurencji; Intensy\vniejszego \VSpółdziałania z firmami; Z\vrócenia \viększej U\vagi na kwestię promocji studentów; Dalszej kon1puteryzacji Uczelni; Jasnych zasad finanso,vania działalności jednostek organizacyjnych SGH.

Pragnęlibyśmy

bardzo, aby \vspółpraca Studenckiego Ruchu Naukowego z .· no,vymi Władzami naszej Uczelni układała się pomyślnie.

J.M. Rektonel Prorektorzy, Dzieka11i, profesorowie! Stwórzcie sza11sę studentom, by mogli latwiej zdobywać wiedzę, stosować ją w praktyce i rozwijać się. w intieniu Studenckich

Kół

Naukowych

Szkoły Głównej

Handlowej

Krzysztof Piech •

Studenckie Koło Naukowe Geografów Koło

istnieje już od \Viełu lat. Głównym nurtem jego działalności jest przepro\vadzanie badań naukowych ściśle związa­ nych z problcn1atyką poruszaną \V Katedrze Geografii Ekonomicznej, przy której zostało ono założone. Obecnie Koł.o kontynuuje podcjrno\vanc \vczcśnicj zagadnienia dotyczące 'zjawisk społeczno­ gospodarczych w ujęciu przestrzennym. Przykładowyrni zrcalizo\vanymi badaniami są: ~ badanic rnigra~ji ludności Polski na wybranych przykładach; -+ badanic zn1ian źródeł utrzymania mieszkańców Mazowsza; ~ akty,vizacja gospodarcza rnałych tniast. Powyższe badania zazwyczaj \viązały się z \vyjazdan1i do różnych regionów Polski, aby na miejscu dogłębnie zapoznać się z anal izo\vanyn1i problcrnan1i. Ten kierunek utrzymany jest do dziś. Studenci, wzbogacając S\Voją \vicdzę i przyczyniając się do rozwoju nauki, pozostaly irn \volny czas mogą spędzać na zwiedzaniu, odpoczynku i rekreacji. W ciqgu ostatniego roku zostały przeprowadzone nastę­ pujqcc projekty: 1. ,,Badanie aktywności gospodarczej regionu pólnocno\vschodni~j Połski"- Augustów, sierpiel1 '95; 2. "Wpływ ruchu turystycznego na pozion1 i strukturę dochodów 1nicszkańcó\v n1icjscowości turystycznych południowej Polski \V okresie transforn1acj i systcrnowcj" - Zakopane. W ostatnim badaniu starano si~ oszacować rozmiary "szarej strefy" i ocenić szanse rozwojowe miasta. Podczas kolejnej przerwy wakacyjnej planujemy przeprowadzić projekt pod roboczym tytułem "Badanie sytuacji społeczno-gospodarczej wybranych gntin nocnej Polski w okresie tranJfonnacji systentowej".

Zapraszan1y \vszystkich

chętnych

do

pół­

współpracy!

Krzysztof Piech

Studenckie Koło Naukowe Kultury Japońskiej Studenckie Koło Nauko\ve Kultury Japońskiej po\vstało \V grudniu 1995r. Skupia ono studentów zaintereso,vanych kulturą i gospodarką Japonii. Naszymi opiekunami są prof. dr hab. Jan Kaja oraz scnsci Okazaki. Celen1 Koła jest propagowanie szeroko pojętej kultury japollskicj wśród społeczności studenckiej, jak również rozszerzanie przez czło.nków Koła zakresu swojej wiedzy z dziedziny gospodarki japońskiej oraz jej miejsca we współczesnym świecie. Naszą działalność koncentrujemy wokół następujących zagadnień: • pro\vadzenie działalności kulturalnej; • organizowanie wykładóv.r i spotkań z gośćmi pochodzącymi z Japonii, bądź zawodowo intercsującyn1i się ty1n krajem; • gro1nadzenie infonnacji o kulturze Japonii, jej gospodarce i \vpły\vie, jaki wywiera na rozwój sektora inwestycji zagranicznych w Polsce. Wkrótce zmnierzan1y: • rozpocząć badania naukowe związane z inwestycjami japoń­ skin1i w Polscc;

. ~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik Studentów SGH

rozszerzyć

nasze zainteresowan.ia na inne kraje Azji Poludniowo-Wschodniej.

DOTYCHCZASOWE OSIĄGNIĘCIA • Odczyt l-go Sekretarza A.mbasady Japonii, długoletniego praco\vnika MITI, pana Minoru Nakamury pt. ,Japanese industria/ policy" • Spotkanie z przedstawicielem japońskiego ministerstwa finanSÓ\V, doradcą ministra finansów w polskim rządzie, panem Shigeru Aoyama połączone z dyskusJą na temat "Polsko-japońskie stosunki gospodarcze"; • Dwa wykłady prof. dr hab. Jana Kaji pt. "Historia japońskiej nzyśli ekononzicznej" oraz "Wprowadzenie do badań des kryp~ ty·wnych"; • Wykład pana Tsuneo Okazaki pt. "Historia nauczania języka japońskiego \V Polsce"; • Prelekcja na temat "Tajniki kuchni japońskiej" \vygłoszona przez właścicieli Restauracji Tsubame, Ewę i Jacka Wan; • Pokazy filmów z serii JAPAN TODAY m.in. "Culture and custonts", "Favourile dishes", , • Referat pt. "Swieczki- japońska technika analizy lvykresów".

Nasze spotkania odbywają się co tydzień w sali 112 Budynek Główny SGlł. Kontakt japan@sgh.waw.pl

środy

o godz. 17.1 O w również przez c-n1ail:

Krzysztof Piech

Koło

Naukowe Analiz Ekonomicznych

Koło

KN AE

Naukowe Analiz Ekonomicznych (KNAE) działa od 1995 roku. Skupia głównie studentów zainteresowanych profesjonalnym zastosowaniem metod ilościo­ wych oraz systemów informacyjnych w zarządzaniu, w problemach związanych z finansami i bankowością. Opiekę nad Kołem spra\vuje prof. Tomasz Szapiro oraz mgr Barbara Tarnowska.· KNAE to seminaria , i wykłady (m.in. Sieci neuronowe, Modelo-

wanie 1ynku pracy, S·wieczki japońskie, Internet, Chaos deternrinistyczny), prezentacje narzędzi analitycznych (program konipulerowy BIP 2.0 służący wielokryterialnej analizie podejmowania decyzji), spotkania ze znanymi osobistościam·i życia gospodarczego i nauko\vego (prof Leszek Balcerowicz, prof Leonid Hurwicz doktor honoris causa SGH) oraz z firmami (Take it, Instytut Promocji Kadr), studenc~ie projekty badawcze ·(obecnie realizowany projekt 'Kredyty studenckie-SGH }, \vydawanie Zeszytu Naukowe-

go recenzowanego przez pracowników naukowych SGH. Robert Ciemniak

Studenckie Koło Naukowe Zarządzania l

Obecnie Koło działa w ramach sekcji, które posiadaJą dużą autonomię w zakresie podejmowania decyzji. Najaktywniejsze z nich to: Sekcja Logistyki oraz Sekcja Zarządzania .Marketingowego. .

Dr

7

Maj (2) 1996

strona 10


Wszystko czego nie wiecie, a o co boicie się zapvtać, czYli wvkladowcv od kuchni...

jest przyjaźń, czyli co lubi prof. Tadeusz St,pień. Najważniejsza

Bianka Dźwigała: Zacznijmy może od czasów Pańskiej szkoły śred11iej. Jak je pan wspomina ? prof. dr Tadeusz Stępień: Ukończyłem dość nietypowe liceum. Było to cywilne Liceum Katolicki'e w Niepokałanowie, ·prowadzone przez Ojców Franciszkanów. · A studia? Studia ukończyłem . na Wydziale Socjologii i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego.Równolegle studiowałem także polonistykę. Pewną formą studiów były również moje dłuższe pobyty stażowe za granicą. Spędziłem na przykład dość dużo czasu w Instytucie Nauk P.olitycznych w Paryżu. Przebywałem pół roku na Uniwersytecie Moskiewskim, gdzie przyglądałem się tamtejszemu życiu społecz­ nenlu. Pomogło mi to w dużym stopniu zrozumi·eć Rosję i specyfikę tamtejszych problemów. Byłem również w Stanach Zjednoczonych, gdzie przebywałem w kilku amerykańskimi uniwersytetach. Jaki był temat Pana pracy magisterskiej? Dotyczyła ona filozofii społecznej Augusta Comta. Pozostawałem później wciąż w kręgu filozofii francuskiej. Doktorat pisałem o Monteskiuszu. Nie należę do łudzi, którzy napisali. w swoim życiu wiele prac naukowych. Poświęciłem się raczej dydaktyce. Wróćmy jeliltak do Pa1iskiclł czasów studenckie/t. Nie był Pa11 Warszawiakiem, więc pewnie mieszkał Pan w akademiku? Tak, mieszkałem w akademiku na ulicy Kickiego. Nie powiem, żeby okres ten utrwalił się w mojej pamięci jako najwspanialszy. Miałem trudne warunki materialne i musi~łem szukać oszczędnych form . życia. ·· M ówi się, że okres studiów jest w tyciu człowieka czasem nieZlvyłym i najszczęśliwszym Brak jest jeszcze bowiem codziennych trosk zycia dorosłego, a jednocześnie skończone 18 lat pozwala . czuć się niezależny m. Jak to było w Pana przypadku ? Ja okres studiów wspominam rzeczywiście bardzo pozytywnie. Rozpocząłem go w 1956 roku, po tzw. odwilży październikowej. Na wydział powrócili profesorowie, którzy wcześniej zostali usunięci. Wśród nich były takie osoby jak prof. Tatarkiewicz, czy prof. Ajdukiewicz. Na polonistyce wykładał prof. Krzyżanowski. Studia były dla mnie jednym z najpiękniejszych okresów w życiu. Współ­ pracowałem wtedy z napr~wdę wspaniałymy ludźmi. Byłem jednym z pierwszych stypendystów naukowych UW i dostałem wyższe stypendium niż wynosiła moja późniejsza pensja. Tylko w niewielkim stopniu uczestniczyłem w życiu studenckim w znaczeniu towarzyskim. Zaangażowany byłem raczej w koła naukowe, współ­ pracowałem z organizacjami młodzieżowymi. Ale okres studiów to takte czas miłości, zauroczeń..• Niewątpliwie tak. To był ten okres, kiedy zacząłem zwracać więk­ szą uwagę na kobiety. Szukałem partnerki, towarzyszki życia. Czy wtedy właśnie poznał Pan swoją obecną ż.o.nę ? Tak. Była wtedy pielęgn.iarką. Jej zawód był czymś, co polubiłem i . ceniłem. Moja żona po prostu emanowała dobrocią. To właśn,ie mnie najbardziej w niej ujęło. Pomówmy o Pańskicla zailłteresowaniacla. Wiemy,że uwielbia Pan starozytlłość i wszystko, co się z nią wiąże. Tak. Upodobałem sobie szczególnie Sokratesa, mimo tego, że .nic nie napisał. Jego myśli są pasjonujące. Uwielbiam także architekturę i w ogóle sztukę. Lubię przebywać w gotyckich kościołach, ale zachwyca mnie także barok. Jeśli mam okazję, to nasycam się widokiem wspanmiałych konstrukcJi i budowli. Nie oddziałuje na mnie· malarstwo abstrakcyjne~ Potrafię na przykład usiąść przed obrazem drzewa i wyobrażać sobie, że odpoczywam pod jego konarami. Moje zainteresowania w gruncie rzeczy dotyczą kręgu idei. Czy są to wielkie religie świata, czy też podmiotowość wspó:ł­ czesnego człowi.~ka, czy historia doktryn lub nauka o państwie, wszystko to znajduje się w kręgu idei, i właśnie to mnie fascynuje. Jest Pan zatem szczęśliwym człowiekiem. To dzisiaj niezwykła rzadko1ć - połączyć pracę zawodową ze swoimi zai11teresowa• • n1anu.

~MAGIEL

Faktycznie, to prawda. Nieładnie jest się przechwalać, ale rzeczywiście uważam się za szczęśliwego człowieka. Czy kiedykolwiek w swojej pracy napotkał Pan jakieś trudności? Czy nie znudziło nigdy Pana powtarza1rie kolejnym studentom tego samego materiału ?. Nie, nigdy. Po pierwsze nie robię wykładów z notatek. Używam zawsze tylko swojej głowy. Ona nie może popaść w rutynę. Czasami trzeba korzystać z szablonów, np. przy okazji logiki. Wypeł­ nienie szablonów treścią musi być jednak spontaniczne, a każdy wykład jest w pewnym sensie nowym przeżyciem. Proszę nam opowiedzieć teraz, jak Pan trafil na SGH? Tak w ogóle to pracę rozpocząłem na Uniwersytecie Łódzkim na · Wydziale Historii i Filozofii. Kiedy dostaliśmy z żoną mieszkanie w Warszawie, musiałem tu znaleźć pracę. Tak trafiłem na SGPiS. Tutaj studiowała zaocznie moja żona. Uczelnia spodobała mi się. Tu mogłem się realizować jako humanista. Na Uniwersytecie wszyscy są hurnanistan1i, a na SGH n1a111 kontakt z naukowcmni z innych dziedzi.n. Jest to dla mnie bardzo korzystne. Poza tym mło­ dzież z tej Szkoły jest specyficzna, wrażliwa na wiele rzeczy. N ie wykładam typowych dla tego typu uczelni przedmiotów, a mimo to spotykam się z dużym zainteresowaniem ze strony studentów. Gdyby rozpisano wśród naszych studentów wybory na najpopularniejszego wykładowcę, to bez dużego ryzyka popełnienia błę­ du, gotowa jestem stwierdzić, że Pan by je wygrał. Bardzo dziękuję za te słowa. Jest mi bardzo miło. Jak Pan myśli, z czego wynika Pańska popularność ? Miłości i kaszlu nie da się ukryć . Ja po prostu lubię młodzież, a ona odwzajemnia mi się tym samym. Mam do studentów stosunek ojcowski, niekiedy koleżeński. Nawet, gdy krzyczę na niektórych, bo mi gdzieś tam z tyłu auli przeszkadzają, to nie przestaję ich lubić. Po drugie, ja żyję problematyką młodzieży . Studenci wiedzą, że ja nie przychodzę do nich, by zarobić na życie. Ja po prostu to lubię, a studenci to czują. Po trzecie jest to pewien dar od Boga. Odgrywa on w moim przypadku znaczącą rolę. Poza tym nauczyłem się dużo od swoich wykłado~ców. Oni nauczyli mnie, jak oddziaływać na studentów, jak wpływać na ich psychikę. Te elementy zlewają się i tworząjedną całość. Ogromna ilość studentów przyc/rodzi na Pana wykłady. · Czy nie przeszkadza to Panu w prowadzeniu zajęć? Ja uwielbiam stać przed ludźmi w dużych salach. Po prostu świet­ .nie się w nich czuję. To ma coś z narkotyku i z aktorstwa w dobrym tego słowa znaczeniu. Lubię także konwersatoria. Mają trochę inny styl. Nie mam problemów z dużą ilością studentów w aulach. Gdy widzę, że jakiś chłopak siedzi na końcu obok ładnej dziewczyny, to nie dziwię się, że woli z nią poflirtować, niż słuchać mojego wykładu. Na jego miejscu robiłbym zresztą to samo. Skoro poruszył Pan ten temat, mam pytanie. Czy woli Pan studela.tki od studentów? Skłamałbym, gdybym powiedział, że płeć nie ma żadnego znaczenia. Ponieważ jestem mężczyzną, to kontakty z paniami dostarczają mi dużo . przyjemności. Mają one specyficzne właściwości. Zawsze potrafią zadbać o swój ubiór, są eleganckie, a to robi wrażenie. Chłopcy przywiązują mniejszą wagę do swego wyglądu. Im jednak również lubię poświęcać dużo czasu. Są moimi partnerami i oddziałują na mnie poprzez swój rozwój umysłowy. Jest dużo zamknię­ tych chłopców z ukrytymi kompleksami. Czasami przychodzą do mnie, aby się zwierzyć. Myślę. że chlopcy są mniej odporni psychicznie. Wie pani, płeć piękna robi wrażenie i oddziałuje, ale nie . miałbym odwagi jako starszy pan bawić się w podrywanie dziewczyn. Poza tym patrzę na nie raczej oczyma ojca. Czy sądzi Pan, że płeć ma jakikolwiek wpływ na zaliczenie przedmiotu? Nie, raczej nie. (po chwili jednak dodaje) Jeśli tak jest, to podświadomie . Ja w dużej mierze wykorzystuję pisemną fonnę egzaminów. Większość prac pisanych przez dziewczyny to dobre prace,

Nlezaleiny Miesiteznik Studentów SGH

nr 7

Maj (2) 1996

strona 11


ładnie

napisane, z odpowiednimi marginesami. Natomiast czytanie prac większości chłopców to dla mnie męczarnia. Kobiety z natury są uporządkowane. Potrafią jasno, klarownie przeJewat swoją wiedzę na papier. Odpowiedzi chłopców są często bardziej zaczepne. U dziewcząt z kolei odpowiedzi są bardziej usystematyzowane. •.. bezpieczne... Tak, bezpieczne. Bardzo dobrze to pani ujęła. Którąformę egzaminów Pa11 woli- ustną, czy pisem11ą ? Gdybym miał ku temu mozliwość, to porozmawiałbym z każdym studentem. Jest to niemozliwe, więc zapewniam wszystkim egzamin pisemny. Pewną część studentów zawsze chcę jednak przepytać, by zobaczyć, jak reagują na pewne problemy. Żywy kontakt ze studentem poz\val~ zrozumieć styl jego myślenia. Istnieje na naszej Uczelni możliwość, zresztą bardzo korzystna dla studentów, wyboru wykładowcy. Jak pan myśli, czym kierują się stutlelici przy podejmowaniu decyt,ji? Czy idą ·na tzw. łatwiznę i szukają najłatwiejszych .l/róg otrzymania zaliczenia? Ten problem wielokrotnie pojawia się w różnych opiniach i ankietach. Ja nie wierzę w to, że np. pośród sześciuset studentów, którzy wybrali mój wykład, każdy jest leniem, któremu zależy na jak najłatwiejszym zaliczeniu. Zdarza się, że wiedza niektórch jest niewystarczająca. Staram się jednak nie stawiać tych najgorszych ocen do indeksu. Wiem, że dwójka jest przykrym doświadczeniem dla studenta i dla jego rodzic.ów. Wystarczy tylko przedłużyć szanse, aby wszystko było dobrze. Co sąclzi Pan o innycli wykładowcacli ? Zauważam pewne mankamenty w prowadzeniu zajęć u nie:których z nich. Trudno jest nabyć umiejętność należytego przekazywania wiedzy. Nie należy zbyt szybko dopuszczać początkujących pracowników do wykładów. Nieodzowny jest pewien okres wstępny. Czy u•vaża Pan zatem, że powinien istnieć na Uczelni system oceniania wyklatłowców zarówno przez stude1ttów, jak i przez przelożolłych?

Studenci, którzy muszą, a czasami chcą uczęszczać na wykłady, mająjuż gotowe oceny. Taki system spełniałby jednak kilka zadań. Czy nie sąclzi Pan, że pojawiłoby się 'tjawisko zwykłego podlizywtlnia się studentpm ·i p.rzełożonym ? Taka groźba istnieje, ale myślę, że ta kwestia nie ma większego znaczenia. Każdy szanujący się wykładowca stara się w inny sposób przyciągnąć słuchaczy, niż tylko przeprowadzając jakieś formy agitacji. Nie przeszkadzałoby mi też, gdybym robił wykład dla dziesięciu studentów. Nie rozpatruję tego w kategoriach konkurencJI. Czy są takie rzeczy lub zjawiska w SGH, które cltcialby PaiJ znaienić, które pana tle11erwują ?

Na pewno jest wiele takich rzeczy. Niepokoi mnie na przykład to, że praca ze studentami jest tak anonimowa. Nie mam okazji pracować z kimś indywidualnie nad określonym tekstem. Większość studentów uczy się z podręczników. Ja jestem ich przeciwnikiem. Dobrze jest skupić się na tekście konkretnego autora. Chciałbym wyćwiczyć u. studenta umiejętność problematyzacJi, aby umiał on formułować argumenty. Chciałbym, aby tok studiów był bardziej zindywidualizowany. Rzadko powstaje Jakaś nić przyjaźni między studentem a wykładowcą, np. nie często bywam na ślubach. swoich studentów, a chętnie bym z takich zaproszeń skorzystał. Brakuje pewnej tradycji i studenci nie są przyzwyczajeni do kontaktów z nauczycielami akademickimi poza zajęciami w szkole. Dałbym studentom· jeszcze bardziej konkretne zadania. W każdym semestrze .powinna być napisana jakaś praca, aby uczyć się formułować myśli .

Trwają

wybory Wla.dz Uczelni. Czy ma Pan jakieś oczekiwania wobec nowego Rektora ? Nie mam specjalnych oczekiwań. Żaden Rektor nie przeszkadzał mi. robić tego, co robię. Traktuję Rektora jako swoistego szefa wspólnoty akademickiej, którego zadaniem jest dopilnowanie, aby to środowisko funkcjonowało właściwie. Ta troska powinna też dotyczyć rozwoju duchowego. Człowiek bowiem musi przychodzić d~ pracy z przyjemnością. Na koniec, proszę nam.powiedzieć, o co poprosUby Pan przysłowiową złotą rybkę?

Życzenie dotyczyłoby sposobów kształtowania osobowości mło­

dych łudzi. Może to zabrzmi trochę patetycznie, ale chciałbym~ aby sposoby te· pozwoliły młodzieży stać si·ę wspaniałymi ludźmi. G.recy powiadają, że człowiek jes·t wspaniały, gdy jest człowiekiem. Gdy młodzi wyrosną na wspaniałych ludzi, to i moja p.rzyszłość będzie wspaniała. Drugie życzenie - nigdy nie chciałbym pozostać bez przyjaciół. Na koniec wreszcie, jako że lubię kochać i. być kochanym, chciałbym żyć w atmosferze miłości. Jeśli miałby Pan zyczyć czegoś swoim studentom, to czego by im Pan zyczył? Jest tych życzeń pewnie dużo. Ale chciałbym, aby umieli oni połą­ czyć powagę i cierpliwość studiowania z radością życia, aby nie było stresów wynikających z pogoni za wynikami w nauce. Życzę im, aby było w nich więcej uśmiechu i pogQdy ducha. Właśnie satysfakcji z życia chciałbym im życzyć. Dziękuję w imieniu studentów za ciepłe słowa i za · mot/iwość rozmowy z Panem. Także bardzo dziękuję.

Bianka

~

OBOZRO

'96

ZERO

Samorząd

Studentów SGH oraz Samorząd Studentów UW zapraszają wszystkich studentów na wspólny wyjazd do:

:, :·;łiiszpanii

Wioch

Grecji

S' Aga:ro na Costa Brava apartamenty "La Całeta del Sol"

Rosapineta camping I kategorii

Paralia apartamenty w pensjonacie "Kios"

250 1n od plaży, basen, korty, bar, restauracje, sklepy pokoje 2-osobowe (dining/living room, taras, kuchnia, TV, łazienka+ WC) GRATIS: ubezpieczenie NW+KL CENA: 620 zł :>do 30 czerwca 30 zł zniżki!!!

l 00 nz od plaży, 2 baseny, korty, mini golf, disco, sklepy, restauracje . namioty 4-osobowe (2x2), lóżka z materacami, szafka, krzesła, stolik,

DWA TURNUSY: PIERWSZY: od 29.08 do 12.09 . DRUGI: od 8.09 do 24.09

DWA TURNUSY: PIERWSZY: od 20.08 do 1.09 DRUGI: od 31.08 do 11.09

prawie u stóp Olimpu, 250 m od plaży, basen, korty; bar, sklep pokoje 2-3 osobowe (dining/living room,kuchnia, TV, łazienka+ WC) G·RATIS: ubezpieczenie NW+KL CENA: 650 zł :>do 30 czerwca 30 zł zniżki .DWA TURNUSY: PIERWSZY: od 28.08 do 11.09 DRUGI: od 7.09 do 21.09

elektrycznoś~, kuchni~

GRATIS: ubezpieczenie NW+KL CENA: 480. zł

Zapisy i i:n:forn:J..acje: pokój Samorządu St;ude:nt;ó~ SG:H:

~MAGIEL

Niezaleiny Miesiteznik Studentów SGH

nr 7

Maj (2) 1996

strona 12


Sekcja Logistyki - SKN Zarządzania Sprawnie działający system logistyczny odgrywa bardzo ważną rolę \V przedsiębiorstwie. Aby taki system stworzyć, potrzeba wiedzy z dziedziny logistyki, zarówno teoretycznej, jak i praktycznej. Do tej pory na naszej Uczelni mogliśmy zdobywać wiedzę teoretyczną. Ale to się zmieniło. Przy Katedrze Logistyki .powstało koło, które umożliwia poznanie zagadnień logistycznych od strony praktycznej. Dzięki pomocy naszego opiekuna- prof. Wojciecha Paprockiego, mamy możlhvość Z\Viedzania \Vielu firm i pozna\vania, \V jaki sposób działają ich systemy logistyczne. Organizujemy ró\vnież dyskusje, na których prezentujemy i analizujemy problemy logi-

styczne wybranych firm polskich. Spotkania te pon1agają znaleźć ciekawe i o_rygin.alne te1naty prac n1agisterskich. W nadchodzącym roku akademickim 1996/97 będzielny organizować seminaria i warsztaty logistyczne, a także obozy naukowe. Informacje na temat bieżącej i przyszłej działalności naszego kola możecie znaleźć na uczelnianych stronach interneto\vych., na tablicach ogłoszeniowych na terenie całej Szkoły, jak również "u san1e. go źródła", czyli w Katedrze Logistyki (po k. 223 G ). Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszmny do \vspólpracy i uczestniczenia w naszych spotkaniach. PAMIĘTAJCIE! Tego, ~zego się u nas do\viecie, na pewno w książkach nie znąidziccic ... !

Ewa

Rybał<

powstanie koła miały miejsce pra\vie równocześnie nie jest to Koło zbieg okoliczności. Członkowie kola od początku współpracowali z Centnnn lnfonnatycznyrn SGH, mając swój udział w roz\voju sieci w naszej Szkole. Dziś kilku z nich pracuje jako administratorzy sieciowi w SGI-1. Są roku od czasu, gdy grupie także \Vśród naszych członków osoby, które jako asystenci uczą zapaleńcó\v zafascynowanych informatyką Was - studentów - informatyki (szczególnie na I i II roku). Ko-lo udało się reakty\vować działalność Studenczałożyło i pro\vadzi szkolny serwis Worłd Wide Web. kiego Koła Naukowego Informatyki w naszej Szkole. ReaktyJeśli chodzi o rok akade1nicki l 995/96, to kolo rozpoczęło go dużą, \VO\vać, ponie,vaż koło takie istniało już swego czasu w SGPiS-ie, mającą \V zamyśle organizatorÓ\V stać się tradycją, in1prezą pod ale było to tak dawno, iż po jego działalności nic nam nie pozostało (O! Przepraszam ... Byłbym zapomniał o starym, pożółkłym statu- · . ogólną nazwą "Tydzień In form~ tyki w SGll" (l l -l 5 grudnia 1995). Złożyły się na nią 1n.in. prezentacje prog1~an1Ó\V \Vspolnagacie, który zalega nam \V szafie pancernej). SKNI w SGH rozpoczęjących naukę językó\v obcych (tirn1a Super Men1o World) oraz ło S\voją działalność z początkiem roku akademickiego 1994/95. seminarium pod nazwą "Business Prot:ess Re-enginecring", w Dzięki wielkiemu poświeceniu jego pierwszych członków (a było który1n udział \vzięli przedsta\viciele łirn1 Andersen Consulting i ich na początku led\vie kilkoro), a także dużemu wsparciu ze Rodan Systerns. Naj\viększą popularnością cieszyła się jednak strony naszego opiekuna prof. Jana Golińskiego (Katedra -Informaprezentacja firn1y MICROSOFT Polska. Przeprowadzona w. profetyki Gospodarczej) i Dyrektora Centrum Informatycznego SGH sjonalny sposób, przyciągnęła tlun1y do AuH VII. gdzie zaprczcnpana Marka Kon1arnickicgo - udało nam się spra\vnic wysta·rto\vać. lo\vano tn.in. najno\vszc produkty finny (rn.in. Windows 95, MS Zaczęliśmy od uruchomienia laboratorium (czy1nże byłby infonnaOffice, MS Back Oftice). Po prezentacji odbyło się loso\vanic tyk bez komputera?!), którego pier\vszym \vyposażeniem był stary wielu atrakcyjnych nagród. złom unixowy daro\vany kiedyś Szkole. Mając już takie zaplecze, !ako że \V swoją.i działalności stararny się także propagować \Vi-edzę można było zająć się \vlaściwą działalnością... tnfonnatyczną \vśród studentów SGI--1, \V trakcie Tygodnia lnfonnaPierwszą imprezą, którą koło zorganizowało już w grudniu 1994 tyki zorganizowaliśmy już po raz kolejny cykl bezpłatnych szkoroku, było seminarium pod nazwą "Informatyka Gospodarcza leń, które tym razem objęły podstawy użytko\vania sieci Internet szanse na rynku pracy". Do udziału udało się zaprosić przedsta' programu PMAIL (poczta elektroniczna) oraz syste1nu operacyjnewicieli firm Andersen Consulting, Take-It, Polsko-Japońskiej go UNIX. Kursy cieszyły się ogroanną popularnością (\vzięło \V Szkoły Technik Komputerowych i tygodnika "Computer World". nich udział blisko 700 studentów a trwały dwa dni !! !). Rok 1995 rozpoczął się kolejnym seminarium zatytułowanym Ostatnią imprezą zorganizo\vaną przez SKNI była prezentacja pt. "Zastosowania Informatyki na rynku kapitałowym", podczas "~ultimedia Day", która odbyła się \V kwietniu br. Udział w niej którego wyklad \vyglosil Dyrektor ds. Informatycznych Warszawwztęły firmy OPTIMUS S.A. (prezentacja finny, oferty pracy, skiej Giełdy Papierów Wartościowych. Dodatko\vo, firmy Strator prezentacja komputerów HARY ARO), STRATUS (zastoso\vanic (Wrocław), Asher (Warszawa) i MOTE (Łódź) ·zaprezento\vały bankó\v danych \V biznesie, prezentacja kart dźwiękowych Sound produkowane przez nie programy \vspomagające analizy giełdowe. Blaster i "kioskó\v tnultimedialnych") i CD Projekt (prezentacja Jeszcze w tym samym miesiącu (czyli \V marcu) udało się zorganioprogramowania użytkowego - encyklopedie, nauka językó\v, ZO\vać kolejną imprezę. Była to prezentacja firmy IBM Polska mapy świata). zatytułowana "Systemy otwarte". Podczas pokazu zaprezentowaW dniu 22 maja odbyła się przygotowana wspólnie przez SKNI no m.in. system operacyjny OSIWarp oraz komputery IBM PC. oraz firmę SUN Microsystems itnpreza pod nazwą "SUN dny w Ponadto odbyła się prezentacja systemów IBM RISC System/6000 środku tygodnia", na którą złożyły się prezentacje oraz wykłady zakoriczona losowaniem przygoto\vanych przez finnę gadgetów. poś,vięcone sieci Internet W kwietniu zorganizowaliśmy seminarium pt. ,,Systemy informaCelen1 kola jest u1nożlhvienie jego członkon1 poszerzenia wiedzy z tyczne w zarządzaniu". Obejmowało ono m.in. prezentację systezakresu szeroko pojętej informatyki i jej \vykorzystania dla potrzeb mów eksperckich firmy SAS, a także \vykłady tematyczne dr Beaty biznesu. W swojej działalności koncentrujemy się na analizie wyLobert z Long Island University oraz prof. Witolda Bieleckiego z korzystywania systemów informatycznych w przcdsiębiorsl\vach i Międzynarodowej Szkoły Zarządzania. administracji publicznej, a także na umiejętności posługiwania się Rok akademicki 1994/95 zakończono zorganizo\vaną na początku · sprzętem i oprogramowaniem komputerowytn. W tej clnvili nasze maja prezentacją pier\vszego, zaprojektowanego \V Polsce, systeml:J kolo liczy 30 członkó\v. Jeżeli interesujesz się infonnatyką. 1nasz "electronic banking", pozwalającego korzystać z usług bankowych pomysł na następne imprezy lub posiadasz umiejętności, któryrni na odległość. _ chciałbyś się podzielić z innymi - zapraszamy. Skontaktować się z Oprócz organizacji wyżej wymienionych prezentacji i \vykładów, nami można np. przez sieć pisząc list na adres : skni@sgh. \Va\V.I>I członkowie koła od początku działalności doskonalili swoją \viedzę lub przychodząc do naszej siedziby, czyli sali 123 F. dotyczącą ~racy w sieci Internet. Podłączenie Szkoły do sieci i

@·~

Studenckie Naukowe Informatyki

~ Już półtora

minęło

.

Dariusz Ja\vorsl<i

~MAGIEL

\117'

Niezaleiny Mleslęczillk Studentów SG,H

nr 7

Maj ·(2) 1996

strona 13


Studenckie Kolo Naukowe Finansów i Analizy Inwestycji SKN Finansów i Analizy ln\vestycji powstało w styczniu 1996 roku z inicjatywy studentÓ\V trzeciego i czwartego roku ..Koło zos.tało kćnv

zarcjestro\va.ne przy Kolegium Nauk o Przcdsiębiorst\vie. Cclen1 istnienia koła jest rozszerzenie \viedzyjego człon­ z zakresu finanso\vania i oceny projektów inwestycyjnych, ·

rynku kapitahnvcgo. rynku nicru<.:hotności oraz prawnych aspektów

irnvestycj i. Cele kola

będą

realizowane poprzez kontakty z zajmującymi się tą problematyką instytucjami i organizacjami, organizo\vanic szkolcr1, prac badawczych, Setninariów naukowych, praktyk i stypendiów. Zan1icrzenic1n organizacji jest również konsolidacja studentów zaintcresow·anych powyższą problematyką oraz współ­ praca ze środ<nviskanli studenckimi uczelni krajowych i zagranicznych. Obccn ic cz·łonkan1i koła są studenci III i IV roku, z kierunkć)\v FiBA, ZiM II oraz MSGiP. Serdecznie zapraszarny do \VSpółpracy studentki i studentÓ\V o ponadprzeciętnych \vynikach w nauce, z dobrą znajomością językó\v obcych. Zainteresowanych prosimy o kontakt z mgr G-rażyną Kubik (Katedra ln\vestycji i Nieruchomości). Mirosław P.ierściński

Studenckie Koło Naukowe Zarządzania Finansam.i Firmy SKN Zarządzania Finansami Firmy powstało \V 1993 roku przy Katedrze Finansów Przedsiębiorstwa. Obecnie organizacja liczy około 30 członkó\v, głó\vnie z kierunku FiBA oraz MISl. \V swej działalności skupiamy się na takich projektach, jak badania i sc1ninaria naukowe. Pozwalają one z jednej strony poszerzyć naszą vviedzę teoretyczną, a z drugiej zaś zastosować ją \V praktyce i nawiązać ciekawe kontakty ze światem biznesu. Wyniki swych prac z dużym powodzeniem publikujemy w prasie. W obecny•n sernestrze przeprowadziliśmy badanie ,~Weryfikacja teorii Oo\va na WGPW" (zwyciężyło ono w konkursie firn1y McKinsey), kończyrny ró\vnież badanie dotyczące analizy finansowej przedsic:;biorstvv sektora chcn1icznego, przeprowadzane na zlecenie Ministerstwa Przekształceń Własnościowych. W marcu zorganizovvaliśn1y trzydniowe seminarium poś\vięcone rachunko\Vości finansowej i zarządczej w procesic kierowania firmą oraz \Vzięliśrny udział w szkoleniu MPW. Z początkiem maja rozpoczęliśmy prace nad nowym badaniem, analizującym zależność procesów .. zachodzących na WGPW od optymizmu inwestoró\v. Po \Vakacjach zajmiemy się pra\vdopodobnie \vraz z MPW analizą sektora spirytusowego. Pracujemy \V kilkuosobowych zespołach, \V których z całą pewnością znajdzie się miejsce również i dla Ciebie. Ponieważ jcstcśrny zdecydo\vanyn1i wrogarni formalizn1u i marnowania czasu, zebrania koła odbywąją się nic częściej niż trzy razy w semestrze. Innymi słowy najłat\viej skontaktować się z nami wysyłając 1nail na adres: sknzff-l@sgh.waw.pllub kkluza@s.g h.waw.pl.

Krzysztof Kluza

Studenckie Koło ·Naukowe Teorii i Zastosowań Ekonomii Kolo działa przy Katedrze Połityki Gospodarczej. Zostało zaJo~one

studentów naszej Uczelni pragną­ cych ukor1czyć kicrunek Ekonornia. Nasze zainteresowania skupiły si<; głównie na: n1ikroekonontil (większa część członków koła pnnvadziła ćwiczenia z mikroekonomii u prof. R. Domański.ego; uczcstniczyliśrny także w tłumaczeniu na język polski podręczni­ kt')\v z n1ikrockonon1ii autorstwa H. Variana & T. 13crgstroma dla PWN), tnakroeko11on1ii i transforntacji systentołvej w Po/sce \V

1994 roku przez

małą grupę

r.i!Ji:... MAGIEL ~

Ni~zależny Miesięcznik Sttidentów .SGH

(badania dla Polskiej Akademii Nauk dotyczące zmian strukturalnych w gospodarce polskiej), kapitallu.dzki (współudział w organizowaniu pobytu \V Polsce G. S. Beckera - laureata nagrody Nobla, tłumaczenie na język polski dła PWN książki "Unemployment" Layard, Nickełl, Jackman), teorii kapitału (tłumaczenie na język polski dla PWN podręcznika "Investment" autorstwa Bodie and Khan). Członkowie koła brali też udział \V różnych · seminariach i szkoleniach międzynarodowych, np. "Sum,mer School of MacrocconomicsH w Bratysławie (organizatorzy to lJniwcrsytet w w ,icdniu oraz Uni\vcrsytct \V Bratysławie), ~,Sununcr School of Ecor.lom-ics" \V Kartowie (organizowanej. przez Fundację S. Batorego). Jeden z członkó\v koła przebywa obecnie na stypendium \V Cambridge. W semestrze letnim roku. akademickiego 1995/96 odbyły się m.iń. następujące seminaria: • DARIUSZ WINEK - "Realna stopa procento\va j.ako bariera wejścia \V gospodarce polskiej w latach 1984 ... 1994"; • PAWEŁ GĄSIOROWSKI - ,,Porównanie efektywności hedgingu Delta, Gamma, Wega"; . • • ADAM NIEDZIELSKI - "A Dynamie Equilibrium Mudcl of Parenting and Child O.eveło.pment with Changing ·Preferences and Bełiefs";

M·IŁOSZ ROJEK-

"The labor Productivity Model developed by De Long & Summers - Applicat.ion for Połand"; • PIOTR ZAwADKA - "Szacowanie stopy dyskonta do. \vyceny majątku metodami dochodo\vymi" • PROF. DR HAB. TADEUSZ SZUMLlCZ - "Problemy transformacji polskiej: Rozwiązania ubezpieczeniowe w polityce społecznej"; • Seminarium panelowe pt "Miejsce Polski w międzynarodo­ wym podziale pracy" z udzialem min.: Minister Przemysłu i Han-:dlu prof. D. HUbner, Sekretarzem Stanu w CUP dr J. Zajchowskim. Bl-iższe informacje uzyskasz w Katedrze Polityki Q,ospodarczej lub bezpośrednio u Prezesa SKNTiZE- Dariusza Winka, teł. 25-31-81. Dariusz Winek •

Studen·c kie· Naukowe Marketingu

Koło

Studenckie Naukowe Koło Marketingu (SNKM), założo­ ne w 1993 roku, jest organizacją zrzeszającą studentó\v Ill, IV i V roku, zainteresowanych problematyką marketingową oraz skłon­ nych do roższerzania swojej wiedzy w ramach pracy ,zespoł.owej. SNKM organizuje dwu- lub trzytygodniowe wyjazdy szkoleniowe do zaprzyjaźnionego ośrodka rekreacyjnego. Osobami prowadzą­ cymi tego typu treningi są wybitni specjali,ści zajmujący się problematyką marketingową w praktyce. Do tej pory członkowie SNKM brali udział w szkoleniach z zakresu: technik sprzedaży, strategii promocyjnych firm,, public relations, itp. Po zakończeniu treningu uczestnicy otrzymują certyfikat uczestnictwa w szkoleniu. SNKM od początku swego istnienia prowadzi \Vspółpracę ze znanymi na polskim rynku firmami i organizacjami. Współpraca ta polega na organizowaniu przedsię\vzięć, _ mających na celu poszerzenie wiedzy marketingowej studentów SGH oraz poznanic realiów pracy menedżerów marketingowych. Spośród zaprzyjaźnio­ nych firm należy \vymienić: Procter and Gambie, AgencJę Badań Marketingowych CASE, Raiso Polska Foods, Agencje Rekłamowe Lintas oraz Corporate Protiles, Polskie · Stowarzyszenie Public Relations, Krajową Izbę Gospodarczą', PATOR Management&Training Corisultants. Do największych sukcesów SNKM zaliczyć należy przeprowadzenie ogółnopołski. ch badań marketi.ngowych, które dotyczyły czynnikó\v określaJących pozycję konkurencyjną firm działających napolskim rynku·. Ich wyniki zebrano \V raporcie, który został z'łożony w Komitecie Badań Naukowych. · Dru~im istotnym sukcesem SNKM jest udział jego członków w Ogólriopolskim Sem·inarium Kół Marketingowych "Poczuć rynek". Nasi studenci w końcowej k\vaHfikacji zajęli drugie rniejsce. Jacek Nawa.r a

Dr

7

Maj (2) 1996

strona 14


~~~

,

Sport. sport. sport...

PIŁKA

TABELA KONCOWA I FAZY MISTRZOSTW:

W GRZE

Liga, liga i po lidze. Ale oczywiście nie oznacza to końca całej imprezy, zostały bowiem szalenie interesująco ~apowiadające ' - - - - - - • się mecze fazy play-off, które ostatecznie \vyłonią Z\vycięzców rozgrywek. Wróćmy jednak do "regular season". Do samego koń.ca ligo\vej młócki trwała heroiczna walka o zaj ęcie takiego miejsca \V tabeli końcowej , które stwarzałoby jakieś \vidoki na przyszłość . Jak to zwykle \V takich wypadkach by,va, nie obyło się bez kombino\vania w stylu: z kim by tu zagrać \V ćwierćfinale, jak ułożyć sobie w miarę łatwą drogę do finału , itp. Okazj ę ku temu stwarzał oczy\viście system zawodów - klucz hvorzenia par ćwierćfinało\vych jasno okreś lał, że pier\vszy zespół ligi spotyka się z ósmym, drugi z siódmym itd. Jednakże nie frasujcie się zbytnio! Tego, kto Z\vątpił w czystość gry nawet na szczeblu mnatorskin1, spieszę uspokoić, że nie było aż tak źle (gdzie nam do polskich pierwszoligo\VCÓ\V - tam to dopiero drukują!) . Potnimo zasygnalizo\vanych zja\visk, ogromna \viększość spotkań toczyła się systemem "na śmierć i życie" lub jak kto \Voli pod hasłe1n "słabsza kość pęka", a za\vodnicy, niczym nie przymierzając Anglicy, walczyli jak przystało na profesjonalistó\v do koń­ ca. Co z tego \vynikło pokazuje dobitnie tabela obok - liczby nie kłan1ią (mniejsza ilość rozegranych meczÓ\V u niektórych drużyn \vynika z tego, że nie zmieściły się \ V termin ie zamknięcia ligi). Jak \vidać, supren1acja ABC nic podlegala dyskusji (liczba strzelonych goli!), zaś jedyny remis zanoto\vali oni w derbach 1/erntesa z Ttuiczącynri z Pilkanri. Ta druga drużyna wraz z KS Grosik stano\vią bezpośrednie zaplecze liderów - nieco \vybijały się spośród całej plejady zcspołó\v ustabilizowaną, ró\vną grą, czego cfcktcnl są \vysokie lokaty. Począwszy od Biało-Niebieskicli aż do 3-Setek mmny do czynienia z grupą v1yrównanych ekip. W spotkaniach między nin1i często decydov1ał po prostu przypadek, bądź dyspozycja (czytaj : stan osobowy) w danym dniu. Pozostałe ekipy choć \vyró żnialy się determinacją i ambitną posta\vą, marzenła o zaszczytach n1uszą niestety odłożyć do następnej edycji Serie A Uu ż \vkrótce- w nowej fonnule). Dopra\vdy re\velacyjnie zapo\viada się faza pucharo\va (mecz i re\vanż), \V \vyniku której poznamy najpienv półfinalistów, następnie tinalistó\v i \vreszcie AKADEMIK.O WEGO MISTRZA SGI-ł! W 1/4 finału potykają się: ABC~3-Setki, KS Grosik ~Winners, Tańczący z Pilkami~S-Piętro i Biało-Niebiescy ~ Desperados.

l. ABC 2. KS Grosik 3. Tańczący ·z

Pi.łkami

ll ll ll ll ll 11 ' 10

31

64:11

24 43:15

ll.Big

58:21 19 31:22 19 32:25 18 22:26 16 34:22 1 l 14 33 :28 10 10 28 :40 10 4 8:46 9 ._? 14:62

12.Szczytowcy

lO

4. Biało-Niebiescy 5. Desperados

6. 5-Piętro 7. Winners

.L l-Setki 9. Smirnoff Drinkers . IO.Drużyna 517

OSTATNIA CH\VILA:

Bo że

23

mój, co tarn

o

5:58

s ię d z iał o!! !

Oczy wi-

ście \V Ć\v ierćfinałach. Spod z iew a li ś m y s ię , że

rozgorzeje \val ka na c ał ego , ale takich wojen nikt nie oczek iwa ł. Wszystkie d r użyny \vzniosły się na wy ży ny svw'ych umi ej ę tno śc i (ani grarn u prz.csady) i grając szalenie ambitnie stwo rzyły znakon1ite \Vidow iska, stojące na naprawdę bardzo wysokiln pozion1ie. O dran1 atu rgi i spotkm1 wiele po\vicdzą \vyniki :

3:2 i l: 1 KS Grosik ~Winners l: 1 i 1:0 Tańcz~lCY z Piłkami ~5-J>iętro 6: 1 i 2:3 Biało-Niebiescy ~Desperados 1:2 i 0: 1 ABC~3-Setki

w ośmiu spotkaniach odn otowano pięć zwycięs t \v • ró żnic ą jednej bramki i d\va ren1i sy św i adczy o \vyrów nanej stawcL: i ogromnych emocjach. Z ro zun1 i a ł c, że \ V niektórych n1ecz"c h losy rywalizacji waży ł y sit; aż do ostatniej chwili . Prawd<; pow icdzi"wszy strach pomyśleć, jak będ ą wyg l ąd ać p ó ł fi naly, w których s potk ają się ABC kontra Despertu/os i KS Grosik z 11uiczącynli . Teraz dopiero będzie jazda! Zapraszamy kiboli - supcren1ocjc gwaran to. wanc! Sam fakt,

lładzi cj

POLSKIEJ SCENY SPORTOWEJ MI·NI-RACHUNEK SUMIENIA SUKCESY- RADUJĄ : l . Ogromny sukces polskich siatkarzy. Bardzo

młoda

(i bardzo \vysoka - średnia \Vzrostu ponad dv1a metry) ekipa biało­ czenvonych po fantastycznej \vałce \V turnieju k\vałifikacyjnym \V Grecji \Vy\valczyła paszporty na Igrzyska Olimpijskie \V Atlancie. W su1nie jednak osiągnięcie naszych nadziei nie dzhvi, Z\vaży\vszy na nadz\vyczajny apetyt młodych kolosó\v (trener Krebok: "Nowak i Dacewicz potrafiq zniszczyć każdq stołówkę " ) oraz niespotykane zdolno ści strategiczne \vspomnianego szefa kadry (, , ...z Japończy­ ka nu· nie skaczcie do bloku zbyt wysoko, bo piłki będą wanz przelatywać

pod pacluuni" ).

2. Nie dzhvi kolejne już mistrzostwo Europy judoki Pawła Nastuli. Ten chłopak od ponad d\vóch lat nic znalazł pogrorncy. Leje \vszystkich (nawet Japończykó\v) aż n1iło. Tyrn razem pojechał zbierać kolej he skalpy do• Holandii. Działacze i inni tego typu .,facho\vcy" z całego serca odradzali naszemu mistrzo\vi \vyjazd do Hagi: "nagrają go Azjaci, a później cały sztCib ludzi będzie praco\vał nad ro:pracowanien1 jego stylu walki" - grzmieli bojaźlhvi.

~ MAGIEL

\1W'

"Nastek", jak przy stało na prawdzi\vcgo n1 istrza, nic sobie z t~go nic robił. Po prostu poj ech a ł i zwyc i ęży ł . 3. Budująca posta\va polski ch pingpo ngislÓ\V na n1istrzostwach Europy w Bratysła\vie . Wiele rad ośc i przys porzy! IH Hn zwlaszcza sukces deblistÓ\V - nieśrniert e lnc go Andrzeja Grubby i obiec uj ące ­ go Lucjana Błaszczyka. Bijąc po drod ze \Vicle rcnonlo\vanych par, doszli oni aż do finału gdzie ulegli ś wietnyrn Sz\V(!dorn . O s i ągn i ~ ­ cie Polakó\v dobrze rokuje j eś li chodzi o Atlant(;(, ale cieszy również fakt niespotykany \V pol skin1 sporc ie: logiczna z1niana wart y. Udało się połączyć rutynę z rnł o d ośc i ą - oto taj e1nn ica sukc~su. Zresztą debel jest jak dobry szwnpon - rnu si być dwóch w jl:d nyn1.

WTOPY-

FRAPIĄ

l. Miernota polskiej ligi uś\viadczysz \V

niej

:

piłkarsk iej.

Poza

L eg i ą

zespołu preze n t ującego

i

\Vidz~we1n

nil: przyz\voi ty pozion1.

Cała

reszta, gotując się do n1ecZÓ\V ze \v s pon11_1 ianą dw ójk ą, n a \ Vt: l nic próbuje powalczyć. Sens "rywali zacji " zmnyka siv w ż alo s n y 1 n skarnleniu - prośbie o jak najni żs zy \vyn1 iar kary.

Niezależny Miesięcznik Studentów SGH . Dr

c.d. str. 16

7

Maj (2) 1996

strona 15


Polskiej scenY sportowej mini-rachunek sumienia c.d. Nic trzeba chyba doda\vać, że takie podejście nie służy podnoszen iu poziornu rodzirnej ekstraklasy. ·Rachunek jest prosty: wyrzucić Sl.lllaciarzy z ligi, tzn. zn1nicjszyć jej-liczebność! 2. J>ot worny doprawdy widok kobiet dźwigających sztangę. Odbyly s i ę ostatnio w Warszawce 1nistrzostwa świata kobiet w podno:. szcniu ci ężaró\v. Naoglądały się nam białogłowy reklam w stylu ., n1ówili ci, że nic 1no:i.csz tego, mó.wili ci, że nic możesz tamtego ...,. no i postano,vily chwy ci ć za zarezcnvowane dotychczas \vy ł ączn i e dla p łc i brzydszej cię żary . Efekt tego emancypacyjnego poryvvu \V ręcz żało s ny. Dziewczyny, dajcie sobie spokój! Prosi111)' ...

PS. Przy okazji n1istrzoshv Ś\viata (!) nie popisali się pano\vie organi zatorzy. Mogli byli po1nyśleć o zgubnym wpływie sztangi s p ad aj ącej . z pornostu \Vprost na sędziowskie stoliki. O zgrozo,

incydent taki

n1iał

rniejsce, a jeden z arbitrów ledwo

uszedł

z

ży­

CJcnl.

polskiej telewi zji raczącej nas relacjami z zawodó'vv sportowych \V porach oględnie mó\viąc lekko późnych. Na ten tc1n at 'vvy lano już hektolitry atramentu i drukarskiej farby - bez sku tk u. Włod arze .z Wo ronicza pozostają nieugięci w swym bezJnyś ł ny m uporze - sport musi być nadawany w nocy i już! A póź­ niej wszyscy n1ają straszną zag\vozdkę. D-lacze·góż to dz·ieci' w Pol scc nic ga rn ą si~ do uprawiania dyscyplin sportowych? Ano dlatego, że nic mają kogo naśladować, na kim się wzorować. Rola TV w tyn1 rnomcncie winna być niepoślednia. Tymczasem -sposób prc/..cntowania sportu w leJcwizorni jest tragiczny. Niestety.

3.

B cz1ny ś lno ś ć

-GRAI>ZI@·E LPIS.SGH.WA W.PL

yoru_ 'LL g{T/V~'}( WYU/J(.9lL09{~... Pilka nożna bez kibiców nie ma sensu. To znaczy, przepraszam, ma sens, ale w wydaniu stricte amatorskim. Jeśli jednak rozmawiamy o futbolu przez duże "F" bra-k rozśpiewa­ n ej, drącej się \V niebogłosy gawiedz·i na trybunach jest po prostu rnorderstwem piłki., Piłka

kopana (podobnie jak każda inna - siatkowa, koszykovva, czy ręczna) z natury rzeczy jest widowiskiem, zaś mecze pozbawione fanó\v stają się najzwyklejszą sztuką dla sztuki, co pr zec i eż dobre jest raczej dla nawiedzonych malarzy. Normalni ludzie, wielbiciele S\voich ukochanych drużyn przychodzą na stadi ony, aby wraz z piłkarzami przyczynić się do stworzenia niezapomnianego spektaklu·. Przede wszystkim jednak celem kibicowania z defi nicj i jest pomoc S\voim zawodnikom. Nie bez kozery. Przy wyrównanej klasie drużyn , na faworyta typuje się zazwyczaj zes pół gospodarzy - przecież pomagają im nie tylko ściany (no, c zasć rn trochę sędziowie ... ) .. nie zapominajmy, że - są oni zagrzewani do boju przez wiernych kiboli. Prawdziwy doping ( o czyw i ś cie ten płynący z trybun, nie ze strzykawki) potrafi czynić cuda . . 'vvyzwala wśród walczących na zielonej murawie ukryte siły, zn1usza do p o djęcia ostatecznego wysiłku. Może .to rzeczywiście brz1n i cokolwiek górnolotnie, jednak ten, kto był kiedyś na stadionie vo~ypclnio n y m przez sicdcrnd z iesiąt tysięcy widzów, śpiewał 'vvraz z nin1i hymn narodowy, z pewnością wie o czym mowa... Ostatnio nicktórym ludziom niestety rozmywa się sens kihic<)\Van ia. .Jeden pusty łeb z drugirn pustym łbern zaczęli przyc h o d z i ć na n1cczc piłkarskie nic po to;.by wspo1nagać swoich, lecz z.prostyn1 zamiarem dokopania przyjezdny1n. Ochłapy takie są tym bard ziej \viclocznc, in1 n1niejsza liczba osób na trybunach. Istnieje, rzecz jasna, związek mi~dzy jednym, a drugiln - męty odstraszają. N ie ka l.,dy lu hi przyjn10\vać na głowę butel.ki, kamienie czy ka-

~ MAGIEL

Jednak bezcelowym jest zajmować się tego typu wynaturzeniami. Przejdźmy raczej do jak najbardziej. pozytywnych przejawów uwielbienja własnej drużyny . "YOU'LL NEVER WALK ALONE" -taka oto słynna sentencja znajduje się ponad bramą wejściową stadi:onu Anfield Road - świątyni kibiców FC Liverpool. Klub ma być wielką rodziną, bez żadnej przenośni. Nikt nie powinien czuć się w nim samot· ny. Bo przecież każdy kibic jest klubowi ogromnie· potrzebny. Te piękne 1..a'łożenia są na Wyspach Brytyjskich czymś naturalnym. choć dla przeciętnego mieszkańca kontynentu brzmią nieco patetycznie. Charakterystycznym zjawiskiem wykraczającym nawet poza granice sportu i zwykłego dopingowania jes.t przypadek szkockiego miasta Glasgow, gdzie wokół klubu Rangers skupili się protestanci, zaś do Celticu garną się katoliccy emigranci z Irlandii. Z tego po\vo.du miasto jest podzietone. Być fanem jednej z tych drużyn znaczy coś wię·cej, niż tylko intereso\vać się futbolem. To rodzaj deklaracji dla określonej religii, światopoglądu, czy wręcz wartości kulturowych. Z podobnymi zachowaniami, choć w nieco od·m.iennym kontekście i na mniejszą skalę, mamy do czynienia w innych wielkich miastach europejskich, gdzie swe siedzi-by mają przynajmniej dwa kluby o bogatych tradycjach. I tak: kibice Ben· fiki Lizbona wywodzą się ze środowisk robotniczych, podczas gdy fani lizbońskiego Sportingu są przedstawicielami "białych kołnie­ rzyków". Analogicznie sprawa wygląda w czeskiej (nie mylić z warszawską) Pradze, rozdzieranej animozjami między zwolennikami Sparty i Slavii. Przykłady można mnożyć. Bardzo różne są sposoby manifestowanja przy\viązania do ukochanego klubu. W lutym tego roku za sprawą fizyka z Rzymu w kosmosie powiewał proporczyk Juventusu. Kibic bianconeri·ch .w podróż promem kosm.icznym zabrał również ze sobą autografy wybitnych piłkarzy z Turynu, począwszy od Bcttcgi na Dei Piero ·kończąc. Całkiem sympatyczny gest, nieprawdaż? Troszkę jakby mniej sie·lsko zrobiło się, gdy zupełnie niedawno SKS Bałtyk Gdynia przeżywał finansową zapaść .. klubowi groziło rozwiązanie. Przeciw brakowi jakieJkołwiek reakcji i pomocy ze strony władz miasta zaprotestowali najwierniejsi sympatycy - kiłkunastu z nich urządziło w obiektach klubowych strajk g·łodowy, a najbardziej zdesperowany fan zapowiedział, iż powiesi.· się .na poprzeczce!!! Na szczęście ud·ato się osiągnąć kompromis. Ten sposób walki o dobro własnej drużyny nie jest specjalnością wyłącznie polską - na początku obecnego sezon·u futbolowe władze w Hiszpanii zdecydowały relegować zesp-ół FC SeviHa do trzeciej dywizji - powodem była n.iewypłacaln.o~ć klubu. Strajk głodowy ponad setki \vielbi· .. .cieli przyniós;ł skutek - Sevilta została w najwyższej klasie rozgrywek. Jeśli jesteśmy już na południu kontynentu, to wypada odnotować całkiem zwariowany zwyczaj świętowania zmiany stanu cywilnego na stadionie. -Odbywa się to mniej wię.cej. w ten sposób: szczęśliwy nowożeniec bezpośrednio po ceremonH zabiera wybrankę serca wraz z weselnym.i gośćmi na mecz - tam dzielą się swą radością z . pozostały.mi kibicami i piłkarzami. ·Dotykając spraw nieco mniej przyjemnych - często gęsto wierny fan, żegnając ten ziemski padół, bynajmniej ni.e żegna się z miłowaną drużyną. Sposób jest nadzwyczaj prosty • trumnę spuszczaną wgłąb ziem.i każe w przedśmiertnej w.o.li owinąć klubową flagą. Bardziej wyszukaną metodą posłużył si.ę zwolennik (to chyba troszkę za mało . . powiedziane) Betisu SeviUa. Osobnik ·ów zażyczył sobie, aby po śmierci jego prochy były obecne na każdym spotkaniu ulubionego zespołu .(uprzednio wykupił stałą m iejscówkę w obiekcie Betisu! ). W tym kontekście oczywistym jest, że rodzina skru.pulatnie wypełnia wolę zmarłego. . Widzicie zatem moi. D·rodzy, ze kibicowanie nie jest sprawą błahą Apeluję niniejszym zwłaszcza do kobiet: nie dziwcie się przcsadni·e gdy Wasz luby wyś:piewuje na stadionach: "Moja jedyna miłość to ...(t.utaj wpisz nazwę dowolnego zespołu)". l nie próbujcie broń Boże odstręczać go od tego - w ten sposób motecie go tylko stracić . Parniętajcie- m.i.ł.ość fana nie zna grani.ct Radzi,e j

Niezależny Ml~ięcznik Studentów SGH

wałki ławek .

nr 7

Maj (2) 1996

strona 16


Roz"łłV'Oj"LJ

Laboratorium

Osobo"łłV'oŚci Czy wiesz, że ... ·bez "instrukcji użycia" i tylko nieliczni odkrywają prawa rządzące naszym życiem, szczęściem i u.m i eją je wykorzystać,. Sztuka życia to cała dziedzina ·wiedzy, do niedawn~ zn~na tylko wybranym. Można się jej nauczyć, tak jak. jazdy na nartach. Analogia idzie jednak dalej, bo tak jak złe nawyki na nartach bardzo utrudniają poprawną jazdę, tak złe nawyki w życiu, negatywne myślenie i samoograniczające przekonania często uniemożliwiają nam osiąganie rzeczy, które obiektywnie . jesteśmy w stanie osiągnąć bez trudu. ...rodzimy

Jeśli

się

Ci się nie udaje...

Z jego. kursów i warsztatów najwięcej mogą skorzystać ludzie, którzy chcą poważnie pracować nad sobą i nie liczą na cud. ·Spotkania te są pomyślane jako inspirujące przeżycie i otwarcie drogi do większego zadowolenia, szczęścia i osiągnięć życiowych. Uczą, jak odblokować wrodzone siły tkwiące w każdym z nas i efektywnie realizować plany zyciowe. Zapoznają z technikami, które pozwalają na zwiększenie dochodów, poprawę samopoczucia oraz lepsze stosunki z ludźmi. Analizują prawa rządzące naszym życiem i wskazują drogi do sukcesu oraz podają praktyczne metody zastosowania tej wiedzy. Jeśli

... zadaj sobie kilka .pytań dotyczących samego siebie ...

Co jest przyczyną Tw-oic/1 niepowodzeń? Czy potrafisz sam rozwiązywać swoje problemy? · Jak do nic/1 podcllodzisz ?

nie słyszaleś jeszcze o... ·

... "świadomym

życiu",

masz problemy z "sa.moakceptacją", zastanawiasz się nad "celowością" otaczając~go Cię świata, chcesz popracować nad swoją "asertywnością", umieć zachować "wewnętrzną spójność"

"odpowiedzialnym", właśnie teraz masz okazję wziąć udział w organizowanym co roku "Laboratorium Rozwoju Osobowości". Krzysztof Blaszczuk Anna Forkasiewicz

oraz

... za~tanów się, czy wiesz ...

Dlaczego tylko 5% ludzi jest zadowolonych z życia? Dlaczego jedni ludzie są szczęśliwsi niż inni? ... a następnie spróbuj -na nie odpowiedzieć.

być

Uwaga!!! Specjalna oferta dla studentów - do 20% zniżki. Jeżeli jesteś

zainteresowany i chciałbyś otrzymać więcej informacji na ten temat, zadzwoń po numer telefonu 639-72-27

Czasami trudno jest .dojść do sedna niepowodzeń samemu, trzeba więc znaleźć kogoś, kto poda Ci pomocną dłoń. Właśnie po to, aby nauczyć się dokonywać rzeczy, które dziś wydają Ci się nieosiągalne, przyjdź na spotkanie, które odbędzie się w dniu 5 czerwca GRAFIK SPOTKAŃ I LABORATORłÓW, KTÓRE ODBĘDĄ (środa) w Młodzieżowym Domu Kultury na SIĘ W MŁODZIEŻOWYM DOMU KULTURY, ulicy Próchnika! Specjalnie dla Ciebie do Polski przyjeżdża z UL. PRÓCHNIKA 8A, SALA NUMER 3, W DNIACH: Kanady Tadeusz Niwiński* - wykładowca British Columbia Institute of Technology w 5 czerwca (środa) godz. 18.00 - 20.00 "Prawa sukcesu" - · Vancouver, autor . książek "JA" oraz "TY", bezpłatne spotkanie wprowadzające; jednych z najlepiej sprzedających się publikacji w ostatnim roku _ na polskim rynku. W Polsce 6 czerwca (czwartek) godz. 18.00 - 21.00 "Laboratorium ich autor prowadzi kursy i seminaria dotyczące Rozwoju Osobowoś.ci"- część pierwsza; rozwoju osobowości, a od 1992 roku zakłada 7 czerwca (piątek) godz. 9. 00 - 19. 00 "Laboratorium Kluby Ludzi Sukcesu. Osobowości"

Rozwoju *Tadeusz Niwiński od 1982 przeniósł się do Kanady, gdzie u~ończył między innym.i kursy Earl' a Nightingale i "Seminarium Feniksa" Brian' a Tracy. ·Poznał tam wielu "mistrzów", takich jak Nathaniel . Branden - twórcę teorii sześciu filarów, czy biologa Richard'a Dawkinsa. Z całej poznanej wiedzy wybrał to, co uważał za najlepsze, zaś obecnie wprowadza to w życie, kierując się zasadą Krishnamurtiego·, żeby nikogo nie naśladować bałwochwalczo, a

·8 czerwca (sobota) godz. 9. 00 - 19.00 "Laboratorium R·o zwoju

Osobowości"

- część trzecia;

9 czerwca (niedziela) godz. l O. 00 - l 8. 00 "Sukces w sprzedaży"

10 czerwca

prowadzi A. Rezmer;

(poniedziałek) godz.

sukces"

-część

10.00 - 19.00 "Mój

pierwsza;

11 czerwca (wtorek) godz. l O.00 - 19.00 ,,Mój sukces" część

używać własnego umysłu.

~ MAGIEL

- część druga;

Nlezaleiny Mleslttznlk Studentów SGH

nr 7

druga.

Maj (2) 1996

strona 17


Ach te imprezy... !

. A l E SIĘ

. ·t•ISMY , •••••• ''' ZMOCZY

chyba nie planuje, ale jeżeli organizatorzy koncertu inaugurującego Juwenalia Warszawskie planowali warunki pogodowe na czas tejże imprezy, to trzeba przyznać, iż byli wyjątkowo złośliwi. .. Zaproszenia były eleganckie i mówiły coś tam o jakimś koncercie, zresztą doszły do nas wieści, iż w Starej Pomarańczarni w Łazien­ kach .. gdzie miała odbyć się impreza - pojawi się kilku znamienitych gości (czyżby Królowa?), więc analizując wszelkie aspekty, doszliśmy do wniosku, że obowiązkowo należy się "odwalić", czyli wystroić do nieprzytomności. .. "A ja nie mam co na siebie włożyć ... !" - brzmiały zrozpaczone okrzyki. Szafa poszła w ruch i po rozwarciu jej drzwi ze środka wypadło wielkie rozczarowanie. To, co było w miarę oficjalne, było brudne, a to, co było czyste, nie nadawało się na tę okazję. Po kilku godzinach skrzętnego grzebania i wywracania wnętrzności nieszczęsnego mebla, dokopaliśmy . się w końcu do awaryjnych zapasów odłożonych na czarną godzinę i \V efekcie "odwaliliśmy się" jak rzadko. Oczywiście Dorcia dokonała wcześniej odpowiednich zakupów, więc powyższe tyczy się tylko panów. Ci ostatni na szczęście nie mieli problemu z tapetą, czyli doprowadzeniem swoich twarzy do stanu użyteczności publicznej (w tym temacie niczego już się nie dało osiągnąć ... ). Z kolei płeć przeciwna stanęła na wysokości zadania - fluid, róż, szmineczka, tusz - to wszystko pokrywało powierzchnię "fej sa", zaś całość uwieńczona była warstwą pudru o grubości l ,25 ·m (czyżby sezon dla narciarzy ... ?). Wokół tego cudu unosiła się mgiełka powalających perfum (Dorota! Gdzie jesteś?!). Tak wystrojeni podążyliśmy w kierunku przystanku autobusowego. I tutaj nastąpił mały zgrzyt. .. Na zewnątrz lało jak z cebra i nic nie zapowiadało, że przestanie. Ukryci w drzwiach sklepu przeczekaliśmy do przyjazdu naszej czerwonej "limuzyny" nr 114, po czym podążyliśmy nią w kierunku nieznanego ... W pewnej chwili wjechaliśmy w tunel, gdzie kolega przytomnie zauważył jego toaletowy wystrój i pisnął: "0 kafelki! - znaczy łazienki niedaleko ...". Nie wiadomo, czy projektant tunelu był faktycznie zainspiro.wany nazwą królewskiego ogrodu, w każdym razie Łazienki rzeczywiście wyłoniły się zza krzaków i tu rozpoczął się prawdziwy koszmar... (taki nasz prywatny rajd Paris-Dakar, czyli przystanekpałacyk, ze wszystkimi jego atrakcjami). Pierwsza była ... ukryta kałuża, w której utonęły szpilki Doroty, a panowie wymoczyli sobie krawaty, następnie gąszcza krzaków, przez które należało się ,przedrzeć - a to wszystko w potokach lejącego się na nas deszczu. Gdy już przekroczyliśmy bramę ogrodu, ku ogólnej radości okazało się, że nikt nie wie, gdzie ta Pomarańczarnia leży (albo stoi). Poszliśmy prosto przed siebie - być może dlatego, że ucieszyła nas kałuża widniejąca kilka metrów przed nami, a której -jako rasowi łowcy przygód - nie mogliśmy sobie odmówić. I tak błąkając się między drzewami, wdeptując w przeróżne torfowiska i lokalne bajorka, dotarliśmy do odrapanego budynku przejawiąjącego wszelkie cechy Starej Pomarańc~ni. "Na bramce", czyli przy wrotach, stał komitet przyVitalny, jakiś taki znudzony, ale przynajmniej suchy. Ale mieli miny ... Z krzaków wyłoniły się trzy zabłocone monstra, jeden z dziwnie pręgowaną twarzą - czyżby Commando? Potwory podpełzy do drzwi, otrząsnęły się z litrów przeróżnie zabarwi~nych cieczy i wtargnęły do środka. ,;Łazienka!!! " - wrzasnęły - "Gdzie tu jest łazienka?!" . Po otrzymaniu wskazówek, koszmary wdrapały się po schodkach i dopadły toalety. Jeden potwór moczył sobie nogawki w złe\:\' ie, licząc na to, iż odpadnie tona błota tam zebranego, zaś drugi ścierał sobie z pyszczka "spłynięty" makijaż. "To my?" - zdziwiło nas odbicie w lusterku. Niestety jednak, te koszmary to byliśmy my ... Po jakim takim ogarnięciu się, zrobiliśmy wjazd na salony, gdzie trwała już · sławetna "impreza". Krzesełka ładnie ustawione w rzędy, wszyscy goście odświętni i oficjalni ~ tym, że co drugi przemoczony do suchej nitki. Wśród garniturów, marynarek, j.edneg.o smokingu i Pogody

się

~MAGIEL

wielu żakietów wzrok (szczególnie kobiecy) przyciągały wypuco.;. wane mundury studentów Szkoły Głównej Służby Pożarniczej. Z ·przodu Minister Wiatr, stojący przy fortepianie (O Jezu! Czy bę­ dzie wył?!}, wygłaszał właśnie jakieś przemówienie, lecz litry deszczówki w naszych uszach uniemożliwiły nam odbiór jakiejkolwiek fonii (kolega, jak się później okazało, miał nawet żabę w uchu ... ). . Po chwili rozpoczął ·się koncert. Bynajmniej nie grał minister, lecz pani Beata Bilińska - utalentowana pianistka, która wczuwają~ się w swoją rolę, podskakiwała na krześle, wymachiwała wszystkimi kończynami i majtała czachą tak, iż obawialiśmy się, · że uder~y nią w klawiaturę. Niestety... udało jej się przetrwać koncert do końca (chyba? - nam jednak nie dane było się o tym ·przekonaĆ, o czym mowa· poniżej). Recital nie "przygwoździł" uwagi zgromadzonych, których wzrok przykuty był do drz\vi sąsiadującej sali, gdzie jak informował program, znajdowało się "żarcie". W międzyczasie zaś zajmowali się oni czym popadło: czytali gazety, prowadzili wzmożone dyskusje, a nawet - czy ja dobrze widzę? - rozlewali coś tam pod krzesłami. I chyba w końcu znieśliby jajko, gdyby nie ... PRZERWA! Szum, jaki powstał w związku z nią, wyrwał nas z "błogiego" ... stanu napawania się sztuką przez duże S, jak Sen. Wyżerka, czająca się za wymarzonym progiem, okazała się być przekąską i pewnie byśmy nic nie wrzucili na ząb, gdyby nie to, że ostro walczyliśmy przy korytku. Koreczki, stanowiące zaraz po kanapeczkach główną pozycję "meni", nadziane były na grejfruty i.~niknęły tak szybko, jak to, na co były nadziane. Nie można było jednak poświęcać zbyt wiele uwagi koreczkom, gdyż mikroskopijne kanapeczki znikały w podobnym tempie - chwila nieuwagi i. można było stracić jedyną szansę degustacji. Gdy stoły zostały już ogo.łocone i walały się po nich jedynie porzucone wykałaczki i nadgryzione tace, towarzystwo podreptało do wodopoju, czyli barku z piwem i whisky. Po kilku głębszych co niektórzy, czyli większość, doszli do wniosku, te "nerwy za słabe", "kondycja nie ta" i drugiej części koncertu to już nie przeżyją z pewności.ą. Poszczególni goście dyskretnie, burcząc pod nosem coś o toalecie, wycofywali się w kierunku szatni. Na placu boju pozostały niedobitki. Tłum się przerzedził, zaś pianistka zregenerowała siły , więc sytuacja nie wyglądała zbyt obiecująco. Nie myśląc długo, .postanowiliśmy spakować manatki i opuścić lokal, co niezwłocznie uczyniliśtny. Gdy odbieraliśmy płaszcze, do szatni wpadł zaaferowany kelner i rzucił się na szatniarza z pytaniem: "Czy nikt nie wynosił szklanki", następnie rozejrzał się po tłumie zebranych tu gości. "Niby my ... ?!" - mfeliśmy na końcu języka. Chcąc uniknąć ewentualnej rewizji osobistej, pomimo iż nic nie wynosiliśmy (to tak na wszelki wypadek, jakby ktoś chciał nam coś imputować), czn1ychnęliśmy czym prędzej w kierunku parku (gdzie w dziupli czekał na nas łup, czyli właśnie ta szklank~... - to oczywiście żart). Dzięki Bogu, deszcz ustał. Tylko jakoś za dużo tego szczekania wokół - · czyżby spuszczono psy? "Nie man1y szklanki!!!"- cisnęło się na usta. A teraz kilka refleksji, tak na serio. Po pierwsŻe, przykro, iż na koncercie nie pojawił się żaden przedstawiciel Władz SGH. W ogóle dało się zauważyć brak tych wszystkich zapowiadanych wcześniej osobistości. W efekcie "na salonach" królowali studenci. Po drugie, koncert fortepianowy nie jest chyba najlepszym pomysłem na inaugurację Juwenaliów, które przecież są imprezą szaloną i pełną wszelkich uciech. Nudnawy z lekka koncert nie był adekwatną zapowiedzią tego, co planowane było w ramach Juwenaliów. Poza tym można był.o ten recital jakoś · urozmaic.ić, wstawiając np. partie wokalne, albo przynajmniej inne instrumenty ... Studenci naprawdę wiercili się na krzesłach, nie mogąc doczekać się przerwy. Po trzecie: zadziwiło nas nikłe zainteresowanie ze strony prasy i telewizji. W Starej Pomarańczarni pojawił się wyłącznie wszędobylski WOT. Na drugi dzień bodajże tylko "Gazeta stołecz­ na" napisała o tym wydarzeniu - ale jeżeli k~oś zauważył artykuł w innej gazecie, to nie będziemy się upierać przy tym stanowisku. No i na koniec: ojej, ta pogoda... ·

Niezależny Miesięcznik Studentów SGH

Dorota Drozd, Jacek Polkowski

nr 7

Maj (2) 1996

. strona 18


Reeenzje manowe

l

l

kącik prowadzi

Piotr BuJak

STRANGE DAYS

CZAS APOKALIPSY · ~;~szyscy -lubimy ekstremalne przeżycia. Tacy jesteśmy. Ale ponieważ teraz ryzyko jest niedopuszczalne, nakładasz trody i dostajesz to, czego pragniesz. Jest to całkowicie bezpieczny surogato.substytut rzeczywistości'' - mówi Leny swoim klientom. Trody to

wydestylowany fragment . mózgu, czyJeś przeżycia dostępne po naciśnięciu guzika, ekstrakt kory mózgowej na CD-ROMie. Leny przemierza ulice gigantycznej metropolii w poszukiwaniu niebezpiecznego mordercy·, podłączającego do drutów zarówno siebie, jak i ofiar~ w trakcie zabójstwa. Skutki jego działania pokazane są werbalnie - m6w.ią nam, jakie to straszne mieć złasowany i wykasowany mózg po .podłączeniu do cyfrowego wzmacniacza. Szaleniec ów zagraża życiu byłej dziewczyny bohatera (w tej roli wykreowana na seks bombę - Jułłiet Lewis). Leny co chwila "odjeżdża na drucie'~, wspominając co ciekawsze fragmenty swojego (po)życia z Jułłiet. Niestety z większości trod wycięte jest zakończenie, żeby się klienci za bardzo nie ekscytowali i nie umarli na zawał. I dlatego nie zobaczymy Julliet Lewis taką, jaką ją Pan. Bóg stworzył, a szkoda... Jest jeszcze jedna kobieta kochająca się w Lenym, obowiązkowo czarna, pracująca jako ochroniarz (sic!) i udowadniająca supremację fizyczną czarnych nad białymi (mężczyznami także). Wszystko to odbywa się w scenerii wspaniał~go giga-miasta: betonowej dżungli, kamiennej pustyni, morza pulsujących świateł przesiąkniętego apokaliptycznymi nastrojami, zatomizowanego uprzedzeniami rasowymi, ogarnięt~go milenijnym obłędem. Świet­ ne zdjęcia, doskonała industrialna scenografia, perfekcja audiowizualna. Ulice futurystycznego Mega Angeles są iście apokaliptyczne: skowyczące policyjnymi syrenami, parujące kłębiącym $ię tłumem, pulsujące potencjalnym szaleństwem. Na takim tle reżyser stawia obok siebie dwoje łudzi płci i ras przeciwnych i każe nam wierzyć, że ta kolorowa miłość zdolna jest ocalić świat. Ostatnie sceny, będące chyba w założeniu scenarzysty kulminacją napięcia, trącą cokolwiek lewacką agitką, a film zamiast apokalipsą, kończy się obmacywaniem gołąbka pokoju. "Dziwne Dni" - USA; reż. Kathryn Bigelow Grają: Jull{et Lewis, Ralph Fienn.es, Angela Bassett

meryka gloryfikuje oskarami margines - w kolejności był: psychopata, niewidomy, chory na AIDS, debil, a teraz alkoholik. Nałóg, który nie jest jak u pana Jonesa, tandetnie tłumaczony traumatycznym dzieciństwem, całkowicie zdominował jego osobowość. Wyjeżdża on do Las Vegas, aby w mieście gdzie knajpy otwarte są przez 24 godziny na dobę, zapić się na śmierć (Bo takiemu pijakowi ... ). Daje sobie 6 'tygodni upojnego życia. Widzimy prawie kliniczne studium staczania się na dno. Ben pije wszędzie: w ł.óżku, samochodzie, na ulicy, na podłodze, schodząc aż na dno ... basenu. Niespodziewanie jednak pojawia się mił.ość, nie wkalkulowana w misterny scenariusz Bena (z przyczyn niezależnych nie konsumowana). Sera (nominowana Elisabeth Shue) Jest prostytutką, dziwką o anielskim sercu, ekskluzywnym dodatkiem do neonowej stolicy świata. To ona opowiada nam tę historię (u psychoanalityka?, księ­ dza?, na komendzie ... ?). Ta siostra miłosierdzia, święta grzesznica (z obowiązkowym krzyżykiem na szyi) nadaje sens ostatnim (czy tylko ostatnim ... ?) dniom życia bohatera. Para ta akceptuje się zupełnie, niczego .od siebie nie żąda i na wszystko się zgadza. On realizuje swój plan unicestwienia, ona nadal wychodzi na ulicę. A wszystko to bez skomlenia, bez ckliwości, bez rozdzierania szat nad życiowym nieudacznictwem (Umarł pijak, ale pan...). On umrze spełniony, ona zaś dzięki tej "straceńczej miłości mimo wszystko" odnajduje w sobie coś, co pozwoli jej wyrwać się z tego piekła. A przyznać muszę, że piękne są te kolejne kręgi piekielne. Miasto które nigdy się nie budzi i nigdy nie zasypia, zanurzone jest w mroku i nierealnie skąpane w neonowym blasku. Do tego muzyka, odrobinę natrętnie komentująca tekstowo, alt; idealnie sprzężo­ na z obrazem. Jazzujące, sugestywne dźwięki potęgują ogólny oniryczny nastrój, sugerując, że to wszystko jest tylko snem. A może rzeczywiście jest? Może to wszystko jest sennym marzeniem Bena, mirażem niespełnionej miłości jego życia, ostatnią projekcją umysłu zamroczonego alkoholem. Może to po wypiciu ostatnich kilku butelek, w agonalneJ delirce nawiedza. go - zamiast białych myszek - anioł. śmierci pod postacią upadłej kobiety, oddając mu ostatnią posługę .miłosną, ostatnie namaszczenie... Może ... "Leaving Las Vegas"- USA; reż. Mik e Figgis Grają: Nicolas Cage, Elisabeth Shue

SABRINA

czyli Boys, Boys, Boys...

... tak kiedyś śpiewała Sabrina. Było lekko, łatwo i przyjemnie. I taki teżjest ten film. Wiosna, w pełni wiosna wkoło, więc w kinach robi się łzawo. W Hollywood doszli do wniosku, że nic oryginalnego już nie da się wymyślić. Wszystkie czarno-białe przeboje dawnych lat zostały już pokolorowane (aż mdli od tych cieplutkich .kolorków), więc kręci się teraz remaki. Film Billy Widera . ·, LEAVING LAS VEGAS "Sabrina" był jednym z najbardziej kasowych filmów l954 -roku . Podkreślano poezję i nastrojowy romantyczny klimat. Obecnie zaś mamy Kopciuszka, który zrzuca oślą skórkę, dwóch braci, z któDebiutem fabularnym M. Figgisa był Mr. Jones, wktórym miłość rych tylko jeden jest bohaterem naszych czasów, a także klasę amepięknej, słodziutkiej pani psychiatry zbawiała maniakałno­ rykańskich bogaczy pokazaną z całym dobrodziejstwem inwentadepresyjnego pacjenta. Był to typowy hollywoodzki film klasy rza. Obecnie Julia Ormond nie jest już skrępowana kodeksem H.ay"B", w którym bogactwo inscenizacji nadrabiał<> braki w scenariuesa (obowiązywał do końca lat 50-tych) więc może się całować z szu. Richard ·aere, współproducent i główny aktor, dbając o swój Harrisonem Fordem dłużej niż 3 sekundy - co reżyser skwapliwie supermęski image .twafdego gościa, zażądał wycięcia większości wykorzystuje. Scenarzysta dodał do tego parę odpowiednich scen, scen, w których grał pogrążonego w depresji. Uważał, że wygląda żeby było bardziej łzawo, scenograf parę willi i samochodów, żeby niemęsko. M. Figgis tym razem pozostał bezradny, ale stwierdził, było bardziej nowocześnie, a producent nazwisko znanego reżysera że to niemęskie być taką prostytutką, podziękował za współpracę i i kilkadziesiąt milionów, żeby było bardziej kasowo. nie dał się drugi raz wykastrować. Jego drugi· fi.łm -·"Leaving Las Twórca nazwał swój film komedią romantyczną - trzeba mu uwie·vegas", jest "produced, directed, written and composed by himrzyć na słowo, bo pokazana na ekranie rzeczywistość śmieszyć self'. Nominacja do Oscara za reżyserię i scenariusz świą.dczy o może tylko nielicznych. W re~ultacie romantyzm pozostał tylko w tym, jak szeroko potrafi rozwinąć skrzydła zdolny reżyser, gdy · sloganie reklamowym i ... p.ięknej., nastrojowej, .nominowanej do uwo.łni się ze złotej klatki. Tutaj też mamy kobietę, mężczyznę i Oscara piosence Stinga. · miłość. Tylko trochę inaczej.. Ben (w tej roli Nicolas Cage -Oscar i "Sabrina"- USA; reż. Sydney Pollack Złoty Glob '96) jest hollywoodzkim scenarzystą - alkoholikiem, Grają: Julia Ormond, Harrison Ford, Greg Kinnear który odpadł w ~yścigu do sukcesu. Notabene, ostatnimi laty A-

NEONOWA DELIRKA

' ~ MAGIEL

Nlezaleiny

MleslłCJnlk Studentów SGH

nr 7

Maj (2) 1996

strona 19


l 90 ·jat l KONKURS NA 90-LECIE. S6H • KONKURS NA 90-Lł:Clł: S6H I od razu na wstępie odpowiedź na pytanie nr 4 z marcowtigo numeru "MAGLĄ", które brzmiało następująco: .. Ile ()\.OW A. brzmi: tytułów

doktora honoris causa nadała w swojej historii Szkoła Główna Handlowa?". Odpowiedź dwanaście ~ '4~ (pisemnie: 12). I tym razem nagrody wylosowali: Sebasti~n Urlik (torba SGH, koszulka), Marcin Żelazek (znaczek i5 (:::) studencki SGH), Rafał Kusto (znaczek studencki SGH), Agnieszka Słomka (teczka na dokumenty), Przemek Kałuża ::.r--ł. : 6 (komplet pióro+długopis), Jarosław Kobiela (koszulka), Katarzyna Kowal (koszulka). Po nagrody prosimy zgłosić się ": -fffl~r.f.l. ~ ~ ~ do pokoju Samorządu Studentów SGH. Znaczki studenckie możecie odebrać w Dziale Nauczania za okazaniem legiirĄ RSI~~" tymacji. Gratulujemy i·zapraszamy do dalszego udziału w naszym konkursie. Jeżcli piszecie do nas odpowiedzi, to podawajcie nam swoje następujące dane: imię i nazwisko, nazwę szkoły, numer -----~ albumu, rok studiów oraz adres do korespondencji. Z góry dziękujemy . L

. _ 1906 1996

Pytanie nr 5

·

(~rochę

nietypowe, aJe przynajmniej oryginalne, pomimo że banalne.•.) Co przedstawia. zalączony obok rysunek? Odpowiedź na pewno nie 010że być jednym wyrazem, np. "psa" albo "prysznic". Musi jasno i wyczerpująco opisywać to, co przedsta\via ,,rycina". Tyrn razen1 odpo\viedzi możecie przesy· łać do nas na trzy sposoby, a mianowicie:

~ \vysyłając

na adres Redakcji milszy sposób);

~ wrzucając

kartkę pocztową (to ten

do naszej skrzynki kontaktowej odpowiedzią ( najprostszy sposób);

J. .. J

kartkę

z

wysyłąjąc do nas przez Internet list na poniższy adres: jpolkows@sgh. waw.pl (to też jest jakiś sposób).

Nasza skrzynka ·kontaktowa zawieszonaJest na kolumnie przy portierni w budynku głównym . Ostateczny termin wy~yłania odpowiedzi (a w przypadku skrzynki kontaktowej i listu ·e..mailowego tern1in otrzymania wiadomości) to lO czerwca. Finał' konkursu .zostanie przeprowadzony w miesiącu ·grudniu. W numerze .grudniowym gazety przedstawimy listę osób, które wylosowały główne nagrody. W losowaniu tym uczestniczyć będą nazwiska tylko tych osób, które w trakcie trwania konkursu odpowiedziały poprawnie na co najmniej trzy zadane przez ·nas pytania. ~adzimy więc szybko podjąć decyzję o uczestnictwie w naszej zabawie .. oprócz majowego pozostało jeszcze cztery pytania. To się naprawdę opłaca! Gdzie można znaleźć informacje na temat historii Uczelni: Zakład Historii Szkoły (pan Jerzy Bitner, pok. 103 A), Archiwum SGH (pok. 58 G, pani Wanda Mróz), Biblioteka SGH.

Życzymy powodzsnia!

Filmowe.ekspresje l

~

K~oTKI MiK~

kuRS ~~~ E.KOf\/Ol1/J

\)tJO CYkLU GOS POD·ARCZE:Go

Podejrzani "The u su, al suspects"

·'

Jeden z lepszych filmów wyświetlanych obecnie na ekranach naszych kin. Przemyślany aż do ostatniej sceny. Obraz wyreżyserowany przez Bryana Singera na podstawie scenariusza Christophera McQuarrie. Tytułowych podejrzanych kreują: Kevin Pollak (Hockney), Stephen Baldwin (McManus), Benicio Dei Toro (Fenster), Gabriel Byrne (Keaton), Kevin Spacey (Verbal); a usiłującego· dojś~ pr~wdy agenta specjalnego FBI Davida Kujana .. Chazz Palminter. .Pięciu przestępców. Pięć

zdeprawowanych umysłów. Jedna noc. Jeden plan. Są podejrzanymi Obcy. Jeden wspólny mianownik: Keyser Soze - zbrod~iarz tak przerażaJący i owiany lege~dą, że na\vet tych pięciu mordujących z zimną krwią, drętwieje na sam dźwięk jego imienia. Cel: statek z 91 mln $ w kokainie. Eksplozja, 27 .ofiar śmiertelnych i dw·óch świad­ ków. I tym razem. za sznurki pociąga Keyser Soze ...

Barbara Bielska bbiels@sgh. waw. pi P.S. Teraz to już sobie wszyscy pewnie pomyślą, że po numerze internetowym "MAGLA" wszyscy redaktorzy pozakładali konta na sieci, bo "takie to sobie podejrzane znajomości poro b·1.l..1.. . " .

~MAGIEL

Niezależny Miesięcznik Studentów SGH

Dr

7

Maj (2) 1996

strona 20


padło nawet podejrzenie, że to, co wypełniało tę kiszkę było angiel-

·.HorTOIJ' z noa

ską wołowiną ze wściekłego

~~~u~," Przez kraj przetoczyła się fala wyborów... Jeden pan wybrał drogę na skróty, inny pojechał dwójką, jedna pani wybrała się na zakupy, inna na tamten świat. .. A u nas ...wybory erektorów. Do wyborów erektorskich zgłoszono cztery kandydatury, a mianowicie pań Pelagii Sikuchy i Genowefy Kałuży oraz panów Zden. ka Przezpłotka i Alojzego · Ćmego. Poszczególni kandydaci zostali wystawieni do wiatru z rainion swoich partii. I tak kolejno: pani Pelagia reprezentuje Front Rozwoju Obiektywizmu TeoretycznoKapilowo-Analistycznego (FROTKA), panią Genowefę popiera Bezpruderyjna .t;łrygada ·Wypierania Reform, pan Zdenek jest aktywnym członkiem Stowarzyszenia Lubieżnych Dziekanów, · zaś pan Alojzy wyraźnie opowiada się po stronie Unii Nowych Qeklaracji. Na naprędce skleconej konferencji prasowej, w obecności 3 (słownie trzech) dziennikarzy szanujących się, lecz mało szanowanych dzienników, wszystkie partie· czując pismo nosem, wyparły się kandydatów. Rozpoczęła się burzliwa kampania wyborcza. Lało przez cztery dni, a zabłąkany piorun walnął pana Alojzego w czachę, zaś pani Pelagii przegrupował szykowny kokon uwity na 48 metalowych wsuwkach, które po naładowaniu się utrzymywały napięcie przez kolejne cztery miesiące. Życie w napięciu stanowiło tak ogromny stres dla .pani Pelagii, iż nieboraczka wyciągnęła kopytka... z brytfanki. Były to pierwsze prowokacje polityczne, mające na celu zdyskredytowanie kandydatów w oczach wyborców. Pani Pelagii od razu wycofano kredyt z banku, zaś pewien policjant wlepił panu Alojzemu mandat... zaufania. Zaufał mu frajer i nie wziął od razu gotówki, a potem tyle go widział ... W trakcie "Pikniku żebraków" jeden z kandydatów.na erektara uległ przykremu zatruciu jadem z kiełbasy wyborczej, którą sam rzucił na ruszt. Owa. nie była zbyt świeża, a

przemytu. Od samego początku Kościół nie udzielił oficjalnego poparcia żadnemu kandydatowi, lecz jego sympatie wyraźnie wskazywały na pana Zdenka, którego majestatycznie wyniesiono na ołtarze i potem biedaczek nie mógł · ~ebrać się w sobie, by zejść. Biskup Koziej Wólki w swoim talk .show z ambony stwierdził, że jakakolwiek agitacja w świątyniach jest wykluczona. Wierni odebrali więc ulotki za pokwitowaniem przed Katedrą. Rzecznik prasowy ministra Kanistra zdementował pogłoski, jakoby jeden z kandydatów był zamieszany w aferę "Łotr-Gej" . Kandydaci musieli przedstawić zaświadczenie o przeprowadzonych szczepieniach psów, a panie także wyniki badań okresowych. Ponieważ komisja lekarska nie miała czasu, kandydaci musieli zważyć się sami, użyli więc do tego denaturatu. Jeden z kandydatów próbował nieuczciwie wyłamać się ze swej kategorii wagowej - komisja wykryła u niego kamienie w woreczku ... żółciowym . Woreczek opróżniono, a kamienie poddano ekspertyzie, która wskazała na ich niepodważalne pochodzenie wólkaniczne (tzn. z Koziej Wólki). Obwodowa Komisja Wybiórcza przeprowadziła im jeszcze testy seropozytywne na AIDS, wirusa Ebola i na pałeczkę zostali ogoleni. Na wyraźną prośbę sztabu wyborczego pana Zdenka Komisja Wybiórcza na dwa dni przed terminem wyborów opublikowała ich oficjalne wyniki. Okazało się, że idealnie sprawdziły się one z sond.ażem zamieszczonym dwa miesiące wcześniej w kronice policyjnej MO. W dniu wyborów wszystkie lokale zostały obstawione... na ~yści­ gach. Pierwszy dobiegł pan Zdenek, lecz potknął się nieszczęśliwie o nogę ochroniarza i uderzył potylicą o kolbę jego karabinu. O wynikach może w następnym numerze ... B.B.&J.P.

To jest . ty~ko Bock,n ,Bo~~••• czyli kfc/k melomana. UWAGA!!! Redakcja "MAGLA" poszukuje osób chętnych prowadzić kącik muzyczny, czyli tzw. Dział Muzyczny gazety (~le dumnie brzmi, prawda?). Fajnie by było, gdyby potencjalni kandydaci mieli ogólną wiedzę z zakresu muzyki (czasem nie tylko młodzieżowej), no i oczywiście potrafili na podstawie tej wiedzy pisać artykuły. Wszystkich chętnych prosimy o kontakt (można nas znaleźć w pokoju Samorządu Studentów, ale możecie także wysłać do nas pocztówkę lub list także e-maiła). Ojej, zapomnielibyśmy ... Pracajest nieodpłatna. To, co robimy, wykonujemy za friko, tacy z nas filantropi i Wokulscy ... Porażki XX wieku ...

nieczności wyłaniania

Dycia, .S 'tysia i Kazia, czyli o

Eu.ro~izji słó"' kilka,.

Naszą obecność

l i.

i l

l

l l

.l

l l

lt i

l

}

'

w Eurowizji zainaugurowaliśmy w 1994 roku w Dublinie. Do Irlandii wysłaliśmy to, co było u nas najlepsze, czyli Edycię Górniak, która zachwyciła zarówno swoim głosem, jak i wyjątkowo ponętną prezencją. Międzynarodowi dziennikarze w swych ocenach umieszczali naszą gwiazdę na szóstym, bądź ·czwartym miejscu, a więc wysoko jak na przedstawicielkę kraju, który stawiał swe pierwsze kroki w konkursie. Edycia poszła na całość i dała z siebie wszystko, plasując się w efekcie na pozycji drugiej, zaraz za przedstawicielami gospodarzy .. W Polsce oczywiście szał radości, .ale ~akże trochę niedosytu. Gdyby narzekający wówczas wiedzieli, co czeka ich za rok... A za rok ... No tak. W 1995 roku na konkurs Eurowizji wyeksportowaliśmy Justysię Steczkowską, zaś utwór w jej wykonaniu już kilka tygodni przed terminem straszył widzów polskiej telewizji. "Uszczypnij mnie i ·powiedz,

że

ona nie

będzię

tego

śpiewać

na konkursie" -

prosiłem

kolegę:

W miarę upływu czasu, widzowie przyzwyczaili się do tych pisków, a co niektórzy - do których się zaliczam - utwór nawet polubili. Niestety· zbytnie dysonanse nie przypadły do gustu mię­ dzynarodowemu jury, które nie poznało si.ę na polskiej artystycznej wyjątkowości. Ostatecznie Stysia wylądowała na szarym końcu. Po tej klapie polski .światek artystyczny coraz częściej mówił o ko-

. ~MAGIEL

Nlezaleiny Miesiteznik Studentów SGH

przedstawicieli na konkurs Eurowizji w drodze ogólnokrajowych eliminacji i przesłuchań. Ideę wcielono w życie i w obecnym roku na konkurs wystawiono Kasię Kowalską, którą przesłuchać sobie mógł każdy na kasecie, więc po co tu eliminacje...? Po prostu .pewnego dnia wszem i wobec ogłoszono, że Kasia i koniec. Zaraz potem pojawił się teledysk... Pierwsze wrażenie- "A to co mam" tylko w pewnym momentach trochę inaczej zawrzeszczane, gdzieniegdzie trochę dłuższe wyciągnięcia, ale ogólnie w tym samym stylu. Powiem szczerze, że nie miałem złu­ dzeń. Ambitna aranżacja, w tle cała orkiestra, perfekcyjne wykonanie, ale linia melodyczna zupełnie nieciekawa. Na szczęście jury tym razem miało cały rok, aby przygotować się na polską abstrakcję, więc przyznało K~i ogółem 28 punktów, co sprawiło, że znacznie polepszyła ona wynik swojej poprzedniczki i wspięła się o kilka pozycji w górę. Za rok spotkamy się znowu w Irlandii i na scenie zobaczymy pewnie Kayah, Dycię Bartosiewicz, albo Kazię Nosowską - niech się wszystkie urocze gwiazdy przetoczą przez Eurowizję, to może w końcu wyślą jakiegoś faceta i wygra... ? Przepraszam wszystkie czytelniczki, ale uważam, że żeńskie wokale wyczerpały tu sw.ój mandat zaufania. Osobiście sugeruję posłać jednego z naszych Dziekanów, który - jak podają pewne tródła ładnie gra na gitarze, a jeszcze lepiej śpiewa... Może wtedy nasze uszy będzie łechtać: "Poland - twelve points, Pologne - douze points".

Jacek Polkowski

nr 7

Maj (2) 1996

strona 21


Wieczorem się zaczęła · balanga w klubie Park ••• Zaczęło się

pod wieczór, gdy na

nieboskłonie pojawiły się

ciemne chmury i tłum zebrał się już dość spory. Początkowo znakomita większość okupowała bar i ławeczki, z tym, że przy barze bawiono się jakby "weselej" ... Co niektórzy pomykali skocznie po sali tanecznej w zapodawanych przez didżeja rytmach, wśród których nie mało było muzyki Lady Pank.

,". ,, .~t-:·

~()\J' •

(j~·

,J

~

l'-

godziny 21.30 na scenę na nowootwartym patio wstąpiła Jej Magnificencja Rektor SGH, czyli pani prof. Janina Jóźwiak. Tłum przywitał gościa spontanicznym "Sto Lat!", po czym pani Rektor \vygłosiła "słowo wstępne" i zapowiedziała koncert zespołu Lady Pank. Zespołu, którego początki' są ściśle związane z klubem "Park". Tu stawiali swe pierwsze kroki, tu mieli próby. Aby .tradycji stało się zadość, na pierwszy ogień poszedł kawałek "Kilimandżaro", skąd pochodzi sławetny cytat "wieczorem się zaczyna balanga w klubie Park", przechodząc płynnie w "Kryzysową narzeczoną", a potem to już po.Jeciało ciurkiem i .tak stare przeplatało się z nowym. Nagłośnienie było O.K., dlatego niektórzy \Yiali przed roztańczonym tłun1em do środka, gdzie siedząc przy Królewskim (a jest przy czym, uwierzcie ...) delektowali się muzyką i chmielem. Co bardziej wrażliwi na decybele i papierosowe dymki skryli się w sali dla niepalących. Wielkie brawa dla właścicieli klubu za stworzenie takiej kameralnej salki - osobny barek, toalety. Można spędzić tam cały wieczór, nie wyściubiając nosa za drzwi. Polecam. Po koncercie napadliśmy zespół, stawiając Panków w krzyżowym ogniu pytań. Oto czego·się od nich dowi~dzieliśmy ... Jak za starych, dobrych czasó\v LP najprawdopodobniej zno\\'U będzie mieć próby w "Parku''. Cieszą się, że wracają do macierzystego klubu, z którym łączy ich specyficzna \vięź .. Na nasze pytanie, czy nie oba\viają się, że kariera sol()wa członków zespołu n1oże doprowadzić do jego rozpadu, LP st\vierdził, że : "taka 'działalność na \Vłasny rachunek' wnosi do naszego zespoło\vego repertuaru pozytywne zmiany - to nas rozwija i pobudza. Płyta powstaje zazwyczaj tak, że Janek Panase\vicz komponuje, przynosi pon1ysły, aranżacje, a każdy \vnosi coś od siebie i w ten sposób tworzymy 15 ka\vałków, z czego na płytę trafia zazwyczaj l O, tworzących wspólnie odpowiedni klimat. Pozostałe, 'odstające', przydają się później. To, że Janek odchodzi w swoją stronę - to go uczy, rozszeOkoło

rza jego horyzonty muzyczne. Nagrany już został materiał na nową · płytę, która pojawi się· na rynku na przełomie sierpnia i· września. Klimat LP ·zostanie. ten sam, bo naprawdę trudno jest grać coś nowego, wszystko już zostało odkryte". Fascynacji muzycznych szukają wszędzie: od muzyki poważnej (Beethoven, Bach) poprzez jazz (Pat Matheny, Clarke), modny Seattle (Fear Factory, Q.ffspring) na metalu kończąc (Sepultura). Na pytanie, jak czują się w erze śpiewających kobiet - Kasi Nosowskiej czy Edyty Bartosiewicz, Janek Borysewicz stwierdził, że: "na całym świecierock'n'rolla śpiewają faceci po to, żeby podobać się 'dupom'. To, co dzieje się w Polsce jest analogiczne do reszty świata, gdzie kobiety próbują swych sił, ale to się zmieni. Już zaraz kolejna żeńska gw..iazda nie sprzeda płyty, nie spodoba się publice. Mnie to '(tzn. śpiewające panie - przyp. autorka) w ogóle nie przeszkadza, my gramy swoją muzykę". Ciekawy stosunek mają Panki do muzyki disco-polo: "lepiej, że chłopaki grają niz mieliby zabijać na ulicy ludzi. Oglądamy d-p, bo to są jajca. Jak nie obejrzymy kolejnego notowania Disco Relax, to niedzielę mamy 'spieprzoną' ...". LP jest częstym gościem za Atlantykiem, gdzie spotyka się z gorącym przyjęciem : "nie dobieramy specjalnie reper.tuaru, gramy tak jak na innych koncertach. Przychodzą i młodsi, i starsi. Wszyscy się . dobrze bawią." I rzeczywiście wszyscy dobrze się bawili. Park tętnił n1uzyką, tańcem i piwem ... Barbara Bielska UV\IAGA!Il Kolejne imprezy w "Parku" to koncerty zespołów T. ~ove (4. VI, godz. 20:30.) i Formacji Nieżywych Schabuff (11.VI, g.odz. 20:30). l tutaj mały prezent od klubu dla czytelnik~w "MAGLA": pierwsze dwadzieścia osób, które zgłosi się do pokoju Samorządu Studentów w poniedzi.ałe~ 27 maja o godzinie 1'2.00, trzymając w ręku ni·n iejszy numer gazety, otrzyma darmowe bilety na te imprezy (mamy po dziesięć biletów na każdy koncert).

Klub Studencki SGH Al. Niepodległości 196 teł. 25-91-65

Zaprasza 11a:

McDoNAld/PizZA H.uy

poniedziałek

imprezy pracowników

godz. 21 -4

WAWA SZAL -nzuzyka polska

wtorek godz. 20-2

S zł . studenci 2,5 zł

WAWA N·I CHT

środa

wstęp

-classic rock

godz. 20-2

S zł studenci 2,5 zł

HARD ZONE -hardcore, metal, grunge

czwartek godz. 20-2

5 zł · studenci 2,5 zł

DYSKOTEKI

piątek,

-dance, pop, rock 'n 'roll

so bota .godz. 21-3.

SUNSHINE REGGAE niedziela

wstęp

4 zł

wstęp

wstęp

wstęp

10 zł

studenci 5 zł wstęp

wolny

godz. 20-2

Redaktor Naczelny: Jacek Polkowski, Dział Sportowy: Grzegorz Radziejewski, Daniel Michałowski, Dział Promocji i Reklamy: Barbara Bielska, Woj.ciech Miller, Dział Komentarzy Politycznych: Daniel Jasiński, Dział Muzyczny: wakat, tu jest miejsce także na Twój Dział ... "MAGIEL" Niezależny

Miesięcznik

Studentów SGH, bezpłatny,

Adres Redakcji: Aleja Niepodległoś·ci

1500 egzemplarzy 147, pok. 10, 02-555 Warszawa, telefax: (0-22) 48-72-23 ..

~ MAGl EL Niezależny Miesięcznik Studentów SGH ~

nakład:

nr 7

Maj (2) 1996

strona 22


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.