W numerze: Sytuacja w przemyśle stoczniowym. Plany produkcyjne. Śląsk. Czy Hucie Cynku w Miasteczku Śląskim grozi upadłość? Cegielski: Czy będą zwolnienia w Energocentrum? Cegielski: Co dalej z Volkswagenem? Łódź: Koncern Indesit łamie prawo Łódź: W obronie Sławka Kaczmarka Łamią prawa pracownicze cofnąć pomoc dla Kauflandu! Poznań: Pracujący studenci poszkodowani przez Techmex Nie dla dyrektywy Bolkensteina! Protest na Śląsku. Felieton - SZARE NA ZŁOTE Sytuacja w przemyśle stoczniowym. Plany produkcyjne. Gazeta Wyborcza z dnia 29 listopada napisała, że największe stocznie świata mają portfele zamówień wypełnione na trzy lata do przodu. "Podobnie jest w Polsce - pisze dziennik - nawet borykająca się z kłopotami finansowymi Stocznia Gdynia ma do
2008 roku kontrakty na budowę blisko 40 statków za 1,6 miliarda złotych". Gazeta Wyborcza utrzymuje, że boom w przemyśle stoczniowym spowodował, że na pochylniach w Polsce brak jest rąk do pracy. Dziś stoczniowcy mogą przebierać w ofertach, poszukują ich bowiem nie tylko polskie stocznie, ale także niemieckie, francuskie czy skandynawskie. Mimo dobrej koniunktury na budowę statków - donosi Gazeta Wyborcza stocznie muszą jeszcze walczyć o utrzymanie się z powodów wysokich cen stali, spadkowi wartości dolara i niekorzystnie zawartych wcześniej kontraktów. Poniżej publikujemy teksty dotyczące sytuacji w Stoczni Szczecińskiej Nowej i planów produkcyjnych Cegielskiego na rok 2006. Stocznia Szczecińska Nowa Patrząc ogólnie na sytuację Stoczni Szczecińskiej Nowa, wydaje się że wszystko jest w porządku. Dyrekcja stoczni przy pomocy państwa uporała się z wykupieniem potrzebnego do produkcji majątku podupadłej Stoczni Szczecińskiej Porta Holding. Na dziś dzień stocznia - według zarządu - nie wypracowuje zysku, ale też nie przynosi strat. Jej sytuacja ekonomiczna jest na tak zwanym "zero plus". Pozwala to zakupić nowy sprzęt do produkcji (w małych ilościach), jak też prowadzić powolną modernizację (m.in. przebudowano jedną z pochylni). Portfel zamówień jest pełen do roku 2009. Natomiast sytuacja pracowników nie jest aż tak zadowalająca, większość pracowników narzeka na niskie pensje i brak podwyżek. Ci co mogli wyjechali za granicę, a braki w ludziach zarząd postanowił załatać zniesieniem limitu nadgodzin - oczywiście nieoficjalnie. Nie spodobało to się zakładowej Solidarności, która w tej sprawie doniosła do Państwowej Inspekcji Pracy. Na jednym z wydziałowych spotkań z kierownikiem pracownicy mogli się dowiedzieć np. że podwyżek nie będzie. Kierownik przedstawił jednak trzy sposoby na to, jak można podwyższyć sobie pensję. 1.Pierwszy z nich to robić więcej nadgodzin czyli być gościem w domu.
Biuletyn O.Z.Z. IP
1