nr 9 / 2018
ANARCHISTYCZNA GAZETA ULICZNA
HODOWLA ZWIERZĄT FUTERKOWYCH WYWOŁUJE FALĘ PROTESTÓW
Obecnie w Polsce toczy się dyskusja nad całkowitym ustawowym zakazem hodowli zwierząt na futra. Projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, gdzie zapisano zakaz hodowli na futra, utknął w sejmie. Organizacje proanimalistyczne planują ogólnopolską demonstrację w Warszawie, która odbędzie się 13 września. Obecnie Polska jest trzecim – po Chinach i Danii – producentem skór zwierząt futerkowych na świecie. Produkcja w 2016 r. miała wynieść 8,5 mln. skór i koncentruje się ona przede wszystkim na obszarze dwóch województw: zachodniopomorskiego i wielkopolskiego. Ponad 90% produkcji kierowana jest na eksport. W przeszłości Polska była ważnym w Europie eksportem żywca, skór zwierząt hodowlanych oraz wieprzowiny. Przez Europę Środkową biegł też szlak handlowy z terenów dzisiejszej Rosji do Europy Zachodniej, którym bardzo często przewożono dużą liczbę skór dzikich zwierząt futerkowych, które pochodziły z lasów borealnych leżących na północnym wschodzie kontynentu. Polskie ośrodki miejskie – jak Lublin, Gniezno, Poznań – pośredniczyły w handlu futrami. Niektóre miasta w Europie Środkowej były też ważnym producentem wyrobów kuśnierskich w okresie „małej epoki lodowcowej” (lata 1300-1850) – m.in. Lipsk. FUTRZARSKI BOOM
Tym niemniej z początkiem rozwoju współczesnego rolnictwa, produkcja futrzana nigdy się w Polsce nie
rozwinęła. Hodowano co najwyżej w małej liczbie króliki w systemie przyzagrodowym. Pierwsze fermy zwierząt futerkowych powstały pod koniec lat 20. XX wieku. Przed II wojną światową w Polsce działało jednak zaledwie kilkudziesięciu hodowców, kiedy np. w Szwecji było ich wówczas już ponad 1200. Także po zakończeniu wojny nie przywiązywano do tej branży dużej wagi. Dopiero od mniej więcej połowy lat 90. XX wieku zainteresowanie nią nieco wzrosło, a boom w polskiej branży futrzarskiej nastąpił w wyniku pojawiania się na terenie kraju firm holenderskich oraz przedstawicielstw NAFA (North American Fur Auctions). W 2009 roku NAFA oddała do użytku w okolicach Goleniowa wielką sortownię skór futerkowych. Inną firmą inwestującą w Polsce była Van Ansem Group. Do rodziny van Ansemów należy obecnie kilka ferm zwierząt futerkowych w Polsce. Z van Ansemami jest też związana firma Norpol z siedzibą w Żdżarach koło Goleniowa. Wg informacji ze strony internetowej przedsiębiorstwa Norpol „jest największym na świecie centrum obróbki skór z norek. (...) Świadczy-
my usługę dla wielu hodowców z całej Europy (Holandia, Belgia, Dania, Finlandia, Grecja, Włochy, Łotwa, Litwa i Polska), przerabiając od kilku lat ponad 3,3 mln. skór sezonowo”. Inwestycje te spowodowały, że polski eksport skór zwierząt futerkowych wzrósł kwotowo czterokrotnie – od 98,6 mln euro w 2009 r. do 402,3 mln euro w 2014 r. Obecnie liczbę ferm zwierząt futerkowych mięsożernych, głównie norek amerykańskich (czyli nie licząc zwykle niewielkich przyzagrodowych hodowli roślinożernych królików czy nutrii), szacować można na 700-750 zakładów. PROTESTY PRZECIW FERMOM
Wraz ze wzrostem liczby ferm i chowanych zwierząt zaczęło dochodzić do coraz większej liczby protestów lokalnych społeczności, sprzeciwiających się funkcjonowaniu już wybudowanych i powstawaniu nowych obiektów tego typu. Monitoring protestów lokalnych dotyczących ferm zwierząt futerkowych prowadzi systematycznie Stowarzyszenie Otwarte Klatki. W latach 2012-2017 odnotowano 141 przypadków sprzeciwów mieszkańców.
SOCJALNY KONGRES W ODPOWIEDZI NA ANTYKOBIECĄ KOBIET POLITYKĘ WŁADZ SAMORZĄDOWYCH
3 marca w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu odbył się Socjalny Kongres Kobiet. Zainicjowały go poznańskie pracownice żłobków, instytucji kultury i lokatorki, które od lat zmagają się z antykobiecą polityką władz Poznania i innych miast (Warszawy, Łodzi, Wrocławia). Zorganizowanie Kongresu wynikało z konieczności rozszerzenia walki o wyższe płace i niższe czynsze, którą toczymy na gruncie związków zawodowych i stowarzyszeń lokatorskich. Wspólnie opracowałyśmy listę postulatów programowych. Ponadto podjęłyśmy zobowiązanie zorganizowania kolejnego spotkania Socjalnego Kongresu Kobiet w październiku 2018 r. Wzięcie udziału w Kongresie dla części z nas nie było łatwe. Ponieważ nasze płace są tak niskie, że nie wystarczają na utrzymanie, to zwykle musimy dorabiać pracą w weekendy. W takich okolicznościach już samo sobotnie spotkanie, podczas którego mogłyśmy swobodnie ze sobą dyskutować, jest pewnego rodzaju sukcesem. Dla części uczestniczek było to nowe doświadczanie. Zwykle nie ma bowiem okazji bądź możliwości, widzieć w jednym miejscu kobiety
pracujące w różnych branżach lub walczące o powszechny dostęp do mieszkań. Jeżeli w ogóle do takich spotkań dochodzi, to polegają one na konfrontacji z władzami miast np. w urzędzie miejskim. Wówczas wspólnie, np. jako pracownice samorządowe, musimy użerać się z politykami, dla których jesteśmy co najwyżej elektoratem, do którego można puścić oczko przed wyborami. W ramach artykułu o względnie ograniczonej długości nie sposób opisać złożoności tematów