My, dzieci z Hyperreala Przyjdzie taki zły pan. Będzie na ciebie czekał pod szkołą. Albo pod dyskoteką, jeśli jesteś już trochę starszy. Pierwszą działkę, w formie cukierka da ci za darmo, drugą też. Przy trzeciej się uzależnisz, będziesz kradł i robił straszne rzeczy, żeby kupić więcej. Potem już z górki. Poprawczak, więzienie, brudne strzykawki, nocowanie na dworcu. Wszyscy w dzieciństwie wierzyliśmy w bajki. Także w tę o darmowych narkotykach.
Główny ćpun Rzeczpospolitej
-Musimy od kogoś skombinować gumy do żucia- mówi Tomek. -Po co? – pytam zdziwiona -Szczęka lata. -Słucham? -No szczęka lata. W sensie chodzi na boki, można zęby pokruszyć, guma jest izolacją, żeby nie tarły o siebie. Przypomina mi się Requiem dla snu. I'm going to be on television. Jesteśmy w piwnicy klubu. Brudno, niski sufit, resztki szkła na podłodze. Grzeczne dziewczynki tutaj nie przychodzą. Na pewno? Większość siedzących dookoła wygląda całkiem normalnie, jak przeciętni studenci na przeciętnej imprezie. Tylko ubrani są inaczej. Bardziej kolorowo. Siadamy na metalowych krzesłach. Zimno w tyłek, niewygodnie. Tomek już kończy swoje piwo. Wygląda na zdenerwowanego, ale on chyba po prostu tak ma. Patrzy wyczekująco na drzwi, ale chłopak z dredami wciąż się nie pojawia. - Na pewno nic ci się nie stanie?- martwię się trochę. -Daj spokój, to bezpieczniejsze od alkoholu. Tak, czytałam o tym przed wyjściem. Ale tylko według niektórych źródeł. No i przecież nigdy nie wiesz, co tak naprawdę dostaniesz. Wraca Raul.