SIEROTY Muszą szybko dorosnąć, biorąc na siebie obowiązki mamy i taty. Zajmują się domem, sprzątają, piorą, gotują, są dzielne, by nie zawieść ciężko pracujących rodziców. Zadbane, ubrane, czyściutkie - laleczki. Dostają pozdrowienia w tytułach przelewów bankowych. Mają najnowsze gadżety. Przytulane, całowane, noszone na rękach, zabierane na spacer, pocieszane. Przez Skypa.
ADAM. - Usiądźmy - głos księdza rozbrzmiewał po całym kościele. Wziął oddech, spuścił głowę, położył ręce na ambonie, podniósł wzrok i smutnym spojrzeniem zmierzył jakby każdego po kolei. Zaczął mówić. - Czy kiedykolwiek coś od was dostanę? Od tego pytania często zaczynają się dylematy rodziców, że może faktycznie trzeba zrobić krok do przodu i wyjechać za lepszym jutrem. I błąkacie się jak bezduszni pasterze, w oczach zamiast źrenic macie znak euro. Z czasem stajecie się wyrafinowani. Dopiero wtedy, kiedy staje się tragedia, która dotyczy was bezpośrednio, zdajecie sobie sprawę z pazerności. I mówię nie dlatego żeby was potępiać. Przystańmy i pomyślmy, czy czasami warto tracić coś najcenniejszego by mieć. – i mówił tak jeszcze długo. W oczach bliskich łzy. Takie życie. To życie miało 18 lat. Zdane prawo jazdy, nowy samochód. To prezent od pracujących za granicą rodziców, długo wyczekiwany. Wybrał się na przejażdżkę, do domu nie wrócił. Zgubił go popis przed kolegami. Trafił do szpitala w ciężkim stanie. Potrzebował krwi, którą mogła dostarczyć mu tylko mama. Jednak była za daleko. O ile pieniądze można wysłać przelewem bankowym i w zaledwie kilka minut pojawią się one na koncie, tak życia Adama w kilka minut nie była w stanie uratować. - Na cholerę były nam te pieniądze. Nie chciałam go zostawiać, ale tak wydawało się najprościej - krzyczała matka, a ojciec przyciskał ją do siebie.
NATALIA.
Od kiedy mama zaczęła się zastanawiać nad wyjazdem za granicę, zostałam w te projekt wtajemniczona. Dlatego sama decyzja nie była dla mnie szokująca. Nie zmieniło to jednak faktu, że ogarnął mnie strach, czy podołam dodatkowym obowiązkom. Jako szesnastoletnia dziewczyna miałam odtąd mieć na głowie nie tylko obowiązki szkolne, ale także do pewnego stopnia te, które dotychczasowo wykonywała mama. Bałam się również, że nasz kontakt będzie ograniczony. Do tej pory mama była zawsze obok. Nasz kontakt pozostał przez cały czas taki sam - nic się nie zmieniło po jej wyjeździe. Owszem, rozmawiałyśmy odrobinę rzadziej jednak to w żadnym stopniu nie naruszyło bliskości. Kiedy mama wyjechała, zostałyśmy pod opieką taty. Ze względu na jego stopniową