6 minute read

Stać mnie na odrobinę szaleństwa – wywiad z Anną Wyszkoni

STAĆ MNIE

NA ODROBINE SZALENSTWA

Advertisement

Każda kolejna dekada w życiu jest pewnego rodzaju przełomem, a pani w tym roku skończy 40 lat – jak bardzo zmieniła się pani w stosunku do Ani sprzed 10 czy 20 lat?

20 lat temu byłam zbuntowaną dziewczyną, zupełnie inaczej patrzyłam na świat, nie miałam jeszcze dzieci, więc w niczym jej nie przypominam. Natomiast w stosunku do tej sprzed 10 lat to niewiele się zmieniło, choć nabrałam więcej dystansu do siebie, nauczyłam się cieszyć życiem i stałam się odważniejsza. Zrozumiałam, że życie jest za krótkie, żeby się zamartwiać i czasem nie zaryzykować, nawet jeśli wiąże się to z możliwością porażki. Lubię siebie taką, jaką jestem. Nie zastanawiam się nad tym, że za chwilę skończę 40 lat i coś wielkiego wydarzy się w moim życiu, bo zawsze jest dobry moment na zmiany, nie trzeba czekać na okrągłą rocznicę urodzin.

Podobno w dzieciństwie obwieściła pani rodzicom, że kiedyś wystąpi w Opolu. Skąd w małej dziewczynce było tak silne przekonanie, że ten sen może się spełnić?

Nie zastanawiałam się nad tym, jak to może się wydarzyć, ale podświadomie zawsze do tego dążyłam. Czułam, że scena to odpowiednie miejsce dla mnie. Zawsze interesował mnie śpiew i taniec. Pamiętam też, że będąc na scenie, zawsze wykorzystywałam swoje pięć minut. To zostało mi do dzisiaj – podczas koncertów lubię przykuwać uwagę fanów, ale kiedy gasną światła reflektorów, szybko wracam do tego zwyczajnego, niezwyczajnego, codziennego życia.

Wszystko postawiła pani na jedną kartę czy miała plan awaryjny?

W życiu różnie bywa i nic nie jest nam dane raz na zawsze. Nawet po tylu latach nie mam pewności, czy będę mogła już do końca życia

O tym, jak wiele jest w stanie zrobić dla miłości, na ile zmieniła ją choroba i w jaki sposób pielęgnuje śląskie zwyczaje opowiada Anna Wyszkoni.

Anna WYSZKONI

utrzymywać się z muzyki. W każdej chwili może wydarzyć się coś, co zmieni moje życie i wtedy będę musiała poszukać planu B. Kiedy jednak jako nastolatka zastanawiałam się nad tym, czym chciałabym się zajmować w przyszłości, nie miałam wątpliwości, by wszystko postawić na muzykę. Nie chciałam się rozdrabniać, bo uważałam, że jeśli mocno się na czymś skoncentruję, to nie tylko łatwiej będzie mi nad tym pracować, ale też przyciągnę to do siebie, a jeśli będę patrzyła w różnych kierunkach, to sama stracę cel z oczu. Rodzice nie pochwalali mojego wyboru, ale dość szybko okazało się, że to była właściwa decyzja.

Jak bardzo ukształtował panią Śląsk?

Jestem typową Ślązaczką, czyli silną wewnętrznie kobietą. Moja mama zawsze mi powtarzała, żebym sobie ufała, wierzyła w to, co robię i szanowała siebie. I tego trzymam się w życiu. Poza tym kobiety ze Śląska są wojownicze, a ja mimo delikatności, z którą jestem kojarzona, bywam też dość zadziorną dziewczyną.

Na Śląsku kobiety trzymają pieniądze i rządzą w domu – pani też?

Staram się wszystko ogarniać, choć nie zawsze wychodzi mi to w stu procentach, ale rzeczywiście jestem perfekcjonistką i lubię mieć wszystko pod kontrolą. Jeśli nie uda mi się w pełni zrealizować tego, co zaplanowałam, to jestem niezadowolona. Cały czas pracuję jednak nad tym, żeby dać sobie trochę więcej luzu, pozwolić na błędy i czasem bardziej polegać na innych.

W jaki sposób pielęgnuje pani śląskość?

Jestem dumna z tego, że jestem Ślązaczką. W kuchni jednak stronię od typowych dla regionu dań, choć moje dzieci je uwielbiają, uważają, że babcia najlepiej przyrządza kaczkę i robi najlepsze kluski śląskie. Od ponad dwóch lat nie jem mięsa, więc nie podzielam ich entuzjazmu. Za to bardzo lubię świąteczną moczkę [potrawa ze specjalnego rodzaju piernika, migdałów, rodzynek, suszonych śliwek, moreli, gruszek, fig i daktyli oraz orzechów laskowych i ciemnego piwa, w którym moczy się wszystkie składniki – przyp. red.], którą mama przywozi mi na Boże Narodzenie. Poza tym z rodzicami zawsze rozmawiam gwarą. Do dzisiaj zadziwiam mojego partnera i znajomych, że z taką swobodą przechodzę z czystej polszczyzny na gwarę i odwrotnie. Dla mnie jest to zupełnie naturalne.

Ulubione miejsca na Śląsku, do których lubi pani powracać…

Uwielbiam Tworków, tam czuję się swobodnie i bezpiecznie. Rodzice mieszkają blisko pól i łąk. Lubię tam spacerować, szczególnie jak świeci słońce, które napełnia mnie dobrą energią. A zapach, który unosi się w powietrzu, przywołuje najmilsze wspomnienia z czasów dzieciństwa i młodości. Pomimo, że od dziewięciu lat mieszkam pod Wrocławiem, ciągle w Tworkowie czuję się jak w domu, bezpiecznie, trochę jak mała dziewczynka, która zawsze może polegać na swoich rodzicach.

Świadomie zapuściła pani korzenie pod Wrocławiem, by wciąż być blisko Śląska?

Do Wrocławia przeprowadziłam się za miłością mojego życia. Postanowiłam zaryzykować

PRIVE REVAUX/ VISION EXPRESS

169 zł

„Moda pozwala nam dzisiaj na wszystko. Zwłaszcza na scenie możemy naprawdę zaszaleć. Artysta musi być przecież kolorowym ptakiem”.

i wszystko zacząć od nowa. Poza tym mój syn miał już 9 lat, więc uważałam, że Wrocław da mu mnóstwo nowych możliwości. Bardzo lubię to miasto, czuję się tu trochę jak pomiędzy Warszawą, która strasznie pędzi, a Śląskiem, który ma w sobie ogromnie dużo ciepła. Z jednej strony mogę więc korzystać z możliwości, jakie daje mi duże miasto, a jednocześnie mieć wokół serdecznych ludzi. To dla mnie bardzo ważne.

W granicznych momentach na nowo siebie odkrywamy. Czego dowiedziała się pani o sobie w trakcie choroby?

Przede wszystkim tego, że jestem silniejsza, niż myślałam. Zaczęłam też inaczej postrze

PATRIZIA PEPE

470 zł

PINKO 1460 zł

PANDORA

bransoletka 199 zł zawieszka 179 zł

LIU JO

559 zł

CALVIN KLEIN/ JUBILER W.KRZYŚ

1269 zł

PINKO

775 zł

gać życie. Zawsze czułam ogromną pokorę i wdzięczność za to, co otrzymałam od losu, ale choroba w wyraźny sposób przypomniała mi, że to, co mam, nie jest mi dane raz na zawsze, że trzeba z tego życia umieć korzystać. Kiedyś usłyszałam piękne słowa Kory, która w jednym z wywiadów po wiedziała, że w pewnym momencie życia zorientowała się, że żyła za mało luksusowo. Bardzo mnie zainspirowała. Jestem dość oszczędna i dbam o finanse w domu, staram się też zapewnić moim dzieciom odpowiednią przyszłość, ale po chorobie nauczyłam się zdrowego egoizmu. Nie muszę przecież wszystkiego poświęcać dla innych, mam prawo zająć się sobą i czerpać radość z życia.

Na jakie szaleństwo pozwoliła sobie pani ostatnio?

Wiele radości sprawiło mi, jak o poranku w sylwestra zadecydowaliśmy z moim part

nerem, że lecimy do Casablanki, żeby trochę odpocząć. To są takie momenty, w których czuję, że stać mnie na odrobinę szaleństwa.

Beże i pastele będą królować w tym sezonie na wybiegach i na ulicach… To bliska pani kolorystyka?

Rzeczywiście lubię beże i pastele, dobrze się w nich czuję. Nie podążam jednak ślepo za modą, choć obserwuję, co dzieje się na wybiegach, ale przede wszystkim staram się pozostawać w zgodzie ze sobą. Mam wrażenie, że moda pozwala nam dzisiaj na wszystko, zwłaszcza na scenie możemy naprawdę zaszaleć. Ale to zmieniło się w ostatnich latach, bo jakiś czas temu wszędzie królowała mała czarna, a artysta musi być przecież kolorowym ptakiem.

Kiedy możemy spodziewać się nowej płyty i jaką niespodziankę tym razem pani dla nas szykuje?

W tym momencie przygotowuję nowy repertuar, pojawią się nowe piosenki, nad którymi intensywnie pracuję. Mam nadzieję, że znów uda mi się odkryć w sobie coś nowego i zaskoczyć fanów, choć myślę, że nadal pozostanę w stylistyce eleganckiego popu.

Rozmawiała: KATARZYNA WIERZBA

LOTUS COLLECTION — FINE JEWELLERY BY CHARLOTTE LYNGGAARD

SILESIA CITY CENTER · TEL. 32-60-50-655, 694-414-014 SKLEP ONLINE WWW.LABIZU.PL

This article is from: