11 / 2012
ŁU K ASZ JEM IO Ł NENU KKO M I CHAŁ SZU LC RO BOT Y RECZNE O FF OUT O F SCHEDU LE
Redaktor naczelna Magdalena Nowosadzka magda@melbamagazine.com
Ilustrator Marta Kapuścik Manager ds. komunikacji Łukasz Nowosadzki lukasz@melbamagazine.com
Fotoedytor Nina Sawińska nina@melbamagazine.com
Webmaster Sebastian Siennicki
Dyrektor artystyczny Piotr Matejkowski piotr@melbamagazine.com
Projekt graficzny Piotr Matejkowski Magdalena Nowosadzka
Redaktor prowadzący Łukasz Nowosadzki Autorzy Agnieszka Lewcio Aleksandra Krześniak Zuzanna Prusińska
www.melbamagazine.com
Fotografowie Alicja Kozak Łukasz Nowosadzki Piotr Matejkowski Oll Bydlovska
fotografia: Oll Bydlovska backstage: bola
Melba is self-published and composed with OTAMA.EP font by Tim Donaldson & Helvetica Neue LT Pro by Linotype Design Studio and Max Miedinger & Futura Std by Paul Renner
Wszystkie teksty oraz obrazy opublikowane na łamach Melba Magazine są wyłączną własnością poszczególnych autorów (fotografów, ilustratorów i współpracowników) i podlegają ochronie praw autorskich. / Żadne zdjęcie i żaden tekst nie może być reprodukowany, edytowany, kopiowany lub dystrybuowany bez pisemnej zgody jego prawnego właściciela. / Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana w jakiejkolwiek formie (cyfrowej lub mechanicznej), drukowana, edytowana lub dystrybuowana bez uprzedniej pisemnej zgody wydawców. / Wszystkie prawa zastrzeżone.
Fashion Week Poland choć, wbrew swojej nazwie, trwa zaledwie pięć dni, jest wydarzeniem, o którym się mówi jeszcze przez wiele tygodni. W końcu to jedna z najważniejszych (o ile nie najważniejsza) impreza branży mody w Polsce. Z tego względu macie właśnie przed oczami specjalny numer Melba Magazine, w całości poświęcony łódzkiemu tygodniowi mody. Możecie przeczytać w nim relacje z pokazów Łukasza Jemioła, Nenukko (mój osobisty faworyt), Robotów Ręcznych i Michała Szulca, a także krótkie podsumowanie tego, co prezentowali projektanci na OFF-ie. Przebijając się przez śniegi, tłumy fotoreporterów, modelek i blogerek, staraliśmy się uchwycić nie tylko kreacje z wybiegów, ale także zajrzeć za kulisy pokazów i podejrzeć to wszystko, co działo się gdzieś obok głównej alei. Fashion Week to bowiem, oprócz pięknie ubranych modelek kroczących po wybiegu, także nerwowe przygotowania przed i mniej lub bardziej szalone imprezy po. Wszystko to uwieczniliśmy na zdjęciach, żeby Ci, co nie byli, mogli żałować, a Ci którzy odwiedzili Łódź, z łezką w oku mogli powspominać. MAGDALENA NOWOSADZKA redaktor naczelna
ŁUK ASZ JEM IO Ł / 8 NENUKKO / 16 M ICHAŁ SZULC / 24 ROBOT Y RECZNE / 32 OFF OUT OF SCHEDULE / 40 BACKSTAGE / 46 AF TER PARTIES / 56 STREET FASHION / 68
PAGE 3 / melba
ilustracja: Marta Kapuścik martakapusta.tumblr.com
Designer Avenue
ŁU K ASZ JE M IO Ł N EN U K KO M ICHAŁ SZU LC RO BOT Y RECZN E
PAGE 6 / the Dark issue
fotografia: ナ「kasz Nowosadzki
JEMIOŁ O ile treść pokazu Jemioła zachwyca swoją prostotą, o tyle forma nie przekonuje. Rozumiem, że miała to być kolekcja dla młodych, dynamicznych ludzi, ale podskakujące modelki i modele, trzymający się za ręce, na czele z projektantem tańczącym z małą dziewczynką, mają w sobie coś infantylnego.
Łukasz Jemioł, jako jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich projektantów, okazał się także jednym z tych najbardziej oczekiwanych podczas tegorocznego FashionPhilosophy Fashion Week Poland. O kolekcji Basic zrobiło się głośno jeszcze przed jej oficjalną prezentacją, prawdopodobnie za sprawą kampanii promocyjnej, z udziałem znanych nazwisk. Trudno byłoby znaleźć jakąkolwiek relację z FW, pomijającą Jemioła. Absolwent Wydziału Tkaniny i Ubioru na ASP w Łodzi, na początku swojej kariery wypracował styl, którego konsekwentnie się trzyma. Ubrania sygnowane jego nazwiskiem, charakteryzują się minimalizmem, brakiem zbędnych ozdobników, prostą formą, zaznaczonym detalem, stonowaną paletą kolorystyczną. To tkanina wraz ze swoimi właściwościami, walorami stanowi punkt wyjścia – stąd duże przywiązanie do jej jakości. Projektant postawił na funkcjonalność i z niej zrobił spoiwo. Luźne, trochę młodzieżowe, pozbawione zbędnej konstrukcji ubrania można ze sobą dowolnie zestawiać. Całość kręci się wokół jednej linii kolorystycznej – szarej. Prawdopodobnie to dzięki niej tytuł: Basic, szary pasuje do wszystkiego. Taka niezobowiązująca elegancja.
Kolekcję niewątpliwie cechuje androgeniczność. Trudno jednoznacznie sklasyfikować ją, jako zaletę lub wadę – wszystko zależy od tego, czego szukamy w modzie, czego od niej oczekujemy. Tego rodzaju uniwersalizm współtworzy styl prezentowany przez Jemioła, wraca w kolejnych projektach. Dla mnie to bezsprzeczny walor. O ile treść pokazu Jemioła zachwyca swoją prostotą, o tyle forma nie przekonuje. Rozumiem, że miała to być kolekcja dla młodych, dynamicznych ludzi, ale podskakujące modelki i modele, trzymający się za ręce, na czele z projektantem tańczącym z małą dziewczynką, mają w sobie coś infantylnego. Im bardziej starają się być naturalni, tym bardziej nieprawdziwe i sztuczne wydaje się to, co robią. Dobra kolekcja powinna bronić się sama. Właściwie bez znaczenia jest to, jaka jest forma promującego ją pokazu. Czy komuś się ona podoba, czy nie. I czy dziewczyna otwierająca ów pokaz była tam tylko dlatego, że ma znaną mamę, czy nie. Liczą się ubrania, a nie entourage. Kolekcja Basic zdecydowanie się obroniła, z bardzo prozaicznej przyczyny: jest bardzo dobra.
Aleksandra Krześniak
PAGE 8 / the Dark issue
fotografia: Piotr Matejkowski
fotografie: ナ「kasz Nowosadzki
PAGE 10 / the Dark issue
PAGE 11 / melba
PAGE 12 / the Dark issue
PAGE 13 / melba
PAGE 14 / the Dark issue
PAGE 15 / melba
NENUKKO Nenukko zawsze kojarzyłam jako markę z prostymi, funkcjonalnymi, ale cały czas efektownymi projektami, które nadają się do noszenia. Takie to niby oczywiste, ale nieczęsto spotykane w projektach młodszych i starszych marek. Co jakiś w Warszawie przemknie mi ktoś w płaszczyku, czy bluzie i nie muszę wtedy patrzeć na charakterystyczną metkę na plecach, żeby wiedzieć, że to Nenukko. Dlatego gdy zasiadałam na publiczności Designer Avenue byłam bardzo ciekawa kolekcji, którą zaraz miałam zobaczyć. Uniseks, miejski styl, to na pewno. Ale co jeszcze?
Pokaz rozpoczęło krótkie video. Przejmująca komplikacja zmodyfikowanych ujęć odruchów ludzkiego ciała, zwrócenie uwagi na teksturę skóry. Chwila ciszy i na wybiegu pojawia się pierwsza sylwetka. Powolnym krokiem przemierza następne metry, a publiczność dokładnie śledzi każdy ruch ciała i materiału. Modele wolno poruszają się po wybiegu, a choreografia polegająca na prezentacji stroju każdej stronie widowni, nie pozwoli przeoczyć żadnego szczegółu. Już widzę, że się podoba. Sport nie może się rozstać z modą i zwycięsko wkracza w następny sezon. Nenukko zgrabnie go interpretuje i przeszywa na swój styl. Odcienie szarości i biele zestawione z neonowymi wstawkami. Klasycznie wykorzystane lampasy, kontrastujące rękawy, dresowe fasony. Ktoś czytając mógłby powiedzieć, że wracamy znów do przaśności minionego Euro. Nic z tych rzeczy. Tym razem sportowy styl jest nonszalancki, luźny, gotowy do różnych interpretacji. Koszula wystaje modelce z nogawek szortów, stanik podpięty
jest na ramionach szelkami, a wyraziste fryzury spod ręki Jagi Hupało tylko podkreślają efekt. Projektantki nie bały się eksperymentu połączenia prostych fasonów ze zdradliwymi materiałami. Były oczywiście też gładkie, o prostym splocie, jak i srebrne połyski, i przezroczystości, pikowanie, a nawet dziury, które w połączeniu, ze wspomnianymi wcześniej neonowymi elementami, mogły dać mierny efekt. Zauważyłam nawet bąbelkowy, cieniowany materiał wykorzystany do kamizelki z kolekcji Joanny Horodyńskiej dla Gatty, który no cóż, nie wyglądał wtedy najlepiej. W interpretacji Nenukko stracił swoją kiczowatość. Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa. Bezsprzecznie Nenukko wyszło z tej próby obronną ręką. Klucz do ich sukcesu niezmiennie widzę w prostocie. Notatka na Facebooku tłumaczy, że materiały zostały wybrane w myśl, że nie ma od podstaw brzydkich form, są tylko źle zestawiane. Głośno przyznaję rację. Równie głośno, jak biłam brawo po obejrzeniu pokazu.
Zuzanna Prusińska
PAGE 16 / the Dark issue
fotografie: ナ「kasz Nowosadzki
PAGE 17 / melba
PAGE 18 / the Dark issue
PAGE 19 / melba
PAGE 20 / the Dark issue
PAGE 21 / melba
SZULC Kolekcja Michała Szulca na tle innych wyróżnia się właściwie wszystkim, czym może wyróżniać się bardzo dobra kolekcja ubrań. Chciałabym, żeby ubrania Szulca nosiły fajne, pewne siebie, nowoczesne kobiety ceniące oryginalność.
fotografia: Alicja Kozak
Przyznam, że kolekcja Violent Michała Szulca to najmilsza część ostatniego łódzkiego tygodnia mody, jaką udało mi się zobaczyć z najlepszego pierwszego rzędu na świecie – z własnej kanapy. Taka transmisja na odległość daje możliwość spojrzenia na kolekcję z odrobiną dystansu, bez zbędnych ochów i achów, bez głosów zachwytu koleżanek i kolegów po fachu. Zresztą projekty Szulca nigdy nie musiały walczyć o moje względy. Może dlatego, że projektant konsekwentnie realizuje swój (nieoczywisty) plan uszczęśliwienia posiadaczek ubrań sygnowanych jego nazwiskiem. Według informacji prasowych i wypowiedzi Szulca, inspiracją dla jego kolekcji był stadionowy sport i wszystko co związane z tematyką okołostadionową. Nie doszukujcie się tu jednak modnego ostatnimi czasy sportowego szyku w stylu Alexandra Wanga, czy Cynthi Rowley, bo projektant postawił na luźną i bardzo prostą interpretację, praktyczną i gotową do noszenia od zaraz (czyli od przyszłej wiosny). Kolekcja, przynajmniej jeśli chodzi o płaszcze i kurtki, skojarzyła mi się z filmem Hooligans Lexi Alexander i ubiorem jednego z głównych bohaterów. Pete – przywódca gangu West Ham United – nie rozstaje się ze swoim płaszczem, trochę wygniecionym, za dużym, zarzuconym na nieśmiertelną ortalionową bluzę, podobnie jego koledzy. Nie ma tu flanelowych dresów rodem z polskich podwórek, ale prawdziwy, sygnowany trzema paskami, klasyczny ortalion i poliester. To one rządzą tym filmem i kostiumami, przebijają się w walkach ulicznych, emocjach na stadionie. Jednak to ten nieśmiertelny płaszcz z pierwszej sceny filmu skojarzył mi się z propozycją od Michała Szulca. Prosty w kroju, lekko poszerzany w ramionach, z niewielkim kołnierzem, który bohater Hooligans i tak postawiłby na baczność; jednymi słowy – fantastyczny. Oprócz płaszczy wśród wiosenno-letnich propozycji Michała Szulca znalazły się sportowe kurtki i szorty, koszule z liniami z obrysów na boiskach, za duże marynarki, błyszczące elementy na płaszczach i kurtkach, sportowe bermudy przypominające spodenki koszykarskie. Formy zamknięte w naturalnych skó-
rach, bawełnie, jedwabiu i – moim ulubionym – ortalionie. I duży plus tej kolekcji: chusty i czapeczki z napisem violent, wróżę im szybką karierę. Gdyby tylko dodać do tego większą ilość akcesoriów (czytaj: toreb) sygnowanych nazwiskiem projektanta, byłabym w pełni usatysfakcjonowana. Wśród kolorów, Szulc wierny jest swoim poprzednim kolekcjom. Pokaz otworzyła ciągle atrakcyjna i klasyczna czerń z burgundem, złoto i szarości (te szarości będą towarzyszyć projektantowi do końca pokazu), malinowa czerwień, abstrakcyjne, wielobarwne wzory, a na koniec błękit i granat. Błękit w wydaniu Michała jest, jak nigdy, energetyczny i dostojny, nie tak stonowany jak w kolekcji Boom Boom Baltic, ale cały czas świeży i idealnie dopasowany do formy i charakteru ubrań. Kolekcja Michała Szulca na tle innych wyróżnia się właściwie wszystkim, czym może wyróżniać się bardzo dobra kolekcja ubrań. Przede wszystkim jest spójna (mimo pewnych zgrzytów, takich jak przerywniki w postaci wzorów przypominających pociągnięcia pędzla impresjonisty – i bez nich byłabym szczęśliwym recenzentem). Za spójnością idzie prosty i charakterystyczny przekaz. Za przekazem – fantastyczny dobór barw i przywiązanie do detali. W końcu to, co w kolekcjach Szulca jest najbardziej widoczne: indywidualizm i konsekwencja. Bo kolejne propozycje projektanta to nie wynik chwilowej fascynacji tematem lub tworzeniem kolekcji, bo trzeba. W każdej znajdzie się jakiś element łączący ją z poprzedniczką. Chciałabym, żeby ubrania Szulca nosiły fajne, pewne siebie, nowoczesne kobiety ceniące oryginalność, bo projektant nie tworzy nieudolnych kopii ubrań pokazywanych za granicą. To, co zaprezentował w Łodzi to porcja solidnej, prostej mody do noszenia na co dzień. Nie chcę pisać, że te ubrania powinni nosić fani sportu albo chuligani, ale ich dziewczyny powinny się z nimi przynajmniej zapoznać.
Agnieszka Lewcio
PAGE 25 / melba
fotografie: Karolina Jakimiak
PAGE 26 / the Dark issue
PAGE 27 / melba
PAGE 28 / the Dark issue
PAGE 29 / melba
fotografia: Alicja Kozak
ROBOTY RECZNE Wiosenno-letnia kolekcja Robotów Ręcznych jest miłą dla oka i przytulną kolekcją i lekka muzyka sprawiała, że na chwilę z zaśnieżonej Łodzi przeniosłam się na Półwysep Helski wakacyjną porą.
fotografia: Alicja Kozak
PAGE 32 / the Dark issue
Sploty w postaci kolorowych bransoletek z metalowymi dodatkami. Ciepłe czapki i szaliki, czy puszyste pompony. Z tym zawsze kojarzyła mi się marka Roboty Ręczne. Nie mogę też nie wspomnieć o Myszonie, kocie projektantki, który zawojował Facebooka i gdy tylko pojawia się na zdjęciach promocyjnych, zupełnie odwraca uwagę od ubrań. Wszystkie te skojarzenia są ciepłe, miękkie, do przytulenia, bądź otulenia. Marka ma w swojej ofercie swetry – pastelowe z głębokimi dekoltami, z ubiegłej kolekcji wiosennej, szary dla fanów Myszona, czy ciężkie, o grubych spotach na obecny sezon jesienno-zimowy. To dodatki jednak są chyba najbardziej rozpoznawalnym produktem spod rąk Robotów Ręcznych (ta odmiana to nieprzypadkowa zabawa słowem) i zawsze cieszą się dużym powodzeniem na różnego rodzaju targach mody i dizajnu. Gdy dowiedziałam się, że w Łodzi szykuje się pokaz, w dodatku w Designer Avenue byłam bardziej niż ciekawa. Co na wiosnę i lato może zaproponować projektantka specjalizująca się w wełnianych splotach? Niewątpliwie podjęła się ciężkiego zadania. Zaczyna się lekko. Body, wełniany dwuczęściowy kostium, szorty. Wszystko w czerni, odcieniach szarości i zieleni. Klimat mamy różnorodny, nad polskim morzem temperatury są bardzo zmienne. Uważam, że takie ciepłe, ale kuse części garderoby będą idealne na kapryśną pogodę. W dodatku każdy kształt ciała jest pięknie podkreślany. Nie służyło to, co prawda, chudym modelkom, ale domyślam się, że klientki RR mają więcej okrągłości niż kanciastości. Następne na wybiegu pojawiają się, tu zaskoczenia nie ma, swetry. Mają głębokie wycięcia na plecach lub okrągłe dziury na ramionach. Przewiewność zapewniona. Łączone z lekkimi rozkloszowanymi spódniczkami, luźnymi spodniami albo pięknie układającymi się długimi spódnicami, a razem z nimi baskinki. Zawiązywane z przodu, szerokie wełniane płatki otuliły biodra modelek. Ciekawym elementem kolekcji jest koszulka
z przewiewnego, transparentnego materiału, z mankietami i obszyciem dekoltu z włóczkowego splotu. Jak przystało na kolekcję letnią, Roboty Ręczne proponują również sukienki. Proste, z kapturem, ale również w czarne, szare i zielone pasy, które wykonane są z różnych rodzajów splotów. Dało to ciekawy efekt i pięknie się układało w ruchu. Akcesoriami były grubo plecione mankie-ty i oczywiście cała gama dostępnych w sprzedaży bransoletek. Największą nowością i jednocześnie zaskoczeniem dla mnie były torebki. Beżowe sploty na bazie prostokąta, w formie kopertówki lub na cienkim, złotym łańcuszku na pewno trafiły w gusta stałych klientek i pozyskały wiele nowych. Wiosenno-letnia koelekcja Robotów Ręcznych jest miła dla oka i przytulna. Tło pokazu przypominające fale i lekka muzyka sprawiała, że na chwilę z zaśnieżonej Łodzi przeniosłam się na Półwysep Helski wakacyjną porą. Proste letnie fasony w kontrastujących, ciężkich materiałach dały bardzo ciekawy efekt. W głowie od razu pojawiały mi się pomysły, jak bym założyła wybrane szorty, czy swetry. Jedynym minusem, który pojawiał się nie tylko podczas pokazu Robotów, był brak stanika u modelek. Nie uważam, żeby miał on popsuć efekt kolekcji. Ba, uważam, że by wręcz umilił jej odbiór. Przy żywiołowym kroku modelki całe ubranie porusza się adekwatnie do podskakiwania biustu. Stanik w cielistym kolorze rozwiązałby problem. No i gdzie podziewał się Myszon? Co prawda osoby, które przychodziły na pokazy z psami czy miniaturową świnką, karałabym dożywotnim zakazem pokazowym, ale w tym jednym przypadku chwila na pokazie by nie zaszkodziła, a aplauz byłby jeszcze większy. Marta Iwanina udowodniła, że wełniane sploty są kobiece, wręcz seksowne i nie zarezerwowane tylko na zimowe chłody.
Zuzanna Prusińska
fotografie: Karolina Jakimiak
PAGE 34 / the Dark issue
PAGE 35 / melba
PAGE 36 / the Dark issue
PAGE 37 / melba
PAGE 38 / the Dark issue
PAGE 39 / melba
Głośnych nazwisk nie brakowało, jak i nie brakowało debiutantów. Na kogo warto było zwrócić uwagę, na kogo uwaga z całą pewnością została zwrócona, o kim powiedziano niedostatecznie?
FashionPhilosophy Fashion Week już po raz siódmy podnosi polską „Ziemię Obiecaną” do rangi mekki projektantów i wszystkich modą w ten, czy inny sposób zainteresowanych. Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna na Księżym Młynie przez kilka ostatnich dni października była miejscem, w którym nie wypadało nie być. Głośnych nazwisk nie brakowało, jak i nie brakowało debiutantów. Na kogo warto było zwrócić uwagę, na kogo uwaga z całą pewnością została zwrócona, o kim powiedziano niedostatecznie? Pisząc o pokazach Out Off Schedule na pewno trze-ba zacząć od Oli Bajer, której kolekcja była jedną z przyjemniejszych niespodzianek na łódzkim tygodniu mody. Propozycje na sezon wiosna/lato 2013 to ubrania proste, casualowe, doprawione jednak szczyptą elegancji i uszyte z dużą dbałością o szczegóły. Na wybiegu można było zobaczyć zarówno rzeczy stricte sportowe, jak i eleganckie żakiety. Ola postawiła na minimalizm, umiejętnie łącząc przezroczystości, holograficzne tkaniny i wizytowe kroje. Mniejszym echem odbiła się kolekcja Pauliny Plizgi. A szkoda, bo jest o czym pisać i mówić. Projektantka pracująca i mieszkająca w Paryżu (na wzgórzu Montmartre – legendarnej dzielnicy artystów i bohemy), szerzej polskim odbiorcom dopiero daje się poznawać. Łącząc w swoich projektach modę i sztukę, posługuje się niepowtarzalnymi kompozycjami patchworkowymi z tkanin haute couture. I tak, z jednej strony mamy niemalże perfekcyjnie skrojoną, dopasowaną sukienkę, z drugiej postrzępiony kawałek materiału, przewiązany w pasie modelki kolorową taśmą.
W materiałach, z których zostały wykonane ubrania, widać inspirację recyklingiem, np. biały, luźny top, który powstał ze zszytych ze sobą żakardowych serwetek. Pokazy Plizgi to multimedialne performance (podczas tego zaprezentowanego w Łodzi, modelki i modele jedli frytki z gazetowych opakowań). Tym, którzy cenią sobie ekstrawagancję, kolekcja z pewnością przypadnie do gustu. Miłym akcentem był również pokaz Herzlich Willkommen. Projektantki znane do tej pory głównie z projektów kostiumów kąpielowych, na wybiegu zaprezentowały swoją najnowszą, pełną kolekcję. Ubrania utrzymane w pastelowych kolorach, zadrukowane charakterystycznymi dla marki printami to idealna propozycja na wiosnę. Dziewczyny tworzą rzeczy praktyczne, do noszenia na co dzień, ale jednocześnie zabawne i oryginalne. Całość dopełniały świetne fryzury i makijaże modelek. Nic tylko czekać, aż Herzlich Willkommen przeniesie się na Desiner Avenue. Polski przemysł modowy szybko się rozwija i ma niesamowicie duży potencjał. Coraz więcej osób wybiera ubrania z krajową metką, czego najlepszym dowodem jest rokrocznie rosnące zainteresowanie Fashion Weekiem. Impreza obejmuje swym zasięgiem coraz więcej dziedzin sztuki. To już nie tylko moda, ale i fotografia, design. FashionPhilosophy Fashion Week Poland stał się marką samą w sobie.
Aleksandra Krześniak
OFF OUT OF SCHEDULE fotografia: ナ「kasz Nowosadzki pokaz: Paulina Plizga
PAGE 41 / melba
fotografia: Szamot Lyzab pokaz: Herzlich Willkommen
ilustracja: Marta Kapuścik martakapusta.tumblr.com
Backstage
fotografia: Oll Bydlovska
PAGE 47 / melba
PAGE 48 / the Dark issue
fotografie: Piotr Matejkowski backstage: Hyakinth, nenukko
PAGE 49 / melba
PAGE 50 / the Dark issue
fotografie: Oll Bydlovska backstage: nenukko, bola
PAGE 51 / melba
fotografia: Oll Bydlovska backstage: bola
PAGE 52 / the Dark issue
fotografia: Alicja Kozak backstage: Ptaszek
PAGE 53 / melba
After Parties
fotografie: Alicja Kozak
PAGE 57 / melba
PAGE 58 / the Dark issue
PAGE 59 / melba
PAGE 60 / the Dark issue
PAGE 61 / melba
fotografie: Alicja Kozak
H&M AFTER PARTIES MAŁY PIKUS
PAGE 64 / the Dark issue
PAGE 65 / melba
PAGE 66 / the Dark issue
PAGE 67 / melba
Street Fashion
fotografie: Alicja Kozak
PAGE 69 / melba
PAGE 70 / the Dark issue
PAGE 71 / melba
PAGE 72 / the Dark issue
PAGE 73 / melba
fotografia: ナ「kasz Nowosadzki