4 minute read

Prawo: Sądowa modyfikacja zapisów umownych

Next Article
Historia: Rok 1922

Historia: Rok 1922

Sądowa modyfikacja zapisów umownych

W poprzednim numerze kwartalnika Metropolitan Silesia, mój wspólnik radca prawny Maciej Smolczewski, poruszył bardzo aktualny temat wpływu wojny na Ukrainie na realizację umów handlowych. Zagadnienie to jest wciąż bardzo aktualne, a jego wielowątkowość przemawia za tym, aby temat ten był dalej rozwijany. W niniejszym artykule postaram się przybliżyć Państwu kilka praktycznych aspektów przedmiotowego zagadnienia.

Advertisement

W polskim systemie prawa obowiązuje naczelna zasada, wywodząca się jeszcze z prawa rzymskiego, że zawartych umów należy dotrzymywać – pacta sunt servanda. W myśl tej zasady, obie strony zobowiązane są do realizacji swych obowiązków umownych, pod rygorem odpowiedzialności odszkodowawczej i zastosowania przymusu państwowego. Jeżeli zatem jedna ze stron kontraktu handlowego nie wywiązuje się ze swych zobowiązań, druga strona ma prawo domagać się nakazania przez sąd wykonania przez kontrahenta zobowiązania, względnie dochodzić od niej odszkodowania za jego niewykonanie.

Zasada pacta sunt servanda nie ma jednak charakteru absolutnego i przewidziane są od niej wyjątki. Naczelnym wyjątkiem od tej zasady jest kodeksowa klauzula rebus sic stantibus, pozwalająca w sytuacjach nadzwyczajnych uchylić się przez dłużnika od wykonania zobowiązania umownego. Warunkiem skorzystania z tej klauzuli jest ustalenie, że strony nie mogły przewidzieć nadzwyczajnej zmiany stosunków w momencie zawierania umowy.

Obecnie nie budzi większych wątpliwości, że szalejąca inflacja, wysokie ceny paliw i surowców używanych do produkcji, odpływ pracowników ze wschodu, należy uznać za nadzwyczajną sytuację, pozwalającą na powołanie się na klauzulę rebus sic stantibus. Wybuch wojny na Ukrainie i jego skutki nie mogły zostać przewidziane przez strony, zawierające umowę jeszcze przed konfliktem. Tym samym podstawowe przesłanki zastosowania tej klauzuli należy uznać za spełnione. Oczywiście dodatkowo należy zbadać, czy w danym przypadku stronie umowy zagraża rażąca strata albo spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami. Co istotne, na klauzulę rebus sic stantibus mogą powoływać się zarówno konsumenci, jak i przedsiębiorcy. Klauzula ta może znaleźć zastosowanie we wszelkich umowach (np. sprzedaży, najmu, o roboty budowlane, przewozu).

Dużym problemem praktycznym jest jednakże fakt, że strona umowy nie może z powołaniem się na ową klauzulę, tak po prostu zaprzestać realizowania zobowiązań umownych. Prawo nie pozwala jej na samowolne uchylenie się od wykonania obowiązków względem drugiej strony. Są dwie możliwości zachowania się w takiej sytuacji: wszczęcie rozmów z drugą stroną celem renegocjacji postanowień umownych oraz skierowanie sprawy do sądu. Próba dogadania się z kontrahentem zawsze winna poprzedzać drogę sądową. Popularnym narzędziem jest obecnie prowadzenie mediacji przed wybranym wspólnie przez strony mediatorem.

W przypadku skierowania sprawy do sądu należy w pozwie dokładnie opisać, w jaki sposób żąda się modyfikacji pierwotnych zapisów umowy. W pewnych sytuacjach prawo dopuszcza nawet żądanie rozwiązania zawartej umowy przez sąd. Co istotne, skierowanie sprawy do sądu wcale nie oznacza, że strona zostaje automatycznie zwolniona z wykonywania zobowiązań umownych. Wręcz przeciwnie – do czasu uzyskania prawomocnego wyroku sądowego strona zmuszona jest wykonywać umowę, gdyż w przeciwnym razie narazi się na sankcje prawne z tego tytułu (kary umowne, wykonawstwo zastępcze, rozwiązanie umowy itp.). Biorąc pod uwagę długotrwałość postępowań sądowych (jak pokazuje praktyka, strona musi się zazwyczaj liczyć z wieloletnim procesem sądowym), nie jest to satysfakcjonujące wyjście z sytuacji. W skrajnych przypadkach przedsiębiorca może

nie doczekać końca procesu, gdyż w międzyczasie jego przedsiębiorstwo zbankrutuje. Na marginesie należy zauważyć, że wielu spośród przedstawicieli doktryny prawa jest zdania, że z chwilą wykonania zobowiązania umownego przez dłużnika, odpada możliwość wydania przez sąd wyroku, ingerującego w treść tego zobowiązania. Z jednej zatem strony dłużnik winien wypełniać zobowiązania umowne wedle pierwotnych założeń i w umówionej formie i wysokości, a z drugiej strony wypełniwszy je traciłby możliwość uzyskania wyroku sądowego, zmieniającego warunki zawartej umowy.

Aby temu przeciwdziałać, niezależnie od złożenia pozwu sądowego, strona powinna złożyć dodatkowo wniosek o udzielenie zabezpieczenia na czas toczącego się postępowania. Taki wniosek sąd rozpatruje w pierwszej kolejności, w możliwie najkrótszym terminie. Żeby jednak taki wniosek został uwzględniony, konieczne jest jego odpowiednie umotywowanie i przedstawienie dowodów, gdyż muszą zostać spełnione przesłanki w postaci uprawdopodobnienia roszczenia i wykazania interesu prawnego w udzieleniu zabezpieczenia. W praktyce zadanie to sprawia wiele trudności nawet zawodowym pełnomocnikom procesowym – radcom prawnym i adwokatom. Wskazane jest zatem skorzystanie przez osoby zainteresowane z pomocy profesjonalistów, gdyż samodzielne formułowanie tego typu wniosków, z dużym prawdopodobieństwem skończy się ich oddaleniem przez sąd.

Na skutek uwzględnienia wniosku o udzielenie zabezpieczenia, sąd może unormować prawa i obowiązki stron lub uczestników postępowania, wynikające z zawartej umowy, na czas trwania postępowania. Dotyczy to jednak sytuacji, w których strona domaga się zabezpieczenia roszczenia niepieniężnego (np. wydania rzeczy, zaniechania dokonania określonej czynności przez kontrahenta). Co zatem w razie, gdy strona domaga się zabezpieczenia roszczenia w postaci zwiększenia wynagrodzenia z tytułu świadczonych usług albo robót? Niestety, zabezpieczenie takiego roszczenia nie zostało wprost przewidziane w żadnym przepisie prawa, natomiast istnieje zasada, zgodnie z którą zabezpieczenie sądowe nie może zmierzać do zaspokojenia roszczenia. Znaczy to tyle, że strona domagająca się waloryzacji wynagrodzenia umownego nie ma co liczyć na to, że sąd zabezpieczy jej roszczenie poprzez zobowiązanie kontrahenta do tymczasowej wypłaty wyższych sum pieniężnych, aniżeli wynikających z treści umowy. Takie zabezpieczenie de facto stwarzałoby ten sam efekt, co wyrok zmieniający wysokość wynagrodzenia, a tego ustawa zabrania.

Mimo dużych trudności i ograniczeń prawnych, nie należy się zniechęcać w korzystaniu z klauzuli rebus sic stantibus w praktyce. Jest ona bowiem najważniejszym instrumentem, pozwalającym na modyfikację pierwotnych zapisów umownych w sytuacji, w której nasz kontrahent odmawia zawarcia aneksu do umowy. Przez długi czas instytucja ta była praktycznie martwa, jednakże odkąd wybuchła pandemia COVID-19, a następnie wojna na Ukrainie, z pewnością niejednokrotnie znajdzie ona swe praktyczne zastosowanie.

Maciej Smolczewski Radca Prawny, współwłaściciel Kancelarii Radców Prawnych IURATOR w Katowicach

This article is from: