WYDANIE PODWÓJNE
nr 18 - 19/ 2016 (70-71)
6 - 25 września
ISSN 2391-8535
...O DZIECIŃSTWIE [1]
OKIEM REDAKCJI
TEMAT NUMERU
KOŚCIÓŁ
Wydarzenia i Opinie
...o dziecieństwie
Z życia Kościoła
[8]
[26]
[50]
Problemy szkół chrześcińaskich w Ziemi Świętej
Rozbrykany tygrysek idzie do kościoła
Pieszo na jasną Górę
Rafał Growiec
[12]
Niech pociągi powrócą znów Mateusz Ponikwia
Felietony
Rafał Growiec
[32]
Za rękę z Waltem Disneyem
Pismo Święte [54]
Ada Maksymiuk
Jozue, najwyższe imię
[36]
Rafał Growiec
Dzieciństwo kiedyś i teraz Lena Ciepielak
[16]
[40]
Gęsi język bezrobotnych
O co Dziecko prosi Ojca? Słów kilka o "Ojcze Nasz"
Marcin Kożuszek
Małgorzata Różycka
Felieton Pobożny [58]
Msza kontra święconka Wojciech Urban
Krzysztof Małek
Świadectwo Myśli niekontrolowane [20]
Droga do wieczności Maciej Puczkowski
Rozmowa Numeru [44]
Gdy dziecko przychodzi na świat Lena Ciepielak
[2]
[64]
Moje siostry z Botswany Emilia Ciuła
KULTURA
RECENZJE
COŚ WIĘCEJ
Muzyka
Nowości
Relacje
[70]
[86]
[106]
Rozstrzaskać słuchacza
Taka piękna katastrofa!
Miejska Wyspa Skarbów
Andrea Marx
Miejsca [74]
Mniej znane świątynie Wiecznego Miasta (cz. 2)
- "Legion Samobójców" (2016) Anna Zemełka
[92]
CIA goni, a Bourne niezmiennie ucieka - "Jason Bourne" (2016) Mateusz Nowak
Ada Maksymiuk
Raport [110]
Problemy nastolatków w wakacje - gdzie wypić Krzysztof Małek
Krzysztof Małek
Film Motyw [78]
Fantastyczne wierzenia Wojciech Urban
[96]
Głupi i głupszy w świecie mody - "Zoolander" (2001) & "Zoolander 2" (2016) Anna Zemełka
Refleksje [114]
Dobre prawo, czyli jakie? Mateusz Ponikwia
Książka [100]
Czasem trudno być kobietą
- "Małe Kobietki" - Louisa May Alcott Ada Maksymiuk
[3]
Redaktor Naczelna: Anna Zemełka
Redakcja: Emilia Ciuła
Kajetan Garbela
Rafał Growiec
Mateusz Nowak
Krzysztof Małek
Maciej Puczkowski
Mateusz Ponikwia
Wojciech Urban
Małgorzata Różycka
Korekta: Andrea Marx
Współpraca: Lena Ciepielak
Adrian Hulbój
Marcin Kożuszek
Michał Musiał
Anna Kasprzyk
Krzysztof Reszka
Łukasz Łój
Ada Maksymiuk
Kontakt: strona internetowa: www.mozecoswiecej.pl e-mail: mozecoswiecej@gmail.com współpraca i teksty: wspolpraca.mcw@gmail.com promocja i reklama: promocja@mozecoswiecej.pl [4]
Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com
[5]
[6]
OKIEM REDAKCJI ïƒ [7]
WYDARZENIA I OPINIE
PROBLEMY SZKÓŁ CHRZEŚCIJAŃSKICH W ZIEMI ŚWIĘTEJ Rafał Growiec
O
R
ząd Izraela obciął dotacje dla nieżydowskich prywatnych placówek oświatowych.
Brak funduszy zagraża ich istnieniu, a kompromis Ministerstwa Oświaty zakrawa na niesmaczny żart.
sprawie informuje komunikat Patriarchatu Łacińskiego Jerozolimy. Kryzys finansowy zagraża 47 szkołom kościelnym w Izraelu, do których uczęszcza 33 tysiące uczniów różnych wyznań i gdzie zatrudnionych są trzy tysiące nauczycieli. Rząd najpierw w ciągu sześciu kolejnych lat obciął dotacje dla prywatnych uczelni wyznaniowych o 41%, a potem nie wywiązał się z porozumienia zawartego w październiku ubiegłego roku, obejmującego
wypłacenie dotacji w wysokości ok. 11,4 mln euro. PODWÓJNE STANDARDY
Na 277 czołowych placówek oświatowych w kraju 3% stanowią szkoły chrześcijańskie, choć chrześcijanie stanowią zaledwie 1,5% mieszkańców Izraela. Wysoki poziom edukacji sprawia, że do szkół katolickich czy protestanckich uczęszczają także żydzi i muzułmanie. Brak wsparcia ze strony państwa powoduje potrzebę oszczędności, utrudniających rozwój, oraz zwięk-
[8]
szenia czesnego. A więc to nie poziom jest przyczyną ograniczania funduszy. Nieco światła na sprawę rzuca poziom dofinansowania ortodoksyjnych szkół żydowskich (jesziw), które nie mają takich problemów, jak niejudaistyczne szkoły wyznaniowe. Dotacje dla nich są stałe i wynoszą sto procent ich budżetu. Wobec takiej nierówności doszło we wrześniu ubiegłego roku do strajku, w którym wzięli udział także Palestyńczycy.
Władze szkół zaznaczają, że ich placówki zostały założone na długo przed powstaniem państwa Izrael (szkoły katolickie w tym regionie to połowa XIX w.). Niektórzy odbierają politykę rządu jako uderzenie w chrześcijańskich Arabów. 87% Arabów w izraelskiej branży hi-tech to absolwenci szkół chrześcijańskich. Byłby to więc atak na grupę, która w testach bagrut, odpowiedniku matury, osiąga najwyższe wyniki. W tym kontekście kompromis zaproponowany przez izraelskie władze wydaje się co najmniej prowokacyjny. INTEGRACJA WYMUSZONA
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
Minister zaproponował włączenie szkół chrześcijańskich w całości w system edukacji publicznej. Oznaczałoby to nałożenie na nie wymogów typowych dla szkół izraelskich, co mogłoby zniszczyć charakter placówek chrześcijańskich i zaniżyć ich poziom. Należy zaznaczyć, że ortodoksyjne żydowskie jesziwy zupełnie nie wpasowują się w izraelski system edukacji (nauka w nich to głównie studia nad Prawem Mojżeszowym), obejmując przedmioty świeckie w minimalnym stopniu. Jedynie niewielki procent ich uczniów przystępuje do bagrut (22%), a jeszcze mniej zdaje te egzaminy (8%). Można jednak zauważyć rosnącą popularność tego typu edukacji, gdyż prognozy Ministerstwa Edukacji szacują, że w 2030 roku 60% uczniów będzie uczęszczać albo do jesziw, albo do szkół skupiających się na kulturze i historii arabskiej. Być może stąd wynika postawa rządu izraelskiego, który w pełni dofinansowuje haredi bez narzucania im świeckich przedmiotów. NIEPRZYCHYLNY KLIMAT
Trudno znaleźć nie-Żydom poparcie w koalicji rządzącej. Sam jej skład może
[9]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
zniechęcać do takich poszukiwań: Likud (z którego wywodzi się premier Netanjahu) postuluje włączenie do Izraela także Zachodniego Brzegu Jordanu i Strefy Gazy, a także nacisk na tradycję zwycięskich wojen i patriotyzm w edukacji. Żydowski Dom skłania się ku nacjonalizmowi żydowskiemu, jednak umiarkowanie. Zjednoczony Judaizm Tory (z którego wywodzi się minister edukacji, Meir Porush) to koalicja dwóch ultraortodokyjnych partii, postulujących zachowanie statusu quo w relacjach państwo-religia (czyli utrzymania przywilejów judaizmu). Szas z kolei już domaga się przepojenia prawa państwowego żydowskimi przepisami (halachą) oraz likwidację szkół świeckich. Z koalicji jedynie centrowe Kulanu może chcieć zwiększenia dotacji dla szkół nieżydowskich, jednak w programie tej partii pozycja ta
znalazła się obok postulatów legalizacji marihuany i małżeństw homoseksualnych. Nie dziwi poparcie Izraela dla szkół, które stanowią swoisty wyraz wiekowej tradycji szkół rabinicznych. Nauka przy synagogach pozwalała Narodowi Wybranemu zachować swoją tożsamość od okresu niewoli babilońskiej, a gdy zabrakło Świątyni i Ziemi Świętej – w czasach rozproszenia. Jednak rząd, który chce uchodzić za neutralny światopoglądowo, powinien dbać choćby o pozory starań o równe szanse dla instytucji działających na tych samych zasadach. Uderzenie w stabilność finansowania jednych szkół, w atmosferze ciągłego lekceważenia na pewno nie sprzyja wizerunkowi Izraela jako państwa przyjaznego nie -Żydom. Ale Izrael nie chce za takie państwo uchodzić. Obecnie bardziej zależy mu
[ 10 ]
na opinii swoich obywateli niż na opinii międzynarodowej. To, co robi rząd w Jerozolimie, wygląda na zwykły szowinizm, który ma osłabić rolę niechcianych mniejszości i ograniczyć ich widoczność w państwie, nawet kosztem systemu edukacji. Patriarchat łaciński Jerozolimy wysyła w świat komunikat, licząc na to, że izraelski rząd wystraszy się opinii międzynarodowej. Gdyby Żydzi się taką opinią przejmowali, takie metody byłyby nad Jordanem skuteczne. Obecnie jednak klimat polityczny temu nie sprzyja – ugrupowania liberalne są w mniejszości. Pozostaje mieć nadzieję, że naciski wewnętrzne zmuszą rząd do respektowania nie tylko praw mniejszości, ale też własnych obietnic.
Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com
[ 11 ]
WYDARZENIA I OPINIE
NIECH POCIĄGI POWRÓCĄ ZNÓW! Mateusz Ponikwia
P
odpisanie porozumienia w sprawie sfinansowania wykonania studium wykonalności rewitalizacji linii z Żywca do
Suchej
Beskidzkiej oraz rozpisanie przetargu na to zadanie stanowią efekt niesłabnących działań członków Stowarzyszenia Kolej
Beskidzka i dają nadzieję na powrót kolejowego połączenia łączącego Żywiec z Krakowem czy Zakopanem.
N
ie sposób nie dostrzec społecznych, które potrwają pozycji odnośnie do zmian w znacznego wzrostu w do 2 września br. sektorze transportu szynowezakresie prowadzoKonsultacje społeczne go. Wsparcie dla idei jest ważnych inwestycji kolejowych Programu stwarzają możli- ne z kilku powodów. Przede – od zakupu najnowocześniej- wość wyrażenia poparcia dla wszystkim dlatego, że moderszych składów pociągów, po inicjatywy rewitalizacji szlaku nizacja linii została wpisana w remonty i modernizacje wykazie inwestycji oddworców oraz linii. noszącym się jedynie Działacze Stowarzyszenia Kolej Realnym efektem do województwa Beskidzka starają się za wszelką cenę poczynionych prac małopolskiego, któjest zwiększenie re ujęło ją we właskłonić samorządowców do wspierania liczby pasażerów snym regionalnym inicjatywy przywrócenia funkcjonowania linii korzystających z Programie Opekolejowej jako dogodnej alternatywy dla usług przewoźniracyjnym. Urzędków kolejowych. W nicy województwa transportu kołowego. kontekst inwestycyjny śląskiego, mimo liczbez wątpienia wpisuje się nych apeli, zdają się w zmiana Krajowego Programu łączącego powiaty: żywiecki i dalszym ciągu nie dostrzegać Kolejowego do roku 2023. Do- suski, jak również dają szansę konieczności podjęcia działań kument trafił do konsultacji na wyrażenie własnych pro- inwestycyjnych.
[ 12 ]
alternatywą dla transportu drogowego, zwłaszcza dla podróżnych zdążających do Krakowa czy Zakopanego. Niestety, ze względu na pogarszający się stan infrastruktury, niesatysfakcjonujące czasy przejazdu oraz brak dostosowania rozkładu jazdy do zapotrzebowania pasażerów, kursy przestały cieszyć się zainteresowaniem. Najpierw wprowadzono Kolejową Komunikację Autobusową, z której później jednak zrezygnowano i w konsekwencji zrezygnowano z realizacji połączeń pod szyldem Przewozów Regionalnych. Stan stagnacji i zastoju na szlaku torowym między Żywcem i Suchą Beskidzką trwał przez kilka lat. W 2014 r. doszło do reaktywacji połączeń na trasie kolejowej. Dzięki staraniom zwolenników przywrócenia ruchu z Żywca do Suchej Beskidzkiej oraz przyznanemu przez
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
Hubert Maślanka, prezes Stowarzyszenia Kolej Beskidzka, zachęca do zabrania głosu i wypowiedzenia własnego stanowiska na temat inwestycji kolejowych. Podkreśla też, że konsultacje społeczne mogą przyczynić się do wpisania projektu przez ministra infrastruktury i budownictwa w poczet tzw. inwestycji multilokalizacyjnych związanych ze zwiększeniem dostępności obszarów atrakcyjnych turystycznie. Warto zaznaczyć, że odcinek Żywiec – Sucha Beskidzka stanowi fragment linii nr 97 (Żywiec – Skawina), będącej z kolei częścią składową dawnej Kolei Transwersalskiej. W nieodległej przeszłości, bo jakieś kilkanaście lat temu, linia cieszyła się sporą popularnością. Dawała bowiem możliwość nie tylko połączenia dwóch sąsiadujących z sobą miast powiatowych, ale nadto była
[ 13 ]
władze wojewódzkie dofinansowaniu, na tory wyjechały jednostki Przewozów Regionalnych. Pilotażowy projekt obejmował połączenia weekendowe, skierowane głównie do studentów z Żywiecczyzny uczęszczających na krakowskie uczelnie. Taryfa cenowa była niezwykle korzystna i konkurencyjna wobec prywatnych, drogowych przewoźników. Całkowity koszt biletu na trasie z Krakowa do Żywca wynosił 11 zł. Po uwzględnieniu ustawowej zniżki w wymiarze 51% studenci za bilet płacili 5,39 zł. Podróż odbywała się w przyjemnych warunkach. Kursy były realizowane odnowionymi elektrycznymi zespołami trakcyjnymi albo nowoczesnymi autobusami szynowymi. Mankamentem mógł okazać się czas podróży (przekraczający nieco 3 godziny) oraz ko-
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
nieczność przesiadki w Suchej Beskidzkiej. Ze względu na urokliwe położenie linii, obszary do niej przyległe cieszą się znaczną popularnością turystów. Niewątpliwie, turystyczne położenie szlaku może pozytywnie wpłynąć na zwiększenie liczby osób korzystających z połączeń kolejowych. Chodzi nie tylko o podróżników z okolic Krakowa, ale także z Dolnego Śląska czy Opolszczyzny, którzy przez zawieszenie kursowania pociągów na linii zostali pozbawieni dostępu do tych regionów górskich. Funkcjonujący i cieszący się bardzo dużym powodzeniem (frekwencja nierzadko przekraczała 100%) pociąg kategorii InterRegio został wyeliminowany z rozkładu jazdy. Niestety, spółka PKP Intercity nie zdecydowała się przejąć obsługiwania tego połączenia, choć przejęła realizację innych
połączeń dawnej kategorii InterRegio, czego dobrym przykładem jest np. pociąg kursujący w relacji Bielsko-Biała – Wrocław. Nie sposób nie odnotować niezwykle wytrwałego i ustawicznego działania prowadzonego przez Stowarzyszenie Kolej Beskidzka. Działacze starają się za wszelką cenę skłonić samorządowców do wspierania inicjatywy przywrócenia funkcjonowania linii kolejowej jako dogodnej alternatywy dla transportu kołowego. Efektem działań miłośników transportu kolejowego jest podpisane 3 marca 2016 r. porozumienie. Sygnatariuszami tego dokumentu są przedstawiciele gmin, przez których terytorium przebiega linia kolejowa, władze powiatu oraz reprezentanci spółek kolejowych. Z uzgodnionego pisma wynika chęć podjęcia kompleksowych działań na rzecz poprawy
[ 14 ]
infrastruktury szlaku między Żywcem a Suchą Beskidzką, co pozwoli na przywrócenie prawidłowego i efektownego jej zagospodarowania, odciąży środowisko (przez zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza), da pasażerom realną możliwość pokonania trasy w optymalnym (konkurencyjnym względem transportu samochodowego) czasie. Pierwszym etapem prac jest ogłoszony właśnie przez zarządcę infrastruktury, czyli PKP Polskie Linie Kolejowe, przetarg na wykonanie studium wykonalności. W trakcie realizacji tego zadania rozplanowanego na 17 miesięcy powstanie szczegółowa analiza wariantów inwestycyjnych, bilans korzyści i kosztów oraz dokumentacja dla dalszych etapów realizacji przedsięwzięcia.
Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com
[ 15 ]
FELIETONY
GĘSI JĘZYK BEZROBOTNYCH
[ 16 ]
Marcin Kożuszek
B
ariera językowa i zawiłe postępowania rekrutacyjne sprawiają, że mimo szczerych chęci, czasami trudno jest podjąć pracę.
P
odobno są jeszcze w nazwę stanowiska, o które porządku, przecież każda naszym kraju ludzie, się ubiegam. A skoro pier- rozmowa kwalifikacyjna to którzy twierdzą „iż wszego wrażenia nie da się nowe doświadczenia. A jedPolacy nie gęsi, iż swój zrobić drugi raz… nie za- nak nie do końca – no bo co język mają”. Przeglądając (z wsze zapraszany jestem na mam odpowiedzieć babci, przymusu, no bo przecież rozmowę w cztery oczy z która pyta „kim ty będziesz nie dla przyjemności!) HR-owcem. Ich strata! I tak w tej pracy?”, gdy właśnie portale z ofertami pracy, mieli słabe benefity! zostałem zaproszony na incoraz bardziej powątterview na stanowisko piewam w suwerenSenior IT Project Manną polszczyznę. I nie ager Administrative A gdzie się widzę za dziesięć lat? chodzi mi o ogłoszeAssistant? nia odnoszące się do Gdy już dotrę do Na małej wiosce w Polsce B, dojąc stanowisk, na które etapu spotkania w własne stadko kóz. Ale do tego międzynarodowe siedzibie firmy, zaczasu będę wiernym i efektywnym korporacje pragną wsze natrafiam na superwajzorem osiągającym zatrudnić osoby biek o nt r k a n d y d at ów, gle posługujące się którzy recytują z zakładane targety, obiecuję! angielszczyzną. Ekpamięci wszystkie sploruję raczej zwyczaporadniki pod tytułem jne anonse na temat robót „jak odpowiadać na pyfizycznych i prostych prac Wiadomo nie od dziś, że tania, by dostać pracę?”. biurowych. I zupełnie nie w poszukiwaniu pracy na- Nawet trochę zazdroszczę, wiem, co o tym sądzić. jtrudniej poradzić sobie z ale szczerość ich wypowPrzecież nie mam prob- presją rodziny i otoczenia. iedzi można porównać lemu z porozumiewaniem I choć wszyscy mi kibicu- do świadectw cudownych się po angielsku, a jed- ją, to i tak raz na jakiś czas uzdrowień, jakich z rąk filinak czasem podczas roz- z zaciekawieniem wypytują pińskich znachorów doznamowy telefonicznej gubię o moje postępy na rynku ją „czytelnicy” niektórych się już na etapie pytania o zatrudnienia. Niby jest w czasopism. A jednak – tak-
[ 17 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
[ 18 ]
ie działania wizerunkowe przynoszą podobno bardzo dobre rezultaty. I wtedy wchodzę ja, odpowiadając zgodnie z prawdą, że chciałbym zarabiać tyle, by wystarczyło mi na utrzymanie i drobne przyjemności. Że ze słabych stron, to przyznam szczerze – przede wszystkim lenistwo, niepunktualność i malkontenctwo. A gdzie się widzę za dziesięć lat? Na małej wiosce w Polsce B, dojąc własne stadko kóz. Ale do tego czasu będę wiernym i efektywnym superwajzorem osiągającym zakładane targety, obiecuję! Niestety… szczerość nie popłaca. Na ponad dziesięciu potencjalnych pracodawców, jeszcze żaden nie stwierdził, że to ja jestem kandydatem idealnym. Ale nie ma się co załamywać! Gdy rozmyślałem o kolorowych barwach, w jakich maluje się przyszłość, przypomniałem sobie słowa mojego znajomego, który stwierdził, że „nie pójdzie do pracy, dopóki nie będzie wiedział, co chce robić, jak będzie duży”. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że skończył bardzo dobre studia techniczne i mając ponad czterdziestkę na karku, jeszcze nigdy nigdzie nie pracował. Próbując sensownie zamknąć rozważania na temat przyczyn mojego bezrobocia, chciałbym szczerze podziękować moim Rodzicom za to, że ich mam. Dzięki nim mogę jeszcze przez jakiś czas uczęszczać na rozmowy kwalifikacyjne jedynie w celach badawczych i rozrywkowych. Dobrze, że chociaż w naszej rodzinie nie obowiązują dedlajny, których przekroczenie wiązałoby się z jakimiś gorzkimi konsekwencjami…
[ 19 ]
M Y Ś L I N I E KO N T RO LO WA N E
DROGA DO WIECZNOŚCI
[ 20 ]
Maciej Puczkowski
P
owiedzieliśmy sobie kiedyś, że naczelnym celem państwa jest prowadzić ludzi ku szlachetności. tę tezę.
Czas jednak zrewidować
Bowiem stwierdzenie, że szlachetność jest celem samym w sobie, nie może się obronić wobec faktu, że nawet najszlachetniejszy człowiek kiedyś umrze. Stąd jego cnoty są marnością taką samą jak wszystko inne.
W
obec tego, że ostatecznym, aby żyć wiecz- Wtedy nie ma sensu rozważać śmierć czyni mar- nie? Otóż nie! Jest to cel, dla czegokolwiek. Można jedynie nością nawet to, którego istnieją wszystkie dożyć śmierci i przestać istco najszlachetniejsze, trzeba inne cele wtedy, kiedy go nie nieć na wieki, tak jak przed powiedzieć, że celem czło- mamy. To, co nieskończone, poczęciem od wieków się nie wieka nie jest szlachetność jest lepsze od tego, co skoń- istniało. Nieważne przy tym, sama w sobie, a pokonajak i po co. Jeżeli więc nie śmierci. Stąd i cel chcemy uznać jakieNauka więc nie daje wielkich państwa powinien kolwiek rozważanadziei na nieśmiertelność. Co zatem daje nia za sensowne, być taki, aby każdy jego obywatel musimy uznać taką nadzieję? Człowiek, który osobiście osiągnął wieczne pokonał śmierć. Ludzie, którzy widzieli Go istnienie czegoś życie. nieskończonego, po tym, jak został ukrzyżowany. Oni to Nic nie może ze względu na co przekazali tę nadzieję nam, którzy im być gorsze od braistnieją wszystkie ku istnienia. Człorzeczy przemijająwierzymy. wiek cierpiący, nawet ce. Gdybyśmy tego nie gdy pragnie śmierci, nie pra- czone. Skoro żyjemy, pytamy: zrobili, moglibyśmy wszyscy gnie jej dla niej samej tylko “w jakim celu i z jakiego po- natychmiast popełnić samodla kresu cierpienia. Nie my- wodu?”. Te pytania nie słabną bójstwo lub pozabijać się naśli jednak wtedy, że śmierć w perspektywie wieczności, wzajem, cokolwiek bowiem niesie kres wszystkiego, chce a jeszcze nasilają się. Jaki jest byśmy nie zrobili, nie miałoprzestać cierpieć i tyle. Naj- więc powód i cel wiecznego by to znaczenia. lepszym na to dowodem życia? Nie jest to jeszcze dowód jest to, że pragnienie śmierci Czy jest jednak sens pytać na istnienie czegoś nieskońprzepada w momencie usta- o coś, co może w ogóle nie czonego, w szczególności nia cierpienia. istnieć? Może nie ma sposo- życia. Jednak pokazuje to, że Czy więc to jest celem bu na to, aby żyć wiecznie? nie warto rozważać żadnego
[ 21 ]
byśmy to osiągnąć własnymi siłami, to jedyną drogą, jaką moglibyśmy objąć, jest nauka. W szczególności nauka o życiu. Niestety owa nauka nie dostarcza nam zbyt optymistycznej wiedzy. Okazuje się bowiem, że długość życia człowieka jest uwarunkowana genetycznie i zależy od liczby możliwych replikacji pojedynczego genu. Ponieważ nasze geny nie mogą dzielić się w nieskończoność, liczba wszystkich podziałów, a co za tym idzie - produkcji nowych komórek - jest ograniczona. Co więcej obecność w ludzkim organizmie “nieśmiertelnych” genów jest równoznaczna z zachorowaniem na raka.
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
innego przypadku jak tylko ten, że życie wieczne jest dla człowieka dostępne. Skoro więc jest dostępne, to jest ostatecznym celem skończonego życia. Tak samo jak celem ciąży jest życie, tak celem życia jest życie wieczne. Jeżeli ciąża istnieje wyłącznie ze względu na życie, to musi ona przeminąć, aby to życie mogło zaistnieć. Skoro więc życie jest skończone, a po nim ma nastąpić życie wieczne, to życie wieczne musi być lepsze od skończonego życia jakościowo, nie tylko dlatego, że jest wieczne. Pozostaje zatem odpowiedzieć na pytanie, jak osiągnąć życie wieczne. Jeżeli chcieli-
[ 22 ]
Nauka więc nie daje wielkich nadziei na nieśmiertelność. Co zatem daje taką nadzieję? Człowiek, który osobiście pokonał śmierć. Ludzie, którzy widzieli Go po tym, jak został ukrzyżowany. Oni to przekazali tę nadzieję nam, którzy im wierzymy. Wierzymy też, że ów Człowiek jest Synem Bożym, jak sam o sobie mówił, i równy jest Ojcu. Apostołowie i uczniowie Chrystusa dwa tysiące lat temu nie są jedynymi, którym przyszło nam wierzyć. Wiele jest świadectw ludzi, którzy poznali Boga. Nie są to też ludzie niespełna rozumu. Wielu bowiem ociężałych na umyśle twierdziło i twierdzi, że ma relację z Nim,
ale często jest to jedynie słabość ich umysłów i choroba. Jednak są tacy, którzy z całym przekonaniem gotowi są świadczyć o Nim, a w siłę ich umysłów nie sposób wątpić. Jeśli więc wierzymy tym, którzy dają świadectwo o Bogu, to możemy wierzyć samemu Bogu, kiedy mówi, że śmierć została pokonana i w Jego imieniu człowiek ma zbawienie. Skoro zatem życie wieczne człowiek znaleźć może w Bogu, to do niego właśnie powinien dążyć. Bóg jest zatem celem ostatecznym wszystkich celów. Bowiem nie tylko daje życie wieczne, ale w nim jest pełnia wszystkiego. Stąd jeśli państwo ma służyć człowiekowi w drodze
do życia wiecznego, powinno służyć mu w drodze do Boga. Łaski Boże odbijają się w człowieku w postaci cnót tym silniej, im bliżej jesteśmy u kresu tej drogi. Jak wiemy, człowiek jest tym szlachetniejszy, im więcej cnót posiada. Stąd ci, którzy są bliżej Boga przez cnoty, są szlachetniejsi przez cnoty, które od niego otrzymali. Tych, którzy z Bogiem stali się jednością, nazywamy świętymi, stąd człowiek święty jest doskonale szlachetny, a jeśli ktoś jest doskonale szlachetny, to znaczy, że jest święty. Stąd osiąganie szlachetności jest niczym innym, jak zbliżaniem się do Boga, a co za tym idzie - do życia wiecznego.
[ 23 ]
Widać zatem, że szlachetność i życie wieczne leżą w tym samym punkcie. Powiedzieć więc, że celem człowieka jest osiągnąć życie wieczne, jest tym samym, co powiedzieć, że celem tym jest szlachetność. Ponieważ ani jedno, ani drugie nie może zostać osiągnięte bez Boga, więc stwierdzenie, że celem jest Bóg, jest jeszcze bardziej trafne. Stąd teza, która mówi, że celem państwa jest pomaganie ludziom w osiągnięciu szlachetności daje się obronić i wbrew temu, co powiedzieliśmy na początku, szlachetność nie jest marnością, gdyż wiąże się z nią wieczne życie, a śmierć nie ma do niej dostępu.
[ 24 ]
TEMAT NUMERU ïƒ [ 25 ]
T E M AT N U M E RU
ROZBRYKANY TYGRYSEK IDZIE DO KOŚCIOŁA
[ 26 ]
Rafał Growiec
P
roblem zachowania dzieci w czasie mszy świętej spędza sen z powiek nie tylko świeckim , którym biegające po kościele pociechy nie dają się skupić , ale i odpowiedzialnym za wychowanie religijne małych katolików .
P
ewnego dnia wybra- co nie przystoi dorosłemu, swoją wiarę nawet od przyłem się z siostrzeńca- co byłoby dziwne czy nawet jaźni. Lekka, skoczna piomi w wieku 8 i 6 lat do śmieszne, jak na przykład senka, w czasie której dzieci kościoła. Jako że nie zdąży- przynoszenie do kościoła chwytają się za ręce i tańczą liśmy na „mszę dla dzieci”, misia, by poznał Pana Boga, jest odpowiednia dla katechezy w przedszkolu, ale czy trafiliśmy na „mszę normoże mieć miejsce w malną”. Obaj chłopcy czasie mszy? strasznie się nudziWierni, którzy przywykli do Kościół, zwłaszli, a już repertuar cza urządzony w pieśni kościelnych stylu i pewnego braku umiejętności tradycyjnym stylu był dla nich gwoźpowszechnie lubianego organisty czy – z witrażami, fidziem do trumchóru nie zauważą, że dla dziecka to, gurami świętych i ny zaciekawienia mszą. Nieraz zda- co powinno liturgię upiększać, jedynie tymi jakże tajemniczymi konfesjorza się też widzieć czyni ją odstręczającą. A przecież nałami - jest dla rodzica biegającegdy coś jest ładnie zaśpiewane, to i dziecka miejscem go po kościele za pięciolatek zauważy i doceni. arcyciekawym. jakimś żywym sreA przez to – rozbrem, albo słyszeć praszającym. Uwaga w najważniejszych momentach niezwykle poważną może być dla dziecka wy- dziecka nie jest w stanie zbyt rozmowę na temat „ile jesz- razem głębokiej, choć od- długo skoncentrować się na powiedniej do wieku wiary. czymś, co dobrze zna (na cze?”. Gdyż dziecko kocha swoje- przykład na widoku księdza MSZA DZIECKA go misia i kocha Pana Boga, unoszącego patenę z chleProblemem jest oddzie- więc chce, by się oni poznali. bem eucharystycznym), gdy lenie religijności zabawowej, Proste? Proste, ale trudne do dostrzeże np. świętą Jadwigę „codziennej” od wiary zwią- zrozumienia dla dorosłego, dotąd zasłanianą przez kwiazanej z kultem Bożym. To, który nauczył się oddzielać ty czy inny element wystroju.
[ 27 ]
POMYSŁÓW JEST WIELE
Co zrobić, by zaspokoić i specyficzne potrzeby dziecka, i standardowe potrzeby dorosłych wiernych, i nie urągać chwale Bożej? Standardem w parafiach jest już „msza dla dzieci” lub też „młodzieżowa”, gdzie próbuje się albo bez żadnych większych krępacji zadowolić gusta dzieci, albo znaleźć mądry kompromis. Problem w tym, że dorosły na takiej mszy będzie zażenowany poziomem kazania, ewentualnie zirytuje go repertuar. Jednocześnie, co warto zauważyć, na tych mszach czę-
[ 28 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
Z kolei wiele nowych kościołów jest dla dzieci nudnych i pustych. Dziecko nie wyłapie od razu symboliki prostego, złożonego z dwóch kolorów witraża, gdyż nie zna wszystkich opowieści i przypowieści biblijnych na pamięć i nie wyłapie tego, co dla wiernego „dużego” jest oczywiste. Wierni, którzy przywykli do stylu i pewnego braku umiejętności powszechnie lubianego organisty czy chóru nie zauważą, że dla dziecka to, co powinno liturgię upiększać, jedynie czyni ją odstręczającą. A przecież gdy coś jest ładnie zaśpiewane, to i pięciolatek zauważy i doceni. Jednocześnie dzieci są bardzo wyczulone na gesty. Rytuały je fascynują, zwłaszcza, gdy dziecko uświadomi sobie, że z jakiegoś powodu nagle wszyscy klękają. Dziecko, nawet jeśli nie rozumie, chętnie powtórzy, gdyż uczy się przez naśladowanie dorosłych. Stąd bardzo ważna jest rola rodziców, których błędy mogą stać się błędami następnego pokolenia. Dzieci są zainteresowane znaczeniem słów, których nie znają – a wiele słów czy zdań używanych w czasie liturgii jest niezrozumiałych nawet dla dorosłych. No, kto z wiernych potrafi prawidłowo wyjaśnić sens „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”? Świeże spojrzenie syna czy córki może dla niejednego rodzica być impulsem do lepszego zrozumienia mszy właśnie dlatego, że trzeba odpowiedzieć na trudne pytanie: „Dlaczego Baranek Boży, a nie na przykład konik?”.
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
sto pojawiają się bardziej wyraźnie znaki, których brakuje w „dorosłych” obrzędach. Bardzo często tylko dzieci mają okazję zobaczyć idącą przez cały kościół procesję z darami, bo dorosłym wystarcza, że ministrant zaniesie chleb i wino na ołtarz. Duszpasterze młodzieży wiedzą, że dzieci trzeba zaktywizować, duszpasterze dorosłych boją się to robić, gdyż ich podopieczni nie chcą już się w to bawić. Formy „mszy dla dzieci” są o tyle irytujące, że często roraty są podporządkowane jej wymogom, przez co Ewangelia jest niejako podporządkowana różnorakim konkursom zbierania obrazków z „Małego Gościa”. W efekcie zdarzają się sytuacje, gdy rodzice posyłają dzieci do kościoła, sami zostając w domu, gdyż nie usłyszą nic ciekawego, lub idą na inną godzinę. A warto, by dzieci szły na jedną mszę z rodzicami, gdyż, jak już było wspomniane, dzieci lubią się uczyć przez naśladowanie rodziców. Ponadto wspólne uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii buduje relację rodzinną. Pewnym rozwiązaniem, które widziałem np. w pewnej śląskiej parafii, jest zorganizowanie dla dzieci mniejszych czegoś w rodzaju pokoju zabaw w nawie bocznej, oddzielonego od reszty szklaną ścianą. W efekcie dzieci nie przeszkadzały we mszy, ale też widziały, co się dzieje. To jednak rozwiązanie dla niewielu parafii, gdzie takie zmiany są możliwe. Jak jednak dobrać formy i treści liturgii, by trafić do dużych i małych? Problemem jest też rozdźwięk między rozwojem emocjonalności a formami duszpasterstwa dostępnymi młodym. Człowiek w końcu wyrasta z „Kto stworzył mrugające gwiazdki” i szuka czegoś więcej. Jeśli ksiądz nie zauważy tego momentu i nadal będzie oferował jedynie wesołe gitarowe śpiewy i kazanie o tym, że trzeba być grzecznym, młodzież odejdzie od Kościoła, bo w kościele nie będzie się jej poważnie traktować.
[ 29 ]
PRACA DOMOWA
Bardzo wielkie pole do popisu mają rodzice, którzy mogą mocno przyczynić się do tego, by ich dzieci lepiej rozumiały msze i wiedziały, kiedy i jak się zachować. Młodsi uczą się od starszych. Jeżeli ojciec będzie podchodził do Eucharystii niedzielnej jak do przykrego obowiązku, a matka jak do godzinnego dodatku do towarzyskich spotkań, nie liczmy na szacunek dla Boga w następnym pokoleniu. Jeśli syn widzi, że tata nie patrzy na ołtarz, a na zegarek, sam też uzna, że ksiądz „strasznie nudno »mszy«” i będzie tym bardziej szukał zajęcia. Jeżeli córka będzie widziała, że matka celowo siada koło koleżanki, by szeptem obgadywać inne kobiety, sama też nie uszanuje liturgii i będzie rozmawiać ze swoimi rówieśnicami. Jeśli zaś chodzi o czytania, warto, by rodzina po mszy, choćby w czasie spaceru porozmawiała na ich temat. Nie w formie odpytywania „A co zrobił św. Paweł?”, a w formie normalnej rozmowy, o tym, co każdy o tym myśli. Wtedy dzieci zobaczą, że Ewangelia nie liczy się tylko wtedy, gdy trzeba dostać obrazek od księdza, ale też w codziennym życiu, że interesuje ona dorosłych.
[ 30 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
[ 31 ]
T E M AT N U M E RU
ZA RĘKĘ Z WALTEM DISNEYEM
[ 32 ]
Ada Maksymiuk
D
zieciństwo to zdecydowanie jeden z najpiękniejszych etapów dorastania .
To
też czas , w którym uczymy się świata ,
poznając go na wszelkie możliwe sposoby .
M ój
świat
został zbudowany na tysiącach kartek , zarysowanych
przez artystów zainspirowanych przez
K
W alta D isneya .
iedy byłam mała, za etc. Oczywiście, by pozostać ności, owszem motyw szybkażdym razem, gdy obiektywną, muszę częścio- kiego ślubu jest jednym z ekran telewizora roz- wo zgodzić się z krytyką. Póź- podstawowych założeń tzw. świetlało niebieskie tło, na niejsze produkcje, tzw. filmy szczęśliwego zakończenia, ale którym stopniowo pojawiał o księżniczkach, których se- wytwórnia Disney szła z dusię królewski zamek, a muzy- rie zapoczątkowała, odnosząc chem czasu, zmieniając rówka budowała wielkie uczucie ogromny sukces, “Królewna nież pozycję i rolę głównych niecierpliwości i oczekiwania, Śnieżka i Siedmiu Krasno- bohaterek. Pięknym przykłanie sądziłam, że tworzę wspo- ludków”, bardzo mocno kłócą dem jest choćby “Pocahontas” mnienia na cale życie. z 1995 r., czy “Mulan” Dzisiaj, jako dorosła z 1998 r., w któFilmy Disneya w żaden sposób osoba, odróżnię tę rych protagonistki nie uchybiają feminizmowi, wręcz melodię od każdej związane silnymi mogą stanowić idealne studium innej i nic nie bęwięzami tradycji dzie dla mnie więki kultury, mimo rosnącej pozycji kobiety w szą definicją dziewszystko pozostają społeczeństwie. ciństwa niż właśnie wierne sobie i swoim wytwórnia Walt Disney przekonaniom, postępusię z osiągnięciami feminiPictures. jąc wbrew ogólnie przyjętym Opinie są oczywiście róż- zmu. W niektórych bajkach zasadom, niejednokrotnie ne. Filmy Disneya spotkały księżniczka bezczynnie i bez- ryzykując przy tym własnym się z wieloma niepochlebny- bronnie czeka na ratunek, życiem. Moim zdaniem filmi recenzjami. Wielu kry- pozostając postacią zupełnie my Disneya w żaden sposób tykowało przede wszystkim bierną, marzącą jedynie o ślu- nie uchybiają feminizmowi, podprogowy przekaz, jaki bie z ukochanym. Był to jeden wręcz mogą stanowić idealne poprzez te filmy trafiał do z ulubionych punktów spor- studium rosnącej pozycji kodzieci. Chodziło o pozycję nych dla recenzentów. biety w społeczeństwie. Nie można jednak zarzukobiety, o logiczne uproszczeOczywiście cała historia cać Disneyowi schematycznia, o historyczne zakłamania animacji rozpoczyna się od
[ 33 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
małej uszatej Myszki, moje dzieciństwo naznaczone było jednak przez animowane filmy pełnometrażowe. Do dziś pozostaję pod wielkim wrażeniem artystycznego ogromu i talentu, jaki trzeba włożyć w każdy z tych filmów. Myślę, że właśnie dzięki temu wielkiemu pokazowi ludzkiego zaangażowania i pasji, klasyczne filmy animowane nigdy nie zostaną zastąpione przez filmy wykonane komputerowo. Z roku na rok możliwości cyfrowe przerastają wszelkie oczekiwania, postaci wyglądają coraz bardziej realistycznie, ruszają się coraz bardziej naturalnie, jednak nigdy nie dogonią magii, która zawarta jest w uniwersalizmie odręcznego rysunku. Uniwersalizm to oczywiście nie tylko technika wykonania filmu, to też przekaz i morał jaki jest zawarty w filmie. Bajka w swym pierwotnym założeniu ma uczyć przez zabawę. Cóż, większość z tych filmów nauczyła mnie więcej niż niejedna lekcja w szkole. Jednym z moich ulubionych przekazów wytworni jest ogromny nacisk na wiarę w samego siebie. Najsłynniejszym cytatem samego Walta Disneya jest: “Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać”. Mogę śmiało stwierdzić, że każdy film, który wychodzi spod ręki Walt Disney Pictures jest pewnego rodzaju hołdem oddanym tym właśnie słowom. Bardzo częstym motywem jest bohater słaby, niewierzący we własne możliwości, niebędący świadom swojego własnego potencjału. Bez względu na to, czy główną postacią jest bohater płci żeńskiej czy męskiej, w obu przypadkach rzeczy, jakich dokonuje, są spektakularne, niewiarygodne, ale co najważniejsze - możliwe tylko ze względu na siłę swojego charakteru i dobroć serca. Disney propaguje najwyższe wartości moralne, ucząc pokolenia dzieci o tym, jak ważna jest przyjaźń, miłość i rodzina, pokazując, że jedynie współpraca i wsparcie najbliższych jest w stanie doprowadzić nas do naszych marzeń. Te filmy są wspaniałe właśnie pod tym względem. Disney uczy, że ograniczenia, które stawiają bohaterom inne postaci, są barierami możliwymi do przekroczenia i że bez względu na to, jak trudny jest problem, z jakim przychodzi nam się zmierzyć,
[ 34 ]
[ 35 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
wszystko dobrze się skończy. Dzieci uzbrojone właśnie w takie przekonania, uczą się świadomości własnej wartości, wartości jednostki. W świecie, gdzie decydują masy, coraz częściej zapomina się o indywidualizmie. Filmy Disneya to sposób, by walczyć z tym zapomnieniem. Jednostka zawsze będzie miała znaczenie, ponieważ może pociągnąć za sobą tysiące. Każdy sceptyk może znaleźć potwierdzenie tej tezy w faktach historycznych, patrząc na biografię każdego wielkiego przywódcy. Ze smutkiem patrzę jednak, jak z roku na rok nowe filmy coraz bardziej odbiegają od swoich klasycznych poprzedników, nie kontynuując Disneyowego dziedzictwa. Można zauważyć, że potrzeby dzisiejszego młodego widza znacznie się zwiększyły, ale to nie trudny odbiorca jest odpowiedzialny za ten spadek pozycji Disneya. Nowym filmom brakuje niczego więcej jak pomysłu. Klasycznie Disney czerpał z motywów zakorzenionych już kulturowo. Niejednokrotnie odtwarzali istniejące już historie, napisane przez braci Grimmów czy Hansa Christiana Andersena. Nowe produkcje to bohaterowie stworzeni przez wytwórnię. Są to postaci dobrze napisane, ale w jakiś sposób nie do końca przemyślane. Moja mama zwykła mówić, że nowym filmom brakuje duszy, może rzeczywiście, tego zabrakło, a może wraz z czasem upływającym od śmierci Walta Disneya zapomniano, jaki powinien być przekaz tych wszystkich historii. Jedno pozostało jednak niezmienne. W tych filmach dobro zawsze zwycięża. Chociaż może się to wydawać dość banalnym zakończeniem, to jednak spełnia to swoją funkcję bajki moralizatorskiej. Dzięki takim filmom dzieci uczą się podstawowych zasad aksjologii, dowiadując się o jednocześnie o wszystkich odcieniach szarości, między tym co czarne i białe. Jestem przekonana, że wytwórnia Walt Disney Pictures przez kolejne lata będzie jednym z wiodących producentów filmów animowanych, mam tylko nadzieję, że ten niesamowity poziom, jaki zwykła prezentować, zostanie utrzymany i zachowany dzięki temu, co tak naprawdę go stworzyło, a więc dzięki sile wyobraźni.
T E M AT N U M E RU
DZIECIŃSTWO TERAZ I KIEDYŚ
[ 36 ]
Lena Ciepielak
D
zieciństwo
-
początkowy etap naszego dorastania .
również nazywany najlepszym i beztroskim .
C zęsto
N iestety z tym stwierdzeniem można by polemizować . Z biegiem czasu nasz świat się zmienia , a wraz z nim - spojrzenie na pewne sprawy , a w tym również metody wychowawcze . T ak więc , jak dzieciństwo wyglądało kilkanaście lat temu , a jak wygląda dzisiaj ?
W
lata spędziłam na zabawie, PIERWSZE KROKI KIEDYŚ ielu z nas doraKiedy przyjrzymy się na dworze z rówieśnikami, stało w czasach, kiedy telewizor i uważnie, to zauważymy, że wtedy nie było jeszcze tych komputer, nie wspominając niewiele lat wystarczyło, by wszystkich bajerów. Komo innych gadżetach, nawet tak to wszystko się zmieni- puter otrzymałam po Pierwnie istniały. Inni zaś, moż- ło. Moje dzieciństwo, jakby szej Komunii Świętej, nie na powiedzieć, urodzili się z nie patrzeć, nie było aż tak było nawet w tych czasach Internetu, więc jedyne, komórką w ręce. Różnica co mogłam to układać pokoleniowa w łatwy pasjansa. Uważam, sposób ukazuje nam, Dla nas to jest wybawienie, że lata moje dziejak na przestrzeni kiedy dziecko nie przeszkadza i cięce były najlepsze, lat zmienia się świat zniknie z naszego pola widzenia na jakie można mieć. oraz jak mały człowiek w nim dorasta kilka godzin, a my możemy odpocząć. Mały człowiek, który poznaje świat, i co go otacza, w tym Tylko ta chwila relaksu może być wykorzystuje czas najważniejszym dla chwilą, która zrujnuje dalsze kroki na naukę poprzez niego czasie, kiedy małego człowieka w życiu. zabawę, podczas gdy to poznaje świat. Zaświat wiele wymaga tem przychodzi mi na od niego i nie zastępują myśl pytanie, czy pozwolić dziecku dorastać w ówcze- dawno, jak moich rodziców, tego inne elektroniczne nasnym otoczeniu, czy dać mu a mimo tego różni się znacz- rzędzia. Jest zmuszony do myślenia trochę tego, co samemu się nie od okresu dojrzewania samodzielnego poznało we własnym dzie- dzisiejszych dzieci. Będąc oraz zorganizowania czasu. dzieciakiem, swoje młode Mieliśmy szansę poznać otaciństwie?
[ 37 ]
czające nas piękno osobiście, stykaliśmy się z naturą, a przy tym wszystkim mieliśmy większą chęć do poznawania nowych rzeczy, które otaczają. Nie wspominając tego, że kontakt z rówieśnikami wyglądał zupełnie inaczej. Dziecko miało możliwość poznania wszystkiego na własnej skórze, nieprzysłoniętego dzisiejszą technologią. PIERWSZE KROKI DZIŚ
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
W dzisiejszych czasach mały człowiek narażony jest na wczesne wsiąknięcie w świat wirtualny i tak niestety się dzieje. Kto za to zatem odpowiada? Nie kto inny, jak rodzice, którzy są odpowiedzialni za rozwój tej małej istoty. Ledwo to dziecię wejdzie w świat, a już otaczają je przeróżne technologie oraz niebezpieczne zabawki. Teraz na chrzciny czy komunie rzadko daje się pieniądze, czy coś symbolicznego. Tylko skutery, laptopy, telefony itp. Sami tym zachęcamy dziecko do tego niebezpiecznego otoczenia. Nie pozwalamy często, by dorastały z dala od tego wszystkiego, i mogły korzystać z tego, co ofiarował nam Bóg. Uczymy tym samym naszą pociechę, że pieniądze oraz fajne gadżety stanowią ważna część życia. Czy taki szkrab ma szansę w ten sposób wyjść ze skorupy? Jak to się mówi: czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość zgnije. Tak dokładnie jest w naszym życiu, dlatego ten pierwszy okres naszego istnienia jest tak niesamowicie ważny. Jest on decydujący w dalszym rozwoju oraz na poszczególnych strzeblach. ROZWÓJ MAŁEGO CZŁOWIEKA
Przychodzimy na świat, nie mając pojęcia o niczym, wszystko jest dla nas nowe, wszystko poznajemy od podstaw. To, czego nauczymy się na samym początku, ma wpływ na to, co zaowocuje
[ 38 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
na dalszej naszej drodze. Bardzo istotny jest prawidłowy rozwój dziecka oraz by jego wiedza na temat otaczającego go świata była duża. Jak dobrze wiemy, w Internecie często znajdziemy nieprawidłowe informacje oraz także pewne niebezpieczne artykuły lub zdjęcia. Zapominając o tym, dopuszczamy nasze dziecko to tego typu źródeł. Taka kilkuletnia drobinka nie ma jeszcze odpowiedniego rozeznania między dobrem a złem, przyswaja sobie to, co zobaczy, przeczyta, a to równie dobrze może wpłynąć na jej zachowanie. Nasze pociechy potrafią spędzić po kilka godzin na laptopach, tabletach i innych urządzeniach tego typu. Wiele razy w telewizji słyszałam o dzieciach uzależnionych od komputera, o szantażujących swoich rodziców dzieciach, które nie są w stanie odłożyć tabletu, o rodzicach, którzy nie radzą sobie w tej sytuacji. Dla nas to jest wybawienie, kiedy dziecko nie przeszkadza i zniknie z naszego pola widzenia na kilka godzin, a my możemy odpocząć. Tylko ta chwila relaksu może być chwilą, która zrujnuje dalsze kroki małego człowieka w życiu. Czy nie warto poświęcić te kilka godzin na to, by zabrać tego malca na spacer i pokazać mu piękno przyrody, świata? To bardziej wypłynęłoby na niego edukacyjnie niż bezcelowe buszowanie po Internecie lub granie w krwawe gry. Myśląc o dzieciństwie naszego szkraba, myślmy o tym, co jest dla niego dobre i odpowiednie, zamiast podążać za modą i technologią. Odsuńmy je od tego, co może popsuć jego błogie dorastanie, a może w swoim dorosłym życiu będzie nam za to wdzięczne. Pierwszych kroków na ziemi nikt nam nie zwróci, dlatego pozwólmy naszym dzieciom na to, by były jak najlepsze, a przede wszystkim - by miały wpływ na przyszłość.
[ 39 ]
T E M AT N U M E RU
O CO DZIECKO PROSI OJCA?
[ 40 ]
Krzysztof Małek
M
S yn B oży J ezus C hrystus . Z robił to na wyraźną prośbę apostołów . J est to na tyle uniwersalna modlitwa , że gdyby nie była odlić nauczył nas jedyny i prawdziwy
kojarzona tylko z chrześcijaństwem mógłby się nią
modlić każdy człowiek .
B ez
względu na wyznanie .
N ie
pada bowiem
w niej ani jedno imię czy typowa dla chrześcijan nazwa .
P
ierwszy problem, jaki gosławieństwo. I tak „święć chcemy żyć w Jego obecnopojawia się w związku się imię Twoje” wskazuje ści zawsze i wszędzie. Ale z modlitwą to pyta- na pierwszą osobę, o jaką zanim będziemy mogli się nie – która wersja jest praw- winniśmy się troszczyć w z Nim spotkać osobowo, dziwa, skoro znamy jej dwa naszym życiu, czyli o Boga. prosimy Go o to, abyśmy przekazy? Wersja przemogli żyć zgodnie z Jego kazana przez świętezamysłem: „bądź wola go Łukasza - choć Twoja jako w niebie, Wiadomo również, że jesteśmy krótsza - według tak i na ziemi”. powołani do wspólnoty nie tylko biblistów wydaje Wiadomo rówsię pierwotniejnież, że jestez Bogiem, ale również z drugim sza. Aczkolwiek do śmy powołani do człowiekiem. Stąd też następne tradycji i liturgii wspólnoty nie tylprośby skierowane są w stronę relacji weszła wersja paleko z Bogiem, ale styńska przekazarównież z drugim międzyludzkich. Pomimo tego, że na przez świętego prosimy o chleb – czy to w znaczeniu człowiekiem. Stąd Mateusza, której też następne prośdosłownym, czy to duchowym – ślady znajdujemy by skierowane są w prosimy o niego dla nas. w jednym z najważstronę relacji mięniejszych starożytdzyludzkich. Pominych dzieł chrześcijańmo tego, że prosimy o stwa, czyli Didache. To właśnie Stwórca powi- chleb – czy to w znaczeniu Najważniejsze są jednak nien być numerem jeden, dosłownym, czy to duchosłowa, które wypowiadamy co odczytujemy również w wym – prosimy o niego dla podczas modlitwy. Każ- drugiej z intencji: „przyjdź nas. Liczba mnoga nie jest de zdanie bowiem oznacza Królestwo Twoje”. Wypo- tutaj bezzasadna, ponieinną prośbę. Jako pierwszą wiadając te słowa, zwraca- waż Jezus powiedział, żeby wypowiadamy prośbę-bło- my uwagę Boga na to, że każdy z nas wypowiadał te
[ 41 ]
słowa w taki sposób. Stąd też jeżeli odmawiamy modlitwę indywidualnie, w swojej intencji, to przyjmuje ona formę modlitwy wstawienniczej za cały Kościół. Chrystus wiedział, że jesteśmy grzeszni i może to utrudnić wszystkie relacje, więc zobowiązał nas w tej modlitwie do miłosierdzia wobec innych. Piąta prośba jest bowiem zbliżona do polskiego powiedzenia „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”. „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” wypowiadane przez nas nawiązuje do naszych relacji z drugim człowiekiem. Powinniśmy sobie przy tym uświadomić także, że jesteśmy ponad grzechem, jaki wkrada się w nasze życie. Jeszcze dobitniej wyraża to szósta prośba, która nieco inaczej brzmi w oryginale, o czym pisze ojciec Jacek Salij w książce „Nadzieja poddawana próbom”. Wyjaśnia w niej m.in., że grecki termin peirasmós oznacza nie tylko „pokuszenie”, ale także „doświadczenie”. Wiemy bowiem, że Bóg poddawał wielu ludzi próbie, aby ich wydoskonalić. Jednak nie były to historie proste. Wręcz przeciwnie. Stąd też mamy prosić o ich lekkość. Całość zamyka intencja ochronna. Dotyczyć ona może zarówno osobowego zła w postaci demonów, ale także zła jako stanów czy rzeczy, które dotykają nas w codzienności. Pamiętać należy bowiem, że znaczenie modlitwy zależy od naszej intencji, naszego wewnętrznego usposobienia. Jak łatwo dostrzec, modlitwa „Ojcze nasz” dzieli się na dwie części. Pierwsze trzy prośby dotyczą osoby Boga. Następne cztery dotyczą ludzi. Wszystkie są ułożone wg ważności, czyli od sprawy najważniejszej do sprawy bardzo ważnej.
[ 42 ]
[ 43 ]
źródło: www.wikipedia.org
ROZ M O WA N U M E RU
GDY DZIECKO PRZYCHODZI NA ŚWIAT
[ 44 ]
Lena Ciepielak
K
L ewandowska to młoda , samodzielna mama kilkuletniego K uby , prowadząca swój własny blog oraz fanpage „M ama K ubusia ”, który ma już kilka tysięcy polubień . K ażdego dnia świetnie sprawuje opiekę nad swoim synem , swoimi wpisami motywuje również inne samotne matki . J est wzorem i przykładem dla innych . arolina
O
Karolina Lewandowska: Czy pierwsze momenty, bserwując już dość długo młodą mamę Ulgę, ogromną ulgę. Cała tygodnie Kuby na świecie w mediach spo- ciąża była dla mnie bardzo były dla Ciebie trudne? Jak łecznościowych, miałam trudnym czasem. Gdyby to wyglądało? okazję dostrzec, jak radzi nie fakt, że dzięki niej na Były dla mnie bardzo sobie w opiece nad synem świat przyszedł mój syn - trudne. Po pierwsze dlatego, oraz to, jak bardzo jest dla nazwałabym go najgorszym że jak wiesz, sama wychowuw swoim życiu. Kiedy po niej ważny. Karolina to ję Kubę. Mogłam jednak niesamowita kobieliczyć na ogromne ta, która każdego wsparcie ze strony dnia zmaga się z moich rodziców, Bicie dziecka, ani nawet klaps (który przeciwnościami czego nigdy im właściwie też jest biciem) niczego losu, walcząc o nie zapomnę i za nie zmieniają, a jedynie sprawiają, lepsze życie dla co nigdy nie będę swojego syna. że dziecko słucha się nas wyłącznie tak naprawdę w Mówi o sobie tak: dlatego, że się boi. A przecież nie o to stanie podzię“Jak na kobiekować. To mojej chodzi, prawda? tę mieszkającą w mamie płakałam nadmorskiej miejw ramię, kiedy nie scowości przystało dawałam rady i targa- w głowie ma całe morze ły mną hormony. pomysłów, które po każdym raz pierwszy mogłam przyChcąc zapewnić swojemu sztormie podnosi się z po- tulić Kubę, płakałam jak małe dziecko, oczywiście synowi, jak najlepsze dziedwójną siłą”. ze szczęścia. Wiedziałam, ciństwo, brałaś przykład ze Lena Ciepielak: Co czu- że zaczynam w życiu nowy swojego życia czy postanołaś, kiedy urodził się Twój rozdział - pełen miłości i wiłaś, że jego dzieciństwo syn? będzie jeszcze lepsze? nowych wyzwań.
[ 45 ]
Zdecydowanie ta druga opcja - chciałabym, aby mój syn miał możliwie najbardziej szczęśliwe dzieciństwo. Jest też swojego rodzaju presja, że wychowuję go sama i wiem, że za jakiś czas pojawią się trudne pytania. Kuba za miesiąc kończy cztery lata i wiem, że ten moment jest coraz bliżej. Jednak generalnie patrząc na to wszystko, wydaje mi się, że póki co całkiem dobrze mi idzie. Co jest ważne w rozwoju takiego małego dziecka z perspektywy matki? Przede wszystkim bezpieczeństwo i spokój - bez tych dwóch rzeczy nie ma mowy o prawidłowym rozwoju. Maluszek musi czuć się kochany i całkowicie bezpieczny w ramionach rodziców. Co myślisz o bezstresowym wychowaniu? Jest ono dobre czy nie?
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
To zależy, co tak naprawdę kryje się pod hasłem "bezstresowe wychowanie" w obecnej chwili jest ono często mylone z totalnym brakiem wychowania i pozwalaniem dziecku na wszystko. Mój syn wie, co mu wolno i czego nie powinien robić. Kiedy jednak notorycznie robi coś na złość i mnie nie słucha, robiąc to specjalnie - bo mówimy o czterolatku, a nie o rocznym dziecku - wie, czym jest kara, przykładowo dzień bez gry na tablecie. Coraz częściej jednak dochodzi do sytuacji, w których mój syn sam zauważa, że postąpił źle i tłumaczy swoje zachowanie. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Uważam, że rozmowa z dzieckiem i jasne wyznaczanie granic jest dobre. Nie wyobrażam sobie, aby dziecko weszło mi na głowę i z uśmiechem na twarzy niszczyło wszystko dookoła. Czy w definicji bezstresowego wychowania mieści się gdzieś kwestia chwalenia? Tego nie wiem, jednak chwalę moje dziecko - choć pewnie wiele osób powiesiłoby
[ 46 ]
mnie za to na szubienicy - i nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Nigdy jednak nie podniosłam na niego ręki i wiem, że choćby nie wiem co - to się nie zmieni. Bicie dziecka, ani nawet klaps (który właściwie też jest biciem) niczego nie zmieniają, a jedynie sprawiają, że dziecko słucha się nas wyłącznie dlatego, że się boi. A przecież nie o to chodzi, prawda? Jak prawidłowo nauczyć dziecko postrzegać świat? Pozwolić mu, by postrzegało go z własnej perspektywy! Na samym końcu naszej rozmowy zapytam, co mogłabyś poradzić przyszłym matkom? Przyszłym mamom poradziłabym, aby nie słuchały wszystkich porad cioteczek z for internetowych. Sama kiedyś to robiłam i dzisiaj - po czterech latach - wiem, że to był błąd. W dzisiejszych czasach wszyscy mówią nam, jak mamy wychowywać dzieci, na co pozwalać, na co nie, jak karmić, czym karmić. To jakiś obłęd. Myślę, że najważniejszym jest tutaj wsłuchanie się w swój instynkt macierzyński, on nigdy nie zawodzi.
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
Dziękuję za rozmowę.
Więcej refleksji Karoliny możecie znaleźć na: - www.facebook.com/mamakubusiapl - www.mama-kubusia.pl
[ 47 ]
[ 48 ]
KOŚCIÓŁ [ 49 ]
Z ŻYCIA KOŚCIOŁA
PIESZO NA JASNĄ GÓRĘ
[ 50 ]
Małgorzata Różycka
C
o roku na Jasną
Górę zmierzają pieszo tysiące pielgrzymów. W
wakacyjne miesiące wędrujące grupy są stałą częścią polskiego krajobrazu. Jedni proszą, drudzy dziękują
– każdy niesie ze sobą mnóstwo intencji, które pragnie złożyć przed Jasnogórską Panią, bo wierzy, że Ona może u Boga wszystko.
B
iuro prasowe Jasnej ka wyruszyła po raz 34. z wych trasach odbywały się Góry opublikowało Tarnowa, skąd przez 9 dni także śluby, najczęściej par, już statystyki piel- wędrowało prawie 9 ty- które poznały się właśnie na grzymkowe dla roku 2016. sięcy osób. Jej najmłodszy pielgrzymce. Dzięki mediom W sumie przed oblicze uczestnik miał 13 miesięcy, wiele osób mogło też pielCzarnej Madonny przyszło a najstarszy 84 lata. Najwię- grzymować duchowo, słuna nogach 118 tys. osób, chając wygłaszanych po uczestników 222 drodze konferencji zorganizowai przesyłając swoPiesze pielgrzymowanie na taką skalę nych pieszych je intencje do to polski fenomen, choć nie brakuje także pielgrzymek. omodlenia. W skali makro Każdej pielobcokrajowców (głównie Włochów), którzy były one dziękprzyjeżdżają nad Wisłę, by dotrzeć pieszo do grzymce towaczynieniem za rzyszył – oprócz tronu Jasnogórskiej Pani. Pielgrzymka ma chrzest Polski księży – cały oraz lipcowe sztab służb dbazawsze charakter pokutny, o czym często Światowe Dni jących o bezprzypominają zmęczenie po kolejnych Młodzieży w pieczeństwo na kilometrach Krakowie. Więkdrodze, zdrowie i szości pielgrzydach nad głową dla mów towarzyszyły hasła cej było tradycyjnie ludzi pielgrzymów. W tym roku „Błogosławieni miłosier- młodych. Najdłużej wędro- odnotowano tylko jeden wyni, albowiem oni miłosier- wali pątnicy z Helu – aż 19 padek z ich udziałem, w któdzia dostąpią” i „Miłosierni dni. Natomiast pielgrzymi z rym rannych zostało 14 osób jak Ojciec”, nawiązujące do Kalisza nie tylko doszli do z diecezji koszalińsko-kołotrwającego właśnie w całym Częstochowy na nogach, brzeskiej. Kościele Roku Miłosierdzia. ale także wrócili w ten sam Piesze pielgrzymowanie Najliczniejsza pielgrzym- sposób. Na pielgrzymko- na taką skalę to polski feno-
[ 51 ]
[ 52 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
men, choć nie brakuje także obcokrajowców (głównie Włochów), którzy przyjeżdżają nad Wisłę, by dotrzeć pieszo do tronu Jasnogórskiej Pani. Pielgrzymka ma zawsze charakter pokutny, o czym często przypominają zmęczenie po kolejnych kilometrach, odciski, lejący się z nieba żar albo ulewa, po której trzeba przemoczonym wędrować dalej. Także noclegi na podłodze w szkołach czy remizach połączone obowiązkowo z ultradługą kolejką do zimnego prysznica przypominają pielgrzymom, że nie jest to forma letniego wypoczynku ani sportowa przygoda. Mimo to 118 tysięcy ludzi podjęło w tym roku trud, podtrzymując tę stosunkowo młodą tradycję pielgrzymowania. Dali też oni wyraz maryjnej pobożności, która w Polsce jest szczególnie popularna. Intencje, w których pielgrzymowali pątnicy były bardzo zróżnicowane. Najczęściej pielgrzymi modlili się o zdanie egzaminów, znalezienie współmałżonka, zgodę w rodzinach oraz zdrowie dla siebie i bliskich. Nie zabrakło też modlitwy o pokój na świecie i w intencji prześladowanych chrześcijan. Jeden z mnichów na górze Atos miał kiedyś powiedzieć: „Czcimy Matkę Bożą i w niej pokładamy wszelkie nasze nadzieje, ponieważ wiemy, że Ona może wszystko. Jej Syn spełnia wszystkie Jej pragnienia, ponieważ jeszcze Jej nie zwrócił wszystkiego, czego Mu użyczyła. Wziął od Niej ciało, które przebóstwił, ale którego nie oddał” (cytat z blogu o. Krzysztofa Pałysa OP „Światła miasta”, wpis z 11.08.2016). I chyba naprawdę tak jest, a uczestnicy pieszych pielgrzymek stanowią dla mnie największy tego dowód.
[ 53 ]
PISMO ŚWIĘTE
JOZUE, NAJWYŻSZE IMIĘ...
[ 54 ]
Rafał Growiec
C
hoć wydaje nam się, że znamy dobrze postaci biblijne, czasem potrafią one nieźle zaskoczyć. prawdziwe imiona...
Czasem wystarczy, że poznamy ich
N
cego u boku Rafaela TobiaTOBIASZ CZY TOBIT? ie będzie chyba dla Tak jest na przykład z sza jako na główną postać. nikogo zaskoczeZwykle jednak różnice niem, jeśli powiem, Księgą Tobiasza. Opowiada że ¾ imion biblijnych brzmi ona historię ojca, imieniem są mniejsze. I tak – Adam inaczej w języku biblijnym Tobiasz, oraz syna imieniem to Haadam (czyli „ten członiż w oryginale. Język he- Tobiasz. Tyle tradycja, gdyż wiek). Ewa to Hawwa. Kain brajski, a także grecki róż- tekst grecki wyraźnie mówi, to Kain, jednak Abel to Hawel (te same spółgłonią się od naszej mowy ski, co w słowie pod wieloma „hewel” - marwzględami, czaProblemy zawsze sprawiał Hiob, którego ność). Abraham sem dochodziło to tak naprawimię za łaciną zapisywano „Job”. Stare do przeinaczeń tylko po to, by lekcjonarze zmuszały lektorów albo do tego, by dę Awraham, gdyż hebrajmóc wymówić wypowiedzieli to słowo ze śmiertelną powagą, ski używa „b” i dane słowo, a albo je nieco zanglicyzowali. Drugą opcję „w” zamiennie czasem z powo(różnią się one du tłumaczenia wybrał pewien ministrant, który odczytał jedną kropką przez Wulgapodczas mszy „czytanie z Księgi Dżoba”. pośrodku znatę, która imiona ku przy „b”). Izzak oryginalne dostoto Ichak. Samson zaś to sowała do łacińskiej odmiany. W ten sposób docho- że mamy do czynienia z To- Szimszon. Problemy zawsze dziło do uświęcenia tradycją biasem (Τωβιας), synem sprawiał Hiob, którego imię niektórych form i skazania Tobita (Τωβιθ). Literatura za łaciną zapisywano „Job”. pierwotnego brzmienia na anglojęzyczna przyjmuje, że Stare lekcjonarze zmuszazapomnienie. Czasem uży- Księga bierze swoją nazwę ły lektorów albo do tego, by wanie oryginalnych imion od sprawiedliwego ojca i wypowiedzieli to słowo ze zmuszałoby nas wręcz do mówi o Book of Tobit, reszta śmiertelną powagą, albo je świata stawia na podróżują- nieco zanglicyzowali. Drugą zmiany nazwy księgi.
[ 55 ]
czony przydomek Judy Machabeusza miesza kolejność spółgłosek słowa „hamakabi”, czyli „młot”. Zresztą niewielu biskupów, a co dopiero szeregowych kapłanów czy świeckich, znało hebrajski, a chrześcijanie posługiwali się właśnie Septuagintą. Po dziś dzień nikt nie czyta nic z Księgi Jeszajahu, a z Księgi Izajasza. STARE W NOWYM
Także wiele postaci nowotestamentalnych ma nieco inaczej na imię, niż ochrzciła je nasza tradycja. Szaweł, który z ramienia Synagogi prześladował Kościół, to tak naprawdę Saul (hebr. Szaul, ale greka nie zna „sz”). Tak, jak pierwszy król Izraela, który prześladował swojego
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
opcję wybrał pewien ministrant, który odczytał podczas mszy „czytanie z Księgi Dżoba”. Wiele imion Starego Testamentu zostało nam przekazanych inaczej niż w oryginale z powodu używania przez pierwszych chrześcijan Septuaginty, czyli przekładu aleksandryjskiego, używanego wśród zgreczonych Żydów i prozelitów (nawróconych pogan). Jirmejahu („Bóg wywyższa”) został Jeremias(z)em, Jehezkijel („Bóg umocni”) – Jezekielem, Obadjahu („sługa/ niewolnik Boga”) – Abdiaszem, Cefaniah („ukryty jest Bóg”) – Sofoniaszem. Grekę przejął Kościół, który posługując się łaciną, bliższy był greckim formom. Zgre-
[ 56 ]
następcę, Dawida (który po hebrajsku nazywa się „Dawid”). Szczepan, pierwszy męczennik to tak naprawdę… Stefanos, które to słowo w grece oznacza także wieniec. Maryja, o dziwo, w Biblii nazywa się Maria. Bardziej wzniosła forma to owoc tradycji, która musiała w końcu wyróżnić Matkę Bożą od szeregu innych postaci o tym imieniu. Jak imię to brzmiało w oryginale? Zapewne Miriam, tak jak nazywała się siostra Mojżesza, a która w Septuagincie nazywana jest już Mariam. Ciekawie robi się przy imieniu Jezus, czyli Iesous (Ιησους). Jest to występująca w Septuagincie grecka forma hebrajskiego słowa Jehoszua,
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
czyli „Bóg jest zbawieniem”. Być może własnie takiego imienia używali pierwsi, wywodzący się z judaizmu chrześcijanie. Postać, która je nosi w Księgach Wyjścia i Jozuego, to znany nam dobrze wódz izraelski, Jozue. Co istotne, wcześniej nazywał się „Ozeasz” i dopiero Mojżesz zmienił je na Jozue (Lb 13,16). Kolejni Jezusowie/Jozuowie to syn Josadaka z Księgi Ezdrasza (5,2) oraz Syrach (Syr prolog, 7). Imię “Jezus” było w sumie dość popularne i dopiero powiązanie go z konkretną postacią sprawiło, że w niektórych kulturach nie nadawano go dzieciom – ale już w krajach iberyjskich Jesusów jest od groma. Podobnie imię „Maria” jeszcze ujdzie, jednak kto by był tak odważny i nazwał córkę „Maryja”?
Biblia nie zna też złej sławy imienia Judasz, gdyż było to imię dość popularne, w swojej podstawowej formie to „Juda”, a więc imię jednego z plemion izraelskich. Dopiero tradycja kłądzie nacisk na używanie formy „Judasz”, by odróżnić tę konkretną postać. Imiona “Jan” i jego żeński odpowiednik “Joanna” są ciekawym przykładem, gdyż imię żeńskie jest bliższe oryginałowi. Ewangelista Jan to po grecku „Ioannes”, co odpowiada żydowskiemu imieniu Johannan (noszonemu przez kilka wybitnych postaci judaizmu, np. Johanana ben Zakkaja). ŚWIĘCI NIE DO POZNANIA
Problem z barierą językową może przyczynić się także do problemów w czasie
[ 57 ]
pielgrzymek zagranicznych. Jak już możemy się domyślać, w parafiach „St. Stephen” znajdziemy wizerunki kamienowanego Szczepana. Gdzie więc szukać np. relikwii papieża Stefana II? W Saint Étienne. Święty Jerzy to, jak zapewne wielu wie, saint George – od greckiego „Georgios”. Nieco trudniej jest ze świętym Idzim, którego należy szukać pod „Giles”. Ewolucja imion od biblijnego oryginału po nasze, używane w liturgii i pracach naukowych formy bywa niekiedy interesująca, gdyż możemy dostrzec ciekawe powiązania. Ale miejmy nadzieję, że nikt nie wpadnie na to, by czytać o podbojach z Księgi Jezusa.
PISMO ŚWIĘTE
MSZA KONTRA ŚWIĘCONKA
[ 58 ]
Wojciech Urban
P
ewien niemiecki duszpasterz, omawiający na sympozjum naukowym związki liturgii z pobożnością ludową, stwierdził:
„Wszystko, albo nic. Człowiek nie powinien rozłączać, co Bóg złączył”. Te dwie rzeczywistości kościelne są z góry powołane do symbiozy.
S
zerokie spektrum koJakkolwiek to wyolbrzy- sanktuarium tańczono z feścielnej rzeczywisto- miona diagnoza, niemniej retronami. Świętej pamięści obrzędowej jest dla pewien jestem, że dla spo- ci babcia zawsze na święto większości wiernych tajem- rej części wiernych różni- Matki Boskiej Gromnicznej nicze i niezrozumiałe. Nie- ca między np. rekolekcjami (właściwie święto Ofiarowakiedy nie bardzo wiemy, w adwentowymi a „święcon- nia Pańskiego, czyli 2 luteczym uczestniczymy, nie ką” jest niejasna. Ta druga go) kazała mi i rodzeństwu mówiąc już o rozumieniu nierzadko okazuje się trwal- gromnicą opalać gardła… dlaczego i w ogóle po co. sza i dla wielu „katolików” Chodzimy co niedzielę na ważniejsza w przeżywaniu POMIESZANIE RZECZYWISTOŚCI mszę, bo jest przykazanie, ich wiary. Święconka jest tu Jest taka pieśń, zaczynawięc wiadomo, że trzeba. – najjaskrawszym, choć nie Chodzimy co jakiś czas do jedynym – przykładem prze- jąca się od słów: „Lud Twój, spowiedzi, bo jest przykaza- akcentowania pobożności Panie, Lud pielgrzymi…”. Na nie, więc wiadomo, że trze- ludowej. Jakiś czas temu hi- pewnych rekolekcjach oazowych, jedna z dziewba. Dzieci chrzcicząt, poproszona my, posyłamy Pobożność ludową kojarzymy właśnie z o zaśpiewanie do I Komunii, jakiejś ludowej folklorem, który nie ma już racji bytu ani w bierzmowania, wiążemy małnowoczesnym świecie, ani w odnowionym przez piosenki, zaintonowała włażeństwa, no bo „odnowowe” ruchy Kościele. Tymczasem sam śnie tę przytopasuje, zawsze Kościół o pobożności ludowej wypowiada się czoną powyżej. tak było, więc Bo skoro jest intuicyjnie czucałkiem pozytywnie. „Lud”, to i piosenjemy, że trzeba. Na ka wydawała się być analogicznej zasadzie idziemy w Wielką Sobotę tem „katolickiego Internetu” ludowa. W Kościele jednak święcić „koszyczek” – no bo okazały się nagrania z Wej- słowo lud ma trochę inne pasuje, zawsze tak było itd. herowa, gdzie w tamtejszym konotacje. Mówiąc „Lud
[ 59 ]
Formy pobożności ludowej przysparzały jednak sporo problemów. Najstarszym przykładem będzie chyba Złoty Cielec, który miał być dla Narodu Wybranego wyobrażeniem Boga Jahwe. Boży” nie myślimy przecież tylko o ochrzczonych mieszkających na wsi, ale o wszystkich włączonych do Kościoła. Jednak pobożność ludową kojarzymy właśnie z folklorem, który nie ma już racji bytu ani w nowoczesnym świecie, ani w odnowionym przez „odnowowe” ruchy Kościele. Tymczasem sam Kościół o pobożności ludowej wypowiada się całkiem pozytywnie. Niejeden z reformatorów chciał wyrugować wszelkie formy pobożności ludowej z Kościoła, aby nie przesłaniały one rzeczywistości ważniejszej – liturgii. Mimo jednak, że możemy stwierdzić pewne napięcie pomiędzy liturgią (formą przeżywania wiary zaproponowaną „z góry”) a pobożnością ludową (formą wypracowaną „na dole”), nie można ich stawiać w opozycji. Mimo, że większość popularnych nabożeństw nie jest liturgią, w soborowej Konstytucji o Liturgii Świętej znajdziemy wyraźną zachętę do kultywowania form pobożności, wypracowanych przez przodków. Podkreśla jednak wymóg, aby zgadzały się one z liturgią. Wyjaśnij-
my więc sobie związek między tymi rzeczywistościami. Dawniej w teologii zasadą było rozróżnienie liturgii i nabożeństw. Podstawową, zauważalną różnicą była potrzeba obecności kapłana i sprecyzowany przebieg obrzędu. Bez wyświęconego szafarza nie ma liturgii – czyli publicznego kultu, jaki Kościół składa Bogu. A kult ten odbywał się ściśle według zatwierdzonych ksiąg liturgicznych. Różnica ta jednak nie do końca była czytelna. Kapłan bowiem – jeśli był obecny – przewodniczył nabożeństwom, z reguły posługując się przy tym jakąś książką. Dziś, choć rzadziej się o takim rozróżnieniu mówi, wciąż jest ono faktem. Zasadniczo nie jest możliwe sprawowanie liturgii bez księdza, czy chociaż diakona. Tłumacząc łopatologicznie, liturgią jest Msza Święta, sakramenty, sakramentalia (czyli np. pogrzeb chrześcijański, profesja zakonna, czy błogosławieństwa dewocjonaliów), Liturgia Godzin (popularnie brewiarzem zwana), adoracje Najświętszego Sakra-
[ 60 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
mentu i Nabożeństwa Słowa Bożego. Widzimy tu od razu zgrzyt terminologiczno-pojęciowy. Czemu liturgią jest Nabożeństwo Słowa Bożego? A czy Gorzkie Żale są liturgią, skoro odprawiane są w trakcie adoracji Najświętszego Sakramentu? KOŚCIÓŁ HIERARCHIĄ STOI
Skoro mamy wyodrębnione, co liturgią jest, aby postawić kropkę nad i należy stwierdzić, że szczytową formą liturgii jest Msza Święta. Tak to dokładnie określa Konstytucja o Liturgii Świętej: „Liturgia, zwłaszcza Eucharystyczna, jest szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i jednocześnie jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc”. Rodzi się więc pokusa, by na tym poprzestać. Msza Święta i dość, po cóż bawić się w jakieś litanie i godzinki? A no po to, żeby na ten szczyt w ogóle dojść. Czy to Liturgia Godzin, czy adoracja, czy sakrament spo-
wiedzi – wszystkie te liturgie mają ten sam cel (choć osiągany w różny sposób) – uświęcenie człowieka poprzez oddanie czci Bogu. Kult jest jednak nierozerwalnie związany z kulturą. Uczczenie Boga transcendentnego musi wymagać symboli. Te zaś, by były rozumiane przez społeczność, brane są z danej kultury właśnie. Chrystus, Odwieczne Słowo Ojca, wcielił się nie tylko w ludzkie ciało, ale też w konkretne warunki i realia kulturowo-historyczne. Ewangelizacja, czyli niesienie Tego Słowa innym ludziom powoduje „wcielanie się” w kolejne kultury i ich specyfikę. Kolejne ludy, stając się częścią Kościoła, wnosiły weń elementy swoich kultur, czasem nawet i te antychrześcijańskie – np. zmiana stosunku do przemocy fizycznej nastąpiła wraz ze stopniowym ochrzczeniem kolejnych plemion germańskich. Oprócz stylu życia, wnosili również swoją obrzędowość,
Praktycznym, a zaskakującym przykładem pobożności ludowej, są kanonizacje i beatyfikacje. Zasadniczo Kościół czci tych świętych i błogosławionych, o których uroczyście orzekł heroiczność ich cnót. Tyle, że aby proces beatyfikacyjny mógł się w ogóle rozpocząć, musi istnieć oddolny kult danego wiernego. [ 61 ]
związaną m. in. z rolnictwem. Chrześcijaństwo siłą rzeczy musiało zaakceptować te elementy i nadać im własną symbolikę. Odcisnęło to swoje piętno również – czy może szczególnie – na liturgii. Nie wszystko jednak można było do liturgii włączyć. Tym bardziej, że w pewnym momencie – na soborze Trydenckim – Kościół postanowił liturgię ujednolicić według wzorca rzymskiego. Jednocześnie ludziom niezbędna była przestrzeń, w której swoją wiarę mogliby wyrazić na sposób im bliższy. Temu miały służyć, i służą do dziś, formy pobożności ludowej, zróżnicowane pod różnymi szerokościami geograficznymi, mimo że w jednym Kościele. Formy pobożności ludowej przysparzały jednak sporo problemów. Najstarszym przykładem będzie chyba Złoty Cielec, który miał być dla Narodu Wybranego wyobrażeniem Boga Jahwe. Również w Kościele Apostol-
skim nie brak było napięć spowodowanych różnorodnością odziedziczonych po przodkach form pobożności. Szczególnie średniowiecze rozkwitło pobożnością ludową, kreując jej model, który każdy z nas ma w głowie. Model, którego cechami charakterystycznymi są przesadna emocjonalność, ckliwość i powierzchowność. LITURGIA BLIŻSZA LUDZIOM?
Zatem, czym w ogóle jest pobożność ludowa? Najogólniej można by powiedzieć, że pobożnością ludową jest wszystko to, co poza liturgią zostało zachowane przez wiernych jako wyraz ich pobożności. Praktycznym, a zaskakującym przykładem pobożności ludowej, są kanonizacje i beatyfikacje. Zasadniczo Kościół czci tych świętych i błogosławionych, o których uroczyście orzekł heroiczność ich cnót. Tyle, że aby proces beatyfikacyjny mógł się w ogóle rozpocząć,
[ 62 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
musi istnieć oddolny kult danego wiernego. Podobnie było np. z dogmatem o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Uchwalony został dopiero w 1854 roku, jednak wierni prawdę tę wyznawali na długo przed ogłoszeniem dogmatu, a zakon Marianów, czyli Zgromadzenie Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, powstał dwieście lat wcześniej. Wgłębiając się w to, co Kościół mówi o pobożności ludowej, odkrywamy niesamowite wręcz perspektywy. Pierwszym w historii Kościoła dokumentem, traktującym wprost o pobożności ludowej była… Evangelii Nuntiandi Pawła VI. Adhortacja, która wprowadziła w Kościele pojęcie Nowej Ewangelizacji, będąca efektem Synodu Biskupów na temat ewangelizacji doceniła to, co bardzo chętnie chcielibyśmy schować do lamusa. Mimo pewnych niebezpieczeństw, pobożność ludowa, będąca prosta i
przejrzysta w strukturze, jest bliższa sercom wiernych, a więc lepiej otwiera ich na Boże działanie. Wymaga również wzajemnych związków we wspólnocie, ma zatem działanie wspólnototwórcze – rzecz nie do przecenienia we współczesnym, zatomizowanym społeczeństwie. Pewien niemiecki duszpasterz, omawiający na sympozjum naukowym związki liturgii z pobożnością ludową, stwierdził: „Wszystko, albo nic. Człowiek nie powinien rozłączać, co Bóg złączył”. Te dwie rzeczywistości kościelne są z góry powołane do symbiozy. Dzięki temu liturgia staje się bliższa człowiekowi, a pobożność ludowa jest bezpieczna od wypaczeń, infantylizmu i ckliwości. Do pełnego przeżycia Wigilii Paschalnej nie potrzeba święcić jajek czy kiełbasy. Ale o ileż mocniej przeżywa się dzięki nim radość ze Zmartwychwstania.
[ 63 ]
PISMO ŚWIĘTE
MOJE SIOSTRY Z BOTSWANY
[ 64 ]
Emilia Ciuła
T
2+1 lub 2+2. Wszystkim „rodzina” kojarzy się jako małżeństwo i jego owoce – dzieci. Jednak z własnego doświadczenia mogę stwierdzić, że rodzina to nie tylko więzy krwi. ypowy model rodziny to współcześnie
Ś
DM były wydarzeniem nadeszła informacja – w działa: „Jasne, dlaczego nie?”. na światową skalę. Do naszej wolbromskiej parafii Po chwili zza rogu wyłoniKrakowa i pobliskich pod wezwaniem Podwyż- ły się dwie siostry zakonne. miejscowości zjeżdżali piel- szenia Krzyża Świętego bę- Szok i zdenerwowanie szybgrzymi z całego świata, aby dziemy gościć pielgrzymów ko ustąpiły miejsca zaciekazjednoczyć się w modlitwie z Botswany. Mama była peł- wieniu i podekscytowaniu. Siostry: Pearl Gosego o Boże miłosierdzie. Wszy- na obaw, w jaki sposób uda Ntapu i Boitulmelo Nnonki scy spodziewali się zamaWadikgosi na te kilka dni chów i ataków ze strony obróciły naszą codzienterrorystów, jednak nie Nasze małe miasteczko ność do góry nogami, odstraszyło to młona kilka dni wypełniło się wprowadzając wiele dych ludzi, którzy w radości i modlitwy. liczbie tysięcy chrzeniepohamowanym szczęściem. Jako rodzina nigdy ścijan po prostu spłyNikt nie dostrzegał, jak bardzo nie docenialiśmy warwali do Krakowa bez go potrzeba do momentu, kiedy tości wspólnego sponajmniejszych obaw, przyszło na kilka chwil. żywania posiłków, czy ucząc niedowiarków wspólnej modlitwy – to (w tym mnie) odwagi. one pokazały nam, że takie W ten sposób do mojego rodzinnego domu trafiło jej się porozumieć z naszy- chwile jednoczą i dają ukodwóch pielgrzymów. Moi mi gośćmi, ale na szczęście jenie po ciężkim dniu pracy. rodzice bez wahania zgodzi- ja i moje siostry ruszyłyśmy Pomimo tego, że dzieliła nas li się przyjąć młodzież, któ- z pomocą, aby wcielić się w ogromna przepaść kulturora wyruszyła na ŚDM. Nie role tłumaczy. Kiedy moja wa, siostry nie ustawały w znając języka angielskiego, siostra poszła „odebrać” zadawaniu pytań, chłonęły spodziewali się, że w progu młodzież, zobaczyła księdza, każdą naszą historię i opodomu zobaczą Polaków. Ich który zmierzał w jej stronę wieści. Gdy przyjechałam z zdziwieniu nie było końca, i zadał pytanie: „Weźmiecie Krakowa, niedługo przed ich kiedy kilka dni wcześniej siostrzyczki?”, Ola odpowie- wyjazdem z mojego rodzin-
[ 65 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
nego domu, nie zapytały, jak mam na imię, ale podeszły do mnie i uściskały jako najdroższą przyjaciółkę. I taką też się stałam, tak jak reszta moich sióstr. Rodziców traktowały jak swoich własnych, mówiły do nich „mamo”, „tato”. Gdy pewnego wieczoru zapytały mamę: „Ile masz córek?”, zaprzeczyły jej odpowiedzi. Odparły, że już nie ma ich czterech, ale sześć, ponieważ one już w tym momencie uważają się za jej córki. Przyjmując się do rodziny, z góry zapowiedziały, że w 2018 roku przyjadą na święta oraz na wesela moich sióstr (tutaj data nieznana). Stały się moimi siostrami przez to, że przełamały bariery, które my, Polacy, często stawiamy obcokrajowcom. U nich tego nie ma. Zakonnice z Botswany cieszyły się każdą chwilą, do każdego podchodziły i przytulały, nie w sposób nachalny, ale wyrażający szacunek i miłość. Msza święta w ich obecności była pełna śpiewu i wielbienia Boga. Biskup, który z nimi przyjechał, o nic nie pytał, po prostu podszedł i uściskał całą rodzinę, błogosławiąc jej. Siostry z zapartym tchem zwiedzały nasze miasteczko i pobliskie okolice. Bardzo zasmakowała im polska kuchnia i zapragnęły tu wrócić, nie bacząc na koszty, które będą musiały ponieść. Chwila pożegnania była bardzo trudna, zarówno dla mojej rodziny, jak i dla nich. Po wieczornej modlitwie, podczas której siostry modliły się za każdego członka rodziny indywidualnie, nadeszła chwila udania się na spoczynek. Wtedy jedna z nich rozpłakała się, żal jej było opuszczać progi naszego domu, ale wiedziała, że cel podróży się zbliża i że już za kilka godzin przybędzie do Krakowa, aby celebrować ŚDM. Nie wyjeżdżała z pustymi rękami. Od mojej rodziny siostrzyczki otrzymały koszulki z napisem „Polska” oraz przypinki. Same, korzystając z okazji, że dla nich Polska jest jednym z krajów, w którym można zakupić wszystko po niskich cenach, wyjechały do Botswany z nowymi telefonami, tabletem, torebką i 2 parami butów (jedne na obcasie, ponieważ się błyszczały i były przepiękne).
[ 66 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
Chyba nigdy nie będę umiała odwdzięczyć się Bogu za możliwość poznania tak cudownych ludzi, którzy nie mają barier przed innymi i potrafią dzielić się miłością i radością. Powtarzając słowa rodzin, które otworzyły swoje serca i domy dla pielgrzymów, nasze małe miasteczko na kilka dni wypełniło się niepohamowanym szczęściem. Nikt nie dostrzegał, jak bardzo go potrzeba do momentu, kiedy przyszło na kilka chwil. Gdy nasi najmilsi bracia i siostry opuścili Wolbrom, pozostała po nich cisza, którą na nowo można wypełnić poprzez uzmysłowienie sobie, że kilka tygodni temu przecież potrafiliśmy się bezinteresownie cieszyć. W każdym człowieku jest ta radość, która nadana jest od Boga. Skoro raz mogła ona zarazić tysiące ludzi, to wystarczy chęć, aby powróciła ona ze zdwojoną siłą. Podczas pożegnania siostry owinęły mnie w ich narodową flagę, tłumacząc znaczenie jej barw. Niebieski kolor oznacza wodę, która jest warunkiem życia, biały – kolor skóry innych narodowości, a czarny – kolor skóry mieszkańców Botswany. Wszyscy razem tworzymy jedność, nikt nie jest pominięty, jesteśmy jedną wielką rodziną, chociaż oddaloną o tysiące kilometrów. Módlmy się za naszych drogich pielgrzymów, aby ich radość nigdy nie zgasła i potrafiła wzniecać w sercach Polaków miłość do innych i Boga. Dziękuję Wam, moje drogie siostrzyczki. Podarowałyście mi o wiele więcej niż myślicie – dwie nowe siostry, za którymi tęsknię i z niecierpliwością oczekuję ich powrotu.
[ 67 ]
[ 68 ]
KULTURA ïƒ [ 69 ]
MALARSTWO
ROZTRZASKAĆ SŁUCHACZA
[ 70 ]
Andrea Marx
G
Pearl Jam udało się nagrać płytę, która się nie zestarzała nawet po 25 latach – została wydana dokładnie 27 sierpnia 1991 roku. Zabawne, bo to był ich debiut. rupie
A
by zrozumieć „Ten”, się zamieść pod dywan. Być adza dwuczęściowy intrzeba połączyć ją może do sukcesu „Ten” przy- strumentalny utwór, który z klimatem pew- czyniło się zaangażowanie „wyłania się” jeszcze zanim nej epoki i muzyką trzech i życiowy wkład wokalisty zaczyna się „Once”, a kończy innych grup z Seattle: po ostatnim dźwięku Nirvany, Alice in „Release”. Jest to oparChains i Soundta na basowej linii Płyta jest bardzo smutna garden. Nie będzie melodycznej smuta i dołująca. Mimo to stała się niespodzianki, jeśli z dodatkiem perkumanifestem. Dlaczego? Bo dodamy, że żaden z syjnopodobnych tych zespołów nie bezlitośnie poniewiera odbiorcami dźwięków. śpiewa o szczęśliwej, W „Alive” wokai demaskuje problemy, które inni delikatnej miłości lista snuje historię starali się zamieść pod dywan. Być i nie gra wesoło na matki, która opogitarze klasycznej. może do sukcesu „Ten” przyczyniło wiada synowi, że Znakiem tamtych się zaangażowanie i życiowy wkład mężczyzna, którego czasów stał się grunma za swojego ojca, wokalisty Eddiego Veddera. ge ze swoją depresją, tak naprawdę nim samobójstwami, sanie jest, ponieważ ten motnością, morderstwazmarł wiele lat wcześniej. mi i… flanelowymi koszu- Eddiego Veddera. Niek- W utworze przebija się lami. tóre utwory wybrzmiewają również sugestia, jakoWiemy już więc, że pły- w jego wykonaniu z nie- by przejęta żalem kobieta ta jest bardzo smutna i samowitym przejęciem. odczuwała pociąg seksualdołująca. Mimo to stała Nieprzypadkowo, ponieważ ny do syna. Wraz z piosenką się manifestem. Dlaczego? pisząc teksty, przelewał w „Once” i „Footsteps” tworzą Bo bezlitośnie poniewiera nie swoje osobiste doświad- cykl „Momma-Son”. Histoodbiorcami i demaskuje czenia. ria nie jest poukładana po problemy, które inni starali W klimat płyty wprow- kolei. „Alive” to dopiero
[ 71 ]
trzecia piosenka na płycie. „Once” jest pierwsza, mimo że chronologicznie powinna być później, bo jest zbitką emocji towarzyszących nieprzyjemnym przeżyciom. Z kolei „Footsteps”… nie ma na krążku w ogóle (można ją znaleźć na stronie B winylowego singla „Jeremy” albo w bonusach na CD). Dopiero po latach okazało się, że w ten sposób Vedder opowiedział… własne traumatyczne przeżycia. W „Even flow” obrazek nie jest bardziej kolorowy. Mamy człowieka, najprawdopodobniej bezdomnego („poduszka z betonu”), którego psychika jest totalnie rozbita. W „Why Go” to z kolei dziewczyna umieszczona przez matkę w odizolowanym miejscu (może szpitalu psychiatrycznym). Mocne? To nic. Inspiracją dla powstania największego hitu – utworu „Jeremy” – było wydarzenie z 8 stycznia 1991 roku, gdy nastolatek z miasta Richardson w Teksasie – Jeremy Wade Delle – strzelił sobie w usta na oczach kolegów z klasy. Podobno zaczęło się od tego, że się spóźnił, został wysłany po coś w rodzaju usprawiedliwienia, a wrócił z pistoletem, mówiąc: „Proszę pani, mam to, po co naprawdę poszedłem”. Mocne? Krytycy byli pod wrażeniem warstwy tekstowej „Ten”. Don Kaye, dziennikarz magazynu „Kerrang!”, po pre-
mierze nazwał krążek introspektywnym, ale naładowanym cichą emocjonalną siłą. Oczywiście nie obyło się bez zarzutów, że Pearl Jam ściągają od Soundgarden i Alice In Chains oraz że chcą zamotać w głowach nastolatków i wyciągnąć od nich kasę. Zresztą sam Kurt Cobain atakował zespół, twierdząc, że są sprzedawczykami i nie prezentują prawdziwie alternatywnej muzyki, bo ich riffy są… zbyt dobre. A w grunge’u – jak wiadomo – musiało być brudno. Czegokolwiek by nie mówili, styl gitary, inspirowanej brzmieniami lat 70., i niespotykany wokal Veddera przyczyniły się do sukcesu debiutanckiej płyty. Nagrania trwały miesiąc. Dziś oczywiście Pearl Jam jest już inny. Wprawdzie zachowuje pazur i zawsze ma coś sensownego do powiedzenia, jak 25 lat temu, ale chyba nie ma sensu porównywać przygnębiającej „Ten” z powiedzmy energetyczną „Lightning Bolt” z 2013 roku. Zresztą sam grunge, ten prawdziwy, zrodzony przez Wielką Czwórkę, skończył się dosyć szybko. W tej chwili zostały po nim nieliczne kapele, które ciągle grają w tym klimacie, oraz płyty takie jak „Ten”.
[ 72 ]
[ 73 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
ZAPOWIEDZI
MNIEJ ZNANE ŚWIĄTYNIE WIECZNEGO MIASTA (CZ. 2)
[ 74 ]
Krzysztof Małek
W
tym numerze zapraszamy na drugą część przewodnika po mniej znanych świątyniach rzymskich .
W arto
korzystać z dobroci kultury pogańskiego antyku oraz zabytków doby chrześcijańskiej .
W poprzednim numerze była mowa o kościele ścięcia w opactwie Tre Fontane, Bazylice św. Wawrzyńca za Murami, bazylice św. Sebastiana za Murami i bazylice Świętego Krzyża z Jerozolimy. Kolejne z nich to...
z Acheiropoietosem, który stanowi wzór dla przedstawień ikonicznych Chrystusa.
mają znajdować się szczątki dwóch apostołów – Filipa i Jakuba Młodszego. Zostały one sprowadzone do Rzymu w IX wieku z KonstanBAZYLIKA DWUNASTU tynopola, gdzie ich obecność ŚWIĘTYCH APOSTOŁÓW była zagrożona. Przekazane XVIII-wieczna bazylika zostały przez jednego z cesakamienicowa z frontonem rzy bizantyjskich. Obecnie SANTA SCALA neoklasycystycznym oraz w podziemiach można poSchody pochodzące z renesansowym portykiem. dziwiać odrestaurowany kopretorium Piłata, liczące 28 ściół antyczny. Natomiast stopni. To na nich Jezus w prawej nawie boczmiał usłyszeć wyrok Jeden z najciekawszych nej zaraz obok kapliludu, który wolał architektonicznie kościołów w cy znajduje się serce Barabasza. Zostały Marii Klementyny Rzymie. Jest to trójpoziomowa przetransportowaSobieskiej, która była budowla, która niemal w całości ne przez Helenę z wnuczką Jana III SoJerozolimy do Rzyzachowała swoją architekturę bieskiego, a żoną jedmu. Można po nich nego z pretendentów średniowieczno-antyczną mimo wchodzić jedynie na do korony angielskiej osiemnastowiecznych remontów. kolanach – jest to i szkockiej. wyraz specjalnej czci Święty Klemens, któremu bazylika oddawanej ofierze BAZYLIKA została poświęcona, był trzecim Jezusa. Dla osób nieŚWIĘTEGO papieżem – uczniem świętych mogących pokonać KLEMENSA NA Piotra i Pawła. schodów w ten sposób LATERANIE obok w klatce znajduJeden z najciekawją się normalne schody. Ich Wzniesiona na miejscu ko- szych architektonicznie kozwieńczeniem jest kaplica ścioła z VI wieku, w którym ściołów w Rzymie. Jest to
[ 75 ]
ź r ó d ł o : w w w . fa c e b o o k . c o m / h o s a n n a f e s t i va l
trójpoziomowa budowla, która niemal w całości zachowała swoją architekturę średniowieczno-antyczną mimo osiemnastowiecznych remontów. Święty Klemens, któremu bazylika została poświęcona, był trzecim papieżem – uczniem świętych Piotra i Pawła. Był tak ceniony, że przez pewien czas jego List do Koryntian, w którym Klemens próbował zażegnać konflikt w tamtejszej wspólnocie, był zaliczany w poczet pism Nowego Testamentu. Zarówno freski, mozaiki, jak i posadzka odzwierciedlają największy kunszt wykonania. Są to elementy, które same w sobie można kontemplować godzinami. Bliżej trzeba się jednak przyjrzeć paru elementom. Pierwszym z nich jest pochodząca z VI wieku Schola cantorum, znajdująca się w środkowej nawie świątyni. Natomiast w kopule apsydy została umieszczona mozaika Zwycięstwo krzyża. Krzyż zdobi dwanaście gołębi symbolizujących apostołów. Symbolika dotycząca uczniów Chrystusa oraz ewangelistów powtarza się w całym koncepcie kilkukrotnie. Dolna bazylika została odkryta dopiero w XIX wieku, co wpłynęło na jej stan. Wszystkie jej elementy pochodzą z IX wieku – bez jakichkolwiek wstawek później-
szych. Ściany zdobią dwie legendy – pierwsza z nich to historia świętego Aleksego, zgodna z przekładem czytanym w polskich szkołach, jako zabytek piśmienniczy. Druga dotyczy natomiast nawrócenia prefekta rzymskiego. Co ciekawe, jejgo częścią jest fresk zawierający wulgaryzm, który w pierwotnym włoskim brzmi: via figli delle pute, a co się tłumaczy jako jazda sk….syny. Niedaleko obok schodów znajduje się ołtarz z relikwiami świętego Cyryla – apostoła Słowian. Natomiast jeszcze niżej odkryto świątynię poświęconą bogu Mitrze, którego historia jest nadzwyczaj podobna do historii Jezusa Chrystusa, co powoduje czasami oskarżenia, że Mitra był pierwowzorem dla przygód Nazarejczyka. Czwarty poziom należy już do strumienia, który odwadnia dolne partie bazyliki. Jest on świadkiem rozwoju Rzymu. SANKTUARIUM DIVINO AMORE
Całe sanktuarium zajmuje teren średniowiecznego zamku, zbudowanego w tym miejscu w XIII wieku przez rodzinę Savelli. Miejsce ze względu na bezużyteczność gospodarczą nie przekształciło się nigdy w żadną ważną osadę, a jedynie na okres zimy, gdy
[ 76 ]
zazieleniały się okoliczne łąki, przybywali tu liczni pasterze na wypas. Wypracowali oni wówczas zwyczaj odmawiania różańca pod basztą, którą zdobi fresk Matki Bożej na tronie z Chrystusem w rękach. Miejsce to jednak nie zyskało sławy. Dopiero w XVIII wieku, według jednej z legend, podróżujący do Rzymu wieśniak, który pojawił się koło baszty, został zaatakowany przez sforę psów pasterskich. Będąc już u kresu sił, poprosił Matkę Boską o pomoc i gdy krzyknął, psy jakby na komendę odeszły. Ów człowiek przypisał tęą zasługę Maryi i rozgłosił całą historię. Zaowocowało to wybuchem gwałtownej pobożności, która równie szybko się zakończyła mimo koronacji wizerunku w 1813 roku. Na kolejny wzrost pobożności trzeba było poczekać do II wojny światowej, a konkretnie do roku 1944. W tym właśnie czasie groziło Wiecznemu Miastu zburzenie. Wówczas wizerunek Matki Boskiej przeniesiono do kościoła świętego Ignacego w Rzymie i obiecano, że jeśli miasto zostanie uratowane, rRzymianie wyrzekną się swojego gorszącego sposobu życia oraz zaczną czynić miłosierdzie. Miasto zostało uratowane, co poskutkowało rozwojem dzieł związanych z
miłosierdziem. Również samo sanktuarium zostało odbudowane. Obecnie znane jest z nocnych sobotnich pielgrzymek, w których przechodzi się 15 kilometrów od Circus Maximus do kościoła, by zdążyć na mszę o 5 rano. BAZYLIKA ŚWIĘTEJ SABINY NA AWENTYNIE
Prosta bazylika z V wieku oczyszczona przez konserwatorów z XVI-wiecznej przeróbki stanowi połączenie antyku i średniowiecza. Niestety, gdzieniegdzie przebijają się barokowe wstawki, które psują harmonijnie współpracujące elementy wcześniejszych epok – przede wszystkim średniowieczne okna. Nawę główną od bocznej oddzielają starożytne kolumny. Jednak to, co najważniejsze we wnętrzu, to dedykacja znajdująca się nad głównym wejściem. Niemal cała bazylika jest antyczna. Dodatek współczesny stanowią odrestaurowane elementy, które nie oparły się próbie czasu. Można poprosić ojca, który zawsze czuwa na miejscu, o pokazanie miejsca zamieszkania świętej Katarzyny Sieneńskiej, która robiła dżemy pomarańczowe dla papieży podczas tzw. niewoli awiniońskiej, by skłonić ich do powrotu na swą stolicę.
[ 77 ]
ZAPOWIEDZI
FANTASTYCZNE WIERZENIA
[ 78 ]
Wojciech Urban
C
hętnie widzimy w fantastyce nawiązania do mitologii .
C zęsto na siłę . O ile żaden autor nie pisze wszystkiego „ z głowy ”, inspiracje wierzeniami to częściej luźne pomysły niż systematyczne trawestacje .
S
twierdzenie obecności wypracowany przez Greków, gdzieniegdzie, że np. główw literaturze fantasy to zaczynamy łączyć bóstwa, ny z Valarów, Manwë, to tak wątków zaczerpniętych szukać powiązań i inspiracji. naprawdę Zeus, Ulmo z kolei z ludowych wierzeń i mito- I mimo że takich nie było, to Posejdon, a taki Mandos logii zakrawa o banał. Każto Hades. Skojarzenie opardy, kto choć odrobinę te jest w gruncie rzeczy zetknął się z jednym i na pewnym powiąJuż ciekawszym wątkiem jest drugim tematem, od zaniu z żywiołami. razu zauważa podointerpretacja Jedynego Pierścienia „Naczelny” Manwë/ bieństwa i korelacje. Zeus z powietrzem, jako symbolu pieniądza (sic!). Daje Inna rzecz, gdy doUlmo/Posejdon z on wielką władzę i możliwości, szukujemy się takich wodą a Mandos/ powiązań na siłę. Bo Hades z ziemią i jednocześnie jest uwodzicielski i to, że nam się świat niebezpieczny, stopniowo przejmuje światem podziemprzedstawiony kojanym. Jeśli jednak nad nami kontrolę. rzy np. z panteonem popatrzymy na takie olimpijskim, wcale nie porównania bardziej oznacza, że taka analogia wnikliwie i krytycznie, to była zamierzona, bądź jest w czego dowodzi raz – żywot i proste nałożenie przestanie jakikolwiek sposób upraw- zainteresowania autora, dwa mieć rację bytu, ot choćby z niona – jego własne wyjaśnienia, tego powodu, że tolkienowWiadomo powszechnie, nawet poważnym literaturo- scy Valarowie to bardziej że piszący Hobbita i Władcę znawcom takie powiązania biblijni aniołowie niż grecPierścieni Tolkien inspiro- udaje się znaleźć. cy Olimpijczycy. Sami zaś wał się ludowymi podaniami mitologiczni bogowie mają ŚRÓDZIEMNOMORSKIE i mitologiami. A że współinne prerogatywy, funkcje i ŚRÓDZIEMIE czesnemu czytelnikowi najspecyfikę, są dużo bardziej Najprościej takich powią- skomplikowani i niejednobardziej (o ile nie jedynie) znanym przykładem syste- zań doszukać się w katalogu znaczni niż rzekome tolkiemu mitologicznego jest ten bóstw. Można więc wyczytać nowskie odpowiedniki.
[ 79 ]
do skały w pobliżu swojej twierdzy. Właśnie przybicie do skały jest jedynym elementem stycznym z historią tytana Prometeusza, który na taki los niejako sam sobie zasłużył, oszukując bogów. Już ciekawszym wątkiem jest interpretacja Jedynego Pierścienia jako symbolu pieniądza (sic!). Daje on wielką władzę i możliwości, jednocześnie jest uwodzicielski i niebezpieczny, stopniowo przejmuje nad nami
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
Odniesień do kultury klasycznej w twórczości Tolkiena próbuje się znaleźć także w pobocznych wątkach. Jednym z nich jest utożsamienie jednej postaci opisanej w Silmarilionie, Maedhrosa z Prometeuszem. Maedhros był jednym z elfich przywódców, wraz z braćmi przysiągł odebrać Morgothowi Silmarile – „najświętsze” dziedzictwo Elfów – co mu się jednak nie udaje, a sam Morgoth przykuwa go
[ 80 ]
kontrolę. Pieniądze wynaleziono w Lidii, w kraju tym żył legendarny król Gages, który posiadał pierścień dający niewidzialność… Jedyny Pierścień jest jednak przede wszystkim powołany do tego, by „wszystkimi rządzić”. W państwie rzymskim pierścień był symbolem władzy i imperializmu. Powierzano go urzędnikom i namiestnikom. Jeśli ktoś miał okazję po bierzmowaniu składać podziękowania
ŻARÓWKA ZAKODOWANA W GŁOWIE
W doszukiwaniu się takich podobieństw należy jednak pamiętać o kazusie żarówki w świątyni Hathor. Otóż na ścianie jednej z komór w świątyni w Dolnym
Egipcie odkryto dziwnie wyglądającą płaskorzeźbę. Przedstawiała ona gruszkowato wydłużone naczynia w ukośnym położeniu. Łodyga każdego prowadziła do prostokątnego pudła. Wewnątrz każdego z naczyń wił się ni to wąż, ni to jakiś powykręcany pręt. I mimo tego, że scenę określono jako wyobrażeni „narodzin bogów”, nie brakło fanatyków głoszących, że oto na ścianach egipskich świątyń mamy
rysunek techniczny, przedstawiający konstrukcję żarówki. Współczesnemu człowiekowi rzeczywiście płaskorzeźba ta może kojarzyć się z żarówką, ale to z tego powodu, że żarówkę wiele razy oglądał, trzymał w ręce, używał. Podobnie z doszukiwaniem się nawiązań z do mitologii i literatury klasycznej – cała kultura europejska jest tym przepojona, również my – świadomie,
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
księdzu biskupowi, to najprawdopodobniej całował go przy okazji w pierścień, który biskup otrzymuje przy święceniach, na znak sprawowanej w diecezji władzy.
[ 81 ]
[ 82 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
czy nie – nosimy te archetypy w głowach, więc ledwie poczytamy o Thorze, już go chcemy zestawiać z Zeusem, czy Hefajstosem, mimo, że to tylko luźne, nie oparte o wnikliwe porównania skojarzenia. Porównywanie literatury fantasy z wierzeniami ludowymi, czy systemami mitologicznymi jest o tyle problematyczne, że rzadko tak naprawdę czemukolwiek służy. Owszem, stanowią one bardzo często bogate inspiracje dla pisarzy. Właściwie trudno by znaleźć przedstawiciela gatunku, który by wszystko „pisał z głowy”. Nawet jeśli sam tych inspiracji nie jest do końca świadomy, to podświadomość podsuwa motywy i skojarzenia, jakimi przesiąkliśmy poprzez dotychczasowe lektury i edukację. SYMBOLICZNY MIKS
Takie porównania są jednak wątpliwe również dlatego, że trudno zestawiać twórczość jednego człowieka (którego w razie wątpliwości można dopytać, co było jego zamiarem, kiedy przedstawiał danego bohatera, czy dany wątek właśnie w taki sposób) z systemem mitologicznym czy wierzeniami, które powstały w długotrwałym procesie historycznym, w wyniku twórczości wielu ludzi, przez co jest nie do końca spójny i logiczny.
[ 83 ]
Nawet w przypadku najlepiej znanej mitologii greckiej nie do końca wiemy, co niektóre mity miały znaczyć, gdyż właściwie trudno mówić o jakimś oficjalnym kanonie. W przypadku wierzeń słowiańskich, nordyckich czy egipskich problemem jest już samo rzetelne poznanie, nie mówiąc już o sensownych sposobach interpretacji. Mit pod osnową opowieści zawiera w sobie pewną prawdę o świecie. Wypowiada ją za pomocą symboli. Fantastyka, zapożyczając owe symbole, umieszcza je w zmienionym kontekście, gdzie przestają oznaczać to, co oznaczały pierwotnie. Minotaur na przykład, w wersji mitologicznej jest owocem nienaturalnego związku, potworem, ostrzeżeniem przed przekraczaniem barier, które człowiekowi stawia natura. Z kolei występujące u Lewisa w „Opowieściach z Narni” minotaury to po prostu kolejny gatunek mieszkańców baśniowego świata, który poza olbrzymią siłą fizyczną i wyglądem, niewiele ma wspólnego z pobratymcem z Krety. Jednak prawdziwy geniusz ujawnia się wtedy, gdy zmieniając kontekst mitologicznym symbolom, pisarz układa je w zupełnie nowy, spójny, a jednocześnie autentyczny i przekonywujący system.
[ 84 ]
RECENZJE ïƒ [ 85 ]
NOWOŚCI
JAKA PIĘKNA KATASTROFA!
[ 86 ]
Anna Zemełka
D O kazał
C C omics chociaż staje na głowie , żeby dorównać S tudiu M arvela , to jednak w dalszym ciągu pozostaje daleko w tyle . "L egion S amobójców " miał być milowym krokiem w stronę U niwersum postawionym twardo i z pewnością . się jednak powolnym czołganiem się na kolanach .
W
tych usilnych sta- adomo: nie od razu Rzym regularności narracyjnej, bo raniach DC Co- zbudowano, tak samo jak nie historia ogranicza się jedymisc skupiają się o od razu Marvel Uniwersum nie do pokazania walki Enwiele za bardzo na dorówny- wspięło się na wyżyny swoich schantress z Legionem. Na waniu, zamiast wykreować możliwości. Wystarczy przy- początku dostajemy kilka swój własny styl prowurywków z przeszłośadzenia opowieści ci głównych bohatsuperbohaterskich. erów, które są dość Scenariusz jest pocięty na kawałki, Bo potencjał mają marne. Głównym przez co całkowicie niespójny, a czasem ogromny! Różich celem miało norodność postanawet pozbawiony logiki. Wszechobecny być umiejscowci komiksowych, ienie bohaterów chaos sprawia, że pozostaje spory niedosyt do których mają gdzieś w komikkonkretów. Opowiadane półhistorie zdają się prawa daje bardzo sowej przestrzeni być wyrwane z kontekstu i dolepione na siłę. i oznaczenie ich szerokie pole manewu. "Legion zasięgu. Wyszła Samobójców" wykojednak z tego bezkszrzystuje zaledwie niewtałtna sklejka, zupełnie ielki obszar gdzieś w samym pomnieć jego niesławne jakby te postaci błąkały się rogu, przez co zdaje się być początki w postaci "Kaczora gdzieś w odmętach ogromzepchnięty na margines. Howarda", "Hulka" czy pier- nego uniwersum. To nie do końca tak, że wszego "Kapitana AmeryOgromna siła DC tkwi nie ma nic indywidualne- ki". DC Comics musi więc przede wszystkim w postacigo w twórczości tego uni- próbować dalej, aż w końcu ach, których twórcy boją się wersum. Specyficzny styl granica zostanie przekroczo- nadmiernie wyeksploatować. jest wyczuwalny, tylko rodzi na. Tymczasem ryzyko w tym się w ogromnych bólach Fabuła została przedst- wypadku może się naprawdę (również widzów) i póki awiona bardzo skrótowo. opłacić. W "Legionie Saco jest niewyraźny. Ale wi- Trudno tutaj mówić o jakiejś mobójców" najmocniejszym
[ 87 ]
ź r ó d ł o : m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
punktem jest Joker i jego relacja z Harley Quinn. Odmęty szaleńśtwa tej dwójki, chociaż momentami przedobrzone, to jednak mogą być świetnym początkiem własnego stylu DC Comics - psychodelicznego, wariackiego, delikatnie transcendentnego. Zamiast wycisnąć z tego jak najwięcej dobroci, twórcy potraktowali to bardzo minimalistycznie, serwując widzom zaledwie przystawkę, co pozostawia spory niedosyt. Rodzi jednak nadzieję, że może ta dwójka doczeka się własnej produkcji. Zresztą pozostali bohaterowie też wydają się być jacyś tacy niedopieszczeni. I nie chodzi tutaj o częstotliwość ekspozycji, ale o jej jakość. Deathshot, wykreowany na lidera grupy, na swego rodzaju autorytet wśród reszty, na jedyny głos zdrowego rozsądku, w rzeczywistości jest niespełnionym herosem i zagubionym ojcem, który przede wszystkim dla córki nagina swój moralny kręgosłup. Niczego więcej się o nim nie dowiadujemy, a jego ścieżka wojenna z Batmanem to tylko migawka, która niczego nie wnosi zarówno do postaci, jak i do treści filmu. Ich zatargi wzięły się znikąd i donikąd zdają się prowadzić. Croc i Kapitan Boomerang ociekają nijakością. Ten pierwszy poza epizodycznym powarkiwaniem i wszechobecną rozpierduchą, a ten drugi poza głupimi żartami i chronicznym tchórzostwem niczego wartościowego do produkcji nie dodają. Z kolei El Diablo to kolejny przykład na niewykorzystanie potencjału postaci, podobnie zresztą jak Katana, której przedstawienie ogranicza się do szaleńczych pogawędek z własnym mieczem. Postaci, które powinny świecić najjaśniej, zepchnięte są na dalszy plan, powodując spore rozczarowanie. Warto jeszcze na chwilę zatrzymać się nad postacią Amandy Waller. Twórcy postanowili tę bohaterkę po prostu zmasakrować. I jeśli taki właśnie miał być zamysł, to wyszło znakomicie, ale jeśli to była próba wykresowania
[ 88 ]
/ m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
[ 89 ]
źródło: kadr z filmu
swojego własnego Nicka Fury'ego, to została poniesione sromotna klęska. Bezwzględna dyrektorka Argus, pozbawiona została swojego człowieczeństwa i empatii w niej o wiele mniej niż w złoczyńcach wchodzących w skład Legionu. Poza tym ta postać niesamowicie irytuje i wzbudza bardzo negatywne odczucia. Kibicujemy “tym złym”, którzy wydają się być o wiele bardziej szczerzy i szlachetni w swoim postępowaniu niż ich przywódczyni, której pobudki od początku do końca wydają się być niemoralne. A już prawdziwą katastrofą skończyła się kreacja postaci Enschantress - bynajmniej nie z winy aktorki, w końcu z pustego to i Salomon nie naleje. Scenarzyści przekombinowali pod każdym względem: począwszy od formy, przez napisane dialogi, skończywszy na efektach specjalnych. Utworzenie z wiedźmy głównego czarnego charakteru jest w filmie tak grubymi nićmi szyte, że obserwowanie tej farsy wzbudza niemal litość. Brak też tutaj refleksji nad powodami postępowania złej czarownicy - ona po prostu nienawidzi ludzi i dlatego postanawia zawładnąć światem i uśmiercić wszystkich, którzy nie złożą jej pokłonu. Wątłym dodatkiem do tej postaci jest jej “zły brat”, który nie zostaje wymieniony nawet z imienia i staje się bezpłciową pulpą, a nie pełnokrwistym przeciwnikiem. Zwiastuny sugerowały, że głównym czarnym charakterem będzie Joker, co naprawdę wyszłoby wszystkim na dobre i zagwarantowało świetne widowisko. Tymczasem twórcy za wszelką cenę chcieli widza zaskoczyć, co odbiło się im czkawką - tak bezpłciowego i nieprzemyślanego antagonisty na marne szukać w jakimkolwiek filmie superbohaterskim. Przez cały film postać wiedźmy jest trudna do zniesienia, a jej każde pojawienie się na ekranie zwyczajnie boli oglądających. Scenariusz jest pocięty na kawałki, przez co całkowicie niespójny, a czasem nawet pozbawiony logiki. Wszechobecny chaos spra-
Z jednej strony możemy usłyszeć klasykę (), a z drugiej poznać całkiem nowe brzmienia (). Co z muzyką świetnie współgra i jest kolejnym wielkim plusem to zdjęcia, które niestety zostały nieco zepsute niechlujnym montażem. Stylistyka kadrów wychodzi jak najbardziej na plus i widać w nich coś co mogłoby z powodzeniem stworzyć indywidualny styl DC Comics. Trudno po tym filmie nie być rozczarowanym, bo oczekiwania były ogromne. Studio samo je zresztą pobudzało ilością wypuszczanych materiałów promocyjnych. Pozostaje więc niesmak i odrobina nadziej, że produkcje planowane na 2017 (“Wonder Woman”, “Flash”, “Liga Sprawiedliwych”) będą odrobinę lepiej zrobione i skrupulatniej przemyślane. W przeciwnym razie nadejdzie dla DC taki dzień, że nawet wierni fani będą mieli dosyć tego ich nieustannego błądzenia we mgle.
źródło: kadr z filmu
/
m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
wia, że pozostaje spory niedosyt konkretów. Opowiadane półhistorie zdają się być wyrwane z kontekstu i dolepione na siłę. Całość jest miałka i nie wnosi niczego do całej historii superbohaterów DC, ani nawet w żaden sposób do niej nie nawiązuje. Niby ten Batman przez chwilkę się pojawia, ale trudno określić po co. Troszkę przebłyskiwa Flash, ale został pokazany dla samego pokazania, jego postać również niczego interesującego do historii nie wnosi. Produkcja zdaje się być oderwana od innych opowieści i nie poprawia tego nawet scena między napisami końcowymi, która co prawda nawiązuje do "Ligi Sprawiedliwych", ale równie dobrze mogłoby jej nie być wcale, bo to i tak nic by nie zmieniło. Po tylu negatywach i rozczarowaniach warto przyjrzeć się pozytywom, których niestety malutko, ale nieco podnoszą jakość całego filmu. Przede wszystkim: muzyka. Kawałki, które zostały dobrane do poszczególnych scen nie tylko tworzą niesamowity nastrój produkcji, ale przypominają o swoim istnieniu.
[ 90 ]
[ 91 ]
NOWOŚCI
CIA GONI, A BOURNE NIEZMIENNIE UCIEKA
[ 92 ]
Mateusz Nowak
W
ydawać by się mogło, że to odgrzewany kotlet, że po udanej trylogii i trochę mniej udanej kontynuacji z
Jeremym Rennerem, Bourne już się skończył. Jednak powrót do serii Matta Damona i reżysera Paula Greengrassa pozwala jej wziąć drugi oddech.
„J
ason Bourne” jest nam znana, stoi za nią Prawie wszystko tu już zaczyna się dość ta- dokładnie ten sam pomysł, gdzieś widzieliśmy, może w jemniczo, gdzieś w jaki tworzył poprzednie trochę innej formie, ale jedIslandii, w hakerskiej norze, części. CIA goni, Bourne uc- nak, zmian jest tu naprawdę znana z poprzednich częś- ieka, CIA wprowadza profes- niewiele. I choć można mieć ci Nicky Parsons wykrada jonalnego zabójcę, Bourne pod tym względem spory tajne dokumenty CIA doty- nadal ucieka, CIA traci niedosyt, to film broni się czące programu Thread- kolejnych agentów, Bourne tam, gdzie większość z nas stone - tego samego, którego tego oczekuje. częścią był Bourne. I Greengrass po prostu niemal od razu wskapo raz kolejny udowAktorzy również spisują się na kujemy na karuzelę adnia, że należy miarę oczekiwań, choć nie mogę akcji. Skaczemy po do ścisłej czołówcałym świecie, od ki reżyserów kina pozbyć się wrażenia, że kilku z nich, Aten przez Londyn akcji. Sceny są dow tym Damon, jedzie na autopilocie. po Las Vegas. CIA skonale nakręcone, Damon wydaje się tu znudzony, znów wpada na trop zdecydowanie na swojego utraconepoziomie, jaki widzmęczony, jego mina praktycznie się go agenta, a ten jak zieliśmy w poprzednie zmienia. zwykle nie chce dać nich częściach. Ten się złapać, a przy okazji pozorny chaos na ekrauporczywie szuka odpow- przechodzi do ofensywy. Nie nie, te sceny walk, pościgi, iedzi na pytania o genezę ma tu nic nowego, nawet strzelaniny i kolejne genialne swojego angażu w agencji. sama historia, odkrywanie pomysły Bourne’a na wykiPod względem fab- genezy Bourne’a, nie daje tak wanie agencji – to wszystko ularnym piąta część serii szokującego efektu, jakiego jest na swoim miejscu. Mam wnosi niewiele. Oś filmu moglibyśmy się spodziewać. wręcz wrażenie, że jest tego
[ 93 ]
jeszcze więcej niż w poprzednich częściach, dzięki czemu można przymknąć oko na fabularną kalkę. Aktorzy również spisują się na miarę oczekiwań, choć nie mogę pozbyć się wrażenia, że kilku z nich, w tym Damon, jedzie na autopilocie. Damon wydaje się tu znudzony, zmęczony, jego mina praktycznie się nie zmienia – Bourne niby ma taki być, jednak może przydałoby mu się odrobinę więcej ekspresji. Tommy Lee Jones jako kolejny już dyrektor CIA musi ponownie gonić, jak w „Ściganym”, choć tym razem raczej nie działa w terenie. Wiekowy, skorumpowany, wiedząc, jakim Bourne jest dla niego zagrożeniem, chce za wszelką cenę go zabić. Vincent Cassel głównie zabija i robi groźne miny. Po nim też już widać, że czas odcisnął na nim swoje piętno. Jednak rola bezwzględnego agenta-zabójcy pasuje do niego jak ulał. Najlepiej z całej obsady wypada Alicia Vikander. To zdecydowanie jej czas. Po zdobyciu Oscara za „Dziewczynę z portretu” i świetnej roli w „Ex machinie”, tutaj również kradnie show. Młoda, nieprzejednana, uparcie dążąca do celu, pnąca się błyskawicznie po szczeblach kariery w CIA. Tak, Vikander zdecydowanie najlepiej ogląda się na ekranie. I to wcale nie ze względu na jej nieprzeciętną urodę. „Jason Bourne” daje dokładnie to, czego od niego widzowie mogli oczekiwać. Jest rozwałka, doskonała akcja i napięcie trzymające do samego końca. Na pewno film ten nie stanie się kamieniem milowym kinematografii, ma jednak w sobię wszystko, czego potrzeba filmom szpiegowskim. Jest słabszy niż filmy oryginalnej trylogii, nadal to jednak świetne kino akcji. I dalej jest o półkę wyżej od Bonda.
[ 94 ]
źródło: kadr z filmu
/ m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
[ 95 ]
NOWOŚCI
GŁUPI I GŁUPSZY W ŚWIECIE MODY
[ 96 ]
Anna Zemełka
„Z
oolander ”
(2001) oraz jego kontynuacja „Z oolander 2” (2016) to przykłady świetnie wyważonej groteski filmowej . A to z kolei oznacza , że nie są to filmy dla wszystkich i nie każdy z ich
oglądania będzie czerpał przyjemność .
O
czywiście, o ile w fil- w idealny sposób karykaturę arcywroga, również modela mach Stillera znaj- współczesnego człowieka. Hansela McDonalda (Owen dziemy bardzo dużo Oba „Zoolandery” chociaż Wilson) zostaje zapomniacech groteski filmowej, to naprawdę dobre, to jednak są ny przez świat showbiznesu, jednak trudno z czystym tylko namiastką genialnych próbując odnaleźć inne zajęsercem porównywać jego parodii. cie. Los jednak się do niego produkcje do klasyków uśmiecha i o niespełnigatunku. Co więcej, onym modelu przyBen Stiller bawi się swoją Charlie Chaplin pomina sobie znany przewróciłby się w projektant mody, postacią, przejaskrawiając ją do grobie, gdyby zoJacobin Mugatu granic możliwości. Tworzy krację baczył co z jego dz(Will Ferrel), który pożytecznego głupka zapatrzonego iedzictwa pozostało. postanawia zaanPrzypominając sobie gażować Zoolanw siebie, przekonanego o swojej takie tytuły jak jego niesamowitości. Przy czym nie jest to dera w swój niecny „Dyktator” (1940), plan morderstwa głupota, która irytuje. albo „Mały Wielznanej osobistości, ki Człowiek” (1970) które może wywołać w reżyseri Arthura Penna, międzynarodowy skanraczej niewykonalne wydaje „ZOOLANDER” CZYLI GŁUPI dal. Derek – chociaż trochę I GŁUPSZY się być znalezienie godnych to trwa – w końcu poznaje W pierwszej części poz- prawdziwe zamiary Mugatu współczesnych następców. Warto również w tym zest- najemy Dereka Zoolandera i musi zrobić wszystko, żeby awieniu wspomnieć polskie (Ben Stiller) – przystojne- im zapobiec. dzieło „Zezowate szczęście” go modela, który w świecie Ben Stiller bawi się swomody stanowi ikonę. Wygry(1960) Andrzeja Munka, ją postacią, przejaskrawiaktóry w swoim protagoniś- ziony przez konkurencję, a jąc ją do granic możliwości. cie Janie Piszczaku zamknął konkretniej przez swojego Tworzy krację pożytecznego
[ 97 ]
ź r ó d ł o : w w w . fa c e b o o k . c o m / h o s a n n a f e s t i va l
głupka zapatrzonego w siebie, przekonanego o swojej niesamowitości. Przy czym nie jest to głupota, która irytuje. Derek Zoolander bardziej przypomina niesfornego dzieciaka, który zatrzymał się, na którymś stopniu rozwoju, a jego dziecięce naiwność sprawia, że mamy ochotę go pogłaskać po głowie zamiast zdzielić przez nią. Stiller swoją postacią chciał za wszelką cenę wpisać się w groteskę filmową - udało mu się to całkiem dobrze, jednak zgodnie z zasadą, że lepsze jest wrogiem dobrego, aktor postarał się zdecydowanie zbyt mocno i nadzwyczajnie w świecie przedobrzył. Trzeba jednak dodać, że Stiller wynalazł tzw. dziubek, a jego gloryfikowane przez rzesze fanów spojrzenia (w tym finałowy Magnum) to satyra w najlepszej postaci. Podobnego bohatera stworzył zresztą Owen Wilson, jednak on przesadę zdecydował się dozować. Jego postać wypada o
wiele naturalniej i mimo że to ciągle głupkowaty model o wybujałym ego, to Hansela przyjmujemy z nieco mniejszym politowaniem. Podobno postać ta została specjalnie napisana dla Wilsona, co widać - aktor wbija się w nią, niczym w idealnie skrojony garnitur. Naturalność jego kreacji jest jej ogromną zaletą. Razem ze Stillerem tworzą zgrany zespół i wcale nie przeszkadza, że jest to duet składający się z głupiego i głupszego. Sposób, w jaki ta dwójka się dopełnia sprawia, że zyskują sympatię od samego początku oglądania produkcji. Jednak "Zoolander" to nie teatr dwóch aktorów, dzięki czemu produkcja nie męczy. Cała obsada spisała się niemalże perfekcyjnie, wpisując się w karykaturalny scenariusz, powodujący momentami wręcz absurdalne sytuacje. Will Ferrell spisał się świetnie w roli diabolicznego projektanta, który bez skrupułów dokona rękami naiwnego mod-
[ 98 ]
ela morderstwa na znanym polityku. W tej szczerej podłości wtóruje mu świetnie Milla Jovovich w roli jego wiernej asystentki, która dla swojego przełożonego jest w stanie zrobić niemal wszystko. “ZOOLANDER 2” CZYLI GŁUPI I GŁUPSZY BARDZIEJ
Druga część to kontynuacja przygód Dereka i Hansela. Dowiadujemy się w niej, że ukochana Zoolandera Matilda tragicznie zginęła, a syn trafił do ośrodka opiekuńczego. Obaj modele popadli w zapomnienie i już nie liczą się w świecie mody. Do tego dochodzi dziwna przepowiednia, która powoli zaczyna się sprawdzać. Dwójka przyjaciół musi po raz kolejny przeciwstawić się dawnym wrogom i uratować Dereka Zoolandera Jr. Niestety druga część nie dorównuje pierwszej i potencjał został zmarnowany. Na kontynuację przygód Dereka i Hansela fani
musieli czekać aż 15 lat, więc dodatkowo apetyt na dodatkowe wrażenia narastał. Twórcy niestety - być może niezamierzenie - rzucili mieszankę przypadkowych smaków, nie do końca do siebie pasujących, w dodatku dość ciężkostrawnych przez co seans mógł wywołać zatrucie. Granice absurdalności scenariusza zostały przekroczone i to w dość negatywnym sensie - przesada wylewa się z całej produkcji, zarówno od strony treści, jak i formy. Nie pomogło nawet zaangażowanie znanych gwiazd i celebrytów showbiznesu w rolach samych siebie (Justin Bieber, Sting, Billy Zane czy Katie Couric). Z karykatury głupoty pozostała tylko głupota, która nie ma żadnego sensownego uzasadnienia i trudno się bronić w tym przypadku groteską. Całość nie śmieszy już tak, jak pierwsza część. Żarty słowne występują w śladowej ilości, zaś humor sytuacyjny nie istnieje w ogóle. Kreacje postaci, które poznaliśmy w
[ 99 ]
pierwszej części poprowadzone są na podobnym poziomie, więc trudno się do czegoś przyczepić. Natomiast aktorzy zaangażowani po raz pierwszy raczej się nie sprawdzają w swoich rolach. Penelope Cruz jest mdła i sztuczna, Wig gdzieś zniknęła pod charakteryzacją, a Kyle Mooney w roli ekscentrycznego projektanta jest zbyt neurotyczny. Jedyną sceną wartą uwagi, która jest tak dobra, że warto było dla niej obejrzeć cały film jest ta z Cumberbatchem w roli modela/ki Wszystkiego. Znanemu z ról raczej poważniejszych Cumberatchowie nawet w komediowej form-
ie udaje się skraść całą produkcję. Przytyk do współczesnej sztuki, gdzie wszystko można określić tym mianem jest dosadny i jednocześnie mocno przygnębiający. Twórcy pogubili się w stworzonym przez samych siebie chaosie - trudno powiedzieć czy zamierzonym - i spłycili całą opowieść do granic możliwości. Mogło być dość śmiesznie, wyszło momentami żałośnie i chyba tylko najwierniejsi fani mogą z drugiej części przygód Zoolandera czerpać jakąkolwiek przyjemność.
[ 100 ]
[ 101 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
FILMY
CZASEM TRUDNO BYĆ KOBIETĄ
[ 102 ]
Ada Maksymiuk
J
est kilka takich książek , które po prostu trzeba przeczytać .
L ouisa M ay A lcott , pisząc “M ałe kobietki ”, stworzyła dzieło , o którym dzisiaj mało kto pamięta , jednak które
ze względu na swój uniwersalny charakter zdecydowanie
powinno wrócić na dzisiejsze półki .
M
ówią, że książ- się ogromną popularnością. niecierpliwością śledzić jej ki nie tylko są “Małe kobietki” to piękna dalsze losy. Meg i Jo March, odbiciem naszego opowieść o 4 siostrach odby- mimo bardzo młodego umysłu, ale też, że dobrane wających swoją podroż z wieku, już pracują, by pomóc w odpowiednim wieku, dzieciństwa w kierunku ko- swojej mamie i rodzeństwu tworzą tą osobę, którą się biecości. Pozostawione jako przetrwać święta. Dowiadustajemy. Po przecjemy się, że ich syzytaniu “Małych tuacja materialna Wiele zachowań czy przygód, jakie Kobietek” jenie wyglądała stem prze- przechodzą dziewczynki, są dla dzisiejszego tak źle od konana, że jest czytelnika odrobinę zbyt naiwne, oklepane, samego początto jeden z tych ku. Marchowie ale biorąc pod uwagę okres powstania tej tytułów, który byli zamożną książki, nie powinniśmy zwracać uwagi na mógłby wraz z rodziną, która “Anią z Zielostraciła całą nic więcej niż ogromny uniwersalizm jej nego Wzgórza” swoją fortunę przekazu. budować fundaw wyniku wojny. menty świadomości Mimo tej niesprawmłodszych czytelników. Ni- małe dziewczynki, w różnym iedliwości żadna z kobiet estety trafiłam na tę pozycję, wieku, wraz z matką, czekają mieszkających w domu nie dopiero gdy byłam starsza na powrót ojca z wojny se- skarży się na sytuację, w i chociaż trudniej było mi cesyjnej. Codziennie stawi- której się znalazła. Dziewutożsamić się z bohatera- ają czoła ubóstwu, własnym czynki są dla siebie i matmi, to i tak cała opowieść słabościom i innym właści- ki ogromnym wsparciem, wniosła bardzo dużo czaru i wym do wieku problemom. wzorowo wypełniając swoje dostarczyła wielu wzruszeń. Każda z dziewczynek obowiązki, modlą się codziLouisa May Alcott wy- jest inna i ma swój własny, ennie o bezpieczny powrót dała pierwszy i drugi tom niepowtarzalny charak- ojca do domu. w latach 1868-69, a jej ter, co pozwala czytelnikoGdy cała historia się twórczość już wtedy cieszyła wi wyłonić faworytkę i z rozpoczyna, Meg ma 16
[ 103 ]
ź r ó d ł o : m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
lat, a więc stoi najbliżej półświatka kobiecości. Jest młoda, wyjątkowo piękna, jednak bardzo rozważna. Autorka stworzyła z niej coś na wzór figury matki, która czuwa nad całym rodzeństwem, zapominając się jednak z chwili na chwilę. Niejednokrotnie czytamy, że Margaret, która pamięta jeszcze czasy luksusu i dostatku, bardzo za nim tęskni. Chciałaby powrotu określonego statusu społecznego, który w jej oczach rozumiany jest nie jako pieniądze same w sobie, ale blichtr i blask wyższej klasy. Dla niej bogactwo to nowe sukienki, ozdoby, piękne gesty, sztuczne zachowania i puste słowa, których nie potrafi jeszcze wartościować jako te fałszywe. Josephine, Jo, jest jedynie rok młodsza, jednak emocjonalnie pozostaje w ogromnej fazie buntu. Nie godzi się do końca na wszystkie konwenanse, którymi jest związana jako dziewczynka. Próbuje w jakiś sposób walczyć z narzucaną jej społecznie kobiecością, czyniąc z siebie kogoś na wzór odrobinę nieokrzesanej chłopczycy o złotym sercu i niesamowitej wyobraźni. Niejednokrotnie jej charakter przyczynił się do wielu poważnych problemów. Jo nie potrafi kontrolować swoich emocji i charakteru, niejednokrotnie okazując porywczość. Jak się później dowiadujemy, odziedziczyła tą cechę po swojej matce, która już jako dorosła kobieta nauczyła się samokontroli. Dzieląc tę samą słabość z córką, matka stała się Jo ogromnie bliska. Alcott w piękny sposób opisuje, jak wiele wspólnego mają dzieci ze swoimi rodzicami i dzięki temu przypomina, że tylko za pośrednictwem rozmowy jesteśmy w stanie zrozumieć siebie nawzajem, odkrywając, że czasami nosimy w
[ 104 ]
ź r ó d ł o : m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
sercu te same problemy, nawet o tym nie wiedząc. Beth March jest cichutką i nieśmiałą 13-latką, która ma wielki talent do muzyki i skradania ludzkich serc. Wszystkie siostry kochają ją ogromnie, za jej spokój i dobroć. Alcott, tworząc Beth, nie obarczyła ją praktycznie żadnymi wadami charakteru. Poza ogromną nieśmiałością, którą dziewczynka starała się w sobie przezwyciężyć, opisała ją jako czystą dobroć, która zawsze starała się szukać najlepszych rozwiązań, całe życie poświęcając innym, wyzbywając się zupełnie egoizmu, jednocześnie ucząc swoje siostry najwyższych możliwych wartości moralnych. Beth jest postacią zupełnie niepozorną, która jak się potem okazuje, przez swoją niesprawiedliwie nabytą chorobę, ma największy wpływ na życie całej rodziny March. Amy jest najmłodszą z sióstr, ma 12 lat, jednak z zachowania wydaje się dużo młodsza. Wykazuje ogromne zainteresowanie sztuką i chętnie podejmuje wszystkie twórcze inicjatywy, jednak ze wszystkich sióstr opisana jest tak, że bardzo trudno ją polubić. Może nie potrafię docenić jej uroku dziecka ze względu na to, że sama jestem jedynaczką, jednak wielu krytyków podziela moją opinię, stwierdzając, że Amy została napisana w taki sposób, jakby sama autorka nie zgadzała się do końca z postacią, którą stworzyła. Należy pamiętać, że na początku Amy jest tylko dzieckiem, z racji wieku rozpuszczonym przez swoje siostry i mamę. Dziewczynka wykazuje się jednak ogromną troskliwością, którą przekłada na swoje lalki i za każdym razem solidarnie chce dzielić los wszystkich sióstr, jednak
[ 105 ]
najczęściej jest wykluczana przez to, że jest najmłodsza. Ostatnią kobietą, która spaja całą rodzinę, jest oczywiście matka dziewczynek, pani March. Dla mnie jest to postać obdarzona niesamowitą siłą charakteru. Wszystkie nieszczęścia, jakie spotkały jej rodzinę, jedynie ją uszlachetniły, czyniąc jej postać jeszcze bardziej kryształową. Pani March jest matką kochającą i kochaną, pełniąca rolę życiowego drogowskazu dla swoich dzieci, uczącą pokory życia, ale i samodzielności. Louisa May Alcott opisała ją niczym świętą, która nie skarżąc się na nic, z ogromną cierpliwością znosi wszystkie rzucane jej przez los wyzwania, jednocześnie stając się wzorem nieugiętej kobiecej siły i spokoju. Losy rodziny Marchów to coś innego niż idylliczna opowieść o grzecznych dzieciach, które powinny słuchać rodziców. Zdaję sobie sprawę, że wiele zachowań czy przygód, jakie przechodzą dziewczynki, są dla dzisiejszego czytelnika odrobinę zbyt naiwne, oklepane, ale biorąc pod uwagę okres powstania tej książki, nie powinniśmy zwracać uwagi na nic więcej niż ogromny uniwersalizm jej przekazu. “Małe kobietki” to prawdziwy kalejdoskop wielu twarzy kobiecości. Każda z dziewczynek symbolizuje inną drogę i inne przeciwn-
ości losu, z jakimi przychodzi zmierzyć się młodym kobietom w tak szybko zmieniającym się świecie. Jest to obraz siły, jaką nosi w sobie każda dziewczyna, w chwilach tak trudnych jak bieda, wojna czy choroba. “Małe kobietki” to też lekcja dla każdego z nas, że nie ma więzi silniejszej niż więź rodzinna i chociaż los pokierował życiem każdej z dziewczynek inaczej, na zawsze pozostały sobie bliskie. Moim zdaniem jest to przepiękna książka dla każdej dorastającej dziewczynki. Nie ze względu na wszystkie moralne lekcje, ale na ogromne ciepło i obraz kochającej się rodziny, jaki maluje się przez wszystkie strony obu tomów książki. Z chęcią porównuję ją do “Ani z Zielonego Wzgórza” właśnie ze względu na to, jak wiele może wnieść w życie młodej osoby, stając się kamieniem milowym jej dotychczasowych wyborów literackich i jedną z tych książek, które należy przeczytać i do których na pewno warto wracać.
[ 106 ]
ź r ó d ł o : m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
[ 107 ]
[ 108 ]
COŚ WIĘCEJ [ 109 ]
REFLEKSJE
MIEJSKA WYSPA SKARBÓW
[ 110 ]
Ada Maksymiuk
J
eśli tradycja dalej odgrywa jeszcze jakąś rolę , to na pewno na gdańskiej starówce . J armark w swoim rodzaju dowodem na
D ominikański jest jedynym to , jak silnie jesteśmy nią
związani , jak bardzo jest dla nas ważna i jak wspaniale jest
ją podtrzymywać .
R
ok za rokiem, dokład- dlowego. Chodziło raczej o wany jest nawet do niemiecnie każdego lata, w ka- zainteresowanie wiernych kich weihnachtsmarktów czy lendarzu prawdziwego uczestnictwem we mszy od- oktoberfestów. gdańszczanina rozpoczyna pustowej, która podobno II Wojna Światowa przesię taki okres, kiedy zupełnie gwarantowała 100 dni zwol- rwała tę tradycję na 33 lata, nie można przeJarmark został jechać przez wznowiony Handel w swym założeniu polega na Starówkę, dopiero w w sklepach 1972 roku wymianie jednego dobra materialnego jest pusto, w dzięki inicjaza drugie, w tym wypadku pieniądza za mieście bratywie Wojprodukt, dlatego nie powinniśmy wstydzić kuje miejsc ciecha Święparkingocickiego i już się tego, że chcemy by oferta była dla nas wych, a tunieprzerwanajkorzystniejsza. ryści zamiast nie trwa do leżeć na plaży, dziś. Początkowo udają się tłumnie w kierun- nienia z czyśćca. Jak wiemy, zajmował jedynie miejsce ku centrum. Za ten fenomen to założenie nie przetrwało na placu Św. Dominika, dziś odpowiedzialna jest jedna z do naszych czasów, mało kto rozrósł się na około 1000 stonajstarszych tradycji w histo- w ogóle o tym słyszał. Z roku isk na całej starówce, zgruporii Gdańska, a mianowicie, na rok Jarmark stawał się co- wanych według swojego typu Jarmark Świętego Domini- raz bardziej świecki, a z po- na poszczególnych ulicach. ka. Jego początek sięga 1260 bożnej XIII wiecznej trady- Taka organizacja zdecydowaroku, w tym roku obchodzili- cji pozostała jedynie nazwa. nie wzmaga ducha handlośmy go po raz 756. Gdańsk przyciągał handlarzy wej rywalizacji, zapobiegając Ustanowiony został bullą ze wszystkich stron świata, monopolizacji cen. papieża Aleksandra IV na nie tylko Polski i dziś nosi Handlarze starają się prośbę dominikanów i w miano jednej z większych przekonać turystów nie tylswoim pierwotnym założe- imprez kulturowo-handlo- ko asortymentem, ale przede niu nie miał charakteru han- wych w Europie. Porówny- wszystkim korzystnymi ofer-
[ 111 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
tami. Przy tak wielkiej konkurencji, to najprawdopodobniej jedyny sposób na sukces. W swoim podstawowym założeniu podobno na Jarmarku można się też targować. Niestety z moich wieloletnich obserwacjach wynika, że wielu klientów przyzwyczajonych do sklepowych półek, woli zapłacić najwyższą cenę sugerowaną, nie kultywując tej tradycji handlowej. Prawdą jest też, że sprzedawcy nie zawsze są chętni do tego typu dyskusji. Wielu nie lubi, gdy zaniża się wartość prezentowanych przez nich towarów i od razu nie zgadzają się na jakąkolwiek obniżkę cen, chyba, że prosimy o nią przy zakupie większej ilości sztuk. Najczęściej jednak sprzedawca nie jest właścicielem straganu i nie ma możliwości zmiany ceny. To jednak
nie powinno nas odstraszać. Handel w swym założeniu polega na wymianie jednego dobra materialnego za drugie, w tym wypadku pieniądza za produkt, dlatego nie powinniśmy wstydzić się tego, że chcemy by oferta była dla nas najkorzystniejsza. Każdy stragan różni się od siebie, niektórzy wystawcy mają takie same stoiska w różnych lokalizacjach, żeby podwoić swoje szanse na dochód. Inni rok za rokiem wykupują miejsce w tej samej lokalizacji, czyniąc swój stragan jedynym i wyjątkowym, dostępnym tylko w jednym miejscu. Jarmark to nie tylko handel, to także ludzie, który go tworzą. W 2004 roku ustanowiono, że Jarmark będzie trwał nie 2, a aż 3 tygodnie. W tak długim czasie można
[ 112 ]
poznać naprawdę wiele wspaniałych osób. Na ulicy zdominowanej przez rękodzieło i artystów, można znaleźć nie tylko niepowtarzalne przedmioty, ale też niepowtarzalnych ludzi. Każdy przyjeżdża zaopatrzony w swój własny talent oraz z wiarą, że w tym roku przypadnie do gustu wielu amatorom sztuki. Na Jarmarku można zarabiać na wszystkim. Stoiska nie muszą być koniecznie zaopatrzone w wielką różnorodność towarów. Bardzo często są też straganiki wyspecjalizowane w jednym, np. w produkcji waty cukrowej. Ta niesamowita handlowa impreza jest jednym z bardziej wyjątkowych miejsc w Polsce. Tłumy turystów znacznie wpływają na wzrost zasięgu Jarmarku. Dzięki temu od niedawna towarzyszą mu też
tować. To też małe, chińskie, mechaniczne kotki i pieski, które do znudzenia szczekają i podskakują w malutkich kartonikach na chodniku, wzbudzając silną potrzebę posiadania w każdym dziecku, które obok nich przechodzi. To też pan, który posiada magiczne gwizdki w kształcie wróbelka, dzięki którym można samodzielnie ćwierkać. Jarmark to dla mnie też smak grillowanych oscypków, które jakimś cudem znalazły swoją drogę z gór nad morze, chleb ze smalcem, który wtapia się w kromkę i zielona woda w Motławie, w której akurat wtedy zaczynają kwitnąć wszystkie glony. To grupy niemieckich turystów, którzy zachwycają się smakiem naszego piwa, dumnie prezentując swoje białe skarpety w sportowych sandałach. To upał, to spalone od słońca plecy, to pieniądze,
które wydało się nie wiadomo na co i nie wiadomo kiedy. To też podróbki drogich perfum, tak bardzo podobne kształtem do oryginału, że potrzeba naprawdę wiedzieć, jak nazywają się te prawdziwe, żeby je od siebie odróżnić i małe pachnidełka do samochodu, których zapach zostaje w nosie jeszcze przez dobrych kilka minut. Wielu znajomych nie podziela mojego entuzjazmu i wielkiego uwielbienia dla Jarmarku. Ja uważam, że to powód do wielkiej dumy, bo wtedy naprawdę czuć, jak głośno potrafi być w sercu Gdańska. Gdy życie wraca na te spokojne ulice, w powietrzu czuć prawdziwego ducha tego miasta, a skarby zgromadzone na tzw. Pchlim Targu, przypominają jeszcze bardziej jaki kiedyś Gdańsk był bogaty i wspaniały.
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
koncerty z udziałem wielu wspaniałych polskich wykonawców. Dla mnie Jarmark jest czymś więcej niż tylko garstką straganów. To miejsce, które wiąże ze sobą wiele niesamowitych wspomnień. Doskonale pamiętam, że zawsze gdy byłam mała, zachwycały mnie balony z helem i panowie, którzy z użyciem dwóch plastikowych kółeczek robili niesamowite, kolorowe wzory na kartkach. Najbardziej zawiodłam się na małych papierowych, tańczących myszach, które tak rytmicznie poruszały się w rytm muzyki lat 90., ale gdy dostałam swoje, nie byłam w stanie ich przekonać, żeby nie leżały płasko i bez życia na podłodze. Dopiero później zrozumiałam, że poruszane były na niewidocznej dla oka żyłce, której sama nigdy nie potrafiłam zamon-
[ 113 ]
REFLEKSJE
PROBLEM NASTOLATKÓW W WAKACJE – GDZIE WYPIĆ?
[ 114 ]
Krzysztof Małek
N
ajmłodsi piją nie od dzisiaj . J ednak skala tego zjawiska zwiększa się z roku na rok , a rodzice nie reagują , wierząc , że to nie ich problem .
A
może celowo
wysyłają swoje dzieci , by się wyszalały zdala od ich
odpowiedzialności ?
P rzecież
pijackich problemów w kraju i za
granicą sami doświadczają na własnej skórze .
P
roblem z procentami nikt nie poczuł, nikt nie wid- je alkoholowe wśród gimwśród młodzieży do ział. Sporadyczne przypad- nazjalistów stają się normą. niedawna był tematem ki upicia się do tzw. stanu Rzadkością również nie jest tabu. Zmiana w podejściu do spodlenia (trudności w cho- spodlenie się, niezależnie od upijania się ludzi młodych, dzeniu, mowie, zwrot treści płci. Teraz jednak problem zdaje się, nastąpiła dopiero żołądkowej itp.) pojawiały się nie obejmuje jedynie środowpodczas dyskusji nad trzema raz u konkretnej osoby lub isk patologicznych. Niemal zagadnieniami: próbą zmia- regularnie w środowiskach wszędzie tam, gdzie nie ma ny „czegoś” w gimnazjach, młodzieży patologicznej. wystarczająco czasu dla rodzpowstaniem pokolenia ininy, problem jest obecny. ternetowego (później Już nie ma znaczenia Coraz mniej jest mobilnego) oraz miejsce zamieszkawychowawców, którzy są konsekwencjami nia, status społeckonsekwentni w swoich słowach o wychowania dziezny, płeć czy ilość ci wokół telewizzasadzie “zero alkoholu”. Bardzo często pieniędzy*. Także ji. Dlaczego tak nieznajomość reboją się prawnych skutków czynów późno? Ponieważ interneswoich podopiecznych, nie wiedząc, że aliów dzieci zaczęły towych nie jest mają więcej praw, niż sobie z tego sprawiać ogromne wymówką. zdają sprawę. problemy wychowawTo są trudności każcze, co wiązało się z podego dnia. Problem jednak szukiwaniem winnych. Na- Współczesna młodzież, z ulega zwielokrotnieniu poddal nie mówi się wiele o tym którą mam dosyć częsty czas wakacji. I myli się ten, kto temacie, ale w końcu przebił kontakt inicjację tę zaczyna wysyłając dziecko na obóz, się on do świadomości opinii znacznie wcześniej, bowiem myśli, że alkoholu nie będzie publicznej. już niemal normą jest, że swój lub będzie on znikomy. IdealMoje pokolenie w wieku pierwszy alkohol piją dzieci nym przykładem są obozy w gimnazjalnym także piło al- w piątej klasie szkoły pod- Bułgarii, którą śmiało możkohol. Zazwyczaj kończyło się stawowej. Z tego też powodu na nazwać stolicą polskiego na około trzech piwach, żeby niemal cotygodniowe libac- młodocianego alkoholizmu.
[ 115 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
Dla ok. 80% ludzi młodych, którzy tam jadą, jest to miejsce, gdzie można pić na umór bez jakiejkolwiek kontroli. Coraz mniej jest bowiem wychowawców, którzy są konsekwentni w swoich słowach o zasadzie “zero alkoholu”. Bardzo często boją się prawnych skutków czynów swoich podopiecznych, nie wiedząc, że mają więcej praw, niż sobie z tego zdają sprawę. Z moich słów przemawia nie tylko to, co zastałem (alkohol + narkotyki u jednej z moich podopiecznych), ale również historie młodych ludzi oraz innych wychowawców. Niestety nie robi się z tym nic, ponieważ wychowawcy też chcą zarabiać i się zabawić, a że kosztem dzieci… W znacznej części również same biura podróży nie wiedzą o takich wybrykach, ponieważ istnieje niepisana zasada: ty swoje, ja swoje – bylebyśmy sobie nie przeszkadzali. Nie kryje już się z tym również sama młodzież. Ich wypowiedzi na różnego typu forach internetowych wskazują, z jakim biurem i gdzie jechać, żeby „zachlać nockę”. Wystarczy wpisać w google hasło: obóz w Bułgarii opinie, żeby znaleźć różne wypowiedzi, czy nawet zdjęcia i filmiki. W najbardziej otwarty sposób pokazała to reklama Biura Podróży FunClub „Zostaw Mamę!” dostępna na portalu YouTube. Podobne rzeczy dzieją się w Hiszpanii, Włoszech czy Chorwacji. Nie bez winy są także studenci. Kupują oni alkohol młodzieży z wielu powodów. To na przykład okazja dla wielu z nich, by uprawiać seks bez kontroli wiekowej, podreperować swój budżet (“kupię ci, ale coś dasz w zamian”) czy za darmo się napić. Dlatego też bardzo często obozy studenckie organizowane są w pobliżu, o ile nie w tym samym miejscu, co obozy młodzieżowe. Co bardziej “rozgarnięte” biura lokalizują pobyt swoich studentów w miejscach sąsiednich, żeby biuro nie miało problemu. Za taki stan rzeczy odpowiada wiele czynników. Jednym z głównych jest brak wsparcia rodziców - a tu trzeba ciągle budować w rodzinie relacje, co wymaga czasu i zaangażowania, bowiem lepiej jest mieć mniej, ale być więcej. Całkiem niedawno ruszyła także akcja „Alkohol tylko dla pełnoletnich”, której jedną z twarzy jest znany youtuber Adam Knowshow. * Badania wśród młodzieży przeprowadzone przez Centrum Informacji o Narkotykach i Narkomanii http://www. cinn.gov.pl/portal?id=166545
[ 116 ]
[ 117 ]
G E T T H AT M E D
DOBRE PRAWO, CZYLI JAKIE?
[ 118 ]
Mateusz Ponikwia
J
akość polskiego ustawodawstwa wciąż pozostawia wiele do życzenia .
W skazują
na to nie tylko komentarze osób
wykonujących zawody prawnicze ( zarówno te naukowo -
teoretyczne , jak i praktyczne ), ale nadto głosy obywateli ,
którzy na co dzień borykają się z meandrami i zawiłościami różnorakich przepisów .
Z
a powszechny uznać kształtowania swojego zacho- osoby. Stanowi bowiem maninależy przede wszyst- wania na podstawie wiedzy festację szacunku dla jednostkim pogląd, że dobre o jego konsekwencjach, któ- ki jako istoty autonomicznej i prawo stanowi podstawę zrów- re przewiduje obowiązujący racjonalnie działającej. noważonego rozwoju społecz- w danej chwili stan prawny. Pewność prawa oznacza no-gospodarczego państwa, a Obywatel chce też oczekiwać, więc nie tylko stabilność utwotakże potencjału poszczegól- że prawodawca nie będzie rzonych przepisów, ale przede nych osób. Trzeba wskazać, tych konsekwencji zmieniał. wszystkim możliwość przeChodzi zatem o pewną prze- widywania przez obywatela że z zasady demokratycznego państwa prawa (zazachowania państwa w Tymczasem, niejako nie wartej w art. 2 Konzakresie tworzenia i stytucji RP) wynimodyfikacji ustadostrzegając problemu, politycy ka zasada zaufania wodawstwa. Przy wszystkich opcji prześcigają się obywateli do pańtakim rozumieniu nawzajem w zgłaszanych projektach stwa i stanowionepewności prawa go przez nie prawa. nie można nie dolegislacyjnych, nie bacząc przy W orzecznictwie strzec zasady lotym na dalekosiężne konsekwencje Trybunału Konstyjalności państwa postulowanych rozwiązań tucyjnego wskazaprzejawiającej się normatywnych. no, że podstawą dla w tym, że prawo nie tej zasady jest pewność powinno stać się pułapprawa, rozumiana jako zespół widywalność poczynań le- ką na obywateli. cech przysługujących prawu gislacyjnych. Były Rzecznik Dobre prawo winno cei zapewniających jednostce Praw Obywatelskich, dr Ja- chować się prostotą i zrozunusz Kochanowski, zauważył, miałym przekazem. Cel ten bezpieczeństwo prawne. Każda osoba powinna że bezpieczeństwo prawne jest można osiągnąć nie przez mieć bowiem możliwość także związane z godnością tworzenie bardzo drobiazgo-
[ 119 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
wych regulacji odnoszących się do kwestii czasem o nikłym znaczeniu, ale przez tworzenie spójnego i kompleksowego systemu prawnego, który będzie jasny i klarowny nawet dla laików. Tymczasem ogrom zmian legislacyjnych przytłacza nie tylko osoby na co dzień niemające zawodowej styczności z prawem, ale także samych prawników czy osób odpowiedzialnych za tworzenie prawa. Z badań wynika, że tylko w pierwszym półroczu obecnego 2016 roku polski sejm uchwalił kilkanaście tysięcy stron nowych przepisów – chodzi zarówno o regulacje nowo wprowadzone do porządku prawnego, jak i zmiany dokonane w już ogłoszonych aktach normatywnych. Wydaje się
bardzo mało prawdopodobne, by którykolwiek z polityków zapoznał się z tymi wszystkimi zmianami normatywnymi, nie wspominając o obywatelach. Tymczasem, niejako nie dostrzegając problemu, politycy wszystkich opcji prześcigają się nawzajem w zgłaszanych projektach legislacyjnych, nie bacząc przy tym na dalekosiężne konsekwencje postulowanych rozwiązań normatywnych. Brak wyobraźni realnego funkcjonowania wprowadzanych norm zmusza ich do ciągłej modyfikacji przepisów. Po uchwaleniu kolejnej tzw. ustawy naprawczej o Trybunale Konstytucyjnym (czwartej w ciągu roku!), reprezentanci partii rządzącej zapowiedzieli prace nad kolejną jej wersją.
[ 120 ]
Warto też wskazać, że na kłopoty ze spójnością systemu prawa wpływa nierzadko nadużywanie interpretacji przepisów. Choć wyjaśnianie norm prawnych stanowi podstawowe zadanie dla prawników, to niejednokrotnie zdarza się, że analiza jednego przepisu dokonywana przez ten sam sąd (także Sąd Najwyższy) doprowadza do dwóch różnych, rozbieżnych rozstrzygnięć w podobnych sprawach. Na skomplikowanie prowadzenia prawidłowej i rzetelnej legislacji niewątpliwie wpływa konieczność dostosowywania rodzimych regulacji do prawa wspólnotowego ustanawianego przez organy Unii Europejskiej. Zgodnie bowiem z Traktatem o Funkcjonowaniu Unii
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
Europejskiej (TFUE) państwa są zobowiązane przestrzegać we własnych porządkach prawnych regulacji unijnych. Efektem tego jest konieczność wdrożenia do polskiego ustawodawstwa regulacji europejskich. O ile akty o randze rozporządzenia unijnego wiążą państwa bezpośrednio i nie muszą być włączane do ustawodawstw krajowych, o tyle normy wskazane w dyrektywach wytyczają jedynie zamierzony cel regulacji, pozostawiając państwom wybór metody, która doprowadzi do jego osiągnięcia. Do obowiązku państw należy przygotowanie własnych regulacji będących niesprzecznymi z tymi zawartymi w dyrektywie. Państwa członkow-
skie otrzymują oczywiście określony czas na dostosowanie prawa. Niestety, przeniesienie treści dyrektyw zwykle odbywa się zbyt późno, w najlepszym wypadku tuż przed upływem terminu wskazanego na przystosowanie przepisów. Na domiar złego, przepisy w polskiej ustawie stanowią zwykle treść przetłumaczonej dyrektywy bez wprowadzenia nawet koniecznych modyfikacji, chociażby w zakresie ujednolicenia stosowanej terminologii w całym systemie prawnym. Dobre prawo nie oznacza prawa niezmiennego. Konieczność zmian legislacyjnych wynika chociażby z wciąż rozwijającego się świata, zachodzących zmian społecz-
[ 121 ]
nych i gospodarczych. Niemniej jednak, wątpliwości nie budzi, że nowe przepisy nie mogą być tworzone arbitralnie i zostać nakierowane na wprowadzenie obywateli w niczym nieuzasadnioną niekorzystną dla nich sytuację. Dobre prawo cechuje się ponadto prostotą i zrozumiałością dla ogółu obywateli. Klarowny, niezbyt rozbudowany i jasny przekaz korzystnie wpływa na przestrzeganie przepisów prawa, a na tym ustawodawcy powinno zależeć dość mocno.
Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com
[ 122 ]