Może coś Więcej nr 5 / 2016 (57)

Page 1

nr 5 / 2016 (57)

29 lutego - 13 marca

ISSN 2391-8535

...O MOCY TELEWIZJI [1]


OKIEM REDAKCJI

TEMAT NUMERU

KOŚCIÓŁ

Wydarzenia i Opinie

...o mocy telewizji

Z życia Kościoła

[8]

[18]

[48]

„Kazirodztwo i nekrofilia? Jaki problem?”

Gdy ciebie zabraknie

Komu nie pasuje Franciszek?

Rafał Growiec

Felieton [12]

O narodzie, który ma fuksa Marcin Kożuszek

Myśli niekontrolowane [14]

Umrzesz!

Maciej Puczkowski

Małgorzata Różycka

Rafał Growiec

[22]

Teleturniejów czar i moc Rafał Growiec

Światowe Dni Młodzieży [52]

[28]

Telewizja fusion Mateusz Ponikwia

[32]

Seriale paradokumentalne w telewizji Emilia Ciuła

[36]

Perły telewizji - seriale warte uwagi Łukasz Łój

[2]

Walentynki w Pradze? Zapraszamy na ŚDM Marzena Bieniecka


KULTURA

RECENZJE

COŚ WIĘCEJ

Rok Kieślowskiego

Nowości

Ciekawostki

[58]

[72]

[88]

Mistrz Kieślowski

Najlepsze walentynki mojego życia

Jak to jest z tymi bliźniakami

Anna Zemełka

Łukasz Łój

Emilia Ciuła

Turystyka religijna

Oskary 2016

Get that med

[62]

[78]

[92]

Droga Świętego Jakuba, cz. 2 - Święty Jakub Apostoł

Brzydki zły Kościół

Czym słodzić nasze posiłki, cz. 2

Anna Zemełka

Maciej Zębik

Damian Nowicki

Komiks [66]

Historia Uniwersum DC, czyli nie tylko Batman

Książka [82]

Jak działa mózg? Emilia Ciuła

Krzysztof Małek

[3]


Redaktor Naczelna: Anna Zemełka

Redakcja: Emilia Ciuła

Kajetan Garbela

Rafał Growiec

Marcin Kożuszek

Krzysztof Małek

Michał Musiał

Mateusz Ponikwia

Maciej Puczkowski

Małgorzata Różycka

Wojciech Urban

Korekta: Andrea Marx Alicja Rup

Współpraca: Mateusz Nowak

Anna Kasprzyk

Krzysztof Reszka

Maciej Zębik

Kontakt: strona internetowa: www.mozecoswiecej.pl e-mail: mozecoswiecej@gmail.com współpraca i teksty: wspolpraca.mcw@gmail.com promocja i reklama: promocja@mozecoswiecej.pl [4]


Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com

[5]


[6]


OKIEM REDAKCJI  [7]


WYDARZENIA I OPINIE

„KAZIRODZTWO I NEKROFILIA? JAKI PROBLEM?” Rafał Growiec

C Z

hoć Ludowa

Partia Liberałów odcięła się od stanowiska swojej młodzieżówki, trzeba zadać sobie kilka pytań, jeśli chodzi o przyszłość tego kraju, gdy nastąpi wymiana politycznych pokoleń.

A MŁODZI, ZA STARZY? Uwagę na kontrowersyjne stanowisko po dorocznym spotkaniu Liberalnej Młodzieży Szwecji LUF zwróciła gazeta „Sbenska Dagbladet”. Większość zgromadzonych wyraziło poparcie dla dwóch postulatów w sprawie polityki obyczajowej: poparcia dla legalizacji związków między rodzeństwem oraz pełnej wolności do dysponowania swoim ciałem po śmierci (w tym do celów nekrofilii). Uzasadnieniem miało być zwiększenie osobistej wolności i mniejszej kontroli państwa nad obywatelami.

– Te przepisy nie chronią już niczyich praw – stwierdziła Cecilia Johnsson, przewodnicząca LUF w Sztokholmie w rozmowie z „Aftonbladet”. – Rozumiem, że kazirodztwo może wydawać się niezwykłe i odrażające, jednak prawo nie powinno wychodzić z założenia, że jest odrażające. W temacie nekrofilii Johnsson stwierdziła: – Powinieneś móc decydować, co się dzieje z twoim ciałem po śmierci, a gdy się zdarzy się, że ktoś zechce przekazać swoje ciało do muzeum, albo na badania, albo jeśli zechcą je

[8]

przekazać komuś, by uprawiać z nim seks, nie powinno być przeszkód. Od stanowiska młodzieżówki odcięła już się stanowczo od postulatów swojej młodzieżówki. Adam Alfredsson stwierdził, że propozycje dotyczące kazirodztwa i nekrofilii nie mają poparcia w macierzystej partii. – Kazirodztwo jest i powinno pozostać nielegalne – stwierdził w wypowiedzi dla Expressen. – Uważamy, że wykorzystywanie zwłok w celach seksualnych powinno pozostać nielegalne. Z kolei były liberalny poseł


nie w innej? Gdy Barack Obama podpisał ustawe o homomałżeństwach, Część z tych, którzy niedawno zaraz odezwały się głopoparli te postulaty na pewno sy innych „mniejszości WIATR ZMIAN? się z nich wycofa, a po latach seksualnych”, których nie Jakkolwiek główne objęło to dobrodziejstwo będzie wspominała je jako ciała decyzyjne w partii – poligamiści i kazirodcy. odrzuciły pomysły mło- wybryk młodości. Część jednak Część z tych, którzy dzieżówki, należy zastaniedawno poparli te pobędzie uparcie dążyć do ich nowić się, co będzie, gdy stulaty na pewno się z nich to stare, zachowawcze realizacji. wycofa, a po latach bępokolenie odejdzie w dzie wspominała je jako cień, a jego miejsce zajmą wybryk młodości. Część młode wilki, wychowane jednak będzie uparcie dąw kwestii kazirodztwa i new duchu liberalnej otwartości krofilii idee, w których została żyć do ich realizacji. Po pierwi postępu. Paradoksalnie, to co wychowana. Postulaty legali- sze dlatego, że część Skandywywołuje oburzenie politycz- zacji kazirodztwa nie biorą się nawów chce wierzyć, że żyją w nych wyjadaczy jest efektem z powietrza, a logicznego po- lewicowej Utopii, kojarząc posukcesu idei wolnościowych dejścia do legalizacji związków stęp przede wszystkim w duchu i progresywnych głoszonych homoseksualnych. Jeśli stwier- społeczno-obyczajowym. Aby przez nich samych. Młodzie- dza się, że uczucie jest ważniej- zaspokoić pragnienie ciągłego żówka LUF podeszła do sprawy sze od obiektywnych faktów postępu, skrajni politycy będą pragmatycznie – zastosowała w jednej sprawie, to dlaczego wysuwali jeszcze dalej idące

ź r ó d ł o : w w w . c a lv i n . e d u

Carl B. Hamilton na facebooku uznał postulaty za chwyt reklamowy wymyślony przez „bałwanów”.

[9]


Możliwe, że akcja młodzieżówki LUF nie była całkowitym zaskoczeniem dla wszystkich członków macierzystej partii. Ktoś zapewne uczestniczył w tych obradach i miał nad nimi pieczę, ktoś był mentorem. Być może skandal stanowi zwykłe wybadanie opinii społecznej – jak daleko można posunąć się w takich postulatach, kto je poprze, a kto odrzuci. Młodzież była raczej entuzjastyczna, jednak reakcje w mediach już nie były pochwalające. Starszyzna się więc odcięła, co nie znaczy, że pomysł nie wróci później, a za pięć lat p. Johnsson nie będzie forsowała w szwedzkim

ź r ó d ł o : w w w . c a lv i n . e d u

postulaty. Po drugie dlatego, że coraz więcej głosów także poza Szwecją wyraża aprobatę dla kazirodztwa. Podobną sytuację jak w Szwecji mieliśmy w 2014 r. w Niemczech, gdy tamtejsza Rada Etyki postulowała liberalizację przepisów dotyczących stosunków osób spokrewnionych twierdząc, że „abstrakcyjna” ochrona małżeństwa nie może stać nad wolnością seksualną. Niedawno pewne grupy w łonie Amnesty International zaproponowały depenalizację prostytucji, dołączając do tego postulat uznania prawa do kupowania usług seksualnych za prawo człowieka.

[ 10 ]

parlamencie stosownej ustawy. Sytuacja, jakkolwiek dziwna, nie powinna stawiać po wielkim znakiem zapytania moralności szwedzkich elit, przynajmniej tych obecnych. Wciąż są one – czy to z powodu resztek konserwatyzmu, czy to z politycznego pragmatyzmu – gotowe odrzucać kazirodztwo i nekrofilię. Wątpliwości budzi formacja moralna szwedzkiej młodzieży i to, że stanowisko te wysunęły osoby aspirujące w przyszłości do roli polityków. Źródła:  gosc.pl, independent.com.uk


Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com

[ 11 ]


FELIETON

O NARODZIE, KTÓRY MA FUKSA Marcin Kożuszek

B

urzliwy okres w życiu publicznym naszego kraju sprawił , że jedni zaczęli zadawać sobie pytania , a inni znaleźli odpowiedzi na wszelkie wątpliwości .

N owe

pogląd na ten piękny kraj nad

zostało rzucone z

najmniej spodziewanej strony .

W

W isłą

światło na mój

ojna o „teczkę Bolka”, zaskoczony. Zastanawiałem się bez dawania czegokolwiek od siejaka toczy się w ostat- nad tym, jak skonstruowany jest bie. No i nieustanne narzekania. nim czasie w Polsce, system polityczny i społeczny w A mimo to – ta wielka machina skłoniła mnie do przemyśleń na naszym kraju. Jak to możliwe, że zwana państwem ciągle posuwa się temat tego, co jest dobre, a co złe. budowane „na odwal się” państwo, do przodu. Bez grama solidarności Co może, a czego kategorycznie którego motto brzmi „byleby tylko społecznej. Wśród ciągłych prenie powinien robić człowiek ży- coś z tego wyciągnąć”, może istnieć tensji do całego otoczenia. Bo czy jący w represyjnej rzeczyto nie jest tak, że widzimy wistości? Dużo myślałem drzazgę u „tego drugiego”, o politykach – o koniecPan Bóg może i poskąpił Polakom a belka w naszym oku nie zności mówienia prawdy. na nas wrażenia? pieniędzy, mądrości i jedności, ale robiLubiący O uporze w walce o dowypić w prabre imię. O wybaczeniu. cy ogrodnik stanowczo fuksa to nam nie odmówił. Gdyby O tym, co czują zdradzeni potępia operatora koparki, takie rzeczy zadziały się w innym kumple; żołnierze walktóry przyszedł do praczący w jednym szeregu o kraju, to on by się chyba rozpadł w cy pod wpływem alkodobrą sprawę. Myślałem holu.Nieprzestrzegający proch. A my? też o tym że chciałbym być przepisów kierowca ma mężczyzną, który potrafi pretensje do urzędnika, przyznać się do błędu i przeprosić. i się rozwijać? który nagina prawo. ApodyktyBez względu na okoliczności. Jak to możliwe, że – gdzie nie czny, niemiły szef oburza się na Gdy uświadomiłem sobie, spojrzeć – tam widzimy niedorób- brak pomocy ze strony obsługi w na jak wątłych fundamentach ki, fuszerki, chęć dążenia do celu sklepie. Konduktor, który zgodzbudowano to, co nazywamy bez najmniejszego wysiłku. Wyścig nie z mottem PKP (Płać KondukNajjaśniejszą, byłem naprawdę po władzę oraz ciągłe roszczenia torowi Połowę) dorabia na boku,

[ 12 ]


Gdy tak rozmyślałem o wszelkich skomplikowanych aspektach funkcjonowania naszego państwa i narodu, podsłuchałem na przystanku autobusowym rozmowę dwóch budowlańców. Najpierw – klasycznie – pstryknęła zawleczka od puszki zasłużonego napoju, a potem rozmowa potoczyła się na tematy polityczne. Nagle padły słowa, które zapamiętam do końca życia: „wiesz, Pan Bóg może i poskąpił Polakom pieniędzy, mądrości i jedności, ale fuksa to nam nie odmówił. Gdyby

takie rzeczy zadziały się w innym kraju, to on by się chyba rozpadł w proch. A my? Najpierw skoczymy sobie do gardeł, przez chwilę powojujemy, a potem bitewny pył opada i żyjemy, jak gdyby nigdy nic. Do następnego razu. I tak w kółko”. Nieustannie mamy pretensje do siebie jako narodu o ciągłe kłótnie i brak zgody. Już miało być wszystko dobrze po śmierci Jana Pawła II. W nagłym przypływie pacyfizmu i patriotyzmu godzić zaczęli się wszyscy, nie wyłączając

kibiców zwaśnionych krakowskich klubów piłkarskich. Krótkie było to zawieszenie broni. Szczególnie dotknięci katastrofą smoleńską zarzuciliśmy wszelkie podziały i spory. Wydawało się nam, że w życiu politycznym zaszły nieodwracalne zmiany powodujące wzrost kultury sprawowania władzy. Że od teraz to już wszystko będzie dobrze. Niestety, pierwsze przesłanki ku temu, że „jednak będzie po staremu” pojawiły się już następnego dnia po smoleńskiej tragedii. Jesteśmy narodem doświadczonym w sposób szczególny. Ale

też w wyjątkowy sposób umiłowaliśmy się w samobiczowaniu, na stałe wpisując w poczet wad i przywar narodowych skłonność do nienawiści i wojny polsko-polskiej. A przecież nie jesteśmy wyjątkiem, ni czarną plamą na mapie. Kłócą się wszyscy, na każdej długości i szerokości geograficznej. Popatrzmy na szykujące się do wyborów Stany Zjednoczone – tam to dopiero są podzieleni! Dwa ścierające się ze sobą bloki polityczne – republikanie i demokraci. Patrzenie na drugiego człowieka: sąsiada, kolegę z pracy przez pryzmat preferencji politycznych – to zupełnie

normalne! Doprawdy nie jest z nami tak źle, jak chcemy, żeby nam się wydawało! Mimo wszelkich zawirowań, wojen – tych między nami i tych na szczycie, mimo wszystkich podziałów, wierzę, że potrafimy się czasem zjednoczyć. Już za kilka miesięcy wszyscy, bez względu na przynależność i zawartość teczek, wszyscy będziemy kibicować polskiej reprezentacji podczas EURO 2016. Mała rzecz, a cieszy. Oby nasi piłkarze też mieli tego naszego narodowego fuksa! 

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

denerwuje się słysząc medialne donosy o policjancie, który brał łapówki. Korzystający z firmowego samochodu menadżer, wystawiając lewe rachunki za hotele, nie znajduje słów, by wyrazić swój żal do polityka wyłudzającego „kilometrówki”… I tak bez końca. Czy ktoś tu jeszcze wierzy, że zależy od niego coś więcej, niż czubek własnego nosa? Być w porządku, być człowiekiem honoru – to jest dzisiaj prawdziwy patriotyzm. W końcu przecież „wszyscy jesteśmy drużyną narodową”!

[ 13 ]


M Y Ś L I N I E KO N T RO LO WA N E

UMRZESZ! Maciej Puczkowski

C

zy jesteśmy dobrymi ludźmi?

Czy żyjemy godnie? Osiągamy sukcesy czy ponosimy porażki? Czy mamy jakieś wyższe wartości, marzenia, cele? Podświadomie do czegoś dążymy, snujemy plany, cieszymy się teraźniejszością. Tylko czy to wszystko ma w ogóle jakieś znaczenie?

R

na każde szczęście i każację miał Kohede cierpienie. Jaki więc let, kiedy mówił: W tym ludzkim dramacie masz powód, żeby być „wszystko marmarności i braku sensu pojawia dobrym człowiekiem? ność”. Czasami wydaje A może bez potrzeby nam się, że zostaliśmy się człowiek, Nazarejczyk, szukamy motywów i przeznaczeni do czegoś który mówi nam o Bogu. Wobec przyczyn. Może świat więcej, że mamy jakąś miistnieje, bo istnieje, a my sję na świecie. Staramy się śmierci nawet istnienie Boga żyjemy, ponieważ natura rozwijać duchowo, zawotraci dla nas znaczenie. Bo czy wykształciła byty świadowo, cieleśnie. Cieszymy się, kiedy coś nam się uda- jest różnica, jaki Bóg jest i czy w dome, pierwszoosobowe, tylko nie umie ich je, lubimy być chwaleni i ogóle jest, skoro nas nie ma? utrzymać przy życiu. nie znosimy porażek. TylKohelet śmierć nazyko, że umrzemy. wa sprawiedliwą, bo czeka Jest to pewne – niezależnie być. Coś może być dla mnie bezod tego jak będziemy żyć. Czy wartościowe tylko wtedy, kiedy każdego. Z jednej strony w marbędziemy ludźmi sukcesu, in- jestem. Jak mnie nie ma, to i nie ności tej można znaleźć spokój, walidami, głodującymi dziećmi ma mojego subiektywnego braku bo czymże są nasze niepowodzez Afryki, czy legendami sportu. wartości. Wszystko marność pod nia, troski, żale? Niczym. Z drugiej, przeraża nas konieczność Wszystkich nas czeka ten sam słońcem, bez wyjątku. los. Nawet jeśli zbudujemy sobie Ktoś powie: „warto żyć dla śmierci. Tak bardzo, że wypiepomnik i potomni będą powoły- drugiego człowieka”, ale i ten jest ramy ją z naszej codzienności, wać się na nasz dorobek, niczym skończony. Cokolwiek byśmy mu czynimy odległą, podczas gdy to nie będzie dla nas. Nawet mniej nie uczynili, przyjdzie czas, że to jest z nami tu i teraz. Niczym są niż niczym, jeśli przestaniemy przestanie istnieć. Kres przyjdzie bowiem dni naszego życia wobec

[ 14 ]


nam wybawienie od niej. Człowiek, Bóg, który stwarzał świat i ma moc dać nam życie wieczne. Człowiek, Bóg, który tak nas kocha, że sam poddał się temu, co jest największym nieszczęściem nawet dla Boga. Bo czym różni się śmierć Boga od śmierci człowieka? Niebyt jest zawsze taki sam. Problem tkwi w tym, że temu człowiekowi trzeba uwierzyć, że jest Bogiem, a tym, którzy widzieli Jego dzieła, w ich świadectwo. Kto uwierzy, ma mieć życie wieczne – tylko ciężko pogodzić wiarę z doświadczeniem, w którym widzimy umierających ludzi. Bóg jest Bogiem niewidzialnym, więc może nasze zmartwychwstanie również odbywa się w niewidzialnym ciele? Przecież błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Wiara nie jest łatwym zadaniem. Kiedy ktoś mnie spyta, czy poznałem Boga, czy mogę powiedzieć z całą pewnością: tak poznałem? Wierzę, że poznałem. Wierzę, że to, czego doświadczam, jest jego obecnością w moim życiu. Nie widziałem przecież Boga oczami, tak jak widzę

drugiego człowieka. Widziałem dzieła, które stworzył i uwierzyłem objawieniu. Ostatecznie wiara w to, co zostało objawione przez Chrystusa, nadaje życiu sens – tylko to nadaje mu sens i to obwicie. Każda rzecz bowiem może mieć znaczenie wtedy i tylko wtedy, kiedy ma w perspektywie życie wieczne. Jeżeli Bóg pragnął odwzajemnionej miłości człowieka, to musiał go zbawić od śmierci, inaczej miłość ta również byłaby marnością. Podsumowując, wszystko jest marnością w perspektywie śmierci, a wszystko to nabiera sensu i blasku w perspektywie życia wiecznego. Śmierć cielesna traci znaczenie, staje się marnością i można nią wzgardzić, natomiast wszystko inne zaczyna być ważne. Aby osiągnąć życie wieczne, trzeba i wystarczy uwierzyć. Zatem wiara jest naszym najważniejszym zadaniem. Jeśli jej w nas nie ma, nie ma nic ważniejszego od tego, żeby ją zdobyć. Szukajmy sposobów na wiarę, niegodziwą mamoną, jeśli trzeba. Gwałtownicy bowiem zdobywają Królestwo Niebieskie. 

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

śmierci i nie ma znaczenia, czy dożyjemy sędziwego wieku, czy nie przeżyjemy porodu. Ostateczny efekt jest ten sam. Niezależnie od tego, jak długo trwa moje „jestem”, jeśli jest skończone, ma długość zerową wobec wieczności. Dlatego śmierć jest z nami tu i teraz. Jeśli jest nieunikniona, już teraz możemy uważać się za martwych. Jeżeli więc jest coś pewnego na świecie, to to, że jestem. Jeżeli jest jakaś rzecz, która może być dla mnie zmartwieniem, to śmierć. Jeśli, ktoś twierdzi, że śmiercią nie należy się przejmować i cokolwiek innego może być ważniejsze, mami sam siebie. W tym ludzkim dramacie marności i braku sensu pojawia się człowiek, Nazarejczyk, który mówi nam o Bogu. Wobec śmierci nawet istnienie Boga traci dla nas znaczenie. Bo czy jest różnica, jaki Bóg jest i czy w ogóle jest, skoro nas nie ma? Tymczasem człowiek ten umiera i są świadkowie jego śmierci, a po 3 dniach zmartwychwstaje i są ci, którzy widzieli go zmartwychwstałego. Człowiek, który nie tylko pokonał śmierć, ale obiecał

[ 15 ]


[ 16 ]


TEMAT NUMERU  [ 17 ]


T E M AT N U M E RU

GDY CIEBIE ZABRAKNIE

[ 18 ]


Małgorzata Różycka

K

iedy pierwszy raz usłyszałam , że ktoś nie ma w domu telewizora , nie byłam w stanie w to uwierzyć .

W ydawało

mi

się , że bez pudła z anteną stojącego w salonie człowiekowi pozostaje jedynie wykluczenie społeczne , a w najlepszym

razie głębokie zacofanie . parafrazując

zabraknie …”.

pewnego dnia przyszło mi zaśpiewać ,

E dytę B artosiewicz : „G dy C iebie ,

„N

telewizorku ,

TYLE WYGRAĆ ie będę specjalnie „Czasu honoru”, dla którego Krótka refleksja dotycząza tobą tęsknić” potrafiłam chodzić na wczeca zysków i strat pozwoliła mi - brzmi koniec śniejszą mszę świętą, by tylko błyskawicznie znaleźć przytego zdania. Wyprowadzka z punktualnie o 21.10 zasiąść na najmniej cztery korzyści płyrodzinnego domu wywrócinące z braku dostępu do ła moje życie do góry notelewizora. Większość gami, a jedną ze nowości, programów można co choć z pewnością z gatunProgramy będące w prawda obejrzeć takku tych mniej istotnych, że w Internecie, ale ze większości przeżutą sto był brak telewizora. W nawzględu na słabe łącze szym akademiku takiego pięćdziesiąt razy papką, w w naszym akademiku sprzętu bowiem po prostu dodatku rozwodnioną mogą ta opcja odpada. W ten nie ma. Nawet gdyby było inaczej, to trudno mi soistotnie prowadzić do zaniku sposób telewizja zniknęła niemal całkowicie z bie wyobrazić, że siedzę na tkanki nerwowej. Prawo obszaru mojej aktywnokanapie z kubkiem gorącej natury jest tu nieubłagane: ści, nie licząc kilku tygoherbaty i radośnie oglądam niemiecką telewizję (stunieużywane narządy zanikają, dni spędzanych w domu rodzinnym. Zyskałam diuję w Berlinie). Z tej racji zwłaszcza te, które kosztują sporo. Przede wszystprzyszło mi zaadaptować się do nowych warunków. dużo energii (czytaj: mózg). kim, a jakże, czas. To „pół godzinki” każdego Początki nie należały do dnia pomnożone przez łatwych, ponieważ zmianie kolejne tygodnie okazało nawyków towarzyszyło coś salonowej kanapie. To był istny się prawdziwą kopalnią czasu. na kształt zespołu odstawienia. koszmar. Ale całkiem szybko Nagle mam go więcej na spacer, Wieczór bez „Jednego z dzieokazało się, że życie bez najjogging, pisanie artykułów do sięciu”, czwartek bez nowego droższego telewizorka ma nie „Może coś więcej” i poznawaodcinka „Doktora House’a” i mniej uroku niż to z nim. nie miasta, w którym przecież przede wszystkim niedziela bez

[ 19 ]


tak bardzo chciałam zamieszkać. Czasu przestało mi zasadniczo brakować. W domu, kiedy w danym momencie nie było co robić, włączało się telewizor, a tam zawsze znalazł się jakiś interesujący program, potem kolejny, a potem robiło się późno. Czasem nawet za późno. Teraz tego problemu nie mam. Jasne, są dni, kiedy mi się zwyczajnie nic nie chce i wtedy idę spać. Ale wstać rano po takiej długiej nocy – naprawdę piękne uczucie. Polecam! DETOKS MÓZGU Drugą niewątpliwą korzyścią wypływającą z braku telewizora jest coś, co nazwałabym „domóżdżeniem”. Ludzie często mówią, że oglądają telewizję pomimo żenującego poziomu

audycji, by się „odmóżdżyć”, czyli – jak przypuszczam – zredukować bieg, na którym pracują ich mózgi, pozwolić im się odprężyć po intensywnym wysiłku. Dostrzegam w tym jednak jeden bardzo niepokojący aspekt. Słowo „odmóżdzanie” sugeruje, że jakaś część mózgu znika, ze staje się mniejszy. Można powiedzieć: czepia się, przecież to tylko takie sformułowanie. Jednak w kontekście telewizji to czepianie się wydaje mi się niepozbawione sensu. Programy będące w większości przeżutą sto pięćdziesiąt razy papką, w dodatku rozwodnioną mogą istotnie prowadzić do zaniku tkanki nerwowej. Prawo natury jest tu nieubłagane: nieużywane narządy zanikają, zwłaszcza te, które kosztują

[ 20 ]

dużo energii (czytaj: mózg). Nie chodzi mi tu bynajmniej o wylewanie dziecka z kąpielą i demonizowanie całej telewizji. Są jednak inne sposoby odreagowywania intelektualnego wysiłku, które nie upośledzają funkcji myślenia, np. sport, radosna twórczość artystyczna, wieczór gier ze znajomymi, albo dobry (!) film. Może warto uruchomić pokłady swojej kreatywności i odkryć parę nieznanych dotąd zwojów w naszych mózgach? Gorąco do tego zachęcam! ODKRYCIE AMERYKI Jeśli dwa poprzednie akapity do ciebie przemówiły, to jesteś w najlepszym punkcie wyjścia: masz czas i motywację, by odkryć coś nowego. Taką małą, prywatną Amerykę. Może oka-


WOLNOŚĆ 2.0 Argumentem, który mnie najbardziej przekonuje, by definitywnie porzucić tęsknotę za telewizorem, jest wolność, jaką nie tyle zyskujemy, co raczej odzyskujemy. Oglądając telewizję, pozwalamy w jakiś sposób, by ktoś wpływał na to, co i jak myślimy. Przed manipulacją w mediach nie da się całkowicie uchronić. Pewne treści do nas docierają, o istnieniu innych nie mamy i nawet nie będziemy mieć pojęcia. Podświadomie przejmujemy zasłyszane zwroty i pojęcia, powtarzamy je i w pewnym stopniu przyjmujemy taki czy inny punkt widzenia. Im mniej agresywnych bodźców, tym większa suwerenność myślenia oraz formułowania sądów. Ponadto uwalniamy się

od myślenia: muszę to obejrzeć, muszę być na bieżąco, muszę wiedzieć, co się wydarzyło. Nieprawda. Kilka pierwszych dni telewizyjnej abstynencji to faktycznie mało przyjemne doświadczenie okraszone dotkliwym poczuciem straty. Jednak dosyć szybko okazuje się, że bez tego wszystkiego życie wcale nie traci swojego uroku. Wolność od tych przymusów, jaka pojawia się po pewnym czasie, smakuje naprawdę świetnie. Na tyle, że opłaca się przebrnąć przez żmudny proces telewizyjnej detoksykacji. I wcale nie trzeba od razu wyrzucać telewizora. Może wystarczy definitywnie wyłączyć go na jakiś czas? 

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

zać się, że będzie to nowa pasja, nowy pomysł albo nowe miejsce, które stanie się ważne. Kiedy zrezygnujesz z tzw. złodzieja czasu, zyskasz z całą pewnością otwartość na nowe doświadczenia. Natura nie znosi próżni, a zdobyty czas będzie domagał się jakiegoś zagospodarowania. Już samo to powinno korzystnie wpłynąć na kondycję, ponieważ uruchamiają się często nieznane dotąd mechanizmy. A może warto spędzić te chwile po prostu z samą/ samym sobą? Wykorzystać je, by poznać się lepiej, zaprzyjaźnić się ze sobą i najzwyczajniej na świecie poczuć się dobrze we własnej skórze? Pomysłów pojawi się wystarczająco dużo, by dopłynąć do jakiejś nieodkrytej jeszcze Ameryki. Wystarczy zrobić pierwszy krok.

[ 21 ]


T E M AT N U M E RU

TELETURNIEJÓW CZAR I MOC

[ 22 ]


Rafał Growiec

C

hoć minęły czasy , gdy gromadziły przed odbiornikami

miliony , programy rozrywkowe , w których można wygrać spore pieniądze , wciąż powstają . J aki jest przepis na teleturniejowy hit ?

J

eszcze przed teleturniejaTeleturnieje odżyły pod w 1999 r. w Wielkiej Brytanii mi istniały radioturnieje. koniec lat 60., wtedy też poja- wyemitowano pierwsze odcinPierwszy taki program to wiły się w polskiej telewizji za ki „Who want to be a Millionawyemitowany w 1935 r. „Pro- sprawą zespołu OZETES (od ire?”. Swoistym rodzajem telefessor Dick and His Question nazwisk J. Owidzkiego, J. Za- turnieju jest reality show, gdzie Box” („Profesor Wacław i jego krzewskiego i R. Serafinowi- zawodnicy wykonują zadania, skrzynka z pytaniami”). Trzy cza). Oprócz dawno zapomnia- tworząc jednocześnie zamknięlata później pojawił się pierw- nych „Kółka i krzyżyka” czy tą społeczność i obnażając swoszy show telewiją prywatność. zyjny – „Truth or Pluralizm w C o n s e q u e n c e s” Można przedłużyć sobie czas na telewizji oraz co(„Prawda albo raz większe parcie odpowiedź, można tak wyznaczać Konsekwencje”). na szkło przeciętdo pytania, by oszczędzać słabszych Była to jednak gra nego Kowalskieo przysłowiową przeciwników, a szybciej wyeliminować go zaowocowały pietruszkę, gdyż ogromną ilością mocniejszych… Liczy się jednak przede prawo zabraniateleturniejów iście wszystkim wiedza. ło hazardu w mesezonowych, emidiach. Dopiero towanych zaledrok 1954 przyniósł „20 pytań” wystartowała wtedy wie kilka serii, a niekiedy zastwierdzenie Sądu Najwyż- „Wielka gra”, polski klon „The pomnianych już po pierwszej szego Stanów Zjednoczonych $64,000 Question”. Ten ostatni emisji. Kto dziś pamięta „Chwiumożliwiające oferowanie program po zdjęciu z anteny lę prawdy” czy „Idź na całość”? wyższych stawek. Dość szybko w2006 r. po 44 latach ciągłej Są jednak pozycje cieszące się jednak wyszło na jaw, że tele- emisji ma wrócić,choć Stanisła- kilkunastoletnią emisją, bez turnieje były ustawione, co do- wa Ryster, jego ostatnia prowa- których ramówka nie byłaby prowadziło do ich blamażu i w dząca sceptycznie podchodzi już sobą. Jaki jest więc sposób efekcie – zaniku na kilka lat. W do tego pomysłu. Prawdziwy na teleturniejowy hit? tym czasie wybiły się konkursy wysyp tego typu programów w opierające się już nie na wie- Polsce przypadł na lata 90., gdy STYL I WIEDZA dzy, ale rozrywce z udziałem zaczęto emitować „Jednego z Myślisz „teleturniej”, mówisz gwiazd. dziesięciu” oraz „Familiadę”, a „Jeden z dziesięciu”. Jest to pro-

[ 23 ]


źródło: archiwum wlasne

gram cieszący się ogromną renomą bez wielkich fajerwerków, bez scenografii za miliony i bez gigantycznych kwot do wygrania w każdym odcinku. Są za to prowadzący o wielkiej klasie, ogromna dawka wiedzy i proste do bólu zasady. „Jeden z dziesięciu” jest polską wersją „Fifteen to one”, którego brytyjska edycja wystartowała w 1988 r. Zasady? Dziesięciu graczy odpowiada na pytania z wiedzy ogólnej zadawane przez Tadeusza Sznuka. W pierwszym etapie gracze bronią swoich trzech szans (po dwóch błędach odpadają), w drugim – mogą już wyznaczać do odpowiedzi innych graczy. Tu ciągle liczą się tylko diody sygnalizujące ilość „żyć”. Dopiero gdy z dziesięciu zostanie trzech, zaczyna się finał. Tu już walka jest na ostre, a dokładnie na punkty. Dopiero, gdy skończą się pytania lub szanse graczy, wyłoniony zostaje zwycięzca, który może cieszyć się wakacjami w spa, antywirusem i trzema tysiącami złotych. Może też starać się o zwycięstwo w wielkim finale – a to oznacza nawet 50 tysięcy złotych! Uczestnicy rozliczani są za refleks i spryt tylko wtedy, gdy pozwalają na to zasady skupiające się na odpowiedzi na konkret-

ne pytanie. Można przedłużyć sobie czas na odpowiedź, można tak wyznaczać do pytania, by oszczędzać słabszych przeciwników, a szybciej wyeliminować mocniejszych… Liczy się jednak przede wszystkim wiedza. Nawet najsprytniejsza taktyka nic nie da, jeśli w pierwszym etapie odpadnie się na pytaniu z „nie swojej branży”. Skupienie na w miarę przystępnej wiedzy ogólnej pozwala oglądać „Jednego z dziesięciu” nie biernie, ale aktywie – samemu starając się odpowiadać na zadawane pytania. Nie musimy się tu martwić o to, że nie wiemy, co Jan III Sobieski jadł na śniadanie przed odsieczą wiedeńską. Ale warto znać podstawowe prawa fizyki, wzory chemiczne, tytuły sztuk Szekspira czy daty powstań. W czasach specjalistów program Sznuka prezentuje cenną dawkę „podstawy podstaw”, wiedzy wymaganej, by nie zamknąć się w szufladce. ŻŻP Podczas,gdy w „Jednym z dziesięciu” liczy się wiedza, „Familiada” stawia na przeczucie. Polska wersja „Family Feud” („Waśń rodowa”) przeszła w swojej historii drobną zaledwie ewolucję, jednak jej podsta-

Emitowany w porze obiadowej w niedzielę program prowadzony przez Karola Strasburgera przypomina skrzypłocz – brzydki, siermiężny, a jednak twardo trzymający się przy życiu. [ 24 ]


Konkurs przerywany jest występami artystów – albo członków stałego zespołu albo gwiazd prezentujących swoje własne hity. Materiały te dogrywane są w postprodukcji, przez co nie trzeba czekać na polską trasę Boney M., by zobaczyć ich na scenie. rami, ale już bez nagród. Emitowany w porze obiadowej w niedzielę program prowadzony przez Karola Strasburgera przypomina skrzypłocz – brzydki, siermiężny, a jednak twardo trzymający się przy życiu. Próby wprowadzenia humoru przez Karola Strasburgera zostały sparodiowane w programie „Szymon Majewski Show”, gdzie przybrał formę „Żenującego Żartu Prowadzącego”. Ta satyra została przez twórców „Familiady”… przyjęta. Na profilu facebookowym programu można było proponować suchary, wygłaszane przez Strasburgera przed rozpoczęciem rywalizacji. MISTRZOWIE JEDNEJ NUTY Innym popularnym teleturniejem jest ewidentnie „Jaka to Melodia?” prowadzona przez Roberta Janowskiego. I tu, uwaga, mamy do czynienia z zachodnią licencją – tym razem spolszczono amerykański „Name that Tune”. Zawodnicy w trzech rundach walczą o prawo udziału w finale, gdzie nagrodą jest spora, ale wciąż nieoszałamiająca kwota 10 tysięcy złotych. Konkurs przerywany jest występami artystów – albo

[ 25 ]

źródło: archiwum własne

wą wciąż pozostaje rywalizacja dwóch „rodzin”, starających się odgadnąć sposób myślenia tajemniczych ankietowanych. To zacne grono stu osób odpowiedziało na pytania typu: „Więcej niż jedno zwierzę”, a uczestnicy muszą wskazać, która odpowiedź była najpopularniejsza. Do niedawna jeszcze musiały być to rodziny. Obecnie startują rodziny typu „Rocznik ‘91”, „Ratownicy” czy „Krakowianie”. Stosunkowo częściej niż w innych programach w czasie świąt występują też drużyny gwiazd, zwłaszcza serialowych. Zasady są bardziej skomplikowane – wciąż jednak nie dość, żeby się pogubić. Po pierwszym etapie, gdy dwie rodziny rywalizują między sobą do trzystu punktów, następuje finał. Tutaj dwóch członków zwycięskiej familii stara się po raz kolejny odkryć opinię ankietowanych. Jest to zapewne najbardziej ciekawy fragment gry – wymagający od zawodników nie tylko intuicji, ale także refleksu. Nagrody otrzymują obie drużyny – ilość punktów zdobytych przez nie mnoży się przez 3, a zwycięzcy dodatkowo otrzymują 15 tysięcy złotych. Widzowie mogą zgadywać wolę ankietowanych przed telewizo-


utworów do tego stopnia, że potrafią rozpoznać po jednej nucie nawet dawno zapomniane przeboje. Rekordzista odgadł w finale siedem utworów w cztery sekundy. Trzeba jednak przyznać, że nieraz istotną rolę odgrywa znajomość repertuaru danego zespołu – jeśli wybiera się kategorię „Omega”, to trudno, żeby trafiło się coś poza „Gyöngyhajú lány”. Nieraz zawodnicy pudłują, nieraz mylą im się repertuary. Ale są wśród nich prawdziwi weterani, mylący się rzadko i doskonale znający nawet mniej znane kawałki sprzed kilkunastu lat. Czasem „Jaka to Melodia?”

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

członków stałego zespołu albo gwiazd prezentujących swoje własne hity. Materiały te dogrywane są w postprodukcji, przez co nie trzeba czekać na polską trasę Boney M., by zobaczyć ich na scenie. Także publiczność jest ta sama przez kilka, nagrywanych w końcu w ciągu odcinków. Grupy taneczne pełnią też funkcję „publiczności tańczącej”. Wszystko musi wyjść perfekcyjnie, a zatrudnienie profesjonalistów minimalizuje ryzyko pojawienia się „mistrzów drugiego planu”. Prawdziwymi gwiazdami są jednak zawodnicy, zdolni opanować udostępnioną bazę

[ 26 ]

staje się programem wybitnie TVP-owskim, promując aktualne gwiazdy czy hity tej stacji. Niedzielne programy są odcinkami specjalnymi, gdy gra się głównie na cele charytatywne z okazji czyjegoś jubileuszu lub nowej produkcji rodzimej stacji. Swoistą cechą pewnego okresu było promowanie Nataszy Urbańskiej, która razem z „Teatrem Buffo” pojawiała się codziennie. POLSKIE HITY? TYLKO Z POLSATU Tak więc trzymające się przez długi czas na antenie programy mają kilka wspólnych


cech: a) są importowanymi formatami, b) emitowane są przez TVP. Ale czy nie mamy własnych teleturniejowych hitów? Jak się okazuje, mamy – ale z polsatowskiej stajni. Pierwszy z nich to „Awantura o kasę”, w reżyserii Okiła Khamidowa (tak, tego od „Świata według Kiepskich”) i prowadzona przez Krzysztofa Ibisza. Trzy drużyny rywalizowały między sobą, wykupując w formie licytacji prawo do odpowiedzi na pytania z wielu kategorii – od „pols(atows)kich seriali po „biologię”. W finale zwycięska drużyna mierzyła się z drużyną Mistrzów. Jeśli ich pokonała,

sama zajmowała w następnym odcinku Lożę Mistrzów. W tym programie było wszystko: ogromna porcja wiedzy, zawodnicy, których można było polubić w ciągu kilku a nawet kilkunastu programów, nieograniczona pula nagród i licytacje, które wprowadzały do rozgrywki niemałe emocje. Do wygrania były nie tylko pieniądze, ale też ukryte w tajemniczej czarnej skrzynce samochody, motocykle a także ogórek kiszony (cieszący tym bardziej, im więcej pieniędzy kosztował). Program, mimo że cieszył się popularnością, zniknął z anteny w 2008 r. bez żadnej zapo-

[ 27 ]

wiedzi – Ibisz jeszcze na końcu ostatniego odcinka zachęcał do zgłaszania udziału. Podobnie tajemniczo zniknął inny eksportowy hit Polsatu – „Gra w ciemno”, tego samego reżysera i prowadzącego. Za co kochamy teleturnieje? Za emocje, za prowadzących, za wiedzę uczestników. Jednak tylko nielicznym udaje się tak dobrać proporcje, by była to na tyle strawna mieszanka, by cieszyła widzów przez wiele lat.


T E M AT N U M E RU

TELEWIZJA FUSION

[ 28 ]


Mateusz Ponikwia

N

ieustanna technicyzacja i postęp naukowy wywierają wpływ także w sferze medialnej.

Dzięki coraz to nowym technologiom i upowszechnieniu Internetu, wiele osób decyduje się na korzystanie – zamiast z tradycyjnego przekazu telewizyjnego – z nieograniczonych wręcz zasobów udostępnianych w sieci,. Zasadne staje się więc pytanie o obecną pozycję i przyszłe losy telewizji.

C

oraz częściej można do- zwolić nieliczni. W zapomnienie wania odbieranych treści do strzec trend pozbywania poszły czasy, gdy sąsiedzi z oko- osobistych upodobań. Mimo się telewizorów z miesz- licznych domów gromadzili się mnogości kanałów tematyczkań. Według ostatnich badań przy jednym ekranie, aby obej- nych oferowanych w telewizji, już blisko 4% Polaków dekla- rzeć dany program. nierzadko zdarza się sytuacja, ruje, że nie posiada odgdy na żadnym z nich nie biornika telewizyjnego. są prezentowane warTakie dane oznaczają, tościowe treści. że bez telewizora żyje Telewizja tradycyjna Trwające kilkanaście minut niemal pół miliona gowymusza pewne podreklamy, które zwykle przerywają spodarstw. Co ciekaporządkowanie choćby akcję filmu w kluczowych, we, w większości przyze względu na tak czy padków, telewizora inaczej ustawioną rabudujących napięcie chwilach, pozbywają się single. mówkę. Internet z kolei skutecznie utrudniają oglądanie i Z przeprowadzonego daje szansę obejrzenia sondażu wynika też, że pożądanego programu wytrącają widza z toku zdarzeń. Polacy spędzają coraz praktycznie o każdej więcej czasu na oglądaporze dnia i nocy. Naleniu telewizji. ży w tym miejscu zauwaPrzyczyn stopniowej rezyNależy zauważyć, że więk- żyć, że postęp technologiczny gnacji z telewizji tradycyjnej jest szość osób, które rezygnują z przynosi w tym zakresie udoz całą pewnością kilka. Nie cho- oglądania telewizji nie czyni godnienia dla telewidzów. Coraz dzi tu raczej o względy natury tego ze względu na chęć pozosta- modniejsze i powszechniejsze finansowej. Ankieterzy, którzy wania w próżni informacyjnej stają się dekodery z wbudowaną zdeklarowali się jako nieposia- czy kulturalnej. Ludzie powo- możliwością nagrywania okredający odbiornika podawali, że li zaczynają dostrzegać potęgę ślonego programu i opcją późznajdują się w dobrej sytuacji Internetu, który w porównaniu niejszego odtwarzania go. ekonomicznej. Telewizor prze- do telewizji daje dużo większe Do stopniowej rezygnacji z stał być już niekoniecznym luk- możliwości. Przede wszystkim tradycyjnej telewizji przyczyniła susem, na który mogą sobie po- chodzi o sposobność dostoso- się z pewnością także znaczna

[ 29 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

komercjalizacja. Trwające kil- dostępem do sieci i już przed kazów internetowych, z tą która kanaście minut reklamy, które widzem otwierają się nieomal zostałaby pozyskana w drodze zwykle przerywają akcję fil- nieograniczone możliwości. Na- opłat abonamentowych. mu w kluczowych, budujących leży jednak wskazać, że niektóre Do spadku popularności napięcie chwilach, skutecznie treści zamieszczane w Interne- przekazów telewizyjnych mogło utrudniają oglądanie i wytrąca- cie udostępniane są odpłatnie również doprowadzić pojawieją widza z toku zdarzeń. Choć po wykupieniu stosownych pa- nie się alternatywnych mediów. podczas internetowych trans- kietów. Takie zabiegi mogą mieć Wiele osób dostrzega jednotomisji napotkać można na różne- na celu uzyskanie porównywal- rowość poszczególnych stacji go rodzaju ogłoszenia promu- nej korzyści majątkowej z prze- telewizyjnych oraz brak obiekjące, to trzeba wskazać, tywizmu i rzetelności że są one emitowane zatrudnionych tam Do spadku popularności znacznie krócej. pracowników. Internet Warto zauważyć nie stawia tylu ograprzekazów telewizyjnych też, że przekaz interniczeń, co tradycyjna mogło również doprowadzić netowy jest dostępny telewizja. W sieci możpojawienie się alternatywnych praktycznie z każdego na odnaleźć wiele osób miejsca na kuli ziemprezentujących nawet mediów. Wiele osób dostrzega skiej i nie wymaga konajbardziej niszowe i jednotorowość poszczególnych rzystania z telewizora, kontrowersyjne poglądekodera czy anteny dy. stacji telewizyjnych oraz brak satelitarnej. Wystarczy Mimo wszystko, obiektywizmu i rzetelności jedynie laptop czy inne telewizja nie powinzatrudnionych tam pracowników. mobilne urządzenie z na czuć się zagrożona

[ 30 ]


jak ma to miejsce w Internecie. Niemniej jednak nie sposób zaprzeczyć, ze Internet daje dużo większe możliwości komunikacyjne, zwłaszcza jeśli chodzi o interaktywny udział widzów w komentowaniu prezentowanych wydarzeń czy przedstawianych reportaży. Polacy wykazują duże przywiązanie do telewizji. Teleodbiornik, choć z pewnością znacznie odróżniający się od tego, który można było spotkać w domach jeszcze kilkanaście lat temu, wciąż pozostaje zarówno elementem wystroju, jak i swoistym źródłem nie tylko informacji, ale i rozrywki czy sposobem na odpoczynek. Wielu podkreśla, że przekaz internetowy oglądany na monitorze komputera nie może równać się z tym odbieranym na ekranie telewizora. Chodzi wszak nie

tylko o rozmiary obu sprzętów elektronicznych, ale i pewną atmosferę (urastającą niekiedy do rangi rytuału), która wiąże się z oglądaniem telewizji. Za korzystne należy natomiast uznać pewne zmiany dokonywane w telewizji, których motorem napędowym często bywa konkurowanie o widza z Internetem. Ustawiczne ubogacanie ramówki czy dbałość o zapewnienie widzowi możliwości wyboru spośród różnych gatunkowo programów, trzeba odczytywać jako pozytywny znak, że telewizji zależy na widzach. Nie traci na znaczeniu powiedzenie, że kto ma pilota, ten ma władzę. Zmianie ulega jedynie kontekst jego użycia. Pilot wszak daje możliwość nie tylko zmiany programu, ale i wyłączenia teleodbiornika, do czego stacje starają się nie dopuścić. 

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

przez wirtualny świat. Niejednokrotnie sami właściciele stacji udostępniają w sieci treści programów emitowanych wcześniej w telewizji. Potęga Internetu sprawia, że rozszerza się krąg ewentualnych odbiorców. Poza tym, w najbliższym czasie raczej trudno jest spodziewać się, aby nastąpił gwałtowny odwrót od telewizji. Z pewnością twórcy telewizyjnych ramówek zadbają o zapewnienie odbiorcom możliwie różnorodnej palety programowej, w której każdy będzie miał szansę wybrać coś dla siebie. Bez walki nie poddają się także stacje informacyjne. Traktują one serwisy internetowe jako komplementarne wobec emitowanych w telewizji. Telewizja informacyjna zwykle podaje bieżące informacje w czasie rzeczywistym, tak samo zresztą

[ 31 ]


T E M AT N U M E RU

SERIALE PARADOKUMENTALNE W TELEWIZJI

[ 32 ]


Emilia Ciuła

G

dy powstały pierwsze telewizory , stać na nie było tylko najbogatszych .

C ałe

wsie schodziły się do

najzamożniejszego gospodarza , by obejrzeć wiadomości .

J ednak

wraz z upływem czasu każdy mógł sobie pozwolić

na odbiornik telewizyjny , jak również wykupić możliwość emitowania reklam i seriali paradokumentalnych .

M

owa tutaj o popular- oraz ci, którzy nie zdają sobie nak okazał się oszustem i chciał nych dzisiaj: „Trud- sprawy, że to kolejna fikcja „ki- tylko wyłudzić pieniądze. W nych sprawach”, nematografii”, myślą, że takie najgorszych przypadkach śle„Ukrytej prawdzie”, „Dlacze- zdarzenia naprawdę miały miej- pego zawierzenia temu, co zogo ja”, „Zdradach”, „Szpitalu”, sce. Wielu z moich znajomych stało wyemitowane w telewizji, opowiada, jak w czasie wizyty jest bezsenność spowodowana „Szkole” i innych. Pierwsze trzy, które wymie- u babci musiało słuchać o tym, wzmożonym poczuciem, że jest niłam, przedstawiają pozorną że Hania zdradziła Wojtka, a tyle niesprawiedliwości i zła na Basia odnalazła ojca, który jedrzeczywistość, a ukazane świecie. w nich zdarzenia mają Kolejnym serialem wzruszać i szokować. zajmującym większość Pokazują ludzką traczasu antenowego jest Kolejnym serialem zajmującym gedię, z którą każdy „Zdrada” – czyli rawiększość czasu antenowego może się spotkać, a co rytas dla miłośników gorsza utożsamić. Nie jest „Zdrada” – czyli rarytas dla telenowel. Przebieg wątpię, że takie histohistorii jest prawie miłośników telenowel. Przebieg rie mogą się wydarzyć, taki sam jak w popuale nie uwierzę, że jahistorii jest prawie taki sam jak larnych „tasiemcach”. kiś niespodziewany Ona biedna i zapracow popularnych „tasiemcach”. zwrot w życiu młodewana poznaje JEGO – Ona biedna i zapracowana go chłopaka odmienił bogatego, doskonałego jego podejście do homężczyznę, który jest poznaje JEGO – bogatego, dowli kóz, które pokow stanie porzucić dla doskonałego mężczyznę, który chał – co stało się jego niej dotychczasowe żynajwiększym osiągnięcie. Jednak sielanka nie jest w stanie porzucić dla niej ciem i szczęściem. trwa długo. Ten książę dotychczasowe życie. Najgorsze jest to, że z bajki okazuje się niewielu starszych ludzi złym kłamcą. Zdradza,

[ 33 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

oszukuje i wyłudza pieniądze, a potem tajemniczo znika. Czasem zdarza się, że to kobiety knują plan, jak by tu zemścić się na byłych partnerach. Zazwyczaj historia kończy się tak, że bohaterowie są zranieni i stwierdzają, że już nigdy nikomu nie zaufają i nie będą w stanie pokochać. Wyciągają naukę na przyszłość i starają się jakoś pogodzić ze swoim losem, który być może się odmieni. „Szpital” to moim zdaniem nieudana parodia „Na dobre i na złe”. Zwroty akcji powodują przyspieszony rytm serca. Nigdy nie wiadomo, co się stanie, czy ofiara wypadku przeżyje, czy też nie… Nie wszystkie historie kończą się dobrze. Nie znam się na medycynie, ale wypowiedzi pielęgniarek i lekarzy wydają się zrozumiałe oraz pozbawione nadmiernych medycznych definicji. Mimo to, z całą pewnością mogę stwierdzić, że „Doktor House” to to nie jest. Kiedyś usłyszałam od jakiegoś wykładowcy, że serial „Szkoła” niesie za sobą wysoką wartość edukacyjną. Choć opisuje on prawdziwe historie, które zdarzają się na szkolnych korytarzach, to również podpowiada młodym ludziom, w jaki sposób zabić szkolną nudę. Nie zawsze są to dobre pomysły. Do najwybitniejszych „osiągnięć” serialowych uczniów można zaliczyć: zrobienie dwuznacznego zdjęcia z nieprzytomnym nastolatkiem przez zazdrosną koleżankę, aby jego dziewczyna myślała, że jest zdradzana lub zorganizowanie pokazu fajerwerków, by zaimponować wybrance serca. Według mnie ten serial jest bezcelowy, ponieważ nie niesie ze sobą żadnych wartości edukacyjnych (choć inaczej twierdził mój wykładowca) i wyświetlany jest tylko po to, żeby nabić oglądalność danej stacji telewizyjnej. Mogę jednak wskazać jeden plus. Młody pedagog przyglądając się przykładowym sytuacjom, które mogą wydarzyć się w szkole, ma sposobność przygotować się do przyszłej pracy. Z pewnością jednak odczuje ulgę, ponieważ raczej nie spotka się z trudnościami aż tak nagromadzonymi w jednym czasie – ale zawsze lepiej wiedzieć,

[ 34 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

[ 35 ]

że mogło być gorzej. W tych wszystkich programach najbardziej rażące w oczy jest to, że bohaterom towarzyszy „ekipa filmowa”, która mimo wszystko nie reaguje, gdy widzi niebezpieczeństwo, a tylko bezczynie patrzy na rozwój wydarzeń. W następnej chwili, w zupełnie innej scenerii, bohaterowie, którym przydarzyło się coś złego wypowiadają się przed kamerą. Powstało wiele memów z postaciami wyżej wymienionych seriali paradokumentalnych, gdzie można dokleić sobie napis z „Trudnych spraw” robiąc kawał znajomym, np. „Jan Kowalski 24 lata: Uważa, że dziewczyna go zdradza”. Dla większości ludzi tego typu programy są traktowane z przymrużeniem oka. Zdają sobie sprawę, że wszystkie przedstawione historie to fikcja. Zdarzają się jednak osoby, które wydają się tego nie dostrzegać. W wymienionych oraz podobnych do nich produkcjach telewizyjnych nie grają nawet profesjonaliści, ale ludzie, którzy chcą sobie dorobić lub początkujący, marzący o jakiejś większej roli aktorzy. Podejrzewam, że realizowane są one najniższym kosztem, a mimo to ta inwestycja zwraca się pewnie wielokrotnie. W związku z tym nieustannie tworzą się kolejne paradokumentalne seriale, ponieważ wielu ludzi „nabija” oglądalność, co znacznie podnosi „renomę” podobnych produkcji. Szymon Majewski odnalazł już nazwę pasującą do podobnych produkcji. Nie będę jej przytaczać, ale w pełni zgadzam się z jego stanowiskiem. Mimo iż takie seriale są wyśmiewane przez większość społeczeństwa, to w tym momencie zajmują większość czasu antenowego. Nie wzięło się to znikąd. Po sukcesie, jaki odniosły „Trudne sprawy”, producenci zaczęli montować kolejne seriale na ich wzór. Co będzie dalej? Aż boję się pomyśleć. Zbieżność niektórych imion i nazwisk użytych w artykule jest przypadkowa. 


T E M AT N U M E RU

PERŁY TELEWIZJI – SERIALE WARTE UWAGI

[ 36 ]


Łukasz Łój

M

iało być top których

10,

W am

ale nie dałem rady .

T ytuły ,

o

opowiem , są bardzo różne i nie sposób

ich porównywać .

B ędzie

to więc ranking nietypowy ,

ponieważ nie każdy tytuł mogę opisać tak samo

obiektywnie .

Uwzględniam nie tylko najlepsze seriale, ale i te, które w jakiś sposób utkwiły mi w pamięci. Pierwsze dwa tytuły to ex aequo 1. miejsce, kolejne możecie ułożyć sobie, jak chcecie. „RODZINA SOPRANO” To tytuł, od którego zacząłem swoją przygodę z serialami. Miałem okazję obejrzeć 1. sezon, gdy byłem jeszcze w gimnazjum i nie wiedziałem nic o życiu. Do tej pory moja znajomość seriali ograniczała się bowiem do „Klanu”, „Zbuntowanego anioła” i „Złotopolskich”. Nagle okazało się jednak, że nie wszystkie są dla dziewczyn! Po 1. sezonie pochłonąłem kolejne 5, a parę lat później powtórzyłem ten wyczyn, chociaż zwykle powracanie do obejrzanych już filmów uznaję za stratę czasu. Jednakże to nie nostalgia skłoniła mnie do umieszczenia „Rodziny Soprano” na 1. miejscu. Tak się złożyło, że pierwszy obejrzany przeze mnie serial okazał się arcydziełem telewizji, któremu nie dorównał żaden inny tytuł.

Tak się złożyło, że pierwszy obejrzany przeze mnie serial okazał się arcydziełem telewizji, któremu nie dorównał żaden inny tytuł. Klimat to słowo klucz już od pierwszych sekund genialnej czołówki, której nie sposób przewinąć. Życie codziennego amerykańskiego miasta jest ujęte w kilkanaście sekund, podczas których widzimy jak Tony Soprano pobiera bilet, wjeżdża na płatną autostradę i zapala cygaro. I nagle dzieje się magia – nowojorskie wieżowce zastępuje przemysłowy krajobraz New Jersey, na którego peryferiach mieszka główny bohater. Całą tę trasę powrotną ilustruje utwór „Woke Up This Morning” – to trzeba po prostu zobaczyć.

[ 37 ]

Serial zaciera różnice między produkcją kinową i telewizyjną. Udaje się to nie tylko ze względu na scenariusz pisany według najlepszych wyznaczników kina gangsterskiego, ale też ze względu na znakomitą realizację. Ukazuje on głowę rodziny, kochającego ojca i męża będącego jednocześnie bezlitosnym mordercą i głową mafijnej rodziny. Przemoc, zdrady, seks i narkotyki przeplatają się tutaj z problemami szarego człowieka: trudności z dziećmi, z żoną, z matką, z resztą rodziny. Wszystko jest spięte czarnym humorem i najwyższej jakości aktorstwem. Liczne cytaty z „Ojca Chrzestnego” czy też parodiowanie Ala Pacino pokazuje, że również serialowi gangsterzy są fanami hollywoodzkiej wizji mafijnego życia. Widzimy tu niezwykle oryginalny jak na tamte czasy wizerunek gangstera: chodzi on do psychiatry, ma problemy zdrowotne i rodzinne, a mimo to nadal mu kibicujemy. Ta wizja przyziemnego życia przeplatanego duszeniem kogoś skakanką niesamowicie wciąga,


polecam! Tym bardziej, że twórcy nie przeciągali fabuły, nie dokręcali kolejnych sezonów dla pieniędzy, zatracając przy tym ducha serii.

nek White’a. Wiele scen jest nakręconych w poGłówny bohater jest równywalny sposób do nauczycielem chemii, „Pulp Fiction”, a jedna z który w obliczu nowotworu bohaterek do złudzenia przypomina Umę Thurpostanawia zająć się produkcją man z tegoż filmu. metamfetaminy… Wszystko po to, „BREAKING BAD” Nie tylko tak lubiaDo tego serialu podrzecz jasna, aby po jego śmierci ny przeze mnie postchodziłem 2 razy. Po raz czyni ten rodzina nie została bez środków modernizm pierwszy obejrzałem piserial wyjątkowym. Zado życia. lotażowy odcinek, nie burzenia chronologii, wiedząc o tej produkcji całe sezony pełne naKonfrontacja tych dwóch nic ponad to, że podobno jest pięcia i nieoczekiwane zwroty doskonała. Nie zachwyciła mnie osobowości obfituje zarówno w akcji idą w parze z niezwykłym jednak ani niemrawo zawiązują- sceny zabawne, jak i dramatycz- realizmem postaci. W najdrobca się akcja, ani główny bohater ne. Aaron Paul (Jesse) i Brian niejszych szczegółach widzimy – wybitnie przeciętny facet. Gdy Cranston (Walter) świetnie od- portret człowieka takiego jak jednak przeczytałem kilka opinii grywają przyjacielskie i wrogie my. Pragnącego uwagi i bycia o tym serialu, postanowiłem dać relacje, świetnie rysując kon- najlepszym (to nic, że chodzi o mu drugą szansę. I była to jedna trast między dwójką bohaterów. gotowanie mety). Zresztą twórz najlepszych decyzji w moim ży- Vince Gilligan, producent Bre- cy stawiają granicę – doskonale aking Bad, zadbał o doskonałe ciu. wiemy, kiedy jeszcze widzimy Nie należy rezygnować z nie- wyważenie dramaturgii i fabuły. starego poczciwego Walta, a kiego po obejrzeniu jednego czy Akcenty położone są tam, gdzie dy już jego mroczne alter ego w dwóch odcinków. Akcja rozwija trzeba, aby zarysować wspaniałą ciemnych okularach i czarnym się nieco ospale, chociaż już w opowieść, która nie obniżyła lo- kapeluszu. Oczywiście w dalpilocie znajduje się niejedna sce- tów ani na jeden odcinek. szych sezonach ta granica zaciera Siła tego serialu tkwi w szczena, która robi wrażenie. A o czym się coraz bardziej. gółach. To, że symbolika kolotak właściwie jest ten serial? Jest Bez wahania mogę stwierto historia przeciętnego amery- rów ubioru każdego z bohaterów dzić, że jest to arcydzieło telekańskiego męża i ojca, Waltera doskonale koresponduje z ich wizji. I nie tylko dlatego, że jest White’a. Główny bohater jest charakterem i sytuacją w danej świetnym koktajlem gatunków, nauczycielem chemii, który w chwili to jeszcze nic. Dopiero który bawi i zaskakuje przez całe obliczu nowotworu postanawia gra z widzem pokazuje, jak uni- 5 sezonów. Podobnie jak w „Rozająć się produkcją metamfeta- wersalny jest ten serial. Tak jak dzinie Soprano”, twórcy wiedzieminy… Wszystko po to, rzecz w „Rodzinie Soprano” postmo- li, gdzie postawić kropkę. „Brejasna, aby po jego śmierci rodzi- dernistyczne smaczki dotyczyły aking Bad” zapisze się w pamięci na nie została bez środków do klasyki kina gangsterskiego, tak widzów i historii telewizji jako życia. W celu realizacji swojego tutaj mamy masę cytatów nawią- wspaniała historia, dlatego że planu, Walter nawiązuje współ- zujących do twórczości mojego zakończyła się dokładnie w tym pracę z byłym uczniem – Jessem ulubionego reżysera Quentina momencie, w którym powinna. Pinkmanem. Jesse jest drobnym Tarantino. Oczywistym hołdilerem, zadaje się z bandziorami dem dla Tarantino są nazwiska „DOWNTON ABBEY” bohaterów. Walter White i Jesi nie żałuje sobie własnego towaDramat kostiumowy nie jest se Pinkman to Mr. White i Mr. ru. Nie jest jednak głupi, nieraz pierwszą rzeczą przychodzącą Pink z „Wściekłych psów”. W pokazuje, że potrafi być bystry i mi na myśl, gdy szukam emoobu filmach nie tylko nazwiska wartościowy. Ma też dobre serce cjonującego serialu o wciągającej są podobne, ale i ojcowski stosui wzbudza sympatię. fabule. „Downton Abbey” było

[ 38 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

swego czasu emitowane na TVP 1 (od stycznia tego roku telewizja zaczęła emisję wszystkich sezonów pod rząd), a ja przechodziłem obok niego obojętnie. Namówiony jednak przez swoją mamę, zdecydowałem się na próbę obejrzeć jeden odcinek. I jak się pewnie domyślacie, wciągnęło mnie na amen. Ten brytyjski serial zdobył kilkanaście różnych nagród – i nic dziwnego, ponieważ obsada jest doskonała, a język, jakim posługują się bohaterowie oraz scenografia i realia bardzo dobrze odwzorowane. Klimat epoki niemalże wylewa się z ekranu. A jaka to epoka i o czym tak właściwie jest ta produkcja? Serial ukazuje życie toczące się w dużym majątku angielskiej arystokracji w początkach XX wieku. Każdy dzień przebiega według określonych zasad, które dotyczą zarówno lorda i lady Grantham, jak i służby. Obserwujemy historie związane nie tylko z życiem wyższych sfer, ale i z perypetiami pokojówek, kucharek, kamerdynerów i pokojowych. Twórcy rozkładają akcenty po równo, dlatego intrygi służby bawią nie mniej niż problemy arystokracji. Ponadto wspomniane problemy mnożą się z każdym sezonem, a zawiązanie całej akcji zapada w pamięć. Bowiem w pierwszym odcinku dowiadujemy się, że przyszły zięć hrabiego Granthama zginął w katastrofie Titanica, a jedynym spadkobiercą jest nikomu nieznany kuzyn Matthew. Należy on do klasy średniej i jego przybycie do Downton jest wstrząsem dla przywiązanych do tradycji i odpowiedniego zachowania Crawleyów. Fenomen serialu polega na umiejętnym ukazaniu przemian i obaw przed nowoczesnością. Największą przeciwniczką postępu jest bojąca się elektryczności matka lorda Granthama, hrabina Violet Crawley. Postać ta ma cięty język i wprowadza nieco ostrego humoru do intryg i napięć panujących we dworze. Duża w tym zasługa odgrywającej ją Maggie Smith, znanej z roli Minerwy McGonagall w filmowej serii o Harrym Potterze. Łatwo zrozumieć, czemu arystokraci z Downton boją się przyszłości – po I wojnie światowej ich pozycja maleje, a próżne życie i brak gospodarności mogą prowadzić do bankructwa. Mniej podobają mi się przemelodramatyzowane wątki romantyczne i intrygi wiążące się z wydaniem 3 młodych lady za mąż. Pominę więc ten aspekt serialu i przejdę do służby. Świetnym zabiegiem jest

[ 39 ]


PRZESKOCZYĆ REKINA Teraz mały odpoczynek od seriali. Przeskoczyć rekina to nie tytuł kolejnego wspaniałego dzieła telewizji, ale określenie pochodzące z amerykańskiego serialu „Happy Days”, w którym bohater na nartach wodnych przeskoczył uwięzionego rekina. Oznacza ono moment w serialu, gdy mamy do czynienia z tak niewiarygodnym zwrotem akcji, że fabuła zaczyna kształtować się coraz bardziej absurdalnie. Głównym powodem jest brak oryginalności, brak pomysłu na dalszy rozwój wydarzeń lub chęć wprowadzania coraz nowszych, lecz coraz mniej wiarygodnych rozwiązań. Innymi słowy – przeskoczyć rekina to sztucznie wydłużać życie danemu serialowi. Nie bez powodu przytaczam tę definicję w tym momencie. Zarówno „Rodzina Soprano”, jak i „Breaking Bad” ustrzegły się tego problemu, czego niestety nie można powiedzieć o niektórych z poniższych seriali. „DR HOUSE” Początkowo nie byłem zainteresowany tym

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

komentowanie przez kucharki i pokojówki decyzji swoich chlebodawców, znając drugą stronę barykady. Rodząca się niezależność kobiet także znajduje odbicie w podejściu służby. Jeśli miałbym znaleźć jedno słowo opisujące ten portret przeobrażeń z początków ubiegłego wieku, brzmiałoby ono: malowniczy. Jest to bowiem obraz piękny, ale bardzo sugestywny – naiwnie i uroczo pokazuje, jak piękne były czasy feudalizmu i tradycyjnych wartości. Mogę powiedzieć, że pokochałem tę, mimo wszystko, sentymentalną sielankę. Po „Synach Anarchii” i „Rodzinie Soprano”, gdzie ludzkie zepsucie biło po oczach w każdym odcinku, losy poczciwych Brytyjczyków ogląda się się z ulgą. „Downton Abbey” budzi emocje, to prawda, ale są to emocje łagodne, spokojne i egzotyczne. Przecież niewiele jest kasowych seriali, w których wiedzie się porządnym ludziom. Zwykle pierwsze skrzypce gra przemoc i gwałt, ciągła adrenalina i upadłe obyczaje. „Downton Abbey” to łagodna i krzepiąca opowieść o rodzinnej solidarności i wartości tradycji. Ujął mnie niebywale, dlatego polecam go chyba bardziej niż 2 poprzednie tytuły, które jednak ludziom zestresowanym i wrażliwym mogą czasem działać na nerwy.

[ 40 ]


tytułem. Ot, kolejny medyczny doktora House’a. wizję motocyklowego świata. serial na TVP 2. Jednak wśród Niestety, tym razem nie mogę Niestety ten serial również moich znajomych robił się on powiedzieć, że serial skończył przeskoczył rekina i pod koniec coraz popularniejszy, a dodatko- się tam, gdzie powinien. Od 4. kolejne intrygi oraz zachowawo z braku lepszych zajęć obej- sezonu scenariusz jest wyraź- nie głównego bohatera przestają rzałem przypadkowo w telewizji nie słabszy, chociaż nadal zda- być przekonywające. Ale zanim jeden z odcinków. Tak rozpoczę- rzają się odcinki genialne. Do widz poczuje się lekko oszukała się moja znajomość z najmniej moich ulubionych należy ten, ny, ma do czynienia ze wspaniałą sympatycznym lekarzem świata. który przypomina „Lot nad ku- klimatyczną historią opartą na Wkrótce obejrzałem również kułczym gniazdem”. Co tu dużo motywach z „Hamleta”. Naprawpilot, który niebywale mi się mówić, serial zapadł mi w pa- dę, pomimo kilku błędów w tym spodobał. Hugh Laurie doskona- mięć, ponieważ nie widziałem serialu, nie żałuję ani chwili spęle zagrał cynicznego Amerykani- jeszcze takiej historii. Polecam dzonej przy „Synach Anarchii”. na, co jest znakomitą oceną jego zdecydowanie wytrwać chociaż A o czym to jest? Rzecz dzieaktorstwa, ponieważ w rzeczywi- do 3. sezonu włącznie, potem se- je się w miasteczku Charming stości jest on całkiem sympatycz- rial przeskoczył rekina. w Kalifornii, gdzie siedzibę ma nym Brytyjczykiem. klub założycielski Sons of Anar„SYNOWIE ANARCHII” Twórcy wzorują się na postachy MC. Ani razu nie spotkamy Powiem to od razu – genialny tu określenia „gang” – Synowie ci Sherlocka Holmesa. I chociaż jest to serial medyczny, to Gre- serial, który obejrzałem 2 razy i to klub, który zrodził się z migory House wyszukuje choroby nadal myślę o nim bardzo ciepło. łości do motocykli. Założyli go z gracją sławnego detektywa tak, Losy bohaterów bardzo mnie za- weterani wojenni z Wietnamu jakby byli to kryminaliści. Ma angażowały, chyba bardziej od – John Teller i Piney Winston. Z on również wiernego przyjacie- losów wszystkich innych boha- czasem klub otworzył swoje odla, którym jest Wilson (na wzór terów. Być może dlatego, że te- działy w innych miastach, sam Watsona). Świetnie zarysowane matyka gangów motocyklowych pozostając przy nazwie Sons of relacje przykuwają uwagę widza bardzo mi się spodobała, a może Anarchy Redwood Original, tak samo jak medyczne zagadki. dlatego, że twórca bardzo odważ- stąd w skrócie SAMCRo lub Sam To, co wyprawia House, aby nie funduje bohaterom smutne Crow. Kruk ( ang. Crow) jest jedosiągnąć swój cel, jest niewy- zakończenia. I do pewnego mo- nym z powracających symboli w obrażalną ignorancją przepi- mentu te nieszczęścia budowały serialu. Redwood to określenie sów, jednak przeważnie uchodzi bardzo wiarygodną i realistyczną terenów hrabstwa, po jakich pomu to na sucho. Mówię ruszali się motocykliści. przeważnie, ponieważ Pierwsi założyciele nokilkukrotnie wpadał on sili na skórzanych kurtDramat kostiumowy nie jest w tarapaty przez swój kach naszywkę „First 9”, charakter i karygodne ponieważ oprócz Tellera pierwszą rzeczą przychodzącą postępowanie. Nie bez i Winstona, do powstami na myśl, gdy szukam powodu jednak jest on nia klubu przyczyniło takim zgorzkniałym się jeszcze 7 mężczyzn. emocjonującego serialu o draniem. Nie będę jedStowarzyszenie ma swowciągającej fabule. „Downton nak zdradzał jego moją hierarchię i zasady, a Abbey” było swego czasu tywów, po części dlateich łamanie jest surowo go, że zbrodnią byłoby karane. emitowane na TVP 1, a ja ujawnianie szczegółów Bohaterem serialu przechodziłem obok niego fabuły, po części zaś ze jest Jackson Teller, syn względu na skomplikozałożyciela. Niestety obojętnie. waną naturę problemów jego ojciec nie żyje, a

[ 41 ]


rolę prezydenta przejął jego ojczym, współzałożyciel Clay Morrow. I chociaż podstawową ideologią klubu była potrzeba wolności i ucieczka od demonów wojny w Wietnamie, to z czasem klub zaczął dryfowaćw stronę organizacji przestępczej. Jackson stawia sobie pytanie, czy stowarzyszenie zmierza w dobrym kierunku i narastający konflikt w klubie prowadzi do rozmaitych wydarzeń. Nie przytoczyłem tego skrótu wypadków bez powodu. Producent, Kurt Sutter, bardzo skrupulatnie wykreował świat przedstawiony. Cała hierarchia, koligacje, misternie przygotowane strategie grają tutaj pierwsze skrzypce. O ile poprzednie seriale zachwycają fabułą, bohaterami czy klimatem, tak tutaj przede wszystkim skupiono się na kunsztownym, wielopoziomowym wykreowaniu rzeczywistości. Nie jest to zatem prosty serial sensacyjny o strzelaniu. Więcej tu politycznych zagrywek niż gangsterskich porachunków. Jest on dość brutalny, ale i bardzo dramatyczny. Polecam go widzom o nieco mocniejszych nerwach. Nie zawiedziecie się.

„MIASTECZKO SOUTH PARK” Zawsze myślałem, że to durna bajka z niewybrednymi żartami o puszczaniu bąków i stosunkach seksualnych. O jakże się myliłem! To znaczy tak, jest to serial o puszczaniu bąków i stosunkach seksualnych, ale nie jest ani durny, ani niewybredny. Długo się wzbraniałem, myśląc, że to żarty nie dla mnie – przecież ciągłe przekleństwa i kloaczny humor nie zaciekawią mnie na dłużej. Oceniłem South Park zbyt surowo i gdy się już do niego przekonałem, oglądam go do dzisiaj, ponieważ jego emisja nadal trwa. Z reguły serial jest najlepszy w pierwszych sezonach, a dopiero później traci formę. Z South Parkiem jest jednak inaczej. Twórcy zaczynali od tworzenia prostej, wulgarnej, ale i przezabawnej animacji dla niedojrzałych nastolatków. Zmieniła się ona jednak w mądry serial przedstawiający rzeczywistość w krzywym zwierciadle. Twórcy stworzyli obrazoburczą komedię, w której wszelkie żarty uchodzą im na sucho. Doszli więc do wniosku, że mogą poruszać poważne problemy społeczne bez obawy, że kogoś urażą. Bezkompromisowe dowcipy nie oszczędzały nikogo,

[ 42 ]


może poza nieszczęsnym wizerunkiem Mahometa, którego nie wyemitowano z oczywistych względów. Ta wspaniała satyra na społeczne absurdy i problemy, jest nadal świeża, trafna i wolna od politycznej poprawności mimo upływu lat. Być może to, że tak trafnie wyśmiewa polityczną poprawność, sprawia, że jest wiarygodna. Twórcy na bieżąco komentują wydarzenia ze świata, dlatego też odcinki nieraz odnoszą się do informacji z ubiegłego tygodnia i są cały czas aktualne. To, co przyciąga, to rażący kontrast między formą i treścią. Oto mądre i celne wnioski są zilustrowane bez tabu w formie humoru z najniższej półki i bez żadnych zahamowań. Niemniej jednak uważam, że absolutnie każdy powinien dać temu serialowi szansę.

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

„WIKINGOWIE” Serial ten nadal trwa, w dodatku ma zaledwie 3 sezony (4. się właśnie rozpoczął), dlatego też nie miał jeszcze okazji przeskoczyć rekina. Opowiada on o ambitnym duńskim rolniku Ragnarze, który chce wyruszyć za morze za pomocą

nowo wynalezionego przyrządu nawigacyjnego. Wkrótce dociera do Anglii z garstką ochotników i tak zawiązuje się akcja jednego z najciekawszych seriali ostatnich lat. Ta historia to swobodna adaptacja faktów i postaci historycznych. Dużo tutaj walki, ale również rozgrywek politycznych i intryg. Zwyczaje wikingów odbiegają od wizji, które znamy z popkultury. Mówiąc szczerze, nie spodziewałem się spektakularnego serialu po stacji historycznej. A jednak jak zwykle byłem w błędzie. Podobnie jak do „Breaking Bad” podchodziłem do „Wikingów” 2 razy. Za pierwszym razem pilot mnie nie zainteresował, ale gdy dałem mu drugą szansę i wytrzymałem do kolejnych odcinków, serial wciągnął mnie tak, że cały 1. sezon obejrzałem w kilka dni. Z tego co pamiętam, 3. sezon zajął mi dwa dni, taki był ciekawy! Specjalizujący się w produkcjach dokumentalnych kanał History zadbał o wiarygodne odwzorowanie scenografii VIII wieku, zwyczajów i wierzeń skandynawskich. Można dopatrzeć się tutaj kilku nieścisłości i uproszczeń, ale da się przymknąć na to oko. Fascynuje w nim przede

[ 43 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

wszystkim mentalność nordyckich wojowników. Ich motywacje poznajemy z perspektywy młodego angielskiego mnicha, pojmanego przez Ragnara. Świat pogański i chrześcijański to zderzenie dwóch zupełnie różnych kultur, co samo w sobie jest niezwykle ciekawe. W kolejnych sezonach rozwijane są wątki poboczne, dlatego też mamy okazję poznać realia wczesnego średniowiecza nieco szerzej. Ambicja Ragnara sprawia, że jego sława zaczyna go wyprzedzać. Historia metamorfozy głównego bohatera pokazuje, jak z ciekawego świata rolnika wyewoluował on w sprawnego i sprytnego przywódcę. „TEORIA WIELKIEGO PODRYWU” Sitcom ten znakomicie sprawdza się jako 20-minutowy przerywnik w pracy czy nauce. Jest zabawny, chociaż spotkałem się z opiniami wysublimowanych kinomanów, jakoby żarty oraz fabuła tego serialu obrażała ich inteligencję. Cóż, ich problem, ja bawię się świetnie, oglądając perypetie 4 geeków cierpiących na brak zainteresowania płci przeciwnej. Bohaterami serialu jest paczka czterech facetów: Sheldon Cooper, Leonard Hofstader, Ho-

ward Wolowitz oraz Rajesh Koothrapali. Każdy z nich jest dużym dzieckiem, czerpiącym radość z komiksów, gier i fantastyki. Ich zainteresowania częściowo pokrywają się z zainteresowaniami naprawdę wielu młodych ludzi. Ja również odnalazłem w serialu masę odniesień do swoich własnych hobby, takich jak: gry planszowe, kino superbohaterskie czy literatura fantasy. Głównym źródłem humoru jest przerysowane przedstawienie postaci. Sheldon to ekscentryczny naukowiec, który jest niebywale nieżyciowy i egocentryczny. Leonard to dość przeciętny facet, usilnie szukający dziewczyny. Howard jest pozbawionym kompleksów przebojowym Żydem, a Rajesh bardzo nieśmiałym imigrantem. Poza rozrywką chłopaki poświęcają się nauce, a po godzinach próbują wzbudzić zainteresowanie dziewcząt, co w końcu im się udaje. To jednak nie do końca wychodzi serialowi na dobre. W momencie ustatkowania się bohaterów sitcom nie jest już tak zabawny i traci swoją oryginalność. Gdy naukowcy znajdują sobie żony i dziewczyny, „Teoria wielkiego podrywu” zaczyna przypominać uboższą wersję „Przyjaciół”. Niezmiennie jednak najjaśniejszym elementem całej tej produkcji jest Jim Parsons, który wciela

[ 44 ]


się w Sheldona Coopera. Serial polecam osobom prawdopodobnie wynajdą mi 100 innych lepo niezbyt wygórowanym poczuciu humoru. Jest szych tytułów. Rekomenduje go fanom krymiwspaniałym lekarstwem na stres. nałów, bo według mnie „Notatnik śmierci” jest jednym z najlepszych reprezentantów gatunku, „NOTES ŚMIERCI” chociaż nieco nietypowym. Jedyne anime w zestawieniu. Nie znam się na tego typu serialach, dlatego też ograniczę się KONIEC do kilku niezbędnych kwestii, aby scharakterySeriale mogą być lepsze od filmów fabularzować ten tytuł. Yagami Raito, bardzo zdolny nych. Jest to zupełnie inny sposób komunikacji uczeń, znajduje pewnego dnia tajemniczy czar- z widzem. Ich długość sprzyja przywiązaniu i ny notes. Okazuje się, że znajdują się w nim in- możliwości dokładniejszego poznania jego testrukcje. Otóż każda osoba wpisana do tego no- matyki. Tutaj właśnie tkwi siła telewizji – seriale tatnika umrze w określonych okolicznościach. zyskują na znaczeniu, ponieważ nie mają ograYagami postanawia na własną rękę uśmiercać niczeń czasowych. Montaż jest bardziej przykolejnych przestępców, co skutkuje międzynaro- stępny, a fabuła nie musi iść na skróty. Powyższe dowym śledztwem, w które angażuje się tajem- zestawienie to dowód na to, że formy telewizyjne niczy genialny detektyw – L. zdecydowanie pokonały Hollywood.  Serial bardzo mnie wciągnął, ponieważ z czasem Raito zatraca się w swoich nieograniczonych zdolnościach i zabija już nie tylko przestępców, a relacje z L z odcinka na odcinek stają się coraz bardziej skomplikowane. Genialna intryga, fabuła na wysokim poziomie i znakomite wyczucie napięcia to jest to, czym powinna się charakteryzować każda dobra opowieść kryminalna. Polecam nie fanom anime, ponieważ oni

[ 45 ]


[ 46 ]


KOŚCIÓŁ  [ 47 ]


Z ŻYCIA KOŚCIOŁA - Świat

KOMU NIE PASUJE FRANCISZEK?

[ 48 ]


Rafał Growiec

N

Benedykta XVI na Stolicy Piotrowej na tle poprzedników wiele wyróżnia. I wielu też Franciszek denerwuje. Dlaczego? astępcę

M

ODERNISTA CZY w nowych związkach. Uznanie tekstu zdań. KATOL? Czego więc dowiadujemy za plotki rzekomego zakochaPodróż Franciszka się o papieżu po pielgrzymce do nia czy też nawet romansu Jana do Meksyku, a zwłaszcza spo- Meksyku? Najwięcej ciekawo- Pawła II też nie zostało przez tkanie na Kubie z patriarchą stek wyłapał oczywiście New- internetowe wydanie tygodnika moskiewskim Cyrylem i wypo- sweek, który wypowiedzi Fran- Tomasza Lisa poruszone. Powiedzi na pokładzie samolotu ciszka na pokładzie samolotu dobnie nie mogliśmy się odpęw drodze powrotnej pozwala- w drodze powrotnej skrócił do dzić od widoku Zielonych zają na nowo chwyconych zast anowić encykliką się nad tym, „Laudato si”, Niestety nie można odmówić papieżowi jak obecnektórzy jedFranciszkowi pewnej podatności na takie go papieża nak nie dozagarnianie w związku z niektórymi bardzo widzi świat. czytali kilku Nie tylogólnymi stwierdzeniami, zwłaszcza na początku jej istotnych ko lewica, punktów pontyfikatu. Bardzo łatwo było wtedy, nawet bez hołubiąca (np. odrzu„Franciszka cenie konwyciągania z kontekstu i bez pomijania innych mediów”, ale wypowiedzi w tym temacie, przedstawić papieża troli urodzin też prawica i jako leku jako pro-LGBT. opcja tradyna globalne cjonalistyczocieplenie – na w Kościepkt 66). le mają sporo do powiedzenia o tematu antykoncepcji, pedofiGłośnym echem odbiło się wypowiedziach następcy świę- lii i Donalda Trumpa. Jedynie także spotkanie Franciszka z tego Piotra. Jest to zazwyczaj napomknął o sprzeciwie wobec moskiewskim patriarchą Cyalbo krytyka, albo pochwała aborcji, potwierdzeniu katolic- rylem. Choć jest to historyczne oparta na niedopowiedzeniu kiej nauki o homoseksualizmie wydarzenie, gdyż po raz pierwlub przeinterpretowaniu poje- i zakazie przyjmowania Komu- szy spotkali się przywódcy podynczych, wyrwanych z kon- nii Świętej przez rozwodników różnionych w XI wieku wspól-

[ 49 ]


Jego głównym celem jest zatrzymanie wyniszczającej wojny i przystąpienie do rozmów pokojowych. PAPIEŻ I JUŻ! Niektórzy prawicowi krytycy porównują tu Franciszka do Jana XXIII, którego encyklika „Pacem in terris” miałaby wpisywać się w sowiecką pro -pokojową propagandę mającą na celu rozbrojenie Zachodu. Biorąc pod uwagę, że według niektórych opinii, dzięki mediacjom Stolicy Apostolskiej w sprawie kryzysu kubańskiego udało się uniknąć wojny jądrowej, takie porównania wychodzą Franciszkowi raczej na dobre. Widać jednak, że krytyka papieża bardzo często nie opie-

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

not, to jednak w kontekście agresywnej polityki Moskwy i poparciu ze strony prawosławia dla wojny na Ukrainie pojawiło się wiele głosów krytycznych. Jednym z nich jest wypowiedź arcybiskupa większego kijowsko-halickiego Światosława Szewczuka, który wyraził ubolewanie, że podpisana w Hawanie deklaracja jest pro-rosyjska, a on sam, choć wchodzi w skład papieskiej rady ds. jedności chrześcijan, nie był pytany o opinię w jej sprawie. Na pokładzie samolotu papież zauważył, że starał się zachować bezstronność w temacie wojny ukraińsko-rosyjskiej, zwłaszcza wobec wojny medialnej i braku pewnych źródeł na temat charakteru tamtejszych wydarzeń.

[ 50 ]

ra się na ocenie jego wierności nauczaniu Kościoła, ale na zgodności ze światopoglądem wyznawanym przez krytyka w sprawach czysto politycznych. Próby wciśnięcia głowy Kościoła Katolickiego w ten czy inny układ polityczny, czy też zaszufladkowanie go tylko w jednym nurcie kościelnym, zawsze spełzną na niczym. Jako następca św. Piotra papież ma obowiązek kierować łodzią Piotrową przy wsparciu Ducha Świętego, a ten nie pozwoli, by lud Boży zanadto pobłądził. Choćby odrzucić i to, wciąż pozostaje sprawa czysto polityczna – przywódca tak wielkiej organizacji nie może zamknąć się w jednej linii, w jednej grupie politycznej czy społecznej. Z


źródło: fot.

Andrea Marx

czysto świeckiego punktu widzenia ci, którzy chcą, by papież był łagiewnicki czy toruński, tradsem czy oazowiczem są jak pracownicy kadr, którzy pragną, by prezes kierował firmą tylko pod ich dyktando, a ignorował sprawy zaopatrzenia. Niestety nie można odmówić papieżowi Franciszkowi pewnej podatności na takie zagarnianie w związku z niektórymi bardzo ogólnymi stwierdzeniami, zwłaszcza na początku pontyfikatu. Bardzo łatwo było wtedy, nawet bez wyciągania z kontekstu i bez pomijania innych wypowiedzi w tym tema-

cie, przedstawić papieża jako pro-LGBT. Encyklika „Laudato Si” mogłaby być 2 razy krótsza, gdyby nie długie przedstawianie stanu środowiska naturalnego, stanowiące jak gdyby powtórzenie argumentów tylko jednej strony sporu o przyczyny globalnego ocieplenia. Wydaje się jednak, że coraz trudniej o takie kwiatki i trzeba naprawdę prostackiej manipulacji, by z papieża zrobić modernistę czy rewolucjonistę. Można wręcz mówić o pewnym zawodzie, jaki przeżywają lewicowe media, gdy po raz kolejny nie można przedstawić Franciszka

[ 51 ]

jako stronnika Środy i Lemańskiego. Pozostaje przytaczać jakieś opinie papieża i na siłę wtłaczać czytelnikowi do głowy, że ta wypowiedź to potężne uderzenie w polski episkopat. Podobnie strona prawicowa zbyt często ulega właśnie temu przekazowi medialnemu i daje się złapać na te manipulacje. Można sobie zadawać pytanie: czy powinniśmy się cieszyć, że Franciszek wreszcie staje się odporny na manipulację jego wypowiedziami, czy też żałować, że wreszcie się to stało? 


Ś W I ATO W E D N I M Ł O DZ I E Ż Y

WALENTYNKI W PRADZE? ZAPRASZAMY NA ŚDM!

[ 52 ]


Marzena Bieniecka

E

Busem do marzeń w walentynkowy weekend była goszczona w centrum Pragi, aby wszystkich mieszkańców i zakochanych odwiedzających miasto w tym czasie zaprosić na Światowe Dni Młodzieży (ŚDM) do Krakowa. kipa

B

azą wypadową młodych dołączyła do muzycznej części przechodnie, poza informaz Kalwarii stała się fran- ekipy i pomogła w nauce piose- cjami o ŚDM, dostawali proste ciszkańska parafia Matki nek w zrozumiałym dla wszyst- zaproszenie – karteczkę z naBożej Śnieżnej. Przed 405 laty kich języku angielskim. Z kolei pisem: „Miłość Twojego życia w tej parafii zostało zamordo- Kristyna i Jana były nieocenio- czeka w parafii Panny Maryi wanych 14 Braci Męczenników nym wsparciem przy kontakcie Śnieżnej!”. Balony w barwach Praskich. W dniu ich uroczy- z Czechami. Światowych Dni Młodzieży wistości, 15 lutego, do Pragi przyBus do marzeń wyjechał dać było z daleka. Przy Busie jechał także bp Damian Mu- z Kalwarii Zebrzydowskiej w stworzony został także specjalskus, żeby osobiście zaprosić czwartek 11 lutego. Tego same- ny punkt informacji o spotkaCzechów na ŚDM. go dnia wieczorem ekipa doje- niu młodych w Polsce, gdzie Reprezentacja kalwaryjskiej chała do Pragi, przygotowując trwał dyżur wolontariuszy. Dla młodzieży pierwszy raz wy- się powoli do zaplanowanych niektórych z nich było to duże ruszyła w drogę tak licznie i działań. Piątek, sobota i nie- wyzwanie – pierwszy wyjazd międzynarodowo. Poza 19 wo- dziela były czasem na raban na Busem i na wstępie rozmowa lontariuszaz ludźmi z mi z parafii innego kraśw. Józefa w ju... Jednak Wielu ludzi przechadzających się po ulicach Kalwarii, u za każdym miasta nie miało z Kościołem zupełnie nic Matki Borazem barżej Śnieżnej dzo szybko wspólnego, dlatego to „polowe” spotkanie pojawiły się okazywało z wolontariuszami ŚDM było ich pierwszym jeszcze Thesię, że Czesi kontaktem z tego rodzaju wydarzeniem. resa, Kristanowczo stinka i Jana wolą poro– dziewczęta zumiewać się poznane przez ekipę busa już mieście, czyli ewangelizację w w łamanym języku polskim niż w czasie pierwszej podróży duchu walentynek. Na praskim po angielsku czy niemiecku. A na południe Europy. Theresa, Starym Mieście zabrzmiały ra- największą część wysyłanych pochodząca z Austrii, szybko dosne pieśni, a zainteresowani z obydwu stron komunikatów

[ 53 ]


zawsze stanowił szczery uśmiech! W niedzielę przed południem wolontariusze podzielili się na mniejsze zespoły i ruszyli do 4 parafii na terenie miasta. Jedna z nich była polska, a po mszy świętej odbyło się tam spotkanie z osobami, które są już zgłoszone na ŚDM. Dzięki pomocy kapłanów z goszczącej ich parafii udało się im przygotować modlitwy i ulotki w języku czeskim. Przydatna stała się też znajomość czeskiego hymnu i kilku innych pieśni, co przełamało pierwsze lody. Wielu ludzi przechadzających się po ulicach miasta nie miało z Kościołem zupełnie nic wspólnego, dlatego to „polowe” spotkanie z wolontariuszami ŚDM było ich pierwszym kontaktem z tego rodzaju wydarzeniem. W ich oczach widać było zdumienie, kiedy pytając tańczącą na rynku młodzież: „o co chodzi?”, dostawali odpowiedź: „przyjdź do kościoła, a zobaczysz”. Część skorzystała z zaproszenia i pojawiła się u Panny Śnieżnej na adoracji Najświętszego Sakramentu w niedzielny wieczór. W poniedziałek miały miejsce obchody Uroczystości ku czci Braci Męczenników Praskich, na których pojawił się ojciec bp Damian Muskus. Wcześniej wraz z młodzieżą z Polski wziął on udział w konferencji prasowej, na której odpowiadał na wszelkie pytania dotyczące lipcowych wydarzeń, a było ich bardzo dużo. W Czechach w ostatnich latach widać coraz większą liczbę wiernych powracających do Pana Boga, dlatego też ŚDM jest dla nich wielką szansą. Grupa z Czech w czasie Tygodnia Misyjnego odwiedzi Gniezno, by potem udać się do Krakowa. Młodzi z Busa zakończyli swoją wizytę w Pradze we wtorkowe przedpołudnie, żegnając się z gospodarzami – proboszczem, ojcem Antonim i koordynatorem całego pobytu, ojcem Eliaszem. Na 5 miesięcy przed ŚDM do naszych południowych sąsiadów dotarła wieść, że są w Krakowie oczekiwani. Wolontariusze z Kalwarii mają nadzieję, że dzięki ich obecności w stolicy Czech więcej młodych pojawi się w Krakowie i spotka z najważniejszym organizatorem Światowych Dni Młodzieży – Jezusem Chrystusem. 

[ 54 ]


[ 55 ]

źródło: kadr z filmu

/

m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a


[ 56 ]


KULTURA  [ 57 ]


ROK KIEŚLOWSKIEGO

MISTRZ KIEŚLOWSKI

[ 58 ]


Anna Zemełka

C

hociaż niewątpliwie wpisał się na stałe do polskiej kultury , to był postacią budzącą skrajne emocje .

Wielu go

uwielbiało , uważając za mistrza , równie wielu uważało jego twórczość za nudną i pretensjonalną .

K rzysztof Kieślowski – reżyser , scenarzysta, dokumentarzysta, wybrany przez Polską Akademię Filmową na patrona 2016 roku .

P

rezydent Polskiej Akade- bistości jak Tarantino, Scorsese się o godz. 18.00 prezentacja mi Filmowej, Dariusz Ja- czy Kubrick. Ten ostatni po- dwóch filmów Kieślowskiego, błoński w takich słowach wiedział nawet, że „Dekalog” uważanych za najsłynniejsze: opisuje Krzysztofa Kieślow- to jedyna rzecz jaką można na- „Gadające głowy” i „Amator”, w skiego: „To była silna, wyrazi- zwać arcydziełem. Z kolei Scor- Kinie pod Baranami. Natomiast sta osobowość. na 56. KrakowWielki człoskim Festiwawiek i twórca. lu Filmowym, Głównym celem filmografii Kieślowskiego, Jego twórczość w specjalnym zarówno tej dokumentalnej, jak i fabularnej jest niezwycyklu, zostakle żywa, nie stało się przedstawianie ludzkiej egzystencji. nie wyświetylko w sertlone kilkaZ jednej strony ukazywał prostotę życia – cach polskich naście filmów widzów, ale dokumentalcodzienność bohaterów, która z pozoru była też za graninych zrealizobardzo zwykła i niemal do bólu normalna i cą. Wystarczy wanych przez prosta. wyjechać na Kieślowskiego jakikolwiek few latach 70. stiwal - nazwiWśród nich sko Kieślowskiego wywołuje sese wykorzystał „Przypadek” znajdą będą takie produkcje zachwyty i wzruszenie. Ciągle (1987) i „Krótki film o zabija- jak: „Z punktu widzenia nocnie doceniamy tego, jak wiel- niu” (1988) do prezentacji pol- nego portiera” (1977), „Siedem ką wartością polskiej kultury skiego kina w ramach Master- kobiet w różnym wieku” (1978), są filmy Kieślowskiego. Niech pieces of Polish Cinema. „Szpital” (1976), czy „Pierwsza jego osoba i twórczość będą Szczególnym powodem na miłość” (1974). przykładem, wzorem i inspi- to, by bieżący rok ustanowić RoKIEŚLOWSKI racją dla polskich filmowców, kiem Kieślowskiego, będzie 20. DOKUMENTARYSTA jak można odpowiedzialnie i rocznica śmierci reżysera, która Krzysztof Kieślowski swopoważnie traktować to, co robi- przypada na 13 marca. Dwa dni my.” Reżysera ceniły takie oso- później, bo 15 marca, odbędzie ją karierę zaczynał jako doku-

[ 59 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

mentarzysta. Chociaż, chcąc się cofnąć jeszcze wcześniej, należy wspomnieć, że swoją przygodę z filmem rozpoczynał jako garderobiany w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Następnie dał się poznać, jako autor niedługich etiud, podczas nauki w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi. Na początku lat 70. tuż po odebraniu dyplomu ukończenia studiów zajął się produkcją filmów dokumentalnych. Swoje zainteresowanie skierował przede wszystkim w stronę szarego obywatela, człowieka prostego, ukrytego w swoim małym światku. W ten sposób starał się obnażyć wady represyjnego systemu komunistycznego, który nie liczył się z indywidualnościami, traktując społeczeństwo jak zwartą masę. Najbardziej znane dokumenty nakręcone przez Kieślowskiego to „Gadające głowy” (1980), „Siedem kobiet w różnym wieku” (1978), „Z punktu widzenia nocnego portiera” (1977), „Murar” (1973) czy ocenzurowany na polecenie władz „Robotnicy '77: nic o nas bez nas” (1972). KIEŚLOWSKI FABULARZYSTA W jego twórczości fabularnej bardzo mocno odcisnęły się wcześniejsze doświadczenia z dokumentem. Rzeczywistość kreowana w późniejszych produkcjach pozbawiona była ulepszeń – starał się pokazywać wszystko czarno na białym, zaś w centrum jego rozważań znowu znalazł się człowiek i jego sens istnienia. Zamiast wartkiej akcji jego filmy dostarczają odbiorcy refleksję nad ludzką psychiką rozkładaną na czynniki pierwsze. Forma jego filmów była mocno ascetyczna. Starał się ukazać ponurą rzeczywistość PRL-u, gdzie ludzie to wielka szara masa i brak jest różnic między głównymi bohaterami a statystami Jego pierwszy pełnometrażowy film fabularny „Personel” (1975) zapoczątkował nurt kina moralnego niepokoju, w którym główny bohater, idealista, staje do walki z zepsutym systemem. Ten z kolei niszczy człowieka, unieszczęśliwia go i doprowadza do jego wewnętrznego rozbicia, a także społecznego wykluczenia. Widać to w filmach „Blizna” (1976), „Przypadek” (1981) czy „Amator” (1979).

[ 60 ]


Po stanie wojennym, kiedy nurt upadł, Kieślowski swoje zainteresowanie zwrócił znowu na człowieka. W swojej najpopularniejszej serii „Dekalog 1-10” rozłożył na czynniki pierwsze takie, a nie inne postępowanie człowieka, w konkretnie określonych sytuacjach. Głównym tematem stało się ludzkie sumienie i dylematy moralne jakie nim targają. Dwie części przykazaniowej serii stały się filmami pełnometrażowymi: „Krótki film o zabijaniu” (1987) i „Krótki film o miłości” (1988). Estetykę z brudnej, szarej i bardzo skromnej zmienił razem z filmem „Podwójne życie Weroniki” (1991). Kieślowski zdecydował się wtedy wykreować filmową rzeczywistość, tworząc świat przedstawiony w bardziej malowniczy sposób. Skupił się również na emocjach jakie kryje w sobie ludzka mimika.

źródło: kadr z filmu

/

m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

METAFIZYKA CODZIENNOŚCI Głównym celem filmografii Kieślowskiego, zarówno tej dokumentalnej, jak i fabularnej stało się przedstawianie ludzkiej egzystencji. Z jednej strony ukazywał prostotę życia – codzienność bohaterów, która z pozoru była bardzo zwykła i niemal do bólu normalna i prosta. Jednak nawet w najbardziej zwyczajnych scenach czuć swego rodzaju metafizykę, odwołanie do zupełnie innej rzeczywistości, jednocześnie tak bliskiej i tak dalekiej człowiekowi. W takich zabiegach granica pomiędzy wyjątkowością, a popadaniem w żałosność jest bardzo cienka. Sztuka Kieślowskiego charakteryzowała się jednak w większości umiarem i nie popadał on w swoich dziełach w nadmierną śmieszność, pomimo że zdarzają się takie oskarżenia ze strony krytyków. Na filmach Krzysztofa Kieślowskiego wychowało się wielu. Odpowiadały one bowiem na podstawowe pytanie, jakie człowiek zadaje sobie każdego dnia: jak żyć? Reżyser nie odpowiadał na nie w sposób dosadny i bezpośredni, pozostawiając spore pole interpretacji. Refleksyjne warstwy jego filmów odsyłały odbiorcę do rzeczywistości wyższej, w której człowiek to nie tylko ciało, ale też – i chyba przede wszystkim – dusza. 

[ 61 ]


TURYSTYKA RELIGIJNA

DROGA ŚWIĘTEGO JAKUBA (CZ. 2) ŚWIĘTY JAKUB APOSTOŁ

[ 62 ]


Damian Nowicki

W

śród apostołów dwóch nosiło to imię.

Dla odróżnienia otrzymali nazwy: Starszy i Młodszy albo Większy i Mniejszy. Decydował o tym nie ich wiek, ale który z nich pierwszy przystąpił do grona dwunastu.

J

akub jest to imię biblijne Zebedeusz ze swymi syna- podczas Jego publicznej dziawywodzące się z języka mi Jakubem i Janem miesz- łalności, do niewiast, które mu hebrajskiego (Jakub pa- kali nad jeziorem Tyberiadz- usługiwały. triarcha, XVIII w. przed Chry- kim (Galilejskim) i trudnili Jakub wybrany na apostostusem) i oznaczające ła (Mt 4,21-22, Łk 5,1“niech Bóg strzeże”. 11), widniał zawsze W Polsce imię to niemal na czele listy. znane jest od wieku Pan Jezus wyszczeXIII. Z imieniem tym gólniał św. Jakuba Król wraz z całym dworem związane są zarówno razem ze świętymi przyjeżdżał do tego odległego polskie nazwiska (np. Piotrem i Janem. Byli miejsca, stając się pierwszym Jakubowski), miejoni świadkami m.in. scowości (np. Jaku- pielgrzymem docierających do grobu wskrzeszenia córki bowice), jak i niektóJaira, tajemnicy przeapostoła Jakuba Większego. Pokonał re przysłowia (np. Jak mienienia oraz Jedrogę z Oviedo do Composteli, Kuba Bogu, tak Bóg zusowego krwawego Kubie). która od tego czasu zyskała miano konania w ogrójcu. Święty Jakub Jakub był gwałtow„Pierwszego Szlaku”. Większy (Starszy) nego usposobienia Apostoł był bratem i popędliwego chaŚw. Jana Apostoła rakteru. Dlatego Pan Ewangelisty. Ich ojJezus nazwał go “Sycem był Zebedeusz, a matką się rybołówstwem, podobnie nem Gromu”. Po ZmartwychSalome – kuzynka Najświęt- jak Piotr, Andrzej i Filip. Św. wstaniu i Wniebowstąpieniu szej Maryi Panny, zwana nie- Łukasz pisze wyraźnie, że został biskupem Jerozolimy. gdyś siostrą matki Jezusa byli wspólnikami. Zaś mat- Kiedy Herod I Agryppa chciał (wszystkich krewnych Biblia ka synów Zebedeuszowych, się przypodobać Żydom, skieokreśla słowami “bracia” lub Salome, należała do najwier- rował w Jerozolimie prześlado“siostry”). niejszych towarzyszek Jezusa wanie przeciwko wyznawcom

[ 63 ]


ku swojego kata, czym go tak wzruszył, że ten się nawrócił i wyznał Chrystusa, ponosząc z nim śmierć męczeńską. W średniowieczu powstała legenda, że św. Jakub, zanim został biskupem Jerozolimy, zaraz po Zesłaniu Ducha Świętego udał się do Hiszpanii i tam głosił Chrystusa. Potem znowu powrócił do Jerozoli-

my, zostając jej pierwszym biskupem i tam w 44 r. poniósł śmierć męczeńską. Kiedy w VII wieku Arabowie zajęli Ziemię Świętą, ciało św. Jakuba miało być potajemnie wywiezione do Hiszpanii i tam złożone do grobu. Kiedy i tam Maurowie wtargnęli, ciało ukryto. Po około 150 latach zapomniano o nim. W IX w. w

górnej części obecnej Composteli znajdowała się mała osada drwali, w której pełnił posługę duchową mnich Pelayo, pustelnik żyjący w odosobnieniu w lasach pokrywających okoliczne wzgórza. Pewnej nocy pustelnik zobaczył światła i usłyszał pieśni rozbrzmiewające wśród drzew na zachód od osady. Przestraszony powia-

domił o tym Teomira, biskupa Iria Flavia. Teomir sprawdził teren i nakazał usunąć bogatą roślinność pokrywającą cały obszar. Po oczyszczeniu terenu odkryto cmentarz, a w jego centrum stare znaczące mauzoleum. Ten widok, zapewne wraz z starymi rysunkami oraz innymi znakami, doprowadził obecnych do wniosku,

że przed ich oczami znajdował się grobowiec skrywający szczątki apostoła Jakuba i jego uczniów Atanazego i Teodora. Teodomir bez chwili wahania nakazał przekazać wieść królowi Alfonsowi II Cnotliwemu (760-842), władcy Asturii i ziem dawnej rzymskiej prowincji Galaecia. Niektóre kroniki mówią, że wiadomość

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

Chrystusa. Uwięził Jakuba i Piotra. Jakub został skazany na śmierć – zginął ścięty mieczem (Dz 12,1-2). To Jakub jako pierwszy z apostołów poniósł śmierć męczeńską za Chrystusa, był to pierwszy męczennik z grona dwunastu. Historyk Euzebiusz podaje jako głos tradycji, że św. Jakub ucałował przed wykonaniem wyro-

[ 64 ]


została również przekazana do cesarza Karola Wielkiego i papieża. Teodomir przedstawił zapewne poważne i solidne powody. Król wraz z całym dworem przyjeżdżał do tego odległego miejsca, stając się pierwszym pielgrzymem docierających do grobu apostoła Jakuba Większego. Pokonał drogę z Oviedo do Composte-

li, która od tego czasu zyskała miano „Pierwszego Szlaku”. Król Alfons II Cnotliwy rozkazał zbudować nad mauzoleum apostolskim kościół. Ten pierwszy kościół był zapewne niewielki. Biskup Teodomir przeniósł swoją siedzibę w okolice grobu apostoła i tam pod koniec swoich dni zapragnął zostać pochowany.

Konsekwencje obu tych wydarzeń będą bardzo ważne. Z jednej strony rozpocznie się pielgrzymowanie do grobu Jakuba, a z drugiej strony narodzi się mała miejscowość, która z biegiem czasu zmieni się w miasto Santiago de Compostela. Wykopaliska archeologiczne przeprowadzone w połowie

XX w. w okolicach mauzoleum apostolskiego, pod nawami katedry, dostarczyły dowodów tych wydarzeń: przy zewnętrznych murach odnaleziono grobowiec zakryty granitową płytą, oznaczoną krzyżem podobnym do krzyży asturyjskich i z łacińskim napisem: „W tym grobie spoczywa sługa boży Teomir, biskup Irii, który

zmarł trzynastego dnia kalend listopadowych 855 ery” (= 20 października 847 r.) Święty Jakub jest głównym patronem Hiszpanii i Portugalii. Dzień 25 lipca jest świętem ku jego czci. Jeżeli ten dzień przypada w niedzielę, wtedy – na mocy tradycji – w Hiszpanii i Portugalii jest obchodzony tzw. “Święty Rok Jakubowy”.

W średniowiecznej Hiszpanii i Francji dla ochrony pielgrzymów powstał “Zakon Rycerzy Świętego Jakuba”. 

[ 65 ]


KOMIKSY

HISTORIA UNIWERSUM DC, CZYLI NIE TYLKO BATMAN

[ 66 ]


Krzysztof Małek

K

Batmanie i Supermanie? A może o Zielonej Latarni, Zielonej Strzale, Flashu, Wonder Woman? Pierwszych dwóch superbohaterów kojarzy niemal cały świat. Reszta wymienionych przeze mnie postaci znana jest powszechnie w USA, natomiast poza tym krajem kojarzą je już niemal wyłącznie mniejsi bądź więksi fani. to słyszał o

N

o dobrze, ale skąd oni colm Wheeler-Nicholson. Swą W tym samym roku Wheelersię wzięli? Odpowiedź działalność zaczęła w 1934 r. Nischolson wszedł w spółkę z nie jest tak oczywista, pod nazwą National Comics, Jackiem S. Liebowitzem i rajak by się można było spodzie- wydając numer „New Fun: zem stworzyli markę, która od wać. Owszem pochodzą z ko- The Big Comic Magazine”. tego czasu nosi nazwę Detectimiksów, co nadal wielu ludzi Wówczas uchodził on za ta- ve Comics, Inc. przekształcodziwi. Są oni jednak ną później w DC, Inc. bohaterami wydawPrzez fanów okres nictwa DC, które jest, ten jest nazywany obok Marvela, wioNastępnie do połowy lat 90. trwała „Początkiem”. dącym wydawnicPo nim nastąpiło Modern Age zwana również Dark twem komiksowym pięć kolejnych epok. na świecie. O ich Zostały wydzielone Age. Okres ten wniósł do świata popularności może ze względu na: pokomiksów tematy ważkie społecznie, świadczyć ekranizapularność konkrethistorie nabrały charakteru bardziej cja przygód Batmana nych postaci i ich w Japonii wykonana historii, dochody ze psychologicznego i brutalnego. przez tamtejszych sprzedaży, wydarzerysowników, co jest nia historyczno-kulsporym zaskoczeturalne oraz fuzje niem, biorąc pod uwagę bloidowe wydawnictwo. Drubądź przejęcia innych izolację tego kraju od nowych gim wydawnictwem, jakiego wydawnictw. Pierwszy etap zachodnich form rysunko- się podjęła ta firma, było „New został nazwany Golden Age i wych na rzecz popularyzacji Comics” wydane w 1935 roku, trwał od lat 30. do połowy lat rodzimej mangi. które później wyewoluowało 50. Wówczas powstały takie Zacznijmy więc od począt- w „Adventure Comics”. W rok postacie jak: Superman, Batku, czyli krótkiej historii mar- później powstała ostatnia se- man, Captain America, Wonki. Jej pomysłodawcą jest Mal- ria, czyli „Detective Comics”. der Woman. Oprócz tego, że

[ 67 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

uczestniczyły niezwykłych futurystyczno-fantastycznych przygodach, uczyły one czytelników rozróżniać dobro i zło w wielobarwnym świecie, a podczas wojny służyły do podnoszenia morale. Kolejny etap, zwany Silver Age, trwał następne 12 lat. Wtedy zaczęły się pierwsze problemy DC, jednak wprowadzono kolejne postacie o nadnaturalnych

zdolnościach m.in. Flasha, Supergirl, Bizarro, Brainiaca czy Batwoman. Położono również kolejny fundament pod współcześnie nam znane historie, czyli wieloświaty zwane DC Universe oraz stworzono Ligę Sprawiedliwości w znanej nam formie. Na złe wyniki miały wpływ coraz dziwniejsze i nieracjonalne pomysły twórców, jak np. Bat-Pies czy pięciowy-

[ 68 ]

miarowy bohater o nieskończonej mocy w naszych wymiarach zwany Bat-Mite. Od 1967 r. do 1980 r. panowała tzw. Bronze Age. Problemy, jakie przeżywały komiksy w tym czasie, wiązały się przede wszystkim z krytyką amerykańskiej kultury, zanikającym czytelnictwem oraz wzrostem znaczenia telewizji. Powstała młodsza wersja Ligi Sprawie-


dliwości, czyli Młodzi Tytani. Był to ostatni z elementów fundamentu tego wydawnictwa. Następnie do połowy lat 90. trwała Modern Age zwana również Dark Age. Okres ten wniósł do świata komiksów tematy ważkie społecznie, historie nabrały charakteru bardziej psychologicznego i brutalnego. Całość zjawiska podręcznikowo ilustruje komiks o Batma-

nie autorstwa Franka Millera „The Dark Knight Returns”. Od lat 90., kiedy wydawnictwo przejęło studio Warner Bros, marka stała się znana nie tylko ze świetnie ilustrowanych komiksów, ale również z imponujących animacji, które wyrosły na kultowe i nie mające sobie równych w swojej kategorii. Również zaczęto coraz śmielej przenosić ich historie

[ 69 ]

na wielkie ekrany, np. trylogia Batmana w reżyserii Christophera Nolana czy „Człowiek ze stali” Zacka Snydera. A przecież czeka nas całe MDCU, czyli filmowe uniwersum DC. Wszyscy czekający na tę serię do niesamowicie podekscytowani. 


[ 70 ]


RECENZJE  [ 71 ]


NOWOŚCI

NAJLEPSZE WALENTYNKI MOJEGO ŻYCIA

[ 72 ]


Łukasz Łój

C

zternasty lutego postanowiliśmy spędzić w domu , skromnie , lecz elegancko .

O na miała nową sukienkę , ja wyprasowaną koszulę . O boje lubimy łagodne filmy niezależne oraz spokojną muzykę . P opijając wino dyskutowaliśmy o „J esiennej sonacie ” I ngmara B ergmana , a z głośników dobywał się senny pomruk smooth jazzu . N a patelni smażył się już jarmuż z ciecierzycą , a ciepłe światło zapalonych świec … N ie no , dobra , tak naprawdę poszliśmy na „D eadpoola ”!

C

ZĘŚĆ PIERWSZA, W nien zastanawiać się nad sensem chę oszukuję, bo Deadpoolowi KTÓREJ OBRAŻANI SĄ istnienia, bohater powinien lać bliżej do antybohatera. Nie jest BOHATEROWIE wrogów, aż miło! on złoczyńcą, po prostu ciężko „Proszę bardzo. Cóż to za Ale kim właściwie jest De- określić go takimi przymiotniwyborny film był. Deadpool to adpool? Gdybym zapytał o Bat- kami jak „szlachetny” albo „prachyba najsprawniej zrealizowany mana, Supermana czy Ironma- worządny”. Nie ma supermocy, film o superbohaterze, jaki wi- na – moglibyście mnie pobić i poza superszybką regeneracją działem. Nie idźcie tylko podobną do takiej, jaką z rodzicami, bo będzie miał Wolverine. Jest niezręcznie w obliczu świetnie wyszkolonym Już od pierwszych scen możemy żartów o seksie i przenajemnikiem, umie zauważyć, że Deadpool/Wilson mocy. Idealny na wawalczyć, a jego mutaczęsto zwraca się do widza lentynki.” – takim kocja daje mu po prostu mentarzem opatrzyłem większe możliwości. bezpośrednio. Już na samym poniższe zdjęcie. Ta Filmy o herosach początku opowiada, co musiał krótka opinia, zamieszzwykle polegają na razrobić, aby dostać własny film (kto towaniu świata i ocieczona na Facebooku, mogłaby wystarczyć za kają patosem. Ostatnio widział, ten wie, he he). całą recenzję. W tym do ratowania świata filmie nie ma głębokich doszły również rozterki treści, które analizować należy uznać, że obrażam Waszą inteli- głównych bohaterów. Superman długimi godzinami i opisywać w gencję. Biorę jednak pod uwagę pozwala na śmierć swojego ojca, kilkustronicowych opracowania. to, że Wade Wilson nie jest tak bo akurat ma nastrój na wątpliI chwała za to twórcom, bo dość popularny, jak nieco bardziej wości co do demonstrowania już mam zapłakanych siuśków w patetyczni koledzy po fachu. swoich supermocy. Batman repelerynach. Bohater nie powi- Chociaż mówiąc „po fachu”, tro- zygnuje, bo uznaje, że po jednym

[ 73 ]


filmie jest już niepotrzebny, a potem siedzi w dziurze w ziemi, dumając nad swoim ciężkim losem. Po kilku pompkach zakłada kostium Batmana… na osiem minut przed końcem filmu. Brawo, panie Nolan. Nawet Ironman ma trudne chwile w trzeciej części swoich przygód, o Kapitanie Ameryce już nie wspominając, bo ten to ciągle ma jakieś takie chwile zadumy. X-mani z kolei ratują mutantów przed ludźmi, ludzi przed mutantami, zmieniają przeszłość albo przyszłość i nie byłoby to takie złe, gdyby i tutaj co chwilę nie kreowano atmosfery smutku i przygnębienia. Ja rozumiem, że modne jest pogłębianie psychologii postaci, ale trzeba robić to z głową, albo wcale. Z tego co wiem, filmy superbohaterskie mają widza porwać w wir akcji, zainspirować do działania, wzbudzić emocje. We mnie wzbudzają tylko płacz i niechęć.

źródło: kadr z filmu

/

m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

CZĘŚĆ DRUGA, W KTÓREJ PRZEDSTAWIANY JEST WADE WILSON Na ratunek przyszedł Deadpool. To już czwarty akapit, a ja nadal nie odpowiedziałem na pytanie postawione w drugim. Dotychczas komiksy z Deadpoolem nie były publikowane w Polsce, w styczniu wyszedł pierwszy polski przekład. Niemniej jednak ograniczę się do wizji filmowej. Poznajemy bohatera jako lubiącego się zabawić zabijakę, który poznaje równie szaloną dziewczynę i zakochuje się w niej z wzajemnością. Wszystko wydaje się być w porządku. Okazuje się jednak, że Wade Wilson zachorował na raka i postanowił poddać się eksperymentowi, który ma go uleczyć. Problem w tym, że skutkiem ubocznym tego szemranego projektu są tortury prowadzone przez mutanta imieniem Ajax oraz całkowite oszpecenie twarzy Wilsona i zostawienie go na śmierć. Mutacja, jak już wspomniałem, sprawia też, że staje się on praktycznie niezniszczalny. Po niedługim czasie rodzi się Deadpool – zamaskowany wojownik w czerwonym stroju. O ile bohaterowie zwykle unikają zabijania, tak dwie katany na plecach i dwa pistolety u pasa nie pozostawiają wątpliwości co do

[ 74 ]


zamiarów Deadpoola. Biedak zdaje sobie sprawę, że jest cholernie brzydki i bardzo, bardzo chce odzyskać swoją buźkę modela, wrócić do swojej dziewczyny i zemścić się na Ajaxie. Można więc uznać, że mamy tutaj do czynienia z problemem odzyskania miłości – wszak nikt nie pokocha go z taką paskudną gębą. Cel jest prosty – wziąć sprawy w swoje ręce i bez zbędnego biadolenia znaleźć człowieka, który go oszpecił. Wypada też wspomnieć, że Deadpool to taki trochę psychopata z hermetycznym, ale zabawnym poczuciem humoru. Wulgarne odzywki czy liczne żarty o masturbacji mogą u niektórych budzić niesmak, moim zdaniem jednak nie są przesadnie przedstawione. Jeżeli ktoś narzeka na zbytnią prostotę fabularną, niech przypomni sobie jak bardzo skomplikowana jest wizja ratowania świata po raz setny.

źródło: kadr z filmu

/

m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

CZĘŚĆ TRZECIA, W KTÓREJ DEFINIOWANA JEST ŚCIANA Już od pierwszych scen możemy zauważyć, że Deadpool/Wilson często zwraca się do widza bezpośrednio. Już na samym początku opowiada, co musiał zrobić, aby dostać własny film (kto widział, ten wie, he he). W innym momencie pyta dwójkę X-menów, czy studia nie stać na więcej postaci. Przykładów jest więcej, ale nie będę Wam psuł zabawy. No, ale do rzeczy. Taki środek wyrazu istnieje już od starożytności i nazywa się burzeniem czwartej ściany. Czwarta ściana to symboliczna granica pomiędzy aktorami a widownią. Dzięki temu łatwo można określić, gdzie kończy się „tutaj”, a zaczyna „tam”. W filmach czwartąścianą jest rzecz jasna oko kamery. Jednak już w antycznym teatrze utarty sposób przedstawiania scen zaczął widzów nudzić. Wtedy to artyści zdecydowali zwrócić się bezpośrednio do widowni, burząc dzielącą ich ścianę. Szekspir również korzystał z tej metody. W kinematografii zabieg ten ma odzierać sztukę filmową z resztek tajemnic. Jest to metakomunikacja, dzięki której widz ma szansę poczuć

[ 75 ]


się częścią widowiska. Tytuły, w których możemy zaobserwować to zjawisko to na przykład „Wilk z Wall Street” , „Podziemny krąg” czy też popularny „House of Cards”. Twórcy dają do zrozumienia, że są zdystansowani do zasad sztuki, którą sami tworzą. Idealnie wpisuje się to w charakter filmu i postaci Deadpoola, który wszystko ma gdzieś i niczym się nie przejmuje. Burzenie czwartej ściany w tym filmie służy nie tylko wprowadzeniu elementów humorystycznych. Mamy poczuć, że dzięki przełamaniu sztuczności i obaleniu konwenansów, możemy potraktować całe dzieło jako wiarygodne, szczere i bliskie sercu. Skoro Ryan Reynolds wcielający się w Deadpoola zwraca się do nas, to znaczy, że chce sobie nas zjednać. W końcu to my obserwujemy jego zmagania, to my stajemy

się towarzyszami jego przygód. Odcinając się od superbohaterskiej konwencji, daje się nam do zrozumienia, że oto mamy brać udział w luźnej, dobrej zabawie a nie festiwalu blichtru i patosu. A jednak nie mamy tutaj do czynienia z parodią, niech Was nie zmyli prześmiewczy charakter filmu. CZĘŚĆ CZWARTA, W KTÓREJ TRAFIANE JEST SEDNO Chociaż film jest szybki, mocny i wulgarny, jest w nim odrobina subtelności. Wyraża się ona umiejętnym obchodzeniem się ze wspomnianą czwartą ścianą. Twórcy burzą tę granicę między widownią a sceną, jednakże nie do końca. Zostawiają jednak na tyle dystansu, że parodystyczna wstrzemięźliwość pozwala nam dostrzec iż film trzymany jest w granicach paradoksalnego reali-

[ 76 ]

zmu uniwersum X-menów. Wilson wkomponowany jest w ich świat, a wszelkie humorystyczne zapędy są elementem narracji, nie zaś parodią. Jak już wspomniałem, mamy tutaj do czynienia z dwójką mutantów ze szkoły Charlesa Xaviera. A są to: Colossus oraz Nastoletnia Głowica Nuklearna. Prawda że ta druga ksywka nie ma sobie równych? Nastoletnia Głowica Nuklearna to konkretna laska, z głową ogoloną na jeża i wiecznie zblazowaną miną. Colossus to jej mentor. Jest dobrodusznym, potężnym, metalowym facetem z silnym rosyjskim akcentem. Występ gościnny Xmenów jest nienachalny, ale zapewnia wiele zabawy i wpisuje deadpoola w szerszy kontekst. Sam Deadpool robi sobie żarty zarówno z sytuacji finansowej studia, z wątpliwych wyborów


w klubie ze striptizem, nagą ukochaną bohatera, a i on sam prezentuje się widzom bez ubranka. Mimo to, sceny te są uczciwe. Jest taka jedna sekwencja – pokazuje Wilsona z ukochaną, w trakcie całego roku podczas łóżkowych ekscesów. Przed oczami migają nam kolejne święta i kolejne pozycje. A mimo tego, widać, że golizna nie jest tutaj celem samym w sobie. Oglądanie tego sprawia, że bliższe jest nam przywiązanie bohaterów, którzy każde święto spędzają razem. Jest to nienachalny wątek uczuciowy i historia wielkiej miłości przemycona w pozornie szokujących scenach.

lentynkowych romansów filmowych. Ostatecznie jest to zwieńczona pocałunkiem opowieść o walce w imię miłości (i skrajnej chęci zemsty, swoją drogą). Widzimy dwie szalone osoby, które pasują do siebie jak dwa elementy układanki. I nie przeszkadza fakt, że on jest szpetnym najemnikiem, a ona byłą prostytutką. Dosadny humor nie jest zbiorem głupawych dowcipów, ponieważ cechuje je świetny timing i kontekst. Dlatego ten film trzeba obejrzeć na własne oczy, gwarantuję, że uśmiech nie zejdzie wam z ust aż do sceny po napisach. Polecam. 

/

m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

CZĘŚĆ PIĄTA, W KTÓREJ DOCHODZIMY DO FINAŁU Możecie mi wierzyć – na ekranie oprócz niesamowitej akcji i karuzeli żartów rozgrywa się również jeden z lepszych wa-

źródło: kadr z filmu

aktorskich Reynoldsa, a także z podzielonego producencko świata Marvela (Fox ma X-menów, Disney - Avengersów, a Sony do niedawna miało Spider Mana). Popkulturowych nawiązań jest cała masa. Po raz pierwszy ekranizacja komiksu ma wysoką kategorię wiekową. To pozwala na ukazanie przemocy tak, jak należy. Nie ma co się rozwodzić na tym elementem, bo każdy jest w stanie wyobrazić sobie, jak wygląda porządny łomot. Ode mnie plus za to, że twórcy nie nadużywają brutalności – choreografia walk i pomysłowość zastępuje tutaj krwawą stylistykę znaną z horrorów gore. Drugim aspektem filmów dla dorosłych jest erotyka. Owszem, jest nagość i sceny seksu. Twórcy znów znaleźli złoty środek – wyuzdany lecz unikający zgorszenia. Widzimy wizytę

[ 77 ]


OSKARY 2016

BRZYDKI, ZŁY KOŚCIÓŁ

[ 78 ]


Anna Zemełka

F

ilm

„S potlight ” (2015)

otrzymał już ponad setkę

branżowych nagród i nominacji , w tym aż sześć nominacji

O skarów . W filmu ?

do tegorocznych niepozornego

czym tkwi fenomen tego

Nie jest to na pewno fawo- taki sposób, że wiadomości roku, zajmujących się skanryt w wyścigu po złotą statu- potrzebne do ogarnięcia cało- dalem pedofilskim w Kościele etkę. Nominowany w sześciu ści dozowane są w sposób re- Katolickim. Bostoński dzienkategoriach ma szansę, co naj- gularny. Brak tutaj ciągłej ak- nik ujawnił wtedy tuszowanie wyżej, na jedno wyróżnienie. cji – dziennikarskie śledztwo molestowania księży przez Trudno jednak mieć pretensje przebiega bardzo spokojnie, zwierzchnictwo. Za swoją prao ilość nominacji, bo film cę, reporterzy z działu jest zrobiony naprawdę „Spotlight” zgarnęli nadobrze. Problemem jest grodę Pulitzera. Bardzo brakuje w filmie jednak warstwa meryTom McCarthy, któstanowiska ze strony toryczna i światopogląd ry film wyreżyserował i ukazany w filmie. Zawierzących i praktykujących zajął się scenariuszem, miast zostawić miejsce pokazuje w sposób barkatolików. Dziennikarze na jakąkolwiek refleksję, dzo autentyczny schepracujący nad sprawą to film poprowadzony jest mat pracy dziennikarzy od początku do końca postaci oświecone, które już śledczych i za to należy w sposób tendencyjny, się mu pochwała. Wierna za sobą mają wiarę i religię. z poczuciem przekazyrekonstrukcja zbierania wania jedynej słusznej danych przez reporteWrogie nastawienie do prawdy. katolicyzmu bije z podejścia rów nie jest dla odbiorcy Zacznijmy od formy, nudna – za to należy się poszczególnych bohaterów. bo ona zasługuje na pewpochwała numer dwa, no na duży plus. Dwugobowiem nie jest łatwo dzinny film ogląda się z ciekawie przedstawić tak zainteresowaniem, aż do finału momentami wręcz mozolnie, statyczne wydarzenia. Do tego – przewidywalnego, bo prze- co świetnie odzwierciedla spo- dochodzi umiejętne rozłożewidywalnego, ale intensyfika- sób pracy reporterów. Dosta- nie całej działalności dziennicja interesujących informacji jemy historię zbudowaną na karzy na dwie godziny filmu. trzyma odbiorcę w ciągłym solidnym szkielecie opowieści Trudno się tu do czegoś przyzaciekawieniu przez cały czas. dziennikarzy pracujących dla czepić, więc nie dziwi że film Scenariusz skonstruowano w „The Boston Globe” w 2003 dostał nominację do Oskara za

[ 79 ]


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

najlepszy scenariusz oryginalny. McCarty’emu udało się z historii wycisnąć najznakomitsze soki. Kolejnym plusem filmu jest aktorstwo. Ruffalo, Keaton, McAdams tworzą bardzo zgrany zespół na ekranie i świetnie wypadli w rolach współpracowników - dwójka z nich: McAdams i Ruffalo zostali nominowani do statuetki za role drugoplanowe. Do tego dochodzi tajemniczy Marty Baron w kreacji Lieva Schreibera oraz lekko ekscentryczny prawnik z poczuciem misji stworzony przez Stanleya Tucci'ego. Właściwie każda kreacja została stworzona tutaj w sposób profesjonalny i przemyślany, dlatego film ogląda się pod tym

względem przyjemnie. Tyle jeśli chodzi o plusy, które mimo wszystko w ogólnym rozrachunku zapewniają „Spotlight” pozytywną ocenę. Jednak film ma też sporą wadę, którą jest tendencyjność. Reżyser stworzył bardzo mocne fundamenty głównego przesłania filmu, które brzmi: Kościół to najbardziej zakłamana instytucja na świecie. Opierając się na wydarzeniach z 2003 roku McCarthy zdecydował się stworzyć całokształt szkodliwych działań hierarchii kościelnej, która tuszuje niewygodne dla siebie wydarzenia. Szczególnie zaś tuszuje przewinienia księży na tle seksualnym. O tyle jest to krzywdzące dla wspólnoty Kościoła,

[ 80 ]

że z marszu powstaje teza, że za każde zło tego świata odpowiedzialni są katolicy. Twórcy nie pozostawiają suchej nitki na Watykanie. Co więcej, brak w filmie również miejsca na jakąkolwiek refleksję ze strony odbiorcy. Teza jest prosta i oczywista, więc widz już wie co ma myśleć. Bardzo brakuje w filmie stanowiska ze strony wierzących i praktykujących katolików. Dziennikarze pracujący nad sprawą to postaci oświecone, które już za sobą mają wiarę i religię – albo z niej wyrośli, albo coś sprawiło, że odwrócili się od Kościoła. Wrogie nastawienie do katolicyzmu bije z podejścia poszczególnych bohaterów. Ich zachowanie su-


geruje, że to nie dobro ofiar molestowania mają na uwadze. Nawet sprawiedliwość sama w sobie nie jest tutaj głównym celem. Staje się nim pogrążenie instytucji, Kościoła jako wspólnoty ludzi. To swego rodzaju zemsta za własne rozczarowanie wiarą. Walka z systemem okazuje się tak naprawdę walką z religię w ogóle. Ta zaś ukazywana jest jako średniowieczny ciemnogród, ślepe wielbienie kardynałów, ciche przyzwalanie na największe świństwa jakie człowiek może uczynić drugiemu człowiekowi. Wynika z tego jeszcze jeden, dość duży minus filmu: uniwersalizacja. Założenie jakie w filmie występuje jest tak,

że skoro jakiś odsetek księży to pedofile, to oznacza, że na pewno jest ich więcej. To z kolei świadczy o zgniliźnie moralnej kleru. Idąc dalej tą generalizacją dostajemy tezę, że cały Kościół jest zakłamany. Tym sposobem dostajemy kontrowersyjny film o tym, jak Kościół kryje pedofilów. Nie tylko jest to absurd, ale również wyjątkowo perfidna manipulacja. Mimo tych minusów film jest zdecydowanie wart obejrzenia. Pokazuje bowiem, że kino zaangażowane ma się bardzo dobrze i możemy dostać film, który bez pościgów i wybuchów w co drugiej scenie, staje się interesujący dla odbiorcy. Dobrze jednak byłoby,

[ 81 ]

gdyby to zaangażowanie skierowane zostało również w inną stronę niż tropienie skandali w Kościele Katolickim.  {✴✴✴}

DOPISEK POOSKAROWY: Akademia doceniła film w dwóch kategoriach: za najlepszy film oraz za najlepszy scenariusz adaptowany. O ile za scenariusz nagroda zdaje się być zasłużona, to jednak trudno się zgodzić ze zwycięstwem w najważniejszej kategorii. Jednak to nie pierwszy raz kiedy wychodzi, że niezbadane są wyroki Akademii Filmowej.


KSIĄŻKA

JAK DZIAŁA MÓZG? Emilia Ciuła

M

ózg to jeden z narządów, który do tej pory wzbudza wiele pytań i kontrowersji.

Naukowcy wciąż próbują odkryć jego tajemnice. Zgodnie jednak głoszą, że wykorzystujemy tylko niewielką część jego możliwości.

0

-Jerzy Vetulani jest jed- niu mózgu. Przeprowadził sze- - Maria Mazurek pt. „Bez ogranym z wybitniejszych pol- reg badań, które miały ukazać niczeń. Jak rządzi nami mózg”. skich neurobiologów. Jest jego możliwości i mechanizmy Składa się on z 15 części. on również proPo krótkim wstęfesorem nauk pie opisującym przyrodniczych, zmiany w mózgu, Od zarania dziejów było wiadomo, członkiem Poljakie nastąpiły w że samice są cenniejsze od samców. skiej Akademii trakcie ewolucji Nauk (PAN) i oraz jego budoOczywiście zarówno samce, jak i samice Polskiej Akadewę dziennikarka są ważni, ponieważ gatunek, który ma mii Umiejętnoprzechodzi do przetrwać, musi się rozmnażać, jednak ści (PAU), stapierwszego tełym bywalcem i kobiety wolniej się starzeją, mają bardziej matu, jakim jest: jednym z zało„Nasz wewnętrzwyostrzoną intuicję i werbalizację. życieli „Piwnicy ny GPS”. pod Baranami” Nie każdy oraz zwolennimoże być dobrym kiem legalizacji marihuany. działania. Udziela on na ten te- kierowcą. Przykładowo ktoś Na wykłady prof. J. Vetu- mat wielu wywiadów, a jednym taki jak ja jest w stanie zgubić laniego biją tłumy. Nic w tym z nich jest rozmowa (wydana w się na rynku w Krakowie, choć dziwnego – jak mało kto, zna formie książki), którą przepro- przechodzi tamtędy kilkanasię na budowie i funkcjonowa- wadziła młoda dziennikarka ście razy w tygodniu – wystar-

[ 82 ]


życie po śmierci. Budowa jego mózgu różniła się od budowy mózgu współczesnego człowieka. Ludzie powoli uczyli się, odkrywali, stawali się społeczeństwem. Od innych istot odróżniała ich wiara, a przede wszystkim sztuka. Człowiek nie tylko zaczął dostrzegać piękno, ale również je produkować. Kolejnym tematem poruszanym w książce jest jedzenie. Współczesny świat przyniósł ze sobą zarówno wiele dobrego, jak i złego. Pokarm nie jest dostarczany do organizmu tylko wtedy, gdy rzeczywiście jest potrzebny, ale wtedy, gdy ma się na niego ochotę. Jedzenie jest konieczne do przetrwania, ale dodatkowo pobudza układ nagrody, dlatego tak łatwo moż-

/

m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

ponieważ gatunek, który ma przetrwać, musi się rozmnażać, jednak kobiety wolniej się starzeją, mają bardziej wyostrzoną intuicję i werbalizację. Wynika to z roli, jaką pełniły i nadal pełnią w społeczeństwie. Kiedy wychowają swoje dzieci, niektóre z nich stają się babciami, jest to ich kolejna rola, którą muszą odegrać. Mężczyźni natomiast posiadają większy mózg, co często jest powodem złości i frustracji feministek. Jednak z anatomią nie ma co dyskutować. Trzeba się z tym pogodzić. A co by było, gdyby wiara była zakodowana w mózgu? Już Neandertalczyk urządzał pogrzeby swoim bliskim, co może oznaczać, że wierzył w

źródło: kadr z filmu

czy chwila roztargnienia. Także prowadzenie samochodu to dla mnie czysta abstrakcja. Okazuje się jednak, że jest nadzieja! Otóż orientację w przestrzeni można wyćwiczyć. Wystarczy po prostu zacząć trenować. U taksówkarzy można zauważyć powiększenie się części mózgu, jaką jest hipokamp. To właśnie dzięki niemu wiemy, gdzie przebywamy i jesteśmy w stanie trafić do domu. Kolejny rozdział z pewnością ucieszy panie. Opisuje on wyższość kobiet nad mężczyznami (oczywiście nie chodzi o wszystkie sfery życia). Od zarania dziejów było wiadomo, że samice są cenniejsze od samców. Oczywiście zarówno samce, jak i samice są ważni,

[ 83 ]


odnaleźć można w wielu owocach i warzywach, szczególnie tych z nasyconą barwą np. borówkach. Bogate w nią są również skórki winogron, z których produkowane jest czerwone wino – dlatego jest ono zdrowsze od białego, które wytwarza się z miąższu. Jerzy Vetualni we wspomnianym wywiadzie porusza również kwestie snu oraz dobowego rytmu organizmu. Jego zaburzenia niosą za sobą poważne konsekwencje mogące doprowadzić nawet do depresji. Neurobiolog zaleca więc drzemki w ciągu dnia i pochwa-

źródło: kadr z filmu

/

m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a

na się od niego uzależnić. Jak dowodzą badania, ludzie, którzy przeżyli okres głodu, żyją dłużej. Dlaczego? Niedawno odkryto gen długowieczności, który występuje u wszystkich organizmów żywych. Jest to białko o nazwie sirtuina, która „zwalcza naturalny proces starzenia się chromosomów w komórce” (J. Vetulani). Aktywuje go właśnie głód. Jednak nie tylko głodówka i pojedyncze dni postu wpływają na jego aktywizację. Paradoksalnie tym czynnikiem jest także odpowiednie jedzenie. Substancje, które potrafią tego dokonać,

[ 84 ]

la pracodawców, którzy zezwalają na nie swoim pracownikom w ramach godzin pracy. Człowiek wypoczęty pracuje wydajniej i sprawniej. Naukowiec zdradza również receptę na długowieczność. Jest nią zdrowe jedzenie serwowane w małych ilościach oraz półgodzinne treningi przynajmniej 5 razy w tygodniu. Dodatkowym czynnikiem wspomagającym długie życie jest ćwiczenie sprawności intelektualnej. A po lekturze wywiadu M. Mazurek mogę dodać, że kieliszek czerwonego wina od czasu do czasu również nie zaszkodzi.


J. Vetulani jako zwolennik legalizacji marihuany wypowiada się także w kwestii narkotyków. Nie kwestionuje on, że niektóre z nich mogą silnie uzależnić i być niebezpieczne dla zdrowia oraz życia, ale stwierdza też, że istnieją i takie, które korzystnie oddziaływają na zdrowie psychiczne i fizyczne człowieka. Zaskakujące jest to, że w genach może istnieć informacja, od których narkotyków dany człowiek się uzależni, a od których nie. Wywiad przeprowadzony przez M. Mazurek jest naprawdę bardzo ciekawy i zawiera w

sobie mnóstwo wiadomości o człowieku, jego mózgu i ich funkcjonowaniu. Są tu podane dokładne, rzetelne informacje, a wszystko to ubrane jest w prosty język, który zrozumiałby każdy laik nie zdający biologii na maturze. Nie wątpię, że przygotowanie się do tego wywiadu było dla młodej dziennikarki nie lada wyzwaniem. Nie mogę powiedzieć, że „Bez ograniczeń. Jak rządzi nami mózg” polecam tylko na nudne deszczowe wieczory. Lekturę tę można czytać w tramwaju, w parku, w drodze do i z pracy. Książka ta wciągnie

[ 85 ]

każdego, a w dodatku jest dość kontrowersyjna, więc może posłużyć jako źródło do długich i ciekawych dyskusji.  Źródło:  M. Mazurek, J. Vetulani: „Bez ograniczeń. Jak rządzi nami mózg”, Warszawa 2015.


[ 86 ]


COŚ WIĘCEJ  [ 87 ]


REFLEKSJE

JAK TO JEST Z TYMI BLIŹNIAKAMI?

[ 88 ]


Emilia Ciuła

O W

czekiwanie na narodziny dziecka to jeden z intensywniejszych okresów życia każdej pary.

Kupuje się ubranka, łóżeczko i

przygotowuje pokój. Ich szczęście za chwile przyjdzie na świat ale jak wielka jest radość, gdy jest ono podwójne!

ielu moich znajomych po dowiedzeniu się, że mam siostrę bliźniaczkę, zadaje pytanie: jak to jest mieć bliźniaka? Dla mnie to codzienność. Wiem, że gdzieś po ulicach Krakowa chodzi sobie taka druga ja, do której zawsze mogę zadzwonić i za którą tęsknię, gdy za długo jej nie widzę. Rozdwojenie jaźni? Momentami właśnie tak się czuję, ale określiłabym to jednak trochę inaczej. Jest to bardzo bliska więź, która kształtowała się już w łonie matki. Ale jak to w końcu jest? Jak żyją bliźniaki i czy rzeczywiście są takie same w każdym aspekcie życia? Oto kilka przykładowych stereotypów. Bliźniacze rodzeństwa odczuwają tak samo Absolutny blef! Gdy coś boli moją siostrę, nie czuję tego fizycznie. Owszem, gdy się o tym dowiaduję, jest mi przykro, ale nie ma żadnego „magicznego sposobu” współodczuwania. Nie wiem, czy złamała nogę, czy przewróciła się na rolkach, rozbijając nos. Trochę inaczej

Często spotykam się też ze stwierdzeniem, że pewnie potrafię czytać w jej myślach. Ale jeśli ktoś spędziłby z drugą osobą tyle czasu co ja i poznałby ją na wylot, to też zdarzałoby mu się wypowiedzieć jakieś zdanie w tym samym momencie lub nadawać na tych samych falach. jest z empatią. Widząc, że coś ją martwi albo gdy płacze, nie potrafię sama powstrzymać łez. Moje pocieszenie przynosi raczej znikomy efekt, bo gdy mówię: nie płacz! Damy radę! – sama zalewam się łzami. Często spotykam się też ze stwier-

[ 89 ]

dzeniem, że pewnie potrafię czytać w jej myślach. Ale jeśli ktoś spędziłby z drugą osobą tyle czasu co ja i poznałby ją na wylot, to też zdarzałoby mu się wypowiedzieć jakieś zdanie w tym samym momencie lub nadawać na tych samych falach. Bliźniaki ubierają się tak samo To zależy od tego, jak nauczyli ich rodzice. Na szczęście nasza mama jest mądrą kobietą i dbała o to, żebyśmy się różniły. Jeśli sukienki były tego samego kroju, to w różnych odcieniach. Rodzice pozwalali nam na wiele swobody w kwestii rozróżniania się. Do tej pory obie nie mamy w szafach za wiele takich samych ubrań. Zdarza się, że kupimy coś identycznego, ale tylko wtedy, gdy chcemy się pośmiać albo zaskoczyć naszych znajomych, którzy są po prostu zdezorientowani, widząc nas w tym samym. Owszem pożyczamy od siebie ubrania (zazwyczaj bez pytania) co później grozi wybuchem awantury. Bliźniaki są jednym Jest to jeden z najbardziej


krzywdzących stereotypów. Owszem, podczas poczęcia nastąpił cud. Zapłodniona komórka podzieliła się na 2 części, ale nic poza tym. Proszę sobie wyobrazić, jak małe dziecko cieszy się na swoje przyjęcie urodzinowe. Nie oszukujmy się – głównie na prezenty. Przychodzą ciocie, wujkowie, zaproszeni goście. Góra prezentów rośnie z chwili na chwilę. Jednak rozczarowanie jest proporcjonalne do ilości podarunków, bo większość z nich jest wspólna… Do tej pory mamy kilka wspólnych sprzętów i kota! Nadchodzi czas, kiedy będziemy mieszkać oddzielnie. Przecież kotem nie podzielimy się po połowie… Bliźniaki mają takie same charaktery Jak dobrze, że tak nie jest! Ja i moja siostra różnimy się jak ogień i woda. Ona potrafi grać dosłownie na wszystkim, pięknie maluje i ma zmysł artystyczny, a ja śpiewam, piszę i mam wyobraźnię, której nie powstydziłby się żaden bajkopisarz. Obie lubimy słuchać muzyki i oglądać filmy oraz wygłupiać się, gdy stres osiąga za wysoki poziom. Mamy takie samo poczucie humoru i rozumiemy się jak nikt. Dlatego znajomi nie chcą grać z nami w kalambury – wystarczy jedno spojrzenie i wiemy, jakie jest hasło. Jednak nasze charaktery są odmienne i nie raz dałyśmy sobie popalić. W dzieciństwie prałyśmy się jak podwórkowi zawodowcy. Były siniaki, a czasami nawet pojawiała się krew. Nigdy nie zapomnę, jak ścigałam się z kolegami na rowerze, oczywiście wygrywałam, ale chwilę przed metą spadłam z roweru i roztrzaskałam sobie głowę. Jak przez mgłę widziałam siostrę biegnącą w moim kierunku. Pomyślałam, że przybywa mi na ratunek. Jednak prawda przyszła nagle i była okrutna. Usłyszałam okrzyk: Emila!!! Zepsułaś przerzutki! – moja siostra jest taka kochana! Podejrzewam, albo

[ 90 ]

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

Gdyby ktoś zapytał mnie, co tak naprawdę denerwuje mnie w posiadaniu siostry bliźniaczki, odpowiedziałabym – to, że ludzie traktują nas jak jedną osobę, a tak wcale nie jest. Zdarza się, że idąc ulicą, rozmawiam z ludźmi, których pierwszy raz widzę na oczy.


mam nadzieję, że dzisiaj zachowałaby się inaczej. Gdyby ktoś zapytał mnie, co tak naprawdę denerwuje mnie w posiadaniu siostry bliźniaczki, odpowiedziałabym – to, że ludzie traktują nas jak jedną osobę, a tak wcale nie jest. Zdarza się, że idąc ulicą, rozmawiam z ludźmi, których pierwszy raz widzę na oczy. Nie należę do osób wstydliwych, więc po prostu myślę, że ktoś potrzebuje porozmawiać. Okazuje się jednak, że to pomyłka i wówczas oglądam zszokowane twarze. Czasem od razu uświadamiam kogoś, że się pomylił, ale zdarzyło się również tak, że wmawiałam komuś, że go nie znam, a okazało się, że po prostu go nie pamiętałam. Bliźniaki zazwyczaj są bardzo ze sobą związane. Jeśli jednak wszyscy przez całe życie traktują je jak jedną osobę, one też mogą tak siebie odbierać. Stąd bardzo często się porównują i trudno im się rozstać. Aczkolwiek nadchodzi czas, kiedy trzeba to zrobić – odciąć pępowinę i zacząć oddzielne życie. Jest to bardzo trudne, ale dorosłość niesie ze sobą wiele wyzwań. Jestem najmłodsza z 4 rodzeństwa. Razem z moją siostrą (bliźniaczką) przeżyłam wiele przygód. Dzięki niej nie nudziło mi się podczas długich letnich dni, które wypełnione były zabawami (w tym momencie należą się wielkie podziękowania naszym aniołom stróżom, że do tej pory żyjemy). W małych głowach rodzi się wiele dziwacznych i ryzykownych pomysłów, a skoro jedna chciała przebić drugą, wzrastało również ryzyko. Nie zawsze było tak kolorowo i zdarzały się trudne chwile, podczas których tylko w niej znalazłam wsparcie, chociaż ona nie zdaje sobie nawet sprawy z wielu takich wydarzeń. Jest dla mnie jedną z ważniejszych osób w życiu. Wracając do pytania z początku artykułu – jak to jest mieć siostrę bliźniaczkę? Odpowiedziałabym: jest to dla mnie normalne, ale z drugiej strony nigdy nie chciałabym się dowiedzieć, jak to jest żyć bez niej. 

[ 91 ]


G E T T H AT M E D

CZYM NAJLEPIEJ SŁODZIĆ NASZE POSIŁKI? (CZ. 2) Maciej Zębik

W

poprzednim artykule pisałem o cukrach powszechnie

występujących naszych domach i na sklepowych półkach.

Odpowiedziałem też, który z nich najlepiej wykorzystać do słodzenia. W tym miejscu podkreślam ,,z nich”, ponieważ w tym artykule opiszę kilka ich sztucznych zamienników.

P

o lekturze tego artykułu dowiesz się m.in., czym są słodziki, czy są szkodliwe, czy jakiś słodzik nadaje się do pieczenia, jak to jest z tym aspartamem i wiele, wiele innych. Na początek wyjaśnijmy, czym ogólnie są substancje słodzące. Powszechnie nazywane słodzikami, stanowią grupę substancji, które dają słodki smak, a przy tym nie zawierają znacznych ilości kalorii, ani nie powodu-

ją drastycznych skoków poziomu cukru we krwi. Dzięki takim właściwościom mogą służyć jako składnik produktów odchudzających i przyjaznych diabetykom, a przy tym nie sprzyjają próchnicy.

to znaczenia). Skoro substancji słodzących nie trzeba przetwarzać, to nie trzeba też pobierać z organizmu minerałów i witamin, potrzebnych do tego procesu (jak ma to miejsce przy metabolizowaniu cukru). Jest to znaczna Co to znaczy, że nie zawieraprzewaga słodzików, bo po prostu ją kalorii? Otóż większość z nich nie wysysają z nas cennych elenie jest w ogóle metabolizowamentów. na (przetwarzana) i zostaje wydalona w postaci niezmienionej Co więcej, są one o wiele tań(ewentualnie są zmetabolizowane sze niż tradycyjny cukier, co staw tak nikłym stopniu, że nie ma nowi główny powód stosowania

[ 92 ]


źródło: fot.

Andrea Marx

ich przez producentów żywności. Jest tych substancji słodzących bardzo wiele, zarówno sztucznych jak i naturalnych - z tego powodu postanowiłem każdemu z tych rodzajów poświęcić osobny tekst. Tak, jak wspomniałem wcześniej ten artykuł przybliży pierwszą z tych grup.

sowaniu oraz wiele doniesień o innych skutkach spożywania tego słodzika: bóle głowy, migreny, ślepota, bezsenność, palpitacje serca, wymioty, itd. Tak po prawdzie, to zgodnie z powyższymi twierdzeniami aspartam może powodować chyba każdą dolegliwość. Błagam: dosyć.

Na pierwszy ogień pójdzie aspartam - chyba najpopularniejszy sztuczny słodzik, w dodatku owiany bardzo złą sławą. Przygotowując ten artykuł naczytałem się tylu teorii spiskowych na temat tego związku, że aż trudno je zliczyć… Można znaleźć wiele tekstów m.in. na temat problemów z wprowadzeniem tego produktu na rynek (jeden z głównych przeciwników aspartamu twierdzi również, że obozy koncentracyjne nie istniały, więc podchodziłbym do jego poglądów z rezerwą), badania na szczurach i myszach (z wieloma wytkniętymi nieścisłościami) sugerujące rakotwórczość tego związku, rzekome dowody na zwiększoną zachorowalność na raka mózgu po zasto-

Rozumiem, że nie należy brać wszystkiego na wiarę, ale dlaczego podważamy tak wiele badań dotyczących nieszkodliwości tego związku, a ufamy tym kilku (góra kilkunastu) sugerującym, iż może on na nas działać negatywnie? Gdzie znajdziemy aspartam? Gazowane napoje, wysoko przetworzone wędliny itp. W takiej sytuacji nie dopatrywałbym się źródła problemów w aspartamie, a raczej w pozostałych składnikach powyższych produktów (np. konserwantach czy barwnikach). Najwięcej doniesień na temat szkodliwości tego związku dotyczyło migreny, jednak istnieje badanie, które dowiodło, że jest to głównie efekt placebo. Skoro temat spisków mamy

[ 93 ]

za nami, to teraz czas na opisanie owej substancji jako słodzika. Aspartam (E951) jest ok. 180 razy słodszy od cukru i niemal pozbawiony kalorii, więc stanowi całkiem niezły zamiennik dla osób na diecie czy diabetyków. Jedyną populacją, która nie może z niego korzystać, są osoby chore na fenyloketonurię, gdyż nie metabolizują one fenyloalaniny, na którą m.in. rozkłada się ten związek. W Internecie panuje również przekonanie, że aspartam nie syci oraz zwiększa efekt jo-jo, czyli generalnie nie sprzyja diecie. Niektóre badania mówią, że osoby zastępujące cukier słodzikiem mają takie samo poczucie sytości (pomimo mniejszej podaży kalorii), jak ludzie odżywiający się cukrem. Pokazują też, że wspomaganie diety słodzikiem powoduje większą utratę kilogramów oraz wolniejsze powracanie do wagi sprzed diety, czyli spowolniony efekt jo-jo. Aspartam dostaje więc pieczątkę jakości jako dobry zamiennik cukru i jeden z najlepiej przebadanych dodatków


ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

do żywności w historii. Jedynym mankamentem tego słodzika jest to, że nie wytrzymuje wysokich temperatur, więc nie nadaje się do słodzenia wypieków. Co do teorii spiskowych i czegokolwiek, co przemawia przeciw aspartamowi - gdzieś tam może leży jakieś ziarno prawdy, jednak w świetle dostępnych dowodów nie mogę niczego złego o tym słodziku powiedzieć. Osobiście z niego nie korzystam, bo uważam, że są lepsze zamienniki cukru, natomiast jeśli należysz do sceptyków, a do tego wiesz, że jesteś wrażliwy na efekt placebo oraz nocebo (odwrotny do placebo), to unikaj aspartamu i korzystaj z innych słodzików, bo dlaczego nie? OK, teraz czas na szybkie omówienie acesulfamu K (E950), który jest 150 razy słodszy od zwykłego cukru, a organizm ludzki w ogóle go nie trawi. W przeciwieństwie do aspartamu, słodzik ten nadaje się do wypieków, gdyż nie jest wrażliwy na temperaturę. Co do jego szkodliwości - został on zatwierdzony jako dodatek do żywności, aczkolwiek (według kilku badań) są przesłanki, że może powodować zmiany nowotworowe lub zaburzenia neurologiczne. W obecnej sytuacji zalecam unikać, ponieważ nie ma 100% pewności, że jest bezpieczny. Sacharyna to następny sztuczny słodzik ze złym PR-em, który w swoich czasach był całkiem zasłużony, ale od paru lat już nie jest. Badania na szczurach wykazały, że substancja ta powoduje u nich nowotwór pęcherza moczowego, przez co sacharyna

[ 94 ]

trafiła na listę potencjalnie rakotwórczych. Później jednak przeprowadzono podobne badanie na naczelnych i u nich sacharyna nie wykazała takiego działania. Dlaczego tak się stało? Otóż u gryzoni występują zupełnie inne warunki w układzie wydalniczym - sacharyna przekształca się u nich w mikrokryształki o ostrych krawędziach. Uszkodzony przez nie nabłonek musi narastać, żeby naprawić zniszczenia i taki ciągły stres może doprowadzić do nowotworzenia na tle czysto mechanicznym. U naczelnych (czyli u ludzi również) takich warunków nie ma i sacharyna jest dla nas najprawdopodobniej bezpieczna, aczkolwiek niektóre kraje zakazują korzystania z niej. Sam nie używam i po raz kolejny wybór pozostawiam Tobie, ale przypominam, że nie ma jednoznacznych dowodów na szkodliwość tego słodzika. Natomiast jeśli chodzi o jego właściwości, to jest on 300-400 razy słodszy od cukru, ale przy tym ma gorzko-metaliczny posmak. Często spotyka się go w napojach, lekach czy pastach do zębów. Jest też odporny na wysokie temperatury. Teraz rekordzista, czyli sukraloza (E955). Ten słodzik jest od 320 aż do 1000 razy słodszy od zwykłego cukru, 2 razy słodszy od sacharyny i ponad 3 razy słodszy od aspartamu. Jest też stabilny w różnych temperaturach, środowiskach kwaśnych oraz zasadowych, a także nie ma przykrego posmaku. Z tego opisu już się pewnie domyślacie, że jest faworytem we wszelakiej produkcji na szeroką skalę. To nawet i lepiej, bo chyba ma


Ostatnie spośród słodzików, czyli cyklaminiany. Są najsłabsze, gdyż tylko 30-50 razy słodsze od cukru, ale równocześnie najtańsze w produkcji i termostabilne. Często łączy się je z sacharyną, żeby zamaskować jej metaliczny posmak. Podobnie jak ona, związki te wywoływały „kryształowe” zjawisko u szczurów, czego również nie potwierdziły badania na naczelnych. Pomimo tego cyklaminiany nie są legalne we wszystkich krajach na świecie. Według badań nie szkodzi, ale wybór jak zawsze należy do Ciebie. Nie brakuje badań potwierdzających tezę, że te słodziki są nieszkodliwe. Istnieją jednak przesłanki co do wszystkich tych słodzików, jakoby wywoływały one pewne objawy, np. migreny czy szeroko pojęte bóle brzucha. Można sprawdzać to dalej albo zaufać badaniom, które zostały przeprowadzone do tej pory. Inną opcją jest też zwyczajne unikanie tych słodzików - przecież dosyć łatwo można zastąpić je czymś innym. Ja osobiście z

nich nie korzystam, ale też obsesyjnie nie unikam. Uważam po prostu, że są lepsze opcje i powyższych substancji nie potrzebuję. Jednocześnie nie sądzę, by były szkodliwe w tak wielkim stopniu, jak głoszą to niektóre osoby w Internecie. Tak jak ze wszystkim - polecam zdroworozsądkowe podejście i analizę dostępnych FAKTÓW. Moja ostateczna opinia? Można tych słodzików używać, ponieważ nie ma naukowych przeciwskazań. Jeśli jednak nie ufasz słodzikom i masz się bać, że jesz coś szkodliwego lub jesteś wrażliwy na nocebo… to ich nie używaj, bo po co? W następnym artykule pokażę naturalne słodziki, a także kilka innych substytutów cukru. Mam nadzieję, że po przeczytaniu wszystkich trzech artykułów będziesz już wiedział, którą opcję wybrać bez wyrzutów sumienia, że zjadasz coś szkodliwego. Ważne, abyś pamiętał, o czym napisałem na początku: słodzik nie wysysa z Ciebie witamin i minerałów tak jak cukier rafinowany, więc jest przyjaźniejszy dla Twojego organizmu. Źródła:

 National Institutes of Health,  Rich Murray: How Aspartame Became Legal - The Timeline, Janet Starr Hull: Aspartame Side Effects,  Susan S. Schiffman i inni: Aspartame and Susceptibility to Headache,  V. Lee Grotz, Ian C. Munro: An overview of the safety of sucralose.

WIĘCEJ NA: WWW.GETTHATMED.BLOGSPOT.COM AUTOR: MACIEJ ZĘBIK, REDAKTOR: MAŁGORZATA BÓB

[ 95 ]

ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m

najlepszy PR z dotychczas poznanych. Owszem, ma swoich przeciwników, tak jak wszystkie sztuczne słodziki, ale po raz kolejny… jego szkodliwości nie potwierdzają badania. Co prawda są przesłanki (jak przy wszystkich substancjach słodzących), że powoduje wysypki, ból brzucha, itp., ale to nie musi być koniecznie wina sukralozy. Czy ja używam? Nie, ale też nie unikam obsesyjnie.


Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com

[ 96 ]


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.