nr 7 / 2016 (59)
29 marca - 10 kwietnia
ISSN 2391-8535
...O TRÓJCY ŚWIĘTEJ [1]
OKIEM REDAKCJI
TEMAT NUMERU
KOŚCIÓŁ
Wydarzenia i Opinie
...o Trójcy Świętej
Z życia Kościoła
[8]
[20]
[34]
"Życie zawsze zwycięży"
Bóg Izraela, Bóg Najwyższy, czy Bóg Jedyny?
Stado pasterzy
Emilia Ciuła
Wojciech Urban
Rafał Growiec
[12]
Karadżić skazany na 40 lat Rafał Growiec
Myśli niekontrolowane [14]
[24]
Przyjdź Duchu Święty Mateusz Ponikwia
[28]
Trójjedyny a herezje Krzysztof Małek
Jestem Maciej Puczkowski
[2]
Felieton Pobożny [42]
Słów kilka o konflikcie tradsi vs moderniści Kajetan Garbela
KULTURA
RECENZJE
COŚ WIĘCEJ
Rozmowa Kulturalna
Filmy
Relacje
[46]
[60]
[72]
Piosenki o różnych rodzajach miłości
Kilka lat z Hobbitem
Moja Ekstremalna Droga Krzyżowa
Kajetan Garbela
Łukasz Łój
Emilia Ciuła
Adaptacje / Ekranizacje
Seriale
Get that med
[50]
[64]
[76]
Zło w bieli
Seriale DC Comics - czy warto tracić czas?
Czym są kalorie i do czego ich potrzebujemy?
Rafał Growiec
Mateusz Nowak
Turystyka Reliijna [54]
Droga Świętego Jakuba - Dlaczego pielgrzymowano? (cz. 4) Damian Nowicki
[3]
Maciej Zębik
Redaktor Naczelna: Anna Zemełka
Redakcja: Emilia Ciuła
Kajetan Garbela
Rafał Growiec
Marcin Kożuszek
Krzysztof Małek
Maciej Puczkowski
Mateusz Ponikwia
Wojciech Urban
Małgorzata Różycka
Korekta: Andrea Marx Alicja Rup
Współpraca: Mateusz Nowak
Michał Musiał
Anna Kasprzyk
Krzysztof Reszka
Łukasz Łój
Maciej Zębik
Kontakt: strona internetowa: www.mozecoswiecej.pl e-mail: mozecoswiecej@gmail.com współpraca i teksty: wspolpraca.mcw@gmail.com promocja i reklama: promocja@mozecoswiecej.pl [4]
Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com
[5]
[6]
OKIEM REDAKCJI [7]
WYDARZENIA I OPINIE
„ŻYCIE ZAWSZE ZWYCIĘŻA”
[8]
Emilia Ciuła
Ś
w. Jan
Paweł II szczególnie miłował życie. Kochał każde dziecko, bez wyjątku i wiedział, że siłą narodu Polskiego jest obrona poczętego życia.
P
apież dążył do tego, aby ród, który świętuje dzień poczę- num” i Zespół Instrumentalny ustanowić Narodowy tego życia, rozważa dopuszczenie „Ricercar”. Partie solowe wykoDzień Życia. W encyklice aborcji? Dlaczego wśród wielu nała Łucja Czarnecka – sopran „Evangelium vitae”, nr 85 pisze: ludzi toczy się dyskusja na te- i Marcin Wolak – bas-baryton. „ Proponuję (…) aby corocznie mat, które życia należy chronić, Nad wykonaniem wszystkich w każdym kraju obchodzono a które nie? Na niektóre pytania utworów czuwał dyrygent – BoDzień Życia, podobnie jak dzieje ciężko jest odpowiedzieć. Jednak gusław Grzybek. W przerwach się to już w inicjatywy niektórych wydarzenia, które organizowane pomiędzy kompozycjami można Konferencji Episkopatów. Trze- są właśnie 24 marca, mają za za- było wysłuchać recytacji przedba, aby ten dzień był przystawionych przez Monikę gotowany i obchodzony Rasiewicz. przy czynnym udziale Wybiła godzina 18.00. wszystkich członków Widownia powoli wypełDlaczego naród, który świętuje Kościoła lokalnego. Jego niała się po brzegi. Mimo, dzień poczętego życia, rozważa podstawowym celem jest iż na Sali większość stanobudzenie w sumieniach, wiły osoby w podeszłym dopuszczenie aborcji? Dlaczego w rodzinach, w Kościele to zaskoczeniem wśród wielu ludzi toczy się dyskusja wieku, i w społeczeństwie świecbyło to, że nie zabrakło kim wrażliwości na sens na temat, które życia należy chronić, również młodych ludzi. Są i wartość ludzkiego życia oni symbolem i nadzieją, a które nie? w każdym momencie i że działania wspierające każdej kondycji. Należy ludzkie życie przetrwają i zwłaszcza ukazywać, jak będą rozszerzały się na cowielkim złem jest przerywanie danie pokazać ludziom, że mimo raz większą skalę. ciąży i eutanazja, nie należy jed- wszelkich spekulacji, Polacy naPrzed rozpoczęciem koncernak pomijać innych momentów i dal cenią ludzkie życie. tu, na scenie pojawił się Antoni aspektów życia, które trzeba każ14 marca 2016 roku w Kra- Zięba – prezes „Polskiego Stowadorazowo starannie rozważać w kowskiej Filharmonii odbył się rzyszenia Obrońców Życia Człokontekście zmieniającej się sytu- koncert zorganizowany przez wieka”. Powiedział on kilka słów acji historycznej”. „Polskie Stowarzyszenie Obroń- o tym, dlaczego obchodzenie Obchodzenie Narodowego ców Życia Człowieka” pt. „Ży- tego święta jest tak ważne. OpiDnia Życia zostało uchwalone cie zawsze zwycięża”. Na scenie sał również przypadki, w których przez Sejm w 2004 roku. Rodzi pojawiło się wielu wykonawców aborcja jest dopuszczalna, czyli się więc pytanie – dlaczego na- min: Akademicki Chór „Orga- kiedy stanowi zagrożenie dla ży-
[9]
źródło: www.naszdziennik.pl
cia lub zdrowia kobiety ciężarnej, gdy badania potwierdzają ciężką chorobę genetyczna płodu, które zagraża jego życiu, lub gdy zachodzi podejrzenie, że ciąża powstała w skutek czynu zabronionego. Podczas koncertu wykonano wiele utworów min. A. Vivaldiego, czy Stanisława Moniuszko. Można było również posłuchać minirecitalu fortepianowego Krzysztofa Książka, który wykonał utwory Fryderyka Chopina i Ignacego J. Paderewskiego. Publiczność nagrodziła wszystkich wykonawców gromkimi brawami, które nie ustawały również długo po zejściu artystów ze sceny. Obchody Narodowego Dnia Życia, uświadamiają człowiekowi, że trzeba walczyć o bezbronne istoty, którymi są poczęte dzieci. W tej samej encyklice św. Jan Paweł II mówi: „Życie ludzkie jest święte i nienaruszalne w każdej chwili jego istnienia, także w fazie początkowej, która poprzedza narodziny. Człowiek już w łonie matki należy do Boga, bo Ten, który wszystko przenika i zna, tworzy go i kształtuje swoimi rękoma, widzi go, gdy jest jeszcze małym, bezkształtnym embrionem, i potrafi w nim dostrzec dorosłego człowieka, którym stanie się on w przyszłości i którego dni są już policzone, a powołanie już zapisane w księdze żywota”.
[ 10 ]
[ 11 ]
WYDARZENIA I OPINIE
KARADŻIĆ SKAZANY NA 40 LAT Rafał Growiec
P
rzywódca bośniackich
S erbów
usłyszał wyrok za zbrodnie
wojenne oraz zbrodnie przeciwko ludzkości .
S rebrenicy 15 do 77 lat .
mu wojska wymordowały w muzułmanów w wieku od
M
P odległe
osiem tysięcy
iędzynarodowy Try- iedzialnego za masakrę w SreZERO SKRUCHY bunał Karny dla byłej brenicy. Po wojnie długo się ukryW czasie ogłaszania wyroku Jugosławii w Hadze wał, aresztowany został dopiero Karadżić był obecny na sali, skazał w czwartek 24 marca Rado- w 2008 r. w Belgradzie. Zarówno podobnie jak rodziny ofiar ze Srevana Karadżicia na 40 lat więzie- oblężenie Sarajewa (33 miesiące) brenicy. Były prezydent odsłuchunia za zbrodnie, jakich dopuści- jak i ludobójstwo w Srebrenicy jąc wyrok był wyraźnie zasmucoli się bośniaccy Serbowie na przeszły do historii jako pierwsze ny, wpatrywał się przed siebie, po muzułmanach w czasie wojny w tego typu i o tej skali wydarzenia wyjściu sędziów ciężko opadł na latach 1992-1995. Walki wybuchły, po drugiej wojnie światowej. krzesło. To zachowanie wynika gdy część mieszkańców jednak najprawdopodobBośni w wyniku referniej nie z żalu, ale z poczuŚwiat zachodni też dość gładko endum ogłosiła niepodcia niesprawiedliwości. ległość. Była to głównie „Moja walka w celu przechodzi do porządku dziennego wola muzułmanów, gdyż zachowania pokoju, zaponad różnej maści wykroczeniami prawosławni Serbowie bieżenia wojnie i zmniezbojkotowali referendum. jszenia cierpień wszystkich, ludzi na stanowiskach. Długo po Aby zachować dominującą niezależnie od ich wyznawydarzeniach w Gruzji Putin był pozycję na terenie Bośni nia, to przykładny wysiłek, i Hercegowiny, ogłosili zasługujący na szacunek, a tolerowany na salonach, dopiero jednak powstanie własnie karę” – stwierdził w wygdy sięgnął po nieco większe ziemie nego państwa. Karadżić wiadzie dla Balkan Insight, był prezydentem Repubnieco bliżej Europy odpowiedziano którego udzielił tuz przed liki Serbskiej i współprawydaniem wyroku. sankcjami. cownikiem m.in. generała Obrona Karadżicia opiRatko Mladicia, odpowerała się na twierdzeniu,
[ 12 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
że za zbrodnie odpowiadają pojedynczy bojownicy, a nie aparat państwa, którym kierował, choć to gen. Mladić rozkazał oddzielić mężczyzn od dzieci i kobiet, z kolei trudno wyobrazić sobie, by oddolną inicjatywą było późniejsze masowe morderstwo czy wielomiesięczne oblężenie Sarajewa. Od wyroku zostanie złożona apelacja, co wydłuży proces o kolejnych kilka lat, które Karadzić spędzi w więzieniu.
JEST SIĘ CZEGO BAĆ?
Wysoki komisarz ONZ ds Praw Człowieka, Zeid Ra'ad el-Hussein stwierdził, że ten wyrok stanowi ostrzeżenie dla wszystkich, którzy myślą, że dzięki wielkim wpływom uciekną przed sprawiedliwością, a także przed wykorzystywaniem nacjonalizmu, by czynić z mniejszości kozła ofiarnego. Trudno się oprzeć wrażeniu, że słowa komisarza są tak naprawdę wymierzone nie w zbrodniarzy na stołkach, ale raczej w przywódców i członków nacjonalistycznych ruchów oddolnych, wymierzonych w enklawy muzułmańskie w Europie. Choć al-Hussein grozi
większości, powinien także skierować swój oskarżycielski palec wobec tym mniejszościom, które terroryzują większość. Wpisanie się w europejski trend, by podkreślać tolerancję może jedynie ubawić ludzi odpowiedzialnych za obecnie dokonujące się zbrodnie. Fakt, że kilkanaście lat po dokonanych przestępstwach, po ośmiu latach od aresztowania nieprawomocnie skazano jednego człowieka raczej nie wystraszy obecnych zbrodniarzy – przywódcy ISIS czy dyktatur Trzeciego Świata trzymają się mocno. Nikt ich nie porwie z gabinetów czy siedzib, nie odstawi przed sąd, nie przeczyta zarzutów. Gdyby Karadżić wygrał wojnę, cieszyłby się względną swobodą, gwarantowaną urzędem. Choć ONZ pręży przy wyroku w jego sprawie mięśnie, pokazuje jedynie swoją bezsilność i powolność w działaniu, tym bardziej, że sama w Srebrenicy zawiodła w kilku kwestiach (niesławny brak obrony ludności cywilnej przez batalion holenderski). Świat zachodni też dość gładko przechodzi do porządku dzien-
[ 13 ]
nego nad różnej maści wykroczeniami ludzi na stanowiskach. Długo po wydarzeniach w Gruzji Putin był tolerowany na salonach, dopiero gdy sięgnął po nieco większe ziemie nieco bliżej Europy odpowiedziano sankcjami. Niby upamiętnia się ludobójstwo Ormian, z drugiej żywo dyskutuje się w sprawie uchodźców z Turcją, której władze twierdzą, że ich kraj za to nie odpowiadał i przepraszać nie będzie, bo to dawno i nieprawda. Co więcej, Zachód dał się pięknie rozegraać Erdoganowi, który teraz na terenach, gdzie silna jest Partia Pracujących Kurdystanu zrobi sobie strefę buforową pełną arabskich imigrantów. I niech się Kurdowie męczą, a Unia cieszy. Choć można pochwalić to, że mimo wszystko po tych latach ukarano Karadżicia, to jednak nie należy tego wydarzenia przeceniać. Sprawiedliwość przyszła późno i dosięgła zaledwie jednego człowieka. Ratko Mladić, aresztowany w 2011 r. wciąż oczekuje na proces. ONZ dalej stanowi już tylko symboliczne ciało chroniące pokój na świecie.
M Y Ś L I N I E KO N T RO LO WA N E
JESTEM
[ 14 ]
Maciej Puczkowski
J
esteśmy świadkami największego cudu na świecie, rzeczy nazbyt oczywistej, żeby się nad nią długo zastanawiać i najbardziej
- własnego istnienia. Bóg w Starym Testamencie przedstawia się Mojżeszowi: “JESTEM, KTÓRY JESTEM”. Po prawdzie… cóż innego mógł powiedzieć? niezwykłej jaką przyszło nam podziwiać
G
dyby spojrzeć na świat materii nieożywionej wyłania się kać człowieka, że jest człowiepod względem złożono- życie. kiem (patrz. Test Turinga). Mimo ści stworzeń, trudno nie To jeszcze nie koniec, bowiem to, robot zawsze będzie materią zauważyć pewnej gradacji. Mamy wśród organizmów żywych wyła- nieożywioną, trzecioosobowym bowiem materię nieożywioną, niają się organizmy świadome - bytem bez własnego “ja” (patrz. zwyczajnie martwą. Test Chińskiego Materia ta sama Pokoju). Mimo, że w sobie posiada będzie wiernie napoziomy, którymi śladował człowieka, My jesteśmy tymi, którzy są. Materia zajmuje się fizyka. nigdy sam do siebie nieożywiona tylko istnieje, my jesteśmy. Dość powiedzieć, nie powie: “jestem”. że z kompletnego My jesteśmy Istnienie całego wszechświata jest zupełnie chaosu wyłania się którzy są. bez znaczenia, jeśli nie ma kogoś, kto potrafi tymi, niezwykły świat Materia nieożywiobytów, które dalej na tylko istnieje, go dostrzec. Czy materia nieożywiona jest są martwe. my jesteśmy. Istniew stanie poznać życie, czy organizmy żywe Z tych marnie całego wszechtwych cząstek świaświata jest zupełnie nie posiadające własnego “ja” są w stanie ta - prochu ziemi bez znaczenia, jeśli doświadczyć siebie? Żadną władzą kamień nie - wyłania się życie. nie ma kogoś, kto Robi to w tak niepotrafi go dostrzec. dowie się jak to jest być. oczywisty sposób, Zwróćmy jeszże nie potrafimy cze uwagę na jedną nawet powiedzieć, rzecz. Czy materia w którym momencie się ono za- ludzie. Największą tajemnicą na- nieożywiona jest w stanie poznać czyna. Istnieją bowiem byty do- uki jest to w jaki sposób z materii życie, czy organizmy żywe nie słownie zawieszone pomiędzy martwej może powstać byt pierw- posiadające własnego “ja” są w życiem, a śmiercią i nie należą do szoosobowy. Umiemy dziś naśla- stanie doświadczyć siebie? Żadną domeny religii. Rzecz w tym, że dować niektóre procesy zacho- władzą kamień nie dowie się jak nawet nie potrafimy precyzyjnie dzące w mózgu, odwzorować za to jest być. Jeśliby roślina byłaby zdefiniować życia, czym ono jest, pomocą programu działanie kory świadoma i nie posiadała wzroa co dopiero sklasyfikować taki mózgowej i neuronów, sprawić, ku ani słuchu, a jedynie dla siebyt jako żywy lub martwy. Tak z że robot będzie w stanie oszu- bie specyficzne zmysły, tj. dotyk,
[ 15 ]
zmysł pozwalający na wykrycie słońca, temperatury, obecności innych roślin, zmysł pozwalający na prostą komunikację, stworzyłaby swój własny model świata oparty na posiadanych zmysłach. Czy kiedykolwiek poznałaby człowieka takim jaki jest? Taka roślina mogłaby odbierać człowieka jako jakąś chaotyczną, niezrozumiałą siłę, która wpływa na jej świat. Posiadane zmysły pozwalałyby jej na pewną systematyzację i stworzenie własnych praw fizyki. Jednak nigdy nie poznałaby człowieka takim jaki rzeczywiście jest. Tak samo człowiek nie poznaje istot wyższych od siebie. Posiadamy pewien zestaw zmysłów, który pozwala nam usystematyzować dostępną naszemu poznaniu część rzeczywistości. Być może jesteśmy jak te rośliny pośrodku świata, którego nie jesteśmy w stanie lepiej doświadczyć. Być może istnieją byty, które patrzą na nas, pielęgnują. Jeżeli materia nieożywiona nie jest w stanie doświadczyć istnienia, można zapytac: “co zostało przed nami ukryte?”. Jeśli tylko byt jakościowo lepszy jest w stanie poznać byt jakościowo niższy, nie na odwrót, to nijak nie dowiemy się czy i jakie byty są od nas wyższe. Chyba, że jeden z tych bytów będzie umiał umniejszyć się do naszego poziomu i zrobi to. To jest właśnie istota poznania, które daje nam objawienie. Byt jakościowo najwyższy stał się równy jakościowo człowiekowi, po to, żeby dać się nam poznać. To tak jakby człowiek wkroczył w świat roślin po to, żeby opowiedzieć im o prawdziwym świecie. Żadna teoria naukowa roślin nie byłaby w stanie podźwignąć się do tego poznania jakie daje objawienie. Jeśli w przeciwieństwie do reszty znanego nam świata potrafimy powiedzieć o sobie, że jesteśmy. To co może o sobie powiedzieć Bóg? Mówi: “jestem w sposób tak doskonały, że nie jesteś w stanie tego pojąć, ty który ledwo dojrzałeś własne istnienie. JESTEM, KTÓRY JESTEM”
To jest właśnie istota poznania, które daje nam objawienie. Byt jakościowo najwyższy stał się równy jakościowo człowiekowi, po to, żeby dać się nam poznać. To tak jakby człowiek wkroczył w świat roślin po to, żeby opowiedzieć im o prawdziwym świecie. [ 16 ]
[ 17 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
[ 18 ]
TEMAT NUMERU [ 19 ]
T E M AT N U M E RU
BÓG IZRAELA, BÓG NAJWYŻSZY CZY BÓG JEDYNY?
[ 20 ]
Rafał Growiec
W
C
hoć wydaje nam się to dziwne , I zrael nie od zawsze wierzył w jedyność swojego
B oga . D roga
dochodzenia do
monoteizmu była długa i najeżona wieloma teologiczno historycznymi problemami .
yjątkowość wiary BÓG NASZYCH PRZODKÓW 12, 9-20), a potem Gerarę (Rdz Izraela zawsze staParadoksalnie, początek 20) i każe żonie nazywać się nowiła dla świata Księgi Rodzaju nie mówi nam bratem ze zwykłego strachu, w zewnętrznego coś, czego nie da nic o tym, jak widzieli Izraelici zasadzie jego kłamstwo, sprowasię łatwo przeskoczyć, wciągnąć Boga u zarania swych dziejów. dzające karę na nieświadomych w krąg wierzeń pogańskich i Pierwsze rozdziały zostały dopi- adoratorów Sary nie zostaje zmieszać z nimi. Naród Wybra- sane po wygnaniu babilońskim, skarcone. Pojawia się tajemniczy ny zawsze był obiektem zazdro- długo po Abrahamie, a to on nas Melchizedek (Rdz 14, 17-20), ści Boga – jedniszczona jest Sonak jak była ona doma i Gomora Nawet jeśli w świadomości autorów mot y wow ana ? (Rdz 19), ale to natchnionych Księgi Jozuego czy Aby zrozumieć, rzadkie emanacje musimy spojrzeć bardziej uniwerSędziów Bóg istnieje obok dziesiątek na to, Kim dla salnego charakinnych rodowych czy plemiennych bóstw Izraela na przeteru Boga, a i w kananejskich, to ma On nad nimi olbrzymią strzeni wieków nich można dobył tajemniczy, patrzyć się przede przewagę. niewidzialny wszystkim wątJHWH. Trudno ku poparcia czy dokonać jasnego rozdziału mię- najbardziej interesuje. Czasy pa- wsparcia dla Abrahama (słynna dzy monolatrią Abrahama, he- triarchów, a więc od potopu do licytacja o to, ilu ludzi trzeba, by noteizmem Mojżesza i monote- niewoli egipskiej, są legendą ro- ocalić grzeszne miasta!). izmem Izajasza. Raz, że kopiści i dową, ukazującą losy kolejnych W tym obrazie trudno poredaktorzy na pewno poprawiali protoplastów plemienia i ich re- wiedzieć, czy istnieją jacyś inni materiał pod kątem ortodoksji lację z Bogiem. bogowie. Jeśli są oni czymś wię(co zdarza się Żydom po dziś Jaki jest więc Bóg Abrahama, cej niż posążkami, które można dzień, zwłaszcza gdy chodzi o Izaaka i Jakuba? Jest Bogiem ukraść i schować pod spódnicą Mesjasza). Dwa, że zdarzają się Abrahama, Izaaka i Jakuba. I w (por. Rdz 31, 34-35), nie mają prekursorzy, których pisma za- sumie nikogo więcej. Dba o pa- oni powodu, by wtrącać się w wierają w sobie przebłyski tego, triarchów, o ich sprawy, czasem losy patriarchów Izraela. Tym co normą i uznanym poglądem pomoże komuś jeszcze – ale to wystarczy ich własny, rodowy teologicznym stanie się za kilka raczej przy okazji. Gdy Abram Bóg, z którym zawarł przymiepokoleń. odwiedza najpierw Egipt (Rdz rze Abraham i z którego opieki
[ 21 ]
korzystają. Jeśli istnieją jakieś połączenie Imienia Bożego w pytanie: dlaczego mamy czcić inne bóstwa – to nie mamy też liczbie mnogiej z czasownikiem tego konkretnego Boga? Nawet podstawy, by uznawać JHWH w liczbie pojedynczej – „Elohim jeśli w świadomości autorów naza wyższego od nich. Wpraw- (bogowie) powiedział: Zróbmy”. tchnionych Księgi Jozuego czy dzie każe on Sodomę i Gomorę, Była to zagwozdka dla żydow- Sędziów Bóg istnieje obok dzieale sąd boży w wykonaniu po- skich komentatorów zwłaszcza siątek innych rodowych czy plemniejszego bóstwa za niespra- wtedy, gdy chrześcijanie zaczę- miennych bóstw kananejskich, wiedliwość to motyw to ma On nad nimi olbrzymią znany także z literatury przewagę. Pamiętna scena pogańskiej, choć ferajsądu nad prorokami pogańOd okresu Drugiej Świątyni na z Olimpu najczęskimi w wykonaniu Eliasza (od V w. przed Chr. do upadku ściej zsyłała zarazę czy (1 Krl 18) czy wizyta Arki w powódź ze względu na świątyni Dagona (1 Sam 5) powstania w 70 r. po Chr.) przysłowiowego „focha” pokazują, że bóstwo obce JHWH staje się jeszcze za niezłożenie ofiary, niż nie ma sił wesprzeć choćby bardziej tajemniczy, gdyż w ramach wymierzenia własnych wiernych. Z drukary w odpowiedzi zazanika zwyczaj wypowiadania giej strony, wciąż żywy był noszone skargi śmiertelsynkretyzm – źródła archeJego imienia. ników. ologiczne wskazują, że na Bóg na tym etapie terenie królestwa Dawida jest jeszcze mocniej antroli wykorzystywać te fragmenty zdarzało się, że Aszera, bogipomorficzny niż kiedykolwiek jako dowody na obecność nauki ni płodności, była uznawana za później. Podlega czasowi i zmia- o Trójcy w Starym Testamencie. żonę JHWH. nom – raz zsyła Potop, a potem Co istotne, Bóg używa liczby Było to o tyle proste połączestwierdza, że to i tak nic nie dało mnogiej w stosunku do siebie nie, że Bóg Izraela był nazywany i żałuje (Rdz 8, 20), schodzi z wtedy, gdy nie mówi do ludzi. „El” (l.mn „Elohim”, Bóg/Bogonieba, by obejrzeć dokładniej Czyżby ukrywał przed nimi wie) albo „Adonai” („Pan mój”). „sięgającą nieba” wieżę Babel prawdę o swojej naturze? Te synonimy dla JHWH współ(Rdz 11,3), walczy fizycznie grały z kananejskimi Baalami, z Jakubem-Izraelem (Rdz 32, których była masa. Belfegor w BÓG NAJWYŻSZY 25nn). Ten prymitywny obraz Już w Księdze Wyjścia spra- oryginale to nie upiór Luwru, wskazuje, że mimo niewyobra- wa się komplikuje. Dwunastu ale Baal Peor, jeden z dziesiątek żalności, Izraelici wciąż starali patriarchów doczekało się sporej lokalnych „panów”, stacjonująsię wpisać jakoś Boga w kanon gromady dzieci i z rodu zrobił cy w moabickim Peor (Lb 25,3). mitów o bogach i herosach. się naród (albo też konfederacja Tak więc, nawet jeśli prorocy Ciekawą sprawą są wypo- dwunastu plemion). Bóg Izraela chcieli usunąć politeizm, to wiedzi w pierwszej osobie licz- dokonuje sądu nad bóstwami Od czasów pierwszych poby mnogiej – „Uczyńmy czło- egipskimi (Wj 12,12), co wyraź- tyczek na Synaju Izraelici wciąż wieka...” (Rdz 1, 26), „.. stał się nie wskazuje na Jego wyższość, próbują rozumieć Boga jako jak jeden z nas...” (Rdz 3, 22), ale też na istnienie obcych bo- Boga plemiennego, który idzie z „Zejdźmy więc i pomieszajmy...” gów, w końcu było kogo sądzić. nimi na wojnę, w której przewa(Rdz 11, 7). W języku hebrajZ jednej strony wciąż istnieje ga czy porażka to efekt siły lub skim występuje pluralis maie- monolatria, Izraelici czczą tyl- słabości bóstwa, jakiegoś niestatis w naszym rozumieniu, a ko JHWH. Bóg jest zazdrosny o biańskiego pojedynku rodem z więc zwyczaj zwracania się w to,że Izraelici odchodzą od Nie- Iliady. Tymczasem nauka biblijliczbie mnogiej dla wyrażenia go i zwracają się ku zastanym w na pokazuje co innego – przyczci i szacunku. W tych frag- Kanaanie Baalom i Aszerom, ale czyną klęski nie jest wyższość mentach jest to dość szczególne coraz bardziej do głosu dochodzi innych bogów, ale grzech Izra-
[ 22 ]
BÓG JEDYNY I stała się rzecz dziwna. Każdy inny naród takiego Boga, co mu zafundował niewolę i rozpad państwa oddałby do reklamacji i poszukał sobie nowego. A Izraelici nie. Nie dość, że dalej uparcie wierzyli w to, że ich JHWH jest Bogiem Najwyższym, to oni jeszcze stwierdzili, że jest Bogiem JEDYNYM! Okres niewoli babilońskiej sprawił, że uprowadzone elity Izraela musiały wyróżniać się z babilońskiej mieszanki kultur i języków. Pojawiające się już przed wygnaniem wyraźne akcenty czysto monoteistyczne zostały przyjęte i wcielone w życie. To bohaterowi tej epoki, Danielowi, przypisuje się pognębienie kultów Bela i Węża (Dn 14) i ośmieszenie ich wyznawców.
Po powrocie z niewoli w Judzie powstają dzieła, które wyśmiewają kult pogański – tu wspomnijmy tylko fragment Księgi Mądrości, szydzącej np. z żeglarzy, którzy w czasie burzy wzywają na pomoc kawałki drewna (Mdr 14). Izajasz, a raczej drugi z kolei redaktor jego Księgi, sugeruje wręcz, że bożki powstają z odpadków – tego, co nie nadaje się już ani na budowę, ani na opał (Iz 44, 9nn). Ta świadomość, że jest się Narodem Wybranym przez Jedynego na świecie Boga, pomagała Żydom utrzymać się przy życiu w najgorszych sytuacjach. Od okresu Drugiej Świątyni (od V w. przed Chr. do upadku powstania w 70 r. po Chr.) JHWH staje się jeszcze bardziej tajemniczy, gdyż zanika zwyczaj wypowiadania Jego imienia. Staje się ono tabu, by uniknąć zrównania Boga z innymi bóstwami np. w klątwach, gdy złorzeczący nieraz zapisywał na stosownej tabliczce imiona wszystkich sobie znanych bogów (a nuż, któ-
ryś zadziała skutecznie?). Czy to oznacza, że Żydzi wierzyli w demoniczną naturę bogów pogańskich? To akurat zależy od szkoły. Saduceusze, którzy odrzucali Torę ustną (dodatki rzekomo niespisane przez Mojżesza, ale funkcjonujące jako tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie) twierdzili twardo, że nie ma żadnych diabłów, bo nie ma aniołów. Pojęcie demona wchodzi w judaizm przez faryzeuszy, którzy perski dualizm wykorzystali, by wyjaśnić, kim jest „malach JHWH” i za pomocą doktryny o złych duchach – kim jest bożek pogański. Gdy mówimy o monoteizmie judaizmu, należy pamiętać, że nie był on jego formą zawsze i wszędzie. Naród Wybrany powoli dojrzewał do tego, że Bóg jest jeden, a bogowie obcy są niczym. Może i doktrynę o Trójcy należy uznać za kolejny etap Bożego planu nauczania?
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
ela, który odcina lud od wsparcia Boga. Niektórzy badacze chcą widzieć w tych wojnach wojnę Pana z innymi bogami, jednak jest to mocno naciągane wyjaśnienie.
[ 23 ]
T E M AT N U M E RU
PRZYBĄDŹ DUCHU ŚWIĘTY!
[ 24 ]
Mateusz Ponikwia
W K ościoła
D ucha Ś więtego nierzadko sprowadza się ( niestety ) do kilku podstawowych informacji . T ymczasem D uch Ś więty iedza przeciętnego chrześcijanina na temat
odgrywa wciąż nieocenioną rolę we wspólnocie
powszechnego .
D
uch Święty niewątpli- Testamentu. Warto wskazać na nich Ducha i dał władzę wie pozostaje nadal chociażby, że za sprawą Du- odpuszczania grzechów (J 20, jedną z największych cha Świętego, Jezus Chrystus 22-23) tajemnic naszej wiary. Zwykle przyjął Ciało z Maryi DziewiMoc Ducha Świętego towabywa On przedstawiany pod cy (Łk 1, 35). Jan Chrzciciel rzyszy więc Kościołowi katopostacią gołębicy albo języków prorokując o działalności Zbalickiemu od samego początognistych. Taka ilustracja ku. Jego obecność staje się wynika z lektury fragmennader wyrazista podczas tów Pisma Świętego ukaMoc Ducha Świętego udzielania sakramenzujących Jego działanie. tów świętych. Od chwili towarzyszy więc Kościołowi Najpierw, podczas chrztu chrztu, Duch Święty jedkatolickiemu od samego w Jordanie Dych Święty noczy każdego chrześcijazstępuje z nieba pod zna- początku. Jego obecność staje nina ze wspólnotą całego kiem gołębicy (Łk 3, 22). Bożego. Z kolei w sasię nader wyrazista podczas ludu W innej formie uwidaczkramencie bierzmowania udzielania sakramentów nia się Jego działanie w umacnia wiarę i uzdalnia czasie Pięćdziesiątnicy. świętych. Od chwili chrztu, do mężnego jej wyznawaWówczas działa za pomonia. Nie bez przyczyny saDuch Święty jednoczy każdego cą powiewu wiatru i językrament ten jest określany ków ognistych nad głowachrześcijanina ze wspólnotą mianem umacniającego. mi apostołów (Dz 2, 2-4). Jest on bowiem szczególcałego ludu Bożego. Z kolei Jezus Chrystus, nym czasem łaski i otrzystawiając Ducha Świętego mywania darów Ducha na równi z Ojcem i Synem, Świętego. Warto jednak paokreśla Go mianem Pocieszy- wiciela zapowiadał, że będzie miętać, że rola Pocieszyciela ciela – Parakleta (J 14, 16). On chrzcił Duchem Świętym nie kończy się wraz z przyjęDuch Święty zaznaczył (Mt 3, 11). Z Trzecią Osobą ciem bierzmowania. swoją obecność podczas wie- Trójcy wiąże się też początek Dary Ducha Świętego mają lu istotnych wydarzeń odno- działalności apostołów. Jezus za zadanie wzmacniać wiarę towanych na kartach Nowego po zmartwychwstaniu tchnął wśród ludzi oraz podtrzymy-
[ 25 ]
rodzone dary (uznawane za cudowne), które manifestują objawienie łaski Bożej. Do charyzmatów należą m. in. dar mówienia językami (glosolalia), słowa poznania, uzdrawianie, czy też czynienie cudów. Zgodnie z postanowieniami Soboru Watykańskiego II zawartymi w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele także w dzisiejszych czasach takie działanie Ducha Świętego jest możliwe i powinno być przyjmowane z dziękczynieniem. Duch Święty udziela bowiem każdemu darów tak, jak tego chce (1 Kor 12, 11). Rozdziela On między wiernymi także szczególne łaski, przez które czyni ich zdolnymi do
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
wać życie moralne chrześcijan. Zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego wyróżnia się siedem darów, a mianowicie: dar rady (by podejmować właściwe decyzje), dar rozumu (by lepiej rozumieć prawdy wiary), dar męstwa (by odważnie bronić wyznawanych wartości), dar mądrości (by uznać, że Bóg jest miłością), dar umiejętności (by odnajdywać Stwórcę w otaczającym świecie), dar pobożności (by wzmacniać relacje z Wszechmocnym) i dar bojaźni Bożej (by wzbudzać w sobie postawę ufności). Innymi jeszcze przejawami obecności Ducha Świętego są charyzmaty. Przez charyzmaty należy rozumieć nadprzy-
[ 26 ]
podejmowania rozmaitych dzieł lub funkcji mających na celu odnowę i dalszą rozbudowę Kościoła. Przywołany dokument soborowy zaznacza jednak, żeby nie ubiegać się o dary w sposób lekkomyślny i z zarozumiałością, zaś ocenę autentyczności pozostawia tym, którzy w Kościele są powołani, by nie gasić Ducha i zachowywać dobre owoce. Katechizm Kościoła Katolickiego zwraca natomiast uwagę, że charyzmaty powinny być przyjmowane z wdzięcznością nie tylko przez tego, kto je otrzymał, ale także przez wszystkich członków Kościoła. Są one bowiem bogactwem łaski dla świętości całego Cia-
wieków”). Także w doksologii kończącej modlitwę eucharystyczną wysławiana jest Trzecia Osoba Trójcy Świętej („w Jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków”). Nieustanna obecność i działanie Ducha Świętego potwierdzona zostaje także w składanym wyznaniu wiary (Credo). Nie bez powodu o Duchu Świętym mówi się jako o „wielkim Nieznajomym”. W istocie, więcej można powiedzieć o Jego działaniach niż o Nim samym. W porównaniu do pierwszych dwóch Osób Trójcy (Ojca i Syna), Duch Święty pozostaje jeszcze bardziej tajemniczy. Wprawdzie Jezus nazywa
Go Parakletem, ale zdaje się że określenie takie lepiej oddaje pełnioną funkcję pocieszyciela (obrońcy) dla wiernych. Duch Święty jest jednak rozpoznawalny po Jego uświęcającym działaniu. Warto otworzyć się na moc Ducha, który pragnie rozdzielać łaski wśród wiernych. Czasem wystarczy porzucić strach i z odwagą oraz ufnością zanieść swoją modlitwę. Nieskończenie dobry, w Trójcy Jedyny Bóg nie pozostanie z pewnością głuchy na wołania. W końcu jest najlepszym Pocieszycielem!
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
ła Chrystusa, pod warunkiem jednak, że chodzi o dary, które prawdziwie pochodzą od Ducha Świętego. Miarą autentyczności charyzmatów jest miłość oraz zachowanie posłuszeństwa wobec pasterzy Kościoła (KKK 800). Bez wątpienia pozostaje to, że Duch Święty dzięki swojej łasce wzbudza chrześcijańską wiarę, ożywia nadzieję i pobudza do miłości. Jako jedna z trzech równorzędnych Osób Boskich jest przyzywany podczas sprawowania Mszy świętej, zwłaszcza w zakończeniach kolekty, modlitwy nad darami, czy modlitwy po komunii świętej („w Jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki
[ 27 ]
T E M AT N U M E RU
TRÓJJEDYNY A HEREZJE
[ 28 ]
Krzysztof Małek
H
– tak pewnie myśleli hierarchowie pierwszych wieków. Nic dziwnego skoro Kościół starożytny nie był tak jednolity jak mogłoby się wydawać. Podzielony był na diecezje, w których z czasem zaczęli służyć bardziej lub mniej oczytani prezbiterzy, którzy zaczęli zdobywać posłuch u coraz większej gawiedzi. erezja goni herezję
M
ożna zaryzyko- różne metafory, m.in. władcy, Żydzi Boga odgrywali znaczwać twierdzenie, pasterza czy matki. Uwaga ta nie dłużej niż nam się wydaje, że pierwszy wiek jest nie bez znaczenia, bowiem dlatego też przechodzili różne chrześcijaństwa wyglądał jak kiedyś na lekcji jeden z mo- stadia rozwoju swojej religii, rozbicie wspólnot ewangeli- ich uczniów stwierdził, że Bóg których świadectwo znajduje kalnych. Drugi to czas przypo- nie jest kimś, ale czymś. Jeże- się w niejednej księdze Pisma minający zbory ewangeliczne, li ktoś tak myśli nie zrozumie Świętego. Przechodzili zarówby w czwartym wieku przejść wiary żydów i chrześcijan, bo no etap monolatrii i henotew „etap prawosławny”. Od pią- z przedmiotami nie da się zbu- izmu zanim stali się ścisłymi monoteistami. Taka historia tego wieku zaczyna się konso- dować obustronnej relacji. rozwoju ich dogmatu pomogła Jedną z pierwszych rzeczy lidacja chrześcijaństwa wokół „równego pośród równych’. To jakich się uczymy na historii o im w późniejszym czasie pokrótkie przedstawienie pomo- religiach to jest to, że pierwszą zostać wiernymi Bogu mimo że nam zrozumieć powszech- religią monoteistyczną, która wdzierającego się zewsząd do odegrała znaczącą rolę w hi- ich państwa politeizmu. Daje ność herezji w owym czasie. storii jest judaizm. I tak, i nie. to poniekąd odpowiedź na pyBóg chrześcijan i żytanie, dlaczego żydzi dów jest jednostką w taki a nie inny spoautonomiczną. Myśli Jedną z judaizujących herezji, sób traktowali Jezusa. i podejmuje decyzje. Dla nich najważniejna którą miały wpływ poglądy o To, że jest doskonały szym jest jeden jedynie przeczy tej prawniższości Ducha Świętego i Syna ny JHWH. Do teraz dzie. Stanowi Byt, do Bożego względem Boga Ojca był są dla wielu chrzektórego się zwracamy i prosimy o za- subordynacjonizm. Innym już całkiem ścijan świadectwem trwania przy Bogu. łatwienie różnych niechrześcijańskim pomysłem był Żydzi korzystaspraw. Bóg jest Istotą tryteizm, wg nauk którego każda z li jedynie z wykłado charakterze osobowym. Służą temu Osób Boga była osobnym bóstwem. ni Prawa. Jako, że
[ 29 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
pierwsi chrześcijanie w większości wywodzili się z diaspory żydowskiej blisko im było do podobnego myślenia. Być może dlatego też nie znajdziemy w Piśmie Świętym fragmentu, w którym jest wyraźnie stwierdzona jedność Ojca, Syna i Ducha. Wers, na którym przez wieku się opierano (1J 5,7) okazał się błędem pochodzącym z nierozwagi. Mianowicie jeden z kopistów Wulgaty włączył najprawdopodobniej notatkę z marginesu do tekstu właściwego Pierwszego Listu Świętego Jana. Poza tym passusem pozostają nam jedynie niewyraźne wzmianki o jedności Ojca i Syna czy Syna i Ducha. Stąd też herezjarchowie, czyli osoby stojące na czele herezji, byli pewni swojej racji. Pojęcie Trójjedyności Boga pojawiła się w chrześcijaństwie najpierw w formie intuicji wiary (sensus fidei), by później znaleźć uzasadnienie rozumowe, które obecnie stanowi podstawę. Inicjatorem działalności Boga jest osoba Ojca. Owszem, że w każdej decyzji uczestniczy „cały Bóg”, ale w historii poznajemy Go jako pierwszego. Chrześcijanie zinterpretowali działalność JHWH w Starym Testamencie jako inicjatywę Boga Ojca. Do tego obiecany Mesjasz mówi niemal cały czas tylko o Ojcu. Nigdy nie wyraża się o Nim inaczej (wyłączając cytat z psalmu podczas umierania na krzyżu). Równocześnie jest to jedna z Osób Boskich, o której w sposób twierdzący nic napisać nie możemy, gdyż zawsze będzie ponad to co napisaliśmy lub będzie nie do końca tym. W związku z tym zrodziła się herezja zwana marcjonizmem od jej twórcy Marcjona. Uważał on, że bóg Starego Testamentu to Demiurg i nie jest tożsamy z bogiem Nowego Testamentu, którego uważał za boga prawdziwego, boga miłości. Stąd też usunął Stary Testament ze swojego kanonu Pisma Świętego. Duch Święty jest Osobą Boga, którą poznajemy historycznie jako drugą. Choć błędem jest szukanie Jego działalności w Starym Testamencie tak postąpili pierwsi chrześcijanie. Świadectwa tej myśli znajdziemy w pismach Trójcy Kapadockiej dotyczących tematu. Paraklet, bo tak też jest zwany, również stanowi trudność interpretacyjną dla teologów każdej
[ 30 ]
[ 31 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
z dziedzin. Podczas Jego objawienia nikt nie był w stanie podać Jego właściwej formy (stąd opis „niby gołębica”). Kieruje on działalnością całego Kościoła, obecny jest podczas ważnych decyzji dotyczących przyszłości chrześcijan. Najlepszym tego przykładem jest tzw. sobór jerozolimski, gdzie padła po raz pierwszy formuła „postanowiliśmy, Duch Święty i my”. Jak nie trudno się domyślić również w przypadku tej Osoby rozwinęły się herezje. Przykładem herezji związanej z Parakletem są pneumatomachowie. Uważali, że Duch Święty nie jest Bogiem, gdyż nigdzie w Piśmie Świętym nie jest wobec Niego użyty ten rzeczownik. Dla nich był jedynie stworzeniem pochodzącym od Chrystusa. O Jezusie zdawałoby się, że nikt nie miał podstaw by wątpić w Jego boskość. Nic bardziej mylnego. W antyku i wczesnym średniowieczu istniała herezja ebionitów, która wyznawała adopcjanizm. Pogląd ten zakłada, że Chrystus jest tylko adoptowanym Synem Bożym i bóstwo, które posiada zostało mu nadane przez Ojca. Wszystkie wyżej wymienione herezje miały określony wpływ na pojmowanie trójjedyności Boga. Jedną z judaizujących herezji, na którą miały wpływ poglądy o niższości Ducha Świętego i Syna Bożego względem Boga Ojca był subordynacjonizm. Innym już całkiem niechrześcijańskim pomysłem był tryteizm, wg nauk którego każda z Osób Boga była osobnym bóstwem. W sumie o to oskarżają chrześcijan tak żydzi jak i muzułmanie ze względu na ich ścisły monoteizm. Warto pamiętać, że wszystkie herezje nie powstały od tak. Każdy herezjarcha doszedł do swoich wniosków czytając Pismo Święte. Chcieli dobrze. Jednak z drugiej strony wszystkie odłamy powstałe w ciągu wieków uświadamiają nam, że wspólnota ma swój sens i cel istnienia. Na dodatek – wszystko to spowodowało wykrystalizowanie się prawidłowej nauki chrześcijańskiej.
[ 32 ]
KOŚCIÓŁ [ 33 ]
Z ŻYCIA KOŚCIOŁA
STADO PASTERZY
[ 34 ]
Wojciech Urban
O
statni sobór przywrócił nieco zapomnianą w
Kościele
Rzymskokatolickim praktykę koncelebry. Miało to być lekarstwo na szereg wypaczeń praktyki eucharystycznej
Kościoła zachodniego. Lekarstwo okazało się skuteczne, lecz jednocześnie wywołało nowe choroby. Mając służyć jedności kapłanów, rozbija jedność kapłańskiego ludu Bożego.
S
obotnie popołudnie, raźnie odseparowani od resz- ścijan zasadniczo nie ma czesanktuarium Bożego Mi- ty Ludu Bożego. Oczywiście, goś takiego, jak codzienna łosierdzia w Łagiewni- dotyczy to tylko liturgii. Ta Msza Św., a jeżeli danego dnia kach, msza w ramach rekolek- jednak jest źródłem całej dzia- się ją sprawuje, to tylko jedną. cji „Dla nas i całego świata”. łalności Kościoła. A jaka woda Rozwój monastycyzmu, coPrzewodniczy kustosz bazyli- w źródle, taka będzie wszędzie. raz wyraźniejsze rozróżnienie ki, a koncelebruje 30 kapłanów. Koncelebra jest oczywiście jak na świeckich i duchownych Kapłanów, których ogarnęła najbardziej uprawniona. Ist- sprawiły, a także rozrost hiekonsternacja, gdy rozpoczęła niała w Kościele pierwszych rarchiczny i administracyjny się modlitwa eucharystyczna. wieków, funkcjonowała w róż- Kościoła sprawiły, że każdy Każdy zaczął się nerwowo roz- nych obrządkach wschodnich. kapłan chciał, a uważało się glądać, kto powinni podejść do Obawy jednak budzi forma, wręcz, że powinien, odprawić ołtarza, a kto może spokojnie jaką przyjmuje ona niekiedy samodzielnie Mszę. Do tego współcześnie. stać z tyłu. dochodziła teologia, mówiąca, Rozszerzenie praktyki konże każda Najświętsza Ofiara MSZA PRYWATNA celebry po Soborze WatykańW średniowieczu poboż- przynosi owoc w postaci łaskim II sprawiło, że odprawia- ność eucharystyczna uległa ski zarówno dla sprawującejący „w stadzie” księża stają się daleko idącym zmianom. W go ją kapłana, jak i całej spocoraz bardziej bierni. Przestają praktyce starożytnych chrze- łeczności Kościoła. Bardzo wiedzieć, jaka jest praktyczni ludzie ich rola w Kośredniowiecza ściele. Z jednej Rozwój monastycyzmu, coraz wyraźniejsze dochodzili więc strony nie bardzo do wniosku, że rozróżnienie na świeckich i duchownych czują się pasteim więcej Mszy, rzami – jeśli już tym więcej łaski. sprawiły, a także rozrost hierarchiczny w trakcie mszy Miało to i administracyjny Kościoła sprawiły, że zabierają głos, to jednak swokażdy kapłan chciał, a uważało się wręcz, je wszyscy równonegatywne cześnie. Z drugiej że powinien, odprawić samodzielnie Mszę. k o n s e k w e n c j e . jednak, są wyNaturalną konse-
[ 35 ]
[ 36 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
kwencją większej ilości spra- istotne, Mszy takiej zawsze głość tej praktyki zarówno w wowanych w ciągu dnia Mszy przewodniczył biskup, czyli obrządkach zachodnich, jak i było to, że nie na każdej byli ten, który posiada „pełnię ka- wschodnich, co miało dobitnie obecni wierni świeccy. Szcze- płaństwa”, co było odwzorowa- świadczyć o antycznym rodogólnie dawało to znać w zako- ne na antycznej tradycji. wodzie koncelebry. nach zamkniętych, gdy sporą W trakcie opracowywani część wspólnoty stanowili bratego zagadnienia, niektórzy ILU? cia wyświęceni na kapłanów, z Sobór Watykański II w Kon- spośród Ojców Soborowych których każdy odprawiał „swo- stytucji o Liturgii Świętej po- zwracali uwagę na kilka proją” Mszę. W ten sposób Eucha- stanowił rozszerzyć możliwość blematycznych kwestii. W rystia utraciła jedną ze swych koncelebry na Mszę Krzyżma, przypadku koncelebr, którym podstawowych funkcji. Prze- Mszę Wieczerzy Pańskiej nie przewodniczy biskup, obastała być sakramentem jedno- (Wielki Czwartek), mszę pod- wiano się, że kapłani zaczną ści, na sprawowaniu którego czas synodów, soborów i in- większą uwagę zwracać na gromadzi się cały braterską jedność Kościół. Choć prezbiterów, niż wciąż istniały na zjednoczenie W przypadku koncelebr, którym nie pewne ograniz Chrystusem, w czenia, mające osobie którego przewodniczy biskup, obawiano się, że tę jedność podsprawują Euchakapłani zaczną większą uwagę zwracać kreślać (np. w rystię. Bardzo Wielki Czwartek p r o b l e m at y c z na braterską jedność prezbiterów, niż dozwolona była nym tematem na zjednoczenie z Chrystusem, w osobie tylko jedna Euokazała się nauka którego sprawują Eucharystię. Bardzo charystia w danej o owocach Mszy wspólnocie; w Świętej. Konceproblematycznym tematem okazała trakcie konklawe lebra prowadzi się nauka o owocach Mszy Świętej. odprawiano tyldo zmniejszeko jedną Euchania liczby mszy. Koncelebra prowadzi do zmniejszenia rystię; w trakcie Kościół z jednej liczby mszy. rekolekcji kastrony ogranipłańskich księża czał liczbę mszy, uczestniczyli tylko które kapłan może w mszy sprawowanej przez bi- nych zjazdów biskupów, oraz odprawić w ciągu dnia, równoskupa, nie celebrując swoich), podczas wyświęcania opata. cześnie jednak zachęcał do jej codzienna praktyka świadczy- Dodatkowo, za zgodą biskupa jak najczęstszego odprawiania ła dobitnie o kłopotach z jed- miejsca, można było koncele- – ze względu na owoce wypłynością. brować na zebraniach kapła- wające z tego sakramentu. ZaKoncelebra w Kościele Ka- nów, msze konwentualne (czyli stanawiano się więc, czy częste tolickim – aż do soborowej re- takie, na których gromadzi się koncelebry nie pociągną utratę formy – istniała tylko w dwóch cała wspólnota zakonna), oraz części łask zbawczych – na co przypadkach: przy udzielaniu we wszystkich kościołach, o ile współcześnie udziela się barświęceń kapłańskich i bisku- dobro wiernych nie wymagało, dzo niejasnych i zniuansowapich. Wtedy to nowo wyświę- aby kapłani sprawowali msze nych odpowiedzi. ceni, po obrzędzie święceń o różnych porach. Główną Zastanawiające były rówsprawowanym w trakcie Eu- przesłanką do tych zmian było nież kwestie praktyczne. charystii dołączali do głów- uwydatnienie jedności kapłań- Przede wszystkim to, które nego celebransa. Co jednak stwa. Podkreślano również cią- modlitwy mają być wymawia-
[ 37 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
ne przez wszystkich celebrujących kapłanów, aby z jednej strony nie było to nużące i monotonne dla wiernych, a jednocześnie nie sprawiało koncelebransom trudności w wyraźnym i dokładny wypowiadaniu modlitw. Uznano, że konieczne jest, aby wszyscy koncelebranci przyjmowali komunię pod obiema postaciami, którą sami sobie udzielają. Na marginesie warto dodać, że do VII wieku nikt w Kościele nie udzielał Komunii Świętej sobie. Nawet papież i biskupi przyjmowali ją z rąk któregoś z asystujących kapłanów, lub diakonów – nawet, gdy miał on niższy stopień święceń. Bardzo współczesnym problemem, który i dziś jest podnoszony, była liczebność koncelebry. Tu zastanawiano się jednocześnie nad minimalną, jak i maksymalną liczbą kapłanów. Początkowo była mowa o najwyżej 25, później zwiększono to do 50. Ostatecznie jednak, praktyka koncelebry jest dozwolona wszędzie i zawsze, poza Wielkim Czwartkiem. Nie ma żadnych regulacji, co do liczby kapłanów, nie ma nawet wymogu, by materialnie dotykali oni ołtarza. Wszyscy jednak zakładają przepisane szaty, a więc albę, cingulum (jeśli potrzebne), stułę i ornat, w kolorze dnia, ewentualnie biały (z wyjątkiem głównego celebransa, który zawsze musi mieć ornat w kolorze dnia), choć zezwolono, koncelebransi mogą odprawiać tylko w albie i stule, jeśli brak orantów. NOWE PROBLEMY W ten sposób zlikwidowano stare nadużycia, lecz równocześnie stworzono pole do nowych. Najbardziej widocznym, choć nie najbardziej rażącym, jest kwestia szat liturgicznych. Dokumenty mówią, że można nie używać ornatu, jeśli jest większa liczba koncelebrujących i brakuje szat. Należy to traktować łącznie, to znaczy, że jeśli w danym kościele, czy kaplicy, jest tylko trzy ornaty, a wiemy, że koncelebrujących będzie kilku więcej z racji jakiejś uroczystości, należy je wcześniej zorganizować. Gdy zaś jest liczna koncelebra w kościele, w którym ornatów jest wystarczająco, wszyscy kapłani powinni je założyć. W praktyce duchowieństwa rzymskokatolickiego wygląda to niekiedy tragicznie, szczególnie gdy porównamy z grekokatolikami, którzy wożą ze sobą swoje szaty, jeśli na miejscu nie ma ich
[ 38 ]
[ 39 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
wystarczająco. Szeroką kwestią jest tu zachowanie koncelebrantów w trakcie liturgii. Oczywiście nie jest to zarzut przeciwko samej praktyce. Odpowiednie zachowanie podczas Najświętszej Ofiary dotyczy wszystkich na niej obecnych i świeckich, i asystę liturgiczną. Jest świadectwem, a jednocześnie wymogiem dobrego przeżycia Mszy Świętej. Niestosowne zachowanie jednak uderza szczególnie w przypadku tych, którzy tę Mszę sprawują w szczególnym zjednoczeniu z Chrystusem. Komu wiele dano, od tego więcej się wymaga. Kapłan robiący zdjęcia w trakcie odprawiania Mszy – nawet jeśli jest koncelebrantem – budzi niesmak. Poważnym problemem jest jednak kwestia jedności. Oczywiście powrót do praktyki pierwszych chrześcijan, którzy wszyscy gromadzili się na jednej Eucharystii jest dziś niemożliwy ze względów praktycznych. Jednak wówczas gromadził się cały lud pod przewodnictwem starszego wspólnoty – początkowo biskupa, z czasem delegowanego przez niego prezbitera. Stan duchowny, który poświadczony w źródłach jest już w końcu I wieku, zajmował szczególne miejsce ze względu na pełnioną w zgromadzeniu służbę. Celem było błogosławieństwo darów aby cała wspólnota miała w nich udział. Tymczasem zrobiono z „kapłańskiej mocy” do sprawowania eucharystii zrobiono przywilej bycia w strefie VIP. Najdobitniej to widać podczas wielkich celebracji, w których bierze udział setki kapłanów. Pomińmy nawet dość kłopotliwy fakt, że jeśli nawet w większości widzą oni ołtarz, to już konsekrowanych darów nierzadko nie są w stanie dostrzec – choć i to powinno rodzić pewne wątpliwości co do sensowności koncelebry w takiej formie. Problemem jest to, że Eucharystia, która gromadziła jeden lud Boży pod przewodnictwem „starszego” – biskupa reprezentującego Chrystusa, współcześnie koncelebrowane Msze w rycie rzymskim podkreślają odrębność duchownych od laikatu. Z pewnością nie taki był zamysł Ojców Soborowych podczas reformy liturgii. I nie o tak „podzielony” Kościół chodziło.
FELIETON POBOŻNY
SŁÓW KILKA O KONFLIKCIE TRADSI VS MODERNIŚCI
[ 40 ]
Kajetan Garbela
O
Polsce konflikt pomiędzy fanami kościoła przedpoborowego – tradsami, a tzw. modernistami. Dlaczego jedni z nas na siłę unowocześniają liturgię i jak ognia boi się tego, co Kościół sprawował przez setki lat, zaś inni całkowicie gardzą tym, co dziś widzimy w naszych świątyniach? d kilku lat narasta w
C
zasem się zastanawiam, czy odejście od tradycji (głównie liturgicznej) po Soborze Watykańskim II nie jest przejawem swoistej kościelnej schizofrenii. Skoro kiedyś Ojciec Święty, Sobór i
czy Maksymilian Maria Kolbe? Czemu porzucać łacinę, która jest prawie od zawsze uniwersalnym językiem Kościoła zachodniego, dzięki której możemy symbolicznie poczuć jedność z całym Kościołem
uczty? Czemu na naszych Eucharystiach tak mało szacunku dla Jezusa, który właśnie tam umiera na ołtarzu, a zamiast tego mamy dużo samowolki, która na pierwsze miejsce wysuwa to, by samemu czuć się
Dlaczego z Ofiary Chrystusa robi się tak często wesołkowate spotkanie, zredukowane jedynie do uczty? Czemu na naszych Eucharystiach tak mało szacunku dla Jezusa, który właśnie tam umiera na ołtarzu, a zamiast tego mamy dużo samowolki, która na pierwsze miejsce wysuwa to, by samemu czuć się dobrze, a nie oddawać chwałę Bogu, także za pomocą np. uklęknięć czy traktowania Hostii z szacunkiem? wielu świętych uznali Mszę, dziś (z lekkimi modyfikacjami) znaną jako nadzwyczajna forma rytu rzymskiego, za najwspanialszy sposób sprawowania Ofiary Chrystusa, to czemu od niej odchodzić? Czemu olać Mszę, która doprowadziła do świętości tak wielkie postacie jak np. Jan Maria Vianney
Katolickim? Jaki argument legł u podstaw zarzucenia niektórych ważnych elementów roku liturgicznego lub nazbyt swobodnego podejścia do tematu szat i naczyń liturgicznych, habitów czy sutann? Dlaczego z Ofiary Chrystusa robi się tak często wesołkowate spotkanie, zredukowane jedynie do
[ 41 ]
dobrze, a nie oddawać chwałę Bogu, także za pomocą np. uklęknięć czy traktowania Hostii z szacunkiem? Sam ryt Mszy, zwanej trydencką został ściśle określony właśnie po to, by na całym świecie odprawiano tak samo, by dzięki temu katolicy w jakimkolwiek miejscu globu mo-
a my mądrzy dziś je słusznie odrzucamy? Może wystarczyło dodać do liturgii Eucharystii kilka ważnych elementów (powszechny znak pokoju, wspólne odmawianie przez celebransa i wiernych „Ojcze nasz”), zacząć edukować wiernych co do roli łaciny i popularyzować ją, urozmaicić szaty liturgiczne, a nie jedne zastąpić innymi? Tymczasem zarzuciliśmy dawny, uniwersalny ryt trydencki, wyrugowaliśmy z codzienności Kościoła język, którym posługiwał się on od czasów antyku. Zamknęliśmy w starej, zakurzonej szafie wszystkie staromodne ornaty, zwane skrzypcowymi, niepotrzebne humerały i cingula, stare kroje stuł i alb wymieniliśmy na nowocześniejsze.
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
gli poczuć wspólnotę z braćmi w wierze, mieszkającymi tysiące kilometrów od nich. W dzisiejszych czasach praktycznie nieznana jest piękna symbolika szat liturgicznych, z niektórych niestety w ogóle zrezygnowano. Wspominał o tym z ubolewaniem choćby ks. Jan Kaczkowski, mocno popularny wśród fanów posoborowego Kościoła. Wbrew pozorom, nie są to wcale rzeczy poboczne, lub „pobożne pierdoły”, jak czasem da się usłyszeć z ust przeciwników tradsów. Nie jest idiotyzmem coś, co kiedyś zostało oficjalnie uznane przez władze Kościoła – bo czy ówczesny papież, kardynałowie, biskupi byli w błędzie, gadali głupoty i wymyślili gros niepotrzebnych rzeczy z księżyca,
[ 42 ]
Niestety, często plastikowe i po prostu brzydkie. Podobnie rzecz ma się z naczyniami liturgicznymi oraz wystrojem dzisiejszych świątyń, ale to już temat na osobny tekst. Czy dopuściliśmy do tego wszystkiego dlatego, że dziś jesteśmy wreszcie oświeceni i gardzimy tym ciemnogrodem, który zagościł w poprzednich wiekach w Mistycznym Ciele Chrystusa? Mam nadzieję, że nie, bo wówczas urągalibyśmy całej mądrości i czcigodnemu dziedzictwu Kościoła minionych wieków. Wskazujemy dziś na wielką rolę Ducha Świętego w Kościele, tymczasem w nowej formie rytu mszalnego wyrzuciliśmy z modlitwy nad darami słowa, wzywające Trzecią Osobę Boską do ich uświęce-
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
nia. Takich niefortunnych paradoksów znaleźlibyśmy dziś więcej. Szkoda, że tak bardzo odeszliśmy od tego, co kiedyś było uznawane za dobre, wręcz najlepsze, i jak bardzo my, nowocześni ludzie XXI wieku, zatraciliśmy sens i wagę symboliki... Aby uniknąć jednostronnych ocen pragnę zauważyć, że posoborowy Kościół również uczynił wiele dobra. Przede wszystkim położył silny akcent na zwiększeniu świadomości religijnej wiernych i zachęcił laikat do aktywności na polu życia duchowego oraz odważnego głoszenia świadectwa wiary. Dzięki temu w ciągu
ostatniego półwiecza powstało wiele ruchów, wspólnot i duszpasterstw. Doczekaliśmy się wielu świeckich aktywistów, misjonarzy czy teologów, którzy na równi z duchownymi aktywnie działają na polu ewangelizacji. Coraz mocniej podkreśla się Bożą miłość i miłosierdzie, pokazuje drugiemu człowiekowi Boga kochającego i rozumiejącego prostego człowieka. Dobrym pomysłem było też dodanie kolejnych czytań, modlitwy wiernych oraz znaku pokoju w trakcie liturgii Mszy. Niestety racją jest, że wielu tradsów patrzy tylko na literę prawa uważając, że jej wypełnianie wystarcza do zbawienia,
[ 43 ]
zaś bożą sprawiedliwość podnosi wysoko ponad inne Jego przymioty. Jednak tak samo racją jest to, że dawne tradycje liturgiczne mogą dzisiejszemu człowiekowi pomóc lepiej zrozumieć pewne kwestie i zbliżyć do Boga. I że można łączyć to, co wypracowały poprzednie wieki z głoszeniem prawy, że Bóg jest dobry - co pokazuje choćby wspomniany już ks. Jan Kaczkowski. Prawdziwym problemem jest właśnie to, że dezawuujemy przedsoborowy ryt i tradycje, całkowicie bezkrytycznie podchodząc do tego, co dziś widzimy w naszych świątyniach.
[ 44 ]
KULTURA [ 45 ]
R OZ M O WA K U LT U R A L N A
PIOSENKI O RÓŻNYCH RODZAJACH MIŁOŚCI
[ 46 ]
Kajetan Garbela
N
a polskiej scenie muzyki religijnej powstaje właśnie projekt , dedykowany świętemu J ózefowi .
kogo będziemy mogli usłyszeć , i dlaczego akurat ten święty jest jego bohaterem ?
pomysłodawczyni akcji ,
S
K to za nim stoi,
kąd pomysł na projekt muzyczny akurat o św. Józefie?
N a nasze pytania odpowiada
M onika Maśnik
Kiedy zrodził się u Ciebie taki pomysł?
ktoś skomponuje do nich muzykę. Kiedy skończyłam, nieśmiało wysłałam je do Jakuba Tomalaka – znałam jego utwór „Rozmowa ze Świętym Józefem” i czułam, że jeśli piszę o Świętym Józefie, to powinnam zwrócić się właśnie do niego. Jakub entuzjastycznie podszedł do pomysłu, musieliśmy jednak trochę poczekać, aż cała koncepcja płyty w nas dojrzeje. Święty Józef, sprawiedliwy i pobożny Żyd, zapewne modlił się psalmami, dlatego tytuł projektu nawiązuje do tego rodzaju utworu „Psalmy Józefa”.
Monika Maśnik: Moc M. M.: Kilka lat temu, kiedy św. Józefa rozciąga się na wiele skończyłam studia, postanowispraw, w tym tak bardzo nam łam poprosić świętego Józefa bliskich i codziennych, jak o pomoc w dokonywaniu żyrodzina czy praca. Słyszymy ciowych wyborów. Chciałam świadectwa ludzi, którzy, bę- mu też coś od siebie ofiarować, dąc w ogromnych tarapatach pojawił się pomysł napisania finansowych czy – co się zdarza piosenek, które pokazałyby, że szczególnie ludziom młodym on stawał w życiu przed wybo– „sercowych”, doznali od tego rami podobnymi do naszych, Świętego niezwykłej pomocy. miał podobne kłopoty i radoMamy wiele pięknych pieśni ści. Nie wiedziałam, czy i kiedy ku jego czci, ale trudno znaleźć piosenki. A powinny to być piosenki o miłości, Projekt skierowany jest do każdego, radosne i nadające kto ceni takie wartości, jak rodzina, się na zwykły dzień miłość, życie. Mam nadzieję, że spędzony w pracy, z rodziną czy samotpłyta znajdzie się w wielu domach i nie. Tworzymy utwowywoła trochę uśmiechu na twarzy, ry o współczesnym brzmieniu, w których że z przyjemnością będą jej słuchać i – mam nadzieję – młodsi, i starsi. To piosenki o różnych każdy odnajdzie sworodzajach miłości. je codzienne rozterki, nadzieje i radości.
[ 47 ]
Na czym dokładnie ma polegać projekt i do kogo jest on skierowany? M. M.: Projekt skierowany jest do każdego, kto ceni takie wartości, jak rodzina, miłość, życie. Mam nadzieję, że płyta znajdzie się w wielu
h t t p : / / w w w . f u n d a c j a z a n i m . p l / p r o j e k t y / p s a l m y - j o z e fa . h t m l
[ 48 ]
Kogo zaprosiłaś do współpracy w nagrywaniu płyty? M. M.: Zapraszamy do współpracy różnych wokalistów. Pierwszą piosenkę zaśpiewała Martyna Jaskulska, solistka teatru Buffo z Piotrem Dejnakiem, wraz z którym, razem z przyjaciółmi, tworzą muzyczną formację „Guzik”. Kolejni wykonawcy to Michał Król, autor muzyki uwielbieniowej oraz pochodzący z Kalisza Michał Szyc, znany z programu „Idol”. Pojawią się jeszcze inni twórcy. Patronat nad projektem mają Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu, Polskiego Studium Józefologiczne oraz Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka. Kiedy planujecie zakończenie projektu? Czy mają się z nim wiązać jakieś koncerty, wydarzenia? M. M.: Wystartowaliśmy w marcu 2016 i mamy nadzieję, że maksymalnie do marca 2017 płyta będzie gotowa. Z przyjemnością przyjęlibyśmy zaproszenie na koncert. Pojawił się pomysł, żeby po powstaniu płyty jeszcze rozszerzyć to przedsięwzięcie, ale na razie zachowam go w tajemnicy – jeśli uda się zrealizować dodatkowy projekt, miło będzie zrobić niespodziankę. Czy spotykacie się już teraz z zainteresowaniem mediów, organizacji, pojedynczych osób? M. M.: Po dwóch tygodniach od rozpoczęcia projektu zebraliśmy 2759,11 PLN. Ludzie również pytają nas, kiedy będzie płyta i motywują – to dla nas bardzo ważne i chcielibyśmy, żeby była jak najszybciej! Zapraszam do zaglądania na naszą stronę – tam informujemy, jak idą postępy w zbiórce oraz jacy artyści do nas dołączają – będzie wiele niespodzianek! www.facebook.com/psalmyjozefa/
[ 49 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
domach i wywoła trochę uśmiechu na twarzy, że z przyjemnością będą jej słuchać i młodsi, i starsi. To piosenki o różnych rodzajach miłości. Spotkamy wśród nich Świętego Józefa jako męża i ojca. Pierwsza piosenka, „Psalm Przysięgi”, mówi o miłości na całe życie, mimo trudów, które się pojawiają i o tym, że pięknie jest kochać. Piosenki tej można już posłuchać na YouTube.
A DA P TAC J E / E K R A N I Z AC J E
ZŁO W BIELI
[ 50 ]
Rafał Growiec
P
O
tym, że proza
Stephena Kinga aż się prosi o ekranizację wie każdy, kto zetknął się z tym pisarzem. Czy jednak każda taka próba jest skazana na sukces?
roblem podstawowy z „Mgłą” (tyt. oryg. „The Mist”) jest taki,że „Mgieł” jest trochę. Na szczęście, gdy pytamy o horrory pod tym tytułem, lista znacznie się zawęża. Motyw śnieżnobiałych oparów zwiastujących zagrożenie został świetnie wykorzystany nie tylko przez Kinga i Franka Darabonta, ale też przez Johna Carpentera w jego „The Fog”. Choć są to dwie zupełnie inne fabuły, postanowiłem opisać je obie. Dlaczego? Gdyż szkoda byłoby i pominąć „Mgłę” Carpentera, i poświęcić jej coś więcej niż pół artykułu. SYNDROM OBLĘŻONEGO MARKETU Jak w trzech czwartych opowieści Kinga, akcja dzieje się w małym miasteczku w rodzinnym stanie autora, czyli Maine. Tam, po przejściu trąby powietrznej z gór, gdzie ulokowana jest baza armii amerykańskiej schodzi tajemnicza mgła. Nieświadom zagrożenia artysta komercyjny David bierze syna, Billy'ego i irytującego sąsiada na zakupy do miasta. W markecie dopada ich biały tuman, ogra-
niczający pole widzenia do najwyżej metra. Jak się rychło okazuje, ten opar jest schronieniem dla szeregu krwiożerczych istot, które najchętniej zamkniętych w markecie ludzi skonsumowa-
Aby nie zanudzić amerykańskiego widza czymś tak skomplikowanym, jak rozbudowana osobowość, Darabont wiele uprościł, ale także w porozumieniu z Kingiem nadrobił tę stratę genialnym zakończeniem. łyby na miejscu. A uwięzieni w sklepie ludzie wcale nie mają zamiaru zjednoczyć się w walce z kreaturami. King w noweli próbował przedstawić reakcje ludzi na zagrożenie. Można wyróżnić czte-
[ 51 ]
ry postawy, choć narrator mówi o trzech grupach, które wykrystalizowały się w markecie. Pierwsza, to „zwolennicy płaskiej ziemi”, czyli Brent Norton i ci, którzy tak, jak on twierdzą, że mgła za oknami marketu to tylko mgła, a ci, którzy widzieli śmierć Norma stroją sobie tanie żarty. To podejście z jednej strony czysto zdroworozsądkowe, z drugiej – pogardliwe wobec tych, którzy szukają na zewnątrz zagrożenia. Zderzenie z twardą rzeczywistością następuje dość szybko, w efekcie czego na placu boju zostają tylko dwie grupy. Jedną z nich jest quasisekta pani Carmody – starej, zwariowanej właścicielki sklepu z antykami. Ta wyznawczyni teorii spiskowych i tradycyjnych metod meteorologicznych (np. kiedy mierzyć dżdżownice, by sprawdzić, jaka będzie zima) wykorzystuje strach i napięcie, by zdobyć tłum wiernych. Zagrożenie ze strony bestii uważa za znak wypełnienia się przepowiedni o końcu świata, jednak wskazuje też sposób, by uniknąć zguby – ofiarę z człowieka. Przedostatnią frakcję sta-
nowi grupa Davida, a więc ci próbujący przeżyć. Jest to najbardziej normalna część, zachowująca zdrowy rozsądek pomimo dziwacznej i przerażającej sytuacji dookoła. Pozorna bezsilność wobec grozy za oknami sprawia, że jest to też najmniej liczna frakcja, a także zagrożona przez grupę pani Carmody. To właśnie niebezpieczeństwo ze strony kultu sprawia, że grupa Davida opuszcza market i udaje się na poszukiwanie bezpiecznego miejsca w zewnętrznym świecie. Czwarta grupa to żołnierze, którzy zdają się być zaangażowani w projekt „Grot Strzały” i znając zagrożenie po prostu popełniają samobójstwo. Poza nimi życie odbiera sobie kilku klientów sklepu, a ich ciała zostają ukryte, by nie wzbudzać paniki. Opowiadanie Kinga jest mroczne i tajemnicze. Nie wiadomo, skąd się wzięły stwory z mgły, nie wiadomo, co się stało z żoną Davida ani z kobietą, która wybiega w mgłę, by odszukać
swoje dzieci. Zakończenie jest otwarte, jednak na swój sposób pesymistyczne. Nie ma też czarno-białego podziału, który od razu by nam wskazywał, kto jest „ten zły”, a kto „ten dobry” – poza potworami i panią Carmody. David wdaje się w przelotny romans z Amandą, a Brent Norton z początku zdobywa zaufanie Billy'ego. CYTATOLOGIA I ŁOPATOLOGIA Ekranizacja w reżyserii Franka Darabonta trochę różni się od opowiadaniowego pierwowzoru. Szybciej dochodzi do zawiązania akcji. Davida poznajemy, gdy w czasie burzy maluje okładkę dla „Mrocznej Wieży” (smaczek dla fanów Kinga), po czym bez większych wstępów jedzie do miasta. Rozbudowana relacja z Brentem Nortonem (konflikty przyjezdny-miejscowy, prawnik-artysta, sprawa sądowa) zostaje dość uszczuplona i w praktyce zanika. Nie jest to pierwszy raz, gdy Darabont
[ 52 ]
zawodzi pod względem wierności książce. Typowe dla tego reżysera wybielenia bohaterów nieco irytują, do tego zmuszają go do wprowadzenia kilku nowych postaci. I tak, David nie wdaje się w romans i jedzie po żonę, co znacznie upraszcza ocenę moralną jego postępowania i odbiór całej postaci. Wątek ten przejmują szeregowy Jessup oraz kasjerka Sally. Sama pani Carmody przechodzi przemianę. Ze starej „wielobranżowej” dziwaczki Darabont zrobił religijną fanatyczkę w średnim wieku. Także dodane sceny z jej udziałem budują jasne skojarzenie i łopatologiczny obraz chrześcijańskiej wersji kapłanów azteckich, którzy na wszystko zło świata mieli jedną receptę: ofiara z ludzi. Wprowadzono cytaty z Pisma Świętego, wyraźnie łączące potwory z mgły np. z szarańczą wychodzącą z dymu w Ap 9, 3. Także natura kreatur jest jasno wyjaśniona. Dodano kilka wątków (zwłoki jako gniazdo pająków, ugryzie-
m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
mat „staromodnego” horroru, gdzie atmosfera grozy jest ważniejsza niż flaki na żyrandolu i wątki romantyczne. W 2005 roku powstał remake, w reżyserii Ruperta Wainwrighta i z Carpenterem jako producentem (choć bez żadnych dowodów, by mieszał w tym czymś palce poza ogólnym pomysłem, by zrobić ten film na nowo). Zdobył dwie nagrody – za najgorszy film i za najmniej straszny horror. Jest to typowe straszydełko dla amerykańskich nastolatków, z większą ilością krwawych scen i reinkarnacją w tle – ot, by nie pozostawić widzom nieprzyjemnego uczucia niepokoju, ale dać parę okazji, by objąć się po ciemku. Wątek mgły skrywającej zagrożenie zdaje się dużo ciekawszy w lekturze niż w na ekranie. Mimo możliwości, jakie daje nowoczesna technika trudno o dobry film z mlecznym oparem w roli choćby drugoplanowej
/
INNA „MGŁA” „Mgła” Carpentera, („The Fog”, 1980 r.) ma podobną otoczkę, co ta Kingowska. Zaczyna się na biwaku w okolicach rybackiego miasteczka Antonio Bay, gdzie starszy mężczyzna opowiada historię z gatunku „o duchach”: o statku „Elisabeth Dane”, który zwiedziony ogni-
skiem na brzegu, w gęstej mgle rozbił się o skały. Wkrótce potem lokalny pastor odnajduje w swoim kościele stary pamiętnik należący do jego przodka, jednego z założycieli miejscowości. Niedługo potem nad świętujące swoją setną rocznicę Antonio Bay dociera tajemnicza, fosforyzująca mgła… Historia nie gna do przodu jak szalona, mamy czas zapoznać się z kolejnymi postaciami, momenty grozy następują w dość dobrze dobranych odstępach, przeplatając się z wyjaśnianiem tajemnicy sprzed lat. Obecne w mgle zło jest precyzyjne, wie, czego chce. Można filmowi zarzucać pewną naiwność (krzyż z kościoła musiałby ważyć z 200 kg i być wart jakieś kilkaset milionów, a nie dość, że dźwiga go sam pastor, to jeszcze spiskowcy po prostu nie szukali tej fortuny), czy bazowanie na motywach horrorów typu B (zemsta zza grobu, ignorująca zagrożenie władza), ale wszystko to składa się na kli-
źródło: kadr z filmu
nie Sally przez owada) właściwie tylko po to, by pokazać zdolności speców od efektów specjalnych i zaspokoić amerykański głód na krew i obrzydliwość. Aby nie zanudzić amerykańskiego widza czymś tak skomplikowanym, jak rozbudowana osobowość, Darabont wiele uprościł, ale także w porozumieniu z Kingiem nadrobił tę stratę genialnym zakończeniem. Choć zdaje się ono mocno przyspieszone i nieco „hepi-endowskie” (armia amerykańska niszczy potwory, cywile uratowani), to jednak ma potencjał i aż szkoda, że wybija się z całości filmu, który mu po prostu nie dorównuje.
[ 53 ]
TURYSTYKA RELIGIJNA
DROGA ŚWIĘTEGO JAKUBA CZ. 4 - DLACZEGO PIELGRZYMOWANO?
[ 54 ]
Damian Nowicki
P T
ielgrzymowanie miało przede wszystkim charakter religijny .
W wiekach średnich pielgrzymowano dla umocnienia wiary , odbycia pokuty , spełnienia ślubowania , z prośbą o uzdrowienie lub w celach dziękczynnych .
akże wzorce zachowań rycerskich obowiązujące w średniowiecznej Europie nakazywały czczenie miejsc świętych. Ale również miasta i parafie wysyłały pielgrzymów w intencji ważnej dla danej społeczności, na przykład prosząc o koniec suszy lub, jak w przypadku miasta Perpignan w 1842 roku, o ustąpienie dżumy. W niektórych państwach, wyrokiem sądu nakazywano przestępcom pielgrzymkę do Santiago. Tradycyjnie drogę rozpoczynano od progu własnego domu. Przez wieki przemierzali ją przedstawiciele wszystkich stanów, w tym wiele znanych postaci (nawet władców): Karol Wielki, św. Franciszek z Asyżu, św. Elżbieta Portugalska, św. Brygida Szwedzka, Izabela Kastylijska, św. Ignacy Loyola, Jan Dantyszek czy papież Jan XXIII. W XIV wieku, szczytowym okresie popularności trasy, każdego roku przemierzało ten szlak ponad milion osób. O ogromnej roli pielgrzymek po Camino świadczą słowa
Johanna Wolfganga von Goethe, który pisał, iż "drogi św. Jakuba ukształtowały Europę". Po rewolucji francuskiej znaczenie pielgrzymek wyraźnie spadło i dopiero od końca lat 80. XX wieku szlak znowu zaczął przyciągać coraz większą liczbę pielgrzymów z całego świata. Papież Jan Paweł II był w Santiago dwukrotnie, raz nawet przeszedł niewielki odcinek Camino Frances. Po wizycie Jana Pawła II w Santiago de Compostela w 1982 r. Rada Europy uznała Drogę św. Jakuba za drogę o szczególnym znaczeniu dla kultury kontynentu i zaapelowała o odtwarzanie i utrzymywanie dawnych szlaków pątniczych. Szlak ten został ogłoszony pierwszym Europejskim Szlakiem Kulturowym w październiku 1987 r. oraz wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1993 r. W dniu 5 lipca 2015 roku UNESCO na 39 sesji w Bonn podjęło decyzję o rozszerzeniu szlaków jakubowych w Hiszpanii i wpisało cztery szlaki północne:
[ 55 ]
CAMINO DEL NORTE - nazywany bywa również Camino de la Costa lub Ruta de la Costa. Wiedzie wzdłuż północnego wybrzeża Hiszpanii nad Oceanem Atlantyckim przez cztery prowincje: Kraj Basków, Kantabrię, Asturię i Galicję. Jest szlakiem bardziej wymagającym od innych szlaków jakubowych w Hiszpanii ze względu na dosyć pagórkowate uwarunkowanie terenu oraz liczne odcinki biegnące po drogach asfaltowych. Trudy wędrówki rekompensują jednak piękne widoki z jednej strony na wody Zatoki Biskajskiej, a z drugiej na Góry Kantabryjskiej oraz możliwość kąpieli na odcinkach plażowych. Dodatkowym atutem Camino del Norte jest zdecydowanie mniejsze obłożenie szlaku przez grupy pielgrzymów wędrujących do grobu Świętego Jakuba. Jednocześnie odznacza się też mniej rozwiniętą logistyką i infrastrukturą dostępną dla pielgrzymów w postaci albergue a także usług dodatkowych (np. firm transportujących bagaż
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
między schroniskami).Według różnych danych oraz wybranych wariantów długość szlaku waha się między 818,4 km a 1115 km. CAMINO PRIMITIVO - łączy dwa inne szlaki: Camino del Norte i Camino Frances. Rozpoczyna się w Oviedo, skąd do przebycia jest ponad 300 km. Szlak łączy się z Camino Frances w miejscowości Melide, 50km przed celem Santiago de Compostela. CAMINO LEBANIEGO ORAZ CAMINO VASCO DEL INTERIOR Jednocześnie nadało im nazwę Camino Frances i Szlaki Północnej Hiszpanii. Długość Dróg św. Jakuba wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO sięgnęła ponad 2200 km. Apel Rady Europy spotkał się z szerokim odzewem w Europie. Rekonstrukcja Szlaku rozpoczęta w 1986 r. trwa nadal w wielu krajach. Dziś, oprócz Hiszpanii, swoje szlaki (El Camino) – których w średniowieczu było wiele – mają już m.in. Portugalia (Camino Portugues), Francja (Chemin Saint-Jacques) oraz Niemcy, Austria i Szwajcaria (Jakobswege). Najczęściej uczęszczanym szlakiem jest Camino Frances (ok. 750 km), który - wbrew nazwie ("Szlak francuski") - w 98 procentach przebiega po terytorium Hiszpanii. Wędrówkę zaczyna się w Saint-Jean-Pied-de-Port we Francji, po północnej stronie Pirenejów, przechodzi się przez słynny wąwóz Roncesvalles, gdzie w roku
[ 56 ]
778 zginął legendarny Roland, bohater "Pieśni o Rolandzie", następnie idzie się przez górzystą Nawarrę, krainę Basków, następnie wędruje się przez słynącą z czerwonych win Rioję, przez wyprażone słońcem, kamieniste ścieżki prowincji Burgos, Palencii, León, przez deszczową Galicję, by po kilku tygodniach wędrówki dotrzeć wreszcie do Santiago de Compostela, na plac Obradoiro, przed katedrę, w której, według tradycji, znajduje się grób Apostoła. Niektórzy nie kończą swojej wędrówki w Santiago de Compostela, ale podążają jeszcze kilkadziesiąt kilometrów dalej, czyli trzy dni drogi od Santiago, nad wybrzeże Oceanu Atlantyckiego, do miejscowości Fisterra (łac. finis terrae - "koniec ziemi"), która często błędnie uważana jest za wysunięty najdalej na zachód punkt kontynentalnej Europy (w rzeczywistości dotyczy to przylądka Roca w Portugalii). W starożytności i średniowieczu uważano Fisterra za prawdziwy koniec świata, poza którym ciągnie się już tylko straszne, nieprzebyte morze. Tradycyjnie, po dotarciu tutaj, palono pokutne, pielgrzymie szaty i obmywano się w wodach oceanu, zostawiając za sobą dotychczasowe grzeszne życie i rozpoczynając z wiarą nowe. Stąd właśnie pochodzi najpowszechniejszy symbol Drogi św. Jakuba - muszla. Docierający nad ocean wędrowcy zabierali muszle jako dowód przebytej drogi. Dziś można je kupić na całej trasie, a najwięcej oczywiście w samym Santiago.
refugios) prowadzonych przez lokalne społeczności: parafie, stowarzyszenia, schroniska młodzieżowe czy też przez osoby prywatne w gospodarstwach agroturystycznych. Każdy pielgrzym powinien zaopatrzyć się wcredencial będący jego pielgrzymim paszportem, na podstawie którego otrzymać może dokument potwierdzający przebycie drogi: compostelę. Na wierzchu plecaka bądź ubrania powinien umocować muszlę jakubową. Charakterystycznymi atrybutami są także: laska, kapelusz, peleryna i zbiorniczek na wodę. REFLEKSJA Na pytanie czy warto pielgrzymować i czy warto przejść jedną z dróg Św. Jakuba odpowiadam tak! Droga którą mamy okazję przejść daje nam niesamowite wrażenia które pomagają człowiekowi w zrozumieniu pewnych rzeczy. Jest to przede wszystkim możliwość zbliżenia się do Boga, a w zwłaszcza obecnych czasach gdzie dochodzi do zaniedbania swojej wiary która człowiek wg mnie powinien sycić i rozwijać. Droga Św. Jakuba pozwala poznać lepiej swój charakter, mocne strony jak i również pomaga w walce z słabościami, oraz motywuje do działania. Pielgrzymka do grobu Św. Jakuba Apostoła to również świetna okazja do zwiedzania, na szlakach znajduje się mnóstwo zabytków kultury Półwyspu Iberyjskiego, jak i również wspaniałe widoki które towarzyszą pątnikom i zwykłym turystą.
[ 57 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
Z historią pielgrzymek do Santiago de Compostela związane jest najprawdopodobniej powstanie znanego kanonu Panie Janie. Współcześnie najbardziej znanymi pielgrzymami są piłkarze reprezentacji Hiszpanii w piłce nożnej. Przed każdym wyjazdowym turniejem cała drużyna spotyka się w Santiago de Compostela. Po zdobyciu mistrzostwa świata w piłce nożnej w roku 2010 czterech czołowych piłkarzy zwycięskiej reprezentacji (Andrés Iniesta, Fernando Torres, Carlos Marchena, Sergio Busquets) zapowiedziało udanie się w pieszej pielgrzymce do Santiago. W 2010 r. sanktuarium odwiedził papież Benedykt XVI, a lokalne władze kościelne czynią starania, aby miasto świętego Jakuba odwiedził również jego następca papież Franciszek . W lipcu 2015 roku swoją ponad 4000 km pielgrzymkę w 119 dni z Królewca do Santiago de Compostela w ramach projektu 3 Biegun zakończył polski podróżnik Marek Kamiński. W odróżnieniu od znanych w Polsce masowych pielgrzymek pieszych (do Częstochowy czy Kalwarii), Droga św. Jakuba przeznaczona jest dla pątników indywidualnych lub małych grup, bez względu na wyznanie i narodowość, chcących doświadczyć w drodze ciszy i duchowej przemiany. Do ich dyspozycji są nie tylko znajdujące się po drodze kościoły i kaplice, ale także dogodne miejsca noclegowe w schroniskach dla pielgrzymów (z hiszpańskiego nazywane albergue lub
[ 58 ]
RECENZJE [ 59 ]
FILMY
KILKA LAT Z HOBBITEM
[ 60 ]
Łukasz Łój
G
H obbita , nie mogłem się fakt , że ma być to trylogia .
dy zapowiadano kinową wersję doczekać .
C elem
N ie
zniechęcił mnie
podsumowania zebrałem swoje wrażenia spisane po
każdym z filmów .
K olejne
części ocenione z bezpiecznej
perspektywy tych kilu lat wyglądają na dzieło kompletne , ale niezbyt równe .
H
OBBIT: NIEZWYKŁA PODRÓŻ
HOBBIT: PUSTKOWIE SMAUGA
ci krasnoludów w swoim domu. Tutaj też dochodzi do gościny, ale: W filmie “Hobbit: Pustkowie u Tolkiena pojawia się dość cieka„Uwaga dla wszystSmauga" jest tak dużo akcji, że wa rozmowa Gandalfa z Beorkich, którzy chcą obejrzeć Hobbita. Przeczytajcie najpierw można się zdrzemnąć, wyjść po nem, a u Jacksona bohaterowie Hobbita.” Ta informacja nie spóźnioną koleżankę, wrócić a UCIEKAJĄ przed gospodarzem wstrząsnęła co prawda mediami potem jeszcze odmówić różaniec, by osiągnąć swój cel. Bilbo pojaa bohaterowie nadal będą przed wia się jakby częściej, i ma społecznościowymi, jeddo powiedzenia kilka nak był to pierwszy film istotnych rzeczy, ratuje który podsumowałem wiele razy sytuację ale na Facebooku, a dwa Pamiętam, że we "Władcy i tak tytułowy bohatzdania wyrażają moje er nadal jest postacią odczucia lepiej niż Pierścieni" Jackson zrobił z drugoplanową. Klipełnoprawna recenzja. Legolasa najbardziej widowiskową mat jest mroczniejszy, Chodziło mi o spore różnice między filmem maszynę do zabijania w drużynie. i nie można narzekać na fabularne przestoi książką. Chciałem Tutaj rolę efektownego (ale i je, które były obecne w ostrzec ewentualnych części pierwszej. Mimo czytelników przed obeefektywnego) zabijaki pełni jego wszystko Jackson przjrzeniem „Niezwykłej koleżanka świetnie ogląda się esadził w drugą stronę, Podróży” zanim zapozale nie czepiajmy się nają się z pierwowelfy w akcji już takich drobnoszorem, bo mogłoby to tek. Dorzucenia Radapopsuć zabawę. Nie gasta, Legolasa i Tauriel byłem w stanie wykrzkimś uciekać. Przed orkami, wara nawet Saurona (sic!) nie będę esać z siebie rozbudowanej opinii, bo film był schematyc- gami, elfami, esgarothczykami, komentował, bo filmowi to nie zny, nieciekawy i tak w sumie to pająkami i smokiem. Bohate- przeszkadza, a nie każdy czytał fabularnie się tam nic nie działo. rowie tego filmu uciekają nawet książkę. Pamiętam, że we WładMiałem nadzieję, że druga część przed Beornem- postacią, która cy Pierścieni Jackson zrobił z Lebędzie zdecydowanie lepsza. Czy próbuje ich zabić, podczas gdy golasa najbardziej widowiskową w książkowym oryginale goś- maszynę do zabijania w drużynie. się spełniła?
[ 61 ]
Tutaj rolę efektownego (ale i efektywnego) zabijaki pełni jego koleżanka- świetnie ogląda się elfy w akcji. Śmieszy tylko fakt, że Legolas tutaj w młodszej wersji wygląda o wiele dojrzalej niż we Władcy… Co prawda dla Orlando Blooma czas się nie zatrzymał, ale może jakieś efekty komputerowe jak w Tronie: dziedzictwo na przykład? Nie wiem, czy ten film był dobry. Momentami się nudziłem, ale największą zaletą seansu było towarzystwo.
HOBBIT: BITWA PIĘCIU ARMII
źródło: kadr z filmu
/
m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
Hobbit: Bitwa Pięciu Armii nie rozczarował mnie. Peter Jackson trzyma poziom poprzednich części. Nie jest to poziom wysoki, ale przynajmniej wiadomo, czego się spodziewać. Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć, żeby nie wyjść na wiecznego malkontenta. Skupię się więc na zaletach tego filmu. • Martin Freeman - bardzo dobry aktor, świetnie wciela się w postać Bilba. Naprawdę budzi sympatię w tych pięciu scenach, w których się pojawia. • Jest dość dużo nawiązań do Władcy Pierścieni i historii Śródziemia. To nic, że ilość nie idzie w parze z jakością, ważne, że uzasadniona jest konieczność tworzenia trylogii. • Świetna jest warstwa wizualna filmu. Widowiskowe walki pozwalają zapomnieć o dłużyznach scenariuszowych. Widowiskowość tych walk polega często na dynamicznych ruchach kamery, dzięki czemu aktorzy i kaskaderzy nie muszą tak sprawnie operować bronią. Kamera przyprawiająca o zawroty głowy robi to za nich. • Reżyser tworzy dzieło wielowymiarowe. Prócz akcji i scen batalistycznych, jest wiele chwil wzruszenia. Są one co prawda niewyszukane i proste, jednak płaczą bohaterowie, więc i widz powinien uronić łzę. • Bitwa. Jest ukazana dość ciekawie, każda rasa walczy na swój sposób, zbroje są ładne, a kamera czasami pozwala rozpoznać bohaterów. Wątpliwości może budzić fakt, że parę głównych postaci ginie jeden po drugim, dość przewidywalnie i schematycznie. Pe-
[ 62 ]
•
•
•
•
m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
•
/
•
źródło: kadr z filmu
•
ter Jackson nie niepokoi widza zbędną dramaturgią. Walka nie jest zbyt brutalna, kilka głów zostaje obciętych, ale nie widać tutaj zamiłowania Jacksona do kina gore. Więcej tutaj skakania, niż obcinania wrogom kończyn. To dobrze, można iść do kina z dzieckiem. Trwająca ponad godzinę walka, i to w dodatku pięciu różnych armii jest zaskakująco mało brutalna. Niesamowita jest walka Sarumana i Elronda przeciwko upiorom. Miło się ogląda starcyh przyjaciół w akcji. Szkoda tylko, że wątek został ucięty zbyt szybko, by stał się interesujący. Wracamy do Shire. Niestety, scena jest neico głupawa. Nikt nie poznaje Bilba, chociaż nie zmienił się wcale, minął zaledwie rok, a w Shire mieszkał już 50 lat. Sceny z Alfridem są bardzo zabawne. Epicki film fantasy ze sprzedawczykiem przebierającym sięza kobietę od razu zyskuje na wartości. Bohater jest tchórzem i złodziejem, jako zdrajca zasługuje na śmierć. Reżyser jednak pozwala mu żyć, aby był owięcej slapsticku. jest dobrze. Legolas. To po prostu perełka w tym filmie. Warto zobaczyć jak wbiega po sypiących się cegłach na mur, lub steruje olbrzymem za pomocą miecza wbitego mu w głowę siedząc na nim. Pozwala to dostrzec, jak ważnym bohaterem w Hobbicie jest ten waleczny elf. W książce go nie było. W dodatku Legolas ma mniej zmarszczek niż w poprzednich częściach. Młodnieje z czasem jak widać. Beorn również ma swoją chwilę chwały. Trwa ona co prawda jakieś pięć sekund, ale ważne że jest. Widok tego walecznego miśka nieco łagodzi napięcie kipiące z ekranu. Na pięć sekund. Troll - taran.
[ 63 ]
SERIALE
SERIALE DC COMICS
- CZY WARTO TRACIĆ CZAS?
[ 64 ]
Mateusz Nowak
O
Marvelem a DC trwa w najlepsze. Jej zasięg się rozszerza, osiąga rozmiary globalne. Z kart komiksów przenieśliśmy się na ekrany kin oraz telewizorów. Filmowe uniwersum Marvela święci ogromne sukcesy, jednak DC powoli szykuje się do wielkiej ofensywy, którą rozpocznie produkcja "Batman vs. Superman". A jak wygląda sytuacja z serialami? dwieczna walka pomiędzy
N
a małym wieku? RozuRozumiem, że chciano światu ekranie miem, że chciano pokazać postać Zielonej Strzały, ta rywaświatu pokazać lizacja jest mniej nieco ją unowocześnić, a z Olivera postać Zielonej widoczna, choStrzały, nieco ją Queena uczynić podwaliny wielkiej ciaż fani i tak się unowocześnić, a prześcigają w pobohaterskiej ekipy DC, która podbije z Olivera Queena równywaniu ze uczynić podwalirynek telewizyjny. sobą poszczególny wielkiej bohanych produkcji. terskiej ekipy DC, Ja jednak póki co nie będę się eena. Facet przeżył katastrofę która podbije rynek telewizyjbawił w porównania i w tym statku i wylądował na wyspie, ny, ale bądźmy szczerzy - opis numerze postaram się podsu- która okazuje się nie taka bezfabuły niezbyt przekonuje. mować krótko produkcje se- ludna, na jaką początkowo I jak to często bywa, wraz z rialowe DC z ostatnich lat, a wygląda. Po pięciu latach w ciągłym rozwojem głównego w następnym pod lupę wezmę piekle wraca do rodzinnego Starling City całkowicie od- bohatera, poznawaniem wielu Marvela. postaci pobocznych, kolejnySeriale produkcji DC, o mieniony, z jednym celem mi wątkami i coraz lepszymi których w ostatnich latach - pomszczenia śmierci ojca. złoczyńcami, całość zaczyna jest dość głośno to przede Staje się krwawym mściciepowoli nabierać sensu. wszystkim "Arrow", "Flash", lem i biega po współczesnym Aktualnie Oliver Queen, "Constantine", "Gotham" oraz mieście z łukiem i kołczanem już jako Green Arrow, jest najnowsze "Supergirl" i "DC's pełnym strzał. Złoczyńcy bójcie się, nadchodzi Robin H... w trakcie czwartego sezonu Legends of Tomorrow". przepraszam, oczywiście Ar- (każdy liczy po 23 odcinki), który póki co utrzymuje porow! BUNTOWNIK Z ŁUKIEM I Trzeba przyznać, że punkt ziom poprzednich. Nie jest KAPTUREM NA GŁOWIE to widowisko najwyższych loWszystko zaczyna się od wyjścia wydaje się naiwny. tów, fabuła mimo że wciąga, to postaci milionera Olivera Qu- Łuk i strzały? Serio? W XXI
[ 65 ]
źródło: kadr z filmu
/ m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
momentami jest niesamowicie naiwna. Luk scenariuszowych jest tu zatrzęsienie, a pomimo tego nadal się to nieźle ogląda. Ot, dość luźna produkcja bohaterska. Słabsza wersja Batmana wypada na ekranie nieźle - Stephen Amell może i jest chwilami drewniany, ale ogólnie nie można na niego narzekać. Bardziej denerwujący jest drugi plan (zwłaszcza Katie Cassidy jako Laurel), jednak z czasem da się przywyknąć. Najlepsze wrażenie pozostawiają po sobie złoczyńcy (John Barrowman jako Malcolm Merlyn, Manu Bennett jako Deathstroke czy Neal McDonough jako Damien Darhk) i to oni niejednokrotnie ratują niedociągnięcia fabularne.
NAJSZYBSZY CZŁOWIEK NA ZIEMI Pierwszym spin-offem serialu "Arrow" został "Flash". Postać Barry'ego Allena - młodego technika z laboratorium policyjnego w Central City pojawiła się na krótko w dwóch odcinkach drugiego sezonu "Arrowa". Wtedy też rozstaliśmy się z Barrym, gdy został porażony piorunem, w wyniku katastrofy akceleratora cząsteczek. To porażenie okazało się dla niego błogosławieństwem - stał się najszybszym człowiekiem na ziemi i dostał nawet swój własny serial. W przeciwieństwie do Queena Allen ma supermoc, a całe Central City w wyniku
[ 66 ]
katastrofy akceleratora pełne jest metaludzi (o przeróżnych zdolnościach), którzy dziwnym trafem w większości wybierają drogę przestępczą. W związku z czym Flash ma cały czas ręce pełne roboty. Druga produkcja DC stoi na trochę wyższym poziomie niż "Arrow", choć nie przypadnie do gustu tym, którzy nie akceptują totalnej fantastyki na ekranie, w tym walk z wielkimi stalowymi ludźmi czy podróży w czasie i tworzenia czarnych dziur. Aktualnie trwa drugi sezon, który się ciekawie rozwija i daje nadzieję na to, że nie będzie gorszy od pierwszego. A poziom pierwszego był wysoki, głównie za sprawą skomplikowa-
to niejeden odcinek okazałby się po prostu klapą. A tak to powiedzmy, że jako taki poziom jeszcze zostaje utrzymany, choć bez wielkich nadziei na fantastyczny finał, który powali z nóg.
m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
SUPERDZIEWCZYNA, POGROMCA DEMONÓW I MŁODY WAYNE Nad "Supergirl" i "Constantinem" nie będę się długo rozwodził z prostej przyczyny - nie oglądałem tych seriali. W przypadku "Supergirl" wystarczył mi pilot, który w wielu miejscach wydawał się marną kalką z "Człowieka ze stali". Robienie na siłę superbohaterki o tych samych mocach
/
DZIWNA ZBIERANINA PODRÓŻUJE W CZASIE Sara Lance (White Canary), Ray Palmer (Atom), Leonard Snart (Captain Cold), Mick Rory (Heat Wave), Kendra Saunders (Hawkgirl), Martin Stein i Jefferson Jack-
son (wspólnie jako Firestorm) pod przewodnictwem Ripa Huntera. To dopiero DC sobie wymyśliło zbieraninę. Poza Ripem wszyscy przewijali się jako mniejsze bądź większe postaci we "Flash" i "Arrow". Teraz wspólnie dostali własny serial i szansę na to, by zostać podróżnikami w czasie, legendami i unicestwić nieśmiertelnego Vandala Savage'a. Póki co jednak "DC's Legends of Tomorrow" trochę rozczarowuje. Aktorzy nie grają źle, ale scenariusz nie wciąga, a dodatkowo kiedy jest aż tyle głównych postaci, to ciężko przejmować się poważnie losem każdej z nich. Naprawdę, gdyby nie Wentworth Miller jako Snart,
źródło: kadr z filmu
nego czarnego charakteru. Z jednej strony bezwzględnego mordercy, a z drugiej gościa, który przez większość sezonu był dla Barry'ego niemal jak ojciec. Przepraszam za spoiler, ale Tom Cavanagh jako Harrison Wells aka Eobard Thawne aka Reverse-Flash był po prostu bezbłędny. I choćby dla tej kreacji warto zwrócić uwagę na "Flasha".
[ 67 ]
co kultowy Superman, wydaje mi się pomysłem zupełnie nietrafionym. I o ile w komiksach jej istnienie mi nie przeszkadza, o tyle dziwi mnie decyzja o tworzeniu serialu akurat dla tej bohaterki. Zresztą jak pokazują wyniki oglądalności - ta decyzja chyba nie tylko według mnie jest nietrafiona. Co do "Constatnine'a" to cały czas mam w pamięci film z 2005 roku i postać pogromcy demonów w interpretacji Keanu Reeevesa. Tamten film może nie był wybitny, ale miał swój klimat, a oglądając go jako nastolatek wciągnąłem się bez reszty. Dlatego też sceptycznie podszedłem do reaktywacji postaci Johna Constantine'a, przez co do dzisiaj nie zdecydowałem się obejrzeć tego serialu. Opinie krytyków i fanów były jednak pozytywne, tym bardziej dziwiła więc decyzja o ściągnięciu serialu z anteny, zaledwie po jednym sezonie. Sam Constantine jednak nie umarł i pojawił się w czwartym sezonie "Arrowa". I coś mi mówi, że to nie ostatni raz, bo John w kreacji Matta Ryana to bardzo ciekawa postać, której strata byłaby poważnym urazem dla całego uniwersum. Ostatnim z seriali, o którym chciałem wspomnieć jest "Gotham". Mamy tu zawartą historię młodego Bruce'a Wayne'a, na długo zanim został Batmanem. Przewija się tu wielu złoczyńców znanych z kart komiksów, którzy dopiero zaczynają swoją przestępczą drogę. Niestety tego serialu jak dotąd również nie obejrzałem, więc nie mogę wyrazić na jego temat opinii. BEZ PORÓWNAŃ? Póki co bez. Jednak będą one nieuniknione, gdy za dwa tygodnie zajmę się "Daredevilem", "Jessicą Jones", "Agentami Tarczy" i "Agentką Carter". DC jednak nie stawia poprzeczki bardzo wysoko. Ich seriale nie są złe, ale czegoś im brakuje. Dziur fabularnych nie da się tak łatwo załatać, a to one są moim głównym zarzutem dla seriali DC Comics. Rozumiem, że filmy o superbohaterach rządzą się swoimi prawami, jednak wielu z nich można by uniknąć, gdyby tylko twórcom się po prostu chciało.
[ 68 ]
[ 69 ]
źródło: kadr z filmu
/
m at e r i a ł y d y s t r y b u t o r a
[ 70 ]
COŚ WIĘCEJ [ 71 ]
RELACJE
MOJA EKSTREMALNA DROGA KRZYŻOWA
[ 72 ]
Emilia Ciuła
Z
apada zmierzch.
Wiele osób w zaciszu swojego domu przygotowuje właśnie kolację. W tej codzienności, setki ludzi wychodzą w mrok, by oddać Bogu swoje intencje i podjąć się trudu, jaki niesie ze sobą wędrówka dziesiątek kilometrów do Sanktuarium znajdującego się w Kalwarii Zebrzydowskiej.
I
dą z krzyżem i nadzieją, że skończoność. Nocą otwierają się krzyża, można ujrzeć to odbicie, dotrą do celu. Tak samo ja, po serca, wypływają słowa, których dotknąć je dłonią, uczestniczyć kilku godzinach pracy, pakuję nie można usłyszeć w świetle w nim. Pochylonym, spojrzeć na plecak i wyruszam w swoją drogę. dnia. Idziemy obok siebie, świa- swoje odbicie w czyimś istnieniu Z siostrą i przyjaciółką spotyka- tło czołówki oświetla nam drogę. – ten widok może przypomnieć my się w Tyńcu. Nasza Ekstre- Narzekamy, robi się ciężko, ale o człowieczeństwie ” towarzyszy malna Droga Krzyżowa (EDK) wytrwamy. Dlaczego? Bo pro- nam on przez kolejne kilka kilonie jest standardowa. Nie wyru- wadzą nas intencję ludzi, którzy metrów drogi. szamy o 21, nie idziemy całą tra- na nas liczą. Kolejna stacja: „JeWspinamy się na wzniesiezus upada pod krzyżem” i kolejsą, nie wędrujemy w ciszy nie. Z góry pięknie widać (która jednak momentaokolicę i zapalone światła mi się pojawia). Wyruszaw oknach pobliskich doTak wygląda nasza droga do my swoją, krótszą drogą mów, świadczące o tym, nawrócenia, jest ciężko, idziemy w z Tyńca, trasą pomarańże ludzie jeszcze nie śpią. czową, wiedząc, że 30 km. ciemności, ale mamy cel, do którego Droga robi się coraz trudto wystarczający odcinek niejsza, zmęczenie daje dzieli nas zaledwie 5 km. Las, tutaj żeby dojść o własnych siwe znaki. Ale idziemy dałach. lej, Jezusa bolało bardziej, po raz pierwszy gubimy drogę. Pokonujemy kolejne miał dużo cięższy krzyż Wróciłyśmy do punktu wyjścia, stacje drogi krzyżowej. niż my. Nasz składał się Jest piękna noc, księżyc z dwóch gałązek, a jego z zatoczyłyśmy koło. Pojawia się oświetla nam drogę. Nie wielkich belek, na których zwątpienie. jest ciężko, tempo mamy złożone były grzechy całedobre, co w moim przygo świata. padku jest priorytetową sprawą, ne rozważania, z książki Magdy. Tak wygląda nasza droga do bo kolejnego dnia idę do pracy. Czytamy fragment: „Właściwie nawrócenia, jest ciężko, idziemy Nie ćwiczę kilka razy w tygodniu, to żadne bohaterstwo – mówimy w ciemności, ale mamy cel, do jak zalecają organizatorzy EDK, – popatrzcie jak płytkie są kału- którego dzieli nas zaledwie 5 km. ale jakoś daję radę. Minęłyśmy że, płytkie dusze, płytkie istnie- Las, tutaj po raz pierwszy gubiTyniec, kolejny etap – park w Ska- nia, nawet nie trzeba się do nich my drogę. Wróciłyśmy do punktu winie. Idziemy całkiem sprawnie, zbliżać, by ujrzeć dno. Jednak wyjścia, zatoczyłyśmy koło. Pojaponieważ tę drogę przemierzam choć dnem kałuży jest ziemia, to wia się zwątpienie i myśl : „nigdy jej sensem – całe odbicie. Tylko więcej nie idę, choćby mi mieli już trzeci raz. Rozmowy ciągną się w nie- będąc w upadku pod ciężarem zapłacić, nie idę”. Zaczyna pa-
[ 73 ]
w porównaniu z tymi, które są we mnie, które wymagają konfrontacji i na które w ciągu dnia nie mam czasu. W nocy jest inaczej. Nie ma światła, które rozprasza, prawie nic nie widać, na każdym kroku towarzyszy niepewność. To z czego zdałam sobie sprawę to to, że każde towarzyszące mi ciemności, ból, strach i zagubienie, to nic innego, jak stan mojej duszy doświadczany przez fizyczne umartwienie. Droga krzyżowa to dla mnie coś ekstremalnego (nie chodzi mi tu o nazwę „Ekstremalna Droga Krzyżowa”), ale o moment, w którym mogę poczuć się zjednoczona z Bogiem będącym we mnie. Poczucie zmęczenia, niepewności i osamotnienia towarzyszące w drodze, to ogromna łaska, ponieważ wierzę, że mój Bóg przeszedł to samo. Dał mi możliwość doświadczenia jego drogi” (Gabriela Ciuła), „Po raz kolejny przekonałam się, jak wielka jest
źródło: fot.
Gabriela Ciuła
dać grad. Robi się coraz zimniej i ciemniej. Wreszcie Kalwaria. Wspinamy się po schodach. Kilka osób było już tu przed nami. Z daleka widzimy ich krzyże, jedne większe, inne mniejsze. Między nimi kładziemy swój, naprędce zrobiony i związany przypadkowo odnalezionym w kieszeni rzemykiem. Wsiadamy do samochodu. Powrót jeszcze w ciemności… ale pobudka już w świetle. Nowej nadziei i postanowieniu, w przyszłym roku wyruszymy na nowo. Moje współtowarzyszki mówią: „Co roku zadaje sobie to samo pytanie: po co i dlaczego? Za każdym razem szukam odpowiedzi i za każdym razem jest ona inna. Dlaczego zdecydowałam się wyruszyć w tym roku? Przede wszystkim przez pilne i ważne intencje tych, co zostali. Szłyśmy w mroku, ale zdawałam sobie sprawę, że ciemności dookoła, to nic
[ 74 ]
Boża łaska. Noc, mróz, las, mapa i trzy dziewczyny. Niby niemożliwe. A jednak! Wspólnie z Chrystusem i z jego pomocą przeszłyśmy długą drogę, która na pewno sprawiła, że coś we mnie stało się inne… lepsze” (Magdalena Grucela). Szłyśmy ramię w ramię. Te kilka godzin marszu, w ciemną noc zbliża ludzi. Ciemność pomaga otworzyć serca, zrozumieć się nawzajem. Idąc ku światłu zawsze znajdujemy drogę, nieważne gdzie byśmy się znalazły. Zrozumiałyśmy, że z każdego grzechu można wyjść, wiele rzeczy można przebaczyć, ale najpierw trzeba pokonać komfort i wyruszyć w ciężką drogę. Jedna noc, jeden krzyż, kilka godzin i wiele intencji, które odmieniają człowieka na zawsze.
[ 75 ]
źródło: fot.
Gabriela Ciuła
G E T T H AT M E D
CZYM SĄ KALORIE I DO CZEGO ICH POTRZEBUJEMY?
[ 76 ]
Maciej Zębik
T
eraz poznasz tajemnicę, która jest pilnie strzeżona przed nami przez
koncerny farmaceutyczne, przekupionych dietetyków i trenerów fitness…
Tajemnicę, która sprawia, że prawie nikt nie może uzyskać ani utrzymać prawidłowej wagi, a mianowicie- opowiem Ci, czym są kalorie.
O
czywiście trochę żar- gii wymagana, by ogrzać 1ml machina, a jej potrzeby enertuję, aby przykuć two- wody o 1°C. Jest to jednostka getyczne są naprawdę wielkie. ją uwagę, ale faktem zbyt mała, by miała znaczenie Nawet przesypiając cały dzień jest, że dużo się o nich mówi i dla naszego odżywiania, dlate- wciąż zużywamy całkiem sporo słyszy, a mało kto zdaje sobie go dietetycy, trenerzy, media, energii- m.in. na to, by funkcjosprawę czym tak naprawdę są. lekarze i generalnie wszyscy, nował mózg, serce, czy płuca… Nietrudno się domyślić, że taka mówiąc „kalorie”- mają na my- wiele osób nie zdaje sobie sprawiedza jest potrzebna, by móc śli „kilokalorie” (kcal)- jednost- wy, jak duże zapotrzebowania uświadomić sobie jak przebiega kę 1000 razy większą (czyli jed- ma nasz organizm i np. próproces przybierania/ gubienia na kilokaloria to ilość energii buje katować się dietą 0 kcal. kilogramów oraz zdać sprawę, potrzebna, by ogrzać 1l wody o Nie twierdzę, że nasze ciało nie że nie ma diet-cud, które od- 1°C). Zapytasz, jakie to ma zna- jest sobie w stanie poradzić od chudzą nas w tydzień-miesiąc. czenie? czasu do czasu z postem (np. w Nie mogę patrzeć na celu detoksykacji), ale to, jak ludzie wynie może się on przeCo do drastycznego ograniczania niszczają się różdłużać i mieć za zadapodaży energii, to jedzenie poniżej nymi morderczymi nie nas odchudzić. reżimami i mają do naszej podstawowej przemiany Ile kalorii dziensiebie pretensje, że materii sprawi, że organizm upomni nie potrzebujemy? im się nie udało lub tutaj należy od się o swoje. Będziemy bardzo szybko Wyjść udało się, ale z popodstawowej przewrotem przytyli… A przybierać stracone kilogramy, gdy z miany materii (PPM), wszystko przez brapowrotem zaczniemy jeść normalnie. czyli ilości energii, ki w podstawowej której potrzebujemy wiedzy. Dlatego, jeśli na funkcjonowanie kiedykolwiek spotkałeś Ważne, aby każdy wiedział, w spoczynku (czyli na oddysię z tym problemem, lub próże kalorie (od teraz pisząc ka- chanie, krążenie krwi, kontrobowałeś katować się morderczą lorie mam na myśli kilokalo- lowanie temperatury ciała, podietą, to przeczytaj ten artykuł. rie) to paliwo, które napędza wstawanie i rozpad komórek, Najpierw wyjaśnijmy naj- nasze ciało i jest niezbędne do funkcjonowanie mózgu oraz ważniejsze, czyli czym jest ka- funkcjonowania. Ludzki orga- nerwów, a także napięcie mięloria? Otóż jest to ilość ener- nizm to bardzo skomplikowana śniowe). Podstawowa przemia-
[ 77 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
na materii bardzo mocno wpływa na tempo spalania kalorii, a więc i na utrzymanie, wzrost lub spadek wagi. Pochłania ona ok. 60- 75% kal., które każdego dnia spalamy (chyba, że naprawdę przesadzamy z jedzeniem), a wpływa na nią masa czynników. Obliczenie podstawowej przemiany materii nie jest łatwe i by być jej pewnym na 100% musielibyśmy się zgłosić do placówki, która tą wartość mierzy. Na szczęście w przybliżeniu możemy policzyć ją już teraz i mamy do dyspozycji aż dwa wzory:
1) Jeśli nie wiesz, jaki % Two- wzrost w centymetrach, a= wiek, jego ciała stanowi tkana tłusz- s= zmienna dla płci (dla mężczowa, skorzystaj z tego wzoru: czyzn: +5, dla kobiet: -161) PPM= 370 + (21,6∗m) gdzie: PPM – podstawowa przemiana materii w kcal/dzień, m – masa BEZ tkanki tłuszczowej. 2) Jeśli nie znasz zawartości tłuszczu w swoim organizmie, skorzystaj z tego wzoru:
Zaznaczam, iż trzeba się liczyć z tym, że są to przybliżenia. Pierwszy wzór jest dokładniejszy (szczególnie, gdy ktoś ma dużą nadwagę lub otyłość), bo tkanka tłuszczowa nie jest tak energochłonna jak mięśniowa. Przeciętnie PPM wynosi od 1200 - 1800 kcal.
PPM= (10*m) + (6,25*h) – Skoro wiemy już, ile ener(5*a) + s gii potrzebujemy aby nasz orgdzie: m= waga ciała w kg, h= ganizm przetrwał gdy leżymy
[ 78 ]
No to teraz clou programu, czyli jak te kalorie mają się do naszych drogich, tłuszczowych oponek. ;) Otóż jest to wbrew pozorom bardzo proste: by zwiększyć masę naszego tłuszczyku o 1kg potrzebujemy 7700 kalorii ponad normę. One się gromadzą, więc jeśli będziemy dziennie jedli 100 kalorii ponad zapotrzebowanie, to przytycie 1kg zajmie nam… 77 dni.
Oczywiście mówimy tutaj o sytuacji, gdy osoba nie praktykuje żadnych wysiłków fizycznych/ umysłowych, ponieważ wymagają one dodatkowych kalorii na budowanie masy mięśniowej, regenerację, itd.. Co jest ważnejeśli chcecie szybko przytyć, to niestety są limity: bardzo trudno jest przytyć więcej niż 1kg na 2 tygodnie. Organizm po prostu nie nadąży z przetwarzaniem takiej ilości kalorii, a jeśli się przyzwyczai, to potem z kolei będzie ciężko mu się odzwyczaić, a wtedy łatwo przytyć za dużo. Pamiętajcie- zarówno przybieranie, jaki i tracenie kilogramów powinno być spokojne oraz rozłożone w czasie. Co w sytuacji, gdy chcemy utrzymać wagę? Wtedy należy trzymać podaż kalorii na poziomie spoczynkowym + normalna aktywność + ewentualny wysiłek fizyczny/umysłowy. Wtedy
waga powinna stać w miejscu. Tylko tak, jak wspominałemustalenie tego wszystkiego nie jest takie łatwe, a zapotrzebowanie na kalorie może się wahać, więc najczęściej potrzebna jest pomoc specjalnej placówki, a minimum to dobry dietetyk. I nareszcie- chudnięcie. Najczęściej ludzie mają problem z pozbywaniem się nadprogramowych kilogramów, także posłuchaj jak to się ma do kalorii. Zasady są analogiczne jak przy przybieraniu- by stracić 1 kg tłuszczu, musimy przyswoić 7700 kalorii poniżej normy. Czyli jedząc 100 kalorii za mało dziennie, zajmie nam to 77 dni. Stwierdzicie pewnie, że kiepski wynik… a ja Wam powiem, że nie do końca. Lepiej stracić 1 kg w 2,5 miesiąca, niż 10 kg w 2 tygodnie, bo najczęściej w kolejne pół miesiąca przybywa wtedy 12 kg. Ale spójrzmy na to tak:
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
plackiem, to teraz wypadałoby ustalić ile kalorii potrzeba nam na codzienną aktywność (bez żadnych nadmiernych wysiłków). Na zwykłe poruszanie się z miejsca na miejsce, pracę, naukę i kontakty towarzyskie przeciętnie pożytkuje się ok. 400- 600 kcal. Zaznaczam, że nie bierzemy tutaj pod uwagę żadnego przedłużającego się wysiłku fizycznego ani umysłowego, gdyż te potrafią spalić nawet 1000 kcal.
[ 79 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
obniżamy podaż o, powiedzmy, 250 kalorii, wykonujemy wysiłek fizyczny o wartości 250 kalorii, co daje 500 kalorii, więc jesteśmy w stanie chudnąć 1 kg w pół miesiąca! Oczywiście mówię tutaj o sytuacji, gdy odejmujemy 500 kal. od naszej normy. Jeśli jemy o 600 kal za dużo i odejmiemy od tego 500, to wciąż mamy 100 ponad normę, więc dalej będziemy tyć. Co do drastycznego ograniczania podaży energii (mam na myśli diety w stylu 1000 kalorii i mniej), to jedzenie poniżej naszej podstawowej przemiany materii (czyli niezbędnego minimum- działanie mózgu, płuc, serca itd.) sprawi, że organizm upomni się o swoje. Będziemy bardzo szybko przybierać stracone kilogramy, gdy z powrotem zaczniemy jeść normalnie. Co lepsze, nawet jeśli będziemy pełni samozaparcia, to nasze ciało zrobi nam psikusa i… obniży swoją podstawową przemianę materii. Spowoduje to, że dużo łatwiej będziemy tyć po powrocie do normalnej diety. Przykład (wartości kaloryczne podane są w przybliżeniu): Marysia ma PPM na poziomie 1500 kalorii. Jest ona zabieganą osobą, więc posiada dodatkowe zapotrzebowanie na poziomie 700 kalorii, więc dziennie powinna przyjmować 2200 kalorii. Niestety, Marysia lubiła podjadać czekoladę, przez co zjadała w sumie 3000 kalorii na dzień. Doprowadziło to do tego, że ma 20 kg nadwagi. W celu ratowania wyglądu i zdrowia przechodzi ona na modną dietę 700 kalorii na kaszy oraz wodzie. Wytrzymać jest bardzo ciężko, ale Marysia to kobieta sukcesu, więc bite 2 miesiące jedzie na tej kaszy i chudnie 16 kg, po czym waga dalej spada, ale coraz wolniej. Ostateczny wynik jest jednak dobry, a Marysia jest zadowolona z efektu, więc wraca do poprzedniej diety. By utrzymać wagę, rezygnuje ze starego nałogu podjadania czekolady i dziennie przyjmuje swoją normę, czyli 2200 kal. Co się dzieje? Marysia znów zaczyna tyć! Dlaczego, skoro trzyma się swojego zapotrzebowania? Otóż na absurdalnej diecie 700 kal. organizm dostawał zbyt mało energii, by móc funkcjonować (nie starczało na pracę mózgu, płuc, serca itd., nie mówiąc już o innych potrzebach), więc by się ratować, ciało musiało przestawić się na głodówkę. W tym celu zapotrzebowanie na podstawową przemianę materii zmniejszono z 1500 do 700 kalorii. Z tego powodu aktualna norma Marysi wynosi teraz 1400 kalorii, a nie jak przed dietą-
[ 80 ]
2200 kalorii. (Zaznaczę jeszcze, że pomijam w tym momencie całą kwestię szkodliwości takiej diety i jej katastrofalnych skutków dla zdrowia.)
Mam nadzieję, iż rozumiesz teraz, że drastyczne diety nie są najlepszym wyborem. Niezależnie od tego, czy chcesz przytyć, czy schudnąć, takie praktyki mogą skończyć się poważnym problemami nie tylko z wagą, ale i ze zdrowiem. Mam w moim bliskim otoczeniu osoby, które co chwilę chodzą podjarane nowym pomysłem na dietę, np. 2 miesiące na makaronie z pomidorami… raz dziennie. OK- chudną, nawet szybko, ale co z tego, skoro potem pojawiają się problemy z tarczycą, nerkami, sercem… A ja tylko ciągle słyszę: „Bo mnie zależy mi na szybkim efekcie.”. Zawsze wtedy odpowiadam: „Rób jak chcesz, tylko żeby się nie okazało, że będziesz do niego dążył dłużej, niż idąc powoli, a systematycznie.”. Smuci mnie to, że niektórzy w pogodni za idealną wagą stawiają na szali swoje zdrowie i komfort psychiczny- ludzie, nie dajmy się zwariować! Z tego powodu apeluję jeszcze raz- chudnijmy/tyjmy z głową, bo narobimy sobie o wiele więcej szkody, niż pożytku.
WIĘCEJ NA: WWW.GETTHATMED.BLOGSPOT.COM AUTOR: MACIEJ ZĘBIK, REDAKTOR: MAŁGORZATA BÓB
[ 81 ]
ź r ó d ł o : w w w . p i x a b ay . c o m
Nic tylko płakać, bo takich przykładów niestety nie brakuje. W tym miejscu bardzo Cię proszę - zachowaj zdrowy rozsądek i nie daj się namówić na modne, dzikie diety: 1000 kalorii, jednoskładnikowe, czy im podobne, bo zwyczajnie będzie z tego więcej szkody niż pożytku. Zauważ, że mówię tutaj tylko o kaloriach i nie uwzględniam innych wartości odżywczych jedzenia, które przecież też są kluczowe dla wagi ciała. Pamiętaj, że obniżanie wartości PPM nie skutkuje niczym dobrym, bo to nie znaczy, że organizm potrzebuje mniej kaloriipotrzebuje wciąż tyle samo, po prostu robi wszystko, by przetrwać przy minimalnej podaży energii. Ogranicza się wszędzie tam, gdzie może (np. termoregulacja), żeby utrzymać to, co najważniejsze (oddech, krążenie krwi itp.). Ciało może się przyzwyczaić do takiego trybu, ale nigdy nie będzie to korzystne dla zdrowia.
Dołącz do nas! wspolpraca.mcw@gmail.com
[ 82 ]