W Czepku Urodzone nr 6

Page 1

Maj 2016 / nr 4 (6)

ISSN: 2391-8705 MAGAZYN BEZPŁATNY

Z ŻYCIA POŁOŻNEJ:

∫ POŁOŻNE

Z POKOLENIA Y

∫ ROZWÓJ

TO INWESTYCJA DŁUGOTERMINOWA

∫ KWALIFIKACJE W GÓRĘ

POMAGAMY ZROZUMIEĆ DZIECKO:

∫ KARMIENIE

SYMULTANICZNE

KĄPIEL

W MORZU ZMYSŁÓW 1


2


EDYTORIAL

| Z pierwszej ręki

Drogie Czytelniczki

Agnieszka Machnio REDAKTOR NACZELNA

Tematem przewodnim tego numeru „W Czepku Urodzonych” jest rozwój. Tym razem jednak bardziej niż na dziecku skupiamy się na… położnych. Zawód ten w naturalny sposób wyzwala potrzebę rozwoju – bo zmienia się wiedza z zakresu położnictwa, zmieniają się przepisy, zmieniają się rodzice, którzy stają się coraz bardziej wymagającymi klientami. Aby funkcjonować w środowisku, konieczne jest dostosowanie się do tych zmian, niezależnie od wieku i miejsca, w którym się pracuje. Jednocześnie zmienia się także sam wizerunek zawodu, a to dzięki młodszemu pokoleniu położnych. Sylwetki trzech bohaterek tego wydania („Położna z pokolenia Y”, str. 30) pokazują prężną, przedsiębiorczą i innowacyjną stronę tego fachu. Decydują się na niego dynamiczne i nastawione na rozwój dziewczyny, które wiedzą, czego chcą, i nawet mimo często niesprzyjającego systemu, potrafią to osiągnąć. Zachęcamy, żeby o rozwoju myśleć nie jako o złu koniecznym, ale widzieć w nim szansę dla siebie. Nie bez powodu mówi się, że rozwój to inwestycja, wymaga on pewnych nakładów – zmiany myślenia, pracy nad sobą, umiejętności planowania i wcielania tych planów w życie – ale też daje określone profity. Jak się do tej inwestycji zabrać, podpowiadają w tym numerze coach relacji w tekście „Rozwój to inwestycja długoterminowa” (str. 40) oraz prawnik w artykule „Kwalifikacje w górę” (str. 36). Nie zapominamy oczywiście o rozwoju najmłodszych, tym bardziej że trwa ogólnopolska akcja na rzecz wielozmysłowego rozwoju dzieci zainicjowana przez markę JOHNSON’S®. Dobra wiadomość jest taka, że rozwój najmłodszych mogą wspierać tak prozaiczne, codzienne czynności, jak kąpiel. Zachęcamy do zapoznania się ze wszystkimi benefitami, jakie ona ze sobą niesie („Kąpiel w morzu zmysłów”, str. 8) oraz propagowania wśród rodziców naszej idei, że „kąpiel to coś znacznie więcej niż mycie”. Mówiąc o wielozmysłowej stymulacji dziecka, o dużym zaangażowaniu rodziców w pielęgnację, która pobudza zmysły, a jednocześnie wpływa na rozwój mózgu, mogą pojawić się obawy, czy takie podejście do najmłodszego członka rodziny nadmiernie go nie rozpieści. To ciekawe zagadnienie, szczególnie dla rodziców, którzy nie wiedzą, jak wyważyć zaangażowanie w opiekę, by nie było go ani za mało, ani za dużo. Bardzo ciekawy tekst na ten temat przygotowała dla nas Joanna Matejczuk, psycholog rozwojowy („Rozpieści się czy nie…? Oto jest pytanie!”, str. 18). Zapraszam do lektury i życzę inspirujących i rozwojowych refleksji.

3


Ze środka |

SPIS TREŚCI

Ze świata

8

6 Aktualności

Kąpiel w morzu zmysłów

Według badań trudny poród wiąże się z dużym stresem i poczuciem winy personelu medycznego…

8

Kąpiel w morzu zmysłów

Z troską

Kąpiel, ta wielozmysłowa stymulacja, ten wciąż niedoceniony, unikalny „dopalacz” rozwoju i „katharsis” dla ciała i umysłu, niesie korzyści nie tylko dla dziecka…

Z perspektywy... 12

Kambodża – poród wg cennika

13

Kąpiel w brei i żółta idolka

18

Rozpieści się czy nie...? Oto jest pytanie!

Kwalifikacje w górę

Jedna z moich córek od swojego chrzestnego dostała całe żółte gumowe stadko. Bardzo się ucieszyłem. Aż mi było wstyd, bo wszyscy na mnie spojrzeli. Nic na to nie poradzę…

Z oddziału

14 Szczepienia – między opinią lekarzy a obawami rodziców

Dwie dawki szczepionek czekają noworodka już w pierwszym dniu po urodzeniu. Na pierwszy ogień idą wirusowe zapalenie wątroby typu B i gruźlica…

18

Rozpieści się czy nie…? Oto jest pytanie!

22

Gdy w ciąży jedzenie ciąży

26

Symultanicznie czy na zmianę?

36

W Phnom Penh, rodząc w prywatnym szpitalu, trzeba zapłacić od 400 do 2000 dolarów. Dlatego, jak na wyższy standard przystało, porody przyjmują lekarze…

Warto zadać sobie pytanie, czy należy się obawiać rozpieszczenia niemowlaka? Czy niemowlę może nas „wyczuć” i następnie wymuszać nasze określone zachowania?

Okres ciąży, podczas której w ciele zachodzą zmiany niepodlegające kontroli, może być istotnym bodźcem ujawniającym skłonności anorektyczne albo wywołującym powrót objawów tego ciężkiego zaburzenia…

Karmiąc dwoje lub więcej dzieci jednocześnie, zaleca się poznać mechanizm ssania i nauczyć się przystawiać każde dziecko z osobna…

Z pasją 30

Położne z pokolenia Y

Najważniejsze, że przeczą stereotypowemu wyobrażeniu o tym zawodzie. Dla nich jest to profesja, która daje możliwości własnego rozwoju, satysfakcjonującej pracy i godnego wynagrodzenia…

Z kodeksu 36 4

Kwalifikacje w górę

Pomimo pewnej uznaniowości i podporządkowania pracownika pracodawcy, nie może dochodzić do dyskryminacji w dostępie do szkoleń…


Z pasją

40

40

Rozwój to inwestycja długoterminowa

Dziś trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie w jakimkolwiek zawodzie bez nabywania nowej wiedzy i umiejętności, czyli bez rozwoju osobistego. To element profesjonalizmu…

Z receptą

Rozwój to inwestycja długoterminowa

44

47

Kolorowy zawrót głowy... na talerzu

Słoneczny patrol

Wszelkie defekty urody powodowane opalaniem są, mówiąc trywialnie, do przeżycia, sprawa natomiast wygląda bardzo poważnie, jeżeli chodzi o nowotwory skóry, z których najniebezpieczniejszy jest rak złośliwy, czyli czerniak…

Z przymrużeniem oka 47

Kolorowy zawrót głowy… na talerzu

Głównym walorem spożywania warzyw i owoców jest ich znaczny wpływ na utrzymanie równowagi kwasowo-zasadowej w organizmie, co zapobiega uczuciu stałego zmęczenia, apatii czy zaburzeniom przemiany materii…

50 Krzyżówka

Nasi eksperci

Justyna Korzeniewska

Joanna Matejczuk

Paweł Zawitkowski

Dr n. hum., psycholog. Pracuje z dziećmi chorymi przewlekle i niepełnosprawnymi oraz ich rodzicami w Instytucie Pomniku – Centrum Zdrowia Dziecka. Szczególnie bliska jest jej koncepcja potrzeb rozwojowych dzieci T.B. Brazeltona, z której czerpie inspiracje do pracy z pacjentami oraz publikacji prasowych i naukowych. Współpracuje z personelem medycznym, m.in. prowadząc szkolenia psychologiczne na pielęgniarskich kursach specjalizacyjnych. Od 2010 r. jest ekspertem JOHNSON’S®.

Dr n. hum., psycholog rozwojowy. Adiunkt w Zakładzie Psychologii, Socjalizacji i Wspomagania Rozwoju Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Jej zainteresowania badawcze koncentrują się wokół rozwoju dzieci, wspomagania tego procesu, znaczenia zabawy dla wychowania, rozwoju i edukacji. Zwolenniczka tezy, że największą inwestycją dla rozwoju dziecka jest czas, który możemy mu poświęcić.

Fizjoterapeuta NDT-Bobath, specjalizuje się w terapii neurorozwojowej, oddechowej i terapii jedzenia. Konsultant Kliniki Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie oraz w Poradni Diagnostyki i Terapii Neurologicznej „POLEK”. Autor artykułów i publikacji na temat ruchowego i poznawczego rozwoju dziecka.

WYDAWCA:

Agencja Wydawnicza MUSQO ul. Piotrkowska 66, 90-105 Łódź, tel.: (48) 42 209 39 36, www.musqo.pl, redakcja@wczepkuurodzone.pl

NA ZLECENIE:

Johnson and Johnson Poland Sp. z o.o., ul. Iłżecka 24, 02-135 Warszawa, tel.: (48) 22 237 80 02, www.johnsonsbaby.com.pl REDAKTOR NACZELNA:

Agnieszka Machnio

REDAKTOR PROWADZĄCA:

Małgorzata Marszałek WSPÓŁPRACA: Anna Hinburg, Beata Krudkopad-Szaturska, Justyna Korzeniewska, Iwona Magdalena Aleksandrowicz, Joanna Matejczuk, Paweł Zawitkowski, Jakub Urbański, Marcin Pacho PROJEKT GRAFICZNY:

Black Monkey Design ZDJĘCIA:

Archiwa prywatne, Depositphotos, Fotolia REDAKCJA MERYTORYCZNA:

Agnieszka Ryczek

5


Ze świata |

AKTUALNOŚCI

mamy niezmiennie w cenie 1 Mleko W ostatnich tygodniach ciąży wiele narządów jest już w pełni wykształconych, jednak układ nerwowy nadal intensywnie się rozwija. Stąd problemy neurologiczne dzieci urodzonych przedwcześnie. Karmienie wcześniaków mlekiem matki w ilości stanowiącej co najmniej połowę dziennego zapotrzebowania na pokarm może wspomagać rozwój ich mózgów i zapobiegać występowaniu różnorakich problemów neurologicznych, donoszą naukowcy z Washington University School of Medicine w St. Louis (USA). Naukowcy obserwowali grupę 77 wcześniaków z oddziału intensywnej terapii noworodkowej. Wszystkim dzieciom wykonano dwa badania MRI mózgu: w czasie snu i w czasie czuwania. Oba przeprowadzono w terminie ich przewidywanego urodzenia, czyli kilka tygodni po faktycznym porodzie. Zdjęcia miały posłużyć naukowcom do oceny objętości mózgów dzieci oraz oszacowania powierzchni ich kory mózgowej. Okazało się, że wcześniaki, które w pierwszym miesiącu życia spożywały mleko matki w ilości stanowiącej co najmniej połowę dziennego zapotrzebowania na pokarm, miały lepiej rozwinięte mózgi, wykazujące znacznie mniej różnic w stosunku do dzieci urodzonych o czasie. Całkowita objętość ich tkanki mózgowej oraz powierzchnia kory była porównywalna z noworodkami donoszonymi. Inaczej sytuacja wyglądała u maluchów karmionych wyłącznie mieszanką. Zmiany w objętości mózgu i powierzchni kory mózgowej mogą wpływać na iloraz inteligencji, powodować problemy z uwagą i regulacją emocjonalną w późniejszym życiu. Źródło: Medical News Today

2 Łosoś w menu

Dzieci mam, które podczas ciąży regularnie jadły łososia, rzadziej chorują na astmę w porównaniu z dziećmi kobiet, które nie sięgały po tę tłustą rybę bogatą w kwasy tłuszczowe omega-3 – wykazało badanie naukowców brytyjskich. W łososiu i innych tłustych rybach morskich jest duża zawartość kwasów tłuszczowych omega-3, które są niezbędne do prawidłowego rozwoju płodu w łonie matki, a później dziecka po jego przyjściu na świat. Badaniem objęto dwie grupy ciężarnych – w jednej panie jadły od 19. tygodnia ciąży porcję łososia dwa razy w tygodniu, natomiast kobiety z grupy kontrolnej nie jadły go wcale. Dzieci wszystkich uczestniczek przeszły testy na alergię po ukończeniu pół roku oraz między drugim a trzecim rokiem życia. Po ukończeniu sześciu miesięcy odsetek występowania alergii w obu grupach dzieci nie różnił się. Jednak między drugim a trzecim rokiem życia maluchy kobiet, które jadły łososia podczas ciąży, rzadziej miały zdiagnozowaną astmę. Zdaniem naukowców wyniki te potwierdzają, że sposób żywienia dziecka jeszcze w łonie matki może mieć dalekosiężny wpływ na jego zdrowie. Źródło: Fit Pregnancy and Baby

potrzebują uwagi i cierpliwości 3 Dzieci Naukowcy z Uniwersytetu Waszyngtońskiego odkryli, że objętość hipokampa – obszaru

6

mózgu biorącego udział w procesach uczenia się, zapamiętywania i regulacji emocji – powiększa się szybciej u maluchów doświadczających w okresie przedszkolnym troskliwej opieki ze strony mam. Proces ten przebiega wolniej u dzieci, które wychowują się w mniej wspierającym środowisku lub otrzymują wsparcie od swoich mam dopiero w późniejszym wieku. W badaniu uczestniczyło 127 dzieci. Badacze obserwowali i oceniali interakcje zachodzące pomiędzy nimi a ich matkami w umiarkowanie stresujących sytuacjach, np. w momencie, gdy matka dostawała do wykonania jakieś zadanie, a dziecko mimo to domagało się jej uwagi. W ciągu kilku lat trzykrotnie poddawano dzieci obrazowaniu mózgu, by na podstawie analizy skanów monitorować ich rozwój poznawczy. Okazało się, że rejon mózgu zwany hipokampem rozwijał się u dzieci posiadających troskliwe matki nawet dwa razy intensywniej niż u dzieci pozostających pod opieką mam mniej wspierających. W dodatku dzieci, które w wieku przedszkolnym otrzymywały duże wsparcie ze strony rodzicielek, doświadczały mniej problemów emocjonalnych w wieku dorastania. W okresie przedszkolnym jakość relacji pomiędzy rodzicem i dzieckiem jest bardzo ważna – ważniejsza niż w wieku późniejszym. Najprawdopodobniej ma to związek z dużą plastycznością mózgu, która występuje u małych dzieci. Źródło: Medical Xpress


AKTUALNOŚCI

| Ze świata

4 Ruszyły ogólnopolskie warsztaty dla położnych

Na początku tego roku marka JOHNSON’S® zainaugurowała akcję społeczną So Much More™ na rzecz wielozmysłowego rozwoju dziecka. Celem tej ogólnopolskiej kampanii jest zachęcenie rodziców do łączenia codziennej opieki nad Maluszkiem ze stymulacją jego zmysłów, co przyczynia się do poznawczego, emocjonalnego i społecznego rozwoju dziecka. Ambasadorami akcji są Joanna Matejczuk (psycholog), Paweł Zawitkowski (fizjoterapeuta), Marta Siembab (senselierka) oraz Agnieszka Machnio (menedżer marki). W jej ramach zaplanowano cykl warsztatów dla położnych oraz dla rodziców w największych miastach Polski. Rozpoczęły się one w maju (Poznań i Łódź już za nami), w czerwcu odbędą się w Krakowie, Katowicach i Szczecinie, natomiast we wrześniu we Wrocławiu, Trójmieście i Warszawie. Założeniem tych spotkań jest to, by wprowadzić położne oraz rodziców w tajniki zmysłów, będących dla małego dziecka oknem na otaczający je świat. Uczestnicy warsztatów będą mieli okazję poczuć się przez moment jak dziecko w brzuchu mamy, by za chwilę doświadczyć niepewności wynikającej z kąpieli, którą to niepewność koją ciepłe, przyjemne zapachy, kojarzące się… a jakże, z pokarmem z matczynej piersi. Dzięki nowatorskiej formule spotkania jego uczestnicy nie tylko poznają ideę JOHNSON’S® So Much More™, ale doświadczają jej własnymi zmysłami. Cieszymy się, że z zaproszenia na nasze warsztaty skorzystało łącznie ponad 1000 położnych, a chętnych było znacznie więcej niż miejsc. Mamy nadzieję, że dzięki tym spotkaniom położne docenią znaczenie stymulacji wielozmysłowej dla rozwoju dziecka i będą chciały propagować tę ideę wśród rodziców.

7


Z troską |

KĄPIEL

Kąpiel w morzu zmysłów

Dla większości z nas kąpiel niemowlęcia to po prostu oczyszczanie w wymiarze higienicznym. W rzeczywistości jednak ważniejszy jest jej wymiar społeczny, w pewnym sensie „duchowy” i filozoficzny, który dotyczy oczyszczania umysłu i komunikowania się z drugim człowiekiem, z uniwersum… Bo kąpiel to przede wszystkim emocje. I to one są najważniejsze!

Paweł Zawitkowski

FIZJOTERAPEUTA; AUTOR KSIĄŻEK I FILMÓW „MAMO, TATO, CO TY NA TO?”

T

akie są fakty – najmłodsi w nosie mają higieniczny aspekt kąpieli. Dla bezbronnych maluchów, oczekujących na dobre doświadczenia, dotyk, zapachy, przyjazne światło i temperatura, brak pośpiechu, „wymiana zdań” i czułości z rodzicem to doznania, które mają fundamentalne znaczenie dla jakości, tempa i charakteru ich rozwoju. Woda jest wyjątkowym środowiskiem, w którym nagie ciało dziecka w najwyższym stopniu doświadcza wszystkiego, co oferują mu otoczenie i rodzice. Dlatego tak ważne jest, by ta „oferta” była jak najbardziej komfortowa dla wszystkich jego zmysłów i pozwalała uwolnić maksimum pozytywnych emocji. Zaryzykuję tezę, że dla malucha lepiej, by był… brudny, niż by miał być kąpany w atmosferze pośpiechu i niepokoju. FILOZOFIA CODZIENNEJ RELACJI Można zadać sobie pytanie, czy warto tej na pozór zwykłej czynności przypisywać znamiona filozofii? Jestem przekonany, że tak, bo jest to rytuał, który stwarza nam niepowtarzalną okazję do pobudzania dziecka do rozwoju w pełnym zakresie w wymiarze poznawczym, emocjonalnym, społecznym i ruchowym. Trudno sobie wyobrazić jego bardziej uniwersalną formę – przecież właśnie dlatego zajęcia na pływalni to jedna z podstaw terapii dzieci mających różne problemy rozwojowe.

8

Ale, ale… Kąpiel, ta wielozmysłowa stymulacja, ten wciąż niedoceniony, unikalny „dopalacz” rozwoju i „katharsis” dla ciała i umysłu, niesie korzyści nie tylko dla dziecka. To jednocześnie jedna z niewielu okazji do totalnego skoncentrowania się rodziców na dziecku, na mowie ciała, zachowaniu, mimice i sygnałach, jakie przekazuje. To okazja do wyciszenia i nieustannego przypominania sobie, co jest ważne i dlaczego warto nabrać dystansu do kłopotów, wyłączyć tryb „sportowy” i „zadaniowy” w codziennej gonitwie i nieco zmienić postrzeganie rzeczywistości. GDZIE WSZYSTKO SIĘ ZACZYNA… Kąpiel to podstawowa forma stymulacji czuciowej, ale też wzrokowej, słuchowej i oczywiście węchowej. Podstawowa forma kształtowania poczucia bliskości i wzajemnego zaufania! Podstawowy sposób kreowania wzajemnej komunikacji, wyrażania własnych oczekiwań, pragnień, intencji – to taka rozmowa bez słów, językiem duszy i ciała. To także okazja do rewelacyjnej regulacji gospodarki hormonalnej, bo przecież również podczas kąpieli następuje wyrzut „hormonów szczęścia”, determinujących rozwój i doskonalenie cech układu nerwowego małego dziecka. Podstawowa forma regulacji mechanizmów fizjologicznych, pomagająca neutralizować traumę różnych dolegliwości wieku niemowlęcego i dziecięcego! Podstawowa forma doskonalenia


KĄPIEL

Rzadko myślimy o podstawowych czynnościach pielęgnacyjnych w aspekcie korzyści, jakie przynoszą dla dojrzewania i rozwoju maluchów. Tymczasem np. uważna, radosna, łagodna kąpiel dziecka to podstawowa forma regulacji jego mechanizmów fizjologicznych, pomagająca neutralizować traumę różnych dolegliwości wieku niemowlęcego i dziecięcego (kolki, ulewania, pasaż jelitowy, alergie, niepewność antygrawitacyjna, zaburzenia snu, nadmiar bodźców i skoki rozwojowe…), ale też w istotny sposób regulująca funkcjonowanie organizmu dziecka w wymiarze hormonalnym, wpływając pośrednio na mechanizmy stabilizujące układu oddechowego, trawienia, krążenia czy nerwowego.

mechanizmów autoregulacji, czyli strategii zachowania i relacji z otoczeniem! Świetny sposób regulacji rytmu dobowego, biologicznego, odpoczynku, aktywności i snu, a także doskonalenia strategii, charakterystyki i wzorców ruchu i postawy, dystrybucji, poziomu napięcia mięśniowego, emocjonalnej kontroli napięcia mięśniowego, czucia oraz

| Z troską

świadomości własnego ciała, kluczowych parametrów somatognozji, czyli wskaźnika warunkującego jakość świadomości własnego ciała, naszej samooceny i życia w relacji z innymi. To zatem bardzo skuteczny środek neutralizacji stresu, zarówno dla dziecka, jak i rodziców. DLA ZDROWIA SKÓRY I ZMYSŁÓW Niezaprzeczalnie zatem kąpiel to… podstawa zdrowego rozwoju, a warto zdać sobie jeszcze sprawę, że zaraz po karmieniu to najbardziej intymna, tkliwa i najbogatsza forma codziennej opieki i pielęgnacji noworodka, niemowlęcia, ale i starszych dzieci. Nie można zapominać, że dziecko jest istotą omnipotencjalną, co oznacza, że bada, analizuje świat i odbiera jego sygnały wszystkimi zmysłami naraz. Kąpiel, podobnie jak inne czynności pielęgnacyjne, przy których zmieniamy środowisko dziecka, to zasadnicza forma stymulacji układu przedsionkowego, co ma ogromne znaczenie dla poczucia bezpieczeństwa małego człowieka w przestrzeni i na podłożu! Układ ten wspomaga wszelkie procesy integracyjne w naszym mózgu, reguluje dojrzewanie reakcji równoważnych, świadomości własnego ciała i wiele innych istotnych czynności układu nerwowego. Z tego względu w kąpielowym planie postępowania rodziców tak ważne jest odpowiednie zaaranżowanie otoczenia, by było wilgotno i ciepło, by ciało dziecka, szczególnie mokre, nie było pozostawiane na 9


Z troską |

KĄPIEL

na korzystną regulację hormonalną u dorosłych, a pośrednio także na regulację funkcjonowania całego ich organizmu, zarówno w aspekcie fizycznym, jak emocjonalnym i psychicznym.

Kąpiel, ten unikalny, a zapomniany i niedoceniony „dopalacz” rozwoju i „katharsis” dla ciała i umysłu, jest jednocześnie często zniekształcana, np. poprzez modę na stosowanie wymyślnych pomocy: kubełków (brr!), leżaczków (brr!) itp. długo nagie, a wszystkie czynności wykonywać wolno, spokojnie, delikatnie, by wybierać odpowiednią porę i nastrój do kąpieli, mieć czas na jej przygotowanie, pieszczoty, zabawę, ale też na rytuał zakończenia bogaty w masaż i inne przyjemności. Każdy element tej pouczającej zabawy wart jest dopracowania w najdrobniejszym szczególe. Jednocześnie jednak trzeba pozwolić sobie na totalny freestyle, na porzucenie rygoru realizacji zaplanowanych czynności i na totalne dopasowanie się do wymogów chwili oraz aktualnych potrzeb i ograniczeń dziecka. KĄPIELOWA LEKCJA ŻYCIA Rodzice korzystają często z faktu pojawienia się dziecka w ich życiu na tyle, na ile umieją. Właśnie, umieją, a nie chcą… Nie znam rodzica, który odważyłby się bez granic zachłysnąć wszystkim, co oferuje ta życiowa przygoda. Tym samym każdego dnia tracimy niepowtarzalną okazję do naszego osobistego – emocjonalnego, intelektualnego i społecznego – rozwoju… Dlaczego? Bo myślimy, że skoro jesteśmy dorośli i dojrzali, skoro jesteśmy opiekunami dziecka, to wiemy lepiej, wiemy wszystko. Tymczasem warto pokusić się o refleksję, że to może dziecko staje się w czasie naszej nad nim opieki… nauczycielem, przewodnikiem po niewyobrażalnie bogatym świecie emocji i innej wizji rzeczywistości. Relacja z dzieckiem to okazja do generalnego przeglądu własnego sposobu myślenia, życia, postępowania, kontaktów z innymi ludźmi. Zadeklarowania, co jest dla nas najważniejsze… Z tej perspektywy taki niezwykły moment kontaktu z małym człowiekiem jak np. kąpiel, staje się okazją do naszego doskonalenia się i rozwoju. Z wielu badań wynika, że mężczyźni uczestniczący w codziennym życiu swojego dopiero co urodzonego dziecka, mają po kilkunastu tygodniach znacząco wyższy poziom oksytocyny, hormonu „szczęścia, miłości i opiekuńczości”, niż standardowo. Niektórzy oceniają, że jest on prawie taki sam jak u mamy. Tak daleko bym się nie posunął, co jednak nie zmienia faktu, że zaangażowane uczestnictwo w codzienną opiekę i pielęgnację, w tym w czasie kąpieli, wpływa bezpośrednio 10

KĄPIEL PO POLSKU Smutne jest to, że ciągle jeszcze, szczególnie w społeczeństwach wysoko rozwiniętych, ignorujemy fundamentalne znaczenie dla dojrzewania i rozwoju naszego maleństwa takich form pielęgnacji i opieki, jak kąpiel. Nie można jednak nie zauważać pozytywnych zmian – rodziców, którzy zaczynają traktować ją jako okazję do „pogadania” z dzieckiem, do przeżycia czegoś wyjątkowego. Powoli matki i ojcowie zaczynają dostrzegać korzyści, jakie rytuał ten może przynieść zarówno dziecku, jak i im samym. Okazuje się, że Polacy kąpią dzieci średnio 5,4 razy w tygodniu, a wodne harce trwają jednorazowo ok. 25 min. Zatem rocznie na kąpiel przeznaczamy ok. 117 godzin! Jednocześnie 95,9 proc. respondentów uważa ją za ważną czynność związaną z rozwojem mózgu ich dziecka. Połowa z nich chciałaby dowiedzieć się więcej na temat wielozmysłowej stymulacji i możliwości, jaką daje zmiana naszych nawyków, a przede wszystkim warunków i technik kąpieli. Niemniej wydaje się, że w większości to nadal deklaracje, a rzeczywistość biegnie innym torem. Sami rodzice zresztą tam właśnie ją spychają, utrudniając sobie pełniejsze poznanie zalet kąpieli. W jaki sposób? Odkładają kąpiel na ostatnie chwile przed wieczornym karmieniem i usypianiem lub nie reagują właściwie (przerwaniem kąpieli, zmianą tempa ruchów) w sytuacji, kiedy dziecko sygnalizuje, mniej lub bardziej dosadnie, że nie o to chodzi, że czuje się niekomfortowo lub że się boi. Niestety, często kąpiel dzieje się jedynie po to… by umyć. Bez refleksji także korzystamy z wszelakich ułatwień, fotelików, leżaczków, gąbek, wiaderek, kołnierzy do kąpieli… Brr! Oddalamy się wtedy od oczekiwanego przez dziecko rozwiązania. W kąpieli bowiem najważniejszy jest bezpośredni kontakt, dotyk, pewne ręce i ciała rodziców. Dlatego tak często namawiam do wspólnego kąpania się w wannie. Coraz więcej rodziców tak robi i chyba nikt tego nie żałuje. A CO ZE STARSZAKAMI? Na temat kąpieli większych niemowląt i starszych dzieci można by napisać kilka tomów książek. Zasady są takie same jak u tych najmniejszych, ale przestrzeń, formy pieszczot i zabaw dużo bardziej skomplikowane. Na pewno warto porzucić jak najszybciej ciasne akweny (wanienka) i przenieść się na większą wodę, do wanny, gdzie można zapewnić dziecku ogrom atrakcji. Obok chmur piany wystarczy zaledwie kilka zabawek i to najlepiej takich, które nakłaniają dziecko do ruchu i zmiany pozycji. Jedna przykra wiadomość dla rodziców… im starsze dziecko, tym więcej czasu potrzebuje na kąpiel, co czasem doprowadza nas do łez. Jednak polecam, by to wodne pielęgnowanie zmysłów i pozytywnych emocji, tak starszych niemowląt, jak i większych dzieci, było nieograniczone w czasie.


11


Z perspektywy... kobiety |

FELIETON

Kambodża PORÓD WG CENNIKA

Kambodża od pierwszych dni wydawała mi się egzotyczna, niezrozumiała, ale i intrygująca. Położna, podróżniczka www.coztegozedaleko.pl

Ż

ycie w stolicy – Phnom Penh – nie różni się zbytnio od życia w przeciętnych azjatyckich miastach. Nieład, smog, wysokie budynki, tuk tuki – taksówki przerobione z motorów, luksusowe samochody, bogaci turyści, bezdomni zbierający śmieci, dzieci sprzedające tanie pamiątki na ulicach. Jednym słowem – miasto sprzeczności. Kambodża przywitała mnie piękną prywatną kliniką, w której przez rok byłam menedżerem położnych. Przepełniona pozytywną energią naturalnych porodów (z Bali i Filipin), zderzyłam się z khmerską rzeczywistością. Liczba cięć cesarskich w sektorze prywatnym jest tu horrendalnie wysoka. Lęk pacjentek i personelu to główna ich przyczyna. Cięcia na życzenie? Niestety, problem ten owładnął już cały świat. Klientami prywatnych szpitali są bogate khmerskie pacjentki bądź expaci (emigranci, zazwyczaj Francuzi lub Australijczycy). Zależy im na wysokiej jakości usług, najlepiej od białych, tak aby poczuli się trochę jak u siebie w kraju lub jak za zachodnią granicą – w Tajlandii, którą wybierają jako lepszą opcję na poród, jeśli tylko stać je na to, by zapłacić za niego od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów. W Phnom Penh rodząc w prywatnym szpitalu trzeba zapłacić od 400 do 2000 dolarów. Dlatego, jak na wyższy standard przystało, porody przyjmują lekarze. Pacjentka ma dostęp do znieczulenia zewnątrzoponowego i czuje się jak w naprawdę dobrym hotelu. Lekarze, nie mając doświadczenia w przyjmowaniu naturalnych porodów, wolą łatwiejsze i szybsze rozwiązanie – cięcie. Po-

12

Celina Szwinta łożne pracujące w szpitalach prywatnych są zazwyczaj bardzo młode, ale ich atutem jest znajomość języka angielskiego, co na wstępie wyklucza zatrudnienie ich doświadczonych, starszych koleżanek. Duże miasta to większy dostęp do usług medycznych, w tym i do cięć

cesarskich. Niestety, instytucja szkoły rodzenia jest nadal rzadkością, więc kobiety z przyjemnością wybierają cięcia. Inaczej sytuacja wygląda w szpitalach publicznych. Za poród pacjentka musi zapłacić

około 50 dolarów w mieście i 10–20 dolarów na wsi. Podczas doby w miejskim szpitalu publicznym może urodzić się około 40–50 dzieci, z czego około 20 proc. to cięcia cesarskie. Na prowincji zdarza się, że wymiana usług odbywa się barterowo. Na wsi, często oddalonej nawet kilkaset kilometrów od dużych szpitali, kobietom pozostają lokalne ośrodki zdrowia, gdzie położne z dużym doświadczeniem muszą się zmierzyć z brakiem podstawowego sprzętu medycznego. Kobiety zdecydowanie częściej rodzą naturalnie. Wiedzą, że jest to lepsze dla ich zdrowia, no i zdecydowanie tańsze. Chcą jak najszybciej wrócić do domu, aby zająć się pozostałym potomstwem. Po trzech miesiącach urlopu macierzyńskiego wracają do pracy, a ich dziećmi zajmuje się pozostała część rodziny. Codzienna praca z Khmerami pokazała mi, jak ważna jest dla nich rodzina i szacunek do starszych. Dlatego też wszystkie tradycje i wierzenia okołoporodowe przekazywane są z pokolenia na pokolenie. A jedną z nich jest urodzenie dziecka drogami natury. Dziecko to szczęście w rodzinie. Przekazywane z rąk do rąk, wychowuje się w rodzinnej społeczności. W mieście cesarskie cięcie symbolizuje bogactwo i miłość męża do żony, który nie chce narażać jej na ból porodowy. Na wsi to powikłanie i strata ciężko zarobionych pieniędzy. Czy sytuacja ta zmieni się za kilka lub kilkanaście lat, wraz z rozwojem cywilizacji i technologii? A może uda się jej zapobiec poprzez propagowanie szkół rodzenia i podnoszenie poziomu edukacji położnych i lekarzy?


FELIETON

| Z perspektywy... mężczyzny

Kąpiel w brei I ŻÓŁTA IDOLKA

Gdy po raz pierwszy usłyszałem te historyjki, pomyślałem, że pewnie ktoś je wyssał z palca maczanego w dżemie truskawkowym.

Grzegorz Kiciński

A

jednak im więcej otrzymuję rachunków za zużycie wody, tym bardziej główni bohaterowie tych historii stają się moimi idolami. Zobaczycie, was też to czeka. Historia nr 1. Pewien Grek miał sześcioro dzieci. A że zamieszkiwał jedną z wysp, na której woda kosztuje więcej niż u nas paliwo, wpadł na genialny pomysł, jak zaoszczędzić na kąpieli. Napełniał wannę i każdego dnia ustalał, kto po kolei w tej wodzie ma się znaleźć. Na początek szli najmniej brudni. Na końcu zawsze znajdował się on – ojciec. Bynajmniej nie dlatego, że zawsze był najbrudniejszy, o nie. Po prostu jako jedyny z domowników nie brzydził się wejść do tej brei, która zostawała po dzieciach. Przyznam, że często mam podobne pokusy i czasem – pod nieobecność żony – myję przedostatnie dziecko w wodzie najmłodszej pociechy, ale żeby przepuścić przez ten sam zbiornik całe stadko, które nie wiadomo gdzie łaziło, i potem zanurzyć się w to ekskluzywne błotne SPA samemu… nie. Wybaczcie. Naprawdę się starałem nie przesadzać. Termometru do wody używałem tylko przy pierwszym dziecku, przy drugim temperaturę weryfikowałem łokciem, a przy trzecim i kolejnym patrzyłem tylko, czy nie skacze jedno z drugim za wysoko (gdy woda za gorąca) lub czy nie sinieje za szybko (gdy za zimna). No dobrze. Dość już na temat pierwszej historii. Teraz druga. WYPRAWA, KTÓRA URATOWAŁA ŚWIAT Historia nr 2. Nikt się tego po niej nie spodziewał. Jest tak cicha, że niemal niezauważalna.

Robiła, co do niej należy i nigdy, przenigdy nie narzucała swojego zdania. Gdy jednak dotarło do niej, że nie wiemy, jak poradzić sobie z globalnym ociepleniem, które ma nas pozbawić Florydy, Wenecji i wielu, wielu innych miejsc, w których lody smakują tyle, ile kosztują… ruszyła w misję ratunkową. Wprawdzie – świadoma swoich ograniczeń – poprosiła o pomoc najbliższą rodzinę, ale nie ujmuje to jej w niczym. Tylko w amerykańskich filmach jeden kowboj potrafi załatwić problem całych

Stanów (podobnie w kinematografii rosyjskiej i chińskiej – bohaterów różni jedynie rodzaj broni i ciuchy). W życiu jest zupełnie inaczej: bez przyjaciół ani rusz. Tak też nasza bohaterka w towarzystwie swoich bliskich przebyła niemal cały świat bez pieniędzy, dachu nad głową i paszportu. Poszukiwania zajęły jej 15 lat. Gdzie to ona nie była? Indonezja, Australia i obie Ameryki z Alaską włącznie. Trzy lata później widziano ją u wybrzeży Japonii, a następnie w Arktyce i cieśninie Beringa. – Kolejne lata spędziła uwięziona w arktycz-

Dziennikarz o usposobieniu romantyka. Ojciec Barnaby, Łucji, Rut i Rity.

nym lodzie – powiedział wyraźnie wzruszony amerykański oceanolog Curtis Ebbesmeyer, który od pierwszych dni obserwuje jej poczynania. To on wyjawił światu, gdzie bohaterka zarządziła zbiórkę wszystkich członków wyprawy, by podsumować obserwacje. – Większość ma wylądować w południowo-zachodniej Anglii, południowej Irlandii i zachodniej Szkocji – zarządził Curtis. Wypytywany przez dziennikarzy o personalia bohaterów, których podróż pozwoliła uzyskać wiele bezcennych informacji na temat ruchów oceanów, prądów powietrznych i morskich i w ogóle klimatu naszej planety, odpowiedział: „żółta kaczuszka, niebieski żółwik i zielona żabka”. To nie błąd w tłumaczeniu ani dowód na pomieszanie zmysłów oceanologa. Zabawki, bez których nie sposób sobie wyobrazić kąpieli małego bobasa, swoją wyprawę rozpoczęły w Hongkongu. Stamtąd miały trafić do dzieci w USA. Choć nie wiadomo, która z 30 tysięcy kaczuszek namówiła resztę do tak heroicznego kroku, przypuszczać można tylko, że decyzję o opuszczeniu statku pomógł im podjąć silny sztorm na Pacyfiku. Olbrzymie fale zmyły ze statku trzy kontenery, w których ulokowano plastikowych globtroterów. Ktoś może zapytać: fajnie, ale dlaczego honory oddajemy tylko kaczuszkom? To akurat proste. Jedna z moich córek od swojego chrzestnego dostała całe żółte gumowe stadko. Bardzo się ucieszyłem. Aż mi było wstyd, bo wszyscy na mnie spojrzeli. Nic na to nie poradzę. Żółta kaczuszka była moją superbohaterką z lat dziecinnych. Nie widziałem się z nią kopę lat. 13


Z oddziału |

SZCZEPIENIA

Szczepienia

między opinią lekarzy a obawami rodziców Niewiele tematów budzi w ostatnim czasie tak żywe kontrowersje, jak kwestia szczepień ochronnych dzieci. W sporze tym ścierają się argumenty emocjonalne z racjonalnymi. Często w roli „autorytetów” występują nie specjaliści, czyli lekarze i epidemiolodzy, ale celebryci, cieszący się dużym zaufaniem społecznym. To wszystko sprawia, że przeciętny pacjent czuje się w tej sytuacji zagubiony i często bezradny.

dr Jakub Urbański

BIOLOG MOLEKULARNY, DZIENNIKARZ NAUKOWY, TŁUMACZ, PODRÓŻNIK

T

ymczasem badania epidemiologiczne jednoznacznie potwierdzają olbrzymią skuteczność szczepionek. Preparaty nowej generacji są coraz bardziej specyficzne i wywołują coraz mniej efektów niepożądanych.

PYTANIE O BEZPIECZEŃSTWO Jeśli popatrzymy na zagadnienie od strony „wielkich liczb”, czyli przyjrzymy się częstotliwości zgłaszania działań niepożądanych szczepionek w stosunku do ogólnej liczby zaszczepionych osób, z pewnością zauważymy, że przypadki powikłań poszczepiennych są niezwykle rzadkie. Często, zupełnie niesłusznie, szczepionkom przypisuje się choroby czy zespoły dolegliwości, które nie mają z nimi nic wspólnego. Chyba najbardziej spektakularnym przykładem tego jest wiązanie szczepionki MMR (przeciwko odrze-śwince-różyczce) z autyzmem – mimo że badania naukowe (w tym badania zlecone i sponsorowane przez ruch antyszczepionkowy) nie wykazały żadnych korelacji, 14

pokutuje przekonanie, że szczepionki mogą powodować autyzm. Oficjalnie wykazanie wpływu MMR na wzrost zapadalności na autyzm regresywny BŁĘDNIE przypisywane jest pracy gastroenterologa Wakefielda i wsp. pod tytułem „ILNH, niespecyficzne zapalenie jelit a całościowe zaburzenia rozwoju u dzieci”, opublikowanej w 1998 roku w czasopiśmie medycznym Lancet w sekcji „early report” (publikacja została wycofana w 2010 roku). Wnioski końcowe tego opracowania brzmią: Nie udowodniliśmy związku między szczepionką MMR a opisanym syndromem. Rozpoczęto już badania wirusologiczne, które mogą pomóc w rozwiązaniu tego problemu. Tymczasem dla ruchu antyszczepionkowego już sam fakt badania takich ewentualnych zależności świadczy o „winie”, czyli potwierdza zależność pomiędzy szczepieniem a autyzmem.


Szczepiąc nasze dzieci, chronimy też siebie i naszych bliskich. Ten fenomen nosi nazwę odporności zbiorowej.

15


Z oddziału |

SZCZEPIENIA

Dla ruchu antyszczepionkowego już sam fakt badania zależności pomiędzy szczepieniem a powikłaniami poszczepiennymi świadczy o „winie”, czyli potwierdza domniemaną szkodliwość szczepionek.

Szczepionki są lekiem i tak samo jak wszystkie leki poddawane są wieloetapowym testom klinicznym, po pierwsze mającym potwierdzić ich skuteczność i specyficzność, po drugie mającym zidentyfikować wszystkie działania niepożądane i potencjalne ryzyka. Do użycia dopuszcza się tylko sprawdzone leki, a postęp w dziedzinie biologii molekularnej i medycyny, zwłaszcza jeśli chodzi o techniki diagnostyczne, umożliwia „podnoszenie poprzeczki” i ustalanie coraz wyższych standardów. Szczepionki na ogół nie składają się już z zabitych czy unieszkodliwionych bakterii, lecz z ich niewielkich fragmentów, starannie dobranych tak, by efektywnie pobudzały do pracy komórki układu odpornościowego. Niezależnie od tego musimy pamiętać, że tak jak każdy inny lek, także szczepionki mogą wywoływać objawy niepożądane – po ich podaniu mogą ujawnić się na przykład ukryte defekty układu immunologicznego. Nie zapominajmy, że każdy organizm jest nieco inny i nieco inaczej reaguje na leki. Dlatego też wysiłki badaczy z sektora farmaceutycznego ukierunkowane są na projektowanie szczepionek nie tylko pod kątem samej skuteczności, ale również jak najmniejszego obciążenia dla organizmu osoby, która je przyjmuje. Przyjęcie szczepionki jest bez wątpienia wysiłkiem dla organizmu, zwłaszcza małej i stosunkowo bezbronnej istoty, jaką jest noworodek, niemowlę lub małe dziecko. Dlatego po szczepieniu mogą pojawić się symptomy zmęczenia, odczyny poszczepienne czy też reakcja organizmu w postaci pogorszenia samopoczucia i stanu podgorączkowego. Pamiętajmy, że nie wynika to ze szkodliwości szczepionki. Proces produkcji szczepionek podlega drobiazgowej kontroli – wszelkie budzące jakąkolwiek wątpliwość partie są wycofywane z rynku. Objawy wynikają z tego, że zawarte w szczepionce antygeny zmuszają układ odpornościowy organizmu do intensywnej pracy, wysiłku, którego zwieńczeniem jest wytworzenie pamięci immunologicznej i specyficznych przeciwciał, mających w przyszłości obronić organizm przed bakteriami lub wirusami wywołującym daną chorobę. 16

Dlatego tak ważne jest, by do szczepienia przystępować w jak najlepszej kondycji – wszelkie infekcje czy nawet osłabienie organizmu po wcześniej przebytej chorobie mogą sprawić, że dziecko zareaguje na szczepionkę gorzej. W takiej sytuacji najlepiej jest po prostu przełożyć szczepienie o kilka dni. Na szczęście kalendarz szczepień dopuszcza taką możliwość – terminy kolejnych dawek są na ogół podane w dosyć szerokim przedziale czasowym. KALENDARZ SZCZEPIEŃ W przypadku niektórych chorób system immunologiczny uzyskuje odporność stopniowo, stąd potrzeba stosowania kilku dawek szczepionki w dosyć sztywno określonych odstępach czasu. W przypadku wirusowego zapalenia wątroby typu B pełną odporność uzyskuje się po trzech dawkach szczepionki. I nie powinno się tego zaniedbać – wprawdzie pojedyncza dawka szczepionki daje częściową odporność, ale nie chroni przed chorobą, może co najwyżej złagodzić jej przebieg. Na podobnej zasadzie działają tak zwane dawki przypominające, można powiedzieć, że „odświeżają” one pamięć układu immunologicznego i przedłużają skuteczną odporność. W większości wypadków dawki przypominające przyjmuje się już w wieku dorosłym. Szczepienia te nie są wprawdzie obowiązkowe, ale zdecydowanie wskazane. Jeśli wahamy się co do ich zasadności, zawsze możemy wykonać badania poziomu przeciwciał i sprawdzić, jak nasz organizm jest przygotowany na potencjalną infekcję. Niestety, badania specyficznych przeciwciał są często droższe niż kolejna dawka szczepionki. To, kiedy powinniśmy podać kolejne dawki szczepionek, określa ustalany przez Głównego Inspektora Sanitarnego kalendarz szczepień obowiązkowych, które z założenia są bezpłatne. W Polsce obejmuje on blisko 20 dawek szczepionek, chroniących przed łącznie dziewięcioma chorobami: wirusowym zapaleniem wątroby typu B, gruźlicą, błonicą, tężcem, kokluszem, odrą, świnką, różyczką, poliomyelitis i haemophilus influenzae typu B. Dwie dawki szczepionek czekają noworodka już w pierwszym dniu po urodzeniu. Na pierwszy ogień idą wirusowe zapalenie wątroby typu B i gruźlica.


SZCZEPIENIA

W 7.–8. tygodniu życia przewidziana jest kolejna dawka szczepionki na WZW B i pierwsze szczepienie DTP (błonica-tężec-koklusz). Kolejne dawki i kolejne szczepionki podawane są niemowlętom w kilkutygodniowych odstępach. Aby zminimalizować liczbę dawek szczepionek, na rynek wprowadzono szczepionki kombinowane – zawierające w jednej dawce nawet sześć różnych szczepień. Pod względem skuteczności szczepionki te nie wyróżniają się na korzyść w stosunku do preparatów darmowych przewidzianych w kalendarzu szczepień. Pozwalają jednak ograniczyć liczbę zastrzyków, niestety sporym kosztem po stronie rodziców. OBOWIĄZKOWE I NIEOBOWIĄZKOWE Oprócz szczepień obowiązkowych do dyspozycji pacjentów jest wiele szczepionek nieobowiązkowych, ale wskazanych i niestety płatnych. W niektórych krajach część z nich jest finansowana przez państwo, jako dobrze rozumiana inwestycja w zdrowie społeczeństwa, oparta na założeniu, że lepiej szczepić wszystkich, niż pokrywać z systemu opieki zdrowotnej koszty leczenia tych, którzy zachorowali. Wśród szczepionek zalecanych dla dzieci w wieku okołoprzedszkolnym warto wymienić szczepionki przeciwko meningokokom i pneumokokom – chroniące przed potencjalnie śmiertelną sepsą i ciężkimi chorobami układu oddechowego, w skali globalnej kosztującymi życie nawet miliona dzieci rocznie. Nie tylko zresztą dzieci – badania epidemiologiczne pokazują, że po wprowadzeniu akcji szczepień przeciwko pneumokokom u dzieci, spada zachorowalność i liczba hospitalizacji osób po 60. roku życia. Skąd ten związek? To proste – dziećmi chorującymi na długotrwałe infekcje pneumokokowe często zajmują się ich dziadkowie, osoby starsze, o gorszej odporności – wyeliminowanie choroby u dzieci oznacza redukcję liczby nosicieli choroby. Szczepiąc nasze dzieci, chronimy też siebie i naszych bliskich. Ten fenomen nosi nazwę odporności zbiorowej. Dla każdej choroby istnieje pewien próg osób zaszczepionych, który znacznie ogranicza ryzyko zachorowania przez osoby nieszczepione. Pomaga to chronić osoby, które z różnych przyczyn (na przykład choroby układu odpornościowego) po prostu nie mogą się szczepić. Nie trzeba być specjalistą, by dostrzec wyraźną korelację stopnia wyszczepienia danej populacji (czyli odsetka osób zaszczepionych) ze spadkiem zachorowalności. Wprowadzenie obowiązkowych i masowych szczepień na przestrzeni ostatnich dekad pozwoliło na prawie całkowite wyeliminowanie chorób, które dziesiątkowały ludzi z pokolenia naszych dziadków. Oczywiście w dyskusji nad szczepionkami pojawia się głos, że jest to efekt podniesienia się poziomu życia i standardów higieny, co niewątpliwie przyczyniło się do ograniczenia liczby zachorowań, ale nie było przyczyną ich wyeliminowania.

| Z oddziału

Liczby mówią same za siebie. W przypadku polio – od 1988 roku udało się zredukować liczbę zachorowań o 99 proc. Dzięki masowej akcji szczepień praktycznie wyeliminowano jedną z najcięższych chorób wirusowych wieku dziecięcego – kończącą się trwałym i ciężkim paraliżem u 1 na 200 przypadków. Od 2000 roku zachorowalność na odrę spadła o 78 proc. Szacuje się, że uchroniło to przed śmiercią ponad 17 milionów osób. Paradoksalnie, wyśmienitym dowodem na skuteczność szczepień jest fakt, że choroby, takie jak odra i koklusz, wracają dokładnie tam, gdzie za sprawą ruchu antyszczepionkowego ludzie wyłamali się z systemu. Coraz częściej słyszymy o nowych i coraz większych ogniskach chorób zakaźnych w krajach, w których uznano te choroby za wyeliminowane. Nowe przypadki zachorowań dotykają osób nieszczepionych i to chyba powinno rozwiać wszelkie wątpliwości, czy warto się szczepić. Warto.

ZDANIEM SPECJALISTY

Lekarz medycyny Agnieszka Turlińska

PEDIATRA. ODDZIAŁ PATOLOGII NOWORODKA I NIEMOWLĘCIA SZPITALA IM. PROF. BOGDANOWICZA

Szczepiąc siebie i nasze dzieci, obniżamy ryzyko powstania ognisk zachorowań – chronimy nie tylko nas samych, ale również tych, którzy z różnych powodów nie mogą być zaszczepieni. Wysoki poziom wyszczepienia skutkuje powstaniem tak zwanej odporności zbiorowej – potencjalnych nosicieli jest zbyt mało, by choroba się rozprzestrzeniała. Można powiedzieć, że odporność zbiorowa to pewnego rodzaju kokon, zapewniający ochronę na przykład dzieciom dotkniętym wrodzonymi wadami układu immunologicznego czy też dzieciom cierpiącym na choroby nerek, białaczkę. Moim zdaniem Program Szczepień Ochronnych i kalendarz szczepień obowiązkowych powinien być zdecydowanie rozszerzony. Co najmniej o kilka szczepionek – w wariancie minimalnym o te przeciwko pneumokokom, ospie wietrznej i meningokokom. To groźne choroby, grożące poważnymi powikłaniami, a szczepienia bardzo skutecznie przed nimi chronią. Poza tym dobrze byłoby dołączyć do obowiązkowych szczepień również szczepionkę przeciwko żółtaczce pokarmowej WZW A.

17


Z oddziału |

FOKUS NA DZIECKO

Rozpieści się czy nie…? Oto jest pytanie!

Noś i przytulaj dziecko zawsze, kiedy tego potrzebuje. Nie noś dziecka tyle na rękach, bo je rozpieścisz – nauczy się i zobaczysz, że będzie to wykorzystywać. Dziecko potrzebuje twojej bliskości, kiedy płacze. Lepiej, żeby poleżało samo w łóżku i się uspokoiło, popłacze i mu przejdzie. Nie daj mu tyle płakać, bo będzie nieszczęśliwe. Jak tyle będzie na rękach, to później nie da ci spokoju…

Joanna Matejczuk PSYCHOLOG ROZWOJOWY

R

odzice noworodków i niemowląt słyszą nad swoimi głowami niemal nieustannie jakieś podpowiedzi i rady dotyczące opieki nad ich synkiem lub córeczką. Płyną one od najbliższych krewnych, od specjalistów, a także z mediów, głównie telewizji i internetu. Czasami napływające informacje dotyczące opieki nad dzieckiem przywracają spokój i pomagają znaleźć najlepsze rozwiązanie. Czasami jednak mogą wprowadzić lub dodatkowo pogłębić niepokój rodziców i opiekunów. Przykładem takiego dyskusyjnego obszaru może być pytanie o ryzyko rozpieszczenia małego dziecka (noworodka i niemowlaka) poprzez różne sposoby opieki i pielęgnacji. Warto zatem zadać sobie pytanie, czy należy się obawiać rozpieszczenia niemowlaka? Czy niemowlę może nas „wyczuć” i następnie wymuszać nasze określone zachowania?

18

ŚWIAT Z PERSPEKTYWY DZIECKA Poszukując odpowiedzi na postawiane w tytule pytanie, warto zacząć od przejrzenia się temu, w jaki sposób malutkie dziecko postrzega świat, jak go odczuwa, jak myśli o nim i przede wszystkim, jakie potrzeby kierują jego działaniami. Aktywność w pierwszym miesiącu życia jest w zasadzie aktywnością odruchową, dziecko ćwiczy i wykorzystuje odruchy, z którymi przyszło na świat. Dopiero w drugim miesiącu odruchy rozwijają się w tak zwane schematy adaptacyjne (ssanie, chwytnie, patrzenie), dzięki którym dziecko zdobywa pierwszą wiedzę o świecie. Warto jednocześnie zauważyć, że działania celowe, czyli zgodne z intencją, zamierzeniami, planami dziecka, pojawiają się w rozwoju dopiero w drugim półroczu życia (około 8. miesiąca). Wcześniej


FOKUS NA DZIECKO

dziecko raczej stosuje schematy dla samej przyjemności ich stosowania lub dlatego, że przypadkowo zauważyło jakiś efekt i próbuje go odtworzyć (na przykład kopnie nogą grzechotkę, uzyska ciekawy efekt i stara się go powtórzyć). Zależność tę widać również w dynamice interakcji z rodzicem. W pierwszym półroczu dziecko raczej wysyła sygnały – zadaniem rodzica jest ich odczytywanie i interpretowanie, a także odpowiadanie na nie. W drugim półroczu zaś mówimy już o diadycznej regulacji, w której coraz bardziej aktywny udział ma dziecko. Uczy się ono intencjonalnie kierować komunikaty do rodzica, podejmując celowe próby nawiązania z nim kontaktu lub osiągnięcia jakiegoś celu (na przykład zachęcenia rodzica do zabawy, przyciągnięcia jego uwagi). Trudno zatem dziecko, podejmujące pierwsze, jeszcze nieporadne

| Z oddziału

próby intencjonalnych zachowań, podejrzewać o złożone działanie, jakim byłoby wymuszanie określonych zachowań rodzica. Niemowlę nie byłoby w stanie z premedytacją manipulować rodzicem lub w inny sposób go wykorzystywać i nadużywać jego dobrej woli, jak mogłoby to wyglądać w sytuacji rozpieszczenia. Oczywiście dziecko uczy się stopniowo, że określone zachowania mogą prowadzić do określonych reakcji rodzica (radości, uśmiechu, złości, krzyku), ale nie potrafi jeszcze w przemyślany, zaplanowany sposób wywoływać tych reakcji u dorosłego. WZORCE NA RESZTĘ ŻYCIA Wiemy już, jak niemowlę nie myśli i do czego nie byłoby zdolne, warto teraz zapytać z kolei, jak myśli. Dziecko przychodząc na świat 19


Z oddziału |

FOKUS NA DZIECKO

Dzieci doświadczające właściwej opieki wykazują w dalszym życiu większe poczucie własnej wartości, a także interpretują zachowania innych ludzi jako bardziej życzliwe i pozytywne. Cechują się również większym poziomem samoregulacji emocji.

spotyka się z wieloma nowymi dla siebie doznaniami zmysłowymi, musi oddychać powietrzem, odżywiać się nowym rodzajem pokarmu, przyzwyczaić się do wielu innych warunków niż w środowisku wewnątrzmacicznym. Jest to dla niego bardzo trudne, czasami szokujące doświadczenie. Dodatkowo dziecko nie posiada odpowiednich narzędzi do rozumienia i interpretowania nowej sytuacji, a wokół dzieje się przecież tak dużo niezrozumiałych rzeczy. W tym całym chaosie pojawia się jednak pewna ostoja bezpieczeństwa – jest nią drugi człowiek, najczęściej rodzic. To on może zrozumieć i zaspokoić pojawiające się potrzeby (głodu, pragnienia) lub zniwelować dyskomfort (mokra pieluszka, ból brzuszka). Rodzic lub opiekun jest w tym całym nowym świecie symbolem nadziei, kimś, komu można ufać, do kogo można się uciec, na kogo można liczyć. Dziecko wypłakuje i wykrzykuje różne swoje aktualne potrzeby, a otoczenie za pośrednictwem rodzica jakoś mu na to odpowiada, tworząc pierwsze wzorce postrzegania nie tylko rodzica, ale także samego siebie i całego świata. Czy to będzie świat przyjazny, dający nadzieję na poradzenie sobie z trudnościami, czy też świat, w którym samotnie trzeba się zmagać z ciężarem życia, będzie w dużej mierze zależało od rodzica. Od rodzicielskich reakcji będzie też zależał poziom zaufania do samego siebie, poczucie własnej wartości oraz ustosunkowanie do własnych potrzeb i emocji, nie tylko w dzieciństwie, ale również w dorosłości. ŚWIAT DZIECKA A ODPOWIEDŹ RODZICA O ile łatwiej jest rozwinąć w sobie postawę ufności do drugiego człowieka, świata i do samego siebie, gdy w pierwszych miesiącach życia zawsze, cokolwiek by się działo, możesz liczyć na ukojenie w ramionach bliskiej osoby. Gdy rodzic lub opiekun łagodnie i z czułością stara się odczytywać twoje potrzeby i adekwatnie na nie odpowiadać, zaspokajać je. Dzięki tej osobie cały świat zaczyna jawić się jako przyjazna, życzliwa i ciekawa przestrzeń, którą za chwilę będzie się pragnęło odkrywać. Innym ludziom też łatwiej zaufać i cieszyć się ich bliskością, jeśli pierwszy wzorzec relacji był naznaczony poczuciem bezpieczeństwa, stabilności i zaspokojenia. Łatwiej jest również w tych okolicznościach budować fundament zaufania do samego siebie, gdyż dziecko czuje się godne uwagi, troski, opieki i miłości drugiego człowieka. Nabiera poprzez to wiary, że może samodzielnie lub ze wsparciem innych ludzi poradzić sobie satysfakcjonująco w tym świecie. 20

Gdy w tę niezwykle intymną relację między małym dzieckiem i opiekunem wedrze się nadmierna dyscyplina, oschłość, oziębłość rodzica, jego obojętność lub nawet wrogość, dziecku trudniej będzie czuć się bezpiecznie i nabierać ufności do tego, co na zewnątrz lub wewnątrz własnej osoby. Zmienność, nieprzewidywalność, chaotyczność reakcji rodzica (zależna na przykład od jego nastroju lub własnych potrzeb) również będzie powodowała jakiś rodzaj zwątpienia, niepokoju i zachwiania tego rodzącego się bazowego poczucia bezpieczeństwa. Podobną trudnością będzie także każdy rodzaj usztywnienia po stronie rodzica, gdy na przykład kieruje się on bardziej przyjętymi normami, instrukcjami opieki nad dzieckiem, niż idzie za głosem rzeczywistych aktualnych wyrażanych przez dziecko potrzeb, nastrojów czy pragnień.

Zmierzając w kierunku opisu postaw rodzicielskich sprzyjających pojawieniu się poczucia bezpieczeństwa oraz otwartego komunikowania własnych potrzeb i trudności przez dziecko, można wyodrębnić następujące obszary zachowań rodzica: • wrażliwość dorosłego na sygnały i komunikaty wysyłane przez dziecko oraz zdolność do ich prawidłowego interpretowania i odpowiadania na nie, • stabilność i przewidywalność zachowań rodzica, przejawiająca się w odpowiadaniu na sygnały wysyłane przez dziecko oraz w zaspokajania potrzeb dziecka, • postawa akceptacji, rozumiana jako zdolność do utrzymania pozytywnego nastawienia do dziecka, mimo pojawiających się trudności, • dostępność i zaangażowanie w opiekę nad dzieckiem, zainteresowanie dzieckiem, zdolność do utrzymaniu uwagi na potrzebach i nastrojach dziecka, • dostosowanie się do potrzeb dziecka, monitorowanie, a nie kontrolowanie aktywności dziecka.


FOKUS NA DZIECKO

NAJPIERW BEZPIECZEŃSTWO, PÓŹNIEJ REGUŁY Na podstawie licznych badań nad rozwojem dzieci oraz jakością ich późniejszego funkcjonowania w wieku szkolnym, okresie dojrzewania i dorosłości, można pokusić się o sformułowanie, że fundamentalnym wyzwaniem pierwszego roku życia jest budowanie poczucia bezpieczeństwa i ufności do świata, innych ludzi i samego siebie. Właściwa opieka w pierwszym roku życia będzie owocowała korzyściami w sferze funkcjonowania społecznego i emocjonalnego. Dzieci, które miały doświadczenie bliskości, a nawet przejawiały większą zależność od rodzica w pierwszym roku życia i mogły się do niego zwracać zawsze, kiedy tego potrzebowały, paradoksalnie w późniejszych okresach życia potrafią wykazać się większą samodzielnością i niezależnością. Są również bardziej zaangażowane, aktywne i spontaniczne w kontaktach społecznych (przyjaźnie, intymne związki) niż dzieci, które doświadczyły samotnego zmagania się z trudnościami w niemowlęctwie. Dzieci doświadczające właściwej opieki wykazują w dalszym życiu większe poczucie własnej wartości, a także interpretują zachowania innych ludzi jako bardziej życzliwe i pozytywne. Cechują się również większym poziomem samoregulacji emocji (interpretowania, nazywania, komunikowania, regulowania własnych stanów emocjonalnych) oraz gotowością do adekwatnego interpretowania stanów emocjonalnych innych ludzi, a także realnego postrzegania zdarzeń w rzeczywistości.

| Z oddziału

I CO Z TYM ROZPIESZCZENIEM? W ramach podsumowania warto jeszcze dodać, że właściwe, bezpieczne doświadczenia z pierwszych miesięcy życia tworzą również nieoceniony fundament dla kolejnego wyzwania rozwojowego w 2. i 3. roku życia. W tym okresie dziecko zostanie rzeczywiście zaproszone do spotkania ze światem zasad i reguł społecznych, a rodząca się wolna wola i autonomia będą motywowały je do często nieokiełznanej ekspresji własnych pragnień i własnego ja. Wielkim wyzwaniem zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica będzie wówczas nauczenie się tego, jak wprowadzać różne normy i uczyć się wzajemnych wymagań. To również czas próby, której celem będzie bezpieczne spotkanie woli dziecka (w tym również jego krnąbrności, uporu, samowoli) z wolą (i cierpliwością) dorosłego. Ale jak widać, będzie to wyzwanie okresu poniemowlęcego, nie niemowlęcego. Pierwszy rok życia nie jest zatem czasem na konfrontowanie dziecka z zasadami lub wymaganiami, a jedynie na ich łagodne zarysowanie. Ryzyko rozpieszczenia więc praktycznie również się nie pojawia. Pojawia się natomiast szansa, że dzięki dostępności, ciepłu i życzliwości rodziców niemowlak może nabrać sił, kompetencji i właściwych przekonań do radzenia sobie z wyzwaniami rozwojowymi w kolejnych okresach życia. Jest również szansą na zaproszenie dziecka do świata, który może być przyjazny i życzliwy, w którym można ufać innym i sobie, który pozwoli na satysfakcjonujące kontakty z ludźmi oraz odkrywanie, uczenie się i kreowanie ciekawej rzeczywistości w przyszłości.

Codzienne rytuały, takie jak kąpiel, są doskonałą okazją do stymulacji wielozmysłowej Rytuały kąpielowe mogą być okazją do pobudzania wszystkich zmysłów dziecka: dotyku (bezpośrednie zetknięcie skóry dziecka ze skórą opiekuna1), wzroku (bezpośredni kontakt wzrokowy2), słuchu (dziecko słucha głosu matki3) i węchu (dziecko rozpoznaje znajome zapachy, np. zapach skóry rodzica4 lub używanych w kąpieli kosmetyków1)

Stymulacja wielozmysłowa pozytywnie wpływa na rozwój społeczny, emocjonalny, poznawczy i fizyczny małych dzieci.

Kąpiel: dowody z badań klinicznych

Masaż: dowody z badań klinicznych

Wzmacnia więzi między opiekunami a dzieckiem7 Zapewnia lepszy sen8 Redukuje stres u dziecka9 Redukuje stres i lęk u matki10

Działa uspokajająco i kojąco5 Umacnia więzi z rodzicami i opiekunami5 Redukuje utratę wilgotności i poprawia nawilżenie skóry (jeśli po kąpieli użyje się balsamu6) Pomaga zachować higienę skóry5

Piśmiennictwo 1. Field T., Cullen C., Largie S., et al. Early Hum Dev 2008; 84: 399–401. 2. Farroni T., Csibra G., Simion F., et al. Proc Natl Acad Sci USA 2002; 99: 9602–5. 3. Dehaene-Lambertz G., Montavont A., Jobert A., et al. Brain Lang 2010; 114: 53–65. 4. Sullivan RM., Toubas P. Biol Neonate 1998; 74: 402–8. 5. Blume-Peytavi U., Cork MJ., Faergemann J., et al. J Eur Acad Dermatol Venereol 2009; 23: 751–9.

6. Garcia Bartels N., Scheufele R., Prosch F., et al. Pediatr Dermatol 2010; 27: 1–8. 7. Morhenn V., Beavin LE., Zak PJ. Altern Ther Health Med 2012; 18: 11–8. 8. Field T., Hernandez-Reif M. Early Child Dev Care 2001; 168: 95–104. 9. Hernandez-Reif M., Diego M., Field T. Infant Behav Dev 2007; 30: 557–61. 10. Feijo L., Hernandez-Reif M., Field T., et al. Infant Behav Dev 2006; 29: 476–80.

21


Z oddziału |

DIETA CIĘŻARNYCH

Gdy w ciąży jedzenie ciąży Okres ciąży naturalnie kojarzy się z odżywaniem. Najlepiej zdrowym, racjonalnym, zaspokajającym potrzeby przyszłej mamy i rozwijającego się dziecka. Nierozerwalnie z tym stanem wiążą się dylematy „jeść za dwoje” czy „dwa razy zdrowiej”, obawy „czy to dziecko rośnie, czy ja tyję”, zaskoczenie nowymi preferencjami smakowymi w stylu „śledzie z czekoladą”. Czasem jednak pojawiają się też zachowania żywieniowe zdecydowanie niezdrowe i niebezpieczne.

dr n. hum. Justyna Korzeniewska PSYCHOLOG

N

owy termin pregoreksja jest złożeniem angielskich słów pregnancy – ciąża i anorexia – anoreksja. Obecnie nie funkcjonuje jeszcze w medycznych klasyfikacjach, ale z uwagi na doniosłość problemu wchodzi do języka profesjonalistów opiekujących się kobietami w ciąży: ginekologów, neonatologów, położnych. Staje się też przedmiotem zainteresowania psychiatrów i psychologów klinicznych, ponieważ jego głębokie psychiczne podłoże powoduje, że wykracza on poza zaniedbywanie zdrowia i lekceważenie zaleceń medycznych. Zjawisko to najczęściej dotyczy osób z wcześniejszymi zaburzeniami odżywiania, a ciąża jest mechanizmem wyzwalającym kolejny epizod chorobowy. Zdarza się jednak, że takie zachowania ujawniają się po

22

raz pierwszy właśnie w odmiennym stanie. Istnieje teoria, że kobiety, u których w okresie ciąży pojawiają się zaburzenia odżywiania, miały takie skłonności już wcześniej, ale nie zdążyły się one ujawnić. NIEODPARTA POTRZEBA KONTROLI Symptomy i obraz kliniczny pregoreksji są zbliżone do typowego jadłowstrętu psychicznego. Ważnym psychologicznym mechanizmem biorącym udział w rozwoju anoreksji jest silna potrzeba kontrolowania siebie, swojego ciała, własnych potrzeb. Okres ciąży, podczas której w ciele zachodzą zmiany niepodlegające kontroli, może być istotnym bodźcem ujawniającym skłonności anorektyczne albo wywołującym powrót objawów tego ciężkiego zaburzenia. Ciąża

to okres dużych zmian, przebiegających według ustalonego planu natury, niezależnych od woli osoby. Dla osób o skłonnościach anorektycznych ten okres w życiu może być szczególnie trudny. Motywacją drastycznego kontrolowania przyjmowania jedzenia i intensywnych ćwiczeń fizycznych stosowanych przez osoby ciężarne jest kontrola masy ciała, celem ograniczenia wpływu ciąży na wygląd zewnętrzny i tryb życia. JEDZENIE LUB GŁODZENIE SIĘ Związek emocji z apetytem i stylem odżywiania, choć nieoczywisty, jest bardzo ścisły. Pierwsze powiązania powstają w chwili karmienia, gdy dziecko zaspokajając głód nawiązuje kontakt z mamą, czuje jej bliskość, patrzy w oczy. Zaczyna kojarzyć zaspokoje-


TEORIA I PRAKTYKA

Dane medyczne jednoznacznie wskazują na ogromne ryzyko niedoborów białka, witamin i mikroelementów niezbędnych dziecku do prawidłowego rozwoju w okresie prenatalnym.

nie potrzeby pożywienia z satysfakcją uczuciową. Od tego momentu będzie angażować emocje w jedzenie i pożywieniem łagodzić pewne nastroje. Potem uwikłanie jedzenia w emocje człowieka wzmacnia codzienne doświadczenie i przekazy kulturowe. W przeżyciach człowieka każdemu ważnemu wydarzeniu towarzyszy jedzenie. Określone okoliczności mają swoją apetyczną oprawę, a ich wyjątkowość podkreślają niedzielne obiady, świąteczne wypieki, urodzinowe torty. Na przestrzeni całego życia, od chrzcin po stypę, poprzez coroczne urodziny i wyjątkowe wesele, jedzenie podkreśla znaczenie tych ważnych wydarzeń. Relację pomiędzy emocjami a jedzeniem wzmacniają jeszcze pewne formy okazywania uczuć poprzez karmienie, z podkreślaniem

| Z oddziału

„ugotowałam to specjalnie dla ciebie”, „przyrządziłem to tak, jak lubisz”. Dzieje się tak już od najwcześniejszych lat, kiedy dzieci są zachęcane do jedzenia „za mamusię”, a deser i słodycze są stosowane jako nagroda. Po takich doświadczeniach z dzieciństwa dorośli kontynuują to podejście do jedzenia jako formy nagradzania siebie i sprawiania sobie drobnych przyjemności albo „zajadania smutków”. Odzwierciedleniem tego silnego kulturowego związku emocji i jedzenia jest język potoczny, który obfituje w wyrażenia opisujące stany emocjonalne przez nawiązania do odczuć ciała, w tym procesu przyjmowania jedzenia. Powszechnie używane są zwroty: „coś leży na sercu”, „mieć tego po dziurki w nosie”, „dusić się w tej atmosferze”. Bezpośrednio 23


Z oddziału |

DIETA CIĘŻARNYCH

ZALECENIA DLA POŁOŻNYCH OPIEKUJĄCYCH SIĘ CIĘŻARNYMI Z PREGOREKSJĄ • Pomiaru wagi ciężarnej z pregoreksją dokonywać bez odzieży i z rozpuszczonymi włosami z uwagi na możliwość ukrycia w kieszeni lub splecionym koku małych, ale ciężkich przedmiotów zafałszowujących faktyczny ciężar ciała. • Od wskazanej wagi odjąć około 1 kg na wodę, która została spożyta bezpośrednio przed wizytą w celu ukrycia rzeczywistej masy ciała. • Ważąc ciężarną, ustawić ją na wadze tyłem do wskaźnika pokazującego ciężar ciała. • Nie przekazywać informacji o aktualnej wadze, bo jeśli to wskazanie nie spełni oczekiwań chorej, zmotywuje ją do jeszcze większych ograniczeń pokarmowych. • Jeśli planowane jest badanie moczu, pacjentka musi oddać go w placówce bezpośrednio przed badaniem, a nie dostarczać próbkę pobraną w domu (niebezpieczeństwo dostarczenia moczu innej osoby). • Zwracać szczególną uwagę na obrzęki twarzy i kończyn, które mogą zafałszowywać wagę oraz wskazywać na tzw. zatrucie wodne z powodu nadmiernej podaży płynów. • Powstrzymać się od jakichkolwiek uwag dotyczących wyglądu osoby, ponieważ z uwagi na brak akceptacji ciała i jego zniekształcony obraz, nawet komplement może być odebrany negatywnie i motywować do dalszej utraty wagi. • Pamiętając o silnym związku emocji z jedzeniem, zwracać uwagę na zmiany nastroju i nietypowe stany emocjonalne ciężarnej. • Skierować pod opiekę psychologa lub psychiatry specjalizującego się w zaburzeniach odżywiania i wymagać potwierdzenia pozostawania pod taką opieką (zaświadczenie, odpis konsultacji). • Informacje o zagrożeniach dla zdrowia kobiety i przebiegu ciąży w przypadku pregoreksji przekazać nie tylko ciężarnej, ale również jej bliskim (wskazanym w upoważnieniu do udostępniania informacji o stanie zdrowia).

z jedzeniem wiążą się np.: „nie trawię tego” – opisujące brak tolerancji i zgody na coś, „żółć mnie zalewa” – odnoszące się do silnego wzburzenia, „leży mi to na wątrobie” – odzwierciedlające uporczywe, dręczące myśli. PSYCHIKA A STYL JEDZENIA Początki anoreksji i pregoreksji są dość niewinne, a zaburzenie rozwija się podstępnie pod osłoną dbania o ciało i zdrowie. Racjonalnemu dbaniu o smukłą sylwetkę i zbilansowaną dietę zaczyna towarzyszyć silny lęk przed przytyciem. Jest to krytyczny moment, który oddziela właściwe dbanie o zdrowie i wygląd od zaburzeń odżywiania. Pojawia24

ją się specyficzne zabiegi, działania, rytuały zmierzające do opanowania uczucia głodu i ograniczenia przyjmowania pokarmów. Picie dużej ilości wody daje pozorne uczucie sytości. Prowokowanie wymiotów i przyjmowanie środków przeczyszczających służy zmniejszeniu ilości przyjmowanych kalorii. Towarzyszy temu zwiększanie ilości wysiłku fizycznego, forsowne i długotrwałe ćwiczenia, stanie i spacerowanie zamiast siedzenia, napinanie mięśni w pozycji spoczynkowej. Otoczenie jest wprowadzane w błąd poprzez manipulacje, chowanie jedzenia, pozorowanie spożywania posiłków. Podobnie ukrywane są efekty tych działań, czyli uby-

tek wagi i wyniszczenie. Luźne stroje, wiele warstw odzieży, długie rozpuszczone włosy kamuflują wychudzenie. W tym punkcie łamie się popularna koncepcja wpływu promowanego współcześnie modelu szczupłej kobiecej sylwetki na zapadalność na anoreksję. Osiągnięcie tego ideału motywowałoby raczej do eksponowania swojego smukłego ciała i chwalenia się osiągniętym sukcesem w dążeniu do ideału, a osoby z anoreksją zachowują się odmiennie. Podczas terapii psychologicznej osoby te ujawniają brak akceptacji swojego ciała i postrzeganie go w zniekształcony sposób jako grube i zdeformowane. Szczególnie nieadekwatnie i niekorzystnie postrzegają atrybuty kobiecości, czyli biodra i uda. To wskazuje na związek anoreksji z odrzucaniem swojego dojrzewania seksualnego i stawania się kobietą. Okres ciąży, jako zdecydowany wyraz fizycznego bycia kobietą, może być szczególnie trudny dla osób ze skłonnościami do anoreksji i wywołać ujawnienie się lub nawrót objawów zaburzeń odżywiania. GŁODZENIE, ZAGROŻENIE Dane medyczne jednoznacznie wskazują na ogromne ryzyko niedoborów białka, witamin i mikroelementów niezbędnych dziecku do prawidłowego rozwoju w okresie prenatalnym. Powszechnie wiadomo, że prawidłowa dieta jest też ważnym elementem przygotowania ciała mamy do prawidłowego porodu i połogu, w tym karmienia piersią. Dodatkowo towarzyszące restrykcjom dietetycznym ćwiczenia fizyczne mogą być ryzykowne w ostatnim trymestrze ciąży. Ponadto stosowane środki przeczyszczające i moczopędne wykazują działanie teratogenne i embriotoksyczne, co stanowi kolejne zagrożenie dla rozwijającego się płodu. Charakterystycznym zachowaniem osób z anoreksją jest picie dużych porcji wody w celu zmniejszenia uczucia głodu. Ilości przyjmowanych płynów znacznie przekraczają bezpieczne granice i wywołują forsowną diurezę, a wraz z nią wypłukiwanie wielu mikroelementów, co stanowi kolejne zagrożenie dla zdrowia mamy i dziecka.


DIETA CIĘŻARNYCH

| Z oddziału

KONSEKWENCJE PREGOREKSJI DLA DZIECKA: • poronienie, • poród przedwczesny, • zgon w okresie okołoporodowym lub niemowlęcym, • wady wrodzone, • niska masa urodzeniowa i brak właściwego przybierania na wadze w okresie niemowlęcym, • niższa długość ciała i zaburzenia wzrastania, • niski wynik w skali Apgar, • mniejszy obwód głowy, • problemy z oddychaniem w okresie noworodkowym, • słabe łaknienie, problemy ze ssaniem, a w przyszłości zaburzenia odżywiania, • opóźniony rozwój psychoruchowy i poznawczy. DLA KOBIETY: • niedokrwistość, czasem wymagająca hospitalizacji i odżywiania pozajelitowego, • krwawienie z dróg rodnych, • poronienie, • konieczność cesarskiego cięcia, • problemy z karmieniem piersią, • depresja poporodowa.

Wszystkie te zagrożenia dostrzegają lekarze i położne i oczywiście komunikują je kobietom podczas badań kontrolnych lub w szkołach rodzenia. Paradoksalnie jednak ta wiedza nie przenika przez system fałszywych przekonań osób cierpiących na pregoreksję i pozostają one zupełnie odporne na perswazję. Mimo szerokiej wiedzy na temat właściwej diety i wartości odżywczych oraz zdrowego trybu życia, kobiety te nie są w stanie skorygować swojego zachowania w kierunku bardziej racjonalnego odżywiania. Wynika to z głębokich zaburzeń w postrzeganiu rzeczywistości, charakterystycznych dla osób z zaburzeniami odżywiania. To powoduje absolutną nieskuteczność perswazji i racjonalizacji w korygowaniu tych niewłaściwych zachowań. Ma to związek z głębokim emocjonalnym podłożem zaburzeń odżywiania, które nie są wcale tylko niezdrową postawą wobec jedzenia.

25


Z oddziału / KARMIENIE

Symultanicznie czy na zmianę? Opieka nad dzieckiem to wyzwanie trwające przez cały czas jego dorastania, ale największe wymagania stoją przed rodzicami w pierwszych miesiącach życia małego człowieka. Skoro więc jedno dziecko jest w stanie wywrócić życie mamy i taty do góry nogami, to jak poradzić sobie, kiedy na świecie jednocześnie pojawia się aż dwójka, a czasem jeszcze większa liczba maluchów?

Agnieszka Ryczek POŁOŻNA

J

eden z problemów stojących przed kobietą dotyczy kwestii karmienia piersią. Przede wszystkim warto mieć świadomość tego, że na proces laktacji ma wpływ wiele różnorodnych czynników, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z ciążą pojedynczą, czy z mnogą. Jednym z nich jest sposób przyjścia na świat malucha. W ciążach bliźniaczych wzrasta odsetek porodów operacyjnych, gdyż poród drogami natury wiązać się może ze zbyt dużym ryzykiem powikłań. Po cesarskim cięciu zwykle pokarm u matki pojawia się troszkę później, niż ma to miejsce w przypadku porodu naturalnego, ponieważ organizm nie otrzymuje wystarczającej ilości bodźców fizjologicznych do rozpoczęcia laktacji. Bez wątpienia sposób porodu wpływa też na samopoczucie i kondycję mamy. Po cesarskim cięciu kobieta będzie potrzebowała zdecydowanie więcej czasu na dojście do siebie i powrót do fizycznej sprawności niż po porodzie naturalnym. Kobiety rodzące siłami natury są w stanie szybciej i sprawniej rozpocząć opiekę nad dziećmi, w tym ich karmienie. Nie bez znaczenia jest również to, z którą ciążą mamy do czynienia. Jeśli kobieta ma już dzie-

26

ci, które karmiła piersią, to w przypadku kolejnego ten proces przebiegnie dużo sprawniej. Karmienie może być także utrudnione, gdy mamy do czynienia z wcześniakami, często zdarza się tak w przypadku ciąż wielopłodowych, gdyż ryzyko przedwczesnego porodu znacznie wzrasta. Wcześniaki wymagają specjalistycznej opieki (np. leżenia w inkubatorze) i mama nie zawsze od razu może zająć się swoim maleństwem po porodzie. Dzieci urodzone przed terminem mogą mieć również problem z prawidłowym przystawieniem się do piersi, wynikający z niedojrzałości organizmu. Kluczową rolę w powodzeniu karmienia piersią ma nastawienie matki. Zdeterminowanie i dobre wsparcie karmiącej mamy jest podstawą udanego karmienia. POZYCJE DO KARMIENIA Trzymanie się pewnych zasad i korzystanie ze sprawdzonych technik ma niebagatelne znaczenie w przypadku karmienia piersią bliźniaków. Tak jak w przypadku jednego dziecka, idealnym wstępem do udanego karmienia piersią będzie poporodowy kontakt „skóra do skóry”, jak najwcześniejsza próba przystawie-

nia noworodków do piersi oraz zasada karmienia na żądanie. Gdy z jakichś powodów któryś z tych warunków nie może być spełniony, należy nadrobić zaległości tak szybko, jak jest to możliwe. Mama, której nie udało się przystawić dzieci do piersi w ciągu 6 godzin po porodzie, powinna zacząć ściągać pokarm w celu stymulacji laktacji. Obok zasady karmienia na żądanie należy pamiętać, że nie można przypisywać jednej piersi do jednego bliźniaka, gdyż mogłoby to spowodować nierównomierną stymulację laktacji. Zmiana piersi może następować przy każdym karmieniu lub raz na dobę (wariant wygodniejszy). Karmiąc dwoje lub więcej dzieci jednocześnie, zaleca się poznać mechanizm ssania i nauczyć się przystawiać każde dziecko z osobna. Taki sposób karmienia kontynuowany jest do momentu, gdy kobieta upewni się, że przynajmniej jedno z dzieci ssie efektywnie. Dziecko słabsze, mniejsze, gorzej ssące, wymaga większej troski i dlatego należy je częściej bądź dłużej przystawiać do piersi. Jeśli dzieci funkcjonują w rytmie naprzemiennym, wówczas pozycja do karmienia może być dowolna, preferowana przez mamę. Sprawa jest


bardziej skomplikowana, gdy oba maluchy potrzebują przystawienia do piersi jednocześnie. W takich sytuacjach można korzystać z techniki karmienia w pozycji futbolowej, tzw. spod pachy. Każde z dzieci zwrócone jest brzuszkiem do jednego z boków mamy, nóżki znajdują się pod pachami. Dłonie mamy podtrzymują główki, a przedramiona plecy dzieci.

Istnieją jeszcze inne pozycje umożliwiające karmienie obojga dzieci naraz, m.in. klasyczna „na krzyż” oraz taka, która łączy pozycję klasyczną (jeden bliźniak) i futbolową (drugi bliźniak). Wymagają one większej wprawy i zwykle w początkowym okresie pomocy drugiej osoby, jednak po ich opanowaniu karmienie dzieci staje się mniej czasochłonne. Obecnie

BLIŹNIACZA STYMULACJA Badania dotyczące bliźniaków wskazują na silną więź, jaka wytwarza się między nimi już od momentu poczęcia. Samo słowo bliźnięta pochodzi od staropolskiego przymiotnika „bliźne”, czyli bliskie sobie. Dzieci w okresie prenatalnym mają ścisły kontakt ze sobą. Ta więź, a także konieczność dopasowania się do bliźniaka (w dosłownym tego słowa znaczeniu – położenie w macicy) obserwowana jest również po narodzinach. Dzieci z ciąż mnogich budują swoje poczucie bezpieczeństwa między innymi wtedy, gdy czują w pobliżu swojego brata czy siostrę. Potrafią również dopasowywać do siebie i swoich wzajemnych potrzeb rytm dobowy. W kolejnych tygodniach życia stanowią dla siebie idealną stymulację rozwoju na wszystkich polach zmysłowych. Można im to zapewnić poprzez układanie dzieci jak najbliżej siebie. Nie należy jednak zapominać o tym, że każde z wieloraczków jest odrębną istotą i wymaga indywidualnego podejścia.

na rynku dostępne są specjale poduszki ułatwiające karmienie bliźniąt. Tak jak każda karmiąca, mama bliźniaków może spotkać się z tradycyjnymi problemami laktacyjnymi. Jednym z nich jest niedobór pokarmu i niedostateczna stymulacja. Jeśli któreś z dzieci jest wyraźnie aktywniejsze, wówczas można to wykorzystać do wystymulowania laktacji dla obojga dzieci na odpowiednim poziomie. Podobnie rzecz ma się z problemem nawału laktacyjnego. Obok tradycyjnych metod, takich jak okłady ciepłe przed karmieniem i zimne po karmieniu, obowiązuje zasada przystawiania aktywniejszego dziecka celem odessania nadmiaru pokarmu. Każde z dzieci powinno być obserwowane przez mamę pod kątem aktywności przy piersi, efektywności ssania oraz ilości zjadanego pokarmu przez kontrolę moczonych pieluch. Wśród mam wieloraczków powszechny jest mit, że nie będą w stanie wykarmić swoich dzieci, dlatego częściej sięgają po butelkę. Jednak prawidłowa technika przystawiania i aktywność obydwojga dzieci gwarantuje stymulację laktacji na odpowiednim do ich potrzeb żywieniowych poziomie. Rozszerza27


nie diety zawsze powinno być konsultowane z lekarzem pediatrą, uwzględniając indywidualne potrzeby dzieci oraz plany matki, np.: powrotu do pracy. Warto wspomnieć, że mama karmiąca piersią może korzystać z przywilejów pracowniczych w postaci dwóch trzydziestominutowych przerw na karmienie dzieci, a karmiącej więcej niż jedno dziecko i pracującej więcej niż sześć godzin dziennie przysługują dwie przerwy po czterdzieści pięć minut. Jeśli czas pracy wynosi od 4 do 6 godzin, pracownicy karmiącej piersią przysługuje jedna przerwa. PODZIELIĆ RÓWNO UWAGĘ Problem karmienia nie jest jedynym, który może spędzać sen z powiek mamie noszącej pod sercem więcej niż jedno dziecko. Kolejną obawą jest znalezienie czasu na zabawę i stymulację rozwoju pociech. Wydaje się, że sprawy karmienia, przewijania i zaspokojenia swoich potrzeb, takich jak sen, jedzenie czy higiena, zajmą rodzicom większą część doby. Chcąc zrealizować ideę rodzicielstwa blisko28

ści, mama i tata muszą zaangażować się we dwoje w opiekę mad maluchami. Istnieje cała gama produktów adresowanych do rodziców wieloraczków, takich jak specjalne wózki, nosidełka, chusty, które mają ułatwić im pielęgnację pociech. W opiece nad większą liczbą potomstwa nie należy zapominać o potrzebach matki. W wyjątkowych sytuacjach (nadmiernego zmęczenia, przeciążenia psychicznego), dopuszcza się nawet odstępstwo od zasad takich, jak karmienie na żądanie, wprowadzając na jakiś czas określony rytm karmienia. Zdarza się, że rodzice wieloraczków miewają wyrzuty sumienia, dotyczące niepełnej realizacji wszystkich ideałów opieki nad dzieckiem, jednakże zawsze trzeba szukać złotego środka, tak aby żadna ze stron – ani rodzice, ani dzieci – nie była traktowana marginalnie. Warto pamiętać, że czasem nie da się zaspokoić potrzeb dwójki dzieci w tym samym momencie. Pielęgnowanie bliźniąt w rytmie naprzemiennym wymaga przystosowania się dzieci i nauczenia czekania na swoją kolej. Rodzice

mogą jednak mówić do czekającego dziecka np.: „teraz zajmuję się twoim bratem/siostrą, zaraz zajmę się tobą”. Głos rodzica oznacza dla dziecka, że ktoś je słyszy i reaguje na jego potrzeby. Gdy spodziewamy się bliźniaków, nie tylko przygotowanie techniczne odgrywa rolę w lepszym pokonaniu napotykanych trudności, ale również zapewnienie sobie wsparcia. Rodzice wieloraczków powinni wcześniej zadbać o osoby, które wesprą ich w pierwszych tygodniach po porodzie. Warto również skorzystać z porad innych doświadczonych rodziców. Gdy trudno znaleźć ich w kręgu swoich znajomych, można szukać wsparcia na portalach i forach internetowych. Według statystyk bliźniaki zdarzają się raz na osiemdziesiąt pięć porodów, trojaczki raz na prawie osiem tysięcy ciąż, a czworaczki raz na sześćset tysięcy. Obecnie obserwuje się zwiększenie liczby ciąż mnogich z powodu rozpowszechnienia technik wspomaganego rozrodu.


NY CZ

POZ N

MOTO RY

CZY AW

NEURO PLUS KA

ZN

U

NI

Y

KO M

Enfamil z NEURO PLUS wspiera rozwój mózgu dziecka w 4 obszarach 1-7,9-12

C YJ N

Y

SPO

ŁE

C

Pozytywne efekty właściwego wczesnego żywienia są obserwowane przez kilka lat życia dziecka – aż do wieku szkolnego 2,4,8,9

5 lat

Enfamil poprawia rozumienie mowy w wieku 5 lat 9

18

Enfamil pozwala osiągać lepsze wyniki w testach rozwojowych 1

12

Enfamil poprawia ostrość widzenia 3,8,10

miesięcy

miesięcy

9

miesięcy

Enfamil poprawia umiejętność skupienia uwagi i rozwiązywania problemów 6,7

Żywienie, które wspomaga rozwój mózgu Referencje: 1. Birch EE, Garfield S, Hoffman DR, et al. Dev Med Child Neurol. 2000;42:174-81. 2. Drover JR, Hoffman DR, Castañeda YS, et al. Early Human Dev. 2011;87: 223-30. 3. Morale SE, Hoffman DR, Castañeda YS, Wheaton DH, Burns RA, Birch EE. Early Hum Dev. 2005;81(2):197-203. 4. Birch EE, Garfield S, Castañeda Y, Hughbanks-Wheaton D, Uauy R, Hoffman D. Early Hum Dev. 2007;83(5):279-84. 5. Birch EE, Carlson SE, Hoffman DR, et al.. Am J Clin Nutr. 2010;91(4):848-59. 6. Drover J, Hoffman DR, Castañeda YS, Morale SE, Birch EE.. Child Dev. 2009;80(5):1376-84. 7. Colombo J, Carlson SE, Cheatham CL, Fitzgerald-Gustafson KM, Kepler A, Doty T. Pediatr Res. 2011;70(4):406-10. 8. Qawasmi A, Landeros-Weisenberger A, Bloch MH. Pediatrics. 2013;131(1):e262-72. 9. Colombo J, Carlson SE, Cheatham CL, et al. Am J Clin Nutr. 2013;98:403-12. 10. Birch EE, Hoffman DR, Uauy R, et al Pediatr Res. 1998;44:201-9. 11. Birch EE, Hoffman DR, Castañeda YS, Fawcett SL, Birch DG, Uauy RD. Am J Clin Nutr. 2002;75(3):570-80. 12. Birch EE, Castañeda YS, Wheaton DH, Birch DG, Uauy RD, Hoffman DR. Am J Clin Nutr. 2005;81(4):871-9. Enfamil Premium 1– mleko początkowe, Enfamil Premium 2 – mleko następne. Karmienie piersią jest najlepszym sposobem żywienia niemowląt. Karmienie sztuczne powinno następować w przypadku, gdy karmienie piersią jest niemożliwe lub utrudnione. Przed rozpoczęciem karmienia preparatem do żywienia początkowego należy zasięgnąć porady lekarza. Materiał przeznaczony dla specjalistów ochrony zdrowia, żywienia i dietetyki. Numer materiału: PO/ENF/16/0001c Mead Johnson Nutrition (Poland) Sp. z o.o., Al. Armii Ludowej 26, 00-609 Warszawa

29


Z pasją / REPORTAŻ

Położne z pokolenia Y Mówi się, że w dotychczasowej historii nie było pokolenia równie bystrego i lepiej wykształconego od generacji milenijnej, czyli osób urodzonych pomiędzy rokiem 1980 a 1994. Pokolenie to liczy, bagatela, około 11 milionów Polaków. Wbrew pozorom nie mówi się o nim najlepiej, na pierwszy plan wysuwając takie cechy, jak zbytnia pewność siebie, postawa roszczeniowa, niechęć do podejmowania decyzji i brania odpowiedzialności za własne życie. Postanowiliśmy sprawdzić, jak w ten stereotyp „leniwych millenialsów” wpisują się współczesne położne. Wyniki tego eksperymentu zaskakują niezwykle pozytywnie, a przede wszystkim rzucają nowe światło na ten stary jak świat zawód.

Małgorzata Marszałek

W

pierwszym numerze „W Czepku Urodzonych” w słowie wstępnym do naszych czytelniczek pisaliśmy, że „położną w Polsce nie zostaje się dla pieniędzy ani dla sławy”. Zawód ten, choć piękny, niezmiennie potrzebny i w jakiś sposób metafizyczny, kojarzony jest często z kiepskimi warunkami pracy, małym prestiżem (w szczególności w porównaniu z lekarzami) oraz brakiem satysfakcji finansowej. Mając taką perspektywę, można się zastanawiać, kto przy zdrowych zmysłach będzie pchał się w położnictwo, mając do wyboru tyle innych, bardziej kuszących moż-

30

liwości… Mimo wszystko młodych adeptek zawodu nie brakuje, choć jak pokazują przykłady bohaterek tego numeru – ich droga do czepka z czerwonym paskiem była różna, czasami przypadkowa. Nie to jest jednak najważniejsze. Najważniejsze, że przeczą stereotypowemu wyobrażeniu o tym zawodzie. Dla nich jest to profesja, która daje możliwości własnego rozwoju, satysfakcjonującej pracy i godnego wynagrodzenia. Młode położne nie mają wątpliwości, że aby odnieść sukces, trzeba ciężko pracować, że w żadnym zawodzie, a w tym chyba jeszcze bardziej – powodzenie nie spada z nieba. Jest

wypadkową pomysłu na siebie, determinacji, zaangażowania i pewnej skłonności do ryzyka, nawet jeśli za ryzyko uznamy angażowanie się w projekty, które chwilowo nie przynoszą wynagrodzenia. Potrafią patrzeć szerzej, wiedząc, że to, co robią teraz, będzie procentowało w przyszłości. Co ważne, współczesne młode pokolenie położnych dostrzega szeroki wachlarz możliwości, jakie daje ten zawód. Bo choć dzieci od wieków rodzą się w określony sposób, zmieniają się warunki życia i potrzeby ich mam. Położne z pokolenia Y świetnie potrafią je odczytać i na nie odpowiedzieć.


REPORTAŻ

Magdalena Łosik

NIE MAM KOMPLEKSÓW, ZNAM SWOJĄ WARTOŚĆ Do kobiet w ciąży podchodzi po partnersku. Zauważyła, że ich lęk przed nieznanym można oswoić nie tylko wiedzą merytoryczną, ale i odpowiednim podejściem. Dlatego obdarza je uwagą, poczuciem humoru oraz… własnoręcznie wypiekanymi ciasteczkami. W efekcie sama zyskuje od nich wiele pozytywnej energii, którą wykorzystuje do realizacji swoich licznych planów. www.magdamed.pl

O

tym, że została położną, zadecydował przypadek. – Nie dostałam się na prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, o którym zawsze marzłam. Zawód położnej zasugerował mi jeden z nestorów polskiego położnictwa, śp. profesor Adam

Cekański, do którego trafiłam jako pacjentka. Powiedział mi: „masz długie palce, jesteś silną, postawną i zdecydowaną kobietą, będziesz dobrą położną, wiem to”. Przekonująco opowiedział mi o tym zawodzie i tak z niedoszłej wojującej prawniczki, stałam się położną...

| Z pasją

nieco wojującą, ale na pewno niezależną i upartą – opisuje swoją drogę do zawodu Magdalena Łosik. Na brak pracy na pewno nie narzeka. Założyła działalność gospodarczą pod wdzięczną nazwą MAGDAMED. Prowadzi szkoły rodzenia w różnych miastach na Śląsku, realizuje patronaże po porodzie, prowadzi szkolenia dla firm i położnych, bywa prelegentką na konferencjach... W tym momencie sprawy zawodowe jeszcze mocniej nabierają tempa – wraz z koleżanką będą prowadziły NZOZ w Częstochowie, który ma pokazać, że „ośrodek prowadzony przez położną może być wzorem dla placówek prowadzonych przez lekarzy”. Brzmi nieskromnie? Być może, ale autorce tych słów daleko do fałszywej skromności. Potrafi o sobie powiedzieć, że jest kreatywna, ambitna, nastawiona na rozwój. Jest gotowa podnosić swoje kwalifikacje, bo wie, że to procentuje satysfakcją zawodową i godnym zarobkiem. – Niestety, zbyt wiele osób ma postawę „należy mi się” i tylko na tym poprzestają. System, w którym funkcjonują położne, jest wadliwy również dlatego, że nasze środowisko na to pozwoliło. Nie jesteśmy solidarne, zazdrościmy innym. Jeśli ktoś nie wie, co chce w życiu osiągnąć, na pewno nie poradzi sobie z biurokracją wynikającą z bycia na swoim. Wiele dziewczyn robi założenie, by zarabiać więcej, a zniechęcają się już na starcie – gąszczem przepisów i kosztami, jakie trzeba ponieść. Jej zdaniem każdy biznes wymaga: cierpliwości, środków finansowych, planu A i planu B na wypadek niepowodzenia planu A. Sama skupia się na realizacji swojego planu – punkt po punkcie – i zupełnie nie zastanawia się nad tym, czy taka odwaga w sięganiu po więcej przystoi położnej. Nie akceptuje założenia, że położna to ktoś niżej w hierarchii. – Kontemplacja własnej niedoli jeszcze nikomu nie pomogła, wpędza tylko we frustrację i kompleksy. Znam wielu ginekologów i nie mam żadnych kompleksów w kontaktach z nimi, trzeba się cenić i znać swoją wartość – to klucz do sukcesu. PRZYGODA INTELEKTUALNA W kwietniu 2011 ukazała się pierwsza książka, której Magda jest współautorką – pod31


Z pasją / REPORTAŻ ręcznik z zakresu położnictwa skierowany do studentów. Niezadowolona z tego, że aby móc szybko powtórzyć najważniejsze zagadnienia do egzaminu, trzeba wertować siedem książek, namówiła profesora Adama Cekańskiego do współpracy i tak powstał ich wspólny podręcznik. W okresie gdy powstawał, Magda była studentką studiów II stopnia i jednocześnie pracowała na etacie w sali porodowej, co wymagało ogromnej samodyscypliny i wielu nieprzespanych nocy. Zdaje sobie sprawę, że jedni bardzo cenią ten podręcznik, inni nawet o nim nie słyszeli, ale to nie odbiera jej satysfakcji z tej pracy. Choć drogą naukową raczej nie pójdzie. – Niektórzy wykładowcy i przełożeni odbierali mnie jako butną, ale ja mam po prostu problem z uznawaniem autorytetów, wysoko stawiam poprzeczkę sobie, a jeszcze wyżej kandydatom na „mentorów”. Czytam dużo publikacji anglojęzycznych, reprintów badań i podręczników z całego świata. Jestem pełna podziwu dla ludzi nauki, ale akademicki splendor zostawiam innym – ja wolę pracę w terenie, pracę z kobietą i jej rodziną – przyznaje. KONIK Z POTENCJAŁEM NA BIZNES Zawsze interesował ją aspekt „psyche” pacjentki, bo w medycynie niezmiernie ważny jest holizm i humanizm. Twierdzi, że nie można być dobrym w swoim fachu, kiedy nie bierze się pod uwagę psychiki swoich podopiecznych. Stąd jej zainteresowanie tokofobią. Lęk przed porodem uważa za niesamowicie ciekawe zagadnienie, z jednej strony coś naturalnego, z drugiej – wypadkową czasów, w jakich przyszło nam żyć. Mogłaby o tym rozmawiać godzinami, ale nie traktuje tego jako niszy dla siebie. – Prawdziwą niszę na rynku w mojej branży dostrzegłam w ubiegłym roku. Nie mogę na razie zdradzić więcej, ale jest to projekt międzynarodowy i niestety bardzo kosztowny. W chwili obecnej jestem w trakcie rozmów z potencjalnymi inwestorami. Jeśli uda mi się go zrealizować, będę mogła nie tylko zgłębić zagadnienie tokofobii, ale również nawiązać współpracę z położnymi i ciężarnymi na wszystkich kontynentach. 32

Maria Lepucka

WSPÓŁCZESNA POŁOŻNA MUSI BYĆ SILNA I ODWAŻNA – Mam wrażenie, że położna, która chce w Polsce funkcjonować niezależnie, to ciągle położna walcząca. Walcząca o swoje kompetencje, ze stereotypowym wizerunkiem medialnym, ze zwykłą niewiedzą, kim tak naprawdę jest – mówi Maria Lepucka, położna z ośmioletnim stażem pracy, doktorantka w Katedrze Ginekologii i Położnictwa Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. www.feminasum.pl

T

wierdzi, że aby być położną, trzeba zakochać się w tym zawodzie. Sama wybierała go dwa razy. Wybór pierwszy był trochę pod wpływem chwili. Kiedy jako nastolatka szukała pomysłu na swoją przyszłość, skusiły ją piękne opisy tej profesji w poradnikach dla maturzystów. Świadomie wy-

brała go dopiero za drugim razem – podczas praktyk studenckich. – Wtedy poczułam, że to jest to, co chcę robić. Zrozumiałam, na czym polega ten niesamowity kontakt, jaki nawiązuje się pomiędzy kobietą w ciąży a położną, nawet tą bardzo młodą. To niesamowita, głęboka relacja, której nie ma nigdzie indziej.


REPORTAŻ

O swoim zawodzie mówi z dużym zaangażowaniem. Denerwuje ją, że położna często mylona jest z pielęgniarką, nazywana „siostrą”, że w oczach pacjentek przegrywa w hierarchii z lekarzem, choć ten w czasie naturalnego porodu ma znacznie mniejszą rolę do odegrania. Nie uważa jednak, że należy bojkotować system czy współpracę z lekarzami. Jej zdaniem trzeba robić wszystko, aby pokazać, że położne, jako grupa zawodowa, to w większości pewne siebie, zdecydowane i odważne kobiety. To kobiety, które mają ogromną wiedzę, ale też nie mniej ważną kobiecą intuicję, tak potrzebną w czasie całej ciąży oraz samego porodu. Za swoją małą misję na tym świecie uważa edukację kobiet w każdym wieku, w pierwszej kolejności oczywiście ciężarnych. Aby osiągnąć ten cel, niekiedy potrzebna jest klasyczna „praca u podstaw” (co w dzisiejszej rzeczywistości oznacza internet), warto też mieć wpływ na (jeszcze) młodsze pokolenie, co Marii świetnie się udaje. PANI DOKTOR… POŁOŻNA W ramach obowiązków wynikających z odbywania studiów doktoranckich Maria prowadzi zajęcia dydaktyczne dla przyszłych położnych. Nie ukrywa, że nieraz słyszała uszczypliwe uwagi na temat tego, że jest taka młoda, a już uczy innych. W takich sytuacjach potrafi się z humorem odciąć i ze spokojem robić swoje. W ramach swoich zainteresowań naukowych bada, w jaki sposób rodzaj porodu wpływa na pierwsze minuty życia dziecka i jego kondycję zdrowotną. Sama mocno wierzy w naturę. Twierdzi zresztą, że to cecha zupełnie niezbędna, by wykonywać zawód położnej. Natura jest niesamowita, trzeba tylko umieć jej słuchać. Niestety, mimo pewnej mody na ekologiczne jedzenie, proste życie i szeroko pojęty powrót do natury, w kwestii porodu nadal wiele kobiet chce działać jej na przekór. Trzeba zaakceptować ich wybór, ale nie ustawać w edukacji, by ten trend odmienić. Tym bardziej że praktyka wielu innych krajów pokazuje, że jest to możliwe. Doktorat to fantastyczna przygoda, bo ma się wpływ na kolejne pokolenie położnych. To też etap w poszukiwaniu własnego miejsca

w systemie. Maria już wie, że nie pociąga jej praca na etat, zdecydowanie bardziej atrakcyjna wydaje jej się własna praktyka. Obecnie prowadzi zajęcia w jednej ze szkół rodzenia, ale chciałaby założyć własną szkołę. Podnoszenie swoich kwalifikacji uważa za rzecz najbardziej naturalną na świecie, dlatego po doktoracie (który jest na ukończeniu) planuje zgłębić kwestie karmienia niemowląt, bo uważa, że mądrych doradców laktacyjnych nadal brakuje. To, co ją martwi, to brak wsparcia w polskim systemie dla niezależnych, ambitnych położnych. Chociaż z brakiem wsparcia sobie poradzi. Bardziej boi się „kłód pod nogi”, które pojawiają się chociażby w postaci niekorzystnych przepisów. Z lekką zazdrością obserwuję swoje koleżanki – położne, które wyemigrowały z Polski. – Choć mówi się, że zmiana miejsca zamieszkania to jedno z najtrudniejszych doświadczeń w życiu, to patrząc na to, jak rówieśniczki radzą sobie zawodowo za granicą, mam inne zdanie. Wiele z nich trafiło „na gotowe” w dobrym tego słowa znaczeniu, do środowisk, gdzie już nie trzeba walczyć, gdzie położna ma wypracowaną pozycję zawodową, gdzie jej opinia jest równie ważna jak opinia lekarza czy fizjoterapeuty – mówi z lekkim żalem w głosie. Na razie starcza jej sił i zapału, by robić swoje i wierzy, że system jej nie złamie. WIRTUALNE CIĄŻE – Nie ma niczego lepszego niż świadomy pacjent, który czerpie z mądrych źródeł, i nie ma niczego gorszego niż wszechwiedząca pacjentka wyedukowana na poradach doktora Google’a. Maria wie, co mówi – prowadząc portal www.feminasum.pl od dłuższego czasu obserwuje wirtualny świat kobiet w ciąży i młodych mam. Robi wszystko, by jej strona była źródłem rzetelnej wiedzy z zakresu ciąży, porodu, połogu i opieki nad noworodkiem, bo tematy te – choć tak wałkowane w internecie – często są przeinaczane, wypaczane i w konsekwencji mogą przynieść kobietom więcej szkody niż pożytku. Sama dostaje sporo e-maili z pytaniami i próśb o pomoc w różnych sytuacjach. Porad, co oczywiste, nie udziela, ale chętnie udziela informacji

| Z pasją

Aby być położną, trzeba mieć w sobie sporo empatii. Wraz z doświadczeniem w zawodzie nabieramy też takiej swoistej empatii położniczej, która uczy nas obserwować kobiety, nie oceniać ich, wzbudzać zaufanie nawet u tych najbardziej wycofanych i sceptycznych.

zgodnie ze swoją wiedzą i doświadczeniem. Okazuje się, że taka aktywność w internecie też wiele może nauczyć. Chociażby tego, co tak naprawdę interesuje czytelników. Maria śmieje się, że najbardziej gorące artykuły na jej portalu traktują o tym, jak mieć dziecko i jak go nie mieć. – To, co pierwotnie wdawało mi się najbardziej potrzebne, czyli np. rzetelne informacje na temat karmienia piersią, przegrało z przypadkowo napisanymi tekstami o plastrach antykoncepcyjnych oraz badaniu męskiego nasienia. Niemniej warto wiedzieć, jakie są nastroje i oczekiwania osób, które zaglądają na stronę. Prowadzony przez Marię na portalu blog został w tym roku uznany za najlepszy blog położnej w konkursie „Położna na medal”. To powód do dumy i zachęta do dalszego działania. Tym bardziej że w ramach małych branżowych uszczypliwości nieraz zdarzyło jej się usłyszeć powątpiewania, po co jej ten internet, skoro na nim nie zarabia. Maria wierzy jednak, że wszystko, co robi obecnie, nie jest celem samym w sobie, ale drogą do celu i na nim się skupia.

33


największym konikiem jest praca z ciałem kobiety ciężarnej pod kątem świadomego porodu. Nie chodzi mi tylko o to, żeby przyszła mama była bardziej aktywna fizycznie, ale o to, by nabrała świadomości ciała, która ułatwi jej poród naturalny. Od dawna interesowałam się aktywnością fizyczną, więc postanowiłam połączyć kilka elementów. Poza skończeniem studiów położniczych zrobiłam kurs dla instruktorów rekreacji ruchowej, pilates oraz kursy przygotowujące do pracy z kobietą w ciąży, i zaczęłam specjalizować się w zakresie aktywności ruchowej dla kobiet w czasie ciąży oraz kobiet we wczesnym okresie popołogowym.

Izabela Dembińska PORÓD JAK MARATON

Na jej karierę zawodową największy wpływ miało przeżycie własnego porodu. To po tym doświadczeniu stwierdziła, że przeznaczenia nie da się uniknąć i wbrew wcześniejszym planom, postanowiła zostać położną. www.rodzimy.pl

W

tym momencie priorytetem dla Izabeli Dembińskiej są jej dzieci. Dlatego odłożyła plany bycia położną porodową na późniejszy czas. Uważa, że przyjmowanie porodów musi wynikać z pasji, a to wymaga poświęcenia się w 100 procentach. Sama jest córką położnej (Krystyny Komosy, przyp. red.) i wie, jak wymagająca, a z punktu widzenia rodziny wręcz zaborcza jest to praca. Śmieje się, że jak ma się mamę położną, to jest się półsierotą i trzeba liczyć się z tym, że w większości opiekę nad dziećmi przejmuje reszta rodziny. Z tego też powodu – nie chcąc pracować tak ciężko jak mama – po szkole średniej wybrała studia

34

psychologiczne, choć już wtedy mama namawiała ją, by spróbowała iść w jej ślady. Zdecydowała się na to dopiero po urodzeniu swojego pierwszego dziecka, wcale nie dlatego, że było to przeżycie traumatyczne, ale wręcz przeciwnie – niezapomniane przeżycie duchowe. Skończyła studia psychologiczne i od razu rozpoczęła kolejny kierunek – położnictwo na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym – z tą myślą, że chce zostać położną porodową. Te plany są jak najbardziej aktualne, choć powtórne zostanie mamą odsunęło je w czasie. Jak się jednak okazuje, wychowując dzieci można być bardzo aktywną zawodowo położną, na własnych warunkach. – Moim

ĆWICZ Z POŁOŻNĄ Jest zwolenniczką tego, by zajęcia ruchowe dla ciężarnych prowadziły także położne, bo ich spojrzenie jest inne niż perspektywa najlepszego nawet trenera. Położna lepiej rozumie, po co w ogóle potrzebna jest w tym okresie aktywność fizyczna. Z jednej strony chodzi o bezpieczny trening, który będzie zapobiegał patologicznym zmianom w układzie kostno-mieśniowo-powięziowym w okresie ciąży, ale także ta aktywność fizyczna przygotuje kobietę do świadomego wykorzystania ciała w akcie rodzenia dziecka. Podstawowym założeniem aktywności w czasie ciąży jest to, by zmiany fizjologiczne dla ciąży nie przekształciły się w zmiany patologiczne i nie powodowały nadmiernego obiążenia organizmu kobiety. Ale celem Izabeli jest pokazanie, że z tej aktywności można wycisnąć znacznie więcej. – Kobiety, nawet jak ćwiczą w ciąży, to nie mają później świadomości, kiedy i jak napiąć mięśnie, żeby wyprzeć dziecko, jak oddychać, jak pracować z ciałem w poszczególnych fazach porodu. Po setkach przeprowadzonych przez siebie godzin treningów z kobietami w ciąży oraz po opiniach moich klientek stwierdziłam, że stworzę program ćwiczniowy „ĆWICZ Z POŁOŻNĄ”, który uwzględni elementy porodu aktywnego w treningu kobiety w ciąży. Jest to tym bardziej potrzebne, jeśli kobieta planuje poród naturalny z ochroną krocza. Doszłam jednak do wniosku, że skoro są luki w temacie treningowym ciężarnych,


REPORTAŻ

to trzeba stworzyć program szkoleniowy także dla trenerów, taki który dałby im większą wiedzą i świadomość, bo to, co wynoszą ze standardowych kursów z zakresu ćwiczeń kobiet w ciąży, to zdecydowanie za mało. Po kilku edycjach szkoleń Medical Pregnany Training, z których mogą skorzystać wszystkie osoby pracujące z ciałem człowieka (trenerzy fitness, trenerzy personalni, nauczyciele jogi, pilatesu, ale również położne i lekarze) widać, jak bardzo potrzebne są te szkolenia. Nawet osoby bardzo dobrze przygotowane merytorycznie, po wielu kursach, sporo się z nich dowiadują, bo otwierają się na zupełnie nowe obszary. Zaczynają dostrzegać, że ciało kobiety rodzącej potrzebuje innych umiejętności niż ciało kobiety ciężarnej. Dodatkowo szkolenie wzbogacone jest o zajęcia ze spacjalistami z zakresu fizjoterapii kobiet w ciąży, terapii dna miednicy, diety kobiety ciężarnej, jak i pilates terapeutyczny. Można powiedzieć, że idee Izabeli poszły w świat i powoli zmienia się świadomość nie tylko kobiet, trenerów, ale i środowiska medycznego na temat znaczenia aktywności fizycznej w ciąży. – Spełniło się także moje małe marzenie, jakim jest współpraca z tego zakresu z gabinetami lekarskimi oraz ze studentami kierunku lekarskiego. Mam okazję prowadzić cykliczne wykłady i warsztaty z zakresu świadomej aktywności fizycznej kobiet w ciąży w ramach konferencji „Weekend z Ginekologią” czy światowego kongresu młodych lekarzy World International Medicine Congress na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Także obecność ciężarnych lekarek ginekolożek na moich treningach to dla mnie bardzo duża osobista satysfakcja, jak i ogromna merytoryczna odpowiedzialność. JAK ĆWICZYĆ I RODZIĆ ŚWIADOMIE – Ciąża nie jest czasem na rzeźbienie ciała. Także okres bezpośrednio po porodzie musi służyć temu, aby w pierwszej kolejności prozdrowotnie powrócić do formy, a dopiero później myśleć o poprawie wizualnej naszego ciała po okresie ciąży, porodu czy połogu – wymaga to jednak stałej współpracy z innymi specjalistami, jak np. terapeuci dna miedni-

cy czy fizjoterapeuci połogowi, których zakres wiedzy jest dla mnie imponujący – powtarza Izabela swoim kursantkom. Przyznaje jednak, że kobiety, które decydują się na aktywność fizyczną w czasie ciąży, robią to z bardzo różnych pobudek. – Czasami ciąża sama w sobie bywa impulsem, by zacząć ćwiczyć, mimo że ostatni raz robiło się to w szkole podstawowej. Część kobiet przychodzi, bo wiedzą, jak ważne jest to, by w ciąży się ruszać, żeby zapobiegać otyłości i innym schorzeniom. Jeszcze inne chcą nauczyć się oddychać. Przychodzą kobiety, które mają bóle w plecach, obrzęki nóg, a wiedzą, że ćwiczenia mogą uśmierzyć te dolegliwości. Ale niewiele kobiet przychodzi ze względu na koncepcję świadomego używania ciała w porodzie. Bardziej kierują się mitem, że jak ćwiczą, to szybciej i łatwiej urodzą. Urodzą łatwiej, jeśli będą bardzo świadomie pracowały ze swoim ciałem oraz rozumialy przebieg porodu (choć nigdy nie jest to gwarancją spełnienia wyobrażonego porodu) – mówi Izabela. I dodaje, że fizjologowie udowodnili już, że wysiłek porodowy jest porównywalny do 40-kilometrowego maratonu, zarówno dla mięśni, jak i układu oddechowego. Trzeba wiedzieć, kiedy i jak rozluźnić ciało, a kiedy aktywnie nim pracować. Czego od ciała kobiety rodzącej potrzebuje I okres porodu, a jakich kompetencji i umiejętności II okres porodu. Przy czym, jeśli kobiet ćwiczy w ciąży, ale w odpowiednim momencie nie ma elementów przygotowujących ją do porodu, to ta aktywność może jej wręcz utrudniać to zadanie. – Dla przykładu w czasie całej ciąży należy ćwiczyć mięśnie miednicy, wzmacniać je, by zapobiegać m.in. wysiłkowemu nietrzymaniu moczu. Jednak w trakcie porodu trzeba wiedzieć, jak te same mięśnie rozluźnić. Jak odróżnić pracę mięsni dna miednicy od pracy pośladków czy samych mięśni pochwy lub mięśni zwieracza odbytu. Pod koniec ciąży przyszłe mamy, które wiedzą już, że będą rodzić fizjologicznie, warto aby były uczone, jak to zrobić. Dobrze byłoby, gdyby szkoły rodzenia poświęcały temu zagadnieniu więcej uwagi, bo potrzeby ciała kobiety ciężarnej znacznie odbiegają od potrzeb ciała kobiety rodzącej. Prowadząc

| Z pasją

również aktywnie zajęcia w szkole rodzenia w Szpitalu Praskim w Warszawie, widzę, jak wiele jest jescze do zrobienia w zakresie edukacji ciężarnych i kobiet w okresie po porodzie w odniesieniu do tematu tylko ich własnego ciała, nie tylko ładnego wyglądu, ale przede wszystkim zdrowia. ROZWÓJ JEST NIEUNIKNIONY Izabeli udało się z sukcesem połączyć wiedzę z zakresu anatomii, fizjologii wysiłku czy mechaniki pracy ciała z wiedzą o tym, co się dzieje z ciałem kobiety na przestrzeni każdego trymestru ciąży. – To jest połączenie wiedzy i praktyki z zakresu położnictwa, jak i treningu kobiecego ciała, jak ciąża wpływa na poszczególne układy ciała kobiety ze świadomością zmian i obciążeń każdego trymestru oraz pracy kobiecego ciała w poszczególnych okresach porodu. Moim celem było przemyślenie tych wszystkich elementów i stworzenie na tej bazie planów treningowych dla ciężarnych oraz kursów dla trenerów – mówi. Pytana o satysfakcję z prowadzenia swojej działalności, odpowiada, że jest ona bardzo duża. – Nie tylko bardzo lubię to, co robię, ale też widzę efekty – jeśli pracuję, dokształcam się, wkładam wysiłek, to jestem adekwatnie wynagradzana zarówno poprzez zadowolenie klientek, moich współpracowników oraz, nieukrywając, również w kwestii finansowej. Dostaję tyle, ile z siebie daję. Doceniam pracę w szpitalu i etat szpitalny ze wszystkimi blaskami i cieniami – to szpital w dużej mierze i doświadczenie, jakie tam zdobyłam, a także inspiracja starszymi koleżankami po fachu, a przede wszystkim możliwość czerpania doświadczenia z pracy i współpracy z moją mamą pozwoliły robić mi to, co robię w tym momencie życia. Ogromnym wsparciem jest też mój mąż, który chyba bardziej niż ja sama na początku wierzyl w ideę „Ćwicz z położną” oraz „Medical Pregnancy Training”. Na obecną chwilę nie widzę siebie w pracy na etacie. Jeśli będę przyjmowała porody, to raczej jako niezależna położna – co daje mi satysfakcję, rozwój. Myślę, że w przyszłości przyjmowanie porodów domowych jest tym, co chciałabym robić.. 35


Z kodeksu |

SZKOLENIA

Kwalifikacje w górę Zmiana pracy, awans zawodowy, otworzenie własnego biznesu czy wreszcie chęć rozwoju osobistego... Niezależnie od motywacji trzeba zdobywać nowe umiejętności, przydatne w wykonywanym zawodzie.

Iwona Magdalena Aleksandrowicz PRAWNIK

P

ołożnych zwykle nie trzeba przekonywać do udziału w kolejnych kursach i szkoleniach. Mają świadomość tego, że postęp techniki i rozwój wiedzy medycznej jest dynamiczny i że trzeba być na bieżąco z nowościami. Sama ustawa o zawodzie położnej mówi o konieczności dokształcania i podnoszenia kwalifikacji. Tym bardziej że ich klienci – rodzice – są coraz bardziej wymagający. Zainteresowaniem cieszą się nie tylko szkolenia medyczne, ale i te dotyczące tzw. kompetencji miękkich. W pracy położnej skuteczna komunikacja, asertywność czy empatia odgrywają szczególną rolę. Mają znaczenie nie tylko dla budowania renomy zawodowej i pozyskiwania nowych pacjentek, ale i zmniejszają ryzyko roszczeń w przypadku niepowodzeń położniczych. Wielu spraw o błędy medyczne można by uniknąć nie tylko, gdyby dołożono należytej staranności zawodowej, ale i gdyby personel medyczny wykazał się empatią, a informacje zostały przekazane w odpowiedni sposób. Dobrą inwestycją są także szkolenia z zakresu prawa ochrony zdrowia, zwłaszcza dotyczące prowadzenia dokumentacji medycznej. Oferta szkoleniowa dla położnych nie jest co prawda tak bogata, jak dla pielęgniarek, jednak każdy może znaleźć coś dla siebie. Mimo

36

to część personelu podchodzi z rezerwą do doskonalenia zawodowego, także z powodu obaw przed organizacyjnymi aspektami podnoszenia kwalifikacji. KRĄG UPRAWNIONYCH Położne mogą wykonywać zawód na podstawie umowy o pracę, stosunku służbowego lub umowy cywilnoprawnej, a także w ramach wolontariatu oraz w formie praktyki zawodowej. Zgodnie z Kodeksem pracy, osobom będącym pracownikami przysługują pewne ułatwienia w poszerzeniu oraz aktualizacji wiedzy i umiejętności. Nie istnieją zasady regulujące, jakie rodzaje szkoleń mogą być finansowane dla osób wykonujących konkretne zawody. Dowolność ta sprawia, że nawet bardzo potrzebny w ocenie położnej kurs może nie zostać sfinansowany przez pracodawcę, podczas gdy innemu pracownikowi zostanie zrefundowany udział w formie kształcenia mniej przydatnej w zakładzie pracy. Pomimo pewnej uznaniowości i podporządkowania pracownika pracodawcy, nie może jednak dochodzić do dyskryminacji w dostępie do szkoleń. Pracownik nie może być dyskryminowany w tym względzie także z uwagi na pełny lub niepełny wymiar czasu pracy.

ASPEKTY ORGANIZACYJNE Prawo różnicuje sytuację osób, których zamiary edukacyjne zyskały aprobatę pracodawcy i tych, które nie mogą liczyć na takie poparcie. W przypadku podnoszenia kwalifikacji z inicjatywy pracodawcy albo za jego zgodą, pracownik może wystąpić o zwolnienie z całości lub części dnia pracy na czas niezbędny, by punktualnie przybyć na obowiązkowe zajęcia oraz na czas ich trwania. Pracodawca i pracownik powinni określić, ile czasu jest realnie potrzebne, by dotrzeć na zajęcia, biorąc pod uwagę w szczególności porę dnia i natężenie ruchu oraz środek lokomocji, jakim porusza się pracownik. Pracodawca może poprosić pracownika o przedłożenie programu zajęć, jako podstawy udzielenia zwolnienia od pracy. Nieobecność w pracy musi bowiem być odpowiednio udokumentowana. Uczestnik szkolenia zachowuje prawo do wynagrodzenia za zwolnienie na czas trwania zajęć i dotarcia na zajęcia. Wynagrodzenie przysługuje także w przypadku udzielenia pracownikowi urlopu szkoleniowego. Na sześć dni urlopu może liczyć osoba przystępująca do egzaminu eksternistycznego lub potwierdzającego kwalifikacje zawodowe, natomiast z przygotowywaniem pracy dy-


Zainteresowaniem cieszą się nie tylko szkolenia medyczne, ale i te dotyczące tzw. kompetencji miękkich. W pracy położnej skuteczna komunikacja, asertywność czy empatia odgrywają szczególną rolę.

plomowej i przygotowaniem się do egzaminu dyplomowego wiąże się możliwość udzielenia 21 dni urlopu w ostatnim roku studiów. Z dodatkowych dni wolnych będzie mógł skorzystać zarówno uczestnik studiów licencjackich, jak i magisterskich, ale nie będą one przysługiwały osobie realizującej studia podyplomowe. Egzaminami eksternistycznymi i egzaminami potwierdzającymi kwalifikacje w zawodzie są natomiast egzaminy organizowane przez okręgowe komisje egzaminacyjne. Jeżeli zatem kurs lub szkolenie kończyć się będzie egzaminem organizowanym przez inny podmiot, nie możemy liczyć na dodatkowe 6 dni wolnych na przygotowanie. Pracodawca może zadecydować o przyznaniu pracownikowi dodatkowego wsparcia w postaci np. pokrycia całości lub części kosztów kształcenia, przejazdu, zakwaterowania, wyżywienia czy podręczników. Możliwe jest także zwiększenie wymiaru urlopu szkoleniowego. UMOWA SZKOLENIOWA Przepisy nie stawiają ograniczeń co do sposobów wyrażania przez pracodawcę zgody na podnoszenie kwalifikacji. Żeby jednak uniknąć problemów z wyegzekwowaniem 37


Z kodeksu |

SZKOLENIA

Oferta szkoleniowa dla położnych nie jest co prawda tak bogata, jak dla pielęgniarek, jednak każdy może znaleźć coś dla siebie. Mimo to część personelu podchodzi z rezerwą do doskonalenia zawodowego, także z powodu obaw przed formalnymi aspektami podnoszenia kwalifikacji. uprawnień związanych z realizacją kształcenia, pracownik powinien zadbać o uzyskanie pisemnej akceptacji dla swoich zamierzeń. Dobrym rozwiązaniem jest przedstawienie pracodawcy na piśmie informacji o planowanym kształceniu, z określeniem czasu trwania, terminu rozpoczęcia, kosztu i możliwie precyzyjnego programu. Szczegółowe zasady podnoszenia kwalifikacji przez pracownika powinny zostać spisane w formie umowy szkoleniowej. Nie jest to natomiast obowiązkowe, jeżeli pracodawca nie zamierza zobowiązać pracownika do pozostawania w zatrudnieniu przez określony czas po zakończeniu kształcenia. Przygotowując umowę należy pamiętać, że wewnętrzne ustalenia pracodawcy z pracownikiem nigdy nie mogą być mniej korzystne od przepisów Kodeksu pracy. SZCZEGÓLNE ROZWIĄZANIA W przypadku doskonalenia zawodowego położnych ważna jest nie tylko forma zatrudnienia, ale i rodzaj szkolenia. Kształcenie podyplomowe określone w ustawie o zawodach pielęgniarki i położnej odbywa się bowiem na nieco innych zasadach. Ustawa o zawodach pielęgniarki i położnej przewiduje poszerzanie i aktualizację wiedzy w formie: 1) szkolenia specjalizacyjnego, 2) kursu kwalifikacyjnego, 3) kursu specjalistycznego, 4) kursu dokształcającego, 5) studiów podyplomowych w dziedzinie mającej zastosowanie w ochronie zdrowia. O tym, które przepisy stosować, przesądza nie nazwa oferowanej formy, a uprawnienia organizatora szkolenia. Na gruncie ustawy 38

zawodowej organizatorami kształcenia podyplomowego mogą być uczelnie, szkoły prowadzące działalność dydaktyczną i badawczą w dziedzinie nauk medycznych oraz podmioty lecznicze, a także inne podmioty po uzyskaniu wpisu do odpowiedniego rejestru. Do szczególnych rozwiązań przyjętych na gruncie ustawy zawodowej zalicza się tryb podejmowania kształcenia. Położna może złożyć wniosek do pracodawcy o wydanie skierowania albo samodzielnie zawrzeć umowę z organizatorem kształcenia. W przypadku wydania skierowania przez pracodawcę, położnej przysługuje zwolnienie z części dnia pracy z zachowaniem wynagrodzenia oraz urlop szkoleniowy na udział w obowiązkowych zajęciach – w wymiarze do 28 dni roboczych w ciągu całego okresu kształcenia. Dodatkowo położna przystępująca do egzaminu państwowego w celu uzyskania tytułu specjalisty, może liczyć na maksymalnie 6 dni roboczych wolnego. Konkretny wymiar urlopu ustalany przez pracodawcę będzie zależny od czasu trwania szkolenia. W przypadku odbywania kształcenia bez skierowania, położna nie skorzysta z opisanych udogodnień. Może jej natomiast zostać udzielony urlop bezpłatny lub zwolnienie z części dnia pracy bez zachowania prawa do wynagrodzenia. ROZLICZENIA FINANSOWE Kodeks pracy przewiduje, że w przypadku nieuzasadnionego niepodjęcia podnoszenia kwalifikacji zawodowych albo przerwania podnoszenia tych kwalifikacji, pracownik jest zobowiązany do zwrotu kosztów poniesionych przez pracodawcę.

Obowiązek ten dotyczy także rozwiązania w trakcie podnoszenia kwalifikacji lub w okresie odpracowania umowy o pracę: 1) przez pracodawcę bez wypowiedzenia z winy pracownika, 2) za wypowiedzeniem przez pracownika, chyba że przyczyną rozwiązania umowy o pracę będzie mobbing, 3) bez wypowiedzenia przez pracownika, jeżeli nie ma podstaw dla rozwiązania umowy o pracę z powodu mobbingu, ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracodawcy wobec pracownika lub nieprzeniesienia pracownika w wyznaczonym terminie na inne stanowisko ze względu na stan zdrowia. Kwota zwrotu będzie uwarunkowana okresem zatrudnienia po ukończeniu podnoszenia kwalifikacji zawodowych lub okresem zatrudnienia w czasie ich podnoszenia. Wiele sytuacji życiowych uniemożliwiających ukończenie kształcenia czy kontynuowanie zatrudnienia trudno przewidzieć, dlatego już na etapie sporządzania umowy korzystne dla położnej będzie zawarcie zapisu o możliwości rozłożenia na raty spłaty zobowiązania. W przypadku położnej realizującej kształcenie podyplomowe, o którym mowa w ustawie zawodowej, więcej jest możliwości uniknięcia spłaty. Położna nie będzie musiała zwracać kosztów kształcenia, mimo rozwiązania stosunku pracy, jeżeli zostało ono spowodowane: 1) brakiem możliwości dalszego zatrudnienia ze względu na inwalidztwo lub utratę zdolności do wykonywania dotychczasowej pracy,


2) przeprowadzeniem się do innej miejscowości w związku ze zmianą miejsca zatrudnienia małżonka, 3) przeprowadzeniem się do innej miejscowości ze względu na zawarcie związku małżeńskiego z osobą zamieszkałą w tej miejscowości. Zasady określone w ustawie zawodowej są tożsame z tymi, jakie do 2006 roku obowiązywały wszystkich pracowników. OCENA MOŻLIWOŚCI Zanim zgłosimy się na szkolenie, trzeba dokładnie przeanalizować ofertę. Istotna jest przede wszystkim odpowiedź na pytanie o korzyści, jakie daje uczestnictwo. Decyzję o kształceniu i wyborze instytucji szkoleniowej powinno poprzedzić sporządzenie pewnego rodzaju biznesplanu. Rozważyć powinno się nie tylko własne predyspozycje, ale i możliwości organizacyjne oraz finansowe, zwłaszcza jeżeli szkolenie trwa przez dłuższy czas. Z jednej strony dobrze jest zdecydować się na uczestnictwo w szkoleniu razem z kimś znajomym, z drugiej jednak strony, jeżeli jest to osoba zatrudniona na tym samym stanowisku, należy zastanowić się, jak nasze ambicje zawodowe wpłyną na organizację opieki nad pacjentem. Ważne jest zweryfikowanie organizatora szkolenia pod kątem posiadanych uprawnień, doświadczenia, profesjonalizmu kadry, ale i atrakcyjności zajęć. Tu pomocne będą nie tylko referencje, jakie zostały zamieszczone na stronie organizatora, ale także opinie dotychczasowych uczestników kształcenia dostępne na niezależnych portalach. Warto przy tym pamiętać o możliwościach związanych z pozyskaniem dofinansowania z zewnętrznych źródeł. Pomocne mogą być tu środki przekazywane przez Ministerstwo Zdrowia na realizację określonych form kształcenia czy dofinansowania ze środków unijnych. Źródłem finansowania kursów, specjalizacji i szkoleń dla pielęgniarek i położnych odprowadzających obowiązkowe składki na Okręgowe Izby Pielęgniarek i Położnych mogą być te instytucje, po uprzednim złożeniu odpowiedniego wniosku. Analiza wszystkich tych aspektów pozwoli podjąć właściwą decyzję, ale i odpowiednio przedstawić sytuację przełożonemu. To podstawa dla zawarcia korzystnej umowy szkoleniowej.

NAJWAŻNIEJSZE AKTY PRAWNE • Ustawa z dnia 26 czerwca 1974 roku Kodeks pracy (tj. DzU 2014 poz. 1502 ze zm.) • Ustawa z dnia 15 lipca 2011 roku o zawodach pielęgniarki i położnej (tj. DzU 2014 poz. 1435 ze zm.) • Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 29 października 2003 roku w sprawie kształcenia podyplomowego pielęgniarek i położnych (DzU 2003 nr 197 poz. 1923) www.facebook.com/johnsonbabypolska www.johnsonbabypolska.com.pl

39


Z pasją |

FOKUS NA POŁOŻNĄ

Rozwój

to inwestycja długoterminowa Mistrzu, tyle mi pokazałeś, tak wiele mnie nauczyłeś… jak długo mam czekać na zmiany?

Jak chcesz czekać, to długo – odpowiada Mistrz.

No właśnie. Rozumiem, że nie lubisz zmian, ale jeśli nie weźmiesz życia w swoje ręce, będziesz jak gałka w radiu, którą każdy może nastroić zgodnie ze swoim życzeniem. Brzmi niepokojąco, prawda? Więc jeśli chcesz w życiu grać pierwsze skrzypce, stwórz „plan na siebie”, który będziesz konsekwentnie realizować. Co to znaczy? Zadbaj o rozwój samej siebie. To najlepsza inwestycja.

Beata Krudkopad-Szaturska

PEDAGOG, SZKOLENIOWIEC, COACH RELACJI

R

ozwój osobisty to bardzo pojemne, różnie rozumiane, a przy okazji modne pojęcie. Dla uczestników moich szkoleń i coachingu to zestaw umiejętności miękkich, w którym mieści się świadomość swoich celów, budowanie relacji z innymi, profesjonalizm, szeroko rozumiana komunikacja interpersonalna, asertywność, umiejętność współpracy w zespole, umiejętność wzbudzania zaufania, budowanie autorytetu itp. Kiedy zapytałam o to na portalu dla pielęgniarek i położnych, otrzymałam następujące odpowiedzi: ● Rozwój osobisty to dążenie do realizacji celów... prywatnych i zawodowych! Nie stoję w miejscu – więc nie cofam się! Idę do przodu...

40

● Rozwój osobisty to nie tylko praca... To rozwój pasji ● Dla mnie rozwój osobisty to praca z przekonaniami, gotowość na zmiany, trening uważności, medytacja... Bez względu na to, jak rozumiesz i czym dla ciebie jest rozwój osobisty, zawsze będzie wiązał się on ze zmianami. I tu napotykamy na opór. Nie lubimy zmian, bo wymagają od nas wyjścia poza własną strefę komfortu, wysiłku, przyjęcia odpowiedzialności za samych siebie. Jakże łatwo powiedzieć: tyle mogłabym w życiu osiągnąć, gdyby… I tu, jak z rękawa wysypują się różne przeszkody: gdyby nie system, gdyby nie rząd, gdyby nie przełożony, gdybym była bogata, albo ładna, albo miała więcej czasu, albo urodziła się w innych czasach. Te wszystkie wymówki to nie są prawdziwe powody, to racjonalizacje nasze-

go wygodnego umysłu, który lubi chadzać utartymi ścieżkami. Na takiej prostej drodze mogą oczywiście spotkać nas różne sprzyjające okoliczności – szczęśliwe przypadki, szanse, które spowodują, że sprawy przybiorą szczęśliwy dla nas obrót. Niestety, badania pokazują, że dzieje się tak jedynie w przypadku 3 proc. populacji. Cała reszta to ludzie, którzy wyrzucili własny potencjał, a wraz z nim swoje marzenia i sukcesy do kosza. O CZEGO ZACZĄĆ? Rozwój osobisty to przede wszystkim stawianie sobie celów i ich realizacja. Żeby móc się rozwijać, trzeba znać kierunek zmian, trzeba wiedzieć, co chce się osiągnąć, gdzie lub/i kim chce się być w konkretnym wymiarze czasowym – tygodnia, miesiąca, roku, dwóch lat, pięciu. To trudne


FOKUS NA POŁOŻNĄ

(bo nikt nas tego nie uczy) zadanie możemy wykonać tylko my sami. Po co? Bo rozwój osobisty to pakiet korzyści trudnych do przecenienia. Krótki autocoaching: weź kartkę papieru i zapisz na niej odpowiedzi na następujące pytania: 1. Z czego jesteś znana (w pracy, w rodzinie, wśród przyjaciół)? 2. Z czego chciałabyś być znana? 3. Każdą z wymienionych w punkcie drugim rzeczy zapisz jeszcze raz. Tym razem w postaci celu do realizacji; 4. Następnie zastanów się, jakie zasoby (wiedza, umiejętności, finanse itp.) są ci potrzebne do realizacji tych celów i jak je zdobędziesz – to zadania do wykonania na drodze do realizacji celu;

5. Na koniec nadaj każdemu celowi wymiar czasowy. Wszelkie cele nieosadzone w czasie nigdy się nie zrealizują. Ile razy mówimy sobie, zrobię to czy tamto. Kiedy? Kiedyś. „Kiedyś” nie nadchodzi nigdy. OSOBISTE KORZYŚCI ROZWOJU W swoje dorosłe życie wnosimy wzory zachowania podpatrzone i wyuczone w domu. Nie zawsze przystają one do naszej osobistej i zawodowej rzeczywistości. Czasem dlatego, że są w konflikcie z wzorami zachowania naszego partnera, a czasem dlatego, że zupełnie innego zachowania oczekuje od nas nasz przełożony czy nasze nowe otoczenie społeczne. Ta niekompatybilność wzorów zachowania ma swoje implikacje w postaci niesatysfakcjonujących relacji, powtarzających się i narastających

| Z oddziału

konfliktów. Jedynym sposobem na wyjście z impasu jest rozwój kompetencji budowania relacji – tak, by stały się satysfakcjonujące – oraz komunikacji interpersonalnej, w tym postawy asertywnej. Sfera osobista to także nasza kondycja zdrowotna i uroda. To, czy jesteśmy zadowoleni z naszego wyglądu, czy dobrze się czujemy, znacząco wpływa na postrzeganie przez nas rzeczywistości i przekłada się na relacje z innymi. Wspaniałym sposobem rozwijania samego siebie jest posiadanie hobby i pasji. Ja osobiście nie wyobrażam sobie życia bez pasji. Moją jest muzyka. Pasje dają nam poczucie satysfakcji, siły, mocy, spełnienia. Są też odskocznią od codziennego, niekiedy żmudnego i niełatwego życia. Pozwalają wyzwolić się z rutyny, może nudy…

41


Z pasją |

FOKUS NA POŁOŻNĄ

Krótki autocoaching: weź kartkę papieru i podziel na cztery części. Odpowiedz na pytania: RELACJE OSOBISTE

RELACJE ZAWODOWE

KONDYCJA OSOBISTA

PASJA, HOBBY I FORMY ODPOCZYNKU

1. Jak wyglądają twoje relacje z bliskimi?

1. Jak wyglądają twoje relacje w pracy?

1. Czy jesteś sprawna fizycznie?

1. Jakie czynności sprawiają ci przyjemność?

2. Co chciałabyś w nich zmienić?

2. Z jakimi relacjami radzisz sobie lepiej: – pacjent? – przełożony? – współpracownicy?

2. Czy na co dzień brak ci energii?

2. Co lubiłaś robić w dzieciństwie?

3. Jaki rodzaj aktywności możesz wykonywać codziennie?

3. Gdzie i z kim możesz realizować swoje pasje?

4. Co chcesz zmienić w swoim wyglądzie?

4. Kiedy zrobisz pierwszy krok?

5. Jak to zrobisz?

5. Jak odpoczywasz?

3. Jakie sytuacje powodują konflikt?

3. Co możesz zrobić, żeby je poprawić?

To krótkie zadanie pozwoli ci zbudować plan rozwoju w obszarze osobistych korzyści. Możesz dopisać swoje pytania i przekuć je na cele do realizacji. Najważniejsze, żeby pochylić się nad swoim własnym życiem i pokusić o refleksję: co mogę zmienić, żeby moje życie było bardziej satysfakcjonujące… a potem to zrobić.

PSYCHOLOGICZNE KORZYŚCI ROZWOJU OSOBISTEGO W tym kontekście rozwój osobisty rozumiany jest jako budowanie i poczucie własnej wartości, a także umiejętność zarządzania własnymi emocjami. To, jak na co dzień radzimy sobie ze stresem, frustracją, zmęczeniem, apatią, ma ogromny wpływ na nasz stosunek do innych ludzi i całej otaczającej nas rzeczywistości. Chroni nas nawet przed wypaleniem zawodowym. Podobnie wpływa na nas nasze postrzeganie samego siebie. Osoby o obniżonym poczuciu własnej wartości są nieufne, podejrzliwe, mają skłonność do przypisywania innym ludziom złych intencji – „zadaje mi

KORZYŚCI WYNIKAJĄCE Z ZAINWESTOWANIA WE WŁASNY ROZWÓJ LOKUJĄ SIĘ W RÓŻNYCH OBSZARACH: ● osobistym, ● psychologicznym/emocjonalnym, ● zawodowym/kariera, ● wizerunkowym, przy czym dwa ostatnie ściśle się ze sobą wiążą, przynosząc bardzo wymierne korzyści finansowe.

42

tyle pytań, na pewno chce mi udowodnić, że jestem głupia”, „znów mi się przypatruje, na pewno zaraz mnie skrytykuje, obsmaruje przed koleżankami” itp. Takie przypisywanie innym cech charakteru na podstawie naszej subiektywnej interpretacji nosi nazwę atrybucji. Każdy człowiek posiada własny system atrybucji. Dokonywanie atrybucji to nic innego jak formułowanie sądów na temat przyczyn zdarzeń społecznych, to nasze indywidualne sposoby wyjaśniania powodów, dla których ludzie zachowują się w określony sposób. Można powiedzieć, że teorie atrybucji są ściśle powiązane ze stereotypami, uprzedzeniami i innymi wzorcami obowiązującymi w danym społeczeństwie czy grupie społecznej. Takich gotowych wyjaśnień, atrybucji, używamy również do usprawiedliwienia własnego zachowania; dotyczy to także sposobu, w jaki funkcjonujemy w środowisku zawodowym. Jak tłumaczymy sobie osiągnięcie sukcesu lub porażki. Osoby, które mają wysoką samoocenę, skłonne są przypisywać swój sukces własnym czynnikom wewnętrznym, np. własnym zdolnościom. Porażkę zaś przypisują brakowi włożonego wysiłku w realizację danego zadania. Osoby z niską samooceną raczej przypisują sukces ogromowi włożonego przez siebie wysiłku oraz innym czynnikom zewnętrznym. Porażkę zaś tłumaczą brakiem odpowiednich zdolności.

Wniosek z tego taki: rozwijaj własne pasje, zdobywaj dodatkowe umiejętności, bierz udział w różnych konkursach – to wszystko pomoże ci zbudować poczucie własnej wartości. Rozwój osobisty w sferze psychologicznej odnosi się także do przełamywania stereotypów, pracy nad przekonaniami i postawami. Krótki autocoaching: weź kartkę papieru i sprawdź swoją samoocenę: 1. Co robisz dobrze w życiu osobistym i zawodowym (twoje mocne strony)? 2. Co musisz poprawić w swoim życiu osobistym i zawodowym (twoje obszary do rozwoju/zmiany)? 3. Jakie w związku z tym widzisz możliwości (jak możesz wykorzystać swój potencjał)? 4. Co stoi na drodze do realizacji celów – brak przekonania, że się uda (praca na postawach), odwlekanie (prokrastynacja), inne? 5. Jak możesz pokonać bariery (pomyśl, czy te przeszkody mają realny kształt, czy też tkwią jedynie w twojej głowie)? To zadanie pomoże ci w budowaniu lub wzmocnieniu twojego poczucia własnej wartości, wskaże, co i jak zrobić, żeby zobaczyć siebie samego lepiej. Pomoże też w zdiagnozowaniu własnego podejścia do rzeczywistości. Być może uświadomi ci, w jakim stopniu i jakimi stereotypami kierujesz się, podej-


FOKUS NA POŁOŻNĄ

mując różne decyzje lub dokonując oceny różnych zdarzeń i ludzi. Uporanie się z tymi zagadnieniami jest rozwojowe same w sobie i da Ci poczucie świadomego kierowania własnym życiem.

ZAWODOWE I WIZERUNKOWE KORZYŚCI ROZWOJU OSOBISTEGO Dziś trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie w jakimkolwiek zawodzie bez nabywania nowej wiedzy i umiejętności, czyli bez rozwoju osobistego. To element profesjonalizmu. W przypadku pielęgniarki i położnej rozwój osobisty w sferze zawodowej to nie tylko wiedza medyczna, ale i umiejętność budowania relacji z pacjentką i jej bliskimi. Profesjonalnie zbudowana relacja składa się z: 1. Dobrego pierwszego wrażenia a. zbudowanego poprzez to, co niewerbalne, czyli kontakt wzrokowy, ton wypowiedzi i mowę ciała – nawiązuj kontakt wzrokowy z pacjentką. Osoby, które unikają kontaktu wzrokowego, odbierane są jako niepewne siebie (i swojej wiedzy), nieuczciwe czy wprost jako kłamliwe. Mów jasno i wyraźnie, pewnym siebie, ale jednocześnie przyjaznym tonem głosu. Pacjentka chce poczuć, że jest w rękach osoby, która z jednej strony zna się na rzeczy, a z drugiej jest życzliwa. Przywitaj się. W wielu placówkach podanie ręki jest standardem. Ponieważ nie masz drugiej szansy na zbudowanie dobrego pierwszego wrażenia, dobrze się przygotuj. Ty oceniasz pacjen-

ta (twój system atrybucji), a on ciebie (jego system atrybucji), b. Poprzez to, co werbalne, czyli otwarcie relacji. Powiedz wyraźnie, jak się nazywasz i co będziesz robić. Wskaż pacjentce miejsce (pokój pielęgniarek, położnych – jeśli jest w twojej placówce), w którym zawsze może cię znaleźć. Wskaż jej łóżko i wytłumacz, gdzie są i do czego służą różne przyciski. Dla ciebie to oczywiste, dla kogoś, kto jest pierwszy raz i dodatkowo jest zestresowany, nic nie jest proste. Od tego, jakie zrobisz wrażenie, zależy, jak potoczą się losy twojej relacji z pacjentką. Czy będzie to relacja walki, czy współpracy; 2. Postawy i nastawienia – to zestaw bardzo miękkich kompetencji. Zarówno postawę, jak i nastawienie (do pracy, do ludzi w ogóle, do konkretnej pacjentki) widać we wszystkim, co robimy. Demaskuje je nasz ton głosu, sposób wypowiedzi, nasza mowa ciała. Podejście do swoich obowiązków, punktualność, rzetelność, a nawet ubiór pokazują nasze ogólne nastawienie do wykonywanego przez nas zawodu. Cierpliwość, uprzejmość, okazywanie zrozumienia, a niekiedy współczucia, zarządzanie własnymi emocjami (nie obarczam pacjenta swoimi problemami, nie burczę na niego, bo pokłóciłam się rano z mężem), pokazują nasze nastawienie do konkretnej osoby. Praca nad postawami i nastawieniem jest trudna, ponieważ język ciała nigdy nie kłamie – stąd zmiana musi być prawdziwa;

| Z oddziału

JAK I GDZIE ZADBAĆ O WŁASNY ROZWÓJ? MOŻESZ TO ROBIĆ NA WIELE SPOSOBÓW. PONIŻEJ KILKA PROPOZYCJI: ● Sformułuj swoje cele osobiste i zawodowe; ● Bierz udział w konferencjach i szkoleniach branżowych, czytaj publikacje; ● Stwórz sieć pozytywnie nastawionych osób; ● Znajdź pasję, hobby; ● Doładuj baterie – bez właściwego podejścia do samego siebie, własnych potrzeb, trudno mówić o pozytywnym nastawieniu do innych i zmian jako takich; ● Znajdź doradców, mentorów, coacha – kogoś, kto pomoże ci w realizacji twoich celów. Pomoże, ale niczego za ciebie nie zrobi.

3. Zapewnienie wsparcia – od pielęgniarki i położnej pacjentki i ich rodziny oczekują wiedzy i umiejętności merytorycznych. To oczywiste – i na takim rozumieniu swojego zawodu skupiają się pracownicy medyczni. Ale poza tą oczywistą sferą jest zwykłe ludzkie podejście do człowieka – rodzącej kobiety, która cierpi, która się boi, którą szarpią różne silne emocje. Taka osoba bardzo potrzebuje różnych form wsparcia: twojej dostępności, dobrego słowa, uśmiechu… 43


Z receptą |

URODA

Słoneczny patrol

Ostatnimi czasy częściej słyszymy o niekorzystnym niedoborze witaminy D, niż o ryzyku związanym z opalaniem się. Tymczasem zgubny wpływ słońca na nasze zdrowie i urodę pozostaje aktualny. Jak pogodzić te dwie skrajności?

Małgorzata Marszałek

O

palanie wywołuje kontrowersje nie tylko wśród zwykłych śmiertelników, ale i w świecie naukowym. W ostatnich dziesięcioleciach lawinowo wzrastają przypadki złośliwych nowotworów skóry. Dzieje się tak, ponieważ ludzie nadal się opalają, mimo dobrze udokumentowanego rakotwórczego wpływu promieniowania ultrafioletowego na skórę, powodującego mutacje DNA komórek naskórka. Sprawa nie jest jednak jednoznaczna. Z drugiej strony mamy bowiem naukowe potwierdzenia, że opalanie (zarówno naturalne, jak i w solarium) pobudza wytwarzanie witaminy D, która poza znanym korzystnym wpływem na gospodarkę wapniowo-fosforanową (rozwój i stan układu kostnego i zębów) oraz nastrój, chroni przed chorobami serca i wieloma typami nowotworów,

44

zwłaszcza rakiem okrężnicy, gruczołu krokowego i chłoniakami nieziarniczymi. Coraz więcej badań sugeruje, że niedobory tej słonecznej witaminy mogą sprzyjać chorobom autoimmunologicznym. Jednak, aby korzystać z dobroczynnego wpływu witaminy D na zdrowie, wystarczy przebywać na słońcu codziennie przez około kwadransa, z odsłoniętą twarzą i dłońmi. Jej niedobory w diecie można uzupełniać preparatami doustnymi, które nie przyczyniają się do patogennych procesów, aczkolwiek należy uważać, aby ich nie przedawkować. Zatem nadmiernego opalania nie można usprawiedliwiać potrzebą dostarczenia sobie witaminy D. Tym bardziej że i tak nie da się tego zrobić na zapas i w naszej szerokości geograficznej zbyt niskie jej stężenie w okresie jesienno-zimowym jest nie do uniknięcia.

NIE MARSZCZ SIĘ, NIE PĘKAJ… To swoisty paradoks naszych czasów – z jednej strony wydajemy krocie na kremy przeciwzmarszczkowe, a z drugiej nie chronimy należycie skóry przed najpoważniejszym czynnikiem zmarszczkotwórczym, czyli działaniem promieni słonecznych. I nie chodzi tutaj tylko o wcieranie balsamów z filtrem w czasie wakacji, bo słońce operuje w każdym miejscu i czasie, a promieniowanie UVA potrafi przenikać także przez chmury czy szyby samochodu. Warto uświadomić sobie, że powstawanie zmarszczek w dużo większym stopniu warunkowane jest środowiskowo niż genetycznie. Z tym, że proces ten nie jest natychmiastowy. Słońce operuje w czasie, ale skutki mogą zauważyć już osoby około 40. roku życia. Wystarczy porównać skórę miejsc często eksponowanych


PROMIENIE O RÓŻNEJ DŁUGOŚCI Promieniowanie ultrafioletowe (UV) dzieli się na trzy rodzaje: UVA, UVB (mające kluczowe znaczenie dla naszego zdrowia i urody) oraz UVC – niegroźne, bo całkowicie pochłaniane przez warstwę ozonową atmosfery. Promieniowanie UVB (b jak burning – opalanie) stanowi jedynie 5 proc. promieniowania, jakie dociera do ziemi, ale to ono jest odpowiedzialne za pojawianie się rumienia na skórze i za oparzenia słoneczne. Nie wnika ono głęboko w skórę, działa na poziomie naskórka, powodując opalanie. Promienie UVA (a jak ageing – starzenie) to znakomita większość (95 proc.) promieniowania ultrafioletowego, wnika głęboko, nawet do poziomu skóry właściwej. W głównej mierze jest odpowiedzialne za fotostarzenie się skóry, przyczynia się także do zmian nowotworowych. Co warte zapamiętania: UVB jest filtrowane przez chmury, okna, szyby samochodu, dla UVA natomiast nie istnieją żadne bariery przenikania.

na słońce (twarzy, dekoltu, dłoni) ze skórą w tych miejscach, które rzadko albo nawet nigdy nie były opalane. W większości przypadków (chyba że osoba ma sporą nadwagę) skóra niepoddawana działaniu promieni słonecznych jest gładka, sprężysta, bez zmarszczek i przebarwień. Niestety, taki stan rzadko kiedy występuje także na twarzy. Zmarszczki jednak to niejedyne zagrożenie dla skóry. Opalanie powoduje rozszerzanie i pękanie drobnych naczynek krwionośnych – nie jest polecane osobom z problemami naczynkowymi i tzw. trądzikiem różowatym. W wyniku opalania może także dojść do zaburzeń w produkcji melaniny, czyli pigmentu skóry. Na twarzy, dekolcie i dłoniach pojawiają się wówczas ciemne nieregularne plamy, niekiedy piegi i pieprzyki.

45


Z receptą |

URODA

Warto uświadomić sobie, że powstawanie zmarszczek w dużo większym stopniu warunkowane jest środowiskowo niż genetycznie. Z tym, że proces ten nie jest natychmiastowy. Słońce operuje w czasie, ale skutki mogą zauważyć już osoby około 40. roku życia. DŁUGA LISTA PRZEWINIEŃ Swego czasu uważano, że słońce jest panaceum na problemy z tłustą, trądzikową skórą, którą miało leczyć przez jej wysuszanie. Okazuje się, że jest wręcz przeciwnie – nasila ono powstawanie zanieczyszczeń w porach skóry. Mogą one mieć postać czarnych kropek – zaskórników – lub białych ropnych krostek określanych przez dermatologów jako milia. Ponadto promieniowanie ultrafioletowe aktywuje działalność wolnych rodników, czyli aktywnych cząsteczek tlenu, które znacznie przyspieszają proces starzenia się skóry, mogą prowadzić do uszkodzeń komórek i przeobrażenia się ich w komórki nowotworowe. Wszelkie defekty urody powodowane opalaniem są, mówiąc trywialnie, do przeżycia, sprawa natomiast wygląda bardzo poważ-

nie jeżeli chodzi o nowotwory skóry, z których najniebezpieczniejszy jest rak złośliwy, czyli czerniak. Za jego powstawanie odpowiedzialne są w głównej mierze promienie UVA. Niestety, nie ma na niego skutecznego lekarstwa, a co gorsza – nie ma też możliwości 100-proc. ochrony. Żadne bowiem filtry nie są w stanie całkowicie zabezpieczyć skóry, nowoczesne anty-UVB chronią nas maksymalnie w 97 proc., UVA w 80 proc. Dodatkowo niekorzystnym prognostykiem jest powiększające się w ostatnim czasie uszkodzenie warstwy ozonowej atmosfery, której zadaniem jest zatrzymywanie nadmiernego przenikania UV do powierzchni ziemi. FILTRY POD LUPĄ Patrząc na półki sklepowe, uginające się od specyfików na lato, wydawać by się mogło,

CIĄŻA A SŁOŃCE Cechą rozpoznawczą kobiety w ciąży, która niestety nie dodaje jej urody, jest ostuda, czyli charakterystycznie przebarwiona skóra w okolicach ust i na brodzie. Plamy pojawiają się w miejscach eksponowanych na światło słoneczne, po porodzie i okresie laktacji najczęściej same znikają. Bardzo skutecznym sposobem zapobiegania ich ujawnieniu się jest codzienna, konsekwentna ochrona przed promieniowaniem UV. Kobiety w ciąży, ale także te przyjmujące hormonoterapię, powinny na co dzień, bez względu na pogodę, stosować preparaty zawierając maksymalną osłonę, czyli faktor 50+, nie opalać się ani na słońcu, ani (a może tym bardziej) w solarium. Po okresie laktacji, jeśli przebarwienia się nie wycofają, warto skierować się w stroną preparatów zawierających substancje wybielające – kwasy owocowe, witaminę C, retinol, poddać się zabiegom rozjaśniającym w gabinecie kosmetycznym, a jeśli przebarwienia stanowią dla danej osoby duży problem, najlepiej udać się po pomoc do dermatologa. Lekarze dysponują zabiegami o wyższym stężeniu kwasów oraz specjalnie dobranymi stężeniami retinolu i innych substancji wybielających.

46

że w temacie opalania wszystko już zostało powiedziane – wystarczy wetrzeć w skórę balsam z odpowiednim filtrem, a cały problem zniknie. Tymczasem filtry to nie wszystko (tym bardziej że nie każdy z nich zapewni nam rzetelną protekcję). Przed kilkoma laty w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono na zlecenie Federalnej Agencji ds. Żywności i Leków kontrolę dostępnych na tamtejszym rynku preparatów fotoprotekcyjnych. Wyniki były druzgocące – zaledwie 10 proc. spełniało deklarowane na opakowaniu właściwości. Może to być swego rodzaju memento, aby nie oszczędzać na „filtrach” i raczej udać się po nie do apteki (dermokosmetyki) niż do drogerii. Kupując kosmetyki, odruchowo sięgamy po te, które mają dla nas przyjemny zapach, łatwo się rozprowadzają oraz są wodoodporne. Najważniejszy jednak musi być rodzaj filtru, który powinniśmy dopasować do typu swojej skóry. Zwykle środki fotoprotekcyjne zawierają kilka filtrów chemicznych i filtr fizyczny, co daje sumaryczny efekt ochronny kilku filtrów o różnym spektrum protekcji. I tak preparat oznaczony SPF 15 blokuje 93,3 proc. promieni rumieniotwórczych, a SPF 25–96 proc. Wskaźniki SPF dzielimy na niskie (2-4-6), średnie (8-10-12), wysokie (15-20-25), bardzo wysokie (3040-50) i ultrawysokie (50+). Osoby z nadwrażliwością skóry na promieniowanie powinny wybierać preparaty oznaczone SPF >30 z maksymalną ochroną dla UVA (specjalne oznaczenie na opakowaniu). Dzieci do 6. miesiąca życie w ogóle nie powinny być eksponowane na promieniowanie słoneczne. Dla dzieci powyżej 6. m-ca życia zaleca się preparaty SPF>50.


DIETA

| Z przymrużeniem oka

Kolorowy zawrót głowy…

na talerzu

Kiedy zmienić nawyki żywieniowe na bardziej prozdrowotne i przyjazne naszej sylwetce, jak nie wiosną i latem? Owoce i warzywa są teraz najsmaczniejsze, najbardziej różnorodne i najtańsze. Warto wiedzieć, że awansowały też w piramidzie żywienia – obecnie rekomendowane są jako podstawa diety.

Anna Hinburg DIETETYK

G

łównym walorem spożywania warzyw i owoców jest ich znaczny wpływ na utrzymanie równowagi kwasowo-zasadowej w organizmie, co zapobiega uczuciu stałego zmęczenia, apatii czy zaburzeniom przemiany materii. Zamiast łykania suplementów na wszelkie dolegliwości – od przemęczenia po skurcze nóg – na początek proponuję zmiany na talerzu. ZMIANY U PODSTAW Podaż warzyw i owoców w diecie reguluje nowa Piramida Zdrowego Żywienia i Aktywności Fizycznej (ogłoszona przez Instytut Żywności i Żywienia w styczniu tego roku), która znacznie różni się od dotychczas obowiązującej z 2009 r. Główna zmiana dotyczy jej podstawy, czyli właśnie zastąpienia produktów zbożowych warzywami i owocami. Jednym słowem to one mają stać się bazą naszego codziennego jadłospisu. Brzmi dosyć rewolucyjnie, szczególnie jeśli pomyślimy o tradycyjnej polskiej kuchni, pełnej mięsa i dań mącznych... Prawda jest taka, że zasady odżywiania się także idą z du-

chem czasu, uwzględniając takie czynniki, jak zmiany w stylu życia, częstotliwość występowania chorób dietozależnych czy też dostępność produktów spożywczych, która dzisiaj jest diametralnie różna niż nawet 30 lat temu. Nowa piramida nie traktuje jednak warzyw i owoców równorzędnie. Warto o tym pamiętać, bo te drugie obfitują w cukier prosty – fruktozę – i zjadane w nadmiarze, mogą mieć zgubny wpływ na naszą sylwetką, będą też prowadziły do niekorzystnych dużych wahań poziomu cukru we krwi. W myśl nowych zasad warzywa i owoce jako źródło cennych witamin, składników mineralnych i polifenoli powinny być spożywane w proporcjach 3/4 dla warzyw, a 1/4 dla owoców.

Rys. Nowa piramida zdrowego żywienia i aktywności fizycznej (IŻŻ 2016 r.)

47


Z przymrużeniem oka |

MOC SKŁADNIKÓW Warzywa i owoce charakteryzują się niską wartością kaloryczną (100 g dostarcza od 11 do 145 kcal), zawierają mało białka i śladowe ilości tłuszczu, dlatego bezpiecznie mogą stanowić dopełnienie każdego spożywanego posiłku. Będąc źródłem wapnia (jarmuż, figi, kiwi), potasu (banany, ziemniaki, brokuły, agrest, morele) i magnezu (pomidory, dynia, jeżyna) wpływają na siłę mięśniową, dodając energii oraz wzmacniają naturalną odporność. Dostarczając błonnika pokarmowego – szczególnie, jeśli są spożywane w postaci surowej – regulują pracę przewodu pokarmowego, a jako źródło przeciwutleniaczy wiążą wolne rodniki krążące w organizmie. Warzywa i owoce dzielą się na trzy grupy. Grupę I stanowią warzywa i owoce obfitujące w witaminę C, tj.: kapusta (biała, włoska, czer48

FOKUS

wona i pekińska), brukselka, kalafior, kalarepa, pomidory, papryka, natka pietruszki, owoce jagodowe, czarna porzeczka, truskawki, grejpfruty czy pomarańcze. Grupa II to warzywa i owoce bogate w karoten, do których należą: marchew, dynia, sałata, szpinak, morele, banany, melony. Natomiast do grupy III zalicza się tzw. warzywa i owoce inne, bogate w składniki mineralne, błonnik i kwasy organiczne, są to: buraki, cukinia, cebula, ogórki, seler korzeniowy, jabłka, gruszki, winogrona oraz arbuzy. Warto pamiętać, że wybierając sezonowe warzywa i owoce, wzbogacamy organizm w większe wartości odżywcze w porównaniu z ich przetworami. Okres letni obfituje np. w owoce leśne, które charakteryzują się dużą ilością witaminy C, karotenoidów, antyoksydantów, wapnia, żelaza, miedzi i witamin

z grupy B. Jagody i borówki mają działanie bakteriostatyczne, działają uspokajająco i przeciwbólowo, neutralizują szkodliwe produkty przemiany materii i przyspieszają pracę jelit. Soczyste i aromatyczne maliny są znakomitym środkiem przeciwgorączkowym, bakteriobójczym i przeciwzapalnym, pomagają w łagodzeniu bólu przedmiesiączkowego oraz skutecznie zmniejszają biegunkę. Poziomki mają właściwości podnoszące odporność organizmu, usprawniają pracę układu krwionośnego, a także blokują wchłanianie „złego” cholesterolu (LDL). Z warzyw letnich na uwagę zasługują pomidory, które zapobiegają miażdżycy i zawałom. Ich naturalny czerwony barwnik – likopen – opóźnia procesy starzenia przez neutralizację wolnych rodników. Pomidory działają moczopędnie, wspomagają naturalną odporność organi-


DIETA

| Z przymrużeniem oka

SAŁATKA LETNIA Z MOZZARELLĄ I SZYNKĄ

SAŁATA Z POMIDORAMI, RZODKIEWKĄ I SEREM FETA

ZIELONA SAŁATA Z KOZIM SEREM I OGÓRKIEM

Składniki na 1 porcję; 210 kcal: ● 5 listków sałaty karbowanej (25 g) ● 1 pomidor malinowy (170 g) ● 2 rzodkiewki (30 g) ● 20 g czerwonej cebuli ● 5 małych kulek mozzarelli (35 g) ● 2 plastry wędliny z piersi z indyka (5 g) ● 1 łyżeczka oliwy z oliwek (5 g) ● sól, pieprz, oregano do smaku

Składniki na 1 porcję; 144 kcal ● ¼ główki sałaty (50 g) ● 1 pomidor (170 g) ● 2 rzodkiewki (30 g) ● 25 g sera feta ● 1 łyżeczka oliwy z oliwek (5 g) ● zioła do sałatek ● sól do smaku

Sałatę rozdrabniamy na małe kawałki, pomidora kroimy w cząstki, rzodkiewkę w plasterki, cebulę w piórka, a szynkę w drobną kostkę. Składniki łączymy, dodajemy mozzarellę, polewamy oliwą z oliwek i doprawiamy do smaku.

Sałatę rwiemy na kawałki, łączymy z rzodkiewką pokrojoną w plastry. Pomidora kroimy w cząstki i obkładamy nimi sałatę z rzodkiewką. Polewamy sosem z oleju, ziół do sałatek i soli. Przed spożyciem dekorujemy kosteczkami sera feta.

Składniki na 1 porcję; 160 kcal: ● ¼ główki zielonej sałaty (50 g) ● 1 plaster koziego sera (25 g) ● 50 g zielonego ogórka ● ½ łodygi selera naciowego (22 g) ● 10 g czerwonej cebuli ● 1 łyżka słonecznika łuskanego (10 g) ● ½ łyżeczki soku z cytryny (3 g) ● 1 łyżeczka oliwy z oliwek (5 g) ● papryka słodka, majeranek, sól, pieprz ziołowy

zmu i regulują procesy trawienia. Brokuły mają działanie przeciwzapalne, zapobiegają występowaniu alergii, poprawiają wzrok, wygląd skóry oraz zapobiegają skurczom mięśni. Liście szpinaku wykazują właściwości antynowotworowe i zapobiegają miażdżycy. Obniżają podatność na stres, a także likwidują bóle i zawroty głowy. Świeży zielony groszek przyspiesza ruchy robaczkowe jelit – lecząc zaparcia, jako dobre źródło witaminy K ułatwia wchłanianie wapnia, zapobiega chorobom serca, zbija nadmiar triglicerydów (tłuszczów), ma działanie przeciwutleniające, wzmacnia odporność oraz zapobiega anemii.

rówkach, koktajlach, deserach, dodatkach do grillowanego mięsa, ryb i kanapek oraz jako główny składnik soków, zapiekanek, zup czy chłodników. Okres letni nakłania do częstszego spożywania lekkich i orzeźwiających sałatek, które można zabierać do pracy jako wielowitaminowe uzupełnienie dziennego jadłospisu. Niewłaściwe postępowanie z warzywami i owocami może narazić na znaczne straty witamin i składników mineralnych, dlatego warto pamiętać o następujących zasadach. Po pierwsze najlepiej ich nie obierać, ale jeżeli jest taka konieczność, to należy robić to jak najcieniej lub zastosować skrobanie. Po drugie warzywa przyrządzać bezpośrednio po umyciu i rozdrobnieniu, aby nie narażać na niekorzystne działanie światła (duże straty witaminy C). Po trzecie gotować je w niewielkiej

WARZYWA PO NOWEMU Warzywa i owoce oprócz właściwości odżywczych posiadają duże walory smakowe. Wspaniale komponują się w sałatkach, su-

Sałatę rwiemy na kawałki. Ser kozi, seler naciowy i ogórka kroimy w kostkę. Czerwoną cebulę szatkujemy w piórka. Słonecznik krótko prażymy na suchej patelni. Wszystko łączymy, dodajemy sok z cytryny, oliwę i przyprawy, mieszamy.

ilości wody i jak najkrócej lub jedynie poddawać parowaniu. Warzywa i owoce przed przygotowaniem należy zawsze myć, pamiętając, że warzywa kilkakrotnie płucze się zimną wodą, a owoce myje się wodą ciepłą. Poprzez wzbogacanie diety w warzywa i owoce w dość szybkim czasie można zaobserwować korzystne zmiany w samopoczuciu, wyglądzie skóry, włosów, paznokci i mniejszej podatności na infekcje, dlatego warto spożywać je w zalecanych dziennych normach rekomendowanych przez Instytut Żywności i Żywienia oraz dietetyków.

49


Z przymrużeniem oka |

KRZYŻÓWKA

Hasło konkursowe wraz z danymi osobowymi (imię, nazwisko, adres korespondencyjny) prosimy przesłać dokładnie 4 lipca 2016 roku na adres redakcja@wczepkuurodzone.pl. Dla pierwszych 10 Czytelniczek, które prześlą poprawne rozwiązanie, mamy kosmetyki z nowej linii LE PETIT MARSEILLAIS®. Zapraszamy do zabawy.

50

Zwycięzcami konkursu krzyżówkowego z poprzedniego numeru „W Czepku Urodzonych” zostały: Natalia Antonič (Trzcianka), Aleksandra Czapla (Sosnowiec), Milena Bąk (Kluczewsko), Lucyna Guz (Wierzbica), Maria Bydłowska (Piotrowice), Ewa Rysińska (Kielce), Teresa Figurska (Wrocław), Julita Bycza (Rzeszów), Magdalena Jodłowska (Słupsk), Karolina Kiełcza (Jelenia Góra). Gratulujemy!


51


WZROK

Kontakt wzrokowy to bardzo ważny kanał komunikacji

WĘCH

Węch to zmysł najbardziej bezpośrednio łączony z pamięcią i emocjami

DOTYK

Dotyk to jeden ze zmysłów najlepiej rozwiniętych już w chwili narodzin

SŁUCH

Dźwięki, które słyszy dziecko, wpływają na jego rozwój neurologiczny i uczenie się

www.facebook.com/johnsonbabypolska www.johnsonbabypolska.com.pl

52


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.