W śląskich baśniach możemy spotkać opowieści o Jaroszkach. Były to duchy polne. Żyły na podmokłych łąkach, bagnach i pustkowiach. Podobno mogły przybierać postać bażanta, kuropatwy lub zająca i w ten sposób wodzić ludzi po bezdrożach, aż zupełnie zabłądzili. Stare opowieści mówią, że Jaroszka czasem można było złapać i wtedy, za miseczkę mleka, opiekował się domem i gospodarstwem. Nasz Jaroszek pochodzi ze wsi i dlatego czasem wtrąca śląskie, gwarowe słowa. Aby ułatwić ich zrozumienie, zamieszczamy tłumaczenia trudniejszych wyrazów i zwrotów.
Ola poczuła tylko, że Jaroszek lekko pogłaskał ją po ręce i nagle znalazła się w innym świecie. Zobaczyła podmokłą łąkę. Między kępami kwiatów mieniły się ważki, cicho chlupotała woda. Nagle zza krzaka wikliny wybiegła postać bardzo podobna do Jaroszka. Potem jeszcze dwie. Cała trójka biegała i ze śmiechem taplała się w błocie.
Po chwili pojawiła się bardzo młoda dziewczyna. Ola często bywała w muzeum, więc wiedziała, że strój, jaki ma na sobie ta dziewczyna, nosiły kiedyś kobiety na śląskich wsiach. Ale to było ponad sto lat temu! Tajemnicza panienka nalała mleko do maleńkiej miseczki, ostrożnie postawiła ją w trawie i szybko odeszła. Ola zauważyła, że co kilkadziesiąt kroków dziewczyna schyla się, zostawia kolejną miseczkę i tak cały czas, dopóki nie zniknęła wśród drzew. Za tymi drzewami musiała być wieś, bo widać było dymy z kominów.
cko bajtel – dzie
– Ja już wiem, kim jesteś. Jesteś domowym skrzatem! Tak teraz mówi się na dobre duszki opiekujące się domami. A jesteś w muzeum. – Ja tam wolę, żeby mnie nazywać Jaroszek. Po staremu – chochlik nadal smutno się rozglądał. – A co to takiego: muzeum? – To miejsce, w którym zbiera się i naprawia różne stare przedmioty, obrazy, rzeźby i inne dzieła sztuki. Ludzie oglądają te rzeczy na wystawach, żeby się dowiedzieć, jak żyli inni dawno, dawno temu. Jesteś taki stary, że na pewno będzie ci tu dobrze. – No co ty? Ja jeszcze ciągle mały bajtel7jestem! My, Jaroszki, żyjemy baaaardzo długo i dziećmi też długo jesteśmy. Ola położyła palec na ustach. – Ciiii… Słyszysz kroki? Chowaj się, bo ktoś tu idzie! Przyjdę do ciebie jutro. Ola szybciutko, w ostatniej chwili, zamknęła skrzynię. Rzeczywiście zbliżali się pracownicy muzeum. Dziewczynka, nie chcąc przeszkadzać w pracy, wyszła z pracowni konserwacji.