Jaroszek i pani muza

Page 1


Od pewnego już czasu strażnicy pilnujący Muzeum Śląskiego słyszeli nocami dziwne dźwięki. Nie były głośne. Stłumione szepty, trzaśnięcie drzwi, odgłosy przesuwanych przedmiotów. Po kolei wszyscy próbowali odnaleźć przyczynę dziwnych hałasów – na próżno. Nie mogli zobaczyć Jaroszka, muzealnego duszka, bo widywały go tylko dzieci i to bardzo rzadko. Jaroszek natomiast był w doskonałym humorze. Od kiedy zaprzyjaźnił się z Rosalie Glaser i innymi dziećmi mieszkającymi w starych obrazach, nie nudził się ani chwili. Każdego wieczoru biegł do Galerii Malarstwa Polskiego i odwiedzał miejsca uwiecznione na płótnach.




Kaj jo jest?

– Gdzie ja jestem?

– Zejdź ze sceny. To było stanowcze, choć tylko wyszeptane, polecenie. Skrzat z zaskoczenia aż podskoczył. Trochę się uspokoił, gdy zobaczył, że podchodzi do niego młoda kobieta w powłóczystej szacie. – Kaj jo jest? – Jaroszek nawet nie zauważył, że też mówi szeptem. – Zaraz ci wszystko wytłumaczę, ale musimy stąd wyjść – złapała duszka za rękę i odciągnęła na bok. – Tu w kulisach możemy porozmawiać. Wszedłeś na scenę teatru, na której trwa przedstawienie. Te fotele to widownia. Teraz pusta, ale aktorzy czekają, aż wypełni się publicznością i rozlegną się oklaski. – To wszystko jest takie nieprawdziwe... – Masz rację. Nie wiem jak, ale trafiłeś do przedstawienia, które się jeszcze nie odbyło. Scenograf właśnie rysuje projekty dekoracji, aktorzy dopiero ćwiczą swoje role. Ten spektakl to niekończąca się próba. – A pani kim jest? – Mam na imię Melpomena. Jestem muzą i opiekuję się artystami tworzącymi teatr. – To znaczy kim? – Jaroszek nigdy nie słyszał o teatrze. – Oczywiście aktorami, reżyserami, scenografami – to ci, którzy projektują dekoracje. No i chyba najważniejsze – dramatopisarzami. – To ludzie, którzy piszą te słowa, które słyszałem na scenie? – skrzat upewniał się, czy dobrze zrozumiał panią muzę.



– W Centrum Scenografii Polskiej zbiera się rzeczy związane z teatrem. Głównie projekty, rysunki i makiety dekoracji teatralnych – dzieła scenografów. Ale też rekwizyty, kostiumy, lalki – wszystko to, co kiedyś „grało” w przedstawieniach. Rzeczywiście, przechodzili właśnie przez pokój, w którym na wieszakach wisiały dziesiątki strojów. Mijali królewskie suknie, fantazyjne szaty, zgrzebne płócienne peleryny. Obok stały trochę przerażające kukły, a pod sufitem dyndały lalki. Potem oglądali wystawę pełną rysunków, manekinów, śmiesznych postaci z kartonu. Jaroszek podziwiał to wszystko ze skupioną miną i widać było, że bardzo się nad czymś zastanawia. Na chwilę przestał nawet kręcić kudłatym łebkiem na wszystkie strony.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.