NETWORK magazyn Nr 7(1) – (15 I 2006 – 15 IV 2006) Cena 16,50 zł (stawka VAT 0%)
PERIODYK BRANŻOWY
grając
w
ISSN 1642-2872
Cashflow...
Gra Roberta Kiyosaki podbija świat
Argumentacja podczas rozmowy rekrutacyjnej w network marketingu Internet a sprawa polsk@ Marketing w sprzedaży sieciowej Pieniądze nie są dla amatorów „Więcej Mocy” Kongres Sprzedaży Jesień 2005
Od redaktora:
Pożyteczność
D
zdrowej konkurencji
rodzy Czytelnicy. Mamy nowy rok. Wszyscy zaczynamy kolejny etap zmagań o lepsze wyniki, większe zarobki, o lepsze jutro. Mamy nowego prezydenta. Mamy nowych ministrów, rząd. Choć nie bardzo, ponieważ ci ludzie już kiedyś naszym krajem „rządzili”. Ale oni sami mówią, że: „teraz wiedzą jakich błędów nie popełniać, aby nam było lepiej”. To chyba tak, jakby zaczynali od nowa? Niestety. Na polskiej scenie politycznej ostatnio nuda. Nic się nie dzieje. Czy tak trudno jest zrobić coś pożytecznego dla narodu? Okazuje się, że trudno, albowiem jest to podyktowane tym, co człowiek rozumie w znaczeniu słowa „pożyteczność”. W Polsce „nowi” decydenci sceny politycznej, rozpoczęli rok 2006 od załatwiania Prenumerata i Biuro Reklamy e-mail: marketing@networkmagazyn.pl najbardziej pożytecznych, a przede wszystkim niezbędnych dla nae-mail: prenumerata@networkmagazyn.pl szego kraju i Polaków spraw: Krajowa Rada Radiofonii i TV, krótszy Agnieszka Janiga rok szkolny, radio&dla Białorusi. PO postuluje o dotacje dla kierownikwreszcie ds. sprzedaży reklamy agnieszka@networkmagazyn.pl szkół e-mail: katolickich, PiS o dofinansowanie świątyni przez podatników tel.macierzyńskie, 694 445 461 i dłuższe urlopy a LPR wymyśliło „becikowe” i super Walentyna Kajdanowicz ustawę „Prawo śniegu”, która z pewnością w mgnieniu oka postaspecjalista ds. reklamy e-mail: walentyna@networkmagazyn.pl wi nasz kraj na nogi. Kiedy się słyszy o tak chwalebnych pomysłach, człowiek niemal zapomina, że egzystuje w kraju, w którym istnieją: bezrobocie, ubóstwo, przestępczość i wiele innych patologii oraz dewiacji. Zaprawdę powiadam: przecudny początek. Całe szczęście, że na politykach świat się nie kończy i są ludzie, którzy działają z pożytkiem. Podczas XIV Finału Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy pod batutą najbardziej pożytecznego dyrygenta, zebrała ponad 24 mln. zł. Liczenie pieniędzy wciąż trwa. Od Owsiaka wszyscy możemy się uczyć, jak marzenia i entuzjazm przekształcić na konkretne, rzeczywiste działania. Dla networkowców powinien on być
ZESPÓŁ
przykładem „sprzedawcy doskonałego”. Coraz więcej zagranicznych firm marketingu sieciowego zapowiada ekspansję na polski rynek, co z pewnością ma się ku zwiększeniu palety produktów oraz usług dla sprzedawców bezpośrednich. To dobrze, albowiem od dawna wiadomo, iż zdrowa konkurencja wzmacnia światowe gospodarki, a społeczeństwu przysparza wielu dodatnich aspektów w postaci niższych cen, lepszej jakości towarów, profesjonalnej obsługi... To dzięki nowym firmom i rynkowej konkurencji zmniejsza się bezrobocie, z którego rodzi się wiele innych ważnych problemów nękających nasze społeczeństwo. Tylko czy Polaków stać na zdrową konkurencję? Czy potrafimy działać uczciwie, bez podkładania świń, czarnego PR i podgryzania gardeł? Z tym jest różnie. Niestety, ale jeśli nie zmienimy swojej mentalności, nie nauczymy się żyć w zgodzie i harmonii, jeśli każdy Polak nie zrozumie co jest dla jego kraju najważniejsze i pożyteczne, to nic się nie poprawi. W Polsce należy stworzyć takie warunki, aby koncerny zechciały otwierać u nas swoje oddziały, a przede wszystkim, żeby Polakom opłacało się być przedsiębiorcami. By byli dumni i zadowoleni z faktu, że prowadzą własne firmy. Dopóki bardziej opłacalne i mniej stresujące będzie pobieranie zasiłku dla bezrobotnych, dopóty bezrobocie będzie duże. Wszystkim przedsiębiorcom, biznesmenom i firmom działającym w Polsce życzę wielu klientów, ogromnych obrotów i zdrowej konkurencji. Maciej Maciejewski
RADA PROGRAMOWA NETWORK MAGAZYNU
Maciej Maciejewski redaktor naczelny e-mail: maciej@networkmagazyn.pl redakcjA e-mail: redakcja@networkmagazyn.pl Maciej Maciejewski, Bronisława Lisowska, Krzysztof Piekarski, Marek Wyrzychowski, Robert Marczak, Robert Gruszczyński, Katarzyna Wagner, Piotr Hoffmann, przyjaciele network marketingu oraz członkowie Rady Programowej Network magazynu Prenumerata i Biuro Reklamy e-mail: marketing@networkmagazyn.pl e-mail: prenumerata@networkmagazyn.pl Agnieszka Janiga kierownik ds. sprzedaży & reklamy tel.: 694 445 461 e-mail: agnieszka@networkmagazyn.pl Walentyna Kajdanowicz – specjalista ds. reklamy e-mail: walentyna@networkmagazyn.pl PROJEKT GRAFICZNY Maciej Budzich – e-mail: maciej.budzich@2com.pl KOREKTA Katarzyna Włosińska – e-mail: katarzyna@networkmagazyn.pl WYDAWCA Wydawnictwo Prasowe ul. Mielecka 18/28; 41-219 Sosnowiec e-mail: 4Media@networkmagazyn.pl tel./fax: 032 263 59 05 Nakład: 7000 egz. Prenumeratę można zamawiać w oddziałach firmy Kolporter na terenie całego kraju. Informacje pod numerem infolinii 0801-205-555 lub na stronie internetowej: http://www.kolporter-spolka-akcyjna.com.pl/prenumerata.asp
prof. Jan K. Ludwicki dyrektor Państwowego Zakładu Higieny
prof. zw. dr hab. Marek S. Szczepański – Rektor Wyższej Szkoły Zarządzania i Nauk Społecznych w Tychach, Dyrektor Instytutu Socjologii w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach
ks. Marek Łuczak wykładowca mass mediów na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego Grzegorz Grzyb – doradca w branży mediów elektronicznych, wykładowca Akademii Sztuk Pięknych, Network Coacher Maciej Szpakowski współwłaściciel firmy EMG
Krzysztof Napiórkowski dyrektor regionalny w firmie Akuna Polska Sp. z o.o.
Maciej Kozikowski współwłaściciel firmy EMG
Dymitr Bululukov Dr.Nona International ltd., Polska
Erwin Stuprich, Szef Krajowego Gremium Sprzedaży Bezpośredniej, Delegat do Parlamentu Gospodarczego w Austrii
Alina Wajda MCS - Mind Celebration System
Radosław Wajler wykładowca Wyższej Szkoły Promocji, konsultant Marketing Management
Robert Rogala członek zarządu w Centrum Doradztwa Biznesowego
Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych oraz zastrzega sobie prawo do skrótu i redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku. Za treść reklam nie odpowiadamy. Wszystkie prawa zastrzeżone (łącznie z tłumaczeniem na języki obce).
NETWORK NETWORK MAGAZYN
NETWORK NEWS ROOM
Zakończył się XII Kongres World Federation of Direct Selling Associations (WFDSA) XII Kongres Światowej Federacji Stowarzyszeń Sprzedaży Bezpośredniej (WFDSA) obradował w Londynie pod koniec października 2005 roku z udziałem ponad 600 delegatów z 52 krajów całego Świata. Oprócz sesji plenarnych, delegaci mogli też uczestniczyć w kilkunastu warsztatach tematycznych oraz wielu imprezach towarzyszących. Głównym organizatorem Kongresu było Brytyjskie Stowarzyszenie Sprzedaży Bezpośredniej. Delegaci wybrali miejsce kolejnego Kongresu, który odbędzie się w roku 2008 w Singapurze. Jednym z honorowych gości i mówców londyńskiego spotkania był Michaił Gorbaczow, były prezydent ZSRR. W swym wystąpieniu podkreślał rolę, jaką sprzedaż bezpośrednia odegrała – i odgrywa nadal – w rozwoju demokracji i gospodarek narodowych krajów dawnego bloku socjalistycznego. Zdaniem byłego przywódcy radzieckiego, sprzedawcy bezpośredni należą do najbardziej wartościowych ludzi biznesu. Natomiast gość honorowy Kongresu, znany komentator ekonomiczny BBC Peter Day, mówił o konkurencji pomiędzy wielkimi międzynarodowymi sieciami sprzedaży, a średnimi i małymi przedsiębiorstwami, w tym firmami sprzedaży bezpośredniej. Day przekonywał, że niskie ceny nie gwarantują wcale sukcesu rynkowego. Średni i mali mogą za to skutecznie walczyć o spory udział rynkowy wyjątkowością swej oferty i usług, jakością i szybkością w reagowaniu na zmieniające się zapotrzebowania konsumentów oraz, co równie istotne, możliwością szybkiej komunikacji ze swymi firmami. Sprzedawcy bezpośredni, z których każdy troszczy się o niewielką grupę swych klientów i ma bezpośredni kontakt z firmą, z którą współpracuje, stoją przed unikalną wręcz szansą skutecznej konkurencji z gigantami rynku – dowodził Peter Day. O tym, ile takich osób grupuje w tej chwili branża na całym świecie, wspomniał Neil Offen, prezes Amerykańskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej i sekretarz generalny WFDSA. Według niego, wartość obrotów sprzedaży bezpośredniej w 55 krajach świata (tyle narodowych stowarzyszeń grupuje obecnie WFDSA) zbliża się do progu 100 miliardów dolarów. Liczba sprzedawców przekroczyła 54 miliony; co tydzień około pół miliona osób rozpoczyna współpracę z przedsiębiorstwami sprzedaży bezpośredniej. Dla porównania: liczba sprzedawców bezpośrednich w Polsce w ubiegłym roku to ok. 600 tys. osób. (Żródło: PSSB)
Nowy przewodniczący Światowej Federacji Stowarzyszeń Sprzedaży Bezpośredniej (WFDSA) Światowa Federacja Stowarzyszeń Sprzedaży Bezpośredniej (WFDSA) ogłosiła 19.10.2005 roku, iż nowym przewodniczącym rady dyrektorów tej organizacji został mianowany Truman Hunt, prezydent network marketingowej firmy Nu Skin Enterprises z Provo w stanie Utah (USA). W trakcie rozpoczętej z dniem wyboru trzyletniej kadencji Truman Hunt nadal pełnić będzie w pełnym wymiarze funkcje prezydenta i dyrektora naczelnego Nu Skin.
– Jestem niezwykle zaszczycony wyborem mojej osoby na to stanowisko i cieszę się z możliwości współpracy z kolegami z całego świata na rzecz promowania sprzedaży bezpośredniej. Podczas mojej kadencji na stanowisku przewodniczącego WFDSA skoncentruję się na pracy nad poszerzeniem wpływów stowarzyszeń sprzedaży bezpośredniej w krajach członkowskich, pogłębieniem pozytywnego nastawienia władz do naszej działalności, dalszym umocnieniem etyki sprzedaży bezpośredniej oraz wzmocnieniem pozycji tej branży w krajach członkowskich – powiedział Truman Hunt. Założona w 1978 roku Światowa Federacja Stowarzyszeń Sprzedaży Bezpośredniej jest organizacją reprezentującą na skalę światową działalność firm związanych ze sprzedażą bezpośrednią i zrzeszającą w charakterze członków, 55 krajowych stowarzyszeń sprzedaży bezpośredniej. Ostatnio funkcję przewodniczącego rady dyrektorów federacji pełnił Dick DeVos – były dyrektor naczelny Amway Corporation oraz Jim Preston – były przewodniczący rady nadzorczej i dyrektor naczelny firmy Avon Products. W skali światowej sprzedaż bezpośrednia przynosi coraz większy dochód. Stany Zjednoczone stanowią około jednej trzeciej światowego rynku sprzedaży bezpośredniej. Przez ponad dziesięć lat tempo wzrostu obrotów sprzedaży bezpośredniej w USA oraz na świecie przekracza szybkość wzrostu obrotów sprzedaży detalicznej. (Hoffmann)
Wnioski o członkostwo w Niemieckim Stowarzyszeniu Sprzedaży Bezpośredniej oddalone Oddalenie wniosków o członkostwo w Niemieckim Stowarzyszeniu Sprzedaży Bezpośredniej (Bundesverband Direktvertrieb Deutschland e.V.) dotknęło firm: LR-International, NIKKEN, FLP, Herbalife, Evora i Tahitan Noni. Co do innych wniosków z grona uczestników Forum Sprzedaży Bezpośredniej (22 listopada we Frankfurcie) nie została jeszcze podjęta decyzja. Wolfgang Bohle z niemieckiego stowarzyszenia wskazał uczestnikom Forum, że ze strony stowarzyszenia nie ma żadnych zobowiązań do uzasadniania odmowy. Tak też się stało. Bohle i jeszcze jeden przedstawiciel Zrzeszenia przyjęli zaproszenie i wzięli udział w meetingu. Dieter Stops z firmy Nikken, powiedział o wyjątkowej arogancji ze strony przedstawicieli Stowarzyszenia. Dodał, że Bohle i inni bali się o swoje stołki, ponieważ wraz z przyjęciem dużych firm networkowych w Niemczech zmieniłaby się siła głosów w stowarzyszeniu. Thomas Reichart (FLP Niemcy) o oddaleniu wniosków przez Niemieckie Stowarzyszenie Sprzedaży Bezpośredniej: – O powodach tej odmowy nie wie się w FLP nic. Odmowa miała formę krótkiego pisma, powodów nie podano. O niezgodności ze standardami postępowania przyjętymi przez Stowarzyszenie nie może być mowy. FLP jest członkiem wielu organizacji na całym świecie, działa w nich aktywnie. Niemcy są widocznie przypadkiem szczególnym, ale ze strony stowarzyszenia, a nie z naszej.
NEWS ROOM NUMER 07/2006
Nawet jeśli są w stowarzyszeniu firmy pracujące zgodnie z planem MLM, to Reichart wskazuje na powody polityczne oraz działania lobbistyczne tradycyjnych firm sprzedaży bezpośredniej w podjęciu takiej decyzji. On sam uważa, że należy podjąć wszystkie możliwe i sensowne kroki, które wesprą pracę firm MLM i ich współpracowników w ramach reprezentowania wspólnych interesów – również założenie własnej organizacji. (Źródło: www.network-karriere.de)
Wyróżnienie dla preparatu Intra na Targach Medycyny Naturalnej w Tarnowie Mieszanka botaniczna intra® firmy Lifestyles Poland Sp.z o.o. z Katowic otrzymała specjalne wyróżnienie na XXI Targach Zdrowego Życia „Ecolife 2005”, które odbyły się w październiku w Tarnowie. Nagroda ta przyznawana jest produktom o najwyższej jakości przez Polskie Towarzystwo Promocji Zdrowego Życia i Żywności – organizację, która promuje zdrowie od roku 1985. Wyróżnienie to potwierdza rolę produktów, jakie oferuje firma Lifestyles dla poprawy zdrowia i jakości życia ludzi na całym świecie. Funkcjonujący w marketingu sieciowym koncern Lifestyles powstał w 1989 roku działając na początku w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Obecnie firma prosperuje w ponad 20 krajach świata, a w ponad 30 świadczy swoje usługi. Lifestyles International Holdings Corporation jest członkiem Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej (DSA) w Stanach Zjednoczonych. – Jesteśmy bardzo zadowoleni i dumni z faktu, że nasz sztandarowy preparat, oprócz uznania jego wiernych konsumentów otrzymał również potwierdzenie swojej wysokiej jakości z ramienia instytucji zajmujących się propagowaniem zdrowia. Nasze preparaty wraz z efektem synergii jakie wykorzystują intra® i nutria® to „zdrowie drzemiące w naturze” – powiedziała nam Agnieszka Pielok, business development manager w firmie Lifestyles Poland. Targi odbyły się pod patronatem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jerzego J. Pilarczyka, Marszałka Województwa Małopolskiego Janusza
NETWORK NEWS ROOM
Sepioła, Wojewody Małopolskiego Jerzego Adamika, Dyrektora Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji Wojciecha Henrykowskiego, Starosty Tarnowskiego Michała Wojtkiewicza i Prezydenta Miasta Tarnowa Mieczysława Bienia. (M.W.)
Nagroda dla Amway`a Centrum Korporacyjnych Inicjatyw Społecznych Izby Handlowej USA ogłosiło, że Alticor Inc. z siedzibą w Ada w stanie Michigan (firma macierzysta Amway Polska) zdobyła nagrodę Izby w kategorii „Służba na rzecz społeczności międzynarodowych”. Nagroda przyznawana jest firmom oraz izbom handlowym, które wykazały się wysokimi walorami etycznymi oraz działaniem na rzecz społeczności poza terytorium Stanów Zjednoczonych, realizując konkretne programy pomocy. W ramach prowadzonej przez Alticor ogólnoświatowej kampanii na rzecz dzieci „One by One” od roku 2003 przekazano ponad 26 milionów dolarów, dając tym samym szansę poprawy warunków życia ponad 4 milionom dzieci na całym świecie. (Źródło: PSSB)
Co się stało w fabryce Avonu w Garwolinie? 22 października 2005 roku w istniejącej od 1997 roku garwolińskiej fabryce kosmetyków Avon Operations Polska doszło do niepokojącego zdarzenia. Ponad 30 pracowników przedsiębiorstwa odwieziono do szpitala z objawami zatrucia chemicznego. Co było przyczyną incydentu? Dyrekcja fabryki utrzymuje, że nie było żadnego skażenia. Nikt jednak, włącznie ze specjalistycznymi jednostkami, nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego aż tak wiele osób znalazło się w szpitalu. Wszystko zaczęło się późnym wieczorem, kiedy dziewięciu pracowników, którzy naklejali na butelki etykietki zaczęło odczuwać bóle brzucha, oczu, gardła, mieć zawroty głowy i tracić przytomność. – Początkowo wmawiano nam, że jesteśmy przemęczeni albo po imprezie i stąd te omdlenia – powiedziała „Gazecie Wyborczej” jedna z pracownic fabryki. Jak dalej donosi „Gazeta”: „Na poważnie zainteresowano się tym dopiero rano. Wezwano straż pożarną, ewakuowano pracowników i zamknięto firmę. – Nie stwierdziliśmy jednak żadnych zanieczyszczeń chemicznych w powietrzu. – mówi mł. kap. Robert Piekarski z garwolińskiej straży. Nic dziwnego. Straż została wezwana około 7 rano czyli dziewięć godzin po pierwszych omdleniach.” Zakład był nieczynny do 27 października 2005 roku. W tym czasie do szpitala trafiło 35 osób. Avon Operations Polska to najwięk
NETWORK NETWORK MAGAZYN
NETWORK NEWS ROOM
sza firma w Garwolinie. W fabryce pracuje ok. 3,5 tys. osób, czyli prawie jedna piąta mieszkańców tego miasteczka. Z pewnością z tego powodu w momencie zamknięcia zakładu w mieście wybuchła panika. Z jednej strony ludzie boją się utraty zatrudnienia, z drugiej zaś mają obawy co do bezpieczeństwa pracy. Szefowie koncernu, jak zapewniają, szukali przyczyny zdarzenia. Jednak do tej pory bezskutecznie. Na pytania Network magazynu odpowiada Iwona GniedziejkoPłuciennik, PR manager Avon Polska: Nm: Czy udało się Państwu ustalić co było przyczyną wypadku? IG: Nie. Nm: Czy posiadacie już Państwo wyniki badań niezależnych instytucji przeprowadzających ekspertyzy w takich przypadkach? IG: Oczywiście posiadamy ekspertyzy wszystkich badań. Nm: Dlaczego straż pożarną wezwano dopiero po dziewięciu godzinach od momentu stwierdzenia pierwszych przypadków omdleń? IG: Nie wiem, skąd wzięło się 9 godzin i skąd macie Państwo taką wiadomość? Straż była wzywana bezzwłocznie po stwierdzeniu potrzeby. Straż wezwaliśmy w sobotę, 22.10.05 ok. 21.00. Pierwszy przypadek omdlenia miał miejsce wcześniej, ale nic nie wskazywało potrzeby takiej reakcji – nie było powodów przypuszczać, że to sprawa wymagająca wezwania służb straży. Po powtórzeniu się niepokojących objawów u innych zdecydowaliśmy się przemieścić pracowników poza ten rejon i wezwać straż, która przybyła, zbadała teren, nic nie wykryła i przekazała go nam ok. 23.00 protokołem. Wspomniane 9 godzin zapewne dotyczy faktu ponownego, również bezzwłocznego wezwania straży w niedzielę rano? Ale to było ponowne wezwanie. W żadnym z przypadków nie minęło 9 godzin od incydentu do wezwania straży. Nm: Co się obecnie dzieje z osobami, które w dniu zdarzenia trafiły do szpitala? IG: Powróciły do pracy – nikt nie był hospitalizowany. W sprawie wzywania straży pożarnej przez pracowników fabryki Avon Operations Polska, z-ca komendanta Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Garwolinie, Janusz Majek poinformował nas: – Pierwsze wezwanie z garwolińskiej fabryki Avon otrzymaliśmy w sobotę 22 października dokładnie o godz. 21.10. Następne odebraliśmy 23 października (niedziela) o godz. 6.20. (M.M.)
Ilu Polaków pracuje na czarno? Jak donosi „Rzeczpospolita” na czarno pracuje w naszym kraju ponad 1,3 miliona osób. To prawie jedna dziesiąta wszystkich zatrudnionych. Najczęściej do szarej strefy trafiają dlatego, że nie mogą znaleźć legalnego zajęcia – pisze dziennik.
Pracujących na czarno w 2004 roku było 1317 tysięcy Polaków. Tylu ich – według badań GUS – pracowało średnio w szarej strefie. A choć była to liczba mniejsza niż w 1998 roku (1431 tys.), to na skutek skurczenia się w tym czasie oficjalnego rynku pracy ich udział w ogólnej liczbie zatrudnionych wzrósł z 9,3 do 9,6%. „Rzeczpospolita” podaje, że taka praca trwała na ogół krótko, od jednego do kilku dni w miesiącu. W ciągu trzech kwartałów (tyle objęło badanie) co drugi z „nierejestrowanych” przepracował nie więcej niż 20 dni. Tylko 19% miało zatrudnienie przez pięć i więcej miesięcy. Mimo to, dla 40% pracowników szarej strefy stanowiła ona główne zajęcie. Pieniądze, jakie w niej uzyskiwano, zapewniały przeciętnie prawie 68% dochodów netto (sześć lat wcześniej – 61%.). Głównym powodem podejmowania pracy na czarno jest brak możliwości znalezienia formalnego zajęcia. Inne przyczyny to niewystarczające dochody, fakt, że na czarno zarabia się trochę więcej oraz wysoka składka ubezpieczeniowa. W 1998 roku, gdy GUS prowadził poprzednie tego typu badanie, dążenie do uzupełnienia dochodów było bardziej istotne niż znalezienie legalnego zajęcia. Średnia dniówka w szarej strefie wynosiła w 2004 roku około 36 złotych (dla mężczyzn – 41, dla kobiet – 29). Jeśli była to praca główna, za dniówkę płacono mniej (34 zł) niż przy pracy dodatkowej (47 zł). Pieniądze uzyskiwane z pracy na czarno 43,5% podejmujących je ludzi zapewniały od trzech czwartych do całości ich miesięcznych dochodów netto. (Źródło: „Rzeczpospolita”)
Zdrowie i pieniądze to marzenie każdego człowieka. Z Intrą i firmą Lifestyles to się sprawdza. Dołącz do nas. Tel.: 081 5339929, 502104612, e-mail: szubarczyk@interia.pl
NEWS ROOM NUMER 07/2006
Koniec spółek małżeńskich w Polsce Tylko do końca roku 2005 był czas na zmianę prowadzenia formy działalności przez spółki małżeńskie. Jeśli firmy prowadzone przez małżonków, zarejestrowane jako spółki małżeńskie tego nie zrobiły, oboje małżonkowie zostaną wykreśleni z gminnej ewidencji działalności i nie będą mogli legalnie prowadzić firm. Małżonkowie, którzy wspólnie prowadzili firmę i byli zarejestrowani w ewidencji działalności gospodarczej pod wspólnym numerem, musieli przekształcić ją w inną formę działalności. W ten sposób skończył się 15-letni okres działalności określanych potocznie jako spółki małżeńskie. We wniosku należało wskazać, który małżonek nadal będzie prowadził firmę zachowując dotychczasowy numer REGON i NIP. Wskazany małżonek nadal będzie prowadził swoją działalność, ale już jako jednoosobowy przedsiębiorca. Drugi małżonek zostanie natomiast automatycznie wykreślony z działalności gospodarczej. (4M)
Czy polscy biznesmeni marudzą? Raport Banku Światowego o prowadzeniu działalności biznesowej w krajach Europy Środkowej i Wschodniej z 2005 roku nie jest dla Polski korzystny. Polscy przedsiębiorcy skarżą się bardziej, niż ich koledzy z regionu. Choć CIT został obniżony, największym problemem są w dalszym ciągu podatki. Stanowczo podkreślało to 75% z ponad 500 badanych firm. Niepokój budzi także niepewność regulacji prawnych i niestabilność ekonomiczna kraju. Znacznie wzrósł odsetek przedsiębiorców narzekających na trudności z zakupem ziemi, jej dzierżawą, dostępem do finansowania, kosztami licencji i wszelkich zezwoleń. Raport wykazał, iż biznesmeni narzekają, że Polskie urzędy działają zbyt wolno. Podczas, gdy u nas rejestracja praw własności gruntu trwa średnio 197 dni, na Litwie trwa to 3 dni, a w Norwegii tylko 1 dzień. Podobnie jest ze sprawą windykacji należności. W Polsce zajmuje to blisko 980 dni, natomiast w Estonii 150. Z kolei powolne działanie urzędów jest jedną z przyczyn korupcji. Dwukrotnie wzrosła ilość firm, które przyznają się do przekupstwa w celu przyspieszenia toku załatwiania spraw urzędowych. Łapówkarstwo kwitnie również w dziedzinie ceł i podatków, a także w przy tworzeniu nowych rozporządzeń i uchwał. W tej ostatniej dziedzinie sprawę uporządkowałoby wprowadzenie ustawy lobbingowej. Polacy skarżą się również tak, jak i przedsiębiorcy z innych krajów, na przepisy, które utrudniają im zwiększenie zatrudnienia. Dolegliwe jest tu np. uzyskiwanie odpowiednich zezwoleń i ewentualna konieczność wypłaty odpraw. Problem ten zwiększył się czterokrotnie od 2002 roku i jak widać nowelizacja kodeksu pracy niewiele pomogła. (K. Wagner)
NETWORK NEWS ROOM
Brytyjczyków, Andrew Harvey (24) oraz Jordan Bradley (21), została aresztowana pod zarzutem włamywania się do komputerów oraz rozprzestrzenia w sieci internetowego robaka. Młodzi hakerzy byli członkami międzynarodowej grupy „Thr34t Krew”. Członkowie wspomnianej organizacji komunikowali się ze sobą za pomocą wiadomości e-mail oraz poprzez internetowe czaty. Szkody jakie powstały na skutek działalności „Thr34t Krew”, zostały oszacowane na 15 000 funtów. Raz zainfekowany komputer stawał się „własnością” gangu, dzięki któremu mogli oni werbować kolejne maszyny. Harvey przyznał, że w podobny sposób uzyskano dostęp do 38 000 komputerów na całym świecie. Po wspólnym śledztwie amerykańskiego oraz brytyjskiego oddziału ds. walki z przestępczością Hi-Tech, zrealizowano równoczesną akcję aresztowania członków „Thr34t Krew” w USA oraz w Wielkiej Brytanii. Harvey został skazany na 6 miesięcy aresztu, natomiast Bradley otrzymał karę 3 miesięcy więzienia. Sąd podkreślił, że wyrok jest tak niski, ponieważ oskarżonymi nie kierowała chęć zdobycia korzyści majątkowej, a jedynie przejęcia kontroli nad komputerami swoich ofiar. (B. Lisowska)
Hakerzy za kratkami Dwóch brytyjskich hakerów zostało skazanych na karę więzienia za włamania do tysięcy komputerów na całym świecie. Dwójka
NETWORK MAGAZYN
MAJSTERSZTYK Popularna edukacyjna gra planszowa Roberta Kiyosaki została zaprojektowana tak, aby umożliwić poznanie tematyki związanej z rachunkowością i finansami. CASHFLOW 101 uczy podstaw inwestowania w akcje, biznes i nieruchomości, umieszczając gracza w interaktywnym środowisku, pozwalającym na eksperymentowanie z własną strategią. Ta gra jest uwielbiana przez ponad ćwierć miliona początkujących i zaawansowanych inwestorów z całego świata, którzy przy jej pomocy poznali sposób na wydostanie się z „wyścigu szczurów” i przeszli na „szybki tor”, gdzie pieniądze pracują dla człowieka, a nie człowiek dla pieniędzy. CASHFLOW 101 uczy rachunkowości, finansów i inwestowania podczas pasjonującej zabawy. Kiyosaki zastosował tutaj unikalną technikę nauki inwestowania – model interaktywny. Jest on prosty, ale jednocześnie przynosi maksymalne efekty, gdzie uczymy się nie poprzez czytanie czy słuchanie wykładu, ale poprzez symulację rzeczywistych zdarzeń, bez ryzykowania własnych, ciężko zarobionych pieniędzy. Artykuł „Grając w Cashflow...” jest relacją z planu zdjęciowego do programu TVN Style „Ona czyli Ja” z czerwca 2005 roku.
Grając w Cashflow z Joanną Brodzik... MAGDALENA URBAŃSKA
S
iedzimy w altance nad brzegiem jeziora. Popołudniowe cienie otulają okoliczne trawy, a subtelny wiaterek utrudnia pracę bankierowi. Kolejny rzut kostką, kolejne zielone pole, kolejna szansa na zyski. Jarek sięga po małą transakcję i czyta silnym głosem: firma po godzinach – zakładasz firmę prowadzoną po godzinach; koszt 5000; długie godziny pracy; brak dochodu w okresie początkowym. – Po co komu taka firma? – pyta Joanna – bez dochodu? Mam harować i nic z tego? Jarek przygląda się swoim zasobom z lekko zniesmaczoną miną. – Bez sensu – mówi – nie chcę takiej firmy! „Nic dziwnego” – myślę sobie – „Ponad połowa firm bankrutuje w pierwszym roku swojej działalności, a następna połowa w ciągu najbliższych pięciu lat”. Brutalna statystyka. Gdybyśmy znały ją w listopadzie 2003 roku pewnie pojawiłoby się jeszcze więcej wątpliwości (tak, jak u Jarka). Wtedy jednak był to najlepszy pomysł. Marzena od lat szkoliła sprzedawców w dużych korporacjach finansowych, ale jej marzeniem było zajęcie się organizacją szkoleń. Własna firma dawała też szansę na pracę w takim zakresie tematycznym, jaki obecnie interesował ją najbardziej. A właśnie pojawiła się gra Cashflow, która była zwieńczeniem wieloletniego zainteresowania Marzeny ekonomią rodzinną. Instytut Praktycznej Edukacji, wydawca gry Cashflow 101, poszukiwał aktywnych ludzi, którzy chcieli prowadzić Kluby Cashflow. I tak listopad 2003 roku stał się jedną z najważniejszych dat – 22 listopada oficjalnie powstała Akademia Umiejętności MiB Partner, Klub Cashflow zaczął funkcjonować w połowie października. Taki był początek – pasja, zaangażowanie, rozwój pomysłów, działanie. Dużo pracy i dużo radości. Zysków? – o wiele mniej. Prawdziwa firma z zielonej karty, choć nie po godzinach. Od tego jednak się zaczyna i trzeba to zaakceptować. Zwłaszcza, że już wkrótce, również w życiu, można wyciągnąć niebieską kartę „rynku”, która poinformuje szczęśliwego posiadacza firmy, że jego inwestycja ma się lepiej i właśnie zaczęła przynosić dochody. Wierzcie mi, jest to najprzyjemniejszy dzień w całej działalności, kiedy księgowa dzwoni do nas i mówi po raz pierwszy: – Szanowna Pani osiągnęła w tym miesiącu dochód... Oczywiście jest to związane z płaceniem podatków, czego my Polacy wielce nie lubimy. Jest jednak takie powiedzenie: „Ciesz się, że masz rachunki do zapłacenia bo to oznacza, że masz dochody”. Jarek odkłada kartę na „kupkę”. Teraz czas na Joannę. Już raz zwolniła się z pracy, a właśnie teraz ponownie przybliżyła się do tego pola.
Widać napięcie na jej twarzy. Nerwowo chucha na kostkę, aby tym razem przyniosła jej więcej szczęścia. Rozumiem ją – sama byłam bezrobotna i to nie tylko w grze. Rzuca... uff... udało się! Trzy oczka powodują, że mija fioletową minę i trafia na kolejną „okazję na transakcję”. – Giełda; MYT4U; dzisiejsza cena 1$; zakres notowań 5$-30$; panika na giełdzie spowodowana zagrożeniem wojny prowadzi do rekordowo niskich cen akcji. Joanna z niedowierzaniem przygląda się zakresowi notowań i dzisiejszej cenie. – Jak to możliwe? Mówiłaś, że ceny tych akcji zawsze kształtują się w ramach zakresu notowań? – Niedokładnie! Mówiłam, że takie są dane historyczne. A historia pomimo tego, że lubi się powtarzać, to także podlega ciągłym zmianom. Dzięki zakresowi notowań jesteśmy w stanie stwierdzić, w jakim momencie swojego cyklu są dane akcje, także na rzeczywistej giełdzie. Np. akcje PKO BP, 10 listopada 2004 roku weszły na giełdę w cenie 24.50 PLN, a swoje maximum osiągnęły 4 stycznia 2005 roku i wyniosło ono 28.40 PLN. W tej chwili ceny akcji wahają się między 27.00 a 28.00 PLN. Czyli dzisiej-
„Chcę, abyś był bogaty i otrzymał taką samą finansową edukację, jaką ja otrzymałem od bogatego ojca. Jego nauki dadzą Ci niezwykle dużą przewagę na starcie do Twojej fortuny, nawet jeśli zaczniesz tylko z niewielką sumą pieniędzy. Właśnie dlatego stworzyłem CASHFLOW 101, grę będącą zabawą, a jednocześnie źródłem wiedzy, dzięki której nabędziesz stosownych umiejętności finansowych. Gra ta uczy umiejętności finansowych poprzez zabawę, powtarzanie i akcję. CASHFLOW nie jest zabawką – jest czymś więcej niż tylko grą. Jest ona tak unikalna, że ją opatentowano. Postawi przed Tobą wyzwania i nauczy myśleć tak, jak myślą bogaci ludzie. Za każdym razem, gdy będziesz w nią grał, będziesz nabywał większych umiejętności finansowych. Każda gra będzie inna, będziesz rozwiązywał odmienne problemy finansowe i uczył się strategii finansowych. Wzrosną Twoje finansowe umiejętności i Twoja pewność siebie. Zdobycie umiejętności związanych z pieniędzmi może być bardzo cenne w prawdziwym świecie. Zaleta CASHFLOW polega na tym, że nabywasz finansowej inteligencji, grając pieniędzmi należącymi do gry.” Robert T. Kiyosaki
NUMER 07/2006 szy zakres notowań wynosi 24.50 – 28.40 PLN. Czy to oznacza, że ten zakres jest niezmienny? Nie!!! Akcje PKO BP są bardzo młodym produktem i mają przed sobą długą drogę, w której zarówno zmienią swoje maximum, jak i minimum. Dla porównania akcje Banku BPH kosztują w tej chwili 580 PLN, a zaczynały od ceny 290 PLN. Joanna patrzy na mnie ze zdziwieniem. – Skąd ty wiesz to wszystko? – Ze szkoleń, które organizuje nasza firma. Gra Cashflow uświadomiła mi, że giełda jest świetnym sposobem na zarabianie pieniędzy. Fakt – to ryzykowny sposób, ale to ryzyko zmniejsza się wraz z rozwojem mojej wiedzy i umiejętności dotyczących nie tylko zakresu notowań, ale przede wszystkim analizy technicznej, fal Eliota, cyklów giełdowych, zarządzania stratą i psychologią inwestora. Gra Cashflow nauczyła mnie, jak ważna jest inwestycja w moją własną wiedzę. Tutaj wszystko mam podane „na tacy”. Wystarczy, że potrafię czytać informacje, które znajdują się na kartach i odpowiednio je interpretować. W życiu jest inaczej, nie ma gotowych kart, sama jestem odpowiedzialna za swoje pieniądze i muszę je zabezpieczyć najlepiej jak potrafię. Wiedza!!! To jest klucz do sukcesu. Joanna patrzy na mnie zdezorientowana. Widać, że nie zna pojęć giełdowych – zresztą skąd? Przecież nie inwestuje w akcje. – Wiesz, może lepiej przejdźmy do tej transakcji – mówi z uśmiechem. – Hmmm... wojna... to chyba niedobrze? – spogląda na innych graczy. – Bierz, ile możesz – mówi z zapałem Dorota – przecież sprzedasz je po 30$, wiesz ile kasy zarobisz? Patrzę na Dorotę i zastanawiam się, skąd w tej nauczycielce taki pęd do ryzyka? Joasia patrzy jednak ze sceptycyzmem na swoją zieloną szansę:
– Wojna...? Mogą zbankrutować...! O! – Myślę sobie – jednak posiada wiedzę na temat akcji. – Wezmę 1000 szt., chyba jakoś odżałuję taką kwotę, jak ją stracę? MAJSTERSZTYK Jarek z niedowierzaniem patrzy na niewykorzystaną, jego zdaniem, gotówkę leżącą przy Joannie. On wie, że to „transakcja planszowego życia”. Takie okazje nie zdarzają się często – zwłaszcza w życiu! Teraz przyszedł czas na Dorotę. Cóż, już po akcjach... – widać żal na jej twarzy. Z zapałem bierze się jednak do ściągniętego od Joanny chuchania na kostkę. Zauważyła, że przynosi jej to szczęście. Tym razem było tak samo. Wypłata i okazja na transakcję. Małą czy dużą? Jej dłoń na chwilę zawisła nad kartami. Jednak małą: – Dom na sprzedaż, 3 sypialnie, 2 łazienki; koszt 50000$; wkład własny 3000$; dochód pasywny +100$. Biorę !!! – mówi bez chwili zastanowienia. Widać, że nieruchomości najbardziej jej odpowiadają. Woli konkrety (nawet parterowe) niż wirtualne akcje czy fundusze. Choć do tej pory nie przepuściła żadnej okazji i jej aktywa urosły już do pokaźnej wartości. Widać, że potrafi dywersyfikować inwestycje. Joanna spojrzała na mnie. – Tylko mi nie mów, że z inwestycji w nieruchomości też szkolicie? Czy tego w ogóle można się nauczyć? – Wręcz warto. Nawet, jeżeli planujesz jedynie kupić dom czy ziemię na swój własny użytek, to trzeba zrobić to inaczej niż wszyscy. Większość z nas kupuje dom z wolnego rynku. Czyli, jeżeli cena rynkowa wynosi np. 4000 PLN za metr, to dokładnie tyle płacimy. A przecież są możliwości zakupienia mieszkania za 2000 PLN czy 2500 PLN. Trzeba jedynie wie-
Robert Kiyosaki: – Głównym powodem naszych kłopotów finansowych jest to, że w szkole nie nabywamy wiedzy o pieniądzach. Wynik tego jest taki, że ludzie uczą się pracować za pieniądze, ale nigdy nie uczą się jak to zrobić, aby pieniądze pracowały dla nich. Kiyosaki urodził się na Hawajach w rodzinie będącej czwartą generacją Amerykanów japońskiego pochodzenia. Wywodzi się z rodziny mającej znaczące osiągnięcia w dziedzinie edukacji. Jego ojciec był dyrektorem departamentu edukacji na Hawajach. Po skończeniu szkoły średniej Robert studiował w Nowym Jorku, a po otrzymaniu dyplomu wstąpił do sił morskich USA i został wysłany do Wietnamu jako pilot helikoptera bojowego w randze oficera. Po powrocie z wojny rozpoczął swoją karierę w biznesie. W 1977 roku założył firmę, która jako pierwsza wprowadziła na rynek „portfele dla surferów” wykonane z nylonu i zamykane na rzepy. Produkt ten – zdobywając światowe rynki – przysporzył firmie wiele milionów dolarów. W 1985 roku opuścił on świat biznesu i założył, wspólnie ze znajomymi, międzynarodową firmę edukacyjną, która działa w siedmiu krajach, ucząc dziesiątki tysięcy absolwentów zagadnień związanych z biznesem i inwestowaniem. W wieku 47 lat Robert Kiyosaki przeszedł w „stan spoczynku”, zajmując się tym, co lubi najbardziej, czyli inwestowaniem. Mając na uwadze wzrastającą przepaść pomiędzy tymi „co mają” i tymi „co nie mają”, stworzył planszową grę edukacyjną o nazwie CASHFLOW, która uczy zasad znanych dotychczas tylko bogatym – postępowania z pieniędzmi. Chociaż biznes Roberta Kiyosaki związany jest z nieruchomościami i rozwijaniem małych firm, jego prawdziwym zamiłowaniem jest nauczanie. W swojej karierze dzielił podium z takimi sławami, jak: Og Mandino, Zig Ziglar i Anthony Robbins. Przesłanie autora nie po-
zostawia wątpliwości: „Stańmy się odpowiedzialni za swoje finanse, bo w przeciwnym razie, przez całe życie będziemy wykonywać cudze rozkazy. Albo po mistrzowsku panujemy nad pieniędzmi, albo jesteśmy ich niewolnikami”. Wykłady Roberta Kiyosaki obejmują, m.in. takie dziedziny, jak: inwestowanie w celu osiągnięcia wysokiego zwrotu nakładów, przy zachowaniu małego ryzyka; sposoby edukowania dzieci przygotowujące je do akumulowania majątku; zakładanie i sprzedawanie firm. Wszystkie zagadnienia poruszane przez autora mają jeden główny cel: „Pobudzić finansowy talent, który wszyscy posiadamy. Talent, który czeka na nasz sygnał”. Robert Kiyosaki miał „dwóch ojców”. Biologicznemu, który posiadał doktorat i piastował stanowisko dyrektora departamentu edukacji na Hawajach, nigdy nie wystarczało pieniędzy do pierwszego i umarł bardzo zadłużony. Drugiemu, który porzucił szkołę w wieku 13 lat, udało się zrealizować swoje życiowe plany i stał się jednym z najbogatszych ludzi na Hawajach. Swój sukces stania się milionerem Kiyosaki zawdzięcza im obu – chociaż ich rady były bardzo odmienne. Pierwszą przygodę z pieniędzmi przeżył, gdy miał 9 lat. Wraz z synem bogatego ojca zaczęli produkować pięciocentówki, gdyż tak zrozumieli wtedy radę: „rób pieniądze”. Kiyosaki jest autorem książek od kilku lat utrzymujących się na szczycie światowych bestsellerów biznesu, które stały się nieocenionym źródłem wiedzy i impulsem do pracy dla sprzedawców działających w marketingu sieciowym i sprzedaży bezpośredniej: „Bogaty ojciec, Biedny ojciec”, „Kwadrant przepływu pieniędzy”, „Inwestycyjny poradnik bogatego ojca”, „Mądre bogate dziecko”. To na łamach swoich dzieł Kiyosaki przewidział „eksplozję” network marketingu.
NETWORK MAGAZYN dzieć, gdzie szukać. Albo inny przykład. Ziemia pod wymarzony domek jednorodzinny. Również płacimy rynkową, często słoną cenę za każdy ar. A przecież można kupić taniej, więcej, podzielić, sprzedać i zarobić. Wielu powie, że to MAJSTERSZTYK długo trwa. Przecież decyzji o budowie domu nie podejmujemy z dnia na dzień! W ten sposób możemy kupić krawat dla męża czy kwiaty dla żony, ale nie mieszkanie czy grunt pod dom. Inwestycja polega na ustaleniu sobie celu i dążeniu do niego. Bardzo często obserwuję u graczy, że nie mają ustalonego celu inwestycyjnego. Kupują akcje i nie wiedzą ile chcieliby na nich zarobić, kupują dom i nie wiedzą czy go sprzedać po danej cenie. Brak wyznaczonego celu prowadzi nas donikąd albo powoduje, że podejmujemy decyzje pod wpływem porad innych ludzi. A wierz mi, widziałam, jak własny ojciec doradzał bezsensownie swojemu synowi i to w dobrej wierze! Chociaż sam grał prawidłowo i z zyskiem, to syna doprowadził prawie do bankructwa. Dlatego tak ważny jest kontakt ze specjalistami i praktykami, a nie tylko z tymi, którzy „chcą dla nas dobrze”. Stąd właśnie powstał pomysł stworzenia Akademii Inwestora, która dzieli się na Akademię Giełdową i Akademię Finansową. W Akademii Finansowej m.in. znajdzie się od jesieni b.r. szkolenie z inwestowania w nieruchomości. Bo, wbrew temu, co się sądzi, są inwestorzy, którzy potrafią i chcą podzielić się swoją wiedzą. Warto korzystać z wieloletnich doświadczeń praktyków, ponieważ to ułatwi nam unikanie wielu kosztownych błędów, a inwestycja na poziomie np. 1000 PLN w szkolenie pozwoli nie tylko uniknąć strat, ale przede wszystkim zarobić. Magda wykonała w międzyczasie ruch na różowe pole nieprzewidzianych wydatków. Tym razem upiekło się jej: – Czesne za studia syna! 2000$?!? Boże... – jęknęła i spojrzała na swoją gotówkę. – Przecież ty nie masz dzieci!!! – powiedział zdziwiony jej reakcją Jarek. Magda spojrzała z wdzięcznością na swoje zestawienie finansowe i na Jarka. – Jak dobrze, musiałabym pożyczyć z banku, a nie uśmiecha mi się płacenie 120% odsetek w skali roku!!!
Wiecie, to niesamowite! Minęły prawie dwa lata od czasu, kiedy powstała firma i chyba już z dziesiąty raz możemy powiedzieć, że to początek. A może lepszym słowem byłby „przełom”? Takim przełomem były spotkania informacyjne na temat gry Cashflow pod koniec 2003 roku, szkolenia podatkowe dla spółek akcyjnych w maju 2004 roku, stworzenie Akademii Giełdowej jesienią 2004 roku i rozwój Akademii Finansowej z autorskimi warsztatami szkoleniowymi Marzeny. Takim przełomem był artykuł na temat naszego Klubu w „Twoim Stylu” oraz zimowe warsztataty dla kobiet w ramach Dojrzewalni Róż w 2004 roku. Zwieńczeniem pracy Marzeny były warsztaty w ramach Progressteronu w Jastrzębiej Górze oraz nagrywany właśnie program o Cashflow dla TVN Style, który został wyemitowany w październiku 2005 roku. Naszymi sukcesami w 2005 roku było nawiązanie współpracy z firmami popierającymi ideę inteligencji finansowej, m.in.: NDF – Niezależni Doradcy Finansowi, Goldenegg, Open Finance, Interglobal, Efix Polska. Dzięki pomysłowi Joanny Kucharskiej z IPE wspólnie z tymi firmami organizowałyśmy od grudnia 2004 roku Wieczory Inwestorskie, na których można było „przyjrzeć się z bliska” bardzo różnym inwestycjom – od giełdy począwszy, poprzez fundusze alternatywne, forex, a na nieruchomościach kończąc. W tej chwili skupiamy się na tworzeniu integralnego programu edukacyjnego dla naszych klubowiczów, w ramach którego połączymy grę Cashflow ze szkoleniami oraz prelekcjami dotyczącymi zarówno przygotowania mentalnego do inwestowania, jak również praktycznych informacji, kiedy, w co i jak warto inwestować. Tak więc wszystkich aktywnych i ambitnych przyszłych inwestorów zapraszamy od września do zupełnie nowego Klubu Cashflow w Warszawie. Autorka artykułu jest Koordynatorem Cashflow Training Club w Warszawie. Od dwóch lat współpracuje z Akademią Inwestora MiB Partner przy organizacji szkoleń dla inwestorów indywidualnych z zakresu inwestowania na giełdzie oraz w nieruchomości. Aktywna inwestorka giełdowa. Wykładowca przedmiotu Cashflow – Finanse osobiste w Policealnej Szkole Ekonomicznej.
– Cięcie!!! – zawołał Wojtek. – Dziękuję Wam serdecznie. Kończymy na dziś. Dla graczy to koniec długiego dnia zdjęciowego. Dla każdego z nas było to szczególne przeżycie. Zwłaszcza, że oprócz Joanny, wszyscy byliśmy debiutantami. Dla Marzeny i dla mnie jest to jednak początek.
Kluby CashFlow są nieformalnymi grupami skupiającymi osoby, których pasją jest propagowanie wiedzy rozwijającej umiejętności finansowe wśród szerokiej społeczności. Osoby współpracujące w ramach takich klubów organizują i prowadzą spotkania, na których nauczanie finansowego alfabetu odbywa się przy użyciu edukacyjnych gier planszowych Cashflow® 101 oraz Cashflow® 202, a także innych publikacji autorstwa Roberta Kiyosaki czy cenionych propagatorów wiedzy dotyczącej finansów osobistych. Misją klubów CashFlow jest podnoszenie finansowych umiejętności osób zainteresowanych taką edukacją, poprzez dobrą zabawę i wzajemną interakcję, a dzięki temu wpływanie na polepszenie finansowej sytuacji naszego społeczeństwa. Granie w Cashflow jest szczególnie ważne dla osób, które chcą dokonać zmian w sferze własnych finansów, gdyż gra odzwierciedla życie. Podobnie jak w życiu, w grze również napotykamy na wiele finansowych przypadków: musimy podejmować decyzje związane z utratą pracy, urodzeniem się dziecka, nieprzewidzianymi wydatkami, przychodami, kosztami, podatkami, dobroczynnością czy wreszcie decyzje dotyczące zawierania małych i wielkich transak10
cji. Zrozumienie tego, jak podejmowane przez nas decyzje wpływają na nasze finanse oraz zrozumienie, jak nasze lepsze umiejętności finansowe mogą bezpośrednio wpływać na jakość naszego życia – to wielki „zwrot z inwestycji”, jaką jest poświęcenie własnego czasu na granie w Cashflow. Cashflow uczy podstaw inwestowania, kierowania swoimi finansami czy tworzenia biznesów poprzez właściwe zarządzanie przepływem pieniężnym. Autor gry, Robert Kiyosaki, uświadamia nam, że pieniądze mogą zrobić z nas niewolników, ale mogą też dać nam finansową wolność. Który z przypadków zajdzie w naszym życiu, zależy wyłącznie od każdego z nas z osobna. Podniesienie ilorazu naszej finansowej inteligencji na pewno pomoże nam szybciej dostosować się do nowych realiów – realiów związku z Unią Europejską. Motto gry Cashflow brzmi: „Pieniądze nie są najważniejszą rzeczą w życiu, ale wydają się mieć wpływ na wszystko, co jest ważne”. Jeśli dostrzeżemy ten fakt, zrozumiemy, dlaczego powinniśmy rozwijać swoją finansową inteligencję. Więcej na temat gry Cashflow znajduje się na stronie: www.ipe.com.pl
NUMER 07/2006 Rozmowa z Elżbietą Udałowską, współzałożycielką pierwszego w Polsce Klubu Cashflow: Maciej Maciejewski: Jest pani założycielką pierwszego w Polsce Klubu Cashflow. Jak doszło do powstania tego przedsięwzięcia i jakie były jego początki? Elżbieta Udałowska: Właściwie to tylko pomagałam w założeniu klubu mojej córce Klaudii. Swoim entuzjazmem dla idei tej gry zaraziłam całą rodzinę i to okazało się bardzo twórcze. Początek, jak to zwykle bywa, zaczął się od wielkiego finansowego kryzysu. Zaczęłam szukać w Internecie odpowiedzi na pytanie, co robię nie tak? Jakich umiejętności mi brak? I pan „Przypadek” zaciekawił mnie tytułem „Bogaty ojciec, biedny ojciec”. Coś we mnie się poruszyło, kupiłam komplet książek Roberta Kiyosaki, które przeczytała cała rodzina. I pojawił się ważny, wspólny temat – nasza finansowa przyszłość. Wspaniale wspominam te nasze narady, burze mózgów. No cóż, zdobyta przez nas wcześniej wiedza na temat finansów nie pochodziła od „bogatego ojca”, a Kiyosaki obudził nas do działania. Po książkach przyszedł czas na długo oczekiwaną grę Cashflow. Babska część rodzinki ustaliła, że trzeba pokazać ludziom, inny sposób myślenia! Wokół nas było wiele osób, które myślały po staremu, np.: „jak nie znajdę pracy na etacie to będę nikim”, albo „być bogatym to tylko marzenia” itp. A w zabawie można doświadczyć uczucia, że się jest bogatym, można poznać siebie i przyjrzeć się swoim poglądom na temat pieniędzy oraz wirtualnie zasmakować pracy na etacie i bycia biznesmenem. I tak babskimi rękoma powstał w toruńskiej piwniczce, pierwszy w Polsce Klub Cashflow. Przy dobrej kawie i herbacie spotykały się otwarte głowy, pragnące rozpocząć swój finansowy rozwój. Tak się jakoś składa, że na grę decydują się zwykle fajni ludzie. I z tego „podziemia” idea Klubu Cashflow rozrosła się na cały kraj. MM: Działa pani również aktywnie w marketingu sieciowym. Jaki według pani może mieć wpływ intensywne granie w Cashflow na ludzi zajmujących się zawodowo network marketingiem? Czy gra pomaga networkowcom w lepszym zrozumieniu i nauczeniu się przedsiębiorczości oraz pewnych cech niezbędnych biznesmenom? EU: Marketing sieciowy okazał się jedyną opcją po utracie przeze mnie wszystkiego. Skończyłam pięćdziesiątkę i zostałam bez środków do życia. Tak się składa, że znałam już grę i miałam okazję przeżyć w niej bankructwo! I okazało się, że to nie koniec świata. Z tym uczuciem przeżyłam prawdziwe bankructwo. Oczywiście jest to skrajne doświadczenie, które można wynieść z gry, ale dzisiaj myślę, że gdybym nie była zahartowana przez Cashflow na takie wydarzenia, pewnie już by mnie nie było na świecie. Ta gra przygotowała mnie do tego. Czy może pomóc networkowcom? Jestem pewna, że tak. Pokazuje ona różne możliwości zarabiania pieniędzy: w wyścigu szczurów, na etacie oraz poza nim. Uczy jak sprawić, aby to pieniądze pracowały dla nas, a nie my dla pieniędzy. Pobudza nasze umysły do szukania nowych rozwiązań. Uczy przedsiębiorczości i to bez ryzyka, bo przecież na pieniądzach z gry, a nie na własnych. Uczy odróżniać dobre kredyty od złych. W praktyce wyjaśnia kwadrant przepływu pieniędzy, czyli źródła pochodzenia zarobków na rynku, tym samym pomaga podjąć decyzję, w którym kwadrancie ja chcę generować swój dochód. Robert Kiyosaki zalicza network marketing do kwadrantu BIZNES, o czym dokładnie pisze w swoje książce na temat networku pt.: „Szkoła biznesu. Dla ludzi którzy lubią poma-
gać innym”. Gra wzmacnia poczucie wartości, gdyż uczucie sukcesu w grze wynosi się ze sobą, a każdy się chyba ze mną zgodzi, iż jest to budujące. Wcześniej myślałam, że praca w networku to taki trzeci sort. Dzisiaj MAJSTERSZTYK widzę, jak ludzie zakwitają, gdy zaczynają rozumieć swoje miejsce w życiu. Jak w zabawie dokonują wielu odkryć na swój temat. I doceniają pracę w marketingu. Ta gra pozbawia ludzi lęku przed rozpoczęciem własnego biznesu, właśnie poprzez rozpoznanie kwadrantu przepływu pieniędzy i oswojenie się w grze z dużą gotówką. MM: Jak grać w Cashflow? Czy należy to traktować bardziej jako zabawę czy profesjonalne narzędzie pomagające np. w odnoszeniu lepszych wyników na polu marketingu sieciowego? EU: Tu pojawia się paradoks. Należy tą grę traktować jako doskonałą zabawę, a jednocześnie poprzez grę można sobie zaliczyć kilka lat studiów na temat finansów. Dla osób pracujących w networku, według mnie ta gra jest bazą. Wiadomo, że niezbędne cechy networkowca to chęć osiągnięcia sukcesu, pewność siebie, przedsiębiorczość, a poprzez grę wzmacniamy te cechy. I oczywiście pojawia się najważniejsze uczucie, że być bogatym jest łatwo i przyjemnie, bo przecież network marketing to szansa na naprawdę duże pieniądze. MM: Prowadząc Klub i oczywiście intensywnie grając w Cashflow z pewnością ma pani okazję obserwować, jak na udział w grze reagują dzieci. Czy zauważyła pani coś szczególnego u takich „małych biznesmenów”? EU: To jest naprawdę niezwykłe! To są prawdziwi handlowcy, których potencjał rozwija się bardzo szybko. W tej naszej dorosłej grze (gra dla dzieci jest właśnie tłumaczona) dobrze sobie radzą dzieci, które potrafią liczyć. Czy coś szczególnego jest w tych dzieciach? Ja to określam po swojemu – im jeszcze nie namieszaliśmy w głowach „bezpieczną” pracą na etacie. Dla nich to jeszcze abstrakcja. Ale obserwują swoich zmęczonych, niezadowolonych z pracy rodziców i myślą sobie „ja tak nie chcę!!!”. Ale nie wiedzą jak można żyć inaczej, bo nikt im o tym nie powiedział. Gra jest dla nich bardzo odkrywcza. Uważam, że im prędzej nasze dzieci zagrają w tę grę, tym większą mają szansę na sukces w życiu! Nasz najmłodszy „biznesmen” miał około 15 lat i już w szkole prowadził usługi internetowe. MM: Co pani daje gra w Cashflow? EU: Gra w Cashflow pozwala lekko, łatwo i na wesoło wypłynąć z mroków naszym najgłębszym przekonaniom na temat pieniędzy. Wciąż jeszcze wielu ludzi uważa, że pieniądze to coś brudnego, zbytecznego, a przecież to za pieniądze realizujemy swoje marzenia! Za pieniądze otwieramy choćby najmniejsze biznesy, jak np. inwestycja w marketing sieciowy. Tak się zwykle dzieje, że do tej gry zasiadają bardzo ciekawi ludzie, których można poznać. W każdym zespole różne zachowania współgraczy wyzwalają w nas różne emocje, tak jak w życiu. Tej grze zawdzięczam poznanie swojego bardzo ograniczającego przekonania na temat sprawiedliwości – wcześniej, gdzieś podświadomie wierzyłam, że sprawiedliwie jest, jak bogaty wszystko straci! To takie głupie, że tylko w zabawie mogłam to zauważyć. Być może dlatego kiedyś wszystko straciłam! Życie realizuje nasze wszystkie przekonania, bez analizy czy są one dobre czy złe. MM: Dziękuję za rozmowę. 11
NETWORK MAGAZYN
PRZY TABLICY „Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym! Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego”. (J 20, 24–31)
Argumentacja podczas rozmowy rekrutacyjnej w network marketingu MANY LOY
N
iewierny Tomasz jest idealnym przykładem niedowiarka. To typ człowieka, który nie uwierzy w to, co się do niego mówi, dopóki słowo w ciało się nie zamieni. Czy tacy ludzie jak Tomasz to światowy ewenement? Nie. Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie – na naszym globie, bez względu na miejsce zamieszkania i wyznawaną religię jest niewielu, którzy uwierzą w coś, zanim tego nie dotkną, nie powąchają, nie zobaczą. Ludzie już tacy są, potrzebują dowodów i dobrych, rzetelnych argumentów.
Skąd się biorą pytania? Nieufność Tomasza posiada jednak – o ile mogę tak powiedzieć – swój pozytywny wymiar. Sprawę Jezusa Tomasz traktował bardzo poważnie. Był w nią mocno zaangażowany. Zmartwychwstanie proroka było dla niego, jak i dla innych apostołów, nie tylko problemem wiary w cud. Był to bardzo osobisty problem: jak żyć dalej? Komu poświęcić życie? Komu się teraz powierzyć? Tomasz rozumiał dobrze, iż jego życie nabrałoby zupełnie innego znaczenia i sensu, gdyby Jezus żył, gdyby naprawdę zmartwychwstał. Stąd też Chrystus traktuje nieufność Tomasza nie tylko z wielkim miłosierdziem, ale także bardzo serio. Spełnia dosłownie wszystkie warunki, 12
jakie Tomasz postawił, aby uwierzyć w tajemnicę jego zmartwychwstania. I taki sam powinien być sprzedawca doskonały, networkowiec podczas rozmowy rekrutacyjnej, który powinien poznać warunki swojego rozmówcy, uszanować je i postarać się spełnić te oczekiwania. Identycznie powinna wyglądać sprawa z pytaniami, które rozmówca będzie miał do networkowca prawie zawsze. W network marketingu, a przede wszystkim podczas rozmowy rekrutacyjnej sprzedawca często spotyka się z wątpliwościami, jakie zazwyczaj ma jego rozmówca podczas tego procesu handlowego. Tak, ludzie mają wątpliwości i zadają nam pytania. Skąd u nich biorą się wątpliwości i pytania? Po pierwsze, liderzy mówią za dużo, insynuują wiele niepotrzebnych kwestii, często rozmowa przeradza się w dyskusję. Ludzie tego nie rozumieją i mają pytania. Im więcej gadania, tym więcej pytań. O tym, co i ile należy mówić podczas rozmowy rekrutacyjnej dokładnie opisałem w poprzednim wydaniu Network magazynu. Jeśli networkowiec zastosuje taki model rozmowy rekrutacyjnej, prawdopodobnie nie będzie miał problemów z wątpliwościami i pytaniami. Należy tylko pamiętać o sprawie podstawowej: im więcej niepotrzebnego gadania, tym więcej rodzi się pytań.
NUMER 07/2006 Jednakże, najprawdopodobniej na koniec rozmowy rekrutacyjnej, nasz rozmówca będzie miał kilka pytań lub zapytany przez nas o to, czy podpisze umowę o współpracy, okaże pewne wątpliwości, które musimy wspólnie przeanalizować i wyjaśnić.
Analiza odpowiedzi Pytań nie możemy traktować jako czegoś złego. Należy je przyjąć bardzo poważnie, albowiem oznaczają one przede wszystkim fakt, że nasz rozmówca jest zainteresowany przedstawioną mu propozycją. To normalne, że ma jeszcze kilka pytań. Nie powinniśmy tylko dlatego traktować go jako natręta czy sceptyka. Najważniejszą kwestią jest, aby z tymi pytaniami poradzić sobie profesjonalnie. Musimy nauczyć się argumentacji. Końcowym etapem rozmowy rekrutacyjnej powinno być podpisanie umowy o współpracy i umówienie się na pierwsze szkolenie. To zazwyczaj w tym miejscu (gdy pytamy: czy może pan/pani podpisać teraz ze mną umowę o współpracy?) spotykamy się z pytaniami. Rozmówca ma wątpliwości, waha się, gdyż nie zna odpowiedzi na wszystkie nurtujące go podczas prezentacji pytania. Należy uważnie ich wszystkich wysłuchać, okazując zainteresowanie tym, co mówi do nas interesant, niezależnie od tego, jak absurdalne wysuwa spostrzeżenia. Rozmówca musi czuć kontakt z networkowcem, musi być świadomy, że go słuchamy i jesteśmy po jego stronie. Przecież chcemy mu pomóc, dając szansę w postaci możliwości podjęcia współpracy. Pytania traktujmy jako coś pozytywnego, albowiem wynikają one z niedoinformowania lub nieprofesjonalnego przekazu informacji. Nigdy rozmówcy nie krytykuj, nie mów, że się myli. Należy zaakceptować jego uwagi i sprostać im poprzez znalezienie kreatywnego rozwiązania problemu. Jak kreatywnie rozwiązywać problemy i odpowiadać na trudne pytania? Najpierw spróbujmy nakreślić, z jakiego typu odpowiedziami możemy się spotkać w network marketingu, zadając rozmówcy pytanie: czy może pan/pani podpisać teraz ze mną umowę o współpracy? Oczywiście najlepiej, jeśli rozmówca sięgnie po pióro bez dodatkowej puli pytań. Jednak tak zdarza się w sprzedaży niezmiernie rzadko i tylko najlepszym w tej dziedzinie. Oto kilka przykładów odpowiedzi na ww. pytanie: • Nie wiem, czy mnie na to stać (dzisiaj nie mam pieniędzy); • Musze się zastanowić; • Ja się z tym prześpię; • Obawiam się, że moi znajomi nie będą mieli pieniędzy; • Nie wiem, czy znajdę na to czas; • Nie widzę siebie w czymś takim; • Mam złe doświadczenia ze współpracy z innymi firmami; • Zadzwonię do Ciebie jutro; • Ja nie lubię sprzedawać; • Ja nie potrafię sprzedawać; • Nie mam znajomych; • Muszę się skontaktować z rodziną; • Pogadam z ludźmi; • Będę miał kasę dopiero za miesiąc; • Wolę mieć mniej na etacie, ale pewne; • To jest za drogie; • Ja jeszcze muszę o tym poczytać; • Dzisiaj już nie mam czasu; • Ale czy ktoś to kupi? • To się nie sprzeda; • Jak zobaczę, że Ty zarabiasz, to ja się też zdecyduję; • Nie jestem typem domokrążcy; • Nie wiem, czy dam radę; • Gdzie w tym są pieniądze? • Nie jesteś dla mnie autorytetem;
Po wysłuchaniu odpowiedzi, najważniejszą czynnością dla nas jest jej analiza i zrozumienie, dlaczego brzmiała ona akurat tak. Dlaczego? Otóż, spośród wszystkich wymienionych powyżej przykładów, PRZY TABLICY są dwa podstawowe rodzaje odpowiedzi – albo rozmówca ma jeszcze wątpliwości, tylko z jakiegoś powodu nie mówi nam prawdy (wykręca się), albo od razu mówi prawdę. Jak je rozpoznać? Jeśli odpowiada: „Muszę się nad tym zastanowić. Proszę mi zostawić umowę, a ja to przemyślę”. – znaczy to, iż czegoś nie rozumie i należy to wyjaśnić. Z kolei inny rozmówca odpowiada tak: Przepraszam, ale w chwili obecnej nie mam pieniędzy, żeby zainwestować na Pakiet Startowy. Będę taką kwotą dysponował za miesiąc”. Oznacza to, iż jest z nami szczery i należy umówić się z nim za 30 dni w celu sfinalizowania umowy. Analiza odpowiedzi jest bardzo ważna, ponieważ z różnych powodów rozmówca może mieć inne pytania czy zarzuty niż te, które wypowiedział na głos. Trzeba zatem wiedzieć, czy interesant mówi nam prawdę lub po prostu wykręca się stosując „zasłonę dymną”. Należy się dowiedzieć, co mu leży naprawdę na sercu. Czego jeszcze nie wie lub nie zrozumiał.
Jak kreatywnie rozwiązywać problemy? Argumentacja polega na ujawnieniu własnego punktu widzenia, własnych racji i poparcia ich dowodami – argumentami. Istnieją trzy rodzaje argumentacji: logiczna (polega na wyciąganiu wniosków ze szczegółowych danych), emocjonalna (polegająca na odwołaniu się do uczuć słuchacza) oraz oparta na wiedzy i doświadczeniu (wykorzystuje się tu dane statystyczne, opinie innych ludzi, powołuje się na autorytety i fakty, odwołuje się do doświadczenia). „ Ja jeszcze muszę o tym poczytać.” – znaczy to, iż rozmówca czegoś nie rozumie i należy mu to wyjaśnić. Jak to zrobić? A więc, jeśli usłyszymy któreś ze stwierdzeń, jakich namiastkę wypunktowałem powyżej, należy poprowadzić rozmowę w takim kierunku, aby nasz rozmówca się „odkrył”. Trzeba zadać mu takie pytanie, aby rozwinął swoją wypowiedź. Po stwierdzeniu „ Ja jeszcze muszę o tym poczytać” zadajemy jedno krótkie pytanie: „co ma pan/ pani na myśli? albo: czy mógłbyś/mogłabyś mi dokładniej wytłumaczyć, co masz na myśli? Wtedy może się na przykład okazać, że rozmówca po raz pierwszy w życiu słyszał nazwę produktu, którą wcześniej wymieniliśmy tylko raz, bo zapomnieliśmy przeprowadzić choćby krótką, treściwą prezentację. Należy się cofnąć do punktu „rozmowa rekrutacyjna, prezentacja produktu”. To powinno wyjaśnić wątpliwości. Albo rozmówca mówi nam: „Nie podpiszę umowy. Ja nie widzę w tym pieniędzy” Wtedy grzecznie zadajemy pytanie: Nie rozumiem. Czy mógłbyś mi to dokładniej wytłumaczyć? I wtedy dopiero okazuje się, że nie pokazaliśmy mu planu marketingowego, czyli możliwości zarabiania pieniędzy w naszym networku. Albo przedstawiliśmy to zagadnienie, ale dla rozmówcy jest to niezrozumiałe. Cofamy się więc do punktu „rozmowa rekrutacyjna, plan kariery”. Jeszcze raz dokładnie go tłumaczymy, kładąc szczególny nacisk na niezrozumiałe aspekty. I już wszystko staje się jasne. Pytamy rozmówcę, czy podpisze teraz umowę o współpracy, a on na to: „Mam obawy. Nie wiem choćby, czy znajdę na to czas.” Można odpowiedzieć, oczywiście pamiętając, że konkretny cel uzyskujemy stosując formę pytań: „Rozumiem Twoje obawy. Czy mógłbyś mi je dokładniej wytłumaczyć? Dowiadujemy się wtedy, że rozmówca pracuje już na pół etatu w firmie państwowej, na 7/8 etatu w firmie prywatnej 13
NETWORK MAGAZYN i jeszcze dorabia jako opiekunka do dziecka. Mówimy spokojnie: „Rozumiem Twoją sytuację. Czy jeśli pokażę Ci, jak w moim biznesie można zarobić więcej pieniędzy niż masz w tym momencie, i to w dodatku PRZY TABLICY poświęcając na to mniej czasu, czy podpiszesz umowę o współpracy?” Jaką odpowiedź można usłyszeć na taki argument? „Tak”. Dochodzi do momentu podpisania umowy, a rozmówca mówi: „Nie wiem co zrobić. Nie jestem typem domokrążcy”. Pytamy: „czy mógłbyś mi to wytłumaczyć?” I okazuje się, że rozmówca słyszał wcześniej wiele o network marketingu, ale były to same bzdury. Kojarzy marketing sieciowy z chodzeniem od mieszkania do mieszkania i proponowaniem zakupu produktów. Mówimy: „Czy jeśli pokażę Ci, czym jest na prawdę network marketing i sam zobaczysz, że to poważna branża, w której nie sprzedaje się produktów „domokrążąc”, czy podpiszesz umowę o współpracy?” Jaką odpowiedź można usłyszeć na taki argument? „Tak”. Jednak, możemy w trakcie podpisywania umowy usłyszeć na przykład taką obawę: „Nie mogę teraz tego zrobić. Muszę się skontaktować z rodziną”. Pamiętajmy, że naszym podstawowym zadaniem jest słuchać odpowiedzi rozmówcy, analizować i zrozumieć je. Jaki sygnał daje nam odpowiedź, że rozmówca pragnie w tej sprawie zasięgnąć porady na przykład żony? Otóż jest to ewidentny sygnał, że popełniliśmy błąd już na samym wstępie procesu rozmowy rekrutacyjnej. Jaki? Nie zaprosiliśmy na nasze spotkanie rozmówcy razem z małżonką. Należy umówić taką rozmowę od początku i dokładnie przekazać informacje im obojgu. Wtedy będziemy pewni, że nie usłyszymy: „muszę się poradzić żony”. Czy to jest trudne? Nie, o ile będziemy pamiętali o podstawowych zasadach rozmowy rekrutacyjnej, że naszym zadaniem jest nawiązanie przyjaznego dialogu. Aby nawiązać dialog, musimy być zainteresowani rozmówcą i jego potrzebami. Musimy spełnić jego warunki. Znaczna część rozmowy rekrutacyjnej powinna przebiegać w formie pytań. Należy używać pytań alternatywnych, sugestywnych, otwartych, zamkniętych... Trzeba słuchać odpowiedzi i być nimi żywo zainteresowanym. Jeśli rozmowa przerodzi się w monolog, jest to pierwszy krok do sytuacji, w której znajdziemy się na straconej pozycji. Pamiętajcie!!! Jeśli z dialogu zrobi się monolog to wtedy gwałcimy kogoś na coś, czego on w ogóle nie chce. To jest manipulacja. Tego nie wolno robić. Najlepiej sformułowane pytania, dzięki którym uzyskujemy konkretne, niezbędne dla nas informacje to: „co masz na myśli?” albo: „czy mógłbyś mi to dokładniej wytłumaczyć?
Sponsor niezidentyfikowany Jak wspomniałem wcześniej, doskonała rozmowa rekrutacyjna kończy się podpisaniem umowy o współpracy z firmą network marketingową. Nasz rozmówca robi to, gdy nam ufa i rozumie wszystko, co staraliśmy się jemu przekazać. Jednak bezbłędnie przeprowadzają rozmowy tylko najlepsi w tej dziedzinie, a człowiek jest tylko człowiekiem. Nawet najlepszym zdarza się popełnić błąd. Oto najczęściej popełniane podczas rozmowy rekrutacyjnej błędy, dzięki którym w efekcie możemy usłyszeć „NIE”: • Nieodpowiedni wygląd networkowca; • Brak znajomości podstaw komunikacji interpersonalnej; • Nieodpowiednie warunki w miejscu prowadzenia rozmowy; • Nieodpowiedni czas rozmowy; • Niewłaściwa selekcja rozmówców; • Złe formułowanie pytań do rozmówcy; 14
• Brak zaufania rozmówcy do networkowca; • Brak przekonania do tego, o czym się mówi; • Prowadzenie rozmowy pod kątem monologu; • Nierzetelne przekazywanie informacji; • Zbyt długie, natrętne przekazywanie informacji niepotrzebnych. Wszystkie te błędy sprowadzają się do grzechu głównego w polskim network marketingu: brak szkoleń. Brak szkoleń z zakresu sprzedaży w network marketingu jest w Polsce wciąż podstawowym powodem, dzięki któremu ludzie mają słabe wyniki i oczywiście niskie zarobki. Szkoleń jest bardzo mało, a jeśli firmy czy liderzy decydują się na ich organizację, prowadzone są źle lub tematyką zmierzają w odwrotnym kierunku niż powinny. Owszem, firmy networkowe wydają mnóstwo pieniędzy na broszury informacyjne oraz seminaria dotyczące produktów. Ale praktycznie nikt nie uczy, jak sprzedać network marketing. Jak profesjonalnie dać ludziom szansę na realizację marzeń. Dlaczego? Ponieważ nikt w Polsce nie został do tego przygotowany. Sponsor. To słowo według mnie jest w Polsce nadużywane, a przede wszystkim nieodpowiednie, źle dobrane… Człowiek w branży network marketingu, którego określa się mianem Sponsora przecież nic nie sponsoruje. Czy znacie kogoś z firmy networkowej, komu Sponsor coś zasponsorował? Trzeba być coacher`em, a nie sponsorem.
„Instynkt sprzedawcy” „NIE” to magiczne słowo. Często zdarza się w sprzedaży, że słyszą je zwłaszcza osoby początkujące. Podczas każdej rozmowy rekrutacyjnej musimy pamiętać o tym, że takie słowo istnieje. Każdy networkowiec powinien wyrobić w sobie „instynkt sprzedawcy”, aby przez cały czas mieć rozmowę pod kontrolą i w danym momencie wiedzieć, że teraz należy swojemu rozmówcy powiedzieć „NIE”. Musicie wiedzieć, że interesanta nie można na siłę zmuszać do czegoś, czego on nie chce. Nie wypada także błagać kogoś o podpisanie umowy tylko po to, żeby robić sobie statystyki, a w gruncie rzeczy tworzyć martwe struktury. Dla mnie słowo „NIE” jest magiczne z tego względu, że po 25 latach praktyki, rzadko ja słyszę je od rozmówcy, ale często on ode mnie. Niejednokrotnie, gdy sceptycznie nastawiony do nas klient usłyszy „NIE”, rozmowa przybiera zupełnie inny wymiar. Jednak, do takiego majstersztyku potrzebny jest „instynkt sprzedawcy”. To działa.
Wiara w siebie Jaka rzecz jest potrzebna, aby profesjonalnie przeprowadzać rozmowy rekrutacyjne, odnosić dobre wyniki i dużo zarabiać w network marketingu? Musimy wierzyć w siebie i w to, co robimy. Jeśli nie będziemy kochać siebie samego, nie pokochamy innych ludzi i nigdy nie osiągniemy sukcesu. Trzeba najpierw zaakceptować swoją osobę, a potem innych ludzi. Dopiero wtedy odniesiemy sukces. Pamiętajmy! Network marketing wyrósł z miłości. Musimy być etyczni, rzetelni i mówić tylko prawdę. Szczerość budzi zaufanie. Kłamstwo wywołuje nieufność. Nieufność izoluje człowieka, zamyka go w sobie, czyni go coraz bardziej zgorzkniałym. Nieufność obraca się w końcu przeciwko człowiekowi, który ją stosuje. Nieufność i zamknięcie, jeżeli nie są stopniowo przezwyciężane, rodzą stany rozpaczy. U podłoża każdego ludzkiego grzechu leży zawsze nieufność, która przejawia się na wielu poziomach. Jest to nieufność wobec bliźnich oraz nieufność wobec siebie samego. Wąż w ogrodzie Eden, nakłaniając pierwszego człowieka do buntu wobec Boga, zasiał w nim nieufność wobec Jego miłości i Jego woli.
www.cdb.pl
"
Usługa księgowania to za mało? Potrzebujesz doradcy, który dodatkowo wyjaśni Ci przepisy, załatwi za Ciebie formalności w urzędach, podpowie najkorzystniejsze finansowo rozwiązanie Twojego problemu? Kiedy starasz się o kredyt – pomoże w napisaniu biznes planu i załatwieniu formalności w banku? Chciałbyś mieć dostęp on-line do swoich bieżących danych finansowych? SOHOfinance – to najlepsza oferta dla Ciebie – zadzwoń pod numer telefonu – (22) 538 92 01 lub napisz e–mail office@centrumdb.pl i umów się na spotkanie z naszym doradcą.
Oferta specjalna dla czytelników „Network magazynu” – 10% rabatu na nasze usługi.* * oferta ważna wyłącznie z oryginalnym kuponem wyciętym z Network Magazynu, oferta dotyczy obsługi księgowej za okres pierwszych 3 miesięcy.
Finan s e tajem bez SUPE nic R OF ERTA
Nasza firma posiada ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej oraz wymagane prawem certyfikaty MF na prowadzenie ksiąg rachunkowych.
NETWORK MAGAZYN
MOIM ZDANIEM Umiejętność sprzedaży jest najważniejszą umiejętnością jaką człowiek może posiąść w życiu. Bez względu na to, czy chcesz być tylko dobrym dystrybutorem – sprzedawcą, czy rozwinąć ogromną sieć, kluczem do sukcesu jest pozytywne myślenie, odnoszące się tak do sprzedaży produktów, jak i budowania struktury. Nasze życie i nasza praca wymaga również nieustannej zmiany. Musisz zmieniać się i rozwijać każdego dnia, każdego miesiąca i każdego roku. Jak tego nie będziesz robił – zginiesz. Jeśli nawet nie fizycznie, to na pewno emocjonalnie. W poprzednich częściach artykułu omówiliśmy podstawowe elementy, które składają się na proces sprzedaży. Teraz już możesz założyć, że o Twoim powodzeniu w sprzedaży, a tym samym i w networku decydować może tylko jeden lub parę przedstawionych wcześniej elementów. Zależy to przecież od indywidualnych cech osobowych każdego człowieka, a także od zewnętrznych warunków w jakich przyszło mu pracować, takich jak: otoczenie społeczne, miejsce zamieszkania, sytuacja gospodarcza w regionie itd.
16
Prawdziwy networkowiec sprzedaje... Dwie strony medalu - część czwarta MIROSŁAW KOWALSKI
D
laczego nie odnosimy sukcesu w networku? Dlaczego nie wszystkim się udaje? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta. Wbrew ogólnej opinii, tak naprawdę istnieją tylko dwie przyczyny, z powodu których jednym się udaje, a drugim nie: • nie rozpoczynamy pracy w networku: - Co powiedzą moi przyjaciele? Pomyślą sobie, że oszalałem! Dla wielu ludzi jest to jedna z największych przeszkód, nawet jeśli są przekonani o sensowności MLM; • nie potrafimy wytrwać dostatecznie długo, za szybko kończymy: - Rezygnacja przy pierwszych oznakach porażki (odmowa kupna produktu), - Rozczarowanie, gdy inni ludzie nie chcą „zapisać” się do naszego biznesu, - Większość chce mieć pieniądze, ale nie chce inwestować swego czasu. „Większość ludzi poddaje się właśnie wtedy, gdy jest bliska sukcesu. Zatrzymują się na krok przed metą, poddają się na minutę przed końcem biegu, o krok od wstęgi.” H. Ross Perot Tak więc:
W networku sukcesu nie odnoszą ci, którzy nie zaczną i ci, którzy za szybko kończą! Najlepsi dystrybutorzy to te osoby, które wcześniej kupiły sobie produkt lub usługę Twojej firmy. Przykro to stwierdzić, ale żyjemy w epoce fachowców, którzy nie interesują się swoim fachem, nie znają doskonale produktów, które oferują potencjalnym klientom oraz planu marketingu firmy, z którą współpracują. Często niepokoi nas to, czego nie rozumiemy, ale nie robimy nic aby to zmienić. Do klienta chodzimy nie jak profesjonaliści, ale jak amatorzy – bez przygotowania. Jest to o tyle zadziwiające, że dzisiaj, w dobie XXI wieku, przy tak dużych możliwościach łatwego zdobywania informacji, powinienem doskonale nauczyć się grać rolę sprzedawcy, skoro sam ją sobie wybrałem. Czy będziesz sam sprzedawał, czy będziesz budowniczym sieci? Czy zbudujesz swój biznes, swoją firmę na solidnych podstawach? To zależy tylko od Ciebie, ponieważ to Twój biznes, Twoje przedsięwzięcie, w którym każdy aspekt Twojej pracy zależy wyłącznie od własnego zaangażowania. To, ile będziesz zarabiał, zależy nie tylko od tego, jak dużą zbudujesz sieć, ale również od tego z kim ją zbudujesz – czy tylko z „ludźmi” czy ze „sprzedawcami”. Zależy również od te-
go, jaki produkt „dasz” swoim sprzedawcom do sprzedaży i w jakie narzędzia wsparcia ich wyposażysz. Niewątpliwie stara zasada, która mówi o tym że: „dobry sprzedawca to taki, który potrafi sprzedać samego siebie” nigdy nie straci na aktualności. Jeżeli jeszcze w rękach takiego sprzedawcy znajdą się dobre produkty możemy mówić o gwarancji sukcesu. Można zaryzykować stwierdzenie, że: „Każdy może zostać sprzedawcą, gdyż chce czy nie, jest nim na co dzień. Nie każdy jednak poprzez zawodową sprzedaż może osiągnąć sukces w networku”. „Jak odnieść sukces w sprzedaży?” – to dosyć popularne pytanie, lecz u wielu ludzi budzące nie najlepsze skojarzenia. Aby mogło stać się znowu aktualne i niosące za sobą rozsądne treści należy najpierw określić co oznacza dla konkretnej osoby sukces? Jedno wiem na pewno, każdy z nas marzy o sukcesie, choć czasami nie bardzo wiemy, na czym miałby on polegać, dla każdego bowiem sukces oznacza coś innego. Prawdopodobnie jest tyle definicji sukcesu, ilu jest ludzi na świecie. A co jest sukcesem dla Ciebie? • Czy sukces to kariera w zdobywaniu poszczególnych stopni, czy też odpowiedni poziom zarobków? • Czy sukces to uznanie i prestiż wśród klientów, współpracowników w sieci, czy też może pozytywna opinia w rodzinie i wśród najbliższych znajomych? • Czy sukces to realizacja ambitnych planów sprzedażowych narzuconych przez firmę, jej liderów i sponsorów, czy też systematyczna realizacja własnych założeń popartych indywidualnymi potrzebami? • Czy sukces to możliwość indywidualnego rozwoju, zdobywanie wiedzy i umiejętności, współpraca z ciekawymi ludźmi i spotkania z różnymi klientami? • Czy wreszcie sukces to wiara w swoje możliwości i możliwości rozwoju rynku? Każdy człowiek potrzebuje akceptacji innych ludzi i gwarancji bezpieczeństwa socjalnego. To dwie podstawowe zasady w psychologii, bez których realizacji nie da się stworzyć dynamicznego zespołu sprzedawców. Ludzie muszą czuć się docenieni i mieć pewność, że ich dochody zapewnią im minimum życia socjalnego. Na tej bazie można dopiero budować ambitne plany realizujące poszczególne marzenia i pasje życiowe. Jeżeli sprzedawca nie będzie miał poczucia uznania i ważności jego pracy, lub klient nie bę-
NUMER 07/2006 dzie doceniał produktów i usług, które mu się proponuje oraz samego sprzedawcy jako osoby, która rozwiązuje problemy oraz zaspokaja jego ważne potrzeby – na dłuższą metę możemy założyć, że taka osoba sama zrezygnuje ze swojej działalności. Jeżeli mamy do czynienia z sytuacją, w której sprzedawca jest obsypywany laurami i pochwałami za wyniki swojej pracy, a z drugiej strony jest niemile widziany przez potencjalnych klientów i jego wyniki polegają na ogromnej aktywności i odporności psychicznej, to podobnie możemy założyć, że ten układ wcześniej czy później pęknie. Jeżeli sprzedawca nie będzie miał możliwości rozwoju, kształcenia się, zdobywania nowych doświadczeń i wiedzy, to pozostaje tylko oczekiwanie na jego rezygnację ze współpracy i przejście do takiej firmy, w której dostrzeże takie możliwości. Nie mając wiary w to co się robi, nie widząc sensu swojej pracy, nie mając poczucia własnej wartości i możliwości rozwoju na rynku, nie można myśleć o jakichkolwiek pozytywnych efektach działań sprzedawcy. Tak długo, aż klient nie zobaczy „wiary w oczach” sprzedawcy w działanie oferowanych przez niego produktów czy usług, tak długo sprzedawca będzie miał spore problemy z realizacją swoich planów sprzedażowych. Jeżeli nie masz pewności, że to co sprzedajesz jest dobre, czyli przynosi pożytek klientom, nie zabieraj się za sprzedaż, gdyż to będzie pierwszy krok do porażki. „Entuzjazm potencjalnego klienta dla twego produktu lub usługi jest rezultatem twego własnego entuzjazmu dla tego właśnie produktu lub usługi”.
Kto może lub powinien pracować w network marketingu? Najprościej jest powiedzieć, że każdy, ale... Network marketingiem może lub powinien zajmować się po pierwsze ten, dla kogo słowo sprzedawca i sprzedaż nie kojarzą się z czymś gorszym, z kombinacją, oszustwem lub z czymś, co obniża jego „ego”. Sprzedaż, zwłaszcza ta bezpośrednia, to kontakty z ludźmi. Jeżeli jesteś osobą zamkniętą w sobie i lubisz domowe zacisze bez gości i osób, z którymi można porozmawiać, to pozostań w swojej „jaskini”. Jeżeli masz wielu przyjaciół i znajomych oraz zdolność do nawiązywania nowych kontaktów to jesteś prawdopodobnie świetnym sprzedawcą. Największe szanse na sukces w sprzedaży mają ludzie, którzy np. nie boją się zmienić miejsca swojego zamieszkania. Ci, którzy podejmują decyzję zmiany pracy z powodów braku szans rozwoju u dotychczasowego pracodawcy. Uczestnicy kursów i programów edukacyjnych. To są potencjalni sprzedawcy w systemie network marketingu, ponieważ są to ludzie ambitni. Po drugie: „niespokojne dusze” lub „wszędobylscy” ludzie, o których mówi się, że „wszędzie ich pełno”. To obraz człowieka energicznego, człowieka „czynu” realizującego z uporem swoje plany i marzenia. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że obecność w systemie sprzedaży bezpośredniej osób o zgoła odmiennej postawie i charakterystyce nie burzy wcale obrazu sprawnie działającej sieci. Często osoby, o których można powiedzieć, że żyją w cieniu innych, potrafią swoją spokojną naturą zjednać sobie wielu klientów i poprzez systematyczny serwis stworzyć całkiem przyzwoitą grupę odbiorców. Po trzecie: ludzie, którym się ufa, posiadający zaufanie wśród przyjaciół i znajomych, na których słowie można polegać i których zdanie jest opiniotwórcze, mają tą ogromną przewagę nad innymi, że nie muszą zbyt długo tłumaczyć i prezentować swoich usług lub produktów. Wystarczy, że sami z nich korzystają. Takie osoby są „naturalnymi” sprzedawcami oraz menedżerami sprzedaży. Każdy może osiągnąć sukces, robiąc wszystko by porozmawiać z co najmniej piątką osób dziennie o biznesie. Z drugiej strony, gwarancją porażki jest traktowanie szansy, którą stwarza plan marketingowy, jako najpilniej strzeżonego sekretu. Jestem przekonany, że aby na dłuższą metę osiągnąć sukces, należy nauczyć się regularnie nawiązywać rozmowy z ludźmi, których jeszcze nie znamy.
To, co napisałem powyżej potwierdza ogólnie znaną prawdę: nie zbudujesz sieci jeśli będziesz słabym sprzedawcą, jeśli nie potrafisz pokazać swoim współpracownikom jak się sprzedaje. Liderzy w tej branży są doskonałyMOIM ZDANIEM mi sprzedawcami. Są również dobrymi wzorcami do naśladowania bo wiedzą, że ich struktura, ich firma nie mogłaby się obejść bez dobrych sprzedawców. Więc sam musisz określić, kim chcesz być: rzemieślnikiem utrzymującym się z pracy własnych rąk czy liderem w swojej własnej firmie. Jeśli chcesz zarobić dużo pieniędzy, nie możesz tego robić sam. Mam nadzieję, że zdajesz już sobie sprawę z tego, że Twoja struktura, Twoja firma nie mogłaby się obejść bez dystrybutorów – sprzedawców. Postaraj się, aby oni wiedzieli o tym również. Wydajność struktury możesz zwiększyć nie tylko budując sieć, ale i ucząc sprzedaży. Biznes ten nie opiera się na przekonaniu ludzi do współpracy lecz na ich selekcji. Należy odnaleźć tych, którzy gotowi są przyjąć Twoje warunki. Praca w networku nie polega tylko na powielaniu, ale i na pomnażaniu swoich wysiłków. Natomiast jak często stosujemy zasadę dodawania? Kiedy stosujesz zasadę dodawania Twoja praca kończy się z chwilą podpisania umowy z nowym współpracownikiem. Pracując na jednym poziomie dodajesz swoje wysiłki, a nie pomnażasz. Prawdziwa praca zaczyna się w momencie podpisania umowy z nowym współpracownikiem. Czas, który teraz zainwestujesz w jego szkolenie przyniesie wielkie korzyści nie tylko jemu, ale i Tobie. W ten sposób mnożysz swoje wysiłki. a nie je dodajesz. o Mnożenie o1x5=5 o 5 x 5 = 25 o 25 x 5 = 125 o 125 x 5 = 635 o 625 x 5 = 3 125 o 3125 x 5 = 15 625 o 15 635 x 5 = 78 125
o Dodawanie o1+1=2 o2+1=3 o3+1=4 o4+1=5 o5+1=6 o6+1=7 o7+1=8
Czy dostrzegasz różnicę? Czy zrozumiałeś na czym polega praca budowania struktury w Networku? Jest duża różnica między sponsorowaniem kogoś, a tylko „zapisaniem go do organizacji”. Kiedy sponsorujesz kogoś, angażujesz się w to, co robisz. Jeżeli się tego nie podejmujesz, wówczas zapisując kogoś, robisz mu jedynie złą przysługę. „Jest przecież różnica między daniem komuś kilku ryb, a nauczeniem go jak je łowić”. Na tym etapie wszystko, czego potrzebujesz, to chęć pomocy innym w budowaniu ich własnego interesu. „To piękne uczucie gdy widzisz jak ludzie, którym ty pomagałeś, pomagają innym stać się samodzielnymi, niezależnymi finansowo”. Różnica między marzeniami a rzeczywistością, kryje się w pięcioliterowym słowie – PRACA. Prawdziwy „Sponsor” pracuje ze swoim biznesowym partnerem, pomaga mu wprowadzić do biznesu pierwszych kilku ludzi, uczy ich jak mają z nimi pracować. Jest to układ wzajemnej pomocy (pomagając innym – pomagamy sobie). Nie zrób błędu, idąc ze swoim dystrybutorem, by spotkać się z pięcioma osobami w tym samym czasie. Idź z nim pięć razy, by spotkać się z każdą osobą indywidualnie. • Jeśli idziesz ze swoim współpracownikiem pięć razy, będzie on zmuszony zobaczyć prezentację nie raz, a pięć razy (faktycznie dużo, dużo więcej jeżeli chcesz mu pomóc wprowadzić do struktury pięciu ludzi); • Po takim treningu będzie on gotowy, by pójść z każdym ze swoich współpracowników też pięć razy (powielanie); • W ten sposób uczysz swoich ludzi, jak robić to samo, osobiście się przy tym doskonaląc. 17
NETWORK MAGAZYN
MOIM ZDANIEM
Jeśli chcesz się czegoś nauczyć musisz uczyć tego innych. Ucząc innych sam się uczysz i jeszcze za to dostajesz pieniądze. Im wcześniej rozpoczniesz szkolenie innych tym lepiej dla Ciebie.
lub szukaniem nowej, że nie mają czasu na zarabianie pieniędzy, nie mają czasu na poprawienie swego losu. Żyjemy w czasach spiesznego próżniactwa. Wielu ludzi nie robi nic, ale robi to w pośpiechu, udając przed sobą, że robią wszystko, aby na lepsze zmienić życie swoje i swoich najbliższych. Skutecznym sposobem nakłonienia ludzi do wzięcia udziału w jakimś przedsięwzięciu jest uświadomienie im uczestnictwa w czymś niezwykłym. Nie możesz oczekiwać entuzjazmu, jeżeli nie stworzysz wizji wykraczającej poza codzienność. „We mnie musi płonąć to, co w innych chcę rozpalić”.
Chcesz zostać liderem? To bardzo łatwe, musisz tylko umieć zrobić parę „prostych” rzeczy, kluczowych dla tego biznesu: • koncentracja, wytrwałość i jasna wizja tego, do czego się dąży; umiejętność inspirowania innych, budzenie w nich wiary, że mogą osiągnąć wszystko, czego zapragną; • być graczem w zespole, zawsze dostępnym dla swoich współpracowników, pomagającym im planować i organizować działania oraz zapewniającym warunki do odniesienia sukcesu; • oczekiwać zawsze tylko najlepszych rezultatów i przodować, być zawsze na czele czyli liderować, a tym samym być dobrym przykładem do powielania dla swojego zespołu, swojej struktury poprzez ciągły, dynamiczny rozwój własnego biznesu; • codzienna praca nad sobą poprzez samokształcenie (czytanie książek, słuchanie kaset) oraz szukanie metod na jeszcze lepsze budowanie biznesu, poprzez uczestniczenie w firmowych szkoleniach i szkoleniach zewnętrznych; • ciągła otwartość na nowe pomysły, które mogą stymulować zespół do dalszego rozwoju; • aktywnie zniechęcać ludzi, którzy chcą potępiać, narzekać i krytykować... Bądź aktywnym i wytrwałym w kontaktach z ludźmi, zawsze posiadaj i prezentuj pozytywne nastawienie. To tylko tyle – możesz to zrobić? Tak? To będziesz liderem! Oprócz tego, postaw na właściwych ludzi, wykreuj liderów, wspieraj ich, tworząc strukturę, która wszystkim przyniesie wymierne korzyści. Pamiętaj, że sponsorowanie zbyt wielu osób na pierwszej linii wciągnie Cię do gry, którą nazywamy „dodawaniem i odejmowaniem”. O wiele bardziej korzystna jest gra w mnożenie, nazywana Marketingiem Wielopoziomowym lub w skrócie MLM. Jeśli to jest to, co chcesz robić przez resztę życia (musisz być o tym przekonany) wówczas odniesiesz sukces. Jeśli coś pozwala na zbliżenie się do Twojego celu, robisz to! Jeśli nie – to tego nie robisz . I nikt Cię do niczego nie zmusi. Czy to nie jest fantastyczne? Radź sobie z przeciwnościami. Problemy rozwiązuj, a nie odsuwaj ich od siebie. Prowadź systematyczną rekrutację. Co prawda, samo rozwinięcie w sobie umiejętności rekrutacji jeszcze nie gwarantuje sukcesu, natomiast brak tej umiejętności jest gwarancją porażki. Szukaj ludzi z marzeniami, a znajdziesz najlepszych z możliwych sprzedawców. Jeżeli własne plany sprzedażowe mogą przybliżyć sprzedawcę do realizacji marzeń i będą poparte tym wszystkim o czym mówiliśmy powyżej, możemy mówić o sukcesie w sprzedaży. „Łatwiej jest zapobiegać złym nawykom, niż z nimi zerwać”. B. Franklin Ludzie mniej powinni myśleć o tym, co powinni robić, a więcej o tym kim powinni być, co osiągnąć w życiu. Jak często słyszymy, że MLM to doskonały, wspaniały biznes, ale: „uwierz mi, nie mam na to czasu”. Ludzie są tak zajęci codziennym chodzeniem do swojej pracy, 18
Bez pozytywnego myślenia nie jest możliwe osiągnięcie sukcesu w jakiejkolwiek dziedzinie, szczególnie w sprzedaży, ponieważ: • w chwili pierwszych problemów taka osoba wycofa się z dalszych działań (strach przed odmową); • wielu mówi, że chcą, ale ilu z nich tak naprawdę chce? Chce zmienić swoje życie? Niewielu, taka jest prawda!!! W networku bardzo ważna jest idea. Firma, którą reprezentuję, wszystkim współpracownikom daje dostęp do informacji jak tworzyć skutecznie działającą sieć, ale również wyposaża wszystkich swoich biznesowych partnerów w profesjonalne narzędzia do skutecznej sprzedaży – nie tylko zawodu, pracy, ale również naszych internetowych produktów. Możliwości jakie dzisiaj daje połączenie Internetu z Networkiem pozwala naszym współpracownikom na skuteczną sprzedaż bez wychodzenia z domu. Prezentacje multimedialne, możliwość szybkiej wymiany informacji, opinii z klientem na temat produktu i korzyści płynących z jego posiadania właśnie dla niego, dla tego konkretnego klienta powoduje, że współpraca z nami jest łatwa i przyjemna. Wiktor Hugo powiedział kiedyś: „Można powstrzymać inwazję armii ale nigdy idei, dla której nadszedł właśnie czas”. Dla nas tą ideą jest sprzedaż produktów internetowych na zasadach networku. Chcemy dać możliwość naszym współpracownikom sprzedaży w Polsce nowoczesnych produktów w możliwie prosty sposób. Wiem jedno – dzisiaj na trudnym rynku, przy silnej konkurencji, przy możliwościach jakie dają nowoczesne środki i sposoby sprzedaży, aby odnieść sukces w naszym biznesie nie możemy skoncentrować się wyłącznie na rozbudowie sieci. Musimy również sprzedawać nasze produkty i nasze usługi. Dwie strony medalu charakterystyczne dla networku, których nie ma w sprzedaży bezpośredniej, pozwalają z optymizmem patrzeć na rozwój tej gałęzi biznesu w Polsce. Nie możemy jednak dzielić naszego biznesu na dwie strony, aby odnieść sukces. Trzeba je równomiernie rozwijać, zajmować się jedną i drugą stroną. Przecież network to nie tylko sprzedaż pracy, to również sprzedaż produktów czy usług. Prawdziwy networkowiec sprzedaje dwie strony medalu... Nie neguję samej sprzedaży produktów lub usług bez budowy struktury, nie neguję również budowy tylko struktury, sieci, bez sprzedaży produktów firmy. Wiem natomiast jedno, że prawdziwy sukces odniosą ci z Was, którzy jednemu i drugiemu poświecą tyle samo czasu i uwagi. W networku „SPRZEDAŻ DOSKONAŁA” to sprzedaż zawodu i produktu, dwóch stron tego wspaniałego medalu jakim jest Marketing Wielopoziomowy. Zrobić to samemu czy może zatrudniać innych? Rozbudowywać sieć do kilkudziesięciu tysięcy ludzi, w których sprzedawców jest naprawdę niewielu, czy uczyć jednocześnie sprzedaży? Myślę, że udało mi się odpowiedzieć na to dręczące wielu moich networkowych przyjaciół pytanie. Network marketing to dwa oblicza, ponieważ: „prawdziwy networkowiec sprzedaje dwie strony medalu...” Autor tekstu jest współtwórcą network marketingowej firmy EJDOS poruszającej się w dziedzinie usług internetowych. (e-mail:miroslaw.kowalski@ejdos.com)
NETWORK FORUM
„Jak spowodować, aby ludzie stali w kolejce i błagali o to, żeby mogli pracować w Twoim biznesie network marketingowym.” Forum organizuje Network magazyn na licencji Many Loy`a
NETWORK magazyn
NETWORK MAGAZYN
ZOOM REPORTERA Marketing sieciowy to przede wszystkim sprzedaż. Jednak, aby zostać networkowcem z prawdziwego zdarzenia, należy zrozumieć podstawową zasadę tej branży: w ofercie każdego sprzedawcy znajdują się nie tylko i wyłącznie produkty czy usługi. W MLM sprzedaje się, a nawet trafniejszym będzie stwierdzenie, że daje się szansę potencjalnemu interesantowi zdobyć pracę (!), czyli możliwość zarabiania pieniędzy na potrzeby własne i swoich bliskich, na realizację marzeń... Z kolei zasady, narzędzia, techniki i wszystkie inne umiejętności jakie powinien najpierw zdobyć, a później stosować w swojej pracy sprzedawca, są jednakowe, bez względu na to, czy w ofercie firmy znajduje się usługa bądź produkt, lub czy towar jest tani albo bardzo drogi. Są takie same, niezależnie od faktu, czy handlowiec porusza się w obrębie sprzedaży tradycyjnej, bezpośredniej, czy połączonej z budowaniem sieci.
„WIĘCEJ MOCY” Kongres Sprzedaży Jesień 2005 Jak zarobić wielkie pieniądze!... czyli skuteczna sprzedaż receptą na sukces finansowy w biznesie. MACIEJ MACIEJEWSKI
K
rótko mówiąc, wbrew pozorom sprzedaż nie zmieniła się od tysiącleci. Najprawdopodobniej tak samo zaspokajał potrzeby swoich klientów wędrowny sprzedawca w starożytności, jak obecnie robią to np.: Schwarz, Kipp, Lehmann, Bajri, Girard, Iacocca... Zmienia się jedynie świat wokół człowieka, technologie, związane z nimi akcesoria i instrumenty, przy pomocy których handlowiec ułatwia sobie życie. Ale klienci zawsze będą mieli marzenia, a sprzedawca zawsze będzie sprzedawcą.
„Siła Sprzedaży” W dniach 25-27 października 2005 roku w hotelu Marriott Courtyard w Warszawie odbył się zorganizowany przez Nowoczesną Firmę Kongres Sprzedaży Jesień 2005 pod hasłem: „Więcej Mocy – Siła Sprzedaży, jak zarobić wielkie pieniądze!?”. Program Kongresu był odpowiedzią na bieżące potrzeby zarządzających sprzedażą. Przewodnim mottem imprezy stało się stwierdzenie, iż sprzedawanie to nie oszukiwanie i manipulacja. Tylko szczerość wobec klienta gwarantuje sukces. W ciągu dwóch dni kongresowych uczestnicy mieli okazję zapoznać się z rozwiązaniami, które pokazują, jak dzięki skutecznej sprzedaży osiągnąć sukces finansowy w biznesie. Prelegenci Kongresu skoncentrowali się na ważnym dla firm wspieraniu sprzedaży poprzez: motywowanie i szkolenie pracowników, budowanie ich umiejętności menedżerskich, dbanie o rozwój
Network magazyn był patronem medialnym Kongresu 20
narzędzi pozwalających na tworzenie silnych i trwałych relacji sprzedawca – klient.
„Wielki boom network marketingu” O tym, dlaczego klienci decydują się na zakup i w jaki sposób uniknąć „bólu” związanego z podejmowaniem trudnych decyzji, takich jak wydawanie pieniędzy, mówiła podczas kongresu Vivian Bouzalis z Sandler Sales Institute. Vivian jest absolwentką Loyola University w Chicago i Harvard University. Tematyką sprzedaży zajmuje się od 13 lat, a ostatnio pełniła funkcję doradcy przy Igrzyskach Olimpijskich w Atenach w 2004 roku. Zapytana przez nas o sprzedaż w kontekście branży network marketingu powiedziała:
Vivian Bouzalis (Sandler Sales Institute) zajmuje się strategicznym zarządzaniem sprzedażą oraz ogólnie tematyką sprzedaży od 13 lat. Jest doświadczonym konsultantem. Ostatnio pełniła funkcję doradcy przy Igrzyskach Olimpijskich w Atenach w 2004 roku. Jest dyrektorem generalnym Uniwersytetu Amerykańskiego w Grecji oraz dyrektorem zarządzającym z ramienia Sandler Sales Institute. Aktualnie pełni również funkcje pracownika rządowego – jest zatrudniona przez Grecką Pocztę – drugie co do wielkości państwowe przedsiębiorstwo w Grecji. Vivian jest konsultantem i doradcą wielu międzynarodowych koncernów. Po ukończeniu Loyola University w Chicago (Illinois, USA), kontynuowała edukację na Harvard University. Fragment wykładu: – Ludzie kupują u osób, wśród których dobrze się czują. Umiejętność szybkiego stworzenia atmosfery wzajemnego zrozumienia wskazuje, że umiesz sprawić, aby Twoi klienci poczuli się swobodnie. Podczas tworzenia atmosfery wzajemnego zrozumienia można wykorzystać kilka elementów komunikacji. Pierwszym elementem są słowa jakie wypowiadamy, drugim jest sposób w jaki je wypowiadamy, nasz ton, a trzecim elementem sposobu komunikowania się jest fizjologia, innymi słowy – język ciała.
NUMER 07/2006 – Znam wiele firm działających na zasadzie network marketingu. Obecnie ten system sprzedaży jest bardzo popularny w Stanach Zjednoczonych i podbija tamtejszy rynek. W Europie marketing sieciowy jest stosunkowo młodą koncepcją, ale zauważam tutaj jego intensywny rozwój. Ogólnie w sprzedaży nie dzieje się nic nowego. Rozmowa telefoniczna, polecenia czy analiza potrzeb to zagadnienia znane każdej firmie sprzedaży. Sprzedaż jest taka sama w przedsiębiorstwie tradycyjnym, jak i networkowym. Jednak ludzie i firmy na starym kontynencie zaczynają zdawać sobie sprawę z wartości networku. Według mnie wiele firm sprzedaży działających na zasadach tradycyjnych jeszcze nie zwróciło uwagi na bardzo ważny fakt, że dzisiaj to one muszą „wyjść w świat”, aby poszukiwać klientów. Niestety, wciąż wielu sprzedawców uważa, że jeśli mają dobry produkt to klient sam do nich przyjdzie. Oczywiście czasy się zmieniły i nikt już nie puka do drzwi. I tutaj wchodzimy w zakres tego ważnego network marketingu. W tym punkcie jest jego przewaga nad sprzedażą pojmowaną w sposób tradycyjny. W Sandler Sales Institute bardzo mocno wierzymy w zalety network marketingu – dodała Vivian. – Osobiście uważam, że teraz wkraczamy w epokę network marketingu 1 x 1. Zgodnie z tym co obserwuję na całym świecie, już niebawem w Europie będzie wielki boom network marketingu. Najważniejsza rzecz, o której należy pamiętać: networkiem nie po-
winni zajmować się amatorzy, sprawą numer jeden w tej branży jest profesjonalne szkolenie ludzi do swojej misji. Podczas drugiego dnia Kongresu uczestnicy spotkali się z Sergem Subiron, Head of ZOOM REPORTERA Marketing and Operator Relations z międzynarodowej firmy Netsize. Poprowadził on sesję zatytułowaną: „Mobilny Biznes i Rozrywka – Usługi Nowej Generacji”. Zaprezentował fenomen SMS: jak jego integracja z polityką biznesową i strategią marketingową wpływa na pozyskanie klienta, wzrost świadomości marki, budowanie polityki lojalnościowej i postrzeganie brandu, jako nowoczesnego przedsiębiorstwa. W spotkaniach kongresowych łącznie uczestniczyło ponad 100 osób związanych zawodowo ze sprzedażą. Wspólnie z prowadzącymi szukali odpowiedzi na pytania: jakie działania menedżerów mają największy wpływ na efektywność w sprzedaży? W jednym z paneli tematycznych pt.: „Sprzedawca czy doradca biznesowy – efektywny sprzedawca w oczach klienta” prelegentami byli Stanisław Rybiński, z wykształcenia prawnik, z zamiłowania network coacher oraz Grzegorz Grzyb, ekonomista, specjalista technologii multimedialnych, wykładowca ASP w Warszawie, network coacher. Na co dzień obaj współpracują z network marketingową firmą Triolog Sp. z o.o.
Rozmowa z Andrzejem Twarowskim, trenerem/konsultantem z House Of Skills, który podczas Kongresu prowadził prelekcję pt.: „Handlowiec – klient, kto prowadzi w tym tańcu”: Maciej Maciejewski: Kto prowadzi w tańcu o nazwie sprzedaż? Handlowiec czy klient? Kto powinien kontrolować proces sprzedaży? Andrzej Twarowski: W „tańcu sprzedawcy i nabywcy” obserwuje się obecność dwóch systemów – systemu klienta oraz systemu sprzedawcy. Odpowiedź na pytanie, kto powinien kontrolować proces sprzedaży zależy oczywiście z czyjego punktu widzenia patrzymy. Analiza doświadczeń praktyków sprzedaży pokazuje, że często to klient jest prowadzącym w tym tańcu. Aby przejąć rolę prowadzącego w tym procesie, trzeba znać i umieć stosować w praktyce skuteczny system sprzedaży. Samo pojawienie się na spotkaniu handlowym oraz ustawienie się przy potencjalnym kliencie jest niewystarczające. W sytuacji modelowej, spotkanie handlowe powinno być postrzegane jako obopólnie korzystne wydarzenie. Klienci uważają, że to oni mają wiele do stracenia, a stawką są ich pieniądze. Zapewne właśnie dlatego nieodmiennie przyjmują oni negatywne podejście do przedstawicieli handlowych. Zgodnie z zasadami ich systemu, celem rozmowy jest maksymalne wyeksploatowanie sprzedawcy, przy nieskładaniu żadnych zobowiązań dotyczących ewentualnego zakupu. Negocjują najlepsze ceny i warunki dostaw oferowanych przez sprzedawców towarów i usług, co wpisuje się w scenariusz ich własnej gry i sankcjonuje, ich zdaniem, wyciąganie asów z rękawa. Potencjalni klienci nie szafują nigdy własnym czasem, ale bez umiaru trwonią czas przedstawicieli handlowych, wiedząc, że im więcej czasu zainwestują ich partnerzy w sprzedaż, tym bardziej będą skłonni przystać na narzucone im warunki. Jest to kolejny czynnik, który wzmacnia ich pozycję podczas negocjacji. MM: Jak powinno wyglądać alternatywne podejście do sprzedaży? AT: Alternatywne podejście do sprzedaży powinno być z jednej strony innowacyjne, a z drugiej sprawdzone. Dlatego House of Skills nawiązało współpracę z Sandler Sales Institute (SSI), najdynamiczniej rozwijającą się w Stanach Zjednoczonych organizacją oferującą szkolenia i rozwiązania doradcze, a także badania i analizy trendów dotyczące rozwoju sił sprzedażowych. System Sprzedaży Sandlera opiera
się na efektywnym podejściu do spotkania handlowego, które postrzega jako rozmowę biznesową prowadzoną przez równych sobie partnerów. Zgodnie z jego założeniami, przedstawiciel handlowy powinien zachowywać się jak przystoi wysoko wynagradzanemu konsultantowi. Zamiast namawiać potencjalnego klienta do kolejnego spotkania, sprzedawca powinien zaproponować mu uczciwą, pozbawioną manipulacji wymianę informacji. Jest to podejście, które wprowadza dobry klimat do rozmów oraz atmosferę pozbawioną wrogości. MM: Dlaczego większość tradycyjnych szkoleń sprzedażowych nie przynosi rezultatu? AT: Poznawanie nowych informacji nie poprawi wyników sprzedaży, ale uczyni to stosowanie ich w praktyce. Sprzedaż to wiedza stosowana, to zachowania. Zmiana zachowań nie jest łatwa. Jest długotrwałym procesem, który wymaga wielu ćwiczeń. To dzięki nim można zmienić zachowania, wyrobić poglądy, udoskonalić postawę i nowe techniki. Czas i ćwiczenia to dwie kwestie, których jest zawsze zbyt mało na standardowym szkoleniu. Badania psychologiczne dowodzą, że większość ludzi zapomina, czego nauczyło się na szkoleniach w ciągu kolejnych 48 godzin. Tak jak bandaż nie leczy złamanej kończyny, tak obfitujące w różnorodne informacje seminaria szkoleniowe, które są szybkim remedium na nasze problemy, nigdy nie będą wystarczającym środkiem, aby nadać tempo karierze sprzedawcy. MM: Najważniejsza w tym kontekście sprawa dla ludzi sprzedających na zasadach marketingu sieciowego: jak podczas procesu sprzedaży unikać odpowiedzi klientów „to ja się zastanowię”? AT: Jest takie powiedzenie, że ludzie uwielbiają kupować, ale nienawidzą, jeśli im się coś sprzedaje. Warto się zastanowić, czy podczas procesu sprzedaży naciska się na sprzedaż, czy też wywołuje się u klienta chęć zakupu. Bardzo często sprzedawcy „to ja się zastanowię” traktują jako odpowiedź pozytywną, dającą szansę sprzedaży w przyszłości, gdzie najczęściej klient ma na myśli „nie, dziękuję”, ale nie chce lub obawia się powiedzieć tego wprost. Warto ustalić na wstępie z klientem, że na koniec procesu sprzedaży oczekujemy podania odpowiedzi jednoznacznej „tak” lub „nie”. MM: Dziękuję za rozmowę. 21
NETWORK MAGAZYN
Interesy przy stole MAJSTERSZTYK Pascal Brodnicki urodził się 5 września 1976 roku w Lille we Francji. Dla Francuzów jest Polakiem (mimo, że nie ma polskiego akcentu), zaś dla Polaków – Francuzem. Gotowania uczył się w szkołach gastronomicznych w Lille i Saint Jean Pied de Port. Pracował w wielu restauracjach, ale z prawdziwą dumą wspomina dwie: czterogwiazdkową Chelsea Hotel w Londynie i Les Pyrenees we Francji. W popularnym programie „Po prostu gotuj” uczy jak gotować smacznie, modnie, a przede wszystkim – łatwo.
(Foto: Walentyna Kajdanowicz)
Rozmowa z Pascalem Brodnickim, kucharzem, gwiazdą znanego programu kulinarnego oraz autorem książki pod wspólnym tytułem: „Po prostu gotuj”. KRZYSZTOF PIEKARSKI
J
uż od ponad roku Pascal Brodnicki serwuje nam przepisy na pyszne, zdrowe i proste w przygotowaniu potrawy. W swoim programie TV z wdziękiem udowadnia, że trochę fantazji i odwagi wystarcza, aby zaskoczyć przyjaciół czymś naprawdę wyjątkowym. „Po prostu gotuj” otrzymał Oskara za najlepszy program kulinarny 2004 roku. Oskary Kulinarne są nagrodą środowiskową – dziennikarze, publicyści i osoby zajmujące się zawodowo tematyką kulinarną wybierają laureatów tejże nagrody w drodze plebiscytu. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia 2005 roku ukazała się książka autorstwa Pascala, w której można znaleźć przepisy nigdy wcześniej nie prezentowane na ekranie telewizora.
W Polsce coraz częściej w wielu firmach jest coś takiego, jak przerwa na lunch. Znaczy to, że w odpowiednich godzinach pracownicy, zarówno etatowi jak i prezesi firm, mogą dostarczyć organizmowi odpowiednią dawkę pożywienia i zjeść spokojnie, bez pośpiechu. To ważne.
KP: Czy polscy biznesmeni odżywiają się w sposób prawidłowy? Czy to, co jedzą, to raczej fast – food czy wykwintne potrawy? PB: Wydaje mi się, że w dużej mierze zależy to od miejsca, w którym się znajdują. Jeśli ktoś ma dużo pieniędzy, które przeznacza na dobre, wykwintne jedzenie, wtedy odżywia się w sposób wykwintny. Ale powiem Ci, że ostatnio mam dużo spotkań właśnie z biznesmenami i z moich doświadczeń oraz obserwacji wynika, że są to ludzie, którzy lubią gotować sami i lubią dobrze zjeść. Biznesmeni też dużo podróżują po świecie, dzięki temu z każdej z poznanych kuchni biorą coś dla siebie i kolekcjonują smaki, które im odpowiadają.
KP: Które z potraw pozwolą nam zyskać siły, by popracować kilka godzin więcej, a które ułatwią sen? PB: Potrawy tłuste powodują, że raczej ciężko może być nam zasnąć, dlatego na wieczór czy noc sugeruję raczej lekkie przekąski. Sałaty, lekki ser, warzywa czy owoce. Dzięki temu poczujemy się syci, a jednocześnie będzie nam lekko. Z kolei coś, co pozwoli nam na przedłużenie czasu pracy to przyprawy. Podnoszą one zazwyczaj ciśnienie, w związku z czym w przypadku potrzeby popracowania dłużej doradzam wszystkim jakieś potrawy z kuchni indyjskiej, mocne przyprawy. Przyprawa, która nazywa się „cardamon” znakomicie pobudza organizm do działania, może być na przykład dodawana do herbaty. Dodatkowo jest afrodyzjakiem. KP: Dziękuję za rozmowę.
KP: Czy zjeść dobrze to znaczy zjeść zdrowo? PB: Ja nie jestem ani dietetykiem, ani doktorem… Staram się gotować w miarę zdrowo, nigdy nie stałem się przyjacielem cholesterolu, w związku z czym to co ugotuję powinno być smaczne oraz zdrowe. Jedno absolutnie nie wyklucza drugiego. Generalną zasadą jest przyjemność przy jedzeniu i gotowanie „na smak”. Ja sam stosuję zasadę, że jem, gdy jestem głodny, ponieważ wtedy organizm szybko spala dostarczone pożywienie. KP: Jakie nawyki kulinarne mają biznesmeni z Francji skąd pochodzisz? PB: We Francji często jest tak w przypadku biznesu, że wiele interesów załatwia się „wokół stołu”. Odbywają się obiady, kolacje biznesowe. Ktoś, kto chce ubić interes zaprasza kontrahenta do dobrej restauracji. Jedzenie zbliża ludzi, spotkanie się w biznesie przy posiłku łamie bariery i wchodzimy w kolejny etap negocjacji. 22
KP: Jakie alkohole są najbardziej popularne i odpowiednie w środowisku polskich biznesmenów? PB: W Polsce jest obecna kultura picia wina. Coraz więcej ludzi, w tym biznesmenów lubuje się w dobrych, smacznych winach pitych do posiłku i nie tylko. To dobry kierunek, wino jest bardzo dobre i zdrowe, dlatego kraje, w których wino jest popularne są bardzo cenione przez tych, którzy znają wartość tego alkoholu.
Specjalnie dla czytelników NETWORK magazynu Pascal Brodnicki poleca: Dobra, prosta potrawa, którą można przygotować niewielkim kosztem i nakładem czasu, a która jest bardzo smaczna: Należy kupić puszkę gruszek, dobry chleb wiejski, oliwę z oliwek, czosnek i dobry ser pleśniowy niebieski. Pajdę chleba należy posmarować oliwą z oliwek, podpiec przez moment na grillu, na to wszystko należy dodać kilka plasterków gruszki i posypać serem pleśniowym. Całość na kilka minut wsadzić do dobrze rozgrzanego pieca. Gwarantuję, że całość smakuje wyśmienicie, a potrawa ta, podana z białym winem, jest doskonałą, lekką propozycją zarówno dla biznesmena jak i jego gości.
Który networkowiec nie marzy o dynamicznym, stabilnym i jakościowym wzroście własnej sieci sprzedaży? Prawie wszyscy. A jednak dla większości pozostaje to wyłącznie marzeniem. Dynamiczny wzrost własnej sieci sprzedaży zaczyna się w głowie – od bardzo prostej strategii. W marcu 2005 roku opublikowaliśmy wznowioną, specjalną wersję zerowego numeru Network magazyn – „Recruiting Tool – Sponsor Tool”. Teraz pismo ma nową szatę graficzną, a jego specjalny układ tekstów, pozwala liderom i firmom na składanie nietypowych zamówień druku. Wykorzystują go dystrybutorzy z różnych firm marketingu sieciowego, realizując sprawdzoną już strategię – „Dynamiczny wzrost własnej sieci sprzedaży”. Wielu liderów network marketingu znalazło dzięki tej strategii swoje miejsce w branży, ciesząc się ze swoich dochodów z międzynarodowej sieci Downline i Payline. W numerze m.in.: • Co to jest network marketing? Dane, liczby, fakty; • Niezależność zawodowa to wielka szansa. Światowi politycy i specjaliści mówią o network marketingu; • Sytuacja gospodarcza network marketingu w Niemczech; • Krajowe Gremium Sprzedaży Bezpośredniej w Austrii; • Sam określasz wysokość swoich dochodów. Więcej informacji na www.networkmagazyn.pl 23
NETWORK NETWORK MAGAZYN
NETWORK NEWS ROOM
„Oskary Serca” rozdane
Sąd zakazał emisji filmu „Witajcie w życiu”
Coroczne nagrody dla największych darczyńców na rzecz Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu rozdane. Wśród laureatów tej zaszczytnej nagrody znalazła się firma Akuna Polska Sp. z o.o. „Oskary Serca” przyznawane są wspierającym badania naukowe i prace wdrożeniowe nad polskim sztucznym sercem, biologiczną zastawką serca, robotem kardiochirurgicznym oraz nowoczesną terapią komórkową. Misja Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii może być realizowana dzięki środkom pochodzącym z dotacji, subwencji, grantów naukowo-badawczych oraz darowizn od osób, firm i instytucji, którym bliski jest rozwój polskiej kardiochirurgii. Dla uhonorowania najhojniejszych darczyńców od 1992 r. w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu, organizowane są koncerty „Serce za serce”, w trakcie których najwięksi sprzymierzeńcy Fundacji otrzymują prestiżowe statuetki. W sobotni wieczór 10 grudnia 2005 roku, podczas uroczystego XIV koncertu „Serce za serce” z rąk ministra zdrowia prof. Zbigniewa Religi statuetkę „Oskara Serca” w imieniu wszystkich Akunowiczów odebrał prezes Tomasz Kwolek. Akuna Polska znalazła się w prestiżowym gronie firm, które najbardziej wspierają rozwój Polskiego Sztucznego Serca. Koncert prowadzony przez Krystynę Loskę, uświetniły występy zespołu „Śląsk” oraz grupy „Carrantuohill”. (R. Marczak)
Sąd Apelacyjny w Warszawie zakazał Telewizji Polskiej emisji filmu Henryka Dederki „Witajcie w życiu” opowiadającego o korporacji Amway. Amway pozwał w procesie cywilnym Telewizję Polską i producenta filmu, spółkę Contra Studio, w 1997 roku. W tym czasie równocześnie rozpoczął się proces karny, w którym o zniesławienie oskarżeni byli autorzy filmu. Proces karny, ze względu na przedawnienie, umorzył w grudniu 2003 roku Łódzki Sąd Okręgowy. W 2004 roku Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił cywilny pozew Amway`a uznając, że film wyprodukowano w interesie społecznym. Z tą decyzją nie zgodził się Sąd Apelacyjny, do którego odwołała się firma Amway, a który zarzuca twórcom filmu stawianie korporacji w złym świetle. W uzasadnieniu wyroku sędzia SA Krzysztof Tucharz powiedział: – Te zarzuty są w dużej części uzasadnione. Film wytwarza negatywny obraz korporacji, podważa do niej zaufanie i przedstawia w sposób jednostronny. Sąd zakazał emisji filmu ze względu na fakt, że zagraża on dobrom osobistym korporacji. Jednocześnie oddalił żądania Amway`a, by zniszczyć istniejące kasety z nagraniem. Nakazał też Contrze Studio wpłatę 10 tys. zł na Polską Fundację Dzieci i Młodzieży. Amway domagał się, by było to 50 tys. zł. Producent filmu musi też opublikować przeprosiny na łamach „Super Expressu” i „Dziennika Łódzkiego”. Wyrok jest prawomocny, jednak reprezentująca TVP mecenas Jadwiga Żułnowska zapowiedziała już, że wniesie o kasację do Sądu Najwyższego. W ciągu ośmiu lat trwania procesu emisja spornego filmu Dederki również była zakazana. Film „Witajcie w życiu” pojawił się jednak w obiegu nieoficjalnym, sprzedawany był m.in. na bazarach. W 56-minutowym paradokumencie kilku wybranych dystrybutorów Amway`a przedstawiło osobistą interpretację ideologii tej firmy, metody pozyskiwania współpracowników i fragmenty ich szkolenia. Sceny dokumentalne filmu połączone są z obrazami inscenizowanymi przy udziale aktorów. Korporacja Amway uznała, iż film naraził ją na utratę społecznego zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności gospodarczej. (P.Hoffmann)
foto: Mariusz Jakubowski
Firma Collagen Beauty International w PSSB
USA: firmy sprzedaży bezpośredniej darowały produkty o wartości ponad 11 milionów dolarów
Firma Collagen Beauty International poinformowała, że jako jedyna polska firma działająca w network marketingu, została przyjęta do grona firm zajmujących się sprzedażą bezpośrednią – Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej. Jako tzw. „członek oczekujący” Collagen Beauty poddaje się całkowitej kontroli swojej działalności pod kątem etyki, zgodności z prawem i zasadami sprzedaży bezpośredniej. Polskie Stowarzyszenie Sprzedaży Bezpośredniej jest członkiem FEDSA – Europejskiej Federacji Stowarzyszeń Sprzedaży Bezpośredniej, WFDSA – Światowej Federacji Stowarzyszeń Sprzedaży Bezpośredniej oraz Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Jednym z zadań jakie postawiło sobie stowarzyszenie jest ochrona praw dystrybutorów i konsumentów oraz stanie na straży działalności zgodnej z etyką i prawem. (Źródło: Collagen Beauty)
W informacji prasowej Amerykańskie Stowarzyszenie Sprzedaży Bezpośredniej mówi o 38 firmach, członkach stowarzyszenia lub kandydatach, którzy przyłączyli się do akcji „Today Show”. W ramach programu, który nadano 28 listopada 2005 roku w TV, firmy przekazywały zabawki i inne prezenty. Tym samym święta Bożego Narodzenia stały się piękniejsze dla tysięcy dzieci i rodzin dzięki firmom sprzedaży bezpośredniej. Prezydent i Prezes DSA Neil Offen chwalił wszystkich, którzy przyłączyli się do tej akcji: – Nasze firmy pomagają co dzień wielu ludziom już poprzez swoją działalność biznesową. Ich gotowość do pomocy dotrze, poprzez doradców i klientów, do wielu potrzebujących. W akcji „Today Show” wzięło udział wiele firm, od najmniejszych, które starają się o członkostwo w DSA, po największe amerykańskie koncerny. (Źródło: www.network-karriere.de)
24
NEWS ROOM NUMER 07/2006
NETWORK NEWS ROOM
Leki niosące śmierć
Postulaty przedsiębiorców do premiera
Koncerny farmaceutyczne szykują się na falę ostrej krytyki, którą może wywołać premiera filmu „W ogrodzie zła” („The Constant Gardener”). Lista zarzutów wobec korporacji jest długa. Przede wszystkim chodzi o wygórowane ceny leków, uniemożliwiające ocalenie życia milionom ludzi. Ale również o ukrywanie ich śmiertelnych skutków ubocznych. Przypadki podejrzanych praktyk podejmowanych przez potentatów rynkowych stały się inspiracją dla Fernando Meirellesa, reżysera znanego z filmu „Miasto Boga”. Jego nowe dzieło – „W ogrodzie zła” łączy w sobie elementy thrillera i romansu. Jednak przede wszystkim jest bezkompromisowym atakiem na koncerny farmaceutyczne, które w walce o wielomiliardowe dochody beztrosko narażają na szwank życie mieszkańców Trzeciego Świata. Po napisach końcowych ukazuje się tekst podpisany przez Johna Le Carré’a, autora powieści, na podstawie której nakręcono obraz: „Wszelkie postacie i firmy opisane w tej historii są – dzięki Bogu – fikcyjne i nie mają odpowiedników w świecie realnym. Obserwując farmaceutyczną dżunglę, dochodzę jednak do wniosku, że w porównaniu z rzeczywistością moja opowieść jest jedynie niewinną igraszką”. (Źródło:” The Independent”)
Zapewnienia niskich, prostych i stabilnych podatków, obniżenia m.in. składek obciążających koszty pracy, uproszczenia rozliczeń PIT i CIT oraz ograniczenia deficytu domagają się przedsiębiorcy i przedstawiciele biznesu zrzeszeni w Radzie Przedsiębiorczości. Podczas konferencji Rady Przedsiębiorczości środowiska biznesowe zaprezentowały 13 postulatów wobec rządu Kazimierza Marcinkiewicza. Zdaniem szefa Business Center Club Marka Goliszewskiego, „papierkiem lakmusowym”, dzięki któremu da się ocenić stosunek rządu premiera Marcinkiewicza do przedsiębiorczości w Polsce, będą działania związane z wycofaniem, bądź nie z Trybunału Konstytucyjnego ustawy o emeryturach pomostowych. Niedawno premier Marcinkiewicz powiedział, że nie widzi powodów, by Polska weszła do strefy euro za tej kadencji parlamentu, co Hubert Janiszewski z Polskiej Rady Biznesu skomentował w ten sposób: „Stosunek rządu i części polityków PiS do przyjęcia euro przez Polskę to zwycięstwo, miejmy nadzieję krótkotrwałe, ideologii nad rozsądkiem gospodarczym”. Krajowa Izba Gospodarcza zaapelowała do ministerstwa finansów o gruntowną zmianę ustawy o VAT. Domaga się między innymi wprowadzenia jednej stawki podatku od towarów i usług. W ocenie izby obecna ustawa jest skomplikowana i niejasna. Prezes KIG, Andrzej Arendarski przypomniał, że przedsiębiorcy zrzeszeni w izbie od chwili wprowadzenia w życie ustawy zwracali uwagę na jej wady. Dodał, że choć przedsiębiorcy mówią o nowelizacji ustawy, to najlepiej byłoby napisać ją od nowa. Zaznaczył też, że Krajowa Izba Gospodarcza oczekiwała, iż nowy rząd uzna sprawę nowej ustawy o VAT za priorytet, jednak tak się nie stało. (4Media)
Bat na urzędników skarbówki? Koniec bezkarności. Fiskus zapłaci za błędy swoich pracowników. Problem odpowiedzialności za szkody, jakie wyrządził podatnikom organ władzy publicznej, był poruszany wielokrotnie, zwłaszcza w kontekście orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Dotąd urzędnicy byli właściwie bezkarni. Teraz, idąc w sukurs podatnikom, zmieniono przepisy ordynacji podatkowej. Jeśli decyzja zostanie uznana za błędną i uchylona w wyniku wznowienia postępowania lub stwierdzenia jej nieważności, to podatnik, który wskutek jej wydania poniósł szkodę, może zwrócić się o odszkodowanie od Skarbu Państwa. O szkodzie będzie można mówić również wówczas, gdy urząd sam wznowi postępowanie, ponieważ na przykład zapomniał poprosić wcześniej podatnika o jakiś ważny dokument. Odszkodowanie należy się nie tylko za poniesioną stratę, ale także za utracone korzyści. Przedsiębiorca może również dochodzić odszkodowania, gdy decyzja urzędnika jest wadliwa, ale nie można jej już zmienić, ponieważ upłynął termin przedawnienia, jak również wtedy, gdy zaskarżył decyzję do organu wyższej instancji, a ten uchylił decyzję, a postępowanie umorzył. Podatnik może dochodzić nie tylko realnej szkody, którą poniósł w związku z błędem organu, ale również odszkodowania za utracone korzyści, czyli za to, co mógłby zarobić, gdyby nie błędna decyzja wiążąca się z koniecznością natychmiastowej zapłaty zobowiązania podatkowego. Jeśli przedsiębiorca uwiarygodni to, że zrezygnował z realizacji zaawansowanych projektów, bo musiał wykonać wadliwą decyzję fiskusa, koszt tej rezygnacji, a w szczególności wartość utraconych czy nieosiągniętych konkretnych, zaplanowanych i dobrze udokumentowanych przychodów będą stanowiły składnik odszkodowania obejmującego utracone korzyści. (M.W.)
Czy PiS ułatwi życie przedsiębiorcom? Z obietnic premiera Kazimierza Marcinkiewicza ucieszą się ci, którzy nie mogą się doczekać zwrotu długów od nierzetelnych partnerów biznesowych, i ci, którzy zbyt długo czekają na rozstrzygnięcia sądów i urzędów – pisze „Gazeta Wyborcza”. Postulaty te są zawarte w programie rządu zaprezentowanym przez Marcinkiewicza. Część tego dokumentu jest poświęcona „usprawnieniu sądownictwa gospodarczego”. Sądy gospodarcze miałyby pracować na dwie zmiany. Przedsiębiorca będzie miał szansę nasłać komornika na niesolidnego dłużnika na podstawie umowy i wystawionej faktury, a w sądzie dłużnik będzie musiał dowieść, że brakuje podstaw do zapłaty. To nie koniec nowych wieści dla przedsiębiorców. Rząd chciałby, aby wszystkie formalności związane z założeniem firmy można było załatwić w jednym miejscu (rząd Millera też to zapowiadał, ale mu się nie udało). Opłaty dla przedsiębiorców rozpoczynających działalność miałyby być zniesione. Rejestr ksiąg wieczystych zostałby zinformatyzowany i dostęp do nich mielibyśmy przez internet. (Źródło: „Gazeta Wyborcza”) 25
NETWORK MAGAZYN
ZOOM REPORTERA Chińczycy mówią, że nie ma chorób. Według nich są tylko ludzie, którym brakuje potrzebnej energii zawartej w otoczeniu, a dolegliwości fizyczne pojawiające się u człowieka to wołanie o pomoc. „Nowocześni” lekarze zupełnie inaczej podchodzą do zagadnienia choroby niż medycy chińscy. Ci pierwsi lokalizują szybko chory organ i przepisują lekarstwa. Najczęściej antybiotyki. Medycyna chińska traktuje człowieka jako swego rodzaju ogród, który należy ciągle pielęgnować. Dlatego Chińczycy wychodzą z założenia, że o swoje zdrowie należy dbać zanim pojawi się jakakolwiek choroba. Jak to robią Azjaci? Wykorzystują naturalne surowce roślinne, zwierzęce, minerały występujące w przyrodzie i przestrzegają specjalnej diety.
Oficjalne otwarcie przedstawicielstwa Tianshi w Polsce KATARZYNA WAGNER
T
rudno jednoznacznie stwierdzić, kiedy możemy mówić o początkach medycyny chińskiej. Na podstawie odkrytych zapisków wiadomo, że istniała już w II wieku p.n.e. W Anyangu, dawnej stolicy królów dynastii Shang odkryto kości wróżebne, na których kapłani Shangów pozostawili informacje o ziołach, sposobach leczenia i diagnostyce. Na znaleziskach starożytni pozostawili m.in. informacje, że przywiązywali wagę do ziołolecznictwa, diety i ćwiczeń gimnastycznych. Chińczycy już w VII wieku n.e. umieli rozpoznawać cukrzycę, a w X wieku n.e. wprowadzili szczepionki do zwalczania chorób zakaźnych. Od tamtego czasu chińska medycyna naturalna wciąż charakteryzuje się intensywnym rozwojem. Kilkanaście lat temu, również Chińczycy zauważyli, że niedoścignionym sposobem promowania produktów i zdrowego trybu życia jest marketing sieciowy.
„Lecący Lew” 5 Listopada 2005 roku w Sali Koncertowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, odbyła się uroczystość oficjalnego otwarcia Przedstawicielstwa Korporacji Tianshi w Polsce.
W reportażu, za pozwoleniem firmy Tiens Sp. z o.o. wykorzystaliśmy materiały pochodzące ze strony: www.tienspolska.pl.
26
W przygotowanym programie znalazła się część oficjalna uroczystości oraz szkoleniowa. Firma działa na zasadach Multi Level Marketingu prawie na całym świecie. Teraz przyszła kolej na Polskę. Chińska Grupa Tianshi od momentu powstania utrzymuje niezmienny, stabilny roczny wskaźnik wzrostu sięgający 170%. Pomimo faktu, że korporacja kieruje swoją uwagę przede wszystkim na zaawansowaną biotechnologię, jest również aktywna w sferze nieruchomości, gospodarki finansowej, edukacji, wymiany kulturalnej oraz nowoczesnej logistyki. Jej siedziba mieści się w Centrum Hendersona w Pekinie, natomiast zakłady produkcyjne znajdują się w Strefie Rozwoju Nowych Technologii Wuqing w Tianjin. Suma aktywów tej firmy w Chinach jest szacowana na 2,1 miliarda RMB. Grupa Tianshi powstała w 1995 roku, a jej poprzedniczką była założona trzy lata wcześniej Tianshi Economic Development Co., Ltd. Firma zaczęła podbijać międzynarodowe rynki na początku roku 1998. Po siedmiu latach wytężonej pracy Tianshi zróżnicowała swoją linię produkcyjną, która rozpoczęła działalność od wytwarzania
NUMER 07/2006 zyskiwania nowych talentów. Kierownictwo Tianshi promuje elastyczny i motywujący system oceniania osiągnięć. Ponad 30% pracowników posiada tytuł magisterski lub doktorski. Na całym świecie Tianshi zatrudnia 1800 osób kadry kierowniczej, spośród której 320 to lokalni przedstawiciele nie będący Chińczykami.
ZOOM REPORTERA
Ciekawostki wellness prosto z Chin
jednego produktu, aby obecnie produkować ich wiele. Są to m.in. suplementy żywieniowe, artykuły żywnościowe, kosmetyki i sprzęt medyczny liczący blisko 200 produktów. Zasięg działalności Tianshi obejmuje już 170 krajów i regionów całego świata. Firma posiada filie w ponad 90 krajach obu Ameryk, Europy, Azji i państw ościennych. Na całym świecie Tianshi posiada 7 milionów stałych klientów. Symbolem korporacji jest Lecący Lew, tak właśnie brzmi nazwa firmy w tłumaczeniu z chińskiego. Jej preparaty są owocem wieloletnich badań, w których ważną rolę odegrały starożytne traktaty lekarzy chińskich i medycyny tybetańskiej. Biologicznie aktywne produkty mają działanie leczniczo – zapobiegawcze i opierają się na zasadach tradycyjnej medycyny chińskiej. Zostały wyprodukowane z roślin, organizmów żywych i minerałów pochodzących ze stref ekologicznych. Produkcja korporacji otrzymała międzynarodowy certyfikat ISO 9000. Światowa Organizacja Zdrowia przyznała wyrobom tego przedsiębiorstwa 13 złotych medali. Strategiczny cel globalizacji firmy został osiągnięty dzięki wykwalifikowanym pracownikom i systemowi po-
Do produkcji swoich wyrobów, Tianshi używa orientalnych, nieznanych w Polsce surowców naturalnych. Chiński grzyb gąsienicowy (maczużnik chiński) to niezwykły organizm występujący na mokradłach chińskiego płaskowyżu Qinghai i w Tybecie. Jest uznawany jako jeden z trzech najważniejszych leków tonizujących w tradycyjnej medycynie naturalnej, wraz z żeń-szeniem i rogiem jelenia włochatego. W lecie przypomina on trawę, natomiast w zimie, gąsienicę. Stąd jego nazwa pisana w chińskiej transkrypcji „Dongcong Xiacao”, co dosłownie oznacza „Zima – gąsienica, Lato – trawa”. Herbagynostemma, znana jest także jako „zioło szczęścia”, gdyż pomaga w utrzymaniu dobrej kondycji. Na świecie wyróżnia się jego 13 rodzajów, a 11 z nich pochodzi z Chin. W latach siedemdziesiątych zostało odkrytych 74 saponinów (rodzaj glikozydów), z czego dziesięć rodzajów substancji chemicznych spośród nich wykazuje podobne własności do żeń-szenia, oraz jiaogulan, który nazywany jest „zastępcą żeń-szenia”. Jak mówią pracownicy Grupy Tianshi: „Usiłujemy nieustannie pomagać ludziom w prowadzeniu zdrowszego trybu życia i coraz lepiej służyć społeczeństwu. Naszą misją, jako międzynarodowej korporacji, jest dostarczanie ludziom wysokiej jakości produktów zdrowotnych oraz możliwości wspaniałej kariery.” Na polu marketingu sieciowego Tianshi odnosi ogromne sukcesy w Azji i innych krajach świata. Jak będzie w Polsce? Okaże się już wkrótce.
27
NETWORK MAGAZYN
BADANIA & RAPORTY Jeszcze niedawno, dwie dekady wstecz, można było spokojnie wyobrazić sobie pracę bez użycia komputera osobistego i wszystkich, dziś niezbędnych, urządzeń peryferyjnych. Wystarczała maszyna do pisania, telefon i fax. Co więcej, w niektórych miejscach (jak komendy policji) taki sprzęt nadal wystarcza. Jednak biznesmen nie obejdzie się już bez mocnego sprzętu komputerowego (w tym przenośnego), drukarki, skanera, faxu, wyspecjalizowanych programów edycyjnych, e-maili, Internetu, usług VIP i innych. Trudno też byłoby prowadzić interesy nie będąc absolutnie na bieżąco w trendach branżowych, a taką możliwość daje przecież Internet. Ostatnie dwa dziesięciolecia przyniosły lawinowy rozwój komputerów oraz możliwości, do jakich można je wykorzystać. W pierwszej linii profity zawsze zbierały korporacje, firmy oraz biznesmeni, którzy je prowadzili. Nie inaczej jest i dziś. O ile kiedyś ich apetyty były mniejsze, o tyle teraz mają wysokie wymagania, dzięki którym będą mogli oferować usługi na najwyższym poziomie swoim klientom.
28
Komputer nie zawsze osobisty
Biznesmen i komputerowe narzędzia pracy KRZYSZTOF PIEKARSKI
K
ażda biznesowa (i nie tylko) zachcianka dotycząca możliwości komputerów może być już dziś bez przeszkód spełniona. Granice wyznaczają jedynie możliwości inwestycji w nowe technologie. Absolutnie podstawowym pakietem jest dziś Microsoft Office, dzięki któremu możemy budować strony internetowe, pisać i edytować dokumenty tekstowe, tworzyć prezentacje. Istnieją też tańsze, czy wręcz darmowe odpowiedniki takiego pakietu, do wyboru.
Ocean możliwości Bardziej wymagający użytkownik ma do dyspozycji liczną gamę produktów programowych do tworzenia zaawansowanej grafiki (Corel, PhotoShop, Macromedia Flash). Jeśli potrzebujemy specyficznego, niedostępnego na rynku lub mocno spersonalizowanego oprogramowania – nie stanowi to już żadnego problemu. Rzesze doskonale wykształconych informatyków stworzą każde oprogramowanie, jakiego biznesmen do wygodnej i szybkiej pracy sobie zażyczy. W firmach network marketingowych popularne są – nierzadko bardzo skomplikowane – programy pozwalające na logowanie się za pomocą Internetu wielu tysięcy osób, które jak na dłoni mają wgląd w rezultaty pracy swoich struktur. W dzisiejszej dobie jest to bardzo przydatne narzędzie pracy. By prowadzić biznes dynamicznie i kreatywnie, potrzebujemy tylko dobrze skonfigurowanego sprzętowo komputera osobistego, zarówno w biurze, jak i komputera przenośnego. W jaki sposób dobrać odpowiednie do wymagań składniki podstawowego narzędzia pracy dla poważnego biznesmena? Zapraszam do lektury i analizy niniejszego raportu.
Komputer stacjonarny czy laptop? Takie pytanie coraz częściej zadaje sobie rzesza biznesmenów, menadżerów, a także zwykłych użytkowników komputerów. Nie od dziś bowiem wiadomo, że laptop daje o wiele większe możliwości mobilne. Jest nieoceniony, gdy trzeba jechać do klienta z dużą liczbą danych. Jeszcze większe korzyści daje posiadanie notebooka, gdy chcemy pracować w podróży, przygotować ważne dokumenty, odebrać i wysłać pocztę. Nie bez powodu mobilność takiego rozwiązania jest podstawową i wciąż niezbędną każdemu biznesmenowi cechą. Żadnej firmy nie da się już prowadzić i rozwijać, siedząc za biurkiem. Dlatego notebooki konsekwentnie wypierają tradycyjne desktopy. Kiedyś minusem laptopów były małe, kiepskiej jakości wyświetlacze (zwane na wyrost monitorami) oraz słabe baterie. W obecnych czasach te problemy przestały istnienieć. Najtańsze laptopy mają baterie pozwalające pracować co najmniej 3 godziny, a jakość matryc wyświetlających obraz niejednokrotnie przewyższa zwykłe monitory. Dodatkowo dzięki technologii wi-fi i punktom hot spot możemy korzystać przy użyciu laptopa z Internetu bez użycia kabli. Nawet w Polsce. Prognozy na 2006 rok mówią, że kartę bezprzewodową będzie miało 96% nowych notebooków. Komu przydaje się laptop? Właściwie każdemu, ale w sposób szczególny biznesmenom, menadżerom, handlowcom, a także dziennikarzom, studentom i wszystkim tym, którzy przygotowują dokumenty, zbierają je, piszą różnego rodzaju publikacje… Laptop pozwala pracować w każdym miejscu, wybranym celowo lub przypadkowo przez jego użytkownika. Daje wolność i swobodę i bardzo ułatwia życie. Jakie są wady laptopów? Dla wielu jest to wciąż wysoka cena. Za modele dla wymagających – a takimi są przecież biznesmeni – trzeba zapłacić co najmniej 6.000 złotych. Jednak każda wydana złotówka przekłada się tutaj na jakość. Trudniejsze jest także rozbudowanie laptopa, bowiem podzespoły bywają często o wiele droższe niż te przeznaczone do zwykłego komputera. Ich samodzielny montaż jest również nieporównywalnie bardziej skomplikowany niż w przypadku zwykłego desktopa. Każda z propozycji, czy to laptop czy komputer stacjonarny mają swoje niepodważalne zalety. W zależności od zasobności portfela i wymagań zawodowych oraz prywatnych, każdy po-
NUMER 07/2006 winien móc wybrać odpowiednie dla siebie rozwiązanie. Pewne jest jedno: bez komputera sami i na własne życzenie wykluczamy się z każdego segmentu rynku. A na to nikt, nie tylko biznesmen, pozwolić sobie nie może. Wnioski są oczywiste.
Mocy – przybywaj! Jednymi z najszybciej rozwijających się, a jednocześnie podstawowych komponentów komputera jest jego serce, centrum obliczeniowe – procesor. Od urządzeń taktowanych zegarami 286MHZ i 386MHZ w latach osiemdziesiątych, poprzez pierwsze Pentium I, II i III oraz rozmaite ich odpowiedniki, przyszła dziś pora na procesory 1GHZ, 2GHZ, a nawet 4GHZ! Taka moc obliczeniowa staje się coraz bardziej obowiązującym standardem i nic nie wskazuje, by na tym miało się zakończyć. Doskonałe procesory Pentium, Athlon czy Celeron jak również Sempron wciąż są świetnie działającymi urządzeniami, a ich zadowoleni użytkownicy tylko potwierdzają wysoki standard proponowanych na polskim rynku procesorów.
Tylko pamiętaj... Podobnie rzecz ma się z pamięcią RAM, dzięki której we współpracy z dyskiem i procesorem nasz komputer działa szybko i sprawnie. Im większa liczba mega– lub gigabajtów pamięci RAM w naszym komputerze, tym sprawniej radzi on sobie z mniej lub bardziej skomplikowanymi zadaniami, przed którymi często stawia go wciąż śpieszący się biznesmen. Absolutne minimum, dzięki któremu będziemy mogli być spokojni o wydajność komputera lub laptopa to 512 MB pamięci RAM funkcjonującej w formacie DDR. Wymagania aplikacji graficznych, programów czy chociażby gier (rozrywka to wszak ważny element pracy) stale się zwiększają, wymuszając na użytkowniku rozbudowę sprzętu, by móc bawić się i pracować przy komputerze w sposób spokojny i płynny. Dlatego wyposażenie naszego domowego lub przenośnego komputera w pamięć rzędu 1 lub 2 GB będzie nie tylko doskonałą inwestycją, lecz także zaoszczędzi nam nerwów i czasu w najbliższej przyszłości. W zasadzie każda firma produkująca kości pamięci RAM wykonuje świetnej jakości produkty, aczkolwiek, jak w przypadku każdego produktu, zdecydowanie się na sprawdzonego i znanego producenta wydaje się najbardziej logicznym posunięciem.
Jak Cię widzą... Jednym z podstawowych elementów każdego komputera jest karta graficzna. To dzięki niej i jej mocy możemy, kolokwialnie rzecz ujmując, widzieć, co robimy. Im BADANIA & RAPORTY lepsza karta graficzna, tym lepsza jakość wyświetlanego obrazu na monitorze. Im lepsza jakość, tym lepsze efekty naszych działań. Wybór odpowiedniej karty graficznej ma niebagatelne znaczenie dla naszego wzroku, a w ostatecznym rozrachunku – dla szybkości działania komputera. Większość dostępnych obecnie kart posiada własną pamięć obliczeniową, która niezależnie od pamięci RAM przerabia miliardy przekazywanych w każdej sekundzie danych związanych z grafiką. I to przede wszystkim od ilości takiej pamięci karty graficznej zależy jej cena. Biznesmenowi operującemu wyłącznie na oprogramowaniu typu Word czy Excel, w zupełności wystarczy podstawowa karta graficzna, nawet z 32 MB własnej pamięci. Jednak osoby pracujące z grafiką lub wykorzystujące programy do edycji skomplikowanej grafiki, będą potrzebowały o wiele mocniejszych urządzeń. Wtedy w grę wchodzą karty o pamięciach powyżej 1 GB! Podstawową, całkiem dobrą kartę graficzną GeForce firmy nVidia można zakupić już w cenach oscylujących wokół 200 zł. Warto jednak pokusić się o trochę droższe modele, w których znajdzie się wyjście TV. Dzięki temu będzie można podłączyć nasz komputer do większego niż monitor kineskopu (np. telewizyjnego) i oglądać na nim efekty naszej pracy, filmy bądź prezentacje. Na rynku dostępne są modele wielu producentów, wśród których na uwagę zasługują produkty Radeon, GeForce oraz S3. Urządzenia te są gwarantem wysokiej jakości i bezproblemowego działania.
Fonia to potęga Bez karty muzycznej można żyć. Ale co to za życie? Nawet podczas pracy nasze ulubione piosenki mogą pobrzmiewać w tle. Często pozwalają one wielogodzinną pracę nad żmudnymi projektami uczynić przyjemniejszą lub bardziej znośną. W trakcie typowej biurowej pracy karta dźwiękowa nie jest konieczna. Jednak jeśli komputer ma być wykorzystywany do prezentacji multimedialnych, to karta dźwiękowa da znacznie większe możliwości. No i oczywiście każdy biznesmen, musi kiedyś odpocząć, a jeśli chce odpoczywać przy komputerze, to karta bez wątpienia ten odpoczynek uprzyjemni. Jeśli komputer stacjonarny lub notebook służy do słuchania muzyki, to dobra karta dźwiękowa i słuchawki zadowolą niejedno doświadczone ucho. A jeśli chodzi o gry, to karta dźwiękowa jest nie do pominięcia. Większość współczesnych gier do generowania realistycznego brzmienia wykorzystuje rozwiązania EAX. W tej kwestii światowy rynek, w tym oczywiście polski, opanowała właściwie jedna firma – Creative. Od lat jest ona największym producentem układów i kart dźwiękowych oraz wszystkiego, co z dźwiękiem i komputerami związane. Ale w tym przypadku ten swoisty monopol okazuje się całkiem znośny dla klientów i jednocześnie użytkowników komputerów. Creative bowiem od lat proponuje mocno zróżnicowane, lecz zawsze bardzo wysokiej jakości, produkty pozwalające delektować się doskonałej jakości dźwiękiem. Pod tą marką kryją się zarówno karty dźwiękowe montowane i zintegrowane z płytą główną komputera, jak również, a może przede wszystkim, osobne urządzenia łączone z płytą główną za sprawą odpowiednich gniazd (PCI). Wymagającym klientom należy zdecydowanie polecić to drugie rozwiązanie. O wiele większy wybór, nieporównywalnie wyższa jakość i możliwości konfiguracyjne dają szansę uzyskania takiego dźwięku, który będzie najbardziej satysfakcjonujący dla użytkowni29
NETWORK MAGAZYN ka końcowego. Łukasz Pisarczyk z Creative Labs informuje: – Mimo, że na płyty główne wbudowywane są coraz lepsze układy zintegrowane, to żaden nie osiąga poziomu „dedykowanego” urządzenia, czyli karBADANIA & RAPORTY ty dźwiękowej. Wynika to z uwarunkowań czysto technicznych – układ na płycie głównej jest dużo prostszym technicznie rozwiązaniem, często niższej jakości, a dodatkowo ma dużo gorsze warunki pracy. Jestem również przekonany, że przewaga kart dźwiękowych Creative’a wynika przede wszystkim z ogromnej wiedzy technicznej i ponad dwudziestoletniemu doświadczeniu w konstruowaniu układów dźwiękowych. W tej chwili produkty Creative Sound Blaster (jest ich cała seria – od 128 do Audigy 2 i innych) występują w takiej liczbie, że znalezienie i wybranie wyrobu innych firm powoli zaczyna graniczyć z niemożliwym. Na szczęście Creative wciąż stoi na straży wysokiego poziomu i w miarę niskich cen swoich produktów (najtańsze modele można znaleźć już do 150 zł). W ofercie największego producenta układów dźwiękowych dla komputerów jest wiele bardzo przydatnych dla biznesmena produktów. W całej gamie kart dźwiękowych wyróżnia się Audigy 2ZS zbudowana na karcie PCMCIA. Można do niej podłączyć głośniki 7.1 (7 głośników plus 1 subwoofer) i cieszyć się wyśmienitym dźwiękiem surround w grach lub filmach, dodatkowo melomanom spodoba się możliwość odtwarzania płyt DVDAUDIO. Istnieje możliwość wyposażenia się w szeroką gamę bardzo dobrych słuchawek m.in. w model z aktywnym systemem redukcji zewnętrznego hałasu. W tych słuchawkach można nie tylko lepiej słuchać muzyki, ale także odpocząć od hałasu podczas podróży samolotem czy pociągiem. Dla biznesmena bardzo praktycznym urządzeniem z pewnością będzie odtwarzacz MP3. Zwłaszcza modele z pamięcią flash, lekkie i bardzo małe, które mogą służyć do przenoszenia danych, działają jako dyktafon, radio, a w podróży można dzięki nim posłuchać muzyki. Komfort i jakość przede wszystkim. Warto pamiętać o tych cechach wybierając produkty przy konfigurowaniu naszego komputera.
Nazywają go monitor Bez niego nie byłoby możliwości obserwowania efektów pracy. Kupujemy i zapominamy. Był od zawsze, będzie wiecznie. Obecny w każdym biurze, domu, nawet w podróży. Monitor w sposób zasadniczy wpływa na komfort pracy przy komputerze oraz jej jakość. Odpowiednio dobrany pozawala również zminimalizować ryzyko złego wpływu promieniowania od monitora na wzrok jego użytkownika. Pamiętajmy, że monitory dostępne na rynku to CRT, czyli te, które są „szerokie” oraz LCD, których charakterystyczną cechą zewnętrzną jest fakt, iż są wąskie i zabierają mało przestrzeni. Często posiadają też bardziej in30
teresujące cechy od poprzedników i są o wiele bardziej zaawansowane technologicznie. Tradycyjne monitory od LCD różni cena. Te pierwsze kupimy już od 200 do najwyżej 600 zł. Te drugie są nieco droższe. Kwota jaką należy przygotować na taki sprzęt zaczyna się zazwyczaj od 1000 zł. Niezależnie od tego, jaki monitor wybierzemy trzeba mieć na uwadze potrzeby, do jakich chcemy go wykorzystywać oraz komfort pracy. To główne cechy, którymi kierują się użytkownicy, w szczególności tak wymagający, jak biznesmeni. Doskonałe monitory oferuje LG, Samsung czy Belinea. Warto rozejrzeć się też za innymi markami, niekoniecznie bardziej znanymi. Trzeba wszak pamiętać, że firmy wchodzące na polski rynek muszą robić co najmniej tak dobre produkty, jakie już na nim są, za to o wiele tańsze.
Napędy. Oto rzecz ważna Gromadzenie i przetwarzanie danych jest podstawowym zadaniem komputera. Każdy wykonany przez użytkownika ruch, każda operacja jest zapisywana. No właśnie. Żeby była zapisywana szybko i sprawnie na różnych nośnikach danych potrzebne nam są takie urządzenia jak DVDROM, dysk twardy lub napęd dyskietki. Ten ostatni – używany jest coraz rzadziej, jednak bywa nieoceniony, gdy jesteśmy zmuszeni do wykonania jakiejś operacji w systemie DOS lub do wystartowania uszkodzonego systemu z tzw. „dyskietki startowej”. Windows 98, którego wielu wciąż używa, o dyskietkę prosi często. Dlatego jeśli nawet używamy jej rzadko, obecność napędu dyskietki jest wskazana. Nagrywanie danych, transportowanie ich np. w walizce, a przy tym w formie prawie nie zabierającej miejsca, dawały nam do niedawna płyty CD-R i CD-RW, a teraz również płyty DVD-R i DVD-RW. Koszt zakupu urządzenia umożliwiającego nagrywanie jest stosunkowo niski (maksimum to 200 zł brutto), a korzyść, jaka płynie z posiadania nagrywarki CD bądź DVD jest niebagatelna. Na płytę DVD nagramy co najmniej 4,7 GB danych, a często nawet dwukrotność tej objętości! Komputery, czy laptopy nie wyposażone w takie nagrywarki właściwie przestały się liczyć w sposób poważny na rynku IT. Jednak najważniejszy jest dysk twardy. To na nim zapisujemy najważniejsze dane, to dzięki niemu możemy pracować przy komputerze, to on scala i koordynuje wiele działań. W końcu to on, prócz procesora, jest sercem i sensem działania komputera. Opinie o dyskach twardych są różne. Jedno jest jednak pewne. Duża pojemność daje o wiele większe możliwości. W Polsce można kupić już gigantyczne dyski twarde o pojemności niewyobrażalnej jeszcze 3 lata temu. Jednak zwykłemu użytkownikowi, który wykorzystuje swój komputer bądź laptop, do działań biznesowych i rozrywki w zupełności wystarczą dyski o pojemnościach od 80 do 120 GB, najlepiej posiadające w swej nazwie SATA. Dzięki temu będą one o wiele szybciej współpracowały z pamięcią czy procesorem. Przy zakupie dysku warto zwrócić uwagę na wielkość jego wewnętrznej pamięci. Im większa – tym lepiej. Radosław Replewicz z firmy Samsung, jednego z głównych producentów dysków twardych:
NUMER 07/2006 – Nie ulega wątpliwości, że najbardziej odpowiedni dla biznesmena jest dysk... jak najpojemniejszy. Zakładam, że biznesmen musi przechowywać duże ilości danych biznesowych, prezentacji (np. w Power Poincie) z wielką ilością grafiki w postaci zdjęć czy filmów, bazy danych. Być może zrozumiałe byłoby zarezerwowanie pewnej części dysku na rozrywkę podczas długich podroży kolejowych czy lotniczych (gry, filmy DVD). Dodaje również: – Sugerowałbym dyski o pojemności min. 160GB. Taka pojemność to żadna przesada, ilość przechowywanej informacji przyrasta tak szybko, że dysk ma prawo momentalnie się zapełnić. Jeśli chodzi o same parametry i rozwiązania techniczne w HDD to rok 2005 nie przyniósł specjalnych rewolucji. Oczywiście wzrastała sama pojemność dysków, wzrastało „upakowanie” informacji na pojedynczym talerzu dysku (dyski zawierają talerze, na których fizycznie zapisana jest informacja. Im gęściej jest upakowana tym z mniejszej ilości talerzy może składać się dysk. Zmniejszanie ilości talerzy powoduje oszczędności materiałowe, uproszczenie konstrukcji dysku, jego cichszą pracę i obniżenie wytwarzanej temperatury). Spadała i prawdopodobnie nadal będzie spadać także cena za 1GB pojemności. Dyski używane w laptopach mają znacznie mniejszy pobór mocy, są też bardziej odporne na wstrząsy.
Czarno na białym Generalną zasadą przy wyborze komputera stacjonarnego, czy laptopa jest cena oraz jego przeznaczenie. Dlatego decyzja o zakupie drukarki powinna być poprzedzona odpowiedziami na kilka pytań. Czy kupić drukarkę laserową, do której toner z tuszem jest dość drogi, ale za to wystarczy na dłużej, czy też atramentową, która jest równie niezawodna ale do tego o wiele tańsza w eksploatacji? Musimy też wiedzieć ile miejsca możemy przeznaczyć na drukarkę – te laserowe są zazwyczaj większe. Na rynku dostępne są tez urządzenia, które umożliwiają jednoczesne drukowanie i skanowanie, kserowanie, odbieranie faksów itd. Jeśli wyposażenie biura w takie urządzenie jest niezbędne – nie będzie problemu z ich znalezieniem. Doskonałe urządzenia tego typu oferuje HP. Jest to jednak rzecz wymagająca dużych nakładów finansowych, choć trzeba przyznać, że w użytkowaniu inwestycja szybko się zwraca. HP wprowadził w listopadzie 2005 istotne rozszerzenia i poprawki w swoim rozwiązaniu kompleksowego zarządzania drukowaniem Total Print Management (TPM). Jest to zintegrowany pakiet urzą-
dzeń, oprogramowania do zarządzania oraz usług zaprojektowanych w celu usprawnienia i zwiększenia wydajności zarządzania infrastrukturą przetwarzania obrazu i drukowania w przedsiębiorstwach. W ten sposób BADANIA & RAPORTY doświadczenie HP w dziedzinie drukowania i przetwarzania obrazu pomaga przekształcać rynek, poprawiać procesy klientów i ulepszać przepływ informacji. – Strategiczne zarządzanie drukowaniem staje się powszechnie przyjętym postępowaniem, ponieważ firmy zaczynają dostrzegać wysokość kosztów drukowania. Druk, kopiowanie, przesyłanie faksów i skanowanie pochłania do 3% ich przychodów, nawet w epoce technologii cyfrowych. Inteligentne produkty, oprogramowanie i usługi HP pozwalają klientom korzystać z rozwiązania Total Print Management. Zwiększają elastyczność, zmniejszają koszty i podnoszą wydajność przedsiębiorstw, oszczędzając zarazem problemów pracownikom działów informatycznych – powiedział George Mulhern, wiceprezes ds. rozwiązań LaserJet Business w dziale druku i przetwarzania obrazu (Imaging and Printing Group) HP. Rozwiązanie HP Total Print Management daje przedsiębiorstwom niezbędne narzędzia i strategie, dzięki którym osiągają one wymierne korzyści, takie jak redukcja kosztów, lepsze wykorzystanie zasobów, poprawa działania systemów informatycznych i wzrost zadowolenia pracowników. Oprogramowanie dostarczane z tymi rozwiązaniami pozwala z kolei łatwo konfigurować i wprowadzać usprawnienia w firmie. Ewa Lis z działu PR HP Polska: – Klienci Korporacyjni cenią sobie przede wszystkim bogactwo naszej oferty, od personalnej drukarki laserowej po zaawansowane urządzenia wielofunkcyjne, jak HP 9085 do Korporacyjnych Centrów Reprograficznych, od mono po kolor, od jednofunkcyjnych do wielofunkcyjnych MFP, od atramentu po laser. Ważnym elementem tak dużej oferty są oszczędności wynikające z jednolitej obsługi serwisowej, materiały eksploatacyjne, łatwość obsługi i intuicyjność – a to wszystko od jednego dostawcy – informuje. Dodaje też, że: – bardzo ważna jest jakość – jesienią wprowadziliśmy nowe tonery – mniejsze, o nowej budowie – które zapewniają znakomitą jakość wydruku, a przy użyciu specjalnych papierów fotograficznych do drukarek laserowych pozawalają na wydruki bardzo wysokiej jakości fotograficznej (oczywiście nieporównywalne z atramentowymi rozwiązaniami, ale naprawdę znakomite). W naszej ofercie dostępna jest też drukarka mobilna, lekka, do notebooka. Zatem odpowiedni wybór urządzenia może mieć strategiczne znaczenie nie tylko w firmie. Przed dokonaniem takiego wybory analiza ofert dostępnych na rynku wydaje się czynnością obowiązkową.
Na zakończenie Bez komputera pracować się nie da. Dlatego poświęcenie kilku dłuższych chwil na analizę potrzebnego nam i naszej firmie sprzętu komputerowego jest jedną z podstawowych strategicznych decyzji, jakie biznesmen musi podjąć. Mam nadzieję, że ten artykuł pomoże w podejmowaniu odpowiednich decyzji, które potem będą owocowały harmonijną współpracą pomiędzy człowiekiem a maszyną, dającą temu pierwszemu niemałe profity. Czego każdemu z Czytelników życzę. 31
NETWORK MAGAZYN
MOIM ZDANIEM Według najnowszej fali badań MillwardBrown SMG/KRC z okresu wrzesień/listopad 2005 roku, z Internetu korzysta 8,37 mln Polaków w wieku ponad 15 lat. Żeńska część tego środowiska stanowi 49,49% użytkowników, a męska 50,51%. Nadal najsilniejszą grupą są osoby w wieku od 15 do 24 lat. Ich udział w korzystaniu z Internetu to aż 44,7%. Drugą co do wielkości grupą są ludzie w wieku średnim od 25 do 39 lat. Stanowią oni 31,2% populacji użytkowników. Osoby w wieku od 40 do 59 lat to 22,1% populacji, a najmniejszą grupę stanowią osoby po 60 roku życia. Nadal Polacy najczęściej korzystają z Internetu w domu. Do tego przyznaje się już 67,4% użytkowników. Rośnie liczba osób, które korzystają w łączeniu się z Internetem ze stałego łącza (55,3%). W Europie Internet wykorzystywany jest głównie do przeglądania witryn i poczty elektronicznej. W USA, Chinach, Japonii i Korei Południowej Internauci przede wszystkim wymieniają pliki. Według analityków firmy eMarketer tylko w IV kwartale tego roku Internauci z całego świata wydadzą na zakupy online 26,2 mld USD. Mimo tak świetlanych prognoz, Internet nie powinien być podstawowym narzędziem w budowaniu biznesu network marketingowego.
32
Internet a… sprawa polsk@
T
ak nam świat zaczął galopować od 20-tu paru lat, że już niektórzy zaczynają się w tym wszystkim gubić. Są tacy, którym się wydaje, że najnowsze rozwiązania techniczne to coś normalnego, ponieważ, gdy urodzili się kilkanaście lat temu, to wszystko już było. Komputery stanowią dziś „normalność” i element, bez którego nie można sobie wyobrazić świata, a towarzyszący im od ok. 10 lat powszechnie dostępny Internet jest obok telefonów komórkowych traktowany dokładnie tak samo! Drodzy Czytelnicy. Pierwsze w Polsce telefony komórkowe w sieci Era pojawiły się zaledwie w 1997 roku! Dostęp w Polsce (powszechny) do Internetu to także mniej więcej ten sam okres (1995-96). Jednak fakt, że na zachodzie i w Stanach Zjednoczonych te narzędzia były dostępne wcześniej i spowodowały m.in. rozwój marketingu sieciowego trzeciej fali, nie zmienił samej idei networku czy metod jego prowadzenia…
III fala network marketingu Zatem, kiedy obserwuję polską scenę networkową i wielu działających na niej „nowoczesnych” marketingowców, momentami zastanawiam się skąd oni czerpią wzorce? Jest na rynku kilka książek traktujących o eksplozji marketingu sieciowego III fali. O ile wyjaśnienie związane z rozróżnieniem kolejnych fal w network marketingu jest właściwe, o tyle przyjęcie w całości koncepcji opisujących trzecią falę już niekoniecznie. Oczywistym jest, że pojawienie się niezwykłych możliwości związanych z rozwojem technologii medialnych o wiele szerzej otworzyło okno dla działalności sieciowej, ale w mojej opinii (podkreślam mojej!) nie zmieniło to istoty samej idei networku. Wykorzystanie Internetu dla działalności marketingu sieciowego jest tak samo oczywiste jak wykorzystywanie go we wszystkich innych sferach życia codziennego. Marketing sieciowy nie jest tu ewenementem. Zadziwia mnie jednak zachłyśnięcie się przez wielu ludzi teoretycznym „potencjałem” netu! Nie mogę zrozumieć, dlaczego ogromna masa „nowoczesnych” networkowców upatruje w Internecie możliwość robienia marketingu bez wychodzenia z domu?!
GRZEGORZ GRZYB
Fakt, że Internet daje o wiele szersze możliwości nawiązywania kontaktów z obcymi ludźmi jest w moim pojęciu źle rozumiany. Rozmaite środki wykorzystywane w Internecie, takie jak: komunikatory (Gadu-Gadu, Tlen, WPKontakt, ICQ czy IRC), czaty (pokoje rozmów z wieloma osobami – swego rodzaju konferencje, z możliwością nawiązywania indywidualnych rozmów jak w komunikatorach), fora internetowe (forum to miejsce na dyskusję typu off-line, użytkownik nie musi być stale podłączony do sieci) albo listy elektroniczne – doskonałe jako środek komunikacji (e-mail to odpowiednik listu tradycyjnego wysyłany jednak w sposób elektroniczny) są doskonałym sposobem do nawiązania kontaktu, wymiany poglądów, zaprzyjaźnienia się, ale nie są miejscem do robienia network marketingu!!! Niestety coraz częściej zauważam, że wielu z tych, którzy zachłysnęli się Internetem i kiedyś ideą networku, za wszelką cenę usiłuje robić marketing przez te narzędzia. Inną metodą na rozwijanie network marketingu w sieci jest zakładanie stron www i oczekiwanie na zgłoszenie się chętnych do współpracy. Z wielką pieczołowitością opisuje się tam cechy produktów, możliwości zarobkowania, a potem… czeka się na „gościa”, który przyjdzie do nas i zacznie z nami pracować. Totalne nieporozumienie!!! Niezrozumienie network marketingu!!! Ludzie! Opamiętajcie się.
Jak ryba w sieci... Jeśli nawet posiłkujecie się wiedzą zaczerpniętą z książek o III fali to wykorzystujcie zawarte tam informacje zgodnie z ich przekazem! Opisane w nich przypadki skutecznego wykorzystania nowoczesnych mediów mówią o nawiązaniu kontaktów, rozesłaniu ofert i… DOPROWADZENIU DO OSOBISTEGO SPOTKANIA! Network marketing bez kontaktu osobistego NIE ISTNIEJE! Być może sprzedaż bezpośrednia jest jeszcze możliwa na jakąś zadowalającą skalę, satysfakcjonując osobę w ten sposób pracującą, ale na pewno nie da się w ten sposób budować sieci, a już na pewno prowadzić biznes na zasadach MLM.
NUMER 07/2006 rzystą firmą czy korzystanie z informacji zawartych w terminarzu firmy. Najbardziej rozwinięte przedsiębiorstwa posiadają także własne serwisy Intranetowe. Nie należy ich mylić z ogólnie dostępnymi serwisami Internetowymi (www).
MOIM ZDANIEM
Rusz tyłek z biura!
Powszechne i stosowane od początku narzędzia oraz metody rozwoju „własnego biznesu”, jakim jest network marketing, to telefon i polecenia. Telefon służy jedynie do umówienia spotkania, a polecenia do rozszerzania grona potencjalnych współpracowników. Ktoś, kto stosuje telefon w sposób powszechnie wykorzystywany przez nasze miłe panie do wielominutowych, by nie napisać wielogodzinnych rozmów o wszystkim i o niczym, i usiłuje w ten sposób „robić” network… ma o tym biznesie niewielkie pojęcie. Podobnie osoba, która w prosty sposób daje się zbywać swoim „kontaktom” nie uzyskując od nich poleceń, nie posiada umiejętności skutecznego działania w marketingu sieciowym. Ale teraz, gdy pojawia się nowa technologia, wielu osobom wydaje się, że oto otrzymały doskonałe narzędzie do pracy. Że wystarczy założyć stronę informacyjną www, zalogować się na jakiś czat bądź forum, nawiązać parę znajomości, ewentualnie uzyskać kontakty na komunikator, a potem wysłać ofertę na temat współpracy odsyłając na swoją stronę www i już! Załatwione. Drodzy Czytelnicy (w większości praktycy networku), fakt wykorzystywania przez liczne firmy z naszej branży możliwości rejestracji w firmie na zasadzie on-line (np. przez stronę www) to tylko skrócenie drogi nawiązania oficjalnej współpracy. W większości przypadków taka rejestracja oparta jest na podaniu numeru identyfikacyjnego zarejestrowanego już współpracownika i „podpisania” noworejestrowanego w „strukturze sponsora”. Pozwala to w sposób automatyczny przypisać takiego nowego partnera do osoby rekomendującej i „wciągnąć” go na listę rozliczeń w jego firmowej gałęzi. To oczywiście rewelacyjne i godne naśladowania rozwiązanie. Ale odpowiedzcie sobie sami: z ilu Waszych kontaktów nawiązanych za pośrednictwem sieci zostało dokonanych bezpośrednich rejestracji taką drogą? Albo: z ilu takich kontaktów doszło do podpisania umowy o współpracy bez odbycia osobistego spotkania z zainteresowanym? Ja znam wyniki. Jeśli jesteście lojalni wobec siebie odpowiecie szczerze. Bardzo niewiele, albo… wcale. Innym bardzo przydatnym narzędziem wykorzystywanym w firmach naszej branży jest dostęp do podglądu własnej siatki (struktury) współpracowników. Bardziej rozbudowane systemy mogą po zalogowaniu podawać znacznie więcej informacji, niż tylko ilość osób w sieci, choćby takie jak: aktualna prowizja, prowizje wypłacone, informacje teleadresowe do współpracowników. Taki system pozwala czasem na prowadzenie korespondencji z macie-
Ale samodzielne oparcie swoich poczynań związanych z budową struktury na Internecie jest wielkim nieporozumieniem. Inna jest rola informacyjna strony www, inne znaczenie ma nawiązanie kontaktów i umawianie spotkań, a zupełnie inaczej można wykorzystać już sam Internet do prowadzenia swojej własnej struktury! Tu rzeczywiście otwierają się szerokie możliwości. Należy przede wszystkim pamiętać, że każda nasza organizacja handlowa jest firmą w firmie. O ile ogólnofirmowe witryny www mogą poruszać problemy związane z całokształtem działalności (globalne), firmowe fora dyskusyjne mogą służyć szeroko pojętej wymianie informacji czy poglądów lub wykorzystywanie poufnych informacji generowanych przez systemy komputerowe firm mogą być tylko w ten sposób udostępnione, to my, we własnym zakresie możemy stworzyć wspólną platformę wymiany informacji opartą o Internet. Dobrym przykładem jest założenie wspólnego forum dyskusyjnego, gdzie obok rozważań czysto merytorycznych można zostawiać informacje wprost kalendarzowe. Można prowadzić działalność sprawozdawczą i weryfikacyjną. Proszę zauważyć, jak ogromne problemy stwarzają liderom grup dystrybutorskich działania zmierzające do nadzoru i motywowania partnerów! Mimo, iż w networku nie istnieją zależności typu szef-pracownik, to jednak nieuniknione jest wspieranie działań powołanego do współpracy partnera! Te można realizować jedynie poprzez stały nadzór i prowadzenie. Jeśli ktoś sobie z czymś bezwzględnie nie radzi, powinien zgłosić swoje problemy do swego bezpośredniego opiekuna (lidera), bądź do kogoś usytuowanego jeszcze wyżej w hierarchii tej grupy. Internet przynosi tu niebagatelne ułatwienia. W dobie tak szybkiego tempa życia, gdzie coraz częściej zaczyna nam brakować czasu na zwykłe rodzinne czy towarzyskie sprawy, problemem stają się także kontakty biznesowe. Musimy pamiętać, że network marketing to działalność nieograniczona miejscem. Nieuniknione staje się, że po jakimś czasie mamy „świeżych” partnerów na drugim końcu kraju. Zdarzają się sytuacje, że współpracujemy z partnerami w innych krajach! Czasem na innych kontynentach! Z nimi też trzeba mieć kontakt, możliwość płynnej wymiany informacji oraz edukowania. Według mnie ten artykuł jest tylko poruszenie czubka góry lodowej. W następnym wydaniu Network magazynu skupię się na skutecznym użyciu Internetu do celów umawiania rozmów handlowych. Będę chciał zaprezentować bardziej praktyczne porady korzystania w pracy networkowca z tego powszechnie już dostępnego medium, jakim jest Internet. Oczywiście rozwinę praktyczne porady wykorzystywania Internetu w pracy organizacyjnej i szkoleniowej. Ale pamiętajcie – współtwórcy sukcesu polskich firm networkowych, że nic nie zastąpi osobistego kontaktu z partnerem bądź klientem. Internet w ogromnym stopniu może rozszerzyć zakres naszego oddziaływania, ale nie istnieją (jak na razie) praktyczne przykłady skutecznego działania w network marketingu bez ruszania się z domu czy biura! Network marketing to emocje i kontakt bezpośredni. Autor tekstu jest specjalistą technologii multimedialnych, wykładowcą ASP w Warszawie i entuzjastą Multi Level Marketingu. 33
NETWORK MAGAZYN
PRZY TABLICY Pieniądze, seks i władza wywołują w ludziach bardzo silne emocje. Zarówno pozytywne, jak i negatywne. Budzą pożądanie i nienawiść, obawę i dreszcz radosnego oczekiwania, radość i przygnębienie, a także wiele innych reakcji. Pozwalają lepiej cieszyć się z życia i mądrze służyć innym. Ale bywa też, że rujnują ludzkie życie lub czynią go nieznośnie przykrym. Najczęściej doświadczamy tu mieszanych emocji. Trochę tego, trochę tamtego. Pieniądze trzeba rozumieć. Trzeba mieć cały szereg nawyków, dzięki którym pieniądze służą nam. Jeśli tego nie mamy to raczej my służymy pieniądzom. A pieniądz to nie jest życzliwy i dobroduszny władca.
34
Pieniądze nie są dla amatorów część pierwsza
KAZIMIERZ F. NALEPA
N
asz mieszany stosunek do pieniędzy znajduje swoje odbicie w powiedzeniach, aforyzmach i przysłowiach. Przytoczmy tutaj kilka z nich: • Pieniądze szczęścia nie dają. • Dbaj o centy, a dolary znajdą cię same. • Są rzeczy ważniejsze od pieniędzy, ale trzeba mieć pieniądze żeby je kupić. • Pieniądze uzbierane albo rządzą człowiekiem, albo mu służą. • Młodym ludziom wydaje się, że pieniądze są najważniejszą rzeczą w życiu. Gdy się zestarzeją, są już tego pewni. • Dobrobyt czasem ludzi materializuje – nędza zawsze. • Nie wiem, co godniejsze wyboru, bogactwo czy mądrość, ale widzę, że to mędrcy przychodzą do drzwi bogaczy. • Bogaty skąpiec jest bogatym nędzarzem. • Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego. • Głębokie myśli nie dają bogactwa. • Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze. • Pieniądze są dobrym sługą, ale złym panem. • Nareszcie zrozumiałem, co odróżnia człowieka od zwierząt – to kłopoty finansowe. • Okazuje się, że pieniądze są zupełnie jak seks; gdy ich nie masz, stale o nich myślisz, zaś gdy je masz, myślisz o wszystkim innym. • Z pieniędzmi w kieszeni jesteś mądry, jesteś przystojny, ba, nawet umiesz pięknie śpiewać.
Jak łatwo zauważyć mamy tu do czynienia z mieszaniną różnych poglądów na pieniądze i bogactwo. Choć większość z nich zawiera niechęć, obawy, przestrogę, to ze wszystkich przytoczonych cytatów wynika jasno, że ludzie mają bardzo niejednoznaczny stosunek do pieniędzy.
Większość ludzi nie umie się prawidłowo posługiwać pieniędzmi i to ze szkodą dla siebie Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ te trzy obszary bardzo silnie działają na ludzkie życie. Często bywa, że są ze sobą powiązane. Są też silnie obciążone negatywnymi wzorcami społecznymi. Wydaje się, że ludzie wciąż nie nauczyli się dobrze korzystać z tych trzech obszarów życia. Możemy obserwować przypadki ludzi, którzy dobrze sobie radzą w jakimś z poruszonych tu obszarów (rzadziej we wszystkich). Najczęściej jednak docierają do nas wieści o porażkach i trudnościach na tych polach. W serii artykułów, które zamieścimy na łamach tego pisma zajmiemy się szczegółowo problematyką pieniędzy. Dlaczego? Ponieważ są ważne. Będziemy pisać w praktyczny i użyteczny dla Państwa sposób, abyście mogli z tego jak najwięcej skorzystać. Będziemy pokazywać, co robią ludzie, którzy dobrze sobie z pieniędzmi radzą. Jak myślą o pieniądzach, co robią, jak używają własnych emocji. Słowem, jak to się dzieje, że w porównywalnych warunkach mają więcej pieniędzy i umieją tak się nimi posługiwać, że dobrze im służą.
NUMER 07/2006
Czym są dla Ciebie pieniądze? To pytanie jest bardzo ważne dla zrozumienia, dlaczego masz tyle pieniędzy ile masz. Zrób sobie eksperyment. Weź kartkę papieru, coś do pisania i przez 5 minut zapisuj jak najwięcej zakończeń do rozpoczętego wątku: Pieniądze... Pisz cokolwiek przyjdzie Ci do głowy. Wszystko, co Ci się z pieniędzmi kojarzy. Chodzi o to, abyś znalazł wszystkie własne skojarzenia i odpowiedzi, a nie jedną czy dwie z wierzchu. Różni ludzie kończą takie zdanie w bardzo różny sposób. I tak np.: Pieniądze to zagrożenia. Pieniądze to frajda wydawania. Pieniądze to ciężka praca. Pieniądze to lepsza szkoła dla moich dzieci. Pieniądze to zmęczenie. Pieniądze to nowy samochód. Pieniądze to spokojne życie. Pieniądze to zazdrość moich znajomych. Pieniądze to wakacje w Afryce. Pieniądze to lęk przed stratą. Pieniądze to duże poczucie pewności siebie. Pieniądze to ekstra praca nocą. Pieniądze to prezent dla Janka. Pieniądze same nie rosną. Pieniądze to tylko papier. I tak dalej, i tak dalej... W przykładach, które tu zamieściłem celowo pisałem jeden przykład na plus i zaraz po nim drugi na minus. Po to, aby nikomu nie sugerować proporcji. Ty zapisz to w takiej kolejności, w jakiej będą Ci przychodzić odpowiedzi do głowy. Ta lista bardzo Ci się przyda w lepszym zrozumieniu tego, jaką rolę pełnią pieniądze w Twoim życiu, a także w zmianie niektórych sytuacji i zjawisk związanych z pieniądzem w Twoim życiu. W jednym z wywiadów pani Gronkiewicz-Waltz zapytana przez dziennikarza czy bardziej lubi zarabiać, czy wydawać pieniądze odpowiedziała z porażającą prostotą: „Oczywiście, że zarabiać!”. Czy Ty także bardziej lubisz zarabiać niż wydawać? A może w ogóle nie lubisz zarabiać? Ludzie, którzy mają pieniądze w trwały i zdrowy dla siebie sposób inaczej się nimi posługują niż statystyczny „Kowalski”. Będziemy szczegółowo omawiać te zagadnienia. Pieniądze trzeba rozumieć. Trzeba mieć cały szereg nawyków, dzięki którym pieniądze służą nam. Jeśli tego nie mamy to raczej my służymy pieniądzom. A pieniądz to nie jest życzliwy i dobroduszny władca. Żeby nie być gołosłownym opiszę tu badania, jakie zrobiono jakiś czas temu w Kanadzie. Otóż odnaleziono ludzi, którzy wygrali bardzo duże sumy pieniędzy. Były to kwoty, które radykalnie przekraczały to, z czym ludzie ci mieli na co dzień do czynienia. Wydawałoby się, że są to szczęściarze! Okazało się jednak, że po upływie trzech lat od daty wygrania tych dużych sum pieniędzy większość z nich była w gorszej sytuacji materialnej, niż przed wygraną. Jak to się mogło stać? Otóż powracamy do naszej podstawowej tezy – pieniądze trzeba rozumieć, pieniędzmi trzeba umieć się sprawnie posługiwać. Słowem: pieniądze nie są dla amatorów. A do logiki opisanego tu pokrótce przypadku wrócimy w którymś z kolejnych artykułów i przeanalizujemy odpowiedź na pytanie: dlaczego tak się stało? Zastanowimy się nad tym: co każdy z nas może się z tego przypadku nauczyć i przenieść do swojego życia?
Pieniądze nie są dla amatorów Skąd jednak mamy się uczyć odpowiedniego radzenia sobie z pieniędzmi? Od rodziców? Jeśli mieliśmy szczęście, to tak. Jeśli umieli oni dobrze posługiwać się pieniędzmi i umieli nas tego nauczyć. Najczęściej jednak rodziny przekazują nam pakiety nauk finansowych o wątpliwej jakości. Może ze szkoły? Wykluczone!!! Nauczyciele w naszym kraju nie są grupą ekspertów od pieniędzy i finansów. Od kogo warto się uczyć co to jest pieniądz, do czego jest nam potrzebny i jak się nim posługiwać, aby dzięki niemu nasze życie było takie jakie pragniemy mieć? Warto się uczyć od tych, którzy to umieją. To
znaczy nie tyle mówią, że umieją, ale mają tu wartościowe rezultaty. To znaczy, że pieniądze w ich życiu pełnią pozytywną, twórczą rolę. Paradoksem jest to, że ludzie Ci najczęściej nie zajmują się uczeniem innych jak się PRZY TABLICY pieniędzmi posługiwać. Albo nie chcą zdradzać swoich tajemnic, albo nie mają na to czasu, bo zajmują się pieniędzmi. Jednak odpowiednio poproszeni mówią. W artykułach z tej serii będziemy opisywać i analizować różne przypadki na styku ludzie i pieniądze. Będziemy podglądać tych, którzy robią błędy i tych, od których możemy się dużo nauczyć. Warto to zrobić, jeśli mamy ku temu okazję, ponieważ:
Większość ludzi pracuje tak ciężko, że nie mają już czasu zarabiać pieniędzy! Prawidłowa edukacja finansowa powinna być robiona w szkołach. Dla naszego dobra. Kto jest tym naprawdę zainteresowany? Na razie nikogo takiego, kto by działał w szerszej skali, nie widać. A w dawnej Japonii kobiety z rodów uprzywilejowanych uczyły się gospodarowania pieniędzmi. Dzięki temu mogły, po zamążpójściu, dbać o majątek męża w sposób dużo bardziej skuteczny. Mąż dbał o majątek przy pomocy miecza. Obecnie w Szwecji przedszkolaki mają zabawy związane z edukacją finansową. Tak samo uczniowie szkół. To daje im większą szansę w życiu. Natomiast jak sprawa wygląda w Polsce? Paradoksem jest, że uczymy starannie ludzi jak jeździć samochodem. Zaczęliśmy uczyć jak sobie radzić z seksem. A jak sobie radzić z pieniędzmi? Może to mniej ważne? Warto zauważyć, że ludzie, którzy nie umieją dbać o własne pieniądze są wygodni, a nawet bardzo potrzebni. Pewien dyrektor sprzedaży, w prywatnej rozmowie ze mną ujął to tak: „Na sprzedawców najlepiej brać osoby, które potrzebują dużo pieniędzy i szybko je wydają. Nie ma wtedy problemów z ich motywacją do pracy.” Czy jest w tym jakaś logika? Pewnie, że jest! Tak więc, jeśli nie nauczymy się rozumieć, lubić i dobrze używać pieniędzy, to będziemy się za nimi uganiać i to nie zawsze z dobrym skutkiem. W jednym z przedwojennych szlagierów piosenkarka śpiewała: „...to trzeba umieć, na tym trzeba się rozumieć, tu mieć i tu mieć ...”. Choć nie śpiewała ona o pieniądzach to logika tego myślenia sprawdza się również w sferze naszych finansów. Każdy z nas ma określony stosunek do pieniądza i zbiór nawyków związanych z pieniędzmi. Każdy z nas ma swoiste „oprogramowanie”, które wyznacza jego możliwości w posługiwaniu się pieniędzmi. Oprogramowanie to w części pobraliśmy od otoczenia, a w części wypracowaliśmy sobie samodzielnie. Jego jakość określa ile pieniędzy będziemy zarabiać, ile wydawać, czy będziemy bogaci, czy roztrwonimy każdą sumę pieniędzy itp. Pierwszym krokiem do poprawy sytuacji finansowej jest uświadomienie sobie, jaki mamy stosunek do pieniędzy i jakie mamy nawyki związane z gospodarowaniem nimi. W kolejnych numerach Network magazynu będziemy zamieszczać artykuły i wywiady wszechstronnie poruszające te zagadnienia. Mamy nadzieję, że w ten sposób nasi Czytelnicy będą mogli zapoznać się z tym, jak na pieniądze reagują inni. Co z nimi robią i co z tego, co robią, działa w ich życiu, a co nie. Nie chcemy dawać recept. Chcemy natomiast informować, podpowiadać, prowokować. W ten sposób będziecie mogli łatwiej dojść do własnej recepty na radzenie sobie z pieniędzmi po to, aby mieć w życiu więcej tego, co dla Was jest najważniejsze. Autor tekstu jest założycielem i dyrektorem firmy konsultingowo-szkoleniowej TMT – Top Management Transmission. Więcej informacji na temat autora pod adresem: www.T-M-T.pl 35
NETWORK MAGAZYN
ZOOM REPORTERA W Unii Europejskiej zmiana technologiczna uważana jest za główny czynnik służący rozwojowi gospodarczemu. Na szczycie UE w 2000 roku w Lizbonie i w 2002 roku w Barcelonie zapadły decyzje, że wydatki na badania i rozwój technologiczny powinny być znacząco podniesione, aż do 3% PKB w 2010 roku. Rozwój nowych technologii to przede wszystkim sprostanie potrzebom ludzkim i społecznym, rozszerzanie nowych możliwości oraz poprawa narodowej konkurencyjności i wzrost gospodarczy. Wiele analiz wykazało, iż rozwój przemysłowy każdego kraju jest ściśle związany z procesem wdrażania nowoczesnych technologii, a w rezultacie niekonwencjonalnych produktów. W krajach najszybciej rozwijających się powstało pojęcie „narodowy system innowacyjny”. Najbardziej rozwinięte kraje to te, które były w stanie wynaleźć i wdrożyć nowatorskie technologie oraz wyroby. Jednym z najnowszych wyników wieloletnich badań światowej sławy naukowców jest dziedzina zwana nanotechnologią, która rozwija się w szalonym tempie.
36
Triolog Kick-Off Meeting
Pułtusk 2005 MAREK WYRZYCHOWSKI
N
a badania z zakresu nanotechnologii decydenci przeznaczają niebotyczne kwoty, albowiem obok biometryki, energetyki słonecznej i biotechnologii jest dziedziną rozwijającą się najszybciej. Gigantyczne fundusze na nanotechnologię wysupłały rządy najbogatszych państw i wiele firm prywatnych. Według analityków amerykańskich, dziedzina ta stanie się w najbliższych latach rdzeniem gospodarki USA. Przewiduje się, iż do roku 2011 światowy rynek w dziedzinie nanocząsteczek osiągnie obroty rzędu biliona dolarów. To właśnie dzięki nanotechnologii powstały rewelacyjne produkty do zabezpieczania powierzchni, przydatne w gospodarstwach domowych.
Kick-Off Meeting Około 80 osób współpracujących z network marketingową firmą Triolog, specjalizującą się w sprzedaży produktów z zakresu nanotechnologii, uczestniczyło 26 listopada 2005 roku w Pułtusku (hotel Baltazar), w pierwszym firmowym Kick-Off Meeting. To specjalne seminarium zainicjowało oficjalne rozpoczęcie działalności firmy w Polsce. Przede wszystkim spotkanie miało na celu zaprezentowanie linii produktów, przygotowanych specjalnie dla firmy Triolog pod marką „BEST NANO”. Są to wchodzące na światowy rynek wyroby, stworzone w oparciu o dziedzinę nanotechnologii, która otwiera przed nami zupełnie niespotykane do tej pory możliwości zastosowań i powoduje rewolucyjne zmiany we właściwościach materiałów lub ich powierzchni. „BEST NANO” będą z pewnością cieszyły się szczególnym zainteresowaniem wśród osób, które muszą przestrzegać wysokich wymogów higieny (w szpitalach, sklepach z żywnością, hotelach, restauracjach i kafejkach, zakładach produkcji mięsnej,
ubojniach itd.), ale również wśród społeczeństwa w zwykłych gospodarstwach domowych. Dzięki nim ludzie zabezpieczają przed zanieczyszczeniem czy zniszczeniem szczególnie dla nich wartościowe bądź drogie przedmioty oraz sprzęty codziennego użytku. Podczas Kick-Off Meeting Sylwia Waglewska, prezes firmy Triolog przedstawiła specjalnych gości z Austrii: Paula Dieplingera, Rolanda Passeckera oraz Gerharda Gschladta, którzy przygotowali dla Triologu markę „BEST NANO”. Zaprezentowali oni nowe „kuferki” – zestawy startowe składające się z gamy produktów nano. Gerhard Gschladt wygłosił ciekawą prelekcję na temat nanotechnologii, podczas której uczestnicy Kick-Off Meeting zapoznali się z zagadnieniami dotyczącymi tej nowatorskiej nauki oraz bliżej poznali same produkty, ich możliwości oraz praktyczne zastosowanie i przeznaczenie. – Nanotechnologia ma tak szerokie zastosowanie, że najlepiej jest ją wdrażać na dany rynek stopniowo – mówił Gerhard Gschladt. – Na początek przygotowaliśmy dla Państwa specjalną walizeczkę z ośmioma najbardziej popularnymi produktami. Kiedy te wyroby ustabilizują swoją pozycję, będziecie mieli możliwość regularnego wprowadzania nowego asortymentu. Nanotechnologia to rewolucja dla gospodarstw domowych. Powierzchnie pokryte tymi powłokami mogą być odświeżane wodą, nie potrzebne jest już stosowanie jakichkolwiek innych środ-
NUMER 07/2006
ków czyszczących. Niebawem będziemy mieć dostępne produkty skierowane do segmentu budowlanego. Pojawiła się już nawet technika nano, pozwalająca zabezpieczać przed ogniem, zatrzymywać przykre zapachy czy działać antystatycznie. Są ochronne dodatki nano do olejów silnikowych. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż wyroby te, pomimo skomplikowanych właściwości i trudnych zadań, jakie mają do spełnienia są bardzo łatwe w zastosowaniu. UE wspierała dotacjami setek milionów euro badania nad nanotechnologią wierząc, że jest to dziedzina przyszłości. Według naszej opinii ta dziedzina w ciągu najbliższych dziesięcioleci zrewolucjonizuje świat.
nięcia w marketingu sieciowym – powiedział Stanisław Rybiński, network coacher, członek Rady Triologu. – Według mnie Ryszard jest przede wszystkim fantastycznym człowiekiem. To rzetelny, ZOOM REPORTERA pracowity, bardzo lubiący pomagać innym ludziom fachowiec. Jest osobą konkretną i stanowczą, a tacy ludzie w networku mają największe szanse na osiągnięcie sukcesu. Jest lojalny wobec firmy, odpowiedzialny i zaangażowany w to, co robi – dodała Maja Gołębiewska, network coacher, członek Rady Triologu. Biorąc pod uwagę choćby jego dotychczasowe osiągnięcia na gruncie network marketingu, sam Ryszard Walczak okazał się bardzo skromnym, zaskoczonym z wyboru jego osoby na to stanowisko człowiekiem, mówiąc nam: – O nominacji nie wiedziałem nic, aż do ostatniej chwili. Siedziałem na sali wśród zebranych gości, kiedy Many Loy zaczął na środek prosić członków Rady Triologu. Gdy wyszli wszyscy, on poprosił mnie. Siedziałem i nie wiedziałem o co mu
Pytania, konkursy, awanse... Po prelekcji organizatorzy Kick-Off Meeting umożliwili przybyłym współpracownikom Triologu przeprowadzenie z Gerhardem Gschladtem szerszej dyskusji na temat zarówno technologii, jak i produktów nano. Pytań było mnóstwo – poczynając od najbardziej błahych, a kończąc na bardzo skomplikowanych technicznie, co dobitnie wykazało, iż nanotechnologia jest dziedziną nowatorską, a produkty na polskim rynku są praktycznie nieznane. Najbardziej podniosłym wydarzeniem tego dnia okazała się nominacja Ryszarda Walczaka na nowego członka Rady Programowej Triolog. Radości z nominacji i podziwu dla tego fachowca network marketingu nie ukrywali zarówno przybyli współpracownicy firmy, jak i członkowie Rady już w niej zasiadający: – Ryszard jest facetem bardzo wiarygodnym, konkretnym i zdyscyplinowanym. Ma w sobie ten wewnętrzny dar, który pozwala mu w łatwy sposób nawiązywać kontakty z ludźmi, co w networku jest sprawą priorytetową. Osobiście cenię u niego to, że potrafi niesamowicie szybko podejmować bardzo trudne decyzje, co często ma ogromny wpływ na osiąg-
chodzi? Pierwsze wrażenie? Na pewno niezrozumienie tego co się wokół mnie dzieje. Po kilku sekundach pojawiło się niedowierzanie w to, że prosi mnie, abym stanął obok innych członków Rady firmy. W końcu to elita. Później zastanawiałem się: co ja takiego zrobiłem, czym się zasłużyłem? Przecież niczym się nie wyróżniam od innych. Przez cały dzień nie mogłem w to uwierzyć. Dopiero następnego ranka zaczęło to do mnie powoli docierać. Cieszę się, że teraz będę mógł być blisko osób, które mają najświeższe informacje, mieć wpływ na decyzje zapadające w sprawie działania firmy. W końcu Radę powołano po to, aby radziła. Firma Triolog rozpoczęła budowę firmy pod kątem wprowadzania i sprzedaży produktów nano zaledwie 9 miesięcy temu. Tymczasem w głowach zarówno twórców, jak i współpracowników przedsięwzięcia już roztaczają się pomysły o ekspansji na rynki Czech, Ukrainy, Białorusi, Rosji, Niemiec i Austrii. Przed nimi jeszcze wiele pracy, ale spoglądając na dorobek tych kilku miesięcy można śmiało stwierdzić, że network marketing jest idealnym rozwiązaniem dla ludzi, którzy nie obawiają się podejmowania wyzwań, a w celu zrealizowania swoich marzeń nie przestraszą się ciężkiej, żmudnej pracy. Oni takie wyzwania traktują jak wielką, życiową przygodę. Cieszą się z tego, że rozwój firmy pozwala pomagać innym ludziom. I to jest w branży piękne. Network marketing jest idealnym rozwiązaniem dla osób, które zarabiając pieniądze pragną w swoim życiu dokonać czegoś pożytecznego. Czy istnieje inna branża, która umożliwia takie doznania? 37
NETWORK MAGAZYN
MOIM ZDANIEM W numerze 6/2005 Network magazynu ukazał się artykuł pt.: „Kobiety w marketingu sieciowym. Mit „matki – Polki” kontra płeć piękna zdobywająca wyżyny biznesu.” Jako przedstawicielka płci, o której była mowa w ww. tekście, poprosiłam redaktora naczelnego o niejako uzupełnienie stworzonego tam wizerunku zagadnienia kobiet w biznesie i przytoczenia mojego zdania na ten temat. Sądzę, iż mój pogląd w tej kwestii okaże się dla Czytelników Network magazynu ważny i trafny, albowiem z racji wykonywanego zawodu, a przede wszystkim poruszania się w dziedzinie marketingu sieciowego, mam przyjemność pracować z paniami – networkowcami każdego dnia.
Alina Wajda, MCS – Mind Celebration System, e-mail: mcs.system@vp.pl
38
Kobieta w sieci
IQ czy inteligencja emocjonalna? ALINA WAJDA
Obserwując pracę i zachowania kobiet daje się zauważyć nienaturalny element w ich osobowości, będący najprawdopodobniej efektem wychowania w społeczeństwie patriarchalnym. Chodzi tu o (być może) nieuświadomiony – nazwijmy go – wewnętrzny przymus „doganiania” mężczyzn, udowadniania, iż kobieta jest w pracy lepsza od mężczyzny albo przynajmniej równie dobra „jak on” i dlatego zasługuje na uznanie swoich wysiłków w takim samym stopniu, jak płeć „brzydsza”.
„Żelazna Dama” Trudno powiedzieć, czy mężczyźni zdają sobie sprawę z tego, że gdzieś wewnątrz kobiecej natury może drzemać potrzeba potwierdzania wartości, która manifestuje się w taki właśnie sposób. Panie same często uważają, że w biznesie im kobieta bardziej oschła czy twarda (np. Margaret Thatcher), tym bardziej się je szanuje i uznaje ich wyniki. Inaczej mówiąc – im bardziej męska kobieta, tym ma większy szacunek w kręgach biznesowych. Jak wiele jest dzisiaj kobiecości w kobietach biznesu? Czy wśród nich pokutuje przeświadczenie o konieczności bycia „męską”, by osiągać pozycję zawodową? Postępujący proces feminizacji mężczyzn i maskulinizacji kobiet – jako nieodzowny element niekontrolowanej ekspansji cywilizacyjnej – doprowadził do sytuacji, gdzie w społeczeństwie zachodnim coraz większe rzesze płci pięknej zajmują się sferą zabezpieczenia bytu. Prawdą jest, że MLM oferuje kobietom taką możliwość dużo szybciej i co ważne, bez konieczności kończenia prestiżowych uniwersytetów (jak to bywa przy zatrudnianiu w firmach na „dobrych” stanowiskach). Wiele kobiet zdecydowało się na pracę w firmach networkowych po latach pobytu w domu i wychowywaniu dzieci. To dla nich możliwość zarabiania pieniędzy, ale też z pewnością krok w nowe, zupełnie nieznane rewiry, gdzie wymagane są talenty komunikacji interpersonalnej, znajomość potrzeb rynku, umiejętność zarządzania czasem. To wyjście poza sprawy codziennych domowych obowiązków, w świat odmienny od tego, jaki dotąd znały. Jednak nawet ta sprzyjająca i dająca ogromne możliwości kobietom droga zarobkowania ma jeszcze sporo do zreorganizowania (poczynając od planu kariery, a na stylach negocjacji kończąc), by kobiety naprawdę miały możliwość pełnego ujawnienia tego, co jest charakterystyczne dla żeńskiego potencjału, a co mogłoby przyczynić się do odkrycia i eksploracji nowych, nieznanych w biznesie rejonów i możliwości; tudzież rozwój i umoc-
nienie już istniejących, ale zaniedbywanych, jak np. praca z emocjami poprawiająca efektywność grupy. Co tu dużo mówić – nowożytna cywilizacja wyrosła z patriarchatu i społeczeństwo musi jeszcze dorosnąć by funkcjonować adekwatnie do postępu cywilizacyjnego.
„Czy te oczy mogą kłamać?” Natura kobiety jest inna, co nie znaczy, że nie potrafi ona osiągnąć sukcesów analogicznych do osiągnięć wytrwale pracujących mężczyzn, ale że wykorzystuje własne predyspozycje: • jest bardziej komunikatywna, • potrafi słuchać z zaciekawieniem, • jest łagodna, cierpliwa, • posiada swoisty urok osobisty, • tworzy lepszą atmosferę kontaktu, • wykorzystuje inteligencję emocjonalną, • jej naturalnie silna empatia jest bardzo ważnym atutem o szerokim wachlarzu praktycznych zastosowań. Co do popularnej ostatnimi czasy inteligencji emocjonalnej, to bez osłonek trzeba powiedzieć, że wielu mężczyznom przydałoby się obserwować kobiety korzystające z niej w działaniach marketingowych. Najczęściej jednak uważa się, iż wysoki iloraz inteligencji wystarczy. Niestety owe wartości nie są zamienne. W „Inteligencji emocjonalnej” Daniel Goleman pisze: „Typowy mężczyzna o wysokim ilorazie inteligencji ma, co nie jest żadnym zaskoczeniem, szeroki wachlarz zainteresowań intelektualnych. Jest ambitny i produktywny, odpowiedzialny i uparty, nie dręczą go żadne wątpliwości ani niepokoje co do własnej osoby. Na ogół odnosi się również do wszystkiego i wszystkich krytycznie i protekcjonalnie, jest grymaśny i ma zahamowania, jest oziębły seksualnie i nieczuły na wrażenia zmysłowe, nie okazuje żadnych uczuć i do wszystkiego podchodzi z dystansem, jest emocjonalnie ślepy i zimny”. Być może wielu panów ogarnie zaciekawienie lub nawet zdumienie tak, że dobrze byłoby spokojnie zastanowić się nad własnym postępowaniem i wziąć sobie kilka ważkich kwestii – odnośnie osobowości – do serca. „Natomiast kobiety o wysokiej inteligencji emocjonalnej są z reguły bardziej pewne siebie i wyrażają wprost, co czują, a życie nie jest dla nich bezsensowną egzystencją... Swoje uczucia wyrażają stosownie w umiarkowany sposób (a nie powiedzmy, wybuchami, których później żałują), dobrze radzą sobie ze stresem. To równowaga emocjonalna pozwala im na łatwe nawiązywa-
NUMER 07/2006 nie kontaktów, ponieważ są z siebie zadowolone, wesołe i reagują na wszystko spontanicznie, a przy tym odbierają wszystkie wrażenia zmysłowe” (D. Goleman). Jeśli mężczyźni chcą osiągać bardzo dobre wyniki w pracy, to niemożliwością jest współcześnie, ignorowanie umiejętności zaangażowania we własne działania inteligencji emocjonalnej. Każdy zdaje sobie w pełni sprawę z tego, że napastliwy i arogancki szef krótko zagrzewa miejsce na „stołku”. To już nie te czasy (na szczęście). Obecnie wymaga się wysokich umiejętności bez pomijania strony emocjonalnej (strategie zarządzania emocjami w biznesie). Kiedy płeć „brzydsza” zrozumie potrzebę rozwijania inteligencji emocjonalnej, to będzie wiedzieć, iż: „...Mężczyźni wykazujący się wysoką inteligencją emocjonalną są nastawieni towarzysko i otwarci, mają życzliwy stosunek do otoczenia, nie są lękliwi ani nie zdradzają skłonności do martwienia się (...) rozpatrują wszystko w kategoriach etycznych. Ich życie emocjonalne jest bogate, a uczucia wyrażane są stosownie, są zadowoleni z siebie”. Tyle Daniel Goleman. Najwyższy czas uświadomić sobie, że inteligencja, którą wykazujemy się w nauce, ma niewiele wspólnego z życiem emocjonalnym. Najbystrzejsi z nas mogą dać się ponieść nieokiełznanym emocjom i działać pod wpływem niekontrolowanych impulsów. Z pewnością każdy z własnych obserwacji może powiedzieć, że osoby o zadziwiająco wysokim ilorazie inteligencji mogą ogromnie nieudolnie kierować swym życiem emocjonalnym. A to w ostateczności prowadzi do nieuchronnej katastrofy na każdym polu ich działań.
Kobieta produktywna Ale wróćmy do płci pięknej. Dobrze byłoby przetworzyć treści, które brałyby pod uwagę mentalność i strukturę psychiczną kobiety po to, by ułatwić jej realny start w biznesie. Wszystkie materiały firm, stopnie kariery, plany marketingowe, szkolenia i wiele, wiele innych elementów – nie biorą pod uwagę kobiet. Tu krótki pokaz dla panów: Wyobraźcie sobie panowie, że czytacie materiały szkoleniowe i dociera do Was tekst (np. coś w tym lakonicznym stylu): „PrzeprowadziłAŚ zaplanowaną liczbę spotkań, one spowodowały, że przygotowałAŚ dodatkową listę osób, które z polecenia będziesz mogłA odwiedzić... WykonałAŚ już swój plan, zaplanowAŁAŚ następne cele i będziesz sukcesywnie dążyŁA do ich realizacji. Teraz będziesz mogŁA spokojnie policzyć, ile zarobiłAŚ, na jaką pozycję awansowałAŚ. Jaką strukturę już zbudowałAŚ. Itd., itd., itp. I jak się z tym czujecie, panowie? Kobiety stykają się z tekstami „męskoosobowymi” na każdym kroku i dobrze sobie radzą w biznesie (do tej pory nie miały innej alternatywy). Warto jest zwrócić uwagę na podstawowe braki w programach marketingowych, szkoleniowych firm, które bazują w ogromnej części na współpracy z kobietami, gdzie one właśnie przynoszą spory procent dochodu. Ba, w wielu firmach stanowią fundament i miażdżącą część struktur. Przy bliższej weryfikacji może się okazać, że nie tylko bardziej liczebną, ale i bardziej produktywną. Wszystko to da się zrobić. Faktycznie wizerunek współczesnej kobiety biznesu jest obarczony medialnym szumem, związanym często jedynie z równouprawnieniem. Brak tu poczucia wartości, kobiecej naturalności, wyjątkowości, a pojawia się wrażenie, że panie ukrywają swoją kobiecość na rzecz męskiego wizerunku. Tylko po co? Z pewnością w naszym społeczeństwie jest już sporo osób, które dostrzegają zmiany w pojmowaniu i utożsamianiu się płci z dawnym podziałem ról na męskie i żeńskie.
Czy kobieta może być kobietą w biznesie? Kobiety znacznie bardziej niż mężczyźni zainteresowane są samokształceniem. Jakie kroki należałoby podjąć, by umożliwić harmonijny MOIM ZDANIEM rozwój, karierę płci, którą kiedyś uważano za NIE MAJĄCĄ GŁOWY DO INTERESÓW? („BABA DO GARÓW”). Czasy podziałów mijają w zawrotnym tempie i czy nam się to podoba czy nie, czy będziemy prowadzić spory lub usiłować wciskać płciom ich „właściwe” role w dziejach gospodarczych i społecznych świata, jesteśmy tego (aktywnymi i świadomymi – bądź nie) uczestnikami. Z zawartych w artykule pt.: „Kobiety w marketingu sieciowym...” wypowiedzi kobiet działających w biznesie, wynika brak refleksji nad faktem, iż nie zauważyły nawet, jak mocno weszły w świat męskoosobowego widzenia kariery (męskich wyzwań). Pomimo pominięcia czynnika kobiecej mentalności dały sobie radę. Wyobraźmy sobie, jak finansowe wyniki (bo o to głównie chodzi) zdecydowanie wzrosłyby, gdyby przygotowano im odpowiedni grunt pod pracę i karierę? DZIŚ KOBIETY UCZESTNICZĄ INTENSYWNIE W PRACY NAD POZYCJĄ SPOŁECZNĄ, ZDOBYWANIU FORTUN, CZY ZARZĄDZANIU STRUKTURAMI ZAWODOWYMI. Takie są fakty i nie ma co zawracać kijem rzeki, ale bacznie i szybko zabrać się do przygotowywania i wypełnienia niszy, która powstała, a która stwarza ogromne możliwości gospodarczego wzrostu. BRAKUJE właściwie przygotowanych materiałów, szkoleń umacniających naturalne poczucie kobiety w budowaniu kariery i sukcesu finansowego. Trzeba koniecznie nadmienić, iż niektóre panie w sieciach (również te na bardzo wysokich pozycjach) mają sporo do dopracowania jeżeli chodzi o podstawowe zasady panujące w tzw. etykiecie biznesu. Według mnie, między innymi chodzi tu o zachowanie kobiecego wyglądu. Ale proszę nie mylić tego z epatowaniem frywolną seksualnością w stylu nadmiernych dekoltów, przykrótkich spódnic, kolorystyki na wzór papugi czy pawia, a także teatralnych kolczyków zwisających do ramion. Bardzo ważnym elementem w kreowaniu wizerunku kobiety w biznesie jest odpowiednia fryzura (długość włosów też ma znaczenie), jakość materiału, z jakiego wykonana jest odzież noszona „w pracy”. Te elementy są dosyć często zaniedbywane. Wizerunek kobiety powinien być spójny, kompletny i prawdziwy, tak aby był przekonywujący i jednocześnie podkreślał (ale nie na styl męski) prawdziwe kompetencje oraz fachowość. To, kim jesteśmy, wiąże się przecież z wyglądem zewnętrznym – „ Jak cię widzą, tak cię piszą”. Wizerunek wpływa nie tylko na to, jak o nas myślą inni, ale również na to, jak my siebie postrzegamy i jaka jest nasza samoocena. Zmiany w tym kierunku mogłyby wyeliminować kilka zmutowanych obrazów kobiet w biznesie, takich jak bezduszna „zombie” czy też „typowa blondynka”. Czy kobieta sukcesu musi nosić tylko spodnie i to w pogrzebowych kolorach? Nawet dobór barw dobrze jest przeanalizować ze względu na ich znaczenie psychologiczne, bo w tym aspekcie znajdują się najważniejsze informacje o tym, kto je nosi. Dobrze jest też wiedzieć, jak ważną rolę w spotkaniach biznesowych oprócz ubioru, fryzury czy makijażu, odgrywają dodatki takie jak: zegarek, teczka, buty, biżuteria, długopis, pióro. O takich rzeczach powinno się mówić na szkoleniach network marketingowych, gdzie w większości uczestniczą kobiety. Pomijanie lub bagatelizowanie roli kobiety w dzisiejszym biznesie jest poważnym przeoczeniem, ponieważ kobiety są coraz istotniejszymi współtwórczyniami gospodarczego postępu i rozwoju. Dlaczego mielibyśmy je pomijać, skoro wkładają tyle pracy i zaangażowania, nosząc jednocześnie na barkach emocjonalną i psychiczną, a coraz częściej także i materialną odpowiedzialność za wykonywaną pracę, rodzinę, dzieci, dom? 39
NETWORK NETWORK MAGAZYN
NETWORK NEWS ROOM
Sprawy CEE, Emars i Merkurion ciąg dalszy W listopadzie 2005 roku wrocławska policja zatrzymała szefów firm Centrum Edukacji Europejskiej, Emars i Mercurion. Aresztowano trzy osoby, ponadto osiem osób jest w sprawie podejrzanych. Prokuratura przesłuchała już ok. 80 poszkodowanych. Podmioty zajmowały się szkoleniami nazwanymi „kursy menedżerskie”. Oferowany kurs kosztował ponad 6 tys. zł i miał trwać trzy lata. Według wrocławskiej prokuratury podejrzani działali na zasadach podobnych do piramid finansowych. – W stosunku do aresztowanych w listopadzie osób, obecnie zastosowano poręczenia majątkowe – powiedziała nam Aneta Świtała, prowadząca śledztwo prokurator z Prokuratury Rejonowej we Wrocławiu. Oprócz nich, podejrzanych w sprawie jest jeszcze osiem osób. Podejrzanym zarzuca się naruszenie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, konkretnie jest to artykuł 24a. ww. ustawy. W tej sprawie przesłuchaliśmy już ok. 80 osób, natomiast, ogółem pokrzywdzonych jest ok. 200. Uważają oni, że podczas kursów tematy szkoleniowe były nagminnie powtarzane, rozciągane w czasie i nie wniosły im żadnej konkretnej wiedzy. Wszystkie zarzuty będą opiniowane przez biegłych. Zapytana o ewentualny termin zakończenia postępowania, prokurator Świtała stwierdziła: – Sądzę, że ze względu na ilość pokrzywdzonych, sprawa może trwać długo. Nie liczyłabym tutaj na szybkie postępy, ponieważ zależy nam na dysponowaniu obiektywnymi dowodami i musimy przesłuchać jeszcze wiele osób, które czują się pokrzywdzone, jak i ludzi zadowolonych ze współpracy z tymi firmami. Art. 24a. ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji mówi, iż: „Kto organizuje system sprzedaży lawinowej lub takim systemem kieruje, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.” Jak poinformowała nas prokurator Świtała, wśród poszkodowanych przez firmy CEE, Emars i Mercurion zgłaszających się do prokuratury, gro osób miało problem z odzyskaniem zainwestowanych w kurs pieniędzy, przed upływem 10 dni od momentu podpisania umowy. – Według prokuratury, osoby te były nierzetelnie informowane o przysługującej im, zgodnie z prawem, możliwości odstąpienia od podpisanej wcześniej umowy. Pomimo kierowania przez nich próśb, uniemożliwiano im dokonania odstąpienia od umowy i zwrotu pieniędzy. Podejrzani twierdzą, że były przypadki, kiedy osoby chciały odstąpić od umowy, ale, że działo się to już po upływie 10 dni. Z kolei pokrzywdzeni zeznają, iż w tym czasie nie mogli się z nikim z firmy skontaktować – dodaje prokurator Świtała. Podejrzani nie przyznają się do winy. Ich zdaniem działalność firm była legalna, a kursy prowadzone na wysokim poziomie. (M.M.)
plement w formie soku pod brandem Pharmanexu. Harry Weinfurt zaprezentował tę nowość 12 listopada w hotelu Hilton w Kolonii. Napój jest mieszanką azjatyckiego owocu, chińskich ziół i owocu cili z chińskich gór. Według najnowszych informacji z „Medicine & Law Weekly“ firma odnotowała w trzecim kwartale 2005 roku, przy obrocie w wysokości 290,8 milionów dolarów, 3% wzrost w porównaniu do tego samego okresu z roku poprzedniego. Pierwsze 9 miesięcy 2005 roku dały firmie rekordowe 890,2 miliony dolarów obrotu. To odpowiada przyrostowi w wysokości 7%. W Azji Północnej sprzedaż w trzecim kwartale 2005 roku wzrosła w porównaniu do 2004 roku o 3% (na 160,4 milionów dolarów). Sprzedaż w Japonii pozostała na niezmiennym poziomie. Natomiast w Korei Południowej wzrosła o 18%. Jednocześnie liczba dystrybutorów wzrosła tam o 2% na poziomie executive i o 8% ogółem. W rejonie Chin obrót spadł z 60,3 milionów na 58 milionów dolarów. W tym samym czasie w Tajwanie obrót wzrósł o 6%, a w Hong Kongu spadł o 15%. Udokumentowano tam odejście 18% executive, a wszystkich doradców 15%. Sprzedaż firmy w Ameryce Północnej jest stabilna, pozostaje przy 36,4 milionach dolarów. Tu nastąpił przyrost executive o 7% i 2% ogółem wśród dystrybutorów. Azja Południowa i Pacyfik wzrosły o 9%, obrót wyniósł tam 22,6 milionów dolarów. Region profitował z otwarcia Indonezji w sierpniu 2005 roku. Indonezja odnotowała w pierwszych dwóch miesiącach sprzedaż na poziomie 1,8 miliona dolarów. W Europie i Ameryce Południowej Nu Skin ma nadal ogromne obroty. Liczba executive wzrosła na tym terenie o 44%, a doradców o 53%. (Źródło: www.network-karriere.de)
Nova Nutria: dr Peter Smrz nowym członkiem rady naukowej Dr Peter Smrz, lekarz, autor publikacji na temat medycyny naturalnej, poszerzył grono rady firmy Nova Nutria – suplementy diety. Będzie zajmował się kreowaniem nowych produktów w formie płynnej, przede wszystkim wyrobów przeciw starzeniu – „anti-aging“. Funkcjonalne środki spożywcze i specjalne suplementy diety zaokrąglają pole jego działania. Smrz będzie brał także udział w kształceniu doradców firmy Nova Nutria. Kiedy 22 letni Smrz w roku 1976 zdał swój egzamin był najmłodszym medykiem naturalnym w Niemczech. Cztery lata później zakończył studia medyczne w Ulm. Od tego czasu praktykuje medycynę alternatywną. Jego praca obejmuje rewitalizację, zwalczanie raka, medycynę sportową i alternatywne terapie przeciwstarzeniowe. Dziś 51 letni Smrz jest gościnnym wykładowcą na Filipinach. Jest autorem pracy naukowej o wpływie wypełnień amalgamatowych na zdrowie. (Źródło: www.network-karriere.de)
Nu Skin: dobre notowania w 2005 roku
Unicity wykorzystuje chińską wiedzę medyczną
Listopad 2005 roku był dla niemieckich dystrybutorów Nu Skin miesiącem szczególnym. Od pierwszych dni tego miesiąca rozpoczęła się faza wprowadzająca na rynek nowy produkt o nazwie „g3 TM“ – su-
Tradycyjna chińska medycyna jest znana z tego, że wykorzystuje naturalne środki lecznicze oparte na mającej tysiące lat tradycji. Do dziś wykorzystywana jest z wielkim sukcesem. Firma Unicity International
40
NEWS ROOM NUMER 07/2006
chciałaby tę wiedzę wykorzystać w przyszłości przy produkcji suplementów diety i wellness. W tym celu nawiązano współpracę z wiodącą na tym rynku chińską firmą Medizin-Beijing Tong Ren Tang. Dzięki temu przedsięwzięciu firma Unicity zyskała nie tylko wgląd w tajniki chińskiej medycyny, ale zaznaczyła swoją obecność na bardzo dynamicznie rozwijającym się rynku chińskim. (Źródło: www.network-karriere.de)
Największy amerykański Instytut sprzedaży już w Polsce Środkowo-Europejska Centrala Instytutu Sprzedaży Sandlera (ISS) powstaje w Warszawie we współpracy z House of Skills – wiodącą firmą szkoleniowo-doradczą. Instytut Sprzedaży Sandlera (ISS) to najbardziej dynamicznie rozwijającą się w Stanach Zjednoczonych organizacja oferująca szkolenia i rozwiązania doradcze, a także badania i analizy trendów dotyczące rozwoju sił sprzedażowych. Posiada ponad 160 regionalnych oddziałów, pracujących na rzecz dużych korporacji i współpracujących z mniejszymi przedsiębiorstwami na rynkach lokalnych. Instytut wypracował i ciągle doskonali nowatorski system oraz model uczenia sprzedaży, który jest przeznaczony dla handlowców – zarówno doświadczonych, jak i początkujących oraz kadry kierowniczej odpowiedzialnej za zarządzanie sprzedażą. Instytut Sprzedaży Sandlera planuje rozwinąć w ciągu kilku lat swoje struktury na terenie Europy Środkowo-Wschodniej (10 nowych oddziałów) oraz lokalne na terenie Polski (m.in. w Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku, Krakowie i Katowicach). Swój międzynarodowy rozwój w tej części Europy, Instytut będzie realizował w ścisłej współpracy z House of Skills, która jest partnerem strategicznym ISS. (Źródło: House Of Skills)
Priorytety gospodarcze nowego ministra finansów Jakie priorytety gospodarcze ma wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska? Otóż wyznała je niedawno, podczas oficjalnego objęcia urzędu ministra finansów: pilnowanie finansów publicznych, ustawa o finansach publicznych, a w następnej kolejności – zmiany podatkowe. „Maszyneria państwowa kosztuje dzisiaj dużo, a funkcjonuje czasami źle” – powiedziała Gilowska. Jej zdaniem może wreszcie pojawić się okazja, by „porządnie” wziąć się za sprawę kontroli wydatków i egzekwowania dyscypliny budżetowej. „ Jeśli się to powiedzie, to ciężary nakładane przez państwo będą mniej dotkliwe, będą powstawać nowe miejsca pracy” – mówi nowy minister finansów podkreślając, że pamięta o tym, iż głównym problemem Polaków jest wysokie bezrobocie. Z kolei premier Kazimierz Marcinkiewicz powiedział, że musi zostać zmieniona m.in. ustawa o finansach publicznych, zasady tworzenia budżetu, system podatkowy i regulacje opisujące prowadzenie działalności gospodarczej. Po konferencji prasowej na portalu „gazety” pojawiły się ciekawe wypowiedzi Internautów na temat planów pani minister: „ Jeżeli nie zlikwiduje ZUS-u nic się nie zmieni! Po tym można poznać socjali-
NETWORK NEWS ROOM
stę, że odkłada likwidację tej bandyckiej organizacji!” – napisała saba. Zawilec wypowiedział się natomiast tak: „To mają być priorytety gospodarcze? To jest mydlenie oczu i pranie mózgów! W pierwszej kolejności powinno być likwidowanie „buszu” przepisów prawnych ograniczających rozwój polskiej gospodarki! Niby Pani Profesor, a takie płytkie myślenie. Anonim napisał: „Co z ZUS-em? Po staremu?”, a majk: „PO i PiS grzmiały latem, że natychmiast po dojściu do władzy obniżą podatki, co będzie pierwszym systemowym krokiem do obniżenia bezrobocia. Pamiętam słowa Jana Rokity: „obywatele odczują jedno natychmiast – obniżenie obciążeń podatkowych”. Dziś jest rok 2006 i mamy za sobą zmarnowane 100 dni, bo polepszenie sytuacji podatnika nie wymagało miesięcznego okresu przeczekania. Pani Gilowska już odkłada obniżenie podatków na trzecie miejsce. (P.Hoffmann)
Jak ludzie w Polsce szukają pracy? Niestety, ale jak wykazują badania, większość bezrobotnych Polaków wciąż żyje w nadziei, że pewnego pięknego dnia ktoś zapuka w ich drzwi i zaproponuje intratną posadę. Pod tym względem znacznej części naszego społeczeństwa wydaje się, że nadal egzystujemy w czasach realnego socjalizmu, gdzie każdy musiał mieć pracę, czy tego chciał, czy nie. Pracę znajdziemy wtedy, gdy będziemy jej szukać. Albo jesteśmy naprawdę tak dobrzy, że ktoś znajdzie nas. Na pomoc urzędów pracy i wkręcenie się po znajomości nie mamy już co liczyć. W najnowszym raporcie o zatrudnieniu przygotowanym przez Ministerstwo Gospodarki i Pracy, autorzy przeanalizowali, jak bezrobotni poszukiwali pracy i ilu spośród nich znalazło zatrudnienie od 1997 roku. Mało skuteczne okazały się znajomości. Pracy w ten sposób szukało przeciętnie mniej niż 10% bezrobotnych. Ale szanse na etat ma jedynie ok. 19% spośród nich. Czy to znaczy, że znajomości na rynku pracy już nie działają? Eksperci rynku pracy podkreślają, że zamiast podsyłania do pracy wujków czy koleżanek teraz liczą się poważne rekomendacje. Coraz mniej skuteczną metodą szukania pracy jest też przeglądanie ogłoszeń. Korzystało z niej nie więcej niż 10% bezrobotnych. A pracę z ogłoszenia znalazła mniej niż jedna piąta z nich. Najpopularniejszą metodą szukania pracy pozostają pośredniaki. Dla prawie 70% bezrobotnych są one jedynym sposobem na szukanie pracy. Ale to metoda najmniej skuteczna, bo takie osoby najczęściej pozostawały bezrobotne. Z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że rzadko można znaleźć w nich dobre oferty. Są to głównie prace fizyczne i biurowe za minimalne wynagrodzenie, a ludziom za 899 zł brutto nie chce się wychodzić z domu. Ponadto, w pośredniaku rejestrują się często ludzie słabo wykształceni i mało aktywni, dla których taka rejestracja to jedynie droga do zasiłku i bezpłatnej służby zdrowia. Raport „Zatrudnienie w Polsce 2005” powstał w departamencie analiz i prognoz ekonomicznych Ministerstwa Gospodarki i Pracy. (Źródło: www.mgip.gov.pl) 41
NETWORK MAGAZYN
MOIM ZDANIEM Od momentu, kiedy zacząłem współpracować z Network magazynem, baczniej przyglądam się temu, co dzieje się w branży i w jaki sposób tak naprawdę przebiega proces marketingu sieciowego. Moje pierwsze wrażenie dotyczy produktu, który w większości firm sieciowych traktowany jest jako główne, a często jedyne narzędzie marketingowe. Procesy kupna i sprzedaży wciąż podlegają ewolucji i firmy, które nie nadążają z wprowadzeniem zmian w odpowiedzi na potrzeby rynku, będą upadać. W dziedzinie relacji z klientami również następują szybkie zmiany i część organizacji równie nieudolnie i powoli orientuje się w nowościach z tego obszaru. To też może być przyczyną bankructwa czy, w najlepszym wypadku, zmniejszenia obrotów i zysków firmy.
Marketing w sprzedaży sieciowej. Głos sceptyka Ciągłe wyszukiwanie nowych klientów jest znacznie droższe i mniej rentowne niż oferowanie nowych produktów dla istniejącego zasobu klientów stałych. RADOSŁAW WAJLER
O
d momentu, kiedy zacząłem współpracować z Network magazynem, baczniej przyglądam się temu, co dzieje się w branży i w jaki sposób tak naprawdę przebiega proces marketingu sieciowego. Moje pierwsze wrażenie dotyczy produktu, który w większości firm sieciowych traktowany jest jako główne, a często jedyne narzędzie marketingowe. Podejrzewam, iż takie podejście wywodzi się z końca lat 80-tych i początku 90-tych, kiedy to polscy konsumenci nie mieli dostępu do dobrych jakościowo produktów i kupowali wszystko, co miało metkę i pachniało tzw. „zachodem”. Zupełnie zatem niezrozumiałe dla mnie jest trzymanie się tej koncepcji w czasach, kiedy każdy mając odpowiedni kapitał, pomysł i doświadczenie może wyprodukować, co tylko mu się podoba, zachowując przy tym wysoką jakość produktu. Dostęp do technologii, źródeł kapitału i globalizacja sprawiły, iż mnożą się firmy wirtualne. A więc rejestruję firmę, wymyślam produkt, markę, a całą resztę, począwszy od projektu poprzez produkcję, zlecam na zewnątrz firmom wyspecjalizowanym w outsourcingu poszczególnych elementów. Mogę więc wyprodukować prawie wszystko, ale pod warunkiem, iż będę potrafił przekonać konsumentów do zakupu mojego wyrobu.
Poszukiwanie potrzeb klienta Wszystkie znane mi produkty firm z branży odznaczają się wysoką jakością i właściwie tylko tyle jako osoba niezaangażowana w branżę oraz konsument okazjonalny mogę powiedzieć na ten temat. Nie znam bliżej marek, nie jestem zaangażowany w żaden program lojalnościowy, o ile w ogóle są takie prowadzone, nie mam informacji o żadnych akcjach promocyjnych. Trudno jest mi uwierzyć, iż przy tak wymagającym rynku i kliencie wystarczy skupić się na produkcie, aby uzyskać zadowalający wynik sprzedaży oraz zyski. A już na pewno nie można, w krótkim okresie „dorobić się milionów”, angażując się w robienie biznesu w taki sposób. Jako klient okazjonalny jestem zawiedziony postawą konsultantów czy sprzedawców reprezentujących firmy, których produkty kupowałem. Dlaczego jestem zawiedziony? Nikt nawet nie próbował uczynić ze mnie stałego klienta. Nikt nie pokusił się o potraktowanie mnie jako klienta kluczowego. Być może, gdyby każda oso42
ba pracująca w sprzedaży sieciowej traktowała każdego swojego klienta jako kluczowego, bez dodatkowego wysiłku mogłaby zwiększyć dochody swoje oraz zyski marki, którą reprezentuje. Nieustanne wyszukiwanie ciągle nowych klientów jest znacznie droższe i mniej rentowne niż oferowanie nowych produktów dla istniejącego zasobu stałych klientów. Co tak naprawdę wpływa na potrzebę tworzenia relacji z kluczowymi klientami?* • Jakość, a właściwie rewolucja jakościowa. Dzisiaj większość produktów w danej kategorii cenowej nie odbiega od siebie jakością. Trudno traktować więc ten obszar jako przewagę konkurencyjną. • Krótsze cykle życia nowych produktów oznaczają, iż firma musi coraz więcej czasu i środków poświęcać na szukanie nowych produktów i relaunch starych. Przy złej organizacji może brakować środków i czasu na poszukiwanie też coraz to nowych klientów. • Społeczeństwo przesytu, gdzie dyskomfort pozakupowy pojawia się w parę chwil po zrobieniu zakupów, bo za tę samą kwotę pieniędzy mogliśmy wybierać w kilku konkurencyjnych do siebie firmach i markach. • Nadprodukcja w gospodarce, gdzie konsumpcja jest zbyt mała do możliwości produkcyjnych przedsiębiorstw. • Łatwo dostępna technologia, która umożliwia wejście na rynek produktów substytucyjnych natychmiast po sukcesie jakiejś kategorii produktu bądź marki. • Duża dynamika rynku, która utrudnia istniejącym już firmom zachowanie przewagi wynikającej z wielkości i doświadczenia rynkowego. • Nowoczesne kanały dystrybucji, które dla firm sieciowych mogą okazać się zabójstwem. Menedżerowie supermarketów dzięki nowoczesnym systemom kasowym i programom lojalnościowym wiedzą dzisiaj o konsumencie więcej niż producenci. Taki sposób działania sprzedawców firm marketingu sieciowego niesie za sobą pewne wyzwania i trzeba mu poświęcić na początku o wiele więcej czasu niż w podejściu tradycyjnym. W tradycyjnym podejściu handlowcy mają tendencje do prezentowania produktu, a później poszukiwania potrzeb, które można dopasować do niego. W podejściu
NUMER 07/2006 budowania relacji ważne jest poszukiwanie potrzeb i możliwości klienta, a dopiero później zaprezentowanie produktu odpowiadającego aktualnemu zapotrzebowaniu.
Komunikacja z klientem Budując relacje, powinniśmy zwracać uwagę na cele długoterminowe, a zyski mogą przesunąć się w czasie. Tradycyjne podejście skupia się na zarobieniu dużych i szybkich pieniędzy. Sprzedawca reprezentujący standardowe podejście do klienta będzie najczęściej posiadał mniejszą wiedzę i umiejętności, niż ktoś, kto chce zbudować trwały związek handlowy z klientem. Kompetencje w tym drugim przypadku oprócz wiedzy dotyczącej procesu sprzedaży muszą obejmować również umiejętność pracy organizacyjnej, wielopoziomowej i wielofunkcyjnej analizy aktualnej sytuacji klienta, wiedzy finansowej, aby móc skutecznie doradzać klientowi w zaspokajaniu jego potrzeb. Dodatkowo musi wykazywać się aktywnością w relacjach z klientem, a nie czekać na sygnał o ewentualnym zapotrzebowaniu na jakiś produkt. Musi też umieć rozpoznawać obszary, gdzie mogą powstać nowe nisze i szanse rynkowe dla firmy i produktu. To wszystko powoduje, iż doświadczony opiekun kluczowego klienta może być bardzo dobrym menedżerem dla centrali firmy. Będzie w sposób realny oceniał długoterminowe cele, budował plany marketingowe i uczestniczył w zarządzaniu strategicznym, znając realne potrzeby i wymagania klienta, bo to właśnie on jest największym kapitałem dzisiejszych organizacji biznesowych.
Procesy kupna i sprzedaży ciągle podlegają ewolucji i firmy, które nie nadążają z wprowadzeniem zmian w odpowiedzi na potrzeby rynku, będą upadać. W dziedzinie relacji z klientami również następują szybkie zmiany i część MOIM ZDANIEM organizacji równie nieudolnie i powoli orientuje się w nowościach z tego obszaru. To też może być przyczyną bankructwa, czy w najlepszym wypadku zmniejszenia obrotów i zysków firmy. Klient ma bardzo dużo produktów substytucyjnych do wyboru, dlatego potrzebne jest nowe myślenie i podejście do niego, które często powoduje, że firmy mają ich mniej niż jeszcze kilka lat temu, ale za to w większym stopniu znają ich potrzeby i wymagania oraz możliwości finansowe. Organizacja i handlowiec, który kładzie większy nacisk na współpracę i otwartą komunikację z klientem zdobywa przewagę konkurencyjną na wymagającym i szybko zmieniającym się rynku. W artykule nie miałem zamiaru krytykować pomysłu sprzedaży sieciowej, a jedynie podejście marketingowe i sprzedażowe niektórych organizacji z branży, z którymi miałem okazję bezpośrednio się zetknąć. Mam nadzieję, że stanie się on dla kogoś inspiracją do zmiany zachowania i postawy, bo to w pracy konsultanta i trenera jest przecież najważniejsze. Autor tekstu jest wykładowcą Wyższej Szkoły Promocji, trenerem, konsultantem Marketing Management. * Więcej: K. Burnett, Relacje z kluczowymi klientami, Oficyna Ekonomiczna, Kraków 2002
43
NETWORK MAGAZYN
PRZY TABLICY Bardzo często zdarza się, że sponsor próbuje z każdego „rekruta” zrobić człowieka sukcesu. Prawdopodobnie jest to największy błąd. Niestety, nie każdy nadaje się do pracy w systemie MLM. Osoba przystępująca do sieci musi mieć zacięcie do pewnego ryzyka. Jeśli zaczynamy pracę w MLM-ie, to tak jakbyśmy otwierali własną firmę. Można powiedzieć, że z chwilą podpisania umowy stajemy się przedsiębiorcami. Wszyscy wiemy bardzo dobrze ile nowych firm wytrzymuje pół roku na rynku. Wszyscy wiemy ile firm wytrzymuje 2, 3, 5 lat. Wszyscy wiemy, że po 10 latach od założenia firmy utrzymuje się zaledwie tylko kilka procent przedsiębiorców. W systemie MLM jest dokładnie tak samo.
MLM system nie dla każdego
IRENEUSZ TOMCZYK X+
A
by efektywnie budować swoją strukturę sprzedaży i aby się przy tym nie frustrować, trzeba pamiętać o tym, że tylko kilka procent nowych współpracowników zaczyna poważnie traktować swój biznes. Należy to zaakceptować.
Na początku traktuj wszystkich w ten sam sposób Żeby budowanie struktury było łatwe i przyjemne należy pracować zgodnie z systemem szkoleń obowiązującym w danej firmie. I w tym momencie może pojawić się pewien problem. Wielu liderów wie, że jest coś takiego jak system szkoleń, ale działają tak, jakby go nie było. Wynika to prawdopodobnie z braku praktyki. Jeśli jest system szkoleń, a nikt go nie używa, to nie można mieć pretensji do nikogo, że ludzie odchodzą, że sprzedaż jest mała, że nasza prowizja jest wystarczająca tylko na podstawowe opłaty. Wielu liderów opracowuje różne szkolenia, zapominając o tym, że już ktoś wcześniej wymyślił system, który został już sprawdzony przez innych ludzi. Został sprawdzony i działa. Niektórzy jednak chcą być oryginalni i tworzą swoje własne systemy. Tak więc, aby mieć pewność, że działamy zgodnie z planem – trzymajmy się systemu szkoleń. Dlaczego jest to tak ważne? Jest kilka powodów, jednak ja zwrócę uwagę na jeden. Jeden, który ma bardzo duże znaczenie w początkowej fazie szkolenia nowego współpracownika. Jeśli rozpoczynasz szkolenie nowych ludzi – traktuj na początku wszystkich w ten sam sposób. Niech każdy dostanie taką samą wiedzę. Jest to niezmiernie ważne. Zacznij jak najszybciej pracować z Twoimi ludźmi. Niech szybko zarobią pieniądze. 44
Dzięki temu będą mieli dowód na to, że system funkcjonuje poprawnie. Te osoby, które będą poważnie traktować ten biznes, będą Cię prosić o nową wiedzę. Będą bardzo szybko chcieli uczyć się nowych rzeczy. Jeśli ktoś nie wyraża chęci, jest bierny, nie chce się uczyć nowych rzeczy – trzeba dać mu trochę czasu. Nie wszyscy wystartują od razu. Są osoby, które potrzebują dłuższego czasu na „rozruch”. Oczywiście ten czas nie może być zbyt długi. Musisz dać z siebie nowym pracownikom taką wiedzę, która jest na początku bardzo potrzebna, która jest wręcz niezbędna. Nie wszyscy jednak ją wykorzystają. Każdy zrobi z tą wiedzą coś innego. Każdy wykorzysta ją w inny sposób. Ty musisz szukać takich ludzi, którzy powtórzą to, co zrobiłeś Ty (jeśli oczywiście jest co powtarzać).
Niektórzy ludzie muszą odejść Oczywiście na początku należy ustalić konkretne zasady współpracy. Jest to bardzo ważne. Niech każdy nowy współpracownik wie, jakie panują zasady w Twojej organizacji. Zasady muszą być klarowne. Nowy współpracownik musi od razu wiedzieć, że jest WSPÓŁPRACOWNIKIEM, a nie pracownikiem etatowym. Ale nawet, jeśli robisz wszystko profesjonalnie, jeśli działasz zgodnie z systemem szkoleń, jeśli Twoi współpracownicy zarabiają pieniądze, to i tak nie wszyscy z Tobą zostaną. Niektórzy odejdą po miesiącu, niektórzy po 3 miesiącach. Inni będą nawet zarabiać całkiem dobre pieniądze, a i tak po roku czy dwóch odejdą. Niektórzy po prostu nie będą mogli znieść pewnej presji, jaka zazwyczaj wy-
NUMER 07/2006 stępuje wśród przedsiębiorców. Ty jako prawdziwy networkowiec musisz to przyjąć za pewną normę. Zapamiętaj – MLM to nie jest biznes dla każdego. Tak samo jak prowadzenie firmy czy sklepu nie jest dla każdego. Nie każdy się do tego nadaje. Wiele osób przystępuje do MLM-u, ponieważ jest to bardzo łatwe. Nie trzeba posiadać praktycznie żadnego doświadczenia. Mogłoby się wydawać, że każdy może odnosić sukcesy, jednak nie jest tak do końca. Należy pamiętać, że pracując w MLM-ie musimy rozprowadzać towary. Powinniśmy sprzedawać i budować strukturę współpracowników. Nie zawsze jest to łatwe. Bardzo często pojawiają się problemy, z którymi nie potrafimy sobie poradzić. Jeśli jeszcze nasza prowizja jest zbyt mała, aby dobrze funkcjonować zaczynamy pracować nieefektywnie i tego samego uczymy naszych współpracowników. Jeśli znasz swoją firmę, wiesz jak funkcjonuje system marketingowy i jesteś z tego zadowolony – zacznij działać zgodnie z planem. Rekrutuj regularnie, ucz swoich ludzi podstawowych rzeczy. Stopniowo wysyłaj ich na poważniejsze szkolenia. Ale pamiętaj, aby podchodzić do sprawy bardzo spokojnie. Nie możesz się denerwować, że ludzie od Ciebie odchodzą, bo oni będą zawsze odchodzić. Jeśli trzymasz się systemu szkoleń funkcjonującego w Twojej firmie, to nie możesz nigdy mieć do siebie pretensji, że ludzie od Ciebie odchodzą. To nie jest tak, że oni nie akceptują Ciebie (choć nieraz może Cię ktoś nie akceptować) – oni po prostu nie nadają się do prowadzenia własnej działalności. I jest to zupełnie normalne. Nie każdy może zarabiać duże pieniądze.
Nie każdy może zarządzać grupą ludzi. Nie każdy może zajmować się sprzedażą. Jeśli zatrudniasz nowego współpracownika nie możesz wiedzieć czy ma on zacięcie do biznesu. Musisz to sprawdzić pracując z tym człowiePRZY TABLICY kiem. Dopiero podczas prawdziwej pracy „wyjdzie” czy jest to osoba nadająca się do Twojej grupy. Oczywiście każdego traktuj z pełnym szacunkiem. To, że ktoś odchodzi z Twojej organizacji, nie oznacza żadnej porażki. Przecież taki „były” współpracownik może zostać Twoim stałym klientem. Może również polecać Twoje usługi swoim znajomym. Pamiętaj o tym, żeby z każdym rozstawać się w dobrej atmosferze. Utrzymywanie dobrych stosunków ze wszystkimi ludźmi jest niezwykle potrzebne do funkcjonowania każdej firmy. Nie chcesz przecież mieć opinii aroganta i osoby poniżającej innych ludzi. Jeśli działasz w małej miejscowości to wiesz dobrze, jak szybko roznoszą się wiadomości. Te złe roznoszą się w oszałamiającym tempie. Dlatego, aby wprowadzić trochę spokoju do Twojej pracy zapewniam Cię, że nie ma liderów, którzy zatrzymują 100% rekrutowanych współpracowników. Aby Twoja struktura rozwijała się prawidłowo trzymaj się systemu szkoleń i zaakceptuj fakt, że niektórzy ludzie muszą odejść. Ty musisz zapracować na swój sukces „wyprodukowaniem” pewnej statystyki. Rekrutuj regularnie, szkol wszystkich zgodnie z systemem i nie przejmuj się tym, że niektórzy ludzie odchodzą. Dla Ciebie jest o wiele lepiej jeśli pewne osoby odejdą. Oczywiście jest jeden warunek – musisz wszystkich traktować uczciwie i postępować z nimi zgodnie z zasadami ustalonymi w Twojej firmie. Podsumowując: Nie wszyscy, których rekrutujesz zostaną z Tobą „na zawsze”. Przyjmij to jako normę i działaj regularnie. Rekrutuj przez cały czas, ucz wszystkich podstaw pracy. Spraw, aby Twoi ludzie rozwijali się w miarę w szybkim tempie. Pozwól odejść tym, którzy znajdą lepszą – według nich – drogę na zarabianie pieniędzy. Zapamiętaj: MLM jest systemem niezwykłym, systemem dla NIEZWYKŁYCH ludzi. Ireneusz Tomczyk X+ jest autorem e-zina „Działaj i Zarabiaj” oraz serwisu www.megabiznes.pl
Dobre maniery w polityce i biznesie W piątek 13 stycznia 2006 roku w Wyższej Szkole Zarządzania i Marketingu w Sosnowcu odbył się wykład Mirosława Głogowskiego pt.: „Savoir-vivre w polityce i biznesie”. Była to część programu edukacyjnego „Humanitas” – realizowanego przez WSZiM cyklu comiesięcznych spotkań z najwybitniejszymi przedstawicielami świata nauki, polityki, biznesu i mediów. Czy dobre maniery popłacają? Dlaczego warto stawiać na takt i kulturę osobistą w relacjach biznesowych? Na te i inne pytania spróbuje odpowiedzieć w rozmowie z dziennikarzem Network magazynu minister Mirosław Głogowski, były doradca prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego ds. mediów i Unii Europejskiej. Mirosław Głogowski jest politologiem i dziennikarzem. Specjalizuje się w problematyce międzynarodowej. Pracował m.in. w „Widnokręgach”, „Życiu Warszawy”, „Sztandarze Młodych”,
„Przeglądzie Tygodniowym”. Publikował w „Polityce”, „Prawie i Życiu” oraz „Kontynentach”. Jest on komentatorem Telewizji Polskiej, TVN 24 i Polskiego Radia. Wykłada stosunki międzynarodowe, dziennikarstwo oraz public relations na wyższych uczelniach. Jest autorem książek, m.in. wywiadu – rzeki z Aleksandrem Kwaśniewskim pt. „Po prostu lubię ludzi”. Dziękujemy organizatorom za zaproszenie, dzięki któremu będziemy mogli przekazywać naszym Czytelnikom relacje z tych odbywających się w Sosnowcu ciekawych imprez oraz wywiady z prelegentami biorącymi w nich udział. Już w kwietniowym numerze Network magazynu opublikujemy ekskluzywną rozmowę z Mirosławem Głogowskim o biznesie, etykiecie biznesowej (i nie tylko) zarejestrowaną przez naszego dziennikarza po wykładzie ze stycznia br. Zapraszamy. (redakcja Network magazynu) 45
NETWORK MAGAZYN
BADANIA & RAPORTY Wśród produktów dystrybuowanych na zasadach sprzedaży bezpośredniej i marketingu sieciowego, od wielu lat kosmetyki zajmują miejsce czołowe. Mało tego, ogólnoświatowy rynek kosmetyczny notuje dynamiczny rozwój, do którego z pewnością przyczyniają się dystrybutorzy i firmy sprzedaży bezpośredniej. Według danych statystycznych zbieranych i publikowanych przez Federation of European Direct Selling Associations (Europejska Federacja Stowarzyszeń Sprzedaży Bezpośredniej, FEDSA) w roku 2002 w Europie, branża sprzedaży bezpośredniej charakteryzowała się największą sprzedażą właśnie produktów kosmetycznych (43,1%). W roku 2005 szereg badań rynku kosmetycznego w naszym kraju przeprowadziła niezależna, polska agencja badawcza Inquiry.
46
Kosmetyki kolorowe Dynamiczny rozwój rynku
N
ikt nie jest w stanie wymienić z pamięci 30 posiadanych kosmetyków kolorowych, a jak wynika z pilotażu przeprowadzonego przez Inquiry („Kosmetyczka Polki” – badanie rynku kosmetyków kolorowych, maj 2005) tyle sztuk posiada średnio Polka. Dla wielu kobiet zawartość ich własnych kosmetyczek była zaskoczeniem. Kobieta kupuje kolorowe kosmetyki z wielu różnych powodów, np. używa ich na co dzień i kupuje kiedy się kończą. Zdarza się, że pojawiła się nowość na rynku i koniecznie musi ją przetestować. Czasami ma zły humor i aby poprawić sobie nastrój idzie na zakupy. Wtedy kupuje nowe ubrania i natychmiast musi kupić kosmetyki w kolorze, który będzie idealnie pasował do nowej garderoby. Czasami kupuje kosmetyki, ponieważ jest ważna uroczystość, na której chciałaby wyglądać wyjątkowo. Kosmetyki kolorowe kobiety często kupują pod wpływem impulsu i tak naprawdę same nie są świadome tego, co posiadają. Przy tak różnorodnej ofercie kosmetyków kolorowych na rynku jest rzeczą niemożliwą używanie jednej marki. Jednakże są marki których używa się najczęściej, ulubione i takie których nigdy się nie kupuje.
Sprzedaż bezpośrednia górą! Rynek kosmetyków kolorowych to bardzo dynamicznie rozwijająca się branża – wynika z raportu Inquiry.
OPRACOWANIE: PIOTR HOFFMANN W ocenie autorów tego badania, polski rynek kosmetyków kolorowych jest obecnie wart około 1,2 miliarda złotych rocznie. W badaniu wzięto pod uwagę ponad 50 różnych marek, z których 10 ma silną pozycję rynkową (są to przede wszystkim marki znane ze sprzedaży bezpośredniej). Oprócz nich badano znane produkty wielu polskich i zagranicznych firm, które zyskały sobie uznanie klientek. Liczba nowych marek wciąż rośnie, a kolejni zagraniczni producenci poszukują w Polsce dystrybutorów. – To zrozumiałe, ponieważ powiększa się też zestaw używanych kosmetyków – mówi Agnieszka Górnicka, prezes agencji Inquiry. – Codzienny makijaż stał się w Polsce standardem. Obecnie połowa kobiet mieszkających w miastach maluje się każdego dnia. Prawie każda Polka posiada podstawowe kosmetyki – zestaw szminek, maskarę i cienie do oczu.
Krwistoczerwony „półkownik” Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Inquiry, wyraźnie można wskazać liczną grupę Polek, dla których makijaż jest ważnym elementem ogólnego, codziennego dbania o urodę. Chętnie eksperymentują, zwracają uwagę na nowe produkty, kupują nowe kosmetyki
NUMER 07/2006 – choć mają ich już i tak sporo. Połowa kobiet maluje się codziennie, a od czasu do czasu – niemal wszystkie. Co ciekawe, marka kosmetyków do makijażu nie jest zbyt istotna dla typowej Polki. Dla niej liczy się BADANIA & RAPORTY przede wszystkim kolor i właściwości produktu. Wykonany przez Inquiry spis posiadanych przez Polkę kosmetyków wykazał, że wiele kobiet w ogóle nie przypomina sobie marek produktów, których używają. Przed działami marketingu zatem jeszcze wiele pracy… Wśród kosmetyków znalezionych u respondentek odkryto, że każda kobieta ma swojego „półkownika”. Jest to nietrafiony zakup lub nieprzemyślany prezent, nigdy nie używany, ale nigdy nie wyrzucony. Na przykład krwistoczerwona szminka u zwolenniczki kolorów ziemi, wściekle seledynowy cień, który nie nadaje się praktycznie na żadną okazję, chociaż był bardzo modny… Przy tak różnorodnej ofercie kosmetyków kolorowych na rynku jest rzeczą niemożliwą używanie jednej marki. Jednakże są marki których się używa najczęściej, ulubione i takie których nigdy się nie kupuje. Większość kosmetyków kobiety kupują same, aczkolwiek zdarza się, że otrzymują je również w prezencie.
Badanie „Kosmetyczka Polki” zostało zrealizowane na reprezentatywnej próbie miejskiej. Próba obejmuje miasta powyżej 50 tys. mieszkańców. W badaniu wzięły udział kobiety w wieku 15–64 lat. Wielkość próby N=600 wywiadów. Inquiry jest niezależną, polską agencją badawczą. Firma prowadzona jest przez zespół badaczy z wieloletnim doświadczeniem. Agencja zajmuje się wszechstronnymi badaniami m. in. dla branży FMCG, w tym produktów żywnościowych i kosmetycznych w Polsce i na rynkach międzynarodowych. Więcej o agencji badawczej Inquiry na: www.inquiry.com.pl
47
NETWORK MAGAZYN
PRZY TABLICY Wiele kontraktów w biznesie nie dochodzi do skutku z powodu braku umiejętności odpowiedniego zachowania się jednego z partnerów... Od czego zależy sukces w sprzedaży? Niektórzy utrzymują, że od jakości towaru, inni – że od ceny i terminowości dostaw, a jeszcze inni – że od ludzi, którzy prowadzą rozmowy w celu uzyskania możliwie najkorzystniejszych warunków kupna lub sprzedaży. „Etykieta to obowiązujący w określonym środowisku czy grupie społecznej zbiór norm zachowania, zwyczajów i form towarzyskich. Etykieta może być formalnie ustalona i spisana albo nieformalna, przekazywana „z ust do ust”. Etykieta dworska (ceremoniał dworski, różny na dworach różnych monarchów), etykieta dyplomatyczna, savoirvivre. Etykieta była też częścią obszerniejszych kodeksów (np. kodeks etyczny, kodeks rycerski, kodeks bushido), które poza regułami zachowania określały też obowiązującą członka danej społeczności postawę moralną, dążenia czy sposób myślenia.” (źródło: www.wikipedia. org)
Etykieta w biznesie
„Świat biznesu to jedno wielkie przedstawienie, to gra, to iluzja…” (Robert Krool - „Droga do zysków i satysfakcji”) WALENTYNA KAJDANOWICZ
P
odczas rozmów handlowych odbywa się „walka” dwojga ludzi, którzy często reprezentują różne systemy ekonomiczne, należą do odmiennych systemów politycznych, posługują się różnymi językami i mają niejednakowe, bo wyrastające z różnych tradycji, obyczaje. Wymaga to od lidera wysokiej kultury osobistej, dobrej znajomości własnego kraju, jego problemów ekonomicznych, społecznych i kulturalnych oraz orientacji w podstawowych problemach politycznych i ekonomicznych kraju kontrpartnera, a także panujących tam obyczajów handlowych. Liderów – kontrahentów powinny cechować między innymi: umiejętność mówienia i słuchania, opanowanie języka obcego oraz elementów protokołu dyplomatycznego. Zdarza się, iż występują nieporozumienia w pertraktacjach. Nie można jednak dopuścić do ich zerwania. Dlatego doświadczony lider spotka się ze swoim poważnym kontrpartnerem na śniadaniu, urządzi wycieczkę, zorganizuje koktajl. Podczas bezpośrednich kontaktów łatwiej bowiem wzajemnie się porozumieć i przezwyciężyć trudności.
Rozmowę kończy ten, kto ją zaczął W marketingu sieciowym znaczną część pracy wykonuje się za pomocą telefonu. To, w jaki sposób i jakim tonem mówimy przez telefon ma duży wpływ na fakt, jak rozmówcy postrzegają nie tylko nas, ale naszą firmę. Należy przestrzegać kilku podstawowych zasad. Przede wszystkim mówić głośno i wyraźnie, słuchać uważnie. Należy uśmiechać się rozmawiając przez telefon, a rozmówca od razu to wyczuje. Nie używać takich słów jak „kochanie”, nie ma dla nich miejsca w rozmowach biznesowych.
48
Słowa „dobra” i „aha” zamienić na „tak” oraz „oczywiście”. W żadnym wypadku nie należy włączać muzyki na linii czekającej. Na początku można porozmawiać na luźniejsze tematy, ale nie należy przesadzać. Ważne jest, by pamiętać, że na swoje pytania powinieneś dostać odpowiedź „tak” lub „nie”. Nie kończ rozmowy na „być może”. Nie każ też rozmówcy czekać odpowiadając na inny telefon. Rozmowę kończy ten, kto ją zaczął.
Konferencje, seminaria, szkolenia... Przede wszystkim należy pamiętać o tym, by starannie zaplanować porę zebrania. W zależności od tego, ile czasu może nam ono zająć planujemy je albo na przedpołudnie, w przypadku długich obrad, bądź na popołudnie, w przypadku obrad krótkich. Nie należy raczej planować konferencji czy seminarium na dzień przed dłuższym weekendem, ponieważ uczestnicy nie będą mogli skupić się na rozmowach, myśląc wyłącznie o odpoczynku. Przed konferencją należy zaznaczyć jak długo będzie ona trwała oraz poinformować o niej uczestników odpowiednio wcześniej. Po ustaleniu terminu przybycia delegacji gości, rezerwuje się salę konferencyjną, a w dniu rozpoczęcia konferencji czyni się przygotowania, na skutek których na stole znajdują się papier do notatek, długopisy, woda mineralna i szklanki. Następnie należy przygotować i ustawić potrzebną ilość krzeseł. W dobrym tonie jest zacząć zebranie punktualnie, co będzie wyrazem uznania dla tych, którzy przyszli na czas. Należy zaznaczyć, czy palenie jest dozwolone czy też nie. Należy poprosić o wyłączenie telefonów komórkowych. Po zaję-
NUMER 07/2006 ciu miejsc głos zabiera organizator spotkania i wita przybyłych. Przedstawia on członków swojego zespołu, wymieniając nazwiska oraz tytuły służbowe. To samo robi „przewodniczący” delegacji gości. Organizator czuwa nad przebiegiem spotkania. Występując w tej roli ma być taktowny, ale również zdecydowany. Ma prawo przerwać komuś, kto chce manipulować dyskusją, próbując zakłócić plan przewidziany w programie np. konferencji. Nierzadko zdarzają się takie sytuacje, w których konferencja się przedłuża. Jej uczestnicy czują się zmęczeni oraz głodni. Wtedy zachodzi konieczność przygotowania poczęstunku, który umożliwi wzajemne poznanie się osób uczestniczących w przedsięwzięciu. Poczęstunkiem może być na przykład kawa lub przekąska. Jest on zazwyczaj podawany przy innym stole. Natomiast na stole obrad może znajdować się tylko woda mineralna. Niestety na ogół tej zasady się nie przestrzega. Jeśli poczęstunkiem jest kawa to poda-
jemy do niej ciasta. Ponieważ nie wszyscy piją kawę, w dobrym tonie będzie przygotowanie także herbaty. Drugim powodem podawania herbaty jest fakt, iż właśnie nią popijamy kanapki, którymi możemy wzboPRZY TABLICY gacić poczęstunek. W dzisiejszych czasach, gdy dzięki postępom techniki, rozwojowi Internetu i transportu świat się kurczy, coraz więcej przedsiębiorstw uzyskuje status międzynarodowy. Żeby zająć czołowe miejsce w biznesie w danym kraju trzeba posiadać wiedzę na temat miejscowych obyczajów i form grzecznościowych. Trzeba wykazać się również znajomością kultury, muzyki i sztuki. Lepiej nie ujawniać swojego zdania na temat polityki lub religii. Ważną umiejętnością, jaką należałoby posiąść jest zdolność doceniania, zamiast krytykowania.
Rozmowa z Pawłem Świderskim, doktorem w dziedzinie zarządzania, w latach 1993-98 w służbie dyplomatycznej; obecnie jest konsulem honorowym Republiki Federacyjnej Brazylii, konsultantem w zakresie kontaktów międzynarodowych, współpracy gospodarczej z zagranicą, promocji, zarządzania jakością w administracji publicznej oraz konsultantem IDRiE w zakresie protokołu dyplomatycznego, podejmowania delegacji zagranicznych: Walentyna Kajdanowicz: Czy etykieta jest nieodłączną częścią biznesu? Paweł Świderski: Zdecydowanie jest nieodłączną częścią biznesu, a już w szczególności biznesu międzynarodowego. Jeśli bowiem ludzie z różnych kręgów kulturowych i biznesowych współpracują, to muszą przecież przestrzegać jakichś wspólnych reguł. Dzięki temu powstaje podstawowa, często pierwsza w takim spotkaniu platforma porozumienia. Jeśli przestrzega się wspólnych reguł to pojawia się możliwość wzajemnej komunikacji, a jednocześnie dzięki temu reakcje naszego partnera są dla nas przewidywalne. Z tego powodu obie strony mogą czuć się komfortowo. WK: Jednak Chińczyk będzie miał swoje kulturowe reguły zachowania, Brytyjczyk swoje. Jak pogodzić na międzynarodowej platformie porozumienia te kulturowe uwarunkowania? PŚ: Podstawową jest zasada, że dostosowujemy się do reguł kraju przyjmującego. Jeśli przybywamy do Chin, to przyjmujemy tamtejsze zwyczaje na czas pobytu. Jednak jest szereg elementów, które – między innymi dzięki globalizacji – stały się wspólnymi. Dzięki temu prowadzenie międzynarodowej współpracy, nie tylko biznesowej, stało się o wiele łatwiejsze. WK: W jakim stopniu biznesmeni korzystają z etykiety? PŚ: We współpracy międzynarodowej zwraca się uwagę na sposób zachowania podczas rozmów czy strój. Biznesmeni w Polsce nie przywiązują wagi do wielu rzeczy, które wydają się im mało istotne. Przykładem jest chociażby poczucie humoru, które w przypadku biznesu polskiego średniej kategorii jest nazbyt często, delikatnie mówiąc, rubaszne. Polski biznes nie ma do szeregu rzeczy wyczucia. W większości pieniądze zostały zrobione w pierwszym pokoleniu, zatem często mamy do czynienia z mentalnością „nowobogackiego”. Czy człowiek taki może łatwo porozumieć się z osobą, której firma rodzinna ma już sześć generacji? Można polemizować. Polscy biznesmeni, owszem, zwracają uwagę na to, by krawat był dobrze
skomponowany z koszulą, czy marynarką, ale czasami ich pewne zachowania nie licują z salonami. WK: Czy znajomość etykiety i jej zastosowanie ułatwia stosunki biznesowe? PŚ: Uważam, że tak. Aczkolwiek, proces nabywania umiejętności poruszania się w etykiecie biznesowej nie jest tak prosty, jak mogłoby się wydawać. Oczywiście, że podstaw można nauczyć się w tydzień z najbardziej podstawowych podręczników, ale wszak nie o to chodzi. Sam proces kształtowania postaw i zachowań trwa lata. Musi minąć dłuższy czas, aby nabyte umiejętności i zachowania dyplomatyczne się internalizowały (abyśmy stosowali je automatycznie). Posiadanie tej potężnej wiedzy oczywiście nie eliminuje popełnienia faux pas. Daje natomiast niesłychanie mocny oręż w kontaktach nie tylko biznesowych, dlatego, że niemal z każdego faux pas jesteśmy w stanie wyjść z klasą i uśmiechem. Umiejętność poruszania się w meandrach etykiety daje nam również pewnego rodzaju komfort psychiczny. Pozwala utrzymać opanowanie i dystans do innych ludzi, lecz także i siebie. WK: Czy biznesmeni korzystają ze szkoleń by nauczyć się etykiety? PŚ: Stosunkowo średnio. Myślę, że w Polsce wciąż nie są one zbyt popularne, aczkolwiek biznesmeni, którzy poważnie traktują swój zawód brali już na pewno udział w tego typu szkoleniach. Może się wydawać, że kobiety łatwiej przyswajają tego typu wiedzę, jak również łatwiej są w stanie odnaleźć się i zachować w towarzystwie biznesowym. Nie jest to jednak regułą, gdyż w znakomitej większości o biznesie decydują mężczyźni. WK: Czy etykieta w sposób znaczący może wpływać na czyjś wizerunek? PŚ: Ależ oczywiście. Należy powiedzieć, że znając elementy etykiety można kształtować wizerunek, jesteśmy w stanie pewnymi ceremoniałami kształtować wizerunek instytucji lub firmy. WK: Co zmieniło się w ostatniej dekadzie w środowisku polskich biznesmenów? PŚ: Na pewno są bardziej świadomi swojej wartości i o wiele lepiej wykształceni, niż kiedyś. Mamy coraz więcej biznesmenów wysokiego szczebla, którzy zarówno w kraju, jak i poza jego granicami, są cenieni i szanowani. WK: Jaki naród najlepiej wypada w podsumowaniu, jeśli chodzi o etykietę biznesową? PŚ: Cóż, trudno powiedzieć. Spotykałem się z niezwykle brutalnymi zachowaniami zarówno wśród biznesmenów brytyjskich, jak i francuskich. Znam również wielce szanowanych przedstawicieli biznesu z tych krajów. Myślę, że nie ma reguły, a sposób zachowania zależy raczej od człowieka niż od narodowości. WK: Dziękuję za rozmowę. 49
NETWORK MAGAZYN
Przywiązywanie klienta BARTŁOMIEJ KARAŚ
MOIM ZDANIEM Różne są sposoby przywiązywania klienta, tak jak różne są rozumienia lojalności. Chociaż emocjonalny związek z marką jest pożądany, to jednak w przypadku wielu produktów nie ma sensu budowa tak trwałej więzi. Lepiej bazować na „niższych” instynktach, oferując proste i jasne bodźce stymulujące wierność marce czy sieci handlowej.
Artykuł mogliśmy zamieścić dzięki współpracy Network magazynu z wydawnictwem „Marketing przy Kawie”. Więcej informacji można znaleźć pod adresem: www.marketing-news.pl
50
L
ojalność klienta to pojęcie złożone. Nie zamierzamy analizować tu wszystkich jego wymiarów. Potrzebne będą jednak pewne podstawowe rozróżnienia, pozwalające oceniać, czym jest to, o czym mówimy. Najczęściej można napotkać następujący podział: • lojalność monopolistyczna – korzysta się z usług lub produktów określonego dostawcy jedynie dlatego, że nie ma wyboru. Jest to być może najwygodniejsza sytuacja z punktu widzenia firmy, jednak najsłabiej wiąże z klientem. W przypadku pojawienia się konkurencji status dotychczasowego dostawcy jest mocno zagrożony. • lojalność inercyjna – samemu klientowi nie chce się szukać alternatywy, czy to z wrodzonej niechęci do zmian, czy to przez zaprojektowane przez dostawcę bariery wyjścia poza jego ofertę. Aby przełamać tego rodzaju lojalność, trzeba zagwarantować klientowi „miękkie lądowanie”, czyli niewielki wysiłek związany ze zmianą lub pomoc w pokonywaniu barier wyjścia. • lojalność z wygody, kiedy głównym motywem rządzącym klientem jest poręczność korzystania właśnie z tej, a nie innej oferty, z najbliższego sklepu lub np. tego operatora telefonii, którego słabości są już dokładnie rozpoznane i wiadomo, czego w jakich warunkach się spodziewać. • lojalność cenowa polegająca na poszukiwaniu najtańszej oferty i pozostawaniu wiernym nie marce, lecz najniższej cenie. Klient lojalny wobec ceny jest klientem aktywnym, znającym i porównującym oferty wielu firm oraz przeznaczającym spore zasoby poznawcze na ten cel. • lojalność bodźcowa, czyli to, co najczęściej jest podstawą programów lojalnościowych, gdzie przywiązanie klienta jest uzyskiwane poprzez oferowanie mu kolejnych atrakcyjnych nagród za właściwe zachowania. Wygląda zatem na proste warunkowanie. Słabością takich programów jest łatwość ich kopiowania. Niezależnie od tego, jakie są metody nagradzania klientów, zawsze można znaleźć podobny system oferujący atrakcyjniejsze gadżety. Pewnym wyjątkiem są firmy opisywane poniżej. • lojalność emocjonalna, czyli właściwe przywiązanie do marki, gdy klient niezależnie od dodatkowych zachęt i nagród pozostaje wierny marce, polecając ją i kupując. Taki poziom przywiązania nie jest łatwy do osiągnięcia. Niekoniecznie też związany jest z ilością i częstotliwością zakupów (zob. Lojalność bez transakcji, „MpK-T”, nr 43, 6.04.2004). Ostatnie dwie kategorie lojalności wiążą się również z rodzajami korzyści możliwych do uzyskania w ramach programów lojalnościowych. Nie jest to oczywiście prosta zależność, jednak nasuwa się porównanie z poziomem wykorzystywania korzyści miękkich lub twardych. Im więcej tych drugich, tym bardziej program nastawiony jest na lojalność bodźcową, im więcej zaś pierwszych, miękkich korzyści zapewnia program, tym bardziej usiłuje on przywiązać emocjonalnie do produktów firmy.
„Spijacze śmietanki” Budowa więzi z klientem niekoniecznie zakłada nakłanianie do częstszych zakupów. Przeciwne myślenie nierzadko prowadzi do utożsamienia lojalności z udziałem w promocjach, z działającymi krótkookresowo programami bodźcowymi nastawionymi na wzrost sprzedaży. Nawet jeśli w zakładanym okresie promocji dominuje wzrost, to po nim częstokroć notowany jest spadek sprzedaży. Poza tym, w stosowaniu promocji zawsze tkwi niebezpieczeństwo psucia marki oraz przyciągnięcia jedynie „spijaczy śmietanki”, którym nawet przez myśl nie przejdzie wierność marce po zakończeniu promocji. Ciekawym rozwiązaniem, które pozwala jednak utrzymywać długotrwałe relacje oparte na lojalności bodźcowej, jest program oferowany przez A-Coop. Jest to japońska sieć detaliczna, która uzależnia wysokość rabatów od częstotliwości i wartości zakupów. Nie jest to proste zbieranie punktów, gdyż trzeba w odpowiednim, krótkim czasie je wykorzystać. Nie jest to też program nastawiony na emocjonalne zaangażowanie klientów, gdyż nie w każdym sektorze takie programy mają sens. Koszt wytworzenia określonej postawy emocjonalnie umotywowanej może być relatywnie wyższy od kosztu prowadzenia zwyczajnego programu z nagrodami. Sieć A-Coop znalazła zresztą doskonałe źródło oszczędności – zrezygnowała całkowicie z reklamy. Nie rozprowadza nawet ulotek, zamiast tego określając jasne i proste reguły korzystania ze swej oferty. Od 1996 roku konsekwentnie nie prowadzi żadnej kampanii reklamowej, przeznaczając zaoszczędzone w ten sposób środki na nagrody w programie lojalnościowym.
Pierwszy wtorek grudnia? Istota programu jest prosta: klienci otrzymują jeden punkt za każde zakupy na kwotę 100 jenów. Trzy razy w miesiącu, piątego, piętnastego i dwudziestego piątego dnia każdego miesiąca można zdobyć pięć razy więcej punktów. To zapewnia firmie trzy dni w miesiącu, w których może spodziewać się dużego wzrostu wartości zakupów. Oczywiście bierze w tym udział również zasada wyjątkowości oferty czasowej, czyli zasada, że o wiele silniej działają oferty ograniczone czasowo, aniżeli tak samo korzystne, jednak bez tego ograniczenia (zob. B.Karaś, Biały kruk czy tłum gołębi, „MpKT”, nr 54, 20.07.2004). Zgromadzone punkty mogą zostać zamienione w specjalnych czytnikach na kupony uprawniające do zniżek, bądź zaproszenia na atrakcyjne, limitowane wydarzenia, takie jak bilety na koncerty lub do parków rozrywki. Mogą też być trzymane na pierwszy wtorek grudnia, kiedy ich wartość wzrasta o 50%. To wielkie święto dla sklepu i jego klientów! Takie podejście owocuje wieloma przewagami. Po pierwsze, zakupy są dokonywane głównie w tej sieci, po drugie – są dokonywane często. Co więcej, sam ten program generuje własną segmentację. Z samej sumy dokonanych zakupów wynika, kto dostaje jaki upust. Ograniczenie czasowe programu oraz jego wyłączność pozwala zachować przy sobie klientów, o których z góry wiadomo, iż będą dokonywać systematycznych i dużych zakupów.
Jedyne w Polsce pismo komunikacji i biznesu o network marketingu i sprzedaży bezpośredniej www.networkmagazyn.pl
Marzenia, praca, pieniądze, wolność, rodzina, sukces
NETWORK MAGAZYN
HOMO
HOMO TECHNICUS
Konkurs LG rozstrzygnięty W numerze 6 Network magazynu z października 2005 roku, w dziale „Homo Technicus” ogłosiliśmy, wraz z firmą LG, konkurs dla naszych Czytelników. Do redakcji napłynęło kilkadziesiąt poprawnych odpowiedzi na pytanie konkursowe. Miło nam poinformować, że w drodze losowania zwycięzcą konkursu i posiadaczem nagrywarki DVDGSA-4167B firmy LG Electronics został Pan Mateusz Gałek z Żagania. Serdecznie gratulujemy! (piek)
Mobilny obraz z Creative Creative Zen Vision to multimedialny odtwarzacz audio-wideo. Wyposażony jest w twardy dysk o pojemności 30 GB, na którym można przechować do 15 000 utworów muzycznych, dziesiątki tysięcy zdjęć lub do 120 godzin filmów. Mimo niewielkich rozmiarów urządzenia ekran o przekątnej 3,7 cala, w którym zastosowano technologię SharpPix™ pozwala na wygodne oglądanie zdjęć i filmów. Obraz oglądany w niewielkiej odległości od oczu jest wystarczająco duży, a dzięki palecie 262 144 kolorów i rozdzielczość 640x480 jest też bardzo wyraźny. Transrefleksyjny ekran można oglądać nawet w słoneczny dzień. Zen Vision odtwarza filmy zapisane w formatach MPEG1, MPEG2, MPEG4-SP, DivX (v4 i v5), XviD, WMV, MJPEG. Dostarczone oprogramowanie pomaga zoptymalizować pliki wideo, aby były płynnie odtwarzane i zajmowały mniej miejsca. Vision jest też znakomitym odtwarzaczem MP3 o bardzo dobrych parametrach dźwięku, odtwarza pliki MP3, WMA, i WMA z Digital Rights Management (DRM), czyli nie będzie problemów z odtwarzaniem legalnie zakupionej w Internecie muzyki. W odtwarzacz wbudowano głośniczek, jednak pełnię wrażeń zapewniają dołączone słuchawki. Wbudowany czytnik kart Compact Flash I/II Plug&View™ umożliwia przesyłanie zdjęć lub filmów z kart pamięci cyfrowych aparatów i kamer. Mały ekran nie przekreśla możliwości prezentowania zgromadzonych zdjęć czy filmów szerszej publiczności. Dzięki wyjściu audio-wideo można podłączyć odtwarzacz do telewizora czy nawet projektora. Zen Vision posiada również funkcję dyktafonu, wbudowane radio z możliwością zaprogramowania ulubionych stacji, a także funkcję zewnętrznego dysku, dzięki której możemy przenieść nim dowolne dane. W menu wbudowana jest także lista kontaktów i terminarz, które synchronizuje się z popularnym Outlook’iem. Odtwarzacz pracuje do 13 godzin odtwarzając muzykę z wyłączonym podświetleniem ekranu, natomiast odtwarzając filmy do 4,5 godziny. (Źródło: Creative Polska) 52
Nowy konkurs Network magazynu z Creative
Firma Creative przygotowała dla naszych Czytelników niespodzianki w postaci doskonałych odtwarzaczy mp3 widocznych na zdjęciu obok. By stać się posiadaczem jednego z nich wystarczy odpowiedzieć na proste pytanie: wymień co najmniej 4 kategorie produktów znajdujących się w ofercie Creative Polska. Odpowiedzi należy wysyłać na kartkach pocztowych lub e-mailem na adresy redakcji. Dane kontaktowe znajdują się w stopce redakcyjnej. Powodzenia! Redakcja. (piek)
Zaawansowany monitor LCD do zastosowań biurowych Współczesne monitory biurowe muszą być łatwe w obsłudze i nieskomplikowane. Obecnie we wszystkich firmach komputer jest najważniejszym środkiem komunikacji, a jego użytkownicy mają często uruchomionych kilka aplikacji równocześnie. W takich sytuacjach zalety używania monitorów 21-calowych są oczywiste. Czołowy producent monitorów, firma NEC Display Solutions, oferuje nowy model NEC MultiSync LCD 2170NX, dopełniający jej ofertę w segmencie 21-calowych wyświetlaczy LCD. Wyposażony we wszystkie funkcje i rozwiązania opracowane dla serii NEC MultiSync 70 model charakteryzuje się doskonale zrównoważonym współczynnikiem cena/ możliwości. To urządzenie jest dostosowane do pracy w środowisku biurowym – szczególnie polecane użytkownikom, którzy pracują z kilkoma aplikacjami równocześnie. Ekran o przekątnej 21,3 cali w połączeniu z rozdzielczością pracy 1600x1200 pikseli umożliwia użytkownikowi wyświetlenie dwóch pełnych stron formatu A4 w oryginalnym rozmiarze i dodatkowo jeszcze paska menu. NEC MultiSync LCD 2170NX został także przygotowany pod kątem prezentowania materiałów multimedialnych – technologia Dynamic Visual Mode (DVM) pozwala optymalizować ustawienia kolorów i kontrastu przy wyświetlaniu grafiki komputerowej, obrazów wideo oraz zdjęć cyfrowych. Opcjonalnie dostępna przystawka audio Sound Bar, zaprojektowana tak, aby harmonijnie komponować się z obudową monitora, zapewnia wysoką jakość odtwarzanych dźwięków. (Źródło: 4Press)
NUMER 07/2006
TECHNICUS
Odpocznij w pracy – płaskie klawiatury Manta Multimedia
Manta Multimedia wprowadza do swojej oferty rynkowej klawiatury wykorzystujące technologię mocowania klawiszy Scissor-KeySwitches™. Ebony Soul, Silver Fox i Scissor Green Line to idealne klawiatury dla osób, których niezastąpionym narzędziem pracy jest komputer. Rozwiązanie tego typu było do tej pory stosowane tylko w laptopach. Nowy sposób mocowania klawiszy sprawia, że urządzenie jest niezwykle płaskie i ciche w użyciu. Klawiatury: MM914 Ebony Soul, MM915 Silver Fox oraz MM 916 Scissor Green Line są idealne dla osób, które spędzają długie godziny przed komputerem. Dzięki płaskiej budowie klawiatur zostaje zmniejszony kąt nachylenia nadgarstków użytkownika. Umożliwia to bardziej naturalny układ dłoni przy pisaniu. Klawisze nie chwieją się również na boki, jak zdarza się to podczas używania tradycyjnej technologii. Zaawansowana technologia, której użyto przy produkcji zapewnia wysoką jakość klawiatur. Mechanizm nawet przy delikatnym dotyku reaguje na polecenia użytkownika z niebywałą precyzją. Zapewnia to bezszelestną pracę, która nie przeszkadza w koncentracji i skupieniu nad tym, co piszemy. Klasyczny wygląd klawiatur, uzyskany dzięki interesującej kolorystyce, a połączony z niezwykłą funkcjonalnością eksploatacji, daje produkty, które zadowolą użytkowników lubiących klasyczny design połączony z technologicznymi nowościami. Wielkość i ergonomiczność wszystkich klawiatur zapewnia możliwość swobody korzystania z nich nawet na ograniczonej przestrzeni. Dodatkowo rozmiar urządzeń został zaprojektowany w sposób umożliwiający swobodne korzystanie jednocześnie z klawiatur i innych urządzeń manualnej obsługi komputera. (Źródło: www.manta.com.pl)
Mobilne centrum domowej rozrywki Wrocławska firma COMES poszerzyła swoją ofertę notebooków o nowy model – ARISTO PRESTIGE 790S. Notebook ten z powodzeniem może pełnić rolę Mobilnego Centrum Cyfrowej Rozrywki. Urządzenie dzięki zainstalowaniu w nim najnowszego typu pamięci DDR2 charakteryzuje się wyjątkowo wysoka wydajnością. Nowy notebook posiada panoramiczną matrycę LCD o przekątnej 15,4” i rozdzielczości WXGA (1280x800). Zbudowany jest w oparciu o chipset Intel 915 i procesor z serii Intel Pentium M pracujący w technologii Intel Centrino. Ponadto wyposażony jest w kartę graficzną ATI Mobility Radeon X600 z 128MB pamięci wideo, dwuwarstwową nagrywarkę DVD-RW, układ audio oraz kontroler Gigabit Ethernet i sieci bezprzewodowej WLAN 802.11 b/g. Dzięki wbudowanemu tunerowi telewizyjnemu i pilotowi na podczerwień, notebook ARISTO PRESTIGE 790S może pełnić również funkcję domowego
HOMO TECHNICUS
centrum rozrywki. Z powodzeniem zastąpi on telewizor, nagrywarkę i odtwarzacz DVD, odtwarzacz płyt CD, plików mp3 oraz przeglądarkę zdjęć. Dołączone oprogramowanie Instant-On Media Player oraz panel AudioDJ umożliwiają zarządzanie multimediami bez konieczności uruchamiania systemu operacyjnego. (Źródło: Comes)
Pracujesz w marketingu sieciowym? Oto tańsze rozmowy telefoniczne Rosnąca popularność technologii VoIP (Voice over Internet Protocol) sprawia, że na rodzimym rynku coraz więcej firm oferuje swoim klientom dedykowane rozwiązania do rozmów internetowych. Również tą drogą podąża wrocławska firma Comes – producent notebooków ARISTO i dystrybutor urządzeń mobilnych – która włączyła do swojej oferty urządzenia TalkPro, wyposażone dodatkowo we wszystkie cechy standardowego telefonu stacjonarnego. VoIP pozwala na nieograniczony zasięg rozmów i znaczne oszczędności w połączeniach międzynarodowych, międzymiastowych i z sieciami telefonii komórkowej. TalkPro to sprzęt, który gwarantuje użytkownikowi komfort korzystania z tej technologii. W przeciwieństwie do różnorodnych komunikatorów internetowych dostępnych na rynku, urządzenia TalkPro posiadają wszystkie cechy telefonu stacjonarnego, dzięki czemu rozmowa internetowa do złudzenia przypomina standardową, prowadzoną przez operatora naziemnego. Aby uruchomić aparat wystarczy jedynie podłączyć go do portu USB w komputerze i zainstalować odpowiednie oprogramowanie. Telefon U-120 wykorzystuje w działaniu technologie VoIP, a zamiana głosu na zapis cyfrowy następuje wewnątrz urządzenia. Ze względu na swoje małe wymiary, model U-120 jest doskonałą propozycją dla osób często odbywających podróże. Z kolei model R-160 to najbardziej zaawansowany telefon z serii TalkPro, który został zaprojektowany z myślą o firmach. Posiada wbudowany wyświetlacz ciekłokrystaliczny (LCD) oraz 2 gniazda RJ-45, dzięki czemu nie wymaga komputera, a wbudowany hub umożliwia podłączenie komputera. Dzięki takiemu rozwiązaniu komputer i telefon mają dostęp do internetu w tym samym czasie. Natomiast do urządzenia Adapter B-200 można podłączyć telefon analogowy i wykorzystywać go jako terminal TalkPro. Oznacza to możliwość dwojakiego wykorzystywania B-200, jako typowego telefonu stacjonarnego oraz jako sprzęt do realizowania połączeń telefonicznych przez internet, dzięki czemu można prowadzić bezpłatne rozmowy z innymi użytkownikami TalkPro oraz realizować bardzo tanie połączenia międzynarodowe. (Źródło: Comes) 53
NETWORK MAGAZYN
NA SZCZYCIE Historia rajdu Paryż – Dakar sięga roku 1978, kiedy to Francuz Thierry Sabine zgubił się na libijskiej pustyni podczas rajdu AbidżanNicea. Urzeczony pustynią uznał, że miejsce to jest idealne do rozgrywania rajdów. Pierwotnie trasa rajdu wiodła z Paryża we Francji do Dakaru w Senegalu, z przeprawą promową przez Morze Śródziemne, jednak ze względu na różne czynniki, w tym zawirowania polityczne, rajd zmieniał lokalizację zarówno startu jaki i mety. Ostatni rajd serii Paryż – Dakar wyruszył z Paryża w 1994 r. Ze względu na sprzeciwy władz tego miasta późniejsze edycje rozpoczynały się już gdzie indziej. Paryż – Dakar jest nazywany często po prostu „Rajdem Dakar”, ponieważ od 1995 r. rozpoczyna się go od innych miast. 28 „Rajd Dakar” wystartował w sobotę 31 grudnia 2005 roku z Lizbony (Portugalia), poprowadzi m. in. przez Nawakszut (Mauretania) i zakończy się w Dakarze (Senegal). W ekipie Orlen Teamu jadą motocykliści Jacek Czachor i Marek Dąbrowski oraz Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fortin w Nissanie Pick-up.
54
Easy Rider
czyli tropem Fabrizio Meoni`ego
MACIEJ MACIEJEWSKI
D
aniel Lasoń z Sosnowca na swoim „stalowym rumaku” zwiedził całą Polskę, Europę i dwa razy przebrnął przez gorące piaski Tunezji. W 2004 roku był na afrykańskiej eskapadzie, gdzie odwiedził zawodowców biorących udział w największym terenowym rajdzie świata: Paryż – Dakar. Co musi zrobić człowiek, żeby spełniły się jego najskrytsze marzenia? W przypadku Daniela zawsze najważniejsze było nieugięte dążenie do wytyczonego sobie celu. „Chcę, a więc robię to!”.
Od Junaka do „Afryczki” Daniel zainteresował się motocyklami już w szkole podstawowej. Zaczynał od kolekcjonowania plakatów, czasopism motoryzacyjnych, książek... Kiedy kumple z klasy grali w piłkę na boisku, on mógł godzinami rozprawiać o modelach ulubionych maszyn i ich koniach mechanicznych. Najpierw fascynował się „chopperami”, a potem „ścigaczami”. Jednak, kiedy kilka lat temu kolega zabrał go na Pustynię Błędowską na Śląsku i po raz pierwszy zasmakował rozkoszy jazdy terenowej, szybko doszedł do wniosku, że nie ma w świecie nic lepszego niż „enduro”. Jego pierwszym motocyklem był bardzo stary Junak, którego dostał od przyjaciela. Niestety, więcej w nim grzebał niż mógł pojeździć. Odpalił go może dwa razy. Po wojsku kupił Jawę, a potem już BMW F650 i szybko ulice Sosnowca stały się dla niego za ciasne i za „wolne”. Kiedy w salonie motocyklowym znajomy pokazał mu pojazd skonstruowany w roku 1986 z myślą o wygraniu
największego, a zarazem najsłynniejszego rajdu Paryż – Dakar, kolejny raz zmienił upodobania. Daniel oddał swoje BMW w rozliczeniu, wziął kredyt i kupił „enduro”: Honda Africa Twin (poj. 750 cm3). – Zawsze marzyłem o dalekich wyprawach na motocyklu. W kuchni na meblach mam taką starą puszkę po kawie, która pełni rolę skarbonki. Kiedy kilka lat temu rzuciłem palenie, codziennie wkładam do niej po 5 zł. To na zwiedzanie świata – mówi. Pierwszą wyprawę odbył po kraju. Przemierzył wtedy motocyklem całą Polskę, by w kolejną podróż udać się już za granicę: do Czech, Austrii, Niemiec, Szwajcarii, Francji, Włoch. Jednak to dla Daniela stanowczo zbyt mało skomplikowane. Wkrótce ruszył do Tunezji. – Jazda motocyklem przez pustynię to nie taka łatwa sztuka. Niekiedy mknie się 100, a nieraz na-
NUMER 07/2006
wet 120 km/h po piaszczystych wydmach. Wszędzie wokół pejzaż księżycowy, palące słońce, wiatr unoszący ostry piasek, no i te krwiożercze moskity. Ale poza tym uczucie totalnego luzu. Dopiero tutaj człowiek czuje się w pełni wolnym. Jak Easy Rider. Przejazd przez całą Tunezję zajął mi trzy tygodnie – wspomina Daniel. W 2003 roku marzyła mu się wyprawa do Australii, ale kiedy w grudniu rozpoczął się Paryż – Dakar, Daniel nie mógł przepuścić takiej okazji.
Drżyjcie dromadery pustynne i dzikie węże! Maszyny zostały spakowane już w połowie grudnia. Madryt, dokąd z przyjaciółmi wysłali motocykle, przywitał ich chłodem. Stąd już na motorach wyruszyli do Almerii, by wieczornym promem popłynąć ku Afryce. – Kilka godzin później, ciasnymi serpentynami wspinaliśmy się w góry wschodniego Atlasu – opowiada Daniel. – Droga tam wije się tak mocno, że mogliśmy jechać tylko 40 km/h. Warto było. Znaleźliśmy się na ogromnym płaskowyżu na wysokości 1800 m n.p.m. Słońce raziło okropnie w oczy, lecz widok szczytów pokrytych śniegiem był niezapomniany. Nagle asfaltowa droga urwała się, i zaczęło to, na co czekałem. Jazda po bezdrożach. Chwilami pędziliśmy 130 km/h. Setki pagórków, łaty piasku i niezliczone uedy (koryta rzek okresowych). Wspaniała przygoda pędzić bezdrożami wśród wymarzonych krajobrazów, a odpoczywać gdzieś w środku dzikich, odludnych gór (Jbel Tisoufi).
Następnego dnia wyruszyli do Merzouga – najładniejszych wydm w Maroko. Po drodze pojawiły się pierwsze problemy: urwany kufer, złapana guma... Odpoczynek w Sylwestra. Zabawa z tubylcami do rana NA SZCZYCIE okraszona grą na bębnach. Nowy rok zaiste był dziwny. Cały dzień szaleństwa po wydmach. Kilka dni później przez te wydmy jechał rajd Paryż – Dakar. A potem udali się do Algierii: Mhamid, Foum Zguid, Ouarzazate. Tam Daniel przeżył niezapomniane spotkanie z polskimi czołowymi motocyklistami: Jackiem Czachorem, Łukaszem Kędzierskim i całą ekipą Orlen Teamu. – To wspaniali, uprzejmi i kochający motocykle ludzie, tak jak ja! To było ogromne przeżycie. Realizacja marzeń z dzieciństwa!!! Tyle razy o tym śniłem, a teraz wszystko mam jak na dłoni!!! Radość nie do opisania, a fotka z Fabrizio Meoni`m staje się jej dopełnieniem. Jackowi Czachorowi pożaliłem się o moich 6 „chwyconych kapciach”, a on w prezencie podarował mi przednią oponę Desert! Żal mi było ją zakładać. Chciałem zrobić ramkę i wstawić w nią tę oponę z dedykacją Jacka i piaskiem z marokańskich wydm!
Do następnego Dakaru! Na koniec jeszcze Algieria, Marakesz, Casablanka i przejażdżka wodolotem do Tangeru. Kraby pełzające po plaży z tułowiem wielkim jak ludzka głowa, piękne przypływy i odpływy. No, a później znów madryckie knajpy... Wyprawa trwała dwa tygodnie. Po takiej wycieczce Daniel do dziś jest w siódmym niebie. Zawsze marzył, żeby kupić i dosiąść taki motocykl, na jakim jego mentor Fabrizio Meoni kilka razy wygrywał Paryż – Dakar. Włoski mistrz zawsze był dla Daniela wzorem do naśladowania, a jego KTM LC8 wciąż mu się śnił po nocach. Niestety, Meoni zmarł podczas „Dakaru” w 2005 roku. Lecz nawet tak smutne i dające powód do zastanowienia się nad bezpieczeństwem uprawiania sportów ekstremalnych zdarzenie, nie powstrzymało Daniela od realizacji marzeń. Rozmawiałem z nim dzisiaj, czyli 3 stycznia 2006 roku w Polsce. Tym razem, na „Dakar”, który trwa w najlepsze do Afryki się nie udał. Ale jest posiadaczem pięknego rumaka o imieniu KTM LC8 i już przygotowuje się do następnego „Dakaru”. Możemy być pewni, że znów ruszy tropem Fabrizio Meoni`ego.
Fabrizio Meoni (31.12.1957-11.01.2005); sportowiec, motocyklista włoski. Urodził się w Toskanii, miał żonę i dwójkę dzieci. W 2001 i 2002 roku wygrał rywalizację motocyklistów w rajdzie „Dakar” (na motocyklu KTM). W 2005 roku, także na motocyklu KTM, przez pewien czas był liderem tej imprezy. Zmarł na atak serca na trasie 11 etapu z Ataru do Kiffy w Mauretanii. „Zasłabł po przejechaniu pierwszego punktu kontrolnego na 184 kilometrze, około godziny 10:15. Znalazł go Francuz David Fretigne, który wezwał pomoc wystrzeliwując racę świetlną. Na miejsce wysłaliśmy natychmiast helikopter, który dotarł tam o godzinie 10:36. Służby medyczne stwierdziły zatrzymanie akcji serca. Mimo trwającej 45 minut próby reanimacji, nie udało się przywrócić go do życia” – poinformował wtedy Etienne Lavigne, dyrektor imprezy. W chwili śmierci Fabrizio zajmował 2 miejsce w klasyfikacji generalnej i miał duże szanse na kolejne zwycięstwo. Meoni był bez wątpienia jednym z najlepszych motocyklistów świata. Oficjalnie zakończył karierę na początku 2004 roku, ale w grudniu wrócił do rywalizacji, by – jak zapewniał – po raz trzynasty i ostatni wystartować w rajdzie „Dakar”. 55
NETWORK MAGAZYN
Lennart Rosell TECHNIKI SPRZEDAŻY: O sztuce sprzedawania Czy zastanawiałeś się, dlaczego jedni handlowcy odnoszą sukcesy, a inni nie? Dlaczego podczas, gdy jednym udaje się poczuć smak zwycięstwa, inni muszą przełknąć gorzką pigułkę porażki? Odpowiedzi na te właśnie pytania znajdziesz w książce „TECHNIKI SPRZEDAŻY”. To książka, która opowiada o trudnej sztuce sprzedawania. Sprzedawać może każdy, jednak tylko ci, którzy wiedzą, jak to robić, odnoszą sukcesy. Poradnik jest przeznaczony głównie dla kierowników działu sprzedaży, handlowców i przedstawicieli handlowych, jednak w nowoczesnej firmie nie tylko handlowcy muszą umieć sprzedawać. Każdy, kto zajmuje się sprzedawaniem powinien posiadać umiejętności z zakresu technik sprzedaży, aby firmie przybywało zadowolonych klientów. Ta książka pomaga w zdobyciu takich umiejętności. Jeśli tylko masz chęć i ambicje, by wybrać i zastosować opisane w książce wskazówki, zacznij już teraz. Rady zawarte w tej książce pomogą Ci udoskonalić techniki sprzedaży, co sprawi, że Twoja krzywa wyników bez wątpienia pójdzie w górę. Wybrane zagadnienia: • Wypracuj swój osobisty styl sprzedaży
NETWORK BOOKS
• Strategie sprzedaży • Co motywuje klienta do dokonania zakupu? • 5 etapów procesu sprzedaży • Techniki finalizowania sprzedaży • Przewidywać i odpowiadać na zarzuty • Sprzedaż przez telefon • Bardziej zadowoleni klienci • Efektywna sprzedaż • Zły nawyk odkładania spraw na później • Zarządzanie czasem Lennart Rosell pracuje w szwedzkiej firmie Marillo Information AB, gdzie zajmuje się doskonaleniem kwalifikacji przedsiębiorców i kadry menedżerskiej. Współpracuje także z kilkoma czasopismami, w których publikuje artykuły z zakresu zarządzania, marketingu i psychologii biznesu. Książkę do recenzji udostępniło nam wydawnictwo BL Info Polska Sp. z o.o. (www.blinfo.pl).
Spencer Johnson JEDNOMINUTOWY SPRZEDAWCA: Sprzedaż bezpośrednia – profesja dla najodważniejszych Przywilej zajmowania się handlem był przez wieki przyznawany tylko znamienitym obywatelom, a szczególnie szlachcie. Kupcy otaczani szacunkiem i witani z radością oferowali swoje towary, przyczyniając się do rozwoju miast i wiedzy o świecie. Były w historii kupiectwa okresy wzlotów i upadków. Gdy handel kwitł wiele transakcji wedle zwyczaju kończono obfitym poczęstunkiem. Na szlakach handlowych w czasach ożywionego handlu powstawały i rozwijały się miasta i miasteczka. Czasy się zmieniły i rzadko pamiętamy o radości z jaką przez wieki witano osobę zajmującą się sprzedażą. Jedno się nie zmieniło – sprzedaż bezpośrednia ciągle wymaga odwagi. Mądrej odwagi, precyzyjnego wyznaczenia celu i przygotowania do rozmowy z klientem. A można tu napotkać więcej niespodzianek niż dawnymi czasy kupiec napotykał na szlaku handlowym. Odwagą obdarza nas natura i albo ją mamy, albo nie. Pozostaje kwestia precyzyjnego określenia celu i przygotowania się do rozmowy, która może trwać minutę. Każde słowo jest więc „na wagę złota”. Dla skutecznej rozmowy potrzebujemy planu i Plan Gry Jednominutowego Sprzedawcy opracowany i opisany przez Spencera Johnsona w książce „Jednominutowy Sprzedawca” (Wydawnictwo IFC PRESS) zapewnia przygotowanie na każdą ewentualność. Gra opisuje najszybszy sposób na sprzedaż przy minimalnym stresie. Jest podzielona na trzy etapy: Przed sprzedażą, Podczas sprzedaży i Po sprzedaży. Zrozumienie jej zajmuje, zgodnie z intencją autora, niewiele czasu, a efekty są zaskakujące. Klienci z zadowoleniem kontaktują się z osobą, która spra-
wia, że kupowanie staje się jeszcze przyjemniejsze, bo przecież wszyscy kochamy kupować. I tylko od sprzedawcy zależy by transakcja stała się korzystna i przyjemna nie tylko w momencie jej dokonywania, ale także długo potem. Może warto Gry Sprzedawania nauczyć także innych członków rodziny, przyjaciół – ich spostrzeżenia na pewno pomogą w doskonaleniu naszych umiejętności, a przy okazji dowiemy się jak postrzegają nas osoby dla nas najważniejsze. Z pewnością spotka nas wiele miłych niespodzianek, a nowe umiejętności korzystnie wpłyną na poczucie własnej wartości i poziom radości życia. (Autor: Sławomira Czub, Redaktor Naczelny IFC Press) „Nie ma znaczenia, jaką pracę wykonujesz – dyrektora generalnego, nauczyciela, rodzica czy menedżera – wszyscy jesteśmy sprzedawcami, starającymi się przekonać innych, że potrzebują tego, co mamy im do zaoferowania. Bezcenne informacje zawarte w książce „ Jednominutowy Sprzedawca” pozostają ciągle szczerym złotem.” (Ken Blanchard) Spencer Johnson jest jednym z najwybitniejszych autorów bestsellerów i uznanym na arenie międzynarodowej twórcą pomysłów. Często uważa się go za osobę, która: „najlepiej prezentuje złożone zagadnienia i znajduje proste rozwiązania, które są skuteczne”. Książkę do recenzji udostępniło nam wydawnictwo IFC PRESS Sp. z o.o. (www.ifcpress.com.pl).
Jeffrey J. Fox, JAK ZOSTAĆ MISTRZEM MARKETINGU: czyli o zasadach, dzięki którym dzwoni kasa „ Jeśli chcesz się wznieść ponad przeciętność, zachwycić klientów, zwiększyć swój udział w rynku i poprawić wynik finansowy – przeczytaj tę książkę!”. Steve Willensky, wicedyrektor marketingu i sprzedaży w American Greetings „Najnowsze dzieło Jeffreya Foxa to najlepsza książka o marketingu. Niewielka inwestycja, jaką jest jej zakup, zwróci się wielokrotnie. Tylko dzięki rozdziałowi 15 nasza firma zarobiła 100 tys. dolarów, a zaoszczędziła 50 tys.!”. Ayn LaPlant, CEO w Beekely Corporation z Bristolu w Connecticut „Rady Foxa są oryginalne, czasami kontrowersyjne ale zawsze skuteczne. Jeffrey Fox opiera swe »zasady« na tym, co rzeczywiście sprawdza się w grze rynkowej, a nie na ezoterycznych teoriach. Kupcie tę książkę, przeczytajcie i często do niej zaglądajcie!”. Dan Chasins, dyrektor Future Products w Saab Automobile AB Jeffrey J. Fox to bez dwóch zdań supergwiazda marketingu. Laureat nagrody Outstanding Marketer Award przyznawanej przez magazyn „Sales and Marketing Management” najlepszym specom od marketingu, oraz
56
amerykańskiej nagrody dystrybutorów przemysłowych National Industrial Distributors Award, a także tytułu Marketingowca Roku, przyznawanego przez American Marketing Association w Connecticut. Przed założeniem Fox&Co., jednej z najwyżej cenionych firm konsultingowych w USA piastował wysokie stanowiska kierownicze w kilku firmach międzynarodowych. Bestsellery Jeffreya Foxa, w tym „ Jak zostać CEO” i „ Jak zostać szamanem sprzedaży”, ukazały się już w 35 językach. Ze względu na swoje niekonwencjonalne spojrzenie na biznes chętnie jest zapraszany jako mówca przez wielkie organizacje i przedstawicieli najwyższych kierownictw firm z czołówek gazet. Książkę do recenzji udostępniła nam Oficyna Wydawnicza „Vocatio” (www.vocatio.com.pl).