3 minute read

Duchowa Opowieść o Dwóch Miastach

światło prawdy w całej jego wspaniałości. Dlatego Bóg stopniowo objawiał prawdę przywódcom ludu, by ten mógł ją przyjąć. W następnych wiekach mieli nadejść inni wierni wodzowie, aby dalej prowadzić ludzi po ścieżce reformacji. {WB 55.1}

Rozłam w Kościele trwał nadal. Teraz aż trzech papieży walczyło o władzę, napełniając świat chrześcijański konfliktami i przestępstwami. Gdy nie pomogło obrzucanie się klątwami, papieże chwycili za świecką broń. Każdy z nich nabywał oręż i werbował żołnierzy. Do prowadzenia walki potrzebne były oczywiście pieniądze. W tym celu wystawiono na sprzedaż rozmaite dary, urzędy i błogosławieństwa Kościoła. Księża, naśladując swych przełożonych oddali się symonii, chwycili także za broń, by pokonując przeciwników wzmocnić własną pozycję. Hus ze stale wzrastającą odwagą wystąpił przeciwko walkom prowadzonym w imię religii. Lud publicznie oskarżał rzymskich przywódców o to, że są przyczyną nieszczęścia, które rujnowało chrześcijaństwo. {WB 55.2}

Znowu zdawało się, że Praga stoi u progu krwawej walki. Jak dawniej, tak i teraz oskarżano sługę Bożego jako tego, „który czynił zamieszanie w Izraelu”. 1 Królewska

18,17. Znów rzucono klątwę na miasto, a Hus musiał skryć się w rodzinnej wsi. Skończył się czas, kiedy bezpiecznie głosił Słowo Boże w ulubionej Kaplicy Betlejemskiej. Teraz, nim odda swe życie jako świadek prawdy, miał je głosić całemu chrześcijaństwu z większej mównicy. {WB 55.3}

W celu naprawienia zła, jakie szalało w Europie, postanowiono zwołać sobór powszechny w Konstancji. Sobór ten, na usilne żądanie cesarza niemieckiego Zygmunta Luksemburskiego, zwołał jeden z trzech papieży, Jan XXIII. Nie było to na rękę Janowi, gdyż jego charakter nie mógł znieść krytyki nawet ze strony prałatów, których moralność była tak samo grzeszna, jak ogółu duchowieństwa. Nie odważył się jednak sprzeciwić woli Zygmunta.12 {WB 55.4}

Głównymi celami, jakie sobór sobie stawiał, było położenie kresu rozłamowi w Kościele i wytępienie herezji. Wezwano więc kłócących się papieży i głównego propagatora nowych poglądów Jana Husa. Ci pierwsi ze względu na swe bezpieczeństwo nie zgłosili się osobiście, lecz przysłali posłów. Papież Jan XXIII, choć zwołał sobór, przybył nań z wieloma obawami, podejrzewając cesarza o chęć potajemnego pozbawienia go pontyfikatu. Obawiał się też, że będzie musiał odpowiadać za występki, które zhańbiły tiarę, oraz za przestępstwa, dzięki którym ją zdobył. Mimo to przybył do Konstancji w wielkim przepychu wraz z najwyższym duchowieństwem, za którym kroczyła cała dworska świta. Kler, dygnitarze i mieszkańcy Konstancji wyszli naprzeciw, by powitać papieża. Czterech najwyższych dostojników trzymało nad jego głową złocisty baldachim, przed nim niesiono hostię, a bogate szaty kardynałów i szlachty wyglądały nadzwyczaj imponująco. {WB 55.5}

W tym samym czasie inny podróżny zbliżał się do miasta. Był nim Hus, świadomy grożącego mu niebezpieczeństwa. Pożegnał się ze swymi przyjaciółmi w przekonaniu, że już nigdy ich nie zobaczy, a w drogę udał się z uczuciem, jakby prowadziła go na stos męczeński. Mimo to otrzymał od króla Czech i cesarza Zygmunta mające go chronić glejty. {WB 55.6}

W jednym ze swych listów do przyjaciół w Pradze napisał: „Moi bracia (...). Odjeżdżam z glejtem od króla, by spotkać się z wieloma nieprzyjaciółmi i śmiertelnymi wrogami (...). Przede wszystkim całkowicie ufam Wszechmocnemu Bogu, mojemu Zbawicielowi. Wierzę, że wysłucha waszych gorących modlitw, dając mi mądrość i wkładając stosowne słowa w usta, abym mógł odeprzeć ataki nieprzyjaciół. Wierzę, że udzieli mi również Ducha Świętego, który wzmocni mnie w prawdzie, abym mógł stanąć twarzą w twarz z pokusami, więzieniem, a jeśli będzie to konieczne, nawet z okrutną śmiercią. Wiemy, że Chrystus sam cierpiał dla swych wybranych, czy powinien nas wobec tego dziwić przykład, jaki nam dał abyśmy dla naszego zbawienia z cierpliwością wszystko znosili? On jest Bogiem, my Jego stworzeniem. On jest Panem, my Jego sługami. On jest Władcą świata, my zaś niegodnymi śmiertelnikami, a jednak to On cierpiał! Dlaczego więc my mamy nie cierpieć, zwłaszcza że cierpienie nas oczyszcza? Dlatego, umiłowani, jeżeli moja śmierć przyczyni się do Jego chwały, módlcie się, aby mogła przyjść szybko, i aby umożliwił mi znieść wszelkie cierpienia wytrwale. Jeżeli jednak mam do was powrócić, to prośmy Boga, bym powrócił bez skazy, to znaczy bym w najmniejszym stopniu nie wyrzekł się prawdy, dając w ten sposób braciom dobry przykład do naśladowania. Może mnie już nigdy nie zobaczycie w Pradze, lecz jeśli Wszechmocny Bóg raczy mnie wam przywrócić, wówczas z niezachwianą wiarą pogłębiajmy naszą znajomość i miłość do Jego prawa”. Bonnechose I, 147-148. {WB 56.1}

W innym liście skierowanym do pewnego kapłana, który stal się uczniem ewangelii, z głęboką pokorą mówił Hus o swych błędach, oskarżając się o „umiłowanie bogatych strojów i marnowanie czasu na bezwartościowe zajęcia”. Potem dołączył wzruszające napomnienia: „Oby twój umysł zaprzątnięty był wspaniałością Bożą i zbawieniem dusz, a nie dążeniem do prebend i majątku. Strzeż się, byś nie ozdabiał domu bardziej niż duszy, a przede wszystkim pracuj z największą troskliwością nad swym stanem duchowym. Bądź pełen miłości i pokory wobec ubogich i nie trwoń swej majętności na biesiadach. Jeśli nie będziesz doskonalił swego charakteru i wstrzymywał się od niepotrzebnego dostatku, obawiam się, że srogo zostaniesz ukarany, tak jak ja sam tego doświadczyłem (...). Znasz mą naukę, gdyż od młodości słuchałeś moich wskazówek, dlatego nie potrzebuję ci więcej pisać, ale zaklinam cię przez łaskę naszego Pana, abyś nie naśladował jakiejkolwiek z tych próżności, w których widziałeś moje upadki”. Na kopercie listu dopisał słowa: „Zaklinam cię, mój przyjacielu, byś nie złamał tej pieczęci, dopóki nie będziesz miał pewności, że już umarłem”. Bonnechose I, 148-149. {WB 56.2}

This article is from: