Nr 1 (16) magazyn klientów Raiffeisen Bank
RBiznes JACEK WASILEWSKI BIZNES NA JĘZYKU INDIE MIESZANKA WYBUCHOWA
R
Kolejne firmy z Premią Technologiczną
z UE
ROLA PROMOCJI W SPRZEDAŻY OBNIŻKA CENY TO NIEJEDYNY SPOSÓB POZYSKANIA KLIENTA
NIEJEDNYM
SŁOWEM
W OCZEKIWANIU NA PRAWDZIWĄ WIOSNĘ PODSUMOWUJEMY ROK 2009. DO POZYTYWNEGO BILANSU ZALICZAMY PLATFORMĘ R-DEALER, KREDYT TECHNOLOGICZNY I KARTĘ CLASS&CLUB.
P
Polska gospodarka, choć uniknęła recesji, zanotowała znaczące osłabienie tempa wzrostu gospodarczego. Wpłynęło to negatywnie na kondycję finansową przedsiębiorstw i budżety gospodarstw domowych. W tych niezwykle trudnych warunkach rynkowych Raiffeisen Bank Polska postawił na efektywne zarządzanie ryzykiem, zapewnienie optymalnej płynności ze wzmocnieniem bazy kapitałowej oraz ograniczenie kosztów. Zakończyliśmy ten rok odnotowując zysk netto na poziomie 117,7 mln złotych. Do pozytywnego bilansu zaliczamy również wprowadzenie Internetowej Platformy Transakcyjnej R-Dealer, kredytu technologicznego i nowej, wyjątkowej na polskim rynku multipartnerskiej karty kredytowej Class&Club. Raiffeisen Bank Polska powrócił także na pozycję największego fak-
tora na krajowym rynku, zwiększając obroty o 11% do rekordowego poziomu 10,2 mld zł. Tematy, stanowiące oś naszej działalności w 2009 roku powracają w wiosennym numerze magazynu R-Biznes. Przedstawiamy Państwu „Program Faktoringowy”, nową ofertę dla średnich i dużych firm posiadających rozproszona sieć dostawców. Kontynuujemy także opowieść o tym, jak rośnie popularność kredytu technologicznego, unikalnej formy finansowania służącej unowocześnianiu i zwiększaniu konkurencyjności firm poprzez rozwój technologii. Ze szczególną przyjemnością polecam Państwu wywiad z dr. Jackiem Wasilewskim, specjalistą komunikacji społecznej na temat języka biznesu. Przez kilka godzin
w numerze: Wyciąg kwartalny – aktualności z banku i nie tylko
4-5
Życzę Państwu Miłej lektury, Piotr Czarnecki Prezes Zarządu Raiffeisen Bank Polska S.A.
Wysoka poprzeczka w promocji
6
Class&Club – nowi partnerzy w programie
R-raport – Wysoka poprzeczka w promocji
codziennej pracy zanurzamy się w mowie nasyconej żargonem branżowym, technicznym, kalkami z angielskiego. Niepostrzeżenie język ten zaczyna utrwalać się w polszczyźnie, dostarczając jej nowych, niepięknych słów i wyrażeń. Niektóre z tych zmian są nieuniknione, jednakże warto zadbać o jakość naszego języka i utrzymanie własnej kompetencji językowej na wysokim poziomie, która przejawia się w bogactwie polszczyzny, a nie w liczbie zastosowanych uproszczeń pochodzących z języka angielskiego.
6-9
Przedstawiamy paletę technik promocyjnych
Jak w banku – programy faktoringowe
10-11
Byliśmy najlepsi w 2009 roku
W kolejce po kredyt technologiczny
12
IMS S.A. i PAK Sp. z o.o.
Marta Petka-Zagajewska: komentarz ekonomisty
13
Udając Greka
Jacek Wasilewski: Język mówiący człowiekiem
14-15
Biznes a język potoczny
After party – Komórka za milion
16-17
Dlaczego aparat kosztuje 1,4 mln dolarów?
After party – Cyfrowe rewolucje
20-21
Historia efektów specjalnych
Wydawca: Raiffeisen Bank Polska S.A., ul. Piękna 20, 00-549 Warszawa Redaktor naczelna: Małgorzata Maj Redakcja, produkcja: Novimedia Content Publishing, www.novimedia.pl Zespół Novimedia CP: Redaktor prowadzący: Rafał Modzelewski, r.modzelewski@novimedia.pl Grafik prowadzący: Piotr Śliwiński Fotoedytor: Hania Danielczyk Projekt graficzny: Tomasz Chwinda Reklama: Content Media, tel. 0502.499.456 Foto na okładce: Shutterstock Foto we wnętrzu numeru: Shutterstock, Novimedia CP, Raiffeisen Bank
Indie mieszanka wybuchowa
18
Jacek Wasilewski: Język biznesu
14 01234567890123456789
wyciàgkwartalny RAIFFEISEN CZŁONKIEM IFG
CLASS &CLUB
D
Prestiżowy program Class&Club, do którego dostęp daje karta kredytowa MasterCard World Class&Club, wzbogacił się o kolejnych Partnerów, którzy zapewniają promocyjne warunki skorzystania ze swojej oferty. Zniżki dla posiadaczy karty Class&Club, których Raiffeisen Bank Polska wydał już około 13 tysięcy, sięgają od 3 do 12%. Do dotychczasowego grona pięciu Partnerów dołączyli ostatnio: • Alma Delikatesy, Alma 24 oraz Krakowski Kredens; • Deni Cler; • Quiksilver Rossignol Shops; • Vistula i Wólczanka; • W. Kruk; • Wittchen.
Raiffeisen WYRÓŻNIONY PRZEZ GPW! Z P R Z Y J E M N O Ś C I Ą I N F O R M U J E M Y, Ż E R A I F F E I S E N B A N K P O L S K A , który w ubiegłym roku został Partnerem Strategicznym stworzonego przez GPW rynku obligacji Catalyst, został nagrodzony za propagowanie możliwości inwestycyjnych związanych z rynkiem Catalyst oraz podejmowanie działań mających na celu rozszerzenie oferty produktowej rynku w 2009 r. Wyróżnienie odebrał Łukasz Januszewski, członek zarządu Banku, podczas gali podsumowującej rynek giełdowy w 2009 r.
01234567890123456789
CHRISTIAN D. LARSON POŚWIĘCAJ TYLE CZASU NA ULEPSZANIE SIEBIE, BYŚ NIE MIAŁ GO NA KRYTYKĘ INNYCH.
Z
NOWI PARTNERZY W PROGRAMIE
DO PROGRAMU CLASS&CLUB DOŁĄCZYLI NOWI P A R T N E R Z Y : delikatesy Alma i Krakowski Kredens; Deni Cler, Vistula i Wólczanka z branży odzieżowej; jubilerski W. Kruk; producent galanterii skórzanej Wittchen oraz sklepy z odzieżą i sprzętem sportowym Quiksilver Rossignol Shops. Trwa nowy konkurs dla posiadaczy kart Class&Club, a w marcu rusza kolejna loteria.
Cytat numeru
Do końca lutego trwa konkurs dla posiadaczy karty Class&Club. Nagrodę otrzyma 50 osób, które od 1 do 28 lutego dokonają największej liczby transakcji, przy czym płatności dokonane u Partnerów Programu liczą się potrójnie. Zwycięzcy otrzymają bony Wonderbox o wartości 500 zł. Bony te zamienić można w sklepie wonderbox.com.pl na niezwykłe prezenty, jak lot balonem, elegancką kolację dla dwojga czy wyjątkowe zabiegi SPA. Zwycięzca może zrealizować prezent sam, bądź ofiarować go dowolnej osobie. Wkrótce wystartuje też kolejna loteria dla użytkowników kart Class&Club. W końcu stycznia nagrody w postaci luksusowych samochodów Audi Q5 odebrało czterech laureatów loterii trwającej jesienią. Karta Class&Club została uznana za najładniejszą polską kartę (nagroda publiczności) podczas konferencji Central European Electronic Card podsumowującej rynek kart płatniczych w 2009 r.
Chcesz wiedzieć więcej? Więcej szczegółów na http://www.classandclub.pl
N A S Z B A N K W M A R C U 2 0 0 9 R . S TA Ł S I Ę C Z Ł O N K I E M I N T E R N A T I O N A L F A C T O R S G R O U P. IFG, obok organizacji Factors Chain International, jest pierwszą, prestiżową i najważniejszą międzynarodową organizacją faktoringową, założoną w 1963 roku. Belgijska organizacja IFG zrzesza obecnie ponad 100 członków z blisko 60 krajów na świecie. Organizacja wspiera międzynarodową wymianę doświadczeń, organizuje konferencje, seminaria oraz zapewnia swym członkom dostęp do platformy IT, umożliwiając realizację transakcji w ramach faktoringu międzynarodowego w modelu dwóch faktorów. Raiffeisen Bank Polska S.A. jest członkiem IFG od marca 2009 roku. MODEL DWÓCH FAKTORÓW Zgodnie z kryterium zasięgu terytorialnego, system dwóch faktorów, nazywany też systemem dwufazowym, dotyczy faktoringu międzynarodowego. Faktoring międzynarodowy cechuje to, że faktor, faktorant lub dłużnik działają w różnych krajach. Model dwóch faktorów polega na tym, że w transakcji faktoringowej uczestniczą dwaj faktorzy. Jeden w kraju eksportera – faktor eksportowy (transgraniczny). Drugi w kraju importera – faktor importowy. IFG działa jako faktor eksportowy, gdzie w kraju dostawcy zajmuje się finansowaniem, zarządzaniem środkami kredytowymi i prowadzeniem rozliczeń związanych ze sprzedażą. Z kolei członek IFG – faktor importowy zajmuje się zabezpieczeniem kredytu i działaniami windykacyjnymi na terytorium kraju dłużnika.
KORZYŚCI ZE WSPÓŁPRACY Z IFG Członkostwo w International Factors Group zdecydowanie ułatwia oferowanie faktoringu pełnego (z przejęciem ryzyka) na kontrahentów zagranicznych, ponieważ oceny ryzyka jak i monitoringu płatności dokonuje faktor, który działa w kraju dłużnika. Taki sposób współpracy zapewnia również skuteczniejszą windykację kontrahetna na terytorium kraju, w którym prowadzi działalność. Ponadto dzięki współpracy z faktorami z krajów o bardziej rozwiniętym rynku usług finansowych Raiffeisen Bank może szybciej wprowadzać do oferty produkty, które zdobyły popularność na innych rynkach.
n
ZMIANY W OFERCIE RACHUNKÓW DLA MAŁYCH PRZEDSIĘBIORSTW O D 1 L U T E G O B R . D O O F E R T Y T R A N S A K C Y J N E J Banku dołączyły trzy atrakcyjne pakiety rachunków – Srebrny, Złoty oraz Platynowy. W ramach jednej umowy oferujemy PAKIET produktów i usług, dzięki którym mają Państwo możliwość sprawnego zarządzania finansami firmy. Głównymi zaletami proponowanego rozwiązania są:
• szeroki wybór rachunków rozliczeniowych (15 walut), • bezpłatna karta debetowa Visa Business, • atrakcyjnie oprocentowane rachunki oszczędnościowe w PLN, USD i EUR,
• bieżący dostęp do rachunku poprzez Elektroniczne Kanały Dostępu takie jak: Raiffeisen on-line czy Mobilny Bank,
• możliwość korzystania z internetowej platformy transakcyjnej R-Dealer. Gwarantujemy bezpłatną obsługę pakietu, gdy średnie miesięczne saldo na rachunku bieżącym jest większe lub równe 40 000 PLN. Nowe pakiety są elementem strategii działania Banku w obszarze segmentu Małych Przedsiębiorstw. Ich wprowadzenie jest krokiem w kierunku tworzenia jak najbardziej przejrzystej i atrakcyjnej cenowo oferty produktowej, która umożliwi zbudowanie trwałych relacji z bankiem.
Chcesz wiedzieć więcej? Zachęcamy Państwa do zapoznania się ze szczegółową ofertą dostępną na stronie www.raiffeisen.pl.
01234567890123456789
R-raport
W
W D Z I S I E J S Z Y C H C Z A S A C H , gdy reklama jest przez odbiorców coraz częściej ignorowana, firmy muszą szukać bardziej wymyślnych sposobów dotarcia do klienta. Stąd rosnąca popularność najróżniejszych metod promocji sprzedaży. Jej zadaniem jest skłonienie klienta do tego, by spośród wielu ofert dostępnych na rynku, zdecydował się właśnie na tę konkretną. – Promocja oznacza, że przez krótki czas klient może dostać przy zakupie coś ekstra. Z takimi działaniami mamy do czynienia w punktach sprzedaży – mówi Grzegorz Bonder, dyrektor zarządzający firmy Linea Recta, która specjalizuje się w kampaniach promocyjnych. W przeciwieństwie do reklamy, takie działania odnoszą niemal natychmiastowy, mierzalny skutek i często są zdecydowanie tańsze. Dzięki połączeniu z technikami promocji efekty wynikające z reklamy wzrastają nawet do siedmiu razy. Szacuje się, że ok. 60 proc. Polaków korzysta na co dzień z jakichś form promocji. Trudno się temu dziwić, w końcu na każdym kroku spotykamy dwa produkty w cenie jednego, loterie z atrakcyjnymi nagrodami albo hostessy, które częstują nas zupełnie nowym serkiem. To wszystko zalicza się do technik promocji sprzedaży. Jednak to, co polskiego klienta było w stanie przekonać jeszcze kilka lat temu, dziś nie ma już takiej mocy. Wprawdzie według badań firmy ARC Rynek i Opinia wciąż najwięcej konsumentów, bo aż 83 proc., z metod promocji zna przede wszystkim krótkoterminowe obniżki cen produktu, ale na takie działania nie patrzymy już bezkrytycznie. Rodzimi klienci dostrzegli bowiem, że często promocja cenowa albo sprzedawanie dwóch produktów w cenie jednego oznacza niską jakość lub koń-
01234567890123456789
SZACUJE SIĘ, ŻE OK. 60 PROC. POLAKÓW KORZYSTA NA CO DZIEŃ Z JAKICHŚ FORM PROMOCJI. TRUDNO SIĘ TEMU DZIWIĆ, W KOŃCU NA KAŻDYM KROKU SPOTYKAMY DWA PRODUKTY W CENIE JEDNEGO, LOTERIE Z NAGRODAMI ALBO HOSTESSY CZĘSTUJĄCE NOWYM SERKIEM
czący się niebawem termin przydatności. Oczekujemy więc bardziej wysublimowanych ofert, by skusić się na jakiś produkt. Przejawem większej racjonalności Polaków jest rosnące zainteresowanie kuponami rabatowymi, które dają poczucie większego wyboru niż w przypadku obniżki cen tylko konkretnych towarów. WALKA NIE TYLKO CENOWA Techniki promocji sprzedaży można podzielić na te związane z ceną oraz metody pozacenowe. Do tych pierwszych zalicza się nie tylko sprzedawanie produktu taniej niż zazwyczaj, ale także np. oferowanie większego opakowania w cenie mniejszego. Takie taktyki pozwalają szybko zainteresować klienta produktem i uzyskać znaczącą poprawę sprzedaży w krótkim okresie, jednak nie budują lojalności wobec marki. Dlatego coraz chętniej marketerzy sięgają po pozacenowe rodzaje promocji. A tych jest tyle, ile pomysłów w głowach osób odpowiedzialnych za sprzedaż. Możemy więc spotkać się z upominkiem dodawanym do kupowanej rzeczy, jak choćby alkomat dołączony do butelki wódki czy krawat oferowany przy zakupie garnituru.
Wysoka poprzeczka
DLA PROMOCJI CHOĆ TECHNIKI PROMOCJI SPRZEDAŻY WCIĄŻ DZIAŁAJĄ NA KLIENTA LEPIEJ NIŻ REKLAMA, DZIŚ NIE ZAWSZE JUŻ WYSTARCZA PROSTA OBNIŻKA CEN.
01234567890123456789
R-raport Często możemy też spotkać się z samplingiem, czyli wręczaniem próbek towarów. Mogą być one dołączone do innego produktu, wklejone w czasopiśmie lub rozdawane przez hostessy. Częstą metodą przyzwyczajania klienta do jakiegoś produktu są promocje, zakładające wymianę paragonów za zakupy albo kodów wyciętych z kilku opakowań towaru na nagrodę. Wiele firm decyduje się też na loterie i konkursy, w których wygrać można rzeczy uważane powszechnie za luksusowe, jak dobry samochód, zagraniczne wakacje czy mieszkanie. Jednak, jak pokazuje najnowszy raport BTL Monitor firmy ARC Rynek i Opinia, konkursy stają się w naszym kraju coraz mniej popularne. Zaledwie 25 proc. Polaków deklaruje udział w tego typu promocjach, a brak zainteresowania często wyjaśniany jest bardzo prosto – „jeszcze nigdy w życiu nic nie wygrałem”. – Tegoroczny spadek zainteresowania udziałem w konkursach i loteriach promocyjnych można tłumaczyć prostą kalkulacją konsumenckich zysków i strat. Marki, które organizują konkursy, oceniane są często przez klientów jako droższe, a nagrody w nich oferowane niewarte zaangażowania. Dlatego udział w konkursie czy loterii promocyjnej to dla przeciętnego konsumenta inwestycja energii, która się nie zwraca – skomentował wyniki badania dr Adam Czarnecki, wiceprezes zarządu ARC Rynek i Opinia. Aż 31 proc. respondentów stwierdziło, że po prostu nie chce się im zbierać i wysyłać opakowań po kupowanych towarach. Czy w związku z tym można mówić o zmierzchu tej formy promocji? Niekoniecznie. – W sytuacji pogłębiającego się zniechęcenia do konkursów warto zastanowić się nad skróceniem dystansu od zakupu produktu do wzięcia udziału w loterii promocyjnej. Sprzyjają temu na pewno nowe technologie. W tym roku badani wyjątkowo przychylnie traktowali zgłaszanie się do konkursów bądź loterii poprzez wysyłanie kodu w formie SMS-a lub wpisanie go na stronach www – wyjaśnia Marzena Białasek, koordynatorka badania. Takie narzędzia dają nieograniczone możliwości działań promocyjnych. Telefony już teraz są bombardowane setkami SMS-ów o możliwości wzięcia udziału w konkursie, a osoby zapisane na internetowe newslettery swoich ulubionych sklepów od czasu do czasu otrzymują kupony rabatowe. DLA KAŻDEGO COŚ INNEGO O żadnej technice promocji nie można powiedzieć, że jest zła. Wszystko zależy bowiem od celów, jakie chce osiągnąć firma oraz od klienta, do którego kieruje swe produkty. Jeśli jednak metoda zostanie źle dobrana do produktu i oczekiwań konsumentów, może przynieść więcej szkód niż korzyści. – Najskuteczniejsze rozwiązania promocyjne są dokładną odpowiedzią na przeanalizowane
DzieńbezVAT WIOLETTA BATÓG, rzecznik Media Saturn Holding Polska. Klienci stają się coraz bardziej wymagający, a sprzedawcy starają się na różne sposoby zachęcić ich do zakupów. W naszych sklepach Media Markt i Saturn stosujemy promocje sprzedaży poprzez ograniczenie asortymentu lub czasu dostępności. Przykładem może być dzień bez VAT na konkretny asortyment. Jest to bardzo korzystna oferta promocyjna dla klienta, który płaci za sprzęt znacznie mniej niż zazwyczaj. Wiąże się to jednak z naturalnym wywoływaniem presji czasowej. Oferta specjalna podparta silną reklamą daje wrażenie wyjątkowości i nawet osoby, które twierdzą, że są zupełnie niezależny od jakichkolwiek technik sprzedaży, ulegają im w mniejszym lub większym stopniu. Jest to najskuteczniejsza metoda, a jeżeli dochodzi do tego ograniczenie czasowe, jej efekt jest silniejszy. Oczywiście zależy nam, żeby klient wrócił do nas, więc stosowane techniki muszą gwarantować satysfakcję długoterminową. Nabywca musi mieć przekonanie, że to była rzeczywiście najlepsza oferta na rynku, i nie żałować decyzji zakupowej.
O ŻADNEJ TECHNICE PROMOCJI NIE MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE JEST ZŁA. WSZYSTKO ZALEŻY BOWIEM OD CELÓW FIRMY
Chcesz wiedzieć więcej? Julian Cummins, Roddy Mullin „Promocja sprzedaży”, One Press 2004. Arnold Pabian, „Promocja Nowoczesne środki i formy”, Difin 2009. Jim Blythe, „Komunikacja marketingowa”, PWE 2002. Jacek Kall, „Promocja sprzedaży, czyli jak sprzedać więcej”, Business Press 1999.
potrzeby konsumentów. Oferta musi trafić do nich w odpowiednim czasie i mieć mechanizm akceptowalny przez grupę docelową. Musi też zostać zakomunikowana w jak najmniej „inwazyjnej” formie – wyjaśnia Grzegorz Bonder, Dyrektor Zarządzający Linea Recta Polska. – Najlepiej zapytać o oczekiwania bezpośrednio grupę docelową. Możemy to zrobić przez fokus tej grupy, badania we własnym zakresie lub skorzystać ze wsparcia specjalistów z doświadczeniem w zwiększaniu sprzedaży – dodaje. Jego zdaniem należy jednak trzymać się złotej zasady „keep it simple”, czyli zachowania jak najprostszej formy i unikania skomplikowanych rozwiązań. W zależności od celu, jaki firma chce osiągnąć, może wybierać stosowne rozwiązania promocyjne. Sprzedawanie dwóch szamponów w cenie jednego jest doskonałym rozwiązaniem, gdy w magazynach trzeba zrobić miejsce na nowe towary. Obniżona cena markowego jogurtu zachęca klienta do wypróbowania produktu i jeśli przypadnie mu on do gustu, być może w przyszłości wybierze go spośród innych, czasem nawet tańszych jogurtów. Z kolei zbieranie kodów z opakowań chusteczek do nosa może przyzwyczaić konsumenta do brania z półki konkretnej marki. Jeśli zaś producent chce wprowadzić na rynek nową markę kremu, może próbkę tego produktu umieścić w czasopismach kobiecych lub dołączyć ją do balsamu, który ma już w ofercie. Niezwykle wyszukanym sposobem na pozyskanie wierności klienta jest z kolei stworzenie programu lojalnościowego. Może on opierać się na rabatach, które rosną wraz z każdym kolejnym zakupem albo polegać na przeliczaniu na punkty pieniędzy wydawanych w sklepie. Klient, mając do wyboru kilka punktów handlowych, z chęcią zdecyduje się na ten, który oferuje mu atrakcyjne zniżki lub nagrody za lojalne dokonywanie zakupów. Według ekspertów klienci wolą pozacenowe metody promocji, ponieważ dzięki nim zyskują jakąś wartość dodaną, a nie tylko nieco tańszy produkt. Dla organizatora promocji jest to również rozwiązanie tańsze i pozwalające na nieograniczoną kreatywność. Czasem prezent nie musi nawet być dla klienta przydatny, ważne jest bowiem to, by zwracał uwagę. Tak jest chociażby w przypadku alkoholi sprzedawanych w specjalnie zaprojektowanych opakowaniach, przypominających kurtkę lub cekinowy kostium. Istotną rolę w kształtowaniu promocji odgrywa też… kalendarz. Nawet najbardziej kreatywna firma musi w grudniu przygotować specjalne zestawy prezentowe, a w lutym dodać do produktu drobny walentynkowy podarunek lub zorganizować konkurs, w którym nagrodą będzie romantyczna kolacja. Promocje dostosowywane są też do pór roku, ponieważ zestaw przypraw do grzanego wina ma rację bytu tylko zimą, a tacki do grilla latem. Niezależnie od wybranej metody, promocja powinna dostarczać klientowi elementów zabawy i dawać mu poczucie, że coś zyskał, kupując wybrany produkt. Beata Krowicka
01234567890123456789
01234567890123456789
jakwbanku RAIFFEISEN BANK POLSKA, PO ROCZNEJ PRZERWIE, WRÓCIŁ NA POZYCJĘ LIDERA RYNKU FAKTORINGOWEGO. W 2009 R. ZANOTOWAŁ 11-PROC. WZROST OBROTÓW, DZIĘKI CZEMU WARTOŚĆ SKUPIONYCH WIERZYTELNOŚCI WYNIOSŁA REKORDOWE 10,2 MLD ZŁ. BANK OCZEKUJE, ŻE W 2010 R. OBROTY RÓWNIEŻ BĘDĄ ROSŁY W DWUCYFROWYM TEMPIE.
P
P O M I M O T R U D N E J S Y T U A C J I G O S P O D A R C Z E J i znacznie ograniczonej w ubiegłym roku aktywności przedsiębiorców Raiffeisen Bank Polska osiągnął 11-proc. wzrost obrotów faktoringowych do rekordowej w jego historii wartości 10,2 mld zł. Liczba skupionych wierzytelności zwiększyła się o połowę do 380 tys. sztuk. – Rynek faktoringowy przeżywał zwłaszcza na początku 2009 r. trudne chwile, gdyż z powodu mocnego ograniczenia popytu w gospodarce oraz rosnącego ryzyka niewypłacalności przedsiębiorstwa ograniczyły wymianę ze swoimi kontrahentami. Z drugiej jednak strony firmy, mające problemy z dostępem do źródeł finansowania, potrzebowały środków na bieżącą działalność. Chętnie więc korzystały z naszej oferty, tym bardziej że wprowadziliśmy nowe produkty idealnie pasujące do zmienionej sytuacji gospodarczej. Dzięki temu pozyskiwaliśmy do współpracy firmy nie tylko spośród dotychczasowych klientów banku – powiedział Paweł Kacprzak, dyrektor ds. faktoringu w Raiffeisen Bank Polska. Największy wzrost obrotów bank zanotował w czwartym kwartale, gdy zarówno w listopadzie, jak i w grudniu wartość skupionych faktur przekraczała 1 mld zł. To pokłosie efektywnego przyciągania klientów w poprzednich dwóch kwartałach, gdy firmy najmocniej odczuwały problemy ze ściąganiem należności. – To również sygnał, że gospodarka powoli wychodzi z dołka. Dlatego optymistycznie patrzymy na rozpoczęty rok. Można się spodziewać stopniowego ożywienia w branży faktoringowej, a nasze obroty powinny nadal rosnąć w dwucyfrowym tempie. Należy też pamiętać, że faktoring to nie tylko finansowanie, ale również doskonałe narzędzie do dyscyplinowania kontrahentów i zabezpieczania sobie płatności, a dane pokazują, że liczba upadłości w Polsce jeszcze przez jakiś czas utrzyma się na podwyższonym poziomie – dodaje Paweł Kacprzak. Na początku 2009 r. bank wprowadził inkaso faktoringowe, które zapewnia ewidencję i monitoring wierzytelności, płatności i opóźnień oraz możliwość skorzystania z pośrednictwa banku w miękkiej windykacji. Ci przedsiębiorcy, którzy nie chcą skorzystać z cesji wierzytelności na bank i jego usług windykacyjnych, otrzymują raporty nt. monitoringu płatności w ramach asystenta należności. Daje im to możliwość zarządzania płynnością firmy i kontrolą kontrahentów bez konieczności angażowania dodatkowych pracowników. Raiffeisen Bank Polska zajmował 1. miejsce pod względem wielkości obrotów faktoringowych w latach 2006-2007, a w roku 2008 uplasował się na 2. pozycji, będąc jednocześnie liderem faktoringu wśród banków. Jego udział w krajowym rynku na koniec ubiegłego roku przekraczał 20 proc. Obroty faktoringowe Raiffeisen Bank Polska S.A. Wartość (mln zł) Zmiana (%, rok do roku) 2005 2884,7 – 2006 3942,9 37 2007 7548,6 91 2008 9243,7 22 2009 10.246,7 11
01234567890123456789
Bank skupił faktury za ponad 10,2 mld zł
Jesteśmy
LIDEREM W FAKTORINGU
I
KORZYŚCI DLA INICJATORA PROGRAMU (DŁUŻNIKA): • wydłużenie terminów płatności dla Dostawców, • zmniejszenie kosztów obsługi kredytów obrotowych, • poprawienie wskaźników bilansowych, • uzyskanie od Banku dodatkowego okresu finansowania bez podpisywania umowy kredytowej i bez posiadania zabezpieczeń majątkowych.
KORZYŚCI DLA BENEFICJANTA PROGRAMU (DOSTAWCÓW DŁUŻNIKA): • dostęp do szybkiego finansowania bez konieczności badania jego kondycji finansowej, • otrzymanie pełnego zakresu danych (system R-Faktor), niezbędnych do skutecznego zarządzania firmą, • uzyskanie zgody przez Bank, w imieniu Dostawcy, na cesję wierzytelności od Dłużnika, • przejęcie ryzyka niewypłacalności Dłużnika w przypadku umowy faktoringu pełnego.
– Bank podpisał już pierwszą umowę z siecią handlową Media Saturn Holding. W ramach struktury „Programu Faktoringowego” Bank otrzymuje potwierdzenie każdej finansowanej wierzytelności przez Dłużnika, co w przypadku sieci jest rozwiązaniem niespotykanym na rynku. Potwierdzenie odbywa się za pomocą internetowego systemu R-Faktor, do którego Dłużnik dostaje dostęp po podpisaniu umowy. Taka forma potwierdzenia jest absolutną nowością na rynku faktoringowym, co dodatkowo wzmacnia naszą pozycję wśród konkurencji – mówi autor Programu Paweł Tomala, Specjalista ds. Klientów Strategicznych w Departamencie Faktoringu i Finansowania Strukturyzowanego. W ramach struktury umowy podpisanej z Media Saturn Holding został wykorzystany jeden z wariantów Programu Faktoringowego, który zakłada, że wszelkie koszty obsługi produktu ponosi Dostawca, a jednocześnie Dłużnik otrzymuje od Dostawcy wydłużenie terminu płatności. Program Faktoringowy to produkt dostosowany do specyfiki działania nie tylko sieci handlowych, ale również każdej z firm, która posiada rozproszoną sieć dostawców bądź dostawców, którym sytuacja finansowa nie pozwala otrzymać finansowania – podkreśla Paweł Tomala. Magdalena Kupisz
PROGRAM FAKTORINGOWY – nowy rok, nowe możliwości finansowania PROGRAM FAKTORINGOWY TO NOWY PRODUKT FAKTORINGOWY W OFERCIE RAIFFEISEN BANK. SKIEROWANY JEST DO KLIENTÓW KORPORACYJNYCH BANKU (MCB, LCB), DO FIRM POSIADAJĄCYCH ROZPROSZONĄ SIEĆ DOSTAWCÓW. PRZYGOTOWANY JEST DLA FAKTORINGU PEŁNEGO I NIEPEŁNEGO, GDZIE W OBU PRZYPADKACH RYZYKO ZAWIESZONE JEST NA DŁUŻNIKU. BANK PRZEDSTAWIA OFERTĘ „PROGRAMU FAKTORINGOWEGO” DŁUŻNIKOWI, A NASTĘPNIE PODPISUJE Z NIM UMOWĘ. 01234567890123456789
jakwbanku
Z SUKCESEM
PO KREDYT TECHNOLOGICZNY „TY INWESTUJESZ, SPŁACAMY RAZEM” – TAK BRZMI SLOGAN REKLAMOWY BANKU GOSPODARSTWA KRAJOWEGO ZACHĘCAJĄCY PRZEDSIĘBIORCÓW DO UBIEGANIA SIĘ O KREDYT I PREMIĘ TECHNOLOGICZNĄ, BĘDĄCĄ NAJNOWSZYM INSTRUMENTEM WSPIERANIA INNOWACYJNOŚCI Z WYKORZYSTANIEM ŚRODKÓW UNIJNYCH.
K
K R E D Y T T E C H N O L O G I C Z N Y dostępny jest od połowy ubiegłego roku. Wtedy to właśnie ruszył program prowadzony przez Bank Gospodarstwa Krajowego, służący unowocześnianiu i zwiększaniu konkurencyjności firm przez zakup lub wdrożenie własnych nowych technologii. Kredytu technologicznego udzielają banki komercyjne z własnych środków, zaś BGK spłaca jego część w formie premii technologicznej. Wśród banków komercyjnych, które podjęły współpracę z BGK, najlepiej przygotowany okazał się Raiffeisen Bank Polska. Jego klienci, INEA S.A. oraz Wielkopolska Telewizja Kablowa Sp. z o.o., pierwsi w kraju, w październiku ub.r., podpisali umowy o kredyt technologiczny. Za nimi podążają inne przedsiębiorstwa współpracujące z Raiffeisen Bank Polska, w tym grupa Internet Media Services S.A. oraz wchodząca w jej skład firma TECH CAVE Sp. z o.o. Kredyt i premię technologiczną otrzymała również firma handlowo-produkcyjna PAK sp. z o.o., producent opakowań i nadruków na te opakowania dla przemysłu spożywczego. Krzysztof Kaliński
Kalendarium: • 1 8 S T Y C Z N I A 2 0 1 0 firma PAK Sp. z o.o. z Torunia podpisała z BGK „Umowę o premię technologiczną” na kwotę 1 104 600 PLN na realizację projektu inwestycji technologicznej pt. „Druk na podłożach termokurczliwych zimnym UV z zastosowaniem rakli komorowych i powlekanych wałków prowadzących”, Raiffeisen Bank Polska S.A. finansuje ten projekt kredytem technologicznym w wysokości 1 578 000 PLN • 1 9 L U T E G O 2 0 1 0 firma TECH CAVE Sp. z o.o. z Warszawy otrzymała z BGK „Promesę premii technologicznej” na kwotę 1 192 414 PLN na realizację projektu inwestycji technologicznej pt. „Wdrożenie innowacyjnej technologii Systemu Lokalizator Multimedialny, Interaktywny Stand Informacyjno-Reklamowy”; Raiffeisen Bank Polska S.A. udzielił na finansowanie tego projektu kredytu technologicznego w wysokości 1 987 357 PLN • 1 5 M A R C A 2 0 1 0 firma IMS S.A. z Warszawy otrzymała z BGK „Promesę premii technologicznej” na kwotę 1 397 250 PLN na realizację projektu pt. „Wdrożenie najnowocześniejszego Systemu Videomarketingu Digital Signage Premium w wiodących galeriach”; Raiffeisen Bank Polska S.A. podjął decyzję o finansowaniu tego projektu kredytem technologicznym w wysokości 3 493 125 PLN
Profesjonalnyserwis ARTUR CZESZEJKO-SOCHACKI, CZŁONEK RADY NADZORCZEJ IMS S.A., W SKŁAD KTÓREJ WCHODZI M.IN. FIRMA TECH CAVE SP. Z O.O. Nasze firmy postawiły na innowacyjne rozwiązanie dostarczania klientom komplementarnych usług i profesjonalnego serwisu. To są nowe media w miejscach sprzedaży (sklepy, galerie handlowe, sieci sklepów); reklama audio, reklama wideo, a także formaty muzyczne. Reklama w radiu i telewizji często przeszkadza i drażni, natomiast w miejscach sprzedaży – jak wykazują badania, na których się opieramy – jest przez klientów pożądana, bo pomaga im w podjęciu decyzji zakupu. Startując, musieliśmy się zmierzyć z silną konkurencją światowych korporacji. Profesjonalizm, innowacyjność technologii, na których się oparliśmy, a także nowatorskie podejście do świadczonych usług pozwoliły nam odbić rynek zagranicznej konkurencji. Dziś jesteśmy liderem w Polsce. Potrzebujemy środków na dalszy rozwój, na stworzenie sieci wideoinformacji dla klientów galerii handlowych, sieci super- i hipermarketów itp., a także na stworzenie systemu prezentowania informacji reklamowej na ekranach rozmieszczonych w tych miejscach sprzedaży, najpierw w kraju, a potem, być może, także w sieciach handlowych w Europie. Szukając wsparcia finansowego uznaliśmy, że kredyt i premia technologiczna są wręcz dedykowane dla strategii realizowanej przez nasze spółki. Rozmawialiśmy z kilkoma bankami, ale Raiffeisen Bank okazał się najlepiej przygotowany, bardziej elastyczny od innych, potrafiący zrozumieć specyfikę naszej działalności. W efekcie zbudujemy nowy nośnik reklamowy w ramach dynamicznie rozwijającego się rynku digital signage.
ZimneUV ZBIGNIEW ROGOWSKI, DYREKTOR HANDLOWY PAK SP. Z O.O. Chcemy wdrożyć innowacyjną technologię druku na podłożach termokurczliwych tzw. „zimnym UV” z zastosowaniem rakli komorowych i powlekanych wałków prowadzących. Wdrożenie aplikowanych technologii będzie realizowane poprzez zakup szwajcarskiej maszyny Gallus EM 280 Heidelberga. Wystąpiliśmy o kredyt technologiczny do Raiffeisen Bank, z którym od lat doskonale się nam współpracuje. Wdrożenie „zimnego UV” pozwoli nam na szybsze wykonywanie nadruków, obniży koszty produkcji opakowań i nie bez znaczenia będzie dla ochrony środowiska.
Chcesz wiedzieć więcej? Strefa Obsługi Biznesu Raiffeisen Bank Polska S.A.: tel. 022 585 39 99, e-mail: strefa@raiffeisen.pl
01234567890123456789
Nie udając ISTNIEJĄ PRZESŁANKI, NA PODSTAWIE KTÓRYCH MOŻNA PRZYPUŚCIĆ, IŻ GRECKI KRYZYS ZOSTAŁ WYWOŁANY NA WŁASNE ŻYCZENIE EUROPY.
GREKA
Marta Petka-Zagajewska / ekonomistka w Raiffeisen Bank Polska S.A.
O
O G R E C J I C H Y B A N I G D Y nie mówiono aż tak dużo, jak w okresie ostatnich tygodni. Narastający dług publiczny, wysoki deficyt budżetowy i ryzyko, że zabraknie chętnych do kupowania greckich obligacji przyciągają uwagę inwestorów, polityków, ale także zwykłych obywateli państw strefy euro, z których podatków potencjalnie przyszłoby ratować Grecję. Problemy Grecji wywołały (nie po raz pierwszy) dyskusje odnośnie szans przetrwania strefy euro jako unii gospodarczo-walutowej i jej wyposażenia w mechanizmy obronne przed powtórką takich sytuacji. W morzu komentarzy pojawiły się takie, które przypadek Grecji wskazują jako dowód niemożliwości połączenia nadal stosunkowo różnorodnych państw wspólną polityką pieniężną i walutą, a samo wejście Grecji do strefy euro upatrują jako jedną z przyczyn jej obecnego trudnego położenia. Czy słusznie? Obawy o siłę europejskiej waluty, na którą wpływa kondycja wszystkich państw tworzących strefę euro, towarzyszyły wielu państwom jeszcze przed jej powstaniem. Najsilniejsze były chyba w Niemczech, które mocno przywiązane do stabilnej i poważanej marki obawiały się porzucenia jej dla waluty, która cieszyć się będzie dużo mniejszym zaufaniem inwestorów. To właśnie Niemcy były jednym z inicjatorów zbudowania mechanizmów chroniących europejską walutę przed „nieodpowiedzialnością” któregoś z posługujących się nią państw. Mechanizm ten powstał wraz z Paktem Stabilności i Wzrostu. O kryteriach z Maastricht, z których dwa odnoszą się do kondycji finansów publicznych mówi się w Polsce bardzo wiele. Informacja, że chcąc wejść do strefy euro należy ograniczyć swój deficyt sektora finansów publicznych do maksymalnie 3% PKB, oraz dług publiczny do maksymalnie 60% PKB nie jest nowością. Dużo mniej mówi się jednak o tym, że wymagania te należy spełnić nie tylko na starcie, ale ustanowić z nich priorytety na całą dalszą przyszłość w unii walutowej. Pakt Stabilności i Wzrostu to w dużym skrócie właśnie zobowiązanie państw do tego, aby nie dopuszczały do nadmiernych deficytów i do niebezpiecznego przyrostu długu publicznego i schemat sankcji, za niewypełnianie tego zobowiązania. Bezpieczny poziom deficytu i długu publicznego powinien być ważny dla każdego państwa, niezależnie od tego, czy posługuje się własną walutą, czy znajduje się w unii. W przypadku państw powiązanych wspólnym pieniądzem kwestia ta jest jednak dużo istotniejsza. Do wypicia przysłowiowego piwa nawarzonego przez jedno niepokorne państwo, łatwo zmuszone być mogą wszystkie inne powiązane z nim kraje. Wysokie zadłużenie to wysokie potrzeby pożyczkowe. Wysoki popyt na kredyt oznacza jego wyższą cenę, a ta jest przecież w unii wspólna. Wysokie potrzeby finansowe to także z dużym prawdopodobieństwem potrzeba ściągania kapitału spoza unii monetarnej, a więc napływ kapitału, presja na umocnienie jej waluty i w konsekwencji ryzyko zmniejszenia konkurencyjności wszystkich posługujących się nią państw. No i wreszcie wysoki deficyt i dług to ryzyko, że w pewnym momencie kredytowej spirali nie da się już kontynuować i jedynym rozwiązaniem pozostaje niewypłacalność. Taki scenariusz (często rysowany w stosunku do Grecji) to cała gama problemów dla wszystkich państw unii z wyższą premią za ryzyko i gwałtownym osłabieniem waluty na czele.
Aby efektywnie chronić się przed powyższymi ryzykami, tworząc pakt stabilności i wzrostu rozważano, aby 3%-owy deficyt budżetowy dopuścić jedynie w sytuacji problemów gospodarczych, a w okresie koniunktury wymagać zrównoważonych budżetów, albo nawet generowania nadwyżek. Co więcej za złamanie reguł proponowano bardzo bolesne kary finansowe. To radykalne podejście nie zyskało jednak wystarczającego poparcia. Niechęć rządów państw strefy euro do zbytniego wiązania sobie rąk poprzez ograniczenia deficytu i długu wyraźnie widoczna była przez całe lata funkcjonowania paktu. Swoje apogeum osiągnęła w 2003 r., kiedy referencyjne wartości przestały spełniać Francja i Niemcy. W dobie mizernego wzrostu gospodarczego w całej strefie euro dwóch winowajców z łatwością zbudowało sojusz z innymi państwami, nie dopuszczając do tego, aby wdrożyć przeciw nim procedurę nadmiernego deficytu. Pakt ustanawiający reguły, których złamanie nigdy nie pociągnęło za sobą zakładanych konsekwencji, pogrążony został jeszcze bardziej, a w gazetach pojawiły się tytuły mówiące, że jest po prostu martwy. Kolejne lata (2005) przyniosły nowe modyfikacje unijnych zasad, ale zmiany te nie szły w kierunku ich zaostrzenia, a raczej „uelastycznienia”. Można więc powiedzieć, że po części kryzys grecki jest kryzysem, który powstał na własne życzenie państw strefy euro. Eliminacja krótkoterminowych kosztów, które pociągałoby za sobą przestrzeganie i stosowanie paktu, wielokrotnie na przestrzeni lat i w oczach wielu państw przeważała nad długoterminową korzyścią stabilności, którą pakt miał gwarantować. Można oczywiście wskazywać, że kryzys grecki to także greckie oszustwa księgowe i upiększanie rzeczywistego stanu tamtejszych finansów publicznych. Niewątpliwie usprawiedliwianie Grecji byłoby nadużyciem. Wieloletnie działania państw strefy euro otworzyły jednak Grecji furtkę do takiego działania. Szeroko cytowane ostatnio ostre słowa krytyki i odmowy wsparcia dla Grecji ze strony Niemiec czy Francji brzmią nieco fałszywie, zważywszy że pochodzą z państw, które jako pierwsze pokazały, że reguły niekoniecznie są po to, by ich przestrzegać. Obecne wydarzenia na długo powinny pozostać nauczką, że podejmowanie długoterminowego ryzyka dla krótkoterminowych korzyści jest grą niewartą świeczki. Grecki kryzys to szansa dla wzmocnienia paktu i impuls do wzmocnienia całej strefy euro.
01234567890123456789
pe∏nyportfel
JESTEŚMY OTOCZENI JĘZYKIEM MARKETINGOWYM. J A K A J E S T J E G O I S T O TA ? J Ę Z Y K A N T Y K U LT U R Y ? Mówimy o rekulturacji – kultura korporacyjna, która jest zaprojektowana w celu osiągania celów biznesowych, nie toleruje innych kultur obok siebie, gdyż nie ulegają one standaryzacji, wymykają się pomiarom i prognozom. Są nieprzewidywalne i grożą powstawaniem ryzyka.
CYTUJĄC PORADY FACHOWE: „JĘZYK MARKETINGOWY MUSI BYĆ DOSADNY, ALE NIE LITERACKI. MUSI RODZIĆ SKOJARZENIA. PRZYKŁAD SŁOWA NIEWŁAŚCIWEGO: TRANSAKCJA. SFORMUŁOWANIE WŁAŚCIWE: WYPRÓBOWANY REZULTAT”. Transakcja oznacza interakcję, a więc pewną niejasność wyniku. Z kolei wypróbowany rezultat oznacza wystandaryzowane działanie, prowadzące do największej efektywności.
ZE WSPOMNIANYCH MATERIAŁÓW: „SŁOWA, KTÓRYCH POTĘGA ZAKODOWANA JEST W NASZYM UMYŚLE: GWARANTOWANY, SZOKUJĄCY, BIZNES, DOBROBYT, SEKS”. Wyrażenia te służą właśnie pobudzaniu pragnień. Bezpieczne jest to, co jest gwarantowane. Świat wokół jest niepewny, więc podświadomie musimy dążyć do bezpieczeństwa. Gwarantowana satysfakcja jest zbliżeniem sfer seksu i zakupów. Podniecenie zakupami łączy się z bezpieczeństwem karty kredytowej – że nam starczy sił finansowych, co służy pobudzaniu apetytu na więcej. Fascynujące jest połączenie zimnego wyrachowania wewnątrz korporacji z erupcją emocji w reklamie na zewnątrz.
ROZMOWA Z DR. JACKIEM WASILEWSKIM, SPECJALISTĄ KOMUNIKACJI SPOŁECZNEJ
JĘZYK MÓWIĄCY CZŁOWIEKIEM 01234567890123456789
JĘZYK BIZNESU ROZLEWA NAM SIĘ NA WSZELKIE OBSZARY ŻYCIA. CZY NIE ULEGAMY MU BEZWOLNIE, POWIELAJĄC ZESTAWIENIA TYPU: „DEDYKOWANE ROZWIĄZANIA, ADRESOWANIE PROBLEMU”? Kalki językowe istniały od zawsze. Z Czech przyszły razem z chrześcijaństwem: kościół i msza. Potem pojawiły się słowa z Niemiec: np. burmistrz, rynek, majster. Inspirowaliśmy się językiem francuskim, następnie wpływał na nas rosyjski. Teraz jest to angielski – to zupełnie zrozumiałe, bo jest to język komunikacji globalnej. Ma być przede wszystkim skuteczny i powszechny. Często nie ma czasu na adaptację: przykładem jest „pager” – zanim zdążyliśmy nazwać to urządzenie po polsku, ono już zniknęło. Firmom udaje się wprowadzić słowa do naszego języka: od nazwy firmy Rover przyjęliśmy słowo „rower” – nie mówimy „bicykl”. Mówimy „adidasy”, a nie „obuwie sportowe”. No i walkman. I to jest w porządku. Gorzej, jeżeli język ten zaczyna być używany przez osoby o niskiej kompetencji językowej, które nie wiedzą, że są polskie odpowiedniki. Jeśli nikt nigdy nikomu nic nie dedykował, to użyje zestawienia: dedykowane rozwiązania.
Krótkiedossier JACEK WASILEWSKI – specjalista komunikacji społecznej. Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych na Uniwersytecie Warszawskim oraz Łódzkiej „Filmówki”. Pracownik w Instytucie Dziennikarstwa UW oraz w Zakładzie Komunikowania i Mediów Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej, gościnnie również na Uniwersytecie Gdańskim i Jagiellońskim. Zajmuje się retoryką i erystyką oraz funkcjonowaniem komunikatów w przestrzeni publicznej. Autor reklam, kampanii PR, filmów dokumentalnych dla TVP 2, programów telewizyjnych w TVP 1 oraz różnego rodzaju przemówień pisanych dla osobistości życia publicznego.
OTRZYMAŁEM KIEDYŚ PROŚBĘ O „SPOSTPONOWANIE SPOTKANIA”. Tutaj język zatoczył jakby koło, kiedyś słowo „postponować” znaczyło właśnie z łaciny „odkładać, odraczać”. Słowo o źródłosłowie łacińskim wraca teraz do nas poprzez język angielski z dziwaczną wymową. Z drugiej strony słowo „pasjonat” nas nie razi, a ono pierwotnie oznaczało szaleńca (z łaciny: cierpieć, męka), a nie kogoś pozytywnego. Taka szewska pasja to nie było wesołe hobby. Czasami pojawiają się słowa absurdalne, np. „auditor”, nie wiadomo po co próbujący wypierać „audytora”, który w dawnych wiekach był kimś, komu czytano księgi rachunkowe. Problem w tym, że język ogólny nam się rozdwaja. Ludzie o różnym zapleczu zawodowym czy intelektualnym mogą używać tego samego słowa w zupełnie różnych znaczeniach. DZIŚ NIE ZDAJEMY SOBIE SPRAWY, ŻE SŁOWA „SAMOCHÓD” I „SAMOLOT” ZOSTAŁY WYŁONIONE W DRODZE KONKURSU W LATACH 20. XX WIEKU. CZY PRZYPADKIEM NIE KALKUJEMY TERAZ BEZREFLEKSYJNIE? Refleksja ta dotyczy ekonomii: zero wysiłku to dobry rezultat. „Polityka” ogłaszała konkursy na nowe słowa, np. e-mail. „LISTEL” SIĘ NIE PRZYJĄŁ... Z samochodami onegdaj poszło dużo łatwiej – było ich bardzo mało. „Mailami” zostaliśmy wręcz zasypani w wielu miejscach jednocześnie. Kto miałby mieć taki dziś autorytet, żeby to zmienić? Jesteśmy tak związani z kulturą amerykańską, że nie widzę możliwości, żeby zakorzeniały się nowe odpowiedniki polskie – słowa wciskają się zbyt wieloma szczelinami. Jedyną szansę widzę w modzie, snobizmie językowym na bogatą polszczyznę przeciwstawioną międzynarodowej rąbance. Żeby odróżnić „superaccounta” od zwykłego „sales assistanta”. WSPOMNIELIŚMY O KOMPETENCJI JĘZYKOWEJ. CO ONA OZNACZA NA CO DZIEŃ? Zgodnie z teorią Basila Bernsteina, możemy porozumiewać się kodem rozwiniętym lub kodem ograniczonym. W kodzie rozwiniętym możemy językiem opowiedzieć wszystko i zmieścić w nim cały kontekst zdarzeń, odczuć, abstrakcji. Kod ograniczony ma zastosowanie w prostych sytuacjach rodzinnych czy zawodowych: „weź to, tak nie rób”, trudno nim jednak pisać powieści. KTÓREMU Z OWYCH KODÓW JĘZYKOWYCH – ROZWINIĘTEMU CZY OGRANICZONEMU – SPRZYJA EKSPANSJA JĘZYKA BIZNESOWEGO? Jest on nakładką na język, która ma na celu upraszczanie opisów rzeczywistości i redukowanie ich do modeli możliwych do zarządzania, tym samym nie sprzyja rozwojowi szerokiej kompetencji językowej. Kiedy ma się śrubokręt, wszystko traktuje się jak śrubki. Jest to o tyle szkodliwe, że przy większych kompetencjach językowych łatwiej docierać do niestandardowych klientów. W tym tkwią ograniczenia systemu... OBRAZ WYŁANIA SIĘ DOŚĆ CZARNY, A PRZECIEŻ MUSZĄ BYĆ TEŻ JAKIEŚ POZYTYWY. Język marketingowy jest tryumfem humanistyki w tym sensie, że uczy nas czegoś o nas samych. Jest skuteczny, wpływa na ludzi i kreuje naszą rzeczywistość społeczną. Czy zrezygnowalibyśmy z naszej pracy, pensji, wystandaryzowanych sklepów na rzecz idyllicznej wolności, w której za drzewem czai się tygrys? MY KSZTAŁTUJEMY JĘZYK, ALE JĘZYK TEŻ KSZTAŁTUJE NAS. CZY NIE GROZI NAM INSTRUMENTALIZACJA ZWYKŁYCH RELACJI MIĘDZYLUDZKICH? To już się dzieje. Ja osobiście jestem w stanie więcej zapłacić sprzedawcy, który jest szczery, autentyczny i nie próbuje różnych sztuczek. Inna sprawa, że ja te zabiegi potrafię wykryć i zdefiniować, a zwykły klient może mieć z tym problem. PUENTUJĄC: TRENUJMY WSZECHSTRONNOŚĆ, UŻYWAJMY JĘZYKA ZRÓŻNICOWANEGO, DBAJMY O DUCHA JĘZYKA, ŚWIADOMIE ANALIZUJMY RZECZYWISTOŚĆ I NIE ULEGAJMY WPŁYWOM MASS MEDIÓW... A jeżeli oglądamy już „Taniec z gwiazdami”, to dla równowagi obejrzyjmy TVP Kultura. I odwrotnie. Rozmawiał Wojciech Kwilecki
Chcesz wiedzieć więcej? Jacek Wasilewski, „Retoryka dominacji”, Trio 2006. Praca zbiorowa, „Komunikacja w biznesie”, Mt Biznes 2007.
01234567890123456789
FOTO: Novimedia CP, Krzysztof Gutkowski
J
„JĘZYK MARKETINGU TO NAKŁADKA NA ZWYKŁY JĘZYK. TO JĘZYK-NARZĘDZIE, DZIĘKI KTÓREMU WSZYSTKO MOŻNA NAZWAĆ PRODUKTEM I UMIEŚCIĆ W KONTEKŚCIE RYNKOWYM”
afterparty LOGO ANCORT: 18-karatowe złoto to kruszec użyty do produkcji tabliczki z logo firmy
LUKSUS W DETALACH Diamond Crypto Smartphone Cena: 1,3 mln dol. A CO W ŚRODKU? W środku telefonu znajdziemy procesor Motorola MX21, system operacyjny Windows CE, ekran dotykowy (242 tys. kolorów), książka telefoniczna na 4 tys. wpisów, łącza USB i Bluetooth. Zgodnie ze swoją nazwą telefon umożliwia także wysyłanie szyfrowanych SMS-ów i e-maili.
PRZYCISK NAWIGACYJNY: Telefonem steruje się za pomocą złotego przycisku ozdobionego 28 diamentami
EKRAN: Ekran nieprzypadkowo zawiera zdjęcie Kremla. Rosjanie chętnie kupują najdroższe komórki świata
DREWNIANE ELEMENTY Z BOKU: Egzotyczne drewno pokryte siedmioma warstwami specjalnego lakieru
KLAWIATURA: Klawiatura z platyny z ręcznie grawerowanymi cyframi i literami
BOCZNE LINIE Z DIAMENTÓW: Boki telefonu ozdobione są symetrycznie 50 diamentami
OBUDOWA: Obudowa telefonu została wykonana z platyny (próba 950)
Komórka ZA MILION
M
120 BRYLANTÓW W OBUDOWIE ZE ZŁOTA, WPIS DO KSIĘGI REKORDÓW GUINNESSA W KATEGORII „NAJDROŻSZY TELEFON ŚWIATA” I JEDYNIE TRZY RĘCZNIE WYPRODUKOWANE EGZEMPLARZE MODELU GOLDVISH PIECE UNIQUE... KOMÓRKI TO JUŻ NIE TYLKO PRZEDMIOT CODZIENNEGO UŻYTKU. TO CORAZ CZĘŚCIEJ TAKŻE ATRYBUT LUKSUSU, PODKREŚLAJĄCY STATUS SWOJEGO WŁAŚCICIELA.
M I Ę D Z Y N A R O D O W E F O R U M E K O N O M I C Z N E w Sankt Petersburgu. Bankierzy, ekonomiści i przedsiębiorcy dyskutują o światowym kryzysie, tymczasem w kuluarach jeden z operatorów komórkowych właśnie otwiera stoisko, w którym zamierza sprzedawać luksusowe telefony. Wśród sprzedawców panuje niepewność. Czy w tych trudnych czasach znajdą się chętni na aparaty, z których najtańszy kosztuje 22 tys. dolarów? Pod koniec dnia mogą już odetchnąć z ulgą. Nabywców znalazło aż dziesięć telefonów marki Goldvish i chociaż najdroższy z nich kosztował aż 150 tys. dolarów, to jeden z handlowców nie waha się podkreślić, że ten przedział cenowy to jedynie segment „ekonomiczny” najbardziej luksusowych komórek świata. Biorąc pod uwagę cenę Piece Unique (milion euro), trudno nie przyznać mu racji.
01234567890123456789
Zanim jednak spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, co skłania klientów do wydania równowartości niezłego samochodu na niewielki przedmiot, który w założeniu miał służyć do dzwonienia i wysyłania SMS-ów, musimy sięgnąć do źródeł rynku luksusowych telefonów komórkowych. LUKSUSOWY SUKCES Człowiekiem, który zrewolucjonizował myślenie o komórkach, jest Frank Nuovo. Wieloletni projektant Nokii i ojciec charakterystycznego stylu fińskich telefonów pomyślał kilka lat temu: dlaczego nie założyć własnej firmy i nie zaoferować klientom czegoś, czego rynek do tej pory nie widział? I chociaż kierownictwo Nokii uznało jego pomysł za szalony, to nie chcąc stracić utalentowanego designera, postanowiło sfinansować powstanie nowej firmy. Tak narodziło się Vertu, pierwszy na świecie producent ekskluzywnych gadżetów do dzwonienia. Założenie biznesowe? Stworzyć wyjątkowe aparaty, których klienci nie będą kupować w dyskoncie z elektroniką lub na eBay’u, ale raczej u jubilera na najdroższej ulicy w mieście.
UDERZENIE W JUBILERÓW Gdy w połowie 2002 r. pierwszy model Vertu Signature funkcjonował już bez zarzutu, przed handlowcami firmy stanęło nowe wyzwanie: wprowadzić aparat do odpowiednio prestiżowych kanałów sprzedaży. Sieci jubilerskie jednak nie do końca poważnie traktowały telefony wykonywane przez przedstawicieli Vertu. Propozycję sprzedaży komórek obok zegarków i biżuterii z brylantami brano najczęściej za żart, a w najlepszym wypadku za nie do końca przemyślany pomysł. Pomogły dopiero bezpośrednie i niezapowiedziane wizyty sprzedawców Vertu w salonach. Gdy właściciele zobaczyli na własne oczy nową propozycję, ustalenie szczegółów współpracy było już tylko formalnością. Ręcznie składane komórki Vertu zadomowiły się w butikach Moskwy, Dubaju i Londynu, a od niedawna są dostępne oficjalnie także w salonach jubilerskich w Polsce. OFERTA ZA AUTO Za najtańszy model, Vertu Constellation, przyjdzie klientowi zapłacić ok. 16 tys. zł. W zamian otrzyma telefon w obudowie wykonanej ze stali szlachetnej i skóry, bez aparatu fotograficznego, za to z baterią zdolną czuwać przez 400 godzin. To niby niewiele, ale jak podkreśla producent, jego aparaty – oprócz wyróżniania się designem – mają służyć przede wszystkim do dzwonienia. W droższym Vertu Ascent Ti możemy liczyć także na aparat fotograficzny o rozdzielczości 3 megapiksela, ale przede wszystkim na obudowę wykonaną z tytanu. Stosunkowo późno rynek ekskluzywnych aparatów dostrzegli popularni producenci komórek, tacy jak Sony Ericsson czy Motorola. Ich oferta jest zdecydowanie skromniejsza od tego, co proponuje Vertu czy Goldvish. Ta pierwsza firma zaproponowała bogatym klientom na przykład model Black Diamond w cenie 300 tys. dol., który ma co prawda tylko jeden diament wtopiony w obudowę, za to duży. Wróćmy jednak do pytania, dlaczego niektórzy klienci są gotowi zapłacić za komórkę tyle, co za dobre auto. Cóż, niektórzy po prostu lubią błyszczeć. Tak jak ich wysadzane diamentami telefony. Krzysztof Garski
Wysokacena,wysokajakość VERTU TI Cena: 21,5 tys. zł Ekran: Ekran wykonany został z szafirowego szkła, które jest wyjątkowo odporne na zarysowania Obudowa: Tytan i naturalna skóra (dostępna w kolorach czarnych lub brązowym i czarnym) to materiały, z których wykonana została obudowa Klawiatura: Klawisze łożyskowane są syntetycznym rubinem, co gwarantuje wieloletnią i bezawaryjną eksploatację klawiatury Przycisk u góry po prawej stronie obudowy: Wystarczy nacisnąć ten przycisk, by połączyć się z działającym 24 h na dobę centrum Concierge. A CO W ŚRODKU? To pierwszy telefon Vertu, który wyposażono w kamerę. Jako jedno z nielicznych dostępnych urządzeń, może pracować w niemal wszystkich krajach świata, gdyż producent przystosował go do pracy w wielu częstotliwościach. Aparat działa pod systemem Symbian i posiada 4GB wbudowanej pamięci oraz łącza USB i Bluetooth.
Najdroższekomórkiświata:TOP5
1 2 4
1. GOLDVISH PIECE UNIQUE (1,4 mln dol.) Według Księgi Rekordów Guinnessa po prostu najdroższy telefon świata.
2. THE DIAMOND CRYPTO SMARTPHONE (1,3 mln dol.) Dziecko rosyjskiej firmy JSC Ancort, oprócz 50 diamentów na obudowie może pochwalić się zestawem aplikacji szyfrujących dane
3
3. VERTU COBRA (0,31 mln dol.) Projekt autorstwa Vertu i paryskiego domu jubilerskiego Boucheron. Otaczająca obudowę kobra została wykonana z czterech diamentów i ponad 400 rubinów.
4. BLACK DIAMOND (0,3 mln dol.) Wspólne dzieło Sony Ericsson i szwajcarskiej manufaktury VIPN przekonuje stonowaną elegancją. Nie znajdziemy tu diamentów, a jedynie superwytrzymałą obudowę z tytanu i z szerokim ekranem.
5
5. VERTU SIGNATURE (81 tys. dol.) 943 ręcznie umieszczone diamenty na obudowie i model, który przyniósł Vertu światowy rozgłos.
01234567890123456789
afterparty Kto nie kocha ludzi, niech nie jedzie do Indii
się jak przez mgłę. Maj niesie piętno nadchodzącego monsunu – jest wilgotno, burzliwie i wieją silne wiatry, unoszące tumany kurzu. Wtedy najlepiej schronienia szukać w górach. MIESZANKA RELIGIJNA Ogromną rolę w dziejach ludzkości spełniały i spełniają religie. Kształtują świadomość ludzi oraz ich postawy życiowe. I choć każdy stereotyp jest dość mętny to Indie jawią się jako kraj niezliczonych obrzędów, świątyń i rytuałów. Dlatego nie dziwi fakt, że zliczenie wszystkich panujących tutaj religii graniczy z cudem. Hinduizm, islam, sikhizm, buddyzm, dźinizm, chrześcijaństwo, judaizm, zoroastryzm to najważniejsze z nich. Jak je rozróżnić? Tego nie wiedzą sami Indusi. W odróżnieniu od buddyzmu czy islamu dominujący hinduizm (ok. 80 proc.) nie wykształcił się z nauk jednego człowieka. Religia ta jest gigantycznym konglomeratem rozmaitych i często sprzecznych ze sobą wierzeń, nieposiadających jednolitego kanonu. W związku z czym trudno jest określić, kto jest hindusem i jakie są szczegóły jego wiary. Nic bardziej charakterystycznego dla Indii – coś istnieje, ale nie wiadomo po co, jak działa i jak to się stosuje w praktyce. MIESZANKA CYWILIZACYJNA Pomimo iż cywilizacja z oporem naznaczyła subkontynent swoimi osiągnięciami, to ziemia ta ciągle zaskakuje słodkim tradycjonalizmem i niestandardowymi rozwiązaniami. Ludzie żyją tutaj zawsze w chwili obecnej, historia Indii to „pięć tysiącleci chwil”. Kraj ten może zachwycać, czasem szokować, może przyprawić o zawrót głowy – uczucia te mieszają się stale. Większość domów nie posiada kanalizacji, dlatego wzdłuż ulic płyną rynsztoki. Ludzie bogatsi nie mają pralek, gdyż zlecają tę czynność biedniejszym.
MIESZANKA
WYBUCHOWA „INDIE NIE ISTNIEJĄ. TAKA KOMBINACJA PO PROSTU NIE MOŻE DZIAŁAĆ. JEST NIEZBORNA. MIEŚCI W SOBIE TYLE POZIOMÓW SPOŁECZNYCH, TAKIE KOMPLIKACJE MENTALNE, TYLE REGUŁ JAWNYCH I UTAJONYCH, TYLE RZECZYWISTOŚCI UROJONYCH, TYLE PRZESZŁOŚCI OBECNEJ W TAK OSOBLIWEJ TERAŹNIEJSZOŚCI, ŻE ZŁOŻENIE TEGO W JAKĄŚ SPÓJNĄ CAŁOŚĆ GRANICZY Z KOSMICZNYM CUDEM”.
A
„ALFABET ZAKOCHANEGO W INDIACH” JEAN-CLAUDE CARRIERE
A J E D N A K ! I N D I E S Ą . . . K R A J E M P R Z E C U D N Y M , w którym krajobraz wypełnia gama żywych kolorów, pomieszanych z egzotyczną przyrodą i duszącymi zapachami kadzideł, intensywnych przypraw i... smrodu. Trudno jednak pisać o indyjskim pejzażu bez uwzględnienia czynnika ludzkiego. Ten tutaj jest dominujący. Ludzie wdzierają się wszędzie, uczestniczą we wszystkim, zalewają każde miejsce, są wszechobecni! MIESZANKA SPOŁECZNA Indie zamieszkuje ok. 1,1 mld ludzi, co stanowi 1/6 populacji całego świata. Różnice w ich wykształceniu, zamożności i stylu życia są uderzające. W dużych miastach, tj. Mumbai, Dehli czy Kalkucie ogromne bogactwo przemieszane jest z niebywałą biedą. Ci, którzy obsługują mieszkańców ekskluzywnych apartamentowców, żyją w slumsach mozolnie uwitych tuż pod drzwiami chlebodawców. Wieczorny spacer po miejskiej dżungli to przechadzka swoistym torem przeszkód, w którym śpiące na chodnikach rodziny, ich dobytek, krowy, psy i innego rodzaju stworzenia to kolejne zawalidrogi. Tuż nad ich głowami śmigają najnowsze modele lśniących samochodów. Sytuację tę potwierdzają statystyki (ramka). Mniejsze miasteczka (do mln mieszkańców!) są oazami spokoju. Tutaj ludzie żyją w zgodzie z rytmem natury, z dala od miejskiego zgiełku. Tutaj też podział mieszkańców według płci nie jest tak ude-
01234567890123456789
rzający. O ile na mumbajskich ulicach dominują mężczyźni, którzy masowo przyjeżdżają tutaj w celach zarobkowych, o tyle w miasteczkach stosunek ten jest wyrównany. Tradycyjny strój damski – wielobarwne sari – to stały element „kolorujący” krajobraz. Poziom wykształcenia jest silnie zróżnicowany regionalnie i pomiędzy grupami religijnymi. I choć czytać nie potrafi ok. 35 proc. Indusów, to w języku angielskim mówią kilkuletnie dzieciaki. Liczba dialektów i ich odmienność wymusiły taki stan rzeczy. Biały człowiek kojarzony jest z jednym – z pieniądzem. Każdy chce uszczknąć od niego coś dla siebie, odbić się w jego alabastrowej skórze, wyżebrać banknot, powąchać, jak pachnie. Napierający tłum może wydawać się groźny. Nic bardziej mylnego. „Nie” akceptowane jest bez agresji. W Indiach „biali” mogą czuć się bezpiecznie.
INDIE TO WYZWANIE DLA ZMYSŁÓW I ROZUMU: TYLE LUDÓW, JĘZYKÓW, ZWYCZAJÓW, WIERZEŃ I KOLORÓW MIESZANKA KLIMATYCZNA Indie są ogromne – to fakt. W miesiącach zimowych klimat na terenie całego kraju różni się diametralnie. Kiedy na północy w okolicach Himalajów można oddawać się narciarskim szaleństwom, na południu goańskie plaże witają 30-stopniowym upałem. O tej porze ruch turystyczny znacząco się wzmaga. Nie tylko turyści z Europy i Ameryki, ale także Indusi szturmują nadmorskie kurorty. W kwietniu temperatura osiąga 45°C i staje się prawdziwym utrapieniem. Powietrze jest wówczas gęste i suche, tak że wszystko widzi
W 2008 R. W INDIACH WYPRODUKOWANO 934 FILMY. PRZYNIOSŁY ONE 1,4 MLD DOLARÓW ZYSKU. KRAJ ZAJMUJE TEŻ PIERWSZE MIEJSCE POD WZGLĘDEM LICZBY SPRZEDANYCH BILETÓW – 3,1 MLD, DWA RAZY WIĘCEJ NIŻ W HOLLYWOOD.
Według Banku Światowego w 2005 r. 42 proc. Indusów (456 mln) żyło poniżej granicy ubóstwa. Jednocześnie ponad 100 tys. posiada majątek warty ponad mln dolarów!
Ci piorą ręcznie przy użyciu prostych narzędzi: kamienia i kija. Pomimo pożywki sprzedawanej w Bollywood, jaką jest miłość romantyczna, wszelkie małżeństwa są aranżowane przez rodziców państwa młodych. Na ulicach można spotkać budki oferujące teleusługi – rozmowy z telefonów pamiętających lata 80. i karty startowe do wszystkich sieci komórkowych. A czas? Tutaj ma zupełnie inny wymiar. Nikt się nie spieszy – nie da się przecież wykonywać dwóch czynności naraz. Minuta to godzina, dwie, trzy... I mimo, że tubylcy mogą wydawać się nam nieobytymi dzikusami, to ich niezwykła duchowość stawia na wartości „być” nie „mieć”. Dzielenie się z innymi to gest naturalny w tak przeludnionym kraju. Spokój ducha i bogate życie wewnętrzne sprawiają, że pomimo prostoty i ubóstwa ludzie są zgodni i szczęśliwi. Z drugiej strony – w Indiach wszystko ma dwie strony – bogata duchowość nie przeszkadza nieograniczonej korupcji, która występuje nie tylko w urzędach, ale nawet na lotniskach! Co ciekawe, osoby starsze nie są wyrzucane na margines społeczny, nie zamyka się za nimi drzwi. Będąc najbardziej doświadczonymi życiowo, są ważnymi skarbnicami wiedzy. CUDOWNA MIESZANKA W trakcie trzęsienia ziemi w stanie Gudżarat zawalił się mur więzienia. Zbiegło 180 więźniów. – Nie można mówić o ucieczce. Poszli sobie, bo obawiali się o swoje życie – skomentował wydarzenie dyrektor więzienia. Taka logika to dzień powszedni w indyjskim społeczeństwie. Nikt nie doszukuje się złych intencji, drugiego dna. Dlatego Indii nie należy z niczym porównywać – nie mają innych odniesień niż one same. Podejście zmysłowe i wzrokowe jest najważniejsze. Patrz, słuchaj, wąchaj i doznawaj, ale nie przykładaj do tego swoich miar czy kategorii. Indie są cudowne bez szuflad i ocen! Ewa Chmielarz
Chcesz wiedzieć więcej? Louise Nicholson, „Indie”, National Geographic 2003. Chakravarthi Ram-Prasad, „Indie. Życie, legendy i sztuka”, National Geographic 2007. Panikkar Kavalam Madhawa, „Dzieje Indii” ,PWN 1965.
01234567890123456789
afterparty
Cyfrowe REWOLUCJE PRAWDOPODOBNIE JESTEŚMY ŚWIADKAMI JEDNEGO Z NAJWIĘKSZYCH PRZEŁOMÓW TECHNOLOGICZNYCH W KINIE OD CZASU POJAWIENIA SIĘ DŹWIĘKU. TO DOBRA OKAZJA, BY PRZYPOMNIEĆ SOBIE, JAKĄ DROGĘ PRZESZŁY FILMOWE EFEKTY SPECJALNE OD SWOICH POCZĄTKÓW DO POWSTANIA REWOLUCYJNEGO „AVATARA” JAMESA CAMERONA.
A
A B Y Z R O Z U M I E Ć P R O C E S , w którym bierzemy udział, musimy cofnąć się o ponad sto lat. Wtedy właśnie odbyły się pionierskie próby stworzenia fantastycznych światów na taśmie filmowej. Georges Mélies, pierwszy wizjoner kina, pokazał w 1902 roku „Podróż na Księżyc” – pełną efektów specjalnych historię wyprawy grupy uczonych na Srebrny Glob. Na planie zdjęciowym znalazły się gwiazdy i planety ulepione z gliny i gumowe stroje złych kosmitów. Niesamowite niegdyś widowisko dziś może budzić jedynie szyderczy uśmiech. Taka sama reakcja grozi każdemu, kto spróbuje zapoznać się z „Zaginionym światem” Harry’ego Hoyta z 1925 roku. Figurki dinozaurów animowane metodą poklatkową wywołały wielki zachwyt ówczesnej prasy, która głosiła, że reżyser musiał odnaleźć prawdziwe wielkie gady sprzed tysięcy lat.
KLASYCZNA ERA Wbrew pozorom pierwsza rewolucja technologiczna w kinie nie przyszła od strony twórców efektów specjalnych. Wielkim wydarzeniem okazała się za to premiera „Śpiewaka z jazzbandu” z 1927 r. – po raz pierwszy obraz został połączony z nagranym wcześniej dźwiękiem. Od tej chwili możliwe stały się niewyobrażalne dotąd rzeczy – aktorzy zaczęli mówić! Doszło do ogromnych zmian w języku filmowym, natomiast efekty specjalne były oparte na tych samych zabiegach jeszcze przez dziesięciolecia.
01234567890123456789
Największe osiągnięcia „klasycznej ery FX” przypadają na przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Tak zwane kino „Nowej Przygody” wykorzystało wszystkie możliwości, jakie dawała wtedy technologia. Pierwszy epizod „Gwiezdnych wojen” George’a Lucasa zapierał swego czasu dech w piersiach. Duże wrażenie robiły poruszające się w nieznanych galaktykach realnie wyglądające statki kosmiczne. Do najsłynniejszych sekwencji z wykorzystaniem tradycyjnych efektów specjalnych trzeba zaliczyć również narodziny morderczej kreatury z „Obcego – ósmego pasażera Nostromo”. Ten moment był podobno tak realistyczny, że na planie zdjęciowym niepoinformowani aktorzy krzyczeli ze strachu. CYFROWE ŚWIATY W końcu dotarliśmy do lat dziewięćdziesiątych – czasu, kiedy rozpoczyna się proces prowadzący do cyfrowej rewolucji. Jedną z pierwszych prób wprowadzenia nowych technologii do kina podjął nie kto inny jak James Cameron. W 1991 roku nakręcił „Terminatora 2”, w którym użył pionierskiej techniki morphingu, czyli przekształcania jednego obrazu w drugi. Cyborg T-1000 potrafił płynnie zmieniać swoją formę właśnie dzięki użyciu komputerów. O krok dalej poszedł Steven Spielberg w „Parku Jurajskim”. Udało mu się przedstawić niezwykle realną wizję wskrzeszenia dinozaurów. Nadeszła chwila, kiedy obiekty wywołujące euforię widzów istniały wyłącznie na twardych dyskach w studiach Silicon Graphics. Nie trzeba było długo czekać na efekt śnieżnej kuli. Widowiskowe wizje najazdu obcych („Dzień Niepodległości”), ekranizacje komiksów o superbohaterach („Spiderman”) czy wielkie spektakle katastroficzne („Pojutrze”) korzystały z coraz lepiej dopracowanych, trójwymiarowych modeli. Często jednak widać było różnicę między światem wykreowanym cyfrowo a tym realnym. Dopiero Gollum z „Władcy pierścieni” wyznaczył dalszą drogę rozwoju. Został powołany do istnienia dzięki połączeniu najnowocześniejszej animacji komputerowej z zaawansowaną technologią odwzorowania ruchu.
152
TYLE SAL WYPOSAŻONYCH W TECHNOLOGIĘ POZWALAJĄCĄ NA WYŚWIETLANIE FILMÓW 3D ZNAJDUJE SIĘ W POLSCE
SYMULACJE RZECZYWISTOŚCI „Avatar” to koniec długiej cyfrowej rewolucji. Z jednej strony popularyzuje kino trójwymiarowe – prawdopodobnie wkrótce wszystkie spektakularne filmy będziemy oglądać w okularach 3D. To pierwsza z wielkich zmian, które dzieją się na naszych oczach. Najważniejsze jest jednak to, że jeszcze nigdy technika nie była tak blisko stworzenia totalnego złudzenia rzeczywistości. James Cameron do pracy nad cyfrowym światem zaprosił specjalistów z Weta Digital, studia założonego przez Petera Jacksona. Za cel postawił sobie udoskonalenie stosowanych przez nich metod. Oblepił aktorów czujnikami ruchu i mini-kamerami, które miały rejestrować najdrobniejszy skurcz mięśni i przetwarzać go w zdigitalizowaną postać. Nazwał ten system emotion capture. Zależało mu na tym, by komputery zrekonstruowały nie tylko realne cechy fizyczne, ale także ludzkie emocje. Członkowie plemienia Na’vi faktycznie są najdoskonalszym do tej pory wytworem technologii w kinie. Po „Avatarze” coraz trudniej będzie nam odróżnić to, co żywe i faktycznie istniejące w otaczającym nas świecie od tego, co jest tylko symulacją. Znany francuski filozof i prorok postmodernizmu, Jean Baudrillard (bracia Wachowscy korzystali z jego myśli, tworząc „Matrixa”), ostrzega przed światem, w którym fikcja staje się prawdą. James Cameron pokazał wszystkim, że to możliwe. Symulacja jest już tak samo realna jak rzeczywistość. Budujemy właśnie swój własny „Matrix”. Adam P isarek
Uwaga!Oszustwo! Święcąca dzisiaj triumfy w kinach technologia 3D opiera się na prostym oszustwie optycznym. Wystarczy zarejestrować scenę przy pomocy dwóch różnych kamer znajdujących się w nieznacznej odległości od siebie i nałożyć na siebie obrazy. Dzięki okularom z odpowiednimi szkłami całość nabiera głębi. Ta technologia służyła do tworzenia stereoskopowych zdjęć 3D już w XIX wieku. W filmie miała swoją pierwszą „złotą erę” w dreszczowcach z lat 50-tych. Zastosował ją nawet Alfred Hitchcock w słynnym „M jak morderstwo”.
01234567890123456789
afterparty KSIĄŻKA
„Życie trudne, lecz nie nudne” Władysław Bartoszewski Znak
FILM
„Co nas kręci, co nas podnieca”, Woody Allen
p Kino Świat
W Ł A D Y S Ł A W B A R T O S Z E W S K I – więzień Oświęcimia, świadek upadku Powstania Warszawskiego, który sześć lat spędził w komunistycznych więzieniach, mówi o sobie, że jest optymistą. „Czy było łatwo? Nie. Ale w jakim moralnym, historycznym lub społecznym kodeksie jest powiedziane, że życie człowieka, narodu, a nawet ludzkiego gatunku ma być łatwe? Otóż życie nie musi być łatwe. Gorzej, jeśli jest nudne” – powiedział Bartoszewski w jednym z wywiadów. W nowej książce Bartoszewski opowiada o okresie swego życia od dzieciństwa po początek lat 80. Wydawać by się mogło, że o Władysławie Bartoszewskim napisano już wszystko. I że on sam o sobie wszystko już opowiedział. Okazuje się jednak, że w biografii Profesora jest jeszcze wiele nieznanych, a frapujących momentów. I że wciąż potrafi on zaskoczyć niekonwencjonalnymi opiniami.
PŁYTA
„Go” Jón Thor Birgisson Emi Music Polska
01234567890123456789
P O P O D R Ó Ż Y D O E U R O P Y, K T Ó R A W O P I N I I C Z Ę Ś C I W I D Z Ó W I K R Y T Y K Ó W wpłynęła ożywczo na twórczość reżysera, Woody Allen wraca do Nowego Jorku. Na Manhattanie rozgrywa się historia pewnej znajomości. „Co nas kręci, co nas podnieca” to historia Borisa (w tej roli komik Larry David, wykapany Allen), ekscentrycznego nowojorczyka, który przygarnia znacznie młodszą od siebie, przypadkowo poznaną Melodie (Rachel Evan Wood). Wkrótce na głowę neurotycznego sześćdziesięciolatka „zwala się” rodzina prostolinijnej dziewczyny z Południa (m.in. jej matka grana przez Patricię Clarkson). A to może oznaczać tylko masę kłopotów, szczególnie że Melodie nie jest obojętna Borisowi...
„AKUSTYCZNA” NIE JEST PIERWSZYM OKREŚLENIEM, KTÓRE PRZYC H O D Z I N A M Y Ś L P O D C Z A S S Ł U C H A N I A P ŁY T Y „ G O ” . Raczej – radosna, upajająca i odważna. Albo – ekstatyczna, dramatyczna i pełna życia. To płyta pełna dzikiego rozmachu, a nie osobistych refleksji, choć w pierwszej wersji opierała się na akustycznej gitarze, fortepianie i fisharmonii. Swój ostateczny kształt zawdzięcza wybranym przez Jónsiego nowatorskim współpracownikom. „Zacząłem tworzyć kameralny, akustyczny album, ale gdzieś po drodze muzyka po prostu eksplodowała. Napisałem przez te lata mnóstwo utworów, które nie pasowały do repertuaru zespołu, więc odłożyłem je do różnych szufladek – elektroniczne, akustyczne, ambient, pop – by wykorzystać je w przyszłości. Gdybym wiedział, że album przybierze taki kształt, pewnie powyciągałbym kawałki z jeszcze kilku kategori” – mówi Jón Thor Birgisson, wyjaśniając zaskakujący przełom w pracy nad solowym debiutem po ponad dekadzie liderowania islandzkiej grupie Sigur Rós.