nowyczas2007/044/032

Page 1

KATASTROFA POLSKIEGO AUTOKARU

»4

W środę około godz. 6.30 pobliżu Dunkierki doszło do tragicznego wypadku jadącego z Zamościa do Londynu autokaru firmy przewozowej Polonia Transport. Znowu są ofiary śmiertelne. Zginęły trzy Polki.

NOWYCZAS NEW TIME – THE POLISH WEEKLY IN GREAT BRITAIN

Nr 32 (44) LONDON 10 August 2007

ISSN 1752-0339

FREE MARIUSZ CZAJKOWSKI/NowyCzas

8 czerwca „Nowy Czas” opublikował list otwarty Artura Zawiszy do Marszałka Senatu, Bogdana Borusewicza, dotyczący sytuacji Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii, którzy nadal objęci są podwójnym opodatkowaniem za lata 2004, 2005 i 2006. Ponieżej zamieszczamy odpowiedź Marszałka.

MARSZAŁEK SENATU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ Bogdan Borusewicz HMS/0421-25/07

Warszawa, dnia 31.07.2007 r.

Pan Artur Zawisza Redakcja „Nowego Czasu” Szanowny Panie Redaktorze, Problem podwójnego opodatkowania Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii jest mi znany. Postulaty moich rodaków, którzy znaleźli zatrudnienie za granicą sprawiły, że Senat interweniował w sprawie zmiany umowy o podatku między Polską a Wielką Brytanią. Senatorowie w oświadczeniach podejmowali tę kwestię. Jak Panu wiadomo, 20 lipca 2006 roku została podpisana Konwencja między Rzecząpospolitą Polską a Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej w sprawie unikania podwójnego opodatkowania i zapobiegania uchylaniu się od opodatkowania w zakresie podatków od dochodu i zysków majątkowych. Umowa ta została bardzo szybko przyjęta przez Sejm i już w listopadzie 2006 roku trafiła pod obrady Senatu. Senat przyjął ją bez poprawek. Ta ustawa wprowadziła korzystniejsze rozwiązania podatkowe dla naszych Rodaków pracujących w Wielkiej Brytanii, ale obowiązuje od początku tego roku. Oznacza to, że nasi Rodacy muszą się rozliczyć z dochodów w latach 2004, 2005 i 2006 na wcześniejszych zasadach. W trakcie debaty senatorowie podnosili kwestię zaległych podatków i posługiwali się podobnymi argumentami jakich Pan używa w swoim artykule. Jednak przedstawiciel Ministerstwa Finansów podkreślił, że resort nie przewiduje abolicji podatkowej. Rozwiązanie tego problemu leży zatem w kompetencjach Ministerstwa Finansów i tam został przekazany artykuł i list Pana Redaktora.

Szybki, bezpieczny i zaufany sposób przesylania pieniedzy c do Polski.

W ubiegłą niedzielę odbył się w Londynie Festival de Pueblo – wielkie święto latynoamerykańskie. Kolorowe korowody, salsa, roześmiany tłum. Burges Park przeżył prawdziwe oblężenie nie tylko Latynoamerykanów, ale miłośników ich kultury, spontaniczności i radosnego świętowania. Pogoda – tak bardzo kapryśna w tym roku – dopisała, a gorące rytmy rozbrzmiały w całej okolicy. Czy my, Polacy na Wyspach, będziemy też kiedyś świętować swoją tu obecność z takim rozmachem i radością?

»12-13


„C

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

2

nowyczas.co.uk

ZAS

DRUGA STRONA Poczta Artykuł Pani Krystyny Cywińskiej o Powstaniu Warszawskim w ostatnim numerze „Nowego Czasu” bardzo mnie wzruszył. Wzruszył tym bardziej, że autorka przywołuje moje ulubione wiersze, moich ulubionych autorów. Zawsze z ogromnym zaciekawieniem czytam wspomnienia powstańcze. Z jednym tylko zgodzić się nie mogę. Młodzi ludzie, Pani Krystyno, o powstaniu pamiętają. Pewnie, że nie wszyscy. Nie uzurpuję sobie prawa, żeby się w imieniu wszystkich wypowiadać. Wypowiem się więc w swoim. Co roku 1 sierpnia chodzę na Powązki. Zapalam świeczki na kilku mogiłach. I potem jeszcze raz 23, kiedy to na Starówce poległ brat mojego dziadka. O sobie myślę „dziecko powstania”, bo choć urodziłam się 1981 roku w czasie powstania nieraz moje życie wisiało na włosku. Pochodzę z przedwojennej warszawskiej rodziny. Wszyscy przetrwali powstanie w bombardowanym i stojącym w płomieniach mieście. Na Starówce, na Woli. Moja praprababcia, która wiele lat wcześniej cudem przeżyła rewolucję bolszewicką, uciekła z Pragi przed zbliżającymi się Rosjanami w samo centrum Powstania. Razem z nią w sercu Powstania znalazła się moja pięcioletnia wówczas babka. Warszawa straciła w Powstaniu około połowy ludności. Kiedy pomyślę, jak niewiele brakowało, żeby przysłowiowa kula trafiła któ-

Theodor Fontane

regoś z moich przodków i zdmuchnęła mnie z powierzchni ziemi na długo przed tym, kiedy się na niej pojawiłam, krew cierpnie mi w żyłach. A jednak nie potępiam Powstania. Nie będę tutaj zanudzać wyjaśniając dlaczego. Zainteresowanych odsyłam do lektury Normana Davisa. Mnie Powstanie i powstańcy są szczególnie bliscy. Może to dlatego, że kończyłam słynne warszawskie Liceum Batorego? Szkołę z tradycjami, na której łonie wyrośli Alek, Rudy i Zośka, a także jeden z najsłynniejszych powstańców Krzysztof Kamil Baczyński. A może było odwrotnie? Może to dlatego poszłam do tej szkoły, że chodzili do niej Alek, Rudy i Zośka? Sama już nie wiem. Grunt, że w Warszawie pamięć o Powstaniu się pielęgnuje. Nie tylko z zapamiętałym fanatyzmem prezydenta Kaczyńskiego, ale również tak zwyczajnie, tak po prostu. Przez zapalenie znicza na powstańczej mogile, położenie kwiatka na tablicy upamiętniającej zabitych, przez zatrzymanie się na minutę 1 sierpnia o godzinie „W”. Anna Wendzikowska ••• I was reading "Bum, Bum" and was very moved. Powerful, unsentimental storytelling. Considering the subject matter and her role in it all, an amazing article. Marek Kaźmierski

NOWYCZAS Kartki z kalendarza 124 Whitechapel Road London E1 1JE Redakcja Tel.: 0207 650 8725 redakcja@nowyczas.co.uk listy@nowyczas.co.uk Redaktor naczelny: Grzegorz Małkiewicz g.malkiewicz@nowyczas.co.uk Redakcja: Teresa Bazarnik t.bazarnik@nowyczas.co.uk Elżbieta Sobolewska, e.sobolewska@nowyczas.co.uk Z djęcia: Grzegorz Ciepiel, Damian Chrobak, Daria Danowska, Daniel Ogulewicz Współpraca: Andzej Brzeski, Krystyna Cywińska, Agnieszka Dale, Katarzyna Depta-Garapich, Piotr Dobroniak, Justyna Drath, Jolanta Drużyńska, Michał P. Garapich, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Marek Kremer, Grzegorz Ostrożański, Katarzyna Polis, Aleksandra Ptasińska, Marcin Piniak, Jędker Realista, Waldemar Rompca, Bartosz Rutkowski, Robert Rybicki, Anna Alicja Sikora, Zofia Sołtys, Alex Sławiński, Jakub Sobik, Michał Tyrpa, Anna Wendzikowska, Krzysztof Wojdyło

Dział Reklamy i Marketingu Tel./fax: 0207 247 0780 Remigiusz Farbotko remi@nowyczas.co.uk Tamara Leśniewska tamara@nowyczas.co.uk

Wydawca: CZAS Publishers Ltd Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.

jest jedyną rzeczą, której się nie da odkupić.

Piątek, 10.08 – Wawrzyńca, Borysa 1848 – Ruszyła pierwsza polska linia kolejowa (z Poznania do Szczecina). 1996 – Krzysztof Wielicki zdobył drugi szczyt świata K-2, a 13 w swojej karierze ośmiotysięcznik. Sobota, 11.08 – Klary, Zuzanny 1943 – Konferencja amerykańsko-angielska w Quebec, na której to omawiano szczegóły planów kampanii skierowanej przeciwko Japonii. 1965 – Izrael i RFN nawiązały stosunki dyplomatyczne. Niedziela, 12.08 – Lecha, Klary 1981 – IBM wprowadził na rynek komputer osobisty PC i system operacyjny PC-DOS 1.0. 2000 – Na Morzu Barentsa zatonął rosyjski atomowy okręt podwodny „Kursk”. Na pokładzie znajdowało się 118 marynarzy. Poniedziałek, 13.08 – Diany, Hipolita 1961 – Władze NRD zamknęły granicę z RFN.

Rozpoczęła się budowa muru berlińskiego. 1976 – Wobec przejściowych trudności rząd wprowadził kartki na cukier . Wtorek, 14.08 – Maksymiliana, Alfreda 1248 – Rozpoczęła się, trwająca dokładnie 632 lata, budowa katedry w Kolonii. 1980 – Początek strajków na Wybrzeżu. Stanęła Stocznia Gdańska. Środa, 15.08 – Marii, Napoleona 1917 – W Szwajcarii Powstał Komitet Narodowy Polski, którego poczynaniami kierował Roman Dmowski. 1947 – Brytyjczycy uznali niepodległość Indii, w miejsce kolonii brytyjskiej powstały Indie i Pakistan.

••• Droga Redakcjo, dziękuję bardzo za zamieszczony w ostatnim numerze „Nowego Czasu” artykuł pana Stefana Gołębiowskiego pt. „Po prawej stronie Tamizy”, który podsunął mi wspaniały pomysł na weekendowy wypad i pozwolił poznać nieznane mi dotąd oblicze tego wspaniałego miasta. W Londynie jestem już od pewnego czasu, ale zwiedziłam niewiele. Sporo pracuję, a i pogoda też nie sprzyjała dotąd pieszym wycieczkom po mieście. W ubiegłą sobotę spotkałam się z koleżanką, która przyjechała tu na parę dni i chciała jak najwięcej zobaczyć, a ja chciałam pochwalić się choć minimalną znajomością Londynu. Po przeczytaniu wspomnianego artykułu w jednej chwili postanowiłam – ruszamy na South Bank! Rzeczywiście ten kawałek miasta obfituje w wiele atrakcji. Między innymi widoczne na zdjęciach w „Nowym Czasie” fontanny przed Royal Festival Hall na żywo robią jeszcze większe wrażenie. Przeszłyśmy spory kawałek, od Waterloo Bridge aż do Tower Bridge, co chwilę zatrzymując się przed jakąś „atrakcją”, robiąc mnóstwo zdjęć i oczywiście od czasu do czasu orzeźwiając się zimnym ciderem. Widoki były wspaniałe, wzdłuż Tamizy ciągnął kolorowy, roześmiany tłum turystów, w powietrzu czuć było lato i luz. Nie muszę chyba dodawać, że moja koleżanka była zachwycona i strasznie dziękowała mi za tę wycieczkę. Polecam więc wszystkim, którzy znajdą trochę wolnego czasu, aby oderwali się choć na chwilę od codzienności i zafundowali sobie taki spacer po South Bank, bo naprawdę warto! Nawet jeśli przyjechaliście tu tylko po to, by zarobić i odłożyć – poświęćcie trochę czasu (trochę kasy też), bo warto! Są to wrażenia niezapomniane. Jeśli zbieracie paprykę na farmach poza Londynem, sprzątacie londyńskie domy, opiekujecie się dziećmi, staruszkami czy pracujecie w fast-foodach, wyrwijcie się z tego codziennego kołowrotka i poczujcie, w jakim pięknym mieście przebywacie. Londyn ma tyle do zaproponowania, wystarczy tylko wziąć „azetkę”, kupić „trawelkę” i poznać to miasto choćby w małej części. Iza Madej

POKAŻCIE SIĘ!

Czwartek, 16.08 – Stefana, Rocha 1966 – Amerykański chirurg Michael De Bakey przeprowadziła w Houston operację tymczasowego wszczepienia sztucznej lewej komory serca. 1980 – W Gdańsku powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy.

GBP 03.08 04.08 05.08 06.08 07.08 08.08 09.08

5.62 --------5.59 5,56 5,55 5,55

03.08 04.08 05.08 06.08 07.08 08.08 09.08

3.78 --------3,79 3,78 3,77 3,76

Euro

2

Tyle procent ludzi nigdy nie miało bólu głowy.

10

Taki procent mężczyzn wykonuje zawód pielęgniarza.

11

Tyle tysięcy euro dziennie zarabia na reklamach francuski piłkarz Zinedine Zidane.

JACEK ROSIECKI kilka dni temu wrócił z Islandii, którą objechał wzdłuż i wszerz na swoim rowerze. Poświęcił Islandii dwa miesiące i już planuje kolejną wyprawę, bo wiem jest zawołanym podróżnikiem i miłośnikiem jazdy na dwóch kółkach. Obecnie jest pracownikiem opieki społecznej, a wcześniej kilka lat pracował jako kurier, dzięki czemu ulice Londynu nie mają przed nim żadnych tajemnic. Zdjęcia wraz krótką informacją o prezentowanej osobie prosimy przesyłać na adres e-mailowy redakcji „Nowego Czasu”: redakcja@nowyczas.co.uk


9UMCŖGO[ 2CģUVYW URQUÏD PC \CġQŖGPKG MQPVC DCPMQYGIQ Y 9KGNMKGL $T[VCPKK a bankowego 1VYCTEKG MQPVC Y PCU\[O DCPM LGUV DCTF\Q ġCVYG 9 YKøMU\QĸEK RT\[RCFMÏY Y[UVCTE\[ V[NMQ LGFGP FQYÏF VQŖUCOQĸEK s RCU\RQTV NWD FQYÏF QUQDKUV[ <C LGF[PG HWPV[ OKGUKøE\PKG RT\G\ RKGTYU\G VT\[ OKGUKäEG OQŖPC MQT\[UVCæ \ YKGNW HWPMELK MQPVC 5KNXGT RQ\YCNCLäE[EJ QU\E\øF\Kæ 6YÏL E\CU K RKGPKäF\G 5ä VQ PC RT\[MġCF MCTVC FGDGVQYC 8KUC MVÏTGL OQŖPC WŖ[YCæ YG YU\[UVMKEJ RNCEÏYMCEJ CMEGRVWLäE[EJ MCTVø 8KUC ECġQFQDQY[ FQUVøR FQ RKGPKøF\[ K MCTVC /QPG[ 6TCPUHGT %CTF WOQŖNKYKCLäEGL U\[DMKG K DG\RKGE\PG RT\GU[ġCPKG RKGPKøF\[ FQ FQOW 2Q VT\GEJ OKGUKäECEJ DøF\KG UVQUQYCPC PQTOCNPC QRġCVC Y Y[UQMQĸEK HWPVC <CRTCU\CO[ PC TQ\OQYø LGU\E\G F\KUKCL 2GTUQPGN PCU\[EJ QFF\KCġÏY WġCVYK 2CģUVYW FQġäE\GPKG FQ ITQPC PCU\[EJ MNKGPVÏY

6[NMQ \P K G E ø K U OKG H W PV [ T YU\G G K R RT \G\ UKäEG OKG

<CRTCU\CO[ FQ QFYKGF\GPKC PCU\GIQ QFF\KCġW YYY NNQ[FUVUD EQO YGNEQOG

1HGTVC LGUV UMKGTQYCPC FQ PQY[EJ MNKGPVÏY QTC\ QUÏD MQT\[UVCLäE[EJ QDGEPKG \ MQPV %NCUUKE K %CUJ MVÏTG \FGE[FWLä UKø PC \OKCPø V[RW MQPVC FQ RCŔF\KGTPKMC TQMW 1VYCTEKG MQPVC LGUV W\CNGŖPKQPG QF PCU\GL QEGP[ 2CģUVYC U[VWCELK CD[ \ġQŖ[æ YPKQUGM Q QVYCTEKG MQPVC PCNGŖ[ OKGæ WMQģE\QPG NCV $CPM \CUVT\GIC UQDKG RTCYQ FQ Y[EQHCPKC QHGTV[ Y FQYQNPGL EJYKNK


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

4 CZAS NA WYSPIE tydzień na wyspach Towarowy statek „Jork”, którego kapitanem był Zbigniew Karkowski zatonął w niedzielę 5 sierpnia po tym, jak zderzył się z platformą wydobywczą. Pochodzący ze Szczecina kapitan stanie przed sądem za prowadzenie statku w stanie nietrzeźwym i spowodowanie wypadku, a w konsekwencji zatonięcie jednostki. Autokar firmy Polonia Transport, który był w drodze do Irlandii, rozbił się w pobliżu Dunkierki w północnej Francji. Zginęły co najmniej trzy osoby, a ponad 20 zostało rannych. Autobus przewrócił się przy zjeździe z autostrady, niedaleko granicy z Belgią. Francuska policja poinformowała, że z powodu silnego deszczu, kierowca nie zorientował się, iż zjechał z autostrady na parking. Wszelkich informacji na temat pasażerów autokaru można uzyskać pod numerami telefonów: +48 22 523 94 47; +48 22 523 98 85. Plakaty w języku polskim, wyjaśniające regulacje związane z rybołówstwem zostały rozwieszone wokół jeziora Delapre przez mieszkańców Northampton, którzy obawiają się, że imigranci z Europy Wschodniej nie rozumieją ich przepisów prawnych. Jedynie rybacy, którzy posiadają licencję mają prawo łowić w jeziorach, a po złowieniu mogą zabrać do domu jedynie dwie ryby dziennie. Tymczasem Polacy łowią olbrzymie ilości ryb, ładując je do samochodów dostawczych, co definitywnie wygląda na działalność zarobkową. Jak donosi BBC, Polki zawierają za pieniądze fikcyjne małżeństwa z obywatelami krajów spoza UE. Ułatwiają im w ten sposób wjazd do Wielkiej Brytanii, uzyskanie prawa do pracy i pobytu. W programie BBC wystąpiło dwoje dziennikarzy – Polka i Macedończyk, którzy kontaktowali się z pośrednikami aranżującymi „lewe małżeństwa”. Rozmowy filmowano ukrytą kamerą. W Dublinie powstała pierwsza przychodnia specjalnie dla imigrantów z Europy Wschodniej. Poradę lekarza w klinice EMC Health Care można uzyskać po polsku, litewsku, rosyjsku i angielsku. Kierownikiem zespołu lekarzy przychodni jest Polak – prof. Jarosław Leszczyszyn. Podobne kliniki mają powstać również w Londynie. Łabędzie, których zabicie jest surowo karane, notorycznie padają łupem głodnych Polaków i Litwinów – twierdzi „Daily Mail”. Członkowie Luton Angling Club postawili przy Grand Union Canal tablice z informacjami, że „łabędzie nie są do jedzenia”. Nikt nie został przyłapany na gorącym uczynku, jednak, gdy członkowie klubu usłyszeli o Polakach i Litwinach, którzy próbowali je łapać, wniosek powstał jeden – musieli dokonać tego wschodnioeuropejczycy.

Mówisz dobrze po angielsku? Nie byłeś karany? Spróbuj! NA WYSPACH BRYTYJSKICH znajdujemy pracę, mieszkanie i nowe życie. Miewa ono również swoje mroczne strony. Padamy ofiarami przestępstw, bądź też sami jesteśmy ich sprawcami. Wtedy nieodzowna jest pomoc policji. Dzwoniąc po pomoc wielu naszych rodaków natrafia na trudną do przebycia barierę językową. Jeśli do nieznajomości angielskiego dołożymy element stresu wynikającego z sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, bardzo często porozumienie się z osobą z centrali telefonicznej jest po prostu niemożliwe. Jakiś czas temu, Thames Valley Police rozpoczęła rekrutację mówiących po polsku pracowników. – Codziennie otrzymujemy około czterech tysięcy telefonów. Tysiąc z nich to zgłoszenia alarmowe pod numer 999. W maju otrzymaliśmy czterdzieści cztery prośby o polskie tłumaczenie, co daje około jednego każdego dnia – powiedział w rozmowie dla „Nowego Czasu” oficer Graham Brown, z którym spotkałem się w kwaterze głównej policji w Kidlington, niedaleko Oksfordu. I dodał: – Obecnie nie mamy żadnych polskojęzycznych pracowników w naszej centrali telefonicznej. Zrozumieliśmy, że takich pracowników potrzebujemy i mamy nadzieję wkrótce ich zatrudnić. O potrzebie posiadania w swoich szeregach osób, które biegle władają obcymi językami, policjanci mogli niedawno się przekonać. W czasie powodzi, która dotknęła środkową i północną Anglię, liczba zgłoszeń alarmowych bardzo wzrosła. Spory procent REKLAMA

Poezja w Conway Hall Za sprawą lidera stowarzyszenia Apart-Arts, Marka Kaźmierskiego, odbyła się w sobotę, 4 sierpnia, nietypowa dyskusja, bo dotycząca poezji – tylko i wyłącznie. wśród telefonujących stanowili poszkodowani, którzy nie mówili po angielsku. Dlatego policja kieruje swą ofertę nie tylko do Polaków. – Obszarem działania Thames Valley Police są trzy hrabstwa, zamieszkiwane przez ponad dwa miliony ludzi, do których należy doliczyć około sześciu milionów osób odwiedzających każdego roku te okolice. Jesteśmy zainteresowani zatrudnianiem pracowników, którzy umieją porozumieć się w różnych językach. Nie tylko Polaków, ale też przedstawicieli wielu innych nacji – powiedział Graham Brown. Aby ubiegać się o pracę w policji, trzeba mieszkać w Wielkiej Brytanii od co najmniej trzech lat i mówić płynnie po angielsku. Należy też udokumentować swoją niekaralność oraz być gotowym do podjęcia pracy na różnych zmianach, bowiem centrala policyjna działa cały tydzień przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. W formularzu zgłoszeniowym znajduje się wiele, pozornie dziwacznych pytań: o przynależność polityczną, preferencje seksualne, a nawet tatuaże na ciele. Po złożeniu dokumentów aplikant kierowany jest na kurs, przygotowujący go do podjęcia pracy.

W międzynarodowym gronie dyskutowano o jej kulturowych uwarunkowaniach, odmiennych stylach i poetykach, różnicach w odbiorze. Dokonano porównania poetyckiego języka twórczości arabskiej, perskiej i polskiej, czytano wiersze, dyskutowano o nich. Jednym z uczestników spotkania był Robert Rybicki, poeta, autor dwóch zbiorów wierszy „Epifanie i katatonie” i „Motta robali”. – Nie byłem zaskoczony dobrą jakością poezji „sąsiadek” zza Kaukazu. Poezja arabska i perska polega na spiętrzaniu emocjonalnym poszczególnych fraz i zwrotek, to jest jej tradycyjnie rozpoznawalna cecha. Poetki Ziba Karbassi z azerskiej części Iranu (Tabriz) i Wawah Abdul Razak z Iraku (Basra) mniej więcej mieściły się w tym module wypowiedzi poetyckiej, zresztą podobny wzorzec poetycki rzucał mi się w oczy po przeczytaniu paru antologii poezji

perskiej i arabskiej jeszcze w Polsce, podczas studiów. Jest jeszcze jedna rzecz: współczesna poezja krajów arabskich z powodzeniem funkcjonuje w układzie nowoczesnego wiersza wolnego, a tę swobodę zapewnia kaligraficzny, a zarazem płynny zapis i krój czcionki Lewantu. W przybliżeniu twórczości orientalnych mistrzyń słowa pomogli wydatnie Włodek Fenrych, który przełożył wiersze poetek na polski, a także Stephen Watts, który odsłonił angielskie wersje orientalnych zapisów. Podziękowania należą się szczególnie Włodkowi Fenrychowi, bez którego zaangażowania „orientalna” strona wieczoru poetyckiego nie doszłaby do skutku. Warto odnotować fakt, że obie poetki mają status wygnańców. Różniły się od nich wiersze Małgorzaty Dobosz, która zaprezentowała swoją poezję jako ostatnia. Kolega „po fachu” tak określił jej styl: – Zapisuje w krótkich formach codzienną rzeczywistość, odsłaniając paradoksy bytu za pomocą przeciwstawiania i kaskadowania skondensowanych obrazów, wyrwanych z otaczającej ją czasoprzestrzeni. Gosia Dobosz dopiero od niedawna funkcjonuje w świecie literatury, a jej występ był pierwszym publicznym czytaniem własnych wierszy. Na spotkaniu podczas dyskusji byli obecni przedstawiciele środowisk twórczych z Rosji i Pakistanu.

MoneyGram i Poczta pełną parą

Alex Sławiński Terminy najbliższych kursów to 20 sierpnia (Windsor PEC) i 3 września (Kidlington PEC). Więcej informacji na stronie: www.thamesvalley.police.uk

BRYTYJSKA POCZTA i firma transferowa MoneyGram współdziałają od dziesięciu lat. Do tej pory „okienka” MoneyGram były otwarte w kilku tysiącach oddziałów Post Office. W środę, 8 sierpnia w hotelu Four Seasons zainaugurowano nowy rozdział w dziesięcioletniej historii tej fuzji. Dziewiąty sierpnia będzie dla niej datą przełomową, bowiem już od czwartku we wszystkich czternastu tysiącach oddziałów poczty w całej Wielkiej Brytanii, są dostępne usługi MoneyGram. Z każdego miejsca Wysp będzie więc można wysłać pieniądze, które, w ciągu dzie-

sięciu minut, dotrą do wybranych miejsc na całym świecie, w tym również do Polski. Na te dziesięć minut trzeba oczywiście brać poprawkę, której zapis istnieje na końcu każdej umowy: „W zależności od dostępności i godzin pracy agenta MoneyGram odbierającego przekaz oraz lokalnych przepisów”. Ponadto ukłonem w stronę polskiego klienta jest również obniżenie kosztu przesyłki pieniędzy do kraju, który od dziewiątego sierpnia wynosi £4,99 za każde sto funtów. Więcej informacji na stronie: www.moneygram.com.

Polska uczelnia w Londynie WYŻSZA SZKOŁA Humanistyczno-Ekonomiczna z Łodzi już w styczniu tego roku uruchomiła swoją filię przy Phoenix High School mieszczącej się w zachodnim Londynie. Szesnaście osób wzięło udział w sesji egzaminacyjnej, kończącej pierwsze pół roku edukacji. Obecnie szkoła prowadzi rekrutację na kolejny rok studiów, a naukę będzie można rozpocząć, tradycyjnie, już w październiku. Dostępne kierunki to: informatyka, pedagogika, zarządzanie i marketing oraz filologia angielska – jedyny kierunek, na który trzeba będzie zdać egzamin, by zostać przyjętym. Jak do tej pory, zajęcia odby-

wać się będą w weekendy. W londyńskiej filii WSHE będzie można uzyskać tytuł licencjata lub magistra, a kiedy dany student będzie chciał powrócić do kraju, bez problemu będzie mógł kontynuować studia w Łodzi, na tym samym kierunku. Aby zostać przyjętym na studia, wymagane są następujące dokumenty: oryginał lub odpis świadectwa dojrzałości (ksero nie będzie uwzględnione), cztery zdjęcia, zaświadczenie od lekarza dotyczące braku przeciwskazań do podjęcia studiów, a w przypadku mężczyzn niezbędna jest również książeczka wojskowa.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

CZAS NA WYSPIE 5

Przede wszystkim: City Hall

Gwiazda spadająca

SŁAWOMIR FIEDKIEWICZ/GazetaNiedzielna

Wernisaż wystawy fotograficznej „Portret artysty jako młodego Polaka”, który odbył się 2 sierpnia w siedzibie burmistrza Londynu, spełnił swoją rolę jako wydarzenie, które o ile zostanie zapamiętane, będzie opisywane epitetem – pierwsze.

Na zdjęciu stoją od lewej: Michał Uchwat i Tamara Leśniewska (współautorzy animacji), Anna Bauer, Błażej Zając, Damian Chrobak, Tomasz Zdankowski, Tomasz Cyhitski.

Polscy artyści miewają swoje wystawy w znaczących londyńskich galeriach, jednak na ogół są to ludzie mieszkający i tworzący na co dzień w Polsce. Wyjątek stanowi tu na pewno rysownik Andrzej Krauze, czy niegdyś Feliks Topolski, ale w tym kontekście chodzi o młodych, będących u progu swego artystycznego rozwoju, twórców-emigrantów, którym zaoferowano przestrzeń wystawową City Hall’u, o tej zaś, ze zrozumiałych względów, można powiedzieć „prestiżowa”. Udało się, i za to organizatorom przedsięwzięcia należą się gratulacje, tym bardziej, że mieli tylko trzy

tygodnie czasu, by ją przygotować. O fakcie, że portretom ofiarowano tylko niewielki fragment galerii, i że ich format jest zaskakująco mały jak na wystawę, zapewne nikt za jakiś czas nie będzie pamiętał, pozostanie tylko epitet. Z punktu widzenia tzw. networkingu stowarzyszenie Apart-Arts zrobiło krok naprzód, a końcowe sceny dokumentu „Portrait” mogły zostać nakręcone, tak jak zaplanowano – podczas tłumnej wystawnej imprezy, gdzie nawet kilku dziennikarzy zabiegało o wywiady z artystami, gdzie było wino i przystawki, gdzie atmosferę przyjęcia umilał zespół

REKLAMA

muzyków. Zabrakło jednak podczas tego wieczoru bardzo istotnego elementu. Dokładnego sprecyzowania idei tego spotkania. Owszem, wystąpiła przedstawicielka urzędu burmistrza, która wyraziła zadowolenie z obecności młodej, polskiej sztuki w siedzibie władz miasta, wystąpił również reżyser dokumentu – Bartek Dziadosz, który pokrótce opowiedział o swoim filmie. Jednak wielu zebranych gości nie wiedziało, że biorą udział w puencie, że wieczór ten nie jest jednym z wielu wernisaży, jakich odbyło się w tym czasie w Londynie zapewne mnóstwo, lecz stanowi pew-

ną klamrę zamykającą roczną pracę nad dokumentem o życiu i pracy artystów mieszkających na emigracji. Dlaczego zabrakło fragmentów tego filmu? A artystów nawet nie przedstawiono, chociaż to oni byli tu najważniejsi: Tomasz Zdankowski, Damian Chrobak, Anna Bauer, Mateusz Ocias, Łukasz Przewłocki, Błażej Zając oraz autorzy animacji zainspirowanej obrazem Tomka Cyhitskiego „Hackney Dark Cloud” – Michał Konstantynowicz, Tamara Leśniewska, Michał Uchwat.

GDY WIDZIMY spadającą gwiazdę, w naszych myślach pojawia się życzenie, które ma się spełnić. A co w sytuacji, gdy spadającą gwiazdę ujrzymy trzynastego sierpnia? Jak co roku, między siedemnastym lipca i dwudziestym czwartym sierpnia orbita Ziemi przetnie się z rojem meteorów, zwanych Perseidami. Związane są z kometą Swift-Tuttle, która ostatnim razem przeleciała przez Układ Słoneczny w 1992 roku. Astronomowie przewidują, że 13 sierpnia nastąpi największe natężenie „spadających gwiazd”. Tym razem zjawisko będzie wyjątkowe z tego względu, że blask księżyca nie zakłóci nam obserwacji, bowiem akurat znajdzie się on w fazie Nowiu. Dlatego, zamiast przesiadywać w Londynie, w którym nawet w bezchmurne dni jedyne „gwiazdy”, które zdobią niebo to błyskające światłami ruchome punkciki zdążające w kierunku Heathrow, może powinniśmy pomyśleć o wyruszeniu w nieznane... Idealnym miejscem na taką eskapadę są bezdroża Szkocji, czy wzgórza Walii. A jeśli nie możemy wyruszyć tak daleko, wybierzmy się na wzgórza w okolicach Dorking, czy na klify hrabstwa Sussex. A będzie co oglądać. W czasie największego natężenia zjawiska gwiazdy „spadać” będą co kilka sekund. Przedłużmy sobie ten weekend, może sprawdzi się to, co sobie akurat wtedy wymarzymy?

Alex Sławiński Elżbieta Sobolewska


NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

nowyczas.co.uk

6 POLSKA POLITYKA » Ważny jest wizerunek

tydzień w kraju

Tajna broń prezydenta Lecha Kaczyńskiego

T Premier nieoczekiwanie zdymisjonował ministra spraw wewnętrznych Janusza Kaczmarka. Kaczmarek jest podejrzany o przeciek w sprawie akcji CBA dotyczącej Ministerstwa Rolnictwa i pośrednio także Andrzeja Leppera. Następcą Kaczmarka został Władysław Stasiak.

SPECJALIŚCI od wizerunku politycznego robią wszystko, by poprawić notowania prezydenta Lecha Kaczyńskiego w społeczeństwie. Jak do tej pory bowiem tylko niespełna 30 proc. Polaków pozytywnie ocenia głowę naszego państwa. Z Brukseli został w trybie nagłym ściągnięty Michał Kamiński, europoseł, który będzie teraz pracował nad poprawą prezydenckiego wizerunku. Jednym z jego głównych elementów ma być... Maria Kaczyńska. Jest ona przez ponad połowę Polaków oceniana pozytywnie. Gdyby zechciała na przykład wystartować w wyborach prezydenckich, weszłaby do drugiej tury, w której starłaby się z liderem Platformy Obywatelskiej Donaldem Tuskiem. Ale nie o prezydenturę dla Kaczyńskiej chodzi, tylko o to, by jej ciepły wizerunek dodał również blasku

T Opozycja szykuje się już do wyborów. PO nie chce współpracy z Samoobroną przy tworzeniu większości dla konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu, „ale musi”... Podobny pomysł popiera też SLD. T Państwowa Komisja Wyborcza zakwestionowała sprawozdania finansowe PiS i SLD. Partie te mogą utracić dotacje z budżetu państwa. Wybory problem taki by rozwiązały. T Samoobrona odgraża się, że posiada taśmy z nagraniami rozmów, które skompromitują polityków PiS. Dysydent ryszard Czarnecki twierdzi, że żadnych taśm nie ma. Nowa Beger czy raczej „czarna teczka” Tymińskiego? T Roman Giertych, nadal wicepremier i minister, stworzył nowy kanon lektur, już z Gombrowiczem, ale Sienkiewiczem także. Minister kultury Ujazdowski tym razem listę przyklepał. T Benedykt XVI przyjął na audiencji o. Tadusza Rydzyka i pobłogosławił jego dzieła. Abp Gocłowski i ks. Boniecki wyjaśniają, że takie błogosławieństwo nic nie znaczy. T Przy ul. Wałbrzyskiej w Warszawie rozpoczęto prace wykopaliskowe, które mają odnaleźć prochy zamordowanego przez UB gen. Augusta Fieldorfa „Nila”. T 16 osób objęto aktem oskarżenia w związku z „układem warszawskim”. Chodzi o klikę łapówkarzy, którą stworzyli politycy z UW i PO, biznesmeni i pracownicy administracji na początku lat 90. Wysokość łapówek dochodziła do 300 tysięcy złotych. Większość oskarżonych przyznaje się do winy. T Z Euro 2012 będzie problem. Minister Jakubiak zapewnia , że zdążymy dzięki „specjalnej ścieżce”. T Zmiana przepisów o IPN dopuściła do archiwów IPN dziennikarzy i naukowców. T Najniższa płaca wzrośnie od 2008 roku o 190 zł. Teraz będzie wynosiła 1.126 zł. T Zapowiada się rekordowy napływ inwestycji do Polski. W tym roku mogą one przekroczyć sumę 12 mld euro. 82 proc. inwestycji pochodzi z krajów UE.

jej mężowi. Nie jest bowiem tajemnicą, że notowania Lecha Kaczyńskiego są wyjątkowo słabe wśród Polaków. Prezydent wydaje się bardzo spięty w kontaktach z narodem, sztywny w czasie oficjalnych uroczystości i jeśli chce myśleć o drugiej kadencji, jego wizerunek w oczach obywateli powinien się zdecydowanie zmienić. Poza tym w przypadku wcześniejszych wyborów parlamentarnych to właśnie do Pałacu Prezydenckiego przeniósłby się sztab Prawa i Sprawiedliwości. A radzenie o nowej strategii wyborów do Sejmu powinno się odbywać przy prezydencie, który jest zdecydowanie korzystniej postrzegany przez naród. Michał Kamiński uznawany jest za jednego z ojców PiS-owskiego sukcesu wyborczego. Wykorzystał on ze swoimi kolegami wzorce zaczerpnięte w kampaniach amerykańskich.

Tam prezydent bez ciepłego przyjęcia przez społeczeństwo traci, choćby nawet podejmował najbardziej sensowne politycznie decyzje. Z polskim prezydentem kłopot polega na tym, że on sam mówi, iż źle się czuje w pałacu. Zapytany, czy chciałby zostać tam na drugą kadencję, odpowiada, że raczej nie. I wspomina czas, kiedy był tam gościem pałacu za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Wtedy to miejsce wydawało mu się ciepłe i przyjemne. Kiedy sam został głową państwa, zmienił zdanie i rzadko wychodzi z pałacu. To się wkrótce powinno – za sprawą działań Kamińskiego – zmienić. Teraz w różnych uroczystościach ma towarzyszyć prezydentowi jego żona. Mówi się nawet, że to nowa, tajna broń Lecha Kaczyńskiego.

Bartosz Rutkowski

SPOŁECZEŃSTWO » Jej dziadek pomagał Polakom w Iraku

Koalicja Czekają na nasze obywatelstwo 10-MIESIęCZNA Irakijka Jaanat dochodzi do siebie po operacji serca w jednym z wrocławskich szpitali. Ale nawet jeśli odzyska zdrowie, jej problemy się nie skończą. Gdyby mała musiała wrócić do Iraku, wtedy nie byłoby tam dla niej odpowiedniej opieki, lekarstw, a jej ojciec i dziadek narażeni by byli na śmiertelne niebezpieczeństwo. Szczególnie ma się czego obawiać Basim, dziadek dziewczynki, który był tłumaczem polskich żołnierzy stacjonujących w Iraku. Dla tamtejszych bojówkarzy jest on po prostu zdrajcą, jak każdy Irakijczyk kolaborujący z okupantem.

Gdyby Basim pracował na przykład dla wojsk duńskich, które właśnie wycofują się z Iraku, nie byłoby tego problemu. Rząd tego kraju ogłosił bowiem, że wszyscy, którzy w Iraku pomagali duńskim żołnierzom mają prawo starać się o pobyt w Danii. W ten sposób Duńczycy ratują życie dziesiątkom, jeśli nie setkom Irakijczyków. Dziadek Jaanat i jej ojciec chcą pozostać w Polsce. Chce również tego cała rodzina Jaanat, która pozostała w Iraku. A chodzi o… siedemnaście osób. – Zrobimy wszystko, by tym ludziom pomóc – twierdzą w resorcie

obrony i dodają, że jeśli tylko procedury starania się o polskie obywatelstwo zostaną wszczęte, minister obrony będzie je popierał. Mała Jaanat trafiła do Polski na operację dzięki ofiarności polskich żołnierzy stacjonujących w Iraku. O jej chorym sercu opowiedział Polakom jej dziadek Basim. Potem była zbiórka pieniędzy i dziewczynka przyleciała do Polski. Operację wykonano w ostatniej chwili. Dziecku groziła śmierć. Teraz wydaje się, że będzie nie tylko żyła, ale i wracała do zdrowia. Do pełni szczęścia potrzeba jeszcze polskiego obywatelstwa. Dla Jaanat i jej rodziny. (br)

NIBY WAKACJE, ale politycy w kraju nie mają się czasu opalać. Prezydent przerwał nawet urlop w Juracie. Sytuacji w koalicji rządzącej już nikt nie rozumie. Obydwie strony oskarżają się o jej zerwanie. Samoobrona jednak nie wycofała swoich ministrów. Połączone siły Samoobrony i LPR, czyli LiS, zażądały nawet wymiany premiera dla ratowania wspólnego układu. Jarosława Kaczyńskiego miałby zastąpić np. Kazimierz Marcinkiewicz. PiS oficjalnie mówi, że współpraca jest jeszcze możliwa, ale bez Andrzeja Leppera, a nieoficjalnie odsuwa od władzy działaczy jego partii. Sam Andrzej Lepper trafił do szpitala, gdzie udrożniano mu żyły. Koalicji chyba się udrożnić nie da...

Polak na kilku etatach Seksafera po polsku OKAZUJE się, że Polacy to naprawdę pracusie. I nie są to żadne obiegowe opinie – jak wskazują wyniki badań Europejskiego Urzędu Statystycznego. A z badań tych wynika, że zajmujemy drugie miejsce, po Duńczykach, jeśli chodzi o naród, który najczęściej podejmuje dodatkową pracę. Zostawiliśmy w tyle takie tuzy pracowitości, jak Austriaków czy Niemców. Wyliczono, że pracę dodatkową podejmuje co dwunasty zatrudniony Polak. Oznacza to, że średnio taki Polak spędza w fabryce lub w biurze 11 godzin dodatkowo w tygodniu. – Nie wynika to z naszego zamiłowania do pracy, tylko z konieczności – przekonuje prof. Zbigniew Nęcki z Uniwersytetu Jagiellońskiego i dodaje, że marzymy o wysokiej stopie życia, a tej nie jesteśmy sobie za-

pewnić pracą na jednym etacie. Najwięcej osób z kilkoma etatami pracuje w usługach oraz w przemyśle. To najczęściej ludzie w wieku od 35 do 45 lat. Prof. Nęcki z jednej strony podziwia tych wieloetatowców, z drugiej zaś dziwi się, że jest ich tylko milion w naszym kraju. Skąd to zdziwienie? Bo jego uczelniani koledzy niemal jak jeden mąż mają po dwa, trzy lub niekiedy nawet więcej etatów. Ciekawe jest również i to, że tak wielu Polaków podejmuje dodatkową pracę, bo utrata zajęcia w naszym kraju jest bardzo łatwa. I lepiej się asekurować na takie trudne czasy. A znalezienie pracy w Polsce jest bardzo stresujące i długie. Wystarczy powiedzieć, że średni czas poszukiwania pracy wynosi aż 16 miesięcy. (br)

– NIE DAM SIę pociągnąć w dół sam – groził nie tak dawno Stanisław Łyżwiński, zawieszony poseł Samoobrony i jak się wydaje, swoje groźby spełni. Wniosek o zabranie Łyżwińskiemu immunitetu jest już gotowy, komisja sejmowa oświadczyła, że poseł powinien stracić swoją ochronę. A wtedy zacznie się burza w polskiej polityce. Łyżwińskiego oskarża się o to, że zorganizował prawdziwy harem, złożony z dziewczyn, które w zamian za pracę świadczyły seksualne usługi przyjacielom Łyżwińskiego i jemu samemu. Jednym z tych klientów miał być sam Andrzej Lepper, lider Samoobrony, wyrzucony z rządu. Łyżwiński to kolega Leppera. Chodzili do tej samej szkoły. Pierwszy ćwiczył ciężary, drugi boks. Kiedy kil-

kanaście lat temu Lepper zatrzymał się w domu Łyżwińskiego na noc, doszło do tajemniczego pożaru. Leppera przed śmiercią uratował właśnie Łyżwiński. I od tego czasu obaj panowie trzymali ze sobą sztamę. Lepperowi nie przeszkadzało, że Łyżwiński był współpracownikiem peerelowskiej bezpieki. Kiedy w siłę rósł Lepper, Łyżwiński miał się coraz lepiej. Był panem Samoobrony w regionie łódzkim. O imprezach u Łyżwy – jak nazywano posła – z udziałem panienek i alkoholu krążyły legendy. Ale skarg nie było, bo silny był Lepper i każda sprawa była już na samym początku tuszowana. Co najmniej kilka kobiet zeznało przed łódzką prokuraturą, że świadczyły usługi seksualne na żądanie posła Łyżwińskiego. (br)


WIELKA BRYTANIA I ŚWIAT 7

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

nowyczas.co.uk

ROSJA » Chce zaanektować Arktykę

Podwodny „podbój” ROSJANIE są dumni – na głębokości 4200 metrów pod Biegunem Północnym umieszczona została rosyjska flaga. Moskwa od razu ogłosiła, że jej obszar zwiększy się prawie o milion kilometrów kwadratowych. A chodzi o podwodne tereny, na których jest jedna czwarta wszystkich złóż ropy, do tego występują ogromne pokłady tytanu i innych cennych pierwiastków. – To nie jest XV wiek! – grzmiał na te rosyjskie „podboje” kanadyjski minister spraw zagranicznych Peter MacKay. – To nie tak, że krąży się po

świecie, potem zostawia swoją flagę i ogłasza, że dane tereny nam się należą – dodawał. Na wieść o umieszczeniu na dnie morza flagi rosyjskiej wśród zwykłych mieszkańców Rosji wybuchła niemal euforia. Wielu porównywało ten moment do postawienia ludzkiej stopy na Księżycu. Dwa mini okręty podwodne Mir-1 i Mir-2 wracają do bazy we Władywostoku. Na ich pokładach są również próbki flory i fauny z dna Arktyki, ale tak naprawdę nie po to schodziły one tak głęboko na dno morza.

Tereny, na których przebywała ostatnia rosyjska ekspedycja są teraz w centrum zainteresowania również Stanów Zjednoczonych i Kanady. Rosja ma w związku z tym nowego bohatera. To Artur Czilingarow, poszukiwacz złota, jak go wielu nazywa. To on pokierował ekspedycją i to on obwieścił światu, że Arktyka należy do Rosji. Stoją za tym kiepskie argumenty prawne, ale widać, że Kremlowi to nie przeszkadza. Sam prezydent Władimir Putin ogłosił, że jego kraj musi szukać nowych, strategicznych źródeł złóż naturalnych, po to,

by kraj rozwijał się jeszcze bardziej dynamicznie. Zachodni dyplomaci nie mają złudzeń, że Rosjanie starają się za wszelką cenę odzyskać swoją wielkomocarstwową pozycję. Nie brakuje jednak i złośliwych komentarzy, z których wynika, że jeszcze za kilka pokoleń Moskwa nie będzie zdolna technologicznie do rozpoczęcia wydobycia spod dna Arktyki swoich skarbów. A Amerykanie na pewno nie przyjdą im z pomocą.

Bartosz Rutkowski

WIELKA BRYTANIA » Powrót pryszczycy

Próba powstrzymania epidemii Prawo jazdy od lat 18 PIERWSZY przypadek pryszczycy odkryto w piątek w hrabstwie Surrey na południowym wschodzie Anglii. Agencje rządowe i służby weterynaryjne natychmiast wprowadziły nadzwyczajne środki. Z urlopu do Londynu wrócił premier Gordon Brown, który wcześniej telefonicznie przewodniczył konferencji sztabu kryzysowego Cobra. Rząd robi wszystko, żeby uniknąć błędów sprzed kilku lat, kiedy opieszała akcja doprowadziła do rozprzestrzenienia się choroby i konieczności masowej likwidacji stad. Nad

Wielką Brytanią unosiły się wtedy kłęby dymu z palonego bydła. Pomimo jednak wprowadzenia strefy ochronnej o promieniu trzech kilometrów wokół pierwszej fermy z zarażonym bydłem, we wtorek minister ochrony środowiska, Hilary Benn potwierdziła istnienie drugiej fermy, gdzie wykryto zarażone bydło. Do tej pory zarazki nie wystąpiły poza wcześniej zidentyfikowanym rejonem. Służby weterynaryjne natychmiast przystąpiły do uboju stada bydła w obydwóch fermach (łącznie 110 sztuk).

Podejrzewa się, że zarazki przedostały się na fermy z niedaleko położonego laboratorium, które prowadziło badania nad antywirusowymi szczepionkami. W związku z odkryciem przypadków pryszczycy akcję profilaktyczną podjęła także Komisja Europejska. Zgodnie z jej zarządzeniem od poniedziałku obowiązuje zakaz eksportu zwierząt i produktów zwierzęcych z Wielkiej Brytanii. Zakaz nie dotyczy mięsa i produktów wytworzonych przed 15 lipca. Zarażenie pryszczycą ludzi jest bardzo rzadkie. (gm)

RZĄD BRYTYJSKI zdecydowany jest podnieść granicę wieku (z 17 na 18 lat), która pozwala ubiegać się o prawo jazdy. Wcześniejsze plany przeprowadzenia tej reformy upadły po tym, jak rząd zgodził się z argumentem, że nowe przepisy pozbawią wiejską młodzież możliwości dojazdu do pracy. Liczba ofiar śmiertelnych w wypadkach samochodowych spowodowanych przez nowicjuszy osłabiła ten argument. Rząd planuje także „zero tolerancji” jeśli chodzi o zawartość alkoholu we krwi nowych kierowców. Zerowa zawartość alkoholu ma obowiązywać przez rok od zdania egzaminu, w przeciwnym razie grozi odebranie prawa jazdy. Na brytyjskich drogach co rok ginie 1000 osób, a 7000 zostaje ciężko rannych. (gm)

Irakijczycy zostaną w Iraku TAK POSTANOWIŁ brytyjski rząd, pomimo interwencji wysokich rangą dowódców wojsk brytyjskich w Iraku. Sprawa dotyczy przyszłości personelu irackiego wspierającego brytyjską operację w Iraku. W większości był to personel cywilny, postrzegany przez lokalnych rebeliantów jako kolaboranci. Pomimo oczywistego zagrożenia wobec lojalnych współpracowników, którzy poprosili o azyl, urzędnicy brytyjscy są nieugięci. Poinformowali, że o przyznaniu azylu decyduje procedura prawna, od której nie ma wyjątku. (gm)

tydzień na świecie T Gruzja oskarża Rosję o naruszenie przestrzeni powietrznej i zrzucenie bomb na jej terytorium. Jedna z nich nie wybuchła i ma być dowodem w sprawie. W Tbilisi wręczono protestacyjną notę ambasadorowi Rosji. UE apeluje do obydwu stron o powściągliwość. T Trwa spór polsko-niemiecki o zwrot zabytków kultury z czasów wojny. Niemcy domagają się Biblioteki Pruskiej i kolekcji samolotów Goeringa. Lista polskich strat to pół miliona przedmiotów, które zrabowano lub zniszczono planowo. Tymczasem poniemieckie mienie trafiło do Polski razem z Ziemiami Zachodnimi. T Przed świętami szyickimi w Bagdadzie zakazano przez trzy dni ruchu samochodów i wzmocniono posterunki. T W Afganistanie doszło do ataków na bazy NATO. Ostrzelano także bazę, w której stacjonują Polacy. Ofiar nie było. T Wybory na Ukrainie odbędą się pod koniec września. Prezydent Juszczenko stworzył nową partię z dziewięciu ugrupowań proprezydenckich. Jej nowa nazwa to Nasza Ukraina – Ludowa Samoobrona. T Gazprom postraszył przykręceniem kurka z gazem i Białoruś spłaciła natychmiast ponad połowę swojego zadłużenia za ten surowiec. Prezydent Łukaszenko wysupłał 300 mln dolarów. T Z Kuby relegowano węgierskiego działacza praw człowieka, który pojechał do Hawany z delegacją europejskich parlamentarzystów. T Do Darfuru w Sudanie wyjedzie na misję pokojową około 150 polskich żandarmów. T Olimpiada olimpiadą, ale „porządek” musi być. Komunistyczne Chiny nie zamierzają dotrzymywać żadnych obietnic o złagodzeniu warunków pracy dziennikarzy i przestrzeganiu praw człowieka. T Prezydent Macedonii wyraził nadzieję, że w przyszłym roku jego kraj zostanie zaproszony do NATO i negocjacji akcesyjnych z UE. T W wieku 80 lat zmarł emerytowany arcybiskup Paryża Jean Marie kardynał Lustiger. Ze względy na żydowskie korzenie był oskarżany przez Żydów o chęć chrystianizacji Izraelitów, przez niektórych chrześcijan o judaizowanie katolicyzmu. T W Finlandii trwa dyskusja, czy można upublicznić miejscowych agentów STASI. NRD już nie ma, więc i teoretycznie bać się nie ma czego.


“T

nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

8 TAKIE CZASY

New European Soul by Marek Kaźmierski

ime for a break”, someone said after the No Way Back Where event at Conway Hall last week. The mess of discussion, poetry and art that the evening had devolved into was fun, but also frustrating. Too much ambition to squeeze into one hot summer night. Time to stop a minute? Too right. Only where to start? Most people need a kicking to get going. Me, I have trouble slowing down. The modern world offers so many opportunities, so many directions to go into – retro, postmodern, virtual, mystical – where on earth do you turn to for guidance? Soul-searching time, methinks. For those of you unfamiliar with the phrase, it has nothing to do with religion or spirituality. If you need to do some “soul-searching”, the suggestion is you’ve lost your way in life. Maybe emotionally, maybe psychologically, either way it’s time to take stock, stare deep down inside yourself and work out “where next”. Perhaps the first thing to ask is – what made you stop and question yourself in the first place? I wrote sometime ago that, although I am both Polish and British, fully bi-lingual, cohabiting between two ends of Europe, I never feel lost. Geographically, this may be so. More than that, I am thrilled about future directions, about the possibility of finding yet more new homes. Perhaps there is another nation I haven’t yet met, another land I haven’t yet set foot in where I would feel even more “me” than I do in either London or Warszawa. Yet right now, caught between a Britain unsure about its guests and a Poland unsure about its exiles, I am on the hunt for other examples to follow. A couple of years ago, I rode my motorcycle down to northern Spain. My cousin Grzegorz and I had planned to buy an abandoned farm in Catalonia and turn it into a kind of cheap, art-house hostel in the middle of sunny nowhere. The business plan failed to come off, but I will never forget the place and its people. The food was varied and delicious, not unlike East European cuisine. The

No Way Back Where

landscape ranged from Alpine highlands to immaculate beaches, all within a mile of each other. And the Catalans were amazing – always happy to drink and dance and fight, yet, in their own words, “never go to bed on an argument”. My cousin chose Catalonia after some bad experiences buying land in the Warmia district of Poland. Too much corruption, too far from civilisation and the summer didn’t last anywhere near as long as by the Mediterranean. In Catalonia, we found a beautiful vineyard on a hill overlooking the Ebro valley. We then sorted the money and the legalities and a detailed business plan. Then Grzegorz came to visit me in London, met a girl from Krakow, followed her to Poland and never came back. I guess, at the end of the day, his soul was searching for something closer to its roots. Me, I still miss the Catalans and their little corner of Spain. The ease with which they speak two languages, fly two flags, unlike their neighbours from the Basque Country, is an example to us all. Maybe my soulsearching is at an end there. Maybe my papers are wrong. What if I’m neither Polish nor British, but deep inside more Mediterranean? Maybe I’m just tired of the ongoing tension between West and East, tired of the pointless hustle of capital cities, of forcing myself to believe we can all become integrated at last? Nah. One day, maybe, I’ll retire to the Old Town in Tarragona to finish the novels I’ve no time to complete today. But not yet. I know post-Blair Britain needs to do some proper soulsearching before it collapses under the weight of complacent citizenship and rocketing house prices. Poland needs it too, badly, before it ties itself into more embarrassing knots. Both need to finally do something honest about the millions suffering in the wastelands of Iraq. And the European Union, fifty years old this year, is only now beginning the process of asking “Who am I and how do I feel about myself?”. Personally, I can’t wait to find out where the search for Europe’s soul will take us.

To advertise in classified please contact Tamara on 0207 247 0780

C

Na przemiał

Krystyna Cywińska o tydzień jęczę pod naporem stosu gazet, reklam, ulotek. Ładuję je do pomarańczowego worka plastikowego. Ciągnę worek, nogą popycham, wlokę i zostawiam przed domem. Na przemiał. Potem te gazety z reklamami, reklamy, ulotki przerobią pewnie na papier. Po czym papier drukiem pokryją różnej treści i wrzucą do naszej skrzynki na listy. Po czym po upływie tygodnia ja znowu jęcząc pod ich naporem załaduję je do pomarańczowego worka plastikowego. Worek będę ciągnąć, nogą popychać, wlec. I wystawię go przed domem. Na przemiał. I tak przez rok okrągły. Produkcja tych druków to wielki przemysł przemiałowy. I chyba nie jałowy, skoro aż tak produktywny. Komu to się opłaca? Zalew drukowanego papieru to jedno z tajemniczych dziedzin współczesnego życia. Wiem jedno, że dźwigając co tydzień worek z papierami pełnymi reklam i ogłoszeń, wyrzucam na przemiał dźwignię handlu. Dziennikarstwo też jest w ten proceder wmieszane. Pisma podobno bez reklam i ogłoszeń już by nie istniały. Przestałyby wychodzić. A kiedyś wychodziły i bez reklam, i bez ogłoszeń, i do ludzi docierały. Dziś ta dźwignia handlu też się dźwiga. Bywa, że przytłacza. Choć bez niej pewnie by padły finansowo i nakładowo. Pewien mój redaktor mawiał: – Czytelnik nie czyta cytatów Tacyta. Streszczaj się, streszczaj, bo miejsce na stronie jest potrzebne dla „tuszonki”. Tuszonka miała oznaczać ogłoszenia drobne, w ramkach i co ważniejsze, nekrologi. Kłóciłam się z nim, że samą tuszonką nie utuczy się pisma. Że potrzebna mu strawa duchowa, polityczna, polemiczna. – Jak jeszcze powiesz filozoficzna – odpowiadał mój redaktor – wyjdę z siebie! Po czym mi cytował dodając: – Zapamiętaj to sobie! Zapamiętałam. I cytuję za nim: „Czytałem filozofów, polityków, publicystów. Ich dzieła wielkie i ogromne, wszystko zapomniałem. A panny Gieni nie zapomnę”. Panna Gienia stała się dla nas porozumiewawczym symbolem lekkości docierającej do czytelniczej jaźni. Czy reklamy do tej jaźni też docierają? – że zapytam. Każdy piszący powinien mieć w zanadrzu swoją pannę Gienię. Lub odpowiednie natchnienie. Wiele polonijnych pism natchnienia nie ma, a za pannę Gienię uważa, jak widać, reklamy i ogłoszenia. To one mają czytelników bawić. A zieją pustką. Choć nie muszą, bo mogą istnieć w symbiozie z reklamami. Kiedyś, dawno temu, taką symbiozę uważano za poniżającą dla pisma. Ale nie były to jeszcze czasy komercyjne. Nawet to słowo nie istniało w naszym języku. Teraz istnieje obok takich słów jak zaistnieć. Istotnie, dziś trudno zaistnieć bez komercyjnych reklam. Kiedyś nawet wymyślanie reklam uważano za zajęcie niższego rzędu. Zajmowali się tym bezro-

botni pismacy, a kiedy kiedyś Marianowi Hemarowi zaproponowano, żeby w ramach popularyzacji w kraju morskich ryb wymyślił reklamę dorszy, Hemar się wkurzył. I napisał: „Jedzcie dorsze, bo g… gorsze”. Jeszcze gorzej było z ogłoszeniami bodaj szwedzkich żarówek firmy Tungsram i Osram. Kiedy jedno z warszawskich pism umieściło reklamę tych firm obok firmy Wedel, zrobiła się awantura. Żadne późniejsze reklamy nie zrobiły jednak takiej furory. Nazwę obu firm wymieniano w różnych konfiguracjach, włącznie z politycznymi. Doza przypadkowego nawet humoru może być dźwignią reklamy, tak jak reklama może być dźwignią handlu. Kto ma konkurować jednak z kim? Artykuły w prasie z reklamami, czy reklamy z artykułami? A jeśli jedna szala przeważa drugą szalę? W tej konkurencji w pismach polonijnych często gęsto przeważają reklamy i ogłoszenia. Powielane i powtarzane do znudzenia przez niektóre tutuły gazet. Trzeba się przez nie przebijać strona po stronie, żeby zawiesić oko na tytule artykułu. Tytuł to ważna rzecz w dziennikarstwie, szczególnie jeśli ćma ćmę ćmi. Tytuł powinien przyciągać oko, wabić pomysłowością i celnością. Niektóre tytuły weszły nawet w obieg powszechny. Jak „Cud nad Wisłą”. Tytuł artykułu prof. Stanisława Strońskiego, napisany po naszym zwycięstwie nad bolszewikami 15 sierpnia 1921 roku. Za parę dni kolejna rocznica. Ten tytuł większość ludzi nie tylko sobie przyswoiła, ale uwierzyła w cud. Taka bywa siła tytułów trafiających do duszy czytelnika. Dzisiejsze dziennikarstwo polega także na trafnych, a bywa i trefnych, felietonach. Na tej formie dziennikarskiej odtrutki na demagogie, ideologie, doktryny i inne paplaniny. Mentorskie i polityczne. Felieton może być też odtrutką na zalew ogłoszeń i powielanych porad. Felieton to także przystań dla człowieka myślącego. Antoni Słonimski – mistrz tego gatunku napisał, że dowcip jest największą bronią felietonu. Nikogo nie wolno karać za nielegalne stosowanie dowcipu. Napisał to w PRL-u. Wtedy dziennikarze musieli się ograniczać politycznie i pisać między wierszami. Ale nie musieli się streszczać z powodu reklam. Handel nie wymagał dźwigni. Pociągał za ogonki przed sklepami. Pisma były dotowane przez władze. I dołowane przez władze. I tak źle, i tak niedobrze. Siedzę nad tym tekstem, męczę siebie i Ciebie, drogi Czytelniku. Ale szukam kamienia filozoficznego, który mógłby zamienić dziennikarską substancję w złoty kruszec. Szukam, szukam i znaleźć nie mogę. Alchemików potrzeba w polonijnej, i nie tylko, prasie. A tymczasem… Tymczasem ładuję do pomarańczowego worka plastikowego większość tych pism, z większością reklam, ogłoszeń, ulotek. Jęczę pod ich naporem, ciągnę worek, nogą popycham, wlokę i wynoszę przed dom. Na przemiał.


nowyczas.co.uk

Grzegorz Małkiewicz

Nigdy nie wątpię w szczere intencje swoich adwersarzy. Szkoda czasu. Chodzi oczywiście o takich z otwartą przyłbicą, atakujących wprost – myślą, mową i uczynkiem. Argumenty mają wtedy wartość, można je przyszpilić, wygrać albo połamać sobie kości. Fair play, a nie jakieś tam zasadzkas z odgrzewanego kabaretu. Tyle tytułem wstępu, pora na konkrety.

R

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

FELIETONY 9

zecz będzie o felietonie „Prasa o prasie i dla prasy” pióra Adriany Chodakowskiej, redaktor naczelnej „Cooltury”, która w moim kierunku pije, choć nie wymienia mnie z nazwiska, nie podaje też tytułu gazety, którą zjadliwym tonem szczypie. W ten sposób sama wpisuje się idealnie w formułę „prasa o prasie dla prasy”, którą sobie wymyśliła. Czytelnika zostawia na boku i wdaje się w „intymną” wymianę przemyśleń ze mną, w przestrzeni publicznej. Dziękuję za zaszczyt. W wypowiedzi pani Chodakowskiej zostałem przede wszystkim skarcony za wychylanie się z szeregu ustalonej konwencji „trzymania się razem”. Kto ją ustalał? Nie wiadomo. Pisze redaktor Chodakowska „o ciężkim żywocie dziennikarzy w najdroższym mieście Wielkiej Brytanii”. I zrezygnowana, widząc brak solidarności, pociesza się obserwacją swojego znajomego – life is bru-

JAZDA bez cugli

tal and full of zasadzkas. Może jest, ale nie wymyślił tej zabawnej zlepki językowej znajomy pani Chodakowskiej. Życie nie jest pełne zasadzkas, kiedy na rynku jest jeden tytuł prasowy. Nikt się wtedy nie czepia, czytelnik ma to, co ma, ale na pewno nie ma wyboru. A jeśli są inne tytuły, to najlepiej zbyć je milczeniem, nawet w otwartej polemice. Nie wspomnę już o takich anomaliach, jak np. brak jakiejkolwiek informacji we wszystkich polonijnych mediach na temat koncertu Stanisława Sojki. Wszystkie redakcje były zaproszone i z zaproszenia skrzętnie skorzystały, ale napisać nie napisały. Czyżby artysta nie był godny odnotowania? Czy godny był, ale nie odnotowano, bo organizatorem był „Nowy Czas”? No i znowu zagalopowałem się, a miałem siedzieć cicho, bo „jeśli do pouczania zabiera się jeden z nowszych tygodników”, to „taki fakt nieco dziwi” redaktor Chodakowską. Zrobimy wszystko, żeby nadal

utrzymywać panią redaktor w tym błogim stanie zdziwienia. Brawo dorośli, z trzyletnim stażem! Wniosek z tego, że „Nowy Czas” nie ma prawa zająć stanowiska w dyskusji publicznej, bo to żółtodziób. A kiedy otrzymamy takie prawo? Po trzech latach? Po pięciu? I od kogo? „Nowy Czas” powstał dlatego, że dyskusji publicznej w polskich mediach na Wyspach nie było, a po to są media. Ugłaskane życie i dogadzanie wszystkim wkoło, nas po prostu nie interesuje. I jeszcze jedno, nie rozumiem określenia „pseudofelietonista”, w odniesieniu do autora piszącego na łamach „Dziennika Polskiego”, pisma „uważającego się za mentora w każdej dziedzinie”. Kogo pani miała na myśli? (umieram z ciekawości). Wydaje się, że woli pani nie podejmować polemiki z innymi autorami, bo po co. Wystarczy tak albo inaczej nazwać adwersarza i bańka pęknie.

KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO

R

Michał P. Garapich

Banki polują

zut oka na polskie media z Wielkiej Brytanii pozwala zorientować się, że marketingowe natarcie brytyjskich banków na polskiego klienta trwa. Początek miał miejsce jakiś rok temu, kiedy największe banki dostrzegając mało zagospodarowaną niszę, obniżyły kryteria wymagane przy otwieraniu kont, dostosowując produkty do potrzeb polskich migrantów. W tej kampanii jest jednak kruczek. Wszystkie konta oferowane Polakom w ramach nowej szybkiej usługi, gdzie do otwarcia rachunku wystarczy paszport, są płatne – w skali rocznej w granicach 50-70 funtów. Nie jest to norma w brytyjskich bankach, gdzie zwykłe, podstawowe rachunki bieżące są za darmo. Banki wykazały się tutaj socjologiczną znajomością wyniesionych z kraju przyzwyczajeń Polaków, którzy traktują opłatę za najzwyklejsze konto za słuszną i zrozumiałą. Różnica kulturowa nie czyni z Polaków zbyt atrakcyjnych klientów. Pytani przeze mnie o chęć korzystania z innych usług często wykazują się podejrzliwością i niechęcią do wchodzenia w system zbyt głęboko. Bank jest dla nich raczej dużą skarbonką, niż źródłem kredytów, inwestycji czy doradztwa. Ze sporą obawą odnoszą się do pożyczek, która dla wielu jest synonimem uzależnienia, kłopotów i braku samowystarczalności. Ten mechanizm, niechętny brytyjskiej kulturze kredytu, sprawia, iż pod wieloma aspektami polscy migranci zachowali zdrowy rozsądek, który Brytyjczycy – jako jedno z bardziej zadłużonych w UE społeczeństw – już potracili. W tym kontekście opinia jednego z londyńskich Polaków, iż „ja dobrze wiem, po co oni mi wciskają tę kasę – żeby potem z torbami puścić” może nie ma w sobie głębi aforyzmu analityka giełdowego, ale na pewno jest stanowiskiem racjonalnym. Stąd szeroko komentowana wiadomość o połączeniu PKO BP i banku NatWest może budzić mieszane uczucia. Z jednej strony dla wielu to ułatwienie – mając konto w obu bankach, można przelewać pieniądze do woli. Jednak będzie to usługa płatna. Z drugiej strony, przyjaźń dwóch banków wywołać może obawy o przepływ informacji. Ludzie nie zawsze wyjeżdżają z zamiarem podtrzymania relacji z krajem, ale często po to, aby kawałek biografii zostawić poza sobą. Wciągnięcie banku polskiego w ich finansowe sprawy w Anglii, zbyt silnie kojarzyć się może z zakusami Urzędu Skarbowego, chęcią prześwietlenia ich zasobów, czy możliwością wyciągnięcia na światło dzienne różnych grzechów, np. nielegalne renty, niepłacone alimenty, nieuregulowane kredyty itd. W tej gonitwie za klientem, a raczej jego gotówką, banki są jednak cały czas w tyle. Ludzie kombinują najpierw, a banki dopiero potem próbują jakiś społeczny zwyczaj zarządzania finansami usystematyzować i włączyć w swoje usługi. Na przykład dość powszechną praktyką stosowaną przez migrantów jest wyrabianie sobie kilku kart bankomatowych, z których jedną posyła się rodzinie w Polsce, ta zaś wyciąga z bankomatu ile chce i kiedy chce – płacąc jedynie za jednorazowe wyciągnięcie, ale nic za przelew. W zasadzie nie jest to wcale przelew, ale po prostu korzystanie z konta na odległość. Czyli de facto jest to usługa niemal tego samego typu co lansowana przez współpracę polskiego banku z brytyjskim, a nawet jest prostsza, bo wszystko dzieje się w ramach jednego banku. Innowacyjność ludzi znów okazuje się większa niż reagowanie instytucji.

O BYC Z A J ÓW K A

N

Waldemar Rompca a linii frontu bez zmian. W rządowej koalicji wrze. Premier mówi o przedterminowych wyborach na wiosnę (wreszcie!) a jego były wicepremier Lepper zaczyna wyciągać na światło dzienne pierwsze rządowe brudy. Agencje prasowe znowu przypomniały sobie o istnieniu Polski i tylko nie wiem, czy mnie to wszystko jeszcze cokolwiek obchodzi. Zanurzyłem się w Londynie i bardziej od rozgrywek nad Wisłą interesują mnie doniesienia gospodarcze z Wielkiej Brytanii. Choćby to, że do 2012 roku przewidywany wzrost cen nieruchomości ma wynieść ponad czterdzieści procent. Już dzisiaj ceny nieruchomości w stolicy Wielkiej Brytanii należą do jednych z najwyższych na świecie i do tego jeszcze mają wzrosnąć. Dla jednych to z pewnością zła wiadomość, bo oznacza ni mniej, ni więcej tylko jedno: będzie drożej nie tylko dla kupujących, będzie

Nareszcie u siebie drożej także dla wynajmujących, czyli większości z nas tutaj. Jedna prasowa wiadomość, która wpłynie na nasze życie, być może zmieni nasze plany, bo może się po prostu okazać, że nas nie stać już na dłuższy pobyt nad Tamizą. I co wtedy? Zastanawiam się, w jaki sposób informacja przekazywana przez media zmienia nasze życie, plany. Jak wpływa na nasze postępowanie. Czy umiemy wyciągać wnioski z krótkich prasowych notatek, czy może jedynie fascynujemy się życiem gwiazd filmowych i to wszystko. Przeglądam polskie gazety, jakie od czasu do czasu kupuję w Londynie i szukam tej jednej wiadomości z Polski, która może jakoś wpłynąć na to, co robię teraz. Nie umiem odpowiedzieć sobie na proste, wydawałoby się, pytanie: co musi się wydarzyć w Polsce, bym przystanął na chwilę i się zamyślił. Łapię się na tym, że na przestrzeni tych kilku lat w Londynie wiele się we mnie zmieniło, jakoś raptownie, cicho i niepostrzeżenie przestałem być tym, kim byłem w kraju. Już nie czuję tego polskiego pulsu, już coraz mniej mnie to wszystko interesuje, już zapominam, już się nie martwię, nie denerwuję. A z drugiej stro-

ny jeszcze daleko mi to tego, by poczuć się Brytyjczykiem. Język ciągle płata figle, ludzie czasem pytają o akcent, a brytyjska polityka kryje zbyt wiele pytań i tajemnic. A jednak wolę „The Times” od „Gazety Wyborczej” czy „Dziennika”, codziennie oglądam BBC News 24 i prawie nigdy nie omijam London Tonight na ITV. Owszem, tęsknię od czasu do czasu, ale już bardziej do domu w Peckham niż do Warszawy, której powoli już nie pamiętam. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. I jestem pewien, że dla każdego decyzja o wyjeździe to trudna decyzja. Tylko od nas samych zależy, jak szybko uporamy się z moralnymi dylematami, w jakim czasie dostosujemy rytm swojego życia do warunków, w których żyjemy. Zabiegani nie mamy czasu nawet o tym pomyśleć. Łapiemy się na tym, że życie wygląda każdego dnia tak samo: praca, dom, praca, dom. I dopiero gdy zaczyna nam w nim czegoś brakować, wyciszamy się i szukamy odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Czasem się udaje, częściej błądzimy, rozdarci między jednym a drugim. Czy warto? Cieszę się, że jestem w domu. U siebie. Na swoim. Nareszcie.


NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

nowyczas.co.uk

10 LUDZIE • MIEJSCA • ZDARZENIA

Inwazja barbarzyńców?

W

Anna Wendzikowska

londyńskim metrze nie wolno rozmawiać po polsku. To znaczy, wolno, ale doradzałabym w tym względzie daleko idącą ostrożność. Lepiej nie komentować niczyjego stroju i powstrzymać się od wygłaszanych głośno zgryźliwych uwag. Nigdy nie wiadomo, który za współpasażerów okaże się naszym rodakiem. Dużo nas w Londynie (piszę nas, mimo że zasadniczo nie lubię myśleć o sobie w kategoriach narodowych). Tyle już razy próbowano tę liczbę oszacować, a ja nadal nie wiem, ile dokładnie. Gdybym wiedziała, to mogłabym obliczyć, jakie jest prawdopodobieństwo, że w zatłoczonym wagonie linii Central o 8.30 rano natknę się n jakiegoś Polaka. E, tam! I tak nigdy nie byłam dobra z matematyki, rachunek prawdopodobieństwa dawno wywietrzał mi z głowy. Dużo nas w Londynie, zostańmy przy tym rozkosznie niejasnym, acz

dobitnym stwierdzeniu… Ile by nas nie było, to na tyle dużo, że wszędzie nas pełno. W sklepie polska sprzedawczyni, w restauracji kelnerka, hydraulik wezwany do cieknącej rury jest Polakiem, i nawet pani w okienku banku uśmiecha się do nas polskim uśmiechem. Polska mentalność, polski wygląd, polski akcent, plakietka z polskim imieniem – wszystko to sprawia, że czujemy się czasem jak w domu. Powoli opanowujemy Wielką Brytanię. I dobrze! Moi angielscy znajomi z pracy wreszcie zaczęli się interesować naszym „zapomnianym przez Boga i ludzi” kraikiem. Jeżdżą nad polskie morze i do Krakowa, orientują się w polskiej historii, zajadają się polskimi potrawami. Mój przyjaciel Christian usilnie próbuje mnie namówić, żebym mu ugotowała żurek. Poradziłam mu, żeby sobie sam ugotował. – Mam koło siebie polski sklep, kupię ci produkty – zaproponowałam. – Nie trzeba – usłyszałam w odpowiedzi. – Ja mam trzy w drodze z metra do domu… No i proszę! Czasem jednak wszechobecność Polaków daje mi się we znaki. Moja młodsza siostra przyjechała do mnie na kilka tygodni. Ma się uczyć angielskiego. Zapisałam ją na bardzo intensywny kurs. Do

Galeria

now y CZAS

drugiej zajęcia, potem zwiedzanie Londynu. Cały czas po angielsku. Co z tego, jeśli i tak jej nauczycielka, jak i opiekunka wycieczek, to Polki? Wczoraj pojechałam z siostrą na Knightsbridge. Chciałam jej pokazać Harrodsa. Usiadłyśmy w kawiarni niedaleko molocha. Wcale się nie zdziwiłam, kiedy się okazało, że niemal wszystkie kelnerki to Słowianki z kraju nad Wisłą. Czy zdajecie sobie sprawę, jak trudno jest zamówić jedzenie po polsku z angielskiej karty? Koszmar! W moim pokręconym świecie, w którym w domu mówię po angielsku, w pracy mówię po angielsku, z rodzicami rozmawiam po polsku, z przyjaciółmi w obu językach, myślę po angielsku i śnię po angielsku, ale czuję po polsku… W tym pokręconym świecie, w którym i tak wszystko nieraz mi się miesza, nie ma już miejsca na tłumaczenie restauracyjnego menu. W pracy tłumaczę, w domu tłumaczę, w wolnym czasie tłumaczyć nie będę, bo od tego językowego zamieszania nieraz puchnie mi głowa. Dlatego coraz częściej, powiem wam w sekrecie, nie przechodzę na polski nawet, jeśli wiem, że po drugiej stronie lady ten język będzie zrozumiany. Ale robię to z powodu chyba najbardziej godnego usprawiedliwienia – z lenistwa…

DANIEL CHROBAK

W zwolnionym tempie

H

Marek Kremer

urrrraaaa! Jadę na wakacje! Wreszcie opuszczam ten zawilgocony Londek Niezdrój. I to jadę nie byle gdzie, tylko do pięknego, zielonego i słonecznego kraju nad Wisłą, zwanego Polską. Jakoś wolę Polskę od Ibiz, Majorek i innych takich. Ciężko mi to było tylko wytłumaczyć Anglikom, że przepiękne miejsce mojego wypoczynku nazywa się Hel, co w tubylczym dialekcie znaczy piekło (to informacja dla tych, którym zrobiono polskie znaki drogowe;) Pech chciał, że nie byłem już w stanie kupić biletu na busa (ej busiarze, jak trzeba, to was nie ma). Zostałem zmuszony do lotu samolotem. Biorąc pod uwagę

Droga do piekła ilość kontroli, oczekiwań i przesiadek oraz moją aerofobię, jest to sytuacja wysoce niekomfortowa. Nie jestem bogaczem, więc musiałem lecieć tanimi liniami lotniczymi, ale zawsze to lepiej niż lecieć NLL-em. Najtańsze Linie Lotnicze to te, co każą swoim klientom płacić nawet za podstawowy bagaż. Słyszałem, że niedługo mają doliczać za drugą parę okularów i chusteczki do nosa powyżej trzech sztuk:) Powtarzając jak różaniec słowa „nigdy więcej”, odliczałem minuty dzielące mnie od lądowania. Kiedy wreszcie byliśmy tuż tuż nad ziemią, ludzie zaczęli klaskać. Rany boskie! Ludzie! Czy wy nie znacie przysłowia „nie mów hop, zanim nie przeskoczysz”??? Przecież teraz to już widzę jak nie wyhamujemy. Oczywiście wszystko było w porządku, bo transport lotniczy jest jednym z najbezpieczniejszych, to tylko moje „czarne shizy”. Może bym się tak nie bał,

gdybym to ja prowadził, ale wątpię, żeby pilot dał mi się „garnąć” Airbusem. Teraz już na szczęście leżę sobie jak gruba foka na plaży i mam wszystko gdzieś. Miałem uczyć się wind-surfingu, ale coś nie mogę się podnieść z tego piachu, cierpiąc na klasyczną „niechcicę”. Jedyna aktywność fizyczna należy do mojej szyi i głowy, która obraca się niczym wiatrak, kuszona pięknymi polskimi ciałami. I proszę mi tu nie mówić, że wszyscy goście są tacy sami i myślą tylko o jednym. Ja po prostu jestem hetero, jestem zdrowy i jestem na wakacjach:) Po drugie, będąc w Polsce ciężko jest nie zwrócić uwagi na druzgocącą przewagę urody polskich dziewczyn nad pozostałymi nacjami zaobserwowanymi w Londynie. Taka prawda - Polki rządzą:) Czasami warto więc wybrać nawet NLL, żeby zobaczyć PL. Pozdrowienia dla czytelników NC z Helu.

m le

b o

o n

r p

problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputerem? problem z komputer

079 2229 7627


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

PUNKT WIDZENIA 11

K

Profesjonalne amatorstwo Polish Books Robert Rybicki redakcja@nowyczas.co.uk

onkurs literacki „Na końcu świata napisane” (tytuł jak z prowincjonalnego konkursu dla uczniów gimnazjów), który zakończył się w kwietniu tego roku, zaowocował powstaniem Klubu Literackiego, który szybko został przemianowany na Klub Literacki Polish Books, co sugerowało chęć sprawowania nad nim kontroli przez firmę księgarską, reprezentowaną przez Annę Warren. Trzeba jednak pamiętać, że klub powstał z inicjatywy laureatów, a główną rolę odgrywał tu Michał Sędzikowski. Wracając na moment do idei konkursu, do dzisiaj czuję pewien niesmak, bowiem już sam skład jego jury budził wątpliwości. Żaden z jurorów nie prezentował wartościowego dorobku literackiego, żeby mieć prawo oceniać czyjeś teksty; Andrzej Żak jest przede wszystkim autorem książek poświęconych medycynie naturalnej, Dana Parys-White autorką miernych wierszy, a Maria Kurek-Evans autorką poradników życiowych. Mimo wszystko kibicowałem temu Klubowi, bo zawsze będę

J

wspierał wszelkie próby promocji literatury i czytelnictwa, ale w pewnym momencie doszły do mnie słuchy, że Anna Warren zakazuje Klubowiczom podejmowania jakichkolwiek działań bez jej zgody. Osoba, która nie ma nic wspólnego z literaturą poza sprzedażą książek, zapragnęła zysków tanim kosztem. Potem pojawił się statut, który ograniczał swobodę wypowiedzi członków Klubu. Działania szefowej księgarni doprowadziły do poważnej konsternacji wśród piszących, wielu się pukało w czoło. O co chodzi – pytałem sam siebie jako obserwującego – to pisarze nie mają prawa się odzywać? W statucie była mowa o tym, że członkowie Klubu nie mogą publikować poza wskazanymi przez Annę Warren periodykami na terenie Wielkiej Brytanii. To zbrodnia! Czyli w „Poetry Review” i „Pamiętniku Literackim” też nie? W Cambridge i Oxford też nie? Młodzi, początkujący pisarze wycofali się z patronatu Polish Books, założyli swój Klub w sprzymierzeniu z kształtującym się środowiskiem literackim w Londynie i teraz to wygląda rzeczowo. Wiem, że odeszli z Klubu Paweł Baranowski, Michał Sędzikowski, Katarzyna Latała i Ewa Rajżewska. Żaden pisarz, który chce się rozwijać, nie będzie pozwalał kierować sobą odgórnie,

będzie poszukiwał innych twórców, by wymieniać się spostrzeżeniami i poglądami. To, jak rozwiną się ich talenty, będzie teraz zależeć od nich samych. Jak dobrze wiemy: przy tego typu działaniach liczy się najpierw meritum, a potem dopiero działania organizacyjne. A tekst proszę odebrać jako przestrogę: drodzy twórcy, nie układajcie się z amatorami! I dziwi mnie patronat Instytutu Kultury Polskiej w Londynie nad tak wątpliwą imprezą. Zbyt wiele nieporozumień narosło. Z innej strony Polish Books wybrnęło z impasu i założyło Reader's Group, co jest bardziej odpowiednie dla działalności księgarń (np. w Stanach Zjednoczonych i ostatnio nawet w Polsce). Oczywiście sugestia pojawiła się w Polish Books z zewnątrz, co z innej strony jest dobrym prognostykiem na przyszłość: jeszcze trochę i zostaną opanowane reguły profesjonalnego kompromisu. Od razu rzuca mi się jednak w oczy porównanie z tego typu akcjami w Polsce. Nie będę pisał o Wielkiej Brytanii, gdzie profesjonalizm w działaniach literackich jest rzeczą oczywistą. Znam i nadal śledzę poczynania literackie w kraju. Dlaczego o tym piszę? Ano jedna z uczestniczek

Klubu mówiła o układach w polskim świecie literackim, kompletnie nie mając pojęcia o tym, co się dzieje, a przyszły Zarząd Klubu za jeden z argumentów przemawiający za ich autorytatywnością uznał fakt mieszkania tu dłużej od świeżych imigrantów: bo my tu dłużej żyjemy i wy macie nas słuchać. Otóż, na pohybel im, działania literackie w kraju stoją na dosyć wysokim poziomie i są szeroko komentowane w Europie. Wpływ poezji polskiej na poezję krajów ościennych, i nie tylko, jest spory, a to świadczy o randze danej literatury. Dla przykładu w Cambridge ukazała się pięć lat temu antologia poezji polskiej „The Altered State. New Polish Poetry” wydana przez Tadeusza Pióro i Roda Menghama, którą firmował Instytut Kultury Polskiej, a która zawiera około dwudziestu autorów z Polski. Wiersz jednego z nich, Andrzeja Sosnowskiego, poszedł do druku w „The Guardian”. Same konkursy im. Bierezina w Łodzi, Tyska Zima Poetycka, Nagroda Literacka Miasta Gdynia, kasują w przedbiegach konkurs Polish Books. Ponadto w jury zasiadają uznani pisarze, są porządne nagrody i często wydawane książki. Takie czasopisma jak „Kresy” w Lublinie, „Tygiel Kultury" w Łodzi,

czesnym przestrzeganiu zasady miłości nieprzyjaciół, czyli niestosowaniu przemocy wobec przeciwników. Może więc różne religie różnią się czymś czesnym przestrzeganiu zasady miłości nieprzyjaciół, czyli niestosowaniu przemocy wobec przeciwników. Może

REWERS

„Twórczość” w Warszawie, „Arkadia” w Mikołowie, „Fa-art” w Bytomiu, „Studium” w Krakowie i wiele innych publikują w ciekawej szacie graficznej autorów nie tylko z Polski, ale z całego świata. Imprezy „Poznań Poetów”, „Port Wrocław”, „NaDziko” w Katowicach i „Warszawskie Manifestacje Poetyckie” ściągają tłumy ludzi. Od nich można się uczyć, jak robi się rzeczy w wyjątkowo niesprzyjających warunkach organizacyjno-ekonomicznych. Wielu autorów polskich z Londynu chlubi się publikacjami w piśmie „Akant”, które (a jest to tajemnicą poliszynela), jest najsłabszym merytorycznie pismem w Polsce. Praktycznie może tam publikować każdy, kto pisze coś, co przypomina poezję z wyglądu lub coś, co wygląda jak proza. Organizatorzy konkursu jakby zapomnieli o tym, że w Wielkiej Brytanii, i nie tylko, funkcjonują pisarze, do których zawsze się można zwrócić: dla przykładu Adam Czerniawski, Bolesław Taborski, o czym już kiedyś wspominałem. Trudno: jeśli ktoś chce się pławić w swoim świateczku, no to do widzenia. A ja tymczasem odbieram kwestię Klubu Literackiego Polish Books za kwestię zamkniętą i kończę swoje uwagi o tym, co powinno być, a czego nie powinno być, bo szkoda czasu i marasu. I

PIOTR DOBRONIAK

czyli dejavu z ubiegłego tygodnia estem ostatnio, mimo wydarzeń w obserwowanym przeze mnie świecie, spokojny. Nie. Nie jestem na lekarstwach. Po prostu tyle dzieje się wokół mnie, że zaczynam – delikatnie mówiąc – mieć luz na wszystko. Nie przejmuję się rzucanymi klątwami w moim kierunku, uśmiechami, groźnymi minami, próbami zagłady siebie i świata i próbami angażowania mojej osoby w różne, dziwne sytuacje. Nie przejmuję się. Staram się robić swoje. I robię. Od gadania nikomu nic na zdrowie nie wyszło, a oceną każdego z nas, są owoce, jakie po sobie pozostawiamy. Niestety czasem są to zwykłe robaczywki, a czasem tylko przejedzone ogryzki, pięknych kiedyś owoców. Metafora? Być może. Metaforą można nazwać również teksty autorstwa Piotra Sienki z redakcji „Gońca Polskiego”. Ale w tym przypadku słowo „metafora”, byłoby metaforą słowa „nierzetelność”. Ostatni numer tego pisma, obfitował w mnogość tekstów wspomnianego kolegi po piórze. Z każdego niemal wypływa tragizm narodowy. Tragizm narodowy do bólu. W każdym artykule, „MY! POLACY!” jesteśmy tłamszeni i odzierani z godności, bądź przez ludzi nam nie przychylnych, bądź przez „okoliczności przyrody”. Wszystko sprzysięgło się przeciwko nam, biednym Polakom, którzy przyjechali zaznać trochę spokoju na Wyspach. „No niemożliwością to jest” – zacytuję – bo czytając już na wstępie tekst o powodziach w Środkowej Anglii odnosi się wrażenie, że rejon ten przeszedł kataklizm co najmniej taki jak tsu-

nami w Azji oraz Polska powódź tysiąclecia, razem wzięte i pomnożone również razy kilka. Spokojnie. Fakt faktem, jest to ciężki kataklizm, który już dawno nie spowodował takich strat, ale tekst pod tytułem „kilkanaście tysięcy Polaków odciętych od świata” jest zwyczajną konfabulacją autora teksu. Poza tym musi to być jakaś ogromna tajemnica, do której miał dostęp tylko pan Piotr. A być może Konsulat RP nie stanął na wysokości zadania i pominął w pomocy te „dzikie stada” koczujących bez dachu nad głową rodaków, gdzieś na pustkowiu angielskim. Nic, tylko woda, woda, woda, i tłum ludzi oczekujących na pomoc. A tej znikąd. Teraz zapewne Konsulat RP próbuje ukryć ten fakt przed światem i tylko dziennikarz „Gońca” odkrywa prawdziwą historię biednych Polaków. Niewiarygodną historię. Przejeździłem pół Środkowej Anglii podczas powodzi i aż takiego dramatu nie widziałem. Oczywiście jest/był problem z wodą pitną, ale bez przesady. Nikt z braku wody nie umarł. Woda zalała spory obszar, ale na jego większości szybko opadła, utrzymując się tylko na terenach położonych niżej od poziomu rzek. Prawdą jest to, że deszcze były ulewne, sami wraz z paroma dziennikarzami na nie trafiliśmy, ale żeby wybuchała panika? Chyba tylko w głowie pana Piotra. Kolejnym tematem poruszanym w „Gońcu”, tematem numeru, były oszustwa na terenie farmy truskawek. Znowu oszukani Polacy, znowu tragedia, znowu pracodawcy żerujący na biednych emigrantach zarobkowych. To wszystko prawda, ale ośmielam się twierdzić,

że naciągana. Fakt niezaprzeczalny. Pracownicy nie mają pieniędzy. Jeszcze. Ale te pieniądze będą mieć. Z prostego powodu. Jeśli pracodawca nie ma na wynagrodzenia, to zostaną one pokryte ze specjalnego funduszu gwarancyjnego. Autor nie wysilił się na wyjaśnienia, że cała afera wyniknęła dopiero wtedy, gdy pracownicy zaczęli masowo realizować czeki w bankach. Nie z jednej wypłaty, ale z kilku zaległych wypłat, bo nie realizowali czeków na bieżąco. Pracownicy nie chodzili do swoich banków systematycznie i teraz zostali bez pieniędzy, trochę na własne życzenie. Oczywiście jest to skandal itd. itd. Była praca, należą się pieniądze. I te pieniądze do pewnego momentu były, zanim bank zamroził konta firmy. No, cóż. Polacy popełnili grzech zaniechania. Pisanie o patrolach z psami dopełnia tragizm artykułu: „pojawiły się patrole z psami”, tzn. w domyśle, że mogą one być użyte przeciwko biednym Polakom. Skojarzenie ze zdarzeń naszej historii jest oczywiste. Mam lekkie wrażenie, jakbym czytał jakiś tabloid w Polsce. Szok za szokiem – to się sprzedaje najlepiej. Problemy poruszane przez pana Piotra, są oczywiście ważkie, ciekawe, czasem lekko bulwersujące. Ale sposób, w jaki są przedstawiane, budzi moje obawy. Ciągłe, mityczne wręcz, odwoływanie się do krzywdy narodowej jest już nie tyle nudne, co niesmaczne. Odnoszę wrażenie, że autor czasem chce dzielić – zamiast łączyć. Nie jestem zwolennikiem ślepego parcia na integrowanie się z innymi społecznościami na siłę. Jest to po prostu bez

sensu. „Różni ludzie, w różnych sytuacjach, różnie się zachowują” – głosi jedna z bardziej znanych teorii psychologicznych. Tak właśnie różni ludzie odczuwają różną potrzebę takiej integracji. Pomijam tekst o wypadku na Finchley i teorie, które zostały tam zawarte. Nazywanie Anglików „angolami” w tym kraju jest po prostu niesmaczne i nieeleganckie. Wrzucanie wszystkich ludzi obserwujących całe zdarzenie do worka pt. „ci niepoprawni Anglicy” jest po prostu krzywdzące. Tak, jak stała tam grupa Polaków, którzy oglądali całe zajście, tak stały grupy innych narodowości, niekoniecznie Anglików, czy nawet Brytyjczyków. Przypominam, że to jest Londyn! Multikulturowe miasto! Tak jak kiedyś licznie zasilane przez nielegalnie przebywających tu i zarabiających Polaków, tak teraz przez inne narodowości. A pan Piotr najwyraźniej próbuje stworzyć psychozę uciskanych Polaków, antagonizując inne nacje. Jeśli autor czy jego rozmówcy nie widzieli niczego takiego w Polsce, to mają problemy z pamięcią. Zawalonej Hali w Katowicach też tłumy gapiów robiły zdjęcia, chociaż to była zbiorowa mogiła. Wspomnę jeszcze tylko ostatnie doniesienie z sopockiej plaży, gdzie na oczach kilkudziesięciu plażowiczów, trzydziestojednolatek zgwałcił nieprzytomną siedemnastolatkę. Nie zareagował nikt. Jak mniemam, w ewentualnym tekście pana Piotra z tego zdarzenia, gwałcicielem byłby Niemiec, a świadkowie całego zdarzenia to Żydzi i masoni. No i cykliści... Cudze ganicie, swego nie pamiętacie...


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

12 CZAS PRZESZŁY

Niepodległość niepapierowa

E

Aleksander Kilman redakcja@nowyczas.co.uk

ntuzjazm Polaków cieszących się odzyskanym państwem stał się źródłem ogromnej energii, odwagi i optymizmu w narodzie, który przez ponad wiek czuł się uciskany. Taki sam entuzjazm, choć objawiający się zdecydowanie bardziej krwawo, odczuwał uciskany dotąd przez carat naród rosyjski. Zarówno w odradzającej się Polsce, jak i rodzącej się na popiołach dawnego imperium Rosji bolszewickiej, powszechnie myślano, że otrzymana od historii szansa stanie się przełomem nie tylko dla narodu, ale i dla całej Europy, a może nawet świata. Polska miała oto bowiem stać się wiodącym państwem Europy wschodniej, wypierając dawną władzę rosyjską na tereny Azji. Powstające państwo bolszewickie miało natomiast rozpowszechnić rewolucję robotniczą na cały świat, przynosząc wolność ludowi pracującemu. Trudno oczywiście udawać, że te dwie koncepcje można było jakoś pogodzić. Choć u schyłku 1918 roku mogło wydawać się, że Polska i Rosja będą żyć ze sobą w zgodzie, każda ze stron stawiała w domyśle warunek – dla bolszewików był to warunek ideowy (Polska tak, ale rewolucyjna), dla Polaków – terytorialny (mogą się rządzić, ale u siebie). Gdy tylko wyszło na jaw, że II RP nie spełni cichego warunku Czerwonej Rosji, ta postanowiła zastosować autorytet siły. Rosjanie, przekonani o swoim naturalnym przywództwie wśród narodów Europy wschodniej, we własnym mniemaniu bronili swoich praw do zwierzchnictwa nad Ukraińcami, Białorusinami, Litwinami i Łotyszami, których zamierzali uszczęśliwić najlepszym z ustrojów. Polska w tej sytuacji, za sprawą federacyjnej koncepcji państwa, którą forsował Józef Piłsudski, wydawała się zagrażać naturalnej równowadze w tej części kontynentu.

Wojna polsko-bolszewicka Jak żadna inna pokazała znaczenie koncentracji wojsk wobec rozproszonego przeciwnika. Pierwsze błędy w tym konflikcie popełniono w Warszawie, a ściślej – pod Kijowem, który wzięty przez wojska polskie spowodował wytracenie impetu, największej dotychczas przewagi Polaków. Przed jego zajęciem 7 maja 1920 roku wojny z bolszewikami praktycznie nie toczono. Nieliczne potyczki nie zwiastowały nadciągającej burzy, która jednak wkrótce rozszalała się na Wschodzie, gdzie zwycięskim armiom Czerwonej Rosji nareszcie udało się zjednoczyć przeciwko „imperializmowi polskiemu”. Dość niespodziewane, wobec wcześniejszego przebiegu działań, uderzenie skoncentrowanej siły zmusiło polskie wojsko do odwrotu, który trwał dobre trzy miesiące. Prędkość, z jaką upadały kolejne

linie obronne, przeraziła nie tylko samych Polaków, nad którymi ponownie zawisło widmo rosyjskiej dominacji, ale i państwa Europy Zachodniej, zatrwożone dodatkowo eksplozją socjalizmu w Republice Weimarskiej. Zwycięzcy Wielkiej Wojny spieszyli teraz z pomocą upadającemu młodemu państwu – do portu w Gdańsku zawijały statki między innymi z Wielkiej Brytanii, którymi dowożono karabiny maszynowe, a nawet czołgi; w Warszawie pojawili się zagraniczni doradcy, a wśród nich generał Maxime Weygand, którego pomoc w rozmieszczeniu sił broniących stolicy miała niebagatelny wpływ na dalsze wydarzenia.

architektem obrony Warszawy, trudno przemilczeć niewątpliwy wpływ innych generałów, w tym gen. Rozwadowskiego i samego gen. Weyganda, który jednak traktowany był często z pewną rezerwą jako obcokrajowiec. Najważniejsze znaczenie dla obrony stolicy miało odgadnięcie zamysłu przeciwnika – Tuchaczewski zamierzał bowiem oskrzydlić Warszawę od północy, odcinając w ten sposób dopływ zaopatrzenia (głównie koleją z Gdańska), a następnie, wziąwszy obrońców w kleszcze, wtargnąć do samego miasta. Chciał w ten sposób powtórzyć taktykę zastosowaną z powodzeniem przez Paskiewicza w 1831 roku. Przewidując ruch Tuchaczewskiego, Piłsudski zgromadził największe siły właśnie na północy, aby zablokować manewr oskrzydlający. Tam też dowództwo powierzono najbardziej zasłużonym wodzom: Hallerowi i Sikorskiemu. Odpowiedzią na oskrzydlający manewr na północy miał być kontratak polski na południu – nad rzeką Wieprz, gdzie siły bolszewików były najsłabsze – tam też zgromadzono najliczniejszą grupę kontruderzeniową.

Gen. Rozwadowski wierzy w zwycięstwo Szok, jaki wywołały klęski ponoszone przez polskie wojsko, okazał się zbyt wielki dla marszałka Piłsudskiego. Na kilka dni, które okazać się miały kluczowe, usunął się w cień. Podobno nawet, jak twierdził gen. Władysław Sikorski, nosił się z zamiarem popełnienia samobójstwa. W tym okresie największa odpowiedzialność spoczęła na generale Tadeuszu Rozwadowskim – doświadczonym dowódcy i zapalonym żołnierzu, który nie tylko przekonany był o możliwości odniesienia całkowitego zwycięstwa, ale nie pozwalał również na upadek morale, broniąc osoby Naczelnego Wodza, wobec którego pozostawał lojalny. Najważniejszym osiągnięciem Rozwadowskiego było wykorzystanie spowolnienia, jakiemu uległo natarcie bolszewików dzięki dramatycznej, acz nieskutecznej obronie linii Bugu, w tym Brześcia. Gdy Piłsudski przebywał w swej posiadłości w Aninie, Rozwadowski przegrupowywał armię, przygotowując ją do obrony Warszawy. Jego optymizm i pewność siebie były wręcz zaraźliwe, a wisząca wprost nad głowami warszawiaków groźba pożogi dodawała odwagi młodym ochotnikom masowo zaciągającym się do wojska. Sprawne przegrupowanie i świeży zaciąg stały się podwalinami późniejszego sukcesu. Posuwające się błyskawicznie naprzód wojska bolszewickiej Rosji we własnym mniemaniu były już zwycięskimi – zdawało się, że nic nie mogło stanąć na ich drodze, dowództwo nie wahało się więc rozciągnąć linii frontu na setki kilometrów, sam zaś marszałek Siemion Budionny ruszył prosto na Lwów, pozostawiając Warszawę Tuchaczewskiemu.

Pwrót Piłsudskiego Propaganda bolszewicka dawno odtrąbiła już zwycięstwo nad Polską, a niektóre gazety donosiły nawet o płonącej Warszawie, gdy wojska Czerwonej Rosji stanęły pod stolicą. Piłsudski, wróciwszy już do sił, podjął się obrony miasta i pospołu z pozostałymi dowódcami przystąpił do przygotowania planu, który miał ocalić kraj. Choć marszałka nazywa się zwykle

Zwycięstwo

11 listopada 1918 roku uważany jest za dzień odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach niewoli. Jednak tak, jak chłopiec nie staje się mężczyzną w dniu 18 urodzin, tak Polska nie stała się niepodległa przez podpisy złożone uroczyście przez głowy państw Europy pod postanowieniami pokojowymi. Owszem, gdyby nie one, o II RP nie byłoby w ogóle mowy, jednak Rzeczpospolita swoją papierową wolność musiała przypieczętować krwią przelaną w trakcie kilkuletnich walk, które nastąpiły w konsekwencji ogólnikowości powojennych traktatów.

Sam plan, choćby najlepszy, nie mógł jednak gwarantować zwycięstwa. W ostatecznym rozrachunku przeważające okazały się inne, często drobne czynniki, a zwłaszcza błędy popełnione przez rosyjskie dowództwo. Przede wszystkim nadmierne rozciągnięcie frontu i bardzo szybki marsz wojsk bolszewickich doprowadził do tego, że pomimo liczebnej przewagi całości wojsk na większości odcinków Rosjanie okazali się zdominowani przez znacznie bardziej skoncentrowane siły polskie. Niebagatelne znaczenie miała także desperacja polskich obrońców – przeciwko bolszewikom walczono zresztą nie tylko z pobudek narodowych, ale i ideowych, a nawet religijnych. Do walki zagrzewało samo duchowieństwo, a postać księdza Skorupki, który zginął bohatersko towarzysząc młodym żołnierzom w czasie natarcia stała się symbolem na długie lata. Sama Bitwa Warszawska trwała kilka dobrych dni, przy czym najcięższe walki toczono między 13 a 16 sierpnia. Była ona właściwie serią mniejszych starć, z których jedne były dłuższe, inne krótsze. Największe znaczenie propagandowe miało zdobycie Radzymina najpierw przez bolszewików, a wkrótce potem – odzyskanie go przez Polaków. Dziś 15 sierpnia 1920 jest przede wszystkim wspominany jako dzień zwycięstwa polskiego żołnierza, który w tej bitwie poniósł największą ofiarę, swą śmiercią przypieczętowując niepodległość Ojczyzny. Pamiętajmy o tych ponad czterech i pół tysiąca poległych, których ofiara zadecydowała o losach młodego wówczas państwa bardziej niż działalność polityków i dyplomatów.


Ñózæãä êãßèã+Þôß Þé Êéæíåã ñ «ª çãèïî äï éÞ #®¨³³

ÎßìÛô çé ßíô ñóíó-ÛB ã éÞÜãßìÛB êãßèã+Þôß èÛ ÝÛ-óç zñãßÝãß ôÛ êézìßÞèãÝîñßç åÛ Þßáé ïìô0Þï êéÝôîéñßáé ñ Ñãßæåãßä ¼ìóîÛèãã¨

ÔÛÞôñéb êéÞ ÜßôêæÛîèó èïçßì´ æïÜ éÞñãßÞ ñãîìóè0 ãèîßìèßîéñ+´ ñññ¨çéèßóáìÛç¨Ýé¨ïå

4- -ONEYGRAM !LL RIGHTS RESERVED


P

nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

14 REPORTAŻ

Katarzyna Krawczyk redakcja@nowyczas.co.uk

ierwsze spotkanie miało miejsce przy kei Tower Millenium Pier, w pobliżu Tower of London. Kiedy dotarliśmy do portu, gdzie nasz rejs z szantami po Tamizie na statku Dutch Master miał się rozpocząć, spotkaliśmy grupkę Polaków już oczekujących na kei. Chwilkę po nas zjawił się również sympatyczny Terry, Anglik, który dość dobrze mówi po polsku i miał pełnić rolę jednego z konferansjerów. Kolejna chwila oczekiwania i podjechał samochód wypełniony sprzętem nagłośnieniowym, a w bagażniku bigos! – Gdzie Bernard i muzycy?. – Stoją w korkach! Ale zdążą!”… Szybciutko wypakowaliśmy sprzęt i zanieśliśmy go na pokład Dutch Master. Niebawem, niczym Struś Pędziwiatr, na pokład wparował sprawca i spiritus movens całego przedsięwzięcia Bernard Wieczorek (znany też jako Kapitan Benge). Jeszcze chwilka twórczego zamieszania – Trzeci i Flash Creep uskuteczniają próbę mikrofonową, barmani na górnym pokładzie serwują już ambrozję spragnionym gościom (którzy w niemałej grupie ponad 230 osób przybyli na spotkanie z polskimi wykonawcami), na dole słychać: – Gdzie ten bigos postawić?. Aparaty fotograficzne i kamery mediów już się rozgrzewają… – Zaczynamy? No to…

Cumy Rzuć! Odbijamy! Nasz statek łagodnie popłynął w kierunku Westminsteru… Ci, którzy chcieli podziwiać widoki na St. Paul Catedral, London Eye czy Big Bena, zgromadzili się na górnym pokładzie, dokąd dochodziły odgłosy z jakże zapełnionego „kubryku”. Pójdźmy tam. Bernard i Terry rozpoczęli od krótkiego powitania i zapowiedzi tego, co miało spotkać zgromadzoną publiczność. Zaraz potem Włodek „Trzeci” Dębski porzucił konsolę, by chwycić za gitarę i wypełnić salę swym ciepłym głosem. Włodek doskonale nawiązuje kontakt z publicznością i potrafi wyczuć jej oczekiwania. Razem z nim rejs po Tamizie na kilka chwil zmienił się w rejs po mazurskich jeziorach. W międzyczasie odbył się szybciutki konkurs. Omal nie zostałam na polecenie Włodka wyrzucona za burtę, za podanie odpowiedzi : – Ona wszędzie za nami jeździ i zna wszystkie zagadki!. Ale jakoś udało mi się pozostać bez uszczerbku na zdrowiu na dolnym pokładzie, gdzie na prośbę organizatora goście Ian Woods i Graham Metcalfe zajęli miejsca przy mikrofonach. Podjęli Włodkowy temat Szklanego Jasia i zaintonowali Whisky oh! Oczarowali publiczność surowym, donośnym i harmonicznym brzmieniem swoich głosów. Mogliśmy jeszcze usłyszeć Ranzo i jedną z ulubionych pieśni Iana Ania, kochanie. Angielscy szantymeni zostali bardzo ciepło przyjęci i spotkali się bardzo głośnym aplauzem. Kiedy owacje ucichły konferansjer zapowiedział, tym razem po angielsku: – Someone who needs no introduction, please welcome Flash Creep! Na co głośno zareagował londyński fan club Izy Puklewicz skandując jej imię. Zespół to trzy osoby: Iza Puklewicz – skrzypce, Maciej Łuczak – gita-

REJS dziewiczy Czy Londyńskie Spotkania Szantowe na Tamizie wpiszą się na stałe w kalendarz polskich imprez? Sądząc po sukcesie, jakim była pierwsza jego edycja, wierzymy że tak! ra i Tomasz Morozowski – mandolina. Jak sami o sobie mówią, grają muzykę z pogranicza irlandzkiego i amerykańskiego folku. Rozpoczęli Mathew Andersonem z repertuaru zespołu Packet, co dostarczyło publiczności nowej fali energii. Myślę, że nasz śpiew niósł się aż do dziedzińca londyńskiego Tower, które mijaliśmy ponownie, po zawróceniu przed Westminster Bridge. Po tym powszechnie znanym utworze nadszedł czas na piosenkę autorską Ja wiem. Słowa do niej napisał obecny na statku Mariusz Bartosik – przyjaciel zespołu. Iza na chwilę odłożyła skrzypce, aby oczarować nas szeroką skalą i siłą swojego głosu. Maciek na gitarze towarzyszył bluesowym solówkom mandoliny Tomka. Potem publiczność miała okazję pośpiewać znane piosenki, takie jak Sally Brown czy Czarna Chmura. Do jakże skocznego irlandzkiego reela dołączył się grą na whistlu Wiktor Bartczak, członek zespołu North Wind, który również gra z muzykami z Flash Creep w zespole Cztery Refy. Flash Creep zaprezentował też piosenki autorstwa Janusza Sikorskiego i zakończył swojego pierwszego seta kolejnym utworem zespołu Packet – Pod Jodłą. Następnie zgromadzonym zaprezentowali się członkowie Yacht Clubu Polskiego w Londynie. Okazuje się, że na Wyspach też można żeglować po polsku! Na scenie tymczasem „zainstalował się” Wiktor Bartczak z gitarą, aby towarzyszyć Ianowi Woodsowi, który chętnie zgodził się jeszcze coś zaśpiewać. Po pierwszych dźwiękach gitary

rozpoznałam piękną balladę Blow the Candles Down. Z zamyślenia wyrwał nas Ian żywym wykonaniem John Cherokee. Do śpiewu refrenu przyłączyli się również inni szantymeni. Po śpiewie acapella muzycy sięgnęli po instrumenty i mogliśmy posłuchać Navy Boots. Ian zdziwił się, kiedy Maciek pokazał mu polską wersję, która miała swoją premierę na tegorocznym festiwalu Szanty we Wrocławiu. Ian po prostu jeszcze nie wiedział, że Cztery Refy wykonują już tą piosenkę z polskim tekstem Andrzeja Mendygrała. Wystarczyło tylko spojrzenie i Maciek płynnie kontynuował śpiew po polsku. A że tekst jeszcze świeży, pomagał sobie kartką, na którą Ian spoglądał z zainteresowaniem i radośnie dośpiewywał „tup tup tup!”. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy spokojne wody Tamizy otuliła noc. Na

każdym z pokładów statku panowała wspaniała atmosfera. Na dole – wiadomo, koncert, śpiewy i tańce. Na górnym, zadaszonym pokładzie posilano się serwowanym bigosem i trunkami z baru. A na zewnątrz spokojnie można było podziwiać Londyn nocą – oświetlone brzegi Greenwich, Millennium Dome, ogromną konstrukcję tamy przeciwpowodziowej, światła portu. Niezapomniany wieczór. Ostatnia część koncertu to występ Włodka, do którego po kilku piosenkach przyłączył się również zespół Flash Creep. Wspólnie bawili oni publiczność tak zwanymi pieśniami masowego rażenia. Mogliśmy też potańczyć przy – nomen omen – Tańczonym, który wokalem w „góralskim stylu” zakończyli Trzeci z Izą. Aby dać nam chwilę wytchnienia po szaleństwach „na parkiecie” doko-

NASTęPNA EDYCJA LONDYńSKICH SPOTKAń SZANTOWYCH odbędzie się już dzisaj, w piątek 10 sierpnia. Koncerty zespołów Hambawenah i North Wind oraz Johnnego Collinsa odbędą się na statku Regalia, który cumuje w porcie Swan Pier, tuż obok London Bridge. Dotrzeć w to miejsce można bardzo łatwo wysiadając na stacjach metra: Bank, Monument, Cannon Street czy Tower Hill. Naprawdę bardzo elegancki „kubryk”, kto nie wierzy, niechaj zajrzy na stronę www.rejs.co.uk, gdzie w dziale Galeria można obejrzeć zdjęcia i krótki film prezentujący to miejsce. Nie zapomnieliśmy również o Polonii mieszkającej poza Londynem. Po drugim spotkaniu zespoły wyruszą w mały „rejs”po angielskich drogach do Bristolu, gdzie koncert odbędzie się 11 sierpnia o godzinie 19:30 w Domu Kombatanta, a kolejnego dnia do Birmingham – do sali Polish Millennium House, gdzie cztery godziny muzyki rozpoczną się o 18:00. Zapraszamy!

nano wręczenia nagrody zwycięzcy konkursu ogłoszonego na stronie internetowej Londyńskich Spotkań Szantowych. Było też losowanie nagród dla publiczności. Nastąpił ciąg dalszy muzycznej sesji, bo tylko tak można określić to wspólne i spontaniczne muzykowanie, które pokazało wysoki profesjonalizm artystów. Można było posłuchać wspólnych wykonań Flash Creep i Włodka Dębskiego, czasem dołączał do nich Wiktor Bartczak ze swoim whistlem. Ian Woods z Grahamem Metcalfem również wykonywali zwrotki niektórych pieśni po angielsku. Niesamowicie było obserwować jak muzycy czasem wręcz w locie wymieniali się instrumentami lub spontanicznie dołączali się do śpiewu i gry. Bardzo elastyczny i jakże zgrany zestaw muzyków, u których widać było radość grania i śpiewania. Włodek doskonale radził sobie z dzieleniem roli artysty i akustyka. Na tradycyjne All hands nie trzeba było nikogo wołać, poza samym organizatorem, gdyż wszyscy artyści byli na scenie. Odśpiewaliśmy Pożegnanie Liverpoolu, a nasz Dutch Master zaczął cumować do nadbrzeża Tower Millennium Pier. Chwile pożegnania, umawianie się na następne spotkania… i czas wracać do domu. W głowie ciągle jeszcze gra muzyka i rośnie nadzieja w sercu, na następne koncerty na Tamizie. Mamy nadzieję, że i tym razem entuzjaści rejsów i szantowych pieśni nie zawiodą i… nie zawioda się!


NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

nowyczas.co.uk

R

KULTURA 15

Zastrzyk wakacyjnej prozy Zofia Sołtys redakcja@nowyczas.co.uk

edakcja prosi o tekst wakacyjny z odległej Stolicy, zastanawiam się więc, co najlepiej „Nowemu Czasowi” w wakacje sprzedać. Prawda jest taka, że zagonione ciało pedagogiczne, jeśli już doczeka upragnionych wakacji i aktualnie nie spogląda na świat z wysokości rowerowego siodełka, to na pewno czyta. Czyta i upaja się czasem, który na czytanie może przeznaczyć. Pogoda jest jaka jest – raz słońce raz deszcz, toteż bądź na balkonie, bądź też w czterech ścianach opuszczonego przez młodzież domu, pożeram literaturę od dawna na ten błogostan odłożoną. Młodą, polską i – by tak rzec – zaprzyjaźnioną. Dobrą. Taką, do której chcesz jeszcze wrócić, i to i owo sobie raz jeszcze przemysleć, bo trafne było i warto. Ubiegły mój tydzień to proza dwóch różnych kategorii: sensacja kreślona z męskiej perspektywy Zygmunta Miłoszewskiego („Uwikłanie”) i rodzaj diariusza pisarki wtłoczonej w rolę kury domowej – Anny Janko („Dziewczyna z zapałkami”). Obydwie książki frapujące, każda z nich ma w sobie „to coś”. Miłoszewski to gość, który dobrze wie, ile jemu i cztelnikowi dać mogą realia. Nie skąpi ich zatem w swojej powieści, której każdy rozdział otwiera krótki przegląd newsów na ten właśnie dzień akcji, a wszystko dzieje się w czerwcu 2005. Czytamy zatem o polityce, sporcie, pogodzie i lokalnych warszawskich wydarzeniach, które elektryzowały opinię publiczną dwa lata temu; z łatwościa odkrywamy, że to jakby wczoraj, i razem z bohaterem powieści, zagubionym w szarzyźnie dnia codziennego prokuratorem wędujemy ulicami Stolicy, jesteśmy świadkami tego, jak traci czas w korkach i złorzeczy Kaczorom. Nie tylko wraz z nim próbujemy powiązać wątłe nitki faktów zebranych w śledztwie, ale także fizycznie niemal czujemy jego ból istnienia, małżeński kryzys (który tak naprawdę nie ma prawa się na dobre rozwinąć przy takiej relacji z żoną, jaką kreśli autor), czar opieki nad przedszkolnymi pociechami… A do tego wcale ciekawa psychologiczna warstwa poznawcza, bowiem jeden z bohaterów to terapeuta leczący w grupie techniką ustawień. Czyta się dobrze, może dlatego, że narracja prowadzona jest niejako w formie opowieści sąsiada, z którą czasem masz ochotę podyskutować, czasem do bólu się zgadzasz, a czasem oceniasz z boku i myślisz: cóż, u nich na Pradze takie rzeczy może przechodzą, ale u nas… Krótko mówiąc: rzetelna wakacyjna rozrywka. Polecam. Co innego Janko. To inny kaliber. Nie tylko to, że zmieniamy punkt widzenia – z samczego na damski, ale także że ciężar gatunkowy znacznie wzrasta. Autorka to poetka i

K

jej proza jest w każdym detalu tekstem wysokiej próby. Fraza, tempo i temperatura zdań tworzą portret emocjonalny autorki, tekst zaś nazywa te emocje i zanurza nas w świecie, od którego tak wielu z nas uciekło – Polsce późnych lat osiemdziesiątych. Są takie książki, które – czytając – ma się wrażenie, że moglibyśmy je podyktować, że autor wejrzał w naszą duszę, w zakamarki pamięci zepchnięte do najodleglejszej podświadomości i wydobył nagle emocje, które od zawsze siedziały gdzieś w nas. Dla mnie taką książką jest „Dziewczyna z zapałkami”. Życie rodzinne, życie matki, życie z teściową. Pełne wyrzeczeń, ofiar, napięć i zamiatanych pod dywan niechęci. Emocje, które w pewnym momencie ku wielkemu naszemu zaskoczeniu okazują się być właściwym życiem, a nie tym, co (nie takie, jak to miało być w marzeniach) da się przecież znieść, upchnąć gdzieś w gotowej do kompromisu misji żony i matki. I zmieścić. W kuchni, w alkowie, w czterech ścianach siermiężnego M4. Jestem poruszona i zafascynowana książką Anny Janko i gorąco polecam każdemu wrażliwemu czytelnikowi. A gdzie szukać tych książek na londyńskim bruku? Jak to gdzie? W merlinie.pl. Właśnie zamówiłam „Osiem cztery” Mirosława Nahacza, tego który tragicznie zginął w ubegłym miesiącu. Podobno kultowy autor, a ja nic do tej pory nie czytałam. Dam Wam znać, jak dostanę kolejny zastrzyk wakacyjnej prozy.

MIROSłAW NAHACZ, wyjątkowo utalentowany 23-letni pisarz, zmarł w niewyjaśnionych kolicznościach, wszystko jednak wskazuje na samobójstwo. Debiutował w 2002 roku książką prozatorską „Osiem cztery". Bardzo pochlebnie pisał o jego debiucie Andrzej Stasiuk, a książka zyskała dobre recenzje w prasie literackiej, sam autor z kolei zyskał szacunek środowiska. W 2004 roku wydał powieść „Bombel”, a rok później „Bociana i Lolę”. Był w trakcie pracy nad nową książką – „Niezwykłe przygody Roberta Robura”. Nahacz pochodził z Gładyszowa w Beskidzie Niskim i właśnie w tamtych okolicach jego pierwsza faza twórczości umiejscawia minipowieściowe realia. „Osiem cztery” było odświeżeniem dyskursu narratorskiego w prozie polskiej ostatnich lat. Powieść ta znakomicie umiejscawiała się jako kontrkandydatura dla „Wojny Polsko-Ruskiej..." Masłowskiej, dlatego że jego sposób pisania jawił się jako bardziej autentyczny, niewymuszony, nieskrępowany konwencjami pisarskimi i formą, której na przykład Masłowska ulega. Ta strata jest wstrząsem dla młodego środowiska literackiego w Polsce. (rr)

Drzwi do przeszłości tóż z nas w jakimś okresie swego życia nie fascynował się muzyką The Doors? Chyba każdy – niezależnie czy się do tego przyznaje, czy nie – miał epizod z twórczością czwórki niezwykłych Amerykanów, jednego z najważniejszych zespołów w dziejach rocka i bluesa. Nie ma co tu kryć, ja również. Do dziś mam na półce pełną dyskografię tego zespołu, choć wracam do niego już nie tak często jak kiedyś. Tymczasem pojawiła się doskonała okazja, aby odświeżyć swoją znajomość starych przebojów Doorsów. Oto ukazał się pokaźny, trójpłytowy album, będący zapisem jednego (sic!) koncertu, zagranego przez zespół w Bostonie, w 1970 roku. Każdy, kto kiedyś słyszał któryś z albumów koncertowych The Doors, przyzna, że ich występy miały swoją magię. Zespół dużo improwizował, grał utwory, które nie ukazały się na płytach studyjnych, covery, zaś Jim Morrisson nie stronił od długich, poetyckich monologów i rozmów z publicznością. Wszystko to znajdziemy tutaj. Pierwsza płyta to głównie przeboje – od dynamicznego, czerpiącego z tradycji talking blues, świetnie zagranego i poprzedzonego długim wstępem Roadhouse Blues, przez Alabama Song Kurta Weila (choć o tym, kto jest kompozytorem oryginału, pamiętają już pewnie nieliczni) po znany wszystkim Light My Fire. Mamy tu ponadto

rewelacyjny, jazzujący When the Music’s Over, słynny z pozamuzycznych względów Five to One i bujający Ship of Fools. Bez dwóch zdań, pierwsza płyta jest najlepsza. Drugi krążek to z kolei ciekawostki, jak I Belive in Democracy, Astrology Rap albo Away in India. Znalazł się tu także rzadko grany na żywo, romantyczny, choć nie pozbawiony nutki tajemniczości Spy, a także rozpędzony, dynamiczny Break on Through. Wreszcie, ostatnia płyta to już popisy Jima, jak Graveyard Poem czy Adolf Hitler, covery – Summertime i Fever i dalszy ciąg ciekawostek – We Can't Instigate oraz St James Infirmary Blues. Aż szkoda, że nie znalazło się miejsca dla Celebration of the Lizard czy The End. To płyta w dużej mierze przeznaczona dla fanów The Doors – oni powinni ją kupić w ciemno. Nie jest to natomiast najlepsza rzecz na pierwszy kontakt z muzyką tego zespołu – tu polecam płyty studyjne. Na koncercie mamy dużo wariacji na temat poszczególnych kompozycji, Light My Fire czy Roadhouse Blues powracają kilka razy. Fani będą się cieszyć, wyłapując poszczególne smaczki, ale innych to zapewne znudzi. Acha, jako ciekawostkę dodam, że album został wyprodukowany przez Bruce’a Botnicka, odpowiedzialnego za nagrania podczas trasy z roku 1970.

Krzysztof Wojdyło

N

Nie pytaj po co… Dawid Laskowski redakcja@nowyczas.co.uk

iedawna polska premiera ostatniego obrazu Davida Lyncha Inland Empire przez przypadek zbiegła się niemalże z ostatnią powtórkową projekcją filmu w londyńskim Prince Charles Cinema. Znany wszystkim, kontrowersyjny reżyser powraca po pięcioletniej przerwie w zupełnie nowej formie. Zafascynowany nowo odkrytą przestrzenią łódzkich uliczek i polskojęzycznych aktorów, buduje nowy film na kanwie polsko-cygańskiej opowieści o tragicznej miłości i zemście. Tak – wydawałoby się – oklepany temat i zaściankowa mentalność polskiej kinematografii może przynieść jedynie kiepski film. A jak jest naprawdę? Przed projekcją zapoznałem się z wrażeniami rodzimych recenzentów na ten, jakby nie było, koprodukcyjny film reżysera silnie związanego z Hollywood, który na swoim koncie ma zarówno amerykańskie, jak i europejskie trofea za dotychczasowy dorobek. O dziwo, nasi krytycy przyjęli film bardzo chłodno, a co więcej, nazwali go nawet grafomańskim. To bardzo typowe dla naszych dziennikarzy, a jednocześnie bardzo symptomatyczne dla odbioru kina w Polsce. Tak wiec mamy opowieść bez opowieści, można byłoby więc powiedzieć… bez sensu! Po enigmatycznym wstępie, kiedy to za pośrednictwem polskiego języka dowiadujemy się o pewnym płatnym zbliżeniu pomiędzy parą bohaterów, a w konsekwencji otrzymujemy serię obrazów utrzymanych w konwencji amerykańskiego sitcomu, gdzie królikogłowi aktorzy wygłaszają kwestie z bębniącym w tle śmiechem widowni tylko po to, aby wskazać nam tajemnicę, którą skrywa samiec przed samicą. Zaraz po tym przedstawieniu polscy aktorzy, Jan Hencz oraz Krzysztof

Majchrzak, przeprowadzają bardzo tajemniczą rozmowę. Wybór Majchrzaka przez Lyncha nasuwa się jakby naturalnie, to jeden z najwybitniejszych polskich aktorów post-polskiej szkoły filmowej, i tylko można się cieszyć, że aktor Kolskiego stał się chociaż na chwilę, odciskającym swoje piętno gościem u Lyncha. Chwilę później powracamy do Hollywood, tym razem jest to Inland Empire, czyli południowa Kalifornia i po raz kolejny po Mulholland Drive reżyser powraca do geograficznego malowania świata Hollywood. Spotykamy tam aktorkę Nikki Grace (w tej roli Laura Dern, znana z Wild Hearts), która otrzymuje role w nowym filmie wraz z Justinem Therouxem (czyżbyśmy, po lynchopodobnej roli w Mulholland Drive, mieli kolejnego Kylea Maclahlana?). W rolę reżysera wciela się Jeremy Irons. Powoli fabuła wciąga nas w powstawanie filmu, a właściwie remake’u polskiego filmu, nad którym wisi klątwa. I tutaj kończy się fabuła w sensie fabuły oraz recenzja w sensie recenzji. Styl Lyncha, wzmocniony niesamowitym realizmem kamery cyfrowej, „orientalnymi” polskimi wnętrzami oraz językiem, zaczyna snuć własną magiczną opowieść, a właściwie antyopowieść. Polskim recenzentom, zarzucającym grafomanię amerykańskiemu reżyserowi można odpowiedzieć jedynie, że szukają tam, gdzie nie ma… formy. To tak, jakby zarzucać Jacksonowi Pollockowi, że nie zna perspektywy w malarstwie. Pozostawiam widzom odczytywanie filmu, a jedynie jako podpowiedź mogę podrzucić cytat z wypowiedzi Laury Dorn: „Jedynie w trakcie realizacji filmu Lyncha możesz spotkać się z życzeniem reżysera o jednonogą aktorkę i małpę, nikt nie pyta po co..., to film Davida…”. Tak jest z jego filmami. Nie pytajmy po co, drodzy recenzenci, pytajmy dlaczego…


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

16 CO SIĘ DZIEJE Film Transylvania dramat, 2006 r. reż. Tony Gatlif Renoir Cinema Brunswick Centre WC1N 1AW 10-13 sierpień godz.: 13.45, 16.10, 18.30, 20.50

Opowieść o Zingarinie, młodej buntowniczce, która wraz ze swoją przyjaciółką Marie wyjeżdża do Transylwanii w Rumunii. Zingarina ma nadzieję, że odnajdzie tu swojego ukochanego. Okazuje się jednak, że jej plany szybko ulegają zmianie. Duży wpływ na jej decyzję ma odbywające się tu szalone święto, w czasie którego poznaje tajemniczego Tchangalo. Zingarina postanawia zostawić Marie i wyruszyć w drogę ze swoim nowym przyjacielem. Waitress komedia, 2006 r. reż. Adrienne Shelly Jenna jest nieszczęśliwą w małżeństwie kelnerką z zapadłej mieściny na południu Stanów Zjednoczonych, która nieoczekiwanie zachodzi w ciążę. Jej jedyną nadzieją na szczęście okazuje się romans z żonatym lekarzem...W kinach w całym Londynie. The Walker dramat, 2006 r. reż. Paul Schrader Carter Page zarabia na życie jako mężczyzna do towarzystwa dobrze sytuowanych kobiet, których mężowie zajęci są swoją bardzo dobrze płatną pracą. W soboty towarzyszy paniom w operze, a w środy grają w canastę. Kiedy jedna z jego podopiecznych Lynn znajduje ciało swojego kochanka, Carter próbuje ją chronić. Tak obydwoje zostają wmieszani w sprawę o morderstwo. W kinach w całym Londynie.

Opera A Flowering Tree Barbican Centre, Silk Street EC2Y 8DS pt., nd. godz. 19.30 Bilety: £7-£30 Opera Johna Adams’a miała swoją premierą podczas wiedeńskiego festiwalu New Crowned Hope, została owacyjnie przyjęta przez publiczność i krytykę. Powstała pod wpływem dwóch skrajnie odmiennych inspiracji, którymi są „Zaczarowany flet” Amadeusza Mozarta i kultura Indii. Buch zaprasza: Dreadsquad Soundsystem czyli reggae night Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Road London E1 1EW 17 sierpień 22.00 – 16.00 Bilety: £8 do nabycia przed imprezą lub on-line: www.ticketweb.co.uk

Dreadsquad powstał w 2001 roku w Łodzi. Reggae, dancehall, soca, hip-hop przewijają się nieustannie w produkcjach i występach grupy. Swobodnie łączą gatunki, bawią się dźwiękami, opierają się na głębokim brzmieniu basów i połamanych rytmach. Sami mówią, że ich muzyka służy do zabawy i tańca, jest energetyczna i żywiołowa. Trudno się z nimi nie zgodzić, wystarczy odwiedzić jedną z ich imprez, a nogi same rwą się na parkiet. Gościem specjalnym będzie HerbsMan Sound a.k.a. DJ Kula.

„Portret artysty jako młodego Polaka” City Hall The Queen's Walk More London SE1 2AA Pn-Pt, 8.00 – 20.00 wystawa czynna do 17 sierpnia Wstęp wolny Wystawa prezentuje fotografie, których bohaterami są reprezentanci najnowszej fali polskiej emigracji, próbujący zaistnieć w Londynie jako artyści. Na fotograficznych portretach zobaczyć można malarzy, aktorów, muzyków, fotografów. Ich autorami są: Damian Chrobak, Łukasz Przewłocki, Anna Bauer, Tomek Zdankowski. Dodatkowym elementem wystawy jest krótka animacja, stworzona przez Tamarę Leśniewską i Michała Konstantynowicza, ukazująca, jak malarz zmaga się z obrazem i z samym sobą.

Kabaret Instytut Józefa Piłsudskiego w Londynie zaprasza: „Legiony Polskie 1914 -1918” 238-240 King Street London W6 0RF Tel: 020 8748 6197 Wt, czw 10.30-16.30 Wstęp wolny od 18 sierpnia!

X-Side Music zaprasza: Koncert WWO Klub Mass Brixton St Matthews Church Brixton Hill SW2 1JF 10 sierpnia godz. 21.30 Bilety: £14 / £15 Dostępne w polskich sklepach i na stronie: www.ticketweb.co.uk Info: 07834 194 884 / dmd@o2.pl Sokół, Jędker, DJ Deszczu Strugi...Tych

Jazz cafe w POSK-u zaprasza: Shez Raja 238-246 King Street W6 0RF 11 sierpień godz. 20.30 Wstęp: £5 Zespół grający muzykę z pogranicza Funk i Jazz Fusion z domieszką rytmów afrykańskich i południowo-amerykańskich, do której Shez częstokrotnie „dorzuca” reggae, hinduskie bębny i bas jak również rytmy arabskie.

Wystawa jest kroniką bogatej historii kultury arabskiej. Dzieła sztuki i unikatowe manuskrypty, które nigdy wcześniej nie były pokazywane w Wielkiej Brytanii. Kolekcja pochodzi ze zbiorów Aga Khan Trust for Culture i na stałe zagości w muzeum Aga Khan, które zostanie otwarte w 2010 roku w Toronto.

Wystawy

Muzyka

postaci z pewnością nie trzeba przedstawiać fanom polskiego hip-hopu. Występując pod szyldem WWO, panowie na stale wpisali się do kronik polskiego rapu. Z dala od list przebojów i okładek tabloidów choć jednocześnie z wypełnionymi po brzegi salami koncertowymi. Po koncercie zaplanowano afterparty, które potrwa do trzeciej nad ranem.

Sztuka i tradycja krajów arabskich na wystawie „Spirit & Life” Ismaili Centre 1 Cromwell Gardens SW7 2SL wt-nd 10.00 – 16.00 wstęp wolny do 31 sierpnia

Na wystawie zostaną zaprezentowane najstarsze zdjęcia i dokumenty Instytutu, wśród nich również te sprzed I wojny światowej: zbiór listów i dokumentów osobistych, portrety legionistów, zapiski z pamiętników, wiersze i piosenki legionowe oraz rysunki satyryczne. Szczególną uwagę zwrócić mogą zachowane w doskonałym stanie karty prowiantowe, kupony na żywność, przepustki, bilety do kina dla legionistów, zaproszenia na rozmaite uroczystości czy też zaświadczenia lekarskie. About What Women Want: Stories from The Women's Library The Women's Library Old Castle Street E1 7NT pn-śr, pt 9.30 –17.30, czw. 9.30 – 8.30, sb11-16 wstęp wolny Wystawa dla kobiet i o kobietach: ich pragnienia, seksapil, tęsknoty, osiągnięcia... Historyczne fotografie, dokumenty, plakaty. Święto kobiecej historii.

Agencja Megayoga zaprasza: MUMIO w przedstawieniu „kabaret MUMIO” 8 września – Manchester the Dancehouse Theatre 10 Oxford Rd, Manchester M1 5QA godz. 20.00 Bilety: £14 (przedsprzedaż), £16 (w dniu występu) 9 września – Londyn Sala Teatralna w POSK-u 238-246 King Street W6 0RF godz.:17.00 i 20.00 Bilety: £15/£18 (w zależności od miejsca) www.megayoga.co.uk

Mumio czyli: Dariusz Basiński, Jacek Borusiński, Jadwiga Basińska – fuzja teatru, kabaretu i koncertu. Wkrótce po ogólnopolskim debiucie w 1998 roku, grupa została obwołana absolutnym objawieniem i jednym z największych odkryć sceny i estrady. Ten status utrzymuje do dzisiaj. Wykorzystując formę kabaretową, Mumio bez skrępowania poza nią wykracza, sięgając do tradycji teatru alternatywnego, z którego się wywodzi. Eksploatują przestrzeń absurdu, parodiując zjawiska i stereotypy rządzące rzeczywistością.

Teatr Edinburgh Fringe Festival 3 – 27 sierpień www.assemblyfestival.com

Apart-Arts zaprasza:

FOTOGRAFIE DAMIANA CHROBAKA 10 sierpnia godz. 20.00 Titchy Gallery (każdy piątek 11.00 – 20.00) 64 Great Titchfield Street W1W 7QH Nurt Street Photography, wciąż mało popularny w Polsce, skupia się na codziennym życiu ulicy, na zwykłych ludziach, na tym co tak często nam umyka. Damian Chrobak nawiązuje do stylu takich klasyków fotografii jak Robert Doisneau i współtwórca agencji Magnum – Henri Cartier-Bresson, którzy pokazali, że najdrobniejszy szczegół codzienności może stać się tematem fascynujących zdjęć. Czarno-białe, zaklęte w czasie historie, których ciąg dalszy sami możemy sobie dopowiedzieć. Każde z tych zdjęć zmusza do zatrzymania się na chwilę i przyciąga skrytą w sobie opowieścią, stanowi pełen uroku dokument miasta. Adolf Guy Masterson - Theatre Tours International we współpracy z Pip Utton Theatre Company Assembly Universal Arts Majestic 8-26 sierpień 12.20 – 13.50 Bilety: £ 9-11 Spektakl opowiada o ostatnich dniach Adolfa Hitlera, spędzonych w berlińskim bunkrze w 1945 roku. Powietrze wokół przesiąknięte jest zdradą i nieuniknioną katastrofą. Tytułowy bohater zdaję sobie sprawę z nieuniknionego końca swojej potęgi. Prowokujący, zaskakujący i przerażający zarazem spektakl. Porażająca lekcja historii.

intryguje widownię i jednocześnie niezwykle wzbogaca odbiór utworu. Spektakl odnosi spektakularne sukcesy w USA.

Imprezy Londyńskie Spotkania Szantowe 10 sierpień Statek Regalia Port Swan Pier (London Bridge) Godz. 19:00 Bilety: £20 www.rejs.co.uk

Ae Fond Kiss Oran MorE! The Best from A Play A Pie and A Pint Assembly na George Street (Ballroom) 9 – 27 sierpień 13-14.50 Bilety: £10.50 – 12.50 Zed stara się dorównać swoim kolegom z pracy. Na jego 18 urodziny kumple dają mu w prezencie noc z prostytutką. Lola jest panią po 40, którą opuściło życiowe szczęście. Zed zdaje sobie sprawę, że jego kumple nie są wcale tacy jak o nich wcześniej myślał a Lola odkrywa, czego Zed tak naprawdę potrzebuje. Doskonała komedia na bardzo współczesny temat. Romeo & Juliet Assembly / Aquila Theatre Company Assembly na George Street Music Hall 8- 27 sierpień 14.15 – 16.15 Bilety: £12.50 – 14.50 Stylowa, iskrząca się adaptacja jednej z najbardziej przejmujących love story wszech czasów. Grupa teatralna angażuje widownie, by wybrała, który z aktorów powinien zagrać poszczególną rolę. Odważna i dramatyczna artystyczne decyzja

Zapraszamy na drugą edycję Londyńskich Spotkań Szantowych. Statek Regalia, z pięknym „kubrykiem”, w którym spędzimy kolejne cztery godziny koncertów i oczywiście znów w doborowym towarzystwie. Obok gości z Polski, zespołów North Wind i Hambawenah oraz solisty Mikołaja Firleta, wystąpi duet angielski Johnny Collins i Graeme Knights. Znów będzie w głowach szumieć od dobrej muzyki. Zapraszamy do londyńskiej Zęzy, jak Wam się spodoba, może zostaniemy tu na stałe...


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

SPORT I OKOLICE 17

EMIRATES CUP po raz pierwszy w historii

W

Jędker Realista redakcja@nowyczas.co.uk

ybrać się na Emirates Stadion we wschodnim Londynie, na którym od roku swoje mecze rozgrywa drużyna Arsenal Londyn, to nie lada gratka dla każdego z fanów futbolu, chyba że jest on totalnym radykałem i chodzi jedynie na obiekt drużyny, której kibicuje i przy okazji nie jest to akurat ekipa Arsenalu Londyn. Cóż, odkładając na bok swoje lubię bądź nie lubię, postanowiłem spełnić marzenie życia wybierając się na pierwszą w historii edycję Emirates Cup. A była to edycja nie byle jaka. W skład zaproszonych drużyn weszły: Inter Mediolan, Valencia i Paris Saint Germain, czwartą jedenastką byli oczywiście gospodarze (w którego składzie od niedawna można zobaczyć nazwisko byłego bramkarza Legii Warszawa, Łukasza Fabiańskiego). Liczyłem bardzo, że Arsen Wenger da zagrać naszemu bramkarzowi po raz pierwszy przed własną publicznością. Niestety, Łukasz musi jeszcze poczekać, bo w bramce zamiast numeru pierwszego, czyli Niemca Lehmanna wystąpił Hiszpan Almunia. Widać, że Wenger kupił Fabiańskiego z myślą o perspektywicznym budowaniu zespołu, zresztą co ciekawe, połowa Anglii zarzuca francuskiemu trenerowi Arsenalu, że nie poczynił większych wzmocnień w drużynie, która dwa ostatnie sezony kończyła na

czwartym miejscu w Premiership. A warto dodać, że za 16 mln funtów do Barcelony odszedł przed tym sezonem największy gwiazdor drużyny – Thierry Henry. Trener “armat” pozbył się jeszcze drugiego filaru tej drużyny, Frederica Ljungberga, który odszedł do popularnych „młotów” czyli do West Hamu za 3 mln funtów. Przejdźmy jednak do samego pucharu. Dostać się na niego można było kupując bilet na jeden z dwóch dni, podczas których był rozgrywany sam turniej (bilet obejmował dwa mecze w ciągu jednego dnia i kosztował minimum 35 funtów). Wcale niedrogo, skoro za to można było zobaczyć mecze w stylu Inter Mediolan kontra FC Valencia, lub PSG-Arsenal Londyn. Drugi dzień pucharu od dawna był wykupiony do ostatniego miejsca, wybrałem się w sobotni dzionek z moimi francuskimi przyjaciółmi dopingującymi drużynę z Paryża obejrzeć dwa wspaniałe spektakle piłkarskie. Sama atmosfera, stadion – o ile ktoś wcześniej nie miał okazji zobaczenia prawdziwego starcia dobrych drużyn na wspaniałym, pierwszoligowym angielskim obiekcie – wystarczy, aby człowiek poczuł się cząstką światowej grupy kibiców. Wówczas na bok idą korki, zapchane metro, kolejka po hamburgery jak za czasów komunizmu, stanie i powolne przemieszczanie się przed i po meczu w olbrzymiej ludzkiej fali. Stadion był zapełniony pierwszego dnia prawie po brzegi (55 tys. 106 osób!), drugiego musiało być jeszcze więcej, z tego powodu, że wszystko było sold out.

Wyniki meczów pierwszego dnia były zaskakujące, bo FC Valencia rozbiła Inter 2:0, a Arsenal nie bez kłopotów pokonał PSG 2:1, następnego dnia padły również nieoczekiwane rezultaty, PSG rozbiło Valencię 3:0, a Arsenal znów zwyciężył wynikiem 2:1, tym razem z Inter Mediolan. W ten sposób gospodarze zapewnili sobie zwycięstwo w pierwszej, historycznej edycji pucharu Emiratów. Nie zabrakło emocji, śpiewów kibiców, pięknych bramek, walki na boisku (mimo że to mecze przygotowujące do sezonu!). Po meczach nie sposób uniknąć zamkniętych stacji metra i długiego spaceru do oddalonej od za-

mkniętych – Arsenalu i Holloway Road – stacji metra Highbury&Islinghton. Chyba że ktoś lubi stać w korku w autobusie, bądź chodzić długo na piechotę. Zresztą gdy wysiadłem z metra z niemałą ulgą na stacji Piccadilly Circus, moim oczom ukazał się widok typowego dla każdej soboty tłoku w centrum, który do złudzenia przypomina atmosferę, jak panuje właśnie wokół stadionu. Przywykniesz lub nie skorzystasz, taka jest alternatywa. Polecam gorąco, mimo wszystkich trudności, wybranie się na duży stadion, na którym rozgrywają mecz „wielkie drużyny”. Niezapomniane przeżycie!

Coś na wakacje Wakacje to okres próbowania na różnego typu „wynalazkach”. Do takich należy też CanAm Spyder wyprodukowany w tym roku przez Bombardiera. Dwa koła z przodu, jedno z tyłu mogą przypominać MP3 Piaggio. Inna jest tu jednak moc i wrażenia z jazdy. Spyder jest czymś pośrednim pomiędzy motocyklem a quadem. Pojazd skonstruowany na kształcie litery „Y” wyposażono w silnik Rotax o pojemności 0,99 l. Ma on 106 KM mocy, co przy masie pojazdu 316 kg pozwala na przyspieszenie do „setki” w 4,5 s i maksymalną szybkość 180 km/h. Nie ma też problemów z wyhamowaniem. Do tego ABS, system stabilizacji – SCS, elektroniczny wtrysk, wsteczny bieg (plus 5 do przodu), umieszczony z przodu bagażnik – 44 l. Pojazd wyceniono na 15 tysięcy dolarów. Można go kupić tylko w kolorze „księżycowego srebra” lub „milenijnej żółci” (300 dolarów dopłaty).

Pomarańczowa alternatywa? Niemiecka firma AB Schnitzer to specjalista od tuningu BMW i Land Rovera. Tym razem firma wzięła na warsztat model Z4 M Coupe. Okazuje się jednak, że w BMW Z4 wiele się już zrobić nie da... Na pierwszy rzut oka ztuningowane auto przypomina ambulans pogotowia. Biało-pomarańczowa karoseria rzuca się w oczy,

choć tuning jest niby dyskretny. Kolorystyka wydaje się mocno dyskusyjna. W środku, dla kontrastu zastosowano melanż koloru pomarańczowego z czarnym. Kolorystyka trochę przyćmiewa mniej widoczne elementy tuningu, jak dodatkowy spojlerek, nowe 20” felgi, skonstruowany z włókien węglowych wydech. Fachowcom z AC Schnitzer

niezbyt udało się także podkręcić serce tej maszyny. 6-cylindrowy silnik ma zaledwie 7 KM więcej. O zwiększeniu osiągów nic nie wiadomo, ale 350 KM mocy na podobno trochę lepiej przyspieszać. Przed oddaniem pomarańczowego BMW w ręce pierwszych właścicieli ztuningowane auto zostanie pokazane w pełnej krasie na Salonie we Frakfurcie.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

18

Cytat tygodnia

CZAS NA RELAKS

Żyjemy w takim kraju, w którym każdy gromadzi teraz jakieś taśmy, tasiemki, haki, haczyki…

horoskop tygodniowy

BRONISŁAW KOMOROWSKI

ANDRZEJ LICHOTA

Mirosława Krogulska i Izabela Podlaska BARANY będą podobać się innym, zyskają spore uznanie i nowych przyjaciół. Planety korzystnie wpływają na wasze sprawy finansowe i miłosne. W pracy możecie więcej zyskać dzięki znajomościom i różnym towarzyskim układom. 12 i 13.08 sprzyjają miłości i dobrej zabawie. Nie obiecujcie tylko zbyt wiele komuś, kogo jeszcze nie znacie. Także w sprawach finansowych podczas weekendu wskazana jest rozwaga! BYKI przez cały tydzień będą uprzejme i serdeczne. Miłość i uczucia znajdą się w centrum waszego zainteresowania. Niektóre Byki mogą jednak być zazdrosne o ukochaną osobę. Rozmowa z kimś bliskim skutecznie poprawi wam humor. 14.08 dbajcie o swoje zdrowie! Od 15.08 warto zająć się zaległymi sprawami zawodowymi. Uda się wam przekonać kogoś do pomysłu, na którym wam zależy. BLIŹNIĘTA zapomną o nieśmiałości, a dobry humor nie opuści ich przez cały tydzień. W weekend zapowiada się dobra passa w miłości. Samotne Bliźnięta chętnie wybiorą się na towarzyskie spotkanie, gdzie mogą zawrzeć ciekawą znajomość. 13.08 nie bądźcie zbyt wyrozumiali, bo w pracy ktoś może spróbować zepchnąć na was swoje kłopoty. 14.08 różne stare pomysły i propozycje mogą nagle o sobie przypomnieć. RAKI będą w tym tygodniu bardzo skoncentrowane na swoich własnych sprawach. W weekend odpocznijcie i zadbajcie o swoje zdrowie. Są wakacje i wam też należy się trochę spokoju. Nie warto na siłę angażować się w trudne sprawy lub pośredniczyć w sporach. Po 13.08 sprzyja wam powodzenie w zawodowych sprawach, ale 14.08 uważajcie, aby nie pokłócić się z wrogiem, który tylko czeka na wasz błąd.

PANNY będą zmienne i niespokojne. Trudno będzie wam skoncentrować się na zawodowych sprawach. Potrzebujecie więcej spokoju i odpoczynku. W weekend zadbajcie o swoje zdrowie i wygodę, a reszta tygodnia będzie udana. 15.08 sprzyja sukcesom i ważnym postanowieniom na przyszłość. Tego dnia warto porozmawiać z szefem o waszych planach i ambicjach. Macie szansę wywalczyć awans lub otrzymać upragnioną podwyżkę. WAGI postanowią być pierwsze i najlepsze we wszystkim, czego się tylko dotkną. Działajcie, ale postarajcie się nie wytykać innym błędów. Pewna ambitna osoba może zacząć z wami rywalizować i w efekcie na nic poza pracą nie będziecie mieli już w tym tygodniu czasu. 14.08 zadbajcie o swoje zdrowie i wygodę, unikajcie dyskusji z sąsiadami. Tego dnia możliwe są pomyłki i zguby, lepiej więc być ostrożnym. SKORPIONY mogą mieć nieco więcej rodzinnych i domowych obowiązków niż zazwyczaj. Lepiej wykonać wszystko bez skarg i nie narażać się na gniew pewnej wymagającej osoby. Weekend przeznaczcie na odpoczynek i unikajcie sąsiedzkich sporów. Od 12.08 poczujecie przypływ optymizmu. Aura sprzyjać będzie nowemu spojrzeniu na sprawy zdrowia i diety. 13.08 pilnujcie spraw zawodowych! STRZELCE czeka udany dzień. Poczujecie, że sprawy idą w dobrym kierunki i nie musicie o nic się martwić. W weekend warto pogodzić się z nieprzyjaciółmi, wyjaśnić różne nieporozumienia. 15.08 sprzyja nowym pomysłom i ciekawym znajomościom zawodowym, które mogą przydać się w niedalekiej przyszłości. Przez cały tydzień cieszyć się będzie powodzeniem w miłości, a samotne Strzelce rzucą się w wir wakacyjnych flirtów i internetowych randek. KOZIOROŻCE staną się bardziej niż zwykle uprzejme i spokojne. Waszą uwagę zaprzątną sprawy uczuć, będziecie pomagać znajomym i przyjaciołom. Weekend sprzyja udanym zakupom i spotkaniom z przyjaciółmi. Po 15.08 powodzenie sprzyjać będzie także waszym sprawom finansowym. Cierpliwość i konsekwencja pomoże wam w walce o podwyżkę lub w odzyskaniu należności od dłużników. WODNIKI będą nieco bardziej niż zwykle romantyczne i uprzejme. Sny i wspomnienia wpłyną na wasze decyzje. Postarajcie się jednak kierować nie plotkami, a własną intuicją. Wizyta w kinie lub teatrze poprawi wam humor, a weekend sprzyjać będzie odpoczynkowi i zwiedzaniu pięknych miejsc. Szczególnie 13.08 bądźcie uważni, bo tego dnia łatwo będzie o nieporozumienia i pomyłki. RYBY o niektórych sprawach mogą w tym tygodniu zapomnieć. Odpocznijcie, a w wolnych chwilach zajmijcie się lekturą ulubionych książek. Po 13.08 wasze życie znów nabierze tempa. W pracy uda się wam zdobyć potrzebne informacje, nadrobić różne zaległości. 15.08 stare sprawy ukażą się wam w nowym świetle. Tego dnia czekają was sympatyczne zbiegi okoliczności i miłe towarzyskie wizyty.

mówiąc praktycznie

LWY czeka udany tydzień, jednak niektóre plany mogą się niespodziewanie zmienić. Weekend sprzyjać będzie wyjazdom i zawartym podczas nich sympatycznym znajomościom. W pracy uda się wam coś zdobyć lub wynegocjować, a wątpliwości wyjaśnią się na waszą korzyść. 14.08 bądźcie ostrożni i nie słuchajcie towarzyskich plotek, bo możecie niepotrzebnie się zdenerwować. 15.08 wiele się wyjaśni.

N

Konrad Brodziński redakcja@nowyczas.co.uk

Język nietykalny

ie udało się Mussoliniemu, nie udało się komunistom w PRL – a w języku angielskim stało się bez nakazu i bez ideologii. Rozmówca po angielsku zwraca się zawsze do osoby drugiej per „wy”. Dzisiaj musimy sięgać aż po Szekspira, żeby przypomnieć sobie, że kiedyś istniało thee (ty) obok ye/you (wy). You od dawna zastępuje obydwie formy, co jest niewątpliwym atutem, przyczyniającym się do popularności angielskiego jako języka międzynarodowego. Wszyscy znamy sytuacje, w których nieporęcznie jest zwracać się do znajomej osoby per „pan(i)”, a jednocześnie zbyt poufale

brzmiałoby przejście na „ty”. Jest to szczególnie widoczne w świecie pracy, w którym stosunki z kolegami i klientami nie są zażyłe, ale też nie są li tylko biurokratyczne. Ale wszystko ma swoją cenę. Nie ma w angielskim tej przyjemności, jaką w polskim czerpie się z przejścia na „ty”; nie ma też tych subtelności, które pozwalają nam do drugiej osoby zwracać się per „proszę pani”, „pani Barbaro”, „pani Basiu” czy „Basiu”. Angielski zezwala nam na używanie dwóch tylko form: Barbara, albo Mrs Kowalska. Mylą się nowo przybyli na te Wyspy, którzy sądzą, że dodanie sir czy madam jest objawem szacunku: owszem, ale tylko w sytuacjach usługowych. Francuz do osoby obcej woła Monsieur! Madame! Anglik mówi, bezosobowo: Excuse me! Dlatego właśnie angielski dysponuje szerokim wachlarzem form uprzejmościowych. Na przykład poprosić o coś można przez Can I ...?, poprzez Do you think I could ...?, aż po I was wondering if it might be possible for me to ... ? Może z powodu takich właśnie zwrotów Anglicy cieszą się opinią ludzi aż przesadnie uprzejmych, ale po pierwsze: chodzi tu tylko o pewien typ Anglika, coraz rzadziej spotykany; a po drugie, jeżeli język dysponuje formą „pan(i)”, to nie ma aż tak pilnej potrzeby na wygibasy typu „zastanawiałem się, czy nie byłoby możliwe, abym ...”. W dawnej piosence Młynarskiego konferansjer w domu wczasowym mówi publicznie przez mikrofon: „panno Krysiu: kocham panią”. Patos wyznania wyraża się w rozdźwięku pomiędzy intymnością („Krysiu”, „kocham”) a formalnością („panno”, „panią”). Jest to nieprzetłumaczalne na angielski. A również na komunistyczny polski. Pomyśleć, że gdyby PRL rzeczywiście był tym totalitarnym stworem, jakim go czasem malują, bohater Młynarskiego musiałby wyznanie swe sformułować inaczej: „Obywatelko Krystyno: kocham was”.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

CZAS NA RELAKS 19 łatwe

3 2

1

7

2 5 8

8

4

1 2 7

5

3 8 1

4 9

3 8 9 4

3 5

2 8

6

6

3

8

5 2 3

9 1 7

3

5 1 8 2 9 5 8 3 7 2 9 4 6 6 5 7 9 5 2

6 7

6 5 4 1 9

2

1 9 4

Sudoku

8 1

trudne

średnie

2

7 4 5 8 4 7 5 6 9 6 4 1

Wypełnij diagram w taki sposób, aby w każdym poziomym wierszu, w każdej pionowej kolumnie i w każdym dziewięciopolowym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9. Cyfry w kwadracie oraz kolumnie i wierszu nie mogą się powtarzać. Rozwiązania sudoku z nr 31.

Absurd tygodnia nego piwa, brudnych dywanów i niezbyt chigienicznych toalet wypałniają nasze wolne od dymu nozdrza. Właściciele pubów zaczęli sprawdzać różnego rodzaju „odświeżacze”. Popularne są zapachy morza, trawy i… dymu papierosowego. Podobno ten ostatni najlepiej przypomina atmosferę tradycyjnego pubu.

średnie

trudne

Humor

Obowiązujący zakaz palenia w pubach wprowadził pewne komplikacje. Miało być lepiej, a jest gorzej. Chodzi oczywiście o zapachy. Papierosy, jak się okazało po wprowadzeniu zakazu palenia, neutralizowały wszelkie nieprzyjemne dla powonienia zapachy. Teraz zapachy z rozla-

łatwe

Hasło krzyżówki z nr 31: Lepszy rydz niż nic.

W

Pozycja z partii Wu-Aagaard, mistrzostwa Wielkiej Brytanii 2007.

Krzyżówka Szachy

Zadanie 3

Wskazać wygrywajacą kontynuację białych. Rozwiazanie na stronie 23.

rybim okiem

rybim okiem swoim życiu dzieliłem imprezy poświęcone kulturze na tematyczne, inter dy scy pli nar ne, środowiskowe, koniunkturalne, wazeliniarskie i jeszcze inne, których nie wymieniam. W ubiegłym tygodniu odbyły się dwie „apartartowskie” imprezy z udziałem młodych twórców: w City Hall i Conway Hall. W ratuszu pełno było ludzi, ale meritum uciekło. W Conway było mało ludzi, ale meritum się odnalazło. A więc im więcej koncentracji dla mózgu, tym mniej ludzi? W City Hall atmosfera była bardziej towarzyska niż artystyczna, a City Hall swoim ciężarem i proweniencją urzędową miejsca przygniótł poczynania „apartartowców”. W Conway

Hall w skromnym pomieszczeniu brzmiały koło siebie trzy języki: arabski, angielski i polski, przenikały się i wibrowały; dyskusja na krzesłach o międzykulturowych wyzwaniach nie pasowała do poezji, poezja z kolei do dyskusji też. Oczywiście, mury w mózgach kiedyś runą, ale niech sztuka po prostu funkcjonuje bez przystawek i aperitifów w stylu: Ken, przedstawiciele organizacji międzynarodowych, którzy z reguły przychodzą odbębnić swoje i odznaczyć w CV: tak, tu rozmawiałem z Polakami, bo tak wypada. Albo: współorganizowałem to i tamto (a w rzeczywistości wcale tak nie było), bo trzeba się promować i te sprawy. Przyjdzie taki czas, że to nie polscy twórcy będą odcinać kupony od swoich poczynań, ale cała masa osób, które

będą chciały się przykleić. Wysiłek jednej, dwóch, pięciu, czy iluś aktywistów pójdzie do portfeli tych, którzy z działalnością twórców nie mają nic wspólnego. Tu przestroga dla Marka Kaźmierskiego. W sprawie działań w kulturze przedyskutowałem tysiące godzin z wieloma osobami w Polsce, a, mieszkając w Wielkiej Brytanii, parę setek tych godzin również zmitrężyłem i widzę, że coś drgnęło zanim w to wdepnąłem. Mówiąc szczerze, jestem zaskoczony rozwojem działań w sferze sztuki i spraw wokół sztuki organizowanych przez Polaków w Londynie, ale dodam, tych, którzy tu mieszkają i nie są powiązani z instytucjami i mediami. Niektórzy chcą zrobić kariery na Wyspach, inni kontynuują swoją

działalność z Polski, a jeszcze inni tak, ot sobie a Muzom. To wszystko się przeplata i wszyscy nawzajem się dopingują i motywują. A w większości wypadków są tak otwarci na inne kultury i tak mocno z nich czerpią, a zarazem stawiają sobie wysoką poprzeczkę jakościowo-samoświadomościową, że można spokojnie patrzeć w przyszłość. Oczywiście – przyszłość nie trwa wiecznie, więc trzeba kuć żelazo póki gorące. Mówiąc „wszyscy”, mam na myśli tych kilkunastu, kilkudziesięciu twórców i organizatorów, którzy zostawiają czas i zdrowie na scenie i w kuluarach. Dla wielu osób taka praca w kulturze to jest harówa, trzeba wszystko zapiąć na ostatni guzik, zgrać widownię, obsługę, miejsce,

nie mówiąc o kosztach. Gdy dorabiałem w jednym z domów kultury w swoim mieście, spotykałem się z zarzutami, od emerytowanych górników, którzy tam byli strażnikami, że „wy to macie dobrze, nie narobicie się”. No dobrze, ale gdyby zlecić to samo temu panu, zgubiłby się w poczynaniach. I tu jest pies pogrzebany. Hau-hau. Jestem pewny, że wszystko jest na dobrej drodze, żeby mocniej pokazać polską kulturę i dotrzeć do nie-Polaków. Pierwsze koty za płoty. Jeszcze tylko ludzie nabiorą doświadczenia, podszlifują warsztat, nie sprzedadzą się za szybko i będzie OK. Będzie dobrze

Robert Rybicki


NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

nowyczas.co.uk

20 OGŁOSZENIA DROBNE Jak zamieszczać ogłoszenia drobne Ogłoszenie zwykłe

Ogłoszenie komercy jne

Aby zamieścić ogłoszenie drobne w dziale DAM PRACĘ, SZUKAM PRACY, KUPIĘ,SPRZEDAM, MIESZKANIE

Aby zamieścić ogłoszenie w działach USŁUGI,TRANSPORT,URODA I ZDROWIE,USŁUGI INNE skontaktuj się z Działem Sprzedaży pod numerem:

DO WYNAJĘCIA, MIESZKANIA SZUKAM, INNE wyślij SMS o treści, NC treść ogłoszenia, (np.NC oddam kota...)na numer

0 2 07 247 07 8 0

87070 Otrzymasz wiadomość zwrotną-odpowiedz wpisując słowo CORRECT. Koszt ogłoszenia £1,50 (plus opłata operatora)

SPECJALNA OFERTA

Ogłoszenia w ramce,kolorowe

Ogłoszenia zwykłe

Do 15 słów-£15

Do 15 słów-£10

Do 30 słów-£25

Do 30 słów-£15

na ogłoszenia komercyjne.Po więcej informacji zadzwoń pod numer:

0 2 07 247 07 8 0

MIESZKANIE do wynajęcia Do wynajęcia 2osobowy pokój £120 lub 1 osobowy £100 na tydz. Streatham tel. 0780 974 9321. Ładny przestronny pokój z balkonem dla 2 spokojnych osób. Ciche położenie, metro Manor House (2 strefa). W mieszkaniu do 4 osób. Tel: 0783 846 4820. Cena do uzgodnienia. Londyn, Woolwich, Plumstead. Dostępne od: 2007-08-07. Piękny pokój w nowoczesnym domu. Kuchnia, łazienka, telewizja, ogród do dyspozycji. 7 min. od stacji, bezproblemowy dojazd autobusami i pociągiem do centrum. Ładna, spokojna okolica. Koszt wynajmu £100 tygodniowo (gaz i inne opłaty zawarte w cenie). Marcin Gabriel tel. 0778 626 5370. Harrow (Rayners Lane). Mam do wynajęcia pokój dla 2 osób. Pokój jest po remoncie (wszystko nowe), do metra dosłownie 1minuta (RAYNERS LANE Metropolitan , Piccadilly), na przeciwko polski sklep (Stokrotka). Mieszkanie jest bardzo wielkie. Cena 110+ (tygodnie depozyt). Tel. 0783 398 0446 lub 0776 566 9537. Carshalton 10 min od Morden, cena: £112 tyg. Duży, 15 m2, świeżo po remoncie, czysty, nowo umeblowany pokój dwuosobowy z dwoma pojedynczymi łóżkami w domu z dużym ogrodem. 1 min do stacji pociągowej Carshalton. Wolny od zaraz. Michał, tel: 0794 788 4024. Tooting, Mitcham. Mam pokój 2os. do wynajęcia. Znajduje się on w domu z bardzo dużym ogrodem, dwie łazienki, 5 min. od Lidla i stacji pociągów Tooting. W domu panuje miła i spokojna atmosfera. Cena: £120 tyg. Tel. 0789 401 6330. Do wynajęcia pokój dla pary albo 2 dziewczyn. Tylko 8 minut od Northline – Edgware Station, albo 12 minut od Jubile Line – Canons Park. Polski dom!! Możliwy dostęp do internetu! Rachunki wliczone w cenę!! £110tyg. Magda Tel. 0786 228 3962 po 18.00. Pokój 2-osobowy. 5-min do metra 5-min do ASDA. Bardzo spokojny dom, mili ludzie. Bardzo dobra komunikacja. Od 12.08, Leyton, tel: 0795 776 5245, 0796 105 7864. Norbury/Thornton Heath, bardzo blisko Tesco/Lidl, możliwość dostępu do internetu. Czysto i spokojnie. Cena: £100 tyg. Paweł tel. 0771 424 4501. Woodgreen, Turnpike Lane około 400 metrów od stacji Turnpike Lane, blisko polskich sklepów , spokojny , przestronny dom z dużym ogrodem i parkiem z tyłu domu . Miła atmosfera, niepowtarzalny klimat – wszystko czego potrzebujesz żeby wypocząć po pracy. Pokój dla pary, £100, łóżko w dużym pokoju £55.

O g ł o s ze zenia

Dominik tel. 0773 892 2023. Kensington £55 tyg. Pokój z jednym podwójnym łóżkiem i jednym pojedynczym. Blisko stacji Kensall Grenn. Tel. 0785 702 7616. Stratford – Forest Gate. Wynajmę pokój dwuosobowy lub miejsce w pokoju, £50 od osoby lub £100 za pokój (opłaty wliczone), kaucja jednotygodniowa, blisko 2 stacje metra District Line – East Ham i Upton Park, oraz kilka autobusów i centrum handlowe, bardzo blisko do całodobowego autobusu 25 na Stratford i dalej na lotnisko Stansted. W domu z ogrodem mieszkają sami Polacy i jest rodzinna atmosfera, w każdym pokoju telewizor. Kontakt: tel: 0781 622 5540. Manor Park. Miejsce dla jednej osoby w pokoju dwuosobowym, (blisko autobus i metro). Dzielnica Manor Park, cena £50 za osobę. Warunki bardzo dobre (polska rodzina). Maria tel. 0795 795 8880. Seven Sisters 3 pokoje dwu osobowe, 2 minuty od stacji metra, bardzo dobre warunki, pralka automatyczna, tel. stacjonarny, wszystkie udogodnienia. Wynajmę od zaraz £45 od osoby plus depozyt tygodniowy. Kontakt: Tel. 0208 802 1638. Camberwell Green. Cena: £150 tyg. Dostępne od 2007-08-07. Flat jest na pierwszym piętrze, i ma dwa duże i słoneczne pokoje, osobna kuchnia również w odpowiednich rozmiarach do zjedzenia posiłku, oraz łazienka, doskonały transport, cisza, prywatność i bezpieczeństwo Tel. 0790 015 8766. Idealne dla pary plus cicha, czysta okolica. W pełni wyposażone i umeblowane, wszystkie rachunki wliczone, 6 lub 12 miesięcy kontrakt z możliwością przedłużenia, £500 depozyt, żadnych dodatkowych opłat, Tel. 0795 175 8675. Londyn, Southall. Cena: £126 tyg. Dostępne od: 2007-07-12. Dobrze prezentujące się, umeblowane mieszkanie dwupokojowe, kuchnia, łazienka, minutka od Uxbridge Road. £550 plus depozyt, bez dodatkowych opłat. W sam raz dla małżeństwa lub pary przyjaciół. Tylko dla niepalących. Kontakt: Tel. 0208 571 4874. Szukam mieszkania studia flat w okolicach Acton Ealing od 22.09.2007 Tel. 0782 109 2283.

MIESZKANIA

ko m e rc rcyjne już od

£ 10 .

Grove, Wheatstone, Cockfosters, Swiss Cottage, Oakewood, Finchley, North Finchley. Nie interesuje mnie mieszkanie nad sklepami czy bardzo ruchliwymi drogami. Szukam komfortu i spokoju. Maksymalna opłata £750/mc plus opłaty i podatki Tel. 0789 545 6878. Para spodziewająca sie dziecka poszukuje odpowiedniego, niekrępującego lokum do wspólnego zamieszkania – najchętniej z druga parą w okolicach Walthamstow (północny Londyn). Możemy zaoferować darmowy internet (20M), druga opcja – my wynajmujemy mieszkanie i przyjmiemy inną pare. Bratek tel. 0794 666 8856 Para poszukuje mieszkania do wynajęcia od 01.09.2007. 1 lub 2 bed room flat. Najlepsza lokalizacja to wschodni Londyn (2 lub 3 strefa). Kontakt: Ania i Sławek tel. 0784 202 4680.

to help us in our small but busy hairdressing salon, starting at 27'th of August. your duties will be keeping place neat and tidy, shampooing hair, making coffee etc. no expierience nessesary as full training will be given, but intermediate english and outgoing personality is a must. you also need to live nearby SW1 area or be able to commute daily.please call for more details or to arrange interviev. salary is 165£/week plus daily tips. Kontakt: Karolina Tel. 07934357609 Praca dla murarza z doświadczeniem budowlanym lub ogólnobudowlanym Praca dla cieśli budowlanego, ogólnobudowlanego praca tylko dla znających rzemiosło budowlane . Nie masz doświadczenia To nie dzwoń szkoda twego czasu! Tel. 07835 082 361 Oferta pracy dla krawcowej z doświadczeniem. Praca w pralni chemicznej na Covent Garden. Angielski przynajmniej komunikatywny. Kontakt: Gosia Środa Tel. 0781 224 7054 (pol.), 0207 240 9274 (ang.) Poszukujemy pani do sprzątania trzy razy w tygodniu po 3 godziny. Szczegóły do uzgodnienia. Proszę o kontakt w godz. 16.00 20.00 Tel. 07809417145 Praca dla dziewczyny w pubie na Oxford Circus ,Praca jest stała dobrze płatna nie trzeba mieć doświadczenia zapewniamy trening dni pracy max. 5 dni w tygodniu 2 dni. Tel. 0790 790 2794. Bar staff wanted full or part-time at Snooker club call Andy at 0208 8630705 After 11am Andreas Toumazou Tel. 0208 863 0705

£375 – £800 tygodniowo, East London, kierowca kat.C, język podstawowy praca od czwartku .Tel. 0798 856 5343 £60 – £110 na dzień Praca przy centralnym ogrzewaniu, klimatyzacji i w nowym budownictwie. Wymagane są własne narzędzia, karta CIS i CSCS. Telefon: 07950 542 986 £6 – £7 na godz. Okres:2 miesiące Pierwsza praca! Szukam kompetentnej odpowiedzialnej troskliwej niani lub opiekunki do trzy letniego synka. Najlepiej z okolic SW16. Tel. 0796 688 6231 Praca dodatkowa na sprzątaniu w pubie. Oferta skierowana dla mężczyzn dysponujących czasem wolnym od godziny 7 do 9 rano od poniedziałku do niedzieli. Tel. 0770 105 6292 Chef de Partie: £14,000 + zakwaterowanie i wyżywienie w cenie £29 za tydzień. AA Rosette Fine Dining Restaurant and Hotel, położone w Worcestershire. Bardzo ładne miejsce, lasy, trasy rowowe: przyroda i spokój. Praca stała od zaraz. Tel: 0044 845 331 3538 Poszukujemy dziewczyn do sprzątania domów prywatnych i biur. Kandydatka POWINNA mieszkać w południowo-zachodnim Londynie. £200 na tydz. Start natychmiastowy Tel. 079 193 86997 Central london ,nanny needed mon-fri 7.30 to 14.30 , £200p/w , two well behaved children: boy 2.5 years and girl 11 months, friendly familly, start immediately, nearest station Great Portland Street or Warren Street, work period

Telewizja BBC poszukuje niesłyszących Polaków! Producenci serialu przeznaczonego dla widzów niesłyszących „See Hear” poszukują osób zainteresowanych udziałem w tym programie. Jeśli jesteś niesłyszący/-a bądź znasz taką osobę, która zechciałaby skorzystać z tej niezwykłej możliwości, wyślij jak najszybciej sms pod nr: 0794 653 5114 bądź mail na adres: pearl.doherty@bbc.co.uk

Szukam mieszkania do wynajęcia z dwoma pokojami dwuosobowymi i Internetem w cenie ok. £220 za tydzień. Tel. 0786 400 3196. Zostań konsultanką lub sales leaderem w firmie Avon. Praca dodatkowa lub jako główne źródło dochodu. Tel. 0774 289 7875.

ZATRUDNIĘ Commis Chef: £10,850 – praca dla młodego kucharza po szkole gastronomicznej, w wyróżnionym nagrodami hotelu. 10-osobowy zespół kucharzy. Wysokiej klasy kuchnia angielska i kontynentalna. Szansa nauki i podniesienia kwalifikacji dla ambitnego absolwenta z krótka praktyką. Pomoc z zakwaterowaniem. Kontakt: Piotr Eder tel. 0845 331 3538.

']ZRÍ GR GRPX

Praca dla kelnerki/barmanki tylko z okolic Kingsbury, Wembley. Wymagany dobry j.ang. i doświadczenie. Praca w weekendy – part time. Rozmowa tylko w j.ang., 0776 499 8394.

GR 3ROVNL

Mogę zaoferować pracę przy sprzątankach i ulotkach. Okolice Kingston. Praca stała. Kontakt: Małgorzata Milkowska tel. 0780 947 2069.

Poszukuję ładnego 1-bedroom flat, może być również 2-bedrooms w dobrej cenie. Lokalizacja – Northolt, Greenford, Alperton, Perivale lub okolice. Pozdrawiam i czekam na propozycje. Tomek tel: 0773 745 116

Praca dla doświadczonego montera łazienek ze znajomością hydrauliki i narzędziami. Poszukiwana jest osoba z rozsądnym i odpowiedzialnym podejściem do pracy. W i SW Londyn. Tel. 0785 606 1481.

Poszukuję umeblowanego mieszkania (2 lub 3 pokoje), umeblowanego w dobrym lub bardzo dobrym stanie. Mieszkanie powinno się znajdować w jednej z dzielnic: Southgate, Arnos

Zatrudnię murarza. Kontakt: TOMASZ KAŁUZNY Tel. 0778 907 6204. We're looking for young, enthusiastic female

MX RG

R

] WHO VWDFMRQDUQHJ

Potrzebujemy kierowców do dostarczania i odbioru samochodów przy użyciu skuterów. Można zarobić minimum £300 tygodniowo. Zapewniamy niezbędny trening. Pomagamy w zakwaterowaniu. Jeśli masz powyżej 21 lat, czyste prawo jazdy, komunikatywny angielski SKONTAKTUJ SIE Z NAMI! Wyślij tekst z nazwiskiem, wiekiem i numerem kontaktowym pod numer 0796 780 6752.

szukam

S PLQ

Po prostu wybierz 084 4831 4029

QDVWÆSQLH Z\ELHU] QXPHU GRFHORZ\

3ROVND tel. komórkowy /LWZD tel. stacjonarny 6 RZDFMD tel. stacjonarny ,UODQGLD tel. stacjonarny

7p/min - 087 1412 4029 5p/min - 084 4545 4029 3p/min - 084 4988 4029 3p/min - 084 4988 4029

Infolinia: 0870 041 4029 I www.auracall.com

To proste… Spróbuj teraz!

*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute & include VAT. Calls billed per second. Minimum call charge 5p by BT. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls made to mobiles may cost more, unless specifically mentioned in the destination list. Prices are subject to change without prior notice. Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet Herts EN5 5UE. Agents required, please call 0844 5453 788.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

JOB VACANCIES OGĹ OSZENIA DROBNE 21

Job Title: LIVE-IN CARER BPC/5387 Location: WIRRAL, MERSEYSIDE Hours: 40 Wage: ABOVE NATIONAL MINIMUM WAGE Work Pattern: Days, Evenings, Nights, Weekends Description: Experience not essential as training provided. Must be able to speak fluent Polish. Driving licence also required. Duties include caring for a disabled person. Some personal care also required. Will include working days, evenings and nights. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearingimpaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job reference BPC/5387.

around four months. Kontakt: Jennifer Streeter tel. 0788 245 2277.

stawka za godzinÄ™ ÂŁ5.3, mile widziane podstawy j. angielskiego. Tel. 0778 303 3681 od 8.00 do 15.00

Od zaraz przyjmę hydraulika oraz stolarza który potrafi robić loft-y. Zarobek £65 dniówka + tax.Proszę dzwonić pod numer: 0793 171 4013.

Praca 7 dni w tygodniu, 2godz. dziennie (7-9 rano). Roşne miejsca Londynu, stawki od £55 za tydzień. Więcej informacji udzieli: MARTA tel.0787 849 3028, AGNIESZKA tel. 0776 614 0946.

Poszukujemy do pracy osób doświadczonych na stanowiska: kelner, kelnerka, kucharz, pomoc kuchenna, pizza szef, pasta szef! Mobile: 0787 788 9447.

Poszukiwani elektrycy z doświadczeniem przy council flats rewire, mile widziany j. angielski, CSCS, oraz podstawowe narzędzia. Tel. 0796 606 7004.

Poszukuję fachowca z doświadczeniem w kafelkowaniu i malowaniu oraz ogólną znajomoscią prac remontowych . Praca w zachodnim Londynie tel. 0786 334 0591.

Praca dla osób nie wykwalifikowanych, do końca roku na terenie Londynu, płaca £35/day. Jeśli podlegasz 30% tax, lub £40/day jeśli jesteś na 20% tax. Tel: 0787 735 8994, 0793 321 6452.

Oferujemy nowe miejsca pracy w restauracjach na terenie całego Londynu. Praca gwarantowana. Tel. 0793 806 4722.

Praca w centrum Derby – sprzątanie pokoi, Gwarantowana praca we włoskich restaura4 godziny dziennie (9.30-13.3), kontrakt na cjach na stanowiskach: kelner/ka, barman/ka, stałe (16 godzin tygodniowo), moşliwość 08/08/2007 prakit12:13:37 chen porter, pizza chef,salad chef. 152x160_TT_NowyCzas_4029.ai cy 6 dni w tygodniu + dodatkowe pokoje, Start od zaraz. Tel. 0207 062 1028.

ZATRUDNIMY osoby pracujące w hotelach w recepcji. Osoba/y te będą odpowiedzialne za obsługę taksówek w tych hotelach. Oferujemy

X P R G R G � R Z '] LQ P S L N U � ] .RP MX› RG

1 :\xOLM 12:<&=$6 QD SR ÂŁ NUHG\WX

C

2

2WU]\PDV] 606D SRWZLHUG]DM•FHJR SREUDQLH RS�DW\

3

:\ELHU] D QDVWÆSQLH QXPHU GRFHORZ\ QS [[[[ 3RF]HNDM QD SR�•F]HQLH

3RÂ? ] MHVW EH]SÂ?DWQH MHxOL SRVLDGDV] GDUPRZH PLQXW\ DOER MHVW WR VWDQGDUGRZ\ NRV]W SRÂ? ] QXPHUHP VWDFMRQDUQ\P Z 8.

M

Y

5p/SMS SMSuj do Polski za QD HUX QD

**

CM

MY

XP QXP R Q JR LHJ VNLH ROVN SRO G S RG ]QLMLM R F]Q ]DF :LDGRPRx ]D OR

HOOR +HO + S QS D Q 6D 06 60   6 V�D \V�D Z\ V] Z HV] KFH U\ FKF NW�U\ F QD xOLM ZLDGRPRx QD :\xOLM

CY

CMY

K

3ROVND tel. komĂłrkowy /LWZD tel. stacjonarny ,UODQGLD tel. stacjonarny 6Â?RZDFMD tel. stacjonarny

9p/min 3p/min 1p/min 2p/min

EKSTRA! TwĂłj kredyt jest na wyczerpaniu? Rozmawiaj dalej bez obaw! Twoje konto zostanie doĂĄadowane automatycznie. Otrzymasz SMSa z informacjÄ… o pobraniu ÂŁ5 opĂĄaty. Infolinia: 020 8497 4698 I www.auracall.com

To proste‌ Spróbuj teraz!

*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. SMS costs £5 + standard SMS rate. T-Talk account will be credited with £5. Connection fee varies between 1.5p to 15p, depending on destination. To avoid auto recharge, hang up within 30 seconds of the warning. To stop auto recharge in future, text AUTOOFF to 81616 (standard SMS rate). Charges apply from the moment of connection. Calls charged per second. Destination prices are subject to change without prior notice. Calls made to mobiles may cost more, unless specifically stated. **Cost per SMS as stated in the advert + standard SMS rate or may be used as part of your bundled SMSs, except T-Mobile which may cost more. Enter the international mobile number correctly at the start of your message, which should be no more than 160 characters (including the destination number and spaces). We will charge you the advertised SMS cost only, but your network operator may charge you at your standard UK SMS rate and they may also charge you again for excess characters. Disclaimer: If you receive SMS confirmation it means we have received it – we cannot confirm or guarantee delivery to the destination. Sufficient credit in T-Talk and mobile accounts is needed to send a text. Information may be used for future marketing & updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet EN5 5UE Herts. Agents required, please call 0844 5453 788.

Job Title: FREIGHT FORWARDER MAS/16988 Location: MARKET HARBOROUGH Hours: 37 HOURS PER WEEK Wage: 12,000 PER ANNUM Work Pattern: Days Employer: Czech Logistic Alliance UK Ltd Employer Ref: MH PR Closing Date: 30/08/2007 Description: Applicants must be able to speak any of the following languages fluently: Czech, Slovak, Polish, Russian, Hungarian, Bulgarian or Slovenian due to nature of the work. Will be working as a trainee freight forwarder for which full training will be given so no previous freight forwarding experience is required. Duties will involve general office duties as directed and liasing with hauliers in their own language. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Mr Paul Robinson at Czech Logistic Alliance UK Ltd, Fernie House, Fernie Road, Market Harborough, Leicestershire, LE16 7PH, or to paul.robinson@cla-uk.com. Job Title: INTERPRETER WET/25189 Location: EDINBURGH, MIDLOTHIAN Hours: 12-15 HOURS PER WEEK, 5 DAYS FROM 7, DAYS, EVENINGS, NIGHTS Wage: ÂŁ21.00 PER HOUR Work Pattern: Days , Evenings , Nights, Weekends Description: Applicants must have relevant qualifications and experience. Duties include interpreting translations to the general public, courts, hospitals and solicitors assisting clients with language difficulties. Employer states that you will be required to work on a 24 hour call out service. We require people who can speak Bravanese, Kurdish, Polish, and Chinese. Russian, Lithuanian, Czech, Slovakian and Bosnian, Croatian. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearingimpaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job reference WET/25189. Job Title: INTERPRETER AYY/6206 Location: AYR, AYRSHIRE Hours: 12-15 HOURS PER WEEK, 5 DAYS FROM 7, DAYS, EVENINGS, NIGHTS Wage: ÂŁ21.00 PER HOUR Work Pattern: Days, Evenings, Nights, Weekends Description: Applicants must have relevant qualifications and experience.

Duties include interpreting translations to the general public, courts, hospitals and solicitors assisting clients with language difficulties. Employer states that you will be required to work on a 24 hour call out service. We require people who can speak Bravanese, Kurdish, Polish, and Chinese. Also Hungarian, Romanian, Yugoslavian, Russian, Lithuanian, Czech, Slovakian and Bosnian, Croatian. We deal with over 160 languages and dialects however the list above is only some of the languages in demand at present. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearingimpaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job reference AYY/6206. Job Title: INTERPRETER ALL/16968 Location: ALLOA, CLACKMANNANSHIRE Hours: 12-15 HOURS PER WEEK, 5 DAYS FROM 7, DAYS, EVENINGS, NIGHTS Wage: ÂŁ21.00 PER HOUR Work Pattern: Days, Evenings, Nights, Weekends Description: Applicants must have relevant qualifications and experience. Duties include interpreting translations to the general public, courts, hospitals and solicitors assisting clients with language difficulties. Employer states that you will be required to work on a 24 hour call out service. We require people who can speak Bravanese, Kurdish, Polish, and Chinese. Also Hungarian, Romanian, Yugoslavian, Slovenian, Kenyan, Turkish, Albanian, Tamil, Nigerian, Tirana, Tigrignya, Somali, Bengali, Farsi, Singhalese, Arabic, Iranian, Mandarin, Cantonese, Dutch, Amharic, Vietnamese, Fanti, Shona, Lingala, Swahili, Russian, Lithuanian, Czech, Slovakian and Bosnian, Croatian. We deal with over 160 languages and dialects however the list above is only some of the languages in demand at present. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job reference ALL/16968. Job Title: INTERPRETER EJB/198437 Location: EDINBURGH, MIDLOTHIAN Hours: 12-15 HOURS PER WEEK, 5 DAYS FROM 7, DAYS, EVENINGS, NIGHTS Wage ÂŁ21.00 PER HOUR Work Pattern: Days, Evenings, Nights, Weekends Description : Applicants must have relevant qualifications and experience. Duties include interpreting translations to the general public, courts, hospitals and solicitors assisting clients with language difficulties. Employer states that you will be required to work on a 24 hour call out service. We require people who can speak Bravanese, Kurdish, Polish, and Chinese. Also Hungarian, Romanian, Yugoslavian, Slovenian, Kenyan, Turkish, Albanian, Tamil, Nigerian, Tirana, Tigrignya, Somali, Bengali, Farsi, Singhalese, Arabic, Iranian, Mandarin, Cantonese, Dutch, Amharic, Vietnamese, Fanti, Shona, Lingala, Swahili, Russian, Lithuanian, Czech, Slovakian and Bosnian, Croatian. We deal with over 160 languages and dialects however the list above is only some of the languages in demand at present. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Job reference EJB/198437.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

22 OGŁOSZENIA DROBNE bardzo atrakcyjne wynagrodzenie. Tel. 0208 735 0919. Zatrudnię solidna osobę. Remonty. Tel. 0787 061 0705 Robotnik dachu. Call Michale 0788 180 3215. Potrzebna osoba do odprowadzania 2 rocznego dziecka do przedszkola 5 dni w tygodniu. Okolice Greenford od 28.08 Telefon: 0208 575 5174, 0772 473 7813. Poszukuje opiekunki dla 15 miesięcznej dziewczynki, najlepiej mama wychowująca własnego malucha w domu. Dowóz dziecka do domu opiekunki lub opieka w naszym domu. Start wrzesień/październik 2007. Tel. 0770 879 3368. Oferta pracy dla krawcowej z doświadczeniem. Praca w pralni chemicznej na Covent Garden. Angielski przynajmniej komunikatywny. Tel. 0781 224 7054 (pol.), 0207 240 9274 (ang.)

SZUKAM PRACY SZUKAM PRACY OD ZARAZ W BIRMINGHAM.JOANNA. 0786 403 0060. Studentka szuka pracy w sklepie, coffee shop, na poranną zmianę, południowy Londyn lub Centrum. Partycja tel. 0785 845 9747 pati140@poczta.onet.pl Uczciwa, pracowita, 25 lat, szuka dodatkowej pracy: sprzątanie, prasowanie, baby siting. Angielski komunikatywny. Tel. 0792 740 7914 Małgorzata Szukam pracy w charakterze niani, sprzątaczki. Może być praca w fabryce. Okolice Londynu. Tel. 0778 599 4020 Monika. Jestem trzydziestoletnią, ambitną i odpowiedzialną osobą. Mam doświadczenie, poparte referencjami. Jestem dokładna, punktualna, czysta, obowiązkowa i uczciwa. Interesują mnie sprzątania dzienne i nocne, dojadę do każdego miejsca w Londynie. Aleksandra tel. 0792 521 4980. Jestem odpowiedzialną osobą, dokładną, sumienną oraz zaradną, angielski na poziomie komunikatywnym (jestem studentką filologii angielskiej). Nie mam najmniejszych problemów z poruszaniem się po Londynie, także wszędzie dotrę na umówioną godzinę. Tel. 0785 784 7817. Hydraulika, płytki, stolarka CIC., prawo jazdy kat B, uprawnienia na wózki widłowe, szukam pracy na terenie Londynu w wyżej wymienionych zawodach. Piotr 0784 016 8988. Młody, silny chętny do nauki, komunikatywny angielski. Podejmę pracę jako pomocnik budowlany. Robert tel. 0789 563 9506. Mam 25 lat i należę do grona osób odpowiedzialnych, pracowitych i rzetelnych w wykony-

waniu obowiązków powierzonych przez pracodawcę. Posiadam również doświadczenie w sprzątaniu domów prywatnych w Anglii. Językiem angielskim posługuje się w stopniu podstawowym, ale nie zamierzam na tym poprzestać. Chcę pogłębiać naukę angielskiego aby w przyszłości lepiej komunikować się z innymi ludźmi. Poszukuję pracy na stałe w roli osoby do sprzątania lub zaopiekuje się Twoimi pociechami. Otoczę je troską i zapewnię poczucie bezpieczeństwa. Partycja Tel. 0793 659 9818.

marca 08.el szyberdach, el. lusterka , el. szyby. przebieg 200tys km. kolor ciemnoszary metalic. Kupiony od 1 właściciela serwisowany. Tel. 0770 476 3374 czynny od 9 sierpnia. Cena £450 do uzgodnienia

Witam. Mam na imię Damian i 30 lat. Szukam pracy na nocki, ponieważ w dzień chodzę do szkoły. Jestem bez nałogów, posiadam prawo jazdy, 14 lat w tym 2 lata doświadczenia w UK oraz jestem już po egzaminach na C i D. Mam samochód i GPS. Jestem zainteresowany tylko pracą legalną mogą być fabryki magazyny itp. Tel. 0787 820 8638.

£999 sprzedam Oktawię 1,9 tdi 163 000 mil przebiegu brąz. Metal, alufelgi, elektryka, sprzedaję bo kupiłem drugi. Więcej pod nr. tel. 0798 881 5147 wieczorem.

SPRZEDAM Sprzedam końcówkę do tankowania gazu w Anglii, z mapą stacji LPG w Londynie. Tel. 0782 891 3140 Ford, 1974 rok produkcji, długi mot tax do października, po średnim remoncie, sprawny do jazdy, wgięte tylne drzwi. Zbyszek tel. 0796 180 6635. Sprzedam samochód Vauxhall Vectra 1.6 petrol 1998 r. 77.000 mile. Więcej informacji tel. 0774 268 7769. Sprzedam Audi 80 B4 kombi, 2.0 benzyna, rok 1993, z kierownicą po lewej stronie, kolor żółty, klimatyzacja, el. szyby, w bardzo dobrym stanie technicznym, jedynym problemem jest najprawdopodobniej pompa wodna w silniku (do końca nie jestem tego pewny, ale dźwięki raczej na to wskazują), przez co nie da się tym autem jechać. Cena £300 do negocjacji. (NIE MOWIĘ PO POLSKU, ALEX 0798 835 6255). BMW 316 Compact 1997, zarejestrowany w Polsce, CZ, AF, EL, ES, ABS, airbags, badania techniczne do 30-11-2007, zielony metalic, stan techniczny BDB. Kontakt: t.kopinski@wp.pl tel. 0770 767 2683. Rover Turbo Sport 131000 mil, alufelgi 17', skórzane obicia, el. szyby i lusterka, 4 osobowy, ABS, zmieniarka, 11mies. MOT, poduszka powietrzna, z 1997, przerobiony silnik. Robert lub Aga Tel. 0790 368 8660. £1650 , VW TRANSPORTER 1,9 TD 1996 r. w bardzo dobrym stanie technicznym, kolor biały, relingi. Tel. 0791 221 6383. Sprzedam Peugeot 306 2.0l, TURBO, centralny zamek, 94 rok 113000 mil historia serwisowa, cena £900. Tel. 0798 826 5681 warto obejrzeć. Sprzedam Citroena ZX kombi 1,9 diesel avantage. stan bardzo dobry, przegląd do końca

£250, sprzedam Peugot ,406 kombi , 1998 r . 2.0 l benzyna, ciemny niebieski , mot i tax , stan silnika bardzo dobry, stłuczona prawa przednia lampa i błotnik. Kontakt: Sławek tel. 0789 502 4586.

z

amów reklam

ę, zdobądź klientów!!!!

0 2 0 7

2 4 7

0 7 8 0

Sprzedam krzesełko samochodowe dla dziecka, stan bardzo dobry, granatowe (w misie). Cena: £25, Tel.0795 043 3228, Iga Sprzedam wózek dziecięcy trzykołowy Jane Slalom z siedzonkiem, parasolką, pokrowcem przeciwdeszczowym, śpiworkiem, wkładka ocieplająca. (nowy £430). Tel. 0794 983 4744.

MOTOCYKLE, SKUTERY: naprawa, serwis,

Sprzedam łóżeczko, krzesło do jedzenia, sterylizator i podgrzewacz Aventu, zabawki i ubranka dla dziecka w wieku 0-2 lat. Kontakt: tel. 0782 480 8727.

KUPIĘ Kupię nagrywarkę dvd dopinaną do usb laptopa w rozsądnej cenie Tel. 0785 662 0107 po 18.00. Jestem zainteresowana kupnem roweru, jeżeli masz taki dwukołowy pojazd, który leży w garażu, lub piwnicy i zbiera kurz i pajęczyny a przy okazji potrzebujesz paru groszy to z miłą chęcią odkupie go od Ciebie:) Interesują mnie zwykłe rowery w niewygórowanych cenach, mam blisko do pracy, a przy okazji chciałabym zaoszczędzić parę groszy, które muszę wydawać na dojazdy:) Proszę kontaktować się ze mną pod numerem Tel. 0785 364 1743, Kupię talerz do Polsatu, nie musi mieć uchwytu. Kontakt: tel. 0785 664 6083.

przygotowanie do M.O.T TEL: 0795 011 6755

Laboratorium medyczne: THE PATH LAB

Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową, EKG, USG. Tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: Iwona 0797 704 1616

Jestem zainteresowany kupnem auta kombi lub van typu Espace Galaxy Sharan w cenie do £2000. Tel. 0773 785 9842.

SKUP METALI KOLOROWYCH:

Kupię małą furgonetkę jak Vauxhall Combo lub podobny typ. Tel. 0780 773 8723.

miedź £3.30, kabel £1.00, mosiądz £1.30, aluminium £0.75. Odbiór u klienta na terenie Londynu i Birmingham, większe ilości cała Anglia. Skup aut, katalizatorów oraz wywóz śmieci. Tel: 0787 128 8083

Kupię samochód ubezpieczony min. do początku grudnia 2007. Chętnie Audi A4 lub VW Passata kombi. Proszę dzwonić po godz. 19.00 Tel. 0772 458 9361. Kupię laptopa!!! Kupię laptopa z dobrymi parametrami za rozsądną cenę!!! 0779 473 6164. Kupię łóżeczko dziecięce, wózek 3funkcyjny, komodę z przewijakiem. Derby 0785 816 0393.

Kręgarstwo, Rehabilitacja, Manualna Terapia, Diagnoza, Bioenergoterapia, Porady SKUTECZNIE I SZYBKO 0795 867 7615

WRÓ ŻKA S EBIL A przepowie Ci przyszłość, wskaże Ci szczęśliwą gwiazdę, która będzie oświecała Twoją ścieżkę życiową. Wróży z kart Tarota i ręki. Zdejmuje złe fatum. Tel : 0798 855 3378


NOWYCZAS 10 sierpnia 2007

nowyczas.co.uk

Była to rocznica pierwszego startu Roberta Kubicy w Formule 1. Niestety niezbyt szczęśliwa. Kubica ponownie narzekał na źle przygotowany bolid. Polak tracił czas przy każdej zmianie biegów w górę. Wywalczył dopiero piątą pozycję w Grand Prix Węgier. Trzecie zwycięstwo w sezonie odniósł Lewis Hamilton.

PIŁKA NOŻNA » Druga liga

Niespodziewany lider II ligi ARKA zajmuje nadal ostanie miejsce w tabeli (za minusowe punkty), ale ma chyba najmocniejszą ekipę i na inaugurację wygrała bez problemu 4:0 z Wartą. Padły ładne bramki, a Gdynianie przeszli Wartę spacerkiem. Bohaterem ligi jest jednak na razie Znicz Pruszków. Beniaminek rozgromił podkrakowskiego Kmitę i objął prowadzenie w tabeli. Inny beniaminek Pelikan przegrał dość pechowo ze Śląskiem. Bramkarz Pelikana Jędrzejewski brał całą winę na siebie i płakał. Ładny mecz można było zobaczyć w Jastrzębiu. Dużo bramek i tylko jeden punkt dla Polonii, której do wygranej zabrakło szczęścia, szczególnie w II połowie. W Łomży gospodarzom zabrakło skuteczności. Na dwa trafienia gości (gole Kaliciaka i Jaromina z karnego) odpowiedzieli tylko jednym celnym trafieniem. Trzy punkty pojechały do Katowic. Pięć bramek padło w Gliwicach. Piast pokonał tu kolejnego beniaminka Motor, który przegrywając 0:3 ambitnie finiszował. Wynik meczu w Turku jest prawdziwą sensacją. Mająca pierwszoligowe ambicje Lechia przegrała z Turem 2:0. To największy

23

SPORT

Dwa zwycięstwa w jednym dniu

sukces w 86-letniej historii tego małego klubu. W Stalowej Woli Podbeskidzie odrobiło z kolei ujemne punkty z początku sezonu. Goście grający z kontry mogli wygrać jeszcze wyżej.

Andrzej Brzeski Wyniki II kolejki: Śląsk – Pelikan Piast – Motor Lublin ŁKS Łomża – GKS Stal – Podbeskidzie Jastrzębie – Polonia W. Arka – Warta Znicz – Kmita Wisła P. – Odraz Tur – Lechia

1:0, 3:2, 1:2, 0:3, 2:2, 4:0, 4:0, 2:0, 2:0.

Tabela II ligii: Lp. Klub Mecze Punkty 1. Znicz Pruszków 2 6 2. Polonia Warszawa 2 4 3. GKS Jastrzębie 2 4 4. Tur Turek 2 4 5. GKS Katowice 1 3 6. Piast Gliwice 2 3 7. Odra Opole 2 3

EKSTRALIGA ŻUŻLOWA

Manchester United, Mistrzowie Anglii, rozegrali jednego dnia dwa mecze. W Belfascie z miejscowym Glentorian (3:0), a drugi w szkockim Dunfermline. Sir Alex Ferguson, który żadnego z tych meczy nie zobaczył, gdyż pomagał żonie przy przeprowadzce, zdecydował się na podzielenie swojego zespołu i wystawienie dwóch drużyn. Bramki strzelili Eagles, Giggs i, dwukrotnie, Rooney (na zdjęciu). Cały mecz w drużynie „Czerwonych Diabłów” zagrał Kuszczak.

PIŁKA NOŻNA » Ekstraklasa

Wisła potwierdza dobrą formę

TABELA 1. Unibax Toruń 14 10 1 3 678-557 28 +121 2. Unia Leszno 14 9 0 5 676-597 23 +79 3. Marma Polskie Folie 14 8 0 6 632-642 18 -10 4. Atlas Wrocław 14 6 0 8 630-597 16 +33 5. CKM Włókniarz 14 6 0 8 624-659 16 -35 6. Unia Tarnów 14 5 1 8 616-658 14 -42 --------------------------------------------------------------------------------------------------7. ZKŻ Kronopol Z.Góra 14 6 1 7 602-663 14 -61 8. Polonia Bydgoszcz 14 4 1 9 589-674 11 -85 Wyniki 14 rundy: Unia Leszno - KS Unibax Toruń 44:46 Polonia Bydgoszcz - ZKŻ Zielona Góra 45:45 Atlas Wrocław - Unia Tarnów 56:37 Marma Rzeszów - Złomrex Włókniarz 48:42 12 i 26 sierpnia odbędą rundy finałowe, w których pierwsza drużyna z tabeli zagra z 6, 2 z 5 i 3 z 4. 2 września odbędzie się runda finałowa do której awansuje trzech zwycięzców z pierwszej rundy plus przegrany z najlepszym bilansem punktowym. Wszystkie drużyny są rozstawione według zdobyczy punktowych. Baraże o pozostanie w lidze odbędą się 7 i 8 września. Rozwiazanie zadania szachowego: 1.We7-b7 Hb5xb7 2.He3-e8 mat

DOPIERO w II kolejce zadebiutowała Wisła, która wcześniej była w Chicago i ma mecz zaległy. Wszyscy chcieli zobaczyć jej formę i raczej się nie zawiedli. Krakowianie zasłużenie wygrali z drużyną mistrza Zagłębiem Lubin na jego terytorium 1:0. Twierdza Lubin padła. Wisła była lepsza w każdym elemencie gry, a wynik mógł być znacznie wyższy. Gola strzelił już w 9 minucie Paweł Brożek. Stosunek strzałów na bramkę rywali 23:9 dla Wisły mówi sam za siebie. Świetny mecz rozegrał Kosowski. Kolporter obudził się po porażce w Bełchatowie i pokonał Lecha 1:0. Kielczanie grali z dużym zaangażowaniem. Mecz stał na dobrym poziomie. Gola strzelił Edi. W Wodzisławiu Odra wypunktowała beniaminka z Sosnowca. Zwycięskiego gola zdobył Biskup, który wcześniej trzy razy spudłował. Kibice ŁKS czekali na wygraną, ale w Łodzi bramki nie padły. Bezbramkowo zremisował także Widzew. W ŁKS Madej i Szczot błysnęli formą, ale

nie dało się tego przekuć na gole. Na Widzewie zmęczony pucharami GKS zadowolił się grą obronną, a sam Napoleoni nie mógł rozerwać bloku defensywnego gości. Cracovia grała bez kibiców na stadionie (kara za burdy w poprzednim sezonie na Wiśle). Było sporo kopania się po kościach. Mecz był po prostu brzydki. 3 punkty wywalczył Pawlusiński strzałem z wolnego. Beniaminek z Białegostoku miał chwile zrywów, ale przegrał z Groclinem zasłużenie. Mogło być jeszcze wyżej. W „klasyku” w Zabrzu obiecywano sobie wiele. Górnik jednak nie sprostał Legii. Gospodarzom sił starczyło tylko na pierwszą połowę. Legia zaprezentowała się dobrze. Jej trener Urban, niegdyś gracz Górnika został przyjęty na stadionie oklaskami. Gole dla Legionistów strzelali Radović, Roger i Edson. Spotkanie oglądało 15 tysięcy widzów. Pomimo zakazu wyjazdów po ekscesach fanów Legii w Wilnie, w Zabrzu pojawiło się ich około 200. (ab)

bieg na przełaj T Polskie zespoły awansowały do II rundy Pucharu UEFA. W meczach rewanżowych GKS Bełchatów przegrał w Tbilisi 0:2 i stracił identyczną zaliczkę z kraju, ale okazał się lepszy w rzutach karnych (4:2). Groclin po bezbramkowym remisie z MTK Araz (Azrebejdżan) w rewanżu u siebie wygrał 1:0. Gola na wagę awansu strzelił dopiero w 88 minucie Kłodawski. W II rundzie PGE GKS trafił na silny Dnipro Dniepropietrowsk (Ukraina), a Groclin wylosował Kazachski zespół Toboł Kostanaj. T Prasa brytyjska nie zostawia suchej nitki na Macieju Żurawskim z Celticu. Jeden z tytułów twierdził nawet, że to „jedyny Polak w Wielkiej Brytanii, któremu się nie chce pracować”. Platforma Obywatelska chce tymczasem zatrudnić „Żurawia” jako „twarz” swojej kampanii wyborczej i oferuje mu miejsce na liście. Żurawski dementuje i mówi, że nie zostawi piłki i Celticu dla polityki. T Saganowski strzelił dla FC Southampton gola w meczu Brenford. T Dudek bronił cały mecz Realu podczas finału turnieju w Moskwie. W pojedynku z PSV Eindhoven Dudek puścił 2 gole, a jego zespół strzelił tylko 1 bramkę. T Są problemy z terminami Euro 2012. Minister sportu Elżbieta Jakubiak przyznaje, że trzeba będzie się liczyć z pewnym opóźnieniem budowy stadionu w Warszawie, gdzie jeszcze wciąż trwa handel. T Agnieszka Radwańska wygrała turniej Nordic Light Open w Sztokholmie. Znawcy tenisa wróża jej jeszcze duże sukcesy. T 57 Rajd Finlandii wygrał Groenholm (Ford Focus WRC) przed swoim rodakiem i kolegą z zespołu Hirvonenem. Francuz Loeb na Citroenie C4 był trzeci. T Polska zajęła 2 miejsce w Turnieju Piłkarskim bezdomnych. W finale w Kopenhadze Polacy przegrali 3:9 ze Szkocją. Ciekawe czy Szkoci mieli w swoim składzie także naszych rodaków? Trzecia była Liberia, której większość zawodników odłączyła się w Danii od zespołu. T Nie udały się zawody GP polskim siatkarkom. Przegrały po kolei z USA 2:3, 2:3 z Chinami i 0:3 z Rosją.



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.