Luciano Pavarotti W czwartek o 5.00 rano zmarł po długiej walce z rakiem trzustki jeden z największych śpiewaków operowych na świecie. Kultura 14
»
NOWYCZAS NEW TIME – THE POLISH WEEKLY IN GREAT BRITAIN
Nr 36 (48) LONDON 7 September 2007
Związki z imigracją
ISSN 1752-0339
FREE
PUNKT WIDZENIA
»11 Miliarder dobry dla wszystkich
Kongres Związków Zawodowych (TUC), ogłosił 4 września raport z badań przeprowadzonych wśród imigrantów z Europy ŚrodkowoWschodniej przebywających w Wielkiej Brytanii. Dokument opisuje trudną sytuację Polaków i Litwinów, ankietowanych w latach 2005-2006.
Gdyby funkcjonariusze ABW usiłowali dopaść wypoczywającego gdzieś na Morzu Śródziemnym najbogatszego Polaka Ryszarda Krauzego, kilkanaście tysięcy ludzi mogłoby drżeć o swoje posady.
REPORTAŻ
»12
Mikołaj Skrzypiec m.skrzypiec@nowyczas.co.uk
Brendan Barber, sekretarz generalny TUC powiedział: – Raport ukazuje systematyczne nadużycia i łamanie praw imigrantów zarobkowych, równoznaczne współczesnej formie niewolnictwa. Zbyt wielu nieuczciwych pracodawców bogaci się wyzyskując przyjezdnych robotników. Powinniśmy z pełną surowością używać prawa, tak aby ci, którzy czerpią zyski z tych odrażających praktyk zostali ukarani. Raport ujawnia i szczegółowo opisuje nielegalne zachowania angielskich pracodawców, bądź agencji pracy, m.in. system „wiązania” robotników poprzez zapewnianie im zakwaterowania (płatnego), by zwiększyć nad nimi kontrolę. Prawie jedna trzecia ankietowanych mieszka bardzo blisko miejsca pracy, a warunki mieszkaniowe są często poniżej standardów. Ponad jedna czwarta pracowników zaznacza problemy z odzyskaniem należności za wykonaną pracę, liczba ta wzrasta w przypadku pracujących dla agencji. Trudno oszacować dokładnie skalę zjawiska, jako że statystyki przytaczane w raporcie pochodzą z relatywnie niewielkiej grupy respondentów (jedynie 23 proc. z dwóch tysięcy osób, do których wysłano ankiety, odpowiedziało na nie). Według raportu, pracownicy dostają niekiedy 3,50 funta na godzinę, z naszych źródeł wynika, że stawki te spadają do poziomu nawet dwóch funtów za godzinę! Pojawiają się też liczne sygnały świadczące o tym, że agencje pośrednictwa pracy w coraz większym stopniu uczestniczą w tym procederze.
»5
Żabie udka nad Tamizą Coraz częściej jednak pomimo narodowej dumy i szacunku dla własnej tradycji, Francuzi opuszczają ukochany kraj, czy to z powodów ekonomiczno- społecznych, czy może po prostu z 104320_Nowy Czas_50x50.qxd 24/8/07 ciekawości innego życia.
Szybki, bezpieczny i zaufany sposób przesylania pieniedzy c do Polski. Kolejny raport, tym razem nie na temat naszej liczebności, ale warunków pracy i życia nazwanych przez autorów „współczesną formą niewolnictwa”. To mocne słowa, i w wielu przypadkach, niestety, potwierdzane przez osoby bezpośrednio wykorzystywane. Pocieszająca jest jednak postawa brytyjskich związkowców. Nie jesteśmy sami.
»9
TM & © 2007 MoneyGram. All rights reserved.
»
KABARET MORALNEGO NIEPOKOJU, POKAHONTAZ, PEJA, CZECHOW. DARMOWE BILETY! S12-13 TR. 15
„C
NOWYCZAS 7 września 2007
2
„
nowyczas.co.uk
Jest czas milczenia i ZAS mówienia
DRUGA STRONA Poczta W numerze 32 „Nowego Czasu” z 10 sierpnia, w dziale Punkt Widzenia wydrukowaliśmy artykuł Roberta Rybickiego na temat sposobu przeprowadzenia Konkursu Literackiego „Na końcu świata napisane”, który zaowocował powstaniem Klubu Literackiego, szybko przemianowanego na Klub Literacki Polish Books, co sugerowało chęć sprawowania nad nim kontroli przez firmę księgarską, reprezentowaną przez Annę Warren. „Mimo wszystko kibicowałem temu Klubowi – pisze autor – bo zawsze będę wspierał wszelkie próby promocji literatury i czytelnictwa, ale w pewnym momencie doszły do mnie słuchy, że Anna Warren zakazuje Klubowiczom podejmowania jakichkolwiek działań bez jej zgody. Osoba, która nie ma nic wspólnego z literaturą poza sprzedażą książek, zapragnęła zysków tanim kosztem. Potem pojawił się statut, który ograniczał swobodę wypowiedzi członków Klubu. Działania szefowej księgarni doprowadziły do poważnej konsternacji wśród piszących…”. Tyle w dużym skrócie (pełny tekst www.nowyczas.co.uk). Poniżej publikujemy list Anny Warren oraz członków jury oraz nadesłane do redakcji „Nowego Czasu”.
Koch 3.7
••• Witam Panie Redaktorze, Przesyłam w załączniku wypowiedź Pana Andrzeja Żaka, Dany Parys White oraz własną opinię w odpowiedzi na artykuł o Polish Books i konkursie literackim „Na końcu świata napisane” z 10/08. Proszę serdecznie o przemyślenie jakości i rzetelnosci publikowanych artykułów przez Zespół redakcyjny Pana gazetki. Pozdrawiam, Anna Warren, Managing Director, Polish Books • Mania furiosa Są w psychiatrii jednostki chorobowe określane mianem manii, jedną z nich jest furiosa. Stan chorobowy cechujący się agresją, potrzebą niszczenia. Skojarzenie to pojawiło się w mojej głowie po lekturze tekstu zamieszczonego w „Nowym Czasie”, omawiającego konkurs literacki Polish Books „Napisane na końcu świata”. Jego autorem jest Robert Rybicki, poeta z okolic Rybnika, jak dotąd legitymujący się dorobkiem (jak sam wspomina w biogramiku) tomikami wydanymi przez Energetyka w liczbie 30 egzemplarzy i dziełami, zapewne wydanymi w liczbie zbliżonej, przez światowej sławy Instytut w Mikołowie. Nie jest to za-
NOWYCZAS Kartki z kalendarza 63 King’s Grove London SE15 2NA Redakcja Tel.: 0207 639 8507 redakcja@nowyczas.co.uk listy@nowyczas.co.uk Redaktor naczelny: Grzegorz Małkiewicz g.malkiewicz@nowyczas.co.uk Redakcja: Teresa Bazarnik t.bazarnik@nowyczas.co.uk Elżbieta Sobolewska, e.sobolewska@nowyczas.co.uk Zdjęcia: Grzegorz Ciepiel, Damian Chrobak, Daria Danowska, Daniel Ogulewicz Współpraca: Andzej Brzeski, Krystyna Cywińska, Katarzyna DeptaGarapich, Piotr Dobroniak, Jolanta Drużyńska, Michał P. Garapich, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Maciej Kot, Marek Kremer, Grzegorz Ostrożański, Aleksandra Ptasińska, Marcin Piniak, Jędker Realista, Waldemar Rompca, Bartosz Rutkowski, Robert Rybicki, Anna Alicja Sikora, Zofia Sołtys, Alex Sławiński, Mikołaj Skrzypiec, Anna Wendzikowska, Krzysztof Wojdyło
Dział Ogłoszeń Tel./fax: 0207 358 8406 mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk Remigiusz Farbotko remi@nowyczas.co.uk Tamara Leśniewska tamara@nowyczas.co.uk Wydawca: CZAS Publishers Ltd Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.
Piątek, 7.09 – Melchiora, Reginy czy zginęło 1500 Polaków. 1939 – Kapitulacja Westerplatte. 1949 – Powstaje Republika Federalna Niemiec. Wtorek, 11.09 – Dagny, Jacka 1990 – Kongres USA zatwierdził wysłanie Stolicą nowego państwa zostało Bonn. wojsk amerykańskich w rejon Zatoki Perskiej. Sobota, 8.09 – Marii, Adrianny 2001 – W Nowym Jorku i Waszyngtonie doszło 1655 – Szwedzi zajęli Warszawę (tzw. potop do aktów terrorystycznych. Porwane samoloty szwedzki). uderzyły w wieże Word Trade Center. 1717 – W Częstochowie odbyła się uroczysta koronacja obrazu Matki Boskiej, która zgroma- Środa, 12.09 – Marii, Gwidona 1683 – Pod Wiedniem wojska pod dowódzdziła ok. 150 tysięcy pielgrzymów. twem Jana III Sobieskiego pokonały Turków. Niedziela, 9.09 – Sergiusza, Anieli 1989 – Expose pierwszego niekomunistyczne1992 – Czterdziestym drugim prezydentem go premiera, Tadeusza Mazowieckiego. USA został Bill Clinton, polityk, prawnik oraz Czwartek, 13.09 – Jana, Eugenii prokurator generalny stanu Arkansas. 1989 – Największy błąd komputerowy w banPoniedziałek, 10.09 – Łukasza, Mikołaja kowości brytyjskiej dodał klientom dodatkowe 1797 – Urodził się Piotr Wysocki, współorgani- dwa miliardy GBP. zator i przywódca spisku, który doprowadził do 1993 – Izrael i Organizacja Wyzwolenia Palestywybuchu powstania listopadowego w 1830 roku. ny podpisały porozumienie w Waszyngtonie o 1939 – W masowych egzekucjach w Bydgosz- Autonomii Palestyńskiej w Strefie Gazy i Jerychu. GBP 31.08 1.09 2.09 3.09 4.09 5.09 6.09
5.64
31.08 1.09 2.09 3.09 4.09 5.09 6.09
3.82
Euro
5.65 5.66 5.64 5.66
3.82 3.82 3.82 3.82
73
rzut, gdzieś się bowiem od czegoś zaczyna, a poezja jest lub bywa też sztuką szeptaną. Problem jednak w tym, że autor pragnie być głośnym. Nie czyni tego jednak, wykorzystując subtelną materię swego wiersza, lecz sposoby zgoła inne. Tekst Rybickiego jest wyjątkowo niesprawiedliwy. Nie docenia inicjatywy Anny Warren, która dała impuls wielu młodym, choć nie tylko, przebywającym na emigracji osobom, do opisania związanych z tym doświadczeń. Jury, którego przewodniczącym zostałem, co prawda, w trybie awaryjnym, wyłuskało z olbrzymiej masy nadesłanych prac (blisko 300) to, co uznało za najcelniejsze. Dzięki porozumieniu Polish Books i katowickiego wydawnictwa Videograf II na przełomie roku 2007/2008 ukaże się antologia składająca się z nagrodzonych i wyróżnionych tekstów. Nie będzie to wydawnictwo bibliofilskie, książka trafi do normalnego obiegu księgarskiego. O tym, jak bardzo impreza ta była potrzebna, świadczy zarówno konkursowa frekwencja, jak i fakt organizowania klubu, potrzeba dalszych spotkań, integracja środowiska etc. Nawet jeśli trwają w nim fermenty, tarcia, ścierają się liderskie ambicje i poglądy. Rozbawił mnie też, w kontekście własnych literackich dokonań autora, mentorski ton oceniający i wartościujący, co prowincjonalne, co profesjonalne. Co kompetentne, a co nie! Życzyłbym Robertowi Rybickiemu chociaż połowy talentu Dany Parys-White, której proza przygotowywana jest właśnie w Polsce do druku. Życzyłbym oczytania i trafności wyboru Marii Kurek-Evans. Namawiałbym do większej rzetelności w ocenie dorobku każdej, więc i mojej osoby. Dziękuję za zauważenie moich poradników zdrowia, choć rozczarowany jestem przeoczeniem tomów wierszy, prozy, sztuk teatralnych i telewizyjnych, książek dla dzieci wydanych w nakładzie ponad 3 milionów egzemplarzy. Jeśli nie ma się pod ręka słowników biograficznych polskich pisarzy, zawsze pozostaje internet. Lenistwo jest błogosławionym, przyrodzonym stanem poety, lecz recenzenta i krytyka już nie. Andrzej H. Żak • Stek bzdur osoby, która nie może znieść faktu, że nie dostała żadnej nagrody w konkursie. Zwykła tania zemsta zranionych ambicji. To wszystko. Dana Parys-White • Urażona ambicja pseudodziennikarza Gratuluję rzetelnego i profesjonalnego pióra dziennikarskiego Panu Rybickiemu! Również gratuluję, że w konkursie „Na końcu świata napisane”, „zatytułowanym jak z prowincjonalnego konkursu dla uczniów gimnazjów”, praca Pana Rybickiego wysłana na tenże konkurs ani nie została nagrodzona, ani nawet wyróżniona. Stąd przecież żal i żółć, która aż wylewa się z „artykułu”. Żałosne. Szkoda, że używa gazety, w której pracuje do prania własnych osobistych żali. Anna Warren
Wiek najstarszego żyjącego słonia
100
Tyle pięter ma najwyższy blok świata, czyli The John Hancock Center w Chicago
1955
Rok, w którym wydano pierwszą Księgę Guinessa
MACIEK JÓZ IUK ma sześć lat i mieszka w Tychach. Już za kilka dni wyjedzie powspinać się na skałkach ze swoim tatą, który mieszka w Londynie. Maciek marzy o tym, żeby kiedyś też tu do taty przyjechać.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
CZAS NA WYSPIE 3
Nowe pomysły Po roku działalności Polish Psychologists Club liczy osiemdziesięciu członków. Jego celem jest nie tylko prowadzenie działalności terapeutycznej – poprzez cykliczne organizowanie Dni Otwartych, czyli różnorodnych tematycznie warsztatów, „otwierają” oczy na to, w jak wielu kierunkach działa i rozwija się współczesna psychologia. I jak bardzo może nam pomóc w życiu prywatnym i zawodowym. O projektach Polish Psychologists Club oraz Open Day, który odbędzie się 30 września, opowiedziały nam Iwona Kuszpit i Ewa Markowska Przychodzi baba do lekarza… a psycholog też lekarz? Ewa Markowska: W Polsce psycholog kojarzy się z zaburzeniami psychicznymi. Tu ma o wiele większe pole działania. Ludzie, którzy interesują się naszą działalnością, nie postrzegają jej tylko jako środek terapeutyczny. Wystarczy spojrzeć na liczbę osób, która przychodzi na warsztaty związane z doradztwem pracy, autoprezentacją, twórczym myśleniem – to są tematy, które z terapią nie mają nic wspólnego, albo niewiele. Zainteresowanie takimi warsztatami podczas ostatniego Open Day było dużo większe niż zajęciami terapeutycznymi.
„Co mam zrobić ze swoim życiem? – test osobowości dla poszukujących swojej drogi zawodowej” – tak brzmi temat warsztatu, który będziesz prowadziła. EM: – Uczestnicy tego warsztatu zrobią kolejny krok w stosunku do tego, z czym zapoznali się w kwietniu. Wypełnią fragmenty testów, będą pracowali w grupach dyskusyjnych, a wyniki będą od razu wspólnie przeliczane. Poruszymy kwestię testów zachowań werbalnych i niewerbalnych, również wykorzystywanych przez pracodawców podczas REKLAMA
rekrutacji. Wiele osób pytało, czy prowadzimy warsztaty w tego typu kwestiach, wyspecjalizowane. Mamy więc w planie Dni Kariery, które zorganizujemy na wiosnę przyszłego roku, gdzie ta tematyka będzie pogłębiona.
Samotność w Wielkim Mieście. Trudności integracyjne – macie jakiś pomysł dla ludzi borykających się z tego typu problemami? EM: – Projekt Zwierzeń. Można by go określić mianem psychologii niepsychologicznej. Są to elementy słuchania terapeutycznego, lecz słuchać będą wolontariusze, którzy nie muszą być psychologami. Nie chodzi tu o interwencję psychologiczną, lecz o samo słuchanie. Osoba, która ma potrzebę podzielić się z kimś swoimi przeżyciami, wspomnieniami, czymkolwiek, spotka się z wolontariuszem. Będziemy te spotkania monitorować, więc ani osoba, która opowiada, ani wolontariusz nie będą pozostawieni samym sobie.
Mam przed oczami scenę z filmu, gdzie ktoś zwierza się barmanowi... EM: – Dokładnie. Chyba każdy z nas ma na swoim koncie przygodę ze zwierzeniem się osobie niezna-
Członkinie Rady Programowej Polish Psychologists Club (od lewej): Agnieszka Major, Dorota Kędra, Iwona Kuszpit, Ewa Markowska, Agnieszka Goleń nej, spotkanej przypadkiem raz jeden w życiu. Z psychologicznego punktu widzenia o wiele łatwiej jest nam podzielić się pewnymi trudnymi zdarzeniami z kimś kto nas nie zna, ponieważ brak bliższego związku daje szansę na brak oceny naszej osoby, a nawet jeśli, to taka ocena niewiele nas zaboli. Ważne jest również to, że nie ma ograniczeń wiekowych związanych z pełnieniem roli wolontariusza. Gdyby udało nam się zainteresować naszym pomysłem przedstawicieli starszej emigracji, byłby to kolejny krok w stronę budowania pomostu również międzypokoleniowego. Pożytek byłby dwojaki, z jednej strony łączenie, z drugiej strony osoby, które żyją tu od kilkudziesięciu lat, posiadają wiedzę międzykulturową, której młodym emigrantom brakuje, co również może utrudniać im zaaklimatyzowanie się w Londynie. Problem integracji Polaków z Anglikami również będzie tematem jednego z warsztatów.
Macie już dokładny plan Open Day? Iwona Kuszpit: Oczywiście. Harmonogram zajęć dostępny jest na naszej stronie internetowej (www.polishpsychologistsclub.org). Już przyjmujemy zapisy na warsztaty, na które, w
odróżnieniu od konsultacji, wymagana jest rezerwacja miejsc. Ich liczba jest ograniczona więc zachęcam zainteresowanych do zapoznania się z naszym programem jak najszybciej. Znowu poruszymy kwestie związane z doradztwem zawodowym, mamy więcej warsztatów z tej dziedziny, kwestie związane z pisaniem profesjonalnego CV, autoprezentacji podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Polecam nowy warsztat pod tytułem: „Jak odnaleźć się na londyńskim rynku pracy”, dotyczący osób o wysokich kwalifikacjach, które wykonują zawody z nimi nie związane. Jednym z nowych tematów, które poruszymy, będzie „Seksualność w pracy, a wykorzystywanie seksualne”. Zaprosiliśmy również gości, na pewno będą to pracownicy University of East London, w którym odbędzie się nasz Open Day oraz East European Business Club. Wprowadzone zostaną także symboliczne bilety w cenie jednego funta, które pokryją częściowo wydatki, jakie poniesiemy w związku z organizacją Open Day.
Rozmawiała: Elżbieta Sobolewska Szczegóły dotyczące PPC Open Day na str. 15
Radio Orła i Hayes FM RADIO ORłA i Hayes FM – nowy, wielojęzyczny nadawca z zachodniego Londynu połączyli się, by dotrzeć do polskiej społeczności na falach FM. Premierową audycję poprowadził Łukasz Foster, a 1 wrzesienia 2007 roku na pewno będzie dla tej stacji pamiętnym dniem. Hayes FM 91.8 nadaje w obrębie zachodniego Londynu. Jego oferta programowa skierowana jest do irlandzkiej, polskiej, południowo-azjatyckiej, afrykańskiej czy karaibskiej społeczności. Program Orla FM w radiu Hayes, który prowadzi Łukasz Foster, będzie nadawany w każdą sobotę od godziny 19:00 do 21:00. Wielokulturowe radio Hayes FM mieści się w Hayes. Będzie można go słuchać również drogą internetową poprzez stronę www.hayesfm.org.uk. Angielsko-polskie Radio Orła wystartowało 18 maja 2006 roku. Nadaje poprzez stronę internetową www.orla.fm dla czterech tysięcy słuchaczy dziennie po polsku, angielsku i słowacku.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
4 CZAS NA WYSPIE
Czy w Southampton powstanie polski zespół rugby?
tydzień na wyspach
7 września rozpoczynają się Mistrzostwa Świata w Rugby. Chcielibyśmy wykorzystać tę datę do rozpoczęcia akcji promowania tego sportu wśród polskiej społeczności w Southampton. Mamy w naszym mieście już polski klub piłki nożnej, dlaczego więc nie rugby?
Związkowcy zrzeszeni w Rail,
W Dublinie coraz więcej przybyszów z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które wstąpiły do Unii Europejskiej w 2004 roku, żyje w nędzy na ulicach – poinformowała irlandzka organizacja Merchants Quay Ireland (MQI). W 2006 roku około 100 tysięcy Polaków, Łotyszy i Litwinów zostało oficjalnie zarejestrowanych w Irlandii. Ocenia się, że ta liczba imigrantów jest jednak zaniżona; nieoficjalne statystyki mówią o liczbie nawet ćwierć miliona ludzi. Dwa kilogramy kokainy i trzy kilogramy marihuany wykryto w bagażu Polaka wracającego z Alicante, w piątek 31 sierpnia, podał „Irish Independent”. 26-latek został zatrzymany na lotnisku w Dublinie. Wartość rynkową znalezionych przy nim narkotyków policja oszacowała na 160 tysięcy euro. Postawiono mu zarzut posiadania narkotyków.
Craig Jamieson, który trzeciego lutego pobił brutalnie w Edynburgu 22-letniego Polaka, Patryka Mnicha, otrzymał karę siedmiu i pół roku pozbawienia wolności, tak orzekł Edinburgh High Court. Patryk Mnich przechodzi obecnie żmudną rehabilitację, bowiem wyjątkowo brutalne pobicie spowodowało u niego wylew krwi do mózgu. Rehabilitacja być może przywróci mu pełną sprawność w wykonywaniu podstawowych czynności życiowych. Nota bene, Jamieson w latach 90-tych był piłkarzem Livingstone.
Jakub T. oskarżony o brutalny gwałt, którego miał dokonać 23 lipca ubiegłego roku okazuje się nie być tą osobą, za którą go wzięto. Wedle ponownych badań krwi i próbek DNA, które zostały znalezione na ciele ofiary, Jakub T. nie jest gwałcicielem. Jeśli pozostałe badania wypadną na korzyść oskarżonego, będzie mógł wyjść z aresztu.
7 września rozpoczynają się Mistrzostwa Świata w Rugby. Chcielibyśmy wykorzystać tę datę do rozpoczęcia akcji promowania tego sportu wśród polskiej społeczności w Southampton. Mamy w naszym mieście już polski klub piłki nożnej, dlaczego więc nie rugby? Southampton Rugby Club szuka chętnych do gry, dzięki którym stworzy polską drużynę rugby w naszym mieście. Pierwszy sesja treningowa odbędzie się we wtorek 11 września w Test Park na Millbrook, Southampton, gdzie mieści się rów-
nież FC Poland. Chętni nie muszą mieć doświadczenia w tym sporcie. Nauka gry w rugby prowadzona będzie od podstaw. W czasie każdej sesji treningowej będą obecni tłumacze, więc brak znajomości angielskiego też nie jest przeszkodą. W przeciwieństwie do stereotypowego wizerunku rugby cieszy się dużą popularnością i jest odpowiednim sportem dla ludzi o różnej budowie ciała i wzroście. Southampton Rugby Club zamierza stworzyć polską drużynę, by rozgrywać mecze towarzyskie, ma
też nadzieję na zdobycie stałych zawodników do swojego klubu. Wspólne mecze to znakomity sposób na wzajemne kontakty i budowanie przyjaznych stosunków wśród lokalnej społeczności, a rugby to sport, gdzie przyjacielskie stosunki między zawodnikami i aspekt towarzyski są bardzo ważne. Southampton Rugby Club ma na swoim terenie bar, gdzie serwowane są posiłki, a zawodnicy spotykają się po meczu na drinka. Zainteresowanym polecamy stronę: www.southamptonrug-
TONMAsZ MINKOWSKI/NowyCzas
Maritime and Transport Workers zapewniają, że kolejny 72-godzinny strajk pracowników londyńskiego metra rozpocznie się ponownie 10 września. Akcja trajkowa w ubiegły pniedziałek sparaliżowała komunikację, nie działało dziewięć linii metra i chociaż miała trwać do czwartku, została odwołana wieczorem 4 września. Spółka TfL (Transport for London), która administruje londyńskim metrem, dementuje pogłoski, jakoby złożyła związkowcom nowe, zgodne z ich żądaniami, obietnice. W strajku uczestniczyło 2300 osób, doszło do niego z powodu kłopotów firmy Metronet, odpowiadającej za dozór techniczny, konserwację i modernizację dziewięciu spośród dwunastu linii londyńskiego metra. Metronet jest ogromnie zadłużony, więc jego pracownicy zażądali zapewnienia, że nie stracą pracy.
by.co.uk albo prosimy o kontakt telefoniczny z Rafałem (tel. 07792365155) lub Niallem (tel. 07857604210), którzy udzielą szczegółowych informacji. Treningi odbywać się będą w każdy wtorek od godz. 19.00 do 20.30 w Test Park w Southampton. Kod pocztowy dla korzystających z nawigacji satelitarnej lub www.streetmap.co.uk to: SO16 9BP.
Niall Casey Prezes Southampton Rugby Club
Uwaga: konkurs poetycki Féile Filíochta Rozpoczyna się XIX edycja międzynarodowego konkursu poetyckiego Féile Filíochta. Jego motto brzmi: „Dziesięć języków, jedno uwielbienie dla poezji”. Wiersze mogą być napisane m.in. po szkocku, polsku, irlandzku, walijsku czy hiszpańsku. W każdej kategorii językowej można zgłosić do czterech wierszy, a od uczestników nie jest pobierane wpisowe. Nagroda za pierwsze miejsce to pięć tysięcy euro a łączna pula nagród to 25 tysięcy euro. W ostatnich edycjach konkursu nadeszło ponad sześć tysięcy prac z 52 krajów. Tegoroczni zwycięzcy zostaną zaproszeni do wzięcia udziału w warsztatach prowadzonych przez jurorów i znanych poetów. Będą miały miejsce w ten sam weekend, kiedy zostaną przyznane nagrody i wyróżnienia. W tym samym czasie odbędzie się Poetry Now Festival, organizowany przez University of Ulster. Termin przesyłania zgłoszeń upływa 9 listopada 2007 roku. Pełne informacje o konkursie poetyckim Féíle Filíochta oraz o sposobie przesyłania zgłoszeń znajdują się na stronie: www.dlrcoco.ie/feile. Wszelkie pytania należy kierować na adres: cpeoples@dlrcoco.ie.
W starej karczmie przy London Bridge GEORGE INN to bodaj najstarszy pub w Londynie, a może i w całej Anglii. Mieści się nieopodal London Bridge. Przed wiekami w odpoczywali tu podróżni i woźnice. Wieść niesie, że w George Inn bywali William Szekspir i Charles Dickens. Teraz w zajeździe goszczą turyści, pracownicy okolicznych biur i... aktorzy, również mieszczącego się w pobliżu szekspirowskiego teatru The Globe. W części pubu zwanej The Old Bar w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca odbywa się koleżeńskie muzykowanie dla przyjemności. Kilkanaście osób zasiada przy długim drewnianym stole i grają na przyniesionych ze sobą instrumentach. Skrzypce i rozmaitej maści harmonie, kobzy i wiolonczela, jakiś flet oraz klarnet i liry. – Od czasu do czasu zdarza się nawet jakiś wokalista – opowiada Marek Stefanicki (na zdjęciu z prawej, który jest wielkim miłośnikiem liry, a w George Inn grywa już od ponad dwudziestu lat. – Zaczęło się w Covent Garden. W 1980 roku
przechodziłem przez market i spotkałem tam lirnika. Ten niski, jednostajny dźwięk liry spodobał mi się od razu. Znalazłem więc lutnika, który mi ją zrobił, pokazał, co i jak, jeśli chodzi o grę, a reszty nauczyłem się sam. Kiedyś nawet zagrałem pod Adasiem w Krakowie, do czapki wpadło parę groszy... Marek Stefanicki grywa na swojej lirze na festiwalach, a drugim instrumentem, z którym się zaprzyjaźnił jest kobza, również obecna w wielodźwięku Starego Baru George Inn. – Jest to granie dla przyjemności. Takie jam session. Nikt nie nadaje tonu naszemu muzykowaniu, kto zna daną melodię, ten się przyłącza. Marek urodził się w Wielkiej Brytanii. Jest nauczycielem języka angielskiego w katolickiej szkole średniej dla chłopców. Kolejny koncert odbędzie się 1 października, o godz. 20.00. George Inn znajduje się przy Borough High Street, pod numerem 77.
Elżbieta Sobolewska
www.polorama.co.uk
REKLAMA
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
CZAS NA WYSPIE 5
Związki z imigracją Dokończenie ze str. 1 Kontrakty na obsługę wymogów kadrowych niektórych fabryk czy zakładów przetwórstwa żywności opiewają na astronomiczne kwoty. Fabryka powierza administrację zasobami ludzkimi agencji, więc zdarza się, że szef firmy nie wie nawet, jakie warunki socjalne oferuje podwykonawcom – to leży w gestii agencji. Jeśli za jednego pracownika jest przyjęta kontraktem stawka 8 -10 funtów za godzinę, to agencja ma z tego tytułu około połowy tej kwoty. Z reszty wypłaty potrąca się czynsz albo opłaty manipulacyjne, pośrednik zarabia więc podwójnie. Do tego często pomija się opłacanie pracownikom polis ubezpieczeniowych, świadczeń czy dodatków. W roku 2006, agencje działające na rynku pracy przeżywały boom o niespotykanej jak dotąd skali, rozwijając swoje skrzydła na Europę – niektóre z nich mają kilkadziesiąt biur w Anglii, i po kilka placówek w krajach takich jak Polska, gdzie prowadzi się nabór robotników. Interes się ciągle kręci, jako że dla wielu pracowników nawet 3,50 może być atrakcyjne (pod warunkiem że unika się opodatkowania), tymczasowy charakter zatrudnienia w wielu dziedzinach sprawia, że często zamiast walczyć o swoje, imigranci zaciskając zęby kontynuują pracę – REKLAMA
podkreślają autorzy raportu TUC. Pomimo rozpoznania problemów przez rząd, niewiele robi się, by zmienić istniejący stan rzeczy. W niektórych gałęziach gospodarki imigranci stanowią ogółem ponad 50 proc. kadry danego przedsiębiorstwa. Jaeśli jednak policzyć, jaki dokładnie odsetek imigrantów przypada na personel na najniższych szczeblach hierarchii, statystyki skaczą w wielu wypadkach do 90 proc. Prace z reguły należą do tych najcięższych, a zmiany rzadko mają po mniej niż dziesięć godzin. To powoduje, że nauczony doświadczeniem Anglik, rzadko podejmie się którejkolwiek z dostępnych na rynku możliwości, rzesze imigrantów zaś pracują na dobrobyt i wzrost gospodarczy, dzięki którym państwo stać jest na płacenie zasiłków, co pozbawia motywacji do pracy szczególnie warstwy robotnicze. Rola rządu w tym wypadku jest dwuznaczna – niskie płace niekoniecznie znaczą niskie podatki. Od wielu lat blokowane są unijne dyrektywy, jak np. dyrektywy praw pracowników tymczasowych i podwykonawców (sub-contractors), akty prawne regulujące zatrudnienie w sektorach transportowym, hotelarskim, pracy sezonowej – mówi Shawn Bamford, działacz z TUC i jeden z współautorów raportu. – Dawno można było uregulować to
wszystko, a jedyne, co zrobił rząd Blair’a, to powołał 27 inspektorów w ramach Gangmasters Licencing Authority, których kompetencje ograniczają się jedynie do przemysłu rolniczego i przetwórstwa. To nie pomoże za bardzo, nieprawdaż ? – dodaje. TUC publikuje w ślad za raportem obszerny poradnik, skierowany do imigrantów i napisany tak, by pomóc w ułatwieniu życia na Wyspach. Polska wersja ma ukazać się w najbliższych tygodniach. Arkadiusz Kuśmierek, pracujący dla GMB, trzeciego co do wielkości angielskiego związku pracowników, przykłady nadużyć i dyskryminacji może wymieniać bez końca, pomimo tego, iż polska komórka GMB powstała nieco ponad miesiąc temu. Rażąca niesprawiedliwość w traktowaniu miejscowych i przyjezdnych robotników, niepłacone należności, niebezpieczne środowisko pracy i warunki bytowe poniżej norm, są powszechne w całej Wielkiej Brytanii: – Mieliśmy sygnały od ludzi zatrudnionych np. w pralni, gdzie za 72 godzin pracy na tydzień, wypłata wynosiła 144 funty. Był też przypadek gdzie pracownicy lakierni mieszkali bezpośrednio nad nią, a za każdą przepracowaną godzinę, od stawki minimalnej odejmowano im funta na poczet mieszkania – mówi Kuśmierek.
Back to the Roots – szansa na sukces 19 WRZEŚNIA zostanie wręczona nagroda muzyczna Mobo. Powstała, by promować młodych, utalentowanych piosenkarzy, a jej ideą jest zmiana sposobu postrzegania muzyki oraz tzw. kultury ulicy. Twórcy nagrody wypromowali popularnych dziś piosenkarzy z kręgu muzyki pop: Jamelia, Sade czy Lemar. Od 2006 roku sponsorem nagrody jest Western Union. W tym roku, z inicjatywy firmy, powołano nową kategorię nagrody – BeMobo, która wyróżnia organizację społeczną aktywnie wspomagającą rozwój multikulturowej społeczności. Jej laureatem została organizacja Anti-Slavery International. Nagrodzie towarzyszy konkurs „Back to the Roots”, którego celem jest wyłonienie utalentowanych tancerzy i piosenkarzy. Konkurs rozpoczął się szóstego września. Film z zarejestrowanym
własnym występem można zgłaszać do 15 września na stronie: www.myspace.com/myrootsuk, gdzie zamieszczone są również reguły konkursu. Najlepsi wystąpią na koncercie galowym Mobo w Hali O2.
Znów ci imigranci… Zdaniem NHS, wschodnioeuropejscy pacjenci, którzy mogą leczyć się w Wielkiej Brytanii na raka, kosztować będą NHS 62 mln funtów rocznie – podał „Daily Mail”. Uzasadniane jest to faktem, że w Polsce i ościennych krajach jest dwa razy więcej palaczy niż w Wielkiej Brytanii, którzy również tutaj się osiedlają, tym samym narażając brytyjską służbę zdrowia na dodatkowe wydatki. Pojawiają się również twierdzenia, że zwiększenie się populacji ludzi ze Środkowej i Wschodniej Europy może obciążyć NHS. Podaje się, że rocznie na Wyspie pięć tysięcy polskich niemowlaków przychodzi na świat, a także że wiele kobiet z Polski liczy w Wielkiej Brytanii na aborcję. Oblicza się też, że połowa polskich mężczyzn, którzy mieszkają na Wyspach, pali papierosy.
NOWYCZAS 7 września 2007
nowyczas.co.uk
6 POLSKA SEJM » Czy posłowie skrócą kadencję?
tydzień w kraju T Tegoroczne obchody rocznicy powstania Solidarności odbyły się w Lubinie, gdzie 25 lat temu doszło do aktu milicyjnej zbrodni i strzelania do demonstrantów. Premier Lech Kaczyński odznaczył zasłużonych działaczy. T Z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej pokazano publicznie po raz pierwszy odnaleziony w polskich archiwach rozkaz Hitlera o napaści. Poza podpisem jest na nim ręcznie pisana godzina ataku. Na Westerplatte odnowiono i oddano do zwiedzania Placówkę Fort. Wejdzie ona w skład Muzeum Pola Bitwy, które zostanie oddane do użytku w 2009 roku. T Prezydent Lech Kaczyński w poniedziałek rano został przewieziony rządową limuzyną do szpitala z powodu zakłóceń gastrycznych: gorączka sięgnęła 39 stopni Celsjusza, pojawiły się też wymioty. O 14.00 opuścił szpital. T Pierwsze miejsce z listy wyborczej Platformy Obywatelskiej w Okręgu Wyborczym w Krakowie zarezerwowane jest dla posła Jana Rokity, oświadczyło oficjalnie PO. Natomiast SLD żąda w 30 okręgach wyborczych pierwszych miejsc z ramienia LiD. W Łodzi ma je mieć Leszek Miller. T W odpowiedzi na krytykę Radia Maryja i Telewizji Trwam przez kardynała Stanisława Dziwisza, premier Jarosław Kaczyński stwierdził, że Radio Maryja umocniło Kościół, ale sprawa zarządu należy oczywiście do Kościoła. W Episkopacie zanosi się na rozłam: po stronie Dziwisza są między innymi – biskup Tadeusz Pieronek, arcypiskupi: Damian Zimoń i Mirosław Życiński oraz kardynał Józef Glemp. T Jedna osoba zginęła, pięć zostało rannych, po wybuchu pieca hutniczego w chorzowskiej Hucie Batory. Do zdarzenia doszło w środę tuż po północy. Akcja ratownicza trwała cztery godziny. T W Polsce funkcjonuje coraz mniej budek telefonicznych. Powodem jest wszechobecność „komórek”. Rewelacje z możliwościami ich podsłuchu i lokalizacji posiadacza mogą jednak spowodować renesans ulicznych automatów. T Nowym prezesem PZU została Agata Rowińska, która zastąpiła zdymisjonowanego za składanie fałszywych zeznań Jaromira Netzla. T Decyzją sądu, która uznała strony internetowe za publikację spowodowała konieczność rejestrowania wszystkich witryn. Internauci protestują.
PiS poszybował w górę – Niech wybory odbędą się jak najszybciej - deklaruje premier Jarosław Kaczyński i dodaje: mamy ku temu powody. Te powody, to niespodziewanie wysokie poparcie w ostatnich sondażach dla Prawa i Sprawiedliwości. Z kolei lider Samoobrony Andrzej Lepper składa wyznania, jak to zdradzał żonę z paniami lekkich obyczajów i uderza w braci Kaczyńskich, twierdząc że na początku lat 90. uwikłani byli w ciemne interesy fundacji „Solidarność”.
To jeszcze nie wszystko na polskiej scenie politycznej, która niebawem może przez wcześniejsze wybory zostać całkiem wywrócona. Lider największej partii opozycyjnej Donald Tusk zapowiada, że zostaną ukazane wszystkie słabe strony rządów Prawa i Sprawiedliwości. Nie to jednak wywołuje największe emocje. Wszystkich bowiem zaskoczył najnowszy sondaż popularności. Okazuje się bowiem, że dotychczasowy lider, czyli PO, spadła na drugie miejsce z 26 procentami poparcia, a
na czoło wyszło dołujące jeszcze nie tak dawno Prawo i Sprawiedliwość. Ma 30 procent poparcia. Do Sejmu weszłaby jeszcze zjednoczona lewica, LiS, czyli połączone siły Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin oraz Polskie Stronnictwo Ludowe. Z takiej układanki będzie niezwykle trudne wyłonić sensowny rząd. A jeszcze nie tak dawno liderzy Platformy z uśmiechem na twarzy mówili, że są tak lubiani w społeczeństwie, że dostaną mandat na samodzielne rządzenie. A tu okazuje się - nic z tego. Wszyscy mówią, że PiS-owi pomogła niezwykle sugestywna prezentacja... prokuratorów. Jak w amerykańskim filmie pokazano zapisy kamer przemysłowych w warszawskim hotelu Marriott. Widać na filmie byłego szefa resortu spraw wewnętrznych Janusza Kaczmarka, który dosłownie skrada się do apartamentu najbogatszego Polaka Ryszarda Krauze. A wcześniej Kaczmarek mówił publicznie, że w przeddzień akcji agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego w resorcie rolnictwa 5 lipca nie spotkał się z Krauzem. Kłamał. Polacy uznali, że skoro raz skłamał, to jego dalsze wyjaśnienia nie mogą być wiarygodne, czyli rację miał premier, że pozbył się takiego człowieka z rządu. Co prawda proku-
ratura nie zarzuciła Kaczmarkowi, że zdradził akcję CBA, tylko oskarża się go o utrudnianie śledztwa, ale to są szczegóły i nikt sobie tym głowy już nie zawraca.
Bartosz Rutkowski
Miliarder > 11
Warszawa kusi Anglików Havel poucza JUż NIEBAWEM ruszy wielka kampania reklamowa Warszawy w Londynie, Luton i Bristolu. Stolica Polski pozazdrościła Krakowowi, któremu udaje się z powodzeniem przyciągać turystów z Wysp Brytyjskich. Jeśli kampania się powiedzie, ćwierć miliona gości z Anglii dodatkowo przyjeżdżać będzie co roku do Warszawy. Część tej kampanii reklamowej sfinansuje urząd miasta, część tanie linie lotnicze, konkretnie easyJet. Dlaczego właśnie zdecydowano się na takiego sponsora? – To proste, chodzi o pieniądze, a tych w kasie Warszawy ciągle jest mało. Poza tym to linie lotnicze, które uru-
chamiają połączenie Warszawy z miastami angielskimi naciskały, by taką kampanię zrobić – tłumaczy Katarzyna Ratajczyk, odpowiedzialna w stołecznym ratuszu za promocję miasta. Pojawią się więc reklamy w internecie, w londyńskim metrze, w wielu brytyjskich gazetach. Jak na razie nie ustalono jeszcze, jakie pieniądze pójdą na promocję Warszawy! – Skoro udało się w grodzie Kraka, to pewnie uda się i u nas - twierdzą urzędnicy stołecznego ratusza i już zaczynają liczyć dodatkowe zyski, jakie ma im przynieść brytyjski turysta. Faktem jest, że prawdziwy podbój Krakowa przez Brytyjczyków przy-
niosły tanie linie lotnicze. Co prawda, można mieć jeszcze wiele zastrzeżeń, co do sposobu spędzania czasu w Krakowie przez turystów, ale to się powoli zmienia. Już nie tylko kawalerskie wieczory, balangi w pubach, ale także zwiedzanie krakowskich zabytków i wypuszczanie się na wycieczki poza miasto. Warszawa – jak zgodnie twierdzą specjaliści od marketingu – zaspała sprawę. Pierwszy promował się na Wyspach Brytyjskich Kraków. Potem śladami poszedł Wrocław i Gdańsk. I to teraz procentuje. Stolica Polski ma nadzieję nadrobić te straty i to już w najbliższym sezonie turystycznym. (br)
Zderzenie samolotów Polki rodzą podczas Air Show za Odrą DWÓCH pilotów zginęło podczas Międzynarodowych Pokazów Lotniczych Air Show odbywających się w Radomiu-Sadkowie, w dniach 1-2 września. Po tym tragicznym wypadku impreza została przerwana. Piloci zginęli na skutek zderzenia dwóch samolotów z grupy akrobacyjnej Żelazny z Zielonej Góry. 62-letni Lech Marchelewski był jej założycielem i liderem. W powietrzu spędził prawie pięć tysięcy godzin i wychował wielu pilotów. Piotr Banachowicz miał zaledwie 24 lata. „Żelaźni” z Aeroklubu Ziemi Lubuskiej byli jedyną, ale bardzo profesjonalną cywilną grupą akrobacyjną w Polsce. Sprawą zajęła się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
POLKI coraz częściej rodzą po drugiej strony Odry. W tamtejszych placówkach są lepsze warunki. O niebo lepsze niż w Polsce. I to jest główny powód wyboru na miejsce urodzenia potomka właśnie jakiegoś niemieckiego miasta. Z reguły są to miasta nadgraniczne, jak na przykład Schwedt.
BYŁY PREZYDENT Czech, Vaclav Havel, podczas promocji swojej książki w Krakowie stwierdził, że wybory w Polsce powinny być obserwowane przez komisje OBWiE i UE. Stawia to Polskę w szeregu takich „demokracji” jak Białoruś czy Kazachstan. Propozycję czeskiego pisarza i polityka skrytykowali działacze PO. Pochwalili działacze SLD i dawni członkowie UW (dziś Demokraci i koalicjanci Sojuszu). Wcześniej podobne głosy o potrzebie kontroli „polskiej anarchii” przez UE pojawiały się także w prasie niemieckiej. (rw)
Niezadowolony z tej fali porodów Polek w Niemczech jest nasz Narodowy Fundusz Zdrowia. Dlaczego? Bo musi zwracać koszta, jakie polskie pacjentki ponoszą za Odrą. Poród w Polsce kosztuje przeciętnie tysiąc złotych. W Niemczech – półtora tysiąca, ale euro, czyli cztery razy więcej. Narodowy Fundusz refunduje te koszty tylko w sytuacji, gdy poród nastąpił nieoczekiwanie i pacjentce nie można było odmówić pomocy. I choć urzędnicy Funduszu są przekonani, że Polki sprytnie to wykorzystują, to jednak nie są w stanie tego udowodnić i trzeba za to płacić. Tymczasem Niemcy korzystają z polskich krematoriów, kilka razy tańszych niż w Niemczech, zaledwie 650 złotych. (br)
Łagodny wyrok dla byłej posłanki BYŁA posłanka SLD Aleksandra Jakubowska została skazana za jazdę po pijanemu i wypadek, w którym został ranny rowerzysta jedynie na karę 3 tys. zł grzywny i zakaz prowadzenia pojazdów na dwa lata. Wyrok wyjątkowo łagodny. Szarzy pijaczkowie otrzymują wyroki więzienia w zawieszeniu i utratę prawa jazdy na lat 5 nawet bez spowodowania wypadków.
WIELKA BRYTANIA I ŚWIAT 7
NOWYCZAS 7 września 2007
nowyczas.co.uk
KOREA PÓŁNOCNA » Program jądrowy wstrzymany
Kompromis ŚWIAT może odetchnąć. Rokowania były trudne, przeciwnik długo nie dawał się przekonać, wreszcie udało się. Jak oświadczył były amerykański ambasador w Polsce, Christopher Hill, a dziś główny negocjator z Phenianem, Korea Północna zgodziła się ujawnić i unieruchomić do końca roku cały swój program jądrowy. – Odbyliśmy bardzo dobre i ważne rozmowy – powiedział Hill po zakończeniu dwudniowych negocjacji z przedstawicielem Korei Północnej Kim Kye-Gwanem. Co to oznacza? Zaraz po nowym roku do ośrodka w Jongbion mają pojechać eksperci z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej oraz specjaliści amerykańscy, aby na miejscu ocenić stan zaawansowania koreańskiego programu zbrojeniowego. Dowiemy się wtedy, jak blisko północnokoreańscy komuniści byli od wyprodukowania swej pierwszej broni jądrowej? Co zdecydowało, że – po długich miesiącach rokowań – północnokoreański władca Kim Dzong Il i jego generałowie poszli na takie ustęp-
stwa? Nieoficjalnie mówi się, że do zmiany stanowiska zmusiła Kima ostatnia powódź. Zniszczone pola ryżowe, widmo śmierci głodowej milionów mieszkańców tego kraju podziałało na wyobraźnię nawet najbardziej twardogłowych towarzyszy. Japońskie źródła podają, że w kraju rządzonym twardą ręką przez Kim Dzong Ila ludzie podnoszą coraz częściej głowy. Zmusza ich do tego obawa, że nie przeżyją kolejnych miesięcy. Hill uznawany jest za jednego z najlepszych amerykańskich negocjatorów. Kiedy źródła wywiadu dostarczyły mu informacji o skali zagrożeń, jakie przyniosła ostatnia powódź w Korei Północnej, postanowił zagrać w otwarte karty. Miał oznajmić przeciwnej stronie, że albo zgodzi się wreszcie zaprzestać prac nad bronią jądrową, albo nici z pomocy żywnościowej. Za namową Amerykanów mieli też wstrzymać dostawy ryżu Japończycy i organizacje międzynarodowe. Kim Dzong Il został przyciśnięty do muru i musiał ustąpić. (br)
Atak chińskich hakerów CHIŃSCY hakerzy włamali się do systemu komputerowego brytyjskiego parlamentu i resortu spraw zagranicznych. We wtorek Chińczycy włamali się do systemu komputerowego Pentagonu, a tydzień temu niemieckie źródła podały do publicznej wiadomości sprawę wprowadzenia chińskich programów szpiegowskich do kilku instytucji rządowych w Niemczech, w tym kanclerskiego. Pekin zareagował natychmiast, nazywając zarzuty „zimnowojennymi”.
PARYż-LONDYN
W dwie godziny TO BYŁA JAZDA. Tak o rekordzie, jaki pociąg Eurostat pobił na trasie Paryż-Londyn mogą powiedzieć ci, którzy mieli przyjemność być w tym rekordowym składzie. A byli to głównie dziennikarze i VIP-y. Pociąg przybył na dworzec St Pancras, zamiast na stację Waterloo, a zajęło mu to z Paryża tylko dwie godziny, trzy minuty i 39 sekund. Normalnie ta podróż będzie o kilkanaście minut dłuższa. Koszt tego przedsięwzięcia, włącznie z przystosowaniem stacji St Pancras pochłonął prawie sześć miliardów funtów ze środków publicznych. Ben Ruse, z London and Continental Railways, firmy, która obsługuje tę nową linię nie krył zachwytu, kiedy skład przybył na St Pancras: to absolutny kamień milowy w historii podróży pociągów w Wielkiej Brytanii. Londyn zyskał bowiem nie tylko niezwykle wygodne i szybkie połączenie z Paryżem. Podróż na trasie Londyn-Bruksela można będzie odbyć w jedną godzinę i 51 minut, natomiast pokonanie trasy z Londynu do Lille skróci się do zaledwie godziny i dwudziestu minut. (mg)
Borys Johnson rozpoczął walkę o fotel mera KEN LIVINGSTONE w wyścigu do merowego fotela ma groźnego, jak sam zaznaczył, konkurenta w osobie Borysa Johnsona, kandydata z obozu konserwatystów, który rozpoczął kampanię przedwyborczą w poniedziałek, 3 września, w County Hall, oficjalnej siedzibie urzędującego mera. Borys Johnson pozował do zdjęć fotografom i przygodnym osobom, a około stu osób wspierało go w trakcie rozpoczęcia kampanii. Borys Johnson urodził się w Nowym Jorku w 1964 roku. Jest absolwentem Uniwersytetu w Oksfordzie, był brukselskim korespondentem „The Daily Telegraph”, po-
tem został redaktorem naczelnym „The Spectator”, a od 7 czerwca 2001 jest członkiem parlamentu z ramienia torysów. W jednej z wypowiedzi Johnson stwierdził: – Myślę, że politycy zapomnieli o tym, że 7,6 miliona mieszkańców Londynu nie bywa w pierwszej strefie. Przedmieścia zostały zaniedbane przez Kena. Jest przecież mnóstwo osób, które mieszkają na peryferiach Londynu i oni też zasługują na to, żeby coś otrzymać od miasta. Musimy więc objechać wszystkie 32 okręgi administracyjne stolicy, czyli więcej niż zdołał Ken do tej pory. (rr)
Ofensywa Kremla NACISKI dyplomatyczne Kremla zrobiły swoje i teraz prokuratorzy ze Szwajcarii, Holandii, Brazylii i innych państw będą prowadzić śledztwa przeciwko Borysowi Bierezowskiemu, który mieszka teraz w Londynie. Moskwa oskarża Bierezowskiego o wywiezienie z Rosji ogromnych pieniędzy. Miały one posłużyć do budowy imperium finansowego Bierezowskiego, do zakładania firm, które jak grzyby po deszczu powstawały w różnych zakątkach świata. Jeśli – jak zapewnia Kreml – zachodni prokuratorzy zaczną się uważnie przyglądać, jak powstawało imperium Bierezowskiego, jeśli udowodni mu się finansowe przekręty, jest szansa, że zostanie on wydany władzom rosyjskim. A na to tylko czeka prezydent Władimir Putin, który nigdy nie krył niechęci do tych oligarchów, którym nie wystarczyło opływanie w luksusie, ale zamarzyło się im politykowanie. (rt)
tydzień na świecie T Premier Gordon Brown oświadczył, że wycofanie brytyjskich wojsk z Basry na południu Iraku jest zaplanowaną operacją, co ma być pierwszym krokiem ku wycofywaniu sił kontyngentu brytyjskiego z południowej części byłej Mezopotamii. Łącznie około 550 żołnierzy przetransportowano z ostatniego garnizonu w Basrze na południe od miasta, w pobliże lotniska. T Litwa, Łotwa i Estonia uruchomiły wspólny portal interentowy, w którym publikowane są materiały związane z działalnością KGB w tych trzech państwach. Według ekspertów Litwa w trakcie trwania sowieckiej okupacji straciła około miliona obywateli. T Iraccy sunnici i szyici ustalili „mapę drogową” rozmów pokojowych. Negocjacje odbywają się w Finlandii. T Sąd najwyższy Iraku zatwierdził wyrok śmierci dla „Chemicznego Alego”, czyli Ali Hassana Al-Madżida, który odpowiada m.in. za zagazowania setek Kurdów. T W Wiedniu odbywa się kolejna tura rokowań „Wielkiej trójki” (USA, Rosja, UE) w sprawie przyszłości Kosowa. Raport z rozmów ma być dostarczony do ONZ 10 grudnia. T Minister MSZ Rosji, Siegiej Ławrow, stwierdził, że Moskwa nie ustąpi w sprawie Kosowa i tarczy antyrakietowej. Zaprzeczył natomiast, by istniały plany rozmieszczenia broni atomowej na Białorusi. T Bułgaria umorzyła libijski dług w wysokości 56 milionów dolarów. Jest to rewanż za zwolnienie bułgarskich pielęgniarek. T Libańska armia po ciężkich walkach przejęła kontrolę nad obozem palestyńskim na północy kraju. Premier Fuad Sinioro nazwał ten fakt „zwycięstwem nad terrorystami”. T We wschodnich Chinach doszło do zamieszek i starć ludności muzułmańskiej z Chińczykami. Zginęła co najmniej jedna osoba, a 20 zostało rannych. T W zamachu bombowym w Pakistanie zginęły 24 osoby, a 60 zostało rannych. W rękach terrorystów znajduje się też duża grupa żołnierzy. Tymczasem b. premier tego kraju Benazir Bhutto poinformowała, że zawarła porozumienie z prezydentem gen. Muscharafem i wróci do Pakistanu. T Berlin wykluczył wprowadzenie tzw. „opcji zerowej”, czyli obopólnej rezygnacji Niemiec i Polski ze wszelkich roszczeń wynikających z II wojny światowej.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
8 TAKIE CZASY
I
Can’t live with, can’t leave without
by Marek Kaźmierski know this column is meant to be a serious piece of journalism, and not an Agony Aunt appeal for help, but I’m in trouble. I’ve just come back from holiday. No, it’s not some summer romance. More than that. Worse than that. She’s head-to-toe beautiful. Summer or winter clothes, she’s a picture, no doubt. Both a city and county girl, though the two don’t mix all that well in her turbulent personality. She loves to enjoy herself, to dance an drink and argue. But then she’s also smart as hell. Loves debating politics, religion, philosophy, literature. She knows many languages, and how to use them. Into studying and sport. Into arts and sciences. Into travelling and staying at home. Keeps talking about herself, but not in a proud, boastful way. Not when sober, at least. Always self-critical, usually argumentative, she’s her own worst enemy. Unsure about her past, terrified of her future, she is the ultimate siren. The perfect nightmare for anyone looking to love and be loved in return. We meet several times a year, a week or two here and there, and the highs are always off-set by the lows. Always. It’s like she’s schizophrenic. When I introduce her to my British friends, she makes the perfect hostess. Generous with her time and “czym chata bogata”, she charms the hell out of foreigners. But when you get her alone, the mood turns sour, and all too often nasty. She drinks too much, talks too much, and then there’s always a bust up at the end.
J
Życie w rozkroku
Krystyna Cywińska
No Way Back Where
Either an implosion, some kind of inner-fight, or an explosion, a running away, from home, from herself, into the welcoming arms of strangers. I once thought her habit of always being there for others, yet never herself, was a sign of deep weakness. A need to prove something by pleasing the world without. But it’s not that. There is something inherently noble and generous about her. Something that arouses rare emotions, rare loyalties in people. It’s just that she has no idea how to apply the “charity begins at home” principle to her own life. The two weeks we’ve just spent together were meant to be a time of pure relaxation. A break from all the jobs I’ve taken on in the past year. Two weeks without emails or writing or painting or any other demands on my time and energies. And yet the moment I landed at Chopin Airport in Warszawa, got a ratty old bus to the Centrum, sat down in Three Crosses Square, she started on me. Drink, discussions, politics, seduction, tears. It was the 15th of August. A national holiday. The Square was swarming with rich families enjoying the sunshine and local low-lives using the holiday as an excuse to drink to a new excess. Sitting in an outdoor beer garden, I listened to her, watched, took in the mass of contradictions and realised three insane things. That I’ll always love her, no matter what. That she’ll probably never love me back, no matter what I do to try an change that. And that I wouldn’t wish it any other way. Love is a bizarre emotion. Sex I understand. The need to be with others, to talk and do things together. But love? What on earth is it for? I suspect there is a mechanism to it which is very, very simple. Need, and you stick with the animal world. Love, and you show yourself ready for evolution. For something purer, bigger, more permanent. She’s too hurt, too broken, too wild to ever sit still for long enough to take me in. But that’s ok. I wish there was some way of helping her heal quicker. Of calming her down enough for us to have chance to really talk, really come together. But I know that too many experts and analysts and other gurus have tried talking sense into her already. She can’t hear them either. Too deep into herself, too lost in a world she did not design and doesn’t fit into all that well. Not yet. Maybe never. And that’s ok too. There are many summers yet to come. Maybe I’ll spend them with others, once in a while. Others I’ll respect and admire and miss. But to her I will always return. Always belong. It’s permanent, this thing between us. Outside of pain or choice or saner wishes.
ako imigranci, jesteśmy niczym mikroby w brzuchu wieloryba. Tak nas określa Sławomir Mrożek w swojej sztuce „Emigranci”. To mikroby żyjące własnym, niezależnym życiem w wielorybim brzuchu. Co cytuję za cytatem z Mrożka, przypomnianym przez działacza polonijnego Wiktora Moszczyńskiego. Osobiście nieźle się czuję jako ten mikrob. W niczym mi nie przeszkadza, że jestem drobnoustrojem. Bakteryjnym bakcylem polskości, wirującym w obcym organizmie. Na dodatek, według Wiktora Moszczyńskiego, te polskie mikroby, czyli bakcyle i wirusy, żyją jedną nogą w Anglii a drugą w Polsce. Mniejsza o to, czy mikroby mają nogi. Czy też poeta dosiadł Pegaza. Czyli my, mikroby emigracyjne, żyjemy w rozkroku. Ja jak dotąd nie nabawiłam się w tej pozycji pałąkowatych nóg. Staram się też nie dosiadać, ani nie okładać tematycznej szkapy: imigracja czy emigracja i my. Ani się dręczyć rozważaniami, co też o nas myślą Anglicy, ani co my myślimy o nich. I czy i w jakim stopniu się integrujemy. I w jakim stopniu interesujemy tutejszym życiem. Badań opinii na ten temat bodaj jeszcze nie przeprowadzono. A gdybanie i nicowanie tego tematu jest jałowe i nudne. Żyjąc jednak w tym rozkroku pospołu z innymi, obserwuję i absorbuję tutejsze klimaty. Ani to asymilacja ani integracja, ale osmotyczne, drobnoustrojowe przenikanie. Tak żyje większość imigrantów-mikrobów. Polscy imigranci – powiada Wiktor Moszczyński – nie wiedzą, kto w tym kraju jest ich radnym czy posłem. Muszą wiedzieć? Koniecznie? Czy w Polsce każdy obywatel wie, kto jest jego posłem czy senatorem? Wiedza taka kończy się przeważnie na sołtysie. No, może na burmistrzu. – Czy pan wie – zapytałam mojego angielskiego sąsiada lekarza – kto jest posłem z naszego okręgu? Wybałuszył oczy, wzruszył ramionami. Coś tam bąknął, że może laburzysta, a może… Zresztą dodał, że teraz to się zastanowi na kogo głosować, jak Gordon Brown wybory ogłosi. Co do radnych, jest wkurzony. Bo lokalny Council opanowali kolorowi. Mikroby znaczy, pomyślałam, ze świata multi-kulti. – Dogadać się z nimi trudno – mówi mój sąsiad. – Ledwie po angielsku dukają. Co czwarte dziecko rodzi się tu z imigrantów, za parę lat imigracyjna mniejszość zamieni się w większość. On sam przenosi się do Hiszpanii. Jako imigrant. Żyjemy w tym kraju już w większości w rozkroku. Nie w brzuchu wieloryba, ale w imigracyjnym kotle. Jedni jedną nogą w Pakistanie, inni w Indiach czy w Bangladeszu, na Bliskim czy Dalekim Wschodzie. A my, w Polsce. To imigranci przechodni. Wirujące wirusy. Wchodzenie w ży-
cie polityczne, ustawodawcze czy wykonawcze tego kraju będzie kiedyś zależało od większości obecnych mniejszości. Drobnoustroje będą decydowały o ustroju. Jak tu nas przybędzie w skali wielu milionów, wtedy będziemy się poważnie interesować tutejszym życiem politycznym. Wyłonimy radnych czy posłów z polskich gettowych okręgów. Życie w rozkroku oznacza też odrębność religijną i kulturową. Własne szkoły, instytucje, organizacje, kościoły, meczety, synagogi itp. No i te telewizyjne programy we własnym języku, choćby dla przykładu Al Jazzeera. W scenariuszu liberalnych marzycieli i dobroróbków wszystko to jest do pogodzenia. W scenariuszu sceptyków i realistów nie do pogodzenia. W tym drobnoustrojowym kotle, od czasu do czasu terroryzowanym, może dojść do wrzenia. A wtedy może nastąpić odpływ imigracyjnych mikrobów. Życie nas uczy, że niczego w tym życiu przewidzieć się nie da. A pesymiści mają przeważnie rację. Czy nowi Polacy w tym kraju znają ten kraj? Jego geografię, historię ustrój, język? To jedno z tych pytań, na które jest jedna odpowiedź. Jedni znają, inni nie. A co z tubylcami? Wystarczy posłuchać quizów czy programu telewizyjnego Who wants to be a millionaire? „W jakim hrabstwie leży Birmingham?”. Konsternacja. Niech odpowie audytorium. Niepewny wynik. „Kto jest głową Kościoła anglikańskiego?” Papież. Ach, nie wiedziałem, że królowa. „Któremu królowi ścięto głowę na szafocie”. Na szafocie? Nie słyszałam. Karolowi I Stuartowi. A, no tak… „A jak się nazywa arcybiskup Canterbury – Primate or marsupial? Marsupial – pada triumfalna odpowiedź. A przecież marsupial to zwierzę, torbacz. No, ładne mi skojarzenie. W quizach, dotyczących historii tego kraju i monarchii, ujawnia się żenująca niewiedza. W quizach, dotyczących składu rządu i programów partii politycznych, ujawnia się kompromitująca niewiedza. Zdumiewająca niewiedza, raczej powszechna, ujawnia się w quizach dotyczących geografii, ustroju czy historii innych krajów. Niebywała za to wiedza wyłania się w quizach dotyczących tzw. celebrities, zespołów muzycznych czy ekranowych telebożyszcz. Subkultura triumfuje w świadomości zbiorowej. Subkultura łatwiej łączy imigranckie drobnoustroje niż wzajemna o sobie wiedza. Co piszę z powierzchownej obserwacji i z pozycji w rozkroku. Że nieco niewygodna to pozycja? Bo siedzenie boli? Ano boli, boli. Co jest udziałem zasiedziałego mikroba w wielorybim brzuchu. Jadąc za morze, klimat zmieniamy – napisał Horacy. Nogi mam po obu stronach, ale „w ojczyźnie serce me pozostało” – jak mówi Konrad w Improwizacji, w części III „Dziadów” Adama Mickiewicza.
nowyczas.co.uk
Grzegorz Małkiewicz
Kolejny raport, tym razem nie na temat naszej liczebności, ale warunków pracy i życia nazwanych przez autorów „współczesną formą niewolnictwa”. To mocne słowa, i w wielu przypadkach, niestety, potwierdzane przez osoby bezpośrednio wykorzystywane. Pocieszająca jest jednak postawa brytyjskich związkowców. Nie jesteśmy sami.
I
NOWYCZAS 7 września 2007
FELIETONY 9
migracja na tak dużą skalę, jaka miała miejsce w ostatnich latach, musiała doprowadzić również do patologii i występującego często wyzysku. Nikt z nas na początku nie myślał o prawach pracowniczych, godnym traktowaniu i satysfakcji, jaką daje, poza wynagrodzeniem, praca. Wielu Polaków pracowało na Wyspach przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. W większości nielegalnie, bądź na tak zwanych „biznes wizach”, co z biznesem niewiele miało wspólnego, czyli sytuacja półlegalna. W praktyce były to osoby zatrudniane, świadczące usługi, co nie stanowi jeszcze działalności gospodarczej. Wtedy dochodziło do największych patologii. Pracodawca ryzykował zatrudnienie nielegalnego pracownika, ale wiedział, że ma do czynienia z bezbronnym, i często zastraszonym, człowiekiem. Wzajemne korzyści były niewspółmierne. Nikt nie protestował i pokornie godził się na ewidentny wy-
JAZDA bez cugli
zysk. Coś nam z tego okresu pozostało. Jak mówi międzynarodowe porzekadło „najtrudniej pozbyć się starych przyzwyczajeń”. Zmienił się układ, ale nie wszyscy skorzystali z legalnych struktur stworzonych przez rząd. Nadal pokutuje przekonanie, że praca półlegalna, w poniekąd „szarej strefie” jest bardziej opłacalna niż rejestracja w Home Office i płacenie podatków. W tej chorej kalkulacji diabeł podpowiada nam, że więcej odłożymy pieniędzy. W krótkiej perspektywie ten argument zasłania korzyści, z jakich dobrowolnie rezygnujemy decydując się na tymczasowość. Na opłatę rejestracyjną i podatki od zarobków należy spojrzeć z trochę innej perspektywy. To nie jest ruch jednokierunkowy. Płacąc podatki nabywamy praw pracowniczych, obywatelskich i konsumenckich. Przestajemy być „imigracją zarobkową”, stajemy się obywatelami, którzy z tylu możliwości, jakie oferuje Unia, wybrali
Wielką Brytanię na kraj swojego pobytu. Jeśli tak nie jest, możemy mieć tylko pretensje do siebie. Rząd brytyjski stworzył struktury, które zabezpieczają przed dyskryminacją. Poza rządem mamy wsparcie w związkach zawodowych i w różnych organizacjach charytatywnych, walczących o przestrzeganie praw pracowniczych, jak chociażby London Citizens Workers Association. I znowu wybór należy do nas. Możemy znaleźć się w raportach związkowych jako „współcześni niewolnicy”, albo pełnoprawni członkowie z prawną ochroną. Wystarczy opłacać składki. I znowu płacić? Za co? W tym przypadku mamy prosty rachunek: składki gwarantują nam minimalną płacę, a suma w ten sposób uzbierana w skali roku wielokrotnie przewyższa początkowy wkład. Nie musi być tak źle, jak czytamy w raporcie TUC. Skorzystajmy z oferowanej przez brytyjskich związkowców pomocy.
KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO
I
Michał P. Garapich
Strach przed krachem
Iu Polaków kupuje teraz domy? – pyta mnie dziennikarz z Polski. Jak widać szał nieruchomości doszedł wszędzie. Bo tutaj, w Anglii, człowiek się szybko przyzwyczaja, że nie ma innych tematów. Jednym z uderzających elementów pogawędek z przeciętnym Brytyjczykiem jest to, że rozmowa szybko schodzi na ceny nieruchomości. Od lat rosnące w tempie szalonym, ceny mieszkań w jednym z najdroższych miast świata już dawno są poza możliwościami przeciętnych ludzi. To, że ludzie zawzięcie o tym dyskutują, pozostaje jednak faktem i co ciekawe, ten londyński fenomen dość szybko przechwytują Polacy. Jeszcze kilka lat temu dyskusje dotyczyły głównie pracy i jak ją znaleźć, tak teraz Polacy głównie o nieruchomościach konwersują. Tak na marginesie, już sama obecność polskich budowlańców ściśle związana jest z trwającym od lat boomem na rynku. Mieszkańcy stolicy brytyjskiej obecnie na potęgę inwestują w domy, aby brać kolejne pod nie pożyczki, aby jeszcze więcej inwestować... A ponieważ tradycyjne źródło fachowców, taniej siły roboczej w postaci Irlandczyków wyschło, a raczej zmieniło bieg (do siebie), niszę wypełnili szybko budowlańcy polscy. Rozrywani i chwaleni rzeczywiście przebudowują kawał Londynu. Oczywiście jest co remontować, bo jak wyraził się pewien budowlaniec: „Londyn, to fuszerka panie. Wszystko się sypie i 80 proc. jest do remontu” Najciekawsze jednak, co dalej? Jak wykazują badania, spora część tych robotników przesyła pieniądze do Polski, by tam kupić własną nieruchomość, ziemię, dom, bądź przeprowadzić remont. To zaś powoduje podwyżki kosztów, cen ziemi itd. Tak więc pośrednio, hossa na rynku nieruchomości w Londynie, przyczynia się do wzrostu cen nad Wisłą. Wiedzą o tym polskie firmy obrotu nieruchomościami, które rozpoczynają właśnie penetrację rynku polskich klientów na Wyspach w celu przekonania ich do swoich ofert. Oczywiście nie ma w tym nic dziwnego, ot, zwykły przepływ kapitału. Ale w sytuacji, kiedy ludzie biorą kredyty w Polsce pod zastaw pensji w Wielkiej Brytanii oznacza to stworzenie całej klasy ludzi zmuszonych przez finanse do pracy za granicą, aby spłacać kredyt w Polsce. Na dłuższą metę to raczej niebezpieczna strategia. Centra finansowe takie jak Londyn to delikatne struktury jeśli chodzi o giełdę, wszak żyjemy w społeczeństwie ryzyka. Kryzys na rynku w Londynie, oznaczałby rzesze bezrobotnych zdążających z powrotem do kraju. Inwestycja w ziemię w Polsce, poza tradycją jest więc ściśle związana z niepewnością na brytyjskim rynku – niepewnością, która dla kapitalistów jest chlebem powszednim, niemniej dla wielu polskich migrantów, kondycją dość frustrującą. Mała działeczka w Pcimiu nie może być zabezpieczeniem przed globalnym krachem gospodarczym, zawaleniem się City, zderzeniem cywilizacji i innymi kataklizmami. Brytyjczycy porządnie przestraszyli się kryzysu rynku nieruchomościami w USA i już teraz, nawet bez gry wstępnej, dyskutują o tym, czy sprawa może się powtórzyć na Wyspie. Nie ulega wątpliwości, że efekty tych dyskusji i ewentualnych kroków będą miały spory wpływ na to, czy Polacy nadal będą kluczowym elementem londyńskiego rynku i nadal będą remontować domy za miliony.
O BYC Z A J ÓW K A
P
Waldemar Rompca
owiało grozą: jedna z centrali związkowych zaniepokojona sytuacją firmy odpowiedzialnej za modernizację londyńskiego metra postanowiła ogłosić trzydniowy strajk. Mówiła o tym od dawna, ale tak naprawdę nikt nie wierzył, że do tego dojdzie. Gdy doszło, rozległy się okrzyki oburzenia. Długo wcześniej szef związkowców skutecznie zapewniał media, że innego rozwiązania nie ma. – Trzeba strajkować, bo nikt nie daje nam oczekiwanych gwarancji – tłumaczył spokojnie. Gdy w poniedziałkowy wieczór stanęły niemal wszystkie linie londyńskiego Underground, stało się jasne, że kolejnych kilka dni dla mieszkańców brytyjskiej stolicy będzie nie tylko sprawdzianem mobilności, ale przede wszystkim piekłem. Nie pomogły nawet zapewnienia burmistrza
Strajkowa komedia Londynu, Kena Livingstone’a, który z uporem maniaka powtarzał, że odpowiednie gwarancje związkowcom dał na piśmie. Pociągi stanęły i tyle. Kto dłużej siedział w pracy lub na zakupach, musiał doliczyć czasem nawet godzinę lub dwie, aby spokojnie wrócić do domu. Ludzie klęli na czym świat stoi, ale i tak nie mieli innego wyboru. Jedni narzekali na związkowców, inni na burmistrza Londynu, który od dawna wiedział o planowanej akcji i nie zrobił nic, aby przemieszczanie się po Londynie w czasie strajku usprawnić. A przecież wystarczyło wypuścić w trasę dodatkowe autobusy. Tymczasem w środę rano media ogłosiły, że strajku już nie ma, a ruch niemal na wszystkich liniach zostanie przywrócony w kilka godzin. W sumie nie wydarzyło się nic nowego, co wyjaśniłoby mieszkańcom Londynu, dlaczego nagle akcja strajkowa została przerwana. Żadnych nowych gwarancji. Niczego. W nocy z wtorku na środę związkowcy zgodnie ustalili, że otrzymane od burmistrza zapewniania im wystarczają i można wrócić do pracy. Tylko że dokładnie te same zapewnienia otrzymali już na długo
przed poniedziałkowym wieczorem i do środowego ranka nie przyjmowali ich za wystarczające. Trudno powiedzieć, czy była to tylko próba sił na linii Transport for London – związkowcy, czy też w samej centrali RMT zrozumiano wreszcie, o co w tym wszystkim chodzi. Zresztą nie ma to i tak już żadnego znaczenia. O ile strajkujący jeszcze w poniedziałek lub wtorek wzbudzali jakieś ludzkie sympatie, o tyle w środowych wypowiedziach dominowało już tylko jedno: brak jakiejkolwiek sympatii ze strony podróżujących. Trudno się w tym wszystkim połapać: jednego dnia gwarancje Kena są niewystarczające, następnego dnia w zupełności zaspokajają oczekiwania szefa związkowców. W powietrzu wisi co prawda kolejna groźba paraliżu londyńskiego metra w nadchodzący poniedziałek, trudno jednak ją będzie wytłumaczyć inaczej niż strajkową komedią z... No właśnie, z kogo? Otóż z nas wszystkich, korzystających z London Underground. W internecie już pojawiły się zapowiedzi bojkotu strajkujących linii przez podróżnych. I kogo wówczas będą wozili związkowcy?
NOWYCZAS 7 września 2007
nowyczas.co.uk
10 LUDZIE • MIEJSCA • ZDARZENIA
Odsiew
O
Anna Wendzikowska
dkąd zamieszkałam w Londynie, byłam już niejednokrotnie zmuszona przewartościować różne przyjaźnie i znajomości. Na odległość nie tak łatwo jest podtrzymywać relacje międzyludzkie. Nie każdemu się chce. Ja się starałam, jak mogłam, ale telefony i maile były coraz rzadsze, aż w końcu przestały nadchodzić. Ludzie, z którymi, mieszkając w Warszawie, spędzałam każdą wolną chwilę zupełnie zniknęli z mojego życia. Okazało się, że moich przyjaciół mogę policzyć na palcach jednej ręki, a i znajomi to też nie taka znowu wielka grupa. Może to i dobrze – myślałam wtedy. Wreszcie się przekonałam, które przyjaźnie są prawdziwe, a które to tylko pic na wodę. W które warto „inwestować”, a które lepiej sobie odpuścić. Nazywam to „weryfikacją szokową”. Trochę
boli, ale generalnie ma pozytywne skutki. Jestem pewna, że wielu z was doświadczyło podobnych zawodów… Teraz mogę do tej historii dopisać nowy rozdział. Odkąd rozesłałam zaproszenia na mój ślub i wesele, przekonuję się po raz kolejny (znów boleśnie), że mam jeszcze mniej przyjaciół niż do tej pory przypuszczałam. Swoją drogą nie rozumiem, dlaczego dałam się nabrać drugi raz na ten sam numer. Nie uważam się za naiwniaka. Czyżbym miała aż tak wybujałą potrzebę posiadania przyjaciół, że lekkomyślnie obdarzam tym mianem ludzi, którzy na nie nie zasługują? Może. A może takich momentów weryfikacji przyjaźni każdy z nas ma w swoim życiu kilka. Ale do sedna. Rozesłałam zaproszenia dwa miesiące wcześniej. Ale, żeby sama uroczystość czy data nie były dla nikogo zaskoczeniem, wzorem Anglików i Amerykanów na ponad cztery miesiące wcześniej rozesłałam tak zwaną save the date card. Czyli napisałam gdzie, kiedy i o której odbędzie się ślub i poprosiłam o zarezerwowanie tej daty. Gdzie tam! Koleżanki tłumaczyły się, że tego w tym tygodniu „akurat“ zarezerwowały urlop, albo że muszą być w pracy i tak dalej, i tak dalej. Widać trudno było, znając datę na tyle wcześniej zaplanować urlop kiedy indziej.
Jedna z koleżanek (którą notabene znam od dwudziestu kilku lat) powiedziała, że nie przyjdzie, bo wie, że nie lubię jej chłopaka. Znajomi, którzy mieszkają za granicą zorientowali się, że bilety są bardzo drogie i nie mogą tyle wydać (tak to jest, jak się rezerwuje w ostatniej chwili). I tak, bardzo szybko okazało się, kto będzie moim przyjacielem przez następnych dwadzieścia kilka lat, a kto nie. Jeszcze ciekawsze wymówki mieli niektórzy członkowie rodziny. Kuzynka mojego ojca poczuła się obrażona, że nie otrzymała zaproszenia osobiście. Odmówiła przyjścia za pośrednictwem swojej córki (przyganiał kocioł garnkowi). – Najbliższą rodzinę powinno się zapraszać osobiście. I nie ważne, że ja mieszkam w innym kraju albo że ta niby bliska rodzina widuje się głównie na ślubach i pogrzebach, z przewagą tego drugiego. Było mi przykro, bo wydawało mi się, że mój ślub to będzie idealna okazja, żeby zbliżyć do siebie nieco zwaśnionych członków rodziny. Staram się nie przejmować. To ma być dla mnie wyjątkowy dzień. Jasne, że chciałabym żeby wszyscy bliscy mi ludzie byli tego dnia ze mną. Ale chciałabym również, żeby oni sami tego chcieli. A jeśli nie chcą… Cóż… Może nie są mi tak bliscy, jak sądzę…
Galeria
now y CZAS
DAMIAN CHROBAK
W zwolnionym tempie
P
Marek Kremer
o ciężkim locie dotarłem do miasta wilgoci okazyjnie żałując, że nie zaliczyliśmy wykrakiwanej przeze mnie „gleby”. Czuję się nadal rozdarty pomiędzy dwoma krajami. Myśli na ten temat zawsze atakują mnie wtedy, kiedy zmieniam otoczenie. Wmawiam sobie, że jestem Europejczykiem i w rzeczywistości dalej mieszkamy w tym samym kraju. Wmawianie jednak czasem nie chce się wmó-
Kochana Mamo wić. Nie miałem nigdy problemów z aklimatyzacją w nowym środowisku. Nie znałem wtedy jednak tęsknoty za krajem, wręcz powiew uśmiechu przemykał przez mą twarz, kiedy myślałem o czymś takim. A tu masz, jakiś nieswój jestem i rozdrażniony. Wiesz, rozmawiałem właśnie z takim starszym Anglikiem, który jest aktorem. Rozmawiało nam się super, ale w pewnym momencie, chcąc dać sobie przykłady z filmów, programów telewizyjnych czy też próbując przytoczyć słynne żartobliwe cytaty, przestaliśmy się rozumieć zupełnie. To jest to, już wiem. Pomimo że możemy bez przeszkód rozmawiać o teraźniejszości, to jednak nie wychowaliśmy się na
tych samych bajkach, kawałach czy filmach i przy próbie zgłębiania dyskusji ta „bajera nam się już nie kleiła”. To tak, jak zwiedzałem studio Paramount Pictures. Grupa, która miała zwiedzać ze mną, nie przybyła i miałem solową wyprawę z dwoma przewodnikami. Jako że byłem sam i napomknąłem, że też uczę się robić filmy, to postanowili mnie zabrać w miejsca, gdzie normalnie się nie oprowadza ludzi. Pokazali mi studia, w których właśnie powstawały najnowsze odcinki bardzo popularnych seriali. Zasypując mnie nazwiskami telewizyjnych supergwiazd, które tam biorą udział i filmami, w których wystąpiły, przewodnicy niemal sami odgrywali
oskarową rolę. Przerwałem im miło i napomknąłem, że nie mam pojęcia, o czym do mnie mówią, bo nie mam telewizora i tylko chodzę do kina. Ups... Ale zdziwienie mieli na twarzy. Wyglądali jak tacy, co słyszeli już o takim gościu, co nie miał telewizora, ale tamten gość podobno mieszkał w Idaho, był niewidomy i umarł przed wybuchem II wojny światowej. Mogłem ich pogromić wiedzą o polskich serialach, ale po co mi to...;) W każdym bądź razie chodzi mi o to, że z innymi narodami na wiele tematów można pogawędzić, ale są obszary, które nie mają zbiorów wspólnych. Londyn jest super, nie ma co „psioczyć” niby, ale coraz
więcej rzeczy mnie drażni, a może po prostu za coraz większą liczbą rzeczy tęsknię. Nie wiem sam. Te wszystkie kultury, narodowości i rasy zamiast się kurcze fascynować sobą, ewidentnie sobie przeszkadzają. Nie chcę siać czarnych wizji, ale ten eksperyment z multikulturowym miastem chyba im nie wyszedł tak jak miał. Ale może jest tak, że to wszystko potrzebuje czasu i kolejnego pokolenia, dla których odmienność będzie normalnością, a nie nowością. Kiedy już wszyscy będą wspominać te same bajki i śmiać się z tych samych kawałów. Może wtedy będzie inaczej, ale czy właśnie na pewno tak będzie lepiej? Może po prostu jest dobrze.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
PUNKT WIDZENIA 11
G
Miliarder dobry dla wszystkich Bartosz Rutkowski redakcja@nowyczas.co.uk
dyby funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego usiłowali dopaść wypoczywającego gdzieś na Morzu Śródziemnym najbogatszego Polaka Ryszarda Krauzego, kilkanaście tysięcy ludzi mogłoby drżeć o swoje posady. Bo spółki miliardera straciłyby znów na wartości. Jak wtedy, gdy prokurator powiedział, że Krauze będzie przesłuchany w sprawie przecieku, który spalił na panewce operację Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Nikt nie zaryzykuje Tym razem jednak takiego ryzyka nikt nie podejmie, bo przecież za nazwami spółek Krauzego kryją się ludzie i ogromny majątek. Wtajemniczeni mówią też, że Krauze może liczyć na przychylność samego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Obaj panowie poznali się dawno temu w Gdańsku. Kiedy 13 lipca tego roku do siedziby jednej z firm Krauzego w Warszawie przyszli agenci ABW, Krauze zadzwonił na telefon komórkowy prezydenta. Po tym telefonie akcja ABW miała być przerwana. Co prawda i współpracownicy Krauzego i prezydencka kancelaria nie wypierają się takiego telefonu, to jednak mówią, że nie było żadnej interwencji Lecha Kaczyńskiego.
Trudno być bogatym Los biznesmena, szczególnie tego dużego jest w Polsce nie do pozazdroszczenia. Jeśli nie zna polityków, biada mu, gdy ich zna za dobrze – też źle, bo od razu przylepia mu się łatkę, że żeruje na majątku państwowym.
J
W firmach Krauzego pracowała lub nadal pracuje prawdziwa mozaika polityczna. Byli politycy i co ważne – także ludzie służb specjalnych. Sławomir Petelicki, twórca polskiej jednostki specjalnej GROM, Marcin Dukaczewski, syn generała Marka Dukaczewskiego, ostatniego szefa rozwiązanych Wojskowych Służb Informacyjnych. Byli politycy – Jacek Merkel, Krzysztof Pusz, wreszcie Wiesław Walendziak.
Trzeba się asekurować Dlaczego akurat polityków i ludzi służb upodobał sobie Krauze? Można się tylko domyślać. Zresztą podobną strategię, jeśli tak można to nazwać, przyjęli też inni krezusi polskiego biznesu. Wolą się asekurować na wszystkie strony: lewica, prawica, centrum. W myśl zasady – nigdy nie wiadomo, kto w Polsce będzie rządził. - Prezes Krauze wróci na wezwanie polskiej prokuratury i złoży wyjaśnienia – zapewniają szefowie największej formy Krauzego Prokom. Krauze chce jednak przeczekać obecną burzę polityczną w Polsce, nie chce, by w świetle kamer zakuwano go w kajdanki. Boi się nie tylko o swoje miliardy, ale i o swoje zdrowie i życie. Jak można się bowiem, nawet na kilkadziesiąt godzin przyzwyczaić do celi, kiedy opływa się w luksusie.
same złoża mogli kupić szefowie polskich koncernów paliwowych Orlenu czy Lotosu. Uznali jednak, że to nie jest najlepszy interes. A Krauze w to wszedł i już dziś się mówi, że dzięki temu umocnił się na pozycji najbogatszego Polaka na długie lata.
Miliarder numer jeden Osobisty majątek Krauzego szacuje się na 4-5 miliardów złotych. Poza naftą w skład jego imperium wchodzą też firmy informatyczne, biotechnologiczne, budownictwo. Kiedy jedna branża nieco kuleje, inna pompuje kieszenie Krauzemu. Mówi się o nim, że jest przyjacielem wszystkich polityków. Często pokazywał się na organizowanych przez siebie turniejach tenisowych z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Wtedy opozycja zarzucała Kwaśniewskiemu, że to niezdrowe takie obnoszenie się z prywatnym biznesem. Teraz opozycja wyciąga prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, że zna dobrze biznesmena i, że to on poznał go ze swoimi byłymi ministrami. Kiedy nastawały nowe rządy politycy Prawa i Sprawiedliwości ogłaszali, że publiczne pokazywanie się, jak to dawniej bywało, z baronami biznesu, to wielki grzech. – A bratanie się z nimi, kiedy nie ma telewizyjnych kamer, to jest w porządku – grzmią z opozycji.
Ryzykuje szczęśliwie Krazuego uważa się za ryzykanta. Przede wszystkim w biznesie. Ale znawcy dodają od razu, że to świetny strateg i z ogromnym wyczuciem, który stawia na jedną kartę, ale najczęściej na tym wygrywa. Tak było ze złożami ropy naftowej w Kazachstanie. Ta ropa, jak się teraz mówi przyszła do Krauzego, a nie Krauze do niej. Dopiero dziś wiadomo, że te
Brown by nie powiedział Gdyby premier Wielkiej Brytanii powiedział na przykład o imperium Bransona, że coś z nim nie tak i że prokuratorzy powinni się przyjrzeć jego interesom, zagrzmiałaby prasa. W Polsce z ust czołowych polityków padają pytania w rodzaju: jak ktoś ma duże pieniądze, to jakoś je zdobył. Tylko jak? I to wszyscy puszcza-
Związki polityki z biznesem. Zdymisjonowany minister Janusz Kaczmarek (z prawej) kłamał w sprawie spotkania z biznesmenem Ryszardem Krauzem (z lewej). Kamery zarejestrowały spotkanie ministra i szefa Prokomu w hotelu Mariott. Po Kaczmarku, Ryszarda Krauzego odwiedził poseł Samoobrony Woszczerowicz, który z kolei wczesnym rankiem udał się do Leppera. ją płazem. Różnica ogromna. I pewnie jeszcze taka, że brytyjski premier nigdy by sobie nie pozwolił na tykanie biznesmenów. Giełdowe imperium Krauzego trzyma się o dziwo dobrze. Był co prawda jeden czarny dzień dla jego
czesnym przestrzeganiu zasady miłości nieprzyjaciół, czyli niestosowaniu przemocy wobec przeciwników. Może więc różne religie różnią się czymś czesnym przestrzeganiu zasady miłości nieprzyjaciół, czyli niestosowaniu przemocy wobec przeciwników. Może
REWERS
spółek, kiedy stracił jakieś 700 milionów złotych, ale powoli spółki odbijały straty. Wielu mówi, że gdyby jeszcze raz prokurator czy jakiś polityk partii rządzącej pozwoliłby sobie na ocenę Krauzego, jego imperium skurczyłoby się i to znacznie. I
WALDEMAR ROMPCA
czyli dejavu z ubiegłego tygodnia estem naiwny. Uświadomiłem to sobie ubiegłego tygodnia, czytając „Pożegnanie” Anny Wendzikowskiej. Mój entuzjazm wzbudził tytuł, z którego wywnioskowałem to, co chciałem, a nie to, co autorka miała na myśli. To był mój pierwszy błąd. Niestety, nie ostatni. Tutaj muszę wyjaśnić coś jeszcze. Otóż przeważnie nie lubię pisać o twórczości moich kolegów i koleżanek z łamów. Zasadzie tej jestem wierny od prawie dwudziestu lat. Tym razem jednak nie wytrzymałem. I nawet nie wiem, czy bardziej oburza mnie treść felietonów, czy sposób, w jaki ich autorka, Anna Wendzikowska, odpowiedziała na uwagę czytelniczki dotyczącą nadużywania określenia „rzucam się na jedzenie jak dziecko z Somalii”, zwyczajów panujących w Krakowie oraz wybrzydzania się na angielską kuchnię. Autorka, reagując na list, stwierdza wprost, że „nie zamierza się tłumaczyć ani ze swoich gustów kulinarnych, ani tym bardziej z artystycznej wol-
ności w zabawie środkami stylistycznymi”. Jej prawo, a jakże. Poczułem jednak niesmak, który zmobilizował mnie do przeczytania poprzednich tekstów autorki w „Nowym Czasie”. Czym jest więc „artystyczna wolność w zabawie środkami stylistycznymi” w wydaniu Anny Wendzikowskiej? Dla mnie jest niczym więcej niż odmienianiem pierwszej osoby w każdy możliwy sposób. „Ja, która byłam... Ja, wiecznie przyklejona do siedzenia swojego auta... Ja, która przez ostatnie cztery lata mieszkałam w Warszawie.... Ja, uzależniona od poranków w metrze... Ja, czasem doceniona, kiedy ktoś komplementuje mój strój czy fryzurę... Ja, która bardzo dużo podróżuję. Odwiedzam wiele krajów europejskich i nie tylko... Ja, która czasem zastanawiam się, czy jestem tak rozpieszczona przez Anglików... Ja, która po szalonym wypadzie do Las Vegas jestem już formalnie mężatką… Ja, która niedawno dostałam kwiaty od mojego męża... Ja, której wydawało się, że z mojej wątłej telewi-
zyjnej popularności nic nie zostało, a tu proszę!... Ja, która kiedyś grałam w bardzo popularnym serialu. Nie było ich wiele. Może dlatego dobrze je pamiętam... Ja, która byłam podeskcytowana, gdy zadzwoniła mama i powiedziała, że pewnien chłopak w telewizji powiedział, że Anna Wendzikowska jest jego ulubioną aktorką. Byłam podekscytwana. W końcu jak często mamy szansę wpływać na czyjeś życie?... Ja, która nie wspomniała, że była najlepszą studentką na roku, że miałam stypendium... Ja, która chodziłam do liceum zaliczanego do najlepszych w kraju... Ja, która wymądrzam się tutaj i pouczam... Ja, której narzeczony wybrał może nie najlepiej, ale za to najdrożej...” Koniec cytatów. Można by jeszcze długo, tylko po co? Czyżby kolejna miłośniczka „Seksu w wielkim mieście” postanowiła zostać felietonistką zmieniającą życie milionów? Być może, tylko jeśli tak jest, dlaczego tak mało w tym wszystkim seksu? I dlaczego tak dużo pierwszej osoby?
To, co nazywa Pani „swoimi obserwacjami dotyczącymi Brytyjczyków”, tak naprawdę jest niczym innym, jak pogłębionym studium na temat Anny Wendzikowskiej. Czy w kolejnym odcinku dowiem się, że mąż (potem znowu narzeczony, który potem znowu został mężem) wykleił w mieszkaniu wszystkie ściany lustrami, tak, by mogła się w nich Pani przyglądać do woli z każdej strony? Po czym z radością przyzna Pani pewnie, że wreszcie nauczył się wymawiać poprawnie po polsku: – Tak rybko, to ty jesteś najpiękniejsza i najmądrzejsza na świecie. Dla Pani to artystyczna wolność, dla mnie – jeden z najbardziej skrajnych przykładów narcyzmu, z jakim się w życiu spotkałem. Czy jest to wina młodego wieku, czy ignoracja autorki, która z uporem dowodzi, że jest mądrzejsza i lepsza od swoich czytelników? Każdy dziennikarz wie, że nie wolno nie doceniać czytelników, a należy traktować ich nie tylko jako równych sobie partnerów, ale nawet jako mądrzejszych od siebie.
NOWYCZAS 7 września 2007
nowyczas.co.uk
12 REPORTAŻ
ŻABIE UDKA NAD TAMIZA,
M
czyli Francuzka w Londynie redakcja@nowyczas.co.uk
arie przyjechała do Londynu w czerwcu 2005 roku, aby podszkolić swój język, poznać nowych ludzi i zdecydować, co robić po studiach, które właśnie kończyła. Pierwszą pracę, jako kasjerka, wspomina bardzo miło. – Te wakacje były bardzo udane. Od początku nie bałam się o swój angielski, wiedziałam, że z tym dam sobie radę. Wszystko inne było nowe i nieznane, ale lubię wyzwania. Pracę tę dostała po wysłaniu setek podań do różnych firm. Po wakacjach na krótko wróciła do Francji, by następnie przyjechać do Londynu. Tym razem zaczęła opiekować się dziećmi jako au pair. – To było niemiłe doświadczenie, rodzina, z którą mieszkałam, była okropna, dzieci niegrzeczne, a wszyscy uważali mnie za wariatkę – dodaje. Postanowiła szukać czegoś innego. Londyn dla niej nie różni się tak bardzo od Paryża, tam też jest dużo obcokrajowców, w całej Francji jest ich około cztery miliony. Mieszkała z ludźmi z różnych krajów, Irlandczykami, Czechami, Litwinami. Wspomina ich ciepło. Jedyne złe wrażenie wywarł na niej Chińczyk, landlord, który – choć miły człowiek – okazał się być zalegającym z czynszem pośrednikiem mieszkaniowym. Zrzucił na głowę swoich lokatorów mnóstwo problemów, a sam wylądował przed sądem. Francuzów jest tu mnóstwo, słyszy się ich wszędzie. Nie tworzą jednak zwartej i trzymającej się razem grupy. – Pracuję teraz w High Barnet College – mówi Marie. Współpracuję z innymi francuskojęzycznymi lektorami, ale moi znajomi to ludzie z różnych innych krajów, nie z rodzimej Francji. Wiele francuskich sklepów, restauracji, kawiarni można znaleźć w Knighsbridge, gdzie znajduje się ambasada francuska, oraz na South Kensington, gdzie mieści się L’Alliance Franćaise, Instytut Kultury Francuskiej oraz Lycee Francais, co powoduje, że szkoła ta przyciąga do tej dzielnicy wielu Francuzów. – Instytut organizuje wieczorki literackie, pokazy filmów czy dyskusje, ale na to trzeba mieć czas i ochotę – mówi Marie. – Ja tu przyjechałam, żeby zobaczyć coś innego, czytam po angielsku, rozmawiam po angielsku, mieszkam z anglojęzycznymi współlokatorami. Francję mam tuż za Kanałem, w każdej chwili, kiedy zatęsknię, jestem tam
ALLAN CHANTIE
Anna Alicja Sikora
Ślimaki, białe lub czerwone wino, krwiste befsztyki, 365 gatunków sera, croissanty i powieści Wiktora Hugo. Czy taką Francję można znaleźć nad Tamizą? Pośród różnych narodowości, które osiedliły się w sercu Wielkiej Brytanii jest wielu Francuzów. Poza ciekawością świata i odmiennością kulturową, Wyspy przyciągają przybyszów znad Sekwany, gdzie bezrobocie sięga prawie 10 proc., perspektywami lepszej pracy. Wielu Francuzów porzuca zatem wyśmienitą kuchnię i wyrafinowaną kulturę, rozpoczynając swój brytyjski żywot Francuza w Londynie. z powrotem, nie muszę przenosić tego tutaj. Tutaj jest Londyn, ja żyję i mieszkam tutaj, Paryż to moi rodzice, dawni znajomi, czasy szkolne, ale teraz jestem tutaj – zdecydowanie podkreśla Marie. W Instytucie można również znaleźć satyryczny magazyn „Le Canard EnchaĒné” wydawany nad Sekwaną, ale docierający do francuskojęzycznej społeczności Londynu. Francuzi nie posiadają tu na tyle licznej reprezentacji, by zacząć wydawać swoje pismo, być może bliskość samej Francji jest też powodem braku aktywności w tej dziedzinie. Karierę nauczycielki Marie zaczynała od udzielania korepetycji, pracowała z dziećmi, teraz uczy dorosłych. Zapytana, czy chce wrócić do Francji, nie potrafi odpowiedzieć. – W moim kraju łatwo jest znaleźć pracę jako nauczyciel, mój ojciec jest jednym z nich, ale w pozostałych zawodach jest ciężko. Tutaj też przecież nie jest różowo, koleżanka szukała pracy w zawodzie grafika przez osiem miesięcy. W końcu jej się udało i teraz jest bardzo zadowolona – wyjaśnia Marie. Obecna sytuacja społeczno-polityczna Francji, mimo niedawnych wyborów i kursu na zmiany, nie daje pozytywnych wizji na najbliższą przyszłość dla młodych ludzi. Widać to po wzrastającym bezrobociu, zmniejszającej się liczbie zawieranych małżeństw czy malejącym przyroście naturalnym. Mało kto zdaje sobie sprawę, że co trzecia para po kilku latach decyduje się na rozwód, dlatego tak wielu młodych ludzi, tak jak Marie, szuka swojej drogi do szczęścia, próbując różnych możliwości, łącznie z wyjazdem z własnego kraju. Pomimo emigracji, często po prostu zarobkowej, Francuzi to nadal bardzo dumny i patriotyczny naród. – Gdziekolwiek nie zamieszkam, zawsze będę się czuła Francuzką i to, co francuskie, jest najbliższe memu sercu. W Londynie jest wiele sklepów,
gdzie można znaleźć francuskie produkty, ale żaden w pełni nie oferuje takiej gamy specjałów jak we własnym kraju. Marie wspomina o jednym, gdzie udawało jej się dostawać kilka gatunków sera i ulubione słodycze z dzieciństwa, był to jednak sklep… hiszpański. We francuskich restauracjach, których niemało w centrum Londynu, ale i na przedmieściach, ciężko doszukiwać się smaków rodzimej francuskiej kuchni. – Potrawy rzeczywiście są przyrządzane w tradycyjny sposób, ale produkty nabywane są tutaj, a to zmienia smak. Większość pracowników to Francuzi, którzy starają się naśladować zwyczaje francuskie, ale tego po prostu nie da się przenieść do Londynu – opowiada Marie. Wielkie oburzenie i konsternację wywołało u niej zachowanie kelnera, który – po spożyciu dania przez jedną z osób zasiadających przy stoliku, sprzątnął talerz, co we Francji uznano by za totalny brak wychowania. – Kelner musi poczekać aż wszyscy goście skończą posiłek. Nie wolno zabierać komuś talerza sprzed nosa, gdy jego współtowarzysze nadal jedzą – oburza się. O takie konwenanse nikt w Londynie nie dba, tutaj obsługa ma być dobra, ale przede wszystkim szybka. Mieszkając nad Tamizą, Francuzi nadal kultywują najważniejsze swoje obyczaje. Ponieważ podróż do Francji jest tak łatwa i szybka, liczni wracają do domu i wraz z najbliższymi obchodzą najważniejsze w roku uroczystości. Ci, którzy jednak zostają, starają się być wierni tradycji na tyle, na ile to możliwe. – Każde Boże Narodzenie spędzam z rodziną, najczęściej na nartach. Kiedy moja mama czy brat mają urodziny, również składam im życzenia osobiście. Mniej ważne uroczystości, jak np. Tłusty Wtorek, kiedy je się naleśniki, najczęściej na słodko, z różnego rodzaju dżemami i powidła-
mi, Marie świętuje tutaj. Nastolatkowie we Francji przebierają się wtedy w zabawne stroje i świętują razem. – Tutaj pewnie widok tak ubranego człowieka mógłby niejednego zdziwić, więc pozostaje nam tylko smażenie naleśników. Francja to kraj, gdzie najwięcej rodzin w Europie posiada domowego pupila w postaci jakiegoś zwierzątka. – Tego mi właśnie brakuje, zwierząt, psów! W domu mieliśmy zawsze przynajmniej jednego psiaka, tutaj mogę na nie popatrzeć jedynie w parku – żali się Marie. – Za dużo pracuję, nie mogę sobie pozwolić na zwierzaka. Specyfiki francuskiej kultury i obyczajów nie da się tak łatwo importować. Coraz częściej jednak pomimo narodowej dumy i szacunku dla własnej tradycji, Francuzi opuszczają ukochany kraj, czy to z powodów ekonomiczno- społecznych, czy może po prostu z ciekawości innego życia. Bardzo często celem ich podróży staje się Londyn. Niewątpliwie jednak nie są oni tak znaczącą i wyrazistą mniejszością, jak Polacy, mimo że według
ostatnich szacunków przebywa ich ok. 400 tys. Większość oczywiście w Londynie, bo tu najłatwiej znaleźć pracę: kucharzom, kelnerom, nauczycielom języka, opiekunkom dla dzieci, ale także tym najzdolniejszym, najlepiej wykształconym, znającym doskonale język, którzy znajdują pracę w londyńskim City. Banki francuskie nie oferują takiej dynamiki, możliwości rozwoju kariery i finansowych gratyfikacji. Tak jak wielu młodych Francuzów, Marie chciała spróbować innego życia, znalazła w Londynie szczęście, pracę i możliwości zawodowe. Ojczysty kraj wydaje się jej być coraz odleglejszy. Pomimo początkowych problemów i trudności, nie zniechęciła się, nadal czuje magię i urok tego wielokulturowego miasta. – Mieszkam w Londynie, ale w każdej chwili – gdyby zaistniała tak potrzeba – mogę zmienić miasto, ale Wielkiej Brytanii tak szybko nie opuszczę, pomimo tego, iż sercem zawsze pozostanę Francuzką – podsumowuje Marie. I
ÈéñÛ èã íôÛ éê-ÛîÛ
Ñózæãä êãßèã+Þôß Þé
ñ «ª çãèïî äï éÞ #®¨³³¤ ÉÞÜãhì´ Ô-éîó¦ !¦
7Y SLIJ Z
/DBIERZ Z »æÜé ñíô0Þôãß áÞôãß äßíî ñãÞéÝôèó ôèÛå ÇéèßóÁìÛç
ÔÛÞôñéb êéÞ ÞÛìçéñó èïçßì ªª²ªª ²³±« ²³±« ÆïÜ ñßäÞ èÛ íîìéè0 ñññ¨çéèßóáìÛç¨Ýé¨ïå ¤Ñ éÞèãßíãßèãï Þé îßä îìÛèíÛåÝäã çÛ ôÛíîéíéñÛèãß åïìí ñóçãÛèó ïíîÛæéèó êìôßô ÇéèßóÁìÛç æïÜ äßä Ûáßèîhñ¨ ÔáéÞèãß ô áéÞôãèÛçã êìÛÝó êìôóäçïäÛÝßáé ÛáßèîÛ ã çãßäíÝéñóçã êìôßêãíÛç㨠ÎÇ ¬ªª± ÇéèßóÁìÛç¨ »ææ ìãáâîí ìßíßìðßÞ¨
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
14 KULTURA
Odkorkowywanie człowieka
Odeszli Bogdan Czaykowski – poeta, krytyk, eseista i tłumacz, wieloletni profesor i kierownik slawistyki na uniwersytecie British Columbia w Vancouver zmarł 16 sierpnia. W latach 50. i 60. członek grupy literackiej „Kontynenty" i redaktor czasopisma literackiego o tym samym tytule. W 2002 roku opracował „Antologię poezji polskiej na obczyźnie 1939-1999" (Polski Fundusz Wydawniczy w Kanadzie, Czytelnik 2002). W tym roku ukazały się dwie jego książki poetyckie, w tym „Jakieś ogromne szczęście" (Wydawnictwo Znak, Polski Fundusz Wydawniczy w Kanadzie, Kraków).
Zanim pomyślicie: kabaret, pamiętajcie: teatr. Bo Mumio wymyka się spod kontroli pojęcia: kabaret. Przynajmniej w tym teraźniejszym, potocznym rozumieniu. Bliżej mu do pierwszych, paryskich kabaretów, które wywracały rzeczywistość na opak. Bywało więc śmiesznie, ale też dziwnie, nielogicznie, szalenie pomysłowo. Tak też wyglądają przedstawienia Mumio. „Zwyczaje”, „Zawołania psów” czy „Mariusz” to skecze, które można oglądać w nieskończoność. Pod warunkiem oczywiście, że dobrze czujemy się w konwencji absurdu, która przerabia na swoją modłę drobne, pozorne zdarzenia. Jakąś podsłuchaną rozmowę, stereotypowe zachowanie, czeski akcent... To, co przedstawia Mumio, dzieje się tu i tam, wszędzie i zawsze. I zawsze w jakiejś konwencji, którą z powodzeniem odkorkowują.
Luciano Pavarotti – zmarł
Z Jackiem Borusińskim i Darkiem Basińskim rozmawia Elżbieta Sobolewska Czy macie wyobrażenie swojego statystycznego widza? D B: Znamy swoich widzów – bywają bardzo różni, bywają tacy, którzy nie widzieli spektakli i przychodzą, bo zobaczyli reklamy Polkomtela, bywają też widzowie na wskroś „mumiowi”, chodzą na spektakle po kilka razy, a znali nas dużo wcześniej nim pojawiliśmy się w reklamach. Bywają też zawiedzeni, bo spodziewali się właśnie kabaretu.
Z
Jednym z kultowych cytatów z Mumio jest: „Aparat aparatowi nigdy nie nadymi za bardzo”. Macie swoje własne filmowo-satyryczno-rodzinne cytaty? Darek Basiński: – Bardzo zagadkowy
Stefan Gołębiowski redakcja@nowyczas.co.uk
ałożony w 1978 roku przez urodzonego w Grecji, zamieszkałego w Londynie Polaka, Andrzeja Wiśniewskiego, zespół teatralny Cherub cieszy się od kilkunastu lat dużym powodzeniem zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i na świecie. Wprawdzie nie ma w zespole gwiazd o nazwiskach znanych szerszej publiczności, ale w środowisku artystycznym zdobył sobie opinię oryginalnej, ambitnej, eksperymentalnej grupy, sięgającej po dobrą literaturę. Kilka lat temu Wiśniewski oddał prowadzenie teatru młodszemu koledze, również Polakowi, Michałowi Gielecie, mającemu już swoje osiągnięcia na rynku brytyjskim i nie tylko. Gieleta kontynuuje repertuarową linię Wiśniewskiego, czego przykładem może być chociażby ostatnia pre-
cytat. O ile sobie przypominam to chyba coś improwizowanego z jakiegoś programu na żywo w TVP. Pamiętam kiedyś w czasach Gugalandrowych porozumiewaliśmy się własnym kodem, teraz chyba trochę z tym słabiej. Jakoś „nie wypada” i nie chce się posługiwać cytatami z własnych spektakli a chyba coraz mniej czasu na oglądanie innych. Czasami pojawiają się cytaty z filmów np. „Dzbanek zabierz Marlena!” z „Kolorowej prawdy” Georga Dixa.
To, że Polska, że jesteście Polakami, wydaje się nie mieć najmniejszego znaczenia dla waszej twórczości, bo jest absolutnie uniwersalna. Takie były wasze założenia od samego począt-
ku? Chociaż w „Hi way” pełno jest polskokulturowych odniesień Jacek Borusiński: – „Hi way“ to jednak nie do końca mumiowy projekt. Poza tym film, tym bardziej współczesny, zdecydowanie mocniej musi odnosić się do rzeczywistości, choćby przez samą ikonografię. Jeśli zaś chodzi o spektakle, to nigdy nie interesował nas aspekt społeczny czy ogólnie geopolityczny. To, co dla nas najważniejsze, to człowiek, najczęściej ten przesunięty poza centrum kultury, czy to będzie dziecko czy jakiś małomiasteczkowy dziwak, zresztą to akurat podobnie jak w „Hi way-u“.
W jaki sposób oceniacie, czy dany numer bawi? Czy waszym głównym ce-
lem jest właśnie bawić, czy raczej wprowadzać swoich widzów w dwugodzinny stan dobroczynnego dla ciała i ducha zidiocenia? Jacek Borusiński: – Staramy się nie ulegać wszechobecnej komercjalizacji i nie tworzymy naszych „rzeczy” pod jakiegoś konkretnego widza, jeżeli to, co robimy, nie bawiłoby nas samych, nie czulibyśmy się uczciwi wobec siebie i widowni. Na całe szczęście to, co nas śmieszy, znalazło dość pokaźną grupę odbiorców, nie ukrywam, że ku naszemu zaskoczeniu. Co do rozśmieszania, nie chodzi nam li tylko o śmieszność naszych propozycji, ale również o pewną nową jakość, dziwność, zaskoczenie, odkorkowanie wszechobecnych konwencji.
w czwartek, 6 września o godz. o 5.00 po długiej walce z rakiem trzustki. Jeden z największych śpiewaków operowych na świecie zachowywał do końca charakterystyczną dla siebie pogodę ducha. Urodzony w 1935 roku w Modenie we Włoszech syn chórzysty zadebiutował jako 26latek rolą w „Cyganerii" Pucciniego w Reggio Emila, gdzie studiował. W ciągu dwóch lat od pierwszego występu zaczął grać we wszystkich najważniejszych miejscach dla śpiewaków operowych: w Covent Garden, La Scali i Metropolitan Opera, a w 1995 roku również w Polsce. Od lipca 2006 artysta przestał występować publicznie. Po jego śmierci burmistrz Modeny zadecydował o nadaniu Teatrowi Miejskiemu w Modenie imienia Pavarottiego.
Kruchość uchodźczego życia miera sztuki „Fragile!”, autorstwa młodej chorwackiej pisarki Teny Stivicić. „Fragile!” (napis umieszczany na przesyłkach pocztowych oznacza kruchą, delikatną zawartość) jest opowieścią o losach imigrantów z byłej Jugosławii, próbujących znaleźć swoje miejsce w Londynie. Wśród nich jest młody serbski komik, chorwacka musicalowa aktorka, dziewczyna-ofiara przemytu ludzi z Kosowa, starsza kobieta, również z byłej Jugosławii, nieudolnie sprzatająca uchodźczy hostel, a także norweski dziennikarz, bułgarski mafioso oraz Nowozelandka, zajmująca się imigrantami z ramienia opieki społecznej. Ich losy przeplatają się, przeszłość ciąży jak balast, a nadzieje na lepszą przyszłość okazują się płonne. Wprawdzie nie grozi im już wojenny terror, ale do stabili-
zacji jest daleka droga, a okaleczenia, jakie wynieśli z własnego kraju, nie dają się tak łatwo zaleczyć. Najbardziej dotknięta przez los jest Kosowianka, zmuszona po ucieczce z kraju do prostutucji, opuszczona przez ukochanego i godząca się na pomoc w przemycaniu do Londynu takich jak ona dziewczyn, które będą pracować dla stręczycieli. Sztuka nie jest wesoła, ale losy cudzoziemców przybywających do obcego kraju w poszukiwaniu lepszego życia także nie są wesołe. I my, Polacy, dobrze o tym wiemy. Warto ją obejrzeć, choć mam dwa zastrzeżenia. Tena Stivicić jest niewątpliwie utalentowaną autorką, ale zbyt wiele chciała powiedzieć w jednym przedstawieniu. Chyba lepiej byłoby zrezygnować np. z wątku sprzątaczki, za to wyraźniej okreslić sytuacje i zdarze-
nia wokół pozostałych postaci. Przedstawienie jest zbyt długie – trwa dwie godziny bez przerwy,. Za to uznanie należy się reżyserowi za świetne ustawienie spektaklu w przestrzeni oraz aktorom za znakomitą, zaangażowaną emocjonalnie, grę. Gdyby grali na West Endzie, krytycy prawdopodobnie prześcigaliby się w zachwytach. „Fragile!” grane będzie do 29 września w Arcola Theatre, który jest stosunkowo nowym obiektem teatralnym, planującym zaistnieć jako pierwszy w świecie ekologicznie przyjazny przybytek Talii i Melpomeny po zainstalowaniu baterii słonecznych i wyeliminowaniu emisji szkodliwych dla środowiska gazów. Niestety mieści się w niezbyt atrakcyjnej części Londynu, przy Arcola Street, które przylega do Kingsland High Road, w Hackney. Na szczęście ma parkingi.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
CO SIĘ DZIEJE 15 Film Polish Paths to Freedom Imperial War Museum Lambeth Road SE1 6HZ The Nazis Strike Dok, 1943 r. reż. Frank Capra 7-8 wrzesień, godz. 12.00 Do 12 października w muzeum będą prezentowane filmy związane z tematyką II wojny światowej. Pełen opis repertuaru, na stronie: www.polishculture.org The Nazis Strike to propagandowy film stworzony przez aliantów, który ma wyjaśnić dlaczego Amerykanie przystąpili do wojny. Składa się z wielu archiwalnych zdjęć. Realizatorzy, znani filmowcy, ukazują polityczne i wojskowe działania nazistów świadczące o niemieckiej agresji. Obraz kończy atak wojsk hitlerowskich na Polskę i przystąpienie Francji oraz Wielkiej Brytanii do wojny w obronie Europy. Atonement Romans, 2007 r. reż. Joe Wright Trzynastoletnia Briony Tallis jest przypadkowym świadkiem sceny miłosnej między Robbinem a swoją starszą siostrą. Wyobraźnia dziewczynki podsuwa jej różne interpretacje tego wydarzenia, co prowadzi do tragedii. Rodzina się rozpada, a niewinny człowiek trafia do więzienia. Wybucha wojna. Briony zostaje pielęgniarką, stawia pierwsze kroki jako pisarka. W kinach w całym Londynie. Reprise Dramat, 2006 r. reż. Joachim Trier Odeon Panton Street 11/18 Panton Street, SW1Y 4DP 7-11 wrzesień, godz.: 13.20, 15.45, 18.10, 20.35 Dla Erika i Phillipa, pisanie jest najważniejszą treścią ich życia. Na początku filmu wysyłają swoje teksty do wydawcy jednak tylko Phillip wydaje książkę. Jest też zakochany. Obie największe pasje w jego życiu doprowadzają go na skraj załamania psychicznego, trafia do zakładu psychiatrycznego. Tymczasem Erik pisze książkę poświęconą właśnie szaleństwu. Inspiracją dla niego była sytuacja jego przyjaciela.
Muzyka Jędker Realista w Luton 7 września godz. 21.30 Klub LA
13 a Leagrave Road LU4 8HA Bilety: £13, £15 w dniu koncertu Jędker Realista to raper związany z najliczniejszą warszawską grupą hiphopową ZIP Skład. Niedawno Jędker opublikował swój pierwszy solowy materiał – album „Czas na prawdę”. Koncert w Luton, będzie promował właśnie ten krążek. Jazz Cafe zaprasza: Aleksandra Zembron ze swoim zespołem 8 września godz. 20.30 Bilety: £5 238-246 King Street, W6 0RF Aleksandra przyjechała do Londynu 3 lata temu aby studiować wokalistykę i w tym roku uzyskała dyplom na Wydziale Muzyki Popularnej w Thames Valley University. Lunchtime Bargain Stravinsky, Brahms, Beethoven 11 wrzesień, godz. 13.05 Bishopsgate Institute, 230 Bishopsgate, EC2M 4QH Wstęp wolny Timothy Orpen (klarnet), Gemma Rosefield (wiolonczela), Simon Lepper (fortepian) zagrają „Bei Männern” Variations Ludviga van Beethovena, „Three Pieces for clarinet, cello, piano” Maxa Brucha, „Three Pieces for solo clarinet” Igora Stravinskiego oraz „Trio in A mi” Jana Brahmsa. Megayoga prezentuje: Rahim & Fokus czyli Pokahontaz/ Paktofonika/PFK Kompany i goście 22 września – Southampton Club Talking Heads godz. 20.00 Bilety w kasie klubu w dniu koncertu 23 września – Londyn Cargo Club, drzwi otwarte od 19.00 83 Rivington St. Shoreditch EC2A 3AY Rezerwacja biletów: www.ticketweb.co.uk, w stałych punktach sprzedaży Megayogi (lista na stronie www.megayoga.co.uk) Pokahontaz to polski zespół hip-hopowy, powstały po rozwiązaniu Paktofoniki. Tworzą go: Fokus, Rahim (byli członkowie Paktofoniki) oraz DJ Bambus. Peja & Slums Attack 30 września godz. 19.00 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Bilety: £13/£15 dostępne w polskich sklepach oraz on-line: www.ticketweb.co.uk Info: 07834 194884 / dmd@o2.pl Nie lada gratka dla wszystkich fanów charyzmatycznego poznańskiego rapera Peji. Trasa promuje wydany niedawno album „Szacunek ludzi ulicy”. Na koncercie nie zabraknie oczywiście Dja Decksa, który zadba o oprawę muzyczną.
Wystawy The First Emperor: China’s Terracotta Army British Museum Great Russel Street WC1B 3DG Bilety: £10-13 12 wrzesień 2007-6 kwiecień 2008 Odkryta w 1974 roku Armia z Terakoty jest dowodem potęgi rodziny Qin – pierwszej dynastii rządzącej Cesarstwem Chińskim. Została założona w 221 roku p.n.e. Grobowiec Cesarza dynastii Qin strzegło osiem tysięcy dwustukilogramowych rzeźb chińskich wojowników. Rzeźby zrobione były z terakoty, miały po trzy metry długości. Armia rzeźb Cesarza Dynastii Oin została nazwana „Ósmym cudem świata”.
Spotkania Policyjna Poradnia dla Polaków Klub Orła Białego, 211 Balham High Rd, SW 17 16 wrzesień godz.11.30-15.00 Policja z dzielnicy Lambeth, Wandsworth, Wimbledon i Merton, w porozumieniu z samorządem Lambeth zaprasza wszystkich zainteresowanych na spotkanie, w czasie którego można będzie zdobyć informacje i porady w sprawach dotyczących bezpieczeństwa, edukacji, zatrudnienia itp. Wszelkich informacji udziela Iwona Gagliardi, pod nr tel: 07824695203 Polish DeConstruction zaprasza: 19 września o godz. 19.00 55 Exhibition Road, SW7 2PN (II piętro) Na spotkanie networkingowe dla osób zainteresowanych fotografią, filmem, sztuką, teatrem. Na spotkaniu zostaną zaprezentowane prace polskich fotografów oraz odbędzie się dyskusja na temat zorganizowania wspólnej wystawy fotograficznej oraz innych projektów. Jeżeli jesteś zainteresowany wyślij maila: polskinetwork@hotmail.com. Polish Psychologists Club zaprasza: Open Day 30 wrzesień, godz.11.00 University of East London Knowledge Dock Business Centre, 4 - 6 University Way, E16 2RD Dojazd: DLR, stacja: Cyprus Wstęp: £1, konieczna wcześniejsza rezerwacja miejsc na warsztaty! Zapisów można dokonywać pod adresem: openday@polishpsychologistsclub.org
Teatr Agencja Megayoga zaprasza: MUMIO w przedstawieniu „Kabaret MUMIO” 9 września, godz.:17.00 i 20.00 POSK, Bilety: £15/£18 (w zależności od miejsca) www.megayoga.co.uk Mumio: Dariusz Basiński, Jacek Borusiński, Jadwiga Basińska – fuzja teatru, kabaretu i koncertu. Po debiucie w 1998 roku, grupa została obwołana absolutnym objawieniem i jednym z największych odkryć sceny i estrady. Jurek Jarosz zaprasza: Kabaret Moralnego Niepokoju 14-16 września godz. 20.00 POSK, 238-246 King Street W6 0RF Bilety: £13, £15, £18 do nabycia w kasie POSK-u Najnowszy program kabaretu nosi nazwę „Zgadzamy się z każdym posunięciem władz”. Od poprzednich produkcji odróżnia go to, że jest jeszcze bardziej śmieszny, błyskotliwy, elokwentny, zaskakujący, finezyjny, miły dla oka, ucha, a nawet nosa. Nowe skecze, piosenki, rekwizyty i tematy. Ewa Becla prezentuje: Dwie odsłony Antoniego Czechowa „Niedźwiedź” i „Oświadczyny” 23 wrzesień godz. 19.00 24 wrzesień godz. 16.00
PAPRIKA ENTERPRISE PRZEDSTAWIA: ZION TRAIN 8 wrzesień, godz. 19.30 – 24.00 The Fridge Club Town Hall Parade, Brixton Hill SW2 1RJ Bilety: £16, £14 dostępne na www.ticketweb.com Zion Train to światowa czołówka dubowych soundsystemów. Należą do pionierów działających na styku reggae roots i nowoczesnej elektronicznej muzyki klubowej. Dub to podstawa ich twórczości, jednak mnóstwo w niej innych, dźwiękowych inspiracji, takich jak drum’n’bass, a czasem house. Koncert w Londynie jest jednym z wielu na trasie zespołu promującej ich ostatni album „Live as One”. Polecamy stronę: www.myspacecom/ziontrainindub. Jako support wystąpi Dj Eskiman. Współpracował z bębniarską formacją Papa Drum, z Kliniką Lalek – plenerowym teatrem lalkowym z Wolimierza. Stworzył specyficzny styl taneczno-dubowy, zakorzeniony w Roots Reggae sięga po nowoczesne efekty i dzwięki od klasyki po najnowsze produkcje sceny Dub. Scena Teatralna POSK-u 238-240 King Street, W6 0RF Bilety: £18, £15, £12 do nabycia w kasie POSK-u od 10 września Rezerwacja: 07788410122, 0208 9973629, 0208 9926004 Komedie Czechowa należą do najlepszych w swoim rodzaju, bowiem ich autor wiernie realizował w nich swoje twórcze motto: „pisać tak, żeby słowom było ciasno, a myślom przestronnie”. Tym razem scena POSK-u gościć będzie aktorów Teatru Dramatycznego z Elbląga. „Niedź-
wiedź” i „Oświadczyny” to ponad osiemdziesiąt minut śmiechu i zabawy.
Imprezy Zabawa parafialna na Devonii 2 Devonia Road, N1 8JJ 15 września, godz. 19.30-24.00 Wstęp: £8 Zagra zespół Tango, w programie loteria fantowa. Cały dochód przeznaczony jest na fundusz remontowy parafii. Wstęp – tylko w strojach wieczorowych.
NOWY CZAS ROZDAJE BILETY 5 wejściówek na KABARET MORALNEGO NIEPOKOJU 5 wejściówek na POKAHONTAZ 5 wejściówek na PEJA 6 wejściówek na CZECHOWA Aby wygrać zaproszenie na interesującą Cię imprezę, wyślij SMS na numer 87070 o treści: NC Peja • KMN • POKAHONTAZ • CZECHOW (w zależności od tego, którą impezą jesteś zainteresowany). Bilety do wygrania również na stronie internetowej www.nowyczas.co.uk Konkursy będą rozwiązywane na trzy dni przed datą wydarzenia. Koszt wyslania SMS to £1.50 + standardowa stawka operatora.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
16
Wędrówki
Po II wojnie zostali stąd wysiedleni Łemkowie. Odtąd drewniane chaty, zabytkowe cerkiewki i cmentarze o trójramiennych krzyżach zaczęły popadać w ruinę. Niektóre osady całkowicie przestały istnieć.
ZDJĘCIA: ALEKSANDRA SOLAREWICZ
Tam, gdzie jeszcze wyją wilki
H
Aleksandra Solarewicz redakcja@nowyczas.co.uk
ankę zobaczyłam, kiedy zwlokłam się z łóżka po dwóch pierwszych dniach urlopu. Taka forma odpoczynku nie była planowana, ale zdrowie chwilowo uniemożliwiło mi wędrówkę po najdzikszych górach w Polsce. Przymusowo zamieszkałam w gospodarstwie agroturystycznym w Krempnej, w Beskidzie Niskim i tutaj miałam okazję wreszcie otworzyć do kogoś usta. A spotkać człowieka na tych terenach to wydarzenie ważne i takie spotkania pamięta się potem. Każde z osobna.
Wymarłe wsie, krzyże i ruiny Beskid Niski rozciąga się od Krynicy po Komańczę. Od południa opiera się o granicę ze Słowacją, od północy o Gorlice i Jasło. Jest rzeczywiście niski, a wędrówka po zalesionych szczytach nie może się równać spacerom pustymi, porośniętymi wysoką trawą i jałowcem dolinami. To jest podróż śladami dawnych osad. Po II wojnie zostali stąd wysiedleni Łemkowie, częściowo na Ziemie Zachodnie, częściowo do ZSRR. Odtąd drewniane chaty, zabytkowe cerkiewki i cmentarze o trójramiennych krzyżach zaczęły popadać w ruinę. Niektóre osady całkowicie przestały istnieć. W ocalałych wioskach zostali głównie Polacy, tutejsi i napływowi. Bieda jest widoczna. – My spod Nowego Targu – powiedziała mi napotkana w Świątkowej Małej kobieta. – Przyjechali i niczego się nie dorobili –
machnęła ręką, wskazując na pola owsa i żyta oraz drzewa owocowe, których owoce ścinają przymrozki. Przyszłość tej krainy zależy od obecności turystów i tak przedsiębiorczych osób, jak nasza gospodyni i właścicielka pensjonatu, do której ściągają goście z Krakowa i z zagranicy. Do wspólnej kuchni wchodzi o delikatnej urodzie dziewczyna z kubkiem kawy w ręku i tatuażem wyjącego wilka na ramieniu. Szczerze ucieszona widokiem nowej twarzy, pytam wprost, jak tu trafiła. I mamy zwóch zderzenie cywilizacji, bo Hanka przyjechała, a właściwie – przyleciała z Londynu. – Siedzę tam już czwarty rok – chichoce. – Ale mam nadzieję, że następna wiosna będzie tą ostatnią – mówi biolog i miłośniczka samotnych wypraw przez głuszę. Przyjechała tutaj, bo ma marzy jej się dom na wzgórzu i hodowla koni. Chce kupić kawałek ziemi, ale to nie takie proste! – Ten nie sprzeda, bo ojcowizna, tamten pijaczek ma sprawę w sądzie. Z takim jednym Kargulem chyba się nie dogadam – kręci głową Hanka.
Nawet lisy mają nory... A wokół chaty popadające w ruinę i zdziczałe ogrody. W lasach często można spotkać groby, ukryte w zaroślach, podmurówki zabudowań wiejskich, ślady po cerkwiach. Słowem – pustka. Można spotkać tu żmiję zygzakowatą, borsuka i rysia. Powietrze pachnie miodem, łąki kwitną po alpejsku. Miłośnicy deptaków i rozległych panoram tutaj nie przyjadą. To miejsce dla przyrodników-samotników, którzy rozbijają namioty w gąszczu, budują chatki. Hanka umie wyć jak wilk i kiedyś wywołała jednego z lasu. – Wyszedł z krzaków, stanął naprzeciwko mnie, patrzył, patrzył. Potem
okrążył, powąchał i poszedł sobie. Ona nie boi się takich spotkań – To była chyba najpiękniejsza chwila w moim życiu. Chciała tutaj zostać, pracować w parku narodowym – Dyrektor powiedział, że nie może mi zapewnić, no, accomodation, no, wiesz – Wiem, wiem – parskam śmiechem. Nie tylko chcemy, ale musimy przejść na „ty”, bo Hanka odruchowo stosuje angielską gramatykę i nawet nie ma sensu „paniować”, zwłaszcza że między nami jest różnica tylko trzech lat. Zresztą, idąc z nią przez wieś odkrywam, że ona stała się dobrą znajomą, nie tylko moją. Po czterech dniach pobytu już jest „tutejsza”. Wie, kto jest kim, gdzie mieszka, czym włada i gdzie można zrobić interes. Zagadała nawet do chłopaka, który odnawia krzyż przydrożny, i zachwycona opowiada, że warto włączyć się w tę akcję odnawiania łemkowskiego dziedzictwa. – Może kiedyś spróbuję? – zastanawia się głośno.
Ja tu zostanę Na przystanku PKS siedzi wychudły, na oko 50-letni mężczyzna, o pooranej zmarszczkami i lekko nalanej twarzy – Cześć! – mówi Hanka – Mężczyzna uśmiecha się od ucha do ucha i odpowiada zachrypniętym głosem nałogowca – Cześć! – Ty już wracasz do roboty, do Niemiec? – Nie, za tydzień. Teraz wiozę papiery do tłumacza. – A ja mam samolot zabukowany na 21 lipca. Hanka patrzy przed siebie i rozmarzona mówi, jak bardzo chciałaby zostać nad zielonymi łąkami, tam, gdzie latają czaple, a gospodyni serwuje pieczeń z jelenia. – Ja nie chcę do Londynu, ja chcę tu zostać. Chyba przywiążę samą siebie do kaloryfera – śmieje się.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
mANIA gotowania
MANIA GOTOWANIA 17
Dwukółka mleczarza
Mikołaj Hęciak redakcja@nowyczas.co.uk
iemie Midlands są nie tylko malownicze, ale też urodzajne. Im bardziej będziemy kierować się w kierunku zachodnim, tym bardziej możemy się o tym przekonać. Dzieje się tak za sprawą klimatu, który łagodnieje w południowo-zachodniej części wyspy. A łagodniejszy klimat sprzyja urodzajowi i dostatkowi okolicznych zagród. Choć w całym Midlands hoduje się dużo bydła mlecznego, to jednak hrabstwa, takie jak Derbyshire czy Cheshire przodują w produkcji mleka i jego przetworów. Proszę sobie wyobrazić ciepły, wrześniowy wieczór, gdzieś w Środkowej Anglii, pachnące łąki i zielone wciąż pastwiska. I w tej scenerii wracające z całodziennego wypasu krowy, brzemienne mlecznym napojem, który już za chwilę znajdzie się w kanach gotowych do zabrania do mleczarni. Zanim kany zostaną zamknięte, na powierzchni spieni się gęsta piana i niemal namacalnie można będzie zauważyć uchodzące z mleka ciepło. W dzisiejszych czasach produkcja mleka podlega rygorystycznym wymogom dyktowanym przez higienę i obecne standardy. Większość mleka jest pasteryzowana. Chyba najpopularniejszym dziś takim sposobem jest tzw. metoda UHT. W bardzo krótkim czasie kilku sekund mleko jest podgrzewane powyżej 135C. Zapewnia to wyeliminowanie bakterii i przedłużoną mozliwość przechowywania nie tylko mleka, ale wszystkich produktów otrzymywanych tą metodą, np. soków czy jogurtów. Z drugiej strony jednak metoda ta jest jak miecz obosieczny. Wprawdzie chroni nas przed chorobotwórczymi mikroorganizmami, ale też pozbawia nas dobrodziejstwa tych, które są dla naszego organizmu pożyteczne. Smutna sprawa, ale tutaj w Anglii możemy zapomnieć o zsiadłym mleku, które w naturalny sposób jest produkowane przez bakterie kwasu mlekowego. Któż nie lubi zsiadłego mleka z przysmażanymi ziemniaczkami na kolację? Są tacy ludzie i owszem. Nie każdy musi lubić kwaśne mleko, nawet jeżeli jest pożyteczne dla naszego przewodu pokarmowego tak samo jak kefir czy jogurt. To też kwestia smaku i przyzwyczajeń. Warto wspomnieć, że część ludzi z powodu alergii nie może przyjmować mleka krowiego pod żadną postacią. Dla tych pozostają jednak różnego rodzaju alternatywy i to niekoniecznie cztery. Jedną z nich jest mleko kozie. Produkcja tego napoju staje się w Wielkiej Brytanii coraz bardziej popularna. Szcze-
Z
gólnie w rejonie Northamptonshire. Z kozim mlekiem jest jednak problem. Specyficzny smak dla wielu osób jest nie do przyjęcia, a jego ograniczona dostępność winduje cenę. Inną alternatywą dla osób z alergią może być mleko sojowe. Uczulenie na białko mleka krowiego nie jest jedyną alergią związaną z pożywieniem, a ilość uczuleń pokarmowych powoli niestety wzrasta, komplikując życie wielu osobom. Na pocieszenie przytoczę dodającą otuchy ciekawostkę z życia osoby udręczonej alergią. Otóż jedna mieszkanka Anglii zmęczona brakiem wyboru produktów dla osób z alergiami pokarmowymi w sklepach spożywczych, po przeprowadzeniu rozeznania na rynku założyła własną firmę spożywczą i teraz z powodzeniem wprowadza ją do sektora cateringowego. Oby więcej takich przykładów. Wracając jednak do Midlands, oprócz mleka, głównie butelkowanego, w tej części kraju pozyskuje się też śmietanę w kilku odmianach, ale do tego powrócimy jeszcze póżniej, oraz sery. O serach mowa była już nie raz i jeszcze będzie, bo każdy region kreuje własne odmiany i nimi się szczyci. A ziemie Midlands mają bogate tradycje serowarnicze. Serów więc ci w centrum Anglii dostatek, lecz trzy z pośród całego mnóstwa godne są uwagi. Zawdzięczają to niezastąpionemu smakowi, bogatej historii i popularności. Ale o tym w następnym rozdziale, a teraz czas na przepis.
Gruszki w sosie stilton Słodkie gruszki i zdecydowany w smaku ser stanowią dobraną kombinację. Zwykle gruszki używa się do deserów, więc wykorzystanie ich w roli przystawki na początek kolacji może być dużą odmianą. Na 4 porcje potrzebujemy: 2 duże, dojrzałe, lecz nie miękkie gruszki, 2 łyżki soku z cytryny, 50g twarożku, 75g sera stilton, 2 łyżki oleju roślinnego, 1 łyżka majonezu, szczypta mustard powder lub odrobina musztardy, szczypta cukru, sól i pieprz do smaku i dodatkowo łyżeczka maku, jeżeli będzie dostępny. Gruszki przecinamy na połowę i wykrawamy gniazda nasienne. Tak powstałe wgłębienia polewamy połową soku z cytryny. Stilton rozkruszamy i mieszamy z twarożkiem (może to być soft cheese, albo cottage cheese). Jak największą ilość starajmy się wcisnąć w skropione sokiem z cytryny zagłębienia, przykrywamy i chłodzimy w lodówce, aż do czasu podania. Przed podaniem za pomocą trzepaczki mieszamy olej, majonez, resztę soku z cytryny, musztardę, cukier i przyprawy. Tak otrzymany sos rozlewamy na 4 talerze. Gruszki kroimy na plastry i układamy na talerzach. Podajemy od razu. A co następnie? To zostawiam dla Waszej pomysłowości drodzy czytelnicy. A może ktoś napisze? Przyjemnej kolacji!!!
CZY MIESZKASZ I PRACUJESZ W ANGLII ?
Potrzebujesz . Auta Nowego Lub Uzywanego ? . Mozemy Za Oferowac´ Tobie . ´ Finansowe Mozliwosci •Korzystne Raty •Brak Depozytu •Niskie Raty Splat •Proste Formy Dokumentów •Terminy Od 24 Do 60 Miesi cy •Po Wi cej Informacji Prosz O Kontakt Pod numer Telefonu: 07756031681(POLSKI)
0121 765 4321(ENGLISH/ANGIELSKI) 884 Warwick Road, Acocks Green, Birmingham
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
18
Cytat tygodnia
„
CZAS NA RELAKS
„
To, czego Moskwa nie zdążyła – Bruksela dokończy. POLSCY STOCZNIOWCY w Brukseli
horoskop tygodniowy BARAN 31.03 – 20.04 Kilkakrotnie mogą się pojawić chwile zastoju a następnie momenty pełne dynamiki. Wydarzenia mogą się zmieniać jak w kalejdoskopie. Pod koniec tygodnia będziesz mieć czas dojrzewania, zbierania plonów. Popatrzysz na życie z dystansu. Uspokoisz się. Nawiążesz ciekawy kontakt zawodowy, a sprawy finansowe zaczną nabierać konkretnych kształtów. BYK 21.04 – 20.05 Zmieni się Twoja hierarchia wartości, poluźnisz narzuconą sobie dyscyplinę. Sukces w miłości zależeć będzie od tego, czy wygospodarujesz więcej czasu dla siebie. Jeśli zorientujesz się, że Twój związek oparty jest na nikłych podstawach, nie utrzymuj go za wszelką cenę. Jeśli wszystko jest dobrze, spodziewaj się sytuacji, które uatrakcyjnią Wasze życie. BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06 Dobre psychiczne samopoczucie ułatwi Ci zauroczenie wybranej osoby wdziękiem, pięknym wnętrzem, głębokim intelektem. Uciekniesz od nudnych zajęć i zaczniesz robić coś, co sprawi Ci prawdziwą radość. Zwiększy się Twoja sfera wolności, także emocjonalnej. Przestaniesz obwiniać się za cudze błędy. RAK 21.06 – 22.07 Jeżeli zastanawiasz się nad kupnem mieszkania to jest to idealny moment na podjęcie decyzji. Wypalą wszystkie Twoje pomysły zwłaszcza związane z nieruchomościami. Szczególnie intensywne i pracowite wydadzą się następne tygodnie. W tym tygodniu zafunduj sobie relaks i czas na przeczytanie dobrej książki.
WAGA 23.09 – 23.10 Zaniedbujesz się. Ulubione stroje idą w odstawkę. Licz kalorie i znajdź czas na ćwiczenia. Zrób wszystko, aby utrzymać formę. W pracy powinieneś wykazać się samodyscypliną, bo pojawi się propozycja, która kusić cię będzie dużym zyskiem. Rozważ, czy wszystkiemu podołasz. Kiedy już klamka zapadnie, uważaj przy podpisywaniu dokumentów. SKORPION 24.10 – 22.11 W sprawach uczuciowych nie bądź podejrzliwy. Pozostaw ukochanej osobie więcej swobody. W przeciwnym razie czeka Cię niepewność i niepokój. Twoje wątpliwości miną, gdy partner zaproponuje Ci wspólną przyszłość. W pracy wyjątkowo miły nastrój. Odczujesz, że współpracownicy mają do ciebie zaufanie i że cieszysz się popularnością.
praktycznie
PANNA 24.08 – 22.09 W pracy i interesach zdarzyć się mogą niezwykłe okazje, które wzmocnią Twoją pozycje społeczną. Zwiększa się szanse na kontakty z dużymi organizacjami. Być może zmienisz pracę, jeżeli uznasz, że to przybliży Cię do osiągnięcia celu, do którego dążysz. Uciążliwe obowiązki powoli zaczną odchodzić na drugi plan.
mówiąc Piotr Szyszkowski
LEW 23.07 – 23.08 Zaczniesz szukać oryginalnych rozwiązań w życiu zawodowym. Wyłamiesz się spod presji obowiązków. Dasz sobie trochę luzu, pozwolisz na odrobinę szaleństwa. Bez wyrzutów sumienia zajmiesz się trochę sobą. Rozszerzą się Twoje kontakty towarzyskie. Świadomie na spotkania wybieraj miejsca eleganckie i egzotyczne.
Konrad Brodziński redakcja@nowyczas.co.uk
STRZELEC 23.11 – 21.12 Nadjedzie czas twórczych zmian. Pod wpływem lektur o sztuce miłości zreformujesz kontakty intymne. Zwrócisz większa uwagę na piękno i harmonię swojego ciała. Siła Twojego miłosnego apetytu będzie ogromna. Pogłębią się Twoje dotychczasowe relacje partnerskie. Zacznie liczyć się lojalność, podzielenie wartości i wspólne zainteresowania. KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01 W miłości dużo szczęścia. Osoby wolne mogą nieoczekiwanie spotkać swoją drugą połówkę. Jedno jest pewne, nie grozi ci samotność. Koniecznie spróbuj odnaleźć wewnętrzną harmonię, bo pod koniec tygodnia czeka Cię wielkie przyśpieszenie. Urzeczywistnisz plany przygotowywane przez Ciebie od dłuższego czasu. WODNIK 21.01 – 19.02 Twój potencjał intelektualny sięgnie szczytów. Możesz wyznaczać sobie najbardziej niedościgłe cele. Stworzyć coś nowego albo dokonać znaczącego odkrycia. Możesz zostać liderem jakiegoś dużego przedsięwzięcia albo otrzymać propozycję zasiadania w ważnych gremiach. W życiu osobistym czas korekt i zmian. RYBY 20.02 – 20.03 W miłości nie musisz wszystkim sterować. Daj szansę bliskiej osobie. Niech i ona zatroszczy się o ciebie i wasz związek. Wyjdzie to na dobre tobie i otoczeniu. Samotne ryby przez osoby trzecie poznają druga połowę. Możliwa będzie miłość o dużej intensywności emocjonalnej i seksualnej, mająca głęboki i ważny wpływ na Twoje życie.
Amerykański Od czasu do czasu słyszę: „Ja to chcę się nauczyć mówić porządnie: po angielsku, nie po amerykańsku”. Ustalmy więc parę rzeczy. Po pierwsze, języka amerykańskiego nie ma. Amerykanie władają (mniej lub bardziej sprawnie: obecny Prezydent mniej) językiem English, i tak go nazywają; nie zauważyłem, żeby mieli z tego powodu jakieś kompleksy. Po drugie, angielski, jako czołowy język międzynarodowy, nie ma „oficjalnej” formy. Queen’s English? Dla ilu osób w Stanach, na świecie, nawet w samej Anglii, jest modelem sposób mówienia królowej? BBC English? Owszem, wymowę newscaster’ów BBC określiłbym jako pewien standard, ale tylko jeden z kilku. Kapitanowie samolotów międzynarodowych linii lotniczych mówią
najczęściej akcentem mid-Atlantic, gdzieś pomiędzy Cambridge, Massachussets a Cambridge, England. I skoro jesteśmy jeszcze przy wymowie – ten amerykański akcent, tak różny od angielskiego (dokładniej: od przeróżnych akcentów obecnej Wielkiej Brytanii), musiał skądś przypłynąć. Przypłynął z Anglii. Nie było nagrań, i-podów i download’ów w epoce elżbietańskiej, ale kto wie, czy ówczesny Hamlet, zamiast mówić to be, or nor to be, nie recytował: tabee, ahnattabee? To samo odnosi się do gramatyki i słownictwa. Amerykańskie gotten, angielskie got? Angielska autumn, amerykańska fall? Wyjechali Anglicy – religijni uchodźcy, emigranci ekonomiczni – ze swoją wersją języka, która potem w Ameryce się ostała, a w Anglii uległa zmianie. Obecnie the traffic is the other way: nastąpił zwrot. Stany Zjednoczone, poprzez media, business – to, co Francuzi nazwali Coca-Colonizacją – bombardują resztę świata swoją wersją angielskiego. Kiedy jechałem Eurostarem do Paryżą, trafił mi się sąsiadujący pasażer-Anglik, który do znudzenia tłumaczył siedzącej naprzeciwko parze amerykańskiej, że We say chips, you say french fries. We say queue, you say line. Nie ważne, że chips, to inne kilo kartofli, niż french fries. Istotne jest, że kiedy w bufecie tegoż pociągu pewna pani stanęła poza kolejką, obsługująca ją Francuzka nie powiedziała, jak by powiedziała Angielka, there’s a queue: powiedziała: you need to get in line. Owszem: Amerykanie mówią elevator; Brytyjczycy: lift. Ale kiedy moja córka – wychowana na różnych telewizyjnych Friends i innych zdesperowanych Housewives – dostała prawo jazdy (GB: driving licence; US: driver’s license) to natychmiast zadzwoniła do przyjaciółki: I got my driver’s license! Wkrótce będziemy wszyscy mówili po amerykańsku. Ale nadal będzie się on nazywał English.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
CZAS NA RELAKS 19 łatwe
trudne
średnie
7 3
9 2
5 8
7 3 8
1
6 2 9 1 3
8 8 7
3
1 9
5
4 8 2
1 6 4
7 4 7 9
5 2
4
7 5 2 4 9 1
1 4 2 7 3
2
9 3 6 4 8
6 3 2
5 7
5 7 8 4 3 3 2 5
4 8 6
3
Sudoku
4
3 9 1 8 6 4
8 9
9
2
1 4 1
8
Wypełnij diagram w taki sposób, aby w każdym poziomym wierszu, w każdej pionowej kolumnie i w każdym dziewięciopolowym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9. Cyfry w kwadracie oraz kolumnie i wierszu nie mogą się powtarzać. Rozwiązania sudoku z nr 34
Absurd tygodnia
średnie
trudne
Humor
Posypały się pierwsze kary za palenie papierosów, a w zasadzie za zaśmiecanie ulicy niedopałkami. Ulica znajdowała się w londyńskiej dzielnicy Southwark. O fakcie ukarania powiadomił lokalną prasę nieszczęsny palacz przyzwyczajony do rzucania niedopałków w miejscach publicznych.
łatwe
Niedopałek, jak wiemy, jest niewielki i do tej pory takie zaśmiecanie było tolerowane. Czasy się zmieniły, a władze zabrały się za dbanie o czystość ulic, karząc palaczy. – Śmieć jest mały, ale pozostaje śmieciem – powiedział przedstawiciel władzy. Szkoda, że nie widzi większych śmieci.
Hasło krzyżówki z nr 35: Nie chwal nigdy siebie.
D
Krzyżówka
Zadanie 6
Pozycja z partii Jones – van Wely, Memoriał Stantona, Londyn 2007 Wskazać wygrywającą kontynuację białych. Rozwiązanie na stronie 23
rybim okiem
rybim okiem ochodzi gwar ludzkich głosów. Pojawiają się plotki, niektórzy reprezentanci homo sapiens atakują swoim aparatem gębowym wykręcające się od odpowiedzialności komórki nerwowe. Na przykład od odpowiedzialności za percepcję. Zanim skończymy percepować, wszystko minie? Plotka jest podporządkowana niedoskonałości naszej percepcji. Jak może coś być podporządkowane niedoskonałości? Rzekomo świat mediów ma urzetelniać informację i jej przesył. Ale, niestety, nawet najlepsi popełniają błędy w procederze, więc znów możemy mówić o niedoskonałości. Jakakolwiek informacja, która do nas dociera, jest zniekształcona przez na-
sze zmysły. To się tyczy zarówno mediów, jak i działalności artystycznej, która tropi, odkąd rozwinęły się nauki przyrodnicze, wszelkie poślizgi naszego postrzegania świata. Plotka to siostra bliźniaczka pracowicie zredagowanej informacji. Wiemy, że wszystkie informacje na całym świecie podporządkowane są jakimś grupom społecznym. Plotka też jest informacją, podlega jej. Plotka – jako rykoszet informacji. Informacja – jako konsekwencja plotki. Możliwe, że wszystko, czego doświadczamy, zależne jest od kąta padania światła. Migocące cętki światła na rozdygotanych trawnikach w obrazach jakichkolwiek impresjonistów (nazwa mylna, jak
każda, która chciałaby do danego nurtu artystycznego przylec; najlepiej byłoby coś rozwinąć od łacińskiego lux, ale siecle de lumiere już było) mogłyby nas poprowadzić ku odzyskaniu równowagi drgnień. Gdy ogląda się album Turnera w parku, dochodzi się do takiej konkluzji: wszyscy impresjoniści to epigoni Turnera. Słońce przeszywa listowie i płomienie wirują nad Tamizą. Jest jeszcze inna bajeczka: oto informację przekazuje nam polityk albo rządowa agencja. Ziobro, Hitler, wszystko jedno. Z tym że Hitler miał opanowane techniki przemówień, większość słuchaczy kojarzy go z krzykiem, a tu, zaskakujące, całość przemówień okazuje się być przemyślana od a do ź jako PR-
-owskie przedstawienie. Tak, że w moim odczuciu Adolf Hitler jest Michaelem Jackson'em lat 30. Robił show i zarabiał pieniądze. Partia NSDAP była po to, żeby wspierać jego publiczne występy, okaże się za dwadzieścia lat. Nie ma w tym jakiejś perwersji dziejów? Zakompleksiony malarz przerzuca się na sceniczne występy. Plotka i informacja przecinają się więc jak składowe dziewczęcego warkocza, włosy przeplatają się, znikają z pola widzenia, znów wracają, ale już w innym kształcie, niby nie ma kontynuacji, ale jest ciągłość. Za sto lat Hitler będzie tak przedstawiany jak obecnie Napoleon, który wiele lat po 1815 roku budził grozę w Europie. Możliwe, że wtedy o Turnerze w Polsce będzie
się mówić więcej niż o Monecie, a plotka stanie się słowem określającym rzetelną informację. Patrzcie na rozwój znaczenia słowa kobieta w historii języka polskiego! Słowo kobieta przed XVIII stuleciem określało przecież niewiastę lub białogłowę, która u chlewa pracowała, bo ze staropolskiego kob oznaczał: chlew. Żartobliwie: Cobain byłby Chlewiarzem? Zresztą słowo plotka jest zbyt podobne do angielskiego plot, co sugerowałoby spiskową teorię dziejów. Spiskowa teoria języka, chyba.
Robert Rybicki
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 31 sierpnia 2007
JOB VACANCIES
20 OGŁOSZENIA DROBNE
Job Title: POLISH SPEAKING ADMIN CLERK, SON/72173 Location: SOUTHEND-ON-SEA Hours: 9.00am - 5.00pm Wage: £6.00 PER HOUR Employer: FAST FUTURES LIMITED Description: Admin clerk required for small busy office. Must be able to converse in Polish, have a good level of English, be computer literate and able to use various software packages such as Word and Excel. Duties will include answering the phone, dealing with queries, updating information on the computer, filing, faxing, etc. This is a temporary assignment. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Ms Coral Jamieson at Fast Futures Limited, 202 High Road, Benfleet, Essex, SS7 5LD, or to cj@fast-futures.co.uk. Job Title: OFFICE JUNIOR, SLU/14587 Location: SLOUGH, BERKSHIRE. Hours: 40 PER WEEK Wage: MEETS THE NAT MIN WAGE Description: Must be computer literate and fluent communicator. Ability to speak Polish would be an advantage. Experience not essential as full training will be provided. Duties will include all aspects of administration, filing, photocopying, faxing and any other related tasks as required. How to apply: For further details please telephone 0845 6060 234 Job Title: POLISH SPEAKING ADMINISTRATOR, SON/72187 Location: SOUTHEND-ON-SEA Hours: 45 OVER 5 DAYS Wage: £6.00 PER HOUR Description: Polish speaking administrator required for this busy office, based in Southend on Sea, Essex. You must have experience within an administration position and be confident to converse in Polish and English. You must also have good PC skills and be comfortable in the use of Microsoft Word and Excel. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Ms Coral Jamieson at Fast Futures Limited, 202 High Road, Benfleet, Essex, SS7 5LD, or to cj@fast-futures.co.uk.
Job Title: ASSEMBLY WORKER, ERD/30696 Location: BIRMINGHAM Hours: 5 DAYS/NIGHT SHIFT Wage: £6.00 Description: Our Winster Grove client is seeking 3 assembly workers to join their team for anight shift. Duties to include the assembly of systems with the use machinery. This is a diverse workforce and the knowledge of Polish would be advantageous. How to apply:You can apply for this job by telephoning 01242 577423 ext 0 or 01242 518020 ext 0 and asking for Steven Collins. Job Title: ASSISTANT MANAGEMENT COUPLE, NKN/1311 Location: LONDON W11 Hours: 50+ PER WEEK, INCLUDING EVENINGS AND WEEKENDS Wage: EXCEEDS NATIONAL MIN WAGE (NEGOTIABLE) Description: This is a live in position in a newly refurbished, high quality establishment. Must have previous catering experience and first class customer service skills. Main duties will include serving at the bar and helping in the kitchen, and all aspects of running a public How to apply: You can apply for this job by telephoning 07837 403759 and asking for Harry Cooper. Job Title: CUSTOMER SERVICE REPRESENTATIVE, BRW/15968 Location: ALDRIDGE, WEST MIDLANDS Hours: 37.5 HOURS 5 DAYS Wage: NEGOTIABLE Description: Due to our continued growth we are looking for a Polish speaking, bright, lively person with a good telephone manner to join our International Customer Service Desk. Your main duties will include contacting new and existing customers in Poland with a view to developing our business further. Compiling information and databases for marketing purposes. Assisting with all administrative aspects of
setting up our new Polish office by Spring of 2008. It is essential that you are computer literate, speak fluent Polish and English and some practical experience in customer services and/or telephone marketing would be an advantage. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Mr Mark Proctor at Lektronix, Unit C1 Anchor Brook Ind Park, Aldridge, Walsall, W. Midlands, WS9 8EQ. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office. Job Title: ASSISTANT MANAGEMENT COUPLE, HAY/19400 Location: HAYES, MIDDLESEX Hours: VARIOUS HOURS INCLUDING EVENINGS AND WEEKENDS Wage: £15.000 PER ANNUM Description: Must have previous catering experience. Main duties will include serving at the bar and helping in the kitchen, and all aspects of running a public house. How to apply: You can apply for this job by telephoning 07837 403759 and asking for Harry Cooper.
Job Title: CUSTOMER SERVICE ADVISOR, RHL/9813 Location: PRESTON BROOK RUNCORN CHESHIRE Hours: 37.5 HOURS PER WEEK, BETWEEN MON - SUN, BETWEEN 8AM-8PM Wage: £13,715 PER ANNUM Description: You will be working in our Preston Brook contact centre. Must be able to speak both Polish and English to a high standard. Applicants will need solid quality customer service and be computer literate. Main duties include responding to incoming enquiries from existing high spend customers and providing a quality service. Apply by going online to www.o2.co.uk/careers How to apply: You can apply for this job by telephoning 08000 321002 and asking for Recruitment Line. Job Title: MANAGER, LPP/11757 Location: LEEDS Hours: 45 HOURS, OVER 5/6 DAYS Wage: MEETS NATIONAL MINIMUM WAGE Description: We are looking for someone with passion to operate our new Delicatessen. A good knowledge of Polish or Italian food and wines would be preferable. Serving customers, preparing food to eat in or out, stock control, opening and closing the premises and interacting with customers in this vibrant community outlet. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Ian Green at Casa Mia Grande, 33-39 Harrogate Road, Chapel Allerton, LEEDS, LS7 3PD. Job Title: RECEPTIONIST/DENTAL NURSE, TOH/2075 Location: TOTTENHAM, LONDON Hours: 32 PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY, THURSDAY OFF, 9AM-6PM C Wage: MEETS MINIMUM WAGE Description: No previous experience required, as training will be given. Duties will include M assisting the dentist with all procedures, Y booking appointments, answering the telephone and all related tasks. It would be anCM advantage to speak either finish, Swedish, Baltic, Russian or polish. CVsMY are to be delivered personally CY to Mr. Abadian at the dental surgery. No CMY postal CVs will be accepted. Acceptations are made for those who live K abroad, as they can post their CVs. No phone calls to arrange an interview. How to apply: You can go and see the employer about this job without telephoning beforehand. Ask for Dr. Abadian at Morris House Dental Surgery, Waltheof Gardens, Tottenham, London, N17 7EB. Job Title: HGV DRIVER, CTM/4234 Location: CHATHAM, KENT Hours: 40 HOURS Wage DEPENDS ON EXPERIENCE Description: Must have relevant HGV license. NSRWA ticket would be advantage along with being able to speak Polish. Main duties will be driving tipper and grab vehicles and ground work. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01634 671496 and asking for Jane Kitney
MIESZKANIE do wynajęcia Do wynajęcia pokoje dla par (lub dziewczyn) ceniących spokój i czystość, niepalące. 2 strefa, Clapton. Komfortowe mieszkanie. Rach. wliczone £55 i £60/os. Tel. 07907951295 HACKNEY CENTRAL,CLAPTON (2 strefa)Duże dwuosobowe pokoje w umeblowanym mieszkaniu. £50-£60/os./tydz. Rachunki wliczone.2min.do stacji i sklepów. Tel. 07985296253. Streatham, wynajmę dwójkę w nowym domu z ogrodem. Living room, polska Tv, internet. Wysoki standard. £125/tydz. Tel. 07926581317 Southgate, pokój dwójka £120/tydz. oraz jedynka £60 na tydz. plus tygodniowy depozyt. Tel. 07886277383, 02083732090, 07788161209, Do wynajęcia studio flat , w dobrej kondycji, w pełni umeblowany, z nowoczesna kuchnia, łazienka. Rachunki wliczone w cenę mieszkania. Tel. 07886914432 STUDIO FLAT,5 Minute walk to Hounslow east tube station and ASDA and Hounslow shopping centre. Gas central heating Washing machine. Suitable for professional cuople. References and one month rent and deposit Requierd. Tel. 07723095296 Stylowe i nowoczesne mieszkanie z dużym salonem i kuchnia i łazienka. Przy Uxbridge Rd., dobra komunikacja z Ealing Broadway Tel. 07886914432 1BED FLAT, 5 minute walk to Hounslow east tube station and ASDA and Houn-
slow shoping center. Suitable for professionals couple only. Gas centeral heating washing machine references and One month rent and deposit required. No bills Tel. 07723095296 1 bed room flat with separate living room, large kitchen and with all furniture in it.You can occupy both rooms. Superb location in the heart of Bethnal Green with 5 minutes to Underground and 3 minutes to local Tesco. 15 minutes walk to Liverpool Street station. £210/tydz. Tel. 07830457913 2 pokojowe mieszkanie z przestrzennymi sypialniami i salonem. Nowo wyremontowana kuchnia i łazienka. £900/tydz. Tel. 07886914432 2 pokojowe mieszkanie (oba pokoje podwójne),Nowo wyremontowana kuchnia i łazienka. Duży salon z podłoga panelowa. Bardzo dobre połączenie z A40. £1200/tydz. Tel. 07886914432 2 pokojowe mieszkanie (dwójka, jedynka) z nowo wyremontowaną kuchnią i łazienką, duży salon. Bardzo dobra komunikacja z Heathrow. £196/tydz. Tel. 07886914432 2 pokojowe mieszkanie w bardzo dobrej kondycji. Blisko West Drayton High Street i Uxbridge Town Hall. Mieszkanie z parkingiem i ogrodem. £800/tydz. Tel. 07886914432 Mieszkanie, 3 duże pokoje do wynajęcia od zaraz, po generalnym remoncie, w pełni wyposażone na pierwszym piętrze. Minuta od stacji metra Rayners Lane (Picadilly i Metropilitan Line).Cena do uzgodnienia plus rachunki minus council tax. £323/tydz. Tel. 07835100375
3 bedroom flat z ogrodem dostępny od zaraz, z ogrodem, miesięczny depozyt, 2 podwójne, 1 pojedynczy pokój, oddzielny duży living, piwnica, umeblowane, Marlborough Road, N22. £275 /tydz. Tel. 07949204556 Edyta 3 pokojowy dom(2 podwójne i 1 jedynka) z ogrodem w bardzo dobrej kondycji. Nowa kuchnia i łazienka, duży salon. Dom może być umeblowany. £1550 /tydz. Tel. 07886914432 3 pokojowe mieszkanie , blisko stacji metra. W bardzo dobrej kondycji, z nowoczesna kuchnia i łazienką z przestrzennym salonem. £1550/tydz. Tel. 07886914432 Wynajmę pokój dla 2 chłopaków na Wimbledon. Cena pokoju £65 od osoby +2tyg. Depozytu. Dom mieści się 10min.pieszo od stacji metra Wimbledon. W domu mieszkają mili lokatorzy. Kontakt Pokój dostępny od zaraz. Tel. 07896307321. Bardzo ładna dwójka parze w pięknym domu z ogrodem małe grono osób polska TV, Internet. Blisko do metra Leyton. Tel. 07925624884 2 pokoje – 1 osobowy i 2 osobowy. Dom na Hollyhedge, niedaleko do lotniska i centrum. Dostępne od października. Czynsz mies. £100 za osobę + rach. Możliwość podłączenia do Internetu. Tel. 07707760341 Wynajmę 2 duże pokoje 2-osobowe w domu na piętrze. Na dole znajduje się przestronna kuchnia, łazienka i ogródek. W domu mieszka tylko młode małżeństwo. Blisko sklepy, 5 min. autobusem do metra, bardzo spokojna ulica. £120/tydz. Wymagany tygodniowy depozyt. Ra-
GRPX GR G ']ZRÍ G
GR 3ROVNL
S PLQ MX RG
R
] WHO VWDFMRQDUQHJ
Po prostu wybierz 084 4831 4029
QDVWÆSQLH Z\ELHU] QXPHU GRFHORZ\
3ROVND tel. komórkowy /LWZD tel. stacjonarny 6 RZDFMD tel. stacjonarny ,UODQGLD tel. stacjonarny
7p/min - 087 1412 4029 5p/min - 084 4545 4029 3p/min - 084 4988 4029 3p/min - 084 4988 4029
Infolinia: 0870 041 4029 I www.auracall.com
To proste… Spróbuj teraz!
*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute & include VAT. Calls billed per second. Minimum call charge 5p by BT. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls made to mobiles may cost more, unless specifically mentioned in the destination list. Prices are subject to change without prior notice. Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet Herts EN5 5UE. Agents required, please call 0844 5453 788.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
OGŁOSZENIA DROBNE 21 chunki wliczone. Dzwonić po godz. 16. Tel. 07828801611.
MIESZKANIA szukam
Wynajmę pokój dla dwóch osób w bardzo ładnym, cichym, zadbanym domu, 2 min. od stacji metra, polskiego sklepu. Tel. 078 25 70 80 93
Szukamy pokoju dla pary, od 23.09.2007, blisko stacji metra Greenford. Tel. 07756601386
Pokój jednoosobowy w domu z ogródkiem na Colindale(czarna linia metra na północy), b.blisko stacji metra i marketu ASDA. £75/tydz.+tydzień depozytu (wszystkie inne rachunki wliczone). Tylko osoba niepaląca. Tel. 07957949860
Spokojna para szuka dużego pokoju w okolicach Stamford Hill, Clapton, Enfield Tel. 07920572010
Nice flat just been redecorated with big kitchen and dining room.3 min walk to Tube station.Available asap.960 pounds/month + electric, gas bill and 50 pounds council tax.More details on the phone (only english speaking). Tel. 02392791380
Od 4 października dziewczyna z 6-letnią córeczką szuka większej jedynki bądź dwójki w czystym, spokojnym i niepalącym domu najlepiej w okolicach Greenford. Tel. 07707605427
Wynajmę 2 pokoje: 2-osobowy (najlepiej dla pary) i 1-osobowy. Dom znajduje się w Wythenshawe, blisko lotniska (ok. 15 min pieszo), dobrze skomunikowany ze Stockportem (linia 11) oraz centrum Manchesteru (linia 43). Dodatkowo: bezprzewodowy Internet, ogród, garaż. Tanio! Tel. 07906562154
Pilnie poszukuje jedynki na Actonie. Tel. 07892929228
Szukam pokoju w okolicach Brentford, Ealing, Northfields. Najchętniej od 15go września. Tel. 07849 464 494
ZATRUDNIĘ Waiter/Waitress Required for busy Covent Garden rest: Hard working, well presented. To apply please call 02073795353
Z A D Z W O Ń I PODAJ HASŁO:
TRAVELL TD
"NOWY CZAS"
GWARANCJA
NAJNIŻSZEJ CENY! NA BILETY DO POLSKI LINII AUTOKAROWYCH: EUROPA EXPRESS, AGA TUR i EUROTRANS
020 8767 5551
Domestic appliance servicing Company is currently looking to employ service engineers/technicians for all London Areas. Candidates must hold a full driving licence, speak good English and have experience in diagnosing and repairing either domestic cooking, refrigeration or laundry appliances. Must be computer literate and have exceptional customer care skills. Company would provide company van, mobile, uniform and training for the type of work in which applicant is less experiences as well as general training to the company’s work process. The salary is in the region of £18k to £30k dependant on the experience. For more information please send your CV to info@domex-uk.co.uk
Fachowiec.£60/dzień, remonty, strychy, stal, dobudówki, łazienki, kuchnie, wyślij sms: imię wiek, zawód. Tel. 07717706617 Fachowiec £60/dzień. Remonty, Strychy, Stal, Dobudówki, Łazienki, Kuchnie. Bez Angielskiego. Wyślij SMS: Imię, Wiek, Zawód. Tel. 07943068125
We are looking for 2 Milling Machine Operators and 1 Centre Lathe Turner with a minimum of 4 years experience. Experience of CNC's is an advantage, but not essential as comprehensive training can be given. 39 hours/week, above average pay, regular overtime available. Please send your CV to admin@neweuropepersonnel.co.uk. Tel. 01727 860721 Potrzebni stolarz i dekorator praca w zach. Londynie przy remontach i ogólnym wykończeniu wnętrz. Tylko dla fachowców z doświadczeniem wymagana solidność ,dokładność. Tel. 07784055536 Security Officer, a University in the City. Full time employment, PAYE 35 hr week, no nights. Salary: £18,702 - £20,458. Overtime also available. 26 days holiday plus bank holidays, 3 extra days at Xmas.ASAP, experience a must, licence not essential English CV to mikempol@yahoo.co.uk. Tel. 07791 392 532 Jestem makijażystką i poszukuję modelek do sesji zdjęciowej. Nie jest to płatna praca ale zdjęcia będą zapewnione do port folio oraz będą one przechodziły przez agencje modelek. Jeśli ktoś będzie
zainteresowany, prószę o kontakt. Tel. 07756905482 Zatrudnię murarza z doświadczeniem i znajomością ogólnej murarki Tel. 0 78 25 70 80 93 Praca w magazynie w Melksham - Wiltshire dla chlopaka.40 godzin tygodniowo od poniedziałku do piątku od 8 do 17.Praca stała wraz z umowa od zaraz najlepiej od jutra - możliwość zakwaterowania. Praca dla osoby mówiącej po angielsku. Stawka na początek ok £6 na godzinę. Tel. 07886138072 Poszukuję osoby mówiącej po angielsku, która ma uprawnienia na wózki widłowe. Praca w Grays, w fabryce mebli kuchennych. Stawka £6 za godzinę. Proszę o kontakt: aruta@hhrecruit.com lub Tel. 01273 493210. Potrzebuję dekoratora z doświadczeniem od zaraz. Tel. Marcin, 079 4404 3561 Sprzątanie pubu w soboty i niedziele po 3 godz. oraz zastępowanie mnie! Tel. 079 023 484 95
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 7 września 2007
22 OGŠOSZENIA DROBNE SZUKAM PRACY Pracowity i sumienny poszukuje ciekawej pracy. Wykształcenie wyşsze ekonomiczne, dobra znajomość obsługi komputera, bardzo dobra znajomość j. angielskiego, od 4 lat w Londynie. Adam, Tel. 07821741555 Poszukuję pracy lub dodatkowego zajęcia jako wokalista czy to solo, czy w chórze. Śpiewałem w chórze w: operze, filharmonii i róşnych agencjach artystycznych wykonując repertuar muzyki dawnej, operowej i operetkowej. Śpiewałem równieş partie solowe. Chętnie nawiąşe kontakt z osobami zajmującymi się bądź interesującymi się muzyką klasyczną. Tel. 075 1261 1338 Szukam pracy jako monter płyt kartonowo - gipsowych. Posiadam 8-letnią praktykę w systemie rygips (w tym 3 letnia praktykę w Anglii na konstrukcjach stalowych i drewnianych). Angielskie prawo jazdy kategorii B i C. Angielski podstawowy. CIS, konto, NIN, angielskie prawo jazdy kat. B i C Tel. 07835072756 Dwie dziewczyny poszukują pracy w cateringu lub sprzątanie domów prywatnych, biur. Posiadamy doświadczenie, jesteśmy dyspozycyjne 24/7, prawo jazdy kat. B. Tel. 07925214980 Ola i Justyna Nawiąşe kontakt z duşymi firmami kurierskimi lub transportowymi w celu współpracy, posiadam duşego vana 3.5t ładowność, Mercedes Sprinter + nawigacja , mam 4letnie doświadczenie w UK angielski dobry. Tylko powaşne oferty. Šukasz Tel. 07835960327
KUPIĘ Skup metali kolorowych: miedĹş ÂŁ3.30, kabel ÂŁ1.00, mosiÄ…dz ÂŁ1.30, aluminium ÂŁ0.75. OdbiĂłr u klienta na terenie Londynu i Birmingham, wiÄ™ksze iloĹ›ci caĹ‚a Anglia. Skup aut, katalizatorĂłw oraz wywĂłz Ĺ›mieci. Tel: 0787 128 8083
Kupię lub zlecę wykonanie maszyna do obróbki metalu, roşna średnica, maszyna zdejmująca kabel z miedzi, skrawająca. Cena do uzgodnienia. Tel. 07958199064 Kupię Sony ericsson k750i w dobrym stanie i oczywiście w rozsądnej cenie, czekam na propozycje. Tel. 07895142596 Kupię bilet lotniczy z Heathrow do Warszawy na 16.09, kilka dni wcześniej, lub później nie robi róşnicy. Po przystępnej cenie! Proszę o kontakt telefoniczny. Tel. 07947703837 Kupię polskie ksiąşki. Cierpię na brak interesujących lektur do czytania. Interesują mnie powieści, raczej nie specjalistyczno-naukowe podręczniki. Tel. 07928394358 Kupię małego pieska rasy York Tel. 07824359550 Kupię nowa NOKIE E65. Najchętniej kolor brązowy. Tel. 07857242943
DZIAĹ OGĹ OSZEĹƒ 02027 358 8406
SPRZEDAM Sprzedam Audi a4 1.8 97r granatowy Mot 07.2008 Tax 03.2008 70000 mil elektryczne sz/l/szyber dach (nowe wahacze) £1750. Tel. 07950696040 Sprzedam box Sash, okna , drzwi drewniane i harmonijkowe. Mahoń, dąb i sosna pod wymiar atrakcyjne ceny. Tel. 07999141040 Skaner Mustek 1200 CU - z serii SLIM (cienki), czarny, Kamerka internetowa Creative WEB CAM GO PLUS z moşliwością uşycia jako aparat cyfrowy, kaperuje w czasie rzeczywistym. Cena do ustalenia. Tel. 07768911700 Laptopa firmy Acer 1.5 procesor , 80gb dysk. Dvd-rw, kamera. Wifi, 512 ram, 128 grafika. 15 cali matryca. Stan bdb. Cena £200, do uzgodnienia. Tel. 07872641578 20GB Hard drive, Intel Celeron CPU 1000MHz, 1.00Ghz speed, 384 MB RAM, Asus DVD drive, Samsung CD-Rom SC-152L, floppy disk. Software included Microsoft Office 2003 and Windows HP Professional. Oczywiście moni-
tor, klawiatura i myszka w zestawie. ÂŁ30.00 Tel. 07835135338 Chrysler Voyager na polskich tablicach 2.4 16v,1996-pierwsza rej.07/1997, automat, zarejestrowany na 7 osĂłb, wspomaganie, 2xairbag, klima, central+alarm, el.szyby, hak, waĹźne oc + przeglÄ…d, nowe opony, serwisowany w aso, cena 1600 do uzgodnienia. Tel. 07912360380 Seat 1997, 1,4i niebieski kombi ubezpieczony sprawny ekonomiczny ÂŁ1,550 Tel. 07756911965 VW Golf 1.6 TD 5-drzwiowy, zadbany w bardzo dobrym stanie. Tel. 07934350907
USŠUGI Salon fryzjerski damskomęski „LUSH� 145 Mitcham Road, Tooting Broadway London SW17 9PE, tel. 07800793731. Strzyşenia, trwała, balejaş.
GRPX GR G ']ZRĂ? G .RPĂ?UNL S PLQ ] .
Laboratorium medyczne:
MX› RG
THE PATH LAB
Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową, EKG, USG. Tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: Iwona 0797 704 1616 Kręgarstwo, Rehabilitacja, Manualna Terapia, Diagnoza, Bioenergoterapia, Porady SKUTECZNIE I SZYBKO 0795 867 7615
1 :\xOLM 12:<&=$6 QD SR ÂŁ NUHG\WX 2 2WU]\PDV] 606D SRWZLHUG]DMÂ&#x2022;FHJR SREUDQLH RSÂ?DW\ 3
C
:\ELHU] D QDVWĂ&#x2020;SQLH QXPHU GRFHORZ\ QS [[[[ 3RF]HNDM QD SRÂ?Â&#x2022;F]HQLH
3RÂ? ] MHVW EH]SÂ?DWQH MHxOL SRVLDGDV] GDUPRZH PLQXW\ DOER MHVW WR VWDQGDUGRZ\ NRV]W SRÂ? ] QXPHUHP VWDFMRQDUQ\P Z 8.
M
Y
i za 5p/SMS SMSuj do PoROVNLlsk QD HUX QD HJR QXPHUX LHJR
**
CM
MY
RG SROVN QLM RG S F]QLM xĂ&#x201A; ]DF] :LDGRPRxĂ&#x201A; ]D R
+HOOR +HOO QS D QS 606D DĂ&#x201A; 606 \VÂ?DĂ&#x201A; V] Z\VÂ? HV] Z FKFH NWĂ?U\ FKF D xĂ&#x201A; QD RxĂ&#x201A; Q RPR GRP LM ZLDG :\xOLM ZLD
CY
CMY
K
3ROVND tel. komĂłrkowy /LWZD tel. stacjonarny ,UODQGLD tel. stacjonarny 6Â?RZDFMD tel. stacjonarny
9p/min 3p/min 1p/min 2p/min
EKSTRA! TwĂłj kredyt jest na wyczerpaniu? Rozmawiaj dalej bez obaw! Twoje konto zostanie doĂĄadowane automatycznie. Otrzymasz SMSa z informacjÄ&#x2026; o pobraniu ÂŁ5 opĂĄaty. Infolinia: 020 8497 4698 I www.auracall.com
To prosteâ&#x20AC;Ś SprĂłbuj teraz!
*Terms & conditions: Ask bill payerâ&#x20AC;&#x2122;s permission. SMS costs ÂŁ5 + standard SMS rate. T-Talk account will be credited with ÂŁ5. Connection fee varies between 1.5p to 15p, depending on destination. To avoid auto recharge, hang up within 30 seconds of the warning. To stop auto recharge in future, text AUTOOFF to 81616 (standard SMS rate). Charges apply from the moment of connection. Calls charged per second. Destination prices are subject to change without prior notice. Calls made to mobiles may cost more, unless specifically stated. **Cost per SMS as stated in the advert + standard SMS rate or may be used as part of your bundled SMSs, except T-Mobile which may cost more. Enter the international mobile number correctly at the start of your message, which should be no more than 160 characters (including the destination number and spaces). We will charge you the advertised SMS cost only, but your network operator may charge you at your standard UK SMS rate and they may also charge you again for excess characters. Disclaimer: If you receive SMS confirmation it means we have received it â&#x20AC;&#x201C; we cannot confirm or guarantee delivery to the destination. Sufficient credit in T-Talk and mobile accounts is needed to send a text. Information may be used for future marketing & updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet EN5 5UE Herts. Agents required, please call 0844 5453 788.
NOWYCZAS 7 września 2007
nowyczas.co.uk
23
Konflikt interesów – klub, czy reprezentacja narodowa? Na grę kontuzjowanego Gerrarda w sobotnim meczu z Izraelem nie chce się zgodzić manager Liverpool Rafael Benitez. Trener reprezentacji Steve McClaren nie zgadza się ze stanowiskiem klubu.
SPORT PIŁKA NOŻNA » Euro 2012
Wszystko pod kontrolą W minioną środę przedstawiciele sztabów organizacyjnych Polski oraz Ukrainy przekonywali władze UEFA, że przygotowania do Euro 2012 idą pełną parą. Podczas dwudniowej narady w Kijowie szczegółowo omówiono stopień zaawansowania prac związanych z mistrzostwami – Na dzień dzisiejszy nie ma żadnego zagrożenia dla organizacji tego turnieju – mówił po spotkaniu prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Michał Listkiewicz. Optymistycznie patrzy też w przyszłość minister sportu Elżbieta Jakubiak. – Myślę, że przedstawiciele europejskiej federacji przekonali się, że nad wszystkim panujemy – podkreśliła minister, kończąc spotkanie z polskimi dziennikarzami. Silnym argumentem minister Jakubiak był fakt przyjęcia projektu ustawy o przeprowadzeniu Euro 2012. Ma to przyśpieszyć już rozpoczęte inwestycje, a przede wszystkie te nie rozpoczęte. Na czym opiera te stwierdzenia
nasza delegacja, nie wiadomo. Przecież wspomniana ustawa jest na razie w fazie projektu, a do jej zatwierdzenia jeszcze droga daleka. Wszyscy natomiast wiemy, iż nadal w powijakach jest plan budowy Stadionu Narodowego w Warszawie. Na terenie Stadionu Dziesięciolecia raczej nie powstanie, a właśnie tam według planu miał się odbyć mecz rozpoczynający turniej. Jeśli nic poważnego w tej materii się nie stanie, wszystko wskazuje na to, że stolicę zastąpi stadion w Chorzowie, którego czeka już tylko budowa zadaszenia. Oprócz Chorzowa jedynie stadion w Poznaniu jest remontowany zgodnie z planem. Pozostałe inwestycje z różnych powo-
dów, albo się jeszcze nie rozpoczęły, albo też mają ogromne opóźnienia. Nie lepiej wygląda temat polskich dróg oraz bazy noclegowej, ale o tym nikogo chyba nie trzeba szczególnie przekonywać. Następne spotkanie komitetów organizacyjnych odbędzie się w listopadzie w Polsce. Miejmy nadzieję, że wtedy nasze władze pokażą nam realne efekty prac, a nie tylko projekty ustaw. Turnieje skoków narciarskich, czy mecze finałowe siatkarskiej Ligi Światowej pokazały, iż stać nas na dobrze zorganizowane imprezy. Należy jednak pamiętać, że Mistrzostwa Europy w piłce nożnej to przedsięwzięcie nieporównywalnie większe. Tak czy owak, życzę wszystkim zaangażowanym w ten projekt, aby listopadowe relacja z tego spotkania rozwiała wszystkie moje i wasze (kibiców) obawy.
Daniel Kowalski sportpress.pl
W Ekstraklasie prowadzi Legia bez strat PIŁKARZE mają małą przerwę na zgrupowania przed meczami reprezentacji z Portugalią i Finlandią. W szóstej kolejce ekstraklasy nie było żadnych niespodzianek. Legia uporała się w Lubinie z mistrzem kraju Zagłębiem 2:0 i nadal pozostaje jedynym zespołem nie tylko bez straty punktów, ale i bramki. Wyrównała tu swój rekord z 1951 roku. Bez przegranego meczu (jeden remis) jest też Wisła. Drugim hitem kolejki był mecz krakowskiego klubu z Lechem. Po otwartej grze Lech przegrywał w I połowie już 4:0 (dwa gole Pawła Brożka). W II połowie klub z Poznania odrobił trochę strat. Przy straconych dwóch bramkach zawinił Emilian Dolha. Rumuński bramkarz grał wcześniej w Wiśle i jego wpadki można potraktować jako zemstę byłych kolegów z zespołu. Po cztery bramki mogli oglądać kibice w Sosnowcu, Łodzi, Kielcach i Bełchatowie. Było też sporo żółtych kartek. (ab)
Powstrzymany szturm Agnieszki Radwańskiej POLSKA tenisistka Agnieszka Radwańska zrobiła furorę w Stanach Zjednoczonych podczas wielkoszlemowego US Open. W sobotę pokonała – przy 23 tysiącach widzów – Szarapową w trzech setach (6:4, 1:6, 6:2), a w ostatnim secie pod rząd wygrała sześć gemów, czego Szarapowa nie mogła zrozumieć, jak mówiła mediom podczas pomeczowej konferencji prasowej. Prawdziwa sensacja, bo oto, rozstawiona z numerem 2, gwiazda tenisa odpada w trzeciej rundzie, a tego nie było w historii US Open od dwudziestu sześciu lat. Wcześniej Radwańska pokonała w I rundzie Japonkę Akiko Morigami a w II rundzie Francuzkę Virginię Razzano. Obie rywalki były do przejścia, więc można mówić o wykonaniu planu. Obie też krakowianka spacerkiem wypunktowała w dwóch
Rozwiazanie zadania szachowego:
wysoko wygranych setach, kontrolując przebieg meczów. Po meczu z Szarapową, który okazał się być hitem trzeciej rundy, przyszedł czas na zweryfikowanie wyniku. Rywalką Polki stała się Shahar Peer z Izraela, rozstawiona z numerem 18, z którą jednak młoda tenisistka z Krakowa nie poradziła sobie. Odpadła po dwóch setach, przegrywając cały mecz 4:6 i 1:6, ponieważ popełniła zbyt wiele błędów, i to w takich sytuacjach, podczas których z reguły dawała sobie dobrze radę. Mecz dawał szansę na wejście do ćwierćfinału US Open. Ale i tak Radwańska odniosła spory sukces. Po tym turnieju na jej konto wpłynie 75 tysięcy dolarów, otrzyma od federacji WTA 145 punktów, co pozwoli młodej tenisistce na awans do pierwszej trzydziestki tenisistek świata. (rr)
TRANSFERY Tomasz Frankowski rozwiązał za porozumieniem stron kontrakt z Wolverhampton. Wszyscy zastanawiają się czy „łowca bramek” nie wróci do Polski. Zagraniczny pobyt 33-letniego napastnika okazał się nieudany, prześladowały go kontuzje. Bolton wypożyczył na pół roku gracza polskiej „młodzieżówki” Jarosława Fojuta do III-ligowego Luton. Andrius Skerla, obrońca reprezentacyjny Litwy podpisał kontrakt z Kolporterem Koroną Kielce. Auxerre chciało kupić za 1,5 miliona euro Dudkę z Wisły. Piłkarz pozostanie jednak w Krakowie. Bramkarz Hibernianu Zbigniew Małkowski został wypożyczony do innego klubu I ligi szkockiej – Inverness. Grzegorz Piechna po powrocie z Rosji ostatecznie zasilił zespół Widzewa Łódź.
bieg na przełaj T W Alicante w Hiszpanii odbywają się ME w koszykówce. Polska w pierwszym meczu spotkała się z Francją i przegrała 66:74. Później przegraliśmy jeszcze 52:70 ze Słowenią. Ostatnim zespołem w naszej grupie są jeszcze Włochy. T Na lekkoatletycznych MŚ w Osace Polacy zdobyli 3 medale, wszystkie brązowe i wszystkie na 400 metrów. Anna Jesień i Marek Plawgo zajęli trzecie miejsca w biegach na 400 m przez płotki, trzeci medal dorzuciła męska sztafeta 4x400. T Przeciwnikiem Groclinu Grodzisk Wielkopolski w I rundzie Pucharu UEFA jest serbski zespół Crvena Zvezda Belgrad. W klubie tym gra Grzegorz Bronowicki. Groclin w fazie wstępnej uporał się z kazachskim Tobołem. Z rozgrywek odpadł natomiast BTE GKS Bełchatów, który po remisie na Ukrainie 1:1, przegrał u siebie z Dniprem Dniepropietrowsk 2:4. T Widzew Łódź, który zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Ekstraklasie, podziękował za pracę trenerowi Michałowi Probierzowi. Jego zastępcą został 43-letni Marek Zub, asystent Oresta Lenczyka z GKS Bełchatów. Zub był kiedyś selekcjonerem Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. T Na siatkarskim Tournoi de France Polska przegrała z gospodarzami imprezy 0:3 i pokonała 3:1 Bułgarów i 3:0 Holandię. Występ na turnieju był przygotowaniem do siatkarskich ME w Moskwie. T Ruszyła liga piłki ręcznej. W 1. kolejce padły wyniki: Vive Kielce – AZS AWFiS Gdańsk 25:21 (13:11), KPR Miedź Legnica – Olimpia Piekary Śląskie 29:28 (14:12), Azoty Puławy – OKPR Traveland Społem Olsztyn 27:23 (14:13), MMTS Kwidzyn – AMD Chrobry Głogów 27:24 (16:12), Techtrans Darad Elbląg – PMKS Focus Park– Kiper Piotrków Tryb. 28:28 (16:15). T Polacy zdobyli 2 złote medale na wioślarskich MŚ w Monachium. Pięć załóg zdobyło też olimpijskie minimum. Na najwyższym podium stanęła „podwójna czwórka” i „dwójka ze sternikiem”. T W Ekstralidze żużlowej zapowiada się finałowy mecz play-off pomiędzy Unibaxem Toruń a Unią Leszno. Unibax wygrał 45:44 z Atlasem Wrocław, a Unia pokonała na wyjeździe Marmę Rzeszów 48:42.