Na Wyspie
Wydarzenia
Krótkofalarstwo? To bardzo proste Harcerski radioklub zaprasza 4
Z książką LONDOWANIE Maciej Steppa wziął w plecak dobre książki, przyleciał do Londynu i w trzech kawiarniach zorganizował happening 13
»
»
NOWYCZAS NEW TIME – THE POLISH WEEKLY IN GREAT BRITAIN
Nr 37 (49) LONDON 14 September 2007
Squat teatrem
ISSN 1752-0339
FREE
MIKOŁAJ SKRZYPIEC/NowyCzas
DANIEL KOWALSKI/NowyCzas
P
Przy bramce wiktoriańskiego domu w Tulse Hill w południowym Londynie stoi drewniana szubienica. Na niej w dniu przedstawienia wisi deseczka: The Bones Theatre. Elżbieta Sobolewska Robert Rybicki
omysł spodobał się wszystkim, na pierwszą próbę przyszli tylko dwaj: Krystian Godlewski i Kamil Adamus. I tak zostało. Pokój na piętrze zamienili w widownię, wyburzyli ścianę i kuchnia stała się sceną. Dom jest squatem, squat teatrem, dlatego w niektóre piątki drzwi stoją otwarte na oścież. Drewniane, pobielone schody tętnią tupotem, ostatnio na Good Morrow – Good Night, drugiej sztuce wystawionej w Teatrze Kości, było jakieś osiemdziesiąt osób. Wieści roznoszą się same, przez maile, podszepty przyjaciół, nadzieję na dobrą imprezę. W koszyk z wolnych datków
wpadnie czasem kilka miedziaków. Spotkali się na uczelnianym korytarzu. Studenci wiedzy o teatrze. Wcześniej Kamil studiował filozofię, kiedy w jego ospałym Olsztynie wydarzył się mały cud. Pojawili się ludzie związani z teatrem Jerzego Grotowskiego, prowadzili warsztaty. Kamil wsiąkł w aktorstwo. Natomiast Krystian zakosztował życia w trupie „Stajnia Pegaza” Ewy Ignaczak. Wreszcie: Londyn. Całkiem zwyczajnie – Kamil jest kelnerem i nie liczy na zrobienie fortuny. O czasie bez teatru mówi – trudny, beznadziejny. Krystian trochę kucharzował, kiedy kuchnia pachniała dobrym jedzeniem, teraz pracuje u Jacka, który prowadzi małą budowę. Też zresztą aktor.
»13
Kiedyś byli postrachem ulic i stadionów, dziś są naszą wizytówką. Na meczu w Portugalii było ponad siedem tysięcy polskich kibiców! Znakomitą większość stanowili imigranci z Anglii, Szkocji, Irlandii, USA, Kanady, Niemiec oraz Hiszpanii. Była też spora ekipa z Polski. Wspólne zdjęcia robili sobie kibice Wisły Kraków, Legii Warszawa oraz Śląska Wrocław. Kiedyś nie do pomyślenia – teraz to podobno normalka. Oby tak dalej…
Daniel Kowalski z Lizbony » 22-23
POKAHONTAZ• PEJA • CZECHOW• ANTYPARTY• DARMOWE BILETY! S»T12-13 R. 15
„C
NOWYCZAS 14 września 2007
2
Zaczynajcie,
DRUGA STRONA Poczta Szanowny Panie Redaktorze, przeczytałam list do redakcji pt. „Mania furiosa” i zadziwiła mnie opinia jurora konkursu literackiego „Na końcu świata napisane” Andrzeja H. Żaka na temat poety Roberta Rybickiego. Robert Rybicki jest znanym młodym poetą w Polsce. Jego wiersze czytałam na łamach licznych pism literackich. Opinie krytyków na temat jego książek były bardzo pochlebne. Recenzje pisali znani w Polsce krytycy i literaci: m.in. Anna Kałuża, Jakub Winiarski i Krystian Emanuel Baczewski. Omówienia książki „Motta robali” pojawiały się na łamach ważnych pism literackich i portali internetowych. „Czuję się w obowiązku opisać choćby pobieżnie lirykę tego twórcy – dzieło ze wszech miar niebanalne, odkrywcze, miejscami porywające tak, aż wydaje się – i może to prawda – że genialne” – pisał o książce Roberta Rybickiego Jakub Winiarski. „Poprzez ekstremalne i graniczne pojmowanie doświadczenia pisania Rybicki dołącza do grona takich poetów jak Rafał Wojaczek, Kazimierz Ratoń, Stanisław Czycz” – pisał na łamach „Studium” Krystian Emanuel Baczewski. Czuję się w obowiązku bronić twórczości tego poety i jego prawa do wyrażania własnej opinii na łamach londyńskiego „Nowego Cza-
su”. Jeżeli panu Robertowi Rybickiemu nie spodobała się gala konkursowa organizowana przez Annę Warren, to chyba miał prawo wyrazić swoją opinię w artykule i powiem szczerze, że podziwiam go za odwagę. Uważam, że tekst pana Andrzeja H. Żaka jest bardzo niesprawiedliwy i że bardzo przesadził wydając diagnozę choroby psychicznej. Pan Żak ocenił także nieco ironicznie „Instytut Mikołowski”. Wydawnictwo opublikowało dotąd bardzo interesujące książki poetyckie: m.in. wiersze Rafała Wojaczka i Witolda Wirpszy! Czy „Cząstkowa próba o człowieku i inne wiersze” oraz „Spis ludności” Witolda Wirpszy są to mało znane w Polsce książki poetyckie? Może mikołowskie wydawnictwo nie szczyci się „światową sławą”, ale jednak wydało wiersze jednego z najwybitniejszych poetów polskich XX wieku. A propos konkursu literackiego „Na końcu świata napisanie” oraz inicjatywy pani Anny Warren. Jestem emigrantką i przyznam, że dałam się zbałamucić obietnicami właścicielki Polish Books. Wysłałam mój projekt książki poetyckiej na tenże konkurs i teraz żałuję. Pani Anna Warren obiecywała na łamach różnych pism i na stronach internetowych, że wiersze nagrodzonych będą tłumaczone na język angielski i promowane w Wielkiej Brytanii przez Polish Instytut. Jak do tej pory otrzymałam tylko dyplom. Bardzo to miły gest, ale moja książka wisiała
Redakcja Tel.: 0207 639 8507 redakcja@nowyczas.co.uk listy@nowyczas.co.uk Redaktor naczelny: Grzegorz Małkiewicz g.malkiewicz@nowyczas.co.uk Redakcja: Teresa Bazarnik t.bazarnik@nowyczas.co.uk Robert Rybicki r.rybicki@nowyczas.co.uk Elżbieta Sobolewska, e.sobolewska@nowyczas.co.uk Zdjęcia: Grzegorz Ciepiel, Damian Chrobak, Daria Danowska, Daniel Ogulewicz Współpraca: Andzej Brzeski, Krystyna Cywińska, Katarzyna DeptaGarapich, Piotr Dobroniak, Jolanta Drużyńska, Michał P. Garapich, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Maciej Kot, Marek Kremer, Grzegorz Ostrożański, Aleksandra Ptasińska, Marcin Piniak, Jędker Realista, Waldemar Rompca, Bartosz Rutkowski, Anna Alicja Sikora, Zofia Sołtys, Alex Sławiński, Mikołaj Skrzypiec, Anna Wendzikowska, Krzysztof Wojdyło
Dział Marketingu Tel./fax: 0207 358 8406 mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk Remigiusz Farbotko remi@nowyczas.co.uk Anna Singh a.singh@nowyczas.co.uk Wydawca: CZAS Publishers Ltd Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.
Piątek, 14.09 – Bernarda, Cypriana 1657 – Powracający z Czech król Jan Kazimierz wjechał do odzyskanego z rąk Szwedów Krakowa. 2001 – Premiera filmu „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza. Sobota, 15.09 – Marii, Albina 1990 – Amerykańska sonda kosmiczna sfotografowała powierzchnię Wenus. 2000 – W Sydney odbyła się ceremonia rozpoczęcia Letnich Igrzysk Olimpijskich. Niedziela, 16.09 – Korneliusza, Edyty 1819 – Rocznica „Paterloo” czyli pacyfikacji demonstracji robotników w Manchesterze. Poniedziałek, 17.09 – Roberta, Hildegardy 1939 – Agresja ZSRR na Polskę. Na mocy tzw. paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku, Rosja przekroczyła granicę Rzeczpospolitej.
ZAS dokończy…
Michał Anioł
NOWYCZAS Kartki z kalendarza 63 King’s Grove London SE15 2NA
„
nowyczas.co.uk
1971 – Więzienie opuścili aresztowani po wydarzeniach marcowych 1968 roku: Jacek Kuroń, Karol Modzelewski i Maciej Kozłowski. Wtorek, 18.09 – Stanisława, Stefanii 1981 – Francja zniosła po przeszło dwustu latach karę śmierci przez zgilotynowanie. 1993 – Ostatni transport żołnierzy z byłego ZSRR opuścił Polskę. Środa, 19.09 – Januarego, Teodora 1783 – Bracia Joseph i Jacques Montgolfierowie wypuścili w Wersalu balon, w którego koszu znalazły się po raz pierwszy żywe istoty: kaczka, kogut i baran.
przecież miesiącami na stronie księgarni internetowej i każdy mógł ją czytać do woli. Byłam nagradzana w różnych konkursach literackich i jeszcze nigdy nie zostałam tak potraktowana. Z poważaniem Wioletta Grzegorzewska ••• Kochany Marku Czy bariera odmienności wychowania jest rzeczywiście przeszkodą? Odmienność przeszkadza w istocie w dwóch kierunkach: temu, kto jest inny i otoczeniu, które tę inność intensyfikuje przez podkreślanie własnej jednolitości. Ale to zdarza się w państwach takich jak Polska, z niewielkim procentem imigrantów, nie w Londynie. W naszej stolicy co prawda nikt już nie ogląda się za Azjatami (magiczna siła działania Stadionu X-lecia), ale za Murzynami owszem, a co się dzieje w mniejszych miastach? Londyn natomiast stanowi cudowną, przenikającą się mieszankę kultur – tu odmienność nie jest odbierana negatywnie, tu trzeba być innym, by być widocznym. Imigranci polscy asymilują się dość szybko, jeśli tego chcą, jeśli nie pracując od rana do nocy i upijając się w jedyny dzień wolny, ryzykują naukę języka. Otwarcie na inność nie polega, zdaje się, na odnalezieniu punktów wspólnych, wspólnego doświadczenia, choćby telewizyjnego, ale na odnalezieniu w sobie chęci, by tę inność poznać i nauczyć się śmiać w innym języku, w innej kulturze. Czy dobrze by było, gdybyśmy mogli porozmawiać ze wszystkimi o wszystkim? Przypuśćmy, spotkanie na Wybrzeżu Kości Słoniowej: tubylec do polskiego turysty rozkoszującego się lokalnym trunkiem: Stary, oglądałem ostatnio waszego „Rysia”, „Misiowi” to on do pięt nie dorasta... Na co, już dobrze zrelaksowany Polak, powinien mu odpowiedzieć: No..., a wasze polowania na słonie to już nie to, co kiedyś... Wszystko powiedziane. Wspólne wychowanie i to samo doświadczenie może zbliżać, lecz nie rozwija. Ten, kto chce się zbliżyć do innego człowieka poprzez porównywanie wspólnych i tych samych doświadczeń z przeszłości, winien zostać w Polsce i tą wymianą doświadczeń się rozkoszować. Ci natomiast, którzy szukają czegoś innego poza polskością, niech pakują walizy i przyjeżdżają do Londynu, jest jeszcze czas, Londyn nie jest jeszcze spolszczony. Justyna Daniluk
PS. Mamy wspólne doświadczenie: nie mam telewizora, zresztą w Polsce też go nie miałam.
Czwartek, 20.09 – Eustachego, Filipiny 1519 – Ferdynand Magellan wyruszył w pierwszą wyprawę dookoła świata. 1924 – W celu ochrony granic państwa, utworzono Korpus Ochrony Pogranicza. GBP 7.09 8.09 9.09 10.09 11.09 12.09 13.09
5.62 5.60 5.58 5.58 5.50
Euro 7.09 8.09 9.09 10.09 11.09 12.09 13.09
3.81
3.81 3.80 3.80 3.78
6
Tyle godzin trwa film Andy Warhola „Sleep”, w którym kamera sfilmowała śpiącego człowieka
23
Wiek francuskiej aktorki Juliette Binoche, kiedy zagrała w „Nieznośnej lekkości bytu”.
30
Tyle tys. gołębi żyje w okolicy Trafalgar Square. W 2001 było ich ok. 1000.
AGNIESZKA przyjechała do Anglii tylko na dwa tygodnie, aby odwiedzić brata i trochę odpocząć od codziennych obowiązków. W Polsce prowadzi świetlicę dla dzieci z biednych rodzin, a ponieważ dzieci wyjechały na kolonie, ona też mogła wyrwać się na parę dni z Krakowa. W Londynie trafiła na kilka pięknych dni, idealnych, by pospacerować w Hyde Parku i nad Tamizą, i zrobić piękne pamiątkowe zdjęcia. Z pobytu w Anglii największe wrażenie zrobiły jednak na niej Redwings Ada Cole Rescue Centre, gdzie przygarnia się chore konie, oraz krajobrazy w Lee Valey Park.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 24 sierpnia 2007
CZAS NA WYSPIE 3
Można się nie dać, można uzyskać pomoc
Grzegorz K. (na zdjęciu z lewej), któremu były pracodawca musi wypłacić sześć tysięcy funtów i Michał Porzyczkowski (na zdjęciu z prawej), prawnik, który zajął się jego sprawą, w ramach Biura Porad Prawnych Stowarzyszenia Poland Street. Spotykamy się w pubie przy Waterloo – Pracowałem jako ochroniarz na budowach, w firmie Phoenix Enterprises. Pół roku. Mimo że od samego początku o to prosiłem, nie dostałem ani umowy, ani payslipów. Przyjechałem tu z Włoch, tam pracowałem nielegalnie, ile można. Nie masz wpływów na emeryturę. Wmawiano mi, że pracuję legalnie, że odprowadzane są za mnie podatki. Myślałem sobie, że skoro wpłacają mi pieniądze na konto, to pewnie tak jest. Kiedy się postawił, został zwolniony. Wcześniej jednak odbył poważną rozmowę z managerem, który zaręczał, iż pracuje legalnie, a wszystkie świadczenia są odprowadzane. Payslipy miały być za dwa dni. Jednak przed spotkaniem był w Inland Revenue, by to sprawdzić. Okazało się, że nie był zarejestrowany, nie było go na żadnej liście. – W ten sam dzień zadzwoniliśmy do właściciela firmy, a on zapytał nas: „Kim jesteście, nie robicie u mnie”. W identycznej sytuacji było 42 pracowników Phoenix Enterprises. Żaden nie zdecydował się na sąd, a ja lutym tego roku trafiłem do biura porad. Biura, jako takiego, nie ma. Jest uczelniana biblioteka, w której Michał spotyka się z ludźmi, mając tam dostęp do wszystkich aktów prawnych, wzorów pozwów, ustaw. Są ławki w parku, puby, gdzie też można było ustalić strategię, napisać krótkie pismo, odręcznie, które potem Grzegorz wklepywał w komputer jakiejś kafejki internetowej na Hounslow i wysyłał, wysyłał… – W marcu wysłaliśmy pierwszy pozew. Dużo mnie to kosztowało, bo przez trzy miesiące po zwolnieniu, nie mogłem znaleźć roboty. Zarejestrowałem się jako bezrobotny, potem w agencji, teraz pracuję na myjni. Szukam pracy w ochronie, mam certyfikat. – Kiedy Grzesiek do mnie przy-
szedł, powiedziałem mu, że aby rościć o bezprawne zwolnienie, pracownik musi być zatrudniony dwanaście miesięcy, a on pracował w tej firmie tylko pół roku – opowiadał Michał. – Są jednak pewne kategorie roszczeń, które po udowodnieniu odpowiednich przesłanek niwelują ten okres dwunastu miesięcy. Z punktu widzenia interesu Polaków, najważniejsze są trzy kategorie zwolnień: osoby w ciąży, zwolnienie ze względu na to, że pracownik chce się zapisać do związków zawodowych albo już w nich działa, oraz ta kategoria, która miała miejsce w przypadku Grześka: pracownik stara się o przestrzeganie prawa przez pracodawcę. Umowa na piśmie przysługuje każdemu po upływie dwóch miesięcy od momentu zatrudnienia, payslipy należą się pracownikowi w momencie otrzymania pierwszej wypłaty. Pracodawca Grześka argumentował, że nie zwolnił go dlatego, że ubiegał się o swoje prawa, lecz dlatego, że nie miał karty SIA, którą powinien posiadać każdy ochroniarz, czyli został zwolniony, bo nie miał uprawnień. Grzesiek argumentował, że ludzi zatrudnionych bez SIA była masa. Prawda jest taka, że to jego starania o przestrzeganie prawa były powodem zwolnienia, a nie brak tej karty. W pozwie rościliśmy raz o bezprawne zwolnienie ze względu na to, że starał się o przestrzeganie prawa, dwa że po sześciu miesiącach nie dostał urlopu. Sprawy formalne trwały pół roku, rozprawa odbyła się dwa tygodnie temu. Grzegorz poszedł na rozprawę z tłumaczką, którą przyznał mu sąd. Michał przygotował mu wszystko na piśmie. Firmę reprezentował właściciel z managerem. Nie mieli świadków, bo przecież wszyscy byli zatrudnieni nielegalnie. W tego typu sprawach szanse są fifty fifty, efekt zależy od tego, komu uwierzy sędzia, kto będzie bardziej wiarygodny. Jeśli zaczniesz kłamać, sąd się zorientuje i sprawy nie wygrasz. Jeżeli będziesz mówił prawdę, a druga strona zacznie kombinować, co właśnie stało się na tej rozprawie, to sąd błyskawicznie to wychwyci.
Bilety autobusowe potanieją JUŻ OD WRZEŚNIA mieszkańcy brytyjskiej stolicy będą płacić 50 pensów mniej za każdy przejazd autobusem. Ta optymistyczna wiadomość nie dotyczy jednak wszystkich użytkowników publicznego transportu, lecz jedynie około 250 tysięcy londyńczyków: samotnych rodziców, osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. Burmistrz Ken Livingstone zapo-
wiedział też dziesięcioprocentową obniżkę cen biletów dla pozostałych pasażerów. Tańsze opłaty za przejazd są skutkiem umowy zawartej między Wielką Brytanią, a Wenezuelą, na mocy której Londyn będzie kupował od Wenezueli ropę z dużym, bo 20-procentowym rabatem. W ten sposób stolica zaoszczędzi kilkanaście milionów funtów rocznie.
ELŻBIETA SOBOLEWSKA/NowyCzas
Grzesiek postawił się swojemu pracodawcy. Kiedy do mnie przyszedł, wiedziałem, że coś konkretnego mogę w jego sprawie zrobić. Polacy powinni pamiętać o tym, że system prawa angielskiego chroni osoby, które walczą o swoje prawa.
– Na pytanie sądu – dodaje Grzegorz – dlaczego nie dostawałem payslipów, manager odpowiedział: Bo był zepsuty komputer.– Przez miesiąc, dwa, trzy… sześć? – zapytano. Tak – padła odpowiedź. Sędzia podziękował. Takich momentów podczas tej rozprawy było kilka. Wygrałem 6 tysięcy 172 funtów. Pieniądze powinny wpłynąć na konto do 26 września. Zdaniem Michała Porzyczkowskiego, ta sprawa jest wzorem bezREKLAMA
prawnych sytuacji, w których Polacy znajdują się w Wielkiej Brytanii i boją się walczyć o swoje prawa. – Grzesiek postawił się swojemu pracodawcy. Kiedy do mnie przyszedł, wiedziałem, że coś konkretnego mogę w jego sprawie zrobić. Polacy powinni pamiętać o tym, że system prawa angielskiego chroni osoby, które walczą o swoje prawa. Piszesz pisma do pracodawcy, miej kopie, które będą później dowodami w spra-
wie. Trzeba też pamiętać, że wszystkie roszczenia przedawniają się w ciągu trzech miesięcy. A jakie plany ma teraz Grzegorz? – Czekam na pieniądze, szukam pracy w ochronie i kupuję mojej córce samochód, ma porażenie mózgowe i potrzebuje wygodnego, dużego auta, w którym bez problemu zmieści się jej wózek.
Elżbieta Sobolewska
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 14 września 2007
4 CZAS NA WYSPIE tydzień na wyspach Prezes Instytutu Józefa Piłsudskiego w Londynie, Mieczysław Stachiewicz, otrzymał Odznakę Honorową i Medal Pamiątkowy Kustosza Tradycji, Chwały i Sławy Oręża Polskiego. Uroczystość odbyła się w poniedziałek, 10 września, w Ambasadzie RP w Londynie. W imieniu ministra obrony narodowej odznaczenie wręczył attache wojskowy ambasady, pułkownik Krzysztof Szymański.
Wzrasta liczba polskich imigrantów, którzy w Szkocji zakładają własne firmy, głównie rzemieślnicze i usługowe – podał dziennik „The Scotsman” na podstawie danych Edynburskiej Izby Handlowej. Najbardziej popularne usługi, dotyczą tych sektorów z którymi imigranci najbardziej się kojarzą, a więc budowlanka, elektryka i hydraulika. Rośnie również liczba polskich sklepów.
Wyborcza bitwa o Anglię ZACZYNA SIę kolejna bitwa o Anglię. Tym razem chodzi o nasze głosy wyborcze. Każdy taki głos może przesądzić o zwycięstwie 21 października tej lub innej partii. Jest o co walczyć, choć tak naprawdę nikt nie wie, na ile głosów można liczyć. Ordynacja wyborcza daje nam prawo głosu w dwóch konsulatach na terenie Zjednoczonego Królestwa i w jednym na terenie Irlandii. Głosy oddawać tylko na tych kandydatów, którzy startują w Warszawie. Swój przyjazd do Wielkiej Brytanii zapowiedział już Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej. Inni też mówią
o swoich planach przyjazdu na Wyspy. Donald Tusk stanie do walki o poselski mandat nie ze swego rodzinnego Gdańska, ale właśnie w Warszawie, gdzie powalczy z Jarosławem Kaczyńksim, liderem Prawa i Sprawiedliwości. Przez kilka dni będzie przebywał w Londynie, Manchesterze i być może innych miastach Andrzej Lepper, przewodniczący Samoobrony. Z kolei szefowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej otwarcie mówią już o tym, że dla tutejszych Polaków zrobili lub za moment zrobią wiele, bo ponoć mają już w kieszeni porozumie-
nie z brytyjską Partią Pracy na tworzenie ośrodków, w których Polacy mogliby skorzystać z bezpłatnej pomocy prawnej. Jak na razie największą wstrzemięźliwość i tajemniczość w sprawie „podboju” Wielkiej Brytanii przejawiają liderzy Prawa i Sprawiedliwości. W siedzibie ich partii powiedziano tylko, że na pewno w tej wyborczej batalii nie zapomną o setkach tysięcy Polaków na Wyspach. Z nieoficjalnych badań, bo tych oficjalnych nie przeprowadzono, wynika, że na największe wsparcie ze strony Polaków mieszkających i pra-
Krótkofalarstwo?
W Faldingworth (Lincolnshire) upamiętniono w miniony weekend 60. rocznicę rozwiązania Dywizjonu Bombowego 300 „Ziemi Mazowieckiej”, który stacjonował tam w latach 1944-1947. W Faldingworth istnieje już pamiątkowy obelisk, który w sobotę, 8 września, uzupełniono o szczątki Lancasterów, którymi pilotowali Polacy, a w miejscowym kościele odprawiono ekumeniczne nabożeństwo. Bombowce zestrzelono nad Anglią, Francją i Danią. Dywizjon 300 odbył dokładnie 3981 lotów bojowych. Jego piloci uczestniczyli w najważniejszych działaniach ofensywnych z powietrza, m.in. w atakach na niemiecką marynarkę wojenną przygotowującą się do inwazji na Anglię w 1940 roku; w bombardowaniu zakładów produkcji rakiet V1 i V2; w lądowaniu w Normandii; bitwie o zagłębie Ruhry, w bombardowaniach Hamburga i bitwie o Berlin. Ostatnią operacją Dywizjonu 300 był nalot na kwaterę Hitlera w Berchtesgaden w Bawarii.
Trzech Polaków zostało dotkliwie pobitych w centrum Hereford. Do ataku doszło na Widemarsh St we wczesnych godzinach sobotniego poranka. Szóstka mężczyzn najpierw obrzucała ofiary rasistowskimi sloganami, następnie brutalnie ich pobito. Policja apeluje do ewentualnych świadków zdarzenia, opisując atak jako niesprowokowany, i wyjątkowo agresywny wobec bezbronnych Polaków.
Dwie trzecie brytyjskich kierowców uważa, że przepisy dotyczące jazdy po pijanemu powinny zostać zaostrzone – wynika z badań towarzystwa ubezpieczeniowego More Than przeprowadzonych dla Brunel University w Bristolu. Obecnie kierowcy mogą mieć maksymalnie 0,8 promila alkoholu we krwi, a to zdecydowanie więcej niż w pozostałych państwach UE (0,5) i w Polsce (0,2).
To bardzo proste! Powody, dla których ktoś staje się krótkofalowcem bywają różne. Najczęściej to zamiłowanie techniczne do radiotechniki, elektroniki. Chęć budowania prostych urządzeń radiowych pozwalających na nawiązanie łączności radiowej z podobnymi zapaleńcami mieszkającymi na przykład w Hiszpanii, Ameryce, Japonii lub Australii. Często to pierwszy krok dla przyszłych pracowników rozgłośni radiowych Dziesięć lat temu powstał harcerski radioklub mający swoją siedzibę w Domu Harcerskim niedaleko POSK-u.
Grupa harcerek i harcerzy spotykała się raz w tygodniu, aby uczyć się odbioru sygnałów Morse’a ( teraz już niekonieczny wymóg, aby otrzymać licencję radiową), prowadzić nasłuchy radiowe, poznawać zasady prowadzenia amatorskiej łączności radiowej, budować proste odbiorniki radiowe. Zdobyte wiadomości pozwoliły na ubieganie się o przyznanie indywidualnych uprawnień operatorskich. Wielu z nich po zdobyciu uprawnień prowadziło łączności radiowe z Bletchley Park, z pokładu okrętu Marynarki Wojennej ORP Iskra.
Prawo w pracy – po polsku! ORGANIZACJA Labour Research Department (LRD) opublikowała przewodnik w języku polskim, zatytułowany „Prawo w pracy – twoje uprawnienia” (Law at work – know your rights). 24-stronicowa broszura jest efektem kampanii prowadzonej przez brytyjskie związki zawodowe, które w ciągu ostatniego półrocza poświęcają Polakom i walce o ich prawa pracownicze coraz więcej uwagi. W publikacji bardzo mocno akcentowane jest to, jak ważne jest zapisanie się do związków zawodowych, do czego prawo ma tutaj każdy legalnie
zatrudniony, pracownik. Książeczka zawiera szereg przydatnych informacji, które dotyczą zarówno pracowników zatrudnionych bezpośrednio przez pracodawcę, jak i przez agencje pracy, są to m.in. problemy dyskryminacji w pracy, przyznawania urlopów macierzyńskich, zawartości umów o pracę. Publikacja ukazała się 10 września, kosztuje zaledwie £ 2.90 i można kupić ją w siedzibie LRD: 78 Blackfriars Road, London SE1 8HF, lub zamówić przez stronę internetową organizacji: www.lrd.org.uk.
Krótkofalarstwo to możliwość posiadania własnej radiostacji o mocy nawet do 500 watów, możliwość swobodnej łączności radiowej z całym światem, techniczne hobby dla każdego, bez względu na wiek. To możliREKLAMA
cujących w Wielkiej Brytanii i Irlandii mogą liczyć liderzy Po oraz Lewicy i Demokratów. Na tych pierwszych, jak twierdzą polscy politolodzy, oddaliby głos ludzie młodzi, lewica z kolei mogłaby się spodziewać poparcia starszej części rodaków. Wstępne szacunki mówią, że do urn na Wyspach pójdzie najwyżej dwa procent uprawnionych do głosowania Polaków. Czemu tak mało? Lokale wyborcze znajdują się tylko w konsulatach, są więc nieliczne i dla większości trudno dostępne. Ale w tych wyborach liczy się naprawdę każdy głos. (gm)
wość nawiązywania łączności na falach UKF, przy wykorzystaniu naturalnych zjawisk przyrody takich jak: zorza polarna czy roje meteorytów. To możliwość używania rożnych emisji, np. fonia, telegrafia, cyfrowa transmisja danych, amatorska telewizja. Tego wszystkiego można się nauczyć na spotkaniach radioklubu harcerskiego, który w październiku rozpocznie kurs krótkofalarski. Zapraszamy młodzież, nie tylko harcerską, w wieku od 12 lat wraz z tatusiami, którzy wspólnie mogą uczestniczyć w kursie. Często takie spotkania ojców z synami lub córkami na wspólnych zajęciach to umacnianie więzi rodzinnych. Na spotkaniu będzie można nawiązać pierwszą łączność radiową, zastanie zaprezentowana praca radiostacji przy użyciu mikrofonu, klucza telegraficznego oraz komputera. Krótkofalarstwo jest dziedziną zainteresowania uprawianą przez wielu znanych ludzi. Na falach eteru można porozmawiać z królami: Hiszpanii, Tajlandii, Jordanii, prezydentami Włoch lub Argentyny. Często o krótkofalarstwie mówi się jako o królewskim hobby. Wystarczy pierwszy krok, którym jest przybycie na spotkanie. Serdecznie zapraszamy.
Niedziela, 23 września. od godz. 12.00 do 15.00 w Domu Harcerskim na Beavor Lane 23-31 Beavor Lane, Londyn W6 9AP
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 14 września 2007
CZAS NA WYSPIE 5
Kwiatek na szczęście Arena Flowers to firma, w której telefonicznie lub przez internet można zamówić bukiet kwiatów na każdą okazję. Sto procent satysfakcji gwarantowane. Zarówno jeśli chodzi o urodę kompozycji, jak i szybkość jej dowiezienia. Pełen profesjonalizm. Dowóz za free. – W tym momencie prawie wszyscy kierowcy są Polakami, innych pozwalniano, bo byli za wolni, za mało wydajni. Zresztą nie dotyczy to tylko kierowców, z tych samych powodów zwolniono dwie florystki, Słowaczki – opowiadał Krzysztof, który z Areny zwolnił się sam, bo wieczna presja tempa, obietnice bonusów bez pokrycia i odęte miny szefostwa stały się nie do wytrzymania. Dwudziesty pierwszy dzień każdego miesiąca był teoretycznie dniem wypłaty, praktycznie nikt nie dostawał tego dnia pełnej wypłaty, o pieniądze trzeba się było prosić. Teraz Krzysztof pracuje na budowie, jeździ rozklekotanym vanem, a nie nowym z klimatyzacją i nie dostaje białej gorączki z pośpiechu. „We wszystkich dziedzinach naszej działalności dbamy o zachowanie najwyższych standardów etycznych i zawsze staramy się rozwijać” – deklaracje w tym stylu powtarzają się na stronie internetowej Areny często, zwłaszcza jeśli mowa o kwiatach i dbałości o ich ethical growing. Etyka ma już mniejsze znaczenie w przypadku pracowników firmy, któREKLAMA
rych zwolnić można z dnia na dzień, bo nawet jeśli ktoś dostał umowę, zawiera ona paragraf uprawniający szefostwo do zwolnienia ze skutkiem natychmiastowym, bez względu na przepracowany okres – „z przyczyn innych, nieokreślonych”. Andrzej i Krzysztof zatrudnili się w Arenie w grudniu 2006 roku. Krzysztof przez cały okres pracy nie mógł doprosić się o umowę, Andrzej umowę dostał, podpisał ją na dwanaście miesięcy. 6 sierpnia rano, jak zwykle zapakował vana, dostarczył kwiaty pod wskazany adres, wrócił do siedziby firmy i powiadomiono go, że od jutra już nie pracuje. Powód standardowy: jesteś za wolny. – To, czy jesteś wydajnym pracownikiem czy nie, wychodzi po kilku tygodniach pracy, wtedy taki argument byłby do przyjęcia. Ja przyjeżdżam po zrzucie i dowiaduję się, że nagle jestem za wolny. W firmie ustalone zostały standardy szybkości dojazdu w dane miejsce. Za każdym razem, kiedy zrobiłem zrzut, dzwoniłem do firmy i zapisywano, w jakim czasie dotarłem na miejsce.
Pytałem sam siebie, co wy z nami robicie? Dlaczego musimy bez przerwy pracować po 10-12 godzin dziennie, kiedy zgodnie z umową miałem 40-godzinny tydzień pracy, a overtime miał być okazjonalny? Umowy są albo ich nie ma, z rejestracjami w Home Office podobnie. Andrzej sam wysłał do urzędu kopię swojej umowy. Mieszka w Londynie od pięciu lat. Pracował do tej pory w trzech firmach. – Nikt tak mnie jeszcze nie traktował. Jak powietrze. Ani dzień dobry, ani do widzenia. Odchodziłem z pracy, dostawałem bardzo dobre referencje, dlatego nigdy nie miałem kłopotu ze znalezieniem kolejnej. Tutaj też o nie poprosiłem, bo wiem, że na nie zasługuję. Usłyszałem od Mariusza, szefa dystrybucji, że nie mogę ich dostać, bo byłem za słaby, za wolny. Po ośmiu miesiącach się okazało. Dlatego poszedłem do prawnika. Na jeden z wysłanych listów odpowiedzieli, że ignorowałem ostrzeżenia o przyspieszenie tempa pracy. A ja żadnych ostrzeżeń nie dostałem! Ani werbalnych, ani formalnych, żadnych. Mandaty za przekroczenie szybkości to norma. Jeden kierowca przynosi ich więcej, inny mniej. Akurat w tym przypadku firma poczuwa się do obowiązku i je pokrywa. Jednak kierowca, który ma dziewięć punktów, przy kolejnej wpadce może stracić prawo jazdy, dlatego na kuriera nie przyjmie go już żadna firma. – Jeden z nas, Mikołaj, z tymi dziewięcioma punktami został zwolniony, bo „za wolny i niewydajny”, taką samą liczbę punktów ma Damian. I nie może odmówić, gdy
potrzebny jest dodatkowy kierowca. Miał wolny dzień, kiedy dostał telefon z firmy z pytaniem, gdzie jest i z nakazem przyjazdu do pracy. Krzysztof i Andrzej nie zamierzają odpuścić. Przede wszystkim z tego względu, że Arena Flowers wciąż zatrudnia Polaków i że podobnie niewolniczo działających firm jest dziesiątki. Liczą na prawo pracy i pomoc prawnika, rozmawiają z dziennikarzami polonijnych mediów. I zamierzają wrócić do Areny z gazetami w ręku.
Elżbieta Sobolewska „We try hard to meet exacting ethical standards in all areas of our business, and are always seeking to improve.” such declarations are repeated on Arena website several times, especially when it is refering to flowers. This ethics does not seem to matter that much when it comes to the company’s employees who can get fired without any prior notice. Not all employees are given contracts, and even if they do, it contains a paragraph saying that they can be dismissed without any prior notice or warning regardless of their time of employment. Andrzej and Krzysztof commenced their employment in December 2006. Despite his numerous requests, Krzysztof was not given a contract to sign. Andrzej signed the contract for the period of twelve months. In the moring of the 6th of August as usual he packed his van, delivered flowers to the given address and returned to the company’s office. He was informed that his employment will be terminated from the next day. The reason was typical, ‘You are too slow…”
Pod polską ochroną CZY LONDYN i jego firmy znajdą się pod czujną kuratelą polskich ochroniarzy? Szefowie wrocławskiej firmy ochroniarskiej Impel UK twierdzą, że tak, że uda się im pozyskać między innyni tych polskich ochroniarzy, którzy przybyli na Wyspy, a którym nie udało się zdobyć pracy w swoim fachu. Firma stara się o uzyskanie wszelkich niezbędnych certyfikatów, by móc szkolić pracowników, dla których byłaby potem legalna praca w ochronie w Wielkiej Brytanii. Takie szkolenia miałyby się odbywać nie tylko w Polsce, ale także tutaj. Wrocławska firma to gigant ochroniarski na polskim rynku, zatrudnia bowiem 30 tys. ludzi. Od czasu, gdy zachodnie kraje otworzyły swe rynki pracy dla Polaków, wyjechali z kraju murarze, inżynierowie, ochroniarze również. Jak na razie nie wiadomo, czy śladem wrocławskiej firmy pójdą także inne polskie firmy ochroniarskie. Szefowie wielu z nich patrzą sceptycznie na plany brytyjskiego „destantu" Impel UK. Obawiają się surowych przepisów brytyjskich, od spełnienia których zależy, czy dana firma ochroniarska będzie mogła działać na tamtym terenie czy nie. (br)
NOWYCZAS 14 września 2007
nowyczas.co.uk
6 POLSKA POLITYKA » Wybory 2007
tydzień w kraju T Sejm dokonał skrócenia kadencji. Za takim rozwiązaniem głosowali posłowie PiS, PO, SLD i PSL. Debata przerodziła się w kampanię wyborczą. Prezydent ustalił datę wyborów parlamentarnych na 21 października. Premier zastosował wybieg i uniemożliwił rozpatrywanie w Sejmie wniosków PO o odwoływanie po kolei wszystkich ministrów jego rządu. Zostali oni przez premiera zdymisjonowani i powołani raz jeszcze. Obydwie strony oskarżają się o łamanie konstytucji. T Ostatnie decyzje Sejmu rozwiązały trochę budżetowy worek. Do 25 tysięcy zł mogą otrzymać więźniowie polityczni i osoby represjonowane w latach 1944-89. Parlament przyznał także ulgi podatkowe na dzieci, przywrócił Fundusz Alimentacyjny i ustanowił Kartę Polaka. T Współpracownik Radia Maryja prof. Jerzy Robert Nowak został oskarżony o to, że w czasach PRL był Tajnym Współpracownikiem SB o pseudonimie „Tadeusz”. T Ordynariusz kaliski ks. bp. Stanisław Napierała oświadczył, że „liberałowie posługują się duchownymi w walce z Radiem Maryja”. „Tygodnik Powszechny” opublikował niedawno, bez zgody autora, stanowisko ks. kard. Stanisława Dziwisza wyrażone w czasie obrad rady stałej Episkopatu wobec Radia Maryja. Większość biskupów skrytykowała taktykę upubliczniania wewnętrznych obrad. T Właściciel Prokomu Ryszard Krauze, który ma być przesłuchany w sprawie Kaczmarka, nie wróci do kraju przed wyborami. T Małgorzata Niezabitowska, b. rzecznik rządu Tadeusza Mazowieckiego będzie ponownie lustrowana. Sąd Apelacyjny uznał, że przy wyroku uniewinniającym „nie zbadano dogłębnie” dokumentów, o co wnioskował IPN.
Politycy zaczęli brutalny bój JESZCZE na dobre nie rozpoczęła się kampania wyborcza po samorozwiązaniu się Sejmu, a już przeciwnicy polityczni obrzucają się błotem. Były prezydent Aleksander Kwaśniewski nazwał rządy Prawa i Sprawiedliwości kitem. Na odpowiedź nie musiał długo czekać. Jeden z posłów PiS powiedział, że za uległe słowa Kwaśniewskiego wobec Niemiec, jakie wypowiedział dla magazynu „Vanity Fair” w czasie okupacji... golono głowy. – Jeśli poseł Adam Hofman ma odwagę, to niech przyjdzie mnie ogolić –odparował Kwaśniewski. Jednak kilka godzin później przeprosił Polaków, którzy mogli poczuć się urażeni jego słowami. Wiesław Gałązka, specjalista od politycznego marketingu twierdzi, że czeka nas co prawda krótka, bo tylko 40-dniowa kampania, ale na pewno można powiedzieć o niej jedno: będzie najostrzejsza, najbardziej brutalna, a haki na przeciwników będą fruwać jak meteory. W tej chwili, jak twierdzą złośliwi najbardziej poszukiwanym narzędziem przez posłów
Uciekają z PiS do Platformy – ZAWIODŁEM się na premierze Kaczyńskim – mówi były szef resortu obrony Radosław Sikorski i deklaruje, że wystartuje do Sejmu z list konkurencyjnej Platformy Obywatelskiej. Szefostwo PO się cieszy, bo Sikorski będzie lokomotywą tej partii w Bydgoszczy. Po Antonim Mężydle, który przeszedł z PiS do PO, to już kolejny polityk dużego kalibru, który opuszcza PiS i przechodzi do konkurencji. Jak się przypuszcza, szeregi PO zasilić może jeszcze Paweł Zalewski oraz obecny marszałek Senatu, legenda Solidarności, Bogdan Borusewicz.
']ZRÍ GR GRPX
T W Białymstoku protestowali b. więźniowie polityczni i internowani. Chodziło o udział historyka Adama Dobrońskiego w sesji naukowej IPN. Dobroński przyznał się do podpisania dokumentu o współpracy z SB, choć podkreśla, że takiej działalności nie podjął. Ostatecznie wystąpienie Dobrońskiego zostało odczytane przez inną osobę. T Ważność starych dowodów osobistych przedłużono do 31 marca 2008 roku. Wnioski o nowe dokumenty można składać do końca roku. T Przyszłoroczne wydatki na służbę zdrowia wzrosną o 3,5 mld zł, do sumy 11 mld. Może nie kiełbasa, ale „przedwyborcze placebo”. Chyba tak.
są śrubokręty, którymi wybrańcy narodu odkręcają z sali posiedzeń tabliczki ze swoimi nazwiskami. Walka się zaczęła. Z największym rozmachem ruszyło do boju Prawo i Sprawiedliwość. Poznański miting, otwierający kampanię, zorganizowano na wzór amerykański. Okrzyki, muzyka, transparenty i mocne słowa premiera Jarosława Kaczyńskiego, który zagrzewał do walki. O nową Polskę, kraj bez oligarchów, kraj równych szans dla wszystkich. Tylko kiedy mówił o symbolu poprzedniej polityki zagranicznej, którą – jego zdaniem – uosabia Kwaśniewski chwiejący się nad grobami polskich żołnierzy w Charkowie, po sali przeszedł pomruk niezadowolenia. Jacek Kurski, zwany bulterierem PiS-u, szykuje się do jakiejś tajnej misji przeciwko Platformie Obywatelskiej. Bo to PO jest głównym rywalem PiS. Liga Polskich Rodzin robi dobrą minę do złej gry, ale sondaże dla partii Romana Giertycha są nieubłagane – nie ma dla LPR miejsca w nowym sejmie.
GR 3ROVNL
MX RG
S PLQ
] WHO VWDFMRQDUQHJR
Po prostu wybierz 084 4831 4029
QDVWÆSQLH Z\ELHU] QXPHU GRFHORZ\
3ROVND tel. komórkowy /LWZD tel. stacjonarny 6 RZDFMD tel. stacjonarny ,UODQGLD tel. stacjonarny
7p/min 5p/min 3p/min 3p/min
-
087 084 084 084
1412 4545 4988 4988
4029 4029 4029 4029
Infolinia: 0870 041 4029 I www.auracall.com
To proste… Spróbuj teraz!
*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute & include VAT. Calls billed per second. Minimum call charge 5p by BT. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls made to mobiles may cost more, unless specifically mentioned in the destination list. Prices are subject to change without prior notice. Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet Herts EN5 5UE. Agents required, please call 0844 5453 788.
Muskuły napina Andrzej Lepper i jego drużyna z Samoobrony. Złośliwi się śmieją, że kiedy Lepper sam zamawia sondaże popularności swej partii, może spać spokojnie. Gdy robią to inne ośrodki, Lepper wpada w szał, bo – podobnie jak LPR – jest poza sejmową burtą. Nikt nie jest w stanie teraz ułożyć możliwego scenariusza po najbliższych wyborach. Żadna z głównych partii, a więc PO i PiS nie będą w stanie same rządzić. Wszyscy robią ukłony do Polskiego Stronnictwa Lu-
dowego, które wyrosło na partię spokoju i rozwagi, choć do tej pory uważano to ugrupowanie za łowcę posad i synekur. Może więc Platforma połączy siły z lewicą? Marzy o tym Jarosław Kaczyński, by ostatecznie spolaryzować polską scenę polityczną na obrońców demokracji i postkomunistów oraz tych, co z nimi się bratają.
Rozpada się polska rodzina
zagrożone rozwodami są związki trzydziestolatków, które mają za sobą zaledwie kilka lat wspólnego pożycia. Zwiększająca się liczba rozwodów wywołana jest także znacznym poluzowaniem norm społecznych. O ile jeszcze nie tak dawno rozwodnik czy rozwódka, kawaler czy stara panna uważani byli za coś gorszego w społeczeństwie, tak teraz praktycznie nikt nie przywiązuje do tego wagi. Doszedł też inny element – ekonomiczny. Pary rozwodzą się, bo zyskują wtedy pomoc państwa, konkretnie zaś zasiłek alimentacyjny, który wspomaga domowy budżet. Opłaca się też, z punktu widzenia podatkowego, samotnie wychowywać dzieci. Stawki wtedy są najniższe. Polscy posłowie dopiero teraz biją się w piersi, tłumacząc że zabrakło im wyobraźni, że nie docenili sprytu rodaków, którzy w fikcyjnych rozwodach znaleźli dla siebie dobre, ekonomiczne strony. Istnieje też kryzys wiary, o czym jednak polski Kościół mówi niechętnie. Jest to zjawisko znane nie tylko w naszym kraju, gdzie ślub kościelny nie jest już tamą przed rozwiązaniem związku. Podobne tendencje obserwuje się także w takich katolickich krajach jak Włochy czy Irlandia. Duży wpływ na pogarszającą się statystykę mają też wyjazdy młodych ludzi za granicę, co często powoduje rozbicie młodych małżeństw. (br)
CORAZ gorzej dzieje się w polskich rodzinach, bo coraz częściej się rozpadają. Lawinowo rośnie liczba rozwodów. O ile na przykład średnia roczna rozwodów w latach 1995-2000 wynosiła nieco ponad 40 tysięcy, to teraz przekracza już 70 tysięcy. Główne powody rozstawania się par są od lat nieodmiennie te same, a więc alkoholizm, zdrada, bicie dzieci i współmałżonka. Ale doszły i nowe, takie jak stosunek do lustracji, czy na przykład do ojca Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja. Najnowsze dane resortu sprawiedliwości mówią, że tylko od stycznia do końca lutego prawie 50 tysięcy par złożyło pozwy rozwodowe. Jeśli ta tendencja utrzyma się, padnie kolejny rekord. Rekordy biją polskie miasta – rozwodów jest tam trzy razy więcej niż na wsiach. Taka średnia rodzina, która postanowiła się rozejść, ma przeciętnie 13 lat wspólnego pożycia. Zdaniem socjologów najbardziej jednak
Bartosz Rutkowski
Galopujący Gallup > 8 Komentarz > 9
WIELKA BRYTANIA I ŚWIAT 7
NOWYCZAS 14 września 2007
nowyczas.co.uk
SPOŁECZEŃSTWO » Rozpętali medialny show i odsunęli od siebie podejrzenia
Rodzice Madeleine na celowniku KIEDY zniknęła ich córeczka robili wszystko, by o sprawie dowiedział się cały świat. Jeździli po Europie, prosili gwiazdy muzyki i sportu, by pomogli im nagłośnić sprawę. Robili wszystko, by policja czuła oddech dziennikarzy na plecach, że nie powinni odpuszczać w poszukiwaniach. Przyjął ich nawet papież Benedykt XVI i cały świat widział, z jaką czułością głaszcze ich i fotografię ich ukochanej Madeleine. To był prawdziwy telewizyjnoprasowy show. Zupełnie jakby ktoś starannie wyreżyserował to widowisko, które z wypiekami na twarzach śledziły miliony ludzi. I nagle wszystko runęło, odwróciło się, kiedy portugalscy śledczy przyjrzeli się bliżej właśnie rodzicom zaginionej dziewczynki. W wypożyczonym przez nich samochodzie, ponad dwa tygodnie po zaginięciu Madeleine, znaleziono ślady świadczące o tym, że dziewczynka była nim przewożona. Na tej podstawie policja portugalska uznała rodziców Madeleine za podejrzanych, którzy w pośpiechu – po przesłuchaniach – przerwali poszukiwania córki w Portugalii i wrócili do Wielkiej Brytanii. – Chcemy teraz zapewnić normalne życie naszym bliźniakom. Prosimy wszystkich, by uszanowano naszą prywatność – apeluje teraz Kate, matka 4-letniej Madeleine, która w tajemniczych okolicznościach zaginęła w portugalskim kurorcie 3 maja.
ODESZLI
Lord Bethell POLITYK, pisarz, długoletni członek Parlamentu Europejskiego. Przez długie lata walczył o integrację Europy. Występował w obronie dysydentów w Związku Sowieckim i w Polsce. Za swój największy sukces uważał obalenie Muru Berlińskiego. Był fundatorem nagrody imienia Andrieja Sacharowa. Pomagał wielu dysydentom, którzy znaleźli się na Zachodzie. Szczególną sympatią obdarzał PolakówMiał 69 lat.
Anita Roddick W LATACH 70. otworzyła pierwszy sklep „The Body Shop”, który z czasem rozwinęła w sieć sklepów obecnych niemal w każdym mieście Wielkiej Brytanii. W ubiegłym roku sprzedała je firmie L’Oreal za sumę 130 mln funtów. Od początku swojej kariery biznesowej zaangażowana była w kampanię na rzecz Trzeciego Świata. Zmarła w wieku 64 lat.
Teraz już ani Kate, ani jej mąż nie chcą pokazywać się w świetle telewizyjnych kamer. Chcą zniknąć z pola widzenia dziennikarzy i fotoreporterów. Zaskoczone są nie tylko media ale i zwykli ludzie. Bo skoro naprawdę są niewinni, to nie powinni ustawać w wysiłkach, by wyjaśnić sprawę zaginięcia małej. Portugalska policja podejrzewa, że mogło dojść do jakiejś tragedii w tej rodzinie i potem ciało 4-letniej Madeleine zostało przez rodziców wywiezione i ukryte. Mogło być tak, że rodzice idąc do restauracji podali trójce swych dzieci środki nasenne, by być pewnym, że maluchy nigdzie się nie ruszą. Być może Madeleine dostała za silną dawkę... To jednak tylko poszlaki. – My w każdym razie nie uważamy tego śledztwa za zamknięte – potwierdza Olegario Sousa, portugalski policjant, kierujący wyjaśnianiem tej sprawy, którą żyła nie tylko cała Wielka Brytania, Portugalia, ale wręcz cała Europa. W brytyjskiej prasie pojawiły się informacje, że kardynalne błędy i to od samego początku popełnili portugalscy śledczy. Zasugerowano się bowiem niesamowitym rozmachem kampanii medialnej, uruchomionej przez rodziców dziewczynki i dlatego stracono ich z pola widzenia, jako potencjalnych podejrzanych. A to był – zdaniem nie tylko dziennikarzy – poważny błąd.
tydzień na świecie T Premier Rosji Fadkow podał swój rząd od dymisji. Jego następcą ma być Ilionow, poważny kandydat na następcę także Putina. T Ojciec Święty Benedykt XVI odbył trzydniową pielgrzymkę do Austrii. Odwiedził m.in. obchodzące 850-lecie sanktuarium Mariazell. T O nominację Republikanów na kandydata do prezydentury USA ubiega się, nie bez szans, były aktor i senator Fred Thompson. Czyżby nowy Reagan? T Rosja zapowiada, że w ciągu najbliższych trzech lat może rozmieścić nowe międzykontynentalne rakiety balistyczne RS-24.
Matka, podejrzewana przez portugalskich śledczych o spowodowanie śmierci córki twierdzi, że to policja sugerowała, wręcz wymuszała na niej takie zeznania. Brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych uważa, że tak portugalscy śledczy nie powinni postępować. Brytyjska ulica, jak i zwykli mieszkańcy Portugalii przeżywają teraz kolejny szok. Niezwykle powoli dociera do nich, że byli manipulowani medialnymi działaniami rodziców Madeleine i nie byli w stanie wyrobić sobie własnego osądu. Teraz coraz więcej ludzi podejrzewa, że za dramatem czteroletniej dziewczynki mogli naprawdę stać jej rodzice.
Śledztwo trwa nadal i nie można przesądzać jeszcze o jego wynikach. Policja nadrabia teraz początkowe zaniedbania i każdego dnia dostarcza kolejnych dowodów, które, zdaniem ekspertów, są w dalszym ciągu niewystarczające. Kontrowersje wzbudza też możliwość skorzystania przez rodziców Madeleine z milionowego funduszu zebranego na akcję poszukiwania zaginionej dziewczynki. W nowej sytuacji byłoby to nadużyciem intencji darczyńców, ostrzegają prawnicy. Pieniądze hojnie przekazane przez nieznanych ludzi, wstrząśniętych historią zaginionego dziecka, nie powinny być użyte na opłacanie prawników reprezentujących interesy rodziców. (gm)
T Były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder wybrał Moskwę na promocję swoich pamiętników. Przy okazji dostało się krajom przepełnionym „nacjonalizmem i antyrosyjskością”, których „zakładnikiem stała się UE”. W tym kontekście Schroeder wymienił Polskę. Ciekawe, czy wydanie pamiętników sponsorował Gazprom? T W Niemczech zatrzymano islamskich terrorystów szykujących serię zamachów na bazy amerykańskie i miejsca, w których przebywają żołnierze USA. Policja i tajne służby Niemiec przeprowadziły zakrojoną na szeroką skalę obławę. T Palestyńska rakieta wystrzelona ze Strefy Gazy trafiła w bazę wojsk izraelskich i spowodowała obrażenia 50 żołnierzy. T Do Pakistanu powrócił na krótko b. premier tego kraju Szarif. Został aresztowany na lotnisku, a następnie deportowany z kraju. T Stolica Apostolska uznała za „potworny akt przeciw ludzkiej godności” zgodę brytyjskich władz na tworzenie przez naukowców zarodków hybryd ludzko-zwierzęcych. T Wizytę w Belgradzie złożył minister spraw zagranicznych Czarnogóry. Chodzi o złagodzenie stosunków po nie wpuszczeniu do Czarnogóry serbskiego bp. Filareta. T W zamachu samobójczym w Algierii zginęło 37 osób. W całym kraju odbyły się marsze sprzeciwu wobec działalności terrorystów. T Australia podpisała umowę z Rosją o dostarczaniu uranu na „potrzeby rosyjskiego cywilnego programu atomowego”. Swój uran Rosja wykorzysta na potrzeby wojskowe. T W katedrze w Modenie odbyły się uroczystości pogrzebowe Luciano Pavarottiego.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 14 września 2007
8 TAKIE CZASY
T
A kingdom in doubt
by Marek Kaźmierski
iredness kills. It says so on motorway road signs all around Britain. The warning doesn’t just apply to drivers. Boxers face the same risks. And late-night smokers. And volunteer directors of virtual arts centres. Since the mid-April launch of www.art-dom.org, a Web portal for creative people of Polish origin in the UK, I haven’t had a moment to myself. It has killed my summer. Not that I’m complaining. Managing it has been an enlightening ride, but now it’s time for a break. Maybe even a full-stop. Our own Robert Rybicki recently wrote that “there is no Polish arts scene in the UK”, because there is no centre or organisation that represents it. He’s quite right. The Polish Cultural Institute only imports established artists for individual events. POSK, not counting the recently opened Jazz Club, rarely has time for anyone outside its own oldschool “Polonia” network. So, seeing no one else out there answering the needs of our more recently arrived compatriots, in March I got a dozen friends together and set about building our own, on-line arts centre. Its mission was simple. First, list all creative people of Polish origin active in the UK. Then, help promote their work, in English, for everyone, not just Poles, to experience and enjoy. Finally, we hoped it would generate international collaborations, firmly placing us on the cultural world map. We called the project “Art-Dom”, a
S
Galopujący Gallup
Krystyna Cywińska
No Way Back Where
bi-lingual blend that hinted at “art kingdom”, a place where creativity ruled. Our strategy was to start on the Web, then, if successful, find some office space and, in a year or so, open a real-life multi-cultural arts centre in London. Eventually, we even talked about opening satellite centres in Berlin, Barcelona, maybe even the States. Of course, even before the site design was finalised, divisions started. Arguments. Over the name. The colour scheme. The very spirit and direction of the enterprise. Threats were made. Counterorganisations planned. And everyone, eventually, repeated the deadly mantra – “Polak Polakowi wilkiem…” Yet, with half the original team already lost to pointless dissent, www.art-dom.org still went live on schedule and grew at an amazing rate. Not only did it list just about all cultural activity generated by our community in the UK, it supported several historic events (such as the recent City Hall exhibitions), archived everything that took place (so we wouldn’t forget the past) and generated new projects, such as publications and festivals (so we wouldn’t fear a colourless, divided future). Alas, the more Art-Dom evolved, the less time the remaining founding members had for it. I thought if I ran it alone for long enough, eventually they would come back on-board. I spent the summer designing and uploading, phoning round, emailing, organising meetings and so on. New people frequently got in touch, enthused by the concept, but, eventually, the original Art-Dom team dispersed for good. Maybe it was me. My management style. Or the website design they didn’t approve of. Or maybe, as I’ve suspected all along, Poles are not yet ready to unite. All the successful artists I know of over here mistrust Polonia organisations, media outlets and the such. They define themselves by their talent. Their inner language. Their direction in life, not their origins. Perhaps one day the Mickiewicz Institute or PCI or even POSK will take up the challenge of celebrating our creative and cultural achievements abroad. The task itself is vast. Our universities should be involved. Our Euro MP’s. Our business community. Or maybe someone reading this article is willing to take over the ArtDom reins from me. With a government day job, other arts organisations I manage already and my own artwork, I’m too tired to run on alone. If you’re interested in rescuing one almost-new, already established on-line Dom Kultury, get in touch via marek@apart-arts.org. Don’t use my art-dom.org email. It may not be “live” for much longer.
ondaże opinii publicznej wymyślił nie żaden uczony radziecki, ale amerykański. Był nim George Gallup, urodzony w roku 1901. Zasłynął jako socjolog i publicysta. Założył instytut zwany Instytutem Gallupa, badający trendy społeczne, polityczne i handlowe. O czym w krajach pod sowiecką batutą nikomu by się nawet nie śniło. Z latami i przemianami takie instytuty zaczęły się mnożyć. George Bernard Shaw miał o nich kiepskie zdanie. Najpierw statystyki, potem statystyki, a na końcu kłamstwa. Kłamstwa czy nie, statystyki przedwyborcze są niczym zabawa w tzw. musical chairs. Na dany sygnał melodii, przesiadka. Z krzesła na krzesło. Z tylnych rzędów na przednie i odwrotnie. Dziś na przedzie PiS, jutro PO. I znów zmiana pozycji. Te galopujące w Gallupie wyniki coraz mniejsze robią wrażenie na wyborcach. Bywa, że głosy w wyborczych urnach potwierdzają opinię G.B. Shawa o statystykach. Więc będzie PO, PiS czy POPiS? I co będzie, jak nie będzie. Pewnie kolejne wybory i kolejne przesiadki. I kolejna polityczna niemożność. Cecha wybujałych i krewkich narodów, jak nasz. Kiedyś, w okresie mody na tzw. pure nonsens, śpiewano taką piosenkę: Czy normalny zwykły ptak, może z rybką? Owszem, tak. A jeśli nie, to bardzo źle, bo rybce też należy się. Niezła to ilustracja do rządowej koalicji, kohabitacji czy pójścia do madejowego łoża z opozycją. Bo rybce też należy się. Będzie kłopot z tymi w kraju wyborami. I z podliczaniem głosów. Można sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby w tych wyborach przeliczano, odliczano, dodawano i odejmowano głosy! Jak w Stanach w wyborach prezydenckich w roku 2000. Gdyby jak wtedy, w decydującym o wynikach stanie – Florydzie – odwlekano ogłoszenie wyników prezydenckich wyborów? I procesowano się o prawidłowość wyborczego procesu? Przy paplaninie speców. Przy kłótniach, oskarżeniach, zarzutach itp. Jak wtedy w Stanach, kiedy minimalną większością głosów wygrał George W. Bush, a nie Al Gore. Do dziś są na ten temat zaciekłe spory. Gdyby taka sytuacja zaistniała w Polsce, gdyby nie było jasności, czy PiS czy PO prowadzi, powszechny włos by się zjeżył. Zaraz by się odezwały głosy, że to tylko u nas podobna rzecz może się zdarzyć. Bo tylko my potrafimy spaprać wybory. Niszczyć karty wyborcze, źle podliczać głosy i w ogóle mataczyć przy urnach. Posypałyby się uwagi, że jednak Vaclac Havel miał rację. Trzeba było przy urnach postawić na straży zagranicznych obserwatorów, bo taka u nas anarchia i pełzająca dyktatura Kaczyńskich. Prawica by przy okazji przytoczyła parę niewybrednych opinii o nas marszałka Piłsudskiego, co jest teraz w modzie. Do czego jesteśmy zdolni, a do czego nie. Jego określenie poslenis fajdantis byłoby przytaczane
przy różnych posłach. Przypominano by też zapewne, że marszałek w jednym ze swoich przemówień w roku 1927 powiedział, że jesteśmy narodem idiotów. Jak na nasze geopolityczne położenie, trudno się dziwić. Odbierano nam rozum, raz po raz. Jesteśmy też podobno poetami w polityce, a politykami w poezji. Jak miał twierdzić kanclerz Niemiec, Otton von Bismarck. Miałaby o tym świadczyć nasza postawa i romantyczna literatura. Gdyby taka rzecz u nas się zdarzyła, jak się zdarzyła w Stanach, lewica by się natychmiast odwołała do demokratycznych zasad socjalistycznych. Niektórzy pogrobowcy komuny z przyległościami twierdziliby, że coś podobnego nie mogłoby się wydarzyć w PRL-u. Święta racja. Bo jakby się wyborcom przypałowało, zaraz by głosowali jak się należy i podliczali z oficjalnego rozdzielinika czy listy. Lewicę poparłaby ludność z byłych PGR-ów i zwolennicy Leppera, a zagraniczni korespondenci mieliby ubaw i tematy do zjadliwych artykułów. Napisaliby, że Polska jest znana z bezhołowia, że niedojrzała do demokracji, że za wcześnie ją przyjęto do Unii i że w ogóle panuje w niej zamordyzm i kaczyzm. Czego dowodem masowe ucieczki wystraszonych Polaków do tak demokratycznych krajów, jak Wielka Brytania, Irlandia czy Stany. Inwestorom by doradzano, żeby wycofali swoje kapitały, nie inwestowali, bo klimat w naszym kraju nie jest stabilny. Złotówka by poleciała w dół orłem i reszką, ambasadorów obcych państw by odwołano na konsultacje. Itp itd. Kpin i szyderstw nie byłoby końca, a gospodarka polska nadal by rosła na tych politycznych drożdżach. Bo takie są życia paradoksy. Dzisiejsze sensacje, drwiny i kpiny to jutrzejsza makulatura. Pocieszające jest to, że podobne i gorsze rzeczy zdarzają się i w innych demokratycznych krajach. Nie zdarzają się tylko w dyktaturach i nie zdarzały się w demoludach. I nie tylko u nas takie przepychanki polityczne. Ani scysje, wety i odwety przedwyborcze. W Stanach też już ruszyła przedwyborcza prezydencka kampania. Niewybredne slogany, billboardy, chwyty poniżej pasa. Wywlekanie przeszłości kandydatów na prezydenta, dorabianie im gąb i plam w życiorysie. Oszczerstwa, kalumnie, seksualne wybryki, finansowe skandale. Zupełnie tak, jak u nas. Czyż nie o taką polityczną wolną amerykankę walczyliśmy? Mając niedościgłą Amerykę w wyobraźni? Dziś trudno, jak za PRL-u, krajowe rozczarowania wymieniać na zagraniczne. Na jakie, że zapytam? Galopujące statystyki sondażowe są dowodem na to, że w wolnym kraju każdy może mówić to, co myśli. Co nie oznacza ostatniego słowa. A złych polityków wybierają na ogół dobrzy ludzie, którzy nie głosują. Piosenka przedwyborcza? No właśnie. Czy normalny zwykły ptak, może z rybką? Owszem tak…
nowyczas.co.uk
Grzegorz Małkiewicz
Wszyscy spodziewają się ostrej, brutalnej kampanii, i wszyscy są z tym pogodzeni, bo przez ostatnie dwa lata uprawianie polityki w Polsce i debata publiczna nie dały wyborcom spokojnej i wyważonej alternatywy. Polska nie jest w tym odosobniona, wzory płyną z zachodnich demokracji, ale temperatura sporu jest u nas najwyższa.
W
tym niecodziennym widowisku wszystko się zatraciło, łącznie z dokonaniami rządu i pozytywnym wizerunkiem opozycji. Rząd, który nie odda władzy dobrowolnie („Gazeta Wyborcza”) należy usunąć za wszelką cenę. Nawet aresztując Kaczyńskich, bo w przeciwnym razie to oni wszystkich aresztują (Lech Wałęsa). Lawinowy atak na rządzących (ciekawe, dlaczego na to pozwalają, skoro mają władzę totalitarną) umożliwił podniesienie głowy skompromitowanej „lewicy”. Wystarczy przeprosić za błędy przeszłości (Aleksander Kwaśniewski) i wyborca nie będzie blokował kolejnej szansy najstarszej formacji politycznej w Polsce. Przeprosiny postkomunistycznej lewicy na tle wzajemnych oskarżeń młodszych ugrupowań wydają się być aktem rozwagi, dojrzałości i roztropności, której trochę zabrakło byłemu prezydentowi, kiedy prosił wręcz Niemców o interwencję w polskie sprawy. Ale zno-
JAZDA bez cugli
NOWYCZAS 14 września 2007
FELIETONY 9 wu przeprosił, w czym jest wyrafinowanym mistrzem, i wyborcy (przynajmniej część) ponownie oddychają w jego towarzystwie z ulgą. Opatrznościowy polityk z europejskim sznytem, który idzie z prądem transformacji ustrojowej. Nawet zmienił elektorat z robotniczo-chłopskiego na postępowy, liberalny, europejski. To Kaczyńscy reprezentują teraz elektorat wiejski i arcykatolicki, ludzi, „którzy czują się przegranymi” (Kwaśniewski). Czy tego typu wypowiedziami były prezydent szkodzi Polsce? Takiego zdania, nie bez powodów, jest Jarosław Kaczyński. Szkody, jeśli już, są niewymierne, trudno więc wiarygodnie wyrokować w tym temacie. Niewątpliwie przyczyniają się do wzmacniania stereotypowego wizerunku za granicą polskiej klasy rządzącej. Populiści rządzą Polską – zwykle czytamy w prasie brytyjskiej, bez względu na orientację polityczną redakcji i wydawców.
Argumenty i wnioski są niepokojąco podobne, jakby były podyktowane przez siłę wyższą. W tym całym przesileniu komentatorzy zapominają, że w gruncie rzeczy demokracja jest z definicji populistyczna. Wygrywa większość, a w Polsce większością jest elektorat wiejski. Zmiany cywilizacyjne nie zachodzą w ciągu jednej dekady, „europejskość” Warszawy, Krakowa i kilku innych miast tworzy poważny kontrast z polską prowincją. Zachowajmy proporcje, szczególnie w sytuacji latających pomówień i ataków osobistych. Niestety, tych proporcji nie będzie, nikt nikogo nie przekona, karty są już rozdane, a wynik znamy – rząd mniejszościowy i paraliżująca pracę rządu opozycja. W tych wyborach niezdecydowani mają trudny dylemat. Uczciwy Polak powinien głosować na PO – podpowiada Donald Tusk. A jeśli nie zagłosuje, to przestaję być uczciwym Polakiem? Doszło do tego, że politycy wydają zaświadczenie uczciwości.
KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO
Z
Michał P. Garapich
Unijni nomadzi
ostałem zaproszony przez władze dzielnicy Fulham i Hammersmith do przedyskutowania ich projektu badawczego dotyczącego Polaków w okolicy. Problem z relacją między władzą a naukami społecznymi jest taki, że wbrew mniemaniu tej pierwszej nie udaje się dowiedzieć wszystkiego, nie jest tak, że za pomocą sondaży i fokusów można wejść w głowę polskiego migranta i przewidzieć jego wpływ na życie dzielnicy, relacje ze służbami publicznymi, policją etc. Można próbować, ale są jakieś granice. Problem w spotkaniu z tymi sympatycznymi samorządowcami leżał jednak w tym, że poza ogólnymi sprawami krążyli wokół kwestii, która dla nich najwyraźniej była dość drażliwa – mieli problemy z artykulacją, po co chcą tych Polaków badać. Szydło wyszło z worka, kiedy analizowaliśmy dane dotyczące stopnia pobierania przez obywateli krajów wschodnioeuropejskich numerów ubezpieczenia społecznego. Oczywiście Polacy byli na pierwszym miejscu z 500-proc. wzrostem od 2004 roku. Jednak obok tego widniała rubryczka z obywatelami krajów starej piętnastki, gdzie także zaznaczył się – mniejszy co prawda, ale zawsze – wzrost. Do Londynu walą tłumnie nie tylko Polacy czy Rumuni, ale przyjeżdżają też Włosi, Grecy czy Niemcy. I wtedy zadałem pytanie, dlaczego by w badaniu, obok Polaków i Słowaków do próby nie dorzucić kilku Włochów i Francuzów. Po chwili konsternacji okazało się, że tak naprawdę dla dzielnicy problemem są ludzie spożywający alkohol w parkach, śpiący na ulicy – polscy kloszardzi inaczej mówiąc. Rzeczywiście, nie widuje się pijanych w sztok Włochów. Polaków więc należy przepytać i przebadać, bo osobnicy o tym samym paszporcie stanowią estetyczne zagrożenie dla porządku publicznego. Zderzenie kultur, tym razem kultur picia. Stygmatyzacja migrantów jest oczywista – już od losu Żydów w Egipcie – stara strategia kontroli i segregacji ze strony władz. Stygma pijaka trzymała się długo Irlandczyków, ale były to czasy, kiedy można było wypić kilka piw w pubie i się nie zrujnować. Wówczas siedzenie w parku było niepotrzebne. Dzisiaj Polacy piją na ławkach, bo nie stać ich na wiele więcej – kto przy zdrowych zmysłach, zwłaszcza polskich, płaci 20 złotych za piwo? Jeśli część z nich robiła to u siebie, dodatkowo dochodzi nostalgia, bo siedzenie na ławce w parku z piwem to nic innego jak rytualna czynność, dzięki której człowiek czuje, że mimo wichrów historii pewne rzeczy na tym świecie pozostają niezmienne, mimo zamiany Radzymina na Ravenscourt Park. Obym nie był źle zrozumiany. Nie nawołuję do picia w parkach, ale w traktowaniu grup mężczyzn pijących na ławkach jako społecznego problemu, zagrożenia wręcz, któremu ma zaradzić badanie socjologiczne i odpowiednia polityka społeczna kryje się sporo mieszczańskiej hipokryzji. Gdyby palili krak w domach, z dala od okien ratusza, wszystko byłoby ok. Gdyby zapijali się na śmierć poza sąsiedztwem angielskich domków za milion funtów, nikt by nie zwrócił uwagi. Problem jest więc natury estetyczno-kulturowo-klasowej. Nie pamiętam żadnych danych medialnych na temat kojarzenia tych mężczyzn z przestępczością, strzelaninami, handlem narkotykami, zabójstwami. W okolicy regularnie dochodzi do wojny gangów nastolatków z gnatami, ale tutaj problemem okazuje się pan Kazek sączący Lecha z przemytu.
O BYC Z A J ÓW K A
D
Waldemar Rompca
wadzieścia lat temu piętnaście firm telekomunikacyjnych podpisało porozumienie powołujące do życia Global System for Mobile (GSM) Communications. Rocznica przeszła zupełnie niezauważona przez media, a szkoda, bo jest to jedno z niewielu wydarzeń ostatnich lat, które zmieniło nasze życie na zawsze. W 1987 roku nikt nie wiedział, w jakim kierunku pójdzie bezprzewodowa telekomunikacja. Dokumnet określał techniczne detale, według których można było wreszcie pracować nad wspólną siecią i praktycznie nic więcej. O tym, jakim fenomenem okaże się komórka, nikt nawet nie marzył. Owszem, naukowcy snuli plany – ale do ich realizacji dużo jeszcze brakowało. Nawet media podchodziły do tematu bardzo sceptycznie, traktując
Komórka zmieniła świat wszystko bardziej w kategoriach technologicznych nowinek, niż zbliżającej się rewolucji. Bo czy to się komuś podoba czy nie, podpisane porozumienie nie tylko zmieniło sposób, w jaki się dzisiaj komunikujemy ze sobą, ale też przede wszystkim wpłynęło na nasze życie. I od tego nie ma już odwrotu. Trudno sobie dzisiaj wyobrazić dzień bez telefonu komórkowego. A ten, jak na ironię, zmienia się ostatnio coraz szybciej. Kiedyś była to jedynie zwykła słuchawka, telefon, z którego korzystaliśmy jedynie w awaryjnych sytuacjach. Koszty połączeń były zbyt wysokie, by korzystając z niego godzinami opowiadać o szaleństwach ostatniej nocy. Potem pojawiły się SMS-y. Dzisiaj każdego dnia na świecie wysyła się kilkanaście miliardów SMS-ów i liczba ta ciągle rośnie. Nikt już nie pyta, co to jest krótka wiadomość tekstowa, a jedynie stuka w klawiaturę i czeka na odpowiedź bez obaw o to, gdzie w danej chwili znajduje się odbiorca wiadomości. Nie ma żadnego znaczenia, czy jest tuż obok, na sąsiedniej ulicy czy na drugim końcu świata. Bo w telefonii komórkowej nie ma to żadnego znaczenia.
Zmężniał również sam telefon. Już nie tylko dzwoni czy pisze, ale także gra muzykę z domowej kolekcji czy radia, robi zdjęcia, odbiera maile, przegląda internet, a nawet podpowiada drogę na satelitarnej mapie. Nikt już nie pyta, czy masz komórkę, tylko jaki jest twój numer. Na sto mieszkańców Wielkiej Brytanii przypada 116,6 aktywnych numerów. Ale komórka zmieniła nie tylko nasze życie, zmieniła również media. Świat stał się jakby mniejszy, a wiadomości błyskawicznie obiegają świat. Wystarczy znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie i można być nie tylko świadkiem ważnego wydarzenia, ale trafić na czołówki gazet i telewizyjnych serwisów informacyjnych. Spoglądam na swoje dwa telefony i zastanawiam się, jak wyglądałoby moje życiebez tych dwóch gażdżetów. Szef może mnie złapać kiedy chce, nie ma róznież ucieczki od znajomych. Na szczęście jest mały czerwony magiczny przycisk, który w telefonie pozostał. Gdy dzwoni zbyt często, wciąż można go po prostu wyłączyć. Co za ulga.
NOWYCZAS 14 września 2007
nowyczas.co.uk
10 LUDZIE • MIEJSCA • ZDARZENIA
Na pohybel
A
Anna Wendzikowska
udrey Hepburn powiedziała kiedyś: „Nieważne, jak o tobie piszą. Ważne, żeby nie przekręcali nazwiska”. Zawsze uważałam, że coś w tym jest. Kiedy zobaczyłam więc tekst Waldemara Rompcy ucieszyłam się bardzo. Moje nazwisko wymienione pięć czy sześć razy w jednym artykule. Ba! Bezbłędnie napisane! No, no. Moje rozbujane, narcystyczne ego poczuło coś bliskiego pełnej satysfakcji. Przykro, że moje teksty wcale się panu Rompcy nie podobają. Ale trudno. Nie wszystkim dogodzić można. Nie wszystkim dogadzać się chce. Ale tam! Podobają się, czy nie, pan Rompca moje teksty czyta. Mało, że czyta! Zadał sobie trud, żeby je przestudiować, wynotować cytaty i na ich podstawie wysnuć, pożal się Boże, analizę psychologiczną. Nieważne. Tę analizę mu wybaczam. Wybaczam, bo pan Rompca swoim tekstem udowodnił mi, że warto pisać.
Warto, bo ktoś czyta. Stworzyłam więc własne powiedzenie: „Nieważne, co myślą. Ważne, że czytają i mają zdanie”. Bo jaki może być większy komplement dla autora niż zbulwersowany czytelnik albo zniesmaczony kolega z tych samych łamów? Znaczy, że jestem jakaś! Co może być gorszego niż brak reakcji? Wszystkim się podoba? Znaczy jestem nudna i mdła. Dobra, dobra. Wdzięczność wdzięcznością, a jednak po lekturze tekstu napadły mnie pewne wątpliwości. Po co ten tekst? Po co krytykować koleżankę z tej samej redakcji? To w dziennikarskich kręgach nie jest praktykowane. Tego nie robią nawet największe dziennikarskie szuje. A pan Rompca nie krytykuje moich poglądów (na to nie miałabym się prawa gniewać). Z pana Rompcy tryska wręcz żółć złośliwych osobistych uwag pod moim adresem. Tryska z taką siłą, że musiała się magazynować w nim od dawna i z pewnością nie ma nic wspólnego ze mną. Dlaczego więc? Może pan Rompca czuje się zagrożony moimi lekkimi felietonikami. Sam pisze o poważnych sprawach: o polityce, kościele, imigrantach. Fajnie! Czy ja mogłabym pisać o tych „poważnych” rzeczach? Jasne! Czy bym chciała? Nie. Tyle już zostało na ten temat napisane, że trudno napisać coś nowego. Panu się jak dotąd nie udało, ale proszę próbować! Ja nie będę się na to porywać. Piszę więc o tym, co znam. O moim życiu,
o pracy, o podróżach, o lotniskach, o ślubie, o Brytyjczykach, Amerykanach i wszystkim, co zajmuje mnie w danym tygodniu. A że piszę o tym z własnej perspektywy? Cóż, nie wydaje mi się, żeby to potrzebowało wyjaśnienia. Piszę tak dlatego, że to jest trudniejsze, nie dlatego, że jest prostsze. Krytykowanie wszystkiego i wszystkich jest najłatwiejszą formą dziennikarstwa. Bardzo wdzięczną. Można sobie poużywać, że hej! Schować się za kimś innym. Napisać zgrabny felieton absolutnie nic nie pisząc o sobie. Jak dotąd świetnie się to panu udaje. Proszę jednak mi nie zarzucać, że nie szanuję czytelników. To ja, nie pan, otwieram się przed nimi i wpuszczam ich do swojego świata. To jest dla mnie najwyższa forma szacunku. Pan natomiast co tydzień karmi ich komunałami, które już na pewno gdzieś wcześniej czytali lub słyszeli. Proszę bardzo – było coś NIE o mnie! A może odpowiedź na pytanie dlaczego pan Rompca tak zawzięcie mnie atakuje jest znacznie prostsza? Może ta zalegająca w panu żółć ma inny rodowód? Może zwyczajnie nie tylko ja, ale nikt panu dogadzać nie chce i stąd frustracja…? Proszę bardzo – było coś o seksie! Na koniec napiszę jeszcze, że głos pana Rompcy, choć zamierzony na kąśliwy, zginął w morzu pozytywnych komentarzy. Pożegnania nie będzie!
Galeria
now y CZAS
DAMIAN CHROBAK
W zwolnionym tempie
P
Marek Kremer
Ale lipa
rzerzucałem strony gazet, aby zrobić mały przegląd wydarzeń. Co tu mamy w polskich piśmidłach? Polityczne gwiezdne wojny, na reszcie stron Doda i Wiśniewski. Przeleciałem więc angielskie. Historia Madela-
ine miażdży mózgi swym przebiegiem, na reszcie stron Victoria, David, Britney oraz idol grubych ćpunów Pete Doherty i jego wyschnięta eks-super-eks Kasia Moss. I tak dzień w dzień, tydzień w tydzień. Próbują mnie zalać plotą i sensacją, ale ja mam koło ratunkowe i dzielnie trzymam się na powierzchni. Co tu robić? Sprawdziłem maila w poszukiwaniu tej wspaniałej wiadomości o pieniężnej wygranej. Po wykasowaniu 22 reklam i 44 spamów, znalazłem dwa normalne maile. Ale tym ludziom się nudzi, że mi tak podsyłają te głupie reklamy. I tak ich nigdy nie czytam, tylko kasuję natychmiast, przeglądając strony internetowe odruchowo nie zerkam na banery, a we wszelkich wyskakujących okienkach widzę
tylko krzyżyki do zamykania. Nie zezwalam po prostu, aby ktoś ingerował w mój świat tak bezczelnie. Trochę to śmieszne, bo z zawodu jestem również specjalistą od reklamy, he he. W pierwszym mailu brat mi napisał, że naprawa mojego rozwalonego w Polsce aparatu jest droższa niż sam aparat. Ajć, tak bardzo lubiałem ten aparat, aż mi się płakać chce, ale cóż, tak miało być i pewnie prędzej czy później ujrzę pozytywny skutek tego wydarzenia. Może w następnym mialu będzie wiadomość o wygraniu aparatu? No przecież powinno być jak na filmach: „Marku, mam dla ciebie dwie wiadomości, jedną dobrą i jedną złą”. Zła już była, no to ta kolejna musi być dobra. Ale je-
stem naiwny, nigdy nic nie wygrałem ot tak po prostu, a tu niby teraz aparat miałbym dostać... Oczywiście że nie. To wiadomość od kolegi z linkami do śmiesznych filmików. Moim znajomym, widzę, nudzi się i szperają, podsyłają, informują. Odnośnik poprowadził mnie do filmików z polskiego BigBrothera. Nie oglądam raczej reality show, bo w zasadzie w ogóle telewizji nie oglądam, a reality show mam na ulicach. Kumpel namówił mnie kiedyś do oglądnięcia tego pod innym kątem. Mówił: – Wiesz, w filmach nawet w kłótni każdy aktor czeka na swoją kolej w wygłoszeniu kwestii, a tam nie ma żadnej kontroli ani scenariusza i gadają wszyscy na raz – jaja są, mówię ci. No to oglądnąłem i zamar(z)łem
niczym Walt Disney. Albo ja już się mega zestarzałem i zezgerdziałem, albo oni są jacyś nie do ten tego tamtego. Fanka Frytki błyskając antyelokwentnymi wnioskami rządzi. Polecam, lepsze niż Daniec. Takie czasy myślę sobie. W gazetach lipa, w internecie lipa, w telewizji pewnie też. Przydałoby się coś nowego. Jakiś nowy rodzaj medium. Jakaś alternatywa dla tego oszałamiającego chłamu, który nas próbuje zdezorientować. Skoro jednak ludzkość poszła na ilość, coraz trudniej będzie odnaleźć dobrą jakość. Wszystkiego będzie więcej, wszystko się rozszczątkuje proporcjonalnie. Rejestrowane przekazy multimedialne rysują dziwny napis – „mamy przerąbane“.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 14 września 2007
PYTANIA DOCIEKLIWE •PUNKT WIDZENIA 11
Co to jest prawo szariatu?
S
Włodzimierz Fenrych
zariat (albo „szaria”, słowo to po arabsku jest rodzaju żeńskiego i kończy się na „a”, ale ma dopisane nieme „t” wymawiane przy odmianie) to prawo islamu. Z góry zaznaczam, że twierdzenie afgańskich talibów, że szariat nakazuje wysadzanie buddyjskich posągów jest akurat tyle samo warte, co twierdzenie angielskich purytanów z czasów Cromwella, że wybijanie witraży w gotyckich kościołach to jeden z nakazów chrześcijaństwa. Czasami można usłyszeć opinię, że szariat to jest prawo obowiązujące w czasach Mahometa. Jest to opinia błędna, szariat uformował się dopiero w drugim stuleciu po Mahomecie w odpowiedzi na nadużycia władzy kalifów. Mahomet uważany był za proroka i cokolwiek orzekł, było z definicji sprawiedliwe i wprowadzane w życie. Po jego śmierci podobną władzę przejęli kalifowie, którzy uważali, że jako następcy Proroka są reprezentantami Boga na
P
Raz po raz dochodzą nas za pośrednictwem prasy wieści o jakichś muzułmańskich fanatykach domagających się wprowadzenia w tym lub innym kraju prawa szariatu. Czasem podobno im się to udaje, jak w Afganistanie pod rządami talibów. Na podstawie takich prasowych doniesień szariat kojarzy nam się z wysadzaniem w powietrze buddyjskich figur, kamieniowaniem cudzołożników i trzymaniem kobiet w czarnych workach. Czy słusznie? Co to właściwie jest ten szariat? ziemi, dlatego ich orzeczenia też są z definicji sprawiedliwe. Rzecz w tym, że od samego początku część muzułmanów uważała poszczególnych kalifów za uzurpatorów. Szczególnie kontrowersyjni byli władcy z dynastii Umajjadów, nierzadko podejmujący decyzje wprost sprzeczne z nauczaniem Proroka. Szyici odrzucali władzę kalifów całkowicie, ale byli w mniejszości. Wśród pozostałych muzułmanów (zwanych później sunnitami) pojawił się ruch dążący do ograniczenia władzy kalifów. Był to ruch prawników, którzy stworzyli cztery szkoły szariatu. Pierwszym z nich był Abu Hanifa z Iraku, syn perskiego niewolnika. Drugim był Malik ibn Anas, który mieszkał w Medynie i znał jeszcze osobiście bardzo już wtedy sędziwych towarzyszy Proroka. Trzecim z twórców szariatu był Palestyńczyk asz-Szafi’i, czwartym ibn Hanbal z Iraku. Ci czterej uważani są za twórców czterech szkół szariatu, zwanych od imion swych twórców hanafi,
maliki, szafi’i i hanbali. Wszystkie one oparte są na tradycji, zwanej po arabsku „sunna”, stąd nazwa „sunnici”. Szkoły owe różnią się między sobą w procedurach, ale łączy je zasadnicze podejście do prawa. Podstawową tezą wszystkich jest twierdzenie, że aby władza była sprawiedliwa, nie może być sprzeczna z nauczaniem Proroka. Zasadniczo przypadki rozpatruje się wedle podobnej procedury. Najpierw trzeba sprawdzić, czy na dany temat nie mówi czegoś Koran, który jest Słowem Bożym. Jeśli nie, trzeba sprawdzić, czy na ten temat nie wypowiadał się prorok Mahomet. Do tego celu powstawały zbiory hadisów, czyli opowieści z życia Mahometa. Pierwszy taki zbiór opracował Malik ibn Anas, większy zbiór opracował ibn Hanbal, a jeszcze większy zbiór opracował żyjący nieco później al-Buchari; ten ostatni zbiór uważany jest dzisiaj za najważniejszy. Jest tych hadisów ogromna liczba i bywa, że są ze sobą
czesnym przestrzeganiu zasady miłości nieprzyjaciół, czyli niestosowaniu przemocy wobec przeciwników. Może więc różne religie różnią się czymś czesnym przestrzeganiu zasady miłości nieprzyjaciół, czyli niestosowaniu przemocy wobec przeciwników. Może
REWERS
sprzeczne, to znaczy w dwóch podobnych sytuacjach Mahomet podejmuje decyzje zupełnie różne. Jest to prawdopodobne, w końcu był tylko człowiekiem i mógł być raz w takim humorze, a innym razem w innym. Jak w takim przypadku podejmować decyzje? W takich sytuacjach szariat nakazuje kierować się własnym rozeznaniem, przy czym należy się wtedy kierować zarówno opinią ogółu prawników w danej materii, jak też dobrem społeczeństwa. Dla przykładu: istnieje hadis, wedle którego Mahomet kazał ukamienować parę przyłapaną na cudzołóstwie, przy czym wyrok wykonano na miejscu, przed meczetem w Medynie. Istnieje jednak również inny hadis, mówiący o tym, jak o cudzołóstwo oskarżona została Aisza, ukochana żona Mahometa. Wtedy Mahomet orzekł, że nie wolno wykonywać wyroku śmierci, jeśli istnieje choć minimalne prawdopodobieństwo, że cudzołóstwo nie miało miejsca. A więc dwa raczej sprzeczne hadisy, a do tego
jeszcze imperatyw, by kierować się dobrem społeczeństwa. Jaki więc wydać wyrok, jeśli zajdzie w ciążę kobieta, której mąż jest od roku nieobecny? Zwłaszcza jeśli kobieta owa ma na wychowaniu dzieci? Otóż można założyć, że istnieje minimalna możliwość, że płód śpi czasem przez jakis czas, zanim zacznie się rozwijać, dlatego nie wolno skazywać jej na śmierć. Brzmi to niedorzecznie, ale wcale nie wyssałem sobie tego z palca, taki śpiący płód nazywa się po arabsku „ar-raqid” i wedle prawników szkoły maliki, może spać nawet i do siedmiu lat. Tak funkcjonuje szariat. To wprawdzie tylko jeden przykład, ale dobrze ilustrujący twierdzenie, że nie jest to wcale prawo okrutne i nieludzkie. To prawda, że nie zawsze jest ono adekwatne we współczesnym świecie, ale to co proponują talibowie nie jest odpowiedzią na współczesność. Talibowie (dosłownie „studenci”) to w rzeczywistości niedouki odrzucające tysiącletni dorobek muzułmańskich prawników. I
BOŻENA MACLEOD
czyli dejavu z ubiegłego tygodnia o powrocie z wakacji, przeglądając letnie numery „Nowego Czasu”, stwierdziłam, że zapanowała prawdziwa moda na felietony. Próbuję sobie na to odpowiedzieć tak: Felieton to w końcu forma rozmowy, okazja do podzielenia się swoimi myślami, refleksjami, opiniami. Szukamy dla siebie miejsca i znaczenia w tym coraz bardziej anonimowym świecie. A że mamy coraz mniej czasu, by się spotykać, piszemy – emaile, blogi, felietony… Życie, zwłaszcza w takim mieście jak Londyn, zmusza nas do ciągłej aktywności, zarabiania i wydawania, więc jak tu wyskoczyć na słynną już w „Nowym Czasie” „banieczkę” i pogaduszki, skoro przyjaciele mieszkają gdzieś, powiedzmy, na drugim końcu linii Piccadilly. Wygodniej usiąść przy komputerze. Problem w tym, że to, co zainteresuje naszą najbliższą przyjaciółkę czy kumpla, niekoniecznie zachwyci większą liczbę czytelników… Ale postanowiłam się odważyć i też coś napisać. Użyłam słowa odważyć nieprzypadkowo, bowiem dawniej wydawało mi się, że do napisania czegokolwiek trzeba mieć sporo odwagi i duże poczucie odpowie-
dzialności – by to, co piszę dla innych, miało jakieś znaczenie, formę i interesującą treść. Ale dzisiaj „pisać każdy może”, bo różnorodność i wielość mediów temu sprzyja. Nie trzeba być osobowością medialną ani telewizyjną gwiazdą. To dodaje mi odwagi, dlatego nie będąc Szczepkowską ani nawet Szczuką, bez „nazwiska” i bez własnej strony internetowej, piszę dalej. Z wakacji przywiozłam nową płytę Anny Marii Jopek pt. „Id”. Tym, którzy lubią jej muzykę, nie wyda się ona zaledwie powtórzeniem tych samych tematów i wątków, które znamy z poprzednich płyt tej artystki, lecz kontynuacją jej własnego, indywidualnego stylu, choć jak zwykle sporo tu wpływów i zachwycenia innymi kulturami i rodzajami muzyki, sporo wspaniałych gości i dużo treści, choć słów niewiele i bardzo proste. Ale, ale, zapędziłam się. Mogłaby to być właściwie recenzja, a nie felieton, ale ponieważ żaden ze mnie krytyk muzyczny, omówienie płyty zostawiam innym, sama wsłuchując się w jedną zwłaszcza piosenkę, pod tytułem „Tu i teraz”, zainspirowaną utworem Miłosza „Uważ-
ność” i myślę, jakie to proste i ważne słowa. Bo w istocie, jak trudno nam „zamieszkać w teraz”. Wiecznie do czegoś dążymy, pracujemy, mając na względzie jutro i pojutrze. Wielu z nas tu przyjeżdża, ale niekoniecznie po to, by tutaj być, lecz raczej aby wycisnąć z siebie, ile tylko można, jakoś przeżyć ciężkie lata, zarobić, ile się da, wrócić albo nie wrócić, przetrwać ciężkie czasy z nadzieją, że jeśli już osiągniemy ten nasz upragniony cel, to wszystko będzie lepsze i łatwiejsze. Myślimy o tej bliżej nieokreślonej przyszłości i zapominamy, że ważne jest teraz i tu. Dlatego życie czasem robi się byle jakie, bo żyjemy nieuważnie i odciskamy w naszej teraźniejszości byle jakie ślady. Moje drugie, krytyczne ja, zaczyna się buntować: No jasne, dobrze ci się mówi, jak procenty rosną w banku, a ty z głową w chmurach wędrujeszpo londyńskich parkach i rozmyślasz. No, niezupełnie – odpieram atak – rosną najwyżej odsetki, które muszę spłacać. A poza tym nie chodzi tu o czas ani stan konta, lecz raczej o stan świadomości. Nie o życie „dla chwili”, lecz w chwili właśnie, zarówno tej pośpiesznej, jak i tej leni-
wej. O jakość naszego teraz i tu. I właściwie to wszystko, co chciałam napisać w tym felietonie po przeczytaniu zaległych numerów „Nowego Czasu”. Jednorazowym, bo wcale nie wiem, czy jeszcze przyjdzie mi do głowy coś, co moim zdaniem warte jest podzielenia się z Tobą, czytelniku. Poza tym własna kolumna zobowiązuje. A jeśli nie będę miała nic do powiedzenia, gdy nagle zasiądę przed komputerem na godzinę przed termi-
nem z pustką w głowie i zmęczeniem w oczach? Co wtedy? Więc niech będzie jednorazowy, jeśli redakcja „Nowego Czasu” znajdzie dla niego trochę miejsca. Poza tym nie wiem, czy jeszcze się kiedykolwiek odważę. W końcu ciągle brzmią mi w uszach słowa innej piosenki, w wykonaniu Grzegorza Turnaua, które pozwolę sobie trochę przekręcić: „Nim napiszesz felieton, pomyśl i zważ, jak dalece słuszny to krok, i czy na pewno masz czas…
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 14 września 2007
12 INTERWENCJE
P
Mikołaj Skrzypiec m.skrzypiec@nowyczas.co.uk
odczas nieobecności polskich robotników, zamieszkujących jeden z lokali w Ashenden House w okolicach Elephant & Castle, urzędnicy Southwark Council wraz z pracownikami jednej z firm podwykonawczych włamali się do mieszkania na drugim piętrze, demolując jego wnętrze. Rozbito kilofami urządzenia sanitarne w łazience i kuchni, zniszczono kontakty elektryczne, podłogi w całym mieszkaniu oblano oleistą cieczą – wszystko w celu zniechęcenia mieszkańców do powrotu. Bezdomni Polacy, imający się dorywczych prac tu i tam, wprowadzili się do tego mieszkania bez wiedzy oficjalnego właściciela ponad miesiąc temu, dlatego zachowanie władz nie powinno dziwić. Cóż, dziki lokator. Trzeba się go pozbyć. W Wielkiej Brytanii jednak zjawisko to, zwane w potocznym języku squatting, jest znane od stuleci i prawo zakazuje usuwania dzikich lokatorów bez wcześniejszych postanowień sądu. Każdy z Polaków zamieszanych w tę sprawę ma tu prawo do pobytu, jak i do niektórych świadczeń socjalnych, jednak procedury trwają niekiedy tak długo, że zamiast szukać schronienia pod gołym niebem, postanowili zająć jeden z pustostanów tego ogromnych rozmiarów bloku. – Co w tym złego, przecież stało puste. Mieszkanie zastaliśmy w strasznym stanie, spędziliśmy ponad tydzień na sprzątaniu oraz pracach remontowych. Kanalizacja, instalacja elektryczna, ściany – wszystko wymagało pracy, zanim mogliśmy tu zamieszkać – mówi Bogdan. Na drzwiach wywiesili legal warning, rodzaj pisemnego ostrzeżenia zgodnego z obowiązującymi
MIKOŁAJ SKRZYPIEC
Redakcja „Nowego Czasu” otrzymała kilka dni temu sygnał od jednego z czytelników o bezprawnych poczynaniach Southwark Council. Wzburzeni lokatorzy jednego z komunalnych mieszkań zadzwonili do redakcji, prosząc o pomoc, której nie udało im się uzyskać ani od policji, ani ze strony lokalnych władz.
Legalnie nielegalnie
przepisami prawnymi, chroniącego przed wejściem na teren posesji zbyt gorliwych urzędników bez zgody lokatorów. Niedługo później, zgodnie z obowiązującą praktyką, funkcjonariusze policji sprawdzili mieszkanie na zlecenie władz lokalnych. Nie znaleźli żadnych nieprawidłowości, czyli w praktyce przyjęli do wiadomości, że jest ono zamieszkałe. Z reguły oznacza to, iż właściciel, niezależnie od tego kim jest, musi dopełnić procedur prawnych, aby pozbyć się niewygodnych lokatorów – trwa to od około miesiąca do trzech, w zależności od przyjętego trybu postępowania. W tym przypadku jednak urzędnicy postanowili obejść przepisowe formy postępowania, najprawdopodobniej licząc na słabą znajomość języka oraz prawa przez polskich dzikich lokatorów. Włamanie do zamieszkanej (niezależnie od tego, czy legalnie czy też nie) posesji, bez nakazu sądowego i obecności policji, jest w Anglii przestępstwem, dlatego prawo w tym przypadku stoi po stronie Polaków-dzikich lokatorów. Brzmi to jak paradoks, bo przecież zamieszkują tę posesję nielegalnie – litera prawa mówi jednak, że skoro już zamieszkują konkretny lokal – nie można włamać się do niego bez nakazu sądowego. Polacy jednak zastali swoje mieszkanie zablokowane stalowymi drzwiami, a kiedy już udało im się z powrotem uzyskać dostęp do swych rzeczy, okazało się, że nie tylko zniszczono większą część z wyposażenia mieszkania, ale zniknęły też należące do nich narzędzia. Kiedy pięćdziesięciokilkuletni Bogdan pokazywał mi rozmiar dokonanych zniszczeń, trudno było się oprzeć wrażeniu, że postępowanie lokalnych władz jest irracjonalne. Lokatorzy zamieszkujący to mieszkanie nie wyglądali na przestępców, wykolejeńców czy narkomanów. Całe mieszkanie sprawiało
wrażenie czystego i zadbanego. Jego lokatorzy, jak podkreślają, pilnowali, by w ich domu panował porządek. Postępowanie władz jednakże sprawia, że dla Bogdana ogrom włożonej pracy i jej bezcelowość jest przytłaczająca: – No komu myśmy tu przeszkadzali, komu, no? Przecież jak to jest puste i nie będą tego zaraz burzyć… A jak coś, to czemu
nie uprzedzić? – kontynuuje rozgoryczony. Udało im się przecież przystosować nieużyteczne miejsce – brzmi ich argumentacja. Los dzikich lokatorów nie jest jasny. W przypadku dalszych prób pozbycia się ich przez lokalne władze, najprawdopodobniej znajdą się na ulicy. Po wielokrotnych próbach udało
udało nam się uzyskać wypowiedź pracownika Southwark Council, który stwierdził, że ostatnia informacja na temat wyżej wymienionego mieszkania pochodzi z 6 lipca. Nic im nie wiadomo na temat jakiejkolwiek akcji – być może przeprowadzonej przez nadgorliwego podwykonawcę. Sprawa o legalną eksmisję zostanie jednak oddana do sądu.
REKLAMA
']ZRÍ GR GRPX
GR 3ROVNL
S PLQ MX RG
R
] WHO VWDFMRQDUQHJ
Po prostu wybierz 084 4831 4029
QDVWÆSQLH Z\ELHU] QXPHU GRFHORZ\
3ROVND tel. komórkowy /LWZD tel. stacjonarny 6 RZDFMD tel. stacjonarny ,UODQGLD tel. stacjonarny
7p/min - 087 1412 4029 5p/min - 084 4545 4029 3p/min - 084 4988 4029 3p/min - 084 4988 4029
Infolinia: 0870 041 4029 I www.auracall.com
To proste… Spróbuj teraz!
*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute & include VAT. Calls billed per second. Minimum call charge 5p by BT. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls made to mobiles may cost more, unless specifically mentioned in the destination list. Prices are subject to change without prior notice. Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet Herts EN5 5UE. Agents required, please call 0844 5453 788.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 14 września 2007
REPORTAŻ• WYDARZENIA 13 MARTA ZAGOZDZON
Squat teatrem
N
ciąg dalszy ze str. 1
iebawem rozpoczną pracę nad „Trzema siostrami” Czechowa – trzy siostry na trzech facetów. Tak jest teraz, ale kiedy tu przyjechali, teatr oddalił się na wiele miesięcy. Gdy wrócili do gry i ona wróciła do nich. Najpierw wynajmowali salę w domu kultury na Bethnal Green. Za dziesięć funtów na godzinę. A kiedy zamieszkali w squacie, piętro dmu zmieniało się powoli zanim przybrało ostateczny kształt. Były pieniądze, to malowali. Przerwa. Znowu coś wpadło, to borowali. Przerwa. Gipsowali. Przerwa... Pierwsze przedstawienie dla nich samych, było eksperymentem, wprawką na dwie osobowości, bo przecież nigdy wcześniej ze sobą nie grali, musieli więc się siebie nauczyć. Nie mają reżysera, kreują siebie nawzajem. Obserwują. – Mnie się wydaje, że bardziej pracujemy od środka, niż od zewnątrz (patrz: reżyser) – mówi Krystian. A
Kamil? – Teksty, nad którymi pracujemy, towarzyszą mi przez lata. Dzięki nim zadawałem sobie pytania. Również poprzez spektakl na nie odpowiadałem. To, że czuję satysfakcję tutaj, wewnątrz, sprawia że jestem głodny tej pracy. A teatr dla mnie to praktykowanie zachwytu i wierzę, że nauczę się go praktykować na co dzień. Nie zależy im na robieniu sztuk o współczesnych problemach młodego człowieka. Odwołują się do pewnych archetypów, które są dla wszystkich zrozumiałe. Do czegoś, co jest ponadczasowe i neutralne, jak symbol. Za sprawą Teatru Kości wracamy do korzeni teatru nim jeszcze stał się instytucją. Jest to więc podróż w czasie i przestrzeni, która umożliwia nam przekroczenie tradycyjnych egzystencjalnych granic, by wniknąć w przestrzeń metafizyczną. Wkraczamy w nią o ósmej wieczorem. Rozpoczyna się misterium. Pieśń grabarzy, czyli wędrówka przez śmierć, sąd i zmartwychwstanie. Przestrzeń teatru przywołuje na myśl off'owe, studenckie lub fringe'owe klimaty rodem z undergroundu: wyciemniona, z prowizorycz-
nymi lampami sala o czarnych ścianach i drewnianej podłodze sugeruje nam tajemne misteria z epoki świata narodzin teatru. Widownia wpija się w scenę, nie ma rampy, nie ma oddalenia. Widzowie przeniesieni zostają w symboliczną sferę na styku sacrum i profanum: są świadkami domniemanych śmierci. Nie ma miejsca na szept, powietrze jest nabrzmiałe z nadmiaru ciszy i napięcia, tylko głosy aktorów, szelest ich ubrań, głuchy dźwięk obijanej o podłogę trumiennej deski i pogwizd przejeżdżającego obok domu pociągu. A po spektaklu idzie się do kuchni, która jest na parterze. Pełni rolę foyer. Aktorzy słuchają, co mówią ludzie, lub czego nie mówią. Okazuje się, że przy odrobinie artystycznej furii i sprzyjających okolicznościach daje się światu wyrwać coś niematerialnego. A tymczasem w dniu wydania tego numeru „Nowego Czasu” odbywa się kolejny spektakl. Zapamiętajcie adres: 86 Leigham Vale, Tulse Hill, szubienica.
Elżbieta Sobolewska Robert Rybicki
Z książką LONDOWANIE Maciej Steppa, trzydziestosiedmioletni pedagog-happener i miłośnik wszystkiego, co kojarzy się z dobrą sztuką, rozpoczął w Londynie na początku września akcję, która ma w przyszłości umożliwić szerszy kontakt z polską książką mieszkańcom Londynu, zwłaszcza tym o sporym, intelektualnym potencjale, którzy musieli wyjechać z Polski, bo nie było dla nich miejsca w ramach demokracji surrealistycznej.
S
teppa zorganizował swoje przedsięwzięcie niemal sam, zabiegając o sponsorat i patronat w Instytucie Książki, wydrukowanie plakatów i ulotek w Drukarni Efekt oraz patronat Konsulatu Generalnego RP w Londynie. To dużo jak na pierwszy raz. Sam z kolei zaznacza, że jest koordynatorem projektu, czyli raczej skromnie, choć dumy mu nie brak. Wcześniej współpracował z czasopismami „Jazz Forum” , „2+3D” i „IKS", z wydawnictwem „Amber", pracował również w Muzeum Pałac w Wilanowie. Akcja „Londowanie z książką” jest wypadkową wcześniejszych jego projektów: „Parkowanie z książką" i „Pragowanie z książką". Potencjalni czytelnicy zabierali książki ze stoisk rozlokowanych w parku w Wilanowie, a w tramwaju numer 7 na Pradze można było od Steppy książkę pożyczyć. Książki można było oddawać
w kilku warszawskich kawiarniach. Ten rodzaj przedsięwzięcia jest nastawiony na społeczny odbiór sztuki/książki, a jego siłą uderzeniową jest interakcja, ale do tego potrzebny jest upór i, przede wszystkim, doświadczenie we wszelkiego rodzaju działaniach kulturalnych. Przydaje się też charyzma, a w wypadku Steppy ten warunek jest spełniony. Londyńskie działania koncentrują się wokół trzech kawiarń: Cafe Wanda w Clapham, Cafe Grove w Ealing i Poetry Cafe w centrum Londynu. Akcja ma trwać do 30 września. Steppa przyjechał do stolicy Wielkiej Brytanii 1 września i, jak się okazało, miał pecha: trwał strajk w londyńskim metrze, więc nie mógł w pełni rozwinąć skrzydeł.
Ale za to, jak sam relacjonuje: Akcja zaczęła się w samolocie na wysokości 11 km. – Dwoje pasażerów koło mnie leciało pierwszy raz samolotem. Chłopak przy oknie leciał do pracy. Zauważył, że skrzydło chybocze się niepokojąco. Dziewczyna koło mnie zzieleniała ze strachu. Pomyślałem – relacjonuje Steppa – to dobry moment na rozpoczęcie akcji, książki miałem w bagażu podręcznym, więc wyjąłem walizeczkę i – trach! Zmieniliśmy od razu temat, a o to mi chodziło. Dziewczyna obok, która czytała już jakiąś książkę, a do której bałem się zagadać, zainteresowała się, jakie mam książki. Dostała „Czułego barbarzyńcę" Hrabala. Kiedy wysiadaliśmy z samolotu, już miałem trzech uczestników akcji. Kolejny happening to podróż pocią-
giem. Wszyscy ustawiliśmy bagaże tak, że nie można było przejść i, na to wyszło, połowę drogi z Luton do Londynu przestawialiśmy walizki. Podczas tego przestawiania wylał się tusz do pieczątek, książki w akcji „Londowanie" są stemplowane. Moje rzeczy osobiste poplamione czerwonym tuszem. Zacząłem to wszystko wyjmować na stolik, bo w pociągu były stoliki i stolik też cały czerwony, wszyscy zaczęli podawać mi chusteczki i wycierać to wszystko... Kolejny happening w Regent’s Park: karmienie wiewiórek, spanie na trawie, zawieszanie książek na drzewie na wprost St Andrew's Gate, pogoń za samochodem polskiego właściciela kafejki w parku, rozmowa z Litwinką, rozmowa z Chinką. Wszystkie trzy miejsca zostały dobrane roztropnie: Cafe Wanda znajduje się w miejscu, gdzie mieszka dosyć sporo Polakow, to samo można powiedzieć o Cafe Grove. Rarytaskiem jest wykorzystanie Poetry Cafe/Place, gdzie mieści się siedziba Poetry Society, w samym centrum Londynu, w Covent Garden. To bardzo dobry zabieg: wykorzystać centrum Londynu, podobnie jak to miało miejsce w związku z wystawą „Neonów" Ilony Karwinskiej. W Poetry Place książki znajdują się na półce przy schodach, gdy zmierza się do czytelniczej piwniczki, w Cafe Wanda na stoliku przy oknie. Są widoczne. Można je spokojnie sobie wziąć, poczytać i – co ważne – oddać. Jak w bibliotece, tylko że inicjatywa jest, jak to się w Polsce mówi, oddolna. Steppa nawiązał już kontakt z osobami, które pomogą rozpropagować tę misję w Dublinie, Manchesterze i Edynburgu. Tymczasem czas sprawdzić, jak to się rozkręca w Londynie. Czas sprawdzić siebie w obecności książek. Czas sprawdzić książki. Na sobie. Cała akcja dedykowana jest Wojtkowi Goczkowskiemu.
Robert Rybicki
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 14 września 2007
14
CZAS na rady
Polscy kierowcy przyzwyczajeni do wielogodzinnych kolejek w urzędach, wypełniania formularzy, dodatkowych opłat i wymiany tablic rejestracyjnych mogą być mocno zdziwieniu jak proste są formalności związane z zakupem auta w Wielkiej Brytanii.
MIKOŁAJ SKRZYPIEC
Na własnych czterech kółkach
K
Katarzyna Bielińska redakcja@nowyczas.co.uk
iedy już decyzja o zakupie własnego środka lokomocji podjęta, musimy oszacować, jaką sumę jesteśmy w stanie przeznaczyć na zakup. Równowartość trzech-czterech tygodniówek pozwoli na kupno i ubezpieczenie kilkuletniego auta w dobrym stanie. Jego znalezienie nie powinno być trudne. Możemy zajrzeć do działu z ogłoszeniami w lokalnej prasie czy przejrzeć oferty umieszczane na specjalnych tablicach w punktach z prasą lub supermarketach, np. sieci Tesco, ASDA czy Sainsbury’s. Jednak najbogatszy zestaw ofert znajdziemy w specjalistycznych pismach poświęconych kupnie i sprzedaży pojazdów np. „Autotrader” czy „Adtrader”. Te same oferty znajdziemy w Internecie (www.autotrader.co.uk, www.adtrader.co.uk), wystarczy wpisać do wyszukiwarki kod pocztowy, model i pułap cenowy, który nas interesuje. Warto zajrzeć do największego w Wielkiej Brytanii serwisu aukcyjnego www.ebay.co.uk. Jednak zanim weźmiemy udział w licytacji, poprośmy sprzedawcę o możliwość jazdy próbnej, pozwalającej nam sprawdzić stan auta, które licytujemy. Przeglądajmy regularnie serwis www.gumtree.com – znajdziemy tam wiele ofert pochodzących bezpośrednio od właścicieli samochodów. Czy korzystać z usług komisów używanych samochodów? Proponują one zwykle auta nowsze, o cenach nieco wyższych od rynkowych, plusem jest natomiast gwarancja autokomisu. Jedną z największych sieci jest Arnold Clark (www.arnoldclark.co.uk), jednak nie liczmy tu na auta starsze niż kilkuletnie.
Ogłoszenia Kiedy zaczniemy przeglądać ogłoszenia, spotkamy szereg tajemniczo brzmiących skrótów. Jak je rozszyfrować? Weźmy przykładowe ogłoszenie z brytyjskiej gazety: R reg., PAS, E/M, E/W, A/Wheels, 500 ONO. Rozszyfrujmy kolejno: ktoś chce sprzedać auto z przełomu lat 97/98, wyposażone we wspomaganie kierownicy, elektryczne lusterka i szyby, z alufelgami za około 500
funtów. Do 2001 roku wiek samochodu oznaczany był literą alfabetu, po 2001 cyframi (szczegóły oznaczeń w tabeli). Informacje o skrótach używanych w ogłoszeniach możemy znaleźć na stronie: www.autotrader.co.uk/common/ola/help/car shelp.jsp#glossaryterms. Nie zniechęcajmy się nieco większym niż w Polsce przebiegiem wyspiarskich aut. Pamiętajmy, że jeździły one po dobrze utrzymanych drogach, w większości autostradach, a ich właściciele raczej nie oszczędzali na naprawach. Pamiętajmy, że w Wielkiej Brytanii odległość mierzy się w milach i chcąc przeliczyć je na kilometry, wartość należy pomnożyć przez 1,6 (1 mila = 1,609 km). Koniecznie powinniśmy też zwrócić uwagę na datę przeglądu technicznego zwanego MOT. W trakcie testów stacje diagnostyczne sprawdzają pojazdy bardzo dokładnie i możemy być pewni, że samochód z ważnym MOT jest sprawny i bezpieczny.
Ubezpieczenie Powinniśmy pomyśleć o nim zanim jeszcze sfinalizujemy zakup, gdyż jazda bez ważnego ubezpieczenia oznacza poważne problemy. Na szczęście jest w czym wybierać – firmy ubezpieczający samochody w Wielkiej Brytanii prześcigają się w ofertach. Porównajmy więc kilka ofert, gdyż potrafią one znacznie różnić się ceną. Najlepiej skorzystać z internetowych porównywarek, np. www.confused.com czy www.moneysupermarket.com/motor/, które po wpisaniu danych samochodu i kierowcy/ów wyświetlą oferty kilkudziesięciu firm. Najwygodniej jest kupić ubezpieczenie przez internet. Zapłacimy nawet do 20 proc. mniej niż w biurze ubezpieczyciela. Wysokość składki zależy głównie od modelu samochodu, wieku kierowcy, miejsca zamieszkania. Co ważne, w Wielkiej Brytanii ubezpieczenie nie jest przypisane do samochodu (tak jak w Polsce), ale do kierowcy. Dlatego o wiele większą składkę za swój wóz zapłaci dwudziestolatek mieszkający w centrum Londynu, niż jeżdżąca dużym autem rodzina na angielskiej prowincji. Sprawdźmy czy firma ubezpieczeniowa, na którą się zdecydujemy, uznaje zniżki za lata bezwypadkowej jazdy w Polsce (nie wszyscy ubezpieczyciele oferują taką możliwość).
Oznaczenia roku produkcji pojazdów na tablicach rejestracyjnych
ROAD TAX Do kosztów utrzymania auta musimy dodać jeszcze Road tax czyli obowiązkowego podatku drogowego. Opłacamy go z góry na 6 lub 12 miesięcy, a jego wysokość jest zależna od pojemności silnika. Od 1500cm3 roczna składka wynosi 170 funtów, poniżej tej pojemności 110 funtów. Kupując nowe auto emitujące niewielkie ilości spalin zapłacimy jeszcze mniej. Papierowy dysk z datą ważności podatku drogowego umieszczamy na przedniej szybie auta.
MOT To brytyjski przegląd techniczny, dokonywany obowiązkowo raz do roku. Jego koszt to ok. 45 funtów. Kiedy mechanik wykryje usterki możemy zostawić mu auto i zlecić ich usunięcie. Inne wyjście to zabranie ważnego 7 dni certyfikatu i naprawienie w tym czasie auta w innym warsztacie.
do 2001 roku (np. K123 DVL): K sierpień 1992 - lipiec 1993 L sierpień 1993 - lipiec 1994 M sierpień 1994 - lipiec 1995 N sierpień 1995 - lipiec 1996 P sierpień 1996 - lipiec 1997 R sierpień 1997 - lipiec 1998 S sierpień 1998 - luty 1999 T marzec 1999 - sierpień 1999 V wrzesień 1999 - luty 2000 W marzec 2000 - sierpień 2000 X wrzesień 2000 - luty 2001 Y marzec 2001 - sierpień 2001 od 2001 roku (np. AB51 DVL): 51 wrzesień 2001- luty 2002 02 marzec 2002 – sierpień 2002 52 wrzesień 2002 – luty 2003 03 marzec 2003 – sierpień 2003 53 wrzesień 2003 – luty 2004 04 marzec 2004 – sierpień 2004 54 wrzesień 2004 – luty 2005 05 marzec 2005 – sierpień 2005 55 wrzesień 2005 – luty 2006
Obowiązkiem osoby sprzedającej jest odesłanie tej części dokumentu do urzędu komunikacji (Driver and Vehicle Licensing Agency). Natomiast my powinniśmy dostać od właściciela auta zielony odcinek dokumentu – potwierdzenie zakupu. Nowy formularz V5C, który jest jednocześnie Zakup nowym dowodem rejestracyjnym dostaniemy Polscy kierowcy przyzwyczajeni do pocztą na nasz domowy adres w ciągu kilku wielogodzinnych kolejek w urzędach, tygodni. Nie musimy wymieniać tablic wypełniania formularzy, dodatkowych opłat i rejestracyjnych (są one bowiem „przypisane” wymiany tablic rejestracyjnych mogą czuć się do auta, nie właściciela) ani płacić żadnych mocno zdziwieniu jak proste są formalności podatków. Jesteśmy już właścicielami związane z zakupem auta w Wielkiej Brytanii. brytyjskiego auta i możemy ruszać w drogę. Finalizacja zakupu zajmuje dosłownie chwilę i nie musimy odwiedzać żadnego Przydatne adresy urzędu. Wystarczy wpisać nasze dane do www.dvla.gov.uk formularza V5C (który posiada każdy www.direct.gov.uk/en/Motoring/index.htm sprzedający) i złożyć na nim swój podpis.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 15 września 2007
CO SIĘ DZIEJE 15
Mój Nikifor Dramat, 2004 r. reż. Krzysztof Krauze 16 wrzesień, godz. 18.30 Hammersmith Cineworld Cinema King Street W6 9JT Historia ośmiu ostatnich lat życia Nikifora, zaliczanego do piątki najwybitniejszych prymitywistów świata. W Krynicy uchodził za pomylonego, budził strach albo śmiech. W 1960 roku jego losy krzyżują się z Marianem Włosińskim, młodym malarzem, który początkowo chce pozbyć się natręta, lecz gdy go lepiej poznaje, odkrywa tkwiący w nim geniusz. Sensem jego życia staje się opieka nad Nikiforem. 3:10 to Yuma Western, 2007 r. reż. James Mangold Dan Evans (Christian Bale) walczy o utrzymanie rancza i rodziny podczas długiej, wyniszczającej suszy. Desperacko potrzebując pieniędzy na budowę studni, zgłasza się do transportowania przestępcy (Russell Crowe). Ma go doprowadzić w ręce władz do miasteczka Yuma. Musi walczyć ze wspólnikami rabusia, za wszelką cenę próbującymi go odbić, oraz z pokusą otrzymania olbrzymiej gotówki pochodzącej z ukrytego łupu. W kinach w całym Londynie. Polish Paths to Freedom Imperial War Museum Lambeth Road SE1 6HZ Do 12 października w muzeum będą prezentowane filmy związane z tematyką II wojny światowej. Pełen opis repertuaru, na stronie: www.polishculture.org
Muzyka Royal Festival Hall Belvedere Road, Lambeth, SE1 8XX David Sylvian 17 Września, godz. 19.30 Bilety: £37.50 Sylvian to artysta wielkiego formatu o przejmującym, hipnotycznym głosie. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom o zaprzestaniu koncertowania, będziemy mogli posłuchać znanego z Japan oraz współpracy chociażby z Holgerem Czukajem z Can czy Derekiem Baileyem, wokalisty. PJ Harvey 29 Września, godz. 19.30 Bilety: £40 £32.50 £28.50 Po trzech latach od ostatniego występu w Londynie, artystka powraca promować swój nowy album „White Chalk”. The Poise Rite 18 Września, godz. 20.30 Klub Carling Bar Academy 16 Parkfield Street, N1 Oprócz The Poise Rite zagrają: This is War oraz Jayne
Megayoga prezentuje: Rahim & Fokus czyli Pokahontaz/Paktofonika/PFK Kompany i goście 22 września – Southampton Club Talking Heads godz. 20.00 Bilety w kasie klubu w dniu koncertu 23 września – Londyn Cargo Club, drzwi otwarte od 19.00 83 Rivington St. Shoreditch EC2A 3AY Rezerwacja biletów: www.ticketweb.co.uk, w stałych punktach sprzedaży Megayogi (lista na stronie www.megayoga.co.uk) Pokahontaz to polski zespół hip-hopowy, powstały po rozwiązaniu Paktofoniki. Tworzą go: Fokus, Rahim (byli członkowie Paktofoniki) oraz DJ Bambus. Peja & Slums Attack 30 września godz. 19.00 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Bilety: £13/£15 dostępne w polskich sklepach oraz on-line: www.ticketweb.co.uk Info: 07834 194884 / dmd@o2.pl Nie lada gratka dla wszystkich fanów charyzmatycznego poznańskiego rapera Peji. Trasa promuje wydany niedawno album „Szacunek ludzi ulicy”. Na koncercie nie zabraknie oczywiście Dja Decksa, który zadba o oprawę muzyczną.
Wystawy Sacred – discovery what we share... British Library 96 Euston Road, NW1 2DB Wystawa czynna jeszcze tylko do 23 września, wstęp wolny! Największa na świecie kolekcja żydowskich, chrześcijańskich i muzułmańskich „świętych ksiąg”. Zbiór prezentowany jest w Wielkiej Brytanii po raz pierwszy. Policyjna Poradnia dla Polaków
Spotkania Klub Orła Białego, 211 Balham High Rd, SW 17 16 wrzesień godz.11.30-15.00 Spotkanie, w czasie którego można będzie zdobyć informacje i porady w sprawach dotyczących bezpieczeństwa, edukacji, zatrudnienia itp. Polish Open Day 16 wrzesień, godz.: 11.00-17.00 Acton Park Impreza jest częścią London Week of Peace. Będą kiełbaski z grila i bigos, pyszne ciasta, pączki i kołaczyki. Przede wszystkim jednak będzie się można spotkać z przedstawicielami policji czy Citizens Advice Bureau. Polish DeConstruction zaprasza: 19 września o godz. 19.00 Ognisko Polskie 55 Exhibition Road, SW7 2PN
Coś dla wszystkich zajmujących się fotografią i filmem. Na spotkaniu zaprezentowane zostaną prace kilku młodych polskich fotografików mieszkających i tworzących w Londynie. Odbędzie się także pokaz filmu opowiadającego o nowej polskiej emigracji. Spotkanie to być może stanie się zaczątkiem grupy dyskusyjnej polskich artystów mieszkających w UK. Wszystkich zainteresowanych prosimy o kontakt na adres: polskinetwork@hotmail.com Grupa Literacka Polaris zaprasza: Wojciech Boros w Londynie czyli wypalanie wierszy w Ceramics Café 22 Września, godz.18.45 Ceramics Café, 6 Argyle Road, W13 8AB Wstęp wolny! Gdański poeta zaprezentuje poetyckie „Jasne i Pełne” jak i „Złe zamiary”. Boros urodził się w1973 roku. Laureat I nagrody w konkursie „O Laur Czerwonej Róży” Gdańsk 1996r. Publikacje prasowe, antologie, prezentacje w kraju i za granicą. Współtworzył Inicjatywę Poetycką Almanach, Monolit Poetycki Paraliż, audycje „Poezje, które lubisz” w Radiu Eska Nord. Polecamy: www.borosw.webpark.pl Polish Psychologists Club zaprasza: Open Day 30 wrzesień, godz.11.00 University of East London Knowledge Dock Business Centre, 4 - 6 University Way, E16 2RD Dojazd: DLR, stacja: Cyprus Wstęp: £1, konieczna wcześniejsza rezerwacja miejsc na warsztaty! Zapisów można dokonywać pod adresem: openday@polishpsychologistsclub.org Ewa Becla prezentuje: Dwie odsłony Antoniego Czechowa
Teatr „Niedźwiedź” i „Oświadczyny” 23 wrzesień godz. 19.00 24 wrzesień godz. 16.00 Scena Teatralna POSK-u 238-240 King Street, W6 0RF Bilety: £18, £15, £12 do nabycia w kasie POSK-u od 10 września Rezerwacja: 07788410122, 0208 997 3629, 0208 992 6004 Komedie Czechowa należą do najlepszych w swoim rodzaju, bowiem ich autor wiernie realizował w nich swoje twórcze motto: „pisać tak, żeby słowom było ciasno, a myślom przestronnie”. Tym razem scena POSK-u gościć będzie aktorów Teatru Dramatycznego z Elbląga. „Niedźwiedź” i „Oświadczyny” to ponad osiemdziesiąt minut śmiechu i zabawy. Zabawa parafialna na Devonii Sala pod kościołem, 2 Devonia Road, N1 8JJ
Sponsorem imprezy jest:
Jurek Jarosz Zaprasza
Wrzesieñ 2007
Designed by lurcia, tel. 020 8144 7818
Film
w nowym programie
JUREK JAROSZ ZAPRASZA: Pi¹tek, 14 wrzeœnia 2007, godz. 20.00 K A B A R E T Sobota, 15 wrzeœnia 2007, godz. 20.00 MORAL16Nwrzeœnia EGO N IEPgodz. OKO JU Niedziela, 2007, 20.00 14-16 września godz. 20.00 Teatr - POSK PO SK, 238-246 King Street W6 0RF 238-246 King Street, Londyn W6 0RF Bilety: £13, £15, £18 do nabycia w kasie POSK-u
Kabaret Moralnego Niepokoju skupia się głównie na sprawach społecznych, absurdach życia codziennego, nie stroni również od polityki. Najnowszy program kabaretu nosi nazwę „Zgadzamy się z każdym posunięciem władz”. Od poprzednich produkcji odróżnia go to, że jest jeszcze bardziej śmieszny, błyskotliwy, elokwentny, zaskakujący, finezyjny, miły dla oka, ucha, a nawet nosa. Nowe skecze, piosenki, rekwizyty i tematy. A wiadomo – wszystko co nowe jest fajne. No, chyba że wybucha nowa wojna. Wtedy nie. cha, a solo koncert zagra sam Tomek Lipiński, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. A poza muzyką również coś dla oka i kieszeni – wystawa zdjęć Damiana Chrobaka (www.damianchrobak.com) i Marzeny Żołądź (www.marzenazoladz.com) + video-prezentacje wspólnych produkcji Bucha, H22 i Entymediów oraz animacje wykonane przez ludzi z Fabryki TV.
Kiermasz Książki z polskiej biblioteki 23 września, godz.: 11.00-18.00 POSK, King Street 238-246 W6 0RF W holu POSK-u odbędzie się kiermasz dubletów emigracyjnych i krajowych. Większość książek kosztuje zaledwie funta.
Imprezy 15 września, godz. 19.30-24.00 Wstęp: £8 Zagra zespół Tango, w programie loteria fantowa. Cały dochód przeznaczony jest na fundusz remontowy parafii. Wstęp – tylko w strojach wieczorowych. Let Them Eat Gak Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Rd. E1 1EW www.rhythmfactory.co.uk 18 września, godz. 20.00 Wstęp wolny przed 20.30, potem £3 Standardowa, co wtorkowa impreza w Rhythm, jednak w tym tygodniu: Poland vs UK! Wystąpią zespoły z Polski: Tylko Pigułka, Washing Machine i Higher Love. Buch zaprasza: Antyparty urodzinowe 5 październik, godz. 22.00-6.00 Rhythm Factory Bilety: 15£ przedsprzedaż, £20 przy wejściu Uwaga! Tylko 100 biletów w sprzedaży, więc kto pierwszy ten lepszy, bo naprawdę warto. Po przyjacielsku wystąpi cała masa Dj-ów, znanych z koncertów i imprez Bu-
NOWY CZAS ROZDAJE BILETY 5 wejściówek na POKAHONTAZ 5 wejściówek na PEJA 6 wejściówek na CZECHOWA 5 wejściówek na ANTYPARTY Aby wygrać zaproszenie na interesującą Cię imprezę, wyślij SMS na numer 87070 o treści: NC PEJA •POKAHONTAZ • CZECHOW • ANTYPARTY (w zależności od tego, którą impezą jesteś zainteresowany). Bilety do wygrania również na stronie internetowej www.nowyczas.co.uk Konkursy będą rozwiązywane na trzy dni przed datą wydarzenia. Koszt wyslania SMS to £1.50 + standardowa stawka operatora.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 14 września 2007
Piotr Zając
16 KULTURA
Chopin w walce z urzędem podatkowym... czyli „Eternal Sonata”
K
redakcja@nowyczas.co.uk
Zajączki na bis Magdalena Buchczyk redakcja@nowyczas.co.uk
rótko, bo łatwo w pieśni pochwalnej przesadzić z piedestałem. Cholerne to Mumio. Prawie przekroczyło granicę sceny tocząc sobie z nami polsko-rosyjski dialog o pozostaniu i wychodzeniu – kto pierwszy, ten świnia. Dla widza nie ma znaczenia czy improwizacja jest elementem gry, czy rodzi się spontanicznie, o ile jest porywająca. Oczywiście że ów epilog na bis miał swoje ramy konstrukcyjne – trio doskonale panowało nad czasem, wodząc nas za nos swobodnym, prześmiesznym (!) dialogiem. Kontrolowało jednocześnie sytuację, by nie przedobrzyć, zakończyć
Dawid Laskowski redakcja@nowyczas.co.uk
nane jest powszechnie uwielbienie, jakim Japończycy darzą muzykę Fryderyka Chopina. Przekłada się to choćby na ich częsty udział w konkursach chopinowskich. Jednakże, jak okazało się niedawno, z popularności polskiego kompozytora postanowili skorzystać twórcy rozrywki elektronicznej z Kraju Kwitnącej Wiśni. Fryderyk Chopin właśnie został obsadzony w roli głównego bohatera nowej gry wideo, noszącej nazwę Eternal Sonata, która ukazała się na konsolę nowej generacji X- Box 360. Fabuła gry jest frapująca. Wszystko zaczyna się 17 października 1849 roku w Paryżu, gdzie nasz wirtuoz umiera na gruźlicę. Trzy godziny przed zejściem z tego łez padołu Chopin zaczyna majaczyć, by po chwili przenieść się do zupełnie innego świata, pełnego magii i potworów. Wkrótce też spotyka ludzi, którzy będą mu towarzyszyć – ubraną w biało-czerwony kostium dziewczynkę o wdzięcznym imieniu Polka i jej przyjaciela – Alegretto. Przez drużynę towarzyszącą głównemu bohaterowi przewinie się w sumie dziesięć postaci o „muzycz-
nych” imionach – March, Jazz, Beat, Salsa i innych. Każda z nich posiada unikalne zdolności i broń, związane z muzyką (Chopin walczy magiczną batutą!). Brzmi śmiesznie? Zapewne tak, ale poświęćmy kilka słów fabule. Kraina, w której znalazł się nasz bohater cierpi, i to podwójnie. Pierwszym z powodów jest dręcząca wielu ludzi choroba, drugim zaś są lokalne władze, które komplikują życie mieszkańcom wyśrubowanymi podatkami (skąd my to znamy?). Na czele swojej drużyny, niczym Wiedźmin, Chopin rusza ratować świat przed zarazą i fiskusem. Gra ma bardzo ładną, choć typową dla japońskich gier, mangową grafikę. Dziwić niektórych może, że Chopin, na kilka godzin przed śmiercią na suchoty, wygląda
niczym młody bóg, ale cóż, nie spodziewam, się, aby nastolatki miały ochotę sterować starym, ledwo żywym gruźlikiem (chyba, że gra miałaby być horrorem). Eternal Sonata to gra z gatunku role playing games. Gry tego rodzaju charakteryzują się bogatą fabułą i rozbudowanym światem, po którym główny bohater, w towarzystwie drużyny, podróżuje, poznając historię poszczególnych miejsc i problemy ich mieszkańców. Ponadto, niewątpliwym plusem opisywanej tu gry jest muzyka. Nietrudno wpaść na to, że cały czas towarzyszą nam znane, mniej lub bardziej, kompozycje Chopina. Za ich aranżację i wykonanie odpowiedzialny jest rosyjski muzyk Stanisław Bunin. Oto, w jaki sposób, nowocześnie i atrakcyjnie można propagować muzykę klasyczną! Pytanie tylko, czemu za nas robią to Japończycy? W Japonii Eternal Sonata ukazała się w czerwcu. Fachowa prasa dała tej grze bardzo wysokie noty, zaś w pierwszym tygodniu od chwili wydania udało jej się trafić na drugie miejsce listy najlepiej sprzedających się tam gier. W Europie premiera zapowiedziana jest na przełom września i października. Zapewne wielu potraktuje ją jedynie jako ciekawostkę, ale kto wie, może kogoś przygody Fryderyka Chopina wciągną na dłużej?
Zion Train w Londynie ser od lat tworzący we Francji (może być wam znany z znakomitego i kontrowersyjnego The Piano Player) przedstawia historie przeszłości i jej brzemienia oczyma współczesnej Francji. Jest w tym filmie taka filigranowa granica pomiędzy wydarzeniami a światem wewnętrzym bohaterów. Świat rodziny przedstawiony z wielu perspektyw. Ojciec-Syn, Matka-Syn, Brat-Brat. Pozostaje to niesamowite wodzenie kamerą poza bohaterami, takie swoiste przechodzenie przez ich życiorysy. Doskonała konstrukcja i wyważenie przywodzi na myśl renesansowe rzeźby. Mamy przecież skończonej piękności konstrukt, ale jednocześnie niedopowiedzenie, jak spojrzenie „Dawida” Michała Aniola. Może to wszystko troszkę tchnie patosem, ale trudno pisać o filmie, o którym nie należy zbyt wiele powiedzieć! Jedna wskazówka – oglądajcie do końca napisów. Do ostatniego wyrazu..., oddechu. Ta historia może przytrafić się każdemu, nie tylko dziennikarzowi „Nowego Czasu”.
Ósmego września w londyńskim klubie The Fridge, wystąpił Zion Train, należący do czołówki dubowych soundsystemów. Koncert zgromadził tłum przede wszystkim polskich fanów zespołu, który koncertem promował swą najnowszą płytę pt. Live as one. Podczas wieczoru pojawiło się kilka legendarnych już utworów z wcześniejszych dokonań składu, jak i jego najnowszych propozycji. Przed Zion Train wystąpił Dj Kula z Herbsman Sound oraz Dj Eskimo. (ms)
MIKOŁAJ SKRZYPIEC
U
przedstawienie w niedosycie, kiedy nie dopadł nas jeszcze pośpiech i świadomość niedzieli, która się kończy. Ciastko z kremem za technikę balansu, za przeciąganie struny powtórki gestu i miny na maxa, lecz tak umiejętnie, by nie pękła. I jak dobrze, że Mumio nie powiedziało, że jesteśmy wspaniali i wyjątkowi i nie ma takiej publisi w żadnym innym polskim mieście. Jak miło, że się z nas ponabijało wyzwalając histeryczny chichot blondynki z pierwszego rzędu. A potem blondynka dostała w twarz zajączkiem puszczonym z lśniącego pudła gitary, kiedy Jadzia Basińska zapytała męża – czy wiesz, że ciągle puszczasz na państwa zajączki? Zmumiowaliśmy się leciutko w minioną niedzielę i poczuliśmy nieznośną lekkość bytu. Niech to trwa.
Hidden
lica, paryskie (chyba) przedmieście, ludzie przechodzą przed kamerą, powolny słoneczny dzień, przechodnie z zakupami, rowerzysta, przejeżdżające samochody, geste letnie powietrze, nic godnego uwagi. Tak zaczyna się film, film który wstrząsa. Bo w dziedzinie filmu można być pewnym jednego – najczęściej i najbardziej porusza zwyczajne, swojskie, codzienne, które staje się wyjątkowe. Rodzina telewizyjnej gwiazdy dostaje serię nagrań wideo ich domu. Łatwo dostrzegalne figurki Matki (krytyka literackiego) i Ojca (dziennikarza zajmującego się kulturą) przemykają na przyspieszonym nagraniu wideo. Tak poznajemy bohaterów. Poznajemy ich oczami tajemniczej osoby, która do taśm dołącza dziecięce rysunki pełne krwi. Tajemnica tkwiąca w komunikatach łączy sie ze snami Ojca. Sny te nie mówią wiele, ale widać w nich małego chłopca we krwi. Wspomnienia? Wyrzuty sumienia? Czym mogą być tak naprawdę sny? Michael Haneke, niemiecki reży-
Z
Krzysztof Wojdyło
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 14 września 2007
mANIA gotowania
MANIA GOTOWANIA 17
Gołąbki po angielsku
Mikołaj Hęciak redakcja@nowyczas.co.uk
urra! Drodzy Czytelnicy, cieszę się bardzo, bo w dzisiejszym numerze mogę przedstawić Wam przepis, który jest bliski mojemu sercu. Chodzi o... gołąbki. Cieszę się nie tylko, że lubię gołąbki, te nasze polskie, tradycyjnie z sosem pomidorowym, ale też dlatego, że znalazłem angielski przepis na te pyszne kapuściane zawijasy. Na 4 porcje potrzebujemy: 450g mielonej wieprzowiny, 1-2 średniej wielkości cebule, puszkę pomidorów, sól i pieprz do smaku, puszkę fasolki red kidney, 16 liści kapusty Savoy, 40g masła i tyleż samo mąki, 450 ml mleka, 50g sera cheddar, szczyptę pieprzu cayenne. Mięso przysmażamy na średnim ogniu, najpierw wykorzystując tłuszcz z mięsa, później jeżeli mięso zaczyna przywierać dodając trochę oleju. Gdy mięso już dobrze się zrumieni dodajemy drobno pokrojoną cebulę. Gdy cebula się zeszkli po kilku minutach, dodajemy pomidory razem z ich sokiem i zagotowujemy, mieszając od czasu do czasu. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Nie ma większego znaczenia, czy użyjemy chopped tomatoes czy plum tomatoes, ale te drugie są tańsze. Gotujemy następne 20 minut, aż wieprzowina będzie ugotowana, a sos dobrze odparowany. W tym momencie dodajemy czerwoną fasolę, mieszamy dokładnie, przykrywamy garnek pokrywką i odstawiamy z ognia, zabierając się za liście kapusty. W gotującej i osolonej wodzie blanszujemy liście kapusty przez kilka minut, aż zmiękną, ale jeszcze nie stracą na elastyczności. Jednorazowo wkładając do garnka około cztery liście. Po wyjęciu z wrzątku liście natychmiast schładzamy pod strumieniem zimnej wody. Dla oszczędności wody możemy równie dobrze przygotować naczynie z zimna wodą i kostkami lodu. Czynność ta powoduje zatrzymanie procesu gotowania i pozwala zachować żywy, zielony kolor kapusty. Liście osuszamy z nadmiaru wody i jeżeli nie uczyniliśmy tego wcześniej, ostrym nożem usuwamy zgrubienie na środku liścia. Na tak przygotowane liście wykładamy jedną do dwóch łyżek farszu. Boki liści zawijamy do środka, by uchronić mięso przed wypadnięciem i całość zwijamy w zgrabną paczuszkę. Gołąbki układamy w naczyniu żaroodpornym wcześniej wysmarowanym masłem. Układamy tylko jedną warstwę. Wierzch gołąbków polewamy sosem Mornay. Krótko mówiąc jest to sos beszamelowy z dodatkiem startego sera. Sos beszamelowy przygotowujemy z jednakowej ilo-
H
ści mąki i masła. Oba składniki łączymy i podgrzewamy w garnku. Następnie stopniowo dodajemy mleko i energicznie mieszamy, aż do otrzymania jednolitej konsystencji. Proszę się nie przerażać, jeżeli w trakcie dolewania mleka zaczną się pojawiać grudki. Zdecydowane mieszanie powinno temu zapobiec. W ostateczności, gdy po dodaniu całego mleka i zagotowaniu sosu ciągle mamy grudki, całość możemy przetrzeć przez sitko. Tak otrzymany sos beszamelowy doprawiamy solą i pieprzem cayenne. Jeżeli go nie mamy, możemy zastąpić go innym rodzajem pieprzu lub papryką. Naczynie z gołąbkami wkładamy do nagrzanego piekarnika na kilka minut, aż do zarumienienia się sera. Podajemy z ryżem. Przygotowanie gołąbków trwa około godziny. Czas gotowania możemy skrócić przez jednoczesne przygotowanie farszu i liści kapusty. A koszt składników wynosi 4-7 funtów (wliczając ryż). Jak na 4 porcje obiadowe jest to przyzwoita cena. Dzisiejszy przepis zabrał nam trochę czasu i miejsca, ale wróćmy do naszych serowych podróży sprzed tygodnia. Powiedzieliśmy sobie, że spośród mnóstwa angielskich serów, w centralnej Anglii trzy z nich zasługują na szczególną uwagę. A są to: Blue Stilton, Red Leicester i Cheshire. Pierwszy z nich ma zdecydowany, ostry smak, nie wszystkim przypadający do gustu. Jego tekstura jest kremowa i zwięzła, a na przekroju widać niebieskie niteczki. Angielski Blue Stilton można porównać do innych słynnych serów – włoskiej Gorgonzoli i francuskiego Roqueforta. Wszystkie te nazwy są prawnie chronione i rozpoznawane na całym świecie. Drugim w kolejności naszego wyliczania jest Red Leicester. Należy on do grupy serów średniotwardych. Jego smak pozostaje w średnioostrych tonach, a najbardziej wyróżnia się pomarańczowo-czerwonym kolorem. Ser ten świetnie się rozpuszcza i doskonale nadaje się do toastów. Cheshire był odnotowany już w XI wieku w Domesday Book, księdze sporządzonej na życzenie Wilhelma Zdobywcy. Jego ludzie wyruszyli do wszystkich zakątków ówczesnej Anglii, by spisać co poszczególne ziemie i co ich właściciele mogą zaoferować władcy. Ser ten wyróżnia się łamliwą teksturą o słonawym smaku. Występuje w dwóch odmianach: białej i czerwonej. Pobyt w Zjednoczonym Królestwie sprzyja korzystaniu z różnorodności kulinarnych specjałów, tak tych lokalnych, jak i zamorskich. Miłośnicy serów więc mogą więc być zadowoleni. Wprawdzie Francja utożsamiana jest jako Mekka dobrego jedzenia i jego obfitości, ale proszę zwrócić uwagę na fakt, że o wiele łatwiej jest dostać żywność z niemal każdego zakątka ziemi w Londynie, niż w Paryżu. A dlaczego tak się dzieje? Zostawiam Państwa z tym pytaniem do następnego tygodnia.
Śpij słodko, Kochanie Pokój pełen zdjęć. Poprzyklejane taśmą do ściany. Jeszcze dwa w portfelu. Pod poduszką mały misiek z oberwanym uchem. W walizce pełno zabawek, czekają na podróż. Telefon rano, podczas przerw w pracy, i – obowiazkowo – wieczorem. Poranne przykre uświadamianie sobie rzeczywistości oraz wieczorne łzy. O Was piszę, Drogie Matki, które dla swoich skarbów byłyście w stanie z nimi się rozstać, żeby im było lepiej. Wy, matki, z oczami wtopionymi w chodnik, tylko z połówką serca w piersi, codziennie się mijające.
P
Anna Singh redakcja@nowyczas.co.uk
iszę do was z podziwem. Piszę do was z szacunkiem. Piszę do was ze współczuciem. Piszę do was, bo jestem jedną z was. Jestem matką, której nie dane było być we wszystkich momentach życia swojego największego skarbu, miłości najdroższej. Świat rozpuścił się do reszty, a ludzie razem z nim. Bardzo często nie możemy być pewni nawet osób najbliższych. Inwestycja zaufania jest bardzo ryzykowna, ale bez niej nie można się obejść. Niestety, każde zdradzone zaufanie niesie za sobą ładunek spowolniający decyzje o ponownym kredycie zaufania. Jeżeli sytuacja się powtarza, w końcu dochodzimy do wniosku, że możemy liczyć tylko sami na siebie. Do takich wniosków doszło wiele matek. Niestety, ich codzienność okazuje się bardziej bolesna i dotkliwa, niż innych rodaków tu, na Wyspach. „Mamusiu. Kocham Cię” – tylko trzy słowa. Tylko trzy, ale jak bardzo ściskają za gardło. Jak bardzo bolą. Łzy. Nie raz, codziennie. Chleb na obczyźnie jest bardzo twardy i ciężki do strawienia. Po porannym przebudzeniu z pięknego snu, zetknięcie z rzeczywistością. Uśmiech znika. Rutynowe obowiązki przed pracą. Wsiadasz do autobusu. W końcu możesz zadzwonić. Tylko po to, żeby powiedzieć zwykłe dzień dobry. Tak wiele to dla ciebie znaczy. Słyszysz głos, Twój najukochańszy, który, jak baterie, ładuje cię na cały dzień. Praca, a raczej od przerwy do przerwy. Myśli krążą nad Polską. Nad domem. Wirują w głowie jak bąbelki szampana i unoszą kolejne coraz piękniejsze marzenia o tym, co zrobicie, gdzie pójdziecie razem, jak wrócisz. Aż lżej się pra-
REKLAMA
cuje, godziny szybciej mijają. Nic jednak co piękne, nie trwa wiecznie. Po pracy wracacie do pustego pokoju. Obiad. Prysznic. I co dalej? Wieczory takie długie. One są najgorsze. Jak bardzo chciałybyście teraz utulić do snu, opowiedzieć babeczkę, ucałować na dobranoc. Zostaje wam tylko telefon. Dni wolne, to czas najgorszy. Pierwszy dzień weekendu jakoś mija. Pranie, niezbędne zakupy i oczywiście coś dla twojej „miłości”. Przecież wczoraj dostałaś nową listę zamówień. Puzzle w Harry’ego Pottera i płytę z tą nową bajką, nie możesz sobie przypomnieć tytułu… Wczoraj rozmawialiście dłużej, bo w mieście było wesołe miasteczko. Karuzela była bardzo szybka, ale najlepsze były samochody na magnez. „Mamusiu, kiedy przyjedziesz? Przyjedź jutro, bo pojutrze wesołe miasteczko się kończy. Pokażę ci, że się nie boję iść na karuzelę”. Nie chcesz płakać, ale łzy same się cisną do oczu. Co masz odpowiedzieć? „Będę za niedługo, kochanie. Niestety, na jutro wszystkie bilety są już wykupione. Jeszcze pójdziemy na karuzelę. Mamusia cię bardzo kocha i wie, że się nie boisz”. Do tej pory nie wiedziałaś, że serce może tak boleć. Wracasz chwilami w przeszłość, myślisz gdzie, kiedy i jaki błąd popełniłam, że teraz muszę płacić taką cenę. Niestety, nie odnajdujesz odpowiedzi. Nie wiesz, co powinnaś była zrobić bądź nie zrobić, by dzisiaj nie cierpieć. Jednego jesteś pewna, że jeśli nawet większość decyzji, jakie w życiu podjęłaś były złe, to sprowadzenie na ten świat twojego dziecka, było największym sukcesem twojego życia i nigdy nie żałowałaś, że tak się stało. To właśnie motywuje do pchania ciężkiego wózka w zaparte, nawet jeżeli wiatr wieje w oczy. Bierzesz głęboki oddech, całujesz wszystkie zdjęcia na ścianie i z uśmiechem zasypiasz. „Spij słodko, Kochanie. Mamusia już niedługo będzie z Tobą”.
„
NOWYCZAS 14 września 2007
18
Cytat tygodnia
CZAS NA RELAKS horoskop tygodniowy
Aleksander Kwaśniewski w wywiadzie dla „Vanity Fair”
mówiąc praktycznie
BYK 21.04 – 20.05 Młode Byki mogą otrzymać wymarzony staż w renomowanej firmie lub wyjechać na szkolenie. Co się zaś tyczy finansów, będziesz raz na wozie, raz pod wozem. Mogą przyjść do Ciebie pieniądze, ale szybko znajdziesz sposób, by się ich pozbyć... Nie szastaj pieniędzmi! Jeśli już musisz je wydać, to chociaż miej z tego pożytek albo przyjemność.
Jeśli PiS braci Kaczyńskich wygra najbliższe wybory i będzie kontynuował dotychczasowy kurs prowokacji w stosunkach z Niemcami, to Berlin powinien przemyśleć swoją powściągliwość w odpowiedziach na te prowokacje i reagować inaczej.
Piotr Szyszkowski
BARAN 31.03 – 20.04 Twoją firmę może dotknąć recesja gospodarcza. Wielu Baranom dopisze dobra forma intelektualna. Wielu zabłyśnie talentem czy śmiałym i oryginalnym pomysłem, szczególnie jeśli pracujesz w reklamie lub marketingu. Wyjątkowo dobry okres czeka zajmujących się zawodowo dziedzinami technicznymi i nauką, a także tych, których dochody zależą od współpracy z zagranicą.
nowyczas.co.uk
BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06 Za sprawą gwiazd chwilami będziesz idealizować wybranka. Niektóre Bliźnięta oznaki przyjaźni mogą brać za coś więcej. Życie marzeniami może narazić Cię na poważne miłosne rozczarowania. Szczęście w miłości będzie sprzyjać przede wszystkim osobom z bagażem uczuciowych doświadczeń. Gwiazdy pomogą zjednoczyć Twoje małżeństwo i partnerstwo. RAK 21.06 – 22.07 Raki bez pary niech uzbroją się w cierpliwość i uwierzą w siebie. Wszechświat jest w ciągłym ruchu i Planety miłości okażą się dla Ciebie bardziej łaskawe. Jeśli chcesz być znakomitą Panią lub Panem domu, w tym tygodniu raczej na to nie licz. Tempo życia chwilami będzie wręcz zawrotne. Prawdziwe przyjemności towarzysko-rodzinne czekają Cię dopiero w ostatnim dniu tygodnia. LEW 23.07 – 23.08 Planety zachęcą Cię do śmiałych kroków, dodadzą animuszu w walce o sukcesy, będą życzliwie wspierać również nowe projekty czy rozkręcanie interesów. Odwaga, zdecydowanie i doskonała intuicja pomogą Ci wiele zdziałać. Gwiazdy mogą też życzliwie uśmiechnąć się do bezrobotnych lub poszukujących dodatkowej pracy. PANNA 24.08 – 22.09 Pozytywna energia gwiazd wesprze Panny uczące się i studiujące. Pora trochę powalczyć o lepsze wyniki, wymyślać temat prac zaliczeniowych albo udzielać się w organizacjach studenckich. Dla wielu zodiakalnych Panien sprawy zawodowe będą się spokojnie posuwać do przodu. I w pracy i w interesach masz teraz zielone światło. WAGA 23.09 – 23.10 Gdy lekarz stwierdzi, że jesteś bardzo chory, nie przejmuj się od razu - wyniki badań, jakie polecił Ci wykonać, mogą w tym tygodniu wypaść niedokładnie, zostać źle zinterpretowane lub wręcz zostać pomylone z wynikami innego pacjenta. Pod koniec tygodnia czeka Cię miła niespodzianka i przyjazd kogoś bliskiego z dalekich stron. SKORPION 24.10 – 22.11 Będziesz więc kusić i zachwycać swoją urodą. Niektóre Skorpiony zafascynowane nowinkami kosmetycznymi zafundują sobie masaże, zabiegi wyszczuplające. Efekty będą znakomite. Przemyśl swoją obecną sytuację, zastanów się nad możliwościami uzyskania nowych źródeł dochodu, czytaj ulotki bankowe i oglądaj wiadomości gospodarcze. STRZELEC 23.11 – 21.12 Będziesz więc kusić i zachwycać swoją urodą. Niektóre Koziorożce zafascynowane nowinkami kosmetycznymi zafundują sobie masaże, zbiegi wyszczuplające. Efekty będą znakomite. Przemyśl swoją obecną sytuację, zastanów się nad możliwościami uzyskania nowych źródeł dochodu, czytaj ulotki bankowe i oglądaj wiadomości gospodarcze. KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01 Gwiazdy sprzyjają prowadzącym własną działalność gospodarczą. Mogą pojawić się nowe zamówienia i klienci. Koziorożce pracujące w usługach, rzemiośle lub zawodach artystycznych mogą oczekiwać sukcesów. Uważaj jednak na decyzje związane z finansami. Przydałoby się zwłaszcza wtedy narzucić reżim w wydawaniu pieniędzy. WODNIK 21.01 – 19.02 Nuda z pewnością Ci nie grozi. Słońce rozbudzi Twoją ambicję zawodową oraz pęd do kariery za wszelką cenę. Ważniejsze staną się dla Ciebie atrakcje towarzyskie, flirciki i romanse niż zdobywanie szczytów kariery. Rozwaga i zimna krew to Twoi sojusznicy w tym tygodniu. Jednak z drugiej strony skomplikowane relacje z przełożonymi oraz współpracownikami skutecznie nadszarpną Twoje nerwy. RYBY 20.02 – 20.03 Wiele z Was postanowi walczyć o lepsze stanowisko, udowadniając swoje talenty i nieprzeciętne możliwości. Niestety nie wzbudzi to zachwytu konkurencji, co chwilami odczujesz w napiętych stosunkach w firmie. Na początku tygodnia bardziej zaangażujesz się w sprawy zawodowe, np. trzeba będzie zostać dłużej w pracy, być może nawet w czasie weekendów.
Konrad Brodziński redakcja@nowyczas.co.uk
Makijaż złożony Co to jest make-up? Wiadomo – makijaż. Ale czasownik make up to również nadrobić. Albo zmyślić. Albo nawet (nie zmyślam – I’m not making it up) przygotować zastawę w restauracji. (Czytam w recenzji gastronomicznej o kelnerze, który nie chce udostępnić klientom stołu, mówiąc: I’m not making that table up again tonight – nie będę jeszcze raz tego wieczoru nakrywał do stołu). Powziąć decyzję? Make up your mind. Pozornie, ani ładu, ani składu.
Ale właśnie, co do składu: tak się składa, że nawet „składać się” możemy przetłumaczyć jako make up. „Utwór składa się z czterech części”: the piece is made up of four movements. Ale wyrażenia „tak się składa” już przez make up nie przetłumaczymy: powiemy it so happens. Jak widać z powyższego przykładu, również w polskim jeden czasownik może mieć różne znaczenia. I tak jak można dopatrzeć się w tej wieloznaczności pewnej logiki – „tak się składa” jest swoistą przenośnią, oznaczającą, że splot wydarzeń do takiego doprowadził wyniku – tak i można ją odnaleźć w angielskim make up. Podstawowy angielski – angielski Anglów i Sasów, a nie wzbogacony słownictwem łacińsko-romańskim – dysponuje ograniczoną liczbą słów, musi więc swoje skromne zasoby szeroko wykorzystać. Podstawowe znaczenie up to oczywiście „wzwyż”, „do góry”. Ale istnieje też up w przenośni, up jako maksimum, jako limit. Eat: jeść. Eat up: zjeść wszystko. Grow: rosnąć. Grow up: dorosnąć. Make z kolei tym różni się od do, że oznacza stworzenie czegoś nowego. Tak więc „nadrobić godziny” (gdy się wzięło na przykład pół dnia wolnego, half a day off) to make up the hours – doprowadzić do liczby, która była przewidziana; zaś „zmyślić” – Is it true, or did you make it up? – to stworzyć coś od początku do końca. Make up your mind to po okresie rozterki ułożyć sobie jakby w głowie – przeniośnia zbliżona zresztą do polskiego „postanowić”. A make-up jako makijaż? Zapewne kultura anglosaska zadecydowała o tym, że twarz kobiety uważana jest za nie dokompletowaną – póki nie jest, za pomocą różnych szminek, pomad i pudrów, made up.
Andrzej Lichota
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 14 września 2007
CZAS NA RELAKS 19 łatwe
trudne
średnie
7
5 4 6
6
9 8 4 2 5
3 1
4 3 7 1
2 5
1
4 1 9
4 5
7 3 3
7 7
6 7
2 5
3 8 1 3 9 7
7
9
1
5
1 6
3 6 5 1
6 8
9 8 3 6
2
9 7 5
6
4 7 1 6
6
3 8 2 5 9
3 7
sudoku
4 1 3
8 1 5
4
Wypełnij diagram w taki sposób, aby w każdym poziomym wierszu, w każdej pionowej kolumnie i w każdym dziewięciopolowym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9. Cyfry w kwadracie oraz kolumnie i wierszu nie mogą się powtarzać.
Bardzo interesujący dla Polaków pewnie jest przepis prawny w Los Angeles, w Kalifonii. Mąż jest prawnie upoważniony do bicia żony skórzanym pasem lub rzemieniem, o ile szerokość pasa nie przekracza dwóch cali. Szerszym pasem mąż może bić tylko
łatwe
średnie
humor
Rozwiązania sudoku z nr 36
Absurd tygodnia
trudne
za zgodą połowicy, i to potwierdzoną w kancelarii notarialnej. Mąż natomiast nie ma prawa bić pięściami, kablem, kijem golfowym ani baseball'owym. Tylko pasek. Co na to szwedzki system wychowawczy albo, dajmy na to, Liga Polskich Rodzin?
Hasło krzyżówki z nr 36: Dobra rada od sąsiada.
R
Pozycja z partii Pozycja z partii Sokołow-Smeets, Memoriał Stantona, Londyn 2007
krzyżówka szachy
Zadanie 7
Wskazać wygrywającą kontynuację białych. Rozwiązanie na stronie 23
rybim okiem
rybim okiem ybim okiem ma trzy dioptrie. Nie wiem, czy na plus, czy minus, ale mgłę widzi dobrze. Mgłę zjawisk. Takim zjawiskiem jest na przykład wpadanie kamienia do wody. Rybie oko widzi rozproszony obraz, ale czuje przelot kamienia. Bok ryby czuje kamień, dzięki czemu może umknąć przed uderzeniem. Każde niepokojące zadrżenie lustra wody jest rejestrowane. Może tworzenie jest takim reagowaniem na drgnięcie lustra świadomości. Coś wpada przez lustro świadomości jak przez lustro wody, niby spowolnione, niby niewyraźne, ale bardziej przez to odczuwalne.
No dobrze. Ale po co komu tworzenie? Na przykład przyjdzie kolo, i ty zwiewaj stąd, bo kiełbasa mi stygnie, albo – spieprzaj dziadu, bo musza kabza nabić. Albo któryś z dziennikarzy: co ty mi tu pleciesz, ja jestem blisko spraw ludzkich, a nie jakichś farmazonów! Które sprawy są więc sprawami ludzkimi, a które nie są? Co na to trzoda chlewna, drzewa i kodeksy etyki? Albo, o zgrozo, hierarchie. No to spalmy wszystkie książki. Swoje też dorzucę do stosu i będzie cieplej. Jeśli moje, to i Biblię, i Koran, i Sapkowskiego, i Borosa, i Gizellę, i Upaniszady. Ale jak potem będzie wyglądało życie? Życie bez książek? A życie bez beretu? No to spalmy moherowe berety.
Tusk, gdy wygra wybory, zwiezie wszystkie moherowe berety, dajmy na to, trzy miliony takich beretów, łup, rzuci na stos na Placu Trzech Krzyży, wielki ogień, płonące włóczki w powietrzu. Wielkie tiry i wagony pełne beretów, upchanych na Dworcu Centralnym. Wyobrażam sobie maszerujących działaczy PO wrzucających kolejno berety do wielkiego ognia. Wydarzenie na skalę życiorysu Gilgamesza. Niejeden pener opróżniłby flaszeczkę przy takim ogniu. Co w takim razie miałaby spalić Młodzież Wszechpolska? Wyobraźcie sobie teraz, przepraszam za zmianę tematu, Mickiewicza podpisującego lojalkę dla carskiej Ochrany, Szymborską, pi-
szącą wiersze sławiące partię i trud socrealistycznej pracy, Herberta piszącego „Barbarzyńcę w ogrodzie”, czyli plagiat jednego z włoskich krytyków. To, co piszę, nie jest żartem. Albo Iwaszkiewicz będący lojalny wobec sanacji i wobec bezpieki. To wszystko cienie na osobowościach, momenty załamań, zawahań formy. Co nie umniejsza całokształtu ich dorobku twórczego. I jeszcze tak na koniec, na wesoło. Jeden z moich wykładowców opowiedział kiedyś anegdotę. Postaram się ją streścić jakby jego słowami: kiedyś byłem egzaminatorem na egzaminach wstępnych na filozofię na naszym uniwersytecie. Przyszła dziewczyna, na świadec-
twie szóstki, świetne oceny, matura zdana rewelacyjnie. W końcu zaczęliśmy ją przepytywać. Kompletnie nic nie wiedziała. Dramat antyczny – zero! Myśleliśmy, że skoro ma takie dobre oceny na świadectwie, to może się jakoś psychicznie zablokowała. No to zadaliśmy jej, żeby ją wyratować, najprostsze pytanie: co to jest tragedia? Na co ona mówi z przejęciem: to jest coś strasznego! A teraz wszystkie akapity poskładajcie jak puzzle. Wyjdzie tragedia.
Robert Rybicki-Smith (niektórzy mają manię na punkcie nazwisk, hi hi)
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 14 września 2007
JOB VACANCIES
20 OGŁOSZENIA DROBNE
POLISH SPEAKING ADMINISTRATOR SON/72187 Location: SOUTHEND-ON-SEA Hours: 45 over 5 days Wage: £6.00 per hour Work Pattern: Days Employer: Fast Futures Limited Closing Date:14/09/2007 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Polish speaking administrator required for this busy office, based in Southend on Sea, Essex. You must have experience within an administration position and be confident to converse in Polish and English. You must also have good PC skills and be comfortable in the use of Microsoft Word and Excel. Your duties will include answering the phone, dealing with queries, updating information on the computer, filing, faxing and all other general administration duties. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Ms Coral Jamieson at Fast Futures Limited, 202 High Road, Benfleet, Essex, SS7 5LD, or to cj@fast-futures.co.uk.
BRICKLAYERS CHE/60700 Location: CHELMSFORD, ESSEX Hours: 5 DAYS PER WEEK Wage: DEPENDING ON EXPERIENCE Work Pattern: Days Employer: Anglo-Polish Contracting Ltd Closing Date: 01/11/2007 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: BRICKLAYERS(ref.JC/APPB/09/07) Requirements: must have experience, good communication skills, checkable references Our Offer: long term contract excellent rates of pay depends on experience generous bonuses If you are a BRILLIANT brickie please send your CV quoting reference number to: anna@anglo-polish.com How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Anna Szczepowska at Anglo-Polish Contracting Ltd, Highlands House, 165 The Broadway, Wimbledon, London, SW19 1NE. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office. POLISH SPEAKING BUSINESS DEVELOPER COQ/35220 Location: CORBY, NORTHAMPTONSHIRE Hours: 9.00AM-5.30PM Wage: £16,000 + COMMISSION Work Pattern: Days Employer: Interaction Recruitment Employer: RefKTAB296 Closing Date: 06/10/2007 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: An exciting opportunity has arisen for a sales-orientated individual to support a field sales team with the development of new and existing business for this local manufacturer. The role will involve cold calling, sales support, lead follow up, general sales and marketing support. You will need to have an outgoing personality with an excellent telephone manner. Our client require a highly focused, target driven individual to join their established Business Development team to cover their Central and Eastern European territory. You will be highly organized and have the ability to work to a campaign program and manage a daily workload. The role would be suited to a Polish Speaker, who has familiarity with other European languages. Skills Required: Ideally planning, purchasing, scheduling and MRP pre exp desirable. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01536 412121 and asking for Angela Bailey. HOME CARE WORKER (REF: 3119) NPS/12409 Location: NOTTINGHAM, NOTTINGHAMSHIRE Hours: 20 HOURS A WEEK, MON - FRI, DAYS OR EVENINGS AVAILABLE Wage: £12,372 - £14,523 PER ANNUM PRO RATA Work Pattern: Days , Evenings Closing Date: 21/09/2007 Pension: Pension available Duration: PERMANENT ONLY
Description: Working as part of the Jackdaw Home Care Team, you will undertake personal care tasks in a sensitive manner. Able to motivate and encourage service users with dementia to maximize their personal independence, ability to speak Polish an advantage, work on your own initiative and priorities care tasks. For informal enquiries only, please contact Mr. Frank Snyder on (0115) 915 0547/8. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The text phone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job reference NPS/12409. CUSTOMER SERVICE ADVISOR RHL/9813 Location: PRESTON BROOK RUNCORN CHESHIRE Hours: 37.5 HOURS PER WEEK, BETWEEN MON - SUN, BETWEEN 8AM-8PM Wage: £13,715 PER ANNUM Work Pattern: Days , Evenings , Weekends Employer: O2 (Head Office) Pension: Pension available Duration: PERMANENT ONLY Description: You will be working in our Preston Brook contact centre. Must be able to speak both Polish and English to a high standard. Applicants will need solid quality customer service and be computer literate. Main duties include responding to incoming enquiries from existing high spend customers and providing a quality service. Benefits include free parking, bus service, phone discount, 23 days holiday and a pension scheme. Full Training will be provided. How to apply: You can apply for this job by telephoning 08000 321002 and asking for Recruitment Line. WINDOW AND DOOR FABRICATOR GRT/46947 Location: SOUTH OCKENDEN, ESSEX Hours: 38 PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY 8.30AM-5PM Wage: MEETS NATIONAL MINIMUM WAGE Work Pattern: Days Employer: Admiral Windows and Doors Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Must have good numeric skills although previous experience is not required as full training will be provided. Must be able to speak Polish as will be working alongside other Polish workers. Duties include cutting, welding and fabricating windows and doors, and all other relevant tasks as and when required. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0170 8858018 ext 0 and asking for David Phillips.
GROUND WORKER WIM/32912 Location: LONDON Hours: 5 DAYS PER WEEK MON-FRI HRS TO BE DISCUSSED. Wage: 85-125 PER DAY Work Pattern: Days Employer: Anglo-Polish Contracting Ltd Closing Date: 01/11/2007 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Anglo-Polish is a recruitment agency specializing in long term contracts in industries such as Construction, Building Services and Demolition. We are currently looking for: GROUND WORKERS(ref.JC/ ANGW/09/07) Requirements: experience in ground works/road works, ability to read technical drawings, good communication skills checkable references, CSCS Card or CPCS Card will be an advantage Our Offer: long term contract excellent rates of pay depends on experience generous bonuses If you are an experienced ground worker please send your CV quoting reference number to: anna@anglo-polish.com How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Anna Szczepowska at Anglo-Polish Contracting Ltd, Highlands House, 165 The Broadway, London, Wimbledon, SW19 1NE. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office.
ZATRUDNIĘ Earn extra by becoming a Just-dial Agent. Calling all entrepreneurs set up your own cheap international calls service for FREE.You could earn up to £4,000 per month. Earn for every minute of every call made on your own international access numbers. All you do is tell people about the huge savings they can make by using low cost international calling services from Just-dial. There are no set up costs and we provide loads of marketing suggestions and promotional tools on our website. Anyone can join just-dial; it is suitable for individual or organisation wanting to earn extra income. FREE marketing support is also available to anyone who presents us with a sustainable business plan. For more information or to sign up visit HYPERLINK "http://www.justdial.com/nowyczas"www.justdial.com/nowyczas Zatrudnię mężczyzn do dystrybucji ulotek, gazet. Praca na terenie całego Londynu. Wynagrodzenie co tydzień, gotówka. Tomek, tel. 0790 816 2071.
Fachowiec £60+/na cenę. Remonty, strychy, sstal, dobudówki, łazienki, Kuchnie. Bez angielskiego. Z narzędziami. CIS, Konto. Wyślij SMS, Imię, Wiek, Fach. Tel. 07717706617 Administration Clerk required for busy Recruitment office. Good IT and Communication skills essential. Opportunities to advance within national organisation. Salary dependant on experience. Call Nick 0115 950 9111 or email your CV to nrobertson@bridge-contracts.com. Zatrudnię mężczyzn do dystrybucji ulotek, gazet. Praca na terenie całego Londynu. Wynagrodzenie co tydzień, gotówka. Tomek, Tel. 079 081 620 71 Firma marketingowa poszukuje dystrybutorów . Tylko poważne oferty. Tel. 07875641409 Szukam murarza z doświadczeniem w murowaniu i tynkowaniu. Wymurowanie garażu jako pierwsze zlecenie i możliwość dłuższej współpracy. Poszukuje fachowca z zachodniego Londynu. Hammersmith i okolice. Tel. 07856061481 Silne osoby do pracy na budowie potrzebne od zaraz. Tel. 0208 9746115
Zatrudnię na cenę, silnego mężczyznę do przycięcia wysokich tui i krzewów Tel. 07957 36 39 44 We are looking for an experienced hotel receptionist. Must be computer literate (especially excel chart) and fluent in English. We can provide accomodation. Please contact reception on 0208 902 98 58 or Mrs Gupta on 078 877 30 606 Riksze. Jest to idealna praca dla ludzi ceniących sobie “wolność", luźną atmosferę w pracy. To ty wybierasz, kiedy i w jakich godzinach pracujesz. Zarobki zależą od motywacji. Podstawy języka ang. wymagane. Zapewniamy trening i pomoc w czasie pracy. Zarobki po treningu wahają się w granicach 200 do 400 funtów tygodniowo. Wszelkie informacje: tel. 0785 351 3710
SZUKAM PRACY Chętnie zajmę się sprzątaniem w okolicach Tooting, Tooting Brodway. Jestem energiczna i pracowita. Tel. 07864004470 Pracowałem wcześniej na budowie jako pomocnik w Polsce i Niemczech przy ocieplaniu budynków, elewacjach, malo-
Praca poza Londynem, ale niedaleko z zamieszkaniem i wyżywieniem, £ 200 tygodniowo. Dzwonić pod nr 0777 084 8646, kontakt w jęz. angielskim, powołaj się na Kate. Ogólnobudowlańca od zaraz do kompletnych remontów. Na start £40 do £45 w zależności od umiejętności. Praca w północno-zachodnim Londynie. Praca dla chłopaka na myjni samochodowej (ręczna) na Kingston. Jeśli jesteś zainteresowany proszę o kontakt. Tel. 0773 752 1930. Zatrudnię od zaraz kierowcę vana ze znajomością Londynu oraz komunikatywnym angielskim. Van do dyspozycji. Tel. 0777 192 7096. Potrzebni pracownicy do oklejania foliami reklamowymi. Od zaraz. Bartek 0793 578 9111, Artur 0792 662 2822. Firma Avon poszukuje konsultantów w Londynie dołącz do nas i zarabiaj. Agnieszka, tel. 07817896537
POLSKI SKLEP W BIRMINGHAM „SID” ZAPRASZA NA ZAKUPY!!! Sklep posiada szeroki asortyment produktów spożywczych..., co tu dużo pisać, przyjdź i sprawdź nas... Do zobaczenia... 13 Market Place Great Bridge Tipton Birmingham DY4 7AR 7 dni w tygodniu od 9 do 21
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 14 września 2007
OGŠOSZENIA DROBNE 21 waniu, szpachlowaniu, klejeniu płyt gipsowych na ścianę, ścianki na stelaşach w mniejszym stopniu, wylewanie posadzek, brukowanie z kamienia naturalnego, kafle. Tel. 07925522899, Sławek. Mam 42 lata, wieloletnie doświadczenie zawodowe w zakładach produkcyjnych przy pakowaniu , sortowaniu şywności. Jestem osobą solidną, zdyscyplinowaną, punktualną, interesuje mnie stała praca. Proszę tylko o powaşne oferty, pracę mogę podjąć natychmiast. Tel. 0790 716 4875. Posiadam przetłumaczone na angielski uprawnienia na wózki widłowe. Mieszkam w Londynie. Tel. 0793 654 4977. Szukam pracy na niedziele kaşdego tygodnia. Jakąkolwiek. Płatne gotówką po skończeniu dniówki. Tel. 07873 594 748 Mechanik samochodowy, własne narzędzia, samochód, insurance number, doświadczenie w Anglii, 2 lata prawo jazdy kat. A.B Tel. 07851148999
MIESZKANIE do wynajęcia Wynajmę pokój 2-osobowy. Angel – blisko stacji metra. Podwójne łóşko. Tylko spokojne osoby. Flat 5-osobowy. £130/tydz. i 2 tyg. depozyt. Wolne od 15.09. Tel. 07921528218. Duşy dwuosobowy pokój w domu z ogrodem do wynajęcia w Dartford £100/tydzień Internet + rachunki wliczone. Cena: £100. Tel. 0794 431 0954. Wynajmę pokój umeblowany jednoosobowy w mieszkaniu po remoncie, w milej okolicy Chelmsford, blisko do centrum (15 minut spacerem), 5 minut do ALDI, w czynsz wliczone są rachunki, moşliwy dostęp do internetu, wymagany dwutygodniowy depozyt. £70. Tel. 0789 546 0601. Wynajmę pokój dla pary, jedno podwójne łóşko. Z łazienką, w pokoju miła atmosfera, blisko metra oraz pętli autobusowej. Dostęp do internetu. Wszelkie rachunki wliczone. 55 funtów od osoby. Dzielnica East Ham. Tel. 0774 808 2242. Pojedynczy i podwójny pokój w czystym i cichym domu z ogrodem w Newbury Park/Chadwell Heath. Idealny dla spokojnej osoby lub pary. Tel. 0796 153 8300. Wynajmę jedynkę w mieszkaniu 4-pokojowym. Dobre warunki, living z kuchnią. Miła atmosfera, sami Polacy. Wymagany tygodniowy depozyt, rachunki wliczone w cenę. Tel. 0774 617 3798.
Do wynajęcia jednoosobowy pokój w mieszkaniu na Chiswick. Bardzo dobre warunki, rachunki wliczone, dostęp do internetu. Mamy dwupokojowe mieszkanie z salonem, poszukujemy osoby spokojnej – niepijącej. Jest to dzielnica, w której mieszkają starsi ludzie, jest bardzo spokojnie i czysto. Cena pokoju to £90 tygodniowo. Tel. 0784 518 3923. Double room na poddaszu z własną łazienką, swoje piętro z widokiem na ogród, internet, tv, do 50% znişki za pomoc w domu, South Harrow. £150/tydz. Tel. 07949165821 2-osobowy pokój dla pary Kilburn Park / Swiss Cottage, 2 strefa , tv/tel/internet , rachunki wliczone. £110/tydz. Tel. 0797 6354 659 Wynajmę 2-osobowy pokój w Hendon Central. Pełen komfort, wyposaşenie, rachunki wliczone £120/ tydz. Tel. 0797 6354 659 Pokój 2-osobowy w nowym, czystym, cichym, słonecznym w pełni wyposaşonym mieszkaniu, w salonie polska TV, parking, blisko komunikacji. Peckham. Tel. 07743897999
MIESZKANIA szukam Szukam pokoju, lub miejsca w pokoju 2osobowym, najlepiej okolice Millroad, cena do negocjacji, w zaleşności od miejsca i warunków mieszkalnych. Tel. 0793 936 5886. Szukam studio flatu dla pary – Thornton Heath, Norbury, Croydon, Streatham i okolice. Do £600 z rachunkami. Tel. 0778 309 0924.
SPRZEDAM Sprzedam vana Renault Kangoo 1.5L Diesel 2002 Nowy MOT, TAX do 10.07 Bdb. stan. Po wymianie pasków, filtrów i płynów. Alarm. Cent. zamek. £2500. Tel. 07922876619 Laptop Toshiba a100-337, na gwarancji, kupiony w PC World, oprog. vista premium, wgrany komplet tłumacz jez. ang. z tłumaczeniem stron internetowych, procesor duo core 1,6,1024ram, modem wireless 56k,6o GB dysk twardy, cena zakupu £550, karton, paragon, zasilacz, pełny komplet. Cena £410. Tel. 0772 453 5862.
KupiÄ™ pilnie ubranka dla dziewczynki od 0-8, podgrzewacz itd. Wozek juz mam! Tel. 07806917141
uĹźywanÄ… bez sim locka, po atrakcyjnej cenie. Tylko powaĹźne oferty Tel. 07988803193
Sprzedam NOKIA 5300, nie uĹźywany. ProszÄ™ tylko osoby zainteresowane o kontakt. Cena : ÂŁ70. Tel. 0774 377 6739.
Kupię samochody terenowe – równieş powypadkowe (od rocznika 1995) oraz wszelkie części i akcesoria do tych aut. Tel. +48603857198
Kupie Audi A4 Kombi 2004 - 2005. Wersja europejska tj. kierownica po lewej stronie. Tel. 07840364870
Sprzedam vana Renault Kangoo 1.5L Diesel 2002 Nowy MOT, TAX do 10.07 Bdb stan. Po wymianie pasków, filtrów i płynów. Alarm. Cent. zamek. £2500 Tel. 07922876619 Sprzedam Volvo 850 SE combi 1996stan tech. b. dobry. Idealny do 1-szego, własnego biznesu! Tax & Mot do11.2007 (bez problemu następny). Moşliwość zamiany na mniejsze auto lub skuter. Więcej info pod nr tel. 0796 007 2875
"NOWY CZAS"
GWARANCJA
NAJNIĹťSZEJ CENY! NA BILETY DO POLSKI
Kupię Nokię 7373 nową lub bardzo mało
USĹ UGI Laboratorium medyczne: THE PATH LAB
Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową, EKG, USG. Tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: Iwona 0797 704 1616
KUPIĘ KupiÄ™ NokiÄ™ 6300 w sieci O2 lub bez sim locka do ÂŁ80 Tel. 07894079877
qpmuby
OdkupiÄ™ fotelik do samochodu dla dziecka od 2 lat. Ania, tel. 0208 7800773 KupiÄ™ NokiÄ™ E65a. Tel. 07783364062
Kupię kurs Editin 16 w języku polskim. Tel. 07787924076
Kompleksowe remonty Ĺ‚azienek. Kafelkowanie, montaĹź oraz wszelkie przerĂłbki instalacji wodno-kanalizacyjnej oraz centralnego ogrzewania. Tel: 0777 455 8445
Profesjonalne przedłuşanie paznokci, poparte długoletnim doświadczeniem, ponadto: manicure, pedicure, henna, parafina. Ealing, Kasia, Tel.07704265427
qpmuby
3DUN EXUQ LO . R U %7 PHW %HOVL]H 5RDG /RQGRQ 1:
Skaner Mustek 1200 CU-z serii SLIM (cienki), czarny. Kamerka internetowa Creative WEB CAM GO PLUS z moĹźli-
Z A D Z W O Ĺƒ I PODAJ HASĹ O:
TRAVELL TD
wością uşycia jako aparat cyfrowy, kameruje w czasie rzeczywistym. Cena do ustalenia. Tel. 0776 891 1700.
qpmuby
‡ 52=/,&=(1,$ 32'$7.2:( VHOI HPSOR\HG &,6
Â&#x2021; =:527< 32'$7.8 Â&#x2021; 3HâQD NVLÄ&#x2039;JRZRÄ&#x;Ă˝ 9$7 3D\UROO VSyĂĄNL /WG
Â&#x2021; %(1(),7< Â&#x2021; ((& 5HVLGHQFH 3HUPLW UH]\GHQWXUD
Â&#x2021; 2'=<6. 'Ă 8*Ă?:
LINII AUTOKAROWYCH: EUROPA EXPRESS, AGA TUR i EUROTRANS
020 8767 5551
) 7 $ 'OD 7ZRMHJR EH]SLHF]HÄ&#x201D;VWZD 3ROWD[ QDOHÄŞ\ GR )HGHUDWLRQ RI 7D[ $GYLVHUV
f f f _^[cP g R^ dZ
' #$ '"' "(&
NOWYCZAS 14 września 2007
nowyczas.co.uk
22
W grupie E Anglia wygrała z Rosją 3:0,. Dwie bramki dla gospodarzy strzelił Owen, jedną Ferdinand. Z wyniku meczu i poziomu gry angielskiego zespołu najbardziej zadowolony jest trener reprezentacji Steve McClaren. Już dawno Anglia nie grała tak dobrze.
SPORT PIŁKA NOŻNA » Portugalia – Polska
Fantastyczny Krzynówek Z Lizbony pisze Daniel Kowalski
To był kolejny niesamowity wieczór polskiej piłki. Po emocjonującym meczu i wspaniałej bramce Jacka Krzynówka „biało-czerwoni” zremisowali z Portugalią 2:2. Bohaterem meczu – podobnie jak w Chorzowie – mógł zostać Euzebiusz Smolarek, ale piłka po jego strzale w pierwszej połowie poszybowała wysoko nad poprzeczką. Tuż przed przerwą Ebiegio wyręczył Lewandowski, dzięki czemu – pomimo przewagi rywala – to my jako pierwsi objęliśmy prowadzenie. W drugiej połowie nasz zespół praktycznie nie istniał. Głównym jego celem było przetrzymywanie piłki lub wybijanie jej najdalej jak tylko można od własnej bramki. Taka taktyka przyniosła skutek jedynie do 50. minuty, kiedy to, po błędzie Michała Żewłakowa, Maniche doprowadził do wyrównania. – To był zdecydowanie mój błąd – mówił po meczu Żewłakow. – Piłkarz grający siedemdziesiąty mecz w kadrze nie
może sobie na takie coś pozwolić. – dodał. Dwadzieścia trzy minuty później na listę strzelców wpisał się Ronaldo i wydawało się, ze jest już „po meczu”. Tymczasem na trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem włoskiego arbitra, Jacek Krzynówek decyduje się na strzał zza pola karnego, który przynosi nam wyrównanie, a zarazem kolejny cenny punkt w ciężkiej batalii o awans do Mistrzostw Europy. Trzeba sprawiedliwie przyznać, iż z przebiegu gry zwycięstwo należało się gospodarzom. Byli od naszego zespołu lepsi prawie pod każdym względem piłkarskiego rzemiosła. Prawie, bo Polacy lepsi byli tylko w destrukcji. Ale nie ważne w jakim stylu, ważne, że mamy kolejny cen-
ny punkcik, który na zakończenie eliminacji może się okazać na wagę złota. Nie zawiedli również polscy kibice, których zjawiło się w Lizbonie blisko osiem tysięcy. Ponad cztery tysiące przybyło z Wielkiej Brytanii, reszta z USA, Kanady, Hiszpanii, a przede wszystkim z Polski. Portugalska prasa nie krytykowała po tym meczu swych piłkarzy, ani też trenera. Wszyscy uważają, że remis to efekt szczęścia i przypadku „biało-czerwonych”. Choć podopieczni Leo Beenhakkera formą nie zachwycili, należą się słowa uznania za sam wynik. Gdyby ktoś bowiem przed dwumeczem z Portugalią zapytał, czy stać nas na wywalczenie z tą drużyną czterech punktów, odpowiedź raczej na pewno nie byłaby twierdząca. Tymczasem przede wszystkim dzięki tym zdobyczom nasza drużyna nadal pozostaje na pozycji lidera swojej grupy i ma największe szanse na awans do przyszłorocznych Mistrzostw Europy.
PORTUGALIA – POLSKA 2:2 (0:1)
szalikowców z Anglii, Niemiec czy Włoch. Nie dziwi więc fakt, iż prawdziwy polski kibic zamienił wtedy piłkarski stadion na telewizyjny pilot. Co więc się stało, że z prawdziwych tyranów staliśmy się wzorowymi kibicami? Sytuacja zaczęła się zmieniać dzięki sukcesom Adama Małysza i naszej siatkarskiej reprezentacji. To właśnie pod Wielką Krokwią w Zakopanem, a także w halach sportowych całej Polski, po raz pierwszy zobaczyliśmy doping na najwyż-
szym światowym poziomie. Z biegiem czasu moda na kulturalny doping udzieliła się również fanom piłki nożnej, dzięki czemu teraz podczas meczów „biało-czerwonych” z dopingu możemy być dumni. Trochę gorzej sytuacja ma się w klubach, ale wszystko postępuje we właściwym kierunku. Tak czy owak cieszmy się z tego sukcesu, bo jest on nie mniejszy niż zdobyte medale naszych sportowców. Na meczu w Portugalii było ponad siedem tysięcy polskich kibiców! Znako-
Bramki: Maniche (50), Ronaldo (73) – Lewandowski (44), Krzynówek (87). Sędziował: Rosetti (Włochy). Widzów: ok. 60,000. Żółte kartki: Artur Boruc, Marcin Wasilewski, Grzegorz Bronowicki Portugalia: Ricardo - Marco Caneira (Miguel), Fernando Meira, Bruno Alves, Bosingwa - Cristiano Ronaldo, Maniche, Petit, Deco - Simao (Moutinho), Nuno Gomes (Quaresma). Tener: Luiz Felipe Scolari. Polska: Artur Boruc - Marcin Wasilewski, Mariusz Jop, Michał Żewłakow, Grzegorz Bronowicki (Paweł Golański) – Jakub Błaszczykowski, Mariusz Lewandowski, Dariusz Dudka, Euzebiusz Smolarek (Wojciech Łobodziński) – Jacek Krzynówek. Maciej Żurawski (Radosław Matusiak). Trener: Leo Beenhakker.
Nadal prowadzimy w grupie A W ELIMINACJACH do piłkarskich ME w naszej grupie A zapanowała moda na remisy. Remis remisowi nierówny. Z jednego punktu w Lizbonie wszyscy byli zadowoleni. Po bezbrakowym meczu w Helsinkach czuć było lekki zawód. Niesłusznie, bo piłkarze Finlandii grają w zagranicznych klubach i często lepszych od tych, do których trafiają Polacy. Remisowali też nasi przeciwnicy. Daje nam to pewien komfort, ale o awans trzeba będzie jeszcze walczyć. O wszystkim może zadecydować ostatni mecz z Serbią w Belgradzie. Mecz w Helsinkach okazał się trudny, choć apetyty kibiców celowały w trzy punkty. Obydwa zespoły grają dość podobną piłkę. Na szczególne wyróżnienie zasłużył Boruc, który napracował się więcej niż w Lizbonie. Dzięki punktowi z Helsinek Polska wciąż jest przed wszystkimi rywalami, na trzy mecze przed końcem eliminacji ma los w swoich rękach.
dokończenie obok
Brawo kibice
KIEDYŚ byli postrachem ulic i stadionów, dziś są naszą wizytówką. O kim mowa? O polskich kibicach oczywiście, którzy po wielu latach niesławy, pokazują nam teraz jaśniejszą stronę dopingowania. Do ideału jeszcze daleko, ale postęp jest bardzo wyraźny. Od
pewnego czasu to nas naśladują, to my jesteśmy wzorem dla innych, o czym wcześniej można było tylko pomarzyć. Rok 2001. Cardiff. Wraz z kolegą wybieramy się jako kibice na mecz eliminacyjny do mistrzostw świata, Walia – Polska. Choć mamy możliwość zakupu biletów na sektory „polskie”, w trosce o nasze zdrowie decydujemy się ostatecznie na te po drugiej stronie stadionu. A wszystko ze względu na bardzo nieobliczalnych wtedy kibiców. Jak się później okazuje, nasze obawy nie były bezpodstawne. Już po kilkunastu minutach od rozpoczęcia meczu wszczęto pierwsze burdy. Najbardziej zaskoczona była miejscowa policja. Ta spodziewała się ewentualnego ataku na kibiców gospodarzy, tymczasem „biało-czerwoni” okładali się „namiętnie” między sobą. Upłynęło trochę czasu zanim zdezorientowane służby zaprowadziły porządek, ale dzięki tej lekcji nie popełniono już tego samego błędu trzy lata później. Takich sytuacji było przez lata bez liku na wszystkich praktycznie stadionach, gdzie pojawiali się nasi rodacy. W tej niechlubnej klasyfikacji wyprzedziliśmy najbardziej znane ekipy
mitą większość stanowili emigranci z Anglii, Szkocji, Irlandii, USA, Kanady, Niemiec oraz Hiszpanii. Była też spora ekipa z Polski i to z różnych jej zakątków. Byłem bardzo mile zaskoczony, gdy wspólne zdjęcia robili sobie kibice Wisły Kraków, Legii Warszawa oraz Śląska Wrocław. Kiedyś nie do pomyślenia – teraz podobno normalka. Oby tak dalej.
Daniel Kowalski sportpress.pl
NOWYCZAS 14 września 2007
nowyczas.co.uk
Roger Federer znowu był nie do pokonania. Zwycięstwo w US Open to jego kolejny triumf, czwarty z kolei. W finale walczył z dwudziestoletnim Novakiem Djokovicem z Serbii, który był dla mistrza poważnym zagrożeniem w dwóch pierwszych setach. Szwajcar pokonał Serba 7-6, 7-6, 6-4 dodając 1,18 mln funtów do swojej puli nagród.
wysłaniu Krzynówka na lewe skrzydło. Wcześniej Smolarek odbijał się od rosłych Finów i jego pracowitość nie na wiele się zdawała. Finowie grali uważnie w obronie i wracali pod własną bramkę. Polacy nie kwapili się z atakami usiłując wciągnąć przeciwnika na własne pole. Następny mecz odbędzie się 13 października w Warszawie z Kazachstanem.
Andrzej Brzeski Polska – Finalndia 0:0. Żółte kartki: A. Eremenko jr (Finlandia), M. Jop, J. Błaszczykowski (Polska). Sędziował H. Fandel (Niemcy). Widzów: 34,000. Finlandia: Jaaskelainen; Pasanen, Hyypia, Tihinen, Kuivasto; Kolkka, Tainio, Heikkinen (90, Wiss), Sjoelund; Eremenko jr, Johansson (72, Forssell). Polska: Boruc, Golański, Jop, Żewłakow, Dudka, Błaszczykowski, Lewandowski, Sobolewski, Krzynówek, Smolarek (80, Żurawski); Rasiak (66, Saganowski).
CRISTIANO RONALDO:
Jesteśmy najlepsi – PO MECZU większość piłkarzy gospodarzy stroniła od dziennikarzy. Zaraz po kąpieli szybkim krokiem starali się jak najszybciej przemknąć przez strefę „mixed zone” przeznaczoną do rozmów z przedstawicielami mediów. Wyjątkiem pozostał największy gwiazdor ekipy Scolariego, Cristiano Ronaldo: – Uważam, że byliśmy w tym meczu zdecydowanie lepsi i remis jest niesprawiedliwy. Tak czy owak nie mam najmniejszych wątpliwości, że awansujemy do przyszłorocznych finałów. Wygramy wszystkie nasze pozostałe mecze i wraz z naszymi kibicami będziemy mogli się cieszyć z awansu. Jesteśmy w tej grupie najlepsi, więc nie przewiduję innego scenariusza.
LEO BEENHAKKER:
Zabrakło szczęścia
Stać nas na więcej
DANIEL KOWALSKI/sportpress.pl
Nie ma Pan nic do zarzucenia swoim zawodnikom? – Moi piłkarze zagrali najlepiej jak mogli, a mogli tak, jak pozwolił im rywal. Trzeba zaznaczyć, że Polska broniła się prawie całym zespołem, a przy takiej taktyce bardzo trudno o bramki. Zdaję sobie sprawę, że musimy poprawić pewne elementy gry. W
Jak Pan oceni grę Polaków? – Polacy byli bardzo dobrze zorganizowani, co już zresztą wcześniej podkreślałem. Zespół ten ma dużego ducha walki. Pomimo niepowodzeń potrafi walczyć do ostatniej minuty spotkania. To bardzo ważne, bo w tym akurat przypadku przyniosło pożądany efekt.
- Stać nas na dużo lepszą grę. Nie jestem zadowolony z poziomu spotkania, ale najważniejszy jest w tym momencie wynik.
Jak Pan oceni grę naszych rywali? – Portugalia to wspaniały zespół. Każdy widział, jak piękną grają piłkę, to jest coś wspaniałego. Dziś rywal był od nas zdecydowanie lepszy, dlatego jestem zadowolony z wyniku, choć przed meczem mówiłem przecież, że przyjechaliśmy tu po zwycięstwo.
Co Pan powiedział swoim zawodnikom w szatni w przerwie spotkania? – Przede wszystkim podkreśliłem, że za szybko tracimy piłkę. Graliśmy za bardzo z tyłu. Stać nas na dużo lepszą grę, ale dziś nie wszyscy zawodnicy pokazali pełnię swoich możliwości.
Czy ktoś zaimponował Panu indywidualnie? – Nie chciałbym oceniać każdego z osobna, ale na pewno czterech lub pięciu chciałbym mieć w swojej kadrze.
Czy awansujecie do mistrzostw? – Nasza sytuacja nie jest najlepsza, ale wierzę, że tak. Tym razem zabrakło nam odrobiny szczęścia, ale pomimo to jestem optymistą.
Rozwiazanie zadania szachowego:
T Na 15 meczów rozegranych pod wodzą Leo Beenhakkera Polska wygrała 8 pojedynków, 4 zremisowała i poniosła 3 porażki. T Nie wiedzie się polskim siatkarzom w ME w Moskwie. Polacy przegrali 1:3 z Belgią, wygrali 3:1 z Turcją i ulegli gładko 0:3 Rosji. Wyszliśmy jednak z grupy na 3 miejscu, ale nadzieje rozwiał kolejny przegrany mecz 0:3 z Finlandią.
T Żużlowe GP Polski skończyło się sukcesem Polaków. Wygrał Tomasz Gollob przed Krzysztofem Kasprzykiem. Trzeci był Duńczyk Nicki Pedersen.
Kogo by Pan do tej grupy zaliczył? – Wszyscy (dziennikarze – przyp. red) spodziewacie się, że w pierwszej kolejności wymienię Żurawskiego, ale nic z tych rzeczy. Maciek wykonał prawie wszystkie zadania taktyczne, jakie mu powierzyłem. Jego cele w tym meczu były bardzo trudne do zrealizowania. Może nie zagrał najlepszego meczu, ale na pewno nie będę z niego rezygnował.
Czy Polska i Portugalia zagrają w przyszłorocznych mistrzostwach Europy? – Trudno w tej chwili powiedzieć, kto awansuje, ale na pewno byłoby dobrze, gdyby wystąpiła w nich Portugalia.
T US Open wygrali Roger Federer i Justine Henin. Agnieszka Radwańska odpadła w 1/8 finału. Mamy jednak sukcesy juniorów. Jej siostra Urszula doszła do finału, w którym przegrała 6:3, 1:6, 6:7 ze Słowaczką Kristiną Kucovą. Do juniorskiego finału singla doszedł też Jerzy Janowicz, ale przegrał z Litwinem Berankinsem 3:6, 4:6. Tylko w deblu Urszula Radwańska i Białorusinka Ksenia Milewska wygrały w finale z parą rosyjsko-gruzińską. W rankingu WTA Agnieszka Radwańska awansowała na miejsce 30. T W Mistrzostwach Świata hokeja na trawie II Dywizji Polska w pierwszym meczu pokonała 8:2 Portugalię.
Notował:
Daniel Kowalski, Lizbona
DANIEL KOWALSKI/sportpress.pl
– Nasz rywal był dziś bardzo dobrze zorganizowany i bardzo rzetelnie wykonywał wszystkie zadania taktyczne. Przede wszystkim zabrakło nam jednak szczęścia. Przy drugiej bramce dla Polski blisko akcji była przecież ponad połowa naszych zawodników, piłka trafiła akurat w słupek, a następnie naszego bramkarza. Taki jest właśnie futbol, całe jego piękno polega na nieprzewidywalności. Można przeważać przez całe spotkanie, a i tak to rywal zadaje najważniejsze ciosy.
pozostałych meczach nie możemy już sobie bowiem pozwolić na jakiekolwiek straty.
Wynik dzisiejszego spotkania chyba należy uznać za szczęśliwy…
bieg na przełaj
T Nie udało się GP Włoch F1 Robertowi Kubicy. Polak był 5 i stracił sporo sekund po tym, jak mechanikom ześlizgnął się jego bolid z podnośnika. Na torze Monza najlepiej spisywały się McLareny. Wygrał Alonso przed Hamiltonem. Trzeci był Raikkonen (Ferrari), a czwarty Heidfeld (BMW). Massa wyścigu nie ukończył. Prasa donosi, że BMW Sauber prowadzi tajne rozmowy z Alonso. Kubica na wylocie?
LUIZ FELIPE SCOLARI:
Chyba nie takiego wyniku się Pan spodziewał?
SPORT DANIEL KOWALSKI/sportpress.pl
Tym bardziej, że od porażki w Helsinkach dzieliło piłkarzy Leo Beenhakkera bardzo niewiele. Między 68. a 78. minutą Finowie mogli strzelić cztery bramki. Roman Eremenko w jednej akcji trafił najpierw w ręce Artura Boruca, a sekundę później w słupek. Mikael Forssel wszystko zrobił tak jak trzeba, ale Boruc dotknął piłki końcem palców i znów wypchnął ją kilka centymetrów od słupka. Potem jeszcze Hannu Tihinen uderzył głową z kilku metrów prosto w bramkarza, a przy strzale Daniela Sjoelunda Boruca wyręczył Jakub Błaszczykowski. Trzeba jednak dodać, że i Polacy mieli kilka dobrych okazji. Marek Saganowski, który zastąpił Rasiaka, trafił w 85. minucie z kilkunastu metrów w słupek, strzał Euzebiusza Smolarka w sytuacji sam na sam bramkarz Jussi Jaaskelainen odbił tylko instynktownie. Poziom meczu był słaby. Wszystkie sytuacje bramkowe powstały w II połowie. Finowie bardzo chcieli wygrać, a Polacy stali się groźniejsi po przeniesienu Smolarka do środka i
23
T Do dużej niespodzianki doszło w meczu drugiej kolejki ekstraklasy piłkarzy ręcznych. Zawodnicy Azotów Puławy pokonali we własnej hali broniące tytułu Zagłębie Lubin 33:32. Inne wyniki: AZS AWFiS Gdańsk - Techtrans Darad Elbląg 27:33 (16:18), Olimpia Piekary Śląskie MMTS Kwidzyn 17:20 (10:12), Azoty Puławy - Interferie Zagłębie Lubin 33:32 (16:11). T W MŚ w piłce nożnej juniorów U-17 wygrała Nigeria. W finale z Hiszpanią padł remis 0:0, ale w „karnych” wygrali Nigeryjczycy 3:0.