Wolny świat
»12
Ogłoszenie w polonijnej gazecie: potrzebni statyści. Na castingu do filmu Kena Loacha zjawiło się ponad trzysta osób. Wybrano trzydzieści. Jednym z nich był przebywający od trzech lat na Wyspach Maciej Koziarski. Scenka, w której zagrał, była krótka, przeżycia niezapomniane.
NOWYCZAS NEW TIME – THE POLISH WEEKLY IN GREAT BRITAIN
Nr 38 (50) LONDON 21 September 2007
ISSN 1752-0339
FREE
WYBORY 2007
Zostało tylko 56 dni
»10
Czy Earls Court będzie nasz?
Positively Poland
W
Z przewodniczącym Platformy Obywatelskiej, Donaldem Tuskiem, który 29 września spotka się w POSK-u z Polakami na Wyspach, rozmawia Grzegorz Małkiewicz
MUZEA NIE SĄ TYLKO DLA ELIT
»14
Dyrektor Museum of London Jacek Lohman opowiada o planach rozwoju tej placówki.
www.positivelypoland.co.uk kolejnej próbie prezentacji naszej obecności na Wyspach znów wypadliśmy nie najlepiej. Na Thames Festival przyćmili nas Czesi, Wegrzy i Słowacy. Nadal nie potrafimy przełożyć naszej tu liczby na jakość. Polska Organizacja Turystyczna sama nie sprosta wyzwaniu, chociaż trzeba przyznać, że
w miarę możliwości i mimo skromnych funduszy robi wszystko, żeby nasz kraj promować, ale promować trzeba również i nas. A nas na Thames Festival po prostu nie było. Byli nasi południowi sąsiedzi, którzy przyciągali każdego przechodnia różnorodnością swojej propozycji, artystycznej i kulinarnej. Czy coś się zmieni? Wszystko zależy od nas. Okazja będzie już
niedługo. I może dobrze, że nie my sami jesteśmy organizatorami, skoro do tej pory zrobić tego nie potrafiliśmy? Ważne, że Polska i my na Wyspach będziemy tematem wystawy w prestiżowym miejscu Londynu, w Earls Court Exhibition Centre. Jeśli Anglicy wierzą w nasz potencjał, to tym bardziej i my powinniśmy w siebie uwierzyć. Sukces wystawy będzie naszym sukce-
sem. Wystawa Positively Poland odbędzie się już za kilkadziesiąt dni. Oby była wydarzeniem na wielką skalę. Organizator wystawy, Simon Brown, jest optymistycznie nastawiony: – To ogromna możliwość pokazania dokonań Polski, ale również szansa dla tutejszej oferty biznesowej, dla wszystkich tych, który myślą o rozwijaniu współpracy gospodarczej. (tb)
PEJA • ANTYPARTY• NOWY CZAS ROZDAJE DARMOWE BILETY! STR. 20
„
NOWYCZAS 21 września 2007
2
Wszystko ma swoją kolej, miejsce i
DRUGA STRONA Poczta Droga Redakcjo! Chciałabym pogratulować wam posiadania tak wielkiego talentu, jakim jest Pani Krystyna Cywińska. Od dawna nie miałam przyjemności delektowania się tekstami tak wybornego pióra. Niecodzienna mieszanka lekkiej satyry, subiektywnych komentarzy w obiektywnych okularach oraz idealne trafianie w sedno poruszanego tematu jest właśnie tym czymś, co sprawia, iż felietony Pani Cywińskiej są jak poezja. Czytanie felietonów Pani Krystyny stało się u mnie w domu prawie że cotygodniowym rytuałem. Czytam ja, mój tata i moi znajomi. Magiczną cechą tej wspaniałej autorki jest również to, iż jej teksty trafiają do wszystkich. Do młodych, jak i starszych odbiorców. Felieton „Życie w rozkroku” rozbawił mnie do łez. Pani Krystyno, jeżeli Pani to teraz czyta, chcę po prostu pogratulować wspaniałego pióra i proszę, na miłość Boską, nie przestawać pisać. My chcemy Panią czytać. Ania Wielgosz
•••
I stało się! Znowu mnie wywalili z roboty. W lekkim szoku, bo tym razem niczego takiego się nie spodziewałam, pojechałam do urzędu pracy złożyć podanie o zasiłek, a stamtąd, pobiegłam prosto po zasiłek mieszkaniowy.
– Czy ma pani dokument z Home Office autoryzujący pani prawo do podjęcia pracy na terenie UK? – Hmm, no nie. Nie mam. Mam paszport i National Insurance Number i nikt nigdy niczego innego ode mnie nie wymagał. – Bo takie regulacje jakiś czas temu wprowadzono... Wie pani..., tyle tych ludzi przyjeżdża z tej Wschodniej Europy. Sama pani rozumie, dlaczego procedury są zaostrzone. Pracowała pani przecież z bezrobotnymi w tym kraju, to wie pani jak to jest.. – No właśnie, wiem! Pracowałam przez osiem miesięcy z bezrobotnymi skierowanymi do naszej firmy z Job Centre i w życiu nie widziałam tam żadnego Polaka! Ani nikogo ze Wschodniej Europy! Miły pan urzędnik, który włożył tyle wysiłku w delikatne wytłumaczenie mi, jak ja i moi rodacy wyłudzają na rządzie brytyjskim miliony funtów, które ten przez nasze wstąpienie do Unii musi nam co miesiąc wypłacać w postaci różnego rodzaju zasiłków, wyglądał na zaskoczonego. Z jego miny wywnioskowałam, że powiedziałam coś strasznie szokującego, coś, co w żaden sposób nie mieściło się w jego wizji świata i w jego sposobie postrzegania relacji jego rodaków z przedstawicielami mojego kraju. Zrobiło mi się bardzo przykro, że tak się o nas tutaj myśli,
Redakcja Tel.: 0207 639 8507 redakcja@nowyczas.co.uk listy@nowyczas.co.uk Redaktor naczelny: Grzegorz Małkiewicz g.malkiewicz@nowyczas.co.uk Redakcja: Teresa Bazarnik t.bazarnik@nowyczas.co.uk Robert Rybicki ryba@nowyczas.co.uk Elżbieta Sobolewska, e.sobolewska@nowyczas.co.uk Zdjęcia: Grzegorz Ciepiel, Damian Chrobak, Daria Danowska, Daniel Ogulewicz Współpraca: Andzej Brzeski, Krystyna Cywińska, Katarzyna DeptaGarapich, Piotr Dobroniak, Jolanta Drużyńska, Michał P. Garapich, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Marek Kremer, Grzegorz Ostrożański, Aleksandra Ptasińska, Marcin Piniak, Jędker Realista, Waldemar Rompca, Bartosz Rutkowski, Anna Alicja Sikora, Zofia Sołtys, Alex Sławiński, Anna Wendzikowska, Krzysztof Wojdyło
Dział Marketingu Tel./fax: 0207 358 8406 mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk Remigiusz Farbotko remi@nowyczas.co.uk Anna Singh a.singh@nowyczas.co.uk Mikołaj Skrzypiec m.skrzypiec@nowyczas.co.uk
Wydawca: CZAS Publishers Ltd Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.
Piątek, 21.09 – Mateusza, Hipolita 1932 – Polska zawarła umowę z włoskimi zakładami motoryzacyjnymi Fiat na produkcję samochodów ciężarowych i osobowych. 1997 – Wybory parlamentarne wygrała Akcja Wyborcza Solidarność, uzyskując 201 mandatów. Premierem koalicyjnego rządu został Jerzy Buzek.
CZAS
Mikołaj Gogol
NOWYCZAS Kartki z kalendarza 63 King’s Grove London SE15 2NA
„
nowyczas.co.uk
Poniedziałek, 24.09 – Gerarda, Teodora 1928 – Kościół katolicki w Polsce zmienił formułę ślubną kobiet, która obowiązywała od 1614 roku i zobowiązywała kobietę do posłuszeństwa mężowi. 1923 – W Berlinie wyemitowano pierwszy film dźwiękowy.
mimo że na moje oko jesteśmy tutaj nie tyle klasą pracującą, co harującą, czyli tymi, których można spotkać jadących do pracy o piątej rano i mimo dyplomów godzimy się przyjmować najgorsze prace, bo przecież: „żadna praca nie hańbi”. Oficjalnie Anglicy mówią o nas, że jesteśmy narodem ciężko pracujących ludzi, a pod nosem podśmiewają się z nas, że można nam wcisnąć najcięższą pracę i będziemy ją wykonywać latami, nie domagając się podwyżki czy nie dopominając się o swoje prawa. Wielu jednak myśli o nas, że jesteśmy nierobami wyłudzającymi zasiłki. Najgorsze jest jednak to, że sami sobie taką opinię wydajemy, bezmyślnie rozgłaszając te stereotypy publicznie (patrz: artykuł „Łowcy benefitów”, Polish Express), więc wszyscy w to bezkrytycznie wierzą, a interes i gospodarka się kręci! Sprytnie, co? Trudno się dziwić, że po takiej publikacji w polonijnej prasie „The Sun” czy „Daily Mail” atakuje nas za nadużywanie tutejszego systemu opieki społecznej. Z moich obserwacji klientów kierowanych przymusowo z Urzędu Pracy na szkolenia do firm takich jak ta, w której pracowałam wynika jednak, że na ok. 70 proc. długotrwale bezrobotnych w tym kraju to biali Brytyjczycy. Bez komentarza. Kinga (nazwisko do wiadomości redakcji)
POKAŻCIE SIĘ!
Wtorek, 25.09 – Ładysława, Aurelii Sobota, 22.09 – Tomasza, Maurycego 1953 – Władze PRL aresztowały kardynała 1932 – W Oberhasli w Szwajcarii Stefana Wyszyńskiego. zainaugurowano oddanie do użytku największej tamy w Europie. Autorem projektu budowli był Środa, 26.09 – Justyny, Damiana 1981 – Lech Wałęsa został wybrany Gabriel Narutowicz. 1922 – W Polsce uruchomiono pierwszą linię pierwszym przewodniczącym NSZZ komunikacji lotniczej na trasie Warszawa – „Solidarność” na ogólnopolskim zjeździe. Gdańsk. Czwartek, 27.09 – Wincentego, Amadeusza Niedziela, 23.09 – Bogusława, Tekli 1956 – Początek procesu oskarżonych o 1976 – Powstał Komitet Obrony Robotników z udział w wypadkach czerwcowych 1956 roku Jackiem Kuroniem, Adamem Michnikiem, w Poznaniu. Robotnicy wyszli wówczas na Antonim Macierewiczem na czele. ulice z żądaniami podwyżek płac i obniżek cen.
Piątek 21 września
Sobota 22 września
Niedziela 23. września
GBP 14.09 15.09 16.09 17.09 18.09 19.09 20.09
5.50
14.09 15.09 16.09 17.09 18.09 19.09 20.09
3.78
Euro
5.44 5.44 5.41 5.42
3.78 3.78 3.77 3.77
5
Tyle lat miał Amadeusz Mozart kiedy skomponował swój pierwszy utwór.
23
Wiek najmłodszego aktora, który zagrał Henryka V. Był nim Kenneth Branagh
306
Do tylu filmów skomponował muzykę Max Steiner. Autor ścieżek m.in. do „Przeminęło z wiatrem”.
WITAJ SZKOŁO NA WESOŁO. 10-letnia Klaudia z prawie 9-letnim kuzynem Igorem w drodze do angielskiej szkoły. Przyjechali z Polski dwa i pół roku temu bez znajomości języka angielskiego, ale teraz język dla nich nie jest już przeszkodą – świetnie sobie radzą. Dbają też o język polski dzięki nauczycielkom z sobotniej szkoły w Swiss Cottage. Poczucie humoru odziedziczyli po wiecznie uśmiechniętej babci Alince, która – choć sama musi sobie radzić z wieloma trudnościami – zawsze znajduje czas, by pomagać innym. Zdjęcia wraz krótką informacją o prezentowanej osobie prosimy przesyłać na adres e-mailowy redakcji „Nowego Czasu”: redakcja@nowyczas.co.uk
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 21 września 2007
CZAS NA WYSPIE 3
Sołtysem został Czech
Polska gazeta w Nottingham
The Mayor’s Thames Festival to potężne targowisko próżności, w pozytywnym tego określenia znaczeniu. Impreza organizowana jest przez urząd londyńskiego burmistrza od dziesięciu lat. Przestrzeń rozciągającą się między Mostem Westminster a London Bridge, okupowały w miniony weekend stoiska, których bogactwo towarów, rozrywek i kulinariów przypominało wielki bazar lub bizantyjski targ pełen wszelakiego dobra sprowadzanego z dalszych lub bliższych krain. Być może Warszawa czy Wrocław kierują swoją ofertę do innego odbiorcy niż ten, który odwiedza Thames Festival, dlatego nie zależy im, by jakoś się tutaj zaprezentować – mówi Ewa Binkin z Polskiej Organizacji Turystycznej
O
rganizatorom festiwalu przyświeca nieco ambitniejszy cel – kulturoznawczy. Dlatego wystawiane na sprzedaż produkty, charakterystyczne dla danego kręgu kulturowego, w dużej części są dziełem rąk, a nie fabrycznej taśmy. Afrykańskie rzeźby, nowozelandzkie kolczyki z muszli i kamieni, wreszcie skórzane pasy i torby rodem ze słowackiej Banskiej Bystrzycy. Przywiózł je ze sobą Peter Blaha, który odziedziczył schedę po ojcu, od trzydziestu lat wytwarzając akcesoria ze skóry oraz tradycyjne ludowe instrumenty z tego regionu. Obecność Słowaków na tym festiwalu nie była przypadkowa. Ich stoisko stanowiło część European Village, „wioski” państw będących członkami EU od 2004 roku. – To właśnie dyrektor Słowackiego Centrum Kultury jest koordynatorem European Village – mówi Ewa Binkin (na zdjęciu z prawej) , zarządzająca londyńskim oddziałem Polskiej Organizacji Turystycznej „Visit Poland”. – Chociaż nasze stoisko było wyjątkowo skromne i tak cieszyło się sporym zainteresowaniem londyńczyków, którzy coraz częściej wybierają miasta i regiony Europy Środkowo-Wschodniej jako miejsca wakacyjnego odpoczynku czy cel weekendowych wypadów. Kilkumetrowa przestrzeń „Visit Poland” nie ziała pustką, chociaż materiały promocyjne, balony i biało-czerwone flagi trudno zaliczyć do skutecznych i przyciągających uwagę zabie-
niał nieco swój image. Muzyka Jagabab tkwi korzeniami w wiekach średnich, z tego czasu pochodzą śpiewane przez nich historie i to nie tylko dotyczące Czech czy Moraw. A po brawurowym Jagabab wystąpiła alternatywna harmonistka, młodziutka Janaa Vebrova, też z Pragi. Grała na akordeonie i śpiewała własne teksty niezwykle mocnym, dramatycznym głosem, po każdym utworze mówiąc uroczo „senk you”, co tylko przysporzyło jej sympatii. European Village zgromadziła tłumy ciekawych środkowoeuropejskich przysmaków, wyrobów ze skóry, drewna, wełny czy bursztynu. Ludzie brali foldery i ulotki, które być może wylądują w koszach, jednak zainteresowanie na pewno zostało zbudowane czy podbudowane. Szczególnie dla naszych południowych sąsiadów.
Elżbieta Sobolewska gów marketingowych. – Niestety nie stać nas w tegorocznym budżecie na to, by zaprezentować się bardziej okazale – tłumaczy Ewa Binkin. – Chciałabym, aby w przyszłym roku stoisko informacyjne było tylko zaczątkiem tego, co można by pokazać. Informację o tym festiwalu rozesłałam do kilku polskich miast, Kraków był jedynym, które odpowiedziało. Zresztą brak zainteresowania polskie miasta wykazały również Paradą Lorda Mayora the City of London, która odbędzie się 10 listopada. Będziemy mieli swoją platformę i już wiemy, że wystąpi tutejszy zespół Mazury. Cóż, być może Warszawa czy Wrocław kierują swoją ofertę do innego odbiorcy niż ten, który odwiedza Thames Festival, dlatego nie zależy im, by jakoś się tutaj zaprezentować. Natomiast z pewnością Thames Festival nie zbagatelizowały Czechy, Węgry, Litwa czy Słowacja. Dźwięki wesołych słowackich skrzypiec przyciągały do kilkuosobowego zespołu niemal bez przerwy sporą grupę ludzi, dla których folklor tej części Europy jest bardziej egzotyczny niż jamajskie bębny marleyowskich Rastafarian. Tłum oblegał również litewski zespół, którego roześmiani członkowie wciągali ludzi w wir swoich tańców i wdzięcznie pozowali ze swymi przypadkowymi tancerzami do zdjęć. Największą furorę i ogromne zainteresowanie wzbudzili Czesi. Postawili właśnie na performerów, którzy zabawiali publiczność przez cały dzień, aż do późnego wieczora. Praski folkowy zespół Jagabab (na zdjęciu) co rusz zmie-
W MARCU 2007 roku wydawnictwo The Signpost to Polish Success rozpoczęło wydawanie pierwszej polskojęzycznej gazety, „Nottingham po Polsku", która zmieniła nazwę na „East Midlands po Polsku". Gazeta zamierza docierać do czytelników nie tylko w samym Nottinghamshire, ale również w hrabstwach Derbyshire, Leicestershire, Rutland, Northamptonshire i Lincolnshire. Jest to szesnastostronicowa gazeta o formie zszytego, drukowanego laserowo biuletynu, gdzie znaleźć można, oprócz informacji z Wielkiej Brytanii i lokalnych hrabstw, wiele przydatnych porad. Pojawiają się również felietony. Nie ma ona specjalnie ciekawej szaty graficznej, ale spełnia swoją podstawową funkcję informacyjną i – w dalszej mierze - ogłoszeniową, co pomaga integrować polską społeczność w regionie East Midlands. Co zastanawiające, z tego niewielkiego periodyku emanuje konstruktywna energia, która pozwala wierzyć w to, że pismo szerzej zaistnieje w swoim regionie, czego redakcji życzymy. Gazeta redagowana jest przez dr Beatę Polanowską, a składana przez Ryszarda Roberta Grajoszkę. Finansowo gazetę wspiera Nottingham County Council. (rr)
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 21 września 2007
4 CZAS NA WYSPIE tydzień na wyspach Na konferencji TUC (Trades
Straşacy hrabstwa Lancashire otrzymali karty zawierające dwanaście zwrotów w języku polskim. „Co się pali?�, „Czy jesteś ranny?�, „Czy wszyscy są na zewnątrz� – to niektóre z nich. Straşacy otrzymali takşe moşliwość uczęszczania na darmowy kurs języka polskiego. Pomimo natychmiastowej ak-
dzieci pod opieką dziadków, krewnych czy sąsiadów. Bo i z takimi zjawiskami mamy do czynienia. Dzieci emigrują razem z rodzinami nie tylko z tych najbiedniejszych regionów Polski, jak z Podkarpacia czy Białostocczyzny. Z bogatej Warszawy i stołecznego województwa – teş. Od czasu naszego wejścia do Unii Europejskiej właśnie z jednego tylko województwa stołecznego wyjechało 50 tys. osób. Zdecydowana większość do Wielkiej Brytanii i Irlandii. Niektórzy po roku lub kilkunastu miesiącach wracają i zabierają swoje dzieci. Chcą, by chodziły do szkół w Anglii czy Irlandii. Tym samym decydują się, jeśli nie na pozostanie tam na zawsze, to na pewno na dłuşszy pobyt. – Z takim zjawiskiem nie zetknęłam się jeszcze w czasie swej długiej praktyki, kiedy to muszę tłumaczyć
W środę 19 września w Ognisku Polskim przy 55 Exhibition Road w South Kensington odbyło się spotkanie grupy Polish DeConstruction. Przybyli przedstawiciele kilku środowisk twórczych, paru dziennikarzy i spora grupa miłośników sztuki oraz znajomych. Organizatorzy wydarzenia byli zaskoczeni duşym zainteresowaniem, bo pomieszczenie wypełniło się po brzegi. Dla Polish DeConstruction waşne jest stworzenie şywego forum dyskusyjnego, które miałoby łączyć środowiska twórcze. Jest juş kilka takich miejsc i instytucji, w ramach których to się odbywa, ale inicjatywę Polish DeConstruction moşna uznać za próbę odświeşenia sprawy – pod szyldem dekonstrukcji, niekoniecznie postmodernistycznej, nawet w wersji post-post. Przedstawiciele grupy uraczyli nas słowem wstępnym, po którym przeszliśmy, jako widzowie, do rzucania okiem na ekran, bo wystawie towarzyszyła grupowa projekcja fotografii Marzeny ŝołądź i Agaty Smuşniak oraz film Piotra Róşycki o polskiej emigracji – wszystko jednak
qpmuby
zawierało się w konwencji dokumentalnej, dekonstrukcja była więc śladowa. Nie doszło do dekonstrukcji dokumentu, na co po cichu co niektórzy liczyli. Czekamy więc na następne, podczas którego, mamy nadzieję, polska dekonstrukcja objawi się wieloma sensami pełnymi głębszych niuansów oprócz samych technik organizacyjnych i tworzenia networkingowego zaplecza.
REKLAMA
qpmuby
uczniom pierwszych czy drugich klas podstawowej szkoły, dlaczego ich rówieśnicy pojechali do innych krajów – mówi Maria Małczyńska, nauczycielka jednej z podstawówek w Kaliszu.– To trudne, bo dzieci stawiają naprawdę wiele kłopotliwych pytań. Psycholog Alicja Kopczyńska jest zdania, şe ci, którzy decydują się na dłuşszy wyjazd zagraniczny powinni od razu zabierać dzieci za sobą. – Przeşyją pierwszy szok, ale potem łatwiej im znaleźć swoje miejsce w Anglii, Irlandii czy innym kraju niş ich rodzicom – przekonuje – bo małe dziecko przeşywa mniejszy stres. Nikt nie prowadzi oficjalnych statystyk, ile polskich dzieci razem ze swoimi rodzicami wyjechało w ostatnim czasie z Polski. Ale w niektórych regionach, a tym bardziej w niektórych klasach widać to. I to gołym okiem. (br)
Primus Personnel – polskie biuro pośrednictwa pracy zaprasza na DARMOWE, jednodniowe KURSY dla wszystkich zainteresowanych PRACA W BUDOWNICTWIE. Na szkoleniach będzie moşliwość podwyşszenia kwalifikacji i przygotowania się do testu na kartę CSCS. Ponadto uczestnicy dowiedzą się jak otrzymać NIN i otworzyć konto w banku. Kursy odbędą się w dniach: 21 I 28 WRZEśNIA. Więcej informacji pod adresem: training@primus-personnel.co.uk lub pod numerem tel.: 020 7692 5544.
Konkurs literacki
DeConstruction in action
cji ratunkowej, w której został uşyty helikopter, nie udało uratować się Polaka, który w niedzielę, 16 września, utonął u wybrzeşy Kornwalii. Zauwaşyli go ratownicy patrolujący plaşę Tregantle kiedy usiłował dopłynąć do brzegu. Natychmiast zaalarmowali straş przybrzeşną. Mimo reanimacji i transportu do Plymouth's Derriford Hospital męşczyzny nie udało się uratować. Miał 25 lat.
Zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego w jednej ze szkół w Krośnie maluchy przeşyły prawdziwy szok. – A gdzie jest Jaś, gdzie Marysia, co się stało z Marzenką? – padały pytania. Szybko wyjaśniło się, şe dzieci wyjechały wraz ze swoimi rodzicami do Wielkiej Brytanii. To, co jeszcze do niedawna było rzadkością, czyli zabieranie za granicę swoich pociech, dziś staje się codziennością. – Nie po to przecieş ludzie zakładali rodziny, by potem şyć oddzielnie – tłumaczy prof. Witold Orłowski, znany ekonomista i dodaje, şe z takimi zjawiskami będziemy musieli się coraz bardziej liczyć. Bo do czasu, kiedy zarobki w Polsce i w krajach tak zwanej „starej Unii� nie zblişą się do siebie, Polacy będą wyjeşdşali i w większości nie będą decydować się na pozostawianie swoich
ROBERT RYBICKI/NowyCzas
Union Congress), John Hutton przedstawiciel brytyjskiego rządu zdecydowanie podkreślił, şe firmy, które płacą pracownikom nişsze stawki niş wynosi najnişsza krajowa, staną w obliczu większych kar. Powiedział takşe, şe zamierza podwoić ilość inspektorów przeprowadzających kontrole w agencjach pośrednictwa pracy. Zapewnił równieş, şe potraktowanym nieuczciwie pracownikom, firmy będą musiały wypłacić wszelkie zaległości oraz wyrównać róşnicę pomiędzy ich wynagrodzeniem a minimalną pensją. Przedstawiciele związków zawodowych przyjęli jego deklaracje na zimno. Czekają na podjęcie konkretnych kroków zmieniających przepisy wedle dyrektyw Unii Europejskiej, które jasno mówią o tych samych prawach dotyczących i ludzi zatrudnionych bezpośrednio przez pracodawcę i przez agencje pracy.
Dzieci emigrujÄ… razem z rodzicami
3DUN EXUQ LO . R PHWU %HOVL]H 5RDG /RQGRQ 1: %7
qpmuby
‡ 52=/,&=(1,$ 32'$7.2:( VHOI HPSOR\HG &,6
Â&#x2021; =:527< 32'$7.8 Â&#x2021; 3HâQD NVLÄ&#x2039;JRZRÄ&#x;Ă˝ 9$7 3D\UROO VSyĂĄNL /WG
Â&#x2021; %(1(),7< Â&#x2021; ((& 5HVLGHQFH 3HUPLW UH]\GHQWXUD
Â&#x2021; 2'=<6. 'Ă 8*Ă?:
) 7 $ 'OD 7ZRMHJR EH]SLHF]HÄ&#x201D;VWZD 3ROWD[ QDOHÄŞ\ GR )HGHUDWLRQ RI 7D[ $GYLVHUV
f f f _^[cP g R^ dZ ' #$ '"' "(&
Czas wiÄ&#x2122;c, aby wszystkie Ĺ&#x203A;rodowiska twĂłrcze, nie wyĹ&#x201A;Ä&#x2026;czajÄ&#x2026;c Ĺźadnego, niezaleĹźnie od prezentowanej jakoĹ&#x203A;ci, spotkaĹ&#x201A;y siÄ&#x2122; i przedyskutowaĹ&#x201A;y strategiÄ&#x2122; dziaĹ&#x201A;aĹ&#x201E;, ale â&#x20AC;&#x201C; i to koniecznie â&#x20AC;&#x201C; bez Ĺźadnych szyldĂłw i logo, bo na polonogennej mapie kultury Londynu wbitych jest juĹź kilkanaĹ&#x203A;cie chorÄ&#x2026;giewek. I trzeba to wziÄ&#x2026;Ä&#x2021; pod uwagÄ&#x2122;.
Robert Rybicki
Wydawnictwo Br@ndbook London Publishing organizuje Konkurs Literacki im. Zbigniewa Herberta (w zwiÄ&#x2026;zku z przyszĹ&#x201A;orocznym Rokiem Herbertowskim) w kategorii proza i poezja. Na konkurs naleĹźy przysĹ&#x201A;aÄ&#x2021; zestaw trzech wierszy w 4 egzemplarzach lub do 5 stron maszynopisu w 4 egzemplarzach do 29 lutego 2008 na adres: Br@ndbook London Publishing, 27 Newcourt House, Pott Street, London E2 0EG, a prace nie mogÄ&#x2026; byÄ&#x2021; wczeĹ&#x203A;niej nagradzane lub publikowane. W konkursie mogÄ&#x2026; uczestniczyÄ&#x2021; twĂłrcy zrzeszeni i niezrzeszeni, z Polski i zza granicy, niezaleĹźnie od dorobku. NadesĹ&#x201A;ane prace naleĹźy opatrzyÄ&#x2021; godĹ&#x201A;em i doĹ&#x201A;Ä&#x2026;czyÄ&#x2021; kopertÄ&#x2122; z danymi (imiÄ&#x2122;, nazwisko, adres, notka biograficzna, numer telefonu, e-mail) oraz odcinek potwierdzenia wpĹ&#x201A;aty na konto: (dla osĂłb mieszkajÄ&#x2026;cych w UK â&#x20AC;&#x201C; 4 funty, dla osĂłb mieszkajÄ&#x2026;cych w Polsce: 20 PLN; szczegĂłĹ&#x201A;y dotyczÄ&#x2026;ce konkursu, dane bankowe itp. moĹźna znaleĹşÄ&#x2021; na stronie www.brandbook.co.uk). Do tekstĂłw naleĹźy dodaÄ&#x2021; podpisane oĹ&#x203A;wiadczenie o wĹ&#x201A;asnym autorstwie prac. PierwszÄ&#x2026; nagrodÄ&#x2026; w obu kategoriach jest wydanie zwyciÄ&#x2122;zcom autorskich ksiÄ&#x2026;Ĺźek. DrugÄ&#x2026; nagrodÄ&#x2026; w kaĹźdej kategorii jest 100 funtĂłw, trzeciÄ&#x2026; â&#x20AC;&#x201C; 50 funtĂłw. OgĹ&#x201A;oszenie wynikĂłw nastÄ&#x2026;pi 19 kwietnia w Londynie. Wszelkie pytania do organizatorow prosimy przesyĹ&#x201A;aÄ&#x2021; na adres e-mail: pytania@brandbook.co.uk.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 21 września 2007
CZAS NA WYSPIE 5
DARIA DANOWSKAWSKA/NowyCzas
Do Klubu wstąp
KTOKOLWIEK SŁYSZAŁ
EEBC to East European Business Club, czyli wschodnioeuropejski klub przedsiębiorców. Powstał w kwietniu 2006 roku. Jego pomysłodawcą jest Polak, Joe Lewandowski, którego wsparła Litwinka, Milda Laurikiete. Oboje są przedsiębiorcami. Celem istnienia klubu jest przede wszystkim zrzeszanie przedsiębiorców z tych państw Europy, które wstąpiły do Unii w ciągu ostatnich kilku lat. Dzięki dofinansowaniu tego projektu, zleconego przez Government Office for London, przedsiębiorcy mogą korzystać z wiedzy i doświadczenia doradców współpracujących z European Business Club, w dużej mierze za darmo. Członkostwo w klubie jest bezpłatne, natomiast udział w kursach czy warsztatach jest albo bezpłatny, albo pobierana jest skromna opłata. Obecnie EEBC współpracuje z British Polish Chamber of Commerce, Polish Psy-
chologists’ Club, organizacją Polish Professionals oraz ambasadami Polski, Węgier i Litwy. Najliczniejszą grupą docelową są Polacy, dlatego zatrudniono Iwonę Kuszpit, która odpowiedzialna jest za kontakt z przedsiębiorcami oraz polskimi organizacjami. – Członkostwo w EEBC otwiera drzwi do innych organizacji. Do naszej siedziby można przyjść, wcześniej najlepiej umówić się na spotkanie i nawet jeśli doradcy nie będą mogli udzielić zadowalającej odpowiedzi na pytanie, ich zadaniem jest wyszukanie takiego źródła informacji czy takiej organizacji, która będzie mogła danemu przedsiębiorcy
pomóc. Wszelkie działania doradcze mają być prowadzone w taki sposób, by przedsiębiorca ponosił jak najniższe koszty lub nie ponosił ich wcale. Niezależnie od wielkości biznesu i od jego rodzaju można u nas szukać wsparcia. Z jednej strony nasza uwaga zwrócona jest w stronę tych, którzy dopiero zaczynają, z drugiej, w stronę tych, którzy osiągnęli już pewien etap rozwoju i chcą zrobić krok naprzód. Warto do nas przyjść, tym bardziej że w wielu dziedzinach możemy pomóc po prostu za darmo, na taką działalność EEBC dostało dofinansowanie między innymi od Government Office for London – powiedziała Iwona Kuszpit. (es)
Stypendium dla polskiego naukowca Dr Wojciech Niedźwiedź otrzymał roczne stypendium w wysokości 820 tys. funtów, dzięki któremu będzie mógł kontynuować swoje badania nad niezwykle rzadką chorobą, która może prowadzić do agresywnej formy białaczki u dzieci. Stypendium przyznało mu Association for International Cancer ReseREKLAMA
arch – organizacja, która wspomaga naukowców prowadzących badania nad chorobami nowotworowymi. Wojciech Niedźwiedź ma 37 lat i pracuje w laboratorium biologii molekularnej w Cambridge. Stypendium zamierza wykorzystać w celu pogłębienia badań nad tzw. niedokrwistością Fanconiego. Jest
to choroba o podłożu genetycznym. Łączy się z białaczką, gdyż prowadzi do uszkodzenia funkcji szpiku kostnego, a więc osoba na nią cierpiąca jest również narażona na zwiększone ryzyko wystąpienia nowotworu. Choroba ta dotyka dzieci, które od obojga rodziców odziedziczyły uszkodzone geny.
JANUSZ KOHUT, pianista i kompozytor, specjalista od preparacji fortepianu dał w niedzielę, 16 września, porywający koncert w Jazz Cafe w POSK-u. Pianista, z którego twórczością polscy londyńczycy zapoznają się już od kilku miesięcy, spędza tutaj coraz więcej czasu. Jego oratorium „Droga nadziei” zabrzmiało już w kilku polskich kościołach, a obecnie trwa promocja musicalu „Szczęśliwi ludzie”, którego muzycznym autorem jest ten bielski kompozytor. Premiera musicalu odbyła się zresztą w jego rodzinnym mieście – Bielsku Białej, 4 czerwca tego roku. Być może już niedługo „Szczęśliwych ludzi” zobaczymy na deskach któregoś z londyńskich teatrów.
NOWYCZAS 21 września 2007
nowyczas.co.uk
6 POLSKA POLITYKA » Wybory 2007
tydzień w kraju T Wizytę w Polsce złożył premier Wietnamu Nguyen Tang Dung. Rozmawiano o współpracy politycznej i gospodarczej, która ma osiągnąć pułap pół miliarda dolarów. T17 września odbyły się obchody upamiętniające agresję Związku Sowieckiego na Polskę. Tego dnia debiutował też film Andrzeja Wajdy o Katyniu. Prezydent poleciał do Rosji, gdzie złożył hołd pomordowanym oficerom. W całym kraju z okazji 63 rocznicy agresji na Polskę odbyły się wystawy i apele pamięci. Do skandalu doszło w Łodzi, gdzie prowadzący apel poległych kapitan WP był pijany. Natychmiast po uroczystości został zatrzymany przez żandarmerię. TIPN opóźni publikację w internecie katalogu funkcjonariuszy SB i tajnych agentów służb PRL na czas powyborczy. W pierwszym z katalogów znalazły się m.in. nazwiska dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego i sędziego NSA. T Wśród tajnych współpracowników SB znalazło się nazwisko Jacka Majchrowskiego, obecnego prezydenta Krakowa. Donosił dla korzyści materialnych. T Abp Szczepan Wesoły został wyróżniony nagrodą Metropolity Śląskiego Lux ex Silesia. T Aleksander Kwaśniewski ma wygłosić laudację przy przyznaniu nagrody dla b. kanclerza Niemiec Schroedera w Dniu Zjednoczenia. Nagroda jest za „przekraczanie granic”. Schroeder jako lobbysta rosyjski rzeczywiście te granice przekroczył. T Przeciw zakazowi połowu dorsza przez KE zaprotestowali polscy rybacy. Zakaz dotyczy Bałtyku Wschodniego, a stany dorsza są podobne w jego obydwu częściach. Rybacy uważają też, że złowione dotąd dorsze zostały przez KE źle policzone. T Tomasz Lis przestał kierować informacjami w TV Polsat. Powodów ograniczenia kompetencji dziennikarza nie podano. T Socjolog Andrzej Zybertowicz udowadnia, że TV Polsat została założona przez osoby z tajnych służb PRL, a Solorz był jedynie ich „twarzą”. Na razie sąd na wniosek Polsatu zakazał Zybertowiczowi wypowiadać się na temat stacji. T Axel Springer otrzymał pozwolenie na odkupienie od szwajcarskiego Marquarda kolejnego tytułu prasowego – „Przeglądu Sportowego”. T Znana aktorka Irena Kwiatkowska ukończyła 95 lat. Jej przyjaciele odśpiewali „200 lat niech żyje nam”, bo inaczej nie wypadało...
Bomby, haki, a konkretów nie ma JEDNI straszą drugich bombami, inni hakami, jeszcze inni wyciągają kwity na przeciwników politycznych. Kampania przed październikowymi wyborami do Sejmu w pełni. Największe partie prześcigają się w zdobywaniu tak zwanych lokomotyw, które mają otwierać listy wyborcze w poszczególnych okręgach. Taką lokomotywą Platformy Obywatelskiej jest Bogdan Borusewicz, legenda Solidarności, obecny marszałek Senatu. Teraz chce, by popierała go tylko Platforma. – Miała być bomba, był namoknięty kapiszon – komentował przejście Borusewicza na pozycje Platformy premier Kaczyński. Ale Prawo i Sprawiedliwość zdobyło większego asa, a tak naprawdę królową. To Nelly Rokita, żona jednego z liderów PO Jana Rokity, która niespodziewanie zastukała do pałacu prezydenckiego i dostała posadę doradcy do spraw kobiet. Na to jej mąż zrezygnował z polityki, tłumacząc że nic o planach żony nie wiedział. – Po 16 wspaniałych latach dla Polski i dla mnie mówię wszystkim: dziękuję i do widzenia – żegnał się Rokita, a miny liderom Platformy
zrzedły, bo jeszcze nie tak dawno ustalano, jak to Rokita ma pokonać w Krakowie Zbigniewa Ziobro, ministra sprawiedliwości w rządzie PiS. Nieoficjalnie mówi się, że Nelly konsultowała swe przejście do pałacu od kilku miesięcy z urzędnikami kancelarii prezydenta. – Gdyby mnie żona taki numer wycięła, zmieniłbym zamki w domu – żartował z sytuacji Jana Rokity Radosław Sikorski, były minister w rządzie Kaczyńskiego, dziś jeden z filarów Platformy. Prawdziwą bombą było też odejście z Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszka Millera. Liderzy partii nie chcieli, by startował on z list tego ugrupowania do Sejmu, Miller się obraził, oddał legitymację i zaszył się w swojej rodzinnej Łodzi. W tym całym zgiełku, na co zwracają uwagę znawcy polskiej sceny politycznej, nie ma praktycznie miejsca na konkrety, na programy. Są tylko medialne pojedynki. Ale tak naprawdę wszystko zależy od siły medialnej ugrupowań. I w tym najlepsze jest – przynajmniej na razie – Prawo i Sprawiedliwość.
Bartosz Rutkowski
Dobre stosunki z Rosją, ale nie za cenę prawdy o Katyniu
W 68. rocznicę agresji sowieckiej na Polskę prezydent Lech Kaczyński złożył hołd polskim oficerom pomordowanym przez NKWD. W uroczystości uczestniczyli kombatanci i przedstawiciele Rodzin Katyńskich. Do Katynia nie przybył zaproszony na uroczystość prezydent Rosji Władimir Putin. Przemawiając nad zbiorowymi mogiłami, prezydent stwierdził, że w interesie Polski są jak najlepsze stosunki z Rosją, ale nie za cenę amnezji.
Komentarz > 9
Polska zgłosiła weto w UE POLSKA jako jedyny kraj Unii Europejskiej nie poparła propozycji „uhonorowania Europy bez kary śmierci”, zgłoszonej przez portugalskiego ministra sprawiedliwości Alberto Costa. Propozycja zakładała, że 10 października będzie kolejnym świętem – „Dniem przeciwko Karze Śmierci”. Wiceminister sprawiedliwości Andrzej Duda argumentował, że powinna odbyć się europejska debata na temat kary śmierci, aborcji i eutanazji. Rezygnacja z kary śmierci była jednym z kryteriów przystąpienia do Unii. Natomiast regulacje dotyczące aborcji i eutanazji pozostają wyłączną domeną państw członkowskich. (gm)
Stracili życie uciekając do raju Z CZWORKA swoich dzieci Kamisa chciała się dostać do raju. Ten raj był Austrią. 36-letnia Czeczenka z Szali nie doszła do swego wymarzonego raju. Zmierzchało, gdy odkrył ją w Bieszczadach patrol polskiej straży granicznej. Była z dwuletnim dzieckiem, które tuliła do piersi. Ostatkiem sił powiedziała, że w górach straciła trzy swoje córki. – Może jeszcze żyją – szeptała i po chwili trafiła do szpitala w Ustrzykach Dolnych. Okazało się, że trzy córki w wieku od 6 do 13 lat nie przeżyły. Zamarzły, błądząc po okolicy. – Były przytulone do siebie, jakby spały – opowiadał potem jeden z pograniczników, który znalazł martwe dziewczynki.
Oszukał ją kurier? Zdaniem policji ktoś musiał oszukać Czeczenkę. Zainkasował pieniądze, potem zostawił w górach na pastwę losu. Nie poradziła sobie w dzikim, nieznanym terenie. Jest już niemal pewne, że na Ukrainie znalazła kuriera. Ten pobrał zaliczkę, ale kiedy się zorientował, że więcej od kobiety nie dostanie, zostawił ją z czwórką dzieci. – To niestety praktyka. Wiemy o
niej my, wiedzą władze ukraińskie i tak naprawdę niewiele można temu procederowi przeciwdziałać – słyszymy w Ośrodku Studiów Wschodnich w Warszawie. Polska wybierana jest przez Czeczenów i przybyszów z innych stron byłego Kraju Rad, a także Irańczyków, Pakistańczyków, czy Kurdów, jako kraj tranzytowy. Dla nich rajem są kraje zachodniej Europy, Niemcy, Austria itd. – Jak spotkacie człowieka w mundurze, nie uciekajcie, zagadnijcie go, wszystko wam załatwi – brzmią ostatnie zdania przewodników, którzy zostawiają tych, co chcą nielegalnie przejść do Polski.
Czemu szła przez góry? – Co za tragedia, co za tragedia – komentowali nerwowo dramat Czeczenki uchodźcy, osadzeni w specjalnym ośrodku w podwarszawskim Wołominie. Dziwiło ich jednak to, dlaczego kobieta szła z dziećmi przez górzysty teren. Przecież normalnie wjeżdża się do naszego kraju na lewych papierach autobusem lub pociągiem. W polskich ośrodkach dla uchodźców jest około siedem tysięcy ludzi. Zdaniem jednak naszej policji, to tylko ci, których nieszczęście polegało
na tym, że wpadli w ręce naszych władz. Ocenia się, że takich nielegalnych może być nawet 50-70 tysięcy. W szefostwie polskiej straży granicznej obserwują od pewnego czasu niepokojące zjawisko narastania prób nielegalnego przekroczenia polskiej granicy.
Zamkniemy wschodnią granicę – Przecież wszyscy wiedzą, że kiedy na zachodzie Polski nie będzie granicy z Unią, trzeba będzie wzmocnić jej wschód, a wtedy nikt już się do was nie przedostanie – mówi starszy mężczyzna z ośrodka w Wołominie, który jednak przezornie nie chce podać nawet swego imienia. Większość nielegalnych usiłuje przedostać się na Zachód. Kurierzy pobierają za taką przysługę najczęściej po 500 euro od osoby. Bez gwarancji sukcesu. W ubiegłym roku władze niemieckie pojmały około tysiąca takich osób i – zgodnie z unijnymi zasadami – odesłali je do… Polski. Polska z kolei odesłała w tym samym czasie do ich krajów rodzinnych tylko setkę. Reszta siedzi w obozach i czeka na decyzję polskich władz. Polska może wejść do układu z Schengen już z początkiem przyszłe-
go roku. I stąd ten szturm nielegalnych na nasze granice. Będziemy bowiem na wschodzie kraju granicą Unii, a to zobowiązuje nas do jej uszczelnienia.
Najwięcej Czeczenów Czeczeni to mniej więcej 90 procent tych, którzy starają się za wszelką cenę dostać do Polski. Ich tłumaczenie jest takie: ani u was, ani na Zachodzie do nas nie strzelają. W naszej ojczyźnie jesteśmy przez Rosjan traktowani jak zwierzęta, które w każdej chwili można zabić. Ci z Czeczenów, którzy wreszcie dostali wymarzony status uchodźcy w Polsce od razu pakują manatki i wyjeżdżają dalej, do Niemiec, Belgii, czy Holandii. Mówią, że sami polscy urzędnicy sugerują im, by starali się wyjechać dalej, na Zachód. Bo tam jest prawdziwy raj. Upłynie dużo czasu, nim Czeczenka dojdzie do siebie. Polskie władze zapowiedziały, że jej pomogą, odwiedziła ją prezydentowa Maria Kaczyńska, a jedna kobiet z Wielkopolski zaprasza ją wraz z maluchem do siebie, do swojej leśniczówki.
Bartosz Rutkowski
WIELKA BRYTANIA I ŚWIAT 7
NOWYCZAS 21 września 2007
nowyczas.co.uk
KRYZYS FINANSOWY
Bank na granicy bankructwa WŁAŚCICIELE depozytów w banku Northern Rock nie posłuchali zapewnień ekspertów i rozpoczęli w ostatni weekend wycofywać swoje oszczędności po tym, jak media ujawniły, że Bank of England postanowił pomóc Northern Rock w jego trudnej sytuacji spowodowanej załamaniem się finansowego rynku w Stanach Zjednoczonych. W ciągu dwóch dni z banku wycofano ponad dwa miliardy funtów. W niektórych oddziałach musiała interweniować policja. Northern Rock był kilka lat temu niewielkim towarzystwem mieszkaniowym (Building Society), który z czasem zaczął specjalizować się w udzielaniu pożyczek mieszkaniowych na dużą skalę. Przed kryzysem posiadał dwa procenty udziału na rynku mieszkaniowym. Transakcje nie miały jednak wystarczającego zabezpieczenia we własnym depozycie, a ekspansję finansowały pieniądze pożyczane z innych banków. Utrata zaufania do jednej instytucji finansowej zapoczątkowała wycofywanie wkładów w innych bankach i gwałtowny spadek wartości ich akcji. Doraźna pomoc nie powstrzymała efektu domina. W tej sytuacji rząd zdecydował się na interwencję, wpłacając na konto Northern Rock 28 miliardów funtów jako zabezpieczenie depozytów. Kanclerz Alstair Darling zapewniał klientów banku, że sytuacja wróciła do normy i ich pieniądze są bezpieczne. (gm)
Samolot nie wytrzymał lądowania
tydzień na świecie T Nowym premierem Rosji został mianowany 65-letni Wiktor Zubkow. Ma to związek ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi i szukaniem następcy dla Putina. Sam Putin oświadczył, że nie wyklucza, iż w następnej kadencji w 2012 roku znowu wystartuje w wyborach. Obecnie zabrania mu tego konstytucja. T Wybory w Grecji wygrali konserwatyści z Nowej Demokracji – 45 proc. Socjaliści z PASOK dostali tylko 38,5 proc.
Wszystko wskazuje na to, że przyczyną katastrofy samolotu McDonnell-Douglas MD-80, tanich linii lotniczych One-Two-Go na tajlandzkiej wyspie Phuket, była pogoda. Pilot podchodził dwa razy do lądowania w ulewnym deszczu. Przy drugim lądowaniu samolot nie utrzymał kursu i zjechał z pasa uderzając w drzewa, co spowodowało rozerwanie na dwie części i pożar kadłuba i skrzydeł. Zginęło ponad 90 osób, byli wśród nich Brytyjczycy. Samolot leciał z Bangkoku z 130 pasażerami na pokładzie. Phuket jest jednym z atrakcyjniejszych miejsc Tajlandii, do którego przyjeżdża około trzech mln turystów rocznie.
Rajdowiec zginął w wypadku śmigłowca TYLE razy ocierał się o śmierć podczas rajdów samochodowych. Bo Colin McRae kochał szybką jazdę. Przyjaciele mówią, że zginął głupio, za sterami pilotowanego przez siebie śmigłowca. Runął niedaleko swojej posiadłości w Lanark. Razem z nim zginął jego ukochany synek Johnny. Chłopak miał pięć lat. W katastrofie zginęły też dwie inne osoby, przyjaciele rodziny rajdowca. Jak na razie
nie wiadomo, co było przyczyną dramatu. Wrak maszyny został już przetransportowany do Hampshire, gdzie będzie dokładnie sprawdzany przez specjalistów. Do końca lotu, niedaleko posiadłości rajdowca maszyna miała niespełna milę. Niespodziewanie runęła w okolicy Jerviswood i momentalnie stanęła w ogniu. Przebywający na pokładzie nie mieli żadnych szans.
– W wypadku zginęli Colin McRae, jego syn Johnny, Ben Porcelli i Graeme Duncan – potwierdzili w kilka godzin po dramacie oficerowie policji. Rajdowiec pozostawił żonę i córeczkę Hollie. Miał 39 lat. Mistrzem świata został w 1995 roku. Wrak maszyny był tak zniszczony i nadpalony, że początkowo śledczy nie wiedzieli, ile osób było na pokładzie. (mn)
T Prezydent Serbii Boris Tadić wezwał ludność serbską do bojkotu wyborów parlamentarnych w Kosowie. Wybory mają być krokiem do odłączenia Kosowa. Ich termin wyznaczono na 17 listopada. T Prezydent Francji Nicolas Sarkozy odwiedził Węgry. Przypomniał o swoim sentymencie do tego kraju. Poruszył tematy bezpieczeństwa energetycznego, polityki imigracyjnej i europejskiej obronności. T Po stanowczej akcji przeniesienia pomnika sowieckiego żołnierza z centrum Tallina, notowania rządu i premiera Andrusa Ansipa wzrosły do najwyższych notowań. Jednak wśród ludności rosyjskojęzycznej rząd popiera poniżej 50 proc. badanych T Islamiści zabili w Pakistanie 18 żołnierzy armii rządowej. T W Afganistanie przejęto duże ilości broni, która pochodzi z Iranu. Siły stabilizacyjne wyeliminowały też ostatnio kilku ważnych dowódców talibów. T Prezydent Wenezueli Hugo Chavez narzuca siłą lewicowe programy w szkołach. W razie sprzeciwu Chavez zagroził nacjonalizacją lub likwidacją wszystkich szkół prywatnych. T Były oficer KGB Ługowoj, który jest podejrzewany o zabójstwo Litwinienki, będzie startował do rosyjskiej Dumy z listy partii nacjonalistycznej Żyrynowskiego. T Sąd w Mińsku skazał na kary od 7 do 10 lat więzienia czterech oficerów białoruskich za szpiegostwo na rzecz Warszawy. Z kolei w Moskwie rozpoczął się proces majora armii rosyjskiej Jurenia także oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Polski. T Komisja Europejska żąda od Kanady zniesienia wiz dla obywateli UE. Jeśli do tego nie dojdzie, grozi wprowadzeniem zasady wzajemności. T W miejscowości Madaras w południowych Węgrzech odsłonięto tablicę pamięci ku czci siedmiu polskich lotników, którzy zginęli tam podczas lotu z pomocą dla
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 21 września 2007
8 TAKIE CZASY
N
Time for a new ride
by Marek Kaźmierski
ot that long ago, when even more childish and weak than I am today, I spoke of Polska and Britain as my mother and fatherlands. The fact that my actual mother is a self-absorbed alcoholic and my father an absentee anti-role model is one reason for this surrogate thinking. The other is simply the order in which the two places appeared in my life. I grew up under Communism, and for all its poverty and oppression, it was a strangely pure time to be born into. No overpriced toy stores. No faux-relationships with tv, video, consoles, internet, mobile phones. No lack of places to play and books to read and dreams of freedom to dream. In retrospect, Polska back then really was a loving mother – innocent, idealistic and kind. I can see why lots of small-minded people might long for her return, even though it’s them who, under the old regime, probably wished to escape West. Well, I got that wish, and then some. My father left us for London on the 12th of December 1981. An ominous date. At the time, me and my sister cried, but it was good that he went. In return for his absence, we got the odd package of toiletries and sweets and a colour TV that worked. We also got a break from the hell my parents were turning our home into. Escaping their failing relationship, my father certainly enjoyed exile. Wife and two children safely trapped behind the Iron Curtain, new cars, women and acquaintances handed him back his youth.
N
Kociokwik
Krystyna Cywińska
No Way Back Where
He never expected us to be able to join him here, but when we suddenly did, in 1985, my parents transplanted all their old problems onto new soil. I said goodbye to my childhood and got busy inventing a new home for myself. It was a tough time, but becoming a teenager always is. Actually, being a former political refugee made it easier. I was tall, strong, had an interesting past and an accent English girls seemed to like. Instead of feeling lost, I got busy learning from my new-found “father”. Britain got me work, respect, some interesting action. This is where I became an adult and learnt that having two homes is as natural as having two parents to bring you up, in their own unique fashions. People will never stop asking me if I feel more Polish or British, even though I outgrew the question long ago, but what’s really bothering me today is “her”. Polska. I’m no longer a child or a refugee. I don’t need anyone to mother me, to paint the world in simple colours again, yet I’m desperate to rediscover the heart of our continent. It is not a childish longing. Not platonic. I have developed a romantic, physical hunger for Poland. In every word I write of late, every picture I paint, every turn I take, she’s there. Not some parent I never had in the first place. Some part of me I’ve not yet found. It’s not the kind of passive warmth you feel about things in the background of your life. I’m “in” love, and it’s starting to worry me. I’ve never been in a proper, stable, long-term relationship. Never wanted to have kids or pets. The only time I’ve ever felt at peace was the two years I recently spent in Warszawa, but again I was forced to leave, this time by a book I had written in English and wanted to publish over here. Becoming a literary success has taken longer than I had hoped, but it may yet hold the key to my future. I’ve decided to write another book. A mystical, anecdotal, illustrated adventure. Next spring, three months in a cheap van, just me, her and piles of paper to be filled with stories, drawings, maybe even a conclusion or two. I will get as close as I can, listen to her people, then hide in my mobile study and record all we’ve witnessed. And then I’ll come back here, yet again, to publish. Maybe she’ll like the end result. Maybe she’ll hate me for it. Maybe, like most relationships, that length and intensity of time spent together will break us. But I need to go. The trip has already begun. The research. The discussions with publishers. And, in this newspaper, the charting of my preparations. I know spring of 2008 feels a long way off, but I want to use this column to help me organise thoughts, develop ideas, seek answers. I only hope you, dear Reader, feel like coming along for the ride…
a wstępie zaznaczam, że nadchodzące wybory wygra PiS. A jeśli nie PiS, to PO. A jeśli razem, łeb w łeb staną u mety? Te dwa rydwany zajeżdżające sobie drogę? No, to kraj ogarnie wielki katz. Po niemiecku katzenjammer. Koci płacz, zawodzenie i miauczenie. I wydrapywanie sobie oczu. W czym prym będzie wiodła szelmowska kotka Nelly Rokita. Po wyborczych euforiach i dreszczach nastąpi otrzeźwienie i mdłości. Okropne uczucie, jak po przepiciu. I klin klinem, czyli kolejna runda zalewania się potokiem argumentów i wymysłów. III Rzeczpospolita była niczym wehikuł rdzą moralną przeżarty – powiadają. A ta IV, zapowiadana? Nadal w remoncie, po prysznicu i myjni. Nic się nie zmieniło? No, nie zmienił się klakson. Klakson to ważny przyrząd w sterowaniu. Ostrzegawczy i sygnalizujący kierunek. Klakson Kaczyńskich jest głośniejszy i wyraźniejszy. Przy pomocy tego klaksonu, trąbiąc i rąbiąc na prawo i lewo, PiS zapewne wyprzedzi PO. Stawiam na PiS. Narażając się rozgadanej inteligencji, wyrafinowanym intelektualistom i upolitycznionym z lewa publicystom. Niech już ten PiS skończy co zaczął, co trąbi, zagłuszając innych. Niech oczyści tę stajnię lewicowych baronów, oligarchów i niedowiarków z miazmatów postkomuny. Co piszę, miło ogłuszana klaksonem PiS-u z medialnym jazgotem opozycji w tyle. I co też piszę jako echo głosu populistycznego. Podziwiając taktykę i technikę basowania i bisowania temu głosowi przez PiS. Kaczyńscy to machiawellistyczne bliźniaki. Sprytnie i chytrze wytrącające innym partiom z ręki populistyczne hasła. To mistrzowie manipulacji ludźmi, niczym wytrawni szachiści pionkami. Oj, narażam się, narażam różnym przyjaciołom po fachu. I salonowym politycznym filozofom i psepologom. No trudno. – Badamy opinię – powiadają. – Nic jeszcze przesądzonego – mówią. A czyją to opinię? Głosu ludu? Czyli głosu Boga – jak dawniej powiadano? Poszłam do teatru w POSK-u na Kabaret Moralnego Niepokoju. Nazwa nieco przestarzała. Na Zachodzie dawno już minęły mody na taki niepokój. Przez jakiś czas niepokojono się o moralność powszechną, aż niemoralność uzyskała status powszechnej moralności. Był nawet kiedyś ruch zwany Moral Armament, czyli moralnego zbrojenia. Aż go szybko rozbrojono, z rozbrajającą frywolnością. Czymże to ten kabaret tak się niepokoi? No właśnie. Wizerunkiem własnym Polaków. Zbrojny w epitety, wulgaria, cztery litery na d lub pięć na k. Pokazuje, jacy to „my są Polacy”. Nieokrzesani, głupawi, tępi, chamscy, ślamazarni i obszarpani. Pry-
mitywni w mowie, uczynkach i stroju. A widownia rechocze z uciechy. Panie piszczą, a panowie basują. Perliste i gardłowe chichotania po każdej d i po każdej k. I wielkie brawa dla piosenki gwiazdy kabaretu na temat gdzie to ma gacha. Żeby choć w tyłku. Dlaczego? Bardziej populistycznie. Ulicznie. Bez wahania i eleganckiej sugestywności „pięknej Lucyndy”, wodewilu Mariana Hemara. Prawdziwa gwiazda tamtego spektaklu Irena Delmar nawet słowo „gach”, pardon, tonowała. Ale smak się zmienił. Na brukowy, czy raczej rozchełstany. Jak rozumiem, ten Kabaret Moralnego Niepokoju szydzi z sytuacyjnych wybryków krajowej rzeczywistości. Z księżej obory i napuszonego klekotania klechów. Z niewybrednej homofobii i antysemityzmu. Bez żydowskich szmoncesów. A szkoda. Przypomniało mi się żydowskie przekleństwo: „Oby twoja żona była taką jędzą jak jej matka, i obyście mieszkali w jednym pokoju”. Niezła ilustracja dla niejednej rodzinnej polskiej sytuacji. Podobno najstraszniejsze są grzechy, z których nie ma uciechy. A że kabaret grzeszył wulgarnym językiem, widownia miała uciech po pachy. Wiedział Jurek Jarosz, że nie dla językowych jaroszy, ale dla tych, którzy mięsem rzucają ten kabaret do Londynu sprowadza. Za co mu dziękuję w imieniu nie swoim. Choć się umocniłam w populistycznej wizji mego narodu. „Z prochuś powstał i w małpę się obrócisz”, jak mawiał pisarz i satyryk Adolf Nowaczyński. W konkluzji widownia śmiała się sama z siebie. W nabitej sali imigracyjnej populacji w przekroju, siedziały jak na żużlach cztery emigracyjne suchary. Wśród nich ja. Wychowankowie wyrafinowanych kabaretów Hemara czy Ref-Rena. Nie ma rady. Trzeba na PiS głosować, żeby z populusem razem być. Bo PiS ten populus rozumie i wyczuwa. No i niemoralnie go wykorzystuje w imię moralnej naprawy. I tu się roześmiałam. Ha, ha. A przy okazji przypomniałam sobie, jak to mistrz populistycznej prozy, autor „Niemcewicza od przodu i tyłu”, niezrównany Karol Zbyszewski mawiał: „Dawajcie tyły polityłkom. Jasnowidztwo istnieje tylko w budach jarmarcznych. Nigdy w polityce”. Więc zaznaczam, jak zaznaczyłam na początku, że wybory wygra PiS. A jak nie PiS to PO. A jeśli łeb w łeb dolecą do mety, no to znowu ogarnie nas kociokwik. I powtórka z kabaretu politycznego niepokoju. Że o moralnym nie wspomnę. Czasy się zmieniły. Czy znacie taki wierszyk? „W tym błędnym życia kole, niż płakać, śmiać się wolę, choć ostry krzew kole, w tym życia błędnym kole”. To tłumaczenie z angielskiego wiersza niejakiego Simonsa. Głosujcie na PiS. Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba.
nowyczas.co.uk
Grzegorz Małkiewicz
Polityka historyczna nie ma dobrej opinii. W kontekście publicznej dyskusji przegrywa zwykle z „przyszłością”. Przeszłość czy przyszłość – pytają nas politycy. I nie czekając na odpowiedź oświadczają – wybierzmy przyszłość. To tak, jakby przeszłość przeszkadzała nam w wyborze przyszłości. To jej brak czyni taki wybór niemożliwym.
N
NOWYCZAS 21 września 2007
FELIETONY 9
ie tylko w Polsce toczy się ta dziwna debata, która dla korzyści ideologicznych sprowadza dyskusję do skrótów myślowych i takich samych wniosków. Nie po drodze z historią było też swego czasu burmistrzowi Londynu, Kenowi Livingstone. Gdyby to od niego zależało, zdjąłby większość bohaterów brytyjskich z cokołów na skwerach Londynu. Bo po pierwsze większość z nich nie wytrzymuje testu politycznej poprawności. Po drugie, jeśli przechodnie nie wiedzą, kto siedzi na koniu, to po co ma siedzieć. Na szczęście nie wszystko od burmistrza zależy, który zresztą też uprawia politykę historyczną tam, gdzie jest to mu wygodne. Głównie wtedy, kiedy można pokazać wyzysk i krwawe karty z historii Imperium. Polacy mają więcej powodów, by wracać do swojej bolesnej (niestety) historii. Jest to przede wszystkim próba odzyskania
JAZDA bez cugli
zakłamanej tożsamości. Szkoda, że tak oczywista prawda poddawana jest ostatnio dyskusji. Wtedy, kiedy byliśmy sprawcami, a nie ofiarami – przypominać można. O ofiarach powinniśmy zapomnieć. Czyżby postępowi liderzy opacznie przyswoili sobie radę Gombrowicza, że „nie możemy ciągle konfrontować się ze światem pokazując zbitą część ciała”? Dlaczego bycie katem wyrażającym skruchę (w naszym przypadku są to nieliczne epizody, na szczęście nie byliśmy supermocarstwem, kiedy podboje słabszych były w modzie) jest pożądane, a bycie ofiarą naganne? Nie chodzi przecież o rachunek krzywd. Dlaczego politycy Unii Europejskiej mają wyrzuty sumienia z powodu nieobowiązującej już kary śmierci, a nazwanie zbrodni komunistycznych zbrodniami określają historycznym rewanżyzmem? Polityka historyczna wraca na pierwsze
strony gazet w różnych okolicznościach. Do tego typu polityki zalicza się również spóźnioną próbę uporządkowania haniebnych lat komunizmu. Wraca również wtedy, kiedy oddajemy hołd bohaterom, którzy zginęli w naszym imieniu. Tak było podczas ostatniej wizyty prezydenta RP w Katyniu, miejscu polskiej kaźni, wymazanym na długie lata z naszej historii, przy przyzwoleniu cywilizowanego świata, i przy współdziałaniu rządów PRL-u. Ta zbrodnia dokonała się wczoraj, i my wszyscy, dla których historia własnego narodu coś znaczy, czujemy się częścią Rodziny Katyńskiej. To jest moja, nasza tożsamość. Politycy wolnego kraju nie mogą o tym zapominać, chyba że nie chcą wracać do swojej przeszłości. Jeśli jednak politykowi przeszłość przeszkadza w kreowaniu teraźniejszego wizerunku, jego oferta przestaje być wiarygodna. Czym jest zatem polityka historyczna?
KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO
J
Michał P. Garapich
Mają dosyć?
ednym z problemów w debacie o polskich migrantach przemierzających Europę wzdłuż i wszerz jest tendencja do zbytniej generalizacji. Zupełnie inne ma bowiem doświadczenie Polak w Londynie, globalnym mieście-tyglu, inne zaś Polak w prowincjonalnym miasteczku w Oxfordshire, którego wyspiarski spokój, tradycje i jednolitość urozmaiconą obecnością okazjonalnej chińskiej restauracji czy hinduskiego kiosku z gazetami zakłócił spory najazd przybyszów znad Wisły. W niektórych miejscach Anglicy przyjęli te zmiany z flegmą i swoistym humorem. Weźmy na przykład Southampton, miasto, gdzie według ostrożnych szacunków, obecna populacja miasta składa się w 10 proc. z niedawno przybyłych Polaków. Znajomy zapytał kiedyś w tym mieście przechodnia o drogę. Myśląc, iż ma do czynienia z rodakiem, zapytał go po angielsku: „Pan jest Polakiem?”. „Jeszcze nie” – usłyszał w odpowiedzi. Jeszcze inaczej sprawy się mają w Belfaście, gdzie zdarzyć się może, że sąsiad-protestant w najlepszym wypadku obrzuci wyzwiskami, w najgorszym rzuci koktajlem Mołotowa w drzwi. Nie powinien więc dziwić raport policji z Cambridge, który wzrost przestępczości w ostatnich latach w mieście przypisuje ludności napływowej. Szefowa tamtejszej policji ujawniła w BBC, że same zatrzymania pijanych kierowców podskoczyły z 81 w 2004 roku do 306 w 2006 roku. Wzrosła też liczba napadów, skala prostytucji oraz zatrzymań osób noszących noże – co jest w Wielkiej Brytanii nielegalne. Dla policji problemem jednak staje się nie tyle sama przestępczość, co trudności komunikacyjne z przybyszami – w Cambridge policja w ostatnim roku wydała niemal milion funtów na tłumaczenia z 90 języków, jakie można usłyszeć w regionie. Problemy z tłumaczeniem przekładają się też na problemy z kulturowo zakorzenionymi nawykami, jakie mają przybysze wobec władzy. Jeden z wizytujących Scotland Yard oficerów CBŚ, w wywiadzie dla „Nowego Czasu” opowiadał, że Anglicy nie mogą pojąć, jak to się dzieje, że kiedy przyjeżdżają policjanci na interwencję z udziałem Polaków, wszyscy – winni, niewinni – na ich widok uciekają. – Why? – pyta dobrodusznie policjant. Słowem, nawet jeśli ogólnie Polacy mają dobrą markę w całym kraju – co niekoniecznie musi być ich zasługą – lokalne konteksty bywają bardziej zróżnicowane. Każde uogólnienie zawiedzie nas w sferę stereotypów albo o polskich świetnych fachowcach, albo o pijakach i dżentelmenach w dresach z nadmiarem tkanki mięśniowej. Ich obecność mi nie przeszkadza, dopóki nie bluzgają przy moim synu, ale jestem w stanie zrozumieć pewien niepokój staroświeckich Anglików, którzy z podobną podejrzliwością patrzą też na odpowiednik polskiego dresiarza, tyle że pochodzenia karaibskiego. Okazjonalna obawa tubylców nie jest skierowana do Polaków jako takich, czy ogólnie do migrantów w Europy Wschodniej, ale do pewnego typu klasowego, pewnej kultury męskich gangów podpierających ściany sklepów i jeżdżących czarnymi limuzynami z ciemnymi szybami. Każde uogólnienie, stymulowane głodem mediów, prowadzi do nieporozumień. Nie jest więc tak, że – jak zapytał mnie pewien dziennikarz – Anglicy mają nas dosyć. Po prostu mniej generalizują przyznając, iż nowi mieszkańcy ich miast przywieźli ze sobą nowe problemy.
O BYC Z A J ÓW K A
T
Waldemar Rompca
o był ciężki tydzień dla sektora bankowego. Nawet ci, którzy specjalnie nie przejmują się doniesieniami z giełdy, tym razem wstrzymali na chwilę oddech. I chociaż sytuacja nie jest tragiczna, to wpłynie na życie każdego z nas. Mój znajomy co chwilę powtarza, że to wszystko przez Jankesów i nie ukrywa zdenerwowania. Nie zajmuje się polityką, ale w tym przypadku ma rację. To, co w ubiegłym tygodniu działo się pod oddziałami Northern Rock, jest konsekwencją tego, co dzieje się na rynku amerykańskim. I nie jest to pierwszy, ani tym bardziej ostatni przypadek potwierdzający powtarzaną przez media tezę, że dominująca gwiazda Ameryki gaśnie szybciej, niż komukolwiek by się śniło. Przerażeni są Amerykanie, którzy wiedzą, kto jest odpowiedzial-
Show us the money Sam ny za ten stan rzeczy. Prezydencka kampania wyborcza trwa w Stanach na całego, nic więc dziwnego, że oscyluje wokół Iraku, problemów ekonomicznych i imigrantów, których nigdzie na świecie nie ma tylu, co w USA. Na marginesie tej rozgrywki pojawił się polski ambasador w Waszyngtonie, Janusz Reiter, który w artykule opublikowanym na łamach prestiżowego „The Washington Post” powraca do tematu wiz dla obywateli Polski. Słusznie tłumaczy, że Stany już od dawna nie są ziemią obiecaną dla polskich emigrantów zarobkowych, bo ci mogą bez problemów wyjeżdżać bliżej, w Europie, gdzie mogą pracować bez przeszkód biurokratycznych. To ważny głos, bo przeciętny Amerykanin o polityce zagranicznej swojego kraju wie mniej więcej tyle, co my, Polacy, o sytuacji politycznej w Zairze czy Kongo – czyli przeciętnie nic. Ale nastawienie polskiej opinii publicznej do Ameryki nie jest odosobnione. Podobne głosy już od dawna słychać w Niemczech, Francji, a teraz także w Wielkiej Brytanii. Kryzys sektora bankowego jest tego najlepszym przykładem. Gdy politycy rozprawiają o wojnie w Iraku, przeciętny obywatel specjalnie
się tym nie wzrusza, bo wie, że i tak nic specjalnie zrobić nie może. Gdy zagrożone są jego oszczędności, wie, że musi reagować. A przecież każdy wie, że nic tak nie zmienia naszych postaw jak pieniądze. Analitycy co prawda przekonują, że całe to zamieszanie jest przejściowe, to jednak jedno jest pewne. Szykują się zmiany. Mówi o tym nawet szef amerykańskich rezerw federalnych – Ameryka rozważa lokowanie depozytów w euro, a nie w dolarze, który systematycznie traci na wartości. Innymi słowy, po cichu, spokojnie, środek ciężkości przesuwa się z Dzikiego Zachodu na wschód, do Europy. Ważna to wiadomość dla Polaków, którzy niebawem po raz kolejny ruszą do urn wybierać ekipę posłów i senatorów. Od tego, na kogo oddazą swój głos, zależeć będzie to, gdzie znajdzie się Polska na politycznej mapie nowej Europy. Tej silniejszej, zjednoczonej wspólną europejską walutą Euro, do przyjęcia której powoli się przygotowujemy. PS. Korzystając z okazji chciałbym podziękować pani Annie Wendzikowskiej za udany felieton. Brawo. Tak trzymać!
NOWYCZAS 21 września 2007
nowyczas.co.uk
10 WYBORY POWSZECHNE 2007 • PUBLICYSTYKA
Przedwyborcze rozmowy Z DONALDEM TUSKIEM, przewodniczącym Platformy Obywatelskiej rozmawia Grzegorz Małkiewicz opodatkowaniu, gdy tylko ten problem został nam przedstawiony. Nasze stanowisko w tej sprawie przedstawił m.in. Jan Rokita podczas swego pobytu w Londynie. Obecne rozwiązanie jest połowiczne. Mówi o zlikwidowaniu podwójnego opodatkowania na przyszłość. Nie ma abolicji podatkowej. Jednak aby udzielić zobowiązującej odpowiedzi musiałbym zapoznać się z szacunkami finansowymi, tzn. jakie straty poniosłoby państwo wprowadzając abolicję za poprzednie lata. Podejrzewam, że niewielkie, bo w praktyce nikt nie płaci tych podatków. Wydaje mi się również, ze sprawa jest wyolbrzymiana – decyzje o powrocie lub pozostaniu na emigracji są podejmowane z innych powodów, a nie na podstawie tego, czy przyjdzie zapłacić fiskusowi pewną sumę czy też nie. Moim zdaniem należy ułatwić ludziom zakładanie własnych przedsiębiorstw, obniżyć podatki (Platforma Obywatelska jest od dawna za podatkiem liniowym) i znieść wiele przepisów utrudniających ludziom życie, np. konieczność zabiegania o różne koncesje, a wtedy emigranci zaczną wracać. Nie jesteśmy za prowadzeniem akcji na rzecz powrotu. Po prostu – musimy usprawnić funkcjonowanie państwa, co jest ważne, zarówno dla Polaków mieszkających za granicą jak i w kraju.
Panie przewodniczący, wybiera sie pan do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka i pracuje około miliona Polaków. To duży elektorat, ale daleki od politycznego i obywatelskiego zaangażowania. Przynajmniej tak było do tej pory. Różne są tego powody, przede wszystkim brak punktów wyborczych. W Londynie można jeszcze dojechać do ambasady i spełnić swój obywatelski obowiązek, poza Londynem jest to problem nie do pokonania. W obecnej sytuacji pozostawienie tak dużego elektoratu bez możliwości oddania głosu jest poważnym niedopatrzeniem ze strony państwa. Czy widzi pan jakieś rozwiązanie tej sprawy? – Jedynym rozwiązaniem jest zmiana ordynacji wyborczej. Prace nad nową ustawą były prowadzone, ale rząd – jak w wielu innych ważnych sprawach – „nie zdążył” wnieść odpowieniego projektu pod obrady Sejmu. Ważniejsze były sprawy – prawdziwych lub wymyślonych – afer korupcyjnych niż prawa demokratyczne, a jednym z nich jest umożliwienie udziału w wyborach. Uważam, że jedynym rozwiązaniem jest wprowadzenie głosowania listownego, które przecież jest praktykowane w wielu krajach, np. w Wielkiej Brytanii.
Podwójne opodatkowanie to długa historia, do powstania której przyczyniły się poprzednie ekipy rządowe. Miały w tym swój interes. Masowo wyjeżdżający Polacy złagodzili problem bezrobocia. Duży procent zarabianych pieniędzy za granicą wysyłają do Polski. Można nawet powiedzieć, że jako grupa jesteśmy największym inwestorem w kraju. O abolicji podatkowej politycy nie chcą jednak słyszeć. A Polacy pracujący za granicą odkładają w nieskończoność z tego powodu powrót do kraju. Co PO może nam zaproponować? Wracajcie? To za mało. Do Polski sprowadza się robotników z Azji proponując im całkiem niezłe wynagrodzenie. Dlaczego nie zrobić takiej rekrutacji na Wyspach. To tutaj są najlepsi fachowcy, którzy sami zadbali o swój los.
Spotkanie przedwyborcze z DONALDEM TUSKIEM odbędzie się 29 września o godz. 15.00 w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym, 238-246 King Street, London W6 0RF. Najbliższa stacja metra: Ravenscourt Park
– Występowaliśmy przeciwko podwójnemu
O
Na spotkaniu wyborczym w Gnieźnie mówił pan o walce wyborczej w kategoriach cywilizacyjnych: Wschód-Zachód. Jak rozumiem, nie ma to nic wspólnego ze starym podziałem, w którym ścierały się dwie opcje: proniemiecka i prorosyjska. O jaki więc podział chodzi, trudno chyba posądzać rządzących o prorosyjskie sympatie? – Oczywiście, że nie. Jesteśmy za ułożeniem dobrych stosunków zarówno z Niemcami jak i Rosją. Chodziło mi o pewien sposób prowadzenia polityki, gdzie Zachód symbolicznie jest dla mnie synonimem demokracji, a Wschód działań antydemokratycznych, dyktatorskich. Mam wrażenie, że nikt nie zrozumiał moich słów opatrznie. To właśnie obecny rząd prowa-
dzi politykę konfliktów z sąsiadami. Nasze stosunki z Niemcami i Rosją nigdy nie były tak złe przez ostatnie 18 lat jak obecnie.
Również w Gnieźnie poświęcił pan dużo czasu masowej emigracji. Nie ze wszystkim, co pan powiedział można się zgodzić. Hiszpanie w początkowym okresie, po przystąpieniu do Unii, także wyjeżdżali. Teraz Londyn jest polski, w latach 80. był hiszpański. Hiszpanie wrócili. Wrócili też Irlandczycy. To, czy wrócą Polacy zależy od polskich polityków. – Nie łudźmy się. To nie zależy od polityków. To są indywidualne decyzje konkretnych ludzi. Ma pan rację – Hiszpanie i Irlandczycy zaczęli wracać, gdy zobaczyli, że w ich krajach życie zaczęło toczyć się normalnie i mogą tam znaleźć dla siebie miejsce i zapewnić sobie i swojej rodzinie lepszą przyszłość. Platforma Obywatelska była zawsze za tym, by ludzie sami decydowali o swoim losie. Nie po to zabiegaliśmy o przynależność do Unii Europejskiej i danie Polakom możliwości podróżowania, by teraz mówić, że to jest niedobre. Oczywiście, wolelibyśmy, by młodzi, zdolni, przedsiębiorczy ludzie pozostali w kraju, ale – jak już powiedziałem – musimy stworzyć warunki dla rozwoju przedsiębiorczości. To jest lepsze niż wszelkie akcje rekrutacyjne.
Mieszkając i pracując w kraju politycznie i ekonomicznie stabilnym, zdobywamy nowe doświadczenia. Anomalia polskiej demokracji są znad Tamizy o wiele bardziej widoczne, dlatego żadne puste obietnice nikogo tu nie przekonają. Doceniamy pana inicjatywę i jesteśmy w stanie przyjąć konkretne postulaty złożone tu i teraz. Nam, a nie naszym rodzicom, którym pan powiedział: – Nie pójdziecie ze swoimi dziećmi do wyborów, bo wasze dzieci za tydzień, za miesiąc wyjadą z Polski. – Ma pan rację: puste obietnice nikogo nie przekonają i nie chcę ich dawać. Zachęcam wszystkich do odwiedzenia naszej strony internetowej i zapoznania się z naszym programem.
Ropa, pieniądze, wpływy Sebastian Moryń redakcja@nowyczas.co.uk
d czasów rozpoczęcia drugiej wojny w Zatoce Perskiej, przeróżne media wraz z autorytetami „pokojowej rewolucji”, masowo atakują USA za bezprawne wtargnięcie na ziemie irackie, w celu przejęcia kontroli nad największymi z pól naftowych na świecie. Oskarżenia bardzo mocne, wciąż bez zakończenia. Debata tocząca się na łamach licznych lewicowych pism europejskich (Liberation, The Guardian, etc.) i radykalnych fundamentalistów islamskich, pędzi zawsze w tym samym kierunku: pozbawić Stany Zjednoczone wszelkich przywilejów. Może jest to iluzoryczne życzenie postkomunistów francusko-niemieckich, wraz z rosyjsko-chińsko-wenezuelską dyktaturą. Czy na pewno istnieje argument, jakim posługuje się np. prezydent Wenezueli Hugo Chavez, odwołujący się do oskarżenia Amerykanów o przelewanie
niewinnej krwi, jako jednej z metod wpływu na przejmowanie inwestycji związanych z ropą naftową na Dalekim Wschodzie i Afryce? Największymi wydobywcami i eksporterami ropy naftowej są kraje arabskie, afrykańskie, Wenezuela i Rosja. Stworzona w 1960 roku Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC), która odpowiedzialna jest nie tylko za wydobycie, ale i za windowanie cen za baryłkę, jak i opłat eksploatacyjnych, może podsunąć pewne argumenty wyjaśniające współczesny stan światowej gospodarki i jej problemów.
Zamiłowanie do kontroli Kraje zrzeszone w OPEC to kraje w większości wyznania muzułmańskiego, nie licząc Wenezueli i niektórych krajów afrykańskich. Kontrolowane przez nich szyby naftowe i wydobywcze, dają średnio ponad 6 tys. dolarów PKB na mieszkańca. Nie ma to jednak nic wspólnego z zamożnością mieszkańców krajów członkowskich OPEC. Warto nadmienić, że Nigeria, której głównym źró-
dłem dochodu państwowego jest eksport ropy, jest jednym z biedniejszych rejonów Afryki. Przyczyną realnej biedy są przede wszystkim rządy skorumpowanych dyktatorów, jak i walki toczone przez różnego rodzaju odłamy islamskich fanatyków. Bodaj najgłośniejsza grupa bojowników Allaha, Islamski Front Ocalenia przyczynił się do ludobójstwa tysięcy ludzi, choć zdelegalizowany w 2000 roku, pojawił się w postaci doradców wpływowych urzędników dzisiejszego rządu. Arabia Saudyjska jako jedyny kraj, gdzie obowiązuje kara śmierci wobec innowierców, jest ojcem wszystkich potentatów naftowych na świecie. Nie słyszy się ruchów na rzecz zminimalizowania restrykcyjnej polityki rządu wobec innych wyznawców religijnych, czy krzyku liberalnych myślicieli wobec traktowania kobiet przez wpływowych szejków. Tylko dlatego, że w Arabii rządzą najbogatsi ludzie świata, mający wpływy na całym świecie? W Londynie większość największych atrakcji turystycznych jest w rękach Arabii Saudyjskiej (jak choćby słynne London Eye), co oczywiście nie ma wpływu na ocenę ge-
neralną tego księstwa ropy naftowej. Przyznać należy, że rządy rodzinne w Arabii doprowadziły do wzrostu gospodarczego w kraju, zainwestowały miliony dolarów w rozwój nauki i edukacji, nie tylko u siebie, ale i na całym globie. Wobec powyższych dowodów, ośmielę się wtrącić, że amerykańska polityka ingerująca w obce państwa może budzić pewne wątpliwości. Zgadzam się, że operacja Irak została skonstruowana na dowodach, które nie imają się prawdy (np. broń masowego rażenia Saddama Husajna stała się kłamliwym chwytem zarządców Białego Domu). Ale śmiem wątpić, by Ameryka pretendowała do odbycia pojedynku bokserskiego o ropę iracką z Arabią Saudyjską, która jako przyjaciel, no jakby inaczej, dzieliła się z USA zawsze zgodnie.
Zamiłowanie totalitarne Prawdziwych powodów do niepokoju, trzeba dopatrywać się w trzech krajach, które notabene są jedynymi krajami o aspiracjach totalitar-
nych. Chiny imporytuące najwięcej ropy ze składów rosyjskich i afrykańskich są krajem,przyznającym się na oczach opinii światowej do handlu bronią za równowartość „symbolicznej baryłki”. Raport amerykańskiego instytutu Council on Foreign Relations o chińskiej współpracy z Afryką dla importu ropy, nie zostawia żadnych złudzeń. W samej Nigerii Chińska Partia Ludowa zainwestowała 2,5 mld dolarów na udoskonalenie infrastruktury wydobywczej i modernizację szybów wiertniczych, jak i na pomoc ministerstwu obronny. Interesy z Chinami prowadzą: Sudan, Republika Konga, Angola (która dziennie importuje do Chin ponad 1 mln baryłek), Nowa Gwinea. Z czego do Sudanu napłynęły chińskie helikoptery, którymi zdławiono zamieszki w Darfurze, broń automatyczna za 100 mln dolarów, która jest wykorzystywana do rozprawiania się z przeciwnikami islamistów i eksterminacji chrześcijan. W Nowej Gwinei, chińscy eksperci wojskowi szkolą odziały gwinejskiej policji, która dławi surowo wszelkie protesty wolnościowe. Warto wspomnieć, że chińskie władze fundowały dużą ilość broni palnej dla Etiopii i Erytrei, w latach 1998-2002, w których zginęło blisko 60 tys. niewinnych mieszkańców tych regionów. Raport ukazał się na początku tego roku, za przyczyną niesamowitego wzrostu gospodarczego w Chinach rządzonych przez Partię Ludową. Dziw bierze, że ulicami europejskich stolic nie idą marsze przeciwko Chinom. Ale tak bywa w społecznościach zachodnich, które motane są przez idee byłych marksistów. Reuben Jeffery, doradca ds. ekonomicznych szefowej amerykańskiej dyplomacji Condoleezzy Rice, skrytykował ostatnio administrację rosyjską za niedopuszczenie kapitału zagranicznego do zakładania i zasilania złóż ropy i gazu na Arktyce i wschodniej Syberii. Z faktu, że inwestycje w tym regionie sięgają parudziesięciu miliardów dolarów, i z racji narastającego zapotrzebowania na ropę i gaz, rosyjskie władze są odpowiedzialne, za naruszenie zasad konkurencyjności gospodarczej. Rosjan
bardziej interesuje jednak wykup spółek energetycznych, niż zezwolenie na demokratyczny system konkurencyjności, na zasadach obcego kapitału inwestycyjnego. Przykład: rosyjski magnat gazowo-naftowy Gazprom wraz z państwowym przedsiębiorstwem naftowym Rosnieft, przejęły brytyjskie BP i francuski TOTAL. Od niedawna rosyjskie giganty naftowe próbują przejąć austriacki koncern OMV, jak i polskiego potentata naftowego PKN ORLEN. Te sygnały zmuszają europejskich sąsiadów, do uświadomienia sobie, że Rosja pogrywa z nami w kotka i myszkę. Bierna apologia i błagalne rozmowy na nic się nie zadają. Rosjanie próbują przejąć za wszelką cenę koncerny, które oferują inną metodę działań. Co będzie, jeśli nie zdążymy zatrzymać tego syberyjskiego tygrysa? Pamiętać należy o wojnie w Czeczenii, za którą stoją najwięksi przywódcy i urzędnicy rosyjskiej państwowości i która została rozpoczęta przez oddziały rosyjskie, nie jak mówiono światu – w celach zapobiegania terroryzmowi islamskiemu, ale w celu strategicznym. Czeczenia to kraj, poprzez który przechodzą najważniejsze rurociągi naftowe z Kazachstanu i Azerbejdżanu. Więc – gdzie protest, gdzie głos europejskich przywódców? Trzecim graczem, który nadaje się znakomicie do klubu pogromców Ameryki, jest Hugo Chavez, prezydent-dyktator Wenezueli. W maju tego roku weszła w życie dyrektywa państwowa, która znacjonalizowała przemysł naftowy w dorzeczu Orinoko. Państwo przejęło 60 proc. udziałów w inwestycjach, co nie tylko doprowadziło do zawrotu głowy inwestorów (amerykańskich tym bardziej, gdyż Wenezuela jest czwartym dostawcą amerykańskiej ropy), ale także banki w Caracas, które zostały narażone na wypłatę milionowych kar za znacjonalizowanie sektora naftowego. Chavez bronił się mówiąc, że chodzi tylko o kontrolę nad strategicznymi sektorami państwowymi, co na pewno nie ma związku z upaństwowieniem całej gospodarki. Ale jak tu nie wierzyć faktom, które zmuszają nas do porównania jego polityki z
modelem kubańskim czy sowieckim (przepraszam, rosyjskim).
Taktyka współistnienia Rażące w argumentach i sposobie jest więc przedstawianie USA jako jedynego olbrzyma taranującego wszystko w około w celu zdobycia czegoś, co jest poza zasięgiem jego wzroku. Do agresora i tyrana można zaliczyć raczej Putina i jego niebezpieczną „taktykę wiosłowania”, która za pomocą pieniądza (ma on niewątpliwie ma kolor krwi tych, o których wszyscy zapominają, jak choćby Czeczenów) zdobywa się na brutalną ingerencję w wolne społeczeństwa i prywatne firmy. W ostatnim miesiącu mieliśmy próbkę jego potężnej siły, w czasie gdy został zakręcony kurek z ropą gazociągu „Przyjaźń” do Białorusi. Odczuliśmy zarówno my, jak i Niemcy, tę sowiecką taktykę podporządkowywania sobie rozbrykanych marionetek, jakim jest Łukaszenko. Żaden cywilizowany przywódca nie dopuszcza się takich nadużyć. Kraje skupione w OPEC wespół z USA i krajami europejskimi, powinny rozpocząć wspólne działania na rzecz globalnej ekonomii i rozwoju krajów najbardziej potrzebujących. Państwa afrykańskie, jak często się słyszy w debatach publicznych, potrzebują najbardziej prezerwatyw, szczepionek na AIDS czy humanitarnej pomocy materialno-żywnościowej. Oczywiście są to tragiczne problemy tychże krajów, ale promocja taktyki WHO (Światowej Organizacji Zdrowia), która nie dostrzega podstawowego problemu, jakim jest terroryzm islamski czy chiński eksport nielegalnej broni. Dominuje wrażenie, że cały problem Afryki to wina rządu Busha i jego pupilków. Wszyscy demonstrują swój zdecydowany sprzeciw wobec tej administracji. Nie jestem zwolennikiem taktyki bushowskiej wobec wielu działań, zwłaszcza irackiej okupacji. Ale i nie jestem propagatorem niesprawiedliwych, jak i spreparowanych dowodów, jakoby USA otworzyło ogień do terrorystów z Iraku z myślą o zdoby-
ciu najbardziej pożądanego surowca świata. Przypomnieć wypada, że rząd w Iraku ma podpisane umowy koncesyjne na dostarczenie ropy z Francją, Chinami jak i z Rosją. Nie jest to imponujący interes, zważywszy że Irak boryka się z problemem infrastruktury i odbudową ropociągów, na co Amerykanie już wyłożyli około 40 mld dolarów (powołuję się na raport Centre for Strategic and International Studies). Odwieczne ataki grup zradykalizowanych bandytów islamskich niwelują szansę szybkiej poprawy sytuacji. I to nie za sprawą Amerykanów. Obrona szybów wiertniczych przed szajkami terrorystów jest jedną z wielu taktyk pomocy, jaka została zapoczątkowana w cichych rozmowach między krajami OPEC a pokojowymi wojskami. Mamy tu nie tylko żołnierzy amerykańskich (nawet w Iraku), ale i odziały natowskie. Ostatnio, po odkryciu złóż naftowych w Ghanie (Afryka), prezydent John Kufuor poprosił siły amerykańskich jednostek lądowych, o pomoc przy zabezpieczaniu złóż. Czy to polityka przypodobania, czy inna, nie mnie osądzać. Z resztą, gorsza manipulacja dokonuje się między Hugo Chavezem, Władimirem Putinem a resztkami marksistowskich sympatyków z Chin. Dziś nie powinno się debatować o problemie amerykańskiej potęgi (jak by nie było, jest to najbogatsze i największe na świecie państwo), ale powinniśmy się zająć narastającą perswazją i tendencją nacjonalistyczną trzech dyktatorskich reżimów, które mają ręce zanurzone we krwi swych obywateli, jak również pretendują do izolacjonizmu światowego. Wspólna geopolityka krajów arabskich z Ameryką i Europą powinna się umacniać co do spraw naftowych i wzajemnie się wspierać, ograniczając przy tym taktykę prawdziwego wroga. Przyznać należy, że żołnierze polegli na ziemiach Iraku, nie oddali życia za baryłkę ropy, ale za prawo do wolności każdego Irakijczyka: szyitę, sunnitę czy Kurda.
Sebastian Moryń
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 21 września 2007
12 WYDARZENIA
Wolny świat Ogłoszenie w polonijnej gazecie: potrzebni statyści. Wynika z niego, że pracy jest co najmniej na dwa tygodnie, 60 funtów na dzień. Niezła gratka. Nie mówiąc już o szansie zaistnienia na dużym ekranie – nawet jeśli w tłumie – w filmie uznanego brytyjskiego reżysera. Trudno się dziwić, że na castingu zjawiło się ponad trzysta osób. Wybrano trzydzieści. Jednym z nich był przebywający od trzech lat na Wyspach Maciej Koziarski (na zdjęciu z podczas 64. Festiwalu Filmowego w Wenecji). Scenka, w której zagrał, była krótka, przeżycia niezapomniane.
F
Maciej Koziarski redakcja@nowyczas.co.uk
orest Gump powiedział, że życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiadomo, co się komu dostanie. Kilka miesięcy wstecz otworzyłem wieko pudełka z napisem „Statysta”. Potem zdecydowałem się poznać inne, pod nazwą „Festiwal Filmowy w Wenecji”. Dlaczego? Jako że omne trinum perfectum – z trzech powodów.
Po pierwsze: reżyser – Ken Loach. W dniu castingu osobiście porozmawiał z każdym kandydatem na statystę. Przyszedł sam, bez czeredy asystentów! Byłem pierwszą osobą, z którą rozmawiał. Szybko okazało się, iż Ken Loach potrafi słuchać i patrzeć. Jego pytania były szybkie, celne i oszczędne, jak cięcia zerikańskiego miecza. On po prostu uwalniał z ludzi treść. Postanowiłem poznać biografię tego człowieka. Niestety, okazało się to bardzo trudne, bo w internecie znalazłem brednie, jakoby Ken Loach, urodzony w 1936 roku, służył podczas II wojny światowej w RAF-ie. Polska wersja zawierała podobne „rewelacje”. Wiarygodne informacje znalazłem nieco później. Styl pracy reżysera można określić jednym słowem: wiwisekcja. Osoby biorące udział w konkretnej scenie, bez względu na to, czy są aktorami zawodowymi czy naturszczykami, stają przed kamerą i pada słowo: akcja. Nikt nie otrzymuje żadnego tekstu. Wszyscy muszą improwizować. Znany jest na przykład tylko zarys sceny: „W dniu wypłaty otrzymujecie zaniżone wynagrodzenie, macie okazać niezadowolenie, można przeklinać”. Postacie pierwszoplanowe wyłaniają się samoistnie. Reżyser tylko obserwuje i czasami sugeruje: „Spróbuj to zrobić tak, albo zagraj to tak”. Nic więcej. Czasem wprowadza niespodziewane utrudnienia. W scenie, którą odgrywaliśmy, kłóciłem się z odtwórczynią głównej roli, okazując niezadowolenie z powodu otrzymania zaledwie sześćdziesięciu procent spodziewanej zapłaty. Ken Loach w trakcie kolejnej powtórki skinął w kierunku krzepkiego Anglika, aby ten wyprowadził mnie jako zanadto awanturującego się pracownika. Musiałem zmodyfikować scenę w trakcie jej trwania, bo wcześniej taka ingerencja nie była w planie. Niestety zagraliśmy to tylko raz, bo Anglik, po tym jak wepchnąłem go w krzaki, powiedział że jestem szalony i nie będzie ze mną grał… Taki styl reżyserii powoduje, iż reakcje aktorów są bardzo naturalne, czego wyrazem było np. stwierdzenie Kierston Warening rzucone pod moim adresem: – You f***ing man, poparte szczerą chęcią zastrzelenia mnie (czego oczywiście nie ma w filmie). Kilka lat wstecz, przebywając w zaciemnionej piwnicy mojego domu, zobaczyłem smugę
światła słonecznego wpadającą przez dziurkę od klucza – na białej ścianie naprzeciwko drzwi odwrócony, pomniejszony obraz drzewa rosnącego przed moim domem. Byłem tylko raz w życiu statystą w krótkiej scenie i miałem kontakt tylko z jednym reżyserem, ale mimo to twierdzę, że Ken Loach jest jak camera obscura współczesnego kina.
Po drugie: miejsce. 64. Festiwal Filmowy w Wenecji. Najstarsza tego typu impreza na świecie była niepowtarzalną okazją, aby obejrzeć swój filmowy debiut – kilkasekundową cegiełkę w dziele twórcy filmowego o światowej sławie. Raz się żyje – trzeba jechać. Zarówno próby rezerwacji biletu na festiwalowy seans filmowy, jak i znalezienie noclegu w hotelu okazały się bezowocne, zatem pojechałem do Wenecji bez biletu i bez noclegu. Na pewno na Lido znajdą się jakieś krzaki przy plaży – pocieszałem się. Jednak kolejny raz miałem szczęście i udało mi się kupić bilet na właściwy seans. 1 września znalazłem się wewnątrz budynku, w którym mieści się sala Grande. Stojąc przy barierce oddzielającej mnie od czerwonego dywanu, po którym kroczyli wielcy światowego kina, popadłem w chwilę zadumy. Otoczony osobami w wieczorowych kreacjach, fotoreporterami i kamerami, próbowałem odpowiedzieć sobie na pytanie: co ja tu właściwie robię? Spojrzałem w kierunku wejścia i zobaczyłem Lesława Żurka (zagrał jedną z głównych ról), zbliżającego się w moim kierunku. Kiedy mnie minął, zawołałem: – Niech żyje Kraków! (jako że tam się urodziłem). Aktor, nieco zdziwiony, zwrócił się do mnie pytając: – A pan tutaj? I podał mi równocześnie rękę. Nastąpiła szybka wymiana zdań. Po chwili minęły mnie aktorki grające główne role i Ken Loach. Tak. Znam te twarze. Jednak ich oblicza były inne. Promienne, łagodne, uśmiechnięte. Szykowne suknie, modne fryzury. Przeciwieństwo tego, co pamiętam z planu filmowego: stres, nerwy i zimny wiatr żłobiący twarze ukryte za dymem pośpiesznie wypalanego papierosa. Reżyser, jak zwykle, był w pogodnym nastroju. Po kilku minutach publiczność wypełniła salę kinową i po dokonaniu prezentacji twórców filmu i aktorów rozpoczęła się projekcja. Z pewnym napięciem śledziłem film aż do momentu, kiedy ujrzałem swoją scenę. Nie miałem żadnej gwarancji, że zobaczę siebie, bo przecież ta sekwencja mogła zostać usunięta w montażu, wtedy wenecka wyprawa straciłaby znaczenie. A jednak moja nieogolona twarz i znoszona skórzana kurtka zapisały się na trwale w historii światowego kina. To dziwne uczucie – widzieć siebie utrwalonego okiem obiektywu kamery, bo przecież mam w pamięci tę scenę widzianą z mojej perspektywy. To jak chwilowe rozdwojenie jaźni albo stan głębokiej medytacji, gdy oczyma duszy widzimy swoją powłokę cielesną, którą czasowo opuściliśmy. Nie oczekując
żadnych innych niespodzianek, zagłębiłem się w ekranowy przekaz starając się wychwycić możliwie najwięcej informacji. Mój angielski jest wciąż niestety in statu nascendi, co ogranicza moją percepcję. Za to publiczność była wspaniała. Co za błogosławieństwo – móc oglądać film w towarzystwie normalnych ludzi, bez ciumkaczy, mlaskaczy, siorbaczy, cmokaczy. Wraz z ukazaniem się napisu: The End, rozbrzmiały oklaski, publiczność wstała i kilka minut nieprzerwanie manifestowała swe uznanie dla twórców obrazu It’s a Free World.
Po trzecie: film. Moje refleksje? Jest realistyczny. Z perspektywy mojego ponad trzy i półletniego pobytu w Wielkiej Brytanii oceniam poziom realizmu na około 80 proc. To dużo. Zwerbowani do pracy na terenie Anglii Polacy wpłacają pewną kwotę i dostają zapewnienie legalnego zatrudnienia. Większość z nich nie zna języka. Po przybyciu na miejsce podejmują pracę otrzymując zaniżone wynagrodzenie, często z opóźnieniem. Mieszkają w ciasnocie, w lokalach wynajętych przez pracodawcę. Jest taka scena w filmie, gdzie nasz Karol, oczekując na pracę, gra z kolegami w piłkę. Pojawia się Angie. Chwilę rozmawiają, po czym okazuje się, że samochód mający zabrać Karola do pracy, odjeżdża bez niego. Dzisiaj nic nie zarobi. Zaprasza więc swoją znajomą do wynajmowanej przyczepy kempingowej, gdzie zacieśniają luźną do tej pory znajomość. Sytuacja luksusowa. Przeciętny Polak przyjeżdża tu często bez żadnych kontaktów (a nawet jeśli jakieś miał, bywa, że są nieaktualne) i musi znaleźć sobie pracę i miejsce do spania. Przeciętny Polak często zaczyna od stawki 30 funtów za 10-12 godzin pracy i śpi w pokoju wraz z czterema lub pięcioma innymi osobami. Czasami pracuje cały tydzień, dojeżdża około półtorej godziny w jedną stronę. Przeciętny Polak, który tu zaczyna, nie ma czasu i siły grać w piłkę. Mieszkanie samodzielne lub z jednym współlokatorem to luksus. Jeśli ma pecha, trafia w ręce polskiej szajki, która odbiera mu paszport, wymusza haracz, zmusza do darmowej pracy, względnie wywozi do Szkocji pozostawiając go gdzieś na pastwę lo-
su. Gdy nie może wypełnić dokumentów urzędowych, musi płacić. Gromady cwaniaków „czeszą” go z kasy za każde postawienie kropki. Mieszkając z rodakami niczego nie można być pewnym (to na szczęście nie jest regułą). Pozostawienie pieniędzy, dokumentów, a nawet jedzenia bez solidnego zabezpieczenie jest wielce ryzykowne. Gdzie są moje rzeczy? – amba zjadła. Pijaństwo i burdy panujące w miejscach zamieszkanych przez budowlańcow po wojsku, którzy żony zostawili w kraju, jest trudne do opisania. Lepiej mieszkać pod mostem albo w autobusie linii 207 (co mi się przytrafiło). Albo wykorzystywanie nowo przybyłych przez polskich pracodawców, którzy płacą za godzinę pracy 3, 5 funta lub mniej... Nie bez kozery mówi się, że wilk wilkowi Polakiem. Ale kolejny raz okazało się, że mamy szczęście. Tą złą osobą w filmie Kena Loacha jest bezwzględna, choć nie do końca, Angie, wykorzystująca tanią siłę roboczą z krajów Europy Wschodniej. A co na deser? Nie zapominajmy, że Polak, który ciężko pracując zgromadził swoje oszczędności, po powrocie do Polski będzie musiał zapłacić powtórny haracz w wysokości 40 proc. uzyskanego dochodu. Inni, którzy pracują w pozostałych krajach Europy, nie podlegają podwójnemu opodatkowaniu, ani ci, którzy od wielu lat w Polsce obracają milionami i sprytnie płacenia podatków unikają. I bardzo dobrze, że pan Loverty, nagrodzony za scenariusz do tego filmu, pan Loach i jurorzy weneckiego festiwalu nie wiedzą, jaka jest cała prawda, bo gdyby ją znali, to by byli wstrząśnięci jak martini Jamesa Bonda, a nawet zmieszani. Do zobaczenia w kinie. PS. Byłoby lepiej, żeby tłumacz, który nadał temu filmowi polski tytuł, poszukał sobie innej pracy.
KEN LOACH nie zmienia swej tematyki. Portretuje ludzi żyjących na marginesie wielkich i mniejszych spraw ich otoczenia. Sam pochodzi z rodziny robotniczej, stanowi jednak dowód na to, że to nie realia powinny rządzić nami, lecz my nimi – udało mu się dostać do Royal Air Force, gdzie przez dwa lata pracował, potem studiował prawo w Oksfordzie. Wtedy zaczął grać, potem reżyserować w teatrze. Wreszcie trafił do BBC. W 1969 roku stał się reżyserem, o którym zaczęły mówić środowiska filmowe całej Europy – nakręcił „Kes”, antythacherowski obraz o szkolnym nieudaczniku z górniczego miasteczka. W kolejnych filmach przewija się zrewolucjonizowana Hiszpania czy środowisko meksykańskich emigrantów w Los Angeles. I oto sięgnął po temat polskiej emigracji zarobkowej, w filmie „It’s Free World”. Na 64. Festiwalu Filmowym w Wenecji, scenarzysta filmu, Paul Laverty, otrzymał Nagrodę Osella za najlepszy scenariusz.
ÈéñÛ èã íôÛ éê-ÛîÛ
Ñózæãä êãßèã+Þôß Þé
ñ «ª çãèïî äï éÞ #®¨³³¤ ÉÞÜãhì´ Ô-éîó¦ !¦
7Y SLIJ Z
/DBIERZ Z »æÜé ñíô0Þôãß áÞôãß äßíî ñãÞéÝôèó ôèÛå ÇéèßóÁìÛç
ÔÛÞôñéb êéÞ ÞÛìçéñó èïçßì ªª²ªª ²³±« ²³±« ÆïÜ ñßäÞ èÛ íîìéè0 ñññ¨çéèßóáìÛç¨Ýé¨ïå ¤Ñ éÞèãßíãßèãï Þé îßä îìÛèíÛåÝäã çÛ ôÛíîéíéñÛèãß åïìí ñóçãÛèó ïíîÛæéèó êìôßô ÇéèßóÁìÛç æïÜ äßä Ûáßèîhñ¨ ÔáéÞèãß ô áéÞôãèÛçã êìÛÝó êìôóäçïäÛÝßáé ÛáßèîÛ ã çãßäíÝéñóçã êìôßêãíÛç㨠ÎÇ ¬ªª± ÇéèßóÁìÛç¨ »ææ ìãáâîí ìßíßìðßÞ¨
L
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 21 września 2007
14 CZAS NA ROZMOWĘ
ondyn jest jedną z najważniejszych stolic kultury w świecie. Ma wszystko – wspaniałe zabytki, muzea, galerie, teatry i widoczną wszędzie historyczną przeszłość. Nie ma się więc co dziwić, że turyści przyjeżdżają tu jak do Mekki, nie zważając na drożyznę, bo mimo wszystko w wielu wypadkach korzystanie z dóbr kultury nic nie kosztuje. Wśród siedemnastu londyńskich muzeów narodowych, jednym z ciekawszych, choć nie tak popularnych jak V&A czy British Museum, jest Museum of London, usytuowane w samym sercu City, obok Barbicanu. Dla nas, Polaków, Muzeum Londynu jest również ciekawe i z tego powodu, że jego dyrektorem jest od pięciu lat Polak – Jacek Lohman – urodzony w Londynie, ale czujący się w pełni Polakiem. Studiował historię sztuki w Wielkiej Brytanii, Niemczech oraz na Uniwersytecie Warszawskim. Otrzymał honorowy doktorat Westminster University oraz stopień profesora Narodowej Akademii Sztuki w Bergen, w Norwegii. Pracował dla English Heritage, był przewodniczącym południowoafrykańskiej organizacji skupiającej 15 narodowych muzeów, jest członkiem komisji UNESCO ds. Muzeów, redaktorem wydawanej przez UNESCO serii Museums and Diversity, jest również członkiem zarządu Muzeum m. st. Warszawy. Do tego mówi dziewięcioma językami. Jak na czterdziestoparoletniego człowieka, to całkiem niezłe osiągnięcia. Na rozmowę z Lohmanem umawiałem się kilkanaście razy – w ostatniej chwili odwoływał spotkanie z powodu kolejnego nagłego wyjazdu czy konferencji. Udało się tuż przed kolejnym wyjazdem – tym razem do Egiptu, na wykłady.
Muzea są nie tylko dla elit Z JACKIEM LOHMANEM, dyrektorem Museum of London rozmawia Stefan Gołębiowski
Jak doszedłeś do obecnego stanowiska? – Przeszedłem dobrą szkołę pracując w organizacji Iziko, w Cape Town. Wiele się tam nauczyłem i może dlatego, mimo że skończyłem Eton [jeden z najlepszych prywatnych college’ów dla chłopców – przyp. red.] i Oksford, zaproponowano mi tę posadę. Wiele tu było i jest do zrobienia, muzeum wymagało unowocześnienia po 30 latach istnienia, należało zdobyć na to fundusze, a także przyciągnąć większą liczbę zwiedzających, szczególnie młodych. Nasz obecny projekt przebudowy dolnych galerii kosztuje 18 mln funtów, które zdobywamy z funduszy loteryjnych i źródeł prywatnych. Dużą część mojej pracy pochłania „wyciąganie” pieniędzy od sponsorów. W październiku organizujemy ważne dinner party, z udziałem m.in. pani ambasador RP oraz wiceministra kultury RP, by zwrócić uwagę na osobę Feliksa Topolskiego, którego prace wystawione zostaną w Museum of London w listopadzie (do 13 stycznia), w 100. rocznicę jego urodzin i w ramach sponsorowanego przez burmistrza Londynu festiwalu „Polska Jesień”. Ekspozycja przygotowywana jest przy współpracy Muzeum Narodowego w Warszawie oraz Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie. Chciałbym też doprowadzić do spopularyzowania i pełnego
– Przez muzeum przewinęło się 120 tys. dzieci w wieku szkolnym. Nasze centrum oświatowe jest teraz zamknięte w związku z przebudową, ale codziennie szkoły przysyłają tu swoich uczniów, by poznali historię Londynu. Także z zagranicy. Nasi eksperci z kolei odwiedzają szkoły, pokazują eksponaty i prowadzą wykłady. To jest bardzo ważna rola muzeum, bo kształtuje wiedzę i świadomość historyczną. Tak samo zresztą, jak pokazy w więzieniach, gdzie organizujemy wystawy przy współpracy więźniów. Rola muzeów zmienia się na lepsze – stają się one coraz bardziej zaangażowane w działalność dydaktyczną, ale bez naukowej ekskluzywności, dostępną dla każdego. Dlatego też dużą wagę przywiązujemy do pokazów dla całych rodzin, gdzie zarówno dzieci, jak i rodzice mogą znaleźć coś dla siebie, gdzie można razem czegoś się nauczyć. Podkreślam jeszcze raz – muzeum nie może być tylko dla elit.
– Zatrudniamy około 450 pracowników. Budżet wynosi 20 mln funtów z funduszy rządowych i Corporation of London, do tego musimy zbierać pieniądze na projekty dodatkowe, jak np. teraz, przy przebudowie galerii.
– Praktycznie od dziecka, z książek, od rodziców (oboje byli architektami), z filmów, podróży, także do Polski, po których narodziła się moja pasja do kraju. I dlatego uważam, iż ciekawość przeszłości, historii należy kształcić w dzieciach od małego. Dlatego tak ważne są wizyty szkół w muzeach, w których można wzrokowo i namacalnie nauczyć się rzeczy, jakich suche podręczniki nie dają.
– Przez dziewięć lat zajmowałem się restaurowaniem zabytków oraz organizowaniem wystaw w pałacach i zamkach, m.in. w Dover. W latach osiemdziesiątych rząd zaczął w końcu popularyzować otwieranie miejsc zabytkowych dla szerokiej publiczności i tak je modernizować, by poza biernym zwiedzaniem widzowie mogli bardziej aktywnie uczestniczyć w procesie tworzenia ekspozycji.
Przed wejściem do Muzeum zauważyłem dużą grupę dzieci. Jakie macie kontakty ze szkołami?
Ilu ludzi tu pracuje i jaki macie roczny budżet?
Skąd wzięło się twoje zainteresowanie historią?
Twoje pierwsze miejsce pracy to English Heritage. Co tam robiłeś?
pokolenia, czego się nie spodziewałem. Pokazało to, jak bardzo takie specjalistyczne pokazy są potrzebne i zarazem jak bardzo popularyzują działalność muzeum. W Museum in Docklands w listopadzie otwarta zostanie wystawa poświęcona historii niewolnictwa. I co najważniejsze, przygotowywana jest przez środowisko czarnoskórych obywateli stolicy, którym pomagamy finansowo. Cieszy to nas, gdyż działalność muzeów powinna opierać się na współpracy z różnymi środowiskami, inicjującymi tematy do ekspozycji.
Dla polskiego czytelnika istotne są twoje związki z Polską…
otwarcia dawnego studia Topolskiego przy South Bank. Musimy również bardziej zaznaczyć polsko-brytyjskie koneksje w muzealnictwie.
olimpijską z Chin, która będzie eksponowana u nas, a my z kolei organizujemy w Pekinie naszą wystawę fotogramów.
Jak widzisz przyszłość Muzeum?
Co więc na ten czas planujesz?
Przede wszystkim trzeba podkreślić, że w ostatnich latach powiększyliśmy swój stan posiadania o Museum in Docklands, mające tę samą kubaturę, co Museum of London. Rozbudowaliśmy dział archeologii, a w tej chwili nasi specjaliści pracują na terenie całego Londynu. W związku z budową obiektów olimpijskich odkrywa się coraz więcej archeologicznie interesujących miejsc, które musimy doglądać. Jeśli są więc jacyś polscy fachowcy w tej dziedzinie, niech się zgłaszają. Napisałem już do Muzeum w Wilanowie z prośbą o przysłanie archeologów – taka jest sytuacja. Zajmujemy się wykopaliskami nie tylko w Londynie – niedawno poproszono nas o przysłanie archeologów do Bath, gdzie znaleziono ciekawe eksponaty. Wzrosła odpowiedzialność muzeum za lokalne muzea, którym pomagamy radą, ale także materialnie. W przyszłym roku otwarte zostaną całkowicie przebudowane dolne galerie, ze specjalistycznymi studiami radiowo-telewizyjnymi, z których kustosze będą np. mogli nadawać programy bezpośrednio do szkół. Tego jeszcze w tym kraju nie było, a wzorem dla nas jest australijskie muzeum w Cranberry. Za dwa lata pięćdziesiąt procent naszej przestrzeni będzie miało nowe galerie, ekspozycje, zmieni się wystrój i sposób pokazywania zbiorów. Chcemy być jeszcze bardziej widoczni nie tylko z wewnątrz, ale i z zewnątrz. Myślę już o przygotowaniu muzeum na czas Olimpiady, bo przecież będzie to wydarzenie o skali międzynarodowej, a muzeum nie może stać w miejscu. W sierpniu przyszłego roku Londyn otrzyma flagę
– Od momentu przekazania flagi w Wielkiej Brytanii rozpocznie się olimpiada kulturalna, trwającą cztery lata, w czasie której muzeum będzie odgrywać ważną rolę. Planujemy m.in. zorganizowanie pokazów artystycznych na terenach pierwszego w Londynie stadionu z czasów romańskich, mieszczącego wtedy pięć tysięcy widzów. Był on usytuowany na terenie, na którym obecnie jest dziedziniec Guildhall, w City. W 2011 roku chcemy odtworzyć tam widowisko olimpijskie z tamtych czasów. W tym samym czasie pokazywana będzie wystawa dotycząca romańskiej przeszłości Londynu. Nasze muzeum ma m.in. największą na świecie kolekcję rzymskiego obuwia, z której część też oczywiście pokażemy.
Czy w ciągu pięciu lat twojego dyrektorowania przybyło zwiedzających? – Bezwzględnie tak. A co najważniejsze, coraz bardziej przybywa publiczności o różnym kolorze skóry. W każdy pierwszy czwartek miesiąca muzeum otwarte jest do późna, a wieczorami organizujemy spotkania o określonej tematyce, np. wieczory z komikami hinduskimi, które cieszą się ogromnym powodzeniem.
Skąd wziął się ten pomysł, wykraczający przecież poza normalną, muzealną działalność? – Uznaliśmy, że muzeum nie może być tylko dla elity – historyków, studentów lub turystów. Trzeba przyciągać tzw. zwyczajnych widzów, mieszkańców stolicy, która jest wielonarodowościowa i wielokulturowa. Na wieczór polski przyszło ok. 400 osób, w większości z młodego
– Choć urodziłem się tutaj, czuję się Polakiem, studiowałem tam, lubię jeździć do kraju. Ostatnio spędziłem urlop w Polsce i na Ukrainie, jadąc śladami Słowackiego. Objechałem byłe polskie tereny według mapy sprzed 1939 roku. Jestem w radzie Muzeum m. st. Warszawy, zaproszono mnie do współpracy przy zbiorach Czartoryskich, mam dobre kontakty z wieloma muzeami w Polsce. Interesuje mnie polska literatura i sztuka. Mimo wojen i zaborów polskie muzea nadal mają wspaniałe, unikatowe zbiory, niektóre z nich o światowym znaczeniu. Niestety, w kulturze widoczny jest brak pieniędzy, muzealne budynki są na ogół stare i za małe na pokazanie całego bogactwa, jakie mają. Jako dziecko obejrzałem w warszawskim Muzeum Narodowym wspaniałe freski z Sudanu, odkryte przez ekipę prof. Michałowskiego, a których widok był m.in. przyczyną, iż już wtedy postanowiłem zajmować się historią i poznawać przeszłość. W roku Olimpiady Polska razem z Ukrainą będzie gospodarzem Europejskich Mistrzostw w Piłce Nożnej, co oznacza możliwość pokazania gościom z zagranicy polskiej kultury, polskich zabytków oraz kulturowego bogactwa naszego kraju. Polska musi być do tego przygotowana, a to kosztuje. Byłoby niepowetowaną stratą, gdyby zaprzepaszczono okazję pokazania światu, iż nie jesteśmy tylko krajem dobrych budowlańców czy hydraulików, ale mamy też wspaniałą kulturę i bogatą przeszłość. Wbrew obiegowemu przekonaniu, wydatki na kulturę opłacają się ekonomicznie, przyciągając turystów i ich pieniądze, o czym dobrze wie Londyn oraz przeważająca większość światowych stolic. Oprócz korzyści intelektualnych, rozwój kultury przynosi ewidentne korzyści materialne, o czym warto by w Polsce pamiętać. Museum of London, London Wall, London EC2Y 5HN, tel. 0870 444 3850 Museum in Docklands, West India Quay, Hertsmere Rd, London E14 4AL, tel. 0970 444 3857
NOWYCZAS 21 września 2007
nowyczas.co.uk
KULTURA 15
S
Muzem Narodowe, Warszawa
Dwa akty Czechowa Elżbieta Sobolewska e.sobolewska@nowyczas.co.uk
Piotr Dobroniak redakcja@nowyczas.co.uk
d momentu śmierci Feliksa Topolskiego w 1989 roku, jego twórczość popada na Wyspach nie tyle w zapomnienie, co w szpony niszczącego jego dzieła czasu. Syn artysty, Daniel Topolski, próbuje ocalić od zniszczenia dzieła swojego ojca. Feliks Topolski zaczął swoje podróże w 1933 roku od Włoch i Francji, by na początku 1935 roku osiąść na Wyspach Brytyjskich. Wizyta w Anglii nie była przypadkowa. Król Jerzy V zaprosił Topolskiego na swój jubileusz, jako rysownika-kronikarza. Od tego momentu artysta został oficjalnym kronikarzem początkowo króla, a potem Jej Królewskiej Mości. Podczas II wojny światowej był oficerem Armii Polskiej na Zachodzie i uwieczniał najważniejsze wydarzenia tego czasu w swoich rysunkach. W Polsce nie jest artystą zbytnio znanym, choć jeszcze w czasach PRL-u jego prace były wystawiane w Muzeum Narodowym w Warszawie, gdzie znajduje się bardzo duża kolekcja jego prac. Topolski sam chętnie przekazywał swoje rysunki do Warszawy. Innym sposobem gromadzenia zbioru były przekazywane pośmiertnie liczne obrazy z kolekcji prywatnych. 13 września odbył się w Warszawie, w Muzeum Narodowym, pokaz dziesięciu odrestaurowanych prac
Topolskiego. Zawisły w holu głównym (na zdjęciu), żeby wszyscy zwiedzający mieli szansę na obejrzenie jego twórczości. Ta sama wystawa będzie pokazywana w Museum of London, w październiku. Wszystkich zachęcam do jej obejrzenia. W Londynie, przy stacji Woterloo pod arkadami mostu Hungerford, znajduje się Memoir of the Century – 200-metrowe malowidło, które uwiecznia wszystkie ważne wydarzenia XX wieku. Nietrudno tam trafić. Ogromny napis „Feliks Topolski” nie pozostawia żadnych złudzeń. To dzieło, jak i wiele innych, potrzebuje jednak zabiegów konserwatorskich. Topolski tworzył dużo, ale bardzo niechlujnie. Rysował na wszystkim, co wpadło mu w rękę, ale nie dbał o to, co potem stanie się z jego rysunkami. Daniel Topolski walczy niestrudzenie o to, żeby uratować prace swojego ojca. Zebrał już sporą sumę pieniędzy, jednak fundusze są nadal potrzebne. Syn artysty chce zdążyć przed rokiem 2009 – „Rokiem Polskim w Wielkiej Brytanii. Chce, żeby „perłą w koronie” tych obchodów była właśnie pracownia jego ojca pod arkadami mostu kolejowego przy Tamizie. O Topolskim jeszcze usłyszymy. Już w następnym numerze postaram się nakreślić szerzej jego sylwetkę i spróbuję opowiedzieć o ludziach, z którymi się spotykał. Do jego pracowni „wpadały” takie osobistości jak Mike Jagger czy książęta z Pałacu Buckingham... Zaczyna się wielka ofensywa. Ofensywa Topolskiego.
tak, że w obu sztukach są dwie pary. I dochodzi do oświadczyn. Tu ciepła wdówka i gruboskórny pan dobrze po czterdziestce, trochę cham, trochę babiarz, ziemianin więc mezaliansu nie będzie. Za to strzelanina i wybuch namiętności. W przypadku „Niedźwiedzia” właściwie od oświadczyn się zaczyna. Potem nagły zwrot akcji i wybucha awantura, która toczyć będzie się aż do końca, najpierw łąka, potem pies, kawaler jest chorowity więc omdlewa, panna za to namiętna więc dostaje ataku panieńskiej fu-
rii. Warto sobie wyobrazić, że kiedyś w roli panny Natalii wystąpiła Jadwiga Barańska, a w roli kawalera posiadacz niezapomnianej vis comica – Tadeusz Fijewski. Było to bodaj w roku 1971. Tymczasem w Sali Teatralnej POSK-u zagoszczą z Czechowem aktorzy Teatru Dramatycznego z Elbląga (szczegóły na str. 20). Po serii kabaretów, wreszcie – teatr. Jednak Melpomeny szukajcie Państwo gdzie indziej, teraz w Sali Teatralnej panuje moda na komedię.
MIKOŁAJ SKRZYPIEC/NowyCzas
O
Ofensywa Topolskiego
ą jednoaktówki Czechowa, które prawie zawsze występują razem: „Niedźwiedź” i „Oświadczyny” . A występują często. Coś być w nich musi, może humor jakiś czy fabuła wiecznie świeża, że sceny polskie realizują je równie chętnie co „Trzy siostry” czy „Wiśniowy sad”. Jak wielu autorów, Czechow nie bardzo chciał wypowiadać się na temat swojej twórczości teatralnej. Kiedyś skwitował ją w ten sposób: „Prowadzę akcję powoli, spokojnie, usypiam widza i nagle daję mu w mordę.” Otóż to. Nie inaczej jest nawet w przypadku tych króciutkich, lapidarnych sztuczek, błahych komedyjek, w których ów wzór czy styl z powodu ich niewielkiej objętości, jest skondensowany. Akcja więc rozwija się szybko, chociaż początkowe sceny nie zapowiadają tak dramatycznego rozwoju sytuacji, jaki nastąpi zarówno w przypadku „Niedźwiedzia”, jak i w „Oświadczynach”. No i wygląda to
Nagrody MOBO rozdane
P
Mikołaj Skrzypiec m.skrzypiec@nowyczas.co.uk
o raz dwunasty przyznano doroczne nagrody MOBO (Music of Black Origin Awards) – jednego z najważniejszych wydarzeń świata muzyki R'n'b i hiphop w Wielkiej Brytanii. Tegoroczna edycja konkursu odbyła się w hali O2 w Greenwich, w południowo-wschodnim Londynie. Wśród zaproszonych gości oraz nominowanych w dwunastu kategoriach wykonawców nie zabrakło gwiazd światowej sławy z obu stron Atlantyku. Ceremonię przyznania nagród prowadzili Shaggy (urodzony na Jamajce gwiazdor reagge) oraz Jamelia, brytyjska wokalistka R'n'B, którzy tryumfowali we wcześniejszych edycjach konkursu. Wśród gwiazd wręczających nagrody w poszczególnych kategoriach pojawili się m.in. Quentin Tarantino, bokser Frank Bruno czy Levi Roots. Do największych zwycięzców tegorocznego konkursu należą Ne-Yo – uznany producent i wschodząca gwiazda muzyki R'n'B (najlepsza
Ne-Yo podczas odbierania jednej ze swych nagród piosenka oraz kategoria R'n'B), nieobecny na ceremonii Amerykanin Kanye West (najlepszy teledysk oraz wygrana w kategorii hiphop), Amy Winehouse (najlepsza wokalistka) oraz londyński rapper Dizzee Rascal (najlepszy wokalista). Pośród pozostałych nominacji, do niespodzianek należy zaliczyć wygraną młodziutkiego Seana Kingstona – ma jedynie 17 lat, zdobył nagrodę w kategorii muzyki reagge; oraz najlepszy debiut roku – wygrany przez N-Dubz, trio z Camden w Londynie. Rihanna, jako jedyna nominowana w kategorii wy-
konawców zagranicznych kobieta, zdobyła nagrodę za piosenkę „Umbrella”, która w Wielkiej Brytanii zajmowała pierwsze miejsca list przebojów przez ponad 12 tygodni. Po raz pierwszy wręczono też BeMobo, za działalność społeczną wśród czarnej młodzieży. Odbierając tę historyczną nagrodę przedstawiciele zwycięskiej Anti-Slavery Organization, w bardzo mocnych słowach potępili kulturę przemocy i machoismu, ciągle szeroko obecną na scenie, w szczególności muzyki rap. Sponsorem nagrody jest Western Union.
NOWYCZAS 21 września 2007
nowyczas.co.uk
16 LUDZIE • MIEJSCA • ZDARZENIA
L
Anna Wendzikowska
Na oślep ondyn nigdy się nie zatrzymuje. Nawet specjalnie nie zwalnia. Pędzi do przodu, na złamanie karku i albo pędzisz razem z nim, albo zostajesz w tyle. I właśnie dlatego to miasto jest tak cudowne i tak nieznośne zarazem. Najgorsze jest lato. Tłumy turystów okupują Oxford Street, Piccadilly Circus i całe centrum. Wszędzie ich pełno. Metro jest wypchane po brzegi. Z trudem się chodzi, z trudem się oddycha. Ale i dużo się dzieje. Są koncerty, premiery teatralne, festiwale i imprezy plenerowe. Nie sposób nadążyć. Ma się ochotę zobaczyć wszystko i we wszystkim uczestniczyć. Ma się wrażenie, że świat gna, a my nie ruszamy się wystarczająco szybko, żeby mu dotrzymać kroku. Może coś nam ucieka? Kiedy skończyło się lato (choć jeszcze nie kalendarzowe), pomyślałam: nareszcie! Wszystkim nam przyda się trochę wytchnienia, trochę spokoju, trochę wolniejszego tempa. Ale gdzie tam! Londyn ruszył z nową ofensywą. Nowy sezon teatralny, hitowe premiery kinowe. No i oczywiście: letnie wyprzedaże… I znowu sklepy są pełne „zakupowiczów”, a Oxford Street pęka w szwach. Ogromne reklamy wyjazdów letnich niemal natychmiast zastąpiły reklamy… wyjazdów zimowych. „Jedź na narty do Włoch”, „Romantyczny weekend we Francji”, „Daj się skusić szwajcarskim Alpom”. Mam wrażenie, że Londyn nigdy nie daje wytchnienia naszym portfelom. Ciągle kusi nas, żeby gdzieś jechać, coś kupować, w coś inwestować. Tylko patrzeć jak już w pierwszych dniach listopada zacznie się świąteczna nagonka. Kup to, spróbuj tamtego, wyjedź na święta za miasto, Sylwestra spędź na Wyspach Kanaryjskich, i tak dalej, i tak dalej… Pierwszego dnia świątecznych wyprzedaży (6 grudnia zdaje się), jak co roku przyjdzie nam stać w długaśnej kolejce do wyjścia z metra wszędzie w okolicach Oxford Street. Sama zaś Oxford Street będzie jak ludzka lawa, nie do przebycia. Po świętach będzie Sylwester, ale po nim Londyn wcale nie zwolni. Będzie zima, a w niej wyjazdy na narty, albo w tropiki, jak kto woli, zimowe kolekcje ciuchów, imprezy sylwestrowe i karnawałowe. Wszystko to nie da nam nawet na chwilę zapomnieć, że żyć trzeba szybko i na wysokich obrotach – kupować ile się da, jeździć po świecie i bawić się na całego. Wiosna ożywi miasto ze zdwojoną siłą, potem przyjdzie lato i koło się zamknie. Nie zrozumcie mnie źle – lubię Londyn i to jego szaleńcze tempo. Tylko czasami tak mi trochę tęskno za Warszawą. Warszawą, która potrafiła zwolnić, a nawet wyhamować bieg. W listopadzie miasto pokrywało się śnieżną kołderką i zapadało w sen zimowy, który trwał często do marca. To był czas na wieczory pod kocem i przed telewizorem, długie rozmowy o życiu przy grzanym winie, na łasuchowanie i gromadzenie sadełka bez poczucia winy. Brakuje mi warszawskiej zimy… Lubię Londyn. Coraz bardziej zaczynam jednak rozumieć rosnącą wraz z wiekiem potrzebę spędzania życia w jakimś wolniejszych i spokojniejszym miejscu. Z dala od spalin, bliżej natury… Ale jeszcze nie! Mówią, że Londyn to miasto dla młodych ludzi.
Najważniejsze w Wielkiej Brytanii wydarzenie promujące Polske,c jej mieszkańców, kulturec i możliwości ekonomiczne
Media partners:
www.positivelypoland.com W sprawie rezerwacji stoiska podczas imprezy prosimy o kontakt z Olą T: +44 (0)20 8240 4457 E: info@positivelypoland.com.
Supported by: Embassy of the Republic of Poland in London
W zwolnionym tempie
S
Marek Kremer
Wybraniec narodu ą przysłowia w stylu „nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki”, „odgrzewany kotlet nie smakuje już tak samo”, etc. Ale jak to z przysłowiami bywa, są one tylko przysłowiami. Jak się w życiu sprawdzają, to każdy mówi, że działają, a jak nie, to wszyscy się śmieją z tych, co w nie wierzą. Są też tacy, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić błędność życiowych prawd zawartych w genezie danego powiedzenia. Gościem, który walczy z takimi „ubzduraniami” Polaków wydaje się być w ostatnich dniach Mr. Cienki-Premier her von Miller. Stronię od polityki, jednak wybucham, kiedy ona nie chce stronić ode mnie. Trudno mieć pretensje do Leszka, bo wiecie, jak się całe życie żyje za frajer, jeździ dobrymi furami, a żony odziewa drogimi futrami, to przecież niezmiernie ciężko zmienić nagle styl życia na typowo polski, wegeta-
cyjno/emigracyjny los. Podkręciła mnie ta chęć wkręcenia się do sejmu zhańbionego Leszka Millera za pomocą list wyborczych partii recydywistycznej – Samoobrony. Skoro go nie lubimy, czy coś możemy zrobić? Ano możemy sobie skoczyć i tyle. Bo to nie my decydujemy, kto będzie w sejmie, a tylko dajemy nasze głosy do wykorzystania liderom partii i to oni zadecydują, kto będzie nas reprezentował. Totalny paradoks demokracji, niby mamy głos, ale nie decydujący, tylko wskazujący gościa z mocą decyzyjną. Tak więc stanęliśmy przed typowym przykładem pchania się do koryta za wszelką cenę. I w tym momencie pan Miller mógłby pojechać po mnie, jak po Ziobrze, że jestem zerem, do pięt mu nie dorastam itd. Ale, panie Leszku, do jakich pięt, skoro pan, jak dziwka, całe życie na obcasach chodzi? Obcasach, za które szewc do dzisiaj się upomina, czyniąc je hakami. A pan tańczy, chcąc zarobić na nowe, z tym że nowych już nie robią. Człowiek słynny z powiedzenia, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna, udowadnia, że do prawdziwego „mana” jest mu tak daleko, jak nam do sprawiedliwych i uczciwych polityków. Jedyne co chce się powiedzieć, to: „kończ Waść, wstydu oszczędź”. Jednak jeśli się raz pijawką zostało, to ciężko przemianować się na łosia. Leszek Miller łosiem być nie chce, bo łoś to miano zarezerwowane dla jego wyborców. To oni mają się ściepnąć na kolejne cztery lata wypłaty dla majestatycznego, osiwiałego mędrca narodów socjalistycznych, mającego narody socjalistyczne głęboko w… Człowiek-ściema, tu zagada, tam zagada, tu wspomni o haku z lat 80., tam
napomknie o odszukanych papierach, zje tak zwane „gówno”, ale do sejmu wejdzie, bo koryto cenniejsze od honoru, który sprzedało się już tak dawno temu. Ale w jego mniemaniu sam dla siebie pozostaje zasłużony. To nic, że kumple z SLD, niby na śmierć i życie, wylali go na zbity pysk, byle tylko wyborcom się nie kojarzył. Olać Ola, myśli Lesiu. Olo sam ułaskawił kumpla przestępcę, dając przykład Polakom, że można być bandziorem, jak się ma kumpli na górze. Tak więc miesza Olo, pomieszam i ja. Stara gwardia is back. A my głosujemy i głosujemy, a tam ekipa jakoś się nie zmienia. Mam dziwne wrażenie po tym wszystkim, że partia to mafia, która jeszcze nie wpadła, a mafia to partia z małymi uszczerbkami.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 21 września 2007
mANIA gotowania
MANIA GOTOWANIA 17
Marchewkowe pole
POLSKI SKLEP W BIRMINGHAM „SID” ZAPRASZA NA ZAKUPY!!!
Mikołaj Hęciak redakcja@nowyczas.co.uk
ostatnim tygodniu rozstaliśmy się rozważając, dlaczego w Londynie o wiele łatwiej jest dostać żywność z niemal każdego zakątka ziemi, niż w Paryżu. Obydwa te miasta reprezentują wielowiekową spuściznę kolonialną. I z najdalszych zakątków ziemi codziennie ściągane są tysiące produktów spożywczych, oprócz tego, co oba kraje same z siebie mają do zaoferowania. Różnorodność kulinarnych specjałów rodem z Albionu staram się przybliżyć Państwu w tym cyklu artykułów. Obfitość oferty kuchni francuskiej ma wielu zwolenników, a pobieżnie jest znana każdemu niemalże człowiekowi (jej wszechstronność byłaby wdzięcznym tematem następnego cyklu). Na korzyść Francji przemawia prym, jaki od wieków wiedzie nie tylko w Europie, ale i na świecie w dziedzinie gastronomii. Widać to choćby w nazewnictwie. Niemniej jednak duma narodu francuskiego sprawia, że wybierają oni raczej produkty rodzime, niż nowinki zza granicy. Natomiast wyspiarze, którzy nie przejawiają takiego nacjonalistycznego zacięcia w sferze kulinarnej, chętnie sięgają po nowinki ze wszystkich zakątków świata. Działo się tak od długich lat, choć było zarezerwowane dla zamożniejszych sfer. Jeszcze do niedawna zawód kucharza nie był w cenie. A teraz przyszła moda na gotowanie i programy kulinarne na masową skalę. Śledząc ostatnie doniesienia z prasy dowiadujemy się, że kuchnia polska przybiera na popularności w Wielkiej Brytanii – jest to właśnie owoc tego trendu i dowód na angielską ciekawość nowinek ze świata. Czy kuchnia polska mogłaby podbić Francję?
W
Marchewkowe ciasto Przenieśmy się na chwilę do XVIII-wiecznej Anglii, gdzie do władzy doszła dynastia hanowerska, zapoczątkowana przez króla Jerzego I. Był to wiek, gdy Wielka Brytania podejmowała walkę z Francją o dominację morską i kolonialną zdobywając między innymi Gibraltar, Nową Funlandię czy Kanadę. Dla angielskiej kuchni był to czas rozkwitu. To w tym okresie powstało wiele przepisów kulinarnych z użyciem warzyw korzeniowych, takich jak marchewka, pietruszka czy buraki. Ich cechą wspólną była słodycz, jaką dostarczały potrawom. Do naszych czasów na popularności nie straciła tylko marchew. O popularności tego pomarańczowego
warzywa nie trzeba przekonywać, ale na uwagę zasługuje jej wykorzystanie w wypiekach. Jednym z najpopularniejszych ciast jest tzw. carrot cake, czyli ciasto marchwiowe. W dzisiejszym numerze przedstawię Państwu recepturę na bardzo wdzięczne ciasto, które właśnie marchwi zawdzięcza nie tylko kolor, ale i delikatną, wilgotną strukturę, przy jednoczesnym braku marchewkowego zapachu, który dla niektórych osób jest nie do przyjęcia. Właściwie przepis na ciasto marchwiowe można znaleźć i w „Kuchni polskiej”, ale to Anglia jest krajem miłośników carrot cake, a nie Polska. Na ciasto o średnicy 20 cm potrzebujemy zgromadzić następujące produkty: 225g masła i tyleż samo drobnoziarnistego, brązowego cukru (light soft brown sugar), 4 jaja, drobno startą skórkę pomarańczową z połowy pomarańczy, 4 łyżeczki soku z cytryny, 175g mąki (self-raising flour), 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 50g tartych migdałów, 125g pokruszonych orzechów włoskich, 500g młodej marchewki (po obraniu około 350g), 225g cream cheese, 2 łyżeczki miodu. Masło i cukier ucieramy na puszystą masę, do której wbijamy po jednym żółtku, a na koniec dodajemy skórkę pomarańczową i 3 łyżeczki soku z cytryny. Mąkę przesiewamy, dodajemy proszek do pieczenia, mielone migdały i 100g orzechów włoskich. Akurat zaczyna się sezon na młodą marchew. Oskrobanie jej pozwoli na zmniejszenie ilości odpadków i uchronienie straty najwartościowszej części warzywa, która jest właśnie pod skórą. Oskrobaną marchewkę, drobno ścieramy (ręcznie lub przy użyciu robota kuchennego) i dodajemy do ciasta razem ze sztywno ubitą pianą z białek. Całość delikatnie mieszamy i wylewamy do natłuszczonej, okrągłej formy. Pieczemy na 1800C przez około 1 godz., a po jej upływie przykrywamy foremkę folią aluminiową i pieczemy jeszcze pół godziny. Pozostawiamy do ostudzenia na kilka minut i wyjmujemy z foremki. Najprostszym sposobem na dekorację wierzchu będzie lukier. Proporcja na lukier to 1 białko jaja kurzego na 100g cukru pudru. Ta biała polewa może być łatwo wzbogacona w dowolne smaki i zapachy, za pomocą gotowych barwników lub olejków zapachowych, jak również w naturalny sposób przez dodanie np. soku z cytryny lub pomarańczy albo buraków. Pomysłów jest dużo. Resztę orzechów układamy na polewie. Tym razem orzechy zastąpiłem migdałami. Ciekawą alternatywą dla lukru będzie masa ma bazie dostępnego serka (cream cheese, soft cheese) ubitego z miodem i pozostałą łyżeczką soku z cytryny. Ale miłośnicy czekolady mają wolną rękę do położenia polewy czekoladowej (co sugerowała moja żona). No i podwieczorek gotowy. Koszt składników powinien zamknąć się w 5 funtach. Czas przygotowania około 1 godziny, a całkowity czas pieczenia ok. 1,5 godz. Może wydawać się, że to dość długo, ale końcowy efekt wynagrodzi nam to sowicie. Spróbujmy sami.
Sklep posiada szeroki asortyment produktów spożywczych..., co tu dużo pisać, przyjdź i sprawdź nas... Do zobaczenia... 13 Market Place Great Bridge Tipton Birmingham DY4 7AR 7 dni w tygodniu od godz. 9 do 21
152x160_STD_NowyCzas_4029.ai 08/08/2007 12:06:07
GRPX GR G ']ZRÍ G
GR 3ROVNL
S PLQ MX RG
R ] WHO VWDFMRQDUQHJ
Po prostu wybierz 084 4831 4029
C
M
Y
CM
QDVWÆSQLH Z\ELHU] QXPHU GRFHORZ\
MY
CY
CMY
K
3ROVND tel. komórkowy /LWZD tel. stacjonarny 6 RZDFMD tel. stacjonarny ,UODQGLD tel. stacjonarny
7p/min - 087 1412 4029 5p/min - 084 4545 4029 3p/min - 084 4988 4029 3p/min - 084 4988 4029
Infolinia: 0870 041 4029 I www.auracall.com
To proste… Spróbuj teraz!
*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute & include VAT. Calls billed per second. Minimum call charge 5p by BT. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls made to mobiles may cost more, unless specifically mentioned in the destination list. Prices are subject to change without prior notice. Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet Herts EN5 5UE. Agents required, please call 0844 5453 788.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 21 września 2007
18
Cytat tygodnia
„ CZAS NA RELAKS
„
Rozgrywanie współmałżonków jest czymś, co musi budzić najszczerszy sprzeciw każdego, normalnego człowieka. BRONISŁAW KOMOROWSKI o przjściu na stronę PiS Nelly Rokity
horoskop tygodniowy Piotr Szyszkowski
BYK 21.04 – 20.05 Czy tak zajęta osoba znajdzie jeszcze czas na miłość? Będziesz musiał! Twoje potrzeby erotyczne wzrosną, a zmniejszą się wymagania oraz krytycyzm wobec nowo poznanych osób płci przeciwnej. Cóż, ma to swoje dobre strony – może w końcu przestaniesz czekać na ideał i pokochasz normalną osobę – prawdziwą z krwi i kości.
praktycznie
mówiąc BARAN 31.03 – 20.04 Pojawi się pokusa, by uciec do kogoś, z kim nie rozmawia się o pieniądzach, płaceniu rachunków i kto od czasu do czasu ma naprawdę odlotowy pomysł, który na dodatek natychmiast wprowadza w życie... . W dziedzinie uczuć ostatnie dni tygodnia przyniosą poprawę. Koniecznie popracuj nad kondycją fizyczną.
BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06 Wciąż będziesz w ruchu – w tygodniu delegacje, wyjazdy, bieganie po mieście, w weekendwycieczka. W krótkich chwilach odpoczynku trzeba będzie znaleźć czas na naukę (jeśli studiujesz) lub podnoszenie swoich kwalifikacji. Pieniądze nie będą problemem, a nawet dzięki pewnym nadwyżkom sprawisz sobie lub komuś miłą niespodziankę. RAK 21.06 – 22.07 Jeśli planujesz wziąć kredyt na duże zakupy- nie wahaj się, a na pewno uda Ci się wywiązać z zobowiązań. W sprawach zawodowych mogą nastąpić poważne zmiany (nawet przejście do innej firmy). Twoje życie erotyczne nabierze wyraźnych rumieńców. Koniecznie przeanalizuj swój ostatni nieudany związek, wybacz i zapomnij. LEW 23.07 – 23.08 Sprawa, na której ci zależy, rozstrzygnie się zgodnie z Twoim życzeniem. Może podpiszesz korzystną umowę albo sfinalizujesz atrakcyjny kontrakt, wreszcie nadejdą oczekiwane pieniądze albo zwyciężysz w jakimś sporze. W natłoku codziennych obowiązków znajdziesz czas, by zadbać o kondycję, zdrowie i urodę. PANNA 24.08 – 22.09 Z rozwagą podejmuj wszystkie decyzje, gdyż Twoje obecne przedsięwzięcia przetrwają próbę czasu i przyniosą trwałe rezultaty. Dotyczy to zarówno zawieranych teraz umów, jak i nowych znajomości, również tych z podtekstem erotycznym. Nuda i samotność na pewno Ci nie grożą, wręcz przeciwnie pod koniec tygodnia szykuje się impreza u znajomych. WAGA 23.09 – 23.10 Wygląda na to, że musisz się sprężyć, aby sprostać obecnym obowiązkom i uzupełnić zaległości, na dodatek pod krytycznym spojrzeniem kogoś, kto zawsze lubi miec rację. Z dużą rozwagą powinieneś teraz traktować sprawy finansowe. Alarmowa lampka powinna Ci się zapalić, zwłaszcza wtedy, gdy ktoś zaproponuje ci złoty interes. SKORPION 24.10 – 22.11 Świetnym antidotum na małe i duże kłopoty będzie dla Ciebie Twój partner. Nie wzruszaj z niedowierzaniem ramionami – naprawdę, czekają Was teraz słodkie chwile, a jeśli teraz kroczycie wojenną ścieżką, już wkrótce wypalicie fajkę pokoju. W sprawach finansowych zapowiada się nieźle. STRZELEC 23.11 – 21.12 Na początku tygodnia pochłoną Cię głównie sprawy przyziemne. Ale jeśli bardziej skupisz się na finansach, poprawisz swoją sytuacje materialną. Koniec tygodnia zapowiada się atrakcyjniej: imprezy i imprezki, a także nowe, intrygujące znajomości. Może wciągnie Cię interesująca lektura, trafisz na niezwykły koncert. KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01 Jeśli jesteś nieśmiały teraz, możesz stosunkowo małym wysiłkiem przełamać opory i wykonać coś, co już robiłeś tyle razy, tyle że w wyobraźni. Na przykład pierwszy krok w kierunku pewnego dalekiego znajomego, który od tej pory stanie się znajomym bardzo bliskim. Pod koniec tygodnia możesz stanąć przed trudnym wyborem. WODNIK 21.01 – 19.02 Przed Tobą pracowite dni. To właśnie na ciebie może spaść odpowiedzialność za powodzenie pewnych zawodowych przedsięwzięć. Jeśli coś przeoczysz, mogą być kłopoty. Wodniki planujące duże zakupy niech nie czekają na lepszą okazję. Teraz wydane pieniądze przyniosą Wam pożytek i radość. RYBY 20.02 – 20.03 Na początku tygodnia uważaj, by nie podjąć niewłaściwej decyzji lub nie zrobić czegoś, czego będziesz później żałować. Skup się na sumiennym wykonaniu tego, co do Ciebie należy, tak, by niczego nie można Ci było zarzucić. Rybom “parzystym” dopiecze przytłoczenie prozą życia, brak romantycznych uniesień i zwykłego zrozumienia.
Konrad Brodziński redakcja@nowyczas.co.uk
Czasownik odrzeczny Komuna namawiała: „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się”. Teraz łączymy się wszyscy, dzięki postępom w telekomunikacji (i upadkowi komuny). Ale potrzeba na slogany pozostaje, o czym świadczy reklama najbardziej znanego wytwórcy telefonów komórkowych: Nokia – connecting people. Connecting – czyli właściwie co? Gramatyka konwencjonalna niezbyt nam tu pomaga. Końcówka –ing oznaczać może participle, czyli imiesłów; albo część formy
present continuous; albo nawet, cytuję: „gerundium – rzeczownik odsłowny”. „Rzeczownik odsłowny”? Co to za zwierzę? Dlaczego nie na przykład „czasownik odrzeczny”? Nie, nie, zbyt to skomplikowane. Anglosasi, którzy sprowadzili z północnej Europy swoją gramatykę na te Wyspy, nie mieli czasu na różne gerundia czy partycypja. Końcówka – ing oznaczała czynność, proces – i tak jest po dziś dzień. Parking jest w wielu językach europejskich punktem, gdzie zostawia się samochód. W angielskim jest to czynność, parkowanie. No smoking: czynność palenia, bezpodmiotowa, nieokreślona w czasie – wzbroniona. Końcowka –ing dynamizuje. Dzwonię do kolegi. Where are you? Gdzie jesteś? I’m in Trafalgar Square. Widzę jakby zdjęcie osoby pod kolumną Nelsona. What are you doing? Do nieruchomego obrazu – I am - dodaję czasownik ‘do’ z dynamiczną końcówką –ing. I’m walking to Charing Cross – idę do Charing Cross. Zdjęcie zamienia się w film. Owszem, czasami gramatycy mogą nam przyjść z pomocą. Wyjaśniają nam dlaczego ‘visiting relatives can be boring’ jest dwuznaczne: „odwiedzanie krewnych może być nudne”; „odwiedzający krewni mogą nudzić”. Ale i w jednym i drugim przypadku mamy pewien proces, jakąś dynamikę. Pozbawione podmiotu, pozbawione czasownika to be – „Nokia – connecting people” wisi jakby w powietrzu w swojej bezczasowej dynamice. Trudne do uchwycenia. Więc jak to przetłumaczyć? „Łączenie ludzi?” „Łącząca ludzi?” Byłem ciekawy, jak poradziły sobie z tym najwięjsze tuzy mass-komunikacji polskiej. I otworzyłem stronę internetową „Nokia Polska”. No tak. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem? Connecting people to w tłumaczeniu na polski: Connecting people.
Andrzej Lichota
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 21 września 2007
CZAS NA RELAKS 19 łatwe
trudne
średnie
5 1 3
7
4 2 5
6
4
2
5
3 9
7 4
8 1 7
7
3
8 3
9 6 2
6 9 5
5 9 3 1 3 6 9 2 9 8 6 8 1 6
5 8 9 6
4 2 8 6 5
8
6 9
7
4
3
6 8
3 7 1 4 8 2
7
1 4 6
7 6
7 4
9
3
2
1
3 5
sudoku
2
1 3
9
3
Wypełnij diagram w taki sposób, aby w każdym poziomym wierszu, w każdej pionowej kolumnie i w każdym dziewięciopolowym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9. Cyfry w kwadracie oraz kolumnie i wierszu nie mogą się powtarzać.
Andrzej Lepper próbował zagrać „kwitami”. Pokazane przez niego kserokopie o pieniądzach dla Porozumienia Centrum okazały się legalnymi pożyczkami. Było gorzej, pamiętamy talibów w Klewkach, za których zresztą przewodniczący Samoobrony przepraszał. Wszyscy czekają na
łatwe
średnie
humor
Rozwiązania sudoku z nr 37
Absurd tygodnia
trudne
bomby, haki i kwity, i… nic. Najwyżej zdrada żony liniowego polityka, oczywiście w wymiarze politycznym. Przejście Nelly Rokity do obozu wroga nie było jednak zaskoczeniem, dwa lata temu zdradziła słowem mówiąc, że PO niedojrzała jeszcze do sprawowania władzy.
Hasło krzyżówki z nr 37: Dobra rada od sąsiada.
R
Pozycja z partii Pozycja z partii Berg-Zezułkin, Rowy 2000.
krzyżówka szachy
Zadanie 8
Wskazać wygrywającą kontynuację białych. Rozwiązanie na stronie 23
rybim okiem
rybim okiem ozpryskujące się iskry po eksplozjach sztucznych ogni nad rozlewającą się w przypływowym szale Tamizą, która zagarnia coraz wyższe partie filarów mostów, odbijały się w wybałuszonych oczach miłośników zanikania w tłumie, dla których wspólne ekstatyczne przeżycie dwusekundowego blasku jest przepustką do następnego dnia, który ma rozpocząć się wyszczerzonym nad kołdrę uśmiechem, a ten niech prowadzi, heja hej, do łazienki, kuchni, a potem – z reguły – poza posiekany architektonicznymi wstawkami widnokrąg. To tam jest ten lej, który nas wsysa: praca (praca zawsze jest t a m, jeśli jeszcze wierzymy w wolność świadomości, nieskrępo-
waną systemem norm, zalegających w teczkach, w podziemiach monumentalnych, niebosiężnych zigguratów współczesności). Czy współczesność nam doskwiera? Kogo spycha do istnienia w minionych czasach, by trwał/a we wspomnieniach wspomnień jak w kołysce, ze smoczkiem wbitym w twarz, albo w rachityczno-mitycznym wyobrażeniu przedawnionych dziejów, z których on/a wyjmuje jak króliczki z cylindra artefakty: husaria, syrenka, wódzia, lwowska szkoła matematyki, orły Górskiego. Tworzy za plecami sztafaż pustki, który ma go/ją popchnąć do przodu, ku przyszłości, ku której dreptał/a będzie tyłem. Czy współczesność nam doskwiera? Współczesność jako co?
Te strzępki przeszłości jako powidok po dymie, ostatnia smuga, którą dotknąć jeszcze niemal można jak mgły? Współczesność jako t e r a z, nieuchwytne, nieistniejące. Albo coś, co zwiemy najbliższą ciału przyszłością, w którą wstępujemy, żegnając owo t e r a z, o którym wiemy, że nie istnieje! T e r a z jest więc słowem określającym przyszłość. Ulotność chwili jest starym, wybrakowanym pojęciem poetów nie tylko jezior, prozaików morza, ale również komicznych aforystów mętnych kałuż i tych, którzy milczą na pustyni i czują każdą parującą w słońcu kropelkę potu. Witamy więc w przyszłości, a tam inne fajerwerki w powietrzu będą, zarysowane na ekranie designer'a, zaplanowane, gdy wszystko łagodnie
podda się kontroli, która wtórować będzie rozmnożonym operacjom kalkulującym zyski. Oczywiście piszę to językiem, który w owym czasie będzie pełnił znikomą rolę jako środek komunikacji plemion opierających się kontroli i inwigilacji. Gdzieś w podgórskich osadach, ewentualnie poniżej poziomu morza, powstaną rezerwaty Polaków, dla których jedyną rozrywką będzie palenie spreparowanych ziół cannabis z domieszką uranu i oglądanie filmu Kaka 2 o odmóżdżonych agentach neobezpieki, zasuwających na koksach w poszukiwaniu jakiegokolwiek świstka, bo wszystkie już dawno były skryte w najsekretniejszych sejfach Nowego Prezydenta, proponującego zmianę starego modelu chi-
pu pod przysadką na nowocześniejszy, z automatyczną zmianą przebiegu myśli i przekierowaniem wspomnień do kosza (Thrash), przy czym emocjonalny equalizer zachowa swieżość prostej linii. Oczywiście orwellowski evaporation of conciousness będzie jednym z elementów interaktywnej gry w cyberprzestrzeni, którą będzie można wykopać ze stert archaicznych plansz gier w prowincjonalnym antyku przyszłości w zaułku Galaktyki: pomiędzy książkami ze sprasowanych spalin i kartami do gry reagującymi na podczerwień przy stanie podniecenia seksualnego.
Robert Rybicki
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 21 września 2007
20 CO SIĘ DZIEJE Film A Mighty Heart dramat, 2007 r. reż. Michael Winterbottom Film opowiada historię Mariane (Angelina Jolie) wdowy po reporterze „Wall Street Journal”, zamordowanego w 2002 roku w Pakistanie przez terrorystów. Badał on wówczas powiązania pomiędzy muzułmańskim przywódcą duchowym szejkiem Mubarakiem Gilanim a Richardem Reidem zwanym „shoe bomber”. W kinach w całym Londynie. Delicatessen Komedia, 1991r. reż. Jean-Pierre Jeunet, Marc Caro 25 wrzesień, godz.18.45 Riverside Studios Cinema Crisp Road, W6 9RL Czarna komedia dziejąca się w post-apokaliptycznej przyszłości. Kłopoty z żywnością zmuszają właściciela kamienicy do mordowania lokatorów. Do kamienicy wprowadza się właśnie sympatyczny młody człowiek... Czy miłość córki właściciela uchroni go od rzeźnickiego noża? Jeden z najciekawszych filmów lat 90. Polish Paths to Freedom Imperial War Museum Lambeth Road SE1 6HZ Do 12 października w Imperial War Museum będą prezentowane filmy związane z tematyką II wojny światowej. Pełny opis repertuaru na stronie: www.polishculture.org
Muzyka Megayoga prezentuje: Rahim & Fokus czyli Pokahontaz/ Paktofonika/PFK Kompany i goście 22 września – Southampton Club Talking Heads godz. 20.00 Bilety w kasie klubu w dniu koncertu 23 września – Londyn Cargo Club, drzwi otwarte od 19.00 83 Rivington St. Shoreditch, EC2A 3AY Rezerwacja biletów: www.ticketweb.co.uk, oraz w stałych punktach sprzedaży Megayogi. Pokahontaz to polski zespół hip-hopowy, powstały po rozwiązaniu Paktofoniki. Tworzą go: Fokus, Rahim (byli członkowie Paktofoniki) oraz DJ Bambus. Canary Wharf Jazz Festival Jubilee Park, E14 22 wrzesień godz.:13.00-19.30 Wstęp wolny Wystąpią: Dennis Rollins' Badbone + London Soul Jazz Collective Paul Booth Quintet + Gary Boyle/Zoe Rahman Quartet Haydn, Mendelssohn 25 wrzesień, godz. 13.05 Wstęp wolny 230 Bishopsgate, EC2M 4QH Joseph Haydn i Felix Mendelssohn Bar-
tholdy będą bohaterami popołudniowego koncertu w Bishopsgate Institute. Ich utwory zagra zespół młodych muzyków, którzy w 2005 roku zostali laureatami Florence International Chamber Music Competition.
PJ Harvey Royal Festival Hall Belvedere Road, Lambeth, SE1 8XX 29 Września, godz. 19.30 Bilety: £40 £32.50 £28.50 Po trzech latach od ostatniego występu w Londynie, artystka powraca promować swój nowy album „White Chalk”. Peja & Slums Attack 30 września godz. 19.00 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Bilety: £13/£15 dostępne w polskich sklepach oraz on-line: www.ticketweb.co.uk Info: 07834 194884 / dmd@o2.pl Nie lada gratka dla wszystkich fanów charyzmatycznego poznańskiego rapera. Trasa promuje wydany niedawno album „Szacunek ludzi ulicy”. Dj Decks zadba o oprawę muzyczną.
Wystawy
Gazeta Niedzielna zaprasza: Rozmowy o kulturze i wierze – ojciec Leon Knabit 28 września, godz. 19.30 POSK 238-248 King Street Wstęp wolny Czy Pan Bóg ma poczucie humoru? Czy dowiemy się tego ze spotkania z ojcem Leonem Knabitem – warto się przekonać. Ojciec Knabitest znany jest ze swojej otwartości, dobrego kontaktu z młodzieżą i poczucia humoru, także ze znajomości z Janem Pawłem II. Jest autorem książek, które w mig znikają z półek polskich księgarń. Prowadził programy w Telewizji Polskiej Ojciec Leon zaprasza”, „Salomon” oraz „Credo”. Niezwykły, charyzmatyczny człowiek. Spotkania z nim naprawdę nie można przegapić. Gorąco polecamy! Polish Psychologists Club zaprasza: Open Day 30 wrzesień, godz.11.00 University of East London Knowledge Dock Business Centre, 4 - 6 University Way, E16 2RD Dojazd: DLR, stacja: Cyprus Wstęp: £1, konieczna wcześniejsza rezerwacja miejsc na warsztaty! Zapisów można dokonywać pod adresem: openday@polishpsychologistsclub.org
Francja w Rosji Kolekcja cesarzowej Józefiny Somerset House Strand WC2 Codziennie 10.00-18.00 Wstęp: £5 Kolekcja obrazów, rzeźb i bibelotów, które zgromadziła w pałacu Malmaison cesarzowa Józefina – pierwsza żona Napoleona. Kolekcja została zakupiona przez cara Aleksandra I i na co dzień prezentowana jest w petersburskim Ermitażu.
Teatr
London Design Festival Tomek Rygalik 20-23 wrzesień Earls Court 2, Victoria Room Warwick Road SW5 9TA Tomek Rygalik jest projektantem. Ma 30 lat. Urodził się w Łodzi. Od lat mieszka i pracuje za granicą (wcześniej Nowy Jork, teraz Londyn). Jest pracownikiem naukowym w Królewskiej Akademii Sztuki (Royal College of Art) w Londynie. Laureat nagrody British Council Design Award.
A Funeral for Don Quixote 5-7, 12-14 październik godz. 19.30 Area 10 Project Space – Eagle Wharf Peckham Hill Street SE15 5JT Bilety: £13 (dostępne: www.ticketweb.co.uk) Spektakl odwołuje się do „Kosmosu”, ostatniej powieści Witolda Gombrowicza. Bohaterem sztuki jest Sędzia H., w którego postać niezwykle intensywnie i sugestywnie wciela się Mira Rychlicka. Aktorka, która przez wiele lat współpracowała z Tadeuszem Kantorem, począwszy od pierwszych spektakli Cricot 2. Stworzyła m.in. rolę Tumora Mózgowicza w jego najsłynniejszym spektaklu – „Umarłej klasie”.
Spotkania Grupa Literacka Polaris zaprasza: Wojciech Boros w Londynie, czyli wypalanie wierszy w Ceramics Café 22 września, godz.18.45 Ceramics Café, 6 Argyle Road, W13 8AB Wstęp wolny Gdański poeta zaprezentuje poetyckie „Jasne i Pełne” jak i „Złe zamiary”. Boros urodził się w1973 roku. Laureat I nagrody w konkursie „O Laur Czerwonej Róży”, Gdańsk 1996r. Polecamy: www.borosw.webpark.pl
Fragile reż. Michal Gieleta Arcola Theatre 27 Arcola Street, E8 2DJ 21-29 wrzesień, godz. 20.15 Bilety: £13 Serbski komik, bośniacki aktor, norweski dziennikarz, bałkański mafioso. Wszyscy uciekają. Spotykają się w Londynie.
Kiermasz Książki z Biblioteki Polskiej 23 września, godz. 11.00-18.00 POSK, 238-246 King Street, W6 0RF W holu POSK-u odbędzie się kiermasz dubletów emigracyjnych i krajowych. Większość książek kosztuje zaledwie funta. Naprawdę warto się wybrać!
Happening Londowanie z Książką Przejrzyj – przeczytaj – zwróć! do 30 września Londowanie z książką to kolejna po „Parkowaniu” i „Pragowaniu” akcja czytelnicza. Miejsca: Cafe Grove, 65 The Grove, W5 5LL; Cafe Wanda, 153 Clapham High Street, SW4 7SS; Poetry Cafe, 22 Betterton St., Covent Garden oraz metro. Książki: ponad 200 książek i czasopism przekazanych przez: PIW, Czytelnik, Czarne, Świat Literacki, W.A.B., Vesper, Autoportret, ISKRY, Wytwórnia, Dwie Siostry. Jazda na rower! 23 września, godz. 10.00-16.00 Centrum Londynu zostanie zamknięte dla kierowców samochodów, a oddane we władanie rowerzystom. Trasa: London Eye – Victoria Embankment – Westminster – St. Paul’s Cathedral. Nie ma tu oficjalnego startu ani mety. Każdy wjeżdża kiedy chce, chociaż z określonych miejsc.
EWA BECLA PREZENTUJE
23 września godz. 19.00 24 września godz. 16.00 Scena Teatralna POSK-u 238-240 King Street, W6 0RF Bilety: £18, £15, £12 do nabycia w kasie POSK-u Komedie Czechowa należą do najlepszych w swoim rodzaju, bowiem ich autor wiernie realizował w nich swoje twórcze motto: „pisać tak, żeby słowom było ciasno, a myślom przestronnie”. Tym razem scena POSK-u gościć będzie aktorów Teatru Dramatycznego z Elbląga. „Niedźwiedź” i „Oświadczyny” to ponad osiemdziesiąt minut śmiechu i zabawy. W jednej z recenzji napisano: „To utwory pełne akcji, dynamizmu i znakomitych dialogów, dających aktorom możliwość popisania się swoim kunsztem. Z pozoru dwie różne historie łączy wspólny mianownik – uczucia. Patrząc na bohaterów Czechowa odnosimy także wrażenie, że obserwujemy samych siebie – nasze charaktery, ludzkie słabości i namiętności.
Imprezy Buch zaprasza: Antyparty urodzinowe 5 października, godz. 22.00-6.00 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Rd, E1 Bilety: £15 przedsprzedaż, £20 przy drzwiach Uwaga! Tylko 100 biletów w sprzedaży, więc kto pierwszy, ten lepszy. Po przyjacielsku wystąpi cała masa Dj-ów, znanych z koncertów i imprez Bucha, a koncerty zagrają: Tomek Lipiński, Włodek Kinior Kiniorski i Dariusz Makaruk. A poza muzyką również coś dla oka i kieszeni – wystawa zdjęć Damiana Chrobaka (www.damianchrobak.com) i Marzeny Żołądź (www.ma-
rzenazoladz.com) + videoprezentacje wspólnych produkcji Bucha, H22 i Entymediów oraz animacje wykonane przez ludzi z Fabryki TV.
NOWY CZAS ROZDAJE BILETY 5 wejściówek na ANTYPARTY 5 wejściówek na PEJA
Aby wygrać zaproszenie na interesującą Cię imprezę, wyślij SMS na numer 87070 o treści: NC PEJA • ANTYPARTY (w zależności od tego, którą impezą jesteś zainteresowany). Bilety do wygrania również na stronie internetowej www.nowyczas.co.uk Konkursy będą rozwiązywane na trzy dni przed datą wydarzenia. Koszt wyslania SMS to £1.50 + standardowa stawka operatora.
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 21 września 2007
OGŁOSZENIA DROBNE 21
NOWY CZAS poszukuje pracowników działu reklamy. Czekamy na zgłoszenia od osób kreatywnych, samodzielnych, odpornych na stres. Oferujemy pracę w zgranym zespole młodych ludzi, dla których praca w mediach jest wyzwaniem i przygodą. reklama@nowyczas.co.uk
ZATRUDNIĘ Earn extra by becoming a Just-dial Agent. Calling all entrepreneurs set up your own cheap international calls service for FREE.You could earn up to £4,000 per month. Earn for every minute of every call made on your own international access numbers. All you do is tell people about the huge savings they can make by using low cost international calling services from Just-dial. There are no set up costs and we provide loads of marketing suggestions and promotional tools on our website. Anyone can join just-dial; it is suitable for individual or organisation wanting to earn extra income. FREE marketing support is also available to anyone who presents us with a sustainable business plan. For more information or to sign up visit HYPERLINK "http://www.justdial.com/nowyczas"www.justdial.com/nowyczas Praca na terenie Manchesteru od zaraz!!! Ashton, Bolton, Rochdale, Oldham, Accrington, Blackburn, Clitheroe!!! Oferujemy prace na rożne zmiany, stawka od £6,09, godzina, cotygodniowe wynagrodzenie. Tel. 0161 747 8347.
Pilnie potrzebna krawcowa. Tel. 07930732013 Pomocnik ogrodnika, podstawowe umiejętności pracy z zakresu ogrodnictwa, język angielski w stopniu podstawowym. Sprawność fizyczna, rzetelność, NIN, konto bankowe West London. Więcej informacji w godz. 8.00-1700 (pon.-pt). Tel. 07928052914 Praca od zaraz w car wash na terenie Londynu wymagane prawo jazdy i angielski komunikatywny proszę dzwonić w godzinach od 9 do 17. Tel. 07801900165 Wyższa uczelnia w Londynie zatrudni pracownika w dziekanacie ds. Studenckich. Zainteresowanych prosimy o przesyłanie CV na adres uk@wshe.lodz.pl Tel. 07935 964 509 Women only for LADIES FITNESS CLUB in Hounslow. Should have basic computer skills, have good written and spoken English. Must be flexible. Position available immediately. Please call 07925643453
Silne osoby do pracy na budowie potrzebne od zaraz. Tel. 02089746115 We are looking for an experienced hotel receptionist. Must be computer literate (especially excel chart) and fluent in english. We can provide accomodation. Please contact reception on 0208 902 98 58 or Mrs Gupta on 078 877 30 606 Zatrudnię mężczyzn do dystrybucji ulotek, gazet. Praca na terenie całego Londynu. Wynagrodzenie co tydzień, gotówka. Tomek, Tel. 0790 816 2071. Praca poza Londynem, ale nie daleko z zamieszkaniem i wyżywieniem, £200 tygodniowo. Kontakt w jęz. angielskim, powołaj się na Kate. Tel. 0777 084 8646, Praca dla chłopaka na myjni samochodowej (ręczna) na Kingston. Jeśli jesteś zainteresowany proszę o kontakt. Tel. 0773 752 1930. Zatrudnię od zaraz kierowcę vana ze znajomością Londynu oraz komunikatywnym angielskim. Van do dyspozycji. Tel. 0777 192 7096. Potrzebni pracownicy do oklejania foliami re-
Fachowiec £75+/Na cenę. Remonty, Strychy, Stal, Dobudówki, Łazienki, Kuchnie. Bez Angielskiego. Z Narzędziami. CIS, Konto. Wyślij SMS, Imię, Wiek, Fach, Tel. 07717706617 Firma marketingowa poszukuje dystrybutorów . Tylko poważne oferty. Tel. 07875641409
Z A D Z W O Ń I PODAJ HASŁO:
TRAVELL TD
Szukam murarza z doświadczeniem w murowaniu i tynkowaniu. Poszukuję fachowca z zachodniego Londynu. Hammersmith i okolice. Tel. 07856061481
"NOWY CZAS"
GWARANCJA
NAJNIŻSZEJ CENY! NA BILETY DO POLSKI LINII AUTOKAROWYCH: EUROPA EXPRESS, AGA TUR i EUROTRANS
020 8767 5551
klamowymi. Od zaraz. Bartek Tel. 0793 578 9111, Artur Tel. 0792 662 2822. Firma Avon poszukuje konsultantów w Lonynie dołącz do nas i zarabiaj. Agnieszka, tel. 07817896537
SZUKAM PRACY Jestem mamą 4-latka. Zaopiekuję się dzieckiem u siebie w domu na Surrey Quays, zaraz za Southwark Park. Możliwość odbioru dziecka. Ania, Tel.07868878500 Pracowałem wcześniej na budowie jako pomocnik w Polsce i Niemczech 8 miesięcy przy ocieplaniu budynków, elewacjach, malowaniu, szpachlowaniu, klejeniu płyt gipsowych na ścianę, ścianki na stelażach w mniejszym stopniu, wylewanie posadzek, brukowanie z kamienia naturalnego, kafle. Tel. 07925522899, Sławek. Posiadam uprawnienia na wózki widłowe przetłumaczone na angielski. Mieszkam w Londynie. Tel. 0793 654 4977.
MIESZKANIE do wynajęcia Stockwell wolne miejsce w pokoju 3-osobowym dla dziewczyny, mieszkanie w pełni wyposażone po remoncie blisko metro dostępne od zaraz .Tel.07742614350
Stratford - pokój 3-osobowy,najchetniej dla dziewczyn. Dom w pełni wyposażony, blisko basen, metro, Tel. 07973621057 Do wynajęcia pokój dla pary cena £125/tydz. blisko stacji Harlsden dobre warunki Tel.07737913315 Miejsce w pokoju dla chłopaka w spokojnym, czystym domu. Okolice Neasden, Londyn. Tel. 07979593116 lub 07904679547 Studio flat na poddaszu z widokiem na ogromny ogród. Cichy, ciepły dom, TV, internet, alarm. South Harrow. £137, rachunki wliczone. Tel. 07949165820 Do wynajęcia miejsce w pokoju dwuosobowym w domku, z pokoju prywatne wyjście na ogród, pokój ładnie umeblowany, dostęp do dużej wyposażonej kuchni, maksymalna ilość lokatorów to 7 osób. £55/tydz. tydzień depozytu Tel. 07704276906 Hackney Central, Clapton (2 strefa). Duże, dwuosobowe pokoje w umeblowanym mieszkaniu. £50-60/os./tydz. Rachunki wliczone. 2min.do stacji i sklepów. Tel. 07904546630. Wynajmę podwójny pokój dla pary na Putney Vale w domu z ogrodem i duża kuchnia.10 min od Kingston i Putney High Street. Pol ski sklep i Asda. Autobusu k1 k3 i 85. Dostępne od zaraz. £130/tydz. Plus 2 tygodnie depozytu £130 Tel. 07921837698
nowyczas.co.uk
NOWYCZAS 21 wrzeĹ&#x203A;nia 2007
JOB VACANCIES 22 OGĹ OSZENIA DROBNE
MULTILINGUAL ADMINISTRATOR EST/14542 Location: MIDDLESBROUGH, CLEVELAND Hours: Mon - Fri Wage: ÂŁ26,928 Work Pattern: Days Employer: NE Recruitment Closing Date: 01/10/2007 Pension: Pension available Duration: PERMANENT ONLY Description: A fantastic opportunity has arisen for a multi lingual customer service administrator. The candidate is to be fluent in two European languages, English being one plus German, Polish or Russian. Technical Skills, experience and knowledge: Applicants must have complete secondary school education. Diploma or equivalent qualification in a related subject (or demonstrated thinking skills equivalent to) e.g Business Administration or International Trade. Candidates must have exceptional telephone customer service skills and be a clear verbal communicator. Indepth knowledge of relevant areas of SAP SD module coupled with IT/PC literacy, specifically in the use of spreadsheets, word processing and Lotus Notes would be advantageous. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0845 6431039 and asking for Jobs Team.
POLISH-SPEAKING WELCOME SERVICE ADVISOR SUN/55645 Location: SUNDERLAND Hours: MONDAY TO THURSDAY, ALTERNATING FRIDAY AND SATURDAY SHIFTS Wage: ÂŁ16000+OTE Work Pattern: Days , Evenings , Weekends Closing Date: 27/09/2007 Pension: Pension available Duration: PERMANENT ONLY Description: Enjoy a friendly team atmosphere and great benefits at Doxford Park. As a Polish Speaking Welcome Service Advisor you will make welcome calls to existing customers answering any queries and ensuring that all their needs are met. A Welcome Service Advisor in a leading financial business is highly customer focused with effective listening and questioning skills and strong problem solving skills, and primarily a positive individual with a can do attitude. Fluency in both Polish and English is essential for this role. In return you will receive comprehensive training and excellent career prospects. Other benefits include generous performance related bonus, share purchase scheme, on site gym and restaurant, discounted banking products, pension scheme and childcare savings. Working hours are on a fixed shift pattern with no Sunday working. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job reference SUN/55645. BARBER SKM/23505 Location: SKELMERSDALE, LANCASHIRE Hours: 16-24 PER WEEK 2/3 DAYS FROM 7 BETWEEN 9.30AM-6PM Wage: ÂŁ10+ PER HOUR Work Pattern: Days, Weekends Employer: Barbers Shop Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Experience of gents hairdressing is essential. General duties to include gents and ladies hair and maintaining clean working environment. Wage is dependent on experience. Employer states that the ability to speak polish would be advantageous. How to apply: You can apply for this job by telephoning 07749 323932 and asking for Mr Mark Adams. BRICKLAYERS CHE/60700 Location: CHELMSFORD, ESSEX Hours: 5 DAYS PER WEEK Wage: DEPENDING ON EXPERIENCE Work Pattern: Days Employer: Anglo-Polish Contracting Ltd Closing Date: 01/11/2007 Duration: PERMANENT ONLY Description: BRICKLAYERS Requirements: must have experience, good communication skills, checkable references Our Offer: long term contract excellent rates of pay depends on experience generous bonuses If you
are a BRILLIANT brickie please send your CV quoting reference number to: anna@anglo-polish.com How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Anna Szczepowska at Anglo-Polish Contracting Ltd, Highlands House, 165 The Broadway, Wimbledon, London, SW19 1NE. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office.
MULTI LINGUAL CUSTOMER ADMINISTRATOR BIG/18557 Location: BILLINGHAM, CLEVELAND Hours: 40 HOURS PER WEEK Wage: ÂŁ24,000 PLUS Work Pattern: Days , Evenings , Nights , Weekends Employer: Jo Hand Recruitment Ltd Employer: RefMulti Lingual Windsor Serv Closing Date: 01/10/2007 Duration: PERMANENT ONLY Description: A fantastic opportunity has arisen for a multi lingual customer service administrator. The candidate is to be fluent in English and German with Polish and Russian desirable. Technical Skills, experience and knowledge: Applicants must have complete secondary school education. Diploma or equivalent qualification in a related subject : e.g. Business Administration or International Trade. Candidates must have exceptional telephone customer service skills and be a clear verbal communicator. In-depth knowledge of relevant areas of SAP SD module coupled with IT/PC literacy, specifically in the use of spreadsheets, word processing and Lotus Notes. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Nicola O'Hara at Jo Hand Recruitment Ltd, Forsythe Business Centre, Columbia Drive, Stockton-on-Tees, Cleveland, TS17 6BJ, or to nicola@johandrecruitment.co.uk. INTERPRETER CHT/21718 Location: MANCHESTER LANCASHIRE Hours: 5 - 15 PER WEEK, DAYS & TIMES TO BE SET, TO COVER 24 HOURS Wage: ÂŁ15 - ÂŁ21 PER HOUR Work Pattern: Days , Evenings , Nights , Weekends Employer: Language Empire North Duration: PERMANENT ONLY Description: Applicants must have relevant qualifications and experience. Duties include interpreting translations to the general public, courts, hospitals and solicitors assisting clients with language difficulties. Employer states that you will be required to work on a 24 hour call out service. We require people who can speak Bravanese, Kurdish, Polish, and Chinese. Also Hungarian, Romanian, Yugoslavian, Slovenian, Kenyan, Turkish, Albanian, Tamil, Nigerian, Tirana, Tigrinya, Somali, Bengali, Farsi, Singhalese, Arabic, Iranian, Mandarin, Cantonese, Dutch, Amharic, Vietnamese, Fanti, Shona, Lingala, Swahili, Russian, Punjabi, Urdu, Lithuanian, Czech, Slovakian and Bosnian, Croatian. We deal with over 160 languages and dialects however the list above is only some of the languages in demand at present. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Mr Zaman at Language Empire North, 11th floor Portland Tower, Portland Street, Manchester, Lancashire, M1 3LS, or to recruitment@language-empire.com. BILING UAL OFFICE ADMINISTRATOR GCE/2591 Location: GLOUCESTER, GLOUCESTERSHIRE Hours: 37.5 PER WEEK, MONDAY - FRIDAY, 9.00 AM - 5.30 PM Wage: ÂŁ6.00 PER HOUR Work Pattern: Days Employer: Chase Associates Pension: Pension available Duration:TEMPORARY ONLY Description: Must be able to speak Polish fluently as will be liaising with Polish people in this country, must have a good command of the English language also. Must be computer literate with experience of using Microsoft office applications. A good telephone manner is a must also. Duties include working on in-house database, liaising on the telephone, referencing and any other duties as required. This is a temporary job for which the duration is unknown. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01452 423300 and asking for Amanda Wedgewood.
NORTH FINCHLEY. Jednoosobowy pokoj w umeblowanym mieszkaniu. 7min.do stacji. 1min. do przystankĂłw autobusowych i sklepĂłw. ÂŁ70/tydz. Rachunki wliczone. Tel. 07904546630. Studio flat na poddaszu z widokiem na ogromny ogrĂłd. Cichy, ciepĹ&#x201A;y dom, TV, Internet, alarm. South Harrow. ÂŁ137/tydz., rachunki wliczone. Tel. 07949165820
Kompleksowe remonty Ĺ&#x201A;azienek. Kafelkowanie, montaĹź oraz wszelkie przerĂłbki instalacji wodno-kanalizacyjnej oraz centralnego ogrzewania. Tel: 0777 455 8445
Profesjonalne przedĹ&#x201A;uĹźanie paznokci, poparte dĹ&#x201A;ugoletnim doĹ&#x203A;wiadczeniem, ponadto: manicure, pedicure, henna, parafina. Ealing, Kasia, Tel.07704265427
Do wynajÄ&#x2122;cia duĹźy pokĂłj dla niepalÄ&#x2026;cej pary w czystym, spokojnym i przestronnym domu z ogrodem. DostÄ&#x2122;pne od 1 paĹşdziernika. MoĹźliwoĹ&#x203A;Ä&#x2021; dostÄ&#x2122;pu do internetu. ÂŁ120/tydz. (rachunki wliczone). Tel. 07835138473, po 16
MIESZKANIA szukam Szukam pokoju, lub miejsca w pokoju 2-osobowym, najlepiej okolice Millroad, cena do negocjacji, w zaleĹźnoĹ&#x203A;ci od miejsca i warunkĂłw mieszkalnych. Tel. 0793 936 5886. Szukam studio flatu dla pary- Thornton HeWynajmÄ&#x2122; jedynkÄ&#x2122; w mieszkaniu 4-pokojowym. Dobre warunki, living z kuchniÄ&#x2026;. MiĹ&#x201A;a atmosfera, sami Polacy. Wymagany tygodniowy depozyt, rachunki wliczone w cenÄ&#x2122;. Tel. 0774 617 3798. Double room na poddaszu z wĹ&#x201A;asna Ĺ&#x201A;azienkÄ&#x2026;, swoje piÄ&#x2122;tro z widokiem na ogrĂłd, Internet, tv, do 50% zniĹźki za pomoc w domu, South Harrow. ÂŁ150/tydz. Tel. 07949165821
2-osobowy pokĂłj dla pary Kilburn Park / Swiss Cottage, 2-ga strefa , tv/tel/inter , rachunki wliczone ÂŁ110/tydz. Tel. 0797 6354 659
SPRZEDAM Sprzedam testy na cscs card , po polsku i z odpowiedziami, Tel. 07943321192 Skaner Mustek 1200 CU-z serii SLIM (cienki), czarny. Kamerka internetowa Creative WEB CAM GO PLUS z moĹźliwoĹ&#x203A;ciÄ&#x2026; uĹźycia jako aparat cyfrowy, kameruje w czasie rzeczywistym. Cena do ustalenia. Tel. 0776 891 1700. Sprzedam NOKIA 5300, nie uĹźywany. ProszÄ&#x2122; tylko osoby zainteresowane o kontakt. Cena : ÂŁ70. Tel. 0774 377 6739.
KUPIÄ&#x2DC; KupiÄ&#x2122; Nokie 6300 w sieci O2 lub bez sim locka do ÂŁ80 Tel. 07894079877 KupiÄ&#x2122; Nokie E65a. Tel. 07783364062.
USĹ UGI KrÄ&#x2122;garstwo, Rehabilitacja, Manualna Terapia, Diagnoza, Bioenergoterapia, Porady SKUTECZNIE I SZYBKO Tel. 0795 867 7615
Laboratorium medyczne: THE PATH LAB
Kompleksowe badania krwi na zawartoĹ&#x203A;Ä&#x2021; narkotykĂłw, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogÄ&#x2026; pĹ&#x201A;ciowÄ&#x2026;, EKG, USG. Tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: Iwona 0797 704 1616
W %H] XNU\W\FK RSOD (NVWUD PLQXW\
]D
'$502
ÄŞ\WNRZQLNĂ?Z LFK XÄŞ 7HUD] GOD ZV]\VWN GRĂĄĂĄDGRZQLD Ä&#x160;FLD Ä&#x17E;QLÄ&#x160; 'DWD Z\JDÄ&#x17E; SURPRFML
']ZRĂ? GR GRPX
] .RPĂ?UNL
Ä&#x201D; QD =DG]ZRÄ&#x201D;
7(5$=
Wybierz 1 aby doladowac konto ÂŁ5. Otrzymasz smsa potwierdzajacego pobranie oplaty. Rozmawiaj godzinami wykorzystujac swoje darmowe minuty.
3ROVND tel. stacjonarny 3ROVND tel. komĂłrkowy 1LHPF\ tel. stacjonarny 6Â?RZDFMD tel. stacjonarny
2p/min 9p/min 1p/min 2p/min
Infolinia: 020 8497 4698 I www.auracall.com
To prosteâ&#x20AC;Ś SprĂłbuj teraz!
*Terms & conditions: Ask bill payerâ&#x20AC;&#x2122;s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls to the 020 number cost your mobile standard rate to a landline or may be used as part of your inclusive mobile minutes. Calls made to mobiles may cost more. Connection fee varies between 1.5p to 15p, depending on destination. To avoid auto recharge, hang up within 30 seconds of the warning. To stop auto recharge when credit is low, text AUTOOFF to 81616 (standard SMS rate). Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.
NOWYCZAS 21 września 2007
nowyczas.co.uk
Włoch Paolo Bettini był w środę drugi na mecie etapu wyścigu Vuelta a Espana i prowadził w klasyfikacji sprinterskiej. Mistrz świata postanowił jednak wycofać się z Vuelta a Espana. Powodem było przygotowanie się do obrony tytułu mistrza świata w wyścigu o tęczową koszulkę, który odbędzie się 30 września w Stuttgarcie.
23
SPORT
PIŁKA NOŻNA » Liga Mistrzów
bieg na przełaj
Było bez niespodzianek DANIEL KOWALSKI/sportpress.pl
Za nami pierwsza kolejka piłkarskiej Ligi Mistrzów. Najbardziej emocjonujące rozgrywki klubowe na świecie potrwają do połowy maja. Finał rozegrany zostanie na moskiewskich Łużnikach. Inauguracyjnej kolejki polscy piłkarze nie zaliczą do udanych. Przede wszystkim ze względu na fakt, iż większość z nich wtorkowo-środowe mecze oglądało z ławki rezerwowych. CSKA Moskwa Dawida Janczyka przegrało na wyjeździe z PSV Eindhoven. Nasz zawodnik nie zagrał w tym meczu, więc na debiut w LM będzie musiał poczekać co najmniej do 2 października, kiedy to CSKA na własnym obiekcie podejmowało będzie tureckie Fenerbahce. Celtic Glasgow z Arturem Borucem i Maciejem Żurawskim w składzie uległ Szachtarowi Donieck 0:2. Wynik mógłby być jeszcze bardziej okazały, ale po raz kolejny bramkarskim geniuszem zabłysnął Boruc. Gdyby nie jego udane interwencje, rezultat mógłby być o wiele wyższy. Na pocieszenie pozostaje nam fakt, że w zwycięskiej ekipie bardzo dobrze zaprezentował się inny polski reprezentant, Mariusz Lewandowski. Na ławce rezerwowych przesiedział również zawodnik Steauy Bukareszt, Paweł Golański. 25-latek z Łodzi ma już za sobą dwa pojedynki w eliminacjach LM z Zagłębiem Lubin, ale w rywalizacji o punkty nie było mu dane walczyć. Tym razem
Steaua uległa w Pradze tamtejszej Slavii. Dla gospodarzy był to debiut w tych elitarnych rozgrywkach. Manchester United – z Tomaszem Kuszczakiem na ławce rezerwowych – wygrał na wyjeździe ze Sportingiem Lizbona 1:0. Zwycięstwo odniósł też nasz kolejny eksportowy rezerwowy, Jerzy Dudek. Jego Real Madryt pokonał niemiecki Werder Brema 2:1. Michał Żewłakow wraz z Olimpiakosem Pireus zremisował z rzymskim Lazio 1:1. Takim samym rezultatem zakończył się też mecz w Porto. Klub Przemysława Kaźmierczaka podzielił się punktami z faworyzowanym Liverpoolem (1:1). Bardzo dobry humor ma zapewne Łukasz Fabiański. Choć były piłkarz Legii nie zagrał w tym meczu ani minuty, jego zespół wygrał wysoko z Sewillą 3:0. Najbliższa kolejka już 2 i 3 października. Najbardziej interesująco zapowiada się pojedynek Celticu Glasgow z Milanem w grupie D, Manchesteru United z AS Roma w grupie F oraz Valencii z Chelsea Londyn w grupie B. Miejmy nadzieję, że tym razem dorobek polskich piłkarzy będzie bardziej okazały.
Daniel Kowalski sportpress.pl
PIŁKA NOŻNA » Orange Ekstraklasa
Siódma kolejka W SIÓDMEJ kolejce Ekstraklasy piłkarskiej kibice zobaczyli 25 goli. W Chorzowie beniaminek Ruch zremisował z Zagłębiem Lubin 2:2. Zagłębie wydaje się przeżywać kryzys. Fatalnie zagrała obrona lubinian. Takim samym wynikiem zakończył się mecz w Wodzisławiu, gdzie Odra odebrała Wiśle dwa punkty. Wodzisław wyraźnie nie leży wiślakom, mieli dużą przewagę i mnóstwo sytuacji bramkowych, ale większość z nich marnowali, tymczasem Odra swoje szanse wykorzystała w stu procentach. W całym meczu przeprowadziła tylko pięć akcji, ale strzeliła dwa gole. Wisła traci teraz do Legii cztery punkty. Legia Warszawa pozostaje liderem, Rozwiazanie zadania szachowego:
bez starty punktu, ale za to już ze stratą jednej bramki. Honorowego gola udało się strzelić w Warszawie Widzewowi. Słowaka Muchę pokonał Kuklis. Widzew do przerwy bronił remisu, a nowy trener Zub dobrze ustawił swój zespół. Udane zmiany w Legii zaowocowały jednak dwoma bramkami Chinyamy i Edsona. Po tej porażce Widzew jest jedyną drużyną w pierwszej lidze bez zwycięstwa. Górnik Zabrze rozgromił u siebie beniaminka Polonię Bytom 4:0, a wszystkie bramki zabrzanie strzelili w pierwszej połowie. Obydwie drużyny spotkały się ze sobą po raz pierwszy od 20 lat, a trener bytomian Dariusz Fornalak przepraszał kibiców
T W najnowszym rankingu Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej FIFA reprezentacja naszego kraju awansowała na 16. miejsce. Jest to najwyższa lokata „biało-czerwonych” w historii tej klasyfikacji. Włochy po wyjazdowym zwycięstwie nad Ukrainą wyprzedziły Brazylię. T Tour de Pologne zakończył się wygraną Belga Johana van Summevera z grupy Predictor Lotto. Belg znokautował rywali podczas ostatnich etapów górskich. Najlepszy z Polaków Bartosz Huzarski był dopiero 29. Na osłodę pozostała mu wygrana w klasyfikacji górskiej. T W finale Mistrzostw Polski na żużlu spotkają się 30 września i 7 października zespoły Unibax Toruń i Unia Leszno. Z ekstraklasy spadła Polonia Bytom, która przegrała z ZKŻ Zielona Góra pojedynek o utrzymanie 35:55. T Polacy awansowali do I dywizji ME w hokeju na trawie. W finale II dywizji Polska wygrała 4:3 (3:2) z Austrią.
Największym pozaboiskowym wydarzeniem inauguracyjnej kolejki LM było odejście z klubu przy Stamford Bridge charyzmatycznego trenera, Jose Mourinho. Jak informuje oficjalna strona internetowa FC Chelsea, kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron. Portugalczyk przyszedł do Chelsea w 2004 r. Wywalczył z tym klubem dwa mistrzostwa i Puchar Anglii. W ostatnich dwóch latach był wybierany najlepszym trenerem Premier League. Wcześniej pracował w Porto, z którym zdobył dwa mistrzostwa, Puchar UEFA i Puchar Mistrzów. swojej drużyny za widowisko, jakie stworzyli jego podopieczni. Kibice wzięli odwet i doprowadzili w Zabrzu do burd. Kielecka drużyna po raz kolejny zgłasza aspiracje do mistrzowskiego tytułu, ale w tej kolejce nie miała szczęścia do beniaminka i zremisowała bezbramkowo w Białymstoku z Jagiellonią. Najlepszym graczem na boisku był Andradina, któremu przynajmniej chciało się grać. W meczu Cracovii z Groclinem Dyskobolią Grodzisk Wlkp. zespół gości nie wykazał dużej formy przed czekającymi go meczami z Crveną Zvezdą w Pucharze UEFA. Pod Wawelem w sobotę lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali 3:1. Cracovia w końcówce spotkania nie potrafiła wykorzystać liczebnej przewagi po tym, jak w 65. minucie czerwoną kartkę dostał Jarosław Lato. Zagłębie Sosnowiec już zostało zdegradowane do II ligi. Jeśli jednak ukończy rozgrywki na miejscu, które zajmuje obecnie, to trafi do III ligi. Na razie klubowi nie wiedzie się. Zagłę-
bie przegrało piąty mecz w sezonie, tym razem uległo 0:3 ŁKS Łódź. Był to 300 mecz w pierwszej lidze bramkarza łódzkiej drużyny Bogusława Wyparły, który dostał przed spotkaniem okazały tort. Pierwsze w tym sezonie trzy punkty były tu prezentem dodatkowym. Bramki zdobywali Arifović, Madej i Komorowski. Po meczu w Poznaniu obiecywano sobie więcej. Tymczasem Lech Poznań zremisował z PGE GKS Bełchatów 1:1. Gospodarze, ku uciesze 23 tys. widzów, prowadzili od dziewiątej minuty, po golu Marcina Zająca. W 20. minucie wyrównał Janusz Dziedzic. Tuż po przerwie boisko po czerwonej kartce opuścił pomocnik wicemistrzów Polski, Mariusz Ujek. Emocji i groźnych spięć pod bramkami nie brakowało, ale wynik nie zmienił się. Kibice w Poznaniu tymczasem żądają od Smudy zwycięstw. Na trybunach ośmiu stadionów zasiadło około 70 tys. widzów. Sędziowie pokazali 24 żółte i dwie czerwone kartki.
Andrzej Brzeski
T Mistrzem Europy w siatkówce zostali Hiszpanie, którzy pokonali gospodarzy – Rosję 3:2. W meczu o medal brązowy Serbia wygrała z Finlandią 3:1. Polskę sklasyfikowano na 11 miejscu. T Odwrotny wynik padł w ME w koszykówce. Tam gospodarzami byli Hiszpanie i przegrali w finale z Rosją 59:60. Brąz wywalczyli Litwini pokonując 78:69 Greków. Tutaj Polsce przypadło miejsce 13. T W lekkoatletycznej „złotej lidze” Marek Plawgo na zawodach w Bremie wygrał bieg na 400 m przez płotki w czasie 49,01 s. T Mariusz Czerkawski błyszczy formą w hokejowej lidze szwajcarskiej. Polak zdobył gola i zaliczył dwie asysty w meczu Rapperswile z Servette wygranym przez jego klub 5:1. T W 5 kolejce Polskiej Ligi Hokejowej Cracovia pokonała 6:1 Polonię Bytom, Unia Oświęcim przegrała 3:5 z Naprzodem, Zagłębie Sosnowiec wygrało 7:6 z Wojasem Podhale, a TKH Toruń uległ 1:4 KH Sanok. W tabeli prowadzi TKH Toruń, przed Stoczniowcem – obydwa zespoły po 10 punktów. T Nowy stadion stołeczny nie powstanie na miejscu obiektu – ruiny zwanej stadionem X-lecia, ale na jego błoniach. Ma być taniej i łatwiej.