nowyczas2007/051/039

Page 1

Na rowerach przez Londyn i Paryż »13 40 tys. rowerzystów wzięło udział w pierwszym festiwalu rowerowym w Londynie. Mieszkańcy francuskiej stolicy nie muszą czekać na festiwale. Codziennie mają do dyspozycji w gigantycznej wypożyczalni ponad 20 tys. rowerów na 1450 parkingach na terenie Paryża.

NOWYCZAS NEW TIME – THE POLISH WEEKLY IN GREAT BRITAIN

Nr 39 (51) LONDON 28 September 2007

ISSN 1752-0339

FREE

ELŻBIETA SOBOLEWSKA/NowyCzas

Czuły Orbis

WYBORY 2007

Być może właśnie tak będzie brzmieć nowa nazwa najstarszej w Londynie polskiej księgarni – Orbis Books

N

W cyklu: Przedwyborcze rozmowy – z przewodniczącym Socjaldemokracji Polskiej, Markiem Borowskim rozmawia Grzegorz Małkiewicz

Elżbieta Sobolewska e.sobolewska@nowyczas.co.uk

owym, czwartym już właścicielem księgarni stanie się Tomasz Brzozowski, człowiek który stworzył jedno z najciekawszych w Polsce miejsc, gdzie króluje literatura przede wszystkim, ale i teatr, muzyka oraz… mała czarna. Jej aromat, jak żaden inny, komponuje się z zapachem książki. Mowa tu o warszawskim Czułym Barbarzyńcy, klubo-księgarni u zbiegu Dobrej i Zajęczej, nad którą czuwa duch Hrabala. I oto Tomasz Brzozowski dogadał się z

»10

REPORTAŻ: Czy uda się przenieść atmosferę Czułego Barbarzyńcy z warszawskiego Powiśla na londyński Shepherd’s Bush?

Jerzym Kulczyckim, obecnym właścicielem londyńskiej księgarni Orbis. – Oczywiście wszystko zaczęło się na Powiślu! – opowiada Brzozowski. – Kilka lat temu syn pana Jerzego Kulczyckiego, Ryszard, odwiedził naszą księgarnię i tak rozpoczęła się rozmowa, która mam nadzieję, zakończy się otwarciem Czułego Barbarzyńcy w Londynie. Oczywiście wspaniałą tradycję Orbis Books (sięga ona aż 1944 roku!!!) chcę kontynuować i nadal propagować polską i środkowoeuropejską literaturę, myśl polityczną, historyczną etc. Ale jednocześnie dla Starych

i Nowych londyńczyków stworzyć miejsce przenoszące wszystko co kojarzy się z Czułym Barbarzyńcą. Spróbujemy do końca roku zamknąć wszystkie długotrwałe formalności, potem remont i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, na wiosnę spotkamy się w Londynie, na Blythe Road 206. Księgarnia Orbis mieści się w pobliżu stacji metra Hammersmith i Shepherd’s Bush. Może pochwalić się wspaniałą tradycją i największym tutaj antykwarycznym zbiorem książek emigracyjnych. – Jak będzie brzmiała jej nowa nazwa, to już

nie moja decyzja – mówi z kolei Jerzy Kulczycki. – „Czuły Barbarzyńca” prawdopodobnie zostanie jakoś wpleciony w naszą nazwę. Ja namawiam, na przykład, na „Czuły Orbis”. Swoje życie poświęciłem tej księgarni i chciałbym, żeby jej idea trwała. Dlatego podjąłem taką decyzję, kierując się bardziej emocjami, niż stroną finansową. Przecież w sensie finansowym pewne części Orbisu były atrakcyjne dla księgarń brytyjskich, ale to by już było zupełnie coś innego. W następnym numerze szerzej o Księgarni Orbis, jej historii i właścicielach.

»12

Oto przede mną poniżony w swojej cielesności poeta, który sam apelował o poszanowanie intymności cierpienia, rozmawia o swojej samotności ze… sprzątaczem.

REWERS:

»14

Waldemar Rompca zastanawia się, na ile nadużywanie brytyjskiego systemu opieki społecznej wpłynie na postrzeganie naszej tu obecności.

ANTYPARTY• NOWY CZAS ROZDAJE DARMOWE BILETY! STR. 20


NOWYCZAS 28 września 2007

2

Nad

CZAS stracony nic bardziej nie boli

Michał Anioł

DRUGA STRONA Poczta W sobotę, 22 września w „Daily Mail” ukazał się artykuł Sue Reid zatytułowany „Anglea i jej dzieci mieszkają w Polsce. Dlaczego więc, tak jak tysiące innych, wyciągają miesięcznie 1 mln funtów w formie child benefit, za które płaci brytyjski podatnik? Poniżej zamieszczamy tłumaczenie [redakcji NC] listu, który w imieniu Zjednoczenia Polskiego w Wiekiej Brytanii wysłał do redaktora Daily Mail Wiktor Moszczyński

••• Szanowny Panie Piszę w związku z artykułem Sue Reid (Daily Mail, 22.09.07) dotyczącym zasiłków Child Benefit wypłacanym dzieciom Polaków pracujących i płacących podatki w Wielkiej Brytanii, które nadal mieszkają w Polsce. Chciałbym przypomnieć, że Child Benefit to jedyny zasiłek, do jakiego ubodzy Polacy, którzy przyjeżdżają tu do pracy, by utrzymać swoją rodzinę w Polsce, są uprawnieni. Myślę, że nie trzeba przypominać czytelnikom Pańskiej gazety, że

wpływy, jakie uzyskuje ekonomia brytyjska dzięki tym, głównie młodym polskim pracownikom, szacowane są na około 4 mld funtów rocznie. Są oni siłą roboczą chętnie tutaj widzianą, choćby z tego powodu, iż duża część tutejszego społeczeństwa sięga wieku emerytalnego. Jeśli chodzi o Tax Credit pracownicy z tzw. Nowej Europy są uprawnieni do jego pobierania tylko wtedy, kiedy zatrudnieni są tu legalnie i płacą składki ubezpieczeniowe. Wielu z nich płaci też Council Tax.

NOWYCZAS Kartki z kalendarza 63 King’s Grove London SE15 2NA Redakcja Tel.: 0207 639 8507 redakcja@nowyczas.co.uk listy@nowyczas.co.uk Redaktor naczelny: Grzegorz Małkiewicz g.malkiewicz@nowyczas.co.uk Redakcja: Teresa Bazarnik t.bazarnik@nowyczas.co.uk Robert Rybicki ryba@nowyczas.co.uk Elżbieta Sobolewska, e.sobolewska@nowyczas.co.uk Zdjęcia: Grzegorz Ciepiel, Damian Chrobak, Daria Danowska, Daniel Ogulewicz Współpraca: Andzej Brzeski, Krystyna Cywińska, Katarzyna Depta-Garapich, Piotr Dobroniak, Jolanta Drużyńska, Michał P. Garapich, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Marek Kremer, Grzegorz Ostrożański, Aleksandra Ptasińska, Marcin Piniak, Jędker Realista, Waldemar Rompca, Bartosz Rutkowski, Anna Alicja Sikora, Zofia Sołtys, Alex Sławiński, Anna Wendzikowska, Krzysztof Wojdyło

Dział Marketingu Tel./fax: 0207 358 8406 mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk Remigiusz Farbotko remi@nowyczas.co.uk Anna Singh a.singh@nowyczas.co.uk Mikołaj Skrzypiec m.skrzypiec@nowyczas.co.uk

Piątek, 28.09 – Wacława, Luby 1864 – W Londynie założono I Międzynarodówkę, jej inicjatorami byli Karol Marks i Fryderyk Engels. 1954 – Polska sekcja Radia Wolna Europa rozpoczęła nadawanie sensacyjnych relacji zbiegłego z Polski zastępcy dyrektora X Departamentu MBP Józefa Światły. Sobota, 29.09 – Michała, Rafała 1547 – Urodził się Miguel de Cervantes, hiszpański powieściopisarz i dramaturg; autor słynnej powieści „Don Kichot”. 1936 – Generał Franco został głównodowodzącym wojsk nacjonalistów podczas wojny domowej w Hiszpanii. Niedziela, 30.09 – Hieronima, Soni 1791 – Premiera ostatniej opery Wolfgana A. Mozarta „Czarodziejski flet”. 1981 – Dar Pomorza zakończył służbę i zacumował przy Skwerku Kościuszkowskim w Gdyni. Odtąd działa jako statek-muzeum.

GBP

Euro

25.09 5.39

25.09 3.77

Waluty

Wydawca: CZAS Publishers Ltd

21.09 5.39

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.

26.09 5.39

24.09 5.40 27.09 5.40

21.09 3.76 24.09 3.76 26.09 3.78 27.09 3.78

Poniedziałek, 1.10 – Teresy, Danuty 1949 – Mao Tse-tung ogłosił powstanie Chińskiej Republiki Ludowej. 1982 – Przywódca chadecji Helmut Kohl został kanclerzem Niemiec.

Środa, 3.10 – Jana, Teresy 1924 – Otwarto Teatr Narodowy w Warszawie, w trakcie utraty niepodległości działał jako Teatr Wielki. 1996 – Literacką Nagrodę Nobla otrzymała Wisława Szymborska.

Czas Ltd. CzasPublishers Publishers Ltd. Kings Grove Grove 6363Kings London SE15 2NA London SE15 2NA

również (NC 21.09, str 10). A może by tak wreszcie spróbować przejść na paliwo z wodoru, jak zaczęła to właśnie ISLANDIA. W ciągu 30 lat kraj ten ma całkowicie przejść na energię wodorową, cała gospodarka ma funkcjonować w oparciu o to paliwo. Zamierzają też wysyłać go do Europy. Gdyby zrobić to w Polsce, ile pieniędzy zostałoby w kraju i jaką niezależność wobec obcych wpływów byśmy zdobyli! A ponadto oznaczałoby to koniec światowych konfliktów, których na tym tle jest tyle. Kolejny temat to praca – Anglicy zarzucają nam, że przyjeżdżają tu młodzi Polacy bez znajomości zawodu. Jeśli zaczęliby uznawać polskie uprawnienia, takie jak np: kwalifikacje elektryczne, hydrauliczne, itp. byłoby to na pewno z korzyścią dla wszystkich, a przecież wiadomo, że nasze uprawnienia w takich zawodach są na wyższym poziomie. W Anglii można nie ukończyć szkoły elektrycznej, wystarczy zdać egzamin i już się jest elektrykiem. Zbigniew S.

POKAŻCIE SIĘ!

Czwartek, 4.10 – Franciszka, Rozali 1582 – W Polsce wprowadzono kalendarz gregoriański, w związku z tym po 4 października nastąpił od razu 15 dzień tego miesiąca. 1704 – Koronacja Stanisława Leszczyńskiego i jego żony na króla i królową Polski.

Licznik

18

W tym wieku William Szekspir poślubił 26-letnią Anne Hathaway

48

Liczba osób mieszkających na czterech wyspach Pitcairn na Oceanie Spokojnym

Liczba wydań

bądź też krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz Liczba wydań Prenumeratę zamówić można na dowolny adres w UK, z załączonym czekiem lub postalzamówienia order na odpowiednią kwotę. 13 bądź też krajach Unii. Aby dokonać należy Tygodnik jest w dniu wydania. wypełnićwysyłany i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz

To, że wiele dzieci tych pracowników mieszka nadal w Polsce, gdzie koszty utrzymania są niższe, zwalnia brytyjski skarb państwa z dodatkowych obciążeń. Dzieci pozostające w Polsce nie zajmują miejsc w tutejszych szkołach i nie korzystają z państwowej służby zdrowia, do czego miałyby prawo, gdyby tutaj mieszkały. Sue Reid nie spotkała się z przypadkami nadużyć, jakkolwiek Ambasada Wielkiej Brytanii po uzgodnieniu z władzami polskimi ma prawo wysłać do Polski inspektorów zajmujących się nadużyciami w sektorze opieki społecznej, jeśli są podejrzenia, że do takich dochodzi. Winni nadużyć, po zbadaniu sprawy, powinni ponieść karę tu, w tym kraju. Wiktor Moszczyński rzecznik prasowy Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii CZYTAJ: REWERS, str. 14 ••• Ropa, pieniądze, wpływy! Temat jest dobry i na czasie, opis

Wtorek, 2.10 – Dionizego, Teofila 1944 – Kapitulacja powstańców warszawskich. 1957 – Zamknięto tygodnik „Po prostu”. Koniec odwilży w Polsce.

Prenumeratę zamówić można na dowolny adres w UK,

z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.

nowyczas.co.uk

13 UK

UE

£25

£40

26

52 £47

£77

52

£90

£140

26

UK

UE

£25

£40

£47

£77

£90

£140

Imię i nazwisko .............................................................................................

Imię i nazwisko .............................................................................................

Rodzaj prenumeraty ............................................................................................................................................................................ Rodzaj prenumeraty MAŁY HĘCIAK urodził się we wtorek 25 września w Londynie. Szczęśliwym rodzicom Ani i Mikołajowi (autorowi naszej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . stałej rubruki mAniagotowania) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . gratulujemy i życzymy wiele radości! Kod pocztowy.................................. tel. ........................................................ Redakcja Nowego Czasu. Kod pocztowy.................................. tel. ........................................................ ........................................................................................................................................................................................ AdresAdres

Prenumerata od numeru ................... (włącznie)

Prenumerata od numeru ................... (włącznie)


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 28 września 2007

CZAS NA WYSPIE 3

W Herald Express Z ANNĄ BLOMBERG-GAHAN, która prowadzi stronę polską w Herald Express w South Devon, rozmawia Robert Rybicki Opowiedz może najpierw, jak to się stało, że pracujesz dla Herald Express? – To długa historia. Mieszkam w Anglii od 2000 roku. Po sześciu miesiącach w Londynie przeniosłam się do Brixham, małej miejscowości rybackiej w hrabstwie Devon. Znalazłam pracę w szkole językowej jako administrator i pracowałam tam aż do urlopu macierzyńskiego w 2001. W 2002 roku znalazłam pracę w Agencji Reutera, w oddziale w Tiverton (również w Devon) na stanowisku Financial Data Analyst. Praca w Reuterze bardzo przypadła mi do gustu, niestety musiałam zrezygnować po dwóch latach z powodu dojazdów – z Brixham do Tiverton jest 55 mil w jedną stronę, w okresie letnim dojazd zajmował mi około dwóch godzin w jedną stronę. Po Agencji Reutera znalazłam pracę jako recepcjonistka w Sure Start Children’s Centre, na miejscu, w Paignton. W kwietniu zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną do redakcji Herald Express na stanowisko editorial assistant . Ku mojemu zdziwieniu, otrzymałam ofertę zatrudnienia. Byłam przekonana, że na to stanowisko zostanie przyjęty rodowity Anglik, moja praca polega bowiem między innymi na wpisywaniu tekstów do komputera i ich korekcie. W Herald Express co poniedzialek ukazywała się polska strona, prowadzona wcześniej przez Artura Pompera. Zaoferowano mi prowadzenie REKLAMA

Anna BlombergGahan

tej strony. Z pracy w redakcji Herald Express jestem bardzo zadowolona – zdarza się, że z niecierpliwością czekam na poniedziałek! Zawsze bowiem coś się tutaj dzieje, moja praca jest bardzo zróżnicowana – zajmuję się recenzowaniem koncertów, pomagam w opracowywaniu stron z rozrywką, od czasu do czasu pracuję na newsdesk – czyli nie ma tu mowy o nudzie lub monotonii! Równocześnie jestem na drugim roku socjologii na Plymouth University. Poza dziennikarstwem moją pasją jest muzyka. W Polsce śpiewałam w zespole Batalion d’Amour,

który wydał cztery płyty dla wytwórni Metal Mind Productions, później wraz z byłym mężem (który przez 13 lat był gitarzystą w kultowym New Model Army i byłym perkusistą Fields of The Nephilim) założyłam zespół Dance On Glass, który również wydał jedną płytę w Polsce (album był równiez dystrybuowany w całej Europie).

Czy są jakieś trudności z redagowaniem strony w języku polskim? Jakie są różnice między pismami tego typu w Polsce, a w Wielkiej Brytanii? Jaka jest idea przewodnia dodatku? – W Polsce przez trzy lata pracowałam dla magazynu Metal Hammer (nadal współpracuję z nimi jako freelance), natomiast w Anglii współpracowałam z magazynem muzyki alternatywnej Organ, zatem mam pewne doświadczenie dziennikarskie w obu krajach. Trudności z redagowaniem polskiej strony raczej nie ma. Obawiałam się początkowo o brak tematów, okazało się jednak, że zawsze mam plan na kolumnę z 3-4 tygodniowym wyprzedzeniem. Jedynym problemem jest brak polskiej czcionki w naszym programie edytorskim, stronę przygotowuję zatem w domu, nastepnie jest ona wklejana do Herald Express w podobny sposób jak zdjęcia. Idea przewodnia dodatku to, podobnie jak w przypadku kolumn o różnych miasteczkach South Devon, informacje na temat bieżących wydarzeń, a także informacje dla Polaków przykładowo na temat szkół, zasiłków, dostępu do usług dentystycznych, etc. Czy Polacy organizują się w Devon? Czy są tam szanse na promocję polskiej kultury? Czy wykształceni ludzie, pracujący na wybrzeżu w branży hotelarsko-gastronomicznej, mają szanse realizować się zawodowo? – Niestety nie ma tutaj jak na razie żadnego pol-

skiego centrum. Polacy spotykają się głównie na zasadach towarzyskich – w weekendy czy na piwie po pracy. Od czasu do czasu odbywają się polskie imprezy, wkrótce w Torbay zagrają koncerty zespoły Proletaryat i Akurat. Próbujemy także zorganizować polską szkółkę sobotnią dla dzieci. To, czy wykształceni Polacy mają szanse realizować się zawodowo, zależy od nich samych. Z nauką języka nie ma tutaj problemu – jest sporo uczelni, które oferują darmowe wieczorowe kursy angielskiego na różnych poziomach. Istnieje także doskonały College – South Devon,gdzie można podnieść swoje kwalifikacje, zarówno zawodowe, jak i akademickie. Wszyscy wykładowcy są bardzo przyjaźni i cierpliwi, uczelnia oferuje również pomoc w angielskim. Sporo osób niestety nie stawia sobie zbyt wysoko poprzeczki – znam ludzi z dyplomem magistra, którzy pracują w fabryce obróbki krabów i są zadowoleni, bo co tydzień dostają te swoje 250 funtów, co wystarcza im na życie i na piwo...

Słyszałem wiele o starym osiedlu Polaków w Newton Abbott. Czy miałaś może kontakt z tymi ludźmi? Czy pokolenia starszych i młodszych jakoś się przenikają? – To tzw. Little Poland – dom spokojnej starości dla polskich kombatantów. Znajduje się on na obrzeżach Newton Abbot, w Stover. Miałam okazję rozmawiać kilkakrotnie z rezydentami – większość z nich nie była w Polsce od czasu II wojny światowej. Jest to bardzo zamknięta społeczność, mają oni na miejscu wszystko, czego potrzebują – polski sklep, kaplice, polską obsługę. Jednak przyznam, że dla mnie to dość dziwne, depresyjne miejsce. Ci starsi ludzie, z akcentami jak ze starych filmów czarno-białych, bardzo tęsknią za Polską, do której już nigdy nie będą mieli okazji wrócić.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 28 września 2007

4 CZAS NA WYSPIE tydzień na wyspach Kilkudziesięciu polskich pracow-

ników linii produkcyjnej fabryki komputerów Dell odmówiło w sobotę, 22 września, pracy po godzinach. W irlandzkiej filii koncernu, mieszczącej się w Limerick, zostało zatrudnionych czterystu Polaków. Podpisali umowy na trzy miesiące, a po powrocie do Polski będą pracowali w łódzkim zakładzie Della, który ma ruszyć juş w listopadzie. Pracę ma w nim znaleźć blisko tysiąc osób. Tymczasem zatrudnieni w Limerick podjęli akcję protestacyjną po tym, jak po raz kolejny kazano im pracować więcej niş osiem godzin, co nie zostało wcześniej uwzględnione w umowach.

40–letni Polak z Gdyni i dwóch Brytyjczyków poniosło śmierć na skutek wypadku, który wydarzył się w niedzielę, 23 września, na statku Viking Islay. Jest to jednostka ratowniczo-remontowa, obsługująca obecnie platformę wiertniczą koncernu BP na gazowym złoşu Amethyst w południowej części Morza Północnego.

Obszerny artykuł o Partii Kobiet załoşonej przez pisarkę Manuelę Gretkowską ukazał się we wtorkowym wydaniu „The Times�. Tekst przeplatany wypowiedziami Gretkowskiej okraszony jest zdjęciem, na którym widnieje słynny juş w Polsce wyborczy plakat partii przedstawiający nagie liderki tego ugrupowania. Swoje wdzięki przysłaniają jednak planszą z hasłem „Polska jest Kobietą�. Cztery lata więzienia i pięć lat zakazu prowadzenia pojazdu w Wielkiej Brytanii otrzymał Maciej Szczygiecki, winien śmierci dwóch osób na skutek wypadku drogowego, którego był sprawcą. Do tragicznego zdarzenia doszło w marcu tego roku na drodze A303 w południowym Wiltshire. Męşczyzna przyznał się do winy.

Madonna z Hackney Premierowe pokazy jednominutowych animacji zainspirowanych obrazami z kolekcji National Gallery odbyły się w miniony piątek w największej z londyńskich galerii. Filmy powstały w ramach projektu Transcriptions: Animation będącego wynikiem współpracy między National Gallery i Central Saint Martin's College of Art and Design. Wśród studentów rocznego podyplomowego kursu animacji, którzy zaprezentowali swoje filmy znaleźli się Tamara Leśniewska i Michał Konstantynowicz. – Kiedy oglądałam obrazy w National Gallery, a jest ich tam przecieş kilka tysięcy, moją uwagę przykuł fakt, iş chyba najwięcej z nich to wizerunki Madonn z dziećmi – opowiada Tamara. – Są jednak odrealnione, nieczłowiecze. Wybrałam jeden z nich: Virgin and Child, którego

autorem jest Andrea Solario, twórca pochodzący z XVI wieku. Zgodnie z moimi odczuciami postanowiłam przedstawić Madonnę jako zwykłą, zapracowaną matkę. Powstał film Hackney Madonna. Dlaczego akurat Hackney? Bo to przecieş jedna z tych dzielnic, która ma w Londynie najgorszą opinię. Znowu chodziło mi o kontrast między uduchowioną postacią na obrazach, a losem człowieka na Hackney. A poza tym jestem samotną matką jedenastoletniego Mirona (na zdjęciu Tamara z synem), ten fakt z pewnością równieş miał wpływ na mój wybór i podejście do tematu. Animacje studentów jeszcze długo będzie moşna oglądać na internetowych stronach National Gallery. Kiedy zapytałam Tamarę jak długo, roześmiała się mówiąc: – Na zawsze. Filmy te wejdą na stałe do zbio-

Lokaje dla krĂłlowej

rów National Gallery, a Tamara i Michał są pierwszymi Polakami, których prace nie zaistniały tam tylko gościnnie. Aby obejrzeć animacje wystarczy kliknąć na: www.nationalgallery.org.uk, a inne ich prace stanowią stałą ekspozycję animowanej strony: www.fabrykatv.net.

Brytyjska królowa planuje zatrudnić lokajów, m.in. z Polski, poniewaş Brytyjczycy nie chcą pracować w Buckingham Palace – poinformował „Daily Star�. Do tej pory tego typu propozycję pracy na brytyjskim dworze otrzymywali przede wszystkim rodowici mieszkańcy Wysp, jednak mimo kilkukrotnych prób rekrutacji nie udało się zatrudnić odpowiedniej liczby osób. Powód jest prosty: zbyt niska pensja. Rocznie królewski lokaj zarabia około 20 tys. funtów. Z pewnością chętnych do tej, w pewnym sensie, prestişowej pracy wśród „nowych� Europejczyków, nie zabraknie.

European Languages Day w Transport for London

Poetyckie spotkanie W Transport for London pracujÄ… ludzie z 27 krajĂłw Europy. W tym rĂłwnieĹź z Polski. Nietrudno o takÄ… narodowÄ… róşnorodność w firmie, ktĂłra zatrudnia 20 tysiÄ™cy pracownikĂłw. Z okazji przypadajÄ…cego 26 wrzeĹ›nia European Languages Day przedstawiciele tych krajĂłw pozowali do wspĂłlnego zdjÄ™cia, tworzÄ…c kolorowy melanĹź kilkudziesiÄ™ciu flag. PolskÄ… trzymaĹ‚ Darek PodwiÄ…zka – Coach Manager for Transport for London, ktĂłry jako jedenastolatek przyjechaĹ‚ do Londynu z rodzicami w 1979 roku: – Moje stanowisko pracy jest caĹ‚kiem nowe, bo powstaĹ‚o zaledwie trzy lata temu, jestem wiÄ™c pierwszym Coach Managerem w TFL. ZajmujÄ™ siÄ™ wyszukiwaniem i utrzymywaniem kontaktĂłw z firmami autokarowymi w Londynie i spoza Londynu – Darek PodwiÄ…zka.

Poszukiwany Roman Czaja nie Ĺźyje 26 LIPCA zamieĹ›liciĹ›my w „Nowym Czasieâ€? informacjÄ™, Ĺźe policja w Suffolk poszukuje zaginionego Romana CzajÄ™. Kilka dni później, 31 lipca, na polu przy Chalk Lane w Brandon znaleziono ludzkie szczÄ…tki.

qpmuby

24 września policja z Suffolk potwierdziła, şe są to zwłoki poszukiwanego, 39-letniego Romana Czaji. Polak zaginął 19 lipca w Lakenheath, w drugim dniu swego pobytu na Wyspach. Policja prowadzi śledztwo w sprawie

REKLAMA

qpmuby UQ .LOEX PHWUR 7 % : 1 %HOVL]H 5RDG /RQGRQ

3DUN

qpmuby

‡ 52=/,&=(1,$ 32'$7.2:( VHOI HPSOR\HG &,6

‡ =:527< 32'$7.8 ‡ 3HâQD NVLÄ‹JRZRÄ&#x;Ă˝ 9$7 3D\UROO VSyĂĄNL /WG

‡ %(1(),7< ‡ ((& 5HVLGHQFH 3HUPLW UH]\GHQWXUD

‡ 2'=<6. 'à 8*�:

) 7 $ 'OD 7ZRMHJR EH]SLHF]HĔVWZD 3ROWD[ QDOHĪ\ GR )HGHUDWLRQ RI 7D[ $GYLVHU

f f f _^[cP g R^ dZ

' #$ '"' "(&

jego śmierci, bowiem istnieją domniemania, şe był zastraszany, na pewno nie zmarł z przyczyn naturalnych. Wszyscy, którzy mogą udzielić informacji na temat okoliczności jego zaginięcia proszeni są o kontakt z policją: tel. 01284 774265 lub z redakcją „Nowego Czasu�.

Spotkanie autorskie z gdaĹ„skim poetÄ… Wojciechem Borosem odbyĹ‚o siÄ™ w sobotÄ™, 22 wrzeĹ›nia, w Ceramics Cafe na zachodnim Ealingu. MĹ‚ody poeta zaprezentowaĹ‚ wiersze z tomĂłw „Nierealit gĂłrski" oraz „Jasne i peĹ‚ne". Boros współpracuje z kwartalnikiem literackim „Autograf", jest laureatem nagrody „O laur Czerwonej Róşy" w GdaĹ„sku oraz współtwĂłrcÄ… wielu inicjatyw twĂłrczych w TrĂłjmieĹ›cie. Organizatorem spotkania byĹ‚a Grupa Literacka Polaris.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 28 września 2007

CZAS NA WYSPIE 5

„Dzikie zwierzę” na dobry początek

PIOTR STRYJEWSKI

Basingstoke to przeszło 80-tysięczne miasto w hrabstwie Hampshire. Silnie uprzemysłowione i leżące stosunkowo niedaleko od Londynu, bo raptem 77 kilometrów. Bliskość metropolii sprawia, że Polacy tam mieszkający, albo myślą o wyjeździe do stolicy, albo z niej uciekli i w poszukiwaniu spokojniejszego miejsca lądują właśnie tu.

Agnieszka Opaska i Albert Hampson, dyrektor administracyjny Chute House, gdzie odbędzie się „Tea with the Big Animal”

– Basingstoke jest miastem przelotowym – mówi Agnieszka Opaska, która zorganizowała na swojej uczelni, University of Winchester, mini-festiwal polskiej kultury. Jed-

przedzona wypowiedzią jednego z profesorów uniwersytetu, a po filmie zaproszeni goście przejdą do... polskiej chaty, czyli sali ustylizowanej „na ludowo”, gdzie królować

nodniowa impreza, a raczej popołudniówka odbędzie się 14 października. Zostanie wyświetlony film Jerzego Stuhra pt. „Dzikie zwierzę”, projekcja zostanie po-

Działanie dwukierunkowe METROPOLITAN UNIVERSITY w Manchesterze od jakiegoś już czasu współpracuje z wrocławskim Teatrem Pieśni Kozła, wielokrotnie nagradzanym na międzynarodowych festiwalach, m.in. w Edynburgu. Wśród studentów magisterskich studiów aktorskich Metropolitan University bardzo popularne stały się wyjazdy do Wrocławia, by od aktorów Pieśni Kozła uczyć się pracy z tekstem i specyficznego podejścia do aktorstwa, wywodzącego się z myśli Teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego. Pieśń Kozła wędruje więc razem z brytyjskimi wykładowcami i lektorami z Polski do Wielkiej Brytanii i z powrotem. Studenci spędzają większość czasu we Wrocławiu.

Zdaniem Niamha Dowlinga, wykładowcy na uniwersytecie i współpracownika Teatru Pieśni Kozła, kurs jest dla tych studentów, którzy chcą się przenieść do innego świata... Dowling stał się entuzjastą wrocławskiego teatru po miesięcznym kursie, na którym nauczył się tworzenia i odczuwania fizycznej więzi między przedstawiającym tekst a samym tekstem. Tego typu podejścia do nauczania aktorstwa darmo szukać na wyspiarskich uczelniach teatralnych. Dlatego wśród brytyjskich studentów praktyki z teatrem Pieśni Kozła cieszą się rosnącym powodzeniem. I trudno nie mieć poczucia, że wnosi się coś ciekawego do skarbca kultury europejskiej. (rr)

W grupie raźniej OSIEM DZIEWCZYNEK z Polski, Litwy i Słowacji uczących się w Corby Community College stworzyło grupę wsparcia, by łatwiej zaaklimatyzować się w nowym środowisku, które – jak się okazało – nie jest do nich przychylnie nastawione. W stworzeniu grupy pomogła im organizacja Youth Opportunity Fund, która sama jest finansowana przez rząd Wielkiej Brytanii i wspiera młodzieżowe pro-

jekty. Dziewczynki czuły brak akceptacji ze strony ich angielskich koleżanek, co do tego stopnia źle wpływało na ich samopoczucie, że prawie nie wychodziły ze swoich domów. „Saulitikas”, co w języku litewskim oznacza „świt” to nazwa grupy. Dziewczynki z Saulitikas spotykają się w każdy poniedziałek, między innymi po to, by uczyć się języka angielskiego czy tańczyć hip-hop.

będzie nasza tradycyjna kuchnia. – Najpierw był projekt festiwalu filmowego, który musiałam przygotować na zajęcia. Kiedy już go zrobiłam, pomyślałam, że dlaczego nie

zrealizować go w rzeczywistości? Nie można nazwać tej imprezy festiwalem filmowym, bo obraz Stuhra będzie jedyną atrakcją spod znaku X Muzy i choć na pewno kluczową, to nie ostatnią. Goście zostaną przywitani bardzo tradycyjnie, chlebem i solą. Poza salą ustylizowaną na polską chatę, będą mogli posiedzieć w pokoju z lat 80., w którym Agnieszka zgromadziła przedmioty i plakaty albo bezpośrednio pochodzące z tego okresu albo doń nawiązujące. Wystrój pokoju-wystawy powstanie pod hasłem The Art of Socialist (Sur)realism in Communistic Poland – Day-to-day Life. Agnieszka większość przedmiotów zgromadziła sama. – Wykorzystywałam każdą okazję wyjazdu do Polski, aby coś ze sobą przywieźć i tak się uzbierało. Ostatnim elementem przygody z polską sztuką, historią i obyczajowością będzie wystawa młodego fotografa, Piotra Stryjewskiego. Agnieszka mieszka w Basingstoke od trzech lat. Jest jedyną Polką na swoim roku, ale nie przygotowywała festiwalu samotnie. Rozniosła po mieście ulotki, w których przedstawiła pokrótce swój pomysł i zaprosiła chętnych do współpracy. Zgłosiło się do niej jakieś dziesięć osób. A wśród gości polskiej popołudniówki znajdą się przedstawiciele władz miasta i dzielnicy, istnieje więc szansa, że być może kolejne projekty Agnieszki znajdą w przyszłości źródło dofinansowania. A ma już kilka nowych pomysłów.

Elżbieta Sobolewska


NOWYCZAS 28 września 2007

nowyczas.co.uk

6 POLSKA POJEDYNEK STULECIA » Kwaśniewski-Kaczyński

tydzień w kraju T Prezydent Lech Kaczyński złożył wizytę w USA. Prezydent wziął udział w sesji ONZ poświęconej ociepleniu klimatu, spotkał się z prezydentem Afganistanu Karzajem, a także dwukrotnie z Polonią na Greenpoint w Nowym Jorku i w chicagowskim „Jackowie”. T Z gdańskiej listy PiS wystartuje Maciej Płażyński. Były założyciel PO chce być pomostem współpracy PiS i PO i powstrzymania Platformy przed aliansem z postkomunistami. Na razie Stefan Niesiołowski stwierdził, że takiego „pomostu” sobie nie życzy... Chyba nie wprowadzony w kulisy? T PO „odkupiła” aktorów grających w reklamówce PiS i nakręciła z nimi własny spot anty PiS-owski. T Lech Wałęsa oświadczył, że jeżeli PiS wygra te wybory to... wraca do polityki. T Obserwatorzy OBWE, zachęcani przez krajową opozycję, chcieliby nadzorować wybory w Polsce. Rząd się na notę OBWE obraził, a minister Anna Fotyga stwierdziła, że w takim układzie obserwatorów do Warszawy nie zaprosi. Jak PiS wygra to chyba wprowadzą nam „kordon sanitarny”, co już postuluje szef frakcji socjalistów w PE Martin Schulz. Schulz to niemiecki socjaldemokrata, któremu swego czasu Berlusconi proponował, by grał rolę „kapo” w filmach o obozach koncentracyjnych. T W Pułtusku odbył się III Zjazd Polonii i Polaków z zagranicy. Gościem Zjazdu był premier Jarosław Kaczyński, który mówił m.in. o rządowym programie „Powrót”. W tym samym czasie Prezydent podpisał uchwaloną przez Sejm Kartę Polaka. T Przed Collegium Maius w Opolu stanął pomnik Czesława Niemena. TPrezes IPN Janusz Kurtyka podtrzymał zdanie, by katalogi nazwisk kandydatów na posłów drukować dopiero po wyborach. O tym czy mamy posłów agentów dowiemy się po głosowaniu. I gdzie tu sens? Na razie są katalogi SB-eków, członków władzy w PRL i tych na których zbierano „papiery”. Z obecnej władzy ujawniono tylko sędziów (paru z TK i SN jednak donosiło) i tych, poza marszałkami, którzy nie kandydują do parlamentu. Prezes TVP i członek Kolegium IPN Urbański Andrzej podpisał w 1981 „lojalkę”, ale później w 1983 trochę siedział. T Znany dziennikarz Tomasz Lis opuścił Polsat. Na koniec dał przykład dziennikarskiej niezależności i wezwał, aby nie głosować na PiS.

Telewizyjna debata wyborcza EUFORIA w obozie lewicy po tym, jak premier Jarosław Kaczyński przyjął wezwanie do telewizyjnego pojedynku z Aleksandrem Kwaśniewskim. – Olek go rozniesie – mówi z całym przekonaniem Wojciech Olejniczak, lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej. – Wypada lepiej w telewizji– dodaje. Adam Bielan, odpowiedzialny za wyborcze sukcesy Prawa i Sprawiedliwości nie podziela tego optymizmu, ale zdaje sobie sprawę, że pojedynek będzie bardzo trudny. Bielan jest jednak przekonany, że Kaczyński nie da się zapędzić do narożnika, jak to się stało 12 lat temu w czasie telewizyjnego pojedynku Wałęsa-Kwaśniewski. Dziś już nikt nie ma wątpliwości, że tamten pojedynek dał prezydenturę Kwaśniewskiemu. Do tego pojedynku namawiali Kwaśniewskiego jego koledzy. Mieli mu za złe, że zamiast jeździć po kraju, spotykać się z wyborcami, on kursuje między zagranicznymi wykładami. W końcu udało się przekonać Kwaśniewskiego i niespodziewanie rękawicę podjął Jarosław Kaczyński.

Ani w sztabie Kwaśniewskiego ani Kaczyńskiego nikt nie chce powiedzieć, na jakich sprawach skupią się obaj politycy. Czy będzie to pojedynek na programy, czy też ogra-

niczy się do zaczepek? A te zaczepki, to na przykład sprawa spółki Telegraf, z której mieli brać pieniądze na polityczną działalność bracia Kaczyńscy. Ale przede wszystkim to niestosowne zachowanie Kwaśniewskiego w czasie niedawnego wykładu na Ukrainie i tego sprzed wielu lat w Charkowie. Były prezydent chwiał się nad grobami polskich oficerów. Bełkotał też w czasie niedawnego wykładu na Ukrainie. – Polska to nie Rosja, gdzie tak łatwo pijaństwo wybacza się politykom – sugeruje jeden z doradców premiera Kaczyńskiego. Bez względu na wynik pojedynku już dziś można powiedzieć, że przegra na nim Platforma Obywatelska. Nic tak bowiem nie rozrusza politycznej sceny jak właśnie walka w telewizyjnym studio. A że przeciwnicy są siebie godni, odgrywają przecież od dłuższego czasu największą rolę na polskiej scenie politycznej, można być pewnym, że niebawem przed te-

Ostre picie na lewicy KIEDY jeden z liderów lewicy Marek Borowski mówi z mównicy o byłym prezydencie Aleksandrze Kwaśniewskim „mordo ty nasza”, to chciał tak naprawdę powiedzieć: Olek, daj sobie spokój z tymi zagranicznymi wyjazdami, nie pij, bo wszystkich nas pogrążysz. Kwaśniewski lubi się napić. Jak zresztą cała polska lewica. Koło siedziby Sojuszu Lewicy Demokratycznej przy ulicy Rozbrat w stolicy jest knajpa, gdzie byli towarzysze i ci z najnowszego zaciągu nie wylewali za kołnierz. Doszło do tego, że liderzy lewicy wydali niemal formalny zakaz, by tam się nie upijać. Pół biedy, kiedy padał na trotuar towarzysz z terenu. Pies z kulawą nogą go nie poznał. Ale, kiedy na miękkich nogach wytaczał się późniejszy minister obrony narodowej, był już wstyd. A jeszcze gorzej, gdy informacje o pijackim ciągu Kwaśniewskiego poznaje naród.

Zły duch Kwaśniewskiego Wtajemniczeni twierdzą, że kiedy Kwaśniewski był dwie kadencje w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu, złym duchem, czyli tym, który namawiał do alkoholowych libacji był Andrzej Majkowski, odpowie-

dzialny w prezydenckiej kancelarii za sprawy zagraniczne. Tęga głowa, dusza towarzystwa, z nim każdy chciał się napić. No i miał ogromne wpływy i dojścia do Kwaśniewskiego. Przyjaźń musiała to być wielka, bo nawet żona Kwaśniewskiego nie była w stanie sprawić, by pozbyto się Majkowskiego z pałacu.

Plama w Charkowie Przy każdej większej alkoholowej wpadce Majkowski był przy Olku, jak sam mówił do prezydenta. Podczas uroczystości w Charkowie – też. Wylot z Warszawy był wtedy wcześnie rano. Kwaśniewski pił z plastikowego kubka koniak na trasie Smoleńsk-Charków. Lot trwał niecałą godzinę. Nie pił sam, ale mniejsza, kto mu towarzyszył. Blamaż był potem wielki. Gdyby nie usłużne dłonie gospodarzy i ówczesnego polskiego ambasadora na Ukrainie, Kwaśniewski runąłby jak długi. Majkowski widział co się dzieje i kiedy prezydencka maszyna wylatywała z Charkowa do kraju nie pozwolił, by Kwaśniewski pił na pożegnanie. Bo takie przyjęcie było, a jakże. Majkowski usłużnie nalał prezydentowi wody w kieliszek i dzięki temu

Kwaśniewski utrzymał się w pionie przy wejściu do samolotu.

Wsiadał przez... bagażnik A jeszcze wcześniej była wizyta na Białorusi, gdzie po tęgiej popijawie Kwaśniewski chciał wejść do samochodu przez ... bagażnik. Uchwyciły to kamery telewizyjne, ale podobnie jak przypadek z Charkowa, zdjęcia nie mogły ujrzeć światła dziennego. Była też Gdynia, gdzie na jedną z wystaw Kwaśniewski przypłynął z Kaliningradu. Kiedy pojawił się na stoiskach organizatorzy wpadli w popłoch, bo prezydent sprawiał wrażenie, jakby dopiero skończył biesiadę.

Picie bez kamer Po Charkowie nie było już wspólnych posiedzeń przy kieliszku. W czasie wystawy Expo w Hanowerze Kwaśniewski udał się ze swoją świtą do wydzielonych pomieszczeń polskiego pawilonu, by tam... odpocząć przed powrotem do kraju. Podobnie było w Lizbonie na Expo. Przyjaciele Kwaśniewskiego z lewicy twierdzą, że Olek nie pije więcej niż przeciętny Polak. Kiedy padają pytania, czy prawdą jest, że w końcówce drugiej kadencji wymykał się ochro-

lewizorami zasiądzie cała Polska. – O tym przez długi czas i tylko o tym będą mówili Polacy – twierdzi socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego Jarosław Flis. – To przyćmi każdy kolejny ruch sztabu dowolnej partii. Kampania polityczna w Polsce jest nijaka. Ludzie, którzy wracają z rocznego pobytu poza granicami kraju twierdzą, że się nic nie zmieniło, że politycy tylko mówią i mówią. No i doszły jeszcze spoty wyborcze, które pokazują w niekorzystnym świetle przeciwników politycznych. Zero programu, zero konkretów. W tej telewizyjnej debacie też może być niewiele konkretów. Pewne jest jedno: będzie na pewno bardzo wiele emocji i to może albo wybić Prawo i Sprawiedliwoś na pewne zwycięstwo, albo też – czego nie wykluczają politolodzy – wydźwignąć lewicę na 20 a może i więcej procent społecznego poparcia.

Bartosz Rutkowski

nie, by w jednej z renomowanych warszawskich restauracji podnieść sobie ciśnienie, robią wielkie oczy.

Biesiady w Łańcucie Podobne zdziwienie wyrażają, gdy mowa o jego spotkaniach z byłym ukraińskim prezydentem Leonidem Kuczmą na polskiej ziemi. A przecież w Łańcucie też były pijackie maratony. Zdaniem opozycji sędziowie Trybunału Konstytucyjnego powinni byłym prezydentom odbierać przywileje jako karę z ich nieobyczajne zachowanie. Tylko czy to zmieni nawyki polskich polityków? Można wątpić. Swego czasu obiegły Polskę „taśmy prawdy” byłego premiera i marszałka sejmu Józefa Oleksego, który popijał z jednym z najbogatszych Polaków Aleksandrem Guzowatym. Oleksy równo jechał po lewicy, po swoich kolegach. Kiedy przeprowadzono sondaż, czy to dyskredytuje Oleksego, większość pytanych odpowiadała, że nie, bo przecież po pijaku można mówić różne rzeczy. Skoro można mówić, to może i można robić - bronią Kwaśniewskiego jego przyjaciele i dorzucają z przekąsem: przecież Olek nie miał nigdy kluczy do broni atomowej, nie może więc nikomu wyrządzić krzywdy. A jeśli już, to tylko lewicy. Ale o tym przekona się Polska 21 października.

Bartosz Rutkowski


WIELKA BRYTANIA I ŚWIAT 7

NOWYCZAS 28 września 2007

nowyczas.co.uk

POLITYKA » Laburzyści chcą wyborów

Gordon Brown spadkobiercą Thatcher NA COROCZNEJ konferencji Partii Pracy premier Gordon Brown przedstawił swój program na kolejną dekadę. Program w dużym stopniu uwzględniał oczekiwania klasy średniej – tradycyjnego elektoratu konserwatystów, i przypominał program wyborczy. Największą ambicją nowego premiera jest państwowa służba zdrowia. W prawie godzinnym przemówieniu wymienił również takie priorytety rządu jak szkolnictwo, walka z przestępczością i pomoc dla matek nowo narodzonych dzieci. Swoje pierwsze przemówienie jako premier, Gordon Brown wygłosił w atmosferze niepewności, czy zdecyduje się na wybory jeszcze w tym roku. Według ostatnich badań laburzyści

utrzymują zdecydowaną przewagę nad konserwatystami, którzy przeżywają kolejny kryzys przywódczy, któremu nie potrafił zapobiec lider konserwatystów, David Cameron. – Gordon Brown jest naturalnym spadkobiercą Margaret Thatcher – oświadczył lord Tebbit, jeden z najbliższych współpracowników „Żelaznej Damy”. Podkreślał przy tym jego zalety jako polityka i człowieka. Wcześniej była premier przyjęła zaproszenie Gordona Browna na Downing Street. Przewaga laburzystów i kłopoty konserwatystów stworzyły idealne warunki wyborcze. Premier wprawdzie zachowuje powściągliwość, ale nie wyklucza ogłoszenia wyborów, prawdopodobnie w listopadzie. (gm)

Protesty w Birmie

T Prezydent Władimir Putin powołał oficjalnie rząd Wiktora Zubkowa. W gabinecie dokonano zmiany tylko trzech ministrów. T Białoruski Sąd Najwyższy podtrzymał wcześniejsze decyzje i odmówił rejestracji ruchu „O wolność” Aleksandra Milinkiewicza. T Kanclerza Niemiec Angela Merkel przyjęła prywatnie Dalajlamę. Rząd w Berlinie natychmiast ogłosił dla równowagi, że życzy sobie jak najlepszych stosunków z Chinami.

W Rangunie doszło do protestów buddyjskich mnichów. Wojskowa władza Birmy zaostrzyła represje, ale na ulice wyszło ponad 100 tysięcy demonstrantów. USA grożą rządowi w Birmie sankcjami. Działania władz Birmy potępił także premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown.

Dmuchnęło potężnie w Anglii WICHURA przyszła niespodziewanie i potężnie uderzyła w środek Anglii. Padały jak zapałki nawet potężne drzewa, fruwały dachy domów, niszczone były samochody. Szczęście, że nie było ofiar wśród ludzi. Najbardziej ucierpiały Nuneaton, Northampton, Farnborough i Luton. W Northampton wiatr był tak silny, że w jednej chwili powalił ogromne drzewo na autobus szkolny. Całe szczęście, że w tym czasie pojazd był pusty.

Andy Cooper, z Cherry Lodge w rejonie Northampton nie zapomni tego poranka, kiedy leżał jeszcze w łóżku i nagle jego dom zaczął dosłownie chodzić. To trwało jakieś dziesięć sekund i wtedy Andy błyskawicznie wyskoczył z łóżka, wyjrzał przez okno i zamarł z przerażenia, bo tak destrukcyjnej siły przyrody jeszcze nie widział. Nie było absolutnie żadnych ostrzeżeń o nadciągającym kataklizmie. Kilkadziesiąt zniszczonych do-

tydzień na świecie

mów zostało w Trafford Drive, Bucks Hill i Nuneaton. W Cove huragan szalał tylko na jednej ulicy - Rother Road. Po kilkunastu sekundach wszystko ucichło i wtedy dopiero widać było zniszczone domy, zerwane dachy, pogniecione karoserie samochodów. Zdaniem synoptyków z tak ogromną siłą wiatru dawno już ta część Anglii nie miała do czynienia. Przypominało to autentyczne tornado, które po przejściu zostawia tylko

ogromne zniszczenia. Tak było w Luton i innych angielskich miastach. Od razu porównano ten huragan do niszczycielskiej siły, która dwa lata temu pustoszyła Birmingham. Okazało się, że wtedy siła wiatru była jednak jeszcze większa i straty wywołane podmuchami też były większe. Siła wiatru momentami osiągała 120 km na godzinę. Zdaniem meteorologów z takimi ekstremalnymi zjawiskami Wyspy Brytyjskie będą miały coraz częściej do czynienia. (am)

T Prezydent Iranu Amchmedineżad przybył do ONZ na forum poświęcone ociepleniu klimatu. Zaproszono go też na Uniwersytet Columbia, gdzie doszło do protestów mniejszości żydowskiej. T Iran oświadczył, że śledzi ruchy wojsk amerykańskich i jest w stanie odpowiedzieć swoimi rakietami. Iran zaprezentował nowy typ rakiety o zasięgu 1800 km i nowe myśliwce swojej produkcji. T Nowym premierem Japonii został 71-letni Yasuo Fukuda. T Tajny raport rządu Norwegii zakłada, że w przypadku konfliktu z Rosją kraj ten nie będzie liczył na pomoc i wsparcie NATO. Według ujawnionego częściowo raportu Norwegia musi być przygotowana na tego typu napięcia, które mogą dotyczyć np. sporu o złoża gazu i ropy wokół Arktyki. T Białoruś grozi, że jeżeli Rosja podwyższy jej od 15 do 20 proc. ceny gazu to ona podniesie ceny za tranzyt tego surowca przez swoje terytorium na Zachód. T Gazociąg północny zostanie poprowadzony przez wody terytorialne Finlandii. Estonia nie wyraziła zgody na badania geologiczne dla gazociągu na swoich wodach. T Historycy czescy ustalili, że komuniści CSRS i ich służby zajmowały się porwaniami z Zachodu działaczy opozycji. Do 1961 roku porwano co najmniej 200 emigrantów. Z kolei z badań historyków w Niemczech wynika, że 17 tysięcy obywateli RFN szpiegowało dla tajnych służb NRD. T Władze Bolonii odwołały pozwolenie na budowę w tym mieście największego we Włoszech meczetu. T Burza w Bangladeszu stała się przyczyną śmierci około 1000 miejscowych rybaków. T Prezydent Bush poinformował, że jego kraj poprze rozszerzenie stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ o Japonię. T Sabotażyści wysadzili fragment gazociągu na północy Iraku.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 28 września 2007

8 TAKIE CZASY

Where maps and scripts collide by Marek Kaźmierski

E

xactly this time last year, based on a novella I once wrote, I started shooting an experimental, feature-length film. It’s the story of a young Polish painter who, sick of creative success lined with poverty, comes to Britain to seek an easier existence. This he finds, not through his art, but via a commission to produce some celebrity portraits. As his manufactured canvases begin to bring in ever more wealth, his creative energies wane until a woman, a muse of sorts, crosses his path and unleashes them again. Only thing is, I can’t tell you if the story ends happily or not, because, two-thirds of the way through the production, I had to stop filming. In order to shoot the thing in the first place, I needed lots of paintings, both mass-made and one-off, as props. But, being the idiot that I am, instead of asking painter friends to help, I decided to produce them myself. A disastrous move. Not because they looked bad. The opposite. Once I finished shooting certain scenes, I tried selling the pictures I no longer needed. They all went. I produced more, to finance further filming. Those sold too. Today, I’m turning down commissions, having no time or wish to keep painting to order. Rolls of film are gathering dust in my home, because my life has begun to resemble that of my own protagonist. What’s worse, there seems to be a sequel to this art-reality overlap in my immediate future. I once wrote a novel whose central character disappears into the Scottish Highlands to fi-

No Way Back Where

nish work on a collection of picture/poems (inspired by William Blake’s books of Songs). Alone, driving, creating and sleeping in a van, he hopes to finish his masterwork in peace. Having long forgotten this plot line, I flew to Poland last month, trying to escape the mass of projects waiting for me in London. But the moment I sat down in a Warszawa pub, I instantly hit on a new idea. To write another book, a travelling tale, over three months of living on Polish roads. To study the land, listen to the people, jot down as much adventure, anecdote and analysis as I could. Having been forced to leave Polska as a child, it is a story I realised I desperately need to tell. For me, for her, for all those both charmed and bemused by this most turbulent of states. So, next spring, I’m off. In the footsteps of Chatwin, Kerouac, Kapuscinski, Shepard, Stasiuk, Topolski. But, before then, some research and preparation must be done. A few questions answered. For example, knowing why, where and when, I now need to answer – how, exactly? Take my motorcycle? Romantic, but too impractical. Forget the weather, the danger, the state of Polish tarmac. Motorcycling demands too much physical strength and emotional concentration to serve as a writer’s vehicle. Hunter S. Thompson managed it, but he had nitro-glycerine for blood. Hitchhiking? Sweetly retro, but from actual stories I’ve heard, there’s too much hanging around and not enough action. Times have changed, as Dylan rightly sang of late, and I can’t bet everything on the generosity of speeding strangers. Trains and coaches are easy to write in, and sing the right songs too. PKS and Greyhound have much in common, but I need freedom from timetables and beaten tracks. A car is the most obvious choice, but I don’t feel like living in hotels or tents for that length of time. What I really need is a home on wheels. A machine I can crash in each night (unfortunate turn of phrase, but that’s adventure writing for you), without worrying where I parked the day before or where I left my pen and paper. Something I can load up with mattress, folding chair and table, then write in or out of, depending on the views and the weather. Weighing up all available choices, it seems I’m again being invited to step into one of my own stories. I will go by van. Economical, anonymous and more romantic than a Winnebago (Steinbeck’s been there and done that already, with a dog in tow). An all-in-one transport, study and sanctuary. Now, considering my recent run of bad luck with cameras, I need to decide whether to take one with me. Then, with visuals sorted, I’ll consider the soundtrack I want on this, the most important trip I’ll ever choose to take.

Z

Ogarek dla...

Krystyna Cywińska

asypało mnie listami od czytelników. Aż trzy w ostatnim kwartale. Wprost lawina! Ten ostatni od Ani Wielgosz łzę mi z oka wycisnął. Nie musiałam zapuszczać sobie sztucznej łzy, co zwykle czynię z braku podobnych wzruszeń. Wzruszyłam się. Dziękuję za miłe słowa, łzę otarłam i zabrałam się do pisania. Kochana Aniu, warto pisać dla takich jak ty czytelników. Mam widać dobrą passę, bo w POSK-u też lawina komplementów. Aż cztery osoby w przekroju płci i wieku deklarowały upodobanie do moich felietonów. O autograf jednak nie prosiły, choć byłam przygotowana. Zabrałam ze sobą wieczne pióro, wysychające z powodu braku takich okazji. A przy okazji, bo było to w przerwie spektaklu Antoniego Czechowa „Niedźwiedź. i „Oświadczyny”, parę osób mnie pytało, co o tym sektaklu sądzę. I co też sądzę o sprowadzeniu z tym spektaklem zespołu z prowincjonalnego teatru z Elbląga. Obecny rzecznik praw obywatelskich, dr. Janusz Kochanowski, były konsul RP w Wielkiej Brytanii powiedział, że nasza emigracja to prowincja. Prowincjonalnym żyjąca życiem. Ze wszystkimi prowincjonalnymi nawykami i stylem. A jeśli tak, to nie warto prowincjonalnym nosem kręcić na prowincjonalny teatr. Jesteśmy przyzwyczajeni do własnych emigracyjnych prowincjonalnych spektakli. Bijemy brawa, bisujemy, wychodzimy zachwyceni. Wdzięczni za wieczór bez telewizora. Kłopot w tym, że telewizor przybliża nam teatr ogromny. Aktorsko i reżysersko mistrzowski. A potem siedzi człowiek w teatrze poskowym i przeżywa rozdwojenie uczuć. Porównawczą dychotomię. Miałam pecha. Widziałam dwukrotnie w Telewizji Polonia sceniczną miniaturę A. Czechowa „Oświadczyny”. Natalię Siepanową grała Janina Baranowska, Iwana Wasiljewicza Łomowa Tadeusz Fijewski. Wielkie gwiazdy. Janina Baranowska, znana między innymi jako Barbara z cyklu „Barbara i Bogumił” według powieści Marii Dąbrowskiej „Noce i dnie”. A Tadeusz Fijewski? Niezrównany aktor charakterystyczny. Gogo w sztuce Samuela Becketta „Czekając na Godota” czy bohater „Z pamiętnika szubrawca” Ostrowskiego. I z wielu innych niezapomnianych sztuk. Trudno zapomnieć grane przez nich te groteskowe postacie Czechowa. Przez tę słoniową pamięć poruszam się w tym temacie niczym słoń w składzie porcelany. Bo teatr na emigracji jest kruchy niczym porcelana. Można go łatwo nadtłuc czy o uszczerbek przyprawić. Należy na niego chuchać i dmuchać. I rozdmuchiwać do niego entuzjazm, bo ledwie zipie. Nie kręcąc więc prowincjonalnym nosem dziękuję Ewie Becli, że nas uraczyła prowincjonalnym teatrem. A kto da kasę na innych? Że zapytam? Więc, co myślę o tym spektaklu z Elbląga? Dyskretnie mówiąc, jako widz, że tempo by mu się przydało. Od początku do końca tempo tępi tępotę, szczególnie w

teatrze. – Proszę pani – zapytał pewien widz z tępą miną – czy ten autor, tu zerknął na afisz, Antoni Czechow, jest obecny na sali? – A jakże, jest, jest obecny duchem! W pierwszym rzędzie. Ten widz, to niejeden niedouczony amator spektakli. Pewien Anglik zaprosił pewną Angielkę na koncert. Grano Beethovena. Po koncercie pani pyta pana: – Is Mr Beethoven still composing? – No, my dear, he is decomposing. Że nie wspomnę o pewnej sędziwej emigrantce, która przyszła na występ Grzegorza Turnaua, myśląc że dają w POSK-u operę „Turandot”. Turnau? – nie słyszała. – Ach, słyszałem, słyszałem, że pani pisze teraz w tym „Nowym Świecie” – powiedział pewien czytelnik, obficie komplementując moje felietony. – Dziękuję – odparłam, popijając coca colę w przerwie między „Niedźwiedziem” a „Oświadczynami”. Jak ulał do tego wyznania. Tak tak, w „Nowym Świecie”, bo przecież mamy nowy czas. Czytelnicy moich, i nie tylko, felietonów dzielą się na kilka kategorii. Tych, którzy się z nimi zgadzają, ale wydziwiają. Tych, którzy się z nimi nie zgadzają, ale nie wydziwiają. Tych, którzy ich nie czytali, ale mają o nich swoje zdanie. I tych, którzy je czytali, ale nie mają o nich zdania. Felieton nie jest polskim słowem. Nie istnieje w przyjętym przez nas znaczeniu w innych językach. Na dodatek przyjęte przez nas znaczenie uległo przeistoczeniu. Teraz felietonem nazywa się streszczenie czy wprowadzenie do jakiegoś tematu. We Francji felietonem nazywano powieści w odcinkach, czyli roman-feuillieton. Pewien stary profesor polonista powiadał, że od tego potwornego słowa uszy mu puchną i pytał pewnego znanego felietonistę: – A o czym to pan teraz pisze odcinek? Pisanie felietonów, drodzy czytelnicy, jest w tygodniowych odcinkach rozbijaniem sobie głowy o temat. Głową w ścianę, jak pisał Stefan Kisielewski. Za ścianą, czytelnicy. Jacy? Co ich kręci? Co ich nęci? A co nudzi? Felieton to niby drobiazg, ale niekoniecznie błahy. Musi być nieco ironiczny, nieco zjadliwy, nieco sentymentalny. Pisany co tydzień, musi być tematycznie różnorodny. Zabija go monotematyka i pouczanie. Ożywia lapidarność z przyprawą humoru. Maciej Rybiński napisał, że pierwszym felietonistą był Diabeł. Krytyczny recenzent Stworzenia. Jeśli was przynudziłam nieco recenzowaniem nie Stworzenia, ale spektaklu w POSK-u, to dla tej tematycznej różnorodności. A tak w ogóle, felietonista jak fryzjer. Jak pod włos przyczesze, to go zrugają. Jak za krótko ostrzyże, to go ochrzanią. A jak puści z grzywką komplementów, to się okaże, że lizus. I może sobie palnąć w łeb suszarką. Więc strzygę uszami, strzyżąc czasem nożycami. Za miłe słowa dziękuję. Lawin się nie spodziewam. Czasem jedno dobre słowo jest więcej warte od wielu lepszych. Jest jak dla diabła ogarek.


nowyczas.co.uk

Grzegorz Małkiewicz

Tempo imponujące. Zaledwie burmistrz Londynu Ken Livingstone spotkał się z Polonią i zaproponował swoją pomoc w zorganizowaniu polskiego festiwalu, który by podkreślił naszą obecność w stolicy, i już mamy efekty. Polską Jesień nad Tamizą. Trzy bite miesiące polskich imprez, bądź Polski dotyczących.

N

NOWYCZAS 28 września 2007

FELIETONY 9

ie mogłem w to uwierzyć. A jednak stało się. W tak krótkim czasie organizatorzy przedstawili długą listę imprez. A tyle zwykle jest narzekania na naszą niemoc. I nawet jesień dopisała, przynajmniej w Londynie. Jest wprawdzie zimno, ale złociście. Prawdziwa polska jesień. Niestety pierwszy entuzjazm mija szybko, wystarczy zapoznać się z programem, który brutalnie pozbawia niepoprawnego marzyciela jakichkolwiek złudzeń. Lista jest rzeczywiście długa. Jest muzyka, teatr, aukcja na cele charytatywne i nawet kameralny pokaz filmów wideo. Tylko że ta lista to nic innego jak imprezy dużo wcześniej planowane przez innych organizatorów, którzy prawdopodobnie nie liczyli nawet na to, że ich wysiłek zostanie wzmocniony profesjonalną machiną marketingową burmistrza Londynu. Do tej

JAZDA bez cugli

listy dodano może raptem trzy imprezy. Wszystkie pozostałe i tak by się odbyły niezależnie od zaangażowania burmistrza, patronatu tygodnika „Cooltura” i Instytutu Kultury Polskiej w Londynie. Promocja też jest raczej dyskretna. Może swoją elektroniczną pocztę i prasę przeglądam zbyt pobieżnie, ale poza krótką informacją z Town Hall, niczego na temat Polish Autumn nie widziałem. Instytut Kultury Polskiej zwykle przysyła informacje na temat imprez, którym patronuje, bądź organizuje. Tym razem nic. Na czym polega patronat medialny „Cooltury”?. Nie wiadomo. Chciałoby się coś więcej przeczytać, dowiedzieć o zapowiadanych w programie imprezach. Niczego, co można by nazwać nawet skromną promocją, nie znalazłem. W innych mediach programowe imprezy, i owszem, są zapowiadane, ale w ramach

stałej współpracy redakcji z konkretnymi organizatorami. Pocieszam się, że pomysłodawcy (kto?) zadbali, zgodnie z polityką Instytutu Kultury Polskiej, o uczestnika brytyjskiego. Kiedy, gdzie i w jaki sposób go informują? W prasie brytyjskiej, w tym przede wszystkim w najważniejszym informatorze stolicy Time Out? Pocztą pantoflową? Sam chciałbym poinformować swoich znajomych. Ale w jaki sposób mam ich przekonać do wzięcia na przykład udziału w pokazie filmu wideo przy herbatce w POSK-u? Gwoli sprawiedliwości można wybrać trzy, cztery imprezy godne polecenia, ale jak na szumną nazwę Polish Autumn to trochę za mało. I znowu zmarnowana szansa. Były wielkie plany, najambitniejsze miały Trafalgar Square w tle. I co z tego? Urodziła się mysz.

KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO

E

Michał P. Garapich

Widok przedwborczy lektorat mieszkający poza granicami kraju to nie tylko grupa dość specyficzna, wokół której panuje nieporozumienie co do liczb, struktury, demografii i orientacji politycznych. To grupa przede wszystkim uwypuklająca w skrajnej postaci relacje między państwem a obywatelem. Dla zwolenników teorii, iż relacja ta jest w zasadzie dobrowolnym kontraktem między jednym a drugim, sytuacja emigranta przypomina relacje biblijne – człowiek staje w sytuacji wyboru i możliwości zanegowania władzy, jaką posiada polityk – czyli może po prostu rozwiązać kontrakt wiążący go z państwem. Efekt tego jest taki, że psychologicznie przynajmniej, migrantów stać przez to na większą asertywność i bezczelność wobec przedstawicieli władzy zwiedzających ich kraje zamieszkania z częstotliwością podejrzanie zsynchronizowaną z kalendarzem wyborczym. To zrozumiała reakcja. Osoba jadąca do pracy do (bardziej lub mniej) nieznanego kraju ponosi duże ryzyko, a w przypadku porażki potrzebuje psychicznego zabezpieczenia, by mieć kogo obwinić za ewentualny niepomyślny bieg wypadków. Nagminnie słyszę od Polaków, iż „Polska nie dała im pracy” i ewentualne niepowodzenia na londyńskim gruncie ostatecznie również spowodowane są „Ich” polityką, czyli że wyjechali wbrew własnej woli. Ten determinizm ludzi, którzy w końcu wzięli sprawy we własne ręce, czyli uważają, że jednak gdzieś tam ich życie zależy nie tylko od „Nich”, ale też od własnych działań, nie jest paradoksalny. Reguła mówiąca, że sukcesy przypisujemy własnym zdolnościom, a porażki niecnym działaniom „innych” sprawdza się tutaj idealnie. Większość Polaków w Wielkiej Brytanii i innych krajach, twardo stoi na stanowisku bardzo indywidualistycznym, twierdząc że wszystko, co osiągnęli, zawdzięczają sobie, i tylko sobie. Jeśli jednak akurat w trakcie rozmowy byli bezrobotni, bezdomni albo po prostu nieszczęśliwi, była to zawsze wina polityków, kapitalistów, rządu i Unii Europejskiej. W ten sposób nie tylko uprawiają własny prywatny PR, ale również zabezpieczają się przed wszelkimi roszczeniami ze strony państwa wynikającymi z tzw. obywatelskich obowiązków. Ta mieszanka indywidualizmu i rodzaju asekuracyjnego determinizmu powoduje, iż polityk, który przyjeżdża rozmawiać z emigrantami przed wyborami, ma trudny orzech do zgryzienia. Obywatele będą próbować na wszelkie sposoby wyartykułować sprzeczne emocje – żal do władz i dumę z własnych osiągnięć jednocześnie. Z jednej strony będą szukać akceptacji – „patrzcie jak pracujemy, jeśli stworzy się nam godziwe warunki”, z drugiej – jeśli polityk wyrazi pochwałę wobec ich przedsiębiorczości, może to wywołać komentarz, jaki wielokrotnie słyszałem: „No jasne, najpierw nas wyp..., bezrobocie im spadło i teraz jeszcze się z tego cieszą”. Nie ma więc prostej formuły na komunikację z tą grupą. Ale jak z każdą grupą społeczną, najbardziej przemawiającym do rozsądku jest język konkretów.

O BYC Z A J ÓW K A

O

Waldemar Rompca

d paru dni chodzę jak w amoku. Moja przyjaciółka ma problemy. W domu. Gdy przed tygodniem przysłała mi wiadomość, wiedziałem, że nie wróży to niczego dobrego. Tylko czy po kilku godzinach spędzonych na rozmowie mogę uważać, że jej pomogłem? Problem Moniki nie jest typowym rodzinnym problemem, w którym chłopak lub mąż jest tym be, bije ją czy coś takiego. Nic z tego. W związku Moniki jej partner jest jej bezwzględnie oddany, a jednak nie ma powodu do radości. Dlaczego? Ano dlatego, że jej związek niszczy zupełnie coś innego. – To nie jest mój świat, sam przecież wiesz, że nigdy nie był. Znamy się tyle lat i wiesz, że nigdy niczego nie brałam. Nawet o tym nie myślałam – opowiadała mi cała w łzach. Nie

Cichy zabójca musiała mnie przekonywać. Taka laska jak Monika nie potrzebuje żadnych dopalaczy, by przeżyć od rana do wieczora. Co innego on. Kierownicze stanowisko w jednej z najbardziej rozpoznawalnych na świecie brytyjskich firm może budzić zazdrość ze strony znajomych. Jednak on nie daje sobie rady z presją psychiczną. – Od czasu, gdy się do niego wprowadziłam, niemal codziennie jest na prochach. Gdy wracam do domu, to już nie zastanawiam się, co zrobię na obiad, tylko czy on już coś brał, czy jeszcze nie, i czy uda mi się z nim normalnie porozmawiać – skarżyła się Monika. Gdy przyznała, że sama zaczęła czasami brać, bo tylko tak może znieść jego narkotyczne zaloty, przeraziłem się. Bo jej partner, w odróżnieniu od innych, gdy bierze, staje się bardzo romantycznym zalotnikiem. Znam Monikę od lat i obserwuję, jak związek, który miał być związkiem jej życia, powoli rozmywa się. Jak z niesamowitego uniesienia przeradza się w mały, cichy koszmar. Jak Monika, kiedyś pełna życia, ambicji i determinacji, by iść do przodu, staje się cicha, skulona, jakby przywalona. Łapię się na

tych spostrzeżeniach i robi mi się smutno. Oczekuje ode mnie porady, bo tak dalej żyć nie może. Tylko co poradzić dziewczynie zakochanej w kolesiu uzależnionym od narkotyków? Jaka jest granica między miłością a samoprzetrwaniem. Gdzie jest moment, w którym należy się zatrzymać, zaprotestować, głośno powiedzieć NIE! I jak to powiedzieć komuś, kto przez kilkanaście lat swojego życia porusza się w próżni, w świecie, który tak naprawdę przecież nie istnieje? Znam ich obu. On zawsze miły, grzeczny. Dobrze wychowany. Gdy Monika go poznała, wierzyłem, że może tym razem będzie inaczej. A jednak koleś okazał się cichym zabójcą. Nic jej nie robi, nie bije, nie krzyczy, nie dokucza. A jednak patrzę, jak powoli ucieka z niej życie. Co robić? Milczeć i patrzeć? Gdy Monika przyjdzie znowu po poradę, nie będę rozmawiał o nich. Opowiem jej o niej samej. O tej żywej dziewczynie, którą znałem, a której już dawno nie ma. Mam nadzieję, że zrozumie. I że mi wybaczy. W końcu to jest jej życie. Ma tylko jedno. Modlę się, by zrozumiała.


NOWYCZAS 28 września 2007

nowyczas.co.uk

10 WYBORY POWSZECHNE 2007

Przedwyborcze rozmowy Z MARKIEM BOROWSKIM, przewodniczącym Socjaldemokracji Polskiej, rozmawia Grzegorz Małkiewicz

rozwiązany połowicznie przez ostatni rząd. Ten rząd jednak coś zrobił, a problem powstał wcześniej, kiedy przy władzy był SLD. To wtedy, tuż przed przyjęciem Polski do Unii Europejskiej, stworzone zostały podstawy prawne umożliwiające pobieranie podatów z wynagrodzenia za pracę wykonywaną właśnie na Wyspach. Chodzi o lata 2004-2006. Był to okres wielkiego bezrobocia w Polsce i władzom zależało na masowych wyjazdach, więc o konsekwencjach podatkowych społeczeństwo nie zostało poinformowane. Wygląda na to, że zostaliśmy celowo i z premedytacją wprowadzeni w błąd przez świadome skutków swoich działań władze. Polaków w Wielkiej Brytanii zadowoli tylko jedno rozwiązanie – abolicja podatkowa za lata 2004-2006. Jeszcze raz podkreślę, że rządził wtedy SLD. – Pozwolą Państwo, że zacytuję z programu pkt 84: Uchwalimy abolicję podatkową dla Polaków pracujących za granicą w zakresie dochodów, uzyskanych w latach 2004-2006. Podejmiemy działania na rzecz zawarcia umów o unikaniu podwójnego opodatkowania ze wszystkimi krajami, w których pracuje znacząca liczba Polaków.

Panie przewodniczący, Lewica i Demokraci po raz pierwszy jako koalicja startuje w wyborach powszechnych. Czy to siła waszego programu połączyła polityków o tak różnych biografiach? – To rzeczywiście historyczne porozumienie ludzi z dawnej opozycji demokratycznej, z Solidarności, jej historycznych przywódców, jak Geremek, Frasyniuk, Onyszkiewicz, Bogdan Lis, z ludźmi polskiej lewicy, którzy zrozumieli i przyjęli demokratyczne reguły gry. Uchwalili dla Polski nowoczesną konstytucję i wprowadzili Polskę do Unii Europejskiej. Nasze programy stawały się coraz bardziej zbieżne i dziś udało się wynegocjować wspólny program dla Polski. Czy uważa pan, że pana próba stworzenia nowej polskiej lewicy nie powiodła się? Trochę chyba tak, skoro Socjaldemokracja, którą pan reprezentuje, nie odważyła się na samodzielne kandydowanie do Sejmu. – Gdyby nie powstanie Socjaldemokracji Polskiej, w SLD nie nastąpiłyby zmiany w dobrym kierunku. SDPL była katalizatorem tych zmian i jest nim nadal. W Sojuszu Lewicy Demokratycznej najpierw zmieniono kierownictwo (młody Wojciech Olejniczak), potem ludzie odpowiedzialni za klęskę lewicy, przeciwko którym powstała także SDPL, odeszli (Oleksy, Miller). W sytuacji, gdy Polska ma fatalną opinię w Europie, gdy naruszane są demokratyczne reguły rządzenia, nie rozwiązuje się podstawowych problemów kraju i skłóca społeczeństwo – występowanie samodzielnie zmniejszałoby szanse na odwrócenie tego biegu wydarzeń. Lewica i Demokraci stali się obecnie jedyną prawdziwą alternatywą wobec konserwatywnej, a momentami antyeuropejskiej prawicy, czyli PiS i PO. Kto kogo wzmacnia, która z formacji jest najsilniejsza, nadaje, żeby nie powiedzieć narzuca, kierunek programowy i ma największy elektorat? SLD? – Idziemy do wyborów razem i różnice w elektoracie zaczynają się zacierać. Jeśli chodzi o program, to niczyjej dominacji tu nie było. Jest to porządny europejski, socjaldemokratyczny program dla Polski. Jeśli jednak zgodzimy się, że SLD jest formacją najsilniejszą, to fakt ten paradoksalnie osłabia koalicję, bo to właśnie SLD sprawowała rządy, o których również i pan wypowiadał się bardzo krytycznie. Samo odsunięcie premiera Millera było być może konieczne, ale czy wystarczające? Wyborcy pamiętają, a LiD nie jest w stanie zdystansować się od dorobku swojego najsilniejszego koalicjanta. – Przemiany to proces, ważne, że następuje, i ludzie to widzą. Obecność w koalicji Socjaldemokracji Polskiej i Partii Demokratycznej jest mocnym wsparciem dla Olejniczaka i tych ludzi w SLD, którzy konsekwentnie chcą przełamywać stare stereotypy. W jaki sposób Lewica i Demokraci zamierzają przekonać Polaków mieszkających i pracujących w Wielkiej Brytanii do swojego

programu? Czy zamierzają państwo w przyszłym Sejmie aktywnie działać na rzecz zmiany ordynacji wyborczej, która w obecnym kształcie marginalizuje miliony Polaków mieszkających za granicą? – Od 1 października na stronie internetowej www.lid.org.pl będzie można zapoznać się z naszym programem „100 konkretów dla Polski”. Każdego ten program powinien przekonać. Jeśli chodzi o szczególne oczekiwania Polaków pracujących za granicą, to chciałbym zacytować kilka jego punktów. Pkt. 14: Dokonamy nowelizacji ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu przez zaproponowanie głosowania pocztowego, dwudniowego terminu głosowania oraz przywrócenie – w ograniczonym zakresie – listy krajowej. Podejmiemy prace nad umożliwieniem głosowania elektronicznego. Rozproszeni za granicą Polacy będą więc mogli brać udział w wyborach bez większych trudności. Dalej, pkt. 74: Podejmiemy działania wspierające funkcjonowanie polskich mediów, placówek i inicjatyw kulturalnych oraz szkolnictwa w środowiskach polskiej emigracji zarobkowej. Rozwiniemy pomoc i ochronę prawną Polaków, pracujących za granicą. I pkt. 75: W ramach Unii Europejskiej umożliwienie pełnego transferu uprawnień emerytalnych, wprowadzenie transgranicznego systemu świadczenia usług medycznych, uproszczenie wymogów, związanych z osiedlaniem się. Myślę, że program nasz trafnie oddaje oczekiwania Polaków pracujących za granicą, choć oczywiście otwarci jesteśmy także na podjęcie innych tematów. Sprawą równie ważną jest problem podwójnego opodatkowania, który został

Od czasu do czasu słyszę, że polska lewica prowadzi z brytyjskimi związkami zawodowymi negocjacje mające doprowadzić do powstania jakiejś formy pomocy dla Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii. Jak dotąd kończy się na zapowiedziach, a odpłatnej pomocy udzielają rodakom polskie firmy. Czy macie w tej kwestii jakieś konkretne plany? – Tak, niezwłocznie po wyborze, w ramach naszych kontaktów międzynarodowych podejmiemy w tych sprawach rozmowy z zaprzyjaźnionymi partiami. Wszystko jednak wskazuje na to, że żadna partia nie uzyska w tych przyspieszonych wyborach zdecydowanej większości. Znowu trzeba będzie stworzyć rząd koalicyjny. Z jaką partią LiD mógłby rządzić? – Mogę raczej odpowiedzieć, z jaką nie mógłby rządzić. Jesteśmy jedyną partią, która jasno deklaruje, że nie wejdzie w koalicję z PiS. Nie do przyjęcia jest także koalicja z Ligą Polskich Rodzin i Samoobroną. Prawie wszyscy w ostatniej kadencji krytykowali rząd. Czy w pana opinii opozycja wywiązała się ze swojego zadania? Jaka jest, pana zdaniem, rola opozycji w demokratycznym państwie? – Rząd było za co krytykować. Dobra opozycja to taka, która krytykuje celnie i przedstawia alternatywny i realistyczny program. Platforma Obywatelska była tylko półopozycją, ponieważ wielokrotnie popierała swoimi głosami różne szkodliwe pomysły PiS, (np. powołanie upolitycznionego Centralnego Biura Antykorupcyjnego, megalustracja czy nieprzemyślane wydatki budżetowe). Jedyną konsekwentną opozycją był Sojusz Lewicy Demokratycznej, choć ze względu na zbyt małą liczbę posłów nie mógł odgrywać

istotnej roli. Jego merytoryczne możliwości wzrosły znacznie po utworzeniu koalicji Lewica i Demokraci. Czy w polityce zagranicznej Polski powinna nadal obowiązywać polska racja stanu? – Polska racja stanu powinna zawsze obowiązywać w polityce zagranicznej naszego kraju. Pytanie, jak ją interpretować. Zdaniem Lewicy i Demokratów, jednym z najważniejszych elementów polskiej racji stanu jest aktywna obecność w Unii Europejskiej i tak rozumiana racja stanu była przez Jarosława Kaczyńskiego, PiS i ich sojuszników realizowana źle. Lewica i Demokraci na jednym z pierwszych miejsc stawiają przywrócenie Polsce dobrej opinii w Europie i uczynienie z Polski jednego z liderów Unii Europejskiej. Jak w takim razie ocenia pan wypowiedź Martina Schulza? – Martin Schulz pytany przez agencję AFP podczas sesji Parlamentu Europejskiego w Strasburgu wyjaśniał co następuje: „Nigdy nie mówiłem o izolacji Polski. Doszło do rozmyślnego i celowego zniekształcenia moich uwag”. Podkreślił, że krytyka rządu polskiego nie jest równoznaczna z krytyką narodu polskiego. „Kiedy krytykuję polskiego prezydenta, nie krytykuję Polaków. Polska jest wspaniałym krajem z bardzo złym rządem” – dodał. AFP przypomina, że Schulz potępił we wtorek polskie władze za zablokowanie ustanowienia Europejskiego Dnia Przeciwko Karze Śmierci. Powoływał się na wypowiedzi, w których prezydent Lech Kaczyński deklarował się jako zwolennik tej kary. Ludzie, którzy są za karą śmierci, zajmują wysokie stanowiska w Unii Europejskiej. Pytanie brzmi: jak długo jeszcze będziemy to akceptować? Unijni przywódcy powinni pokazać, że Polska jest w tej kwestii całkowicie wyizolowana – mówił. Merytorycznie Schulz ma całkowitą rację. Polska zachowała się fatalnie blokując jako jedyny kraj europejski ustanowienie Europejskiego Dnia Przeciwko Karze Śmierci. A przecież Europa walczy o to, aby swoim przykładem wymusić na krajach mniej demokratycznych, które wykonują karę śmierci często na przeciwnikach politycznych, rezygnację z niej. Swoim stanowiskiem rząd polski wszystkim tym reżimom dał – choć może o tym nie pomyślał – zielone światło: możecie robić, co chcecie. W tej kwestii Polska rzeczywiście jest izolowana i to stanowisko przyniosło nam wiele szkody. Skrytykowałbym natomiast Martina Schulza za wyrażenie oczekiwania, że w wyniku wyborów obecnie rządzący zostaną odsunięci od władzy. Wprawdzie ja także wyrażam taką nadzieje i apeluję do wyborców o poparcie mnie, ale to nasza polska wewnętrzna sprawa. Przedstawiciele innych krajów powinni zachować wstrzemięźliwość w wypowiadaniu takich i podobnych oczekiwań, zwłaszcza w trakcie kampanii wyborczej.


ÈéñÛ èã íôÛ éê-ÛîÛ

Ñózæãä êãßèã+Þôß Þé

ñ «ª çãèïî äï éÞ #®¨³³¤ ÉÞÜãhì´ Ô-éîó¦ !¦

7Y SLIJ Z

/DBIERZ Z »æÜé ñíô0Þôãß áÞôãß äßíî ñãÞéÝôèó ôèÛå ÇéèßóÁìÛç

ÔÛÞôñéb êéÞ ÞÛìçéñó èïçßì ªª²ªª ²³±« ²³±« ÆïÜ ñßäÞ èÛ íîìéè0 ñññ¨çéèßóáìÛç¨Ýé¨ïå ¤Ñ éÞèãßíãßèãï Þé îßä îìÛèíÛåÝäã çÛ ôÛíîéíéñÛèãß åïìí ñóçãÛèó ïíîÛæéèó êìôßô ÇéèßóÁìÛç æïÜ äßä Ûáßèîhñ¨ ÔáéÞèãß ô áéÞôãèÛçã êìÛÝó êìôóäçïäÛÝßáé ÛáßèîÛ ã çãßäíÝéñóçã êìôßêãíÛç㨠ÎÇ ¬ªª± ÇéèßóÁìÛç¨ »ææ ìãáâîí ìßíßìðßÞ¨


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 28 września 2007

12 REPORTAŻ

Czekając na podniesienie Archiwum domowe Leonarda Davisa, reprodukcja za zgodą autora

Dr Leonard Davis w oczekiwaniu na podniesienie, zakrywa twarz chustką. Ta jednak w nieznacznym jedynie stopniu zatrzymuje nieprzyjemny zapach. Odsłania się na chwilę, rzuca w moją stronę nieobecne spojrzenie i dwa słowa: – Hi, Greg. Zażenowany własną cielesnością poeta, nie ma dziś ochoty na pogawędkę. Odpowiadam więc szybko na pozdrowienie i w milczeniu sprzątam toaletę i pokój pisarza.

D

Grzegorz Borkowski redakcja@nowyczas.co.uk

om starości stoi na uboczu Suthampton. To okazałe centrum opieki z około czterdziestoma sypialniami, z których większość wyposażona jest we własne toalety. Do tego osiem łazienek, dwie jadalnie i klasyczny pokój dzienny z biblioteką, telewizorem i kilkudziesięcioma ceratowymi fotelami. W tym zadbanym obiekcie, rozbudowanym w oparciu o stary, wiktoriański dom, otoczonym przepięknym i rozłożystym ogrodem ze słabościami własnej starości zmaga się kilkadziesiąt osób. Wśród nich nie brak osobowości nietuzinkowych. Ot, chociażby Julia, która – borykając się z wytrącającą wszystko z rąk chorobą – godzinami opowiada o swoich kwiatach, by zakończyć rozmowę przeprosinami, że znów upuściła na dywan i rozdeptała kilka ciastek. Czy Georginia – ociemniała wielbicielka muzyki klasycznej, która wyczuwając moje zażenowanie, gdy zaskoczyłem ją w pokoju nagą, z dowcipem komentuje: – Nie przejmuj się tym, młody człowieku, nie mam tu niczego, czego by mi nie dał dobry Bóg. Ich życie jest proste i w tej prostocie piękne. Najistotniejszą częścią dnia jest podniesienie – moment, gdy podopiecznego odwiedza pielęgniarz, zabiera brudną pieluchę, myje, sadza na wózku i zwozi do jadalni lub do pokoju dziennego. Szczęśliwiec może nacieszyć się towarzystwem, śpiewem ptaków w ogrodzie, bajecznie soczystą zielenią drzew. Jeśli pojmować starość jako z góry skazaną na przegraną wojnę z przemijaniem, walkę światłych i radosnych wspomnień z coraz częstszymi wyziewami śmierci, to właśnie podniesienie jest namacalną granicą, czymś w rodzaju codziennego zwycięstwa i bez posądzenia o zbędny patos można je porównać do poderwania się ptaka do lotu. *** Pokój doktora Leonarda Davisa, jednego z najciężej chorych pensjonariuszy, mieści się na pierwszym piętrze, w starszej części budynku. To jedyna sypialnia z komputerem i regałami wypełnionymi niezliczonymi tomami. Samych słowników języka angielskiego i oksfordzkich tezaurusów naliczyłem kilkanaście woluminów, a do tego słowniki Longmana,

opracowania z dziedziny historii literatury angielskiej, językoznawstwa, politologii. Nie brak prac autorstwa samego gospodarza. Najbardziej okazała z nich, poświęcona ruchom rewolucyjnym w Polinezji, spoczywa na honorowym miejscu. Przed tygodniem na rozmowę z dr. Davisem liczyłem bardzo. Ta wymiana kilku przynajmniej zdań o pisarstwie i dziennikarstwie to jedyna namiastka intelektualnej strawy, na jaką może sobie pozwolić pracujący po kilkanaście godzin na dobę jako kucharz i sprzątacz polski emigrant. A jednak gospodarz nie był skory do rozmowy tego dnia. Wciąż czekał na podniesienie, był ocewnikowany, a unoszący się wokół nieprzyjemny zapach trudno było wytrzymać nawet jemu. Nakrywał twarz chustką i tylko na chwilę ją podniósł, by rzucić mi dwa słowa powitania. Zrobiłem co do mnie należało szybko i odszedłem niepocieszony. *** Dwa dni później mam więcej szczęścia. Mój rozmówca jest w znacznie lepszym nastroju. Umyty i nakarmiony siedzi na wózku inwalidzkim i opowiada mi o drodze, którą przebył od nauczyciela i opiekuna trudnej młodzieży w Anglii do nauczyciela akademickiego w Hong Kongu, specjalisty z zakresu historii konfliktu wietnamskiego i doradcy rządu Singapuru. Słysząc, że przez wiele lat także parałem się pisaniem, wręcza mi tomik swoich wierszy i proponuje, bym po przeczytaniu wyraził swoją opinię. Nieśmiało proponuję, że mogę kilka z nich przetłumaczyć na język polski i może nawet opublikować w jakiejś polskiej gazecie. Dr Davis jednym tchem wymienia swoje ulubione wiersze – pokłosie pobytu na Dalekim Wschodzie.

Najistotniejszą częścią dnia jest podniesienie – coś w rodzaju codziennego zwycięstwa i bez posądzenia o zbędny patos można je porównać do poderwania się ptaka do lotu.

obliczu dostrzegł twarz Chrystusa. Samotność, niezrozumienie, wyalienowanie, nonsens i okrucieństwo wojny, zwłaszcza gdy ta swoimi skutkami dosięga dzieci, to wątki często przewijające się w poezji Davisa. Szczególnej jednak wymowy – zwłaszcza czytany przez człowieka walczącego ze słabością, chorobą i przemijaniem – nabrał dla mnie wiersz o śmierci. *** Śmierć Chory człowiek w chacie z trzciny W potwornej gorączce i wilgoci pogrążony. Rodzina bezskutecznie próbuje go myć resztkami pitnej wody Na błotnistej ścieżce odgłos kroków tap, tap, tap To przyjaciele i sąsiedzi szykują Stos pogrzebowy – jak nakazuje tradycja. Tak wiele do zapisania Tak wiele do utrwalenia na kliszy Ale nie mogę się zmusić do naciśnięcia migawki. Może później, gdy ksiądz i pielęgniarka przybędą. Po co niepokoić odchodzącego.

Obcy – David było mu na imię Zdawał się nie dostrzegać mojej zniekształconej twarzy Wykrzywionych ust Wykręconych kończyn... Gdy odchodził, dałem mu pocałunek i uścisnąłem go.

Umarł otoczony jedynie rodziną.

*** – Mam wielu przyjaciół wśród katolickich księży. Miałem okazję chociażby podczas podróży na Filipiny poznać kilku wspaniałych misjonarzy – odparł z uśmiechem dr Davis, gdy zwróciłem uwagę na zapożyczenie w wierszu o trądzie wątku pocałunku z legendy o św. Franciszku i trędowatym.Tam przyszły założyciel zgromadzenia Braci Mniejszych, początkowo szykujący się do życia rycerskiego syn bogatego kupca podczas jednej z przejażdżek napotkał trędowatego. Pchany nieznaną mu siłą wziął zakaźnie chorego w ramiona i pocałował, a wówczas w jego

*** Wiersz jak na zamówienie, a przecież napisany 14 lat temu w Laosie. Bo oto przede mną poniżony w swojej cielesności poeta, który sam apelował o poszanowanie intymności cierpienia i słabości rozmawia o swojej poezji i samotności ze… sprzątaczem. A mimo to nie potrafi ukryć radości z faktu, że przynajmniej kilka jego wierszy poznają wkrótce za pośrednictwem polskojęzycznego tygodnika mieszkający w Wielkiej Brytanii Polacy. Prosi, by koniecznie dołączyć do wierszy pozdowienia dla wszystkich czytelników „Nowego Czasu”.

***

Trąd Obcy odwiedził dziś mój dom Objął moje dziecko i bawił się z nim Była radość wielka i kąpiel w promieniach słońca Opowiedziałem mu o dniu gdy przybyliśmy tu Jak pielgrzymi wędrujący z kraju do kraju Z miasta do miasta. Jak w czasach biblijnych Wieśniacy pluli na nas i rzucali kamieniami Nie byliśmy mile widziani. Baliśmy się podejść bliżej – mogliby nas złapać.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 28 września 2007

REPORTAŻ 13

MIKOŁAJ SKRZYPIEC/NowyCzas

Na rowerach przez LONDYN i…

m.skrzypiec@nowyczas.co.uk

ondon Freewheel, taką bowiem nazwę nosi oficjalnie festiwal, przyciągnął rekordową dla tego typu wydarzeń liczbę uczestników – do momentu rozpoczęcia zarejestrowanych zostało oficjalnie 38 tys. rowerzystów, a ponad kilka tysięcy osób wzięło udział bez dopełniania formalności. Zamknięto dla pojazdów motorowych około 14 kilometrów ulic w samym centrum, po których bez przeszkód mogli poruszać się tylko rowerzyści. Odcinek ten ciągnął się od wschodu (początek na London Bridge) poprzez Embankment, Parliament Square do St. Ja-

mes’s Park przy Buckingham Palace. Ponadto, w sześciu punktach w mieście, zorganizowano tzw. Hubs, skąd rowerzyści mogli dojeżdżać do centrum w zorganizowanych grupach. Główne atrakcje tego dnia miały miejsce dookoła St. James’s Park, gdzie zorganizowano tory przeszkód dla miłośników rowerów górskich, rampy dla BMX-ów, punkty darmowej kontroli technicznej oraz porad. Do tego odbyły się pokazy akrobacji rowerowej, wystąpił cyrk (na rowerach, a jakże), spora część parku została zarezerwowana na parking, sponsorzy urządzili tam również wielki piknik. Jak wspólnie podkreślają burmistrz Londynu Ken Livingstone, Transport for London oraz przedstawiciele sponsorów – London Freewheel Festival okazał się być wiel-

kim sukcesem. Niespodziewanie duża liczba uczestników sprawiła, iż przyszłoroczny dzień dwóch kółek może być tylko większy. Ocenia się, iż ponad 40 proc. londyńczyków ma dostęp do rowerów, z czego jedynie około 5 proc., aktywnie z nich korzysta. Co prawda od roku 2000 liczba rowerzystów na ulicach Londynu wzrosła aż o 83 proc., jednakże dla władz miasta to dopiero początek – nie ukrywa Ken Livingstone: – Jazda na rowerze jest nie tylko dobra dla

PHILIPE GILBERT/NowyCzas

…PARYŻ ieszkańcy francuskiej stolicy nie muszą czekać na rowerowe festiwale. Codziennie mają do dyspozycji 20 tys. 600 rowerów na 1450 parkingach na terenie całego Paryża, oddalonych od siebie o około 300 metrów. Każde 10 tys. rowerów używane jest przeciętnie sześć razy dziennie. W ciągu dwóch miesięcy wypożyczono ponad 3,4 mln rowerów. Potrzebna jest tylko karta kredytowa (Visa, Mastercard, American Express...), następnie należy przeczytać instrukcję na temat funkcjonowania serwisu (dostępną w ośmiu językach), wypożyczyć rower i popedałować np. wzdłuż Pól Elizejskich. Wypożyczalnia rowerów dostępna jest w trzech formułach: abonamentu rocznego (29 euro), tygodniowego (5 euro) i jednodniowego (1 euro). Abonament upoważnia jedynie do wypożyczenia roweru, natomiast cennik godzinowy jest taki sam, niezależnie od wybranego abonamentu. Pierwsze pół godziny jest bezpłatne, następna

kosztuje 1 euro, kolejne pół godziny 2 euro, a za każde następne pół godziny trzeba zapłacić 4 euro. W momencie wypożyczenia roweru pobierana jest kaucja w wysokości 150 euro. Zostaje ona zainkasowana w wypadku nieodstawienia roweru (na dowolny parking) lub w razie nierespektowania reguł użytkowania. Jak pokazują wyżej wymienione cyfry, paryżanie chętnie korzystają z tej usługi jako wygodnego i szybkiego środka lokomocji – szczególnie na krótkich trasach i w nocy, po za-

mknięciu metra. Niezadowoleni są oczywiście taksówkarze – wiadomo, szczególnie ci oczekujący na klientów, którzy nie zdążyli na ostatnią kolejkę metra, kiedy obowiązuje już nocna taryfa. Jeśli chcielibyście skorzystać z tej usługi podczas wypadu do Paryża, zapoznajcie się z dodatkowymi informacjami w języku angielskim na stronie www.velib.paris.fr

Philipe Gilbert PHILIPE GILBERT/NowyCzas

M

rą udaje mi się dogonić na rowerze. – No i te ceny tutaj, to jakieś przegięcie, 2.20 za małą kawę? Kogo na to stać? Poza tym – super! Nieco odmiennego zdania są Jacek z Marcinem, zapaleni cykliści, którzy mają dużo dłuższą listę zastrzeżeń: – Całość była zdecydowanie zbyt sztywno zorganizowana, co jest sprzeczne z wolnym duchem większości z rowerzystów. Można było inaczej poprowadzić trasę całej przejażdżki, wyłączając chociażby Embankment, który jest nudną, długą ulicą. Dlaczego tak mało imprez na samym festiwalu w St. James’s Park? No i w końcu, skąd ten pomysł jazdy w kółko? Mimo tego typu uwag wszyscy moi rozmówcy podkreślają zgodnie, że najistotniejszym celem organizowania podobnych imprez w przyszłości powinno być kształtowanie większej świadomości współistnienia na ulicach, wśród zarówno kierowców jak i samych rowerzystów. Ponadto, podobne imprezy powinny odbywać się częściej, i na większą skalę, by zachęcić jeszcze więcej ludzi do tej pięknej formy poruszania się po nowoczesnym mieście. MIKOŁAJ SKRZYPIEC/NowyCzas

L

Mikołaj Skrzypiec

Około 40 tysięcy rowerzystów z całego Londynu, wzięło udział w pierwszym festiwalu rowerowym zorganizowanym przez burmistrza Londynu w ubiegłą niedzielę. To niecodzienne wydarzenie było zdaniem organizatorów wielkim sukcesem, wartym powtórzenia za rok – na jeszcze większą skalę.

zdrowia, jest również najbardziej ekologiczną z form miejskiego transportu. Mam zatem nadzieję, iż po wzięciu udziału w London Freewheel, jeszcze większą liczbę osób uda się przekonać do aktywnego spędzania czasu na rowerze. Ten sposób poruszania się po mieście staje się coraz bezpieczniejszy, dzięki inwestycjom w infrastrukturę oraz szkolenia, w jakich uczestniczą rowerzyści. Według Jenny Jones, doradcy mera do spraw ekologicznych form transportu, nie ma przeszkód, by przyszłoroczny festiwal był jeszcze większym wydarzeniem: – Ten dzień jest dowodem na to, że Londyn ma wyjątkową szansę stać się jeszcze zdrowszym miastem, gdyby większa liczba ludzi jeździła na rowerach nie tylko od święta, ale i na co dzień. Pośród uczestników festiwalu nie mogło zabraknąć i Polaków, którzy coraz chętniej sięgają po rower jako alternatywę dla transportu miejskiego. Pomimo ogólnie dobrej oceny święta, niektórzy z polskich uczestników nie kryją też rozczarowania: całe centrum trzeba by zamknąć, to by dopiero była frajda – mówi Ania, któ-


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 28 września 2007

14 PUNKT WIDZENIA

W połowie drogi…

16

morzem wstającym ku niebu. Groza istnienia w wydłużonym jednozwrotkowcu to za dużo dla przeciętnego czytelnika, ale wizja jest spójna i cieszy. Minusem jest puenta, która pod względem logicznym jest tylko tautologią.

Robert Rybicki ryba@nowyczas.co.uk

września ukazał się w „Dzienniku Polskim” kolejny numer „Tygodnia Literackiego”, dodatku poświęconego literaturze. W numerze znaleźć można teksty Pawła Baranowskiego, Wojciecha Jarosława Pawłowskiego, Justyny Ociepy, Ewy Rajżewskiej i Dany Parys-White. Dodatkowo, żeby można było na czym oko zawiesić: Andrzej Wampa Karbinski, czyli fotografia. Fotografia, jak to fotografia, zamglona błękitnawa przestrzeń, z pierwszego planu droga wiedzie nas serpentynowo ku wyeksponowanemu wzgórzu (kem?) z zasygnalizowaną ruiną, kromlechem, za którym rozpościera się niewyraźny łańcuch górski? Zajmijmy się jednak tekstami.

Wiersz Pawła Baranowskiego, „Sztorm (Gdynia)”, przywołuje na myśl opisane wcześniej zdjęcie: pojawiają się góry, ale to szczegół. Każda fraza utworu staje się inną płaszczyzną opisywanego zjawiska; tu wrażenie sztormu zostało zintensyfikowane przez porównanie go z łancuchem skalistych gór. Kolejne fale, będąc jakby na swym szczycie, w punkcie kulminacyjnym, tuż przed złamaniem się, stają przed oczami jak nagłe, wyrosłe górskie grzbiety. Onomatopeje obrazujące rumor spadających fal, słowna ornamentyka oddająca kolorystykę zjawiska i piętrzenie emocji pozwlają wierszowi wdrapać się na metafizyczne turnie. Autor zastosował stary chwyt poetycki: nagromadził mnóstwo czasowników dla wyrażenia dynamiki. Cały wiersz jest jak migotający paradoksami kalejdoskop, jest skondensowaną impresją związaną z żywiołem; pojawiające się Tatry wód mogą już tylko skojarzyć sie z tsunami, z

W

Z kolei proza Justyny Ociepy nierówną jest w porównaniu do wiersza Baranowskiego. Jeśli Baranowski trzyma się równomierności stylistycznej, Ociepa ześlizguje się z oniryzmu w realizm, z rozbudowanych zdań w niemal prościuchne syntaktyczne przytupy; byłoby to znacznie ciekawsze, gdyby tok wypowiedzi nie rozpadał się stylistycznie, a konstruowane opisy nie rozjeżdżaly się jak gnijące liście sałaty. W najlepszych momentach słychać echa „postschulzowskiej” prozy, w najsłabszej słychać powiatowe, przypłotowe gawędziarstwo. Gdzieniegdzie pojawiające się przebłyski humoru wydają się być zbyt słabo wyeksponowane, jakby autorkę sparaliżował strach przed nadmiernym otworzeniem swojego językowego skarbca. Tok narracji dodatkowo został zachwiany przez czyjś wybór redakcyjny. Jak na kobietę, która się doktoryzowała, nieco za mało: ale zapowiadam: są tam, w tej prozie, takie momenty, od których można na nowo rozpisać zuchwałą powiastkę w duchu, tu byłoby rozwiązanie kompromisowe, realizmu magicznego. Tu radziłbym szukać punktu przebicia.

Pierwszą stronę dodatku zamyka Wojciech Jarosław Pawłowski wierszem: „Ja niebieski”, o którym można powiedzieć, że ma trzy zwrotki i naprawdę nic więcej. Jak można popełniać takie poetyckie faux pas? Jeronie! Tak infantylnego i sentymentalnego wiersza dawno nie czytałem! Jeśli Ociepa wykazywała skłonności do analizy wspomnień, czy pracy nad językiem jako tworzywem dzieła literackiego, Pawłowski w swoim wierszu błysnął ewidentnym dyletanctwem żaka skrobiącego do sztambucha w przerwach między lekcjami. Na miejscu autora nie

przyznawałbym się do opublikowanego wiersza i wziął się do prezentowania bardziej dojrzałych kawałków poetyckich, których mu z pewnością nie brakuje. „Kiedy mnie już nie będzie”, „wyślij na adres nieznany, tam anioł mi go dostarczy”, „mnie niebieskiego w niebie” – to są słowa pięćdziesięcioletniego mężczyzny, który operuje pojęciami jak siedemnastolatek. Panie Wojciechu, pokaż Pan, że stać Pana na więcej!

Kolejna w kolejce jest Dana Parys-White, w której wierszu „Jest takie miejsce”, to mnie zaskoczyło, jest nieco więcej poetyckiego zmysłu niż u Pawłowskiego. Rownież są zwrotki. Wiersz zdaje się być niechlujny, ale pojawiają się tym razem nie nudzące mnie środki stylistyczne (mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że Dana Parys-White ma problem z wykończeniem technicznym wiersza), a to jakaś paronomazja, metafora, kontaminacja. Momentem kluczowym wiersza jest ten fragment: „Przerwa w podróży dla nich/mija się z celem”, i ten fragment radzę przeczytać w co najmniej dwóch znaczeniach (to jest najcelniejszy fragment wiersza, najgłębszy, w którym na poziomie samego języka dokonują się rozwarstwienia). Temat jest banalny, wiersz jest wyważeniem otwartch drzwi, ratuje go na moment zasugerowany mesmeryzm. Są więc strzępy zdań, przy których się można zatrzymać, pochylić ku skupieniu, ale to wszystko się mieści w kategorii naturszczykowego pisarstwa, które czeka jeszcze na rozkwitnięcie pełnią znaczeń wykraczających poza codzienność marzeń.

I na koniec Ewa Rajżewska, prozaiczka, autorka „Przed czym zasypiam”, której proza budzi spore wątpliwości. Nie jest to stricte proza, bardziej to przypomina to jakiś skrzep dziennika i felietonu. Napisane jest to w miarę sprawnie, nie idzie się przyczepić konstrukcji zdań, ale jest to mdłe: i język, i temat. Żadnego bogactwa

czesnym przestrzeganiu zasady miłości nieprzyjaciół, czyli niestosowaniu przemocy wobec przeciwników. Może więc różne religie różnią się czymś czesnym przestrzeganiu zasady miłości nieprzyjaciół, czyli niestosowaniu przemocy wobec przeciwników. Może

REWERS

środków, ani dramaturgii, ani energii. Ale nie można odmówić autentyzmu, co do ktorego autorka się przyznaje. Fragment o basenie zdaje się być próbą odświeżenia wypowiedzi: odrobina retrospekcji zresztą dobrze robi sprawom aktualnym. Rajżewska sprawia wrażenie, jakby jeszcze szukała własnego głosu, nie ma jeszcze należytego dystansu do własnej twórczości, który kazałby przewartościować własny styl pisania i, na przykład, wzbogacić słownictwo.

Po przeczytaniu dodatku doszedłem do jednego wniosku: z wyjątkiem Pawła Baranowskiego wszyscy publikujący w ostatnim numerze dodatku są autorami w połowie drogi, że tak ich nazwę, z całym szacunkiem. Pawłowski wypadł fatalnie, a Ociepa, Rajżewska i Parys-White chyba jeszcze nie podjęły decyzji, co i jak chcą pisać, są w ich twórczości lepsze i gorsze momenty, ale żadnej z nich nie da się jeszcze nazwać mocną, wyrazistą ososbowością twórczą (jeszcze?). Oczywiście, będę tak powtarzał, jestem optymistą, czekam więc na pojawienie się wyraźnych osobowości albo na ich wykrystalizowanie się. Cieszy, że są łamy, gdzie publikuje sie literaturę bez ambicji publicystycznych. A Grupa Literacka „Polaris” niech się rozwija, niech będzie niezależna, jak zapowiadała wcześniej i niech wniesie coś nowego pod względem twórczym do Londynu.

WALDEMAR ROMPCA

czyli dejavu z ubiegłego tygodnia ubiegły weekend znowu zrobiło się o nas głośno w brytyjskich mediach. Tym razem jednak nie za sprawą zbliżających się w kraju wyborów, a nas tutaj – mieszkających i pracujących w Wielkiej Brytanii. Jak należy przypuszczać, nie był to powód do dumy. Chodzi o zasiłki, do otrzymywania których mamy prawo pracując nie tylko w Polsce, ale w każdym z krajów Unii Europejskiej. O tym, że z możliwości tych korzystamy, nie trzeba nikogo przekonywać. To, że system wykorzystujemy, pewnie nikogo z nas nie dziwi. Jednak na Anglikach zrobiło to dość spore wrażenie, tym bardziej że doszukali się tego, że chodzi nie tylko o ogromną liczbę zgłoszeń, ale przede wszystkim o nadużycia, których się dopuszczamy. Gdy czytam w „Daily Mail” historię matek pozostawionych w Polsce przez mężów pracujących na Wy-

spach, to nie wiem, czy opowieść ta ma mnie wzruszyć, czy nie. Z jednej strony to smutna sprawa: w kraju nie ma pracy, więc trzeba jej poszukać gdzieś indziej. Sporo opuszczonych polskich matek cierpliwie wyczekuje na telefony z Wielkiej Brytanii. Jeszcze bardziej czeka jednak na pieniądze, jakie mężowie obiecali przysyłać. A tych zdaje się być coraz więcej. Z drugiej strony zaradność naszych rodaków wcale mnie nie dziwi. Gdzie jak gdzie, ale to właśnie tutaj jak grzyby po deszczu mnożą się firmy oferujące pomoc każdemu, kto na jakąkolwiek formę zasiłku ze strony państwa ma ochotę. Ogłoszenia w polonijnej prasie kuszą: kilkadziesiąt funtów opłaty to nic w porównaniu z perspektywą comiesięcznych wpłat na konto na każde posiadane dziecko. Bez względu na to, czy przebywa ono z nami na Wyspach, czy pozostaje w kraju. Pieniądze kuszą tym bardziej, że – jak odkryli dziennikarze programu BBC Five Live Report – coraz większa rzesza ulega pokusie i o ten

sam zasiłek stara się zarówno w kraju, jak i na obczyźnie. Unijne prawo nie przewiduje jednak takiej możliwości. O zasiłki, w jakiejkolwiek postaci, można się starać tylko w jednym z kraju. Ale co tam! Polak przecież zawsze słynął ze swojej zaradności i przebiegłości, więc specjalnie przepisami się nie przejmuje. Na całego więc łamie prawo. I to właśnie łamanie prawa przez Polaków najbardziej oburza Brytyjczyków. Na ponad 600 tysięcy zarejestrowanych przez Home Office osób z krajów Europy Wschodniej w ciągu dwóch ostatnich lat prawie 17 tys. złożyło padania o zapomogi. Spora ich część została odrzucona. Wśród rozpatrzonych pozytywnie około 30 do 50 proc. to wnioski podwójne. Już nie raz na tych łamach pisałem o naszym zamiłowaniu do zasiłków. Przeważnie nie pisałem nic dobrego. Może jestem starej daty, może jestem naiwnym idiotą, ale dla mnie to wszystko jest bardziej sprawą moralnego niepokoju, pewnych wartości

niż tylko zwykłej matematycznej kalkulacji. Jasne, kilka lub nawet kilkadziesiąt funtów miesięcznie ekstra zrobiłoby pewną różnicę, tylko nie jestem przekonany, czy akurat tędy droga. Jakby nie było, decydując się na przyjazd do pracy w Wielkiej Brytanii decydujemy się na pewnego rodzaju status cudzoziemca, co mniej więcej znaczy tyle, że jesteśmy tutaj ciągle gośćmi. I tymi gośćmi już zawsze zostaniemy. Mnie oburzenie tubylców nie dziwi. Już sobie wyobrażam, jaki wrzask podniesie się któregoś dnia w Polsce, gdy o podobne zapomogi ze strony naszego rządu zaczną się zwracać tysiące Ukraińców czy Białorusinów. Różni się też nowa, unijna emigracja od tej starej, powojennej, dla której sprawą honoru do dzisiaj pozostaje fakt nie proszenia o jakiekolwiek zasiłki ze strony państwa brytyjskiego. Co innego my młodzi, ci z 2004 i lat późniejszych. Dla nas jakby nie miało to już specjalnego znaczenia, jakby słowo „honor” już nic nie znaczyło.

Jest też druga strona tego samego medalu. Gdy słucham w BBC o rodakach robiących przekręty, to już nie zastanawiam się, co też nowego wykombinujemy, a jedynie myślę sobie: – Znowu my? A przecież w Londynie równie dużo albo nawet i więcej niż nas jest Hindusów, przybyszy z Afryki czy nawet bliżej, Francuzów. A jednak nie o nich coraz częściej donoszą, tylko o nas. Głośne narzekanie lokalnych mediów nie wróży nic dobrego. Ci, którzy oszukują system i pobierają zasiłki w dwóch krajach, mogą być niemal pewni, że któregoś dnia ten sam system zwróci się do nich o zwrot otrzymanych pieniędzy. Ale nie to smuci mnie najbardziej. Znacznie bardziej przeraża mnie to, że dzięki naszym kochanym rodakom ucierpimy wszyscy. A zwłaszcza ci, którzy nigdy państwa o nic nie prosili. To właśnie my wszyscy na własnej skórze poczujemy co to znaczy zła reputacja. A taką łatkę coraz częściej się nam zaczyna przyszywać.


NOWYCZAS 28 września 2007

nowyczas.co.uk

ZNAK poleca:

KULTURA 14

Opluwanie „Katynia”

A

Elżbieta Sobolewska e.sobolewska@nowyczas.co.uk

ndrzej Wajda nie robi już filmów, które robią wrażenie jako całość, to prawda. I tak ma swoją scenę, o której nauczają w szkołach filmowych, tę z „Popiołu i diamentu”, gdy duchy poległych powstańców wywoływane są spirytusowym ogniem na blacie baru. To na świecie. A w rankingu rodzimej kinematografii wymagany próg wyborczy na pewno przekroczy końcowa sekwencja „Katynia”, zimna i głucha egzekucja oficerów. Dłonie ściśnięte drutem, pistolet, strzał, upadek, grób i zwały piachu z łopaty buldożerów. Koniec. Porażający. Nikt wcześniej o Katyniu w kinie nie opowiadał. Dlatego jego scenariusz jest czarno-biały. Charaktery czyste i oczywiste. Historie toczą się i kończą tak, jak idealistycznie i romantycznie zwykliśmy sobie wyobrażać. Brak tu wątpliwości, pytań, rozterek. Jak na wczesnym westernie. I ja się akurat zgadzam. Wiesław Kot pisząc o Katyniu we „Wprost” strasznie się zżymał, że Wajda wymyślił sobie żonę, która przejechała za mężem na rowerze

P

pół Polski, bo się jej wydawało, że wróci z nią do domu. Że to jakaś bzdura i ściema, niemożliwa, naiwna, tandetna. Czy na pewno? Moja prababka poszła po pradziadka pod Wiedeń, kiedy wojował, z kolei babka i jej koleżanki wyczekiwały pod koszarami na swoich mężów, nie wiadomo po co

Aktorka teatru Kantora w Londynie

Średni powrót owroty po latach często rozczarowują. Nie raz się już o tym przekonywałem, a mimo to raz po raz elektryzuje mnie wieść o kolejnym, szumnie zapowiadanym „return” jakiejś gwiazdy z minionych czasów. Nie inaczej było i tym razem. Smashing Pumpkins to dla mnie jeden z najważniejszych zespołów lat dziewięćdziesiątych, kto wie, czy nie najwybitniejszy. Minęło siedem lat od rozpadu zespołu, od ostatniej, średniej skądinąd, „Machiny”. Wydawało się, że „Dynie” po prostu powiedziały, co miały do powiedzenia w historii rocka i zeszły ze sceny. Niestety, byłoby to zbyt piękne. Żeby nie było wątpliwości, powiem to od razu – nowa płyta Smashing Pumpkins, „Zeitgeist” rozczarowuje. Na dodatek rozczarowuje pod każdym względem. Straszy już beznadziejna okładka, która nijak się ma do wysmakowanych grafik z dawnych lat. Ale to tylko opakowanie. Gorzej, że podobnie jest z muzyką. Reklamujący całość, singlowy „Tarantula” mógł nawet robić pozytywne wrażenie, choć to tylko ubogi krewny dawnych czadów, gdzie mu do „Silverfuck” czy „Zero”, a nawet do „Everlasting Gaze”. Gdyby jednak tylko ten kawałek wyznaczał poziom płyty. Niestety, on go znacząco zawyża. Zawartość krążka to bowiem boleśnie przeciętny rock, nie mający w sobie jednak ani ciężaru ołowiu wczesnych płyt SP ani urokliwej depresji „Adore”. Jeśli już porównywać ten album to najbardziej przypomina on dokonania Billy’go Corgana solo albo z projektem Zwan.

i na co, bo i tak tobołków z jedzeniem nie mogli dostać. Czekały, bo tak było trzeba. Nie wiem, na jakim świecie Wiesław Kot żyje, ale byli i są ludzie, którzy działają tak a nie inaczej, bo tak nakazuje im tak zwana przyzwoitość. Dalej recenzenci prześcigują się w powtarzaniau tych samych epitetów: inscenizacja, szkolne, bogoojczyźniany patriotyzm, papierowe, trzeba spojrzeć w przyszłość, ileż można tej martyrologii itd., itp. Trudno wymagać od filmu o Katyniu, żeby nie był martyrologiczny, bo niby jaki miałby być? Jeśli będzie wola i wyobrażenie, powstaną w przyszłości filmy, które spojrzą na ten fragment polskiej historii inaczej: szerzej lub wężej, może dowcipnie, albo w stylu Tarantino. I może wtedy ktoś sprosta jednemu z recenzenckich zarzutów, że na przykład w ogóle nie było tu mowy o udręce seksualnej żon, które na swoich mężów oficerów wiernie czekały. Może wtedy powstanie więc historia o pięknej żonie generała Englerta, która z bolesnej tęsknoty za mężem puściła się z jakimś, najlepiej sowieckim, żołdakiem. Jakież to będzie wtedy wielowymiarowe, świeże spojrzenie, nowy głos w sprawie. A tymczasem, Wajda niczego tu nie odkrył, zgadza się. „Katyń” jest edukacyjny i dosłowny. I bardzo dobrze.

Ale do rzeczy. Płytę otwiera „Doomsday Clock”. Apokalipsa? No dobrze, ale gdzie? Bo na pewno nie w muzyce. Riff jakby znajomy, a Corgan śpiewa bez przekonania. „7 Shades of Black”. Niby mamy tu wszystkie elementy dyniowej układanki, które powinny zmienić ten kawałek w przebój – pauzy, charakterystyczny wokal, solówkę, „pogadankę” lidera. I nic. „Bleeding the Orchid” – to jest to! Ciekawy wstęp, stopniowo rozwijany motyw – typowe smahsingowe marudzenie, ale jednak z polotem. „That’s the Way” utrzymuje nienajgorszą passę, a po nim następuje wspomniany już „Tarantula”. Następnie całkiem fajny „Starz” z kroczącym, marszowym rytmem. I w tym momencie ta płyta powinna się skończyć. Bo dalej wypełniają ją nijakie, banalne piosenki o niczym. Corgan wciąż jest dobrym kompozytorem, niezłym wokalistą i sprawnym muzykiem. Ale jednak nie ma już w sobie (chyba) tej iskry, która nadawała jego muzyce ten niezwykły blask, który w latach dziewięćdziesiątych pozwolił Dyniom wejść do pierwszej ligi rocka. Cóż, każdy płomyk kiedyś się wypala. Szkoda tylko, że musimy być tego świadkami. Krzysztof Wojdyło

MIRA RYCHLICKA wystąpi w głównej roli w spektaklu „A Funeral for Don Quixote”, który powstał z inspiracji teatrem Cricot 2 Tadeusza Kantora. Fabuła sztuki odwołuje się do powieści Witolda Gombrowicza – „Kosmos” i opowiadania „Zbrodnia z premedytacją”. Rychlicka była jedną z najważniejszych aktorek w teatrze Kantora. Po jego śmierci przestała występować, na scenę powróciła dopiero dwa lata temu. Swoje artystyczne odrodzenie zawdzięcza między innymi znanemu w Europie i Stanach Zjednoczonycy reżyserowi tej sztuki, Andrea Cusumano. Cusumano mieszka i pracuje w Londynie, ucząc w Central Saint Martin’s College of Art and Design. Obsadę sztuki również stanowią studenci tej uczelni. Więcej informacji na stronie 20.

L

eszek Kołakowski – jeden z najwybitniejszych polskich filozofów, znany autorytet intelektualny i moralista. Czesław Miłosz nazywał go mędrcem. Z kolei Charles Taylor określał mianem „współczującego obserwatora wiary chrześcijańskiej”. Pisma profesora Kołakowskiego, wielokrotnie nagradzane i dyskutowane, weszły do kanonu myśli filozoficznej. Jest to myśl „balansująca”, myśl sceptyka i racjonalisty, a jednocześnie przenikliwego metafizyka. Profesor Kołakowski nigdy nie pisał dziennika i unikał odpowiedzi na pytania dotyczące własnej biografii. Tym razem jednak złamał tę żelazną zasadę. W rozmowie ze Zbigniewem Mentzlem zdradza tajemnice swojego życia. Szczera rozmowa ukazuje, jakie były koleje losu i drogi kształtowania się znakomitego autorytetu. Rozmowa Mentzla i Kołakowskiego praktycznie nie ma ograniczeń tematycznych. Istnieją tylko dwa tematy tabu: „Nie będziemy rozmawiać o moich Rodzicach. Jestem bardzo przywiązany do bliskich Zmarłych” – zaznacza Kołakowski. I dodaje: „Nie chcę również rozmawiać o tym, kto z kim spał”. Poza tym Zbigniew Mentzel pyta o wszystko, tworząc kompendium wiedzy na temat życia wielkiego polskiego filozofa. Pierwszy tom rozmów obejmuje okres do 1968 roku. Kołakowski opowiada Mentzlowi o dzieciństwie, okupacji, latach szkolnych, wstąpieniu do partii i dojrzewaniu intelektualnym oraz oczywiście o wyjeździe z Polski. Dzięki doskonale prowadzonej rozmowie poznajemy wiele nieznanych szczegółów z życia profesora Kołakowskiego, a zarazem panoramę epoki, w której żył. Książka ukaże się 18 października. Leszek Kołakowski, Zbigniew Mentzel „Czas ciekawy i czas niespokojny. Z Leszkiem Kołakowskim rozmawia Zbigniew Mentzel”

ZMARŁ WIELKI MIM Marcel Marceau zmarł 22 września, w sobotę, w wieku 84 lat. Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Marcel Mangel. Urodził się w Strasburgu w 1923 roku, skąd wyprowadził się tuż przed wojną. Podczas wojny walczył w siłach zbrojnych podległych Charles'owi De Gaullowi, a potem został oficerem łącznikowym w armii generała Georga Pattona. Po zakończeniu wojny studiował w Wyższej Szkole Sztuk Dramatycznych im. Charlesa Dullina w Paryżu. Jego mimodramy bardzo szybko uczyniły go sławnym. W 1949 roku nagrodzony został za spektakl „Śmierć przed świtem", po czym otworzył swój teatr pantomimiczny Kompania Mima Marcela Marceau. W latach 70. utworzył szkołę teatralną dla mimów, jedną z najlepszych tego typu na świecie. Nazywano go Charlesem Chaplinem pantomimy, skądinąd słusznie, bowiem mistrz niemej sztuki na scenie odwoływał się właśnie do tego mistrza niemej sztuki na ekranie. W Polsce grał osiem razy.


NOWYCZAS 28 września 2007

nowyczas.co.uk

16 LUDZIE • MIEJSCA • ZDARZENIA

W

Anna Wendzikowska

Wrzucić na luz ciągu dwóch lat spędzonych w Londynie wiele się nauczyłam o Brytyjczykach. Są zimni i zamknięci w sobie. Do bólu kulturalni. Rzadko okazują uczucia. Krytykuję ich na tych łamach często i bez litości za ich przywary. Ale muszę im też oddać sprawiedliwość za cechy, które są prawdziwie godne naśladowania. Przy okazji kolejnej społecznej awantury, która wywołała niemałe zamieszanie i powszechną panikę, jeden z komentatorów powiedział: – To takie nie-brytyjskie panikować… Ubawiło mnie to stwierdzenie. Potem doszłam do wniosku, że jest bardzo prawdziwe. A na koniec pomyślałam, że Brytyjczycy mają zdrowe podejście do świata. Nie panikować… Jakby to było pięknie! Po prostu wrzucić na luz. Nie przejmować się. Bo i po co? Komu kiedykolwiek panika w czymś pomogła? Panika zabija rozsądek. Niczego więc nie ułatwia, raczej komplikuje. Nie byłoby źle nauczyć się od Brytyjczyków tego podejścia. Umieć po królewsku zachować zimną krew w każdej sytuacji. A jeśli o Królowej mowa, przypomniała mi się kiedyś zasłyszana historia. Kiedy John Lennon postanowił zwrócić Order Imperium Brytyjskiego, napisał krótki list do Królowej. „Zdecydowałem się zwrócić Order Imperium Brytyjskiego w ramach protestu przeciwko brytyjskiemu poparciu dla wojny w Wietnamie i spadkowi kawałka Cold Turkey z pierwszych miejsc list przebojów”. Oficjalna odpowiedź z pałacu Buckingham brzmiała: „Królowa jest ponad to”. I to jest cała kwintesencja brytyjskiej mentalności. Piękne! Spodobało mi się to do tego stopnia, że przez kilka lat tabliczka z takim napisem wisiała ponad moim biurkiem. Niestety, samo wiszenie o niczym nie stanowi. Takiego podejścia nie udało mi się niestety wcielić w życie. A szkoda! Spokojne, brytyjskie podejście do życia mogłoby być wybawieniem. Po pierwsze dla zdrowia. Wybawiłoby nas od niestrawności, wrzodów żołądka i zawałów serca. Po drugie dla psychiki. Wiadomo, że zbytnie „przejmowanie się” szarpie nerwy. No a po trzecie i najważniejsze – dla efektów naszych działań. No bo kto w panice podejmuje właściwe decyzje? Kto działa świadomie? A tak, na spokojnie nie byłoby problemu. Wszystko sobie już w głowie ułożyłam. Jest tylko jeden problem. Mnie tak naprawdę ludzie nie panikujący w sytuacji, kiedy zdrowy rozsądek wręcz nakazuje panikować strasznie denerwują. No bo wyobraźcie sobie Państwo taką sytuację. Wielka awaria kolejowa. Zapalił się jeden z pociągów. Nieważne. Ruch pociągów jest całkowicie sparaliżowany. Próbuję się dostać do Oksfordu, a tkwię na jakiejś małej stacyjce, Bóg raczy wiedzieć gdzie. Peron jest wypełniony ludźmi po brzegi. Powyrzucali nas z pociągów, a nowych nie podstawili. Ale nikt się nie awanturuje, nie wykłóca. Wszyscy czekają, ciężko zgadnąć na co. Kilkukrotnie jest zapowiadany, a potem odwoływany pociąg do Oksfordu. Trwa to ponad godzinę. Powoli zaczynam tracić cierpliwość. A Anglicy nic. Wyciągnęli gazetki i czekają spokojnie. Nagle pojawia się informacja, że podstawiają pociąg do Oksfordu, na inny peron, z drugiej strony stacji, ale podstawiają. Tłoczę się razem z resztą podróżnych. Dopycham do brzegu platformy. Czekam. Pociąg podjeżdża i… przejeżdża nie zatrzymując się. Przejeżdżając mija mnie zdziwioną i już zdrowo wkurzoną. Wkurzoną tym bardziej, że nikt mojego wkurzenia nie podzielał. Anglicy stali niewzruszeni. Popatrzyli za odjeżdżającym pociągiem i wrócili do lektury. No i jak tu zachować zimną krew?

Najważniejsze w Wielkiej Brytanii wydarzenie promujące Polske, c jej mieszkańców, kulturec i możliwości ekonomiczne

Media partners:

www.positivelypoland.com W sprawie rezerwacji stoiska podczas imprezy prosimy o kontakt z Olą T: +44 (0)20 8240 4457 E: info@positivelypoland.com.

Supported by: Embassy of the Republic of Poland in London

W zwolnionym tempie

K

Marek Kremer

Amerykanske fylmy orzystając z pożyczonej kolekcji polskich filmów rozkoszuję się klasykami z lat 50. i 60. Frajda, jak nie wiem. Te filmy są nieprzewidywalne. Nie to, co te amerykańskie teraz. Oglądasz i zawsze wiadomo, co będzie. Nie wiedzieć czemu w pustym pokoju bohaterowie zawsze idą tam gdzie najciemniej, pytając, czy jest tam ktoś, a zabójca przecież i tak zawsze jest za plecami. Obowiązkowo przez okno na piętrze udaje się ofierze uciec, choć nie na długo. Wtedy następuje pościg numer jeden, bo najczęściej są dwa: pieszy i zmechanizowany, czasami są połączone. Ofiara pieszo, z reguły ucieka wzdłuż drogi, żeby łatwiej było ją złapać, aczkolwiek zdarza się, że w końcu skręci na jakiś parking. Jak wiadomo w Stanach na każdym parkingu są niezamknięte samochody, a kluczyki są pod przeciwsłonecznym daszkiem, albo w schowku. Jeśli ich nie ma, to powszechnie wiadomo, że amerykańskie auto odpala na zwarcie kabli i potrafi to każdy obywatel. Uciekać trzeba umieć. Najpierw wjazd z poślizgiem na zatłoczo-

ną drogę, potem zawrotna jazda pod prąd, ominięcie nadjeżdżającego z przodu tira w ostatniej sekundzie, aż do efektownego karambolu. Z rozbitego auta trzeba wychodzić szybko, bo wybucha bez względu na skalę uszkodzeń. Czasem udaje się uciec bez poważnego wypadku. Chwilę oddechu zakłóca wtedy najczęściej wskaźnik paliwa, w który trzeba stuknąć. Ofiara dojeżdża do samotnej stacji benzynowej od lat okupowanej przez brudnego od smaru emeryta w brudnych ogrodniczkach, żującego tytoń niekompletnym uzębieniem. Kolejnym przystankiem jest motel. Obok – przydrożny bar z ładną kelnerką. To oznacza romans plus seks, który w amerykańskim filmie jest oczywisty jak jajka w jajecznicy. Oczywiście zawsze ktoś musi kogoś nie posłuchać i przez to coś pójdzie nie tak. Zabójca, który jak rekin odszukuje w mętnej wodzie swą ofiarę czując woń jej krwi, staje przed drzwiami kochanków. Wchodząc do wszelkich pokoi aktorzy nigdy nie zamykają drzwi, natomiast zabójca musi użyć wsuwki do włosów lub karty kredytowej, które znakomicie zastępują klucze. Następuje pojedynek o dziewczynę z rzucaniem się o ściany, szklane drzwi i wszelkie szafki. Panowie walczą stylem wahadłowym. Bohaterki często wtrącają się do walki, ale zawsze wybierają zły przedmiot, który się łamie, albo nie wyrządzi żadnej krzywdy. Jak wiadomo, w amerykańskim filmie ktoś musi umrzeć. Padło na przystojniaka. Umiera na rękach swej wybranki, nigdy wcześniej, ani później, zawsze ma wyliczone, żeby umrzeć w dobrym stylu. Kiedy morderca ucieka, w bohaterce rodzi się chęć zemsty. Rusza, aby ostatecznie rozprawić się ze złem. Oczywiście wygrywa i kiedy zgromadzeni gapie już myślą, że zginęła, wyłania się zza horyzontu, kulejąc powoli rozwija swój uśmiech. W tle – amerykańska flaga musi być i koniec. Następuje szczęśliwe zakończenie czyli zmartwych-

wstanie przystojniaka. Całują się, a wszyscy gapie jeee! Biją brawo, w końcu obejmują się, albo przybijają piątki. Do tego trzeba dołożyć tradycyjny tekst, który zawsze pojawia się na początku i potem powtarzany jest w decydującym momencie. Jest też możliwość zaczerpnięcia nowych informacji z tak zwanego „tekstu zamotki". Jest to wygłaszana najczęściej przez jakiegoś super szpeca niezrozumiałych pojęć opisujących skomplikowany proces lub zjawisko. Przed każdym nowym dzieckiem Hollywood myślę sobie, że może coś nowego będzie, że może nie użyją gotowych presetów. Ale nie, sprawdzone, działa i oglądamy to samo po 20 razy w różnych kolorach delektując się kolorami nowego telewizora.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 28 września 2007

mANIA gotowania

MANIA GOTOWANIA 17

POLSKI SKLEP W BIRMINGHAM „SID”

Zdrowa woda zdrowia doda cz.1

ZAPRASZA NA ZAKUPY!!!

Mikołaj Hęciak redakcja@nowyczas.co.uk

est w Anglii pewna agencja, a raczej w Anglii jest pełno różnych agencji. Jedne są bardziej towarzyskie, inne są bardziej pożyteczne, a spośród nich jest jedna wyjątkowa. Chodzi o tzw. Countryside Agency, działającą w imieniu rządu Wielkiej Brytanii. Założona w 1999 roku, obecnie zatrudnia około 600 osób. Jej głównym zadaniem jest ochrona i poprawa jakości szeroko pojętego środowiska naturalnego terenów pozamiejskich i osób tam zamieszkałych. Agencja ta ustala i zatwierdza, które części kraju posiadają jeszcze takie nieskażone przemysłem tereny. Noszą one wspólną nazwę Area of Outstanding Natural Beauty (AONB). Jednym z takich przepięknych zakątków jest dolina Belvoir (Vale of Belvoir), znajdująca się we wschodniej części Midlands, niedaleko takich miast jak Leister i Nottingham. Dolina ta słynie nie tylko z pięknego krajobrazu (będącego radością dla oczu) i brzemiennej w wydarzenia historii okolicznego zamku, ale też z tradycji kulinarnych. Warto wspomnieć, że zamek Belvoir wielokrotnie cierpiał w zawieruchach wojennych. Właściciele posiadłości, by znaleźć dostateczne środki na remont zamku, wspierali i rozwijali okoliczną przedsiębiorczość i pomysłowość swoich podwładnych. A ponieważ okolica należy do typowo rolniczych, to właśnie tutaj udoskonalono i rozwinięto kilka produktów o światowej już sławie. I tak oprócz znamienitych na ówczesne czasy trunków, dolina ta do dziś jest znana z produkcji sera Stilton, czy lokalnych pork pie. Wywodzi się też stąd kilka innych rodzajów serów. Chodzi o tzw. sery smakowe (flavoured cheeses). Wspomnę tylko o Windsor Red, który jest odmianą sera cheddar z domieszką czarnego bzu, oraz ser Cotswold, który ma konsystencję bardzo zbliżoną do innego sera zwanego Double Gloucester, a wzbogacony jest smakiem szczypiorku i cebuli. Nie jest on tak łatwo dostępny obecnie, jak choćby podobny do niego w teksturze mild cheddar. Niemniej ser ten jest zwieńczeniem tradycyjnej warzywnej zapiekanki, którą będziemy mieli okazję ugotować dziś wieczorem...

J

Warzywna zapiekanka „na okrągło” Połączenie delikatnego ciasta z pełnymi smaku i koloru warzywami daje odpowiednią mieszankę na lunch albo kolację. Dla 4 osób potrzebujemy: 100g masła, 1 dużą cebulę, 50g

grzybów, 2 małe cukinie (courgette), 1 małego bakłażana (aubergine), 1 dużą, czerwoną paprykę, 3 pomidory, sól i pieprz, 215 ml świeżego mleka, 100g mąki (plain flour), 3 jajka, 40g orzechów włoskich oraz 100g sera Cotswold. Na części masła podsmażamy delikatnie najpierw cebulę, a po chwili grzyby pokrojone w ćwiartki lub inne cząstki zależnie od wielkości. Gdy grzyby zmiękną, dodajemy pokrojonego w półkrążki bakłażana, gdy zacznie mięknąć, dodajemy pokrojoną w paski paprykę, potem pokrojoną w plastry cukinię. Mieszamy od czasu do czasu. Na sam koniec dodajemy posiekane pomidory bez skóry (zamiast świeżych możemy użyć te z puszki). Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Odstawiamy na bok. Chodzi tutaj o szybkie podsmażenie, tak by reszta procesu gotowania zaszła podczas pieczenia. Po wyjęciu z piekarnika warzywa powinny być jeszcze przyjemnie chrupiące. W międzyczasie zabieramy się za przygotowanie ciasta. Nagrzewamy piekarnik do 2000C. Masło z mlekiem doprowadzamy do zagotowania. Zdejmujemy z ognia i za pomocą najlepiej drewnianej łyżki dodajemy mąkę, mieszając energicznie, by otrzymać jednolitą gładką masę. Za chwilę, gdy ciasto trochę przestygnie, dodajemy stopniowo wpierw żółtka, a potem ubite białka. Dodajemy pokruszone orzechy i wykładamy za pomocą łyżki do okrągłego naczynia żaroodpornego, pozostawiając środek wolny na warzywa. Przygotowanie ciasta w tym przepisie jest trudne, ale wymaga pewnej cierpliwości. Jeżeli obawiamy się, że nie sprostamy pojawiającym się grudkom, możemy odwrócić kolejność. Podobnie jak przy przyrządzaniu klasycznego sosu beszamelowego (który już poznaliśmy w poprzednich odcinkach), możemy wpierw połączyć masło z mąką, a następnie dodawać stopniowo zimne mleko, mieszając nieustannie drewnianą łyżką, w następnej kolejności dodając żółtka i pianę z białek. Jednak ta kolejność też nie gwarantuje braku grudek i tak naprawdę tylko stopniowe dodawanie składników i dokładne wymieszanie zapewnią pożądany efekt. Proszę, też się nie przejmować, że po dodaniu jajek ciasto będzie dosyć rzadkie. Jeżeli dodamy za dużo mąki, stracimy efekt lekkości, widoczny po upieczeniu. Całość zapiekamy około35-40 minut, aż ciasto urośnie i nabierze złocistej barwy. Teraz mamy czas, by zetrzeć ser. Na chwilę przed końcem pieczenia posypujemy serem i czekamy, aż ser się rozpuści. Podajemy od razu, póki danie jest ciepłe. Danie to jest lekkostrawne i delikatne, niektóre osoby, zwłaszcza panowie, mogą czuć pewien niedosyt. Jest to więc okazja i możliwość, by zapiekankę tę uczynić dodatkiem dla porcji mięsa. Smacznego!!! Czas przygotowania około 40 minut i pieczenia drugie tyle. Wartość produktów około cztery funty. Miało być dzisiaj o wodzie, ale poczekajmy z tym do następnego odcinka.

Sklep posiada szeroki asortyment produktów spożywczych..., co tu dużo pisać, przyjdź i sprawdź nas... Do zobaczenia... 13 Market Place Great Bridge Tipton Birmingham DY4 7AR

7 dni w tygodniu od godz. 9 do 21

152x160_STD_NowyCzas_4029.ai 08/08/2007 12:06:07

GRPX GR G ']ZRÍ G

GR 3ROVNL

S PLQ MX RG

R

] WHO VWDFMRQDUQHJ

Po prostu wybierz 084 4831 4029

C

M

Y

CM

QDVWÆSQLH Z\ELHU] QXPHU GRFHORZ\

MY

CY

CMY

K

3ROVND tel. komórkowy /LWZD tel. stacjonarny 6 RZDFMD tel. stacjonarny ,UODQGLD tel. stacjonarny

7p/min - 087 1412 4029 5p/min - 084 4545 4029 3p/min - 084 4988 4029 3p/min - 084 4988 4029

Infolinia: 0870 041 4029 I www.auracall.com

To proste… Spróbuj teraz!

*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute & include VAT. Calls billed per second. Minimum call charge 5p by BT. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls made to mobiles may cost more, unless specifically mentioned in the destination list. Prices are subject to change without prior notice. Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet Herts EN5 5UE. Agents required, please call 0844 5453 788.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 28 września 2007

18 Cytat tygodnia

CZAS NA RELAKS

Olek! Mordo ty nasza. Jesteśmy z tobą.

MAREK BOROWSKI do Aleksandra Kwaśniewskiego

horoskop tygodniowy Piotr Szyszkowski

BYK 21.04 – 20.05 Unikaj w tym tygodniu nadmiernego spożywania napojów wysokoprocentowych a przede wszystkim, gdy zamierzasz wsiąść później za kierownicę bądź prowadzić auto. Korzystny tydzień na oczyszczenie organizmu poprzez zastosowanie diety oczyszczającej i np. picie tylko przez jeden dzień wody.

praktycznie

mówiąc BARAN 31.03 – 20.04 Małe nieporozumienia z partnerem mogą źle wpływać na Twoje samopoczucie. Nie stawiaj mu więc zbyt wysokich wymagań, jeśli nie chcesz go stracić. Nie bądź zazdrosna i nie wytykaj mu błędów. W ten sposób na pewno go nie zatrzymasz. W pracy możliwa podwyżka lub awans. Zaakceptuj partnera takim, jaki jest.

BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06 Możesz znaleźć osoby, z którymi dobrze będzie Ci się współpracowało, bo mają takie zdolności czy umiejętności, jakich akurat teraz potrzebujesz. Bardzo korzystny tydzień szykuje się dla artystów, malarzy, muzyków, tancerzy, ludzi związanych z estradą, rozrywką, organizowaniem imprez, a także public relations. RAK 21.06 – 22.07 Jeśli masz już stałego partnera, spodziewaj się drobnych wydarzeń, które ożywczo wpłyną na Twój związek. Gdyby jednak były między Tobą a partnerem jakiekolwiek nieporozumienia, to postaraj się je jak najszybciej wyjaśnić w spokojnej rozmowie. Radziłabym nie zwlekać, bo już w tym tygodniu może Ci zabraknąć do tego cierpliwości. LEW 23.07 – 23.08 W tym tygodniu bez żadnego problemu podołasz nałożonym na Ciebie obowiązkom. Dobre efekty Twojej pracy przyniosą Ci radość i satysfakcję. Dobry czas na realizację od dawna planowanych zadań. W uczuciach pozbądź się wątpliwości. Szanuj potrzeby partnera. Poświęć więcej czasu dzieciom, niech nie rozwiązują swoich problemów same. PANNA 24.08 – 22.09 Nuda Ci nie grozi, a to byłoby najgorsze dla Twojego zdrowia. Szczególnie uważaj na sprawy związane z układem oddechowym: oskrzela, stany zapalne, astmę i duszności. Uważaj również na kończyny górne - grożą Ci złamania, zwichnięcia. Twoje zdrowie i witalność wyraźnie się poprawią już od pierwszego dnia października. WAGA 23.09 – 23.10 U niektórych z was mogą pojawić się problemy i choroby związane z zaburzeniami hormonów płciowych. Problemy energetyczne i zdrowotne mogą wystąpić u osób, którym nie uda się utrzymać równowagi w życiu osobistym i zawodowym. Stopniowo eliminuj z życia to, co jest dla Ciebie toksyczne. SKORPION 24.10 – 22.11 Twoje zamiary zależą od ludzi, którzy mają wykonać pracę. Nie możesz więc rzucać luźnych pomysłów, tylko musisz wszystko wytłumaczyć ze szczegółami. W firmie możesz mieć do czynienia z ludźmi, którzy myślą na zasadzie "od-do", według instrukcji i brakuje im polotu. Musisz pamiętać, że w tym tygodniu są bardzo ważne sprawy praktyczne, materialne i techniczne. STRZELEC 23.11 – 21.12 Samotny Strzelec niech z optymizmem patrzy w przyszłość i nie stroni od ludzi. Młodziutkie Strzelce niech wystrzegają się romansów bez przyszłości, z osobami już z obrączką na palcu lub wyrachowanymi ludźmi. W czasie wyjazdów lub szkoleń służbowych nie ulegaj romantycznym nastrojom i nie pakuj się w miłosne tarapaty. KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01 Dzisiaj obudzisz się w bardzo dobrym humorze i nawet wstanie lewą nogą nie popsuje Ci nastroju. Byk doda Ci zrównoważenia i spokoju. Prawdopodobnie zechcesz zrobić coś tylko dla siebie. Dobrym pomysłem na dzisiejszy wieczór będzie pójście do sauny lub do solarium. Wskazany jest także wysiłek fizyczny. WODNIK 21.01 – 19.02 To, co budowałeś trudno będzie utrzymać w istniejącym kształcie. Musisz liczyć się ze stratami i z koniecznością odbudowy. W pracy prawdopodobne są nieoczekiwane, losowe wypadki. W Twojej firmie może pojawić się kataklizm niosący wielkie straty materialne - nagłe nieszczęścia całkowicie uniemożliwią realizację planów. RYBY 20.02 – 20.03 Na wszelki wypadek nie rozstawaj się z terminarzem. Wiele zodiakalnych Ryb znajdzie w sprawach zawodowych tzw. "złoty środek" na rozwiązanie każdej sprawy. Korzystny czas dla osób związanych z reklamą, public relations, biznesem związanym z twórczością, wypoczynkiem, reklamą. W pracy uważaj na tzw. fałszywych przyjaciół, którzy jak słodka żmija, nie ugryzą, a krew wypiją.

Konrad Brodziński redakcja@nowyczas.co.uk

Granica Którędy przebiega granica pomiędzy I have done it’ a ‘I did it ? Jest to pytanie istotne, bo i jedno i drugie, to po polsku „zrobiłem/am to”. Zapytajmy przeciętnego Anglosasa – będzie musiał długo myśleć, a potem też nie bardzo będzie umiał odpowiedzieć. Nie uczą go tego w szkole; zaprogramowane jest po prostu w językowym DNA native speaker’a. A tymczasem w podręcznikach angielskiego dla obcokrajowców roi się od

wyjaśnień, ćwiczeń i reguł, starających się tę podświadomą wiedzę uświadomić nieświadomym. Spróbujmy inaczej: zastanówmy się nad tym, co właściwie znaczy have. A oznacza najczęściej stan posiadania: „mieć”. A więc na przykład I have finished (w skrócie często stosowanym, ale bynajmniej nieprzymusowym, I’ve finished): owszem, „skończyłem”, ale też: „mam to skończone”. I’ve finished the report: oto skończone sprawozdanie, trzymam je w ręku. I’ve worked it out: rozwiązałem problem, zadanie: mam rozwiązanie. Wniosek: zamiast porównywnać dwa czasy „przeszłe”, przyjmijmy, że I have plus past participle, imiesłów, to odmiana czasu nie przeszłego, tylko teraźniejszego, łącząca nas z jakimś wydarzeniem w bliższej lub dalszej przeszłości. Nie bez kozery I’ve got stało się synoninem I have. I have a coat równa się I’ve got a coat. Mam płaszcz, bo go w jakiś sposób kiedyś otrzymałem – ale w jaki, i kiedy, to nas nie interesuje. I’ve never been to Kenya. Nigdy nie byłem w Kenii: nie ma Kenii w rejestrze moich podróż y. I’ve never eaten sushi – sushi nie jest (jak na razie) częścią mojego repertuaru gastronomicznego. I’ve used Powerpoint: Powerpoint należy do mojej listy doświadczeń, do umiejętności, które obecnie posiadam. I was in Kenya – I ate sushi – I used Powerpoint: cofamy się w czasie. Było. Nie to, że się już więcej nie powtórzy – tylko że myślimy o czymś już skończonym. Granica leży nie w regułach gramatyki – leży w naszym ustosunkowaniu się do tego, co jest jeszcze aktualne, a co już przeszłe. Czyli w naszej głowie.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 28 września 2007

CZAS NA RELAKS 19 łatwe

trudne

średnie

1

3 2 1 7 5 6 4 9 8 2 8 3 1 7 9 7 2 8 3 6 2 9 5 1 3 4

2 6 4 1 3 8 1 7 4 7 3 6 9 5 1 8 4 9 7 1 3 9 4 8 8

3

7

1 4

5 6 4

5

5 9 4 7

1 6 1

1 8

sudoku

8

5 1 2 3 2 8 6 6 1 3 5

3

2

Wypełnij diagram w taki sposób, aby w każdym poziomym wierszu, w każdej pionowej kolumnie i w każdym dziewięciopolowym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9. Cyfry w kwadracie oraz kolumnie i wierszu nie mogą się powtarzać.

Pomocnicza służba policji w Wielkiej Brytanii nie będzie ratowała topielców. Takie oświadczenie wydano po tym, jak zatrudnieni przez policję mundurowi, choć cywile, nie zapobiegli zatonięciu nastolatka. – Brak pieniędzy nie pozwala na przeprowadzenie szkolenia – oświadczył rzecznik policji. –

łatwe

średnie

humor

Rozwiązania sudoku z nr 38

Absurd tygodnia

trudne

Nie możemy narażać ich zdrowia i życia w trakcie wykonywania obowiązków – dodał zgodnie z wymogami zatrudnienia. Chodzi oczywiście o umiejętność pływania i udzielania pierwszej pomocy. I pomyśleć, że kiedyś funkcjonariusze z narażeniem życia chronili obywateli przed złem.

Hasło krzyżówki z nr 38: Sen cię mroczy, przetrzyj oczy.

P

Pozycja z partii Mitoń-Charbonneau, Montreal 2007.

krzyżówka szachy

Zadanie 9

Wskazać wygrywającą kontynuację białych. Rozwiązanie na stronie 23

rybim okiem

rybim okiem odtrzymuję nadal zdanie, że polskiego środowiska twórczego w Londynie nie ma. Ponadto z różnych stron próbowano mnie ustawić, w jaki sposób mam mysleć o sztuce, o tym, co robią co niektórzy, albo, o zgrozo, jak mam pisać w ogóle. Dziękuję za porady, opinie i epitety. Są pojedyńcze akcje lub ciągi akcji: to, co robi Apart Arts, spotkało się z pojęciem McDonaldyzacji sztuki. Damian Chrobak tu i ówdzie określony został jako kiepski naturszczyk. Pojawiło się wiele głosów krytykujących jakość twórczości prezentowanej przez „Polaris” (znajdziecie w numerze mój tekst, w którym przeanalizowałem plusy i minusy dodatku literackiego do

„Dziennika Polskiego”) oraz networkingowe spotkanie Polish DeConstruction. Z POSK-u już tradycyjnie wielu po prostu kpi. Instytut Kultury Polskiej zdaniem wielu nie robi nic. Nie bedę również omijał takiej perełki jak Polish Autumn, które zdaniem wielu osób jest po prostu ściemą roku. Ja w części tych spraw zająłem swoje stanowisko, czego, jako czytelnicy, byliście świadkami. Swoich słów o sztuce nie cofam. Dana Parys-White chciała, abym ją przeprosił za zniekształcenie nazwiska i sformułowanie wobec niej pojęcia: frontmanka Grupy Literackiej „Polaris”. Mogę to zrobić, nawet bez nakazu sądowego. Nie ma problemu. Niezależnie od tego, czy jest to niezgodne z rzeczywistością

(wszystko wskazywało, moim zdaniem, na to, że jest frontmanką, ale Dana Parys-White twierdzi, że nie jest frontmanką), czy ktoś się czuje obrażony tym pojęciem, ja lubię słowo frontmanka. Użyłem pojęcia Parysowa, bo tak w środowisku się mówi o Danie Parys-White, skrótowo, nie myśląc pejoratywnie, używając stopy metrycznej o nazwie peon. Przepraszam za błędy – ale i pogrożę paluszkiem. Czas wymagać od polskiej sztuki w Londynie wyższej jakości, bo się potopimy w swoich infantylnych polsko-polskich przepychankach! Każdy może powiedzieć: o jejku, a on czy ona powiedział czy powiedziała, że to, co zrobiliśmy było do bani i nie zauważył czy nie zauważyła, że to

była szczytna inicjatywa i chce uwalić tę inicjatywę, niedobry człowiek. I że zrobimy dla polskiej kultury coś, ach, ach. Ale co, do jasnej ciasnej, Polacy pokazali w Londynie, żeby rzucić odbiorców sztuki na kolana!? Przecież są to zaledwie początki! Na kolana, Rybicki, bo my tu robimy sztukę! Ale jaką sztukę, pytam się. Co Wy takiego pokazaliście, żeby w gloriach, aureolach chodzić i do tego żądać przeprosin i sprostowań! Spoko, cieszmy się początkiem. Odbębniliśmy początek. Prawda jest taka, że są dwa wyjścia: albo zjednoczyć środowisko artystyczne – i to bez odwlekania w czasie, a zarazem otworzyć się na rynek brytyjski i pokazać jakość, albo drugie wyjście: totalna kapliczka,

towarzycho wzajemnej adoracji, gdzie wszyscy będą się poklepywać po plecach, mówiąc: jesteś zajefajny. A teraz z grubej rury: „Kalamarsada” się rozpadła, bo frontmanka Kasia pojechała do Polski, „Przylondek” zdechły wisi na necie, bo się porozpadało towarzycho i nikt się już nie bawi w Przylondek, Marek Kaźmierski rezygnuje z prowadzenia art-dom'u, szuka kogoś, kto zająłby się tym. Dobra. Jest już tyle tych inicjatyw, że czas je przeselekcjonować lub zjednoczyć. Zaczynamy od Titchy: lekcja pierwsza.

Robert Rybicki


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 21 września 2007

20 CO SIĘ DZIEJE Film The Singer Romans, 2007r. reż. Xavier Giannoli Curzon Soho 99 Shaftesbury Avenue 28-30 września, godz.: 12:00, 14:15, 16:30, 18:50, 21:10 Powrót na ekrany kin Gerarda Depardieu. Alain zarabia na życie śpiewając. Bez niego każde spotkanie biznesowe lub duża okazja tracą na wartości. Do pełni szczęścia brakuje mu tylko prawdziwej miłości. Kiedy na jego drodze pojawia się śliczna agentka nieruchomości, mężczyzna postanawia ją zdobyć. The Brave One Thriller, 2007r. Reż. Neil Jordan Ulice Nowego Jorku są dla Eriki domem i źródłem utrzymania. Pewnej nocy zostaje pozbawiona wszystkiego. Podejmuje brzemienną w skutkach decyzję, by zakupem broni stłumić przerażające uczucie ciągłego strachu. Pistolet w jej dłoni staje się sposobem na obronę przed nieuchwytnym wrogiem. W kinach w całym Londynie. Siódma pieczęć Dramat, 1956r. reż. Ingmar Bergman BFI Southbank Cinema South Bank, SE1 8XT 30 września, godz.15:50 18:40 20:50 Metaforyczna opowieść o powracającym z wyprawy krzyżowej rycerzu, który staje do szachowego pojedynku ze Śmiercią. Stawką w grze jest życie rycerza. Jeden z najwybitniejszych filmów w historii kina mocno osadzony w poetyce średniowiecznej.

Muzyka

sa promuje wydany niedawno album „Szacunek ludzi ulicy”. Dj Decks zadba o oprawę muzyczną. Acoustic Improvisation 29 września, godz. 19.30 St Anne & All Saints Church, Miles Street, SW8 1RL Wstęp wolny Muzyka improwizowana na skrzypce. Ich dźwięk poza czysto klasycznym brzmieniem zostanie wzbogacony o dodatkowe efekty elektroniczne. Zagra Styles J Kauphmann – również kompozytor, klarnecista i wokalista. Urodzony w południowej Afryce, wychował się pomiędzy Botswaną a Wielką Brytanią, muzycznie kształcił się w Cambridge i w Berlinie. Mozart, Bartok i Chopin 2 października, godz. 13.05 Bishopsgate Institute, 230 Bishopsgate, EC2M 4QH Wstęp wolny Rumuńska pianistka Alexandra Dariescu zagra Variations on a minuet by Duport Amadeusza Mozarta, Suitę Op 14 Beli Bartoka, oraz Sonatę 3 Op 58 Fryderyka Chopina. Nicola Emmanuelle 30 września, godz. 19.00 Klub Baltic, 74 Blackfriars Road, SE1 Wstęp wolny Emannuelle jest jazzową, swingującą wokalistką, na której twórczość wywiera wpływ muzyka Elli Fitzgerald i Anity O'Day. Obok niej wystąpią: Alex Webb (keyboard) i Gary Crosby na basie. Jazz Cafe zaprasza: Hugh Burns i przyjaciele 29 września, godz. 20.30 POSK, 238-240 King Street, W6 0RF Wstęp: £5 Grupa, której przewodzi Hugh, zagra jazzowe standardy i ich ulubione utwory niekoniecznie znanych i uznanych twórców. Wśród muzyków, którzy zaprosili Burnsa do współpracy znaleźli się: Paul McCartney, Michael Jackson i George Michael. Przed koncertem Hugh poprowadzi gitarowe warsztaty, które rozpoczną się o 15.00, aby wziąć w nich udział należy wysłać e:mail na adres: jazzcafe@posk.org

Wystawy

Peja & Slums Attack 30 września godz. 19.00 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Bilety: £13/£15 dostępne w polskich sklepach oraz on-line: www.ticketweb.co.uk Info: 07834 194884 / dmd@o2.pl Nie lada gratka dla wszystkich fanów charyzmatycznego poznańskiego rapera. Tra-

The Painting of Modern Life Wilhelm Sasnal 4 październik – 30 grudzień Hayward Gallery Southbank Centre, Belvedere Road, SE1 8XX Wilhelm Sasnal studiował na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej, przeniósł się jednak na Wydział Malarstwa krakowskiej ASP. W latach 1996-2001 był członkiem grupy Ładnie. Jego prace znajdują się m.in. w zbiorach Galerii Saatchi, Tate Modern w Londynie, Centrum Pompidou w Paryżu, Museum of Modern Art w

Nowym Jorku oraz Guggenheim Museum. W 2006 r. magazyn sztuki współczesnej „Flash Art” opublikował jego nazwisko wśród stu najważniejszych młodych artystów świata.

GAZETA NIEDZIELNA ZAPRASZA:

Spotkania Polish Psychologists Club zaprasza: Open Day 30 wrzesień, godz.11.00 University of East London Knowledge Dock Business Centre, 4 - 6 University Way, E16 2RD Dojazd: DLR, stacja: Cyprus Wstęp: £1, konieczna wcześniejsza rezerwacja miejsc na warsztaty! Zapisów można dokonywać pod adresem: openday@polishpsychologistsclub.org

Teatr Fragile reż. Michal Gieleta Arcola Theatre 27 Arcola Street, E8 2DJ 29 wrzesień, godz. 20.15 Bilety: £13 Serbski komik, bośniacki aktor, norweski dziennikarz i bałkański mafioso. Wszyscy uciekają. Spotykają się w Londynie. The Bones Theatre zaprasza: Good-Morrow, Good-Night 30 września, godz. 19.00 Undercrown 7 października, godz. 19.00 www.thebonestheatre.org.uk Tel. 0207207 3069 86 Leigham Vale, SW16 2JG Tulse Hill Wstęp wolny Twórcami Teatru Kości są Kamil Adamus i Krystian Godlewski. „Good-Morrow, Good-Night” to mozaika tekstów i nawiązań do Kafki, Szekspira, Elliota. Aktorzy śpiewają tu staropolskie pieśni pogrzebowe, bowiem rzecz toczy się wokół śmierci, a oni obaj odgrywają role grabarzy. „Udercrown” stanowi adaptację sztuki „Escurial”, napisanej przez dziewiętnastowiecznego twórcę belgijskiego. A Funeral for Don Quixote 5-7, 12-14 październik godz. 19.30 Area 10 Project Space - Eagle Wharf Peckham Hill Street SE15 5JT Bilety: £13 (dostępne: www.ticketweb.co.uk)

Imprezy Buch zaprasza: Antyparty urodzinowe

Rozmowy o kulturze i wierze – ojciec Leon Knabit 28 września, godz. 19.30 POSK 238-248 King Street Wstęp wolny Czy Pan Bóg ma poczucie humoru? Czy dowiemy się tego ze spotkania z ojcem Leonem Knabitem – warto się przekonać. Jest znany ze swojej otwartości, dobrego kontaktu z młodzieżą i poczucia humoru, także ze znajomości z Janem Pawłem II. Jest autorem książek, które w mig znikają z półek polskich księgarń. Prowadził programy w Telewizji Polskiej Ojciec Leon zaprasza”, „Salomon” oraz „Credo”. Niezwykły, charyzmatyczny człowiek. Spotkania z nim naprawdę nie warto zlekceważyć. Gorąco polecamy!

Happening Londowanie z Książką Przejrzyj – przeczytaj – zwróć do 30 września Londowanie z książką to kolejna po „parkowaniu” i „pragowaniu” akcja czytelnicza. Miejsca: Cafe Grove 65 The Grove W5 5LL, Cafe Wanda 153 Clapham High Street SW4 7SS, Poetry Cafe 22 Betterton St. Covent Garden oraz metro.

NOWY CZAS ROZDAJE BILETY 5 październik, godz. 22.00-6.00 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Rd. E1 Bilety: 15£ przedsprzedaż, 20£ przy drzwiach Uwaga! Tylko 100 biletów w sprzedaży, więc kto pierwszy ten lepszy. Po przyjacielsku wystąpi cała masa Dj-ów, znanych z koncertów i imprez Bucha, a koncerty zagrają: Tomek Lipiński, Włodek Kinior Kiniorski i Dariusz Makaruk. A poza muzyką również coś dla oka i kieszeni – wystawa zdjęć Damiana Chrobaka (www.damianchrobak.com) i Marzeny Żołądź (www.marzenazoladz.com) + video-prezentacje wspólnych produkcji Bucha, H22 i Entymediów oraz animacje wykonane przez ludzi z Fabryki TV.

5 wejściówek na ANTYPARTY Aby wygrać zaproszenie na interesującą Cię imprezę, wyślij SMS na numer 87070 o treści: NC ANTYPARTY (w zależności od tego, którą impezą jesteś zainteresowany). Bilety do wygrania również na stronie internetowej www.nowyczas.co.uk Konkursy będą rozwiązywane na trzy dni przed datą wydarzenia. Koszt wyslania SMS to £1.50 + standardowa stawka operatora.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 28 września 2007

JOB VACANCIES

Job Title: MULTILINGUAL ADMINISTRATOR EST/14542 Location: MIDDLESBROUGH, CLEVELAND Hours: MON - FRI Wage: £26,928 Work Pattern: Days Employer: NE Recruitment Closing Date: 01/10/2007 Pension: Pension available Duration: PERMANENT ONLY Description: A fantastic opportunity has arisen for a multi lingual customer service administrator. The candidate is to be fluent in two European languages, English being one plus German, Polish or Russian. Technical skills, experience and knowledge: Applicants must have complete secondary school education. Diploma or equivalent qualification in a related subject (or demonstrated thinking skills equivalent to e.g. Business Administration or International Trade. Candidates must have exceptional telephone customer service skills and be a clear verbal communicator. Indepth knowledge of relevant areas of SAP SD module coupled with IT/PC literacy, specifically in the use of spreadsheets, word processing and Lotus Notes would be advantageous. Apply by sending CV via email only to jobs@ne-recruitment.co.uk

Job Title DRIVER SUPPORT COORDINATOR – BILINGUAL WAQ/96015 Location: WARRINGTON Hours: Between 0800 - 1800 Wage: £13k – £16k Work Pattern: Days Employer: Uniloads Ltd Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Polish speaking co-ordinator required for working with our Team Leaders in the driver support function, you will assist in the recruitment, managing and motivating a team of 25-40 drivers. Ideal candidates will have problem solving skills, be a team player and have an ability to work to set guidelines/ procedures and be computer literate. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to David Shaw at Uniloads Ltd, 308 Winwick Road, Warrington, Cheshire, WA2 8JE. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office.

Job Title: INTERPRETER BUL/3941 Location: BURNLEY, LANCASHIRE Hours: 5 TO 15 HOURS PER WEEK, FROM 7 DAYS, DAYS, EVENINGS, NIGHTS. Wage; £15.00 TO £21.00 PER HOUR Work Pattern: Days , Evenings , Nights , Weekends Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Must have relevant qualifications and experience. Duties include interpreting translations to the general public, courts, hospitals and solicitors

assisting clients with language difficulties. Must be able to work on a 24 hour call out service. We require people who can speak Bravanese, Kurdish, Polish, or Chinese. Also Hungarian, Romanian, Yugoslavian, Slovenian, Kenyan, Turkish, Albanian, Tamil, Nigerian, Tirana, Tigrinya, Somali, Bengali, Farsi, Singhalese, Arabic, Iranian, Mandarin, Cantonese, Dutch, Amharic, Vietnamese, Fanti, Shona, Lingala, Swahili, Russian, Punjabi, Urdu, Lithuanian, Czech, Slovakian and Bosnian, Croatian. We deal with over 160 languages and dialects however the list above is only some of the languages in demand at present. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job reference BUL/3941.

Job Title: INTERPRETING LECTURER LCS/3975 Location: LONDON, E1 Hours: 3 PER WEEK, DAYS AND TIME TO BE ARRANGED Wage: EXCEEDS NATIONAL MINIMUM, DEPENDENT ON EXPERIENCE Work PatternDays , Evenings Employer: Global School of Excellence Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Applicants must have gained the necessary skills and experience for the role. Must be educated to degree level or equivalent in language or linguistics along with a professional training qualification. Duties include teaching mature students the skills and knowledge required to become an interpreter. Must be Portuguese or Polish speaking. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Claudemir Oliveira at Global School of Excellence, 87a Whitechapel High Street, London E1 7QX, or to gsoe@btconnect.com.

Job Title: LABOURER LPP/13152 Location: LEEDS Hours: 40 OVER 5 Wage: £7 PER HOUR Work Pattern: Days Employer: SkyBlue Solutions (Leeds Branch) Employer Reflab-dm01/2509 Closing Date: 01/12/2007 Pension: No details held Duration: TEMPORARY ONLY Description: labourers required for ongoing project must hold CSCS card immediate start understanding of the Polish language would be adventagous How to apply: You can apply for this job by telephoning 0870 1292555 and asking for Danny

Z A D Z W O Ń I PODAJ HASŁO:

TRAVELL TD

OGŁOSZENIA DROBNE 21

"NOWY CZAS"

GWARANCJA

NAJNIŻSZEJ CENY! NA BILETY DO POLSKI LINII AUTOKAROWYCH: EUROPA EXPRESS, AGA TUR i EUROTRANS

020 8767 5551

ZATRUDNIĘ Part-time shampooing + general duties. Hairdressing salon. Fulham SW6. Ann, tel. 02077365923 Elektryków z 16th edition. Londyn 13h/h . Jeżeli nie posiadasz uprawnień, mamy dla ciebie kurs. Więcej informacji na stronie: www.wilmowski.com Tel. 07738671579 Wyższa Uczelnia w Londynie zatrudni pracownika w Dziekanacie ds. Studenckich. Zainteresowanych prosimy o przesyłanie CV na adres uk@wshe.lodz.pl Tel. 07935 964 509 Wyższa uczelnia w Londynie nawiąże współpracę z osobami na stanowisku wykładowcy i asystenta wykładowcy z dziedzin pedagogiki, informatyki, zarządzania i filologii angielskiej. Zainteresowanych prosimy o przesyłanie CV na adres uk@wshe.lodz.pl Tel. 07935 964 509

MIESZKANIE do wynajęcia Do wynajęcia pokój dla pary. Cena £125/tydz., blisko stacji Harlsden, dobre warunki. Tel. 07737913315 Stratford – pokój 3-osobowy, najchetniej dla dziewczyn. Dom w pełni wyposażony, blisko basen, metro. Tel. 07973621057 Stockwell, wolne miejsce w pokoju 3-osobowym dla dziewczyny, mieszkanie w pełni wyposażone, po remoncie, blisko metro dostępne od zaraz. Tel. 07742614350

Hackney Central, Clapton (2 strefa). Duże dwuosobowe pokoje w umeblowanym mieszkaniu. £50-60/os./tydz. rachunki wliczone. 2min. do stacji i sklepów. Tel. 07904546630 North Finchley. Jednoosobowy pokój w umeblowanym mieszkaniu. 7min. do stacji. 1min. przystanki autobusowe i sklepy. £70/tydz. Rachunki wliczone. Tel. 07904546630 Leyton, Leytonstone. Dwuosobowy pokój £50/os./tydz. w pełni umeblowanym (internet) i czystym mieszkaniu. 7-10min. do stacji. Rachunki wliczone. Tel. 07904546630.

Miejsce w pokoju dla chłopaka w spokojnym, czystym domu. Okolice Neasden, Londyn. Tel. 07979593116 lub 07904679547

Do wynajęcia pokój jednoosobowy w spokojnym i czystym domu. Blisko do stacji Bounds Green. £65/£70/tydz, rachunki wliczone. Tel. 07984331597

Studio flat na poddaszu, z widokiem na ogromny ogród. Cichy, ciepły dom, TV, internet, alarm. South Harrow. £137/tydz., rachunki wliczone. Tel. 07949165820

Stockwell. Wolne miejsce w pokoju 3-osobowym dla dziewczyny, mieszkanie w pełni wyposażone, po remoncie blisko metro dostępne od zaraz. Tel. 07742614350

Women only for LADIES FITNESS CLUB in Hounslow. Should have basic computer skills, have good written and spoken English. Must be flexible. Position available immediately. Please call 07925643453 Fachowiec £75+/na cenę. Remonty, Strychy, Stal, Dobudówki, Łazienki, Kuchnie. Bez angielskiego. Z narzędziami. CIS, Konto. Wyślij SMS, Imię, Wiek, Fach. Tel. 07717706617 Praca poza Londynem, ale nie daleko, z zamieszkaniem i wyżywieniem, £200 tygodniowo. Tel. 0777 084 8646, kontakt w jęz. angielskim, powołaj się na Kate. Firma Avon poszukuje konsultantów w Londynie dołącz do nas i zarabiaj. Agnieszka, tel. 07817896537 Zostań konsultantką lub sales leaderem w firmie Avon. Praca dodatkowa lub jako główne źródło dochodu. Tel. 07742897875

SZUKAM PRACY Szukam pracy -na budowie (doświadczenie robienia przy dźwigu - składanie słupów i windy z polisandrą), szpachlowanie, malowanie. Kierowca, wózki widłowe, sprzątanie. Tel. 07892812923 Jestem mamą 4-latka. Zaopiekuję się dzieckiem u siebie w domu na Surrey Quays, zaraz za Southwark Park. Możliwość odbioru dziecka. Ania, Tel. 07868878500 Posiadam uprawnienia na wózki widłowe przetłumaczone na angielski. Mieszkam w Londynie. Tel. 0793 654 4977.

NOWY CZAS poszukuje pracowników działu reklamy. Czekamy na zgłoszenia od osób kreatywnych, samodzielnych, odpornych na stres. Oferujemy pracę w zgranym zespole młodych ludzi, dla których praca w mediach jest wyzwaniem i przygodą. Dobra znajomość angielskiego wymagana. reklama@nowyczas.co.uk


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 28 września 2007

JOB VACANCIES 22 OGĹ OSZENIA DROBNE

Job Title: POLISH NEWSPAPER EDITOR HJN/35231 Location: HAMMERSMITH, LONDON Hours: 40 PER WEEK MONDAY TO FRIDAY 9AM - 6PM Wage: NEGOTIABLE UPON EXPERIENCE Work Pattern: Days , Evenings Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Experience as editor in publications is essential. Must be able to speak Polish with good English skills. Computer skills would be advantageous. Duties include obtain all media contact without breaching copyright, meeting deadlines, organising distribution of papers to consumer. Employer requests Exception under The Race Relations Act 1976 (RRA). How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job reference HJN/35231.

Job Title: POLISH NEWSPAPER EDITOR EAL/34505 Location: EALING, LONDON Hours: 40 HOURS A WEEK, MONDAY TO FRIDAY, BETWEEN 9AM-6PM Wage: NEGOTIABLE DEPENDING ON EXPERIENCE Work Pattern: Days Employer: Polskie Anonse Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Experience as editor in publications is essential. Must be able to speak Polish with good English skills. Computer skills would be advantageous. Duties include obtain all media contact without breaching copyright, meeting deadlines, organising distribution of papers to consumer. Employer requests Exception under The Race Relations Act 1976 (RRA). How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Aneta at Polskie Anonse, 33 Hanger Lane, Office 14, Ealing House, London, W5 3HJ, or to sales@polskieanonse.co.uk. Job Title BILINGUAL OFFICE ADMINISTRATOR GCE/2591 Location: GLOUCESTER, GLOUCESTERSHIRE Hours: 37.5 PER WEEK, MONDAY FRIDAY, 9.00 AM - 5.30 PM Wage: ÂŁ6.00 PER HOUR Work Pattern: Days Employer: Chase Associates Pension: Pension available Duration: TEMPORARY ONLY Description: Must be able to speak Polish fluently as will be liaising with Polish people in this country, must have a good command of the English language also. Must be computer literate with experience of using Microsoft office applications. A good telephone manner is a must also. Duties include working on inhouse database, liaising on the telephone, referencing and any other duties as required. This is a temporary job for which the duration is unknown. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01452 423300 and asking for Amanda Wedgewood. Job Title: POLISH SPEAKING RECRUITMENT CONSULTANT WAQ/95779 Location: WARRINGTON Hours: 37.5 hours over 5 days Wage: ÂŁ15,000 per annum Work Pattern: Days Employer: Prestige Recruitment Limited Employer RefRW P1140 Closing Date: 31/10/2007

Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Salary £15,000 plus commission. Must be able to speak fluent English and Polish and have previous experience as a Recruitment Consultant. this is essential. Liaising with Clients and Candidates on a daily basis. Taking vacancy details from clients and sourcing suitable candidates. Recruiting both in the UK and Poland. Updating databases and general administration duties. Be proactive in selling candidates to clients, conducting client visits and working towards sales targets. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01925 419900 and asking for Rebecca Westwood. Job Title: RECRUITMENT CONSULTANT SPH/30390 Location: BIRMINGHAM, WEST MIDLANDS Hours: 40 PER WEEK, MONDAY-FRIDAY, 9AM-5PM Wage: £270 PER WEEK Work Pattern: Days Employer: Work With Us Ltd Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Must be Bilingual in Polish and English as most our clients are Polish speaking. Must be able to deal with people, working in an organised manner, work on your own initiative. Must have strong interpersonal skills and deal with temping staff. Must have a full driving licence. This vacancy is located in Tyseley. Duties to include checking temping staff into work, visiting sites and client reviews, filling client bookings and some sales work. This is a temporary position for at least 8 months to cover maternity leave. Immediate start available. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0121 7065501 and asking for Suzanne Smith. Job Title: TEACHING ASSISTANTS STW/34068 Location: STRATFORD UPON AVON, WARWICKS Hours: 15 HOURS PER WEEK MONDAYFRIDAY 9AM-5PM Wage: £5,049 PER ANNUM Work Pattern: Days Employer: Warwickshire County Council Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Applicant will need to be a level 2 teaching assistant. Speaking Polish would be an advantage. Duties will include helping a small group of pupils to learn English. Will be based at Thomas Jolyffe Primary School. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. Disclosure expense will be met by the employer. How to apply: You can apply for this job by obtaining an application form from, and returning it to Thomas jolyffe primary school at Warwickshire County Council, Shire Hall, Warwick, Warwickshire, CV34 4RL, or to revacancies@warwickshire.gov.uk. Job Title: WAREHOUSE STAFF COU/21444 Location: COLCHESTER, ESSEX Hours: 40 HOURS PER WEEK, MONDAY – FRIDAY, SHIFTS TO COVER 24 HOURS Wage £5.50 – £6.50 PER HOUR Work Pattern: Days, Evenings, Night , Weekends Employer: First Call Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Applicants ideally will have experience within a warehouse environment and of picking and packing work. Knowledge of a second language i.e. Polish, would be an advantage. Duties include picking and packing orders, loading and unloading along with all general warehouse tasks. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0870 8506234 and asking for Jamie Potter.

Dwa pojedyncze pokoje do wynajęcia na Tooting (od 7ego października)dobre warunki, spokojni ludzie £70 i £60/tydz. Tel. 07958547499

KOMPLETNE ZESTAWY DO NAUKI JĘZYKA ANGIELSKIEGO

Ustawianie anten satelitarnych. Tanio, szybko i dokładnie.

Canning Town lub Enfield pokój: dwójka £112 lub jako jedynka £85, jedynka £65-£75 i miejsce w dwójce £60/tydz. TV ogród net pralka rachunki wliczone Tel. 07859030418 Dwa pojedyncze pokoje do wynajęcia na Tooting (od 7 października) dobre warunki, spokojni ludzie £70 i £60/tydz. Tel. 07958547499

SITA

Southampton i okolice

Certyfikat, gwarancja. Rozsądna cena. Dzwoń: Julia – 07957472193

Tel. 07845130500

2 pokoje2 osobowe dla spokojnej i odpowiedzialnej pary w ładnym domu, do dyspozycji living room z TV, telefon, Internet, jeden z pokoi posiada własna łazienkę . Tel. 7974154466 Miejsce w pokoju dla chłopaka w spokojnym, czystym domu. Okolice Neasden, Londyn. Tel. 07979593116 lub 07904679547

MIESZKANIA szukam Szukam pokoju, lub miejsca w pokoju 2-osobowym, najlepiej okolice Millroad, cena do negocjacji, w zaleşności od miejsca i warunków mieszkalnych. Tel. 0793 936 5886. Szukam studio flatu dla pary- Thornton Heath, Norbury, Croydon, Streatham i okolice. Do £600 z rachunkami. Tel. 0778 309 0924. Double room na poddaszu z własna łazienką, swoje piętro z widokiem na ogród, Internet, TV, do 50% znişki za pomoc w domu, South Harrow. £150/tydz. Tel. 07949165821 2-osobowy pokój dla pary Kilburn Park/ Swiss Cottage, 2 strefa , tv/tel/internet. Rachunki wliczone. £110/tydz. Tel. 0797 6354 659 Pojedynczy i podwójny pokój w czystym i cichym domu z ogrodem w Newbury Park/Chadwell Heath. Idealny dla spokojnej osoby lub pary. Tel. 0796 153 8300.

SPRZEDAM Sprzedam dekoder Polsatu z abonamentem ÂŁ90. 07968905436 Sprzedam testy na cscs card , po polsku i z odpowiedziami, Tel. 07943321192

SAMOTNE SERCA

W OD S R K F W\ \ U N X ] H % (NVWUD PLQXW\

]D

'$502

ÄŞ\WNRZQLNĂ?Z LFK XÄŞ 7HUD] GOD ZV]\VWN GRĂĄĂĄDGRZQLD ÄŠFLD ÄžQLÄŠ 'DWD Z\JDÄž SURPRFML

USŠUGI TRANS-POL Wywóz śmieci przeprowadzki pomoc drogowa 24/7 auto laweta. Tel. Andrzej 07862278730 lub 29

Laboratorium medyczne: THE PATH LAB

Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową, EKG, USG. Tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: Iwona 0797 704 1616

] .RPĂ?UNL

Ä” QD =DG]ZRÄ”

7(5$=

Wybierz 1 aby doladowac konto ÂŁ5. Otrzymasz smsa potwierdzajacego pobranie oplaty. Rozmawiaj godzinami wykorzystujac swoje darmowe minuty.

3ROVND tel. stacjonarny 3ROVND tel. komĂłrkowy 1LHPF\ tel. stacjonarny 6Â?RZDFMD tel. stacjonarny

2p/min 9p/min 1p/min 2p/min

Infolinia: 020 8497 4698 I www.auracall.com

Samotna 50-latka szuka osamotnionej wraĹźliwej polskiej duszy. Odpowiem na kaĹźdy sms. Tel. 07892800252.

']ZRĂ? GR GRPX

To proste‌ Spróbuj teraz!

*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls to the 020 number cost your mobile standard rate to a landline or may be used as part of your inclusive mobile minutes. Calls made to mobiles may cost more. Connection fee varies between 1.5p to 15p, depending on destination. To avoid auto recharge, hang up within 30 seconds of the warning. To stop auto recharge when credit is low, text AUTOOFF to 81616 (standard SMS rate). Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.


NOWYCZAS 28 września 2007

nowyczas.co.uk

23

Sezon rugby w pełni. Do gry wrócił legendarny Jonny Wilkinson. To z nim związane są największe nadzieje na kwalifikację Anglii w Pucharze Świata. Dzisiaj (piątek) Anglia zmierzy się z zespołem Tonga. Żeby zakwalifikować się do ćwierćfinałów Anglicy muszą mieć 22 punktową przewagę w meczu z Tongo.

PIŁKA NOŻNA » Ekstraklasa

Nowy lider w II lidze

Sporo bramek NAJWIĘCEJ, bo aż osiem goli, obejrzeli kibice w Poznaniu. Lech urządził sobie ostre strzelanie, ale jego obrona też nie grzeszyła skutecznością. Pierwszą wygraną od miesięcy odniósł Widzew. Pikanterii wygranej dodaje fakt, że trenerem przeciwników był dawny selekcjoner tego zespołu. Z kolei pierwsze punkty straciła Legia. W Kielcach wygrała Korona, która zaskoczyła Legię bramką już w pierwszych minutach. Po meczu doszło do bójki kibiców Korony i... Wisły. Ugodzony nożem przypadkowy kibic z Kielc zmarł. Wisłą odrabia dystans do Legii. Bez problemu pokonała wysoko jeden z najsłabszych zespołów ekstraklasy Polonię Bytom. Bytomianie wydawali się marzyć o końcowym gwizdku jeszcze przed rozpoczęciem gry. Gorąco było w Lubinie. Zagłębie wygrało dzięki bramce strzelonej już w doliczonym czasie. Kilka minut wcześniej sędzia wyrzucił trenera ŁKS. Trenerzy obydwu zespołów ubliżali sobie, a po bramce Michniewicz krzyczał w kierunku ławki ŁKS wyrazy na „k...”. Dużych niespodzianek raczej nie było.

SPORT

Wyniki 8 kolejki: Kolporter-Legia 1:0, Widzew-Cracovia 2:0, Bełchatów-Jagiellonia 2:0, GórnikOdra 1:0, Zagłębie L.-ŁKS 2:1, LechRuch 6:2, Wisła K.-Polonia B. 5:0, Zagłębie S.-Groclin 1:3. 1. Legia Warszawa

8 21

2. Wis∏a Kraków

8 20

3. Kolporter Korona Kielce

8 16

4. Lech Poznaƒ

8 14

5. Zag∏´bie Lubin

8 14

6. GKS Be∏chatów

8 13

7. Groclin Grodzisk Wlkp.

8 13

8. Górnik Zabrze

8 13

9. Cracovia Kraków

8 10

10. Ruch Chorzów

8 8

11. Jagiellonia Bia∏ystok

8 8

12. Widzew ¸ódê

8 6

13. Odra Wodzis∏aw Âlàski

8 6

14. ¸KS ¸ódê

8 6

15. Polonia Bytom

8 4

16. Zag∏´bie Sosnowiec

8 2

Polscy piłkarze za granicą

ROZEGRANO już 12 kolejek. Znowu mamy zmianę lidera. Znicz przegrał w Warszawie po słabym meczu z Polonią i wykorzystał to Piast. Powoli formuje się już czołówka, która będzie chyba walczyła o awans do ekstraklasy. Wygrała Wisła Płock, Śląsk Wrocław, Piast, Polonia i Lechia. Uwagę zwracają trzy punkty Śląska wywiezione z trudnego terenu w Jastrzębiu, które nieco oddaliło się od czołówki. Śląsk, pod wodzą Ryszarda Tarasiewicza, ambitnie pnie się do góry. Piast wygrał z Arką Gdynia, kolejnym pretendentem do pierwszej ligi. Motor zremisował z Kmitą. Były klub Macieja Żurawskiego, Warta Poznań, poległ na własnym stadionie z Podbeskidziem, Odra Opole, która odbija się od dna, pokonała GKS Katowice, z kolei ŁKS Łomża zainkasowała komplet punktów z rewelacyjnym beniaminkiem Tur Turek. Oprócz wyłonienia się zespołów aspirujacych do Ekstraklasy, jestesmy świadkami formowania się grupy spadkowiczów, do której należą Stal Stalowa Wola, Warta Poznań, Kmita Zabierzów i Pelikan Łowicz. Do awansu najbliżej mają Piast, Znicz, Wisła, Śląsk i Polonia. Pożyjemy, zobaczymy.

bieg na przełaj

Wyniki 12. kolejki: ŁKS Łomża-Tur 1:0, Wisła P.-Stal 4:1, Motor Lublin-Kmita 1:1, JastrzębieŚląsk 1:2, Polonia W.-Znicz 1:0, Odra GKS 3:1, Piast-Arka 3:1, Warta-Podbeskidzie 0:2, Lechia-Pelikan 4:0. 1. Piast Gliwice

12 24

2. Znicz Pruszków

12 23

3. Wis∏a P∏ock

12 23

4. Âlàsk Wroc∏aw

12 23

5. Polonia Warszawa

12 22

6. GKS Jastrz´bie

12 19

7. Lechia Gdaƒsk

11 18

8. Tur Turek

12 18

9. Arka Prokom Gdynia

11 17

10. Odra Opole

12 17

11. ¸KS ¸om˝a

12 16

12. Motor Lublin

12 15

13. TS Podbeskidzie Bielsko-Bia∏a 12 14 14. GKS Katowice

12 13

15. Kmita Zabierzów

12 5

16. Warta Poznaƒ

12 5

17. Stal Stalowa Wola

12 5

18. Pelikan ¸owicz

12 4

Konieczna operacja

Jacek Krzynówek strzelił zwycięską bramkę na 2:1 dla Wolfsburga w meczu z Energie Cottbus i tym samym przyczynił się do zwolnienia trenera przeciwników. Gole strzelili także Jacek Bąk dla Austrii Wiedeń w meczu ze Sturmem Graz wygranym 1;0 i Marek Saganowski dla Southampton w meczu z Barnsley (2:3). Artur Boruc tymczasem przeprosił kolegów za nienajlepszy występ w meczu z Hiberniens i błędy przy wpuszczeniu 2 bramek. Celtic przegrał 2:3. Z czystym kontem zaczął debiut w Anglii Łukasz Fabiański. Jego Arsenal pokonał 2:0 Newcastle. Błaszczykowski zaliczył asystę z Herthą Berlin (2:3).

Rozwiazanie zadania szachowego:

T Na MŚ w podnoszeniu ciężarów zawiódł polski kandydat do „złota” Szymon Kołecki. Popełnił błędy i z Tajlandii wróci ostatecznie z „brązem”. T Finał IAAF w Strasburgu okazał się szczęśliwy dla Polaków. Swoje biegi na 400 m wygrali Marek Plawgo i Anna Jesień. W skoku o tyczce Monika Pyrek była 2, ulegając tylko Isinbajewej z Rosji. W rzucie dyskiem trzeci był Piotr Małachowski. T Mistrzem Świata na żużlu został już Nicki Pedersen, który wygrał GP Słowenii. Gollob w klasyfikacji generalnej jest czwarty, z niedużą stratą do Crumpa. T W wioślarskich ME w Poznaniu polskie załogi zdobyły 3 srebrne medale (dwójka podwójna kobiet, dwójka bez sternika mężczyzn i ósemka męska). T Polskie siatkarki wygrały bez problemu swoją grupę eliminacji ME. Na inaugurację pokonały Hiszpanię 3:0, a później odniosły zwycięstwo z Czechami 3:1 i rozgromiły Serbię 3:0. Osiągnęły już więcej niż reprezentacja męska. Polki wygrały również mecz cwiercfinałowy z Belgia, pokonując je 3:0 (25:18, 25:20, 25:19). Teraz Złotka czekają na półfinały. T Gołota wraca do gry? W nowym Jorku miał spotkać się w Nigeryjczykiem Peterem Nyerą w walce o tytuł tymczasowego mistrza świata. Tymczasem tytuł przyznano Nigeryjczykowi bez walki.

8. KOLEJKA POLSKIEJ LIGI HOKEJOWEJ. Lider rozgrywek, Cracovia ComArch Kraków, pokonała TKH ThyssenKrupp Toruń 3:2. Wojas Podhale wygrał 4:1 z Naprzodem Janów i awansował na drugie miejsce w tabeli. Pozostałe mecze: Energa Stoczniowiec Gdańsk-Zagłębie Pol-Aqua Sosnowiec 3:4 (1:1, 2:0, 0:3), KH Sanok-Polonia Bytom 6:5 po karnych (3:0, 1:3, 1:2, 0:0 dogrywka, 1:0 karne). Mecz GKS Tychy-Unia Oświęcim przełożono na 16.10.2007.

RUSZYŁ PIŁKARSKI PUCHAR POLSKI. Do niespodzianki doszło w Opolu, gdzie miejscowa Odra pokonała wicemistrza Polski, GKS Bełchatów 1:0 (0:0). Zastopowany został także Lech Poznań, który uległ Polonii Warszawa 2:3. W innych spotkaniach 1/16 piłkarskiego Pucharu Polski awans zapewniły sobie ekipy Legii Warszawa i Widzewa Łódź. Bohaterem Odry Opole został Mercel Surowiak, który w 90. minucie spotkania pokonał bramkarza GKS Bełchatów. Wyniki: Odra Opole-PGE GKS Bełchatów 1:0 (0:0), Polonia Warszawa-Lech Poznań 3:2 (2:1), Sandecja II Nowy Sącz-Legia Warszawa 0:4 (0:3), Jagiellonia Białystok-Widzew Łódź 2:4 (1:2), Victoria Koronowo-KGHM Zagłębie Lubin 0:3 (0:1), Pogoń Oleśnica-Wisła Płock 0:3 (0:1).

T W pierwszym meczu kwalifikacyjnym Pucharu UEFA Groclin Grodzisk przegrał u siebie 0:1 z Crveną Zvezdą Belgrad. Szanse na awans do fazy grupowej wydają się minimalne, choć Groclin zagrał całkiem dobrze.

T Everton kupił w tym roku z III-ligowego Swindon Town, za 1 milion funtów, Lukasa Jutkiewicza. 18-latek, który nigdy podobno nie był w Polsce i po polsku nie mówi, wyraził chęć gry w naszej reprezentacji narodowej.

Po konsultacji z lekarzem okazało się, że Michael Owen będzie musiał przejść operację. Napastnik Newcastle był wprawdzie oszczędzany przez trenerów, ale to nie wystarczyło. Nie wiadomo jak długo potrwa rekonwalescencja. W ostatnich meczach reprezentacji Anglii trzykrotnie przyczynił się do zwycięstwa.

T Marta Domachowska awansowała do ćwierćfinału turnieju w Seulu (z serii WTA) po zwycięstwie w I rundzie nad Włoszką Albertą Brianti 6:3 i 6:2, oraz w 1/8 finału z Francuzką Severine Bremond 7:5, 6:2. W ćwierćfinale zmierzy się z Venus Williams...



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.