nowyczas2007/053/041

Page 1

Szybki, bezpieczny i zaufany sposób przesylania pieniedzy c do Polski.

TM & © 2007 MoneyGram. All rights reserved.

PIF-PAF

»4

W kinie Vue na Shepherd’s Bush, odbędzie się pierwszy festiwal polskiego kina niezależnego. Pif Paf – Polska i Film, Polska a Film. Polecamy: www.pif-paf.org.uk - wybierzcie najlepszy polski film!

NOWYCZAS NEW TIME – THE POLISH WEEKLY IN GREAT BRITAIN

Wyborcze preferencje na Wyspach

Nr 41 (53) LONDON 12 October 2007

Zesłańcom dał nadzieję wolności, Żołnierzy poprowadził do zwycięstwa, Żyje we wdzięcznej pamięci narodu.

Już kilkanaście tysięcy osób zarejestrowało się w okręgach wyborczych. W porównaniu z poprzednimi wyborami sprzed dwóch lat, skok jest ogromny. Przybyło też punktów wyborczych, nie trzeba więc przemierzać niemal całego kraju, by oddać swój głos.

G

Grzegorz Małkiewicz g.malkiewicz@nowyczas.co.uk

dyby to zależało od Polaków przebywających na Wyspach, zwycięzcą tegorocznych wyborów byłaby Platforma Obywatelska, na którą chce głosować co trzeci Polak w Wielkiej Brytanii. Na drugim miejscu uplasowałoby się Prawo i Sprawiedliwość z 13-procentowym poparciem i tylko nieznacznie ustępuje mu lewica. Tak wynika z badań przeprowadzonych we wrześniu przez socjologa, Michała Garapicha, na zlecenie firmy PR Crossmedia. W badaniach uczestniczyło ponad tysiąc Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii. Polacy za granicą głosują na listy warszawskie, a więc przy dużej frekwencji ich głosy mogą zdecydować na przykład, czy lider Plat-

formy Donald Tusk, który postanowił startować o miejsce w parlamencie w stolicy, pokona swego najgroźniejszego rywala, czyli premiera Jarosława Kaczyńskiego. Co ciekawe sporą sympatią wśród Polaków pracujących na Wyspach cieszy się też założona przez pisarkę, Manuelę Gretkowską, Partia Kobiet. Ma ona według sondażu ponad pięcioprocentowe poparcie badanych. Nieco ponad jedna trzecia Polaków z Wysp Brytyjskich deklaruje, że pójdzie tym razem do urn wyborczych. Zdaniem Michała Garapicha namawianie Polaków do powrotu do kraju nie wpłynie na ich decyzje. – Duża część respondentów albo zajmuje postawę wyczekującą, albo dzieli życie między Wielką Brytanię a Polskę. Buduje swoją pozycję zawodową i życiową w obu krajach.

Komentarz

»9

ISSN 1752-0339

FREE

W cyklu: Przedwyborcze rozmowy – »11 Z Łukaszem Foltynem. autorem komunikatora Gadu Gadu, kandydującym z listy PSL rozmawia Grzegorz Małkiewicz Informacje Konsulatu RP na temat zasad głosowania i rejestracji oraz pełna lista punktów wyborczych w całej Wielkiej Brytanii

»10-11 KSIĘŻNA RENATA:

»13 W podzięce za odwagę generała Władysława Andersa i Jego wizję wolności Polski oraz w intencji wszystkich żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w Westminster Cathedral w Londynie (najbliższa stacja metra Victoria), w sobotę 13 października o godz. 13.30 odbędzie się uroczysta msza św. koncelebrowana przez arcybiskupa Szczepana Wesołego wraz z duszpasterzami Emigracji.

Polska jest moim mężem, Austria moim kochankiem. A Anglia jest miejscem, w którym się mieszka. Kim jest, kim czuje się księżna Renata Sapieha, założycielka fundacji Friends of Lisiecki Homes in Poland

RAZ DWA TRZY • ACID DRINKERS • PROLETARYAT• DARMOWE BILETY! STR. 17


„C

NOWYCZAS 12 października 2007

2

ZAS biegnie szybciej niż wasze mrzonki

DRUGA STRONA Poczta Szanowny Panie (do Sebastiana Morynia) Właśnie wpadł mi w rękę Pański artykuł „Ropa, pieniądze, wpływy” NC, 28.09.07, str. 10. Więc Pan sądzi, że ropa nie była powodem do ataku na Irak? Jest Pan rozbrajający. Alan Greenspan, kultowy eksprzewodniczący Rezerwy Federalnej, w swojej biografii, która niedawno weszła na rynek bez ogródek napisał, że w amerykańskim zaangażowaniu w Irak chodziło o ropę.

NOWYCZAS 63 King’s Grove London SE15 2NA Redakcja Tel.: 0207 639 8507 redakcja@nowyczas.co.uk listy@nowyczas.co.uk Redaktor naczelny: Grzegorz Małkiewicz g.malkiewicz@nowyczas.co.uk Redakcja: Teresa Bazarnik t.bazarnik@nowyczas.co.uk Robert Rybicki ryba@nowyczas.co.uk Elżbieta Sobolewska, e.sobolewska@nowyczas.co.uk Zdjęcia: Grzegorz Ciepiel, Damian Chrobak, Daria Danowska Współpraca: Andzej Brzeski, Krystyna Cywińska, Piotr Dobroniak, Jolanta Drużyńska, Michał P. Garapich, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Marek Kremer, Grzegorz Ostrożański, Aleksandra Ptasińska, Marcin Piniak, Waldemar Rompca, Bartosz Rutkowski, Anna Alicja Sikora, Mikołaj Skrzypiec, Zofia Sołtys, Alex Sławiński, Anna Wendzikowska, Krzysztof Wojdyło

Dział Marketingu Tel./fax: 0207 358 8406 mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk Remigiusz Farbotko remi@nowyczas.co.uk Anna Singh a.singh@nowyczas.co.uk Mikołaj Skrzypiec m.skrzypiec@nowyczas.co.uk Wydawca: CZAS Publishers Ltd Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.

Mimo to Pan – bardziej amerykański niż Greenspan, samo wcielenie Uncle Sama – twierdzi, że nie. Po co tak się zarzekać? Przecież wojna to strategia agresywna, obliczona na poprawienie szans dla przetrwania własnego narodu. A Stany, które produkują tylko 40 proc. paliw, które zużywają, potrzebują ropy dla przetrwania. Więc trudno się dziwić, że ingerują w Irak, a nie np. w ubogi w zasoby mineralne Darfur. Wiec, jako neo-con apologist, bo chyba taka jest Pana pozycja ideologiczna, powinien i Pan otwarcie przyznać, o co chodzi, i nie owijać

Władimir Nabokow

w bawełnę. Rola, jaką wiceprezydent USA, Dick Cheney i koncern Halliburton odegrały w Iraku jest bogato udokumentowana. Alan Greenspan nie wstydzi się, a Pan się wstydzi? Marny z Pana neo-con! Jak przejmująco pisał Tuwim w wierszy „Do prostego człowieka”: „O przyjacielu nieuczony, mój bliźni z tej czy innej ziemi wiedz, że na trwogę biją w dzwony króle z panami brzuchatemi. Wiedz, że to bujda, granda zwykła, gdy ci wołają ‘broń na ramię!’, że im gdzieś nafta z ziemi sikła i obrodziła dolarami, że coś im w bankach nie sztymuje,

Kartki z kalendarza Piątek, 12.10 – Maksymiliana, Eustachego 1492 – Dzień uważany za datę odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. 1940 – Wydzielenie w Warszawie dzielnicy żydowskiej. Do powstałego Getta siłą zamknięto czterysta tysięcy obywateli Warszawy. Sobota, 13.10 – Edwarda, Teofila 1921 – Urodził się Yves Montand, francuski piosenkarz i aktor (zagrał m.in. w „Czarownice z Salem”, „Cena strachu” 942 – Dzień urodzin Jana Kantego 19 Pawluśkiewicza, architekta i kompozytora, współzałożyciela zespołu Anawa; autor piosenek „Nie dokazuj”, „Zaganiany człowiek taki”. Niedziela, 14.10 – Kaliksta, Alana 1773 – Powstała Komisja Edukacji Narodowej, z inicjatywy najwybitniejszych przedstawicieli polskiego oświecenia, skupionych wokół Stanisława Augusta Poniatowskiego. 1964 – Na plenum KC KPZR od władzy został odsunięty Chruszczow. Jego stanowisko objął Leonid Breżniew.

Waluty GBP 05.10 08.10 09.10 10.10 11.10

5.43 5.42 5.44 5.41 5.42

Euro 05.10 08.10 09.10 10.10 11.10

3.76 3.75 3.74 3.74 3.73

Poniedziałek, 15.10 – Teresy, Jadwigi 1961 – W Londynie powstała organizacja Amnesty International. Działa w obronie więźniów politycznych, pomaga ich rodzinom oraz walczy o zniesienie tortur i kary śmierci. 1969 – Odbyła się „Vietnam Moratorium”, największa demonstracja antywojenna w Stanach Zjednoczonych. Wtorek, 16.10 – Jadwigi, Florentyny 1929 – Franciszek Żwirko ustanowił rekord świata wznosząc się na samolocie RWD 2 na wysokość 4004 metrów. 1978 – Wanda Rutkiewicz jako pierwsza Europejka i trzecia kobieta na świecie zdobyła Mount Everest. Środa, 17.10 – Małgorzaty, Ignacego 1863 – Romuald Traugutt został dyktatorem Powstania Styczniowego. 1849 – Zmarł Fryderyk Chopin, najwybitniejszy polski kompozytor i pianista. Czwartek, 18.10 – Łukasza, Juliana 1793 – Otwarto jedno z największych muzeów na świecie w pałacu Luwrze. 1922 – Działalność rozpoczęła rozgłośnia radiowa BBC.

Licznik

15 Tylu studentów uczy się na

Solent University w Southampton jak zostać zawodowym satyrykiem

46 Wiek Johna F. Kennedy’ego

kiedy został wybrany prezydentem Stanów Zjednoczonych

Prenumeratę zamówić można na dowolny adres w UK,

Liczba wydań

UK

UE

bądź też krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.

13

£25

£40

26

£47

£77

52

£90

£140

Imię i nazwisko .............................................................................................

Czas Publishers Ltd. 63 Kings Grove London SE15 2NA

Rodzaj prenumeraty ...................................................................................... Adres .............................................................................................................. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Kod pocztowy.................................. tel. ........................................................ Prenumerata od numeru ................... (włącznie)

nowyczas.co.uk

że gdzieś zwęszyli kasy pełne, lub upatrzyły tłuste szuje cło jakieś grubsze na bawełnę. Rżnij karabinem w bruk ulicy! Twoja jest krew, a ich jest nafta. I od stolicy do stolicy zawołaj, broniąc swej krwawicy ‘Bujać to my, panowie szlachta!’ Pozdrawiam. Anda MacBride ••• Polskie czasopisma w Londynie (darmowe) wyraźnie zdominowane są przez opcję liberalno-magdalenkową, co widać po „spotkaniach przedwyborczych”. Dilerzy (DiL, a może LiD) przychodzą cichcem, a uczestnicy tych spotakań tylko tzw. „psim swędem”, a prędzej przy pomocy właśnie redakcji tych czasopism (oficjalnych anonsów się nie publikuje) dowiadują się o spotkaniach i tak gromadzi się towarzystwo wzajemnej adoracji. PO, dla odmiany, nawet SMS-ami zachęcała do spotkania przeszło dwumilionową populację Polaków w Wielkiej Brytanii w sali POSK-u na ok. 300 miejsc, tylko po to, by w odpowiednim, nie zapowiedzianym momencie odmówić wstępu wyborcom, którzy mogliby zadać niewygodne pytania. A co na to czasopisma? Przechodzą nad tym do porządku. TYM RAZEM JEDNAK Z WYJĄTKIEM, którym okazał się „NOWY CZAS”, w którym PANI REDAKTOR TERESA BAZARNIK wykazała się obiektywnym – zgodnie z relacjami innych uczestników, nie zaangażowanych – profesjonalizmem w relacjonowaniu spotkania Donalda Tuska w londyńskim POSK-u. I tak jak zaznaczyłem, jest to zgodne z obiektywnymi relacjami uczestników tego spotkania (mnie nie dopuszczono na salę), i piszę to nie dlatego, że Pani Redaktor ujęła w artykule cytat mojej e-mailowej oceny (usatysfakcjonowany mógłbym być, gdyby w cytacie znalazł się przynajmniej adres mojego blogu, tam podany). „Nowy Czas” zamieścił też (chyba pierwszy w londyńskich czasopismach) list czytelnika deklarującego się jako zwolennik PiS. Jak zawsze też bardzo dobry artykuł PANI KRYSTYNY CYWINSKIEJ i niezły PANA SEBASTIANA MORYNIA. W ostatnim numerze znalazł się też artykuł o PARTII KOBIET, nawet z fotografią zarządu tej partii. Sądzę jednak, że fotografujący się zarząd każdej partii powinien być „transparentny”, otwarty na wyborców, a tu nasze Panie „pozamykały się” w jakieś kłębki, zasłoniły się czymś tam… I jakaż tu transparentność i przezroczystość działań tej partii? Jak wyraźnie widać, spotkanie z panem Tuskiem może zaowocować dla „NOWEGO CZASU” nowym czasem, czego „NOWEMU CZASOWI”, a przy okazji i sobie ŻYCZĘ. Marek Chrapan

••• „Tusk na kartki” Super artykuł! Cieszę się, że piszecie prawdę. Wojtek Olejniczak ••• Piszę w sprawie artykułu w „Nowym Czasie” (5.10.07): „Czy Pan Bóg ma poczucie humoru? (str. 9)”. Bardzo się cieszę, że są osoby, które zajmują się tłumaczeniem wiary na ludzki, praktyczny sposób. Chcielibyśmy jako naród, by takich spotkań było więcej. Wielu z nas jest głodnych Boga, chce wiedzieć, jak Pan Bóg działa poza murami kościoła, jak Mu ufać w każdej sytuacji, jak żyć codziennym życiem wiary w Boga, prowadzić dom, rodzinę, pracę. To prawda, że religia bez wiary to dewocja, to prawda, że wiara bez religii jest sprzecznością. To prawda, że Pismo Święte daje nam odpowiedź na każdy dzień naszego życia, to prawda, że to Słowo Boże stawia nas na nogi ponad każdą sytuację. Tego nasz naród potrzebuje, więc pragnęłabym, by zapraszać takich ludzi jak ojciec Leon Knabit coraz częściej. Chciałabym prosić o kontakt z organizatorami. Pozdrawiam Gosia Shannon Od redakcji: Ojciec Leon Knabit przyjechał do Londynu na zaproszenie Szymona Gurbina, redaktora naczelnego „Gazety Niedzielnej”, która była organizatorem spotkania: 63 Jeddo Road, London W12 9EE Tel. 0208 7494957

Szanowni Czytelnicy Tak jak co roku, Stowarzyszenie „Poland Street” organizuje akcję sprzątania grobów Polaków pochowanych na cmentarzach w Londynie. W tym roku chcielibyśmy, aby akcja ta miała szerszy zakres i przyniosła większy oddźwięk niż do tej pory. Dlatego planujemy sprzątanie dwóch londyńskich cmentarzy: Gunnersbury i Brompton. Akcja planowana jest na ostatni weekend października. Chcielibyśmy najpóźniej do połowy miesiąca zebrać jak największą grupę osób. Serdecznie zapraszamy czytelników „Nowego Czasu” do współpracy. Zainteresowanych pomocą na cmentarzu Gunnersbury prosimy o kontakt z Jackiem Winnickim, nr telefonu: 07716013629. Jeżeli jest Wam bliżej na Brompton, prosimy o kontakt z Cezarym Jędrzyckim, nr telefonu: 07724516220. Stowarzyszenie „Poland Street”


9UMCŖGO[ 2CģUVYW URQUÏD PC \CġQŖGPKG MQPVC DCPMQYGIQ Y 9KGNMKGL $T[VCPKK a bankowego 1VYCTEKG MQPVC Y PCU\[O DCPMW LGUV ġCVYG 9 YKøMU\QĸEK RT\[RCFMÏY Y[UVCTE\[ V[NMQ LGFGP FQMWOGPV RQVYKGTF\CLäE[ VQŖUCOQĸæ s RCU\RQTV NWD FQYÏF QUQDKUV[ ,WŖ \C OKGUKøE\PKG OQŖPC MQT\[UVCæ \ YKGNW HWPMELK MQPVC 5KNXGT RQ\YCNCLäE[EJ QU\E\øF\Kæ E\CU K RKGPKäF\G 0CNGŖä FQ PKEJ MCTVC FGDGVQYC 8KUC MVÏTGL OQŖPC WŖ[YCæ YG YU\[UVMKEJ RNCEÏYMCEJ CMEGRVWLäE[EJ MCTV[ 8KUC ECġQFQDQY[ FQUVøR FQ RKGPKøF\[ QTC\ /QPG[ 6TCPUHGT %CTF WOQŖNKYKCLäEC U\[DMKG K DG\RKGE\PG RT\GU[ġCPKG RKGPKøF\[ FQ FQOW 9[UVCTE\[ QVYQT\[æ MQPVQ FQ RCŔF\KGTPKMC TQMW C PKG DøF\KGO[ RQDKGTCæ QRġCV[ OKGUKøE\PGL RT\G\ RKGTYU\G OKGUKäEG 1F NWVGIQ TQMW DøF\KG UVQUQYCPC PQTOCNPC QRġCVC Y Y[UQMQĸEK <CRTCU\CO[ PC TQ\OQYø LGU\E\G F\KUKCL 2TCEQYPKE[ PCU\[EJ QFF\KCġÏY RQOQIä 2CģUVYW FQġäE\[æ FQ ITQPC PCU\[EJ MNKGPVÏY

R ġCV Q M C $T sze w r e i p pr zez KGUKäEG O

<CRTCU\CO[ FQ PCU\[EJ QFF\KCġÏY YYY NNQ[FUVUD EQO YGNEQOG

1HGTVC LGUV UMKGTQYCPC FQ PQY[EJ MNKGPVÏY QTC\ QUÏD RQUKCFCLäE[EJ QDGEPKG MQPVC Classic i Cash MVÏTG \FGE[FWLä UKø PC \OKCPø TQF\CLW MQPVC FQ RCŔF\KGTPKMC TQMW 1VYCTEKG MQPVC LGUV W\CNGŖPKQPG QF PCU\GL QEGP[ 2CģUVYC U[VWCELK #D[ \ġQŖ[æ YPKQUGM Q QVYCTEKG MQPVC VT\GDC OKGæ WMQģE\QPG NCV $CPM \CUVT\GIC UQDKG RTCYQ FQ Y[EQHCPKC QHGTV[ Y FQYQNP[O E\CUKG


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 12 października 2007

4 CZAS NA WYSPIE IAN PARSONS

tydzień na wyspach W związku ze śmiercią Magdaleny Pniewskiej, która zginęła w zeszłym tygodniu w New Cross, w południowo-wschodnim Londynie od przypadkowego postrzału w głowę, aresztowano nastolatka pod zarzutem usiłowania morderstwa – podało BBC News. Siedemnastolatek został również oskarżony o próbę zabójstwa z premedytacją oraz o posiadanie broni palnej. Drugi podejrzany został po wstępnym przesłuchaniu zwolniony za kaucją, jednak będzie jeszcze składał dalsze wyjaśnienia. Na opakowaniach papierosów umieszczana będzie niewidoczna metka, po to, by celnicy mogli za pomocą elektronicznych czytników rozróżnić papierosy pochodzące z przemytu, od tych, które produkowane i sprzedawane są legalnie. Tego typu działanie sprowokowane zostało między innymi sytuacją istnienia olbrzymiego, podziemnego rynku papierosów sprowadzanych z Chin, które udają – sprowadzane również nielegalnie – papierosy z Polski.

Pierwszy taki festiwal „POLSKA I FILM, POLSKA A FILM” – pod takim hasłem odbędzie się w Londynie czterodniowy festiwal filmu polskiego, który tym będzie różnił się od festiwalu organizowanego od trzech lat przez Instytut Kultury Polskiej, iż zaprezentuje niezależne kino autorskie. Zagości ono na ekranach Vue Cinema na Shepherd’s Bush, między 10 a 13 listopada. Nie zabraknie też klasyków polskiego kina autorskiego, np. Witolda Leszczyńskiego. Będzie więc „Siekierezada” i „Żywot Mateusza”. – Niezależna twórczość nie musi być i wcale nie jest niezrozumiała dla widza. Kino Vue, gdzie wyświetlano mój film „W imię...”, zaproponował mi zorganizowanie festiwalu z polskimi fil-

mami – opowiada nam reżyserka Beata Hughes. – Myślałam, że bez większych pieniędzy uda mi się ewentualnie zrobić coś kameralnego, tymczasem zainteresowanie sponsorów i ludzi chcących mi pomóc, przerosło moje oczekiwania, więc będzie to jednak coś większego. Na stronie internetowej festiwalu: www.pif-paf.org.uk można wybrać pięć najlepszych polskich filmów. Lista jest bardzo zróżnicowana, od filmów wielkich, acz nieco zapomnianych, po hity ostatnich lat, wcale nie z nurtu niezależnego. Program festiwalu już niedługo przedstawimy na łamach „Nowego Czasu” oraz na naszej stronie internetowej (www.nowyczas.co.uk).

65-LECIE ZWIĄZKU Artystów Scen Polskich za Granicą i 25-lecie sceny teatralnej w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w Londynie to dwa jubileusze, które w sobotni i niedzielny wieczór zwabiły do POSK-u nie tylko elitę powojennej Polonii, lecz przede wszystkim ludzi, dla których przedstawienia ZASP-u były przed laty jednym z najistotniejszych źródeł podtrzymywania kontaktu z polską kulturą. W sobotni wieczór, podsekretarz stanu Tomasz Merta, w imieniu ministra Kazimierza Michała Ujazdowskiego, wręczył najbardziej zasłużonym aktorom i działaczom ZASP-u, srebrne i brązowe medale „Zasłużony Kulturze” – Gloria Artis. Otrzymali je m.in. Włada Majewska, Irena Anders, Irena Delmar, Stefan Gołębiowski, Jacek Jezierzański i inni. Nie sposób wymienić wszystkich,

W sieci supermarketów Sainsbury’s niezwykle wysoko oceniana jest praca zatrudnionych tam imigrantów – napisano w oświadczeniu przygotowanym dla komisji gospodarczej Izby Lordów, która bada obecnie wpływ migracji zarobkowej z nowych krajów Unii Europejskiej na brytyjską gospodarkę. Komisja ta sprawdza m.in., czy imigranci z nowych krajów UE nie wypierają miejscowej siły roboczej z rynku pracy i czy nie stanowią zapalnego źródła nacisku w sprawie podniesienia płac. Według niedawno opublikowanych danych, 54 proc. miejsc pracy powstałych w Wielkiej Brytanii w latach 1997-2006 zajmują obcokrajowcy.

Muzeum Historii Polski w Warszawie i Imperial War Museum w Londynie zorganizowały w sobotę, 6 października, debatę pod hasłem „Who was the winner? The Second World War and its Consequences for Central Europe” z udziałem m.in. dziennikarki Anne Applebaum, europosła Wojciecha Roszkowskiego i historyka Adama Zamoyskiego. Debata była częścią projektu „Polish Paths to Freedom”, którego główną intencją jest zapoznawanie Brytyjczyków z historią Polski i Europy Wschodniej w XX wieku. 50 mln funtów w okresie trzech lat przeznaczy rząd premiera Gordona Browna na wsparcie władz samorządowych realizujących programy społecznej integracji na Wyspach. Celem programu jest m.in. przeciwdziałanie radykalizacji młodzieży muzułmańskiej oraz zapobieganie napięciom społecznym powstałym w związku z napływem dużej liczby imigrantów z nowych krajów UE. Szczegóły projektu zostaną podane do publicznej wiadomości w sobotę, 13 października.

Ospały jubileusz ZASP-u którzy otrzymali odznaczenia, bowiem przyznano ich kilkadziesiąt, co zresztą trwało bez mała półtorej godziny i chociaż w telewizji bez przerwy pokazuje się rozmaite gale, organizatorom tejże nie przyszło do głowy zobaczyć „jak to się robi”, by uniknąć monotonii. Część drugą uroczystości, tak zwaną „artystyczną”, rozpoczął Maciej O’Shea, przedwojennym szlagierem „Jesienne róże”. Marian Hemar, Zofia Terne, Fryderyk Jarosy, Helena Kitajewicz, Włada Majewska – to tylko kilka, jeszcze przedwojennych, nazwisk artystów, którzy po wojnie grali i pisali w Londynie, wystawiając na scenie Ogniska Polskiego kabarety, komedie, wodewile. Swoje najlepsze lata ZASP ma już za sobą, swoich najlepszych aktorów i twórców również. (es)

>> K. Cywińska „Trzy po trzy”, str. 8

W PRL-u o Polakach na Wyspach, podatkach itp. W niedzielę 7 września w siedzibie Polskiego Radia Londyn w Hammersmith, w zachodnim Londynie, odbyła się debata przedwyborcza z udziałem zaproszonych przedstawicieli partii politycznych z Polski. Gośćmi Pawła Kamionki byli: przewodniczący Unii Polityki Realnej Wojciech Popiela, Michał Dworczyk z PiS-u, Ryszard Kalisz z ramienia LiD-u, przedstawiciel PO, europdeputowany Jacek Saryusz-Wolski oraz Łukasz Foltyn, twórca komunikatora internetowego Gadu-Gadu, startujący z listy PSL. Głównym i przewijającym się przez całą debatę wątkiem były kwestie dotyczące sytuacji Polaków na Zachodzie oraz ich ewentualnego powrotu do ojczyzny. Różnic w proponowanych rozwiązaniach było bardzo wiele, a politycy zgadzali się co do jednego: Polaków pracujących za granicami trzeba i należy zachęcać do powrotu do kraju. Większość polityków opowiedziała się za abolicją podatkową dla pracujących za granicą od 2004 do 2006 roku. Dla powracających proponowano ulgi podatkowe: PiS zapowiedział dwuletnie zwolnienie z podatku

dochodowego i składek ubezpieczeniowych po powrocie, Platforma – trzyletnie. W programie PO znalazł się również tzw. „Pakiet startowy” proponujący cały szereg rozwiązań – szczegółów jednak Jacek Saryusz-Wolski postanowił nie ujawniać. Obejmować miałby on ludzi decydujących się na powrót przez „rozsądny okres czasu”, jaki dokładnie? – znowu nie padła odpowiedź. Ryszard Kalisz stwierdził, że „abolicję trzeba zrobić”, ale – podobnie jak oponenci – nie ujawnił, jak miałaby wyglądać. Pojawiające się wątpliwości co do tego, czy ewentualna abolicja nie byłaby w sprzeczności z konstytucją również pozostały nie rozstrzygnięte. Podobnie w kwestii poboru do wojska politycy okazali się być całkiem zgodni – „armia powinna być zawodowa, to nie ulega wątpliwości”. I znowu nikt nie podał konkretnej daty – politycy chcieliby, ale nie bardzo mogą

odpowiedzieć, ponieważ armia zawodowa jest kosztownym przedsięwzięciem, którego finansowanie będzie sporym problemem. W kwestiach ekonomicznych debata okazała się być nieco żywsza, a różnice programowe bardziej wyraźne. Najbardziej nowatorski plan należał do UPR, której przewodniczący, Wojciech Popiela postuluje m.in. zniesienie podatku dochodowego dla firm, likwidację przymusowych funduszy emerytalnych, zmniejszenie biurokracji na wszystkich jej szczeblach i „odchudzenie” państwa. Łukasz Foltyn (lista PSL) proponował zwrot w stronę europejskiego modelu socjalnego i jego polityki społecznej, oraz sprawiedliwy system podatkowy – najmniejsze podatki i składki płaciliby najbiedniejsi. Platforma Obywatelska w osobie Jacka Saryusza-Wolskiego proponuje podatek liniowy w wysokości od 15 do 18 proc., a więc i tym razem bez konkretów plus „Pakiet startowy”, oraz preferencyjne stawki podatków. Ryszard Kalisz z LiD rysował wizję historycznego skoku modernizacyjnego, uproszczeń proceduralnych oraz usprawnienia sądów gospodarczych, wszystko okraszone sporą dozą ogólników.

Podczas godzinnej debaty pojawiło się jeszcze kilka innych mniejszych wątków oraz kwestii ideologicznych. Do ostrego i bardzo zgodnego protestu wszystkich rozmówców doszło gdy Ryszard Kalisz stwierdził, iż to zasługą SLD jest przystąpienie Polski do Unii, ponieważ to Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski podpisali traktat akcesyjny. Pozostali politycy natychmiast jednomyślnie zaoponowali, iż podobne manipulacje faktami i najnowszą historią nie powinny mieć miejsca. Podobnych „perełek” w wypowiedziach Ryszarda Kalisza było jeszcze kilka, co być może nadało debacie nieco kolorytu, nie zmieniającego jednak jej ogólnej oceny. Politycy zdawali się być raczej nieprzygotowani (może za wyjątkiem Wojciecha Popieli z UPR), podobnie jak prowadzący dość chaotycznie rozmowę redaktor. Zdawkowe odpowiedzi pełne ogólników stanowią normę podczas kampanii wyborczych, ale to rolą mediów jest wyciągnięcie jak najwięcej z rozmówców. To jednak się nie udało. Może i dobrze, że transmisja dostępna była jedynie w internecie.

Mikołaj Skrzypiec


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 12 października 2007

CZAS NA WYSPIE 5

Związki zawodowe pomogą MIKOŁAJ SKRZYPIEC/NowyCzas

W podlondyńskim Luton mieszka około 10 tys. Polaków, stanowiących sporą część tutejszej siły roboczej, bo dużo tu miejsc pracy. Z druiej strony, pracodawcy wychodzą z założenia, że nawet najgorsze traktowanie kadr ujdzie im na sucho, bo zawsze znajdzie się ktoś inny, chętny do pracy. Tego typu nadużīciami w stosunku do pracowników zajmują się brytyjskie związki zawodowe, np. GMB. Przedstwiciel tego związku zaprosił „Nowy Czas” na spotkanie organizacyjne z pracownikami firmy Certwood w Luton. Certwood jest stosunkowo niewielką firmą, produkującą rozmaite formy z plastiku, stosowane m.in. w przemyśle motoryzacyjnym. Zatrudnia około 40 osób na stałe oraz do trzydziestu pracowników agencyjnych, w zależności od potrzeb. Ci ostatni jednak coraz częściej odmawiają podjęcia pracy dla tej fabryki, jako że warunki tam panujące są karygodne. Na spotkaniu w siedzibie GMB w Luton przedstawiono nam całą listę zaniedbań, jakich dopuszcza się nieuczciwy pracodawca względem zatrudnianej siły roboczej. Lista ta zdaje się nie mieć końca. Na terenie zakładu przepisy BHP to jedynie fikcja, podkreślają zgodnie jego pracownicy. Nie ma najprostszej odzieży

ochronnej, masek czy rękawic, pracownicy zmuszani są do pracy używając starych i wysłużonych narzędzi, przez co praca jest już nie tyle uciążliwa, co zwyczajnie niebezpieczna. Fabryka mieści się w blaszaku, którego konstrukcja przeżyła już lata swojej świetności, nie ma wentylacji, co sprawia, że w lecie temperatury są prawie tropikalne, w zimie zaś jest tam chłodniej niż na zewnątrz. Pracodawdcy świadomi zaniedbań, utrzymują w miejscu pracy atmosferę zastraszania i dyskryminacji pracowników z Polski. Ze względu na słabą znajomość języka wśród części załogi, takie postępowanie właścicieli firmy, której roczny obrót wynosi niebagatelne 5 mln funtów, zdaje się być dla nich czymś zupełnie normalnym. Rosnące niezadowolenie pracowników zostało dodatkowo pogłębione faktem, iż pracodawcy, obserwując niespotykany dotąd etos pracy wśród imigrantów z Polski, dodatkowo wyśrubowali normy produkcyj-

ne. Aktualnie, według słów zatrudnionych tam osób, każdy wykonuje średnio dwa razy więcej pracy niż rok temu. Pracują, jak sami mówią, jak mrówki, manewrując między ogromnymi maszynami na hali produkcyjnej, a tych jest już za wiele, by praca mogła być bezpieczna. Dodatkowo każda z tych maszyn pracuje w tempie szybszym, niż przewiduje to instrukcja. Kiedy jeden z pracowników zwrócił na to uwagę managerowi, ten odpowiedział mu, że w instrukcji są błędy i że maszyny mogą pracować jeszcze szybciej. Podobnie na sali montażowej – ostatnie zarządzenia kadry kierowniczej, podniosły normy o kolejne 50 proc., zachowując jednak stare przepisy kontroli jakości, co sprawia, że sprostanie wymaganiom jest teraz niemożliwością dla kogokolwiek z zatrudnionych. Sytuacja, w jakiej znaleźli się pracownicy Certwood może ulec zmianie za sprawą związku zawodowego, jaki zaczął zawiązywać się wśród ka-

Pracownicy firmy Certwood z Luton na spotkaniu z przedstawicielem związków zawodowych GMB w sobotę 8 października dry. Pierwsze wzmianki na ten temat, które dotarły do kierownictwa, zaowocowały natychmiastowym zwolnieniem dwóch z podejrzanych o organizowanie oporu pracownic. Powód zwolnienia? Nie przestrzeganie warunków kontraktu (te ma niewielka liczba osób nawet ze stałej załogi zakładu) i nie wypełnianie norm pracy. Zarzuty te są jednak czystą fikcją, mówią obie poszkodowane kobiety: – Zawsze chwalono nas, za to jak pracujemy, przez lata nie było najmniejszego problemu. A teraz ? Człowiek dopomina się o swoje prawa i trafia na bruk – mówi pani Edyta, jedna ze

zwolnionych dyscyplinarnie osób. Przedstawiciele GMB nie mają wątpliwości: – To działanie ma na celu zastraszenie ludzi, tak by w obawie przed stratą pracy nie próbowali się organizować – mówi Arek Kuśmierek z GMB. – Mamy w Luton już pierwsze sukcesy i choć to trochę trwa, to jednak warto walczyć o swoje prawa. Takich przypadków jest jednak setki, a przed polskimi pracownikami związków zawodowych jeszcze lata ciężkiej walki o podstawowe prawa przyjezdnych pracowników.

Mikołaj Skrzypiec

REKLAMA

Y ou must have UK Mobile & bill payer’s payer ’s permission. SMS request & 0207 0 or rate. SMS received costs £5 charged by operator. operator. Terms Terms & rates subject to change ange without notice. Minutes shown based ed You access charged at standard operator on single use. Rates Inc VAT VAT AT charged per min and rounded. You You o are e agreeing to ‘auto top-up’ when your balance balance falls below £1 To To opt out text Stop op to 88077.Service 88077.Service provided by Primus s Telecommunications Te elecommunications Ltd. Customer care ca are 08000363839 Full T&C’s T&C’s visit it www.planettalkcard.com www.planettalkcard.com


NOWYCZAS 12 października 2007

nowyczas.co.uk

6 POLSKA WYBORY 2007 » Premier stanie do pojedynku z Donaldem Tuskiem

tydzień w kraju T Prezydent Lech Kaczyński złożył wizyty zagraniczne we Francji i w Niemczech. Tematyka podobna – bezpieczeństwo energetyczne, traktat reformujący, zapisy z Joaniny. Minister spraw zagranicznych Anna Fotyga stwierdziła, że pomiędzy postawą kilku dużych państw UE a Polską występują sprzeczne interesy w sprawie energetycznego bezpieczeństwa. W Berlinie prezydent rozmawiał także o roszczeniach majątkowych niemieckich obywateli. W Paryżu wręczył odznaczenia strażakom, którzy wzięli udział w akcji ratunkowej po wypadku polskiego autokaru. T PO twierdzi, że ma plan wycofania polskich wojsk z Iraku. Chyba nie liczą już na zwycięstwo w wyborach. T W związku z kampanią wyborczą i zarzutami, że obchody katyńskie pod Pomnikiem Nieznanego Żołnierza i awanse wojskowe ofiar mogą być wykorzystane propagandowo. Uroczystości przeniesiono na 11 listopada. TLewica sięga po tajną broń, czyli Jolantę Kwaśniewską. Była prezydentowa opowiada, że mnóstwo ludzi namawiało ją nawet do kandydowania twierdząc – „Jolanta ty musisz startować, ty masz taki power w sobie!”. Ostatecznie Jolanta wystąpi w kilku reklamówkach i przekaże „power” LiD-owi. T Z Kwaśniewskim coraz gorzej. Podczas wiecu wyborczego znowu przydarzyła mu się kolejna pijacka wpadka. Były prezydent zaprzeczył, jakoby pił alkohol, a swój stan uzasadniał działaniem lekarstw. T PO oskarża PiS, że doprowadzi do kolejnej fali wielomilionowej emigracji z kraju. Donald Tusk zapomniał, że trzy lata temu sam zachęcał do wyjazdów? T Prezydent Lech Kaczyński podpisał kilka ustaw „wyborczych”. Przywracają one Fundusz Alimentacyjny, coroczną rewaloryzację rent i emerytur i ulgę podatkową na każde dziecko w wysokości 1145 zł. Poprzednio można było sobie odpisać na jedno dziecko... 120 zł. T Kończą się strajki lekarzy. W większości szpitali osiągnięto porozumienia i podniesiono płace. TNiemiecki pisarz Guenter Grass obchodził swoje 80. urodziny w Gdańsku. Uroczystości zostały zbojkotowane przez polityków PiS, ponieważ pisarz nie przeprosił za służbę w Waffen SS. T 40 proc. poborowych nie odebrało w tym roku kart powołania do wojska. Większości z nich nie ma w miejscu zameldowania, bo pracuje za granicą.

Debata ostatniej szansy To będzie ostatnia szansa Donalda Tuska. Premier Jarosław Kaczyński w końcu zgodził się na debatę telewizyjną z liderem Platformy Obywatelskiej. Odbędzie się ona w piątek. Kaczyński znów wykonał mistrzowski ruch. Najpierw zwodził Tuska mówiąc, że stanie do telewizyjnego pojedynku ze zwycięzcą walki Tusk-Kwaśniewski. Sondaże przewidują, że wygrałby... Kwaśniewski, czyli z Tuskiem nie byłoby już rozmowy przed całym narodem. Sztab premiera uznał jednak, że trzeba Tuska pogrążyć wcześniej, zwłaszcza że sondaże mówią, że to właśnie Jarosław Kaczyński wypadnie lepiej w tej walce. Pojedynek Tuska z Kwaśniewskim nie będzie już miał praktycznie żadnego znaczenia.

Poważna rozmowa – Będzie na stojąco i oby tylko ta dyskusja była merytoryczna – zapowiada były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie mają wątpliwości: tak jak Jarosław Kaczyński, tak i Kwaśniewski znokautuje Tuska. Prawo i Sprawiedliwość robi wszystko, by zmarginalizować Tuska. PiS liczy, że partia Tuska będzie niebawem tak słaba, że uda się ludziom

Kaczyńskiego rządzić, jeśli nie samodzielnie, to na przykład z ludowcami. Nikt nie ma wątpliwości, że czarne chmury gromadzą się nad Tuskiem.

Tajna broń PiS-u – To nasza tajna broń. Oby więcej takich – mówi o Sławomirze Nowaku, odpowiedzialnym w Platformie Obywatelskiej za kampanię wyborczą poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Kurski. I trudno mu nie przyznać racji, skoro notowania największej partii opozycyjnej lecą na łeb na szyję. Lider tego ugrupowania tonie, choć nadal humor mu dopisuje i marzy o odbiciu się w sondażach poprzez debaty telewizyjne. Ale i tam rokowania są dla Tuska miażdżące. Wynika z nich, że w starciu Kwaśniewski-Tusk, bo takie ma być w pierwszej kolejności, 58 procent pytanych wskazuje na zwycięzcę Kwaśniewskiego, a tylko co czwarty upatruje wygranego w Tusku. Z pojedynku Kaczyński-Tusk ten ostatni też – jak to wynika z sondaży – nie wyszedłby zwycięsko. Coraz więcej terenowych kół Platformy mówi, że wszystkiemu winien jest Nowak. To przez niego kampania Platformy jest taka mdła, nijaka, kompletnie bez polotu, czego efekty widać. Jak choćby w Warszawie i Londynie.

Bój o stolicę Tu o mandat poselski zawalczy i Tusk i Jarosław Kaczyński. Jeszcze dwa tygo-

dnie temu Prawo i Sprawiedliwość było o kilkanaście procent za Platformą. Teraz zmniejszyła się do trzech procent. Partia Tuska może przegrać wybory nawet w stolicy. A to by oznaczało nie tylko przegraną Platformy, ale i Tuska osobiście. Byłby wtedy politykiem skończonym. – W opozycji nie można być przecież przez cały czas – mówią szeregowi członkowie Platformy z Wrocławia, którzy od dawna nawoływali, by pozbyć się i Nowaka, i Tuska. Wodzowski styl rządzenia udaje się tylko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Tusk do roli wodza nie dorósł. Uciekł mu Jan Rokita, uciekają wyborcy w sonda-

żach. 21 października, jak wielu wieszczy, może być najczarniejszym dniem w życiu Tuska. Wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości żartuje, że wtedy pozostanie Tuskowi tylko wyjazd do Anglii. Bo tam kilkanaście dni temu był przyjmowany z większym aplauzem niż na niektórych spotkaniach w Polsce. A miarą pecha Donalda Tuska jest to, że nie dojechał w piątek na spotkanie z wyborcami w Białymstoku. Powód? Wypadek ciężarówki tak skutecznie zablokował trasę, że przewodniczący musiał zrezygnować z wypadu na Podlasie.

ją wojaczkę skończył wraz z polskimi żołnierzami armii Andersa. Po wojnie studiował w Oksfordzie, pobierał też nauki w Stanach Zjednoczonych. Jako jeden z pierwszych mówił o tym, co się stało z polską inteligencją na Wschodzie. Przekonywał, że świat powinien o tym wiedzieć, mówić i protestować. Takie to były jednak czasy, że nawet alianci nie spieszyli się z ujawnianiem prawdy, by nie drażnić sowieckiego sojusznika. Kapłańskie święcenia przyjął w roku 1954. Za zaszczyt poczytywał sobie, że był przyjacielem Prymasa

Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego, a potem Jana Pawła II. Unikał publicznych wystąpień. Kochał zacisze swojego skromnego pokoju. Wolał pisać filozoficzne rozprawy niż wdawać się w bieżącą politykę. Ale przez to, że był kapelanem Rodzin Katyńskich, był cały czas obecny w polskim życiu publicznym. Kiedy chciałem teraz uzyskać komentarz od członków Rodzin Katyńskich o ich kapelanie, najczęściej w słuchawce była cisza lub słychać było tylko płacz.

Bartosz Rutkowski

Osierocił Rodziny Katyńskie DO JEGO skromnego mieszkania przy ulicy Dziekania na Starym Mieście w Warszawie przychodziły wdowy po polskich generałach i wdowy po zwykłych żołnierzach, które nie miały złotówki na chleb. Tym ostatnim dawał ostatni grosz. Był kochany, wręcz uwielbiany przez wszystkich, a najbardziej przez członków Rodzin Katyńskich, bo był ich kapelanem. Ksiądz prałat Zdzisław Peszkowski zmarł w wieku 89 lat. Rozmawiałem z nim kilka razy, w tym raz w Katyniu. Kiedy stał na urządzanym właśnie cmentarzu pomordowanych przez Sowietów polskich oficerów i chciałem go o coś zapytać, przyłożył tylko palec do ust, jakby chciał powiedzieć, że tu liczy się tylko cisza. Po uroczystościach raz jeszcze podszedłem do niego, a on – jakby tonem przepraszającym – tłumaczył, że tam słowa nic nie znaczą. Sprawiał wrażenie jakby myślami był cały czas w latach tego koszmaru, który sam cudem przeżył jako więzień Kozielska.

W ostatnim okresie życia był schorowany i nie udzielał się publicznie. Kiedy dowiedział się, że polscy posłowie zgłosili jego kandydaturę do pokojowej nagrody Nobla, tylko się uśmiechnął. Nie chciał tego komentować. Był wielkim autorytetem dla wielu Polaków. On miał prawo nienawidzić sowieckich oprawców, mógł przenieść swoją nienawiść na kolejne pokolenia Rosjan. Nie zrobił tego. W roku 1995 przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie przebaczył tym, którzy strzelali do polskich oficerów, internowanych na Wschodzie i tym, którzy wydali zbrodnicze rozkazy. Tłumaczył potem członkom Rodzin Katyńskich, że tak właśnie trzeba, bo nienawiść nie może być motorem naszego działania. Miał trudne, ale i ciekawe życie. W czasie II wojny światowej walczył jako kawalerzysta. Trafił – jak była mowa – do obozu w Kozielsku. Cudem uniknął losu ponad 20 tysięcy polskich żołnierzy, którzy z rozkazu Stalina i Berii zostali zgładzeni. Swo-

Bartosz Rutkowski


WIELKA BRYTANIA I ŚWIAT 7

NOWYCZAS 12 października 2007

nowyczas.co.uk

WIELKA BRYTANIA

Nie będzie wyborów PREMIER Gordon Brown nie wytrzymał napięcia gry, którą sam rozpoczął i oświadczył, że wyborów w najbliższym czasie nie będzie. Do zmiany taktyki laburzystów przyczynił się spadek ich notowań, po tym, jak konserwatyści zaproponowali swoje rozwiązania budżetowe, przejęte w kilka dni przez laburzystów. Chodziło głównie o zmniejszenie podatku spadkowego i zwolnienie z opłat skarbowych przy zakupie pierwszego mieszkania. (gm)

Pomoc dziadka 72-LETNI mężczyzna ofiarował nasienie swojemu wnukowi, by zapłodnić jego żonę. To jedyna szansa, by wnuczek został szczęśliwym tatusiem. Ale tak naprawdę genetycznym ojcem dziecka będzie wspomniany starszy pan. To pierwszy taki przypadek w Wielkiej Brytanii, być może w Europie, który od razu wywołał burzę dyskusji, czy takie praktyki są dopuszczalne. – Nigdy z takim przypadkiem się nie zetknąłem – przyznaje otwarcie Peter Bowen-Simpkins, jeden z szefów londyńskiej kliniki dla kobiet. Dodał jednak, że skoro nie można było znaleźć lepszego dawcy spermy, to czemu nie zdecydować się właśnie na taki wybór. (ab)

IRAK » Bombami w polską ambasadę

Brytyjczycy wycofują się z Iraku CAŁA praktycznie prowincja Basra została już przez brytyjskich żołnierzy oddana pod władanie Irakijczyków. Angielscy żołnierze wynieśli się z dawnego pałacu Saddama Husajna na obrzeża miasta. Z zapowiedzi premiera Gordona Browna wynika, że Anglików będzie coraz mniej w tym kraju. Do wiosny przyszłego roku liczba brytyjskich żołnierzy zmniejszy się o połowę, do 2500. Jeszcze nie ustalono, kiedy południe kraju przejdzie pod całkowite władanie sił irackich, ale ten moment jest coraz bliższy. Brytyjczycy, w przeciwieństwie do zadań, jakie wyznaczono Polakom, mają więcej szkolić, a mniej walczyć. – Odpowiedzialność za bezpieczeństwo w południowej prowincji Basra zostanie całkowicie przekazana Irakijczykom w ciągu dwóch następnych miesięcy, a nowa faza, w której rola Brytyjczyków będzie zmniejszona, rozpocznie się w przyszłym roku – przyznał premier Brown. Premier zapowiedział też, że wzorem władz duńskich wszyscy iraccy tłumacze, którzy narażają swoje życie i pomagają żołnierzom brytyjskim, będą mogli zamieszkać w Wielkiej Brytanii. Tacy ludzie uznawani są w swojej ojczyźnie za zdrajców. Oni i ich rodziny narażone są na zamachy ze strony terrorystów. Rząd brytyjski

nie zgadzał się wcześniej na tego typu rozwiązanie. Brytyjczycy są drugą, po Amerykanach siłą w Iraku. Zdecydowana większość angielskiego społeczeństwa jest przeciwna uczestnictwu swoich żołnierzy w irackiej operacji. *** O wycofaniu się z Iraku nie myślą natomiast Polacy, pomimo kilku eksplozji w pobliżu polskiej ambasady w Bagdadzie. – Pierwsza eksplozja miała miejsce jakieś 200 metrów od naszej ambasady, trzy kolejne były w jeszcze dalszej odległości – mówi Waldemar Figaj, który pełni teraz obowiązki ambasadora w Bagdadzie. Jeden z irackich ochroniarzy zginął, czterech innych zostało rannych. – Nie zamierzamy opuszczać ambasady, szykujemy się do przeniesienie do tak zwanej „zielonej strefy”. Tam będzie bezpieczniej – ujawnia najbliższe plany Waldemar Figaj. Nikt już nie ma wątpliwości, że terroryści, którzy najpierw uderzyli w ambasadora, raniąc go dotkliwie i zabijając oficera Biura Ochrony Rządu starają się wywrzeć presję na polski rząd, by wycofał nasze wojska z tego kraju. Czas po temu jest dobry, Polska jest właśnie przed parlamentarnymi wyborami.

– Na pewno tego nie zrobimy. Nie wycofamy się z Iraku. Nie będzie ulegania presji terrorystów– zapewniają ludzie z otoczenia premiera Jarosława Kaczyńskiego. – Dla mnie nie ma wątpliwości, że robota terrorystów to precyzyjne działanie – twierdzi generał Roman Polko, który pełni funkcję szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. – Na pewno w takiej chwili nie powinniśmy się wycofywać z Iraku. Trzeba za to pomyśleć o jak najszybszym przeniesieniu polskiej placówki do zielonej strefy. Teraz nasi dyplomaci są w dużym niebezpieczeństwie. Co prawda ambasada przypomina warowną fortecę, ale już uliczki dojazdowe do niej są idealne wręcz do działań terrorystycznych. Tymczasem stan zdrowia polskiego ambasadora, który przebywa w szpitalu w Gryficach ulega poprawie. Lekarze zdecydowali, że można go wybudzić z farmakologicznej śpiączki. Leczenie jednak, jak twierdzi Andrzej Krajewski, ordynator oddziału oparzeń tamtejszej placówki – potrwa jeszcze długie tygodnie. – Najważniejsze, że życie ambasadora nie jest już zagrożone – twierdzi specjalista.

Bartosz Rutkowski

tydzień na świecie T Prezydent Francji Nicolas Sarkozy, nazajutrz po rozmowach z Lechem Kaczyńskim odleciał do Moskwy, gdzie rozmawiał z Putinem. Pierwsza wizyta w Rosji ma zredefiniować wzajemne stosunki. T Wojskowy rząd Birmy szuka po pacyfikacji protestów uspokojenia opinii światowej. Junta podjęła rozmowy z szefową opozycji, laureatką Nagrody Pokojowej Nobla Aung San Suu Kyi. T Parlament Pakistanu wybrał prezydentem kraju gen. Musharafa. Otrzymał on 252 na 257 głosów. 60 deputowanych opozycji złożyło wcześniej swoje mandaty. USA zmusiły Musharafa do podjęcia rozmów z przebywającą za granicą opozycją, w tym z panią Benazir Bhutto. T Sąd w Chile najpierw aresztował, a później tymczasowo zwolnił z aresztu rodzinę gen. Augusto Pinocheta. Zarzuty korupcji postawiono żonie zmarłego generała i jego pięciorgu dzieciom. W areszcie pozostał wykonawca testamentu b. prezydenta Chile. T Jose Manuel Barosso wszedł w spór z Berlinem. Szef KE skrytykował rząd niemiecki za blokowanie otwarcia rynku energetycznego i popieranie ograniczenia kompetencji instytucji unijnych. T Badania przedsiębiorczości młodych ludzi wykazały, że Amerykanie mają sporą przewagę nad rówieśnikami z Europy. Młodym Amerykanom dorównują w UE tylko Polacy i Bałtowie. T Vaclav Havel zaproponował projekt rozwiązania sporu o własność katedry św. Wita na Hradczanach. Proponuje on powołanie stowarzyszenia, w którym po 50 proc. głosów będą mieć przedstawiciele państwa i różnych wyznań. Znacjonalizowana w 1950 roku katedra była własnością czeskich katolików. T Rosyjskie służby weterynaryjne rozpoczną po 21 października kontrolę polskich zakładów przetwórstwa mięsa i mleczarni. Ma to być wstęp do zniesienia embarga na eksport tych wyrobów. T W stolicy Zambii Lusace odbył się pogrzeb ks. Adama kardynała Kozłowieckiego. Miał 96 lat, z czego 60 spędził na misji w Zambii. T We Włoszech w wieku 105 lat zmarła Luciana Frassati Gawrońska, żona polskiego dyplomaty, matka Jasia Gawrońskiego – włoskiego europosła, osoba, która pomagała Polakom w czasie okupacji. T Powiernictwo Pruskie złożyło w Trybunale w Strasburgu skargę na Polskę w sprawie zwrotu obrazów należących przed wojną do rodziny von Igenheimów.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 12 października 2007

8 TAKIE CZASY

Bilet w jedną stronę

C

B

Polacy, którym na Wyspach się nie powiodło, nie znaleźli pracy, zostali wykorzystani lub okradzeni, w wielu przypadkach zwracają się do Konsulatu RP z prośbą o bilet powrotny do kraju. Jak takie sprawy są rozwiązywane? I czy wszyscy potrzebują pomocy?

Krystyna Cywińska

ELŻBIETA SOBOLEWSKA/NowyCzas

ognor Regis to miejscowość na południowym wybrzeżu Anglii, położona w hrabstwie West Sussex. Pusty klasztor, w którym niegdyś rezydowały Karmelitanki, jest teraz miejscem zamieszkania m. in. Polaków, którzy zostali zatrudnieni przez agencję pracy wynajmującą klasztor. Dariusz Kruk, który przyjechał do Londynu w piątek, 5 października, również był przez tę agencję zatrudniony. – W czwartek nas pobili i okradli ze wszystkich pieniędzy. Miałem telefon kupiony dla syna, MP3, teraz nie mam nic. W niedzielę mieliśmy jechać busem do domu. Pożyczyliśmy pieniądze i stopem przyjechaliśmy tutaj. Byliśmy dzisiaj w konsulacie, konsul powiedział, że to nie hotel, że żadnych pieniędzy nikomu nie dają i żadnych biletów. Powiedział tylko, że możemy zadzwonić do rodzin albo do znajomych i oni niech nam kupią bilety. Powiedziałem, że zwrócę te pieniądze. My wiemy, kto nas okradł, ale ze względów bezpieczeństwa nie chcę mówić… To jest mała miejscowość – Chichester, tam praktycznie rządzą Polacy z południa – Katowice, z tego co wiem, Chorzów. Ludzie pracują za 3,80 na godzinę. Jest to niby formalna agencja. Jej szefem jest Polak i Portugalka. Trzymają ludzi w konwencie. Na przykład w sobotę przyjechali na Victorię i zgarnęli z ulicy piętnaście osób: Polaków, Litwinów. Dają im pracę na przykład dwa razy w tygodniu, z pensji odciągają im za mieszkanie, jedzenie i dowóz, więc tygodniowo ci ludzie dostają 20 funtów. – Masz namiary na tę agencję? – pytam. – Nie wiem, czy na tym telefonie... – Dlaczego nie zgłosiłeś sprawy na policję? Bo znam przykład człowieka, któremu za coś takiego młotkiem rozwalili pół nogi w Polsce. Ja mam syna i nie chcę mieć kłopotów. Też u nich pracowałem, przy obieraniu sałaty, dopóki nie znalazłem sobie lepszej pracy. W czwartek wypłaciliśmy z kont pieniądze i mieliśmy je zawieźć do Polski. Przecież nie mogę nosić przy sobie tylu pieniędzy! Przez weekend Kruk i jego kolega nocowali w parku, bowiem w piątek do konsulatu dotarli o godzinie 13.30 i powiedziano im, że jest już za późno i

Przez weekend Dariusz Kruk i jego kolega nocowali w parku, czekając na poniedziałkową wizytę w Konsulacie RP w Londynie mają wrócić w poniedziałek rano, nie będzie problemu z załatwieniem sprawy. W poniedziałek spotkali się z konsulem Dariuszem Adlerem, który usiłował im pomóc. Poprosił ich o numery telefonów do rodzin, znajomych, którzy mogliby potwierdzić ich tożsamość. Jednak, jak się wyraził: – Oni w ogóle nie chcą z nami współpracować. Kruk i jego kolega wrócili więc na Victorię. Z ich opowieści wynika, że to z kolei konsulat po prostu nie chciał im pomóc: – Przecież ja mogę im podać numer telefonu, nie ma problemu. Ale konsul powiedział, że mogą nam dać zadzwonić do rodziny czy znajomych i oni mogą nam kupić bilet do Polski. Ale gdzie ja mam zadzwonić? Nie mam rodziców, jestem po rozwodzie, mam dziewięcioletniego syna, to mam zadzwonić do sąsiada, żeby mi dał? Na stronie internetowej Konsulatu RP w Edynburgu, w dziale „Najczęściej zadawane pytania” – tego typu sytuacja opisana jest w ten sposób: • „Przebywam w Wielkiej Brytanii i wpadłem w tarapaty finansowe – nie mam pieniędzy na powrót do kraju, co mogę uczynić w takiej sytuacji?” • „Osoba znajdująca się w takiej sytuacji powinna skorzystać z możliwości przesłania pieniędzy przez rodzinę/znajomych z kraju. Można tego dokonać w sposób szybki korzystając z pośrednictwa wyspecjalizowanych firm –

Western Union, Money Gram etc. Pieniądze mogą też być przesłane za pośrednictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych – w takich przypadkach Konsulat po otrzymaniu informacji z Ministerstwa o wpłacie pieniędzy, wypłaca równowartość wpłaconej kwoty w funtach. Rodzina/znajomi w kraju mogą też wykupić bilet powrotny u przewoźnika w Polsce. Konsulat nie jest instytucją pożyczkową – w skrajnych przypadkach (np. dla ofiar przestępstw) i po wyczerpaniu wszystkich innych opcji, istnieje możliwość udzielenia pożyczki konsularnej na powrót do kraju. We wtorek rano ponownie rozmawialiśmy z konsulem Adlerem, obaj mężczyźni więcej się nie pojawili. Ich opowieść brzmi pokrętnie, pełno w niej nieścisłości, jednak sprawa konwentu i reguł w nim panujących jest zgodna z prawdą. Kilkakrotnie była tam już policja, jednak pracownicy agencji, którzy nie tylko mieszkają w klasztorze, lecz również w „karawanach”, czyli w przyczepach kempingowych, nie chcą o tym rozmawiać, podobnie jak bohaterowie tego tekstu, którzy twierdzą, że wiedzą kto ich okradł. Jedno jest pewne – niełatwo o pożyczkę konsularną.

Elżbieta Sobolewska Ktokolwiek dysponuje informacjami na temat byłego klasztoru w Bognor Regis, proszony jest o kontakt z redakcją „Nowego Czasu”.

DZIAŁ REKLAMY: 0207 3548 8406

Trzy po trzy

hętnie wsadzam te trzy grosze, które wciąż przy sobie noszę. A kiedy pieję, głupieję. Może to służyć jako motto dla niepoprawnych felietonistów. Niepoprawność oznacza też wyłamywanie się z chóru pień i uniesień. Dziś wsadzam te swoje trzy grosze w sakramentalny jubileusz. Odbył się w londyńskim POSK-u z okazji 65-lecia ZASP-u i 25-lecia poskowego teatru. Słusznej dumy emigracji. Ale piać na ten temat będę, żeby nie zgłupieć do reszty. Związki zawodowe na emigracji, a w tym Związek Artystów Scen Polskich, z dodatkiem za Granicą, zawsze miały charakter towarzysko-umowny. W obronie płac, pozycji czy pracy swoich członków nie miały żadnych możliwości prawnych. I żadnej siły interwencji. Były klubami, często stowarzyszeniami. Powiadano, że kto wstąpi do Związku Artystów, nie zostanie wybitnym aktorem, ale na pewno członkiem zarządu. Powiada się też, że młode siły aktorskie starzeją się spokojnie, a starsze burzliwie. I nie stosują się do zasady: I never think about the past. I had one but it did not last. Jak napisał amerykański satyryk Agden Nash. Żadna przeszłość długo nie trwa. Ale czasem człowiek chętnie by w niej pomieszkał. Więc poszłam na ten jubileusz zwabiona zapowiedzią w tytule: „Piosenki z całego życia”. Czyjego? Nie pytam. Nie mojego. Zabrakło w nim melodii i tekstów radosnych, wpisanych w moją świadomość. Odbył się ten jubileusz z przywoływaniem duchów aktorów i ducha teatru. Czekałam na komendę: „Wstańcie do apelu!”. I listę nazwisk. To zawsze robi silne emocjonalne wrażenie. Teatralne. Ale na scenie po duchu i duszach przeszłości prowadził nas chór paru pań. Teatr był dla nas tak ważny, potrzebny i bliski, że jego twórców wielu z nas pamięta z sentymentem i wdzięcznością. Ten teatr nie był wyłącznie dziełem Związku Artystów. Tworzyły go także różne niezależne zespoły czy producenci. To oni, narażając się na oburzenie ówczesnych kół patriotyczno-niepodległościowych, przybliżali nam teatr z kraju. Wtedy uważany przez strażników politycznej moralności za skażony propagandą PRL-u. Tak było, że przypomnę, tak było. Pierwszy i największy wyłom w tym murze uprzedzeń zrobiła Urszula Święcicka. Sprowadzała z kraju spektakle z aktorami i rekwizytami. Stworzyła też tzw. Teatr Nowy. Nie było ani nie ma „naszego” i „waszego” teatru. Jest tylko teatr dobry i zły. Urszuli Święcickiej, która wróciła do kraju, należy się za to laurowy wawrzyn. Na dodatek dokładała do tego teatru z kieszeni własnego męża. Potem, nie zawsze przy pomocy mężów czy żon, poszli jej śladem i inni. Jak między innymi uparta w swojej misji i miłości do teatru Ewa Becla. Nie należąca do ZASP-u, podobnie jak inni maniacy teatru. I nie był to teatr wyłącznie

patriotyczno-cierpiętniczy. Rozpamiętujący na scenie martyrologię i księgi uchodźstwa naszego. Ani kultywujący wyłącznie kulturę czy narodową świadomość. Na szczęście nasza dramaturgia nie składa się z samych „Wyzwoleń”, „Dziadów”, „Królów Duchów” czy „Książąt Niezłomnych”. Tej świątobliwej parafii – jak napisał Hemar. Należą do niej też tacy satyrycy jak Fredro. Fredro uratował Polskę od melancholii. A na tym jubileuszu od melancholii ratował mnie Boy, Hemar i Ref-Ren. Popadłam w nią w części pierwszej. Wysłuchując niekończących się laudacji, pochwał i komplementów dla ZASP-u i jego prezesa – Ireny Delmar. Sen mnie zaczął morzyć, woń kadzidła mroczyć, a na scenie zjawiali się kolejno laudatorzy z uwielbienia pełnem łonem i sercem podziwem przepełnionem. – Obudź mnie jak skończą – szepnęła moja sąsiadka. – Wytrzymać nie mogę, siedzenie mnie boli, w głowie szum. I czy my musimy się tak męczyć? Na co panie za nami zasyczały: – Tylko bez takich uwag. To chamstwo! Ciszej! No cóż, niepoprawność widzów w teatrze jest wpisana w jego proceder i dzieje. A my lubimy cicho siedzieć i cierpieć, i wdychać woń kadzenia. Ocknęłam się przy rozdawaniu odznaczeń. Jakich? Nie pomnę. I co się dziwić, że mnie pamięć zawiodła, skoro ordery, odznaczenia, medale i krzyże rozdaje się bez opamiętania? Z politycznym podtekstem. Że nie wspomnę, teraz wyborczym. Akademie i jubileusze są trudne do wyreżyserowania. W tym wieczorze ręki reżysera ani scenarzysty nie dostrzegłam. Był to swoisty „cicer cum caule”, czyli groch z kapustą. Zrobiony z wielkim wysiłkiem. Pomyślany dla ZASP-u i jego prezesa Ireny Delmar, zawsze olśniewającej nas wystrojem. I dzięki niej angażujący młodsze siły. Tu brawa. Śpiewać każdy może, grać też. Niektórzy się do tego palą. Teatr i amatorskie przedstawienia mają tu swoją przyszłość. A wielka przeszłość emigracyjnego teatru jest uwieczniona w księdze zatytułowanej „Artyści emigracyjnej Melpomeny”. Wydała ją Polska Fundacja Kulturalna i Fundusz Feliksa Laskiego. Bez jego finansów i fundacji teatr by ducha wyzionął. Aksamitna pianistka Maria Drue napisała kiedyś: „Publiczności należy się szacunek, bez względu na to, czy jest to publiczność z Koziej Wólki czy z Carnegie Hall”. Czy Kozia Wólka to teraz my, Marysiu? Kończę fraszką Mariana Hemara, przypomnianą na jubileuszu przez Jurka Jarosza: „Celibat rzecz święta, nie dla impotenta”. A wymieniając na spektaklach z nabożeństwem listę notabli przybyłych z małżonkami i mężami należy się upewnić, czy ksiądz dobrodziej nie przyszedł z konkubiną. Za te moje trzy grosze pewnie mnie powieszą. A że jestem kobietą, najwyżej za szyję. Służę stryczkiem.


nowyczas.co.uk

Grzegorz Małkiewicz

Będzie nas więcej na Wyspach, dowiedzieli się Anglicy w Polsce. Anglicy nas cenią za pracowitość i wykształcenie, ale nie marzą o spędzeniu z nami weekendu, piwo wolą wypić na przykład z Rosjanami – tak wynika z ankiety przeprowadzonej na zlecenie warszawskiego „Dziennika”.

W

A

nkieta dobra na wszystko, ułatwia życie, zwalnia z myślenia. Urzędnicy państwowi, politycy, producenci, wszyscy podejmują decyzje na podstawie ankiet. Prosty układ, który wymaga od nas jedynie ujawnienia preferencji, a od korzystających z sondaży, czyli decydentów, zapoznania się z „naukowym” opracowaniem wyników. I nie ma znaczenia, że „naukowe” opracowanie jest zwykle negatywnie weryfikowane przez inne „naukowe” opracowanie. Już tak się jakoś utrwaliło, że oddaliśmy, prawie dobrowolnie, najważniejsze domeny życia społecznego we władanie sondażom. Zrezygnowaliśmy z myślenia, podejmowania decyzji na własną odpowiedzialność i na podstawie argumentów za i przeciw. Wyboru dokonują za nas ankieterzy. Subtelny terror elektronicznej demokracji, zdolnej zgromadzić miliony danych i te dane przetworzyć. Koniec dyskusji, większość jest za…

Ekonomika imigracji

NOWYCZAS 12 praździernika 2007

FELIETONY 9 Przerażony takim obrotem rzeczy, faktem utraty podmiotowości, zdecydowałem się na prywatną wojnę z ogłupiającym systemem. Zaczęło się od niewinnego pytania w gronie bliskich i znajomych: na kogo będę głosował? – Nie powiem – odpowiedziałem z determinacją godną obrony niepodległości. Dopiero później zrozumiałem, że to, co początkowo było zwykłą przekorą, zasługiwało na pryncypialne wzmocnienie. – Jak to nie powiesz? – nie dawali za wygraną znajomi i bliscy. – Nie mówią tylko niezdecydowani, to o nich walczą politycy wszystkich partii – usłyszałem podstępny argument. Na szczęście nie było w okolicy ankieterów. Moją „tajną bronią” był argument tajności wyborów. – Korzystam z przysługującego mi prawa. Wybory są tajne i nikt nie zmusi mnie, żebym ujawniał swoje preferencje wyborcze, nie powiem też na kogo głosowałem. Nie po to w lokalach wyborczych ustawiane

są budki z zasłonami, żeby po wyjściu opowiadać kogo skreśliło się z listy. Wiem, że niczego nie wygram, niczego nie zmienię, ale nie ustąpię. Będę szukał też sojuszników. Bo proszę sobie wyobrazić, gdyby tak wszyscy skorzystali z przysługującego im prawa tajności, doszłoby do załamania podstępnie wprowadzonego systemu, w którym rządzi Wielki Ankieter. Nie wiadomo, kto prowadzi i jakie są oczekiwania społeczne. Konsekwencje takiego stanu rzeczy można porównać ze zmianą ruchu lewostronnego na prawostronny. Politycy są zdezorientowani, pozbawieni jedynej busoli, z której korzystają. Następuje naturalna selekcja. Nie dają za wygraną jedynie ci politycy, którzy dysponują wiedzą, przekonaniami i instynktem politycznym. Zostają prawdziwi przywódcy, których wizja sięga dalej niż oczekiwania elektoratu. Na scenę polityczną wraca mądrość, a wizerunkiem – dla zabicia czasu – zajmują się bezrobotni ankieterzy.

KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO

Mikołaj Skrzypiec edług słów Liama Byrne'a, ministra do spraw imigracji w Home Office, ostatnia fala migracji zarobkowej z Europy Środkowo-Wschodniej sprawia, iż Wielka Brytania staje się coraz zamożniejsza. Jednocześnie staje się jednak krajem coraz bardziej niestabilnym. Co dokładnie miał na myśli minister, znajduje odbicie w brytyjskiej prasie, szczególnie tej bulwarowej. Według niektórych artykułów, jesteśmy obciążeniem dla NHS, pobieramy podobno za dużo zasiłków, nie mamy skrupułów co do nadużywania angielskiej „gościnności”, co więcej, tezy te niestety podsycają dodatkowo nieodpowiedzialni dziennikarze niektórych polonijnych mediów. W każdym z tych przypadków pomija się jednak fakt, iż imigracja zarobkowa ostatnich lat jest bardzo istotnym czynnikiem wpływającym na nieprzerwany wzrost gospodarczy tego kraju. Pomija się również niezliczone przypadki, w których imigranci są wykorzystywani przez brytyjskich pracodawców, którzy budują swoje prywatne fortuny na metodycznym wyzysku nowo przybyłych pracowników. Ci, często ze słabą znajomością języka, stają się ofiarami rozpasanego kapitalizmu, udoskonalanego przez gospodarzy przez setki lat do perfekcji. Czasy się zmieniają, podejście części wyspiarskiego społeczeństwa wcale. Rząd ustala stawki minimalne, warunki i kodeks pracy, jednakże nieuczciwi właściciele zakładów i firm zawsze znajdą ścieżki, którymi obchodzą przepisy, bądź, jak niektórzy, łamią je bez mrugnięcia okiem. Wielu z nas może z własnego doświadczenia przytoczyć przykłady, kiedy stawali się ofiarą nieuczciwych pracodawców, przed i po wejściu Polski do Unii. Dzisiaj, dzięki mi.in. pracy związków zawodowych, sytuacja jest nieco lepsza, jednakże podejmowane działania to jedynie czubek góry lodowej. Łamanie praw pracowników jest wciąż nagminne, a procedury legalizowania związków są bardzo sztywne. Tylko w opisywanych przez naszą gazetę przypadkach przewijają się zwykle te same zarzuty polskich pracowników względem ich pracodawców. Niepłacenie obowiązujących stawek, należnych nadgodzin czy urlopów, wyśrubowywanie norm do granic możliwości, werbalne i psychiczne znęcanie się nad kadrami przez menedżerów. Agencje oferujące zatrudnienie połączone z zakwaterowaniem inkasują często o kilkadziesiąt funtów więcej niż ustawowo jest to przewidziane, co powoduje, że pracownicy efektywnie dostają kilka funtów poniżej stawki minimalnej za godzinę. Wszystko to składa się na dużo cięższą niż przedstawiają to angielskie media, sytuację emigrantów zarobkowych na Wyspach. Coraz częściej stajemy się też ofiarami ksenofobii i rozmaitych uprzedzeń. Niewiele pomaga tu fakt, iż statystycznie pracujemy ciężej i dłużej niż przeciętny Anglik. Media angielskie w większości zdają się tego nie dostrzegać. Wraz z kolejnymi ujawnianymi nadużyciami angielskich pracodawców i upływającym czasem, naturalną koleją rzeczy następować będzie emancypacja imigrantów z nowych państw Unii. Musimy jednak uwierzyć, że nie jesteśmy imigrantami zarobkowymi, ale pełnoprawnymi członkami Unii, chociaż gośćmi na Wyspach. Liczba Polaków skłonnych do przyjazdu czy pozostania tutaj będzie się zmniejszać, coraz więcej z nas zdecyduje się powrócić do ojczyzny po to, aby tam budować swoje szczęście i dobrobyt. Po nas przyjdą następne fale taniej siły roboczej, z kolejnych państw, którym otworzy się taką furtkę. I oni zadbają o to, żeby wskaźniki zamożności Wielkiej Brytanii i siła nabywcza funta nie pogorszyły się.

O BYC Z A J ÓW K A

P

Waldemar Rompca

ojechałem do Niemiec. Wpadłem na chwilę do Hamburga, potem zajrzałem do Berlina. Berlin był moim ulubionym miastem, do którego mogłem przyjeżdżać zawsze i o każdej porze roku. Teraz czułem, że jestem tam po raz ostatni. Mieszkając w Poznaniu do Berlina miałem rzut beretem. Byłem w nim prawie zakochany. Prowincjonalny Poznań wyglądał przy nim jak zapyziała powiatówa gdzieś na krańcach Polski, do której nikt nie chciał zaglądać. Co innego niemiecka stolica. Tam czuło się Europę, nawet powietrze było inne. Oszczędzałem więc jak dzikie dziecko i z utęsknieniem czekałem na kolejny wyjazd. Grzecznie podtrzymywałem znajomości, nawet wówczas, gdy moi niemieccy przyjaciele zaczynali się ode mnie odsuwać tylko dlate-

Polak-Niemiec dwa bratanki go, że wówczas więcej od nich podróżowałem po świecie. Systematycznie podsyłałem im pocztówki z różnych zakątków świata, do których udało mi się zajrzeć nie dlatego, żeby mi zazdrościli, tylko by pokazać, że o nich pamiętam. Nie wiedziałem wówczas, że każda kartka budziła w nich dziką zazdrość, połączoną z niemiecką dumą. Dla Niemca to był szok kulturowy – im się nie śniło nawet w najczarniejszych snach, by koleś z Ostu więcej podróżował od nich. Kiedy wiadomości od nich były coraz bardziej sporadyczne, zacząłem się domyślać, że coś jest nie tak. Potem wszystko się urwało. Ja przestałem przyjeżdżać, oni też poszli w niepamięć. I gdy teraz zajrzałem do Berlina, nie odmówiłem sobie przyjemności i zadzwoniłem. I znowu szok: jak gdyby nigdy nic zaprosili na obiad, znowu mogliśmy godzinami gadać. Tylko że jakoś nie było już tak „niemiecko” jak kiedyś. Bardziej czułem się, jakbym zajrzał do Polski, a przecież siedziałem w niemieckiej stolicy. W czym rzecz? Hmm. Zacznę od matki mojego kolegi, którego znam od 15 lat. Pani doktor, która przeszła na emeryturę trzy lata

temu, ciągle pracuje. Musiała otworzyć prywatną praktykę, by przeżyć. Przekonywała mnie, że kiedyś byłoby to nie do pomyślenia. A dzisiaj? Emerytura już nie ta co kiedyś, Niemcy to już nie ten sam kraj. Przekonywała, że coraz więcej młodych, tych ambitnych wyjeżdża z kraju, bo tu nie potrafią sobie znaleźć miejsca. Wtórował jej mój kolega, który z zaciekawieniem słuchał opowieści o Londynie. Od dawna marzy o tym, by tam wyjechać, ale wciąż brakuje mu odwagi. Czy go przekonałem? Jakoś dziwnie po polsku zrobiło się teraz w Berlinie. Narzekań, których wcześniej prawie tam nie uświadczyłeś, tym razem było nawet jakby za wiele. Zupełnie tak, jakby narzekanie stało się w Niemczech nową narodową specjalnością. Słuchałem tych opowieści i zastanawiałem się, co ja właściwie tam jeszcze robię. Gdy pakowałem torbę wiedziałem, że skończyła się jakaś era, że po kilku latach w Londynie Berlin nie jest już taki ciekawy, jak kiedyś. Że Niemiec i Polak to jakby dwa bratanki. Obaj narzekają równie ambitnie. Na wszystko. I wszystkich. Nie chce się tego już słuchać.


NOWYCZAS 12 pażdziernika 2007

nowyczas.co.uk

10 WYBORY POWSZECHNE 2007

Ryszar Kalisz: O młodych Polonusach i o Polsce

Z

wielu rozmów, jakie przeprowadziłem podczas licznych spotkań zarówno w UK jak i Irlandii z młodymi Polakami wynika, że Polacy boją się powrotu do kraju ze względu na groźbę zapłacenia zaległych podatków. Mam wiedzę, że komornicy w Polsce, w tych stałych miejscach zamieszkania ludzi, przychodzą i chcą ściągać te zaległe podatki. Uważam, że to nie buduje więzi z krajem. Dlatego też musi być wprowadzona abolicja podatkowa i będziemy to postulowali. Abolicja podatkowa dla osób, które przed 1 stycznia 2007 pracowały tutaj i nie zapłaciły podatku w Polsce, bo zapłaciły go w Wielkiej Brytanii. Sam wiem, jak ciężką pracę wykonują tu młodzi Polacy, bowiem pod koniec lat 70. pracowałem na budowie oraz w kuchni jednego z punk-rockowych klubów w centralnym Londynie – klub Speak Easy – jako pomocnik kucharza. W ocenie tego, co obecnie dzieje się w Polsce uważam, że PiS ma swoją koncepcję silnego państwa. Polega ona na tym, że PiS chce, aby władza polityczna decydowała o wszystkim, co się dzieje w państwie. Okazało się, że Jarosław Kaczyński, chcąc wygrać ponownie wybory, chwyta się metod, które już kiedyś były. Metod szczucia na siebie różnych grup społecznych. To, że zmienił w tej chwili retorykę i zaczął zamiast o układzie, mówić o oligarchach, o ludziach bogatych... On wie doskonale, że istnieje taka część ludzi, ludzi biednych, tych, którym się nie powiodło, których dzieci nie dostały się na studia, którym – jak się zacznie atakować bogatych, będzie lepiej. Oni się wtedy lepiej poczują. Ale Jarosław Kaczyński nie powinien tego robić, bo jak chce być politykiem odpowiedzialnym, chce odpowiadać za naród, to powinien się najpierw kilka razy zastanowić. Niedługo, jak skończy się możliwość ataku na bogatych, trzeba będzie atakować cyklistów, później wrotkarzy, a potem może inne narody jeszcze. Sam zobaczy, że na końcu przedmiotem ataku staną się Kaczyńscy. Populizm i tego rodzaju metody mają zawsze swój koniec. Kiedy obserwowałem spoty wyborcze, wydaje mi się, że w polityce jest coraz mniej wartości, szczególnie od dwóch lat, coraz więcej chamstwa, brutalności, takiego „jeżdżenia po bandzie”, a przecież chodzi o rzecz podstawową – jaki jest sens funkcjonowania naszego państwa? On jest taki, że ludziom w Polsce ma się lepiej żyć, powinni być zadowoleni i szczęśliwi. A w debacie wyborczej pomiędzy PO i PiS o ludziach nie ma mowy: Platforma walczy z PiS-em... Tak naprawdę partie walczą ze sobą, zapominając, że w Polsce żyje 38 milionów 170 osób, z tego część poza granicami kraju, która ma poczucie wstydu, że tak to się w Polsce odbywa. Podczas licznych spotkań w UK czy Irlandii przekonałem się, że polska społeczność na Wyspach jest zupełnie inna

niż wyobrażenie o polskiej emigracji. To ludzie pomiędzy dwudziestym, a trzydziestym piątym rokiem życia – osoby z małych miasteczek i wsi. W największym stopniu z tych regionów, które od lat uważane są za bastion prawicy. Bastion polskiego konserwatyzmu, gdzie każdy obcy jest wrogiem. Ci ludzie wyjechali z Polski właśnie dlatego, że są przebojowi. Mamy dzisiaj ciekawą sytuację w Polsce. Są takie regiony, gdzie dziadkowie albo rodzice głosują na partie konserwatywnoklerykalne. To zwolennicy radia i telewizji ojca Tadeusza Rydzyka, ale ich dzieci są już nastawione wolnościowo. To przebojowi, świadomi swojej wartości młodzi ludzie, którzy wybierają dzisiaj Wyspy, gdzie tworzą już liczną społeczność. Społeczność ludzi otwartych i nastawionych wolnościowo. Okazuje się, że młodzi Polacy nie chcą, aby namawiać ich do powrotu. Wyjechali z Polski świadomie i wrócą dopiero wtedy, kiedy Polska stanie się krajem, który spełni ich aspiracje co do poziomu życia, zarobków, szacunku do drugiego człowieka, czy chociażby poziomu debaty politycznej. Uważam, że aby Polacy wrócili do Polski, najpierw muszą być z niej dumni i muszą przestać być pytani, dlaczego w Polsce jest tak „dziwnie”. Dlatego też zmieńmy dotychczasowy układ rządzący, który potrafi jedynie dzielić Polaków i doprowadza do ciągłych kryzysów. Każdy z nas powinien uczestniczyć w wyborach. Przekonajmy do tego także swoją rodzinę i przyjaciół. Tak, aby podjąć odpowiedzialną decyzję i dokonać właściwego wyboru. Proszę Państwa o udział w wyborach i o poparcie dla mnie: Drugi na liście Lewicy i Demokratów, Pierwszy dla WAS. Z serdecznymi pozdrowieniami,

Ryszard Kalisz

Informacja o wyborach do Sejmu RP i Senatu RP w dniu 21 października 2007 roku Konsulat Generalny RP w Londynie oraz Konsulat Generalny RP w Edynburgu uprzejmie informują, że wybory do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej odbędą się w niedzielę dnia 21 października 2007 roku na podstawie ustawy z dnia 12 kwietnia 2001 r. – Ordynacja wyborcza do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej oraz wydanych na jej podstawie przepisów wykonawczych. Prawo wybierania posłów i senatorów ma każdy obywatel polski, który najpóźniej w dniu głosowania kończy 18 lat. Obywatele polscy, przebywający w dniu wyborów za granicą, będą mogli wziąć udział w głosowaniu, jeżeli posiadają ważny polski paszport lub ważny polski dowód osobisty w przypadku przebywania w państwie członkowskim Unii Europejskiej oraz zostaną wpisani, na podstawie osobistego zgłoszenia, do spisu wyborców sporządzonego przez konsula właściwego terytorialnie dla miejsca pobytu wyborcy. Powyższy wymóg wcześniejszego wpisania do spisu wyborców nie dotyczy wyborców posiadających zaświadczenie o prawie do głosowania. Osoby stale zamieszkałe w kraju, wyjeżdżające za granicę, mające zamiar wziąć udział w głosowaniu za granicą, powinny zaopatrzyć się przed wyjazdem w zaświadczenie o prawie do głosowania. Zgłoszenie o wpisanie do spisu wyborców można wnieść ustnie, pisemnie, telefonicznie, telegraficznie, telefaksem lub pocztą elektroniczną do konsula właściwego terytorialnie dla miejsca pobytu wyborcy. Rejestracji można także dokonać za pomocą formularza zgłoszeniowego, który jest dostępny na stronie internetowej pod adresem: www.wybory.co.uk (www.polishconsulate.co.uk/wybory/inde) Osoby zamierzające głosować w Anglii i Walii, prosimy o dokonywanie zgłoszeń w: Konsulacie Generalnym RP w Londynie 73 New Cavendish Street, London W1W 6LS tel.: 0870 77 42 913 0870 77 42 914 0870 77 42 915 w godzinach pracy urzędu fax:0207 323 2320 0207 2913945 0207 2913924 Osoby zamierzające głosować w Szkocji i Irlandii Płn., prosimy o dokonywanie zgłoszeń w: Konsulacie Generalnym RP w Edynburgu 2 Kinnear Road Edinburgh EH3 5PE tel.: 0131 552 0301 fax: 0131 552 1086 Ponadto osoby zamierzające głosować w Irlandii, prosimy o dokonywanie zgłoszeń w: Wydział Konsularny Ambasady RP w Dublinie 4-8 Eden Quay, Dublin 1 tel: (353-1)876733296 Fax: (353-1) 87 27 792 culture@dublin.polemb.net www.dublin.polemb.net Jest to nr tel. służący wyłącznie do zapisów na wybory, działa 10-16 od pn-pt. Również na ten nr można kierować ewentualne pytania dotyczące wyborów. Zgłoszenie powinno zawierać: • nazwisko i imiona, • imię ojca, • datę urodzenia, • miejsce zamieszkania (pobytu) wyborcy, • numer ważnego polskiego paszportu lub dowodu osobistego w przypadku przebywania w państwie członkowskim Unii Europejskiej, a także miejsce i datę jego wydania, • numer PESEL, jeśli wyborca go posiada, • adres e-mail, jeśli wyborca go posiada, celem uzyskania potwierdzenia rejestracji, • obwód głosowania, w którym zamierzają państwo głosować. Zgłoszenia można dokonać najpóźniej w 5 dniu przed dniem wyborów do Sejmu RP i Senatu RP, tj. w dniu 16 października 2007.

Wyborcy stale zamieszkali za granicą, którzy zostali wpisani przez konsula do spisu wyborców, mogą otrzymać zaświadczenie o prawie do głosowania. Z zaświadczeniem takim można głosować w dowolnym obwodzie głosowania w kraju, za granicą lub na polskim statku morskim. Wniosek o wydanie zaświadczenia o prawie do głosowania składa się konsulowi, który sporządził spis wyborców, w którym wyborca jest ujęty. Wniosek należy złożyć najpóźniej w 2. dniu przed dniem wyborów, tj. do 19 października 2007 r. Wyborca, któremu wydano zaświadczenie o prawie do głosowania zostanie z urzędu skreślony ze spisu wyborców sporządzonego przez konsula. Należy zwrócić szczególną uwagę, aby nie utracić zaświadczenia o prawie do głosowania. W przypadku jego utraty, niezależnie od przyczyny, nie będzie możliwe otrzymanie kolejnego zaświadczenia, ani wzięcie udziału w głosowaniu w obwodzie, w którym uprzednio było się ujętym w spisie. Głosowanie do Sejmu RP i Senatu RP w obwodach głosowania utworzonych za granicą odbywa się w lokalu obwodowej komisji wyborczej w ciągu jednego dnia, bez przerwy, między godziną 06.00 a 20.00 czasu miejscowego. Akty prawne, kalendarz wyborczy oraz informacje i komunikaty Państwowej Komisji Wyborczej dostępne są na stronie: www.pkw.gov.pl UWAGA! Dowody osobiste starego typu (książeczkowe) mogą stanowić podstawę rejestracji w spisie wyborców wyłącznie w przypadku, gdy zostały wydane w 1996 r. lub później. Wcześniej wydane dowody osobiste utraciły ważność. (Podstawa prawna: Dz.U. z 2002 r. Nr 183, poz. 1522. USTAWA z dnia 12 września 2002 r. zmieniająca ustawę o zmianie ustawy o ewidencji ludności i dowodach osobistych oraz ustawę o działalności gospodarczej). Aby być dopuszczonym do głosowania należy w dniu wyborów stawić się z zadeklarowanym przy rejestracji dokumentem tożsamości. Osoby nieposiadające zadeklarowanego dokumentu (w tym także osoby posiadające inny, niezgłoszony przy rejestracji dokument tożsamości) nie mogą być dopuszczone do głosowania. Aleksander DIETKOW Konsul Generalny RP w Edynburgu Janusz WACH Konsul Generalny RP w Londynie Lista Obwodowych Komisji Wyborczych: OKW 179 - London, A-K, Ambasada Ambasada RP w Londynie, 47 Portland Place Londyn W1B 1JH OKW 180 - London, L-Z, Konsulat Konsulat Generalny RP w Londynie 73 New Cavendish Street London W1W 6LS OKW 181 - London, POSK POSK, 238-246 King Street London W6 0RF OKW 182 - London, Balham Klub Orła Białego Hamilton House, 211 Balham High Road London SW17 7BQ OKW 183 - Southampton Polski Ośrodek w Southampton 507 Portswood Road Southampton SO17 2TH OKW 184 - Birmingham Klub Polski Millenium House Bordesley Street Birmingham B5 5PH


NOWYCZAS 12 października 2007

nowyczas.co.uk

WYBORY POWSZECHNE 2007 11 OKW 185 - Ipswich St. Mary’s Hall, 322 Woodbridge Road Ipswich IP4 4BD OKW 186 - Bristol Klub Polski, 50 St. Paul’s Road Clinton Bristol BS8 1LP OKW 187 - Jersey Konsulat RP na Jersey St. Quen’s Manor La Grande Route de St. Quen Jersey JE3 2HR OKW 188 - Peterborough Klub Polski, 63 Church Street Stanground Peterborough PE2 8HF OKW 189 – Hull Konsulat RP w Hull 41 North Bar Without Beverley HU17 7AG OKW 190 - Cardiff Dom Polski 174 Newport Road Cardiff CF2 1DL OKW 191 - Newcastle-Upon-Tyne Polska Parafia w Newcastle 2 Maple Terrace Newcastle-Upon-Tyne NE4 7SE OKW 192 – Manchester Polska Parafia w Manchester 196 Lloyd Street North Manchester M14 4QB OKW 193 - Bournemouth West Wing No. 3 Lorne Park Road Dorset Bournemouth BH1 1LD OKW 194 – Cambridge Dom Polonia 231 Chesterton Road Cambridge CB4 1AS OKW 70 – Dublin Ambasada RP w Dublinie 12 Ailesbury Road Dublin 4 OKW 71 - Cork Stowarzyszenie My Cork NASC Enterprise House 35 Mary Street Cork OKW 72 - Limerick Irish-Polish Cultural and Business Association Training Centre Creagh Lane George's Quay Limerick OKW 195 – Edynburg Konsulat Generalny RP w Edynburgu 2 Kinnear Road Edynburg EH3 5PE OKW 196 - Glasgow Klub Polski im. Gen.Wł. Sikorskiego 5, Parkgrove Terrace Glasgow G3 7SD OKW 197 - Belfast Siedziba Rady do spraw Etnicznych Irlandii Północnej 3rd Floor, Ascot House 24-31 Shaftesbury Sq BT2 7DB Belfast OKW 198 – Invernes The Highland Council, Glenurquhart Road, Inverness IV3 5NX

Przedwyborcze rozmowy Z ŁUKASZEM FOLTYNEM, autorem komunikatora Gadu Gadu, kandydatem na posła z listy PSL, rozmawia Grzegorz Małkiewicz chcę dać przykład innym, żeby też zaangażowali się w politykę, jeśli myślą podobnie jak ja, moglibyśmy stworzyć jakiś nowy silny ruch polityczny.

Jest pan autorem komunikatora Gadu Gadu. Czy doświadczenia w przestrzeni wirtualnej pomagają na scenie politycznej? – Można powiedzieć, że politycznie wychowałem się właśnie w internecie. To tam od dawna czytam i publikuję teksty, dyskutuję na forach, szczególnie na www.lewica.pl. Większość wiedzy czerpię z internetu. Więc gdyby nie było internetu, chyba nie byłoby mnie w polityce. Dlaczego jeden z bogatszych ludzi w Polsce, człowiek sukcesu, uważa że politykę socjalną państwa należy sfinansować nakładając większe podatki na ludzi zamożnych? Dlaczego polityka socjalna jest tak ważna? – Nazwijmy to polityką społeczną. Społeczeństwo jest potrzebne gospodarce, bo przecież w społeczeństwie są pracownicy i konsumenci. Gospodarka zaś potrzebna jest społeczeństwu. Oba światy powinny więc współpracować. Dzisiaj jest tak, że gospodarka, biznes za mało wspiera rozwój społeczny. Uważam też, że zyski firm to zasługa nie tylko samych przedsiębiorców, ale ten zysk wypracowywany jest przez całe społeczeństwo. Dlatego biznes musi dzielić się zyskiem ze społeczeństwem, po to żeby się rozwijało, edukowało, żeby ludzie nie musieli emigrować, bo inaczej nie będzie miał kto pracować w firmach ich właścicieli. Nie może być tak, że gospodarka się rozwija, a ludzie masowo emigrują, a ci którzy zostają, nawet jak pracują, to często żyją w biedzie, niedostatku, nie mają na utrzymanie dzieci, nie mówiąc o własnym mieszkaniu. Czyli państwo socjalne sprzymierzeńcem, a nie wrogiem gospodarki? – Tak, powiem więcej. Bez dobrej polityki społecznej, zapewniającej europejskie standardy socjalne całemu społeczeństwu, na dłuższą metę gospodarka nie może funkcjonować. Nie będzie w Polsce ani pracowników, ani konsumentów. Ci, którzy zostaną, będą źle wyedukowani, będzie się rodzić coraz mniej dzieci, itp…. Na Zachodzie jest jednak coraz więcej krytyków „państwa opiekuńczego”. Powstała stosunkowo duża grupa ludzi w wieku produkcyjnym (nazywani

Ciekawym postulatem PSL jest obietnica: Zapewnimy pracę jak najbliżej miejsca zamieszkania. Obietnica, czy „kiełbasa wyborcza”? Jak taki postulat zrealizować? – Chodzi o taki rozwój infrastruktury, w tym internetu, żeby biznes nie koncentrował się tylko w dużych miastach. To wielkie wyzwanie, w którym wspiera nas Unia Europejska: wyrównywanie różnic w rozwoju poszczególnych regionów Polski. „work shy”), która unika pracy w pewnych zawodach, pracy monotonnej, fizycznej i najgorzej płatnej. Tutaj rozwiązaniem okazali się między innymi Polacy. W Wielkiej Brytanii obowiązuje płaca minimalna, istnieje bezrobocie, oczywiście mniejsze niż w Polsce, i wolne miejsca pracy… Paradoks? – Proszę spojrzeć na model skandynawski: tam są wysokie podatki, duże bezpieczeństwo socjalne, a jednak to te kraje mają najniższe bezrobocie i największy odsetek ludzi pracujących. Ludzie przeważnie wybierają pracę niż zasiłek, bo każdy chce być potrzebny i pracować, zwłaszcza jeśli płaca jest dobra. Dlatego jestem za wzrostem płacy minimalnej i obniżenia podatków od płac. Na pewno rozwiązania socjalne muszą być dobrze przemyślane, tak żeby nie zniechęcać, a wręcz przeciwnie – zachęcać do podjęcia pracy, ale bodźcami pozytywnymi, a nie przymusem ekonomicznym na zasadzie „byle jaka praca i byle jaka płaca, albo nie będziesz miał nic”. Tak teraz jest w Polsce. Jeśli są jakieś miejsca pracy, na które nie ma chętnych, należy je lepiej opłacać. To jedyna droga, ważna jest godność człowieka, a trudne warunki pracy muszą być odpowiednio premiowane. „Państwo opiekuńcze” jest jeszcze krytykowane za skutki polityki rodzinnej. Świadczenia rodzinne doprowadziły do tego, że w Wielkiej Brytanii jest najwięcej w porównaniu z innymi krajami Unii nieletnich matek, samodzielnie wychowujących swoje dzieci, wtedy kiedy one same powinny korzystać z systemu edukacji. Jak temu zaradzić? Mamy problem

społeczny rozbitych rodzin, nieletnich matek, nastolatków wychowywanych nawet już nie przez ulicę, ale przez gangi. I są to zjawiska na dużą skalę. Czy w pana modelu społecznym można uniknąć tej negatywnej strony ogólnie dostępnych świadczeń rodzinnych. Co zrobić, żeby polityka prorodzinna rządu nie przyczyniała się do rozpadu rodziny? – Zmienia się obecnie model rodziny, często są to związki nieformalne i na to nie mamy wpływu. Tak się zmieniają ludzkie zachowania i potrzeby. Na pewno trzeba prowadzić politykę uświadamiającą, żeby młode dziewczyny nie decydowały się na dzieci. Można też premiować naukę, tak żeby bardziej opłacało się uczyć, niż przerwać naukę i mieć dziecko. Trzeba także rozwijać służby społeczne, wolontariat, wzajemną pomoc – tak żeby wspierać rodziny wychowujące dzieci, w tym samotnych rodziców. Jest pan przewodniczącym Partii Socjaldemokratycznej, do Sejmu kandyduje pan z listy PSL („jedynka” w Warszawie). Zgadza się pan z postulatami wyborczymi PSL, czy jest to tylko sojusz wyborczy? – Partia Socjaldemokratyczna jeszcze nie powstała. Zgadzam się z Polskim Stronnictwem Ludowym jeśli chodzi o pewną misję polityczną, jaką jest służenie całemu społeczeństwu, a nie wybranym grupom społecznym. Różnice są w pomysłach na realizację tej misji, myślę że do wielu rozwiązań uda mi się przekonać PSL, a także innych posłów, jeśli trafię do Sejmu. A w ogóle to

I jeszcze jedno pytanie na zakończenie – czy Polska jest krajem przedsiębiorców? Słyszeliśmy już w Londynie o ulgach podatkowych, ułatwieniach w zakładaniu firm dla Polaków powracających do kraju itd. Być może co drugi Polak marzy o własnym interesie, ale politycy nie powinni zajmować się marzeniami. O wiele ważniejszy chyba, z punktu widzenia Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii, jest rynek pracy. Czy w tej sprawie ma pan jakieś propozycje? – Z prowadzeniem firmy w Polsce nie jest tak źle. Ja jestem tego najlepszym dowodem, mnie się udało odnieść na tym polu sukces i to bez kapitału od rodziców. Dla drobnych początkujących przedsiębiorców podatki to sprawa drugorzędna, największym obciążeniem są składki ZUS. Ale o tym nikt nie mówi, a ja mam pomysł, jak radykalnie zmniejszyć a nawet zlikwidować składkę ZUS. Chodzi o wliczenie jej do podatku, wtedy mielibyśmy prosty, przejrzysty system łączący podatek i składkę ZUS. Ale oczywiście dla większości ważne są warunki pracy – będę domagał się wzrostu płacy minimalnej i obniżenia podatków od płacy tak, aby płaca netto wynosiła co najmniej 1500 zł. Poza tym chcę, żeby rzeczywiście przestrzegano ośmiogodzinnego dnia pracy. Do tego chcę, żeby budowano w Polsce mieszkania socjalne, jako pierwsze mieszkanie dla młodych ludzi, szczególnie dla tych, którzy zakładają rodzinę. To zapewni minimum socjalne, bo dzisiaj niestety większość społeczeństwa żyje poniżej tego poziomu.


W

NOWYCZAS 12 pażdziernika 2007

nowyczas.co.uk

12 WARIACJE NA TEMAT

odzirejem jest znany DJ Kicha z pierwszego polskiego radia w Londynie. Wodzi tłumem profesjonalnie. Mimowolne pląsy czynią krajobraz nieco ekspresjonistycznym. Za chwilę werdykt pierwszej edycji. Rozgorączkowanie. Uniesienie. Aplauz. Właściciel masarni jest pewny, że to on, szczerzy żółte zęby w zatrważającym uśmiechu do młodziutkiej żonki, która wodzi po sali pełnym dumy wzrokiem. Podobnie prezes gazety wydaje się już wiedzieć, stuka grubymi paluchami o kraciasty obrus. Tłoczą się reporterzy polskich mediów. Głównie wokół prezesa swojej gazety. Ciach, pstryk, bach... Migawki, flesze. Pani z radia wymachuje potężnym mikrofonem oblizując czerwono-bure wargi. Jeszcze chwila... Patrzę na niego. Uśmiecha się, jest odprężony i zadowolony. Jakby z boku, poza. Ten ledwo zauważalny triumf, pewność. DJ Kicha powłóczystymi ruchami dochodzi do statywu z mikrofonem i przez zęby, wydłużając sylaby ogłasza zwycięzcę. Adam puszcza do mnie oko machając ręką na pożegnanie. Zwycięzcą pierwszej edycji Konkursu “Człowiek z charakterem” jest pan Adam Nowakowski, właściciel hurtowni Polish Food, agencji Polish Job Agency, firmy Polish Builders i główny sponsor charytatywnego koncertu „Polscy artyści dla świata”, na którym zagra Stachursky i Wisniewsky oraz kabaret Total Wiocha. DJ Kicha wznosi ręce, odchyla głowę ku górze i ryczy: – Brawwwoooooo! Brrr...awo panie Adamie. Oby więcej takich rodaków żyło na Naszej Wyspie. Cała sala buczy, tupie, gwiżdze. Kilka oburzonych osób wychodzi w pośpiechu. Słychać tłuczenie szkła i trzask łamanych krzeseł. Zespół Wiślańskie Orły zaczyna grać „Miała matka syna”. Impreza rozkręca się na dobre. Kiedy patrzę, jak wchodzi na scenę, widzę przed sobą jak na żywo jego twarz podczas naszego pierwszego spotkania w gabinecie, na którego drzwiach złotymi literami wytłoczono napis PREZES. 2. W jego zimnym spojrzeniu jest bezwzględność. Od razu wiesz, że to nie żarty. Czujesz respekt. On – bez zbędnych ruchów i niepotrzebnych gestów. Konkretyzacja, przytomność. Mieszka w Londynie od piętnastu lat. Jest na fali. Trzyma w ręku oszronioną szklankę z martini, drugą natomiast dopala papierosa wydmuchując dym w moją twarz. Adam wie, że jestem narzędziem. Podrzędnym pismakiem, który pomoże mu wejść jeden stopień wyżej. Adam zna prezesa mojej gazety, grają razem w golfa. Golf to gra dla dżentelmenów. Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. Ich dłonie mają zapach banknotów. Patrząc w dół widzisz piekło. Ludzkie masy pozbawione siły dryfują bezwiednie w oceanie życia. Nie potrafią pojąć, po co i dlaczego w ogóle istnieją. Ich przekleństwo to uległość, brak poczucia siebie, swojej mocy. Wciąż na coś czekają, a to nigdy nie przychodzi. Dzięki tej utopii możesz z nich korzystać. Władać nimi. Są jak szczeniaki – ufne i słabe. Ich wiara w Boga, przeznaczenie, dobro to kaganiec i smycz. Musisz ją złapać. Będą cię za to kochać. Dasz im możliwość bezmyślności, jasną rolę i kierunek. Ich małe mózgi nie będą myśleć na temat swojego żałosnego położenia. Tacy ludzie zawsze są zajęci jakimiś bzdurami. To im pozwala nie myśleć. I takich ludzi potrzebujesz, żeby wypłynąć. Wydobyć się z piekła. Ludzi-narzędzi. W czasie rozładunku transportu w jego hurtowni, gdzie na półkach zalegały tony polskich produktów, opowiadał o swojej młodości. On – chłopak z Bydgoszczy. Syn szwaczki i portiera. Piszący poprawkę z maturalnego egzaminu z historii. Ciągle wszystkiego brakowało, a to chleba, butów, mydła. Stary tylko popijał po robocie tanie

Collage: Agata Kosmacz/NowyCzas

Sala w Polskim Ośrodku Kulturalnym wypełniona po brzegi. Duszno od emocji i oczekiwania. Jest cała polonijnolondyńska elita. Gęsta śmietanka, zwarzona od nadmiaru drinków i podszeptywanych pokątnie zawistnych komentarzy. Na twarzach uśmiechy, w rękach noże. Klasyka. Połączenie kiczu i pseudokultury.

Człowiek z charakterem Marcin Piniak redakcja@nowyczas.co.uk

piwo i palił stęchłe „sporty”. Całymi wieczorami słychać było tylko buczenie telewizora i warkot maszyny do szycia. A ojcowie jego kolegów pojechali na Zachód, przysyłali im paczki z gumami do żucia i adidasy, a ich matki chodziły do Pewexu. Był biedny. Bardzo. Podarte portki, tanie sandały, chleb z masłem. Śmiech za plecami na szkolnym korytarzu. Nienawidził swoich rodziców – za to kim byli, za to, czego nigdy nie potrafili zrobić. Nie mógł znieść ich widoku – bezradnych ludzi, pozbawionych ambicji. Tej codziennej szarej agonii wegetacji. W zasięgu wzroku kolejne drzwi z napisem: PREZES. Firma budowlana. Przez zakratowane okno widać wartką wstęgę Tamizy. Ludzie w niebieskich uniformach chodzą szybko ogniskując wzrok na betonowej posadzce. Wygrał teraz przetarg na dużą budowę na Stratford, naprawdę wielka rzecz. Ojciec jego żony, Anglik, właściciel jednej z większych firm architektonicznych Londynu. Nie polubili się na początku. Żona Rita, blada, chuda zakochała się w nim bez pamięci. Poznali się w pubie nieopodal Barbicanu. Później poszli do galerii na wystawę wschodnioeuropejskich fotografii. Ona zachwycona, wpatrzona jak w obrazek. Adam nie bardzo, do czasu, kiedy powiedziała mu kim jest jej ojciec. Ciąża, ślub i przeprawy z angielską rodziną. Walka o akceptację. Zaczął robić interesy. Szybki handel, dobre narzuty. Ładna moneta. Pomału stary patrzył na niego życzliwiej. Nigdy nie zaprosił swoich rodziców, nawet na ślub. Wstyd. Żenada. Posyła im czasem trochę pieniędzy. Podobno ojciec ma raka. Gnije od środka. Matka czasem zadzwoni, ponarzeka jak zawsze, ale nie za długo. Wie, że on nie ma czasu. Czy kocha Ritę? Mówi, że to nie ma znaczenia dla konkursu, dla artykułu. To jest private. Koniec. Kropka. Opowiada o początkach swojej bilderki. Stał pod ścianą płaczu na Hammersmith i czekał. Podjeżdzał grubas i nie wysiadając z auta wołał: „Kto z was studenciaki umie kłaść glazurę?”. Wszyscy po sobie, każdy głową kiwa. Nikt. „No to nic z tego, ćwoki, stójta dalej magistry, nieuki j...ne!”. Pojechał, obejmując kierownicę grubymi paluchami

przyozdobionymi w sygnety z ruskiego złota. To było objawienie. Trzeba zostać takim gościem. Najpierw musisz umieć coś robić. Konkretnie. Musisz wiedzieć, jak wygląda dobra robota, nigdy nie poznasz tego w teorii. Nauczył się bilderki. Pracy było w brud. I przyszedł czas, że to on podjeżdżał vectrą i werbował pod ścianą. Po dwudziestu minutach wiedział, czy koleś zna się na robocie. Sposób, w jaki trzymał młotek, już wystarczał na szybką diagnozę. Dopiero w tych realiach Polacy uczą się prawdziwej pracy. A potrafią ciężko pracować, jak dasz im dobrą kasę. Są jak maszyny. W bilderce Angole nie mają szans. – Bo widzisz, oni mają system edukacji, który podaje wszystko na tacy, tak jak zresztą cały ustrój. Polak to kombinator, wyuczony za komuny, że jak nie pogłówkuje, to nie masz, to zdycha z głodu. To jest zaleta. Tutaj dopiero to widać, w tym zderzeniu sposobów myślenia. Jesteśmy inteligentni, umiemy chodzić na skróty, improwizować. Oczywiście pomijam te zahukane czarne masy, których zjeżdza się tu coraz więcej, a z których mam pożytek, bo płacą mi za to, że nic nie kumają. Bo wciąż utrwalany jest mit Zachodu, jako krainy szczęścia i dobrobytu. Miejsca, gdzie nawet imbecyl może żyć na poziomie. A to jest bzdura, kłamstwo. Bo wszyscy, nawet jak jest tragicznie, piszą do znajomych, że dobrze, super, fajnie. Bo wstyd, że sobie rady nie dają. Byłeś w parkach nieopodal Victorii, widziałes jak leżą w śpiworach i palą kiepy. Brud, smród i hańba. Najczęściej to tylko luje z kolejki pośredniaka. Poranne łachudry wystające w bramach gdzieś w Pile albo Łodzi. Bo myślał ci taki, że mu tu dadzą za darmo, za rączkę i winkiem napoją. Debile. Takiego to tylko pod płot i kula w ryj – gestykuluje wzburzony wodząc gniewnym wzrokiem za jednym z pracowników, by w chwilę później wykrzyknąć mu w twarz: – Ty j...ny zasrańcu, gdzie k..wa kładziesz te skrzynie?! Przepraszasz, w dupie mam to! Jesteś u mnie dwa j..ne tygodnie, a jeszcze nic nie zrobiłeś jak należy. Płacę ci czwórkę na godzinę. Co, za taką fuszerę? Ja się k..wa pytam?! Weź się w garść, bo na mordę won wy...ię! W chwilę później odbiera telefon, by uzgodnić szczegóły kontraktu. Ładne, pełne zdania w angielskim tworzą niebywały kontrast do wcześniej posłyszanych słów w ojczystym języku. – I tak oto, Maks, widzisz jak wygląda zaplecze biznesu. Zwykłe użeranie się z imbecylami. Mam nadzieję, że to ładnie

napiszesz, bez lipy. Wierzę, że użyjesz swojej inteligencji i będziesz pamiętał o pewnych zależnościach. Oczywiście obiektywnie, nie to, żebym ci coś sugerował. Wiesz, że dobrze z Rychem żyjemy. Dał ci ten temat nie bez powodu. Podobno masz talent, on tak mówi, widzi dla ciebie przyszłość w swojej gazecie. Pamiętaj, drobne kroki, niepozorność to gwaranty. Nie pytaj za dużo, bo i tak żaden z tych kretynów złego słowa nie powie. Bo niby co on ma z tego układu? Mam nadzieję, że ty nie jesteś z tych palantów, co o lepszy świat walczą. Bo to jest jak w sporcie. Widowisko, ale z góry wiadomo, że mecz ustawiony. Walka przegrana. Jeszcze najśmieszniejsze jest to, że takich nikt tak naprawdę nie szanuje. Można ich podziwiać w towarzystwie, podczas pełnych szczytnych haseł debat, ale tak naprawdę tacy zawsze mają prze....ne. Świat wcale nie jest sprawiedliwy, czym prędzej się z tym pogodzisz i wykorzystasz to, tym lepiej dla ciebie. Uwierz mi. Wiem, co mówię. 3. Metro, godziny szczytu. Makabryczny tłok. Ludzkie zapachy tworzą trudną do zniesienia kombinację. Tutaj dopiero widać, że miasto pęka w szwach. Kumulacja marzeń, ambicji i frustracji wielokulturowej masy. Wzajemne obcinanie wzrokiem, przywieranie ciał, rodzaj zbiorowej psychozy. Maklerzy, dilerzy, malarze, prostytutki, studentki i emeryci. Zderzenie ich światów. Pozorna tolerancja, mimowolne przyzwolenie na bycie w tej samej przestrzeni. W tej samej „stolicy Europy”. Wracają ze swych biur, plac-budów, sklepów, straganów i giełd. Maski opadają, ich twarze stają się mniej sprężyste, ciała pozbawione energii. Czytają gazety jednorazowe. Szpalty bzdur, które pozwalają choć na chwilę odpłynąć, zapomnieć. Wrzucić na luz. Tak dzień w dzień w godzinach miejskiego przesilenia masy ludzkich ciał płyną tymi samymi korytarzami betonowych rzek. Nurt jest silny, trzeba mieć dużo determinacji, by być na powierzchni, nie utonąć. Żyć – nie wegetować. To miasto, gdzie za bramą twojej własnej skóry wydarza się „wielki świat”. Gdzie bywa Madonna, Jackson Michael czy Brad Pitt. Tutaj możesz się przekonać, że to, co osiągnąłeś, jest niczym. Jest tanią podróbą sukcesu. Imitacją blichtru. Jesteś szczurem, który obłąkany ucieka przed walcem postępu. Tylko nie wie, że już przegrał. Ratuje go jedynie brak „przesadnych ambicji” i akceptacja swojej małej roli. To musi


NOWYCZAS 12 października 2007

nowyczas.co.uk

EMIGRACYJNE HISTORIE 13 wystarczyć. Bo gdzieś u zarania twojego obecnego życia już jesteś pomazany, naznaczony. Rzadko kto wychodzi spoza tej wyznaczonej roli. Społeczny determinizm przynależności kastowej. Adam uciekł, wyrwał się, dokonał niemożliwego. W jego postawie jest pewność, bycie ponad. W tym zagęszczeniu różnokolorowych postaci, często niepewnych, podszytych lękiem od razu rzuca się w oczy. Wywołuje uczucie szacunku, wzbudza zainteresowanie. Jest przystojny, gładko ogolony, pachnący. Ma mocny głos i zgrabne ruchy. Jest opanowany i stanowczy. Ma w sobie dbałość o szczegół i nonszalancję. Mówi, że zawsze poznaje Polaka na ulicy. Mamy coś w twarzy. Tych, co są od niedawna, poznaje po panice w oczach. Wzrokiem wskazuje na kilka postaci. Później okaże się, że miał rację. Mówią i myślą po polsku. Widzi, który potrzebuje pracy. W ciągu piętnastu sekund może uczynić go szczęśliwym. Większość dryfujących tutaj rodaków nie ma nawet koła ratunkowego. Nic. Idą na każdy układ. Nie mają wyjścia. Dziewczynki sprzątają dla agencji, a chłopcy malują ściany. Te pierwsze trzy miesiące są najlepsze, bo jeszcze nic nie kumają, cieszą się z każdego grosza. Później zaczynają coś jarzyć, wtedy trzeba nowych. Mądrali nie potrzebuje, ambitnych również. Najlepsi są umiarkowani. Ambitni spryciarze zabierają czas, bo trzeba na nich uważać. Nigdy nie są lojalni. A takie pracowite ofiary mają dług wdzięczności. Od którego naliczasz procent. Prawo rynku. Popytu. Witamy w Londynie. 4. Miss Polonii całuje go w usta soczystym długim pozbawionym pruderii pocałunkiem. Ci co zostali, biją brawo, są za, podziwiają. Jego zęby są białe i równe. Uśmiech obezwładnia damy, ich dekolty stają się bardziej widoczne i prężne. Rita jest pjana, zatacza się podtrzymywana przez brata Tima. Dłoń Adama przywiera mocno do pośladka Jolki. Jola została miską w zeszłym tygodniu podczas Polish-British Week. W środę pan Adam poznał ją osobiście. Była pod wrażeniem. On również. Dano mu statuetkę i bilet na wycieczkę zagraniczną. Oczywiście on podarował swoją nagrodę jako formę promocji dla zdolnej młodzieży polonijnej. Wycieczka z wyżywieniem i atrakcjami do słonecznej Hiszpanii. Siostrzeniec pana Adama się ucieszy. Nigdy nie był w kraju flamenco. Pan Adam trzyma mocno mikrofon. Jego głos jest czysty i wyrazisty. – Cieszy mnie, że doceniana jest uczciwość, przedsiębiorczość i zaradność. Obraz Polaka za granicą ulega zmianie. Jesteśmy równymi partnerami i Europejczykami. Mamy swoje mocne strony i jesteśmy pracowici. Zawsze wierzyłem, że wiara czyni marzenia możliwymi. Chciałbym z tego miejsca powiedzieć wszystkim moim rodakom na obczyźnie: wierzcie w sprawiedliwość i uczciwą pracę, wierzcie w ludzi i ich serca. Mamy za sobą piękną historię pełną poświęceń i walki. Musimy doceniać samych siebie, wtedy inni docenią nas. Dziękuję bardzo. Dobranoc. Nagła eksplozja oklasków. Czuję wibracje telefonu. Sms od redaktora naczelnego gazety składa się z dwóch słów: Jesteś zwolniony.

Księżna Renata WOJCIECH ADAMKIEWICZ/NowyCzas

Dobrodziejka

Emigrantka

To był przypadek, chociaż pojawił się w bardzo odpowiednim momencie. Półtora roku po śmierci mojego męża, zmarła moja matka. Był to rok 1992. Nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić. Wtedy też pojechałam do Lourdes i jestem przekonana, że Matka Boska znalazła mi coś do roboty. Któregoś dnia odebrałam telefon, a ktoś po prostu zapytał: „Czy pani lubi dzieci?” – W zasadzie tak – odpowiedziałam jako dobra katoliczka. „A czy byłaby pani gotowa pomóc dzieciom z Polski?” – Dlaczego akurat ja? Wtedy pojawiła się zapowiedź tego, co miało się zdarzyć: „Ktoś do pani przyjdzie i wszystko wyjaśni. Do widzenia”. Tak zaczęła się, trwająca już piętnaście lat historia wspierania placówek opiekuńczych dla chłopców, zwanych na cześć ich założyciela – Kazimierza Lisieckiego, Ogniskami Dziadka Lisieckiego. – Z grupą osób chcących im pomóc, odwiedziliśmy wszystkie warszawskie domy Dziadka Lisieckiego. Wiadomo, zakochaliśmy się w tych dzieciach, dlatego postanowiliśmy stworzyć fundację w Anglii, aby móc legalnie zbierać dla nich pieniądze. Tak powstał FLIP – Friends of the Lisiecki Homes in Poland. Od tego czasu trzy razy byliśmy w Polsce z grupami Anglików, po kilkadziesiąt osób – aby poznali dzieci, którym pomagają. Bo tak właśnie jest, że najbardziej pomagają nam Anglicy i angielski kościół. Nie są uczuciowi? Pani nie zna Anglików, pani zna londyńczyków. Prawdziwi Anglicy nie są wylewni, ale kiedy trzeba pomóc, są bardzo hojni, naprawdę mogę na nich liczyć. A gdy powstała „Solidarność”? Ileż oni nie dawali: ubrań, pieniędzy, lekarstw. Teraz wystarczy, że ksiądz Colin powie na ambonie, że dzieci potrzebują swetrów na zimę albo bieliznę, dostaje to, o co prosi, bo to człowiek z wielką charyzmą. Kiedyś miałam jechać do Warszawy z dwoma tysiącami funtów, które miałam uroczyście wręczyć na jakimś bankiecie. Od LOT-u dostałam dwa bilety. Nie bardzo miałam z kim pojechać, więc postanowiłam zaprosić księdza Colina. I to było najmądrzejsze, co wtedy zrobiłam.

Jestem ostatnia tutaj, w Wielkiej Brytanii. Moja szwagierka, Maria Sapieżyna, wróciła do Polski chyba w 1992 roku. Ja nie miałam takiej pokusy. Kiedy wybuchła wojna, wyjechałyśmy ze Lwowa do Austrii, do mojej babki. Bo mój ojciec pochodzi z rodziny polsko-austriackiej. Dziadek był generałem wojska Franciszka Józefa, garnizonował w rozmaitych miejscach, również w Polsce. Kiedy mój ojciec skończył szkołę kadetów, trafił do austriackiego pułku, który stacjonował w Krakowie. Stamtąd został odkomenderowany do ostatniego cesarza jako jeden z jego adiutantów. Kiedy cesarz poszedł na wygnanie, ojciec wrócił do Polski, a jego austriacki pułk został przemianowany na 8 Pułk Księcia Józefa Poniatowskiego. Otrzymał polskie obywatelstwo, spotkał moją matkę, ożenił się. W roku 39 miał pojechać do Berlina jako attache militaire, kiedy wybuchła wojna, opuścił Polskę wraz z wojskiem. My z mamą byłyśmy wtedy we Lwowie, miałam dwa lata. Ojciec wpadł do nas na kilka godzin – jedziecie do babki, do Austrii, tu się będą działy straszne rzeczy. I tak spędziłyśmy tam całą wojnę. Szef policji był znajomym naszej babki i dyskretnie zgubił nasze papiery, dostałyśmy nowe, sfałszowane. Moja matka, która była farmaceutką, pracowała w aptece szpitalnej, a ja się tułałam po ludziach. Za opiekę nad polskim dzieckiem szło się do obozu koncentracyjnego, dlatego wychowałam się w 22 różnych domach. Moja matka pracując w szpitalnej aptece kradła lekarstwa. Dostarczała je do lekarki, która jeździła z komisją Czerwonego Krzyża do jenieckich obozów. Po zakończeniu wojny najpierw okupowali Austrię Rosjanie. Nie było to za wesołe. Odwiedziło nas wtedy dwóch rosyjskich oficerów, by podziękować mamie za uratowanie im życia. Jeden z nich dał nam kartkę, na której napisał: Tyfus. Polecił zawiesić ją na drzwiach, przekonując nas, że wtedy będziemy bezpieczne. Faktycznie, nikt się do nas nie zbliżał. Później ten sam oficer wrócił, kiedy Anglicy zaczęli „oddawać” Rosjanom Polaków, Rumunów i tak dalej. Powiedział mamie, że jest na liście i będzie deportowana w ciągu 48 godzin. Tej samej nocy pojechałyśmy do Innsbrucku, gdzie trafiłyśmy do obozu dla uchodźców. Stamtąd uciekłyśmy przez zieloną granicę. Potem przez całe Włochy, z obozu do obozu, a później okrętem do Szkocji, gdzie w końcu spotkałyśmy się z ojcem. Do Anglii przyjechałam dopiero w 1957 roku. Lew był moim drugim mężem, którego po raz pierwszy spotkałam, gdy miałam cztery miesiące, kiedy przyjechał do pułku mojego ojca na manewry. Był ode mnie 24 lata starszy, lecz mimo różnicy wieku byliśmy bardzo szczęśliwi. Gdy zachorował, wyprowadziliśmy się nad morze, do Eastbourne. Zmarł w 1990 roku, a pochowany został w Paryżu, w krypcie Sapiehów, gdzie i ja mam swoje miejsce.

Nauczycielka Colin Wolczak. Niby Polak, a nic o Polsce nie wie. Kiedy proboszcz przedstawił nam nowego wikarego, zagadałam do niego po polsku, ze względu na to swojsko brzmiące nazwisko. Uśmiechnął się – niestety, nie znam polskiego, bo mój ojciec zmarł, kiedy miałem siedem lat. Od tego powitania, zawsze kiedy się widzieliśmy, zamienialiśmy parę słów. Zaprosiłam go na polską wilię, bardzo mu się podobało, a gdy byłam chora, odwiedził mnie w szpitalu. Potem poprosił mnie o przetłumaczenie listu od rodziny ojca. Czytam i widzę, że kuzynka z Litwy nie pisze do niego po raz pierwszy. Do tej pory tłumaczył mu te listy jego ojciec chrzestny, ale bardzo zdawkowo, sucho. Dlatego Colin nie miał emocjonalnego stosunku do osoby, która je pisała. Przetłumaczyłam mu słowo w słowo i nagle ta kuzynka dla niego ożyła. Wtedy zapytał, czy bym jej nie odpisała. Pomyślałam, ten człowiek ma rodzinę, której w ogóle nie zna! – Nie, ja nie odpiszę – odpowiedziałam. – Niech ksiądz odpisze, a ja przetłumaczę. I tak się zaczęła trójkątna korespondencja. Wreszcie zapytałam go, czy nie uważa, że czas już nauczyć się trochę po polsku. Mnie może szlag trafić, księdza mogą przenieść i co wtedy? Zaczęłam go więc uczyć, w końcu jestem przecież nauczycielką. To nie był jednak tylko sam język. Zaczęłam go wychowywać po polsku. Oglądaliśmy filmy, słuchaliśmy polskiej muzyki, opowiadałam mu o zwyczajach, nawet na kolacji zawsze było coś polskiego – pierogi, czy placki kartoflane... I wreszcie trafiły się te dwa bilety, wzięłam go do Polski. Od tego czasu jest w niej zakochany, odkrył swoją polskość.

Księżna Renata Sapieżyna jest patronką koncertu Kwartetu Śląskiego, z którego dochód zostanie przeznaczony na pomoc fundacjom: Friends of Lisiecki Homes in Poland oraz Medical Aid for Poland

Europejka Polka po matce i Austriaczka po ojcu. Nie była we Lwowie od czasu kiedy go opuściła. Warszawę po raz pierwszy zobaczyła w 1974 roku. Wychowywała się w Austrii, potem w Szkocji, wreszcie zamieszkała w Anglii. Kim jest? Kim się czuje? – Matka wychowywała mnie z miłością do Polski. Chociaż podczas wojny widziałam ją tylko raz w tygodniu. Zawsze chodziłyśmy wtedy do parku, albo w takie miejsce, gdzie mogła do mnie mówić po polsku. Jednocześnie kocham Austrię. Zawsze żartuję, że jestem w sytuacji kobiety, która ma męża i kochanka. Polska jest moim mężem, ale Austria – moim kochankiem. A Anglia? Jest miejscem, w którym się mieszka.

Elżbieta Sobolewska


NOWYCZAS 12 października 2007

L

nowyczas.co.uk

14 LUDZIE, MIEJSCA, ZDARZENIA

The Texture of Home by Marek Kaźmierski

ondon has left me disabled. Physically. Emotionally, I’m doing “fine, thank you”, but I can’t remember the last time I went to a park or a play or the pub just for the hell of it. I leave the house when invited out or on business, but that’s it. I’ve lost all taste for London’s streets. All my ability to feel and desire life in it. Maybe it’s the size. Maybe I’ve just lived here too long. Or maybe the answer is less obvious than any of that. When I was living in Warszawa a few years back, I often took long walks around its night-time streets. Seeing as public drinking is illegal there, I would buy a litre bottle of Coke, pour half of it out, top it up with vodka, then catch the first bus that pulled up outside my house. I’d ride ten, twenty stops, get off wherever, start walking back. Drinking. Looking around. Writing everything down in the notebooks I always carried. By the time I reached home, I’d be in the highest possible spirits. Instead of going straight in, I’d sit in a park or by the river, singing to myself, laughing, breathing more deeply than I ever had before. It was intense, the connection I felt with the place. And myself within it. Having been rebuilt from scratch after the War, Warszawa felt both ancient and brand new. Parts of it were ugly, others had a nearmystical quality to me, as if long forgotten roots were shooting out from the soles of my shoes and digging straight into its earth. When I finished the novel I had gone there to write, in English, I had to return to London. I promised myself, and all those I had met and grown close to, that I would return the moment the book found a publisher. Even minor British sales would give me the independent income I needed to live and write and walk in Warszawa again. I spent the following year sending the manuscript to literary agents and waiting. Meanwhile, I tried to repeat the wonder of those midnight strolls. With a bottle of my vodka-based Molotov in hand, notebooks at the ready, I boarded the Tube, then walked along the Thames, across the West End,

No Way Back Where

through Royal parks and avenues. And felt crushed. Warszawa paused at night. Even the traffic lights would be off until morning. In London, it was just darkness. No change of pace, no break from the norm. Everyplace full, everywhere buzzing, everything business as usual. The city that never sleeps infected me with energysapping insomnia. Left me unable to walk or think or dream straight. The novel never found an agent, but I wrote on. In November, Penguin and the Arts Council are publishing my miniautobiography. In it, I repeat the promise I made those few years ago. Next spring, I’m selling what few possessions I have, buying a van and driving to and around Polska. While on the road, I will write a book about the journey. Hopefully, that too will find a publisher, but before I go, I must address the problem of my relationship with London. Would-be writers are often told “Write what you know”. Well, I don’t want to follow such obvious advice. I’ve known this city for over twenty years and would rather explore something strange to me. Someplace like Polska. I left it as a boy and comprehend little of its history, its geography, its mysterious pull on me. But there are other lessons I have learnt in all my years of writing. The real test of one’s pen is the ability to describe in an interesting way something that bores you. Do that, and you can consider yourself worthy of readership. Also, don’t ever make excuses for not writing. Or get caught up in romantic-sounding hyperbole. I am not really lost or disabled here. Just because I’ve known London most of my life doesn’t mean I’ve heard all its stories. If, out of homesickness, I wasn’t looking for them hard enough before, I must start now. Not in six months time, when I’m on the road and heading for some easy adventures. I must get moving today, as often and as far as my feet will carry me. Along London’s streets. Among its crowds. Listening out for its secrets. To see if I’ve missed anything. See where my freshly un-leashed wanderlust can take us.

W

Anna Wendzikowska

Trzy garście stereotypów

akacje już dawno za nami, ale dopiero teraz znalazłam czas na wakacyjny wyjazd, stąd kilka moich wakacyjnych obserwacji. Czy zwróciliście uwagę, jak łatwo jest odróżnić turystów z różnych krajów, nie słysząc nawet ich języka? Wszyscy mamy swoje przywary i podczas urlopu widać je często jak na dłoni. Włosi i Hiszpanie rozmawiają głośno i wymachują rękami, nie najlepiej mówią po angielsku, ale próbują się dogadać. Francuzi za to udają, że nie mówią w żadnym języku poza swoim własnym. Amerykanie oczekują, że wszyscy będą znali angielski. Holendrzy i Szwedzi porozumiewają się w czterech językach. Różne narodowości można odróżnić po ubiorze. Bądź jego braku. Greczynki i Francuski – one najczęściej na plaży pozbywają się góry od kostiumu. Ich panowie z kolei często noszą mokasyny do szortów. Obowiązkowo na gołe nogi. Polacy wręcz przeciwnie. Noszą białe skarpety do sandałów i bardzo krótkie sportowe spodenki. Polki ponoć nietrudno poznać. To te najbardziej atrakcyjne. Amerykanki i Brazylijki to te najbardziej poprawiane – biust, pośladki, usta… Włoszki są zwykle dobrze i drogo ubrane, a Francuzki stawiają na au naturale. Angielki choć często grubawe i mało atrakcyjne, są najbardziej pewne siebie i paradują w wyzywających strojach, nie pozostawiających wiele dla wyobraźni. Zachowanie i zwyczaje często wskazują bezbłędnie na to, z której

częci Europy bądź świata pochodzą obserwowani przez nas turyści. Anglicy przesadzają z opalaniem i nierzadko spiekają swoją naturalnie jasną skórę na klasycznego raczka. Przesadzają też z alkoholem i przewodzą pijackim awanturom w takich miejscach jak Grecja czy Hiszpania. Japończycy są obsesyjnymi fotografami-amatorami. Obsesyjnie też zwiedzają każde odwiedzane miejsce. Chcą zobaczyć wszystko. Zwykle już w domu planują trasy wycieczek i rezerwują miejsca w restauracjach. Przewodnika wycieczek zwykle zarzucają tysiącem pytań, doprowadzając do rozpaczy pozostałych uczestników. Najgorsi są jednak Niemcy. Mają największą liczbę turystów w Europie i nigdzie na świecie nie są chyba lubiani. Dlaczego? Lista powodów jest długa. Zachowują się głośno, nierzadko wulgarnie. Brak im manier – kobietom radzę nie oczekiwać na otwieranie drzwi czy przepuszczanie w przejściu. Pamiętam, jak kilka lat temu robiłam kurs nurkowania w Egipcie. Tylko ja i młody Niemiec. Podczas jednego z nurkowań trochę bujało. Trudno było wdrapać się z powrotem na łódź. Młody Niemiec nie tylko mi nie pomógł. Przepchnął się przede mnie i wdrapał na drabinkę pierwszy, mnie zostawiając w tyle. Nawet się nie odwrócił. Równouprawnienie. Ale najbardziej chyba drażniącą rzeczą, którą niemieccy turyści robią na wakacjach, jest zajmowanie leżaków. Wstają nierzadko bladym świtem, żeby na basenie lub na plaży położyć ręczniki na wybranych przez siebie miejscach i wrócić po kilku godzinach. Jeśli w waszym hotelu jest wielu Niemców, to możecie się spodziewać, że przychodząc na plażę o bardziej ludzkiej porze, nie znajdziecie żadnego wolnego leżaka. Polacy też tak zresztą robią. Najlepszym przykładem są moi rodzice… Stereotypy, nieważne jak bliskie prawdy, są zawsze tylko stereotypami i lepiej im nie ulegać. Dlatego mój tekst proszę potraktować tylko jako zaproszenie do wakacyjnej zabawy „zgadnij, skąd są ci ludzie?“. To bardzo umila czas na spędzany na plażowym leżaku. Szczególnie jeśli się trafia…


ÈéñÛ èã íôÛ éê-ÛîÛ

Ñózæãä êãßèã+Þôß Þé

ñ «ª çãèïî äï éÞ #®¨³³¤ ÉÞÜãhì´ Ô-éîó¦ !¦

7Y SLIJ Z

/DBIERZ Z »æÜé ñíô0Þôãß áÞôãß äßíî ñãÞéÝôèó ôèÛå ÇéèßóÁìÛç

ÔÛÞôñéb êéÞ ÞÛìçéñó èïçßì ªª²ªª ²³±« ²³±« ÆïÜ ñßäÞ èÛ íîìéè0 ñññ¨çéèßóáìÛç¨Ýé¨ïå ¤Ñ éÞèãßíãßèãï Þé îßä îìÛèíÛåÝäã çÛ ôÛíîéíéñÛèãß åïìí ñóçãÛèó ïíîÛæéèó êìôßô ÇéèßóÁìÛç æïÜ äßä Ûáßèîhñ¨ ÔáéÞèãß ô áéÞôãèÛçã êìÛÝó êìôóäçïäÛÝßáé ÛáßèîÛ ã çãßäíÝéñóçã êìôßêãíÛç㨠ÎÇ ¬ªª± ÇéèßóÁìÛç¨ »ææ ìãáâîí ìßíßìðßÞ¨


G

NOWYCZAS 12 października 2007

16 KULTURA MIKOŁAJ SKRZYPIEC/NowyCzas

nowyczas.co.uk

Wieczór z perspektywą

Kości trzeszczały ubiegłą niedzielę, działający w południowym Londynie Bones Theatre wystawił spektakl „Undercrown”. Fabuła i dialog niemal minimalistyczne, gra aktorska brawurowa, dynamiczna. Wszystko zbliżone do konwencji teatru ubogiego. Na krześle-tronie siedzi człowiek z koroną na głowie, schylony, wręcz zgarbiony i wzdycha. Pies/błazen ze zmiętą czapą na głowie służy lub czatuje z rózgą w zębach (rózga stanie się laską w dalszej części sztuki) lub dłoni. To pierwsza scena. To, co się potem wydarzało, było serią obrazów ukazujących – w groteskowy sposób – odwieczną rywalizację o władzę, w wyniku której pies/błazen wskakuje na tron, po czym król udaje sługę, a w końcu po serii scenicznych przepychanek z pogranicza wschodnich sztuk walki król, po morderstwie dokonanym na psie/błaźnie, wraca na tron – i znów powtarza się to, co było na początku: król, schylony, wręcz zgarbiony, wzdycha. Fabuła prosta. Dialog bez widocznej polifonii. Pierwsza i ostatnia scena tworzą klamrę kompozycyjną. Brakowało jednak oddechu w kompozycji dramatu, mocnych scenicznych kontrapunktów, co zdynamizowałoby spektakl,

dodając, między innymi, bardziej wyrazistych cech protagoniście i antagoniście. Krzesło-tron przesunąłbym bardziej na bok dla uwydatnienia przepaści dzielącej obu aktorów (sala jest mała; sojusznikiem aktora jest przestrzeń sceniczna; tu jest ona zawężona). Może wciągnąć widzów? Spektakl grany był po angielsku. Jeśli obaj aktorzy (Krystian Godlewski i Kamil Adamus) będą się posługiwać takim angielskim, jak do tej pory, będzie to dla nich samobójstwem. Bo albo grać dla polskiej publiczności po polsku, albo grać dla angielskiej publiczności, ale po angielsku, w sposób zrozumiały. Poszczególne głoski muszą być odpowiednio wyartykułowane. Ja rozumiem, że niektórym osobom trudno wymawia się „th”. Aktor powinien to jednak wyćwiczyć. Sama jednak praca włożona w spektakl, wysiłek gry w takim tempie budzi szacunek. Potencjał czystej gry nie został zmarnowany, bo wzmocniono go pasją. A może Bones Theatre powinien zaryzykować eksperyment z teatrem bez słowa? Bo talent aktorski mają. Widać, że przestrzeń teatralną zapełniają grą, ile się da!

Robert Rybicki

Druga Nike dla Myśliwskiego

Tym razem obyło się bez literackiego skandalu. Wiesław Myśliwski, pisarz nagrodzony dokładnie dziesięć lat temu za „Widnokrąg”, otrzymał Nike za „Traktat o łuskaniu fasoli”, książkę wydaną przez Znak.

Uroczystość przyznania nagrody odbyła się 7 października w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Przewodnicząca jury, Małgorzata Szpakowska powiedziała: „W uznaniu dla wielkiej odwagi pisarskiej, z jaką autor Traktatu o łuskaniu fasoli podejmuje podstawową tematykę egzystencjalną, znajdując dla niej uderzająco prostą, ascetyczną wręcz formę. Oto bowiem bohater – wędrowiec, jak w jednym z wywiadów nazwał go Myśliwski – opowiada swoje niełatwe dwudziestowieczne życie nienazwanemu rozmówcy. Szkatułkowa narracja otwiera się na pomniejsze kunsztowne wątki, jak choćby przejmująca historia o bezdźwięcznej orkiestrze czy opis hazardowej gry w podbijanie pudełka zapałek. Ale przede wszystkim Traktat Myśliwskiego jest opowieścią o opowiadaniu – o tym, że póki opowiadania, póty życia”.

J

Aleksander Killman

Dariusz Parczewski

W

Zdjęcie zrobione w czasie prób do spektaklu „Undercrown”

dyby zaryzykować dość śmiałe porównanie między Wielką Emigracją XIX wieku, a XXIwieczną „wielką emigracją ekonomiczną”, wydaje się, że więcej je dzieli niż łączy. Tamta, polityczna, złożona przede wszystkim z ludzi zamożnych, w mig stworzyła struktury partyjne, salony literackie, a nawet organizacje charytatywne. Ta dzisiejsza, mniej spójna wewnętrznie, skażona tymczasowością i bardziej nastawiona na ciężką pracę zarobkową, z trudem znajduje czas na działalność kulturalną. A jednak ci, którzy otarli się o debiut literacki w ojczyźnie, choć zmuszeni do poświęcenia swego czasu pracy nieraz mało rozwijającej, starają się również na emigracji pozostawać wierni swemu twórczemu powołaniu. Trudno powiedzieć, czy Wielka Brytania stanie się drugą ojczyzną nowego pokolenia Mickiewiczów, prawdą jest jednak, że na brak zapału nie możemy narzekać. Tymczasem powodem do zmartwienia jest to, że młodzi emigracyjni twórcy z powodu specyfiki zapracowanej polskiej społeczności tworzyć mogą zwykle co najwyżej do przysłowiowej szuflady. Aby coś w tej sferze zmienić i wydobyć te, jak mówią Anglicy, „diamenty z trawy”, w Oksfordzie zrodził się pomysł Wieczorów z Poezją. Pierwszy z nich, mający odbyć się już wkrótce, poświęcony zostanie młodemu poecie (rocznik '77), Marcinowi Szubarczykowi, który swoje pierwsze twórcze kroki stawiał jeszcze w Polsce (publikował m.in. w „Nieszufladzie” i „Cegle”), ale od dobrych pięciu lat tworzy w Wielkiej Brytanii (dziś mieszka w Londynie).

Marcin Szubarczyk i jego dwa wiersze „1998” zimno, pierwszy dzień lata, chore niebo puka do okien, kurczowo łapie się (papierosa?), przełyk smakuje jak roztarte szkło, mija kolejny bezimienny tydzień, straszą swą pustką skrzynki na listy, na ulicach nieobecni mówią najgłośniej ••• „(m)artwy (s)ezon” od paru dni suchy kaszel, drobnoustroje w płucach i zarazki wszędzie. od paru dni wychodzenie po nic i wydawanie pieniędzy. pracochłonne usuwanie rzeczy. powolne cofanie się i odwracanie od drzwi. za oknem znajomy lecz beznadziejny widok: kobiety których nigdy nie posiądę palcami przebierają nerwowo w torebkach

Od słowa do słowa est to tytuł najnowszej książki Władysława Kopalińskiego, która niebawem miała się ukazać. Niestety Władysław Kopaliński zmarł w piątek rano 5 października. Ten sławny językoznawca, edytor, tłumacz określał siebie raczej jako leksykografa. Posiadał rozległe zainteresowania i doświadczenia zawodowe – pracował w Polskim Radiu, był redaktorem naczelnym, a później prezesem Spółdzielni Wydawniczej Czytelnik. Był także korespondentem Polskiej Agencji Prasowej w Waszyngtonie. Jego pierwszy słownik ukazał się w 1967 roku, był to „Słownik wyrazów obcych”, który do tej pory doczekał się 30 wydań. W sumie Kopaliński jest autorem lub współautorem dziesięciu słowników, m.in.: „Księgi cytatów z polskiej literatury piękne”, „Słownika symboli”, „Encyklopedii drugiej płci” i wielu innych. Posiadał ogromny zbiór słowników w swojej domowej kolekcji. Wzorował się głównie na pracach leksykografów angielskich z przełomu XVIII i XIX wieku: Samuelu Johnsonie i Ebenezerze Cobhama Breweria. Nigdy nie korzystał z komputera. Wszystkie słowniki Kopalińskiego, te monumentalne dzieła polskiej leksykografii, powstawały odręcznie, zawsze spisywane „na czysto” i przechowywane w specjalnych kartonach. Wyjątkowość słowników Kopaliń-

skiego polega nie tylko na specyfice ich powstawania, ale przede wszystkim na literackości haseł i ogromnym kontekście, jakie w sobie zawierają. Władysław Kopaliński 14 listopada skończyłby sto lat.

Justyna Daniluk


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 12 października 2007

CO SIĘ DZIEJE 17 Film The Counterfeiters Wojenny, 2007 r. reż. Stefan Ruzowitzky Odeon Covent Garden 135 Shaftesbury Ave. 12-16 października, godz.: 14:20 16:30 18:45 20:55 Berlin, rok 1936. Salomon jest królem fałszerzy, żyje w świecie hazardzistów, żigolaków i łatwych kobiet. Pewnego dnia trafia do obozu koncentracyjnego Mauthausen. Kiedy trafia z kolei do Sachsenhausen, wraz z grupą innych więźniów ma spreparować dla Niemców miliony funtów i dolarów... Podwójny Emir Kusturica Riverside Studios Cinema Crisp Road,W6 9RL 15 października, godz. 18.00 i 20.30 Black Cat, White Cat Komedia, 1998 r. Cygan Matko Destanov w nadziei na interes życia związany z transportem benzyny, pożycza pieniądze od miejscowego gangstera Dadana Karambolo. Jak łatwo się domyślić Dadan wykorzystuje naiwność Matko, a do tego zmusza jego syna do ożenku ze swoją karłowatą siostrą. Time of the Gypsies Dramat, 1988 r. Wczesny film Kusturicy, uhonorowany w Cannes Złotą Palmą za reżyserię oraz scenariusz. Jest to dynamiczna i przesiąknięta folklorem fantazyjna opowieść o trudnych wyborach, dojrzewaniu i poszukiwaniu sensu życia. Typowy dla reżysera klimat, historia, gdzie rzeczywistość przeplata się ze snem.

Muzyka Jazz Cafe zaprasza: Dzijan Emin i grupa Project Zlust 12 października, godz. 20.30 POSK, 238-240 King Street, W6 0RF Wstęp: £12 i £15 Bałkański muzyk Dzijan Emin jest wirtuozem gry na rogu francuskim, doskonały pianista, akordeonista i gitarzysta, komponuje, śpiewa i jest liderem wielu formacji muzycznych. Do Londynu przywozi zespół Project Zlust, który powstał w 1988 roku i dzisiaj stanowi jedną z najbardziej oryginalnych grup muzycznych na Bałkanach. W muzyce zespołu przewijają się muzyczne wpływy wesel cygańskich, jazzu, utworów symfonicznych oraz nowoczesnych konceptualnych utworów muzycznych. DJ Ella Bella & Marian prezentują: Radical News Sound System, Ga-Ga, Zielone Żabki, Headjam 12 października, godz. 19.00-1.00 Chats Palace Arts Centre, 42-44 Brooksby’s Walk, Hackney E9 Wstęp: £7 Radical News – ostatnia płyta to mieszanka reggaeowo-dubowych pulsacji i punkowej ekspresji ocierającej się o hip-hop. Zielone Żabki – punkowcy z Jawora w 1988 zajęli pierwsze miejsce w Jarocinie. Ga-Ga to również zespół punkowy z Jawora, laureat Jarocina z 1992 roku. Występowali na scenie Kryszny podczas Woodstocku. Headjam – oryginalna i indywidualna mieszanka szalonych dub beatów splecionych z metal-punk i wszystkim innym, co przyjdzie im do głowy. Kwartet Śląski – The Szymanowski Tour 22 października, godz. 19.30 St. John’s Smith Square Wstęp: £35 (bankiet po koncercie), £18/£15, £16/£13 (zniżki), on-line: www.sjss.org.uk Kwartet Śląski powstał w roku 1978. Występował na wszystkich najważniejszych europejskich i światowych festiwalach muzycznych. Jest niezwykle wysoko oceniany przez znawców i recenzentów muzyki klasycznej. Na koncercie w Londynie Kwartet zagra utwory Karola Szymanowskiego, Andrzeja Panufnika, Franza Schuberta. Dochód zostanie przekazany na ce-

le dwóch fundacji: Friends of the Lisiecki Homes in Poland oraz Medical Aid for Poland. X-Side Music zaprasza: Hey w Wielkiej Brytanii Oxford 28 października, godz. 19.00 Carling Academy 190 Cowley Road, OX4 1UE Bilety: www.ticketweb.co.uk Info: 07834 194 884 / dmd@o2.pl Megayoga przedstawia: All Night Jammin’ Jamal – Miód Frenchman i Cheeba (EastWestRockers), Dj. Frodo, Dj. Shclash 27 października, godz. 21.00 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Bilety: £8 (przedsprzedaż) i £10 (w dniu imprezy) www.ticketweb.co.uk Impreza przy dźwiękach reggae, dancehall, hip-hop, funky, drum’n‘bass. Proletaryat 29 października, godz. 19.00 Zulus Bar, 640 High Road Leytonstone, E11 3AA Proletaryat powstał w 1987 roku. W 1989 roku zespół wystąpił na festiwalu w Jarocinie gdzie zdobył nagrody publiczności i dziennikarzy. W latach 1990-91 ukazały się dwa albumy: Proletaryat i Proletaryat II. Zawarty na nich bezkompromisowy przekaz i setki koncertów zapewniły grupie miejsce w czołówce polskiej sceny rockowej. Po kilkuletniej przerwie Proletaryat w 2006 roku wydaje nowe albumy ReC i Recycling. Acid Drinkers 1 listopada, godz. 19.00 Underworld Club 174 Camden High Street, NW1 0NE Bilety: £14 i £16 w dniu koncertu, on line: www.ticketweb.co.uk, w polskich sklepach Info: 07817926907

Nowy projekt zespołu Raz Dwa Trzy oparty jest na twórczości Wojciecha Młynarskiego.Po niebywałym sukcesie płyty z piosenkami Agnieszki Osieckiej i „Trudno nie wierzyć w nic” zespół wyznaczył sobie kolejny, ambitny cel – przygotowanie piosenek wybitnego polskiego satyryka i poety piosenki – Wojciecha Młynarskiego. We Wrocławiu podczas 28. Przeglądu Piosenki Aktorskiej zespół premierowo wykonał piosenki z tekstami znakomitego twórcy. Teraz z tym repertuarem wystąpi w Londynie.

Wystawy Henry Moore w Kew Gardens Kew Road, Richmond, TW9 3AB Wstęp:£12.25 Plenerowa wystawa 28 rzeźb Henry Moora, niektóre z nich jeszcze nie były w Londynie prezentowane. Louise Bourgeois Tate Modern, Bankside SE1 9TG Wstęp: £10

14 października, godz. 16.45 (drzwi otwarte) Klub Astoria 157 Charing Cross Road, WC2 8EN Bilety: £ 17 (przedsprzedaż) i £20 w dniu koncertu On line: www.meanfiddler.com

Bourgeois to wybitna rzeźbiarka urodzona we Francji, a mieszkająca i tworząca w Stanach Zjednoczonych. Uznanie i sławę zdobyła w późnym wieku, jako kobieta ponad siedemdziesięcioletnia, a jej triumfalny pochód przez światową scenę artystyczną rozpoczął się w 1982 roku, po wystawie retrospektywnej w nowojorskim Museum of Modern Art. Dziedziniec Tate Modern zdobi teraz potężny pająk autorstwa rzeźbiarki, który faktycznie rodzi pokusę by zobaczyć jakie zbiory kryje w sobie ten potężny gmach.

Teatr

Legenda polskiego rock metalu jest do dzisiaj najlepszym i najbardziej widowiskowym zespołem thrash metalowym w Polsce. Powstał w 1986 roku. Zadebiutował we Wrocławiu na Wyspie Słodowej. Występ ten otworzył kapeli drzwi do kariery. Powstały klasyczne już dziś albumy, m.in. „Are You A Rebel?”, „Vile Vicious Vision” czy najsłynniejszy krążek – „Infernal Connection”. X-Side Music prezentuje: Raz, Dwa, Trzy 4 listopada, godz. 18.00 (otwarte drzwi) Klub Scala, 275 Pentonville Road, N1 9NL Bilety: £15 przedsprzedaż, £17 (przed koncertem), on line: www.ticketweb.co.uk Info: 07834 194 884 oraz dmd@o2.pl

BUCH ZAPRASZA

A Funeral for Don Quixote 12-14 październik godz. 19.30 Area 10 Project Space - Eagle Wharf Peckham Hill Street SE15 5JT Bilety: £13 (dostępne: www.ticketweb.co.uk)

W 1997 roku Kamil Sipowicz napisał w Playboyu: „Jedni widzą w nim rockowego rzecznika pokolenia epoki postkomunistycznej. Dla innych jest po prostu zdolnym muzykiem, który w swojej twórczości potrafi łamać wszelkie bariery i konwencje. Są jednak i tacy, którzy postrzegają go jako obrazoburczego skandalistę, starającego się nie wypaść z obiegu. Kazik Staszewski – rockman, raper, kompozytor i autor tekstów w jednej osobie. Zjawisko, wobec którego trudno zachować obojętność.” Po raz kolejny, w Londynie. kiewicz-Waltz, Zytę Gilowską, Ojca Tadeusza Rydzyka, Annę Fotygę, Julię Tymoszenko.

Spotkania Aukcja dzieł sztuki i Anna Dymna Jazz Cafe, 238-240 King Street, W6 0RF 14 października, godz. 12.00 – 21.00

Wstęp wolny! Wielka aukcja dzieł sztuki najwybitniejszych polskich artystów plastyków na rzecz pomocy fundacji Serce z kraju. Okazja by kupić świetny obraz i jednocześnie pomóc najbardziej potrzebującym polskim dzieciom. Sama aukcja rozpocznie się o 16.00 i potrwa do 19.00. Poprowadzi ją Anna Dymna, a potem przeczyta wiersze Jana Twardowskiego.

Kabaret Gwiazda show Szymona Majewskiego Aldona Jankowska 3 listopad, godz. 18.00, 4 listopad godz. 17.00 Klub Orła Białego 211 Balham High Road SW17 7BQ Bilety: £12

NOWY CZAS ROZDAJE BILETY 5 wejściówek na ACID DRINKERS, 8 wejściówek na ALDONĘ JANKOWSKĄ, 5 wejściówek na RAZ DWA TRZY, 2 wejściówki na KWARTET ŚLĄSKI Aby wygrać zaproszenie na interesującą Cię imprezę, wyślij SMS na numer 87070 o treści: NC NAZWA IMPREZY (w zależności od tego, którą jesteś zainteresowany). Bilety do wygrania również na stronie internetowej www.nowyczas.co.uk

Aldona Jankowska w 1987 roku skończyła PWST w Krakowie. W 2006 roku przez casting trafiła do programu Szymon Majewski Show. W części „Rozmowy w tłoku” sparodiowała tam m.in.: Hannę Gron-

Konkursy będą rozwiązywane na trzy dni przed datą wydarzenia. Koszt wyslania SMS to £1.50 + standardowa stawka operatora.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 12 października 2007

18

Cytat tygodnia

Co nas łączy? Obaj byliśmy w PZPR i tego się nie wstydzimy. ANDRZEJ LEPPER o Leszku Millerze

„ CZAS NA RELAKS horoskop tygodniowy

Piotr Szyszkowski

BYK 21.04 – 20.05 Tydzień zaznaczy się sprawami związanymi z zanurzeniem się w kulturę, sztukę. To tydzień dla umysłu, będzie to jakaś odskocznia od codziennych spraw, od ciągłej gonitwy za dobrami materialnymi. Pojawiać się będą refleksje na temat wartości moralnych związanych z życiem. Zdrowiu zagraża choroba lokomocyjna.

praktycznie

mówiąc BARAN 31.03 – 20.04 Gwałtowne zmiany w tym tygodniu, mogą mieć charakter pewnego niebezpieczeństwa, niosącego z sobą czyjeś odejście, odrzucenie. Okaże się, że szlachetność okazana w związku ze sprawą nie przyniosła rezultatów, jakich się spodziewałeś. Bardzo możliwe, że sprawa ta wniesie pewien chaos w Twoje życie. W zdrowiu trochę depresyjnych myśli i skłonność do nerwobóli.

BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06 Powinieneś poczuć się usatysfakcjonowany pod koniec tygodnia. Ktoś Ci wynagrodzi Twoje działanie, lecz niekoniecznie. Poczujesz koło siebie błogie ciepło, zostaniesz w końcu dowartościowany. Podkreślona też zostanie Twoja mądrość. W zdrowiu odezwać się mogą u niektórych Bliźniąt zastarzałe kłopoty z nerkami. RAK 21.06 – 22.07 Doznasz zawodu, czyjeś zachowanie okaże się perfidne i będzie to cios poniżej pasa. Jednak nie stracisz mimo wszystko optymizmu, będziesz miał dość sił psychicznych, aby to wytrzymać, natomiast nie ma co liczyć, że zapomnisz. Uznasz, że sprawę będzie trzeba definitywnie zakończyć, aby do niej więcej nie wracać i mieć nowe pole manewru.

Konrad Brodziński redakcja@nowyczas.co.uk

LEW 23.07 – 23.08 Będziesz mało zdecydowany odnośnie przyjęcia kierunku działania, będą się nasuwały się różne refleksje, pojawią się rozmaite „za i przeciw". Wszystko ma swoje złe i dobre strony, stąd podejmiesz określone działania. Będziesz pełen optymizmu i wiary, że wszystko się jakoś rozwiąże. Daj sobie czas, bowiem sprawy zapoczątkują się same, narodzą się nowe możliwości.

Alarm z mlekiem

PANNA 24.08 – 22.09 Dominującą rolę w tym tygodniu odegra dialog. Uznasz, że pieniądze nie są dla Ciebie na pierwszym planie. Bardzo ważne okażą się uczucia, zbliżenie do natury, do sił przyrody, które rządzą wszechświatem. Wyjdziesz z kręgu ciągłej gonitwy za dobrami materialnymi, zobaczysz świat od innej strony niż dotychczas. W zdrowiu koniecznie skup się na wzroku.

Wszyscy wiemy, co to znaczy off. Wyłączone. Ewentualnie: odwołane. Albo wolne: a day off. Ale dlaczego, kiedy zaczyna wyć alarm samochodowy, the alarm goes off? I jak to się ma do mleka, które skwaśniało – the milk has gone off? Off-y są zasadniczo dwa. Jeden oznacza brak kontaktu, a więc brak na przykład kontaktu elektrycznego czy kontaktu z pracą.

WAGA 23.09 – 23.10 Pij więcej wody niegazowanej, minimum dwa litry, a wkrótce poczujesz się o niebo lepiej. Powstrzymaj swoje skłonności do niewiary we własne możliwości i nie zniechęcaj się do przedsięwzięcia, którego powinnaś się konsekwentnie trzymać. Ryzyko Ci się opłaci. Nawet jeśli trzeba będzie zagrać wobec kogoś nie do końca etycznie, nie wahaj się. SKORPION 24.10 – 22.11 Ten tydzień będzie okresem zastoju lub oczekiwań na dalszy przebieg spraw. Jeśli poniosłeś ostatnio porażkę, mimo wszystko nie będziesz dawał za wygraną, bowiem masz wewnętrzne poczucie własnych racji, jesteś pełen wiary. Z pewnością podniesiesz się po niepowodzeniach i uwierzysz w siebie. Masz duże skłonności wpadania w krótkotrwałe depresje, więc uważaj! STRZELEC 23.11 – 21.12 W tym tygodniu czeka Cię jakiś zawód. Komuś uwierzyłeś, tymczasem obietnica nie została dotrzymana. Odbierzesz to jako zły omen, a takie potraktowanie obietnicy na długo ugruntuje się w Twojej pamięci. Będziesz czekać na okazję, by zobaczyć przeciwnika na plecach. Z czasem pojawi się owo upragnione zwycięstwo. Jeśli chodzi o zdrowie, to musisz uważać na przeziębienia. KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01 Szykuje się wyjątkowo ciekawy tydzień, pojawi się dużo nowych spraw, które zaowocują. Nie wszystkie będą niosły zadowolenie, wiele z nich przyniesie kłopoty. Jednak z poświęceniem podejmiesz się walki z tymi przeciwnościami losu. W większości wypadków będzie to zaczątek dobrego. Będziesz mieć tego świadomość, że ten trud się opłaci. WODNIK 21.01 – 19.02 Znajdziesz sporo czasu na poświęcenie się refleksjom. W wielu przypadkach we własnym sumieniu poczujesz skruchę, te refleksje będą prowadziły do chęci oczyszczenia się z tego, co Tobie ciąży na duchu. Pojawi się chęć znalezienia usprawiedliwienia dla swoich poczynań. Będziesz mieć też sporo tęsknoty za ciepłem i spokojem. Ten spokój przyczyni się do większego zrozumienia wydarzeń. RYBY 20.02 – 20.03 Będziesz długo wspominać ten tydzień, gdyż da on się Ci się nieco we znaki. Nie będziesz wiedzieć, jak się w jakiejś sytuacji zachować. Może sytuacja ta dotyczyć spraw związanych z czyjąś przewagą i Ty, mimo że w Tobie jest tyle siły życiowej, trafisz na godnego siebie przeciwnika. To będzie prawdziwa lekcja, a takie lekcje trzeba przyjmować z należytym szacunkiem i wyciągnąć wnioski.

Keep off the grass – stawiaj nogi gdziekolwiek, ale nie na trawniku. Drugi, to off dynamiczny: to wybuch, eksplozja, odrzut. Take-off – start samolotu, odbicie od ziemi. Kick-off – pierwsze odbicie piłki w meczu futbolowym. She drove off jest pozornie podobne do she drove away, ale w pierwszym jest więcej energii. She drove off in a huff – wkurzyła się i odjechała na pełnym gazie. (In a huff można ująć mniej elegancko – pissed off – ale to za dużo off-ów w jednym zdaniu.) I dlatego bomby czy alarmy, kiedy wyzwalają swą spiętą energię – go off. Podobnie jest z on. Może oznaczać pozycję, kontakt. On the table – na stole. On duty – na służbie. Ale w połączeniu z czasownikami o pewnej dynamice, zamienia się w pęd do przodu. Carry on, go on: mów dalej, idź dalej, rób dalej. Let’s move on to the next issue – przejdźmy do następnej kwestii. On występuje też w wyrażeniach takich, jak on time – na czas – czy on target – w terminie, według planu. Oznacza więc osiągnięcie stanu pożądanego. Spot on! Trafiłeś w dziesiątkę! A co za tym idzie, off może oznaczać coś niespełnionego. Off-white, to kolor bliski białemu, ale nie w stu procentach biały. The milk is off. Mleko jest jeszcze mlekiem, ale się zepsuło. A jako że go oznaczać może zmianę – he went red in the face, zaczerwienił się – więc to samo wyrazić można poprzez the milk has gone off. Ale przyznam się, że nie mogę do końca wyjaśnić takich idiomów, jak it paid off – opłaciło się, czy we pulled it off – udało nam się osiągnąć coś trudnego. Są gdzieś tam zakorzenione w historii języka. Czytelnikom mogę tylko poradzić: studiujcie dalej, nie zniechęcajcie się. Keep on studying. Don’t be put off.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 12 października 2007

CZAS NA RELAKS 19 łatwe

trudne

średnie

3 9 7

7 4

3 8 5

1 5

6

5

3 2

6

9 3 7

9 4 7 1 6

2 3

6 2 4 8 1

2

4 1

9 8 3 2

4 9 8 3 1 5 2

9

8

5 7 2 9 3 6 1 2 7

9 7 5 4 8 4

4 9 3 8 7

sudoku

9

5 3 1 6 6 5 8 7

9

Wypełnij diagram w taki sposób, aby w każdym poziomym wierszu, w każdej pionowej kolumnie i w każdym dziewięciopolowym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9. Cyfry w kwadracie oraz kolumnie i wierszu nie mogą się powtarzać.

43-letnia matka, Nicola Cooper, z zawodu nauczycielka, została skazana przez sąd w Suffolk na 200 godzin przymusowej pracy na rzecz społeczności lokalnej za dostarczanie swoim dzieciom marihuany. Nicola Cooper chciała w ten sposób uchronić córkę (16 lat) i syna (18 lat) przed bezwzględnymi dilerami.

łatwe

średnie

humor

Rozwiązania sudoku z nr 40

Absurd tygodnia

trudne

Tym samym sama stała się dilerem zaspokajającym potrzeby swoich dzieci. – Paliliśmy marihuanę dla relaksu, po interwencji policji nie jest to już zajęcie relaksujące, więc rzuciliśmy palenie. Pani Cooper przestała pracować w szkole, ale otrzymała od dyrektora bardzo dobrą opinię.

Hasło krzyżówki z nr 40: Na sianie dobre wyspanie.

szachy

J

krzyżówka

Zadanie 11

Wskazać wygrywającą kontynuację czarnych. Rozwiązanie na stronie 23

rybim okiem

rybim okiem ak wygląda poświęcenie? Co czujemy, gdy się nasze poświęcenie wyczerpuje? Co czujemy, gdy nas znosi z kursu obranej drogi? Czy ciągłe myślenie o sobie, że się jest doskonałym, nie jest lekką przesadą? Jak dobrze jest czasem mieć dystans do siebie, patrząc na siebie jak na obcą sobie osobę. Spojrzeć na siebie, wydzielić z siebie organizm, spojrzeć na organizm rentgenowskimi oczami, przy okazji prześwietlić świadomość, a na negatywie wyłapać smaczki i niuanse. Ale tworzenie dystansu do siebie burzy ludzkie podejście do sprawy, polegające na empatii: gdyby irracjonalne sprzęgnąć z racjonalnym, powstałaby bomba. Wy-

obraźcie sobie mózg jako tykającą bombę, do której zbliża się lont – czasu? Tak, rzeczywiście, kiedyś trzeba zniknąć. Tak, retoryko. Londyn jest bombą, a linia brzegowa jest lontem. Czy Londyn weryfikuje ludzi? Żaden Polak, który urodził się w Polsce i z Polski nie wyjeżdżał, nie ma doświadczenia multikulturowej społeczności w olbrzymiej metropolii. Ktoś powie: Warszawa? Aglomeracja Śląska? Nie, nic z tych rzeczy. Polak, bez wykształcenia i obycia, zgubi się w tym tyglu kulturowym, nie mówię o zwykłych, jakże odmiennych, procedurach administracyjnych. Dla mnie doświadczenie angielskiej prowincji pozwala na chlubienie się dystansem wobec metropolii. Tak modyfi-

kujemy nasze spojrzenie na świat. W Wielkiej Brytanii zostałem fanem ginger beer. To mój najlepszy napój. Na drugim miejscu – soki Tymbark. Jak więc wygląda poświęcenie? Na przykŁad poświęcenie redakcyjnego Macieja Kota, który wprowadza korektę bytu? Kładzie się na gazetach, w ramiona go bierze Morfeusz i sadza na piecu obok Filemona i Bonifacego. Stamtąd Maciek wysyła chichoczące sygnały (ktoś kiedyś powiedział: tak jakbym słyszał chichot Boga). Londyn jest bombą, a linia brzegowa jest lontem. Spotkałem kilka dni temu faceta, który opowiadał mi o pielgrzymce do Santiago de Compostella. Motywem przewodnim był górski

pejzaż i wyciszenie towarzyszące samotnej wędrówce. Był również w Meksyku, gdzie poznał magię i peyotl. Tak jakbym czytał Castanedę. Może to duch Castanedy? Kiedyś pomyślałem, że mózg jest maleńką prądnicą napędzaną ruchem obrotowym Ziemi. Ludwik Holesz, sławetny malarz prymitywista ze Świerklan, wysnuł tezę, że gdyby nie lasy sprzed milionów lat, nie mielibyśmy czym oddychać we współczesnych czasach. Każdy człowiek ma w swoim życiu przynajmniej jedną myśl, która, chociaż na sekundę, jest odkrywcza – jak epifania. Jego Ekscelencją Myśli jest Paul Celan (często sobie myślę, że Paolo Coelho jest anagramem Paul Celan). To, co Celan zrobił w poezji, można porównać jedynie

do spuścizny Cummingsa, Ashbery'ego i Białoszewskiego. Londyn jest bombą, ale gdzie jest ten sycączy płomyk? Koło Newcastle? Liverpool? Plymouth? A może Dover? A tymczasem byłem na Anty Party. Fenomenalnie Tomasz Lipiński wypunktował System: wystarczyła mu gitara i głos. O szóstej rano ruszyłem do domu, o siódmej skłoniłem głowę ku poduszce. Gdy wstałem, napisałem odjechany sześciostronicowy poemat „Maszyny na parkiecie”. Gdzie się przecinają nasze scieżki? Gdzie?

Robert Rybicki


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 12 października 2007

mANIA gotowania

20 MANIA GOTOWANIA

Mazurskie klimaty

Mikołaj Hęciak redakcja@nowyczas.co.uk

am nadzieję, że koniec ostatniego tygodnia przyniósł Państwu trochę odpoczynku i odprężenia przy słodkim akompaniamencie wypieków z Midlands. Ciekawostką ciastkarstwa z tych stron są placki owsiane (oatcakes), różniące się mocno od tych ze Szkocji. Przypominają raczej grube racuchy drożdżowe z płatkami owsianymi, przygotowywane na specjalnej patelni zwanej griddle. Najczęściej spożywa się je jako dodatek do śniadania albo kąsek z masłem i miodem na podwieczorek. Pozostańmy jeszcze w słodkim temacie. Mowa będzie o kruchych ciasteczkach, początkowo wypiekanych z kminkiem albo czarną porzeczką, których nazwa pochodzi od miejscowości Shrewsbury A oto przepis.

M

Herbatniki z Shrewsbury Na około 24 ciasteczek potrzebujemy: 150g cukru (caster), 100g masła, 2 żółtka, 225g mąki (plain), drobno startą skórkę z 1 cytryny. Masło rozcieramy z cukrem aż do uzyskania jasnej i puszystej konsystencji. Dodajemy żółtka, a następnie makę i skórkę cytryny. Zagniatamy całość na lekko posypanej mąką powierzchni i rozwałkowujemy na grubość około 0,5 cm. Wycinamy herbatniki o średnicy 6,5cm i układamy na natłuszczonym papierze do pieczenia. Pieczemy w 1800C około 15 minut, aż ciasteczka lekko zbrązowieją. Przenosimy do ostudzenia. Przechowujemy w szczelnie zamkniętym plastikowym pudełku lub metalowej puszce. Cały wdzięk tych herbatników polega na tym, że pozwalają one nam na wypróbowanie wielu wariantów. Oto kilka z nich: Herbatniki korzenne: zamiast skórki z cytryny dodajemy 1 łyżeczkę tartego cynamonu i 1 łyżeczkę mieszanki korzennej (mixed spice). Herbatniki owocowe: do ciasta dodajemy 50g posiekanych suszonych owoców np.: morele, czy śliwki lub rodzynki. Owocowe kwadraty: ciasto dzielimy na pół i rozwałkowujemy na 2 prostokąty, na powierzchni jednego rozsypujemy 100g suszonych owoców i przykrywamy drugim. Kroimy na kwadraty i pieczemy jak wyżej. Ziemie środkowej Anglii jako jedyne nie mają dostępu do morza. I chociaż Midlands musi polegać na dostawach ryb morskich z innych okolic, to jednak jest tu wystarczająco dużo rzek i zbiorników wodnych, by zadowolić smakoszy ryb i wędkarzy. Wyobraźmy sobie nasze polskie Mazury. Pełno małych i dużych jezior otoczonych szuwarami. Dookała nieprzetrzebione jeszcze połacie lasów, dające gościnę wczasowiczom spragnionym

kontaktu z naturą. I przenieśmy się teraz do Leicestershire. W najmniejszym hrabstwie Anglii o nazwie Rutland znajduje się jeden z najpiękniejszych zasobów wód śródlądowych. W przepięknej okolicy każdy znajdzie coś dla siebie. Są tu pola golfowe i ponad 40 km ścieżek rowerowych. Miłośnicy wspinania po skałkach znajdą tutaj nowe wyzwanie – ośmiometrową ścianę do wspinaczki. Jest też szeroka oferta dla amatorów sportów wodnych: kajaki, żaglówki i motorówki oraz windsurfing, do wyboru, do koloru. Ornitolodzy znajdą tutaj ośrodek obserwacji ptaków w ich naturalnym środowisku. Ale do czego zmierzam – wędkarze, przybywajcie do Rutland Waters, razem i osobno, na zorganizowane kursy lub indywidualnie! Organizatorzy twierdzą, że miejsce to jest Mekką dla miłośników wędkarstwa. Chyba warto sprawdzić. Najbardziej popularną rybą w Rutland jest pstrąg. Ale nie jest to jedyna ryba dostępna w Midlands. Łososia – kuzyna pstrąga, można spotkać w lokalnych rzekach Dee i Wye. Oprócz nich nierzadkie są szczupaki, węgorze czy lipienie, szczególnie w Hereford i Worcester.

Łosoś w sosie koperkowym Wolno żyjący łosoś powoli staje się rzadkością, przez co jego cena stale rośnie. Grozi to tym, że mięso łososia będzie produktem ekskluzywnym. Na całe szczęście, dla rzesz konsumentów ten gatunek, podobnie jak np. karp, dobrze przyjmuje się w hodowli. To pozwala mieć nadzieję, że łosoś nadal pozostanie rybą popularną i często goszczącą na naszych stołach. Jedną z niecodziennych propozycji dania z tą rybą jest: łosoś w sosie koperkowym. I uwaga! Nie mówimy tu o pospolitym w Polsce koperku, ale o koprze włoskim (fennel). Na 4 osoby przygotowujemy: 4 steki z łososia pokrojone w dzwonki, 2 szalotki, 1 korzeń kopru włoskiego, 1 liść laurowy, 2 gałązki pietruszki, 150 ml białego wina, 2 żółtka, 100g masła, sól i pieprz do smaku, sok z cytryny. Steki układamy w płytkim naczyniu żaroodpornym. Szalotkę i fennel kroimy drobno. Razem z liściem laurowym i pietruszką posypujemy rybę. Wlewamy wino. Przykrywamy szczelnie i pieczemy przez 15 minut w 1800C. Upieczonego łososia trzymamy w ciepłym miejscu. Odsączamy 100ml soku z pieczenia i zagotowujemy. Redukujemy płyn prawie do minimum. W misce rozcieramy żółtka, wlewamy powoli, ciągle mieszając odparowany bulion i połowę masła pociętego w grubą kostkę. Miskę układamy na garnku z gorącą wodą. Dodajemy resztę masła i trzepaczką ubijamy sos. Powinien osiągnąć delikatną, puszystą konsystencję. Zdejmujemy z wodnej kąpieli. Dodajemy 2 łyżki odcedzonego wcześniej fennelu i sok z cytryny. Doprawiamy do smaku. Kawałki łososia wykładamy na talerz, polewamy sosem. Możemy podawać z ryżem lub ziemniakami. Jeszcze jedna mała uwaga odnośnie sosu. By upewnić się, że łącząc żółtka, bulion i masło całość się nam nie zważy, przed dodaniem bulionu możemy dodać odrobinę śmietany (double cream). Smacznego!!!

']ZRÍ GR GRPX

GR 3ROVNL

S PLQ MX RG

R

] WHO VWDFMRQDUQHJ

Po prostu wybierz 084 4831 4029

QDVWÆSQLH Z\ELHU] QXPHU GRFHORZ\

3ROVND tel. komórkowy /LWZD tel. stacjonarny 6 RZDFMD tel. stacjonarny ,UODQGLD tel. stacjonarny

7p/min - 087 1412 4029 5p/min - 084 4545 4029 3p/min - 084 4988 4029 3p/min - 084 4988 4029

Infolinia: 0870 041 4029 I www.auracall.com

To proste… Spróbuj teraz!

*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute & include VAT. Calls billed per second. Minimum call charge 5p by BT. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls made to mobiles may cost more, unless specifically mentioned in the destination list. Prices are subject to change without prior notice. Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet Herts EN5 5UE. Agents required, please call 0844 5453 788.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 12 października 2007

JOB VACANCIES

Job Title ADMINISTRATOR Reference: HWY/14060 Location: HIGH WYCOMBE, BUCKINGHAMSHIRE Hours: 45 HOURS PER WEEK MONDAY TO FRIDAY Wage: £12,000 - £15, 000 DEPENDING ON EXPERIENCE Work: PatternDays Closing Date: 01/01/2008 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Looking for a Polish or Slovakian speaking Administrator. Main duties will be speaking to clients in the above countries, gathering company information, and assisting in organising events, and with marketing issues. Daily Administration duties, including answering the phone, filing, inputting information onto the computer. Must have good communication skills, and have the ability to work to tight deadlines. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job

Job Title: BOOKING CLERK Reference: SOD/7409 Location: STONEHOUSE, GLOUCESTERSHIRE. Hours: MONDAY-SUNDAY 5.30AM-7.30AM, 10.30AM-11.30AM, 5.30PM 7.30PM. Wage: £6.00 PER HOUR Work: PatternDays, Evenings, Weekends Employer: Omega Workforce Closing Date: 31/10/2007 Pension: No details held Duration: TEMPORARY ONLY Description: Must be well organised and have excellent communication skills, as you will be dealing with managers and supervisors and the agency. As well as working with factory workers who the majority are English, Polish and Czech. You will organise and check in all factory workers, who work on a shift/rota basis. You will ensure all workers for each department turn up for work. Those workers who do not turn up, or call in sick you must find replacements. You must log all changes to staff and report to the recruitment agency, a company mobile phone will be provided. This is a temporary position exact duration not known. How to apply: You can apply for this

job by telephoning 01452 883777 and asking for Suzanne Bennett. Job Title: POLISH SPEAKING CUSTOMER SERVICE ROLE Reference: FTS/113101 Location: MANCHESTER Hours: Shifts Wage: £13,742 Work: PatternDays, Evenings, Weekends Employer: Office Angels Ltd Employer: RefP218POLJS Closing Date: 16/10/2007 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Duties Include: – Be the first point of telephone contact for our Polish customers in order to deal with and action either a range of general banking. Access customer details on the computer and match information given by the customer. Action post, faxes, and e-mail correspondence where necessary. Salary –13,742 + bonuses and benefits Hours – Centre is open Monday to Sunday, 08:00 - 22:00, working a 35 hour week. Your actual working hours will be discussed at interview. Apply now for further details! How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Jane Savage at Office Angels Ltd, 8 New Market, Manchester, Lancashire, M2 1WB, or to jayne.savage@oacallcentre.com.

OGŁOSZENIA DROBNE 21

Jak zamieszczać ogłoszenia ? ABY ZAMIEŚCIĆ OGŁOSZENIE DROBNE w dziale dam prace, szukam pracy, kupię, sprzedam mieszkanie, mieszkanie do wynajęcia, wyślij sms o treści: NC + treść ogłoszenia, (np. NC oddam kota...) na NUMER 87070. Otrzymasz wiadomość zwrotną – odpowiedz wpisując słowo CORRECT. Koszt ogłoszenia £1,50 (plus opłata operatora).

Aby zamieścić ogłoszenie komercyjne skontaktuj się z Działem Sprzedaży pod numerem 0207 358 8406 Ogłoszenia komercyjne do 15 słów – £10 • do 30 słów – £15 W ramce, kolorowe do 15 słów – £15 • do 30 słów – £25

BARBER required Job Title: NIGHT DELIVERY DRIVER Reference: BSK/19413 Location: WOKING SURREY Hours: 40 HOURS PER WEEK, 5 DAYS OR 5 OVER 6 Wage: £380 PER WEEK Work: PatternNights Employer: West Horsley Dairy Closing Date: 01/12/2007 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Delivery Drivers required for the Night Shift 23:30 to 08:30 NB. Friendly Team of UK, Slovak, Polish and Portuguese already work for our rapidly growing company. www.westhorsleydairy.co.uk Drivers need to have the C1 option on their driving licence as all the vehicles are only 7.5 tonnes. Full Training Given. Basic Pay = £380 Permanent position – Night Shift (we do not operate trucks on days). Full uniform & Training supplied. 29 days paid holiday per year. Overtime available. How to apply: You can apply for this job by obtaining an application form from, and returning it to Alan Hunt at West Horsley Dairy, West Horsley Dairy, Forsyth Road, Sheerwater, woking, RG24 8YQ.

Experienced and fully qualified. Full or part time for busy salon in Watford (20 mins from London). Please contact Philip Day: 01923 227657 or 01923 243940 Mobile: 07789133867 Please leave your name and telephone no.

ZATRUDNIĘ

ZATRUDNIĘ MURARZY BEZ

MIESZKANIE do wynajęcia Stoke Newington (2 strefa). Umeblowane dwupokojowe mieszkanie (duży livingroom). £230/tydz. 2 tyg. depozytu. 5min.do stacji, 1min. przys tanki autobusów Tel. 07904546630. Canning Town lub Enfield pokój: dwójka £112 lub jako jedynka £85. Jedynka £65-£75 i miejsce w dwójce – £60. TV, ogród, net, pralka, rachunki wliczone. Tel. 07859030418

ANGIELSKIEGO ORAZ POMOCNIKÓW Potrzebny dekarz, cieśla i blacharz z własnymi narzędziami. Praca w zachodnim Londynie. Nie wymagana znajomość angielskiego. Tel. 07944963786 Elektryków z 16th edition NICEIC poszukujemy. Jeżeli nie posiadasz uprawnień mamy kurs. Więcej info: www.wilmowski.com Tel. 07738671579 Zostań konsultantką lub sales leaderem w firmie Avon. Praca dodatkowa lub jako główne źródło dochodu. Kontakt Tel. 07742897875 Fachowiec £75+/Na cenę. Remonty, Strychy, Stal, Dobudówki, Łazienki, Kuchnie. Bez Angielskiego. Z Narzędziami. CIS, Konto. Wyślij SMS, Imię, Wiek, Fach Tel. 07717706617 Part-time shampooing+general duties. Hairdressing salon. Fulham SW6. Ann, tel. 02077365923 Women only for LADIES FITNESS CLUB in Hounslow. Should have basic computer skills, have good written and spoken English. Must be flexible. Position available immediately. Please call 07925643453

SZUKAM PRACY Elektryk, duże doświadczenie przy pracach w rozdzielniach, kablach, maszynach. Tel. 07864110344 Kierowca wózków widłowych, spal., elekt., obsługa akumulatorów + drobne naprawy. Tel. 07864110344 Odpowiedzialna i pracowita dziewczyna podejmie pracę w weekendy (opieka nad dziećmi, prasowanie, sprzątanie, pomoc w kuchni). Tel. 07936183120 Plastrarz z własnym transportem i narzędziami szuka zleceń na terenie wschodniego Londynu i okolicach. Szybko i czysto. Bartek Tel. 07886132977 Szukam pracy – na budowie (doświadczenie

BUDOWLANYCH Z ANGIELSKIM. WIĘCEJ INFORMACJI:

TEL. 07933772313 robienia przy dźwigu, składanie słupów i windy z polisandrą), szpachlowanie, malowanie. Kierowca, wózki widłowe, sprzątanie. Tel. 07892812923 Jestem mamą 4-latka. Zaopiekuję się dzieckiem u siebie w domu na Surrey Quays, zaraz za Southwark Park. Możliwość odbioru dziecka. Ania, Tel. 07868878500 Mam 42 lata, wieloletnie doświadczenie zawodowe w zakładach produkcyjnych przy pakowaniu , sortowaniu żywności. Jestem osobą solidna, zdyscyplinowaną, punktualną, interesuje mnie stała praca. Proszę tylko o poważne oferty, pracę mogę podjąć natychmiast. Tel. 0790 716 4875. Posiadam uprawnienia na wózki widłowe przetłumaczone na angielski. Mieszkam w Londynie. Tel. 0793 654 4977.

Tooting Broadway. Pokój 3-osobowy, najchętniej dla dziewczyn. Mieszkanie w pełni wyposażone, blisko metro. Tel. 07973621057 Tooting Broadway . Pokój dla pary, podłączony internet. Mieszkanie w pełni wyposażone, blisko metro. Tel. 07742614350 Wynajmę pokój dla dwóch osób lub pary w czystym domu z ogrodem na Becontree (3 min. do stacji) £100 za pokój +1 tydz. depozytu. Tel. 07707750755 Dwójka na Isleworth do wynajęcia. Duży polski dom z niezłym ogrodem. Świetna komunikacja. £100 tyg. + 1tydz. depozytu. Od soboty 13-go. Tel. 07872318993 Stockwell – Pokój 2-os. dla dziewczyn, mieszkanie w pełni wyposażone po remoncie, blisko metro, tel. 07742614350 Hackney Central, Clapton (2-ga strefa). Duży dwuosobowy pokój w umeblowanym mieszkaniu. £55/os./tydz. Rachunki wliczone. Tel. 07904546630. 7min.do stacji.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 12 paĹşdziernika 2007

JOB VACANCIES 22 OGĹ OSZENIA DROBNE

Szukam studio flatu dla pary- Thornton Heath, Norbury, Croydon, Streatham i okolice. Do ÂŁ600 z rachunkami. Tel. 0778 309 0924.

Ustawianie anten satelitarnych.

Laboratorium medyczne:

Tanio, szybko i dokładnie. THE PATH LAB

Southampton i okolice

Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową, EKG, USG.

Tel. 07845130500 Kręgarstwo, Rehabilitacja, Manualna Terapia, Diagnoza, Bioenergoterapia, Porady SKUTECZNIE I SZYBKO

Tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: Iwona 0797 704 1616

Tel. 0795 867 7615

EDUKACJA

PoszukujÄ™ mieszkania lub pokoju dla dwĂłch osĂłb nie palÄ…cych w Preston. Tel. 07513043906

SPRZEDAM

Zrzeszenie Nauczycielstwa Polskiego za GranicÄ… (ZNPZ) i Polski Uniwersytet na ObczyĹşnie (PUNO), zapraszajÄ… na KURS: „EUROPEJSKIE STUDIUM JĘZYKA POLSKIEGO JAKO OBCEGOâ€?

Sprzedam BMW 528i 1997 czarna perła szyber dach klimatyzacja, 17 alufelgi, 4 poduszki abs asc zm. płyt. Na polskich numerach. Stan bdb. Cena £5200. Tel. 07878481207

Kurs rozpocznie się w sobotę, 27 października o godz. 13.30 w sali wykładowej PUNO, w niedzielę zajęcia rozpoczną się o godz. 10.00. Wykłady i warsztaty poprowadzą lektorki Uniwersytetu Jagielońskiego. Kurs jest bezpłatny! Dodatkowe informacje pod nr tel.: 0208 995 14 17

Sprzedam Ĺ‚óşeczko - kojec (skĹ‚adane z siatkÄ…, kolor niebieski) za ÂŁ35 + przewijak gratis. Stan dobry. Sylwia, Oxford. Tel. 07849764707

W OD S R K F \ W \ U N X ] %H

Sprzedam dekoder Polsatu z abonamentem ÂŁ90. 07968905436.

(NVWUD PLQXW\

KOMPLETNE ZESTAWY DO NAUKI JĘZYKA ANGIELSKIEGO

SITA • podstawowy • średniozaawandowy •idiomy Certyfikat, gwarancja. Rozsądna cena. Julia: 07957472193

Job Title: ACCOUNTS SALES CO COORDINATOR Reference: LEN/30623 Location: MELBOURN ROYSTON HERTS Hours: 37 HOURS PER WEEK MONDAYTRANS-POL FRIDAY 9AM-5PM OR 8AM-4PM Wage: £15,000-£22,000 PER ANNUM Wywóz śmieci przeprowadzki DEPENDANT ON EXPERIENCE pomoc drogowa 24/7 Work: PatternDays Employer: Manpower auto laweta. Pension: No details held Tel. Andrzej Duration: PERMANENT ONLY Description: Must have excellent communica07862278730 lub 29 tion/ PC skills including Word and Excel. Fluency in Polish, French, Finnish or Scandinavian an advantage. Duties involve sales administration carrying out process of orders pro ducing quotations and attending customer me etings which involves travelling abroad. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01223 323133 and asking for Rosa Dos Santos.

USĹ UGI

Job Title: PRESS OPERATOR Reference: SHN/35442 Location: SANDYCROFT, DEESIDE, CLWYD Hours: 40 HOURS PER WEEK MONDAY FRIDAY 9AM - 5PM Wage: ÂŁ15000 PER ANNUM Work: PatternDays Employer: The Firm Holdings Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Applicants must have experience of operating a power press or a brake press. The ablity to speak Polish is preferred as will be ordering stock from Eastern European clients. Duties will include operating presses, and ordering stock form overseas suppliers. Applicants can e-mail or

Job Title: JUNIOR SALES REPRESENTATIVE Reference: SOM/12293 Location: SOUTHAMPTON HAMPSHIRE Hours: 40 PER WEEK MON - FRI 9AM 5PM Wage: ÂŁ12,000 PER ANNUM Work: PatternDays Employer: Elite Claims Closing Date: 30/11/2007 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Must be fluent in written and spoken Polish as will be dealing with Polish speaking clients. Must have own car. Must be able to work on own initiative.Must have previous sales experience. All expenses will be paid. Mobile phone supplied. Will be working from home. Duties to include meeting clients face to face. Some calling involved. Attending prearranged appointments and advertising the company, and picking up claims. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Mr Azar Khan at Elite Claims, 90 Bexley Street, Windsor, Berkshire, SL4 5BX, or to azar788@hotmail.com.

Szukam pokoju, lub miejsca w pokoju 2-osobowym, najlepiej okolice Millroad, cena do negocjacji, w zaleşności od miejsca i warunków mieszkalnych. Tel. 0793 936 5886.

Job Title: MORTGAGE ADVISER Reference: EAS/29646 Location: EAST LEIGH, HAMPSHIRE Hours: 40 PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY, BETWEEN 12PM - 9PM Wage: ÂŁ6.00 PER HOUR PLUS COMMISSION Work: PatternDays, Evenings Employer: Pink Personnel Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: No experience required as full training will be given. You must have a good command of the English Language, and be able to speak Polish as you will be liaising with our Warsaw office. Duties will be making sales calls from computer information provided and selling mortgages to customers. You will also be inputting data onto the company computer system. You will be working in the Chandlers Fort area. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Kevin Ellis at Pink Personnel, Brunswick Place, Southampton, Hampshire, SO15 2AP, or to southampton@pinkpersonnel.co.uk.

Job Title: SALES REPRESENTATIVE Reference: BEG/31137 Location: BEDMINSTER, BRISTOL Hours: FULL TIME MONDAY-FRIDAY DAYS Wage: ÂŁ12,000 + BONUS Work: PatternDays Employer: Polish Food and Drink Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Sales experience preferred. Duties would be to promote polish food and drink products to retail outlets. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0117 9665306 ext 0 and asking for Amanda Jones.

MIESZKANIA szukam

Job Title: STYLIST Reference: HNS/8669 Location: SOUTHALL, MIDDLESEX Hours: 37 PER WEEK, MONDAYSATURDAY, BETWEEN 9AM-6PM Wage: ÂŁ12,000 PER ANNUM Work: PatternDays , Weekends Employer: Scissor Hands Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Must have previous experience. Duties involve styling and cutting ladies and gents hair and keeping areas clean and tidy along with other associated tasks. Non-UK applicants to email CV to EURES Adviser at shiraz.sakkaf@jobcentreplus.gsi.gov.uk How to apply: You can apply for this job by telephoning 020 85741997 and asking for Mr Krami.

telephone Marc on 0121 5509550 How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Marc Fisher at The Firm Holdings, 19 Hereward Rise, Halesowen, West Midlands, B62 8AN, or to marc.fisher@btconnect.com.

Mile End, Limehouse (2 strefa, trzy linie metra). Dwuosobowy pokĂłj w umeblowanym czystym mieszkaniu. 5 min. do stacji. ÂŁ50/os./tydz. Rachunki wliczone. Tel. 07904546630.

USĹ UGI

]D

'$502

LFK XĪĪ\WNRZQLN�Z 7HUD] GOD ZV]\VWN GRååDGRZQLD ĊFLD 'DWD Z\JDĞĞQLĊ SURPRFML

']ZRĂ? GR GRPX

] .RPĂ?UNL

Ä” QD =DG]ZRÄ”

7(5$=

Wybierz 1 aby doladowac konto ÂŁ5. Otrzymasz smsa potwierdzajacego pobranie oplaty. Rozmawiaj godzinami wykorzystujac swoje darmowe minuty.

Job Title: GOLD WORKER Refernce: HAF/46266 Location: HALIFAX, WEST YORKSHIRE Hours: 40 HOURS PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY 8AM-5PM Wage: ÂŁ15,000+ PER ANNUM Work: PatternDays Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Previous experience within a similar role is essential. Related qualifications would be an advantage. Duties to include preparing metal frame works for porcelain, inlays and onlays and all related tasks. The employer states that Russian and Polish speakers are welcome to apply. Overtime available. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job.

1 Bedroom Flat, Thornton Heath Tel. 02086539681, wieczorem

3ROVND tel. stacjonarny 3ROVND tel. komĂłrkowy 1LHPF\ tel. stacjonarny 6Â?RZDFMD tel. stacjonarny

qpmuby

2p/min 9p/min 1p/min 2p/min

Infolinia: 020 8497 4698 I www.auracall.com

To proste‌ Spróbuj teraz!

*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls to the 020 number cost your mobile standard rate to a landline or may be used as part of your inclusive mobile minutes. Calls made to mobiles may cost more. Connection fee varies between 1.5p to 15p, depending on destination. To avoid auto recharge, hang up within 30 seconds of the warning. To stop auto recharge when credit is low, text AUTOOFF to 81616 (standard SMS rate). Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.

qpmuby

U N

UQ 3D X E LO . WUR %7 PH %HOVL]H 5RDG /RQGRQ 1:

Job Title: SHOP ASSISTANT Reference: CFA/12661 Location: COVENTRY, WEST MIDLANDS Hours:18 HOURS PER WEEK 7PM-1AM, SUNDAY/MONDAY/WEDNESDAY Wage: ÂŁ6.25 PER HOUR Work: PatternDays, Evenings, Nights, Weekends Employer: Godiva Wines Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Must be aged 18+ as serving alcohol. Applicants should have own transport due to finishing time. Previous retail experience preferred, although training would be given. Ability to speak Polish an advantage as lots of Polish customers. The main duties will be serving customers and ordering stock as required. EXEMPTED VACANCY - EMPLOYMENT EQUALITY ACT (AGE) REGULATIONS 2006.

qpmuby

‡ 52=/,&=(1,$ 32'$7.2:( VHOI HPSOR\HG &,6

‡ =:527< 32'$7.8 ‡ 3HâQD NVLÄ‹JRZRÄ&#x;Ă˝ 9$7 3D\UROO VSyĂĄNL /WG

‡ %(1(),7< ‡ ((& 5HVLGHQFH 3HUPLW UH]\GHQWXUD

‡ 2'=<6. 'à 8*�:

) 7 $ 'OD 7ZRMHJR EH]SLHF]HĔVWZD 3ROWD[ QDOHĪ\ GR )HGHUDWLRQ RI 7D[ $GYLVHUV

f f f _^[cP g R^ dZ ' #$ '"' "(&


NOWYCZAS 12 pździernika 2007

nowyczas.co.uk

23

Po zwycięstwie nad Australią w ubiegłą sobotę (12:10) reprezentacja Anglii znalazła się w półfinale Mistrzostw Świata w rugby. Podobnie jak w 2003 roku zmierzy się z Francją, która pokonała Nową Zelandię. W Paryżu Anglicy mogą liczyć na wsparcie swoich kibiców.

SPORT PIŁKA NOŻNA » Ekstraklasa

Klasyk piłkarski 28 TYSIĘCY widzów oglądało klasyk piłkarski Lech – Legia. Poznaniacy po zaciętej walce, pokonali Legię 1:0. Jedyną bramkę meczu zdobył Peruwiańczyk Hernan Rengifo. Porażka sprawiła, że podopieczni Jan Urbana musieli oddać prowadzenie w tabeli Orange Ekstraklasy Wiśle Kraków. Lech zajmuje czwarte miejsce i do Legii traci cztery, a do Wisły sześć punktów. Nowy lider bez trudu pokonał beniaminka – Jagiellonię Białystok 5:0. Dwa gole strzelił będący w ostatnim czasie w bardzo dobrej dyspozycji Marek Zieńczuk, a po jednym dołożyli Paweł i Piotr Brożkowie oraz Jean Paulista. Dystans do Legii zmniejszyła też Korona Kielce, która wygrała u siebie z Cracovią Kraków 2:0. Drużyna z Kielc zajmuje trzecie miejsce w tabeli. Niespodzianką jest porażka Mistrza Polski u siebie ze zdobywcą Pucharu Polski – Groclinem Grodzisk Wlkp. Drużyna z Grodziska pozostała na piątym miejscu tabeli i nie straciła dystansu do czołówki. Najlepszym zawodnikiem 10. kolejki wybrany został Da-

wid Jarka z Górnika Zabrze. Bramkostrzelny napastnik zdobył cztery gole i dał swojej drużynie zwycięstwo w spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec 4:2. Dzięki tej wygranej Górnik awansował na szóstą lokatę, a Jarka – na pierwsze miejsce wśród najskuteczniejszych piłkarzy (10 trafień). Dużą niespodziankę sprawili piłkarze Polonii Bytom, którzy na wyjeździe wygrali z wicemistrzami Polski – PGE GKS Bełchatów, 3:0. Dwoma trafieniami wyróżnił się Michał Zieliński. W 9. kolejce Polonia również była sprawcą dużej sensacji – wygrała z mistrzami kraju – Zagłębie Lubin, 1:0. Rozczarowały derby Łodzi. Mecz na stadionie Widzewa zakończył się bezbramkowym remisem. Policja zatrzymała 17 pseudokibiców. Odra Wodzisław pokonała Ruch Chorzów 2:0. Na ośmiu stadionach zasiadło ponad 85 tysięcy widzów. Najwięcej – 28 tysięcy w Poznaniu i 18 tysięcy w Krakowie. Piłkarze strzelili 22 bramki, sędziowie pokazali 34 żółte i dwie czerwone kartki.

Tabela po 10 kolejkach: 1. Wis∏a Kraków

10 26

2. Legia Warszawa

10 24

3. Kolporter Korona Kielce

10 22

4. Lech Poznaƒ

10 20

5.Groclin Grodzisk Wlkp.

10 19

6. Górnik Zabrze

10 16

7. Zag∏´bie Lubin

10 14

8. GKS Be∏chatów

10 13

9. Cracovia Kraków

10 13

10. Jagiellonia Bia∏ystok

10 11

11. Polonia Bytom

10 10

12. Odra Wodzis∏aw Âlàski

10 9

13. Ruch Chorzów

10 8

14. ¸KS ¸ódê

10 7

15. Widzew ¸ódê

10 7

16. Zag∏´bie Sosnowiec

10 2

A tymczasem 11. kolejka dopiero za tydzień, bo w sobotę podopieczni Leo Beenhakkera podejmować będą w Warszawie drużynę Kazachstanu. (ab)

W II LIDZE rozegrano 14 kolejkę. Kluby z czołówki tabeli traciły punkty. Lider stracił punkty w Łomży. ŁKS zremisował z Piastem 0:0. Inne wyniki: Podbeskidzie – Pelikan 2:0, Jastrzębie – Arka 2:0, Polonia W. – Stal 2:1, Wisła P. – Tur 1:1, Odra – Śląsk 0:0, Motor Lublin – Znicz 1:0, Lechia – GKS 2:0, Warta – Kmita 1:0. W tabeli prowadził Piast Gliwice – 28 punktów, przed Śląskiem Wrocław – 27, Zniczem Pruszków – 26 i Polonią Warszawa – 25. W środę jednak sytuacja była bardziej ciekawa. Polonia Warszawa rozegrała zaległy mecz z Turem Turek, który wygrała 3:1, strzelając wszystkie bramki w pierwszej połowie. W Gdańsku przy obecności 10 tys. widzów miejscowa Lechia rozegrała zaległy mecz derobowy pierwszej kolejki II Ligi z Arką Gdynia. Padł bezbramkowy remis. W tej sytuacji górna połówka tabeli zagęściła się jeszcze bardziej: pierwsza jest Polonia, która wyprzedza Piasta stosunkiem bramek, ale ma jeden mecz więcej. Jeden punkt mniej mają Śląsk i Wisła Płock, dwa Znicz, trzy Lechia, cztery Arka. Te siedem drużyn do końca będzie walczyć o awans, także zapowiadają się wielkie emocje do ostatniego meczu.

Hamilton nadal walczy o tytuł FORMUŁA 1. GP CHIN miało przebieg dramatyczny i emocjonujący. O wielkim pechu mogą mówić Lewis Hamilton (McLaren) i Robert Kubica (BMW Sauber), którzy nie dojechali do mety. Hamilton na zdobycie tytułu mistrzowskiego musi czekać do ostatniego wyścigu w Brazylii, a rywale zbliżyli się do niego w klasyfikacji generalnej. Kubica, kiedy nawalił jego bolid, był na prowadzeniu i miał kolejną szansę na podium. Wyścig wygrał Fin Kimi Raikkonen (Ferrari), przed Fernando Alonso (McLaren) i obaj zachowali szansę na wywalczenie tytułu mistrza świata. Start w deszczu (wszyscy kierowcy rozpoczęli zawody na oponach przejściowych) najwięcej korzyści przyniósł kierowcy Toro Rosso, Vitantonio Liuzziemu. Włoch wyprzedził trzech kierowców i znalazł się na ósmym miejscu, tuż przed Robertem Kubicą. Polak zachował miejsce dziewiąte z kwalifikacji. Na pierwszym miejscu z pierwszego zakrętu wyszedł Lewis Hamilton (McLaren), który wywalczył pole position. Za nim znajdował się Kimi Raikkonen (Ferrari). Na czwartym okrążeniu znakomicie jadący Liuzzi wyprzedził partnera z teamu BMW Kubicy, Nicka Heidfelda. Na szóstym, na manewr wyprzedzania Marka Webbera 1. b5 z wygraną.

Rozwiazanie zadania szachowego:

(Red Bull) zdecydował się Polak. Kubica awansował na ósme miejsce i jechał tuż za Heidfeldem. Zmienne warunki atmosferyczne powodowały

częste zjazdy do boksów kierowców, którzy podejmowali nietrafione decyzje odnośnie ogumienia. Taką podjął Massa, który po drugiej wizycie w

boksie i zmianie opon, wyjechał na tor przed Kubicą, ale Polak bez trudu zdołał go wyprzedzić i po 30 okrążeniach jechał na szóstej pozycji. Na czele stawki, Raikkonen zbliżał się do Hamiltona. W efekcie po kilku próbach zdołał go wyprzedzić i objął prowadzenie w wyścigu. Na 31. okrążeniu pech dopadł Hamiltona. Brytyjczyk przy wjeździe do alei serwisowej wyjechał poza tor. Za bardzo zużył opony, które nie wytrzymały i odmówiły posłuszeństwa. Również na 31. okrążeniu Kubica wyprzedził Heidfelda. Polak jechał znakomicie, wykręcił nawet najszybszy czas okrążenia. Na 33. okrążeniu do boksu zjechali Raikkonen i Alonso i... na prowadzenie wyszedł fantastycznie jadący Kubica! Polak z prowadzenia cieszył się jednak niespełna jedno okrążenie. Na 22 „kółka” przed metą bolid odmówił posłuszeństwa. Zawiodła hydraulika. Po tych dramatycznych wydarzeniach sytuacja na torze wyglądała następująco: prowadził Raikkonen, przed Alonso i Massą. Do końca wyścigu sytuacja w czołówce nie uległa już zmianie i stało się jasne, że o tytule mistrza świata zadecyduje wyścig o Grand Prix Brazylii. W klasyfikacji generalnej nadal prowadzi Hamilton, który ma cztery punkty przewagi nad Alonso i siedem nad Raikkonenem.

Adam Brzeski

bieg na przełaj T Policja zatrzymała trenera Lechii Gdańsk i b. reprezentanta kraju Dariusza Kubickiego. Po przesłuchaniu został zwolniony. Jest podejrzewany o udział w kolejnej aferze korupcyjnej. T Andrzej Gołota wrócił na ring. W 6 rundzie pokonał przez nokaut techniczny Irlandczyka Kevina Mc’Bride’a. Może to być szansa na walkę o mistrzostwo świata. Na razie Gołota otrzymał pas mistrzowski Ameryki Północnej IBF. T W II rundzie Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych z rozgrywek odpadła Wisła Płock. Polscy mistrzowie wygrali u siebie ze Steauą Bukareszt 29:28 i przegrali na wyjeździe 27:31. T Żużlowcy Unii Leszno zostali drużynowymi mistrzami Polski w sezonie 2007. W finałowym dwumeczu Unia pokonała drużynę Unibaksu Toruń 46:44, która wywalczyła srebrny medal. Trzecie miejsce zajął Atlas Wrocław. Ostatnio żużlowcy Unii Leszno mistrzami Polski zostali w 1989 roku. Przy stanie meczu 42:42 spotkanie zostało przerwane z powodu zamieszek na trybunach w Toruniu. Po kilkunastu minutach mecz został wznowiony i ostatecznie Unia wygrała 46:44. Pierwszy mecz zakończył się wygraną Unii 49:41. T Polki zdobyły złoty medal turnieju drużynowego florecistek podczas odbywających się w Sankt Petersburgu szermierczych mistrzostw świata. W finale Polki pokonały po szalenie emocjonującej walce broniące tytułu mistrzyń świata Rosjanki 26:25. W ostatnim dniu MŚ o medale rywalizowali również szpadziści. Polacy, tegoroczni wicemistrzowie Europy, zajęli siódme miejsce. Polscy szermierze wywalczyli ostatecznie dwa medale – oprócz drużyny florecistek, także szablistka Bogna Jóźwiak, która stanęła na najniższym stopniu podium. T W ekstraklasie piłki ręcznej kobiet doszło do prawdziwej sensacji. W meczu 7. kolejki Piotrcovia przegrała z AZS Koszalin 28:37. Na pozycję lidera awansowały mistrzynie Polski, szczypiornistki SPR Safo Lublin, które pokonały w Rudzie Śląskiej Zgodę 31:27. T Dość niezwykły wynik padł w ekstraklasie rugby. Budowlani Łódź pokonali Orkana Sochaczew 114:0.



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.