nowyczas2008/068/003

Page 1

Taksówkarz milczał całą drogę. Jedyne, co go interesowało, to małe urządzenie przymocowane do przedniej szyby, które mówiło mu jak ma jechać, by dowieźć dwójkę Emigrantów na Fulham. Będą tam wynajmować pokoik z własną łazienką na piętrze. Cudownie 15

»

NOWYCZAS NEW TIME – THE POLISH WEEKLY IN GREAT BRITAIN

N

Nr 3 (68) LONDON 25 January 2008

Koszty pomocy Remigiusz Farbotko Elżbieta Sobolewska

ie można planować tak poważnego przedsięwzięcia, jak finałowa zbiórka na rzecz WOŚP kilka tygodni przed terminem imprezy. Wtedy wygląda to tak, jak w przypadku finału londyńskiego – finansowe rozliczenie jest niejasne, bo nikt nie chce być stratny. – Zapłaciłem za salę w POSK-u z własnej kieszeni, £900 – mówił Bogdan Trojanek. Odliczył tę kwotę ze sprzedanych biletów. Zapłacił za przejazd do Londynu kilkunastu osób, za transport w mieście i hotele – po czym odliczył te koszty od kwoty uzyskanej ze sprzedaży biletów w Windmill. Tylko że ludzie kupując bilet na dyskotekę w Windmill, nie wiedzieli, że spłacają koszty organizacji dwudniowej imprezy. Płacąc za występ Terne Roma, chcieli zasilić konto WOŚP, a nie zwrócić koszta organizatorowi. Firma MoneyGram zadeklarowała pomoc finansową w wysokości £900. Resztę kosztów organizatorzy odliczyli sobie od datków, które w całości powinni przelać na konto WOŚP, jak widnieje w regulaminie fundacji, pkt nr 14: „Wszystkie środki finansowe potrzebne na zorganizowanie i przeprowadzenie imprezy zamkniętej powinny pochodzić od sponsorów. Organizator imprezy zamkniętej może też korzystać z nieodpłatnych usług wykonanych w da-

rze, na rzecz organizatora imprezy”. Restauracja Knaypa zorganizowała bankiet i użyczyła sali na konferencję prasową, która odbyła się 22 stycznia. Księgarnia Polish Books ofiarowała książki na licytację, a salon kosmetyczny Anna D’auria podkreślił urodę występujących artystów. Zespół zagrał bez gaży, a czy Dj’owi Batimie, prowadzącemu imprezę w Windmill, właściciel pubu Jerry zapłacił, nie ma znaczenia – był jego sponsorem.

Organizatorzy zganili dziennikarzy, że przy tak szlachetnej akcji próbują doliczyć się kilku brakujących biletów czy kilkuset funtów. Odebrali je sobie ze społecznych pieniędzy. Przecież ponieśli koszty… Rzecznik prasowy WOŚP, Krzysztof Dobies, potwierdził, że wszystkie pieniądze ze zbiórki publicznej, jaką była sprzedaż biletów, powinny być wysłane na konto fundacji. Gdyby organizatorzy, chociaż niezgodnie z regulaminem, pokryli część kosztów z pieniędzy darczyńców, to powinni ich o tym wcześniej poinformować. Tymczasem wyliczenia przedstawione podczas

JA NIE ZGWAŁCIŁEM »4 Jakubowi Tomczykowi grozi nawet dożywocie. W poniedziałek prawdopodobnie zapadnie wyrok.

ISSN 1752-0339

FREE

20 wojskowych zginęło w katastrofie lotniczej

konferencji, dopasowano do wygodnych dla organizatorów faktów. Sala Teatralna POSK-u mieści 302 osoby. Tyle biletów POSK przekazał organizatorom – Janowi Bernackiemu i Bogdanowi Trojankowi – powiedziała Krystyna Raczyńska z sekretariatu ośrodka. Organizatorzy twierdzą, że otrzymali z POSK-u 273 bilety, bo zepsuła się maszyna je drukująca (sic!). Sprzedali 237 biletów, po £10 każdy. Uzyskano więc £2370 ze sprzedaży biletów. Wpływy z licytacji to £430. Mamy więc £2800. Na czeku pokazanym pod koniec sobotniej imprezy widniała suma £1908,29, która miała zasilić konto WOŚP. Zapytany o tę różnicę Bogdan Trojanek tłumaczył, że od sumy zebranych pieniędzy odciągnął kwotę, którą uiścił za wynajęcie sali. Prezes POSK-u zobowiązał się do przekazania kwoty za wynajem na rzecz Orkiestry. Aby podjąć taką decyzję, potrzebne było spotkanie zarządu POSK-u. Czekamy na jego efekt. Drugi dzień to dyskoteka w Windmill. Właściciel pubu Jerry jest pewien, że sprzedano 200 biletów po £5 każdy, co dało sumę £1000. Ludzi przyszło jednak więcej. Jan Bernacki zdecydował, by wpuścić ich bez biletów, przybijając pieczątkę pubu uprawniającą do wejścia. W ten sposób wpuszczono 16 osób, co dało sumę £80, którą Jerry przekazał Bernackiemu. Do £1080 funtów należy dodać dochód z licytacji, który wyniósł £385. Na konto fundacji powinno wpłynąć £1465.

»7

CZY TO MOGŁO SIĘ WYDARZYĆ »16-17 O ludziach, dzięki którym przeżyła II wojnę światową, opowiada Lili Pohlmann.

Do pasa na lotnisku w Mirosławcu brakowało maszynie tylko 800 metrów. Niespodziewanie transportowa CASA runęła na miejscowy las i stanęła w ogniu. Katastrofy nie przeżył nikt, zginęło 20 osób – kwiat polskiego lotnictwa. Do tragedii doszło kilka minut po godzinie 19.00. Teren katastrofy natychmiast otoczyły oddziały żandarmerii, a strażacy w niecałą godzinę uporali się z ogniem. Maszyną lecieli z Warszawy oficerowie – uczestnicy konferencji „Bezpieczeństwo lotów”. Niestety nie udało się nikogo uratować. Wśród ofiar jest dowódca 1. Brygady Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie – gen. bryg. pilot Andrzej Andrzejewski. – Ofiarami są nasi dobrzy dowódcy – mówił szef resortu obrony Bogdan Klich. A przybyły na miejsce tragedii premier Donald Tusk dodał: – Zginęli żołnierze, mężowie, ojcowie i to jest najtragiczniejszy wymiar tej katastrofy. Wracali do swoich jednostek z konferencji poświęconej – nomen omen – bezpieczeństwu lotnictwa. Niektórzy mówili, że maszyna leciała w ostatniej fazie lotu zbyt nisko i zaczepiła skrzydłem o drzewo. – Ale dla dobrego pilota nawet takie zderzenie nie byłoby jeszcze wyrokiem śmierci – ocenia Wojciech Łuczak, ekspert od spraw wojskowości. – Poczekajmy na prace specjalnej komisji, przyczyn naprawdę mogło być wiele, na przykład ptaki, które wpadły do silnika, choć w porze nocnej wydaje się to mało prawdopodobne – przypuszcza Andrzej Hypki, inny ekspert wojskowy. Na wieść o dramacie, prezydent Lech Kaczyński postanowił skrócić wizytę w Chorwacji i zdecydował o ogłoszeniu trzydniowej żałoby narodowej.

KSU • ZIP SKŁAD• DARMOWE BILETY!

O prawdziwym szczęściu może za to mówić generał Włodzimierz Usarek, który opuścił samolotu podczas międzylądowania w Poznaniu. – I dzięki temu żyję – mówił Usarek, dodając, że załoga samolotu była wypoczęta i w doskonałym stanie psychicznym. To byli wspaniali ludzie. Gdyby cokolwiek wskazywało na zagrożenie, lot zostałby natychmiast przerwany – dodał. – Na lotnisku pożegnałem się z kolegami. Do głowy by mi nie przyszło, że robię to po raz ostatni. Jestem nadal w szoku. Bo ja wysiadłem, a 20 minut później moi koledzy już nie żyli. Taka sytuacja nie powinna i nie miała prawa się zdarzyć. Służby momentalnie powiadomiły mnie o wypadku. Dowiedziałem się o tym pięć minut po tragedii. Nie wierzę w to, co się stało. Wierzę, że Ci ludzie jeszcze żyją. Większość ofiar środowej katastrofy samolotu wojskowego CASA to oficerowie 1. Brygady Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie. W świdwińskiej bazie flagi zostały opuszczone do połowy masztów. Kapelan jednostki Grzegorz Przewrocki odprawił mszę świętą w intencji ofiar i ich rodzin. Maszyny typu CASA są produkcji hiszpańskiej i do tej pory uchodziły za niezawodne. Polska ma osiem takich samolotów. To nimi transportuje się żołnierzy i sprzęt do Iraku, na krajowe poligony, a nawet wykorzystuje do transportu organów pobranych do przeszczepów.

Bartosz Rutkowski

STR. 23


„C

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

2

Dużo ludzi nie wie, co robić z czasem

ZAS nie ma z ludźmi tego kłopotu

Magdalena Samozwaniec

DRUGA STRONA Poczta Szanowna Redakcjo, Drodzy Czytelnicy, Chciałbym nawiązać do artykułu o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Czy oni w Londynie się już doliczyli? Tak szczytny cel, przez tyle lat prowadzona akcja, na którą zbierane są ogromne pieniądze, ogromna pomoc dla chorych dzieci, dla naszej służby zdrowia, wiemy jak z tą służbą zdrowia stoimy, a raczej leżymy. Wszędzie tylko słychać, że środków

NOWYCZAS 63 King’s Grove London SE15 2NA Redakcja Tel.: 0207 639 8507 redakcja@nowyczas.co.uk Redaktor naczelny: Grzegorz Małkiewicz g.malkiewicz@nowyczas.co.uk Redakcja: Teresa Bazarnik t.bazarnik@nowyczas.co.uk Mikołaj Skrzypiec m.skrzypiec@nowyczas.co.uk Elżbieta Sobolewska, e.sobolewska@nowyczas.co.uk Zdjęcia: Piotr Apolinarski p.apolinarski@nowyczas.co.uk Damian Chrobak Współpraca: Milena Adaszek, Krystyna Cywińska, Justyna Daniluk, Włodzimierz Fenrych, Sławomir Fiedkiewicz, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Marcin „Cinos” Juziuk, Wacław Lewandowski, Andrzej Lichota, Marek Kaźmierski, Andrzej Krauze, Aleksander Killman, Agata Kosmacz, Daniel Kowalski, Grzegorz Ostrożański, Łucja Piejko, Marcin Piniak, Anna Rączkowska, Waldemar Rompca, Bartosz Rutkowski, Michał Sędzikowski, Aleksandra Solarewicz, Alex Sławiński, Przemysław Wilczyński

Dział Marketingu Tel./fax: 0207 358 8406 mobile: 0779 158 2949

brak czy w Polsce czy w NHS, wszędzie kasy puste. A tu szczytny cel, duży rozgłos dla artystów i co się dzieje? Nawet w tak banalnej sprawie potrafimy tylko i wyłącznie narobić sobie wstydu! Myślę, że większość czytelników podzieli moje zdanie: już lepiej w tym Londynie nie grajcie. My chętnie wesprzemy Jurka Owsiaka, ale niekoniecznie panów prezesów. Bogdan, Birmingham ••• Droga Pani Małgorzato, Jako stały czytelnik „Nowego Czasu" natrafiłem w ostatnim nu-

merze na pani tekst pt. „Dziennik kwiaciarki" i muszę przyznać, że był on dla mnie wyśmienitą lekturą. Chciałbym serdecznie pogratulować talentu i naprawdę błyskotliwego stylu. W opisywanej historii jest tyle mądrości, „smaczków" i refleksji nad życiem, że życzyłbym sobie, aby w każdym kolejnym numerze NC na jednej ze stron można było znaleźć kolejny Pani tekst. Nie wiem, na ile opisywana przez Panią historia jest autentycznie biograficzna, jednak bez względu na jej prawdziwość lub nie, gratuluję. Kobieca wrażliwość i talent to za-

Kartki z kalendarza Piątek, 25.01 – Pawła, Miłosza 1971 Wizyta I sekretarza Edwarda Gierka w Gdańsku, gdzie zadał słynne pytanie: „Pomożecie?". 2002 Przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper został pozbawiony immunitetu poselskiego w trakcie głosowania w sejmie. Sobota, 26.01 – Polikarpa, Pauli 1797 W Petersburgu trzech zaborców podpisało ostateczną konwencję rozbiorową, która stwierdzała, że Królestwo Polskie nie istnieje. 1993 Prezydentem Czech został wybrany Vaclav Havel. Niedziela, 27.01 – Jana Chryzostoma, Przybysława 1989 Po kolejnej turze rozmów władzy z opozycją w Magdalence ustalono zakres tematyki i termin obrad "okrągłego stołu". 1997 W Czeczenii odbyły się wybory parlamentarne, prezydentem został wybrany Asłan Maschadow. Poniedziałek, 28.01 – Juliana, Waleriusza 1885 Urodzil sie Władysław Raczkiewicz, polityk, minister spraw wewnętrznych, marszałek senatu, pierwszy prezydent na emigracji w latach 1939-1947.

nowyczas.co.uk

1951 Amerykanie przeprowadzili próbę z bronią jądrową na pustyni Nevada. Wtorek, 29.01 – Franciszka, Zdzisława 1644 Tatarzy Tuhaj-beja najechali na Polskę. Orda została zatrzymana pod Ochmatowem przez Stanisława Koniecpolskiego i Mikołaja Potockiego. 1929 Wydalenie Lwa Trockiego z Rosji. Kiedy osiadl w Meksyku, w 1940 r. został zamordowany na rozkaz Stalina przez agenta KGB.

powiedź dobrej sztuki. Dla mnie Pani tekst i felietony Pani Cywińskiej to prawdziwy rarytas literacki. Tomasz Kuciński ••• Droga Redakcjo, Po przeczytaniu artykułu pani redaktor Elżbiety Sobolewskiej w ostatnim numerze „Nowego Czasu” „Kulturalna nieobecność” długo nie mogłam wyjść ze zdziwienia jak to możliwe by dziś, kiedy mamy tyle organizacji wspierających kulturę, sztukę, tradycję, naszą tu w Londynie nikt nie pokusił się o szerszą informację na temat wystawy. Widziałam wystawę – twarze i miejsca. Moją Łódź z lat 30. Wróciły wspomnienia. Już tam nie wrócę, nie posiadam też żadnych zdjęć z młodości, więc wystawa była

dla mnie powrotem do czasów mojej młodości. Złość i oburzenie wzbiera, gdy pomyślę, że ci, którzy budowali podwoje polskiej emigracji w Londynie jedynie na co mogą liczyć dziś to klub kombatanta i wieczorki w POSK-u lub w klubie Orła Białego!!! Czy ambasada nie powinna być bardziej zaangażowana w życie społeczne każdego emigranta, nie tylko młodych, ale też tych, którzy żyją tu od lat! Czy Instytut Kultury Polskiej nie powinien poczuwać się do większej odpowiedzialności względem nas, Polaków? Życzę pani Ambasador i Panu Pisarskiemu mniej obowiązków w nowym roku. a może dostrzegą co się dzieje za ich drzwiami. Pozostaję z szacunkiem, Genowefa Pakulska

POKAŻCIE SIĘ!

Środa, 30.01 – Macieja, Martyny 1933 Adolf Hitler jako przywódca zwycięskiej NSDAP został nowym kanclerzem Niemiec. 1947 Urodziła się Małgorzata Braunek, aktorka filmowa, zagrała w Oleńkę Billewiczównę w „Potopie", Izabelę Łęcką w „Lalce". Czwartek, 31.01 – Ludwika, Marceliny 1942 Urodził się Derek Jarman, brytyjski reżyser; twórca filmów: "Caravaggio", "Edward II", "Wittgenstein". Zmarł na AIDS. 1956 Zmarł Alan Alexander Milne, pisarz brytyjski; autor „Kubusia Puchatka" i „Chatki Puchatka".

marketing@nowyczas.co.uk Remigiusz Farbotko remi@nowyczas.co.uk Alicja Kwaśna a.kwasna@nowyczas.co.uk Maciej Steppa maciej@nowyczas.co.uk Wydawca: CZAS Publishers Ltd Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.

Waluty GBP 18.01 21.01 22.01 23.01 24.01

4.85 4.89 4.92 4.86 4.85

Euro 18.01 21.01 22.01 23.01 24.01

3.62 3.63 3.65 3.62 3.62

Licznik

2160 funtów zapłacono na aukcji za

pukiel włosów Katarzyny Parr, ostatniej, szóstej żony króla Henryka VIII.

10 lat ma góral, Łukasz Jarco z Węgier-

skiej Górki, który wygrał konkurs w najlepszym strzelaniu z bata

Prenumeratę zamówić można na dowolny adres w UK,

Liczba wydań

UK

UE

bądź też krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.

13

£25

£40

26

£47

£77

52

£90

£140

Colin Sawicki urodził się w Londynie 27 grudnia 2007 roku. Zaskoczył trochę wszystkich pojawiając się nieco wcześniej niż się go spodziewano. Zachowuje się bardzo grzecznie i nie sprawia szczęśliwym i dumnym rodzicom Malwinie i Rafałowi żadnych kłopotów. Gratulujemy! Zdjęcia wraz krótką informacją o prezentowanej osobie prosimy przesyłać na adres e-mailowy redakcji „Nowego Czasu”: redakcja@nowyczas.co.uk, lub pocztą: 63 King’s Grove, London SE15 2NA

CZAS NA NOWE MIEJSCA ! Imię i nazwisko .............................................................................................

Czas Publishers Ltd. 63 Kings Grove London SE15 2NA

Rodzaj prenumeraty ...................................................................................... Adres .............................................................................................................. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Kod pocztowy.................................. tel. ........................................................ Prenumerata od numeru ................... (włącznie)

Jeśli nie możesz znaleźć „Nowego Czasu”w sklepie lub nieopodal domu, gdziekolwiek mieszkasz daj nam znać – tel. 0207 639 8507 lub wyślij e-mail na dystrybucja@nowyczas.co.uk


9UMCŖGO[ 2CģUVYW URQUÏD PC \CġQŖGPKG MQPVC DCPMQYGIQ Y 9KGNMKGL $T[VCPKK a bankowego 1VYCTEKG MQPVC Y PCU\[O DCPMW LGUV DCTF\Q ġCVYG 9 YKøMU\QĸEK RT\[RCFMÏY Y[UVCTE\[ V[NMQ LGFGP FQYÏF VQŖUCOQĸEK s RCU\RQTV NWD FQYÏF QUQDKUV[ <C LGF[PKG OKGUKøE\PKG RT\G\ RKGTYU\G VT\[ OKGUKäEG OQŖPC MQT\[UVCæ \ YKGNW HWPMELK MQPVC 5KNXGT RQ\YCNCLäE[EJ QU\E\øF\Kæ 6YÏL E\CU K RKGPKäF\G 5ä VQ PC RT\[MġCF MCTVC FGDGVQYC 8KUC MVÏTGL OQŖPC WŖ[YCæ YG YU\[UVMKEJ RNCEÏYMCEJ CMEGRVWLäE[EJ MCTVø 8KUC ECġQFQDQY[ FQUVøR FQ RKGPKøF\[ K /QPG[ 6TCPUHGT %CTF WOQŖNKYKCLäEC U\[DMKG K DG\RKGE\PG RT\GU[ġCPKG RKGPKøF\[ FQ FQOW 2Q VT\GEJ OKGUKäECEJ DøF\KG UVQUQYCPC PQTOCNPC QRġCVC Y Y[UQMQĸEK <CRTCU\CO[ PC TQ\OQYø LGU\E\G F\KUKCL 2TCEQYPKE[ PCU\[EJ QFF\KCġÏY RQOQIä 2CģUVYW FQġäE\[æ FQ ITQPC PCU\[EJ MNKGPVÏY

Q M N [ 6 G øE\PK \G K U G K O G T YU K R \ RT \G GUKäEG OK

<CRTCU\CO[ FQ PCU\[EJ QFF\KCġÏY YYY NNQ[FUVUD EQO YGNEQOG

1HGTVC LGUV UMKGTQYCPC FQ PQY[EJ MNKGPVÏY QTC\ QUÏD RQUKCFCLäE[EJ QDGEPKG MQPVC %NCUUKE K %CUJ MVÏTG \FGE[FWLä UKø PC \OKCPø TQF\CLW MQPVC FQ ITWFPKC TQMW 1VYCTEKG MQPVC LGUV W\CNGŖPKQPG QF PCU\GL QEGP[ 2CģUVYC U[VWCELK #D[ \ġQŖ[æ YPKQUGM Q QVYCTEKG MQPVC PCNGŖ[ OKGæ WMQģE\QPG NCV $CPM \CUVT\GIC UQDKG RTCYQ FQ Y[EQHCPKC QHGTV[ Y FQYQNPGL EJYKNK


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

4 CZAS NA WYSPIE PIOTR APOLINARSKI/NowyCzas

Ja nie zgwałciłem – Nie jest źle, ale nie jestem w stanie przewidzieć, jaki może być finał tej sprawy – mówił po kolejnej rozprawie w Exeter, obrońca polskiego studenta, Mariusz Paplaczyk. Jakub Tomczyk został oskarżony o pobicie i gwałt dokonany latem w 2006 roku na 48-letniej mieszkance Exeter. Polak nie przyznał się do winy. Na rozprawie okazało się, że wyniki badań kodu genetycznego, czyli porównanie spermy pobranej z ubrania ofiary z materiałem genetycznym Jakuba nie pokrywają się. Tak wynikało z pierwszego badania. Brytyjski ekspert twierdzi, że to badanie było wadliwe, bo była usterka w oprogramowaniu komputera. Kolejna próbka, jak twierdził ten sam ekspert, miała już poświadczyć, że to Jakub Tomczyk mógł zgwałcić Angielkę.

Która próbka dobra? Obrońcy przekonują, że skoro oskarżyciel ma dwie wykluczające się próbki, to sąd powinien takie wątpliwości rozstrzygać na korzyść Polaka. Mają też nadzieję, że jeśli nieprawidłowość DNA nie obali linii oskarżenia, to z pomocą Polakowi przyjdzie filmowy zapis z kamery przemysłowej, na której rzekomy gwałciciel został zarejestrowany. Z zeznań świadków wynika, że osoba, którą sfilmowała kamera, była inaczej ubrana i zupełnie inaczej wyglądała niż Polak. Jeszcze długi czas po zdarzeniu brytyjska policja poszukiwała 34-letniego taksówkarza, którego podejrzewano o brutalne napady na kobiety i gwałt w Exeter. Mężczyzna ma być łudząco podobny do oskarżonego. Student Jakub Tomczyk został wydany władzom brytyjskim przez sąd w Poznaniu w kwietniu ubiegłego roku. Nie był wcześniej karany. W Exeter pracował w hotelu wraz z siostrą. Po kilkumiesięcznym pobycie w Wielkiej Brytanii wrócił do Polski. Kiedy sprawa gwałtu wyszła na jaw i po raz pierwszy pojawiła się sugestia brytyjskich śledczych, że mógł on być w sprawę zamieszany, sam zgłosił się do poznańskiej policji. Poprosił nawet, by pobrano od niego materiał genetyczny, aby ostatecznie przesądzić, że z tą sprawą nie ma nic wspólnego. Jednak poznańskie sądy orzekły inaczej i Polaka wydano Brytyjczykom.

Zła atmosfera w Exeter Obrona Polaka zwracała uwagę, że atmosfera wokół tej sprawy jest daleka od obiektywizmu. Zeznawali głównie znajomi, sąsiedzi zgwałconej kobiety. Nastawienie brytyjskiej prasy było takie, że od razu wydano na niego wyrok. – To przypomina lincz – mówił obrońca Jakuba i dodawał, że w takiej sytuacji, w takiej atmosferze może wydarzyć się wszystko.

Kiedy pojawiła się sugestia, że może być zamieszany w sprawę gwałtu, sam zgłosił się na policję. Polskiemu studentowi grozi nawet dożywocie. Wyrok ma zapaść w poniedziałek. Obrońca Jakuba, jego rodzina i przyjaciele nie są pewni, czy proces był obiektywny, ponieważ według lokalnego prawa na ławie przysięgłych zasiadają osoby pochodzące z danego okręgu, czyli sąsiedzi pokrzywdzonej.

Monitoring się myli Według brytyjskich śledczych Jakub Tomczyk był sprawcą gwałtu i próby zabójstwa Brytyjki. Głównym dowodem w sprawie były nagrania z miejskiego monitoringu. Według obrońców poznaniaka taśmy nie pozwalają na potwierdzenie tożsamości sprawcy. Obrona Polaka twierdzi, że sprawca gwałtu miał na sobie tego wieczoru sportową koszulkę miejscowego klubu piłkarskiego w biało-czerwone podłużne pasy z numerem 8, a Jakub nosił wówczas rozpinaną koszulę w kratę z kołnierzykiem, bez napisów. Widać to na filmie z miejskiej kamery w Exeter. Poszukiwany człowiek nie miał okularów, a Kuba jest krótkowidzem i bez okularów w nocy jest ślepy. Widać na filmie, jak Jakub razem ze swoją siostrą i koleżankami wraca z pubu do domu. Oddziela się od grupy. W połowie drogi skręca do hotelu,

gdzie pracował, żeby wziąć papierosy. Po paru chwilach zadzwoniła do niego siostra i usłyszała, że stoi przed hotelem i rozmawia z kolegą. Jeszcze kilka razy popędzała go telefonicznie. Ostatni telefon Jakub odebrał, gdy wchodził do domu. Rozstanie trwało 40 minut. Długo jeszcze rozmawiali o fajnej imprezie. Kuba wrócił do domu zupełnie normalnie, bez zabrudzeń czy uszkodzeń odzieży, bez jakichkolwiek śladów na ciele. Takich wątpliwości jest więcej.

W oczekiwaniu na wyrok Jakub walczył w sądzie jak lew. – Ja wiem, że pan nie przyzna się do tego, co zrobił tej niewinnej kobiecie – atakował go prokurator Hart. – Nic jej nie zrobiłem, jestem niewinny – odpowiadał płynnie po angielsku 24-letni poznaniak, który po raz pierwszy mógł przedstawić swoją wersję wydarzeń tamtej letniej nocy. Twierdził, że był daleko od miejsca, w którym doszło do gwałtu i pobicia, że sam w Polsce zgłosił się na policję i oddał do analiz swój materiał genetyczny. – Czy tak robi człowiek, który ma coś na sumieniu? – mówił w kierunku przysięgłych Polak. Ale prokurator nie odpuszczał i dalej zadawał Polakowi pytania, które sugerowały, że jest on gwałcicielem. – Obaj dobrze wiemy, skąd się wziął pański materiał genetyczny na ciele ofiary – atakował prokurator. – Pan może wie, bo ja nie – odpowiadał spokojnie polski student. I tylko trzy razy musiał korzystać z pomocy tłumacza przysięgłego, gdy nie rozumiał słów prokuratora. Wyrok na Jakuba zostanie wydawny prawdopodobnie w poniedziałek. Broniły go w sądzie młodsza siostra Ola i koleżanka, które krytycznej nocy były z Jakubem. Opinia publiczna w Exeter jest nastawiona wrogo do Polaka. Miejscowa prasa też. Polacy, którzy pracują w tym mieście kibicowali Jakubowi. On sam, już po zakończonych przesłuchaniach po raz pierwszy od kilku miesięcy nawet się do nich uśmiechnął. Ale wszystko teraz w rękach przysięgłych. Jeśli uznają Jakuba winnym, grozi mu nawet dożywocie.

Bartosz Rutkowski

Wielkie plany TfL Od kilku tygodni, a nawet miesięcy wszystkim użytkownikom transportu publicznego w Londynie dotkliwie doskwierają ciągłe problemy z metrem, objazdy autobusów, odwołane pociągi ze względu na engineering work. O jakich pracach technicznych mowa, skoro nic nie ulega poprawie, coraz więcej linii metra jest zamkniętych, a autobusy jeżdżą, no właśnie, nikt już nie wie, jakimi trasami? Transport for London ma wielkie plany na przyszłość, o czym zapewniał na konferencji prasowej z mediami polonijnymi komisarz ds. transportu, Peter Handy (na zdjęciu). Zgodnie z zapewnieniami przedstawiciela TfL, nie tylko optymistycznie możemy spojrzeć w przyszłość komunikacji publicznej w Londynie, możemy również oczekiwać tańszego sposobu przemieszczania się. Peter Handy zapewnia, że wszystkie utrudnienia w transporcie publicznym są jedynie przejściowe. Wszystkie niewygody i komplikacje w podróży, jakich doświadczamy w tej chwili, są spowodowane wprowadzaniem w życie wielomilionowego projektu obejmującego m.in. zmianę systemu sygnalizacji w metrze na nowoczesny, który pozwoli obsługiwać linie znacznie szybciej, co w efekcie skróci czas oczekiwania na metro i zminimalizuje zatłoczenie w podziemnych korytarzach. Projekt ma pochłonąć 60 mln funtów i do roku 2017 ma w pełni usprawnić transport publiczny – nadziemny i podziemny – w Londynie. Nie tylko nowoczesny system sygnalizacji w London Underground, ale również nowe pocią-

gi, które pojawią się na liniach podziemnych już w drugiej dekadzie 2008 roku, mają wpłynąć na poprawę sytuacji transportu londyńskiego i komfortu podróżnych. Inną częścią projektu są karty Oyster. Ci, którzy regularnie korzystają z transportu publicznego z pewnością już się przekonali o ekonomiczności i wygodzie, jaką niesie ze sobą ten kawałek plastiku. 78 proc. podróżnych już korzysta z Oyster Card, z czego 56 proc. to posiadacze Oyster Travelcard, a zaledwie 22 proc. to użytkownicy Oyster Pay-as-you-go. Posiadacze kont w Barclays Bank mogą zamówić kartę łączącą w sobie funkcje karty bankomatowej z Oyster Card. Teraz tylko wystarczy zdecydować się na opcję bezpośredniego pobierania płatności z konta (standing order) i już nie musimy się więcej zastanawiać, kiedy kończy się termin ważności naszej karty. TfL wiąże ogromną przyszłość z bezgotówkowym systemem płatności za korzystanie z transportu publicznego. A wszystko to w imię wygody i bezpieczeństwa podróżujących transportem publicznym. Tak więc rok 2008 przyniesie nam wiele zmian w transporcie publicznym. Udogodnienia w korzystaniu z metra i autobusów, z czasem nawet i z pociągów. Czy na lepsze? Cóż, Czas doniesie. Bądźmy zatem cierpliwi szukając kolejnego połączenia metrem, gdyż linia, z której chcemy skorzystać, właśnie przechodzi partial closure.

Alicja Kwaśna


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

PROMOCJA 5

Learndirect Advice we współpracy z Polską Misją Katolicką wyciąga rękę do polskiej społeczności Learndirect Careers Advice podejmuje kolejne działania w kierunku budowania silnych związków ze społecznością polską, tym razem przy współpracy Polskiej Misji Katolickiej, która posiada ponad 100 kościołów w całej Anglii. Celem tej współpracy jest aktywizacja oraz zachęcenie wszystkich Polaków do pełnego wykorzystywania swoich umiejętności i kwalifikacji. Kierownik Projektu ze strony Learndirect Careers Advice Paula Hardwick tak komentuje podjęte działania: „Jest to wyjątkowa okazja dla Learndirect, by zbliżyć się do polskiej społeczności. Celem naszej obecności w polskich kościołów jest możliwość dotarcia do Polaków i zakomunikowania im, jak wielki potencjał tkwi w możliwości rozwoju zawodowego w bezpiecznych, pewnych i korzystnych warunkach. Wsparcie Polskiej Misji Katolickiej jest nieocenione przy kontynuacji naszych działań wśród tak szybko rosnącej społeczności.” Specjalnie wyszkolona ekipa profesjonalistów odwiedzi sześć kościołów m.in. na Hammersmith, Ealing, Balham, Islington, Putney oraz w Slough w terminie od 27 stycznia do 2 marca. Będą

przeprowadzane rozmowy z Polakami o istniejącym wsparciu i poradach na specjalnie uruchomionnej linii telefonicznej w języku polskim. Dzięki takiej usłudze będzie można zasięgnąć porady w ojczystym języku odnośnie dostępnych różnorodnych szkoleń, kursów językowych, w tym doskonalenia języka angielskiego, podnoszenia kwalifikacji do standardów przyjętych i wymaganych w UK, a także o zdobywaniu nowych umiejętności. Learndirect Careers Advice również służy

poradami jeśli chodzi o dofinansowania oraz opieki dla dzieci. Rektor Polskiej Misji Katolickiej ks. Tadeusz Kukla jest bardzo zadowolony z podjętej przez Learndirect Careers Advice inicjatywy: „Taka współpraca jest bardzo zachęcająca i jesteśmy bardzo zadowoleni z zaangażowania Learndirect Careers Advice w pomoc Polakom w Londynie w podnoszeniu kwalifikacji i zdobywaniu nowych umiejętności, by mogli budować i rozwijać swoją karierę zawodową”.

Przyjdź na spotkanie z Learndirect Careers Advice do polskiego kościoła w: Balham – 27 styczeń, godz. 9.30 - 15.00 Ealing – 3 luty , godz. 11.30-18.30 Islington (Devonia) –10 luty, godz. 9.00-142.00 Hammersmith – 17 luty, godz. 9.30-12.00 Putney – 24 luty, godz. 9.30-13.00 Slough – 2 marzec, godz. 8.30-13.00

Learndirect Careers Advice – porady po polsku od poniedziałku do piątku w godz. 9.00 -17.00 Zadzwoń już dziś 0800 093 1114


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

6 CZAS NA WYSPIE

Normana Daviesa droga do Polski WITOLD KADENACY/NowyCzas

Niedzielne spotkanie z profesorem Normanem Daviesem, które odbyło się w podziemiach polskiego kościoła na Devonii w Londynie, okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie zawiódł główny bohater wieczoru, licznie zgromadzona publiczność, dziennikarze „Gońca Polskiego” prowadzący spotkanie. Jedynie księgarnia Polish Books nie dostarczyła zapowiadanych wcześniej książek autorstwa bohatera wieczoru.

J

uż na kwadrans przed rozpoczęciem spotkania trudno było o miejsce siedzące, a i miejsca stojące zajęte były niemal co do ostatniego. Publiczność złożona była głównie z ludzi młodych, choć pojawili się także przedstawiciele dawniejszych fal emigracyjnych. Jednym słowem – dyskusja z brytyjskim profesorem przyciągnęła wszystkich. I w zasadzie trudno się dziwić. W końcu Norman Davies, znany na całym świecie walijski historyk, większość swych prac naukowych – począwszy od doktoratu dotyczącego marszałka Józefa Piłsudskiego, poprzez Boże igrzysko, Powstanie’44, aż po ostatnią, najnowszą publikację – album prezentujący historię Polski za pomocą kart pocztowych, kopert i znaczków, a ukończony dosłownie w noc poprzedzającą niedzielne spotkanie na Devonii, Davies poświęcił historii właśnie naszego kraju. Skąd wzięła się ogromna fascynacja historią i kulturą Rzeczpospolitej? Czy była ona następstwem uczucia do krakowianki Marii,

człowiek bez pamięci – powtarzał profesor Davies. Tym bardziej znaczący może być więc fakt dawnej otwartości i tolerancji Polaków. Aż do czasów II wojny światowej Rzeczpospolita była bowiem krajem wieloetnicznym, wielonarodowym, wieloreligijnym, wielokulturowym. W tym sensie przypominała więc dzisiejszy Londyn. To właśnie na terenie Rzeczypospolitej przedstawiciele innych narodowości znajdowali azyl, przyjaznych ludzi i odpowiednie miejsce do życia. W tym samym czasie, tj. aż do połowy wieku XIX, szkockie uniwersytety zamknięte były dla Żydów i katolików. – Z tą otwartością i słynną na cały świat tolerancją Brytyjczyków byłbym raczej ostrożny – podsumował ten wątek dyskusji profesor Davies – myślę, że Polacy mają w tej materii znacznie większe powody do dumy.

Nie taki diabeł straszny…

obecnej żony profesora? A może było odwrotnie? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań można było uzyskać właśnie na niedzielnym spotkaniu.

Historia jednej podróży – Była piąta nad ranem, gdy wysiadłem na Dworcu Głównym w Krakowie. Ledwie żywy po kilkunastogodzinnej podróży w pociągu. Nikt na mnie nie czekał, nikt mnie nie witał, nikt mnie nie znał. I ja też nikogo wówczas nie znałem – wspomina swój pierwszy przyjazd do Krakowa profesor Davies. – Pamiętam, że w pewnym momencie podszedł do mnie człowiek, zakonnik z zakonu Salezjanów, i zapytał czy czegoś nie potrzebuję. Ostatecznie zaprosił mnie do siebie na śniadanie. I musze przyznać, że to było najlepsze śniadanie, jakie w życiu jadłem! A najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że do dziś mam kontakt z tym człowiekiem – spuentował opowieść o pierwszej wizycie w Krakowie profesor Davies.

NORMAN DAVIES urodził się w 1939 roku w Bolton w północnej Anglii. Z pochodzenia jest Walijczykiem. Studiował w Magdalen College w Oksfordzie, w Grenoble, w Perugii, w University of Sussex i w Uniwersytecie Jagiellońskim. Wykładowca uniwersytetów w USA, Kanadzie i Japonii. Od 1985 roku profesor zwyczajny w Szkole Studiów Słowiańskich i Wschodnioeuropejskich (School of Slavonic and East European Studies) Uniwersytetu w Londynie. Współpracował m.in. z The Times i The Independent. Jest członkiem korespondentem Akademii Umiejętności w Krakowie. Jego najważniejsze publikacje: Orzeł biały, czerwona gwiazda. Wojna polsko-sowiecka 1919-1920; Boże igrzysko. Historia Polski; Europa. Rozprawa historyka z historią; Smok wawelski nad Tamizą. Eseje, polemiki, wykłady. Powstanie '44; MIKROKOSMOS. Portret miasta środkowoeuropejskiego. Wrocław * Breslau * Vratislavia; Wyspy. Historia; Europa – między Wschodem a Zachodem. Nie ulega wątpliwości, że to niezwykłe spotkanie mogło przyczynić się do rodzenia się ogromnego sentymentu do Polski i Polaków. Zainteresowanie Polską musiało mieć jednak znacznie głębsze podłoże. Jako historyka i naukowca porwała go nie tylko burzliwa historia naszego kraju, lecz także, a może przede wszystkim, historyczna samoświadomość Polaków. Bo o ile dla przeciętnego Brytyjczyka jego świadomość historyczna ogranicza się do żartów i anegdot – najczęściej na temat żon Henryka XVIII, o tyle dla Polaków wiedza historyczna jest istotnym elementem narodowej tożsamości. Nawet wtedy, gdy jest to historia trudna i bolesna. – Naród bez znajomości historii jest jak

Nie należy się zatem dziwić walce Normana Daviesa ze stereotypami, szczególnie tymi, dotyczącymi Polski i Polaków. – Każdy dobrze wie, że stereotypy są z gruntu nieprawdziwe. To ogromne uproszczenia, które nijak mają się do rzeczywistości. Jednocześnie trzeba sobie jednak uświadomić, że wszystkie tego typu sądy i opinie wynikają albo z niewiedzy, albo z określonego kontekstu, w jakim powstały – przekonywał profesor. – Dobrze więc, że teraz, gdy tak wielu młodych, wykształconych Polaków przyjechało na Wyspy, Brytyjczycy mają szansę na własnej skórze przekonać się jacy jesteście naprawdę – podkreślił. Jest to o tyle bardziej znaczące, gdyż – jak wielokrotnie powtarzał profesor Davies – Polska nie leży na peryferiach Europy ani w sensie kulturowym, ani cywilizacyjnym, ani nawet geograficznym. Szczególnie pod tym ostatnim względem, bo przecież geograficzny „środek” Europy znajduje się w Otwocku. – Polacy chyba nie do końca zdają sobie sprawę, w jakim kraju mieszkają. Polska to nie Estonia czy San Marino – przekonywał Norman Davies – To duży, czterdziestomilionowy kraj, który w strukturach europejskich naprawdę się liczy. A tak swoją drogą, to każdy by chciał, by Niemców było o połowę mniej – żartował brytyjski historyk.

Historyk od przyszłości Możliwy konflikt Europy ze Stanami Zjednoczonymi, Rosją czy rozpad Zjednoczonego Królestwa to nie elementy przepowiedni Nostradamusa, lecz całkiem realne scenariusze, możliwe, zdaniem Normana Daviesa, w bliższej lub dalszej przyszłości Starego Kontynentu. I choć żaden historyk nie jest jasnowidzem, a w centrum jego zainteresowania leży to, co było, to wiedza i zdobyte doświadczenia dają mu pełne prawo do wysnuwania prawdopodobnych zdarzeń w przyszłości. Nic zatem dziwnego, że kilka pytań z serii „od publiczności” dotyczyło tych właśnie kwestii. Norman Davies posiada bowiem ogromną wiedzę o historii Europy, i choć jego poglądy wzbudzają często zdecydowany sprzeciw środowisk akademickich, to dla wielu jest on w dalszym ciągu niekwestionowanym autorytetem. Jeden ze współprowadzących, podsumowując niedzielne spotkanie z Normanem Daviesem, przytoczył tytuł eseju Leszka Kołakowskiego: Słuchając mądrego człowieka. Po uczestnictwie w dwugodzinnej dyskusji z walijskim historykiem, to odwołanie wydaje się oczywiste.

Łucja Piejko


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

CZAS NA WYSPIE 7

Województwo dla emigrantów Polacy w Londynie powinni mieć swoje województwo. Powinni mieć swój własny okręg wyborczy, by ich głosy jeszcze bardziej liczyły się przy podejmowaniu ważnych decyzji dla kraju. Taki jest postulat Fundacji Helsińskiej i dobrze się stało, że wysunięto go właśnie teraz. Jest bowiem jeszcze sporo czasu, by nabrał on realnych kształtów już w czasie następnych wyborów. Gdyby ten postulat został spełniony, wtedy więź Polaków rozrzuconych po świecie z ich starym krajem byłaby o wiele większa. Takie rozwiązania wprowadzili już Hiszpanie, Włosi i Chorwaci i wielce je sobie chwalą. O takiej konieczności niech świadczą ostatnie wybory parlamentarne w Polsce. Wszyscy pamiętamy te gigantyczne kolejki przed lokalami wyborczymi w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Widać było, jak bardzo Polacy mieszkający w tych krajach

czują się w obowiązku oddać głos, tym samym dokonać jakiegoś wyboru. Frekwencja w ostatnich wyborach wśród Polaków poza granicami kraju, a przede wszystkim w Wielkiej Brytanii i Irlandii rosła w tempie geometrycznym w miarę, jak rosła temperatura kampanii wyborczej w Polsce. O ile w roku 2005 takich głosów doliczono się tylko 35 tysięcy, to w wyborach w roku 2007 było ich już 150 tysięcy! I takich głosów mogłoby być znacznie więcej, by tylko nieliczny procent Polaków rozsianych po świecie bierze udział w głosowaniu. Powodem jest wciąż znikoma liczba punktów wyborczych. A tymczasem od kilku lat mamy zupełnie nową sytuację. Do pracy wyjechały miliony Polaków. Część mówi, że nie wróci do Polski, wielu jednak deklaruje, że po kilku latach znajdą w kraju swoje miejsce. Dlate-

Apel policji Koszty pomocy Leszek Milon, 39-letni Polak zmarł w sobotę, 19 stycznia, w swoim mieszkaniu przy Radford Road w Nottingham. Przyczyną jego śmierci były silne obrażenia głowy. Karetkę pogotowia wezwano około godziny 21.00. Policja zbiera informacje na temat Polaka, prawdopodobnie mieszkał w Nottingham od kilku lat. Jeżeli ktoś znał Leszka Milona, proszony jest o kontakt. Można zadzwonić pod numer 0115 844 5976 (Incident Room) lub anonimowo na telefon Crimestoppers: 0800 555 111.

Dokończenie ze str. 1 Bogdan Trojanek na konferencji prasowej potwierdził swoje wcześniejsze słowa, że nie orientuje się w sprawie rozliczeń z Windmill. Bernacki poinformował, że zebrano £385 z licytacji i £835 z biletów. Zapytany o liczbę sprzedanych biletów, na głos dzielił £835 przez koszt biletu, szukając konkretnej cyfry. Liczbę 200 sprzedanych biletów potwierdziła również wskazana przez Bernackiego osoba – Sylwia, która potwierdziła, że odpowiadała za ich sprzedaż. I tak podczas konferencji, która odbyła się tydzień po imprezie, jej organi-

zatorzy publicznie dodawali i odejmowali wpływy i wydatki, po czym wreszcie zgodzili się, że suma wpływów ze sprzedaży biletów w Windmill wyniosła £1080, czyli że pełna suma zebranych w niedzielę pieniędzy to £1465. Tymczasem zgodnie z regulaminem WOŚP, pkt 9 „rozliczenie powinno zostać wysłane listem poleconym na adres Fundacji (…) w nieprzekraczalnym terminie jednego tygodnia od zakończenia imprezy zamkniętej (…).” Po mozolnym przeliczeniu wszystkiego, skonfrontowaniu wersji osób uczestniczących w całym zamieszaniu, Bogdan Trojanek pokazał potwierdze-

go logicznym jest, że chcieliby na obraz Polski mieć realny wpływ, właśnie poprzez możliwość głosowania w wyborach. Za ogromny anarchronizm uzaje się też fakt, że Polacy spoza Polski głosują na listę warszawską i tylko na nią. Doszło więc do takich paradoksów, że posłem nie został ceniony fachowiec Michał Boni, tylko postać z tamtej epoki ...Danuta Waniek. Stworzenie nowego, 17. województwa wyborczego dałoby szansę na lepsze zrozumienie w kraju takich problemów, jak rozpady polskich rodzin na obczyźnie, problemy z wychowaniem tam dzieci i wiele innych. Byłaby to też szansa na lepsze związanie Polonii z krajem, na lepsze np. wykorzystanie ich możliwości finansowych i intelektualnych w rozwoju polskich gałęzi przemysłu i usług. (br) nie przelewu £2285 na konto WOŚP. Stwierdził też, że dochód ze sprzedaży biletów w Windmill, tak samo jak część dochodu ze sprzedaży biletów w POSK-u, został przeznaczony na pokrycie jego kosztów związanych z organizacją imprezy, chociaż jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej zarzekał się, że z Windmill nie ma nic wspólnego. Zganił dziennikarzy, że przy tak szlachetnej akcji próbują doliczyć się kilku brakujących biletów czy kilkuset funtów. Mówił o tym, że przywiezienie, wykarmienie, zakwaterowanie zespołu oraz wynajem sali to ogromne koszty i że wydał na to przecież tylko 2900 funtów. Odebrał je sobie ze społecznych pieniędzy przekazanych przez darczyńców na rzecz WOŚP.

tydzień na wyspach Przy 22 Halmyre Street w Edynburgu już od lutego również polscy emigranci będą mogli zamieszkać w wyremontowanych i w pełni wyposażonych, trzy- i cztero-pokojowych mieszkaniach – podał serwis szkocja.net. Aby wynająć takie mieszkanie trzeba mieć minimalny dochód miesięczny w wysokości 1500 funtów netto i podpisać umowę na minimum sześć miesięcy. Wymagane są również referencje z banku lub od pracodawcy. Zainteresowani proszeni są o kontakt z biurem „Polak w Szkocji” – info@polakwszkocji.com, nr telefonu: 07731 747463.

Dofinansowanie w wysokości 4,5 tys. funtów dostali autorzy projektu „Stańczyk”, którego zadaniem jest promocja polskiej kultury w Warwickshire – poinformowało BBC. W ramach projektu zostaną zorganizowane imprezy, podczas których mieszkańcy miasta będą mogli poznać kulturę i zwyczaje Polaków. Pieniądze pochodzą z Funduszu Rozwoju Społeczności Lokalnych. Na dziewięć lat pozbawienia wolności brytyjski sąd skazał w piątek, 18 stycznia, 32-letniego Dariusza Sz. Został uznany winnym nieumyślnego spowodowania śmierci brytyjskiego weterana wojennego – poinformował „Daily Mail”. Dariusz Sz. włamał się do domu 87letniego Williama Lywooda dwukrotnie. Kiedy za pierwszym razem nie dostał pieniędzy, pobił staruszka, który po wyjściu ze szpitala zainstalował system alarmowy. Dzięki niemu policja błyskawicznie interweniowała, kiedy został ponownie napadnięty. Pobity Lywood zmarł po miesiącu.

Brytyjski rząd ogłosił, że nauka gotowania stanie się przedmiotem obowiązkowym w szkołach średnich. Uczniowie w wieku od 11 do 14 lat przez semestr będą raz w tygodniu uczyć się gotowania. Program jest elementem kampanii walki z otyłością.

Rządowe Forum Badań Migracyjnych poinformowało, że warunki mieszkaniowe imigrantów są niepokojące. Przydzielono im zaledwie 1 proc. mieszkań socjalnych – podał „The Guardian”. Według przedstawionych danych ok. 90 proc. imigrantów, którzy przybyli na Wyspy w przeciągu dwóch ostatnich lat, wynajmuje mieszkania prywatne.

Organizatorzy WOŚP w Dublinie zebrali w banknotach 6.965 euro. W bilonie zebrano 2.953,83 euro. Do tego doszły jeszcze czeki od sponsorów oraz – przeliczone na euro – funty i złotówki. Pośród zebranych datków było: 220 złotych, 500 rubli, 65 funtów, liry tureckie, 1 cent amerykański oraz kilogram mieszanego bilonu z całego świata i... plastikowe serduszko. Łącznie zebrano ponad 10 tysięcy euro.


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

8 POLSKA

tydzień w kraju

T Prezydent Lech Kaczyński złoży wizytę w Gruzji z okazji zaprzysiężenia prezydenta M. Sakaaszwilego. Kaczyński nazwał go „wielkim przyjacielem Polski”. T Na czele delegacji polskiej na szczyt NATO w Bukareszcie stanie prezydent Lech Kaczyński. Premier mówi, że ma dużo obowiązków w kraju.

T Minister spraw zagranicznych Radek Sikorski złożył wizytę w Moskwie. Rozmawiano m.in. o „tarczy”, co opozycja uznaje za duży błąd polityczny. Sikorski mówi, że „przetarł” drogę premierowi. Minister wyraził też nadzieję, że Rosja zrezygnuje z budowy gazociągu północnego i wróci na „stare” szlaki tranzytowe. T W Sejmie awantura o ustawę medialną. Nowa ustawa pozwoli koalicji rządzącej „odzyskać” media. Przy okazji wskazano na gwałtowny spadek dochodu mediów publicznych z abonamentów (o około 30 proc.). Ludzie przestali płacić, bo czekają na decyzję premiera o zniesieniu takiego obowiązku. Radiu grozi utrata płynności finansowej.

T Donald Tusk mianował na miejsce Pawła Grasia jako sekretarza stanu odpowiedzialnego za kontakty ze służbami specjalnymi Jacka Cichockiego, b. szefa Ośrodka Studiów Wschodnich. PiS przyjął tę nominację z zadowoleniem, ale uważa, że służby specjalne nadal nie mają odpowiedniej kontroli cywilnej po likwidacji stanowiska „koordynatora”.

T Kazimierz Marcinkiewicz nie zrezygnował z uprawiania polityki i prawdopodobnie jego kontrakt na pracę w EBOiR nie zostanie przedłużony. Zadecyduje o tym prezes NBP Skrzypek. Na miejsce b. premiera do Londynu pojedzie być może Zyta Gilowska. Prasowe plotki mówią, że Marcinkiewicz być może wróci na fotel premiera przed wyborami prezydenckimi i zastąpi ubiegającego się o ten urząd Tuska.

T Rząd złamał procedury przy powołaniu szefów ABW i Służby Wywiadu Wojskowego. Odbyło się to bez konsultacji z Prezydentem. Ustawa przewiduje w tej sprawie „zasięganie opinii prezydenta”. T MEN uchyla obowiązek noszenia mundurków szkolnych i pozostawia decyzję samym szkołom.

T Jarosław Kaczyński ostrzega, że z więzień wypuszczani są „arcyzbrodniarze”, „od obcinania palców i mordowania ludzi”. Niepokoi to tym bardziej, że główne funkcje w prokuraturze obejmują ludzie, którzy często sami mają konflikt z prawem. Minister Ćwiąkalski zarzucił prezesowi PiS kłamstwa.

Zapchane polskie okno na świat

TRANSPORT » Okęcie nie spełnia warunków

Skandalu na warszawskim lotnisku Okęcie ciąg dalszy. Okazuje się, że budowa terminalu 2 lotniska przedłuży się do końca pierwszego kwartału tego roku, a może nawet jeszcze dłużej. Wykonawca zawalał kolejne terminy, nie pomagały kary i ponaglenia i dziś sytuacja jest taka, że nasze największe okno na świat nie może wejść do strefy Schengen. Wstyd jest ogromny, bo Okęcie to jedyny taki obiekt w krajach tak zwanej nowej Unii, który nie dostosowano do wymogów ruchu obowiązującego na naszym kontynencie. O tym, jak trudno jest wytrzymać

na dotychczasowym terminalu wiedzą najlepiej ci, którzy latają do Anglii, Irlandii, niemieckich miast, czy do Ameryki. Ścisk niewyobrażalny, regularne opóźnienia przylotów i odlotów samolotów. Dyrekcja Polskich Portów Lotniczych nie kryje, że została zaskoczona rosnącym ruchem pasażerskim. Ale kiedy do Polski wchodziły kolejne tanie linie lotnicze ich szefowie na wstępie zwracali uwagę, że Okęcie to prawdziwe wąskie gardło Polski. I stało się. Gdyby ruszył nowy terminal Warszawa mogłaby bez trudu

obsługiwać nawet dziesięć milionów pasażerów rocznie. Mogłaby stać się prawdziwym portem tranzytowym z uwagi na swoje położenie. Mogłaby... Ale w obecnej sytuacji zagraniczni przewoźnicy wybierają na taki port tranzytowy mniejszą o wiele od naszej stolicy czeską Pragę. I Czesi wiedzą, jak na tym robić świetne interesy. Każdy, kto w ostatnim czasie musiał wylatywać czy lądować na warszawskim Okęciu mówi zgodnie, że z takim koszmarem nie spotkał się na żadnym europejskim lotnisku. Nawet

Sofia i Bukareszt wypadają lepiej. Mniej tam jest spóźnień samolotów, mniej reklamacji o zagubionym bagażu, mniej ścisku i bałaganu. – Trudno w tej chwili powiedzieć, kto jest tak dokładnie winny tej sytuacji. Kontrakty podpisywano na budowę terminalu 2 tak dawno, wiele razy je zmieniano, że dziś nie znajdzie się winnego – mówi jeden z szefów Polskich Portów Lotniczych, który jednak uspokaja, że do normalności jest coraz bliżej...

– Tak, potwierdzam, że dałem poręczenie siedmiu żołnierzom, którzy siedzą w areszcie oskarżeni o dokonanie zbrodni w afgańskiej wiosce Nanghar Khel – przyznaje twórca i pierwszy dowódca jednostki specjalnej „Grom” generał Sławomir Petelicki. – Wielokrotnie wyrażałem opinię, że ci chłopcy nie powinni być tak traktowani, że nie powinien się nad nimi odbywać sąd bez... sądu. Mogą, moim zdaniem, odpowiadać z wolnej stopy, przecież prokuratura zrobiła już swoje, nie będą mataczyli – dodaje. Generał Petelicki ma nadzieję, że już 14 lutego siedmiu naszych żołnierzy opuści areszt. Wszystko jednak w rękach prokuratury wojskowej w Po-

znaniu. A ta na razie milczy na temat możliwości wypuszczenia żołnierzy na wolność.

Żołnierze, którzy uczestniczyli w tym ostrzale jeszcze przez miesiąc jeździli na patrole i to z ostrą bronią. Wielu dostawało pochwalne listy od szefa resortu obrony narodowej za dobrą służbę.

Kiedy jednak zaczęto badać uważniej sprawę, gdy okazało się, że amerykański dowódca odcinka frontu, w którym doszło do ostrzału zaświadczył, że polscy żołnierze nie działali z premedytacją, nie chcieli zabijać niewinnych ludzi i dodał, że jest gotów złożyć odpowiednie zeznania przed polskimi śledczymi, wielu polskim politykom oczy otworzyły się szeroko. Zaczęto mówić, że może jednak nie było tak źle, może to była pomyłka trudna do uniknięcia, jakich wiele na wojnie. Teraz jest nadzieja, że żołnierze wyjdą zza krat i będą odpowiadać z wolnej stopy. Najlepsi polscy prawnicy zapowiedzieli, że będą ich bronić za darmo. (br)

Polscy żołnierze wyjdą zza krat? Od początku skandal

Przypomnijmy. To był jeden wielki skandal. W połowie sierpnia ubiegłego roku polski patrol został ostrzelany w Afganistanie. W odpowiedzi ruszył w pościg za sprawcami. Do pomocy ściągnięto posiłki i zaczęło się ostrzeliwywanie domniemanych pozycji wroga. Po ostrzale okazało się, że zginęło od polskich pocisków sześciu afgańskich cywilów. Było też kilku rannych, którzy leczeni byli w szpitalach w Polsce.

Po miesiącu do aresztu

I nagle bomba, bo po powrocie do kraju zostali zatrzymani przez żandarmów niczym zbrodniarze. Wielu wyciągano dosłownie z łóżek, na oczach dzieci i żon. Innych jeszcze z hoteli, od znajomych. Wielu polityków z miejsca wydało wyrok na naszych chłopców: to mordercy, odpowiedzą za zbrodnie wojenne, grozi za to nawet dożywocie!

CBA, CIĘŻKO BĘDZIE ANULOWAĆ

Mariusz Kamiński, szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego powołany za rządów Jarosława Kaczyńskiego (PiS) zostanie na swoim stanowisku. Głośne acz nieoficjalne wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej głoszące o konieczności odwołania Kamińskiego ze stanowiska zamilkły. CBA jest problemem, z którym PO – jak widać – nie potrafi sobie poradzić. Centralne Biuro Antykorupcyjne powstało za czasów ekipy Jarosława Kaczyńskiego. Istotą działalności biura miało być tępienie przestępczości korupcyjnej, układów łapówkarskich i wszelkich innych przejawów deprawacji życia publicznego. Ówczesna opozycja, choć poparła powstanie biura, jego pierwsze efekty pracy ostro krytykowała, a trzeba przyznać, że miała ku temu podstawy. Działalność CBA za czasów PiS w opinii wielu polityków przypominała działania dawnych PRL-owskich

służb specjalnych. Funkcjonariusze biura siali postrach, ich przełożeni ferowali wyroki na potencjalnych sprawców nim sprawy trafiły do sądu. CBA było oskarżane o działalność polityczną, o instrument władzy w rękach takich polityków jak Jarosław Kaczyński, czy też Zbigniew Ziobro. Na nic zdawała się obrona Mariusza Kamińskiego, który mówiąc wprost – brzmiał często niewiarygodnie. Warto też zauważyć, że dotychczasowe spektakularne akcje CBA zakończyły się w dużej mierze fiaskiem i kompromitacją tych służb. Afera w ministerstwie rolnictwa – kompletna klapa, sprawa jednej z posłanek PO – też niepowodzenie. Mało tego, po wszystkich akcjach okazało się, że CBA nie wpadało na trop już istniejącej afery, ale poprzez stosowanie prowokacji samo tworzyło afery łapiąc w swoje sidła różne naiwne postaci.

Po przejęciu władzy przez Platformę Obywatelską przyszłość CBA i jego szefa Mariusza Kamińskiego wydawała się przesądzona. Przeciwko obecności Kamińskiego na tym stanowisku mocno opowiadała się posłanka Julia Pitera (niegdyś szefowa Transparency International w Polsce). Była autorką raportu nt. działania CBA, z którego miało wynikać, że służba ta nie spełnia określonych ustawą wymagań. Posłowie PO w nieoficjalnych komentarzach twierdzili nawet, że Mariuszowi Kamińskiemu grożą poważne zarzuty prokuratorskie. Dzisiaj sytuacja się zmieniła. Mariusz Kamiński – jak poinformował rząd – zostanie na swoim stanowisku, nie będą też podejmowane żadne próby likwidacji CBA. „Nie ma mowy o żadnych zbrodniach. Jest jedynie urzędnicza niechlujność” – powiedział premier Donald Tusk w telewizji TVN. Przy-

Bartosz Rutkowski

znał jednocześnie, że darzy Kamińskiego „ograniczonym zaufaniem”. Zachowanie członków rządu zapewne doprowadzi za chwilę do dyskusji medialnej, czy aby przypadkiem CBA nie posiada mocnych dowodów na np. przestępstwa popełnianie przez osoby związane z obecnym obozem rządzącym. Po co bowiem najpierw mocno krytykować określoną służbę i jej ludzi, by za chwilę zostawiać wszystko bez zmian. Pojawi się pewnie wiele komentarzy i wiele domysłów, a działaczom Prawa i Sprawiedliwości da pożywkę do dalszych ataków na rząd Platformy Obywatelskiej. Przy okazji usprawiedliwi oskarżenia o nieudolność. Nie wróży to dobrze stabilizacji na polskiej scenie politycznej, nie wróży też budowaniu zaufania społeczeństwa do rządzących. Miało być normalnie, jest rzeczywiście trochę nieudolnie.

Przemysław Kobus


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

Wykrzykują rządowi swoje żale

SPOŁECZEŃSTWO » Żądania płacowe nauczycieli

Śpiewali Międzynarodówkę i Warszawiankę. Krzyczeli pod adresem rządzących, że nie chcą już jałmużny, tylko godziwej zapłaty za swoją pracę. 12 tysięcy nauczycieli pokazało w Warszawie, że żarty się skończyły, pora na realizację obietnic. – Panie premierze, rozumiemy, że kampania wyborcza kieruje się swoimi prawami, ale to przede wszystkim pan sprawił, że uwierzyliśmy, że ktoś rzeczywiście chce zatroszczyć się o nauczycieli, że deklaracje, które padły o poprawie sytuacji finansowej nauczycieli w spotach reklamowych Platformy Obywatelskiej nie były gołosłowne – napisali w petycji strajkujący.

Podwyżki i to od razu!

Protestujący domagają się 50-procentowego wzrostu płac zasadniczych dla nauczycieli. Byłaby to podwyżka od 600 do tysiąca złotych. Rząd mówi, że tyle nie ma i da najwyżej po 200 złotych. Na to nauczyciele, że jak się nie dojdzie do porozumienia, to będą

Ludzie z otoczenia Tuska są przerażeni rosnącą lawiną żadań, chociaż spodziewali się protestów

strajki. I to generalne i to już niebawem. A to oznaczać będzie paraliż oświaty. Protestujący przypominali Tuskowi, że w czasie kampanii obiecywał podwyżki i to nie symboliczne, między innymi dla nauczycieli. Teraz z tego nie chce się wywiązać. A przecież to głównie dzięki tym obietnicom Platforma Obywatelska zdobyła w Polsce władzę. Ludzie z otoczenia Tuska są przerażeni rosnącą lawiną żądań. Przyznają, że spodziewali się protestów, ale w drugiej połowie roku lub na początku przyszłego. A protesty zaczęły się teraz.

Nauczyciel dziadem

– Nie mogę wziąć kredytu, nie starcza mi na ubranie, nie mówiąc o książkach, które są dla mnie warsztatem pracy – żalił się pod Sejmem jeden z młodych nauczycieli z Opoczna. – Ja naprawdę myślę o tym, by jednak nie czekać – jak to obiecał pan Tusk – na polską Irlandię, tylko wyjadę w cholerę do tej prawdziwej, jak setki tysięcy moich rodaków. Kolejka po pieniądze jest coraz dłuższa. Ciągle nie są rozwiązane sprawy płacowe lekarzy i pielęgniarek. Teraz większych pensji domagają się także ratownicy medyczni. Cała budżetówka twierdzi, że jest w ogonie płacowym i chce skorzystać z ekonomicznego rozwoju kraju. Rząd nieodmiennie powtarza, że budżet jest już dopięty, nigdy nie był z gumy i proponuje czekać. Ale cierpliwość wielu grup społecznych jest na granicy wytrzymałości. Jak zgodnie zapowiadają czekać nie będą.

Bartosz Rutkowski

POLSKA 9

Kompetencje prezydenta i premiera

W służbie zdrowia nadal zamieszanie. Zwołany przez premiera Tuska „Biały szczyt” nie przyniósł żadnych rozstrzygnięć. W wielu regionach protestują i strajkują pielęgniarki i lekarze. Niemoc rządu pokazało też ujawnienie nagrań ze spotkania rady gabinetowej. Najwięcej czasu zajęły przepychanki premiera i prezydenta o to, kto ma prowadzić obrady. Prezydent zadał pytania, ale nie uzyskał odpowiedzi. Nagrania z posiedzenia rządu ujawniła kancelaria premiera, która stwierdziła, że wcześniejsze „przecieki” do mediów pochodziły od prezydenta. Niezależnie od tego kto „puścił farbę” z zapisu można było się dowiedzieć przede wszystkim tego, że najwięcej czasu na radzie gabinetowej zajęło prezydentowi przywoływanie premiera do porządku w sporze kompetencyjnym o to, kto ma prowadzić obrady. Poza służbą zdrowia nadal trwa strajk w kopalni „Budryk”. Dwóch górników, którzy podjęli głodówkę zasłabło. Żony strajkujących nie zostały przyjęte przez wicepremiera i ministra gospodarki Pawlaka. (ab)

tydzień w kraju

T Środowisko Radia Maryja zaprzeczyło prasowym spekulacjom o tworzeniu przez o. Tadeusza Rydzyka prawicowej partii politycznej. T Jarosław Gowin z PO przyznał, że powodem dymisji pięciu wiceministrów z obecnego rządu były „problemy lustracyjne”. Politycy, którzy odeszli z rządu byli związani z PSL. T Prokuratura przedłużyła o kolejne trzy miesiące areszt dla b. ministra sportu Tomasza Lipca.

T W Lublinie odbyły się obchody 90-lecia niepodległości Ukrainy. Prawosławna Msza odbyła się na grobach żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej atamana Semena Petlury. T Tragiczna sytuacja panuje na przejściach granicznych z Ukrainą. Jest to skutek Schengen. Przejścia blokują kierowcy ciężarówek i Ukraińcy, którzy mają problemy z przekraczaniem granicy. Dodatkowo protestują też celnicy, którzy biorą urlopy lub specjalnie wolno dokonują odpraw. Kierowcy czekają po 72 godziny. Jeden z nich w kolejce zmarł.


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

10 WIELKA BRYTANIA T ŚWIAT

tydzień w skrócie

T W I turze wyborów prezydenckich w Serbii kandydat nacjonalistów Tomislav Nicolić uzyskał 39,96 proc., a jego rywal i dotychczasowy prezydent, uważany za prounijnego Tadić – 35,41 proc. Wzrost sympatii dla Nicolicia spowodowała secesja Kosowa. UE chcąc „pomóc” Tadiciovi, dwa dni przed wyborami poinformowała, że rozpoczyna negocjacje o zniesieniu wiz dla Serbów. Czy taka osłoda za utratę Kosowa wystarczy przekonamy się w II turze.

T W prawyborach w Newadzie wygrała wśród Demokratów Hilary Clinton, która dostała 55 proc. głosów. Obama miał tylko 45 proc. Wśród Republikanów wygrał zgodnie z oczekiwaniami Mike Romney. Jest on mormonem i poparli go liczni w tym stanie współwyznawcy. T Premier Słowacji Robert Fico skrytykował pomysł „tarczy antyrakietowej”. Jego zdaniem nie ma on realnego uzasadnienia. T 18 lutego odbędą się wybory w Pakistanie. Prezydent Musharaff zapewnia, że będą one „wolne i sprawiedliwe”. Raport CIA twierdzi, że odpowiedzialność za zamach na Bhutto ponosi nie rząd, ale Al Kaida.

T Irak zmienił swoją flagę na wniosek Kurdów, którym jej wzór kojarzył się ze zbrodniami Husajna. Z flagi zniknęły trzy zielone gwiazdy. T Egipt odwołał rozmowy polityczne z UE. Powodem jest oskarżenie tego kraju przez Parlament Europejski o łamanie praw człowieka. T Na południu Iraku w czasie walk armii z szyitami zginęło 66 osób. Do starć z islamistami doszło też na granicy pakistańsko-afgańskiej. Armia Pakistanu stoczyła dwie bitwy, w których zginęło 90 ludzi. T UE „zachęca” Cypr i Grecję do zamiany stanowiska i wycofania sprzeciwu wobec uznania niepodległości Kosowa.

T Łotwa wydaliła rosyjskiego dyplomatę podejrzewanego o szpiegostwo. Moskwa zapowiedziała „adekwatne kroki”. T Prezydent Litwy Valdas Adamkus przedstawił tezę, według której Rosja korzystając ze wzrostu gospodarczego może powrócić do nowej zimnej wojny.

TSzef sztabu armii rosyjskiej gen. Jurij Bałujewskij dopuścił użycie przez Moskę w ramach prewencji broni nuklearnej. T W gabinecie dyrekcji rafinerii Możejki na Litwie znaleziono rosyjski podsłuch. Możejki są własnością „Orlenu”.

Pat w Strefie Gazy

BLISKI WSCHÓD » Gaza bez prądu i ropy

Gaza bez prądu – drastyczna odpowiedź Izraela na ataki rakietowe może pociągnąć za sobą kryzys humanitarny w Strefie Gazy i wbrew pozorom, przysporzyć sympatyków Hamasowi, który nie wszyscy popierali. W takiej jednak sytuacji Palestyńczycy nie będą chętnie opowiadać się za procesem pokojowym.

Brak prądu, wody, chleba

Kiedy w Strefie Gazy półtora miliona ludzi zostało pozbawionych elektryczności, świat zaprotestował. W niebezpieczeństwie znalazły się bowiem nie tylko zwykłe domy, zamieszkałe przez Palestyńczyków, ale szkoły, przychodnie, sklepy i szpitale. W szpitalach i laboratoriach przyszpitalnych przechowuje się krew, która w nieodpowiednich warunkach ulega szybkiemu zepsuciu i jest niezdatna do użycia. Na razie szpitale działają dzięki dodatkowym generatorom, ale, jak twierdzą lekarze, bez ropy i to się może szybko skończyć. Chorzy, których życie zależy od skomplikowanej aparatury, znaleźli się w sytuacji zagrażającej ich życiu. Wstrzymana może również zostać dostawa wody, bowiem pompy działają na ropę. Poza tym, o tej porze roku w Strefie Gazy jest zimno, a mieszkania palestyńskie nie są przystosowane do niskich temperatur. Palestyńczycy ogrzewają je przy pomocy urządzeń, napędzanych dzięki ropie. Miasta zamarły, nikt bowiem nie jeździ samochodami. W poniedziałek przestały funkcjonować piekarnie, produkujące chleb – podstawę wyżywienia Palestyńczyka. Około 70 procent elektryczności dociera do Palestyny z Izraela, 9 z Egiptu. Jak podaje BBC, opierając się na raporcie Narodów Zjednoczonych z maja 2007 roku, pozostałe 27 procent powstaje dzięki jedynej w Gazie elektrowni, która w niedzielę została zamknięta z powodu braku paliwa.

Odpowiedzialność zbiorowa?

Ponadto we wtorek Izrael zamknął wszystkie przejścia graniczne ze Strefą Gazy, praktycznie uniemożliwiając dotarcie do mieszkańców rejonu konwojów z pomocą humanitarną. Jaka jest przyczyna izraelskiej blo-

kady? Izrael ma nadzieję, że wprowadzając tak drastyczne środki zmusi siły palestyńskie do zaprzestania wystrzeliwania rakiet na jego terytorium, co dzieje się regularnie, a przed blokadą zdradzało tendencję zwyżkową. Ma prawo bronić się przed atakami, niemniej, jak mówi Konwencja Genewska, nie może stosować odpowiedzialności zbiorowej, a poza tym, okupując jakieś terytorium, ma obowiązek zapewnić ludności tam żyjącej dostawę wody i innych podstawowych środków do życia. Embargo na prąd sprawi, że Palestyńczycy znacznie chętniej, w akcie ostatecznej desperacji, będą popierali ekstremistyczne odłamy Hamasu, mimo że większość Palestyńczyków nie aprobuje ataków rakietowych przeprowadzanych na południowe terytorium Izraela. Niemniej, jak twierdzą sami Palestyńczycy, nie mają żadnego wpływu na to, co się tam dzieje, ani żadnej mocy sprawczej, by im zapobiec. – O ile wiem, wszyscy rezydenci Gazy mogą chodzić i obejść się bez ropy – powiedział premier Izraela , Ehud Olmert. – A to dlatego, ze mają morderczy reżim, który nie pozwala by ludzie z południowego Izraela mogli prowadzić spokojne życie. Nie dopuścimy do humanitarnego kryzysu w Gazie, ale jednocześnie z pewnością nie pozwolimy, by życie mieszkańców Gazy było przyjemne i wygodne. – To, co się tam dzieje, jest ukartowane przez Hamas – powiedział Arieh Mekell, rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych – Izrael nadal dostarcza wystarczająca ilość energii, by uniknąć kryzysu humanitarnego”.

Nieuznany Hamas, nieuznany Izrael

Izrael nie uznaje demokratycznie wybranego Hamasu, a Hamas nie chce uznać istnienia państwa Izrael, uważając je za nielegalne. Przedstawiciele sekularnego Fatahu, który Palestyńczycy oskarżają o defraudację milionów dolarów, które były przeznaczone na pomoc dla nich samych, na czele z prezydentem Abbasem, wierzą w negocjacje pokojowe z Izraelem i uznają jego istnienie, w przeciwieństwie do Hamasu. Sam Hamas jest wewnętrznie pękPIOTR APOLINARSKI/NowyCzas

nięty, choć stara się tego nie pokazywać – ma frakcję radykalną i umiarkowaną. Radykałowie wierzą w absolutną niemożliwość prowadzenia dialogu z Izraelem i mimo coraz częstszych i bardziej dotkliwych sankcji Izraela wobec Gazy, nie zamierzają zmienić swojego postępowania i polityki. Frakcja umiarkowana zdaje sobie sprawę z tego, ze życie Palestyńczyków w obecnych warunkach jest praktycznie nie do zniesienia, co sugeruje, że Hamas powinien zmienić taktykę. Fatah, uznający Izrael, jest w tej chwili jedynym rozmówca Izraela, nie ma jednak możliwości ani decyzyjnych ani jakichkolwiek innych, by powstrzymać bojowników Hamasu (czy terrorystów, jak uważają Stany Zjednoczone i Izrael) przed wystrzeliwaniem rakiet na tereny Izraela. Taką moc teoretycznie ma jedynie Hamas, który jednak został wykluczony z rozmów pokojowych.

Skutek odwrotny

Ostatnie ruchy Izraela będą jednak sprzyjały radykalizacji Palestyńczyków, nie odwrotnie. Zdają sobie z tego sprawę również zwykli Izraelczycy, którzy są przeciwko blokadzie, uznając ją za środek wyjątkowo okrutny, podejmując różne oddolne inicjatywy pokojowe. Niemniej na samego Olmerta wywierane są wyjątkowo silne naciski natury politycznej ze strony twardogłowych prawicowców przeciwnych rozwiązaniom pokojowym. Jeden z nich od lat powtarza o konieczności zbombardowania egipskiej tamy w Asuanie i utopienia palestyńskich więźniów. Dlatego Olmert musi balansować miedzy politykami, by nie stracić niewielkiego już w tej chwili poparcia swoich koalicjantów, jakim się cieszy w izraelskim rządzie. Poza tym jakiekolwiek prześladowania Palestyńczyków wzmocnią jedynie Hamas w oczach opinii publicznej, robiąc z samego Hamasu męczennika. Jeśli bowiem Hamas zdoła przekonać świat i Palestyńczyków, o co nie będzie trudno, bo oczy świata są zwrócone na tę część Bliskiego Wschodu i ze wszystkich stron płyną deklaracje potępiające Izrael, że wszystkie nieszczęścia Palestyńczyków nie biorą się w żadnej części z we-

Policja protestuje

Policjanci wyszli na ulice, ponad 20 tysięcy, szkoda tylko, że w centrum Londynu i nie na służbie. Tym razem to oni protestowali. Domagali się większych płac. Tradycyjnie, jak przystało na protest, porządku pilnowali ich koledzy w mundurach. W proteście udział wzięli policjanci wszystkich stopni. Największe wrażenie robiły specjalnie zamówione, jednakowe czapki, których niestety zabrakło. Organizatorzy liczyli na 15 tys. uczestników.

Komentarz > 13

Mahmud Abbas wnętrznej niestabilności Hamasu, ale z powodów zewnętrznych, wtedy wszystkie starania Izraela, by powstrzymać radykalizację młodych Palestyńczyków i zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom spełzną na niczym. A ponieważ jednym z głównych zmartwień Hamasu są finanse, świat w tej chwili nie odmówi pomocy Palestyńczykom, wzmacniając pozycję radykałów. Hamas jako siła polityczna może upaść, ale nie zniknie jako ruch społeczny, jeśli tylko nadal stosowana będzie zasada „odpowiedzialności zbiorowej”. Tymczasem Izrael zgodził się na trzydniowe poluzowanie blokady i dostarczenie pewnej ilości ropy do Strefy Gazy. Co będzie potem – nie wie nikt. Najmniej wiedzą sami Palestyńczycy.

Aleksandra Łojek-Magdziarz

20 mil/h

Pod koniec swojej obecnej kadencji burmistrz Londynu Ken Livingstone chce przeprowadzić jeszcze jedną reformę dotyczącą ruchu kołowego w Londynie. Rozpatruje się moźliwość ograniczenia prędkości do 20 mil/h na wszystkich drogach poza głównymi. Do tej pory tylko nieliczne drogi w terenie zabudowanym miały takie ograniczenia. Musiały przy tym spełniać określone warunki, które powodowały fizyczne ograniczenie prędkości, bądź kamery rejestrujące prędkość. Ten wymóg zostanie zniesiony. Ograniczenie ma zmniejszyć liczbę śmiertelnych wypadków. (mg)


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

WIELKA BRYTANIA T ŚWIAT 11

Czy Bill Clinton może pomóc żonie?

STANY ZJEDNOCZONE » Wybory prezydenckie z tłem erotycznym

Dziesięć lat temu skromna stażystka Białego Domu o mało co nie wywróciła amerykańskiej polityki. Kariera prezydenta Billa Clintona wisiała na włosku. Cudem przeżył, a cała sprawa ciągnie się do dziś. Najpierw informacja o romansie Lewinsky z Clintonem pojawiła się na jednym z internetowych portali. Potem dołączyły do tego szanowane tytuły, stacje radiowe, telewizyjne i zaczęło się. Przez kolejny rok ta sprawa pochłonęła Amerykę, potem cały świat. Teraz główny bohater afery, Bill Clinton pomaga swej małżonce w zdobyciu prezydenckiego fotela.

Murem przy mężu

Kiedy tylko szczegóły miłosnej afery prezydenta wyszły na światło dzienne, Hillary stała przy nim murem. Była twarda, gdy wystartowała z sukcesem do fotela senatora stanu Nowy Jork. Pokazała siłę, która być może będzie największym jej atutem w walce o najwyższy urząd w Ameryce. A co z pozostałymi bohaterami afery? Newt Gingrich, republikański speaker zrezygnował z funkcji, kiedy okazało się, że usunięcie Clintona z urzędu nie przeszło. Nie mógł się pogodzić z tym, że nie odsunięto od

urzędu prezydenta, który ośmieszył urząd i cały kraj. Paula Jones, to kobieta od której zaczęły się problemy miłosne Clintona. I choć nie była pierwszą kochanką Billa, to ona pierwsza wydobyła na świałto dzienne jurny charakter najpierw gubernatora stanu Arkansas, potem prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ale jej sprawę zamknięto razem z oskarżeniami pod adresem Clintona nim jeszcze wyszła afera z Lewinsky. Clinton zapłacił jej 50 tys. dolarów odszkodowania, nie przyznał się jednak, by robił coś źle i nie przeprosił za swoje zachowanie ani Jones ani Amerykanów.

Nieudane życie Jones

Po tym skandalu Jones rozwiodła się z mężem, bo ten zarzucił jej, że świeci ciałem na stronach magazynu „Penthouse”. Potem ponownie wyszła za mąż, chowa dwójkę dzieci i pracuje w agencji nieruchomości w Little Rock. Twierdzi, że szykuje bombę o tych czasach, gdyż pisze książkę. – Nie zamierzam głosować na Hillary i nie wiem, co Bill robi u jej boku – powiedziała niedawno jednemu z dziennikarzy. Kolejna bohaterka, to Kathleen

Willey, która pracowała w Białym Domu i ujawniła wiele kompromitujących szczegółów z prywatnego życia Billa Clintona. Dziś mówi, że nie ma żalu do Clintona za jego skandaliczne zachowanie, ale do tamtej sprawy wolałaby już nie wracać. Ceni sobie spokój i rodzinne życie razem z mężem i dziećmi. Nie ma kontaktu z kolejną bohaterką skandalu Lindą Tripp, która tak naprawdę nagłośniła sprawę romansu Lewinsky z prezydentem.

Przyjaciółka wszystkich

Linda zawsze mówiła o sobie, że jest przy jacielem wszystkich i Monica Lewinsky robiła to, co jej kazała starsza koleżanka – pogrążała Clintona ujawniając szczegóły miłosnych uniesień w pokojach Białego Domu. Ale najważniejszą figurą jest ona, Monica Lewinsky. Miała wtedy 21 lat, dostarczała pizzę prezydentowi, flirtowała z nim, potem zrobił się z tego wyuzdany romans. Były zabawy z cygarami, co doprowadzała do śmiechu pół Ameryki, a drugą do zgorszenia. Jej miłosna przygoda z prezydentem trwała 18 miesięcy. Był seks oralny, telefony przesycone erotyczną treścią, zabawy Billa z cyga-

rem, którymi pieścił młodziutką stażystkę i inne formy miłości.

Kochała prezydenta

Ona sama powtarzała, że była zafascynowała prezydentem, że on też ją kochał, choć z racji wieku, doświadczenia na każdym polu był postacią dominującą w tym układzie. Po tym skandalu starała się usunąć w cień. Nie zawsze jej się to udawało, bo dziennikarze śledzili jej każdy krok. Robiła więc damskie torebki, pojawiała się w programach telewizyjnych, wreszcie dwa lata temu ukończyła London School of Economics i jest w tej chwili psychologiem społecznym. Nikt dokładnie nie wie, gdzie teraz jest Monica Lewinsky. Mówiło się, że pracuje gdzieś w Wielkiej Brytanii. Z jednej strony Bill Clinton jest atutem swojej żony, pierwszej kobiety ubiegającej się o urząd prezydenta, z drugiej jego historia, i kompromitujące wystąpienia przed kamerami, zaprzeczanie faktom i przepraszanie Amerykanów może być poważną przeszkodą w kampanii. I z tego powodu Bill Clinton jest coraz mniej widoczny.

Bartosz Rutkowski

tydzień w skrócie

T W gabinecie prezydenta Ukrainy doszło do bijatyki. Po wyjściu z sali Juszczenki pobili się mer Kijowa i minister spraw wewnętrznych. Łazarenko i Czernowecki zarzucili sobie korupcję, a później przeszli do rękoczynów. T Gruzja potwierdza swoją chęć wejścia do NATO. Armia gruzińska wymieniła „kałasznikowy” na amerykańskie automaty M40. T Prezydent USA George W. Bush ogłosił „krótkoterminowy” plan pobudzenia gospodarki, który ma uchronić przed nadciągającą recesją.

T Wybudowana przez Francuzów szybka kolej TGV ma połączyć w Ameryce Południowej Buenos Aires z Cordobą.

T Włosi są rekordzistami wyłudzania pieniędzy od państwa. Według ocen chodzi tu o sumę 23 miliardów euro w skali rocznej. Najczęstszym sposobem wyłudzenia jest pobieranie rent, emerytur i innych świadczeń za osoby już zmarłe.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

12 TAKIE CZASY

N

Oskarżenia czy zarzuty?

Krystyna Cywińska

ie wiem i nie chcę wiedzieć, czym się kierował prof. Jan Gross pisząc kolejną rozprawę o mordowaniu w Polsce Żydów. Nie chcę wiedzieć, bo się dopiero przestraszę! Pierwszą była rozprawa pod tytułem „Sąsiedzi”. Że przypomnę, traktowała o tym, jak to 10 lipca 1940 roku polscy sąsiedzi w Jedwabnem mordowali swoich żydowskich sąsiadów. Najpierw ich katowano, łomem żelaznym, siekierą, kijem, nożem, czym kto miał. A potem zagnano do stodoły i żywcem spalono. Liczby do dziś są bardzo sporne. A działo się to po ucieczce sowieckich żołnierzy przed nacierającą armią niemiecką. W krótkim okresie zmieniających się najazdów i okupacji tych ziem. Po tej rozprawie Jana Grossa rozpętała się polemiczna burza. Kwestionowanie faktów podanych przez niego. Konfrontowanie ich z aktami sądowymi. Bo wkrótce po wojnie władze PRL rozprawiły się przecież z oskarżonymi o te zbrodnie. Posypały się argumenty o odwecie Polaków na miejscowych Żydach sprzyjających Sowietom. Witających ich jako swoich zbawców. Wysługujących się, im stawiającym pomniki Leninowi itd. itp. Pojawiły się też twierdzenia, że to nacierający Niemcy dali Polakom w Jedwabnem możliwość odegrania rytuału wrodzonego im antysemityzmu na miarę rzezi kozackich. Po sfilmowaniu tej rzezi przez Niemców posłużyło im to za propagandę ich polityki rasisowskiej.

Emigranci na Zachodzie, w większości pozbawieni antysemityzmu, którzy o tej masakrze nie słyszeli, nie chcieli w nią wierzyć. „To kłamstwa! Oszczerstwa komunistyczne!” – pisali rozjuszeni czytelnicy „Dziennika Polskiego”. „To polakożercza propaganda amerykańskich Żydów” – pisano. A że nie każda prawda służy prawom pojednania, wzajemnie polsko-żydowskie animozje zawrzały. Nawet po przeproszeniu Żydów za morderstwo w Jedwabnem w roku 2001 przez ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, wrzało nadal. Kwaśniewski przeprosił, złożył wieńce na płycie ku czci pomordowanych, włożył jarmułkę i brał udział w polsko-żydowskich modłach. „Wysługuje się Żydom” – pisano. Wrzenie trwało przez kolejne lata. O co chodziło prof. Grossowi? Żeby po jątrzeniu tych ran i urazów rany zaczęły się goić? Nastąpiło ich zabliźnienie? Nie wiem, ale mam wątpliwości. Bo prof. Gross, badacz dziejów, głównie Żydów na terenach Polski po wejściu Sowietów, nie przestał jątrzyć. Kiedy rany zaczęły się powoli zabliźniać, napisał kolejną rozprawę o pogromach w powojennej Polsce. Głównie w Kielcach. Ocenia się ogólnie, że było ich jednak siedemnaście. W różnych miejscach na większą i mniejszą skalę. Ta nowa rozprawa polsko-żydowska Jana Grossa ma tytuł „Strach”. Jest już do nabycia. Tytuł straszny i straszne znowu budzi emocje. Po obu stronach. Polscy historycy i nie tylko zarzucają Janowi Grossowi brak obiektywizmu. Tendencyjne uogólnianie oceny tych wydarzeń. A także to, że nic nowego nie odkrył. Fakty są od dawna znane. Starannie rozpra-

cowane przez historyków. Inaczej niż on przedstawiane merytoryczne. Można było to wszystko opisać w jednym artykule, dla przypomnienia – ktoś rozsądnie orzekł. Więc po co cała ta książkowa rozprawa? Zawdzięczamy jej tylko kolejny zażarty spór o antysemityzm Polaków. Zarzucany nam odruchowo. Tendencyjnie lub nie. Słusznie i niesłusznie. To temat wciąż Polaków bulwersujący. Żaden naród, żadna inna nacja tak się swoim antysemityzmem nie podnieca jak my. Ani tak temu nie zaprzecza, ani tak się nie oburza, ani tak przeciwko tym zarzutom nie protestuje, jak właśnie my, Polacy. Może do tego podżegani? Bo przecież antysemityzm istnieje i istniał prawie wszędzie. Dlaczego? Nikt tego zjawiska przekonująco nie rozgryzł, ani przekonująco nie wyjaśnił. Im większe nasze protesty, tłumaczenia, naświetlenia i wyjaśnienia, im silniejsza w obronie argumentacja, tym silniejsze zarzuty. Nie tylko Jana Grossa. W tym pojedynku raczej nie wygramy. Nierówne siły. Bo mamy do czynienia z mistrzami jazgotu propagandy i geniuszami polemiki. I zasady oko za oko ząb za ząb. I w czym to Polsce fama antysemityzmu wyssanego z matki mlekiem zaszkodziła? W obaleniu komuny? Czy jak wolą niektórzy żydokomuny? W pochodzie do kapitalizmu? Bożka żydowskiej finansjery. Do demokracji, może w wejściu do NATO czy do Unii? W rozwoju naszego przemysłu czy kultury? Prawie w niczym ta przyklejana etykietka antysemityzmu radykalnie nam nie zaszkodziła. Nie zaszkodziła też inwestowaniu w Polsce żydowskiego kapitału. Bo liczą się nie żadne zaległe resentymenty, ale roz-

ległe możliwości współpracy. Więc przestańmy się już biczować. Niemcy już skończyły z błaganiem na kolanach i ręką w kasie o przebaczenie. I tylko przemysł holocaustu, głównie w rękach żydowskich, zbija na tym nadal fortunę. A w skali ludzkości hasło „Nigdy więcej!” lansowane przez Żydów i innych okazało się pustosłowiem. Jaką skalą mierzyć antysemityzm? W Wielkiej Brytanii antysemityzm nie dopuszczał Żydów przez wieki do władzy ani do wojska. Ani do klubów. W Londynie w latach 20-tych doszło nawet do antyżydowskich rozruchów. We Francji przez wieki antysemityzm był silny i słynna była tzw. afera Dreyfusa, Żyda, oficera, oskarżonego o zdradę. W Ameryce antysemityzm był silny szczególnie w Stanach południowych aż do II wojny światowej, a nawet i potem. A w czasie wojny i zagłady Żydów Polska się nie shańbiła. Jak Francja gen. Petena, jak Słowacja księdza Tosi, jak Węgry admirała Horthiego. Jak Rumuni czy Bułgarzy. Jak te kraje nie współdziałała w wywózce i masakrach niemieckich. Więc jak mamy mierzyć antysemityzm? Irracjonalną niechęcią do innej rasy? Historia niczego ludzkości nie oduczyła. Nie wiem i nie chcę wiedzieć, czym się kierował prof. Jan Gross rozszarpując te rany. Nie chcę wiedzieć, bo nie chcę się przestraszyć. Jego kolejna rozprawa z polskim antysemityzmem w książce „Strach” już zachodniego świata nie interesuje. Wszystko zbladło. Przeszło do historii. A historia pisze nowe krwawe rozdziały. Sza w tym temacie, kochani rodacy obu nacji i shalom. Pokój między nami.

Przepraszam najmocniej Przemysław Wilczyński

Mamy w polskiej polityce nowy gatunek literacki: przeprosiny. Jak jeden z drugim trzeciego przeprosi, to trzeciemu żyć się odechciewa.

S

koro pisałem o obrażaniu, musi być też o przepraszaniu. O przepraszaniu szczególnego rodzaju. „Najmocniej Pana przepraszam (tu głośne, zagłuszające kaszlnięcie), że nazwałem go chamem. Doprawdy nie wiem co we mnie wstąpiło. Ale, prawdę mówiąc, gdybym miał kolejną ku temu okazję – nazwałbym Pana jeszcze dosadniej. Może użyłbym nawet słowa świnia. Na określenie zaś Pańskiej małżonki zabrakłoby mi słów. Niemniej jednak, jak

mówię, najmocniej przepraszam (kolejne kaszlnięcie), jeśli poczuł pan się urażony”. Takie to i podobne przeprosiny można co jakiś czas usłyszeć w polskim Sejmie. Kiedyś specjalizował się w nich wicepremier Lepper, teraz – poseł Palikot, czyli jego (Leppera) inteligenckie wcielenie. Kto to poseł Palikot? Otóż poseł Palikot (Platforma Obywatelska) to człowiek, który na pewnej konferencji prasowej wywijał silikonowym palikotem. Przepraszam za przejęzyczenie, penisem. Wywijał penisem. Innym razem – w imię tolerancji – chodził po Sejmie w koszulce z napisem „Jestem gejem” i „Jestem z SLD”. Ostatnio poseł Palikot przeprosił uprzejmie pana prezydenta. Zanim przeprosił, zapytał go, czy prawdą jest, że (prezydent) pije nałogowo alkohol. Jak już zapytał, to – jak mówię – przeprosił, zaznaczając, że przepraszać nie ma za co, bo tylko pytał. Na pytanie posła Palikota wszyscy się oburzyli, nawet niektórzy jego partyjni koledzy. A sam poseł Palikot był bardzo zdumiony, zdziwiony całą wrzawą (trudno się dziwić, w końcu pan poseł ukończył filozofię – zdziwienie zaś jest podobno początkiem filozofowania). W ogóle mam wrażenie, że jest dwóch Palikotów. Niewykluczone, że to ze mną coś jest nie tak. Nie wykluczam też, że wszystko jest OK. Otóż ten Palikot, co macha silikonowym penisem i ten, który potem jest

szczerze zdziwiony wrzawą, jaka z tego machania powstała, to dwa zupełnie inne – że tak powiem – Palikoty. Bo drugi Palikot, ten zewnętrzny, rozsądny, wychodzi – kilka godzin po wywołaniu skandalu – i zaczyna z zatroskaną miną wszystko tłumaczyć. Jak dziesięcioletni chłopiec, który właśnie dokonał spustoszeń w całym mieszkaniu – porozbijał piłką meble, potłukł szklanki, wyrwał deskę boazeryjną – przychodzi i pokornie, z miną analityka giełdowego zastanawia się: jak to się mogło stać? – Tak – mówi z marsową miną drugi Palikot – może trzeba było to inaczej powiedzieć. Może forma nie taka – polemizuje ze swoim wewnętrznym nieroztropnym Palikotem zewnętrzny Palikot. Może trzeba było poczekać – waży starannie racje. Zostawię na moment posła Palikota, bo przyszło mi do głowy, że „przepraszam” to nie jedyne słowo, którego ładne znaczenie politycy zmieniają na mniej ładne. Weźmy choćby „przyjaciela”. Kto nie pamięta słynnej frazy „nasi przyjaciele z PiS” i drugiej, bliźniaczej: „nasi przyjaciele z Platformy Obywatelskiej”? Fraza padała kilkanaście razy dziennie podczas negocjacji koalicyjnych, które – jak pamiętamy – zakończyły się tym czym się zakończyły. Pod koniec negocjacji – kiedy ładunek wzajemnej niechęci osiągnął poziom tak wysoki, że nawet zdolności dyplomatyczne posła Palikota na nic by się zdały – wspomniane frazy wypowiadano

bez zmian, choć za „przyjaciół” można by wówczas podstawić wiele innych – mniej eleganckich – określeń, w które jak wiadomo polszczyzna obfituje. Z „przepraszaniem”, „pytaniem” i „przyjaciółmi” jest trochę tak jak u Orwella w „1984”. Pojęcia zmieniają znaczenie na przeciwstawne. Ministerstwo Obfitości jest od obcinania racji żywności, Ministerstwo Miłości – od propagowania nienawiści, Ministerstwo Prawdy – od łgania, a Ministerstwo Pokoju – od prowadzenia wojen. W Polsce mamy „przepraszanie” służące jeszcze dotkliwszemu obrażaniu i „pytanie” służące kategorycznemu stwierdzaniu. Może by tak jakieś ministerstwo utworzyć? Może Ministerstwo Pokory i Kajania (MPK)? Może poseł Palikot byłby wtedy ministrem? Albo nie – niech poseł Palikot nie zostaje ministrem. Mam inne pomysły. Może by poseł Palikot wyjechał? Albo zmienił zawód, na klauna dajmy na to, jak sugerowali niektórzy? A może jedno i drugie? Może niech poseł Palikot i wyjedzie i zmieni zawód? Może by tak Wielka Brytania? Może Królowa Elżbieta potrzebuje dworskiego klauna? Może by poseł Palikot przed Królową zatańczył, coś Królowej zaśpiewał? Może by czymś Królowej zamachał, o coś ją zapytał? Nic nie sugeruję, tylko pytam. Jeśli kogoś uraziłem – przepraszam (kaszlnięcie).

OGŁOSZENIA 0207 3588406


nowyczas.co.uk

Grzegorz Małkiewicz

Instytucje charytatywne to ogromny przemysł wspomagający najbardziej potrzebujących. Nie zawsze jednak środki trafiają tam, gdzie powinny. Trudno się z tym pogodzić, ale szczytne cele często były parawanem niezbyt szlachetnych zachowań. Dlatego same motywy nie wystarczą, muszą być wyraźnie określone procedury działania i weryfikacji.

W

ielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest swego rodzaju fenomenem na rynku charytatywnym. Działa od lat i to z dużym powodzeniem. Na tyle dużym, że została zauważona przez bardzo sprawnych organizatorów z Zachodu, którzy przyjeżdżają do Polski i obserwują efekty pracy charyzmatycznego Jurka Owsiaka. To on jest sercem Orkiestry i jej gwarantem, a każda osoba wspomagająca jest automatycznie namaszczona. Staje się częścią wielkiej rodziny. Działalność charytatywna jest zaraźliwa. Raz połkniesz bakcyl i jesteś stracony. Satysfakcja z odniesionego sukcesu, poczucie pożyteczności sprawiają, że kwestowanie nie kończy się na jednorazowej przygodzie. Ludzie wracają, szczególnie w przypadku Orkiestry, która dzięki nim co roku bije własne rekordy. Nie widać tego jednak w Londynie i w innych dużych skupiskach Polaków w Wiel-

SPEAKER’S Corner

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

FELIETONY 13 kiej Brytanii. Dlaczego? Jest nas w końcu ponad milion. Wszystkie dotychczasowe próby były raczej kameralne, bez znanego skądinąd rozmachu. Bywało też tak, że Orkiestra w ogóle nie zagrała w Londynie, gdzie jest najwięcej Polaków, a skromny, ale jednak, występ zaliczyła w małym mieście, jak chociażby Peterborough czy High Wycombe. Za każdym też razem, mam na myśli londyńską scenę, do roboty zabierał się inny sztab i odchodził. Dlaczego nikt nie pozostawał? Pamiętam pierwszą Orkiestrę, jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. Było nas mniej, a jednak frekwencja przerosła oczekiwania organizatorów. POSK pękał w szwach. Potem było skromniej, a potem nic. Za każdym razem polonijne gazety pisały z entuzjazmem, że oj zagrali, i tyle, i ewentualnie ile pieniędzy przesłano na konto w Warszawie. Nikt nie interesował się dokładnym rozliczeniem, regulaminem, trudnościami or-

ganizacyjnymi. W myśl zasady, że nie przystoi sprawdzać szlachcica z jego szlachectwa. A może jednak trzeba i warto. Takie działania budują zaufanie, a nie – jak utrzymują niektórzy – niszczą je. Kiedy postanowiliśmy zadać kilka pytań organizatorom tegorocznej Orkiestry i ich sponsorom, natrafiliśmy na zdziwienie. Nikt nie dopuszczał do świadomości, że pytania zadawane są w dobrej wierze, że po to właśnie jest prasa, bo czytelnik oczekuje rzetelnie zebranego materiału, a nie radosnego poklepywania się po plecach. To dzięki uporowi dziennikarzy „Nowego Czasu” doszło do zorganizowania konferencji prasowej, podczas której wiele spraw zostało wyjaśnionych. I tak być powinno. Jeśli impreza nie podpiera się celem charytatywnym – kupuję bilet i na tym koniec, transakcja skończona. Jeśli ma ten cel, chciałbym wiedzieć, co się stało z moimi pieniędzmi, nawet z najmniejszą kwotą.

KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO

Z

Wacław Lewandowski

Chroń zagrabione (i grabieżcę)! anosiło się na skandal. Plakaty zapowiadające wielką wystawę „Francuskie i rosyjskie arcydzieła malarstwa lat 18701925” w Royal Academy of Arts miały zapraszać na coś, co się nie odbędzie. Rosja tupnęła kamaszem i dała do zrozumienia, że wystawa nie przyjedzie do Londynu, skoro istnieje możliwość, że brytyjskie sądy „aresztują” część płócien z powodu roszczeń ich prawowitych właścicieli. Obrazy pochodzą ze zbiorów czterech muzeów moskiewskich i petersburskich, a pośród tychże zbiorów znajdują się kolekcje słynnych ongiś rosyjskich kolekcjonerów Siergieja Szczukina i Iwana Morozowa, które zostały skonfiskowane przez bolszewików i uznane za własność państwową. Potomkowie wyżej wymienionych są poza Rosją i od lat zabiegają o odzyskanie zagrabionych dóbr. Szczególnie aktywny jest w tym względzie André Marc Delocque-Foucard, prawnuk Szczukina, obywatel Francji. Jego działań najbardziej obawiała się Rosja i on – o paradoksie – stał się teraz najbardziej niewygodnym dla władz brytyjskich człowiekiem! Ale zrobiono wiele, bardzo wiele, by wystawa mogła się odbyć, a londyńczycy mogli od 26 stycznia podziwiać zagrabione przez Sowiety dzieła m. in. Vincenta van Gogha i Henri Matisse’a. Oto parlament, by uśmierzyć lęk władz rosyjskich, w błyskawicznym, niebywałym wręcz tempie przyjął ustawę, która uniemożliwia spadkobiercom Szczukina i Morozowa wszczęcie postępowań roszczeniowych na terenie Wielkiej Brytanii. Rosjanie dostali więc co chcieli – pełną gwarancję, że prawo Rosji do zachowania łupów będzie chronione, zaś prawa własności indywidualnej zostaną zignorowane. Tłumy londyńczyków ruszą na wysatwę i podziwiać bogactwo „rosyjskich zbiorów”. Nie wiem, w jakim stopniu temu podziwowi towarzyszyć będzie refleksja, że oto stało się coś, co dotąd było niewyobrażalne. Tu, w Londynie, światowej stolicy kapitalizmu i liberalizmu, w majestacie prawa podeptano prawo własności, angażując w ten proceder autorytet parlamentu! Wiem i rozumiem: sprawa miała dyplomatyczne konteksty. Po zamordowaniu Litwinienki stosunki brytyjsko-rosyjskie stały się bardzo złe, najgorsze od wielu lat. W Rosji zamyka się placówki British Council, ton wypowiedzi rosyjskich polityków na tematy brytyjskie jest mrożący. Był więc interes polityczny, była wola uczynienia jakiegoś gestu, który umożliwiłby poprawę stosunków. Czy jednak nie byłoby lepiej, gdyby wystawa do Londynu nie przyjechała, a Brytyjczycy mogliby nadal być pewni, że w ich kraju prawo własności jest święte? Precedens, jaki uczyniono, pośrednio uznając prawa Rosji do bolszewickich łupów, takoż uznając, że grabież po latach może zostać prawnie usankcjonowana, jest tyleż niebywały, co bardzo niebezpieczny. Czy warto było pozwalać sobie na taki precedens w imię krótkotrwałej politycznej korzyści (bardzo zresztą wątpliwej)? Nie sądzę. Tysiące obcokrajowców z całego globu przebywa dziś na Wyspach. Dziś otrzymali sygnał, że to, w imię czego przybyli tutaj, wcale nie jest tak niewzruszalne i tak gwarantowane, jak to się dotąd wydawało... Smutno, gdy pomyśleć, kogo dziś chroni słynna na świat cały brytyjska tradycja!

O BYC Z A J ÓW K A

P

Waldemar Rompca

owoli tracę nadzieję na to, że wreszcie mieszkam w normalnym kraju. Minister spraw wewnętrznych, pani Jacqui Smith, odpowiedzialną za wszystko co z bezpieczeństwem jest związane przyznała, że nie czuje się bezpiecznie na ulicach Londynu wieczorową porą. I to bez względu na to, czy chodzi o ulice Hackney czy Chelsea. Wszystkiego po pani minister mogłem się spodziewać, ale nie takiej bezpośredniej szczerości. W wypowiedzi tej jest jeszcze coś, co na uwagę zasługuje. Oto po kilku miesiącach sprawowania swojej funkcji pani Smith dołączyła do tych kilku milionów mieszkańców brytyjskiej stolicy, którzy od dawna za pośrednictwem mediów mówią mniej więcej to samo: nie czujemy się bezpiecznie, przerażają nas kolejne doniesienia o popełnianych morderstwach, napadach czy gwałtach. Na ulicach prawie nie widać policji,

Pani minister się boi która przeważnie pojawia się wtedy, gdy już jest za późno. Zamiast zapobiegać, szuka jedynie, najczęściej dość opieszale, sprawców przestępstw. Jest jeszcze jedna rzecz warta odnotowania: statystyczny mieszkaniec stolicy Wielkiej Brytanii niewiele może w tej kwestii zmienić, podczas gdy Home Secretary takie możliwości ma. Jacqui Smith przytacza statystyki, według których oficjalnie mamy teraz mniej przestępstw niż dziesięć lat temu, co żadnym pocieszeniem nie jest. Wystarczy wsiąść do byle jakiego autobusu we wschodniej czy północnej części miasta – i widać, że o chuligaństwo ocieramy się co chwilę. Statystyki w żaden sposób nie poprawią naszego samopoczucia, tym bardziej po wypowiedzi pani minister. Zresztą to nie jest jej pierwsza wpadka – nie tak dawno protestujący policjanci przygotowywali się do głosowania nad wotum nieufności do pani minister, dla której 2,5-procentowa podwyżka płac dla policji była zbyt dużym luksusem, na który gliniarze nie zasłużyli. O braku poczucia bezpieczeństwa wypowiada się zresztą nie tylko minister spraw wewnętrznych. Oto pojawił się kolejny dość wątpliwy jeśli chodzi o założenia projekt, któ-

ry zakłada, że w szkołach instalowane będą specjalne bramki do wykrywania metalu, dokładnie takie same, przez jakie mamy okazję przechodzić na każdym lotnisku. Wszystko po to, by dzieciaki przestały przynosić do szkoły noże i inną broń. Z jednej strony chodzi o poprawienie bezpieczeństwa, ale prawda jest ukryta zupełnie gdzieś indziej. Instalując bramki władze przyznają, że nie radzą sobie z rosnącą przestępczością wśród nieletnich, także w szkołach. Ale pomysł ten tylko pozornie jest nowy i rewolucyjny. W Ameryce już od dawna takie bramki instalowane są w publicznych szkołach, przeważnie w najbiedniejszych dzielnicach miast, wszędzie tam, gdzie istnieje duże bezrobocie wśród rodziców. W tych lepszych nikomu do głowy nie przyszłoby instalowanie bramki – bo nikt z dobrze uposażonych rodziców nie będzie posyłał swoich pociech do szkoły, w której kolega z ławki może przyjść z nożem w kieszeni. Ale to, co normalne w Stanach Zjednoczonych, tutaj dopiero dojrzewa. I wyścig ten dopiero się zaczyna. O bezpieczeństwie na londyńskich (i nie tylko) ulicach usłyszymy jeszcze nie raz. I zapewniam, nie będą to dobre wiadomości.


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

14 PODRÓŻE W CZASIE I PRZESTRZENI

P

Dlaczego mieszkańcy opuścili wielkie miasto Kilwa?

Włodzimierz Fenrych

ewien derwisz, poproszony przez sułtana o cudowny prezent, który w chwili powodzenia pozwoliłby mu utrzymać zdrowy rozsądek, a w ciężkich czasach powstrzymywałby go przed rozpaczą, podarował sułtanowi puchar, na którego dnie wypisane były słowa: To również przeminie. Ciekawe, czy sułtan miasta Kilwa miał taki puchar. Słowa te niewątpliwie przychodzą na myśl cudzoziemcowi przechadzającemu się po pałacach, gdzie mury poprzerastane są korzeniami baobabów, a przez chaszcze na dziedzińcach przebiegają jaszczurki. Dziś tylko gliniane chaty rybaków stoją pomiędzy ruinami wspaniałych niegdyś budowli. Co się stało? Dlaczego mieszkańcy Kilwy opuścili miasto? Kilwa, leżąca u wybrzeży Tanzanii, była niegdyś jednym z najważniejszych miast ludu Swahili, prowadzącego dalekomorski handel wokół Oceanu Indujskiego. Wedle legendy lud Swahili przybył do Kilwy z innego miasta, opuszczonego przez mieszkańców przed wiekami, które nazywało się Shungwaya i leżało u wybrzeży dzisiejszej Kenii. Shungwaya to było wielkie miasto bogacące się na handlu z Arabią, Indiami, a nawet Chinami (chińskie kroniki wspominają o poselstwie przysłanym dwakroć z tego królestwa). Władca Shungwaya miał ogromny autorytet oraz wiele oficjalnych funkcji, do których należała asysta przy ślubach swych poddanych. Asysta ta polegała na deflorowaniu dziewic przed właściwą konsumpcją małżeństwa. Jednakże ostatni władca był okropnym dyktatorem, a powie-

rzone sobie dziewice traktował dosłownie per nogam – deflorował je wielkim palcem u nogi. Ludność nie posiadała się z oburzenia – jak można tak traktować kobiety? Władca jednak był zamordystą i ot tak, po prostu nie dał się zdetronizować. Mieszkańcy poprosili o pomoc plemię koczowników z głębi lądu. Koczownicy skorzystali z zaproszenia, zdetronizowali władcę okrutnika, a miasto złupili i puścili je z dymem. Mieszkańcy rozproszyli się wzdłuż wybrzeża i założyli nowe miasta: Mogadiszu w dzisiejszej Somalii, Mombassa w dziesiejszej Kenii, Kilwa na wybrzeżu Tanzanii. Wszystkie te miasta bogaciły się na handlu transoceanicznym, ale podobno największym i najbogatszym było miasto Kilwa. W XIV wieku odwiedził je słynny podróżnik Ibn Battuta i opisał je w swojej księdze. Ibn Battuta przybył tu bez problemów, bowiem w tym okresie Kilwa była już częścią świata muzułmańskiego. Wedle ustnej tradycji – pierwsi muzułmańscy sułtanowie Kilwy sami byli uchodźcami z perskiego Szirazu. Wśród ruin Kilwy jest kilka meczetów, największy z nich to rozpoczęty w XII, a rozbudowany w XV wieku meczet piątkowy. Nie jest wprawdzie taki wielki jak średniowieczne meczety Persji czy Egiptu, tym niemniej ma w sobie dużo uroku. Kiedy po drodze do Indii przybyli tu Porugalczycy, miasto przeżywało okres świetności i nic nie wskazywało na to, że czeka je podobny los, co wcześniej legendarne Shungwaya. Portugalczycy, wylądowawszy, wzięli miasto w posiadanie w imieniu króla Portugalii. Tak się wtedy robiło: żeglarze wychodzili na ląd z rozwianą flagą i brali zie-

WŁODZIMIERZ FENRYCH/NowyCzas

mię w posiadanie w imieniu katolickiego króla, a żeby mieszkańcy nie mieli wątpliwości, że to na poważnie, czym prędzej w pobliżu miasta budowali fort. Fort w Kilwa jest jednym z najokazalszych budynków pośród ruin. Po Portugalczykach przyszło dzikie ludożercze plemię Zimba z głębi lądu i wycięło połowę ludnościo miasta; por-

Stałem tam, chłonąc atmosferę miejsca. Myślałem że jestem sam, kiedy nagle usłyszałem za sobą kroki na posadzce. Obróciłem się i stanąłem twarzą w twarz z wpatrującym się we mnie ze zdumieniem stadem baranów. tugalski fort jakoś nie stanął temu na przeszkodzie. W końcu Portugalczycy zostali przegnani przez Arabów z Omanu, którzy najpierw przegnali katolików ze swojej ziemi, a potem z całego wybrzeża Afryki Wschodniej. Arabowie wcale nie przynieśli wolności, tylko zbudowali swoje własne imperium z centrum w Zanzibarze; aby mieszkańców Kilwy trzymać w ryzach, portugalski fort został rozbudowany na arabską modłę. Centrum handlu przeniosło się do Zanzibaru i Kilwa podupadła. W końcy Arabowie też zostali przegonieni, tym razem przez Prusaków wysłanych przez Bismarcka. Niemcy kolonialną stolicą ustanowili Dar es-Salam, podczas gdy Kilwa

pozostała daleką prowincją. Dziś pośród ruin średniowieczych budynków stoją gliniane chałupki kryte strzechą z palmowych liści. Miasto zapomniane: rodowici Tanzańczycy, widząc moje zainteresowanie tym miastem, pytali: – Co tam takiego ciekawego? Nikt nie wie, gdzie stało legendarne miasto Shungwaya, natomiast ruiny Kilwy można zwiedzić. Byłem tam. Chodziłem niczym Mickiewicz pośród ruin Bachczysaraju, kędy niegdyś przemykały się kurtyzany, a dziś jeno jaszczurka śliską piersią dotyka się zioła. Błądziłem

czesnym przestrzeganiu zasady miłości nieprzyjaciół, czyli niestosowaniu przemocy wobec przeciwników. Może więc różne religie różnią się czymś czesnym przestrzeganiu zasady miłości nieprzyjaciół, czyli niestosowaniu przemocy wobec przeciwników. Może

REWERS

S

wśród murów poprzerastanych korzeniami baobabu. Przechadzałem się pośród kolumn meczetu, do którego niegdyś muezzin wzywał wiernych na modlitwę. Jedna jego ściana jest zrujnowana, dzięki czemu jest więcej światła. Słońce odbija się od posadzki, tworząc niezwykły światłocień na sklepieniach. Stałem tam, chłonąc atmosferę miejsca. Myślałem że jestem sam, kiedy nagle usłyszałem za sobą kroki na posadzce. Obróciłem się i stanąłem twarzą w twarz z wpatrującym się we mnie ze zdumieniem stadem baranów.

GRZEGORZ MAŁKIEWICZ

czyli deja vu z ubiegłego tygodnia

Propaganda sukcesu tało się już tradycją, że młode media polonijne serwują nam co jakiś czas torciki urodzinowe z okazji 100., 150., 200. numeru. Czytamy wtedy, że dany tytuł jest czyimś dzieckiem, że poród był trudny, że dziecko-tytuł wychowywane jest przez rodzinę, czyli redakcję, i ojca rodziny, czyli właściciela tytułu. A wszystko to dla nas czytelników. Nie pozostaje nic innego, jak podziękować, być wdzięcznym i wpisać się w tę konwencję. Dziecko rzeczywiście podobne do rodziców i, jak zawsze w takich przypadkach, ktoś powie – wykapany ojciec. A skoro tak, posłuchaj-

my, co ma ojciec do powiedzenia, a dowiemy się więcej o dziecku. Ojciec Cooltury, bo o tym tytule tym razem mowa, pominął z okazji 200. urodzin jeden ciekawy wątek, jaki ujawnił 100 numerów wcześniej. Może nie chciał się powtarzać, niemniej z obowiązku kronikarskiego wypada go przypomnieć. Cytuję z pamięci: Był taki miesięcznik Kultura wydawany przez Jerzego Giedroycia… Powstała próżnia na rynku wydawniczym, więc trzeba było ją wypełnić. Redaktor Giedroyc, jak wiemy, zdecydował, że po jego śmierci Kultura przestanie wychodzić. Tym samym naraził nas na traumę osierocenia,

ale dzięki inicjatywie prezesa Witkowskiego ta trauma stała się mniej bolesna. Nie mamy więc paryskiej Kultury, ale mamy za to londyńską Coolturę – tygodnik „coraz bardziej opiniotwórczy” – jak z dumą podkreśla prezes. I kontynuuje: „…skuteczność naszych reklam jest nieporównywalna z innymi tytułami polonijnymi. Podobnie rzecz się ma z naszym słowem pisanym”. „Słowo pisane” – lepsze czy gorsze – zajmuje według obliczeń prezesa 60 stron tygodnika (na 132). I dzięki temu „każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie”. W ilości siła i jakość. „Czyli – dwa razy więcej pisania, dwa razy więcej re-

klam, dwa razy większy nakład, dwukrotnie większa jakość”. Proste. Ale prosty rachunek to nie wszystko. Na rynku medialnym pojawiają się i znikają nowe tytuły. – „Wielu, widząc pieniądz wykonuje ruch ku niemu – podkreśla prezes – próbują swoich sił i możliwości na tym poletku medialnym. Ale praca w tej dziedzinie jest przede wszystkim misją na rzecz społeczeństwa, o czym często się nie pamięta”. Mocne słowa, tylko o jakiej „misji na rzecz społeczeństwa” mówi prezes Witkowski, właściciel tygodnika Cooltura i wielobranżowej firmy Sara Int, ogłaszającej swoje usługi na kilkunastu stronach w prawie każdym wydaniu tygodnika? Czy pomoc płatna za najmniejszą nawet usługę jest formą działalności charytatywnej? Nawet jeśli klient jest zadowolony i wdzięczny, a z pewnością takich są

setki. Płacą i mają prawo otrzymać usługę, z której są zadowoleni. Ale gdzie tu miejsce na misję? Prezes Witkowski jest niewątpliwie człowiekiem sukcesu. Znalazł się we właściwym miejscu i czasie, i potrafił tę sytuację wykorzystać. Ale dlaczego sukces jakimś dziwnym zrządzeniem losu musi popychać w kierunku przeciwnym? Dlaczego nie pozostawać przy wymownych faktach, świadczących o sukcesie i nie oddawać się megalomanii, która ociera się o farsę? Widocznie taka natura ludzka. Sukces przerasta człowieka i nic na to nie poradzimy. Warunki emigracjyjne takiej utracie proporcji sprzyjają. Nowe technologie też. Wystarczy komputer, chęć szczera, trochę pieniędzy i marzenie o byciu prezesem grupy medialnej posiadającej tygodnik, radio i telewizję jest zrealizowane. Nie ma to jak splendor.


T

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

Marcin Piniak m.piniak@nowyczas.co.uk

aksówkarz milczał całą drogę. Jedyne, co go interesowało, to małe urządzenie przymocowane do przedniej szyby, które mówiło mu jak ma jechać, by dowieźć dwójkę Emigrantów na Fulham. Będą tam wynajmować pokoik z własną łazienką na piętrze. Cudownie. Błyskotliwy awans społeczny – co za odmiana. Strefa numer dwa. Okno z widokiem na park i trzy minuty do stacji Fulham Broadway. Pod nosem dobrze zaopatrzony sklep Planet Organic i włoska restauracja z pizzą na cienkim cieście. Już wcześniej ustalili między sobą, że centralny Londyn emanuje pozytywną energią. Poziom afirmacji codzienności osiąga tak dużą częstotliwość, że nawet przypadek skrajnie depresyjny nie zdoła zaprzeczyć, że życie jest jednak piękne i krocząc ulicami zacznie entuzjastycznie odwzajemniać uśmiechy spotykające go na każdym kroku. Zatem życie zaczyna się na Fulham. W domu z numerem 23. To magiczna liczba. Dowody – jeden cykl ludzkich biorytmów liczy 23 dni. Krew okrąża ludzki organizm w czasie 23 sekund. Od każdego rodzica dziecko otrzymuje 23 chromosomy. Dzieląc dwa na trzy otrzymamy 0,666. I tak dalej. Zatem mieszkanie pod numerem 23, też nie może być „zwyczajne”. I nie jest.

REPORTAŻ 15

ŻYCIE ZACZYNA SIĘ NA FULHAM czyli komediodramat emigracyjny Dawno minął czas przenośnych, ruchomych państw, których historia polegała na nieustającej teraźniejszości. Dzisiaj nie ma już, dokąd pójść, żeby zacząć wszystko od nowa, i dlatego żyjemy zakorzenieni w przeszłości, które przesiąkają nasze terytoria, tak jak legowiska zwierząt przesiąkają ich zapachem. Andrzej Stasiuk „Jadąc do Babadag” MARCIN PINIAK/NowyCzas

Scena pierwsza But typu „damski kozak” na stole w kuchni. Centralnie. Kulturowo – estetyczny szok. Para Emigrantów przeciera oczy ze zdziwienia i niedowierzania. Jak to?! W kuchni z jedzeniem, na stole – but! Tego jeszcze nie grali w ich emigracyjnym serialu. Jednak ten wycięty z kontekstu kozak ma swoją historię. Należy do B. właścicielki domu, ich nowej landlady. B. ma daleko posuniętego „luza”, jeżeli chodzi o porządki i zachowanie higieny. Po prostu reprezentuje inny styl prowadzenia gospodarstwa domowego. Styl artystyczny. Barok – wszystkiego wszędzie dużo. Emigranci mają przy drzwiach do pokoju konia na biegunach, w szafkach gry planszowe i strategiczne, skarpetki i czajnik. B. z żalem informuje, że niestety nie ma gdzie tego poupychać, musi zostać w ich pokoju, gdzie w wyposażeniu mają również wyłączoną lodówkę, zasłony, których się nie da odsłonić, stuletnie łóżko wydające całą gamę industrialnych dźwięków i niewiarygodnie psychodeliczną tapetę rodem z filmu Las Vegas parano z Johnny Deepem. Na schodach całe sterty magazynów, książek, gazet, przewodników, albumów i tysiąc innych „potrzebnych” rzeczy. Zatem jak na poligonie. Droga do kuchni to ekspedycja, która wymaga zaplecza logistycznego i determinacji. Jednak samo przedarcie się do kuchni nie gwarantuje sukcesu w postaci posiłku. W tym domu nic nie jest tym, czym się wydaje. Kuchenka to zjawisko niemal organiczne. Żywe kultury bakterii. Pokłady składników potraw przyrządzanych dawno temu tworzą wielokolorowe mozaiki. Lodówka wypchana do granic jedzeniem, którego nikt nie je, zmywarka do naczyń zapełniona talerzami, których nikt nie myje, a pralka wypełniona rzeczami, których nikt nie pierze. I to wszystko czeka na lepsze czasy. Ale nikt prócz Emigrantów nie ma z tym kłopotu. B. popija spokojnie czerwone wino, ciesząc się ciepłem tlącego się kominka. W. i L., jej nastoletnie dzieci, oglądają film na ogromnej plaźmie. W telewizji kablowej tysiąckanałowej. Samo przejrzenie propozycji to dobra godzina. Najczęściej nadają Nic w systemie dolby. Jeżeli zawierzyć Emigrantce, że twoje najbliższe otoczenie odzwierciedla twoje wnętrze, to w wypadku tego domu aż strach pomyśleć. Jednak tylko pozornie, gdyż „barokowy” dom nr 23 funkcjonuje całkiem dobrze. Wymaga elastycznego umysłu, zwinnego ciała i dużej dozy tolerancji.

prywatna, do użytku osobistego ubikacja. Zatem czynność popijania porannej kawy przez Emigranta w „cudownym” ogrodzie również wymaga koncentracji. Dzieci, jak to zwykle chciały psa, ale nie chciały spacerów. W. woli pograć w football menager, a L. preferuje seriale o rozwrzeszczanych nastolatkach klasy średniej. Rufi śpi jak człowiek na plecach i targany przez wewnętrzne impulsy macha dziko wyciągniętymi łapami. Czasem również je jak człowiek. Częstuje się wszystkim ze stołu, jednak zapomina o talerzu i sztućcach. Konsumpcję kończy na podłodze. Tak było ze świątecznym indykiem. Nie ma co porównywać z bezzapachową karmą dla psów. Emigranci pokochali go od razu. Idealnie pasuje do domu nr 23. Odwzajemnia miłość skacząc na nich, kiedy wchodzą do domu i wymusza łapą pieszczoty podczas śniadania.

Scena trzecia

Scena druga B. pomalowała podłogę w salonie na biało. Naprawdę było to dla niej niełatwe zadanie w wieku prawie pięćdziesięciu lat. Podłoga wygląda pięknie. B. może zadowolona udać się na przyjęcie do znajomych. Na chwilę zapomnieć o roli matki i gospodyni. Po powrocie awantura. Winny temu rabanowi kuli się pod stołem. Ma cztery łapy i lśniące oczy. Nazywa się Rufi. Rufi to pies. Pies, który zrobił

kupę na podłogę. Nie wiedzieć, czemu wybrał podłogę w salonie. Biały kolor to podobno symbol oczyszczenia. Jednak atak gniewu B. nie trwa długo. Zaraz idą na spacer do pobliskiego parku i jak zwykle Rufi wraca z badylem w pysku. Patyki to jedna z jego namiętności. Potrafi przytaszczyć gałąź o długości dwóch metrów. Spacer polega na rzucaniu badyla. Druga jego namiętność to cienie na podłodze i ścianach. Jest w stanie godzinami podskakiwać i szczekać na pomroki, które z chwili na chwilę ulegają deformacji. Ogród to jego

Scena w korytarzu. Emigrant po ciemku słyszy trzask pod stopami. Szkło. Zdjęcie W. i L. Może pięcioletnie krągłe dzieciaki o rozbrajających uśmiechach. Bardzo dobry portret. W całym domu są ich zdjęcia. Z wakacji, przy choince, w parku, nad wodą, całe mnóstwo portretów. Fotografia i dzieci to miłość B. Ma dobre oko i wrażliwe serce. To widać. Czasem siada wraz z Emigrantami i rozmawiają o życiu. Napiją się dobrego wina, pooglądają shopping canal. Ktoś w końcu włączy zmywarkę, ogarnie stół czy doleje wody Rufiemu. Razem stanowią taką trochę dziwną „rodzinę”. Dla Emigrantów wejście w życie domu nr 23 z całą jego historią i inwentarzem to było dziwne doświadczenie. Stali się częścią sagi rodzinnej. Mimowolnie odkryli Londyn w zupełnie innym świetle. Zrozumieli, że wszyscy szukamy tego samego. I na swój sposób próbujemy być szczęśliwi. B. jest mądrą kobietą, która musi podołać tylu rzeczom, że nie sposób ich wyliczyć. Jest sama, po rozwodzie. Nie umie naprawiać kranów, nie ma czasu na pedantyczne porządki. Ma momenty słabości, kiedy jak każdy w jej sytuacji traci panowanie nad własnym życiem. Jednak jest i stara się być dobrą matką. Dbać o dzieci w trudnym wieku i szalonego psa. Do wszystkiego ma stosunek sentymentalny, co odzwierciedla cały jej dom. Tysiące rzeczy „nieużytecznych”, jednak ważnych. Przez te wszystkie lata to rosło. Przekładane z miejsca na miejsce. Ten dom kupiła dawno temu. I to ciekawa historia. Gdyż mieszkała w pobliżu i w tej samej okolicy chciała znaleźć większe mieszkanie. I pewnego razu jej kot nie wiedząc czemu przyszedł do domu nr 23. Później zadzwoniła agentka z biura nieruchomości, że znalazła dla niej mieszkanie. To był ten sam dom. Numer 23. Magiczna liczba.


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

16 CZAS PRZESZŁY NIEZAPOMNIANY

Czy to mogło się wydarzyć? Lili Pohlmann, z domu Stern, i jej matka Cecylia przeżyły dzięki metropolicie Andrejowi hr. Szeptyckiemu. I dzięki pewnej Niemce, Frau Irmgard Wieth. Brat Metropolity – Klimentij z Unijewa i siostra Josifa, przełożona klasztoru i sierocińca we Lwowie przy ulicy Ubocz, gdzie ukrywały się Cecylia i Lili Stern, zostali wyróżnieni przez Instytut Yad Vashem tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Metropolita Szeptycki nie. Uratował około 150 Żydów, przeważnie dzieci. Świadectwa Ocalonych wystarczyły, aby uhonorować Niemca, członka nazistowskiej partii, fabrykanta Oskara Schindlera, ale nie wystarczają, aby wybaczono Metropolicie chwilowe poddanie się okupantom niemieckim, którzy obiecali mu wolną Ukrainę. Akceptował ich zaledwie kilka tygodni, bo szybko zobaczył, jakich dopuszczają się zbrodni. Opowiada LILI POHLMANN. Metropolita Czy ma szansę na tytuł „Sprawiedliwego”? Są tacy wśród nas, którzy już zaczęli w to wątpić. Ja jestem jednak pozytywnie nastawiona. Nie walczyłabym o to, gdybym nie była. A będę walczyć, jak długo będę mogła. W Yad Vashem od dwóch lat jest kolejny sędzia, Jaacov Terkel. Stoi na czele komitetu przyznającego to wyróżnienie. Postanowił stworzyć nową, własną teczkę, nie uzależniając się od tego, co jest w archiwach instytutu. Poprosił więc byśmy zeznawali od nowa. Zeznaliśmy, ale do teraz jest cisza. Poprzednio na czele tego komitetu stał sędzia Mosze Bejski, uratowany przez Schindlera. I Schindler dostał to wyróżnienie, bo za ratowanie życia tytuł „Sprawiedliwego” mu się należy. Skoro motto Instytutu brzmi: „Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”, to ono przecież obowiązuje. A Metropolita Szeptycki uratował tych światów ze 150. Sędzia Bejski, jakieś dwa lata przed śmiercią, udzielił wywiadu włoskiemu pisarzowi i dziennikarzowi, Gabrielle Nissim, który napisał o nim książkę. Na pytanie o Metropolitę powiedział, że teraz, po tylu latach i tylu zebraniach komitetu często o tym myśli: czy aby podjęli słuszną decyzję o odrzuceniu Szeptyckiego? Dlaczego tak zrobili? Bo witał Niemców, kiedy weszli? Witał, bo liczył na niepodległość Ukrainy, którą mu obiecali, podobnie jak witał Sowietów, którzy też mu ją obiecali i też nie dotrzymali obietnicy. Był nacjonalistą ukraińskim, choć pochodził z polskiej, arystokratycznej rodziny. Miał nadzieję na wielką, wolną Ukrainę, której nie otrzymał. Pisał do Hitlera, pisał do Himmlera, do gubernatora Wächtera. Pisał o mordach, których dokonywano na Żydach i Polakach. Apelował, aby Niemcy nie wysługiwali się młodymi Ukraińcami. Dwa listy napisał do papieża tłumacząc, co się dzieje w Polsce, jak cierpi żydowski naród. Prosił o pomoc. Nigdy nie dostał żadnej odpowiedzi. W tych nieludzkich czasach był jedynym przywódcą Kościoła, który apelował, pisał, mówił przez radio, czytano jego kazania, listy pasterskie zatytułowane „Nie zabijaj…”. Był to człowiek arcyszlachetny, człowiek wielkiej erudycji i równie wielkiego serca, przepełnionego miłosierdziem i współczuciem dla uciemiężonych, których nieustannie wspomagał i ratował. Jego odwaga cywilna wielokrotnie przekraczała cier pienia fizyczne, które niestety gnębiły go przez długie lata do końca życia. Zmarł we Lwowie, w listopadzie

1944 roku. Tysiące ludzi brało udział w jego pogrzebie. Pochowany został w krypcie Katedry św. Jura we Lwowie. My, przez niego uratowani, i generacje po nas, pragniemy, aby sprawiedliwości stało się zadość i aby ten jeden z najbardziej sprawiedliwych wśród narodów świata został pośmiertnie uhonorowany tym tytułem – oby jeszcze za naszego życia. Niech Bóg świeci nad jego duszą.

mę, choć już jej nie potrzebowała. Mama spytała ją kolejny raz. Po trzecim razie zgodziła się i zaprowadziła nas do swojego mieszkania, które znajdowało się w budynku zamiesz-

Nie chciałam być w tym komforcie, gdzie ciepło i jasno, chciałam być ze wszystkimi. Bała się, że ucieknę, dlatego sprowadziła mi towarzystwo. Najpierw jednak ten urlop. Któregoś

ARCHIWUM LILI POHLMANN

Frau Wieth Do Metropolity zaprowadziła nas „moja Niemka”. Przyjechała do Lwowa razem z wojskiem. Mieszkała w mieszkaniu swego byłego przyjaciela – gestapowca, wysokiego oficera SS, którego oddelegowano do zarządzania obozem w Holandii. Mama była projektantką mody, a pracowała jako krawcowa w tej samej instytucji, w której Frau Wieth była sekretarką. Bardzo wysoka, postawna, zawsze wydawało jej się, że ktoś na nią patrzy. Dlatego lubiła proste, skromne stroje. Tak szyła moja matka, a ona uwielbiała jej szycie. I to nas uratowało.

Powrót gestapowca

Pytanie Uciekłam z getta 18 listopada 1942 roku. W pidżamie i pantoflach, aby uchronić mamę przed powrotem do getta, które niespodziewanie zostało tej nocy zamknięte. Powiedzieli, że wszyscy, którzy wracają lub wychodzą z getta trafią do Bełżca [obóz zagłady – red.], jeśli nie mają na sobie łat z literą „W” czy „R”, czyli, że pracują w obsłudze wojska albo w przemyśle. A moja matka łaty z literą „W” lub „R” nie posiadała, bowiem pracowała dla instytucji cywilnej. Musiałam ją uprzedzić, że nie może wracać do getta. Przeszłam nocą przez całe miasto, nie wiem jak. Na nasypie kolejowym strzelali i psy szczekały, ale widać myśleli, że mnie zastrzelili. Doszłam do matki. Wzięła mnie do siebie do pracy, a ja dalej w tej pidżamie, usiadłam w kącie. Weszła Niemka i zawołała mamę z przymiarką. Nagle patrzy i pyta: – Co to jest? – To jest moje dziecko. – Jak to dziecko, przecież straciłaś dziecko. Dzień mijał, godzina za godziną. Trzeba było wracać. Ale dokąd? Wtedy mama wprost ją zapytała, czy nie wzięłaby nas do siebie, na czas trwania tej akcji w getcie. – Co pani mi proponuje? To niemożliwe. To jest ogromnie niebezpieczne. Za chwilę znowu przyszła i znowu mi się przyglądała. – Pani Sternowa, proszę do miary – wezwała ma-

czworo. Wcześniej Frau Wieth przyprowadziła żonę aptekarza, żebym nie była sama. Po tygodniu przyszedł też aptekarz. Wreszcie mama. Do tej pory, aby zobaczyć mnie chociaż na kilka godzin, wieczorem w sobotę, podczas godziny policyjnej, odłączała się od grupy, która z getta szła na noc do pracy, a w niedzielę w nocy szła przez całe miasto, by nad ranem przyłączyć się do grupy, która wracała. A ja potem znowu przez cały tydzień nie wiedziałam czy żyje. Moja cudowna, dzielna matka, która w jednej chwili straciła męża, dziecko i rodziców. Teraz zostałam jej tylko ja.

Irmgard Wieth kałym wyłącznie przez wysokich oficerów SS i naczelnika policji ukraińskiej, w niemieckiej dzielnicy.

Sama – To pani chce wrócić do getta? – spytała matkę. – Tak, mam tam jeszcze rodziców, muszę wracać. – Jeżeli pani chce iść na śmierć, to pani może iść, ale Lili pani nie oddam. Lili jest mi dla gestapo za szkoda – tak powiedziała. I tak było. Załatwiła dla mamy łatę „R” i mama wróciła. Jej rodzice jeszcze żyli. Tak się bałam, że już jej nie zobaczę. Tak trudno było się z nią rozstać.

Chłopczyk Byłyśmy we dwie. Frau Wieth i ja. Pewnego dnia dostała urlop, ale nie mogła spędzić go we Lwowie, bo Niemcy musieli wyjeżdżać na urlopy. Nie wiedziała, co ze mną zrobić. – Nic – powiedziałam. – Wrócę do getta.

dnia wróciła z pracy. – Mam genialny pomysł – powiedziała. – Pojedziesz ze mną do Niemiec. Była mężatką, bardzo krótko. I miała dziecko, chłopczyka, który umarł, mając kilka miesięcy. – Mam metrykę urodzenia, pojedziesz ze mną. Kupię ci spodenki, ubiorę odpowiednio, zetniemy włosy. I pojechałyśmy do jej matki i ciotek. Ja, jako chłopczyk. Powiedziała im, kim jestem. I potem ciotki przysyłały dla mnie paczki. Z czekoladą, cytrynami, cukrem kostkowym.

Czwórka Z końcem maja paliło się getto. Dziadek został zastrzelony, babcia popełniła samobójstwo, żeby matka mogła do mnie wrócić. Bo nie chciała babci zostawić. Babcia wyskoczyła z trzeciego piętra, ale niestety jeszcze żyła. Lekarze obiecali matce, że pomogą jej umrzeć. Mama zdjęła opaskę i trafiła do Niemki. Wtedy było nas już

Ktoś, gestapowcowi, u którego Frau Wieth mieszkała doniósł, że ma przyjaciela. Miała. Majora Wehrmachtu, bardzo eleganckiego. Przychodził w środy, ale nie wchodził do kuchni, gdzie spaliśmy na podłodze. Gestapowiec przyjechał na dwutygodniowy urlop, ale przede wszystkim po to, żeby swojego konkurenta zabić. Chciał ją zaskoczyć, więc pojawił się w środę. Wpadł do mieszkania i strzelając krzyczał: – Gdzie ty jesteś? Zanim wleciał do kuchni, schowaliśmy się wszyscy do spiżarki zamykając się od wewnątrz. A ona wyszła na balkon. Powiedziała nam potem, że gdyby usłyszała cztery strzały, skoczyłaby z tego balkonu. Wpadł do kuchni i widział przecież komórkę, szarpnął drzwi, ale nie otworzyły się. I o dziwo nie strzelił, nie kazał sobie otworzyć. Nie wiem, dlaczego. A do niej powiedział: – Co robisz na balkonie? – Robisz taki hałas, o co ci chodzi? – odpowiedziała. – Już w porządku, to jakaś plotka, mam dwa tygodnie urlopu, zostanę z tobą. I mieszkał z nami przez te dwa tygodnie, nie wiedząc o nas. Pan aptekarz i ja – w komórce. Mama w kuchni szyła, a aptekarzowa była gosposią. Gestapowiec przychodził do kuchni i opowiadał cuda – po niemiecku oczywiście – jak wygrywają na wszystkich frontach. One mu nie odpowiadały, bo nie mogły zdradzić się ze swoją znajomością niemieckiego. Były przecież dwiema Ukrainkami, choć moja mama ukraińskiego nie znała. Z jedwabiu uszyła mu pidżamę. Nie mógł się nadziwić jak pięknie. Nie był taki jak tamten amant, tamten był gentlemanem. Ten to był gospodarz. Lubił gotować. Musiała go cały czas zabawiać, żeby nie przychodził zbyt często do kuchni. Mówiła mu, że ma taką ciężką pracę, że musi odpocząć, że przecież jest kucharka i przyniesie wszystko, co ze-


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

CZAS PRZESZŁY NIEZAPOMNIANY 17 PIOTR APOLINARSKI/NowyCzas

chce. Wreszcie wyjechał i ślad po nim zaginął, ponoć odesłano go na wschodni front. Miała jego zdjęcie, w takim podwójnym etui. Zdjęcie wysoko postawionego oficera gestapo w czarnym mundurze i w czapce z trupią czaszką. Kiedy wychodziłam na zakupy, mówiąc po niemiecku, bo szybko nauczyłam się tego języka, brałam to etui ze zdjęciami i w nim trzymałam pieniądze. To był mój dokument tożsamości, sposób na bezpieczeństwo. Kiedyś ktoś go rozpoznał z tych zdjęć i zaczepił mnie pytając: – Gdzie jest twój tatuś? – Na froncie – odpowiedziałam. I uciekłam. Innym razem stała za mną pani i dwoje dzieci. – A ty jesteś tu sama, czy z nianią? A gdzie jest twoja mamusia i dlaczego robisz zakupy? Odpowiedziałam, że mamusia jest niezdrowa, a kiedy skończyłam kupować, zaprosiła mnie do nich. Musiałam być opanowana, musiało być spokojnie. Piękna willa, ogród, hamak. Piliśmy herbatę. W pewnym momencie wszedł, poznałam go z twarzy – Katzman, naczelnik gestapo na cały okręg, nasz główny kat. Całuje dzieci, bierze je na ręce. Normalny człowiek, kochający ojciec. Posadził nas sobie na kolanach i głaskał. Najnormalniej pod słońcem. – Tatuś na froncie – odpowiadałam.

Napisany gotyckim pismem. Jak go nie poznać? – Frau Wieth! – krzyknęłam. – Tak, Frau Wieth – potwierdził. – Skąd ty ją znasz? Jak ona was uratowała? To było zaraz po wojnie, w 1946 roku. Ratowanie Żydów przez Niemców było wtedy kompletnie niezrozumiałe, pachniało historią szpiegowską. W liście było napisane: „Szukam Lili Stern”. Była w obozie w Czechosłowacji. Stała w ogonku, tak wysoka, że Kraus nie mógł jej nie zauważyć. Rozpoznał ją też z fotografii, którą mu wcześniej pokazałam. Nigdy więcej go nie widziałam, ale panią Wieth odnalazłam. Sprowadziłyśmy ją z matką do Londynu. Po pewnym czasie, kiedy wyjechałam do Ameryki, ona wyjechała razem ze mną do Nowego Jorku, gdzie mieszkała przez wiele lat. Kiedy zmarli ludzie, którymi się opiekowała, przyjechała do Anglii. Zamieszkała nad morzem, które kochała. Spotykałyśmy się w weekendy, spędzała je z nami. Zmarła w 1981 roku, jej ciało spopielono. Trzy tygodnie potem dowiedziałam się, że nie żyje. Nikt nas o tym nie poinformował. Nie ma nawet grobu. Dlatego uważam, że muszę o niej mówić.

Lili Pohlmann

Irmgard Wieth

Ewakuacja

Odnaleźć panią Wieth

Radziecka ofensywa. Niemcy uciekali. – Dokąd pójdziecie? – pytała Frau Wieth. – Nie wiemy, ale niech się pani nie martwi. Aptekarz wiedział, że idą do Metropolity. Był naczelnym farmaceutą wielkiej lwowskiej apteki, która jeszcze przed wojną dostarczała do katedry medykamenty. Wtedy Frau Wieth powiedziała: – Dobrze. Wobec tego albo wszyscy pójdziecie, albo nikt nie pójdzie. Pan to załatwi. Nie miał wyjścia. Załatwił. Odprowadziła nas do głównej bramy, poczekała aż ktoś wyjdzie. Weszłyśmy.

W lipcu 1945 roku Przyjechałyśmy do Krakowa, gdzie mieszkaliśmy przed wojną, zanim uciekliśmy do Lwowa. Wówczas ludzie wyjeżdżali do Niemiec, Czechosłowacji na szmugiel. Miałam koleżanki, kolegów, do ich domów przychodzili różni ludzie, samotni, nawzajem się szukający. Nagle okazało się, że jadę do Londynu w pierwszym transporcie dzieci. Poszłam się pożegnać. U jednej z koleżanek był pan Kraus, który wybierał się na handel do Niemiec. Porozmawialiśmy. – Może gdzieś pan ją spotka. Wytłumaczyłam mu

jak wygląda. Na kawałku papieru napisałam parę słów – Liebe Frau Wieth, wyjeżdżam do Anglii, do Londynu. To może być ostatni raz, kiedy mam możność przekazać pani parę słów. Szukam pani, może uda nam się jeszcze kiedyś zobaczyć. Podpis. Pokazałam mu jej zdjęcie i wyjechałam. Minął miesiąc. Jestem w szkole w Londynie. Wzywa mnie dyrektor. U dyrektora był policjant, zabrał mnie ze sobą. Pewnie odtransportują mnie do Polski – myślałam. Weszliśmy do wielkiego gabinetu. Za wielkim biurkiem siedział oficer. Zaczął mnie drobiazgowo wypytywać. Odpowiadając, patrzyłam na to jego biurko. Leżała na nim koperta i list.

Jej ojciec był profesorem w gimnazjum i wielkim antysemitą. Przyglądała się mojej mamie, która była blondynką o zielonych oczach i powtarzała: – Pani Stern, pani nie może być Żydówką. – A czy pani wie jak wygląda Żyd? – pytała mama. – Może wyglądać również tak jak ja. Frau Wieth była bardzo ekscentryczna i władała trzema językami. Przed wojną pracowała w Anglii i kochała Anglię. Marzeniem jej było, aby kiedyś zamieszkać tu

na stałe i to marzenie się spełniło. Po wojnie przestała mówić po niemiecku. Nawet we Lwowie, kiedy wracała z pracy, słuchała radia BBC World Service. Słuchałyśmy razem. Nie zależało jej, żeby ktoś przyszedł, żeby gdzieś pójść. Lubiła być sama, czytać książki. Całe życie taka była. Nie miała jednej nieszczerej, niedobrej, nieprawdziwej myśli. Kiedyś chciałam jej kupić telewizor. – Nie, żadnego telewizora nie potrzebuję, mam radio – powiedziała. Nie chciała niczego posiadać. Tylko to, co w walizce: parę bluzek, bucików, kostium. I była szczęśliwym człowiekiem. W jej torebce był czosnek i pietruszka. Jadała całe główki czosnku i miała z ludźmi święty spokój, a to ratowało nasze życie. Nawet ten amant postawił jej warunek: albo czosnek, albo ja, usłyszał: czosnek. Dlatego kiedy przy jechał ten drugi, amanta już nie było. Zawsze się śmiała, głównie z siebie: – Tylko ty nikomu nie mów, ty wiesz, co ja mam w tej torbie... Nie chciała przyjąć tytułu „Sprawiedliwej”. Uważała, że nie zrobiła nic nadzwyczajnego. Niemniej jednak tytuł został jej przyznany w roku 1966, medalem została uhonorowana w konsulacie izraelskim w Nowym Jorku. Kilka lat później zasadziła w Jerozolimie drzewko. Drzewko Irmgard Wieth, Sprawiedliwej wśród Narodów Świata. Po latach rozmawiałyśmy o tym, czy naprawdę to wszystko mogło się wydarzyć?

Wysłuchała Elżbieta Sobolewska


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

18 WYDARZENIA

Po wypadku na Heathrow

A

ZDJĘCIA: PIOTR APOLINARSKI/NowyCzas

Waldemar Rompca w.rompca@nowyczas.co.uk

waryjne lądowanie samolotu British Airways na londyńskim lotnisku tylko pozornie skończyło się dobrze. Pojawiły się dziesiątki pytań, na które odpowiedzi szukają specjaliści: inżynierowie, spece od wypadków lotniczych, ludzie z firmy produkującej silniki, przedstawiciele Boeinga, a także tęgie głowy od public relations. Przypomnijmy: lecący z Pekinu Boeing 777 linii British Airways (lot BA38) nie zdołał wylądować na pasie lotniska Heathrow. Początkowo wszystko szło jak powinno: samolot krążył przez kilka minut nad Londynem przygotowując się do obrania ostatniej prostej na lotnisko Heathrow. To rutynowa droga, którą każdego dnia przelatuje prawie 700 samolotów z całego świata. W tym czasie samolot nie tylko schodzi z pułapu, ale także powoli zwalnia, tak by gdy wleci już na ostatnią prostą, w ciągu kilku minut wylądować bezpiecznie na ziemi. Tym razem też tak było aż do momentu, gdy tuż przed lotniskiem samolot wyciągnął koła, by za chwilę spokojnie dotknąć ziemi po długim, kilkunastogodzinnym locie. – Straciłem całą moc silników – przyznał potem 41-letni kapitan Peter Burkill, który w BA lata od 22 roku życia. Do pasa lotniska zostało kilkaset metrów, samolot znajdował się ciągle na dość dużej wysokości, gdyby nagle spadł, nie byłoby kogo ratować. – Nie było wyjścia, musiałem „szybować” do ziemi – dodał później. Świadek wypadku, Neil Jones powiedział, że samolot „bardzo, bardzo dziwnie zbliżał się” do lotniska i wydawało się, że jest głośniejszy niż zazwyczaj. Widać było, że pilot był zdeterminowany, by posadzić samolot. Maszyna uderzyła w trawę i w górę poleciało dużo kurzu. Pilot walczył, by utrzymać samolot prosto. „Myślę, że spisał się znakomicie” – dodał Neil Jones. Jerome Ensinck, jeden z pasażerów feralnego lotu, dodaje: – Nic nie wskazywało na to, by samolot miał mieć złe lądowanie.

UDERZENIE W ZIEMIĘ było mocne, ale pilot miał już za sobą trudne lądowania. Wtedy otworzyły się wyjścia awaryjne i powiedziano pasażerom, że muszą wyjść z samolotu tak szybko, jak tylko się da. Kiedy zaczęli wysiadać, okazało się, że nie ma już podwozia, a samolot nie znajdował się na pasie startowym. Gdyby uderzył w sam pas, byłoby znacznie gorzej. Zdjęcia pokazują, że samolot wylądował na płycie lotniska przy południowym pasie, w pobliżu drogi na obrzeżu lotniska. Rozwinęły się trapy awaryjne, a piana przeciwpożarowa pokryła silniki. Poważnie zniszczone zostało podwozie samolotu, lewe skrzydło i lewy silnik. Co najmniej jedno z kół samolotu oderwało się. Najbardziej widoczne były zniszczenia lewego skrzydła, które przy kadłubie częściowo zmieniło się w pozwijany metal. W oświadczeniu, które wydały potem linie lotnicze British Airways czytamy, że 136 pasażerów i 16 członków załogi zostało ewakuowanych, a kilkanaście z lekkimi obrażeniami zostało odwiezionych do szpitala. Szef British Airways Willie Walsh pogratulował załodze samolotu, opisując ich jako „bohaterów”: „Cała załoga wykonała fantastyczną robotę ewakuując 136

FOT. Z ARCHIWUM PRYWATNEGO

Co by się stało, gdyby ważący ponad 150 ton samolot stracił moc przelatując nad centrum miasta? I czy rzeczywiście jest to najbezpieczniejszy model amerykańskiego Boeinga?

pasażerów. Każdy w British Airways jest z nich bardzo dumny” – powiedział Walsh. Burkill został opisany jako „doświadczony pilot”, który lata od blisko 20 lat. Do gratulacji dołączył również premier Gordon Brown, który chylił czoło wobec profesjonalnego zachowania pilotów w kryzysowej sytuacji: „Jesteśmy pod dużym wrażeniem spokoju i profesjonalizmu załogi British Airways i kapitana i temu, co osiągnął lądując maszyną na ziemi” – powiedział premier Brown. Dwa dni później w specjalnym oświadczeniu rządowej agencji do spraw badania wypadków lotniczych napisano, że na trzy kilometry przed lądowaniem pilot chciał zwiększyć siłę ciągu dwóch silników, ale te nie zareagowały. Prędkość samolotu gwałtownie zmalała i osiadł on przed pasem startowym, na trawie. Tyle fakty. PYTANIA na które trzeba będzie jednak odpowiedzieć są liczne. Po pierwsze: co było przyczyną utraty ciągu w silnikach? Czy był to tylko problem techniczny w tym konkretnym modelu, czy może jest to jakaś seryjna usterka, nad którą trzeba będzie popracować? Boeing 777 należy do najbezpieczniejszych samolotów na świecie – czy wypadek na Heathrow jest bardziej problemem producenta samolotów czy silników? Wiadomo, że maszyna jest tak skonstruowana, że może kontynuować lot z tylko jednym pracującym silnikiem lub nawet wylądować prawie jak szybowiec, pod warunkiem że pilot jest odpowiednio przeszkolony i wie, jak tego dokonać. Parę dni po wypadku pojawiły się w prasie informacje, że jakiś czas wcześniej ta sama maszyna miała problem z paliwem. W czasie długiego, międzykontynentalnego lotu prawie zużyła wszystko, co miała w bakach. To niebezpieczna i dziwna sytuacja – samoloty są bowiem tak zaprojektowane, że nawet po długim, dwunastogodzinnym locie nadal posiadają odpowiednie zapasy paliwa,

by w sytuacji kryzysowej dolecieć do awaryjnego lotniska. Czy po zgłoszeniu tej sytuacji przeprowadzono odpowiednie dochodzenie? Tego na razie nie wiadomo. Przy okazji pojawiły się również pytania na temat bezpieczeństwa latania samolotem oraz ruchu w powietrzu nad samym Londynem. Co by się stało, gdyby ważący ponad 150 ton samolot stracił moc przelatując nad centrum miasta? I czy rzeczywiście jest to najbezpieczniejszy model amerykańskiego Boeinga? Szukanie odpowiedzi może potrwać nawet kilka lat. Czy pomocne okażą się tutaj wnioski wyciągnięte przez Australian Transport Safety Bureau, które bada przypadek innego Boeinga 747, który 9 stycznia tego roku miał podobny problem? Tuż po starcie z lotniska w Bangkoku jumbo jet należący do linii Qantas stracił moc generatora we wszystkich silnikach i pilot zmuszony był użyć awaryjnego zasilania, by bezpiecznie wylądować na lotnisku. Nikomu z ponad trzystu pasażerów na pokładzie nic się nie stało. Statystyki pokazują, że problemy techniczne są przyczyną zaledwie dwudziestu procent wypadków lotniczych, przy czym „ludzkie błędy” stanowią aż 68 procent. Winni mogą być wszędzie: od pilota do obsługi naziemnej włącznie. Zrzucanie przyczyn na pogodę (jedynie 6 proc.) czy sabotaż (3 proc.) w przypadku wypadku na Heathrow zostało wykluczone niemal natychmiast. Co ciekawe, aż 51 proc. dotychczasowych wypadków zdarzyło się w czasie lądowania, 28 proc. w trakcie samego lotu i 21 w momencie startu.

Badania przeprowadzone przez British Airlines Pilots Association w lecie ubiegłego roku odsłoniło kolejną ciemną stronę lotnictwa cywilnego. Aż 80 proc. ankietowanych przyznało, że w czasie lotu miało do czynienia z awarią techniczną i 12 proc. dodało, że było przygotowanych do kontynuowania lotu bez zgłaszania problemów do kontroli naziemnej. ZAUFANIE klienta, pomimo nieszczęśliwych wypadków, powinno być dla linii lotniczych rzeczą najważniejszą. Parę dni po wypadku z płyty lotniska usunięto wrak samolotu. Jest mało prawdopodobne, by kiedykolwiek wzniósł się on jeszcze w powietrze. Jak przyznają specjaliści – samo badanie przyczyn wypadku może potrwać miesiące lub lata, a do czasu zakończenia samego dochodzenia samolot jako taki jest dowodem rzeczowym i nie nikt, poza uprawnionymi, nie ma do niego dostępu. Na remont i ponowną eksploatację z pewnością nie zgodzi się również ubezpieczyciel, a i sama linie lotnicza British Airways nie spieszą się do tego, by wprowadzić go do ponownego użytku. Każdy wyprodukowany samolot posiada swój numer rejestracyjny, widoczny tuż przy ogonie maszyny i gdyby wyszło na jaw, że BA lata samolotem, który uległ wypadkowi, mogłoby to poważnie zachwiać zaufanie klientów. Póki co, życie na największym lotnisku Europy wróciło do normy. I tak nadal latanie samolotem pozostaje najbezpieczniejszym środkiem transportu. A my latać będziemy coraz więcej i częściej.


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

19

czas to pieniądz

P

BIZNES MEDIA NIERUCHOMOŚCI redaguje WALDEMAR ROMPCA

MIGAWKI

Recesja puka do drzwi owtarzane od jakiegoś czasu obawy, że 2008 rok przyniesie recesję, zaczęły się przeradzać w rzeczywistość w poniedziałek, 21 stycznia, kiedy to w wyniku gwałtownych spadków na rynkach aukcyjnych tylko z londyńskiej giełdy wyparowało ponad 77 mld funtów. Nie lepiej było na pozostałych światowych parkietach. Europejskie giełdy w ciągu jednego dnia straciły ponad 5 proc. na wartości obracanych akcji. Jak przyznają specjaliści, tak gwałtowny spadek wartości notowanych akcji jest pierwszym od wielu lat. Ostatni zanotowano zaraz po atakach terrorystycznych 11 września w Nowym Jorku. Pocieszające jest to, że – póki co – obserwujemy jedynie połowę tego, co londyńska giełda przeżyła w październiku 1987 roku, kiedy to w ciągu jednego dnia akcje spadły ponad 12 proc. Ale czy jest to jakiekolwiek pocieszenie? Nie bardzo. Potwierdziły to wtorkowe zawirowania. Na otwarciu w Londynie znowu zanotowano spadki, potem przez chwilę ceny rosły, by znowu zacząć gwałtownie spadać. Ostatecznie wtorek zakończył się nieznacznym wzrostem notowań. Analitycy finansowi spekulują na ile gwałtowne spadki na giełdach zmobilizują Bank of England do obniżki stóp procentowych. Mówi się co najmniej o jednym procencie w ciągu całego roku, bez względu na to, czy spowoduje to wzrost inflacji czy nie. We wtorek rano światowe rynki zostały zaskoczone decyzją amerykańskiego Banku Rezerw Federalnych (Fed), który obniżył stopę podstawową o 0,75 punktu procentowego, do 3,5 proc., co ma służyć odsunięciu groźby recesji w gospodarce amerykańskiej. Stopa podstawowa (federal funds rate) dotyczy oprocentowania doraźnych kredytów, udzielanych sobie nawzajem przez banki komercyjne w ramach obracania saldami ich rezerw w Fed. Stopa ta jest obecnie najniższa od września 2005 roku. Stopę oprocentowania pożyczek,udzielanych bankom komercyjnym przez Fed obniżono we wtorek również o trzy czwarte punktu procentowego, do 4 proc. Po wcześniejszych trzech redukcjach stopy podstawowej – o 0,5 punktu procento-

B

Gaz drożeje

PIOTR APOLINARSKI/NowyCzas

PO D W YŻ K I W PO LS CE Trzeba mieć wyjątkowego pecha, by nie dostać w tym roku podwyżki pracując w Polsce. Tylko w ośmiu na sto firm pracownicy będą musieli obejść się smakiem. Pensje mają wzrosnąć średnio o 14 proc. Tak przynajmniej wynika z ankiety przeprowadzonej wśród pracodawców.

E U R O Z A M I A S T Z Ł O T Ó WK I Przyjęcie w Polsce wspólnej waluty powinno nastąpić tak szybko, jak to możliwe – oświadczył na Kongresie Pracodawców Donald Tusk. Nie podał jednak żadnego konkretnego terminu pożegnania ze złotówką.

N I E M C Y ZN O W U W O L N I E J Produkt Krajowy Brutto Niemiec wzrośnie w tym roku tylko o 1,7 proc. wobec szacowanych wcześniej 2,0 proc. – poinformował w środę minister gospodarki Niemiec Michael Glos.

D EL L W L O D ZI wego 11 września, o 0,25 punktu 31 października i o 0,25 punktu 11 grudnia – Fed deklarował, iż powinny one wystarczyć dla ożywienia gospodarki. Potanienie kredytu traktowane jest w USA jako najważniejsze narzędzie w walce ze skutkami kryzysu na rynku kredytów hipotecznych, spowodowanego niewypłacalnością licznych wierzycieli. Jednak obniżka stóp procentowych skutkuje również spadkiem rentowno-

Recesja w USA i Wielkiej Brytanii będzie trudna do uniknięcia – ocenił w środę w wywiadzie dla BBC Radio 4 George Soros, jeden z największych inwestorów na rynkah finansowych. Dodał jednak, że nie spodziewa się recesji ogólnoświatowej. W artykule zamieszczonym w środowym wydaniu „Financial Times" Soros ocenił obecny kryzys jako największy od sześćdziesięciu lat. ści emitowanych przez władze USA obligacji skarbowych – podstawowego środka finansowania deficytu budżetowego. Zgodnie z normalną praktyką, amerykańskie banki komercyjne zareagowały na obniżkę stóp Fed redukcją podstawowej stopy oprocentowania swych kredytów dla firm i klientów indywidualnych (prime rate) również o trzy czwarte punktu procentowego, do 6,50 proc.

całą pewnością pójdą kolejne: towarów w sklepach czy transportu. Oficjalne dane pokazują, jak z roku na rok podnoszą się ceny sera, mleka czy przetworów o średnio 15 proc., mięsa o 7,5 proc. i chleba aż o 6 proc. W tym samy czasie Council tax wzrósł powyżej wskaźnika inflacji. Zapowiadane na ritish Gas podnosi ceny energii elektrycznej i gazu o 15 proc. – do- kwiecień podwyżki Council tax o 4,5 proc. sprałączając tym samym do pozostałych wią, że statystyczny podatek wynosić będzie 1380 funtów rocznie. dostawców, którzy o podwyżkach Według obliczeń The Times – przeciętna ropoinformowali już wcześniej. Niedzina z Cambridge, mieszkająca w domu kupiostety, nie jest to dobra dla nas wiadomość. Jak obliczyli analitycy z uSwitch, interne- nym na kredyt w wysokości 270 tys. funtów, potowego serwisu porównującego ceny i oferty siadająca jeden samochód wydała na opłaty i rachunki o 2380 funtów więcej, niż rok wcześniej. na rynku, średni statystyczny użytkownik Już zapowiedziane tegoroczne podwyżki jeszcze energii elektrycznej i gazu dostrczanych tę sumę zwiększą. przez British Gas zapłaci w tym roku o 130 Z drugiej jednak strony podwyżki prawdopofuntów więcej. Ale to nie koniec złych wiadodobnie zmuszą Bank of England do kolejnej obmości. Za podwyżkami cen energii i gazu z

Niestety, gwałtowne i zaskakująco duże jak na jednorazową operację obniżenie oprocentowania przez Fed jest przez niektórych odbierane jako pierwsza oznaka paniki na rynku amerykańskim. Czy do podobnych gwałtownych obniżek dojdzie w Wielkiej Brytanii? Nie wiadomo. Ekonomiści podkreślają, że wszystko wskazuje na to, że 2008 rok będzie jednym z najcięższych dla angielskiej waluty od 1992 roku. Funtowi nie pomogą z całą pewnością wysokie ceny ropy i gazu, które w dalszym ciągu wykazują tendencje wzrostowe. Dużo zależy nie tylko od sytuacji w Stanach, ale od tego, na jakim poziomie utrzymają się stopy procentowe w Wielkiej Brytanii. Po zamknięciu londyńskiej giełdy we wtorek zaczęły się pojawiać spekulacje, że Bank of England może obniżyć stopy w lutym nawet o 0,5 proc. Spowoduje to nie tylko niższe oprocentowanie kredytów, ale również może przyczynić się do ożywienia na rynku nieruchomości. Co prawda w Londynie wykazuje on ciągle tendencję wzrostową, przy czym dynamika wzrostu została zahamowana o kilka punktów procentowych. Gorzej jest poza Londynem, gdzie agencje donoszą o prawdziwym zastoju. Z punktu ekonomii, stolica Wielkiej Brytanii i jej okolice (w ramach obwodnicy M25) to państwo w państwie, trudno się więc dziwić taki zróżnicowanym wskaźnikom.

niżki stóp procentowych. W powiązaniu ze spadającą z miesiąca na miesiąc konsumpcją oraz zawirowaniami na giełdach – jest wielce prawdopodobne, że na najbliższym posiedzeniu rada banku podejmie decyzję o obniżeniu stopy kredytów o kolejne kilka punktów procentowych.

Wartą 200 mln euro fabrykę komputerów Dell uruchomiono uroczyście w środę w Łodzi. To drugi zakład Della w Europie.

J E M Y W K N A J P AC H Polski rynek gastronomiczny przeżywa rozkwit. Polacy wydają obecnie 5 proc. swojego budżetu na jedzenie w restauracjach, a z roku na rok będą wydawać więcej.

W I Z Z AI R R O Ś N I E W S I Ł Ę Około 4 mln pasażerów skorzysta w tym roku z przewozów linii lotniczej WizzAir z i do Polski – poinformowali przedstawiciele przewoźnika. W 2007 roku firma na tych trasach przewiozła 2,8 mln osób.

Z I E M I A R O L N A D R O Ż E JE Ze statystyk GUS wynika, że za hektar gruntów ornych w Polsce w transakcjach między rolnikami płacono w czwar tym kwartale ubiegłego roku 12,6 tys. zł, czyli o 31 proc. więcej niż przed rokiem.

D AVOS BEZ POL SK I W szwajcarskim Davos spotkali się wielcy tego świata na kolejnym światowym forum gorspodarczym. Niestety, bez udziału Polski. Skoro w ubiegłym roku krytykowano ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego za to, że nie pojechał do Davos, sądziliśmy, że to szef rządu, a nie prezydent powinien tam jeździć – powiedział minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński.

T Y S KI E I Ż U B R Tyskie i Żubr – to obecnie dwie największe marki polskiego piwa pod względem sprzedaży. Obie należą do Kompanii Piwowarskiej, która od stycznia do końca sierpnia 2007 roku sprzedała w Polsce ponad 10 mln hektolitrów piwa, czyli o 17 proc. więcej niż rok wcześniej. Ile z tego wypiliśmy w UK, nie podano.

NA P I S Z D O N A S Prowadzisz nietypowy biznes? Jesteś jedyny w swojej dziedzinie? Chcesz o tym opowiedzieć? Napisz do nas na adres redakcji: 63 King’s Grove London SE15 2NA (z dopiskiem CZAS to PIENIĄDZ) e-mail: w.rompca@nowyczas.co.uk


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

20 KULTURA świat kulturalnie ! Film o seksualnej aferze, w

efekcie której Roman Polański uciekł z USA, jest jednym z najgłośniejszych tytułów najważniejszego w Ameryce festiwalu kina niezależnego Sundance. Polanski: Wanted and Desired („Ścigany i pożądany”) to dokument nakręcony przez Marinę Zenovich. Pokaz filmu wywołał sensację, ma szansę na nagrodę dla najlepszego dokumentu. O reżyserze, bez reżysera – Polański w filmie nie wystąpił.

Wieteska lubi Buldogi AGNIESZKA MIERZWA/NowyCzas

! Ogłoszono tytuły filmów i na-

zwiska aktorów nominowanych do nagrody BAFTA, najważniejszych wyróżnień Brytyjskiej Akademii Filmowej. Aż 14 nominacji otrzymał film „Atonement”.

! Światowa premiera filmu „Asterix na Olimpiadzie” miała miejsce 25 stycznia. W tej największej europejskiej produkcji wszechczasów po kilkunastu latach przerwy wystąpił Alain Delon (Cezar) oraz m.in. Michael Schumacher (wielokrotny Mistrz Świata Formuły 1), Jean Todt (szef zespołu Ferrari Formuły 1) i Zinedine Zidane (legenda piłkarskiej reprezentacji Francji). ! Aktorzy Lindsay Lohan i Eddie Murphy są wśród osób nominowanych do tegorocznych anty-Oscarów, czyli Złotych Malin dla najgorszych aktorów i twórców filmowych. Lohan została „wyróżniona” za rolę w horrorze „Wiem kto mnie zabił”, Eddie Murphy za kreację w komedii pt. „Norbit”. Złote Maliny zostaną wręczone 23 lutego, w przeddzień oskarowej gali. Pomalowane na złoto plastikowe maliny wielkości piłeczki golfowej, umieszczone są na rolce filmu Super 8. Warte są jakieś pięć dolarów.

P

rzeciętny słuchacz Kazika wie tyle, że Kult to Kazik, a Kazik to Kult. Nad resztą się nie zastanawia, myśląc że KNŻ czy El Doopa to raczej tytuły płyt. A przecież Staszewski na podobieństwo muzyków z okolic jazzu lubi pokombinować w różnych składach muzycznych i choć wciąż zachowuje swój muzyczno-tekstowy kręgosłup, to jednak wymienia żebra, dlatego każdy z tych projektów traktuje odrębnie. Jako sideman a nie lider zaangażował się też w Buldoga, które-

go twórcą jest jego przyjaciel – Piotr Wieteska, muzycznie – basista, zawodowo manager Kultu. Razem z Kazikiem zainicjował przed laty powstanie Kultu, a potem odszedł z zespołu tuż przed nagraniem pierwszej płyty, wreszcie stając się jego managerem. Płyta Buldoga ukazała się w 2006 roku. Przez ostre gitarowo-perkusyjne granie przebijają się trąbka, saksofon i gramofon, na którym miksuje dźwięki Dj George. Teksty napisał i zaśpiewał Kazik. W ogóle skład zespołu jest sympa-

O Paszporcie Polityki krytycznie

M

ichał Witkowski w końcu doczekał się Paszportu Polityki! Ponieważ lubię twórczość Witkowskiego i zawsze polecam jego książki znajomym, dostałam kilka maili od przyjaciół z tą radosną wiadomością. Michał Witkowski ma Paszport… za „Barbarę Radziwiłłównę z Jaworzna-Szczakowej”! Otrzymałam tak wiele gratulacji, jakbym co najmniej uczestniczyła w jego zdobywaniu. Odczuwam satysfakcję, ale… Michał Witkowski swoją nagrodę otrzymał cokolwiek zbyt późno i za niewłaściwą książkę. Nominowany trzykrotnie do Paszportów, Witkowski nie mógł być w tym roku pominięty. Kółko się kręci. Genialna powieść tego autora – „Lubiewo”, nie została nagrodzona dwa lata temu, przyznano mu za to nagrodę za książkę o wiele gorszą i mniej przełomową w swojej wymowie artystycznej.

Dlatego też nie powinniśmy się dziwić, jeśli za rok czy dwa Paszport otrzyma Dawid Bieńkowski, Ignacy Karpowicz czy Mariusz Sieniewicz za książki wydane w 2007 roku. Wybór jest trudny i nie zamierzam oskarżać „paszportowego” jury za dokonane wybory, ale ten kilkuletni poślizg jest niewybaczalny. Książka Michała Witkowskiego mogła odnieść o wiele większy sukces, taki na jaki zasługiwała. „Lubiewo” jest punktem przełomowym, zwrotnym dla literatury homoseksualnej w Polsce. Po pierwsze pokazuje, że taka literatura istnieje, po drugie, że nie musi być zaangażowana w walkę o prawa gejów i lesbijek, a po trzecie, że jest to dobra literatura. Przez pryzmat nowoczesnej literatury gejowskiej można poznać zakamuflowany homoseksualny erotyzm pisarstwa wcześniejszego, o czym do tej pory się nie mówiło. Płeć trzecia w

literaturze. Tolerancja homoseksualizmu w Polsce jest ciągle zerowa, już chyba lepiej są tolerowani czarnoskórzy (chociaż nie byłabym taka pewna, po głośnej aferze z wykształciuszkami…), sytuacja jednak ciągle się zmienia i mam nadzieję, że Polacy trzeciej płci nie będą musieli wybierać drogi imigracji, by móc w pełni być sobą. Błażej Warkocki, pisarz, felietonista na www.innejstronie.pl (cykl felietonów zBOOKi) otwarcie pisze, że nowoczesna literatura gejowska ma duże szanse na rozwój, ale… w Londynie. W Polsce, cóż udało się Michałowi Witkowskiemu. Dostał Paszport, co prawda dwa lata za późno, ale jednak. Już zastanawiam się, kto będzie laureatem Paszportów 2008, w tym celu chyba będę zmuszona sięgnąć do spisu moich lektur z 2006 roku.

Justyna Daniluk

tyczny i powiedziałabym rodzinny, bo tworzą go Zdunek i Glazik, stali kultowi muzycy dęci; Jacek Szymoniak – były klawiszowiec Kultu; Wojtek Jabłoński – techniczny Kultu, ale również gitarzysta, który od jakiegoś czasu udziela się na albumach Kazika. Wojtek polecił Wietesce Adama Swęderę, perkusistę

m.in. Róż Europy, który w 2004 roku towarzyszył zespołowi w Kult-Ochronie. Buldog zagrał w ostatnią niedzielę w Cargo, koncert rejestrowany kilkoma kamerami. Zdjęcia zostaną wykorzystane do filmu o pobycie Buldoga w Londynie i do teledysku melancholijnej piosenki ze znakiem zapytania – „Czemu wszyscy wyjechali?”. Mowa tu oczywiście o nas, którzy wyjechali „stąd” po to, by zamieszkać „gdzieś”, na przykład tu. Koncerty formacji Kazika i teraz ten koncert Buldoga Piotra Wieteski przebiegają zawsze jakby według utartego scenariusza. W środku tłumu formuje się kula pogujących chłopców, która od czasu do czasu wciąga kogoś nowego, równocześnie wypluwając z siebie gościa spoconego, czasem uszkodzonego, który nie wie czy wrócić, czy jednak pokusę przeczekać. Kłębowiska te mają swoich śmiałków-performerów, którzy pozwalają się unieść, wtłoczyć na scenę, gdzie przybijają piątkę z Kazikiem, a czasem nie chcą dać się ściągnąć, chociaż zgodnie z niepisanym zwyczajem powinno ich w stronę tłumu odrzucić ponownie. Dla mnie, osoby niepogującej, fenomen tego rodzaju adrenaliny jest niezrozumiały, ale obserwacja performerów pochłonęła moją uwagę całkowicie. To również oni budują klimat tych koncertów, które należą do najlepszych w polskim Londynie.

Elżbieta Sobolewska


N

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

Łucja Piejko redakcja@nowyczas.co.uk

ie sposób oprzeć się wrażeniu, że jego duch unosił się gdzieś między muzykami a publicznością zgromadzoną we wtorkowy wieczór, 22 stycznia, w Sali Książęcej londyńskiej Royal Academy of Music. Zupełnie tak, jakby on znowu był na wyciągnięcie ręki. I jakby ciepło się do wszystkich uśmiechał. W tym roku przypada 130. rocznica urodzin i 25. rocznica śmierci wielkiego pianisty. Właśnie z tego powodu Annabelle Weidenfeld – towarzyszka ostatnich lat życia Rubinsteina, postanowiła zorganizować koncert upamiętniający życie i działalność tego jednego z największych pianistów ubiegłego stulecia. Tymbardziej że wciąż niezmiennie słuchamy jego znakomitych interpretacji, wciąż oglądamy archiwalne nagrania z blisko ośmiu dekad jego artystycznej działalności, wciąż go kochamy i podziwiamy. I aż trudno uwierzyć, że od śmierci Artura Rubinsteina minęło już ćwierć wieku.

Muzyczny podarunek Ten wieczór był o Rubinsteinie, przez Rubinsteina i dla Rubinsteina. To dla niego Alexander Gavrylyuk – młody, niezwykle utalentowany pianista, laureat pierwszej nagrody 11. Konkursu Pianistycznego im. Arthura Rubinsteina, brawurowo wykonał Etiudę Rewolucyjną ukochanego przez Mistrza, Chopina. To dla niego Guarneri String Quartet – jeden z najznakomitszych zespołów kameralnych na świecie, wraz z Janiną Fiałkowską – ostatnią uczennicą Rubinsteina, zaprezentowali Kwintet fortepianowy E-dur Roberta Schumanna, jeden z ulubionych utworów Mistrza. To wreszcie dla niego przybyli licznie wielbiciele jego wielkiego talentu. Nie tylko po to, by uczestniczyć w prawdziwej muzycznej uczcie, jaką bez wątpienia był wtorkowy koncert.

KULTURA 21

WSPOMINAJĄC MISTRZA MARCIN JUZIUK/NowyCzas

Takie wydarzenia pamięta się długo. Wspaniała akustyka sali, doskonali muzycy światowego formatu, dobrze skomponowany program. Lecz przede wszystkim ten, z czyjego powodu to wszystko. Wirtuoz fortepianu, znakomity muzyk, jeden z najwybitniejszych interpretatorów dzieł Chopina, urodzony w Łodzi, w żydowskiej rodzinie – Artur Rubinstein. Pamięci wielkiego człowieka Wtorkowy wieczór odbywający się pod nazwą „Wspominając Rubinsteina” to nie tylko muzyka. Jednym z głównych punktów wieczoru był pokaz filmu dokumentalnego, prezentującego unikatowe zdjęcia z koncertów, wypowiedzi samego Mistrza, a także wspomnienia o nim dwóch wielkich muzyków ży-

dowskiego pochodzenia – Daniela Barenboima i Zubina Mehty. Po projekcji filmu odbyła się dyskusja panelowa, którą poprowadził Ronald Harwood, a w której udział wzięli ci, którzy mieli szczęście obcowania z Arturem Rubinsteinem – muzycy Guarneri Quartet – Arnold Steinhardt i Michael Tree, producent i wydawca wielu nagrań Rubinsteina, zdobywca siedemna-

stu nagród Grammy – Max Wilcox, a także uczennica Rubinsteina o polsko-kanadyjskich korzeniach – Janina Fiałkowska. Zaproszeni goście dzielili się bardzo osobistymi nieraz refleksjami, opowiadali o pierwszych kontaktach z wirtuozem, o tym, czego on ich nauczył. Nie tylko jeśli chodzi o muzykę. – Artur miał niespożytą energię. Po wielogodzinnych próbach, gdy my, młodzi wtedy chłopcy, byliśmy wyczerpani, on mógł siedzieć do późnej nocy, rozmawiać i bawić się – wspomina Michael Tree. – Tak między Bogiem a prawdą, to oprócz muzyki, Artur Rubinstein nauczył nas też jak pić wódkę i palić cygara – dodaje ze śmiechem. Nie ulega jednak wątpliwości, że Rubinstein był przede wszystkim prawdziwym artystą, a przy tym doskonałym nauczycielem muzyki. Wszyscy, którzy nawet przez chwilę mieli z nim kontakt, zgodnie podkreślają, że on niemal oddychał muzyką. Muzyka dawała mu tę radość i ogromną dawkę pozytywnej energii, którą Mistrz skutecznie potrafił zarażać innych. A taką umiejęntość posiadają naprawdę nieliczni. I to tylko ci najwięksi. – Miałem jakieś czternaście, może piętnaście lat –opowiada Arnold Steinhardt, pierwszy skrzypek Guarneri Quartet – To była sobota. Artur Rubinstein miał właśnie próbę przed nadchodzącym koncertem. Zazwyczaj podczas prób sale świeciły pustkami, jednak w czasie tamtej próby wszystkie miejsca były zajęte. Pamiętam, że Mistrz ćwiczył akurat koncert fortepianowy Czajkowskiego i ku zaskoczeniu wszystkich... potwornie się mylił! W pewnym momencie wstał od fortepianu, podszedł do nas i powiedział: – Bardzo wszystkich przepraszam, że tak strasznie się mylę, ale ubiegłej nocy za dużo jadłem, za dużo piłem, za mało spałem. A teraz nie potrzebuję koncertu Czajkowskiego, lecz dwie aspiryny! Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek ży je dopóty, dopóki pozostaje w sercach innych. Jeśli to prawda, to Artur Rubinstein będzie żył na wieki.

Oskary 2008 – polskie nominacje

28-letni aktor Heath Ledger, znany m.in. z roli w „Tajemnicy Brokeback Moutain” nie żyje. Przyczyną jego śmierci mogło być przedawkowanie leków nasennych. Jego rodzina mówi, że śmierć Heatha była tragicznym przypadkiem. W jego domu nie znaleziono narkotyków. Policja wstępnie wykluczyła samobójstwo. Ostatnią rolą Ledgera był Joker w filmie „The Dark Knight”, sequelu „Batmana – Początek”.

W Samuel Goldwyn Theather w Hollywood ogłoszono kto i za co został nominowany do najpopularniejszej nagrody filmowej na świecie. Oskarowe filmy bywają lepsze i gorsze, ale zawsze jest o nich głośno. W przypadku kinematografii nieanglojęzycznej, na ogół wciąż najgłośniej jest w kraju, z którego film pochodzi, ale bądź co bądź jego twórcy chociaż przez chwilę ogrzeją się blaskiem setek lamp jupiterów. „Katyń” Andrzeja Wajdy, film animowany „Piotruś i wilk” oraz operator Janusz Kamiński to tegoroczni nominowani z białoczerwoną w tle. Obraz Wajdy otrzymał nominację w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Będzie rywalizował z „12” Nikity

Michałkowa (Rosja), „Fałszerzami” Stefana Ruzowitzky'ego (Austria), „Beaufort” Josepha Cedara (Izrael) i „Mongołem” Siergieja Bodrowa (Kazachstan). Janusz Kamiński znany jest w Hollywood nie od dzisiaj, w końcu jest nadwornym operatorem Spielberga. Oskary już ma: za „Listę Schindlera” i „Szeregowca Ryana”. Tym razem doceniono go za zdjęcia do filmu „Motyl i skafander” Juliana Schnabla. Polska animacja, podobnie jak kiedyś szkoła plakatu, również filmowego, to jest klasa. Studio Se-mafor znane jest doskonale miłośnikom gatunku, powstał w nim lalkowocyfrowy „Piotruś i wilk”. 25 lat temu Zbigniew Rybczyński dostał Oscara za wyprodukowane w Se-ma-forze „Tango”. Oskary zostaną rozdane już 24 lutego. (es)

Polska kulturalnie

Pierwsza rocznica śmierci Ryszarda Kapuścińskiego minęła w środę, 23 stycznia. Tego dnia do księgarń trafiła jego ostatnia książka pt. „Dałem głos ubogim”. Jest efektem ostatniej podróży pisarza, który jesienią 2006 roku odwiedził miasteczko Bolzano we Włoszech, gdzie spotkał się z młodzieżą. Jest to zapis tego ostatniego spotkania. Książka zawiera także jego wykład na Uniwersytecie Trydenckim oraz biografię napisaną przez włoskich dziennikarzy: Nataliny Mosna i Alberto Conci. W Polsce książka ukazuje się nakładem wydawnictwa Znak. „Emilia z Liverpoolu” Gaetano Donizettiego została niedawno wystawiona w… Liverpoolu, który jest tegoroczną Europejską Stolicą Kultury. 19 stycznia, artyści przyjechali z nią do Państwowej Opery Bałtyckiej. Gdańsk był pierwszym miastem na trasie jej tournee. Zresztą z Gdańska, gdzie także odbywały się przesłuchania chętnych, zatrudniono do tej produkcji sporą liczbę muzyków.

Trzy wystawy poświęcone krajobrazowi postindustrialnemu w trzech krajach - Francji, Niemczech i Polsce - będę efektem międzynarodowego projektu C.O.A.L. Artyści z Francji, Niemiec i Polski odbywają w jego ramach podróże do każdego z tych krajów, zapoznając się ze specyfiką krajobrazu postindustrialnego danego regionu, jego historią, tradycją, kulturą i aktualnymi problemami. 10 dni spędzili na Śląsku, gdzie mieli m.in. możliwość zjazdu na kopalniany przodek.Swoje prace wykonają w różnych technikach - grafika, fotografia, malarstwo, multimedia. Złożą się one na wystawę, która zostanie zaprezentowana we wszystkich trzech krajach najpierw w maju tego roku w Katowicach. Organizatorzy łódzkiego festiwalu Plus Camerimage oraz Telewizja Kino Polska to jedni z laureatów Nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF), przyznanych po raz pierwszy w Warszawie za upowszechnianie kultury filmowej. Jedna z kategorii dotyczy najlepszego polskiego portalu internetowego, który poświęcony jest kinematografii. Polecamy: www.filmpolski.pl.


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

22 CZAS NA BOKU

M

Vote Marek & Marylka

No Way Back Where

by Marek Kaźmierski arek walks into the prison where he works and hears some officers discussing the upcoming US elections. One of the them says “Schwarzenegger will be next, you’ll see”, although Arnie was not born in the US and technically can not become president. Another officer says “They’ll never choose a Nazi”, to which Marek wittily replies “It’s nothing to do with him being a Nazi. See, Obama is black. America is ready for that. But a black-black president? Never.” There is a moment’s hesitation while the officers work out what Marek is on about, then they laugh. Though not all that loud. What does this joke prove (apart from that I know a bit of German and can’t write comedy)? That even in prisons people are interested in the US elections? That the old myth about Brits disliking political discussion is untrue? Or that just because Arnold’s dad was a card-carrying member of the Nazi party, his son will always live with that label?

Galeria NOWYCZAS

DAMIAN CHROBAK

Hmm, stupid anecdotes prove nothing, of course. But does anyone, and I mean anyone, know what policies Obama and Hilary stand for (apart from gender vs race)? I know politics is meant to be all show-business these days (look at Polska – we had two bonafide movie stars as Prime Minister and President not that long ago), but Herr Terminator? Herr Commando? Herr Conan the Destroyer in charge of the most powerful nation in the world™? In Red Heat, a terrible 80’s film, Schwarzenegger played a KGB agent. He was more believable in that than in all of his Governor of California appearances. With Putin in charge for a long time to come yet (forget their “democratic” szoubiznes), the Kremlin would win the Cold War we thought was ours when Communism fell. But let’s talk sane for a minute. Ten years from today, I could be President of the Polish Commonwealth. Unlikely? Forget Herr KGB and his ugly muscles. Our own “Duckies” stole the moon, as kids, on national TV, and look at them! I have been in prison, of course, but that’s just

work. Plus, I have acted in various amateur short films, so that’s my showbiz credentials sorted. What would I do with such power… pardon, responsibility? Considering the actual likelihood of my becoming President, I’d better watch what I write here. I’ve no idea how I would handle national deficits, the Black Mafia or the healthcare crisis, but my first edict… sorry, policy, would be to scrap Poland’s military service. And not just scrap, but swap it for “enforced international travel”. Yes, rather than just get rid of the regular army, which does nothing but eat, drink and bully itself, I would give every Pole a gift of a passport and a train ticket to anywhere in the EU on their 18th birthday (air travel is too eco-unfriendly, sorry!). Every coming-of-age citizen would be “asked” to pack their stuff and leave, for no less than 12 months. Every 18th birthday would be spent either crying with overprotective families or toasting me, your generous and visionary Head of State. Either way, you’re on your way. Polska needs this. Free movement. A kick in its stubborn backsi-

de. I don’t care if it upsets a few people. Your children will not always be your children – they will become adult sons and daughters, with responsibilities, with futures, with offspring of their own soon enough. Where will their wisdom spring from? Their perspectives? From your street? Your kitchen? Your past? Travel is freedom, because only travel allows you the ultimate luxury – to have a home to go back to. I am sick and tired of Poles criticising each other, or their country, or both. If I managed to expand our young people’s horizons, we’d learn to appreciate who we are and why. How valuable was a Polish passport thirty, even twenty years ago? And how problematic a document has it become today? Are you ashamed of the crest on its cover? Of the complex sound of your own name? The original cut of your accent? Vote Marek instead. I’ll set you free of all those insecurities. And lock up your kids if they refuse to follow my script… sorry, policies. Dedicated to Marylka Rodowicz, the Grand Dame of sentimental journeys


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

CO SIĘ DZIEJE 23 Film Cykl Polish Beauties w Riverside Studios Podwójna Magdalena Cielecka 30 stycznia, godz. 18.30 Riverside Studios Crisp Road, W6 9RL Pokuszenie dramat, 1995r. reż. Barbara Sass Studium zakazanej miłości. Film powstały z inspiracji historią uwięzienia kardynała Stefana Wyszyńskiego i jego relacją z zakonnicą, która na niego donosiła. Trzeci thriller, 2004r. reż. Jan Hryniak Film porównywany z „Nożem w wodzie" Polańskiego. Para podróżująca jachtem bierze na pokład nieznajomego mężczyznę. Po projekcjach spotkanie z Magdaleną Cielecką. No Country for Old Men dramat, 2007r. reż: Ethan Coen, Joel Coen Myśliwy Moss znajduje paczkę heroiny, dwa miliony dolarów i wielu zabitych. Zabiera ze sobą pieniądze. Obie strony nieudanego interesu chcą odzyskać pieniądze i narkotyki oraz zabić świadków. Moss musi się ukrywać. Służył w wojsku i umiejętność zacierania po sobie śladów ma doskonale opanowaną. Walk Hard: The Dewey Cox Story komedia, 2007r. reż: Jake Kasdan Parodia filmów biograficznych o słynnych muzykach, satyra na „Spacer po linie" oraz „Ray". Głównym bohaterem jest legendarny Dewey Cox, fikcyjna gwiazda wzorowana po części na Johnny'm Cashu i Royu Orbisonie. Paris, Texas dramat, 1984r. reż. Wim Wenders BFI Southbank, NFT 1 Belvedere Road, SE1 8XX 25 stycznia, godz. 18.00 Złota Palma w Cannes, aplauz krytyki i publiczności przyczyniły się do ogromnej popularności tego filmu. Historia Travisa, który po czterech latach spotyka swojego syna i wspólnie wyruszają, by odnaleźć matkę chłopca. The Lady Vanishes thriller, 1938r. reż. Alfred Hitchcock BFI Southbank, NFT 2 26 stycznia, godz.15.10 Młoda Angielka wraca do domu z wakacji. W pociągu zaprzyjaźnia się ze

starszą kobietą. Kiedy, niby przypadkiem, na jej głowę spada wazon, zapada w śpiączkę. Po przebudzeniu odkrywa, że pani Froy zniknęła, a jej miejsce zajmuje ktoś inny ubrany w jej strój. Red Road dramat, 2006r. reż. Andrea Arnold 28 stycznia, godz. 20.00 Roxy bar & Screen 128-132 Borough High Street, SE1 1LB Jackie pracuje jako operatorka telewizji dozorowej. Pewnego dnia w jednym z monitorów pojawia się mężczyzna, którego nie chciała już nigdy więcej oglądać. Nie ma wyboru i musi się z nim spotkać.

Muzyka Mozart Birthday Concert YCAT (Young Concert Artist Trust) 27 stycznia, godz. 15.15 Cadogan Hall 5 Sloane Terrace, SW1X 9DQ Bilety: £35, £30, £25, £15 Podczas tegorocznego koncertu z okazji kolejnej rocznicy urodzin Mozarta wystąpią: Mark Simpson, który jest Młodym Muzykiem Roku według BBC oraz Doric String Quartet i pianistka Llyr Williams. The Mozart Birthay Concert to coroczna impreza, z której dochód przeznaczony jest na cele charytatywne. Ewa Becla zaprasza: Michał Bajor

Brentano String Quartet 26 stycznia, godz. 19.30 Wigmore Hall, 36 Wigmore Street, W1U 2BP Bilety: £12, £14, £18, £22 http://www.wigmore-hall.org.uk Kwartet smyczkowy zagra utwory Monteverdiego, Haydna, Bacha i Bartoka. Kontrafakt, Popek i Jędker Realista 27 stycznia, godz. 19.00 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Rd, E1 1EW Bilety: £10 www.ticketweb.co.uk oraz przed koncertem Info: 07834194884 / dmd@o2.pl

Kontrafakt zagra także: 25.01.2008 – Pub Sobieski, Bedford. 26.01.2008 – Czech Bar, Manchester. Kontrafakt to czołowy słowacki skład hip-hopowy. Słowacy nagrywali już z warszawskim WWO, występowali na Hip Hop Kemp. Dei Trust kolęduje 27 stycznia, godz. 18.00 Kościół pw. św. Andrzeja Boboli 1 Leysfield Road, W12 9JF www.deitrust.com

26 stycznia, godz. 19.00 27 stycznia, godz. 16.00 POSK, Sala Teatralna 238-246 King Street, W6 0RF Bilety: £13, £15, £18 dostępne w kasie POSK-u Rezerwacja pod nr tel.: 0778 8410 122; 020 8997 3629; 020 8992 6008 Michał Bajor zaśpiewa piosenki ze swojej ostatniej płyty „Inna Bajka”. Teksty takich

NOWY CZAS ROZDAJE BILETY Po 5 wejściówek na: KSU, ZIP SKŁAD Aby wygrać zaproszenie na interesującą Cię imprezę, wyślij SMS na numer 87070 o treści: NC NAZWA IMPREZY (w zależności od tego, którą jesteś zainteresowany). Bilety do wygrania również na stronie internetowej www.nowyczas.co.uk Konkursy będą rozwiązywane na trzy dni przed datą wydarzenia. Koszt wyslania SMS to £1.50 + standardowa stawka operatora.

autorów jak: Andrzej Poniedzielski, Wojciech Młynarski, Jonasz Kofta, zaś muzykę napisali m.in.: Jerzy Derfel, Piotr Rubik, Włodzimierz Korcz.

Gwyn Jay Allen/Alex Wilson Band 28 stycznia, godz. 19.30 Pizza Express Jazz Club, 10 Dean St, W1D 3RW Bilety: £20 Znany z West Endu Allen współpracował z Jamiroquai, Dianą Ross, występował w The Blues Brothers jako Cab Calloway. Zaśpiewa utwory Louisa Armstronga. Zespół tworzą: Quentin Collins (trąbka), Barnaby Dickinson (puzon), Neil Charles (kontrabas), Troy Miller (perkusja). Robyn Hitchcock 29 stycznia, godz. 19.30 Southbank Centre, Queen Elizabeth Hall Bilety: £20/ £15 Wróciwszy do swoich folkowych korzeni charyzmatyczny wokalista i autor tekstów Robyn, zagra piosenki ze swojego głośnego albumu „I Often Dream of Trains". Kodo Drummers 29 stycznia, godz. 19.30 Royal Festival Hall, Belvedere Road, SE1 8XX Bilety: £35-£15 Bębniarze z Japonii występowali już w Londynie. Zebrali bardzo pozytywne recenzje. Ich kolejne przedstawienie to połączenie tańca, muzyki współczesnej i rytmu bębnów. Renato D'Aiello 29 stycznia, godz. 21.00 Lower Ground Bar, 269a West End Lane, NW6 1QS Bilety: £3 Saksofonista powołuje się w swojej twórczości na Coltrane'a i Sonny Rollinsa. Poprowadzi swój kwartet przez standardy muzyki swoich mistrzów. k.d. lang 30 stycznia, godz. 18.30 Hammersmith Apollo, Queen Caroline St, W6 9QH Bilety: £31.50 k.d. lang zaczynała jako piosenkarka country. Szybko zwrócila się w stronę ambitnej muzyki pop. Jej słynny przebój to

„Constant Craving". Na koncercie w Apollo przedstawi swój nowy album. Alice Boynes Quartet 31 stycznia, godz. 21.30-1.30 Charlie Wright's International Bar, 45 Pitfield Street, N1 6DA Bilety: £3 Alice studiuje wokalistykę w The Guildhall School of Music and Drama. Wystąpi z własnym repertuarem oraz zaśpiewa jazzowe standardy.

Wystawy I ciągle widzę ich twarze – fotografie polskich Żydów Holocaust Survivors in Post-War London City Hall, The Queen’s Walk, London SE1 2AA Uwaga! Wystawa czynna tylko do 1 lutego! Pn-pt 8.00-20.00 Wstęp wolny! W 1994 roku Fundacja Shalom ogłosiła, że zbiera portrety Żydów, którzy żyli w Polsce do wybuchu II wojny światowej. Jewish Museum pokaże również fotografie ludzi, którzy uniknęli holokaustu i osiedlili się w Londynie w 1945 roku. Breaking the Rules: Awangarda 1900 – 1937 Pearson Gallery The British Library St Panckras, NW1 2DB Wstęp wolny! Futuryzm, Ekspresjonizm, Dadaizm – czyli awangardowe kierunki w sztuce pierwszych dziesięcioleci XX wieku, pokazane w plakacie, zdjęciach, wzornictwie, literaturze, teatrze, muzyce i architekturze. Andy Warhol: Portraits and Landscapes Timothy Taylor Carlos Place, 15 Carlos Place, WIK 2EX Pn-pt. 10.00-18.00, sb. 10.00-13.00 Biało-czarne fotografie zrobione przez Andy’ego Warhola w ciągu ostatnich dziesięciu lat jego życia.

Teatr Varekai Do 10 lutego Royal Albert Hall, Kensington Gore, SW7 2AP Wt-sb, godz. 19.45, śr, pt, sb i nd. – 15.00

Bilety: £16-£58 Nowa produkcja Cirque du Soleil – grupy artystów, która łączy elementy sztuki cyrkowej (akrobatyka, żonglerka etc.), z gatunkami muzyki (od klasycznej do rocka), barwnymi kostiumami i efektami świetlnymi oraz specjalnymi. Angry Young Man Trafalgar Studios, 14 Whitehall, SW1A 2DY Pn-sb, godz. 19.45 Bilety: £15, podwójny £22.50 Sztuka Johna Osborne’a, brytyjskiego dramatopisarza, autora realistycznych dramatów z życia klasy robotniczej.

Imprezy Trespass 26 styczeń, godz. 22.00 Klub Hub 2 Goulston Street, Aldgate E1 7TP Bilety: £10 Połączenie gatunków alternatywnej/elektronicznej muzyki tanecznej. Zagrają: D.A.V.E. the Drummer – ikona londyńskiej sceny techno, Milanese, Crystal Distortion, Ronin (styl breakbeat, d'n b, hard core, break core),Gem, Qba Libre.

Już wkrótce Buch zaprasza: 30 lecie KSU w Londynie! 3 luty, godz. 20.00 Klub Cargo 83 Rivington Street, EC2 3AY Bilety: £14/£16, www.buch.co.uk Legenda polskiej sceny rockowo-punkowej zespół z Ustrzyk Dolnych , którego liderem od początku istnienia jest charyzmatyczny Siczka (Eugeniusz Olejarczyk) wystąpi na koncercie z okazji 30-lecia zespołu. Support: załoga Non-Profit. X-Side Music prezentuje: Zip Skład 8 luty, godz. 21.30 Mass Brixton St Matthews Church, SW2 1JF Bilety: £15, www.ticketweb.co.uk Info:07834194884/dmd@o2.pl Zespół złożony z najbardziej zasłużonych dla polskiej sceny muzycznej raperów. W jego skład wchodzą: Sokół, Pono, Koras, Jędker, Fu, Felipe, Mieron i Jaźwa.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

24 CZAS NA RELAKS

mANIA gotowania

Cut-and-come-again Ile dziur w serze?

Mikołaj Hęciak

T

redakcja@nowyczas.co.uk

ydzień temu zaczęliśmy wędrować po Irlandii. Zwróciliśmy uwagę na świąteczne potrawy, czyli co tradycyjnie Irlandczycy gotują na święta Bożego Narodzenia. Wspominaliśmy o tym, że wołowina, czy pieczona gęś wiodą prym, wśród dań głównych. Poznaliśmy kilka prostych dodatków warzywnych i przed nami jeszcze coś na deser. Cut-and-come-again. Lubię to powiedzenie odnośnie wyjątkowych potraw. Skosztuj i przyjdź ponownie. W przypadku mięsa powiemy: utnij kawałek, spróbuj i wróć ponownie. Gdy ktoś używa tego powiedzenia, znaczy to ni mniej, ni więcej, ale dobre jedzenie. W Irlandii za taką wyśmienitą potrawę uchodzi

Cytaty tygodnia

Jak ktoś ma inne zdanie, to może sobie poszczekać.

Tadeusz Pieronek

– o stwierdzeniu Joanny Senyszyn, że „Kościół doi państwo”

Cieszę się, że nie startowałem w tej kategorii.

Janusz Kochanowski

– o zajęciu przez Ewę Sowińską trzeciego miejsca w rankingu Idiota Roku, zorganizowanym przez dziennikarza „Washington Post”.

Nie cenię polityków, których ścieżka zawodowa przypomina kariery brojlerów: szybko rosną, ale są słabi w nogach.

Bronisław Komorowski

pikantna, solona wołowina. Typowy smak Bożego Narodzenia. Przypomnijmy sobie nasze wyjątkowe smaczki. Nie tylko te świąteczne, ale z dzieciństwa, z czasu, gdy długo nie mieliśmy nic w ustach, z jakiegoś specjalnego dnia. Upływający czas może zacierać te smaki. Zostają jednak w naszej pamięci ślady, emocje, wrażenia, czasami trudne do opisania. Są jednak smaki, które pamiętamy bardzo dobrze i nie ma jak domowe jedzenie, takie jak gotowały nasze mamy. Barszcz z uszkami, karp pieczony, kapusta z grzybami, to takie tradycyjnie polskie smaki. Dla wielu Irlandczyków takim smakiem będzie właśnie wołowina w pikantnych, orientalnych przyprawach. Głównie chodzi o trzy z nich. Mianowicie: ziele angielskie, cynamon i goździki. Wszystkie trzy najlepiej, gdy są świeżo zmielone, gdyż takie są bardziej esencjonalne. Korzystając z gotowych sproszkowanych przypraw narażamy się na ich szybkie zwietrzenie i utratę mocy. Podaję ten zwyczajowy przepis bardziej dla ciekawości, niż do wykonania, ponieważ cały proces marynowania zajmuje ładnych parę dni. Ale do cierpliwych świat należy i jeżeli ktoś z czytelników będzie miał czas i miejsce to zachęcam. Na niecały kilogram solonej wołowiny potrzebujemy 10-15g goździków, dwa razy więcej cynamonu i sześć razy więcej ziela angielskiego (tu w Wielkiej Brytanii występującego pod nazwą allspice, potocznie mylony z mieszanką przypraw orientalnych nazywanych allspices). Dla przykładu 10g świeżo zmielonego goździka, 20g cynamonu i 60g ziela angielskiego. Najlepiej do tego celu nadaje się mięso będące w solance przez 3-4 dni. Po osuszeniu mięsa, nacieramy je zmieszanymi przyprawami. Następnie przechowujemy w chłodnym miejscu.

Codziennie teraz doglądamy nasz kawałeczek, przekręcając go. Jeżeli zauważymy wyciekający sok, należy go wytrzeć do sucha i podsypać przypraw. Im dłużej mięso będzie w przyprawach, tym dłużej będzie zabezpieczone przed zepsuciem i tym dłużej będziemy mogli je potem przechowywać. Po tygodniu wytrwałego doglądania, możemy otrząsnąć nadmiar przypraw, które zachowajmy do wykorzystania produkcji sosów, czy gulaszy. Przekładamy mięso do naczynia wystarczająco dużego dla naszej porcji, zalewamy zimną wodą i powoli gotujemy przez 1.5-2 godzin, aż do miękkości. Wyjmujemy do obcieknięcia. Mięso nadal powinno być pokryte cienką warstwą przypraw. Na zakończenie przez jedną noc przechowujemy mięso przyciśnięte pod ciężarem, aby uwolnić resztki soków. Tak spreparowane mięso możemy przechowywać 3-4 tygodnie w lodówce. Podawane powinno być w postaci cienkich plastrów, razem z surówkami i ziemniakami w mundurkach, albo w kanapkach z ostrymi i wyrazistymi sosami. A teraz zapowiedziany wcześniej przepis.

Białe ciasto świąteczne

Na jedno ciasto potrzebujemy: 150g masła, 200g mąki, szczyptę soli, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, po 1 łyżeczce soku z cytryny i irlandzkiej whisky, 75g mielonych migdałów, 6 białek, 225g cukru (caster), 50g kandyzowanej skórki pomarańczowej (najlepiej domowej roboty), niecałe 100g przepołowionych żółtych wisienek albo suszonych moreli. Z kolei na migdałową masę potrzebujemy: 225g zmielonych migdałów, 225g cukru, 1 jajko, odrobina migdałowego zapachu, 2 łyżki stołowe irlandzkiej whisky, cukier puder do

posypania. I jeszcze jedno jajko do wykończenia dekoracji. Masło rozkręcamy, aż do miękkości, mąkę przesiewamy i łączymy razem. Dodajemy też sól i proszek, a potem sok z cytryny, alkohol i migdały. Białka ubijamy stopniowo z cukrem na sztywną pianę. Całość łączymy delikatnie z pianą. Na końcu dodajemy owoce. Wkładamy do wyłożonej papierem do pieczenia głębokiej foremki i pieczemy w 1600C przez około 1.5 godziny. Ciasto schładzamy przez noc lub chociaż kilka godzin. Następnego dnia przygotowujemy masę z migdałów. Te mieszamy z cukrem. Jajko ubijamy z esencją i alkoholem. Łączymy razem. Jeżeli całość jest za luźna dodajemy więcej migdałów. Blat kuchenny lub stolnicę posypujemy cukrem pudrem i wykładamy nań masę. Zagniatamy delikatnie, aż do gładkości. Następnie na blat kładziemy papier do pieczenia. Posypujemy ponownie cukrem pudrem. Połowę masy migdałowej rozwałkowujemy na papierze do wielkości naszego ciasta. Wierzch ciasta smarujemy lekko rozbitym białkiem i odwracając górą do dołu układamy na masie. Dociskamy i obcinamy nadmiar masy. Rozwałkowujemy dwa następne paski migdałowej masy. Smarujemy boki ciasta i paski białkiem i obklejamy ciasto dookoła. Bokiem szklanki możemy wygładzić narożniki. Z pozostałości masy możemy wykroić małe dekoracyjne ornamenty np. serduszka, czy dzwonki. Teraz całą powierzchnię ciasta smarujemy żółtkiem i nalepiamy nasze ozdoby, też posmarowane żółtkiem. Na kilka minut pozostawiamy ciasto do obeschnięcia i wstawiamy do piekarnika na około 15-20 minut i wypiekamy w 2200C. Przyznaję, że oba dzisiejsze przepisy należą do ambitnych i pracochłonnych. Obiecuję coś łatwiejszego i szybszego już wkrótce.


nowyczas.co.uk

2

1

6 7 5 8 7 3 9 8 4

CZAS NA RELAKS 25 4 5

8 2

średnie

6

8 1 2 9 5 4 1 7 8 6 9 6 1 2 5 5

1 4

8 3 3 2 8 4

3

9 7

2 8 7 2 1

4 7 3 6 1 4 2 9

9 2 6 4 1 4 5 6

trudne

2 5 8

6

9 7

4 1

6 7

7

3 9 2 4

9 8 1 4

4 2

8 1

2 9

2

Rozwiązania sudoku z nr 2

łatwe

krzyżówka

Wypełnij diagram w taki sposób, aby w każdym poziomym wierszu, w każdej pionowej kolumnie i w każdym dziewięciopolowym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9. Cyfry w kwadracie oraz kolumnie i wierszu nie mogą się powtarzać.

5 8

sudoku

łatwe

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

średnie

BARAN Pojawi się pokusa, by uciec do kogoś, z kim nie rozmawia się o pieniądzach, płaceniu rachunków i kto od czasu do czasu ma naprawdę odlotowy pomysł, który na dodatek natychmiast wprowadza w życie. W dziedzinie uczuć ostatnie dni tygodnia przyniosą poprawę. Koniecznie popracuj nad kondycją fizyczną. BYK Czy tak zajęta osoba znajdzie jeszcze czas na miłość? Będziesz musiał! Twoje potrzeby erotyczne wzrosną, a zmniejszą się wymagania oraz krytycyzm wobec nowo poznanych osób płci przeciwnej. Cóż, ma to swoje dobre strony - może w końcu przestaniesz czekać na ideał i pokochasz normalną osobę - prawdziwą z krwi i kości. BLIŹNIĘTA Wciąż będziesz w ruchu - w tygodniu delegacje, wyjazdy, bieganie po mieście, w weekend - wycieczka. W krótkich chwilach odpoczynku trzeba będzie znaleźć czas na naukę (jeśli studiujesz) lub podnoszenie swoich kwalifikacji. Pieniądze nie będą problemem, a nawet dzięki pewnym nadwyżkom sprawisz sobie lub komuś miłą niespodziankę. RAK Jeśli planujesz wziąć kredyt na duże zakupy – nie wahaj się, a na pewno uda Ci się wywiązać z zobowiązań. W sprawach zawodowych mogą nastąpić poważne zmiany (nawet przejście do innej firmy). Twoje życie erotyczne nabierze wyraźnych rumieńców. Koniecznie przeanalizuj swój ostatni nieudany związek, wybacz i zapomij. LEW Sprawa, na której Ci zależy, roztrzygnie się zgodnie z Towim życzeniem. Może podpiszesz korzystną umowę albo sfinalizujesz atrakcyjny kontrakt, wreszcie nadejdą oczekiwane pieniądze albo zwyciężysz w jakimś sporze. W natłoku codziennych obowiązków znajdziesz czas, by zadbać o kondycję, zdrowie i urodę. PANNA Z rozwagą podejmuj wszystkie decyzje, gdyż Twoje obecne przedsięwzięcia przetrwają próbę czasu i przyniosą trwałe rezultaty. Dotyczy to zarówno zawieranych teraz umów, jak i nowych znajomości, również tych z podtekstem erotycznym. Nuda i samotność na pewno Ci nie grożą, wręcz przeciwnie, pod koniec tygodnia szykuje się imprezka u znajomych.

WAGA Wygląda na to, że musisz się sprężyć, aby sprostać obecnym obowiązkom i uzupełnić zaległości, na dodatek pod krytycznym spojrzeniem kogoś, kto zawsze lubi mieć rację. Z dużą rozwagą powinieneś teraz traktować sprawy finansowe. Alarmowa lampka powinna Ci się zapalić, zwłaszcza wtedy, gdy ktoś zaproponuje Ci złoty interes. SKORPION Świetnym antidotum na małe i duże kłopoty będzie dla Ciebie Twój pratner. Nie wzruszaj z niedowierzaniem ramionami - naprawdę, czekają Was teraz słodkie chwile, a jeśli teraz kroczycie wojenną ścieżką, już wkrótce wypalicie fajkę pokoju. W sprawach finansowych zapowiada się nieźle. STRZELEC Na początku tygodnia pochłoną Cię głównie sprawy przyziemne. Ale jeśli bardziej skupisz się na finansach, poprawisz swoją sytuację materialną. Koniec tygodnia zapowiada się atrakcyjniej: imprezy i imprezki, a także nowe, intrygujące znajomości. Może wciągnie Cię interesująca lektura, trafisz na niezwykły koncert. KOZIOROŻEC Jeśli jesteś nieśmiały teraz możesz stosunkowo małym wysiłkiem przełamać opory i wykonać coś, co już robiłeś wiele razy, tyle że w wyobraźni. Na przykład pierwszy krok w kierunku pewnego dalekiego znajomego, który od tej pory stanie się znajomym bardzo bliskim. Pod koniec tygodnia możesz stanąć przed trudnym wyborem. WODNIK Przed Toba pracowite dni. To właśnie na Ciebie może spaść odpowiedzialność za powodzenie pewnych zawodowych przedsięwzięć. Jeśli coś przeoczysz, mogą być kłopoty. Wodniki planujące duże zakupy niech nie czekają na lepszą okazję. Teraz wydane pieniądze przyniosą Wam pożytek i radość. RYBY Na początku tygodnia uważaj, by nie podjąć niewłaściwej decyzji lub nie zrobić czegoś, czego będziesz później żałować. Skup się na sumiennym wykonaniu tego, co do Ciebie należy, tak, by niczego nie można Ci było zarzucić. Rybom „parzystym” dopiecze przytłoczenie prozą życia, brak romantycznych uniesień i zwykłego zrozumienia.

humor

horoskop tygodniowy

Hasło krzyżówki z nr 2: Jakie struny, taka gra.

horoskop

trudne

absurd tygodnia

A w zasadzie koniec absurdalnej banicji cyrku, opery i baletu w Turkmenistanie. Banicję wydał władający Turkmenistanem przez 21 lat Saparmurad Nijazow, który uważał, że cyrk, opera i balet są „obce kulturze turkmeńskiej”. Zmarły w 2006 roku polityk nie zaniedbywał jednak sztuki. Za jego panowania rozkwitła masowa produkcja jego por tretów i pomników. Najbardziej ekstrawagancki umieszczony był na obrotowym cokole, co pozwalało na odwracanie rzeźby zawsze do słońca. Jak przystało na wielkiego przywódcę, Nijazow patrzył w słońce. Nowy przywódca, Kurbankuły Berdymuchammedow, jest bardziej liberalny i postanowił, że nadszedł czas prawdziwej odnowy – „era wielkiego odrodzenia” – jak oświadczył w wystąpieniu telewizyjnym. Planowane jest reaktywowanie opery, wznowienie przedstawień cyrkowych, a nawet... budowa kina w stołecznym Aszchabadzie.


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

nowyczas.co.uk

26 PROMOCJA

Polacy mogą jeszcze bardziej podkreślić swoją obecność w Londynie w roku 2008! do swojego urzędu dzielnicowego. Chcesz się zarejestrować? To proste! Zamów formularz rejestracyjny w Urzędzie Dzielnicy swojej dzielnicy lub wydrukuj z oficjalnej strony wyborczej www.londonelects.org.uk, wypełnij i odeślij . Szacuje się, şe tylko jeden na pięciu londyńczyków we wszystkich 33 dzielnicach stolicy jest zarejestrowany, a tym samym uprawniony do wyborów. Wśród nich jest wielu Polaków oraz innych obywateli Europy, a takşe ci londyńczycy, którzy w ostatnich latach przeprowadzili się lub wynajmują prywatne domy lub mieszkania. Matt Bright, dyrektor ds. komunikacji przy Komisji ds. Wyborów tak wyjaśnia ideę znaku X: „Niesienie na ramionach wielkiego znaku X, będąc ubranym we wdzianko z lycry, to rzucanie wyzwania styczniowej pogodzie, niosące przesłanie: nic nas nie zatrzyma przed oddaniem naszego głosu podczas wyborów w 2008 roku! Zachęcamy wszystkich do wzięcia udziału w tegorocznych wyborach. Kaşdy ma prawo oddania głosu. Pragniemy, aby wszyscy mieszkańcy Londynu wyraźnie dostrzegli przesłanie znaku X i przekazywali dalej słowa: zarejestruj się, jeşeli chcesz głosować!�. Zarejestruj się juş dziś!!! Oddaj głos w wyborach na burmistrza Londynu juş w maju!!!

PozostaĹ‚o juĹź 100 dni do wyborĂłw Rady i Burmistrza Londynu. Ratusz wzywa wszystkich PolakĂłw w Londynie: REJESTRUJCIE SIĘ DO GĹ OSOWANIA! Zaznaczcie swojÄ… obecność w Londynie na nastÄ™pne cztery lata! Zwróćcie uwagÄ™ na stojÄ…cy przed Ratuszem znak X. To oficjalne rozpoczÄ™cie kampanii na rzecz aktywizacji elektoratu w caĹ‚ym Londynie, w tym rĂłwnieĹź spoĹ‚eczność polonijnÄ…, do udziaĹ‚u w gĹ‚osowaniu 1 maja. Kampania multimedialna prowadzona przez LondyĹ„skÄ… KomisjÄ™ ds. WyborĂłw i WyborcĂłw ma na celu podnoszenie Ĺ›wiadomoĹ›ci wĹ›rĂłd Polonii londyĹ„skiej o koniecznoĹ›ci rejestracji do 16 kwietnia. W ciÄ…gu najbliĹźszych dwĂłch miesiÄ™cy znak X pojawi siÄ™ na imprezach organizowanych w róşnych częściach Londynu, by propagować moĹźliwość Ĺ‚atwego i szybkiego zarejestrowania siÄ™ do wyborĂłw – czy juĹź siÄ™ zarejestrowaĹ‚eĹ›? – ZadzwoĹ„

ODSZKODOWANIA POWYPADKOWE Roszczenia z tytuÂĄu szkĂłd osobistych Roszczenia z tytuÂĄu szkĂłd osobistych

Masz mieszkanie w Polsce? Masz dochĂłd z inwestycji za granicÄ…?Ten temat powinien CiÄ™ zainteresować! Przez wiele lat w UK majÄ…c status non-domiciled (rezydent bez domicylu (podatkowego)â€?) mieliĹ›my moĹźliwość oszczÄ™dzenia na podatku. MogliĹ›my korzystać z tzw. opcji taxed when remitted (opodatkowany jeĹ›li dochĂłd wwieziony do UK). Przy przestrzeganiu zasady, Ĺźe dochody z zagranicznych inwestycji nie byĹ‚y przywoĹźone/transferowane do UK, ale zdeponowane za granicÄ…, fiskus brytyjski nie miaĹ‚ prawa do opodatkowanie takiego dochodu. Niestety, od kwietnia 2008 zasady te zmieniajÄ… siÄ™, przynajmniej dla osĂłb, ktĂłre rezydujÄ… w rozumieniu podatkowym (pĹ‚acÄ… podatki z tytuĹ‚u staĹ‚ych zarobkĂłw) w Anglii od co najmniej siedem lat. Otóş po 5 kwietnia 2008 osoby, ktĂłrych status moĹźna okreĹ›lić jako non-domiciled bÄ™da miaĹ‚y, przynajmniej teoretycznie, prawo wyboru miÄ™dzy dwoma opcjami deklaracji podatku. REMITTANCE BASIS – stara zasada, ale za nowÄ… cenÄ™. Osoby, ktĂłre bÄ™dÄ… chciaĹ‚y korzystać ze starej moĹźliwoĹ›ci nie deklarowania zagranicznych dochodĂłw, ktĂłrych nie wwiozly do UK, bÄ™dÄ… musiaĹ‚y zapĹ‚acic rocznÄ… opĹ‚atÄ™ w wysokosci 30 tys. funtĂłw. Nie wszystkie aspekty powyĹźszej opĹ‚aty sÄ… juĹź opisane i zinterpretowane. Detale nowego prawa zostanÄ… dopiero uĹ›ciĹ›lone, publikacji w prasie branĹźowej (ksiÄ™gowej, prawniczej, itp.) moĹźna siÄ™ bÄ™dzie spodziewać juĹź wkrĂłtce. Jedno juĹź jednak jest prawie pewne – opĹ‚ata, ktĂłrÄ… moĹźna porĂłwnac do „wpisowegoâ€? do klubu posiadaczy, nie zwolni osoby od jednoczesnego opodatkowania przywiezionej do UK kwoty dochodu. Wydaje sie, Ĺźe ta opcja bÄ™dzie korzystna tylko dla najzamoĹźniejszych. DEKLARACJA DOCHODU Z ZAGRANICY – opcja dla ogromnej wiÄ™kszoĹ›ci z nas. Przy jej wyborze bÄ™dziemy musieli do naszej podatkowej deklaracji rocznej doĹ‚oĹźyć stronÄ™ o dochodzie z zagranicy, a tym samym powiÄ™kszyć caĹ‚kowity dochĂłd do opodatkowania w UK. Podatek zapĹ‚acony za granicÄ… (np. dla polskiego UrzÄ™du Skarbowego) bÄ™dzie oczywiĹ›cie brany pod uwagÄ™ redukujÄ…c naleĹźność dla brytyjskiego fiskusa. To gwarantujÄ… nam miÄ™dzynarodowe umowy o zapobieganiu podwĂłjnego opodatkowania. PamiÄ™tać jednak naleĹźy, Ĺźe w zaleĹźnoĹ›ci od stawek podatkowych w róşnych krajach, moĹźe nastapić domiar (tzn. dopĹ‚ata podatku), ktĂłrÄ… trzeba bÄ™dzie uiĹ›cić w UK. PrzykĹ‚ad 1: DochĂłd z wynajmu w Polsce – rĂłwnowartość 1.000 GBP Suma zapĹ‚aconego podatku w Polsce – np. 19% tj. 190 GBP. DochĂłd z wynajmu obciÄ…Ĺźony standardowo 22-procentowym po datkiem w UK wyniesie 220 GBP. Oznacza to, Ĺźe domiar do uiszczenia wy+/.35,4!#*% "):.%3/7/ 0/$!4+/7% niesie róşnicÄ™ miÄ™dzy podatkiem w UK, a podatkiem w Polsce (30 GBP). W konsekwencji finalny procent podatku wyniesie 22%. Jak to6!4 0!92/,, +3)§'/7/iÂŁ ,4$ zwykle bywa z umowami o zapobieganiu podwĂłjnego opodatkowania, podatek zapĹ‚acony za granicÄ… moĹźe zredukować do ze ra podatek naleĹźny od tejĹźe transakcji w kraju $%+,!2!#*% #)3 staĹ‚ego zamieszkania. Nie moĹźe jednak prowadzić do zwrotu nadpĹ‚aconego podatku zagranicznego.

Z WYKWALIFIKOWANYM KSIÇGOWYM

Przykład 2: Dochód z wy3:+/,%.)! "5$/7,!.% ) +!249 #3#3 najmu w innym kraju – równowartość 1.000 GBP Suma zapłaconego podatku w innym kraju – np. 25% tj. 250 GBP Dochód z wynajmu obciąşonyMATERIA�Y I EGZAMINY W JÇZYKU POLSKIM standardowo 22% podatkiem w UK, wyniesie 220 GBP W UK nie będziemy muWSZYSTKO JEDNEGO DNIA I W JEDNYM MIEJSCU sieli nic dopłacać, jednakşe nadwyşki podatku równieş nikt nam nie zwróci. W konsekwencji finalny procent podatku wyniesie 25%.

Rozmowa w j∆zyku polskim

FREEPHONE

0800 018 3299 www.levenes.co.uk

.

Jeśli masz dodatkowe pytania z zakresu ksiegowości, moşesz uzyskać odpowiedzi w naszym biurze: KaINFO sa BuKASA UK COM siness Services Ltd +!3! "53).%33 3%26)#%3 ,4$ /FFICE D +ING 3TREET WEJyCIE OD 2AVENSCOURT !VENUE

./79 /$$:)!€ (IGH 2OAD


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

JOB VACANCIES OGĹ OSZENIA 27

ABY ZAMIEŚCIĆ OGŠOSZENIE DROBNE w dziale dam pracę, szukam pracy, kupię, sprzedam mieszkanie, mieszkanie do wynajęcia, wyślij sms o treści: NC + treść ogłoszenia, (np. NC oddam kota...) na numer 87070 Otrzymasz wiadomość zwrotną – odpowiedz wpisując słowo CORRECT. Koszt ogłoszenia £1,50 (plus opłata operatora).

depozytu 5 min. od stacji kolejki Isleworth, bus: 235, 237, 267, H28, H37, N9. Internet, 2 łazienki. Tel. 07821972940 Norwich. Miejsce dla męşczyzny (1-2 osoby) w studio flat w centrum miasta, w pełni wyposaşone, TV Polsat. Tel. 07731302444 Tottenham, do wynajęcia duşy dwu- i trzyosobowy pokój w two bedroom flat, comfort living room, TV, ogród £55/tydz. osób. depozyt Tel. 07912228492

SPRZEDAM Vauxhall Vectra.1998 rok. MOT+TAX. Stan idealny. Jak nowy. Petrol. ÂŁ1300 do negocjacji. Tel. 07881574954

Aby zamieścić ogłoszenie komercyjne skontaktuj się z Działem Sprzedaşy pod numerem 0207 358 8406 Ogłoszenia komercyjne do 15 słów – £10 • do 30 słów – £15 W ramce, kolorowe do 15 słów – £20 • do 30 słów – £35 Ogłoszenia ramkowe juş od £10. TANIO I WYGODNIE ! – ZAPŠAĆ KARTĄ

Kup pas odchudzający a pozbędziesz się nadwagi, bólów kręgosłupa, problemów z układem trawiennym itd. Tel. 07985284791 po 15.00. Email: lurum@poczta.fm

SZUKAM PRACY Pracowita, odpowiedzialna szuka pracy, najchętniej okolice Finchley Central, angielski podstawowy, mogę sprzątać w barach itp. Tel. 07877102396

MIESZKANIE do wynajęcia Barking, duşa, ładna dwójka dla pary lub dwóch dziewczyn. Umeblowana, garderoba, dwie łazienki, duşa kuchnia. 2min. do metra i ASDA. Internet. Rachunki wliczone £120 + depozyt. Tel. 07956196936 Manor House, pokój 2-osobowy dla dziewczyn, podłączony internet, blisko metro Tel. 07783940092 Heathrow, West Drayton, dwie duşe dwójki w nowo wyremontowanym, polskim domu,

najlepiej dla pary £110/tydz. + tydz. depozytu, rachunki wliczone. Tel. 07877860332 Stratford, pokój 3-osobowy, najchętniej dla dziewczyn. Dom w pełni wyposaşony, blisko basen. Tel. 07742614350 West Drayton, dwie dwójki w nowo wyremontowanym, polskim domu, najlepiej dla pary, dobre połączenie z Heathrow. £110/tydz. + tydz. depozytu, rachunki wliczone. Tel. 07877860332 Isleworth, TW7, pokój 2-osobowy. do wynajęcia od zaraz, £120/tydz. + tydz.

Szukamy młodej, ambitnej osoby, chcącej odbyć staş w redakcji tygodnika „Nowy Czas�. Współpraca z doświadczonym zespołem, moşliwość rozwoju, zdobycia doświadczenia oraz wiedzy. redakcja@nowyczas.co.uk tel.: 020 76398507

W D O S R K F \ W \ %H] XNU (NVWUD PLQXW\

]D

'$502

ÄŞ\WNRZQLNĂ?Z LFK XÄŞ 7HUD] GOD ZV]\VWN GRĂĄDGRZQLD ÄŠFLD ÄžQLÄŠ 'DWD Z\JDÄž SURPRFML

']ZRĂ? GR GRPX ] .RPĂ?UNL ]

=DG]ZRÄ” Ä” QD

7(5$=

Wybierz 1 aby doladowac konto ÂŁ5. Otrzymasz smsa potwierdzajacego pobranie oplaty. Rozmawiaj godzinami wykorzystujac swoje darmowe minuty.

3ROVND tel. stacjonarny 3ROVND tel. komĂłrkowy 1LHPF\ tel. stacjonarny 6Â?RZDFMD tel. stacjonarny

2p/min 9p/min 1p/min 2p/min

Infolinia: 020 8497 4698 I www.auracall.com

To proste‌ Spróbuj teraz!

*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls to the 020 number cost your mobile standard rate to a landline or may be used as part of your inclusive mobile minutes. Calls made to mobiles may cost more. Connection fee varies between 1.5p to 15p, depending on destination. To avoid auto recharge, hang up within 30 seconds of the warning. To stop auto recharge when credit is low, text AUTOOFF to 81616 (standard SMS rate). Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.

SALES EXECUTIVE Location: ENFIELD, MIDDLESEX Hours: 40 PER WEEK, 5 DAYS OVER 7, 9AM-6PM OR 11AM-8PM Wage: EXCEEDS NAT MIN WAGE, OTE ÂŁ30,000 PER ANNUM Work Pattern: Days , Evenings , Weekends Employer: Profitlink Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Due to an increase in our Polish customer base it is an advantage if applicants are able to speak English and Polish. Must have a full driving licence. Previous customer facing experience is essential. A company car is provided. Duties will involve liaising with the customers, qualifying their needs for vehicle finance, arranging a suitable solution and finding a suitable car in stock for the customer to purchase. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01788 544244 and asking for Jamie Lambert. You may also email your CV to jamie@profitlinkgroup.co.uk.

INTERPRETERS/TRANSLATORS Location: HUDDERSFIELD, WEST YORKSHIRE Hours: 5-30 PER WEEK, BETWEEN 8.30AM AND 5.30PM, 5 DAYS OUT OF 7 Wage: ÂŁ10 - ÂŁ15 PER HOUR Work Pattern: Days , Weekends Employer: Global Accent Ltd Pension: No details held Duration:PERMANENT Description: Must be able to speak one/more of the following languages: Bengali, Tamil, Swahili, Somali, Tigrinian, Czech, Hungarian, Polish, Arabic, Kurdish, Cantonese, Mandarin, Vietnamese Serbo-Croat, Macedonian, Russian and Portuguese. Experience of translating is essential. Duties include face-to-face interpreting and written translations. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. Disclosure expense will be met by applicant. Self-employed people are responsible for paying their own National Insurance Contributions and Tax. For information on how benefits may be affected, and whether entitlement may be lost, speak to a Jobcentre Plus Adviser. The Company has given an assurance that this vacancy enables workers to achieve a wage equivalent to the National Minimum Wage rate. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Lucy Martinson at Global Accent Ltd, Regent House, 183 Ferensway, Hull, East Yorkshire, HU1 3UA. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office. CLEANERS Location: HARROW, MIDDLESEX Hours: 16+ PER WEEK OVER 7 DAYS, DAYS, EVES AND WEEKENDS Wage: MEETS NAT MIN WAGE Work Pattern: Days , Evenings , Weekends Employer: Response Property Services Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Experienced office and domestic cleaners required for the Harrow and surrounding areas, duties include dusting, vacuuming, emptying bins, sweeping, cleaning toilets and all other tasks as required. The ability to speak Polish, or Russian would be an advantage. There are part time and full time positions available hours to be discussed at interview, an immediate start is available. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Thaigarajah Rajarajeswaran at Response Property Services, 69 Headstone Gardens, HARROW, Middlesex, HA2 6PJ, or to info@responseproperties.co.uk or ring 0208 424 9911 RANSPORT OPERATOR Location: LEIGH, LANCASHIRE Hours: 40 PER WEEK, MONDAY-FRIDAY, 8AM-6PM Wage: ÂŁ16,000-ÂŁ17,000 PER AN.+ BONUS Work Pattern: Days Employer: Norbert Dentressangle Holdings Ltd. Pension: Pension available Duration:PERMANENT Description: Applicants must be fluent in Polish, be PC literate, be able to work as part of a team and under pressure. You will be self motivated, organised and flexible. Previous

experience in transport and/or logistics would be an advantage, along with customer service skills. Duties include inputting orders onto the transport system, liaising with polish customers about deliveries and dealing with queries, undertaking general administration, dealing with sub contractors and all associated duties as required. Employer requests exception under The Race Relations Act 1976 (RRA). How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Sophie Desprez at Norbert Dentressangle Holdings Ltd., Leigh Commerce Park, Greenfold Way, Leigh,, Lancashire., WN7 3XJ, or to sophie.desprez@norbert-dentressangle.com.

INTERNET RESEARCHER Location: MILTON KEYNES, BUCKINGHAMSHIRE Hours: 40 PER WEEK, MON-FRI, 8AM-4PM Wage: £15,000-£20,000 PER ANNUM DEP ON EXPERIENCE Work Pattern: Days Employer: Euro Business Connections Ltd Pension: No details held Duration: TEMPORARY ONLY Description: Previous business experience an advantage but not essential. Must be IT literate. Must be able speak either Polish, Russian, Czech, Hungarian, Croatian or Ukrainian. Duties will include internet research, liaising with clients, making telephone calls and Data inputting. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0190 8766114 ext 0 and asking for Greg Babbs. PAYROLL ASSISTANT Location: SPALDING, LINCS Hours: 40 PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY, BETWEEN 8.30AM AND 5.30PM Wage: £6.00 PER HOUR Work Pattern: Days Employer: Integrity Plus Pension: No details held Duration: TEMPORARY (for 5 mnths) Description: Must be fluent in both Polish and English. Knowledge of payroll preferred but not essential. Must possess accuracy and attention to detail skills. Must be numerate and literate, proficient in MS Word and Excel. Must have excellent communication and interpersonal skills. Must be a good team player and be flexible. Duties to include calculating hours and allowances from the weekly time sheets and input data onto payroll system, update details of new starters, leavers, changes of pay rate, new code numbers, tax credits and attachment of earnings orders. Process payroll and BACS and generate payroll and management reports as required. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Yvonne Beaney at Integrity Plus, Mill Lane, Donnington, Spalding, Lincolnshire, PE11 4TL or email to alison@integrityplus.co.uk. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office. CUSTOMER SERVICE – FLUENT POLISH AND ENGLISH Location: MANCHESTER Hours: Rotating shift pattern - 8.00 - 20.00 Wage: 13,742pa Work Pattern: Days , Evenings , Weekends Employer: Office Angels Ltd Closing Date: 23/01/2008 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Duties Include:- "Be the first point of telephone contact for our Polish customers in order to deal with and action either a range of general banking. "Access customer details on the computer and match information given by the customer. "Action post, faxes, and e-mail correspondence where necessary. Salary - £13,742pa+ bonuses and benefits Hours - Centre is open Monday to Sunday, 08:00 - 22:00, working a 35 hour week. Your actual working hours will be discussed at interview. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Jane Savage at Office Angels Ltd, 8 New Market, Manchester, Lancashire, M2 1WB, or to kelly.neal@oacallcentre.com. Apply now for further details or call into our Branch any Wednesday Bring along your passport and your CV to be interviewed in our Branch 0161 833 7171.


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

28 OGŁOSZENIA

DEAN MANSON SOLICITORS

USŁUGI

Tel: 020 8767 5000 Mon-Fri 09:30-17:30, Sat 12:00-17:00

Wróżka Sebila, przepowie Ci przyszłość, wskaże Ci szczśliwą gwiazdę, która będzie oświecała twoją ścieżkę życiową. Wróży z kart tarota i z ręki. Zdejmuje złe fatum. Tel. 07988553378

KANCELARIA PRAWNA Kontakt: Katarzyna Bogucka (Trainee Solicitor) Solicitors: M. Mansoor, E. Baig, S. Bhatti Sprzedaż, kupno domów i mieszkań wynajem sklepów, biur etc Prawo pracy Prawo rodzinne Odzyskiwanie długów Prawo imigracyjne (pobyt stały, obywatelstwo) Prawo handlowe (kontrakty, biznes, spółki) Landlord and Tenant (spory, konrtakty) Odszkodowania powypadkowe (No win no fee) Odwołania od decyzji urzędowych Prawa człowieka i obywatela Testamenty, prawo spadkowe Spory/sprawy sądowe Prawo karne 243-245 MITCHAM ROAD, LONDON SW17 9JQ www.dmansonsolicitors.com Regulated by the Solicitors Regulation Authority

24-godzinne Pogotowie Komputerowe Podłączamy do Internetu. Odwirusowywanie. Skup-sprzedaż. Nowe i używane komputery i laptopy od £250. Odzyskiwanie danych. Wireless powiększanie zasięgu. WWW i inne. Dojazd gratis. www.startuj.co.uk; 0778 352 4096

Trans-Pol Wywóz śmieci przeprowadzki pomoc drogowa 24/7 auto laweta. Tel. Andrzej 07862278730 lub 29

Dezynfekcja. Gryzie? Masz pluskwy? Bed-bugs? Dobre, skuteczne preparaty. Masz problem, dzwoń! 07928086070 Włodek. Lubisz domowe wypieki? Masz urodziny, imieniny? Nie masz czasu? Zrobię to za Ciebie. Gwarancja jakości oraz niskiej ceny. AGATA Tel. 0795 7978398

„Pogotowie komputerowe” £10/1h. Naprawa komputerów (desktopów/laptopów) i rozbudowa, instalacja Windowsa i innych programów, usuwanie wirusów, odzyskiwanie danych. Leszek 079 80 72 48 48

OGŁOSZENIA KOMERCYJNE

0207 3588406

Paczka do 15 kg od 15 funtów!

Tanie przeprowadzki, przewozy materiałów, pomoc w załadunku i rozładunku. Zadzwoń, sprawdź cenę. Tel. 07716121042

Kręgarstwo, rehabilitacja, manualna Terapia, Diagnoza, Bioenergoterapia, porady Skutecznie i szybko Tel. 0795 867 7615 Ustawianie anten satelitarnych. Tanio, szybko i dokładnie. Southampton i okolice Rafał Tel. 07845130500 rafbialy@o2.pl

Laboratorium medyczne: THE PATH LAB Kompleksowe badania krw i n a zawar tość n arkotyków, badani a hormon aln e, nasienia oraz na ch oroby przen oszone drogą płciową, EKG, U SG. Tel.: 020 79 35 6 650, lub po polsku:

Iwona 0797 704 1616

78 International, Agencja tłumaczeń. • Tłumaczenia, przysięgłe i zwykłe. • Profesjonalne CV, listy motywacyjne oraz wnioski o benefity • Usługi dla firm. Telefon: 02081449785 Email: piotr@78international.com


nowyczas.co.uk

Jo Cole strzela zwycięskiego gola w meczu Chelsea z Everton (1:0), dzięki niemu Chelsea zdobyła miejsce w finale Carling Cup. 24 lutego na Wembley zmierzy się z Tottenham Hotspur.

Nowe twarze tenisa

TENIS Âť Niespodziewane rezultaty

Jeden z najbardziej prestiĹźowych turniejĂłw na Ĺ›wiecie, Australian Open zaskoczyĹ‚ nas wieloma dość niespodziewanymi rezultatami. Poza wygranymi pojedynkami faworytĂłw, co byĹ‚o do przewidzenia, doczekaliĹ›my siÄ™ takĹźe sensacyjnych wynikĂłw. Co najwaĹźniejsze, znaczny udziaĹ‚ w tym majÄ… nasze tenisistki. Agnieszka RadwaĹ„ska dotarĹ‚a do ćwierćfinaĹ‚u, pokonujÄ…c po drodze gwiazdy kobiecego tenisa: ĹšwietĹ‚anÄ™ KuzniecowÄ… (rozstawiona z nr. 2), czy NadiÄ™ PetrowÄ… (nr. 14). Co prawda byĹ‚ej triumfatorce Wimbledonu (kategoria juniorĂłw) wielu wróşy zawrotnÄ… karierÄ™, jednak maĹ‚o kto spodziewaĹ‚ siÄ™ zakoĹ„czenia udziaĹ‚u krakowianki na ostatniej Ăłsemce turnieju. Tym bardziej po miernym starcie i odpadniÄ™ciu – 7.01.08 w Hobart – juĹź w pierwszej rundzie z WĹ‚oszkÄ… FlaviÄ… PennettÄ… 2:6 6:4 1:6. Szkoda niestety ćwiećfinaĹ‚owej poraĹźki z DanielÄ… HantuchowÄ… 2:6 2:6,

gdzie przeciwniczka nie rozegrała bynajmniej olśniewającej partii, będąc jak najbardziej do pokonania rywalką. Wygrało zdecydowanie większe obycie turniejowe Słowaczki. U mało doświadczonej Radwańskiej, po utracie gema przy własnym serwisie, na samym początku meczu, pojawiła się niepotrzebna trema i zdenerwowanie. Wykorzystała to oponentka. Nie powinniśmy jednak narzekać, odporność psychiczną utalentowana tenisistka z pewnością zdobędzie dzięki dobrym występom w przyszłości. Czas więc działa na jej korzyść. Większym – jakşe miłym – zaskoczeniem były wyniki Marty Domachowskiej. Polka skończyła swój udział dopiero w 1/8 finału – czwarta runda, przegrywając po wyrównanym pojedynku 4:6, 4:6 ze sławną Venus Williams. Sensacyjne zwycięstwo nad czarnoskórą Amerykanką mogło się ziścić. Nasza Marta grała

bardziej ofensywnie niş faworyzowana przeciwniczka. Częściej atakowała z głębi kortu, starając się skutecznie zakończyć wymianę uderzeń. Jednak zbyt duşa liczba – w porównaniu z solidnie grającą Williams – niewymuszonych błędów przyczyniła się do odpadnięcia z turnieju. Warto zauwaşyć, iş mecz z Venus był jej aş siódmym pojedynkiem na kortach Melbourne, swój maraton tenisowy, 22 letnia warszawianka rozpoczęła przecieş od kwalifikacji. Udana gra w tegorocznym Gran Slamie jest więc większym zaskoczeniem niş rezultaty Radwańskiej. Na uwagę wśród kobiet zasługują takşe występy Tajwanki Su Wei-Sieh (4 runda) oraz posiadającej polskie korzenie Caroline Woźniacki (4 runda). W grach panów równieş doszło do kilku zaskakujących sportowych wydarzeń. Choćby za sprawą młodego Jo-Wifried Tsongi. Paryşanin jest juş w pófinale gromiąc po drodze rozsta-

X P R G R G Ă? R Z ']

] .RP�UNL S PLQ MX› RG

7(5$=

5p/SMSV] Z\VÂ?VÂ?DDĂ‚Ă‚ SMSuj do Polski za PHUX QD **

QX U\DFKFHV] HJR QD NW�Q NLLHJ R QXPHUX OVN SROV QLM RG SR F]]QL ]DF LDGRPRx QD Rx ]D Z LM :LDGRPRx xO \ : R :\xOLM ZLDGRPRx HOOOOR

+ +H QS 606D QS

2p/min 7p/min 1p/min 2p/min

Infolinia: 020 8497 4698 I www.auracall.com

SPORT bieg na przełaj

wionych, Andy Murraya (nr. 9), Richarda Gasqueta (nr. 8) i Michała Juşnego (nr. 14). Francuz od początku sezonu prezentuje się dobrze docierając takşe do półfinału w Adelajdzie. Zawdzięcza to świetnemu i silnemu serwisowi (średnia 192 km/godz. w pojedynku z Juşnym) osiągając ponad 80. procentową skuteczność. Czy to wystarczy na trzy najlepsze „rakiety� świata: R. Federera, R. Nadala i N. Djokovicia? Niewaşne, i tak uatrakcyjnił poziom australijskich mistrzostw. Kolejnym miłym, niespodziewanie pozytywnym akcentem zmagań na kortach Melbourne była gra Mario Cilicia. Wysoki, szczupły Chorwat wprawił w osłupienie fanów tenisa wygraną nad ubiegłorocznym finalistą Fernando Gonzalesem 6:2, 6:7, 6:3, 6:1. W następnej rundzie – 1/8 – jednak doznał poraşki przeciwko doświadczonemu Jamesowi Blakowi 3:6, 4:6, 4:6. Pomimo to, Chorwat, podobnie jak pozostali bohaterzy artykułu z pewnością jeszcze wiele udowodnią w dopiero co rozpoczętym sezonie, dzięki czemu rywalizacja w tenisowym świecie będzie bardziej ciekawa. „Świeşa krew� jest przecieş potrzebna.

Grzegorz Ostroşański

Polskie siatkarki były o włos od awansu do Olimpiady w Pekinie. Na turnieju interkontynentalnym w Halle doszły do finału (awansowała tylko jedna druşyna), w którym zmierzyły się z Rosjankami. Po dwóch setach przegrywały 0:2, ale wyciągnęły na 2:2. Emocjonujący piąty set zakończył się wygraną zespołu Rosji 15:12. Polki nie straciły jednak szansy gry na igrzyskach i bez problemu powinny się zakwalifikować z kolejnego turnieju w Tokio, w którym wystąpią juş słabsze druşyny (awansują trzy zespoły).

W lidze koszykówki Turów przegrał u siebie z Górnikiem Wałbrzych 73:79. Inne wyniki: Polpak – Śląsk 64:79, Polpharma – Atlas Stal Gozrów 96:85, Prokom Trefl – Polonia 95:60, Anwil – Kotwica Kołobrzeg 97:79 i AZS Koszalin – Energa Czarni Słupsk 71:73. W tabeli prowadzi Prokom Trefl Sopot przed Anwilem Włocławek, obydwa zespoły po 24 punkty. Masakra w Nowym Jorku – tak określono walkę Gołoty z Mollo. Obydwaj postanowili rozstrzygnąć walkę przed czasem. Od 8 rundy Gołota nic nie widział na zapuchnięte oko. Nokautu jednak nie było i sędziowie uznali po zakończonej 12 rundzie wygraną Polaka na punkty. Gołota zadał 691 ciosów, Mollo – 522.

TYPY piłkarskie Opcja nr.1 Aston Villa – Blackburn typ 2 sobota 15.00

Wybierz 1 aby doladowac konto ÂŁ5. Otrzymasz smsa potwierdzajacego pobranie oplaty. Rozmawiaj godzinami wykorzystujac swoje darmowe minuty.

3ROVND tel. stacjonarny 3ROVND tel. komĂłrkowy 1LHPF\ tel. stacjonarny 6Â?RZDFMD tel. stacjonarny

29

Zadziwiającej skuteczności tym razem nie było. Najwaşniejsze, şe sobotnio-niedzielne wyniki nie spowodowały ujemnego bilansu. A kilkanaście funtów wpadło. Tak więc mamy na swym koncie juş 324 funty. Gramy dalej!

=DG]ZRÄ” QD

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

To proste‌ Spróbuj teraz!

*T&C’s: Ask bill payer’s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection. Calls to the 020 number cost mobile standard rate to a landline or may be used as part of inclusive mobile minutes. Calls made to mobiles may cost more. Connection fee varies between 1.5p to 15p. To stop auto recharge when credit is low, text AUTOOFF to 81616 (standard SMS rate). **Cost per SMS as stated in the advert + standard SMS rate or may be used as part of bundled SMSs, except T-Mobile which may cost more. Type the international mobile number at the start of your message. Total characters should not exceed 160. Your network operator may charge you for excess characters. Disclaimer: We cannot guarantee delivery to the destination. Sufficient credit in T-Talk and mobile accounts is needed. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.

kurs 9/4

zakł. bukm. Totesport

Gospodarze marzÄ… o wystÄ™pach w europejskich Pucharach. Zespół budowany od dwĂłch, lat przez Martina O`Neilla zaczyna powaĹźnie liczyć siÄ™ wĹ›rĂłd najlepszych i ma szansÄ™ na udziaĹ‚ w Lidze MistrzĂłw. Podobnie goĹ›cie, ktĂłrym apetyt na granie poza wyspÄ… bynajmniej siÄ™ nie skoĹ„czyĹ‚. PiĹ‚karze z Blackburn w tym sezonie Ĺ›wietnie spisujÄ… siÄ™ na wyjazdach, jak dotÄ…d doznali zaledwie dwĂłch poraĹźek. SpoglÄ…dajÄ…c na dotychczasowe wyniki pomiÄ™dzy obiema ekipami, Mark Huges bÄ™dzie wiedziaĹ‚ jak rozĹ‚oĹźyć na Ĺ‚opatki druĹźynÄ™ z przemysĹ‚owego Birmingham. Kurs jest bardzo atrakcyjny. Opcja nr. 2 Sheffield United – Manchester City typ 2 niedziela 16.00 kurs 1/1 zakĹ‚. bukm. Coral OczywiĹ›cie puchary rzÄ…dzÄ… siÄ™ swoimi prawami, przez co kaĹźdy tak naprawdÄ™ moĹźe wygrać z kaĹźdym. Lecz, kategorycznie nie w tym przypadku. W druĹźynÄ™ z deszczowego miasta, byĹ‚y premier Tajlandii wpompowaĹ‚ juĹź ponad 60 milionĂłw funtĂłw od ostatniego lata. MĂłwiÄ™ tu oczywiĹ›cie tylko o zakupach piĹ‚karzy. Nowy trener, sĹ‚awny Sven Goran Eriksson z pewnoĹ›ciÄ… teĹź siÄ™ dobrze ceni. Wyznaczony cel – europejskie puchary, jest jasny i nie podlega jakiejkolwiek dyskusji. Droga ku temu prowadzi min. poprzez puchar Anglii. Do tego solidna forma prezentowana w lidze, powinny wystarczyć na spadkowicza Premiership z ubiegĹ‚ego sezonu. Tegoroczna postawa „Szabelâ€? nie przynosi radoĹ›ci fanom z Sheffield. Cóş w tym dziwnego, skoro trenerem wciÄ…Ĺź jest Bryan Robson, bÄ™dÄ…cy klasycznÄ… kopiÄ… „a la Boniekâ€?, tzn. znakomity piĹ‚karz, marny trener. Przez co „Szablomâ€? z ostroĹ›ci nic nie pozostaĹ‚o. StÄ™pione politykÄ… trenera kolejny raz pokaşą brak odpowiedniego ciÄ™cia.

Grzegorz Ostroşański


NOWYCZAS 25 stycznia 2008

30

SPORT bieg na przełaj

T Dziewiętnaście osób będzie liczyć reprezentacja Polski na mistrzostwa Europy, które rozegrane zostaną 18-24 marca na 50-metrowej pływalni w Eindhoven. Taką decyzję podjął Polski Związek Pływacki, łagodząc przyjęte wcześniej kryteria. Na Zimowych Mistrzostwach Polski minima uzyskało tylko ośmiu pływaków.

KONKURS Prawidłowa odpowiedź w konkursie sportowym ogłoszonym przez Nowy Czas (nr 1 (65/66); 11.01.2008) brzmi: Adam Małysz zdobył Kryształową Kulę cztery razy. SMS z poprawną odpowiedzią przysłali do redakcji: Pan Piotr Świerk z północnego Londynu oraz Agnieszka Ornoch z Oksfordu. Zwycięzcy otrzymali bilety na konkurs skoków na Wielkiej Krokwi! Gratulujemy.

Ostatnia szansa Małysza

Z Zakopanego pisze Daniel Kowalski

Nasz najlepszy skoczek przeżywa ostatnio najgorsze dni w swojej bogatej karierze. Tak słabych wyników jak ostatnio nie osiągał już bardzo dawno. Piątkowy i sobotni konkurs w Zakopanem to jedna z ostatnich szans na odbudowanie formy. Pomagać mu będzie w tym na żywo blisko 30 tysięcy wspaniałych kibiców.

T Menadżer Southampton FC (II liga angielska) George Burley jest bliski objęcia stanowiska selekcjonera reprezentacji Szkocji. Może to oznaczać kłopoty dla Polaków grających w ekipie „Świętych” Grzegorza Rasiaka, Marka Saganowskiego i Bartosza Białkowskiego, bo to właśnie Burley ściągał ich do klubu. T Reinhard Fabisch, niemiecki selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Beninu, przyznał na antenie ARD, stacji telewizyjnej za naszą zachodnią granicą, że przedstawiciel jednego z biur bukmacherskich w Singapurze chciał się z nim skontaktować przed pierwszym meczem Pucharu Narodów Afryki. T W piątek zapadnie decyzja w sprawie transferu polskiego piłkarza Seweryna Gancarczyka do Celtiku Glasgow. Obrońca Metalista Charków od kilku dni przebywa w drużynie mistrza Szkocji na testach.

T Nick Heidfeld, niemiecki kierowca BMW Sauber, przyznał, że nowy bolid jest niestabilny i podczas pojedynczego okrążenia jego właściwości jezdne mogą się znacząco zmieniać T Trwa konflikt Mariusza Czerkawskiego, najlepszego polskiego hokeisty, z selekcjonerem naszej kadry Rudolfem Rohaczkiem. Mariusz Czerkawski, mimo znakomitej formy, nie ma szans na powołanie. Czech uważa, że zawodnikowi, który rozegrał 12 sezonów w NHL, brakuje, jak to określił,... charakteru!

T Duńczyk Jan Poulsen został trenerem piłkarskiej reprezentacji Armenii i poprowadzi ją w eliminacjach mistrzostw świata 2010 roku.

T W najciekawszym środowym meczu koszykarskiej ligi NBA, San Antonio Spurs pokonał Los Angeles Lakers 103:91. O zwycięstwie „Ostróg” zadecydowała znakomita druga połowa spotkania, w której narzucali tempo gry.

nowyczas.co.uk

Dyspozycja Adama Małysza to ostatnio jeden z najczęstszych tematów poruszanych na łamach prasy. Wielu dziennikarzy powoli spisuje go już na straty i uważa, że turniejem w Zakopanem nasz skoczek powinien zakończyć karierę. Mało który z nich pamięta jednak, że Małysz spadków formy miał już kilka i zawsze dochodził ponownie do wielkiej formy. Tak czy owak przyznać należy, że tak słabo jak w ostatnich konkursach, nasz skoczek skakał chyba tylko na początku swojej kariery sportowej. W minioną niedzielę w czeskim Harahovie, nie przystąpił

nawet do popołudniowego konkursu. Taka sytuacja zdarzyła się ostatni raz blisko dziesięć lat temu podczas Turnieju Czterech Skoczni w Obersdorfie. Pocieszeniem dla kibiców może być fakt, iż do formy powraca Kamil Stoch, który coraz częściej zajmuje punktowane miejsca. Należy się spodziewać, że teraz nie będzie gorszy i uplasuje się przynajmniej w pierwszej dziesiątce. Prawdziwym hitem piątkowo-sobotniego turnieju ma być występ Klemensa Murańki, który w swojej kategorii wiekowej nie ma sobie rów-

nych, więc szuka nowych wyzwań. W swojej bogatej karierze startował już z juniorami, a teraz przyszedł czas na rywalizację z seniorami. Jeśli do tego dojdzie, będzie to ewenement na skalę światową. Żaden skoczek nie debiutował w Pucharze Świata w tak młodym wieku. Ewentualny występ Murańki jest ostro krytykowany przez niektórych trenerów. Innego zdania jest natomiast jego ojciec. – Kiedy zaczął skakać na wielkich skoczniach nikt nie oponował – mówi Murańka senior. – Teraz jest już za późno. Nie zgadzam się z opinią, iż ewentualne niepowodzenie może go „wypalić”. On jest silny psychicznie jak mało kto – dodał.. Do turnieju zgłosiło się 18 zespołów. Wszystko wskazuje na to, że tradycyjnie już zabraknie ekipy z Japonii, która od wielu lat wykreśla stolicę Tatr ze swojego sportowego kalendarza. Wszyscy zawodnicy przyjechali do Zakopanego już w minioną środę. W czwartek w samo południe odbyła się odprawa techniczna, a trzy godziny później każdy zawodnik oddał dwa skoki w oficjalnej sesji treningowej. Prawdziwa rywalizacja rozpoczęła się godzinie 17:00, kiedy to odbyła się seria kwalifikacyjna do piątkowego konkursu. W piątek najpierw seria próbna, a zaraz po niej konkurs główny. W sobotę serię próbną zastąpi sesja kwalifikacyjna. Konkurs ma się rozpocząć również o godzinie 17:00. Ma ponieważ turniej stoi jednak pod wielkim znakiem zapytania z powodu tragicz-

Bez szans na medal

PIŁKA RĘCZNA » Mistrzostwa Europy

Po porażce z reprezentacją Danii polscy szczypiorniści stracili już szanse na zdobycie jakiegokolwiek medalu. Podopieczni Bogdana Wenty przegrali w fatalnym stylu aż dziesięcioma bramkami (26:36). Tak słabo „biało-czerwoni” nie prezentowali się już bardzo dawno. Mecz nie układał się naszym zawodnikom od samego początku. Graliśmy bardzo słabo w defensywie, ale również napastnicy nie zaliczą tego meczu do udanych. Pierwszą bramkę uzyskaliśmy dopiero po dziewięciu minutach. W tym momencie przegrywaliśmy już jednak 1:5. Po kwadransie gry przewaga rywali wzrosła już do siedmiu goli i stało się jasne, że ewentualne zwycięstwo jest

już praktycznie poza zasięgiem. Nadzieje wróciły po wejściu na parkiet Sławomira Szmali. „biało-czerwoni” zaczęli odrabiać straty. W pewnym momencie przewaga rywali stopniała do czterech bramek (13:17) i wydawało się, że sukces jest w zasięgu ręki. Później jednak znów do głosu doszli Duńczycy, którzy w ciągu kilku minut pozbawili nas jakichkolwiek złudzeń. Przypomnijmy, iż w zeszłym roku Polska w mistrzostwach świata wygrała w półfinale właśnie z Danią. Teraz nasz zespół nawet odrobinę nie przypominał ekipy z tamtych dni. Zawiedli zawodnicy we wszystkich formacjach. Teraz mamy już tylko kilka miesięcy na odbudowanie się do turnieju kwalifikacyjnego na igrzyska

olimpijskie w Pekinie. Turniej odbędzie się pod koniec maja w Polsce.

POLSKA – DANIA 26:36

Polska: Szmal, Weiner – Bielecki (2 bramki), Tkaczyk (1), Jurasik (7), Lijewski (3), Jurecki (1), Kuchczyński (2), Tłuczyński (1), Jurkiewicz, Jurecki, Jachlewski (4), Siódmak, Jaszka (4). 1. Dania 4 6 124: 97 2. Chorwacja 4 6 115:107 3. Norwegia 4 5 106:103 4. Słowenia 4 4 113:119 5. Polska 4 3 110:119 6. Czarnogóra 4 0 101:124

Daniel Kowalski

nej katastrofy polskich lotników. Prezydent RP, Lech Kaczyński wprowadził kilkudniową żałobę i zdaniem niektórych to wystarczający powód do odwołania imprezy. Przeciwni temu są organizatorzy oraz sponsorzy, którzy wydali na ten cel blisko dwa miliony złotych. Drugi powód to stale pogarszająca się pogoda. Jeśli do Zakopanego powróci halny nie będzie innego wyjścia, zdrowie zawodników jest bowiem ważniejsze od nagród i emocji. Pod Wielką Krokwią ma się zjawić blisko dwadzieścia sześć tysięcy kibiców, wśród nich trener piłkarskiej reprezentacji Polski – Leo Beenhakker oraz znani ludzie biznesu i polityki. Porządku na obiekcie ma pilnować czterystu policjantów i 360 ochroniarzy. Dyrektor zakopiańskich zawodów, Lech Nadarkiewicz zapewnia, że wszystko jest już zapięte na przysłowiowy ostatni guzik. Bukmacherzy stawiają na faworytów. Najniższe kursy ma oczywiście Austriak, Thomas Morgenstern (2,75). Adam Małysz pomimo słabej formy w tej klasyfikacji jest bardzo wysoko. Stawiając na Polaków najwięcej można zyskać „inwestując” w Kamila Stocha. W serwisie bwin.com za każdego postawionego funta możemy wygrać aż 101. To dla grających spora zachęta i pewnie wielu z nich ją wykorzysta.

Daniel Kowalski

Zakopane

„Fabian” bez pucharu

Aż 1:5 przegrał Arsenal Londyn ze swoim lokalnym rywalem, Tottenhamem. Stawką był awans do finału Pucharu Ligi. W bramce Kanonierów tradycyjnie już wystąpił Michał Fabiański, ale występu nie zaliczy pewnie do udanych. Nasz reprezentacyjny golkiper przynajmniej w dwóch przypadkach mógł zapobiec utracie bramki. Jego gra miała też odzwierciedlenie w notach przyznawanych przez dziennikarzy. The Sun w dziesięciostopniowej skali przyznało mu „czwórkę”, a telewizja Sky Sport o dwa oczka więcej. Tak wysoka porażka była szokiem dla wszystkich, bowiem w 23 dotychczasowych meczach Premier League podopieczni Arsena Wenger stracili tylko dziewięć goli. (dako)


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 25 stycznia 2008

31

Grający ostatnio w Wiśle Kraków Kamil Kosowski podpisał 2,5-letni kontrakt z drugoligowym hiszpańskim klubem piłkarskim FC Cadiz. 30-letni Kosowski w rundzie jesiennej występował w Wiśle Kraków, z którą ostatnio rozwiązał umowę za porozumieniem stron. Wcześniej grał w Chievo Verona (2006-2007), Southampton (2005-2006) i Kaiserslautern (2003-2005), a w Polsce w Górniku Zabrze (1996-1999) i Wiśle (1999-2003).

Klub to nie reprezentacja

ARTUR WICHNIAREK » Napastnik Arminii Bielefeld

SPORT

Kilka dni temu selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker wysłał powołania na zimowe zgrupowanie na Cyprze. Wśród zawodników przewidzianych do występu w meczu z Czechami znalazł się Artur Wichniarek. Napastnik Arminii Bielefeld w rundzie jesiennej Bundesligi strzelił siedem goli. Jak Pan zareagował na powołanie do reprezentacji? — Oczywiście ucieszyłem się, w końcu po to pracuję na treningach, abym dobrą grą w klubie mógł liczyć na grę w reprezentacji. Ja nigdy tego nie ukrywałem, że występy w kadrze są dla mnie bardzo ważne.

Nie grał Pan w biało-czerwonym trykocie przez kilka ostatnich lat. czy nachodziły pana myśli, że może pan już nigdy nie wystąpić w kadrze? — Nie rozpatrywałbym gry w reprezentacji w takim kontekście. Nigdy czegoś takiego nie brałem pod uwagę, ani też nigdy nad czymś podobnym się nie zastanawiałem. Wierzyłem, że moja ciężka praca na treningach przełoży się na dobrą grę w Bundeslidze i że zostanie zauważona.

Przez ostatnie lata wszystkie siły zostawiał Pan na niemieckich boiskach, grał Pan wyłącznie dla klubu. czy to, że teraz trochę zdrowia bę-

dzie wkładał Pan w reprezentację, może stanowić dla kogoś z Arminii problem? – Nie sądzę, aby ktoś czynił mi z tego powodu jakieś wymówki. Wszyscy w klubie mi gratulowali. Moje powołanie to przecież dodatkowa nobilitacja dla klubu. Jeśli powołania będą przychodziły częściej, to tym samym wzrośnie prestiż klubu w którym gram.

Wraca Pan do reprezentacji w okresie zimowym. Lepiej byłoby, gdyby Leo Beenhakker powołał Pana trochę później, kiedy wejdzie Pan w rytm Bundesligi?

— Trudno powiedzieć, która opcja byłaby lepsza. Na zgrupowniu, przed rozpoczęciem rundy rewanżowej, pracujemy z myślą, aby już w pierwszym meczu być gotowym do gry na wysokich obrotach. Przed spotkaniem z Czechami będę miał za sobą mecz Pucharu Niemiec oraz spotkanie o punkty z Wolfsburgiem.

Wierzę, że będzie to odpowiednie przetarcie.

nerów do gry. To selekcjoner zadecyduje o ustawieniu ataku.

— W sobotę, 2 lutego, gramy z Wolfsburgiem. W niedzielę mamy lecieć na Cypr z Jackiem Krzynówkiem. Przynajmniej tak mi się wydaje. Wiem, że Jackiem są zainteresowane inne kluby. Jeśli by zmienił zespół, wtedy musielibyśmy skorygować plany. Ostatnio przygotowywałem się z Arminią do rundy wiosennej na zgrupowaniu w Hiszpanii, więc byłem trochę odcięty od newsów, ale z tego co wiem jest dalej zawodnikiem Wolfsburga.

— Klub to nie reprezentacja, w kadrze grają najlepsi piłkarze z danego kraju. Często jest tak, że duży wpływ na to, kto wychodzi w pierwszym składzie, ma taktyka obrana na dany mecz przez szkoleniowca.

Kiedy poleci Pan na Cypr?

Maciej Żurawski w Celticu nie gra, Marek Saganowski jest kontuzjowany, a Grzegorz Rasiak nie dostał powołania. Co by Pan powiedział na występy w ataku z Euzebiuszem Smolarkiem. — Daleki jestem od oceniania kolegów oraz od wybierania sobie part-

Został jeszcze tydzień

JACEK KRZYNÓWEK » Pomocnik Wolsburga

Pojechał Pan z zespołem na zgrupowanie do Portugalii. To jest dobry moment, by wyczuć, czy trener wiąże z Panem jakiekolwiek nadzieje. A nawet z nim porozmawiać.

– Więc odpowiadam bardzo szybko. Mam bardzo małe szanse, może nawet żadne, by grać wiosną w pierwszym składzie. Jeżeli oczywiście zostanę w klubie. Dodam, że trener ze mną na ten temat nie rozmawiał.

W dwóch spraingach Pan jednak wystąpił...

—Ktoś musiał grać. Magath zabrał zna zgrupowanie 25 piłkarzy w tym czterech bramkarzy. Graliśmy zwykle na dwa składy i wychodziłem na boisko po przerwie. Na sobotni mecz który z powodu deszczu został odwołany w składzie nie byłem.

Czyli pozostają trybuny lub zmiana klubu.

Do dziś nie było żadnego sygnału, który ułatwiłby odpowiedź na takie pytanie. Rozmawiałem przed południem i nie mam gwarancji, że za kilka godzin nie przyjdzie trener i nie powie „Jacek, szukaj klubu. Nie potrzebuje cię”. Takie zdanie wyczytałem kilka dni temu w prasie, ale nie wiem , czy powiedział to trener, czy dziennikarz.

Ile dziś jest Pan wart?

– Nie wiem. Wolsfsburg chce za mnie 1,5 miliona euro. Ponoć klub jest nieugięty i nie chce obniżyć kwoty choćby o euro.

Może to gra na wyczekanie?

— Za mały na to jestem. Z jednej strony kwota jest wysoka. 32-latek który nie ma szans na grę. Wyczytałem jednak, że kadra przed nową rundą na pewno będzie ograniczona o kilka nazwisk i nie ma mowy, by liczyła ponad trzydzieści nazwisk. Mo-

że pisali o mnie, tak przynajmniej mi się wydaje.

Może w końcu kilka zdań o Wiśle. Oferta jest aktualna? — Nie słyszałem, by Wisła Kraków ostatecznie zrezygnowała, ale dotarły do mnie sygnały, że klub nie wyklucza sprowadzenia klasowego piłkarza, którym niekoniecznie będzie Jacek Krzynówek. Kwota jest chyba odstraszająca.

Wisły nie stać na 1,5 miliona?

— Pewnie stać. Każdy klub ma jednak określony budżet i progi, których nie chce przekraczać. W tym wypadku taki próg chyba zostałby przekroczony. Mam wrażenie, że trwa wyczekiwanie, choć nie wiem, jak na tym wyjdę. Może Wisła uważa, że 30 stycznia Wolfsburg powie, że można mnie wziąć za milion. Rozmawiał: Dariusz Czernik

Jesienią w niemieckiej ekstraklasie wystąpił pan aż w szesnastu na siedemnaście spotkań. Jest Pan przyzwyczajony do tego, że wychodzi w podstawowym składzie. Będzie to dla Pana duży problem, jeśli w jednym czy drugim meczu usiądzie Pan na ławce?

Na zgrupowaniu w Hiszpanii pana zespół przegrał z Mainz i zremisował z rezerwami Werderu. Jak Pan to skomentuje? — To tylko sparingi, więc nie przykładałbym to tego większej uwagi. Rozmawiał Marcin Frączak

DANIEL KOWALSKI/NowyCzas

bieg na przełaj

T Przebywający na zgrupowaniu w Hiszpanii piłkarze Legii Warszawa w trzecim meczu sparingowym zremisowali bezbramkowo ze szwajcarskim FC Thun. Najprawdopodobniej zespół ze stolicy zostanie wzmocniony byłym reprezentantem Polski. W kręgu zainteresowań warszawiaków jest bowiem Marcin Żewłakow.

T Główne założenia reformy systemu szkolenia piłkarskiej młodzieży przedstawił Jerzy Engel, szef Wydziału Szkolenia PZPN podczas konferencji prasowej „Piłkarska Polska rusza”, która odbyła się w Poznaniu. T 27-letni piłkarz Górnika Zabrze Sławomir Jarczyk wyjedzie w czwartek na tygodniowe testy do greckiego pierwszoligowego zespołu OFI Kreta.

T Stadion Wisły Kraków będzie nosić imię Henryka Reymana – taką uchwałę podjęli w środę radni Krakowa.

T Wydział Gier PZPN-u rozpatrywał sprawę ważności kontraktu Rafała Grzyba z Polonią Bytom. Roszczenia co do zawodnika zgłaszał jego poprzedni klub Wierna Małogoszcz. WG postanowił sprawę odroczyć o tydzień i zaprosił przed swoje oblicze głównego bohatera zamieszania. T Marian D. wycofał się we wtorek z większości zeznań, dotyczących procederu korupcyjnego z udziałem Arki Gdynia. Wcześniej złożył je w prokuraturze. – Na komendzie policji po drugim aresztowaniu sugerowano mi pewne zeznania. Można powiedzieć, że byłem zastraszany i przymuszany do składania odpowiednich wyjaśnień. Nie podtrzymuję tych zeznań – zaznaczył przed sądem. T Ronaldinho po pięciu latach gry w stolicy Katalonii przenosi się do Mediolanu. Nie wiadomo tylko, jakiego klubu koszulkę będzie zakładał. Do ostatecznej rozgrywki o 27-letniego Brazylijczyka stanęli bowiem najwięksi rywale – Milan i Inter.

T Aż czterdzieści jeden tysięcy kibiców może zobaczyć derbowy mecz Ruch Chorzów — Górnik Zabrze. Mecz odbędzie się bowiem na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Jeśli kibice wykupią wszystkie bilety padnie rekord Orange Ekstraklasy ostatnich lat.



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.