PETYCJA PRZECIWKO SPRZEDAŻY FAWLEY COURT
OSZCZĘDNOŚCI Z ZAGRANICY ZNIKAJĄ ZA SPRAWĄ SILNEJ ZŁOTÓWKI, OSZCZĘDNOŚCI KRAJOWE PRZEJADA INFLACJA. DO PORTFELA ZAGLĄDA PRZEMYSŁAW KOBUS
»18
London 9 May 2008 18 (83) nowyczas.co.uk FRee
new tiMe
tHe PoLisH weekLy
KONKURS! 26 MAJA JUŻ WKRÓTCE – WYŚLIJ SWOJEJ MAMIE DO POLSKI KOSZ KWIATÓW. Szczegóły na str. 4 Punkt widzenia
Oko w oko z historią Życie ludzi okazuje się dla nas ciekawsze i bliższe naszemu osobistemu doświadczeniu, niż opisy i syntezy procesów historycznych. Wówczas dochodzi do spotkania z historią oko w oko i pojawia się możliwość zbliżenia pokoleń. Szczególnie dzisiaj, kiedy powiększająca się społeczność polska na emigracji traci Fawley Court i zbiory księdza Józefa Jarzębowskiego. Powstałe puste miejsce należy zapełnić.
Burmistrz Londynu, Boris Johnson, na tle miasta, które w sobotę, 3 maja, objął we władanie.
Koniec z piciem w metrze i autobusach Paweł Rosolski Wprowadzenie nowych przepisów mających na celu poprawienie bezpieczeństwa w środkach komunikacji miejskiej zapowiedział nowo wybrany burmistrz Londynu Boris Johnson. Od 1 czerwca 2008 roku ma zacząć obowiązywać całkowity zakaz spożywania alkoholu w metrze, autobusach i pociągach DLR, jak również na peronach londyńskich stacji. Na łamach prasy nowo wybrany burmistrz oświadczył: – Jestem zdeterminowany w dążeniu do poprawienia bezpieczeństwa w środkach komunikacji miejskiej. Wierzę, że zaczynając
od wprowadzenia tych przepisów rozpoczniemy proces systematycznej poprawy komfortu podróżowania dla wielu londyńczyków, a w niedługiej przyszłości doprowadzimy również do spadku przestępczości w środkach transportu publicznego. Zmiany w przepisach były konsultowane z londyńską policją oraz pracownikami British Transport Police i uzyskały ich zdecydowaną aprobatę. W przeciągu następnego miesiąca podjętych zostanie szereg działań mających na celu zalegalizowanie nowych przepisów. 7 maja pojawią się plakaty informujące o zmianie przepisów. Peter Hardy z Transport for London przyznał, że od samego początku
ściśle współpracuje z zespołem Borisa Johnsona i jest przekonany, że przewidywane zmiany zostaną entuzjastycznie przyjęte przez regularnych użytkowników londyńskiego metra i autobusów. Również Don Shenker, dyrektor wykonawczy Alcohol Concern przyznał, że jego organizacja z zadowoleniem przyjęła pierwsze postanowienia nowego burmistrza. Według niego, publiczne picie alkoholu negatywnie oddziałuje zarówno na pasażerów jak i pracowników transportu publicznego, a wprowadzenie nowych przepisów będzie czytelnym przesłaniem, że picie alkoholu w miejscu publicznym jest społecznie nieakceptowane.
Cieszy pospolite ruszenie i zapał, z jakim podeszły do sprawy nowe władze Londynu. Ciekawą rzeczą jest natomiast fakt, że potrzeba było nowego burmistrza, aby wprowadzić tak oczywiste zmiany w przepisach, które dotyczą niemal każdego mieszkańca stolicy. Być może niedługo z londyńskiego metra zniknie obraz schowanego pod kapturem nastolatka, trzymającego w ręku butelkę piwa zawiniętą w reklamówkę jednego z supermarketów, a pusta puszka po Tyskim nie będzie już z hałasem pokonywała kilometrów tocząc się po podłodze autobusu.
zobaczyć banksy’ego
Polacy też, głosowali » 5
ReJs sokół & Pono daRMowe biLety! stR. 25
2|
9 maja 2008 | nowy czas
Jeśli kochasz, CZAS zawsze odnajdziesz.
” Piątek, 9 maja, GrzeGOrza, BOżydara 1957
1987
Z inicjatywy Tadeusza Brzozowskiego, Marii Jaremianki, Tadeusza Kantora i Jerzego Nowosielskiego w Krakowie reaktywowano Grupę Krakowską, awangardowe nieformalne stowarzyszenie artystów. W Lesie Kabackim pod Warszawą doszło do katastrofy samolotu PLL LOT Ił-62 „Tadeusz Kościuszko” lecącego do Nowego Jorku z 183 osobami na pokładzie. Wszyscy pasażerowie zginęli.
SOBOta, 10 maja, antOniny, izydOra 1899 1977
Urodził się Fred Astaire, tancerz, aktor rewiowy i teatralny, znany z takich filmów jak: „Wszyscy na scenę”, „Zabawna buzia”, „Ostatni brzeg”. Zmarła Joan Crawford, aktorka filmowa; jedna z najpopularniejszych gwiazd Hollywood; za rolę w „Mildred Pierce” dostała Oscara.
niedziela, 11 maja, FranciSzka, iGnaceGO 1944 1955
Rozpoczęła się bitwa o Monte Cassino. Wzgórze zostało zdobyte 18 maja przez 2 Korpus Polski dowodzony przez gen. Władysława Andersa. Na konferencji w Warszawie powołano Układ Warszawski jako odpowiedź na przyjęcie RFN do NATO.
POniedziałek, 12 maja, PankraceGO, dOminika 1857 1935
Francuska malarka Rosa Boheur otrzymała pozwolenie od policji na nosze nie męskiego stroju w atelier. Zmarł marszałek Józef Piłsudski, polityk i mąż stanu. Ogłoszono stan żałoby narodowej.
WtOrek, 13 maja, SerWaceGO, GlOrii 1767 1981
W Salzburgu odbyła się premiera pierwszej opery Mozarta „Apollo i Hiacynt”. Jej autor miał wtedy 11 lat. Postrzelenie Jana Pawła II na Placu św. Piotra w Rzymie. Zamachowcem okazał się Turek, Mehmed Ali Agca.
ŚrOda, 14 maja, BOniFaceGO, dOBieSłaWa 1967
1983
Zmiana zasad rekrutacji na wyższe uczelnie w Polsce. Zwiększono liczbę punktów za pochodzenie robotnicze lub chłopskie, wprowadzono ekstra punkty za służbę wojskową i pracę zawodową. W wyniku pobicia w komisariacie MO w Warszawie zmarł Grzegorz Przemyk, syn znanej poetki opozycyjnej, Barbary Sadowskiej.
czWartek, 15 maja, zOFii, izydOra 1951 1891
Attache kulturalny Ambasady RP w Paryżu Czesław Miłosz podjął decyzję o pozostaniu na emigracji. Urodził się Michaił Bułhakow, dramatopisarz i prozaik rosyjski, autor m.in. „Diaboliady”, „Mistrza i Małgorzaty”, „Psiego serca”, „Białej armii”.
lat minęło od oficjalnej prezentacji samochodu dostawczego Żuk, model A 03, której dokonano podczas pochodu pierwszomajowego w 1958 roku.
50
minut wytrzymał bez oddechu amerykański iluzjonista David Blaine, ustanawiając tym samym nowy rekord świata w tej kategorii.
17
czaS na nOWe miejSca! Jeśli nie możesz znaleźć „Nowego Czasu” w sklepie lub nieopodal domu, gdziekolwiek mieszkasz – daj nam znać!
0207 639 8507 dystrybucja@nowyczas.co.uk
Jan Twardowski
listy@nowyczas.co.uk Szanowny Panie Redaktorze, jestem czytelniczką „Dziennika Polskiego”, pisma tej starej, przymusowej emigracji, ale czasem wpadnie mi w rękę inna gazeta, jak „Nowy Czas” obecnie. Oczywiście oczy moje spoczęły na Listach do Redakcji. Jednym z nich był list p. Joanny Olbrycht. Chcę się odnieść do tego listu. Nie wiem, jak długo p. Olbrycht jest w Londynie. Jej mąż prowadzi od dwóch lat Centrum Szkoleniowe, sądzę więc, że nie przebywają tutaj od długiego czasu. Możliwe, że od czasu wstąpienia Polski do EU, tak jak większość Polaków przybyłych na zarobek do Anglii. Bardzo dobrze i chwali się, że chcą ci Państwo poprzez stworzenie kursów pomagać innym Polakom w zdobyciu języka angielskiego i innych kwalifikacji. Pani Olbrycht pisze, że próbowali dotrzeć do Polaków za pomocą polskich mediów w Londynie i nie udało się, bo te media chcą, jak rozumiem, wyciągnąć pieniądze. Wiem, że chodzi tu o media założone przez przybyłych ostatnio Polaków, bo stara Polonia, wojskowa, nie ma swoich mediów. Niestety wiem o tym, że Polacy wykorzystują i naciągają swoich rodaków obrzydliwy sposób. Stara Polonia nigdy by tego nie zrobiła, raczej pomaga. Natomiast zdania, w których Pani Olbrycht pisze, cytuję: „Wylewanie pomyj przez środowiska starej Polonii i całej reszty jest absurdem. Czyżby byli zazdrośni, że mieli tyle lat i większe możliwości, a jednak nie udało im się stworzyć nic poza sobotnimi szkółkami?”. Odbieram, że ten zarzut odnosi się do tej Starej Polonii. Widzę, że pani Olbrycht nie ma wiedzy o historii Polski sprzed wojny. Więc powiem. Na skutek Jałty i oddzielenia Polski od Zachodu, żołnierze Wojska Polskiego wszystkich formacji i Armii Krajowej nie mogli powrócić do Polski, bo polscy komuniści tych co wracali wywozili, rozstrzeliwali, pchali do więzień. Zostaliśmy więc tutaj. Niewiele ludzi znało język angielski. Trzeba było budować nowe życie. Anglicy nam nie pomagali, jak to się dzieje dziś. Rząd Polski na Uchodźstwie szedł z niewielką finansową pomocą. Stworzyliśmy polskie szkoły, gimnazja – Fawley Court dla chłop-
63 King’s Grove, London SE15 2NA Redakcja: tel.: 0207 639 8507, redakcja@nowyczas.co.uk, listy@nowyczas.co.uk RedaktoR naczelny: Grzegorz Małkiewicz (g.malkiewicz@nowyczas.co.uk) Redakcja: Teresa Bazarnik (t.bazarnik@nowyczas.co.uk), Marcin Piniak (m.piniak@nowyczas.co.uk), Elżbieta Sobolewska (e.sobolewska@nowyczas.co.uk) zdjęcia: Piotr Apolinarski (p.apolinarski@nowyczas.co.uk), Damian Chrobak, Grzegorz Lepiarz, Agnieszka Mierzwa WspółpRaca: Milena Adaszek, Krystyna Cywińska, Justyna Daniluk, Włodzimierz Fenrych, Sławomir Fiedkiewicz, Wojciech Goczkowski, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Wacław Lewandowski, Andrzej Lichota, Marek Kaźmierski, Andrzej Krauze, Aleksander Killman, Przemysław Kobus, Daniel Kowalski, Grzegorz Ostrożański, Łucja Piejko, Anna Rączkowska, Bartosz Rutkowski, Michał Sędzikowski, Mikołaj Skrzypiec, Aleksandra Solarewicz, Konrad Szlendak, Tomasz Tułasiewicz, Przemysław Wilczyński
ców, dla dziewcząt w Pitsford, szkoły medyczne w Szkocji itp. Kiedy język angielski opanowaliśmy, przechodziliśmy do szkół angielskich, a szkoły sobotnie założyliśmy dla naszych dzieci w celu nauki języka polskiego, historii, religii i geografii. Zaczęliśmy tworzyć polskie teatry, kościoły, POSK, grupy artystyczne. Jest Muzeum im. gen. Sikorskiego, Instytut Piłsudskiego, są restauracje, kawiarnie i wiele innych ważnych ośrodków polskich. Do Polski szły i idą pieniądze i dary np. na potrzeby powodzian, medyczne do szpitali i różnych ośrodków w potrzebie. Dużo można by wyliczać. A więc nie tylko szkółki sobotnie. Pani Olbrycht musi zadać sobie trud i poznać to, o czym powinna wiedzieć, żeby móc rozmawiać z ludźmi. Nie jesteśmy zazdrośni. Uważam, że dziś przyjeżdżają ludzie z Polski na krótki okres do Anglii na zarobek i nie muszą tworzyć drugiej Polski w Anglii. Też nie rozumiem, jakim prawem domagają się i dostają mieszkania, różne zapomogi nawet na dzieci, które mają w Polsce, na co nigdy nie zapracowali i nie płacili żadnych składek. Nic dziwnego, że pracowici Anglicy złorzeczą i buntują się, bo oni nie mogą dostać tego, co im się słusznie należy. Jestem pewna, że gdyby była odwrotna sytuacja, Polacy w Polsce tego by nie tolerowali. Obywatel swojego kraju powinien mieć pierwszeństwo.
WydaWca: CZAS Publishers Ltd. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.
Od redakcji:
Dzię ku je my za list, w któ rym po ru sza Pa ni wie le waż nych te ma tów. To praw da, że mło dzi lu dzie, któ rzy tu przy jeż dża ją na krót ko, czę sto nie zda ją so bie spra wy z te go, jak wy glą da ło ży cie Po la ków osia dłych na Wy spach w cza sie lub tuż po woj nie. Dla te go sta ra my się po ka zy wać tę po nad sześć dzie się cio let nią hi sto rię Po la ków na Wy spach Bry tyj skich, przed sta wiać syl wet ki lu dzi, któ rzy tę hi sto rię two rzy li. Nie zga dza my się jed nak ka te go rycz nie ze stwier dze niem, że Po la cy do sta ją za po mo gi, na któ re nie za słu gu ją. Po la cy są oby wa te la mi Unii Eu ro pej skiej i zgod nie z eu ro pej skim pra wem, je śli pra cu ją i pła cą po dat ki w kra ju, któ ry wy ra ził zgo dę na ich le gal ne za trud nia nie, ma ją pra wo do obo wią zu ją cych za sił ków, a twier dze nie, że coś za bie ra ją An gli kom jest nie praw dzi we i krzyw dzą ce. Gdy by nie by ło za po trze bo wa nia na si łę ro bo czą, z pew no ścią by ich tu nie by ło.
ciąg dalszy na str. 4
z teki andrzeja lichOty
Prenumeratę zamówic można na dowolny adres w UK, bądź też w krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.
FOrmularz Imię i nazwisko........................................................................... Rodzaj Prenumeraty................................................................. Adres.............................................................................................
PłatnOŚć ........................................................................................................ liczba wydań
uk
ue
13
£25
£40
26
£47
£77
52
£90
£140
dział MaRketingu: tel./fax: 0207 358 8406, mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk Alicja Kwaśna (a.kwasna@nowyczas.co.uk), Justyna Krawczyk (j.krawczyk@nowyczas.co.uk), Maciej Steppa (m.steppa@nowyczas.co.uk)
A więc zastanówmy się, gdzie leży racja. Nic nikomu nie należy się za darmo. Na wszystko trzeba zapracować uczciwie i mieć szacunek dla tych, którzy czegoś dokonali. Pozostaję z szacunkiem Danuta Szlachetko (Stara Emigracja)
czaS PuBliSherS ltd. 63 kings Grove london Se15 2na
Kod pocztowy............................................................................ Tel................................................................................................. Prenumerata od numeru .................................. (włącznie)
|
9 maja 2008 | nowy czas
ludzie listy piszą
ciąg dalszy ze str. 2 Fawley Court – zatrzymać!
Czytając wywiady z ks. Jasińskim (NC, nr 16/81, 25.04, Tydzień Polski (4.05) rzuca się w oczy to, że ksiądz, będąc duchownym, ani słowa nie wspomina o kościele św. anny, w którym ludzie doznają wiele łask i uzdrowień; o grobie ks. Józefa Jarzębowskiego, który spoczywa na „polu swej walki”, tak jak gen. anders na Monte Casino, którego nikt nie odważyłby się ruszyć. Szczątki innych pochowanych, wymieszanych z ziemią i te ołtarzyki różnych formacji wojskowych, będących świadkami przelanej krwi na polu walki – wołają o pomstę do nieba na wiadomość o drastycznych planach sprzedaży Fawley Court. Wiadomo, że kiedy Fawley Court został nabyty w 1952 roku, pałac był bardzo zniszczony, nadawał się do rozbiórki, żołnierze i oficerowie Wojska Polskiego po demobilizacji pracowali po dziesięć godzin dziennie przez długi okres czasu – około 50 osób dziennie, co ks. Jarzębowski regulował na co dzień w porozumieniu z organizacjami zapewniającymi pracowników na każdy dzień. Wszyscy pracowali, aby doprowadzić pałac do stanu użytku, wszyscy pracowali za darmo. Ja, Kazimierz Fedorowicz, zrobiłem całą instalację elektryczną dla dobra społeczności. Będąc managerem czterogwiazdkowego hotelu Grosvenor w Bristolu – kilkakrotnie urządzałem „fair’s” i bale, na które zapraszani byli bogaci anglicy i Polacy. Równocześnie organizowałem bezpłatną pomoc Polaków jako obsługę – mieliśmy kilkuset ludzi za każdym razem. zawsze wszystkie pieniądze były wpłacane na konto Fawley Court. Pełno anglików z okolic zasilało budżet. Byłem świadkiem, jak jedna Szkotka, poprzednia właścicielka, oddała swoją ziemię wokół Fawley Court dla Polaków, którą następnie sprzedano. z relacji ks. Jasińskiego wygląda na to, że księża Marianie kupili pałac w całej swej okazałości za pieniądze zgromadzenia, bez udziału społeczności. Natomiast Polacy czuli, że budują wspólne dzieło „in good faith”, dla pokoleń. Jest zrozumiałe, że społeczeństwo tak silnie reaguje na
plany sprzedaży obiektu, który przez okres 50 lat należał moralnie do nich. Skoro księża Marianie nie mają pomysłu na Fawley Court, dlaczego nie odstąpią posiadłości innemu zgromadzeniu, które poprowadzi Ośrodek ekonomicznie i z korzyścią dla naszej społeczności, a księża Marianie mogą się przenieść do Londynu. Dlaczego sprzedawać spuściznę ojców? Nowa fala emigrantów tak samo da z siebie wszystko, tak jak stara emigracja. Wiedząc, że będą mieli gdzie wyjechać z rodziną na weekendy lub wakacje, dadzą z siebie wszystko, aby nie było kosztów zmiany centralnego ogrzewania, które idzie w sumę kilkuset tysięcy funtów itd. Wyrok na starą emigrację za jej dobre czyny wydać tak drastyczny – to nie godzi się z moralnością, jakiej księża nas uczą. Dziś mają oparcie w nowej fali emigracji, która po ciężkiej pracy tłumnie odwiedza kościoły, aby usłyszeć Słowo Boże, a więc można mieć takie wrażenie, że księża nie czują, że muszą się liczyć z kimkolwiek ze „starej” emigracji, ale kiedy ta „nowa fala” – dowie się, że Fawley Court istniał i co stracili przez „akcję” sprzedaży, zajmą odpowiednie stanowisko. Nigdy bowiem nie będą mieli miejsca, gdzie wszyscy z Wysp mogliby się zjednać i być razem jako jeden naród – na obczyźnie – w tak wielkiej i pięknej przestrzeni. Fawley Court przez 50 lat był naszym wspólnym domem, gdzie każdy mógł zajść i czuć się u siebie, przyjazny, ciepły, nasz Dom. Przywożąc tam cudzoziemców, byliśmy dumni, że mamy ten Dom, a wiedząc, że powstał dzięki wysiłkowi naszych ojców, zawsze mieliśmy nadzieję, że będzie służył pokoleniom. Księża Marianie, będąc Polakami, nie okazują nawet moralnego obowiązku, aby ten obiekt pozostał w rękach Polaków. Nie zwalnia księży z winy fakt, że społeczeństwo nie było dostatecznie poinformowane o ich planach. Powinno być przeprowadzone referendum, aby móc działać z czystym sumieniem, a nie narażać się na takie protesty, które cień rzucają na księży i całe ich zgromadzenie. Chęć zysku przewyższa całą godność kapłańską. KazIMIeRz FeDOROWICz
Fawley Court – votum wdzięczności
Ostatnio wiele pisze się o Fawley Court. Już nie rzeka słów, ale całe ich morze rozlewa się na polskie społeczeństwo wymieniając wiele pozytywnych aspektów tego skrawka ziemi, który zaslużył na miano polskiej. Fawley Court to duma naszych ojców, to duma starej emigracji. Jak to się stało, że do tej pory nikt nie wspomina o innym aspekcie Fawley Court. Nie tylko Polacy mają swoje plany co do tej posiadłości, ale przede wszystkim sam Bóg ma daleko idące plany na nieporównywalną odleglość czasu. zostaliśmy uprzywiljowani tym, że Bóg właśnie nas, umęczonych wojną, Syberią, katorgami i obozami wybrał na strażników tego skrawka ziemi, czyniąc nas wykonawcami Jego planów. W moim zrozumieniu Fawley Court ma stać się Centrum Miłosiedzia Bożego w Wielkiej Brytanii. Ks. Jarzębowski znalazłszy się w Rosji sowieckiej w czasie wojny obiecał Bogu, że o ile go zachowa i pozwoli wyjść z życiem z „nieludzkiej ziemi” będzie do końca swego życia szerzył kult Milosierdzia Bożego – i słowa dotrzymal. Na etapie swojej drogi życiowej znalazł się w Stanach zjednoczonych i tam stworzył Ośrodek Miłosierdzia Bożego, który rozwija się wspaniale aż do dziś. Następnie, kiedy przyjechał do Wielkiej Brytanii, w Fawley Court kontynuował swoją działalność aż do śmierci. Jego następcy podjęli i kontynuują rozpoczętą pracę. Teraz ośrodek rozrósł się do takich rozmiarów, ze społeczeństwo angielsko-języczne przyjeżdża regularnie autokarami na modlitwy, msze święte i adorowania Najświętszego Sakramentu, gdzie przed obrazem Jezusa Miłosiernego uzyskują różne łaski. Ośrodek mógłby rozrosnąć się do rozmiaru polskich łagiewnik w Krakowie, gdyż jest on jedynym na Wyspach Brytyjskich poświęcony Miłosierdziu Bożemu. W Fawley Court w kościele św. anny, w głównym oltarzu znajduje się cudowny obraz Miłosiernego Pana Jezusa z napisem „Jezu ufam Tobie”. Ludzie czują tam wielką moc Bożą, doznają fizycznych i duchowych uzdrowień oraz innych łask. Moim zdaniem Fawley Court trzeba ratować, a ośrodek przerodzi się w Sanktuarium, do którego pielgrzymi będą ciagnąć ze wszystkich krańców Wielkiej Brytanii. Jestem pewna, że w stosunkowo krótkim czasie mogłaby
26 MAJA DZIEŃ MATKI Już dziś pomyśl o niespodziance dla swojej Mamy w Polsce. Weź udział w konkursie Western Union i „Nowego Czasu”! Wystarczy wysłać do dnia 21 maja SMS (NC + treść życzeń na numer 87070, otrzymasz wiadomość zwrotną – odpowiedz wpisując słowo CORRECT, koszt SMS-a £1,50 + standardowa stawka operatora) z życzeniami z okazji Dnia Mamy oraz danymi kontaktowymi. W drodze losowania wyłonimy pięć osób, które wraz z życzeniami będą mogły wysłać swojej Mamie kosz pięknych kwiatów*). Lista zwycięzców zostanie opublikowana w „Nowym Czasie” 23 maja. Kosze kwiatów wraz z życzeniami doręczone zostaną 26 maja przez kwiaciarnię Flora. www.kwiaciarnia-flora.com.pl
*) W konkursie nie mogą brać udziału osoby współpracujące z „Nowym Czasem” i Western Union
zaistnieć potrzeba wybudowania wielopiętrowego Domu Pielgrzyma, a za tym będą powstawać takie zaplecza jak restauracje, kafejki, sklepy sprzedające dewocjonalia oraz książki itp. Gdy spełnimy ten plan, to Bóg zadba o to, aby fundusze się znalazły. Może w przyszłości tak się rozrośnie to dzieło, że powstanie nowe miasto o nazwie Miłosierdzie Boże, na wzór Niepokalanowa. (...) To miejsce jest uświęcone, ale szatan, jak widać nie chce zrezygnować i po latach przyczajenia się rozpoczął szturm, aby odebrać to co stracił. Wykorzystując chwilowe trudności finansowe pomachał ogonem i przedstawił wizję otrzymania ze sprzedaży sumę z sześcioma zerami i tym sposobem przyćmił umysły i zasłonił oczy tym, którzy nie zorientowali się o jaką staw-
kę chodzi. To nie Ksieża Marianie kontra Polakom! Tu sie rozgrywa nowa walka między Bogiem a szatanem. Choćby cena do osiągnięcia była astronomiczna, to nieważne, gdyż ta suma w oczach Boga będzie zawsze miała wartość trzydziestu srebrników. Teraz świadomie zdecydujmy więc po czyjej stronie chcemy stanąć !!!!!!!!! Do tego nie może dojść, by powtórzyła się historia Judasza. Fawley Court musi pozostać w rekach Boga i ma się stać Sanktuarium Miłosierdzia Bożego dla wszystkich ludzi tej Wyspy. (...) Wiadomo co w takiej sytuacji uczyniłby nasz drogi rodak – Jan Pawel II. Pozwolę sobie w ślad za nim wołać słowami : „Niech Duch Twój zstąpi i odnowi oblicze ziemi… tej ziemi !!!!! STaNISłaWa KuSzyK
PETYCJA PRZECIWKO SPRZEDAŻY FAWLEY COURT My, niżej podpisani, chcemy zaprotestować przeciwko sprzedaży Fawley Court przez Księży Marianów. W dużej mierze zakupiony i wspierany finansowo przez kilka pokoleń polskiej społeczności w Wielkiej Brytanii, Fawley Court jest symbolem naszej obecności w tym kraju. Jest miejscem, z którym związana jest polska i katolicka tożsamość kilku pokoleń emigracyjnych. Jest miejscem, które służyło i może w dalszym ciągu służyć wychowaniu młodzieży polonijnej w duchu patriotycznym. I wreszcie jest miejscem, z którego my, Polacy zamieszkali w tym kraju, możemy być dumni. Uważamy, że sprzedaż tego obiektu będzie niepowetowaną stratą dla całej Polonii brytyjskiej, a zwłaszcza licznej młodej emigracji i przyszłych pokoleń Polaków w Wielkiej Brytanii. Uważamy, że Księża Marianie nie mają moralnego prawa do sprzedaży tego bezcennego zabytku, a przynajmniej powinni byli włączyć Polonię brytyjską do dyskusji dotyczącej przyszłości Fawley Court. Bardzo prosimy wszystkich, którym los Fawley Court nie jest obojętny o składanie podpisów pod tą petycją i przesłanie ich na adres redakcji „Nowego Czasu” (63 King's Grove, London SE15 2NA) lub wysyłanie e-maili na adres: listy@nowyczas.co.uk 1. Renata Sapieżyna 2. Otton Hulacki 3. Krystyna Stevenson 4. Hanna McCluskey 5. Piotr Bielkowicz 6. Danuta Reutt 7. Zbigniew Mieczkowski 8. Barbara Hamilton 9. Jan Mokrzycki 10. Cecylia Bluesky 11. Maja Lewis 12. Dr Marek Stella-Sawicki 13. Teresa Stella-Sawicki 14. Irena Michałowska 15. Helena Miziniak 16. Grzegorz Małkiewicz 17. Teresa Bazarnik 18. Stanisława Kuszyk 19. Kazimierz Fedorowicz 20. Prof. Wojciech Falkowski 21. Jan Krasnodębski 22. Dr Thomas Daffern 23. Ewa Egga 24. E. Rawson-Jones 25. Sławomir Rutkowski 26. Kamil Kosicki 27. Jadwiga Jasiułkowska 28. B. Darowska 29. Z. Darowski 30. Marzenna Schejbal 31. Julita Riley 32. Emilia Niemczak 33. Peter Dul 34. Jim Bob 35. Izabela Miluski 36. Teresa Krakowska 37. Bożena Karol 38. Peter Browne 39. dr Marek Karpiński 40. dr Olivier Reut
41. Anna Nowakowska 42. Mary Parpey 43. Ryszard Symons-Szulikowski 44. dr. Tadeusz Kryska-Karski 45. Halina Karska 46. Wojciech Sobczyński 47. Danuta Mrozek 48. Tatiana Stenzel 49. Tadeusz Pakuła 50. Bożena Chełmnicka 51. Marisa Morganti-Stachów 52. Stanisław Rybak 53. Maciek Rybak 54. Tomasz Rybak 55. Łukasz Rybak 56. Jola Lewkowicz 57. Alan Maćkowiak 58. Viola Resner 59. Halina Szulc 60. Józef Piniążek 61. Jan Piniążek 62. Zbigniew Piechuta 63. Natalia Nowakowska 64. Anna Kłos 65. Kinga Klepacka 66. Stanisław Klepacki 67. Marta Wójcik 68. Katarzyna Wójcik 69. Elżbieta Sobolewska 70. David Lawrence 71. Maria Różycka 72. Ignacy Jankiewicz 73. Danuta Belmont 74. Andrzej Tutkaj 75. Alicja Stefańska 76. Ewa Norwid 77. Zofia Norwid 78. Maria Polkowska 79. Ryszard Urbanowicz
|
nowy czas | 9 maja 2008
czas na wyspie
Polacy też głosowali To były pierwsze wybory lokalne, w których Polacy na mocy prawa unijnego mogli w Wielkiej Brytanii głosować wybierając władze lokalne. Polskie media w kraju do tego stopnia nagłośniły sprawę, że wielokrotnie pojawiały się sugestie, iż to właśnie Polacy mogli wpłynąć na wyniki wyborów na burmistrza Londynu.
Według oficjalnych danych przed głosowaniem w komisjach wyborczych zarejestrowało się ponad 70 tys. Polaków. Wielu z nich nie oddało głosu wcale: tłumaczą to bądź brakiem czasu, bądź brakiem zainteresowania (przy rejestracji na listach wyborczych chodziło im raczej o potwierdzenie miejsca zamieszkania). Jak na razie, nie ma oficjalnych statystyk, które mo-
głyby niezbicie stwierdzić ilu z nas faktycznie oddało głos, a jeśli oddało, to na którego kandydata. Poparcie Polaków uzyskała każda z trzech głównych partii politycznych w Anglii. Wielu z nas głosowało np. na Briana Paddicka, kandydata partii Liberalnych Demokratów. 28-letnia Magda Lubicz, która w Londynie przebywa od czterech lat mówi, iż to właśnie jego osoba wywarła na niej największe wrażenie. Jej drugi głos wskazywał kandydata konserwatystów, który te wybory wygrał. – Jestem rozczarowana, że Brianowi się nie udało. Mój drugi głos oddałam na Johnsona, ale tylko dlatego, iż Livingstone’a po prostu nie cierpię. Każdy inny, byle nie on – dodaje Magda Lubicz. Artur Koczan oddał głos na Partię Zielonych. – Niektórzy mówią, że to stracony głos, bo jakie oni mają szanse? Ja myślę, że to partia przyszłości: ich polityka różni się od pozostałych. Mają zupełnie inne podejście do tych najważniejszych spraw – środowiska, globalnego ocieplenia. Góra kilkanaście lat i może ludzie się ockną. A drugi głos? Oddałem na Livingstone’a, on już z Zielonymi działał. Congestion Charge – świetny pomysł i miasto dla rowerów! – argumentuje Artur. Podobne opinie słychać od wielu innych głosujących Polaków. – Li-
vingstone swoją polityką sprawił, iż jej efekty odczuwa każdy z nas bezpośrednio – mówi Adam Krajewski, przedsiębiorca budowlany, mieszkaniec Londynu od ponad dziesięciu lat. Ile razy muszę wjechać do centrum, myślę sobie, że płacenie za tę przyjemność aż ośmiu funtów to po prostu przesada. A wszystkie korki, są dosłownie takie same jak przed wprowadzeniem Congestion Charge. Ken zasłużył już sobie na urlop, dożywotni! – dodaje pan Krajewski. Nie są to jednak miarodajne wypowiedzi. Livingstone ma też wielu zwolenników wśród Polonii. Podobnie jak wśród rodowitych londyńczyków, jego polityka i decyzje wielokrotnie znajdowały tylu zwolenników, co i przeciwników. Zwolennikiem jego działalności jest np. 35-letni Paweł Bryła, barman i artysta grafik, który mówi, iż zawsze podobała mu się barwna postać odchodzącego mera. – Trochę szkoda, że się Kenowi nie udało, wydaje mi się, że mógł jeszcze wiele dobrego dla Londynu zrobić. Nie oddałem drugiego głosu, bo nie widziałem dla takiego wyboru jakiegoś uzasadnienia. Wszyscy z polityków mówili dokładnie to samo, Ken przynajmniej ma doświadczenie. Ale cóż, stało się. Zobaczymy, co pokaże Boris – dodaje Paweł.
Na decyzje Polaków nie wpłynęło w jakiś zdecydowany sposób oficjalne poparcie, którego kandydatowi konserwatystów Borisowi Johnsonowi udzielił były premier Kazimierz Marcinkiewicz, a kandydatowi laburzystów Kenowi Livingstone’owi rzecznik prasowy Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii Wiktor Moszczyński. Ci, którzy mieszkają w tym mieście dłużej, sami wiedzą, jakie decyzje poprzedniego burmistrza uprzykrzały im życie, a co wpływa na to, że Londyn można lubić. Natomiast ci, którzy przyjechali niedawno albo się wyborami w ogóle nie interesowali, albo nie wiedzieli co z wyborczą listą zrobić. I trudno się im dziwić, skoro przedwyborcze obietnice wszystkich trzech głównych kandydatów niewiele się od siebie różniły. Wyrokowanie więc przez krajowe media, że Polacy jako grupa mniejszościowa była w tych wyborach języczkiem u wagi jest wyrazem typowej megalomanii. Jesteśmy niezaprzeczalnie coraz większą grupą społeczną, ale czy na tyle reprezentatywną, by decydować o wynikach wyborów? Wzięliśmy w nich udział w tak dużej liczbie po raz pierwszy, kto wie, może w kolejnych nasze głosy będą naprawdę wiele znaczyć?
Mikołaj Skrzypiec
Rejs w akcji 21 czerwca – „Noc Świętojańska z szantami” na pokładzie statku. Wystąpi Włodek „Trzeci” Dębski oraz zespoły: Bezmiary i Leje na Pokład, który będzie promował swój premierowy album „Lejki.com”. Statek wypłynie z portu Tower Milllenium Pier (koło Tower Bridge i Tower of London) o godz. 19.00, a do portu zawinie o 23.00. Bilety można kupić wpłacając £20 na konto w banku NatWest ( sort code: 60-00-08, nr konta: 39703932, Henryk Wieczorek). Po wpłacie wystarczy przesłać maila z potwierdzeniem wpłaty i zachować kwit. W mailu zwrotnym przyjdzie potwierdzenie rezerwacji biletu – będzie przesłany pocztą (początek czerwca) albo można go odebrać w porcie w dniu rejsu od godz 18:00.
6|
9 maja 2008 | nowy czas
czas na wyspie Ks. prof. Michał heller urodził się w 1936 roku, w Tarnowie. Wywieziony z rodziną na Syberię, powrócił do tego miasta rok po zakończeniu wojny. Tam zrobił maturę i w 1953 roku rozpoczął studia w tarnowskim Instytucie Teologicznym. Kiedy je skończył, przyjął święcenia kapłańskie. W tym czasie rozpoczął również studia na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W 1966 roku obronił na tej uczelni doktorat z kosmologii relatywistycznej. Był wolnym słuchaczem na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od 1981 roku jest członkiem Obserwatorium Watykańskiego. W 1985 roku otrzymał tytuł profesora filozofii Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Członek Papieskiej Akademii Nauk, organizator Krakowskiej Grupy Kosmologicznej. Obecnie jest również kierownikiem Ośrodka Badań Interdyscyplinarnych w Krakowie. Autor kilkudziesięciu książek matematyczno-fizycznych i kosmologicznych. Członek międzynarodowych stowarzyszeń naukowych. Tegoroczny laureat Nagrody Templetona. Nadal mieszka w Tarnowie.
tydzień na wyspach Z raportu Organisation for Eco-
nomic Co-operation and Development wynika, że ponad połowa imigrantów pracujących w Irlandii jako sprzątacz/sprzątaczka posiada wyższe wykształcenie, w odróżnieniu od irlandzkich pracowników biurowych, a nawet od swoich przełożonych. Według organizacji Home Builders Federation (HBF), napływ pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej był niezwykle korzystny dla brytyjskiego sektora budowlanego i ruszył krajową gospodarkę. „Nie sądzę, żeby był jakikolwiek dowód na to, że napływ imigracji nie wpłynął pozytywnie na brytyjski rynek pracy. Przecież imigranci nie zabrali Brytyjczykom możliwości dokształcania się i podwyższania swoich kwalifikacji.” – mówi John Slaughter z HBF. Według Związku Polsko-
-Szkockiego w regionie Highlands 55 proc. Polaków pracuje poniżej swoich kwalifikacji, ponieważ nie znają specjalistycznego słownictwa, które jest wymagane do wykonywania konkretnych zawodów. Dlatego od czerwca ruszą w Spectrum Centre w Inverness – specjalistyczne kursy językowe dla Polaków. Zmarły w październiku 2007 roku w Wolverhampton 87-letni pustelnik Józef Stawinoga nigdy nie służył w SS – twierdzi wtorkowy „Birmingham Post”, powołując się na Efraima Zuroffa, dyrektora Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie. „Polaków nie przyjmowano do SS, takie doniesienia są zwyczajnie nieprawdziwe” – powiedział Zuroff. Lech Wałęsa gościł 8 maja w Durham, w północnej Anglii. Wygłosił wykład na Durham University. Przyjechał na zaproszenie North-East Chamber of Commerce. Przed sądem Old Bailey stanął 17-letni Brytyjczyk, uczestnik strzelaniny, w której życie straciła 26-letnia Magda Pniewska. Do tragicznego zdarzenia doszło w październiku ubiegłego roku. Prokurator obwinia nastolatka za śmierć imigrantki – podał „Daily Mail”. Proces jest w toku. Anthony Clarke został skazany przez sąd w Liverpoolu na dożywocie za uprowadzenie byłej narzeczonej, Moniki Szmecht, zadanie jej ran nożem, oblanie benzyną i podpalenie – podało BBC. Polski kierowca został skazany na rok więzienia za przejechanie rowerzystki, w kwietniu ub. roku w Littlehampton. Do wypadku doszło, gdy 23-letni Robert Plichta próbował wyprzedzić jej rower. Polak nie przyznał się do spowodowania śmierci w wyniku niebezpiecznej jazdy. Oprócz kary więzienia sąd nałożył na niego karę pozbawienia prawa do prowadzenia pojazdów przez trzy lata.
Podglądanie wszechświata elżbieta Sobolewska
Tak brzmi tytuł ostatniej książki duchownego i naukowca, księdza profesora Michała Hellera, z którym przeszło dwustu słuchaczy przez półtorej godziny podglądało wszechświat z sali parafialnej pod kościołem na Devonii. W bardzo zatłoczonej sali, wypada dodać, gdzie nikt nie przejmował się regułami „higieny i bezpieczeństwa”, nikogo więc nie wyprosił, a wręcz nalegał, by wchodzili i słuchali, bo tak niezwykłe spotkania zdarzają się rzadko. Wykład dawał bowiem laureat niezwykle prestiżowej Nagrody Templetona, którą nazajutrz miał odebrać z rąk małżonka królowej Elżbiety II, księcia Filipa w pałacu Buckingham. Spotkanie na Devonii zorganizowała Polska Misja Katolicka. Sir John Templeton jest niezwykle bogatym człowiekiem, przedsiębiorcą i filantropem, który pasjonuje się zagadnieniami z pogranicza nauki i religii, a fundacja, którą stworzył w 1972 roku, jest tylko jednym z elementów jego pożytecznej działalności. Fundacja Templetona, wyróżniła polskiego filozofa, teologa i naukowca za jego nadzwyczajny wkład w budo-
wanie dialogu pomiędzy nauką a religią. Jak powiedział podczas wręczenia nagrody sam sir John: „Profesor Heller przekonująco wykazał, iż badania naukowe i dociekania teologiczne mogą harmonijnie oddziaływać na siebie nie wykluczając się wzajemnie”. Ksiądz Heller, zapytany przez kogoś po wykładzie o uroczystość wręczenia nagrody, krótko wyjaśnił: – Według instrukcji, które otrzymałem, książę weźmie ze stołu insygnia tej nagrody i kopertę z czekiem i mi je wręczy. Milionerem będę jednak tylko przez chwilę, bo nagroda ma już swoje przeznaczenie. Zostanie wpłacona na rzecz utworzenia w Krakowie Centrum Kopernika, które będzie zajmowało się relacjami nauki i religii jako dyscypliną akademicką. Wszyscy wiedzieli na co profesor Heller zamierza wydać swoje pieniądze, jednak tuż po tej deklaracji zabrzmiały potężne, spontaniczne brawa, bo równocześnie wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak bardzo cierpi wiecznie niedofinansowana polska nauka, która choć może poszczycić się wybitnymi umysłami, nie może jednak zagwarantować im niezbędnych narzędzi i środków finansowych umożliwiających rozwój. Pieniądze, które otrzymał ks. Heller – 820 tysięcy funtów, pozwolą zapoczątkować tworzenie Centrum Kopernika, lecz nie sfinansują go w całości. Jest jednak szansa, że Fundacja wesprze jego powstawanie, podobnie jak pomogła dwóm innym podobnym ośrodkom powstałym przy Uniwersytetach Cambridge i Oxford. Podziękowania za taki gest, były
jednak na końcu, najpierw wysłuchaliśmy historii powstania wszechświata w pigułce i to, o dziwo, lekkostrawnej. Słowo wspomagał obraz wyświetlony na ścianie podkościelnej sali, która na moment zmieniła się w uczelnianą aulę. Trudno jest mówić o Wielkim Wybuchu i o galaktyce, której jesteśmy jedyną jako tako zbadaną częścią, językiem zrozumiałym dla zwykłych zjadaczy chleba. Zjawiska, które przedstawił nam ksiądz Heller, są bowiem opisane żargonem naukowych pojęć, zrozumiałych dla niewielu. Umiejętność przetłumaczenia ich na polski jest właściwa tylko tym, którzy posiedli pełnię wiedzy na dany temat, wiedzy przetrawionej i przefiltrowanej przez dziesiątki wykładów i publikacji. Ks. Heller nie tylko był zrozumiały. Był również dowcipny, wyświetlając nam na ścianie długaśny, hieroglificzny wzór na stworzenie wszechświata, czyli rozbudowaną teorię Einsteina i wyjaśniając, że Bóg musiał liczyć właśnie jakoś
w ten sposób... Dla wytłumaczenia kosmicznych wypadków potrafił użyć skojarzenia zaczerpniętego z tu i teraz, z życia codziennego przyziemnych spraw wielkich małych ludzi. – Kupiłaś książkę? – zapytał szeptem swoją dziewczynę siedzący obok mnie na stole przy ścianie chłopak. – Nie kupiłam, bo wszystkie już wykupili – odparła zdziwiona tym faktem dziewczyna. Książki profesora zniknęły, chociaż nie są już tak lekko przyswajalne jak wykład, którego wysłuchaliśmy. – Przeczytałam wstęp, dalej nie rozumiem, ale czytam – mówiła wcześniej ta sama dziewczyna. Czy Hellera się czyta, należałoby zapytać księgarzy, ale akcja wykupienia, „przemawia na korzyść tej tezy”, by użyć języka adekwatnego do sytuacji. Ksiądz Heller wciąż mieszka w bloku w centrum Tarnowa. Często celebruje msze św. i głosi kazania w kościele pod wezwaniem św. Maksymiliana. Przynajmniej tak było do zeszłej niedzieli.
|7
nowy czas | 9 maja 2008
czas na wyspie
Zgłaszajcie nieuczciwość! Gangmasters Licensing Authority (GLA) to instytucja rządowa, która zajmuje się ochroną pracowników przed nadużyciami ze strony pracodawców i pośredników pracy. Jest to jedyna tego typu organizacja w całym kraju działająca pod auspicjami rządowymi. Jej dyrektor spotkał się w czwartek, 8 maja, z konsulem Robertem Rusieckim oraz przedstawicielami polskich mediów w Konsulacie RP w Londynie. Spotkanie miało na celu przybliżenie polskiej społeczności celów i możliwości działania tej utworzonej zaledwie trzy lata temu instytucji. Pomimo dosyć ograniczonych jak na razie środków i budżetu, GLA może pochwalić się pierwszymi wyraźnymi sukcesami w walce z nieuczciwością agencji pośrednictwa pracy oraz pracodawców. Obszerny materiał na ten temat opublikował w czwartek dziennik The
Guardian. Opisano w nim działania GLA przeciwko firmie Timberland Homes Recruitment z Suffolk, której właściciel w rażący sposób łamał prawa zatrudnionych przez niego setek pracowników, również z Polski. Pracownicy byli zatrudnieni na nieetycznych warunkach. Byli cynicznie wykorzystywani, a na ich zdrowie czy bezpieczeństwo nikt nie zwracał uwagi. – To nie jest odosobniony przypadek.Celem naszej działalności jest walka z takimi przypadkami. Przepisy dają nam możliwość ścigania zgłoszonych do nas przypadków, łącznie z procesami sądowymi. Jeśli udowodnimy ewidentne łamanie np. prawa pracy, skazane osoby mogą trafić za kratki nawet na 10 lat – – powiedział Paul Whitehouse, dyrektor GLA.. GLA pomaga w poprawie sytuacji nie tylko Polaków czy obywateli z grupy krajów rozszerzonej Unii. W dużo gorszej sytuacji są często imigranci, którzy przybywają na Wyspy z krajów takich jak Chiny czy Wietnam. Ludzi bez pozwoleń na pobyt i pracę, którzy jeszcze rzadziej niż reszta będą występować do władz o pomoc obawiając się deportacji czy innych konsekwencji prawnych jest jeszcze łatwiej wykorzystywać.
Gangmasters Licensing Authority działa chwilowo jedynie w kilku sektorach gospodarki, w których pracownicy narażeni są najbardziej na wyzysk i oszustwa. Jest to rolnictwo oraz przetwórstwo żywności, rybołówstwo i leśnictwo. GLA, której siedziba mieści się w Nottingham, zatrudnia dzisiaj zaledwie 55 osób. Jest to niewiele biorąc pod uwagę fakt, iż ich obszar działania obejmuje cały kraj oraz że są jedyną tego typu instytucją. Mimo tego GLA odebrało licencje 48 rozmaitym firmom, którym zarzuca nieuczciwość i łamanie praw. Niektóre z badanych przez pracowników GLA spraw wkrótce trafią do sądu. Do końca maja zostanie wydany pierwszy wyrok. – Możliwe, iż rząd już niedługo ponownie rozpatrzy wysokość przyznawanych nam funduszy i że w nadchodzących miesiącach znacznie rozszerzymy naszą działalność – powiedział w trakcie spotkania David Nix z GLA. – Dostaliśmy pozytywne rekomendacje dla naszych działań od TUC (kongres związków zawodowych), co daje nam jeszcze mocniejsze podstawy, by zabiegać o większe fundusze od rządu. Podobnego zdania jest również dyrektor GLA, Paul Whitehouse: – To
›› Paul Whitehouse (w środku), konsul Robert Rusiecki (z prawej) niedopuszczalne, by w nowoczesnym, rozwiniętym kraju jak Wielka Brytania wciąż istniały jednostki i firmy, które swoim działaniem przenoszą nas wprost do średniowiecza. Polacy jak również i inni pracownicy z państw Europy Środkowo-Wschodniej są na taką nieuczciwość narażeni coraz częściej. Co roku w lecie przyjeżdża tysiące pracowników sezonowych. Dlatego też podjęliśmy kroki, by działać razem z instytucjami takimi jak np. Polski Inspektorat Pracy, by zapobiegać nieuczciwym praktykom już w Polsce. W wielu przypadkach, którymi się zajmujemy, chciwość nieuczciwych pracodawców jest przyczyną
ludzkich tragedii albo nieszczęścia. – Nasi inspektorzy niemalże codziennie znajdują ludzi, którzy pracują w tragicznych warunkach, którzy są wykorzystywani bądź nadużywa się ich praw – podkreślają przedstawiciele GLA. – Apelujemy zatem do wszystkich, którzy znajdują się w podobnej sytuacji, by się z nami kontaktowali. Kontakt może być anonimowy, również w języku polskim. Sprawdzamy uważnie każdy zgłoszony przypadek.
Mikołaj Skrzypiec Wię cej in for ma cji oraz for mu la r ze kon t ak to we rów nie ż w ję zy ku pol skim znaj du je się na www.gla.gov.uk
10% RABATU NA WSZYSTKIE NASZE TOWARY POMIEDZY 18.00 – 21.00, W CZWARTEK 15 MAJA 2008
WEZ UDZIAŁ W DARMOWEJ LOTERII I WYGRAJ NAWIGACJE SATELITARNA TOM TOM, LOSOWANIE O 20.30 PRZYJDZ I POROZMAWIAJ Z NAMI. Skorzystaj z usług tłumacza. Polskie jedzenie i napoje gratis! OFERUJEMY WSZELKIEGO RODZAJU MATERIAŁY BUDOWLANE: Materiały instalacji Wod-kan i c.o. Kuchnie Materiały instalacji elektrycznych Łazienki Elektronarzedzia Panele podłogowe Drewno Płytki
Cegły Bloczki Cement Piasek
TEL: 02380 521100 ZAOPATRUJEMY FIRMY I KLIENTÓW INDYWIDUALNYCH, TRADE DEPOT, Third Avenue, Millbrook Industrial Estate, Southampton SO15 0LE SIEDEM DNI W TYGODNIU.
8|
9 maja 2008 | nowy czas
czas na wyspie
Akcja przedwyborcza w POSK-u Elż bie ta So bo lew ska
Dwa dni przed wyborami rady i przewodniczącego Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie, Komitet Obywatelski II i III RP Za Granicą zorganizował spotkanie z Ryszardem Żółtanieckim, który jest jednym z kandydatów na tę funkcję. Cho ciaż w Sa li Sza f i ro wej Ośrod ka spo tka ło się za le d wie kil ka na ście osób, dys ku sja by ła go rą ca. Obec ność Ry szar da Żół ta niec kie go i krót ki pro gram wy bor czy, któ r y przed sta wił, sta ły się pre tek stem do ostrej wy mia ny zdań i in for ma cji, a na wet li cy ta cji na zna jo mość hi sto rii Ośrod ka. Im głę biej w las, tym wię cej drzew, tak w przy sło wio wym skró cie moż na okre ślić obec ną sy tu ację POSK -u, przy naj mniej są dząc po pro ble mach, któ re te go wie czo ru po ru szo no. Za czę to od py ta nia kon kret ne go: – Ja kie ma pan do świad cze nie, co pre de sty nu je pa na do kan dy do wa nia na to sta no wi sko? Ry szard Żół ta niec ki zwią za ny jest z Ośrod kiem od 37 lat. Ja ko mło dzie niec zbie rał z przy ja ciół mi pie nią dze na rzecz je go bu do wy, od lat za sia da w je go ra dzie. Zda je so bie spra wę z
fak tu, iż mło dzi lu dzie z tzw. ini cja ty wą od POSK -u ucie ka ją. Chce więc przy cią gnąć do Ośrod ka nie tyl ko tych z ostat niej fa li emi gra cji, ale uwa ża, iż na le ży ścią gnąć rów nież to po ko le nie, któ re tu się wy kształ ci ło, lu dzi czter dzie sto let nich, któ rzy zna ją się jesz cze z har cer stwa i szkół so bot nich i przy jaź nią się ze so bą, lecz spra wy spo łecz ne, wy ni ka ją ce z dzia łal no ści Ośrod ka, są im ob ce, wo lą spo ty kać się w pu bach, a jak mó wi Żół ta niec ki – to tu taj po win ni mieć swo je miej sce. Za miej sce jed nak trze ba pła cić. – Lecz trze ba pójść lu dziom na rę kę, nie mó wię o od da niu im sa li cał ko wi cie za dar mo, ale ja kieś pre fe ren cyj ne wa run ki mo gą ich tu przy cią gnąć – mó wił Żół ta niec ki, który zda je się ro zu mieć, że to nie na te go ty pu wy naj mie sal i po wierzch ni po sko wych moż na za ro bić. – Po trzeb na jest ko mi sja zaj mu ją ca się mar ke tin giem i pro mo cją. Mu si my za dbać o ochro nę ka pi ta łu fun da cji POSK -u, bo z tym by ło róż nie. Wśród wie lu spraw pod nie sio nych na spo tka niu, pa dła oczy wi ście kwe stia sta tu tu. – Po wi nien być do stęp ny po pol sku, bo nie wszy scy człon ko wie czy lu dzie za in te re so wa ni przy na leż no ścią do Ośrod ka zna ją an giel ski na ty le, by do brze go zro zu mie li, a prze cież on sta no wi pod sta wę na szej dzia łal no ści – mó wi ła jed na z osób uczest ni czą cych w tym spo tka niu. – A bu dy nek przy 9 Ra ven sco urt Park, któ ry stoi bez u ży tecz nie? – Ko lej na burz li wa kwe stia, któ ra „za ła twia się” już dwa dzie ścia lat. Kie dyś ktoś pro po no wał, by stwo rzo no tam ho te -
PoSlkiE organizacjE SPołEcznE w Uk
S.O.S. Polonia
›› S.O.S Polonia prezentuje swoją działalność Fot. Joanna Thorn Dzia ła ją ca w So uthamp ton od 2004 ro ku or ga ni za cja S.O.S. Po lo nia przyj mu je dzien nie w swo im biu rze oko ło 50-60 szu ka ją cych po mo cy Po la ków, co prze kła da się na oko ło 300 osób w każ dym ty go dniu, nie li cząc se tek roz mów te le fo nicz nych. W tym mie ście prze by wa oko -
ło 20 tys. Po la ków, wie lu z nich z kiep ską al bo żad ną zna jo mo ścią ję zy ka, czę sto za gu bio nych, by wa że wy ko rzy sty wa nych lub oszu ki wa nych przez pra co daw ców czy wła ści cie li nie ru cho mo ści. S.O.S.Po lo nia nie tyl ko słu ży ra dą, po mo cą w tłu ma cze niu do ku men tów i
lik, te raz mó wi się o wy naj mie miesz kań, a pó ki co stra co no ty sią ce fun tów z po wo du ogól nej nie moż no ści. Al bo po zor nie tak drob na rzecz, jak wy da wa na co ro ku ksią żecz ka -ra port z dzia łal no ści Ośrod ka. W ca ło ści fi nan so wa na z fun du szy wła snych. – Trze ba po sta rać się o spon so ring, któ ry w za mian za re kla mę sfi nan su je jej druk, po zwa la jąc za osz czę dzić ko lej ne ty sią ce – mó wi Żół ta niec ki, pod kre śla jąc przy tym fakt nie zbęd no ści stwo rze nia sys te mu przej rzy sto ści fi nan so wej POSK -u. Nie za bra kło rów nież draż li we go, jak się oka za ło, te ma tu człon ko stwa mło dych emi gran tów. – Jak to, chcą coś w za mian, sko ro sa mo człon ko stwo im nie wy star cza, to wi dać są go nie god ni, ma my ich prze ku py wać? – grzmia ła jed na z pań, kie dy Żół ta niec ki stwier dził, że trze ba co kol wiek za ofe ro wać mło dym, by ze chcie li stać się człon ka mi POSK -u. Żół ta niec ki w wie lu kwe stiach uzu peł nia się z Ewą Brze ską, ofi cjal ną kan dy dat ką za rzą du na sta no wi sko prze wod ni czą cej Ośrod ka. Ma ją po dob ne lub na wet toż sa me po glą dy. Naj praw do po dob niej obo je znaj dą się w ra dzie – kto by nie wy grał, ten bę dzie z tym dru gim współ pra co wał, miejmy nadzieję, że gwo li na ma cal ne go roz wo ju POSK -u. Trud no przy my kać oczy na fakt, że mło dzi lu dzie po za obia dem w jed nej z re stau ra cji i ka ba re tem w Sa li Te atral nej nie in te re su ją się je go spo łecz ną czy in te gra cyj ną ro lą. Bo nie wie le wię cej POSK mo że im te raz za ofe ro wać i to trze ba zmie nić, by za kil ka, kil ka na ście lat nie upadł.
prze pro wa dza niu ne go cja cji z urzędami, or ga ni zu je też lek cje an giel skie go, wspie ra lo kal ną dru ży ną pił kar ską FC Po land, i wspo ma ga tych, któ rzy po sta no wi li za ło żyć wła sny biz nes. Bar ba ra Sto rey – za ło ży ciel ka S.O.S. Po lo nia – ma dla no wo przy by łych wie le wy ro zu mia ło ści i cza su, wie, że ży cie w no wym miej scu w ode rwa niu od bli skich, ję zy ka, zwy cza jów mo że być bar dzo cięż kie. Swo je do świad cze nie za wo do we ja ko tłu macz nie ustan nie wy ko rzy stu je, by po ka zy wać jed no cze śnie dwie stro ny me da lu – Po la kom po ma gać, An gli kom uświa da miać, z ja ki mi pro ble ma mi no wo przy by li imigracji sty ka ją się w ob cej rze czy wi sto ści. Na wią zu je kon tak ty z lo kal ną po li cją, przed sta wi cie la mi służ by zdro wia, związ ka mi za wo do wy mi, du chow ny mi, pra cow ni ka mi so cjal ny mi, by wspól ny mi si ła mi bu do wać spo łecz ność, któ ra po wo li za czy na się ro zu mieć, któ ra nie boi się sie bie na wza jem. My po win ni śmy być wdzięcz ni go spo da rzom, że nas przy ję li, oni nam, że przy jeż dża my tu, by pra co wać, czę sto znacz nie po ni żej swo ich kwa li f i ka cji i wy peł niać lu ki po wsta łe po przez lo kal ne nie do bo ry. W czte ry la ta od roz po czę cia swo jej dzia łal no ści S.O.S. Po lo nia po sta no wi ło za pre zen to wać się mia stu w for mie bar dziej ofi cjal nej. W sa li kon fe ren cyj nej So uthamp ton Uni ver si ty zor ga ni zo wa no w śro dę, 7 ma ja, spo -
››
Ryszard Żółtaniecki, kandydat w wyborach na przewodniczącego POSK-u Fot. Piotr Apolinarski
tka nie z in sty tu cja mi i or ga ni za cja mi, któ re w ja ki kol wiek spo sób ma ją kon takt z Po la ka mi. Bar ba ra Sto rey przed sta wi ła zebranym Anglikom hi sto rię naj śwież szej mi gra cji Po la ków do So uthamp ton – jej przy czy ny, li czeb ność, struk tu rę spo łecz ną, jej po trze by i ocze ki wa nia. Swo ją opo wieść wspar ła wi zu al ną pre zen ta cją da nych oraz wy po wie dzia mi osób, któ rym za ło żo na przez nią in sty tu cja po mo gła w bar dzo cięż kiej ży cio wej sy tu acji. Wy po wia da ły się więc oso by oszu ka ne przez pra co daw ców czy przez agen cje nie ru cho mo ści. Ale oprócz oszu ka nych i wy ko rzy sta nych są i ta cy, któ rym tu taj szczę ście do pi sa ło – pra cu ją w swo ich wy uczo nych za wo dach, stu diu ją, w peł ni ko rzy sta ją z no we go ży -
cia. Oni też dzie li li się swo imi do świad cze niem, po ka zu jąc, że na sza tu obec ność ma wie le od cie ni. Czte ry la ta to dłu gi okres, do te go stop nia dłu gi, że sy tu acja pol skich mi gran tów za czy na za ta czać ko ło – wie lu z nich de cy du je się na po wrót do kra ju. Nie zna czy to jed nak, że pro ble my znik ną. Wszy scy nie wy ja dą, przy ja dą też no wi. Bu do wa nie otwar tej spo łecz no ści to trud ne za da nie, by – jak po wie dzia ła Bar ba ra Sto rey – ho spi ta li ty nie prze ro dzi ło się w hi sti li ty.
Te re sa Ba zar nik SOS Polonia, 2 Brunswick Place, Southampton, SO15 2AN Tel. 0238 233722 s.o.s.polonia@on.uk.net
Polot.co.uk ruszył 1 maja 2008 roku. Ma zachęcić Polaków, aby w Wielkiej Brytanii żyli szybciej, łatwiej i z polotem. Tworzą go osoby, które przez lata pracowały w brytyjskich mediach – Will Ricketts, były wydawca Guardian News and Media, oraz jego koledzy z The Guardian: Lorna Willis, Eva Lake i Julita Kaczmarek. Hasłem przewodnim portalu jest: „A million minds on the move, a 5 proc. swojego dochodu netto przeznaczy na cele charytatywne wspomagające Polaków.
DZWOŃ W DO D DOMU OM MU z kkażdej ażdej d komórki kom mórki w T-Mobile T-Mob -Mobile bile WYBIERZ W WY BIERZ NUMER R DOSTĘPU
WYBIERZ WY B BIERZ T TWÓJ WÓJ POLS POLSKI SKI NUMER
z ttelefonu e fonu T-Mobile elef T-M Mobile e (i naciśnij 'zadz 'zadzwoń') zadzwoń'))
naa kt który óry chc chcesz esz zadzwonić zaadzwonić
3p 07755 0 22 48 4 03 10p 10 p 07755 0 20 48 4 03
P POLSKIE TELEFONY TELEFONY STACJONARNE S ST TACJONARNE
Wybierz mię Wybierz międzynarodowy ędzynarodowy numer nume er na który który chcesz chcesz zadzwonić zadzwonić o w Polsce Polsce rrozpoczynając ozpo oczynając od 0048 i kończąc kkrzyżykiem rzyżykiem m (#)
P POLSKIE KOMÓRKI K OMÓRKI
SPRAWDŹ, SPR RAWDŹ, JAK K PORÓWNUJEMY PORÓWNUJJEMY STACJONARNE ST TACJONARNE K KOMÓRKI OM OMÓRKI MÓRKI
Vodafone V odaf d fone
5p
15 15p 5p
O2
7p
30 30p 0p
12p
20 0p 20p
3p
10 0p 10p
O range a Orange
Wszystkie W szzystkie cceny eny podane są za minut minutę ę połacz połaczenia enia
Polskatel tto Polskatel o zupełnie z no nowa wa usługa, u dzięki dzięki kt której tórej mo możesz żesz dzwonić dzwonić do P Polski olski z własnego komórkowego Działa ttelefonu elefonu kom mórkowego za jedyne je edyne 3p/min. D ziała z kkażdego ażdego ttelefonu eleffonu w siecii TT-mobile, -mobile, w Nie opłaty połączenie numerem abonamencie b ie lub l b na kkartę. artę. N i ma opła ie łaty operatora operatora za połącz ł enie i z numer em dostępowym żadnych innych opłat, ogólna stawka! wym m i żadn ych inn ych ukrytych ukrytych c opła t, ttylko ylkko jedna ogó lna sta wka!
Działa z każdego telefonu T-Mobile
“Teraz Terraz dzięk dziękii Polskatel Polsk katel p połączenia o czenia ttelefoniczne ołąc te ele efonicczne z P Polską kosztują olsk ką k osztu ują mniej mn nie ej niż rozmowy rozmo z wy ze zznajomymi znajom ymi na a tterenie erenie UK!” UK!!”
WWW.POLSKATEL.COM WWW WW.POLSKA LSKA ATEL.COM L.COM Ws z y s t k i e podane Wszystkie p o d a n e cceny e ny są s ą aktualne ak tualne p przy r z y rrozmowach oz m o w a c h wychodzących w yc h o d z ą c yc h z UK U K z sieci s i e c i T-Mobile, T- M o b i l e , d dostępne o s tę p n e również r ó w n i e ż w innych i n ny c h w y b r a nyc h sieciach. s i e c i a c h . Warunki Wa r u n k i dostępne d o s tę p n e w iinternecie. n t e r n e c i e . © Core Co r e Communications. Co m m u n i c a t i o n s . Polskatel, Po l s k a t e l , agent a g e n t Yourcall Yo u r c a l l wybranych
10|
9 maja 2008 | nowy czas
polska KOALIcjA
tydzień w kraju Prezydent Lech Kaczyński brał udział w spotkaniu prezydentów Europy Środkowo-Wschodniej w Macedonii i ośmiu prezydentów państw europejskich w Grazu, w Austrii. Prezydenci wsparli m.in. Gruzję w jej konflikcie z Rosją. Lech Kaczyński odwiedził także polskich żołnierzy stacjonujących w Kosowie. W całym kraju odbywały się uroczystości z okazji 217 rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja. W Warszawie Lech Kaczyński przemawiając przy Grobie Nieznanego Żołnierza apelował o solidarność z Gruzją i Ukrainą. Prezydent wręczył nominacje generalskie trzem oficerom, po raz pierwszy odznaczył też żołnierzy orderami za misje zagraniczne – Gwiazdami Iraku i Afganistanu. Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz odwiedził w Dniu Polonii 2 maja Polaków mieszkających w Grecji. W Atenach zorganizowano polski festyn. Senat jest opiekunem Polonii i Polaków mieszkających poza krajem. W tym roku na związane z tym cele ma do wydania 75 milionów zł. Z wizytą w Warszawie przebywał marszałek litewskiego Sejmu Ceslas Jursenas, który wziął m.in. udział w Warszawie w uroczystościach z okazji 3 maja. Sejm podjął prace nad zmianami konstytucji. PO chciałaby m.in. uporządkowania kompetencji prezydenta i premiera. Projekt autorstwa PO przewiduje też likwidację formalnego immunitetu posłów i wprowadzenie zakazu zasiadania w parlamencie dla osób skazanych za przestępstwa umyślne. Konferencja Episkopatu Polski skrytykowała uchwałę Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w sprawie swobodnego dostępu do aborcji. Obronie wartości rodziny i życia były też poświęcone homilie biskupów w dniu 3 maja. Szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski oświadczył, że jego partia nie będzie się podczas tej kadencji zajmowała lustracją, ponieważ „są rzeczy ważniejsze”. Niszczenie dokumentów w IPN trwało jeszcze w 2004 roku. Zajmowali się tym funkcjonariusze WSI, którzy zaczerniali nazwiska agentów w tzw. zbiorze zastrzeżonym. Za czasów prezesa IPN prof. Kieresia ów zbiór liczył 8 km akt i umieszczono w nim przede wszystkim akta znanych osób i tzw. „autorytetów”. Wśród tego typu osób wymienia się m.in. akta TW SB „Historyka” kojarzonego z prof. Kłoczowskim. Ukrycie akt w zbiorze zastrzeżonym spowodowało też pozytywne rozstrzygnięcia w wielu procesach lustracyjnych. Prezydent zastanawia się nad zwołaniem rady gabinetowej w sprawie podwyżek cen. Po dużym wzroście cen gazu, 2 proc. podwyżkę wprowadzono też na energię elektryczną. Cały czas drożeje żywność. 80 proc. Polaków wykazuje zadowolenie z obecności w UE.
pRAcOwIty weeKend
Premier szuka pieniędzy Bartosz Rutkowski
Kiedy Polacy wypoczywali sobie spokojnie w te majowe dni, rząd pracował w pocie czoła – żartowali politycy opozycji komentując najnowsze poczynania premiera Donalda Tuska. Szef rządu wymyślił, że w normalny czas pracy nie ma czasu spokojnie porozmawiać ze swoimi ministrami, więc zrobił to w czasie tzw. długiego weekendu. Powód też był szlachetny, trzeba znaleźć osiem miliardów złotych, bo o tyle mniej więcej w przyszłym roku będą mniejsze wpływy do budżetu. Każdy z ministrów musiał meldować premierowi, jakie poczyni oszczędności w swoim resorcie. Podobno po tej pierwszej turze spotkań z kilkoma ministrami (kolejne będą za kilka tygodni) znaleziono już 2.5 miliarda oszczędności. Kiedy jednak dziennikarze pytali rzeczniczkę rządu, jakie to konkretnie będą oszczędności pani rzecznik nie była w stanie nic powiedzieć. Minister Radosław Sikorski jako
pierwszy obwieścił Polakom, że jego resort zaoszczędzi spore sumy, bo niektóre placówki dyplomatyczne zostaną... zlikwidowane. – W sytuacji, kiedy miliony Polaków wyjechały za granicę, gdy nie ma kto zadbać o ich podstawowe interesy mówienie, że na tym można oszczędzać zakrawa na czystą kpinę – komentowali opozycyjni politycy Prawa i Sprawiedliwości z komisji sejmowej spraw zagranicznych. Były premier Jarosław Kaczyński, który wczoraj przebywał na Podkarpaciu na pytanie, co sądzi o oszczędnościowym pomyśle Donalda
Tuska tak spojrzał na dziennikarzy, że ci już wiedzieli, że musiałby użyć ostrych słów, aby to skomentować. Tak więc komentarza nie było, jest za to – jak zgodnie oceniają politolodzy – początek kampanii prezydenckiej Donalda Tuska. Zasada jest prosta: robić jak najmniej, a najlepiej nic nie robić, by notowania rządu nie spadały. Bo jeśli spadną, Donald Tusk nie będzie miał szans w wyborach prezydenckich za dwa lata. Stąd niedawne orędzie premiera bez żadnych konkretów, że każde głodne dziecko, jeśli powie o tym w szkole dostanie posiłek, że będzie internet w każdej szkole. Same hasła, żadnych konkretów. – Gdyby na przykład takie orędzie padło w jakimś biednym afrykańskim kraju, wtedy można by mówić o jego przełomie – kpią z kolejnej zagrywki premiera politycy opozycji. – Polsce potrzebne jest uczciwe i oszczędne wydawanie pieniędzy publicznych. Chcemy przekonać urzędników, żeby wydawali każdą złotówkę (publiczną) tak, jakby wydawali swoje własne pieniądze – zaznaczył Tusk. To może się podobać Polakom, ale na krótką metę, bo kiedy padają pytania o konkretne ustawy, jakie rząd chce skierować do Sejmu, zapada głuche milczenie. Specjalny zespół, jaki utworzono w kancelarii premiera, a który ma dbać o wizerunek premiera dwoi się i troi, by szef rządu był zadowolony z ich pracy.
Najnowszy pomysł tego zespołu, to zagranie zderzakami. Jeśli poparcie dla Tuska spadnie poniżej 40 procent, wtedy kilku ministrów rzuci się na pożarcie, czyli usunie z posady. Nie stracą na pieniądzach, bo – tak jak nieudolna minister zdrowia Ewa Kopacz – tak i ci kolejni za karę trafią do... Brukseli, na ciepłe posady eurodeputowanych. – Ten moment zastosowania zderzaków zbliża się nieuchronnie – przewiduje Ryszard Kalisz, lewicowy polityk. Na giełdzie ministrów na pozycji numer jeden do odstrzału jest wspomniana Kopacz, tuż za nią Bogdan Klich, nieudolny minister obrony. Ten ostatni bije się dopiero teraz w piersi w sprawie nominacji generalskich i mówi, że w przyszłości będzie kandydatury konsultował z prezydentem. Jakby wcześniej nie wiedział, że to jego obowiązek. Póki co kilkunastu generałów i pułkowników, którzy liczyli na wyższe stopnie jest przedmiotem drwin w swoich jednostkach, mówi się o nich, że prezydent ich nie lubi, a minister obrony nie szanuje. W czasie tego weekendowego przeglądu kadr i szukania oszczędności tylko wicepremier Waldemar Pawlak wydawał się spokojny, wręcz zadowolony. W pewnej chwili Donald Tusk oświadczył, że ani złotówki nie będzie oszczędzał na strażakach. Nie musiał przypominać, że szefem Ochotniczych Straży Pożarnych w Polsce jest od lat nie kto inny, jak... Waldemar Pawlak.
Lepper i Łyżwiński przed sądem Rozpoczął się proces Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego podejrzanych o udział w tzw. seksaferze. Obaj w dalszym ciągu nie przyznają się do winy. Lepper odpowiada przed sądem z wolnej stopy, Łyżwiński jest dowożony z aresztu. Ze względu na dobro pokrzywdzonych, rozprawa została utajniona i dziennikarze nie mieli prawa wstępu na salę. Mimo to, oskarżeni działacze Samoobrony po pierwszej rozprawie nie żałowali komentarzy. Andrzej Lepper poinformował, że wraz ze Stanisławem Łyżwińskim odmówili
składania wyjaśnień na tym etapie procesu. W przyszłości zamierzają być bardziej rozmowni, ale jak powiedział Andrzej Lepper, wszystko jest uzależnione od zeznań świadków oskarżenia. Szef Samoobrony zapowiedział bowiem, że chce się do nich odnieść. – Sąd jest niezależny, wierzę w obiektywizm sądu, na pewno zbada wszystkie szczegóły. A w tych zeznaniach, które są złożone, w zeznania świadków, których ujawnić nie mogę, nikt nie potwierdza wersji pani Krawczyk [Aneta Krawczyk – ujawniła całą aferę-red.] – mówił w
sądzie dziennikarzom Andrzej Lepper. Przewodniczący partii podkreślił raz jeszcze, że jest niewinny. To samo o swoim mężu, Stanisławie Łyżwińskim, mówiła obecna w sądzie żona. – Mój mąż psychicznie czuje się dobrze, a to, że schudł nawet wyjdzie mu na zdrowie. Cieszy się, że wreszcie rozpoczyna się proces i ma nadzieję, że szybko będzie prowadzony – mówiła Łyżwińska. Dodała przy tym, że w areszcie b. poseł pisze drugą część książki o tzw. seksaferze. Ma w niej odsłonić wszystkie kulisy całego zamieszania.
Przypomnijmy jeszcze, za co dokładnie zostali oskarżeni prominentni działacze Samoobrony, a jeszcze do niedawna, znaczące osoby w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego [Lepper był wicepremierem w rządzie Kaczyńskiego-red.]. Lepper i Łyżwiński zostali oskarżeni o żądanie i przyjmowanie korzyści majątkowych o charakterze seksualnym od działaczek Samoobrony. Łyżwińskiemu zarzucono także gwałt. Pierwszemu z oskarżonych grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności, drugiemu do 10 lat więzienia. (pk)
Nie cenią Polaków?
Lobbysta obrońcą
O 20 mln dolarów podobno prezydent George W. Bush poprosił amerykański kongres. Pieniądze te mają zostać przeznaczone na modernizację polskiej armii w zamian za polską zgodę na instalację elementów tarczy antyrakietowej. Zdaniem polskich polityków, 20 mln dolarów to dość niska kwota. Polscy dziennikarze dopytujący się w Waszyngtonie o szczegóły wniosku, byli uspokajani przez część polityków, że wspomniana kwota jest tylko częścią większego pakietu przeznaczonego na przedsięwzięcie pod hasłem „tarcza antyrakietowa”. Jednak żadnych dokładnych, czy też oficjalnych wypowiedzi w tej sprawie nie było. Ziarno niepokoju zasiała natomiast agencja Reuters’a, podając, że Waszyngton nie zamierza spełniać wygórowanych żądań Polaków. Polacy przekonują, że dyplomacja amerykańska stara się nas „zmiękczyć”. (pk)
Marek Dochnal, znany polski biznesmen, lobbysta, chce założyć stowarzyszenie poszkodowanych przez instytucje państwa polskiego. Sytuacja z jednej strony komiczna, albowiem Dochnal do dzisiaj znajduje się w stanie oskarżenia za korupcję, ale z drugiej strony zrozumiała, ponieważ Dochnal przez ponad 3,5 roku przebywał w areszcie tymczasowym, a początku jego rozprawy jak nie było, tak nie ma. Dochnal wyszedł niedawno na wolność za sprawą sądu, który nie wydał zgody na kolejne przedłużenie aresztu. Przez ponad 3,5 roku znany lobbysta siedział w areszcie czekając na rozprawę. Prokuraturze do tej pory nie udało się zebrać mocnych dowodów przeciwko Dochnalowi, który jeszcze przed aresztowaniem należał do najbogatszych Polaków, gościł na salonach włodarzy tego świata, grywał w polo na dworze Jej Królewskiej Mości. (pk)
|11
nowy czas | 9 maja 2008
polska WymiaR spRaWiedliWości
potRzeBna RefoRma
Kłótnie zamiast obroży dla przestępców Miało być tak jak w Stanach Zjednoczonych, Niemczech czy Wielkiej Brytanii, że skazani na stosunkowo niewielkie wyroki zamiast trafiać za kraty będą monitorowani przez specjalne obroże. Ale w tym roku nic z tego nie wyjdzie, bo taka jest wola skłóconych polityków. Pomysł, aby rozluźnić zatłoczone polskie więzienia forsowała poprzednia ekipa. Jak się szacuje w polskich więzieniach jest takie zagęszczenie, że 20 tysięcy ludzi należałoby od razu zwolnić zza krat. W tym samym czasie kilkanaście tysięcy innych, niekiedy bardzo groźnych przestępców spaceruje sobie spokojnie po wolności, bo więzienia są ... przepełnione. Wymyślono więc, że zamiast karać wielu przestępców za niegroźne czyny osadzaniem za kratami lepiej, gdy będą oni monitorowani przez elektroniczne obroże. Wychodzi wtedy taniej, państwo ma korzyść, bo nie musi takiego delikwenta utrzymywać, a i on sam nie czuje dyskomfor-
tu, jakim jest pobyt za kratami. Ale obecny minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski zapowiedział, że najwcześniej dopiero za rok takie uregulowania być może wejdą w życie. Nie jest to nic innego, jak odłożenie projektu poprzednika, by za jakiś czas zgłosić podobny pomysł, jako swój własny. Polskie więzienia i areszty to prawdziwy skansen. Niektóre pochodzą jeszcze z XVII i XIX wieku, brak pryszniców, obskurne łazienki i przede wszystkim skandaliczne przepełnienie. To ostatnie jest jak lont, który w każdej chwili może uruchomić bunt tysięcy osadzonych. Tak było na początku lat 90. i kilka lat później. Zgodnie z europejskimi normami przy obecnym stanie polskich więzień za kratami nie powinno być więcej niż 60 tysięcy ludzi. Jest ponad 20 tysięcy więcej. – Reforma systemu penitencjarnego cofa się o lata w czasie – twierdzą byli współpracownicy ministra
Zbigniewa Ziobro, którzy w trybie ekspresowym opuszczają stanowiska. – Jeśli szybko nie rozluźnimy polskich zakładów karnych grozi nam bunt o wiele bardziej gwałtowny niż ten z początku lat 90.
Bartosz Rutkowski
Budowa stadionu w końcu ruszyła Koniec z przepychankami dotyczącymi projektów, budowa Stadionu Narodowego w Warszawie ruszyła. Zgodnie z planem, prace mają się zakończyć na rok przed Euro 2012. Władze miasta wierzą, że Stadion Narodowy zostanie ukończony w 2011 roku. Teraz na plac budowy wjechał ciężki sprzęt, a budowlańcy wzięli się za wbijanie pali, które mają sprawdzić, jakie obciążenie będą musiały wytrzymać słupy dźwigające całą konstrukcję. – Maszyny budowlane zaczną pracować na stadionie najpóźniej na początku przyszłego tygodnia – powiedział dziennikarzom prezes Narodowego Centrum Sportu, Michał Borowski. Stadion Narodowy powstaje w niecce Stadionu X-lecia – jeszcze do niedawna, jednego z największych targowisk w Polsce. Nowy obiekt będzie jedną z aren piłkarskich Euro 2012. Na nim właśnie rozegrane zostaną trzy spotkania grupowe. Na tym też stadionie odbędzie się również oficjalna ceremonia otwarcia mistrzostw. (pk)
tydzień w kraju Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski zaskarżył do Sądu Najwyższego uchwałę środowiska sędziowskiego, która rozgrzesza prokuratorów i sędziów ferujących wyroki w grudniu 1981 roku z dekretu o stanie wojennym. Dekret wszedł w życie dopiero 17 grudnia, kiedy to opublikowano go w Dzienniku Ustaw, strajki rozpoczynano wcześniej. Oznacza to, że sędziowie przyjęli, że prawo działa wstecz. Tylko w Katowicach miejscowy IPN chciałby postawić zarzuty 24 prokuratorom i sędziom, którzy skazywali w ten sposób działaczy „Solidarności”. 1 maja odnotowano niską frekwencję na pochodach podzielonej lewicy. Nie było też obchodów rocznicy wstąpienia Polski do UE. Minister obrony Bogdan Klich zawiesił w czynnościach gen. Jerzego Wójcika za krytykowanie decyzji przełożonych. Generał udzielił wywiadu, w którym pośrednio bronił zatrzymanych żołnierzy swojej brygady, biorących udział w akcji w Nangar Khel w Afganistanie, gdzie doszło do śmierci cywilów. Poczta Polska ma 500 milionów zł deficytu. Zapowiada zwolnienie 20 tys. pracowników.
12|
9 maja 2008 | nowy czas
wielka brytania świat tydzień w skrócie Książę Harry został odznaczony za służbę w Afganistanie. Medal otrzymał od swojej ciotki, księżniczki Anny. Rosja wprowadziła dodatkowe oddziały wojsk do Abchazji. MSZ Siergiej Ławrow stwierdził, że powinno to dać do myślenia w tych stolicach, które „ciągną Gruzję do NATO”. Prezydenci Gruzji Micheil Saakaszwili i Ukrainy Wiktor Juszczenko wydali wspólne oświadczenie, w którym oskarżają Rosję o prowokację wobec rządu w Tbilisi. Sytuacja jest cały czas napięta. W zbuntowanej Abchazji poinformowano o zestrzeleniu dwóch gruzińskich samolotów bezzałogowych, ale Gruzja zaprzeczyła. W chińskim mieście Schenzen trwały tajne rozmowy władz z Pekinu z Tybetańczykami. Media chińskie znowu atakują dalajlamę, więc chyba kompromisu nie było... Ojciec św. Benedykt XVI zaapelował do władz Kuby o dopuszczenie Kościoła do mediów. W kwietniu zginęło w Iraku 47 żołnierzy USA. Są to największe straty Amerykanów od siedmiu miesięcy. Łotwa wystawia wielomiliardowy rachunek Rosji za lata sowieckiej okupacji. Wcześniej rachunek na sumę 28 miliardów dolarów strat wystawiła już Litwa. Żądania podobnego podliczenia strat pojawiły się też w Polsce. Rada Północnoatlantycka wyznaczyła Warszawę na miejsce szczytu NATO na wiosnę 2009 roku. Amerykanie ogłosili, że rozważają znalezienie miejsca pod rakiety tarczy obronnej poza Polską, jeśli Warszawa nadal będzie utrudniała negocjacje. Niemiecka SPD obejmie patronat nad podzieloną polską lewicą i pomoże jej w kłopotach. Do Warszawy przybyli szefowie socjaldemokratów, którzy rozmawiali m.in. z Wojciechem Olejniczakiem i Markiem Borowskim. Osłabienie lewicy w kraju oznacza bowiem także możliwość osłabienia socjalistycznej „Międzynarodówki” w UE i koniec marzeń o socjalistycznych rządach nad Europą. Rosja wprowadziła obowiązek wizowy dla Polaków, którzy przejeżdżają przez ten kraj tranzytem. Podobno nie jest to kolejna restrykcja, ale tylko ciąg dalszy skutków przystąpienia do Schengen. We Lwowie położono kamień węgielny pod budowę nowego budynku konsulatu RP. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka zrewidował swoje spojrzenie na Kartę Polaka. Podczas wystąpienia w parlamencie uznał, że występujący o Kartę nie są „zdrajcami”, ale pozostają „naszymi Polakami”.
Londyn
BoriS JoHnSon BurMiStrZeM Londynu
Wielka przegrana Partii Pracy sześć MiesięCy
Mikołaj Skrzypiec
Pomimo oficjalnych głosów poparcia ze strony urzędujących ministrów oraz części z parlamentarzystów Partii Pracy, premiera Browna czekają ciężkie czasy. Zarówno topniejący elektorat jak i jego własne ugrupowanie oczekują podjęcia szybkich kroków, które odbudują zaufanie do laburzystów. Już teraz zapowiadane są zmiany w gabinecie oraz wprowadzanie w życie reform, które mają na celu odrobienie strat i zapewnienie Partii Pracy lepszych wyników w następnych wyborach do parlamentu, które odbędą się najpóźniej za dwa lata. Jeśli Gordon Brown straci poparcie własnego ugrupowania, wybory te mogą się odbyć znacznie wcześniej, do tego jednak najprawdopodobniej nie dojdzie. Jeśli wyniki wyborów lokalnych przełożyć na miejsca w parlamencie, torysi uzyskaliby w takim wypadku wygodną przewagę nad laburzystami, co dałoby im możliwość samodzielnego rządzenia. Niektórzy z posłów laburzystowskich, tzw. backbenchers, (często zbuntowani posłowie, bez funkcji rządowych, zasiadający w bardziej oddalonych od mównicy rzędach) zapowiadają, iż dają rządzącemu gabinetowi Browna nie więcej niż sześć miesięcy na zmianę sytuacji w jakiej znalazła się partia. Jeśli zmiany nie nastąpią, możliwe jest obalenie Gordona Browna i wybór nowego premiera dla gabinetu. To wielkie wyzwanie dla urzędującego premiera, którego polityka już nie raz wywołała lawinę protestów posłów jego własnej partii.
Pierwszy poważny test poparcia dla rządów laburzystów zakończył się ich wielką porażką odniesioną w zeszłotygodniowych wyborach lokalnych. Partia Gordona Browna poniosła druzgoczącą klęskę, tracąc 331 miejsc w wielu urzędach gmin na terenie całego kraju. Wynik tych wyborów jest wyraźnym znakiem szybko topniejącego poparcia dla rządów Partii Pracy oraz samego premiera.
Majowa Masakra W ten sposób porażkę Partii Pracy w pierwszomajowych wyborach lokalnych określiło w nagłówkach kilka z brytyjskich dzienników. Straty są bowiem ogromne: laburzyści stracili miejsca w lokalnych urzędach nawet tych rejonów, które od wielu lat zawsze tradycyjnie udzielały im poparcia. Wskazuje to na stopniowe odwracanie się żelaznego elektoratu od partii Gordona Browna. Najlepszym tego przykładem jest chociażby miasto Nuneaton, którego council od 20 niemalże lat był w całości złożony z laburzystów. Podobnie sytuacja przedstawia się w Reading, Southampton oraz w dotychczas laburzystowskich okręgach wyborczych w Walii, jak np. Merthyr Tydfil, Blaenau Gwent, Caerphilly i Flintshire. Wszędzie laburzyści utracili większość na rzecz torysów oraz partii Liberalnych Demokratów. W skali kraju, Partia Pracy otrzymała zaledwie 24 proc. ogólnego poparcia, co oznacza jej najgorszy wynik w wyborach w ostatnich 40 latach. Torysi zyskali 256 miejsc, liberałowie 34. Również w Londynie jego mieszkańcy wybrali konserwatystów – burmistrzem miasta po raz pierwszy w krótkiej historii tego urzędu został polityk torysów, Boris Johnson.
ChMury nad BrowneM Lider partii torysów, David Cameron komentując historyczne zwycięstwo swego ugrupowania powiedział, iż jest to dla nich wielki moment. Cameron nie chce jednakże by ktokolwiek myślał o ich wygranej jako o sukcesie odniesionym dzięki porażkom rządzących. – Chcę udowodnić społeczeństwu, że naprawdę możemy wprowadzać w kraju zmiany, których chcą ludzie – powiedział lider konserwatystów. Wielu z komentatorów jako bezpośrednią przyczynę porażki Partii Pracy wskazuje politykę rządu, która od dłuższego czasu jest obiektem wielu kontrowersji. Począwszy od kilku przypadków zagubienia przez urzędników ogromnych baz danych obywateli kraju, kończąc na
Londyn straCony
3 maja, w sobotę, odbyło się uroczyste przejęcie władzy. Burmistrz Londynu, Boris Johnson, wkrótce po zaprzysiężeniu przemawia do zebranych gości w City Hall. Zapowiedział realizację najważniejszych punktów swojego programu: walkę z młodocianą przestępczością, poprawę komunikacji miejskiej i rozwój budownictwa mieszkaniowego. Fot. Piotr Apolinarski
polityce finansowej rządu, np. zniesieniu 10-pensowego podatku dla najuboższych, co przygotował jeszcze Gordon Brown jako kanclerz w rządzie Blaira. Do tego obiecane przez rząd referendum w sprawie konstytucji Unii Europejskiej, do którego nigdy nie doszło. Wszystko to sprawia, że coraz więcej Brytyjczyków podważa kompetencję rządzących. Zmiana lidera znacznie pogorszyła notowania laburzystów . W odpowiedzi na odniesioną w ostatnich wyborach porażkę, premier Gordon Brown przyznał się do częściowej odpowiedzialności za słabe
wyniki Partii Pracy. W wywiadzie udzielonym w programie Andrew Marra w BBC1 premier powiedział, iż „czuje się odpowiedzialny” oraz że „nie będzie szukał żadnych usprawiedliwień”. Powiedział ponadto, iż „to nie był najlepszy weekend dla Partii Pracy”. Przyznał, że wielu wyborców jest „zmartwionych rosnącymi cenami paliwa, rachunków oraz jedzenia”. Premier podziela te obawy. Zapowiedział w związku z tym zmiany, które mają sprawić iż Wielka Brytania pod rządami laburzystów przetrwa „te ciężkie czasy”, jak miało to miejsce w przeszłości.
Do czary goryczy po przegranych na terenie całego kraju wyborach lokalnych dołączyła się porażka Kena Livingstone'a w wyborach na burmistrza Londynu. Przegrał on różnicą około 140 tysięcy głosów z kandydatem konserwatystów, Borisem Johnsonem, który objął posadę mera na najbliższe cztery lata. Konserwatyści liczą, iż Londyn będzie widocznym sprawdzianem dla najważniejszych z postulatów ich programu wyborczego, który podczas wyborów przedstawiał w ich imieniu Johnson. Jeśli nowy mer zawiedzie, mogłoby to zaowocować kompromitacją torysów, dlatego też komentatorzy podkreślają, iż każdy ruch Johnsona będzie najpewniej kontrolowany przez szczeble polityczne zarządzające obecnie Partią Konserwatywną. Jego wygrana może być pewnym zaskoczeniem, jednakże będzie podczas nadchodzącej kadencji w pełni wykorzystana przez torysów. Czas pokaże w jakim stopniu założenia ich polityki realizowane przez Johnsona sprawdzają się w stolicy kraju. To z pewnością wpłynie na wyniki wyborów parlamentarnych. Boris Johnson w pierwszych dniach urzędowania, poza nominacją najbliższych współpracowników, zapowiedział zmniejszenie wydatków na reklamę, w tym redukcję etatów doradców odpowiedzialnych za media.
|13
nowy czas | 9 maja 2008
wielka brytania świat ROSJA
Putin w ROli PRemieRA
Będzie rządzić Rosją Bartosz Rutkowski
Władimir Putin przekazał władzę swemu następcy Dymitrijowi Miedwiediewowi, ale Rosja pozostała taka sama. Nie będzie tam żadnych radykalnych zmian politycznych, a już na pewno nie będzie demokracji parlamentarnej, bo gdyby ją wprowadzić – jak mówił jeszcze przed objęciem stanowiska Miedwiediew, wtedy Rosja by się rozpadła. Putin zapewnił sobie kierowanie państwem z tylnego siedzenia, jako premier. Ale nikt nie ma złudzeń, że to on tak naprawdę będzie grał główne skrzypce w polityce coraz silniejszej Rosji. Silniejszej, bo bogacącej się na ropie i gazie, silniejszej, bo wiele sektorów gospodarki zaczęło wreszcie normalnie pracować. Zwykli obywatele Rosji są zadowoleni z ośmioletnich rządów cara Władimira, jak mówiono o prezy-
›› Władimir Putin – zmiana na stanowiskach
dencie Putinie. Uporządkował kraj po latach rozgardiaszu, jaki panował za czasów Jelcyna. Za Jelcyna była demokracja – wspominają Rosjanie, ale nie było gospodarki. Teraz nie ma demokracji, jest trochę gospodarki. Dla zwykłych Rosjan najważniejsze, by renty i emerytury oraz wypłaty były na czas, by w sklepach nie brakowało podstawowych towarów i… wódki. Putin okazał się mistrzem stabilizacji, mit silnego cara Putina jest powszechny w Rosji. I tylko nieliczni zadają sobie pytanie, co się stanie, gdyby następca Putina chciał jednak tym krajem rządzić samodzielnie. Miedwiediew nie jest jednak człowiekiem bezpieki, tak jak Putin, który po tym jak został następcą Jelcyna pozbył się swoich opiekunów i zaczął Rosją rządzić samodzielnie. Otoczenie Putina zostaje na Kremlu, by patrzeć na ręce nowemu władcy. Jak twierdzi wielu zachodnich dziennikarzy, przebywających w Moskwie, jeśli Miedwiediew postanowi rządzić samodzielnie, Putin wróci na Kreml. O takim scenariuszu zachodni obserwatorzy sceny politycznej w Rosji mówią już od dawna.
Ali Agca: chcę być Polakiem! Niedoszły zabójca Jana Pawła II, Ali Agca chce zostać Polakiem. Przebywający w tureckim więzieniu Agca złożył wniosek o nadanie mu polskiego obywatelstwa; chce po odbyciu kary osiąść w Polsce – poinformował jego obrońca, Haci Ali Ozhan.
– To dla nas tylko prasowy przekaz, nie będziemy takich informacji komentować – ucinają jakiekolwiek dyskusje pracownicy polskiej ambasady w Ankarze. – Jakieś trzy tygodnie temu był w naszej ambasadzie w Turcji adwokat Agcy i zapowiedział, że taki wniosek złoży – potwierdza Piotr Paszkowski, rzecznik ministra spraw zagranicznych i dodaje: no i spełnił swoją obietnicę. Pamiętajmy jednak, że podstawowy warunek, by zostać obywatelem naszego kraju, to prze-
bywanie w Polsce co najmniej pięć lat, a Agca ma jeszcze do odsiadki dwa lata, tak więc obywatelem Polski, jeśli zostanie, to jednak nieprędko. Agca chce również, by przeniesiono go do polskiego więzienia, gdzie odsiedziałby resztę wyroku. Jest to kara za zabójstwo, którego ofiarą padł w 1979 roku turecki dziennikarz Abdi Ipekci. 50-letni obecnie Agca ma wyjść z więzienia w 2010 roku. Niedoszły zabójca polskiego papieża został odesłany do Turcji po 19-letnim pobycie we włoskim więzieniu. Ciężko raniony na Placu św. Piotra 13 maja 1981 roku Jan Paweł II spotkał się dwa lata później z Agcą w cztery oczy w więziennej celi, wybaczając mu osobiście zamach na swoje życie. W roku 1999 Jan Paweł II wystąpił z prośbą o ułaskawienie zamachowca. W czerwcu 2000 roku prezydent Włoch, Carlo Azeglio Ciampi, ułaskawił Agcę. Nakazał też jego ekstradycję do Ankary. Po śmierci papieża, Ali Agca prosił władze tureckie, by wypuściły go na chwilę, bo chciałby pożegnać Jana Pawła II. Nie dostał zgody. Brat Agcy, Adnan, powiedział w wywiadzie, że rodzina zamachowca jest w żałobie po śmierci papieża, który był ich wielkim przyjacielem. Po zamachu Jan Paweł II na prywatnej audiencji przyjął też matkę Ali Agcy. Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski wniosek Ali Agcy o nadanie mu polskiego obywatelstwa nazwał szczytem bezczelności. (br)
Cyklon nawiedził Birmę Każdego dnia zwiększa się liczba ofiar cyklonu, który w sobotę z prędkością 193 km/godz. nawiedził Birmę. Według ostatnich danych zginęło około 100 tys. ludzi. Liczba ta zmienia się codziennie. Zniszczeniu uległy zabudowania, drogi i pola uprawne. Tysiące ludzi znalazło się bez dachu nad głową. Wojskowy reżim wiedział o nadchodzącym żywiole, ale nic nie zrobił. Meteorolodzy z sąsiednich Indii ostrzegli birmańskie władze na 48 godzin przed atakiem żywiołu. Dla mieszkańców Birmy cyklon był całkowitym zaskoczeniem, dlatego straty są tak poważne. Mieszkańcy nie mieli czasu na ewakuację i zabezpieczenie. Junta nie udzieliła też pomocy po przejściu żywiołu. Jedyną szansą jest pomoc międzynarodowa. Ze specjalnym apelem do junty zwrócił się prezydent George W. Bush, prosząc o zezwolenie na udzielenie pomocy. Gotowość udzielenia pomocy zdeklarowały liczne państwa, m.in. Wielka Brytania 20 mln dolarów, Stany Zjednoczone 3 mln, UE 3 mln. (gm)
tydzień w skrócie Niemieckie stowarzyszenie bankowe BDB przeprowadziło badania, z których wynika, że jedna trzecia Niemców chciałaby powrotu do marki. 53 proc. uważa, że euro jest przyczyną inflacji. Komisja Europejska wysyła Francji oficjalne ostrzeżenie za przekraczanie deficytu budżetowego. Barack Obama bliżej kandydatury prezydenckiej demokratów w USA. Obama wygrał prawybory w Karolinie Północnej, Hilary Clinton w Indianie, ale rozmiary wygranej czarnoskórego polityka były większe, zaś porażka w Indianie minimalna. Premier Włoch, Berlusconi zapowiada ponowną renacjonalizację linii lotniczych Aitalia, jeśli KE nadal będzie krytykowała rządowe subwencje dla narodowego przewoźnika. Sprawa lotniska Tempelhof pokazała, że podziały na wschodnich i zachodnich Niemców są nadal aktualne. Za utrzymaniem historycznego lotniska głosowało 71,4 proc. mieszkańców dawnego Berlina Zachodniego, a we Wschodnim za jego likwidacją było 63,6 proc.
14|
9 maja 2008 | nowy czas
felietony opinie
redakcja@nowyczas.co.uk 0207 639 8507 63 Kings Grove London SE15 2NA
Szufladki Dorota Józefowicz
Opowiedzieć rzeczywistość – nie sposób. Zrozumieć ją – to dopiero zadanie! Godne geniusza! A że jakoś próbujemy…
W szufladkę pierwszą wsuwam moje The Poles Are Coming. W szufladce drugiej siedzi moja A Couple of Poor, Polish-Speaking Romanians Doroty Masłowskiej. Szufladkę trzecią okupują zaś śliczne angielskie: Miscellaneous; czyli nasze: Różności. Kiedy skończyłam tłumaczenie i asystowanie Tim’owi Samuels i Alex’owi Makintosh z telewizyjnej BBC przy zdjęciach do filmu The Poles Are Coming (szufladka pierwsza), aż wypłakać musiałam się na ramieniu kolegi, opowiedzieć wszystko, co ubodło. – Bo chłopaków nie interesowało nic a nic, kiedyśmy kręcili w Polsce – zawodziłam. – Co za ignorancja! Drogę do Kościana, skąd pochodzi jeden z bohaterów filmu, pan Mariusz, Alex przekimał w taksówce po imprezowej nocy. A sam Kościan, ładne miasteczko z ratuszem w centrum, które przecież zwiedziliśmy, nigdy nie przestał nazywać wioską. Do grzybobrania pana Mariusza – jego niby-hobby, obok przejażdżek rowerem po okolicznych łąkach – doszło tylko i wyłącznie, bo dzień wcześniej, na prośbę Alexa, kupiłam w poznańskim Tesco ostanie kilo pieczarek. Producenci chcieli, żeby było praw-
dziwie – mówiłam to koledze z przekąsem – jak Polacy, to ma być autokar, a nie samolot, a wtedy pewnie będzie i pijaństwo, i śpiewy będą. Po trzydziestu godzinach kwitnięcia i kwiczenia w autokarze – w którym, jak okazało się, żadnego bratania i rozmów o czwartej nad ranem nie było – Tim przed kamerą ceremonialnie powitał zmarnowanych podróżników: „Witamy na Wyspach! Powodzenia wam wszystkim. Tylko płaćcie podatki”. Gdy doszło do emisji, strwożona zasiadłam przed ekranem. I zobaczyłam… ładnie złożony filmik. Z przymróżeniem oka przyglądający się i rozentuzjazmowanej polskej emigracji zarobkowej z jej marzeniami o Utopii, i tak samo – z przymróżeniem – brytyjskiemu trzęsienieniu portkami w strachu przed imigrantami, i jego wygodnemu lenistwu. Sarkazmu, na szczęście, ni śladu; BBC wypolerowała cacko. A że filmu dokumentem raczej bym nie nazwała, że nie wychodzi poza schematy i rampy, że ma na celu, ot, wzbudzać sensacje oraz emocje, by przyciągnąć przed ekran, to już inna sprawa. Mnie na szczęście udało się ciut więcej zrozumieć chłopców z firmy BBC oraz ich pracę, toteż zostało im przeba-
czone. Niegdyś w Rozmowach na koniec wieku (szufladka trzecia) Henryk Waniek przywołał słowa Goethego:„człowiek widzi tylko to, co już zna”. Dlatego, po-zna-wać! I jakby tym śladem brnąć – nie usprawiedliwiając nikogo jakkolwiek, a próbując jedynie więcej zrozumieć – nie zdziwimy się, że percepcja Brytyjczyków może być zaledwie jakaś tam, skoro brytyjska prasa pokroju Daily Mail (szufladka trzecia) tak a nie inaczej pisze o nas-imigrantach, że aż się słusznie Zjednoczenie Polskie z panem Mokrzyckim na czele burzy i podnosi krzyk. Skoro społeczności brytyjskiej zdarzyło się poczytać taką właśnie a nie inną prasę, obejrzeć takich właśnie a nie innych The Poles (who) Are Coming albo nie bagatela, mocny film Kena Loacha It’s a Free World, czy zrozumiała ta społeczność, o czym na deskach Soho Theatre przez cały marzec mówiła w A Couple of Poor, PolishSpeaking Romanians Dorota Masłowska? (Szufladka druga.) Czy dostrzegła autoironię autorki i jej grę? Grę nie tyle pochodzeniem – wbrew temu, co przywodzi na myśl tytuł sztuki – ale bardziej tożsamością bohaterów: Polacy,
Rumuni, Anglicy, wszyscy tacy inni, a tacy sami – kim jesteśmy? Czy raczej: jacy jesteśmy? Albo w ogóle: co wiemy o innych? A może: co właściwie wiemy o sobie??? Henryk Waniek w Rozmowach na koniec wieku (szufladka trzecia) mówił jeszcze, że my niestety: „lubimy schematy, slogany i percepcyjną rutynę. Pozwalają nam widzieć to, czego sobie życzymy, oraz ślepnąć na to, co burzy nasz święty spokój”. Czyżbyśmy zatem nigdy nie mieli wydostać się z niby wolnego, ale szufladkami wypełnionego świata – na podobieństwo gabinetu alchemika Svankmajera u Braci Quay, wdłuż i wszerz, pod sam sufit??? Niechby choć nasze szufladki – jak u Braci Quay – wysuwały się, ukazywały nowe, poddawały przenikalności form, były niczym ruskie matrioszki. Niechby. Opowiedzieć rzeczywistość – nie sposób. Zrozumieć ją – to dopiero zadanie! Godne geniusza! A że jakoś próbujemy…
Krystyna Cywińska, zniechęcona ekonomiczną bessą wyjechała w poszukiwaniu Edenu. Zapowiada powrót za dwa tygodnie.
Jak wykończyć czytelnictwo Przemysław Wilczyński
Powszechny, nieuchronny i wieszczony od dziesiątek lat upadek czytelnictwa nastąpi ostatecznie wkrótce. Nastąpi w wyniku powszechnie i bezkompromisowo czynionych starań, by czytelnictwo uratować.
Czytelnictwo pada. Gazet nikt nie czyta. Redakcje plajtują. Teksty coraz krótsze i głupsze. Nikt nie zagląda do XIX-wiecznych powieści. Nie opłaca się pisać. Tym bardziej wydawać. Jak już się wyda – nie sposób zarobić. Cywilizacja obrazkowa. Dyktatura analfabetów. Zgroza, skaranie boskie, wsie spalone, miasta spustoszone. Długo już takie diagnozy słyszymy. Antoni Słonimski osiemdziesiąt lat temu pisał: „Poziom naszego czytelnictwa jest przygnębiający. Liczba czytelników żałosna. Na kraj trzydziestomilionowy powieść rozprzedana w pięciu tysiącach jest rekordem (…) Czytelników książek mniej jest niż widzów footballowych. (…) Jest tych czytelników tak mało, iż trzeba ich otoczyć opieką państwową, jak żubry w Puszczy Białowieskiej” (Kroniki tygodniowe 1927-1939). A ci, co czytają – wedle Słonimskiego – lepiej, żeby czytać przestali. Podaje Słonimski różne typy czytelników. Choćby „łatwowierny”, który, „gdy przeczyta w numerze prima aprilisowym, że kogoś ugryzła w udo jemioła (…), powie: mój panie, kto by
to pomyślał”. Albo „węszący”, który wie wszystko i „gdy czyta tom poezji Tuwima, mówi: On to pisał do tej blondynki z Tomaszowa. Znam. Jej wuj pracował w Gdańsku.” Albo „roztargniony”: „Gdy czyta dowcipny felieton i pierwsze zdanie go rozśmieszy, tak się śmieje i tyle gada na ten temat, że zapomina o dalszej lekturze.” Nie ma u Słonimskiego typu, który upowszechnił się i – za sprawą internetu – czytelnictwo ostatnio zdominował: czytelnika, któremu nawet pierwsze zdanie nie jest potrzebne, by tekst komentować. Bierze taki komentator (jakiś StruśEmu82 albo Kura-Nioska799) tekst, dajmy na to, o obradach Parlamentu Europejskiego. Bierze i komentuje. StruśEmu82: Żałosny ten Parlamęt Europejski! Jeszcze chwila i każą nam trawestetami zostać. Kura-Nioska79: Sam żałosny jesteś Struś Emu! Parlamęt dobry jest! Radiesteci też dobrzy! Podpisujcie się w obronie Parlamętu i radiestetów!! StruśEmu82: Rzałosna ty jesteś i
matka twoja, Kuro-Niosko, zresztą twój Nick sam świadczy! Kura-Nioska79: A twój nie świaczczy? Też świaczczy! Czytelnicy tacy to widok przykry, nie oni jednak – ani też nie ci opisani w felietonie Słonimskiego – stanowią zagrożenie dla czytelnictwa. Prawdziwe zagrożenie dla czytelnictwa stanowią żarliwi obrońcy czytelnictwa, którzy do gazet – w celu zwiększenia nakładów – doczepiają wszystko, co się da: siano, szampon, zestaw cudów Jana Pawła II, płytę, segregator, kalendarz, poradnik, flagę, krem na zmarszczki itd. Dzięki nim wizyta w kiosku to upokorzenie. Wersja optymistyczna. Dostaję gazetę, bo dziś dołączono niecieszące się powodzeniem gadżety. W drodze powrotnej z kiosku schylam się dziesięć razy, bo z gazety wypadają: mapa Paryża, szampon przeciwłupieżowy i maturalna płyta z językiem francuskim. Kiedy dochodzę do domu, jestem zbyt zmęczony, by oddać się lekturze. Idę spać. Wersja pesymistyczna: Idę po
gazetę, ale nie wiem jeszcze, że dziś dołączony jest do niej krem na celulitis i cuda papieskie część pierwsza. Przede mną pani z jamniczkiem bierze ostani egzemplarz. Wyrywa krem, a gazetę z cudami umieszcza płynnym ruchem w koszu na śmieci. Idę do następnego kiosku, a tam pan z foksterierkiem podchodzi i, kupiwszy ostatni egzemplarz, wyrywa cuda papieskie, a krem wraz z gazetą wyrzuca. Pani idzie do domu z jamniczkiem i kremem. Pan idzie z foksterierkiem i cudami. Gazety – ostatnie w okolicy! – idą na przemiał. Ja idę z niczym do domu. Jak tak dalej będzie szło, obrońcy czytelnictwa wpędzą czytelnictwo do grobu. Do gazet zaczną dołączać pralki i lodówki. Pani z jamniczkiem i pan z foksterierkiem będą po gazety zajeżdżać samochodami dostawczymi, a prawdziwi czytelnicy przerzucą się na TV. Chyba że producenci lodówek i pralek – celem utrzymania się na rynku – zaczną dołączać do swoich produktów dziewiętnastowieczne powieści.
|15
nowy czas | 9 maja 2008
felietony i opinie
Na czasie
KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO
Grzegorz Małkiewicz
Politycy od dawna przestali mówić o narodzie, a jeśli już coś powiedzą, to od razu przepraszają, na wszelki wypadek, żeby kogoś nie urazić. Łatwiej im mówić o społeczeństwie, tylko problem w tym, że tak zwane społeczeństwo, gdzie obywatel, człowiek, jest podmiotem, przypomina raczej byt z zamierzchłych czasów. Można go znaleźć w podręcznikach i wspomnieniach ludzi starszych, ale nie tak znowu starych. O społeczeństwie politycy przypominają sobie ewentualnie w okresie wyborów. Ale i tutaj zagląda wszechobecna cybernetyczna struktura, która zastąpiła więzi społeczne oprogramowaniem – naszego miejsca, powinności, wykroczeń, praktycznie każde nasze zachowanie wpisane jest w wirtualną przestrzeń, gdzie ludzki błąd, okoliczności łagodzące, zwykłe współczucie okazane bliźniemu nie liczą się. Liczy się matematyczna precyzja, która owszem jest precyzyjna, pod warunkiem że wyjściowe założenia programisty (który też jest człowiekiem, i też się myli) zostaną spełnione. A często nie są. Jest coraz gorzej, nie widzę żadnych mechanizmów obronnych przed tym stosunkowo nowym zniewoleniem. Totalitaryzm komunistyczny (pomijając oczywiście morderstwa dokonywane w majestacie prawa przez te państwa) wydaje się niewinną zabawą. Co mogła zdziałać nawet armia tajnych współpracowników, tych złamanych przez system, skądinąd uczciwych, jak się twierdzi, ludzi, w porównaniu z technologią, jaką obecne władze mają do dyspozycji? O opiece Wielkiego Brata (pozostały terminy orwellowskie, ale skala zjawiska przerosła mistrza) najlepiej wiedzą kierowcy, ale nie wiedzą wszystkiego, bo to, co przechodzą inni, pozostaje zwykle ich prywatną
frustracją. Może jakaś organizacja zmotoryzowanych użytkowników dróg powinna je zbierać? Zaczęło się od wykroczenia (tak twierdził komputer), które całkiem niedawno traktowane było z uwzględnieniem wszystkich okoliczności. Kierowca zablokował (tak było w papierach) skrzyżowanie, pozostając z powodu korków na żółtej kratce. Źle obliczył przepustowość skrzyżowania, dostał zdjęcie, ale dowiedział się, że może również uzyskać film z całym zapisem. Za tę usługę zapłacił. Transport for London pieniądze pobrał, a filmu nie przysłał. Pierwsza interwencja. Kierowca dowiedział się też, że podwyższenie kary zostało zrobione automatycznie i w jego przypadku nie obowiązuje. Dostał w końcu dysk DVD… pusty. Kolejna interwencja, a kara rośnie. Podobna rozmowa – w jego przypadku może wyrzucić powiadomienie o karze do kosza. Dostaje drugie DVD… też puste. Mijają miesiące, on czeka, w dalszym ciągu filmowego zapisu zdarzenia (co gwarantuje mu prawo) nie dostaje. Dostaje natomiast powiadomienie od komornika, który grozi sądem. Telefon do TfL – nie ma się czym przejmować, DVD w drodze. Zanim przyszło, do szyby samochodzie znajduje przyklejoną informację, że pojazd ten przestał być jego własnością.
absurd tygodnia Handlarz narkotykami (czyli dealer), którego nazwisko jest chronione przez sąd, po kilku latach niezłych dochodów trafił w końcu na swój kamień. Został aresztowany, a policja w akcie oskarżenia skutecznie udowodniła jego winę z dokładnym wyliczeniem korzyści majątkowych na całkiem przyzwoitą sumę 4,5 mln funtów. Po skazaniu go przez sąd i urzędowym zamrożeniu pieniędzy zdobytych na drodze przestępczej, czekała go druga sprawa powiązana z pierwszą. Władze chciały pozbawić go tych nielegalnie zarobionych pieniędzy, co jest powszechnie praktykowane w takich przypadkach. I tu zaczęły się komplikacje. Policja ustaliła, że wszystkie jego zasoby finansowe pochodzą z handlu narkotykami, więc po zamrożeniu kont bankowych nic mu nie pozostało. Nikt mu jednak nie mógł odebrać prawa do obrony. W jego sytuacji pozostała mu tylko finansowa pomoc państwa. Zwrócił się o tzw. Legal Aid i dostał. Niestety żaden prawnik nie zgodził się go reprezentować w sądzie z powodu niskiego wynagrodzenia w przypadku tak zawiłej sprawy. Został sam wobec prawa. Sędzia nie zgodził się na rozprawę bez obrońcy, bo, jak stwierdził, byłaby ona niesprawiedliwa.
Wacław Lewandowski
Tunio Bez szerszego echa przeszła wiadomość, że we Wrocławiu zmarł w wieku 96 lat hrabia Wojciech Dzieduszycki herbu Sas. Zmarł w niesławie. Przez wiele lat uchodził za największy autorytet pośród społeczności wrocławian, cieszył się prawdziwym szacunkiem mieszkańców miasta. Pamiętam, jakie tłumy przychodziły do jego kabaretu, z jaką gorliwością ludzie starali się o wejściówki. Dzieduszycki uchodził za niezłomnego arystokratę, był żywym symbolem wysokiej kultury „starych, dobrych czasów”, a dla wielu nawet – lokalnym symbolem niezniszczalności idei Niepodległej Polski. Starszy, dystyngowany pan o lasce, były tenor scen operowych (nie tylko lwowskiej, ale i florenckiej i mediolańskiej) tryskał zawsze humorem, potrafił zawstydzać partyjnych dygnitarzy, dobitnie uświadamiając im ich ignorancję nie tylko w sprawach kultury, lecz także w kwestiach życia i funkcjonowania organizmu dużego miasta. Był kochany, poważany, ludzie pozdrawiali go na ulicy i za zaszczyt mieli sobie możliwość napotykania go na swojej drodze. Nic dziwnego, że w nowych czasach został (w 1999 roku) Honorowym Obywatelem Wrocławia. – Mówimy: Wrocław, myślimy: Dzieduszycki,
mówimy: Dzieduszycki, myślimy: Wrocław – mówił z tej okazji profesor Janusz Degler. O Dzieduszyckim mówiono wówczas jako o bohaterze, kimś, kto przeżywszy hitlerowski obóz koncentracyjny i utraciwszy swoją „małą ojczyznę” (i majątek) nie załamał się, nie poddał i podążył na Ziemie Odzyskane, budować życie od nowa. Komuniści – mówiono wtedy – z braku fachowców zachcięli wykorzystać ogładę i obycie Dzieduszyckiego i zrobili go (na „okres przejściowy”) dyrektorem młynów wrocławskich, późniejszych Państwowych Zakładów Zbożowych. I temu wyzwaniu Tunio (tak go, od zdrobnienia „Wojtunio”, powszechnie nazywano) stawił czoło z humorem, ba, wymyślił nawet markę handlową „mąka wrocławska” oraz przebój handlowy lat powojennych – „makaron czterojajeczny”, czyli – jak śmiał się po latach – „cztery jaja na tonę mąki”... Bo Tunio był czarujący! Bomba wybuchła w 2006 roku, gdy odkryto, że hrabia Dzieduszycki był gorliwym tajnym współpracownikiem UB, a potem SB, łącznie przez 23 lata, do 1973 roku. Napisał ponad 400 donosów-raportów, bez cienia zażenowania obciążał podległych mu pracowników. W aktach SB figurował jako TW Jeden i TW Turgieniew.
Sędziwy już był i schorowany i żal było patrzeć, jak prosi przed telewizyjną kamerą o wybaczenie, jak zrzeka się tytułu honorowego wrocławianina. Potem wycofał się z życia publicznego, zresztą – „wycofano go”, niezależnie od jego decyzji; po prostu przestano zapraszać na imprezy kulturalne, gościć, honorować... Tunio przestał być częścią składową kulturalnego pejzażu miasta i zrobiło się o nim cicho, przeraźliwie cicho, co dla przyzwyczajonego do rozgłosu, do bycia w centrum wydarzeń musiało być karą najdotkliwszą z dotkliwych. Bóg już ma z nim sprawę i ja sądzić Tunia w tym felietonie nie zamierzam. Ale jego los jest przykładem, powiedziałbym, antymarksistowskiej prawdy o człowieku, którego wcale nie determinuje, nie określa środowisko rodzinne i otoczenie społeczne, pośród którego się ukształtował. Pokazuje, że można było zostać donosicielem mimo starannego wychowania; że można być łapsem mimo wysokiej świadomości i kulturalnych nawyków; że można było dać się moralnie zniszczyć w imię koncesji podsuniętej przez zbrodniczą władzę. Historia kariery i upadku Tunia jest – sądzę – ważną częścią historii komunizmu w Polsce. Jej przemyślenie zalecałbym zwłaszcza tym, którzy powiadają, że tego komunizmu tak naprawdę u nas nie było...
|16
nowy czas | 9 maja 2008
punkt widzenia
Oko w oko z historią Wojciech Goczkowski
Gdy by prze pro wa dzo no an kie tę ma ją cą wy ło nić naj bar dziej kon tro wer syj ną pol ską in sty tu cję kul tu ral ną w Lon dy nie, wy da je mi się, że POSK za jął by pierw sze miej sce na li ście or ga ni za cji, któ re po tra fią pro wo ko wać cał ko wi cie skraj ne opi nie. Na ska li emo cji, ja kie wy wo łu je ta in sty tu cja znaj du ją się chy ba wszyst kie od cie nie za chwy tu, jak i... – po sta raj my się ująć rzecz ele ganc ko i eu fe mi stycz nie – awer sji. Nie mam wystarczających kompetencji ani wiedzy, dotyczącej działalności tej instytucji, abym mógł dokonywać kategorycznej oceny. Nie taki jest zresztą cel tego tekstu. Napiszę o rzeczy dużo ważniejszej. Na początku jednak chciałbym zachęcić czytelników, jeśli nie do porzucenia uprzedzeń i niechęci do Polskiego Ośrodka SpołecznoKulturalnego, to przynajmniej wzięcia ich w nawias w trakcie lektury, ponieważ inicjatywa, o której chcę opowiedzieć zasługuje na uwagę oczyszczoną ze stereotypów i antypatii. Dzieją się dobre rzeczy w POSK-u! Czy Historia może nas czegoś nauczyć? Prze-
cież gdyby wiedza o przeszłości miała jakąś wychowawczą czy choćby perswazyjną moc, jednostki nie popełniałyby błędów swoich rodziców, a przyszłość państw i narodów moglibyśmy złożyć w ręce historyków i archiwistów. Po co zbierać stare papiery i niefunkcjonalne meble? Dlaczego oglądać się w przeszłość? Czyż nie lepiej wybrać przyszłość? Wszystkie te pytania, zadawane często przez młodzież, przypomniałem sobie, kiedy zwiedzałem kolekcję POSK-u – zbiory złożone ze spadkowych darowizn rodzin Gray, Motz, Zawadzki, Lurczyński, Eisler. Wokół mnie obrazy, meble, książki i dokumenty. Niezwykła to kolekcja. Ocena jej wartości artystycznej i przydatności do badań historycznych jest dopiero przed nami, ale już dzisiaj można powiedzieć, że ekspozycja pełni ważną, trudną do przecenienia funkcję edukacyjną i informacyjną. Odwiedzają ją grupy młodzieży i goście POSK-u, bywa, że znani brytyjscy politycy jak Ken Livingstone czy Boris Johnson. Jest to jedno z nielicznych miejsc w Londynie, gdzie można poznawać polską historię ostatnich sześćdziesięciu lat w konwencji muzealnej wystawy. Kolekcja jest wciąż powiększana o nowe eksponaty, a jej organizatorzy pracują nad udoskonaleniem technik prezentacji. W przyszłości planują wprowadzić prezentacje multimedialne i opracowują katalog zbiorów dostępny dla zwiedzających. Koncepcja ekspozycji zakłada rozbudowywanie dwóch zasadniczych wątków. Pierwszy opowiada o wydarzeniach historycznych poprzez pamiątki pozostawione przez Polaków żyjących na emigracji, którzy stali się częścią historii zarówno Polski, jak i Wielkiej Brytanii. Jest to świat widziany z perspektywy generałów i ambasadorów. Historia pisana z dużej litery, którą możemy znaleźć w szkolnych podręcznikach.
rewers czyli déjá vu z ubiegłego tygodnia Marcin Piniak
a tem ma my news. Ty tuł: Re por te rzy bez gra nic. Lid: re dak cja go niec.com szu ka dzien ni ka rzy. Kor pus: Por tal in ter ne to wy go niec.com po szu ku je re por te rów -ama to rów z ka me ra mi. Dla za in te re so wa nych na stro nie por ta lu re dak to rzy za mie ści li przy spie szo ny kurs dzien -
Z
›› Życie ludzi okazuje się dla nas ciekawsze i bliższe naszemu osobistemu doświadczeniu, dlatego miejsca takie jak POSK i jego kolekcja, która powinna przekształcić się w muzeum, mają ważną rolę do spełnienia. Drugi wątek ukazuje losy zwykłych ludzi. W podręcznikach nie odnajdziemy ich doświadczenia. Często jednak to właśnie życie takich ludzi okazuje się dla nas ciekawsze i bliższe naszemu osobistemu doświadczeniu, niż opisy i syntezy procesów historycznych. Wówczas dochodzi do spotkania z historią oko w oko i pojawia się możliwość zbliżenia pokoleń. Dlatego miejsca takie jak POSK i jego kolekcja, która powinna przekształcić się w muzeum, mają ważną rolę do spełnienia. Szczególnie dzisiaj, kiedy powiększająca się społeczność polska na emigracji traci Fawley Court i zbiory księdza Józefa Jarzębowskiego. Powstałe puste miejsce należy zapełnić. Kolekcja POSK-u stwarza taką szansę. Ponieważ nawet jeśli często pozostajemy obojętni na pouczenia płynące z doświadczeń poprzed-
ni kar ski on li ne. Naj lep sze tek sty i fo to gra fie zo sta ną w na gro dę opu bli ko wa ne na ła mach por ta lu, a ich au to rzy do stą pią za szczy tu współ pra cy z go niec.com. Jed nak re dak cja za strze ga so bie pra wo dys po no wa nia in for ma cja mi oraz od mo wy ich pu bli ka cji bez po da nia przy czy ny. Ko niec new sa. Dla nie wta jem ni czo nych w dzien ni kar ski warsz tat go niec.com przy go to wał krót kie wy ja śnie nie: News skła da się z dwóch za sad ni czych czę ści: li du i kor pu su. Lid (z ang. le ad) to umiesz czo ne na po cząt ku tek stu skró to we zda nie przed sta wia ją ce naj waż niej sze in for ma cje za war te w kor pu sie. Po zwa la czy tel ni ko wi za po znać się po krót ce z fak tem. Kor pus (z ang. bo dy) to tekst, któ ry roz wi ja stop nio wo to, co zo sta ło za war te w li dzie. Waż ną czę ścią kor pu su jest tło wy da rzeń (z ang. back gro und), czy li umiej sco wie nie fak tu na tle do tych cza so wych wy da rzeń. Te raz po ra na umiej sco wie nie fak tu na tle do tych cza so wych wy da rzeń. Tło jest mgli ste. Tło wy zna cza mo tyw głów ny. Tło de cy du je. Tło to tłok na iw nych, któ rym ma rzy się me dial na ka rie ra. W ni by me diach o du żych za pę dach. Jak to re por te rzy z mar ną dyk cją ra dia.go niec ma ją zwy czaj py tać o go rą ce wra że nia z za koń czo ne go wła śnie show. Show to na dmu cha ny do gra nic pu sty ba lo nik w od mę tach in ter ne tu. W je go kon tek ście de kla ra cje dy rek to ra sta cji An drze ja Woch na: Jed nym z na szych po my słów są pro gra my pu bli cy stycz ne po ru sza ją ce naj waż niej sze dla miesz ka ją cych i pra cu ją cych w Wiel kiej Bry ta nii Po la ków pro ble my. Chce my, aby na sze ra dio nie by ło in ter ne to wym „plank to nem”, ale praw dzi wą gru bą ry bą na ryn ku sta cji in ter ne to wych – są co naj mniej gru bo nie na miej scu. Re kla my Gru py Me dial nej Go niec ata ku ją nas co dru gą stro nę pa pie ro we go wcie le nia – moż li wość pra cy dla te go im pe rium, ja ko ka me rzy sta -mon ta ży sta czy pre zen ter te le wi zji in ter ne to wej na plat for mie cy fro wej o za się gu wiej skie go ra dio wę zła. Po le cam go rą co wy wiad pro fe sjo na list ki z Go niec.TV z ka ba re tem Ani Mru Mru. Koń pol ski by się uśmiał. Pa ni Aniu, pa ni wy wiad z Ani Mru Mru to im po nu ją ca ro bo ta i na pew no na le ży pa ni do lu dzi od waż nych bez dwóch zdań i bez wąt pie nia po my sło wych. Gdyż ta kie wy ma ga nia sta wia Gru pa Go niec Pol ski kan dy da to wi na sta no wi sko dzien ni ka rza te le wi zyj ne go. Tła wy star czy. Wra ca my do new sa. Do ka rie ry re por te ra -ama to ra. Za tem po sta na wiam być szyb szy niż re por ter go niec.com (por tal Goń ca Pol skie go) i na pi sa łem mój news z na dzie ją pu bli ka -
nich pokoleń (wiem, że niektórzy mają trudności z połączeniem prostych faktów z przeszłości z teraźniejszością i przyszłością), to zawsze pozostaje odwołanie się do uczucia wdzięczności wobec pokolenia, które okazało wyjątkową gotowość poświęcenia i służenia ojczyźnie w okolicznościach nieporównywalnych z niczym, co w historii Europy wydarzyło się dotychczas. Wdzięczność ta wymaga jedynie dostrzeżenia „którędy przebiega dział pokoleń między tymi, którzy nie dopłacili, a tymi, co musieli nadpłacać?” i „po której jesteśmy stronie?” (Jan Paweł II, Myśląc Ojczyzna). Kolekcja POSK-u pozwala uświadomić sobie tę linię podziału między pokoleniami i przywraca pamięć o tych, którzy niewątpliwie „nadpłacili” walcząc o wolność i możliwość zachowania narodowej tożsamości.
cji na ła mach go niec.com – po dob no pierw sze go por ta lu dla Po lo nii w Wiel kiej Bry ta nii. Mam oka zję wje chać na dzien ni kar skie sa lo ny w wiel kim sty lu. Do łą czyć do elit. Po nie waż zda rze nia na te ma ty dla go niec.com, jak czy ta my, po win ny być: krót ko trwa łe, ła two za uwa żal ne, jed no znacz ne i nie bu dzą ce wąt pli wo ści, zna czą ce, zgod ne z ocze ki wa nia mi, nie spo dzie wa ne, po wta rzal ne, kon tra stu ją ce z in ny mi wy da rze nia mi, sper so ni fi ko wa ne, ne ga tyw ne, do ty czą ce państw od gry wa ją cych waż ną ro lę w świe cie i do ty czą ce elit. To gru bo – jak ma wia ją zio ma le. Mo je ty py w przy pad ku te go new sa to na pew no: ła two za uwa żal ne – nie spo sób prze ga pić; zgod ne z ocze ki wa nia mi – w tym wy pad ku jak naj bar dziej; ne ga tyw ne; do ty czą ce państw od gry wa ją cych waż ną ro lę w świe cie – oczy wi ście cho dzi o im pe ria me dial ne; do ty czą ce elit – to zde cy do wa nie strzał w dzie siąt kę. Do bry, wy pa sio ny news. Eli tar ny. Jed nak gdzie ta ki bied ny re por ter -ama tor znaj dzie te mat na news do ty czą cy państw od gry wa ją cych ro le i to na wet waż ne, nie ws po mi na jąc o spo tka nych eli tach na swo jej ama tor skiej dro dze? Jest dla nie go ra tu nek. Fo to gra fia pra so wa. I w tym za gad nie niu re dak to rzy go niec.com udzie la ją cel nych wska zó wek. Je śli kandydat jest w po sia da niu te le obiek ty wu, i elit mo że się gnąć. Sper so ni fi ko wa nych. Jed nak po wi nien za dbać o: Kadr – po win ny się w nim zna leźć naj waż niej sze ele men ty bez np. głów przy pad ko wych osób, sa mo cho dów, drzew itd. I co szcze gól nie waż ne we dług spe cja li stów go niec.com – na tu ral ny kard [przy ta czam do słow nie – M.P.] to kard po zio my, na le ży uni kać ka dru pio no we go. Ostrość – skie ro wa na na fo to gra fo wa ne zda rze nie. Świa tło – uni kaj ro bie nia zdjęć „pod słoń ce”, je że li nie ma in nej moż li wo ści, na le ży włą czyć wte dy lam pę bły sko wą, je śli jest ciem no sko rzy staj z usta wień au to ma tycz nych. Plan – uni kaj pla nów ogól nych, nie mu sisz na jed nym zdję ciu zmie ścić wszyst kie go. Od le głość – sta raj się po dejść bli sko cen trum wy da rze nia, w osta tecz no ści użyj zoo mu. Po zy cja – trzy maj apa rat nie ru cho mo. Roz dziel czość – rób zdję cia z naj wyż szą moż li wą roz dziel czo ścią. Czy to nie jest pro ste? Proste jak drut! – oka zu je się. Nic tyl ko zo stać dzien ni ka rzem. Mul ti me dial nym. Ga ze ta, ra dio, te le wi zja, por tal. Full opcja. Re por te rzy bez gra nic. Mi sja. To wszyst ko na dziś, dro dzy od bior cy, wi dzo wie, słu cha cze i czy tel ni cy. Wi ta my w kra inie cza rów.
|17
8maja 2008 | nowy czas
reportaż
Kariera frajera Paweł Rosolski
arek przyjechał na Wyspy w drugiej połowie 2005 roku. Jak wielu z „naszych” w ostatnich latach. Jednak jak niewielu z „naszych” wcale nie musiał tego robić. Tutaj też nietypowo zaczynał – jego dziewczyna miała już pracę z polecenia, więc o start nie musieli się martwić. Oboje po studiach, z bagażem doświadczeń i pełnym prawem do zapisania nowej, wyspiarskiej karty w swoim życiorysie. Biegły angielski dawał im przewagę na starcie. Jak miało się okazać kilka lat później, dla nas język to rzecz najważniejsza, dla wielu Anglików to zdecydowanie za mało... Marek zakładał, że zostanie tu co najwyżej cztery miesiące. Anglia od lat nie jest już krajem (jak się wciąż wydaje tym, którzy jeszcze tu nie dotarli), w którym pracodawcy czekają na przybyszów z Kontynentu z otwartymi rękami. Potrzebna jest odrobina szczęścia i tzw. perfect timing. Markowi się powiodło – po tygodniu poszukiwań znalazł pub w londyńskiej dzielnicy uznawanej za oazę spokoju, gdzie akurat zwalniały się etaty. Po szybkiej, konkretnej rozmowie z managerem, na „ładne oczy”, bez doświadczenia, wskoczył za bar nie mając pojęcia czym się różni lager od ale, czy też gin od sherry. Początki były ciężkie – geograf z wykształcenia, musiał wznosić się nieraz na wyżyny intelektualne, by zrozumieć kulturę i mentalność „zamawiaczy” drinków. Postaci przewijające się codziennie przez pub często na twarzy miały wypisany zagmatwany życiorys. Począwszy od pijącego po kryjomu tanią whisky Willy’ego poprzez bezimiennego prawnika z trzema szklankami rose w okolicach południa, ludzie ci tworzyli niespójny aczkolwiek wyrazisty obraz pubowej rzeczywistości. Jeżeli dodać do tego poranny przegląd prasy, znajomość ostatnich raportów Sky Sports News i perypetii bohaterów najpopularniejszych seriali oraz znane wszystkim bywalcom pubu problemy osobiste innych „przesiadywaczy”, Marek miał czasami wrażenie, że gdyby tylko studiował socjologię, po dwóch tygodniach miałby gotową pracę magisterską. W ciągu miesiąca przeszedł przez wszystkie szczeble edukacji pubowej – poznał najdrobniejsze nawet sekrety działania małej jednostki ekonomicznej, jaką jest pub w Wielkiej Brytanii. Po czterech miesiącach nadszedł czas na zastanowienie się co dalej. Jednak stała praca i niezłe zarobki zadecydowały o podjęciu decyzji, by zostać i chwytać wiatr w żagle. Cieszył się stuprocentowym zaufaniem managera więc z barmana szybko awansował na pozycję headbar, po kilku miesiącach został asystentem managera, a licencje zrobione następnego roku pozwoliły mu na samodzielne prowadzenie pubu podczas nieobecności przełożonego. Mijały więc tygodnie, miesiące, mnożyły się większe i mniejsze problemy, ale nie brakowało też przyjemnych momentów. I tak dzień po dniu aż do września 2007 roku... Spokojna, słoneczna, wrześniowa niedziela – już po sesji meczów Premiership. Pub powolutku pustoszeje, rodziny wychodzą z dziećmi na patio, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Do baru podchodzi Bill – stały klient, od lat pijący kieliszek tego samego wina cabernet sauvignon.
M
– Mark, jakiś podpity koleś na zewnątrz jest lekko niespokojny, możesz coś z tym zrobić? – Rutyna – pomyślał Marek i za chwilę, w asyście swojego headbara, również z Polski, spotkał się twarzą w twarz ze 165-centymetrowym typowym przedstawicielem weekendowego binge-drinkowania. Krótka, uprzejma sentencja z cyklu „zwolnij trochę” zwykle załatwiała sprawę. Nie tym razem. Podpity koleś szybko zdał sobie sprawę, że ma do czynienia z obcym akcentem, więc wybełkotał niewyraźnie, lecz głośno: – I own this pub! You don’t even speak English' [Ja tu rządzę, ty nawet nie mówisz po angielsku – przyp. red.]. Marek zignorował tę uwagę – nie pierwszy raz ktoś nie mógł się pogodzić, że Polak gra pierwsze skrzypce w angielskim pubie... Pięć minut później koleś leżał już związany w kaftanie bezpieczeństwa. Krzyki i wulgaryzmy było słychać daleko poza pubem. Zanim zaciągnięto go do samochodu policyjnego, minęło kolejne piętnaście minut... Dla Marka te kilkanaście minut szybko zapisało nowy rozdział w jego wyspiarskim życiorysie. Pęknięty i wciąż krwawiący nos z raną ciętą na długość 1 cm (zapewne od obrączki na palcu kolesia) nie bolał. W marka głowie przewijały się sekwencje wypadków. Wiedział, że nie mógł ciosu oddać – to tylko skomplikowałoby ewentualne sprawy w sądzie. Wiedział, że na Wyspach atak na pracownika pubu jest równoznaczny z atakiem na policjanta. Wspomagany przez przepisy prawa i kamery rejestrujące wszystkie zdarzenia miał świadomość, że odpowiedzialny jest za ład i porządek w tak ważnym dla angielskiego życia publicznego miejscu pracy, jakim jest pub.Wiedział, że na wsparcie może liczyć tylko ze strony swojego jedynego przyjaciela w
Marek wiedział, że na Wyspach atak na pracownika pubu jest równoznaczny z atakiem na policjanta. Brakiem reakcji ze strony stałych klientów nie był zaskoczony. Oni wciąż oglądali pasjonującą powtórkę meczu. pubie, headbara Andrzeja. Dzięki jego pomocy oraz głównego managera, który szybko wybiegł ze swojego mieszkania nad pubem, koleś nie był w stanie uciec. Brakiem reakcji ze strony stałych klientów, z którymi przecież przez dwa lata Marek miał, jak mu się wydawało, znakomite kontakty, nie był zaskoczony – raczej trochę zawiedziony. Oni wciąż oglądali pasjonującą powtórkę rozegranego tego dnia meczu, kiedy w „ich” pubie zaatakowano jakiegoś tam Polaka... Jamie W. wyrokiem sądu niższej instancji został uznany winnym rasistowskiej napaści na pracownika pubu, zakłócenia porządku publicznego pod wpływem alkoholu i utrudnianie pracy policji. Otrzymał karę czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok, dwunastomiesięczny nadzór policyjny, konieczność odbycia dziewięciomiesięcznej kuracji odwykowej oraz nakaz przepracowania 60 godzin na rzecz lokalnej społeczności. Jako rekompensatę dla poszkodowanego Marka sąd zarządził karę w wysokości 250 funtów. Policja do 30 kwietnia 2008 roku wciąż ustala obecne
miejsce pobytu Jamiego W. W rzeczywistości oznacza to, że po siedmiu miesiącach od zdarzenia żadne z postanowień sądu nie zostało wprowadzone w życie. Marek najprawdopodobniej nigdy nie zobaczy należnych mu 250 funtów... Wysokość zasądzonego odszkodowania nie była w żadnym stopniu adekwatna do upokorzenia i bólu, jakie musiał znieść – to jednak nie było dla niego najważniejsze. Ważna była odpowiedź na pytanie o skuteczność egzekwowania wyroku na Wyspach – odpowiedź tę chyba już znamy... Pracował w tym pubie jeszcze cztery miesiące – bardziej z przekory, niż zdrowego rozsądku. Kilka dni spędzonych na rozmyślaniu po operacji plastycznej nosa w jednym z londyńskich szpitali zaprowadziły go donikąd. Niby chciał się wyrwać, coś jednak kazało mu trwać w przekonaniu, że to wciąż jego powołanie. Dostał ogromne wsparcie od managera i współpracowników, żadnego od firmy... Od tamtej pory każdy dzień był pytaniem – kiedy zdarzy się następny raz? Historia, jakich nie publikuje się w codziennej prasie brukowej. Jednak coś nakazuje zastanowić się, czy to tylko zbieg okoliczności, czy musi nadejść czas zapłaty za ambicje i plany na obcej ziemi. Pytań rodzi się wiele... Na największych polskich portalach internetowych wirtualni dziennikarze powtarzają tłustym drukiem te same tematy: Polacy pożądani na Wyspach, Polscy fachowcy w cenie. Generalizowanie to zmora współczesnego społeczeństwa. Niepoparte żadnymi konkretami tezy stawiane przez internetowych „bogów dziennikarstwa” tworzą płaski obraz rzeczywistości Polaków pracujących na Wyspach. Może historia Marka da choć niektórym trochę do myślenia na temat naszego miejsca tutaj.
18|
9 maja 2008 | nowy czas
twój portfel
Droga, coraz droższa Polska
Jak przedstawia się najbliższa przyszłość? Zdania są podzielone –albo sytuacja ulegnie stabilizacji, albo inflacja sięgnie nawet 8 proc., bo i takie analizy ujrzały światło dzienne.
danie pieniędzy okazało się bardzo bolesnym doświadczeniem, a tym bardziej dotkliwym i przykrym, gdy oszczędzały osoby pracujące za granicą często w bardzo ciężkich warunkach, które starały się zarobić i wyjechać z pokaźną sumką pieniędzy. Dzisiaj stracili, często olbrzymie kwoty. Nie zarobili też lokujący w bankach na specjalnych lokatach terminowych czy też bezterminowych. Banki w Polsce kusiły do składania u nich swoich pieniędzy oprocentowaniem sięgającym nawet 6 proc. I co z tego, skoro gros z tych „zarobków” zaczęła pożerać inflacja. Biorąc pod uwagę bardzo uśredniony scenariusz dotyczący inflacji rocznej na poziomie np. 4 proc., a lokata w banku została oprocentowana w skali roku na np. 5 proc, to ile zarobimy? Pamiętajmy jeszcze o tzw. podatku Belki, a więc podatku od zarobionych odsetek. Lokowanie nie przynosi korzyści, chyba że mowa o astronomicznych kwotach sięgających co najmniej kilkuset tysięcy złotych. W przeciwnym razie zarobek jest niewielki, niestety.
Jeszcze dwa, trzy lata temu
InflacyJne antIdotum
Przemysław Kobus
Życie w Polsce staje się coraz droższe. Inflacja osiągnęła w marcu 4,1 proc., ceny artykułów żywnościowych ciągle rosną, do tego dochodzą jeszcze słabe względem złotego waluty. Oszczędności zza granicy znikają za sprawą silnej złotówki, a oszczędności krajowe przejada inflacja.
Jeszcze dwa, trzy lata temu, nie wspominając o początkach historii polskiej emigracji zarobkowej, wypłaty w walucie obcej stanowiły znaczny zastrzyk finansowy dla domowych budżetów. Wystarczyło, że za granicą – np. w Niemczech – pracował jeden członek rodziny, by status życia w Polsce należał do jednego z wyższych. Wszyscy pamiętamy silne euro, które w stosunku do złotówki stanowiło przynajmniej jej czterokrotność, pamiętamy też doskonale funty – blisko siedem złotych za jednego funta. Także dolary stanowiły wyznacznik luksusu, ponieważ dzięki dolarom można było śmiało finansować budowę domu, zakup samochodu,czy chociażby dobre, jeśli nie luksusowe wczasy. Dzisiaj dolar należy do kręgu słabszych walut, a średni mnożnik względem złotówki – razy dwa – skłania do zastanowienia się nad sensem poszukiwania pracy za oceanem. Owszem, słabe waluty obce cieszą Polaków, gdy chodzi o zakupy, ale martwią, gdy w rachubę wchodzą wypłaty w dewizie. Polacy, którzy ładnych parę lat temu wyjechali za pracą np. do Wielkiej Brytanii, mają dzisiaj prawo złościć się i wściekać na obecną sytuację ekonomiczną. Wartość funta względem złotówki spadła na przestrzeni kilku lat o blisko trzy złote. Dolar spadł grubo o ponad złotówkę, euro również notuje niechlubne rekordy żenujących wartości. Zakładając, że ktoś odłożył jakiś czas temu 100 funtów, zamiast zysku, odnotował poważną stratę – z blisko 700 złotych, ma w Polsce teraz nieco ponad 400 zł. Bolesna strata, a bolesna tym bardziej, że ceny w Polsce drastycznie pną się w górę. Więcej płacimy za jedzenie, za usługi, za benzynę. Wyższe są czynsze, opłaty za
wodę, elektryczność, a na domiar złego w pogoni za inflacją drożeje bardzo gaz. Wszystkie te wzrosty nie pozwalają teraz Polakom spokojnie spoglądać w przyszłość, a atmosferę niepewności o dalsze losy oszczędności i kosztów życia potęgują wypowiedzi części specjalistów – nie tylko tych z Polski – o wręcz szalejącej inflacji.
wyhamowania, co prawda w marcu odnotowano jej spadek w porównaniu z lutym, ale zwróćmy uwagę, że spadek dotyczył 0,1 proc. Czy o takim spadku można mówić, że jest znaczny? Czy taki spadek może wróżyć stabilizację? Zdaniem przedstawicieli polskiego banku centralnego i Ministerstwa Finansów może.
InflacJa
specJalIścI I prognozy
Główny Urząd Statystyczny co chwilę publikuje zestawienia dotyczące głównie wzrostu zarobków w różnych sektorach polskiej gospodarki. Ostatnie dane mówią o wzroście wynoszącym ponad 11 proc. Problem tylko w tym, że wzrosty te mają poniekąd charakter wirtualny. Stanowią średnią wszystkich płac, przy czym średnią napędzają w znacznej mierze płace na stanowiskach kierowniczych w dużych przedsiębiorstwach prywatnych i państwowych. Tam mogą one sięgać kilkudziesięciu tysięcy złotych dla osoby. Na dole statystycznej drabiny znajdują się natomiast tzw. zwykli Kowalscy, a więc osoby osiągające miesięcznie zarobki rzędu 800 – 1400 złotych netto. I ta właśnie sfera jest w kraju najliczniejsza. Szeregowi urzędnicy, sprzedawcy, sklepikarze, telemarketerzy, mechanicy (nie właściciele serwisów), hydraulicy czy zwykli budowlańcy zatrudnieni w firmach są dalecy od stwierdzenia, że czują zwyżki płac. Czują natomiast podwyżki cen chleba, mięsa, nabiału, usług. Odczuwają podwyżki cen benzyny – dzisiaj za litr bezołowiowej 95tki trzeba płacić średnio 1 funta. To dużo, jeśli nie bardzo dużo. Jak na złość, inflacja nie specjalnie dąży do
Warto zwrócić uwagę na fakt, iż w komentarzach do wszystkich najnowszych wyników zawsze pojawia się pewne stwierdzenie: „szybciej niż prognozował NBP [Narodowy Bank Polski – red.]”. Oznacza to więc, że wcześniej powstałe prognozy ulegają dość szybkiej dezaktualizacji, nie korelują w żaden sposób z realną sytuacją na rynku. Mimo to władze są przekonane, że sytuacja zostanie samoistnie opanowana. Szef NBP, Sławomir Skrzypek, wyraził nawet śmiałe przekonanie, że inflacja w Polsce powróci do poziomu poniżej 3,5 proc. Kiedy? Niewykluczone, że na początku przyszłego roku. Mniejszym optymizmem zionie z Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”, według których inflacja jeszcze w tym roku przekroczy 3,5 proc. [3,5 proc. dla całego roku, nie poszczególnych miesięcy-red.]. Komisja Europejska na podstawie przeprowadzonych analiz, stwierdziła natomiast, że wskaźnik osiągnie 4,3 proc. Jeszcze dalej – co już niestety przeraża – posunęła się Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która wyliczyła wskaźnik inflacji w Polsce nawet na 8,4 proc. (!)
Gdyby więc ziścił się ten czarny scenariusz, trudno powiedzieć, jak dalece oszalałaby polska gospodarka, czy też w jakim stopniu uległby obniżeniu status życia przeciętnej polskiej rodziny. Trudno to dzisiaj przewidzieć. Ale co warto podkreślić, przedstawiane analizy są tylko prognozami. Według OECD na drastyczny wzrost inflacji będą miały wpływ trzy czynniki: wzrost popytu konsumpcyjnego, skok cen ropy i żywności i utrzymywanie się cen regulowanych. Wśród inflacyjnych zagrożeń znajdują się też stale rosnące w kraju ceny gazu. Od kwietnia stawki poszybowały w górę. Samorządy natomiast dość ochoczo serwują mieszkańcom miast i gmin podwyżki opłat za wodę, za wywóz nieczystości, itd. Nic dziwnego – inflacja zwyżkuje, ceny ropy też. Spirala podwyżek nakręca się samoistnie.
oszczędnoścI Jakiekolwiek oszczędzanie w walutach obcych stanowi teraz olbrzymie ryzyko, a właściwie pewne źródło straty. Nie ma absolutnie żadnych racjonalnych przesłanek za lokowaniem pieniędzy w waluty obce. Notują względem złotówki spore spadki. – W 2005 roku ulokowałem „pod poduszką” ok. tysiąc funtów. Dzisiaj pluję sobie w brodę, że nie wykorzystałem tych pieniędzy inaczej – mówi jeden z byłych emigrantów zarobkowych. Podobnie uważa większość tych, którzy zdecydowali się na oszczędzanie na konkretne cele w Polsce, głównie mowa tutaj o oszczędzaniu na zakup nieruchomości. Odkładane pieniądze miast zarabiać na siebie, ciągle traciły. Odkła-
Czy takie w ogóle istnieje? Biorąc pod uwagę nie najlepszą kondycję gospodarek na całym świecie, trudno dzisiaj jednoznacznie stwierdzić, że wszystko będzie dobrze. Bo nie wiadomo, czy będzie. Ekonomiści i analitycy bankowi wypowiadają się w tej materii bardzo ostrożnie. Wyjątkiem są chyba tylko politycy i rządzący, którzy nawet w najgorszej sytuacji znajdą coś optymistycznego, byle by tylko nie straszyć społeczeństwa. Ale tego straszyć nie trzeba, bo samo dokładnie widzi, o ile wzrosły koszty życia. Bochenek chleba na przestrzeni dwóch lat wzrósł średnio ze złotówki do blisko trzech złotych. Eksperci ze strony organizacji skupiających w Polsce pracodawców lekarstwa na inflację doszukują się m.in. w zmianie prawa pracy. Chodzi tu np. o ułatwienia w zatrudnianiu tańszej siły roboczej ze wschodu (Ukraina, Białoruś). Na ile sytuacja uległaby poprawie? Z pewnością polepszyłaby kondycję samych pracodawców, dla których część kosztów utrzymania polskiego pracownika zmniejszyłaby się na rzecz obcokrajowca. W walce z inflacją spore pole do popisu ma też bank centralny, to on bowiem musi umiejętnie lawirować między zwyżkami na rynkach światowych, a sytuacją w Polsce. Może warto skończyć z polityką silnej złotówki? W każdym razie i NBP, i Rada Polityki Pieniężnej mają co robić, wręcz muszą. W przeciwnym wypadku, nawet najzgrabniejsze medialnie programy rządowe nawołujące Polaków do powrotu do kraju nie przyniosą pożądanych rezultatów. Po co bowiem wracać tam, gdzie straciliśmy oszczędności, bądź oszczędności pożarła inflacja?
|19
nowy czas | 9 maja 2008
redaguje Roman Waldca
czas
pieniądz biznes media nieruchomości migawki
e i n a t a l e i n a t e i n a t Nie
OPORNI NIEMCY I AUSTRIACY Niemcy i Austria będą za kilka miesięcy jedynymi krajami UE, w których Polacy nie będą mogli legalnie pracować. Francja, Belgia i Dania szykują się do zniesienia restrykcji, bo przestały obawiać się masowego napływu emigrantów z nowych krajów UE. EURO W 2011 Premier Donald Tusk chce, aby Polska była przygotowana do wejścia do strefy euro w 2011 roku. Tymczasem Komisja Europejska dała w środę Słowacji zielone światło na wejście od 1 stycznia 2009 roku, uznając, że Bratysława spełniła niezbędne warunki przyjęcia wspólnej monety. AUTOSTRAD NADAL BRAK Rząd ma pomysł na to, jak przyspieszyć budowę autostrad na Euro 2012. Polega on na zrezygnowaniu z budowy autostrad. Zamiast nich miałyby powstać drogi ekspresowe. I znowu się zaczyna... LE MONDE STRAJKUJE
Co ma wspólnego Ruch Wyzwolenia Delty Nigru z Ryanair, EasyJet albo Wizzair? Teoretycznie nic. A jednak przyszłość tych firm może zależeć od tej partyzanckiej grupy z Nigerii, która atakując instalacje naftowe zmusiła holenderskiego Shella do wstrzymania produkcji. Ceny ropy na światowych giełdach zaczęły szybować w górę. Efekt domina może powalić wielu graczy, nie tylko przewoźników lotniczych.
a nie la ta nie prze cho dzi po wo li do historii. Po wo li, ci cha czem prze woź ni cy pod no szą ce ny, by ra to wać się przed kon ku ren cją oraz ro sną cy mi kosz ta mi. Po dróż ni też bardziej skrupulatnie za glą da ją do port fe la: po gor sze nie sy tu acji eko no micz nej spra wia, że wie lu bar dziej do kład nie li czy pie nią dze za nim zde cy du je się na ja ki kol wiek za kup. Roz po czy na się wy ścig, w któ r ym mo że nie być wy gra nych. Jesz cze nie tak daw no wy ścig pod ty tu łem kto la ta ta niej wy da wał się nie mieć koń ca. A tym cza sem oka za ło się, że ko niec nad szedł szyb ciej niż się spo dzie wa no i to wca le nie ze stro ny kon ku ren cji, ale świa to wych giełd han dlu ją cych ro pą naf to wą. Wia do mo ści nie by ły do bre: ce ny osza la ły i nie wi dać, by co kol wiek mo gło je jesz cze za trzy mać. A w żad nym in nych biz ne sie koszty nie są tak bar dzo uza leż nio ne od cen ro py jak w lot nic twie. Gdy cena ba rył ki ro py szy bu je, li nie od ra zu ogła sza ją pod wyż ki cen. I to jest naturalne. A tym cza sem to je dy nie po ło wa praw dy. Dru ga to ta ka, że w lot nic twie cy wil nym do cho dzi do ta kie go wzro stu kon ku ren cji, że je dy nie naj więk si i naj sil niej si prze trwa ją. W tej bi ja ty ce li czyć się bę dzie wszyst ko: od ilo ści i ja ko ści po sia da nych sa mo lo tów, po przez siat kę po łą czeń do liczby pa sa że rów oraz ofe ro wa nych cen bi le tów włącz nie. Nie bez zna cze nia bę dzie przy na leż ność do któ re goś ze
T
świa to wych so ju szów oraz za ple cze fi nan so we, któ re za wsze w trud nych chwi lach się przy da je.
EFEKT ALITALII Jesz cze nie tak daw no fakt, iż li nia lot ni cza by ła na ro do wym prze woź ni kiem, gwa ran to wał jej prze trwa nie. Rzą dy chęt nie pa ko wa ły miliardy do la rów w prze woź ni ków, któ rzy bez fi nan so we go za strzy ku znik nę liby z ryn ku. Grec ki Olym pic czy wło ska Ali ta lia są te go naj lep szym przy kła dem. I wszyst ko by łoby w porządku, gdy by spra wą nie za ję ła się Unia Eu ro pej ska, któ re za de cy do wa ła, że ta ka po moc jest bez praw na i ma się ni jak do za sad wol ne go ryn ku. W efek cie Olym pic mu si zwra cać otrzy ma ne do ta cje, a Ali ta lia na dal szu ka kup ca, któ ry przejmie pa da ją cą i przy no szą cą ol brzy mie stra ty fir mę. Nie le piej jest na ame r y kań skim nie bie, gdzie ta kie ko lo sy jak choćby Nor th west już prze cho dzi ły po dob ne pro ble my ucie ka jąc przed wie rzy cie la mi pod są do wą opie kę i ogła sza jąc bankructwo. I gdy jed nym uda je się z ta ra pa tów wyjść, in ni bez pow rot nie zni ka ją z ryn ku. W po dob nej sy tu acji mo że zna leźć się pew ne go dnia rów nież pol ski prze woź nik LOT, któ ry po raz pierw szy od lat przy znał, że naj bar dziej do cho do we po łą cze nia z Ame ry ką już nie są do cho do we. Co gor sza, fir ma rów nież prze gry wa na tra sach eu ro pej skich, na któ rych nie jest w sta nie kon ku ro wać z
ta ni mi prze woź ni ka mi, któ rzy opa no wa li pol skie lot ni ska. Spra wa jest skom pli ko wa na, tym bar dziej że flo ta LOT -u to przede wszyst kim sa mo lo ty przy sto so wa ne na krót kie tra sy, a tym cza sem zyski osiąga się na po łą cze niach mię dzy kon ty nen tal nych. Kie dyś LOT la tał do Bang ko ku i na wie lu in nych, dalekich trasach, ale żad nej z nich nie za cho wał. W efek cie Po la cy podróżujący do Azji ko rzy sta ją z zagranicznych linii. A z dum nych pla nów stwo rze nia w War sza wie hu bu po dob ne go do Frank fur tu nie zo sta ło nic. Pol ski prze woź nik ani nie dys po nu je od po wied ni mi sa mo lo ta mi, ani nie stać go na za kup od po wied niej liczby no wych sze ro ko ka dłu bo wych sa mo lo tów. I na wet je śli zna la zł by pie nią dze, nie do sta nie no wych ma szyn wcze śniej niż za kil ka lub na wet kil ka na ście lat. Tym cza sem kon ku ren cja nie śpi. Dwie wiel kie ame r y kań skie li nie lot ni cze – Del ta i Con ti nen tal – już przy go to wu ją się do wej ścia na pol ski ry nek. Ne go cja cje z Ame r y ka na mi to efekt tzw. otwar cia nie ba mię dzy Eu ro pą a USA, czy li li be ra li za cji ryn ku po łą czeń lot ni czych. Każ dy prze woź nik mo że wy ko ny wać lo ty po mię dzy oby dwo ma kon ty nen ta mi. Wy star czy, że pod pi sze umo wę z lot ni skiem. LOT -owi nie wy szła na wet fir ma Cen tral wings, któ ra mia ła być od po wie dzią pol skie go prze woź ni ka na ofer tę ta nich linii lot ni czych. Cen tral wings to li nia, któ ra naj do tkli wiej od czu ła zmia ny za cho dzą ce na ryn ku
lot ni czym. Na wio snę prze woź nik zo stał zmu szo ny do zre du ko wa nia swo jej siat ki po łą czeń aż o 50 proc. Obec nie ob słu gu je za le d wie 17 re gu lar nych tras. De cy zja o re duk cjach po łą czeń by ła efek tem ogło szo nej przez prze woź ni ka re struk tu r y za cji. Bez niej Cen tal wings nie mo że li czyć na prze trwa nie na ryn ku, na któ r ym dzia ła aż szes na ście ta nich li nii. W do dat ku w więk szo ści za sob niej szych w sa mo lo ty i w go tów kę.
TEST LATEM Li nie lot ni cze już ro bią spi sy do dat ko wych usług, któ re po win ny być płat ne. Przede wszyst kim zdro że ją sa me prze lo ty. Do bi le tów do li czo ne zo sta ną wyż sze opła ty pa li wo we, ba ga żo we oraz za ewen tu al ną zmia nę re zer wa cji. Zro bią to na wet naj więk si, czyli naj bo gat si prze woź ni cy. Do pła ta pa li wo wa na tra sie Eu ro pa -USA wy nie sie te raz pra wie 145 do la rów. Pod wyż ki są nie unik nio ne rów nież z in nych po wo dów. Unij ni prze woź ni cy mu szą bo wiem po go dzić się z za ostrzo ną po li ty ką w za kre sie ochro ny śro do wi ska. Li nie prze rzu cą kosz t y ewen tu al nych kar za zanieczyszczanie śro do wi ska na pa sa że rów. Po nad to w lot ni czym biz ne sie dra ma t ycz nie ro sną kosz ty pra cy. Związ ki za wo do we do ma ga ją się pod wy żek. Skąd wziąć na nie pie nią dze? Oczy wi ście z kie sze ni pa sa że rów. Gra do pie ro się za czy na.
Po raz trzeci w ciągu miesiąca nie ukazał się we wtorek Le Monde. Dziennikarze tego wpływowego francuskiego dziennika podjęli kolejny strajk w proteście przeciwko planowanym redukcjom miejsc pracy. DOLAR W GÓRĘ Po kolejnej obniżce stóp procentowych w USA wartość dolara gwałtownie wzrosła z 2,0253 do 1,9987 za jednego funta. Więcej też zapłacimy na dolara w Polsce. PROKURATOR ZAGLĄDA W KONTO Rząd przyjął projekt nowelizacji prawa bankowego, która pozwala organom ścigania na wgląd w konta bankowe każdej osoby fizycznej prowadzącej jednoosobową działalność gospodarczą. Prokurator nie będzie musiał prosić o zgodę sądu, tak jak jest w tej chwili. MICROSOFT REZYGNUJE Z YAHOO Koncern Microsoft wycofał w sobotę swą ofertę przejęcia spółki internetowej Yahoo!, argumentując, że stawiane przez nią żądania finansowe są zbyt wysokie. MILION POLSKICH DOMEN Jak podał serwis Domeny.pl, we środę, 7 maja, Polska dołączyła do grona 16 krajów, w których liczba narodowych adresów internetowych przekroczyła milion.
GBP
EURO
18.05
4,29 zł
3,42 zł
21.05
4,29 zł
3,42 zł
22.05
4,24 zł
3,41 zł
23.05
4,25 zł
3,40 zł
24.03
4,25 zł
3,40 zł
20|
9 maja 2008 | nowy czas
kultura
I Produce Your Space
świat kulturalnie Nicole Kidman wcieli się w postać piosenkarki Dusty Springfield w nowym filmie o życiu legendarnej wokalistki. Aktorzy warszawskiego Teatru Rampa zaprezentowali w ubiegły weekend przedpremierowy pokaz muzyczno-rewiowego spektaklu „Perły kabaretu Mariana Hemara”. Reżyserem i autorem scenariusza jest Janusz Szydłowski. Premiera widowiska planowana jest jesienią.
Elżbieta Sobolewska
Ar chi tek tu ra i ma lar stwo in spi ru ją i prze ni ka ją się na wza jem. Gdzieś na po gra ni czu tych dwóch po wsta je in sta la cja. A wszyst ko ra zem sta no wi od bi cie my śli i wi zu al nych mód da nej epo ki. Mówili o tym na przykładzie swoich prac Agnieszka Mlicka i Antoni Malinowski – goście Polish deConstruction, z którymi spotkaliśmy się we wtorek w Cargo, na Shoreditch. Myśl, jaka towarzyszyła organizacji tego wieczoru, to konfrontacja dwóch różnych spojrzeń na związek architektury ze sztuką, dwóch odmiennych wizji artystycznych, choć powstałych na bazie tej samej fascynacji bryłą i linią, odbijających kształt epoki, w których powstały. Było to spotkanie twórców z różnych pokoleń, z lekkim i ciężkim bagażem artystycznych doświadczeń. 25-letnia Agnieszka Mlicka dopiero skończyła studia (University of the Arts w Londynie). Jako nastolatka mieszka-
W Częstochowie odbył się 18. Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej „Gaude Mater”, jedna najważniejszych tego typu imprez w Europie.
›› W klubie Cargo, dzięki deConstruction, spotkali się ludzie zainteresowani sztuką ła w Utrechcie, gdzie uczyła się malarstwa. Zwięźle przedstawiła nam swoje projekty, pokazała swój pierwszy poważny obraz a la Van Gogh i ostatnią instalację I Produce Your Space (zobacz na: www.agnieszkamlicka.com). Zobaczyliśmy jak bardzo się rozwinęła od czasu tego pierwszego obrazka. W odróżnieniu od Malinowskiego skupia się przede wszystkim na konstrukcji, rzadziej operuje kolorem. Antoni Malinowski to uznany arty-
sta, którego prace znajdują się w kolekcji British Council oraz w zbiorach m.in. Tate Gallery. Wykorzystuje często gotowe przestrzenie, ścianę, podłogę, fragment budynku, by za pomocą barwnej plamy, pajęczyny linii nadać im nowy wymiar. Jak ktoś napisał, jego interwencje w architekturze dają jej poczucie własnej tożsamości. Najbardziej znaną pracą Malinowskiego jest trzypiętrowa Cynobrowa Ściana, którą stworzył w Royal Court Theatre na
Sloan Square w Londynie. Dekonstruktorki Agata Smużniak i Marzena Żołądź działają z premedytacją. Te spotkania są przemyślane, mają ściśle określony cel, może z czasem uda im się kogoś wypromować. Służą artystom, ale i nam także. Scalają środowisko ludzi interesujących się nie tylko sztuką, ale chcących spotkać człowieka, z którym mogą porozmawiać o czymś więcej niż o kosztach utrzymania w Londynie.
Drużyna pierścienia wciąż pełna optymizmu Pola Sobaś-Mikołajczyk dy dwa lata temu ruszała kampania reklamowa kanadyjskiego przedstawienia Lord of the Ring, zanosiło się na produkcję, która spokojnie zniesie porównania z książką i śmiało – z filmem. Bombardowano nas doniesieniami o budżecie wynoszącym prawie 30 mln dolarów, 65-osobowej obsadzie, skomplikowanej maszynerii teatralnej, armii charakteryzatorów, pirotechników i akrobatów. Wszystko to prawda. A jednak spektakl okazał się klapą zdjętą z afisza w Toronto już po niecałym roku. Niezrażona niepowodzeniem ekipa postanowiła zaatakować West End. Od tego czasu londyński spektakl cieszy się zmiennym powodzeniem. Zdobycie biletów na pierwsze spektakle graniczyło z cudem, pod koniec marca było to w ogóle niemożliwe, ponieważ gruchnęła wiadomość o wypadku, który zdarzył się podczas przedstawienia, dziś sala świeci pustkami. Grzechem pierworodnym spektaklu jest nieudolna adaptacja, choć na początku wcale się na to nie zanosi. Pierwsze sceny są przemyślane i najeżone atrakcjami – zanim jeszcze zacznie się spektakl, trwają już hobbickie tańce na
G
tle mrocznej scenografii, scena kulminacji urodzin Bilba jest tak doskonale dopracowana, iż widzowi nawet nie przychodzi do głowy, że sprawienie, by ze sceny całkiem dosłownie zniknął aktor jest czymś nadzwyczajnym. Uroczym drobiazgiem jest też dowcip scenografa, któremu wystarczyły dwa przecinające się drewniane kręgi, by stworzyć ogródek Froda. Wprawdzie wykonawcy mylą się bez przerwy (nieunikniony skutek częstych zmian obsady), ale dzięki fenomenalnej, żywiołowej scenie w gospodzie przymyka się oko na pomyłki. Niestety, gdy tylko przebrzmią ostatnie takty muzyki z karczmy, zaczyna się kuriozalny bryk z trylogii. Przypomina to troszeczkę pierwszą w historii ekranizację Biblii. Trwała ona siedem minut i przy jej tworzeniu też zakładano, że wszyscy wiedzą, o czym jest ta książka, więc wystarczy pokazać punkty kulminacyjne, a widzowie będą zadowoleni.
Założenie jednak okazało się błędem. Właśnie dlatego, że znamy tę historię, niepotrzebne jest nam jej streszczenie, za to chętnie przyjrzelibyśmy się ciekawej autorskiej wizji wybranych wątków. Przez trzy godziny spektaklu przebłyski tego rodzaju wizji zauważyłam tylko dwukrotnie – we wspomnianej scenie w gospodzie i w chwilach, gdy przytaczano historię zbrodni Sméagola. Drugim, tym razem śmiertelnym grzechem spektaklu jest warstwa muzyczna. O jej stworzenie poproszono Allaha Rakhę Rahmana, czyli jednego z najsłynniejszych kompozytorów bollywoodzkiej muzyki filmowej oraz śpiewający w języku karelskim fiński zespół folkowy Värttina. Zdarza się, że twórcze osobowości z przeciwstawnych biegunów zamiast się nawzajem inspirować, wzajemnie się ograniczają. Obawiam się, że właśnie tak stało się z Rahmanem i Värttiną, bo w efekcie ich współpracy powstała muzyka do bólu przeciętna. Każda z piosenek ze spektaklu w sam raz nadaje się na podkład do reklamy niskobudżetowego biura turystycznego, natomiast trudno mi sobie wyobrazić elfa, który zgodziłby się ją wykonać. Szkoda, że twórcy spektaklu tak bardzo dali się opętać mocy teatralnych fajerwerków, iż zapomnieli, że w teatrze nie da się przywołać magii, jeśli nie zadba się o podstawy. Imponująca scena,
której tarczę można na wszelkie sposoby obracać, unosić, dzielić i z powrotem spajać, naprawdę na nic się nie zda, jeśli aktorzy po kilku pierwszych spektaklach zapominają wyuczonych gestów i wskazówek reżysera, a do tego grają z nieznośnym patosem. Skończyło się na tym, że to możliwości teatralnej maszynerii doszczętnie zdominowały spektakl. Sama przyglądałam się układankom z ruchomej podłogi z niekłamanym podziwem, ale jeśli to technologia miała być głównym bohaterem przedstawienia, to chyba należało się zastanowić nad inną propozycją repertuarową. Może Star Trek? Gwiezdne wojny? Zdecydowanie nie zanosi się na to, by Lord of the Rings podbił Londyn na dłużej niż dwa sezony, lepiej też nie poruszać drażliwej kwestii finansów tego przedsięwzięcia. A jednak niezmordowana kanadyjska ekipa, zamiast drżeć przed widmem kolejnej klapy, już przygotowuje niemieckojęzyczną wersję przedstawienia. W planach jest też tourneé po Australii, Nowej Zelandii i Dalekim Wschodzie. Nic, tylko pogratulować optymizmu. Radziłabym tylko omijać Japonię – obawiam się, że tam pełna bajerów elektroniczna scena może na nikim nie zrobić wrażenia. Lord of the Rings, Theatre Royal Drury Lane, Catherine Street, London, WC2B 5JF
Powrót zespołu Krzak, który po 25 latach nagrał studyjny album – Extrim. Debiutancka płyta Krzaka „Blues Rock Band” ukazała się w 1979 roku. Był to zespół marzeń Ryszarda Riedla, choć wokalista Dżemu zaśpiewał tylko na trzeciej płycie „Krzak’i” ironiczną piosenkę „Lista kowbojów” wymierzoną w zespoły rockowe lansowane w Trójce. Cały tekst był kolażem złożonym z refrenów piosenek Perfektu. Na płycie Extrim, gościnnie zagrał Krzysztof Ścierański. W czwartek rozpoczęły się międzynarodowe targi książki w Turynie, które jeśli chodzi o liczbę uczestniczących w nich wydawnictw, ustępują jedynie frankfurckim. Honorowym gospodarzem tegorocznych targów jest Izrael. Kiedy ogłoszono tę decyzję w lutym, wielu arabskich pisarzy i intelektualistów wezwało do bojkotu imprezy, dlatego odbędzie się ona pod ochroną. Ponad dwudziestu artystów, m.in. z Włoch i Japonii, spotka się na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Performance „W kontekście sztuki. Różnice/Interakcje”, który rozpoczął się w czwartek w Warszawie. Polskę reprezentować będą m.in. Janusz Bałdyga, Artur Tajber i grupa artystyczna Restauracja Europa. Hiszpański następca tronu, książę Asturii Filip Burbon i księżna Letycja otworzyli w środę nową siedzibę warszawskiego Instytutu Cervantesa, największą tego rodzaju placówkę na świecie. Pięciopiętrowy Instytut mieści się w centrum Warszawy, na ulicy Nowogrodzkiej. Znajduje się w nim 21 sal do nauki języka, aule multimedialne, sale konferencyjne i wystawowe oraz bibliotekę.
|21
9 maja 2008 | nowy czas
kultura
ZOBACZYĆ BANKSY’EGO Marcin Piniak
Przez trzy dni, od 3 do 5 maja, w pobliżu stacji Waterloo i London Eye w tunelu podziemnym Dank Eurostar odbył się festiwal graffiti The Cans Festival, na którym – obok innych artystów – kilka swoich prac zaprezentował Banksy. I to zapewne nadało imprezie rangę i niebywałą wręcz jak na zjawisko undergroundu popularność. Dostać się do pokrytych graffiti murów tunelu, nie było tak łatwo, setki ludzi czekały w potężnej kolejce, aby zobaczyć dzieła najbardziej znanego na świecie artysty graffiti Brytyjczyka Banks’yego. Wystawę zareklamował The Times, prezentując na pierwszej stronie z 2 maja jedno z dzieł kultowego artysty. Impreza zdecydowanie była dowodem na to, że niszowa niegdyś i określana jako wandalizm sztuka weszła do masowego użytku i jest trendy. Firmy reklamowe już dawno wykorzystują estetykę i potencjał graffiti. Sam Banksy sprzedaje swoje dzieła za zawrotne sumy. Festiwal zasługuje na gromkie brawa. Prócz prezentacji graffiti były performance, koncerty. Była też możliwość obejrzenia artystów-grafficiarzy przy pracy. Idealne miejsce, klimat i czas przypadający na weekend z Bank Holiday. Większość prac była wykonana techniką szablonową, w jakiej specjalizuje się Banksy. Jego perfekcyjne wykonanie uliczne graffiti daje bardzo realistyczne efekty. Dodatkowo spo-
sób kompozycji z miejską przestrzenią potęguje efekt i nadaje jego pracom dodatkowego smaku. No i oczywiście jasny, inteligentny, często sarkastyczny i prześmiewczy przekaz. Wymowa jego ulicznych wypowiedzi jest mocna, bezkompromisowa i uderzająca w sedno ważnych dla współczesnego świata kwestii. Nie sposób przejść obojętnie. Jeden z jego ulubionych motywów to szczury – symbol podziemia i wzgardzonej brudnej prawdy, synonim potęgi i inteligencji. Prace Banksy’ego to punktowanie systemu i jego instrumentów. Namiętne pocałunki policjantów padających sobie w ramiona, stróż prawa, który wciąga w nos kreskę z białej farby, żołnierze malujący po kryjomu pacyfę na murze. Przewrotna retoryka, sztuka podważania. Spektakularną formą wypowiedzi politycznej był cykl jego grafik na murze w Palestynie, oddzielającego Autonomię (należałoby to napisać raczej w cudzysłowiu) od Izraela, przedstawiający rajskie widoki za murem, czy drabinę, po której można swobodnie przejść na drugą stronę. Na swojej legalnej wystawie przy London Eye zaprezentował równie mocne, wyraziste i dowcipne graficzne sugestie na temat otaczającej nas rzeczywistości, bawiąc się na jednym z nich własną popularnością i zadając pytanie: Banksy, dlaczego nie odpisujesz na moje maile? Na innym graffiti głównym motywem był pracownik councilu usuwający graffiti z muru, lub budda w kołnierzu ortopedycznym. Anonimowość Banksy’ego, podobnie jak istniejących od dziesiątek lat The Residents (amerykańskiego zespołu awangardowego), napędza mu popularność. Jedni spekulują, że pod tym pseudonimem ukrywa się grupa artystów, inni, że jest nim urodzony w Bristolu trzydziestotrzy-letni Robert Banks, a kolejni, że Banksy to fotograf Stephen Lazarides. Sam La-
zarides utrzymuje, że jest jedynie autorem fotografii prac artysty i menedżerem. Banksy, choć lubi rozgłos, nie udziela wywiadów i ignoruje dziennikarzy. Taka otoczka wręcz idealnie pasuje do anarchistycznego przesłania obfitującego w antywojenną, antyglobalną i kontestującą retorykę jego prac. Jest mistrzem kamuflażu, czego dowodzi fakt, że wciąż przecież nie można na sto procent potwierdzić jego tożsamości. Człowiek-widmo, prowadzący partyzancką wojnę z systemem, a jednocześnie posiadający swojego rzecznika prasowego i dbający o własny PR. Na brytyjskim podwórku uderza również w struktury współczesnej, podanej w wersji soft, inwigilacji. Kamery opanowane przez szczury lub ptaki, czy choćby napis: „Na co się patrzysz?” na nakierowanej wprost na mur kamerze. Na festiwalu zaprezentował swoją
instalację – drzewo pełne kamer, jakie na każdym kroku możemy spotkać w Londynie. Prócz graffiti słynie również z malowania zwierząt, samochodów (genialny pomysł namalowania pasów na zdezelowanym samochodzie i ich ciąg dalszy na ulicy i pionowym murze). Grafiki na piasku czy obiektach, które turyści najczęściej uwieczniają na swych fotografiach. Wlepki w środkach transportu, na policyjnych autach czy nowe formy znaków drogowych i informacyjnych burzących „ład”. Jego znak informujący o toksycznych odpadach w jednym z parków wywołał szereg reakcji władz miejskich, póki nie stwierdzono, że to „tylko wygłup”. Prócz graffiti, akcje performance – jak zawieszanie własnych wersji znanych obrazów w prestiżowych galeriach, czy rekwizytów, jak choćby skamielina z człowiekiem pchającym wózek z supermarketu w British Museum. Akcje w zoo – ko-
munikaty zwierząt do odwiedzających je ludzi. Czy kukła ubrana jak skazaniec z Guantanamo Bay w amerykańskim parku Disneyland. Skład artystów jacy wchodzili w projekt The Cans Festival był międzynarodowy. Swoje prace prezentowali między innymi holender Hugo Kaagman ukazujący w dowcipny sposób Borisa Johnsona, czy pokazujący papieża wystylizowanego na Marilyn Monroe norweski artysta Dolk. Jednak oglądając graffiti w Dank Eurostar nie sposób nie zauważyć, że Banksy wyznaczył kanon i zarazem poprzeczkę dla tej ulicznej sztuki. Szereg tego typu akcji, ukazuje graffiti jako wszechstronną sztukę, która ma coś konkretnego do powiedzenia, potrafi to zrobić w mocny i wyrazisty sposób oraz – co chyba najważniejsze – uderza w nas samych i skłania do refleksji.
22|
9 maja 2008 | nowy czas
czas na boku
No Way Back Where by Marek Kaźmierski
Out of choice Recently, a dear friend of mine became Muslim. Only for a while, though. Her conversion from Catholicism to a religion which calls the Bible a liar, makes Mecca your new home and suggests there may well be sex in Heaven, was not a question of personal choice. Oh no, she said. It was the Church, you see. It was all their fault.
For a start, she wasn’t happy with her local priest. He was just not good enough for her liking. The Vatican itself seemed to be losing the war against Islam, Buddhism and other, more exotic religions. The recent updating of the seven deadly sins, including things like internet crime and obesity, well, that was just show business. And the new Pope? Nowhere near as holy as the last one. Charm less, weak, and those teeth… I asked why she chose Islam, seeing as it was quite different from Christianity. Exactly, she said. I wanted to teach those Catholics a lesson. If the Church got back to being good and strong again, she would consider returning. In the meantime, Islam, she said, is just what we all needed. The above story is, of course, only half true. The conversion did happen to a real dear fiend of mine, but what I changed was the words “Labour” for “Catholic” and “Conservative” for “Muslim”. Unfair to Christ and Mohammed, you might think, but I was only trying to illustrate a point. You might be proud of yourself for voting last week. Yeah, you got out of the house and put pen to paper. Earned yourself the right to be called “citizen”. But what were your reasons for voting, and how did you choose? Was it out of recognition for the great work our politicians do, or out of frustration with how rubbish they and all their policies are?
People seem to be more loyal to their football teams than their political parties. You don’t switch teams just because they lost the Cup this year, do you? You scream at the referee, fire the manager, drink a few pints of lager in self-pity. But you don’t betray your own. Not in an act of cheap revenge, which may very well come back to haunt you next season. Karma, my dear friend. Lots of people last week voted Boris as a reaction to what Ken and Gordon have been up to recently. Yes, New Labour has lost its way. Gordon is not a giant, but a golem. A hero with clay feet. But rather than get involved and help those who represent our world, we abandon them? You wouldn’t do that to your football team. Or your God. Why do we think it is ok to do so with our politicians? Part of the blame lies with them. They claim to be working for “the people”, but they do no such thing. When was the last time you visited Westminster? And I don’t mean to take pictures of Big Ben with tourist friends. Do you even know the name of your local Member of Parliament? They make decisions for you every day of the week, both local and national. Why do we only get to choose once every four years? And the way they play – Boris vs Ken (1:0), Cameron vs Gordon (+256:-331), Obama vs Hilary (0:0 at half time) – well, it’s all dirty. Even more so than Polish football
or the dark corridors of the Vatican. I met Mr Livingstone a few times last year. He gave us some money, to help promote some Polish artists I was working with. But he isn’t known as Red Ken for nothing. Hugo Chavez on the backs of London’s buses? Lee Jasper, his right-hand man, paid £120,000 a year to send sexually suggestive emails to colleagues he should have been protecting from discrimination, sexual or otherwise? Every hand in the deal dirty. But they were in charge of my neighbourhood, whether I was happy with it or not. And if I was not, I should have gone in there and done some “cleaning” of my own. But I did not vote last week. Friends were angry. They wanted to argue and convince me to join in. In response to their attacks on my character, I asked them - Do we vote out of choice, or because living in an age of celeb politics, we are so out of any real choices, this is our only consolation? I work for a human rights organisation, shop ethically, do voluntary work, give money to charity, watch my carbon emissions and know more about politics and politicians than most. Instead of four years of ignoring politics only to vote once in all that time, I keep busy most days trying to change society from “below” – just to be able to stay at home on the day of elections, with a clear conscience. That is my sport, my belief and my policy. Amen.
Galeria nowyczas GrzeGorz lepiarz photogl.com
|23
9 maja 2008 | nowy czas
redaguje konrad szlendak
londoncalling
Dlaczego 60's garage? Dla ludzi interesujących się muzycznymi trendami Londynu, etykietka 60's garage jest obowiązkowym hasłem, które rzuca się w powietrze, żeby wyrazić, gdzie w rzeczy samej „gra muzyka”. Na imprezach gra się obecnie 60's garage w setach razem z klasycznym soulem i funkiem, gdyż charakterystyczne, brudne brzmienie jest spełnieniem marzeń każdego londyńskiego didżeja, chcącego grać muzykę przebojową, a jednocześnie mocno zakorzenioną w estetyce lo-fi. Powstały w Kanadzie i Stanach Zjednocznych około roku 1964 nurt muzyczny jest obecnie najbardziej rozpowszechnionym z muzycznych powrotów w Wielkiej Brytanii. Kopiowany przez takie grupy, jak The Strokes, The Hives czy The White Stripes siłą rzeczy zaczyna więc coraz bardziej przedostawać się do głównego nurtu. Nie brakuje także wpływów 60's garage w muzyce takich zespołów, jak The Horrors czy The Woodsmen, które mocno czerpią ze stylistyki kultowego w niektórych kręgach zespołu The Mummies. Nazwa „60's garage” jest tworem współczesnym i pochodzi od miejsca, w którym głównie tworzono tę muzykę, czyli w garażu. W latach '60 nie był to osobny nurt, ale raczej część szeroko pojętego rocka progresywno-psychedelicznego. Grupy, grające w ten sposób, nie wycho-
dziły zazwyczaj poza lokalną popularność adresując swoją twórczość do małych grupek fanów w swoim mieście lub okręgu. Od czasu do czasu udawało im się wydać singiel siedmiocalowy, który tłoczony w limitowanym nakładzie, jest teraz celem poszukiwań zdolnych wydać na niego każde pieniądze, muzycznych kolekcjonerów i didżejów. Powstanie 60's garage łaczy się najczęściej z wpływem takich brytyjskich grup, jak The Who, The Rolling Stones, The Small Faces czy The Yardbirds, które swoją karierę zaczynały również w połowie lat '60. Ich muzyka silnie inspirowała młodych amerykańskich i kanadyjskich artystów, którzy zareagowali natychmiast tworząc coś na kształt szybkiej odpowiedzi muzycznej. Pomimo tego, że dziś wyciągane są na wierzch kolejne nazwy, nurt ten przetrwał zaledwie trzy lata, ze szczytem w 1966 roku. W następnych latach został zaś właściwie zupełnie zapomniany. Na ich miejsce szybko przyszły nowo falowe zespoły: The Stooges i The New York Dolls, które insipirując się m.in. 60's garage pociągnęły muzykę gitarową w znacznie dynamiczniejszą stronę, otwierając tym sposobem wrota dla punk rocka. Największym miłośnikiem 60's garage miała się stać jednak amerykańska scena indie, która w latach '80 została jedną z
najważniejszych przechowalni klasycznych, gitarowych brzmień. Bezpośrednimi spadkobiercami tej tradycji stała się zaś scena grunge z Seattle. Nic wam wprawdzie nie powiedzą nazwy The Fifth Estate, The Remains, The Trojans, Shadows of Knight czy Gotham City Rollers, ale w latach '60 zespoły te biły wśród lokalesów rekordy popularności. Wizerunek sceniczny muzyków uprawiających tę muzykę wahał się od grzywek i garniturów a la wcześni członkowie The Beatles aż po pre-glanowy szyk, inspirowany amerykańskimi komiksami o superbohaterach. Kompozycyjnie dominowały kawałki często nie przekraczające trzech minut, zazwyczaj w niskich tonacjach, z brudnymi, gitarowymi riffami, o pozostawiającej wiele do życzenia produkcji. Teksty albo z nutką psychedelii, albo z nutką melancholii nie aspirowały do bycia głosem bardów pokolenia, ale z pewnością niosły pewien nowy styl patrzenia na rzeczywistość. Pierwszą ważną kompilacją rzucającą perły 60's garage na rynek stał się album „Nuggets”, wyprodukowany przez Lenny'ego Kaye'a (gitarzystę Patti Smith Group), wydany w 1972 roku. Polecamy jego poszukiwanie w londyńskich sklepach muzycznych, naprawdę warto.
Cioty XXI wieku Muszę się szczerze przyznać, że idąc na koncert Selfish Cunt nie spodziewałem się do końca tego, co zobaczyłem i usłyszałem. Brak wcześniejszego kontaktu z muzyką tego wyjętego ze wschodnio-londyńskiego dowcipu zespołu pomógł mi jednak w końcu uwierzyć, że nie wszyscy brytyjscy chłopcy spod znaku szeroko pojętego indie to wygładzone do potęgi cioty z dobrego domu, chcące wyglądać jak Pete Doherty. Grupa Selfish Cunt została założona przez dwóch muzyków, Martina Tomlinso-
na (wokal) i Patricka Constable'a (gitara), jednak obecnie gra w składzie czteroosobowym, wraz z basistą i perkusistą. Możecie mi uwierzyć, że na scenie dają z siebie wszystko! Urzeka przede wszystkim androgyniczna gra sceniczna Tomlinsona, który jako biseksualista do perfekcji opanował przechodzenie pomiędzy kobiecą delikatnością, a niepohamowaną, męską furią. W parującym od potu i piwa klubie Bardens
Boudoir na Stoke Newington, taki styl sprawdzał się doskonale. Warto wspomnieć, że to właśnie dzięki Tomlinsonowi grupa dostała zakaz w kilku londyńskich klubach, który zrobił tam prawdziwą rzeź z rozwałką na scenie włącznie. Jak się też okazało po przeszukaniu archiwów internetowych, cztery lata temu ten sam koleżka obrzucił końskim łajnem samego Pete'a Doherty'ego pod Buckingham Palace podczas sesji zdjęciowej dla poczytnego magazynu NME. Obecnie szykuje się zaś do nakręcenia serii reklam dla Burberry (sic!). Starczy jednak plotek, Selfish Cunt gra coś pomiędzy nowojorskim, pełnym brudu No Wave w stylu Yeah Yeah Yeahs, współczesnym post punkiem (czyli właściwie neo post punkiem) w okolicach Liars i kalifornijskiego emocore w klimatach starego, dobrego At The Drive In. Grupa nie brzmi jednak ani typowo angielsko, ani typowo amerykańsko, mają za to w sercu coś bardzo swojego i to właśnie w ich graniu bardzo przypadło mi do gustu. Na żywo to zaś prawdziwy ogień, który przekracza granicę gatunków i daje wyobrażenie tego, gdzie będzie ewoluowała współczesna, brytyjska scena alternatywna. Nie na darmo chłopcy znaleźli się w rankingu „The Guardian” jako jeden z czterdziestu najbardziej obiecujących zespołów na Wyspach. Koniecznie sprawdźcie ich profil na MySpace, żeby wyrobić sobie własne zdanie!
Najwięksi Nie odchodzą Nigdy Joe Higgs to nieco zapomniana w światku reggae persona, która zasługuje jednak na taki sam szacunek, jak inni wybitni wokaliści jamajscy, tacy jak Little Roy, Max Romeo czy Johnny Clarke. Swoją karierę Joe zaczynał w duecie Higgs & Wilson na początku lat 60., kiedy na Jamajce królowała przede wszystkim muzyka ska, rocksteady i r'n'b. Niedługo nadszedł jednak nowy czas i to właśnie on był jednym z wizjonerów, którzy przekształcili te gatunki w wolniejsze i znacznie bardziej melodyjne reggae. To także Joe Higgs, o czym nie wolno zapomnieć, był tym, który pomógł młodemu Bobowi Marleyowi i Bunny'emu „Wailerowi” Livingstone'owi ukształtować swój wczesny styl. „Life of Contradiction” to wznowienie przez znakomity label Pressure Sounds albumu nagranego w 1972 roku dla Island Records, która jednak wstrzymała się z jego wydaniem ze względu na mały potencjał komercyjny. Ostatecznie płytę wydano trzy lata później na Jamajce, a rok później w UK. Niezwykle spokojny, medytacyjny i silnie osadzony w jamajskiej tradycji muzycznej album odbiega mocno od nasyconego rastafariańskim przesłaniem roots reggae, które eksplodowało z wielką siłą w latach 70. Zaczyna się przepięknym numerem „Come On Home”, by zakończyć się absolutnym hiciorem „Let Us Do Something” i jego dubową wersją, „Freedom Journey”, którą pomógł wyprodukować Karl Masters. Nie ma tutaj przesadnego słodzenia, nie usłyszymy jednak także
głębokich basów. Wypchnięty do przodu, fantastyczny głos Joe'go Higgsa sprawia, że czas staje w miejscu, gdy wsłuchujemy się w historie, wzięte prosto z życia, opowiadające o zwykłej, codziennej niedoli i tęsknocie za spełnieniem, jak w kawałku „Hard Times Don't Bother Me”. Doskonałą robotę wypełnia Eric Gale, ulubiony gitarzysta Higgsa, który swój sposób gry, wywodzący się z bluesowej pentatoniki, doskonale wpasowuje w rytmiczną tkankę struktury reggae. To album godny polecenia wszystkim miłośnikom reggae, zainteresowanym jego mniej komercyjnym przejawem. Joe Higgs – Life Of Contradiction – CD/LP – Pressure Sounds, UK – luty 2008
|17
9 maja 2008 | nowy czas
import • eksport
Anglika do kraju sprowadzę, ale czy zarejestruję? Przemysław Kobus
Jeszcze niedawno na łamach „Nowego Czasu” opisywaliśmy, jak łatwo zarobić na sprowadzaniu „anglików” do Polski. Była mowa o pokaźnych zyskach z tego tytułu, o napędzanej w warsztatach samochodowych koniunkturze w związku z przerabianiem tych aut na potrzeby polskich przepisów.
Państwo polskie, rękami urzędników z wydziałów komunikacji zdecydowało się jednak zatamować lawinę sprowadzanych z Wysp samochodów. Bo w Polsce przecież Polakowi łatwo być nie może, a gdy już zaczyna na czymś szybko zarabiać, trzeba mu to ograniczyć.
„ANGLIK” W POLSCE Samochody z Wysp Brytyjskich cieszyły się w Polsce olbrzymią popularnością. W Anglii czy Irlandii samochody z dobrych roczników i dobrych marek można było kupić praktycznie za bezcen. A koszt ich dostosowania do wymogów polskich przepisów i tak był w sumie niższy niż cena podobnego auta, ale sprowadzonego np. z Niemiec czy z Francji. Na łamach „Nowego Czasu” opisaliśmy dokładnie cały proceder i jego istotę. A więc nabyty tanio samochód jechał do Polski, gdzie decydowano się na zastosowanie przekładki [zmiany układu kierowniczego, elektroniki, itd. – red.] albo też sprzedawano go na części – po to, by uniknąć dodatkowych kosztów przerabiania auta. Z części – jak
też pisaliśmy – można przecież zyskać więcej, niż sprzedając auto w całości. Komuś się to jednak w Polsce nie spodobało. Może silnemu lobby dealerów nowych aut? Może urzędnikom? A może komuś jeszcze wyżej, np. w ministerstwie? W każdym razie pojawiły się w ostatnim czasie problemy z rejestracją samochodów sprowadzonych z Wysp.
JAKIE PROBLEMY? Oficjalnie nie weszła w życie żadna ustawa czy jakieś nowe przepisy, na mocy których urzędnicy nie mogą rejestrować samochodów z tzw. przekładką, czyli sprowadzonych z Wielkiej Brytanii, ale już dostosowanych do krajowych wymogów. W
Elektryka samochodowa diagnostyka komputerowa
0788 155 2350
pewnym momencie niektóre wydziały komunikacji, a pierwszym z nich był wydział w Kole (woj. wielkopolskie), zaczęły wymagać certyfikatów od producentów aut, z których to ma wynikać, że dopuszczają oni dostosowanie pojazdów z ruchu lewostronnego na prawostronny. Zdaniem urzędników, takie oświadczenie musiała otrzymać stacja kontroli pojazdów, a później z wynikiem badania i oświadczeniem należało trafić do wydziału komunikacji. Plaga „utrudniania” życia importerom czy po prostu „szczęśliwym” posiadaczom aut brytyjskich rozprzestrzeniła się na inne wydziały komunikacji w Polsce, nie wszystkie, ale wystarczająco dużo, by skomplikować procedurę rejestracji auta. Kto wymyślił potrzebę przedstawiania certyfikatów? Ministerstwo nie przyznaje się do wprowadzenia w życie nowych wytycznych i we wszelkich wyjaśnieniach ogranicza się do starych, ale obowiązujących wciąż przepisów. Te natomiast nie mówią nic o potrzebie przedstawiania certyfikatów od producenta. Czyżby własna inicjatywa pojedynczych urzędników? Okazuje się, że w trosce o bezpieczeństwo podróżnych z pomysłem wyszło Ogólnopolskie Stowarzyszenie Szefów Wydziałów Komunikacji. Jak twierdzą jego przedstawiciele, zależy
im przede wszystkim na bezpieczeństwie podróżnych, a przerabiane samochody nie dają takich gwarancji. Ciekawe jednak, dlaczego – skoro chodzi o bezpieczeństwo podróżnych – nie wprowadzono po prostu dodatkowych badań technicznych potwierdzających sprawność auta po dokonaniu przeróbek? Skupiono się na oświadczeniach od producentów aut – a o takie przecież wcale nie jest łatwo. Kto bowiem chcąc kupić samochód zacznie się bawić w pisma do koncernów samochodowych z prośbą o wydanie oświadczenia. Kto w ogóle na takie pismo odpowie?
SPOSÓB NA WSZYSTKO Polak – jak podkreślaliśmy wiele razy – jest istotą przedsiębiorczą, a szczególnie kreatywną w przypadku omijania urzędniczych bezsensów. Tak też się poniekąd stało w przypadku nowych barier. – Jadę tam, gdzie jeszcze nikt takich głupot nie wymaga. Rejestruje się auto w innym mieście. To skomplikowane, ale wykonalne – tłumaczy pan Władysław spod Szczecina. – Innym sposobem jest po prostu dogadanie się z którymś ze sprzedawców nowych samochodów. Na pewno taki certyfikat wyda. Nie za darmo, ale cóż – dodaje
z kolei jeden z uczestników motoryzacyjnych forów internetowych. Rzeczywiście, „przyjemność” posiadania certyfikatu kosztuje ok. 250 złotych. Część dealerów jest skłonna pomóc importerom w potrzebie i za odpowiednie stawki wypisuje oświadczenia, że auto jest przystosowane tak do ruchu lewostronnego jak i prawostronnego. W certyfikacie nie ma żadnej wzmianki o tym, czy przekładki dokonano fachowo, ale też dlaczego taka wzmianka miałaby się tam znaleźć? W całej sytuacji przeraża fakt, iż po raz kolejny w Polsce pewna grupa urzędników, a może bardziej funkcjonariuszy publicznych stara się przeszkodzić w określonym procederze, który obu stronom przynosi określone korzyści. Nabywca auta z Wielkiej Brytanii jest zadowolony, że kupił auto po bardzo atrakcyjnej cenie, importer, że pośrednicząc w transakcji kupna sprawił komuś przyjemność i sam też odniósł zwykle pokaźne korzyści. Dlaczego więc taka sytuacja drażni pewne grupy? Poza tym w wyżej opisanej sprawie ciężko uwierzyć w argumenty dotyczące bezpieczeństwa podróżnych. Które bowiem z zaświadczeń ma większe znaczenie dla bezpieczeństwa: certyfikat od producenta sprzed dokonania przekładki, czy ocena stacji kontroli wmontowania po dokonanej przekładce?
9 maja 2008 | nowy czas
|25
co się dzieje film 6. Festiwal Polskiego Filmu Kinoteka przedstawia: Retrospektywa Andrzeja Wajdy BFI Southbank
Reqiem dla 500,000
dok, 1962 r. reż. Jerzy Bossak i Wacław Kaźmierczak Film o utworzeniu i likwidacji warszawskiego getta w latach 1939-43. Poland
Belvedere Road, SE1 8XT Bilety: £5-£8,60 10 maja, godz. 17.30 14 maja, godz. 20.00:
dok, 1968 r., reż. Julien Bryan Film z animowanymi sekwencjami przestawiającymi historię Polski, począwszy od powstania państwa aż po sowiecką okupację.
Człowiek z marmuru
Rachela na Dworcu Gdańskim
dramat, 1976 r. reż. Andrzej Wajda Agnieszka – dyplomantka szkoły filmowej, pracuje nad filmem o Mateuszu Birkucie, mającym ustalić przyczyny sukcesu i upadku słynnego przez chwilę przodownika pracy. 11 maja, godz. 15.50:
dok, 2006 r., reż. Ewa Szprynger Film o stanie ducha, w jakim byli ludzie napiętnowani nagonką antysemicką w 1968 r., którzy nigdy nie pogodzili się z tym, jak zostali potraktowani przez „państwo ludowe”.
Kanał
dramat, 1957 r. Powstanie Warszawskie. Tragiczne losy żołnierzy oddziału AK, którzy z pozycji na Mokotowie usiłują przedostać się kanałami do walczącego jeszcze śródmieścia. 11 maja, godz. 20.45: Popiół i diament
dramat, 1958 r. Młody akowiec, otrzymuje rozkaz zastrzelenia sekretarza KW PPR. Zabija jednak kogoś innego. Musi powtórzyć zamach. Uczucie do Krystyny uświadamia mu bezsens zabijania w chwili zakończenia wojny. 12 maja, godz. 17.40: Bez znieczulenia
dramat, 1978 r. Po powrocie z zagranicy znany dziennikarz dowiaduje się, że żona bierze z nim rozwód. Ma też coraz większe kłopoty zawodowe, a żona zaczyna obciążać go składając fałszywe zeznania. 15 i 24 maja, godz. 20.10: Człowiek z żelaza
dramat, 1981 r. Kontynuacja losów rodziny Birkutów. Syn Mateusza Birkuta, Maciek Tomczyk, jest robotnikiem w stoczni gdańskiej i działaczem komitetu strajkowego. Dziennikarz ma zrealizować kompromitujący go reportaż. Cykl filmów „Behind the Iron Curtain” Lambeth Road, SE1 6HZ Wstęp wolny na wszystkie pokazy! 11, 12 i 13 maja, godz. 11.00 i 14.00: Nie płacz
dok., 1972 r. reż. Grzegorz Królikiewicz Impresja filmowa na temat pożegnań kolegów odjeżdżających do wojska. Etiuda o kończącej się wolności, zakazana w dystrybucji do 1989 roku. Marcowe migdały
dramat, 1989 r. reż. Radosław Piwowarski 1968 r. Uczniowie prowincjonalnej szkoły doświadczają pierwszych miłości, kłopotów z rodzicami, przyjaźni. Nagle w ich życiu pojawia się polityka: władze „oczyszczają” Polskę z Żydów. 14–17 maja, godz. 11.00 i 14.00:
Atmospheres 2 Festival Kode9 And The Spaceape + The Caretaker + Philip Jeck 12 maja, godz. 20.00 Museum of Garden History, St Mary-at-Lambeth, Lambeth Palace Road, SE1 7L Bilety: £12 Dubstep, elektro, multimedia – wystąpi Philip Jeck. Gideon Conn + MC Xander
muzyka
Pokolenie
dramat, 1954 r. Debiut reżysera. 1942 rok, warszawska Wola. Stach poznaje związanego z Gwardią Ludową robotnika Sekułę, a przez niego działaczkę Związku Walki Młodych, Dorotę. 11 maja, godz. 18.30:
Ortega Tapas Bar, 55 Charterhouse Street, EC1M 6HA Bilety: £5, wstęp wolny przed 19.00 Zespół zagra brazylijskie rytmy samby, potem imprezę poprowadzi Dj, również w klimacie.
MegaYoga przedstawia: POLISH NEW JAZZ: TYMON TYMAŃSKI YASS ENSEMBLE & PINK FREUD
11 maja, godz. 19.00 Cargo 83 Rivington St, EC2A 3AY Bilety: £12 na www.ticketweb.co.uk, £15 przed koncertem W składzie Yass Ensemble m.in. Antoni „Ziut” Gralak i Aleksander Korecki. Pink Freud przedefiniowała jazzowe kompozycje nadając im nowoczesny, rozrywkowy i mocno „zadziorny” charakter.
13 maja, godz. 19.30 Vibe Bar, 91-95 Brick Lane, E1 6QL Wstęp wolny Hip-hop w nietypowym wydaniu, mocno jazzujący i folkowy. Japanese and Thai Music Recital 14 maja, godz. 18.30 Asian Music Centre, 33-34 Warple Way, W3 0RG Bilety: £3 Recital tradycyjnej muzyki japońskiej i tajskiej, zagranej na flecie shakuhachi i khene – tajskich organkach. X-Side Music przedstawia:
Wstęp wolny Plakaty z kolekcji amerykańskiego pisarza i kuratora sztuki Johana Kugelberga, z okresu studenckich strajków w Paryżu 1968 roku.
Oriole
Muammer Yanmaz
9 maja, godz. 20.00 Vortex Dalston, 11 Gillett St, N16 8JN Bilety: £10 Gitarzysta Jonny Phillip's Oriole zagra piękny melodyjny jazz, w stylu, który zaprezentował na swoim ostatnim albumie „Migration”. Wystąpi z saksofonistką Ingrid Laubrock i wiolonczelistą Ben'em Davis'em.
Space, 129-131 Mare Street, E8 3RH pn-pt, 10.00-17.00 Fotografie tureckich imigrantów żyjących w Londynie. Blood on Paper: The Art of the Book V&A, Cromwell Road, SW7 2RL codziennie, 10.00-17.45, pt do 22.00 Retrospektywa prac – okładek książkowych autorstwa tak wybitnych artystów jak: Matisse, Picasso, Louise Bourgeois, Damien Hirst.
BALKAN FEVER LONDON FESTIVAL Selim Sesler + Fanfare Vagabontu 10 maja, godz. 19.30 Queen Elizabeth Hall, South Bank Centre, SE1 8XX Bilety: £22-£12.50, rezerwacja: 08703 800 400 Festiwal muzyki bałkańskiej rozpocznie się koncertem tureckiego „Coltrane'a klarnetu” Seslera. Support zagra orkiestra dęta rumuńskich cyganów Fanfare Vagabontu. Mishka Adams 10 maja, godz. 20.30 Jazz Cafe POSK, 238-246 King Street, W6 0RF Bilety: £5 Zaledwie 23-letnia, ale już bardzo popularna na jazzowych scenach Londynu, wokalistka Mishka zaprezentuje swoją najnowszą płytę „Space”. 606 Gospel Group 11 maja, godz. 13.00 606 Club, 90 Lots Rd, SW10 0QD Bilety: £10 Zaśpiewa 10-osobowy zespół gospel. Ulisses Bezerra And The Sambalesa Band 11 maja, godz. 19.00
The Lord of the Rings Theatre Royal Drury Lane, Catherine Street, WC2B 5JF pn, godz. 19.00, wt-sb, godz. 19.30 Bilety: £15-£60, rezerwacja: 0870 040 0046 Trzygodzinna adaptacja „Władcy pierścieni” Tolkiena.
już wkrótce Piotr Anderszewski Szymanowski & Suk 21 maja, godz. 19:30 Barbican Centre Silk Street, EC2Y 8DS Bilety: £8, £12, £16, £20, £24 Rezerwacja: 02076388891, www.barbican.org.uk/music/ Wybitny pianista w repertuarze Karola Szymanowskiego i Josefa Suka.
teatr Sokół (WWO) & Pono (ZiP)
A Midsummer Night's Dream
MegaYoga zaprasza:
16 maja, godz. 21.30 Mass, St Matthews Church, Brixton Hill, SW2 1JF Bilety: £15 na www.ticketweb.co.uk, www.hip-hop.pl Info: 07834194884 / dmd@o2.pl Projekt Sokoła i Pono pt. „Teraz Pieniądz W Cenie”. Afterparty poprowadzi Dj Deszczu Strugi.
Shakespeare's Globe, 21 New Globe Walk, Bankside, SE1 9DT sb, pn i śr, godz. 19.30 Bilety: £5-£33, rezerwacja: 020 7401 9919
Punky Hard Core Reggae Party 24 maja, godz. 21.00 Bilety: £9 – przedsprzedaż (www.ticketweb.co.uk), £12 w dniu koncertu.
nowy czas
wystawy
darmowe bilety
Alvin Langdon Coburn i Jane England
Wejściówki na:
Ancient & Modern, 201 Whitecross St, EC1Y 8QP czw-sb, godz. 12.00-18.00 Abstrakcyjne fotografie z 1917 roku zestawione z fotograficznym portretem londyńskiego ruchu punk i new romantic z lat 70. i wczesnych lat 80.
SOKÓŁ & PONO, REJS
May 68: Street Posters from the Paris Rebellion Hayward Gallery, South Bank Centre, SE1 8XZ codziennie: 10.00-18.00, w pt. do 22.00
Aby wygrać zaproszenie na interesującą Cię imprezę, wyślij SMS na numer 87070 o treści: NC NAZWA IMPREZY (w zależności od tego, którą jesteś zainteresowany). Bilety do wygrania również na stronie internetowej
www.nowyczas.co.uk Konkursy będą rozwiązywane na trzy dni przed datą wydarzenia. Koszt wysłania SMS to £1,50 + standardowa stawka operatora
26
9 maja 2008 | nowy czas
czas na relaks
”
Nie. W pewnym sensie tak, ale ściśle biorąc nie Marek Jurek
Jak Grzyb Grzybem
» Tydzień temu gotowaliśmy nadziewaną cuki-
mania Gotowania Mikołaj Hęciak Grzyby wzbogacają smak wielu potraw i z wieloma innymi składnikami dobrze się komponują. Są szybkie w przyrządzaniu, bogate w witaminy i białko roślinne. Czasami zdarza się, że grzyby zawierają drobinki ziemi. W łatwy sposób możemy je usunąć z pomocą wilgotnej ścierki. Należy unikać mycia lub moczenia świeżych grzybów. Chyba że wykorzystamy je zaraz potem do przygotowania zupy. Na angielskich półkach możemy znaleźć kilka rodzajów grzybów. Najmniejszych rozmiarów i najmniej dojrzałe, zwane są button mushrooms. Są malutkie, mają całkowicie zamknięte kapelusze. Są świetne w sosach. Potem mamy cup mushrooms. Bardziej wyrośnięte, ich kapelusze są bardziej rozwinięte, a smak bardziej dojrzały. Bardzo dobrze sprawdzają się w zupach, zapiekankach i nadzieniach. Najpełniejszą gamę smaku mają te zwane open cup mushrooms, których zbiór był opóźniony, aż do pełnego otwarcia kapeluszy i wzmocnienia grzybowej esencji. Większe od nich są flat mushrooms. Rozmiarów dłoni, niekiedy o wielkich i płaskich kapeluszach. Dobre do smażenia czy grillowania. Wszystkie one zwane są white mushrooms, po polsku są to pieczarki, łatwo dostępne, uzyskiwane w warunkach hodowlanych. Podobne w kształcie do cups mushrooms są chestnut mushrooms. Różnią się ciemnym odcieniem skóry i bardziej intensywnym smakiem. Z dzikich odmian najbardziej popularne i dostępne ogólnie są borowiki zwane ceps i kurki o francusko brzmiącej nazwie chanterelle. Oczywiście ich cena jest wyższa niż pieczarek. Obydwa rodzaje grzybów nadają się do suszenia. Są też uwielbiane przez smakoszy. Oprócz suszenia można przechowywać je w oliwie. Z kolei grzybami podobnymi do borowików są bay boletus. Podobieństwo to przejawia się nie tylko w kształcie, ale i smaku. Z egzotycznych grzybów najbardziej dostępne są oyster i shitake. Oba rodzaje są hodowane na pniach drzew. Shitake wyróżniają się mięsną niemal konsystencją i mocnym smakiem. Wszyscy słyszeliśmy o truflach. Bardzo intensywne w smaku i zapachu, bardzo trudno dostępne dla zbieraczy, a właściwie łowców. Do lokalizowania trufli używane są nie tylko psy, ale i prosiaki. Białe trufle uznawane są za najbardziej wartościowe. Te zwane
nię. Głównym składnikiem nadzienia były grzyby po ang. zwane chestnut mushrooms. Dzisiaj więc, kilka słów o grzybach, tych najbardziej dostępnych – pieczarkach i nie tylko. Summer albo Perigord są tańsze i wyglądają jak małe, czarne, pomarszczone kulki. W przekroju przypominać mogą gałkę muszkatałową. Z racji swej ceny, częściej używa się oleju o smaku trufli, niż świeżych grzybów.
Polędwiczki wiePrzowe w musztardowym sosie Dla czterech osób potrzebujemy: 700 g polędwicy wieprzowej, 1 łyżkę masła, 15 ml oliwy, 1 ząbek czosnku, 150 ml półwytrawnego białego wina, 150 ml kwaśnej śmietany (soured cream), 2 łyżki pełnoziarnistej musztardy, sól i pieprz do smaku. Mięso kroimy na plastry grubości palca i rozbijamy za pomocą tłuczka. Polędwica wieprzowa należy do jednych z najbardziej delikatnych, dlatego pojedyńcze kotlety można spłaszczyć nawet za pomocą dłoni, a używając tłuczka nie należy nadużywać jego siły. Masło i oliwę rozgrzewamy na patelni i przez minutę podsmażamy na niej pokruszony czosnek, ale nie dopuszczając do zbytniego zabarwienia. Następnie podsmażamy mięso z obydwu stron. Mięso przekładamy na osobny talerz, a na patelnię wylewamy wino. Możemy trochę odparować alkohol, by uzyskać gęstszy sos. Dodajemy musztardę i śmietanę. Ponownie wkładamy mięso i gotujemy całość 2-3 minuty mieszając. Doprawiamy solą i pieprzem. Podajemy gorące. Całość gotowa w 15 minut. Koszt porcji około 1,80 funta.
zielona soczewica z kiełbaskami Tym razem możemy wykorzystać zarówno kiełbaski wieprzowe jak i wegetariańskie, tzw. meat-free, gdzie mięso zastąpione jest np. soją lub quorn. Dla czterech osób przygotujmy 3 łyżki oliwy, 1 cebulę, 1 dużą marchew, 1 łodygę selera (celery), zioła np. tymianek, rozmaryn czy oregano, 1 ząbek czosnku, 1 puszkę pomidorów (chopped tomatoes), 1 kostkę warzywnego bulionu, 1 łyżeczkę cukru, po dwie na osobę kiełbaski (mogą być mrożone), 2 puszki zielonej soczewicy. Na 2 łyżkach oliwy podsmażamy pokrojoną cebulę, marchew i selera. Po 8-10 minutach dodajemy pokrojony czosnek. Gotujemy dalszych kilka minut. Dodajemy pomidory, kostkę bulionową w wersji wegetariańskiej warzywną, w wersji mięsnej może być kostka wołowa lub kurczakowa. Dodajemy też cukier, by zneutralizować kwaśność pomidorów. Doprawiamy solą i pieprzem i dosypujemy suszone zioła. Gotujemy bez przykrycia, aż sos zacznie gęstnieć. W tym czasie na reszcie oleju podsmażamy kiełbaski na patelni dla dodania koloru i albo dokończymy smażyć na patelni, albo w piekarniku, ale najlepiej z warzywami. Na 5 minut przed końcem gotowania dodajemy odcedzoną soczewicę. Jeżeli zamierzamy użyć świeżą soczewicę to możemy namoczyć ją na noc w zimnej wodzie. Gotowanie namoczonych ziaren zajmie nam 20-30 minut, więc w tym przypadku dodamy soczewicę od razu z pomidorami. W 30-40 minut mamy danie gotowe. Cena porcji 1 funt.
VICTORIA TRAVEL (UK) LIMITED Acton, 245 High Street, London W3 9BY tel: 02030 512 640, 07925 587 674 info@victoria-travel.eu ZAPRASZAMY: pn-pt 10.00 - 19.00 sb 10.00 - 16.00
bilety autokarowe bilety lotnicze
transfery na lotniska bilety promowe
tłumaczenia dokumentów hotele w całej Europie
KUP BILET PRZEZ TELEFON!!! REZERWUJ ON LINE!!! tel: 02030 512 640 www.victoria-travel.eu tel:02030512640www .victoria-travel.eu
|27
nowy czas | 9 maja 2008
czas na relaks sudoku
średnie
łatwe
4 7 8 5 1 1 8 2 8 9 5 3 8 7 9 4 8 9 6 6 7 8 8 3 2 3 8 7 4 6
3 7 9 8 1
5
trudne
8 5 3 9 9 6 4 8
1 7 8 5 9 7 2 8
6
5 7 3 2 5 6 9
2 3
9
6 7 3 2 4
9 5 4 3 7 8 8 3 1 2 5 1 7 9 4 2 1 2 3 6 5 7 1 8 6 2 9 7 3 5
krzyżówka
horoskop
BARAN 21.03 – 19.04 O sportowych szaleństwach, forsujących ćwiczeniach i szaleńczej jeździe samochodem raczej zapomnij. Młode Barany w czasie nocnych powrotów z zabaw szczególnie powinny unikać brawury za kierownicą i omijać podejrzane dzielnice. Kontroluj swoje nerwy – wybuch złości może zaszkodzić w sprawach tak prywatnych jak i zawodowych.
BYK
20.04 – 20.05
Lepiej teraz w tym tygodniu zacisnąć pasa i liczyć tylko na siebie. Jeśli udajesz się w podróż służbową, możesz spodziewać się problemów. Jednak już pod koniec tygodnia wszelkie podróże oraz kontakty z cudzoziemcami będą pomyślne. Na powodzenie w interesach mogą liczyć osoby zawodowo zajmujące się finansami: bankowcy i księgowi.
BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06
Życie towarzyskie i rodzinne przyniesie Ci satysfakcję, poczujesz się potrzebny i lubiany. Od rodziny i przyjaciół możesz oczekiwać pomocy w trudniejszych chwilach i słów prawdziwej otuchy, od znajomych – bezinteresownej rady i protekcji w załatwianiu spraw prawnych oraz urzędowych. Gorzej będzie ze sprawami domowymi, ponieważ czekają Cię spore wydatki.
RAK 22.06 – 22.07
Dar intuicji dopisze pracującym w zawodach terapeutycznych i uzdolnionym literacko. Jeśli nawet znajdziesz się w trudnej sytuacji, będziesz mieć mnóstwo energii i odwagi, by jej sprostać. Pozycja Marsa wskazuje, że właściwie nie będzie teraz dla Ciebie problemu nie do rozwiązania. W sprawach finansowych powinieneś jednak być realistą.
LEW 23.07 – 22.08
Osoby w formalnych i nieformalnych związkach poważnie podejdą do cementowania więzi z partnerem. Spędzisz z nim więcej czasu, analizując motywy jego postępowania. Jest szansa, by w Twoim związku zapanowały zrozumienie i dobra atmosfera. Uważaj jednak pod koniec tygodnia na pseudoprzyjaciół.
PANNA 23.08 – 22.09
W pracy być może będziesz musiał pełnić funkcję reprezentacyjną: rozmawiać z trudnymi klientami, lub dbać o dobry wizerunek firmy. Nieharmonijne wpływy Planet mogą sprawić, że pierwsze dni tygodnia mogą być nieco trudniejsze. Spadną na Ciebie wyjątkowo uciążliwe obowiązki, pojawią się jakieś nieprzewidziane przeszkody.
GA WA 23.09 – 22.10
Jednak czasami lepiej spojrzeć prawdzie w oczy niż żyć złudzeniami. Słońce w znaku Strzelca w sprawach uczuć wróży ciche dni i niesnaski w związkach partnerskich. Warto ten, nie sprzyjający dla uczuć, czas cierpliwie przeczekać i nie wywoływać kłótni. W tym tygodniu Wagi oddadzą się wspomnieniom, chwilami zrobi Ci się rzewnie na sercu.
PION SKOR 23.10 – 21.11
Pora roku sprzyja miłości, będziesz przeżywać miłe chwile, zwłaszcza, że jesteś nastawiony ugodowo, a różki trzymasz schowane. Samotne Skorpiony nie będą teraz skore do romantycznych uniesień. Pochłonie Cię zdobywanie nowych doświadczeń zawodowych i nie starczy Ci czasu ani sił, by szukać drugiej połówki.
LEC STRZE 22.11 – 21.12
Na smuteczki i lekkie depresje pij dziurawiec i melisę. Postaraj się nie zarywać nocy a także nie szarżuj za kierownicą. Niektórym zodiakalnym Strzelcom może dokuczać bezsenność i będą oni ulegać niepotrzebnej irytacji. W tym tygodniu jednak, dopisze Ci znakomita forma intelektualna.
ZIOROŻEC
KO 22.12 – 19.01
Koziorożce zapragną zmiany w życiu. Planety będą Cię kusić do przygód i krytycznego spojrzenia na partnera. Te małe kryzysy warto jednak przeczekać. Słońce obdarzy skłonnością do platonicznych fascynacji zarówno młode jak i dojrzałe Koziorożce.
NIK WOD 20.01 – 18.02
Twój organizm zażąda szczególnej troski. Mogą pojawić się kłopoty natury prawnej. Na gorsze chwile powinny się przygotować Wodniki pracujące w handlu, ubezpieczeniach, usługach i niewielkich firmach. Niektórzy Twoi klienci lub współpracownicy okażą się nieuczciwi, przede wszystkim w sprawach finansowych.
BY
RY 19.02 – 20.03
Z trudem będziesz znosić majowe dni. Twoja witalność zależy od energii solarnej, dlatego też postaraj się, jeżeli pozwala Ci na to stan zdrowia, jak najczęściej odwiedzać solaria i korzystać z dobroczynnego wpływu sauny. Do 23 maja Twoja kondycja psychiczna może być niestabilna, ogarnie Cię znużenie i niechęć do rzetelnego wypełniania obowiązków. Po 23 maja będzie lepiej.
28|
9 maja 2008 | nowy czas
jak drobne? ja k zzamieszczać amieszczać oogłoszenia głoszenia d r o b ne ? aBy zaMIEścIć OGłOSzEnIE KOMERcyjnE skontaktuj się z
OGłOSzEnIa zWyKłE Aby zamieścić ogłoszenie drobne w dziale: „zatrudnię”, „Szukam pracy”, „kupię”, „Sprzedam”, „Mieszkania do wynajęcia”, „Oddam za darmo”, „Towarzyskie” wyślij SMS: nC + treść ogłoszenia (np. nC oddam kota...) na numer 87070. Otrzymasz wiadomość zwrotną – odpowiedz wpisując słowo CORReCT.
ia Ogłoszen e w o k ram 0. 1 £ d już o O I N A T NIE! I W YGOD rtą! Zapłać ka
Działem Sprzedaży pod numerem 0207 358 8406 ogłoszenia komercyjne
w ramce kolorowe
do 15 słów
£10
£15
do 30 słów
£15
£25
Koszt ogłoszenia £1,50 (plus opłata operatora)
MIESzKanIE DO WynajĘcIa ACTOn TOwn 2-osbowy, komfortowy pokój dla pary, bollo lane w3, 2-tyg. dep., 125/tydz. Tel. 0797 6354 659 kilbuRn PARk /SwiSS COTTAge. 2osbowy duży pokój na Abbey Rd, nw6, druga strefa. komfort , TV, internet. Rachunki wliczone. £130/tyg. Tel. 0797 6354 659. HACkney CenTRAl, Clapton (druga strefa). Jedynka £70/tyd. Duży dwuosobowy pokój, £110/tyg. Rachunki wliczone. 7 min. do stacji. Tel: 0790 454 6630. PlAiSTOw. 5min. do stacji. Dwuosobowy pokój w umeblowanym domu z dużym ogrodem. Dwie łazienki. internet. Rachunki wliczone. Tel. 0790 454 6630. PlAiSTOw. Duże pokoje dwuosobowe do wynajęcia. 5 min. do stacji, w umeblowanym domu. Cena od £55/os./tyg., rachunki wliczone. Tel. 0780 947 2556 Mile enD (druga strefa, 5 min. do stacji, trzy linie metra). Dwuosobowy pokój w umeblowanym, czystym mieszkaniu z internetem. £55/os./tyg. Rachunki wliczone. Tel. 0790 454 6630. weSTfeRRy, Mile enD. Miejsce dla chłopaka £55/tyg. Duża dwójka z balkonem, w umeblowanym mieszkaniu z internetem. £115/tyg. Rachunki wliczone.Tel. 0790 454 6630.
SpRzEDaM RenAulT lAgunA. 1.8 16V 2002, kombi, srebrny, elektryczne szyby, lusterka, szyberdach, zmieniarka 6 CD, MOT, TAX aktualne. £2800. Tel: 0783 448 8633 DziAłkę buDOwlAną 6,60 ha. województwo łódzkie, tereny rekreacyjne, leśne, w pobliżu rzeka Pilica. tel. 0792 626 9050.
POLFILM.CO.UK Sprzedaż polskich f ilmów DVD w Wilekiej Brytanii W ofercie posiadamy wiele polskich filmów z angielskimi napisami Doskonaly prezent dla znajomych z całego świata
Atrakcyjne ceny!!! Odwiedź nasz sklep online
leyTOnSTOne. Dwuosobowy pokój, £120/tyg. i jedynka £75/tyg. w czystym, spokojnym mieszkaniu na 4 osoby. 7 min do stacji. Rachunki wliczone. internet. 0796 9618349.
www.PolFilm.co.uk
tOWaRzySKIE zatRUDnIĘ PRACA w ochronie dla każdego. Organizujemy kursy ochrony specjalnie dla Polaków. Dla swoich kursantów praca. Panie mile widziane. Tel. 0793 144 2707 AVOn – zostań konsultantką w uk i dołącz do mojej polskiej grupy! Super zasady współpracy, praca łatwa i dochodowa od zaraz, bez ryzyka – sprawdź! Magda, tel. 0772 7062239 zarób 10-30 f/h w ochronie. kursy ochrony specjalnie dla Polaków. Szybko, panie mile widziane. niewymagany nin!!! Dla swoich kursantów PRACA!!! Tel. 0793 144 2707.
nieśMiAły brunet, 34 lat, 176 cm, szczupły, pozna Panią, z dzieckiem również, cel – stały związek. Tylko poważne oferty, SMS na nr 0797 382 5112. Jeśli czujesz się samotna, masz kompleksy z powodu nadwagi, lubisz gotować i miałabyś ochotę wypić lampkę wina z 50latkiem, zapraszam na flirt SMS-owy, tel. 0751 497 7801. Asian businessmen is looking for loving and caring women for serious relationship. Contact me on 0750 575 5695 Spokojny i samotny 46-latek pozna równie spokojną i samotną panią, która wierzy, że można jeszcze kogoś pokochać, być razem, chętnie zamieszkać wspólnie. Tel. 0772 4614109
USłUGI Hydraulik z wieloletnim doświadczeniem, własne narzędzia, transport, przyjmie pracę lub zlecenia tel. 0791 9016887. Tanie przeprowadzki, przewozy materiałów. Pomoc przy załadunku i rozładunku. Również wieczory, soboty i niedziele. Adam 0751 573 4954.
RóżnE wyjazd do Chin za darmo dla kreatywnych i ambitnych ktorzy chca nie tylko pracowac najemnie. Tel. 07985284791 po 15 tej. email: lurum@poczta.fm
FIzjOtERapIa, masaż leczniczy. Bóle kręgosłupa, bóle stawów, nerwobóle. MałGORzata 0793 3388935
laBORatORIUM MEDycznE: tHE patH laB Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową. EKG, USG. tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: Iwona 0797 704 1616
KRĘGaRStWO, REHaBIlItacja, Manualna terapia, diagnoza, bioenergoterapia, Porady. Skutecznie i szybko. tel. 0795 867 7615
MalUjĘ pORtREty z natury lub ze zdjęć – akwarelą £70,00, olejną £200,00. tel. 0-7884155281; www.zojka.com
paznOKcIE akryl, żel, manicure, pedicure, HEnna z regulacją, depilacja woskiem. Przyjmuję w domu, w Londynie, Greenford. Pięć lat doświadczenia. Monika 07835412859,
tłUMacz pRzySIĘGły szybko, niedrogo. Adres: Suite 103, 20 Lavington Street, London SE1 0NN (London Bridge). tEl. BIURO: 0207 9282 558; KOMóRKa: 0789 4802 777. EMaIl: InFO@tRaDUctIO.cO.UK
pROFESjOnalnE FRyzjERStWO, strzyżenia damsko-męskie, baleyage, pasemka, trwała ondulacja, fryzury okolicznościowe. Iza, West acton, tel. 0786 2278729
WyWóz śMIEcI przeprowadzki, przewóz materiałów i narzędzi. Pomoc drogowa auto-laweta, złomowanie aut – free tRanSpOl 0786 227 8730 lub 29 anDRzEj
antEny SatElItaRnE Profesjonalne ustawianie, usuwanie zakłóceń, sprzedaż polskich zestawów: 24h/24h, 7d/7d. Anteny telewizyjne. Polskie ceny. tel. 0751 526 8302
pOlSKIE BIURO Rozliczenia podakowe, rezydentura,zasiłki, tłumaczenia. Pomoc przy wypełnianiu formalności związanych z rejestracją oraz NI. Karta CIS. Rejestracja samozatrudnienia. Skutecznie i solidnie. Kontakt: 0750 145 5897; 0207 2724864
BIURO KSIĘGOWE Zwrot podatków Pełna księgowość dla SE/LTD Wnioskowanie o rezydenturę N.I.N, C.I.S., C.S.C.S. Benefity 162D HIGH StREEt HOUnSlOW tW3 1BQ 0208 814 1013 MOBIlE: 07980076748 info@omegaplusltd.co.uk
KOMplEKSOWE REMOnty kuchni i łazienek (hydraulika, kafelki, panele, elektryka). 0777 455 8445
MOntaż, napRaWa oraz wszelkie przeróbki instalacji wodnokanalizacyjnych oraz centralnego ogrzewania. 0777 455 8445
|29
nowy czas | 9 maja 2008
ogłoszenia
job vacancies PIEKARZ Polska Piekarnia z siedzibą we wschodnim Londynie poszukuje doświadczonych piekarzy.
Praca od zaraz. Aplikacje prosimy przesyłać na adres mailowy manager@polishbakery.co.uk lub telefonicznie: 02085785722, 02085785668. ADULT & COMMUNITY LEARNING TUTORS Location: SHREWSBURY AND OTHER AREAS Hours: PART-TIME MONDAY TO FRIDAY, AS REQUIRED Wage: £19.47 PER HOUR Work Pattern: Days Closing Date: 16/05/2008
Description: Qualified and experienced tutors to teach Polish, Arabic, French, Spanish, Yoga, Pilates, and IT. You will be expected to use your expertise in supporting adults with basic skills needs. Additional skills which will enhance this 'Skills for Life' provision would also be warmly welcomed, although the emphasis in the first instance is in literacy and numeracy. All tutors are required to register with the Institute for Learning prior to appointment. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. Disclosure expense will be met by employer. How to apply: For further details about job reference SHW/57770, please tele-
phone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and use the customer access phones provided to call Jobseeker Direct. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255. TEACHER Location: BLACKBURN Hours: 5 to 8 hrs per week, flexible Wage: £7.50 - £10.00 per hour Work Pattern: Days , Evenings
Description: We are currently looking for a classroom teacher to teach English to a team of Polish workers. Five to eight hours per week flexible. This vacancy is being advertised on behalf of The Workpoint who are operating as an employment agency. How to apply: you can apply for this job by telephoning 01254 260551 and asking for Claire Knighton. SHOP ASSISTANT Location: COVENTRY, WEST MIDLANDS Hours: 18 + HOURS PER WEEK SUN WED AND THURS 7PM - 1AM Wage: £6.00 - £8.00 PER HOUR Work Pattern: Days , Evenings , Nights , Weekends. Employer: Godiva Wines
Description: Must be aged 18+ as you'll be serving alcohol. Applicants should have own transport due to finishing time. Would be an advantage to speak Polish to serve customers. Previous retail experience preferred although training would be given. The main duties will be serving customers and any other related duties as required. Immediate start available. EXEMPTED VACANCY - EMPLOY-
MENT EQUALITY ACT (AGE) REGULATIONS 2006. Ring after 11am. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0247 6597591 ext 0 and asking for Jagdish. POLISH SPEAKING COMMUNITY LINK WORKER Location: PRESTON, LANCASHIRE Hours: 15 PER WEEK, DAYS AND HOURS TO BE ARRANGED Wage: £12,577 TO £15,523 PRO RATA Work Pattern: Days Closing Date: 14/05/2008
Description: An opportunity has arisen for a committed, self motivated and enthusiastic individual to join the integrated Nursing Team for Children and Families in Preston. Your role will be to facilitate communication between health professionals and families from Polish speaking backgrounds, and therefore to improve access to services. Applications will be welcome from individuals who are fluent in Polish and English. In addition you should offer good communication and interpersonal skills. Previous experience of working with families in a community setting would be an advantage. Applicants must be able to travel around their place of work. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. Disclosure expense will be met by employer. How to apply: For further details about job reference PRS/102260, please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and use the customer access phones provided to call Jobseeker Direct. The textphone service for deaf
and hearing-impaired people is 0845 6055 255.
Wage: EXCEEDS NATIONAL MINIMUM WAGE Work Pattern: Days Employer: Empower Teachers Limited
RECRUITMENT CONSULTANT-TRAINEE
Description: This vacancy is being advertised on behalf of Empower Teachers Ltd who are operating as an employment business. Must be able to translate polish at Secondary School level. Experience of teaching specifically maths and science to help students with SATS exams. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0207 1834466 and asking for Zara Butt. Please e-mail your cv zara@empowerteachers.co.uk or fax 0207 1834477
Location: NORTH HARROW, MIDDLESEX Hours: 40 HOURS PER WEEK, MONDAY - FRIDAY, BETWEEN 8AM-6PM Wage: £16,000 - £22,000 PER ANNUM Work Pattern: Days Employer: Insight Solutions Group
Description: Applications are welcome for the post of Recruitment Consultant. The ideal applicant would hold a Degree, or equivalent academic qualification, or equivalent work experience, and ideally, have a second Eastern European language, such as Polish, Romanian, Bulgarian, Russian, Lithuanian or Latvian. Applicants must have the willingness and ability to develop to Management Trainee within 16-26 weeks. Required to: act as a middleperson between clients and the agency; deal with all the job centres, job link companies, subcontractors about the CSCS accreditation; attend business meetings, dealing with training and the test centres; deal with conversion of certificates to cards, queries and enquiries; and develop business potentials and accept real responsibilities. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0870 2240001 and asking for Recruitment. POLISH SPEAKING TEACHER Location: LONDON Hours: 16 HOURS, 2 DAYS, 6/5/08 AND 9/5/08
POLISH TRANSLATOR Location: PORTSMOUTH Hours: 1 day per week Wage: £12.00 per hour Work Pattern: Days Employer: Pinnacle Recruitment (UK) Ltd Closing Date: 08/05/2008
Description: We require a Polish Translator to translate conversations between teaching staff and parents for 6 hours every Wednesday until July 6th 2008. The Person must have excellent Written and spoken English to be able to translate effectively what the English teachers are telling the Polish parents concerning the child development etc. The job starts on Wednesday 7th 2008, please call 07825507506 for a telephone interview. How to apply: You can apply for this job by telephoning 08444 155528 and asking for Cy Coleman.
Community Organiser with LONDON CITIZENS
(Polish Speaker with fluent English)
Building powerful communities
Aim: to bring a Living Wage and fair working conditions to Londonʼs Hotel Sector.
£19,000 – £25,000 per annum plus pension.
LONDON CITIZENS is the largest and most diverse community organisation in the UK – made up of over 100 faith communities, trade union branches, schools and local associations. We work together for the common good and to strengthen civil society.
The successful candidate will be expected to organise, recruit and support workers drawn from Londonʼs hotel and hospitality sector so that, together with LONDON CITIZENS and UNITE (the union), they can improve their working conditions and futures.
Applicants must have some relevant experience of student, union or community organising in the UK or Poland and thus a proven ability to work with and attract a diverse group of workers to join the Living Wage Campaign. Ideally they should also be educated to degree level and have some experience or knowledge of the UK hotel sector.
Applications by letter and CV to Josephine Mukanjira by 31st May 2008 at: josephine.mukanjira@cof.org.uk
30|
nowy czas | 9 maja 2008
port ORANGE EKSTRAKLASA
Redaguje Daniel Kowalski info@sportpress.pl
OSTATNIA KOLEJKA
Kto wicemistrzem Polski?
bieg na przełaj W najbliższy weekend na torze w
Istambule, Turcja, Robert Kubica walczyć będzie o kolejne punkty Formuły 1. Jak na razie nasz rodak zajmuje wysoką trzecią pozycję, jednak jego ambicje sięgają wyżej.
Ryszard Drewniak
Walka o wicemistrzowski tytuł i utrzymanie się w lidze wciąż się przeplatają, a nieodłącznym spoiwem obu rywalizacji będą Legia i Lech mierzące swe siły z zagrożonymi spadkiem ekipami.
Widzew Łódź po raz pierwszy w
historii wywalczył jeden punkt w Kielcach. Łodzianie zremisowali z Koroną 1:1, co w tej chwili oznacza dla nich spadek do trzeciej ligi. To efekt ostatnich decyzji PZPN. Decyzją Zarządu Crewcard 5-ASide Polish Football League drużyna Inko Team została odwieszona i przywrócona do rozgrywek. Odwieszono również Krzysztofa Wiciaka z funkcji rzecznika prasowego ligi. Łukasz Piszczek i Jacek
Dla lechitów dodatkową stawką będzie przepustka do PUEFA, bo jedną, wskutek niefortunnej decyzji PZPN przywracającej finaliście PP europejskie profity, ma już Legia. Dlatego też może bez konsekwencji eksperymentować składem, co beniaminkom z Białegostoku i Bytomia daje cień szansy na punkty nadziei. Jaga, choć przegrała 7 ostatnich spotkań, a wiosną pokonała tylko sosnowieckie Zagłębie, liczy, że obroni tradycję i jak zawsze nie
Krzynówek, piłkarze, którzy znaleźli się w szerokiej kadrze reprezentacji Polski na Euro 2008, popisali się asystami w środowych meczach 32. kolejki niemieckiej Bundesligi. Od wczoraj na stronie www.kupbilet.pl można nabywać bilety na mecz Polska — Dania, który 1 czerwca rozegrany zostanie w Chorzowie.
MISTRZOSTWA EUROPY 2008
da się u siebie pokonać faworytowi ze stolicy. Szansa z pozoru nikła. Ale jeśli jesienią po raz pierwszy w historii na Łazienkowskiej uniknęła porażki, to może i teraz, gdy legioniści zapatrzeni są w finał PP, coś uszczknie. Jeśli się nie uda, to ratunku szukać będzie w Chorzowie, gdzie w ub. sezonie, jak nigdy, wygrała. Jednocześnie Jaga gorliwie trzymać będzie za Legią, bo ta przyjmie Polonię, z którą u siebie nie przegrała od 30 lat! Póki beniaminek z Bytomia wyjedzie do stolicy zwalczać tradycję – u siebie ze wszystkich sił będzie ją pielęgnował. Odżywką ma być, co ciekawe, najdłuższa, obok Korony, seria pięciu spotkań bez porażki, jaką obecnie ma na koncie. Taką Polonia przywita Lecha, któremu już od 32 lat nie pozwoliła wywieźć z Bytomia kompletu punktów! Jednak zahartowanym w łamaniu historycznych barier lechitom takie fatum jest niestraszne. Wiedzą, że aby zachować szanse do osiągnięcia upragnionego celu, muszą je przerwać, a potem uporać się z drugim desperatem – ŁKS-em, z którym u siebie nie przegrali od 13 lat! Jeśli podwójny plan się powiedzie, to przyjdzie już tylko czekać, co zrobi Legia, a zwłaszcza
Groclin będący ich jedynym konkurentem w wyścigu o pucharowe miejsce. Zespół z Grodziska ma przed sobą bardziej wyboistą drogę. Najpierw przeprawić musi się przez Wisłę, a to u siebie tylko raz, i to ponad 5 lat temu, się udało. Niedawno nadzieje w PP już w niej utopił trafiony przez Brożka. Klasę lidera snajperów Groclin odczuł też jesienią w Krakowie, gdy Brożek też zdobył
Zespół z Grodziska ma przed sobą bardziej wyboistą drogę bramkę. Ciekawe, czy tym razem Sikora będzie w stanie mu odpowiedzieć. Jeśli nie on, to ktoś musi, i to nie raz, bo Wisła w każdym z ostatnich 11 wyjazdów zdobywała choćby jednego gola. A trudno oczekiwać, że tym razem będzie inaczej. Po skoku do Wisły Groclin czeka kąpiel w Odrze. Niby bezpieczniejsza, ale od trzech lat nie wyłowił z niej kompletu punktów. A jeśli będzie wzburzona nie-
pewnością o byt, może znów być rwąca. Widać, jak trudno przewidzieć, kto wygra wielkopolski wyścig o PUEFA, ale przegrany nie powinien się załamywać. Losowanie Intertoto jest na tyle korzystne, że tędy ten sam cel można osiągnąć. Byle nie wzorować się na Legii, która rok temu właśnie na tej drodze kompletnie się splamiła. Na dole do zdegradowanego beniaminka z Sosnowca niechybnie dołączy Widzew, bo nie sposób oczekiwać, że w Kielcach upora się z Koroną, z którą zawsze przegrywał. A potem rozprawi się z Górnikiem. Jednak nawet gdyby jakimś cudem się udało, to i tak nie ma gwarancji, że coś to da i przeskoczy choćby sąsiedni ŁKS. Ten nie tylko że nie zakłada spadku, ale desperacko zamierza walczyć o uniknięcie baraży. Zwłaszcza planuje po raz pierwszy od 13 lat pokonać u siebie Ruch, bo potem w Poznaniu o ratunek będzie jeszcze trudniej. Jeśli upora się z „Niebieskimi”, to zmusi ich do maksymalnego wysiłku z Jagą, a Odrę do szukania ucieczki z zagrożonej strefy na „Pasach” lub w trakcie wizyty Groclinu.
SYLWETKI WIELKICH PIŁKARZY
Reprezentacja jest najważniejsza Arkadiusz Jagieniak
Michael Ballack od zawsze słynął z pozytywnego myślenia nie tylko na boisku, co w wielu momentach kariery przekładało się na sukcesy niemieckiego pomocnika. Wierzył w mistrzostwo świata dla gospodarzy ostatnich finałów MŚ. Nie udało się, dziś piłkarz Chelsea Londyn ma w kadrze nowy cel – sukces w ME 2008... Urodzony 26 września 1976 roku w Goerlitz od małego uganiał się za futbolówką. W wieku 8 lat zaczął uczęszczać do szkoły sportowej, w której rozwijał zainteresowania. Przez lata uczył się i trenował (najpierw w Motorze Karl-Marx-Stadt,
potem w Chemnitzer FC z bilansem: 49 gier i 10 goli), zdał maturę, po czym podpisał kontrakt z tym drugim klubem. Zwrócił wówczas na siebie uwagę trenerów reprezentacji młodzieżowej Niemiec, w której z czasem odgrywał coraz większą rolę. W 1997 roku przeniósł się do Kaiserslautern, a już po roku był mistrzem Niemiec. Pod okiem trenera Rehhagela czynił stałe i szybkie postępy, zatem dobra postawa w Bundeslidze zaowocowała powołaniem do pierwszej reprezentacji. Debiut miał miejsce 28.4.1999 r. w przegranym 0-1 meczu ze Szkocją w Bremie – młodzian zastąpił wówczas w 57. minucie Hamanna. Debiutant wpadł w oko działaczom Bayeru Leverkusen, którzy szukali klasowego rozgrywającego i w ten sposób Michael w roku 1999 po raz kolejny zmienił klubowe barwy. W Kaiserslautern rozegrał 46 spotkań, pięć razy trafiał do siatki. Wyjazd z kadrą na pierwszą w życiu wielką imprezę (finały ME 2000) wschodzącej gwiazdy zakończył się klapą. Wystąpił w niepełnym wymiarze czasowym w dwóch spotkaniach, Niemcy jednak nie wyszli z grupy i marzenia o sukcesie trzeba było odłożyć na później. Również z Bayernem nie udawało się zdobywać znaczących trofeów, największym sukcesem „Aptekarzy” w tym czasie był udział w finale Ligi Mistrzów (2002) prze-
granym z Realem Madryt. W tym czasie Ballack był już na ustach kibiców w całych Niemczech – wyrósł na czołowego rozgrywającego Bundesligi, mógł się przy tym pochwalić znakomitą skutecznością. Nie-
stety, wspomniany już finał Champions League, a także tytuły wicemistrzowskie nie były szczytem marzeń ambitnego Niemca. Na finały MŚ 2002 jechał jeszcze jako gracz Bayeru, ale nowy sezon rozpoczął w barwach Bayernu Monachium. Bawarczycy zapłacili za jego usługi 12 milionów marek (6 mln euro). Jako gracz Bayernu zagrał w 79 meczach i strzelił 26 bramek. Zanim to nastąpiło, sięgnął wraz z kolegami po 2. miejsce na świecie. Tym razem był wiodącą postacią drużyny, któ-
ra dotarła do wielkiego finału i tam musiała uznać wyższość Brazylii. Jego bilans w japońsko-koreańskiej imprezie to 6 występów i 3 bramki. Po mistrzostwach świata bohater niniejszego tekstu odnosił znaczące sukcesy w wymiarze krajowym, czego oczekiwał, przenosząc się do Bayernu. Tytuły mistrzowskie w latach: 2003, 2005 i 2006 i triumfy w Pucharze Niemiec (2003, 2005, 2006) wynagrodziły mu lata oczekiwania. Niestety, jak powodziło mu się na niwie klubowej, brakowało sukcesów reprezentacji – start Niemców w finałach ME był wybitnie nieudany (zakończyli karierę w fazie grupowej), a pomocnik Bayernu zaliczył w imprezie trzy mecze i jedno trafienie. Śledząc karierę Michaela Ballacka, można odnieść wrażenie, że każdy krok jest dokładnie zaplanowany, do końca przemyślany – i jest to prawda. Ważne decyzje piłkarz podejmuje zawsze po konsultacji z towarzyszką życia Simone (ma z nią trzech synów) i dwoma adwokatami. Czas wolny lubi spędzać na wakacjach w USA, relaksuje się również przy dobrym filmie, muzyce, grze w golfa i na spacerze z psem. Oprócz Simone jego ideałem kobiety jest Jennifer Lopez. Ballackowi kończył się w Bayernie kontrakt i nie kwapił się, by podpisać nowy, co bardzo denerwowało bawarskich działa-
czy. W końcu stało się jasne, że chce zmienić otoczenie i ostatecznie bez sumy odstępnego trafił do londyńskiej Chelsea (latem 2006 roku). Jego bilans w barwach Bayernu to: 105 meczów i 42 gole. Na Stamford Bridge idzie mu tak sobie (nie zawsze zbiera dobre recenzje), na razie zdobył z „The Blues” Puchar Ligi i Puchar Anglii (oba sukcesy w poprzednim sezonie), obecnie walczy z „The Blues” o mistrzostwo i triumf w Lidze Mistrzów. Zanim reprezentant Niemiec (79 występów, 35 bramek) zmienił barwy klubowe, walczył wraz z kolegami o mistrzostwo świata, w którego zdobycie naprawdę wierzył. Skończyło się na 3. miejscu, mierzący 189 cm i ważący 84 kg Ballack wystąpił w 5 spotkaniach i miał swój wkład w medal. A że kolor był nie taki – bywa i tak... Michael był w latach: 2002, 2003 i 2005 wybierany Piłkarzem Roku w Niemczech. Wyżej ceni sobie jednak sukcesy wywalczone na boisku, dlatego gra jeszcze w drużynie narodowej i marzy o triumfie w mistrzostwach Europy. Za kilka tygodni o klasie znakomitego pomocnika przekonają się m.in. wybrańcy Leo Beenhakkera. Już 8 czerwca w Klagenfurcie rywalem „biało-czerwonych” będą właśnie Niemcy. 12 czerwca Niemcy zagrają z Chorwacją, a cztery dni później z Austrią.
|31
nowy czas | 9 maja 2008
Aż dwieście pięćdziesiąt tysięcy funtów premii dostanie Tomasz Kuszczak, jeśli Manchester United wygra Ligę Mistrzów oraz zdobędzie tytuł mistrza Anglii. Tak wysokie bonusy amerykańscy właściciele ustalili jeszcze przed rozpoczęciem sezonu.
polacy W zaGranicznych liGach
sport
przed euro 2008
bieg na przełaj
Przełamanie Saganowskiego
Agnieszka Radwańska pokona-
Po ośmiu miesiącach strzeleckiej niemocy napastnik FC Southampton, Marek Saganowski strzelił trzecią bramkę w tym sezonie. „Święci” wygrali na własnym stadionie z Sheffield United 3:2, a reprezentant Polski wpisał się na listę strzelców na trzy minuty przed zakończeniem pierwszej części spotkania. Dzięki temu zwycięstwu Southampton utrzymał się w Premiership, choć przed sezonem celem był awans do Premier League. Po czterdziestu sześciu kolejkach FC Southampton ma na swoim koncie siedemdziesiąt dwa „oczka” i zajmuje w tabeli dwudzieste miejsce. Ostatniego gola Marek Saganowski strzelił w lidze 22 września ubiegłego roku w przegranym meczu z Barnsley. Ciekawostką jest fakt, iż wszystkie trzy bramki w tym sezonie dla Southamptonu Sagan strzelił w ostatnich minutach pierwszej połowy. Tymczasem swój drugi występ w Premier League zaliczył były bramkarz warszawskiej Legii, Łukasz Fabiański. W trzydziestej siódmej kolejce rywalem Arsenalu był Everton. Podopieczni Arsene Wengera wygrali 1:0, a jedyną bramkę zdobył Nicklas Bendtner. W 69 minucie meczu polski bramkarz został zmieniony. Menedżer Arsenalu dał okazję do pożegnania się z Emirates Stadium
Niemcowi, Jensowi Lehmanowi. Po trzydziestu siedmiu kolejkach londyńczycy zajmują trzecie miejsce w tabeli, tracąc do prowadzącego Manchesteru cztery punkty. Wiceliderem jest Chelsea Londyn, która ma 81 punktów i jeden mecz zaległy. Tradycyjnie już na ławce rezerwowych zasiadł Grzegorz Rasiak. Jego dalsza gra w Boltonie stoi pod wielkim znakiem zapytania. Nasz napastnik nie przekonał ani kibiców, ani dziennikarzy, ale u menedżera wciąż
ma dobre notowania. To chyba jednak za mało, aby klub z Reebook Stadium miał wyłożyć za Polaka aż dwa miliony funtów. Zdaniem wielu Rasiak to za dobry piłkarz na Premiership, a za słaby na Premier League. Z drugiej strony trzeba przyznać, iż tak naprawdę „Rossi” nie zagrał w Premier League zbyt wielu meczów, przez co nie można obiektywnie wyrażać takich opinii. Dla samego piłkarza najważniejszy jest jednak fakt, iż Leo Beenhaker pomi-
WeekendoWe typy piłkarskie Tym razem szczęście nam dopisało. Z trzech prognoz, tylko jedna okazała się feralna za sprawą Aston Villi, która doznając dość nieoczekiwanej porażki na własnych śmieciach straciła bezpośrednią szansę zagrania w nadchodzącym pucharze Uefa. W najbliższą sobotę kończy się sezon piłkarski Premiership 2007/08, lecz na całej Wyspie będziemy mieć jeszcze pasjonujące zmagania drużyn w play-off jak i ostatni etap w szkockich ligach. Tak więc gramy dalej. Tym bardziej, że jesteśmy na debecie – 11 funtów. Opcja nr 1 Birmingham–Blackburn typ 2 (zwycięstwo gości) niedziela 15.00 kurs 3/1 zakład bukmacherski: Canbet Dość interesująco zapowiadający się mecz dla obu drużyn, gdzie goście wciąż mają szanse zakwalifikować się do letniego pucharu Intertotto. Tak więc silna motywacja wciąż istnieje, tym bardziej iż konkurent – Aston Villa gra dosyć ciężkie wyjazdowe spotkanie przeciwko West Ham. Na batalię z tegorocznym beniaminkiem jedzie w najsilniejszym składzie, jedynie dwójkę rezerwowych (S. Peter, M. Olsson) gnębią drobne urazy. Natomiast wśród „Niebieskich” zabraknie czołowego napastnika: J. McFaddena, przez co piłkarze z St. Andrews mogą mieć problemy w zdobywaniu goli. Bez nich pożegnają się z Premiership. Zabójcze kontry autorstwa tercetu: M. G. Pedersen – R. Sanata Cruz – X. McCarthy niestety przypieczętują degradację chłopców A. McLeisha do drugiej ligi.
Opcja nr 2 zakład podwójny Crystał Palace–Xristol City typ 1 (zwycięstwo gospodarzy) sobota 12.15 kurs 17/20 Leeds–Carlise typ 1 (zwycięstwo gospodarzy) poniedziałek 19.45 kurs 3/4 zakład bukmacherski: VCbet. Postawa „Orłów” w drugiej części sezonu zadziwiła prawie wszystkich. Tuż przed Bożym Narodzeniem zespół znajdował się w dolnej części tabeli, martwiąc się bardziej o bezpieczne utrzymanie się wśród grona drużyn Championship. Dobrym posunięciem było zatrudnienie trenera N. Warnocka, który stworzył szansę awansu do Premiership. Goście, także rewelacja obecnej edycji, po wspaniałym starcie nieco pod koniec sezonu obniżyli loty. Szkoda, gdyż debiutując w lidze mogli sprawić nie lada sensację poprzez bezpośrednie wejście do pierwszej ligi. Zabrakło chyba doświadczenia, a ono stoi oczywiście w sobotę po stronie stołecznego teamu. Na murawie Selhurst Park górą powinni być gospodarze. Północna Anglia będzie się pasjonowała futbolową bitwą pomiędzy sławnym Leeds United, a przygranicznym Carlise. Kibice „Pawi” szykują festyn – na ostatnim trzecioligowym meczu zjawiło się ich ponad 36 tysięcy! Czyżby wielki powrót drużyny do elity, która w ciągu ostatnich kilku lat boryka się na skraju bankructwa? Symbol angielskiej piłki jednak pnie się ku górze. Kolejna poprzeczką będzie Carlise. Pokona i ją.
nął go w szerokiej kadrze na zbliżające się ME. Zespół Ebiego Smolarka, Racing Santander w dalszym ciągu walczy o czwarte miejsce premiowane grą w Champions League. W miniony weekend Racing wygrał u siebie z Murcią 3:2. Co ważne, po pierwszych czterdziestu pięciu minutach, drużyna Ebiego przegrywała 1:2. Smolarek pojawił się na boisku dopiero w drugiej odsłonie. W siedemdziesiątej drugiej minucie meczu Polak zastąpił strzelca jednego z goli, Munitisa. Sporo ostatnio mówi się również o polskich bramkarzach. O Michale Fabiańskim, który zamierza być bramkarzem numer jeden w Arsenalu już pisaliśmy. Do przeprowadzki szykuje się Jerzy Dudek, który ma dość grzania ławki rezerwowych madryckiego Realu. Wcześniej były bramkarz nr 1 naszej kadry, chce jeszcze pofetować mistrzowski tytuł ligi hiszpańskiej. Dwa poważne kluby są zainteresowane pozyskaniem Artura Boruca. Jeślli ktoś z dwójki Bayern Monachium — AC Milan podpisze kontrakt z naszym bramkarzem, będzie to bez wątpienia największy transferowy hit nadchodzącego lata.
daniel kowalski
Ciekawy finisz Premier League Trwa batalia o mistrzowski tytuł w Premier League. W zaległym meczu przedostatniej, trzydziestej siódmej kolejki, walcząca o mistrzowski tytuł Chelsea wygrała na wyjeździe z Newcastle United 2:0. Bramki dla The Blues zdobyli Ballack oraz Malouda. Obie padły dopiero w drugiej połowie spotkania. Na jedną kolejkę przed zakończeniem sezonu podopieczni Avrama Granta mają tyle samo punktów co Manchester United i wszystko rozstrzygnie się dopiero w najbliższą sobotę. Chelsea Londyn na własnym stadionie podejmować będzie szesnasty w tabeli Bolton, a klub Tomasza Kuszczaka o tytuł walczyć będzie na stadionie w Wigan. Równie ciekawa walka zapowiada się na dole tabeli, gdzie kilka klubów walczyć będzie o utrzymanie się w gronie najlepszych. Szanse na utrzymanie, ale również i spadek mają: FC Birmingham, Reading, Fulham oraz Bolton. W tym ostatnim klubie na wypożyczeniu jest Grzegorz Rasiak, jednak jego występ stoi pod znakiem zapytania.
Grzegorz ostrożański daniel kowalski
ła Niemkę Angelikę Bachmann 6:1, 6:1 i awansowała do trzeciej rundy turnieju WTA tenisistek na ziemnych kortach w Berlinie (pula nagród 1,34 mln dolarów). Jej kolejną rywalką będzie Amerykanka Serena Williams. Trener piłkarskiej reprezentacji
Leo Beenhakker uciął spekulacje na temat propozycji pracy jakie według mediów miał ostatnio otrzymać z zagranicy. – Nawet nie chce mi się tego komentować – powiedział. Z polską federacją wiąże go umowa do jesieni 2009 roku. Trener piłkarskiej reprezentacji
Anglii, Fabio Capello i były dyrektor wykonawczy Juventusu Turyn, Antonio Giraudo zostali obwinieni o krzywoprzysięstwo. Sprawa dotyczy procesu o korupcję i zeznań złożonych przez nich w marcu, poinformowały włoskie media. W spotkaniu 30. kolejki II ligi lider tabeli, Lechia Gdańsk, pokonała Kmitę Zabierzów 1:0 (0:0). Jedyną bramkę meczu zdobył Paweł Pęczak w doliczonym czasie gry. Klaudia Jans i Alicja Rosolska
odpadły w drugiej rundzie gry podwójnej turnieju WTA tenisistek na ziemnych kortach w Berlinie (z pulą nagród 1,34 mln dolarów). Polska para przegrała z rozstawionymi z numerem czwartym Wiktorią Azarenką z Białorusi i Shahar Peer z Izraela 7:6 (7-3), 2:6, i 7:10 w tak zwanym super tie-breaku. Papież Benedykt XVI pozdrowił Inter Mediolan, lidera włoskiej ekstraklasy piłkarskiej. Inter obchodzi stulecie, a piłkarze tej drużyny uczestniczyli na Placu Św. Piotra w tradycyjnej audiencji. Korzystając z obecności mediolańskich piłkarzy, papież podkreślił potrzebę przenoszenia wartości moralnych sportu do procesu edukacji młodego pokolenia. Hiszpan Rafael Nadal, najlepszy
w ostatnich latach specjalista od gry na kortach ziemnych, odpadł w drugiej rundzie turnieju ATP z cyklu Masters Series w Rzymie (z pulą nagród 2,27 mln euro). Nadal, który w stolicy Włoch wygrał w trzech poprzednich latach, uległ w środę swemu rodakowi Juanowi Carlosowi Ferrero 5:7, 1:6. Maciej Lampe był czołowym
koszykarzem zespołu Chimki Moskwa w pierwszym półfinałowym meczu superligi rosyjskiej z Uralem Great Perm. Drużyna z Moskwy wygrała wysoko 101:78, a Lampe uzyskał 22 punkty – najwięcej w drużynie.
9UMCŖGO[ 2CģUVYW URQUÏD PC \CġQŖGPKG MQPVC DCPMQYGIQ Y 9KGNMKGL $T[VCPKK a bankowego 1VYCTEKG MQPVC Y PCU\[O DCPMW LGUV DCTF\Q ġCVYG 9 YKøMU\QĸEK RT\[RCFMÏY Y[UVCTE\[ V[NMQ LGFGP FQYÏF VQŖUCOQĸEK s RCU\RQTV NWD FQYÏF QUQDKUV[ <C LGF[PKG OKGUKøE\PKG RT\G\ RKGTYU\G VT\[ OKGUKäEG OQŖPC MQT\[UVCæ \ YKGNW HWPMELK MQPVC 5KNXGT RQ\YCNCLäE[EJ QU\E\øF\Kæ 6YÏL E\CU K RKGPKäF\G 5ä VQ PC RT\[MġCF MCTVC FGDGVQYC 8KUC MVÏTGL OQŖPC WŖ[YCæ
YG YU\[UVMKEJ RNCEÏYMCEJ CMEGRVWLäE[EJ MCTVø 8KUC ECġQFQDQY[ FQUVøR FQ RKGPKøF\[ K /QPG[ 6TCPUHGT %CTF
WOQŖNKYKCLäEC U\[DMKG K DG\RKGE\PG RT\GU[ġCPKG RKGPKøF\[ FQ FQOW 2Q VT\GEJ OKGUKäECEJ DøF\KG UVQUQYCPC PQTOCNPC QRġCVC Y Y[UQMQĸEK <CRTCU\CO[ PC TQ\OQYø LGU\E\G F\KUKCL 2TCEQYPKE[ PCU\[EJ QFF\KCġÏY RQOQIä 2CģUVYW FQġäE\[æ FQ ITQPC PCU\[EJ MNKGPVÏY
Q M N 6[ \P K G E ø K U OKG GT YU\G RK RT \G\ UKäEG OK G
<CRTCU\CO[ FQ PCU\[EJ QFF\KCġÏY YYY NNQ[FUVUD EQO YGNEQOG
1HGTVC LGUV UMKGTQYCPC FQ PQY[EJ MNKGPVÏY QTC\ QUÏD RQUKCFCLäE[EJ QDGEPKG MQPVC %NCUUKE K %CUJ MVÏTG \FGE[FWLä UKø PC \OKCPø TQF\CLW MQPVC FQ ITWFPKC TQMW 1VYCTEKG MQPVC LGUV W\CNGŖPKQPG QF PCU\GL QEGP[ 2CģUVYC U[VWCELK #D[ \ġQŖ[æ YPKQUGM Q QVYCTEKG MQPVC PCNGŖ[ OKGæ WMQģE\QPG NCV $CPM \CUVT\GIC UQDKG RTCYQ FQ Y[EQHCPKC QHGTV[ Y FQYQNPGL EJYKNK +PHQTOWLGO[ ŖG YPKQUGM Q \CġQŖGPKG PQYGIQ MQPVC PCNGŖ[ Y[RGġPKæ Y Lø\[MW CPIKGNUMKO %CġC RT\[U\ġC MQTGURQPFGPELC \ DCPMKGO DøF\KG TÏYPKGŖ RTQYCF\QPC Y Lø\[MW CPIKGNUMKO