GRAND PRIX NA ŻuŻLu W CARDIFF KIbICuj TomAszoWI GołoboWI!!! soboTA 28 CzeRWIeC NA sTADIoNIe mILLeNNIum! mAmy PIĘĆ PoDWójNyCH bILeTóW DLA NAszyCH CzyTeLNIKóW!!!! juŻ DzIś WyśLIj sms NA NR 87070 z PRoWIDłoWą oDPoWIeDzIą NA PyTANIe KoNKuRsoWe: KTo I W jAKIm sKłADzIe WyGRAł DRuŻyNoWe mIsTRzosTWA śWIATA NA ŻuŻLu?
LONDON 6 JUNE 2008 22 (87) nowyczas.co.uk FREE
NEW TIME
THE POLISH WEEKLY
Daniel Kawczyński oskarża BBC Grzegorz Małkiewicz
Poseł Partii Konserwatywnej polskiego pochodzenia, Daniel Kawczynski, skrytykował w Izbie Gmin programy BBC tendencyjnie przedstawiające Polaków.
– Dziewięciu na dziesięciu imigrantów w Wielkiej Brytanii nie pochodzi z Polski ani nawet z nowych krajów Unii, tylko z Indii, Pakistanu, Afryki czy Karaibów. Ale przez ostatni rok 30 proc. programów o imigrantach dotyczyło Polaków – powiedział poseł Kawczynski. Jego zdaniem za taki stan rzeczy odpowiedzialność ponoszą producenci telewizyjni o liberalnych poglądach, którzy nie chcąc narażać się na oskarżenie o rasizm, wybrali „bezpieczną” grupę docelową – białych chrześcijan z Europy. Jak wiemy, imigracja jest ostatnio jednym z najważniejszych tematów w brytyjskich mediach. Nie tylko Daniel Kawczyński zauważył, że bardzo często w codziennych rozmowach Polak stał się synonimem imigranta, a już z pewnością reprezentantem całej grupy z Europy Środkowo-Wschodniej (zróżnicowanej jakby nie było naro-
dowościowo). Dziwnie się składa, że prawie w ogóle nie słyszymy o Węgrach, Słowakach czy Litwinach, chociaż przedstawiciele wszystkich nowo przyjętych krajów skorzystali z gościnności Zjednoczonego Królestwa. Zwykle za argument podaje się fakt, że z Polski przyjechało nas najwięcej. Nie trzeba chyba wyjaśniać, że jest to argument mało przekonujący. Takie postawy, powielane w mediach, zdaniem posła Kawczynskiego doprowadzają do dyskryminacji i ataków na Polaków, do czego – jak uważa – przyczyniła się również BBC. BBC odrzuca zarzuty posła Kawczynskiego, twierdząc że w opisywaniu wydarzeń utrzymuje najwyższe standardy obiektywności. Zdaniem rzecznika BBC częstotliwość występowania Polaków w programach stacji spowodowana jest właśnie liczebnością Polaków, a nie potrzebą skorzystania z łatwego skrótu. – To są poważne oskarżenia, na które pan Kawczynski nie przedstawił żadnych dowodów. Przygotowaliśmy ostatnio wiele programów o imigrantach z innych krajów. Polacy stanowią jednak jedną z największych grup narodowościowych, jakie ostatnio przyjechały do Wielkiej Brytanii i nasze programy to odzwierciedlają – powiedział rzecznik BBC. Wystąpienie posła spowodowało jeszcze większe zainteresowanie Polakami. Daniel Kawczynski został zaproszony do programu radiowego Today nadawanego przez BBC4, gdzie jeszcze raz powtórzył swoje zarzuty.
ROZMOWA Z LEO BEENHAKKEREM
W sobotę, 31 maja, ponad 3 tys. osób zgromadziło się przy stacji Hatton Cross w zachodnim Londynie, by wziąć udział w całodniowym proteście przeciwko dalszej rozbudowie portu lotniczego Heathrow. – Nie poz– wolimy na to! Władze już dawno powinny zrozumieć, że wszyscy są przeciwni kolejnej rozbudowie tego molocha! Fot. Piotr Apolinarski
2|
6 czerwca 2008 | nowy czas
Niech każdy będzie panem swego czasu.
”
William Shakespeare
listy@nowyczas.co.uk Piątek, 6 czerwca, Pauliny, norberta 1875 1886
Urodził się Tomasz Mann, autor powieści „Buddebrookowie”, „Czarodziejska góra”. Laureat literackiej Nagrody Nobla w 1929 roku. Powstało Warszawskie Towarzystwo Cyklistów, którego celem jest propagowanie sportu kolarskiego i turystyki kolarskiej.
Sobota, 7 czerwca, roberta, wieSława 1793 1980
Obrady sejmu w Grodnie, ostatniego sejmu I Rzeczypospolitej, który pod przymusem uznał fakt II rozbioru Polski. Zmarł Henry Miller, pisarz amerykański; autor m.in.: „Zwrotnika Raka”, trylogii „Różoukrzyżowanie”, powieści „Noce miłości i śmiechu”.
niedziela, 8 czerwca, Medarda, Seweryna 1937 1951
We Frankfurcie nad Menem odbyła się premiera opery „Carmina Burana” Carla Orffa. Urodziła się Kora, wokalistka Maanamu. Jej przeboje to m.in: „Kocham cię, kochanie moje”, „Szał niebieskich ciał”, „Cykady na Cykladach”, „Lipstick on the glass”.
Poniedziałek, 9 czerwca, Felicjana, Pelagii 1893
1916
Urodził się Cole Porter, amerykański kompozytor; twórca 25 musicali, autor muzyki filmowej, licznych piosenek, tworzących American Song Book. Na zjeździe socjalistek rosyjskich w Moskwie ogłoszono dzień 8 marca Dniem Kobiet.
wtorek, 10 czerwca, boguMiła, Małgorzaty 1907 1926
Czterech śmiałków stanęło do wyścigu automobilowego na trasie Pekin-Paryż. Zmarł Antonio Gaudi, architekt hiszpański. Jego dzieła można podziwiać w Barcelonie, m.in. kościół La Sagrada Familia.
Środa, 11 czerwca, barnaby, FelikSa 1943 1947
Niemiecki inżynier Hennig Schreger zgłosił do opatentowania pełnoelektryczną pamięć i urządzenie liczące z lampami jarzeniowymi. Pierwszy po wojnie międzynarodowy mecz piłkarski z udziałem reprezentacji Polski w Oslo. Polska przegrała z Norwegią 1:3.
Drogi Panie Redaktorze! Piszę w związku z nieprzyjemnymi zajściami między młodzieżą polską a somalijską w szkole Acton High School w zachodnim Londynie. Były nawet wypadki, że polscy uczniowie po pobiciu znaleźli się w szpitalu. Parokrotnie interweniowała już policja aresztując młodzież somalijską. Już od paru tygodni interesuje się tą sprawą Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii i zależy nam na tym, aby poznać rodziców polskich dzieci uczących się w tej szkole (jest tam około 100 polskich uczniów) na wspólnym spotkaniu, gdzie przy ekspertyzie Polskiej Macierzy Szkolnej, Polish Psychologists’ Club, specjalistów polskich w dziedzinie współpracy międzyetnicznej i w porozumieniu z księdzem proboszczem z parafii św. Andrzeja Boboli, możemy omówić wspólny plan działania, aby zapobiec dalszym incydentom. W najbliższych dniach mam spotkanie w tej sprawie z nowo mianowaną dyrektorką szkoły. Niestety nikt (poza szkołą) nie posiada telefonów i adresów rodziców dzieci uczących się w szkole, a zależy nam bardzo, aby rodzice skontaktowali się względnie
szybko z niżej podpisanym albo telefonicznie 07711 912188 albo e-mailem: wikmos@gmail.com i uzgodnili możliwy termin i miejsce takiego spotkania. Łączę wyrzay poważania, WiktoR MoSZCZyńSki Szanowna Redakcjo, list p. kamila kosickiego ,,Pokłosie wizyty w Fawley Court’’ (NC nr 19/84, 16.05), a szczególnie zdanie: ,,Nie obawiam się o to co stanie się z tą ogromną sumą 22 mln funtów. Na pewno pieniądze te zostaną dobrze zagospodarowane, bo kościół w swoich rozliczeniach jest uczciwy’’ – prowokuje do kilku refleksji. Nie przeczę, że są księża, parafie (należę do takiej), którym grosz publiczny/parafialny udaje się rozliczać transparentnie, ale w przypadku Zgromadzenia księży Marianów sprawa ta ma się boleśnie inaczej. W domowych i plebanijnych zaciszach od dawna mówi się o tym z poczuciem krzywdy dla autorytetu kościoła/matki, ale równocześnie ewidentne jest poczucie wstydu, bezradności, zrezygnowania i wyczekiwania w napiętnowaniu i ukróceniu panoszącego się zła. (Zauważmy przy tym,
że główni pokrzywdzeni mają dziś po osiemdziesiąt i więcej lat, są wychowankami konwentów i często cudem wiary, pod skrzydłem Generała Andersa, pedagogów i kapelanów przeżyli Sybir i wojnę.) Grzech zaniechania – tolerowania tego zjawiska zatacza kręgi dalej, od Rzymu do Londynu, jakby istotnie Zgromadzenie Marianów było państwem w państwie. A może jest to niepojęte „manus manum lava” – ręka rękę myje? Co się stało na przykład z pieniędzmi ze sprzedaży Hereford. Co się stanie z pieniędzmi ze sprzedaży Fawley Court? Można przytoczyć wiele przykładów, kiedy to na niezaprzeczalnie świetlane karty Zgromadzenia, wypracowane na polu edukacji, kładą się cieniem fakty i osoby szokująco mroczne. Wychowankiem elitarnego gimnazjum Marianów na Bielanach jest na przykład gen. Wojciech Jaruzelski [patrz wywiad z Mieczysławem Paszkiewiczem, „Pamiętnik Literacki”, czerwiec 2007]. Czy aby tym się tłumaczy czołobitność względem sprawcy stanu wojennego?
ciąg dalszy na str. 4
z teki andrzeja licHoty
czwartek, 12 czerwca, jana, onuFrego 1890 1965
Urodził się Egon Schiele, austriacki malarz, grafik; autor oryginalnych prac o indywidualnym stylu. Królowa brytyjska Elżbieta II uhonorowała członków zespołu The Beatles Orderem Imperium Brytyjskiego.
słowików zamieszkuje Moskwę, wynika z ósmego spisu słowików. Ich liczba zmalała pięciokrotnie w porównaniu z rokiem ubiegłym.
258
lata sąsiadują ze sobą dwie emerytki z Cambridge. Od czterdziestu lat ich posesji nie dzieli nawet żywopłot, by miały krótszą drogę na codzienne ploteczki.
72
czaS na nowe MiejSca! Jeśli nie możesz znaleźć „Nowego Czasu” w sklepie lub nieopodal domu, gdziekolwiek mieszkasz – daj nam znać!
0207 639 8507 dystrybucja@nowyczas.co.uk
63 King’s Grove, London SE15 2NA Tel.: 0 207 639 8507, redakcja@nowyczas.co.uk, listy@nowyczas.co.uk RedakToR naczelny: Grzegorz Małkiewicz (g.malkiewicz@nowyczas.co.uk) Redakcja: Teresa Bazarnik (t.bazarnik@nowyczas.co.uk), Grzegorz Borkowski (Southampton), Marcin Piniak (m.piniak@nowyczas.co.uk), Elżbieta Sobolewska (e.sobolewska@nowyczas.co.uk) zdjęcia: Piotr Apolinarski (p.apolinarski@nowyczas.co.uk), Damian Chrobak, Grzegorz Lepiarz, Agnieszka Mierzwa WspółpRaca: Milena Adaszek, Grzegorz Borkowski, Krystyna Cywińska, Justyna Daniluk, Włodzimierz Fenrych, Sławomir Fiedkiewicz, Wojciech Goczkowski, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Wacław Lewandowski, Andrzej Lichota, Marek Kaźmierski, Andrzej Krauze, Przemysław Kobus, Daniel Kowalski, Grzegorz Ostrożański, Łucja Piejko, Anna Rączkowska, Bartosz Rutkowski, Michał Sędzikowski, Mikołaj Skrzypiec, Alex Sławiński, Jakub Sobik, Aleksandra Solarewicz, Konrad Szlendak, Tomasz Tułasiewicz, Przemysław Wilczyński; sTaŻ dziennikaRski: Paweł Rosolski
PrenuMeratę zamówic można na dowolny adres w UK, bądź też w krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.
WydaWca: CZAS Publishers Ltd. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.
Imię i nazwisko........................................................................... Rodzaj Prenumeraty................................................................. Adres.............................................................................................
PłatnoŚć ........................................................................................................ liczba wydań
uk
ue
13
£25
£40
26
£47
£77
52
£90
£140
dział MaRkeTingu: tel./fax: 0207 358 8406, mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk Alicja Kwaśna (a.kwasna@nowyczas.co.uk), Justyna Krawczyk (j.krawczyk@nowyczas.co.uk), Maciej Steppa (m.steppa@nowyczas.co.uk)
ForMularz
czaS PubliSHerS ltd. 63 kings grove london Se15 2na
Kod pocztowy............................................................................ Tel................................................................................................. Prenumerata od numeru .................................. (włącznie)
|3
nowy czas | 6 czerwca 2008
czas na wyspie wsZystKo Gra
poZa... GodZiNą i Celem podróży
Wizz Air w meandrach czasoprzestrzeni Mieszkający w Southampton i okolicy polscy klienci linii lotniczych Wizz Air nie kryją rozczarowania. Nie dość, że znika wygodne połączenie Bornemouth – Gdańsk, do tego zarezerwowane już bilety są „przekierowane” na połączenie z... leżącym o ponad 100 km dalej lotniskiem London Luton. O rekompensacie kosztów wydłużonej podróży nie ma mowy.
Grzegorz Borkowski Jakby mało było zamieszania, linie zaczęły przesuwać terminy lotów klientów, którzy wcześniej zarezerwowali loty do Luton. Za całe to zamieszanie klienci słyszą jedynie zdawkowe przepraszam. Nic się nie zgadza, ani czas, ani miejsce. Na myśl nasuwa się stary dowcip z wojskową definicją czasoprzestrzeni. „Szeregowy Kowalski, teraz będziecie zamiatać plac do musztry. Od tego drzewa, aż do wieczora!”.
Nie ta przestrzeń! – Celowo zrobiliśmy rezerwację dwa miesiące przed terminem wyjazdu do Anglii, by nie denerwować się problemami z podróżą na ostatnią chwilę – mówi Piotr. Wraz ze swoją dziewczyną zarezerwowali bilety w kwietniu, tuż po uruchomieniu nowego połączenia Gdańsk-Bornemouth. Mieli przylecieć do leżącego obok Bornemouth Southampton, by odwiedzić rodzinę, a przy okazji – jako studenci będą mieć sporo wolnego czasu – popracować. Planowali pobyt na Wyspach do nowego roku akademickiego. Przylot był zaplanowany na koniec czerwca. Wprowadzenie w połowie marca nowego połączenia lotniczego Gdańsk-Bornemouth przywitali entuzjastycznie. Lotnisko w Bornemouth oddalone jest około 40 km od Southampton. – Po lądowaniu z lotniska miał nas odebrać znajomy – opowiadają. Cała podróż z Bornemouth do Southampton miała nam zająć nie więcej niż pół godziny. Czar prysł w połowie maja, gdy mieszkający w Southampton ojciec studenta dostał telefon od konsultanta z Wizz Air. Ten poinformował tatę, że loty do Bornemouth są odwołane, a linie lotnicze zwrócą pieniądze lub ewentualnie przepiszą rezerwację na inne lotnisko. I tu zaczęły się problemy. Okazało się, że jedyna alternatywa to lot do oddalonego o około 150 km od Southampton lotniska London Luton. – Syn zdecydował się na lot Wizz Air właśnie dlatego, że miał lądować prawie pod nosem – opowiada matka Piotra, pani Maria. – A tu okazuje się, że wyląduje 150 km dalej. To oznacza przede wszystkim większe koszty podróży. Bilet autobusowy do Luton to dodatkowy wydatek ok. 30
funtów na jedną osobę. Nie mniejszą niedogodnością jest strata czasu! Syn miał być z rana, tuż po lądowaniu. A podróż z Luton autobusem to godzina jazdy do Heathrow i tam godzinne oczekiwanie na przesiadkę. Potem ponad dwie godziny jazdy do Southampton. Cały dzień w plecy.
przykro Nam, ale kosztów dodatkowych Nie zwracamy... – usłyszeliśmy od konsultanta call centre Wizz Air w Wielkiej Brytanii, dzwoniąc wspólnie z czytelniczką. – Przepraszamy za wszystkie niedogodności. Luton to lotnisko położone najbliżej Sothampton, oczywiście z tych, które zostały do wyboru. Mogą państwo zrezygnować z rezerwacji i odzyskać pieniądze. – Odzyskać pieniądze i szukać innego lotu? Na miesiąc przed terminem podróży? – denerwuje się pani Maria. – To oznacza znacznie wyższą cenę. Dlaczego Wizz Air informuje nas o odwołaniu lotów tak późno? To zupełnie tak, jakby specjalnie czekał, wiedząc, że spora grupa klientów zgodzi się na przebukowanie lotów, gdyż nie będą po prostu mieć innego wyjścia.
Na pytanie, jak takie traktowanie klientów ma się do dobrych praktyk kupieckich, brytyjski konsultant call centre odpowiedział: – Proszę pamiętać, że dzięki temu, że to rezerwacja z marca, cena lotu jest i tak bardzo atrakcyjna, nawet gdy wliczyć tę niezaplanowaną niedogodność w postaci miejsca lądowania.
Nie teN czas! Trudno ustalić, ilu mieszkających w Hampshire Polaków znalazło się w po-
dobnej sytuacji. Skala zmian w rezerwacjach jest jednak spora, gdyż dotknęła także klientów, którzy – nie wiedząc o połączeniu z Bornemouth – mieli zarezerwowane bilety na Luton. Jednym z nich jest Mariusz, także mieszkaniec Southampton. W podobnym czasie zarezerwował dla chcącego go odwiedzić w Anglii brata miejsce w samolocie Wizz Air z Wrocławia do Luton na dzień 27 czerwca. Także w maju dostał informacje o zmianie terminu... mailem. – Linie lotnicze poinformowały mnie o zmianie godziny lotu oraz dnia. Odlot przesunięto o jeden dzień. Miałem sam wejść na stronę internetową i zmienić rezerwację lub dzwonić do call centre. Za cały kłopot – tylko zdawkowe przepraszam – denerwuje się opowiadając. – A miałem już wzięty w pracy dzień urlopu, by odebrać brata z lotniska. Czy przewoźnikom wydaje się, że takie zmiany nie odbijają się na życiu klientów? Długo się będę zastanawiać, zanim znowu zarezerwuję lot tymi liniami.
podróż w czasie i przestrzeNi Problemy czytelników nie kończyły się na zmianach terminu lub punktu docelowego lotu. Okazało się, że wcale nie tak łatwo skontaktować się z call centrre, gdyż... właśnie w tym momencie linie lotnicze Wizz Air musiały dokonać zmiany numerów call centre w Polsce i Wielkiej Brytanii. Dzwoniąc pod dotychczasowe, klienci mogli jedynie „porozmawiać” z nagraniem dyktującym nowe numery telefonicznych infolinii i call centre. Okazuje się, że jednak jeszcze trudniejszy jest kontakt z biurem pra-
sowym linii. Na stronie internetowej www.Wizz Air.com podane są jedynie maile rzeczników prasowych w Polsce i Wielkiej Brytanii. Nie ma numerów telefonów! Te próbowaliśmy uzyskać w call centre. – Niestety, jedyny kontakt z biurem prasowym jest przez pocztę elektroniczną – usłyszeliśmy. Nieco zdegustowani takim postawieniem sprawy wysłaliśmy 16 maja list elektroniczny na adres biura prasowego Wizz Air w Polsce. Oto jego treść: Mam dwa pytania związane z odwołanymi lotami Gdańsk-Bornemouth. 1) Jakie są powody rezygnacji Wizz Air z tego połączenia? 2) osobom, które miały już zarezerwowane loty Wizz Air proponuje przebukowanie na inne połączenia, najbliższe z nich to połączenienie z Luton. Dla mieszkańców Soutthampton i okolic, którzy korzystali z połączenia przez Bornemouth oznacza to dodatkowy koszt podróży do Luton i stratę kilku dodatkowych godzin. Tymczasem w ofercie zamiennej przedstawianej klientom nie ma mowy o rekompensacie tych niedogodności. Dlaczego? Alternatywnie proszę o numer telefonu do rzecznika prasowego. Niestety, na zadane pytania nie dostaliśmy odpowiedzi do 5 czerwca.
„Nowy CZas” poszukuje przedstawiciela handlowego w southamptoN. Wymagana dobra znajomość języka angielskiego i zdolności negocjacyjne. Kontakt: 0207 639 8507 redakcja@nowyczas.co.uk
|
6 czerwca 2008 | nowy czas
czas na wyspie listy@nowyczas.co.uk upoważniona w dużym stopniu nie tylko bólem zwierzających mi się dziś sędziwych darczyńców na rzecz fawley Court, ale i twórczością wielkiego Papieża – ,,Pamięć i tożsamość’’ str.124: ,,Oczywiście, dziś społeczeństwo dysponuje odpowiednimi środkami samoobrony. Musi tylko chcieć je stosować. Właśnie w tej dziedzinie budzi obawy pewna bierność, jaką można dostrzec w zachowaniu wierzących obywateli’’. Często odnosi się nieodparte wrażenie, że dzisiejsi młodzi księża ze zgromadzenia, osaczeni warunkami (brak emerytur etc.), są podporządkowani odgórnej presji finansowej, źle pojętej dyscyplinie wymuszającej postawy nieetyczne. Mobing – osaczenie, któremu ofiary nie są w stanie jawnie się przeciwstawić (zmowa milczenia i strachu, nawet u rodziny) występuje niestety i w innych zakonach. zagadnęłam ojca Pawła Naumowicza, prowadzącego 11 maja debatę, o możliwość partnerskiego podziału pieniędzy ze sprzedaży. Wspomniał dwadzieścia procent dla emigracji. Czy przynajmniej to możemy mieć prawnie zapewnione? Nie zapominajmy przy tym, że to tylko ze względu na tragiczne losy polskich sierot z Meksyku (mówił o tym wychowanek fawley Court) łaskawa sprzedawczyni 55 lat temu – lady Mackenzie zastosowała humanitarną taryfę ulgową. Potem zgromadzenie dokupiło dodatkową część gruntów, ale zarówno wartość pierwotna jak i dokupiona powiększyła się ponad tysiąc razy, bo takie są prawa rynku – czas robi pieniądz. zauważmy jednak, jak biegle i przebiegle unika ksiądz Jasiński uznania, że pieniądze zgromadzenia na zadatek pochodziły ze składek wiernych. Chcę wierzyć, że ci młodzi księża mówią językiem nie swoim, że mówią językiem sumienia zniewolonego przez tajemniczą, niepojętą machinę, której nasza polskość jest kulą u nogi, w momencie gdy misja finansowa na
tej polskości została spełniona. Jan Paweł ii w tej samej książce w dziale ,,O właściwe używanie wolności’’ str. 42/43 mówiąc o trzech rodzajach dobra – dobro godziwe (bonum bonestum), dobro przyjemne (bonum delectabile) i dobro użyteczne (bonum utile) ostrzega przed zwodniczością tego ostatniego zaznaczając, że ,,tylko w przypadku gdy działanie, z którego wynika dobro użyteczne, jest godziwe, i godziwe są środki, również cel osiągnięty można uważać za godziwy’’. Parafrazując Mistrza z Watykanu jasno wynika, że cel finansowy (bonum utile) został osiągnięty, ale głównemu partnerowi – Emigracji, grozi potraktowanie niegodziwe, z równoczesnym niespełnieniem intencji i zapewnień ks. Jarzębowskiego i bez należytego uszanowania religijnego patriotyzmu tysięcy wiernych, którzy Mu zaufali. KrysTyNA DuLAK-KuLEJ
szanowni Państwo, czytam listy do redakcji „Nowego Czasu” i zastanawiam się, jak to jest? Ludzie protestują w związku ze sprzedażą fawley Court, nie tylko starsi, związani emocjonalnie z tym miejscem, również młodzi, którzy niedawno tu przybyli, ale już zdążyli zrozumieć, jaką to miejsce ma wartość dla naszej historii i tożsamości narodowej na obcej ziemi. Jednocześnie wszystkie organizacje polonijne jakby pochowały głowy w piasek. Czy one nie reprezentują tutejszej społeczności? Czy może prowadzą kuluarowe rozmowy? Jeśli tak, to dlaczego kuluarowe? Kuluarowo postanowili Księża Marianie sprzedać to miejsce. Bez konsultacji ze społecznością. Wystarczy. Teraz powinna się odbyć poważna dyskusja z udziałem działających tu wciąż organizacji, które mają jeszcze jakikolwiek autorytet i liczebność jeśli chodzi o aktywnie działających członków. Mieszkam
Po szu ki wa ni Świad ko wie W nocy z 31 maja na 1 czerwca policja otrzymała zgłoszenie o śmierci mężczyzny znalezionego w garażu przy Birchen Grove, NW9, Londyn. Janusz Krasoń, zmarł na skutek doznał ciężkich obrażeń głowy. Policja ustaliła, że tego wieczoru przebywał z przyjaciółmi w okolicach Neasden. Po północy szli ulicą Neasden Lane North (blisko skrzyżowania z Braemar Ave) kiedy zaczepiła ich grupa mężczyzn. Wybuchła kłótnia, Janusz został zaatakowany i prawdopodobnie zabrano mu pieniądze. Razem z dwójką kolegów wrócił do garażu przy Birchen Grove, gdzie ostatnio spali. Kiedy obudził się w sobotę, czuł się źle, jego koledzy wyszli, on został, kiedy wrócili wieczorem, Janusz był martwy. kto kol wiek mo że po móc w tej spra wie pro szo ny jest o kon takt z po li cją, nr tel.: 0208 358 0300; Cri me stop pers – 0800 555 111.
Poszukiwany Policja poszukuje Marcina Adama Labudy (30), który prawdopodobnie przebywa na terenie Londynu. Ostatni raz był widziany 15 marca tego roku, w domu gdzie mieszkał, przy Eton Avenue w miejscowości Oldham. Pracował w sektorze budowlanym. Każdy kto posiada jakieś informacje na jego temat, proszony jest o kontakt (anonimowy) z policją, pod nr tel.: 0161 856 9063.
tu za krótko, żeby wiedzieć dokładnie, jakie to są organizacje, ale nie tak dawno również na łamach „Nowego Czasu” czytałem w liście starszej emigrantki, że życie tu kwitło i te organizacje nadal działają. Więc gdzie one są? Toczy się ważna dyskusja bez udziału najważniejszych graczy, bo przecież indywidualne osoby nic z tą sprawą nie zrobią. No, może milioner, pan Jan Żyliński… Jeśli Marianie akurat jego ofertę wybiorą. On przynajmniej zapewnia, że kościół i groby wokół niego pozostaną nietknięte, a miejsce to będzie wciąż udostępniane Polakom. A jeśli Marianie wybiorą inną ofertę, bo ktoś da więcej? Może się okazać, że pecunia non olet nawet księżom…, a wartości duchowe to nie ich działka. Czasy się przecież zmieniają – najważniejsze są prawa rynku! Będzie to największa hańba nie na honorze Marianów, ale honorze emigracyjnych organizacji. KrzyszTOf BrzOzOWsKi
szanowna redakcjo, obserwuję w ostatnich miesiącach niezwykłe zjawisko na naszym polsko-londyńskim podwórzu, a mianowicie jakiś wprost oszałamiający wysyp polskiej „prasy”. W zamieszkiwanym przeze mnie Ealingu w ulubionym sklepie stosy coraz dziwniejszych magazynów, biuletynów i podejrzanych publikacji. i mam osobiste, nurtujące mnie po każdej takiej wizycie pytanie: czy ludzie, którzy produkują te zatrważające „pasztety” są zdania, że polska emigracja w Londynie to jedynie imbecyle i półgłówki? Jakiś śpiący w barłogach w publicznych toaletach zapijaczony lumpenproletariat? Wszystkim tym „redaktorom” chciałbym przypomnieć, że w tym mieście są również inteligentni rodacy, którzy mają wyrobiony pogląd na świat i od czegoś takiego jak prasa oczekują przynajmniej rzetelności i odpowiedzialności. zatem, drodzy „redaktorzy”, otwórzcie może agencje kiepskiej reklamy, tudzież pijalnie polskiego piwa w tych waszych redakcjach. Po co dodatkowo zaśmiecać tymi „pasztetami” ulice i sklepy?. A przede wszystkim mózgi czytelników? Panowie i Panie z nowo powstałych pism, magazynów i gazet, skończcie z tym i wstydu oszczędźcie! Przecież to skandal, Wańkowicz, Giedroyc i Pruszyński się w grobach wiercą z oburzenia. WACłAW WóJCiK
Czy tel ni cy od ra dza ją… …ku po wa nia kom pu te rów Dell przez in ter net. Pan Sła wek z Ho un slow, w za chod nim Lon dy nie (na zwi sko do wia do mo ści re dak cji) ku pił na po cząt ku ma ja lap to pa tej fir my, za któ ry Dell po brał pie nią dze z je go kon ta 15 ma ja. Do tej po ry kom pu te ra nasz Czy tel nik nie do stał, co gor sza – call cen tre Del la nie jest w sta nie wy śle dzić lo sów za gi nio ne go lap to pa. Nie po mo gła na wet in ter wen cja po li cji, do któ rej zde spe ro wa ny pan Sła wek się zwró cił. Kom pu ter nie wia do mo gdzie jest, spra wa w to ku, a 500 fun tów Czy tel ni ka na kon cie Del la.
››
Włodzimierz Bryndza i Tyson Rigg (byli profesorowie Kolegium Bożego Miłosierdzia w Fawley Court. Fot. ze zbiorów prywatnych
PETYCJA PRZECIWKO SPRZEDAŻY FAWLEY COURT My, niżej podpisani, chcemy zaprotestować przeciwko sprzedaży Fawley Court przez Księży Marianów. W dużej mierze zakupiony i wspierany finansowo przez kilka pokoleń polskiej społeczności w Wielkiej Brytanii, Fawley Court jest symbolem naszej obecności w tym kraju. Jest miejscem, z którym związana jest polska i katolicka tożsamość kilku pokoleń emigracyjnych. Jest miejscem, które służyło i może w dalszym ciągu służyć wychowaniu młodzieży polonijnej w duchu patriotycznym. I wreszcie jest miejscem, z którego my, Polacy zamieszkali w tym kraju, możemy być dumni. Uważamy, że sprzedaż tego obiektu będzie niepowetowaną stratą dla całej Polonii brytyjskiej, a zwłaszcza licznej młodej emigracji i przyszłych pokoleń Polaków w Wielkiej Brytanii. Uważamy, że Księża Marianie nie mają moralnego prawa do sprzedaży tego bezcennego zabytku, a przynajmniej powinni byli włączyć Polonię brytyjską do dyskusji dotyczącej przyszłości Fawley Court. Bardzo prosimy wszystkich, którym los Fawley Court nie jest obojętny o składanie podpisów pod tą petycją i przesłanie ich na adres redakcji „Nowego Czasu” (63 King's Grove, London SE15 2NA) lub wysyłanie e-maili na adres: listy@nowyczas.co.uk LisTa nr 5 1. Gina Roche 2. Marek krahelski 3. krystyna Gibney-Jezierzańska 4. Paweł Gocol (absolwent Fawley Court) 5. R. kucharski 6. d. kucharski 7. e. kucharski 8. ela stawowska 9. Louise severyn-kosinski 10. Michael severyn-kosinski 11. Roland Jagi 12. Helena Holland 13. irena swire 14. dariusz kukawski 15. Jadwiga dee 16. Roman Lawicki 17. Jadwiga Millen 18. Jacek Jezierzański 19. adam zientalewicz 20. zofia nadzieja 21. zofia Plant 22. Józef Padula 23. Roman Padula 24. wojciech Goczkowski 25. Mr whitehouse 26. sophiha sobolewska 27. zygmunt sobolewski 28. Jolanta Rogoza 29. stefan Błaszczyk 30. Ryszard zaniewski 31. Leszek szczukiewicz 32. Bogdan Błaszczyk 33. władysław surma
34. Jerzy sitek 35. krystyna kościelniak 36. Patrycja zabrocka 37. J. Jurczyk 38. Mrs M. Jurczyk 39. daniel kubisiak 40. a. zawadzki 41. T. dudzicki 42. a. C .Rimes 43. e. sokolowski 44. k. Mazur 45. B. Mazur 46. Jerzy Mączka 47. Bernard Piasecki 48. andrzej wlazło 49. stanisław wlazło 50. Jacek wlazło 51. Jacek kędzierski 52. Joanna kołaczyk 53. ula Rogocki 54. artur Herbaczewski 55. Leszek kasprzak 56. kamil Teleśnicki 57. anna Teleśnicka 58. stefan stachowicz 59. wera Pintscher Terlecka 61. zbigniew F. Janik 62. J. M. kulczyńska 63. s. Makowska 64. a. Brodziński 65. M. Grzesik 66. J. stoddag 67. a. kalinowska 68. a. sowińska
Lista nr 1 (nC, nr 18, 9.05.08) – 79 nazwisk, lista nr 2 (nC nr 19, 16.05.08) – 83 nazwiska, lista nr 3 (nC nr 20, 23.05.08) – 77 nazwisk; lista nr 4 (nC nr 21, 30.05.08) – 64 nazwiska. w czasie zielonych Świątek w Fawley Court, 11 maja, petycję podpisało 512 osób.
|
nowy czas | 6 czerwca 2008
czas na wyspie
Kawczynski oskarża BBC
Dzień Polski w Bletchley Park
dla Moszczyńskiego ważniejszy od sprawy Polaków jest podział partyjny. Czy tak wyraziste poglądy rzeczNOWYdobrze CZAS 25 maja nika służą2007 Zjednoczeniu Polskiemu, to inna sprawa. Zdaniem Wiktora Moszczyńskiego liberalne media, takie jak BBC, nie są problemem, ponieważ w jego odczuciu są raczej pozytywnie nastawione do Polaków. Problemem są prawicowe gazety, takie jak „Daily Mail” czy „Daily Express”, które malują czarny obraz Polaka-imigranta. Rzecznik Zjednoczenia Polskiego kierując się poprawnością polityczną, którą Kawczynski kwestionuje, wolałby nie zrażać do siebie innych grup narodowościowych. Interwencja posła, wyjątkowa jak na Izbę Gmin, szczególnie w przypadku osiadłych tu od lat Polaków, Już poza po raz szósty w którzy tworzeniem organizacji o Bletchley małym znaczeniu niewiele osiągnęPark, w nieli na salonach politycznych Zjednodzielę 3 czerwca, czonego Królestwa, trafiła na dla kamień wupamiętnienia środowisku polskim. Czy będziemy naszego kiedykolwiek w stanie przełamać te wkładu w rozszyfrowapodziały, polityczne i prezesowskie ambicje? – Zrobił nam niedźwiedzią nie Enigmy zostanie przysługę – powiedział Wiktor Moszzorganizowany czyński. I znowu dzwoni w uszach polska mantra –miało być inaczej, a Dzień Polski. będzie jak zawsze.
4
8 czerwca, już po raz siódmy Polacy i Anglicy spotkają się w Bletchley Park, gdzie podczas II wojny światowej wspólnie rozpracowali tajemnicę działania maszyny CZASszyfrującej NA WYSPIE Enigma.
Poznaj historię Enigmy
›› Poseł Daniel Kawczynski (w drugim rzędzie) na spotkaniu z polskimi profesjonalistami. dokończenie ze str. 1 Przedstawił również zgłoszony wcześniej w Izbie Gmin projekt ustawy upamiętniającej wkład Polaków w tutejsze życie począwszy od II wojny światowej. Podkreślił przy tym, że wcześniej jako poseł polskiego pochodzenia nie poruszał polskich spraw. Do zmiany stanowiska zmusiły go zaistniałe okoliczności. W krótkim prze-
mówieniu Daniel Kawczynski przedstawił obecnym w Izbie Gmin posłom najważniejsze wydarzenia z naszej historii na Wyspach. W prestiżowym telewizyjnym dzienniku BBC Newsnight miała miejsce kolejna konfrontacja. W rozmowie wziął również udział lewicowy rzecznik prasowy Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, Wiktor Moszczyński, który wyraźnie nie podziela poglądów swojego młodszego kolegi. Można odnieść wrażenie, że
To właśnie w Bletchley Park w czaGrzegorz sie wojny angielscyMałkiewicz kryptolodzy pracowali nad rozszyfrowaniem Enigmy w oparciu o materiały przygotowane przez polskich matematyków: Mariana Rejewskiego, Henryka Zygalskiego i Jerzego Różyckiego. Zasady działania Enigmy rozpracowali w 1933 roku i jako pierwsi stworzyli jej duplikat. Latem 1939 roku został on przekazany wywiadom – brytyjskiemu i francuskiemu. Dzięki pracy tych trzech polskich kryptologów alianci poznali terminy nalotów w czasie bitwy o Anglię
POS
Poszuku mieszka Mężczy ma ciem blizna n Ktokolw kontakt 0207 65
Bę dą prze wod ni cy, któ rzy po pol sku i an giel sku opo wie dzą hi sto rię wspól nej pra cy bry tyj skich i pol skich ma te ma ty ków, Adam Za moy ski opo wie o swo jej książ ce War saw 1920 and its si gni f i can ce for World War Two, a Frank Car ter przed sta wi pu bli ka cję Enig ma; the Po lish Con tri bu tion. W sa li ki no wej bu dyn ku, w któ r ym kie dyś pra co wa no przy Enig mie, bę dzie moż na obej rzeć pol skie fil my, wy stą pią ze spo ły lu do wruchów e, a w re stau ra cji serwowane oraz niemieckich U-bootów i bę dzą pol Kriegsmarine. skie dania. O wadze ich okrętów dokonań Jan Nowak-Jeziorański pisał: „Znajomość planów nieprzyjaciela, jego strategicznych i faktycznych zamiarów, rozmieszczenia sił, zapewniła aliantom przewagę, która miała decydujący wpływ na wynik wojny. Bez „Enigmy” Anglia przegrałaby zarówno bitwę o Wielką Brytanię, jak też bitwę o Atlantyk. „Enigma – polski sukces w Bletchley Park” to jeden z tematów wykładów, które zostaną wygłoszone 3 czerwca podczas Dnia Polskiego. Ko-
Nie wąt pli wą atra ka cją te go dnia bę dzie sa mo lot Lan ca ster Fly past, udo stęp nio ny przez Bri ta in Me mo rial Fli ght z oka zji Dnia Pol skie go, or ga ni zo wa ne go przede wszyst kim ku pa mię ci trzech kryp to lo gów, któ rzy zła ma li kod Enig my: Ma ria na Re jew skie go, Hen r y ka Zy gal skie go i Je rze go Ró życ kie go. Więcej infor macji na stronie: www.bletchleypark.org.uk, wstęp na teren parku: £10 (dorośli), £6 lejny (dziecdotyczyć i), poniżejbędzie 12 roku„Polskiego życia – ws tęp wywiadu podczas II wojny światowolny.
wej”. Ponadto uczestnicy imprezy zostaną oprowadzeni po Bletchley Park, zapoznają się z historią tego miejsca, zwłaszcza od strony jego funkcjonowania podczas wojny. Będą mieli okazję podziwiania oddziału ułanów, wystąpią zespoły ludowe, a przez cały dzień będą serwowane potrawy polskiej kuchni. Dodatkowe informacje na temat Dnia Polskiego na stronie internetowej: www.bletchleypark.org.uk
Historii pana Józefa cd.
Nowa siedziba
PAN JOZEF, o którym pisaliśmy w poprzednim numerze („Anioły mieszkają w Southampton”, Nowy Czas 18.05), bezlitośnie wykorzystywany przez poprzedniego pracodawcę, dzięki pomocy SOS Polonia znalazł pracę na budowie. Na razie, do 11 czerwca, jest zatrudniony na okres próbny, ale wszystko wskazuje na to, że będzie to jego stała praca. Zarabia sześć fun-
300 CZłONKÓW Anglo-Polish Society z Bristolu przeniosło się do nowej siedziby stowarzyszenia, którą uroczyście otworzył burmistrz Bristolu, Royston Griffey. AngloPolish Society powstało w 1832 roku, aby budować pozytywne stosunki między obiema społecznościami mieszkającymi w Bristolu. Po II wojnie światowej liczba członków znacznie wzrosła.
REKLAMA
tów na godzinę. Wciąż mieszka z ludźmi, którzy zaoferowali mu swój dom, a co najważniejsze sam również zaangażował się w działalność ośrodka SOS Polonia, w którym bywa prawie codziennie. Od kilku dni mieszka z młodym chłopakiem, którego wyciągnął z towarzystwa ludzi, z którymi bez przerwy się upijał, w związku z czym miał problemy z pracą.
Jak sw
FIRMA L hasłem „T Line, prz nic szcze cach Islin podlondy stępnych źródłem Brytanii. cych kwa Polska do 17.00 jest czyn 100 900. www.lea
6|
6 czerwca 2008 | nowy czas
czas na wyspie tydzień na wyspach Dwóch niewymienionych z nazwiska Polaków znalazło 200 tys. funtów w gotówce, które były ukryte w otworze wentylacyjnym w luksusowym wieżowcu w Birmingham. Polacy przekazali pieniądze policji, która wszczęła dochodzenie w tej sprawie – donosi tygodnik „Sunday Mercury”. Znalazcy – polscy instalatorzy urządzeń chłodniczych – pracowali przy podłączeniu systemu automatycznego chłodzenia powietrza w najwyższym budynku Birmingham – Beetham Tower w centrum miasta. Wykonując prace na 26 piętrze, przez przypadek natknęli się na gotówkę. Rozpoczął się sezon na zbieranie truskawek, ale nie dla Polaków. My tutejsze truskawki zbieramy coraz rzadziej, bo nie opłaca to się tak bardzo jak dawniej. Narzekają plantatorzy w Kent, gdzie są rozległe truskawkowe pola, a agencje kuszą wyższymi stawkami. Zastąpią nas Rumuni i Bułgarzy. Z danych BBC wynika, że w tym roku złożyli ponad 16 tys. wniosków o pozwolenie na pracę sezonową. Oskarżony o morderstwo
dwóch Polaków w Bedfordshire, Remigiusz P. (23), został wydany brytyjskim władzom w ramach europejskiego nakazu aresztowania. Drugi z oskarżonych w tej sprawie, 41-letni Marek M. (41), został już skazany na dożywocie. – Oskarżeni bili, żeby zabić – mówiła podczas procesu prokurator Miranda Moore. Brytyjski sąd wojskowy skazał
sierżanta Williama Mortona ze szkockiego pułku królewskiego na karę dwóch lat i trzech miesięcy więzienia oraz wydalenie ze służby za pobicie 24-letniej Polki, Wiktorii Moniki G. (24) – podał szkocki „The Herald”. Najnowsze dane brytyjskiego
Home Office potwierdzają informacje o spadku liczby pracowników z Polski. W ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku do pracy zarejestrowało się około 45 tys. imigrantów z krajów byłego bloku sowieckiego, w tym Polski. W tym samym okresie ubiegłego roku było ich 52 tys., a rok wcześniej – 48 tys. Najnowsze dane brytyjskiego
MSW potwierdzają informacje o spadku liczby pracowników z Polski. W ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku do pracy zarejestrowało się około 45 tysięcy imigrantów z krajów byłego bloku sowieckiego, w tym Polski. W tym samym okresie ubiegłego roku było ich 52 tysiące, a rok wcześniej – 48 tys. Polacy będą mogli niebawem
studiować na UW i SGH w Londynie. Uczelnie chcą wspólnie otworzyć tu filię. Jak wszystko pójdzie dobrze, pierwsi studenci zaczną naukę w Londynie jesienią 2009 roku.
Warto być wolontariuszem Wolontariat to praca za darmo, więc dla bezwartościowa. To potoczny sposób myślenia Polaków o wolontariacie. Na jego zmianę wpływają również działania CAB. W niedzielę, 8 czerwca, w klubie Orła Białego na Balham w Londynie odbędzie się kolejne spotkanie z Metropolitan Police, organizowane cyklicznie przez Iwonę Gagliardi, Polkę pracującą w administracji MP. Tym razem w spotkaniu wezmą również udział pracownicy Citizens Advice Bureau, m.in. Polki – Bożena Krahn i Izabella Sowe, które udzielą wszelkich informacji na temat funcjonowania Citizens Advice Bureau i możliwości odbycia tam wolontariatu. Można się również z nimi kontaktować telefonicznie, w poniedziałki, wtorki i piątki w godzinach od 10.00 do 17.00. Bożena Krahn – 07920 853526, Izabella Sowe – 07825 575946; 02083 754190, lub za pośrednictwem maila: eemap@enfieldcab.org.uk.
Oddziały Biura Porad Obywatelskich czyli Citizens Advice Bureau (CAB) działają na Wyspach od kilkudziesięciu lat. Z ich pomocy korzystają również Polacy, na ogół prosząc o tłumacza bo nie znają języka, a wolontariuszy-rodaków w biurach CAB jak na lekarstwo. Sytuacja ma się jednak wkrótce zmienić, przynajmniej w południowym Londynie.
Elżbieta Sobolewska – Na podstawie przygotowanego raportu oraz danych statystycznych, Enfield Citizens Advice Bureau zaczęło starać się o fundusze, które pozwoliłyby rozpocząć prace nad projektem mającym na celu zainteresowanie oraz zachęcenie do pracy wolontaryjnej w biurach CAB osób mowiących po polsku – mówi Bożena Krahn, w tej chwili jedna z koordynatorek tego projektu, były doradca CAB. – Fundusze na projekt otrzymaliśmy na początku tego roku i od lutego współpracujemy z czterema innymi biurami, które chętnie przyjmą i wyszkolą polskich wolontariuszy: Southwark, Wandsworth, Merton i Lambeth. Bo oddziały Citizens Advice Bureau powstały dzięki wolontariuszom, by za darmo pomagać ludziom w załatwianiu wszelkiego rodzaju spraw urzędowych. Te zasady działania biur nie zmieniły się do dzisiaj, poszerzył się tylko zakres spraw, z jakimi przychodzą ludzie. Od zatrudnienia, do mieszkania, podatków, prawa i bankowości, po opiekę zdrowotną, edukację, reprezentację w sądach, związkach zawodowych i negocjacjach z pracodawcą. Tyle porad, ilu wolontariuszy. Oddziały Citizens Advice Bureau są sponsorowane przez brytyjski rząd, który bierze pod uwagę raporty i statystyki prowadzone przez CAB, kiedy formułuje swoją politykę społeczną i emigracyjną. Możliwość odbycia wolontariatu w Citizens Advice Bureau to wyróżnienie, bowiem urząd ten ma wspaniałą i długą tradycję istnienia i niesienia pomocy, jest rozpoznawalny przez każdą firmę i nasza działalność cieszy się zasłużonym uznaniem. Przyszli doradcy przechodzą kilkunastomiesięczne szkolenie, spotykając się dwa dni w tygodniu, potem zaczynają pracować najpierw pod okiem innego doradcy w dziale, który wybiorą, lub w którym jest zapotrzebowanie, wreszcie uzyskują samodzielność spotykając się z klientami sam na sam.
Polish WOW! Factor
›› Od lewej Fiyaz Mughal, Izabella Sowei Bożena Krahn z CAB i konsulem Robert Rusiecki. W Citizens Advice Bureau można pracować nie tylko jako doradca, wolontariat może dotyczyć innych dziedzin: administracja, IT, tworzenie polityki społecznej czy zarząd. Korzyści z wolontariatu w Citizens Advice Bureau to uzyskanie akredytowanych kwalifikacji, poprawienie znajomości językowych, zwiększenie konkurencyjności na rynku pracy czy nawiązanie przydatnych kontaktów. Najpierw wolontariat potem etat, bo zapis w CV o pracy społecznej na rzecz innych jest w Wielkiej Brytanii
niemal tak bardzo cenny. Człowiek, który chce i umie być wolontariuszem, będzie dobrym, sumiennym pracownikiem. Jedno wynika z drugiego. Ale nie dla Polaków, dla których praca na rzecz społeczeństwa kojarzy się głównie z przymusem bycia ochotnikiem, kultywowanym w Polsce przez 45 lat socjalizmu. Potem wolontariusz to frajer, albo dziwak, albo oszust, który pod płaszczykiem pracy społecznej prowadzi rozległe dochodowe interesy wymagające przykrywki jakiejś fundacji albo akcji.
To nazwa strony stworzonej na portalu społecznościowym Facebook przez londyński ośrodek Polskiej Organizacji Turystycznej. Strona ma być ciągle aktualizowanym forum dyskusyjno-informacyjnym, gdzie użytkownicy będą wymieniać się opiniami na temat podróży do Polski, oglądać i publikować zdjęcia oraz filmy i brać udział w sondażach. Autorzy najciekawszych wypowiedzi, będących relacjami z podróży, ocenami miejsc czy wydarzeń, w których wzięli udział w czasie pobytu w Polsce, będą co miesiąc nagradzani weekendem dla dwóch osób w jednym z polskich miast. W czerwcu tym miastem jest Łódż. Adres: www.facebook.com/pages/Polish-WOW-Factor/18035393161. (es)
|7
nowy czas | 6 czerwca 2008
czas na wyspie
Owiane złą sławą Acton High School
›› Za murami Acton High School napięcia rasowe sięgają często do zenitu. Fot. Piotr Apolinarski ła na nią skazana, odwołałam się od decyzji komisji egzaminacyjnej, dzwoniłam, rozmawiałam i udało się, została jednak przyjęta – opowiadała matka Marty, która wiele miesięcy przed składaniem papierów do szkół średnich,
bardzo aktywnie szukała takiej, która dobrze przygotuje jej córkę do dalszego kształcenia, zapewni jej odpowiednie towarzystwo. Względy bezpieczeństwa w ogóle nie podlegały dyskusji, były oczywistością. Rodzice, którzy tego za-
niechali, teraz borykają się z trudnymi sytuacjami, w jakich często znajdują się ich dzieci. Na szczęście znajdują wsparcie środowiska polonijnych działaczy. O Acton High School zaczęło być głośno, kiedy do prasy polonijnej
zwrócili się rodzice dzieci szykanowane przez „kolegów” – najczęściej Somalijczyków, którzy stanowią w szkole największą grupę narodowościową. Młodzi Polacy padają ofiarami pobić, kradzieży, wyzwisk. Ktoś wylądował w szpitalu, komuś grożono gwałtem. Mówi się o młodzieżowych gangach i to zarówno somalijskim, jak i polskim, które zwalczają się wzajemnie, a przy okazji cierpią na tym inni w „układ” niezaangażowani. Nauczyciele są bezradni. Bywa że nie są w stanie prowadzić lekcji, na przerwach jest ich zbyt mała liczba, by upilnować ponad tysiąc nastolatków. Spotkania polskich rodziców z dyrektorką szkoły niewiele przyniosły. Uczniowie wszczynający bójki zostali zawieszeni, lecz wrócili do szkoły z początkiem czerwca, kiedy zaczął się nowy semestr. Do monitorowania zachowań Polaków i Somalijczyków skierowano dwóch nauczycieli. Młodzież ma się do nich zgłaszać z wszelkimi przejawami agresji. Tymczasem rodzice proszeni są o kontakt z biurem Zjednoczenia Polskiego, które znajduje się w POSK-u, przy 238-246 King Street, W6 0RF, nr tel.: 0208 741 16 06.
Elżbieta Sobolewska
DZWOŃ DZW WOŃ DO D DOMU z kkażdej ażdej d komórki komórki w TT-Mobile -Mobile Dzwoń do przyjaciół aciół i rodziny rodziny w Polsce Polsce za tylko tylko 3p/min, prosto prost o o z kkażdej ażdej komór komórki ki w ożesz dzwonić dzwonić do domu omu za mniej niż gdyb yś dz wonił na ttelefony elefony w UK K T-Mobile. Teraz możesz gdybyś dzwonił UK!
WYBIERZ WY BIERZ NUMER DOSTĘPU DOSTĘPU
WYBIERZ WY BIERZ TWÓJ TWÓJ POLSKI POL LSKI NUMER
z ttelefonu eleffonu T-Mobile T-Mobile (i nac naciśnij ciśnij 'zadz 'zadzwoń') woń')
na kt który óry chc chcesz esz zzadzwonić adzwonić
3p p 07755 22 48 03 0 10p 10 p 07755 20 48 03 0
POLSKIE TELEFONY TELEFONY ST STACJONARNE TACJONARNE J
Wyb Wybierz bierz międzynarodowy międzynarodowy num numer mer na który który chcesz zadzwonić Polsce chc esz zadz wonić w P olsce rrozpoczynając ozp poczynając od 0048 i kończąc kkrzyżykiem rzyżykie em (#)
POLSKIE KO KOMÓRKI OMÓRKI
BEZ OPŁATY Z ZA A POŁ POŁĄCZENIE ĄCZENIE E
BEZ MINIM MINIMALNEJ A ALNE J OPŁ OPŁATY ATY Z ZA A POŁĄCZENIE POŁ P ĄCZENIE
SPRAWDŹ, SPR RAWDŹ, JAK POR PORÓWNUJEMY ÓWNU UJEMY STACJONARNE ST TACJONARNE K KOMÓRKI OM MÓRKI
Vodafone V odafone
5p
1 15p
O2
7p
30p 3
12p
20p 2
3p
10p 1
Orange O ran nge
Wszystkie W szystkie ceny ceny podane p są za minut minutę ę połaczenia połaczenia
Sprawą tej szkoły średniej, o której sporo się ostatnio pisze z powodu drastycznych zajść na tle rasistowskim, postanowiło zająć się Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii. Rzecznik prasowy Zjednoczenia, Wiktor Moszczyński, 5 czerwca spotkał się z dyrektorką Acton High School, psychologowie zrzeszeni w Polish Psychologist’s Club przygotowali projekt warsztatów, który ma pomóc zbudować pozytywne relacje między uczniami, lecz tego wszystkiego nie uda się przeprowadzić bez pełnego zaangażowania rodziców dzieci. Zjednoczenie Polskie apeluje do nich, by się zgłaszali. Acton High School od dawna ma opinię szkoły, w której nie mówi się o poziomie czy nowoczesnej infrastrukturze, bo te w ocenach i statystykach wypadają dobrze, lecz o problemach z uczniami, o których było i wciąż jest na tyle głośno, że rodzice, którzy naprawdę chcą zaplanować przyszłość swoich dzieci, po prostu nie biorą tej szkoły nawet pod uwagę. W zachodnim Londynie państwowych szkół na wysokim poziomie może nie ma wiele, lecz wybór jednak istnieje. – Kiedy moja córka nie dostała się do Sacred Heart, katolickiej szkoły na Hammersmith, ogarnęło mnie przerażenie, że grozi jej Acton High School. Zrobiłam wszystko, byleby tylko nie by-
Działa z każdego telefonu T-Mobile
WWW.POLSKATEL.COM WWW WW.POLSKA LSKA ATEL.COM L.COM Ws z y s t k i e p Wszystkie podane o d a n e cceny e ny ssąą aaktualne k tualne p przy r z y rrozmowach oz m ow a ch w wychodzących yc h o d z ą c yc h z UK U K z ssieci i e c i TT-Mobile, - M o b i l e , dostępne d o s tę p n e rrównież ó w n i e ż w iinnych n ny c h wybranych w y b r a nyc h sieciach. sie ciach. W Warunki arunk i d dostępne o s tę p n e w iinternecie. nt e r n e c i e . © Co Core r e Co Communications. mmunic ations . P Polskatel, o l s k a te l , aagent g e n t Yourcall Yo u r c a l l
8|
6 czerwca 2008 | nowy czas
polska tydzień w kraju Komisja Europejska zaşądała od Polski zwrotu pieniędzy przekazanych po 2004 roku na ratowanie stoczni w Gdyni i w Szczecinie. Obydwu zakładom grozi w takim przypadku upadłość. Wizytę w Polsce złoşył premier Finlandii Matti Vahanen. Rozmawiano o współpracy nadbałtyckiej, planie „partnerstwa wschodniego�, a takşe o sytuacji na Białorusi. Prezydent Lech Kaczyński przyznał pośmiertnie order Orła Białego bohaterowi powstania styczniowego i jego ostatniemu dowódcy ks. gen. Stanisławowi Brzósce. Uroczystości odbyły się w Sokołowie Podlaskim, miejscu stracenia księdza przez Rosjan w 1865 roku. Na Kongresie SLD nowym przewodniczącym postkomunistycznej partii wybrano Grzegorza Napieralskiego. Ze zmian programowych zapowiada się tylko wzmoşenie antyklerykalizmu. Napieralski oświadczył na początek, şe będzie zmieniał konkordat. Sąd umorzył sprawę przeciw gen. Mirosławowi Milewskiemu, który zmarł w wieku 80 lat. Milewski w 1947 roku aresztował şołnierza AK, którego przekazał NKWD. Później robił karierę w MSW w czasach PRL. Rozgorzał spór o sądy 24-godzinne. Ministerstwo sprawiedliwości twierdzi, şe chodzi o poprawki dotyczące ich usprawnienia, PiS uwaşa, şe to początek likwidacji sztandarowej inicjatywy ministra Ziobry. Rzecznik Praw obywatelskich Jan Kochanowski skrytykował rządowe pomysły całkowitego zakazu bicia dzieci. „Nie dajmy się zwariować� – oświadczył rzecznik i dodał, şe klaps jest dopuszczalny i naleşy go odróşnić od znęcania się, które jest karalne. Pomysł rządu wziął się po trzech przypadkach katowania dzieci w rodzinach patologicznych. Tylko czemu takie przypadki rozciągać na całe społeczeństwo?
Krach w branĹźy budowlanej na wysPach
Firmy czekają na emigrantów Przemysław Kobus
65 tys. a moşe nawet 100 tys. polskich budowlańców będzie musiało w niedługim czasie pakować bagaşe i wracać do kraju. Na Wyspach coraz głośniej mówi się o nadchodzącym krachu w branşy budowlanej. Wszystko przez spadające ceny nieruchomości i kryzys na rynku kredytowym. Ręce załamują z rozpaczy inwestorzy w Anglii i Irlandii, oczywiście z powodu słabnącej koniunktury, ręce zacierają natomiast polscy przedsiębiorcy z branşy budowlanej, dla których krach na Wyspach oznacza powrót brakującej nad Wisłą siły roboczej. Czy Polacy wrócą?
Problem moşe wydawać się błahy, ale tak naprawdę w Polsce jeszcze nigdy nie było tak trudno o dobrą ekipę budowlaną, czy chociaşby sławnych (głównie we Francji) hydraulików.
wyspy ich potrzebowały – Nigdy nie sądziłem, şe z zawodu murarza, tynkarza będę mógł być dumny. W Polsce tyrałem jak wół za marne pieniądze, które nie starczały na utrzymanie rodziny. W Anglii dostałem pracę, za którą płacono mi nawet cztery razy tyle co w Polsce. Nie chcę, şeby ta passa się skończyła. Boję się, şe w Polsce pracodawcy znów zaoferują nam marne grosze. Dlaczego? Bo pracodawca będzie wiedział, şe za granicą nas nie potrzebują – mówi jeden z budowlańców, pan Henryk spod Olsztyna. Polscy pracownicy fizyczni, moşe nie wszyscy, ale juş wielu doskonale zdają sobie sprawę, şe dobra passa na rynku nieruchomości w Anglii i Irlandii musi się kiedyś skończyć. Skoro o krachu mówi się coraz głośniej, znaczy şe nastąpi niebawem. Niewykluczone. W Anglii branşa budowlana moşe niebawem zostać zuboşona o kilkadziesiąt tysięcy pracowników. Podobnie w Irlandii. Najnowsze dane opracował irlandzki urząd pracy, a dotarł do nich „Irish Independent�. Z opracowania wynika, şe w niedługim czasie, bo do końca przyszłego roku w Irlandii pracę straci ponad 65 tys. robotników budowlanych. Gros z nich to
PiS domaga się zmniejszenia akcyzy na paliwa. „Liberalna� PO odmawia.
brutto bru t t o / z pod podatkami datkami
'R ]REDF]HQLD 7HUD] ]ZLHG]LV] (XURS� Z ]DVNDNXMjFj QLVNLHM FHQLH :DUWR SU]HÆ\o WDNj FKZLO�
Poltours
Poltours Centraland and Eastern Europe Specialists Central Eastern Europe Specialists www.poltours.co.uk www.poltours.co.uk 0208 5625 0208810 810 5625
Kto się cieszy z Kryzysu budowlanego na wyspach? Polskie firmy budowlane się cieszą. ŝeby zatrzymać budowlańców w kraju musiały podnosić pensje, średnio do 3,1 tys. złotych, co do tej pory w polskim budownictwie było nie do pomyślenia. Na szczęście dla polskiej budowlanki, trend na wyşsze ceny nieruchomości dotarł do kraju i było z czego podnosić pensje. Pamiętajmy, şe drastyczne wzrosty cen mieszkań, domów zaczęły być obserwowane juş
pod koniec 2006 roku, gdy za metr kwadratowy w miarę luksusowego mieszkania, w mieście o liczbie mieszkańców do 150 tys. ludzi trzeba było płacić 3,7 tys. złotych. Europa Środkowa rozwija się, buduje, w większych polskich miastach wyśrubowane ceny za nieruchomości jeszcze są normą. Eksperci szacują, şe krach budowlany w Polsce jeszcze nie grozi, a więc? Nic tylko czekać na siłę roboczą, która niebawem dotrze nad Odrę i Wisłę.
polsKa branşa budowlana W Polsce brakuje ok. 100 tys. pracowników budowlanych. I nie ma skąd ich wziąć. Pomysły pozyskiwania taniej siły np. z Ukrainy nie weszły do końca w şycie, a sporo utrudnień stawia fakt obecności Polski w Unii Europejskiej. Fali pracowników ze wschodu próşno oczekiwać. Dlatego jedyna szansa w powrocie specjalistów z Zachodu. Eksperci z Krajowego Związku Pracodawców Budowlanych są przekonani, şe tak kryzys w Anglii i Irlandii jak i słabnący względem złotówki funt w końcu doprowadzi do masowych powrotów wykwalifikowanych pracowników. Pytanie tylko, czy polscy pracodawcy będą w stanie lub będą skłonni utrzymać dotychczasowe pensje w sektorze budowlanym? W Polsce za 2-3 lata hossa na rynku nieruchomości znacznie, jeśli nie drastycznie, osłabnie.
komentarz Âť 13
Fala strajkĂłw i protestĂłw
Europa Europa E w obie str ony od o strony
1 czerwca obchodzono po raz pierwszy w Polsce Dzień Dziękczynienia. Będzie on obchodzony co roku w pierwszą niedzielę czerwca. Gazeta Wyborcza doniosła, şe w czasie łapania posłanki Sawickiej na korupcji CBA wykorzystało FBI i Amerykanie poczuli się oszukani. Później wystąpił poseł Zemke z SLD i oświadczył, şe polskie słuşby nie mają prawa współpracować z zagranicznymi agencjami. Jeszcze później ambasada USA oświadczyła, şe współpraca FBI ze wszystkimi (!) tajnymi słuşbami Polski układa się bardzo dobrze. Z tajnymi słuşbami cięşko dojść do ładu.
Polacy. Przyczynami takiego stanu rzeczy według dziennika mają być m.in. spowolnienie rozwoju irlandzkiej gospodarki, a takşe rynku nieruchomości. Dziennikarze „Irish Independent� twierdzą, şe tzw. „irlandzki cud� będzie musiał ustąpić miejsca normalnemu poziomowi. Jednak co istotne, nie tylko w Irlandii, branşa budowlana będzie musiała przejść przez cięcia etatów. Anglia takşe szykuje się do zwolnień. Wszystko przez kryzys na rynku kredytowym i spadające ceny nieruchomości. Spadek cen nieruchomości jeszcze do końca tego roku ma wynieść od 7 do 15 proc. (na Wyspach). To strasznie duşo jak na tak krótki okres. Pamiętajmy jednak, şe sektor budowlany nie tylko na Wyspach, ale i na świecie prowadził do sztucznego zwyşkowania cen nieruchomości. Robotnicy dostawali wysokie pensje, a klienci płacili wygórowane ceny za nieruchomości.
Gorąco w Polsce nie tylko za sprawą pogody, ale takşe za sprawą sytuacji w niektórych działach polskiego şycia publicznego. Poszczególne grupy pracownicze zaczynają stanowczo domagać się podwyşek, nie wahają się przed podejmowaniem akcji paralişujących działania oświaty, poczty czy wymiaru sprawiedliwości. W ostatnim czasie przetoczyła się przez Polskę fala strajków i protestów. Zaczęło się od nauczycieli, którzy 27 maja gremialnie nie przystąpili do wykonywania obowiązków słuşbowych. W niektórych tylko placówkach zdecydowano się na ukłon w stronę maturzystów, którzy w tym czasie mieli wyznaczone maturalne egzaminy ustne. Strajk został poprzedzony apelem do rodziców o nie puszczanie dzieci do szkół i przedszkoli, bo i tak będą zamknięte. Do strajku przystąpiły niemal wszystkie publiczne placówki oświatowe w Polsce. Uczniowie korzystali z dnia wolnego. Pedagodzy, zrzeszeni głównie w Związku Nauczycielstwa Polskiego domagają się 50-procentowych podwyşek wynagrodzeń. Rząd mówi, şe dał 10 proc. i z tego nauczyciele powinni juş się cieszyć. Po nauczycielach przyszła kolej na
sędziów, którzy w miniony piątek zorganizowali akcję „Dzień bez wokand�. Jako, şe sędziom strajkować nie wolno, zdecydowali się tylko na ograniczenie prowadzonych rozpraw, zajęli się tzw. sprawami papierkowymi. W niektórych sądach nie odbyły się şadne rozprawy. Sędziowie postulują wzrost wynagrodzeń, tak by były ich „godne�, teraz średnia najnişsza płaca sędziowska w Polsce wynosi nieco ponad 4 tys. złotych. Protest sędziów nie spotkał się – jak to było w przypadku nauczycieli – z aplauzem społeczeństwa. Powód? I tak zarabiają duşo. Poparcie zyskała za to akcja pocztowców, którzy we wtorek przystąpili do strajku bezterminowego. Ci domagają się podwyşek o ponad 500 złotych brutto, władze Poczty Polskiej oferują nieco ponad 300 złotych brutto. W związku z brakiem porozumienia, blisko 20 tys. pracowników poczty zrzeszonych w związku zawodowym „Solidarność� przystąpiła do strajku. Wiele urzędów pocztowych pracowało normalnie, ale strajki skupiły się w rozdzielniach, a więc şadne przesyłki nie były kierowane do nawet działających jednostek. Która grupa teraz przystąpi do strajku? Czekamy. (pk)
|9
nowy czas | 6 czerwca 2008
polska służBa zdRowia
Nowy konflikt premiera z prezydentem
dymisja ministRa
Nie ma reformy, są za to afery – Biorę na siebie obowiązki ministra Krzysztofa Grzegorka, jestem zdeterminowana dokończyć reformy w służbie zdrowia – mówiła szefowa resortu zdrowia Ewa Kopacz. Ale głos jej się łamał, już nie była taka radosna, jak na poprzednich konferencjach, kiedy to chwaliła się swoimi sukcesami i niemal pod niebiosa wynosiła... Grzegorka. Tak jak do tej pory nie udało się uzdrowić polskiej służby zdrowia teraz potrzebna jest kuracja samemu ministerstwu zdrowia. Prawa ręka Kopacz jest podejrzany, że jako zastępca dyrektora jednego ze szpitali wziął od przedstawicieli firmy Johnson and Johnson 20 tysięcy łapówki. Była to zaliczka za ustawienie przetargów na dostawę do jego szpitala określonych leków. Grzegorek, kiedy sprawa została ujawniona podał się do dymisji. Premier Donald Tusk ją przyjął, za moment wyrzucą Grzegorka z Platformy Obywatelskiej, zmuszą, by przestał być posłem, ale to nie załatwia sprawy. Bo na nic zdają się zapewnienia byłego już wiceministra,
że nie brał i nie będzie brał łapówek, skoro on i prawie setka innych osób jest na celowniku śledczych już od roku. Podejrzani są o branie łapówek od firm farmaceutycznych, które wszystkimi środkami walczą o sprzedaż swoich wyrobów. Nie tak dawno resort zdrowia opuścił Andrzej Włodarczyk, też wiceminister. Oficjalnie podał, że ma problemy ze zdrowiem, ale nieoficjalnie mówi się, że prokuratorzy depczą mu po piętach też za korupcję – Nie ma reform, jakie obiecywała minister Kopacz, tak naprawdę nie ma jej resortu – kwituje ostatni skandal były minister zdrowia Marek Balicki. Kiedy tylko dziennikarze wywąchali aferę z Grzegorkiem i ten podał się do dymisji po Warszawie gruchnęła złośliwa pogłoska, że na jego miejsce powinna wrócić Beata Sawicka. To niechlubna bohaterka skandalu z udziałem agentów CBA. W zamian za łapówkę Sawicka miała – jak się wyraziła – pomóc kręcić lody w służbie zdrowia. Jak się okazuje te lody kręcili i nadal kręcą wysocy urzędnicy ministerialni.
To nie pierwszy wiceminister, któremu na ręce patrzą śledczy. I mogliby to jeszcze zrozumieć Polacy, gdyby nie fakt, że reforma służby zdrowia zapowiadana była jako sztandarowe dzieło tej ekipy rządzącej. Niestety, jak na razie nic nie wychodzi. Nie ma odpowiednich ustaw, a te projekty, które przedstawia minister Kopacz i jej ludzie idą albo do kosza albo do tak zwanej sejmowej zamrażarki. To miejsce, z którego nie wypłynął jeszcze na szersze wody żaden projekt. Sam Grzegorek broni się, że rzekomym pośrednikiem w przekazywaniu mu łapówki miał być jego dawny znajomy. – To człowiek zawistny, bo nie załatwiłem mu pracy i teraz się mści – mówi Grzegorek i sugeruje, że znajomy ma problemy z alkoholem. Ale nieoficjalnie przedstawiciele koncernu Johnson and Johnson mówią, że określone kwoty Grzegorkowi przekazywano. Lepiej się do tego przyznać teraz, wtedy kara będzie mniejsza, niż trwać w uporze do końca.
Bartosz Rutkowski
Znów zgrzyty na linii premier-prezydent. A wszystko przez to, że każda z kancelarii chce odgrywać jak największą rorlę w polskiej polityce, głównie obronnej i zagranicznej. Ale nie tylko. Bo oto Lech Laczyński już zapowiedział, że rządowa ustawa medialna będzie zawetowana, ponieważ narusza prawo do wolności słowa w naszym kraju. Konkretnie nie podobają się Kaczyńskiemu te zapisy, które mówią, że na obsadę szefów publicznych stacji radiowych i telewizyjnych będą mieli wpływ ministerialni urzędnicy. Najnowszy spór dotyczy z kolej pomysłu rządu Donalda Tuska, by rozdzielić funkcję ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego. Polska jest bodaj jedynym europejskim krajem, gdzie jeden człowiek kieruje resortem sprawiedliwości i jest zarazem prokuratorem generalnym. I choć sam zamysł jest dobry, bo uniezależnia prokuratorów od politycznych nacisków, gdyby nie pewne ale. Obecny szef resortu sprawiedliwości chciałby, aby już nowego, w zamyśle niezależnego prokuratora generalnego powoływał ... premier. Innymi słowy byłaby to funkcja polityczna, przypominająca rozwiązania rodem z PRL, kiedy to prokurator generalny był jednocześnie członkiem Rady Państwa. (br)
Palikot ukarany Prędki w wygłaszaniu pochopnych opinii poseł Platformy Obywatelskiej, Janusz Palikot został ukarany przez partię pisemną naganą. Kara ta została mu wymierzona przez partyjnych kolegów za niedawny wywiad, w którym nazwał ojca Tadeusza Rydzyka szatanem i oskarżył o sianie nienawiści. Zdaniem części posłów PO, Palikot przesadził. Opozycja skrytykowała Platformę za nadwyraz delikatną karę. Domagała się wykluczenia Janusza Palikota z PO. Nagany poseł Palikot jakoś specjalnie nie wziął do siebie. Kilka godzin po jej otrzymaniu żartował, choć poważnie wypowiadał się o dramatycznych chwilach na kilka godzin przed podjęciem decyzji przez prezydium PO. Powiedział, że przepraszać Rydzyka za szatana nie zamierza, dodając, że to „zły człowiek”. W chwilach refleksji Palikot stwierdzał jednak: – Urodziłem się w Platformie i jestem jej patriotą. Dlatego się bałem – mówił poseł o jego odczuciach przed ogłoszeniem werdyktu prezydium. Palikot nazwał Platformę swoją rodziną, rodziną polityczną. Szczerze wyznał, że szukał pomocy u Donalda Tuska, ale premier mu odmówił i powiedział, że musi ponieść konsekwencje swoich czynów. Janusz Palikot obwieścił również, że zamierza w pewien sposób zadośćuczynić za swoje przewinienia i otrzymaną w formie pisemnej naganę wystawi na aukcję. Dochód z niej przeznaczy dla... Radia Maryja. (pk)
tydzień w kraju Prokuratura przesłuchała b. premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Chodzi o ujawnione przez niego rewelacje, że miał być podsłuchiwany na zlecenie Prezydenta. Marcinkiewicz z wypowiedzi się wycofał, ale śledztwo ruszyło... Donald Tusk najwidoczniej sparzył się słońcem Peru, teraz dmucha na zimne i dość ostrożnie planuje zagraniczne wycieczki. Premier oświadczył, że mecze Polaków na Euro będzie oglądał w kraju w TV. Na mecz pojadą za to prezydent i minister Schetyna. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi, choć chyba chodzi o to, że mają różnych doradców od PR. Sejm odrzucił dużą przewagą głosów wniosek o cofnięcie immunitetu Ludwika Dorna. Został on pozwany przez Wojciecha Brochwicza o zniesławienie. Dorn nazwał go „uosobieniem patologii służb specjalnych”. Julia Pitera oświadczyła, że nie ogłosi raportu o rozrzutności PiS. Raportu o CBA też zresztą nie było. Piterze się już „nie chce”. Kiedy zaczęto ją krytykować, powiedziała, że w końcu „zawiesi raport w internecie”. Sejm przegłosował, że od marca 2009 roku sprawcy przestępstw mniejszej wagi będą odbywali kary aresztu domowego przy zastosowaniu dozoru elektronicznego. Na granicach wschodnich znowu kolejki Tir-ów. Na wjazd do Kaliningradu czeka się ponad dobę. Średnie zadłużenie statystycznego Polaka w bankach wzrosło do 5615 zł. Długoterminowe prognozy kursu złotówki przewidują, że za rok będziemy płacić za 1 euro 3,3 zł. Według raport Centrum im. Adama Smitha rodzina na wychowanie i wykształcenie w Polsce dwójki dzieci do 25 lat musi wydać minimum 380 tys. zł. Centrum postuluje zmniejszenie podatku VAT. Trudno wytypować numery Totolotka, ale jego kierownictwo już łatwiej. W konkursie wygrali, ci co mieli wygrać, czyli „ludzie PO”. Na czele rady nadzorczej Totalizatora znajduje się wiceprzewodniczący powołanego przez Balcerowicza Forum Obywatelskiego Rozwoju Andrzej Rzońca. Wszystkie kąpieliska nadmorskie w zachodniopomorskim zostały dopuszczone do kąpieli. Z ich czystością nie jest jednak najlepiej. Tylko trzy plaże otrzymały „błękitną flagę” najwyższej jakości. Są to Pobierowo, Pogorzelica i Świnoujście. Zmarł Lechosław Goździk, bohater października 1956 roku, reformator PZPR, który pracował wówczas w FSO. Później Goździk odsunął się od polityki. Sejm uczcił zmarłego minutą ciszy.
10|
6 czerwca 2008 | nowy czas
wielka brytania świat tydzień w skrócie Zebrani we Frankfurcie nad Menem ministrowie finansów państw UE dość sceptycznie podeszli do propozycji prezydenta Francji Sarkozyego o zmniejszeniu podatków na paliwa. Zastrzeżenia wysuwali m.in. ministrowie Niemiec, Hiszpanii i Holandii. Wybory w Macedonii wygrała rządząca partia konserwatystów premiera Nikoły Grujewskiego. W obwodach zamieszkałych przez mniejszość albańską doszło jednak do starć z użyciem broni palnej i konieczności zamknięcia wcześniej lokali wyborczych. UE i USA apelują o powtórzenie głosowania w tych rejonach. Albańczycy stanowią ¼ ludności Macedonii. Na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ Rosja zażądała, by Gruzja zaprzestała wysyłania bezzałogowych samolotów szpiegowskich nad terytorium Abchazji. Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiedjew złożył wizytę w Berlinie. Niemcy są pierwszym państwem europejskim, które odwiedził rosyjski prezydent. Białoruś prowadzi rozmowy o podpisaniu konkordatu ze Stolicą Apostolską. Mińsk uzależnia jednak sygnowanie takiego dokumentu od ograniczenia liczby polskich księży katolickich, którzy pracują w tym kraju. Proprezydencka partia Ludowego Związku Nasza Ukraina rozpoczęła kampanię wyjaśniającą Ukraińcom korzyści wynikające z przynależności do NATO. Europejski Kongres Żydów powołał Aleksandra Kwaśniewskiego na stanowisko szefa nowej organizacji, która ma się zająć krzewieniem „idei tolerancji i walką z antysemityzmem”. Niemieccy eurodeputowani wystąpili w PE przeciw przyjęciu przez Słowację od 1 stycznia 2009 roku euro. Wcześniej Bratysława dostała pozytywną opinię Komisji Europejskiej. Australia jest kolejnym krajem, który wycofuje swoich żołnierzy z Iraku. Niemieckie ministerstwo obrony ocenia, że sytuacja w Afganistanie będzie wymagała obecności sił międzynarodowych jeszcze od 5 do 10 lat. UE przewiduje, że obecność wojsk NATO w Kosowie będzie konieczna jeszcze przez najbliższe 5 lat. Korea Północna dokonała udanych testów rakiet krótkiego zasięgu. Przy okazji okazało się, że pogłoski o zamachu na Kim-Il-Dzonga były plotką. Prezydent Albanii Sali Berisha złożył Włochom propozycję budowy w swoim kraju elektrowni atomowych. Albania otrzymywałaby w zamian część energii.
londyn
ekologia
Zatrzymać Heathrow Mikołaj Skrzypiec
W sobotę, 31 maja, ponad 3 tys. osób zgromadziło się przy stacji Hatton Cross w zachodnim Londynie. Wzięli udział w całodniowym proteście przeciwko dalszej rozbudowie portu lotniczego Heathrow. Rosnąca z roku na rok liczba pasażerów i lotów, które obsługuje lotnisko sprawiły, iż władze portu i środowiska biznesowe domagają się wybudowania trzeciego pasa startowego dla pięciu istniejących już terminali. Fot. Piotr Apolinarski
WIELKIE NIE
RACJA POLITYCZNA
Nie pozwolimy na to! Władze już dawno powinny zrozumieć, że wszyscy są przeciwni kolejnej rozbudowie tego molocha! – mówił John Stewart z organizacji Stop the Airport Expansion do zgromadzonych demonstrantów. Setki okrzyków coraz liczniejszego tłumu zdawały się potwierdzać wielkie niezadowolenie i determinację zgromadzonych. Organizatorzy protestu zaplanowali przemarsz wokół lotniska, który zakończył się po południu wielkim piknikiem w wiosce Sipson, położonej nieopodal. Jeśli do budowy trzeciego pasa startowego dojdzie, jej mieszkańcy zostaną przesiedleni, a wioska zrównana z ziemią. W parku w Sipson demonstranci ustawili się w kształt wielkich liter „NO”, co widoczne było z przelatujących nad ich głowami samolotów. Karnawałowa atmosfera i dobre humory towarzyszyła protestującym przez cały dzień. Kilkukilometrowa trasa przemarszu wiodła wokół lotniska i wzdłuż jego pasów startowych, których pilnowało setki policjantów. Ze względu na bezpośrednią bliskość zabudowań portu lotniczego, przemarsz manifestantów przez jego teren był ściśle wyznaczony i obserwowany przez policję.
W proteście wzięli udział m.in. członkowie ugrupowań prowadzących kampanię przeciwko dalszemu poszerzaniu lotniska – NoTrag, Stop Heathrow Expansion, Camapign Against Climate Change, mieszkańcy Sipson i innych przylegających do lotniska miejscowości. Nie zabrakło też ekologów, działaczy Greenpeace, lewaków i antyglobalistów. Wśród maszerujących i przemawiających znalazło się również kilku polityków, m.in Vince Cable z partii Liberalnych Demokratów, Caroline Lucas posłanka Parlamentu Europejskiego, zabrakło natomiast Borisa Johnsona, który chociaż przeciwny trzeciemu pasowi, na Heathrow nie dotarł. W dniu demonstracji był na urlopie w Turcji. W jego imieniu przemówił Richard Barnes (Deputy Mayor), a jego przemówienie miało znamiona mowy z typowego wiecu politycznego. – Mieszkam w Hillingdon, a więc lotnisko mnie też dotyczy bezpośrednio – mówił Barnes. – Kiedy budowali piąty terminal, zapewniali nas o tym, że nie będzie trzeciego pasa! Teraz okazuje się że ONI jednak chcą dalej budować! Od samego początku kłamali,
kłamią i dzisiaj. To nasz dom i nie oddamy go tak łatwo – grzmiał przez megafon Barnes. Tłum protestujących nagrodził wystąpienie konserwatysty brawami i okrzykami aplauzu. Podczas protestu nie przemawiali członkowie Partii Pracy – premier Brown wciąż jest przychylny pomysłom BAA (British Airport Authority) na dalszą rozbudowę Heathrow i innych lotnisk w kraju.
PROBLEMU SKALA EUROPEJSKA W sobotniej demonstracji wzięli też udział aktywiści z Francji i Grecji, którzy w swoich krajach są zrzeszeni w podobne grupy społecznego sprzeciwu wobec rozbudowy lotnisk. Według Joulesa, który przyjechał z Nantes we Francji, problem jest zawsze ten sam. – Władze decydują o konieczności rozbudowy lotniska, bo im taką konieczność podpowiada biznes i korporacje. A dla nich nie jest istotne, gdzie to się wybuduje, ma być i koniec. To się powtarza – mówi i dodaje z uśmiechem – a BAA jest firmą hiszpańską i działa w całej Europie! Dla mieszkańców Sipson i związanych z nimi tym samym celem aktywistów następny rok upłynie pod znakiem
protestów – decyzja spodziewana jest w 2009 roku po zakończeniu trwających konsultacji. Te jednak nie są dla zagrożonych przesiedleniem ludzi żadną pociechą – wielu z nich nie kryje swoich obaw i podejrzeń, co do tego komu służą owe konsultacje. – To działanie takie, żeby było można powiedzieć, że się konsultowali – mówi Margo, która mieszkająca w Sipson od lat. – Taka wymówka, nic więcej. Gdzie mam się teraz przeprowadzić z dziećmi, do centrum? Do tych spalin i przestępstw? – pyta Margo podpierając się tablicą z napisem „Kapitalizm współczesnym koszmarem”. Ci, którzy nie mieszkają w pobliżu lotniska, kwestionują przede wszystkim celowość budowy kolejnego pasa, by ułatwić przepływ osób przez Heathrow i zwiększyć liczbę lotów. – Po co to komu? – zastanawia się Collin, członek związku zawodowego RMT, pracownik metra – przecież dla większości tych co na Heathrow lądują, to tylko przesiadka. Wysiadają na dwie godziny, piją sobie kawkę i dalej w drogę. A miasto nie ma z tego nic. Tylko hałas i spaliny. Wybudowaliby to gdzieś daleko od ludzi. Niech się tam przesiadają, latają dzień i noc. Byle jak najdalej od nas!
Zamach na ambasadę Kryzys finansowy? W Pakistanie miał miejsce zamach na ambasadę Danii, w którym zginęło sześć osób. Nie ucierpiał żaden z pracowników ambasady. Wszystko wskazuje na to, że zamach był odwetem za ponowne zamieszczenie w prasie duńskiej karykatury Mohameta w turbanie przypominającym bombę. Do takiego zamachu namawiał muzułmanów w kwietniu tego roku zastępca bin Ladena, al-Zawahiri. Prowadzone śledztwo ustaliło, w jaki sposób bomba została zdetonowana. Specjaliści nie mieli wątpliwości, że zamachu dokonała al-Kaida.
W ubiegłym roku w zamachach terrorystycznych w Pakistanie zginęło 1335 osób. Premier Danii, Anders Fogh Rasmussen powiedział: – Dania nie zmieni z powodu zamachów terrorystycznych swojej polityki. Dania ma swoich żołnierzy w Iraku i w Afganistanie. W związku z zamachem w Islamabadzie wprowadzono w pobliżu lokalizacji zachodnich ambasad specjalne środki ostrożności. Był to drugi zamach po objęciu władzy przez nowy rząd pakistański, który liczy na kompromis z ekstremistami.(gm)
Kolejny brytyjski bank i towarzystwo hipoteczne Bradford&Bingley (B&B) znalazł się w trudnej sytuacji finansowej. Po ustąpieniu dotychczasowego prezesa i sprzedaniu udziałów grupie inwestorów kapitałowych wartość akcji banku spadła o około 24 proc. Obecne kłopoty rzecznik banku tłumaczył trudnościami na rynku nieruchomości. B&B specjalizował się w udzielaniu tak zwanych liar loans, czyli pożyczek bez potwierdzenia wysokości dochodów. Dochody były jedynie deklarowane i w wielu przypadkach służyły
zakupieniu posesji w celach inwestycyjnych. W ostatnim okresie liczba klientów, którzy przez trzy miesiące z rzędu nie spłacali nawet odsetek wzrosła o 52 proc., co jest powodem do niepokoju. Podobną tendencję można zauważyć w innych bankach. Nie pomogły uspokajające oświadczenia. W ciągu jednego dnia udziałowcy wycofali około 4 mld funtów z sektora bankowego. Sytuacja może się pogorszyć z powodu zwiększających się zaległości płatniczych i trudności w odsprzedaniu pożyczek mieszkaniowych innym bankom. (gm)
|11
nowy czas | 6 czerwca 2008
wielka brytania świat
Barack Obama ogłosił zwycięstwo Pierwszy w historii czarnoskóry polityk Barack Obama wygrał prawybory w Partii Demokratycznej i będzie jej kandydatem w wyborach prezydenckich Stanów Zjednoczonych. Wyrównana i zacięta walka między Hillary Clinton, żoną byłego prezydenta, i Obamą trwała 16 miesięcy i kosztowała ich 500 mln dolarów. Do ostatniej chwili przegrywająca niewielką liczbą głosów Hillary Clinton nie ustępowała. Po wygranej w stanie Montana Obama zapewnił sobie wystarczającą liczbę głosów tzw. „superdelegatów”, działaczy partyjnych biorących udział w sierpniowej konwencji, gdzie oficjalnie decyzja będzie ogłoszona. Gratulacje Obamie złożył prezydent George W. Bush. Zwycięstwa Obamy nie uznała jeszcze Hillary Clinton. Zapowiada dalszą walkę o nominację demokratów. Barack Obama rozpoczął już jednak kampanię prezydencką, w której walczy z republikaninem Johnem McCain. (gm)
stany zjednoczone
kontRola gRaniczna
Rejestracja przed podróżą do Ameryki Nawet Brytyjczycy, a więc obywatele kraju, który nie potrzebuje wiz przy wjeździe do Stanów Zjednoczonych będą musieli na 72 godziny przed wylotem do USA powiadomić amerykańskie władze o swojej podróży. W tym celu trzeba się będzie zarejestrować na specjalnej stronie internetowej. To jeden ze sposobów, w jaki Ameryka chce wzmocnić bezpieczeństwo swego kraju. Rejestracja taka będzie miała ważność przez dwa lata. Potem znów trzeba się będzie zarejestrować, czyli powiadomić amerykańskie władze o planowanej podróży. Ten wymóg, który wejdzie w życie
z początkiem przyszłego roku dotyczy tylko obywateli 27 krajów, które uczestniczą w specjalnym programie bezwizowym, obejmujących głównie kraje Europy Zachodniej, Australię, Brunei, Japonię, Nową Zelandię i Singapur. Dodatkowo Ameryka podpisała umowę bezwizową z Czechami, Węgrami i Koreą Południową. Podobny system wprowadzono już w Australii. Rejestracji można będzie dokonywać już od sierpnia tego roku. Będą to mogły robić biura podróży, ich agenci czy sami podróżni na podanych stronach internetowych. Zdaniem amerykańskich władz nowy system ma stworzyć kolejną barierę przed potencjalnymi terrorystami, takimi jak brytyjski shoe bomber Richard Reid, czy Zacarias Moussaoui, obywatel pochodzenia francuskiego, który zamieszany był w terrorystyczne ataki z 11 września 2001 roku. – Byłoby naiwnością sądzić, że wszyscy obywatele krajów, od których nie wymagamy wiz byli tylko uczciwi
i nie mieli wobec nas żadnych wrogich zamiarów – twierdzi Michael Hayden, szef Centralnej Agencji Wywiadowczej. A szef Federalnego Biura Śledczego Robert Mueller przypomina, że w kwietniu tego roku członkowie al-Kaidy chcieli przedostać się na teren USA z pomocą fałszywych paszportów europejskich. – Chcemy użyć najnowszych technologii, by powstrzymać potencjalnych terrorystów – tłumaczy z kolei rzecznik Białego Domu, Scott Stanzel. Ten pomysł, podobnie jak poprzednie oraz utrzymywanie obowiązku wizowego wobec wielu krajów europejskich, w tym Polski, nie podoba się władzom Unii Europejskiej. Rozmowy Brukseli z Waszyngtonem na temat poluzowania obowiązku wizowego wobec niektórych państw Unii nie przyniosły dotychczas żadnych rezultatów.
Bartosz Rutkowski
tydzień w skrócie W Rzymie odbył się szczyt FAO poświęcony kryzysowi żywnościowemu. Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun wezwał do zwiększenia produkcji żywności o 50 proc. Prezydent Zimbabwe, Robert Mugabe, radził zebranym jak walczyć z głodem, tzn. z Wielką Brytanią, odpowiedzialną za kryzys w jego kraju. Na szczycie znalazł się także prezydent Iranu Achmadineżad. By nie spotykać się z nim, Benedykt XVI ograniczył audiencję dla wszystkich gości szczytu FAO. Przy okazji dostało się i samej organizacji. Tylko 15 proc. budżetu FAO jest wydawane na bezpośrednią walkę z głodem. Reszta to pensje, wydatki reprezentacyjne itp. 52 osoby zginęły w czasie burz śnieżnych w Mongolii. USA doszło do wielkiego pożaru znanej wytwórni filmowej Universal. Czesi prywatyzują największe lotnisko swojego kraju. Państwo sprzeda swoje udziały w porcie lotniczym Praga – Ruzynie. Były kanclerz Niemiec, obecnie
doradca Gazpromu Gerhard Schtoeder został mianowany członkiem Rosyjskiej Akademii
12|
6 czerwca 2008 | nowy czas
felietony opinie
redakcja@nowyczas.co.uk 0207 639 8507 63 Kings Grove London SE15 2NA
Rwetes w historii Krystyna Cywińska
Powiada się, że najłatwiej jest pojednać zmarłych. Bynajmniej. Nie takie to proste. Szczególnie jeśli pojednaniu w zaświatach przeszkadzają żywi. Mącący i nadal się kłócący, który ze zmarłych miał rację. A jeśli zmarli byli przywódcami, dowódcami czy politykami, tym trudniej o pojednanie. Tak w zaświatach, jak i na ziemi.
Mniejsza o zaświaty. Tam z kłócącymi rozprawia się św. Piotr. Przyłoży im kropidłem albo pastorałem i spokój. A jak i to nie pomoże, zapuszkuje ich w czyśćcu. Każdy naród o coś między sobą się kłóci. Ale my, Polacy, najbardziej kłócimy się o naszą historię. Publicznie, publicystycznie i prywatnie. Na emigracji przez lata kłótnie toczyły się o Piłsudskiego i Dmowskiego. W kraju zabory, komuna, a tu ciąg dalszy starej baśni i waśni. Partie i stronnictwa nadal według rozdzielnika sanacja i endecja. I według tego rozdzielnika przydziały stołków i stanowisk. Na domiar polityczny dorzucono spór o Sikorskiego. Przygasły dopiero po jego tragicznej śmierci. Ale z tą niewyjaśnioną tragiczną śmiercią zbladła jego gwiazda. Dziś w kraju mało się o Sikorskim wspomina, ale Piłsudski i Dmowski wciąż na wokandzie politycznych sądów. Historia i popularność na pstrym koniu jeżdżą. Kiedyś stawiano pomniki gen. Berlingowi. Teraz stawia się je gen. Andersowi. I toczy się nadal debata. Który z tych generałów miał rację? Berling, tworząc w Sowietach Dywizję Kościuszkowską i prowadząc polskich żołnierzy na śmierć pod Lenino i na Wale Pomorskim? Czy Anders, wyprowadzając Polaków z Sowietów? I pro-
wadząc swój Korpus do walki pod Tobrukiem i na śmierć pod Monte Cassino? Czy Berling był zdrajcą, a Anders patriotą? Historia przyznała zwycięstwo Andersowi. No tak! – słyszę w Polsce, co wcale nie znaczy, że Berling był zdrajcą. Pewnie w zaświatach św. Piotr ma nadal z nimi i ich zwolennikami kłopoty. Pojednanie w tym sporze byłoby przyznaniem, że żadna ze stron nie miała absolutnej racji. Jeśli dwóch się kłóci, a jeden ma 55 proc. racji, to bardzo dobrze i nie ma się o co szarpać. A ten, kto ma 60 proc. racji? To ma szczęście i niech Panu Bogu dziękuje. A jeśli ma 75 proc. racji? Ooo, to bardzo podejrzane. A taki co mówi, że ma 100 proc. racji? To straszny gwałtownik, łajdak i rabuśnik. To cytat z rozmyślań starego cadyka z Podkarpacia. Przytoczył go Czesław Miłosz w swojej książce „Zniewolony umysł”. Spory polityczne i ideologiczne z czasem zaczynają żyć własnym życiem. Skazane na pastwę historyków i publicystów. Redaktor naczelny „Nowego Czasu”, Grzegorz Małkiewicz, napisał ostatnio, wprawdzie nie na temat sporów politycznych, że wiarygodność mediów polega na rzetelności przekazu, której miernikiem powinna być informacja. Nie sensacja, jaką może wywołać. Niby
to samo, a jednak nie to samo napisał. No właśnie. Bo właśnie znów się okazało, że sensacje wywołały niby nowe, choć niezupełnie, rewelacje o Wałęsie. Że rzekomo był jednak w swoim czasie tajnym współpracownikiem ubecji. Co niby rzetelnie stwierdzono w aktach IPN-u. Siedzę w Warszawie i słucham radiowych, telewizyjnych i prywatnych na ten temat podnieconych dyskusji. Polemika wrze, jest się znowu o co kłócić. Oglądalność programów wzrasta, pisma są rozchwytywane. Leją się wzajemne kubły domysłów i pomyj. A ja sobie przypominam telewizyjną konfrontację Wałęsy z Jaruzelskim w programie Barbary Czajkowskiej „Linia specjalna” w maju 2005 roku. Spotkanie niby dla pojednania. Pro bono publico. Okazało się jednak, że Wałęsie chodziło o to, żeby Jaruzelski stwierdził, że Wałęsa nigdy nie kolaborował z bezpieką. A Jaruzelskiemu chodziło o to, żeby wykazać, że nigdy nie był zdrajcą ani kolaborantem Moskwy. Trzy czwarte tej rozmowy zeszło na temat obrzydliwego szargania imienia i podłych insynuacji dotyczących obu panów. A przy okazji obaj się rozprawili ze wspólnymi wrogami politycznymi, braćmi Kaczyńskimi. Gardłowali jak z garłaczy. Celował w tym Wałęsa. I wy-
musił na wymuskanym stylistycznie, dogmatycznym Jaruzelskim stwierdzenie, że nic mu o tym nie wiadomo. Nie słyszał ani nie wie o Wałęsy współpracy z ubecją. A prawda historyczna rozpłynęła się we wzajemnych duserach. W kraju długo debatowano, kto z tej konfrontacji wyszedł z tarczą, a kto na tarczy. I spór o to nadal się toczy. Tak naprawdę, jak się powszechnie mówi w kraju, gdzie prawda jest w aptecznym wymiarze, medialnie ważny jest tylko spór. Historyczna woda na historyczny polski młyn. Łatwo poznać, jak napisał Grzegorz Małkiewicz, pisząc o czym innym, kiedy informacja jest zaledwie pretekstem do skandalu. Do załatwienia porachunków czy zwykłej kalkulacji politycznej. Czy innej, że dodam. Kasowej, na własny rachunek tych, którzy skandale wywołują. Psy szczekają, a karawana Wałęsy przeszła już bramę naszych jedynych bodaj zwycięskich dziejów. I żadne szarganie ani brzydkie szafowanie jego imieniem, słusznie czy nie, nie pozbawi go wielkości. To on jest bohaterem naszych czasów. A Jaruzelski zostanie postacią kontrowersyjną. Ale spór o nich będzie się toczył nawet w zaświatach. I nawet interwencja św. Piotra z kropidłem tego sporu nie rozstrzygnie.
Ich bin fur Polen! Przemysław Wilczyński
„Polski akcent” – ile razy słyszeliście tę zbitkę słowną z ust polskich sprawozdawców i komentatorów? Podczas Mistrzostw Europy tych słów – na szczęście – nie usłyszycie.
Słynna stała się niespełna dwie dekady temu wypowiedź niejakiego Normana Tebbita – brytyjskiego polityka konserwatywnego – który stwierdził, że niektórzy angielscy imigranci nie zasługują na miano Anglików, bo zamiast kibicować w meczach krykieta Anglii właśnie, trzymają kciuki za Pakistan czy Indie. Ciekaw jestem, jak dzisiaj – przed piłkarskimi Mistrzostwami Europy – brzmiałyby założenia „testu Tebbita”. Bo, jak wiadomo, w mistrzostwach nie zagra Anglia, Walia, Irlandia Północna i Szkocja, zagra zaś Polska. Brytyjczycy podobno gremialnie będą kibicować Polakom, więc być może Tebbit postulowałby dziś – jako wyznacznik brytyjskości – test na znajomość jedenastki Beenhakkera? Ale zostawmy Tebbita – przejdźmy do kwestii polskiej. Ileż to razy polski komentator pocieszał się nieśmiertelnym „polskim akcentem”. Ile razy słyszeliśmy: „W zawodach nie zabraknie, proszę państwa, polskiego akcentu”. Że nie ma wśród startujących Polaków, ale za to Polak skonstruował trybunę główną; że Polacy odpadli, ale za to żona
sędziego głównego – Portugalczyka z Brazylii – jest Polką; że wśród grających nie ma co prawda Polaków, ale wielu z nich deklaruje, że Polskę lubi i szanuje, a nawet kiedyś Polskę chcieliby odwiedzić. „Polski akcent” – ta rytualna fraza od lat określa polski kompleks wobec świata. A w tym roku proszę: nie tylko Polacy grają, nie tylko nie musimy szukać polskiego akcentu, ale w dodatku kibicuje nam cały świat. Cały świat jest dzisiaj pełen nie tylko rozmaitych polskich akcentów – cały świat jest literalnie kibicującą Polsce Polską. No, może jeśli nie cały świat jest Polską, to na pewno jego większość. Bo przecież pojutrze, podczas meczu z Niemcami cały glob zmieni się w jeden gigantyczny, ryczący Glory Poland!, Forza Polonia! i co tam jeszcze – polski akcent. Kibicować nam będą – jako się rzekło – Anglicy, Szkoci, Irlandczycy i Walijczycy, bo nie ma ich w mistrzostwach; kibicować będą nam Portugalczycy, Turcy, Czesi i Szwajcarzy, bo nie chcą trafić w ćwierćfinale na Niemców
(w ćwierćfinałach dwie najlepsze drużyny z grupy A spotkają się z dwoma najlepszymi drużynami z grupy B, w której są Polska i Niemcy); kibicować będą nam, a przynajmniej powinni nam kibicować, Brazylijczycy, bo przecież mamy w drużynie Brazylijczyka, a Brazylia jako drużyna, za sprawą swoich geograficznych ograniczeń do Mistrzostw Europy się nie zakwalifikowała. Ale co tam Wyspiarze, Portugalczycy, Turcy, Czesi, Szwajcarzy i Brazylijczycy. W meczu z Niemcami kibicować nam będą mieszkańcy Niemiec! Co prawda na razie wiadomo tylko o trzymających kciuki za Polskę niemieckich niedźwiedziach, ale dobre i to. Czytam na stronie „Dziennika”: „Jak on mógł nam to zrobić?! – mówili z niedowierzaniem Niemcy odwiedzający największą atrakcję berlińskiego zoo, białego niedźwiadka Knuta. Nad wybiegiem uwielbianego przez nich zwierzaka zawisła bowiem biało-czerwona flaga. A na niej widniał napis: Ich bin fur Polen Kibicuję Polakom.
O reszcie Niemców zakochanych w polskiej reprezentacji co prawda agencje milczą, ale jest to typowa dla współczesnych mediów manipulacja. Bo nawet jeśli reszta Niemców – czyli wszyscy oprócz niemieckiego niedźwiedzia – w meczu Polska Niemcy kibicować będzie Niemcom, to i tak będzie kibicować Polakom, wszak co najmniej dwóch Niemców to z pochodzenia Polacy (reszta być może również, ale o tym oczywiście się nie dowiemy). No i – ma się rozumieć – Polsce kibicować będzie cała Polska. Choć może jednak nie cała. Wchodzę na internetowe strony sportowe, piłkarskie fora i futbolowe blogi, żeby nasycić się polską piłkarską gorączką. Wchodzę też, by sprawdzić, jak Polacy kibicują Polakom. Natykam się szybko na piłkarskie forum na Śląsku. Pisze Lagiewnitz: „Górny Slonsk kibicuje Duńczykom. Bytom też nie kibicuje Polsce” Popiera Freedom: „Górny Slonsk kibicuje Duńczykom. Niemcom, Chorwatom i Austriakom! Wolność dla Slonska!”
|13
nowy czas | 6 czerwca 2008
felietony i opinie
Na czasie
KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO
Grzegorz Małkiewicz
Polish builder znów pojawił się w mediach. Tym razem z powodu spowolnienia, jeśli jeszcze nie kryzysu w branży budowlanej na Wyspach. Przewiduje się redukcję etatów, brytyjscy i irlandzcy przedsiębiorcy zaciskają pasa, a polscy się cieszą. Krajowe budowy czekają na polskich fachowców. Ale kim oni są, gdzie zdobyli fach? Z pytaniem o doświadczenie jest mniejszy problem. Wiadomo, doświadczenie zdobyli na Wyspach. Czytając artykuły o polskich specjalistach budowlanych, również w polskiej prasie, można pomyśleć, że Polska jest wzorcowym krajem dla całego rozwiniętego Zachodu. Na Wyspach kryzys szkolnictwa zawodowego widoczny jest od lat. A w Polsce, pomimo zmian ustrojowych, gigantycznej zapaści gospodarczej i kryzysu systemu szkolnictwa jako takiego, ktoś gdzieś wykształcił nowoczesną klasę rzemieślniczą – nasz najbardziej rozpoznawalny produkt eksportowy. Prawdziwa wizjonerska polityka. Czyja? Wizjonerska, bo kształcono wtedy rzemieślników, kiedy w kraju nie było na tę klasę zapotrzebowania, a o zachodnich rynkach pracy jeszcze nikomu się nie śniło. Polska lat 90., szara, betonowa z chałupniczym kapitalizmem o galopującej inflacji i zerowym poziomie inwestycji. Budowlańcy, jeśli byli, już dawno zakończyli swoje kariery przy stawianiu betonowych, komunistycznych osiedli, a technologie, z jakich korzystali, nawet na skalę przemysłową, przypominały improwizowane chałupnictwo. Z tego co wiem, szkoły zawodowe, podobnie jak całe szkolnictwo w tym okresie, przeżywały poważny kryzys. Gdzie zdobywali swoje umiejętności polscy budowlańcy? Na tajnych kompletach? Trudno wyrokować bez do-
kładnych danych statystycznych, których prawdopodobnie nie ma. Można jednak z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że polski budowlaniec to samouk, który nowego fachu nauczył się w biegu, na Zachodzie. Wyjechał, zanim w Polsce ruszyły budowy. Jeśli z budownictwem miał coś wspólnego, to były to drobne prace remontowe u teściowej, na swoim. Najlepiej przygotowani byli budowlańcy z małych miasteczek i wsi. To oni gospodarskimi metodami budowali Polskę jednorodzinną na prowincji i przedmieściach większych miast. Może to doświadczenie było nawet i lepsze niż szkoły zawodowe… Szeregi polskich budowlanców zasilili też młodzi ludzie z dyplomami wyższych uczelni. Filozofowie, historycy sztuki, ekonomiści i inżynierowie. Często to właśnie oni są właścicielami małych firm budowlanych. Znali język, szybko nauczyli się standardów pracy i nowych technologii. Wykorzystali wyjątkową okazję Na kogo więc czekają polscy przedsiębiorcy budowlani? Na jakich fachowców? Historyk sztuki, pracujący na budowie w Londynie, nie wróci do Polski układać cegły przy budowie nowego stadionu. W Londynie poznałem tylko jednego absolwenta szkoły budowlanej, który z Polski wyemigrował, żeby… zająć się filmem. Wraca do Polski, ale nie na budowę.
absurd tygodnia Robert Mugabe, nadal prezydent Zimbabwe, ignorując zakaz podróżowania do krajów Unii Europejskiej, pojawił się w Rzymie na konferencji zorganizowanej przez ONZ. Na czas konferencji Rzym stał miastem eksterytorialnym, zakaz nie obowiązywał. Mugabe skorzystał z zaproszenia ONZ. Delegaci debatowali nad grożącym światu głodem, rosnącymi w dużym tempie cenami produktów rolnych. Dużo mówiono o tym, że z powodu wysokich cen i coraz bardziej odczuwalnego braku produktów żywnościowych dochodzi do ulicznych zamieszek. Doświadczony satrapa przysłuchiwał się z niedowierzaniem. Jego kraj od lat cierpi na brak żywności, ale żeby z tego powodu miało dochodzić do protestów? W końcu dopuszczono go do głosu. Delegaci dowiedzieli się o sprawiedliwości społecznej, o tym że zamiast 3 tys. białych farmerów jest obecnie 300 tys. czarnych, a za ich nieproduktywność odpowiada Wielka Brytania, która narzuciła embargo. Nie dodał jednak, że farmerzy, lojalni bojownicy jego partii, zajęci kontrolowaniem wygłodzonego narodu, nie mają czasu na uprawę roli.
Wacław Lewandowski
O piłce, rzecz jasna... Bulwarowy Bild kipi oburzeniem. „Zibi” Boniek oświadczył, że polscy piłkarze są 16 razy inteligentniejsi od Niemców. Nie wiem, skąd Bońkowi wyszło, że akurat 16, a nie 15 czy 10 razy, ale mam wątpliwość, czy poziom inteligencji przybliża do sukcesu na Euro 2008... Pewna niemiecka sieć handlowa działająca w Polsce oferuje odbiorniki telewizyjne sporej wartości w ramach dość butnej akcji promocyjnej: Każdemu nabywcy zwróci się pieniądze za ten towar, jeśli Polska pokona Niemców w pierwszym na Euro spotkaniu. Jak widać, handlowcy nie wierzą w szczególną w inteligencję ani polot polskiej drużyny... Diabli wiedzą, jaki będzie wynik niedzielnego meczu Polska-Niemcy, ale na pewno zależne od rezultatu tej rozgrywki będą konsekwencje. Na przykład los piosenki Polska-Song, która rozbrzmiewa na Wyspach. Wyspiarze uznali, że skoro ani Anglia, ani Szkocja czy Walia nie wezmą w finałach Euro udziału, z braku laku można kibicować Polakom. Stąd też wziął się rozrywkowy produkt: Polska-Song. Czy w poniedziałek nada go jeszcze jakaś stacja radiowa? Bóg raczy wiedzieć. Wiadomo natomiast, że Polacy nie obejrzą żadnego meczu, ani nawet
skrótu spotkania w polskiej telewizji publicznej. Ta bowiem, uznając że zbyt drogi to interes, nie wykupiła praw emisyjnych. Ciekaw jestem, czym TVP wypełni liczne programy sportowe w czasie trwania Euro 2008? Myślę, że – zgodnie ze starym zwyczajem rodem z PRL – dyskusjami tzw. ekspertów. W ostatnich latach ekspertem od piłki nożnej był Jerzy Engel, odkąd skompromitował się jako trener reprezentacji Polski, konsekwentnie przegrywającej każdy ważny mecz turniejowy. Gdy reprezentacja z Engela zrezygnowała i zatrudniono Holendra Leo, TVP oddała cały czas antenowy poświęcony piłce Engelowi, który radził, oceniał, ganił i chwalił, zachowując się jak ktoś, kto w branży trenerskiej odnosił sukcesy przez lat kilkadziesiąt. Dziś usłyszałem w radiu, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego aresztowała trenera Jerzego E. za udział w piłkarskich aferach korupcyjnych i ustawianie meczów na Mazowszu. Od razu pomyślałem, że chodzi o byłego trenera reprezentacji. I nawet nie myślałem, żeby był winny jakichś korupcyjnych przestępstw, po prostu naszła mnie myśl, że któryś z prokuratorów wyobraził sobie bliski czas Euro 2008 i ciągłe występy Engela w TVP, pomyślał o jego eksperckim zadęciu i
postanowił zamknąć trenera do czasu zakończenia turnieju. Byłoby to postępowanie bardzo racjonalne. Prokurator ryzykowałby niewiele, ot, jedną konferencję prasową i przeprosiny za zarzuty, które się nie potwierdziły. Zyskiwałby natomiast ogromnie wiele: możliwość bezkarnego włączania telewizora od niedzieli do niedzieli. Pewność, że na ekranie nie ujrzy byłego trenera reprezentacji, że nie usłyszy jego cennych porad! Że nie będzie po raz kolejny świadkiem żenującego widowiska, którego treścią jest to, że dyżurny nieudacznik poucza swoich następców. Niestety, przeceniłem inteligencję polskich prokuratorów, pewnie podobnie jak Boniek piłkarzy... Zatrzymany to nie Jerzy Engel, były selekcjoner kadry narodowej, a jego syn, Jerzy E. junior, ostatnio trener „Radomiaka” Radom. Oczywiście, będę oglądał mecze w telewizji. W TV Polsat, który wykupił prawa transmisji. Ale póki polska drużyna nie odpadnie z tego turnieju, póki na Wyspach będzie grana pieśń Polska-Song, a strony The Sun ukazywały się w naszym ojczystym języku, póty nie włączę żądnego z programów telewizji publicznej. Bo tam, na pewno, zasiadał będzie Jerzy E. Senior. Będzie radził, komentował, oceniał...
14|
6 czerwca 2008 | nowy czas
londyńskie przygody
Ostatnia kolejka w metrze Z dniem 1 czerwca 2008 roku decyzją nowego burmistrza Londynu Borisa Johnsona wszedł w życie zakaz spożywania alkoholu w metrze, autobusach i pociągach. Jednak pożegnanie z „alkoholowym przyzwoleniem”, jakie urządzili sobie londyńczycy w ostatnią noc maja, przeszło najśmielsze oczekiwania stołecznych urzędników.
Paweł Rosolski Last Round on the Underground (Ostatnia kolejka w metrze) – pod takim hasłem, szeroko rozpropagowanym w internecie, kilka tysięcy ludzi zgromadziło się na trasie linii Circle Line na ostatniej „legalnej” imprezie alkoholowej w środkach transportu publicznego. Jeszcze w godzinach popołudniowych nic nie zapowiadało negatywnych skutków tej akcji. Ludzie w miarę spokojnie przemieszczali się po trasie żółtej linii, co jakiś czas wyskakując z trasy, by odwiedzić pobliski pub. Poprzebierani w kartonowe rekonstrukcje oznaczeń stacji londyńskiego metra z godziny na godzinę dawali coraz głośniejsze dowody swojej obecności. – Uczestnicy tej akcji rozpoczęli pi-
cie alkoholu już o czwartej popołudniu i tak naprawdę ciężko było przewidzieć dalszy rozwój wypadków – powiedział rzecznik prasowy British Transport Police. Potwierdził również aresztowanie siedemnastu osób w związku z agresywnym zachowaniem pod wpływem alkoholu. O 21.20 zamknięto sześć stacji londyńskiego metra, m.in. Baker Street, Liverpool Street i Gloucester Road: – Pociągi zostały zatrzymane z powodu przeludnienia na stacjach Circle Line – decyzję tę podjęto dla zachowania bezpieczeństwa publicznego – usłyszeliśmy w oświadczeniu London Undreground. Nie zabrakło również głosów krytyki szybkiego wprowadzenia zmian w londyńskich środkach komunikacji miejskiej: –Ten zakaz wprowadzony został z niepotrzebnym pośpiechem i bez stosownych konsultacji z pracownikami londyńskiego metra – powiedział Bob Crow, sekretarz generalny związków zawodowych pracowników środków transportu (National Union of Rail, Maritime & Transport Workers). W wyniku zajść pobitych zostało czterech motorniczych, a rannych zostało trzech innych pracowników London Undreground. – Boris Johnson powinien osobiście przeprosić pracowników metra, którzy ucierpieli w wyniku wczorajszych zajść – dodał Crow. Plany wprowadzenia zmian w przepisach Boris Johnson zapowiedział już następnego dnia po wyborach i była to jedna z pierwszych oficjalnych decyzji podjętych przez nowego burmistrza Londynu. Trudno jednak zgodzić się z opinią, że była to decyzja podjęta w pośpiechu, gdyż londyńczycy czekali na nią już kilka lat. Niemniej jednak plakaty informujące o dacie wprowadzenia zakazu spożywania alkoholu w środkach
Kolejna rozgrzewka w pubie przed szaleństwem w metrze na złość Borisowi. Fot. paweł Rosolski
transportu publicznego to odrobinę za mało, aby zapewnić podróżującym bezpieczeństwo, w sam raz natomiast, by zwołać internetowe „pospolite ruszenie”. Wieczorne sceny z londyńskiego metra
są chyba jednak ostatecznym potwierdzeniem słuszności decyzji podjętych przez nowego burmistrza Londynu. Według wstępnych szacunków na „imprezę” w metrze stawiło się kilka ty-
sięcy osób (ponad 15 tys. zdeklarowało udział na internetowych forach) i była to największa tego typu akcja od czasu wprowadzenia zakazu palenia dwie dekady temu.
RoutemasteRem pRzez Londyn stare angielskie autobusy typu Routemaster zniknęły z ulic Londynu jako pełnoprawne środki transportu w grudniu 2005 roku. unia europejska nie dopuściła tych motoryzacyjnych ikon Wielkiej Brytanii do powszechnego użytku. obecnie ich sporadyczne pojawianie się na ulicach stolicy, jak na przykład w ubiegłą niedzielę ma charakter atrakcji turystycznej, podobnie jak tower Bridge czy Big Ben. na temat ukochanych przez londyńczyków Routemasterów, które pojawiły się na ulicach stolicy w latach 50. pisano książki, kręcono filmy i organizowano wystawy. dzieje i okres świetności tych oldsmobili można prześledzić w London transport museum, gdzie 13 czerwca o godzinie 19.00 będzie można obejrzeć filmy opowiadające o historii i latach świetności Routemasterów. zdjęcia: agata Grochowska
|15
nowy czas | 6 czerwca 2008
takie czasy
Alternatywny hipermarket W niedzielę, 1 czerwca w Regents Park po raz 17. odbył się Camden Green Fair – festiwal propagujący i prezentujący ekologiczny i alternatywny sposób życia. Czy rzeczywiście?
Marcin Piniak Camden Green Fair, jak informują organizatorzy, jest największą tego typu imprezą w Wielkiej Brytanii – podczas zeszłorocznej edycji festiwal odwiedziło ponad trzydzieści tysięcy ludzi. Zwyczajowo odbywa się w każdą pierwszą niedzielę czerwca. Wszystko zaczęło się od małej grupy lokalnej społeczności, która chciała zaprezentować inny od powszechnie dominującego model życia. Obecnie ma długą listę sponsorów, koordynatorów i patronów. Nad jego organizacją i przebiegiem pracowało ponad stu wolentariuszy.
Masowe roZGrZesZenie Profesjonalna organizacja i chwyty marketingowe sprawiły, że wydarzenie to można byłoby zawrzeć w sloganie: „łatwo, miło i przyjemnie.” Niedzielna potańcówka przy wegetariańskiej tortilli i organicznym piwie. Łatwostrawne danie przyrządzone z pieniędzy reklamujących się sponsorów, z lekką domieszką kontrowersyjnych tematów i szczytnych idei. Na dzień dobry czarna limuzyna japońskiej marki do podziwiania dla widzów. Obok propagujemy styl rowerowy i ekologiczną konieczność tego typu środka transportu. Naturalna symbioza, ideał koegzystencji przeciwstawnych rozwiązań i trendów. Tłumy mieszczan, roześmianych dzieci, działaczy w kolejce do konfesjonału pożerającej wszystkie produkty tak zwanej rozwiniętej cywilizacji. Masowe rozgrzeszenie w rytmie afrykańskich bębnów, zapachu pieczonych kurczaków i zabaw z hulaj-hop. Jest miło, świeci słońce, atrakcji mamy do wieczora, naokoło bufety, toalety oraz tony ulotek, publikacji i tematów do przyswojenia i ogarnięcia.
Alternatywny hipermarket. Oferta tak bogata, że wprost nie wiadomo, co jest warte naszej uwagi. Elektrownie wodne? Problem globalnego ocieplenia? Ekologiczne budownictwo z surowców wtórnych? Los wielorybów, czy może bardziej gadów w narzeczu Amazonki? Za co złapać, w co się włączyć – do jakiego obozu, frakcji, grupy? Kto ma racje? Który problem jest najbardziej pilny? Pan z kucykiem, propagator akcji pod nazwą Stop Water Wars opowiada o ginących gatunkach unikatowych zwierząt, o hipokryzji rządów, ignorancji społeczeństw. W szybkich, krótkich zdaniach przytacza porażające fakty, dane i statystyki. Pokazuje wstrząsające zdjęcia. Siedem minut, po których czujesz się kompletnie załamany. Po takiej prezentacji, ciężko kołysać się z starszymi panami wystylizowanymi na Króla Elvisa w takt etno-country-folkowego bandu nadającego radosne songi ze sceny. Już lepiej usiąść w namiocie ruchu Harry Krishna, posłuchać radosnych pieśni i zatopić się w słodkim transie. Odpłynąć, wierząc, że to wszystko jest tylko złudzeniem, nawet tamto stoisko informujące o wykorzystywaniu dzieci w fabrykach globalnych koncernów Nike, Adidas czy Gap i niewolniczych warunkach pracy w krajach Trzeciego Świata, gdzie te koncerny produkują swoje towary. Jednak już po chwili wychudzony aktywista z dredami, który uświadomi ci natarczywie skalę globalnej manipulacji, indoktrynacji i inwigilacji, by natychmiast sprowadzić cię na Ziemię. Tę zapadającą się w chaos, kołyszącą się na skraju destrukcji planetę z jej rozmnażającą się każdego dnia populacją, która w pełni ponosi odpowiedzialność za jej zniszczenie, a teraz w akcie paniki chce na oślep zatykać te ogromne dziury papierowymi ulotkami i organizacją komercyjnych odpustów dla potrzeb własnej hipokryzji.
PoD banDerą GLobaLnej wioski Przy odrobinie zdrowego rozsądku nie sposób tej słonecznej niedzieli w to wszystko uwierzyć. Bycie aktywistą, eco, organic jest moi drodzy trendy i z całą pewnością jest w dobrym tonie na pokładzie tonącego statku pod banderą globalnej wioski. Ekologia to biznes pełen zielonej waluty. Globalne organizacje, antyglobalne czy też raczej alterglobalne, z armią wszelkiej maści specjalistów
od marketingu, PR z długofalowymi strategiami i czym tam jeszcze. W swej strukturze do złudzenia przypominające te znienawidzone korporacje i ich wylansowane logo, które jest współczesnym złotym cielcem. Ekologia, gorący towar sezonu, który wymaga natychmiastowej reakcji rynku. Te same niszczące środowisko firmy
Myśl nie jest instrumentem, który ma nam pomagać żyć w harmonii z życiem dookoła nas. Dlatego właśnie tworzycie te wszystkie problemy ekologiczne. Lecz planeta nie jest w niebezpieczeństwie; to my jesteśmy w niebezpieczeństwie. [U.G.] w akcie magicznej transformacji stają się nagle rzecznikami ginącego środowiska. Wchodzą w patronaty, powołują specjalne agendy i zespoły badaczy. Koncerny w akcie spektakularnej metamorfozy biją się w bezduszną pierś na antenach globalnych telewizji i propagują od teraz tak zwane zdrowe style i strategie. I czym prędzej rozpoczynają masową produkcję towarów o „nowej i zdrowej” jakości i natychmiastowym działaniu. Kampania Uratujmy ginącą planetę w tydzień – przecież się uda, wykorzystamy do tego najnowsze technologie. Nie martwcie się, nie będzie przerwy w nadawaniu, co najwyżej dłuższy blok ekologicznych reklam na waszej 48-calowej plazmie. Paliwo się nigdy nie skończy, a firmy ubezpieczeniowe wciąż będą na stanowisku. Trzymamy rękę na pulsie. Generujemy tętno. Zagramy cykl światowych koncertów Precz globalnemu ociepleniu, gdzie zagrają gwiazdy sceny za pół ceny. Oczywiście nie wypada się nie włączyć do protestu. Tej najbardziej komfortowej wersji protestowania internetowego, wystarczy kliknąć na odpowiedni link, by już po chwili poczuć się lepiej, spełnić obowiązek sumienia. Wysłać w cybernetyczny niebyt swoje zdecydowane
nie. Oni przecież tam gdzieś mają specjalne Urzędy do Walki o Lepszy Świat i to załatwią – posegregują te wszystkie protesty tematycznie z alfabetyczną listą nazwisk i wyślą gdzie trzeba. Głowa do góry. Wizje z katastroficznych fimów amerykańskich o globalnej zagładzie nie mają realnych szans spełnienia. Mamy etyczne religie, świadomych wagi problemów polityków i odpowiedzialnych naukowców. Mamy gry strategiczne o tematyce ekologicznej dla nastolatków do uświadamiania. A w razie czego – już prawie jestesmy pewni, że życie na Marsie jest możliwe – w ostateczności zmienimy lokum i zaczniemy wszystko na nowo. Głowa do góry.
w ściekU DeZinforMacji Po godzinie już masz dość. Tej propagandy młodych socjalistów wskszeszających namiętnie marksitowskie idee rewolucyjne i namolnych gości od alternatyw lokalnych w kontekście ruchów globalnych. Powalająca eskalacja, nadmiar wszystkich ważnych zagadnień w jednym czasie i miejscu. Każdy z tych tematów w zderzeniu indywidualnym wymusiłby dogłębną refleksję. Tutaj absolutna trywializacja treści. Natłok informacyjny, w którym żyjemy, każdego dnia w każdej minucie powoduje, że nasz mechanizm rozróżniania coraz bardziej zawodzi. Zewsząd bombarduje nasz umęczony mózg wielość treści o tak nierównomiernej skali ważności, że konsekwencją staje się spłycenie każdego, nawet najbardziej ważnego problemu. Media i ich globalna specjalizacja, krótkie, wycięte z kontekstu pociski zwane – news. Nasza głowa jest tarczą, do której bez ustanku strzelają tymi ślepakami. W środku czaszki nosimy dysk twardy, na który mimowolnie zapisywany jest cały ten spam. Ten proces produkuje zombii – ludzi, których wrażliwość jest sterowana zdalnie przez wszechobecne nośniki i coraz mniej odpowiedzialne i niezidentywfikowane grupy nadawcze. Dryfujemy na powierzchni tego ścieku dezinformacji nie potrafiąc, co najgorsza, nawiązać kontaktu z własną wrodzoną inteligencją i emocjami. Tracąc punkty orientacji. Zastraszani i pocieszani w zależności od zapotrzebowań. Zdalnie sterowana anonimowa masa, używana w eksperymencje zwanym rzeczywistość. Zatem niech każdy szuka alternatywy na własny użytek. Może się uda.
16|
6 czerwca 2008 | nowy czas
|17
nowy czas | 6 czerwca 2008
podróże
podróże
Good morning Wietnam
wioskach wietnamskiej dżungli. Turystyka długo jeszcze będzie się tam rozwijać, lecz proces ten już trwa. Wietnam przyciąga urokiem licznych, niemal dziewiczych plaż i tzw. swojskim klimatem, gdzie turyści wzbudzają zainteresowanie bardziej swoją odmiennością, niż możliwością zarobienia na nich pieniędzy. – Spotykaliśmy się z wielką życzliwością, ale i zwykłym, zabawnym zaciekawieniem. W Sajgonie czy na wsiach czuliśmy się bardzo bezpiecznie, bo przestępczość tam prawie nie istnieje – opowiadają. – Ludzie nie zamykają się w swoich domach, wręcz przeciwnie, prowadzą bardzo otwarte życie, niechcący można niemal w nim uczestniczyć. Od wsi do wsi ciągną się pola ryżowe. A na nich często spotyka się grobowce. Pośród wielkiej połaci zieleni widnieją białe budowle. To zamożni dzierżawcy pól ryżowych chowają w tych grobowcach swoich bliskich. Grzebią ich na swoich polach, by podkreślić związek życia i śmierci. Ryżowe plony stanowią podstawę bytu Wietnamczyków. Wietnam zjednoczył się pod wspólną banderą Republiki Socjalistycznej w 1976 roku. Zmieniono starą nazwę stolicy południa na Ho Chi Minh od
Opowieść o Wietnamie trudno zacząć od początku. Bo początek to nie Indochiny. A koniec to nie jarmark Europa na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie i budka z zupą o smaku Pho. Początek to pradawne dzieje hinduskiego królestwa Champa, którego ludność przybyła na ziemie obecnego Wietnamu w IV wieku naszej ery. Na współczesny Wietnam patrzymy okiem i obiektywem aparatów Agnieszki Mierzwy i Piotra Apolinarskiego. – Trudno, poza oczywistymi urokami tego kraju – mówią – sprecyzować dlaczego tak bardzo ciągnie nas tam z powrotem…
Elżbieta Sobolewska Wyznawcy hinduizmu wybudowali swoje świątynie na wzgórzach My Son nieopodal miasta Hoi an na południu kraju, które istniały przez stulecia ulegając tylko patynie mijającego czasu. Zniszczyły je amerykańskie bombardowania, teraz My Son to tylko smutne pozostałości dawnej architektonicznej potęgi. Przez wieki ziemie te pozostawały pod wpływami Chin. Trwały ciągłe walki o niepodległość. Ulice wietnamskich miast noszą imię jednego z ich bohaterów, bogatego ziemianina Le Loi, którego armia na sto lat przegnała Chińczyków. Le Loi ogłosił się cesarzem, a jego mądre panowanie do dzisiaj otoczone jest legendą. Pokonał najeźdźców za pomocą magicznego miecza, który oddał wielkiemu żółwiowi podczas rejsu po jeziorze w Hanoi. Miecz wraz z żółwiem zniknął pod wodą, lecz pojawi się, gdy nadejdzie nowe zagrożenie… Ludzie powiadają, że wielki żółw wystawia z wody swój łeb, kiedy w kraju dzieją się rzeczy doniosłej wagi.
MisjonARze z Phu Quoc W XVI wieku ziemie Wietnamu zaczęli nawiedzać misjonarze z Europy. Z początku portugalscy, potem duńscy, wreszcie francuscy. Ci pozostali najdłużej i w efekcie przynieśli nową, nieznaną dotąd zależność. Chińczycy dominowali od zawsze, na krócej lub dłużej podbijali te ziemie z systematycznym uporem, do którego się przyzwyczajono. Francuzi podporządkowali sobie Wietnam na przeszło sto lat, a pomijając dyskusję na argumenty przeciw i za, pozostawili jednak Wietnamczykom pamięć o kilku ludziach, którzy narodowi temu wielce się przysłużyli. Obaj byli misjonarzami. A w owych czasach tyleż musieli być posłańcami ducha, co i umysłu, czyli polityki, jeśli los tego kraju rzeczywiście był im bliski. Aleksander de Rhodes był jezuitą, który prowadził tam misje w pierwszej połowie XVII wieku. Na bazie miejscowego języka w połączeniu z portugalskim i łaciną stworzył alfabet, którym współcześni Wietnamczycy posługują się na co dzień. Rezydował nawet przez jakiś czas na dworze cesarza Trinh Tranga – podarował mu podręcznik do matematyki oraz zegarek, który tak zachwycił monarchę, że łaskawie pozwolił mu zostać i
krzewić swoją wiarę wszem i wobec. Szło nieźle do czasu, gdy cesarz zorientował się, że zasady głoszonego dekalogu wymagają od niego rezygnacji z licznych uciech ciała, którymi obdarzały go żony, mieszkanki przydomowego haremu. Postanowił więc ukrócić ten niewygodny dlań proceder nakazu moralności, a sam de Rhodes salwował się ucieczką. Nieraz jednak powracał do Wietnamu, gdzie wreszcie wpadł w ręce służb cesarskich i został skazany na śmierć. Nie minęły jednak trzy tygodnie, jak został ułaskawiony. Zrozumiał też, że przyczyną coraz bardziej rosnącej niechęci tubylców do misjonarzy są panoszący się Portugalczycy, którzy zamiast ewangelizować, barbarzyńsko ich sobie podporządkowują. Wrócił do Francji, po czym zaraz pojechał do Rzymu gdzie próbował przekonać papieża, by cofnął przyzwolenie na dominację tam Portugalii. Bezskutecznie. Wrócił więc na dwór królewski i opowieściami o niestworzonych dobrach i uległości tego narodu, przekonał próżnych Francuzów, że warto o ziemie te powalczyć. Przeszło półtora wieku później powstały Indochiny. Drugi z bohaterów, Pierre Joseph Georges Pigneau de Behaine, trafił na misję na Phu Quoc, największą wietnamską wyspę tropikalną. Słynącą ze wspaniałych, długich, prawie dzikich i piaszczystych plaż… ale to teraz. Wtedy na Phu Quoc liczyły się nie plaże, lecz seminarium duchowne, a rzecz działa się sto lat po śmierci jego poprzednika. Na wyspę trafił również książę Nguyen Anha, banita, któremu kolejny raz konkurencyjna rodzina magnacka odbiła Sajgon. Misjonarz namówił go, by zechciał przyjąć wsparcie Francji, a sam przekonał kupców, żeby zafundowali mu dwa statki i oręż. Z francuskich dezerterów stworzył armię, ta zaś wyszkoliła 50-tysięczny oddział tubylców. De Chaigneau zyskał prawdziwe zaufanie rodu Nguyenów, którzy wreszcie pobili uzurpatorów. Nguyen Anh obwieścił się cesarzem Gia Long, kraj zaś ponownie nazwał prastarym imieniem – Wietnam. Misjonarz przywrócił Wietnamczykom państwo, nie doczekał jednak triumfu swej dyplomacji. Zmarł na dyzenterię. Jego pogrzeb został odnotowany przez kronikarzy: moment dokonania ceremonii pogrzebowych wybrał astrolog, trumnę z zabalsamowanym ciałem poprzedzało w procesji kilkanaście tysięcy żołnierzy i setki słoni, a za trumną szło kilkadziesiąt tysięcy żałobników, wśród nich sam cesarz.
››
Rybacy wypływają na połów; obok: przygotowywanie pereł na sprzedaż; na motorach i motorynkach podróżują prawie wszyscy. Fot. Agnieszka Mierzwa i Piotr Apolinarski
Phu Quoc teRAz – Mieszkaliśmy w bungalowie, 30 metrów od plaży. Telewizja, klimatyzacja, czysto i przytulnie raptem 30 dolarów za noc. Trochę taniej było w hotelu, gdzie musieliśmy zapłacić 22 dolary za pokój. Jedzenie, które można było zamówić do bungalowu było wliczone w cenę – opowiadają Agnieszka Mierzwa i Piotr Apolinarski, autorzy fotoreportażu. – Wyspa ta ma wyjątkowej urody plaże, na których można poczuć się samotnie, a piasek biały i miękki jak mąka – dodaje Agnieszka. Owoce morza prosto od nienarzucających się miejscowych rybaków, szum kokosowych palm i krystalicznie czysta woda, to główne atuty tej wyspy o bardzo lokalnym charakterze. Ci jednak, którzy ją odwiedzili, przepowiadają jej los tajlandzkiej Phuket, pełnej Niemców, Szwedów i Anglików, potwornie drogiej i komercyjnej. Phu Quoc pewnie też już za jakiś czas straci swój urok dla poszukiwaczy lokalnych, prowincjonalnych uroków, bowiem firma Trustee Suisse Group chce zainwestować dziewięć miliardów dolarów w budowę ogromnego kompleksu rozrywkowo-hazardowego z wysokiej klasy hotelem, halami sportowymi, ekskluzywnym kasynem i halą widowiskową. Tymczasem wyspa ta wciąż słynie z wytwórni sosu rybnego Khai Hoan, który powstaje z małych rybek i ma wyjątkowo intensywny zapach i fantastyczny smak. – Byliśmy w tej fabryce, nie mieliśmy żadnych problemów z wejściem i gdyby tylko nie ten potworny zapach ciągnący się z beczek,
moglibyśmy swobodnie chodzić po wytwórni. Chyba dlatego nie ma żadnego problemu z wejściem, bo nikt z nas nie był w stanie zbyt długo tam wytrzymać, więc nie mogliśmy odkryć sekretów powstawania sosu – śmieje się Agnieszka. – Sos Khai Hoan jest dużo bardziej popularny niż sos sojowy i co ciekawe, nie można wywozić go z wyspy poza Wietnam. Kiedy więc chcieliśmy go kupić, grzecznie nam odmówiono. Przekonaliśmy jednak sprzedawców, tłumacząc iż jest nam niezbędny do przyrządzenia głównego dania wieczoru w hotelu. Sos był nasz. Poza sosem Khai Hoan, Phu Quoc słynie również z hodowli pereł. W Sajgonie są nawet miejsca, gdzie można kupić perły na wagę, są najtańsze, więc najgorszej jakości. – Za sznur czarnych, hodowlanych pereł wraz z bransoletą zapłaciłam 68 dolarów – mówi Aga. – W Wietnamie powstają też tzw. shell pearls, czyli perły wytwarzane z naturalnego materiału, czyli muszli perłopławów, które przetwarzane są na masę, a z niej formowana jest kulka klejnotu o idealnych kształtach. Nie można jej jednak mylić z plastikowymi czy ceramicznymi „perełkami”.
ho chi Minh znAczy sAjgon Sajgon to dziesiątki drobnych kafejek i garkuchni. Tak naprawdę urodę serwowanego jedzenia można podziwiać tylko w prawdziwych restauracjach. Dania pięknie się prezentują, co jest kulturowym spadkiem po wystawności kuchni cesarskiej, w której główną rolę stanowiły różnorodność i estetyka serwowanych potraw. Jednak restauracje kosztują więcej, a garkuchnie gotują równie smacznie i tanio. Podstawą jest zupa Pho z makaronem ryżowym – rodzaj rosołu na wołowinie, niezwykle aromatyczny, bo doprawiony świeżymi ziołami. Kuchnia Wietnamu słynie w odróżnieniu od chińskiej ze swoich kuszących aromatów, żywych kolorów i
lekkości. Spadek po Chińczykach to pałeczki i wok, po Francuzach zostały tylko wszechobecne, „dmuchane” bagietki. – Byliśmy nimi mocno rozczarowani, bo liczyliśmy również na swojskie pieczywo, a takiego tam po prostu nie ma. Zupę, owoce morza, tycie paszteciki-sajgonki zjada się na ulicy siedząc na małych, często kolorowych taborecikach. Potem przychodzi czas kawy. – Bardzo dobrej, mocnej i pachnącej. Każda szklaneczka ma swój własny zaparzacz. Krople esencjonalnego syropu kawowego ściekają do niej mieszając się z nalanym wcześniej gęstym mlekiem. Po posiłku wsiadamy na skuter. Cały Wietnam porusza się na skuterach. Światło zielone wcale nie oznacza, że trzeba stanąć albo ruszyć, czerwone nie oznacza, że trzeba kogoś przepuścić. Ruch rządzi się własną logiką, którą bardzo łatwo zaobserwować. Taki jeden mały motorek może pomieścić najdziwniejsze składy rodzinne, przewieźć niemal wszystko, od drabiny, po lodówkę. Wynajęcie go kosztuje około dziesięciu dolarów dziennie plus paliwo. – Wybraliśmy się też poza miasto, na wesele, które odbyło się we wsi Tien Giang, ponad dwie godziny od Sajgonu – opowiada Piotr. – Niewiele miało wspólnego z folklorem, było za to dużo bardziej huczne i zabawowe, niż typowe wesela wietnamskie. Oni nie ucztują całymi godzinami tak jak my. Ale tym razem musiało być inaczej, bo panem młodym był Polak. Maciek przyjechał do Sajgonu kilka lat temu na wymianę studencką. Tam poznał Tuyen. Nauczył się wietnamskiego i postanowił zostać w Sajgonie. Pracuje w firmie, która wprowadza na wietnamski rynek producentów i marki z Europy. Tacy ludzie jak Maciek i typ pracy, jaką wykonują, to znak czasów, które choć powoli, to jednak zmieniają oblicze Wietnamu, kojarzącego się nadal z czasem wojennej apokalipsy, partyzantką, wyzyskiem i biedotą spędzającą swój żywot w wilgotnych
nazwiska polityka dążącego do zjednoczenia północy i południa. Już rok po „szczęśliwym” zjednoczeniu tysiące Wietnamczyków z południa zaczęło uciekać z państwa, najczęściej przez Filipiny do Ameryki, Australii i Europy. Ich ciała wyrzucało morze. Wtedy powstała legenda, że na skorupie wielkiego, morskiego kraba można dostrzec twarz człowieka, któremu morze zabrało życie. Agnieszka i Piotr pewni są, że wrócą do Wietnamu. – Trudno poza oczywistymi urokami tego kraju, sprecyzować dlaczego tak bardzo ciągnie nas tam z powrotem. Może dlatego, że mogliśmy być tak blisko zwykłego życia, bez folkloru na pokaz, dla turystów. Bez natrętnego narzucania się z masą towarów czy zachętą kulinarną. W Wietnamie panuje spokój. Życie, z turystami czy bez, toczy się jednakowo, ani ospale, ani leniwie, raczej w zgiełku i pośród dziesiątek załatwianych na ulicy spraw. Turyści są tylko jedną z nich.
››
Poniżej: popularne garkuchnie; na motorkach można wszystko; przechadzka po polu ryżowym. Fot. Agnieszka Mierzwa i Piotr Apolinarski
18|
6 czerwca 2008 | nowy czas
to owo
redaguje Katarzyna Gryniewicz
KONSUMENTA
Do you speak English?
Badania pokazują, że 55 proc. Brytyjczyków nie mówi w żadnym obcym języku. Problemy zaczynają się wtedy, kiedy wyjeżdżają na wakacje w tak egzotyczne miejsca, jak np... Polska. 47 proc. Anglików przyznaje, że nie wiedziałoby co zrobić w razie wypadku, kradzieży etc. Wielu czuje się bezradnie w konfrontacji z obsługą hotelu, nie mówiąc o menu lokalnej restauracji. Dla nich powstał teraz specjalny interaktywny serwis o nazwie CallUma (www.calluma.com). Chodzi o to, żeby zagubionego w bułgarskich Złotych Piaskach, na hiszpańskich bezdrożach albo na praskiej starówce błyskawicznie wyciągnąć z opresji. Jeden telefon i już wiadomo, jak dotrzeć do najbliższego baru, hotelu czy lekarza. Miła pani sprawdzi, jakie są losy bagażu zagubionego na lotnisku i pomoże dogadać się z kelnerem. Wysokość opłaty zależy od zawartości pakietu usług, np. za 35 funtów rocznie otrzymujemy 30 minut pomocy tłumacza (np. w rozmowach z policją), dostęp do całodobowej informacji i nieograniczoną liczbę sms-ów. Jeśli kiedykolwiek spotkamy na wakacjach gorączkowo esemesujacego Anglika, będziemy już wiedzieli o co chodzi.
Miś-strz gatunku My mamy naszego Coralgola i Uszatka, a Anglicy misia Paddingtona. Mimo że pierwsza książka Michaela Bonda o misiu pojawiła się w 1958 roku, przygody pomysłowego pluszaka z dalekiego Peru, który dziwnym trafem zamieszkuje w Londynie wciąż cieszą
Krwawa historia Winston Churchill? Margaret Thatcher? Henryk VIII? Wcale nie! Najbardziej rozpoznawalnymi postaciami z brytyjskiej historii są zamachowiec i morderca. Zgodnie z ankietą przeprowadzoną przez London Dungeon wśród tysiąca uczniów w wieku od 10 do 14 lat aż 96 proc. dzieci najlepiej kojarzy rewolucjonistę i zamachowca Guya Fawkesa, który w 1605 roku próbował wysadzić w powietrze parlament, a także seryjnego mordercę Kubę Rozpruwacza, „działającego” w okolicy londyńskiej dzielnicy Whitechapel w końcu XIX wieku. Sławny wojenny szef brytyjskiego rządu wylądował w szkolnym rankingu dopiero na trzeciej pozycji. Przy czym 5 proc. dzieci myślało, że był on Amerykaninem, a 13 proc., że zajmował się matematyką. Żelazną Damę dzieciaki poprawnie uplasowały wśród polityków, ale znów jedna czwarta była pewna, że i ona jest Amerykanką. Henryk VIII cudem uniknął skojarzeń z Wielkim Bratem, po prostu dzieci wzięły go za Francuza. Jeśli chodzi o Kubę Rozpruwacza, to jak wiadomo, na temat jego tożsamości powstało wiele teorii, a jedna z nich mówi, że był... Polakiem. Tym bardziej cieszy zatem fakt, że właśnie on doczekał się w London Dungeon nowego przerażającego show. Szczegóły na stronie www.thedungeons.com
Po Madonnie W czasie festiwalu w Cannes Madonna sprzedała na aukcji charytatywnej swoją torebkę za… pół miliona dolarów. Nie tylko piękny wygląd (torebka była wykonana ze skóry aligatora i wysadzana diamentami), ale i cenna zawartość skusiła anonimowego nabywcę. „Dotykał moich warg” – zapewniła gwiazda demonstrując używany błyszczyk. Dołożyła balsam do ust, lusterko i tabletki od bólu gardła, jednak skwapliwie wyjęła Blackberry i telefon komórkowy. „To by was zbyt dużo kosztowało” – powiedziała. No właśnie, ciekawe ile byłby wart telefon Madonny i czy byliby na niego chętni? Serwis ekonomiczny Bloomberg ogłosił ostatnio, że sprzedaż telefonów komórkowych w krajach Europy Zachodniej spadła aż o 16,4 proc. w stosunku do ubiegłego roku. Torebka to najlepsza inwestycja.
Sekret dobrego zdjęcia
się niesłabnącą popularnością w Wielkiej Brytanii. Seria o Paddingtonie to klasyka powieści dziecięcej, której po prostu nie wypada nie znać, dlatego warto wiedzieć, że właśnie ukazała się na rynku nowa książeczka – pierwsza po 30 letniej przerwie. Paddington Here And Now ma uczcić pięćdziesiąte urodziny misia. Szczegóły na: www.paddington50th.com
Zdaniem Paula McCartneya ważne jest to, by „nie tylko być we właściwym miejscu o właściwym czasie, ale jeszcze wiedzieć, kiedy nacisnąć na spust migawki”. Jeszcze tylko do 19 czerwca w londyńskiej galerii Jamesa Hymana można oglądać zdjęcia Lindy McCartney. Pierwsza, ukochana żona słynnego Beatlesa, zmarła na raka prawie 10 lat temu, a jej bardzo prywatne fotografie nigdy przedtem nie były udostępnione publiczności. Sir Paul przygotował wystawę razem z córką Mary. Wybrali 28 wyjątkowych ich zdaniem prac. Są wśród nich unikatowe zdjęcia Jima Morrisona, Janis Joplin, Micka Jaggera i oczywiście kulisy tras koncertowych słynnych chłopców z Liverpoolu. Linda miała do fotografowania talent i umiała go wykorzystać. Jeszcze przed poznaniem słynnego małżonka robiła zdjęcia do magazynu muzycznego Rolling Stone i tak się poznali. James Hyman Gallery, 5 Savile Row, London W1S 3PD, Tel. 020 7494 3857, pn.-pt. 10.00-18.00, w soboty do 16.00. Wstęp wolny.
Dwie paczki białych poproszę Na fali walki z nikotyną brytyjskie ministerstwo zdrowia wpadło na rewelacyjny pomysł: jeśli papierosy będą sprzedawane w opakowaniach pozbawionych logo i napisów, wtedy będą mniej atrakcyjne dla młodych. Taaak, to powinno być równie skuteczne jak wycinanie metek z dżinsów. Cel jest oczywiście szczytny. Co roku w Wielkiej Brytanii ponad 200 tysięcy nastolatków w wieku poniżej 16 lat zaczyna palić i na pewno coś z tym trzeba zrobić. Tylko czy znając dzisiejszą młodzież, papierosy w białych pudełeczkach nie staną się przypadkiem przedmiotami kultowymi? Ministerstwo chce jeszcze, żeby zaprzestać sprzedawania papierosów w opakowaniach po 10 sztuk (kosztują mniej i łatwiej je kupić) i przestać eksponować je na półkach. Podsumujmy: duża paczka papierosów, w nonszalancko bezimiennym opakowaniu, kupiona spod lady – czy to nie brzmi jak rarytas? Tylko dla wtajemniczonych.
Pieniądze to nie wszystko 25-letni Walijczyk Luke Pittard wygrał w Lotto 1,369,847 funtów i po krótkim zachwycie wywołanym możliwościami wynikającymi z posiadania tak znacznej sumy... wrócił do starej pracy w McDonald’s. „Ile można chodzić na zakupy? Muszę coś robić, bo tylko siedzę jem, tyję i strasznie się nudzę” – wyjaśnił zdziwionym pracodawcom. Przed szczęśliwym dniem Luke i jego żona Emma byli tak biedni, że zmuszeni byli mieszkać osobno z rodzicami. Dzięki wygranej zamieszkali wreszcie razem z trzyletnią córeczką w dużym domu i wyprawili sobie wystawny ślub, na którym goście wystąpili w ubraniach kupionych przez parę młodych. Potem Luke zainwestował w kilka par spodni Hugo Bossa, kupił kuzynowi Rolexa za 2,5 tysiąca funtów i zaczął myśleć o tym co dalej. „Żona marzy o Fordzie Cougar, a ja o Audi TT, więc muszę kupić dwa auta” – martwi się Pittard. Najpierw jednak powinni zrobić prawo jazdy. Póki co do pracy za 5,85 funta na godzinę w McDonald’s milioner dojeżdża taksówką. Kumple nazywają go teraz McMillion.
|19
nowy czas | 6 czerwca 2008 |
redaguje Roman Waldca
czas
pieniądz biznes media nieruchomości migawki
Uwaga na oszusta!
ROPA W DÓŁ, DOLAR ROŚNIE
Masz szczęście: nie ukradli ci karty kredytowej, nie wzięli kredytu na twoje nazwisko. Jeszcze nie. woje szczęście może jednak nie trwać długo. Masz spore szanse na to, że również staniesz się ofiarą oszustów, którzy stali się coraz bardziej agresywni i stosują coraz bardziej wyrafinowane środki. Wszystko po to, by zdobyć numery konta bankowego czy dokładne dane personalne – albo mówiąc dosłowniej: dorwać się do twoich pieniędzy. Jak informuje Cifas, agencja zajmująca się walką z przestępstwami finansowymi w Wielkiej Brytanii, oszuści w ostatnich miesiącach wykazują coraz to większą aktywność na coraz to nowych frontach. Do Cifas należą nie tylko największe sieci handlowe, ale także banki i inne instytucje finansowe a sama agencja zbiera wszystkie informacje o przekrętach oraz regularnie współpracuje z policją. Oszuści nie ograniczają się już tylko do skopiowania karty kredytowej w barze czy restauracji, coraz częściej kradną całe portfele, włamują się do komputerów w kawiarniach internetowych oraz wyłudzają dane personalne w internecie. Na dobrą sprawę nigdzie nie można się już czuć bezpiecznym – ostrzegają eksperci CIFAS w wydanym komunikacie.
T
KOD POCZTOWY Co ciekawe, nawet jeśli nie stałeś się jeszcze ofiarą oszustów, to wcale nie znaczy, że nie napotkasz się na problemy z tym związane. Jak przekonują w CIFAS , coraz więcej osób zaczyna kłamać wypełniając podania o nową kartę kredytową, telefon komórkowy, zakupy na raty czy sam kredyt. Wszystko po to, by zamataczyć swoją słabą wiarygodność kredytową. Wierzą, że firmy rozpatrujące wnioski nie wykryją oszustwa, a tymczasem nie wiedzą oni, że każdy wniosek rozpatrywany jest teraz bardziej skrupulatnie niż do niedawna. Efekt? Liczba
wykrytych w ten sposób oszustw wzrosła w ciągu pierwszego kwartału tego roku o ponad 10 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. – Są kody pocztowe, po których można spodziewać się próby wyłudzenia, gdyż liczba wykrytych wcześniej takich nadużyć z tego rejonu znacznie przewyższa średnią krajową – przyznają eksperci CIFAS i dodają, że taka lokalizacja może być uciążliwym problemem dla uczciwych mieszkańców, którzy z pewnością napotkają problemy w kontaktach z instytucjami kredytowymi. Szef agencji przyznaje, że ludzie szybciej popadają teraz w problemy finansowe, mają trudniejszy dostęp do gotówki i pozostawieni bez wyboru coraz częściej będą próbowali wyłudzać pieniądze lub starać się o kolejne karty kredytowe, których i tak nie będą w stanie spłacić. Nic więc dziwnego, że firmy coraz bardziej zabezpieczają się przed takimi klientami.
POCZTA Z BANKU Drastycznie rośnie też liczba osób oszukanych przez spamerów podszywających się pod banki. Mimo iż ich działanie oparte jest na przeświadczeniu, że większość klientów banków jest osobami naiwnymi. Wysyłają oni e-maile, które do złudzenia przypominają list z banku, prosząc o zalogowanie się na konto w celu poświadczenia swoich danych. Szkopuł w tym, że prawdziwe banki nigdy nie kontaktują się z klientami drogą poczty elektronicznej i mimo iż ciągle o tym przypominają, setki osób naiwnie wierzy w autentyczność maila ze znakiem firmowym banku i loguje się na sfałszowane strony, które nie należą do banku, a do zorganizowanych grup przestępczych, które w ten łatwy sposób zdobywają wszystkie potrzebne dane. Co gorsza, naiwna ofiara nie ma co liczyć na pomoc banku, który nawet
Tanie laptopy w natarciu
jeśli ubezpiecza konto, nie wypłaci odszkodowania tylko dlatego, że ktoś wykazał się... brakiem czujności. Żaden bank nigdy nie wyśle do klienta zapytania o jego kod dostępu, hasło czy pin. Tymczasem ludzka naiwność nie zna granic. Efekt? Lawinowo rośnie liczba kont bankowych przejętych przez internetowych złodziei. Wyczyszczają oni nie tylko konto bankowe, ale przy okazji ubiegają się również o szybkie kredyty. Gdy prawdziwy właściciel konta zorientuje się, co jest grane, często jest już za późno. Banki przyznają, że samo zjawisko przejmowania kont jest znacznie większe, niż mówią statystyki, wiele osób bowiem albo nigdy się do tego nie przyzna ze wstydu, ale przez wiele miesięcy nawet nie wie, że zostało ono Dzielnice, w których odnotowano najwięcej przestępstw związanych z kradzieżą danych osobowych
Woolwich, SE18
oczyszczone ze środków przez wirtualnych przestępców. A to przecież tylko jeden z kilku przykładów aktywności nowoczesnych oszustów.
CENNE ŚMIECI Kolejna sprawa – mimo ciągłego uświadamiania ludzie nadal wyrzucają ważne informacje do śmieci. Z danych agencji CIFAS wynika, że coraz więcej osób stało się ofiarą oszustwa tylko dlatego, że wyrzucili do kosza wyciągi bankowe czy wydruki z karty kredytowej. CIFAS przypomina, że każdy dokument, na którym znajduje się nasz adres oraz jakiekolwiek numery konta czy kart powinny być dokładne zniszczone zamin zdecydujemy się ich pozbyć. Ale dla wielu to ciągle za duże wyzwanie: wyrzucają więc całe wydruki wierząc naiwnie, że nikt do ich kosza na śmieci nie zajrzy. A tymczasem policja notuje coraz więcej zgłoszeń od mieszkańców różnych dzielnic, którzy zaniepokojeni donoszą, że ktoś grzebie w koszach na śmieci.
We wtorek dolar zyskał na wartości, podczas gdy ropa i złoto runęły, po tym jak Ben Bernanke powiedział, że z powodu zagrożenia inflacją Rezerwa Federalna USA nie chce, by amerykańska waluta jeszcze bardziej się osłabiła. Ropa gwałtownie staniała poniżej 126 dolarów za baryłkę. EUROSKRZYNKI Do 24 sierpnia mają czas wszyscy zarządcy nieruchomości na wymianę skrzynek pocztowych. Nowe euroskrzynki muszą mieć określone wymiary, tak samo zresztą jak otwór, w który wrzucana jest korespondencja. Skrzynki wymieniane są na koszt właściciela lub zarządcy budynku. Dotyczy to także prywatnych domów. Nie podano, co zrobią z listem, jeśli stara skrzynka zostanie. POLSKA JAK HISZPANIA? Nie ma chętnych do kupna 30 proc. nowych mieszkań w Polsce. Do końca kwietnia do użytku oddano rekordową liczbę prawie 48 tys. lokali mieszkalnych – to oznacza wzrost o ponad 30 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. BEZROBOCIE W IRLANDII
Plumstead, SE18
PILNUJ SWOJEGO
Croydon, CR9
Jedno jest pewne: w czasach, gdy wszyscy mówią o kryzysie, liczba przestępstw i prób wyłudzania będzie rosła. Zmieniają się również formy aktywności przestępców. Dlatego tak ważne jest – zdaniem ekspertów CIFAS – dokładne przeglądanie stanu konta i natychmiastowe informowanie banku, gdy tylko zauważymy nietypową transakcję na naszym koncie. Większość banków też zaczęła dokładniej przyglądać się operacjom dokonywamym na kontach płatniczych, ale nie wszystko są w stanie wykryć. Tylko od naszej przezorności i aktywności zależy, czy będziemy kolejnymi na liście oszukanych, czy uda nam się tej nieprzyjemności uniknąć.
Polacy za mało korzystają z usług bankowych – grzmi raport Komisji Europejskiej. Ponad połowa nie ma konta w banku, a 40 proc. Polaków nie zaciąga kredytów. To – zdaniem Komisji – powoduje, że jesteśmy „wykluczeni finansowo”. Bo według Brukseli, kto nie korzysta z banku i się nie zadłuża, nie jest nowoczesnym człowiekiem. Naprawdę?
A jednak. W rok po wprowadzeniu komputera na rynek ciągle trudno go kupić, mimo iż – jak przekonuje producent – miał to być komputer dla tych, których nie stać na latopy z prawdziwego zdarzenia. Co więcej: najbardziej poważne magazyny piszą o Eee Pc jako wydarzeniu, które raz na zawsze zmieni rynek. Każdy, kto chce być trendy, musi koniecznie posiadać Eee PC, który w grudniu ub. roku był najbardziej poszukiwanym prezentem gwiazdkowym świata. Mała maszynka oprócz wymiarów i wagi wcale taka mała nie jest. Posiada w pełni działający pakiet biurowy OpenOffice, który poradzi sobie z każdym dokumentem napisanym w Wordzie, Firefox jest przeglądarką, której nie trzeba przedstawiać, a Linux zaistalowano w takiej formie, że każdy się z nim upora. Firma zapewnia, że jest to doskonałe
rozwiązanie dla ludzi w drodze i nikogo już nie dziwią poważni faceci w garniturach, prowadzący rozmowy przy stole z... Eee Pc właśnie. Wprowadzenie nowego taniego komputera spowodowało reakcję łańcuchową. Acer, HP czy Dell już kończą prace i zapewniają, że tanie komputery pojawią się jeszcze w tym roku. A ci, którzy nie mają ochoty przenosić się na Linux, też nie mają powodów do narzekań. W sklepach aż roi się od komputerów za 300-350 funtów, które mają szybkie procesory, i wystarczą na nasze prywatne potrzeby. I do tego wcale nie trzeba kupować w sieci. Wystarczy zajrzeć do Johna Lewisa (dają dwa lata bezpłatnej gwaracji) czy Comet, który wreszcie zaczął szkolić pracowników znających produkty, które sprzedają. Szukaliście okazji? Teraz jest czas.
Maidenhead, SL6 Barking, RM10 Finsbury Park, N4 Manor House, N4 Walthamstow, E17 East Ham, E6 Beckton, E6 Southgate, N14
ażdy, kto marzył o tanim laptopie może swoje marzenia wreszcie zrealizować. Na rynku pojawił się nowy gracz, który wprowadził małe przenośne urządzenie – EeePC. Monitor wielkości 7 cali, 2 GB twartego dysku. Wszystko poniżej 200 funtów, w pełni mobilne, z wbudowaną kamerą oraz mikrofonem/głośnikami. Waga? Mniej niż kilogram. Wielkość? Połowa przeciętnego laptopa. Gdy Asus wprowadzał na rynek swój mały komputer nikt nie wierzył w powodzenie tego przedsięwzięcia. EeePC działa w oparciu o Linux, bezpłatny system tworzony przez jego fanatyków na całym świecie. System jest stabilny, ale daleko mu do poziomu Windows, które opanowało większość światowego rynku komputerów.
K
To koniec irlandzkiego cudu. Ci, którzy pojechali na Zieloną Wyspę po lepsze zarobki i pracę, wkrótce ją stracą. Do końca roku na bezrobociu wyląduje co czwarty robotnik budowlany w Irlandii. Wszystko przez zastój na rynku nieruchomości. GŁOS UE: ZACOFANII!
20|
6 czerwca 2008 | nowy czas
kultura świat kulturalnie
Wybitny projektant mody Yves Saint-Laurent zmarł w wieku 71 lat w swym paryskim mieszkaniu. Zrewolucjonizował damską garderobę, chciał, by kobiety czuły się nie tylko pięknie, ale i pewnie – strój miał dodawać im siły. Karierę rozpoczął jako siedemnastolatek, wygrywając konkurs na projekt sukienki koktajlowej. Miał 21 lat i był głównym projektantem w domu mody Christiana Diora. W 1962 roku, po ciężkiej depresji, założył przy wsparciu przyjaciela Pierre'a Berge'a własną markę: YSL. Jako pierwszy kreator mody zatrudnił na swych pokazach czarnoskóre modelki. Jego kreacje mają status dzieł sztuki. W 1983 roku jego twórczość pokazano na wystawie w nowojorskim Metropolitan Museum of Art, potem w Pekinie i w Ermitażu w Sankt Petersburgu. Polski pianista, Stanisław Drzewiecki (20), zajął piąte miejsce w Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Siergieja Rachmaninowa, który trwał w Moskwie od 27 maja. Zwycięzcą konkursu, został rówieśnik Polaka, Rosjanin Aleksandr Sinczuk. W Universal Studios, słynnym studiu filmowym Hollywood wybuchł pożar, który pochłonął m.in. dekoracje z filmu „Żądło”, ulice Nowego Jorku i Nowej Anglii, oraz ok. 50 tys. taśm filmowych. Szef studia, Ron Meyer zapewnia, że wszystkie dekoracje i filmy mają swoje duplikaty, pożar na szczęście oszczędził magazyn, w którym przechowywano oryginały starszych, klasycznych filmów. Na terenie Universal Studios kręcono m.in. „Ben Hura”, „Szczęki”, „Powrót do przyszłości”. Krakowskie Muzeum Narodowe: pierwsza w Polsce stała wystawa zachodniej sztuki współczesnej. Marszand Rafał Jabłonka, właściciel berlińskiej Jablonka Galerie zdeponował swoje zbiory w muzeum, być może w przyszłości przekaże je do kolekcji Muzeum Narodowego. Na wystawie jest w sumie 40 prac dziesięciu artystów.
Fotoamator Mariusz „Czajnik” Czajkowski, artysta-malarz z zamiłowania i wykształcenia, z długim stażem emigracyjnych doświadczeń polskiego londyńczyka, otworzył w niedzielę, 31 maja, swoją pierwszą wystawę fotograficzną.
Kilkadziesiąt zdjęć, które zaprezentował w Jazz Cafe, to efekt jego dwutygodniowej wędrówki po Maroku. Można je oglądać do końca lipca. – Ja już swoją drogę wybrałem – mówi o sobie. – Jestem artystą-malarzem, może troszkę fotografikiem, ale dopóki ktoś tak mnie nie nazwie, sam nie będę tego robić, musi to wypłynąć od ludzi, którzy będą oglądali moje fotografie. To oni zadecydują. – Zdjęcia robi każdy, jednak nie każdy organizuje im publiczny pokaz – stwierdzam prowokacyjnie. – A dlaczego by nie? – odbija piłeczkę Mariusz. – Przecież ja wiem, że moje fotografie wcale nie są rewelacyjne. Może jest w tym nutka szaleństwa, pokazać publicznie swoje prace, nie będąc przekonanym o ich wyjątkowej wartości, ale czy mam coś do stracenia? Może mnie tylko spotkać solidna krytyka, albo i miłe słowa, może nikt nie zechcieć ich oglądać, ale przecież jest całkiem fajny efekt, przyszło sporo
ludzi, sam nie wiem skąd się wzięli, a ja lubię krytykę, konfrontację z publicznością, to jest szkoła. Ta wystawa to dla Mariusza rzut na głęboką wodę, bo nie jest profesjonalnym fotografem, dopiero się uczy a i jego znajomi liczą raczej na jego wsparcie niż sami mu je ofiarowują. – Popycham ich, żeby coś dla siebie robili, ale nie wierzą, że mogą i uważają, że to, co potrafią, jest kiepskie. To jest też tak, że można malować czy robić zdjęcia dla samego siebie, ale to w pewnym momencie nie wystarcza. Trzeba pokazać swój obraz, bo przestajesz odczuwać satysfakcję z jego powstania. Większość zdjęć tworzących tę wystawę to architektura, miejsca, które odwiedził. – Portrety ludzi były słabe technicznie. Nie wyszły, czego bardzo żałuję, bo mieszkający tam ludzie mają fascynujące twarze, wyrzeźbione słońcem. Spotkałem na wystawie Marokankę, przyprowadziła ją polska ko-
leżanka. Bardzo się ucieszyła, bo wróciły jej wspomnienia. W Anglii mieszka od lat. Zaprosiła mnie na herbatę, pewnie miętową, z ogromną ilością cukru, którą tam pije się wszędzie, ohyda. Na jednym z jego zdjęć jest właśnie ta herbata, w kieliszku – bo tak ją podają, najczęściej gorącą, robioną ze świeżutkich liści mięty. – Niektórzy rozcierają je w moździerzu – opowiada Mariusz – a inni od razu ładują do czajnika, zalewają wrzątkiem i dodają cukier w bryłkach, potem przelewają z jednego naczynia do drugiego aż jest taka, jaka ma być. Piją jej mnóstwo, ale i tak uważam Maroko za kraj pucybutów, spotykałem ich na każdym kroku i ludzi, którzy z usług czyścicieli butów korzystali. Właściwie całe jego życie to malowanie. W pracy maluje pokoje, po pracy maluje na płótnie. – Problem w tym, że obrazy zajmują piekielnie dużo miejsca. Ja i tak nie mieszkam w klitce, ale mój dom, to zarazem moje studio, wiadomo. Kiedyś rozdałem wszystkie swoje obrazy, które miałem w domu. Było ich 88, trafiły do 88 osób. Bliższych i dalszych znajomych, rozesłałem maile: chcecie, to bierzcie! Kto chciał, ten dostał. Kiedyś sam sobie zrobiłem happening. Zorganizowałem wystawę obrazów 1 kwietnia, nikt nie przyszedł. Celowy niewypał, klapy się spodziewałem i klapa była. Ale to mnie nie zraża, ciekawe doświadczenie. – Trzeba dużo malować i to, co się robi, trzeba pokazywać ludziom. Kiedy zacząłem? Pamiętam jak babcia przysłała mi ze Stanów komplet mazaków, 36 kolorów! Było malowane wszystko, zabawki kopiowane, kwiatki na oknie. Rysunki przechowuje tata, może kiedyś pokażę je na wystawie...
Elżbieta Sobolewska
Galeria Nowy Czas str. 22
Do słów Świętego
Polskie gospel w Liverpoolu
Mimo że od śmierci Ojca Pio mija w tym roku czterdzieści lat, nie wydaje się, by pamięć o Nim ginęła w mrokach zapomnienia. Wręcz przeciwnie –z każdym dniem, na każdej już chyba szerokości geograficznej, jeden z najbardziej popularnych świętych w dalszym ciągu przyciąga tłumy. Nic zatem dziwnego, że i w Londynie było podobnie. Westminster Cathedral, mimo londyńskiej pogody, wypełniona była we wtorek, 3 czerwca, po brzegi. Wieczorny koncert był bowiem wydarzeniem zupełnie wyjątkowym. Po raz pierwszy wykonano publicznie muzyczne adaptacje modlitwy Ojca Pio Stay with me, Lord. Zadania tego podjęła się trójka młodych kompozytorów, poruszona głębią słów modlitwy, którą Ojciec Pio ułożył i odmawiał codziennie. Roxanna Panufnik, Will Todd i James Macmillan, mając do dyspozycji chór, organy i wspaniałą akustykę Katedry, stworzyli trzy muzyczne perełki, które opierając się na tradycjach muzyki religijnej renesansowych mistrzów, bogato czerpały z dokonań muzyki nowej. Przyznać więc muszę, że wtorkowy koncert w Westminster Cathedral to naprawdę niezapomniane przeżycie. Prawdziwa duchowa uczta, na której prócz doskonałego tekstu, autorstwa Świętego, eterycznej muzyki i wspaniałej akustyki miejsca, iskrzyła się, gdzieś tam, pod sklepieniem Katedry, iskierka boskości. Kto wie, może za sprawą włókien z szaty Padre Pio, które Roxanna Panufnik kładła na fortepianie w trakcie komponowania?
Festiwal City Sings Gospel to dwa tygodnie z muzyką gospel oraz szereg warsztatów, spotkań i dyskusji, poświęconych sprawom wiary, ale i promocji tej pozytywnej w brzmieniu i przesłaniu muzyki. Festiwal rozpoczął się 1 czerwca. Na dziewięciu scenach wystąpią artyści z Wielkiej Brytanii, USA, Estonii, Francji, Kongo, Ameryki Południowej, Nigerii, Nowej Zelandii, Norwegii. Polskęe reprezentować będzi Magda Piskorczyk z zespołem, która wystąpi aż cztery razy w trakcie imprez: International Concert Gospel Arts Summit (7 czerwca); Hope Street Festival (14 czerwca); Tunnel Walk (15 czerwca). Na Hope Street, jednej z ważniejszych ulic Liveerpoolu, w ramach dnia zwanego Festiwalem Nadziei, 14 czerwca, organizatorzy spodziewają się około dwustu tysięcy widzów. O godz. 10.30 z katedr anglikańskiej i metropolitalnej wyruszą procesje z przedstawicielami świata mediów, kultury, polityki i sportu, rozpoczynając kolorową zabawę na ulicy. Przez cały dzień rozbrzmiewać będzie muzyka – gospel, hip-hop, jazz, soul, blues, rock i pop. Magda Piskorczyk trzykrotnie została okrzyknięta Bluesową Wokalistką Roku przez czytelników kwartalnika „Twój Blues”. Jest również dwukrotną półfinalistką najważniejszego międzynarodowego konkursu bluesowego: IBC w Memphis. Występo-
Łucja Piejko
wała z czołówką polskiej sceny bluesowej, m.in. Leszkiem Winderem, Jerzym Styczyńskim, Leszkiem Cichońskim, a także z muzykami światowego formatu: Bobem Margolinem i Bobem Brozmanem. Śpiewa mocnym, niskim, „czarnym” głosem i gra na gitarach: akustycznej, elektrycznej i basowej. (es)
|21
nowy czas | 6 czerwca 2008
kultura To musisz zobaczyĆ!
Bossa nowa, polskie wiersze, krajobrazy Angoli zy ten tytuł zawiera jakiś sens i posiada wspólny mianownik? Tak, zdecydowanie tak! Wspólnym mianownikiem jest w nim osoba Tomasza Łychowskiego – polskiego poety, urodzonego w Angoli, nauczyciela języka angielskiego, od sześćdziesięciu lat mieszkającego w Brazylii. Mogłabym jeszcze przytoczyć wiele frapujących faktów z życia poety, aby zachęcić czytelników „Nowego Czasu” do przyjścia na spotkanie z Tomaszem Łychowskim, które odbędzie się we wtorek, 10 czerwca w POSK-u. Poeta ma już w Londynie pewną grupę wielbicieli – Związek Pisarzy gościł go już dwukrotnie. Tym razem przyjedzie na spotkanie z okazji ukazania się kolejnego zbioru jego wierszy pt. Skrzydła, wydanego w języku polskim i portugalskim. Tomasz Łychowski „żyje i pracuje” w trzech językach – polskim, angielskim i portugalskim. I stąd w jego poezji pojawia się wiele kwestii egzystencjalnych, przekraczania granic i progów tożsamości narodowej, co wiecej: tak potrzebnego dzisiaj dialogu kultur i ludzi różnych orientacji politycznych, kulturalnych, religijnych... W jednym z wczesnych wierszy napisał: „nigdy nie jestem tylko jednym” i czyż to stwierdzenie nie dotyczy wielu z nas, mieszkających poza krajem? O twórczości poety, a także o jego życiu będzie mówiła dr Alina Siomkaj-
C
ło – znany i ceniony literaturoznawca. Spotkanie w Jazz Cafe z Tomaszem Łychowskim nie będzie zwyczajnym spotkaniem z poetą. Łychowski jest bowiem również malarzem. Wprawdzie nie uważa siebie za artystę-plastyka, wystawia swoje obrazy tylko na życzenie, ale jego prace podobają się czytelnikom jego poezji, a nawet wielu krytykom sztuki. Kolorowe, buchające życiem, przywołujące wątki i mity kulturowe z różnych stron świata będą we wtorek wystawione w formie reprodukcji do obejrzenia i kupienia (cena reprodukcji gotowej do zawieszenia – £25). Dochód ze sprzedaży prac przekażemy na cele charytatywne. Jeszcze muszę wytłumaczyć się z umieszczenia w tytule bossa novy. Oprawę muzyczną do wieczoru przygotował Ife Tolentino, bryzylijski gitarzysta i pieśniarz, polecony nam przez Ambasadę Bryzylijską. Nawiasem mówiąc, będziemy gościli w POSK-u grupę dyplomatów bryzylijskich, a także angolskich, spotkanie sponsoruje Konsul Generalny RP w Londynie, Robert Rusiecki. Wieczór z poetą i malarzem z Brazylii w oprawie muzyki południowo-amerykańskiej ma szanse przekształcić się w międzynarodowe spotkanie towarzyskie ludzi „przekraczających granice kulturowe”.
Regina Wasiak-Taylor
KONSULAT GENERALNY RP w LONDYNIE oraz ZWIĄZEK PISARZY POLSKICH na OBCZYŹNIE mają zaszczyt zaprosić na spotkanie z polskim poetą i malarzem z Brazylii
TOMASZEM ŁYCHOWSKIM 10 czerwca (wtorek), godz. 19.00, Jazz Café, POSK, 238-246 King Street, W6 0RF (najbliższa stacja metra Ravensourt Park) w programie: słowo o poecie – dr Alina Siomkajło wiersze z nowego tomu „Skrzydła” – czyta Zbigniew Grusznic wystawa i sprzedaż reprodukcji malarskich Łychowskiego muzyka brazylijska – śpiew i gitara Ife Tolentino Wstęp: wolne datki
Lampka wina
MIŁOŚĆ ROZERWIE NAS NA STRZĘPY...
Zadziwiające jest, jak długo niektórzy z nas potrafią przechowywać pod pokrywą świadomości kawałek tekstu z mrocznego utworu muzycznego, który wyjątkowo utkwił nam w pamięci.
Konrad szlendak la tych, którzy urodzili się na skraju wszechświata, gdzieś za Żelazną Kurtyną, magnetyzujące, nihilistyczne teksty Iana Curtisa zdawały się pochodzić gdzieś ze sfery mitu. Nikt z nas nie był w stanie wyobrazić sobie konsumpcjonistycznego i odartego z emocji kontekstu społecznego, w którym powstawały. Jednak gdy chociaż raz usłyszało się wibrujący, jak zew z krainy duchów głos barda zimnej fali, natychmiast nawiązane zostawało połączenie. Ian Curtis powiesił się na sznurku do wieszania bielizny 18 maja 1980 roku, dwa miesiące po tym, jak przyszedłem na świat. Zrobił to w przeddzień odlotu do Stanów Zjednoczonych na pierwszą trasę koncertową Joy Division, z którą wiązał wielkie nadzieje. W romantycznym świecie Curtisa była to głównie kraina jego osobistych bohaterów, rebeliantów literatury, Williama S. Burroughsa i Jamesa G. Ballarda – dwóch największych nihilistów i należących do najbardziej wpływowych postaci literatury XX wieku. Żywota Ian Curtis dokonał po obejrzeniu filmu „Stroszek” Wernera Herzoga wysłuchując przy tym jednego z albumów Iggy’ego Popa. Piękna śmierć, można by rzec... Honorowe sambójstwo, które na długo pozostawiło jednak pytanie, dlaczego? Istnieje powszechna opinia, iż współczynnik kultowości artystów jest wprost proporcjonalny do nieszczęścia, z jakim kroczą przez życie. Należy przy tym dodać, że życie takie zakończyć powinno się również spektakularnym samobójstwem. Jeśli teo-
D
ria ta jest prawidłowa, Ian Curtis musiał być człowiekiem tragicznie uwikłanym w sidła losu. Wielki temat wyjątkowo kusi reżyserów wizją zrobienia wielkiego filmu, który po nakręceniu bardzo często okazuje się jednak przeciętny. Tajniki duszy Curtisa próbował odkrywać film Control w reżyserii Antona Corbijna, jednak była to próba całkowicie bez wyrazu. Reżyser zupełnie nie potrafił wydobyć ze swoich aktorów emocjonalności wysokiej próby, a przez to uczynił świat Iana Curtisa trudnym losem prostego chłopaka z klasy robotniczej, oglądanym jak przez lupę. Na ekranach kin Wielkiej Brytanii zagościł jednak w końcu dokumentalny film Joy Division w reżyserii Granta Gee. To wyjątkowo udana próba odsłonięcia „duchów” targających wielkim poetą z Manchesteru. Wsłuchując się w wypowiedzi najbliższych dla Iana Curtisa osób, otrzymujemy obraz człowieka niezwykle żywego, kreatywnego, który potrafił podejmować szybkie i racjonalne decyzje, a jednak miał swoją drugą stronę... W niej zaś, jak w magicznej kuli, gromadziły się „duchy”, ciężkie emocje, mroczne myśli, istniejące tylko po to, by dawać do zrozumienia wszystkim, jak bardzo był samotny. Prawdopodobnie najbardziej zdumiewającą rzeczą, o której dowiadujemy się z wypowiedzi jednego z członków zespołu, jest fakt, iż nikogo nie interesowała pogłębiająca się na początku 1980 roku depresja Iana Curtisa, pomimo tego że wcześniej już raz targnął się na swoje życie. Jak stwierdza Stephen Morris, perkusista Joy Divison: – Mężczyźni przecież nie rozmawiają ze sobą. Film nie popełnia na szczęście absurdu dziełka Corbijna, który bardzo
mocno oparł się na biografii Deborah Curtis, żony Iana. Jak udowodniono to już wiele razy, książka ta w sposób bezzasadny portretuje Curtisa jako nieudacznika, awanturnika i człowieka niewdzięcznego, podczas gdy świadectwo innych osób wskazuje raczej na maniakalny i zazdrosny charakter jej autorki, która nie mogła się pogodzić, że została zepchnięta w cień przez nieprzeciętną osobowość. Osobiście z radością przywitałem pojawienie się w filmie jednej z największych person sztuki XX wieku, Genesisa P-Orridge’a, lidera prowokacyjnej, performerskiej grupy Coum Transmissions oraz zespołów Throbbing Gristle, Psychic TV i Thee Majesty. Jako jedna z najbardziej wyczulonych na wewnętrzny świat Iana Curtisa istot, Genesis P-Orriddge bez ogródek wyjaśnił, że męczyła go popularność medialna, a samotność i nadwrażliwość były jego niezbywalnymi cechami, które objawiały się w scenicznym transie. Charakterystyczny sposób tańca dla wielu osób z jego otoczenia wydawał się rodzajem obcowania z duchami, dzikim opętaniem, które pozwalało jak w haitańskim Vodoun, obcować z absolutem poprzez wpuszczenie go do wnętrza swojego umysłu. Jeśli tekst Love Will Tear Us Apart pozwalał Curtisowi uzewnętrznić emocje wynikające z podwójnego życia uczuciowego, uwikłania w romans pozamałżeński, dla wielu wrażliwców stał się ewokacją istoty życia. Jeśli kawałek, który został uznany za jedną z największych pieśni XX wieku mógł stać się pokoleniowym hymnem, to w takim razie Ianowi Curtisowi należy się poczesne miejsce w panteonie bogów pop kultury. Zapalmy więc wspólnie świeczkę człowiekowi, którego wielka dusza okazała się zbyt delikatna wobec brutalności pospolitego życia.
22|
6 czerwca 2008 | nowy czas
czas na boku
No Way Back Where
The fog over English Lit
by Marek Kazmierski
2008 is the National Year of Reading, but book readers in the UK are suffering from schizophrenia. It might seem this condition is caused by a single, simple factor – language.
Every child growing up in Britain is programmed with the notion that Literature is always inherently English. At school, that is the name of the lessons they attend. At college, that is the name of the course they sign up for. At university, that is the title of the diploma they work towards. I ran a search of London universities this week, and found that every single one offers English Language degrees. However, I could only find a couple offering World Literature, and just the one advertising a module in European Literature. This schism may run deeper than mere language. Teach readers from the earliest age that literature should have the name English before it, and their view of the universe changes. One would expect English literature to be included in either European or World Literature courses, but no, it’s the other way around. Like the old newspaper headline of legend, Fog on the Channel – Continent cut off, it tells you everything you need to know about how the readers of this island see not only their language,
but also themselves, in relation to the rest of the globe. Many writers consider English to be the perfect literary tool. George Orwell thought English wonderful in the elegance and fluidity of its grammar. Joseph Conrad, having left both Polish and French behind, fell in love with English and stuck with it until the end, one of the tongue’s master craftsmen. However, as much as I admire Orwell’s journalism, I find it difficult to enjoy his novels. As for our compatriot Conrad (born Korzeniowski), I love what he says about human beings, but not the stifled and overlong way in which he says it. I am often shamed by stories of scholars from times past who, determined to read literary giants in the original, taught themselves many foreign tongues, often becoming great translators in the process. The issue of translations also opens an interesting chicken and egg debate; do English readers have little awareness of literature written in other tongues because there is almost no encouragement
for them to study foreign languages at school, or is there almost no encouragement for them to study foreign languages at school because… you get my point. Either way, world literature in translation is not something easy to find at airport book stands or in most British homes. A shame, considering there is a treasure-trove of reading to be found beyond the metaphorical fog permanently hanging over the Straits of Dover. I write all of the above as someone raised by the English educational system, and its keen admirer. There is a popular misconception that people read little these days, especially the young, but when you consider book, newspaper and magazine sales in the UK, not to mention web-based reading, the stats compare very favourably with other EU nations (for example, Poland). And even if there are problems with low levels of literacy among youngsters leaving school, this is not to say they will not catch up at a later date. And yet, try to get a Brit of average education to name
a writer other than a Dickens or a Shakespeare, and you’ll find their knowledge limited by the very language they operate in. Another question, however, goes out to the non-native residents of Britain. How much do they read in English? Rather than learn how to become ever more fluent, how much time do they spend making excuses for their own lack of proficiency? Is it actually necessary to attend language schools while living here, or is it possible to swallow language as part of every day life? And is reading not only something we can enjoy, but something we can profit from – profit by improving our English, by increasing our ability to communicate with others here, by widening our understanding of other points of view? 2008 is the National Year of Reading – but reading what, in how many tongues and formats, is a question still begging for an answer. This is an extract from a longer article, which can be found in full on www.yearofreading.co.uk/wikireadia
GALERIA
nowy
czas MARIUSZ
SKI CZAJKOW
|23
6 czerwca 2008 | nowy czas
punkt widzenia
Wieża Babel Michał Sędzikowski
ówię panu, za tysiąc lat to w tym kraju ani jednego białego nie będzie, same czarnuchy się ostaną – powiedział jeden starszy pan do drugiego. Obaj, ubrani w garnitury, dystyngowani opierali się o ladę kawiarni w POSK-u, ciesząc się właśnie chwilami swobodnej wieczornej refleksji nad ważkimi dyle-matami życia. – Co pan mówisz, już za sto lat wszystko żydostwo pochłonie! Oni się od dawna czają – odparł mu drugi – takie są przepowiednie! I wielkie trzęsienie ziemi będzie. – Ech, co wy tam wiecie, panowie! – do rozmowy dołączył się trzeci wiekowy jegomość. Już za pięćdziesiąt lat Szkop łeb podniesie i tu wszędzie Szwabia będzie. A co pan powie, młody panie? – jegomość popatrzył na mnie w poszukiwaniu poklasku. – Jakbym miał na coś stawiać, to na „czarnuchów” za tysiąc lat – odpowiedziałem. Bo i rzeczywiście, o ile dwie ostatnie teorie większy poklask mogłyby znaleźć jedynie na średniowiecznej biesiadzie opanowanej przez dziadów proszalnych, to mieszanie się ras postępuje powoli, ale konsekwentnie. Może więc nie za tysiąc lat, ale wcześniej nasi dalecy potomkowie ostatnią bladą twarz
M
Polscy mężczyźni na „topie” Irena Bieniusa iosna ma to do siebie, że przedziwne rzeczy wyprawia z ludźmi i to nawet z tymi bardzo poważnymi i całkowicie odpornymi na wszelkiego rodzaju zawirowania atmosferyczne i uczuciowe. Czerwiec cieszy się w tym względzie najgorszą sławą. Wiadomo, ptaszki śpiewają, kwiatki pachną, słoneczko świeci i ani się człowiek nie spostrzeże, jak straci głowę. Już od kilku dni czułam, że moja koleżanka z pracy bardzo chce mnie o coś zapytać. Chodziła wokół mnie jak pies koło jeża. W końcu wykorzystując to, że zostałyśmy na chwilę same, z niewinnym błyskiem w oku zapytała: – Irena, czy możesz mi powiedzieć, jacy są polscy mężczyźni?
W
będą mogli obejrzeć już tylko w albumie prapradziadka. Pytanie, co jednak z tego? Czy poza upiorami rasistów i ksenofobów ktoś na tym straci? Czy społeczeństwo o jednolitej barwie skóry „kawy z mlekiem” będzie nieszczęśliwe z tego powodu, że nie ma białych? Czy czegoś zabraknie? Może konfliktów rasowych…? Spokojna głowa. Tak czy siak, wszyscy tak samo wyglądać nie będą i z pewnością da się wyodrębnić jakieś różnice, za które warto nienawidzić bliźniego. To jednak daleka futurystyka. Póki co, żyjemy w społeczeństwie o ostro zarysowanych podziałach rasowych i narodowościowych, cokolwiek by na ten temat nie mówili urzędnicy rządowi z resortu: idealizm praktyczny i teorie utopijne. Co znajduję jako dosyć zabawne, angielscy idealiści, którzy programowo wpajają wyspiarskiej młodzieży szacunek dla odmienności, nie posiadaliby się ze zdumienia, gdyby wiedzieli, jak żywy i niczym nieskrępowany rasizm szerzy się wśród emigrantów. Czyli, o ironio, tych grup społecznych, dla dobra których za ciężkie pieniądze wdrażana jest polityczna poprawność. Muzułmanie krajów Azji przywożą ze sobą statutowy izolacjonizm wynikający z restrykcyjnej kultury, z domieszką wstrętu dla zgniłego i rozpustnego Zachodu. Swoją odrębność podkreślają na każdym kroku i generalnie nie są zainteresowani naszą kulturą, oprócz tych jej aspektów, które pozwalają na pomnażanie majątku. Czarnoskórzy, którzy wypadają chyba najlepiej jeśli chodzi o umiejętności integracyjne, wydają się ciągle
żywić wobec białych bliżej niesprecyzowane pretensje (bodajże o niewolnictwo), a dodatkowo w ich asymilacji zdaje się przeszkadzać niesłuszny kompleks dzikusa. Chińczycy z kolei odwrotnie – uważają, iż są spadkobiercami doskonalszej, bo starszej kultury, przywiązani do swoich światopoglądów dyskretnie wolą tworzyć własne koterie. Polacy, no cóż… Niestety dla wielu Polaków ulice Wielkiej Brytanii zapełniają turbany, sini, czarnuchy, brudasy, Żydzi, małpy, wśród których możemy wyróżnić małpy czarne i żółte. Wielu z naszych przyjeżdża na Wyspy z bogoojczyźnianą pieśnią na ustach i wrogością wobec odmienności, która rodzi w nich lęk. Oficjalna polityka równych praw nie bierze jednak pod uwagę tego, że równouprawniać warto tylko tych, którzy chcą być równouprawnieni. Emigranci zdają się bowiem nie rozumieć, że równouprawnienie, jak sama nazwa wskazuje, działa w dwie strony. Czy rząd tego również nie rozumie? Zupełnie bezkrytyczny i tolerancyjny wobec rasizmu przyjezdnych, coraz bardziej następuje na odcisk rdzennym Anglikom, których ze zrozumiałych przyczyn sytuacja zaczyna wkurzać, co na niższych szczeblach społecznych bezpośrednio odbija się na przyjezdnych. Bezkrytyczny stosunek rządu wobec ostentacyjnego obnoszenia się z odmiennością emigrantów z Bliskiego Wschodu, a nawet jawną wrogością niektórych ugrupowań muzułmańskich działa na nerwy wszystkim Europejczykom. Szokująca sytuacja nie tak dawno
miała miejsce podczas uroczystości nominacji policjantów, gdy muzułmanka odmówiła podania ręki wręczającemu dyplomy naczelnikowi policji. Powód? Jej tradycja zabrania kobietom kontaktu fizycznego z mężczyznami. Sytuacja wręcz symboliczna, ukazująca, jak daleko jest w stanie posunąć się absurd równouprawniania nominując do rangi stróża prawa kobietę, która jest bezradna wobec połowy populacji. Jakże to symboliczne – świeżo nominowana policjantka nie jest w stanie wyciągnąć ręki do przedstawiciela systemu, który nagiął się do jej ekstremistycznych dziwactw. Co więcej, okazuje się, że na fali równouprawniania za wszelką cenę, starając się o pracę w budżetówce, najlepiej być kolorowym radykałem, najlepiej inwalidą z kulturowymi uprzedzeniami. Zdezorientowani Anglicy nie są już pewni, czy można zareagować oburzeniem na jawną zniewagę tak, żeby w sądzie
nie zostało to uznane za rasizm, podczas gdy Azjata jeśli chce uchodzić za rasistę, musi podłożyć gdzieś bombę. Myślę, że rasowa i religijna odmienność zaczęła być stanem oficjalnie preferowanym. Natomiast czysta idea równości człowieka wobec człowieka okazała się nieprzetłumaczalna w dialogu ustawodawców z szarymi obywatelami. Zagubiła się wśród licznych nieporozumień i pretensji mniejszości wobec większości, werbalizowanych wieloma językami. Delikatna kwestia, jaką jest rozróżnienie pomiędzy równością obywatelską a społeczną funkcjonalnością została rozjechana walcem biurokracji. W taki sposób szala politycznej poprawności wykonała logicznego fikołka, w którym mniejszości cieszą się prawie nieograniczoną swobodą w głoszeniu swoich poglądów, podczas gdy większość musi wokół nich chodzić na palcach.
Aha, tutaj jest pies pogrzebany, pomyślałam ze zrozumieniem. I zaczęłam gorączkowo zastanawiać się, co by tu tej biednej dziewczynie odpowiedzieć. Jacy są polscy mężczyźni? Szarmanccy, bo od czasu do czasu calują kobietę w rękę? Romantyczni, bo od przypadku do przypadku kupują kwiaty i czekoladki? Troskliwi, bo przeprowadzają staruszki przez ulicę i jak mają dobry humor to dźwigają siatki z zakupami? Cholera, nie wiem. Nie dzielę mężczyzn na Polaków i resztę świata. Jacy są faceci to przecież widać na odległość, ale jacy są polscy faceci i co odróżnia ich od innych przedstawicieli tego samego gatunku, to dobre pytanie. I tu przypomniała mi się pewna „romantyczna” scenka, która rozegrała się pod oknem mojego pokoju, a mieszkałam wtedy na Coldharbour Lane (Camberwell Green, południowo-wschodni Londyn). W środku nocy obudziły mnie krzyki z ulicy. Przerażona najpierw chciałam dzwonić po policję, bo myślałam, że kogoś mordują, ale wsłuchawszy się uważnie odetchnęłam z ulgą. To para Polaków (całkiem nieźle wstawionych) wyznawała sobie miłość. Brzmiało to mniej więcej tak: – No i co k... ryczysz! Przecież cię k... kocham! No i co ty k..., po polsku nie rozumiesz? Przecież k... mówię, że cię kocham!
I jeszcze jedna podobna scenka, też z tych samych okolic Londynu. Dwóch rodaków, tym razem kompletnie trzeźwych, siedzi na przystanku autobusowym i umila sobie czas rozmową dotyczącą kłopotów małżeńskich kolegi: – Mówię ci, że ją k... pobił do krwi. Miała k... szczeście, że jej nie zabił. Rozumiem k..., że kobitkę trzeba od czasu do czasu stuknąć, no ale żeby k... od razu pobić? Wiem. Na pewno zarzucicie mi, że czepiam się szczegółów, a jednostki patologiczne istniały, istnieją i istnieć będą w każdym, nawet najbardziej rozwiniętym społeczeństwie. Po namyśle zdecydowałam, że najlepiej zrobię, jeśli sięgnę do samych źródeł i po prostu zapytam polskich mężczyzn, jakie to właściwie mają o sobie zdanie. Udało mi się jakoś obłaskawić i zachęcić do rozmowy moich kolegów z pracy. (Niewykluczone, że może to właśnie jeden z nich był powodem całego tego zamieszania.) Z początku byli bardzo powściągliwi i małomówni: – Eee, Irena. Zapytaj lepiej kobiet. My wypowiemy się o sobie w samych superlatywach. Ale powoli, od słowa do słowa czegoś się jednak dowiedziałam. – Nie mogę patrzeć, jak ona płacze.
Nie mam ochoty się z nią kłócić. Wolę iść i sobie kupić parę piw i poczekać aż jej przejdzie. – Jasne, że kupuję kwiaty mojej dziewczynie. Ale nie za często, bo jeszcze za bardzo by się przyzwyczaiła i potem by tego ode mnie oczekiwała. – To nie jest nic niewłaściwego, że mężczyzna ma kochankę. A co ma niby zrobić, jeśli jego partnerka nie jest dobra w łóżku, albo po prostu mu się znudziła? – No to niech od niej odejdzie i zostanie z kochanką – nie mogłam powstrzymać się od komentarza. – Eee, Irena. Nie rozumiesz. A jeśli on nadal ją kocha, tylko po prostu potrzebuje odmiany. A nawet jeśli odejdzie, to nie takie proste, bo jeśli i kochanka go rzuci, to zostanie sam. Katherine Mansfield powiedziała kiedyś, że mężczyzna w najlepszym wypadku zasługuje tylko na to, by go utopić. Po wysluchaniu opinii moich kolegów przyznałam jej w duchu całkowitą rację. Postanowiłam jednak, że tak łatwo nie zrezygnuję z tematu i zapytam kobiety. Ale tu czekała mnie nie-s podzianka. Kobiety zdecydowanie wymigiwały się od odpowiedzi. Jedyne co jakoś udało mi się z nich wydusić to: – Polscy mężczyźni? Zakompleksieni i tradycjonaliści, ale to moje zdanie i mogę się mylić.
No i masz babo placek. Znowu ślepa uliczka. Już miałam się poddać i nagle doznałam czegoś w rodzaju olśnienia. Przypomniało mi się, co o mężczyznach napisał kiedyś Ryszard Kapuściński w jednym ze swoich reportaży. Noc, zepsuty samochód i mała afrykańska wioska. Mieszkańcy nie mieli pojęcia, gdzie jest Polska, ale ugościli Kapuścińskiego czym chata bogata. W końcu padło pytanie: jakie są kobiety w Polsce? Po chwili zastanowienia Kapuściński odparł, że są bardzo ładne, że mają jasną skórę, a w lecie, gdy jest gorąco, rozbierają się do bikini i opalają, bo chcą, żeby ich skóra nabrała ładnego, ciemnego koloru. Mężczyźni z wioski zaczęli cmokać ze zdziwienia. Mają jasną skórę i chcą być ciemne. Nie do wiary. Jaki to dziwny kraj ta Polska. Ale wizja ładnych kobiet ubranych w skąpe bikini bardzo im przypadła do gustu. „Bo mężczyźni są pod każdą szerokością geograficzną tacy sami” – zakończył swoją opowieść Kapuściński.
Rys. Piotr Jagodziński
P. S. Chyba się domyślacie, co w końcu powiedziałam mojej zdesperowanej koleżance z pracy. Nawet poleciłam jej Kapuścińskiego. Właśnie czyta angielskie wydanie „Podróży z Herodotem” i jest zachwycona. O mężczyzn już mnie więcej nie zapytała.
24
6 czerwca 2008 | nowy czas
czas na relaks
” sPiżarnia euroPy
»
mania GoTowania Mikołaj Hęciak każdym zakątku Wysp Brytyjskich rozwija się rolnictwo, ale niektóre części mają jakby łatwiej. Dlaczego? W dużej mierze to zasługa klimatu. Ziemie zachodnie Anglii przypominać mogą ziemie zachodnie Polski, szczególnie Wielkopolskę. Pod względem rolniczym, oczywiście. Tzw. West Country cieszy się najłagodniejszym klimatem na całej Wyspie. Dodatkowo jeszcze ciepły prąd morski – Golfsztrom – opływa zachodnie wybrzeże ogrzewając przybrzeżne wody, a to sprzyja i lokalnemu rybołówstwu, i wczasowiczom tłumnie odwiedzającym te strony. Odpowiedni klimat i żyzna okolica daje więc widoczne efekty. W samym tylko hrabstwie Devon znajduje się największa liczba gospodarstw rolnych produkujących zdrową żywność, zwaną organiczną. Mocną stroną rolników z tej okolicy jest nie tylko produkcja żywności ekologicznej, ale i długa tradycja, sięgająca 400 lat wstecz, co przekłada się na jakość i różnorodność oferowanych produktów spożywczych. Nawet najwybredniejszy klient powinien znaleźć tam jakiś smaczny i łakomy kąsek. Tamtejsze rolnictwo daje świetne zaplecze dla miejscowych restauracji, pubów i jadłodajni. Region ten szczyci się nie tylko wieloma wyróżnianymi w konkursach miejscami, gdzie można dobrze zjeść, ale pokaźną gromadką utalentowanych i uznanych, co ważne, kucharzy. Michael Caines, wybitny aktor i właściciel znakomitych restauracji uważa, że Devon to najlepsza spiżarnia Europy. Dostępność najwyższej jakości żywności pozwala więc tamtejszym gastronomom zgarniać przeróżne nagrody i wyróżnienia. Od wzmianek w renomowanych rankingach, a na gwiazdkach Michelina kończąc. A nagrody te są tylko podkreśleniem jakości serwowanego jedzenia. Pomiędzy rolnikami, rybakami i wszelkimi dostawcami żywności, a lokalnymi kucharzami umacniają się wzajemne owocne relacje. Wspólnie pracują na jak najlepsze miano okolicy, by przyciągnąć jak największą liczbę turystów i ofiarować im to co najlepsze – owoc ziemi i efekt pracy rąk ludzkich. Chris Tanner – kolejna kucharska gwiazda podkreśla, że jedzenie powinno być proste w przygotowaniu, z uwzględnieniem sezonowości produk-
W
Devon jest regionem, gdzie nie tylko ziemia rodzi szczodrze, ale jego mieszkańcy mają coraz większą świadomoś tego, co znaczy dobre, zdrowe jedzenie i chronią lokalny rynek przed produktami gorszej jakości.
tów pochodzących przede wszystkim z oklicznych źródeł. Nie jest on odosobniony w swojej filozofii. Wielu tutejszych kucharzy podkreśla wagę, jaką odgrywa wykorzystanie miejscowych plonów. Wymownym przykładem tego trendu jest decyzja władz targowiska w mieście Bath. Odmówiły one jednej z utytułowanych licznymi nagrodami wytwórni sera z miejscowości Cullomton pozwolenia na sprzedaż ich serów na rynku w Bath tylko dlatego, że nie jest ona wytwórnią lokalną. John Burton-Race – inny telewizyjny kucharz – należy do tych szczęściarzy, którzy mają nieograniczony dostęp do świeżej żywności. Jego restauracja codziennie otrzymuje świeże ryby prosto z kutrów rybackich, a na końcu ulicy znajduje się ferma kurczaków oferująca organiczne mięso, nie wspominając o prywatnym ogrodzie pełnym ziół i warzyw. Również kucharz Hugh Fearney-Whittingstall swoją restaurację i sklep z organiczną żywnością zaopatruje w dużej mierze produktami z własnej farmy. Można tylko pozazdrościć szczęściarzom mieszkającym w tamtych stronach, że mają tak szeroki dostęp do dobrej jakości warzyw i mięsa w tym „spichlerzu Europy”, a jeżeli nie Europy, to przynajmniej Anglii.
Pierś kaczki w ananasowym sosie
Dla dwóch osób potrzebujemy: 2 piersi kaczki, pół dużego ananasa, 3 łyżki sosu sojowego, 1 łyżeczkę miodu bądź brązowego cukru (soft brown sugar), 3 ząbki czosnku, 2-3 cm korzenia imbiru, pół świeżej papryczki chilli, i jeszcze pieprz czarny, olej słonecznikowy, 2 łodygi szczypioru i trochę cukru caster do posypki. Powiało w dzisiejszym artykule takimi wyjątkowymi smakami, więc i przepis będzie bardziej niecodzienny, a przynajmniej główny składnik. Mianowicie – kaczka. I to – zgodnie z ideą artykułu – organic albo free range. Najpierw obieramy ananasa i odkrawamy 2 plastry, które kroimy na 4 i odkrawa-
my środek. Resztę kroimy w grubą kostkę, wyciskając sok. Pozostałą pulpę możemy zjeść. Następnie marynujemy mięso. Marynatę otrzymujemy przez połączenie 3 łyżek soku z ananasa z sosem sojowym, miodem, czosnkiem, imbirem, chilli i czarnym pieprzem. Wszystkie składniki kroimy bądź rozgniatamy drobniutko. Skórę na piersiach nacinamy pod skosem. Mięso zanurzamy w marynacie, którą możemy przygotować i dzień wcześniej, ale z braku czasu nawet 10 minut marynowania powinno dać pożądany efekt. Po wyjęciu z marynaty mięso podsmażamy na bardzo rozgrzanej patelni. Chodzi tylko o zbrązowienie mięsa z wierzchu i wytopienie jak największej ilości tłuszczu ze skóry, aż nabierze pewnej kruchości (to będzie trwało zaledwie kilka minut). Kaczkę umieszczamy skórą do góry w małym naczyniu żaroodpornym na pociętym szczypiorze. Dodajemy marynatę i pieczemy w 2200C przez 8-10 minut. Chodzi o to, by mięso nasiąkało sokami ze wszystkich dodatków, a skóra stała się kruchutka. Po tym czasie mięso wciąż powinno być różowe w środku. Odstawiamy mięso na ciepłym talerzu, by trochę odpoczęło, a w tym czasie podsmażamy ananasy w ich soku, z dodatkiem cukru caster. Dodatek cukru powoduje zbrązowienie owocu, a jego karmelizacja nadaje niezapomnianą nutkę do całego bogactwa smaku tej potrawy. Dodajemy cały sok, jaki uwolnił
się z mięsa. Gotujemy dalej z ananasem aż sos zacznie gęstnieć. Wkładamy piersi kaczki z powrotem na patelnię, by jeszcze przez chwilę nasiąkły sosem. Podajemy od razu, krojąc każdą na 3-4 plastry, dekorując ananasem i polewając sosem. Gotowany ryż podkreśli smak potrawy. Możemy podawać z warzywami z wody, takimi mniej spotykanymi jak pak-choi czy purpurowym brokułem, albo takimi, jakie mamy pod ręką, np. zieloną fasolkę. Czas przygotowania około 30 minut, (10 minut marynowania), a cena około 6-7 funtów. Życzę smacznego i udanego końca tygodnia.
Będzie dobrze, Rydzyk modli się za mnie. Janusz Palikot
|25
nowy czas | 6 czerwca 2008
czas na relaks sudoku
średnie
łatwe
6 5
4 9
1 9 6 4
8 1 7 5
7 3 8 9 9 5 6 2 1 5 3 4 7 4 3 4 1 4 9 3 7 8
trudne
4 5 3
8 1 5 9
3 8 2 9 1 5 4 5 8 1 1 5 9 6 3 2 9 2 6 8 9 5 8 1 6
3
9 4
2
5 3
9
3 6 1 2
2 2 7
4
1 4
8 6 2
3 3
4
3
6
9 5
7
krzyżówka
horoskop
BARAN 21.03 – 19.04 Pod koniec tygodnia wydarzy się coś, co zmusi Cię do głębszej refleksji na temat Twoich celów i zadań życiowych. Być może także przyjdzie Ci zmierzyć się z jakimś konkretnym lub nawet ukrytym wrogiem. Cóż, zaciśnij zęby i walcz! Potraktuj to jako swoisty egzamin z umiejętności wybrnięcia z trudnych sytuacji.
BYK
20.04 – 20.05
Pod koniec tygodnia odetchniesz z ulgą. Miną wszelkie napięcia. Niewykluczone, że właśnie teraz zyskasz cennych współpracowników, zaś w Twoim życiu prywatnym pojawią się nowi znajomi – może nawet będą wśród nich przyszli przyjaciele? Twoim najważniejsyzm hasłem będzie: „ja i drugi człowiek”. Dzięki nowym układom sił w pracy musisz zmienić swoje plany.
BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06
W pracy, działając jeszcze skuteczniej niz zwykle, zyskasz niekłamane uznanie zwierzchników. Buduj więc teraz fundamenty pod przyszłe sukcesy i nie oszczędzaj przy tym sił (ale pod koniec tygodnia uważaj na zdrowie). Niestety, może spaść na Ciebie jakieś niewdzięczne zadanie, wymagające sporej cierpliwości i oddania. Gra warta świeczki.
RAK 22.06 – 22.07
Musisz zmienić plany na najbliższy tydzień. Będą to zmiany korzystne – dzięki nim poprawisz swoją sytuację materialną. Ten tydzień to dobry czas na odnowienie starych kontaktów, ożywienie i cementowanie relacji partnerskich. Ale uważaj, w ostatnich dniach tygodnia jakaś niespodziewana kłótnia może zakłócić Twoją równowagę. Możesz tego uniknąć.
LEW 23.07 – 22.08
Wykażesz się dużą zapobiegliwością, starannością i – choć trudno w to uwierzyć – pedanterią, by umocnić swoje osiągnięcia zawodowe z ostatniego czasu. Uważaj, byś starając się jak najlepiej wypełniać swoje zadania, nie okazywał lekceważenia współpracownikom. Mogą się teraz poczuć niedowartościowani.
NA PAN 23.08 – 22.09
Pod koniec tygodnia gdy Słońce i Merkury wejdą w znak Lwa, praca zejdzie na drugi plan – teraz najważniejsze staną się dla Ciebie kontakty towarzyskie i rozrywki. Żyj pełnią życia! Jednocześnie będzie to dla Ciebie jeden z najbardziej udanych okresów zarówno w pracy jak i w sprawach sercowych.
GA WA 23.09 – 22.10
Pierwsze dni tygodnia to dla wag bodaj najbardziej pomyślny okres. Przed Tobą ogromna szansa na sukcesy – i to zarówno na polu zawodowym, jak i w życiu osobistym – uważaj nie prześpij jej! Spędź ten tydzień możliwie najbardziej aktywnie. Przez większą część tygodnia w Twoim znaku przebywają trzy planety, które będą wspierać Twoje działania.
SKORPION 23.10 – 21.11
Dla większości Skorpionów nie będzie to tydzień wolny od trudności i napięć. Przez pierwsze dni tygodnia będziesz znacznie mniej towarzyski niż zazwyczaj – bardziej skupisz się na swoich problemach. W pracy musisz teraz bacznie obserwować swoich rywali – może się zdarzyć, że weźmie ich ochota, by osłabić Twoją pozycję.
LEC STRZE 22.11 – 21.12
Dynamiczny okres, w którym z łatwością przyjdzie Ci rozwiązywanie problemów i to nie tylko własnych. Będziesz również w stanie dać z siebie dużo Twoim przyjaciołom. Na polu zawodowym będziesz musieć, chcąc nie chcąc, zająć się jakimś zadaniem zespołowym. Przed tobą do połowy tygodnia kilka wyzwań.
ZIOROŻEC
KO 22.12 – 19.01
Teraz będziesz mógł zrealizować swoje zawodowe ambicje. Później nieco zwolnij tempo, nie przeciążaj się pracą i pomyśl o wypoczynku. Koniecznie w tym tygodniu poświęć duzo czasu przyjaciołom i bliskim, którzy teraz będą potrzebować Twojego wsparcia. Wykaż się głębokim, intuicyjnym rozumieniem ich odczuć.
NIK WOD 20.01 – 18.02
To dobry okres na naprawianie dawnych błędów, odnawianie zapomnianych przyjaźni i uzdrowienie relacji z ludźmi, z którymi kiedyś zdarzyło Ci się poróżnić. Pod koniec tygodnia odczujesz potrzebę zawodowej konfrontacji i z pasją rzucisz się w wir pracy. Ale ożywienie zawita też w dziedzinie uczuć i emocji...
BY
RY 19.02 – 20.03
Dobre kontakty z ludźmi przyniosą Ci dużo dobrego – i to nie tylko z tymi, których dobrze znasz. Właśnie teraz znajdziesz bowiem nowych partnerów (może nawet potencjalnych sponsorów?), na których wsparcie – także finansowe – będziesz mógł liczyć. Staraj się więc prezentować z jak najlepszej strony, wykazuj się rzutkością i profesjonalizmem.
26|
6 czerwca 2008 | nowy czas
jak drobne? ja k zzamieszczać amieszczać oogłoszenia głoszenia d r o b ne ? aby ZamiEścić oGłosZEniE komErcyjnE skontaktuj się z
oGłosZEnia ZwykłE Aby zamieścić ogłoszenie drobne w dziale: „zatrudnię”, „szukam pracy”, „kupię”, „sprzedam”, „mieszkania do wynajęcia”, „oddam za darmo”, „towarzyskie” wyślij sms: nC + treść ogłoszenia (np. nC oddam kota...) na numer 87070. otrzymasz wiadomość zwrotną – odpowiedz wpisując słowo CorreCt.
ia Ogłoszen e w o k ram 0. 1 £ d już o O I N A T NIE! I W YGOD rtą! Zapłać ka
działem sprzedaży pod numerem 0207 358 8406 ogłoszenia komercyjne
w ramce kolorowe
do 15 słów
£10
£15
do 30 słów
£15
£25
koszt ogłoszenia £1,50 (plus opłata operatora)
Zatrudnię
bLACHArz sAmoCHoDoWy potrzebny. start od zaraz. renomowany i autoryzowany zakład. (opel) praca stała i bezpośrednia. Dobre stawki. paweł 0-776 1637 664 zArÓb 10-30f/h. praca w ochronie dla każdego. organizujemy kursy ochrony specjalnie dla polaków. panie mile widziane. DLA sWoiCH kursAntÓW prACA!tel. 0793 144 2707. orifLAme – zostań konsultantką. zero wpisowego, zero ryzyka. zarabiaj i ciesz się swoją dodatkową pracą. iwona, 0789 2895 852, chmielewska83@o2.pl AVon – zostań konsultantką w uk i dołącz do mojej polskiej grupy! super zasady współpracy, praca łatwa i dochodowa od zaraz, bez ryzyka – sprawdź! magda, tel. 0772 7062239.
pokoj £110L/tydz. 7min.do stacji. rachunki wliczone. tel: 0790 454 6630. pLAistoW. Duże pokoje dwuosobowe do wynajecia 5 min. do stacji w umeblowanym domu Cena od £55/os/tydz., rachunki wliczone. tel. 0780 947 2556
lEkcjE jęZyka anGiElskiEGo w domu nauczyciela. Acton/Chiswick. Wszystkie poziomy.
pLAistoW. 5min.do stacji.Dwuosobowy pokój w umeblowanym domu z dużym ogrodem. Dwie łazienki. internet. rachunki wliczone. tel 0790 454 6630.
więcEj inFormacji pod numErEm tElEFonu: 0208 2487 561
Leytonstone. Dwuosobowy pokój £120/tydz. i jedynka £ 75/tydz. W czystym, spokojnym mieszkaniu na 4 osoby. 7 min do stacji. rachunki wliczone. internet. tel. 0796 9618349.
GabinEt mEdycyny naturalnEj Skutecznie i szybko: diagnoza, leczenie i zabiegi chorób organów wewnętrznych i kręgosłupa, leczenie nałogów. Bioenergoterapia. Barking, London. tEl: 0208 5957737, 0795 867 7615.
kiLburn pArk /sWiss CottAge. 2osbowy duży pokój na Abbey rd, nW6, druga strefa. komfort, tV, internet. rachunki wliczone. £130/tyg. tel. 0797 6354 659.
towarZyskiE
masaŻE lEcZnicZE, ustawianie kręgow, rehabilitacja
wrÓŻka samira Z EGiptu mówiąca po polsku. Wróży z kart tarota, z ręki, ze zdjęcia. Zdejmuje klątwę, urok i odwraca złe fatum. Pomoże Ci we wszystkich problemach, wyprowadzi Cię z labiryntu. Daj sobie pomóc. Nie czekaj! Dzwoń! tel. 0208 826 5074
ElEktryka samochodowa Mechanika, elektryka, diagnostyka komputerowa układów cząstkowych benzyny oraz deasla, air-bag/abs Oraz napełnianie układów klimatyzacyjnych tEl: 0788 155 2350
sprZEdam
renAuLt LAgunA, 1.8, 16V 2002 kombi, srebrny, elektryczne szyby, lusterka, szyberdach, zmieniarka 6 CD, mot, tAX aktualne. £2800. tel: 0-7834488633 DziAłkA buDoWLAną 6,60 ha. Woj. łódzkie, tereny rekreacyjne, leśne, w pobliżu rzeka pilica.
miEsZkaniE do wynajęcia Leytonstone. jedynka £75/tydz. W czystym umeblowanym mieszkaniu z internetem. mieszkanie z 4 osobami. 7min do stacji. rachunki wliczone. tel. 0790 4546 630. Leytonstone. 5min.do stacji. Dwuosobowy pokój dla pary w pe£ni wyposazonym i umeblowanym domu z ogrodem(internet,cyfra+).£110/tyd. rachunki wliczone. tel. 07904546630.1 miLe enD (2 strefa, 5min. do stacji, trzy linie metra). Dwuosobowy pokój w umeblowanym czystym mieszkaniu z internetem. £55/os/tydz. rachunki wliczone. tel. 0790 454 6630. sHADWeLL. Dwuosobowy pokój w umeblowanym, wyremontowanym mieszkaniu z internetem. 15 min.do centrum. blisko do stacji i sklepów. £110/tydz. rachunki wliczone. tel. 0790 4546 630. sutton, mitCHAm, WALLington, dwie dwójki w domu po remoncie, living, internet, dwie łazienki, ogród, blisko stacji. sm6 7Ay. £115L/tydz. tel.: 0751 9812 237
AsiAn businessmen is looking for loving and caring women for serious relationship. Contact me on 0750 575 5695 spokojny i sAmotny 46-latek pozna równie spokojną i samotną panią, która wierzy, że można jeszcze kogoś pokochać, być razem, chętnie zamieszkać wspólnie. tel. 0772 461 4109 nieśmiAły brunet 34 l., 176 cm, szczupły, pozna panią, z dzieckiem również, cel stały związek. tylko poważne oferty, sms na nr 0797 382 5112 jesli czujesz sie samotna, masz kompleksy z nadwagą, lubisz gotować i miałabys ochotę wypić lampkę wina z 50-latkiem, zapraszam na flirt smsow, 0751 497 7801.
kawalEr, katolik, po wyższych studiach pragnie poznać Polkę do lat 40, która chętnie zamieszka we Francji lub we Włoszech. Mówię po angielsku, francusku i po włosku. ZaopiEkuję się tobą. tEl. 020 7697 0005
rÓŻnE
Wyjazd do Chin za darmo dla kreatywnych i ambitnych, którzy chcą nie tylko pracować najemnie. tel. 0798 5284 791 po 15.00. email: lurum@poczta.fm
Westferry, miLe enD. miejsce dla chlopaka £55/tyd. Duża dwójka z balkonem w umeblowanym mieszkaniu z internetem. £115/tydz. rachunki wliczone. tel. 0790 454 6630.
oDproWADzę i przyprowadzę ze szkoły twoje dziecko. Harlesden, Willsden.
HACkney CentrAL, CLApton (2 strefa, jedynka £70/tydz. Duży dwuosobowy
Hydraulik z wieloletnim doswiadczeniem wlasne narzedzia transport przyjmie prace lub zlecenie. tel 0791 901 6887.
GABINET Joanny i Tomasza Palackich 15 Periwood Crescent, UB6 7FL Perivale – London. rejestracja: 07841 668 442
laboratorium mEdycZnE: thE path lab Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową. EKG, USG.
polskiE biuro Rozliczenia podakowe, rezydentura,zasiłki, tłumaczenia. Pomoc przy wypełnianiu formalności związanych z rejestracją oraz NI. Karta CIS. Rejestracja samozatrudnienia. Skutecznie i solidnie. kontakt: 0750 145 5897; 0207 2724864
tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: iwona 0797 704 1616
FiZjotErapia, masaż leczniczy. Bóle kręgosłupa, bóle stawów, nerwobóle. małGorZata tEl. 0793 3388935
paZnokciE akryl, żel, manicure, pedicure, hEnna z regulacją, depilacja woskiem. Przyjmuję w domu, w Londynie, Greenford. Pięć lat doświadczenia. monika tel. 0783 541 2859
proFEsjonalnE FryZjErstwo, strzyżenia damsko-męskie, baleyage, pasemka, trwała ondulacja, fryzury okolicznościowe. iza, west acton, tel. 0786 2278729
biuro księGowE Zwrot podatków Pełna księgowość dla SE/LTD Wnioskowanie o rezydenturę N.I.N, C.I.S., C.S.C.S. Benefity 162d hiGh strEEt hounslow tw3 1bQ 0208 814 1013 mobilE: 07980076748 info@omegaplusltd.co.uk
Zapraszamy na kurs tańca towarZyskiEGo l-stopnia dla młodzieży i dorosłych pierwszy taniec choreografie dla par ślubnych, prywatne lekcje tańca, szkółka tańca towarzyskiego dla dzieci. najbliższy kurs rozpoczyna się 14 czerwca o godz. 16.30 tel. 0794 435 4487 www.szkolatanca.co.uk info@szkolatanca.co.uk
wrÓŻka sEbila, przepowie Ci przyszłość, wskaże Ci szczęśliwą gwiazdę, która będzie oświecała Twoją ścieżkę życiową. Wróży z kart tarota i z ręki. Zdejmuje złe fatum. tel. 07988553378
domowE wypiEki Masz urodziny, imieniny, komunię dziecka? Nie masz czasu? Zrobię to za Ciebie. Gwarancja jakości oraz niskiej ceny. Przyjmuję zamówienia tylko z Londynu aGata tel. 0795 797 8398
montaŻ, naprawa oraz wszelkie przeróbki instalacji wodnokanalizacyjnych oraz centralnego ogrzewania. 0777 455 8445
komplEksowE rEmonty kuchni i łazienek (hydraulika, kafelki, panele, elektryka). 0777 455 8445
auto-lawEta (pomoc drogowa, aukcje, ebay) Transport Motocykli (recovery, aukcje) Współpraca z warsztatem i lakiernikiem. Transport na lotniska. Przeprowadzki. Punktualność i rzetelność. tEl.: 0759 264 6029
antEny satElitarnE Profesjonalne ustawianie, usuwanie zakłóceń, sprzedaż polskich zestawów: 24h/24h, 7d/7d. Anteny telewizyjne. Polskie ceny. tel. 0751 526 8302
wywÓZ śmiEci przeprowadzki, przewóz materiałów i narzędzi. Pomoc drogowa auto-laweta, złomowanie aut – free transpol tel. 0786 227 8730 lub 29 andrZEj
taniE prZEprowadZki i transport na lotniska Duży Van, fachowa i profesjonalna obsluga ZadZwon i sprawdZ!!! tEl: 0785 702 8946
|27
nowy czas | 6 czerwca 2008
ogłoszenia you will be required to drive to various site from Time to time. Successful applicant will be provided with company car and Company mobile phone. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0121 2360040 and asking for Angela Palmer. LIFEGUARD
job vacancies POLISH TRANSLATOR Location: NORTH FERRIBY, NORTH HUMBERSIDE Hours: 40 PER WEEK, MONDAY-FRIDAY, 8:00AM-6:00PM Wage: £11,481.60 BASIC + CAR + PERFORMANCE RELATED BONUS Duration: PERMANENT ONLY
Description: Must have ability to speak and write in Polish. Must have excellent Communication skills, be computer literate and be able to manage all levels of Administration. Varied role working within a recruitment company, will involve Recruitment of candidates. Will be based at Melton, North Ferriby. How to apply: You can apply for this job by telephoning 07872 694810 or 01482 638532 and asking for Richard Geekie. OFFICE MANAGER Location: BIRMINGHAM, WEST MIDLANDS. Hours: 35 HOURS PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY, 9AM TO 5PM Wage: £12000 PER ANNUM PLUS BONUS Duration: PERMANENT ONLY
Description:Must have a strong grasp of Microsoft office, Word Excel etc, be able to send And receive Emails, good telephone manner, good communication skills, be highly organized with the ability to supervise and lead accordingly. Polish speaking candidates an advantage although not essential. Training will be given. Duties to include managing a small office, dealing with clients, supervising cleaning staff in sites in Birmingham and throughout the UK. Overtime will be available. Must have driving licence, as
POGOTOWIE KOMPUTEROWE Usuwanie wirusów. Instalacja systemów operacyjnych i oprogramowania. Doradztwo przy wyborze i zakupie sprzętu. Budowa sieci kablowych i bezprzewodowych. NO FIX - NO FEE. PIOTR, TEL. 0782 345 968
MECZE EURO 2008 NA DWÓCH SALACH! Polsat i Cyfra. Świeże obiady domowe na każdą kieszeń. DWA ogródki rodzinne. Miła atmosfera.
Duke of Cambridge, Hounslow East TW3 1PA. Pozwól się zadziwić! TEL. 0-773 7869 253
Location: LONDON, W11 Hours: 40 PER WEEK, 5 DAYS OVER 7 BETWEEN 6AM AND 10.45PM Wage: £12,000-£12,500 PER ANNUM Work Pattern: Days, Evenings, Weekends Duration: PERMANENT ONLY
Description: This Local Employment Partnership employer shares information about new starters with Jobcentre Plus, for statistical purposes only. see www.dwp.gov.uk for more nformation. Interview will include a swim test. You must have good interpersonal skills. Duties will include life guarding, setting up equipment for various sports, cleaning and other duties issued by the duty manager. Uniform provided. Ongoing training will be provided for all aspects of the job including First Aid at Work and De-Fib. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. How to apply:You can apply for this job by sending a CV/written application to Steve Singh at Kensington Leisure Centre, Walmer Road, London, W11 4PQ, or to kensington.ops@cannons.co.uk. LEGAL CLERK Location: FULWOOD, PRESTON, LANCASHIRE Hours: 37.5 PER WEEK, MONDAY-FRIDAY, 9:00AM-5:00PM Wage: £12,500 PER ANNUM Duration: PERMANENT ONLY
Description: Must have a legal background, and be a fluent Polish speaker. Previous experience within personal injury field would be preferred. Duties involve taking statements from clients, preparing court documents, assisting solicitors and numerous fee earners. Will also liaise with clients when needed. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Karis Lea at Equities Solicitors, Unit 12, East way Business Vill, Oliver’s Place, Fulwood, PRESTON, PR2 9WT, or to klea@equitassolicitors.co.uk. LEARNING SUPPORT Location: WOLVERHAMPTON, WEST MIDLANDS Hours: 30 HOURS PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY, BETWEEN 8.30AM-4PM Wage: £14,197 - £16,217 PER ANNUM Closing Date: 13/06/2008
Description: We are seeking to employ learning support assistants. Your duties will include supporting special educational needs pupils in the classroom, Polish speaking bilingual assistants would be an advantage but not a necessity. This is a temporary position for 6-12 months. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. Employer will meet disclosure expense. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01902 558888 and asking for Reception. COOK Location: MANCHESTER, LANCASHIRE Hours: 42 HOURS PER WEEK 6 DAYS FROM 7 BETWEEN 7AM-1PM Wage: MEETS NATIONAL MINIMUM
Work: PatternDays, Weekends Duration: PERMANENT ONLY
Description: Must have experience of working in a care home and Basic Food and hygiene Certificate. Must be able to cook Polish food dishes. Duties would involve Preparing meals for residents and keeping the kitchen area clean and tidy. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0161 2056716 and asking for Sandie Deane. COMMIS CHEF Location: EDINBURGH Hours: 5 over 7 Inc weekends Wage: £5.52 Closing Date: 25/06/2008
Description: Soul Recruitment are currently looking for an enthusiastic individual to join our client’s team. You will be working in a Polish Restaurant, preperaring and learning Polish preparing with guidance from the Head Chef. Ideally you will have had experience with Polish cuisiene, however our client will be judging you on your work cuisine. Part of your daily routine will include food prep, prep starters, prep main courses, doing dishes, moping floors, following health and hygiene regulations and supporting the current team with other aspects as and when they routine. As this Restaurant is a Polish orientated Restaurant, you will need to be able to speak and understand Polish to a minimum standard. If you would like more information or you would like to apply please call Dean Schmid on 0131 662 6915 or e-mail your CV to dean.schmid@soulrecruitment.c How to apply: You can apply for this job by telephoning 0131 6626915 and asking for Dean Schmid. CHEF Location: LLANELLI, DYFED Hours: 45 PER WEEK SUNDAY 11AM-4PM,
MON-THURS BETWEEN 12PM-8PM Wage: MEETS NATIONAL MINIMUM WAGE Work: PatternDays , Evenings , Weekends Duration: PERMANENT ONLY
Description: Must hold a food hygiene certificate and have previous experience. The ability to cook Italian or Polish cuisine would be an advantage. Duties include preparing and cooking freshly produced pub food, menu planning, keeping the kitchen area clean and tidy and adhering to all food safety and hygiene standards. This is an excellent opportunity to run your own kitchen and share in the profits of the business. Selfemployed people are responsible for paying their own National Insurance Contributions and Tax. For information on how benefits may be affected and whether entitlement may be lost, speak to a Jobcentre Plus Adviser. The Company has given an assurance that this vacancy enables workers to achieve a wage equivalent to the National Minimum Wage. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Paul Evans at White Lion Inn, Parkview, Felinfoel, LLANELLI, Dyfed, SA14 8BH. Advice about Completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office. ADMINISTRATOR Location: BRENTFORD, MIDDLESEX Hours: 40 HOURS PER WEEK, 6 DAYS OVER THE WEEK Wage: £7.00 PER HOUR Closing Date:01/07/2008
Description: A Training Organization is looking for an administrator. The person must speak both English and Polish languages, Russian will an advantage. Duties include answering telephones, dealing with the general day to day running of the office. The successful person will have some experience in an office environment and be computer literate in Word, Excel and Internet.
How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Mr. Hassan Nur at Skills wise Training, Suite 54The Market Building, 191-195 High Street, BRENTFORD, Middlesex, TW8 8LB, or to hassanmnur@hotmail.com. ADMINISTRATOR Location: MIDDLESBROUGH, CLEVELAND Hours: 22.5 PER WEEK MONDAY TO FRIDAY 8.30AM-1.30PM Wage MEETS NAT MIN WAGE Duration: PERMANENT ONLY
Description: Previous experience is preferred. You must have good Microsoft Excel skills. Word and PowerPoint would be an advantage. The ability to speak Polish would be an advantage with a good telephone manner. Duties will include assisting the supervisor with the general running of the site office, managing time sheets, Data entry, accommodation and job tracking. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Bernadette Day at Taylor Marine Engineering Ltd, Canal Parade, Cardiff,
OGŁOSZENIA 0207 358 8406
Zamieść ogłoszenie w „Nowym Czasie” Nie zginiesz w tłumie! OGŁOSZENIA 0207 358 8406
28|
6 czerwca 2008| nowy czas
co się dzieje film
Faintest Idea + Dumpster Pop + Danny Fontaine and The Horns Of Fury
Let's Get Lost dok. 1988 r. reż. Bruce Weber Gate Cinema 87 Notting Hill Gate, W11 3JZ sb. godz. 18.00, nd. godz. 15.00 Kariera trębacza Cheta Bakera, od lat 50. kiedy grał z Charlie Parkerem i Gerry Mulliganem, był idolem młodych, skrzyżowaniem Jamesa Deana i Jacka Kerouaca, po lata 80. kiedy uzależniony od narkotyków nie był w stanie zagrać koncertu. Happy-Go-Lucky obycz. 2008 r. reż. Mike Leigh Vue Islington 36 Parkfield Street Islington, N1 0PS 7 czerwca, godz. 11.10, 13.50 Poppy mieszka z koleżanką z pracy. Zazem szukają partnera na życie. Jest błyskotliwą, atrakcyjną kobietą, nie może sobie jednak poradzić z dziwaczną rodziną, instruktorem jazdy i lekcjami flamenco... Round Midnight dramat, 1986 r. reż. Bertrand Tavernier Barbican Centre Silk Street, EC2Y 8DS 8 czerwca, godz. 15.30 Historia przyjaźni saksofonisty Dale'a Turnera i jego fana Francisa, samotnego ojca dziesięciolatki. Ich losy krzyżują się w Paryżu w 1959 r. Surowa właścicielka hotelu, w którym mieszka muzyk, pilnuje, by nie pił i nie narkotyzował się. Dwa filmy w cenie jednego Bilety: £7,50 6 czerwca, godz. 18.35: Bread and Tulips komedia, 2000 r. reż. Silvio Soldini Rosalba uważa siebie za najbardziej niezaradną kobietę jak Włochy długie i szerokie. Nie jest nawet w stanie upilnować wycieczki, z którą podróżuje.Przez swoje gapiostwo zostaje sama w restauracji przy autostradzie. godz. 20,45: Night Bus dramat, 2007 r. reż. Davide Marengo Ekranizacja książki Giampiero Rigosi, pod tym samym tytułem. Tajemnicza geometria przeznaczenia rzuca Leilę i Franza w sam środek bezwzględnej walki o mikro-chip, który mógłby zrujnować niezwykle potężnego człowieka.
6 czerwca, godz. 21.00-3.30 Amersham Arms, 388 New Cross Rd, SE14 6TY Bilety: £6 Intrygująca kombinacja: koncert zespołów ska i performerów, którzy stylem swych przedstawień nawiązują do burleski. Grand Union Youth Orchestra 7 czerwca, godz. 12.00, 14.00, 15.30 Museum in Docklands, Hertsmere Road, E14 4AL Wstęp wolny Muzyka świata i jazz, podróż przez brzmienia wiejskich muzykantów Ameryki Południowej, folku tureckiego i marabenty z Mozambiku, orkiestra zagra w trzech setach. Orla Murphy Trio 7 czerwca, godz. 21.00 Octave, 27-29 Endell Street, WC2H 9BA Bilety: £5 Irlandzki wokalista zaśpiewa piosenki Joni Mitchell z jej ostatniego albumu „Wishful Thinking”.
Buch International Promoters zaprasza: EURO 2008 FOOTBALL TV LIVE SHOW
Wspieramy młodych piłkarzy z polonijnej szkółki London Eagles F.C. www.londoneaglesfc.co.uk CARGO 83 Rivington Street, Shoreditch, EC2A 3AY wstęp wolny Dla kibiców: 2 sale, ogród, duże ekrany + lcd tv, loteria: koszulki, piłki, szaliki, flagi, kiełbaski i oscypki z grilla. Polska obsługa i piękne hostessy.
Mistrzowie Muzycznej Europy XVII – XXI wiek 8 czerwca, godz. 18.00 Kościół p.w. św. Andrzeja Boboli 1 Leysfield Road, W12 Bilety do kupienia przed koncertem Wystąpią: Iwona Januszajhis – mezzosopran, Maciek O'Shea – baryton, Przemysław Salomoński – organy, fortepian, Andrzej Matuszewski – skrzypce. Dla gości przewidziany poczęstunek i lampka wina. Igor Outkine Trio 9 czerwca, godz. 17.45 Concert Pitch w National Theatre, South Bank, SE1 9PX Wstęp wolny Rosyjski akordeonista zagra w stylu Piazzoli, sekcja rytmiczna to kontrabas i bębny. Errol Linton/Jean PierreLampe
8 czerwca, godz. 18.45 (otwarte drzwi) Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Wstęp: £3 Dla pierwszych 50 osób piwko gratis. Do wygrania koszulki reprezentacji Polski oraz piłki.Wszyscy na biało-czerwono!
Pulse Festival: Anna Maria Jopek
BALKAN FEVER Eva Quartet + The Dusa Orchestra
wystawy Polscy artyści w powojennej Brytanii Boundary Gallery 98 Boundary Road, NW8 0RH śr-sb, 11.00-18.00 Malarstwo i grafiki najwybitniejszych polskich malarzy, którzy osiedli w Wielkiej Brytanii po II wojnie światowej, m.in. Marian Bohusz-Szyszko, Stanisław Frenkiel, Henryk Gotlib, Piotr Potworowski, Marek Żuławski. Skin + Bones Somerset House, The Strand, WC2R 1LA, Londyn Codziennie 10.00-18.00 wstęp: £8 Architektura i moda. Wśród twórców m.in.: Alexander McQueen, Vivienne Westwood, Comme des Garcons, Yohji Yamamoto. Suknie, trójwymiarowe modele konstrukcji i film.
White Cube Mason's Yard, 25-26 Mason's Yard, SW1Y 6BU wt-sb, godz. 10.00-18.00 „If Hitler Had Been a Hippy How Happy Would We Be” – nowe prace ekscentrycznych rzeźbiarzy, nowa wersja instalacji „Hell”, która spłonęła w magazynie Momart. Leon Kossoff Michael Richardson, 84 St Peter's St, N1 8JS, Londyn Wt-sb, 11.00-19.00 Kossoff urodził się w Londynie i to miasto było dla niego największą inspiracją. Tu żył i malował swoje ekspresjonistyczne prace.
teatr 10 czerwca, godz. 19.30 Queen Elizabeth Hall, Belvedere Road, SE1 8XX Bilety: £18/ £20, na: www.southbankcentre.co.uk
Romeo and Juliet Open Air Theatre, Inner Circle, Regent's Park, NW1 4NR pn-sb, godz. 20.00, czw i sb, godz. 14.30 Bilety: £10-£35, rezerwacja: 08700 601 811 Czarna komedia: dziewczyna, babcia, ogród i jej tajemniczy, dziwny sposób nim zarządzania.
Lion and Unicorn Theatre, 42-44 Gaisford Street, NW5 2ED Wstęp: £10/£8, rezerwacja: 020 7485 9897 Musical, komedia i historia morderstwa. Pan domu ginie. Morderczynią może być jedna z ośmiu kobiet z jego otoczenia, bo każda z nich ma motywację.
już wkrótce Tomek Lipiński
Jake i Dinos Chapman 11 czerwca, godz. 17.45 Concert Pitch w National Theatre, South Bank, SE1 9PX Wstęp wolny Harfiarz urodzony na Brixton zagra na swoim nie zwykłym instrumencie bluesa z rytmami jamajskiego reggae, obok niego Jean-Pierre Lampe na kontrabasie.
ta sama, która niedawno przeniosła na scenę dramat Doroty Masłowskiej. Jest Dzień Matki, ale matka nie żyje. Teraz jej dwaj synowie wspominają ją w domu, gdzie spędzili dzieciństwo.
8 Women Polska-Niemcy w rytmach Hip-Hop!
Art in Exile
muzyka
6 czerwca, godz. 19.30 St James's Church, 197 Piccadilly, W1J 9LL Bilety: £16 Wystąpi grupa wokalistów bułgarskich w tradycyjnym repertuarze pieśni chóralnych oraz akordeonista Goran Kovacevic i jego gypsy jazz quartet.
imprezy
Piranha Heights Soho Theatre, 21 Dean St, W1D 3NE, Londyn Wstęp: £17,50/£15, rezerwacja: 0870 429 6883 Sztukę wyreżyserowała Lisa Goldman,
14 czerwca, godz. 21.00-6.00 Club Jamm 261 Brixton Rd, SW9 6LH Bilety: £10 (przed koncertem) Club 108 to międzynarodowa grupa przyjaciół, która swymi działaniami wspiera rozwój unikalnej kultury Buddyzmu tybetańskiego. Poza koncertem Lipińskiego zagrają dje w dwóch pokojach. Sprawdź: www.club108.co.uk Wycieczka Cambridge – Duncaster – Castle Acre 14 czerwca Bilety: £35 Szczegóły: www.rejs.co.uk kapitan@rejs.co.uk bernardwieczorek@yahoo.com
tel/fax: 0044 1923780169, mobile: 007971974089 W planach i w cenie biletu: pływanie po kanałach w Cambridge, Blakeney National Nature Reserve on the North Sea Coast – park krajobrazowy na wybrzeżu Morza Północnego, Castle Acre – niesamowite ruiny zamku w centrum Norfolk, polski obiad w Duncaster. Duszpasterstwo Akademickie zaprasza: Usłyszeć szept anioła 15 czerwca, godz. 19.30 sala św. Józefa Little Brompton Oratory Brompton Rd, SW7 Wstęp wolny Kiermasz książek 15 czerwca, godz. 11.00-18.00 POSK, 238-246 King Street, W6 0RF Wyprzedaż dubletów krajowych i emigracyjnych z zasobów Biblioteki POSK Większość książek: tylko £1,50! Polacy odnalezieni po latach: Fotografie Jana Markiewicza 13-26 czerwca Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego 20 Princes Gate, SW7 IPT wt-pt, godz. 14.00-16.00 14 czerwca (sobota) 13.00-18.00 informacje: nicoletatty@hotmail.com Wystawa znalezionych na ulicy unikatowych zdjęć, które przedstawiają życie polskiej emigracji w latach 50. X-Side music zaprasza: O.S.T.R. 20 czerwca, godz. 21.30Klub Mass St Matthews Church, Brixton Hill, Wstęp: £14 (www.ticketweb.co.uk), Info: 07834194884 21 czerwca – The Park Peterborough 22 czerwca,The Croft Bristol, godz. 19.00
|29
nowy czas | 6 czerwca 2008
port
redaguje Daniel Kowalski info@sportpress.pl
PiłKA nożnA
Euro 2008
bieg na przełaj
Remis na pożegnanie Z Chorzowa pisze Daniel Kowalski
Ostatni sprawdzian przed mistrzostwami Europy w Austrii i Szwajcarii reprezentacja Polski zakończyła remisem. W towarzyskim meczu rozegranym w Chorzowie „biało-czerwoni” zremisowali z Danią 1:1. Spotkanie rozpoczęło się od minuty ciszy, ku pamięci Ryszarda Kuleszy, byłego piłkarza i trenera reprezentacji Polski, który zmarł w zeszłym tygodniu po ciężkiej chorobie. Kulesza to również znany działacz oraz twórca szkoły trenerskiej zwanej potocznie „Kuleszówką”. Pierwsza połowa poziomem nie zachwyciła. Przy trzydziestostopniowym upale wiele po obu drużynach spodziewać się jednak nie mogliśmy. Nasz trener zaskoczył trochę wyjściowym składem, ale to po części zasłona dymna przed zbliżajacym się turniejem, a z drugiej strony ostatnia szansa na eksperymenty w ustawieniach. Na początku meczu więcej szans na gola mięli Polacy, ale prowadzenie objęli goście. W 10 minucie meczu dobrą okazję zmarnował Jakub Waw-
rzyniak, a kilka minut później Zahorski oraz Dudka. Rywale po raz pierwszy strzał na bramkę Boruca oddali dopiero w 28 minucie i od razu zakończył się on golem. Nasi piłkarze nie zamierzali jednak odpuszczać. W 25 minucie Ebi Smolarek wpadł w pole karne i tam został sfaulowany. Sędzia nie miał innego wyjścia jak tylko wskazać „jedenastkę”. Egzekutor, Maciej Żurawski, zlekceważył jednak przeciwnika i Sorensen bez najmniejszych problemów wyłapał jego słaby strzał. Tuż przed przerwą „biało-czerwoni” doprowadzili jednak do wyrównania. Po koronkowej akcji Żurawski-Smolarek-Krzynówek na listę strzelców wpisał się ten ostatni. Po przerwie Leo Beenhakker dokonał kilku zmian i obraz gry uległ nieco zmianie. Nie zmienił się jednak wynik, który odniesiony z tak silnym rywalem jest kolejnym dobrym prognostykiem przed zbliżającą sie potyczką z Niemcami. – Macie wspaniały stadion i wspaniałych kibiców. Z piłkarzy najbardziej podobał mi się Artur Boruc – chwalił szkoleniowiec Duńczyków, Morten Olsen. – W pierwszej połowie przeważał mój zespół, poźniej jednak trochę odpuściliśmy. Wynik uważam za sprawiedliwy. Życzę wam powodzenia na mistrzostwach — zakończył Olsen. – Nie gramy jeszcze tak jakbym chciał, ale nie o to teraz chodzi. Szczyt formy ma przyjść na mecz z Niemcami – powiedział po meczu trener reprezentacji Polski, Leo Beenhakker. – Proszę zauważyć, iż nie tylko my mamy taki problem. Słabsze
Najnowszy ranking FIFA nie zmienia kolejności pierwszej „trójki”. Prowadzi nadal Argentyna przed Brazylią i Włochami. Polska spadła o 1 pozycję na miejsce 28. Chorwaci spadli na miejsce 15. Niemcy utrzymali się na 5 pozycji. W cieni Euro nadal widać aferę
korupcyjną w polskim futbolu. CBA zatrzymała syna trenera Jerzego Engela, który pracował dla Radomiaka, Polonii i ŁKS. Zarzuty w aferze korupcyjnej postawiono już 120 działaczom.
mecze rozegrało ostatnio wiele ekip, które zagrają na mistrzostwach. Jestem bardzo zadowolony z formy Boruca. To wspaniały bramkarz – zakończył trener.
Dudka, Mariusz Lewandowski, Jacek Krzynówek (od 78 min. Łukasz Garguła), Euzebiusz Smolarek (od 77 min. Marek Saganowski) – Maciej Żurawski (od 46 min. Roger Guerreiro). Trener: Leo Beenhakker.
Polska – Dania 1:1 (1:1)
0:1 1:1
28 min. Vingaard 43 min. Jacek Krzynówek
Sędziował: Philippe Kalt (Francja) Widzów: ok. 40.000 Polska: Artur Boruc – Marcin Wasilewski, Mariusz Jop, Jacek Bąk, Jakub Wawrzyniak (od 46 min. Paweł Golański) – Tomasz Zahorski (od 46 min. Wojciech Łobodziński), Dariusz
PiłKA ręcznA
Największy sukces od 28 lat! Po blisko trzydziestu latach reprezentacja polskich szczypiornistów pojedzie na Igrzyska Olimpijskie. W turnieju kwalifikacyjnym do IO 2008 w Pekinie, który zakończył się wczoraj we Wroclawiu podopieczni Bogdana Wenty wygrali z Argentyną 28:26 oraz Islandią 34:28. Remisem – 22:22 – zakończył się natomiast mecz ze Szwedami. Oprócz Polaków z wrocławskiego turnieju awansowała jeszcze reprezentacja Islandii. Po dwóch pierwszych meczach do awansu „biało-czerwonym” brakowało jedynie remisu. Rywale z Ameryki Południowej stawiali opór, ale tylko w pierwszej połowie. Po dziesięciu minutach gry był remis 4:4, ale później na parkiecie rządzili już niepodzielnie nasi reprezentanci. – To niezwykła chwila w mojej trenerskiej karierze – mówił tuż po zakończeniu spotkania, trener Polski, Bogdan Wenta. – Nasz bramkarz, Sławek Szmal grał jak w transie i w głównej mierze zwycięstwo nad Argentyną jest jego zasługą. wspaniałym dopingiem pomogli nam również kibice. Myślę, iż dziś nasz zespół pokazał dojrzałość i to właśnie najbardziej mnie cieszy w kontekście występu na Igrzyskach.
Wyniki meczów towarzyskich finalistów Euro: Węgry – Chorwacja 1:1, Austria – Malta 5:1, Szwecja – Słowenia 1:0, Niemcy – Serbia 2:1, Hiszpania – Peru 2:1, Portugalia – Gruzja 2:0, Rumunia – Czarnogóra 4:0, Francja – Paragwaj 0:0, Szwecja – Ukraina 0:1, Holandia – Walia 2:0, Armenia – Grecja 0:0, Francja – Kolumbia 1:0.
Polska – Argentyna 28:26 (13:11)
Sędziowie: Mohsen Karbas-Chi i Majid Kolahdouzan (Iran). Widzów: 5500 Kary: Polska – 10, Argentyna – 6 min. Czerwona kartka: Artur Siódmiak Polska: Sławomir Szmal, Marcin Wichary – Grzegorz Tkaczyk 3, Bartłomiej Jaszka 1, Karol Bielecki 6, Michał Jurecki 1, Marcin Lijewski 4, Krzysztof Lijewski 1, Mariusz Jurasik 6, Paweł Piwko 1, Rafał Gliński, Tomasz Tłuczyński 1, Bartosz Jurecki 4, Artur Siódmiak Argentyna: Matias Schulz, Gabriel Canzoniero – Maximiliano Ferro 2, Alejo Carrara, Pablo Portela 1, Augustin Vidal 4, Mariano Castro 1, Sebastian Simonet 3, Eric Gull 8, Damian Migueles 1, Andres Kogovsek 4, Federico Vieyra, Gonzalo Carou 2, Francisco Sciaffin.
Daniel Kowalski
Dania: Thomas Soerensen - Lars Jacobsen, Anders Christensen, Per Kroeldrup, Martin Joergensen (od 46 min. Thomas Rasmussen) – Dennis Rommedahl, Martin Retov (od 64 min. Thomas Kristensen), Christian Poulsen (od 78 min. Thomas Augustinussen), Morten Nordstrand (od 46 min. Kenneth Perez), Martin Vingaard (od 68 min. William Kvist) - Nicklas Bendtner (od 90 min. Dennis Seorensen). Trener: Morten Olsen.
Porażka Radwańskiej Na 1/8 finału zakończyła się dla naszej najlepszej tenisistki tegoroczna edycja wielkoszlemowego French Open. Grająca z kontuzją Agnieszka Radwańska przegrała z wyżej rozstawioną Serbką, Jeleną Janković 3:6 i 6:7. Radwańska była naszą ostatnią reprezentantką w grze singlowej. Wcześniej odpadła Marta Domachowska, która walczy jeszcze w grze deblowej. W mikście Mariusz Frystenberg w parze z Czeszką Vladimirą Uhlirovą pokonali w pierwszej rundzie parę francuską Pauline Parmentier/Thierry Ascione 6:4 i 6:2. W drugiej rundzie rywalem polsko-czeskiej pary będzie zwycięzca pojedynku Rennae Stubbs (Australia)/Robert Lindstedt (Szwecja) – Wiktoria Azarenka (Białoruś)/Bob Bryan (USA). W pierwszej rundzie turnieju juniorów rozstawiony z numerem dwunastym, Jerzy Janowicz pokonał Rosjanina Aleksandra Łobkowa. Pierwszy set Janowicz wygrał wysoko 6:1, a w drugim rywal Polaka skreczował. Pozostałe nasze reprezentantki: Katarzyna Piter i Sandra Saniewska swoje mecze rozegrają dopiero dziś. (dako)
PZPN ponownie rozpatruje odwołanie w sprawie licencji dla Polonii Bytom. Jeśli klub licencję by dostał to w II lidze znowu powstanie zamieszanie z awansem. Na decyzję związku oczekuje szczególnie Arka Gdynia. W Ekstralidze żużlowej doszło do spotkania lidera z wiceliderem. Unibax Toruń uporał się bez problemu ze Stalą Gorzów 61:30, choć w składzie gości wystąpili zwycięzcy GP Gollob i Holta. Inne wyniki: Atlas – Włókniarz Częstochowa 40:50, Kronopol Zielona Góra – Unia Leszno 36:57, Marma Rzeszów – Unia Tarnów 51:39. W tabeli prowadzi Unibax – 14 punktów, przed Unią Leszno (10), Włókniarzem i Stalą Gorzów (po 8 punktów). Polscy siatkarze wykorzystali dodatkową szansę na wyjazd do Pekinu. Na turnieju kwalifikacyjnym w Portugalii naszymi przeciwnikami były zespoły gospodarzy i Portoryko. Wygraliśmy bez problemu dwa razy po 3:0, tylko po co te nerwy... Po wygranej w eliminacjach
37:28 z Argentyną polskie piłkarki ręczne są bliskie awansu do finału ME, który zostanie rozegrany w grudniu w Macedonii. Polki zdobyły tytuł drużynowego MŚ w pięcioboju nowoczesnym. Na zawodach w Budapeszcie nasza drużyna wyprzedziła Wielką Brytanię i Węgry. Polacy wypadli bardzo słabo i zajęli dalekie miejsca. W wieku 26 lat zmarła Agata Mróz. Polska siatkarka przegrała walkę z rakiem. W latach 2003 i 2005 zdobyła z zespołem tytuł mistrzyń Europy. Wicekról strzelców polskiej ekstraklasy, Adrian Sikora od nowego sezonu grać będzie w Realu Murcia.Ma zarabiać blisko pół miliona euro rocznie.
30|
| 6 czerwca 2008 | nowy czas
sport
EURO 2008
Wszyscy mają równe szanse Przykład Leo Beenhakkera świadczy o tym, że wcale nie trzeba być dobrym piłkarzem, aby zostać znakomitym szkoleniowcem. Holender jako pierwszy w historii szkoleniowiec wprowadził Polskę na mistrzostwa Europy. Teraz będzie chciał podążyć śladem Grecji, która cztery lata temu w roli kopciuszka wywalczyła mistrzostwo Starego Kontynentu. Z LEo BEEnHaKKErEm rozmawia michał Wykrętowicz. kiwania polskich kibiców. Najczęściej powtarzanym określeniem jest plan minimum, czyli wyjście z grupy. Ja tego tak nie postrzegam – awansujemy do fazy pucharowej i co? Reszta nas nie interesuje, zrobiliśmy swoje? To błędne i niewłaściwe rozumowanie! Poza tym ja nie przyjmuję tego typu wartościowania osiągnięć, dla mnie nie ma żadnego planu minimum.
Panie trenerze, czy wybór 23 piłkarzy na turniej Mistrzostw Europy był trudnym zadaniem?
– I tak, i nie. Trudny był dlatego, że w pewnym momencie doboru zaistniała konieczność poinformowania niektórych zawodników, że na mistrzostwa nie pojadą. Ze zwykłego ludzkiego wymiaru – to bardzo przykra chwila przekazania bardzo nieprzyjemnej informacji. Z kolei sam proces selekcji nie był już aż tak trudny i skomplikowany, od pierwszego dnia mojej pracy z reprezentacją Polski wszystkich potencjalnych kandydatów do gry w drużynie obserwowałem osobiście, lub też oglądali ich występy moi współpracownicy. Regularnie kontaktowaliśmy się z trenerami klubowymi, mieliśmy stały dostęp do informacji na temat ich aktualnej formy. Sam wybór był tylko zwieńczeniem kilkunastomiesięcznej pracy, co wcale nie znaczy, że był efektem chwili, pomysłu na daną jedną minutę. Każdą kandydaturę w gronie członków sztabu szkoleniowego przedyskutowaliśmy, i to nie raz, a podczas kilku spotkań.
Mógłby pan w skrócie ocenić naszych grupowych rywali? Co sztabowi reprezentacji dały obserwacje zespołów Niemiec, Chorwacji i Austrii?
– Nie będę odkrywczy. Niemcy od zawsze są znakomicie przygotowani do każdej ważnej imprezy, to klasyczny przykład zespołu rozkręcającego się z meczu na mecz. Od 2006 roku, czyli od kadrowej i taktycznej rewolucji przeprowadzonej w reprezentacji Niemiec przez Jűrgena Klinsmanna, niewiele się zmieniło, Joachim Lőw kontynuuje niejako pracę swojego poprzednika. Niemcy nadal grają twardo, fizycznie i nieustępliwie przez pełne dziewięćdziesiąt minut, ale Klinsmann i Lőw udoskonalili to, czego wcześniej w niemieckiej piłce reprezentacyjnej brakowało – to szczypta finezji i techniki, element radości z samej gry, a nie tylko przykry dla oka obowiązek wygrania meczu.
Podczas ogłaszania pierwszej grupy piłkarzy, na pierwszym etapie wyboru, przedstawił Pan kilka kryteriów, jakimi przed powołaniami kierowaliście się w gronie trenerów. Może pan rozwinąć ten temat?
– Podstawą wyboru było pięć czy sześć czynników. Najistotniejszym jest oczywiście dobro i cel zespołu, czyli to, czy piłkarz pasuje do ogólnej koncepcji drużyny – ujmując prościej, jakie wartości ze swojego wyszkolenia i doświadczenia może wnieść do zespołu reprezentacyjnego. Drugie to wspomniane wyszkolenie, umiejętności czysto piłkarskie. Zwracaliśmy uwagę na to, jak kandydat do gry w zespole narodowym operuje piłką, jak się porusza po boisku, jak się ustawia, czy piłka mu nie przeszkadza w grze i w szukaniu rozwiązań w rozegraniu piłki. Istotnym elementem było również to, jak piłkarz reaguje na wydarzenia podczas meczu, czy potrafi dostrzec zmiany w stylu gry rywala, czy przewiduje rozwój wydarzeń na boisku. Kolejnym kryterium jest równowaga w zespole. To chyba oczywiste, że w kadrze dwudziestu trzech piłkarzy każda formacja musi być równie obsadzona, bo byłoby dziwne, gdybym powołał dziesięciu obrońców i tylko trzech napastników. Do gry w każdej linii i na każdej pozycji mamy do dyspozycji kilku równorzędnych graczy, kilku z nich jest uniwersalnych i może z powodzeniem zmieniać swoje role i zadania w trakcie gry. Następnym kryterium było zdrowie i parametry fizyczne. Każdy z piłkarzy był oceniany pod względem siły, wytrzymałości i wydolności organizmu, możliwości szybkiego regenerowania sił i powrotu do pełnej dyspozycji po dużym wysiłku. Na koniec, choć wcale nie bez znaczenia – ogromną wagę przywiązywaliśmy do tych wszystkich elementów, które wspólnie można określić psychologią drużyny – tutaj znaczenie miały zdolności mentalne, oraz zwykły ludzki charakter. W tym aspekcie staraliśmy się dojść do konkluzji, czy piłkarz jest odporny na stres, czy jest introwertykiem, czy raczej duszą towarzystwa, czy ma poczucie humoru, albo wręcz przeciwnie – jest nad wyraz poważny w każdym momencie. Ważna dla sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski była też ocena zawodników w zakresie umiejętności adaptacji w określonym środowisku i przez dłuższy czas. Inny-
Zabraknie w kadrze Niemiec Bernda Schneidera…
– Ale są inni. Oczywiście szkoda, że tej klasy zawodnik w turnieju Mistrzostw Europy nie zagra. Jest natomiast Michael Ballack, który wiosną w Chelsea był w znakomitej formie i zapewne ją utrzyma. Obecnie to kluczowy gracz zespołu trenera Lőwa, zespołu, który powszechnie wymienia się jako jednego z faworytów turnieju. Tak jak Niemcy wystapią bez Schneidera, tak w ekipie Chorwacji nie zobaczymy Eduardo. Czy brak tego piłkarza może wpłynąć na grę ekipy Slavena Bilićia?
mi słowy - czy kandydat do występów w tej drużynie i podczas tego turnieju potrafi dostosować się do przebywania w tym samym gronie, z dala od rodziny, od bliskich. Wszystkie te czynniki były przez nas wielokrotnie dyskutowane, stanowiły podsumowanie każdego spotkania trenerów, są punktem wyjściowym myślenia nad ostatecznym kształtem drużyny na Mistrzostwa Europy. Czy możemy porozmawiać o konkretnych nazwiskach? Polskich kibiców niezwykle zdziwiła, by nie powiedzieć, że część z nich wręcz zbulwersowała, nieobecność w ekipie bądź co bądź niektórych czołowych polskich piłkarzy…
– Nie chcę i nie będę mówił o nazwiskach. Do tego, co wcześniej powiedziałem, dodam jeszcze, że w granicach omawianych kryteriów istotnym elementem jest przydatność dla zespołu i określone predyspozycje. W drużynie znaleźli się piłkarze, którzy w naszej – trenerskiej – ocenie okazali się albo lepsi od pominiętych, albo też wykazują się wszechstronnością.
Nie mogę, w przeciwieństwie do kibica, podniecać się jedną czy dwiema strzelonymi bramkami w meczach ligowych. To, że któryś z zawodników nieźle spisuje się w zespole klubowym, że jest w swojej grze skuteczny, nie jest równoznaczne z tym, że sprawdzi się „na wyższej półce”, czyli na arenie międzynarodowej. Kończąc ten temat, powtórzę, że niezmiernie przykro było z kilku piłkarzy zrezygnować, ale też mam dla nich bardzo dużo szacunku za zaangażowanie i podjętą walkę o miejsce w kadrze. I nadal będę o nich pamiętał – tych kilku graczy nadal jest w kręgu obserwacji pod kątem gry w polskiej drużynie narodowej i szansę na przekonanie mnie do gry otrzymają w przyszłości. Rozmawiamy o polskiej reprezentacji niemal w przededniu najważniejszej próby, czyli przed finałami Euro 2008. Czego możemy się spodziewać po czerwcowych występach „biało-czerwonych”?
– Zacznę od tego, że jak każdy uczestnik mistrzostw, chcemy zajść w turnieju jak najdalej. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, jakie są ocze-
– Temat nieobecności Eduardo podczas Mistrzostw Europy to bardziej efekt medialnych przekazów i wszechobecności kamer – na wszystkich widzach zrobił wrażenie faul rywala, więcej się mówiło o tym, że faul był brutalny, wzywano do piętnowania boiskowego bandytyzmu, itp. Tymczasem historia zna znacznie gorsze przypadki, medialnie nie nagłaśniane. Oczywiście nieobecność Eduardo to strata dla Chorwatów, ale nie można przeceniać roli jednego piłkarza, nawet tak kreatywnego, jak reprezentant Chorwacji. Siłą tej reprezentacji jest to, że mają z kogo wybierać – jest grupa doświadczonych graczy, a Slaven Bilić to trener jeszcze na dorobku, ale już ze znakomitym warsztatem i umiejętnością ocenienia tego, czym dysponuje. A dysponuje świetnym zespołem, który odegra znaczącą rolę na Mistrzostwach Europy. Dodam też, że mecze Chorwatów zawsze przypadają mi do gustu – grają, powiedziałbym, futbol najbardziej zespołowy, oparty na konsekwencji w operowaniu piłką i podejmowaniu szybkich i dobrych decyzji. Było to szczególnie widoczne w obu meczach eliminacyjnych z Anglią, przez ekipę Bilicia wygranych bezdyskusyjnie. Austria, gospodarz turnieju, jest przez wielu z góry skazywana na porażkę, na to, że do fazy pucharowej turnieju nie awansuje…
|31
nowy czas | 6 czerwca 2008
sport
EURO 2008 – Co nie znaczy, że rywale Austriaków już z góry mogą sobie dopisać po trzy punkty. Ekipa gospodarzy – będą czuli presję trybun, choć z drugiej strony nikt od nich cudów nie oczekuje, co więcej, są czasem przedmiotem kpin i szyderstw, głównie ze strony własnych kibiców. Nie chcę przez to powiedzieć, że Austriacy są najsłabszą drużyną w tej grupie – to dopiero pokaże boisko. Trener Hickersberger powołał do drużyny kilku zaawansowanych wiekowo graczy, ale to może być argument „za” – nic nie zastąpi doświadczenia, a dla tych właśnie piłkarzy turniej rangi mistrzowskiej na własnych stadionach to ostatnia okazja do odniesienia sukcesu w karierze. Na pewno będą wychodzić ze skóry, żeby osiągnąć dobry wynik. Kto jest w Pana ocenie faworytem do tytułu mistrzowskiego?
– Nie wskażę jednego zdecydowanego kandydata do złotego medalu. Nie powiem też nic rewelacyjnego – w gronie ewentualnych triumfatorów Mistrzostw Europy wymieniłbym omawianych już Niemców, nie można zapominać o Francji i Włochach, na swój spektakularny sukces czekają kibice reprezentacji Hiszpanii. Wspomniałem o Chorwatach – oni też mogą zajść daleko, podobnie jak ekipa Portugalii. Tak naprawdę cała szesnastka drużyn ma równe szanse na końcowy sukces, tylko dla niektórych ten sukces ma inny wymiar. Dla jednego z zespołów korzystnym w odbiorze kibiców będzie awans do drugiej części mistrzostw, dla innych odpadnięcie w półfinale może stanowić porażkę. Generalnie – od pierwszego dnia turnieju każdego trenera i każdego piłkarza czeka ciężki bój o każdy punkt, o każdego gola. Na koniec rozmowy odejdźmy od futbolu. Czym w wolnych chwilach zajmuje się Leo Beenhakker? Jakie jest Pańskie hobby?
– Kocham wręcz grę w golfa, sporo czasu spędzam na polach golfowych. Potrafię i lubię grać w szachy, także łowienie ryb stanowi dla mnie miły odpoczynek. Szczerze jednak mówiąc, czasu wolnego mam niewiele. Mógłbym odpowiedzieć, że swoją pracę traktuję jak hobby, ale to nie do końca prawdziwe. Dlatego też kwestię czasu wolnego od obowiązków zawodowych i wykorzystania tych chwil na rozrywkę postrzegam w ten sposób – wszystko to, co nazywamy hobby, to jest to coś, na co zawsze brakuje nam czasu. I dlatego tak za rozrywką niezawodową tęsknimy. A kiedy już mamy okazję się w jakiś sposób zrelaksować, to wtedy ze zdziwieniem przychodzi refleksja, że czas płynie szybko. Jak w życiu.
W klubie CARGO szegóły na str. 28
W oczach ekspertów… JERZY ENGEL
MICHAŁ LISTKIEWICZ
By ły tre ner re pre zn ta cji Pol ski
Pre zes PZPN
Będą to bardzo interesujące ME, z tego względu, że jak pokazują rozgrywki klubowe, pojawiają się nowe zespoły, nowe siły w Europie i na tej imprezie także należy się spodziewać wielu niespodzianek. Organizacyjnie wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, jak to u Szwajcarów, a sportowo w każdej grupie faworyci mogą mieć duże problemy – z pewnością będzie bardzo ciekawie. Słuchając trenera, powinniśmy wyjść z grupy, a po takim awansie wszystko już jest możliwe. Jest szansa, by na tych mistrzostwach zrobić krok do przodu. Obawy oczywiście są zawsze, ale zespół ten ma już pewne doświadczenie, wielu grało już na dużych imprezach i mogą oni stanowić trzon tego zespołu. Jeśli miałbym wskazać na jeden zespół, to byłaby to Holandia lub Włochy. Mają oni wielu młodych piłkarzy oraz wielu doświadczonych, wciąż grających na wysokim poziomie. Widzę w tej roli Rumunów. Łatwo wygrali grupę eliminacyjną, grali ładny i skuteczny futbol, wiem, że na mistrzostwa szykują kolejne niespodzianki. Jest kilku takich piłkarzy, ale nie wiemy, czy będą mieli szansę wystąpić, gdyż walka w ich reprezentacjach o miejsce w składzie będzie bardzo ciężka. Mam tu na myśli francuskiego napastnika Benzemę, czy piłkarzy Chorwacji, takich jak Kranjćar. W zasadzie w każdej reprezentacji jest piłkarz, co do którego można podejrzewać, iż zostanie na tych mistrzostwach gwiazdą.
JAN TOMASZEWSKI Le gen dar ny bram karz re pre zen ta cji Pol ski
Jeśli chodzi o sprawy sportowe, to trudno spodziewać się jakichś nowych taktyk. Wszystkie drużyny będą grały na zasadzie pełnego zabezpieczenia własnej bramki, bo nie ma takich drużyn grających typowo ofensywnie. Będzie to dla mnie gra, szczególnie w eliminacjach, na przetrwanie i wyjście z grupy, oczywiście poza grupą C. Jestem przerażony tym, co mówi Beenhakker, że jedziemy po złoto, a Niemcy są słabi i do ogrania. Uważam, że Beenhakker nie zachowuje się profesjonalnie, we wszystkich wywiadach podkreśla słowa: „step by step”, czyli „ krok po kroku”. Dla mnie mówienie o złocie to jest powielanie Engela przed mistrzostwami świata. Niepotrzebnie piłkarze znajdują się pod presją, a tym samym mobilizuje to rywali. Obecność Jana De Zeeuw w kierownictwie kadry spowodowała, że nie tylko kibice, ale sami zawodnicy mają zastrzeżenia co do składu. Jeśli nie bierze się pod uwagę najlepszych strzelców polskiej ligi, Wichniarka czy Jelenia, to znaczy, że te powołania były tzw. menedżerskimi. Uważam, że jeśli nasi wyjdą z grupy, to będzie wielki sukces. Wygra jedna z tych drużyn, która wyjdzie z grupy C. Jest to „grupa śmierci”, zestawienie rutyny (Włochy i Francja) z młodością (Holandia i Rumunia). Wyjście z niej na pewno wzmocni psychicznie zespół, a ktoś z wielkiej trójki musi odpaść. Jak wyjdzie ten teoretycznie najsłabszy (Rumunia), to ma szanse zrobić furorę i stać się „czarnym koniem” tych mistrzostw. Uważam, iż takiego „czarnego konia” jak Grecja w poprzednich mistrzostwach, w tych nie będzie. Chociaż jeśli można do takiego miana zaliczyć Chorwację lub Rumunię, to stawiałbym na nich. Do piłkarzy, którzy mogliby zaistnieć, zaliczyłbym: rumuńskiego napastnika Cipriana Maricę, który ma szanse wybić się, gdy wyjdą z grupy, oraz dwóch Holendrów, którzy mogą być gwiazdami: Robin van Persie i Wesley Sneijder. Trudno brać pod uwagę któregoś ze „starych” Włochów czy Francuzów.
Od strony sportowej będą to wspaniałe mistrzostwa, na najwyższym jak dotychczas poziomie w historii. Będzie gra otwarta, widowiskowa. Od strony pozasportowej, tak myślę, że będą średnie – nie wyczuwa się w Austrii i Szwajcarii klimatu zbliżającej się wielkiej imprezy. Na pewno nie będzie tego, co w Portugalii, po pięciu dniach ludność państw gospodarzy zapomni, że mistrzostwa się odbyły. Jeśli chodzi o sędziowanie, pojawi się piąty sędzia, który będzie kontaktował się z głównym, a zapis video będzie służył pomeczowej weryfikacji decyzji sędziego dotyczącej karania indywidualnego piłkarzy. Wierzę i czuję, że Polacy wyjdą z grupy, a może i powalczą o coś więcej. Serce mówi, że Polska, a następnie Hiszpania, której kibicuję od wielu lat i liczę, że w końcu coś ugra na wielkiej imprezie. Rozum podpowiada jednak, że Francja. Chciałbym, aby takim „czarnym koniem” była nasza reprezentacja, a w następnej kolejności reprezentacja Rosji. Piłka rosyjska uczyniła wielki postęp, piłkarze też grają coraz lepiej i osiągają sukces, czego doskonałym przykładem jest postawa Zenitu. Jeśli nie na tej imprezie, to z pewnością za dwa lata na MŚ. Liczę, że pojawi się jakiś młody piłkarz, debiutant, który przyćmi gwiazdy już mocno świecące, ale nie potrafię wskazać takiego nazwiska.
ANTONI PIECHNICZEK By ły tre ner re pre zen ta cji Pol ski
Dla nas wyjątkowe, bo pierwsze w historii, a ogólnie to bardzo ciekawe – i każdy wynik jest tutaj możliwy. Szkoda, że nie ma reprezentacji Anglii, ale gwiazdy ligi angielskiej pojawią się przecież w innych państwach. Na razie panuje hurraoptymizm w temacie naszego wyjścia z grupy, ale ja bym te szanse oceniał pół na pół. Nasza grupa składa się z silnych reprezentacji Niemiec i Chorwacji, oraz gospodarza, z którym zawsze gra się ciężko. Gdybyśmy mieli w ataku takich zawodników jak ma trener Niemiec, to nie martwiłbym się o nasz zespół, jednak patrząc na skład naszego ataku, nie widzę następców gwiazd sprzed lat. Myślę, że tym razem wygrają faworyci – za takich z pewnością uznać można Włochów. Czas najwyższy, żeby przebudzili się Hiszpanie, sądzę, że prym na tych mistrzostwach będą wiodły reprezentacje południa Europy. Moim zdaniem przeciwstawić im się mogą tylko Niemcy albo Holendrzy. Gdybym miał na siłę wskazać taki zespół, to widzę Chorwację i Polskę. Jeśli chodzi o naszą reprezentację, to trzeba stwierdzić, że trener dokonał niesamowitej rzeczy, jaką jest cały PR wokół zespołu. Takiej atmosfery i optymizmu stworzonego wokół reprezentacji nie było nigdy wcześniej i to musi się udzielać zawodnikom i ich wzmacniać. Czy będzie ich na to stać – zobaczymy. Jeśli chodzi natomiast o Chorwatów, to oni zawsze mieli piłkarzy „komandosów”, którzy mogą zagrać wielką piłkę. Stać ich na wiele, grają, nie grzeją ławy w europejskich klubach, poza tym to też południowcy. Historia uczy, że łatwiej jest taką gwiazdą zostać na mistrzostwach świata niż Europy. Będę oglądał te mistrzostwa przez pryzmat gwiazd, które już zabłysnęły w tym roku w pucharach, i ciekawe, czy będą oni potrafili jeszcze raz zagrać na sto procent swoich możliwości.
9UMCŖGO[ 2CģUVYW URQUÏD PC \CġQŖGPKG MQPVC DCPMQYGIQ Y 9KGNMKGL $T[VCPKK a bankowego 1VYCTEKG MQPVC Y PCU\[O DCPMW LGUV DCTF\Q ġCVYG 9 YKøMU\QĸEK RT\[RCFMÏY Y[UVCTE\[ V[NMQ LGFGP FQYÏF VQŖUCOQĸEK s RCU\RQTV NWD FQYÏF QUQDKUV[ <C LGF[PKG OKGUKøE\PKG RT\G\ RKGTYU\G VT\[ OKGUKäEG OQŖPC MQT\[UVCæ \ YKGNW HWPMELK MQPVC 5KNXGT RQ\YCNCLäE[EJ QU\E\øF\Kæ 6YÏL E\CU K RKGPKäF\G 5ä VQ PC RT\[MġCF MCTVC FGDGVQYC 8KUC MVÏTGL OQŖPC WŖ[YCæ
YG YU\[UVMKEJ RNCEÏYMCEJ CMEGRVWLäE[EJ MCTVø 8KUC ECġQFQDQY[ FQUVøR FQ RKGPKøF\[ K /QPG[ 6TCPUHGT %CTF
WOQŖNKYKCLäEC U\[DMKG K DG\RKGE\PG RT\GU[ġCPKG RKGPKøF\[ FQ FQOW 2Q VT\GEJ OKGUKäECEJ DøF\KG UVQUQYCPC PQTOCNPC QRġCVC Y Y[UQMQĸEK <CRTCU\CO[ PC TQ\OQYø LGU\E\G F\KUKCL 2TCEQYPKE[ PCU\[EJ QFF\KCġÏY RQOQIä 2CģUVYW FQġäE\[æ FQ ITQPC PCU\[EJ MNKGPVÏY
Q M N 6[ \P K G E ø K U OKG GT YU\G RK RT \G\ UKäEG OK G
<CRTCU\CO[ FQ PCU\[EJ QFF\KCġÏY YYY NNQ[FUVUD EQO YGNEQOG
1HGTVC LGUV UMKGTQYCPC FQ PQY[EJ MNKGPVÏY QTC\ QUÏD RQUKCFCLäE[EJ QDGEPKG MQPVC %NCUUKE K %CUJ MVÏTG \FGE[FWLä UKø PC \OKCPø TQF\CLW MQPVC FQ ITWFPKC TQMW 1VYCTEKG MQPVC LGUV W\CNGŖPKQPG QF PCU\GL QEGP[ 2CģUVYC U[VWCELK #D[ \ġQŖ[æ YPKQUGM Q QVYCTEKG MQPVC PCNGŖ[ OKGæ WMQģE\QPG NCV $CPM \CUVT\GIC UQDKG RTCYQ FQ Y[EQHCPKC QHGTV[ Y FQYQNPGL EJYKNK +PHQTOWLGO[ ŖG YPKQUGM Q \CġQŖGPKG PQYGIQ MQPVC PCNGŖ[ Y[RGġPKæ Y Lø\[MW CPIKGNUMKO %CġC RT\[U\ġC MQTGURQPFGPELC \ DCPMKGO DøF\KG TÏYPKGŖ RTQYCF\QPC Y Lø\[MW CPIKGNUMKO