nowyczas2008/098/033

Page 1

solIdArnI Z grUZjĄ 14-15

KUlInArIA dlA CIAłA, sZTUKA dlA dUCHA

W soBoTĘ PrZed BryTyjsKIM

– TAKI PoMysł MIAł PIoTr ŻUKoWsKI,

PArlAMenTeM WIATr

orgAnIZATor PolsKIego sToIsKA nA

roZWIeWAł grUZIŃsKIe FlAgI.

sHoredITCH FesTIVAl. eFeKT?

Były WŚrÓd nICH I PolsKIe

PrZeCZyTAjCIe…

LONDON 22 August 2008 33 (98) nowyczas.co.uk FREE ISSN 1752-0339

PolIsH ArT BArBeqUe

NEW TIME

4

THE POLISH WEEKLY PETYCJA DO DZIENNIKA „THE TIMES” Można jeszcze składać podpisy pod petycją skierowaną do redaktora naczelnego „The Times” w sprawie przeprosin za artykuły oskarżające Polaków o współodpowiedzialność za Holocaust. Organizacja Polish Professionals organizuje akcję mającą na celu obronę dobrego imienia Polski i Polaków. Pierwszym krokiem jest petycja, w której organizacja domaga się sprostowania i przeprosin za obrażające Polaków publikacje. Zebrano już tysiąc podpisów. Można składać je na stronie: www.thepetitionsite.com/5/campaignfor-historical-truth. List do redaktora „The Times” 2 RECENZJE

„Somers Town”

Piłkarze Adrian Hermaszuk i Paweł Kiertyka reprezentujący barwy londyńskiego klubu Inko Team FC zostali powołani na zgrupowanie angielskiej reprezentacji w futsalu. Mają szansę zagrać w turnieju eliminacyjnym Mistrzostw Świata, który zostanie rozegrany w lutym 2009 roku. W lipcu Inko awansowało do finału turnieju Umbro Fives, w którym udział wzięło 1500 zespołów z całej Anglii. Zagrają na Wembley 29

Wspólne przygody, pierwszy wypity razem alkohol, kradzież i miłosna fascynacja piękną Francuzką zmienia przypadkowe spotkanie we wspólne odkrywanie świata. Leniwe kadry i długie ujęcia, bez niepotrzebnych efektów nadają odpowiednie tempo tej opowieści. Somers Town już na ekranie kin! 19

Pomnik, który już straszy Mikołaj Skrzypiec

Odsłonięty niedawno monument poświęcony pamięci Gilesa Harta budzi przerażenie ludzi wypoczywają-cych w Ravenscourt Park. Tak wynika z listu Angeli Clarke. przewodniczącej Hammersmith Society, który opublikowano w lokalnej gazecie.

Pani Clarke nie ma wątpliwości – pomnik powinien z parku zniknąć. Nie dość, że rzuca się w oczy i stoi w nieodpowiednim miejscu, jest – jej zdaniem – do tego odrażająco brzydki. Hammersmith Society zrzesza ludzi, którzy działają na rzecz poprawy standardu życia w dzielnicy. Poprzez rozmowy, petycje i inne „działania”, stowarzyszenie dzielnie pracuje nad przybliżeniem idealnej ich zdaniem wizji parków, zabytków i terenów rekreacyjnych. A tych w tej części miasta jest po prostu za mało. Nic dziwnego, że pomnik, który stanął w Ravenscourt Park nieopodal Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego, zwrócił uwagę czujnych społeczników. Angela Clarke protestowała już w tej sprawie wcześniej, podczas obrad

komisji ds. planowania przy władzach dzielnicy. Według Wiktora Moszczyńskiego, rzecznika prasowego Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, projekt pomnika komisja przyjęła wtedy jednogłośnie. Idea jego budowy poświęcona jest pamięci Gilesa Harta, londyńczyka zabitego w zamachach 7 lipca 2005 roku. Hart zapisał się w polskiej historii jako założyciel Polish Solidarity Campaign, która organizowała pomoc i środki dla „Solidarności” w latach 80. Przez całe życie był gorącym orędownikiem idei Polski niepodległej. Do tego aktywnie działał na rzecz równości i praw człowieka. Pomnik takiej osoby umieszczony w parku tak blisko jednego z najważniejszych ośrodków polonijnych, wszystkim wydawał się być

pomysłem wprost idealnym. Ceremonia odsłonięcia zgromadziła około stu osób – Polaków i Brytyjczyków, o wydarzeniu informowały angielskie i polskie media. Nikt poza panią Clarke występującą „z ramienia” Hammersmith Society nie protestował. Z jej listu wynika jednak niezbicie, iż pomnik jest wielkim zmartwieniem i powodem lęku „wielu osób”. Należy zatem ten „meteoryt obcych” jak najprędzej przestawić w inne miejsce, by już więcej nikomu nie przysporzył „złych doznań” ani estetycznego niesmaku – sugeruje autorka. Powołuje się do tego na zapisy, które zabraniają budowy czegokolwiek na terenach zielonych i wzywa do „obrony parku

Opowiadania przygodowe 18 Za wcześnie jest, by tworzyć portret współczesnej emigracji polskiej. Aby wyciągnąć wnioski, potrzebny jest dystans. Emigracja trwa, nie sportretowano jeszcze poprzedniej.


2|

22 sierpnia 2008 | nowy czas

” Pią tek, 22 sierP nia, Ce za re go, Hi Po li ta 1862

1864

Urodził się Claude Debussy, francuski kompozytor (impresjonizm muzyczny); twórca m.in. „Światła księżyca z Suite bergamasque”, „Dziewczyny o włosach jasnych jak len”. Powstanie Czerwonego Krzyża. 19 europejskich państw podpisało konwencję w sprawie polepszenia losu rannych żołnierzy podczas konfliktów zbrojnych.

so bo ta, 23 sierP nia, Fi li Pa, ró ży 1931 1939

Zmarł Rudolf Valentino, amerykański aktor filmowy; najsłynniejszy gwiazdor kina niemego. W Moskwie podpisany został niemiecko-sowiecki pakt o nieagresji oraz tajny pakt Ribbentrop-Mołotow o IV rozbiorze Polski.

nie dzie la, 24 sierP nia, bar tło mie ja, je rze go 1530

1989

Urodził się Iwan IV Groźny, car Rosji; zreformował państwo, stosował terror; podbił chanaty – kazański i astrachański. Walczył ze Szwedami i Polakami o Inflanty. Tadeusz Mazowiecki otrzymał misję tworzenia rządu i został pierwszym niekomunistycznym premierem od 1945 roku.

Po nie dzia łek, 25 sierP nia, lu dwi ka, lu izy 1900 1930

Zmarł Fryderyk Nietzsche, niemiecki filozof. Współtwórca idei „nadczłowieka”. Jego poglądy wulgaryzowała ideologia hitleryzmu. Urodził się Sean Connery, niezapomniany odtwórca roli Jamesa Bonda.

wto rek, 26 sierP nia, ma rii, san dry 1789

1910

Zgromadzenie we Francji uchwaliło Deklarację Praw Człowieka i Oby watela, głoszącą m.in. wolność osobistą, równość obywateli, nietykal ność własności prywatnej. Rozpoczęła się trzydniowa Międzynarodowa Konferencja Kobiet Socjalistek w Kopenhadze. Na konferencji ustalono m.in. coroczne przeprowadzanie święta kobiet.

Śro da, 27 sierP nia, jó ze Fa, mo ni ki 1894 1928

Urodził się Kazimierz Wierzyński, poeta; współtwórca grupy poetyckiej Skamander. Autor wielu utworów poetyckich. Podpisano pakt Brianda-Kellogga, w którym państwa zobowiązują się do pokojowego załatwiania spraw spornych. Do końca 1929 podpisały się pod nim 54 kraje.

Dobrze zorganizowany Czas jest najlepszym dowodem na zorganizowany umysł. Isaac Pitman

listy@nowyczas.co.uk James Harding Editor-in-chief of The Times online.editor@timesonline.co.uk 20 August 2008 Dear Mr. Harding, On 26th July, The Times published an article by Giles Coren that was particularly insulting to the Polish people. According to the author our ancestors amused themselves at Easter by locking Jews in the synagogue and setting fire to it. We have been told that we the modern Polacks (...) should clear off out [of England] and Mr Coren’s response to the outraged comments was that Poles remain in denial about their responsibility for the Holocaust. Please find below links to the above mentioned articles: www.timesonline.co.uk/tol/comment/co lumnists/giles_coren/article4399669.ece www.timesonline.co.uk/tol/comment/co lumnists/giles_coren/article4445423.ece We fully recognise the author’s right to express his views regarding the immigration; however we cannot accept misleading statements and outright lies about Poland and its

history, which may be interpreted as facts by the readers. As a group of young Poles living and working in the UK, as well as regular readers of The Times, we feel very saddened that this very newspaper supports journalism of such questionable quality. We have launched a petition called Campaign for historical truth, allowing people worldwide to express their objection to Giles Coren’s comments. Our petition is attracting interest in the United Kingdom, Poland and other countries. We, as well as the supporters of our petition, expect that The Times publishes an appropriate apology for the false accusations levied in the article and for the derogatory terms used by Giles Coren. The petition can be accessed following the link below. We believe you will find some of the comments very interesting. /www.thepetitionsite.com/5/campaignfor-historical-truth-fighting-againstlibel-in-the-mainstream-media-aboutpoland-and-its We hope that the lack of reaction from your editorial colleagues until now is more a consequence of

insufficient historical knowledge and not a sign of tolerance to xenophobia. We would like to take this opportunity to recommend a very good book entitled “Forgotten Holocaust: The Poles Under German Occupation 1939-1944” by Richard C. Lukas. We are also planning a series of events involving representatives from Polish and Jewish communities, which would present different angles of the WWII history in Poland. We would be grateful if The Times participated in this initiative. We would find it very helpful to meet you in the course of this or next week to present our petition and discuss the initiative. Please feel free to contact us on the telephone numbers or email addresses below. Kind regards, Michal Nowak M.Nowak@polishprofessionals.org.uk Mobile: 07878483259 Michal Kawski Michal.Kawski@yahoo.co.uk Mobile: 07795065511 On behalf of Polish Professionals in London and 958 people who have already signed the petition.

z teki andrzeja liCHoty

Czwar tek, 28 sierP nia, Pa try Cji, ade li ny 1963 1991

Czarnoskóry pastor Martin Luther King powiódł marsz protestacyjny w Waszyngtonie. Protestujący sprzeciwiali się dyskryminacji rasowej. Spotkanie ministrów spraw zagranicznych Francji, Polski i RFN w Weimarze, zadeklarowano zacieśnienie współpracy, głównie przygranicznej, a także działania na rzecz bezpieczeństwa ogólnoeuropejskiego.

razy więcej owiec niż ludzi zamieszkuje Nową Zelandię, ogłosiło stowarzyszenie Meat and Wool. Owiec żyje tam 34 mln a ludzi – 4,2 mln.

8

tys. funtów wart jest złoty krzyż z VII wieku, znaleziony za pomocą wykrywacza metalu na farmie rolnej w Nottinghamshire.

25

Czas na nowe miejsCa! Jeśli nie możesz znaleźć „Nowego Czasu” w sklepie lub nieopodal domu, gdziekolwiek mieszkasz – daj nam znać!

0207 639 8507 dystrybucja@nowyczas.co.uk

63 King’s Grove, London SE15 2NA Tel.: 0 207 639 8507, redakcja@nowyczas.co.uk, listy@nowyczas.co.uk RedakToR naczelny: Grzegorz Małkiewicz (g.malkiewicz@nowyczas.co.uk) Redakcja: Teresa Bazarnik (t.bazarnik@nowyczas.co.uk), Grzegorz Borkowski (Southampton, g.borkowski@nowyczas.co.uk), Marcin Piniak (m.piniak@nowyczas.co.uk), Elżbieta Sobolewska (e.sobolewska@nowyczas.co.uk) FelIeTony: Krystyna Cywińska, Wacław Lewandowski, Michał Sędzikowski, Przemysław Wilczyński RySUnkI: Andrzej Krauze, Andrzej Lichota zdjęcIa: Piotr Apolinarski, Damian Chrobak, Grzegorz Lepiarz, Agnieszka Mierzwa, Maricn Piniak WSpółpRaca: Małgorzata Białecka, Irena Bieniusa, Justyna Daniluk, Włodzimierz Fenrych, Katarzyna Gryniewicz, Wojciech Goczkowski, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Przemysław Kobus, Daniel Kowalski, Grzegorz Ostrożański, Łucja Piejko, Bartosz Rutkowski, Mikołaj Skrzypiec, Alex Sławiński, Jakub Sobik, Aleksandra Solarewicz, Tomasz Tułasiewicz; STaŻ dzIennIkaRSkI: Joanna Bąk, Paweł Rosolski; STaŻ MaRkeTInGoWy: Magdalena Kubiak

dzIał MaRkeTInGU: tel./fax: 0207 358 8406, mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk Jakub Piś (j.pis@nowyczas.co.uk), Justyna Krawczyk (j.krawczyk@nowyczas.co.uk)) WydaWca: CZAS Publishers Ltd. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.

Prenumeratę zamówic można na dowolny adres w UK, bądź też w krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.

Formularz Imię i nazwisko........................................................................... Rodzaj Prenumeraty................................................................. Adres.............................................................................................

PłatnoŚć ........................................................................................................ liczba wydań

uk

ue

13

£25

£40

26

£47

£77

52

£90

£140

Czas PublisHers ltd. 63 kings grove london se15 2na

Kod pocztowy............................................................................ Tel................................................................................................. Prenumerata od numeru .................................. (włącznie)


|3

nowy czas | 22 sierpnia 2008

czas na wyspie

Galeria Bezdomna w Londynie horeditch Town Hall stanie się siedzibą czterodniowej wystawy fotograficznej, którą w ramach Galerii Bezdomnej organizuje grupa Polish deConstruction. Fotografowie-debiutanci, hobbyści i profesjonaliści „pokaşą się� w dniach 12-15 września. Organizatorzy czekają na zgłoszenia. Jest to doskonała okazja do zaprezentowania swoich prac. Bo jak napisali na swojej stronie internetowej (www.galeriabezdomna.art.pl) pomysłodawcy projektu: „Galeria Bezdomna ma umoşliwić pokazanie się publiczności tym wszystkim, którzy w innym przypadku nie mieliby takiej szansy. Tym, których nie stać na wystawienie się w szacownych galeriach i tym, którym nigdy w şyciu nie przyszłoby to do głowy. To szansa dla studentów fotografii i początkujących fotografów na bycie zauwaşonym. Dla profesjonalistów to moşliwość pokazania swoich autorskich prac, których czasem nie wkłada się do komercyjnych portfolio. Dla amatorów okazja do podzielenia się swoimi zdjęciami z gronem nieco szerszym niş rodzina i krąg najblişszych przyjaciół. Dla nieśmiałych zaś zachęta do wyciągnięcia odbitek z szuflady.� Galeria Bezdomna powstała za

S

Pomnik, który juş straszy dokończenie ze str. 1 przed zalewem� wątpliwej jakości budowli. Daje tym samym kolejny przykład obywatelskiej postawy Brytyjczyków, ale i w ślepy sposób zaprzecza wszystkim tak bardzo tu hołubionym tradycjom demokracji. Wiktor Moszczyński, którego działania przyczyniły się do powstania monumentu twierdzi, şe Angeli Clarke nie uda się pomnika przenieść. – Jej argumenty to nonsens! Trzeba pamiętać o tym, co ten pomnik symbolizuje i co dla wielu ludzi oznacza – mówi Moszczyński. – A fakt, şe budzi on u niektórych konsternację czy powoduje poczucie dysharmonii z otoczeniem parku działa moim zdaniem tylko na jego korzyść – dodaje. Na efekty krucjaty pani Clarke trzeba będzie jeszcze poczekać, chociaş wiadomo juş, şe namawia władze do powołania następnego stowarzyszenia: Przyjaciół Parku Ravenscourt. Jego zadaniem będzie zdobycie przez park specjalnej nagrody, tzw. Zielonej Flagi. Ten absurdalny cel zdaje się być najwaşniejszy, więc „meteoryt obcych� będzie musiał ustąpić miejsca waşniejszym ideom. Mikołaj Skrzypiec

sprawÄ… dwĂłch polskich fotografĂłw: Tomka Sikory i Andrzeja Ĺšwietlika. PierwszÄ… wystawÄ™ zorganizowali w Warszawie, przy ul ZĹ‚otej, w przezna-

Coraz więcej pieniędzy Imigranci zarobkowi pracujący w Irlandii przesłali w 2007 roku do swoich krajów o wiele więcej pieniędzy niş pierwotnie przewidywano. Pracownicy z Europy Środkowo-Wschodniej przesłali do swoich rodzin w ubiegłym roku ponad 1,5 mld euro czyli trzy razy więcej niş w roku 2006. Dane uzyskane z raportów wschodnioeuropejskich banków wyraźnie pokazują, şe przewidywane przez Centralny Urząd Statystyczny (The Central Statistics Office) 570 mln euro było kwotą zdecydowanie zanişoną. Wielu imigrantów pracujących w

Irlandii wydaje tylko niewielką część zarobionych pieniędzy na swoje potrzeby, natomiast znaczna część dochodów zostaje przeznaczona na pomoc rodzinom mieszkającym w kraju. Według danych Narodowego Banku Polskiego nasi rodacy zatrudnieni na Zielonej Wyspie wysłali do kraju ponad 1,3 mld euro. Dane te prawdopodobnie równieş nie mają pokrycia w rzczywistości, gdyş tylko niespełna 50 proc. Polaków uşywa do tego celu kanałów bankowych. Jak pokazują statystyki, większość transakcji nie jest oficjalnie rejestrowa-

dover-francja promy taniej

0844 847 5040

czonej do remontu kamienicy z przełomu XIX i XX wieku, udostępnionej przez Tadeusza Matana, właściciela laboratorium Foto Relax.

nych, gdyş firmy specjalizujace się w przesyłaniu pieniędzy (np. Western Union) nie ujawniają sum przelewów, a Polacy bardzo często przewoşą pieniądze w gotówce, kiedy udają się w odwiedziny do kraju. Dla porównania, dane z Narodowego Banku Litwy mówią o przesłaniu 84 mln euro przez Litwinów w 2007 roku oraz 39 mln w roku 2008. John Beggs – ekonomista z Allied Irish Bank nie przewiduje, aby napływ emigrantów zarobkowych zmniejszył sie wyraźnie w najblişszych latach. Daleki jest równieş od twierdzenia, şe odpływ pieniędzy wysyłanych do Europy Środkowo-Wschodniej ma jakikolwiek negatywny wpływ na gospodarkę Irlandii. Mówimy tutaj o sumie nie

Do dzisiaj, pod szyldem Bezdomnej, pokazało się kilkuset autorów – w wielu miastach Polski i świata, od Nowego Yorku po San Jose na Kostaryce. Na liście miejsc wystawienniczych Wielkiej Brytanii był juş raz Londyn, w 2004 roku. Wtedy fotografowie pokazali się w starej fabryce na Hackney, mając do dyspozycji około dwa tysiące metrów kwadratowych. Zgodnie z ideą, wystawy na ogół organizuje się w pustostanach, miejscach przeznaczonych do remontu, których właściciele oddają je artystom za darmo, bo teş galeria w şaden sposób na wystawie nie zarabia. Fotografowie stają się swoimi kuratorami, sami wymyślają sposób prezentacji swoich prac, sami je wieszają. Za kolejną edycję Bezdomnej w Londynie zabrała się grupa Polish deConstruction. Wszyscy fotografowie, niezaleşnie od dorobku, zainteresowani udziałem w tym projekcie, mogą rejestrować się na stronie PdC: www.polishdeconstruction.org. Wieszanie prac odbędzie się w piątek, 12 września. Uczestnicy muszą być zaopatrzeni we wszystkie narzędzia, jakie są potrzebne, by fotografie trzymały się ściany.

ElĹźbieta Sobolewska

przekraczającej 1 proc. GDP [Gross Domestic Product – Produkt Krajowy Brutto, przyp. red.]. Z pewnością nie jest to odpływ pieniądza, który miałby wyraźne skutki dla bilansu ekonomicznego naszego kraju – powiedział Beggs. Zdaniem ekspertów finansowych pomimo recesji, w jakiej obecnie pogrąşa się irlandzka gospodarka, wspomniana tendencja do przesyłania coraz większych sum pieniędzy przez emigrantów zarobkowych będzie się nasilała, a sprzyjać temu będą lepsze zarobki oraz wzrost liczby kont bankowych otwieranych przez Polaków na Wyspach.

Paweł Rosolski

25

* GBP

7ARUNKI I POSTANOWIENIA #ENA ĂŁ DOTYCZY WYBRANYCH REJSĂŠW POZA OKRESEM SZCZYTU DO DNIA /BOWIÂ?ZUJE OPŠATA W WYSOKOuCI ĂŁ W PRZYPADKU ZMIAN W REZERWACJI #ENA MO–E ULEC PODWY–SZENIU W NASTĂ PSTWIE DOKONANIA ZMIAN W REZERWACJI :APŠACONE REZERWACJE NIE PODLEGAJÂ? ZWROTOWI /FERTA DOSTĂ PNA DO WYCZERPANIA BILETĂŠW ORAZ JEST WA–NA JEDYNIE JAKO CZĂ u½ REZERWACJI DOKONANEJ NA PODRʖ W OBIE STRONY $ODATKOWE OPŠATY OBOWIÂ?ZUJÂ? W PRZYPADKU WSZYSTKICH INNYCH REJSĂŠW /BOWIÂ?ZUJÂ? WARUNKI .ORFOLKLINE


4|

22 sierpnia 2008 | nowy czas

czas na wyspie

Polish Art Barbeque Shoreditch, jedna z najbardziej trendy wśród aspirujących artystów i niekonwencjonalnych biznesmenów dzielnica Londynu ma też swój festiwal, który – jak większość tego typu imprez w tym mieście – służy budowaniu przyjaznych i pozytywnych relacji między odrębnymi narodowościowo społecznościami. W tym roku stworzono sześć międzynarodowych stoisk. Było i polskie. Kulinaria dla ciała, sztuka dla ducha – taki pomysł miał Piotr Żukowski, organizator stoiska. Efekt? – stoisko przyciągnęło więcej uczestników festiwalu niż pozostałe i zdaniem organizatorów było po prostu najlepsze. – Jeżdżę ze swoim Polish Style BBQ na różne festiwale, można mnie spotkać na Brick Lane, ostatnio byłem na Glastonbury Festival – opowiada Piotr, któremu Shoreditch Trust, powierzył organizację polskiej reprezentacji. Festiwal ten ma to do siebie, że mieszkańcy dzielnicy i jej okolic mogą składać propozycje rozmaitych festiwalowych atrakcji, mają więc istotny wpływ na jego kształt. – Ubiegając się o miejsce na Shoreditch Festival zaproponowałem organizatorom polską kuchnię, w rezultacie dostałem możliwość zorganizowania całego polskiego stoiska – wyjaśnia Piotr Żukowski. W ten sposób kilku polskich artystów – malarzy, grafików i fotografów, wypełniło swoimi pracami namiot, przy którym Piotr serwował smakołyki ze swojego grilla. Styl, w jaki on i pomagający mu artyści urządzili stoisko, sprzyjał relaksowi. Wiklinowe fotele i stoliki zachęcały, by usiąść i porozmawiać, poznać autorów obrazów, wypić za wspólne zdrowie. – Nasza galeria była czymś wyjątkowym, nie było drugiej takiej – mówi Mariusz Czajkowski, który po tym, jak Piotr zamieścił w polskiej prasie ogłoszenie o poszukiwaniu artystów, skontaktował się z nim i pokazał w parku Shoreditch swoje obrazy powstałe z inspiracji sztuką Aborygenów. – Powiesiliśmy baner Polish Art i rozmawialiśmy z ludźmi o tym, co tutaj robimy, o naszej sztuce, życiu, naszym kraju. Odwiedziło nas mnóstwo osób, a kolega nawet coś sprzedał. Polska kuchnia robiła furorę, bez przerwy była kolejka, a u Chińczyka pustawo – śmieje się Mariusz.

Jedną z artystek, która pokazała swoje malarstwo, była Basia Bachota. – Po powrocie z Polski wzięłam się ostro za malowanie, a tu dzwoni Karolina (jedna z artystek prezentujących swoje prace), że jutro mam przywieźć obrazy! Niestety pracowałam w sobotę i nie mogłam pomóc im wieszać obrazki, ale w piątek, kiedy przywieźliśmy do parku swoje prace, wszyscy się poznaliśmy. To było bardzo ciekawe doświadczenie pokazać się w innym miejscu niż typowa galeria. Chociaż nic nie sprzedałam, to wiem, że pytano o moje prace i to jest Kulinaria dla ciała, sztuka dla ducha – taki pomysł miał Piotr Żukowski, organizator polskiego stoiska na Shoreditch Festiwal. Wiklinowe fotele i stoliki zachęcały, by usiąść i porozmawiać, poznać autorów obrazów Zdjęcia: Mariusz Czajkowski

najważniejsze, bo przecież nie przychodzili tam ludzie z zamiarem nabycia obrazów, lecz nastawieni na relaks. Słowem, doskonały pomysł. Organizatorzy festiwalu mieli zupełnie inną wizję polskiego stoiska. Piotr zaskoczył ich całkowicie. Spodziewali się ludowo-cepelianych propozycji – bursztyn i polska wioska, bo tak nasza kultura im się kojarzy. Tymczasem zaprezentowali się młodzi artyści, których sztuka bezpośredniego związku z Polską nie miała. Fotografie nie przedstawiały krakowskiego rynku, lecz np. Wietnamczyków. Ale towarzyszył im szyld Polish Art, pod którym – co się dla wielu gości stoiska okazało odkrywcze – żadna przaśna dzieweczka nie tańczyła krakowiaka. A na Polish Style BBQ natkniecie się już w najbliższą sobotę w Hyde Parku, na festiwalu The National Panorama Championship.

Elżbieta Sobolewska

CZY CHCESZ ROZWINĄĆ SWOJĄ INTUICJĘ? WYkład OTWaRTY: 6 WRZEśNIa (SObOTa) W gOdZ. 10-11 W programie: telepatia, channelling, Widzenie na odległość, prekognicja, przeWidyWanie przyszłości, psychometria, aura,podstaWy jasnoWidzenia. kurs W londynie i stopień: 6-7 Września ii stopień: 18-19 października proWadzi antoni przechrzta, dyrektor instytutu realizacji siebie. INfORmaCJE I ZapISY: TEl. 0797 144 7342; +48 607 387 737 bIURO@UZdRaWIaNIE.COm WWW.UZdRaWIaNIE.COm


|

nowy czas | 22 sierpnia 2008

czas na wyspie z redakCyjnedo dyŻuru

WykuPIĆ, Czy nIe?

Wypadek

00TV, czyli... licencja na oglądanie Czy oglądając w Wielkiej Brytanii cyfrowy Polsat powinienem płacić angielski odpowiednik abonamentu telewizyjnego? Według logiki nie powinienem, ale wokół słyszę podzielone opinie. Boję się, że dostanę karę. Co robić? – pyta w e-mailu do redakcji Mariusz z Southampton.

Odpowiedź na to pytanie wbrew pozorom nie jest prosta. Co więcej, wielu z naszych rodaków nie zadaje go sobie, gdyż wynajmują pokoje lub całe mieszkanie od osób prywatnych. Kiedy jednak wynajmujemy mieszkanie od agencji nieruchomości, możemy być pewni, że poprzedni lokatorzy przerejestrowali swoją licencję i nasze mieszkanie w komputerowych bazach danych TV Licensing figuruje już jako nieolicencjonowane. Dla nas, Polaków, niepłacenie abonamentu telewizyjnego jest faktem powszechnym, dla Anglików to jednak poważne przewinienie. I właśnie w tym momencie rusza do działania potężna machina mająca na celu zmusić nas do wykupienia licencji. Będziemy nękani cykliczną korespondencją, wreszcie odwiedzi nas kontroler. Urzędnicy nie zawahają się nawet przed nałożeniem na nas ogromnej, bo wynoszącej tysiąc funtów grzywny. – Czy jednak dotyczy to wszystkich? – pyta Mariusz z Southampton. – Wiem, że niektórzy moi znajomi nie oglądają telewizji, a jedynie filmy na DVD i nie przejmują się licencją. Minął rok i nie mieli żadnych problemów.

Znowu inni straszą, że wystarczy fakt posiadania telewizora, by podlegać obowiązkowi opłacania licencji. Ja mam w domu telewizor, ale nie podłączony do gniazdka anteny zbiorczej. Na dachu mam własną satelitę i odbieram legalnie cyfrowy Polsat, za który płacę abonament w Polsce. Wydaje mi się nonsensem płacenie jakiejś licencji brytyjskiej telewizji, jeśli jej nie oglądam. Proszę, wyjaśnijcie moje wątpliwości. Nie tylko Mariusz ma wątpliwości. Na różne opinie na temat TV Licensing, czyli brytyjskiej licencji telewizyjnej można natrafić na polskojęzycznych forach internetowych. Nie brak tam ostrzeżeń, by licencję niezwłocznie zapłacić, gdyż po wizycie kontrolera może być za późno, a kara tysiąc funtów może być naprawdę dotkliwa. Są jednak i opinie osób, które mają w domach telewizory i oglądają np. tylko polskie filmy na DVD i licencji nie płacą. Mało tego, rzekomo miały kontrolę i nie zostały ukarane. Tych drugich jest jednak znacznie mniej. Przeważają opinie, że obowiązek płacenia licencji dotyczy wszystkich posiadaczy telewizorów,

a kara jest raczej nieuchronna. Podobnego zdania jest Paweł z Southampton, zawodowo parający się montażem cyfrowych zestawów Cyfry Plus i cyfrowego Polsatu. – TV Licensing niewiele ma wspólnego z polskim abonamentem radiowo-telewizyjnym – wyjaśnia. – Jest to raczej coś w rodzaju podatku od posiadania telewizora. Na przykład sklepy sprzedające telewizory mają obowiązek sprawdzać dane adresowe osób kupujących i udostępniać je agencji pobierającej licencję. Oczywiście obowiązek dotyczy posiadaczy polskich cyfrówek. Nie ma co do tego żadnej dyskusji. Dla pewności o wykładnię poprosiliśmy także przedstawiciela agencji. Mayour Koyande z działu obsługi

klientów TV Licensing wyjaśnia: – Według prawa z 2003 roku potrzebna jest licencja telewizyjna zarówno do oglądania kanałów BBC, ITV, Chanel 4 i Five, jak i w przypadku odbioru telewizji kablowej lub satelitarnej. Jeśli ktoś korzysta na terenie Wielkiej Brytanii z transmisji satelitarnej spoza UK, w świetle naszego prawa także musi wykupić licencję. Pracownik TV Licensing wyjaśnił nam także, że obowiązek nie dotyczy osób, które mają w domach zestawy audiowizualne mogące odtwarzać dźwięk w jakości hi-fi i używają ich jedynie do słuchania muzyki. Nie starajmy się jednak interpretować tego pochopnie. Urządzeniem takim nie jest telewizor! Mamy telewizor w domu? Musimy zapłacić. Nawet niewidomy ma ten obowiązek, należy mu się jedynie 50 proc. zniżki. Koszt rocznego abonamentu za telewizor kolorowy wynosi 139,50 funtów.

Grzegorz Borkowski

Trwa śledztwo w sprawie ustalenia przyczyn wypadku autobusu, do którego doszło w poniedziałek 18 sierpnia około godz. 18:00 w miejscowości Alton w hrabstwie Staffordshire. Śmiertelna ofiara wypadku to 26-letni Polak. Trzy osoby znajdowały się w stanie krytycznym natomiast stan kolejnych czterech określano jako stabilny. Do szpitala z mniejszymi obrażeniami przetransportowano ponadto czternaście innych osób. W autobusie prowadzonym przez brytyjskiego kierowcę znajdowało się 71 pasażerów różnych narodowości: Litwinów, Łotyszy, Rumunów, Polaków i obywateli RPA – pracowników farmy w Peterborough, zatrudnionych przy zbiorze owoców. Wszyscy byli uczestnikami jednodniowej wycieczki do parku rozrywki Alton Towers. Do wypadku doszło w drodze powrotnej z wycieczki, kiedy pojazd runął z nasypu drogowego uderzając wcześniej w zaparkowany samochód, po czym wylądował w ogrodzie prywatnej posesji. Akcja ratownicza mająca na celu uwolnienie pasażerów z wraku zakończyła się późno w nocy. – Chcielibyśmy jak najszybciej zbadać autokar w celu ustalenia ewentualnych przyczyn wypadku – powiedział następnego dnia John Maddox, szef policji w Staffordshire. W akcji ratowniczej uczestniczyły dwa helikoptery ratunkowe oraz jednostki pogotowia i straży pożarnej. (pr)


6|

22 sierpnia 2008 | nowy czas

czas na wyspie

Weekend z historią w Kent Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznych „Odwach” z Polski już po raz drugi weźmie udział w corocznym zlocie miłośników żywej historii, którzy w dniach 23-25 sierpnia spotkają się w miejsowości Detling w hrabstwie Kent. Po 61. latach od chwili zdemobilizoania naszych jednostek wojskowych, znów będzie można z bliska i „na żywo” zobaczyć battle dressy z naszywkami POLAND, a także przedwojenne rogatywki z orłem w koronie. S.R.H. „Odwach” zajmuje się odtwarzaniem jednostek Wojska Polskiego z lat 1918-47. Patronat nad udziałem stowarzyszenia w zlocie sprawuje Koło Pułkowe 10. Pułku Dragonów. W Detling, na Military Odyssey, na stoisku nr 2, prezentować będą dwie wybrane formacje Wojska Polskiego, drużynę zwiadu przedwojennej piechoty, a także żołnierzy 10 Pułku Dragonów ze słynnej 1 Dywizji Pancernej. Zobaczyć będzie można umundurowanie, uzbrojenie i wyposażenie polskich żołnierzy, którzy w czasie II wojny światowej walczyli o „wolność naszą i waszą” – wszystko namacalnie, w formie „żywego” muzeum, przedstawiającego historię w bardzo przystępny i obrazowy sposób. Military Odyssey to największa tego typu impreza na świecie.

tydzień na wyspach Uwaga: darmowe kursy języka angielskiego w Edynburgu. Organizuje je urząd miasta przy pomocy finansowej szkockiego rządu. Zajęcia są darmowe, będzie obowiązywać opłata administracyjna – 10 funtów na osobę za semestr. Kursy rozpoczną się z początkiem października, a potrwają do grudnia 2008 roku. Informacje o zajęciach pod numerem telefonu: 07591 230 222.

›› Obok: Spotkanie z majorem Zbigniewem Makowieckim, prezesem Koła Pułkowego 10 Pułku Dragonów w Londynie, weterana II wojny światowej odznaczonego Krzyżem Walecznych; poniżej: Członkowie Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych „Odwach”. Zdjęcia z archiwum Stowarzyszenia „Odwach”

Na pytanie, czy podpisanie przez Polskę i USA umowy o tarczy antyrakietowej oznacza nową zimną wojnę odpowiedź brzmi: „nie” – ocenił w czwartek dziennik „Daily Telegraph”. Zdaniem „The Independent” – USA i Polska podpisaniem umowy „podniosły stawki w nowej zimnej wojnie”.

Kent Count y Show Ground, Detling 23-25 sierpnia, godz. 9.30-22.00Bilet y: od £14.00 za jeden dzień do £35,50 (tr zy dni) Szczegóły: www.milit ar y-odyssey.com, www.odwach.aplus.pl

Co słychać w Klubie Polskich Psychologów? Polish Psychologists’ Club (PPC) rekrutuje nowych członków i poszukuje wolontariuszy chcących zdobyć doświadczenie i referencje, a przede wszystkim poczuć ogromną satysfakcję płynącą z pomagania innym. Klub poszukuje psychologów lub ludzi z pokrewnym wykształceniem, z doświadczeniem lub bez. W tej chwili Polish Psychologists’ Club zrzesza na terenie Wielkiej Brytanii ponad 150 psychologów oraz specjalistów pokrewnych zawodów. Wolontariat może odbywać się w jednym z miejsc, gdzie prowadzone są projekty PPC lub przez internet (w przypadku konsultacji on-line). Wkład czasowy jest elastyczny, zależnie od możliwości wolontariuszy (na ogół 2-6 godzin w tygodniu). Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna poszukuje psychologów i pedagogów doświadczonych w diagnozie i orzecznictwie dzieci, zainteresowanych tematyką diagnozy i orzecznictwa chętnych podjąć szkolenia w tej dziedzinie, chętnych do prowadzenia konsultacji dla rodzin, par i osób indywidualnych (w jednym z

punktów konsultacyjnych PPC w Londynie – Wood Green lub Balham), oraz chętnych do prowadzenia regularnych porad on-line. Klub oferuje również indywidualne konsultacje w ramach projektu Upper Room. Mogą zgłaszać się zarówno doświadczeni psychologowie, jak i początkujący (chcący zdobyć doświadczenie pod okiem specjalisty). Spotkania indywidualne odbywają się w zachodnim Londynie (Hammersmith). Do udziału w projekcie Wysłuchiwanie Zwierzeń poszukiwani są wolontariusze niekoniecznie z wyk ształceniem psychologicznym lub pokrewnym. Spotkania odbywają się w dzielnicach: Hammersmith i Balham oraz w Reading. Mogą się również zgłaszać osoby chcące założyć nowe punkty Wysłuchiwanie Zwierzeń na

terenie Wielkiej Brytanii. Obecnie sesje odbywają się w każdą niedzielę w Klubie Orła Białego (Balham High Road, Londyn SW17 7BQ) w godzinach: 12.00-14.00 oraz w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym na Hammersmith (238-246 King Street, Londyn W6 0RF) w tych samych godzinach. Szczegóły projektu na stronie: www.polishpsychologistsclub.org/zwierzenia. Projekt Akademia Kobiety poszukuje osób zainteresowanych tematyką promowania i rozwoju zdrowia emocjonalno-psychicznego kobiet. A projekt Biuro Karier poszukuje doświadczonych doradców zawodowych do prowadzenia warsztatów i konsultacji w tematyce rozwoju zawodowego, doświadczonych trenerów lub osoby chcące zdobyć doświadczenie w prowadzeniu szkoleń z umiejętności

tzw. „miękkich”, oraz osób zainteresowanych tematyką doradztwa zawodowego, które odpowiadałyby na listy oraz tworzyły materiały on-line w tej tematyce. Projekt Dyżurów Telefonicznych poszukuje doświadczonych psychologów z terenu całej Wielkiej Brytanii, chętnych do udzielania telefonicznych konsultacji indywidualnych. Bezpłatne porady i konsultacje telefoniczne odbywają się co tydzień, w każdą środę, w godzinach 19.00-21.00 pod numerem: 020 3239 4010. Dzień Otwarty odbędzie się 28 września. Tym razem tematem przewodnim, piątego już Dnia Otwartego PPC, będzie kariera zawodowa – poszukiwanie pracy i rozwój zawodowy. Dzień Otwarty łączy serię warsztatów i seminariów oraz konsultacji indywidualnych. Zainteresowani wzięciem udziału w warsztatach i innych zajęciach proponowanych przez PPC powinni zgłosić się jak najszybciej, bowiem liczba miejsc jest ograniczona, a całodniowa impreza cieszy się ogromnym powodzeniem. Szczegóły projektów można znaleźć na stronie internetowej Klubu: www.polishpsychologistsclub.org/open_day. Zapisy przyjmowane są pod adresem: openday@polishpsychologistsclub.org. Do Klubu Polskich Psychologów można również napisać list, który należy wysłać na adres: POSK, 238-246 King Street, Hammmersmith, London W6 0RF (es)

Nauczyciele irlandzkich szkół podstawowych, idąc za sugestiami rodziców myślą o separacji dzieci cudzoziemców – słabo mówiących po angielsku – od rodowitych mieszkańców Irlandii. Powód? Przez małych emigrantów, mali Irlandczycy gorzej się uczą. – Jeśli jest to konieczne, to cóż, będziemy segregować dzieci w ich najlepszym interesie – zapowiada Brian Hayes, polityk partii Fine Gael, która popiera pomysł nauczycieli. Jego zdaniem dodatkowe lekcje angielskiego dla imigrantów nic nie dają, choć Irlandia wydaje na nie 200 mln euro rocznie. Irlandzki rząd czeka na sporządzenie trzech dużych raportów o sytuacji dzieci imigrantów. Według przewidywań ekspertów w ciągu najbliższych pięciu lat liczba imigrantów w Szkocji spadnie o ponad 8 tys. Jeśli liczba imigracyjnych rąk do pracy znacznie się powiększy, kraj może stanąć przed groźbą poważnego kryzysu gospodarczego – pisze „The Times". Pracownicy irlandzkich więzień zaapelowali o zorganizowanie im szkoleń językowych. Ma to im pomóc w kontaktach z więźniami pochodzącymi z zagranicy, których liczba stale rośnie. Stowarzyszenie zrzeszające pracowników więzień – Prison Officers’ Asscociation, złożyło apel po tym, jak badania pokazały, że liczba obcokrajowców w więzieniach wzrosła w ciągu ostatnich pięciu lat o 36 proc. Pół roku w więzieniu spędzi 22letni Andrzej Chołody, legitymujący się fałszywym paszportem. W 2005 roku przyjechał do Leeds, gdzie jak twierdzi, zgubił swój dokument tożsamości. Jego sprawę opisuje portal this is derbyshire.co.uk. Chołody przeprowadził się więc do Derby i zapłacił innemu Polakowi dwa tysiące funtów, za to, że ten „użyczy” mu swojego paszportu. Chołody nie zmienił danych w paszporcie, wkleił jedynie swoje zdjęcie. Oszustwo wyszło na jaw, kiedy legitymując się fałszywym dokumentem ubiegał się o zasiłek na dziecko.


|7

nowy czas | 22 sierpnia 2008

czas na wyspie Śladem puBlikacji

przestrzeGamy przed Wizz air

Bardzo tanie latanie… W maju na naszych łamach pisaliśmy o problemach, jakie mieli korzystający z usług tanich linii lotniczych Wizz Air mieszkańcy Southampton. Od tego czasu jakość usług przewoźnika nie dość, że się nie poprawiła, lecz wręcz pogorszyła. Cierpią nie tylko klienci, także wizerunek Polski w oczach brytyjskich sympatyków naszego kraju. W maju opisaliśmy zamieszanie wywołane likwidacją przez przewoźnika połączenia Gdańsk-Bornemouth. Niemal na ostatnią chwilę poinformowano pasażerów, że rezerwacje są nieważne i zaproponowano im zmianę portu docelowego na podlondyński, leżący 150 km dalej Luton. Nikt nie zrekompensował im dodatkowych kosztów podróży. Zdawało się wówczas, że gorszego traktowania klientów nie można sobie wyobrazić. A jednak. W minioną sobotę, bez uprzedzenia pasażerów, przewoźnik

odwołał lot z Bornemouth do Katowic. Klienci, w większości Polacy, dowiedzieli się o tym na lotnisku. – Sytuacja była naprawdę podbramkowa – opowiada Barbara Storey, szefowa SOS Polonia z Southampton, która próbowała interweniować na lotnisku. – Nikt nie przeprosił, nikt nie zaproponował chociażby powrotnego transportu do Southampton. Po prostu wszystkich podróżnych poproszono o opuszczenie lotniska. Wśród pozostawionych samym sobie podróżnych było kilka osób, które akurat na stałe wracały do Polski, zrezygnowały wcześniej z angielskich mieszkań i nie miały dokąd wrócić. Był także szczególnie drastyczny przypadek... Biuro SOS Polonia cyklicznie, po dokładnej weryfikacji kandydatów, opłaca powrót do kraju bezdomnym z Southampton. W minioną sobotę do Polski miał – dzięki ofiarności stowarzyszenia – wrócić jeden z nich. Niestety, przyjdzie mu zasmakować bezdomności w Anglii dłużej – powrót do kraju się nie udał, koczuje w Bornemouth. Okazuje się, że to nie koniec rozczarowań. Barbara Storey od kilku miesięcy przygotowywała dla grupy

26 Brytyjczyków pielgrzymkę do Polski, na Jasną Górę. Do Katowic mieli dostać się z lotniska w Bornemouth samolotem Wizz Air, dalej był zarezerwowany autokar. Lot był zarezerwowany na 16 września. – Włożyliśmy naprawdę wiele w pracy w przygotowanie tej podróży. Przetłumaczyłam na język angielski teksty polskich pieśni religijnych, Anglicy się ich nauczyli. Nie kryli radości z wyjazdu i ogromnego zainteresowania naszym krajem– mówi Barbara Storey. Niestety, gdy szefowa SOS Polonia zadzwoniła do informacji Wizz Air, by potwierdzić rezerwację, konsultant linii lotniczych poinformował ją „przy okazji”, że... loty z Bornemouth do Katowic zostały odwołane. Może zastępczo wybrać lot z London Luton lub Coventry. – Znacznie podniosło to koszt pielgrzymki i w chwili obecnej nie potrafię powiedzieć czy dojdzie ona do skutku. Wizz Air zrujnował wszystkie nasze plany – denerwuje się szefowa SOS Polonia i zaznacza, że sprawa nie pozostanie bez echa. Stowarzyszenie zamierza podjąć kroki prawne.

Grzegorz Borkowski

Katedra sztuki Holy Trinity Church przy Sloane Street to „katedra sztuki”, a wernisaż, który odbył się tam 19 sierpnia, w pełni to określenie uzasadnia. Do 31 sierpnia w kościele tym można oglądać prace członków Stowarzyszenia The Trinity Arts & Crafts

Guild, zrzeszającego artystów-amatorów oraz ludzi, którzy ukończyli najlepsze londyńskie uczelnie kształcące adeptów rzeźby i malarstwa. Wśród artystów nie zabrakło polskich nazwisk: Marysia Jaczyńska, Anna Jusko, Danuta Piesakowska i Krystyna Dankiewicz. Wśród zbioru tych bardzo różnorodnych prac, rzeźby Marysi Jaczyńskiej, to rzecz wyjątkowa. Choćby ze względu na jej „główki” warto tę oryginalną wystawę odwiedzić. (es)

Transport fo for London

Opracowanie: magdalena kubiak Aby spokojnie i bezpiecznie bawić się podczas imprezy, należy także pamiętać o kilku ważnych zasadach. Przede wszystkim zwróć uwagę na wszelkie podejrzane, pozostawione bez opieki pakunki oraz na kieszonkowców. Cenne rzeczy najlepiej zostawić w domu. Należy też uzbroić się w cierpliwość i przygotować na opóźnienia w środkach transportu. Unikniesz tłumów, wybierając dłuższą, ale pewniejszą i mniej popularną trasę. Z przyjaciółmi umów się przed wyruszeniem na fesfiwal, a nie na docelowej stacji metra, która z pewnością będzie zatłoczona. Dobrze jest także ustalić miejsce spotkania w razie rozdzielenia się grupy. Poleganie w tym przypadku wyłącznie na telefonie komórkowym może okazać się nieskuteczne. Aby zapewnić uczestnikom imprezy bezpieczeństwo, na ulicach Notting Hill będzie pracowało wielu policjantów i pracowników medycznych. Powinieneś wiedzieć, gdzie znajduje się najbliższa osoba, która może pomóc ci w razie nieprzewidzianych sytuacji. Po przyswojeniu takiej dawki informacji pozostaje tylko zjeść porządny obiad, ubrać wygodne buty i włączyć się do zabawy.

Karnawał czas zacząć Po raz kolejny ulicami Notthing Hill zawładną muzycy, kolorowo ubrane tancerki na platformach oraz egzotyczne potrawy. W niedzielę i poniedziałek (24-25 sierpnia) ponad milion osób weźmie udział w obchodach największego europejskiego karnawału ulicznego.

Utrudnienia w komunikacji Central Line: Do połowy października zamknięta będzie stacja Shepherd’s Bush. Poza tym żadne utrudnienia w transporcie nie są przewidziane. District line: W niedzielę nie kursuje pomiedzy Queen’s Park i Harrow & Wealdstone. Zastępcze autobusy pomiędzy Queen’s Park – Kensal Green Willesden Junction. Aby dojechać do stacji w północnej czesci Wilesden Junction najlepiej skorzystac z London Overground. East London line Linia metra zamknięta do lata 2010 roku. Jubilee line: W niedzielę i poniedziałek (Bank Holiday) linia będzie częściowo zawieszona pomiędzy North Greenwich i Straford. Metropolitan line Przez cały weekend oraz w poniedziałek linia będzie zawieszona pomiędzy Northwood i Amersham/Chesham. Northern Line: Przez weekend i w poniedziałek linia będzie

częściowo zawieszona między Burnt Oak i Edgware. Piccadilly Line: Przez cały długi weekend zamknięte będą stacje Russell Square oraz Hounslow West. Na Acton Town będzie możliwość przesiadki z District line. Do grudnia pociągi metra nie będą zatrzymywały się na Green Park przed godziną 6:00 w soboty oraz przed 7:30 w niedziele. Do godziny 8:00 nieczynna będzie także stacja Covent Garden. London Overground: Od 12:00 w niedzielę częściowo zawieszony między Hackney Wick a Stratford. Bilety będą akceptowane w autobusach zastępczych, kursujących w obu kierunkach. DLR: Przez cały długi weekend transport częściowo zawieszony między Stratford i West India Quay


8|

22 sierpnia 2008 | nowy czas

polska

tydzień w kraju Prezydenta usiłowano zniechęcić do wzięcia udziału w uroczystości podpisania polsko-amerykańskiego dokumentu tytułując na zaproszeniu Lecha Kaczyńskiego słowem „Pan” zamiast „Prezydent”. Faux pas popełniono także w czasie ceremonii, kiedy to trochę wbrew protokołowi przed prezydentem wyznaczono przemówienie premiera. Dzięki „tarczy” poseł LSD i „amerykanista” Longin Pastusiak mógł wrócić do języka, którego używał w czasach gdy był propagandzistą PRL. Według Pastusiaka „tarcza to wrzód, który będzie ropiał naszym wnukom”. Greenpeace uznał, że rozmieszczenie tarczy w naszym kraju spowoduje wzrost wyścigu zbrojeń. W czasie konfliktu w Gruzji głosu Greenpeace jakoś słychać nie było... TVP otworzyła swoje specjalne biuro w Gruzji. Poza informacjami, studio i wozy transmisyjne mają pomóc także gruzińskim mediom, które zostały częściowo zablokowane przez Rosjan. Według sondaży 65 proc. Polaków obawia się agresji ze strony Rosji. Iranu i KRL-D boi się po 20 proc., Chińczyków – 16 proc., Niemców – 15 proc. Prezydent Lech Kaczyński przedstawił długofalowy plan utworzenia silnej federacji państw Europy środkowej i wschodniej, który byłby przeciwwagą dla imperializmu Rosji. Na ziemię sprowadził go poseł Stefan Niesiołowski, który oświadczył, że to mrzonki, bo mamy przecież Unię. Wiceszef PSL Jarosław Kalinowski oświadczył, że zamieszanie wokół Gruzji to wina błędu jaki popełniono przy uznawaniu niepodległości Kosowa. Szkoda, że kiedy prezydent się z uznaniem Kosowa spóźniał to rząd, którego członkiem jest PSL, wywierał na niego naciski. W Międzyzdrojach nadal panuje zakaz kąpieli w morzu. Na tamtejszym wybrzeżu wygrywa salmonella.

PolsKa-usa

umowa w sPrawie tarczy PodPisana

Korzyści i zagrożenia Przemysław Kobus

Radosław Sikorski i Condolezza Rice podpisali w środę umowę o instalacji na terenie Polski elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. W Polsce Amerykanie chcieliby postawić wyrzutnię rakiet. W Czechach stanie radar. Rosja już obwieściła, że traktuje tarczę jako instalację ofensywną wymierzoną w Moskwę i nie będzie tolerowała takiego stanu rzeczy. W Polsce samorządowcy z Redzikowa, gdzie ma stanąć tarcza są zbulwersowani, a prezydent z premierem toczą bój o najlepszy public relations w kontekście zawartej umowy. Sprawa tarczy – co należy podkreślić – nie jest jeszcze przesądzona. Głos w sprawie musi zabrać polski parlament, a w Stanach Zjednoczonych głos na pewno zabierze niebawem nowy prezydent. Sprawa tarczy antyrakietowej w Polsce od dawna budzi wiele kontrowersji i niepokoju. Kontrowersje na arenie światowej, głównie w odniesieniu do reakcji rosyjskich, a niepokój da się odczuć wśród zwykłych Polaków, którzy na przykładzie Gruzji mogli zobaczyć, jak Rosja traktuje niepokorne jej państwa. Tam niestety rządy silnej ręki od lat są popularne i traktowane zupełnie normalne. A Rosji też mało kto się przeciwstawi. Kto bowiem ingerował w trakcie konfliktu z Gruzją? NATO? Unia Europejska? Stany Zjednoczone? Wszystkie te potęgi wydały stanowcze i potępiające Rosję oświadczenia, gdy Rosja zapowiedziała gruziński odwrót. Niewielu też Polaków wierzy, że w razie rosyjskiej interwencji w Polsce, ktokolwiek Warszawie pomoże. Tymczasem rządzący w Polsce nie mogą wyjść z zachwytu

nad finałem negocjacji z Amerykanami. Szczególnie prezydent i jego świta, którzy są święcie przekonani, że podpisanie umowy z USA jest wyłącznym sukcesem Lecha Kaczyńskiego. W przekonaniu prezydenta, „osiągnęliśmy 100 proc. sukcesu”. – Cel strategiczny został osiągnięty. (...) Nasz amerykański partner był zainteresowany określonym układem sił w naszym kraju, zablokowaniem odpowiednich wpływów. Pod tym względem osiągnęliśmy 100 proc. sukcesu. 100 proc. sukcesu w polityce zdarza się rzadko. To tym większy dzień dla naszego kraju – mówił prezydent Kaczyński po podpisaniu umowy z USA. W słowach prezydenta można by się doszukiwać drugiego dna, gdzie pada sugestia o rosyjskich wpływach w Polsce, ale biorąc pod uwagę enigmatyczną formę tej wypowiedzi, najlepiej zostawić ją bez komentarza. Inaczej, bardziej powściągliwie o tarczy wypowiadał się premier, Donald Tusk. – Podczas negocjacji w sprawie tarczy przyjęliśmy jako główne zadanie uzyskać w finale wzrost bezpieczeństwa Polski i USA – mówił premier. Dodał, że rząd koncentrował się w całym procesie na osiągnięciu tego, co stanowić będzie o bezpieczeństwie ojczyzny i wszystkich Polaków. Różnice w wypowiedziach obu polityków są dość widoczne. Z jednej strony mamy radosne podejście do sprawy, czasem wręcz bezkrytyczne i nie liczące się z negatywnymi następstwami (a takie już się rysują), z drugiej strony – być może zbyt racjonalne podejście do tematu zakończonych właśnie negocjacji. A czy jest się z czego cieszyć? Zdania są podzielone. Mamy przecież przykład Rosji, która pokazała, że nie boi się agresywnie, wręcz brutalnie i prymitywnie rozprawiać się ze swoimi przeciwnikami – w tym przypadku z Gruzją. Bez obaw o reperkusje ze strony innych mocarstw wtargnęła siłą na terytorium tego państwa, przez kilka dni niszczyła kraj, by po krótkim pokazie siły, opuścić go. Mo-

carstwa w postaci Unii Europejskiej, NATO, Stanów Zjednoczonych owszem, potępiły Rosję za jej ingerencję, ale kiedy? W końcowej fazie konfliktu. Nikt też surowo Rosji palcem nie pogroził. Wracając jednak do tarczy i rosyjskich zagrożeń, Polska nie musi się pewnie obawiać scenariusza gruzińskiego, ale powinna obawiać się terroru energetycznego. Rosyjski Gazprom już przedstawił Polsce nowe stawki za dostarczany gaz – oczywiście stawki niebotycznie wyższe od obowiązujących. Polska tymczasem nie może nie przystać na taką propozycję, bo do dzisiaj nie stworzyła alternatywnych źródeł dostaw gazu. Rosja – jak widać – może stosować albo terror militarny, albo gospodarczy i wielcy tego świata doskonale zdają sobie z tego sprawę. No więc co teraz? Środowe podpisanie umowy bynajmniej nie oznacza błyskawicznych działań inwestycyjnych ze strony USA w Polsce. Umowa ze Stanami na razie została podpisana przez przedstawicieli rządu, ale do jej wejścia w życie potrzebna jest jeszcze ra-

tyfikacja w parlamencie i przez prezydenta. Z tym ostatnim etapem pewnie problemu nie będzie, chociaż nigdy nic nie wiadomo. Nie wiadomo, jak się potoczą losy umowy w Sejmie. Lewica jest przeciwko, a posłowie SLD zwrócili uwagę, że właśnie rozpoczęła się kolejna „zimna wojna”, tym razem z Polską po stronie USA. Marek Borowski, lider SdPl, po podpisaniu umowy zaczął wyliczać zagrożenia wynikające z wprowadzenia do Polski amerykańskich systemów obronnych. Wśród Polaków też nie brak głosów przeciwko instalacji tarczy. Pytanie teraz, która partia wsłucha się w głosy przeciwników i chcąc się przypodobać elektoratowi, zagłosuje przeciwko tarczy. Inny problem mamy za oceanem, tam przecież niebawem wybory prezydenckie. Zmieni się administracja w Białym Domu, mogą się zmienić plany co do instalacji tarczy. Potencjalny zwycięzca tych wyborów, Barack Obama nie musi przecież zrywać umowy, żeby jej nie realizować. Wystarczy prowadzić tylko politykę spokojnego odkładania w czasie. I tyle.

Wichury, trąby powietrzne nad Polską Z takim zjawiskiem Polska się chyba jeszcze nie spotkała. W województwach opolskim, łódzkim i śląskim pojawiły się tornada. Wiatr zrywał dachy, wyrywał drzewa, łamał słupy energetyczne, przewracał samochody na autostradzie. Zginęły trzy osoby. Teraz przyszła pora na usuwanie szkód, liczenie strat i przede wszystkim – pomoc. – Ofiarom nawałnicy będziemy wypłacać odszkodowania w wysokości 100 proc. i to niezależnie od wypłacanych ubezpieczeń – mówił na wtorkowej konferencji prasowej wicepremier, Grzegorz Schetyna. Dzień wcześniej, podczas rozmowy z dziennikarzem „Nowego Czasu”, przekonywał, że rząd musi działać w tej materii „błyskawicznie, ekspresowo”. Podkreślał, że ludzie poszkodowani

przez wichury żyją na skraju nędzy. Nie mają dachu nad głową. Według wicepremiera, wydatki rządu na pomoc nie powinny przekroczyć 50 mln złotych, ale już widać, że nawet taka kwota może być niewystarczająca w obliczu powstałych strat. Na 50 mln złotych szkód oszacowano wstępnie straty w opolskiem. A gdzie śląskie i łódzkie? Rząd uruchomił już pierwszą transzę środków pomocowych. Opolskie – jako najbardziej poszkodowane – otrzyma blisko 11 mln złotych, śląskie – ponad 10 mln, a łódzkie – ok. 3,5 mln złotych. Każde z dotkniętych nawałnicą województw wystąpiło o udzielenie pomocy ofiarom kataklizmu. Tragedia tysięcy Polaków rozegrała się w ostatni weekend. Meteorolodzy co prawda alarmowali

o silnym wietrze, możliwości wystąpienia wichur, ale kto by się spodziewał tornada w Polsce? Wiatr zrywał dachy, przenosił samochody, kombajny, traktory o kilkaset metrów dalej. Niektóre z domów zostały zniszczone do fundamentów. W opolskiem, na autostradzie A-4 wiatr przewracał ciężarówki, przewrócił też w trakcie jazdy autokar z artystami z zespołu folklorystycznego. Jeden z pasażerów sfilmował całej zjawisko. Nie zdawał sobie sprawy, że filmowy „Twister” może zagościć na polskiej ziemi. A jednak. Co ciekawe, Telewizja Polska zafundowała w sobotę wieczorem swoim widzom film pt.... „Twister”. Pracownicy TVP w nieoficjalnych wypowiedziach „dziękują Bogu, że wielu z poszkodowanych zostało pozbawionych przez wichurę

dostaw prądu”, więc takiej wpadki TVP mogli nie zauważyć... Wiadomo, że w wielu miejscowościach nie ma mowy o reparacji zniszczonych budynków. Nadają się tylko do wyburzenia. W Balcarzowicach do rozbiórki pójdzie 12 domów. Straty tylko w tej miejscowości wyceniono na 11 mln złotych. Jeszcze w tym tygodniu mają być znane dokładne szacunki strat. Zajmują się tym wojewodowie z poszkodowanych regionów. Na podstawie tych danych będzie wiadomo, komu i w jakiej wysokości udzielić wsparcia. A już teraz prężnie działają służby samorządowe, które ruszyły z doraźną pomocą materialną. Przemysław Kobus


|9

nowy czas | 22 sierpnia 2008

polska

wojsko

amerykańscy ŝołnierze w Polsce

Patrioty obroniÄ… WarszawÄ™ Bartosz rutkowski

W Polsce radość z powodu podpisania umowy o amerykańskiej tarczy antyrakietowej, Waszyngton jest teş niezwykle zadowolony, a Moskwa kieruje pod naszym adresem groźby i to najcięşszego kalibru. – W pierwszej kolejności właśnie taka baza będzie przedmiotem ataku i to ataku nuklearnego – powiedział zastępca szefa rosyjskiego sztabu generalnego, generał Anatolij Nogowicyn. Zdaniem generała Nogowicyna podpisanie umowy w momencie, gdy Rosja zmaga się z Gruzją najlepiej świadczy o tym, şe tarcza nie jest wymierzona w şaden Iran czy Koreę Północną, tylko właśnie w Rosję. Odpowiedzią Rosji ma być rozlokowanie w obwodzie kaliningradzkim, a

więc tuş pod bokiem Polski, najnowocześniejszych rakiet średniego zasięgu typu Iskander. Jak twierdzą Rosjanie, mają juş wstępną zgodę władz Białorusi na otrzymanie kilku tamtejszych baz wojskowych, do których Kreml ściągnie pospiesznie nowoczesne rakiety. Taka ma być odpowiedź Moskwy na elementy tarczy amerykańskiej na terenie Polski. Ale tak naprawdę Rosjanie boją się najbardziej amerykańskich baterii Patriot. To składnica pocisków antyrakietowych, które mogą z niezwykłą dokładnością razić wrogie rakiety. W ciągu trzech najblişszych lat pierwsza taka bateria zostanie przez Amerykanów ściągnięta specjalnie z Niemiec i ustawiona w Polsce. Prawdopodobnie gdzieś pod Warszawą, by niejako w symboliczny sposób bronić przed wrogimi rakietami polską stolicę. To będzie całkowicie amerykańska bateria, obsługiwana wyłącznie przez amerykańskich şołnierzy. Potrzeba do tego około stu specjalistów. Ale Waszyngton juş obiecuje, şe kolejne baterie moglibyśmy kupić na preferencyjnych warunkach. Jedna taka bateria to koszt rzędu setek milionów dolarów. Jak dotąd jest to najskuteczniejszy, chociaş najdroşszy, system obrony przeciwrakietowej.

BEZ NOWEJ KARTY SIM

Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka zbada działalność prokuratury i urzędów skarbowych, które przyczyniły się do upadku kilku firm. Najbardziej znana sprawa dotyczy Romana Kluski, ale wymienia się tu teş nazwiska Olewnikow, Knosowskiego oraz nazwy spółek JTT Computer, Alucon, Artax. Zachowanie państwowych słuşb przypomina zdaniem niektórych posłów czasy „głębokiego PRL�.

Decyzja Amerykanów o ulokowaniu takiej broni na naszym terytorium świadczy o tym, şe traktują nas jako najblişszego sojusznika, bo tylko nieliczne kraje dostąpiły takiego przywileju. I to budzi ogromny sprzeciw Moskwy, po-

BEZ UKRYTYCH OPLAT

dobnie jak obecność amerykańskich şołnierzy u ich granic. Moskwa nie przyjmuje do wiadomości, şe amerykańska broń ma charakter defensywny.

komentarz Âť 13

Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiada strajk w szkołach juş od 1 września. Zostaje trochę czasu na rozmowy o podwyşkach. Pod Kobryniem na Białorusi odnaleziono mogiłę 18 şołnierzy KOP, których zamordowali w 1939 roku Sowieci i Niemcy.

Tragiczny dĹ‚ugi weekend Ponad 50 osĂłb zginęło w wypadkach samochodowych, do jakich doszĹ‚o w ostatni dĹ‚ugi weekend w Polsce. Media znĂłw zastanawiajÄ… siÄ™, dlaczego tak siÄ™ dzieje, a policjanci twierdzÄ…, Ĺźe wszystkiemu winna brawura. Pytanie tylko, czy jazda z prÄ™dkoĹ›ciÄ… 90 km/h (przepisowa) po polskich drogach jest brawurÄ…? Okazuje siÄ™, Ĺźe tak. Przed kaĹźdym Ĺ›wiÄ™tem, dĹ‚ugim weekendem policjanci szykujÄ… siÄ™ na patrole, jakby ruszali na wojnÄ™. W stanie podwyĹźszonej gotowoĹ›ci znajdujÄ… siÄ™ stacje pogotowia ratunkowego, Ĺ›migĹ‚owce ratownicze i oczywiĹ›cie straĹźacy gotowi rozcinać zmiaĹźdĹźone auta. Tak być nie powinno, ale jest. Cóş z tego, Ĺźe policjanci bÄ™dÄ… obstawiać najwaĹźniejsze, a czÄ™sto najlepsze odcinki drĂłg (na ktĂłrych obowiÄ…zujÄ… ograniczenia prÄ™dkoĹ›ci), skoro do wypadkĂłw dochodzi poza zasiÄ™giem ich wzroku. Policjanci tymczasem znaleĹşli juĹź przyczyny wypadkĂłw: nadmierna prÄ™dkość i zbyt późne wyjazdy do domĂłw, a potem poĹ›piech. Brak odpowiednich tras nie znalazĹ‚ siÄ™ w katalogu potencjalnych przyczyn licznych tragedii. Odnotujmy tylko jeszcze: w ostatni dĹ‚ugi weekend zginęło 56 osĂłb, ponad 800 zostaĹ‚o rannych. DoszĹ‚o do 561 wypadkĂłw. (pk)

& 1 po £5 kredytu T-Talk. Nastêpnie wybierz numer docelowy i #. Poczekaj na po³šczenie. Do³aduj T-Talk z komórki wybierz Do³aduj T-Talk przez internet* 0208 497 4029 & 1 po £5 kredytu. na www.auracall.com/polska

Polegli w Afganistanie

1.6p/min 5.5p/min

www.auracall.com/polska

Do 27% extra kredytu ZA DARMO jeĤli do³adujesz konto przez INTERNET Infolinia: 020 8497 4698

Strony rządowe w internecie są bardzo słabo zabezpieczone i łatwo mogą paść łupem hakerów. Zainteresowanie zabezpieczeniami spowodowała wojna w Gruzji, gdzie Rosjanie praktycznie zablokowali wszystkie serwery gruzińskie. W całym kraju uroczyście obchodzono Dzień Wojska Polskiego. 15 sierpnie prezydent wręczał nominacje generalskie, w Warszawie odbyła się tradycyjna juş defilada. Tym razem nikt nie krytykował juş jej kosztów.

:\ELHU]

Polska 2p/min Polska 7p/min

tydzień w kraju

Tanie Rozmowy!

T&C’s: Ask bill payer’s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection. Calls to the 020 number cost mobile standard rate to a landline or may be used as part of bundled minutes. Calls made to mobiles may cost more. Connection fee varies between 1.5p & 15p. Text AUTOOFF to 81616 (std SMS rate) to stop auto-top-up when credit is low. *Pence a minute quoted are based on extra credit gained from £20 minimum top-up online & on first call. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.

Polscy şołnierze, którzy wracali z misji rozpoznawczej do swojej bazy Szarana w prowincji Paktika wjechali na minę. Trzech z nich zginęło na miejscu, czwarty, który był w amerykańskim pojeździe Humvee został cięşko ranny. Natychmiast przetransportowano go do amerykańskiej bazy w Bagram. Juş wiadomo, şe była to mina domowej roboty, odpalona jednak drogą radiową. Do dramatu doszło niedaleko miejscowości Shawal. ŝołnierze, którzy zginęli, to starszy kapral Waldemar Sujdak, starszy szeregowy Paweł Szwed oraz starszy szeregowy Paweł Brodzikowski. Zabici mieli odpowiednio 28, 27 i 25 lat. Wszyscy słuşyli w 2. Mazowieckiej Brygadzie Saperów w Kazuniu. Tym samym liczba zabitych polskich şołnierzy w misji w Afganistanie wzrosła do ośmiu. Wcześniej, w zamachach i starciach z talibami, zginęło pięciu Polaków. Minister Radosław Sikorski tuş po zamachu powiedział, şe w Afganistanie potrzebne są nowe rozwiązania. Nie sprecyzował o co dokładnie chodzi. Talibowie ostatnio atakują nie tylko Polaków, przedwczoraj w ich zasadzkę wpadli francuscy komandosi. Dziesięciu z nich zginęło na miejscu. W dowodzonej przez NATO misji ISAF bierze udział 1200 şołnierzy Wojska Polskiego. (br)


10|

22 sierpnia 2008 | nowy czas

wielka brytania świat

tydzień w skrócie Gruzja opuszcza Wspólnotę Niepodległych Państw. Taki wniosek wpłynął już do komitetu Wykonawczego WNP. 53 proc. Rosjan popiera interwencję swojego kraju w Gruzji i uważa, że agresorem było Tbilisi. Wbrew informacjom rosyjskim, liczba ofiar wojny w Osetii po próbie opanowania zbuntowanej prowincji przez Tbilisi może być liczona nie w tysiącach, ale co najwyżej w „dziesiątkach”. Rosjanie rozmieścili w Osetii Południowej wyrzutnie rakiet SS-21. Przy okazji konfliktu odezwał się i Michaił Gorbaczow. Jego zdaniem „Zachód musi zmienić wobec Rosji ton”. MSZ Litwy w ostrych słowach skrytykowało rosyjskie pomysły uzbrojenia Floty Bałtyckiej w broń atomową, jako odpowiedź na „tarczę antyrakietową”. Moskwa zamierza też poprosić Syrię o rozmieszczenie na jej terytorium rakiet „Iskander”. Inny pomysł to podpisanie z Białorusią dokumentu o wspólnej obronie przeciwlotniczej. Otoczenie prezydenta Juszczenki oskarżyło premier Tymoszenko o sprzyjanie Rosji w czasie konfliktu gruzińskiego, a nawet o przyjęcie pieniędzy z Moskwy. Po ataku Rosjan na Gruzję swoje domy opuściło blisko 200 tysięcy osób. Patriarcha Gruzji Ilia II interweniował u patriarchy Rosji w sprawie wydania ciał poległych żołnierzy gruzińskich. OBWiE nie doszło do porozumienia w sprawie zwiększenia liczby obserwatorów w Gruzji. Na Białorusi zwolniono z wiezienia opozycjonistę Aleksandra Kazulina. Jeśli dodać, że Mińsk nie poparł agresji Moskwy na Gruzję, to wygląda na to, że może Łukaszenko coś chce ugrać na Zachodzie. „Niefachowe ingerowanie” w działalność rosyjskiej Floty Czarnomorskiej przez Ukrainę może przynieść szkodliwe skutki – pogroził prezydent Dmitrij Miedwiedjew. Kijów zamierza zmienić zasady funkcjonowania rosyjskich okrętów w bazie na Krymie, po tym jak wzięły one udział w wojnie z Gruzją. W Czechach obchodzono 40. rocznicę agresji Układu Warszawskiego na ten kraj. Odbyły się specjalne uroczystości, ukazało się sporo wydawnictw. W ramach operacji „Dunaj” granice przekroczyło w 1968 roku 750 tysięcy żołnierzy sowieckich, polskich, NRD-owskich, węgierskich i bułgarskich. Tureckie samoloty dokonały bombardowań obozów kurdyjskich w północnym Iraku.

hiszpania

czaRna śRoda

Spłonęło 153 pasażerów 153 osoby zginęły w katastrofie samolotu pasażerskiego na lotnisku Barajas w Madrycie w środę 20 sierpnia. Do katastrofy doszło wkrótce po starcie, gdy zapalił się jeden z silników maszyny. Samolot runął na ziemię nieopodal pasa startowego, eksplodował w momencie uderzenia w ziemię. To największa katastrofa lotnicza w Hiszpanii od przeszło 25 lat. Premier Hiszpanii ogłosił trzydniową żałobę narodową. Zniszczony w tragicznym wypadku samolot typu McDonnell – Douglas 82 należał do linii lotniczych Spanair, leciał z Madrytu do Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich. Na pokładzie w chwili wypadku znajdowały się 172 osoby, spośród których tylko 19 przeżyło. Wszyscy ranni są w stanie ciężkim i znajdują się w szpitalach. Przyczyny wywołanej pożarem lewego silnika katastrofy są badane przez ekspertów lotniczych. Według oświadczenia

BRuksela

rzecznika linii, pechowa maszyna przeszła wszystkie niezbędne testy bezpieczeństwa w styczniu tego roku. W wieloletniej historii eksploatacji tego typu samolotów na całym świecie dotychczas doszło jedynie do pięciu incydentów związanych z usterkami technicznymi, co sprawia, iż MD82 jest powszechnie uważany za udaną i niezawodną konstrukcję. Spanair zrzeszone jest w Star Alliance, które skupia największe i najlepsze linie lotnicze na świecie, jednym z kryteriów członkostwa jest dopełnianie bardzo rygorystycznych przepisów bezpieczeństwa. Według ekspertów lotnictwa cywilnego hiszpańskie linie lotnicze, do których należał samolot od początku swojego istnienia utrzymują niezwykle wysoki standard kontroli technicznych i cieszą się dobrą opinią. Do przewoźnika należy 61 maszyn różnego zasięgu i wielkości, w tym siedem innych MD82. (mik)

Doszczętnie spalony wrak samolotu Spanair

szczyt nato

Twarda deklaracja w sprawie Gruzji W Brukseli odbyło się posiedzenie NATO poświęcone sytuacji w Gruzji. Po deklaracji kanclerz Angeli Merkel, że Tbilisi może przystąpić do paktu, przeszkody na drodze Gruzji do NATO zostały usunięte. Sekretarz generalny Paktu Jaap de Hoop Scheffer w ostrych słowach potępił działania Moskwy. Chociaż Rosja i Gruzja podpisały rozejm, wojska rosyjskie zwlekają z wycofaniem się na pozycje sprzed konfliktu i okupują

miasta Gruzji, niszcząc jej infrastrukturę. Taki stan rzeczy powiedział Jaap de Hoop Scheffer jest nie do zaakceptowania. Nuklearne groźby Rosji nazwał „żałosną retoryką” Prosto z Brukseli, po szczycie NATO, do Tbilisi pojechał minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Miliband. Z kolei Condolezza Rice udała się do Warszawy na uroczystość podpisania umowy w sprawie tarczy antyrakietowej.

W przeddzień spotkania ministrów spraw zagranicznych krajów członkowskich NATO prezydenci Polski Lech Kaczyński i Litwy Valdas Adamkus zaapelowali o pilne przyznanie Gruzji i Ukrainie Planu Działań na rzecz Członkostwa w NATO – tzw. MAP. „W odniesieniu do bukareszteńskiej deklaracji NATO, stwierdzającej, iż Gruzja i Ukraina zostaną członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego, zwracamy się do liderów państw członkow-

skich NATO o poinstruowanie swoich ministrów spraw zagranicznych w kwestii jak najszybszego rozważenia przyznania planu działania MAP dla Gruzji oraz Ukrainy” – czytamy w oświadczeniu prezydentów. Na wcześniejszym szczycie w Bukareszcie o włączenie Ukrainy i Gruzji w struktury sojuszu zabiegał prezydent Lech Kaczyński. Przeciwna była Francja i Niemcy, dlatego nie doszło wtedy do tak jednoznacznej deklaracji. (mg)

Płód ożył w lodówce Przepadła w wodospadzie Niagara Przedwcześnie narodzone dziecko, które lekarze uznali za martwe i włożyli – jak sądzili zwłoki – do lodówki – niespodziewanie ożyło. Zdaniem lekarzy mała była na tamtym świecie całe pięć godzin. Tyle bowiem przeleżała w szpitalnej lodówce w szpitalu Nahariya we wschodniej Galilei. Dziewczynka wróciła jakimś cudem do świata żywych i lekarze mają nadzieje, że już tu pozostanie. Wszystko jednak zawdzięcza pewnemu pracownikowi szpitala, który zajrzał w pewnym momencie do lodówki i z przerażeniem stwierdził, że dziewczynka uznana za martwą, daje znaki życia, zaczyna oddychać. Matka dziewczynki, 26-letnia kobieta z wioski w zachodniej Galilei była w piątym miesiącu ciąży, gdy niespodziewanie wystąpiły u niej

groźne krwawienia. Lekarze nie mieli wątpliwości, że konieczne jest dokonanie błyskawicznej operacji, bo inaczej kobieta by tego nie przeżyła. Po konsultacji zdecydowano się na ryzykowny zabieg. Maleństwo ważyło wtedy 610 gramów i po kilku badaniach okazało się, że aparatura nie rejestruje już śladów pulsu. Po kilkunastu minutach, zgodnie z obowiązującą procedurami orzeczono śmierć płodu i nakazano przenieść martwą do lodówki. Po pięciu godzinach do szpitala przyszedł mąż kobiety. Oznajmił lekarzom, że chce zabrać ciało małej, by wyprawić jej pogrzeb. Niemal w tym samym czasie pracownik szpitala zajrzał do lodówki i zamarł z przerażenia. Maleństwo bowiem ożyło. Teraz lekarze dramatycznie walczą o jej życie. – Nie możemy jej stracić za nic w świecie – powtarzają lekarze i pielęgniarki. Ona już raz była po tamtej stronie, teraz nasza w tym głowa, by ją zachować dla tego świata.

Bartosz Rutkowski

– Nie mamy niestety żadnych pozytywnych wiadomości. Nie udało się nam natrafić na ciało 12-letniej Magdaleny Lubowskiej, która wpadła do Niagary – mówi załamany John Kinney, szef firmy Whirlpool Jet Boats, która włączyła się do akcji poszukiwawczej dziewczynki. Chwila nieuwagi zdecydowała, że nastolatka z Bronxu runęła do wody. – Nawet dorośli, gdyby mieli na sobie kamizelki ratunkowe mieliby ogromne problemy, by utrzymać się w tym żywiole – dodaje Kinney, a co dopiero dziewczynka, która – z tego co wiem nie bardzo nawet potrafiła pływać. Dziewczynka stała na brzegu rzeki, na skale, kiedy nagle spadła w dół. Razem z koleżankami była wtedy jakieś pół kilometra od Whirlpool State Park. Zanim nadeszła pomoc było już za późno. Spadła z wysokości około 70 stóp i od razu zakryła ją woda. A woda w tym miejscu to jedno, wielkie kłębowisko, wiry, zdradliwe

prądy, zabójcze nawet dla świetnego pływaka. Magdalena Lubowska była jednym z 23 dzieci w wieku od 7 do 15 lat, które brały udział w dwutygodniowym obozie zorganizowanym przez jedną z katolickich parafii. Szefową tego obozu była kobieta i jej 23-letni syn. Zdaniem sierżanta Patricka Moriarity’ego z policji parku, na terenie którego leży słynny wodospad, to stanowczo za mało, by odpowiednio chronić i pilnować dzieci. W tej chwili najważniejsze jest odnalezienie Magdaleny, żywej lub martwej. – Ta tragedia nie miała prawa się wydarzyć. Rodzice w dobrej wierze wykupili dzieciom ten pobyt, licząc że ktoś ich pociechy otoczy należytą opieką – dodaje Moriarity. Na miejscu tragedii są już rodzice dziewczynki. To jest ich jedyne dziecko. Na obóz posłali małą, bo ktoś z ich znajomych zachwalał ten rodzaj wypoczynku. (br)


|11

nowy czas | 22 sierpnia 2008

wielka brytania świat pakiStan

bez prezydenta

W atmosferze święta narodowego Mikołaj Skrzypiec

Generał Pervez Musharraf zrezygnował w poniedziałek z pełnionego przez dziewięć lat urzędu prezydenta Pakistanu. Decyzja ta została entuzjastycznie przyjęta przez mieszkańców kraju, odbiła się też szerokim echem na świecie. Pomimo kontrowersji związanych z jego osobą i stylem prowadzonej polityki, Musharraf przez lata był jednym z najważniejszych w regionie sprzymierzeńców USA w wojnie z terrorem. Koniec jego rządów stawia przed Pakistanem nowe szanse, ale potencjalnie też istotne zagrożenia. Ustąpienie Musharrafa nie było do końca zaskoczeniem. Rezygnacja z urzędu stała się jedyną opcją w obliczu grożącego głowie państwa procesu impeachmentu. Jeśli prezydent nie zrezygnowałby dobrowolnie, wniosek o jego odsunięcie od władzy trafiłby do parla-

mentu, gdzie zostałby przyjęty. Ultimatum z warunkami wystosowali w niedzielę politycy rządzącej koalicji, która od wygranych w lutym wyborów ma zdecydowaną większość w parlamencie. Niepisane porozumienie obejmować ma m.in. immunitet dla prezydenta po jego odejściu. Pervez Musharraf zrzekł się urzędu w ponad godzinnym wystąpieniu telewizyjnym, mówiąc m.in. „że niczego nie żąda od nikogo, a swoją przyszłość zostawia w rękach narodu”. Jego decyzja jest konsekwencją trwającej od wyborów politycznej konfrontacji z parlamentem, która zaogniła się gdy próbował odwołać Sąd Najwyższy wbrew zapisom konstytucji. Na ulicach Islamabadu rezygnację przyjęto w atmosferze święta narodowego. Obiecany wiele lat temu cud gospodarczy nigdy się nie ziścił. Borykający się z problemami gospodarczymi Pakistan jest obecnie określany jako najważniejszy front dla działań al- Quaidy. Postać byłego prezydenta stanowiła gwarancję utrzymania kursu polityki wymierzonej w radykałów i terrorystów. To dzięki jego zgodzie na terenie Pakistanu operowały siły specjalne USA, w

tym samoloty bezzałogowe Predator. Przy ich użyciu przeprowadzano m.in. ataki rakietowe na kryjówki dowódców al-Quaidy w Pakistanie i Afganistanie. Ta sama polityka która zjednała mu przyjaciół na Zachodzie, stała się jedną z głównych przyczyn jego niepopular-

ności wśród Pakistańczyków, szczególnie wśród Muzułmanów. Odejście Musharrafa oznacza, iż USA i państwa Zachodu tracą ważnego sojusznika w tym niespokojnym regionie. Condolezza Rice nazwała go „jednym z najbardziej oddanych wojnie z terrorem przywódców na świecie”. Zachodni obserwatorzy obawiają się radykalizacji Pakistanu, w szczególności armii i służb bezpieczeństwa kraju, które jeszcze w latach 90. wspierały jihad. Wybory prezydenckie według konstytucji muszą odbyć się do 30 dni od daty odejścia głowy państwa, nowy przywódca zostanie wybrany przez parlament i lokalne legislatury. Koalicję parlamentarną która odsunęła Musharrafa od władzy stanowią Ludowa Partia Pakistanu, (którą kierowała Benazir Bhutto, zgładzona w zamachu bombowym) oraz Pakistańska Liga Muzułmanów (Musharraf obalił jej rząd w 1999 roku) Istnieją obawy, iż odejście prezydenta wywoła ostrą walkę koalicjantów o najważniejszy urząd kraju. Taka konfrontacja jeszcze bardziej podważyłaby bezpieczeństwo i stabilność w kraju, który boryka się z coraz trudniejszą sytuacją ekonomiczną.

tydzień w skrócie Egipski Związek Lekarzy zakazał przeszczepu organów pomiędzy wyznawcami islamu a chrześcijanami. Najstarszy syn cara Bułgarii i b. premiera tego kraju Symeona książę Kardan, po wypadku samochodowym w Madrycie znalazł się w stanie śpiączki. Były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, obecnie zatrudniony przez Gazprom, skrytykował prezydenta Gruzji i oskarżył go o wywołanie konfliktu. Gazprom bierze też na utrzymanie b. premiera Finlandii Lipponena. Kupią wszystkich? W wieku 138 lat zmarł najstarszy Hindus, który być może był także najstarszym człowiekiem świata. W czasie igrzysk olimpijskich milicja chińska skonfiskowała 300 egzemplarzy biblii przywiezionych do Pekinu przez amerykańskich protestantów. Z kolei dwie starsze Chinki zostały skazane na rok „obozu reedukacyjnego” za samo złożenie wniosku o przeprowadzenie w Pekinie demonstracji. 11,27 milionów procent wyniosła inflacja w Zimbabwe w czerwcu.


12|

22 sierpnia 2008 | nowy czas

felietony opinie

redakcja@nowyczas.co.uk 0207 639 8507 63 Kings Grove London SE15 2NA

Oprymowanie Krystyna Cywińska

Poczułam się ostatnio oprymowana. I proszę mnie nie poprawiać. Ani nie pouczać, że takiego słowa nie ma w naszej poprawnej mowie. Otóż jest. Sam prezydent Lech Kaczyński tak się wyraził. I zaraz wyjaśnił, co ma na przemyślanej myśli. Oprymować – powiedział – tzn. narażać państwo i ludzi na opresję. Odbierać państwu i ludziom prawo do wolności i niezależności.

– My byliśmy oprymowani przez pokolenia przez Rosję – powiedział. No, a teraz Rosja oprymuje Gruzję, którą napadła. I my nie możemy siedzieć cicho. Można z tego wnioskować, że Rosja zamierza oprymować swoich byłych satelitów. Poczułam się oprymowana i zdeprymowana tą czarną wizją. Ale mąż mnie ofuknął, że histeryzuję. A jeśli nie przestanę histeryzować politycznie, poczuję na własnej skórze w domu, co to znaczy oprymować! Sam zaznaczył, że jest od lat oprymowany w naszym stadle. A jednak jakoś żyje. Gruzja też to przeżyje – powiedział. Odtąd w naszym domu słowo oprymować stało się narzędziem rozgrywek przy śniadaniu. Z licytacją, kto kogo oprymował w przeszłości i będzie oprymować w przyszłości. To słowo może nawet wejdzie pod strzechy. Ale może zejdzie w końcu z niedyplomatycznego języka. Język może wszystko łagodzić, albo zaostrzać konflikty. Wprowadzać w błąd i doprowadzać do wojen. A ostatnie słowo w konfliktach mają zawsze politycy. Nie zamierzam polemizować, czy ten zamierzony lapsus językowy prezydenta wymierzony w Rosję, rozładuje czy nie rozładuje gruzińskiego konfliktu, ani jakie mogą być tego następstwa dla Polski. Zostawiam to psepologom, którzy jednak rzadko mają rację w swoich ocenach.

W ostatecznej kalkulacji politycznej decydują już nie słowa na wiatr puszczane przez prezydentów, ale terytorialne interesy. I wiele się jeszcze posypie analiz i przewidywań zanim się okaże, czy i kto będzie oprymowany. I nie tylko przez Rosję. Prawie cały świat przeżywa konflikty z powodu różnych opresji. George Orwell w swojej książce „Rok 1984” napisał: „Wojna jest pokojem. Wolność jest zniewoleniem. Ignorancja jest siłą”. Przenikliwa to wizja naszego świata. A szczególnie dyktatur. Niemniej polityk, który szafuje szczerością, popełnia kardynalne błędy. W polityce czy w dyplomacji powiedzenie półprawdy bywa niefortunne. A całej prawdy fatalne. Bo z prawdy zawsze się należy tłumaczyć i udowadniać jej racje. Podobno dyplomata to polityk, który dwa razy pomyśli, zanim nic nie powie. A jak się rozmyśli, powinien się najpierw ugryźć w język, zanim coś powie. A najlepiej ogólnikowo, z twarzą pokerzysty. Uczą tego na kursach dla dyplomatów. Niestety, w Polsce jest ich wyraźny brak, tych doświadczonych mistrzów sztuki dyplomacji. Jednym z nich był Stefan Meller. Historyk, dyplomata, eseista, tłumacz-poliglota, poeta. W swojej karierze był dyrektorem departamentu MSZ, ambasadorem we Francji i w Rosji. Wreszcie krótko ministrem spraw zagranicznych. Zmarł 4 lutego tego ro-

ku. W książce-wywiadzie „Świat według Mellera”, wydanej niedawno w Warszawie, powiada, że miał trudności w resorcie z personelem.– Jakie? – pyta jego rozmówca, pisarz i scenarzysta Michał Komar. Ano takie, że do ministerstwa dostawali się ludzie jakimś psim swędem. Jakimiś kuchennymi schodami. Niektórzy – powiada Meller – byli aroganccy, pewni siebie, niedouczeni. Uważali, że budowa polskiej polityki zagranicznej zaczęła się od nich. Z chwilą ich wejścia do MSZ-u. Sensownych dyplomatów było zaledwie kilku. Warto przeczytać tę książkę-rozmowę, żeby zrozumieć polskie dyplomatyczne dyletanctwo. Szczególnie w stosunkach z Rosją. Jako ambasador w Moskwie przez trzy i pół roku Stefan Meller przyjmował wielu polityków z Polski. Nie ukrywali, w większości, swojej pogardy dla Rosjan – powiada Meller. Okazywali ją ostentacyjnie. Znakomita większość tych „znakomitych” gości przyjeżdżała z zadartym nosem. „Z uczuciem niczym nie usprawiedliwionej wyższości, a byli to posłowie, ministrowie, przede wszystkim z lewicy, niewielu inteligentów. I prawie wszyscy z podkładem antyrosyjskości. To nadęte ględzenie, że Polska może być pomostem między Wschodem i Zachodem – wzdycha były ambasador. Nadęte, napuszone i pewne siebie. Rosjanie słuchali tego ze

źle skrywanym zniecierpliwieniem. – Oni nas już nie potrzebują. Sami docierają na Zachód i dogadują się w sprawach gospodarczych, turystycznych i politycznych – dodaje Meller. Opowiada też, jak to w samolocie z Baku do Moskwy był świadkiem gorszącej sceny. Wracający tym samolotem polscy kibice – nazywa ich kibolami– urżnięci w trupa, zachowywali się agresywnie, po chamsku wobec stewardes i starszych pasażerów. A traktowani byli z pełną kurtuazją. Meller, jako ambasador, interweniował i przepraszał za te wybryki. Pewnie je potem opisała miejscowa prasa. Polskie chamy i pijusy. Rosja jest krajem skomplikowanym, wielobarwnym. Pięknym i brzydkim. Jest też krajem nieprzewidywalnym w polityce, szczególnie zagranicznej. A mogą zakręcić kurki gazu i zablokować dopływ ropy. Jest graczem niebezpiecznym. Zapędziła Gruzję w kozi róg. I z tego rogu tylko Gruzja może podjąć decyzję, czy woli być oprymowana przez Rosję, czy zdeprymowana i zawiedziona z powodu zachodniej dwulicowości. A z buńczucznych wypowiedzi naszego prezydenta pozostanie zapewne tylko ten komiczno-tragiczny neologizm. Idę z Kajtkiem na spacer, bo jestem przez niego oprymowana i mogę się narazić na potężne szczekanie.

Jest pewna ciągłość Przemysław Wilczyński

Pan Waldek mówi ładniej, jest ładniej uczesany, nawet swobodniej czuje się przed kamerą. Pan Waldek, a jakby nie pan Waldek – mógłby ktoś powiedzieć. Ale z butów pana Waldka i jego kolegów wyszła właśnie słoma.

Wszystko jest znowu jak dawniej: robotę w fajnej spółce dostają braciszkowie pana Jarka, synek pana Gienka i synek pana Staszka, a w sekretariacie pana Waldka rządzi synek pana Michała. Na to wszystko kierujący wszystkim pan Waldek uśmiecha się i mówi, że to dobrze, bo dzieci przecież muszą się rozwijać, i że ich rozwój to wielka frajda dla rodziców. A miało być inaczej. Kiedy zaczynała rządzić Platforma Obywatelska, o jej koalicyjnym partnerze (PSL-u) mówiono: ucywilizowali się, z zaściankowej partii chłopskiej stał się europejską formacją dla wszystkich, a zwłaszcza prężnych, młodych i ambitnych. O Pawlaku mówiono: ładniej i rozsądniej mówi; wyzbył się tanich chwytów i ruchów nieustannie obliczonych na najbliższe sondaże. Zapomniano o narodzinach partii: o tym, że formacja ta przepoczwarzyła się z ZSL-u w PSL i jak gdyby nigdy nic – zapominając o swojej kilkudziesięcioletniej tradycji u boku partii matki: PZPR-u – poczęła ogłaszać się

kontynuatorką pięknych dokonań Mikołajczyka i Witosa. Zapomniano o PSL-u z lat 90.: formacji, która rozdawała na potęgę stanowiska krewnym, obsadzała swoimi ludźmi spółki Skarbu Państwa i gotowa była – niczym znana wszystkim na osiedlu panna lekkich obyczajów – pójść z każdym i wszędzie, pod warunkiem że gwarantowało to sowitą zapłatę (w tym przypadku: utrzymanie się u władzy). Zapomniano o PSL-u, który był symbolem wszystkiego, co w latach 90. złe w naszej polityce: kumoterstwa, nepotyzmu, korupcji i parcia do władzy za wszelką cenę. Zapomniano, bo nowy wizerunek partii Pawlaka pozwalał sądzić, że będzie inaczej: partia zyskała pro-europejskie oblicze, a sam expremier z przestraszonego młodzieńca, który mówił „sio!” do dziennikarzy, stał się poważnym politykiem. Ale o czym zapomnieli przeciętni obserwatorzy, przypomniało same Polskie Stronnictwo Ludowe, korzystając z uprzejmości mediów, które opisały: spółkę Elwarr (i spółki zależne), gdzie

stanowiska dostali bracia Jarosława Kalinowskiego i Eugeniusza Kłopotka oraz syn szefa klubu PSL Stanisława Żelichowskiego (to „Gazeta Wyborcza”); rodzinny układ w KRUS (to „Dziennik”); sekretariat samego Waldemara Pawlaka, gdzie rządzić i dzielić zaczął syn Michała Strąka (to z kolei „Newsweek”). Mediom pomógł premier Pawlak, który na swoje nieszczęście całą sprawę skomentował (wypowiedź dla TOK FM, cytuję za „Gazetą Wyborczą”): „Jeśli się zdarzają osoby, które kontynuują działalność podobną jak ich rodzice czy krewni, to dobrze. Jest pewna ciągłość. Największą nagrodą dla rodziców jest, gdy dzieci podejmują ich dzieło i twórczo je rozwijają”. A więc wszystko jest dobrze i po staremu: krewni i znajomi pana Waldka i jego kolegów kontynuują działalność podobną do tego, co robili ich rodzice – znaczy się, wzorem rodziców, rozdają stołki swoim krewnym i znajomym, co rzeczywiście powoduje wrażenie pewnej ciągłości. A robią to

wszystko – to znaczy twórczo swe radosne rozdawnictwo i nepotyzm rozwijają – aby dać radość swym rodzicom. Nic bowiem tak nie cieszy taty i mamy, jak prężny rozwój dziatek. Nepotyzm jest czymś złym – z tym stwierdzeniem zapewne zgodzi się premier Pawlak. I pewnie skłonny jest też twierdzić, że to, co PSL robi, nepotyzmem nie jest. Jaka więc byłaby nowa definicja nepotyzmu wedle Pawlaka? Może brzmiałaby tak: „Faworyzowanie krewnych przy rozdawaniu godności i stanowisk, któremu nie towarzyszą radość rozdających z rozdawania i rozwój zawodowy obdarowanych”. PSL – wedle tej definicji – nepotyzmu się nie dopuszcza: niezwykłej szczodrobliwości tej partii towarzyszy niespotykana dotąd radość z rozdawania i towarzyszący jej rozwój zawodowy krewnych. Rozdawał dziad, rozdaje ojciec, niechaj rozdaje i wnuczek, wszak dla Polskiego Stronnictwa Ludowego – wiadomo to przecież nie od dziś – ważna jest tradycja.


|13

nowy czas | 22 sierpnia 2008

felietony i opinie

Na czasie

KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO

Grzegorz Małkiewicz

No to wróciliśmy do tej samej piaskownicy. A przecież nie mieliśmy bawić się już w wojnę, tym bardziej w zimną wojnę. Przepowiednie amerykańskiego filozofa Francisa Fukuyamy nie sprawdziły się. Nie nastąpił koniec historii i wojen ideologicznych. Po ponad dziesięcioletnim łapaniu oddechu po załamaniu się starych podziałów, świat przyspieszył za sprawą Rosji, już nie sowieckiej, ale odświeżonej, poszukującej nowego odcienia imperialnych barw. Zachód, uśpiony na własne życzenie, nie był przygotowany na wyjście z tego letargu. Dosyć skutecznie obronił się na froncie wojny z terroryzmem, której tylko nieliczne głosy, przede wszystkim zmarłej niedawno Oriany Falaci, nadawały wymiar ideologiczny, czy w jej wersji nawet cywilizacyjny. Oficjalnie jednak wojna z terroryzmem na terrorystach się kończy. Głoszenie końca ideologii było propozycją wygodną. Wartości ustąpiły racjonalnym kalkulacjom, co szczególnie było widoczne w procesie poszerzania Unii Europejskiej i europejskiej integracji. Nową jakością w polityce stało się racjonowanie produkcji i konsumpcji, i tysiące dyrektyw z tym związanych. Miniona dekada wychowała nowy rodzaj polityków – poprawnych i racjonalnych, którzy przyswoili sobie rynkową terminologię stosowaną nawet wtedy, kiedy nastąpiła nagła zmiana scenariusza. To dobrze, że po symbolicznej wizycie w Tbilisi przywódców państw z orbity sowieckiej, do gruzińskiej stolicy udali się również przedstawiciele starych demokracji. Gesty są jednak ważne w polityce. Gesty nic nie kosztują, szczególnie kiedy zdobywa się na nie przedstawiciel państwa wpływowego i silnego, a takim państwem jest niewątpliwie Wielka Brytania. Pierwszy do Tbilisi dobiegł przywódca opozycji David Cameron. Konserwatyści mogą się usprawiedli-

wić, że w tej kompromitującej dekadzie nie sprawowali władzy. Mogą się też pochwalić przywódcą starej daty, z prawdziwego zdarzenia. Margaret Thatcher do dyplomatów nie należała, najpierw działała, potem myślała. Ale to właśnie ona i prezydent Roland Reagan wiedzieli, jak postępować ze Związkiem Sowieckim. Agresja była agresją. Układanie się w sprawach pryncypialnych nie wchodziło w grę. A jak wypada w tej roli obecny przywódca konserwatystów David Cameron? Po swojej wizycie w Tbilisi napisał w „The Times”: „Wtedy, kiedy rosyjscy żołnierze wchodzą do niepodległego kraju, nie możemy się zgodzić na to, żeby Rosjanie wchodzili do Selfridges”. No cóż, innego języka oprócz rynkowej terminologii widać nie zna. Największym nieszczęściem Zachodu jest brak przywódcy – twierdzą amerykańscy politolodzy. Dodają też, że jedynym obecnie przywódcą jest premier Rosji Władimir Putin. Premier, a faktycznie prezydent. Jako prezydent wystąpił ostatnio w artykule zamieszczonym w „Rzeczpospolitej”. Redakcyjny błąd, a jednak może lepiej opisujący rzeczywistość. Dajmy sobie spokój z tym premierem. Jakby na to nie patrzeć, karty rozdaje Putin i druga strona powinna szybko odświeżyć znajomość starych reguł gry. We are back in square one.

absurd tygodnia Właściciel kawiarni w małym niemieckim miasteczku zaniepokojony utratą klientów po wprowadzeniu zakazu palenia postanowił przepis zaskarżyć. Trybunał konstytucyjny sprawę zbadał i okazało się, że jest niezgodny z niemiecką konstytucją. W Wielkiej Brytanii konstytucji nie ma, więc ta droga dla przeciwników zakazu palenia jest niedostępna. A może by tak zmienić monarchię parlamentarną na monarchię konstytucyjną? Palacze łączcie się, tym bardziej że angielska pogoda, szczególnie tego lata, nie sprzyja pociąganiu dymka al fresco. Póki co, coraz więcej angielskich pubów bankrutuje, a zarabiają producenci przykręcanych do elewacji budynków popielniczek, które, sądząc po dodatkowych zapięciach, nieproporcjonalnych do wielkości przedmiotu chronionego, stały się celem tajemniczych złodziei. Może kradną niedopałki?

Wacław Lewandowski

Nostalgia, psia mać! Różnie się ją nazywa: „irracjonalna tęsknota”, „nostalgia za komunizmem”, „żal za systemem” i inaczej, a niezależnie od nazwy jest ona zjawiskiem socjologicznie niewytłumaczonym i wciąż zauważalnym. Mnie osobiście denerwującym; dla mnie – obrzydliwym. I – niestety – nie tylko polskim, lecz ogarniającym cały dawny „obóz państw socjalistycznych”. Czytam o sukcesie nowej knajpy w Berlinie i krew mnie zalewa. Knajpa niezwykła, bo z wnętrzem stylizowanym na biura Stasi, z wyposażeniem z epoki. Pełny koloryt – nawet pokój przesłuchań ze starą maszyną do pisania i lampą na biurku. Gości obsługuje nie „ober”, ale TW (tajny współpracownik) kelner. Menu w kształcie protokołu przesłuchania, rachunek – na blankiecie zobowiązania do współpracy. I co? Świetnie, ludziom się podoba, publiczność wali drzwiami i oknami. Inny przejaw: na Litwie drobni przedsiębiorcy nadal szyją sowieckie wojskowe czapki z otokiem w kolorze KGB. Po co? Dla turystów, głównie niemieckich i polskich, którzy z ochotą kupują to na bazarach i kramach, nawet takie w rozmiarach dziecięcych, by przystroić swe pociechy... Dowcipne? Baaardzo... Ludzie idą, patrzą na takiego brzdąca w czapce „gebisty” i uśmiechają się dobrotli-

wie. Jak by reagowali, widząc dzieciaka, któremu ojciec założył na główkę czapkę mundurową SS? Nietrudno zgadnąć. Gdy prezydentem Warszawy był Lech Kaczyński, powstał projekt otwarcia w mieście muzeum komunizmu. Miało być nowoczesne, a ekspozycja miała być żywa, zajmująca i nie ograniczona do historii politycznej. Muzeum miało też pokazywać, jak wyglądało życie codzienne i obyczajowość ery komunizmu. By temu wyzwaniu sprostać, zaapelowano do warszawiaków, by ofiarowali placówce eksponaty z prywatnych zbiorów. Skala odzewu zaskoczyła organizatorów przedsięwzięcia. Ludzie przynieśli komunistyczne odznaczenia, legitymacje i dyplomy, dokumentację wyników w przodownictwie pracy, urzędowe zaświadczenia o przydziale tzw. luksusowych towarów, talony na żywność, bony na cukier, nakazy pracy i świadectwa udziału w czynach społecznych, nawet legitymacje partyjne i tzw. organizacji młodzieżowych. Prócz tego mnóstwo sprzętów i pamiątek materialnych – od starych radioodbiorników i radioli (radio i gramofon w jednej skrzyni), przez stare telewizory, aż po samochody marki warszawa czy syrena. Nie trafiła się tylko sowiecka wołga, bo te

auta Rosjanie wykupili z Polski skutecznie w 1990 i 91 roku. Muzeum jednak nie powstało. Kaczyński przestał być prezydentem stolicy, nowe jej władze nie sfinansowały projektu. Zebrane eksponaty tymczasowo ulokowano w różnych magazynach i po piwnicach miejskich instytucji. Upadł też pierwotny projekt uczynienia z Pałacu Kultury i Nauki siedziby muzeum. Inicjatorzy projektu narzekają, żalą się przy różnych okazjach, apelują, by do idei powrócić. Ja natomiast, rad jestem, że nie wyszło... Niech stare radio czy maszyna do pisania leży w muzeum techniki. Tam też niech trafią owe „cuda socjalistycznej motoryzacji”. Muzeum komunizmu, jeśli miałoby powstać, powinno być muzeum komunistycznych zbrodni, nie zaś ekspozycją „życia codziennego”. Bo taka ekspozycja zaraz stałaby się miejscem pielgrzymek wszelkiej maści „nostalgików”, których umysłów i dusz nic i nikt już z bolszewickiej zarazy nie uleczy. Przeciwnie – prowadziliby tam swoje dzieci czy wnuki i wskazując palcem mówili: – Zobacz, chłopcze, taki był mój pierwszy samochód. To była maszyna! Lepsza, od tego dzisiejszego kapitalistycznego g...a! Może częściej się psuła i szybciej rdzewiała, za to w całej dzielnicy tylko ja taką miałem!


14|

22 sierpnia 2008 | nowy czas

takie czasy

Tavisupleba znaczy wolność

W trakcie demonstracji gruzińskiej zrobiliśmy mały happening w centrum Londynu. Przejechaliśmy samochodem, z którego powiewały dwie flagi – z jednej strony polska, z drugiej gruzińska. Od czasu do czasu naciśnięty klakson. Duże zainteresowanie przechodniów i kierowców. Gesty solidarności. Na czerwonych światłach czarnoskóry kierowca londyńskiego autobusu rozpoczął z nami ciekawą rozmowę, a ponieważ temat długi, rozmawialiśmy jeszcze na zielonych. Nikt nie protestował, a pasażerowie komórkami robili zdjęcia. They want to rebuild their Empire – krótko podsumował oddalając się w kierunku kolumny Nelsona.

Wcześniej ktoś zapytał, gdzie leży Gruzja? Takich pytań byłoby więcej, gdyby nie pierwsze strony gazet. Aż wstyd pomyśleć, że Wielka Brytania, Polska czy obecny agresor Rosja w porównaniu z Gruzją mogą poszczycić się znacznie skromniejszą historią. Pierwsze wzmianki o plemionach zamieszkujących obecną Gruzję pochodzą ze źródeł asyryjskich z początku I tysiąclecia przed Chrystusem. W tym czasie powstało tam królestwo Iberii, wkrótce skolonizowane przez Greków z Miletu, a następnie przez Rzymian. Już w II wieku na ziemie gruzińskie, gdzie krzyżowała się kultura rzymska z perską zaczęło przenikać chrześcijaństwo, oficjalnie przyjęte przez gruzińskich książąt w IV wieku. Po licznych wojnach, podbojach i podziałach doszło do zjednoczenia ziem gruzińskich w 1122 roku. Wzrost znaczenia politycznego w regionie wpłynął na rozwój gospodarczy. Jest to też

okres największego rozwoju kultury gruzińskiej. Potem było różnie – najazdy Mongołów, kolejne podziały, okupacja przez Turcję, Persję, i w końcu Rosję. Po włączeniu Gruzji do Imperium Rosyjskiego, Gruzini, podobnie jak Polacy, poddani zostali polityce rusyfikacji i wynaradawiania, która przyczyniła się do wzmożenia oporu i wzmocnienia świadomości narodowej. Po upadku caratu i rewolucji bolszewickiej Gruzja na krótko odzyskała niepodległość. Władze bolszewickie zawarły z Gruzją pokój, by po krótkim czasie dokonać krwawego podboju jedynej niepodległej republiki zakaukaskiej. Lata sowieckiej okupacji nie złamały ducha Gruzinów. Już w czasie pieriestrojki nasilał się ruch niepodległościowy. W 1989 roku Rada Najwyższa Gruzji zażądała podjęcia rokowań w sprawie suwerenności, którą odzyskała w 1991 roku. Pierwszy okres niepodległości jest zdominowany przez wojnę domo-

wą z separatystami wspieranymi przez Rosję w dwóch prowincjach: Abchazji (muzułmańskiej) i Osetii Południowej (chrześcijańskiej). Ówczesny przywódca, były minister Związku Sowieckiego Eduard Szewardnadze prosi Rosjan o pomoc, którzy wysyłają do Abchazji i Osetii „siły pokojowe”. Władzę Szewardnadzego kończy tzw. rewolucja różana w 2004 roku. W wyborach powszechnych zwycięża Micheil Saakaszwili, polityk prozachodni. Dla Rosji prozachodnia Gruzja to Gruzja antyrosyjska. W Osetii Południowej coraz częściej dochodzi do zbrojnych prowokacji. Rosja masowo wydaje miejscowej ludności rosyjskie paszporty. Gruzini atakowani są przez Osetyńców bez żadnej interwencji ze strony rosyjskich „sił pokojowych”. Gruzja traci kontrolę nad integralną częścią swojego terytorium. Kiedy próbuje interweniować militarnie, zostaje zaatakowana przez przygotowane na to wojsko rosyjskie.


|15

nowy czas | 22 sierpnia 2008

takie czasy sobotę 16 sierpnia przed brytyjskim parlamentem spotkali się prawdopodobnie wszyscy Gruzini mieszkający w Londynie, mała grupa Polaków i jeszcze mniejsze grupy innych narodowości, trochę Brytyjczyków. Nie było jednak tych wszystkich, którzy zwykle tłumnie protestują przeciwko zachodniemu imperializmowi, chociaż w tym dniu wszystkie brytyjskie gazety informowały o tym, że Rosja w odpowiedzi na amerykańską tarczę antyrakietową w Polsce groziła nam atakiem nuklearnym. A stali rezydenci trawnika, etatowi kontestatorzy wojennych decyzji prezydenta Busha, ani na moment nie powstali ze swoich turystycznych krzesełek. Lekko znudzeni przyglądali się rozwojowi wypadków, nie wykazując najmniejszego zainteresowania ich przyczynami. Demonstrację zorganizowali członkowie The Georgian Community in The UK. Budziła się do życia powoli.

W

Ktoś rozdawał koszulki z wymalowaną czerwonym sprayem flagą Gruzji, dziennikarze brytyjskiej i polskiej telewizji rozmawiali z ludźmi, fotografowie robili pierwsze zdjęcia. Wreszcie naprzeciw parlamentu stanęło kilkaset osób. Wiele z nich trzymało biało-czerwone flagi z krzyżami św. Jerzego – patrona Gruzji. Legenda głosi, że jednak pokonał smoka. Flagę swojego kraju rozpo-

starło kilkoro Litwinów. Żółto-zielono-czerwoną. Ktoś głośno żartował czy to czasem jednak nie była symbolika Rastafarian, bo barwy przecież te same, tylko inaczej sklejone. Między szeregami ludzi, rozciągniętymi wzdłuż chodnika dotykającego ruchliwej, westminsterskiej ulicy, przewijali się dwaj mężczyźni w czarnych tunikach, narodowych gruzińskich strojach. W kieszeniach na piersiach mieli naboje. Plastikowe namiastki przypominające wiekuistą walkę tego narodu najpierw o zjednoczenie, potem o utrzymanie jedności. Stąd motto Gruzinów, wypisane na białej wstędze u dołu narodowego godła: „Siła tkwi w jedności”. Jednego z nich zaczepiła brytyjska dziennikarka. – Co tutaj masz? – zapytała, wskazując na kieszenie. Kilka minut tłumaczył jej symbolikę swego stroju, po czym przeprosił i przeciskając się między swoimi, stanął na samym przodzie. Donośnym głosem zaintonował hymn Gruzji, zatytułowany „Tavisupleba”, czyli wolność. Potem ta sama dziennikarka stojąc między krzy-

czącymi ludźmi relacjonowała. – Jestem wśród Gruzinów, podczas kolejnej już w Londynie demonstracji przeciw obecno ści Rosjan w ich kraju. Spotykają się tu od tygodnia. Podobne protesty odbywają się w Brukseli, Paryżu... Kiedy ludzie tych kilku prawie nie znających się narodów zaczęli wreszcie ze sobą rozmawiać, pytali o znaczenie najczęściej przewijających się haseł.

Gruzini wielokrotnie krzyczeli: Sakartwelo! Myśleliśmy, że to nazwisko ich przywódcy, jednak nie. Sakartwelo to nazwa ich kraju, wypowiedziana w ich własnym języku. Samych siebie nazywają Kartwelebi. Demonstracja w pewnym momencie nie potrzebowała już swoich liderów. Było ich kilku, za ich przykładem Stop Russia! skandowali inni. Któryś z nich co jakiś czas przebiegał przez ulicę i stojąc naprzeciw, powiewając gruzińskim sztandarem, nie pozwalał milczeć. Jakaś młoda Gruzinka rozdawała maleńkie świeczki. Nie zdążyliśmy ich zapalić, bo w pewnym momencie demonstracja zamarła. Trwała około dwóch godzin. Osiągnęła swój moment kulminacyjny gdy ludzie przestali się wstydzić. Zaczęli krzyczeć to, co sami wykrzyczeć chcieli. Za samych siebie, we własnym imieniu. Prosto w okna parlamentu. Wcale nie zaczęli być nagle oryginalni. Powtarzali to samo, co kilkanaście minut wcześniej: Georgia! Stop war! Russians go out! Ale nie oglądali się na innych, byli więc odrobinę odważniejsi. Lub po prostu dali się ponieść emocjom. – Po co tu przyszedłeś? – pytała jakiegoś chłopaka kolejna dziennikarka, tym razem z polskiej telewizji. Nie słyszałam co jej odpowiedział. Ale niektórzy pasażerowie przejeżdżającego autobusu robili protestującym zdjęcia. Być może sprawdzili po powrocie do domu, kogo reprezentowały biało-czerwone flagi, niezwykle podobne do tych, które dobrze znają. Być może dowiedzieli się więc, że jest taki kraj – Gruzja.

Elżbieta Sobolewska Zdjęcia: Marcin Piniak


16 |

22 sierpnia 2008 | nowy czas

czas przeszły teraźniejszy

U Topolskiego na Waterloo Mijając arkady pod mostem kolejowym Hungerford w pobilżu stacji Waterloo w Londynie z okien galerii rzuca się w oczy ogromny poster i nazwisko Feliks Topolski. Młodzi Polacy na Wyspach z pasją słuchają o życiu i twórczości Feliksa, z zaskoczeniem pytając: „jak mógł być tak popularny pośród elity całego świata i prawie zupełnie nieznany w Polsce?”. Milionowa dotacja z Heritage Lottery Fund na rzecz galerii Feliksa Topolskiego (Memoir of the Century) poruszyła media i o artyście zaczęło być głośniej. Małgorzata Białecka Kiedyś w galerii Topolskiego można było sobie zrobić powtórkę z historii. Obrazy, szkice, portrety układały się chronologicznie w ciąg wydarzeń, które miały miejsce w XX wieku. Sam autor – świadek wydarzeń i ilustrator – uwieczniał wszystko, co widział i nigdy nie poprawiał. Dziś, kiedy wszechobecna technologia cyfrowa pozwala nam sfotografować każdy szczegół, do niewielu osób przemawia uwieczniona w rysunku scena wojenna. Jednak w latach czterdziestych był to czasami jedyny sposób, by wojnę pokazać światu. Poza tym w obrazach i szkicach Topolskiego jest coś więcej niż tylko obraz. Wielki ilustrator i obserwator świata tak prowadził kreskę, by wyczytać z niej można było jego komentarz. Oglądając prace w galerii Topolskiego wybieramy się w niezwykłą podróż, podróż w czasie.

ObywaTel świaTa Czy 28-letni Feliks, jadący do Londynu, wyobrażał sobie, jakimi ścieżkami

potoczy się jego emigracyjne życie? Rówieśnik wielu młodych polskich emigrantów dzisiejszych czasów, znalazł się w Londynie w roku 1935, by wykonać dla warszawskich „Wiadomości Literackich” cykl rysunków z obchodów jubileuszowych króla Jerzego V. Przypadek, czy szczęśliwy los lub przeznaczenie sprawiły, że młody rysownik został zauważony przez dramatopisarza George’a Bernarda Shawa, który powierzył mu ilustrowanie swoich dramatów. Przyjaźń z wielkim pisarzem zaowocowała serią portretów zebranych w albumie Portrait of GBS. Od tego momentu Feliks pozostał już w kręgach artystycznych i elitarnych ówczesnych czasów i nigdy na stałe nie wrócił do ojczyzny. Córka artysty, Teresa Topolski, wspomina ojca jako obywatela świata. Nie miał żadnych kompleksów związanych ze swoim pochodzeniem, uwielbiał życie i jego barwy, kreślił nawet na skrawkach papieru, kiedy wydawało mu się, że coś jest warte uwiecznienia. Podczas II wojny światowej król Jerzy VI nadał Topolskiemu tytuł artysty wojennego. Topolski przebywał niemal

na wszystkich frontach, pracując zarówno dla rządu polskiego na uchodźstwie jak i angielskiego. Jako rysownik-kronikarz chwytał charakterystyczne cechy obrazu i błyskawicznie kreślił najważniejsze kontury. Był wszędzie tam, gdzie coś się działo i dostarczał swoim odbiorcom obrazy pobudzające wyobraźnię. Był przy II Korpusie Polskim dokumentując wyzwolenie Rzymu i podczas Procesu Norymberskiego. W Indiach po wojnie ilustrował ostatnie dni rządów angielskich. Wkrótce został uhonorowany członkostwem Królewskiej Akademii Sztuki w Londynie. Miewał doskonałych mecenasów, takich jak książę Filip, który u artysty zamówił ogromne malowidło ścienne przedstawiające koronację królowej Elżbiety II. Feliks był też świetnym pisarzem. Poszukując kontaktu ze swoimi odbiorcami, postanowił samodzielnie drukować Topolski’s Chronicle (Kronika Topolskiego), którą przygotowywał dla ponad dwu tysięcy prenumeratorów, drukując je metodą litograficzną, na dużych arkuszach papieru. G.B. Shaw powiedział o nim: „Zadziwiający rysownik, być może największy impresjonista bieli i czerni”.

MeMOir na waTerlOO

›› Córka artysty Teresa Topolski

Southbank w latach 50. nie wyglądał tak jak dziś. Arkady pod wiaduktem na Waterloo straszyły szarzyzną, o sztuce nikt tam nie myślał. Nie wiadomo dlaczego Topolski postanowił wynająć powierzchnię właśnie tam i stworzyć w tym miejscu pracownię wraz z galerią. Może uciekał od zgiełku miasta, a może już wtedy oczami wyobraźni widział Sothbank przyszłości – centrum kultury i uwielbiane przez londyńczyków jak i turystów miejsce przechadzek. Pracownia powstała i od początku, jak wszystko w twórczości artysty, miała być miejscem komunikowania się z odbiorcą. W każdy piątek Feliks otwierał galerię, bezpłatnie pokazywał swoje obrazy i rozmawiał z oglądającymi, odpowiadał na wszystkie pytania. A w galerii nie wystarczyło pojawić się tylko raz. Nawet Teresa Topolski przyznaje, że nie pamięta wszystkich szczegółów na obrazach ojca. Raz zawstydzona przez małą dziewczynkę, która leniwie wlokąc się za rodzicami, postanowiła podejść do obrazu, gdzie zobaczyła... nosorożca. – Ależ mój ojciec nie namalował nigdy nosorożca


|17

nowy czas | 22 sierpnia 2008

czas przeszły – upierała się Teresa. Jednak dziewczynka pokazała jej na obrazach z Afryki nosorożca jak żywego, wtedy pani Teresa przypomniała sobie magiczne zdanie: „Obrazy nie istnieją, dopóki ludzie ich nie zobaczą”. Galeria na Waterloo była miejscem pracy i spotkań przez wiele lat, aż do śmierci artysty (zmarł 24 sierpnia 1989 roku). W tamtych czasach żyła i kipiała sztuką. Taka ma być też dziś, kiedy zakończy się remont powierzchni i fundacja na rzecz galerii Feliksa Topolskiego – Memoir of the Century – otworzy ją ponownie dla zwiedzających.

Rzeźbiarz Wojciech Sobczyński o Topolskim:

To nie będzie zwyczajne muzeum Do remontu galerii doszło po wielu perturbacjach i przeprawach z National Railway. Był czas, kiedy z braku funduszy utrzymanie miejsca wisiało na włosku. Znaczny udział w finansowaniu przedsięwzięcia ma Heritage Lottery Fund i jej milion funtów. Trzy miliony funtów, jakie pragnie zgromadzić fundacja, ma zapewnić życie projektowi artystycznemu rozpoczętemu przez artystę i zbliżyć odbiorcę do sztuki. Niezwykłe plany fundacji streszcza jednym zdaniem Anna Błasiak, menedżer ds. edukacji: – To nie będzie zwyczajne muzeum. Galeria za czasów Feliksa była miejscem niezwykłym, można go było zobaczyć przy pracy, o coś zapytać, pożartować. Planowane projekty będą kontynuacją dialogu widza i artysty. Ich niecodzienność polegać będzie też na tym, że będą realizowane również poza murami galerii – w szkołach, szpitalach i wszystkich instytucjach, które wyrażą chęć wzięcia w nich udziału. W samej galerii będzie można uczestniczyć w warsztatach, które wystartują już w listopadzie. Pierwszy program pilotażowy polegający na kreatywnej reakcji na prace Feliksa Topolskiego, w którym partnerami były: Westminster School, Kelmscott School, Waltham Forest Education Business Partnership oraz ABC Cultural Consulting – angażował siedmioro uczniów ostatniej klasy szkoły średniej, którzy mieli zajęcia ze sztuk plastycznych. Każdy z nich przechodził wraz z Teresą Topolski przez Memoir (za czasów, kiedy jeszcze był udostępniany) i poznawał najważniejsze prace Feliksa, po czym wraz z innym uczniem miał stworzyć coś, co było kreatywną reakcją na prace artysty.

Polak inaczej Feliks Topolski był w ubiegłym wieku jednym z najbardziej znanych polskich twórców w Londynie. Niestety zupełnie nie interesowano się nim w Polsce. Nieliczne grono specjalistów odwiedzających Wyspy oczywiście zetknęło się z jego twórczością, być może dzięki temu można było, choć krótko, oglądać w ubiegłym roku część jego prac w Muzeum Narodowym w Warszawie – dziesięć obrazów Feliksa Topolskiego zaprezentowanych zostało w holu głównym warszawskiego Muzeum Narodowego. Wystawa, zorganizowana w setną rocznicę urodzin artysty, była zwiastunem retrospektywy zaplanowanej przez Museum of London i Muzeum Narodowe w Warszawie na rok 2010.

Choć galeria Topolskiego znajduje się niemal w sercu Londynu i ma świetne warunki, by promować Polskę na Wyspach, sami rodacy niewiele o niej wiedzą i zamiast sztuki, za wizytówkę kraju nad Wisłą obierają najczęściej wódkę, produkty spożywcze lub atrakcje turystyczne, mające kojarzyć się z naszym krajem. Na ra-

zie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego obiecało dorzucić coś do istniejącego już budżetu projektu, jednak rozmowy wciąż trwają. Topolski's Memoir of the Century oglądać będzie można od listopada. Szczegóły zamieścimy w „Nowym Czasie”.

W galerii Topolskiego znalazłem się po raz pierwszy na początku lat siedemdziesiątych. Byłem wtedy początkującym artystą. Dobry znajomy Topolskiego i mój doradził mi, żeby pojść do niego do pracowni i zapytać, jakiej rady udzieliłby młodemu artyście stawiającemu w Londynie pierwsze kroki. W tych latach Topolski był u szczytu swojej sławy, pisały o nim brytyjskie gazety, wyjeżdżał za granicę w towarzystwie przedstawicieli rządu, przyjaźnił się ze znanymi osobistościami. Jednocześnie był bardzo otwarty na innych, chętnie pokazywał obcym swoje prace. Jeśli jednak chodzi o pomoc, widać nie bardzo czuł się do tego powołany. Pewnie uważał, że każdy młody artysta rzucony na głęboką wodę powinien sobie radzić sam. On przecież też był kiedyś w takiej sytuacji, kiedy jako młody człowiek znalazł się w Anglii. Jego pracownia pod mostem kolejowym, mimo wilgoci i przeciekającego sufitu – zainspirowała mnie. Sam zacząłem szukać takich miejsc, choć szybko się zorientowałem, że w takich warunkach ja nie mógłbym pracować – cieknący sufit i hałasujące pociągi Topolskiemu nie przeszkadzały. Słuchał klasycznej muzyki przez dobre głośniki, a poza tym był w centrum życia kulturalnego Londynu. South Bank zaczynał nabierać coraz większego znaczenia jako centrum artystyczne stolicy. W latach 50, kiedy Anglia zaczęła się dźwigać się ze zniszczeń po II wojnie powstał projekt, by na zbombardowanym terenie wzdłuż Tamizy wybudować centrum kulturalne. Po zakończeniu budowy Royal Festival Hall postawili tam kosmiczną rzeźbę. Nazywała się Skylon [uwiecznił ją swoim aparatem Jan Stanisław Markiewicz, kronikarz życia emigracji polskiej, którego zdjęcia z lat 50. są aktualnie prezentowane w Galerii POSK-u – red]. Mniej więcej w tym czasie zainstalował się tam Topolski, który przyjeżdżał do swojej pracowni starym wojskowym jeepem z demobilu, choć mieszkał po drugiej stronie Tamizy, więc odległość między domem a pracownią mógłby pokonywać na piechotę. Kiedy ten jeep stał pod mostem (teraz od strony London Eye), wiadomo było, że artysta jest w pracowni. Można było zapukać. Pracownia wieczorami była otwarta, zwłaszcza w piątki. Ta tradycja utrzymała się nawet po jego śmerci. Zarówno jego żona Caryl, jak i dzieci – syn Daniel i córka Teresa kontynuowali te piątkowe wieczornice, m.in. po to, żeby podtrzymywać pamięć o artyście. Wśród ludzi sztuki robić tego nie trzeba. Prace Topolskiego są dla kolekcjonerów niezwykle atrakcyjne i w zasadzie jego przyszłość na kartach historii sztuki jest zapewniona, ale dobrze się dzieje, że miejsce z nim związane przez tyle lat znów udostępnione będzie dla szerszej publiczności. Notowała Teresa Bazarnik


18|

22 sierpnia 2008 | nowy czas

kultura

świat kulturalnie SwiatObrazu.pl – konkurs fotograficzny. Tematem jest „Akt męski”. Termin nadsyłania zgłoszeń upływa 30 września. Więcej informacji: www.swiatobrazu.pl W duńskiej miejscowości Korsor obchodzono 15 sierpnia jubileusz znajdującego się tam najstarszego kina świata – Biograf Teater. Powstało w 1908 roku i mieści się do dzisiaj w tym samym lokalu. Fakt ten potwierdza certyfikat Guiness World Records (GWR) wystawiony w bieżącym roku, po dwóch latach starań właścicieli kina. Wraz z otrzymaniem przez Biograf Teater certyfikatu, stracił miejsce w Księdze Rekordów Guinessa oraz tytuł najstarszego kina świata, szczeciński kinoteatr Pionier 1909. Prawie kwadrans oklaskiwano pianistę Rafała Blechacza na festiwalu w Salzburgu. Następnego dnia ustawiła się do niego kolejka dziennikarzy. Na 3 października zaplanowano światową premierę nowej płyty artysty z sonatami Haydna, Mozarta i Beethovena. W kościołach Krakowa zrealizowano w piątek, 15 sierpnia, pierwszą edycję festiwalu Noc Cracovia Sacra. Tysiące krakowian i turystów odwiedziło kilkanaście kościołów, by słuchać muzyki i oglądać na co dzień nie udostępniane skarbce i dzieła sztuki. W sobotę, 16 sierpnia zmarła w Warszawie prof. Anna Świderkówna, wybitna znawczyni kultury antycznej, w tym pism Starego i Nowego Testamentu. Należała do Międzynarodowego Stowarzyszenia Papirologów. Zasiadała w Komitecie Nauk o Kulturze Antycznej Polskiej Akademii Nauk. Była członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. W zeszłym roku otrzymała nagrodę literacką polskiego PEN Clubu im. J. Parandowskiego. W 2006 roku została uhonorowana nagrodą im. Franciszka Karpińskiego za „przybliżanie Biblii najszerszym kręgom odbiorców”. Nagrodę specjalną jury otrzymał na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Locarno polsko-niemiecki film „33 sceny z życia” w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej. Roman Polański, jeden z najwybitniejszych i najbardziej znanych na świecie polskich reżyserów, artysta o burzliwym życiorysie, skończył 18 sierpnia 75 lat.

Dusza Małgosi i inne

trudne. Nieruchome, nieprzytomne twarze serwują nam uliczni fabrykanci á la pastel lub flamaster. Autorzy portretu prawdziwego sięgają głębiej. Potrafią wydobyć ze swego modela ów rys charakterystyczny, który go określa najpełniej. I są takie portrety na tej wystawie. Kilka. Reszta to mistrzostwo ręki, fachowość, pomysłowość, solidne odzwierciedlenie. Każdy, kto będzie tej wystawy gościem, może dokonać własnego wyboru najlepszej pracy. Wypełnia formularz, gdzie nie tylko podaje tytuł i autora portretu, ale proszony jest, by uzasadnił swoją decyzję. W wyniku losowania może wygrać parę biletów na wystawę Annie Leibovitz: A Photographer’s Life, 1990-2005 oraz obiad w restauracji Narodowej Galerii Portretów.

BP Portrait Award to najbardziej prestiżowy konkurs portrecistów na świecie. W tym roku swoje prace przedstawiło do oceny ponad półtora tysiąca artystów. Wybrano 55 portretów. Można je obejrzeć w National Portrait Gallery w Londynie. Nagrody główne (25 tys. funtów) przyznano czterem autorom. Trzech z nich sportretowało swoich bliskich: dziewczynę, przyjaciółkę, babcię. Najmłodszy autor – Peiyuan Jiang, laureat Young Artist Award, swoją modelką uczynił koleżankę, z którą dzielił mieszkanie – Małgosię. Znali się zaledwie kilka dni. Znakomitą większość prac stanowią portrety, których autorzy przedstawili swoich modeli z dokumentalną, fotograficzną wręcz precyzją. Na ogół zwykłych, przeciętnych ludzi, dobrze im znanych. Zapamiętali ich śmiertelnie poważnie, odwzorowując najdrobniejszy szczegół ubioru, pieprzyki na ciele, cień włosów na twarzy. Zaledwie kilku arty-

Elżbieta Sobolewska

Powyżej: Stephen Chappell, „Ooh err Mrs!”, © Stephen Chappell; obok: José Luis Corella Garcia „Metamorphosis”, © José Luis Corella Garcia; Peiyuan Jiang (Małgosia), © Peiyuan Jiang

stów igra z konwencją, dotyka karykatury (Ooh err Mrs! Stephena Chappella), spogląda na swego modela zza parawanu realizmu. Co się dziwisz? Portret to portret, sama sobie namaluj oko na czole – powiedziałaby mała Gienia z filmu „Jasminum”, której mama-konserwator sztuki, odnawiała kościelne portrety świętych i Maryj.

Witkacy szczególnie lubił malować swoich przyjaciół po deserze z kaktusa. Sięgał wtedy tam, gdzie standardowo wzrok nie sięga – dostrzegał ich prawdziwe oblicze. Czasem, gdy przesadził, widział jedynie pokrzywione strzępy postaci, jednak gdy umiejętnie pobudził swoje zmysły, zaglądał na moment do ich dusz. Takie wydaje się być zadanie portrecisty, piekielnie

Opowiadania przygodowe ie uważam, że opowieści, które składają się na antologię „Na końcu świata napisane” tworzą „autoportret współczesnej polskiej emigracji”, jak napisano w podtytule zbioru, ale uważam, że kilku autorów powinno pisać dalej. W kolejności niewartościującej: Jakub Bolec, Jacek Ozaist, Grzegorz Przybyszewski, Michał Sędzikowski. Wszyscy wykazują zacięcie prozatorskie, mają umiejętność budowania zwartej i konsekwentnie rozwijającej się narracji, której bohaterowie mówią ludzkim głosem potrącając strunę autentyzmu. Sytuacje, sylwetki i dialogi Bolca (zwłaszcza historia agencyjna) i Ozaista dają najlepsze wyobrażenie typu okoliczności, w których znaczna, bodaj największa, część polskiej emigracji na Wyspach zapewne się znajdowała, znajduje lub znajdować się będzie. Obrazki ich autorstwa, wielce trafnie opisane, zawierają wszystkie te elementy, które życie zwykło nam serwować: jest więc trochę strasznie, trochę śmiesznie, bezradnie i groteskowo – jest portret. Bohater Sędzikowskiego jest niczym Adaś Miauczyński Marka Koterskiego, tyle że na wyjeździe. Jest przekonany, że jego pakistański kolega z pracy... rzucił na niego klątwę. Okazuje się więc, że wszystko jedno gdzie się żyje, zawsze okoliczności nagromadzą się przeciwne, ludzie głupi i rzeczywistość fatalna wyłazić będzie z każdego kąta, łypiąc wielkim okiem tłustej pakistańskiej opatrzności, która się sprzysięgła, by szkodzić i utrudniać. Feler historyj-

N

ki Sędzikowskiego to zarazem jej zaleta, plus dodatni i ujemny. A mianowicie jego bohater jest tak bardzo „ja” i to jego „ja” jest tak bardzo tylko i wyłącznie „jego”, że czyta się „go” jak przezabawną, acz daleką nam opowiastkę, bardzo dobrze napisaną, ale ani ciut uniwersalną. Uniwersalny bywa Miauczyński – bohater Koterskiego. Choć ulepiony z tej samej gliny co Sędzikowskiego, to jednak w swoim idiotyzmie zahacza o nasz własny idiotyzm, przez co poklepujemy się z nim nawzajem po plecach. A Sędzikowskiego bohaterowi tego brakuje. Zresztą niechże on go nie tworzy, bo przecie mamy frustrata Adasia, jest doskonały, skończony. Po co mnożyć byty. Wreszcie Przybyszewski. „Nie igraj ze mną Frank”. Świetnie napisane. Nijak się ma do emigracji. Ot, historia – może prawdziwa, może nie. Bez znaczenia. Autor umie budować określoną konwencję. Przypuszczam, że potrafiłby napisać coś dobrego. Ale nie chodzi o to, by lekko machać piórem, lecz by w „machaninie” tej była metoda, by coś z niej dla czytelnika wynikało poza popisaniem się umiejętnością pisania. Wszyscy ci autorzy rokują nadzieje. Reszty z czystej uprzejmości wolałabym nie wymieniać. Za wcześnie jest, by tworzyć portret współczesnej emigracji polskiej. Aby wyciągnąć wnioski, potrzebny jest dystans. Emigracja trwa, nie sportretowano jeszcze poprzedniej.

Elżbieta Sobolewska

Na końcu świata napisane. Autoportret współczesnej polskiej emigracji Videograf II, czerwiec 2008 Teksty opublikowane w antologii zostały nagrodzone w Konkursie Literackim zorganizowanym przez Polish Books w Londynie w 2007 roku.


|19

nowy czas | 22 sierpnia 2008

kultura

Somers Town, czyli kolory szarości Nowy film Shane’a Meadowsa „Somers Town”, to kolejna, po „This is England”, historia o rzeczywistości widzianej oczyma dorastających chłopców oraz próbie odnalezienia w niej swojego miejsca. Pełna wrażliwości i humoru opowieść o potrzebie bliskości i dorastaniu. Shane Meadows obok Dany’ego Boyle’a (reżyser kultowego „Trainspotting”) to zdecydowanie najciekawsi twórcy filmowi młodego, ambitnego kina brytyjskiego. Meadows po ostatnim oryginalnym portrecie ruchu skinheadów w latach osiemdziesiątych w „This is England”, tym razem tłem swojej opowieści uczynił londyńskie środowisko polskiej emigracji. Mamy w „Somers Town” świetnie dopełniający się młody polsko-angielski duet aktorski. Debiutant Piotr Jagiełło, grający Marka i znany z głównej roli w „This is England” rewelacyjny Thomas Turgoose, odgrywający rolę Tomo. Aktorzy wydają się być idealnie dopasowani do granych przez siebie postaci nadając im wyrazistość i autentyzm. Obok nich w filmie gra jeszcze Ireneusz Czop, łódzki aktor teatralny, oraz młoda aktorka Elisa Lasowski, która zagrała wcześniej epizodyczną rolę w „Eastern Promises” Davida Cronerbega. „Somers Town” opowiada o przyjaźni polskiego imigranta Marka z To-

mo – chłopakiem „po przejściach” z angielskiej prowincji, który zagubiony i samotny w Londynie przypadkowo spotyka Marka w podrzędnej jadłodajni. Mark postanawia w tajemnicy przed ojcem (Czop) ukryć Tomo w ich mieszkaniu, gdyż chłopak nie ma gdzie mieszkać. Wspólne przygody, pierwszy wypity razem alkohol, kradzież i miłosna fascynacja piękną Francuzką zmienia przypadkowe spotkanie we wspólne odkrywanie świata. W ciekawy sposób pokazana jest również relacja ojca z synem i ich wzajemne dorastanie w trudnych warunkach emigracji. Pojawia się również ekscentryczny sąsiad Graham (świetny Perry Benson) – drobny, ale nieszkodliwy cwaniaczek, który wprowadza do filmu spory ładunek humoru. Pomimo dość trudnej tematyki, oraz wielu gorzkich refleksji na temat kondycji człowieka we współczesnym świecie, historia opowiedziana jest z humorem, co wyśmienicie balansuje fabułę. Unikając stereotypów i uproszczeń ukazuje ludzi oraz ich intymny

świat, który nie przysłania etykieta: „emigrant”. To stanowi ogromny atut filmu, czyniąc go bardziej uniwersalnym i przystępnym. Jest w „Somers

Wspólne przygody, pierwszy wypity razem alkohol, kradzież i miłosna fascynacja piękną Francuzką zmienia przypadkowe spotkanie we wspólne odkrywanie świata. Leniwe kadry i długie ujęcia, bez niepotrzebnych efektów nadają odpowiednie tempo tej opowieści. Town” również rzetelność, gdyż polskich emigrantów grają Polacy, a realia i dylematy emigracyjne nie są „szyte na miarę” dla potrzeb tematu. Scena-

.

rzysta Paul Fraser (autor scenariusza do jednej z historyjek w rewelacyjnym „Tube Tales”) zadbał o różnorodność charakterów odgrywanych postaci oraz odpowiedni dramatyzm ich zawiłych losów. Film jest świetnie sfotografowany, czarno-białe zdjęcia idealnie oddają klimat tytułowego londyńskiego Somers Town. Autorką zdjęć jest Natasha Braier, a jej leniwe kadry i długie ujęcia, bez zbędnych trików i niepotrzebnych efektów nadają odpowiednie tempo tej opowieści. Podobnie jak akustyczna muzyka Gavina Clarke’a. Film został nagrodzony na Międzynarodowym Festiwalu w Edynburgu w kategorii najlepszy brytyjski film, a Shane Meadows za „This is England” otrzymał nagrodę British Academy of Film and Television Arts. Wszystkie te wspomniane elementy oraz wyśmienita reżyseria Meadowsa czynią „Somers Town” filmem poruszającym i ważnym.

Marcin Piniak


20|

nowy czas | 22 sierpnia 2008

pociąg wiedzy express AlergiA nA teściową

Motyla noga!

Wszyscy wiedzą, że można mieć alergię na kota. Ale czy pomyślał kto, że i kot może dostać uczulenia na człowieka? Przypadłość ta nęka średnio jednego na 200 kotów, szczególnie syjamskich. Alergenem może być nie tylko dym z papierosa, ale łuszczący się naskórek czy łupież. Ponoć niektórzy już zrzucają niechęć do odwiedzin teściowej na kocią alergię. SzmAt drogi Całkowitą długość wszystkich naczyń krwionośnych w ciele dorosłego człowieka szacuje się na 100 tys. kilometrów – mowa tu o tętnicach, żyłach i naczyniach włoskowatych. Pomyśleć, jaką to drogę ma do przebycia krew, byśmy mogli ją badać... nAnogenerAtor Elektryzującą technologię wynaleziono na jednej z amerykańskich politechnik. Chodzi o wytwarzające prąd ubranie, które mogłoby np. ładować na bieżąco używany przez nas podczas spaceru odtwarzacz MP3 lub telefon. Wynalazek opiera się na polimerowych nanorurkach pokrytych warstwą tlenku cynku, złota i polimerów, które generują prąd czerpiąc energię z ruchów odzianego w takie cudo człowieka. Jeśli zostanie dopracowany, może przydać się uczestnikom długotrwałych ekspedycji, nie tylko londyńczykom w drodze do najbliższej stacji metra. lepiej pić i pAlić... Okazuje się, że otyłość stwarza większe zagrożenie dla zdrowia niż palenie (2,5 raza) i alkoholizm (5,5 raza), a stan zdrowia otyłego 30-latka porównać można do stanu zdrowia szczupłego 50-latka. 20 lat to nie w kij dmuchał, uważajmy na siebie i na nasze dzieci! wódz Sokole oko Ponoć ma się skończyć era pomyłek sędziego. Stworzony dla potrzeb arbitrażu w tenisie elektroniczny system o wdzięcznej nazwie Sokole Oko ma raz na zawsze wyeliminować możliwość błędnego uznania punktu. Sprzężony z wieloma kamerami potężny komputer śledzi ruch piłki, tworząc w swojej pamięci jego przestrzenne odzwierciedlenie. Na żądanie odtwarza sporną sytuację na ekranie widocznym dla gracza, sędziego oraz publiczności.

Z czym kojarzą się nam motyle? Piękno, lato, kwiaty, słońce... Może też i z nocą, jeśli pomyślimy o ćmach. Ale łajno, łzy, pot i krew? Nie wszystkie motyle odżywiają się nektarem z kwiatów. Niektóre gatunki preferują pokarm zgoła odmienny, który dla nikogo poza entomologami nic wspólnego z tymi owadami nie ma. Mowa o odchodach, łzach, pocie, a nawet krwi. Co ciekawe, nie wszystkich musimy szukać na innych kontynentach. Żyjące w Europie i bardzo popularne w Polsce rusałki pokrzywniki (na zdjęciu) absolutnie nie pogardzą związkami mineralnymi zawartymi w ekskrementach, dlatego właśnie częto na nich siadają. Natomiast modraszki i rusałki w upalne dni spijają pot zwierząt oraz ludzi.

Wielkie oko ludzkości » Krążący 600 km nad naszymi głowami kosmiczny Teleskop Hubble'a w kwietniu tego roku świętował 18. rocznicę umieszczenia go na orbicie. Jest więc pełnoletni.

ekologiA to zA mAło Arnold Schwarzenegger – jako gubernator stanu California – otrzyma do podpisu nietypową ustawę przyjętą przez stanowy senat. Okazuje się bowiem, że samochody o napędzie elektrycznym, szumnie zwane ekologicznymi (szumnie – bo przecież prąd dla nich też trzeba jakoś wytworzyć!) są po prostu… za ciche. Mogą być zatem niebezpieczne, szczególnie dla osób z upośledzeniem wzroku i niewidomych. Jaki rodzaj hałasu miałyby generować, na razie nie wiadomo.

Trzeba jednak przyznać, że od urodzenia zachowywał się bardzo odpowiedziałnie. Spełnił chyba wszystkie oczekiwania swoich twórców, a prześcignął najśmielsze niejednego astronoma. Na realizację tego projektu, który zrodził się w latach 40. ubiegłego wieku w głowie Lymana Spitzera, wydano około 2,5 mld dolarów. Jednak wkrótce po jego wystrzeleniu ujawniła się pozornie drobna, lecz bardzo istotna wada: błąd w profilowaniu głównego zwierciadła teleskopu Hubble'a powodował silne rozmycie otrzymywanego obrazu. Choć wada krzywizny wynosi tylko 1/50 grubości ludzkiego

Motyle łzopijne (tzw. lakryfagi), występujące głównie w południowej części Azji, Afryce i Ameryce nie pogardzą również łojem czy krwią. Jednak ponieważ nie potrafią one przebijać skóry, jest to wyłącznie krew z otwartych ran. Ssawki takich motyli są bardzo miękkie, tępo zakończone. Pobierając pokarm, motyl częstokroć wpycha ssawkę pod powiekę ofiary, powodując w ten sposób silniejsze łzawienie. Jest to z pewnością uciążliwe dla zaatakowanego zwierzęcia, które praktycznie nie ma możliwości odegnania napastnika. Jeszcze bardziej uciążliwe są motyle krwiopijne, na przykład rodzaju calyptra. Ich ssawki to szczególne dzieło inżynierii natury, z mnóstwem mikroskopijnych haczyków i sztylecików wyciąganych tylko na czas pobierania pokarmu. Motyle te chętnie atakują ludzi, jednak podczas jedzenia są tak pochłonięte tą czynnością, że nietrudno pozbawić je życia. A biorąc pod uwagę, że motyle calyptra eustrigata są w stanie przebić nawet zdrową skórę słonia, to raczej jest przed czym się bronić.

włosa, konieczne było zorganizowanie specjalnej misji, która w 1993 roku założyła urządzeniu... monokl. Teleskop odzyskał wzrok. Mimo kilku kolejnych awarii, między innymi żyroskopów utrzymujących TH w określonej pozycji, dostarczył on astronomom wielu niezwykle cennych informacji, m.in. o szybkości rozszerzania się Wszechświata. Stał się najważniejszym instrumentem w historii astronomii, a przynajmniej takim, który dostarczył najwięcej danych. Bo czy można zdetronizować ten pierwszy teleskop, który skonstruował Galileusz?

redaguje tomasz tułasiewicz

Chemia organiczna, organizm chemiczny Nauka co jakiś czas zmienia zdanie – bywa nawet, że i w kwestiach zasadniczych. Do 1860 roku mało kto wierzył w możliwość labolatoryjnego wytwarzania związków organicznych. Uważano bowiem, że do ich produkcji niezbędna jest tak zwana „siła życiowa” lub „siła witalna”, która jest nieodzowną cechą organizmów żywych – i tylko ich. Rok 1860 przyniósł przełomową dla świata publikację francuskiego uczonego Pierre’a Berthelota, źródło szczegółowej wiedzy na temat syntetyzowania związków organicznych w laboratorium. Świat rzucił się do eksperymentowania. Liczne doświadczenia przeprowadzane w wielu krajach szybko zaczęły przynosić skutki. Stworzono pierwsze odmiany syntetycznej gumy, powodując tym samym poważny spadek cen naturalnego kauczuku otrzymywanego metodą nacięć w korze drzewa zwanego kauczukowcem. Do jej wytworzenia potrzebne są powszechnie dostępne składniki: ropa naftowa lub węgiel (jako źródło węglowodorów, długich łańcuchów węglowo-wodorowych), powietrze, woda, sól, wapno oraz siarka. No i wiedza. Węglowodory uzyskiwane z węgla, ropy lub gazu ziemnego są podstawą wszystkich najpopularniejszych i niezbędnych dzisiejszej cywilizacji tworzyw sztucznych, jak wspomniane gumy syntetyczne, stosowane choćby w przemyśle odzieżowym nylony i poliestry, żywice epoksydowe czy szeroko pojęte plastiki. Także nasze ciało składa się przede wszystkim z węgla, wodoru oraz tlenu – to podstawa całego życia na Ziemi. Pierwiastki te są składowymi nie tylko aminokwasów (a zatem i białek, zbudowanych z aminokwasów właśnie), czyli podstawowego budulca ciała każdego z nas, ale i wszystkich cukrów, a nawet alkoholi. Szczególnie bez jednego z nich, etanolu, trudno wyobrazić sobie życie... zarówno w Polsce, jak i na Wyspach.

Król zwierząt?

dlaczego W kosmosie? Atmosfera ziemska, jako gazowa powłoka stale pozostająca w ruchu, powoduje silne zniekształcenia obrazu odległych obiektów. To właśnie soczewkowanie atmosferyczne sprawia, że te najbardziej odległe od Ziemi gwiazdy zdają się mrugać. Nie bez znaczenia jest także zanieczyszczenie powietrza pyłami oraz – co również ważne - „zanieczyszczenie” nocnego nieba światłem produkowanym przez wielkie miasta. Umieszczenie teleskopu poza granicą atmosfery za jednym zamachem pozwala wyeliminować wszystkie te przeszkody. Umożliwia mu ponadto obserwację nieba w ultrafiolecie, który jest zatrzymywany przez warstwę ozonu.

Powszechnie za króla zwierząt uznajemy lwa. Lecz co na to statystyka? Otóż skuteczność polowania lwów to około 30 proc. Oznacza to, że ponad dwie trzecie zaatakowanych przez te koty potencjalnych ofiar uchodzi jednak z życiem. Miałyby one jednak tylko 20 proc. szans na przeżycie, jeśli zostałyby wzięte „na celownik” przez grupę dzikich afrykańskich psów – likaonów. Uznaje się je za najskuteczniejszych myśliwych wśród kręgowców, bowiem ich skuteczność polowania jest szacowana jako cztery na pięć! Likaony to wytrwali łowcy, zdolni do długotrwałego pościgu za ofiarą z prędkością 60 km/h. Żelazna kondycja daje im przewagę nawet nad antylopą, która choć szybsza na krótki dystans, nie potrafi wytrzymać dłuższego biegu. Czyż nie warto zacząć uprawiać jogging?


|21

nowy czas | 22 sierpnia 2008

moim zdaniem

Stary niedźwiedź już nie śpi Michał Sędzikowski

osjanie mnie niczym nie zaskoczyli. Myślę, że większości Polaków niczym nie zaskoczyli. Za to zaskakująca i godna odnotowania jest w wypadku naszego kłótliwego narodu powszechna zgoda w rządzie i na internetowych forach. Najgłupsi i najbardziej czerwoni nawet wiedzieli, co kryje się za stwierdzeniem, że armia rosyjska poszła kogoś wyzwalać. Tupet, z jakim towarzysze zapewniają, że kierują nimi humanitarne pobudki i współczucie dla awanturników z Osetii, kojarzy mi się tylko ze złodziejami z toruńskiej starówki. Owe dzieci nędzy i patologii potrafiły gwizdnąć z lady pieniądze i miast uciec, jak na porządnego złodzieja przystało, to stali dalej w kolejce i upierali się, że żadnych pieniędzy na ladzie nie było, grożąc pobiciem tym, którzy twierdzili inaczej. Tymczasem nagrywały ich kamery. Wyzwoleńczą armię w Gori, która rabuje banki, sklepy i mieszkania, również nagrywają kamery, niczym ostatecznych baranów, niemających pojęcia o co chodzi z monitoringiem i opinią publiczną. Cóż jednak kamery wobec solidnego ciosu kolbą! Przecież rację

R

ma silniejszy! Tak jak rację miały w XIII wieku hordy tatarskie, gdy wielkich kniaziów ciągnęły za brody przed oblicze chana. Pokolenia Rusich władyków łykały tę gorzką zniewagę przez długie lata, gotowi przed własnymi poddanymi stwierdzić raczej, że bycie ciągniętym za brodę przez cuchnącego karła, za którego myśli jego własny koń, to rodzaj kulturowej transfuzji z Mongołami, a nie zwyczajne upodlenie. Już wówczas, pod okupacją pogan i barbarzyńców dokonali niezwykłej sztuki oszukania zdrowego rozsądku, gdy uznali, że to Lachy i Litwini są ich największym problemem, a nie goście z Krymu, którzy jako najeźdźcy wykonują swoją robotę skutecznie i fachowo. Myśl o buncie nawet nie przyszła im do głowy. Pojęcie takie jak „zryw niepodległościowy” nie funkcjonuje w sercach narodu ruskiego. Funkcjonuje za to doskonale homonto i prawy sierpowy. No dobrze. Rosjan poza nimi samymi nikt już nie ciąga za brody. Za Katarzyny weszli w etap ekspansji terytorialnej i jak widać, ciągle doskonale się bawią. Europa Zachodnia tymczasem weszła w etap ekspansji gospodarczo-kulturalnej i zaczęła się poruszać w kręgu pojęć takich jak: pomoc humanitarna, dyplomacja, opinia publiczna itd. Ten dysonans kulturalny i rozdźwięk semantyczny uwidacznia się w zestawieniu zachodnich dziennikarzy z ro-

syjskimi żołdakami. Przepaść pojęciowa jest tak duża, że momentami to aż trąci Monty Pythonem, kiedy za czołgami i dowództwem podążają gromady dziennikarzy namolnie zadając pytania w rodzaju: „Co pan i pana armia robią w tym kraju?”; „Dlaczego pana ludzie wynoszą komputery z tego banku, przecież to jest kradzież?”. „Nie obawia się pan, że jeśli więcej ludzi zostanie postrzelonych to nikt nie będzie lubił ani pana, ani pańskiego prezydenta?”. Tak, ta wojna jest zupełnie inna niż wszystkie pozostałe, jakie miały miejsce w historii świata. Jest ośmieszana. Pod czujnym okiem kamer, w błyskach fleszy i przy błyskawicznej transmisji danych. Rosyjska narodowa hipokryzja i niezdolność do nazwania własnego spodlenia po imieniu wypada żałośnie. Słowa „żałosne” użył zresztą wobec rosyjskich generałów sekretarz generalny NATO Jaap de Hoop Scheffer, przy okazji ich pogróżek nuklearnych wobec Polski. Wojna zaczęła być mało skutecznym sposobem rozwiązywania problemów we współczesnym świecie. Amerykanie przejechali się na Iraku, chociaż stało za nimi parę moralnie wartościowych argumentów. Rosja zaś przywłaszczając sobie amerykańską retorykę, za którą w przypadku Gruzji nie stoją prawie żadne desygnaty, nie zdaje sobie sprawy, ile już straciła i ile

jeszcze straci na tym konflikcie. Choćby i Saakaszwili dziesięć razy zrezygnował ze swojego urzędu, zapuścił brodę i dał się za nią zaciągnąć do samego Kremla, nie wyrówna im to strat politycznych. Nic już nie zatrze rozpowszechnionego medialnie wizerunku wrażego najeźdźcy. Wizerunku, którym przyszło Rosjanom płacić za zacofanie obyczajowe i którym potwierdzili

swoją obcość wobec Europy. Rosjanie jakby w końcu zaniepokoili się, że ktoś robi z nich duraków, bo zaczęli strzelać do dziennikarzy. Nieśmiało, zza węgła, albo znieczuleni szałem. Tymczasem nie rozumieją, że to nie dziennikarze się z nich naigrywają. To Dzieje szydzą z tych, którzy nie pojęli, iż dzisiaj rachunki płacą nie ci pokonani, lecz ci odrzuceni.

POMOC DLA GRUZJI Polska Akcja Humanitarna prowadzi zbiórkę pieniędzy na pomoc dla cywilnych ofiar konfliktu w Gruzji. Naszą zasadą, obowiązującą od samego początku działania fundacji, jest udzielanie pomocy bez względu na narodowość, rasę, religię czy stronę konfliktu. Prosimy o wpłaty na numer konta: 04 1060 0076 0000 3310 0016 0600 z dopiskiem "Gruzja". Polska Akcja Humanitarna ul. Szpitalna 5, lok. 3 00-031 Warszawa Dla przelewów z zagranicy: iban: PL 04 1060 0076 0000 3310 0016 0600 Numer SWIFT: BPHKPLPK

Zebrane pieniądze chcemy przeznaczyć na pomoc dla uchodźców i długofalowe wsparcie lokalnej ludności w powrocie do normalnego życia po zakończeniu konfliktu.

MIKOŁAJ SKRZYPIEC

GALERIA nowyczas

FOt. DANIEL KOWALSKI


22|

22 sierpnia 2008 | nowy czas

to owo

redaguje Katarzyna Gryniewicz

KONSUMENTA

Odcisk jak opis

Kryminalne (po)szlaki The Metropolitan Police Service stworzyło w internecie mapę, na której można prześledzić obszary największej przestępczości w granicach Greater London (maps.met.police.uk). Oparty na Google Maps plan miasta pokazujący największe skupiska rozbojów, napadów, włamań do samochodów nie obejmuje City of London, które ma własne siły policyjne. Przedsięwzięcie to pozwoli mieszkańcom Londynu zorientować się w jakim sąsiedztwie przyszło im mieszkać, pracować, spędzać wolny czas. Żeby znaleźć interesujący nas obszar wystarczy wpisać w odpowiednie okienko kod pocztowy albo nazwę dzielnicy. Podobne internetowe mapy istnieją już dla West Midlands, West Yorkshire, Hampshire i Lancashire. Przeciwnicy tego pomysłu zwracają uwagę na to jak negatywny wpływ może mieć taka inicjatywa na ceny mieszkań w danej okolicy. Poza tym istnieje obawa, że przestępcy zwrócą się w kierunku mniej zagrożonych, czyli słabiej strzeżonych dzielnic.

Strach strachowi nierówny

To już wkrótce powinno się pojawić w telewizyjnym popularnym serialu CSI Nowy Jork – policjanci znajdują na miejscu zbrodni odciski palców mordercy i wiedzą, co trzymał ostatnio w rękach, czy jest narkomanem, z czego było wykonane jego ubranie. Brzmi nieprawdopodobnie, ale analiza chemiczna odcisków palców to nie bajka tylko przyszłość kryminalistyki. Badacze ogłosili, że narzędzia do badania chemicznych śladów pozostawionych na miejscu przestępstwa są już na tyle doskonałe, by zacząć je stosować w praktyce policyjnej.

Wystarczy dyskretnie rozejrzeć się w kinie – nie wszyscy reagują na mrożące krew w żyłach sceny w ten sam sposób. Czasem zamiast wywoływać lęk, horrory zwyczajnie nas śmieszą. Dlaczego tak się dzieje? Naukowcy odkryli gen odpowiadający za chemiczną reakcję w mózgu wywołującą lęk. Wariacje w obrębie tego genu sprawiają, że jedni z nas są mniej podatni na lęk, podczas gdy inni trzęsą się jak osika z byle powodu. Odkrycia dokonano na uniwersytecie w Bonn, badając reakcje 96 kobiet o różnych odmianach „genu lęku”. Pokazywano im rozmaite obrazy – przyjemne (np. wizerunki dzieci), neutralne (np. suszarkę do włosów) i przerażające (np. ranni ludzie), i za pomocą elektrod przytwierdzonych do mięśni oka mierzono częstotliwość mrugnięć. Gen nazwany COMT wydaje się być odpowiedzialny za wzmożony lęk, ale tylko u ludzi o pewnych predyspozycjach. Kiedy film Egzorcysta wchodził na ekrany, na widowni notowano przypadki omdleń.

Meduzy kontratakują Wybrzeża Wielkiej Brytanii są nowym celem inwazji meduz. Naukowcy brytyjscy i irlandzcy postanowili zająć się poważnie tym problemem i w ramach projektu Ecojel przy użyciu najnowszego sprzętu badawczego sprawdzają cykl rozrodczy zwierząt i śledzą ich wędrówki. Meduzy były do tej pory jednymi z najmniej poznanych morskich zwierząt, tymczasem gwałtowny wzrost ich populacji ma wpływ na turystykę i gospodarkę morską. Coraz więcej turystów skarży się na poparzenia przez meduzy i choć nadal łatwiej na nie natknąć się w rejonach Morza Śródziemnego, to i w Wielkiej Brytanii takie doniesienia pojawiają się coraz częściej, a na angielskiej riwierze pojawiają się gatunki zdolne nawet spowodować śmierć niefortunnego pływaka. Meduzy żywią się tym samym planktonem, który zjadają ryby, dlatego są też niebezpieczne dla rybołówstwa. W listopadzie ubiegłego roku zmasowany atak niepozornych stworzonek zabił sto tysięcy łososi na farmach Irlandii Północnej. Farmerzy twierdzą, że nie widzieli dotąd podobnego kataklizmu. Prawdopodobnie do zwiększenia liczebności meduz przyczyniły się intensywna gospodarka morska i zmiany klimatyczne. Największa meduza, jaką dotychczas złowiono na tutejszych wodach, miała około metra długości. Naukowcy ostrzegają, że za dwadzieścia lat narodowe danie Brytyjczyków może zmienić nazwę na jellyfish and chips.

Uwaga! Groźny miś Badanie zabawek sprzedawanych w Harrodsie z okazji nadchodzących (?!) świąt dało zatrważające wyniki: w misiach znaleziono związki chemiczne wywołujące raka. Formaldehydy znajdujące się w misiowych stopach mogą powodować też problemy dermatologiczne, zwłaszcza u dzieci o wrażliwej skórze i chorych na astmę. Harrods wysłał już w tej sprawie specjalne listy do klientów, którzy w ciągu ostatniego miesiąca (między 2 a 26 lipca) kupili misie Michaela albo Eliota, prosząc o zwrot zabawek i obiecując refundację kosztów (od 15 do 25 funtów). Blisko 800 dzieci może być w niebezpieczeństwie, o ile znalazły już miejsce, gdzie rodzice ukryli gwiazdkowe prezenty.

Mówisz i masz Mieszkańcy Wielkiej Brytanii coraz więcej rozmawiają przez telefon, oglądają telewizję i surfują w internecie, a jednocześnie płacą za to coraz mniej. Z najnowszego raportu organizacji kontrolującej brytyjski rynek telekomunikacji Ofcom wynika, że każdego dnia zeszłego roku przeciętny konsument przeznaczał siedem godzin i dziewięć minut na korzystanie z usług telekomunikacyjnych. To o sześć minut więcej niż sześć lat temu. Jednocześnie wydatki brytyjskich gospodarstw domowych na tego typu usługi są z roku na rok mniejsze (np. o 1,53 funta mniej niż przed rokiem). Szerokopasmowy dostęp do sieci miało na koniec 2007 roku 58 proc. domostw, a korzystało z niej codziennie 36 proc. dorosłych użytkowników. Porównanie z ubiegłymi latami pokazuje, jak telewizja oddaje pole internetowi i telefonii komórkowej.

Zniszczy serce, doda skrzydeł Napoje energetyczne zwiększają ryzyko zawału serca – ogłosili ostatnio australijscy naukowcy. Badania dotyczyły Red Bulla i wskazywały jednoznacznie, że nawet jedna puszka tego napoju może zwiększyć ryzyko zawału lub wylewu, również u młodych ludzi. Wszystkiemu winna skoncentrowana kofeina, która zwiększa lepkość krwi, co prowadzi do problemów z układem krążenia. Kierujący badaniami Scott Willoughby z centrum badawczego Royal Hispital w Adelaidzie podkreśla, że Red Bull może być wyjątkowo niebezpieczny w zestawieniu ze stresem lub wysokim ciśnieniem krwi, gdyż nadwyręża funkcje naczyń krwionośnych i prawdopodobnie zwiększa też ryzyko krzepnięcia krwi. „Jeśli masz jakiekolwiek predyspozycje do chorób układu naczyniowego, dwa razy zastanów się, zanim to wypijesz” – ostrzega Scott Willoughby. Sprzedaż Red Bulla zakazana jest w Norwegii, Urugwaju, Danii i we Francji ze względu na ryzyko dla zdrowia, o którym informuje się na puszkach. Firma sprzedaje go jednak w 143 krajach, w tym w Wielkiej Brytanii i w Polsce. Jedno opakowanie zawiera 80 mg kofeiny – mniej więcej tyle samo, co filiżanka kawy i inne napoje o podobnym działaniu.


|23

nowy czas | 22 sierpnia 2008

reportaż

Daleka droga do domu

Fot.: Paweł Rosolski

Dla jednych telewizor i dwa programy telewizji publicznej, chleb ze smalcem i iluzja bycia w centrum wydarzeń przed osiedlowym sklepem. Dla innych zobojętnienie w „pintowym królestwie” – codzienna tułaczka z „domu” do „domu”, bo granica gdzieś już się zatarła. Dla jednych parkowa ławka, dla innych lokalny pub. Dla jednych wódka, dla innych whisky. Dla jednych zapomnienie, kiedy już nie ma powrotu do domu. Dla innych pamięć dopiero po śmierci. Paweł Rosolski Dziś już nie pamiętam, jak nazywał się Willy, ale może nigdy tego nie wiedziałem? Kiedy spotkałem go pierwszy raz jakieś trzy lata temu, był jeszcze pełen życia. Właściwie zawsze ten sam – z przodu jak podstarzały aktorzyna z filmu „Krokodyl Dundee”, z tyłu nikt nie odróżniłby go od stracha na wróble. Słomiany kapelusz, spod którego wystawały resztki pokręconych długich, siwych włosów. Właściwie dopiero po roku zorientowałem się, że nigdy nie widziałem go bez kapelusza. Kiedy poprosiłem go o zdjęcie tego nadwyrężonego zębem czasu nakrycia głowy, na chwilę na pomarszczonej twarzy po raz pierwszy zobaczyłem szczery uśmiech. Jak się miało okazać, ten sam uśmiech miałem zobaczyć jeszcze tylko raz...

Zawsze pogodny, choć zmęczony życiem. W rzeczywistości wyglądał na dużo starszego, a miał nieco ponad 60 lat. Właściwie odkąd pamiętam, zawsze był pierwszym klientem w pubie. Miał szczęście, jak ktoś się do niego przysiadł, nawiązał choćby lakoniczną rozmowę, ale przeważnie był sam. Czasem zadzwonił pubowy telefon – kobiecy głos pytał regularnie raz na kwartał o Willy'ego. Często wystarczyła informacja, że był tu dwa dni temu – ulga w głosie kobiety była natychmiastowa. Grzecznie dziękowała za informację, a między słowami można było wyczytać: „Bogu dzięki, wciąż żyje”. Willy nie czytał gazet, nie oglądał telewizji, żył po swojemu. Te same 300 metrów do pokonania codziennie tam i z powrotem. To i tak dużo – jego nadwątlone alkoholowym surwiwalem ciało wciąż stawiało opór drewnianej lasce. Niekiedy zasypiał, ale nie ze zmęczenia – na półkach pubo-

wego biura co jakiś czas można było podziwiać jak na wystawie w muzeum skonfiskowane piersiówki, z których po kryjomu Willy czerpał le tylko mógł. Czasami zastanawiałem się, co siedzi w jego głowie – czy jeszcze skrawki zupełnie oderwanych od rzeczywistości myśli, czy może już tylko wyczekiwanie. Przylgnęło do niego określenie mistery sleeper, ale tylko na forach internetowych. O tak! Bo Willy był lokalnym VIP-em. Ten barowy recydywista miał już kilka razy oficjalny zakaz spożywania alkoholu na terenie pubu. Zawsze jednak odpuszczano mu winy – kiedy po kilku dniach przychodził w białej koszuli, nie można było mu nie przebaczyć. Podobno miał kiedyś żonę i syna. Być może właśnie kobiecy głos w telefonie był tym, o którym wszyscy wiedzieli, że był. Jednak któregoświeczoru to nie ten głos w telefonie, lecz męski, zza baru sprawił, że wytrzeszczyłem oczy. To był jego syn. Jedynie długie włosy zdradzały jakiekolwiek podobieństwo. Spędzili ze sobą całe niedzielne popołudnie, prawdopodobie nie widzieli się od lat. I wtedy właśnie po raz drugi, trochę na dłużej zobaczyłem ten najszczerszy uśmiech… Kolejny niedzielny wieczór – to był dla niego za długi dzień, o jedną szklankę piwa za długi. Niezdolny do powstania z krzesła, wydawał się być nieświadomy pory dnia. Wiedziałem, gdzie mieszka, więc zaoferowałem mu pomoc w doprowadzeniu – choć lepszym słowem byłoby dostarczeniu – go pod wskazany adres, chociaż myślę, że wtedy zgodziłby sie nawet na wyjazd na Alaskę... Powłóczył nogami bardzo ociężale, choć wydawało się, że jego 40-kilogramowe ciało nie może stawiać już większego oporu. – Dlczego idziemy lewą stroną ulicy? – zapytal nagle. – Bo po tej stronie jest twój dom, Willy – odpowiedziałem nieco zdziwiony pytaniem. – Ale po drugiej stronie jest jaśniej... Pomyślałem sobie, że może jego umysł był lekko ociężały z powodu alkoholowej nadwagi, ale w sytuacjach, w których miał wieloletnie do-

świadczenie wciąż był sprytniejszy ode mnie. Przejście tych kilkuset metrów zajęło nam 30 minut. Kolejne 10 minut to wejście na trzecie piętro do jego councilowskiego mieszkania. Drzwi otworzyłem wskazanym przez niego kluczem. – Chyba bezpieczniki wysiadły – powiedział do mnie. – Do końca walczysz, Willy – pomyślałem, bo jasne dla mnie było, że niezapłacone rachunki zrobiły swoje. W mieszkaniu zastałem obrazki jak z westernowego baru: na każdym stoliku butelka niedopitej, taniej whisky, a podłoga nie widziała odkurzacza chyba od czasów ostatniego lodowca. Położyłem go do łóżka w ubraniu. Jak dziecko szukające matczynej ręki zapytał jeszcze przed snem: – A gdzie moja whisky? – Jest tu, obok ciebie – odpowiedziałem, lecz tak naprawdę utrudniająca nam drogę do domu plastikowa torba z butelką whisky z Tesco była ze mną... Nie chciał, żeby mu pomóc. W pubie pojawiał się coraz rzadziej. Teraz normą stało się piwo stojące przed nim na stoliku, nienaruszone przez cały dzień. Już nie miał siły, żeby oszukiwać. Zastanawiałem się, kiedy, co i czy w ogóle coś jadł. Zgodnie z angielską tradycją stypy odbywają się w lokalnym pubie zmarłego bywalca. Zjawili się niemal wszyscy – ci, którzy na co dzień pojawiają się w odzieży roboczej, bo pięć pint w lokalnym pubie to przecież integralna część pracy. Dzisiaj wszyscy w czarnych garniturach. Tego dnia to Willy był bohaterem – chociaż już nie tym z forów internetowych, lecz jednak w jakiś sposób wirtualnym. Odnaleźli się jego bracia, syn, a nawet zdjęcia, których wcześniej nigdy nie widzieliśmy. A Willy odszedł spokojnie zasypiając w swoim councilowskim mieszkaniu. Bez żalu, bez zobowiązań. Niedane mu było zobaczyć jak zmieniło się jego drugie mieszkanie – pub po generalnym remoncie. W mojej głowie pozostanie już tylko uśmiech, który widziałem tylko dwa razy w życiu.


24

22 sierpnia 2008 | nowy czas

czas na relaks Nowe punkty dystrybucyjne Nowego Czasu nAprzóD

» Kierując się z zachodu na wschód mijamy

mAniA GoToWAniA

Poole i Bournemouth. Po prawej stronie zostawiamy wyspę Wighta. Zostawiamy hrabstwo Dorset i wkraczamy do hrabstwa Hampshire. Dojeżdżając do Southampton jesteśmy już w ostatniej angielskiej krainie, jaką przyszło nam razem zwiedzać.

Mikołaj Hęciak

Południowo-wschodnia Anglia to dwanaście hrabstw. Poczynając od północy, znajdziemy Bedfordshire ze swoją tradycyjną potrawą zwaną clanger. Dawniej był to popularny posiłek żniwiarzy. Dzisiaj trudno o ten specjał. Jest to rodzaj dużego pieroga lub knedla o podwójnym nadzieniu. Z jednej strony mięso, a z drugiej dżem. W ten sposób obiad z deserem podawano za jednym przysiadem. Dalej mamy Buckinghamshire z niezależnym okręgiem Milton Keynes. Obok zaraz Oxfordshire, hrabstwo sławne nie tylko z najstarszego anglojęzycznego uniwersytetu. Można znaleźć tam również zespół kamiennych kręgów pamiętających epokę brązu. Następne to Berkshire – gdzie leżyWindsor, królewska siedziba od XI wieku. A głównym miastem w okolicy jest Reading. Najbardziej na zachód wysunięte jest Hampshire, dawniej zwane Southamptonshire. To w tej okolicy przyszła na świat pisarka Jane Austin. Jeszcze bardziej na południe wysunięte jest autonomiczne hrabstwo-wyspa. Mowa tu o Isle of Wight. Dawniej teren był częścią Hampshire, ale już w XIX wieku stał się odrębną jednostką terytorialną. Jest to najmniejsze hrabstwo w Zjednoczonym Królestwie, ale tylko w czasie przypływu. Gdy nadchodzi odpływ i morze ustępuje, powierzchnia lądu staje się większa niż w okręgu Rutland. Bardziej na wschód, podróżując wzdłuż linii brzegowej, znajdziemy się w Sussex podzielonym na część zachodnią i wschodnią. Podział ten dokonany został już w 1189 roku. Jeszcze dalej na wschód wysunięte jest Kent, zwane ogrodem Anglii. Część jego terytorium jest uznane za integralną część Londynu. Sama stolica jest reprezentowana przez okręg nazwany Greater London. Jako stolica kraju i miasto będące najbardziej wpływowym w całej Europie, Londinium jest rajem dla poszukiwaczy odmiennych tradycji kulinarnych i najlepszym miejscem na zdobycie wiktuałów, o jakich tylko się zamarzy, co już nawet w niedalekiej odległości od metropolii może okazać się niemożliwe. Więc dla miłośników dobrego jedzenia, spragnionych nowości kulinarnych wszystkie drogi prowadzą do Londynu. Pozostaje jeszcze wymienić hrabstwo Hertfordshire z jeleniami w herbie, z zawołaniem „Ufaj i nie bój się”. Główne miasto o

tej samej nazwie leży zaledwie 31 kilometrów od centralnego Londynu. Tak się szczęśliwie złożyło, że w czasie, gdy nadeszła pora na pożegnanie zachodniego wybrzeża Anglii i wyruszenie na wschodnie rubieże, razem z moją żoną byliśmy uczestnikami wesela w West Sussex. Zaledwie kilka mil od wybrzeża w miejscowości, gdzie trudno znaleźć coś interesującego z wyjątkiem ... szkoły z internatem i kaplicą. Na szczycie zielonego wzgórza znajduje się zespół budynków z XIX wieku z kaplicą wyglądającą jak katedra. Przyjęcie weselne odbyło się w stołówce szkolnej, przypominającej raczej średniowieczną salę zamkową. Z witrażami przedstawiającymi herby dobroczyńców tego miejsca, z dużymi portretami dyrektorów szkoły. Jak przystało na angielskie przyjęcie, menu było skromne. Państwo młodzi i goście zostali powitani lampką szampana. Gdy nowożeńcy udali się na sesję zdjęciową w malowniczym otoczeniu szkoły, oczekiwanie na ich powrót umilane było przez duet harfiarzy i zestaw mini kanapeczek na zimno bądź na ciepło. Po powrocie państwa młodych wszyscy znaleźli swoje miejsca za stołami i gdy przebrzmiały ostatnie przemowy, nadszedł czas na posiłek. W porównaniu z naszymi, polskimi tradycjami raczej skromny, aczkolwiek wytwornie podany. Jako pierwsze danie na stołach pojawił się łosoś duszony w białym winie. Po nim na główne danie zaserwowano jagnięcinę z kością, duszoną cztery godziny we własnym sosie z duszonymi ziemniakami i zieloną fasolką z marchewką, zawiniętymi w plaster boczku. Całość

dopełniła szarlotka z lodami waniliowymi domowego wyrobu. A dla smakoszy serów czekał już wybór lokalnego nabiału w towarzystwie winogron, selera naciowego i przeróżnego pieczywa.

Duszony łosoś z boczkiem Nie udało mi się poznać receptury szefa kuchni, ale poniżej podam przepis jak szybko przygotować taką rybkę, w sam raz na kolację lub na początek większego posiłku. Dzięki duszeniu ryby w małej ilości płynu uzyskujemy pożądany aromat i unikamy smażenia. Na cztery porcje potrzebujemy: 4 kawałki łososia po100 g każdy, 5 łyżek białego wina, 2 łyżki białego octu winnego, 150 ml bulionu warzywnego, 2-3 liście szałwi albo lauru, 2 duże plastry boczku, 1 cytryna, mieszanka liści sałaty, bagietka lub inne pieczywo, masło do chleba. Wino, ocet i bulion razem z szałwią lub liściem laurowym zagotowujemy na średnim ogniu i odparowujemy do połowy objętości. Dodajemy porcje łososia, zmniejszamy ogień i dusimy około 8 minut – tyle powinno wystarczyć, by ryba ugotowała się odpowiednio. W tym czasie pokroimy boczek i wysmażamy go na patelni. Łososia układamy na talerzykach, posypujemy wiórkami z boczku, dekorujemy mieszanką liści polanych odrobiną octu balsamicznego lub sosu vinaigrette. Dodajemy jeszcze cząstkę cytryny, nie tylko do dekoracji, ale do skropienia ryby sokiem podczas degustacji. Cena porcji około 1,4 funta. Czas przygotowania 20 minut.

Od kilku tygodni „Nowy Czas” jest również dostępny w czterdziestu specjalnych skrzynkach, rozmieszczonych przy głównych stacjach metra w Londynie oraz przed niektórymi polskimi parafiami.


|25

nowy czas | 22 sierpnia 2008

czas na relaks sudoku

średnie

łatwe

5

7 2 1 1 4 1 9 3 8 1 2 7 9 1 7 2 4 6 9 3 4 8 6 7 1 3 2 7 4

9

4 3 5

1

8 5

trudne

9 1 6

6

8 8 2

1 8 7 2 3 9 6 1 1 7 5 6 1 3 7 7 1 2 7 4 9 1 6 2 9

5 4 3 9

3 1 7

4

7 7

1 2

3

2 2

5

6

7 4

6

4 5 3

9

8

2

krzyżówka

horoskop

BARAN 21.03 – 19.04 Ignorowanie ostrzegawczych sygnałów, lekceważenie zagrożeń może przynieść przykre niespodzianki, bolesne porażki, straty i rozczarowania, zdrowotne komplikacje, urazy lub wypadki. Uważać również musisz na swoją sytuację uczuciową i partnerską. Pora zrozumieć, że miłosne problemy same nie znikają. Albo im stawisz czoła, albo Twój związek rozleci się z wielkim hukiem.

BYK

20.04 – 20.05

Konfiguracja trygonów Marsa, Jowisza i Saturna sprawia, że bez większych problemów pokonasz zawodowe i finansowe przeszkody, przełamiesz opór przed zmianami, otworzysz się na rozwój, postęp i nowoczesność. Możesz uczynić wielki krok naprzód, porzucić stare schematy myślenia i działania, negatywne wzorce i szkodliwy bagaż przeszłości.

BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06

Wykorzystaj ten tydzień i wyjedź na długi weekend, by gdzieś z dala od źródła stresu, napięcia i konfliktów móc odzyskać energię psychiczną. Zdecydowanie unikaj przemęczenia, ciężkiej pracy, nadmiernego wysiłku i obciążających, zbędnych zadań i obowiązków. Postaraj się również schodzić z linii strzału, odpuszczać wszędzie tam, gdzie ambicje i duma każą Ci walczyć i bronić swojej pozycji.

RAK 22.06 – 22.07

Niektórzy z Was mogą mieć poczucie stagnacji i zastoju, wrażenie niemal nudy i przyśnięcia. Ale jednocześnie jest to dla wielu z Was stan niemal błogosławiony, długo wyczekiwany, wręcz wymarzony. Po okresie ciężkich bojów, kryzysów, wstrząsów i intensywnego stresu tak naprawdę to nicnierobienie bardzo dobrze Wam służy.

LEW 23.07 – 22.08

GA WA 23.09 – 22.10

Bez większych zmian, przełomów, ale też bez zbędnych wstrząsów, napięć i emocjonalnych huśtawek zapowiada się dla Ciebie ten tydzień. Jest to zarazem doskonała okazja do solidnego, porządnego odpoczynku i odprężenia.

PION SKOR 23.10 – 21.11

ZIOROŻEC

KO 22.12 – 19.01

Przed Wami jeden z najprzyjemniejszych, najlepszych, najciekawszych tygodni tego roku, co dobrze wróży przed wielkimi wyzwaniami i ambitnymi przedsięwzięciami, które czekają na Ciebie. Możesz odrobić straty, odzyskać pozycję w interesach, poprawić swoją sytuację finansową i zawodową.

NIK WOD 20.01 – 18.02

Warto weekend wykorzystać jako czas wewnętrznego oczyszczenia, refleksji i zadumy nad swoim życiem. Jest to zarazem najmniej odpowiedni moment na ryzykowne przedsięwzięcia zawodowe i towarzyskie. Dwa razy się zastanów, nim udasz się na mocno zakrapianą imprezę.

Nie jest to tydzień naznaczony szczególną chęcią do towarzyskich szaleństw, przygód i zabawy. Unikajcie zatem pośpiechu, stresu i nerwów, nie stawiajcie sobie zbyt ambitnych i trudnych celów zawodowych, zwłaszcza, że ten wakacyjny tydzień z długim weekendem w tle nie nadaje się do jakichś nadzwyczajnych operacji i dużych interesów.

Warto w te dni postawić na dystans i refleksję, co pomoże Ci uniknąć niepotrzebnej eskalacji napięcia, zbędnych konfliktów i sporów z partnerem. Unikaj zatem w tym tygodniu nadmiernego wysiłku, stresu, zmęczenia. Nie podejmuj zbyt ryzykownych, ważnych, strategicznych decyzji.

Ten wakacyjny, urlopowy tydzień może przynieść Ci prawdziwą serię wyjątkowo korzystnych i pomyślnych wydarzeń – zwłaszcza w sferze zawodowej, w interesach i w biznesie. I choć masz czas tylko do czwartku, by zrealizować swoje ważne plany, osiągnąć założone cele, wyjść na swoje, może się okazać, że spokojnie to wystarczy, że uda Ci się w niezwykle ciekawy, przebojowy, błyskotliwy, nietypowy dla siebie sposób osiągnąć coś więcej.

Urodzeni w I i II dekadzie znaku muszą się liczyć z nieprzyjemnymi konsekwencjami kwadratur Merkurego, Wenus i Marsa. Narastające poczucie irytacji, natłok problemów, finansowe i zawodowe komplikacje to wystarczający powód do tego, by zafundować sobie porządny urlop, odpoczynek, zapewnić chwilę dla siebie, swoich potrzeb, tęsknot i pragnień. W ten sposób unikniecie kryzysu.

Zdecydowany odpływ energii, zniechęcenie, poczucie nadmiaru spraw na głowie, stres i wyczerpanie psychiczne to nieprzyjemne konsekwencje opozycji Merkurego, Wenus i Marsa. Masz zatem prawo do tego, by się nienajlepiej czuć: psychicznie i fizycznie. Najlepsze zatem co możesz uczynić, to skupić swoje emocje na wnętrzu, na duszy i sercu. W ten sposób odnajdziesz źródło uzdrowienia, coś co pomoże Ci wyjść na prostą.

NA PAN 23.08 – 22.09

LEC STRZE 22.11 – 21.12

BY

RY 19.02 – 20.03


26|

22 sierpnia 2008 | nowy czas

ABy zAmieściĆ oGŁoszenie rAmkowe

ia Ogłoszen ramkowe 5. już od £1 TANIO NIE! I WYGOD ą! rt Zapłać ka

jak zamieszczać ogłoszenia ramkowe?

księGowośĆ FinAnse

Rozliczenia self-employed Zwroty podatku (szybko!) Rozliczenia zaległe, porady Rejestracje i zamykanie firm NIN, CIS, CSCS, Benefity office 018 ealing house 33 hanger lane, ealing w5 3hj

zDrowie

GABineT meDycyny nATurAlnej Skutecznie, szybko! Diagnoza, leczenie i zabiegi chorób organów wewnętrznych i kręgosłupa, Leczenie nałogów. Bioenergoterapia.

ogłoszenia komercyjne

komercyjne z logo

do 30 słów

£15

£25

do 40 słów

£20

£30

TowArzyskie

kAwAler, kATolik pragnie poznać Polkę do lat 40, która chętnie zamieszka we Francji Lub we Włoszech. Mówię po angielsku, francusku i po włosku Tel: 020 7697 0005

Akwarela – £100.00 Akryl – £150.00 Olejny – £200.00 Tel. 0788 415 5281 0208 578 7787

Barking, london Tel.: 0208 5957737 0795 867 7615

BADAniA orGAnów wewnęTrznych oBeronem: •Wykrywanie pasożytów •Alergii •Zastosowanie prawidłowych leków ziołowych •Dobór produktów wg analizy organizmu. •Masaże •Dietetyka Czynne od 7.00 do 23.00 Ur szu la Reń ska Tel: 0772 996 8769

Ealing Broadway £13.00 tygodniowo Chcesz udoskonalić swój angielski? Gramatykę, pisanie, czytanie? Zadzwoń: chrisTine Tel: 0208 574 0734 0790 888 2419 Pod koniec kursu gwarantowany certyfikat Trinity college london

Domowe wypieki Masz urodziny, imieniny, rodzinną uroczystość? Nie masz czasu? Zrobię to za Ciebie. Gwarancja jakości oraz niskiej ceny.

of Chil dr e orld W

1D The Pa ve ment, Po pes La ne, So uth Ealing, Lon don W5 4NG www.al l me di cal dia gno sis.com

uroDA

pAznokcie akryl, żel, manicure, pedicure hennA z regulacją, depilacja woskiem. Przyjmuję w domu, w Londynie, Greenford. Pięć lat doświadczenia.

przeDszkole DlA Dzieci w wieku oD 2 Do 5 lAT Opiekuńcza atmosfera Bezpiecznie i przyjaźnie Podstawowa edukacja gawrantowana Ośrodek zarejestrowany w OFSTED Możliwość zwrotu kosztów. Od poniedziałku do piątku w godz. od 6.00 do 18.00 Darmowe zajęcia w niepełnym wymiarze godzin dla dzieci od 3 do 4 lat. od września 2008 Tuż obok stacji metra Northfields Tel. 0208 566 5962 email worldofchildren@hotmail.co.uk

VAT, payroll – lista płac miesięczne rozliczenia kontraktorskie, CIS, statutory account, Doradctwo finansowo-prawne. Tax return plus benefity Tel: 0791 567 3769 www.polskiksiegowy.com

usŁuGi różne proFesjonAlne FryzjersTwo, strzyżenia damsko-męskie, baleyage, pasemka, trwała ondulacja, fryzury okolicznościowe.

insekTy, pluskwy, kArAluchy prusAki, mkliki, Gryzonie. Wytępię wszystko w stuprocentach!!!

iza, west Acton, Tel. 0786 2278729

Tel: 0787 164 0086 AnDrzej

AuTo-lAweTA (pomoc drogowa, aukcje, e-bay) Transport motocykli (recovery, aukcje) Współpraca z warsztatem i lakiernikiem. TrAnsporT nA loTniskA przeprowADzki. Punktualność i rzetelność. Tel.: 0793 257 3973

AGATA Tel. 0795 797 8398 (Przyjmuję zamówienia tylko z Londynu.)

monika Tel. 0783 541 2859 kompleksowA oBsŁuGA lTD oD rejesTrAcj Do rozliczeniA spóŁki

Tel. 0787 501 4487

kurs językA AnGielskieGo DlA DorosŁych

sprzedaż kosmetyków oriflam. Firma oriflame organizuje bezpłatne kursy pedicure i dla kometyczek

rozliczeniA poDATkowe £40.00 za rozliczenie i ani pensa więcej Świadczymy także inne usługi księgowe. Dojazd do klienta. BCH ACCOUNTING, 33 HANGER LANE, W5 3HJ EALING, POKÓJ 16 (parter). BoGusŁAw: 0208 9989047 0772 891 6271

przeprowADzki TrAnsporT również Do polski i z polski Duży van, profesjonalna obsluga

nAukA

n

Tel.: 0208 814 1013 moBile: 07980076748 info@omegaplusltd.co.uk

TrAnsporT przeprowADzki

krzyszToF www.zojka.com

eAlinG: 0208 998 1121 sTrATForD: 0208 519 1320 www.taxpol.ltd.uk

162D hiGh sTreeT hounslow Tw3 1BQ

Działem sprzedaży pod numerem 0207 358 8406

mAluję porTreTy z nATury luB FoToGrAFii

office 4, 125 The Grove stratford e15 1en

Biuro księGowe Zwrot podatków Pełna księgowość dla SE/LTD Wnioskowanie o rezydenturę N.I.N, C.I.S., C.S.C.S. Benefity

prosimy o kontakt z

wróżkA seBilA przepowie Ci przyszłość, wskaże Ci szczęśliwą gwiazdę, która będzie oświecała Twoją ścieżkę życiową. Wróży z kart tarota i z ręki. Zdejmuje złe fatum. Tel. 0798 855 3378

przeprowADzki Dowóz Lotniska, dworce, przeprowadzki, wygodnie, punktualnie, Bezpiecznie, duże doświadczenie GPS, klimatyzacja. rafał Tel: 0772 460 1128

wywóz śmieci przeprowadzki, przewóz materiałów i narzędzi. Pomoc drogowa, auto-laweta, złomowanie aut – free TrAnspol tel. 0786 227 8730 lub 29 AnDrzej

usŁuGi kompuTerowe

hl-compuTer service profesjonalne usługi informatyczne Naprawy, modernizacje usuwanie wirusów, reinstalacja Windows, instalacje internetu. Konfiguracja routerów Odzyskiwanie danych Drukowanie wizytówek Projektowanie www Sprzedaż komputerów Technik-informatyk olgierd 07961222932 www.hl-computerservice.com www.hl-shop.com

DiAGnosTic service 310 Green lAnes n13 5TT Przeglądy (mot) i diagnostyka komputerowa Serwis Samochodów osobowych i dostawczych Naprawy Mechaniczne, wymiana opon itp. Nabijanie, przegląd klimatyzacji 12 miesięcy gwarancji Dojazd do klienta 100% satysfakcji Tel: 078 90756 276 e-mAil: psborowski@hotmail.co.uk


|27

nowy czas | 22 sierpnia 2008

ogłoszenia 9337203 and asking for Mary Mundy. LINGUISTIC VIDEO GAMES TRANSLATOR

job vacancies

MęşCzYzNA w wIEKU 55 LAT, niepełnosprawny, potrzebuje opiekunki na 4 miesiące od listopada 2008 do lutego 2009 w Londynie. Zapewniamy pokój i całodziene wyşywienie. Wynagrodzenie do ustalenia. Tel. 0208 693 84 74 lub 0778 535 0220

PARALEGAL Location: LONDON, N22 Hours: 39 PER WEEK. MONDAY-FRIDAY, DAYS Wage: ÂŁ14,000-14,500 PER ANNUM Duration: PERMANENT ONLY

Description: This vacancy is being advertised on behalf of Samuel Lloyd, who are operating as an employment agency. Polish language skills desirable to help us continue to provide a high level of service to our existing Polishspeaking clients as well as further developing our links with the community. Based at Wood Green Head Office. How to apply: For further details about job reference WGH/2441, please telephone Jobseeker direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be sifferent if you call from a mobile phone. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and use the customer access phones provided to call Jobseeker Direct. The text phone service for deaf and hearingimpaired people is 0845 6055 255.

RESIDENTIAL MANAGER Location: LONDON, NW10 Hours: 37.5 PER WEEK, 5 OVER 7, BETWEEN 8AM TO 4PM Wage NEGOTIABLE DEPENDING ON EXPERIENCE Work Pattern: Days, Weekends Employer: Tower House Residential Home Pension: Available Duration: PERMANENT ONLY Description: The successful candidate should have 2 to 3 years experience in management and have a NVQ level 4 or EU equivalent. A Register Managers Award (RMA) is desirable. A good knowledge of the current legislation in the care of the elderly is essential. Preferably you will have a good knowledge of care standards and national minimum standards. References are essential. The successful candidate should be flexible. Duties will include managing three beds; motivating staff and taking care of our elderly residents. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. Disclosure expense will be met by employer. Wages negotiable depending on experience. Non-UK applicants to email CV to EURES adviser at Shiraz.sakkaf@jobcentreplus.gsi.gov.uk How to apply: You can apply for this job by telephoning 07958 788320 or 0208

Location: HOVE, EAST SUSSEX EUR-LGT1 Hours35 HOURS PER WEEK 5/7 DAYS INCLUDES EVENINGS AND WEEKENDS Wage Ă‚ÂŁ6.50 PER HOUR Work Pattern: Days, Evenings, Weekends Employer: Babel Media Employer RefEUR-LGT1 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY

Description: Must speak English and one of the following languages Dutch, Norwegian, Danish, Swedish, Finnish, German, French, Italian, Spanish, Portuguese (Brazilian & Iberian), Russian, Czech, Hungarian, Polish, Turkish, Greek, Korean or Japanese to a native standard with good spelling and grammar in the relevant language. Must be IT literate with knowledge of gaming, internet, Microsoft and email applications. You will be required to play through video games whilst proof-reading the text on screen, reporting linguistic mistakes and providing corrections. A good standard of spoken and written English is essential. Selected applicants will be asked to complete a written assessment, including a simple proofreading tests so we can assess your suitability for the positions. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01273 111111 and asking for Bev Parry.

ADMINISTRATION ASSISTANT Location: BIRMINGHAM WEST MIDLANDS Hours37.5 PER WEEK MONDAY TO FRIDAY 9AM TO 5PM Wage: ÂŁ13.500 PER YEAR Work Pattern: Days Employer: Lit aid Ltd Duration: PERMANENT ONLY

Description: You must be able to speak Lithuanian, Polish or Latvian, as you will be providing a translation service. You will be working at Tyseley. Must have basic computer skills and some office administration experience. Duties are answering the telephone, data entry, filing and general office duties. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Prashant Sengar at Litaid Ltd, 203 Kings Road, Birmingham, West Midlands, B11 2AA, or to ssprashant@litaid.co.uk.

ROOM ENGINEER LocationSW7, LONDON Hours42.5 PER WEEK MONDAY-FRIDAY 9AM5.30PM Wage Ă‚ÂŁ18,000 PER ANNUM Work Pattern: Days Employer: Millennium Gloucester Hotel Duration: PERMANENT ONLY

Description: This Local Employment Partnership employer Shares information about new starters with Jobcentre Plus, for statistical purposes only. Must have previous experience, ideally in a hotel or public venue building. Applicants must be able to attend to plumbing, painting and decorating, repair of furnishings and basic electrical plus other equipment and fixtures. Will also plan ad hoc repair and Maintenance throughout the hotel's bedrooms, public areas and offices. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Andrew Lewis at Millennium Gloucester Hotel, 4/18 Harrington Gardens, London, SW7 4LH, or to Recruit.gloucesterbaileys@millenniumhotels.co.uk.

UNISEX hAIR STYLIST Location: NORTHOLT, MIDDLESEX Hours16-40 HOURS PER WEEK 5 DAYS FROM

7 BETWEEN 9AM - 7PM Wage MEETS NMW NEGOTIABLE ON EXPERIENCE Work Pattern, Days, Evenings, Weekends Employer: Headfirst Duration: PERMANENT ONLY

Description: Must be fully qualified and experienced for all aspects of cutting and styling in a busy salon. Polish speaking would be an advantage, but not essential. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0208 8455111 and asking for Mesh Santini.

Poszukujemy przedstawiciela handlowego w SOUThAMPTON Wymagana dobra znajomość języka angielskiego i zdolności negocjacyjne.

OPTICAL ASSISTANT

Kontakt: 0207 639 8507 redakcja@nowyczas.co.uk

Location: KILBURN, LONDON NW6 Hours37.5 HOURS PER WEEK, 5 DAYS OUT OF 7, DAYS Wage: £12,500 – £16,000 PER ANNUM Work Pattern: Days, Weekends Duration: PERMANENT ONLY

Description: This vacancy is being advertised on behalf of OptiPharm who are operating as an employment agency. Optical experience is essential. Good customer service is highly important. We are looking for an optical assistant that can dispense glasses and pre screen. If you have worked as manager or a technician within optics, or have any optical background then please contacts me. The salary is based on experience. Alternatively fax a CV to Mark Evans on 0870 800 5607. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Mark Evans at Opti Pharm (M to Z) (LEP Employer), Suite 8, 94 Bell Lane, Marston Green, Solihull, Birmingham, West Midlands, B33 0HX, or to mark@optipharmrecruitment.co.uk.

Szkoła Tańca

ProďŹ -Dance Studios (POSK-Hammersmith)

zaprasza na 6-tygodniowe kursy dla dorosłych na poziomie początkującym oraz średnio-zaawansowanym. Kolejne kursy: 15 września oraz 18 września

DUTY MANAGER

ORAZ ogłasza NABÓR dzieci w wieku 7-11 lat na rok 2008/2009 do sekcji tańca sportowego-towarzyskiego

Location: LONDON, W11 Hours: 40 HOURS PER WEEK, MON-SUN, 5 OUT OF 7, BETWEEN 6AM-11PM Wage EXCEEDS NATIONAL MINIMUM WAGE Work Pattern: Days, Evenings, Weekends Employer: Kensington Leisure Centre Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY

Description: This Local Employment Partnership employer Shares information about new starters With Jobcentre Plus, for statistical purposes only. See www.dwp.gov.uk for more information. Must have experience of leadership. Must be a team player and be flexible with regard to working hours. You must have excellent customer service skills, and be positive about personal development. NPLQ is desirable (a swim test will be necessary for nonNPLQ). Duties include managing a team, working to sales targets, and maintaining quality and health and safety standards. A CRB check will be essential. The employer will meet the cost. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Steve Singh at Kensington Leisure Centre, Walmer Road, London, W11 4PQ, or to kensington.ops@cannons.co.uk.

CARPENTER Location: ESHER, SURREY Hours: 45 HOURS PER WEEK MONDAYFRIDAY 8AM-5.30PM Wage ÂŁ15.00 PER HOUR Duration: TEMPORARY ONLY

Description: Must previous carpentry experience and ideally hold a City & Guilds Qualification. Duties will involve 2nd carpentry fix. Temporary position for three weeks. Employer states that both English and Polish are spoken on site. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0782 1086607 and asking for Rafal Wegner.

• Pierwsze zajęcia 15 września 2008 r. (POSK, Hammersmith) • Treningi 3 razy w tygodniu • Profesjonalni trenerzy • Pokazy i turnieje dla najlepszych • Szkolenia i warsztaty z mistrzami tańca INFORMACJE I ZAPISY: Tel. 07726 45 90 50

www.proďŹ -dance.com

NX55LH55

3DUFHOV SDF]NL WUDQVSRUW

Äž3U]HV\ĂŻNL NXULHUVNLH 3ROVND 8. 3ROVND 8. 3ROVND 3 3ROVND 8. 3ROVN Äž3U]HZĂś] SDF]HN 3ROVND 8. 3ROVND Äž3RPRF Z SU]HSURZDG]NDFK Äž3U]HZĂś] PRWRUĂśZ PRWRUĂśZ URZHUĂśZ LWS Äž0LĂŻD SRPRFQD REVĂŻXJD Äž.DÄ?GD SSDF]ND MHVW XEH]SLHF]RQD

6635$:'½ 35$:'½½ 1$6 1$6

Äž

ZZZ NXUULHU FR XNÄžHPDLO ZZZ NXUULHUU FR XNÄžHPDLO LQIR#NXUULHU LQIR#NXUULHU FR XN U FR XN


28|

22 sierpnia 2008| nowy czas

co się dzieje film Somers Town dramat, 2008 r. reż. Shane Meadows 25-28 sierpnia, godz. 16.00, 17.45, 19.30, 21.15 Rio Cinema, 107 Kingsland High Street E8

The Wackness komedia, 2008 r. reż. Jonathan Levine 24 sierpnia, godz. 12.00 Curzon Soho Shaftesbury Avenue, W1D 5DY Nastoletni diler narkotyków i zepsuty przez narkotyki psychiatra. W zamian za leczenie chłopak dostarcza lekarzowi marihuanę. I wszystko wydaje się być w porządku, dopóki pacjent nie zakocha się w córce swojego terapeuty... Dwa razy Woody Allen Riverside Cinema Studios Crisp Road, W6 9RL bilety: £7,50 (na oba filmy) 23 sierpnia, godz. 14.30: Broadway Danny Rose

komedia, 1984 r. Danny to nieporadny menedżer artystów. Lou chce wrócić na scenę, prosi go o pomoc – chce, by jego kochanka Tina uczestniczyła w koncertach, bo inaczej nie może występować. Boi się żony, więc Tina ma grać rolę dziewczyny Danny'ego... 23 sierpnia, godz. 16.15: Cassandra's Dream

komediodramat, 2007 r. Historia o dwóch braciach (jeden cierpi na przerost ambicji, drugi jest hazardzistą) i namiętnościach, które doprowadzają do tragedii. Akcja rozgrywa się we współczesnym Londynie.

Wystawa Claude'a Cezanne'a ze zbiorów galerii The Courtald, która tą ekspozycją uczci swoje 75-lecie.

wystawy

National Portrait Gallery, St Martin's Place, WC2H 0HE Codziennie godz. 10.00-18.00, czw i pt do 21.00 Bilety: £4.50/£4 Lewis był pisarzem, dziennikarzem i malarzem, zmarł w 1957 roku. Był członkiem British Camden Town Group.

The Trinity Arts & Crafts Guild zaprasza:

Summer Palace dramat, 2006 r. reż. Ye Lou 22 sierpnia, godz. 17.50 28 sierpnia, godz. 20.20 BFI Southbank (NFT3) Belvedere Road, SE1 8XT Para studentów bierze udział w proteście na placu Tiananmen. Potem ukochany głównej bohaterki wyjeżdża do Berlina. Po upadku Muru Berlińskiego wraca – czy miłość kochanków odrodzi się?

Wstęp wolny The London Symphony Orchestra wykona kilkadziesiąt tematów filmowych, m.in. z „Gwiezdnych wojen”, „E.T.”, „Superman”, „Star Trek”.

Czołowy artysta polskiego hip-hopu, jeden z najlepszych polskich tekściarzy-raperów. Dj set (funk, soul, hip-hop): Daniel Drumz. Support: Reps (grupa Skill Mega).

Malarstwo, rękodzieło i rzeźba Holy Trinity Church, Sloane Square, Sloane Street, SW1X 9BZ pn-pt, 10.00-17.30, sb. 9.00-16.30, nd. 9.00-13.00 Wstęp wolny

Love

wycieczki Długi weekend z Rejsbusem Rejsbus.co.uk – wycieczki po Anglii 23 sierpnia: Kornwalia 24 sierpnia: Cambridge Project 25 sierpnia: Zamki Kentu

Tanio i wygodnie, a przy tym z fantazją – sprawdź: www.rejsbus.co.uk Kontakt: 07971974089; kapitan@rejs.co.uk

„Polacy odnalezieni po latach” Fotografie Jana Markiewicza

England's Medieval Festival

Jazz Cafe POSK 238-246 King Street, W6 0RF Bilety: £5 Jeden z wybitniejszych brytyjskich gitarzystów jazzowych młodego pokolenia.

Galeria POSK 238-246 King Street, W6 0RF pn-pt. 11.00-21.00 Wstęp wolny Wystawa zdjęć polskich londyńczyków z lat 50. Ich autorem jest znany emigracyjny fotograf Jan Markiewicz.

The 007s

The Courtauld Cézannes

23 sierpnia, godz. 21.00 Viva Viva, 18 High St, N8 7PB Wstęp wolny Muzyka z filmów o Jamesie Bondzie – na żywo w wykonaniu sextetu.

Courtauld Gallery, Somerset House, WC2R 0RN codziennie 10.00-18.00

Cameron Pierre Trio

Wyndham Lewis Portraits

codziennie 10.00-18.00, śr. do 21.00 Wstęp wolny Pięć wieków sztuki poświęconej tematowi miłości, prace Rafaela, Cranacha, Vermeera, Chagalla, Tracey Emin, Marca Quinna i innych wybitnych przedstawicieli swojej epoki.

National Gallery, Trafalgar Square, WC2N 5DN

23-25 Sierpnia, godz. 10.00-18.00 Herstmonceux Castle, Herstmonceux, East Sussex, Hailsham, BN27 1RN www.englandsmedievalfestival.com Bilety: £17, zniżki dla rodzin Transport: autobus (£2) co pół godziny z Polegate rail Żywa historia w murach średniowiecznego zamku: turnieje, bitwa, iluzjoniści, opowiadacze historii, sokolnicy i wiele innych atrakcji, które przywołają czasy barwnego średniowiecza.

teatr

Chancery Blame And The Gandjo Club

Petite Rouge – A Cajun Red Riding Hood

24 sierpnia, godz. 20.00-4.00 Amersham Arms, 388 New Cross Rd, SE14 6TY Bilety: £8 Brawurowa muzyka kwintetu porywa do zabawy cały pub, którego jest częstym gościem: bałkański klezmer-rock, performance, kabaret plus szczypta cygańskiej melancholii...

do 7 września śr, pt-nd, godz. 18.00 The Scoop, Next to City Hall, Riverside, The Queen's Walk, SE1 2AA Wstęp wolny Open-air show dla całej rodziny. Główną bohaterką jest... kaczka o imieniu Petite Rouge, która ma swojej babci dostarczyć paczkę ze smakołykami i po drodze spotyka swego kumpla – kota TeJeana. Wynikają z tego niemałe kłopoty.

King Earthquake + Iration Steppas + Jah Voice 24 sierpnia, godz. 22.00-5.00 Silverspoon Night Spot, South Way, Wembley, HA9 0HB Bilety: £12 UK dub: King EarthQuake z Birmingham, the Stepppas z Leeds, Jah Voice z Wolverhampton. Plus: zdrowe jedzenie, vizuale na ścianach i ogólny nastrój chill-outu.

Sen nocy letniej tylko do 23 sierpnia! pt-sb, godz. 20.00 Pentameters Theatre, 28 Heath St, NW3 6TE Bilety: £12, rezerwacja: 020 7435 3648 The Tin Violin

Mezcla de Londres Quinteto

muzyka BBC Proms Gürzenich Orchester

22 sierpnia, godz. 19.00-22.20 Royal Albert Hall, Kensington Gore, SW7 2AP Bilety: £6-£35 Mahler – Symphony No.5 (74 min.), Stockhausen – Punkt (1952/1962/1993) (27 min.), Schubert – Ständchen, D921 (6 min.), Bei dir allein (2 min.), Nacht und Träume (4 min.), Das Lied im Grünen, D917 (5 min.), Beethoven – Overture „Leonore” No.3 (13 min.). Na żywo: BBC Radio 3.

Cztery pory roku 25 sierpnia, godz. 19.30 Bilety: £6-£20 St Martin-in-the-Fields, Trafalgar Square, WC2N 4JJ Wystąpi zespół London Concertante, w repertuarze: Canon in D Pachelbelego;Viola Concerto Tellemana; Air on a G String Bacha; Divertimento in D Mozarta. Na zakończenie: Cztery pory roku Vivaldiego.

Lanquidity zaprasza: Eldo 23 sierpnia, godz. 19.30 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Rd, E1 1EW Bilety: £10, rezerwacja: 07711228969

do 24 sierpnia! pt-nd, godz. 21.15 Camden People's Theatre, 58-60 Hampstead Rd, NW1 2PY Bilety: £7.50, rezerwacja: 08700 600100 Camden Fringe Festival: sztuka o pewnym skrzypku i kompozytorze, którego nikt już dzisiaj nie pamięta...

24 sierpnia, godz. 18.30 Hootananny, 95 Effra Rd, SW2 1DF Wstęp wolny Wieczór z tańcem salsa. Muzyka na żywo. Lekcje salsy od godz. 18.30.

Muzyka filmowa 27 sierpnia, godz. 19.30 Canada Square Park, Canary Wharf, Isle of Dogs, E14 5AX

już wkrótce 29 sierpnia, godz. 21.30, Cargo, 83 Rivington Street, EC2A 3AY Bilety: £10/12 do kupienia przed imprezą Założenie projektu to cykl imprez prezentujących ciekawe zjawiska na scenie muzycznej w Polsce i UK. Na pierwszym koncercie wystąpią: wokalistka Marika (reggae, jazz, funky, dancehall, drum'n'bass.); DJ Bart (Kaliber 44, Abradab, Tede); Break Da Funk czyli DJ Ojciec Karol i Suhy (trębacz i MC w jednym). UK: NO FAKIN' DJ's (trzech dj'ów, reggae-rockhip hop mix) + SATIVO (hip hop).

UWAGA: ROZDAJEMY BILETY! Aby otrzymać jedną z dwóch wejściówek należy dzwonić do redakcji Nowego Czasu we wtorek, 26 sierpnia, po godz. 14.00. Tel. 0207 639 8507

MegaYoga przedstawia: INDIOS BRAVOS 14 września, godz. 19.00 Cargo, 83 Rivington St, EC2A 3AY Bilety: £12 (www.ticketweb.co.uk) i w polskich sklepach To co w polskim reggae najlepsze. Piotr Banach do nowego projektu zaprosił Gutka (Paktofonika, Abradab, Mustafarai). Indios Bravos gościli już w Londynie w klubie Mass.


|29

nowy czas | 22 sierpnia 2008

port

Redaguje Daniel Kowalski info@sportpress.pl

WIZYTÓWKI POLONIJNEGO SPORTU

INKO TEAM FC

FUTSAL

Zagrają na Wembley

REPREZENTACJA ANGLII

Hermaszuk i Kiełtyka w reprezentacji Anglii! Daniel Kowalski

Adrian Hermaszuk oraz Paweł Kiełtyka otrzymali powołania na zgrupowanie angielskiej reprezentacji w futsalu. Obaj piłkarze reprezentują barwy londyńskiego Inko Team. Kadra Anglii w drugiej połowie września przygotowywać się będzie do turnieju eliminacyjnego mistrzostw świata. Zostanie on rozegrany w lutym przyszłego roku. Nie wiemy jeszcze jak sprawa zostanie rozwiązana z punktu formalnego. Jak informują władze Inko, wszystko rozstrzygnie się podczas pierwszego spotkania z władzami Football Association. Jedno jest natomiast pewne. Jeśli zagrają dla Anglii, już nigdy nie będą mogli reprezentować barw kadry „biało-czerwonych”. Choć takie po-

wołanie, a w perspektywie nawet gra, to wielki sukces, obaj piłkarze muszą pamiętać, iż podzielą los takich znakomitości jak Łukasz Podolski, czy Mirosław Klose. Paweł Kiełtyka w Polsce na dużych boiskach grał w czwartej lidze. Jest za to dwukrotnym wicemistrzem Polski w piłce plażowej. Ponadto na swoim koncie ma również mistrzostwo Polski w rywalizacji szkół wyższych. W 2006 roku wraz z zespołem Kasa zdobył mistrzostwo londyńskiej ligi piątek piłkarskich. Rok później został królem strzelców tejże ligi. Aktualnie wraz z zespołem Inko odnosi sukcesy na wielu arenach sportowych. Drugi z powołanych, Adrian Hermaszuk, jest byłym zawodnikiem drugoligowej Miedzi Legnica. Jednym z jego trenerów był słynny Andrzej Szarmach. Piłkarz ma też za sobą w pierwszoligowych klubach futsalowych w Polsce oraz Niemczech. W Londynie zdobywał mistrzostwo z Western Union w 2005 i 2007 roku. Od trzech sezonów jest też królem strzelców tutejszej ligi (w 2007 wraz ze wspomnianym wcześniej Kiełtyką).

Pamiątkowe zdjęcie z Ireną Anders

Daniel Kowalski

Inko Team FC to jak na razie najlepsza wizytówka polskiej piłki w wydaniu amatorskim na Wyspach Brytyjskich. Już w listopadzie zespół zagra w finałowym turnieju UMBRO FIVES, który odbędzie się na płycie stadionu Wembley. Przed kilkoma dniami dwóch jej piłkarzy powołanych zostało też do... reprezentacji Anglii. Inko Team powstało przed czterema laty, w tym samym momencie, kiedy ogłoszono inaugurację rozgrywek minipiłkarskiej ligi w Londynie. Na początku była to tak na prawdę zbieranina kolegów i znajomych, dopiero z czasem zaczęła się głębsza selekcja. Pierwsze sukcesy przyszły już po roku wspólnych występów. W sezonie zimowym 2005/2006 w jednej z grup zespół zajął drugie miejsce. To oczywiście zaostrzyło sportowe apetyty klubu. Kilka miesięcy później kolejny sukces — awans do pierwszej ligi. Triumf nie przyszedł jednak łatwo. Inko na drugim froncie zajęło dopiero drugie miejsce i o awans musiało walczyć w barażach z Londynkiem. Decydujący mecz z „por-

talem” zakończył się jednak zasłużonym zwycięstwem 5:3. Przed rozpoczęciem kolejnego sezonu zespół pozyskuje sponsora, którym zostaje londyńska firma budowlana IBC. Jej prezesem jest młody biznesmen z Wrocławia, Radosław Kurczab. Bardzo szybko staje się też prezesem Inko Team. Zdaniem piłkarzy to był przełomowy moment w krótkiej historii klubu. Jeszcze przed inauguracją ligi nowy prezes doprowadza do kilku znaczących transferów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W najstarszym polonijnym turnieju piłkarskim o Puchar im. Generała Andersa Inko zajmuje drugie miejsce, a kilka miesięcy później sięga po zwycięstwo w Goniec Cup. W drodze do finału zespół wygrał wszystkie swoje mecze, a w finale rozprawił się z Janosikami 7:3. Zaraz po tym kolejna okazja do świętowania – zwycięstwo w turnieju organizowanym przez FC Brentford. Zwieńczeniem roku był jednak tytuł mistrza Crewcard Polish Football League wywalczony po rewelacyjnej rundzie rewanżowej. Przez większą część sezonu Inko zajmowało drugie miejsce. W rundzie rewanżowej zespół grał jednak rewelacyjnie i mistrzowski tytuł zapewnił sobie już na cztery kolejki przed końcem rywalizacji. Nic się nie zmieniło również i w tym roku. W maju w przepięknym stylu piłkarze IT wygrali kolejną edycję Pucha-

ru im. Generała Andersa. Do finału zespół dotarł bez straty choćby jednego gola! Postawa drużyny wywarła tak wielkie wrażenie na wdowie po patronie imprezy, że całej ekipie zaproponowała wspólną uroczystą kolację. Największy sukces przyszedł jednak w lipcu tego roku. Po zaciętej walce Inko awansowało bowiem do finału turnieju „Umbro Fives”, w którym udział wzięło 1500 zespołów z całej Anglii. Decydująca potyczka już 23 listopada na Wembley Stadium. W międzyczasie czeka nas jednak runda rewanżowa ligi w Londynie. Po 16 kolejkach Inko ma na swoim koncie czterdzieści dwa „oczka” i blisko dziesięciopunktową przewagę nad drugimi w tabeli Scyzorykami. Szanse, że ktoś odbierze „piątce” Inko fotel lidera, są znikome. Tym bardziej, iż niedawno doszło do kolejnych wzmocnień. Do kadry dołączył doświadczony bramkarz, Mariusz Lachowicz oraz Mirosław Spychała, znany piłkarskim kibicom z występów w pierwszoligowym Zagłębiu Lubin.

KADRA INKO TEAM FC Bramkarz: Mariusz Lachowicz. Zawodnicy: Łukasz Bizon, Paweł Kiełtyka, Marcin Nowak, Artur Mroziak, Adrian Hermaszuk, Mirosław Spychała, Daniel Ejsmond, Krzysztof Michalewski. Sponsor: IBC. Adres internetowy: inkoteamfc.com

Adrian Hermaszuk (z lewej) i Paweł Kiełtyka

Kolejka remisów W minioną niedzielę rozegrano drugą po wakacyjnej przerwie kolejkę Polish 5-A-Side Football League. Z różnych względów nie odbyły się jednak wszystkie mecze. Zapowiada się na to, iż rozgrywki każdej z lig nie ukończy komplet drużyn. Już teraz mamy sygnały o kilku rezygnacjach, a następne podobno w drodze. Wszystko ma się wyjaśnić już w najbliższych dniach, kiedy wszyscy wrócą z urlopów. To podobno jeden z głównych (obok finansów) powodów absencji. Po wysokim zwycięstwie nad Kancelarią (7:2) Scyzoryki zmniejszyły

stratę do prowadzącego Inko. Punkt niespodziewanie straciła też trzecia w tabeli Księgarnia Font, po remisie z Olimpią. Liderem pierwszej ligi pozostaje Inko Team (42 pkt). Jeśli zespół utrzyma wysoką formę z pierwszej rundy, mistrzostwo ligi może zacząć świętować już na długo przed końcem rozgrywek. Aż siedem punktów straty wspomniane wcześniej Scyzoryki oraz Księgarnia. Wyniki XVII kolejki: Piątka Bronka – Varsglopol 6:6, KS 04 – FC Archway 3:3, Olimpia – Księgarnia Font 1:1, Janosiki – Zibi & Jack 9:1, Scyzoryki – Kancelaria 7:2, FC Archway – Domax 9:1, Panorama – Polmar Team 4:3.


30|

22 sierpnia 2008 | nowy czas

sport

igRzysKa olimpijsKie

Artur Boruc, Dariusz Dudka oraz Radosław Majewski zostali zawieszeni w prawach zawodnika reprezentacji Polski. To wynik libacji alkoholowej, jakiej dopuścili się po meczu Ukraina – Polska z dziennikarzami jednej z telewizji.

peKin 2008

piŁKa nożna

uKRaina - polsKa 1:0 (1:0)

Posypało medalami Jubileuszowa Daniel Kowalski

Jeszcze kilka dni temu narzekaliśmy na brak medali. Po tygodniu rywalizacji mamy ich już blisko dziesięć. To nie jest z pewnością powód do wielkiej dumy, ale rozpaczać też nie powinniśmy. Pierwszy medal zdobyliśmy dopiero siódmego dnia igrzysk. Nasi szpadziści wywalczyli srebro w turnieju drużynowym, przegrywając dopiero w finale z faworyzowanymi Francuzami 29:45. Wcześniej po zaciętym pojedynku zwyciężyliśmy reprezentację gospodarzy, 45:44. Tego samego dnia kolejny wielki suk-

ces. Mistrzem olimpijskim w pchnięciu kulą został Tomasz Majewski. Już w porannych kwalifikacjach mieliśmy przedsmak wielkich emocji, bowiem nasz reprezentant osiągnął najlepszy wynik. Po cichu zaczęliśmy liczyć na złoty medal, ale po niepowodzeniach pływaków, nie chcieliśmy zbytnio rozbudzać nadziei. W finale było jednak jeszcze lepiej i z wynikiem 21,51 metra mogliśmy się cieszyć z pierwszego „złota”. Kolejne medale „posypały” się w niedzielę. Męska czwórka podwójna wioślarzy sięgnęła po złoto, a czwórka bez sternika po srebro. Oprócz nich medalową tabelę dosyć niespodziewanie wzbogaciła również zapaśniczka Agnieszka Wieszczek, która w swojej kategorii wagowej zajęła drugie miejsce. Olimpijski tydzień sukcesem zakończył również Szymon Kołecki. Choć po cichu liczyliśmy na złoto, medal ze srebrnego kruszcu też w pełni nas zadawala. W poniedziałek po raz trzeci podczas igrzysk usłyszeliśmy Mazurka Dąbrow-

skiego. Na najwyższym podium stanął skromny gimnastyk z Radlina, Leszek Blanik. Ten medal to ukoronowanie bogatej kariery, którą Polak zamierza zakończyć pod koniec 2009 roku. Ostatni, jak na razie, medal zdobył Piotr Małachowski. W konkursie rzutu dyskiem Polak wywalczył srebro ustępując jedynie Estończykowi Gerdowi Kanterowi. Pozostali nasi lekkoatleci zawodzą. Medalu nie zdobyła Kamila Skolimowska w rzucie młotem, jak również Anna Jesień w biegu na czterysta metrów przez płotki. Na pewno wiele spodziewaliśmy się też po naszych pływakach. Bolą ćwierćfinałowe porażki piłkarzy ręcznych i siatkarzy, którzy walkę o strefę medalową przegrali z zespołami teoretycznie słabszymi. Słabo wypadły też tyczkarki Monika Pyrek oraz Anna Rogowska. Przynajmniej jedną z nich stać jest na medal. Miejmy nadzieję, że nasi reprezentanci nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Czekamy na kolejne medale.

porażka Rafał Ławniczak

Tego meczu Leo Beenhakker do udanych na pewno nie zaliczy. W jubileuszowym 700. meczu reprezentacja naszego kraju przegrała z Ukrainą 0:1. Towarzyska potyczka z Ukrainą była ostatnim sprawdzianem naszej kadry przed wrześniowymi eliminacjami do mistrzostw świata. Obaj szkoleniowcy skorzystali z okazji, aby przetestować nowych piłkarzy. Obaj podkreślali również, iż wynik tego pojedynku nie jest najważniejszy. Jedynego gola w meczu w czterdziestej piątej minucie strzelił Siergiej Krawczenko. Nasi reprezentanci mieli kilka okazji na zmianę wyniku, ale w decydujących momentach zabrakło szczęścia. Najlepszą szansę mieliśmy kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku arbitra, kiedy to po główce Ebiego Smolarka piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców Ukrainy. – Z wyniku nie mogę być zadowolony, podobnie jak i z gry – mówił tuż po meczu selekcjoner Polaków. Zagraliśmy w nowym ustawienu, które być może wykorzystamy w przyszłości. Jestem zadowolony z nowych piłkarzy, nie zawiódł mnie również Łukasz Fabiań-

Zaproszenie na Esktraklasę Po premierze wydawało się, że hitem 3. kolejki będzie mecz w Krakowie. Może i będzie, ale nie tej rangi, jak się zanosiło, bo Bełchatów równie szybko przygasł, co błysnął, i wątpliwe, by pod Wawelem miał takiego fuksa jak na otwarcie w Poznaniu. Na stadionie Wisły dotąd tylko raz zdobył punkty i bramki, i wiele wskazuje, że na kolejną zdobycz jeszcze poczeka. Bo jeśli w aż czterech z ostatnich sześciu spotkań nie zdobył bramki, to czym ma się przebić przez nienaruszony od ponad sześciu godzin obronny mur wiślaków? A sam straty ma niemal pewne, bo w tyłach nie posiada takiego monolitu, by wytrzymać napór mistrza, który przez ostatni rok tylko raz u siebie nic nie strzelił. Nic tylko patrzeć, jak Bełchatów będzie szóstym z rzędu zespołem odprawionym z Reymonta bez punktu. Do skoku po trzy pkt szykuje się też Lech. Ale nie może być inaczej, gdy przed sobą ma przeszkodę, którą ostatnio osiem razy z rzędu bez szwanku pokonał. W minionych dwudziestu dwóch latach Górnik ledwie raz podbił Poznań, a nie widać atutów, by teraz mógł to powtórzyć.

Także u siebie przetarcie przed pucharowym rewanżem czeka Legię. Jest co szlifować, bo w Moskwie musiałaby przejść siebie samą, by odrobić stratę. Znacznie łatwiej pokrzepić się będzie w lidze. Jednak przy depresji, w jaką wpadła, nie sposób niczego przesądzać, choć lepszą terapię jak wizyta „Jagi” trudno sobie wymarzyć. Nie dość, że na stadionie przy Łazienkowskiej nie zdobyła jeszcze bramki, to zjedzie przybita aż 10 porażkami w ostatnich 11 meczach. Jeśli jednak niespełna rok temu ze znacznie lepiej niż teraz dysponowaną Legią po raz pierwszy w historii wybroniła punkt, to szczyptę nadziei ma podstawy mieć. Znacznie większą ma Ruch. Z Polonią u siebie nie przegrał od dwudziestu dwóch lat i zanosi się, że przedłuży ten okres. Wątpliwe, by sąsiad z Bytomia był w stanie skopiować Lecha, który jako jedyny w tym roku podbił Chorzów. Szanse na umocnienie się w czołówce ma też duet beniaminków gościnnie mierzących swe siły w Wodzisławiu. Dla gości z Gdyni to ulga, bo może z Piastem

lepiej sobie poradzą, jak w feralnych dla siebie Gliwicach, gdzie nie dość, że jeszcze nie wygrali, to ostatni punkt wywieźli aż dwadzieścia lat temu! Teraz mają niepowtarzalną okazję, by naruszyć kompleks. Kadrowo zdają się być silniejsi od Piasta, a do tego już od ponad czterech miesięcy pozostają niepokonani. Pozostała para beniaminków szukać będzie pierwszego w tym sezonie zwycięstwa. Lechia kosztem Cracovii, z którą nie przegrała już od 49 lat! i teraz, gdy od 10 miesięcy wszystkie podejmowane zespoły odprawia bez punktu, liczy, że i przez „Pasy” się przedrze.Tradycja wspierać też będzie Śląsk. Odrze jeszcze nigdy nie pozwolił u siebie się zatopić. Ale teraz, gdy wpłynie na fali zwycięstwa z Legią, może być groźna. Premierowej wygranej łakną też ŁKS i Polonia. Łodzianie w ostatnich ośmiu meczach doznali tylko dwóch porażek – Polonia aż sześciu. Ale po fuzji z Groclinem mylący to bilans. Bardziej adekwatny jest ten z przeszłości przypominający, że „Czarne Koszule” nie przegrały z ŁKS-em od 10 lat! (rd)

ski. Zresztą wśród bramkarzy mamy kłopot bogactwa. Ale tylko wśród bramkarzy... – zakończył Holender na pomeczowej konferencji prasowej.

UKRAINA – POLSKA 1:0 1:0 45 min. Sergiej Krawczenko Widzów: 20.000 Sędziował: K.Nalbandian (Armenia) Polska: Łukasz Fabiański – Paweł Golański (od 13 min. Marcin Kowalczyk), Adam Kokoszka (od 46 min. Piotr Polczak), Dariusz Dudka, Michał Żewłakow – Jakub Błaszczykowski (od 56 min. Radosław Majewski), Mariusz Lewandowski, Rafał Murawski (od 46 min. Roger Guerreiro), Jacek Krzynówek, Euzebiusz Smolarek (od 46 min. Tomasz Zahorski) – Ireneusz Jeleń (od 75 min. Szymon Pawłowski). Trener: Leo Beenhakker. Ukraina: Andrij Piatow – Hrihoryj Jarmaż, Taras Michaliuk, Dmytro Czychrynski, Wiaczesław Szewczuk – Sergiej Nazarenko (od 70 min. Aleksiej Haj), Anatolij Tymoszczuk (od 59 min. Jewgen Lewczenko), Sergiej Krawczenko (od 63 min. Maksym Kaliniczenko), Denis Hołajdo (od 90 min. Witalij Mandziuk) – Andriej Woronin (od 46 min. Andriej Szewczenko), Artiem Milewski (od 55 min. Wołodymyr Homeniuk). Trener: Aleksiej Michajliczenko.

Debiut Rasiaka W miniony weekend byliśmy świadkami kolejnego debiutu Grzegorza Rasiaka. Po kilkumiesięcznym wypożyczeniu do Bolton Wanderers, piłkarz Southampton na kolejne miesiące trafił do Watford. W meczu z Birmingham Polak zagrał ostatnie dwadzieścia pięć minut i miał jedną wyśmienitą okazję na strzelenie bramki. To już piąty klub byłego reprezentanta Polski. Wcześniej grał w Derby County, Tottenham Hotspur, FC Southampton oraz Bolton Wanderers. W Premier League nasz rodak grywał bardzo rzadko, jednak w klubach Championship prezentował się wyśmienicie. Jeśli obie strony będą zadowolone, po zakończeniu sezonu Watford będzie miało prawo do pierwokupu Polaka. (dako)


|31

nowy czas | 22 sierpnia 2008

sport Szymon Kołecki, srebrny medalista, zgolił głowę na łyso w geście solidarności z tybetańskimi mnichami. Po występach powiedział dziennikarzom: „To fryzura z dzisiejszego poranka. Nie do końca opowiedzieć mogę, dlaczego się na nią zdecydowałem. Wiąże się z pewnymi rzeczami, na które nie zezwala mi Karta Olimpijska. Ale jest ta fryzura… symboliczna.”

Tele-radio-wizja polska przedstawia... Dariusz Jan Mikus

Czy jest coś gorszego niż oglądanie ekscytującego kryminału w towarzystwie osobnika, który opowiada, co się za chwilę zdarzy na ekranie i w połowie projekcji mówi, kto jest mordercą? Ano jest!! Zadbała o to TVP...

Nie znoszę oglądania powtórek, bo najczęściej znam ostateczne roztrzygnięcie i nie emocjonują mnie w żaden sposób. Chyba właśnie dlatego szlag mnie trafia, bowiem właśnie leci mecz Wisły z Barceloną, a szajs serwowany polskim kibicom z ekranów zmusił mnie do sięgnięcia po klawiaturę komputera. Rozumien wszystko – kłopoty techniczne, burze na łączach i trudności obiektywne. Ale za jakie grzechy muszę oglądać mecz, w którym sprawozdawca – z kilkusekundowym wyprzedzeniem!! – opowiada o tym, co dopiero za chwilę zdarzy się na boisku. Facet z Barcy biegnie sobie wzdłuż linii bocznej boiska, a ja już dowiaduję się, że Pawełek wypuścił z rąk dośrodkowaną piłkę, lecz zaraz potem, rzucając się, naprawił swój błąd. Mało tego!!

O obu bramkach straconych do tego momentu przez krakowian najpierw dowiedziałem się audio, a dopiero po chwili zobaczyłem wideo. To przecież istne jaja!! Ktoś z opłacanej za mój abonament TVP zapewnia mnie na ekranie, iż oglądam przekaz „na żywo”, podczas gdy faktycznie w tej formie serwowany jest mi jedynie przekaz radiowy. Dlaczego nikt uczciwie nie napisze, że oglądam mecz z pięciosekundowym opóźnieniem? Teraz oczywiście to ja robię sobie jaja, ale problem nie jest wcale błahy – wychodzę z założenia, że skoro płacę, to wymagam! Ktoś zauważy: co ty, facet – piszesz sobie tekst, zamiast oglądać ważny mecz mistrzów Polski? Ano właśnie!! Jedyną stroną tej paranoi jest, że mogę się spokojnie zająć

innymi sprawami niż emocje sportowe. A to podlać kwiatki, pogłaskać psa czy podrażnić się z kotem – wszystko mam pod kontrolą dzięki fonii. Gdy tylko coś interesującego zdarzy się na murawie, to zaraz o tym usłyszę i niespiesznie zwrócę swe oczy ku teleodbiornikowi, by już wkrótce owe zdarzenie zobaczyć. Ooo! A teraz to TVP uratowała mnie przed zawałem, uprzedzając, że w idealnej sytuacji Xavi nie trafia do pustej bramki, a chwilę potem po raz drugi uratowano mi życie, bo jeszcze przed oddaniem strzału na bramkę Wisły – w sytuacji sam na sam – dowiedziałem się, że Pawełek doskonale odbił piłkę. A swoją drogą na nowatorskim pomyśle TVP można zarobić kupę kasy!! Wystarczy tylko na identycznych zasadach zorganizować telewizyjne

kasyno gier hazardowych. Czy wyobrażacie sobie Państwo zyski graczy korzystających z takiego parosekundowego handicapu... Sumując, jak to mówi o telewizji Halina Kiepska: „Dno i wodorosty!!”. A mnie dodatkowo muli jeszcze efekt odbitej fali... Mimo to dotarłem aż do przerwy tej burleski. Teraz już nie odejdę od telewizora, bo cholera wie, co strzeli do głowy ludziom z telewizji!! Jeszcze mi teraz puszczą – z kilkuminutowym wyprzedzeniem – obraz i przez to nie zorientuję się, że mecz już trwa...

ski Tottenham. Jego hiszpański trener Juande Ramos spotkał sie nawet z kierownictwem Blaugrany, ale ostatecznie oświadczył, że suma transferowa 40 mln euro byłaby do dyskusji, ale angielski klub w żaden sposób nie mógłby zaakceptować żądanego przez zawodnika uposażenia. Bezpośrednio po tym wszelkie rozmowy zerwano. Sytuacja Eto’o stawała się coraz trudniejsza, a komplikowało ją jeszcze bardziej oświadczenie nowego trenera Josepa Guardioli, że nie przewiduje Kameruńczyka w składzie swojego zespołu. W tej sytuacji Eto’o oświadczył, że gotów jest pozostać w katalońśkim klubie, a nawet przedłużyć z nim kontrakt, ale chciałby podjąć rozmowy o rewaloryzacji jego uposażenia. Wygląda więc na to, że piłkarz ten zostanie w Barcelonie, ale na dotychczasowych warunkach. Na Wyspach Brytyjskich można było obserwować podobny ewenement, a jego bohaterem jest Didier Drogba. Po raz pierwszy chęć rozstania się ze swoim obecnym klubem Chelsea wyraził jeszcze w ubiegłym roku, kiedy to odszedł jego ulubiony trener Jose Mourinho. Wiosną tego roku podjął próby przejścia do innego klubu, ale bez rezultatu. Toteż niedawno oświadczył, że gotów jest nadal grać w Chelsea. – Jestem przekonany – mówił w wywiadzie dla dzien-

nika „Daily Mirror” – że rozmowy z Chelsea rozwiążą problem mojej przyszłości w klubie. Chelsea chce dyskutować i ja jestem otwarty na dyskusję. Pieniądze w tej dyskusji nie są najważniejsze. Widocznie jednak są, bo zaledwie dwa dni później podano do wiadomości, że nowy trener Chelsea Luiz Felipe Scolari nie będzie mógł skorzystać z zawodnika z Wybrzeża Kości Słoniowej w meczu z Portsmouth w inauguracyjnej kolejce Premier League, bo podobno cierpi na ból w kolanie. Najprawdopodobniej nie będzie gotowy do gry wcześniej niż 31 sierpnia, czyli w meczu z Tottenhamem. Ponadto 14 sierpnia klub podał do wiadomości, że rozmowy z Drogbą o przedłużeniu kontraktu zostały przerwane i odłożone do roku przyszłego. Wszystkie te przykłady dowodzą dość jasno, że duże piłkarskie kluby mają już dość dyktatu piłkarskich gwiazdorów, że nie pozwolą wodzić się za nos, a przede wszystkim nie chcą wydawać na ich uposażenia szalonych i coraz wyższych sum. Problem tylko w tym, czy istnieje cicha umowa pomiędzy wielkimi klubami w tym interesie, czy są to tylko czyste przypadki. Tak czy owak, wygląda to na dziwną sprawę.

P.S. Na początku II połowy – tuż przed bramką na 3:0 – zaserwowano nam nowatorskie komentowanie na dwa głosy tego samego sprawozdawcy. Czyżby wróciło „Teleecho”...?

Dziwna sprawa Czesław Ludwiczek

Od dłuższego już czasu obserwujemy dość dziwne zjawisko w polityce transferowej czołowych klubów europejskich, zwłaszcza tych, które mają ambicję sięgania po najcenniejsze trofea.

Odnosi się wrażenie, że niektóre z nich nie dbają o stablizację zespołów, w szczególności o zatrzymanie w swoich szeregach wybitnych zawodników, za których zapłaciły niegdyś ogromne sumy. Przyglądając się rynkowi transferowemu, można dojść do wniosku, że kluby-potentaty pomagają wręcz swoim gwiazdorom próbującym zmienić barwy klubowe w realizacji ich zamierzeń. Wygląda to tak jakby się chciały pozbyć owych wybitnych jednostek. Wbrew pozorom nie jest to zjawisko nowe, bo już przecież w przeszłości Real Madryt upłynniał ze swej „galaktycznej” drużyny wielu zawodników, wśród nich Luisa Figo, Roberto Carlosa, Davida Beckhama. W tym roku zjawisko to wystąpiło w zintensyfikowanej formie, choć w innym hiszpańskim klubie. Oto np. już od wczesnych wiosennych miesięcy kilku zawodników Barcelony wyraziło intencje przejścia do innych klubów, a Blaugrana nie zatrzymywała ich na siłę. Z jej łaskawości skorzystał więc Deco, który za sumę 10 mln euro przeszedł do londyńskiego Chelsea. Gorzej było z Ronaldinho, którego też wprawdzie Barcelona nie zatrzymywała, ale który nie mógł znaleźć takiego nabywcy, który katalońskiemu klubowi zapłaciłby żądaną sume transferową, a równocześnie zagwarantował piłkarzowi bardzo wysokie uposażenie. Czas

upływał, a rozwiązania nie było. W końcu prezes Joan Laporta się zdenerwował i wystosował ultimatum zmuszające Brazylijczyka do podjęcia ostatecznej decyzji w ciągu 72 godzin. I dopiero wówczas nastąpiła finalizacja transferu do Milanu AC, przy czym Ronaldinho otrzymał tam uposażenie w wysokości 6 mln euro rocznie, czyli o 2,5 mln euro mniejsze niż w Barcelonie. W tym samym mniej więcej czasie co Ronaldinho, intencję pożegnania się z Barceloną wyraził Samuel Eto’o. Wydawało mu się chyba, że wielkie kluby europejskie będą się bić o niego, a w dodatku zagwarantują mu znacznie wyższe uposażenie niż ma w katalońskim klubie. Tymczasem okazało się, że ewentualnych nabywców nie ma tak wielu. Roma np. chętnie skorzystałaby z jego usług, ale nie była w stanie zapłacić Bracelonie 40 mln euro i zapewnić Eto’o gażę w wysokości 15 mln euro rocznie, której żądał. Inne kluby po takiej informacji w ogóle nie podejmowały rozmów. Wtedy właśnie wybuchła bomba, że klub Kuruwczi Taszkient w Uzbekistanie chętnie zapłaci owe 40 mln i zatrudni Kameruńczyka na rok. Wkrótce jednak okazało się, że była to zasłona dymna mająca ukryć bezradność piłkarza i jego menadżera. Jedynym klubem, który poważniej potraktował ofertę Eto’o był londyń-

Czesław Ludwiczek jest korespondentem „France Football”



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.