nowyczas2008/104/039

Page 1

feStiwal Życia

odeSZŁa halima naŁęcZ 18

17

Jak na jeden dzień, działo się wiele – smaczne,

malarka, właścicielka driam

zdrowe, organiczne jedzenie, ciekawi ludzie,

galleries, mecenas sztuki. Przez

ważne tematy. Są tacy, którzy zamiast narzekać,

ponad pół wieku współtworzyła polskie życie kulturalne w londynie.

myślą globalnie i działają lokalnie.

lonDon 3 october 2008 39 (104) nowyczas.co.uk Free issn 1752-0339

new time

tHe PolisH weeKly Felietony i oPinie

Niemcy mają nas dość?

Dno? Jakie dno? Różne przeżywaliśmy remonty. Przeżyjemy i ten. Dosiądę roweru, posadzę w ogródku marchewkę, będę smażyła placki kartoflane i marmoladę z buraków, paliła w kominku zeschłe liście mego życia i nicowała zimowe paletko. I nie dam się zwieść żadnym ekonomistom-mądralom – twierdzi Krystyna Cywińska.

We wschodnich Niemczech coraz głośniej mówi się o potrzebie jeśli nie zamknięcia, to przynajmniej uszczelnienia kontroli na granicy polsko-niemieckiej. W mediach częściej pojawiają się artykuły a propos polskich wybryków kryminalnych na terenie Niemiec, a politycy skrajnej prawicy opowiadają się wprost za zamknięciem granicy z Polską.

16-17

Czas na rozmowĘ

Prze my sław Ko bus

Czy poradzimy sobie z szokiem przyszłości?

Sytuacja w Brandenburgii na Pomorzu Przednim z pewnością do normalnych nie należy i rodzi się pytanie, czy w najbliższym czasie radykalne pomysły negujące Schengen nie zostaną wcielone w życie. Sytuacja na pewno nie jest jednoznaczna, bo z jednej strony Niemcy skarżą się na Polaków-złodziei, z drugiej strony zarabiają na nas krocie.

Ja bym odeszła od dość powszechnego w branży bibliotekarskiej ubolewania nad tym, że internet nas zabija. Internet nas nie zabija i nie zabije też książki. Książka drukowana zachowa swoją pozycję w sferze samorealizacji prywatnej, duchowej, artystycznej i kulturalnej. Tu sprawdza się ona wciąż o wiele lepiej niż dostęp do sieci. Widzę takie rozróżnienie w prywatnym życiu moim, rodziny i przyjaciół – mówi Ewa KobierskaMaciuszko, dyrektor Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.

Za mknąć gra ni ce! Podróżując po wschodnich landach nie sposób nie zauważyć kłujących w oczy plakatów i bilboardów Nacjonalistycznej Partii Niemiec (NPD), które nawołują lokalnych polityków do wymuszenia na rządzących krajem większej kontroli policji na granicy z Polską. Nacjonaliści wyrażają przekonanie, że poziom bezpieczeństwa we wschodnich rejonach kraju drastycznie się obniżył za sprawą otwarcia granic. Nie ma domu, nie ma słupa, nie ma ściany, na której nie znalazłyby się treści odnoszących się do rzekomej sytuacji zagrożenia dla bezpieczeństwa i poziomu życia Niemców z dawnego NRD. „Zamknąć granice, zastopować przestępczość” – to tylko jedno z wielu haseł wskazujących na problem z Polakami. Oczywiście akcja NPD korzysta z przedwyborczego klimatu, niebawem bowiem odbędą się wybory samorządowe i wszelkie frakcje starają się o jak największe poparcie, ale trzeba pamiętać, że NPD wykorzystuje w swojej propagandzie zjawisko, na które narzeka wielu Niemców z Brandenburgii, Saksonii i Pomorza Przedniego. Po otwarciu granic przestępczość pospolita na tych terenach wzrosła co najmniej o połowę. W wielu przypadkach to Polacy są sprawcami kradzieży i włamań. Jak przystało na partię populistyczną, w swoim programie NPD odnosi się do argumentów tłumaczonych w najprostszy i najpłytszy sposób, które padają na

12

›› a tak niedawno były balony, szampany, uściski dłoni polityków i radosne slogany…

Czas na wysPie

na zachodzie runęły bariery, które powoli znów rosną. fot. Piotr apolinarski

Rozlicz się na miejscu

podatny grunt. Wschodnie Niemcy nadal borykają się ze sporym bezrobociem, wielu nadal uważa, że winnymi tego zjawiska są m.in. Polacy, którzy mają zabierać miejsca pracy (to akurat nieprawda, niemiecki rynek pracy jest dla nas zamknięty). Wielu jest przekonanych, że musi baczniej strzec majątku w obawie przed kradzieżą. NPD nagłaśnia też wszelkie przejawy polskiej agresji wobec Niemców na terenie Pol-

ski, a te niestety się zdarzają. Problem w tym jednak, że Polacy sami często dają pożywkę dla wyczynów przeciwników rozszerzania strefy Schengen. Dajemy popisy kryminalnych wystąpień, nie brakuje nas w niemieckich izbach zatrzymań, nie brakuje nas w aresztach.

Sta ty Sty ki Do nich najczęściej odnoszą się zwolennicy zamknięcia lub uszczelnienia grani-

cy. I mają w czym wybierać, a konkretne przypadki zamykają usta Polakom, którzy marginalizują problem albo go w ogóle nie dostrzegają. Przykładem niech będzie sierpień we Frankfurcie nad Odrą, graniczącym z polskimi Słubicami. 7 kradzieży samochodów, 32 włamania do pojazdów połączone – co oczywiste – z kradzieżą wyposażenia aut.

»8

5

Chyba każdy Polak mieszkający w Wielkiej Brytanii słyszał o ustawie o abolicji, jednak nie każdy wie, że wnioski można składać w Konsulacie RP, a nie tylko w Urzędzie Skarbowym – dowiedzieliśmy się w rozmowie z Michałem Mazurkiem, konsulem RP w Londynie.


2|

3 października 2008 | nowy czas

” Piątek, 3 Października, teresy, Józefy 1972

1990

Richard Nixon, jako prezydent USA podpisał układ SALT I o ograniczeniu systemów obrony przeciwrakietowej, zawarty w Moskwie. Był to jeden z pierwszych kroków do zahamowania wyścigu zbrojeń. Zjednoczenie Niemiec – pięć landów byłej NRD przystąpiło do związku RFN. Plan zjednoczenia Niemiec opracował kanclerz Helmut Kohl.

sobota, 4 Października, rozalii, franciszka 1582 2001

W Polsce wprowadzono kalendarz gregoriański, w związku z tym po 4 października nastąpił od razu 15 dzień tego miesiąca. Rosyjski samolot pasażerski TU-154 z 78 osobami na pokładzie spadł do morza. Samolot został zestrzelony przypadkowo podczas ćwiczeń przez ukraińską rakietę.

niedziela, 5 Października, igora, aPolinarego 1939

1954

W gdańskiej dzielnicy Zaspa hitlerowcy rozstrzelali 38 obrońców budynku Poczty Polskiej, wziętych do niewoli w pierwszych dniach kampanii wrześniowej. Największa masowa ucieczka od czasu wybudowania muru berlińskiego. Z NRD tunelem pod murem berlińskim przedostało się do Berlina Zachodniego 57 uchodźców.

Poniedziałek, 6 Października, artura, brunona 1927

1962

W Nowym Jorku odbył się publiczny pokaz pierwszego udanego filmu dźwiękowego „Śpiewak jazzbandu” („The Jazz Singer”) z Alem Jolsonem w roli głównej. Zmarł Bronisław Wojciech Linke, malarz, rysownik i rzeźbiarz, członek Loży Wolnomularskiej i grupy Czapka Frygijska.

Wtorek, 7 Października, Marii, Marka 1949 2001

Ze strefy okupacyjnej ZSRR powstała Niemiecka Republika Demokratyczna. Rozpoczęła się akcja sprzymierzonych wojsk amerykańskich i brytyjskich w Afganistanie spowodowana niespełnieniem żądań strony USA, wydania organizatora zamachów terrorystycznych w Nowym Jorku i Waszyngtonie z 11.09.2001 roku.

Środa, 8 Października, Pelagii, brygidy 1508

1912

Jutro to dziś – tylko że jutro Sławomir Mrożek

listy@nowyczas.co.uk Droga Redakcjo! Zastanawiałam się, czy którykolwiek z Waszych czytelników miał okazję spotkać człowieka, przedstawiającego się jako pułkownik Gerald Kochan. Kontaktuje się on z ludźmi, których najbliżsi zginęli w wojnach, pytając o pamiątki po nich, jak medale czy mundury. Potem namawia ich do oddania cennych przedmiotów do, jak to określa, muzeum w Teksasie, w którego zbiorach znajdują się polskie i amerykańskie militaria. W 1997 roku moja matka spotkała tego człowieka i ufnie oddała mu dziennik pokładowy Air Force mojego ojca, Jana Nowocina. Potem odkryłam, że takie muzeum nie istnieje, a strona internetowa i adres placówki to tylko przykrywka. Chciałam ostrzec czytelników, aby nie zostali przez tego człowieka oszukani, tak jak moja rodzina. Z poważaniem, MeLANIe NoWoCIN

Droga Redakcjo, Chciałem skomentować ostatni artykuł Pana Michała Sędzikowskiego „Zeitgeist...” (NC

38/103),, bo wydaje mi się, że to bardzo proste, dlaczego ludzie nie wierzyli filozofom do tej pory – nic tak nie oddziałuje, jak właśnie dobry przekaz audiowideo – choćby nie wiem jak dobra książka była. I niekoniecznie znaczy to, że odbiorca jest mało inteligentny; często przekaz mędrców jest pokrętny i nieumiejętnie ubrany w pseudointelektualne wywody. W „Zeitgeist” udało się mniej więcej coś zebrać do kupy i co niektórzy mogli zobaczyć, że teorie spiskowe łączą się „pięknie” w jedną, sensowną całość. Nie można oczekiwać od Kowalskiego, że któregoś dnia w drodze do pracy, dostanie olśnienia, wysiądzie na najbliższym przystanku i pomaszeruje do biblioteki. Tam przesiedzi miesiące wertując Lema czy Heraklita, pozostawiając w domu żonę i głodne dzieci. Dlaczego autorzy „Zeitgeist” skierowali atak na USA, a nie na Niemcy, Chiny czy Rosję? Może po prostu dlatego, że Stany Zjednoczone to najsilniejsze obecnie mocarstwo, które jako jedyne w swojej ekspansji wykorzystuje kulturę; kulturę, która

jest w dodatku chwilami atrakcyjna i żadna inna nie jest jej w stanie zagrozić (między innymi z powodu popularności języka angielskiego). To w hollywoodzkich ekranizacjach, amerykański żołnierz jest „good”, a cała reszta „bad”. Wreszcie [jak sugerują autorzy „Zeitgeist” – red.} amerykańskie media dopuściły się największego w dziejach świata kłamstwa (zamachy 11 września) i to one w ogromnym stopniu wpływają na przekaz informacyjny w innych krajach. Pan Michał zdaje się winić Kowalskiego, że daje się manipulować, bo „...mamy [świat] dokładnie taki, na jaki zasługujemy”. Rozumiem, że autor wymaga od przeciętnego Kowalskiego, że dostrzeże kłamstwo oglądając groźby praworęcznego Bin Ladena z zegarkiem (którego nigdy nie nosił) na prawej ręce i doklejaną brodą na dodatek? Panie Michale, ja i Pan jesteśmy szczęściarzami, że widzieliśmy ten czy tamten dokument czy też czytaliśmy tę a nie inną ksiażkę. I wiemy. Proszę mi jednak uwierzyć,

ciąg dalszy na str. 3

z teki andrzeJa licHoty

W Moskwie podpisano wieczysty pokój pomiędzy Polską a Rosją, bez zmian terytorialnych. Zakończyło to zmagania Zygmunta I Starego z księciem moskiewskim Wasylem. Czarnogóra jako pierwsza z sojuszu bałkańskiego wypowiedziała Turcji wojnę, początek pierwszej wojny bałkańskiej.

czWartek, 9 Października, arnolda, dionizego 1779 1794

Pierwsze zamieszki w Manchesterze, wywołane protestami przeciw wprowadzeniu maszyn przędzalniczych w fabrykach włókienniczych. Bitwa pod Maciejowicami. Wojska powstańcze poniosły porażkę, a dowódca Tadeusz Kościuszko trafił do więzienia w Petersburgu.

najczęściej używanych w języku polskim, słów wystarczy opanować, by zacząć się nim posługiwać – uważają filolodzy

1200

proc. toalet publicznych w Polsce jest czysta; najgorzej wypadają dworcowe, najlepiej jest w hotelach, wynika z badania OBOP.

90

czas na noWe MieJsca! Jeśli nie możesz znaleźć „Nowego Czasu” w sklepie lub nieopodal domu, gdziekolwiek mieszkasz – daj nam znać!

0207 639 8507 dystrybucja@nowyczas.co.uk

63 King’s Grove, London SE15 2NA Tel.: 0 207 639 8507, redakcja@nowyczas.co.uk, listy@nowyczas.co.uk RedakToR naczelny: Grzegorz Małkiewicz (g.malkiewicz@nowyczas.co.uk) Redakcja: Teresa Bazarnik (t.bazarnik@nowyczas.co.uk), Grzegorz Borkowski (Southampton, g.borkowski@nowyczas.co.uk), Marcin Piniak (m.piniak@nowyczas.co.uk), Elżbieta Sobolewska (e.sobolewska@nowyczas.co.uk) FelIeTony: Krystyna Cywińska, Wacław Lewandowski, Michał Sędzikowski, Przemysław Wilczyński RySUnkI: Andrzej Krauze, Andrzej Lichota zdjęcIa: Piotr Apolinarski, Damian Chrobak, Grzegorz Lepiarz, Agnieszka Mierzwa, Maricn Piniak WSpółpRaca: Małgorzata Białecka, Irena Bieniusa, Justyna Daniluk, Włodzimierz Fenrych, Katarzyna Gryniewicz, Wojciech Goczkowski, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Przemysław Kobus, Daniel Kowalski, Grzegorz Ostrożański, Łucja Piejko, Paweł Rosolski, Bartosz Rutkowski, Mikołaj Skrzypiec, Alex Sławiński, Jakub Sobik, Aleksandra Solarewicz, Tomasz Tułasiewicz; STaŻ dzIennIkaRSkI: Joanna Bąk.

dzIał MaRkeTIngU: tel./fax: 0207 358 8406, mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk Jakub Piś (j.pis@nowyczas.co.uk), Marcin Rogoziński (m.rogozinski@nowyczas.co.uk); STaŻ MaRkeTIngoWy: Magdalena Kubiak WydaWca: CZAS Publishers Ltd. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.

PrenuMeratę zamówic można na dowolny adres w UK, bądź też w krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.

forMularz Imię i nazwisko........................................................................... Rodzaj Prenumeraty................................................................. Adres.............................................................................................

PłatnoŚć ........................................................................................................ liczba wydań

uk

ue

13

£25

£40

26

£47

£77

52

£90

£140

czas PublisHers ltd. 63 kings grove london se15 2na

Kod pocztowy............................................................................ Tel................................................................................................. Prenumerata od numeru .................................. (włącznie)


|3

nowy czas | 3 października 2008

czas na wyspie listy@nowyczas.co.uk że ludzie nie są tak głupi jak się wydaje; podskórnie wiedzą, że są manipulowani, ale (i może tu ich mądrość) wiedzą też, że nic nie są w stanie zrobić, aby ten system zmienić. Odróżnić kłamstwo od prawdy w tym chaosie informacyjnym nie jest łatwo, a i woli politycznej brak, żeby postawić winnych przed sądami. To jak walka z wiatrakami, tak naprawdę nie wiadomo, kto pociąga za sznurki i są to najcześciej ludzie nieznani szerszemu ogółowi. Dlatego nie zgadzam się, że jesteśmy sami sobie winni. Po prostu kłamstwo stało się zbyt wyrafinowane. Pozdrawiam całą Redakcję Łukasz zióŁkOwski Nowy Czasie! Czy niedługo zmienicie nazwę na „Trudny Czas”? Nic tylko dookoła

wszyscy mówią o recesji. w Polsce pytają mnie, czy na ulicach Londynu wybucha panika, czy firmy plajtują jedna po drugiej, a ich właściciele popełniają samobójstwa… Jak mawia mój znajomy prawnik – apeluję o rozsądek i jak śpiewał Gintrowski w „zmiennikach” – Coś być musi do cholery za zakrętem! adam Gryń Do kociego kącika

Podczas sobotniego spotkania na kocim podwórku z Mrałką i Mimi dowiedziałem się, że w „Nowym Czasie”, tej poczytnej gazecie, zaistniała i kocia korespondencja. z miejsca postanowiłem napisać do dusz mi bliskich. Jestem czarnobiałym kotem, który uchodzi w wielkiej Brytanii za rasowego (pedigree). Przedstawiciele tej rasy

pojawiali się nawet na kocich wystawach i zdobywali nagrody. Moi właściciele nazwali mnie whisky – niestety oboje nie żyją, ale jestem pod czułą opieką sąsiadów i mam wielu przyjaciół w otaczającym mnie świecie. kocham ludzi i chętnie im służę, mruczę i miauczę i w ten sposób zarabiam na życie. Często też słucham, jak właściciele Mimi na głos czytają tę wspaniałą gazetę. Lubią felietony Pani Cywińskiej, Pana Redaktora Naczelnego – „Na Czasie”, „speaker’s Corner” i owiane mistyką artykuły Pana włodzimierza Fenrycha. Proszą o więcej. z poważaniem i miłymi życzeniami, whisky Od redakcji: Dziękujemy za życzenia i piękną kartkę.

Rowery pojechały do Southampton Renata Kwasek i Kamil Bereza z Southampton są zwycięzcami w konkursie „Nowego Czasu” i Transport for London. W minioną niedzielę, w East Park, odebrali oni swoje nagrody – rowery.

Przypomnijmy. W konkursie zachęcaliśmy Polaków – londyńczyków i nie tylko – do jak najczęstszego zostawiania na przydomowym parkingu samochodu i korzystania z rowerów. Z tym także związane było konkursowe pytanie: Ilu rowerzystów jeździ dziennie po Londynie? Prawidłowa odpowiedź brzmiała: pół miliona. Szczęście uśmiechnęło się tym razem do Polonii z Southampton, bo właśnie dwoje czytelników z tego najpopularniejszego angielskiego portu pasażerskiego odpowiedziało poprawnie i wylosowało nagrody. Odebrali je w minioną niedzielę, pod pomnikiem Inżynierów Tytanica w East Park. – „Nowy Czas” czytam regularnie – mówi laureat, Kamil Bereza, który do Anglii przyjechał dwa i pół roku temu z Lubelszczyzny. – Podoba mi się przegląd wydarzeń z Polski i świata. Cieszę się także, że jest coraz więcej publicystyki z Southampton, bo w naszym mieście naprawdę widać Polaków na każdym kroku. Kamil zapowiada, że nowy rower będzie nieodłącznym towarzyszem weekendowych wycieczek poza miasto. Laureatka Renata Kwasek do Southampton przybyła trzy lata temu, wprost z Ostrowca Świętokrzyskiego. Co prawda pracuje w Winchesterze, 13 km za miastem, więc wciąż jest skazana na dojazdy samochodem, jednak nowy rower ucieszył nie tylko ją... – Przede wszystkim syna, który do-

stał na urodziny i Dzień Dziecka prezent – rower, który potem został skradziony. Więc niejako szczęśliwy los wynagrodził nam tego pecha – mówi. Według oficjalnych statystyk w nieco ponad 200-tysięcznym Southampton mieszka dziś około 22 tysięcy Polaków. Ilu z nich korzysta codziennie z rowerów? Takich statystyk – niestety – jeszcze nie ma. Biorąc jednak pod uwagę drogą komunikację miejską

i fakt, że wielu mieszkańców miasta pracuje na oddalonych o kilka kilometrów uprzemysłowionych przedmieściach, śmiało można założyć, że w tym mieście, gdzie transport rowerowy jest naprawdę popularny, co dziesiąty Polak dojeżdża do pracy rowerem codziennie nawet po 10 kilometrów. Tekst i fot.

Grzegorz Borkowski


|

3 października 2008 | nowy czas

czas na wyspie

450 lat Poczty Polskiej Rok 2008 to jubileusz 450-lecia Poczty Polskiej, która z tej okazji uhonorowała wydaniami sześciu znaczków pocztowych działalność Prezydentów Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie, reprezentujących wraz z rządem konstytucyjną ciągłość funkcjonowania najwyższych władz państwa polskiego w okresie II wojny światowej oraz w czasie trwania powojennych rządów komunistycznych w Polsce. W środę, 1 października, w Ambasadzie RP w Londynie otwarto wystawę „Prezydenci RP na Uchodźstwie”, która zainaugurowała wprowadzenie serii znaczków do obiegu. Podobna uroczystość odbyła się 24 września w Warszawie w Muzeum Niepodległości.

W londyńskiej placówce gości powitała ambasador Barbara Tuge-Erecińska, w otwarciu wystawy wziął również udział były prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz przedstawiciele Poczty Polskiej. Zaprezentowane zostały plansze ze znaczkami, zdjęciami prezydentów oraz krótkimi ich życiorysami. Był też pięknie wydany album okolicznościowy. Ambasador Tuge-Erecińska w swoim wystąpieniu podkreśliła, jak ważną rolę w historii Polski, kraju zniewolonego po II wojnie światowej, odegrali prezydenci Rządu na Uchodźstwie. To oni byli symbolem wolności i kontynuacją polskiej państwowości.

Wielka parada

›› Ryszard Kaczorowski, ostatni prezydent RP na Uchodźstwie, na tle planszy poświęconej jego osobie. Fot. Anna Dunin

Z okazji 90 rocznicy odzyskania niepodległości, 8 listopada w Londynie odbędzie się wielka polska parada, która przejdzie od Katedry Westminster aż do Trafalgar Square. Będzie to jedno z największych wydarzeń polonijnych w historii Wielkiej Brytanii z udziałem Orkiestry Reprezentacyjnej Wojska Polskiego i chóru. Zainteresowanych pomocą przy organizacji parady prosimy o kontakt za pośrednictwem maila: m.tkaczyk@polandstreet.org.uk oraz r.nowakowski@polandstreet.org.uk. Spotkanie organizacyjne dla osób chcących wziąć udział w przygotowaniu parady odbędzie się 5 października o godz. 17.00 w Ognisku Polskim przy 55 Exhibition Road, SW7 2PN.

Pech kolekcjonera Były żołnierz i kolekcjoner-amator średniowiecznych militariów został skazany na sześćdziesiąt funtów grzywny oraz sto godzin darmowej pracy na rzecz lokalnej społeczności za publiczne eksponowanie jednego ze swoich eksponatów. Mariusz Bednarz poruszał się po centrum Reading z ponad półmetrowym mieczem. Polak kupił broń z zamiarem dołączenia jej do swojej kolekcji. Niestety, pech chciał, że kilka dni później stracił pracę. Postanowił więc oddać miecz z powrotem do sklepu i odzyskać swoje pieniądze. I tu spotkał go kolejny pech w postaci odmowy przyjęcia miecza i

zwrotu pieniędzy, dlatego wpadł na pomysł odsprzedania go któremuś ze znajomych. Prezentacji dokonał w centrum Reading. – Świadek zauważył grupę mężczyzn, pijących w centrum miasta. W pewnym momencie jeden z nich otworzył walizkę i wyciągnął z niej miecz – relacjonował sądowi w Reading oskarżyciel Andrew Isaacs. Następnie został zatrzymany przez policję. Mariusz Bednarz tłumaczył, że nie miał zamiaru użyć miecza i nie wiedział, że publiczne prezentowanie tego rodzaju starodawnej broni również jest przestępstwem. Oprócz kary dla Polaka, sąd nakazał także zniszczenie miecza. (mk)

Różne oblicza piwa – Maybe you want to try some beer from Poland? – zaczepił mnie chłopak przy stoisku Żywca. – Dziękuję, znam – odpowiedziałam. I choć nie skusiłam się na złoty trunek z Polski, odważyłam się spróbować kilku innych, nawet tych typowo angielskich piw bez gazu. W końcu festiwal Beer Exposed nie zdarza się codziennie. Odbył się w dniach 25-27 września w Business Design Centre na Islington w Londynie. Organizatorom imprezy udało się zgromadzić w jednym miejscu wiele gatunków piw, z różnych stron świata. Nie tylko po to, aby zaprezentować je angielskim smakoszom, ale także, by udowodnić, że piwo może stanowić doskonałą alternatywę dla wina, jako dodatku do potraw. Nawet do czekoladowych deserów, jak jamajski stout. Odwiedzający festiwal, z półpintowymi szklankami w dłoniach, przemierzali stoiska w poszukiwaniu nowych, oryginalnych smaków. Kobiety najczęściej zatrzymywały się przy belgijskich piwach o owocowych smakach, mężczyźni kierowali się raczej ku gatunkom ciemniejszym, często wybierając te o największej zawartości alkoholu. Dużą popularnością u obu płci cieszyło się amerykańskie Blue Moon, podawane z plasterkiem pomarańczy. Oprócz darmowych degustacji, można było także porozmawiać z browarnika-

mi, zapoznać się z poszczególnymi fazami produkcji piwa, a nawet stworzyć swoją własną partię. A wracając do ales – spróbowałam, przełknęłam, niektóre nawet, jak to o smaku dyni, polubiłam. Ale mimo wszystko nie przekonały mnie, tak samo jak wciąż nie przekonuje mnie herbata z mlekiem.

Magdalena Kubiak

››

Dzień Otwarty Polish Psychologists’ Club odwiedziły prawdziwe tłumy. Fot. Sławek Fiedkiewicz

Cały dzień na karierę Dniu Kariery zorganizowanym przez londyński Klub Polskich Psychologów (PPC) wzięło udział blisko dwieście osób. W niedzielę, 28 września, w jednym z budynków należących do University of East London udzielano porad, odpowiadano na pytania i uczono jak nie zmarnować sobie zawodowego życia lub zacząć je na nowo. Stoliki psychologów – specjalistów z kilku odrębnych dziedzin, były oblegane przez kolejki oczekujących na indywidualną rozmowę; sale, gdzie prowadzono warsztaty i seminaria tętniły życiem. Kolejnego, piątego już Dnia Otwartego, psychologowie mogą sobie pogratulować. Zapotrzebowanie na tego typu wydarzenia jest duże, jednorazowy udział w warsztacie czy seminarium życia nie odmieni, ale może uświadomić, że korzystanie z kursów i terapii samorozwojowych, motywacyjnych może całkowicie zmienić jakość naszego życia. – Z powodu choroby trenera, jeden z warsztatów, „Wydostać się z cateringu... czyli jak odnaleźć się na londyńskim rynku pracy”, nie odbył się, za co

W

wszystkich przepraszamy. Odbędzie się w późniejszym terminie – powiedziała „Nowemu Czasowi” Iwona Kuszpit z PPC, która czuwała nad organizacyjną stroną Dnia Otwartego. – Po raz pierwszy zorganizowaliśmy imprezę ściśle tematyczną, poświęconą tylko jednemu zagadnieniu. Warsztat „Wyznaczanie ścieżki kariery” cieszył się ogromną popularnością i został przeprowadzony dwukrotnie, a na seminarium „Mindmapping”, uczącym jak efektywnie uczyć się, planować i podejmować decyzje, zapisało się aż sześćdziesiąt osób. Zaprezentowaliśmy badania Biura Karier PPC na temat potrzeb i oczekiwań Polaków budujących swoją karierę w Londynie. Widziałam też, że nie wszystkim udało się skorzystać z konsultacji z doradcami zawodowymi, dlatego chcę im powiedzieć, że w każdej chwili i tak mogą to uczynić, pisząc na adres: kariera@polishpsychologistsclub.org – kontynuowała Iwona Kuszpit. Sala, w której specjaliści z różnych profesji opowiadali o swoich zawodowych przygodach w sesji „Jak odnieść sukces w swoim zawodzie” też nie świeciła pustkami. Przedstawiciele Citizens Advice Bureau przedstawili kwestie

praw pracowniczych, opowiadając o konfliktach w pracy i sposobach radzenia sobie z nimi, dyskryminacji i metodach negocjacji wyższej płacy. Iwona Gagliardi opowiedziała o pracy w Metropolitan Police. Szczególne zainteresowanie wzbudziła opowieść Michała Słuszyńskiego, który prowadzi interes meblarski – montuje i sprzedaje meble, w tej chwili również poza granice Wielkiej Brytanii. A zaczynał cieniutko, od kompletnej nieznajomości języka angielskiego, od wielomiesięcznej pracy w Pizza Hut po wielu latach nauki, włącznie ze studiami w Polsce na temat przemysłu drzewnego i obróbki drewna. Zaczynał jak większość osób zgromadzonych na sali, a jednak udało mu się i pewnie dlatego jego historia tak bardzo przypadła słuchaczom do gustu. Choć jego maksyma brzmi banalnie, nie da się z nią nie zgodzić: „Zwyciężają ludzie uparcie realizujący swoje marzenia”. – Ja nie odniosłem sukcesu, ja po prostu robię w życiu to, o czym dawno temu zacząłem marzyć, żadnej innej rady poza tą nie potrafię wam udzielić – podsumował swoją opowieść Słuszyński.

Elżbieta Sobolewska


|

nowy czas | 3 października 2008

czas na wyspie

Rozlicz się na miejscu

£5,73 za godzinę

Chy ba każ dy Po lak miesz ka ją cy w Wiel kiej Bry ta nii sły szał o usta wie o abo li cji, jed nak nie każ dy wie, że wnioski można składać w Konsulacie RP, a nie tylko w Urzędzie Skarbowym. Z Mi cha łem Ma zur kiem, kon su lem RP w Lon dy nie roz ma wia Alex Sła wiń ski.

Od 1 października zaczną obowiązywać nowe stawki krajowej płacy minimalnej (National Minimum Wage – NMW). Stawka wzrasta do 5,73 funta za godzinę dla pracowników w wieku 22 lat lub starszych, do 4,77 funta dla pracowników w wieku 1821 lat i do 3,53 funta dla pracowników w wieku 16 i 17 lat. Ze wzrostu stawki minimalnej skorzysta prawie milion pracowników. Department for Business rozpoczyna także nową kampanię skierowaną do pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej. Jest to kontynuacja zeszłorocznej akcji, w wyniku której liczba telefonów od pracowników z tej części Europy na poufną infolinię o krajowej płacy minimalnej wzrosła o 400 proc.

Już wkrótce upływa termin rozliczania się za 2002 rok. Do kiedy możemy składać nasze wnioski?

– Ostateczna data składania zeznań podatkowych upływa 6 października. Natomiast – żeby była jasność – ta data dotyczy jedynie dochodów uzyskanych w roku 2002. Znaczy to, że dochody otrzymywane w kolejnych ltach możemy rozliczać przez dłuższy czas. Sięga on sześciu miesięcy od 6 sierpnia, czyli czasu wejścia w życie przepisów o abolicji podatkowej. Czy dzień, w którym wniosek wpływa do konsulatu, możemy uznać za datę jego złożenia w Urzędzie Skarbowym?

– Tak. Osoby, które zechciałyby skorzystać z pośrednictwa konsulatu w tej sprawie, mogą faktycznie złożyć te dokumenty w naszym urzędzie i moment, w którym one do nas wpłyną jest uważany za datę ich złożenia. Podatnicy mogą bezpośrednio konatkto-

wać się z Urzędem Skarbowym, właściwym dla swego miejsca zamieszkania, jednakże w takim przypadku decyduje data wpływu do Urzędu w kraju, a nie – na przykład – data nadania w brytyjskiej placówce pocztowej, gdyż poczta brytyjska nie jest przez polski system traktowana na tych samych zasadach, co polska. Tak więc dokumenty muszą dotrzeć do urzędu przed wyznaczoną datą.

›› Konsul Michał Mazurek.

Czy dużo wniosków zostało już złożonych?

Czy pańskim zdaniem wielu pracujących za granicą Polaków rozlicza się z polskim fiskusem, czy jednak wolą unikać płacenia podatków?

Prawdę mówiąc, do tej pory nie widzę wielkiego zainteresowania. Trudno mi powiedzieć, czym to jest spowodowane. Być może kampania prowadzona przez Ministerstwo Finansów, a także – w jakiejś części – także przez polskie placówki dyplomatyczne – dopiero teraz wchodzi w decydującą fazę. Być może większość oób dopiero teraz zda sobie sprawę z tego, że jest taka ustawa i że mogą skorzystać z jej zapisów.

– Konsulat jest w tym wypadku jedynie instytucją, która w tym rozliczaniu może w jakiś sposób pośredniczyć, natomiast większość osób może robić to nie korzystając z naszego pośrednictwa. Tak więc jaka była – nazwijmy to – „ściągalność” podatków do 2007 roku, czyli do momentu, kiedy podpisaliśmy umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania z Wielką Brytanią? Trudno mi to ocenić.

Celem tej kampanii jest poinformowanie pracowników, którzy mogą nie być świadomi przysługujących im tu praw pracowniczych, o tym jaka zapłata przysługuje im za wykonywaną pracę. Dla osób, które podejrzewają, że ich pensja jest znacznie niższa niż krajowa płaca minimalna, dostępna jest poufna infolinia: 0845 6000 678. Porady udzielane są również po polsku. W celu uzyskania dodatkowych informacji można także odwiedzić stronę internetową: www.direct.gov.uk/nmw. Zgłaszanie przypadków łamania praw pracowniczych i nieprzestrzegania NMW przyniosło w zeszłym roku efekt w postaci dochodzeń przeprowadzonych przez urząd HM Revenue and Customs w ponad 4,1 tys. spraw związanych z krajową płacą minimalną i zabezpieczył prawie 3,9 mln GBP zaległych wynagrodzeń dla ponad 19 tys. pracowników. (wa)

Jak przetrwać kryzys? Seminarium „Jak przetrwać kryzys ekonomiczny” odbędzie się 16 października w hotelu Ramada na Ealingu. Seminarium przeznaczone jest wyłącznie dla osób prowadzących swój biznes w Londynie przez okres przynajmniej dwunastu miesięcy. Poprowadzi je specjalista z Business Link – renomowanej instytucji rządowej, która uczestników

spotkania zaprosi również do udziału w programie doradczym przygotowanym przez ekspertów Business Link indywidualnie pod kątem danego przedsiębiorcy. Swoje uczestnictwo należy zgłosić wcześniej, ponieważ liczba miejsc jest ograniczona. szczegóły na str. 21


6|

3 października 2008 | nowy czas

czas na wyspie tydzień na wyspach W Irlandii działają Regionalne i Miejskie Rady Przedsiębiorczości (County and City Enterprise Boards), które stworzono po to, by zapewnić wsparcie przedsiębiorcom, szczególnie tym najmniejszym. Na wsparcie mogą liczyć również polskie firmy powstające w Irlandii. Na stronie internetowej: www.enterpriseboards.ie znajdują się pomocne dokumenty i wzory biznes-planów. Informacje podane są w języku polskim. Uwaga użytkownicy portalu fa-

cebook: MI6 – Secret Intelligence Service wykorzystuje portal do rekrutacji agentów. Brytyjski wywiad wdrożył serię ogłoszeń publikowanych w internecie, by pozyskać pracowników z różnych środowisk.

›› Lednickie śpiewy rozbrzmiewały 20 września nad Laxton Hall. Fot. Justyna Masłowska

Lednica 2000 w Laxton Hall Jest środek tygodnia. Jak zwykle zaglądam na strony www, takie jak nasza-klasa, placebo, facebook, hotmail i oczywiście Lednica2000.pl. Wszystko wygląda po staremu. Szukam daty następnego spotkania, jak co roku, odkąd byłem w Lednicy osiem lat temu. Niespodziewanie widzę plakat – Lednica na emigracji… W Wielkiej Brytanii… klikam na link i… oczom nie wierzę. Tu, w Anglii, to nie będzie to samo… Każde Lednickie Spotkanie jest czymś w rodzaju przemyśleń o sobie samym, o świecie, o drugim człowieku… Zastanawiałem się, czy to za sprawą tej ogromnej ryby na polach lednickich? Czy ona też tu w Anglii będzie? Natychmiast wysłałem zgłoszenie do księdza Krzysztofa i dwa tygodnie później byłem na liście autokarowej. Nie wierzyłem, że to będzie miało jakiś sens, tym bardziej że 50 tysięcy ludzi, wielka ryba na ogromnym polu i rechot żab wieczorem nad Jeziorem Lednickim wydawały się nieodzowne, by stworzyć klimat, którego nie da się powielić. Tydzień przed wyjazdem do Laxton Hall odwiedziłem londyńską parafię na Devonii i oniemiałem. Kościół polski, Polacy, sernik i bigos, wszystko takie nowe, a tak bardzo znajome. Ołtarz z Czarną Madonną wycisnął kilka łez podczas krótkiej zadumy w tym małym kościele. Tydzień później jechałem autobusem na lednickie spotkanie w Anglii. 20 wrzesień, wyruszamy nie znając się i – jak to Polacy – nie wychylamy się z zawieraniem znajomości. Kierowcy pogubili się w drodze, ale w końcu dotarliśmy do Laxton Hall około południa. Miejsce piękne, zielone. Pustkowie, z ogromną posiadłością, która należy do Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii i służy teraz za dom spokojnej starości. Chodziły mi myśli po głowie – dlaczego właśnie Laxton Hall? Odpowiedzi przyszły same. Mała recepcja, mały sklepik, mały ołtarz, mała scena dla Siewców. Wszystko było nie tak, jak pamiętałem z Lednogóry. Mała

kawiarnia z sernikiem i gastronomia z londyńskiego Hammersmith Polish Specialities budziły niepokój, że nie uda się stworzyć tej samej atmosfery. Ale z drugiej strony: piękny ogród z tyłu domu, wspaniała zielona przestrzeń, wypełniona starymi drzewami i słońce (na razie na polach Laxton Hall) napawały radością. Ktoś w jakimś komentarzu internetowym zapytał, czy poza 40 ludźmi z Devonii ktoś jeszcze przyjedzie? Przyjechali. Zaczęliśmy o 15.00. Spotkanie było bardzo personalne, kameralne. Ojciec Jan Góra był onieśmielony, ale równocześnie zadowolony, że mógł tu być. Przybliżył ideę Lednicy, z którą większość z nas się utożsamiała albo przynajmniej raz tam była. Dużo słów o różnicach, zdystansowaniu, przyjaźni, wiele śmiechu i radości. Wielu z nas poszło po latach do spowiedzi. Wielu z nas czekało na tę spowiedź w skupieniu. Nie przeszkadzała nam kolejka. Słowa ojca Jana, zielone pole, szum drzew i to skupienie, które wyciskało emocje. A z drugiej strony wydawało się, że spotkanie odbywa się w jakimś pośpiechu. Albo czasu było tak mało, albo tak dużo zostało powiedziane. Magię poczuliśmy około godz. 17.30, kiedy Ojciec Jan rozpoczął nabożeństwo i padły ważne słowa o przyjaźni i wyborze Chrystusa. W darach do ołtarza niesiono symbole narodowe i symbole Polaków na emigracji, które poruszyły nas wszystkich. Polska i angielska flaga wraz z symbolicznym funtem, jako źródłem naszego utrzymania na emigracji,

ramka jako symbol albumu rodzinnego i pamięci o tych, którzy pozostali w Polsce, bukiet kwiatów polnych symbolizujący nas jako niepowtarzalnych, różnorodnych osobowości. Około godz. 19.00 eucharystia. Dostojna, niezwykła i niekonwencjonalna. Tańce i śpiewy lednickie rozdzierały noc w Laxton Hall i gdyby to był Trafalgar Square w Londynie, przypuszczam, że pewnie zjawiłaby się Metropolitan Police… i być może razem z nami policjanci by zatańczyli… „Tak, tak Panie…” Przyjechaliśmy do Laxton Hall jako obcy sobie ludzie, a ten jeden dzień, to miejsce odmieniło nas jak tamte dni w Lednicy, które pamiętam. Bo duch Lednicy był w powietrzu i każdy z nas go czuł. Byliśmy jak jedna rodzina, lednicka rodzina, byliśmy przyjaciółmi. Wymienialiśmy numery telefonów,

opowiadaliśmy sobie o naszych troskach i zainteresowaniach. To było wielkie wydarzenie dla tych, którzy tam się znaleźli. Było nas ponad 500 osób. Cud wiary sprawił, że jest nas tak dużo, nas, ledniczan na obczyźnie. I można by pomyśleć, że wiara…. to nie jest istotne, modne. Może to prawda, że tutaj są inne priorytety, może to prawda, że wiara gdzieś się rozmyła, oddaliła się od nas i nie wiadomo, jak ją odnaleźć. Myślę, że po to ojciec Jan tu przyjechał, by pomóc ją nam odnaleźć. Chociaż nie jestem tak religijny jak babcie moherowe i nie biegam na wszystkie nieszpory, to czekam na kolejną Lednicę. Czekajcie ze mną. Około północy, gdy nastały ciemności, słońce wciąż świeciło i grzało…. W nas. Tekst: Adam Wójcik

Ksiądz Krzysztof Ciebień i ojciec Jan Góra. Fot. Justyna Masłowska

18-letni Polak zginął w wypadku samochodowym w miejscowości Renfrewshire. Do tragedii doszło w sobotę 27 września kilkadziesiąt minut po północy przy Darluith Road. Cezary Stankowski był pasażerem Peugeota, prowadzonego przez jego kolegę. Samochód zderzył się z nadjeżdżającym Fordem Mondeo. Polak zginął na miejscu. Rząd Irlandii zastanawia się nad wykorzystaniem unijnych środków dla wsparcia imigrantów chcących powrócić do kraju pochodzenia, w tym także imigrantów z nowych państw UE – podał w poniedziałek, 29 września dziennik „The Irish Independent”. Europejski fundusz powrotu imigrantów (Return Fund) o wartości 676 mln euro na lata 2008-2013 utworzono z myślą o pomocy imigrantom z krajów spoza UE, którzy nie uzyskali azylu bądź z uwagi na wysokie koszty życia chcą wrócić do ojczyzny. Według dziennika, irlandzkie ministerstwo sprawiedliwości bada możliwości rozciągnięcia tych uregulowań na imigrantów z krajów UE, zwłaszcza na tych, którzy przyjechali do Irlandii po rozszerzeniu Unii w 2004 r. Centroprawicowy polityk z partii Fine Gael, Leo Varadkar w sierpniu zaproponował, by rząd zachęcał imigrantów do powrotu, wypłacając im z góry świadczenia dla bezrobotnych za okres sześciu miesięcy. Polskie i angielskie wyrażenia, od powitalnych, przez informacje o godzinach otwarcia, po zakazy sprzedaży alkoholu nieletnim, znalazły się na specjalnych kartach, w które wyposażeni zostali pracownicy około czterystu pubów w regionie West Cumbria. Mają im one ułatwić komunikację z polskimi klientami. Od pracowników pubów nie wymaga się nauczenia poszczególnych zdań po polsku. Wystarczy, że powiedzą je po angielsku i wskażą odpowiednik na karcie. – Nie zajmują one wiele miejsca, a mogą pomóc, na przykład w razie wypadku – mówi Eric Field, przedstawiciel policji z Maryport. – Sprawdzają się całkiem nieźle.


|7

nowy czas | 3 października 2008

czas na wyspie

Związki chcą działać

ta nasza aktywność i dotarcie pana Adama do ludzi będzie się odbywała w już istniejących strukturach związkowych. W wielu miejscach pracy związki zawodowe już istnieją, chodzi o to, by dowiedzieli się o nich pracujący tam Polacy, by na tablicach ogłoszeń pojawiły się informacje po polsku, by chcieli stać się członkami tych związków. Mowa tu wyłącznie o pracownikach sektora publicznego, między innymi szpitali, szkół, domów opieki, zakładów budowlanych, oczyszczania miasta.

W czwartek, 25 września, w londyńskiej siedzibie Trade Union Congress podpisane zostało porozumienie w sprawie współpracy między brytyjskimi i polskimi związkami zawodowymi. Z Janem Guzem, xxx, i Adamem Rogalewskim, ze związków zawodowych Unison, rozmawia Elżbieta Sobolewska Czmu służyć ma to porozumienie?

Jan Guz: – By skuteczniej i efektywniej docierać do pracowników migrujących z Polski do Wielkiej Brytanii. Chodzi o opiekę nad pracownikami, o dostarczenie im informacji w języku polskim i o dotarcie do nich z tą informacją jeszcze w Polsce, zanim wyjadą, by wiedzieli czego mogą oczekiwać, z jakimi sytuacjami mogą się spotkać, by wiedzieli, o jakie prawa mogą się tu upominać, by wiedzieli, do jakich organizacji mogą się zwrócić. W tym celu, w porozumieniu ze związkami zawodowymi Unison, w sierpniu został oddelegowany z Polski Adam Rogalewski, by bezpośrednio mógł wspomagać pracowników, rozmawiać z nimi, pomagać im w walce o swoje prawa. Do jego obowiązków należy między innymi zachęcenie ludzi do wstępowania do związków. O zorganizowaniu kampanii informacyjnej w Polsce dla migrujących na Wyspy przynajmniej od dwóch lat mówią przyjeżdżający tu posłowie, senatorzy. Każdy kolejna osoba, ostatnio Marek Borowski [szef Sejmowej Komisji Łączności z Polakami – red.] nadal pyta o realia życia w Wielkiej Brytanii, dostaje informacje, z których potem nic nie wynika!

JG: – Wnioskowaliśmy, by przy ambasadach powstały komórki zajmujące się tymi sprawami. Udało nam się zainteresować tym problemem ambasadę w Szwecji. Chodzi o ludzi, którzy zajmowaliby się koordynacją instytucji, firm, organizacji, osób, które tu przyjadą. Niestety, póki co Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie podjęło tego pomysłu. To rząd przecież ma pieniądze, to rząd dysponuje placówkami dyplomatycznymi, to rząd powinien wyjść z tą inicjatywą. Związki zawodowe nie mogą zastępować struktur państwa. Szczególnie tam, gdzie jest duża Polonia, muszą być osoby zajmujące się koordynacją przepływu informacji.

W jaki sposób zamierzacie do nich dotrzeć?

JG: – Na pewno musimy sięgnąć po niekonwencjonalne metody. Wiadomo, że Polacy skupiają się w określonych miejscach, jak na przykład w miejscach kultu religijnego, więc chodzi o spotkanie z duchownymi, którzy tu pracują, aby informacja o możliwości przystąpienia do związków zawodowych znalazła się w kościołach. Adam Rogalewski: – Miałem już spotkanie z księdzem z polskiego kościoła na Ealingu, gdzie rozdawano ulotki informujące o prawach pracowniczych, bo Polacy bardzo często ich po prostu nie znają. Na ulotkach podano mój numer telefonu, aby można się było ze mną kontaktować. Z telefonów, które już otrzymałem wynika, że Polacy chcą być członkami związków zawodowych, tylko nie wiedzą jakich.

Muszą być, ale ich nie ma...

Jan Guz: – Dlatego musimy aktywniej nacisnąć na polski rząd, by tego rodzaju osoby, zespoły osób tu się pojawiły. Wystąpimy z wnioskiem do MSZ raz jeszcze.

Z jaką informacją może dotrzeć do Polaków tylko jedna osoba? To z pewnością za mało!

JG: – Oczywiście że za mało, ale ludzie sami muszą dojrzeć do obecności w związkach zawodowych, muszą pomyśleć: „dobrze, ja też będę działał, bo widzę w tym sens”. Nie możemy im tego myślenia narzucić. Dlatego w pierwszej kolejności chcemy ofertę skierować do członków zrzeszonych w OPZZ.

A co z dostępem do tej informacji, która już jest, na przykład o obecności Polaka w Unison? Jeśli to tylko strony internetowe Unison, to niewiele, bo ci, którzy potrzebują pomocy związków, często nie mają dostępu do internetu.

JG: – Jeśli ktoś nie chce pozyskać informacji, to jej nie pozyska. Dlatego

›› Jan Guz i Adam Rogalewski. Fot. Grzegorz Lepiarz

Transport for London Transport for London Opracowanie: Magdalena Kubiak

Klimatyzowane metro od 2010 Po latach duszenia się w tropikalnych warunkach panujących w metrze, już za dwa lata londyńczycy będą mogli korzystać z nowych, rewelacyjnych pociągów – powiedział Boris Johnson, burmistrz Londynu, po obejrzeniu projektu klimatyzowanego wagonu. Jako pierwsi z wygód podróży w przyjemnej teperaturze skorzystać będą mogli pasażerowie Metropolitan line – od 2010 roku. Rok później nowe wagony wprowadzone zostaną także na liniach Central, District oraz Hammersmith & City. Makietę nowego metra można było oglądać od 26 września do 2 października na Euston Square

Gardens. Oprócz klimatyzacji i najnowszych systemów monitoringu, nowinką techniczną będzie brak podziału na wagony, co umożliwi pasażerom swobodniejsze poruszanie się. Po przeprowadzeniu wszystkich prac, związanych z wprowadzeniem nowych pociągów, ich pojemność zwiększy się nawet o 45 proc. –Poza tym w ciągu godziny kursowało będzie ich więcej, a pasażerowie odczują, że podróż staje się szybsza i niezawodna – dodaje z zadowoleniem Peter Hendy, komisarz TfL.

Corporate identity Corporate identity

Utrudnienia w komunikacji Central Line W niedzielę częściowo zawieszona między Stratford i Leytonstone. Bilety akceptowane będą w pociągach National Express East Anglia między Liverpool Street i Stratford/Ilford. Cały weekend zamknięta stacja St Paul's. Bakerloo line W niedzielę częściowo zawieszona między Queen's Park i Harrow&Wealdstone. Autobusy zastępcze. Ju bi lee li ne: W so bo tę czę ścio wo za wie szo na mię dzy Fin chley Ro ad i Wa ter loo. Ham mer smith & Ci t y li ne Czę ścio wo za wie szo na mię dzy Ed gwa re Ro ad i Bar king. Di strict li ne Czę ścio wo za wie szo na mię dzy Bar king i Upmin ster. Na tra sie mię dzy Bar king i Grays/Pit sea nie bę dą też kur so wa ły po cią gi c2c. Au to bu sy za stęp cze. Vic to ria li ne W so bo tę za wie szo na bę dzie ca ła li nia. Za pew nio ne zo sta ną au to bu sy za stęp cze na tra sach mię dzy

Wal tham slow Cen tral i Fins bu ry Park oraz mię dzy Vic to rią i Bri xton. Metropolitan line Częściowo zawieszona między Baker Street i Aldgate Nor thern Li ne Czę ścio wo za wie szo na mię dzy Burnt Oak i Ed gwa re. Za pew nio ne bę dą au to bu sy za stęp cze. Do dat ko wo po cią gi nie be dą za trzy my wa ły się na War ren Stre et. Pic ca dil ly Li ne Ca ły week end za mknię ta bę dzie sta cja Rus sel Squ are. Lon don Over gro und Do 12:30 w nie dzie lę nie bę dzie kur so wał mię dzy Rich mond i Wi les den Junc tion oraz mię dzy Cla pham Junc tion i Wi les den Junc tion. Au to bu sach za stęp cze Cirle Line Częściowo zawieszona między Kings Cross St Pancrass i Moorgate DLR Czę ścio wo za wie szo ny mię dzy West fer r y a King Geo r ge V/Beck ton oraz mię dzy Strat tord i West In dia Qu ay. Au -

Basic elements Basic elements


8|

3 października 2008 | nowy czas

polska

tydzień w kraju

teRRoRyzm

Platforma zgłosiła projekt odebrania przywilejów emerytalnych byłym funkcjonariuszom SB i członkom WRON. Szumu było sporo, ale już się powoli wycofują…

Polak w rękach talibów

Przy okazji sprawy Czesława Kiszczaka warto wspomnieć, że odnalezione w IPN materiały obciążają go także za szpiclowanie i ściganie polskich żołnierzy powracających po wojnie z Zachodu. Tymczasem Lech Wałęsa twierdzi, że „bez Kiszczaka nie byłoby wolnej Polski”. Szef MSZ Radosław Sikorski udał się w kilkudniową podróż zagraniczną do Japonii i Korei Południowej. Platforma Obywatelska opracowała już budżet. Zmęczony premier Tusk pojechał natychmiast na urlop. „Ofensywa październikowa” to nazwa operacji polegającej na przedstawieniu ustaw przygotowanych przez PO. W Sejmie na wniosek PiS odbyło się głosowanie w sprawie usunięcia marszałków Komorowskiego i Niesiołowskiego. Pomysł łatwo przepadł. Komorowski podpadł niejasnymi działaniami w sprawie aneksu ds. likwidacji WSI, wniosku na temat Niesiołowskiego opozycja dokumentować nawet nie musiała. PO prowadzi rozmowy z SLD nad poparciem projektu dotyczącego mediów. Jeśli Platformie nie uda się zmienić ustawy, to wyboru zarządów TVP i publicznego radia dokonają rady powołane jeszcze za czasów poprzedniej koalicji rządzącej. PO szuka też innych dróg przejęcia mediów i zleca np. kolejne ich kontrole. „Żal za grzechy i nawrócenie” to najlepsze zasady dokonania w Polsce lustracji. Myśl taką wyraził prymas Polski ks. kardynał Józef Glemp podczas uroczystości beatyfikacyjnych ks. Michała Sopoćki. Uroczystości w Białymstoku zgromadziły 100 tys. wiernych. Inny hierarcha, abp Tadeusz Gocłowski, chciałby jednak „zabetonowania” archiwów na 50 lat. Ministerstwo Obrony Narodowej „zapomniało” zaprosić zwierzchnika sił zbrojnych RP na największe doroczne manewry „Anakonda 2008”. Minister Klich tłumaczy się, że prezydent i tak był zajęty, bo miał jechać do ONZ. Nie wiadomo, co będzie z balem z okazji 11 Listopada, wydawanym przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Na razie minister kultury Bogdan Zdrojewski zwolnił prezydentowi jego organizatora, czyli dyrektora Teatru Wielkiego – Opery Narodowej Janusza Pietkiewicza. Powołano Ruch Obywatelski „Polska XXI”. Na jego czele stanął były polityk PO, prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz i b. polityk PiS Kazimierz Ujazdowski.

BRutalne PoRwanie w PaKistanie

Kiedy polski inżynier, wiceprezes krakowskiej firmy Geofizyka Stanisław Sz., pracujący na kontrakcie w Pakistanie podchodził do samochodu z aparaturą mierząca wstrząsy sejsmiczne w bazie we wsi Pind Sultani, zaatakowało go kilku uzbrojonych mężczyzn. W jednej chwili otworzyli ogień do jego dwóch pakistańskich kierowców i ochroniarza. Ta ostatnia trójka po chwili już nie żyła, a Polaka zapakowano do auta, które odjechało w nieznanym kierunku. Te wypadki rozegrały się niedaleko granicy z Afganistanem. Jak do tej pory, porywacze nie odezwali się, nie wiadomo więc, czy chodzi o uprowadzenie dla okupu, czy też miało ono podtekst polityczny. W tym drugim wypadku porwania mogli dokonać talibowie, a wtedy życie Polaka byłoby w poważnym niebezpieczeństwie. Były ambasador Polski w Indiach Krzysztof Mroziewicz obawia się niestety tego najgorszego scenariusza. Tymczasem w akcje poszukiwawczą

zaangażowały się wszelkie możliwe siły pakistańskie i prowadzą działania na terenie czterech prowincji. Polacy z krakowskiej Geofizyki prowadzą w Pakistanie poszukiwania gazu i ropy od dziesięciu lat. Szukają tych surowców na powierzchni 500 kilometrów kwadratowych i do takiego zdarzenia doszło po raz pierwszy. Prezes zarządu Geofizyki Kraków, Leopold Sułkowski powiedział: – Porywacze nie nawiązali z nami żadnego kontaktu, ani z nikim, o kim wiedzielibyśmy, że taką informację posiada. Nie znamy ani powodu porwania, ani ich żądań. Pozostałych 18 pracowników firmy w Pakistanie jest bezpiecznych. – Przebywają w dobrze strzeżonej bazie pod ochroną policji i wojska. Wrócą do kraju, gdy tylko sytuacja będzie bezpieczna. – To dla mnie szok, nie mogę w to uwierzyć, to jest niemożliwe – mówi siostra polskiego inżyniera porwanego w Pakistanie. Pani Danuta przyznała, że o porwaniu brata dowiedziała się w roz-

25 rocznica Nobla

mowie telefonicznej z jedną ze stacji telewizyjnych. – Rano w telegazecie przeczytałam o porwaniu w Pakistanie pracownika Geofizyki Kraków – opowiada pani Danuta. – Coś mi mówiło, że to może być mój brat. – Odpychałam od siebie tę myśli. Jednak okazało się, że to właśnie on – powiedziała łamiącym się głosem siostra porwanego Polaka. Z Ministerstwa Spraw Zagranicznych otrzymała jeden telefon. Zapewniono w nim o trwających poszukiwaniach i że urzędnicy będą informować o rozwoju sytuacji. – Nic więcej mi nie powiedziano. O tym, co się tam dzieje, dowiaduję się z telewizji – powiedziała pani Danuta. Być może dojdzie do próby odbicia zakładnika przez specjalną jednostkę GROM. Zdaniem gen. Sławomira Petelickiego odbicie zakładników jest najtrudniejszą operacją antyterrorystyczną, w której liczy się ogromna precyzja.

Dla wielu bohater, dla innych agent, który sprzedał się komunistycznej bezpiece. Taka jest ocena jubilata, bo Lech Wałęsa skończył właśnie 65 lat i może przejść na emeryturę, choć – jak sam mówi – ma jeszcze wiele do zrobienia. A mija właśnie 25. rocznica przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla. Wałęsa jest jedynym Polakiem uhonorowanym tym wyróżnieniem. Profesor Norman Davies w czasie uroczystości z okazji rocznicy przyznania Wałęsie Nobla mówił, że w Polsce za mało się mówi o zasługach tego człowieka dla współczesnej historii nie tylko naszego kraju, ale i całej Europy. Dodał, że można byłego prezydenta porównać do Matki Teresy czy Dalajlamy. Dla marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego Wałęsa „jest uosobieniem naszych polskich marzeń o wolności i o jedności”. Na uroczystości rocznicowej nie było ani prezydenta, ani premiera. (br)

Bartosz Rutkowski

komentarz > 13

Niemcy mają nas dość? dokończenie ze str.1 Podawać kolejne przykłady? Wśród nich pijanych polskich kierowców? Chyba nie trzeba. Najgorsze to fakt, że większość zdarzeń przypisywana jest Polakom albo złapanym na gorącym uczynku, albo zatrzymanym już z łupami w Polsce. W Polsko-Niemieckim Centrum Współpracy, jakie utworzono na dawnym przejściu granicznym w Świecku, aż wrze. Nie ma chwili, by pracujący tam niemieccy policjanci nie przekazywali danych o podejrzanych Polakach polskim policjantom i strażnikom granicznym. Polacy odpowiadają za niespotykaną od kilkudziesięciu lat na terenie wschodnich Niemiec falę włamań do mieszkań (niebawem ruszą procesy przed sądem), odpowiadamy za kradzieże samochodów (nawet z salonów!), odpowiadamy za kradzieże metali z placów budów, za kradzieże elementów wyposażenia budynków (znikają rynny, zadaszenia), odpowiadamy wreszcie za kradzieże nieszczęsnych kołpaków (słyniemy ostatnio z tego w Niemczech). To żenujące, gdy w ogólnoniemieckiej telewizji Polacy są wyśmiewani, traktowani jak złodzieje. Ale niestety, nie robimy nic, by taki stereotyp zmienić. Polska przestępczość pospolita stała się dla Niemców nie do zniesienia. I na statystykach, konkretnych przykładach z policji opierają swoją argumentację zwolennicy ustawienia policyjnych kontroli na granicach. Gdy raz Niemcy odważyli się na taki krok w Goerlitz (graniczy z polskim Zgorzelcem), w Pol-

sce fala oburzenia była jak tsunami, a w sprawie interweniował wicepremier Grzegorz Schetyna. Kontrole wprowadzono po to, by ograniczyć lawinowe kradzieże samochodów na terenie wschodniej Saksonii. Auta wyjeżdżały z nowymi, polskimi właścicielami z komisów samochodowych, z parkingów, z garaży, a spektakularnym przykładem było wyprowadzenie zupełnie nowego audi z salonu samochodowego! Jesteśmy problemem dla Niemców, ale z drugiej strony – deską ratunku przed gospodarczą klęską wschodnich Niemiec.

zarabiają na nas Wystarczy czasem poobserwować klientelę niemieckich supermarketów. Ilu jest Niemców, a ilu tam Polaków? Naszych jest więcej. Korzystamy z silnej złotówki i słabszego euro, ze sklepów wyjeżdżamy z pełnymi koszykami, korzystamy z niemieckich restauracji, salonów fitness, basenów, przejażdżek konnych. Niemieccy handlowcy już dawno przygotowali w sklepach polskojęzyczne informacje, wprowadzono możliwość płacenia złotówkami, polskie miejscowości na pograniczu są zalewane ulotkami z niemieckich sklepów. Dlatego też właściciele sklepów czy mali przedsiębiorcy, dla których Polacy są źródłem zysku w żadnym wypadku nie zamierzają zezwalać na zamknięcie granicy z Polską. – Takich obrotów, jak po Schengen nigdy nie notowaliśmy. Polacy widzą, że euro jest słabsze, a do tego wiele artykułów w naszych sklepach jest tańszych niż w Polsce – mówi Hartmud Helge, przedstawiciel jednej z dużych sieci handlowych w

Niemczech. Podobnego zdania jest wielu innych handlowców. Jeszcze do niedawna wielki dom handlowy w centrum Goerlitz świecił pustkami, korzystali z niego głównie niemieccy emeryci, jedyni, którzy zostali na wschodzie po zjednoczeniu Niemiec. Po otwarciu granic z Polską obroty wzrosły, a sklep wypełniają młodzi Polacy, to dla nich otwarto sieciowy sklep odzieżowy, którego na próżno szukać w wielu polskich miastach. – Polaków jest dużo, przychodzą coś zjeść, płacą dużo – twierdzi Ahad Rekir, właściciel tureckiej restauracji w tym mieście. – Nawet znam kilka polskich słów, trzeba się dostosować do nowych klientów – mówi uśmiechając się. Za dotychczasowym kształtem granic jest również wielu zwykłych mieszkańców Niemiec, którzy pogodzili się ze wzrostem liczby kradzieży kosztem tańszych usług na terenie Polski. Łatwiej im dostać się do lekarza, dentysty, fryzjera, kosmetyczki czy mechanika samochodowego (Niemcy zakładają w Polsce np. instalacje gazowe do aut). Nie muszą wystawać w gigantycznych kolejkach na granicy. Ot, po prostu, jadą do Polski tak, jak do sąsiadów. Dla tej grupy zamykanie granicy byłoby zwykłym samobójstwem.

zachowanie władz Z racji wymogu dyplomatycznych kanonów władze nie podnoszą radykalnych argumentów, nie kwestionują rozszerzenia Schengen, nie nawołują do wzmocnienia kontroli granicznych. Brandenburski minister spraw wewnętrznych zapoznając się ze sta-

tystykami, w których dużą rolę odgrywają Polacy, nie obarcza ich winą, ale wskazuje na potrzebę większego zaangażowania niemieckich policjantów. Dyplomacji staje się zadość, a polityczni przeciwnicy wykorzystują te słabostki. Szczególnie wspomniana na początku populistyczna skrajna prawica. Niemieckie władze chcą pokazać, że strefa Schengen to wiele korzyści dla Niemców, owszem wzrost przestępczości również, ale nigdy nie zapewniano, że takiego ryzyka rozszerzenie granic nie będzie niosło. Joerg Schoehnbohm wielokrotnie wolał zastanawiać się nad lepszym wykorzystaniem policjantów, nad zwiększeniem skuteczności ich pracy. To jego pomysł, by w niemieckiej policji zatrudniać Polaków, po to, by kontakt z przestępcami z naszego kraju był szybki i bezproblemowy. Listy kandydatów zapełniły się w kilka tygodni od ogłoszenia naboru. Z władz landów na razie nie widać żadnych sygnałów świadczących o jakiejkolwiek woli zamykania granic. Ale pamiętajmy, że gros mieszkańców wschodnich Niemiec stanowią ludzie starsi i młodzi, ok. 20-letni bezrobotni. To bardzo podatny grunt dla haseł głoszonych przez NPD, która zyskując zwolenników niebawem może trafić do władz landów, a nawet władz krajowych. Czy wówczas pomysł zamknięcia granic zostanie zrealizowany? Niemcy będą musieli bardzo dobrze się zastanowić, czy taki manewr nie będzie dla nich gwoździem do trumny.

Przemysław Kobus


|9

nowy czas | 3 października 2008

polska

gospodarka

czy wyrok na stocznie juŻ zapadŁ?

Bruksela topi polskie stocznie Bartosz rutkowski

Wyrok śmierci już wisi nad polskimi stoczniami. Związkowcy ze Szczecina i Gdyni ciskają gromy na ministra skarbu, który obiecał im, że w Brukseli załatwi pozytywną przyszłość ich zakładom. Nie oszczędzają też premiera Donalda Tuska. Decyzja o tym, że polskie stocznie będą musiały zwrócić państwu kilka miliardów złotych zapadnie na początku przyszłego tygodnia. A to będzie oznaczało jedno: że kilkanaście tysięcy stoczniowców pójdzie na bruk. Ale nie tylko oni – z tymi zakładami współpracuje kilkaset polskich firm, one też odczują decyzję Brukseli. Tylko Stocznia Gdyńska jest w jako takiej formie i jej zagłada raczej nie grozi.

Bitwa o media Trwa bitwa o media publiczne, a dokładnie licytacja na najlepsze rozwiązanie zmierzające do „odpolitycznienia” mediów regionalnych. Projekt Platformy Obywatelskiej zakłada nawet likwidację mediów regionalnych. W tej chwili w Polsce funkcjonuje – obok programów ogólnopolskich Polskiego Radia – 17 rozgłośni regionalnych. Część z nich powstała jeszcze w latach 50. i żywo wrosła w klimat swoich regionów (Radio Gdańsk, Radio Merkury w Poznaniu, itd.). Do tego wszystkiego funkcjonują regionalne ośrodki Telewizji Polskiej. Według autorów projektu ustawy medialnej, należy dążyć teraz do oszczędności, albowiem w przyszłym roku abonament radiowotelewizyjny ma zostać zniesiony i państwa nie będzie stać na utrzymanie rozbudowanej infrastruktury medialnej. 17 rozgłośni regionalnych ma zastąpić wspólne pasmo dla całej Polski (czyli kolejny program ogólnopolski), na doniesienia regionalne przeznaczonych będzie zaledwie sześć godzin dziennie, gdy dzisiaj w regionach dziennikarze mają do dyspozycji pełną dobę. Całe zamieszanie – choć żaden z polityków tego nie chce powiedzieć wprost – to próba odsunięcia od władzy rządzących jeszcze w mediach regionalnych działaczy PiS i LPR. Osoby te znalazły się w zarządach czy radach nadzorczych mediów jeszcze w 2005 i 2006 roku, gdy rządy sprawowała koalicja PiS-LPR-Samoobrona. (pk)

Tajemniczy plan Grada Minister skarbu Aleksander Grad mówi cały czas, że ma plan awaryjny. To prawdopodobnie ogłoszenie upadłości stoczni przed podjęciem oficjalnej decyzji przez Brukselę, co tak naprawdę niewiele poprawi sytuację. Grad jeszcze nie tak dawno obiecywał związkowcom stoczniowym, że nie mają się czego bać, że ma dobrych doradców, że przekona unijną komisarz do spraw konkurencji, że stoczniom nic się nie stanie. Teraz związkowcy mają do niego ogromny żal. Opozycja tymczasem nie zostawia suchej nitki na ekipie Tuska. Prezydent Lecz Kaczyński dosłownie wybłagał w Brukseli trzy miesiące zwłoki. W tym czasie rząd miał znaleźć dla nich prywatnego inwestora. Ale nie znalazł. – Nie zostawimy ich samych ze swoimi problemami – zapewnia stoczniowców szef gabinetu politycznego Tuska, Sławomir Nowak, ale o konkretach nie wspomina. W Szczecinie i Gdańsku ludzie nie wiedzą, co ich czeka za kilkanaście dni, za kilka tygodni. I jeszcze ten nieuzasadniony optymizm ministra Grada.

tydzień w kraju W PiS doszło do „kryzysu alimentacyjnego”. Prezes Jarosław Kaczyński skrytykował publicznie odwołanie się Ludwika Dorna w sprawie zmniejszenia alimentów na dzieci. Głos zabrał też Przemysław Gosiewski, który sam ma w sądzie sprawę dotyczącą z kolei podwyżki płaconych przez niego alimentów. Od wyroku pół roku więzienia za składanie fałszywych zeznań zasądzonych przez sąd, apeluje Mieczysław Wachowski. Lech Wałęsa też przegrał w sądzie i to z Krzysztofem Wyszkowskim. Były prezydent skarżył go o 100 tys. zł odszkodowania. Sąd za obrażanie Wyszkowskiego nałożył na Wałęsę karę 7,5 tys. zł. Były prezydent będzie się odwoływał.

OdwOłania już nie ma Grad tłumaczy, że ktoś źle podpowiadał unijnej komisarz Neelie Kroes i zapewnia, że będzie odwoływał się do niezależnej komisji. Na takie słowa unijni urzędnicy wyjaśniają, że to oni są niezależni i to oni decydują, komu zabrać pieniądze, a komu nie. – Jak padnie jeden zakład, za nim pójdą inne – przestrzega wiceprzewod-

7DĕV]H 8EH]SLHF]HQLH

niczący komisji zakładowej „Sol”, w Stoczni Gdańskiej Karol Guzikiewicz. Związkowcy przypominają polskiemu rządowi, że do tej pory siedzieli cicho, nie protestowali, bo nie chcieli popsuć rozmów Warszawy z Brukselą. Polski rząd nie potrafił jednak przekonać Brukseli, nawet wtedy, kiedy inne rządy zaczęły dawać miliardy dolarów na ratowanie swoich banków.

6DPRFKRG\ 0RWRF\NOH 9DQ\

3ROVF\ GRUDGF\ Z 8. VâXĪĆ V]\ENĆ L IDFKRZĆ REVâXJĆ =DG]ZRĔ GR -DUND L MHJR ]HVSRáX

0870 999 05 06 =DSáDWD SU]H] GLUHFW GHELW $VVLVWDQFH ZOLF]DMąF 3ROVNĊ

MoĪOLZH W\PF]DVRZH XEH]SLHF]HQLH $QJLHOVND ¿UPD ]DáRĪRQD Z $XWRU\]RZDQD L SUDZQLH UHJXORZDQD SU]H] *RG]LQ\ RWZDUFLD 9am - 5.30pm Po-Pt oraz 9am - 5pm Sob

Poseł Jan Widacki może stracić swój mandat parlamentarzysty. Chodzi o jego kontakty z SB, których nie ujawnił w oświadczeniu lustracyjnym. IPN ma natomiast przeprosić za naruszenie „dóbr osobistych” dziennikarza Tadeusza Sznuka, który podobno informował SB o „sytuacji w Radiokomitecie”. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji odesłało wniosek Fundacji Lux Veritas w sprawie pozwolenia na zbiórkę pieniędzy na wiercenia geotermalne w Toruniu. MSWiA zażyczyło sobie określenia ile osób będzie prowadziło zbiórkę? Biskup Kościoła ewangelicko-augsburgskiego Janusz Jagucki był od 1973 roku do 1990 Tajnym Współpracownikiem SB o pseudonimie „Janusz”. Biskup powołał do wyjaśnienia sprawy komisję historyczną pod… swoim kierownictwem. Gdyby dobrze poszperać, to okaże się, że cały ruch „ekumeniczny” w czasach PRL był inspirowany przez SB w celu osłabienia dominującej pozycji Kościoła katolickiego. Aleksander Kwaśniewski stwierdził, że „na naszych oczach kończy się nieodwołalnie era dominacji USA”. Tylko czekać, aż „towarzysze” przerzucą się tym razem na panslawizm. Julia Pitera zamierza złożyć w prokuraturze wniosek o ściganie posła, który mógł ujawnić jej supertajny raport na temat CBA. Dokument sporządzono na początku roku. Najpierw miał być „notatką”, później okazał się dokumentem „tajnym”. Pitera oskarża w nim Centralne Biuro Śledcze o kumoterstwo i szukanie haków na PO. Afery w ratuszu sopockim ciąg dalszy. Dla ratowania prezydenta miasta od zarzutu korupcji, fałszowano tam dokumenty. Kameruńczyk Simone Mol, podejrzewany o celowe zarażanie wirusem HIV młodych kobiet opuścił areszt i znalazł się na wolności. Powodem jest jego stan zdrowia.


10|

3 października 2008 | nowy czas

wielka brytania świat

tydzień w skrócie Polska baza Echo w Diwaniji w Iraku przestała pełnić funkcje operacyjne i została przekazana Amerykanom.

Stany ZjednocZone

kryZyS finanSowy

Oczy zwrócone na Capitol Hill

Wybory w Austrii okazały się sukcesem partii populistycznych. Dawna partia Heidera (FPOe) otrzymała 18 proc., a obecnie kierowany przez niego Sojusz Przyszłości (BZOe) – 11 proc. Wygrali socjaldemokraci – 29,7 proc., przed ludowcami – 25,6 proc. Wzrost znaczenia partii populistycznych zaniepokoił Izrael. Wybory w Słowenii przyniosły ostatecznie jeden mandat przewagi socjaldemokratów nad demokratami. Centroprawicowy premier Janes Jansz podał się jednak do dymisji, choć jego partia razem z koalicjantami ma nadal przewagę kilku głosów. Obserwatorzy Unii Europejskiej, którzy udali się do Gruzji, nie uzyskali wstępu do tzw. „strefy bezpieczeństwa Osetii Południowej”, którą kontrolują wojska rosyjskie. Ambasador Rosji w Brukseli oznajmił publicznie, że UE nie wprowadzi żadnych sankcji wobec Moskwy, bo zablokuje je weto Bułgarii. Sofia wyraziła oburzenie wtrącaniem się w jej wewnętrzne sprawy. Moskwa przeprosiła. Nawet jak się jest V kolumną Rosji to przecież „nie trzeba głośno o tym mówić”. Ostatni minister obrony Jugosławii Veljko Kadijević otrzymał rosyjskie obywatelstwo. Jest on poszukiwany przez Chorwatów za zbrodnie wojenne. Według organizacji „Memoriał”, od początku tego roku w Czeczenii i sąsiedniej Inguszetii zginęło 100 osób, a 10 uznano za zaginione. Parlament Rosji i rząd tego kraju pracują nad tzw. „Kartą Rosjanina”. Byłaby ona przyznawana Rosjanom mieszkającym poza ich krajem. Może tu chodzić głównie o osoby posiadające obywatelstwo Ukrainy. Karta pozwalałaby m.in. podróżować do Rosji bez wiz i podejmować tam pracę. Litwini będą kolejną nacją z naszej części Europy, która w połowie października będzie mogła podróżować do USA bez wiz. Bycie małym krajem ma też swoje zalety… Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj poprosił Arabię Saudyjską o mediację pomiędzy jego rządem a talibami. Rada Bezpieczeństwa ONZ przegłosowała jednogłośnie wezwanie Iranu do zawieszenia jego programu nuklearnego. Konferencja Episkopatu Indii oficjalnie oskarżyła ugrupowania radykalnych hinduistów o organizowanie pogromów chrześcijan. Debata telewizyjna McCain – Obama zakończyła się remisem. Obydwaj kandydaci dość zgodnie potępiali Rosję za jej zachowanie wobec Gruzji.

Bartosz rutkowski

Wbrew oczekiwaniom nie doszło do podpisania umowy w sprawie ratowania banków. Widmo krachu na rynkach finansowych nadal jest poważnym zagrożeniem dla globalnego rynku. Administracja USA przygotowała plan wykupienia od banków inwestycyjnych papierów wartościowych opartych na niespłacalnych długach hipotecznych kosztem 700 mld dolarów. Wykup miał zasilić banki gotówką, aby zachęcić je do ponownego udzielania kredytów, które obecnie są niemal zamrożone, co może sparaliżować funkcjonowanie gospodarki. Administracja ostrzegła, że dalsza zwłoka doprowadzi do recesji na skalę porównywalną z Wielkim Kryzysem w latach 30. Spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi i sekretarz skarbu Henry Paulson, jak również lider senackiej większości Harry Reid, byli przekonani, że nim ruszy nowojorska giełda porozumienie będzie osiągnięte. Do porozumienia na Capitol Hill jednak nie doszło, co doprowadziło do dalszego spadku akcji na rynkach i obniżeniu wartości dolara. Z powodu święta żydowskiego negocjacje w sprawie umowy zostały odłożone do czwartku. Mimi początkowego odrzucenia umowy, prezydent George W. Bush powiedział, że zostanie – być może w nieco zmienionej formie – w najbliższych dniach podpisana. Wstępna umowa zakładała, że 700 mld dolarów zostanie rozdysponowane etapami. Pierwsze 250 mld będzie wydane zaraz po wejściu ustawy w życie, następne 100 mld po odpowiedniej decyzji prezydenta, a pozostałe 350 mld będzie jeszcze przedmiotem badań w Kongresie.

Odpowiadając na zastrzeżenia krytyków, że plan pomaga głównie bankierom z Wall Street, a nie zwykłym ludziom, ustalono, że oprócz wykupu „toksycznych aktywów” – jak nazwano tracące na wartości papiery wartościowe – administracja otrzyma także akcje banków korzystających z rządowej pomocy, by kiedy banki te znowu zaczną przynosić zyski, mogli na tym korzystać też zwykli obywatele. Pod naciskiem opinii publicznej wprowadzono też limity na milionowe odprawy dla szefów upadających banków – tzw. złote spadochrony – oraz inne przywileje, z których korzystają nieodpowiedzialni bankierzy. Wykup aktywów będzie nadzorowany przez zarząd, w skład którego wejdzie przewodniczący Rezerwy Federalnej (banku centralnego), i który kontrolowany będzie z kolei przez Kongres. Propozycja pomocy, nie zatwierdzona jeszcze przez Kongres, powstała po konsultacjach prezydenta George W. Busha, ministra Paulsona i przywódców Kongresu. Wzięli w niej także udział kandydaci do Białego Domu: Barack Obama i John McCain. Uczestniczący w rozmowach członkowie Kongresu przeprowadzali także telefoniczne konsultacje ze słynnym inwestorem-miliarderem Warrenem Buffettem. Warren Edward Buffett urodził się 30 sierpnia 1930 w Omaha. Mówi się o nim, że to największy inwestor giełdowy, a od roku 2008 jest najbogatszym człowiekiem na ziemi, zaś jego majątek ocenia się na 62 mld dolarów. Jest synem republikańskiego kongresmena Howarda Buffetta. Buffett studiował na Uniwersytecie Pensylwanii, potem zaliczył jeszcze kilka innych uczelni. Jego strategia inwestycyjna polega na nabywaniu dużych pakietów akcji doskonale rozeznanych przedsiębiorstw. Swoje ogromne pieniądze zarobił między innymi na nabyciu dużego pakietu akcji Coca-Coli. Dzisiaj jest większościowym udziałowcem wartej 74,4 mld dolarów firmy ubezpieczeniowej i inwestycyjnej Berk-

shire Hathaway. Za jej pośrednictwem kontroluje m.in. 12,1 proc. American Express, 8,3 proc. Coca-Coli, 18,1 proc. The Washington Post Company, 9,5 proc. koncernu Gillette. Mimo swoich lat działa niezwykle odważnie na giełdzie i to nawet teraz w najtrudniejszych czasach. Niemal wszyscy inwestorzy patrzą, co zrobi Buffett. I nie mogli się nadziwić, gdy miliarder zgłosił gotowość do wsparcia Goldman Sachsa. Od razu ucięło to spekulacje na temat przyszłości tego banku, jego aktywów i strat, które poniósł na rynku kredytów hipotecznych.

Jeszcze rok temu Goldman Sachs był zyskowny i wypłacał rekordowe premie swoim pracownikom. Sytuacja zmieniła się niedawno, gdy kryzys finansowy wybuchł, a akcje banku straciły 19 proc. na wartości. Dzięki informacjom o ofercie Buffetta, zyskały jednak aż 6,36 proc. Buffett zdecydował się na to posunięcie dosłownie w ostatniej chwili. Na udziały w Goldman SachsS ogromną ochotę miał japoński bank Mitsui Sumitomo Financial Group.

komentarz > 12


|11

nowy czas | 3 paĹşdziernika 2008

wielka brytania świat BirmiNgham

koNfereNCja koNserwatystĂłw

Białoruś

wyBory PowszeChNe

Razem z rzÄ…dem W parlamencie sami swoi, czyli ludzie dyktatora

adam szlongiewicz

Kongres Partii Konserwatywnej odbyĹ‚ siÄ™ w cieniu Ĺ›wiatowego kryzysu ďŹ nansowego. W tej sytuacji nie byĹ‚o Ĺ‚atwÄ… rzeczÄ… przedstawienie przygotowywanego od miesiÄ™cy programu politycznego, ktĂłry powstaĹ‚ w innych warunkach ekonomicznych. KonserwatyĹ›ci zmuszeni zostali do pokazania, jak reagujÄ… na zmieniajÄ…cÄ… siÄ™ z godziny na godzinÄ™ sytuacjÄ™. PrzywĂłdca konserwatystĂłw David Cameron w ostatniej chwili musiaĹ‚ zmienić treść swojego wystÄ…pienia. PoprzedziĹ‚ je dzieĹ„ wczeĹ›niej deklaracjÄ…, Ĺźe na czas kryzysu opozycja zawiesza partyjnÄ… konfrontacjÄ™ z rzÄ…dem i staje siÄ™ opozycjÄ… konstruktywnÄ…, popierajÄ…cÄ… dziaĹ‚ania gabinetu Gordona Browna na rzecz stabilizacji rynku finansowego. ByĹ‚a to niezwykle waĹźna z punktu widzenia rzÄ…du deklaracja opozycji. RzÄ…d w najbliĹźszych tygodniach planuje wprowadzenie kilku ustaw regulujÄ…cych dziaĹ‚ania bankĂłw. Musi teĹź na bieşąco przeciwdziaĹ‚ać pogĹ‚Ä™biajÄ…cemu siÄ™ kryzysowi. We wtorek

Dymisja szefa londyńskiej policji Szef londyńskiej policji, Sir Ian Blair podał się do dymisji. Odejście ze stanowiska planował na 1 grudnia. Decyzję przyspieszył brak poparcia ze strony burmistrza Londynu Borisa Johnsona. Sir Ian Blair krytykowany był za błędy policji po atakach bombowych w Londynie, a szczególnie za akcję, która doprowadziła do śmierci niewinnego Brazylijczyka, Jeana Charlesa de Menezesa. Agenci policji popełnili fatalny błąd identyfikując go jako potencjalnego terrorystę. Przez kilkanaście godzin policja utrzymywała, şe dzięki tej akcji nie doszło do kolejnego zamachu. Sir Ian Blair był blisko związany z rządem Tony’ego Blaira. (mg)

CNN o Polsce Amerykańska stacja telewizyjna CNN w dniach 6-12 października będzie emitowała odcinki „Eye on Poland�

bank HBOS, którego przejęcie przez bank Lloyds TSB ułatwił w ubiegłym tygodniu premier, stracił na giełdzie miliard swojej wartości. Wcześniej rząd musiał ratować bankrutujący bank Bradford&Bingley. David Cameron pokazał, wbrew ironicznym aluzjom premiera o braku doświadczenia, şe on i konserwatyści są gotowi na przejęcie władzy i wiedzą, w jaki sposób przeciwdziałać tendencjom kryzysowym. Nie obiecywał wiele. – Rząd konserwatystów – podkreślał Cameron – skoncentruje się przede wszystkim na zmniejszeniu zadłuşenia sektora publicznego.

Białoruski dyktator raz jeszcze okazał się sprytniejszy niş cała Europa. Przed wyborami do parlamentu mamił Unię Europejską, şe zmienia styl rządzenia, şe dopuści opozycję do parlamentu. Wybory pokazały jednak zupełnie co innego. Tajne porozumienie Mińska z Brukselą zakładało, şe Šukaszenka wpuści do parlamentu 22 niezaleşnych posłów – nie wpuścił ani jednego. Tak jak było, tak pozostanie, parlament obsiedli tylko jego ludzie i za naszą wschodnią granicą zamiast powiewu demokracji, Polska znów ma komunę i to w najbardziej karykaturalnej formie. – To były wyjątkowo przejrzyste wybory – chełpił się Šukaszenka, kiedy podawano oficjalne wyniki głosowania w wyborach do parlamentu. Wynikało z nich, şe şaden opozycjonista do parlamentu nie trafił. – Bo ludzie nie chcą na nich głosować – tłumaczył ostatni dyktator w tej części Europy, który stara się teraz zblişyć z Zachodem. Šukaszenka boi się, şe jego dawni towarzysze na

BEZ NOWEJ KARTY SIM

Kremlu mogą mu przykręcić śrubę, a dokładniej kurek z gazem i ropą. Gdyby tak się stało, a Moskwa juş nie raz w ten sposób karała nieposłusznych, byłaby to trudna zima dla Białorusinów. A to oznaczałoby, şe Šukaszenka jest złym władcą i kto wie, czy nie musiałby ustąpić. Nie wiadomo jednak, jak teraz zachowa się Unia. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie uznała, şe wybory parlamentarne na Białorusi nie spełniły demokratycznych standardów. – W konsekwencji znaczący postęp, na który liczyliśmy w demokratycznym rozwoju Białorusi, nie nastąpił – oświadczyła wiceprzewodnicząca Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE Anne-Marie Lizin. Samo głosowanie zdaniem obserwatorów było dobrze przeprowadzone, ale sytuacja pogarszała się pogarszał się w trakcie liczenia głosów. Misja OBWE podkreśla, şe obietnice zapewnienia przejrzystości liczenia głosów nie zostały zrealizowane. (br)

BEZ UKRYTYCH OPLAT

tydzień w skrócie Ekwador jest kolejnym krajem Ameryki Šacińskiej przesuwającym się na lewo. Prezydent Rafael Corea przeforsował zmianę konstytucji, która pozwoli mu jeszcze na dwie kadencje rządzenia i wprowadzenie szerzej państwa do gospodarki. Nową konstytucję miało poprzeć 64 proc. głosujących. Prezydent Wenezueli Hugo Chavez oświadczył, şe jego kraj będzie inwestował w „energetykę nuklearną�. Rzecz jasna pomocy udzieli mu Rosja, a leşąca na ropie Wenezuela nie ma innych potrzeb niş rozwijanie „pokojowych badań nuklearnych�. Hugo Chavez poparł takşe rosyjską politykę na Kaukazie. Caracas jednak wykręciło się od oficjalnego uznania niepodległości Abchazji i Osetii. Piraci somalijscy porwali rosyjsko-ukraiński statek przewoşący 33 czołgi. Porywacze zaşądali najpierw 33 mln dolarów, a kiedy pojawił się tam rosyjski patrol, spuścili do 20 mln. Ceny gazu w Bułgarii wzrastają o 23,9 proc., po Nowym Roku zapowiadana jest kolejna podwyşka o 20-23 proc. Rosja i Ukraina podpisały przedłuşenie układu o przyjaźni, współpracy i partnerstwie z 1997 roku na kolejne dziesięć lat. Francja ma od ponad dziesięciu miesięcy problem z wysłaniem ambasadora do Stolicy Apostolskiej. Wszyscy nominowani politycy okazują się rozwodnikami. Teraz rozumiemy skąd w świecko-republikańskich środowiskach nawoływanie do uznania przez Watykan rozwodów‌. Podczas święta hinduistycznego w indyjskiej prowincji Radşasthan rozdeptano na śmierć 113 osób. W Europie panika z powodu zakaşonej melaminy w produktach z Chin. Komisja Europejska zakazała importu mleka w proszku.

:\ELHU]

Tadşycka straş graniczna pochwaliła się zabiciem grupy przemytników opium z Afganistanu.

& 1 po £5 kredytu T-Talk. Nastêpnie wybierz numer docelowy i #. Poczekaj na po³šczenie.

Aleksander Kwaśniewski został prowadzącym obrady Europejskiej Rady ds. Tolerancji i Pojednania, która obradowała w Paryşu. Przypomnieli sobie, jak dzielnie zniósł w Paryşu obrzucenie jajkami?

DoÂładuj T-Talk z komĂłrki wybierz DoÂładuj T-Talk przez internet* 0208 497 4029 & 1 po ÂŁ5 kredytu. na www.auracall.com/polska

Polska 2p/min Polska 7p/min

1.6p/min 5.5p/min

30 proc. ankietowanych Rosjan uwaĹźa istnienie partii politycznych w ich kraju za niepotrzebne.

www.auracall.com/polska

Homoseksualiści zgłosili chęć udziału w polonijnej Paradzie Pułaskiego w Nowym Jorku.

Do 27% extra kredytu ZA DARMO jeĤli do³adujesz konto przez INTERNET Infolinia: 020 8497 4698

Tanie Rozmowy!

T&C’s: Ask bill payer’s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection. Calls to the 020 number cost mobile standard rate to a landline or may be used as part of bundled minutes. Calls made to mobiles may cost more. Connection fee varies between 1.5p & 15p. Text AUTOOFF to 81616 (std SMS rate) to stop auto-top-up when credit is low. *Pence a minute quoted are based on extra credit gained from £20 minimum top-up online & on first call. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.

Komisja Europejska zaleca wprowadzanie od 2011 roku obowiązku jazdy samochodem na światłach w dzień. A pomyśleć, şe w Polsce zaczęto przebąkiwać o odejściu wzorem kilku innych krajów od nakazu, który się nie sprawdził‌


12|

3 października 2008 | nowy czas

felietony opinie

redakcja@nowyczas.co.uk 0207 639 8507 63 Kings Grove London SE15 2NA

Dno? Jakie dno? Krystyna Cywińska

Przeczytałam wiele artykułów na temat kryzysu. Wysłuchałam wielu na ten temat wypowiedzi w radiu i telewizji. Przejrzałam nawet rozprawę o kapitalizmie wybitnego ekonomii profesora Zdzisława Sadowskiego. I nic z tego nie zrozumiałam. I żadne cytowane gęsto finansowe statystyki niczego mi w głowie nie rozjaśniły.

Kilka dni temu doznałam jednak olśnienia! Dwóch satyryków wyjaśniło mi w „Daily Telegraph” przyczyny tej bankowej zapaści. Przytaczam to przykładowe wyjaśnienie z pewną licencją felietonistyczną. Otóż gdzieś w południowym stanie Alabama, na werandzie walącej się chałupy siedzi w gaciach bezrobotny Czarny, czyli Afroamerykanin. Siedzi, praży się w słońcu i duma nad swoim losem. Aż tu nagle zjawia się elegancki, młody człowiek. Rozsiada się na połamanym krześle i powiada: – Mam dla pana propozycję nie do odrzucenia. Niech pan wykupi tę chałupę, zanim się zawali. Służę pożyczką na dogodnych warunkach. Podpisują umowę kredytową, obaj bardzo zadowoleni. Po czym tę pożyczkę odkupuje duży bank. W banku montowany jest pakiet innych ryzykownych pożyczek włącznie z tą z Alabamy. Po czym na Wall Street w Nowym Jorku dokonuje się przemianowania tych ryzykownych pożyczek na strukturalny pakiet inwestycyjny. Nieruchomości zwyżkują w cenie. Kroi się duży interes. Pewien finansista kupuje ten pakiet, nie zwlekając. I dzwoni do innego finansisty gdzieś w Tokio czy na Bliskim Wschodzie. – Mam na zbyciu strukturalny pakiet inwestycyjny. Chcecie go kupić? – A jaki to pakiet? – Mniejsza o to jaki. Szczegóły nie są ważne, ale jest do zrobienia gruby interes. – Ile chcecie za

ten pakiet? – Sto milionów dolarów. – Fine. Kupujemy. I tak właśnie działa rynek bankowy, aż do upadłego banku. Wersja to jest uproszczona, ale pokazująca zachłanny, często nieobliczalny system funkcjonowania banków w kapitalizmie. Zachęcać ludzi do brania wysoko oprocentowanych kredytów. Jeśli ich nie spłacają, zajmować ich mienie i handlować długami. No i mamy krach. Kończy się miraż robienia interesów na kredyt. Na żadne pytanie, jak temu zaradzić, ani jak zapewnić ludziom pożądany byt, nie ma prostej odpowiedzi. A gdyby była, nie byłoby dla niej pełnego poparcia w demokracjach. Czego przykład mamy w Ameryce. No i cóż, wraca teraz tylnymi drzwiami stare. Okazuje się, że funkcjonowanie rynku powinno być korygowane i wspierane przez państwo. Czyli urzędników w garniturach pod krawatem. Albo koło się zamyka, albo kwadratura to koła. Zaprawić kapitalizm szczyptą socjalizmu. Nacjonalizować banki. Potem może wielki przemysł. Potem może różne inne interesy. Twierdze kapitalizmu zaczynają trzeszczeć. Marks w grobie, a marksiści na ziemi zacierają ręce – a nie mówiliśmy? A nam naiwnym wydawało się, że socjalizm zszedł na psy, a kapitalizm to nasz tygrys gospodarczy. W końcu jakoś to będzie, zawsze tak bywało. Świat się roi od

maniaków szukających recepty na zbawienie ludzkości. To nie tylko ekonomiści, ale także różni pobożni dziwacy. O paru takich przypadkach przeczytałam w „Kronikach tygodniowych” Antoniego Słonimskiego. Pewien wizjoner uznał rowery za zbawienie świata. Już w latach trzydziestych przewidział zagrożenia paliwowe, ekologiczne, gospodarcze i polityczne. Niech wszyscy dosiadają rowerów. Świat będzie wtedy piękny, malowniczy, bez spalin, nie będzie wojen ani walk, ani rozgrywek o ropę. I wszyscy będą szczęśliwi. Słonimskiemu bardzo się ten pomysł podobał. Inny potencjalny zbawca ludzkości stwierdził, że wszelkie nieszczęścia i zgryzoty rodzą się z braku pieniędzy. Należałoby zatem otworzyć na każdej ulicy banki. Niech wydają ludziom pieniądze wedle ich potrzeb. Niech ludzie dostają ile zechcą. Niech tam nawet coś podpiszą i kwita. Ten projekt, jak widzimy, okazał się niemal proroczy. Ale projektodawca nie przewidział jego zgubnych skutków. Historia lubi się jednak powtarzać. W okresie wielkiego kryzysu we wczesnych latach trzydziestych Antoni Słonimski napisał, że rządy powinny chronić społeczeństwa „przed drapieżnymi interesami kapitalistów i bankierów”. Niech rządy wezmą nas w swoją opiekę. „Kapitalizm niedługo zdechnie” – cytuję co napisał Słonimski. Dożył jednak, rozczarowany,

zdychania modelu sowieckiego. Czy my dożyjemy zdychania kapitalizmu? Pewnie jednak przeżyjemy jeszcze jedną transformację systemową. Polacy są w tym zaprawieni. I raczej na to odporni. Nic nie jest pewne, wszystko jest możliwe. Przekonały mnie o tym długie lata życia. W czasie tych lat przepadły moje złudzenia. Bo dokonały się w tym czasie takie zmiany ustrojowe i obyczajowe, jakich nikt z mego pokolenia nie przewidział. Żyjąc w sielsko-anielskiej Anglii nie przewidzieliśmy ani terroryzmu, ani najazdów Hunówi i Atylli, ani zmian ekologicznych, ani trzęsienia ziemi kapitalistycznej w londyńskim City. W latach podobnego kryzysu, który zrodził dyktaturę hitlerowską i umocnił dyktaturę sowiecką, ktoś napisał, że powinno się nad światem zawiesić transparent z napisem „Zamknięte z powodu remontu”. Różne przeżywaliśmy remonty. Przeżyjemy i ten. Dosiądę roweru, posadzę w ogródku marchewkę, będę smażyła placki kartoflane i marmoladę z buraków, paliła w kominku zeschłe liście mego życia i nicowała zimowe paletko. I nie dam się zwieść żadnym ekonomistom-mądralom. Nigdy ich nie zrozumiem. Słusznie rzekł pan Zagłoba do Podbipięty: „Nie zaglądaj waćpan do studni, bo mądrego na dnie nie obaczysz”. Dno? Jakie dno? Skoro spod dna zawsze się odzywa pukanie?

I tym sposobem okazało się, że polska polityka osiągnęła kolejny, symboliczny przełom: poseł Gosiewski na trwałe zapomniał kim jest (co ma oczywiście swoje plusy), a w ślad za nim swoje nazwiska, imiona, wydarzenia ze swego życia i własne poglądy zapomnieli inni politycy. Wydarzenie to warte jest odnotowania właśnie w kontekście sytuacji w polskich partiach, w których coraz mniej jest ludzi samodzielnie myślących, mających własne poglądy, indywidualność, a coraz więcej ukrywających skrzętnie swoje poglądy wiernych miernot. Zjawisko to – dotyczące zresztą nie tylko Prawa i Sprawiedliwości, ale też, w mniejszym nieco stopniu, rządzącej Platformy Obywatelskiej – nasila się, a najlepszym tego dowodem jest poseł Gosiewski. A swoją drogą: jakaż to musi być mitręga, jaki wysiłek: wstawać rano, śledzić wszystkie wypowiedzi prezesa, wsłuchiwać się w tony, niuanse, akcenty, przyswajać nowe użyte przezeń przymiotniki. Naśladować to wszystko najpierw przed lustrem w łazience, potem w windzie, potem

jeszcze w korku na Alejach Ujazdowskich. A potem – wyrzekając się Gosiewskiego – wypowiadać się jak On, Kaczyński, w siedmiu stacjach radiowych i czterech telewizyjnych. Pamiętam ze szkoły rytualne pokrzykiwania nauczycieli chcących zręcznie złamać lojalność między dwoma złoczyńcami z jednej klasy. „A ty jesteś adwokatem Kowalskiego?”. „A czy jeśli Kowalski przez okno wyskoczy, ty też wyskoczysz?” – pytały retorycznie nauczycielki. Chciałoby się zapytać dziś posła Gosiewskiego: „A ty jesteś adwokatem Kaczyńskiego, Gosiewski?” „A jeśli Kaczyński przez okno wyskoczy, ty też wyskoczysz?” Chciałoby się zapytać, ale nic to nie da. Poseł Gosiewski nadal będzie upodabniał się do prezesa. Marny jednak może być jego koniec: kiedy wreszcie osiągnie ideał, i któregoś ranka zjawi się na korytarzu sejmowym zupełnie już odmieniony, nic nie mający wspólnego z Gosiewskim, a do złudzenia przypominający Kaczyńskiego, pan prezes, przestraszony tym widokiem nie wytrzyma i wyrzuci Gosiewskiego z partii.

Gosiewski i kołdra Przemysław Wilczyński

Polska polityka sięgnęła kołdry, a dokładnie jej spodniej części. Pan prezes dużej partii zaglądnął pod kołdrę byłemu przyjacielowi. Przy okazji uchyliła się kołdra jego (prezesa) aktualnego przyjaciela.

Tych, którzy na Wyspach Brytyjskich stracili zapał, by śledzić polską politykę, bądź nigdy tego zapału w sobie nie odnaleźli, informuję, że obecnie politycy w naszym kraju zajmują się tym, kto spłodził komu dziecko, kto zostawił żonę i kto daje na swego potomka za mało pieniędzy. W chwilach wolnych między obradami o seksie, alimentach i swoich własnych żonach, politycy odwiedzają stacje telewizyjne, gdzie, omówiwszy wyżej wymienione tematy, dyskutują przy okazji sprawy o znacznie mniejszej doniosłości: budżet, autostrady i emerytury. Było tak. Stojący nie od dzisiaj na straży cnót w polskiej polityce Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, zorientował się, że szwankują zasady etyczne w jego partii. Dowiedział się, że jego były przyjaciel, Ludwik Dorn, przebywający nadal, choć już niechętnie, w tej samej partii, opuścił żonę i nie płaci na swoje dziecko alimentów. Wściekł się prezes, bo jak to – powiada – my Sprawiedliwi, my Prawi,

my za biednych się wstawiający, my samotnych i ubogich chroniący, a tu nasz poseł takie rzeczy nam robi? O nie – krzyknął prezes – i nakazał wszystkim członkom swojej partii natychmiast się oburzyć. – Jestem oburzony – powiedział poseł X dwie minuty i dwadzieścia sekund później. – Jestem naprawdę oburzony – powiedział poseł Y w tym samym czasie. – Jestem tym co się stało nie tylko oburzony, ale też głęboko wstrząśnięty – przeczytał z pomiętej kartki poseł Z. – Jestem oburzony, wstrząśnięty i głęboko poruszony. Niesmak moralny, jaki w tej sytuacji odczuwam, jest największym niesmakiem w długiej historii światowych niesmaków – powiedział poseł Gosiewski. – Jestem zniesmaczona – powiedziała kilka godzin później niejaka pani Gosiewska, była żona pana Gosiewskiego, która zgłosiła się do mediów i oświadczyła, że „pan Przemysław” (tak go tytułowała!) opuścił ją jakiś czas temu i – podobnie jak poseł Dorn – ma poważne kłopoty z płaceniem alimentów.


|13

nowy czas | 3 października 2008

felietony i opinie

Na czasie

KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO

Grzegorz Małkiewicz

W futerale, zalany jesiennym słońcem, migotał jeszcze jeden medal. Nie było już jednak wolnej piersi. Odznaczający łypnął wzrokiem dookoła, po czym mocą nagłej i zwielokrotnionej wewnętrznej trójcy (ducha, woli i ciała) sam siebie odznaczył, a siódmego dnia odpoczął. I tak się spełniło… A gawiedź nie kryła wzruszenia.

Taki miałem sen, nic na to nie poradzę. Winna jest oczywiście Krystyna Cywińska i Gombrowicz, którego przywołała z zaświatów w ostatnim felietonie. A Gombrowicz robił kolejne odsłony. W sen mój wprowadzał dostojnych prezesów i zasłużonych krzewicieli. Uroczysta uroczystość dławiła się swoim splendorem. Widziałem działaczki w powłóczystych sukniach, w toalecie na twarzach, i działaczy przekonanych o swoich zasługach, a między nimi wyprostowanych młodzieńców czekających na zmianę pokoleniową. Już teraz widać, jak na miejsce żołnierzy szykują się partyzanci. Biedny Gombrowicz, jest gorzej niż myślał. Zmarnował swoje życie licząc na to, że jego wysiłek twórczo-egzystencjalny będzie wstrząsem i wyprowadzi nas z zaścianka, jak z ziemi egipskiej. Ale nam w zaścianku dobrze. Bronimy zaścianka jak niepodległości. I nawet takie porównanie trafia w próżnię. Bo czym jest niepodległość? Nawet jeśli jest jeszcze pokolenie, które potrafi odpowiedzieć na to pytanie, to tego głosu w debacie publicznej nie słychać. Są medale, odznaczenia i honory. Pokolenie doświadczone przez los zjada czekoladę i milczy. Między jedną a drugą fetą dowiaduje się, że wielce zasłużonym bojownikiem o wolność był generał Kiszczak. Odznaczyć generała!!! Bez niego, powiedział prezydent Wałęsa, nie mielibyśmy wolności. Lech Wałęsa powiedział to w wigilię 25. rocznicy otrzymania Pokojowej Nagrody Nobla. I nic. Były uroczyste uroczystości i wzruszony do łez zgotowaną mu fetą prezydent Lech Wałęsa. Naród dawno już przestał chodzić na ten spektakl. Więc może z tego powodu nie należy się oburzać, że scenarzyści nie liczą się z wrażliwo-

ścią widza. No bo jak to tak? Generał Kiszczak naszym wyzwolicielem? Czyli co? Klawisz, który cię zamyka, a potem otwiera celę jest twoim zbawcą? Można i tak, wszystko można. Komunizm, niczym stara miłość, nigdy nie rdzewieje. Przecież już Lenin tłumaczył więźniom, że wolność to uświadomiona konieczność. Nie tylko Kiszczak powinien dostać odznaczenie, przede wszystkim takim wybitnym kandydatem, którego pierś niestety jest już zajęta przez ordery nadane za wierną służę obcemu mocarstwu, powinien być generał Jaruzelski. Biedny, schorowany generał, który naród uratował przed zagładą… swoich mocodawców. O którego Jan Paweł II pytał na każdym spotkaniu z Lechem Wałęsą. Generał jest wzorem patrioty. Potwierdził to były rzecznik Watykanu Joaquin Navarro-Valls. Jeśli generał jest wzorem, to ja patriotą nie jestem. Postawa generała przerasta moją wrażliwość. I znowu nic na to nie poradzę. Poddaję się. Generał jest wybitnym Polakiem, patriotą, który ratował naród, a że w trakcie tego ratowania zginął ksiądz Popiełuszko, bestialsko zamordowany przez ludzi generała, zginęli górnicy z Wujka, Grzegorz Przemyk i inni… No cóż, życie jest brutalne, mogło być gorzej. Nachalne wprowadzanie relatywizmu w życie skończy się katastrofą porównywalną z obecnym kryzysem finansowym. Sztuczne dobra nie wytrzymały, pękła bańka, banki i inwestorzy stracili pieniądze, których nie mieli. Wzmocniła się pozycja złota. Na rynku społecznym też nastąpi przesilenie, pozostaną wartości w prostym czarno-białym schemacie, spolaryzowanym, bez żadnych odcieni. Zdrajca nie może być bohaterem.

absurd tygodnia W obronie generała Jaruzelskiego nie tylko wystąpił były rzecznik Watykanu Joaquin Navarro-Valls, były prezydent Lech Wałęsa i czołowi politycy SLD. Wystąpił też jego były rzecznik, osoba najbardziej znienawidzona w czasie stanu wojennego, obecnie wydawca tygodnika „Nie” – Jerzy Urban, który zrobił w tym dostojnym towarzystwie najwięcej – wyszedł z ofertą dofinansowania generała z własnej kieszeni. Zaznaczył jednocześnie, że „jeżeli władza spróbuje w jakiś sposób uniemożliwić mi dysponowanie własnymi pieniędzmi, pokaże przez to, że łamie zasady, które sama głosi: wolnego rynku, prywatnej własności, liberalnych swobód".

Wacław Lewandowski

Ruch w Jezioranach Co powinno być tematem nr 1 w polskich gazetach, telewizji i radiowych rozgłośniach? Kilka zagadnień nadaje się dziś na tzw. temat dnia. Na przykład widmo, które krąży nie tylko nad Europą, widmo socjalizmu. Wprawdzie amerykański Kongres póki co odrzucił plan naprawczy, polegający na wpompowaniu budżetowych pieniędzy w prywatne banki inwestycyjne, mała jest jednak nadzieja, że odrzucił na długo. W końcu obaj kandydaci do prezydentury program poparli. W Polsce do państwowego interwencjonizmu intensywnie zachęca prezydent. Żeby się interwencjonizmu nie bać. Chodzi mu o stocznie polskie, ale nie tylko o nie. Z Brukseli idą „przecieki”, że nie będzie akceptacji dla państwowej pomocy dla stoczni i będą one musiały upaść. Można by więc pomyśleć, że przynajmniej Komisja Europejska socjalizmu nie chce. Ale – nic bardziej błędnego! W sprawie polskiego przemysłu stoczniowego (chyba) nie chce, za to i kanclerz Niemiec, i prezydent Francji głośno mówią o konieczności wprowadzenia w ich krajach programu naprawczego, który zapobieże finansowemu kryzysowi. Program to oczywiście nic innego jak klasyczny interwencjonizm państwa – z państwowej kasy kupi się udziały, zagrożonych

krachem, prywatnych banków. Wszystko to mogłoby być tematem dnia, ale w Polsce nie jest. Owszem, wspomina się o tym i owym, do czego dochodzi jeszcze aktualna sprawa Polskiego Związku Piłki Nożnej, w której to sprawie próba interwencjonizmu państwowego napotkała na opór międzynarodowej federacji. Ale to także nie jest tematem dnia. Jest nim natomiast akcja policyjna w Jezioranach. Nie chodzi o Jeziorany z tzw. powieści radiowej, a o autentyczną podkrakowską miejscowość. Tam właśnie dziś rano jeden z mieszkańców wyszedł przed chałupę rankiem, przeciągnął się, powietrza zaczerpnął w płuca i na świat popatrzył świeżo rozbudzonym okiem. I zwierza dziwnego zobaczył, dużego, pół metra w kłębie, maści rudej, z długim ogonem, żwawo biegającego po okolicznych krzakach. Chłop nie w ciemię bity, do chałupy wrócił, telefon komórkowy w kamerę wyposażony z szuflady wydobył, z powrotem na podwórze pobiegł i dalej filmować. Tak zmyślnie ruchy zwierza utrwalił, że chociaż obraz niewyraźny i nie widać cóż to za bydlę biega, to jednak wrażenie na pierwszych widzach wywarł. A byli nimi policjanci, którym chłop poranną projekcję urządził. Obejrzawszy nagranie po łbach się podrapali, wes-

tchnęli, obejrzeli ponownie i wreszcie orzekli, że po Jezioranach lew, a najpewniej lwica, bo bez grzywy, dzika i wściekła lata. Dalej więc obławę organizować. Sztab kryzysowy zwołali, helikopter zawezwali, taki z kamerą termowizyjną i dotąd zwierza tropią. Ludzi okolicznych ostrzegli, by po domach siedzieli, bo przecie lwica głodna być może i miejscowym obywatelem nie pogardzi. Ludzie więc w domach się pozamykali, nosa boją się poza drzwi wystawić i to już nie w Jezioranach tylko, ale w szerszej okolicy, bo przecie wiadomo, że przez dzień cały zwierz mógł już i 20 kilometrów przewędrować. Ale choć ludziska pochowane po chałupach, ruch w Jezioranach wielki, bo się zjechały ze wszystkich stron wozy transmisyjne telewizji wszelakich, najechało reporterów i dziennikarzy, bo każdy chce pierwszy zwierza dojrzeć i obiektywem ustrzelić. Wiadomo, temat dnia, a kto pierwszy, ten najlepszy reporter. Bywało, w dawnych czasach, że ludzie Zachodu myśleli, że Polska niespecjalnie w życiu Zachodu uczestniczy, bo to zimny, północny kraj, gdzie po miastach wałęsają się niedźwiedzie. To wizja dawno nieaktualna. Polska to kraina ciepła, gdzie ataki lwów odciągają ludzi od spraw światowych.


14|

3 października 2008 | nowy czas

czas na rozmowę nego w branży bibliotekarskiej ubolewania nad tym, że internet nas zabija. Internet nas nie zabija i nie zabije też książki. Internet daje po prostu nowe narzędzia tworzenia i wyszukiwania informacji, a naszym zadaniem jest tak wykształcić i pokierować użytkownika informacji, żeby umiał posługiwać się tymi narzędziami i poruszać wśród zalewu danych. Czyli uważa Pani, że pomimo nowego zjawiska e-książki, e-papieru itd., pozycja tradycyjnej książki jest niezagrożona?

Czy poradzimy sobie z szokiem przyszłości? Z Ewą KobierskąMaciuszko, dyrektor Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego o książkach, internecie i e-papierze rozmawia Aneta Grochowska. Na początek pytanie wydawałoby się bardzo banalne, czym jest dla Pani książka?

– Pytanie nie jest banalne, raczej generalne i trudno odpowiedzieć na nie w kilku słowach, nie osuwając się w banalność właśnie... Książka jako zjawisko i jako przedmiot codziennego użytku, to przede wszystkim nieznośne i piękne zarazem przyzwyczajenie czytania, przyzwyczajenie wyniesione z domu rodzinnego i wczesnych lat szkolnych, które raz wykształcone w dziecku, pozostaje w nim na całe życie. W moim przypadku było to tak silne, że po ukończeniu polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim 25 lat temu, również moje życie zawodowe postanowiłam związać z książką i rozpoczęłam pracę w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie (BUW) na stanowisku młodszego bibliotekarza. Moja kariera zawodowa tak się potoczyła, że po kilku latach terminowania w bibliotekarskim rzemiośle, zajęłam się sprawami rozwoju Biblioteki, planowaniem wielkiej zmiany w organizacji zbiorów i usług, projektem nowej siedziby. Całe przedsię-

wzięcie pod hasłem „nowy gmach BUW” na warszawskim Powiślu zostało wymyślone po to, by dać ludziom możliwie jak najszerszy i nieskrępowany ograniczeniami formalnymi dostęp do książki w najrozmaitszych jej postaciach i formach oraz aby zapewnić naszej kolekcji, liczącej prawie 3 mln jednostek, jak najlepsze warunki przechowywania w następnych dziesięcioleciach. Czy prawdą jest, że przeciętny obywatel czyta coraz mniej i że pozycja książki w Polsce jest zagrożona? Czy grozi nam wtórny analfabetyzm?

– Niestety na dwa ostatnie pytania daję odpowiedź twierdzącą. W dzisiejszych czasach obserwujemy znaczne

obniżenie i spłycenie kultury czytelnictwa. Nawet jeżeli statystyki i analizy ilościowe nie załamują się w sposób drastyczny, to trzeba jednak zadać sobie trud analizy jakościowej i zapytać ludzi, co tak naprawdę czytają. Czytać można różne rzeczy: tabloidy, programy TV, gazetki z supermarketu, literaturę rozrywkową o bardzo niskich walorach artystycznych i zerowej wartości poznawczej. Z takiego czytania niewiele wynika. Nasze obserwacje wskazują, że spada czytelnictwo literatury poważniejszej, ambitniejszej – zarówno literatury pięknej, literatury faktu, jak i pozycji naukowych. Tutaj właśnie zjawisko wtórnego i funkcjonalnego analfabetyzmu, objawiające się zachowaną wprawdzie umiejętnością składania liter, jednak coraz większym niezrozumieniem treści, jakie niesie dany tekst, jest wyraźnie widoczne, również wśród młodszego pokolenia. Oczywiście, moja sytuacja jako dyrektora jednej z największych bibliotek naukowych w Polsce, jest, można powiedzieć, komfortowa: do BUW przychodzi prawie wyłącznie publiczność świadomie dokonująca wyborów czytelniczych i realizująca się intelektualnie i emocjonalnie poprzez lekturę. Czy istnieje tu jakiś podział, jeżeli chodzi o samą formę książki, o nośnik, na jakim została ona zapisana?

– Według mnie nie. Nie ma znaczenia, czy jest to tekst drukowany czy zapis cyfrowy. Wszystkie badania wskazują, że ci, którzy używają internetu do celów choć trochę ambitniej-

szych niż masowa rozrywka na najbardziej popularnym poziomie, również więcej czytają. Chodzi tutaj o użycie tekstu w sposób świadomy, bez względu na nośnik, na jakim został on zapisany. W internecie również można znaleźć treści wartościowe, ambitne i piękne. Tutaj najważniejsza jest kwestia umiejętności wyszukania tych treści i oddzielenia ich od potopu wiadomości nieistotnych. Żyjemy w epoce zmiany nośnika informacji z drukowanego na cyfrowy. Takie „rewolucje” ludzkość przeżywała już kilkakrotnie. Pierwszą z nich był wynalazek pisma, czyli zmiana pierwotnego nośnika informacji z pamięci ludzkiej na zapis np. na tabliczce glinianej, pergaminie czy też papierze. Później wielkim krokiem naprzód była rewolucja Gutenberga, kiedy nastąpiło umasowienie przekazu pisma poprzez jego druk w wielu egzemplarzach. Trzeba tutaj zaznaczyć, że zmiany te nie odbywały się w sposób gwałtowny, to był proces, którego waga i sens bywał trudny do zaobserwowania w wymiarze życia jednostki, czy wręcz całej generacji. Rękopis jako forma wcześniejsza doskonale współistniał z drukiem przez ok. 300 lat. Oczywiście druk zwyciężył, ponieważ jego masowość współgrała z tendencją rozwoju społeczeństwa demokratycznego i z potrzebą coraz szerszego, powszechnego dostępu do informacji. W tej chwili mamy jakby powtórzenie tej sytuacji – rzecz jasna na skalę o tyle większą, o ile większe możliwości daje nośnik cyfrowy i sieć www. Ja bym odeszła od dość powszech-

– Cały czas jeszcze żyjemy w świecie książki drukowanej i ciągle jej używamy. Jej wartość artystyczna, użytkowa i jej funkcja edukacyjna, w perspektywie czasowej dającej się ogarnąć przez nasze pokolenie, jest raczej niezagrożona. Aczkolwiek widać tu wyraźne rozdzielenie dwóch celów. Jeśli chodzi o cel naukowy, akademicki, edukacyjny na poziomie wyższym, to coraz większe znaczenie uzyskuje informacja zapisana na nośniku elektronicznym. W obiegu komunikacji naukowej ta forma wygrywa z dwóch głównych powodów: łatwości dostępu do informacji i szybkości ich sortowania. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić jakiekolwiek przedsięwzięcie naukowe prowadzone bez użycia komputera i sieci – praca naukowa może być praktycznie prowadzona z każdego zakątka świata, zatem jej wyniki są równie szeroko dostępne. Tego nie daje książka drukowana, która ma konkretną lokalizację. Jeżeli chcemy zmienić tę lokalizację, musimy przenieść książkę wraz z nami. Natomiast tekst zapisany na nośniku cyfrowym i puszczony w sieć idzie dalej sam. Książka drukowana, jako forma zamknięta, nie daje użytkownikom możliwości interakcji. Natomiast tekst w sieci stwarza możliwość aktywnej ingerencji jego użytkownika: napisania recenzji, pozostawienia komentarza, podzielenia się opinią z dużą liczbą ludzi na całym świecie. Internet stwarza tutaj zupełnie nową sytuację społeczną, kiedy użytkownicy w sieci zaczynają komunikować się ze sobą nawzajem i dzielić opiniami. To są właśnie te nowe społeczne aspekty procesu de facto technologicznego, które już stały się niezbędnym elementem życia młodszego pokolenia, pokolenia wykształconej inteligencji. Ludzie już inaczej nie potrafią funkcjonować, są „na stałe podłączeni do sieci”. Ten dostęp on-line daje kolosalną przewagę nad informacją w postaci drukowanej, przynajmniej w zawodowej i publicznej sferze naszego życia. Wydaje mi się, że książka drukowana zachowa swoją pozycję w sferze samorealizacji prywatnej, duchowej, artystycznej i kulturalnej. Tu sprawdza się ona wciąż o wiele lepiej niż dostęp do sieci. Widzę takie rozróżnienie w prywatnym życiu moim, rodziny i przyjaciół. Czy nie uważa Pani, że choć internet jako taki nie stanowi zagrożenia dla tradycyjnej książki, wynalazek e-papieru może tę sytuację drastycznie zmienić?

– Uważam, że umasowienie tego wynalazku może stanowić poważną konkurencję dla tradycyjnej książki, szczególnie jeżeli będzie to książka z e-papieru, z opcją ruchomego obra-


|15

nowy czas | 3 października 2008

czas przeszły teraźniejszy zu, a wszystko to w oprogramowaniu typu open source. Stanie się to na pewno bardzo kuszące, szczególnie po pokonaniu barier ekonomicznych, bo techniczne chyba już padły. Może to mieć skutki zarówno pozytywne, jak i negatywne. E-papier da na pewno możliwość niekłopotliwego przestrzennie i wagowo zgromadzenia dużej liczby książek i łatwego dostępu do nich. Ja uważam, że błędem byłoby postrzeganie takich zmian w kategoriach zagrożenia. Myślmy o tym jako o alternatywie. Jak już wcześniej wspomniałam, głębsze badania jakościowe użytkowników biblioteki, badania czytelnictwa wskazują, że nie jest istotne, na jakim nośniku się czyta, ważne czy w ogóle czyta się ze zrozumieniem. Jeżeli ten nowy wynalazek – książka z e-papieru, pojawiłby się na rynku, dostępny dla masowego odbiorcy, ile czasu mogłaby zająć kolejna rewolucja?

– Nie możemy o tym myśleć w ten sposób, że jednego dnia skończy się książka drukowana a drugiego zacznie e-papier. Jeżeli wynalazek ten stanie się popularny, to na pewno obie formy będą współistnieć ze sobą przez długie lata. Będzie to stopniowy proces, kiedy książka papierowa będzie zanikała ilościowo i nastąpi znaczący rozwój książki elektronicznej. Ciężko jest powiedzieć ile taki proces mógłby czasu zająć, ponieważ zależy to od wielu warunków. Przede wszystkim trzeba tutaj pokonać problemy ekonomiczne, problem standardów produkcyjnych i problem z zakresu ochrony własności intelektualnej autorów książek. Czy biblioteki w Polsce są na taką „rewolucję” w jakiś sposób przygotowane?

– Faktem jest, że biblioteka musi mieć swoich czytelników, aby jako instytucja pożytku publicznego żyła i dobrze funkcjonowała. Dyskusje na ten temat toczą się już od wielu lat na forum takich instytucji jak Liga Europejskich Bibliotek Naukowych (LIBER), a w Polsce Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich. Co zrobić, żeby przetrwać? Jak się zmieniać, żeby zmieniając się zachować tożsamość biblioteki jako instytucji, do której ludzie przychodzą realizować się intelektualnie i duchowo? Pojawiają się tutaj dwa główne rozwiązania i pomysły na przyszłość. Jedną z opcji jest zdygitalizowanie i udostępnienie on-line całości zasobów bibliotecznych, co oczywiście pochłonęłoby ogromną ilość pieniędzy i sporo czasu. Druga tendencja jest taka, aby zachować jak najdłużej charakter biblioteki jako miejsca społecznej i kulturalnej interakcji i aby biblioteka pozostała miejscem, które żyje dla swoich czytelników dzięki mniej lub bardziej unikatowej zawartości swoich magazynów. Ciężko powiedzieć, która z tendencji zwycięży, ale uważam, że na rewolucję elektroniczną nie jesteśmy dobrze przygotowani, brakuje nam tutaj trochę twardszego prognozowania. Czas pokaże, czy poradzimy sobie z szokiem przyszłości... Zdjęcia:

Aneta Grochowska

Edith Piaf – legenda wciąż żywa Była bożyszczem tłumów; to ją opiewali poeci i wielbili dozorcy, kochali ją intelektualiści i prości ludzie na całym świecie. 11 października mija 45 rocznica jej śmierci, ale sztuka Edith Piaf jest nieśmiertelna, gdyż dotyka każdego ze zranionych serc ludzkich. Każdemu z nas wydaje się , że swoje piosenki śpiewa dla niego, tylko dla niego…

swój śpiew. I oto glos wydobywany z wnętrzności, tkwiący w niej od stóp do głowy, rozpościera wysoką falę czarnego aksamitu. Ta ciepła fala nas zalewa, przeszywa, przenika. Spłatano nam figla, Edith Piaf, jak słowik niewidzialny gdzieś na gałęzi, staje się sama niewidzialna. Pozostanie z niej jedynie wzrok, jej blade ręce, woskowe czoło, i ten glos, który nabrzmiewa, wznosi się, stopniowo zajmuje jej miejsce i rosnąc jak jej cień na ścianie chlubnie zastąpi tę postać drobną i nieśmiałą. Z tą chwilą geniusz Madame Edith Piaf staje się widzialny i każdy go stwierdzi. Ona sama siebie przewyższa, przewyższa swoje piosenki. Przerasta muzykę i słowa. Ona nas przerasta. Dusza ulicy przenika do wszystkich pokoi w mieście. To już nie Madame Edith Piaf śpiewa: to deszcz, który pada, wiatr, który świszczę, to blask księżyca, który rozpościera swój woal.

W Paryżu uwielbiano wiele gwiazd – szalano za Yvette Guilbert i wspaniałą Mistinguette, zachwycano się Yvonne George i Rachel, waliły tłumy, żeby zobaczyć „bardziej paryską niż sam Paryż” Josephine Baker… Ale Edith Piaf kochano! Była to miłość prosta, szalona, i – zaborcza! To tylko u niej aprobowano wszystkie wady i skandale; to ją przyszedł pożegnać stutysięczny tłum, który przedefilował w przeddzień pogrzebu przez mieszkanie. To słuchając jej piosenek sprzedawczynie płyt płakały w czasie każdego nawrotu jej choroby… Sztuka Edith Piaf jest nieśmiertelna, gdyż dotyka każdego ze zranionych serc ludzkich. Każdemu z nas wydaje się, że swoje piosenki śpiewa dla niego, tylko dla niego. Udała się wielkiej pieśniarce największa ze sztuk – jej interpretacji nie nadwyrężył bezlitosny czas, są wciąż żywe, chociaż dawno już przeszły do legendy.

Józef Opalski Co jakiś czas odkrywa się jej następczynię, która po pewnym czasie, staje się gasnącą gwiazdą i nigdy już nie zaświeci takim blaskiem jak ona – Gwiazda Największa. Nasze czasy są okrutne dla legend. Bożyszcza filmu, telewizji, a zwłaszcza piosenki, zdobywają szaleńczą popularność i po krótszym lub dłuższym czasie odchodzą w zapomnienie. Tylko nielicznym udaje się zostać na zawsze w historii piosenki, a w tym wypadku szerzej – kultury. Edith Piaf zostawiła po sobie cos więcej niż tylko sławę genialnej piosenkarki – zostawiła wciąż żywą legendę. Co składało się na zjawisko artystyczne, jakim niewątpliwie była Piaf? Czy decydował o tym głos? Zapewne; był to głos niezwykły i fascynujący, a równocześnie daleki od wymogów bel canto. Ochrypły, zniszczony i posiadający magiczną siłę wyrazu. Kilka stałych efektów jakimi posługiwała się pieśniarka: specjalny, wyrazisty sposób wymawiania głoski „r”, kilka ostrych krzyków, charakterystyczny zaśpiew, nieskazitelna dykcja, wreszcie słynny, udawany śmiech (kto usłyszał wstrząsający finał Les blouses blanche , ten go już nigdy nie zapomni !). I jeszcze wręcz ascetyczne zachowanie się na scenie. Piaf stała prawie zawsze nieruchomo przed mikrofonem, ręce wisiały luźno lub były mocno przyciśnięte do bioder i tylko w momentach wielkiego dramatycznego napięcia (jak w zakończeniu Milorda czy Mon Dieu) podnosiła je do góry, jakby brakowało jej oddechu, jak gdyby chciała pomóc swemu biednemu gardłu wykrzyczeć rozpacz, ból czy miłość zawartą w tragediach, o których śpiewała. Obdarzona też była wielkim talentem aktorskim. Udowodniła to nie tylko w sztuce Le bel indifférrent, którą Jean Cocteau napisał specjalnie dla niej, ale i w niepowtarzalnych interpre-

tacjach swoich piosenek, z których prawie każda to małe arcydziełko podawania tekstu, budowania napięcia, operowania efektem dramaturgicznym. Repertuar Edith Piaf był właściwie bardzo banalny; mając do dyspozycji najlepsze pióra, ciążyła ku tekstom melodramatycznym, nie raz ocierającym się o granice kiczu. Lecz gdy tylko zaczynała opowiadać te często płaskie historyjki, rozpoczynała się magia – urastały one do rozmiarów tragedii, które wstrząsały nieprawdopodobną siłą wyrazu i głębią przeżycia. Zresztą ta – niewykształcona przecież – córka paryskiej ulicy miała niesłychanie wyczulony zmysł, którym rozpoznawała wielką sztukę. Dość powiedzieć, że uwielbiała IX Symfonię Beethovena i – jako zapalona kinomanka – stawiała w swej hierarchii filmów najwyżej Hiroshimę, moją miłość i Pancernika Potiomkina (sic!). Jej biografia przypominała sześciorzędną powieść dla kucharek. Nic też dziwnego, że niespecjalnie udane są filmy o niej i spektakle teatralne. W tym przypadku rzeczywistość przerasta fikcję. Wszystko prawda: straszliwe dzieciństwo, utrata wzroku, „kariera” dziewczyny ulicznej, posądzenie o zabójstwo, kolejne skandale i romanse, szczyty sławy, wypadki samochodowe, tragedie osobiste, choroby, narkomania, alkoholizm, wiara w gwiazdy i wirujące stoliki… Tym życiorysem można by obdzielić artystek kilkanaście, a przecież przynależy on do drobnej istoty, obdarzonej przez Los wielkim, niepowtarzalnym talentem. I tak rodziła się i trwa legenda Edith Piaf. Była bożyszczem tłumów; to ją opiewali poeci i wielbili dozorcy, kochali ją intelektualiści i prości ludzie na całym świecie. Ale chyba nikt nie pisał o niej piękniej, niż Jean Cocteau: Bardzo szybko Edith Piaf, która bada siebie i swoją publiczność, odnalazła

SATURDAY 11TH OCTOBER LONDON VICTORIA WESTMINSTER CATHEDRAL HALL AMBROSDEN AVENUE, SW1

SATURDAY, 11 OCTOBER, 7.30PM. TICKETS £10 EACH AVAILABLE FROM CLERGY HOUSE, 42 FRANCIS STREET, SW1P 1QW OR RESERVE ON PIAFCONCERT@LIVE.COM

LIMITED NUMBER OF TICKETS AVAILABLE ON THE DOOR. DOOR OPEN 6.45PM


16|

3 października 2008 | nowy czas

podróże w czasie i przestrzeni

Czy można tańcząc odmawiać pacierze? – Tam właśnie teraz, dziś i jutro, odbywa się wielki powwow – mężczyzna stojący na skale wskazywał na półwysep wcinający się w jezioro u naszych stóp. Dochodziło stamtąd bicie bębnów. Było to nad jeziorem Whitefish, w samym centrum Algonquin Provincial Park.

Włodzimierz Fenrych

Powwow w tym miejscu? Jakiego to szczepu? – zapytałem. – Algonkinów. – Algonkinów? A można tam przyjść, jeśli się nie jest Algonkinem? – Pewnie że tak. Jutro o szóstej rano jest ceremonia powitania słońca przy świętym ognisku, a o dwunastej w południe zaczynają się tańce. O szóstej rano następnego dnia lało i nie chciało nam się wychodzić z namiotu, ale w południe stawiliśmy się nad jeziorem. Było tam spore obozowisko – namioty, samochody, rodziny z dziećmi, ale gdzie ci Indianie? Większość obozowiczów ani rysami twarzy, ani kolorem skóry, ani nawet kolorem włosów nie przypominała Indian. Niektórzy wprawdzie mieli jakieś indiańskie ubiory, a pod lasem ktoś rozbił nowiutkie tipi prosto ze sklepu, ale to wszystko wyglądało trochę jak obozowisko polskich Apaczów na Mazurach. Na końcu obozowiska kilku młodych ludzi przymierzało się do wielkiego bębna. Dalej pod lasem płonęło ognisko, dwie dziewczyny w indiańskich ubiorach okadzały siebie oraz swoje małe bębenki. Niektóre ubiory były całkiem zaskakujące. Na przykład starszy wiekiem mężczyzna w skórzanych legginsach z frędzlami, w adidasach oraz czerwonej koszuli, do której miał przypięty rządek orderów. Podszedł do nas i sam zagaił rozmowę: – Jest małe spóźnienie. Wielkie Wejście będzie o pierwszej. I jest prośba, żeby nie robić zdjęć podczas Wielkiego Wejścia. Nie wiecie, co to jest? Każdy powwow zaczyna się od Wielkiego Wejścia, kiedy cały korowód tancerzy wchodzi do świętego kręgu wokół bębnów. Bębny są zawsze okrążane zgodnie z ruchem słońca. Prowadzą korowód wojownicy-weterani; dziś to zazwyczaj ci, co służyli w armii. Za nimi idą tancerze-mężczyźni tańczący w różnych stylach, potem tancerki tańczące w różnych stylach. Podczas Wielkiego Wejścia, a także podczas pieśni na cześć weteranów oraz pieśni na cześć flag nie należy

robić zdjęć, trzeba uszanować duchowy aspekt ceremonii. Należy także w tym czasie stać i zdjąć nakrycie głowy – chyba że się w nim ma orle pióro. Później można robić zdjęcia, a jak będą tańce międzyplemienne, to każdy może się włączyć. Co to są za pieśni? Tak naprawdę są to pieśni bez słów. Powwow to tradycyjne spotkanie plemion mówiących różnymi językami, dlatego, by nie uprzywilejowywać żadnego z nich – pieśni składają się z nic nie znaczących sylab. O pierwszej zaczęło się Wielkie Wejście – kilku facetów usiadło przy wielkim bębnie i zaczęło w niego łupać w jednolitym rytmie, a ich śpiew – tradycyjna indiańska muzyka chóralna, wykonywana bardzo wysokim falsetem – brzmiał jak wycie czerwonoskórych. Nie było jednolitego tańca tańczonego przez wszystkich, każdy tancerz tańczył w swoim stylu. Weterani szli dostojnie, przed każdy krokiem dotykając lekko ziemię stopą, jakby sprawdzali, czy grunt jest dość twardy. Idący za nimi słomiany tancerz dynamicznie wyginał się na wszystkie strony, miotając wokół siebie ogromną ilość frędli zdobiących jego ubranie. Tancerki ubrane w tradycyjne suknie z sarniej skóry kroczyły delikatnie, z lekkim przykucem przy każdym kroku. Tancerki, w sukniach z dzwoneczkami poprzyszywanymi od góry do dołu, podskakiwały jak sarenki, ale spokojnie, bez wygibasów. Dynamicznie i z wygibasami tańczyły tancerki z szalami, podskakiwały jak piłeczki, nogi podnosiły wysoko, powiewając przy tym szalami trzymanymi z tyłu na ramionach. Na końcu szły dzieci, które próbowały naśladować taneczne ruchy dorosłych. „Wycie czerwonoskórych” dla europejskiego ucha może być szokujące, ale po kilku tańcach wciąga. Wciąga najzupełniej dosłownie, w czasie tańców międzyplemiennych do świętego kręgu zapraszani sa wszyscy, niezależnie od przynależności plemiennej i koloru skóry. Wszystkie plemiona – Odżibweje, Kri, Irokezi, Anglicy, Polacy i kto tam jeszcze może być... Poza kręgiem tancerzy, pod lasem, paliło się ognisko doglądane z wyraźną troską przez dwie osoby. Chciałem podejść do ogniska, tak po prostu, ale Strażnik Ognia mnie pouczył, że jest to święte ognisko i podchodzić do niego wolno tylko od wschodu. Krąg wokół ogniska jest również święty,

wschod nie wej ście do krę gu ozna czo ne jest dwo ma ka mie nia mi, a ob cho dzić ogień wol no tyl ko zgod nie z ru chem słoń ca. Przy wej ściu do krę gu stoi du ży po jem nik z ty to niem prze zna czo nym do mo dli twy. Je śli chcesz sie po mo dlić, weź garść ty to niu, stań za ogni skiem twa rzą ku wscho do wi, a po skoń czo nej mo dli twie wsyp ty toń do ognia – dym ty to niu prze no si mo dli twy do Naj wyż sze go. Sto jąc przy ogni sku i roz ma wia jąc ze Straż ni kiem Ognia za uwa ży łem, że co ja kiś czas pod cho dzą do nie go dziew czy ny w stro jach z dzwo necz ka mi. Dla cze go? – Bo jin gle dress dan ce to jest mo dli twa o zdro wie. Sam ta niec jest mo dli twą. Zwy kle ro dzi na cho re go pro si dziew czy nę o mo dli twę i da je jej garść ty to niu, a ona po wy ko na niu tań ca przy cho dzi wrzu cić ty toń do świę te go ognia. Co? Czy on aby jest po waż ny? Czy moż na tań cząc od ma wiać pa cie rze? Chy ba tyl ko u czer wo no skó rych. Że by jesz cze te tań ce by ły do stoj ne, ale nie któ rym da le ko do do stoj no ści. Na przy kład ta niec ziem nia ka. Trze ba go tań czyć pa ra mi – dwie oso by tań czą trzy ma jąc ziem nia ka mię dzy czo ła mi, rę ce ma jąc ca ły czas z ty łu. Pa ra, któ ra naj dłu żej ziem nia ka utrzy ma – do sta je na gro dę. Wie czo rem jest wiel ka uczta – wszy scy uczest ni cy są za pro sze ni. Oczy wi ście ser wo wa na jest tra dy cyj na kuch nia in diań ska. Ko lej ność pod cho dze nia po je dze nie jest istot na – na po czą tek oso by star sze wie kiem, po tem ko bie ty i dzie ci, na koń cu wo jow ni cy. Oczy wi ście ci, którzy pod cho dzą pierw si – pa mię ta ją o tym, że by wszyst kie go star czy ło dla tych, co przyj dą na koń cu. Krę cąc się wśród uczest ni ków do wie dzia łem się, co to za Al gon ki ni or ga ni zu ją ten pow wow, po dob no od kil ku na stu już lat w tym miej scu. Otóż są to po tom ko wie Al gon ki nów miesz ka ją cy dziś w oko licz nych miej sco wo ściach. Czy stość ra so wa nie ma tu zna cze nia, nie ma też zna cze nia to, czy za In dian uzna ją ich wła dze Ka na dy. A mu zy cy, tan ce rze, a tak że we te ra ni przy by wa ją cza sem z da le ka. Bo pow wow to ostat ni mi cza sy ruch ogól no in diań ski, w ca łej Ka na dzie i USA. Im pre zy or ga ni zo wa ne są w róż nych miej scach w cią gu ca łe go ro ku, cza sem na od lu dziu (tak jak w Al go nqu in Park) lub w da le kich re zer wa tach, cza sem w cen trach wiel kich miast. A mu zy ka, któ ra dla bia łe go ucha brzmi jak wy cie czer wo no skó rych, świad czy o tym, że jest to im pre za rdzen nie in diań ska, nie ce pe lia da ro bio na dla bia łe go tu ry sty...

››

Na zdjęciach od góry: Taniec z szalam, okadzanie uczestników; śpiewacy na powwow; taniec ziemniaka.


|17

nowy czas | 3 października 2008

styl życia

Festival of Life W Conway Hall, przy Red Lion Square, w pobliżu stacji Holborn odbyła się w ostatnią sobotę piąta edycja wyjątkowego festiwalu. Festival of Life (FOL) to w założeniu niekomercyjna, niesekciarska, oddolna inicjatywa propagująca zdrowy, otwarty i oparty na empatii wobec zwierząt i środowiska styl życia.

Marcin Piniak Zdecydowanie potrzeba tego typu inicjatyw w dzisiejszym komercyjnym, zautomatyzowanym i egoistycznym świecie. Otuchy dodaje choćby sam fakt, że funkcjonują jednak wokół nas ludzie, którzy zamiast czytać nudne referaty na temat kryzysów lub straszyć litanią czarnych scenariuszy potrafią zakasać rękawy i konsekwentnie wcielać w czyn to o czym papierowi moraliści i samozwańczy zbawcy ludzkości rozgłaszają na lewo i prawo. Należą się organizatorom ukłony i kilka szczerych braw za naprawdę dobrą robotę. Za średnią godzinową stawkę można było nabyć bilet na całodniową imprezę oraz towarzyszące jej wieczorne imprezy. To naprawdę niewiele, gdyż atrakcji była moc, a program różnorodny i bogaty. Odbyło się ponad czterdzieści wykładów i warsztatów, a wielokondygnacyjną przestrzeń Conway Hall zapełniało dziesiątki stoisk, straganów, sklepików i wystaw. Impreza przede wszystkim propagowała wegetariański i wegański styl życia i to

zarówno jako filozofię współczucia, ale również jako jeden z najlepszych sposobów na aktywną ekologię. Z drugiej strony wiele osób mógł przytłoczyć nadmiar proponowanych ofert oraz ich niebywałe zróżnicowanie. Stoiska z ulotkami wszelkiej maści guru obok naturalnych kosmetyków i afrykańskiej biżuterii, a zaraz za nimi ludzie propagujący holistyczną filozofię i obrońcy praw zwierząt. Jednak jak sama nazwa wskazuje – Festiwal Życia – to kalejdoskop różnorodności, gdzie każdy zainteresowany tematem mógł znaleźć coś dla siebie. Dowiedzieć się czegoś o ekologicznych biopaliwach, udać się na masaż, posłuchać wykładu na temat zdrowej żywności czy wreszcie zrelaksować się podczas wieczornych imprez muzyczno-tanecznych. Co kto lubi. Warto jednak podkreślić, że większość twórców Festival of Live to fascynaci i osoby autentycznie zaangażowane w styl życia, jaki propagują. Na przykład serwujący kolorowe sałatki Joel Gazdar, który od wielu lat zajmuje się propagowaniem raw food, czyli diety opartej na nieprzetworzonej żywności

Fot. Marcin Piniak

złożonej głównie z surowych owoców i warzyw. Joel ma niszową, w pełni niezależną firmę SuperNatural, prowadzi wykłady, prezentacje i odczyty na temat zdrowej żywności i metod świadomego życia. To, o czym mówi i do czego zachęca ma oparcie w wieloletnim doświadczeniu. Na festiwalu znalazło się też miejsce dla niezwykle ciekawej organizacji o nazwie Tools for SelfReliance, powstałej w 1980 roku w Wielkiej Brytanii. Cel działania tej małej charytatywnej grupy odzwierciedla jej credo: Practical help for practical people. TFSR (www.tfsr.org) przy zaangażowaniu swoich wolontariuszy koncentruje się na praktycznej pomocy dla Afryki poprzez organizowanie dla lokalnej społeczności narzędzi pracy i szkoleń w zakresie ich zastosowania i tworzenia warsztatu pracy. Organizacja działa w Ghanie, Zambii, Ugandzie, Sierra Leone i Zimbabwe. TFSR można wesprzeć finansowo, ale także przekazać nowe lub używane narzędzia, przy pomocy których Afrykańczycy mogą zdobyć własne źródło dochodów i zawód. O oddziaływaniu na nasz organizm, i samopoczucie raw diet mówiła w czasie wykładu From Cooked to Raw Gina Panyani, której życie odmieniała podróż po Azji, gdzie spotkała wielu inspirujących ludzi, którzy ukazali jej alternatywę wobec dominujących na Zachodzie konsumpcyjnych trendów. Wychowana w rodzinie greckich imigrantów w Londynie, Gina prowadzi także warsztaty wprowadzając uczestników w tajniki wegańskiej kuchni na bazie greckich specjałów. Hugh Newman, autor książki The Psychic children: Dolphins, DNA and the Planetary Grid poruszał podczas

spotkania takie zagadnienia, jak wpływ na nasz organizm i nasz kod DNA pestycydów, żywności modyfikowanej genetycznie, cukru rafinowanego, nadmiarów fluoru, szczepień ochronnych, fal radioaktywnych, chemicznych kosmetyków. Jest zdania, że wpływ wyżej wymienionych bezpośrednio przyczynia się do takich chorób u dzieci jak ADHD (Zespół nadpobudliwości psychoruchowej) czy nawet autyzm. Równie ciekawy i bardzo na czasie okazał się temat wykładu Chrisa Kennetta: A brief history of alternative Fuel. Chris, zwolennik i propagator ekologicznych paliw, zareklamował swój wykład parkując swojego czerwonego volkswagena z otwartą maską i wystającą z niej reklamą własnej strony (www.veggiepower.co.uk) niejako na dowód, że zmniejszanie emisji Co2 poprzez użycie paliw ekologicznych jest możliwe dla każdego posiadacza samochodu. Dodatkowo w grę wchodzą czynniki ekonomiczne, gdyż jak twierdzi, możliwe jest jeżdżenie autem przy użyciu zużytego oleju z pobliskiej restauracji. Na jego stronie internetowej można wyposażyć się w odpowiedni zestaw produktów, aby przystosować swój pojazd do bardziej ekologicznej eksploatacji. Z akcentów wychodnioeuropejskich FOL zaszczyciła swoją obecnością dość prężnie działająca organizacja Caucasus Arts, promująca sztukę artystów z Gruzji, Armenii, Azerbejdżanu oraz innych republik kaukaskich. Wieczorna część festiwalu była przede wszystkim muzyczna z równie bogatym spektrum stylów, takich jak dub, ambient, trans, global beat, minimal czy electronic i wiele innych, których nie sposób tutaj wymienić.

W głównej sali wystąpił żywiołowy kolektyw MAHA-RA firmowany dość zabawną etykietą: Ecstatic Devotional Dance Band. Jednak bogate instrumentarium złożone z tabli, fisharmonii, hinduskich fletów i specyficzna fuzja disco, rytmów trans i wschodnich ozdobników przypadła do gustu uczestnikom FOL. Zatem jak na jeden dzień, działo się wiele – smaczne, zdrowe, organiczne jedzenie, ciekawi ludzie, ważne tematy. Jednak przede wszystkim dowód na to, że oddolne, niekomercyjne inicjatywy ludzi, którzy chcą coś robić, spotykają się z zainteresowaniem i oddźwiękiem. Zatem jeszcze raz brawo dla tych wszystkich, którzy zamiast narzekać, myślą globalnie i działają lokalnie.


18|

3 października 2008 | nowy czas

czas przeszły

›› Halima Nałęcz przed galerią Drian oraz w swoim studio; poniżej jej obraz Eternal Journey. Zdjęcia archiwalne

Odeszła Halima Nałęcz Malarka, właścicielka Driam Gallery, mecenas sztuki. Przez ponad pół wieku współtworzyła polskie życie kulturalne w Londynie, wychodząc poza granice wyznaczone przez naszą narodową przynależność. Budowała środowisko artystyczne łączące artystów wielu narodowości. Zmarła 25 września w Londynie.

Jej po grzeb od był się w czwar tek, 2 paź dzier ni ka, w ko ście le św. An drze ja Bo bo li w Lon dy nie. Na mszy ża łob nej ze bra ła się ro dzi na, przy ja cie le, du ża grono ar ty stów, za rów no pol skich jak i bry tyj skich. Ha li ma Na łęcz uro dzi ła się na Li twie w 1914 ro ku. Jej dzieciństwo i mło dość naznaczone została piętnem wojny. Jak wielu Polaków z Kresów zawierucha wojenna rzuciła ją na Bliski Wschód, gdzie wstąpiła w szeregi Pomocniczej Służby Kobiet przy II Korpusie gen. Andersa. Po wojnie trafiła do An glii, gdzie zapuściła swoje korzenie. W pierwszych latach pobytu na Wyspach pracowała ciężko fizycznie w fa bry ce pończoch. Ale od sa me go po cząt ku in te re so wa ła się sztuką, którą studiowała na Uniwersytecie Ste fa na Ba to re go w Wilnie. Absolwentem tej samej uczelni był też jej drugi mąż (pierw szy nie prze żył woj ny), którego poznała na ba lu w Klu bie Or ła Bia łe go. In try gu ją ce imię Ha li ma jest po łą cze niem dwóch: Ha li na i Ma ria. Nazwa jej ga le rii, któ rą za ło żyła pod koniec lat pięćdziesiątych – Drian Gal le ries, też powstała z zamiłowania do słownych kalamburów. Halima by ła za fa scy no wa na Mon drianen, ale oczy wi ście nie mo gła na zwać ga le rii Mon drian, skró ci ła więc nazwę do Drian. Ja ko czło nek za rzą du Związ ku Ar ty stów Pol skich w Wielkiej Brytanii chciałbym złożyć hołd pamięci Ha li my Na łęcz ja ko ar ty stki i wielkiego mecenasa sztuki. Wia do mość o jej śmier ci przy ją łem z wiel kim smut kiem, tak – jak przy pusz czam – wie lu czy ta ją cych ten ar ty kuł. Bo są z pewnością

czytelnicy „Nowego Czasu”, którzy ją znali, gdyż przez po nad pół wie ku zwią za na by ła z ży ciem kul tu ral nym pol skiej społeczności na Wyspach. Jednocześnie w swojej działalności wychodziła poza krąg polskich koneksji i an ga żo wa ła się z wiel kim za pa łem w tutejsze życie ar ty stycz ne. By ła ab sol went ką pierw sze go kur su w Aka de mii Ma lar stwa Szta lu go we go prof. Ma ria na Bo hu sza-Szysz ko. Mniej wię cej mie siąc te mu oglą da łem du że płót no Ha li my, któ re wi si w Pol skim Ośrod ku Spo łecz no-Kul tu ral nym w Lon dy nie. Pa trzy li śmy na ten obraz ra zem z prof. Ha li ną Ta bor ską, ro biąc prze gląd ko lek cji ob ra zów wi szą cych na ścia nach POSK -u. Tak się zło ży ło, że za trzy ma li śmy się przed jej ob ra zem na znacz nie dłuż szą chwi lę, pa trząc, po dzi wia jąc i roz ma wia jąc o je go pięk nie i wa lo rach ar ty stycz nych. Ob raz ten wy róż nia się bar dzo spe cy f icz nym cha rak te rem, czymś, co zo sta ło na zna czo ne oso bo wo ścią ar tyst ki i jej spe cy f icz nym po cią gnię ciem pędz la, czymś, co po wo du je, że jej malarstwo jest tak cha rak te ry stycz ne. Ła two roz po zna wa lne. Moż na by śmia ło po wie dzieć, że Ha li ma wy pra co wa ła swój in dy wi du al ny styl, do cze go ar ty ści do cho dzą zwy kle po la tach cięż kiej pra cy i co jest atry bu tem tzw. do brych ar ty stów. Ob ra zy Ha li my Na łęcz spo ty ka ły się z du żym za in te re so wa niem nie tyl ko w An glii i Pol sce, lecz tak że w wie lu in nych kra jach. Naj lep szym te go po twier dze niem są stro ny in ter ne to we z re je stra mi jej wy staw i dzia łal no ści ja ko po pu la ry za to ra sztu ki, a tak że z in for ma cja mi na te mat cen prac sprze da nych w do mach au kcyj nych

Ran gę Ha li my Na łęcz ja ko ar tyst ki po twier dza też ostat nio zor ga ni zo wa na wy sta wa jej ob ra zów (z któ rej nie ste ty nie mo gła się już cie szyć). Ty dzień te mu w jej uko cha nym Wil nie, w obec no ści am ba sa do ra RP na Li twie Ja nu sza Sko li mow skie go, od by ło się otwar cie wy sta wy jej prac. Po trwa do 5 paź dzier ni ka, pre zen to wa na jest w Pa ła cu Pa ców, sie dzi bie Am ba sa dy RP na Li twie. Za pew ne cie szy ła by się bar dzo, gdy by mo gła wziąć udział w uro czy stym otwar ciu tej właśnie wy sta wy. Dożyła, na szczę ście, in nego ważnego wydarzenia świad czą cego o ran dze jej artystycznego dorobku. Po nad rok te mu uka za ła się du ża mo no gra f ia po świę co na jej ży ciu i twórczości, pió ra prof. Ja na Wik to ra Sien kie wi cza, opu bli ko wa na przez To w arzy stwo Przy ja ciół Ar chi wum Emi gra cji w To ru niu przy współ pra cy Ofi cy ny Wy daw ni czej Ku char ski (To ruń, Lon dyn 2007). Trud no przecenić zna cze nie twór czo ści Halimy Nałęcz i jej dzia łal ności na polu promowania sztuki. Wła sna praca artystyczna, umiejętność od kry wa nia mło dych ta len tów, dzia łal ność zwią za na z ko lek cjo nowaniem współ cze sne go ma lar stwa (oddała ponad 500 dzieł sztuki Muzeum Narodowemu w Warszawie i w Gdańsku), organizowanie wy staw umiejscowiło ją w sa mym cen trum ar ty stycz ne go ży cia Lon dy nu. Ota cza ła się ludź mi, w któ rych ta lent wie rzy ła. Pomagała tym, których talent dostrzegła i wiedziała, że zasługują na wsparcie. Pa trząc na stro ni ce zna ko mi tej książ ki Ja na Sien kie wi cza po świę co nej Ha li mie Na łęcz moż na w za sa dzie po -

wie dzieć, że jej naj lep szy ar ty stycz ny okres przy pa da na la ta 60. i 70. By ły to cza sy szcze gól nie cie ka we w kul tu ral nym ży ciu sto li cy Wiel kiej Bry ta nii, tzw. swin ging Lon don. Cza sy no we go ko lo ru w ma lar stwie. Za czę to sto so wać bar wy ko ja rzą ce się z opty mi zmem i bu dzą ce za ufa nie w lep szą przy szłość. Nie któ rzy z czy tel ni ków mo że pa mię ta ją jej ob raz na ma lo wa ny w 1966, pe łen barw, abs trak cji, a jed no cze śnie cie ka we go na tu ra li zmu, za ty tu ło wa ny Week end w Ho lan dii, czy też eks plo du ją cy abs trak cją i ko lo rem ob raz pt. Szma rag do wa la gu na z 1960 ro ku. Ha li ma by ła do brym ob ser wa to rem na tu ry, ale za wsze po tra f i ła na rzu cić swo ją wła sną wi zję i spo sób jej in ter pre to wa nia. Więk szość jej ob ra zów za wie ra de li kat ne ak cen ty, któ re moż na przy pi sać jej po etyc kie mu spoj rze niu na ota cza ją cy

świat. Ar tyst ka jak by chcia ła prze kształ cić rze czy wi stość, któ ra ją ota cza ła i za mie nić twar de re alia na coś w ro dza ju snu, któ ry wy śni ła. Być mo że, że był to sen zwią za ny z jej prze szło ścią, z da le ki mi wi do ka mi na Kre sach Wschod nich, mło do ścią bru tal nie prze rwa ną przez woj nę. Ta kie wra że nie, jak by snu, ro bi na mnie ob raz z 1960 ro ku, za ty tu ło wa ny Eter nal Journey (Po dróż w wiecz ność). Ob raz ten przed sta wia in ten syw nie zie lo ny ogród i da le ki skra wek mo rza. Zdo mi no wa ny jest ogrom nym dę bem w je sien nej sza cie czer wo nych i zło tych li ści. Z bo ku, na tle nie ba, bli żej nie okre ślo ny ptak. Kie dy pa rzę na ten ob raz, na su wa mi się myśl, że to mo że Ona, prze no szą ca się w wiecz ność.

Woj ciech Sob czyń ski


|19

nowy czas | 3 października 2008

kultura

Paul Newman 1925-2008

a grał w po nad 60 fil mach. Był jed ną z tych wiel kich, ma gicz nych po sta ci ki na, któ rych na zwi sko wszyscy znają. Moż na nie pa mię tać ty tu łów fil mów, ale ko ja rzy się twarz i po stać. Paul New man zmarł przed ty go dniem na ra ka płuc. Uro dził się 26 stycz nia 1925 ro ku w

Z

notebook: Ojczyzna alternatywna Justyna Daniluk

Cle ve land. Stu dio wał ak tor stwo w Ac tor’s Stu dio w No wym Jor ku. Hol ly wo od nie po zna ło się na nim od ra zu. Gry wał w se ria lach i fil mach ma łe go, te le wi zyj ne go ekra nu. Kie dy za de biu to wał w ki nie w ko stiu mo wym ob ra zie „The Si lver Cha li ce”, zo stał zmiaż dżo ny przez kry ty kę. Miał już trzy dzie ści lat, my ślał więc, że to ko niec, chciał zre zy gno wać z gra nia cał ko wi cie. Je go póź niej szą, bły sko tli wą ka rie rę ura to wał jed nak kon trakt z wy twór nią War ner Bro thers, któ ry pod pi sał na pięć lat, za nim ów fa tal ny film tra f ił do kin. Był więc do dys po zy cji wy twór ni, a ta zo ba czy ła w nim na stęp cę Ja me sa De ana, któ ry nie daw no zgi nął w wy pad ku. Umarł król, niech ży je król – New man za grał Roc ky'ego Gra zia no, słyn ne go bok se ra w fil mie, „So me bo dy up The re Li kes Me”, któ re go sce na riusz po wstał z my ślą o De anie. Od niósł suk ces, po sy pa ły się ko lej ne pro po zy cje. Za ro lę w „Dłu gim go rą cym le cie” (1958) do stał na gro dę na fe sti wa lu w Can nes. Rok póź niej, no mi no wa no go do Oska ra za ro lę Bric ka w „Kot ce na go rą cym bla sza nym da ch”. Po tym fil mie i New man, i part ne ru ją ca mu Eli sa beth Tay -

lor po szy bo wa li wy so ko, na sam szczyt po pu lar no ści. Paul New man, za bój czo przy stoj ny i na szczę ście uta len to wa ny. Gry wał fa ce tów, któ rym ży cie da ło w kość i któ rzy nie udzie la ją so bie i in nym jed no znacz nych od po wie dzi, tro chę za gu bio nych, mo że zgorzk nia łych, ale na pew no uczci wych i wraż li wych. Ta kim był we wspo mnia nej „Kot ce...”; w „Dłu gim go rą cym le cie”; „Bi lar dzi ście”; w „Wer dyk cie”; „Pa ni i pa nu Brid ges”; wresz cie w „Na iw nia ku”. Je go du et z Ro ber tem Red for dem w qu asi -we ster nie „Butch Cas si dy i Sun dan ce Kid” na le ży do naj lep szych i naj pięk niej szych w hi sto rii ca łej ki ne ma to gra f ii. Ra zem za gra li jesz cze w ko me dii gang ster skiej „Żą dło”. Te dwa ty tu ły spra wi ły, że la ta 60. i 70. na le ża ły do nich. Obaj po tra f i li wspa nia le ba lan so wać na gra ni cy po wa gi i drwi ny, ro man ty zmu i au to iro nii. W 1986 ro ku New man otrzy mał za słu żo ne go Osca ra „w uzna niu wie lu zna ko mi tych, po zo sta ją cych w pa mię ci ról oraz za od da nie, z ja kim upra wia swój za wód”. Rok póź niej Aka de mia po now nie go uho no ro wa ła

Literatura polska często dotykała problemu emigracji, wygnania z kraju i niemożności powrotu do ojczyzny, głównie z powodów politycznych. Mówi się o dwóch turach emigracji: XIX i XX wieku. Pierwsza emigracja zwana Wielką rozpoczęła się po klęsce Powstania Listopadowego i tworzyli ją wielcy ówczesnej literatury: Mickiewicz, Słowacki, Norwid, Krasiński Lenartowicz. Drugą falę emigracyjną zapoczątkował wybuch II wojny światowej. Poza granicami kraju znalazło się wielu polskich artystów. Zawierucha wojenna zmuszała ich do opuszczania kraju, nie tylko w roli uciekinierów, ale także żołnierzy czy więźniów obozów i łagrów. Duża część polskiej emigracji wojennej wróciła do kraju. Niestety w Polsce po 1945 roku sytuacja również nie była najlepsza. Okazało się, że tworzyć można tylko panegiryki na cześć Systemu i Partii, co zresztą większość uwiedzionych ideą socjalizmu ochoczo robiła. Niektórzy, jak Miłosz, postanowili poprosić o azyl polityczny. Następna fala „komunistycznej emigracji” przypada na rok 1968, w której brała udział także ocalała z wojny społeczność żydowska. Część z tych, którzy opuścili Polskę w latach 50. i później, wróciła do ojczyzny po 1989, część zmarła na obczyźnie. Na tym kończy się wielka polska historia emigracyjna. Naturalnie od zawsze istniała emigracja „za chlebem”, stąd silna w liczbę Polonia amerykańska. Przez dwa stulecia poza granicami Polski powstawały arcydzieła polskiej literatury, które wzbogaciły rodzime pisarstwo w nowe idee, rozszerzyło horyzonty i przyniosło Nagrodę Nobla. Rok 1989 to moment zachłyśnięcia się wolnością, większość Polaków w tej historycznej chwili chciało uczestniczyć – budowało się nowe państwo. Jednakże już w latach 90. okazało się, że trzeba będzie jednak dorabiać poza granicami kraju. Modne były wówczas wyjazdy do Niemiec, Szwecji czy Holandii. Ale nikt o tym nie pisał, możliwość pracy zagranicą była ogromnym szczęściem, nie wymagała dodatkowej „reklamy”. Wiek XXI przyniósł pewne ożywienie w temacie emigracyjnym, przystąpiono bowiem do rozmów w sprawie przyjęcia Polski do Unii Europejskiej. I od maja 2004 roku rozpoczął się histeryczny najazd Polaków na Wyspy Brytyjskie, (funt był po 7,70 zł.). W Polsce wzrósł popyt na szkoły językowe, a szczególnie na przyspieszone kursy dla wyjeżdżających. Dziś, w 2008 roku jasne jest, że Histeryczna Emigracja XXI wieku, to emigracja „za chlebem” i że Wielkiej Literatury Emigracyjnej na razie nie będzie. Jednakże dwie książki zasługują na uwagę, ponieważ można je zaliczyć do literatury dotkniętej doświadczeniem emigracji. Pierwsza z nich – „Global Nation” Grzegorza Kopaszewskiego jest powieścią o pobycie w wielokulturowym Londynie, o doświadczeniu samotności i tęsknoty nie tyle za ojczyzną, ile za drugim człowiekiem. Druga powieść – „Pani na domkach” Joanny Pawluśkiewicz to wersja polska „Nani w

za ro lę sta re go bi lar dzi sty w „Ko lo rze pie nię dzy”. Nie stro nił też od re ży se rii. Za de biu to wał w 1986 ro ku fil mem „Ra chel, Ra chel” (no mi no wa nym do Osca ra). Je go naj gło śniej sze ty tu ły re ży ser skie to: „Bez bron ne na giet ki”, „Szkla na me na że ria”, „So me ti mes a Gre at No tion”, „Har ry i syn”. W każ dym z nich za gra ła je go dru ga i ostat nia żo na – Jo an ne Wo odward. Prze żył z nią bli sko pół wie ku. Miał dwie cór ki i sy na z po przed nie go związ ku z Jac kie Wit te i trzy cór ki z Jo an ne. Je go syn zmarł w wie ku 28 lat, na sku tek przedaw ko wa nia nar ko ty ków. Kie dy wie le lat póź niej New man za ło żył fir mę New man’s Own, pro du ku ją cą so sy, le mo nia dę i po pcorn, ca ły do chód z jej dzia łal no ści prze zna czył na le cze nie dzie ci cho rych na ra ka i nar ko ma nów. Je go wiel ką pa sją by ły wy ści gi sa mo cho do we. Brał w nich udział jesz cze ja ko 70-la tek. Po raz ostat ni na ekra nach kin po ja wił się sześć lat te mu w „Dro dze do za tra ce nia” Sa ma Men de sa, gdzie za grał sze fa miej sco wej ma fii, Joh na Ro oneya.

Wik to ria Au gust

Nowym Jorku”, bardziej dramatyczna w opisie. Obie książki traktują emigrację w charakterze przejściowym. Wyjazd jest jakimś wyzwaniem, przygodą, a pobyt w obcym kraju stanem pewnego zawieszenia w czasie i przestrzeni, bez celu, ale i bez żądań, pobytem w narodowościowym tyglu nicości, gdzie każdy mógłby się znaleźć, pod warunkiem że nie wie, co ze sobą zrobić. Zarówno Kopaszewski jak i Pawluśkiewicz przytaczają własne i cudze historie o trudnym życiu na emigracji. Ich bohaterowie nie są jednak odosobnieni, inni, nie Polacy, też tak żyją i czasami jest nawet fajnie! Podstawową cechą tych powieści jest brak tęsknoty za ojczyzną, o Polsce się nie myśli, Polska istnieje w spotkaniu rodaka na ulicy, mailu do rodziny i tyle. Nie ma miejsca na „zboża malowane złotem rozmaitem” oraz „pieska przydrożnego”. Bohaterowie tych powieści nie mają potrzeby zakorzenienia się, żyją tam, gdzie jest wygodniej, bliżej, lepiej, zabawniej. To obywatele świata. Ostatnie lata wzmożonej emigracji nie przyniosły wielkich rezultatów literackich. A przecież można byłoby się spodziewać, że tak masowy ruch migracyjny powinien zaowocować nowoczesną literaturą, powstałą w zderzeniu polskości z Innością. Tymczasem nic, milczenie. Mówi się o paru powodach tej literackiej „suszy”. Można przytaczać argument, że ci młodzi, zdolni przyjeżdżający do Londynu mają inne cele (tzw. „stukanie na domek”), i że jest jeszcze za wcześnie, by cokolwiek powiedzieć, w końcu do Unii „weszliśmy” w 2004. Paru lat nie da się porównać do dwóch stuleci, ale czytając opowiadanie „From there to here” Marka Kaźmierskiego nie mogę się oprzeć pokusie by stwierdzić, że „coś” się na polu literatury emigracyjnej dzieje. Tematem autobiograficznego opowiadania Kaźmierskiego jest „bycie emigrantem” – droga asymilacji, odnalezienie w sobie potrzeby powrotu w rodzinne strony, rozłamanie między gorącym polskim sercem i chłodną brytyjską głową. Rodzina pisarza wyemigrowała do Wielkiej Brytanii, gdy on był chłopcem. Mimo to, więź z rodzinnym miastem pozostała tak silna, że Kaźmierski postanowił wrócić – na jakiś czas. Tęsknota, esencja literatury emigracyjnej, zmusiła autora do wyjazdu do Polski. Powodem Histerycznej Emigracji początku XXI nie są problemy polityczne kraju. W Polsce można mówić głośno co się myśli (chociaż nie dobrze jest być homoseksualistą, czarnoskórym i Żydem, zwłaszcza w niektórych, mniej cywilizowanych partiach kraju), Polacy emigrują w poszukiwaniu lepszego życia, perspektyw, może przygody. Jest to emigracja dobrowolna. Brak tęsknoty za ojczyzną powoduje pustkę literacką. Być może zapełni ją młodsze pokolenie emigrantów polskich wychowane na Wyspach i dopisze dalszy ciąg emigracyjnych historii z początku XXI wieku. Być może jak Marek Kaźmierski będą chcieli zobaczyć Polskę na nowo, jako jedną z ojczyzn.

świat kulturalnie Mi chał Bu dzyń ski został wy róż nio ny w 44. kon kur sie Wil dli fe Pho to gra pher of the Year 2008. Jest to naj bar dziej pre sti żo wy kon kurs fo to gra f ii przy rod ni czej or ga ni zo wa ny przez lon dyń skie Mu zeum Hi sto rii Na tu ral nej i BBC Wil dli fe. W tym ro ku do kon kur su zgło szo no 32 tys. 351 prac z 82 kra jów. Wśród 83 naj lep szych fo to gra f ii wy bra nych do wy sta wy, któ ra 1 li sto pa da zo sta nie otwarta w Mu zeum Hi sto rii Na tu ral nej, znaj du je się pra ca pod ty tu łem „Ostat nie tchnie nie je sie ni” au tor stwa Mi cha ła Bu dzyń skie go z Le śnej, wy róż nio na w ka te go rii 1517-lat ków. Zwy cięz cy ka te go rii oraz osta tecz ni zwy cięz cy – Fo to graf Przy ro dy Ro ku oraz Mło dy Fo to graf Przy ro dy Ro ku – zo sta ną ogło sze ni pod czas ce re mo nii wrę cze nia na gród 29 paź dzier ni ka. Edy ta Gep pert świę tu je 25-le cie pra cy ar t y stycz nej. Na gra ła z tej oka zji al bum z Pol ską Or kie strą Ra dio wą. Mu zy kę skom po no wał Se we r yn Kra jew ski. Al bum „Nic nie mu szę” miał pre mie rę 26 wrze śnia.

Pre mie ra mu si ca lu „Nie lę kaj cie się” o Ja nie Paw le II od by ła się 28 wrze śnia w Lec ce, w Apu lii, na po łu dniu Włoch. Po raz dwu na sty na prze ło mie wrze śnia i paź dzier ni ka na po la nie Ka la tów ki w Ta trach rzą dzi mu zy ka jaz zo wa. W po nie dzia łek, 29 wrze śnia, roz po czął się Jazz Cam ping Ka la tów ki. We Wło szech by li par t y zan ci oraz me dia pro te stu ją prze ciw fał szo wa niu hi sto rii przez wcho dzą cy na ekra ny film Spi ke’a Lee „Mi rac le at St. An na”. Je go ak cja to czy się w To ska nii w cza sie II woj ny świa to wej. Ju r y 56. Mię dzy na ro do we go Fe sti wa lu Fil mo we go w San Se ba stian głów ną na gro dą – Zło tą Musz lą – uho no ro wa ło film „Pan do ra nin ku tu su” („Pusz ka Pan do r y”), tu rec kiej re ży ser ki Yesim Usta oglu. Zło te Lwy gdyń skie go Fe sti wa lu Fil mów Fa bu lar nych zdo by ła „Ma ła Mo skwa” Wal de ma ra Krzyst ka. 3 paź dzier ni ka świa to wa pre mie ra no wej pły t y wy bit ne go pol skie go pia ni sty Ra fa ła Ble cha cza. „So na tas: Haydn, Beetho ven, Mo zart”, Deut sche Gram mo phon.


20|

3 października 2008 | nowy czas

to owo

redaguje Katarzyna Gryniewicz

KONSUMENTA

Madonna ukarana Komórkowy potop

Spóźnianie się nie jest mile widziane, nawet jeśli jest się gwiazdą formatu Madonny. Piosenkarka wystąpiła 11 września na stadionie Wembley. Zgodnie z przepisami, wszystkie imprezy organizowane na terenie legendarnego obiektu powinny skończyć się o godz. 22:30. Niestety, show królowej popu przedłużył się, ponieważ gwiazda wyszła zza kulis o 40 minut później. Za każde dodatkowe 15 minut na scenie Madonnę obciążono kwotą 50 tys. funtów. Grzywna jest dość wygórowana. Piosenkarce, której majątek jest szacowany na około 600 mln dolarów nie powinna wyrządzić dużej krzywdy, ale może skłoni ja do refleksji nad tysiącami wiernych fanów, którzy z powodu przedłużenia koncertu spóźnili się na ostatnie metro.

Liczba użytkowników telefonów komórkowych na całym świecie osiągnie na koniec bieżącego roku poziom czterech miliardów. Taką prognozę przedstawiła Międzynarodowa Unia Telekomunikacyjna (International Telecommunications Union – ITU) – informuje agencja AFP. Szybki wzrost gospodarczy w krajach rozwijających się ma ogromne znaczenie dla tej statystyki. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w krajach rozwiniętych wielu ludzi posiada już więcej niż jedną komórkę. Tymczasem amerykańscy naukowcy przedstawili parlamentowi USA raport pokazujący, że korzystanie z telefonów komórkowych jest tak samo niebezpieczne, jak palenie papierosów. Szczególnie silny jest rakotwórczy wpływ komórek na mózg dzieci, ponieważ ich kości skroniowe, do których przykładają te urządzenia, są bardzo cienkie. Naukowcy apelują o umieszczanie na komórkach ostrzegawczych komunikatów, takich jak te dołączane do wyrobów tytoniowych.

Zatrute łakocie Brytyjska sieć supermarketów Tesco poinformowała, że wycofuje z półek chińskie cukierki White Rabbit (Biały Królik) w związku z aferą ze skażonym melaminą mlekiem w proszku. Po spożyciu tego mleka zmarło w Chinach czworo dzieci, a dziesiątki tysięcy zachorowały. Co najmniej dwanaście państw zakazało już importu produktów mleczarskich z Chin. Decyzja Tesco też ma jedynie charakter profilaktyczny, choć doniesienia z Nowej Zelandii (gdzie te cukierki są sprzedawane w innej sieci supermarketów) mówią, że tamtejszy urząd kontroli żywności wykrył w nich stężenie melaminy na tyle wysokie, iż może powodować u ludzi problemy zdrowotne, np. kamienie nerkowe. Zanim brytyjskie badania jakości wykluczą to niebezpieczeństwo, lepiej zrezygnować z jedzenia chińskich słodyczy.

Herbata zdrowsza niż woda Kondycja gracza Naukowcy zalecają picie trzech albo czterech kubków herbaty dziennie, twierdzą, że to znacznie zdrowsze niż picie wody. Do tej pory herbata nie cieszyła się dobrą opinią wśród świata nauki – uważano, że odwadnia i utrudnia przyswajanie żelaza. Okazuje się jednak, że zawarte w niej flawonoidy mają kluczowe znaczenie w zapobieganiu chorobom serca i chorobom nowotworowym. Znajdujące się w herbacianych liściach antyoksydanty przeciwdziałają niszczeniu komórek organizmu. Specjalistka do spraw żywienia dr Carrie Ruxton z londyńskiego Kings College zamierza opublikować rewolucyjne badania nad herbatą. Ruxton uważa, że picie czterech kubków tego napoju dziennie drastycznie zmniejsza ryzyko wystąpienia ataku serca. Kolejna z naukowych rewelacji jest jeszcze bardziej zaskakująca – herbata zapobiega tworzeniu się płytki nazębnej, ponieważ zawiera fluor. Oto dowód na to, że to, co widzimy gołym okiem, nie zawsze ma naukowe podstawy. Zęby poczerniałe od herbaty są tak naprawdę wynikiem picia jej w nadmiarze. Nadmiar szkodzi zawsze, zwłaszcza jeśli chodzi o picie. Dlatego herbatę dla kurażu pijmy słabą i najlepiej bez cukru.

Bombowa żona Nie ma takiej rzeczy, której kobieta nie przywiozłaby ukochanemu z podróży. Podczas pobytu we Francji dzielna 55-letnia Brytyjka wyszukała w sklepie zużywanymi rzeczami 37 mm pocisk z czasów II wojny i uznała, że będzie to idealny prezent dla męża – kolekcjonera militariów. Kobieta zapakowała zdobycz do bagażu podręcznego i próbowała wsiąść z nim do samolotu Ryanair do Nottingham. Kiedy strażnicy na lotnisku w Bergerac we francuskim departamencie Dordogne prześwietlili walizkę, natychmiast podjęli decyzję o ewakuacji całego terminalu. 1000 pasażerów czekało, aż saperzy wysadzą pocisk w powietrze. Sprawczyni całego zamieszania, kiedy wyjaśniono jej, jakie niebezpieczeństwa niesie ze sobą przewożenie tego rodzaju ładunków, okazała tak bezbrzeżne zdumienie, że nie wyciągnięto wobec niej konsekwencji prawnych i odesłano do domu z 90-minutowym opóźnieniem.

Amerykańskie badania wykazały, że stereotyp tzw. Couch potato, czyli kogoś kto spędza na kanapie przed telewizorem cały wolny czas wcale nie pasuje do amatorów gier komputerowych. Ponad siedem tysięcy wielbicieli gry on line „EverQuest II” przeegzaminowano pod kątem zdrowia i okazało się, że ich BMI (body mass index) jest znacznie niższy od średniej krajowej, mimo że nie są to gimnastyczni maniacy i wykonują jakiekolwiek ćwiczenia gimnastyczne nie częściej niż raz w tygodniu. Inna sprawa, że wielbiciele gier niepokojąco często cierpią na depresję. Wirtualne kontakty, nie są jednak tak wartościowe jak te prawdziwe – międzyludzkie.

Tłusto na północy Dietetycy biją na alarm – na północy UK ludzie jedzą zbyt tłusto. Dzienne spożycie nasyconego tłuszczu w Szkocji to około 55 g, podczas gdy rekomendowana dawka dziennego spożycia dla kobiet i dzieci nie powinna przekraczać 20 g, a dla mężczyzn 30 g. Przeciętny 45-letni Szkot zaczyna dzień od smażonych przysmaczków – tostów, pieczarek, kiełbasek. Na lunch zjada tłustą zupę i kiełbaski w cieście, a kończy dzień porcją wołowiny w cieście z frytkami. Do tego jeszcze przekąski, czyli ciasta i ciasteczka przez cały dzień. Tylko nieco lepsze wyniki mają mieszkańcy Lancashire – 44 g tłuszczu dziennie – nadal grubo powyżej normy. Nasycone tłuszcze, zawarte m.in. w mięsie i wyrobach cukierniczych, podwyższają poziom cholesterolu i zwiększają ryzyko chorób serca. Mieszkańcy Wielkiej Brytanii, zwłaszcza północnych rejonów są w dużym niebezpieczeństwie.


|21

nowy czas | 3 października 2008

co się dzieje film The Fall fantasy, 2006 r. reż. Tarsem 4.10, godz. 13.00, 15.45, 18.40, 21.15 Curzon Soho 99 Shaftesbury Avenue, W1D 5DY

Odeon West End 40 Leicester Square, WC2H 7LP Ironiczne wspomnienia pisarza o szalonym świecie lat dwudziestych, o młodości na uniwersytecie w Oksfordzie, przyjaźniach, miłościach i dramatycznych wyborach.

muzyka

5.10, godz. 12.00-21.00 Conway Hall, 25 Red Lion Square, WC1R 4RL Bilety: £8 Święto historii i kultury karaibskiej, afrykańskiej. Muzyka na żywo, taniec i poezja, tradycyjna muzyka kreolska, market, dyskusje i atrakcje dla dzieci.

Atongo Zimba 3.10, godz. 19.00 St Ethelburga's Centre, 78 Bishopsgate, EC2N 4AG Bilety: £12 Zimba, muzyk z Ghany zagra utwory ze swojej ostatniej płyty „Barefoot in the Sand” – akustyczny koncert muzyki afro-arabskiej. Number One Station + Jimmy The Squirrel 4.10 godz. 20.00-24.00 Rhythm Factory, 16-18 Whitechapel Rd, E1 1EW Bilety: £10 Muzyka ska i punk/ska-reggae. W cenie biletu płyta cd zespołu Number One Station. Spojrzymy na świat z perspektywy dziewczynki, która trafia do szpitala po złamaniu ręki. Tam spotyka tajemniczego mężczyznę, który wprowadza ją w świat fantazji opowiadając pewną historię... Import/Export dramat, 2007 r. reż. Urlich Seidl 3-9.10, godz. 18.00 i 20.45 Barbican Centre Silk Street, EC2Y 8DS Bilety: £9.50 / £5.50 (poniedziałek) Pielęgniarka z Ukrainy porzuca rodzinę by wyjechać na zachód i kończy jako sprzątaczka na oddziale geriatrycznym w Austrii. Bezrobotny ochroniarz z Wiednia szuka celu, dla którego warto by wstawać rano. Wyrusza na wschód i trafia na Ukrainę. Trzy razy Kieślowski 5.10, Riverside Studios Crisp Road, W6 9RL Bilety: £ 7,50 (za trzy filmy) Trzy kolory: Niebieski

dramat, 1993 r. godz. 17.00 Trzy kolory: Biały

dramat, 1993 r. godz. 19.10 Trzy kolory: Czerwony

dramat, 1994 r. godz. 21.00: A History of Violence thriller, 2005 r. reż. David Cronenberg 4 i 6.10 godz. 20.40 BFI Southbank Belvedere Road, SE1 8XT Stylizowany thriller pokazujący jak daleko człowiek może się posunąć by uzyskać odkupienie i ochronić swoją rodzinę. Tom wiedzie spokojne życie z żoną i dziećmi. Życie rodziny zmieni się na zawsze, kiedy udaremnia napad rabunkowy. Powrót do Brideshead dramat, 2008 r. reż. Julian Jarrold 5 i 6.10, godz. 13.45, 16.55, 20.05

Buch zaprasza: KULT 4.10, godz. 19.15, Astoria 2 (mała) 5 października, godz. 19.15, Astoria 157 Charing Cross Rd, WC2H 0EL Bilety: £17/ £20, na: www.seetickes.com, polskie sklepy Fleur De Paris 5.10, godz. 18.00 Le QuecumBar, 42-44 Battersea High Street, SW11 Bilety: £12 Kwartet z Paryża, który odtwarza atmosferę swingującej po wojnie stolicy Francji. Lo Polidro (wokal), Christian Dupont (akordeon), Kirsten Hammond (skrzypce) i Martin Brown (gitara). Bob Fox/Stu Luckley 5.10, godz. 19.30 Walthamstow Folk Club w The Plough Inn, 173 Wood Street, E17 3NU Bilety: £7 Jeden z najpopularniejszych brytyjskich duetów folkowych. Performance przypomni ich słynny debiut z 1978 roku – krążek „Nowt So Good'll Pass” zdobył nagrodę Folkowego Albumu roku.

Statek Regalia, Swan Pier, Swan Lane, EC4R 3TN Bilety: £20 w biurach Gosia Travel www.rejs.co.uk, info: 07971974089 Uczestnicy imprezy dostaną 25 proc. zniżki na kolejne spotkanie.

Dla Czytelników Nowego Czasu mamy 10 pojedynczych zaproszeń. Dzwońcie do redakcji w samo południe we wtorek, 7 października.

kowej z powodzeniem pokazywany na teatralnym festiwalu w Edynburgu.

Creole Day 2008

Domino Records Crystal Anniversary: Tricky + Wild Beasts + Skream

6.10, godz. 19.30 Barbican Centre, Silk St, EC2Y 8DS Bilety: £25-£15, rezerwacja: 020 7638 8891 Trip hopu Tricky'iego fanom gatunku nie trzeba przedstawiać. Obok niego wystąpią Wild Beasts i Skream (techo/house minimalistyczny dubstep) Caratinga 7.10, godz. 19.00 Pizza On The Park, 11 Knightsbridge, SW1X 7LY Bilety: £12 Jazz brazylijski. Caratinga to multiinstrumentalny zespół (flet, saksofon, gitara akustyczna, wiolonczela, perkusja, ukulele, siedmiostrunowa gitara, tamburyn. Sławek Wierzcholski & Nocna Zmiana Bluesa

The Sleeping Beauty

Kasia Serek, filmy i wizualizacje + koncertowy chillout na dwóch scenach. Główna: Habakuk i goście (m.in. Soma Ansamble), sety dj-ów (progressive, electro, psytrance). 2-nd Room: funky, electro, house, old school.

do 9 listopada pt, godz. 17.00, czw, pt i śr – 13.00, sb, nd – 11.00 i 14.00, czw, śr – 10.00 Little Angel Theatre, 14 Dagmar Passage, Cross St, N1 2DN Bilety: £10, dzieci £8, piątek, godz. 17.00 – £5, rezerwacja: 020 7226 1787 Teatr dla dzieci: powrót „Śpiącej królewny” w wykonaniu zespołu Little Angel.

wystawy

Flamenco Flamen'ka

Robin Rhode The Hayward, Southbank Centre, SE1 8XZ Codziennie, 10.00-18.00, w pt. do 22.00 Fotografia, animacja, filmy, rzeźby i rysunki – podsumowanie ostatniego dziesięciolecia pracy tego najwybitniejszego współczesnego artysty z Południowej Afryki . Francis Bacon do 4 stycznia Tate Britain, Millbank, SW1P 4RG Codziennie, 10.00-17.50 Bilety: £12.50

11.10, godz. 20.00 Jazz Cafe POSK 238-246 King Street, W6 0RF bilety: £13, rezerwacja: 07779137452

iDolleyes do 11 października, wt-sb 19.30, nd godz. 16.00 Rosemary Branch, 2 Shepperton Rd, N1 3DT Bilety: £10, w czwartek – £7, rezerwacja: 020 7704 6665 Performance artystów z Japonii i Europy, którzy posługując się nowoczesnymi technikami live animation, instalacji przywołują ducha kabaretu i teatru marionetek. 30 Years of Solitude

imprezy

Asia House, 63 New Cavendish St, W1G 7LP pn-sb, godz. 10.00-18.00 Fotografia i filmy artystek z Iranu.

Wieczór autorski: Magda Zawadewicz 4.10, godz. 18.00 Wstęp wolny Księgarnia Polish Books 31 High Street, Ealing Broadway, W5 5DB

już wkrótce Seminarium Jak przetrwać kryzys ekonomiczny

Buch Birthday Antyparty 11.10, godz. 19.00-6.00 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Bilety: £12 (www.ticketweb.co.uk), polskie sklepy Wystawa fotografii: Damian Chrobak i

pn-sb, godz. 20.00, do 15 listopada Lyric Theatre, Shaftesbury Ave, W1V 7DH Bilety: £20-£49, rezerwacja: 0870 040 0046 Historia tragicznego miłosnego trójkąta oparta na noweli Jorge Luisa Borgesa pt. „The Intruder”. Wystąpi kompania muzyków i tancerzy flamenco.

Mark Rothko Tate Modern, Bankside, SE1 9TG Codziennie, 10.00-18.00, pt i sb do 22.00 Przedstawiciel nurtu color field painting. Jego płótna często pozostawały bez ram, zamalowywał podwinięte brzegi, przeważnie mocowane z tyłu blejtramu. Andy Warhol: Other Voices, Other Rooms The Hayward, Southbank Centre, SE1 8XZ Codziennie, 10.00-18.00, w pt. do 22.00 Bilety: £10

16 października, godz. 18.30-21.00 Hotel Ramada, Ealing, W5 3HN Koszt udziału: £10 Konieczna jest wcześniejsza rejestracja, aby otrzymać zaproszenie. Można jej dokonać za pośrednictwem maila: Joanna@targetaccounting.co.uk lub telefonicznie: 02084272413. UCHO, GARDŁO, NÓŻ 18.10, godz. 19.00 19.10, godz. 16.00 i 19.30 Sala Teatralna POSK 238-246 King Street, W6 0RF Bilety: £17 i £20 Krystyna Janda w monodramie, który powstał w oparciu o prozę Vedrany Rudan i opowiada o bratobójczych walkach, jakie dotknęły dwudziestowieczne Bałkany.

teatr La Clique

MegaYoga zaprasza: JAMINN NIGHT

do 2 lutego, czw-sb, pn i śr, godz. 20.00, nd. 18.00 London Hippodrome, Leicester Square, WC2H 7JH bilety: £10-£55, rezerwacja: 020 7907 7097 Melanż kabaretu, burleski, sztuki cyr-

25.10, godz. 21.00 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Bilety: £10 (www.ticketweb.co.uk, polskie sklepy), £13 Jamal (Miód i Frenchman); JAreX (Bakshish); BoB One (Rub Pulse).


22

3 października 2008 | nowy czas

czas na relaks

BA, BA, BlAck sheeP, cZ.2

» Tydzień temu zajmowaliśmy się takimi

mAnIA GoToWAnIA Mikołaj Hęciak

Wszystkie przepisy z poprzedniego tygodnia dotyczyły części zwanej best end of neck, co po polsku nazywa się comber. Nie jest to jedyna partia jagnięciny, jaką można wykorzystać. Przyjrzyjmy się teraz innym. Znacznie tańszą częścią jagnięciny jest mostek (ang. breast), który nie jest tak bardzo szlachetny jak best end of neck, może więc być bardziej otłuszczony, dlatego należy odpowiednio go oprawić, usuwając nadmiar tłuszczu. Średnio jedna pierś nie waży więcej niż kilogram. Tradycyjnym akompaniamentem do jagnięciny w tym kraju jest mięta, najczęściej stosowana jako sos. Ale w jednym ze wschodnio-angielskich przepisów mięta służy nawet za nadzienie piersi baraniej. Zaledwie po godzinie pieczenia możemy otrzymać smaczną, miętową roladę. Pozostańmy przy nadziewaniu, ale wykorzystując umięśnioną tylną część przylegającą do kręgosłupa. Z niej to otrzymuje się kotlety jagnięce. Do potrzeb nadziewania należy wykorzystać dość grubo cięte kotlety. Jednym z popularniejszych nadzień w kuchni południowej Anglii są wątróbki kurze z grzybami. Całość obtoczona jest na koniec w bułce tartej. Po pół godzinie pieczenia w piekarniku kotlety wyglądają jak chicken kiev, złoto-rumiane, z chrupiącą panierką. Nazwa przepisu to lamb portmanteau, która miała wziąć się z podobieństwa nadziewanego kotleta do dawnej torby podróżnej. Innym sposobem na nadziewaną baraninę jest wykorzystanie combra w całości, po usunięciu kości. Przykładem nadzienia może być farsz owocowy z suszonych moreli z dodatkiem tymianku. Z kolei mięso z nogi lub ramienia (shoulder), świetnie nadaje się do robienia rolad i pieczenia w całości. Jest też dobre na gulasz. Znalazłem jeden przepis na gulasz z niezbyt popularną obecnie kaszą jęczmienną. Podobno w szczelnie zamkniętym pojemniku potrawa ta może utrzymać świeżość do osiemnastu miesięcy. Noga cielęca może też być podzielona na kotlety. Delikatny kawałek mięsa wymaga tylko odpowiedniego usmażenia. Rodem z Oksfordu

specjałami jak „pieczona korona” czy „straż honoru” efektownie podane, by wzbudzić duże „wow”. Na tym jednak nie koniec improwizacji z jagnięciną w roli głównej. jest przepis na taki właśnie kotlet z pikantnym sosem z kaparami. A przygotowanie tego sosu jest tak samo nieskomplikowane jak i usmażenie kotletów. Dobry pomysł na szybką kolację. Warto też wspomnieć o marynowaniu mięsa. Nawet krótkie namoczenie w pikantnej marynacie poprawia smakowitość baraniny, nie mówiąc o pozostawieniu jej w marynacie na całą noc. Jedną z najprostszych receptur jest olej roślinny wymieszany z białym octem winnym, szałwią i rozgniecionym czosnkiem. Taka marynata może potem być podstawą do sosu, np. cebulowego – na małym ogniu gotujemy marynatę z posiekaną cebulą. Wykańczamy potem mąką i mlekiem, dodając goździk dla uszlachetnienia smaku.

ZAPIekAnkA Z rZeżuchą Na zakończenie tego jagnięcego przeglądu kulinarnego z południowo-wschodniej Anglii zatrzymajmy się dłużej nad zapiekaną z rzeżuchą. Ta roślina jest hodowana nie tylko w tej części Wielkiej Brytanii i nie tylko w odmianie, jaką znamy z Polski. Oprócz pospolitej drobnej odmiany o zielonych listkach, możemy spotkać i takie o różnych kształtach i bardzo ciekawych zabarwieniach liści. Pozwala to na wykorzystanie jej w celach dekoracyjnych. W obecnym przepisie potrzebujemy jednak rzeżuchę ogrodową, tą najpopularniejszą.

Na cztery do sześć porcji potrzebujemy: 500 g mielonej baraniny, 2 duże cebule, 2 wiązki rzeżuchy ogrodowej, (może być watercress), 2 łyżki suszonego oregano, 100 g mąki, 300 ml rosołu z kury lub z baraniny, 50 ml białego, wytrawnego wina, 25 g masła, sól i pieprz do smaku, pół litra mleka, 175 g sera Lancashire, gotowe płatki zielonej lasagne. Mięso podsmażamy na patelni wytapiając tłuszcz, którego nadmiar odlewamy. Dodajemy pokrojoną drobno cebulę i smażymy następnie 5 minut. Dodajemy rzeżuchę, oregano i 2 łyżki mąki. Po 1-2 minutach zaczynamy dodawać rosół i wino. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Doprowadzamy do wrzenia i potem bez przykrycia gotujemy powoli przez następne 45 minut. Mieszamy od czasu do czasu. W osobnym rondelku rozpuszczamy masło z pozostałą ilością mąki. Stopniowo dodajemy mleko, nieustannie mieszając, aż sos się zagęści. 1-2 minuty od momentu zawrzenia powinny wystarczyć, by sos nabrał gładkości. Zdejmujemy z ognia i dodajemy 100 g startego sera. Mieszamy aż ser rozpuści się w sosie. Doprawiamy do smaku. W dość głębokim naczyniu żaroodpornym układamy na dnie najpierw warstwę mięsa, potem sosu, potem płatki lasagne i tak na przemian. Po wierzchu posypujemy pozostałym serem. Pieczemy w temperaturze 1900C około 40 minut. Podajemy natychmiast bezpośrednio z naczynia. Smacznego!!!

Aloes (finansowy) lek na XXI wiek Dosłownie i w przenośni. Dosłownie, bo ta zielona roślina, czasami mylona z kaktusem, jest kuzynem czosnku i cebuli. Tutaj możemy zacząć się domyślać, jakie zdrowotne właściwości może posiadać. Już starożytni Egipcjanie, Grecy i Rzymianie używali aloesu do celów leczniczych. Jest on z pewnością środkiem pomagającym zwalczyć różne dolegliwości i uodpornić organizm. W przenośni, bo korzystanie z dobrodziejstw aloesu może wpłynąć także na nasze samopoczucie. Dzięki tej roślinie możemy również stać się niezależni finansowo. Myślę, że nie ma wśród czytelników „Nowego Czasu” osoby, która nie chciałaby osiagnąć niezależności finansowej. Nawet, jeśli dla każdego z nas oznaczać to może coś zupełnie innego. Do takich osób należę również ja, mama rocznego Frania. Po urodzeniu synka, postanowiłam nie wracać do pracy i sama zająć się jego wychowaniem. W tym wszystkim dzielnie pomaga mi mój mąż, na którego barkach spoczęło utrzymanie naszej rodziny. Chcę jednak mieć swój wkład do domowego budżetu. Dlatego okazją dla mnie było przyłączenie się do największego na świecie producenta i dystrybutora – uprawiającego na swoich ekologicznych farmach w Teksasie setki hektarów pól aloesowych – Forever Living. Firma ta nie obiecuje kokosów, ale dobre samopoczucie dla stosujących produkty na bazie aloesu, a dla wytrwałych współpracowników – niezależność finansową. Jak każdy biznes, wymaga to pewnego wysiłku i wytrwałości. Na pewno jest to świetna możliwość na dodatkowy dochód w rodzinie, a dla wielu, których poznałam, jest to praca na pełny etat. Niezależność finansową osiągam małymi kroczkami. Szukam osób, które są uczciwe, nie boją się ciężkiej pracy i chętnie podejmą wyzwanie bycia własnym szefem. Osoby zainteresowane dodatkowym źródłem dochodu i pracą na własny rachunek proszę o kontakt:

Anna Wyleżyńska Independent Distributor of Forever living Products Tel: 07725742192 e-mail: awpm_2@yahoo.co.uk

Nowe punkty dystrybucyjne Nowego Czasu Od kilku tygodni „Nowy Czas” jest również dostępny w czterdziestu specjalnych skrzynkach, rozmieszczonych przy głównych stacjach metra w Londynie oraz przed niektórymi polskimi parafiami.


|23

nowy czas | 3 października 2008

czas na relaks sudoku

średnie

łatwe

3

2

5

1 4

6 5 9 6 2 1 4 3 1 7 5 6 3 2 5 4 7 1 8 3 2 9 8 2 7 8 4 1 7 1 5

trudne

1 9 2 3 5 6 8 6 5 2 1 8 1 5 8 6 9 5 2 8 7 7 9 4 1 1 3 7 4 9 8 1

8 6

2 4

5

7 3

2

7 1 6

3 5 7 1 7 5 8 3

3 7

4 2 4 2 3

6 9

krzyżówka

horoskop

BARAN 21.03 – 19.04 Czeka Cię zburzenie starego związku/relacji. Towarzyszyć temu będą silne emocje, doprowadzi to jednak do tego, iż będziesz mógł zobaczyć siebie i innych, takimi jakimi są naprawdę. W pracy może zapanować nie najprzyjemniejsza atmosfera, w której będą tworzyć się zwalczające siebie nawzajem fronty.

BYK

20.04 – 20.05

Koniec tygodnia to będzie czas przemyśleń – dobrze zrobiło by Ci zatem wyciszenie umysłu i kontakt z naturą. Sprzyja to nabraniu dystansu – a dystans daje możliwość ujrzenia rzeczy z wielu punktów widzenia. W najmniej oczekiwanym momencie pojawi się pewna osoba z przeszłości, którą kiedyś darzyłeś ogromnym uczuciem.

NIĘTA BLIŹ 21.05 – 21.06

W uczuciach w tym tygodniu da znać o Tobie Twoja wewnętrzna wrażliwość. Jest ona czymś naprawdę wspaniałym, bo dzięki niej szerzej widzisz świat a zwłaszcza innych ludzi, łącznie z tym, czego doświadczają. Więc ważną lekcją, jaką masz do odrobienia jest to, by nauczyć się chronić tą delikatną, wrażliwą w Tobie część poprzez tak zwane samookreślenie. Uważaj na portfel i dokumenty, możliwe, że wreszcie ktoś odda Ci pożyczone pieniądze.

RAK 22.06 – 22.0

Na emocjonalnej płaszczyźnie chyba mocno dały Ci się we znaki jakieś dotychczasowe stresy. Chwilami być może czujesz, że masz już wszystkiego dość. Pozwól więc sobie na chwilę wytchnienia – masz do tego prawo – a odpoczynek emocjonalny naprawdę dobrze Ci zrobi. Odpuść więc sobie jakieś spotkanie, nie bierz udziału w rodzinnych utarczkach.

LEW 23.07 – 22.08

Emocjonalnie wydajesz się być czymś zmartwiony, coś jakby „leżało” Ci na sercu. Popatrz może z innej strony na to, czego doświadczasz a może nagle okaże się, że „wąż w trawie, którego się bałeś jest kawałkiem sznurka”. Możesz bez zmartwień kroczyć własną ścieżką i robić swoje. Jeśli już zakochasz się podczas tych wakacji, nie będzie to raczej relacja na dłuższą metę.

PANNA 23.08 – 22.09

W uczuciach tydzień ten przyniesie Ci początek czegoś nowego. Często nowa droga zaczyna się tam, gdzie zdajesz sobie sprawę, że jesteś kompletnym ignorantem i chcesz coś z tym zrobić. Uczucia są jak wielki ocean, więc podejdź do niego jak Krzysztof Kolumb. Stań się odkrywcą i odnajdź w tym oceanie nieznany dotąd Tobie świat.

GA WA 23.09 – 22.10

W emocjach tydzień ten obdarzy Cię jakąś miłą niespodzianką, która sprawi Ci wiele przyjemności. Może to być każde z tych zdarzeń, które napawa Cię optymizmem i sprawia, że radośnie widzisz świat. Jest bowiem niedaleko osoba, z którą masz szansę stworzyć bliższą relację/związek. Zwróć jednak uwagę, kto w tym związku próbuje silnie kontrolować i porozmawiajcie o tym.

SKORPION 23.10 – 21.11

ZIOROŻEC

KO 22.12 – 19.01

Nie porównuj siebie, czy najbliższych swemu sercu osób z innymi. Każdy jest jedyny i niepowtarzalny. Pamiętaj, by dzielić się swym wnętrzem z bliską Ci osobą, która pojawi się podczas tych wakacji na Twojej drodze. W związku/relacji tej może nastąpić rozpad, jednak pamiętaj, że po burzy wychodzi słońce i pojawia się tęcza.

NIK WOD 20.01 – 18.02

Doświadczysz uczuć, które sprawią, że poczujesz się inaczej niż zwykle. Czasami przecież jedno miłe słowo, komplement, który padnie z tych „właściwych” ust zmienia barwy otaczającego świata na bardziej odświętne. Czas uwolnić swój umysł od poprzedniego związku.

Na swojej drodze duchowego rozwoju będziesz miał szansę w nadchodzących dniach doświadczyć uczucia pełni. Być może już w Twoim życiu jest ktoś, z kim się świetnie rozumiesz. Drugi człowiek jest dla nas niczym zwierciadło, w którym przegląda się nasza dusza. Zbliża was to, co macie wspólnego.

W uczuciach w tym tygodniu prawdopodobnie doświadczysz czegoś, co określić można mianem emocjonalnej wypłaty. Ludzie na ogół odwzajemniają się tym, co im dajesz. Jeśli jesteś miły i szanujesz ich, oni też obdarzą Cię szacunkiem i będą dla Ciebie mili. Niby to takie proste i banalne, jednak, gdy ktoś Cię źle potraktuje, masz do niego żal, a nie pamiętasz tego, że wcześniej mogłeś być do tej osoby oschły i opryskliwy.

Jeśli chodzi o sprawy emocjonalne to w tym tygodniu możliwe, że czeka Cię jakaś ważna rozmowa. Ale nie obawiaj się, bo możesz sporo na niej zyskać, przekonując swojego rozmówcę czy rozmówców. Aby być skutecznym musisz umieć wykorzystać wszystkie swoje atrybuty. W pracy w tym tygodniu postaw na wytrwałe dążenie do celu, gdyż jest to najskuteczniejsza droga do sukcesu.

LEC STRZE 22.11 – 21.12

BY

RY 19.02 – 20.03


24|

3 października 2008 | nowy czas

ia Ogłoszen ramkowe . już od £15 TANIO  NIE! I W YGOD ą! rt Zapłać ka

jak zamieszczać ogłoszenia ramkowe?

KSIĘGOWOśĆ FINANSE

URODA

PAZNOKCIE akryl, żel, manicure, pedicure HENNA z regulacją, depilacja woskiem. Rozliczenia self-employed Zwroty podatku (szybko!) Rozliczenia zaległe, porady Rejestracje i zamykanie firm NIN, CIS, CSCS, Benefity

Przyjmuję w domu, w Londynie, Greenford. Pięć lat doświadczenia.

EALING: 0208 998 1121 STRATFORD: 0208 519 1320 www.taxpol.ltd.uk

POLSKI  KSIĘGOWY www.polskiksiegowy.com

MALUJĘ PORTRETY Z NATURY LUB FOTOGRAFII Akwarela – £100.00 Akryl – £150.00 Olejny – £200.00

prosimy o kontakt z

Działem Sprzedaży pod numerem 0207 358 8406 ogłoszenia komercyjne

komercyjne z logo

do 20 słów

£15

£25

do 40 słów

£20

£30

WRÓżKA SAMIRA Z EGIPTU mówiąca po polsku Wróży z kart tarota, z ręki, ze zdjęcia. Zdejmuje klątwę, urok i odwraca złe fatum. Pomoże Ci we wszystkich problemach, wyprowadzi Cię z labiryntu. Daj sobie pomóc.

TEL. 0788 415 5281 0208 578 7787

Tel. 02088265102 TEL. 07915673769 polskiksiegowy@polskiksiegowy.com

USŁUGI KOMPUTEROWE

www.zojka.com PROFESJONALNE FRYZJERSTWO strzyżenia damsko-męskie, baleyage, pasemka, trwała ondulacja, fryzury okolicznościowe. Iza West Acton, Tel. 0786 2278729

ZDROWIE

TRANSPORT PRZEPROWADZKI ARCHITEKT REJESTROWANY W ANGLII WYKONUJE PROJEKTY: lofts extensions, full service – planning application, building control notice. TEL.: 0208 739 0036 MOBILE: 0770 869 6377

NAPRAWA KOMPUTERÓW I LAPTOPÓW WYWÓZ śMIECI przeprowadzki, przewóz materiałów i narzędzi. Pomoc drogowa, auto-laweta, Złomowanie aut – free

Bóle kręgosłupa,stawów, nerwobóle Wizyty domowe MAŁGORZATA Tel:0793 338 8935

LABORATORIUM  MEDYCZNE: THE PATH LAB

Instalacja, konfiguracja internetu i sieci. Pomoc i doradztwo DAREK TEL.: 0752 534 7812

TRANSPOL tel. 0786 227 8730 lub 29 ANDRZEJ

Profesjonalne ustawianie, usuwanie zakłóĶceń, systemy CCTV, sprzedaż polskich zestawów: 24h/24h, 7d/7d. Anteny telewizyjne.

HL-COMPUTER SERvICE Profesjonalne usługi informatyczne Naprawy, modernizacje usuwanie wirusów, reinstalacja Windows, instalacje internetu. Konfiguracja routerów Odzyskiwanie danych Drukowanie wizytówek Projektowanie www Sprzedaż komputerów

Polskie ceny Tel. 0751 526 8302

Technik-Informatyk Olgierd 07961222932

FIZJOTERAPIA, MASAż LECZNICZY

724 SEvEN SISTERS RD LONDON N15 5NH

ROZLICZENIA PODATKOWE £40.00 za rozliczenie i ani pensa więcej Świadczymy także inne usługi księgowe. Dojazd do klienta. BCH ACCOUNTING, 33 HANGER LANE, W5 3HJ EALING, POKÓJ 16 (parter).

Pomoc drogowa i autoholowanie 24 godz./7 dni w tygodniu

Nie czekaj! Dzwoń! TEL. 0208 826 5074

Kompleksowa obsługa LTD od rejestracji do rozliczenia VAT, payroll – lista płac, rozliczenia kontraktorskie, statutory account, Doradztwo finansowo-prawne Tax return, benefity

AUTO-ZŁOMOWANIE Za każde auto płacimy od £50,00 do £100,00 Załatwiamy wszystkie formalności w DVL Auto odbieramy od klienta.

TEL. 0759 230 4530 Monika Tel. 0783 541 2859

Office 018 Ealing House 33 Hanger Lane, Ealing W5 3HJ Office 4, 125 The Grove Stratford E15 1EN

USŁUGI RÓżNE

ABY ZAMIEśCIĆ OGŁOSZENIE RAMKOWE

ANTENY SATELITARNE Jan Wójtowicz

www.hl-computerservice.com www.hl-shop.com

Kompleksowe badania krwi, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową (HIV – wyniki tego samego dnia), EKG, USG.

WRÓżKA SEBILA przepowie Ci przyszłość, wskaże Ci szczęśliwą gwiazdę, która będzie oświecała Twoją ścieżkę życiową.

TEL: 020 7935 6650 lub po polsku: Iwona – 0797 704 1616

Wróży z kart tarota i z ręki. Zdejmuje złe fatum.

25-27 Welbeck Street London W1G 8 EN

TEL. 0798 855 3378

OGŁOSZENIA  0207 358 8406

BOGUSŁAW: 0208 9989047 0772 891 6271

BIURO KSIĘGOWE Zwrot podatków Pełna księgowość dla SE/LTD Wnioskowanie o rezydenturę N.I.N, C.I.S., C.S.C.S. Benefity 162D HIGH STREET HOUNSLOW TW3 1BQ TEL.: 0208 814 1013 MOBILE: 07980076748 info@omegaplusltd.co.uk

RESTAURACJA (przy polskim kościele) 2 WINDSOR ROAD, EALING, LONDON W5 5PD 0793 171 3066 od poniedziałku do czwartku 10.00 – 15.00

piątek sobota 10.00 – 23.00

niedziela 09.00 – 23.00

ZAPRASZAMY!!!


|25

nowy czas | 3 października 2008

ogłoszenia

HeLpDesK operaTiVe

job vacancies Mężczyzna niepełnosprawny 59 lat, poszukuje pani na niedzielę rano (3 godz.). Doświadczona nurse Doświadczenie w domu starców i referencje wymagane LonDyn, se21 TeL.: 0778 535 0220

Location: WOLVERHAMTON, WEST MIDLANDS Hours: UP TO 56 PER WEEK, FRIDAY-MONDAY, 5:30PM-7:30AM Wage: UP TO £17,000 PER ANNUM Work Pattern: Days , Evenings , Nights , Weekends Employer: Pertemps (Industrial Division) Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY

Description: IT experience is preferred but not necessary, knowledge of industrial and care industries are also preferred. Second language is an advantage especially if it is Polish. Duties are responding to client queries via telephone and email regarding a vacancy and scheduling matters. Working hours will include nights and weekends. This vacancy is covered by the Working Time Regulations. For advice on this regulation call ACAS or download “Your Guide to the Working Time Regulations” from the BERR website Your guide to the Working Time Regulations: sections 1 - 4.

How to apply: You can apply for this job by telephoning 07989 345625 and asking for Sanjiv Patel. poLisH speaKinG TeacHinG assisTanT Location: COVENTRY Hours: MORNINGS ONLY Wage: PAY TO SCALE Work Pattern: Days , Term-Time Employer: Just Teachers Employer: Refjt01 Closing: Date06/10/2008 Pension: No details held Duration: TEMPORARY ONLY

Description: Teaching Assistant required for a Primary school in a fantastic location. You will be required to work one to one with a Polish speaking student in year 4, translating core subjects of English & Maths. Mornings only. The ideal candidate will have previous experience of working as a Teaching Assistant within UK schools, and must be fluent in both Polish & English. NVQ Level 2, though not essential, would give you an excellent chance of securing this

position. Justteachers is an employment business and agency. This vacancy is being advertised on behalf of Just Teachers who are operating as an employment business. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Amanda Byrom at Just Teachers, Unit 16-17 Ensign Bus Centre, Westwood Way, Westwood Business Park, Coventry, West Midlands, CV4 8JA, or to abyrom@justteachers.co.uk.

Disclosure expense will be met by employer. Apply online www.warwickshire.gov.uk or obtain application form from the school, telephone: 01788542203 How to apply: You can apply for this job by obtaining an application form from, and returning it to St Maries School at Warwickshire County Council (Schools), HR Service Ctr. Wedgnock House, Wedgnock Lane, WARWICK, CV34 5AP. creDiT conTroLLer

poLisH speaKinG oFFice aDMinisTraTor Location: DONCASTER, SOUTH YORKSHIRE Hours: 40 HOURS PER WEEK, 5 OVER 7 DAYS, BETWEEN 9AM-6.30PM Wage: MEETS NMV + BONUS Work Pattern: Days , Evenings , Weekends Employer: One Call Insurance Pension: Pension available Duration: PERMANENT ONLY

Description: Applicants must speak fluent Polish as they will have to translate policy wording and insurance cover for our Polish speaking customers. No previous experience is required as full training will be provided. You will have excellent communication skills and have basic computer skills. The main part of the role will be translating insurance policy documents. Other duties include face to face and telephone reception tasks, assisting with basic sales and administration enquires relating to motor insurance. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01302 554014 and asking for Karen Spooner. care HoMe ManaGer Location: PENRHOS PWLLHELI, GWYNEDD Hours: 35 PER WEEK OVER 7 DAYS OVER 24 HOURS Wage: £26,000 - £28,000 PER ANNUM Work Pattern: Days , Evenings , Nights , Weekends Employer: Polish Housing Society Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY

Description: Must be a qualified RGN, with previous management experience in a similar setting. RMA or NVQ Level 4 in Care Management is desirable. Knowledge of Polish or Welsh is desirable. Must understand national minimum standards and CSSIW regulations. Working in a 44-bedded care home for the elderly. We are well established with a good reputation for providing high standards of nursing and residential care to elderly Polish and Welsh residents. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. Disclosure expense will be met by employer. Send a CV to Mr Drewenski either by e-mail to phs@btconnect.com , or by post. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Mr Drewenski at Polish Housing Society, Penrhos, Pwllhelli, Gwynedd, LL53 7HN, or to phs@btconnect.com.

TeacHinG assisTanT LeVeL Location: RUGBY WARWICKSHIRE Hours: 20 PER WEEK Wage: £6,071 PER ANNUM Work Pattern: Days , Term-Time Employer: Warwickshire County Council (Schools) Closing Date: 01/10/2008 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY

Description: Required as soon as possible, to join the happy and supportive team at this successful school. You will preferably have Early Years NVQ level 2 or equivalent knowledge or qualifications. As well as having an excellent command of the English language, you should have an additional language, preferably Polish or Portuguese. Term time only. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure.

Location: MANCHESTER Hours: 37.5 hours over 5 days Wage: £19,000 Work Pattern: Days Employer: BTG Recruitment Ltd. Employer: Ref14564 Closing Date: 23/10/2008 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY

Description: I am currently searching for an outstanding individual with impressive language skills. The candidate will be able to communicate in French, Polish and English and be chasing debt with a value over £3 million in a corporate environment. If you are a polished performer with a desire to make a real impact then give me a call. For an more information please contact Neil Jones BTG Recruitment on 0161 236 5503 How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Deborah Rosenblum at BTG Recruitment Ltd., The Boardwalk, Lower Ground, 21 Little Peter Street, Manchester, Lancs, M15 4PS, or to manchester@btgrecruitment.com. one To one TeacHinG assisTanT Location: BOSTON, LINCOLNSHIRE Hours: 10 PER WEEK MONDAY TO FRIDAY TERM TIME ONLY Wage: £3,615 - £4,032 PER ANNUM Work Pattern: Days Employer: Lincolnshire County Council Employer: Refnone Closing Date: 01/10/2008 Pension: No details held Duration: TEMPORARY ONLY

Description: Required to support a hearing impaired child in the mainstream classroom. Knowledge of Polish would be an advantage and BSL Level 1 would also be desirable. The post is temporary subject to the needs of the child. St. Thomas' C.E. Primary School, Wyberton Low Road, Boston, Lincs, PE21 7RZ. Successful Telephone (01205) 362860 How to apply: You can apply for this job by obtaining an application form from, and returning it to St Thomas CE Primary School at Lincolnshire County Council, Mouchel HR Team, PO Box 523, Lincoln, Lincolnshire, LN1 1GH, or to jobs@nelincs.gov.uk.

Z u I ¶ ÎI I IÅ

[ I Sз ÒÎ r ¶ÒÐ\ ¶Î i ¶ÒI ¶i I b S±N ±I[r¨ EIbÒÎ b I±ii±¶ bÍ [i 4i±Í [i

0800 093 1114 u ± I[ i ±IbÐ ¶ Å


26|

3 października 2008 | nowy czas

port JERZy ENgEl

CZłONEK ZARZąDU PZPN

Walka kilku osób Trybunał przy PKOl wprowadził do PZPN kuratora. Co Pan na to?

Jest to przede wszystkim wielkie zaskoczenie i wielki niesmak z tego względu, że PZPN po wielu perturbacjach ogłosił w końcu dzień wyborów, zbiera wszystkie dokumenty niezbędne dla kandydatów na prezesa i wyglądało, że wszystko jest pomału czyszczone. Tymczasem taka decyzja na dzień przed zakończeniem składania deklaracji wspierających poszczególnych kandydatów powoduje wiele niedomówień i podejrzeń, zupełnie niepotrzebnych w tym momencie. Skąd to się nagle wzięło, bo przecież teza o notorycznym łamaniu prawa i statutu przez PZPN zdaje się być trochę naciągana?

Od dawna wysnuto tezę, że skoro nie ma trzech członków zarządu, to trzeba go uzupełnić, a jak się nie uzupełni, to zarząd działa niezgodnie z prawem. I teraz nagle okazało się, że jest to tak poważna sprawa, że trzeba ją w ten sposób rozwiązać. Tym bardziej dziwne jest, że są to ci sami ludzie, którzy wcześniej doradzali ministrowi Lipcowi i sprowadzeni zostali przez poprzedniego kuratora, pana Ruskę. Można powiedzieć, że ta sama grupa osób walczy z inną grupą osób i to wszystko dzieje się na oczach całej Europy. Nie chciałbym być w skórze tego, kto podejmie jakąś decyzję mogącą potem skutkować wykluczeniem Polski z gier w eliminacjach do MŚ, a może i poważniejszymi konsekwencjami.

Redaguje Daniel Kowalski d.kowalski@nowyczas.co.uk

Zarzutów pod adresem PZPN w ostatnich latach było wiele, ale teraz wydawałoby się, że jest coraz lepiej, a jak może zostać odebrana taka interpretacja zarzutów w oczach FIFA czy UEFA?

Patrzę na to wszystko od strony szkoleniowej i dobra polskiej piłki, i aż boję się przewidywać, jakie mogą być tego konsekwencje. Myślę, że osoby, które podjęły taką decyzję, nie wiedzą, jak jesteśmy postrzegani w Europie i jak bardzo teraz monitoruje się wszystko, co dzieje się w naszej piłce nożnej. Paradoksalnie taka decyzja może opóźnić nowe wybory w związku, gdyż jeśli UEFA zmusi do wycofania kuratora, to zarząd pozostanie stary, a termin ucieknie?

Tym razem zarząd nie został zawieszony, jest tylko decyzja o wprowadzeniu kuratora. Kurator ma współdziałać, a nie zastępować zarząd. To niezrozumienie powoduje, że pan Zabłocki zaczął w związku od

takich decyzji, które nie są w jego gestii i to jest bardzo niezrozumiałe. Co zatem z wyborami?

To też jest dziwne, bo skoro mamy w końcu termin 30 października, to nagle kurator przesuwa ten termin jeszcze dalej i co więcej, nie ma umocowania, aby zwołać Walny Zjazd PZPN, a tym bardziej ustalać nowy termin wyborów. Jeśli ten termin zostanie jednak przesunięty, to przecież mandaty członkom związku wygasną?

Wróble ćwierkają, że zrobiono to w poniedziałek, bo we wtorek upłynął termin składania głosów dla poszczególnych kandydatów, a okazało się, że nie wszyscy kandydaci uzyskali 15 głosów poparcia. I to jest najbardziej przykre w tym wszystkim, że kilka osób walczy ze sobą, a i kluby, i piłkarze, i my wszyscy możemy na tym stracić.

Rozmawiał: Ryszard Drewniak

„Prezent” ministra Drzewieckiego dla PZPN:

Kurator wstrząsowy Dariusz Jan Mikus

Na dzień przed zamknięciem listy kandydatów na stanowisko przyszłego szefa PZPN ogłoszono wiadomość o wprowadzeniu do PZPN kuratora. Czy Michał Listkiewicz mógł dostać od ministra Drzewieckiego lepszy prezent?

Kuracja wstrząsowa nie wyjdzie polskiej piłce na dobre, gdy będzie jedynie zagrywką pod publiczkę. Wszelkie spekulacje na temat konsekwencji tego kroku prowadzą do wniosku, iż jest to działanie wielce ryzykowne, wręcz graniczące z chodzeniem po linie. Bez względu na restrykcyjne decyzje, jakie zapadną na poziomie FIFA i UEFA, wiadomość o wprowadzeniu kuratora jest bodaj najbardziej wymarzonym prezentem dla Michała Listkiewicza – gdy tylko sytuacja wróci do „normy”, to natychmiast pan Michał będzie miał do dyspozycji kilka dodatkowych miesięcy władzy, które przeznaczy na powolne przygotowania do „kolejnych, demokratycznych wyborów”. Wprowadzenie kuratora do PZPN było decyzją, której domagaliśmy się już od lat! Ale wprowadzenie jej akurat teraz to nie tylko szok w strukturach polskiej piłki, ale także wyraz skrajnej nieodpowiedzialności, a – w perspektywie najbliższych miesięcy – może nawet i głupoty. Gdy oglądam w telewizji Listkiewicza, który mówi, że nadal zajmuje się organizacją Euro 2012 i ma zapewnienie od ministra Drzewieckiego, że nie będzie zmian w sztabie przygotowań do tej imprezy – to czuję się niczym facet robiony w balona. To jak to jest, panie ministrze Drzewiecki? Skoro Listkiewicz w PZPN był na tyle „be”, że konieczne było wprowadzenie do związku kuratora, to dlaczego ten sam Listkiewicz liderujący organizacji Euro 2012 jest już „cacy”? Prawda, że jest to nieco dziwna konstrukcja logiczna? To zupełnie tak, jakby sprzedając zepsute jaja, wystawił pan reklamę z napisem: „Jajeczko częściowo nieświeże”... W polskiej piłce niespodziewana wiadomość wzbudziła skrajne odczucia. Jan Tomaszewski twierdzi, że jest to jeden z największych dni w historii polskiej piłki. — Od lat namawiałem do „wariantu Putina”, czyli do rozwalenia tego wszystkiego do zera. Za kilka lat będziemy dumni z naszej piłki, ale już z nowymi ludźmi i sensownym zarządem. To nie był problem usunięcia Listkiewicza, ale ludzi z jego otoczenia. Marzenie Tomaszewskiego się spełniło. Te-

raz „Tomek” twierdzi, że po rychłym spotkaniu ministra sportu z Platinim i przedstawieniu dowodów obciążających władze PZPN, żadne restrykcje nam grozić nie bedą. Ale to rodzi inne pytanie. Skoro minister Drzewiecki jest w posiadaniu informacji o przestępczej działalności szefów związku, to dlaczego nie wysłał stosownego zawiadomienia do Prokuratury. Prawda, że to dziwne...? Skoro dla ministra Drzewieckiego liczy się niemal drakońskie przestrzeganie prawa w polskim sporcie, to rodzi się pytanie: od kiedy tego prawa broni? Czy pan minister nie pamięta, dlaczego wcześniej nie popisał się taką konsekwencją w działaniu na rzecz zwalczania patologii w futbolu? Skoro kontrola do PZPN wysłana została na początku sierpnia, a afera w polskiej piłce jest medialnie znana od kilku lat, to co robiło ministerstwo przez poprzednie miesiące? Czy ta gra jest czysta, skoro tego samego dnia rano – jak przyznał na konferencji prasowej minister – obaj z Listkiewiczem pokazali się w znakomitej komitywie na budowie stadionu, a już wtedy Drzewiecki wiedział o skierowaniu wniosku przeciw PZPN, zaś Listkiewicz – jak stwierdził prezes PZPN – nie miał o tym pojęcia. Tak się chyba takich spraw nie załatwia, by potem mówić o uczciwości aż do bólu. Zdaniem Antoniego Piechniczka, poniedziałkowa decyzja Trybunału Arbitrażowego – co organ PKOl uczynił na wniosek Ministerstwa Sportu – jest wielce ryzykowna. Zasadnicze pytanie to kwestia, dlaczego na takie posunięcie zdecydowano się niemal w przeddzień wyborów w PZPN – a dokładnie w przeddzień zamknięcia listy kandydatów...? A ryzykujemy sporo – szczególnie w kwestii wykluczenia z rozgrywek FIFA i UEFA oraz organizowania Euro 2012. Dominująca w kuluarowych rozmowach wersja, iż ma to być gwarancją wyłonienia odpowiednich władz związku, jest „dość niemądra”. Bo też skąd mamy wiedzieć, że kolejni kandydaci będą lepsi – co piszę w kontekście grona wyłaniającego w głosowaniu

przyszłego prezesa PZPN. Skoro PZPN jest zepsuty – to niech minister zrozumie, iż zepsuty jest cały związek, czyli jego struktury i procedura, a w końcu i delegaci, którzy wybrali tak fatalny zarząd. Jeśli to właśnie miał minister Drzewiecki na myśli, to sensowne jest pytanie, dlaczego roztrwonił tak wiele czasu, nie podejmując wcześniej stosownych kroków prawnych!!? Wstawienie do PZPN kuratora właśnie teraz jest daniem zarządowi do ręki oręża, o jakim wcześniej nie mógłby marzyć. Teraz każde niepowodzenie sportowe – już nawet nie karne wyeliminowanie ze struktur światowych federacji czy przegranie meczów walkowerem – będzie szło na konto aktualnie nam panującej ekipy rządowej. Kolejne pytanie to kwestia, czy wyrok nie będzie skutecznie zaskarżony. Tu chodzi o stosowne przepisy regulaminu Trybunału, czyli: (§33) 1. Sekretarz Trybunału doręcza pozew stronie pozwanej z wezwaniem do złożenia odpowiedzi na pozew w terminie 14 dni od daty jego doręczenia. (§34) 2. Kto ma interes prawny w tym, aby sprawa została rozstrzygnięta na korzyść jednej ze stron, może w każdym stanie sprawy, aż do zamknięcia rozprawy przystąpić do tej strony (interwencja uboczna). Kontekstu pierwszego paragrafu nie trzeba nikomu tłumaczyć, a w wypadku drugiego pełne uprawnienia do wystąpienia w sprawie miała np. Ekstraklasa SA. Czy dano jej do tego szansę? I nie chodzi tu wcale o szukanie przez nas argumentów na korzyść PZPN, lecz o wątpliwą wartość prawną orzeczenia. Reasumując, dobrymi chęciami to wybrukowane jest piekło, nieobecny w rozgrywce (przed sezonem – minister) zazwyczaj nie ma racji – a to zwykle prowadzi do wylania dziecka razem z kąpielą. Ten spektakularny ruch trzeba było zrobić dużo wcześniej, ale nie teraz!! Zrozumie to wiele osób, obserwując już za kilka miesięcy uśmiechniętą twarz (znowu) prezesa Michała Listkiewicza...


|27

nowy czas | 3 października 2008

sport BirminGham

LiGa 5

piłKa nożna

Grad bramek Daniel Kowalski

Piłkarze ligi w Birmingham nie zwalniają tempa. O ile mecze w grupie B były w miarę wyrównane, w grupie A aż trzy z czterech spotkań zakończyły się wynikami dwucyfrowymi. Bez wątpienia wpływ na taką bramkostrzelność miała deszczowa aura. Niestety to tylko jeden z „atutów” takiej pogody. Piłkarzom na śliskiej nawierzchni utrzymać się było bardzo trudno, a dla kilku z nich udział w meczu zakończył się kontuzją. Sytuacja była na tyle poważna, że na obiektach Aston Villi pojawił się nawet ambulans. Wydarzeniem trzeciej rundy spotkań było zwycięstwo Brummy Poles nad Galacticos. Aktualny lider grupy A rozgromił rywala aż 27:0, co jest najwyższym zwycięstwem w historii ligi. W trzech dotychczasowych meczach zespół ten strzelił już pięćdzie-

siąt sześć bramek, tracąc przy tym zaledwie cztery. Tak wyśmienitym bilansem nie może się poszczycić żadna z ekip tej ligi. Największy udział w dotychczasowym sukcesie Brummy Poles mają Paweł Stępień oraz Adam Nowaliński, którzy są autorami blisko połowy strzelonych goli. Wyniki III kolejki w grupie A: Imra – Re-United 16:2 (Bramki: Rzepa 9, Ożga 3, Grabski 2, Orsztynowicz, Bałuski 1 – Maciukiewicz, Zyga), Vitamin Shop – FC Revolution MOPS 4:2 (Jaroszewski 2, Kwiatkowski, Kokot – Domagała, Glazer), La Passion – Szerszenie 6:10 (Clarke 2, Zasada 2, Kulig, Kozik – Kurowicki 5, A.Koziel 3, Uram, Bury), Galacticos – Brummy Poles 0:27 (Stępień 10, Nowaliński 5, Urbaniak 3, Kokociński 3, Krawiec 2, Kalejta 2, Pączka, Rybicki – samobójczy). 1. Brummy Poles 2. Imra 3. Szerszenie 4. Vitamin Shop 5. FC Revolution 6. La Passion 7. Re-United 8. Galacticos

3 3 3 3 3 3 3 3

9 9 6 6 3 3 0 0

LiGa anGiELSKa

Niespodzianka w Londynie Wyniki III kolejki w grupie B: Bad Boys – The Patriots PL 0:4 (Dyrda 2, Bernaś, Trocki), FC Serwis GSM – Białe Orły 6:2 (Szymczak 4, Nowiński, Zapór – Sienkiewicz, Czarnecki), No Name – Magna Redditch FC 1:8 (Szumlański – Kapciuch 3, Panaśko 2, Wolak 2, Drozd), PL Squad – Furious 8:3 (Kielczewski 2, Lehman 1, Królikowski 2, Bobkiewicz 3 – Jaśkiewicz 2, Jędrzejczak). 1. Magna Redditch 3 2. FC Serwis GSM 3 3. PL Squad 3 4. The Patriots PL 3 5. Białe Orły 3 6. Furious 3 7. Bad Boys 3 8. No Name 3

9 9 6 6 3 3 0 0

Najlepsi strzelcy: 15 bramek – Paweł Stępień (Brummy Poles), 12 – Piotr Szymczak (FC Serwis GSM), Tomasz Rzepa (Imra), 11 – Adam Nowaliński (Brummy Poles), 8 – Marcin Gawlński (Szerszenie), Tomasz Kielczewski (FC Squad), Grzegorz Panaśko (Magna Redditch FC), Nikodem Kurowicki (Szerszenie).

Daniel Kowalski

Porażka Arsenalu Londyn na Emirates Stadium to największa niespodzianka szóstej rundy spotkań Premier League. Podopieczni Arsene Wengera ulegli przed własną publicznością beniaminkowi z Hull 1:2! Warto zaznaczyć, że była to dopiero druga przegrana Arsenalu na nowym stadionie. W tym czasie na Emirates Stadium Kanonierzy rozegrali dokładnie sześćdziesiąt spotkań. Polskich kibiców najbardziej interesował pojedynek Manchesteru United z Boltonem. W obu klubach występują bowiem reprezentanci Polski. Tomasz Kuszczak (MU) tym razem usiadł na ławce rezerwowych, a Euzebiusz Smolarek (Bolton) pojawił się na boisku dopiero w 74. minucie. Mecz zakończył się triumfem Czerwonych Diabłów 2:0, ale Euzebiusz Smolarek nie wykazał się niczym szczególnym. W derbach Liverpoolu górą byli podopieczni Rafaela Beniteza, którzy każdego roku są stawiani jako główny faworyt do mistrzowskiej korony. Pewne zwycięstwo odniosła również Chelsea, która wraz z Liverpoolem otwiera ligową stawkę.

piłKa nożna

Trwa wykupywanie kolejnych klubów Premier League. Po Manchesterze City, którego właścicielem zostało konsorcjum arabskie, tym razem przyszedł czas na Newcastle United. Przed niespełna dwoma tygodniami dotychczasowy właściciel Mike Ashley zdecydował się na sprzedaż całego pakietu akcji tego klubu. Wszystko wskazuje na to, że klub ze St. James Park znajdzie się w rękach konsorcjum z Nigerii, które zaproponowało cenę 350 milionów funtów. Ponadto nowy właściciel zobowiązuje się zainwestować zaraz po przejęciu klubu kolejnych sto milionów! Jak na razie „Sroki” zajmują przedostatnie miejsce tabeli, a do ostatniego Tottenhamu dzielą ich tylko dwa oczka. Wyniki VI kolejki: Wigan Athletic – Manchester City 2:1, FC Portsmouth – Tottenham Hotspur 2:0, Arsenal Londyn – Hull City 1:2, Newcastle United – Blackburn Rovers 1:2, Fulham Londyn – West Ham United Londyn 1:2, Manchester United – Bolton Wanderers 2:0, Stoke City – Chelsea Londyn 0:2, FC Middlesbrough – West Bromwich Albion 0:1, Aston Villa Birmingham – FC Sunderland 2:1, Everton Liverpool – Liverpool 0:2. Zestaw par VII kolejki: Wigan – Middlesborough, WBA – Fulham, Sunderland – Arsenal, Manchester City – Liverpool, Chelsea – Aston Villa, Blackburn – MU, WHU – Bolton, Tottenham – Hull, Portsmouth – Stoke, Everton – Newcastle.

LiGa poLSKa

Kasperczak nie pomógł Brummy Poles

Puchar UEFA

Pech Roberta Kubicy

W rewanżowym meczu z Tottenham Hotspur Wisłą zremisowała 1:1, co premiuje awansem klub z Londynu. W pierwszym meczu w Londynie Wisła przegrała 1:2

Neutralizacja wyścigu spowodowała, że startujący z czwartej pozycji Polak musiał zatankować i zjechać do boksu, przez co spadł na ostatnie miejsce. Ostatecznie Kubica ukończył nocny wyścig GP Singapuru na 11 miejscu. Wygrał Alonso (Renault) przed Rosbergiem (Williams) i Hamiltonem (Mercedes – McLaren). W klasyfikacji generalnej nadal na czele jest Hamilton (84 punkty) przed Massą (77) i Kubicą (64). W klasyfikacji konstruktorów McLaren (135 punkty) wyprzedził Ferarri (134). Na trzeciej pozycji BMW-Sauber (120). Do końca pozostały jeszcze wyścigi o GP Japonii, Chin i Brazylii.

Lech Poznań awansował do fazy grupowej Pucharu UEFA. W rewanżowym meczu na stadionie przy ulicy Bułgarskiej podopieczni Franciszka Smudy pokonali po dogrywce Austrię Wiedeń 4:2.

Przed sezonem w Zabrzu zapowiadano walkę o pierwszą piątkę, tymczasem jak na razie klub z Roosevelta musi się skupić na opuszczeniu strefy spadkowej. Sytuacji nie zmieniło pojawienie się w klubie znanego trenera Henryka Kasperczaka. W miniony weekend Górnik uległ na wyjeździe Polonii Bytom 0:2 i wraz z gliwickim Piastem niestety zamyka ligową tabelę. Nie zawiodły natomiast drużyny z czołówki tabeli. Legia Warszawa bez problemów wygrała z outsiderem z Gliwic 3:1, Lech Poznań na wyjeździe zwycieżył Łódzki Klub Sportowy, a krakowska Wisła rozgromiła Arkę Gdynia 4:0. Dwa punkty straciła Polonia Warszawa, która „tylko” zremisowała Lechią Gdańsk.

Wyniki VII kolejki: ŁKS Łódź – Lech Poznań 0:3, Śląsk Wrocław – Cracovia Kraków 1:1, Ruch Chorzów – Jagiellonia Białystok 0:0, Wisła Kraków – Arka Gdynia 4:0, Legia Warszawa – Piast Gliwice 3:1, Odra Wodzisław – GKS Bełchatów 0:2, Lechia Gdańsk – Polonia Warszawa 0:0, Polonia Bytom – Górnik Zabrze 2:0. Zestaw par VIII kolejki: Cracovia – Polonia Bytom, Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław, Arka Gdynia – Lechia Gdańsk, Górnik Zabrze – Wisła Kraków, Lech Poznań – Legia Warszawa, Piast Gliwice – ŁKS, Polonia Warszawa – Odra Wodzisław, GKS Bełchatów – Ruch Chorzów.

Daniel Kowalski



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.