POlski PrzePrOWadzacz
16
35 lat legendy
ALS REMOV
nie jest łatwo nosić, przenosić, wynosić, czyli być pomocnikiem w firmie przeprowadzkowej, nawet wtedy, kiedy wypłata jest w funtach.
LONDON 24 October 2008 42 (107) nowyczas.co.uk FREE ISSN 1752-0339
NEW TIME
31
ten rytuał powtarza się co pięć lat: w połowie października przypominamy sobie o kolejnej okrągłej rocznicy meczu z anglią na Wembley…
THE POLISH WEEKLY CZAS NA WYSPIE
Czy napiwki trafią do kelnerów? 3 Dać napiwek? Nie dać? A jeśli dać, to ile? A jeśli już damy, czy trafi on do kieszeni przemiłej kelnerki, która sprawnie, szybko i z uśmiechem na twarzy nam podawała? Takie pytania wciąż nurtują gości tutejszych restauracji.
CZAS NA WYSPIE
Znaczy kapitan
8
Andrzej Placek zrealizował już jedną trzecią swojego marzenia. Niektórym się to udaje, jeśli zacznie się marzyć odpowiednio wcześnie i dość mocno. Wypracowanie marzenia zajęło Andrzejowi prawie czterdzieści lat.. Fot. Marcin Piniak
Kraków górą! Czytelnicy dziennika „The Guardian” wytypowali Kraków jako drugie po Sydney najciekawsze miejsce na świecie. Podwawelski gród wyprzedził w rankingu San Francisco, Singapur i Vancouver. Marcin Piniak Tak wysokie notowanie w corocznym zestawieniu Travel Awards okazało się dużym zaskoczeniem. Ten opiniotwórczy ranking tworzą czytelnicy „The Guardian”, spośród których aż 17 tys. wskazało dawną polską stolicę jako ciekawsze miejsce niż San Francisco, Singapur czy Vancouver, które w rankingu uplasowały się na niższych pozycjach. Dla autorów ankiety tak wysoka pozycja Krakowa była dużym zaskoczeniem, co wyrazili następująco: The real surprise is Krakow which jumps from ten to number two.
Najciekawszym miastem Zjednoczonego Królestwa został Edynburg, natomiast w kategorii krajów pozaeuropejskich wytypowano Nową Zelandię. W Europie zwycieżyła Szwajcaria. Jako atrakcja turystyczna na pierwszej pozycji uplasowało się Machu Picchu – starożytne miasto Inków w Peru. Anna Spysz, redaktor naczelna wydawanej pod Wawelem, głównie dla turystów, angielskojęzycznej gazety „Krakow Post” uważa jednak, że pomimo prestiżowego drugiego miejsca w rankingu Travel Awards zainteresowanie turystów Krakowem spada z roku na rok. Choć zagranicznych gości wciąż
przyciąga swoista magia Krakowa, a ulice miasta rozbrzmiewają językiem angielskim, to jednak obecny kryzys i wysokie ceny oraz mocna złotówka mają wpływ na mniejszą popularność grodu wawelskiego. Odzwierciedla tę tendencję również nakład „Krakow Post”, który w ostatnim czasie spadł z pięćdziesięciu tysięcy do dwudziestu. Być może jednak wyróżnienie w opiniotwórczym i wpływowym medium, takim jak „The Guardian” spowoduje, że dawna stolica Polski na powrót stanie się kosmopolitycznym centrum turystycznym. – Kraków to miasto pełne życia, miasto z bijącym sercem – mówi lon-
dyńczyk Peter MacLeod. – Nie cieszę się zbytnio z wyników ankiety „Guardiana”, bo nie chciałbym, żeby cały świat tam jeździł. Jest to przecież polskie miasto i wolałbym, żeby takim pozostało, żeby kosmopolityzm go nie zdominował. Gdybym mógł, chętnie bym tam zamieszkał, bo takiej atmosfery nie odnalazłem w żadnym innym mieście, w jakim byłem. Zapraszałbym tam swoich przyjaciół z Anglii, szlibyśmy sobie na spacer na Wawel, potem na kawę na Rynek, bo bardzo lubię przyglądać się ludziom na ulicach Krakowa.
Kraków pany? » 14
KOMENTARZE
Na czasie
15
Zacznijmy od początku. Polakom nie wolno i już – głosi tytuł na pierwszej stronie polonijnego tygodnika. I już – mocne wejście. Ale dlaczego i już? Co takie i już znaczy? A ja ci i już. Oni nam i już. Znaczy Brytyjczycy zrobią nam i już. Brytole oczywiście…
2|
24 października 2008 | nowy czas
” Piątek, 24 Października, Marcina, rafała 1899 1938
Urodził się Anatol Stern, poeta i współtwórca polskiego futuryzmu, krytyk, tłumacz. Niemcy zgłosiły roszczenia do Gdańska i zażądały eksterytorialnego połączenia z Prusami Wschodnimi. W zamian Niemcy zaproponowały przedłużenie paktu o nieagresji.
Sobota, 25 Października, darii, WilhelMiny 1951 2001
Wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii wygrała partia konserwatywna. Premierem został po raz trzeci Winston Churchill. Światowa premiera Windows XP, systemu operacyjnego firmy Microsoft Corporation.
niedziela, 26 Października, eWarySta, łucjana 1909
1994
Z inicjatywy Mariusza Zaruskiego powstało Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (TOPR). W rocznicę wydarzenia ratownicy górscy obchodzą swoje święto. król Jordanii Husajn i premier Izraela Icchak Rabin podpisali na przejściu granicznym Wadi Araba traktat pokojowy.
Poniedziałek, 27 Października, iWony, Sabiny 1782
1991
Urodził się Niccolo Paganini, włoski skrzypek i kompozytor, cudowne dziecko – wirtuoz gry na skrzypcach. Otoczony atmosferą skandali, odnosił jednak ogromne sukcesy koncertując w całej Europie. Wybory parlamentarne do Sejmu I kadencji wygrała Unia Demokratyczna uzyskując wynik 12,3 proc.
Wtorek, 28 Października, SzyMona, tadeuSza 1886
1904
Uroczyste otwarcie pomnika Statui Wolności, symbolu USA. Dar od narodu francuskiego dla amerykańskiego. Autorem pomnika jest francuski rzeźbiarz Frederic Bartholdi. Policja w St. Louis w USA wypróbowała nową metodę identyfikacji: badanie odcisków palców.
Środa, 29 Października, Wioletty, narcyza 1977
1991
Po 20 latach przerwy w rozmowach między komunistycznym rządem a głową Kościoła katolickiego w Polsce nastąpił przełom. Odbyło się spotkanie I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka i prymasa Polski ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego. 21-letnia Chinka Xie Jun zwyciężyła w zawodach Mistrzostw Świata w szachach i została pierwszą mistrzynią świata nie pochodzącą z Rosji.
Duch Czasu straszy nawet ateistów Stanisław Jerzy Lec
listy@nowyczas.co.uk Rt Hon. Jack Straw MP, Secretary of State for Justice and Lord Chancellor, Dear Mr Straw, The Polish community and the Polish media in this country have been alarmed by recent reports on a comment made by Judge Peter Hoffman during a trial in Leeds Crown Court on September 24th. While summing up at the end of the trial of a Polish citizen convicted of a brutal attack with a knife while under the influence of alcohol on a fellow Pole, the Judge was reported to have made the following comment: “I think it is far more likely that heavy drinking is part of the culture of at least some members of the Polish community when they come to this country and find themselves isolated as a community within a community.” A number of Poles were particularly incensed by headlines such as “Judge raps Leeds Polish community 'booze culture' after stabbing” in the Yorkshire Evening Post, which followed the trial. The Judge's words were seen to imply that Poles in particular were likely to commit criminal offen-
ces while under the influence of alcohol and this might incline future juries to be predisposed negatively to Poles appearing in court. Now it might be charitable to argue that perhaps Judge Hoffman thought he was making a sympathetic comment about some Polish workers in the UK driven by their isolation to drink excessive amounts of alcohol. Undoubtedly, the drinking of alcohol in itself does not carry the same automatic social stigma in European (including British) society as it would in the Muslim or Hindu communities, but the excessive use of alcohol is as heavily criticised in Poland as it is in the UK. Let us assure you Poles in the UK would have judged the perpetrator of this particular crime as harshly as any British citizen. We think it would be preferable if judges and magistrates refrained from bringing nationality into their judgements. They are trying individuals, not nations. They should be aware that these little “social homilies” on supposed national characteristics are not part and parcel of their remit and could lead to an increase in prejudicial judgements about va-
rious communities, not only Poles. In view of the social tension that is likely to spread in the nearest months following the economic crisis and the credit crunch in this country, people in authority, and particularly judges, should not, in our view, make superfluous judgements on different nationalities that could only increase that tension and possibly lead to biased judicial decisions and inspire inter-community hatred and violence. I am taking the liberty of copying this letter to the Secretary of State for Communities and Local Government as I believe she should be making her colleagues in other departments, as well as her own ministry, more sensitive to the possibility of further community tension during the coming economic turbulence. I hope you will consider our comments as constructive and make your views known to the judiciary and other court officials. I look forward to hearing from you on this matter. Yours sincerely, WIKTOR MOSZCZYNSKI Spokesman Federation of Poles in Great Britain
z teki andrzeja lichoty
czWartek, 30 Października, PrzeMySłaWa, edMunda 1938
1947
Prowadzone przez Orsona Wellesa słuchowisko „Wojna światów” według powieści H. G. Wellsa wywołało w USA panikę. Słuchacze uwierzyli, że Ziemia jest zaatakowana przez mieszkańców Marsa. W Genewie podpisano tzw. układ GATT (General Agreement of Tariff and Trade) przez 23 państwa członkowskie ONZ. W 1994 powstała Światowa Organizacja Handlu, do której w 1995 GATT został włączony.
miliona funtów w niezapłaconych mandatach winni są władzom miejskim Londynu zagraniczni kierowcy.
4,5
razy drożej niż zakładano, czyli za ponad 30 tys. funtów sprzedano na licytacji pamiątki ostatniej żyjącej pasażerki Titanica.
10
czaS na noWe MiejSca! Jeśli nie możesz znaleźć „Nowego Czasu” w sklepie lub nieopodal domu, gdziekolwiek mieszkasz – daj nam znać!
0207 639 8507 dystrybucja@nowyczas.co.uk
63 King’s Grove, London SE15 2NA Tel.: 0 207 639 8507, redakcja@nowyczas.co.uk, listy@nowyczas.co.uk RedakToR naczelny: Grzegorz Małkiewicz (g.malkiewicz@nowyczas.co.uk) Redakcja: Teresa Bazarnik (t.bazarnik@nowyczas.co.uk), Grzegorz Borkowski (Southampton, g.borkowski@nowyczas.co.uk), Marcin Piniak (m.piniak@nowyczas.co.uk), Elżbieta Sobolewska (e.sobolewska@nowyczas.co.uk) FelIeTony: Krystyna Cywińska, Wacław Lewandowski, Michał Sędzikowski, Przemysław Wilczyński RySUnkI: Andrzej Krauze, Andrzej Lichota zdjęcIa: Piotr Apolinarski, Damian Chrobak, Grzegorz Lepiarz, Agnieszka Mierzwa, Maricn Piniak WSpółpRaca: Małgorzata Białecka, Irena Bieniusa, Justyna Daniluk, Włodzimierz Fenrych, Katarzyna Gryniewicz, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Przemysław Kobus, Daniel Kowalski, Łucja Piejko, Paweł Rosolski, Bartosz Rutkowski, Mikołaj Skrzypiec, Alex Sławiński, Jakub Sobik, Aleksandra Solarewicz, Tomasz Tułasiewicz; STaŻ dzIennIkaRSkI: Joanna Bąk, Karolina Suska.
dzIał MaRkeTIngU: tel./fax: 0207 358 8406, mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk Jakub Piś (j.pis@nowyczas.co.uk), Marcin Rogoziński (m.rogozinski@nowyczas.co.uk); STaŻ MaRkeTIngoWy: Magdalena Kubiak WydaWca: CZAS Publishers Ltd. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.
PrenuMeratę zamówic można na dowolny adres w UK, bądź też w krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.
forMularz Imię i nazwisko........................................................................... Rodzaj Prenumeraty................................................................. Adres.............................................................................................
PłatnoŚć ........................................................................................................ liczba wydań
uk
ue
13
£25
£40
26
£47
£77
52
£90
£140
czaS PubliSherS ltd. 63 kings Grove london Se15 2na
Kod pocztowy............................................................................ Tel................................................................................................. Prenumerata od numeru .................................. (włącznie)
|3
nowy czas | 24 października 2008
czas na wyspie
Czy napiwki trafią do kelnerów? Dać napiwek? Nie dać? A jeśli dać, to ile? A jeśli już damy, czy trafi on do kieszeni przemiłej kelnerki, która sprawnie, szybko i z uśmiechem na twarzy nam podawała? Takie pytania wciąż nurtują gości tutejszych restauracji.
Czytelnicy „Nowego Czasu" pytają...
Od powia da Ma lwin a Dobrow ols ka – polski s pe cja lis ta ds . ods zkodowa ń w kan cela rii praw nej
G r ah a M M r i l e y & C O . S O l i C i t O r S (bez płatn a lin ia: 0800 0730 868 lub te l.: 0170 4 532229; w ww. g ra ha m riley. co.uk)
Karolina Suska Wydawać by się mogło się, że wprowadzenie na rachunku pozycji service charge, czyli opłaty za obsługę, problem – przynajmniej w niektórych miejscach – rozwiąże. 12,5 proc. zostanie dopisane do rachunku, nie trzeba więc głowić się, ile zostawić i czy to, co zostawimy, jest kwotą odpowiednią.. Okazuje się jednak, że jest to jednostronne rozwiązanie problemu. Niektóre bowiem sieci restauracyjne, takie jak Pizza Express, Cafe Rouge czy Carluccio’s wykorzystują ów service charge jako część podstawowego wynagrodzenia pracowników bądź do pokrycia innych kosztów. Joanna jest kelnerką w drogiej, renomowanej restauracji w Richmond. Zarabia cztery funty za godzinę plus service charge. Zdaje sobie z tego sprawę, że są kelnerzy w jej restauracji, którzy dodatek service charge dostają znacznie wyższy niż ona. Wszystko zależy od doświadczenia bądź, co zdarza się znacznie częściej, od relacji, jakie ma się z właścicielem. – Pracuje ze mną kelnerka, która zaczęła dopiero dwa miesiące temu, a już otrzymuje podwójną stawkę service charge. Szczerze mó-
wiąc nie dziwi mnie to, gdyż w końcu jest córką przyjaciółki właściciela – mówi Joanna. Joanna przyznaje też, że wszystkie napiwki, które dostaje (zadowoleni klienci zostawiają je niezależnie od dodanego do rachunku service charge) , idą do „wspólnego słoika”, a następnie zostają rozdzielone pomiędzy wszystkich pracowników, łącznie z barmanami czy pomocnikami w kuchni. Z kolei napiwki z kart kredytowych zostają opodatkowane, a następnie trafiają do wspólnej puli z pieniędzmi z service charge. – Czasami myślę, że nie powinnam o to prosić, ale gdy widzę, że klient ma zamiar zostawić napiwek, który ma być zapłacony kartą kredytową pytam nieśmiało, czy nie mógłby zostawić go w monetach. Wtedy jestem pewna, że pieniądze trafią do mnie. Przecież moja podstawowa stawka jest bardzo niska – tłumaczy Joanna. Jak powszechnie wiadomo, napiwek jest formą nagrody, którą zostawiają kelnerowi klienci w zamian za dobrą obsługę. Niestety wielu klientów wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego, że napiwki wykorzystywane są do pokrycia pensji menedżerów, jak i pracowników kuchni. Również koszty posiłków oraz napoi, któ-
re pracownicy dostają w czasie pracy, są pokrywane pieniędzmi pochodzącymi z puli service charge. Na początku każdej zmiany wszyscy pracownicy wspólnie jedzą obiad. – Jak się niedawno dowiedziałam, obiady, jak również napoje, które dostajemy są również finansowane przez service charge – przyznaje Joanna. Harrison, kelner z tej samej restauracji podziela zdanie koleżanki. – To miłe, kiedy możesz usiąść wraz z menedżerem i resztą pracowników po długim dniu pracy i napić się piwa, za które nie musisz płacić. Ale gdy więcej o tym myślisz, dochodzisz do wniosku, że to naprawdę nie fair, kiedy ludzie piją za pieniądze, które tak naprawdę należą się tobie. Harrison zauważył, że po fali publikacji pojawiających się ostatnio w prasie na temat restauracji, które nie przekazują service charge swoim kelnerom, klienci wykazują większe zainteresowanie tym, gdzie trafiają ich pieniądze. Zaczęto pytać, co dzieje się z service charge i napiwkami, które zostawiają. – Ja zawsze mówię prawdę – wyznaje Harrison – i uważam, że klienci powinni znać prawdę. Kiedy ją poznają, często odmawiają płacenia dodatkowych 12,5 proc. i zostawiają w zamian napiwek.
Maciej K.: Miałem wypadek, chciałbym starać się o odszkodowanie. Jak długo zajmuje uzyskanie takiego odszkodowania i ile swojego czasu będę musiał poświęcić na cały proces? – Długość procesu zależy od złożoności każdej indywidualnej s prawy. Zwykle tr wa to od 6 do 18 miesięcy. W niektórych przypadkach jest możliwe szybsze rozwiązanie sprawy. Jednakże każda sprawa jest unikalna, i takie czynniki, jak stopień obrażeń, złożoność materiałów dowodowych oraz inne czynniki prawne i okolicznościowe, mogą wpłynąć na przedłużenie procesu. Na początku poszkodowany wypełnia dokument y zawierające szczegóły wypadku. Na ich podstawie prawnik prowadzi potem całą korespondencję i negocjacje w imieniu poszkodowanego ze stroną, która ponosi winę. Pan natomiast zobowiązuje się do współpracy z prawnikiem (który Pana reprezentuje) poprzez udzielanie dokładnych i rzetelnych informacji w celu przyspieszenia sprawy. Może również okazać się niezbędna wizyta u niezależnego eksperta medycznego w celu uzyskania dowodów. Wizyta taka trwa ok. 20 minut. Jak wynika z powyższego – nie straci Pan zbyt wiele swojego czasu. Zbyszek M.: W zeszłym rok u przyjechał do mnie na wakacje z Polski mój brat. Niestety przytrafił mu się tu wypadek samochodowy. Czy może on również liczyć na jakieś odszkodowanie, skoro mieszka w Polsce? – Tak. Zgodnie z prawem, osoby doznające obrażeń na terytor ium Wielkiej Brytanii, nawet jeśli były t ylko gośćmi, mogą uzyskać odszkodowanie. Najważniejsze jednak, aby nie przekroczyć okresu granicznego, czyli trzech lat od daty wypadku (po tym okresie sprawa ulega przedawnieniu). Jeśli brat miał mniej niż 18 lat, to okres ten liczy się od dnia 18. urodzin lub według specjalnego postanowienia sądu. Co do szczegółów, najlepiej zasięgnąć rady specjalisty-prawnika, aby przyspieszyć cały proces i uzyskać właściwe zadośćuczynienie.
Harrison zdaje sobie sprawę z tego, że jest jednym z odważniejszych pracowników w restauracji. Większość kelnerów kłamie mówiąc, że dostają service charge i napiwki w całości, ponieważ boją się stracić pracę. Ustawa z 1998 roku dotycząca płacy minimalnej (The 1998 National Minimum Wage Act) zawiera luki prawne, które restauratorzy notorycznie wykorzystują zagarniając pieniądze, które tak naprawdę należą się pracownikom. Nowe regulacje prawne, które mają za zadanie zlikwidować
wszel kie nie ści sło ści zo sta ną wpro wa dzo ne w ży cie w przyszłym ro ku. Kel ne rzy i kel ner ki nie wie rzą jed nak, że no we pra wo co kol wiek zmie ni. – Ow szem, wy pła cą mi mi ni mal ną pen sję, ale rów nież obe tną na leż ny mi pro cent od se rvi ce char ge, tłu ma cząc, że nie ma już zbyt du że go ru chu, więc au to ma tycz nie do sta nie my mniej z se rvi ce char ge. W każ dym przy pad ku znaj dą ja kieś do bre dla sie bie roz wią za nie – tłu ma czy zrezygnowany Har ri son.
Dokończenie » 4
4|
24 października 2008 | nowy czas
czas na wyspie tydzień na wyspach
Czy napiwki trafią do kelnerów?
Opowieści o „polskich obozach
śmierci” końca nie widać. – Ponad 200 uczniów z różnych szkół środkowej Szkocji wyleciało z wizytą „do polskiego obozu śmierci”. Programowi realizowanemu pod hasłem „Lekcje z Auschwitz” patronuje Holocaust Educational Trust – napisał dziennik „Daily Record” ukazujący się w Glasgow. Rząd Szkocji obciął fundusze na kontynuowanie programu wizyt młodzieży w Auschwitz począwszy od najbliższego roku i zapowiedział, że jego utrzymanie jest teraz w gestii lokalnych władz samorządowych. O kontynuowanie finansowania programu z budżetu autonomicznego szkockiego rządu zabiega poseł do szkockiego parlamentu w Edynburgu Ken Macintosh. Program kosztuje ok. 214 tys. funtów rocznie. Został utrzymany dla młodzieży klas maturalnych z Anglii i Walii. Jak pokazuje praktyka „Daily Record”, szkocki rząd powinien dofinansować wyjazd do Auschwitz nie tylko uczniom. Firmy przewozowe w Black
Country (środkowa Anglia) zostały skrytykowane przez pasażerów, że zatrudniają kierowców, którzy nie mówią po angielsku. Reakcją pasażerów przejęła się rada miasta Walsall i zapowiedziała obowiązkowe testy z języka dla wszystkich, którzy zamierzają pracować w charakterze kierowców publicznych środków transportu. 28 października odbędzie się specjalne spotkanie użytkowników transportu, firm przewozowych i władz samorządowych. Dyskusja dotyczyć będzie ostatecznego rozwiązania problemu braku komunikacji na linii pasażer-kierowca. – Zatrudniamy kierowców (głównie z Polski), dla których angielski jest językiem obcym, ponieważ nie udaje nam się rekrutować wystarczającej liczby pracowników, dla których angielski jest językiem ojczystym – tłumaczył się na łamach „Express and Star” David Reeves, dyrektor D&G Coach and Bus Ltd. W ubiegłą środę w miejscowości Bonymayen (południowa Walia) nieznani sprawcy próbowali podłożyć ogień pod domem Polaka. – To już drugi raz, kiedy ten biedny człowiek jest atakowany w ten sposób. Nie rozumiem, jak ktoś może robić takie rzeczy. Może jego angielski nie jest za dobry, ale stara się być dla wszystkich miły – powiedział jeden z sąsiadów poszkodowanego. W czasie zajścia Polak był w pracy. Policjanci przypuszczają, że był to atak na tle rasowym. „Daily Telegraph” przewiduje,
że w 2009 roku około 400 tys. Polaków mieszkających na Wyspach wróci do kraju. Może to się odbić na brytyjskiej gospodarce. Skarbowi państwa przynoszą oni około 2 mld funtów rocznie. Zagrożone będą inwestycje związane z Igrzyskami Olimpijskimi – obawia się gazeta.
Dokończenie ze str. 3 Gazeta „The Independent”, która przeprowadziła wiele śledztw dziennikarskich, demaskujących pokrętne praktyki właścicieli restauracji, domagała się pisemnego wyjaśnienia dotyczącego rozdzielania napiwków oraz wpływów z service charge. Sugerowano, by informacja, kto ile dostaje, była zamieszczana w menu, tak by klienci danej restauracji wiedzieli, do kogo trafiają pozostawione
przez nich napiwki. Aby wprowadzić jednak takie rozporządzenie, potrzebne są regulacje prawne, na które rząd jednak nie wyraził zgody. Rafał, menedżer w jednej z placówek Pizza Express, doskonale rozumie decyzje rządu. – Doszłoby do olbrzymiej rewolucji – mówi. – Restauratorzy zostaliby postawieni w bardzo trudnej sytuacji, dlatego rząd nigdy się na to nie zgodzi. – Pisemna deklaracja dotycząca service charge dałaby kres wszelkim oszustwom, jakich dopuszczają się restauratorzy. Wiedzieliby-
śmy, kto dostaje pieniądze pozostawione przez klientów oraz co dzieje się z service charge. Rząd brytyjski i tutejsze związki zawodowe podpisały jednak wspólną deklarację. W sierpniu minister ds. biznesu John Hutton oświadczył, że podstawowa pensja pracowników restauracji nie może być niższa niż obowiązujące minimalne wynagrodzenie, a service charge i napiwki nie powinny być uznawane jako jego część.
Karolina Suska
Policja w Southampton prosi Polaków o pomoc 18 października w Southampton o godz. 17.00 miał miejsce wypadek samochodowy. Niebieskie Audi A3, jadące w kierunku Thomas Lewis Way w Portswood, uderzyło przechodzącego ulicą 55letniego mężczyznę. Geoffrey Hall wskutek odniesionych obrażeń zmarł w szpitalu. Do tragicznego wypadku doszło na skrzyżowaniu Highfield Lane i St Denys Road. 22-letni kierowca samochodu, pod zarzutem spowodowania śmierci, został arsztowany i tymczasowo zwolniony do 3 lutego 2009 roku. Ze względu na dużą społeczność polską zamieszkałą w Southampton, tamtejsza policja prosi o kontakt wszystkich, którzy widzieli lub wiedzą cokolwiek na temat tej tragedii. Prowadzący śledztwo Ed Wilson z Totton Roads Policing Unit, prosi o kontakt pod numerem telefonu 0845 045 4545. Informacji można też udzielić anonimowo dzwoniąc do Crimestoppers pod numerem 0800 555 111.
2 listopada na cmentarzu Gunnersbury w zachodnim Londynie zostanie przeprowadzona akcja sprzątania grobów, którą od trzech lat organizuje stowarzyszenie Poland Street. W zeszłym roku udało się zainteresować udziałem w akcji na tyle liczną grupę wolontariuszy, że zorganizowano sprzątania na trzech londyńskich cmentarzach, gdzie spoczywają Polacy: Gunnersbery, Brompton i Putney Valley. W tym roku sprzątanie grobów udało się zorganizować tylko na cmentarzu Gunnersbury. Osoby, które chcą wziąć udział w tej akcji, powinny przyjechać na Gunnersbury na godz. 13.00, 2 listopada. Lepiej mieć swój własny „sprzęt sprzątający” (szczotki, wiaderko, płyn etc.) Zainteresowani mogą dzwonić do Czarka, który czeka na zgłoszenia pod numerem tel.: 0772 451 6220.
8 listopada odbędą się uroczyste obchody z okazji 90. RoCZNICy ŚWIęTA NIEPoDLEGłoŚCI Godz 13.30 – MSZA ŚW. W INTENCJI OJCZYZNY KATEDRA WESTMINSTER
›› Geoffrey Hall był lubianym członkiem lokalnej społeczności
Problemy z nakazem areszowania – W jednej ze spraw, polskie władze zażądały ekstradycji osoby oskarżonej o kradzież deseru w resaturacji – powiedział na łamach „The Guardian” sierżant Gary Flood ze Scotland Yardu. – Europejski Nakaz Aresztowania zawierał nawet listę składników skradzionego dania. Liczba ekstradycji dokonywanych w Wielkiej Brytanii osiągnęła rekordowy poziom. Tylko w tym roku przeprowadzonych zostanie ich około tysiąca, dwa razy więcej niż rok temu. 40 proc. Europejskich Nakazów Aresztowania wydaje się w Polsce.
Zaduszkowe porządki
– Nakazów jest tak dużo, że co trzy tygodnie wysyłamy tam oskarżonych specjalnym czarterowym samolotem – mówi Flood. Zdaniem Nicolasa Evansa, jednego z pięciu sędziów zajmujących się ekstradycjami, błędem polskiego systemu jest to, że wymaga procesu w każdej sprawie, nieważne jak trywialnej. Crown Prosecution Service (Królewska Służba Oskarżycielska), zajmująca się m.in. ekstradycjami między Anglią i Walią kieruje się stosownymi kryteriami, oceniającymi, na ile ściganie danego prze-
stępstwa leży w interesie publicznym. Zwiększenie liczby ekstradycji powoduje sytuację, że zaczyna brakować oskarżycieli, czasu, a nawet pomieszczeń do przeprowadzania takich spraw. Dlatego Scotland Yard planuje przekazanie części swoich obowiązków lokalnym oddziałom policji. Może to jednak spowodować jeszcze większe utrudnienia ze względu na brak odpowiedniego przygotowania funkcjonariuszy i, jak twierdzi Flood, doprowadzi do sytuacji, że będą oni marnowali czas na błahe sprawy, zamiast patrolować ulice. (mk)
Koncelebrują Kard. Józef Glemp - Prymas Polski, abp. Szczepan Wesoły – duchowy Opiekun Emigracji, ks. Tadeusz Kukla – Rektor Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii Ks. Marian Łękawa – Rektor PMK w Szkocji
Godz. 15.15 – MARSZ Marsz niepodległościowy z Katedry Westminsterskiej na Trafalgar Square Marsz prowadzić będzie Orkiestra Marynarki Wojennej
Godz. 16.00 – WIEC Wiec niepodległościowy na Trafalgar Square. Przemawiać będą: Prezydent RP na uchodźstwie Pan Ryszard Kaczorowski J.E Ambasador RP w Wielkiej Brytanii Pani Barbara Tuge-Erecińska Członkowie Parlamentu Brytyjskiego: Denis McShane - były Minister do spraw Europy Greg Hands Wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych. Wystąpią chóry Ave Verum i chór parafii Balham Orkiestra Polskiej Marynarki Wojennej Dołączcie do nas, pokażmy nasz patriotyzm i siłę, razem spędzając ten specjalny dzień w gronie przyjaciół i znajomych.
Komitet organizacyjny obchodów 90. rocznicy Święta Niepodległości
|
nowy czas | 24 października 2008
czas na wyspie
Hotelowej walki ciąg dalszy
W The La Cista Club przy Tower Bridge odbędzie się 30 października British Polish Business Mixer. To już drugie spotkanie z serii zapoczątkowanej kilka miesięcy temu przez Annę McKeever, założycielkę Brytyjsko-Polskiego Klubu Biznesowego. Oprócz kojarzenia biznesów i nawiązywania nowych kontaktów, chodzi tu również o promocję artystów. Tym razem zostaną pokazane prace Mariusza i Katarzyny Kałdowskich, a prezentacja odbędzie się po patronatem London Global Art Village.
Dworzec przy Liverpool Street, wtorek, 21 października, godz. 16.30. Wyruszamy… Dwie osoby z organizacji London Citizens czekają na pracowników hotelu Andaz, którzy o tej porze powinni kończyć swoją zmianę. Chcą z nimi porozmawiać na temat warunków ich zatrudnienia i zaprosić na spotkanie Hotel Action Team z udziałem związków zawodowych, które odbędzie się w poniedziałek, 27 października. Nadia i Maria są Włoszkami. Nadia jest w kilkuosobowej grupie pracowników tego pięciogwiazdkowego hotelu, którzy są członkami związków zawodowych. W hotelu zarabia National Minimum Wage, czyli od 1 października – £5,73 brutto. Przede wszystkim to chciałaby zmienić, dlatego zainteresowała się działalnością LC. Jeden z kucharzy wyszedł na przerwę. Zaczepiamy go, mówimy, dlaczego chcemy z nim rozmawiać i od razu słyszymy, że pracuje mu się świetnie, dobrze zarabia i jest bardzo zadowolony, a jeśli ktoś ma pracę, to musi ją szanować, jaka by nie była i jak byśmy nie byli traktowani. – Pracuję na wieczornej zmianie i mam kontrakt. Najpierw przez rok
Sztuka i biznes
60-70 proc. pracowników luksusowego hotelu Andaz to Polacy
pracowałam dla agencji. Teraz mam dużo lepszą stawkę, więc raczej niczego nie chciałabym zmieniać – mówi Polka pracująca w Andazie jako pokojówka. Wieczorna i poranna zmiana to kompletnie dwie różne historie. Rano praca jest dużo cięższa, trzeba gruntownie posprzątać pokój, zmienić pościel, posprzątać na błysk łazienkę. Wysiłek włożony w pracę jest nieporównywalnie mniejszy podczas zmiany wieczornej, a opłacany jest tak samo. Do tego dochodzi jeszcze różnica w formie zatrudnienia. I tu jest pies pogrzebany. Problemem jest przede wszystkim zatrudnianie ludzi przez agencje. Hotel nie ponosi wtedy względem pracownika prawie żadnych zobowiązań. W każ-
dej chwili supervisor może mu powiedzieć, że jutro ma wolne, a w zależności od agencji ma płatny urlop lub nie, płatne chorobowe w ogóle nie wchodzi w grę, stawka to £5,73. Dlatego kiedy negocjatorzy LC będą rozmawiali z managementem hotelu Andaz, będą przekonywali go nie tylko do wprowadzenia podstawowej stawki płacy £7,45, ale również do zatrudniania tylko pracowników zakontraktowanych, których prawa w oparciu o umowę, muszą być respektowane. – 60-70 proc. pracowników Andaza to Polacy – mówiła jedna z kobiet. Nam udało się porozmawiać z kilkoma osobami. Rozdadzą kolegom zaproszenia na poniedziałkowe spotkanie. (es)
Mariusz Kałdowski jest absolwentem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Miał 69 autorskich wystaw w Wielkiej Brytanii, m.in. w Barbican Centre. Jego najbardziej znany obraz to „Four Seasons – Four Stages of Life” powstały z inspiracji „Czterema porami roku” Vivaldiego. Malarką jest również jego żona, Katarzyna Kałdowska (z zawodu prawnik, wysoki rangą pracownik Scotland Yardu), trzykrotna zdobywczyni głównej nagrody w konkursie organizowanym przez Narodowy Bank Polski.
Kombatanci na Wyspach W Londynie zakończył się XLII Zjazd Stowarzyszenia Polskich Kombatantów. Organizacja funkcjonuje od ponad sześćdziesięciu lat. Jej siedziba znajduje się w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym. SPK jest organizacją parasolową ponad 22 jednostek kombatanckich z całego świata, a londyńska siedziba jest główną centralą. Ma blisko 5000 członków (z czego trzy i pół tysiąca mieszka w Wielkiej Brytanii), 58 sztandarów, 70 kół i 20 Domów Kombatanta. Dwa razy do roku organizuje konferencje, na których dyskutowane są sprawy bieżące oraz plany na przyszłość. Obecnie kombatanci wspierają projekt budowy Pomnika
Polskiego Wysiłku Zbrojnego (patrz str. 6), który ma stanąć w National Memorial Arboretum w Staffordshire, oraz współorganizuje marsz z okazji Święta Niepodległości, który odbędzie się 8 listopada w Londynie. Na stronach internetowych trudno znaleźć informację o tej organizacji, zainteresowanych historią i działalnością SPK powinna jednak usatysfakcjonować lektura obszernej monografii autorstwa Tadeusza Kondrackiego pt: „Historia Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii w latach 1946-1996”, wydana w Londynie w 1996 roku i dostępna zapewne w Bibliotece POSK-u. (mp)
6|
24 października 2008 | nowy czas
czas na wyspie
Kaganek Macierzy Szkolnej
Dokonano podsumowania działalności Macierzy na przestrzeni kilku ostatnich lat, wytyczono zadania na przyszłość i wręczono najbardziej zasłużonym nauczycielom odznaczenia Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN) i złote odznaki PMS. Ambasador Barbara Tuge-Erecińska apelowała do przedstawicieli organizacji zrzeszających „starą Polonię” by działali wspólnie z młodą emigracją; a Claudia Torres-Bartyzel, dyrektor Departamentu Współpracy Międzynaro-
dowej Ministra Edukacji Narodowej, obiecała wsparcie przy zakupie książek i pomocy dydaktycznych. Przemówienia wygłosili również licznie zebrani goście: senator Barbara Borys-Damięcka, Edmund Osyski – Przewodniczący Komisji Oświatowej przy Kongresie Polonii Amerykańskiej przedstawił historię długoletniej współpracy ośrodka, który reprezentował z PMS w Londynie. Uroczystość swoją obecnością zaszczycili Kazimierz Dobrzański, dyrektor krakowskiego oddziału Wspólnoty Polskiej, Tadeusz Piłat, prezydent Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych, Józef Malinowski, prezes PMS w Niemczech, Piotr Ładomirski, prezes PMS w Belgii. Referat na temat zmian, potrzeb i problemów szkolnictwa polskiego poza granicami Polski wygłosił profesor Jan Mazur, wiceprzewodniczący rady programowej Wspólnoty Polskiej w Anglii. Konsul Generalny Robert Rusiecki wręczył odznaczenia MEN-u, które otrzymali Anna Kononczuk, Michał Konieczko, Krystyna Olliffe, Barbara Goodwin, Maria Rygielska i Wanda Wyszyńska. Polska Macierz Szkolna to organizacja o ponad stuletniej tradycji, która powstała, by prowadzić nauczanie dzie-
WOJSKO POLSKIE W OKRESIE II WOJNY ŚWIATOWEJ Pierwszego września 1939 roku, niczym nie sprowokowane Niemcy zaatakowały Polskę powodując wypowiedzenie im wojny przez Wielką Brytanię i Francję. Polskie siły zbrojne stawiały bohaterski opór przeważającym wojskom najeźdźcy – ówczesnej największej potędze militarnej – ale gdy 17 września zgodnie z porozumieniem sowiecko-niemieckim, Mołotow – Ribbentrop, Armia Czerwona najechała Polskę ze wschodu wynik kampanii był przesądzony. Wbrew popularnemu mitowi Polska nie była dla Niemców łatwą zdobyczą. Polskie Siły Zbrojne zadały im poważne straty tak w ludziach jak i sprzęcie, co dało Francji i Wielkiej Brytanii jakże cenny czas na przygotowanie się do działań zbrojnych. Polscy żołnierze po klęsce wrześniowej różnymi drogami dotarli do Francji gdzie utworzono 80,000 armię, walczącą u boku armii francuskiej. W maju 1940 roku polskie wojsko stoczyło ciężkie walki z Niemcami, w czasie, gdy niemieckie siły pancerne z łatwością rozgromiły francuskie i alianckie linie obronne. Po upadku Francji tysiące Polaków zdołało przedostać się do Wielkiej Brytanii do na nowo formowanej armii. Wśród nich polscy lotnicy, którzy później odznaczyli się w Bitwie o Wielką Brytanię zestrzeliwując 11% niemieckich samolotów. Polska była jedynym z krajów wśród państw sprzymierzonych, który walczył przez sześć lat od pierwszego do ostatniego dnia wojny. Polacy na wielu frontach oddawali swoje życie w imię hasła „Za wolność waszą i naszą” wyróżniając się odwagą i poświęceniem walcząc na lądzie, na morzu i w powietrzu.
ci i młodzieży podczas zaborów. Działająca w ukryciu, została zalegalizowana w 1905 roku w Warszawie, kiedy przegrana Rosji w wojnie z Japonią, osłabiła zaborcę, przyczyniając się do rozluźnienia dyscypliny bezwzględnej rusyfikacji. Polska Macierz Szkolna oficjalnie zaczęła więc istnieć 28 kwietnia 1905 roku. Powstała z inicjatywy inżyniera Józefa Świątkowskiego a jej pierwszym prezesem został nie kto inny, tylko sam Henryk Sienkiewicz. Działalność PMS zakończył wybuch II wojny światowej. Po wojnie, jej istnienie w PRL-u, z uwagi na długą niepodległościową tradycję i bogatą działalność przedwojenną, władze uznały za niepożądane. Reaktywacja organizacji nastąpiła w 1953 roku w Londynie. Funkcję pierwszego prezesa Polskiej Macierzy Szkolnej na obczyźnie pełnił generał Władysław Anders, który słynął z przywiązywania ogromnej wagi do kształcenia. Obecnie prezesem Zarządu Głównego jest Aleksandra Podhorecka. PMS kieruje kilkudziesięcioma polskimi szkołami przedmiotów ojczystych, tzw. „sobotnimi”. Organizuje egzaminy na dwóch poziomach maturalnych (GCSE oraz A Level), kursy metodyczne dla nauczycieli, kursy przygotowawcze do egzaminów dla młodzieży. (wa)
– Kilka tygodni temu w Acton został zasztyletowany młody chłopak, a w centrum dzielnicy prawie co noc wybuchają bójki. W niedzielę, 12 października, doszło tam do brutalnego ataku na Polaka. Około godz. 22.00 w grupie pijących na ulicy alkohol imigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej, wybuchła kłótnia, kiedy jeden z mężczyzn uderzył dziewczynę w twarz – opowiada jeden ze świadków zdarzenia. – Wywiązała się bójka między nim a częścią grupy. Mężczyzna został uderzony w twarz, a gdy upadł, napastnicy zaczęli kopać go w głowę. Widziałem, że ktoś wyciągnął nóż, ale nie wiem czy go użył. Dwudziestoczteroletni Polak z obrażeniami głowy został odwieziony do szpitala. Po kilku dniach wypisano go jednak do domu.
PROSIMY O WSPARCIE FINANSOWE DLA PROJEKTU POMNIKA
Mieszkańcy dzielnicy w zachodnim Londynie, skarżą się na brak patroli policyjnych na ulicach. W centrum Acton obowiązuje zakaz spożywania alkoholu. Jednak zdaniem sierżanta Phila Norcutta z Central Acton Neighbourhood Team – same patrole to rozwiązanie niewystarczające. Z tego powodu organizacja ubiega się o zezwolenie na usuwanie grup gromadzących się w centrum dzielnicy przez funkcjonariuszy policji. Aby takie zezwolenie uzyskać, musi jednak wpłynąć więcej skarg od mieszkańców i właścicieli lokalnych sklepów. Jednak – jak się dowiedzieliśmy – lokalna policja tego nie potwierdza. W Acton działa również organizacja Action Acton, która stara się pomagać ludziom z różnych grup etnicznych, głównie poprzez wspieranie lokalnych przedsiębiorców. W każdy weekend organizują oni market żywnościowy, na którym imigranci z różnych stron świata mogą sprzedawać swe produkty. – W ten sposób chcemy pomóc imigrantom integrować się z lokalną społecznością – powiedział „Nowemu Czasowi” John Tester, manager tego projektu. Wielu uważa, że rozwój ekonomiczny może przyczynić się do integracji społecznej. Miejmy więc nadzieję, że wpłynie też na lepsze zachowanie się niektórych mieszkańców Acton. (mk, eż)
PROJEKT POMNIKA POLSKICH SIŁ ZBROJNYCH Brytyjskie Narodowe Arboretum
Dzięki hojnej pomocy finansowej Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, Stowarzyszenia Lotników Polskich oraz wielu innych organizacji i indywidualnych dotacji, projekt „Polskiego Czynu Zbrojnego” jest wykonywany w zadowalającym tempie. Celem Komitetu jest doprowadzenie do poświęcenia pomnika w 2009 roku w 70 rocznicę inwazji niemieckiej na Polskę oraz początku II Wojny Światowej, jednak dokończenie prac na czas wymaga dalszego wsparcia finansowego.
KU PAMIĘCI POLSKICH ŻOŁNIERZY I LUDNOSCI CYWILNEJ, KTÓRZY ODDALI SWE ŻYCIE PODCZAS II WOJNY ŚWIATOWEJ
WSPIERAM PROJEKT BUDOWY POMNIKA
1939-1945
„POLSKIEGO CZYNU ZBROJNEGO”. Czeki prosimy wystawiać na PCA Ltd Arboretum, i wysyłać do: The Polish Ex-Combatants Association (SPK) (Stowarzyszenie Polskich Kombatantow) 240 King Street, London, W6 0RF, United Kingdom.
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów The Polish Ex-Combatants Association
Stowarzyszenie Polskich Kawalerów Maltańskich (UK)
Sculptor’s design study
XX Walny Zjazd Polskiej Macierzy Szkolnej (PMS) odbył się w dniach 18-19 października w Londynie. Przedstawiciele polskich szkół sobotnich działających w Wielkiej Brytanii, zaproszeni goście i osoby zarządzające PMS spotkały się w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym.
Action Acton
The Association of Polish Knights of The Sovereign and Military Order of Malta (UK)
To Polacy złamali szyfr Enigmy i to oni dostarczyli Aliantom między innymi dokumenty dotyczące rakiet V-1 i V-2 wraz z częściami tych broni.
Stowarzyszenie Lotników Polskich
Pomnik Polskiego Czynu Zbrojnego przypomni chwałę oręża Polskiego Żołnierza w czasie II Wojny Światowej, której koniec nie przyniósł Polsce wolności, natomiast reszcie Europy zapewnił pokój aż do dnia dzisiejszego.
The Polish Underground Movement (1939-1945) Study Trust
The Polish Air Force Association Charitable Trust Studium Polski Podziemnej
Zapraszamy na stronę internetową:
www.Polish ForcesMemorial.com Copyright © The Polish Forces War Memorial Project 2008
ZA WOLNOŚĆ WASZĄ I NASZĄ
|7
nowy czas | 24 października 2008
czas na wyspie
Jednak nie wszyscy wracają Lokalna gazeta Lincolnshire, „Lincoln Echo”, zaprzecza powielanej w brytyjskich mediach panice o rzekomym masowym powrocie Polaków do kraju.
Ślady przestrzeni W poniedziałkowy wieczór, 27 października, w ciekawej i nieformalnej atmosferze klubu Cargo w Shoreditch odbędzie się kolejne z wydarzeń artystycznych PolishdeConstruction. Tym razem grupa przygotowała dyskusję na bazie prezentacji krajobrazów Justyny Chudzińskiej, których wyszukany styl jest intrygującą więzią pomiędzy abstrakcją a realizmem, a także fotografii Karoliny Raczyńskiej (zdjęcie) – te z kolei, za pomocą techniki podwójnego naświetlania tworzą katalog półrealnych, a zarazem znajomych miejsc. Będzie rozmowa o świadomości przestrzennej artysty, jego wrażliwości na miejski i naturalny krajobraz oraz
umiejętności manipulacji tworzonym obrazem, który zachęca widza do podróży po osobliwym terytorium. Odmienne perspektywy dwóch dziedzin – malarstwa i fotografii – inspirują do ekscytujących spostrzeżeń dotyczących motywu krajobrazu obecnego w historii sztuki już od wieków. Zgodnie z tradycją spotkań PdC, publiczność będzie najważniejszym gościem. Dlatego wszyscy zainteresowani są serdecznie zaproszeni, z nadzieją, że pytania, wnioski i sugestie ze strony widowni będą ważnym wkładem w kreatywny potencjał imprezy. Klub Cargo, 83 Rivington Street, EC2A 3AY Godz. 19:00; wstęp wolny.
Ocenia się, że w całym hrabstwie pracuje około 70 tys. imigrantów, głównie z Europy Środkowo-Wschodniej, natomiast w samym Lincoln mieszka około sześciu tysięcy Polaków. Wielu z nich to
ludzie wykształceni, znający dobrze język angielski, pracujący w swoich zawodach – inżynierowie, farmaceuci, informatycy. Nie dość, że nie wyjeżdżają, to wielu z nich zaczyna żyć na coraz wyższym poziomie. Potwierdza to Tim Clark, dyrektor miejscowej agencji nieruchomości Lighthouse, podkreślając, że profesjonaliści z Polski mają coraz większe wymagania jeśli chodzi o standard mieszkań, które wynajmują. Zarabiają większe pieniądze, mają kontrakty, gotowi są więc zapłacić wyższy czynsz, bo chcą mieszkać w lepszych dzielnicach, w ładniejszych i większych mieszkaniach, tym samym wpływając na lokalny rynek nieruchomości.
O domniemanej fali powrotów wypowiada się też ksiądz David de Verny, do niedawna opiekun duchowny migrantów w Lincolnshire. Jego zdaniem wyjechali ci, którzy pracowali tu poniżej swoich kwalifikacji, a w Polsce znaleźli lepsze perspektywy rozwoju. Z drugiej strony zauważa, że wielu imigrantów decyduje się na podjęcie nauki tutaj, podwyższenie swoich kwalifikacji i szukanie lepszej pracy, co często wiąże się z wyjazdem do większych ośrodków miejskich. Nie wyjadą też ci, którzy pochodzą z takich rejonów swojego kraju, gdzie bezrobocie wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. (tb)
Ilford Park – Mała Polska w Devon We wrześniu 1948 w Ilford Park, w Devon, został wybudowany obóz, w którym schronienie znalazło około sześciuset Polaków, którzy po zakończeniu wojny nie chcieli wracać do komunistycznego reżimu, bądź nie mieli gdzie wrócić, bo zostali wywiezieni ze wschodnich rejonów kraju włączonych do Związku Radzieckiego. Przez długi czas mieszkali w bardzo skromnych warunkach. Pan Henryk
Werchapowski wciąż pamięta gołe ściany, wspólną łazienkę i toaletę na końcu korytarza. Ogrzewania centralnego doczekali się dopiero w 1973 roku. W latach 60. niektórym z nich przydzielono mieszkania komunalne w Netwon Abbot, a inni, jeszcze później, bo w 1992 zostali przeniesieni do domów opieki. Ludzie ci odnaleźli się w nowej rzeczywistości integrując się z ludnością lokalną na organizowanych
przez siebie potańcówkach przy polskiej muzyce oraz pielęgnując inne polskie tradycje. W ośrodku jest sklep z polskimi smakołykami, a także szkółka tradycyjnego haftu, śpiewu i tańca. Dla tych ludzi czas jakby zatrzymał się w miejscu... Dalej praktykują i pielęgnują folklorystycznego ducha kultury polskiej. Tak o polskim ośrodku w Ilford Park pisze serwis BBC. (eż)
8|
24 październikaa 2008 | nowy czas
czas na wyspie
Znaczy kapitan An drzej Pla cek zre ali zo wał już jed ną trze cią swo je go ma rze nia. Nie któ rym się to uda je, je śli za cznie się ma rzyć od po wied nio wcze śnie i dość moc no. Wypracowanie marzenia zajęło Andrzejowi prawie czterdzieści lat. Po raz pierwszy pomyślał o nim, kiedy nie wiedzieć czemu, spakował swoje rzeczy i wyjechał z Pabianic. Łódź była ledwie trzy kroki od domu, ale chłopakowi pstro w głowie, pływać mu się zachciało. Pojechał więc nad morze. I tak mu już zostało. Jak nie na morzu, to przynajmniej nad morzem, albo chociaż na Mazurach; jak z morza przyszło się na parę lat urwać, to knajpę się w Bełchatowie otworzyło. Na początku mały drewniany bar, Bulaj, na cześć okrętowego, okrągłego okienka. Potem kupił starą oborę, wyremontował ją, zmienił nie do poznania. Jak napisała w dzienniku pokładowym Małgosia – „Bulaj przestał być drewutnią i stał się prawdziwą żeglarską tawerną”, gdzie koncerty się szantom organizowało, gdzie pracownicy mianowali się załogą, a szefa kapitanem, bo nieczęsto zdarza się szef z taką na punkcie morza szajbą. Prawdziwym kapitanem został jednak dopiero z dziesięć lat później, gdy o Bulaju dawno już w Bełchatowie zapomniano, a on zamieszkał na wyspie
The T he w world’s orld’s best best poetry poetr y live live and and out out loud lo u d
Wielka Brytania, na Atlantyku. Zahaczył się na wycieczkowym okręciku, który w te i wewte kursował po Tamizie, a on nim dowodził. Swoją wieloletnią praktykę pływania na dalekomorskich statkach połowowych doposażył w teorię i zdał egzaminy kapitańskie. Z osiem, siedem lat temu, kiedy jeszcze prowadził w Bełchatowie tawernę, Małgosia podarowała mu na imieniny dziennik pokładowy. – Tyle lat szef pływa, a dziennika się jeszcze szef nie dorobił. Jedną trzecią zapisałam historią naszego Bulaja, dalej to już musi szef wypełnić sam. Małgosia napisała na pierwszej stronie dedykację. Z pozoru nic specjalnego, ot, standardowe życzenia, które zwykle puszczamy mimo myśli, bo ani że sto lat żyć będziemy, ani że w zdrowiu, ani że spełnimy swoje najskrytsze marzenia – nie wierzymy. Małgosia jednak musiała włożyć w swoją dedykację całą masę prawdziwej życzliwości, bo Andrzej Placek właśnie zaczął realizować swoje marzenie. Kupił jacht.
marrioTT To nie jesT – Jachcik nieduży, kilkuosobowy, jak to mówią, niewypasiony, ale w sam raz. Trafiłem go w internecie, bo jak inaczej dzisiaj szukać, przecież nie po portach – opowiada. Chrzcin urządzać nie będzie, bo te odbyły się już dawno. To jacht zbudowany w 1960 roku, dojrzały i doświadczony, ktoś kiedyś mianował go Tiggy, znak burtowy SC60. Andrzej aż tak sentymentalny nie jest by nazywać go od nowa imieniem swojej dawnej czy bieżącej ukochanej. Kosztował znowu nie tak dużo, cztery i pół tysiąca funtów, oczywiście cena była dużo wyższa, więc bez targowania się nie obyło. Zbigniew Herbert
Elż bie ta So bo lew ska
24 2 4 OCTOBER OCTOBER–1 NOVEMBER NOVEMBER 2 2008 0 08
Wednesday 29 October
Zbigniew Herbert: between two worlds Al Alvarez, Agnieszka Wolny-Hamkalo, eva hoffman & Nick Laird ‘Herbert is a poet with all the strength of an Antaeus. He shoulders the whole sky and the scope of human dignity and responsibility’ (Seamus Heaney). Writers and poets celebrate the work of one of the great poets of the post-war era through readings, discussion and archive footage of his life. Purcell Room at Queen Elizabeth Hall 7.45pm
TICKETS: 0871 663 2500 WWW.SOUTHBANKCENTRE.CO.UK/POETS
›› andrzej Placek zrealizował jedną trzecią swojego marzenia – kupił jacht. Fot ze zbiorów prywatnych – Kiedy loguję się na żeglarskich forach, to już jako owner. Koresponduję z ludźmi, którzy są akurat na oceanie, albo przygotowują się do podróży, z ludźmi takimi jak ja, którzy kochają żeglarstwo. Znalazłem kolegę, z którym pływałem w Szczecinie na Gryfie; poznałem Patrycję i Mikołaja – kontynuuje. Jakiś czas temu zaciągnęli się na statek. W zamian za pracę popłynęli na Karaiby. Tak się często dzieje. Oferujesz swoje umiejętności w zamian za wikt, utrzymanie i osiągnięcie celu żeglugi. Jak w tej piosence: „kto mnie weźmie na łódkę, kto mnie weźmie na rejs, staż żeglarski mam krótki, lecz wiem, co grane jest”. Zatrzymali się na Karaibach, po półtora roku pracy kupili jacht i zostali tam. – Ja w swój włożyłem dużo pracy. Teraz wart jest około dziesięciu tysięcy, samo pomalowanie, woskowanie to kilka tysięcy funtów. Ale wszystko zrobiłem sam, więc też trochę zaoszczędziłem i mam satysfakcję – kontynuuje Andrzej. – A od Patrycji i Mikołaja dostałem zapraszającego maila. „... Jesteśmy pewni, że każda minuta pracy nad nim będzie Ci sprawiała ogromną radość, tak jak nam sprawia praca nad naszym jachcikiem :) No i ten moment ekscytacji – WODOWANIE, to musi być coś! A potem.... Witaj przygodo! Cumy rzuć, żagle staw! Czekamy na Ciebie tu, na Karaibach! Szampan już się mrozi ;) Kiedy kupował Tiggi, jakieś dwa miesiące temu, to nie po to, by stała bezczynnie w porcie. Kupował, kiedy podjął ostateczną decyzję. Dość czytania o cudzej frajdzie na żeglarskich stronach internetowych, pora napisać coś od siebie. Pora zrealizować kolejny fragment marzenia – samotny rejs bez troski o czas i innych. – Moim planem jest sprawdzenie siebie, dlatego chcę płynąć sam. Mam tylko minimum wyposażenia, które jest potrzebne. Na morzu będę miał w laptopie elektroniczne mapy, a oprócz nich również zwykłe, bo tylko elektroniczne to za droga impreza. Dodatkowo GPS i oczywiście Radio BBC, gdzie spraw-
dzam pogodę i kanał 16 na UKF, który używa się w razie zagrożenia życia. W pracy wziąłem urlop. Szef pytał mnie, kiedy wracam. Powiedziałem mu jak jest: nie wiem, kiedy wrócę, nie wiem nawet, czy w ogóle wrócę, bo może pożyć trochę gdzie indziej? Płynie szlakiem portów, do których przed laty zawijał. Będzie to wyprawa wspomnień: Santa Cruz, Las Palmas, Azory, Casablanka... Przystań: Karaiby. Potem będzie myślał jak spełnić marzenie w całości. Kilka dni temu dostał wreszcie rejestrację w Maritime and Coastguard Agency (rodzaj urzędu do spraw bezpieczeństwa na morzu). Zamówił mapy. Trzy dni potrwa oczekiwanie na przesyłkę. Potem kupuje prowiant na dwa miesiące. W supermarkecie i polskim sklepie. I jeszcze dwa dni na przygotowanie psychiczno-moralne. Na koniec pozostaje tylko wziąć worek bosmański, rzucić rzeczy na koję, do jaskółki i wypłynąć.
szlakiem Teligi Andrzej nie ma zbyt wielu zdjęć z lat 60., kiedy z Pabianic nawiał do Szczecina. Na jednym stoi czarno-biały chłopak w marynarskim mundurze. Koło niego ładne dziewczyny, bo marynarze się dziewczynom podobają. Na innym, zrobionym dwa, może trzy lata później, elegancik już nie ten sam. Człowiek morza na morzu. Umorusany, z dłuższymi, brody sięgającymi włosami, zmężniały, w kraciastej flanelowej koszuli, włóczkowej czapce na głowie,
rozplątuje z kolegami potężną, ciężką sieć. Skok o kilkanaście lat później. Sieć rozplątują inni, Andrzej wychyla się z kajuty, stoi za sterem. Ale to było już długo po spotkaniu z Teligą. W 1967 roku Leonid Teliga wypłynął na jachcie Opty w samotny rejs dookoła świata. Wyruszył z portu w Casablance, po trzech latach w 1969 roku zawinął do Dakaru. Prawie w każdym porcie, w którym się zatrzymywał, spotykał Polaków. W Dakarze powitał go między innymi młodziutki marynarz Andrzej. Dla Teligi miało to pewnie znaczenie marginalne, dla marynarza przeciwnie. Zapragnął wtedy popłynąć jego śladem. Kiełkujące pragnienie rosło aż do dzisiaj, kiedy dojrzał, by je zrealizować. Tiggi jest zacumowana w porcie Portsmouth. Z dala od przystani, na wodzie, bo tak jest taniej. Wypłynie lada dzień, na dwie godziny przed wysoką wodą lub dwie godziny po przypływie, bo tak jest najlepiej. – Z Portsmouth do kanału La Manche, pod dziesiąty południk, w dół do Portugalii, tam Lisbona lub Lagos. Będę wchodził do portów, jakie mi podpasują, parę dni posiedzę, pozwiedzam. Potem Teneryfa, Karaiby i szlakiem Teligi, jak tylko znajdę pieniądze, żeby przepłynąć Kanał Panamski. – A co ty będziesz robił na tym statku Andrzeju? – pytają go ludzie, którym byłoby nudno i smutno. – Książki będę czytał. Tu Atlantyk, tam chmury, a ja będę sobie płynął. Pomyślnych wiatrów Andrzeju.
%( =3 VLHFL ,(&=(Ē EH]S 0RQH\* 67:2 ° UD LHF]H : 6= ēVWZ P JZDUD LDU\JRG R ZS QRĝû <%. àDW QWXMH 2 Ĝú SLHQL ° Ą Z FLĄ G]H QD 0RĩHV] JX ]D NDĩGH Z\Và D OHGZ LH 24 NRQWR ]àR û Wy g od z in** ZNRZH =$'
= %(= :2Ē 32 3 0080 ß$71$ ,1' 180(5 )2/, 0 $%< =$5( 897 1$
1 -675 8 2 9 :$ú 6,Ĉ
71
-8Ĩ '=,Ĝ
www .mon eygr 0R QH\* am.c UDP :V]H ONLH S om UDZD ]D VWU]H ĩRQH
'RVWĉSQD Z
2UD] Z NDĩG\P PLHMVFX JG]LH ]REDF]\V] ]QDN 0RQH\*UDP
2SàDWD Z Z\VRNRĝFL RERZLĄ]XMH ]D SU]HND]\ Z\NRQDQH QD REV]DU]H /RQG\QX ° Z JUDQLFDFK REZRGQLF\ 0 2SàDWD ]D SU]HND]\ VSR]D WHJR REV]DUX Z\QRVL 'RGDWNRZR GR RSàDW\ ]D SU]HND] ]DVWRVRZDQ\ ]RVWDQLH NXUV Z\PLDQ\ ZDOXW 0RQH\*UDP OXE MHJR DJHQWyZ =JRGQLH ] SURFHGXUDPL L SU]HSLVDPL EDQNX SU]\PXMĄFHJR SU]HND]
&7$ 35( 3/ $ 3
12|
24 października 2008 | nowy czas
wielka brytania świat
tydzień w skrócie Przewaga demokraty Obamy nad republikaninem McCainem wynosi już 8 punktów procentowych. Obama osiągnął w kampanii przewagę finansową, wspiera go też większość gazet. Ostatnio poparł go b. sekretarz stanu w administracji George'a W. Busha Collin Powell. Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko ustalił datę wyborów parlamentarnych w swoim kraju na 14 grudnia. Komisja Europejska uznała, że Macedonia nie spełniła zaleceń Brukseli i nie jest gotowa do rozpoczęcia rozmów akcesyjnych. Rosyjska Duma ratyfikowała uznanie separatystycznych republik Osetii i Abchazji. Granice Osetii będą ochraniać federalne wojska ochrony pogranicza. Wybory prezydenckie w Azerbejdżanie zakończyły się zgodnie z oczekiwaniem, przedłużeniem władzy na kolejną kadencję Ilhama Alijewa. Otrzymał on 88,73 proc. głosów. Opozycja wybory zbojkotowała. Nicolas Sarkozy proponuje zwołanie kolejnego szczytu poświęconego kryzysowi finansowemu. Chyba chce rozwalić do końca „kohabitację” prezydenta z premierem i polski system polityczny… Indie i Pakistan otworzyły pierwsze od 60 lat przejście graniczne na terenie spornego obszaru Kaszmiru. Niemcy na razie nie wycofają się z Afganistanu. Minister obrony przestrzegł też przed wywoływaniem na ten temat kolejnej dyskusji. Echa światowego kryzysu. Plotka o dewaluacji rubla spowodowała oblężenie kantorów, w których zaczęło brakować dolarów. Rząd plany dewaluacji zdementował. Prezydent Zimbabwe Robert Mugabe zerwał rozmowy o podziale władzy z opozycją. Zachód znowu grozi sankcjami. Chiny udzielą Pakistanowi pomocy w budowie dwóch nowych reaktorów atomowych. Spore problemy napotyka proces beatyfikacji Piusa XII. Środowiska żydowskie, które piszą po latach nową historię w aspekcie wyłącznie holocaustu, zgłaszają sprzeciw. Ojciec św. Benedykt XVI podniósł wiek emerytalny biskupów diecezjalnych z 75 do 78 lat. Na szczęście biskupi nie mają swojego związku zawodowego. Widać jednak, że i Watykan likwiduje wcześniejsze przechodzenie na emerytury. Papież mianował arcybiskupem Lwowa ks. bpa Mieczysława Mokrzyckiego, byłego drugiego sekretarza Jana Pawła II. Wizytę w Moskwie złożył libijski przywódca Kadafi. Dokonał tam m.in. zakupów uzbrojenia na sumę 2 miliardów dolarów.
KReml
Nie zaataKujemy PolsKi atomem
Rosja zmienia ton Bartosz Rutkowski
– Nie planujemy uderzenia nuklearnego na Czechy i Polskę – zapewnił w rozmowie z dziennikarzami brytyjskiej stacji BBC rosyjski wicepremier Siergiej Iwanow. Tym samym Rosja łagodzi swoje stanowisko, bo przecież jeszcze kilka miesięcy temu ówczesny szef rosyjskiego sztabu generalnego nie pozostawiał w tym względzie żadnych wątpliwości: zetrzemy z powierzchni ziemi Polskę. Miała to być odpowiedź na podpisanie umowy o montażu elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w naszym kraju. Teraz sytuacja się zmieniła, szefa sztabu Jurija Bułgajewskiego już nie ma, przeniesiono go na mniej eksponowane stanowisko, a wicepremier mówi o planach Rosji bardziej pokojowo.
Nie znaczy to jednak, że Moskwa pogodziła się już definitywnie z amerykańską tarczą na polskiej ziemi. Iwanow przypomina, że te instalacje są niespełna 300 kilometrów od granic Rosji, a najbardziej Kreml obawia się nie samej tarczy, ale obiecanych nam przez Amerykanów Patriotów.
Nie jesteśmy agresywni Siergiej Iwanow
– Rosja na takie instalacje zareaguje, takie jest bowiem nasze prawo, ale atak nuklearny nie wchodzi w rachubę – uspokaja Iwanow. To już zupełnie inny język polityków rosyjskich, którzy za przykładem premiera Władimira Putina jeszcze nie tak dawno straszyli świat nuklearnym odwetem, a liczne manewry na lądzie i w powietrzu sił rosyjskich miały pokazać potęgę Kremla. Rosja jednak musiała spuścić z tonu, bo odczuła jeszcze bardziej niż kraje zachodnie skutki ostatniego kryzysu. Przez kilka dni z rzędu mo-
7DĕV]H 8EH]SLHF]HQLH
skiewska giełda była zamknięta, bano się, że kursy akcji spadną do rekordowo niskich poziomów. Spadły już ceny ropy i gazu na światowych giełdach, a to przecież najważniejsze źródło twardej waluty dla Rosji. Rosja jest krajem z przestarzałą gospodarką, musi prosić, wręcz błagać kraje zachodnie, w tym Amerykę o pomoc technologiczną. Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że odradza się potężny kolos, dziś już gołym okiem widać, jaką mizerią ekonomiczną i finansową dysponuje Rosja. Stąd powrót do normalnego języka, porzucenie haseł o straszeniu innych bronią atomową. Najlepszym tego przykładem jest także zmiana podejścia Rosji do Ukrainy. Wspomniany już Iwanow zaprzeczył insynuacjom jakoby Rosja zamierzała nie oddawać Ukrainie bazy Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. Dzierżawa bazy kończy się w 2017 r., a obecny rząd, szczególnie prezydent Wiktor Juszczenko, zdecydowanie opowiada się za wyrzuceniem rosyjskich marynarzy z kraju. – Jeśli taka będzie wola rządu Ukrainy, Rosjanie opuszczą Sewastopol. Nie jesteśmy agresywni – powiedział Iwanow.
6DPRFKRG\ 0RWRF\NOH 9DQ\
3ROVF\ GRUDGF\ Z 8. VâXĪĆ V]\ENĆ L IDFKRZĆ REVâXJĆ =DG]ZRĔ GR -DUND L MHJR ]HVSRáX
0870 999 05 06 =DSáDWD SU]H] GLUHFW GHELW $VVLVWDQFH ZOLF]DMąF 3ROVNĊ
MoĪOLZH W\PF]DVRZH XEH]SLHF]HQLH $QJLHOVND ¿UPD ]DáRĪRQD Z $XWRU\]RZDQD L SUDZQLH UHJXORZDQD SU]H] *RG]LQ\ RWZDUFLD 9am - 5.30pm Po-Pt oraz 9am - 5pm Sob
Urodził się, by uratować brata Medycy i rodzice chorego na anemię dziecka cieszą się, Kościół potępia takie praktyki. A chodzi o przypadek narodzin, jaki miał miejsce w Hiszpanii. Urodziło się tam tak zwane dziecko-lekarstwo – człowiek powstały w wyniku wyselekcjonowania embrionów, po to by uratować życie swemu choremu bratu. To z jego pępowiny pobierze się komórki macierzyste, które poda się choremu bratu, by w ten sposób zablokować śmiertelną chorobę. Lekarze uznali to za ogromny postęp, Kościół za manipulację i rodzaj klonowania. Dziecko przyszło na świat w Sewilli, aby wyleczyć swego brata, który cierpi na ostrą anemię wrodzoną i zmuszony jest do stałych transfuzji krwi. Najpierw wyselekcjonowano odpowiednio embriony, który posłużyły do zapłodnienia in vitro. Potem wszczepiono je do macicy. Narodzin dziecka i możliwość wyleczenia jego brata z choroby uznano za sukces i postęp naukowy. Ale sekretariat Konferencji Episkopatu Hiszpanii opublikował komunikat o narodzinach pierwszego tzw. ,,dziecka-lekarstwa” pt. ,,Leczyć chorych, ale nie eliminując nikogo”. Według hiszpańskiego Episkopatu przemilczano dramatyczny fakt eliminacji embrionów chorych lub tych, które choć były zdrowe, nie odpowiadały profilowi genetycznemu. – Narodzinom jednej osoby towarzyszyło zniszczenie jej rodzeństwa, które pozbawiono podstawowego prawa do życia – głosi komunikat. Hierarchowie hiszpańskiego kościoła twierdzą też że „poddanie ludzkiego życia kryterium czystej skuteczności technicznej oznacza zredukowanie godności osoby do kategorii użyteczności. W wyniku tego kryterium pozostałemu rodzeństwu odebrano prawo do życia. Ten, który ostatecznie urodził się, został wybrany, ponieważ był najbardziej użyteczny, aby uleczyć swojego chorego brata. Tym samym zostało naruszone jego prawo do tego, by być kochanym jako cel sam w sobie i nie być traktowanym jako zwykłe narzędzie techniczne”. Profesor Piotr Stępień, genetyk z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że jest to wspaniały etyczny przypadek ratowania innego dziecka. I wspaniałe osiągnięcie genetyki. – Gdybym ja się dowiedział, że urodziłem się po to żeby uratować własnego brata, byłbym z tego dumny – powiedział Stępień.
Bartosz Rutkowski
|13
nowy czas | 24 października 2008
wielka brytania świat
Afera polityczna
stany zjednoczone
pies też człowiek
Ratchet w Ameryce Bartosz Rutkowski
Rzadko dochodzi w polityce brytyjskiej do skandali przypominających polską scenę. W tym tygodniu najwięcej jednak miejsca poświęcono w mediach odpryskom prywatnych spotkań polityków z osobami nieodpowiednimi, a konkretnie z rosyjskim miliarderem Olgiem Deripaską. Spotkali się kanclerz w gabinecie cieni George Osborne i niezależnie od niego Lord Mandelson, który całkiem niedawno powrócił do rządu. Lord Mandelson spotkał się z rosyjskim oligarchą jeszcze jako wysoki komisarz UE. W opinii George’a Osborna doszło do konfliktu interesu i sprawę postanowił ujawnić. Nie przewidział jednak, że strona przeciwna w drodze rewanżu ujawni jego spotkanie i próbę pozyskania 50 tys. funtów na fundusz partyjny. Oleg Deripaska, nie będąc obywatelem brytyjskim miał wpłacić pieniądze na konto konserwatystów za pośrednictwem jednej ze swoich firm działających w Wielkiej Brytanii. Byłoby to jednak finansowanie partii przez cudzoziemca, na co prawo brytyjskie nie zezwala. (mg)
Walka była ostra i do ostatniej chwili nie było pewne, że najsłynniejszy w tej chwili pies w Stanach postawi swoje łapy na amerykańskiej ziemi. A jednak udało się i po niezwykle długim locie Ratchet jest już w USA. Nowe życie zawdzięcza swojemu panu, żołnierzowi z Minnesoty, który nie chciał zostawić czworonożnego pupila w Bagdadzie. Tam czekałaby na niego śmierć. Podróż psiaka z Bagdadu zajęła mu bite dwa dni, trzy razy musiał zmieniać samolot, w końcu jednak dotarł do Waszyngtonu i teraz jedzie do swego opiekuna. Kiedy psiak pojawił się na waszyngtońskim lotnisku wzbudził ogromne zainteresowanie,
bo miał na sobie strój przypominający... amerykańską flagę. Leciał z Bagdadu przez Kuwejt i Amsterdam do Stanów Zjednoczonych. Niebawem dołączy do niego jego pan, Gwen Beberg, który kończy swoją służbę w Iraku w przyszłym miesiącu. Ten żołnierz postawił sobie za punkt honoru ściągnięcie wiernego psiaka, którego przygarnął w Iraku do swojego domu, do Stanów Zjednoczonych. I w końcu, kiedy zainteresował wielu amerykańskich polityków, kiedy zyskał poparcie przeróżnych organizacji dopiął swego. Akcja obrony tego psa przetoczyła się przez niemal całe Stany. Pod petycjami w sprawie ściągnięcia czworonoga do USA podpisywały się setki tysięcy ludzi. Nie było to jednak zadanie łatwe, bo armia twardo stała na stanowisku, że żadne zwierzaki z innych krajów, które towarzyszyły amerykańskim żołnierzom nie mają prawa wracać do USA. – Jestem tak uradowany, że wreszcie wyjaśniła się sytuacja Ratcheta. Nie potrafię swej radości opisać słowami, ale niech wszyscy mi wierzą, że to jedna z najbardziej radosnych
chwil w moim życiu – mówił dziennikarzom w telefonicznej rozmowie z Iraku 28-letni Beberg. Wiem, że on będzie na mnie już czekał w moim domu. Kiedy wrócę, zajmę się innymi takimi jak ten psami, które są w Iraku i Afganistanie. Zrobię wszystko, by one też razem z naszymi żołnierzami przyleciały do Ameryki. Należy się to im, bo przecież te psy służą na dobre i na złe z naszymi chłopcami. Nie można ich ot, tak po prostu zostawiać. Amerykańskie towarzystwo do walki z okrucieństwem wyrządzanym zwierzętom twierdzi, że los ponad 60 psów w Iraku jest już niemal pewny, one też niebawem przylecą z żołnierzami USA do Ameryki. – Mam nadzieję, że historia Ratcheta nauczyła nas czegoś, wielkiej wrażliwości, którą będzie wykazywać się także nasze dowództwo – pociesza się teraz Crisp, która w Bagdadzie koordynuje akcję ratowania psów. Ratchet musi jeszcze tylko spędzić dwa dni w schronisku dla zwierząt, a potem będzie w Minnesocie oczekiwał w prawdziwym domu na swego pana.
tydzień w skrócie Młoda Brytyjka Gayle Williams pracująca dla organizacji charytatywnej w Afganistanie została zamordowana przez talibów za szerzenie, jak podali, chrześcijaństwa. Kubański prezydent Raul Castro pojawił się na otwarciu pierwszej na Kubie prawosławnej cerkwi. Otwarcia dokonał metropolita rosyjskiego prawosławia Cyryl. Czyżby miłość Kuby do Moskwy była tak silna, że są gotowi zamienić teraz komunizm na prawosławie? Islandia otrzyma od Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) 6 miliardów dolarów na ustabilizowanie swoich finansów. Grecję sparaliżowały strajki. Protest związków zawodowych dotyczy wzrostu cen i rządowego programu oszczędności, w tym reformy systemu emerytalnego. Syndykatom nie podoba się także plan prywatyzacji narodowego przewoźnika lotniczego – linii „Olympic”. Hiszpania upaństwawia nieruchomości położone nad brzegiem morza. Ofiarami nacjonalizacji padnie spora liczba Niemców i Anglików. Władze powołują się tu na ustawę o ochronie wybrzeży.
14|
24 października 2008 | nowy czas
felietony opinie
redakcja@nowyczas.co.uk 0207 639 8507 63 Kings Grove London SE15 2NA
Nóż w brzuch Krystyna Cywińska
„Ucho, gardło, nóż”. To tytuł monodramu. Napisała go Vedrana Rudan, serbska pisarka. W rolę bohaterki wcieliła się Krystyna Janda. Żywa na scenie POSK-u. Ledwie żywa po ostatnim spektaklu. Oklaskiwana przez pół żywych słuchaczy. Przygniecionych ciężarem monodramatu. I oniemiałych z wrażenia.
Otchłań, miazga i miazmaty. Taki mógłby być monodramu podtytuł. O skatowanej i wypalonej życiem kobiecie. O jej psychicznym stanie, między ustami a brzegiem rynsztoka. Jeśli teatr ma być przeżyciem, wieczór z Jandą nim był. A jeśli teatr ma być sięganiem do dna trzewi widzów, ten wieczór z Jandą to dno osiągnął. Jednoznacznie, i dwuznacznie. Jednoznacznie – plastyczną siłą słowa opowieści. Dwuznacznie – bezsilnym sięganiem po wulgaryzmy. Czyli nóż w brzuchu, bebechy przez gardło i wyostrzone ucho. Uchem tym strzyże dookoła, z gardła co słyszy i widzi wypluwa, nożem pamięci siebie kaleczy. Taki jest schemat tej monodramatycznej opowieści. Wyznań Serbki udającej Chorwatkę z Chorwacji. Uciekinierki przed mordowaniem Serbów przez Chorwatów. Końcem świadomości dostrzegającej mordowanie Chorwatów przez Serbów. Chrześcijan przez muzułmanów, muzułmanów przez chrześcijan. Sąsiadów, przez wieki, przez sąsiadów. Żywcem palonych w stodołach, później grzebanych w dołach, gwałconych, grabionych, wzajemnie się zarzynających. Wypędzanych z domostw. Tratowanych w ucieczce, zmartwiałych na zgliszczach. Jest już po wojnie domowej w byłej Jugosławii. A ona, raczej racjonalna kobieta po pięćdziesiątce, wpędzona w stan depresyjno-traumatyczny przez irracjonalność przeżyć,
dokonuje na sobie psychologicznego harakiri. Tak przynajmniej zrozumiałam ten monodram z bełkotu jej poplątanych przeżyć. Ten monodram jest też chyba próbą pokazania przeżyć serbskich. Serbowie przecież byli w relacjach reporterskich bardziej od innych oczerniani. Jako ci główni zbrodniarze w tym strasznym, niezrozumiałym konflikcie domowym. Toczącym się w latach 90. na oczach świata na ekranach telewizyjnych. A telewidzowie, znieczuleni ustawicznymi, podobnymi konfliktami, ziewali przed ekranami. Proces i śmierć w więzieniu w Hadze byłego prezydenta Jugosławii Milosewicza, uznanego za zbrodniarza wojennego, czy obecny proces Karadzica, przywódcy chorwackiego, poszukiwanie innych serbskich i chorwackich nacjonalistów, winnych masowych zbrodni, nie docierał w takim nasileniu do naszej świadomości. Ten monodram te zbrodnie do bólu przybliża. Nie ma w nim politycznych ani religijnych wytłumaczeń ani manipulowania racjami. Jest w nim tylko przerażające zdumienie starzejącej się kobiety bezsensem ludzkich namiętności i głupoty. Począwszy od jej matki, komunistycznej patriotki, czekającej z rodziną w suterenie na komunistyczny raj, poprzez absurdy systemu i absurdalnie tragiczny rozpad Jugosławii. Jest w tym monodramie drapieżne spojrzenie na bliskich. Na ich rozwiązłość i staczanie się na dno w potrzebie przeżycia.
Nie jest to jednak czarny monodram. Są w nim błyski czarnego humoru i błyskotliwe refleksje oraz spostrzeżenia nas wszystkich dotyczące. A widzowie w teatrze w POSK-u jak w transie zasłuchani. W martwej ciszy, przerywanej śmiechem dla oddechu, co jest świadectwem wielkiego aktorstwa Krystyny Jandy. Nie jestem recenzentką teatralną. Jestem tylko zwykłym widzem relacjonującym swoje wrażenia. I zastanawiam się tyko nieśmiało, czy potrzebna jest w tym monodramie taka częstotliwość przerywników na „k”. K…wa myślę, k…wa mówię, k…wa dała d…; no k…wa, wam powiadam, bo życie jest kurewskie. A on ją k…wa przeleciał, a ona k…wa się z nim bzykała, itp. itd. W drugiej części monodramu ten przerywnik na „k” jakby zastępował luki w pamięci. Jak gdyby był treścią sam w sobie. Czy trzeba sięgać do ulicznego rynsztoka, bo tylko rynsztokowy język wyzwala człowieka z bólu? Mniejsza już o to, czy ten język ze sceny aprobuje, lansuje czy imituje ulicę. Ulicy się nie zmieni. Ale czy jest potrzebny w tym dramacie. W takiej wulgarnej częstotliwości? Straszne tragedie i dramaty przeżywały i przeżywają różne kobiety w czasach podobnych wojen i konfliktów. Czy one też tak wulgarnie bluzgają w swoim syndromie posttraumatycznym? Czy Polki po rzeziach dokonanych przez Ukraińców, czy Ukrainki
po rzeziach odwetowych, dokonanych przez Polaków też tak reagowały. Czy Żydówki ocalone z masowych rzezi, mordów i pogromów, też tak reagują. A Irlandki w północnej Irlandii? Po podobnych przeżyciach? Ocalałe po morderczych napadach sąsiadów na sąsiadów, też tak reagują, że zapytam? Być może w ciszy własnego domu. Wulgarny, nieokiełznany język stał się językiem powszechnym. Z odbiciem w filmach, dramatach i telewizyjnych reportażach. Stał się środkiem wyrazu niemal wszystkiego. Spowszedniał i stracił przebicie sytuacyjne. Niedawno usłyszałam w Warszawie: – No, wpadł k..wa pod samochód! – I co k..wa? Ano, k..wa, zabrali go do Dzieciątka Jezus. I leży k..wa w szpitalu. Ktoś mnie zapytał, czy AK-aczki po Powstaniu też takim językiem opisywały swoje przeżycia? Nie, nie takim językiem. Bo był im obcy i nie przeszedłby im przez gardło. Nie wpadał im nawet do uszu z ust kolegów. Że zakończę cytatem z Wesela Wyspiańskiego: „Człek człekowi niedorówna, dusza duszy zajrzy w oczy, nie polezie orzeł w gówna”. Pobożne to życzenie.
Krakowa prowincję, mimo wspólnych i usilnych starań wielu ludzi dobrej woli. Mimo dziur w tynku i jeszcze większych w asfalcie, przez które można urwać sobie podwozie, albo zabić się, jadąc na rowerze. Mimo korków, które paraliżują ruch. Mimo tłoku w minibusach. Mimo niekończących się remontów. Mimo kibiców grasujących w wielu dzielnicach. Mimo drożyzny na Rynku, która przypomina tę londyńską. Mimo tych wszystkich i wielu jeszcze innych udogodnień – nie udało się. 17 tys. czytelników prestiżowego brytyjskiego dziennika „The Guardian” uznało Kraków za drugie najciekawsze miasto świata 2008 roku. To miły akcent na koniec słabszego niż w ostatnich latach sezonu turystycznego pod Wawelem. – Wielki sukces, o którym będzie głośno na całym globie – cieszą się analitycy branży turystycznej. „Coroczne zestawienie Travel Awards tworzone przez czytelników opiniotwórczej gazety (…) to elitarny ranking, wedle którego kształtowane są
przyszłe gusta milionów anglojęzycznych, aktywnych podróżniczo osób z całego świata”. Wchodzę na forum pod tekstem. Sprawdzam, jak krakowianie cieszą się z sukcesu, jak nasze poczucie wartości po tym niewątpliwym sukcesie z każdą minutą wzrasta. Co widzę? „The Guardian” to gazeta proletariacka. Głosowali pewnie polscy emigranci. Albo internauci zmanipulowali wyniki. Cała w ogóle ankieta to pomyłka. A nawet jeśli nie, to co z tego wszystkiego wynika? Pod licznymi i na ogół pesymistycznymi głosami forumowiczów trzy krótkie anonse artykułów. Pierwszy: „Za 300 zł miesięcznie krakowski student może zamieszkać... w garażu. Na innych czeka drewniana szopa czy blaszany barak”. Drugi: „Pod Wawelem rowerzyści czują się jak w dżungli. Drogi rowerowe zastawione samochodami, mało stojaków, bierni urzędnicy...” Trzeci: „Czy Kraków przestał być atrakcyjny dla turystów? Co zrobić, aby te niekorzystne tendencje odwrócić?”.
PS. Sprowadzenie Krystyny Jandy z monogramem „Ucho, gardło, nóż” zawdzięczamy Ewie Becli. Zaznaczam, że biletu prasowego nie otrzymałam, za krzesło zapłaciłam.
Kraków pany? Przemysław Wilczyński
Ku niedowierzaniu mieszkańców i wbrew woli rządzących od lat miastem polityków i samorządowców, Kraków stał się drugim co do atrakcyjności miejscem na świecie.
Niby wszystko w Polsce odbywa się według powiedzenia: „chcieliśmy dobrze, wyszło jak zwykle”. Tymczasem naokoło coraz więcej dowodów, że nad Wisłą bywa też odwrotnie: chcieliśmy jak najgorzej, zamierzaliśmy wszystko ze szczętem spieprzyć, a wyszło całkiem nieźle lub zgoła fantastycznie. To trochę tak jak z pokazywanym wczoraj przez media młodym zabrzaninem, który postanowił ze sobą skończyć. Wyskoczył w tym celu z jedenastego piętra swojego bloku. Spadł na dach samochodu sąsiada, a jedynym efektem tego desperackiego skoku było kompletnie zniszczone auto. Zabrzanin ma się dobrze, stał się nawet – choć nie wiem, czy nie wbrew swojej woli – gwiazdą mediów. Pan prezydent z panem premierem też szczerze chcieli jak najgorzej. Dokonali razem w Brukseli spektakularnej próby samobójczej, nawet kilku prób pod rząd, prób, przy których skok zabrzanina był tylko niegroźnym epizodem. Nic z tego – próba samo-
bójcza zakończyła się nieoczekiwanym niepowodzeniem. Zamierzali nasz kraj w Brukseli ośmieszyć i tym samym przegrać wszystko, co było do wygrania. Nie udało się – na szczycie Polska osiągnęła negocjacyjny sukces. Również rządzący polską piłką od wielu już miesięcy strzelają sobie w łeb. Czynią starania, by sport ten w Polsce ostatecznie zlikwidować. W tym celu gotowi są do największych poświęceń: dają się aresztować, zawiesić, odwiesić, przekupują innych działaczy, dają się przekupywać, przesłuchiwać. Cały ich trud idzie jednak na marne – polscy piłkarze, choć kapryśni i zmienni, wygrywają jeden z trudniejszych meczów w ostatnich kilku latach. Tak oto potwierdza się teoria, że w Polsce nic do końca nigdy nie wyszło – skoro takie klęski jak komunizm nie wychodzą, trudno, żeby udało się premierowi, prezydentowi i kilu skorumpowanym działaczom popełnić samobójstwo. Nie udało się też, jak czytamy w ostatnich dniach, zrobić z pięknego
|15
nowy czas | 24 października 2008
felietony i opinie
Na czasie
KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO
Grzegorz Małkiewicz
Przeczytałem i nie zrozumiałem. Niepokój. Podobno, jak pokazują ankiety, duży procent czytelników nie wie o czym czyta. Ja też. Biorę do ręki gazetę polonijną wydawaną w Londynie (tytuł tym razem przemilczę), czytam i nie wiem w czym rzecz, a zmysły zawirowane próbują jednak poskładać treści. Ale nic z tego nie wychodzi. My biedni analfabeci. Zacznijmy od początku. Polakom nie wolno i już – głosi tytuł na pierwszej stronie. I już – mocne wejście. Ale dlaczego i już? Co takie i już znaczy? A ja ci i już. Oni nam i już. Znaczy Brytyjczycy zrobią nam i już. Brytole oczywiście. Intencja autora była dosyć jasna. Zresztą ta intencja z numeru na numer powtarza się. My, biedni Polacy mieszkający na Wyspach, jesteśmy systematycznie prześladowani, dyskryminowani, wykorzystywani. Można odnieść wrażenie, że jesteśmy jakimś narodem masochistów, że ten stan permanentnego upokorzenia jest nam do czegoś potrzebny. Do lepszego samopoczucia? Przypadek, który spowodował gromy oburzenia redakcji jest historią Polaka pracującego i mieszkającego w Szkocji. Bohater artykułu sprowadził samochód z Polski na polskich znakach i z polskim ubezpieczeniem. Po pewnym czasie samochód skonfiskowała policja, sprawa trafiła do sądu. Polak samochodu nie odzyskał. Jak można? – pyta autor. I z mozołem pokazuje, że owszem można, bo Polakom nie wolno i już. Okazuje się jednak, że Włochom, Niemcom, Francuzom itd. też nie wolno, bo takie są przepisy. Osoba pracująca w Szkocji przestaje być turystą, a tylko turyści nie muszą przerejestrowywać samochodów i ubezpieczać ich w odwiedzanym kraju. Brutalne i absurdalne szkockie prawo? Nie, identyczne przepisy obowiązują w Polsce. O czym pod koniec artykułu wyraźnie informuje polski konsul. To, że wypowiedź konsula podważa wymowę artykułu, redakcji nie przeszkadza. Cel został
osiągnięty, nasz haniebny los pokazany i nawet wypowiedź eksperta – czego wymaga dobre dziennikarstwo – zamieszczona, chociaż sprzeczna z tezą. Podobnych tematów redakcji poruszonej losem Polaków nie zabraknie. Każdego z nas od czasu do czasu życie przyciśnie. Często uważamy, że jesteśmy ofiarą jakiejś kosmicznej niesprawiedliwości. Przychodzi nam płacić mandat za wykroczenie, którego nie popełniliśmy. Oskarżają nas o rasizm, ponieważ obrażony tubylec znał polski, a nie powinien i zrozumial nasze słowa. Lista jest długa i za każdym razem można powiedzieć – wiadomo, Polakiem mogą szargać. Taki już los podludzi. Wszystkie nasze niepowodzenia życiowe wynikają z prostego faktu bycia Polakiem. Najbardziej narażeni na upokorzenie są oczywiście Polacy i Polki w związkach z cudzoziemcem. Prosty konflikt rodzinny przeradza się w zderzenie kulturowe albo zgoła konflikt międzynarodowy. Pogorszyć naszą sytuację mogą nawet polscy politycy. Czy można się po nas czegoś dobrego spodziewać, kiedy przywódcy nie świecą przykładem, a wręcz przeciwnie? Z Polakiem można zrobić wszystko. Polakom nie wolno i już. A co nam wolno? Otóż, kilka stron dalej w tej samej gazecie dowiadujemy się, że wolno nam korzystać z uciech życiowych. Spełnimy Twoje najskrytsze pragnienia – zapewniają polskie dziewczyny. Relax w każdej pozycji i o każdej porze – dodają. Trzecie ogłoszenie sugeruje jednak, że nie są to usługi gratis. Tylko u nas – najlepiej, najtaniej, najprzyjemniej.
absurd tygodnia Najbardziej doniosłym politycznym wydarzeniem tygodnia w kraju była wypowiedź prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. jakiej udzielił wziętej dziennikarce Monice Olejnik. „Stokrotko – zwrócił się prezydent do pani Moniki – jest pani na mojej krótkiej liście (short list?), wykończę panią.” Podobno są świadkowie. Monika Olejnik nie udzieliła jednoznacznej odpowiedzi, dlaczego prezydent nazwał ją „stokrotką”. Przyznała jednak, że prezydent ją przeprosił i przysłał kwiaty. Nie były to stokrotki, ale róże. Z braku wiarygodnych informacji media spekulowały, w jaki sposób prezydent zamierza wykończyć Monikę Olejnik. (gem)
Wacław Lewandowski
Rytualizacja Wydalenie Ludwika Dorna z PiSu jest faktem smutnym. Nie chodzi o to, że wyrzucono człowieka, który tę partię współtworzył w ścisłej współpracy z braćmi Kaczyńskimi. Uchodził on za prawą rękę prezesa tej formacji do tego stopnia, że złośliwcy mianowali go „trzecim bliźniakiem”. Rzecz w tym, że na naszych oczach partie uczestniczące w grze parlamentarnej z coraz większą konsekwencją czyszczą swe szeregi z osobowości i indywidualności nietuzinkowych, ludzi nieskłonnych rezygnować z samodzielnego myślenia na rzecz partyjnej dyscypliny, zarazem ludzi mających intelektualne kwalifikacje do formułowania oryginalnych politycznych tez i hipotez oraz przedstawiania ich w formie oracji godnej tradycji parlamentaryzmu. Coraz wyraźniej widać, że preferowanym przez partyjne władze „modelem parlamentarzysty” jest zdyscyplinowany koniunkturalista, niezdolny do własnej intelektualnej pracy, całkowicie zdany na wskazówki i wolę przywódcy. Taki, który nie tylko w Sejmie, ale i stając przed kamerą niczego nie powie od siebie, słowem własnym, a jedynie zacytuje wypowiedź swojego lidera. O, przepraszam, zagalopowałem się – jest w tym wszystkim miejsce na własną, podmiotową wypowiedź partyjnego
indywiduum: wolno mu „od siebie”, gdy wychwala przywódcę, albo gdy obraża politycznych przeciwników, taki jest margines jego wolności i samodzielności. Wszystko to sprawia, że coraz mniej warto śledzić obrady Sejmu RP. Można mieć pewność, że kolejni mówcy, zależnie od partyjnej przynależności powtórzą te same frazesy, „zadane” im na odprawach przed posiedzeniem. Jeżeli się co niespodziewanego wydarzy, to jedynie jakaś pyskówka, zgoła nieparlamentarna, bo tylko przerzucanie się obelgami jest terenem, na którym posłowie mogą realizować swe indywidualne skłonności i dawać upust temperamentom. Ale gdy kto w pyskówkach nie gustuje, zwłaszcza jeśli pamięta, że ten folklor nie ma żadnego wpływu na decyzje parlamentarzystów, nie ma tam czego słuchać. Oficjalna mowa posłów staje się mową rytualną, asemantyczną właściwie. Oni nie zabierają głosu, by coś powiedzieć, poddać coś słuchaczom pod namysł. Odzywają się tylko po to, by potwierdzić, że są i będą zawsze wierni partyjnym ustaleniom. Parlamentarna sala przestaje więc być miejscem, w którym jakąś myśl można zasiać, kogoś do czegoś nakłonić, przekonać, namówić. Od parlamentarzysty żąda się żołnier-
skiej wręcz wierności partii i jej przywództwu, nie wysiłku intelektualnego czy inwencji krasomówczej. Wymienianie nazwisk posłów, w ogóle ich rozróżnianie, jest już tylko ukłonem w stronę tradycji. Ludzie bez rysów indywidualnych, dla których jedynym znakiem tożsamości jest partyjny emblemat, w istocie nie zasługują na to, by ich różnicować czy nawet rozpoznawać. Są kolektywem, pełniącym rytualne funkcje, niczym więcej. Marzyłoby się, rzecz jasna, zobaczyć jak mówca z danej partii zabiera głos wbrew jej stanowisku i w płomiennym wystąpieniu, za pomocą kunsztownej argumentacji przekonuje swych kolegów, że partyjny zamiar działania w danej sprawie był błędny i dla dobra kraju warto się zeń wycofać. Ale to jest marzenie oderwane od rzeczywistości. Nad każdym parlamentarzystą unosi się jak ciężki obłok stale aktualna groźba – nie będziesz zdyscyplinowany, kierownictwo nie wpisze cię na następną listę wyborczą, a bez partyjnego zaplecza i partyjnych pieniędzy niczego w polityce nie osiągniesz. Kto o tym zapomni i pozwoli sobie na uzewnętrznienie tkwiącego w nim pragnienia dyskusji, tego wyrzucą z klubu. Wolą większości. W jawnym głosowaniu, pod uważnym okiem prezesa.
16|
24 października 2008 | nowy czas
reportaż
Polski przeprowadzacz Nie jest łatwo nosić, przenosić, wynosić, czyli być pomocnikiem w firmie przeprowadzkowej, nawet wtedy, kiedy wypłata jest w funtach. Polak na ziemi obiecanej „przeprowadzał” w firmie miłego pana, z miłym psem i miłym samochodem. Przeprowadzał i ledwo zarabiał.
Maciej Bielawski Kiedy przyleciałem do Londynu, obiecana praca nie czekała na brytyjskiej ziemi (obiecanej). Po dwóch tygodniach bezowocnego chodzenia do osławionego Job Centre w nadmorskim Brighton oraz agencji pośrednictwa pracy, odezwał się Mike, znajomy znajomego, liverpoolczyk. To z nim nie spotkałem się w dniu przyjazdu, i to u niego pracy wówczas nie było.
S L A V REMO
Miły vaN, Mike & ShaMboo Removals. Very Nice Man & Very Nice Van. Przeprowadzki. Bardzo miły człowiek i bardzo miły samochód – tak się reklamuje firma, gdzie miałem pracować. Nice van to duża, stara furgonetka w kolorze czerwonym. Tylne drzwi działają jak spadająca gilotyna. Ma z tyłu dwie osie, z jednego koła uszło powietrze, „dobija” na zakrętach. Do tego jedno lusterko, które w trakcie pierwszych wspólnych podróży odpada. Nieodłączną częścią załogi jest pies Mike’a, Shamboo. Wciśnięty między „pana” a mnie, zasypia szybko w czasie jazdy. Na desce rozdzielczej walają się papiery, gazety, wizerunki hinduskich bóstw, na podłodze sporo innych „niezbędnych przedmiotów”. Pas od strony pasażera nie działa. Trzymam go w ręce w czasie jazdy. Przy ostrym hamowaniu ma mnie chronić podobno masa psa. Shamboo kilkakrotnie w czasie jazdy łapą zmienia radiowe stacje. Widać, że każdy w tym gronie ma jakieś zadania.
DebiuT przeprowaDzacza Pierwsza przeprowadzka. Lokalnie, w Brighton, nastolatka przeprowadza się z mieszkanka na trzecim piętrze.
wegeTariańSkie żarcie, paiN killerS, i po pracy
Nice van to duża, stara furgonetka w kolorze czerwonym. Tylne drzwi działają jak spadająca gilotyna.
Noszenie przez wąskie korytarze. Ale nie to było najgorsze. Ledwo weszliśmy na górę, przy aucie wyrósł parkingowy i za szybą ląduje karteczka: 60 funtów! Mike ryczy do niego przez okno, ale tamten jakby nie słyszał. Louise, „przeprowadzana”, zabawia nas rozmową o hiszpańskim domu swej matki. Przeprowadzka idzie sprawnie, po kilku godzinach wszystko jest w aucie. Siedzę na „pace”, trzymając się ścian i reszty przedmiotów. Nowe mieszkanie Louise na szczęście ma być na parterze. Zaczyna padać drobny deszcz, a to nie pomaga w pracy. Przenosząc meble potknąłem się i poślizgnąłem, przygniatając Mike’a ciężką szafką. Starałem się uważać, ale kilkoma sprzętami poszorowałem po ziemi.
RESTAURACJA (przy polskim kościele) 2 WINDSOR ROAD, EALING, LONDON W5 5PD 0793 171 3066 od poniedziałku do czwartku 10.00 – 15.00
i wlepia mandat za nieprawidłowe parkowanie furgonetki, jakby jeszcze było mało... Boss wściekły. Próbuję ich uspokoić. Trzeba ruszać autem, bo parkingowy jest nieubłagany. Taką ma pracę. „Przeprowadzona” Hiszpanka nie chce zapłacić umówionej kwoty, może w ogóle nie zapłaci. Nawet Shamboo, pies bossa, traci humor. Ja też, te dwa dni pracowałem za darmo. Po kilku minutach kolejny parkingowy chce załodze „miłego vana” dać mandat. Po akcencie poznaję, że to Polak i proszę, by darował, bo „szef ma kłopoty”. Jako że Polak z Polakiem może się dogadać, to i się dogadaliśmy. Seniora jest winna ponad 100 funtów, jak stwierdza boss z liverpoolskim akcentem. Wyklina na to zlecenie.
piątek sobota 10.00 – 23.00
niedziela 09.00 – 23.00
ZAPRASZAMY!!!
Nowa lokatorka i tak jest zadowolona, gawędzi kurtuazyjnie o muzyce, próbuje ustawiać cały swój dobytek, który zajmuje już większość przestrzeni na podłodze. Przedstawia wspólokatorkę, wymienia z bossem numery telefonów. W kuchni dostajemy herbatę, i po wszystkim. Wieczorem szef zaprosił mnie na późny obiad do restauracji, choć nie było kiedy się umyć ani przebrać po robocie. Gadaliśmy jak starzy kumple. Mike opowiadał o Azji i swych exgirlfriends, obok eleganccy Brytyjczycy pałaszowali swoje dania. Tak minął pierwszy dzień.
roboTa Na wyjeźDzie Następnym razem „na robotę” trafiliśmy do pobliskiej miejscowości Lewes, stolicy hrabstwa. Słynie m.in. z domu Anne of Cleves, czwartej żony króla Henryka VIII. Niewiele z uroczego miasteczka udało się zobaczyć, bo przypadło mi odpowiedzialne zadanie wypakowania całej zawartości szczelnie wypełnionej przestrzeni w przechowalni mebli, a potem przewiezienie tego wózkami z podziemi i przytarganie do vana. Mike w tym czasie zwija się z bólu w szoferce i rozmawia przez komórkę, czule wylizywany przez Shamboo. Boss przeciążył kręgosłup. Będzie więcej pracy dla pomocnika: – My pain, your gain” – mówi szef. – Cóż, jego ból, mój zysk… – powtarzam sobie. Na brak doświadczenia „w zawodzie” skazuje namokła garderoba kobiety, do której cały ten dobytek należy. W ulewnym deszczu nie na-
leżało wyciągać rzeczy na dwór, choć było bliżej do auta. Nazajutrz jazda pełnym po brzegi vanem do Londynu, by wyładować się w Chelsea. Jedyna okazja, by zwiedzić sklep Chelsea Football Club, usytuowany na koronie słynnego stadionu. Mike kupuje prezenty. Dalej jazda do nowego mieszkania właścicielki ładunku, Hiszpanki w średnim wieku. Szare, stare kamienice, ciasna zabudowa, ponuro i tłoczno. To ma być stolica? Kolorowe i raczej uśmiechnięte twarze na ulicach odbierają jednak szarości szarość. Mike znika gdzieś, wraca z Polką, znajomą z Krakowa, której mam nic nie mówić o jego narzeczonej z Bhutanu. Zacząłem rozładowywać furgonetkę, nosząc kolejne przedmioty do sutereny pośród rusztowań, ciągnących się rur, kręcących się robotników. Lepiej trafić nie mogliśmy. Wydawało się, że załadowanego sprzętu jest tyle, że braknie dnia na wyładunek. I wtedy wychynęły czysto polskie myśli: „Co ja tu, k... robię, w kraju mam samochód, mieszkanie, a tu jak dziad rozładowuję grata w pocie czoła”. Hiszpanka pomaga aktywnie w odbiorze mebli, widzi, jak szklana płyta małego stolika tłucze się przy wyciąganiu z auta. Kolejny problem, z garderobą, kilkoma innymi sprzętami. Seniora się rozjusza, zaczyna dawać do zrozumienia, że zapłaci mniej z powodu uszkodzeń. Mike się nakręca, „miły pan” z reklamy firmy krzyczy swoje, ona swoje. Na to wszystko pojawia się Hindus
Zaczynam poważnie kwestionować, na razie po cichu, sens takiej pracy z niepewną wypłatą. Mike, boss, obiecał, że zabierze swojego pomocnika do świetnej wegetariańskiej restauracji „Govinda” na londyńskim Soho, z hinduskimi potrawami. Słowa dotrzymuje, mimo opłaty za wjazd do zatłoczonego centrum, stary van wtacza się na Piccadilly Circus. To był mój pierwszy raz tam, euforia. To jak centrum europejskiego świata, Londyn banków, finansjery, giełdy i dziennikarzy. W tym wszystkim stary, czerwony gruchot bez lusterek, z szalonym psem Shamboo. Przygniatał mnie jak zwykle pas, trzymany w ręce. Czułem się w tej zdezelowanej furgonetce na ulicach metropolii jak kurier w ubłoconym płaszczu, który wślizgnął się na eleganckie przyjęcie i stoi pośrodku sali z wyfrakowanymi dżentelmenami. Szczęśliwie udaje nam się zaparkować, Mike zarządza bieg do ubikacji, która okazuje się sikaniem pod murem. Potem lunch, czyli udany obiadek w wegerestauracyjce „Govinda”. Błądzenie do vana, błądzenie po centrum, jakby o jedno kółko za dużo. Mike ma problemy ze znalezieniem drogi na południe, na Brighton... Praca daje się we znaki: po drodze musimy przystanąć w aptece – Mike ma straszliwe bóle kręgosłupa. Nadźwigał się przy przeprowadzkach, już prawie nie może jechać. Ratują go painkillers; ból został znokautowany. W aptece duże obwieszczenia informują o bezpłatnych testach na chlamydię. Aptekarka poważnie mówi, że ta bakteria jest nie tylko w Wielkiej Brytanii, pewnie wszędzie. Miałem zarobić w te dwa dni ponad 150 funtów, mam 60. Czy dalej pracować u „miłego pana z miłym samochodem”?
WYJDŹ Z CIENIA
Jeśli jesteś źle traktowany przez nielegalnego pracodawcę, poinformuj GLA, a położymy temu kres Udzielimy pomocy: t 0GFSVKnjD QSPTUnj QPSBEǗ X 5XPJN języku t *OGPSNVKnjD $JǗ P 5XPJDI QSBXBDI t 1S[FSZXBKnjD XZ[ZTL pracowników
0845 602 5020 GLA MOŻE CI POMÓC www.gla.gov.uk enquiries6gla.gsi.gov.uk
18|
24 paździrnika 2008 | nowy czas
takie czasy
Kryzys? Jaki kryzys? W taki właśnie sposób mówi się o kryzysie finansowym w Polsce. Gdy wiadomość o upadku jednego z największych banków inwestycyjnych w Stanach Zjednoczonych ujrzała światło dzienne, każdy ekonomista w Europie wiedział, że mamy do czynienia z początkiem prawdziwego kryzysu finansowego. Do polskich polityków to jednak nie dotarło.
Przemysław Kobus W Polsce nie było i nie ma do dzisiaj polityka, który by powiedział, że należy przygotować się na coś złego. Wręcz przeciwnie, jak mantrę powtarza się formułkę: Polska oprze się załamaniu na rynkach finansowych, bo polska gospodarka jest silna. Czy rzeczywiście? Ostatnie działania banków w kraju nad Wisłą zdają się jednak wprowadzać trochę niepewności.
euRopa Przedstawiciele krajów Europy Zachodniej nawet nie starali się mydlić oczu obywatelom. Było powiedziane wprost: mamy kryzys, należy mu przeciwdziałać. I takie działania podjęto. Francuski rząd na gwarancje dla banków wydał blisko 360 mld euro. Z tego 40 mld zostało przeznaczonych na podniesienie własnego kapitału zagrożonych banków. Na smutne konsekwencje kryzysu nie czekali też Niemcy – poręczenia dla banków ustalono na blisko 400 mld euro. Do tego jeszcze pieniądze na zabezpieczenie strat związanych z wprowadzaniem zmian w systemie bankowym. Ogólnie rzecz biorąc, to najkosztowniejszy pakiet gwarancji, jaki Niemcy zdecydowały się realizować na przestrzeni ostatnich 60 lat. Kanclerz Angela Merkel podkreślała, że rząd działa w interesie obywateli, a nie w interesie zagrożonych banków. Odniosła się w ten sposób do sugestii, że zasady, na jakich opiera się gospodarka wolnorynkowa, zostaną złamane poprzez ingerencję państwa. Pytanie jednak, w jaki inny sposób zapobiec upadkom wielu znaczących banków. Nawet ikona czystego i wolnego kapitalizmu, a więc Stany Zjednoczone zdecydowały się na ewidentną ingerencję, bo czym jest bowiem tzw. Plan Paulsona? Ale to
już temat dla teoretyków i filozofów gospodarki. Wielka Brytania także podjęła próbę ratowania banków – na rekapitalizację trzech grup bankowych przeznaczonych zostało 37 mld funtów. We Włoszech utworzono specjalny fundusz na rzecz zagrożonych banków w wysokości 20 mld euro. Europa jak widać szykuje się na zabezpieczenie przed kryzysem, a z USA płyną kolejne niepokojące wieści – czas na recesję. Wszystkie indeksy spadają i na razie nic nie zapowiada poprawy. Polska tymczasem – wsi spokojna, wsi wesoła… – bez obaw spogląda w przyszłość, a rodzimi ekonomiści podkreślają, w jak doskonałej kondycji jest nadwiślańska gospodarka. Pełen optymizm, czy zwykła naiwność? Developerzy bez klientów zaczynają zaliczać budowlane przestoje, stają realizowane już inwestycje
polska – Na tle innych, rozwiniętych państw Europy i świata Polska jest wyspą stabilności – mówił premier, Donald Tusk. – Banki w Polsce są w bardzo dobrej kondycji, a sektor finansowy silny na tle innych krajów – wtórował premierowi, minister finansów, Jacek Rostowski. W tej atmosferze polskiej finansowej szczęśliwości wypowiedział się również Komitet Stabilności Finansowej. Z komunikatu opublikowanego po posiedzeniu tego gremium wynika, że w Polsce wszystko funkcjonuje poprawnie. Niemrawo tymczasem bankowcy z rządem dyskutują o przyjęciu tzw. pakietu zaufania. Tu sporą rolę do odegrania ma Narodowy Bank Polski, ale jego komunikaty też są raczej skąpe, dość niezrozumiałe, nawet dla przedstawicieli banków. O ile na „szczytach” spokój i cisza (przynajmniej tak zapewniają rządzący), o tyle na dole rozpoczęły się gorączkowe działania zmierzające do ewentualnego odpar-
cia negatywnego uderzenia. Odbijają się jednak one na zwykłych Polakach. Na razie nie możemy narzekać na drastyczne wzrosty cen towarów, artykułów spożywczych czy usług: prąd, gaz, ogrzewanie, ale mamy powody do niepokoju w związku z otrzymywaniem kredytów hipotecznych. O ile jeszcze do niedawna banki wręcz rozdawały kredyty na prawo i lewo, o tyle teraz grupa uprawnionych do ich otrzymania została mocno ograniczona. Głównie z racji obostrzeń wprowadzanych przez kolejne polskie banki. Dla przykładu; jeszcze do niedawna na mieszkanie o wartości 200 tys. złotych można było otrzymać 40-letni kredyt na 100 proc. wartości. Dzisiaj tak dobrze już nie ma. Skracany jest maksymalny czas, na jaki przyznawane są kredyty, wprowadzany jest obowiązek tzw. wkładów własnych. A więc w przypadku nieruchomości o abstrakcyjnej wartości 100 tys. złotych, konsument musi wpłacić na starcie 20 tys. złotych. To pieniądze, które najczęściej przeznaczane były na opłaty notarialne, podatki od nieruchomości czy chociażby pierwsze urządzenie nowych lokali. Dzisiaj nie można już sobie pozwolić na taki komfort. – Zmieniamy wskaźnik wysokości udzielanego kredytu do wielkości zabezpieczeń spłaty do 65 proc., zwiększamy marże oraz skracamy czas, na jaki udzielamy kredyty – mówił niedawno prezes Banku Millennium, Fernando Bicho. Podobne zabiegi wdraża PKO BP, za chwilę jak po sznurku obostrzenia pojawią się w pozostałych bankach funkcjonujących w Polsce. To fatalna wiadomość także dla imigrantów zarobkowych, którzy noszą się z zamiarem kupna w Polsce
nieruchomości na kredyt. Obostrzenia w przyznawaniu pożyczek dotyczą również możliwości spłaty, a więc zdolności kredytowej konsumenta. Baczniej sprawdzana jest stabilność dochodów, potrzeba więcej zaświadczeń, a to oznacza, że zwykłe oświadczenie o osiąganych dochodach może być niewystarczające przy nawet 50-procentowym wkładzie własnym. Weźmy teraz na przykład pana X, który przepracował w Anglii mniej więcej pięć lat. Uzbierał z zarobków około 100 tys. złotych. Chce wziąć kolejne 100 tys. kredytu, znalazł pracę w Polsce, ale: po pierwsze okazuje się, że bank chce PIT-ów za ostatnie na przykład trzy lata (i skąd je wziąć, gdy praca była nie do końca legalna); po drugie: bank uznaje, że nowe dochody nie wystarczają, by uzyskać zdolność kredytową. A jeszcze do niedawna w przypadku wspomnianych 50 proc. wkładu własnego wystarczyło wpisać na oświadczeniu osiągane dochody i tyle. Kredyt był przyznawany. Ta era, przynajmniej na razie, o ile nie na dłużej, skończyła się. Teraz kolejna sprawa – mniej kredytów hipotecznych to mniej klientów u deweloperów, którzy bez klientów zaczynają zaliczać budowlane przestoje, a co gorsza, następuje zastój w realizowanych już inwestycjach. W takim wypadku z punktu widzenia dewelopera nie ma sensu utrzymywać załogi budowlanej. Zaczynają się zwolnienia. Za sektorem budowlanym pójdą kolejne, zgodnie z efektem domina. Stopa bezrobocia wzrośnie. Nie tylko za sprawą – miejmy nadzieję – nie tak drastycznego scenariusza. Do kraju wrócą Polacy, którzy stracą pracę (a już tracą) za granicą (np. Anglia,
Irlandia, Islandia, Holandia, Włochy, Hiszpania). Stopa bezrobocia zacznie oficjalnie rosnąć. W ślad za stopą bezrobocia zacznie szybować inflacja. To oczywiście czarny scenariusz wydarzeń, ale bardzo możliwy, tym bardziej że polska gospodarka nie jest – jak twierdzą premier i ekonomiści – tak silną gospodarką. Pamiętamy przecież zawirowania na giełdzie azjatyckiej, które od razu uderzyły w polski WIG. Pamiętamy lekkie potknięcia na Wall Street, by zaraz zobaczyć duży huk na warszawskim parkiecie. Nie wierzę więc, że Polska przejdzie przez kryzys suchą stopą. Tym bardziej że nie tylko w bankach widać niepokój. Gliwicka fabryka Opla wstrzymała produkcję, załoga została skierowana „na szkolenia”. Problemy mają firmy z konkretnymi długami w bankach – raty rosną, a firmy tracą zleceniodawców, o zwolnieniach zaczyna się mówić coraz głośniej. Polscy eksporterzy odbijają się o rozsądne dysponowanie pieniędzmi przez zagranicznych kontrahentów. Tam już się oszczędza na czym tylko się da. Czasem profilaktycznie, czasem już z konieczności. Odra i Nysa Łużycka kryzysu nie powstrzymają.
Recesja – Idziemy w stronę globalnej recesji – mówi były, główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Simon Johnson. By jej przeciwdziałać, już niebawem wzrośnie presja na banki centralne, by kontynuowały politykę obniżania stóp procentowych. Do tego dojdą naciski na ministrów finansów, by redukowali podatki. W ten sposób być może uda się pobudzić wydatki. Być może...
|19
nowy czas | 24 października 2008
redaguje Roman Waldca
czas pieniądz biznes media nieruchomości
Business Link radzi – warto skorzystać!
migawki RAJ? JAKI RAJ! Raje podatkowe mogą odejść do lamusa, mimo iż jest ich zaledwie 40 na całym świecie. Dlaczego? A to za sprawą kolejnego pomysłu Unii, której tym razem nie podoba się, że są takie miejsca, w których nie trzeba płacić… na urzędników wydających kolejne decyzje. Pożyjemy, zobaczymy… KOCHANY WTOREK Pracujesz w biurze? Jaki dzień lubisz najbardziej? Poniedziałek? Nie, kto lubi poniedziałki? Piątek? Też nie. Typowy Polak najlepiej pracuje we wtorki. Tylko nie daj Boże, by zepsuła się drukarka, bo to – według badań przeprowadzonych przez Canon – wkurza nas najbardziej. 19 PROC. PEŁNE MILIONÓW Home Retail Group będący właścicielem Argosu oraz Homebase poinformował, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy obroty firmy spadły o prawie 20 proc. Analitycy szybko policzyli, że firma warta jest o 542 mln funtów mniej, niż rok temu. Nie lubimy już przeglądać katalogów Argosa?
Jak przetrwać kryzys ekonomiczny? Odpowiedzi na to pytanie szukano na seminarium skierowanym do polskich przedsiębiorców działających w Wielkiej Brytanii, które odbyło się 16 października w hotelu Ramada, w dzielnicy Ealing w Londynie. Spo tka nie zo sta ło zor ga ni zo wa ne dzię ki współ pra cy rzą do wej or ga ni za cji Bu si ness Link oraz pol skie go biu ra fi nan so wo -księ go we go Tar get Ac co un ting Ltd.
Se mi na r ium po pro wa dził De nis Pal mer, re gio nal ma na ger z Bu si ness Link Lon don, któ r y po dzie lił się ze słu cha cza mi wła sny mi spo strze że nia mi i do świad cze niem. – Sam przez wie le lat by łem wła ści cie lem fir my i w cza sie jej ist nie nia dwu krot nie prze ży łem kry zys eko no micz ny – tłu ma czył Pal mer, któ ry wie, z ja ki mi pro ble ma mi bo r y ka ją się przed się bior cy. Bu si ness Link jest or ga ni za cją fi nan so wa ną przez bry tyj ski rząd. De nis Pal mer na ma wiał do sko rzy sta nia z jej usług, bez wzglę du na to czy po ja wił się w na szej fir mie pro blem, z któ rym nie po tra f i my so bie sa mi po ra dzić, czy też wy szli śmy z no wym po my słem i za sta na wia my się, czy bę dzie on opła cal ny i moż li wy do zre ali zo wa nia. Kon sul tan ci z Bu si ness Link od po wie dzą na każ de py ta nie i słu żą swo im do świad cze niem w każ dej biz -
ne so wej spra wie. Ist nie je rów nież moż li wość umó wie nia się na in dy wi du al ne spo tka nie z przed sta wi cie lem Bu si ness Link. Aby za się gnąć po ra dy na le ży za dzwo nić pod nu mer te le fo nu: 0845 600 0787 bądź wejść na stro nę in ter ne to wą: www.bu si nesslink.gov.uk, na któ rej moż na zna leźć wie le przy dat nych in for ma cji od no śnie pro wa dze nia wła sne go biz ne su. Pro po zy cja jest tym bar dziej ko rzyst na, gdyż Bu si ness Link nie po bie ra opłat za swo je usłu gi. Mar cin Oli wa, wła ści ciel skle pu z eks klu zyw na bi żu te r ią „Mar ti nO li va”, spo tkał się z or ga ni za cją już wcze śniej. – Ostat nio by łem na se mi na r ium mar ke tin go wym. Spo tka nia or ga ni zo wa ne są co trzy, cztery dni, więc dla cze go się nie dok ształcać? Se mi na rium by ło pro wa dzo ne w ję zy ku an giel skim, jed nak każ dy z uczest ni ków zo stał za opa trzo ny w pi sem ną,
pol sko ję zycz ną wer sję pre zen to wa nych slaj dów. Na sa li obec ni by li rów nież tłu ma cze po ma ga ją cy tym, któ rzy nie czu li się pew nie w ję zy ku an giel skim i po trze bo wa li do dat ko wej po mo cy. W spo tka niu wzię li udział przed sta wi cie le róż nych branż, po cząw szy od wła ści cie li sto lar ni, firm bu dow la nych, sa lo nów fry zjer skich, skle pów spo żyw czych, a skoń czyw szy na re stau ra to rach, ju bi le rach czy pro jek tan tach stron in ter ne to wych. Czwart ko we wy da rze nie by ło wpro wa dze niem do ca łe go cy klu spo tkań po święco nych te ma to wi wspar cia dla bry t yj skich, ma łych firm. Oprócz Tar get Ac co un ting Ltd do ini cja t y wy do łą czył się mię dzy in ny mi bank HSBC oraz fir ma Sa mi Swoi.
Karolina Suska
Artykuł sponsorowany
Luksusowy apartament dla imigranta
POLSKIE EURO W AZJI Premier wszystkich Polaków Donald Tusk poleciał do Szanghaju, by tam przyznać z dumą, że w przyszłym tygodniu będzie gotowy harmonogram wprowadzenia w Polsce euro. Premier powtórzył, że realny termin przystąpienia do strefy euro to druga połowa 2011 roku. Azja jest podobno pod wrażeniem.
GBP
EURO
17.10
4,58 zł
3,56 zł
20.10
4,59 zł
3,55 zł
21.10
4,63zł
3,59 zł
22.10
4,72 zł
3,71 zł
23.10
4,73 zł
3,70 zł
Polacy pracujący na Wyspach mogą zamienić swoje wynajęte mieszkania na komfortowe apartamenty w centrum Poznania, a nawet w rejonie słynnej Golfowej Doliny. Maexpa International, iberyjska firma deweloperska oferuje Polakom zarabiającym w funtach komfortowe apartamenty w Polsce. – W centrum Poznania budowana jest Willa Wierzbowa 2, składająca się z 62 apartamentów oraz Parkowa Aleja, którą będzie tworzyć 40 komfortowych mieszkań – komentuje David Black, Maexpa International Sales Director. Miesz ka nia zo sta ły no wo cze śnie za pro jek to wa ne, są prze stron ne, z du ży mi okna mi, drew nia ny mi pod ło ga mi oraz współcześnie zaaranżowanymi kuch nia mi i ła zien -
ka mi. Naj mniej sze miesz ka nia ma ją 41,69m², naj więk sze – 210m². Ce ny apar ta men tów z jed ną, dwo ma lub trze ma sy pial nia mi wy no szą od 60 tys. 529 funtów do 328 tys. 590 fun tów. Miesz ka nia bę dą go to we do za miesz ka nia od 2009 ro ku. W bliskim sąsiedztwie Krakowa, w rejonie słynnego Krakow Valley Golf & Country Club budowanych jest 166 luksusowych domów. Nieruchomości z jed ną, dwo ma,
trzema lub czterema sy pial nia mi będą mieć powierzchnię od 54m² do 145m². Ceny domów, które będą gotowe do zamieszkania od 2009 roku, wynoszą od 139 tys. funtów do 372 tys. Od marca 2009 roku będzie możliwość oglądania mieszkań. Aktualnie trwa promocja, w ramach której sprzedawane będą już umeblowane apartamenty. – Przy szli miesz kań cy do mów, któ re bu du je my, bę dą mo gli ko rzy -
stać z udo god nień znaj du ją ce go się w po bli żu 18-doł ko we go mi strzow skie go po la gol fo we go za pro jek to wa ne go przez zna ne go pro jek tan ta Ro nal da Fre ama, jak rów nież z uro ków jaz dy kon nej, strze lec twa, a w zi mie bę dą mo gli od da wać się nar ciar stwu – wy ja śnia Da vid Black, Ma expa In ter na tio nal Sa les Di rec tor. Więcej informacji można uzyskać dzwoniąc do biura firmy na numer telefonu: (0)20 7960 6039.
The Perfect Property. The Perfect Location
Parkowa Aleja - Poznan Parkowa Aleja znajduje sie tylko 5 minut od centrum Poznania. Tworzy ja 40 apartamentów oraz piekny wspólny ogród. Mozliwosc posiadania miejsca parkingowego. Dostepne juz w drugiej polowie 2009 roku.
Wysmakowane apartamenty z 1,2 lub 3 sypialniami juz od 320,000 PLN. www.maexpa-international.co.uk
Biuro sprzedazy w Londynie tel: 0044 (0) 207 960 6039. Email: info@maexpa-international.co.uk
20|
24 października 2008 | nowy czas
sylwetki
W uznaniu za osiągnięcia PUNO p
Prof. Karol Sikora i rektor PUNO prof. dr Wojciech Falkowski
Krystyna BednarczyK – wydawca, drukarz, poetka oraz prof. Karol siKora – światowej sławy onkolog polskiego pochodzenia, w czwartek 23 października otrzymali doktorat honoris causa Polskiego Uniwersytetu na obczyźnie w londynie. senat Uniwersytetu w przeszłości nadał to zaszczytne wyróżnienie wielu wybitnym przedstawicielom tak ze świata polskiej, jak i obcej nauki, kultury czy polityki. Między innymi gen. Marianowi Kukielowi, Józefowi czapskiemu, edwardowi raczyńskiemu, andrzejowi Panufnikowi, Karolinie
lanckorońskiej, Józefowi Bujnowskiemu, cicely saunders, Józefowi rotblatowi czy zbigniewowi Brzezińskiemu. doktoraty zostały wręczone w sali Malinowej w PosK-u podczas inauguracji roku akademickiego Polskiego Uniwersytetu na obczyźnie. Gości powitał rektor, prof. dr Wojciech Falkowski, który również podsumował działalność uniwersytetu w zeszłym roku. Głos zabrali również prorektor prof. dr Halina taborska i mgr inż. Małgorzata nowicka – wicedyrektor instytutu technologii Komputerowych.
sylwetkę prof. Karola sikory zaprezentowała prof. Wisia Wedzicha. – niestety mój polski już dawno zanikł – rozpoczął swoją krótką przemowę w języku angielskim Karol sikora. – to dla mnie olbrzymi zaszczyt, dziękuję wszystkim za przybycie – dodał wybitny onkolog. Krystynę Bednarczyk przedstawiła regina Wasiak-taylor, która podkreślała, że ów tytuł należy się zarówno samej Krystynie Bednarczyk, jak również jej zmarłemu mężowi czesławowi. – Proszę mi wierzyć, że jestem tak przerażona i stremowana, ze jeśli bym
Najlepszy brytyjski specjalista w leczeniu raka Na początku cynicznie odnosił się do alternatywnych metod leczenia raka, teraz wierzy, że do roku 2025 zapobieganie mu będzie tak naturalne, jak mycie zębów. A to dzięki indywidualnie przygotowywanym dietom, bogatym w odpowiednie składniki odżywcze oraz ośrodkom leczenia, przypominającym bardziej hotele spa niż obecne, wyposażone w długie poczekalnie z siedzeniami ze sztucznej skóry przychodnie. Bez kolejek, inwazyjnych metod leczenia i drogich lekarstw, których stosowanie nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty. Wierzy, że ludzie będą mogli żyć z rakiem, a nie cierpieć z jego powodu. Magdalena Kubiak Profesor Karol sikora – dyrektor medyczny i honorowy konsultant onkologiczny w imperial college school of Medicine w Hammersmith Hospital, specjalny doradca Światowej organizacji zdrowia (WHo), dyrektor medyczny cancerPartnersUK, niezależnej organizacji, której celem jest stworzenie największego zintegrowanego systemu leczenia raka. od 23 października 2008 także doktor honoris causa Polskiego Uniwersytetu na obczyźnie w londynie. Pierwsze stopnie naukowe uzyskał na Uniwersytecie w cambridge, gdzie studiował medycynę i biochemię. Po odbyciu praktyki otrzymał posadę lekarza w the Middlesex Hospital oraz na oddziale onkologii w st Bartholomew’s Hospital w londynie. Postanowił jednak kontynuować karierę naukową, szczególnie że nadarzyła się okazja współpracy z laureatem nagrody nobla, doktorem sydney’em Brennerem w laboratorium Biologii Molekularnej w cambridge. tam też uzyskał doktorat, aby następnie przenieść się do Kalifornii jako adiunkt na stanford University. Pozostał mu jednak sentyment do uczelnimatki, do której powrócił, aby pokierować tamtejszym ludwig institute. Kolejnym ważnym krokiem w jego karierze była rezydentura w Hammersmith Hospital. W ciągu dwunastu lat pracy stworzył tam, praktycznie z niczego, dobrze prosperujące onkologiczne laboratorium badawcze. tam też po raz pierwszy zdał sobie sprawę z problemów nękających brytyjską służbę zdrowia. z tego, że system leczenia tu raka pozostaje da-
leko w tyle za europą, a śmiertelność z powodu tej choroby jest dużo wyższa niż w krajach zachodnich. codziennie przyjmował około pięćdziesięciu pacjentów, oczekujących w długich kolejkach na specjalistyczne badania. zrozumiał wtedy, że potrzebne są reformy, i to reformy gruntowne. Pierwszym krokiem do ich wprowadzenia była zmiana podejścia do pacjentów, którzy „przestali być pasażerami, a zostali kierowcami i głównymi uczestnikami terapii”. W otwartym w 1991 roku centrum medycyny komplementarnej przy szpitalu w Hammersmith, mogli oni, oprócz standardowego leczenia, skorzystać z usług gabinetów aromaterapii, terapii za pomocą sztuki czy usług relaksacyjnych. i mimo że prof. sikora wątpił, że metody takie są lekiem same w sobie, wierzył, że mogą one ułatwić pacjentom radzenie sobie z chorobą i wszelkimi niedogodnościami z nią związanymi. indywidualna terapia jawiła się dla niego jako krok naprzód. Jej podstawa, to zdaniem prof. sikory, badania genetyczne, pozwalające na zidentyfikowanie potencjalnego zagrożenia i późniejsze opracowanie odpowiedniego stylu życia i diety. obecnie nie są znane jeszcze wszystkie markery genetyczne, wywołujące poszczególne odmiany choroby, ale wraz z rozwojem badań będzie ich coraz więcej. Walki o lepszy system lecznictwa prof. sikora nie ograniczył jedynie do swojego szpitalnego podwórka. W ostatnich latach stał się jednym z głównych krytyków nHs (brytyjska państwowa służba zdrowia). W regularnych komentarzach na łamach prasy zarzuca nHs przede wszystkim
niewłaściwe inwestowanie pieniędzy, których nie widać w lokalnych szpitalach, gdyż służą rozwojowi biurokracji. Postuluje także zaprzestanie wykorzystywania przez polityków systemu zdrowia jako karty przetargowej w kampaniach wyborczych i całkowite oderwanie od polityki, a nawet prywatyzację nHs. Jego zdaniem, dla pacjentów nie jest ważne, czy leczenie zapewnia im sektor prywatny czy publiczny, liczy się natomiast dostępność usług i ich jakość. Poza tym sikora jest też członkiem organizacji doctors for reform, skupiającej dziewięciuset specjalistów i stawiającej sobie za cel „otwarcie drzwi, których nikt wcześniej nie otworzył”. opracowują oni projekt reformy nHs, aby stworzyć nowoczesny, spójny i przede wszystkim skuteczny system leczenia raka. Prywatnie prof. Karol sikora jest ojcem trójki dzieci i miłośnikiem wycieczek górskich. W 2006 roku został okrzyknięty przez magazyn „saga” „pionierskim onkologiem” i umieszczony na „liście mądrych”, w sąsiedztwie między innymi projektanta mody Paula smitha. Profesor podchodzi jednak do takich wyróżnień z przymrużeniem oka, twierdząc, że nie mają one wiele wspólnego z tym, co najważniejsze – umiejętnościami. – znalazłem się na tej liście prawdopodobnie dlatego, że dość często wypowiadam się publicznie – przyznaje. – zawsze zastanawiało mnie, w jaki sposób media tworzą rankingi w stylu „najlepsi specjaliści w leczeniu raka”. Mnie udało się osiągnąć tytuł „najlepszego brytyjskiego” i często żartujemy z innymi onkologami, że teraz kolej na etykietkę „najlepszy międzynarodowy”.
|21
nowy czas | 24 października 2008
sylwetki
przyznało doktoraty honoris causa
Krystyna Benarczyk i rektor PUNO prof. dr Wojciech Falkowski
nawet chciała coś powiedzieć, to nie dam rady – żartowała Krystyna Bednarczyk. Poetka podkreślała, jak ważną role w jej życiu stanowiły książki. – Poezja to koło ratunkowe w każdej sytuacji, dlatego warto po nią sięgać. Jestem szczęśliwa i jestem młoda. A to wszystko dzięki książkom. – podsumowała właścicielka Oficyny Poetów i Malarzy. Wydarzenie zakończył program artystyczny przygotowany przez Konfraternię Artystów Polskich pod kierownictwem Marisy Morganit-Stachów. (ks)
Wydawca, drukarz, poetka Nazwisko Krystyny Bednarczyk jest znane nie tylko w polskim środowisku kulturalnym na Wyspach. Pomimo niezwykle trudnej sytuacji, jaka panowała po II wojnie światowej, udało jej się wraz z mężem Czesławem stworzyć tu Oficynę Poetów i Malarzy – niezależne wydawnictwo oraz drukarnię. Na okładkach książek wydawanych w szacownej Oficynie można spotkać tak wiekiej rangi nazwiska, jak Czesław Miłosz, Jan Brzękowski, Tadeusz Różewicz, Marian Pankowski czy Mieczysław Paszkiewicz. W 2005 roku Krystyna Bednarczyk została prezesem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie i redaktorem Pamiętnika Literackiego.
Wojciech Mierzejewski Krystyna Bednarczyk urodziła się 23 kwietnia 1923 roku w Warszawie jako najstarsze dziecko Zofii z Gradów Brzozowskiej i Edmunda Brzozowskiego. Rodzice Krystyny podczas I wojny światowej, w ucieczce przed Niemcami, znaleźli się w Rosji. Tam się poznali i po powrocie do Polski zawarli związek małżeński w kościele św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży. Świątynia ta była w okresie międzywojennym świadkiem wielu ważnych wydarzeń religijnych i historycznych stolicy. Okres edukacji szkolnej Krystyny przypadł na lata trzydzieste. W 1937 roku dostała się do Żeńskiego Gimnazjum Prywatnego Współpraca nr 141 przy ul. Miodowej. Już w gimnazjum Krystyna żywo interesowała się literaturą polską i plastyką, mniej zaś przedmiotami ścisłymi. Wojnę i okupację przeżyła wraz z rodzicami w stolicy. Mimo że była świadkiem wielu łapanek czy mordów na ulicach, uczęszczała na tajne komplety, gdzie zdała maturę. Odbywały się one w prywatnych mieszkaniach nauczycieli gimnazjalnych, których była wcześniej uczennicą. Największy cios, jaki spotkał ją w tym czasie, to śmierć ojca Edmunda, którego hitlerowcy zabrali z domu, by zamordować go w obozie koncentracyjnym w Niemczech w 1945 roku. Krystyna Bednarczyk w czasie Powstania Warszawskiego udzielała pomocy polskim spadochroniarzom, mi.n.
porucznikowi Tadeuszowi Kobylińskiemu (ps. Hiena). Została przez niego zaangażowana przez niego została do pracy w wywiadzie Armii Krajowej. W 1945 roku jako kurier AK przewiozła tajne materiały do dowództwa Armii Polskiej we Włoszech. Po przedostaniu się przez kraje europejskie do Ankony, odbyła rozmowy i przekazała cenną przesyłkę. Przydzielona została do jednostki wojskowej stacjonującej w Budrio koło Bolonii. Poznała tam kapitana Czesława Bednarczyka, który służył w 14. Wileńskim Batalionie Strzelców Żbik w 5. Kresowej Dywizji Piechoty. Po demobilizacji Armii gen. Andersa we Włoszech, Bednarczykowie, jak setki tysięcy naszych żołnierzy, decydują się na zamieszkanie w Zjednoczonym Królestwie, nie przeczuwając, że kraj ten stanie się ich drugą ojczyzną. I choć realia powojennej Anglii nie były łatwe dla nikogo, postanowili drukować książki. Pierwsze dwie powierzyli angielskiej drukarni w Tunbridge Wells, w hrabstwie Kent. Były to „Chwila nocna” Jana Olechowskiego i „Pola minowe” Mariana Czuchnowskiego. Koszt wydania tych pozycji okazał się za wysoki, jak na ich warunki finansowe. Dlatego zainteresowali się możliwością stworzenia własnej drukarni. Rozpoczęli poszukiwanie maszyny drukarkiej. Dowiedzieli się, że Gryf Publisher ma na sprzedaż małą maszynę drukarską. Kupili ją. W 1950 roku powstaje wydawnictwo i drukarnia pod nazwą Oficyna Poetów i Malarzy – Poets and Painters Press. Bednarczykowie zaczęli otrzymywać od
emigracyjnych pisarzy liczne propozycje na wydanie ich prac. Rozpoczynają wydawanie książek, w większości są to tomiki poetyckie. Wobec licznych zamówień podejmują decyzję zamieszkania w Londynie (1954). W tym czasie poznają malarza Feliksa Topolskiego, którego zamiarem i marzeniem było wydawanie własnych prac graficznych drukiem. Topolski otrzymuje od londyńskiego magistratu ogromną arkadę na studio mieszczącą się pod torami kolejowymi, a wkrótce Bednarczykowie dostają miejsce na drukarnię – również w arkadach pod mostem – 146 Bridge Arch, Sutton Walk, tuż obok Royal Festival Hall, pracowni Feliksa Topolskiego i Waterloo Station. Dużą zaletą tego miejsca było obszerne pomieszczenie i położenie w centrum Londynu. Drukowanie pisma Topolskiego „Chronicle” otworzyło przed nimi inny drukarsko-artystyczny świat. Pierwsze arkusze wychodziły w nakładzie tysiąca egzemplarzy. Były to reprodukcje rysunków Topolskiego z podróży po świecie. Wysoka jakość druku wymagała dużego nakładu pracy. Po dziesięciu latach wydawania tego pisma Bednarczykowie musieli jednak pomyśleć o innych, bardziej korzystnych dla nich rozwiązaniach finansowych. Tym bardziej, że rysowała się przed nimi niezła perspektywa drukowania książek. Bednarczykowie wydali w sumie około tysiąc polskich i obcych książek. Nie będąc związani z żadną opcją poli-
tyczną na emigracji, mogli sami dobierać sobie autorów i decydować o kształcie wydawnictwa. Czesław Miłosz, Jan Brzękowski, Tadeusz Różewicz, Marian Pankowski czy Mieczysław Paszkiewicz, to tylko nieliczne nazwiska, które możemy spotkać na okładkach książek drukowanych w szacownej Oficynie. Docierały one pod strzechy wielu domów rozrzuconych po całym globie oraz do bibliotek uniwersyteckich, również w Polsce. Oprócz drukowania Bednarczykowie redagowali „Oficynę Poetów” (1966-1980), emigracyjny kwartalnik literacko-artystyczny, publikujący literaturę piękną, eseistykę, prace krytyczno-literackie czy historyczne. Ukazało się w sumie 57 numerów. Związani też byli przez blisko trzydzieści lat z angielskim pismem literackim „Agenda”, którego readaktorem był William Cookson. Krystyna Bednarczyk razem z mężem Czesławem za bogatą działalność wydawniczą i drukarską zostali m.in. laureatami Nagrody Fundacji Jurzykowskiego w Nowym Jorku, W. Pietrzaka w Warszawie czy Złotej Odznaki PTWK. Ich nazwisko znalazło się na kartach encyklopedii oraz wielu książek. Nagrodę Jurzykowskiego Bednarczykowa odebrała osobiście w 1970 roku. Dzięki temu
mogła się spotkać z przedstawicielami polskiego środowiska i zwiedzić szereg miejsc w Stanach Zjednoczonych. Mimo niewątpliwych zasług, Bednarczykowe byli przedmiotem krytyki ze strony paryskiej „Kultury” czy londyńskiego „Dziennika Polskiego”. Zainteresowanych odsyłam do pracy „W podmostowej arkadzie” Czesława Bednarczyka, która – mimo często subiektywnych opinii – oddaje w klarowny sposób życie Oficyny... Od 2005 roku Krystyna Bednarczyk jest prezesem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie. Pałeczkę przejęła po prof. Mieczysławie Paszkiewiczu, który odszedł w sierpniu 2004 roku. Redaguje również londyński „Pamiętnik Literacki”, emigracyjne czasopismo literackie ukazujące się pod egidą tegoż Związku. Angażuje się w sprawy organizacji i czasopisma, oddając im cały swój czas oraz serce. Krystyna Bednarczyk jest także poetką. Ma na swym koncie cztery tomiki poetyckie („Niedocałowane szczęście”, „Wybrane wiersze” i in.). Gdyby mi sie udało spiąć w klamrę jeszcze jeden numer londyńskiego czasopisma Pamiętnik Literacki, w jaki wkładam niemało wysiłku, polskie środowisko zawsze będzie mi to pamiętać – stwierdziła.
22|
24 października 2008 | nowy czas
kultura
świat kulturalnie W rankingu Rzeczpospolitej najdłużej granych spektakli z całej Polski pierwsze miejsce zajął „Kontrabasista” Patricka Suskinda w reżyserii i z rolą Jerzego Stuhra, który miał premierę 15 lutego 1985 r. Ten spektakl jednego aktora był pokazywany m.in. w USA, Kanadzie, Niemczech. Stuhr grał też po włosku w czasie trzyletniego tournee po Italii. Zaczynał występować w tej roli w wieku 37 lat, teraz ma 61. Nadal jeździ z tym przedstawieniem po Polsce. Ruszył VIII Festiwal Gombrowiczowski. Na inaugurację w czwartkowy wieczór, 23 października, radomski Teatr im. Kochanowskiego pokaże nową wersję „Ferdydurke” w reżyserii Bartłomieja Wyszomirskiego. Festiwalowe prezentacje potrwają do 31 października. Po raz pierwszy festiwal będzie miał formę konkursu. Zwycięzca Grand Prix, nagrody prezydenta miasta Radomia, odbierze statuetkę zaprojektowaną przez prof. Krzysztofa Nitscha. Tegoroczny festiwal zbiega się z 30-leciem istnienia radomskiego teatru. Nakładem wydawnictwa „Świat Książki” ukazała się nowa powieść Rafała Ziemkiewicza. Akcja „Żywiny” rozgrywa się we współczesnej Polsce. W tajemniczym wypadku ginie poseł Stanisław Żywina: wyrokowiec, polityczny chuligan i populista, który trafił na salony. Zbierając materiały do reportażu o jego życiu, dziennikarz Radek Derechowicz odkrywa zdumiewające fakty i sam ulega niezwykłej przemianie. Sześcioro laureatów nagrody Nobla zaapelowało do władz Włoch o zapewnienie bezpieczeństwa młodemu pisarzowi Roberto Saviano, autorowi głośnej książki „Gomorra” o mafii oraz o podjęcie zdecydowanej walki z kamorrą. Apel Dario Fo, Michaiła Gorbaczowa, Guentera Grassa, Rity Levi Montalcini, Orhana Pamuka i arcybiskupa Desmonda Tutu w obronie Saviano, któremu mafia grozi śmiercią, opublikował w poniedziałek, 20 października na pierwszej stronie dziennik „La Repubblica”. Włoskie media ujawniły, że kamorra w zemście za demaskującą ją książkę planuje zabić 28-letniego pisarza. On sam, będący pod ochroną karabinierów, zapowiedział, że wyjedzie z Włoch, bo nie jest w stanie normalnie żyć w swoim kraju.
Artystyczne Zoo w Royal Academy of Arts Po raz piąty na tyłach Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych przy 6 Burlington Gardens odbyły się Zoo Art Fair, czyli londyńskie targi sztuki. Targi Zoo Art Fair to prestiżowa i znana w środowisku impreza artystyczna. Okres gospodarczej recesji sprzyja twórczości – przynajmniej w jej fazie tworzenia. W ogromnym wnętrzu w dniach od 17 do 20 października swoje dokonania zaprezentowało kilkadziesiąt galerii, grup artystycznych, kuratorów, wydawnictw i artystów z 15 krajów. Zoo Art Fair stanowi swoistą prezentację młodych twórców i nowych trendów we współczesnej sztuce. Wśród aorystów rozlosowano także nagrodę Champagne Perrier-Jouët w wysokości 10 tysięcy funtów. Prace zeszłorocznej laureatki tego wyróżnienia, Szkotki Karli Black można było obejrzeć podczas tegorocznej edycji targów jako jedną z kilku indywidualnych wystaw. Jak przystało na tego typu imprezę wprost oszałamiał jej rozmach oraz różnorodny poziom prezentowanej sztuki. Zaprezentowano wszelkie możliwe środki artystycznego wyrazu i twórczej ekspresji. Dziesiątki sal, zauł-
ków i pomieszczeń wypełniały instalacje, rzeźby i obrazy. Nie zabrakło miejsca dla sztuki multimedialnej i wideo. Wiele z tych prac o wysoce konceptualnym charakterze i wysublimowanych sensach, znanych zapewne jedynie ich twórcom, otumaniało swoją pretensjonalnością i zupełnym brakiem czytelności. Ogrom zmaterializowanych w przestrzeni wydumanych konceptów, dziwacznych instalacji, kiepskich obrazów i amatorskich fotografii doprawiał szczyptą komizmu tę pielgrzymkę po współczesnych trendach w sztuce, które w większości powalają trudną do zakamuflowania wtórnością. Zabawni również byli sztywni panowie ubrani w mundury moro o twardych obliczach i zagadkowej funkcji stojący na baczność w głównym holu. Każda prezentacja posiadała własny artystycznie wysublimowany punkt informacyjny z obowiązkową obecnością znudzonych twarzy swych przedstawicieli. Przestrzeń przenikała
woń salonowej pozy artystowskiego kawiarnianego klimatu, który nieskrępowanie dokazywał w jej wnętrzu głosami pełnymi nadęcia i frazesu. Jak to na salonach. Oczywiście zdarzyły się też mniej pretensjonalne dzieła, których ogarnięcie nie wymagałoby szczegółowych objaśnień i instrukcji. Ciekawe rzeczy zaprezentowali artyści z londyńskiej grupy Paradise Row pokazując prace wyraziste i z charakterem. Oryginalny był projekt kopenhaskiego artysty Kristoffera Akselbo i jego toster, który zdobił tosty podobizną Mona Lisy. Przykuwały uwagę także pełne symboliki akryle stworzone przez zamieszkałą w Londynie Francescę Lowe, która w 2003 roku zdo-
była Red Mansion Prize. Akcentem na czasie była grafika Jose Maria Cano przedstawiająca Baracka Obamę. Jednak moim zdecydowanym numerem jeden został bezspornie ochrzczony mianem jednoosobowej artystycznej armii Jakob S. Boeskov. Swoista instytucja wielofunkcyjna produkująca grafiki, komiksy, instalacje, wideo. Firma z odrobiną dekadencji, nonszalancji i inwencji. Gwarantująca dobry produkt. Nazwałbym go odświeżaczem powietrza dusznych galerii. Towar jak najbardziej deficytowy. Towar jak najbardziej godny polecenia. Tekst i zdjęcia:
Marcin Piniak
Odszedł Krzysztof Zaleski
Reżyser teatralny, aktor, dyrektor Teatru Polskiego Radia oraz radiowej Dwójki, zmarł 20 października w Warszawie. Miał 60 lat, chorował na raka mózgu. Dziś, 24 października, zostanie pochowany na Powązkach. Nie był aktorem z wykształcenia, wystąpił jednak w ponad pięćdziesięciu filmach. Role w „Gorączce”, „Szansie” i w serialu „Zmiennicy” przyniosły mu najwięcej popularności. Jednak przy wielu okazjach podkeślał, że jest przede wszystkim człowiekiem teatru. Spektakle, które reżyserował, tworzą historię polskiej sceny, m.in. „Mahagonna” Bertolda
Brechta i Kurta Weilla i „Ślub” Gombrowicza, wystawiony w warszawskim Teatrze Współczesnym. Zrealizował kilkanaście przedstawień w Teatrze Telewizji. Ostatnie to „Słowo honoru”, gdzie prześladowaną przez UB Emilię zagrała jego żona, Maria Pakulnis. Był reżyserem w Teatrze na Woli, Teatrze Współczesnym i w Teatrze Dramatycznym. Od 1988 roku współpracował z Teatrem Ateneum i Teatrem Telewizji. Wykładał w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Reżyserował również recitale i koncerty Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Zrealizował blues-operę Jacka Kaczmarskiego „Kuglarze i wisielcy” w Teatrze Nowym w Poznaniu i spektakl baletowy do muzyki Igora Strawińskiego „Święto wiosny” w Teatrze Wielkim w Warszawie. W 2007 roku przyznano mu Nagrodę „Feliks Warszawski”, ufundowaną przez zmarłego niedawno w Londynie Feliksa Laskiego, za reżyserię spektaklu „Wagon” w Teatrze Współczesnym. (wa)
|23
nowy czas | 24 października 2008
kultura
Fot. Marcin Piniak
Tydzień kinomana Jesteśmy już na półmetku 52. edycji londyńskiego festiwalu filmowego. The Times 52-th BFI London Film Festival, bo tak brzmi jego pełna nazwa, pokazał nam już przynajmniej połowę swego repertuaru, lecz przed nami jeszcze sporo filmowych przeżyć. Był już polski kandydat do Oscara – „Sztuczki” Andrzeja Jakimowskiego, były animowane „Refreny” Wioli Sowy o trzech kobietach, które nieustannie wspominają, ale nie było jeszcze dokumentu „52 procent” Rafała Skalskiego. Ten będziemy mieli okazję zobaczyć 29 i 30 października. Jest to rzecz o dziewczynce, która próbuje dostać się do Rosyjskiej Akademii Baletu im. Waganowej w Sankt Petersburgu. Ałła musi dodatkowo ćwiczyć, by... wydłużyć sobie nogi, gdyż jej proporcje nie są właściwe. Idealny stosunek długości nóg do wzrostu to 52 procent. Film zdobył już m.in. główną nagrodę na festiwalu Punto de Vista w hiszpańskiej Pampelunie; Grand Prix na Krakowskim Festiwalu Filmowym. Silny akcent polski zawierał także nowy film Petera Zelenki. „The Karamozovs”. Czeski konkurent do Oscara, to historia praskich aktorów, którzy przyjeżdżają do Krakowa, by wystawić adaptację dzieła Dostojewskiego. A co w najbliższy weekend? W piątek o godz. 20.30 spotkanie z Benicio del Toro (NFT1), który wystąpił w jednej z głośniejszych premier tego festiwalu – „Che” Stevena Soderbergha, o kubańskim bohaterze narodowym. Aktor znany z ról w takich filmach jak: „Basquiat – taniec ze śmiercią”, „Las Vegas Parano” i „Przekręt”. Za występ w filmie „Traffic”, otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia na Festiwalu Filmowym w Berlinie. W Tricycle zostanie pokazany „Citizen Havel”, w pełni już wykupiony, ale to nie powód, by nie przedstawić tego filmu na przy-
szłość. Otóż „Obywatel Kane”, pardon Havel, to oczywiście czeski prezydent. Dokumentaliści – Miroslav Lanek i kolega Havla, Pavel Koutecký, nakręcili pełen metraż o człowieku znajdującym się w centrum polityki i zainteresowania mediów, który próbuje utrzymać równowagę między publiczną, wystawioną na światło dzienne stroną swego życia, a prywatnością i intymnością. W ramach sekcji Film on the Square zostanie pokazany „Hamlet 2” Andrew Fleminga. Nietuzinkowa komedia o niedoszłym aktorze, który skończył jako nauczyciel aktorstwa w szkole średniej. Aby wreszcie zabłysnąć, postanawia napisać... kontynuację „Hamleta”. Kolejny film godzien polecenia, to szwedzki dramat „Involuntary” w reżyserii Rubena Östlunda. Zebrał bardzo pozytywne recenzje podczas festiwalu w Cannes. Kilka odrębnych historii, które spajają dwie sprawy: psychologia tłumu i przezwyciężanie kulturowych zakazów. Kinoman na pewno również nie zlekceważy festiwalowej niespodzianki. W niedzielę o godz. 20.30 w Odeonie na West Endzie zobaczymy... tytułu nie zna nikt poza organizatorami, ale na pewno ich wybór nas nie rozczaruje. W zeszłym roku byli to bracia Coen – „No Country for Old Man”. W sekcji Surprise Film musimy więc kupować bilety w ciemno. Dla miłośników rzeczy surrealistycznych i uduchowionych proponuję „Nucingen Haus”. Jest to nakręcony, między innymi w krajobrazach Chile, skąd pochodzi reżyser Raul Ruiz, rodzaj bajki dla dorosłych, której akcja rozgrywa się w rezydencji zamieszkałej przez tajemne, wampiryczne zjawy. Nowy film braci Jean-Pierre'a i Luca Dardenne, „The Silence of Lorna”, to również jeden z ważniejszych festiwalowych tytułów. Braci Dardenne ukochało Cannes, nagradzając ich kilkukrotnie. Przedstawią historię Albanki Lorny, która nielegalnie mieszka w Belgii i zawiera fikcyjne małżeństwo, by zrealizować swoje marzenie – sklepik w Liége. Z kolei w sekcji New British Cinema mamy produkcję Richarda Jobsona – „The New Town Killers”. Jest to opowieść o bankierach, którzy znudzeni dotychczasowym życiem rozpoczynają w zakamarkach Edynburga morderczą zabawę w polowanie na ludzi. W tym roku British Film Institute sprowadził do Londynu trzysta filmów z 60 krajów. Fabuły, krótki metraż, dokumenty, animacje, filmy eksperymentalne. Otwarcie uświetniła światowa premiera „Frost/Nixon” Rona Howarda; swój nowy film pokazał też Woody Allen – „The Brothers Bloom” oraz Michael Gondry – „Tokyo”. Ostatni klaps na planie Londynu padnie 30 października. Wciąż jeszcze na wiele pokazów można kupić bilety, najlepiej sprawdzić na stronie: www.bfi.org.uk.
Elżbieta Sobolewska
››
Aleksandra Kurzak, która dysponuje „diabelską, wokalną pirotechniką” i „sięga wysokiego c jakby podrzucała piłeczkę pingpongową”, wystąpi na scenie Royal Opera House. Fot. Damian Chrobak
Jakby mu śpiewał skowronek Głosy Juana Diego Flóreza i Aleksandry Kurzak należą obecnie do najcenniejszych w świecie opery. Ten wspaniały duet można teraz podziwiać w komicznej operze Gioachino Rossiniego „Matilde di Shabran” wystawionej w Royal Opera House. Prapremiera tej opery odbyła się w lutym 1821 roku w rzymskim Teatro Apollo. Niewiele brakowało, by do niej nie doszło, ponieważ dyrygent, który miał poprowadzić orkiestrę, podczas próby generalnej dostał ataku apopleksji. Na szczęście Rossinim miał dobre kontakty z Niccolo Paganinim, który zgodził się poprowadzić orkiestrę. To zresztą i tak niewiele w porównaniu z prapremierą najsłynniejszego dzieła Rossiniego, „Cyrulik sewilski”, kiedy to na scenę Teatro Argentina wbiegł kot, kompozytora oblano zieloną farbą, a głównemu bohaterowi rozstrojono gitarę, więc kiedy grał, sala ryczała ze śmiechu zamiast się wzruszać. Wszystko to za sprawą zazdrośników – rok wcześniej Rossini został dyrektorem artystycznym dwóch bolońskich teatrów. Libretto „Matilde di Shabran” napisał Jacopo Ferretti. Miał niezwykłą lekkość pióra, pisał wszystko – „od listu miłosnego po odę i mowy na zamówienie”. Zajęcie to traktował jako dorywcze – finansowy dodatek do pracy w przemyśle tytoniowym. Główny bohater „Matilde di Shabran”, Corradino, nie znosi Amora, więc również kobiet, a nader wszystko lubuje się w sztuce Marsa. Jest egoistą, cholerykiem i samotnikiem. Z uwagi na potężny majątek, chrapkę ma na niego Contessa d’Arco, ale pojawia się Matylda. Niezła bestyjka, równie sprytna co jej konkurentka, lecz dużo sympatyczniejsza i urodziwa. Również ostrzy sobie pazurki na Corradino i wreszcie rozkochuje go w sobie, pokonując jego arogancję, swoją własną... arogancją, kokieterią i pewnością sie-
bie. Na koniec wyśpiewuje arię ku czci odwiecznych mechanizmów, którym relacje damsko-męskie podlegają. Love story bez krzty prawdziwej tragedii i tkliwego wzruszenia. W galerii postaci, tylko dwie zahaczają o próbę bycia serio. Reszta jest na niby. Gestykulują, krzywią się, przerysowują samych siebie. Bo prawdziwa ma być tylko muzyka. Lekka, melodyjna, choć melodią niemożliwą do zanucenia, bo nie mamy tu fragmentów arii, jak w „Traviacie”, które potem towarzyszą nam przy kuchennych garnkach. Tutaj owa melodyjność to stan ciągły. Rossini tak skomponował tę operę, jakby mu bez przerwy śpiewał skowronek. A przyszło mu to nie bez trudu. Kiedy dostał na nią zlecenie, był już zawalony wcześniejszymi zobowiązaniami. Dzień prapremiery się zbliżał, więc kompozytor... pożyczył muzykę sam od siebie. Skorzystał z partytury opery „Eduardo e Cristina”, którą napisał trzy lata wcześniej. Nad tą również pracował w pośpiechu, bowiem miał tylko miesiąc czasu, więc... pożyczył z trzech swoich uprzednio skomponowanych oper. Napisał ich 39. Ostatnią, „Wilhelma Tella”, w 1829 roku. Biografowie z upodobaniem cytują jego wypowiedź, pochodzącą prawdopodobnie z wywiadu, jakiego udzielił ówczesnemu żurnaliście: „Wszyscy pracują dla trzech rzeczy – sławy, złota i przyjemności. Sławę już mam, złota mi nie trzeba, a przyjemności już dawno mnie znudziły”. Z „Matilde di Shabran” od początku swojej kariery związany był Juan Diego Flórez. „Tom Cruise opery” –
jak się o nim mówi. Sam Pavarotti okrzyknął go swoim następcą. Kilkanaście lat temu, nieznanemu tenorowi z Limy zaproponowano niespodziewanie występ w zastępstwie chorego Bruce’a Forda, solisty, który przygotowywał rolę Corradino w operze włoskiego miasta Pesaro. Tak zaczęła się jego wielka kariera. Płyta z ariami Rossiniego, którą nagrał w 2002 roku, znalazła się na liście 25. najlepiej sprzedających się albumów w Stanach Zjednoczonych. Tuż obok Britney Spears. Jest przystojny i potrafi grać. Połączenie tych trzech cech: głosu, aktorstwa i urody to niestety w świecie opery rzadkość i zarazem rzecz wielce pożądana, dlatego każdy taki solista robi zawrotną karierę. Podobnie jest z Aleksandrą Kurzak. Debiutowała tam, gdzie możliwość debiutu zdarza się rzadko. Na scenie Metropolitan Opera, w „Opowieściach Hoffmana”, w grudniu 2004 roku. Mimo że śpiewała tylko w pierwszym akcie (Olimpia), prasa pisała potem, że zdominowała całe przedstawienie, że dysponuje „diabelską, wokalną pirotechniką” i „sięgała wysokiego c, jakby podrzucała piłeczkę pingpongową, celnie i radośnie” (Vereną Dobnik, „Associated Press”). Pół roku później śpiewała już na scenie Royal Opera House. Teraz sama wybiera produkcje, w których chce brać udział. Z Operą Królewską w Londynie ma podpisany kontrakt do 2009 roku, więc będzie tu bywać częściej.
Elżbieta Sobolewska
Szczegóły » 25
24|
24 października 2008 | nowy czas
to owo
redaguje Katarzyna Gryniewicz
KONSUMENTA
Marmite – kochaj albo rzuć! „Pokochasz, albo znienawidzisz” – hasło reklamowe Marmite dobrze oddaje istotę rzeczy. Bardzo brytyjskie smarowidełko do kanapek, gorących tostów albo do przygotowywania odżywczych napojów nie każdemu przypada do gustu, ale po prostu nie wypada go nie znać. Wzbogacony witaminami (między innymi cennym kwasem foliowym) ekstrakt drożdży piwnych ma gorących zwolenników w UK i Australii – są internetowe strony dla fanów, gdzie wymieniają się wymyślnymi przepisami z wykorzystaniem tego specyfiku. Dwa lata temu artysta Dermot Flynn urządził nawet w Londynie wystawę portretów gwiazd wykonanych na tostach przy pomocy Marmite i okazało się, że to nie tylko produkt sztuki kulinarnej. Marmite jest jak Podravka dla Czecha albo przyprawa Maggi dla Polaków, tylko bardziej. To niemal przedmiot kultu. Mięsny odpowiednik, czyli Bovril, zawiera wyciąg z wołowiny, więc nie jest lubiany przez wegetarian, poza tym Marmite ma nieco łagodniejszy smak, więc łatwiej go przełknąć nawet gdy nie jesteśmy jego fanami. Geneza drożdżowych wyciągów sięga ponoć wojen napoleońskich, kiedy to żołnierze brytyjscy dostawali podobne specyfiki w ramach racji żywieniowych – ponoć znakomicie chroniły przed awitaminozą i wynikającym z niej szkorbutem. Po dziś dzień brytyjskie matki uważają za punkt honoru wmówienie pociechom, że Marmite to nie tylko zdrowy, ale i smaczny składnik diety. Ostatnio matki mają powód do niepokoju – w 51 szkołach w kraju zakazano podawania dzieciom Marmite na śniadanie. Powód? Zbyt duża zawartość soli – 4 gramy smarowidła zawierają jej aż 0,2 grama.
Jądro komórkowe Czy komórki są szkodliwe? Na ten temat powiedziano już wiele i co chwila świat nauki zasypuje nas nowymi rewelacjami, a operatorzy i producenci komórek dementują te doniesienia. Tym razem jest o szkodliwym wpływie telefonów komórkowych na męskie jądra i jakość spermy. Zagrożenie jest największe, gdy działający telefon znajduje się w bliskiej odległości narządów. Badanie przeprowadzono na 32 mężczyznach o zbliżonej jakości spermy. Połowę z nich postawiono w odległości 2,5 centymetra od telefonów działających w trybie rozmowy (częstotliwość 850 MHz) i zanotowano u nich średnio 85 proc. wzrost liczby wolnych rodników w organizmach. Odnotowano również kilka innych potencjalnie niebezpiecznych zmian. Niektórzy badacze twierdzą, że jest zbyt wcześnie na daleko idące wnioski i mężczyźni nie powinni w panice zmieniać nawyku wkładania telefonu komórkowego do kieszeni.
Orzesz(ki) w życiu Chrupanie orzeszków może być najlepszym sposobem na szczupłą sylwetkę – twierdzą naukowcy z University of California. Jeśli z jakichś powodów nie możesz ich jeść (np. kobiety w ciąży nie powinny ze względu na ryzyko alergii) przerzuć się na awokado. Zarówno orzeszki ziemne, jak i awokado zawierają dobre, nienasycone tłuszcze, podobne do tych, które można znaleźć w oliwie z oliwek. Zdaniem naukowców te tłuszcze pobudzają nerwy, które wysyłają do mózgu „wiadomość” o tym, że powinien kontrolować apetyt i przeciwdziałać otyłości. Dla kontrastu nasycone tłuszcze, znajdujące się w przetworzonej żywności, zachęcają mózg do jedzenia.
Taniej w sieci niż w sklepie Wielu Brytyjczyków uważa, że robienie zakupów przez internet jest o wiele korzystniejsze niż bieganie po sklepach – nie tylko ze względu na wygodę. Największą motywacją do robienia internetowych zakupów jest możliwość kupowania o każdej porze dnia i nocy oraz niższe ceny niż w tradycyjnych sklepach. Tak, tak, w wirtualnych sklepach jest teraz tak dużo rozmaitych ofert, promocji i zniżek, że naprawdę warto sprawdzić ceny w necie zanim wybierzemy się na zakupy „w realu”. Dotyczy to zwłaszcza kosmetyków, ubrań (zwłaszcza tych markowych), książek oraz płyt CD i DVD. Oczywiście istnieją produkty, których nawet przy najlepszych chęciach nie da się kupić w sieci, albo z różnych względów okazuje się, że nie jest to najwygodniejsza opcja. 54,7 proc. respondentów stwierdziło, że nie nabyłoby przez internet samochodu. 30 proc. wskazało tutaj także na instrumenty muzyczne, a 20 proc. na żywność i napoje. Tak czy inaczej Brytyjczycy kupujący online są na pierwszym miejscu w światowej czołówce – nawet Amerykanie są w tym od nich gorsi. Ponad 11 mln mieszkańców Wielkiej Brytanii dokonuje obecnie zakupów przez internet przynajmniej dwa razy w tygodniu. Co ciekawe, analitycy rynku oceniają, że trudna sytuacja gospodarcza w Wielkiej Brytanii będzie mieć mniej negatywny wpływ na sektor e-commerce niż tradycyjny rynek sprzedaży. Według Online Shopping and Credit Crunch Survey Report przygotowanego przez firmę E-consultancy we współpracy z Immediate Future oraz Logan Tod & Co 65 proc. respondentów ze względu na obawę o stan swoich budżetów zamierza zmienić swoje podejście do zakupów. Jednak 56 proc. stwierdziło, że ich wydatki internetowe pozostaną bez zmian albo nawet zwiększą się.
Fajczenie bez dymu W Londynie furorę robią tzw. elektroniczne papierosy – to niewielkie urządzenie pozwala zaciągnąć się nikotyną w pubie bez naruszania obowiązującego tam zakazu palenia. Kiedy zaciągamy się nimi na końcu „papierosa” pojawia się niebieska dioda – imitując żar, w tym czasie palacz wciąga delikatną mgiełkę zawierającą nikotynę. Podobno wrażenia są identyczne jak przy prawdziwym paleniu, ale bez szkodliwego dymu, dwutlenku węgla i substancji smolistych. No i nikt nas nie wyprosi na zewnątrz w jesienną pluchę. Cudeńko można kupić za 40 funtów na wielu internetowych aukcjach.
|25
nowy czas | 24 października 2008
co się dzieje film
Bilety: £16, www.ticketweb.co.uk, polskie sklepy Kapela świętuje w tym roku 26-lecie swego istnienia. Wydaje w listopadzie dwupłytową składankę „Love Love Love, the very best.Love”.
52th London Film Festival 15-30 października 52 procent
dok, 2007 r., 19 min. reż. Rafał Skalski 30 października, godz. 16.00 BFI Southbank (NFT 2) Belvedere Road, SE1 8XT
Elaine Delmar 26 października, godz. 20.30 606 Club, 90 Lots Rd, SW10 0QD Bilety: £10 Diva teatralna zaśpiewa piosenki Gershwina i Cole Portera. Będą jej towarzyszyć pianista Brian Dee i gitarzysta Jim Mullen.
Che
dramat, 2008 r. reż. Steven Soderbergh 30 października, godz. 9.45 Odeon West End 2, 40 Leicester Square, WC2H 7LP 26 października, godz. 16.00 Sala Teatralna w POSK-u, 240 King Street, W6 ORF Bilety: £12/£15/£20 Info: Joanna Mludzinska, mludzinski@btopenworld.com, tel. 0208 997 0427 Prapremiera „Verbum Nobile” odbyła się w Warszawie 1 stycznia 1861 roku. Artyści, którzy wystąpią w POSK-u to młodzi absolwenci czołowych akademii muzycznych w Londynie. Wspaniała okazja posłuchania wesołej muzyki Stanisława Moniuszki. Polish The Dancefloor Hamlet 2
kom, 2008 r. reż. Andrew Fleming 28 października, godz. 20.45 Genesis Cinema 93-95 Mile End Rd, E1 4UJ Involuntary
dramat, 2008 r. reż. Ruben Östlund 26 października, godz. 18.30, 29 października, godz. 15.45 BFI Southbank (NFT 1) Belvedere Road, SE1 8XT Nucingen Haus
Fantasy, 2008 r. reż. Raul Ruiz 27 października, godz. 13.30 BFI Southbank (NFT 1) Belvedere Road, SE1 8XT The Silence of Lorna
dramat, 2008 r. reż. Jean-Pierre i Luc Dardenne 29 października, godz.13.30 BFI Southbank (NFT 1) The New Town Killers
thriller, 2008 r. reż. Richard Jobson 30 października, godz. 15.30 Odeon West End 2, 40 Leicester Square, WC2H 7LP
muzyka MegaYoga zaprasza: JAMINN NIGHT 25 października, godz. 21.00 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Bilety: £10 / £13 Jamal (Miód i Frenchman); JAreX (Bakshish); BoB One (Rub Pulse); Dj. Feel-X (Kaliber 44, Mad Crew); IBX92 (UK), Herb’s Man Sound (dj.Kula); dj.shclash i vizuale VJ Nobe.
25 października, godz. 22.00 The Platinum 23-25 Paul Street, EC2A 4JU W klubie utrzymanym w stylu lat 30., DJ-e będą świętować swoje urodziny. Wśród muzycznych gości – Dan Curtin, swego czasu guru dla miłośników techno. Jego nowatorskie sety wciąż są inspiracją dla DJ-ów. Annie Whitehead's Rude 25 października, godz. 20.45 Vortex Dalston, 11 Gillett St, N16 8JN Bilety: £12 Annie gra na trąbce, towarzyszyć jej będzie trębacz, a oboje razem plus zespół zaserwują nam radosny jazz, pomieszany ze ska, bluesem i rytmami afrykańskimi. CUT & SPLICE 25 października, godz. 18.30 Wilton's Music Hall, Graces Alley, E1 8JB Bilety: weekendowy £18, jednorazowy £10 Sonic Arts Network i BBC Radio 3 prezentują dwudniowy festiwal muzyki elektronicznej. Wystąpią m.in: Anton Lukoszevieze + Mark Wastell + Rhodri and Angharad Davies + David Behrman.
27 października, godz. 18.15 Concert Pitch w National Theatre, South Bank, SE1 9PX wstęp wolny Brazylijska wokalistka zaśpiewa klasyczne bossa novy i utwory w rytmie samby. Matilde Di Shabran 27 i 31 października 3, 6 i 11 listopada Royal Opera House Covent Garden, Bow Street, WC2E 9DD Rezerwacja: 020 7304 4000 Online: www.roh.org.uk
wystawy Renaissance Faces: Van Eyck to Titian do 18 stycznia National Gallery, Trafalgar Square, WC2N 5DN Bilety: £10 (£5 Tue 12.00-18.00) Portrety najsłynniejszych renesansowych mistrzów północnej i południowej Europy: Raphael, Tycjan, Botticelli, Van Eyck, Holbein, Dürer, Lotto, Pontormo i Bellini.
60 lat Oficyny Poetów i Malarzy Benefis Krystyny Bednarczyk 28 października, godz. 18.15 Sala Teatralna POSK 238-246 King Street, W6 0RF Wstęp wolny Twórczość poetycką Krystyny i Czesława Bednarczyków przypomną: Joanna Kańska, Zbigniew Grusznic, Janusz Guttner. Możliwość kupna dubletów książek i kwartalników. Wystąpi zespół baletowy z Krakowa prowadzony przez choreografa Svetlanę Gaida: wariacje z „Raymonda”, „Bajadera”, „Don Kichote”; taniec nowoczesny.
Popołudnie dla rodziny 25 października, godz. 14.00-17.00 Trestle Arts Base Russet Drive, St Albans, AL4 0JQ wstęp wolny www.trestle.org.uk
już wkrótce Koncert Orkiestry Polskiej Marynarki Wojennej 7 listopada, godz. 19.00 Sala Teatralna POSK 238-246 King Street, W6 0RF Bilety: £5 Dochód z koncertu zostanie przeznaczony na pokrycie kosztów obchodów 90. Rocznicy Swięta Niepodległości. Warsztaty tematyczne dla rodziców 12 listopada, godz. 10:30 Świetlica Polska Nasze Dzieci YMCA, 20 Gunnersbury Avenue, W5 3QL Bilety: £3 (dorosły + dwoje dzieci)
Zbigniew Herbert Between Two Worlds 29 października, godz. 19.45 Southbank Centre, Purcell Room w Queen Elizabeth Hall Belvedere Road, SE1 8XT Twórczość poety przedstawią: Al Alvarez, jako pierwszy w latach 60. zaczął tu pisać o Herbercie; Nick Laird, publicysta the Guardian Review; Eva Hoffman, teoretyk literatury i pisarka; Agnieszka Wolny-Hamkało, poetka i bloggerka, współorganizatorka Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania Historii we Wrocławiu. Moderatorką wieczoru będzie Fiona Sampson, redaktorka naczelna „Poetry Review”.
Samotny rodzic w UK – dofinansowanie do edukacji przedszkolnej. to temat warsztatów przygotowanych przez specjalistów integracyjnego Przedszkola Polskiego nasze dzieci. Uczestnicy otrzymają materiały edukacyjne dotyczące tematu spotkania.
Alan Aldridge do 25 stycznia Design Museum, 28 Butlers Wharf, Shad Thames, SE1 2YD Retrospektywa ilustratora i grafika, który m.in. projektował okładki albumów takich gwiazd muzyki jak Elton John i zespół the Who. Annie Leibovitz do 1 lutego National Portrait Gallery, St Martin's Place, WC2H 0HE Bilety: £11 Wystawa prezentująca ponad 150 fotografii jednej z najwybitniejszych portrecistek na świecie.
Return to Camden Town
teatr
25 października, godz. 20.00 The Luminaire, 307-311 Kilburn High Rd, NW6 7JR Bilety: £13 Wystąpią: Akordeonista Dermot Byrne, skrzypek Tom Morrow, mistrz banjo Eamonn Coyne, multiinstrumentalista Éamie O'Dowd + Peter Horan/Gerry Harrington + Sam Proctor/Chris O'Malley.
Flamenco Flamen'ka
VERBUM NOBILE Opera Stanisława Moniuszki 24 października, godz. 20.00 25 października, godz. 19.30
Jandira Silva/Chico Chagas
Sala Teatralna POSK 238-246 King Street, W6 0RF Bilety: £10, rezerwacja: 0208 741 0398, 0208 741 1887 The Bones Theatre to dwóch aktorów: Kamil Piotr Adamus i Krystian Godlewski. Przedstawią cykl staropolskich pieśni, przetykany scenami, które nawiążą do kultu zmarłych. Po przerwie, spektakl zbudowany m.in. z dialogów Szekspira, wierszy Eliota i prozy Kafki. Opowiedzą nim historię o życiu, czasie i odrodzeniu.
pn-sb, godz. 20.00, do 15 listopada Lyric Theatre, Shaftesbury Ave, W1V 7DH Bilety: £20-£49, rezerwacja: 0870 040 0046 Historia tragicznego miłosnego trójkąta oparta na noweli Jorge Luisa Borgesa pt. „The Intruder”.
T.LOVE
Stara dusza. Wieczór poświęcony pamięci nieobecnych
26 października, godz. 18.00 Scala, 275 Pentoville Road, N1 9NL
1 listopada, godz. 19.00 2 listopada, godz. 17.00
MegaYoga zaprasza na specjalną imprezę Halloween
ACID DRINKERS „VERSES OF STEEL TOUR” 31 października, godz. 19.00, London Underworld 174 Camden High St, NW1 0NE Bilety: £15 / £18 (w dniu koncertu) Przedsprzedaż: www.ticketweb.co.uk; polskie sklepy Zespół będzie promował swój nowy album uznawany przez wielu słuchaczy za najlepszy w ich dotychczasowej karierze. Dla czytelników Nowego Czasu mamy 2 bilety na koncert. Dzwońcie do redakcji w poniedziałek (27.10) o 12.00. Nr tel.: 0207 639 8507
26
24 października 2008 | nowy czas
czas na relaks
A CzerWone WInA lePsze
»
mAnIA GoToWAnIA
Niektórzy uważają, że to co potrzebne do uprawy dobrej jakości winogron to wystarczająco ciepły klimat i odpowiednia wilgotność. To by z grubsza dawało rozwiązanie zagadki powodzenia hodowli winogron przede wszystkim w krajach basenu Morza Śródziemnego
Mikołaj Hęciak
Te dwa czynniki klimatyczne można znaleźć na każdym kontynencie. I bez wątpienia na każdym kontynencie są takie regiony, gdzie krzewy winne owocują należycie. Zarówno na półkuli północnej (Azja, Europa i Północna Ameryka), jak i południowej (Australia, Południowa Ameryka i Afryka). Nawet Afryka może pochwalić się takimi miejscami, a chodzi tu szczególnie o RPA. Wszystkie te regiony znajdują się w dwóch pasach geograficznych. A to, co je cechuje, to dzienna średnia temperatura wahająca się w przedziale od 10 do 200C. Południowa część Anglii ledwie załapuje się na tę niższą granicę. To tłumaczy potencjał, jaki niektóre odmiany winogron znalazły na tutejszej glebie. I o ile miejscowi producenci wina (a są to zamożni i wpływowi ludzie) w typowo angielski sposób zachwalają swoje osiągnięcia i produkcję tego trunku w Wielkiej Brytanii, o tyle większość przewodników po światowych winach Anglię jednak pomija. Czy słusznie? Jak pamiętamy produkcja wina na Wyspie znana i rozwijana jest od czasów rzymskich. Notabene, z początku, gdy Grecy zapoznali Rzymian z trunkiem, jakim jest wino, ci byli raczej podejrzliwi, ale jak historia pokazała, niedługo. Obecnie około 10 proc. rocznej produkcji wina w Walii i Anglii przypada w udziale odmianom czerwonym. Jest to powodem do dumy wyspiarzy, gdyż jeszcze do niedawna uważano, że w tutejszym klimacie nie jest możliwe otrzymanie dobrych zbiorów czerwonych winogron, zapewniających odpowiednią jakość trunku. Jedną z czerwonych odmian, prosto z Niemiec, jest Triomphe d’Alsace nie najpopularniejsza jednak obecnie. Znacznie wyprzedza ją Pinot Meunier, odmiana szeroko rozpowszechniona w Szampanii. A najlepiej obiecującą w chwili obecnej hybrydą jest pewien szczep odmiany Rondo z Niderlandów, który ma odpowiednią ilość cukrów i kwasów odpowiedzialnych za bukiet smakowy tego wina. Nie po to jednak poruszyłem temat win, by nie nawiązać do jedzenia. Bo co się za całą tą sprawą kryje? Za tymi wszystkimi odmianami winogron, a potem i win i
wszystkimi tradycjami produkcji wina i kultury picia? Oczywiście ich dopasowanie i podkreślenie walorów smakowych jedzenia, z jakim mogą być podane. Oto więc znany w Wielkiej Brytanii przepis na kurczaka w czerwonym winie.
Coq Au vIn Smaczne danie, typu casserole, z możliwością przygotowania dzień wcześniej i szybkiego podgrzania, kiedy przyjdzie pora, by je podać. Dla 8 osób potrzebujemy: 2 łyżki mąki, 1,8-2 kg kurczaka, czyli np. 8 nóżek; 2 łyżki oliwy, 2 łyżki masła, 22 5g boczku (najlepiej streaky bacon), 450 g cebuli, 750 ml czerwonego wina, 2 ząbki czosnku, wiązanka ziół, w której obowiązkowo powinny się znaleźć: pietruszka zielona, tymianek, rozmaryn i liść laurowy; 350 g pieczarek; sól i pieprz do smaku. Piekarnik nagrzewamy do 1800C. W naczyniu mieszamy mąkę z solą i pieprzem, a następnie obtaczamy porcje kurczaka. Podsmażamy go na maśle i oliwie. W tym celu możemy użyć bądź brytfanny, którą potem wykorzystamy do zapiekania, albo, z braku brytfanny, patelni. Mięso będziemy podsmażać partiami, tak, by ładnie się zarumieniło z obydwu stron. Kurczaka odkładamy na bok i przykrywamy np. folią aluminiową, by nie tracił temperatury. Następnie wysmażamy boczek przez kilka minut aż zacznie być przyjemnie kruchutki. Potem wkładamy go
do mięsa, a na patelni podsmażamy cebulę. O ile to możliwe, powinniśmy użyć maciupeńkie obrane cebulki. Jeżeli byłby to problem, możemy użyć szalotkę, albo pociąć w piórka białą cebulę. Tak więc podsmażone mięso, boczek i cebulę wkładamy do brytfanny bądź żaroodpornego naczynia. Dodajemy obrany i rozgnieciony czosnek, zioła (najlepiej związane nicią). Zalewamy winem, nie zapominając, by z patelni zeskrobać wszystko co do niej przywarło w trakcie podsmażania, i zagotowujemy. Przykrywamy i wkładamy do piekarnika na około 70-80 minut. Po tym czasie dodajemy oczyszczone grzyby. I znów, jak w przypadku cebuli, powinny to być małe pieczareczki, dodane w całości. Zapiekamy kolejne 15 minut. Następnie wyjmujemy bukiet ziół, kurczaka (ostrożnie – jest miękki), boczek i warzywa odstawiając pod przykryciem, a sos zagotowujemy, by zmniejszyć jego objętość i osiągnąć większą zawiesistość. Możemy podawać od razu z ziemniakami lub ryżem oraz przybraniem z pietruszki. Równie dobrze możemy całość poporcjować i zamrozić (do trzech miesięcy maksymalnie) i przy każdej nadarzającej się okazji rozmrozić i podgrzać w 1800C przez około 40-45 minut. Jeśli w samej potrawie byłoby nam za mało wina (podobno tylko śledzik lubi pływać) jako odpowiedni trunek do tego dania proponuję pikantne czerwone wino z Burgundii np. Cotê de Beaume.
Aloes (finansowy) lek na XXI wiek Dosłownie i w przenośni. Dosłownie – bo ta zielona roślina, czasami mylona z kaktusem, jest kuzynem czosnku i cebuli. Możemy więc domyślić się, jakie zdrowotne właściwości może posiadać. Już starożytni Egipcjanie, Grecy i Rzymianie używali aloesu do celów leczniczych. Jest on z pewnością środkiem pomagającym zwalczyć różne dolegliwości i uodpornić organizm. W przenośni – bo dzięki tej roślinie możemy również stać się niezależni finansowo. Myślę, że nie ma wśród czytelników „Nowego Czasu” osoby, która nie chciałaby osiagnąć niezależności finansowej (nawet jeśli dla każdego z nas oznaczać to może coś zupełnie innego). Do takich osób należę również ja, mama rocznego Frania. Po urodzeniu synka, postanowiłam nie wracać do pracy i sama zająć się jego wychowaniem. W tym wszystkim dzielnie pomaga mi mój mąż, na którego barkach spoczęło utrzymanie naszej rodziny. Chcę jednak mieć swój wkład do domowego budżetu. Dlatego okazją dla mnie było przyłączenie się do największego na świecie producenta i dystrybutora produktów wytwarzanych na bazie aloesu – Forever Living, uprawiającego na swoich ekologicznych farmach w Teksasie setki hektarów pól aloesowych. Firma ta nie obiecuje kokosów, ale dobre samopoczucie dla stosujących produkty na bazie aloesu, a dla wytrwałych współpracowników – niezależność finansową. Jak każdy biznes, wymaga to pewnego wysiłku i wytrwałości. Na pewno jest to świetna możliwość na dodatkowy dochód w rodzinie, a dla wielu ludzi, których poznałam, jest to praca na pełny etat. Do niezależności finansowej zbliżam się małymi kroczkami. Szukam osób, które są uczciwe, nie boją się ciężkiej pracy i chętnie podejmą wyzwanie bycia własnym szefem. Osoby zainteresowane dodatkowym źródłem dochodu i pracą na własny rachunek proszę o kontakt:
Anna Wyleżyńska Independent Distributor of Forever living Products Tel: 0772 5742192 e-mail: awpm_2@yahoo.co.uk
Nowe punkty dystrybucyjne Nowego Czasu Od kilku tygodni „Nowy Czas” jest również dostępny w czterdziestu specjalnych skrzynkach, rozmieszczonych przy głównych stacjach metra w Londynie oraz przed niektórymi polskimi parafiami.
|27
nowy czas | 24 października 2008
czas na relaks sudoku
średnie
łatwe
7 9 8 2 5 4 6 2 3 1 5 3 9 6 6 4 1 9 3 6 5 4 4 9 7 8 2 7 6 4 3 8 1 1
1
trudne
2 9
8 5 9 7 8 3 5 7 8 4 1 9 8 2 4 7 3 5 6 7 5 1 3 8 3 2 9 5
7 4 2 2 4 9 5 4 1 6 6 5
7 8
8
1 4 2
9
9
3
8
6
1 2 6 3 1
krzyżówka
horoskop
BARAN 21.03 – 19.04 Dla samotnych w tym tygodniu pojawi się szansa by spotkać kogoś, kto okaże się wart zainteresowania, a nawet zmiany dotychczasowego trybu życia. Będziesz wysyłać mnóstwo zalotnych uśmiechów i tajemniczych spojrzeń. Otaczający Cię seksapil będzie jednym z tych atutów, które pomogą w załatwianiu kolejnych spraw.
BYK
20.04 – 20.05
W tym tygodniu optymizm, ale brak rzucającego na kolana romantyzmu. Uczucia zazdrości i podejrzliwości mogą tylko zaszkodzić. Pamiętaj, że połączenie pracy z miłością może teraz nie wyjść Ci na dobre. Trzymaj się więc z daleka od plotek na temat erotycznych upodobań szefa, a na randkach nie rozmawiaj o swoich obowiązkach lub pracy.
NIĘTA BLIŹ 21.05 – 21.06
W tym tygodniu lepiej nie zmieniaj nic w uczuciach. To nie najlepszy okres czasu na szukanie ani flirtów, ani Twojej drugiej połowy. W miłości zrozumienie i radość a także wyjaśnienie zagadki z przeszłości. Grożą Ci drobne nieporozumienia, które związane będą ze starymi nawykami i domowymi przyzwyczajeniami. Samotne Bliźnięta będą wesołe i optymistyczne. W tym tygodniu możesz poznać kogoś interesującego i tajemniczego w podróży lub podczas zakupów
RAK 22.06 – 22.0
GA WA 23.09 – 22.10
ZIOROŻEC
KO 22.12 – 19.01
W tym tygodniu wiele działań pospiesznych, lekkomyślnych i niepotrzebnych. Powstrzymaj się od podejmowania istotnych decyzji np. na temat zmiany mieszkania, pracy, partnera, nawet gdyby Ci się wydawało, że dzięki temu znajdziesz dla siebie lepsze miejsce w życiu. Tydzień sprzyjać będzie podróżom oraz zajęciom, które wymagają zdecydowania i siły.
Planety pomogą Ci uniknąć wszelkich przeszkód i nieprzyjemności. To Twój tydzień! Uda Ci się wyzwolić spod wpływu osoby, która krytykowała Twoje pomysły i podcinała Ci skrzydła. Odniesiesz znaczną korzyść także dzięki swoim starym znajomościom lub też zupełnie niespodziewanie pomogą Ci przyjaciele. Zadbaj o dobre relacje ze współpracownikami.
Nadszedł czas wykonania trudnego i samodzielnego zadania. Uwierz we własne siły, a ze wszystkim sobie poradzisz. Możesz liczyć na większe sukcesy, a nawet na nagrodę finansową. Twój zakres obowiązków może się teraz zmienić. Niektóre propozycje mogą wymagać od Ciebie o wiele większego wysiłku, a nawet konieczności dodatkowej nauki.
Dopisze Ci dobry nastrój i optymizm. Bez trudu osiągniesz to, co chcesz. Otoczenie wyda się milsze, możesz liczyć na uznanie Twoich zalet. Twoje sprawy nabiorą rozpędu i dzięki wsparciu planet osiągniesz zamierzone cele. Dzięki korzystnemu zbiegowi okoliczności unikniesz trudnej sytuacji lub kary za własne niedociągnięcia.
Czeka Cię bardzo dobry tydzień. Wiele Twoich wcześniejszych przedsięwzięć teraz wkroczy na drogę realizacji. Jeśli nie chcesz kłopotów, zajmij swoje myśli porządkowaniem finansów i obmyślaniem nowych strategii zarabiania. Sprawy zawodowe pochłoną Cię bez reszty, a rodzina i przyjaciele będą musieli prosić Cię o odrobinę zainteresowania.
W tym tygodniu uważaj, możesz bowiem zawrzeć znajomości z ludźmi, którzy wydadzą Ci się atrakcyjni i sympatyczni, ale w przyszłości niestety staną się źródłem kłopotów. Jeżeli czujesz, że brak Ci doświadczenia, by we właściwy sposób ocenić ich propozycje, graj na zwłokę, udzielaj wymijających odpowiedzi, nie podejmuj pochopnych decyzji.
Chętnie odsuniesz od siebie ryzykowne i wymagające zmian projekty. Zapragniesz odpocząć od nerwowego szefa, ostrej rywalizacji i stresów. Choć dobrych pomysłów Ci nie zabraknie, to pokusa przełożenia ważnych spraw na później okaże się niezwykle silna. Nie ulegaj jej, bo Twoje dokonania w tym miesiącu mogą okazać się niezwykle ważne dla Twojej dalszej kariery.
Jeżeli w Twoim życiu istnieją trudne sprawy, wymagające ostatecznego załatwienia lub decyzje, których obawiasz się podjąć – nie zwlekaj. Osiągniesz zamierzony cel. Możesz teraz, analizując minione wydarzenia, ocenić je obiektywnie. To będzie trudny tydzień, ale za to owocny. Dobrych pomysłów będziesz miał pod dostatkiem.
Czas snucia planów i marzeń. Brak koncentracji i znudzenie w pracy. Powodem takich nastrojów może być spotkanie z kimś niegdyś bliskim albo ze starymi znajomymi. Ktoś z tego kręgu może wystąpić z propozycją ewentualnych zmian w Twoim życiu, jeśli tylko wyrazisz na to zgodę.
LEW 23.07 – 22.08 NA PAN 23.08 – 22.09
PION SKOR 23.10 – 21.11
LEC STRZE 22.11 – 21.12
NIK WOD 20.01 – 18.02
BY
RY 19.02 – 20.03
28|
24 października 2008 | nowy czas
ia Ogłoszen ramkowe . już od £15 TANIO NIE! I W YGOD ą! rt Zapłać ka
jak zamieszczać ogłoszenia ramkowe?
kSięgowośĆ FinanSe
uroda
proFeSJonalne FryzJerStwo
rozliczenia podatkowe Rozliczenia self-employed Zwroty podatku (szybko!) Rozliczenia zaległe Obsługa firm LTD NIN, CIS, CSCS, Benefity ealing Office 018 Ealing House 33 Hanger Lane, Ealing W5 3HJ tel.: 0208 998 1121 StratFord: 125 The Grove Stratford E15 1EN tel.: 0208 519 1320 www.taxpol.ltd.uk
POLSKI KSIĘGOWY
strzyżenia damsko-męskie, baleyage, pasemka, trwała ondulacja, fryzury okolicznościowe. iza west acton, tel. 0786 2278729
VAT, payroll – lista płac, rozliczenia kontraktorskie, statutory account, Doradztwo finansowo-prawne Tax return, benefity tel. 02088265102 tel. 07915673769 polskiksiegowy@polskiksiegowy.com
724 Seven SiSterS rd london n15 5nh
maluJę portrety z natury luB FotograFii Akwarela – £100.00 Akryl – £150.00 Olejny – £200.00 tel. 0788 415 5281 0208 578 7787
FizJoterapia, maSaż leczniczy Bóle kręgosłupa, stawów, mięśniobóle, nerwobóle Wizyty domowe maŁgorzata tel:0793 338 8935
laBoratorium medyczne: the path laB Kompleksowe badania krwi, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową (HIV – wyniki tego samego dnia), EKG, USG. tel: 020 7935 6650 lub po polsku: iwona – 0797 704 1616
wróżka Faryda mówiąca po polsku Wróży z kart tarota, z ręki, ze zdjęcia. Zdejmuje klątwę, urok i odwraca złe fatum. Pomoże Ci we wszystkich problemach, wyprowadzi Cię z labiryntu. Daj sobie pomóc. nie czekaj! dzwoń! tel. 0208 826 5074
Biuro kSięgowe Zwrot podatków Pełna księgowość dla SE/LTD Wnioskowanie o rezydenturę N.I.N, C.I.S., C.S.C.S. Benefity 162d high Street hounSlow tw3 1BQ tel.: 0208 814 1013 moBile: 07980076748 info@omegaplusltd.co.uk
ogłoszenia komercyjne
komercyjne z logo
do 20 słów
£15
£25
do 40 słów
£20
£30
tranSport przeprowadzki
wywóz śmieci przeprowadzki, przewóz materiałów i narzędzi. Pomoc drogowa, auto-laweta, złomowanie aut – free tranSpol tel. 0786 227 8730 lub 29 andrzeJ
auto-zŁomowanie Za każde auto płacimy od £50,00 do £100,00 Załatwiamy wszystkie formalności w DVL Auto odbieramy od klienta. pomoc drogowa i autoholowanie 24 godz./7 dni w tygodniu tel. 0759 230 4530
uSŁugi komputerowe
wróżka SeBila przepowie Ci przyszłość, wskaże Ci szczęśliwą gwiazdę, która będzie oświecała Twoją ścieżkę życiową. Wróży z kart tarota i z ręki. Zdejmuje złe fatum.
architekt reJeStrowany w anglii Ba da nia or ga nów we wnętrz nych oBe ro nem: •Wy kry wa nie pa so ży tów •Alergii •Za sto so wa nie pra wi dło wych le ków zio ło wych •Do bór pro duk tów wg ana li zy or ga ni zmu. •Ma sa że •Die te ty ka Czyn ne od 7.00 do 23.00 Ur szu la Reń ska Tel: 0772 996 8769 20 Ladysmith Canning Town London E16 4NR (Bus 69, six bus stops) www.allmedicaldiagnosis.com Sprzedaż kosmetyków oriflam. Firma oriflame organizuje bezpłatne kursy pedicure i dla kometyczek
auto-laweta (pomoc drogowa, aukcje, e-bay) Transport motocykli (recovery, aukcje) Współpraca z warsztatem i lakiernikiem. tranSport na lotniSka przeprowadzki. Punktualność i rzetelność. tel.: 0793 257 3973
tel. 0798 855 3378
BoguSŁaw: 0208 9989047 0772 891 6271
działem Sprzedaży pod numerem 0207 358 8406
zdrowie
25-27 welbeck Street london w1g 8 en
rozliczenia podatkowe £40.00 za rozliczenie i ani pensa więcej Świadczymy także inne usługi księgowe. Dojazd do klienta. BCH ACCOUNTING, 33 HANGER LANE, W5 3HJ EALING, POKÓJ 16 (parter).
prosimy o kontakt z
www.zojka.com
www.polskiksiegowy.com kompleksowa obsługa ltd od rejestracji do rozliczenia
uSŁugi różne
aBy zamieściĆ ogŁoSzenie ramkowe
wykonuJe proJekty: lofts extensions, full service – planning application, building control notice. tel.: 0208 739 0036 moBile: 0770 869 6377
anteny Satelitarne Jan wójtowicz Profesjonalne ustawianie, usuwanie zakłóĶceń, systemy CCTV, sprzedaż polskich zestawów: 24h/24h, 7d/7d. Anteny telewizyjne. polskie ceny tel. 0751 526 8302
hl-computer Service profesjonalne usługi informatyczne Naprawy, modernizacje usuwanie wirusów, reinstalacja Windows, instalacje internetu. Konfiguracja routerów Odzyskiwanie danych Drukowanie wizytówek Projektowanie www Sprzedaż komputerów technik-informatyk olgierd 07961222932 www.hl-computerservice.com www.hl-shop.com
|29
nowy czas | 24 paĹşdziernika 2008
ogĹ&#x201A;oszenia 7B Barking Business Centr, 25 Thames Road, Barking, Essex, IG11 0JP and returning the completed application form to Polychem Systems, 12 - 14 Wakering Road, Barking, Essex, IG11 8QB.
NURSING HOME MANAGER
job vacancies BILINGUAL ADMINISTRATOR Location: BARKING , ESSEX Hours: 40 PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY, BETWEEN 8AM- 8PM (FLEXIBLE) Wage: ÂŁ7-ÂŁ8 PER HOUR DEPENDING ON EXPERIENCE Work Pattern: Days , Evenings Employer: Polychem Systems Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY
Description: This Local Employment Partnership Employer shares information about new starters with Jobcentreplus for statistical purposes only. See www.dwp.gov.uk for more information. Applicants must be bilingual in English & Polish as will be dealing with Polish contacts. Experience in office administration role is preferred although the employer is willing to train suitable candidates. Must be trustworthy and have basic literacy and numeracy & IT skills. Duties include helping to set up and run new office, supporting distributors, invoicing clients, updating the website, sales and customer service. Applicants to ring David Maull on 0208 258 8898 for an application form. How to apply: You can apply for this job by obtaining an application form from David Maull at Polychem Systems, Unit
Location: EDGWARE, MIDDLESEX Hours: 5 DAYS Wage: ÂŁ33,000 - 35,000 Work Pattern: Days Employer: Reliance Care Closing Date: 30/11/2008 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY
Description: RNA or RGN Level 1, RNMH or RMN Level 1 required. We have a new opportunity within a very well established 55 bed Luxury Nursing Home dedicated to the care of older persons. We need someone who is capable and who can lead the team and ensure the highest standards of care is delivered to our service users. We are a private group and have developed a good reputation. We need someone who is dedicated to the job and is able to work on own initiative. You will have good opportunities for those looking to progress and you will be rewarded for your hard work. We have just finished expansion and are looking to establish ourselves as a leader within this field of care. You must be RGN with valid NMC pin. Please call Fatima on 0191 233 1381 or email a copy of your CV to faydin@reliancecare.com If you can't get through on the above number e-mail your CV to Faybin@relianceco.com. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0191 2331381 and asking for Fatima Aydin.
BEZ NOWEJ KARTY SIM
CATERING ASSISTANT Location: LONDON, W11 Hours: 28 PER WEEK, MONDAY - THURSDAY, BETWEEN 4.30PM - 11.30PM Wage: ÂŁ5.73 PER HOUR Work Pattern: Days , Evenings Employer: Fish Pond Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY
Description: You will be working in a busy Fish and Chip Shop in Portobello Road. Previous experience would be an advantage. Duties to include serving customers, cash handling, housekeeping of kitchen area and all other related duties as required. Employer states students are welcome to apply. Non-UK applicants to email CV to EURES adviser at shiraz.sakkaf@jobcentreplus.gsi.gov.uk How to apply: You can apply for this job by telephoning 0207 9416627 and asking for John Ellis.
PERSONAL ASSISTANT Location: NORWOOD LONDON Hours: 5 PER WEEK TUES, THURS AND FRI, HOURS NEGOTIABLE Wage: ÂŁ8.00 PER HOUR Work Pattern: Days Employer: Direct Payment Support Service Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY
Description: A friendly, flexible polish lady requires assistance with personal care tasks, light domestic tasks and getting out and about to places such as shopping, cinema and to her church. The successful candidate will be reliable, flexible and the ability to speak Polish would be an advantage. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. Disclosure expense will be met by employer. Please
BEZ UKRYTYCH OPLAT
:\ELHU]
Location: SOUTHALL, MIDDLESEX Hours: 40 PER WEEK, 9AM - 5PM, MONDAY FRIDAY Wage: MEETS NAT MIN WAGE Work Pattern: Days Employer: Robin Singh and Co Solicitors Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY
Description: Applicants must have good communication skills with Punjabi, Hindi and Urdu language skills an advantage but not essential. The ability to speak Polish is also desirable. Duties include, answering the telephone, meeting and greeting clients, booking meetings, organising the partners diaries, assisting the senior partner and all other associated tasks. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Mr Gurmej Virk at Robin Singh and Co Solicitors, Justice Building, 2nd Floor, 47 King Street, Southall, UB2 4DQ, or to contact@robinsolicitors.com.
COMMIS CHEF Location: KENSINGTON, LONDON SW7 Hours: 17 HOURS PER WEEK, SATURDAY 3PM-MIDNIGHT AND SUNDAY 3PM-11PM Wage: ÂŁ6.50 PER HOUR Work Pattern: Days , Evenings , Weekends Employer: Hereford Arms Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY
Description: This employers shares information about new starters with Jobcentre Plus for statistical purposes only. See www.dwp.gov.uk for more information. Applicant must have previous experience in a similar role and previous references. Duties include assisting the Head chef and 2nd Chef, preparation of starters and salads, keeping kitchen clean and tidy and any other related tasks as required. Non-UK applicants to email CV to EURES adviser at shiraz.sakkaf@jobcentreplus.gsi.gov.uk How to apply: You can apply for this job by telephoning 07903 837741 and asking for Billy Wilson.
Location: MAGOR, CALDICOT, GWENT Hours: 5 DAYS OUT OF 7, 40 PER WEEK, SHIFTS OVER 24 HOURS Wage: ÂŁ6.50 PER HOUR Work Pattern: Days, Evenings, Nights, Weekends Employer: Omega Selection Services Ltd Pension: Pension available Duration: TEMPORARY ONLY
& 1 po £5 kredytu T-Talk. Nastêpnie wybierz numer docelowy i #. Poczekaj na po³šczenie. Do³aduj T-Talk z komórki wybierz Do³aduj T-Talk przez internet* 0208 497 4029 & 1 po £5 kredytu. na www.auracall.com/polska
1.6p/min 5.5p/min
www.auracall.com/polska
Do 27% extra kredytu ZA DARMO jeĤli do³adujesz konto przez INTERNET Infolinia: 020 8497 4698
RECEPTIONIST
SITE RECRUITMENT CO-ORDINATOR
Polska 2p/min Polska 7p/min
contact Julie, Audrey or Marina for an application pack on 8664 3820 How to apply: You can apply for this job by obtaining an application form from, and returning it to Julie at Direct Payment Support Service, Strand House,Zion Road, Thornton Heath, Surrey, CR7 8RG.
Tanie Rozmowy!
T&Câ&#x20AC;&#x2122;s: Ask bill payerâ&#x20AC;&#x2122;s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection. Calls to the 020 number cost mobile standard rate to a landline or may be used as part of bundled minutes. Calls made to mobiles may cost more. Connection fee varies between 1.5p & 15p. Text AUTOOFF to 81616 (std SMS rate) to stop auto-top-up when credit is low. *Pence a minute quoted are based on extra credit gained from ÂŁ20 minimum top-up online & on first call. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.
Description: This vacancy is being advertised on behalf of Omega Selection Services Ltd who are operating as an employment agency. The ability to speak Polish is an advantage but not essential. Will be responsible for registering new candidates, handling induction days, handling recruitment, speaking to account managers and other tasks. This position is temporary, duration is unknown. How to apply: You can apply for this job by telephoning 07980 699592 and asking for Anna Rudynska.
Wage: NMW Work Pattern: Days , Evenings , Weekends
Closing Date: 01/11/2008 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Polish speaking Insurance consultant required, Must have, computer skills essential, English & Polish language, Experience in a financial services type job advantageous but not essential as full training will be given. Will involve outbound & inbound sales calls, administration skills also necessary How to apply: For further details about job reference WOP/33636, please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and use the customer access phones provided to call Jobseeker Direct. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255.
SALES ASSISTANT Location: LONDON, W8 Hours: 40 PER WEEK, MONDAY - SATURDAY, BETWEEN 9AM & 6PM Wage: EXCEEDS NATIONAL MINIMUM WAGE Work Pattern: Days , Weekends Employer: Kensington Lighting Company ltd Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY
Description: Customer Service experience is essential this role. An interest in interior design or lighting would be an advantage. You will be working in Ann's, a prestigious showroom in Kensington. You should be able to provide first class service every time and willing to develop extensive product knowledge. Strong communication skills are a must and you will need to be very confident in dealing with people. You will be working with both retail customers and interior designers. Duties will also include the preparation of orders and maintenance of displays together with stock control. You must have initiative attention to detail and be confident Training will be provided. Wages are negotiable depending on age, ability and experience. How to apply:You can apply for this job by sending a CV/written application to Eileen Trippier at Kensington Lighting Company ltd, 59 Kensington Church Street, London, W8 4BA, or to kensingtonlight@btconnect.com.
Z Â&#x2019;xÂ&#x192;iÂ&#x160;ÂśÂ&#x2C6;Â&#x192; Z Ă&#x2026;¹œĂ? Ă&#x2019;IĂ&#x17D;Â&#x2DC;bÂ&#x2DC;Ă&#x17D;i Z Â&#x2DC;uÂ&#x192;Â&#x2019;IÂ&#x2019;ÂśÂ&#x2DC;Ă&#x17D;IÂ&#x2019;Â&#x192;I Â&#x2019;IĂ&#x2026;Â&#x2C6;Â&#x192;
 [Â&#x192;IÂ?SĂ?¡ Ă&#x2019;Ă&#x17D;Â&#x192;rÂ&#x2C6;ÂśĂ&#x2019;Ă?\ ÂśĂ&#x17D;Â&#x2DC;Â&#x2021;i ÂśĂ&#x2019;IÂ&#x2019;Âśi Â&#x2019;I bÂ&#x2DC;SÂąN  ¹I[r¨ EIbĂ&#x2019;Ă&#x17D;Â&#x2DC;Â&#x201C; bÂ&#x2DC; IÂąii¹œ bĂ?Â&#x192;[i 4iÂąĂ?Â&#x192;[i
INSURANCE CONSULTANT Location: WORKSOP, NOTTINGHAMSHIRE Hours: 20 HOURS PER WEEK 4PM - 8PM
0800 093 1114
30|
24 października 2008 | nowy czas
port PiłKa NożNa
bieg na przełaj Niedzielne Grand Prix zakończyło się triumfem Brytyjczyka, Lewisa Hamiltona. Robert Kubica był szósty, co ostatecznie przekreśliło jego szanse na mistrzowski tytuł. Na mecie w Szanghaju Hamilton wyprzedził Brazylijczyka Felipe Massę oraz Fina Kimi Raikonnena. W klasyfikacji generalnej młody Anglik ma już na koncie dziewięćdziesiąt cztery punkty i jest największym faworytem do końcowego zwycięstwa. Kubica będzie walczył o utrzymanie trzeciej lokaty, która i tak jest wielkim sukcesem naszego reprezentanta. Ostatni wyścig odbędzie się drugiego listopada na torze w Sao Paulo (Brazylia). Agnieszka Radwańska wygrała
swój kolejny pojedynek w tenisowym turnieju na kortach w austriackim Linzu. Polka awansowała do trzeciej rundy, pokonując Estonkę Kaię Kanepi 6:2 i 6:4. W klasyfikacji generalnej WTA popularna „Isia” nadal zajmuje dziesiąte miejsce. Polka przekroczyła też magiczną barierę miliona dolarów, którą zainkasowała w tym roku na kortach całego świata. Polska para deblowa Frystenberg-Matkowski wygrała tenisowy turniej ATP w Madrycie. Jest to największy sukces tej pary. Tytuł MP w żużlu wywalczył po
raz czwarty w historii zespół Unibaxu Toruń. W rewanżu torunianie pokonali 47:43 Unię Leszno. Świetny występ zaliczył jeżdżący dla Unibaxu 21-letni Australijczyk Chris Holden. Holden jest żużlowcem, który ze swoimi drużynami zdobył w tym roku tytuły mistrza Polski, Anglii i Szwecji. Ostatnie zawody żużlowego GP
wygrał Tomasz Gollob. Dało mu to trzecie miejsce i brązowy medal w klasyfikacji MŚ. Złoto przypadło Duńczykowi Pedersenowi, a srebro Australijczykowi Crumpowi.
Redaguje Daniel Kowalski d.kowalski@nowyczas.co.uk
PRzeD Nami 10. KolejKa eKstRaKlasy
Piłkarski przebój jesieni Ryszard Drewniak
Emocje w zenicie. Starcia Legii z Wisłą nie potrzebują rekomendacji, ale jeśli wicemistrz jest na fotelu lidera, a mistrz chce go zeń zepchnąć, to lepszej atrakcji być nie może. Wisła wiosną swej pierwszej od 28 spotkań porażki doznała właśnie przy Łazienkowskiej, wskutek czego nie przeszła sezonu jako niepokonana, tracąc jednocześnie szansę na pobicie własnego rekordu kolejno nieprzegranych spotkań (aż 38), przerwanego 3,5 roku temu notabene przy Łazienkow-
liGa 5
skiej. Wtedy jednak, jak ostatnio, mistrzowski tytuł miała już przesądzony. Ale z kolei trzy sezony wcześniej ozłoconej Legii popsuła fetę, podbijając jej stadion. Potem był jeszcze remis i pół roku temu porażka wiślaków, a w każdej z tych trzech wypraw na Łazienkowską do siatki trafiał Brożek. Teraz ma okazję przedłużyć tę specyficzną passę, bo w stolicy czuje się lepiej niż u siebie. Z drugiej strony świeże i jakże miłe wspomnienia ma Rybus. W kwietniu to on swym jedynym dotąd dubletem załatwił rozkojarzoną mistrzostwem Wisłę i co ciekawe, od tamtej pory w lidze do siatki już nie trafił. Komu tym razem przypadnie główna rola? Chętnych jest więcej. Podobnie jak atutów obu ekip. Legia od roku przegrała u siebie tylko z Lechem. Wisła w ostatnich 21 wyjazdach raz, właśnie w stolicy. Czyżby więc remis? Być może, choć niekoniecznie, bo w minionych 14 latach obydwa zespoły na Ła-
PiłKa NożNa
loNDyN
Były kadrowiec jest podejrzany o przyjęcie co najmniej kilkuset tysięcy złotych łapówek. A jeszcze niedawno na łamach prasy i w mediach krytykował korupcyjne układy, jakie rządzą polską piłką nożną. Okazuje się, że sam Wójcik był prawdopodobnie jednym z trybów tej korupcyjnej ma-
W górę podciągnęła się Lechia, ale o dalszą wspinaczkę będzie trudno, choć w tym roku w Białymstoku przegrały tylko sosnowieckie Zagłębie i Piast. Łatwiejszy odcinek zdaje się mieć Arka. Bo kiedy po zapaści na trzy kolejne porażki ma się odbić, jak nie podejmując Polonię, z którą u siebie jeszcze nie przegrała. Kolejny ruch do przodu planuje Ruch. Teren do pierwszego od ponad siedmiu miesięcy wyjazdowego zwycięstwa nie sprzyja, ale Piast, z którym w Wodzisławiu się zmierzy, znacznie bardziej niż feralna Odra. Tej z kolei nie leżą „Pasy” – w ośmiu potyczkach aż sześć razy się w nie zaplątała. Inaczej górnicy, im ŁKS pasuje. Rok temu po raz pierwszy od 15 lat pokonali go w Łodzi, a u siebie od 12 nie dali się ograć i teraz łodzią zamierzają wypłynąć z dna.
liGa mistRzÓW
Inko Team mistrzem! Gol Saganowskiego Już na cztery kolejki przed zakończeniem sezonu Inko Team zostało mistrzem ligi. W miniony weekend zespół wygrał z Ksiągarnią Font 6:1, ale tytuł obronił już wcześniej po walkowerach nad Domxem i Piątką Bronka. Londyńska liga piłki nożnej pięcioosobowej ma nowego sponsora. Kolejnym dobroczyńcą została firma zajmująca się transferem przekazów pieniężnych „Sami Swoi”. To już trzeci sponsor w historii ligi, po raz trzeci reprezentujący branżę finanso-
Daniel Kowalski
wą. Obaj poprzedni — Western Union oraz Crewcard — wycofywali się ze sponsoringu z powodu niejasności w zarządzaniu ligą.
Daniel Kowalski
Wójcik w sidłach korupcji? 11 zarzutów sformułowała wobec byłego szkoleniowca polskiej reprezentacji w piłce nożnej, Janusza Wójcika prokuratura w Warszawie.
zienkowskiej ledwie raz dzieliły się punktami. Jeśli tak by się stało, to paradoksalnie prawdziwym zwycięzcą hitu może być sąsiednia Polonia. W razie remisu lub porażki Wisły drogę na fotel lidera mieć będzie otwartą. Tyle że najeżoną czterema z rzędu zwycięstwami Bełchatowa. Jednak trener Zieliński wie, jak nią przejechać. Wiosną z Groclinem gładko ją przeszedł, a wcześniej Odrą w Wodzisławiu potrafił ekipie z Bełchatowa przerwać wyborne pasmo aż siedmiu zwycięstw. Szczytu na razie nie sięgnie Lech, ale zamierza na powrót się do niego zbliżyć. By się udało, musi odbezpieczyć strzelecki spust, bo po raz pierwszy od półtora roku w dwóch kolejnych meczach nie wypalił. Szansa jest, bo co prawda Śląsk w tym sezonie nie sprostał tylko stołecznej Polonii, ale w Poznaniu częściej zbiera baty niż się stawia – nie wygrał tam od ponad 12 lat!
chiny. Mówimy prawdopodobnie, bo z pełnym przekonaniem będzie się można wypowiadać po prawomocnym wyroku sądu. Janusz Wójcik został zatrzymany w środę przed południem. Wraz z nim do aresztu trafiło jeszcze czterech innych działaczy, wśród nich sekretarz Polskiego Związku Piłki Nożnej, a więc owianego ostatnio złą sławą PZPN-u. – Zatrzymanie było efektem wcześniejszych prac policji i prokuratury krajowej – tłumaczył w środę dziennikarzom rzecznik Komendanta Głównej Policji, Mariusz Sokołowski. Edward Zalewski z wrocławskiej prokuratury, która zajmuje się kolejnymi skandalami w polskiej piłce nożnej, dodał, że Wójcikowi zostanie przedstawionych 11 zarzutów o charakterze korupcyjnym. W przeko-
naniu śledczych, były trener polskiej kadry miał przyjąć w różnych okresach czasu, co najmniej kilkaset tysięcy złotych. O szczegółach śledczy nie chcą jednak na tym etapie postępowania informować. Janusz Wójcik był niewątpliwie jedną z barwniejszych postaci polskiego sportu i polityki, bo pamiętajmy, że z ramienia Samoobrony dostał się do parlamentu poprzedniej kadencji. Sławę zyskał w 1992 roku, gdy w Barcelonie na igrzyskach doprowadził polskich piłkarzy na drugie miejsce. Później przewijał się przez szereg mniej lub bardziej znanych klubów piłkarskich w Polsce. Trenował też zespół Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Przemysław Kobus
Po trzech latach przerwy polski piłkarz w końcu strzelił gola w elitarnej Lidze Mistrzów. Jego autorem jest Marek Saganowski, który „szczupakiem” pokonał bramkarza hiszpańskiego Villarreal. Oprócz gola „Sagan” zaliczył również asystę. Niestety bardzo dobra gra naszego piłkarza nie pomogła Aalborgowi na wywiezienie z Hiszpanii choćby jednego punktu. Duńczycy przegrali ostatecznie 3:6. Przypomnijmy, iż ostatniego gola w Lidze Mistrzów strzelił Jacek Krzynówek. Było to w 9 marca 2005 roku w wy-
jazdowym meczu Bayeru Leverkusen z Liverpoolem. Nadal niestety bez formy jest pierwszy bramkarz reprezentacji Polski, Artur Boruc. Jego Celtic przegrał wyjazdowy pojedynek z Manchesterem United 0:3, a Artur Boruc przynajmniej przy dwóch bramkach mógł zachować się skuteczniej. Zdaniem dziennikarzy „Daily Mirror” Polak był najsłabszym piłkarzem na boisku. Szachtiar Donieck Mariusza Lewandowskiego przegrał na własnym boisku ze Sportingiem Lizbona 0:1. Polak cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych, podobnie zresztą jak i Jerzy Dudek, którego Real Madryt przegrał na wyjeździe z Juventusem Turyn 1:2. Czterdzieści pięć minut zaliczył natomiast Łukasz Sosin w meczu cypryjskiej Famagusty z Interem Mediolan. Na słynnym San Siro górą byli podopieczni Jose Mourinho, a nasz reprezentant niczym szczególnym się nie wyróżnił.
PiłKa NożNa
Przełamanie Ebiego Swojego pierwszego gola w barwach Boltonu zaliczył w końcu Euzebiusz Smolarek. Polak strzelił jedną z bramek w meczu rezerw Boltonu z Evertonem. Teraz czekamy na gole w Premier League. Ostatni raz polski piłkarz wpisał się na listę strzelców w 1992 roku. W meczu Everton – Manchester United (3:0) jedną z bramek strzelił Robert Warzycha. Ostatnio najbliżej tego wyczynu był Grzegorz Rasiak, ale w kilku sytuacjach podczas występów w Tottenhamie zabrakło mu szczęścia.
|31
nowy czas | 24 października 2008
sport
35 lat legendy Wojciech Filipiak
Ten rytuał powtarza się co pięć lat: w połowie października przypominamy sobie o kolejnej okrągłej rocznicy meczu z Anglią na Wembley, zakończonego „zwycięskim remisem” 1:1. Telewizja znów powtarza relację z tego spotkania, obowiązkowo gościem w studio jest Jan Tomaszewski, który od dawna nie jest w stanie przypomnieć sobie ani wymyślić niczego nowego, bo wszystko już zostało powiedziane i napisane. Polscy dziennikarze jadą do Anglii, by spotkać się z uczestnikami tego meczu, a do Polski ściągają angielscy reporterzy, by porozmawiać z Tomaszewskim (sam pośredniczyłem w wywiadzie z nim dla „Daily Telegraph” przed pięciu laty), Domarskim czy Latą. Dla nas mecz ten jest powodem do dumy, dla Anglików – tkwiącą głęboko zadrą. W miniony piątek usiadłem więc wygodnie przed telewizorem, by raz jeszcze, bez większych emocji, bo nie musiałem się przecież obawiać, że Anglicy strzelą nam jednak gola w końcówce, obejrzeć spotkanie z 17 października 1973 roku. Wtedy nerwy odbierały nam ostrość spojrzenia i wydawało się, że nasi grają wspaniale,
dzisiaj widać, że bilans pozycji strzeleckich obu drużyn w tym meczu wynosił 22-4 na korzyść Anglików oczywiście. Kilka strzałów Tomaszewski obronił w wielkim stylu, ale w większości przypadków to Anglicy partaczyli w sposób niemiłosierny. Jeżeli pisze się teraz, że ten zespół miał wówczas szansę na tytuł mistrzów świata, to spotkanie z Polską należy wyłączyć z tych ocen. Brak wręcz słów na opisanie ambicji i ofiarności polskich obrońców, nie da się jednak nie zauważyć, jak wolno, bez dynamiki i przyspieszenia, grają Anglicy. Tylko Emlyn Hughes, obrońca w charakterystycznej dla siebie roli skrzydłowego, próbował „rozkręcić” grę swojej drużyny, reszta zaś zdradzała wyraźne symptomy „przemotywowania”: nerwowość, brak koncentracji, nieumiejętność właściwej oceny sytuacji. Po takim meczu można było też mieć wątpliwości, czy gra fair to aby na pewno angielska cecha charakteru. Już przed meczem nasz zespół spotkał się z niespotykanymi objawami szowinizmu nie tylko wśród zwykłych kibiców (tych akurat można usprawiedliwić), ale prasy i samych organizatorów spotkania. Problemy z udostępnieniem boiska na trening, podburzające widzów wyzwiska w gazetach nie wystawiają dobrego świadectwa inteligencji i dobremu wychowaniu Anglików. Nie inaczej było na boisku – przecież Tomaszewski nie przez przypadek został dwa razy kopnięty przez atakującego go rywala, a nie do pomyślenia dzisiaj jest scena, w której angielski piłkarz ze wściekłością w oczach mija z piłką leżącego na
ziemi i zwijającego się z bólu Domarskiego. O faulu McFarlanda nie wspomnę – nie było wówczas w przepisach mowy o czerwonej kartce za coś takiego, bo nikomu nie przyszło do głowy, że ograny obrońca może w ten sposób zatrzymać rywala, mającego przed sobą tylko bramkarza. Groteskowo wręcz wygląda na tym tle obrazek z pierwszej połowy, gdy Bulzacki po faulu kilkakrotnie kłania się, przepraszając rywala i sędziego. Warto zauważyć, że Polacy wcale nie grali w tym spotkaniu „na czas”, do czego mieli przecież pełne prawo. Sędzia przedłużył pierwszą połowę o minutę, drugą zaledwie o dwie – dziś grano by pewnie co najmniej pięć minut dłużej. Nie było prymitywnego wykopywania czy przetrzymywania piłki albo symulowania kontuzji, a dopiero Smolarek parę lat później wpadł na pomysł, by w ostatnich minutach meczu chować się z piłką koło narożnej chorągiewki. Największym atutem naszej drużyny było opanowanie nerwowe – nikt nie panikował, a kilka „siatek”, jakie Deyna założył rywalom, mogło ich istotnie rozwścieczyć. Belgijski sędzia Vital Loraux prowadził mecz dyskretnie, nie wysuwał się na pierwszy plan i nie popełnił ani jednego błędu. Z zaskoczeniem przyjmuje się też dzisiaj komentarz Jana Ciszewskiego, uważanego za mistrza tworzenia nastroju i podsycania emocji. Komentarz z tego meczu jest bardzo stonowany, wręcz ascetyczny jak na niego – zupełnie tak, jakby i Ciszewski był na przedmeczowej odprawie i wysłuchał rad Kazimierza Górskie-
go. Niezwykle oszczędny jest też telewizyjny przekaz obrazu. Ręcznie przesuwany zegar wręcz wzrusza, a przez cały mecz nie było ani jednej „przebitki” na trenerów czy widzów, którymi popisują się dzisiaj kamerzyści i realizatorzy. Nie widzimy więc, jak Kazimierz Górski, podciągając opadające spodnie od dresu, wstaje kilka minut przed końcem z ławki i idzie w kierunku szatni (tę scenę utrwalił na nasz użytek osobny, polski kamerzysta), ale nie tracimy przez to ani sekundy z samej gry i żaden fragment akcji nam nie umyka, co dzisiaj zdarza się nagminnie. Jakże sympatycznie i przytulnie wręcz wygląda też sam stadion. Żadnych policyjnych kordonów, wielkich mrugających tablic reklamowych od-
ciągających wzrok od piłki, tłumów fotoreporterów za bramkami. Samotny policjant przechadzający się obojętnie przed widownią, garstka siedzących niemal na samej linii fotoreporterów, na których co chwila wpadają piłkarze, doktor Garlicki wbiegający w jesiennym płaszczu na boisko, by udzielić pomocy kontuzjowanemu zawodnikowi, jakiś dziennikarz z notesem (czy to nie Stefan Szczepłek?), który po ostatnim gwizdku błyskawicznym zwodem mija porządkowego i biegnie w kierunku polskich piłkarzy, Tomasz Hopfer usiłujący złapać kogoś do telewizyjnego wywiadu, kibice, którzy cieszą się wraz z zawodnikami – wszystko znacznie bardziej ludzkie i cieplejsze niż dzisiaj. Inny świat – minęła cała epoka.
dzenie, bowiem do linii bocznej podchodzi p. Leo i ordynuje zmiany kadrowe. Widać wszystko idzie za dobrze – albo dobrze, lecz nie tak jak on sam sobie wymarzył. Ściągani pod koniec meczu z boiska zawodnicy wcale nie są najgorszymi graczami na murawie – ale niech nikomu się nie wydaje, że będzie rządził i dzielił w imieniu trenera. Oczywiście każdy z wchodzących graczy uzyskuje dokładne wskazówki taktyczne, a trener pokazuje obecnym na boisku, kto i gdzie ma się teraz przesunąć. Efekt? Opłakany, tragiczny, beznadziejny, ........ (kochany Czytelniku, wpisz, co chcesz, byle oddać należną krytykę!!). I właśnie dlatego coraz częściej wydaje mi się, że Beenhakker jest niereformowalny. Najpierw miałem takie wrażenie w kontekście buty i arogancji, z jaką traktuje niektórych dziennikarzy
na konferencjach prasowych – teraz wiem, że jest to mutacja swego rodzaju profesjonalnego prostactwa. Leo traci niedawnych jeszcze zwolenników, ktorzy coraz częściej pytają „WHY?” i nie chcą wcale słyszeć „FOR MONEY” – tyle to już w Polsce na jego temat wiemy... Inni twierdzą, że skoro wcale nie tak wiele robi dla zbudowania wysokiej pozycji polskiej piłki – tu będę do znudzenia powtarzał, że na tak niewielkim kontynencie jak Europa awans do czołowej 16 ME wcale nie jest sukcesem na miarę oczekiwań!! – to niech chociaż nie przeszkadza biegającym po boisku graczom i niech nie miesza ich szyków, bo finał znów będzie taki jak ze Słowacją. Skończył się już okres ochronny po „epokowym” sukcesie, jakim był awans do finałów ME 2008. Teraz trzeba się wykazać albo zwijać interes!!
Leo, why...?! Dariusz Jan Mikus
Cały tekst poniższego felietonu można właściwie zamknąć w kompilacji powiedzeń o łasce pańskiej jeżdżącej na pstrym koniu oraz o lepszym, które bywa wrogiem dobrego...
Tematem tygodnia jest niewątpliwie występ naszych reprezentantów w meczu ze Słowacją – dokładnie rzec biorąc, wolta wykonana w ostatnich minutach. Przewrócił się nam nie tylko wynik – najpierw doszło do zmian, które zaordynował Leo Beenhakker, a które po raz kolejny tragicznie odbiły się na rezultacie meczu. Nie jest bowiem przypadkiem, że najpierw na skutek roszad dokonanych przez holenderskiego trenera bramkę strzelili Czesi, a kilka dni potem Słowacy. W pierwszym przypadku jest to tylko pozornie niewielka strata, bowiem bramka z Chorzowa może mieć kapitalne i rozstrzygające znaczenie w ostatecznych rozliczeniach tabeli. W drugim meczu tragiczne preludium z Chorzowa przeszło w stadium koszmaru ze wskazaniem na tragedię...
Wszystko to odbyło się tak szybko, że nie było nawet miejsca na horror. U klasyka suspensu – Alfreda H. – miarą sukcesu było wywołanie na początku filmu efektu porównywalnego z trzęsieniem ziemi, a potem już tylko podnoszenie napięcia. W grze polskiej reprezentacji dostrzegam inną prawidłowość. Najpierw zawodnicy nerwowo biegają po boisku, nie bardzo wiedząc, jak skutecznie wprowadzić w życie kolejny genialny plan pana Leona. Po kilkunastu minutach zapominają o nim i coś zaczyna pozytywnie iskrzyć, bowiem kolejna mutacja reprezentacyjnej jedenastki zaczyna się rozumieć i grać kolektywnie. Padają bramki, lud na trybunach się cieszy, a dziennikarze źle piszący o trenerze kadry mają pozatykane otwory gębowe ze zdziwienia. Wtedy właśnie nadchodzi czas na przebu-
af fordable
homes NOWE DOMY W OFERCIE PART BUY - PART RENT
Enfield
North London
Victoria Green
• •• •HURRY! Last remaining unit!
Last remaining 2 bedroom apartment to local residents Traditional style build Minimum income required to buy a new home here is from £27,316 a year
Hackney
Cordwainer House
• ••
A selection of one, two and three bedroom apartments available for East London sub region residents with priority to Hackney residents Units will be released in phases Minimum income required to buy a new home here is from £22,714 a year
£1000 offered on 28 days exchange!*
Brent
West London
East London
Hatfield
West London
Więcej informacji: www.mho.co.uk
Welwyn & Hatfield
The Forum
• •
One and two bedroom apartments available to local residents of Welwyn and Hatfield Minimum income required to buy here is from £20,515 a year
Barking & Dagenham East London
344 Hedgemans Road
••
Southwark
South East London
2 bedroom end of terrace property Minimum income required to buy here is from £25,000
HURRY! Last one remaining!
Coming Soon!
Available NOW!
Brent
Poczuj się jak u siebie, w domu skrojnym na Twoją kieszeń.Metropolitan Home Ownership oferuje nowe, atrakcyjne i nowoczesne mieszkania zaprojektowane z myślą o Twoich potrzebach. W ramach oferty New Build HomeBuy nabywasz od 25% do 75% udziałów, płacąc stały czynsz od pozostałej wartości mieszkania. Działaj teraz i wprowadź się już przed Świętami!
Enfield
North London
Image is of similar MHO development
Inspiration
• •
Available NOW!
Broxbourne
MacKenzie Court
The Kingsbury
Selection of one and two bedroom apartments available to residents of Brent and London Key Workers Minimum income required to buy here is from £20,961 a year
Hertfordshire
• ••
Five 1 bedroom and two 2 bedroom apartments Available to residents of Brent Minimum income required to buy here is from £21,972 a year
HURRY! Last few remaining! Haringey
North London
• • •HURRY! Last remaining unit!
2 bedroom apartment available to residents of Southwark & South East sub-region Minimum income required to buy here is from £25,784 per year
On the Green
• •
HURRY! Last few remaining!
£1000 offered on 28 days exchange!*
Croydon
South West London
One and two bedroom apartments available to those living and working in the North London sub-region and Key Workers Minimum income required to buy here is from £23,776 a year
London & Home counties
Image is of similar MHO development
Sawyers Court
• • •
One bedroom apartments available to Key Workers, residents of Hertfordshire, Essex and first time buyers in London Minimum income required to buy here is from £15,665 a year £1000 offered on 28 days exchange
HURRY! Last few remaining!
St Francis Lodge
• • •HURRY! Last remaining unit!
Last apartment available to North London sub-region residents Minimum income required to buy here is from £23,261 a year
£1000 offered on 28 days exchange!*
Zed Space
• • •
A selection of one and two bedroom apartments available Minimum income required to buy here is from £22,163 a year Available to residents living in Croydon
Available NOW!
Resales
• •
We also have a range of affordable resale homes on offer across London and Home counties Houses and 1 & 2 bedroom apartments available
Available NOW!
COME AND FIND US AT THE AFFORDABLE HOMES SHOW - VISIT OUR WEBSITE FOR FUTHER DETAILS
For more information on these new homes call our sales team on 0845 230 4422 or email mhosales@mht.co.uk quoting ‘The Polish Weekly’
www.mho.co.uk Images are indicative only and may show a similar MHO development. Metropolitan Home Ownership is a trading name of Metropolitan Housing Trust Limited. Metropolitan Housing Trust is charitable, registered under the Industrial & Provident Societies Act 1965, No: 16337R and registered with the Housing Corporation, No: LO726 Consumer Credit Licence No: 557055. *Terms & conditions apply. Details correct at time of print October 2008.