Manko nr93 www

Page 1

www.manko.pl

ISSN 1506-2171 NR 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD 2014

E (NIE)TYPOW Y ROZMOW CYJNE KWALIFIKA

JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA

KANTOR ADZIŁ PRZEPROW Ę Ł SIĘ NAD WIS

SYBERIADA POLSKA

UKOCHANY SOCJOPATA Y POPKULTUR

ZNAJDŹ NAS NA FACEBOOKU: https://www.facebook.com/magazynmanko



Redakcja redakcja@manko.pl Redaktor naczelny Karina Malec Zespół redakcyjny Kacha Barnaś Iwona Jakubas Anna Konopka Marta Kubala Renata Kutaj Kajetan Owczarek Paulina Padzik Magdalena Skała Izabela Solecka Natalia Ślazyk Pamela Ślufińska Małgorzata Świerad Joanna Tarnowska Hanna Zawodni Marcin Zybała Anita Żurek Dział PR Dorota Kościelniak pr@manko.pl Dział marketingu marketing@manko.pl Projekt graficzny i okładka Jarosław Szczurek Przygotowanie DTP i druk Drukarnia Intromax www.intromax.com.pl Wydawca Stowarzyszenie MANKO ul. Siarczki 16 30-698 Kraków Nakład 20 000 egzemplarzy

Manko akademicko

4 Drugi kierunek za darmo 5 Zanim ruszysz w tango... 7 MediaTory – Studenckie Nagrody Dziennikarskie 10 Jak nie podpisać cyrografu z diabłem, czyli student wynajmuje mieszkanie 13 Nie bądź biernym studentem – działaj! 14 Mnemotechnika – droga do świadomej nauki

Kariera i biznes

16 18 21

(Nie)typowe rozmowy kwalifikacyjne Nagroda imienia Wojtka Sołtysa AEGEE Kraków – więcej niż organizacja studencka

Kultura i rozrywka

22 25 26 30 32 36 38 39

Mundial biało-czerwony Muzyka muzyką, ale... O stanie dziennikarstwa (nie tylko) muzycznego Kantor przeprowadził się nad Wisłę Ukochany socjopata popkultury Kawa po Fińsku Jak łączyć piwo z potrawami? Slash World On Fire

Wieści ze świata

41 43 44 45

Syberiada polska Haiku – sztuka poetycka z Japonii Papież gwiazdą Na wylotówce do niezapomnianych przygód

Manko po godzinach

46 48 50

Postcrossing, czyli jak dostać kartki z całego świata Geocaching - skarby namierzone z kosmosu Freeganizm

Kalendarium

53 54

Warszawa, Kraków Kielce, Śląsk


Manko akademicko

DRUGI KIERUNEK ZA DARMO Od 1 października drugi kierunek studiów będzie darmowy na wszystkich uczelniach w Polsce. Trybunał Konstytucyjny uznał, że pobieranie opłat za naukę na Uniwersytecie jest niezgodne z polską Konstytucją. Ustawa ma wejść w życie 30 września 2015 roku, ale nowelizacja już została przegłosowana przez Sejm i Senat. Oznacza to, że przepisy wchodzą w życie wraz z nowym rokiem akademickim, czyli od 1 października 2014 roku. No i drugi kierunek znów mamy za darmo! Oprócz własnych chęci, nic już nie stoi studentom na przeszkodzie, by kształcić się na dwóch kierunkach. Nowelizacja ma ułatwić młodym wdrożenie się w rynek pracy, dzięki wprowadzeniu obowiązkowych, 3-miesięcznych praktyk. Studenci zyskają możliwość uzupełnienia bieżących studiów o kierunek, który jest związany z ich pierwszym wyborem. Wprowadzone zostały nowe rozwiązania w sprawie komercjalizacji badań naukowych, które są bardzo korzystne dla rozwijających się młodych naukowców. Skrócony zostanie okres, w którym odkrycia i osiągnięcia badawcze studentów mogą być uznane za komercyjne. Teraz, jeśli w ciągu trzech miesięcy uczelnia nie skomercjalizuje badań studenta, będzie on mógł ubiegać się o przeniesienie na niego wyników prac. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego – prof. Lena Kolarska-Bobińska informuje, że nowelizacja ustawy umożliwi studentom prowadzenie studiów dualnych, na których będą mogli naprzemiennie uczyć się i pracować. Przepisy wpłyną również na polskie uczelnie, których władze mają nadzieję, że zwiększy się liczba rekrutujących na nowe kierunki. Przyszli studenci także będą mieli łatwiej, dzięki kolejnej części nowelizacji, która wprowadza monitoring zawodowych losów absolwentów w oparciu o dane z ZUS. Przy wyborze kierunku studiów będą mogli porównać czy lepiej na rynku pracy radzi sobie absolwent Marketingu i Zarządzania czy Stosunków Międzynarodowych. PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

Dla wielu, najlepszą częścią nowych przepisów jest fakt, że na poczet studiów zaliczane będą wszelkie kursy i szkolenia wykonane w zawodzie. Dzięki temu będzie można „przeskoczyć” nawet połowę przedmiotów na danym kierunku! Jest to rozwiązanie szczególnie korzystne dla osób dojrzałych, które kształcąc się w pracy, nie będą już musiały zaliczać tego samego na studiach. – Opłata za drugi kierunek studiów nigdy nie powinna być wniesiona – mówi Agata z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. W zeszłym roku chciałam równolegle zacząć dwa kierunki, ale zwyczajnie nie było mnie na to stać. Na szczęście trwało to tylko rok. Od października zaczynam drugi kierunek. Miejmy nadzieję, że poprawki w ustawie o darmowych studiach będą tymi ostatnimi i tak już zostanie. Nie tylko na rok. Paulina Padzik 4


DLA PIERWSZEGO ROKU

ZANIM RUSZYSZ W TANGO... Puby, dyskoteki, imprezy, koncerty, Juwenalia, nowe znajomości, trochę szaleństwa, zapomnienia, długo oczekiwanej wolności – aż żal nie skorzystać! Aż żal nie ruszyć w tango – tak do białego rana! Przecież nareszcie nikt nas nie pyta, gdzie idziesz i kiedy będziesz! Nikt nas tu przecież nie zna! A więc, na co czekamy, szalejemy na całego? Dlaczego nie! Zanim jednak utoniecie w objęciach nocnego życia dużego miasta, powinniście wiedzieć, że znaczna część z was nie dotrwa do końca roku akademickiego i wróci z kwaśną miną w rodzinne strony! Dlaczego? Bo wszystko, co robimy w naszym nowym, dorosłym życiu – ma swoje konsekwencje. Wielu z Was studentów za zachłyśnięcie się wolnością, już zapłaciło...

2. Nie pędź za innymi, to że wszyscy „tak robią” nie znaczy, że ty też musisz! Zamiast biec za innymi, wybierz własną drogę. 3. Imprezuj w swoim zaufanym gronie, w którym w razie potrzeby ktoś poda ci rękę lub obroni cię przed samym sobą (zakręci butelkę, odwiezie do domu). 4. Nie pij nieznanego alkoholu (wielu studentów śmiertelnie zatruło się alkoholem, wiele studentek zostało zgwałconych, na skutek „pigułki gwałtu”, wrzuconej do ich drinka). 5. Nie ufaj obcym (w szczególności przystojnym i miłym facetom „z nikąd”) 6. Nie zażywaj żadnych tabletek (to mogą być narkotyki, po których obudzisz się w obcym domu, w cudzym łóżku, z nowymi perspektywami na przyszłość). 7. Seks po alkoholu czy używkach to naprawdę nic przyjemnego. Szanuj siebie i swoje ciało. Jeśli decydujesz się na seks, zabezpiecz się (unikniesz AIDS i ciąży) 8. Nie pozwól, aby obcy stawiali ci alkohol. Jest duża szansa, że będą chcieli zwrotu tej inwestycji. 9. Nie imprezuj przed lub w trakcie sesji – to naprawdę nie pomaga! STARSZY BRAT

Niezdana sesja, ciąża, komisariat, AIDS, gwałt, narkotyki, choroba, uraz do seksu, utrata szacunku do samego siebie – to wszystko przytrafia się licznej grupie krakowskich studentów, zwłaszcza pierwszego roku. Co zatem zrobić? Omijać rynek szerokim łukiem, gardzić piwem i zasypiać po dobranocce? Nie o to chodzi. Słuchając jednak rad „rozrywkowych przyjaciół": napij się jeszcze, weź tę tabletkę, zapal sobie, zostań jeszcze, olej sesję, wyluzuj się, raz się żyje, nie bądź taka drętwa – warto zastanowić się, po co tu naprawdę przyjechaliśmy. Niewielu młodych ludzi, mimo chęci, otrzymuje szansę studiowania – czyli szansę na lepsze i ciekawsze życie. Tę szansę trzeba odpowiedzialnie wykorzystać. Oto kilka rad, których przestrzeganie pomoże nam nie zmarnować swojej szansy. 1. Naucz się mówić NIE!!! Jeśli ludzie zauważą, że nie umiesz odmawiać, na pewno to wykorzystają. Kiedy zobaczą, że to potrafisz, zaczną Cię szanować. 5

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD



Fot. Łobzowska Studio

Plebiscyt MediaTory tworzony jest przez studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego, działających we współpracy z uczelniami partnerskimi z całej Polski. Pierwsza edycja odbyła się w 2007 roku, rok później utworzono Stowarzyszenie MediaTory. 29 listopada odbędzie się Gala Finałowa ósmej edycji wydarzenia. O początkach, kwestiach organizacyjnych i zabawie na poważnie opowiada Iza Mikruta, prezes Stowarzyszenia.

sami też zdecydowali o organizacji, znaleźli sponsorów i poprowadzili Galę Finałową, która zapełniła Auditorium Maximum po brzegi. Po sukcesie pierwszej edycji Plebiscytu założono Stowarzyszenie MediaTory, które zajęło się realizacją kolejnych edycji.

Wiele osób sądzi, że Plebiscyt od samego początku tworzony był przez hm, nie chcę Was obrażać – profesjonalistów… Nadal ciężko byłoby grupę studentów nazywać profesjonalistami! Choć niewątpliwie takie komentarze odbieramy raczej jako komplement.

Wasza pasja i chęć działania są godne podziwu, w końcu wszyscy działacie non profit. Wspomniałaś przed wywiadem, że to „fun, zabawa”, ale to jednak mnóstwo pracy. Zanim przyjdzie czas na zabawę, jest wiele rzeczy do zrobienia. Na przykład podpisujemy umowy z firmami i zobowiązujemy się do realizacji założeń. Staramy się zachować pełen profesjonalizm, aby zachęcić firmy do dal-

…przez bardzo doświadczonych ludzi, a – z tego co wiem – sprawa wyglądała trochę inaczej. Proszę opowiedz o tym. Pierwszą edycję Plebiscytu MediaTory zorganizowali studenci z Koła Naukowego Studentów Dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Sami wyszli z inicjatywą, 7

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


Dla wielu osób Mediatory to jeden dzień w roku-dzień finałowej gali. Tak naprawdę to jednak miesiące przygotowań. Pracujemy nad organizacją Plebiscytu cały rok. W przygotowaniach uczestniczą także koordynatorzy z uczelni partnerskich. Zaczynamy już w grudniu, zaraz po zamknięciu spraw związanych z minioną edycją. Na początku roku prowadzimy rekrutację, ponieważ zawsze mamy jakieś braki w zespole organizacyjnym. Jest bardzo wiele zadań, które realizujemy wcześniej, aby ostatnie miesiące przed galą poświęcić na kwestie typowo organizacyjne, często ciężkie do przewidzenia. Charakteryzują Was bardzo nietypowe nazwy kategorii nagród. Są one stałe, z roku na rok te same? Dbamy o zachowanie ciągłości i spójności pomiędzy edycjami. Zarówno nazwy kategorii, jak i to za co nagradzamy, to nasz znak rozpoznawczy. Jeśli jednak pojawia się realny powód do zmian, robimy to. Na przykład? Zrezygnowaliśmy z nominowania w kategorii PromoTOR, która nagradzała za dziennikarstwo w Internecie. W tym momencie tak silnie przenika się ono z dziennikarstwem tradycyjnym, że ciężko byłoby przyznawać nagrodę za działalność w sieci w odrębnej kategorii, a w innych Internet zupełnie ignorować. Z drugiej strony, w odpowiedzi na wyraźną potrzebę zgłaszaną przez uczelnie partnerskie, zdecydowaliśmy utworzyć nową kategorię – ObserwaTOR. Nagradzamy w niej za najlepsze dziennikarstwo reportażowe. Wspomniałaś, że ocenia Was świat dziennikarzy. Otrzymujecie informacje zwrotne, wyrazy uznania? Zawsze po gali wyniki Plebiscytu są szeroko komentowane oraz publikowane na łamach wielu mediów. Dziennikarze doceniają samą nominację, często piszą nam: nawet jeśli nie wygram i tak się cieszę z nominacji, jest to duże wyróżnienie. Takie komentarze zdarzają się coraz częściej. W zeszłym roku jeden z dziennikarzy napisał na Twitterze, że jesteśmy w tym momencie najważniejszym Plebiscytem dziennikarskim w Polsce. Takie rzeczy motywują nas do dalszego działania.

Ks. Adam Boniecki – ubiegłoroczny AuTorytet fot. Łobzowska Studio

szej współpracy i nie zawieść zaufania, które okazywane jest nam na każdym kroku. Ocenia nas także świat dziennikarzy oraz osoby z uniwersytetu, które ściśle z nami współpracują. Przy okazji się tym bawimy, ale jednak jest to ciężka praca.

PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

Chcecie żeby Plebiscyt funkcjonował tak jak dotychczas czy myślicie nad zmianami? A może na razie koncentrujecie się na najbliższej edycji i cała reszta jest nieważna?

8


Mamy nadzieje na rozwijanie MediaTorów. Chcielibyśmy docierać do coraz większej grupy odbiorców. Już teraz prowadzimy rozmowy z potencjalnymi partnerami w zakresie poszerzenia naszej działalności o rzeczy skierowane do studentów, związane z dziennikarstwem i komunikacją.

daje się każda para rąk. To zawsze nauka na żywym organizmie, doświadczenie bardzo wysoko oceniane przez pracodawców. Jeszcze w tej edycji będziemy prowadzić rekrutację do działu promocji i działu organizacji widowni. Jeśli ktoś chce zacząć działać w MediaTorach już teraz, zapraszamy. Kiedy startuje rekrutacja, jaki będzie zakres obowiązków? Rekrutacja ruszy najprawdopodobniej w połowie października. Dział promocji zajmuje się obecnie i zajmować się będzie zarówno opracowywaniem koncepcji promocji, jak i jej realizacją, w tym na przykład dystrybucją materiałów promujących galę. W dziale organizacji widowni potrzebować będziemy natomiast osób do wsparcia w logistyce w dniu Gali Finałowej. Ale zapewniam, że w każdym innym dziale również będzie się można wykazać. Dlatego właśnie zapraszamy osoby nie tylko z dziennikarstwa. Bardzo ważny jest dla nas punkt widzenia studentów z innych kierunków.

Czy gala dostępna jest online? Wielu studentów zapewne chciałoby zobaczyć wydarzenie, ale nie może z różnych przyczyn pozwolić sobie na przyjazd do Krakowa. Raz prowadziliśmy live-streaming. W późniejszych edycjach chcieliśmy to powtórzyć, jednak wymaga to dodatkowych środków finansowych. Trzeba przyznać, że nie był to dla nas priorytet, podczas organizacji plebiscytu mamy wiele pilniejszych wydatków i z tego jednego niestety musieliśmy na jakiś czas zrezygnować. Czy MediaTory są otwarte na każdego studenta czy tylko dla studentów dziennikarstwa? Każdy student z dowolnego kierunku – a także z każdej uczelni, nie tylko z UJ – może dołączyć do zespołu. Ważne, żeby mógł działać z nami na miejscu w Krakowie. Zakres obowiązków i zadań w zespole jest szeroki i przy-

Życzę Wam w takim razie powodzenia w rekrutacji i trzymam kciuki za Galę Finałową! Rozmawiała Pamela Ślufińska

9

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


DLA PIERWSZEGO ROKU

JAK NIE PODPISAĆ CYROGRAFU Z DIABŁEM, CZYLI STUDENT WYNAJMUJE MIESZKANIE Niedoświadczeni i nieobyci studenci pierwszego roku jeśli mają więcej szczęścia, mogą liczyć na oglądanie mieszkań z rodzicami czy starszym rodzeństwem. Reszta rzuconych na głęboką wodę nowych studentów, zrobi ten pierwszy krok w dorosłość samodzielnie, podpisując niejednokrotnie cyrograf z diabłem, którego konsekwencje mogą ciągnąć się przez lata. Oczywiście, stan wizualny mieszkania jest bardzo ważny i – jako przyszli lokatorzy – zazwyczaj się nim kierujemy. Są jednak sprawy, na które student, szczególnie ten pierwszoroczny, nie zwraca uwagi, a które okazują się niezwykle kluczowe. Nikt przecież nie chce siedzieć w kurtce pod kocem, ponieważ szwankujące ogrzewanie wysłużyło się podczas srogich mrozów, a właściciel właśnie wyjechał na Karaiby za pieniądze z nieoddanych, czerwcowych kaucji. Aspektów tego typu nie widzimy niestety gołym okiem... ciel wkraczający bezprawnie na Waszą parcelę. W moim przypadku, mimo zapisu, że wizyta będzie zawsze uzgadniana, właściciel bardzo szybko odszedł od informowania mnie o niej. Ewentualnie, poprzez owe „uzgadnianie”, rozumiał zadzwonienie domofonem. Jeżeli nie odebrałam, ponieważ byłam chora, miałam okazję zobaczyć w drzwiach właścicieli, którzy oskarżycielsko skomentowali moją absencję na uczelni, a następnie... wyprosili mnie, gdyż po trzymiesięcznym remoncie nadal nie zdążyli czegoś w mieszkaniu załatwić.

1. UDOSTĘPNIANIE LOKALU WŁAŚCICIELOWI – PRZEGLĄD Zdarza się tak, że wścibscy właściciele wpadają pod nieobecność lokatorów (bezrobotna landlady mieszkająca naprzeciwko, doskonale wie kto kiedy wchodzi, co robi i z kim wraca), aby sprawdzić, czy w mieszaniu nie podłączono do prądu dodatkowej lodówki lub czegokolwiek, co zżera prąd, którego ci niewdzięczni lokatorzy płacący stałą kwotę za media nie szanują. Nie jest to oczywiście najbardziej nieznośna rzecz, jaką właściciele mogą Wam zrobić. Jeżeli mieszkanie wizualnie spełnia Wasze oczekiwania, przeczytajcie dokładnie (!) umowę. Czy zawiera zapis o odwiedzaniu przez właściciela mieszkania na żądanie, a jeżeli lokatorów nie ma – o możliwości samodzielnego otwarcia drzwi. Brzmi jak niewinny zapis o kontroli czystości? Nie ma czegoś takiego jak właściPAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

2. GDY COŚ SIĘ ZEPSUJE – KTO NAPRAWI? Tłumaczenia były zawsze podobne: akurat teraz mieli czas/myśleli że będziemy na uczelni. No i nie planowali tego, zatem jak mieli nas poinformować z wyprzedzeniem? Owszem, zdarzało się, że ustalaliśmy wizytę, przykładowo na godzinę 20:00. Trzy osoby rezygnowały ze 10


fot. fotolia.com

mieszkanie po 22:00? Do wyegzekwowania, ponieważ właściciele mieszkają naprzeciwko? Myślicie: i co nam zrobią? Może nie zauważą? Przecież nie będą nas obserwować cały dzień? Ha! I tu się mylicie. Co powiecie na małą pobudkę o 3 w nocy, zorganizowanej przez kolegów syna właścicieli i wyciągnięcie z łóżka bezprawnie nocującego pod cudzym dachem chłopaka? Lokatorki istotnie złamały prawo, czy jednak to odpowiednia kara za ową niegodziwość? Oczywiście, bywają w porządku właściciele, którzy raz w miesiącu, zawsze po uzgodnieniu ze współlokatorami, wpadają na 5 minut, zbierają należności i wychodzą. Zupełnie inaczej oczywiście wygląda doglądanie mieszkania przy lokatorach; zgoła odmiennie można „poniuchać” pod ich nieobecność, jako pouczenie zostawiając zawstydzającą karteczkę: ,,Panny lokatorki! Umyłem ustęp, tak ma wyglądać prawdziwie czysty ustęp! Proszę o dokładnie

swoich planów na wieczór tylko po to, aby właściciel – nie dając wcześniej znać – nie przyszedł. W razie drobnych napraw najlepiej jeśli to właściciel zobowiąże się do pokrycia kosztów. Niestety, zdarza się, że na naprawę trzeba czekać kilka dni, ponieważ specjalista, z którym współpracują, akurat ma dużo pracy. Można spodziewać się również niekomfortowych sytuacji, kiedy właściciel wyśle ekipę pod Twój adres, nie powiadamiając Cię o tym. To nie Ty pokrywasz koszty, więc nie masz wiele do gadania. Nadal nie brzmi tak źle? A mały aneksik o nienocowaniu gości?

3. ODSTĘPOWANIE LOKALU ZA OPŁATĄ LUB BEZPŁATNIE? Udostępnianie za opłatą, czy kolega na waleta są nie do zaakceptowania, zgoda. Ale wszyscy goście opuszczający 11

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


BEST, czyli Board of European Students of Technology to międzynarodowa organizacja studencka, działająca przy Akademii Górniczo-Hutniczej. O tym co robią i dlaczego warto do nich dołączyć opowiedzieli mi członkowie organizacji – Marta Muszyńska wiceprezes ds. promocji oraz Marcin Kotlarz, koordynator projektu AMPM.

sprzątanie w taki sposób, jak ja’’. Ja nie straszę. Ja jedynie ostrzegam przed zapisami, które pozwalają na ingerencję w Waszą prywatność.

4. MIESZKANIE Z WŁAŚCICIELEM? Moja koleżanka mieszkająca ze starszą panią, przywiozła kiedyś sporo jabłek, rozłożyła na stole i powiedziała koleżankom: częstujcie się. Pewnego razu, kiedy dziewczyna wróciła wcześniej, „przyłapała” babcię na pałaszowaniu jabłek. Okazało się, że była jedyną współlokatorką, która od dwóch tygodni systematycznie „częstowała się” owocami. Uwaga na potencjalnego szpiega! W naszym budynku jedna z dziewczyn, na bliżej nam nieznanych zasadach, donosiła właścicielom: co o nich mówimy, czy nie przemycamy gości nocą, nie palimy, nie posiadamy zwierząt. Niektórzy – jak widać – zawsze surowo będą przestrzegać regulaminu.

Dlaczego warto wstąpić w Wasze szeregi? Marta: BEST całkowicie odmienia studenckie życie. Międzynarodowa organizacja, łącząca ludzi z całej Europy, daje szansę studentom, chcącym robić coś więcej, niż tylko chodzenie na zajęcia. Pozwala na realizację rewelacyjnych projektów i rozwój swoich kompetencji.

KRÓTKIE PODSUMOWANIE?

Czy organizacja non-profit niesie ze sobą wynagrodzenie? Marta: Oczywiście, że tak! Myślę, że będąc członkiem BEST-u zdobyłam więcej umiejętności miękkich i doświadczeń, niż przeciętny człowiek przez pół życia. Szkolenia, koordynowanie projektów, wyjazdy integracyjne, a przede wszystkim nowe przyjaźnie w całej Europie, utrzymujące się przez lata. Takie wynagrodzenie oferuje nam działanie w BEST, którego nie wyniesiemy z wykładów na uczelni.

Polecam samodzielne mieszkanie, bez właściciela, z ewentualnym zapisem o wcześniej ustalanym terminie wizyty, z uzgodnionym sposobem pokrywania kosztów ewentualnych napraw. Nie liczyłabym na zgodę na urządzanie imprez gdziekolwiek, jednak urojone imprezy też się zdarzają. Czy uwierzycie, że właścicielka zadzwoniła na policję, ponieważ bała się chłopaków, od których wyczuła alkohol na klatce, i – mimo że przyszli o 6 nad ranem – oskarżyła ich o nocowanie, ponieważ widziała (!) że przyszli dzień wcześniej? Nie pozwoliła im zatem znosić walizek koleżanki, a bojowniczy, wcześniej wspomniany syn właścicielki „pospieszając” jednego z nielegalnych imprezowiczów stwierdził, że został przezeń zaatakowany. Podsumowując, nie ma idealnej umowy czy mieszkania. Jak widać, może dojść do absurdalnych sytuacji mimo, że żadna zasada umowy nie została złamana. Na pocieszenie dodam, że trafiałam również na bardzo pomocnych, życzliwych właścicieli, którzy raz na pewnien czas stwierdzali, że zamontują w mieszkaniu kolejne udogodnienie lub wymieniali na nowsze wcale nie zużyte sprzęty. I na koniec rada: uważajcie z publikowaniem negatywnych opinii na portalach typu „nieuczciwi właściciele”. Niestety niektórzy potrafią być bardzo zawzięci i – zamiast najpierw porozmawiać – sprawa trafia do prokuratury, a żeby było weselej – zostaje Wam wystawiony kwitek za tłumacza przysięgłego i wysyłkę listów do samego Facebooka z prośbą o usunięcie komentarzy. Miłego szukania! rin PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

A będąc przy temacie wynagrodzenia, nad czym teraz pracujecie? Marcin: Jak co roku zaczynamy od Akademii Młodego Project Managera. Głównym celem inicjatywy jest zdobywanie przez studentów umiejętności w dziedzinie zarządzania projektami. Organizujemy profesjonalne wykłady i warsztaty, a pierwszy z nich odbywa się już 17-go października Marta: Październik to czas nowych wyzwań i we współpracy z międzynarodowym BEST-em promujemy zagraniczne, zimowe wyjazdy do europejskich miast, w których działa nasza organizacja. Jednym słowem – idealny sposób na spędzenie przerwy międzysemestralnej. 1-go października ruszyła także rekrutacja nowych członków naszej organizacji. A kto może zostać członkiem Organizacji? Marta: BEST w Krakowie działa przy Akademii Górniczo-Hutniczej i to właśnie studenci AGH 12


NIE BĄDŹ BIERNYM STUDENTEM, DZIAŁAJ! mogą do niego dołączyć. Nie ważne czy dopiero dostałeś się na pierwszy rok, czy właśnie myślisz jak obronić inżyniera – nigdy nie jest za późno, żeby zacząć działać.

stej kartki świątecznej, a teraz jestem Wiceprezesem ds. Promocji. Bo jak to w Beście mówią: If you can dream it, you can do it!

Najlepszy projekt, przy którym pracowałaś? Marta: Zdecydowanie Inżynierskie Targi Pracy, odbywające się rokrocznie w marcu na Hali TS Wisła. Widok Hali zapełnionej ludźmi, przeglądających materiały promocyjne twojego autorstwa, daje niesamowity zastrzyk satysfakcji. Marcin: Tak naprawdę ciężko stopniować mi organizowane przez nas projekty na lepsze i najlepsze. W zależności od czasu staram się angażować i pomagać w każdym z nich. Nie będę ukrywać, że jednak najbliższa mojemu sercu w tym momencie jest Akademia Młodego Project Managera, której jestem głównym koordynatorem.

Wspomnieliście o rekrutacji, jak zachęcilibyście studentów, aby dołączyli do Waszej drużyny? Marta: Jesteś studentem AGH i masz w sobie ogrom motywacji i pomysłów, ale brak możliwości na ich realizację? Twoje pasje nie są związane z twoim kierunkiem studiów i ciężko ci je rozwijać? Marzy ci się, by otaczali cię ambitni, kreatywni ludzie, z którymi można podbijać świat? Brzmi znajomo? Nie ma na co czekać! Śledź informacje o naszej ankiecie rekrutacyjnej i aplikuj! Magdalena Skała

Ile trwa już Wasza przygoda z Organizacją BEST? Marcin: Wstąpiłem w szeregi naszej organizacji na pierwszym roku, blisko więc już dwa lata działam i rozwijam się z BESTem. Obecnie, jak wspomniałem wcześniej, jestem koordynatorem Akademii Młodego Project Managera. Marta: W listopadzie miną dwa lata odkąd zaczęła się moja BEST-owa przygoda i szczerze żałuję, że nie dołączyłam do grona Beściaków wcześniej! Zaczynałam od robienia projektu pro13

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


MNEMOTECHNIKA DROGA DO ŚWIADOMEJ NAUKI W czasie okresu wzmożonej nauki, każdy z nas chciałby choć na chwilkę znaleźć się na miejscu Eddie’ego Morry, głównego bohatera filmu Limitless – zażyć magiczną pigułkę NTZ i chłonąć wiedzę jak gąbka wodę. Niestety, w rzeczywistości dla uzyskania lepszych efektów musimy próbować różnych metod, tych dobrze sprawdzonych i tych bardziej nowatorskich. Kiedy okazuje się, że wkładanie książek pod poduszkę zawodzi, warto wypróbować inne sposoby na zapamiętywanie informacji. Mnemotechnika to sposób na szybszą, skuteczniejszą i efektywniejszą naukę. Trening dla pamięci i sposób na poprawienie koncentracji. To techniki pamięciowe, których opanowanie ułatwia zapamiętywanie, przechowywanie i przypominanie sobie informacji. Dzielimy je na cztery grupy: techniki skojarzeniowe (łączenie nowych informacji z tymi, które już są zapamiętane), techniki porządkujące i grupujące (opierające się na podobieństwie znaczeniowym, fonetycznym, formalnym), techniki stosujące prawa zapamiętywania (które wykorzystują potencjał dwóch półkul mózgowych) oraz techniki stosujące skróty językowe (łączenie pierwszych liter nazw w jedno słowo lub zdanie). W oparciu o nie powstało wiele technik pamięciowych, niektóre z nich zdobyły szczególną popularność. Łańcuchowa metoda skojarzeń to sposób pozwalający zapamiętać dowolne informacje w określonej kolejności. Polega na połączeniu ze sobą w jedną historię ciągu rzeczy, wydarzeń lub wyrazów. Każdy element historii powinien łączyć się z poprzednim i kolejnym. W ten sposób wystarczy, że zapamiętamy pierwszy element – a kolejne przypomną się automatycznie, bo skojarzą się z elementem bazowym. Skojarzenia powinny być wyolbrzymione, dynamiczne i absurdalne, bo umysł dłużej pamięta rzeczy nadzwyczajne niż te, które nie odbiegają od szarej rzeczywistości. Najlepiej kiedy są również spersonalizoPAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

wane, znacznie łatwiej bowiem zapamiętać coś, co jest związane z naszą własną osobowością i doświadczeniami. Przy użyciu tej metody prościej nam będzie zapamiętać co musimy kupić lub załatwić w najbliższych dniach. Jeśli mamy problemy z zapamiętywaniem dat, najlepiej posłużyć się metodą obrazkową cyfr. Polega na zamienieniu cyfry w podobne do niej wizualnie kształty. Cyfry są dla umysłu wiedzą abstrakcyjną, dlatego znacznie łatwiejsze w przyswojeniu są formy obrazkowe. I tak formą obrazkową daty 1936 byłby na przykład ołówek, słuchawka, koniczyna i kostka do gry przedstawiona stroną z sześcioma oczkami. Istnieje też rymowa wersja tej metody, która zamienia liczby na jej audialne odpowiedniki. W tym przypadku ta sama data mogłaby zostać przedstawiona jako: głaz (raz), dziewczę ( dziewięć), bzy (trzy), jeść (sześć). Metoda alfabetyczna polega na tworzeniu zakładek do każdej z liter alfabetu. Jest to o tyle łatwe w zapamiętywaniu, że każda rzecz podlegająca danej zakładce będzie zaczynała się od tej samej litery. Przy pomocy mnemotechnik nie tylko łatwiej przyswoimy informacje i dłużej je zapamiętamy, ale także w tym samym czasie będziemy się dobrze bawić. To sposób na efektywną naukę i przekraczanie swojej wyobraźni. Marta Kubala 14



Kariera i biznes

(NIE)TYPOWE ROZMOWY KWALIFIKACYJNE Byłeś na rozmowie kwalifikacyjnej i czułeś się jak na przesłuchaniu? Osoby odpowiedzialne za rekrutację szukają nowych, coraz bardziej kreatywnych metod na pozyskanie pracowników. Czego dziwnego możemy Jabłko, dlaczego spodziewać się na takiej rozmowie? te biedronki mają parasole?

Wielu pracodawców wychodzi z założenia, że człowieka można nauczyć pracy, ale nie spokoju i inteligencji. Dlatego też, aby poznać osobowość przyszłego pracownika, często stawia się go w nietypowych sytuacjach, czasem całkowicie niezwiązanych z posadą, na którą aplikuje.

kiem?”. Jeśli przejdziesz tę próbę pozytywnie, to nic cię już nie zaskoczy, a termin oddania projektu "na wczoraj" nie będzie problemem. Sprawdzenie samooceny przyszłego pracownika też jest bardzo ważne. Możesz zostać poproszony o wymienienie swoich wad. Najlepiej wtedy opowiedzieć o nich w taki sposób, jakby były zaletami, np.: jesteś zbyt drobiazgowy, ale to dobrze, gdy potrzeba kogoś, kto dokładnie sprawdzi czy nie popełniono żadnego błędu podczas pracy. Testy na inteligencję również pojawiają się często. Z reguły jest to prosta zagadka matematyczna, jednak w sytuacji podwyższonego stresu logiczne myślenie sprawia problem. Typowe zadanie: „Cegła waży kilo i pół cegły. Ile waży cegła?”. Popularne są tzw. pytania pułapki, typu: „Zapali Pan?”. Jest to sposób na zbadanie osobowości. Palacz to człowiek, który ma problem z zapanowaniem nad sobą, co świadczy o nim źle jako o potencjalnym pracowniku. Nawet jeśli palimy, nie musimy podkreślać tego podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Zdarzają się również pytania z pozoru kuriozalne, jednak cel jest ten sam – sprawdzić zdolność logicznego myślenia w każdej sytuacji. Przykładowo: „Jak opisałbyś siłomierz 8-letniemu dziecku?”, „Jeśli byłbyś zwierzęciem to jakim?”, „ Przez te drzwi wchodzi pingwin w sombrero. Co powie i dlaczego tu jest?”, „Czy kiedykolwiek ukradłeś z pracy długopis?”, „Oszacuj ile okien jest w Nowym Jorku”.

...a skąd mam wiedzieć. Może pada...

Aby zbadać kreatywność i wyobraźnię, popularne jest poproszenie o znalezienie jak największej liczby zastosowań dla przedmiotu codziennego użytku, np. kubka. Zdezorientowani wyliczamy więc: jako przybornik, narzędzie do picia, broń... im więcej tym lepiej. Można też usłyszeć polecenie: „Podaj maksymalnie dużo funkcji wspólnych cegły i widelca”. Nie liczy się sens, tylko pomysł i szybkość reakcji. Podczas rozmowy możesz zostać poproszony o opowiedzenie dowcipu. Większość osób paraliżuje stres i nie są w stanie nic sobie przypomnieć. Zdarza się też abstrakcyjne pytanie typu: „O czym rozmawia dynia z jabłPAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

16


Pojawiają się też tego typu zagadki: „Porwał cię rosyjski gangster. Umieszcza on w 6-komorowym bębenku dwie kule tak, że znajdują się one w sąsiadujących komorach. Kręci bębenkiem, celuje w twoją głowę i naciska spust. Ciągle żyjesz. Teraz pyta cię, czy chcesz, żeby ponownie zakręcił bębenkiem i nacisnął spust, czy też wolisz, by ponownie nacisnął spust bez kręcenia bębenkiem. Jakie jest prawdopodobieństwo, że zostaniesz zastrzelony w każdej z tych dwóch opcji?”. Do najtrudniejszych pytań należą te, które wymagają nie tylko szybkiej odpowiedzi, ale też zdolności oratorskich, literackich czy aktorskich, np.: „Opowiedz dowcip, pokaż łosia, albo opowiedz historię o piracie”. Chodzi tu jedynie o zrobienie dobrego wrażenia i sprawdzenie poziomu pewności siebie. W takich przypadkach szczególnie ważne jest wykonywanie zadań instynktownie, bez szukania naukowych metod oraz umiejętność myślenia tak, jak prawdopodobnie myśleliby inni. „Chcesz się upewnić, że Bob ma twój numer telefonu. Nie możesz zapytać go wprost. Mu-

sisz napisać do niego wiadomość na wizytówce i podać ją Ewie, która będzie pośredniczką. Ewa da kartkę Bobowi, a on z kolei da swoją Ewie, która odda ją tobie. Nie chcesz, żeby Ewa dowiedziała się, jaki masz numer telefonu. O co zapytasz Boba?” Tego typu pytania, zwane kłopotliwymi paralizatorami mózgu, są normą w globalnych korporacjach. W ten sposób pracodawca ma szansę wyróżnić danego kandydata na tle innych, prezentujących podobne kwalifikacje. Jeśli zachowasz zimną krew, jasność myślenia i szybki refleks – każda posada stanie przed tobą otworem. Anita Żurek

17

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


NAGRODA IMIENIA

WOJTKA SOŁTYSA Nagroda przyznawana młodym przedsiębiorcom, osobom aktywnie działającym na polu biznesu oraz w obszarze charytatywnym. O idei konkursu oraz o konieczności podejmowania przez młodych ludzi inicjatyw społecznych opowiada Marek Warejko - JCI Krakow President 2013. i to zapewne w dwóch kategoriach. W związku z tym szukamy takich osób, co jednak nie jest proste, bo po pierwsze – ludzi do 27. roku życia, którzy już coś zrobili jest niewiele, po drugie – niewiele o nich słyszymy. Nie jest to proste, ale stwierdziliśmy, że takie osoby na pewno są. Mamy przykład z poprzedniej edycji, gdzie udało nam się znaleźć ciekawe osoby. Na linii biznesowej wyróżnioną postacią jest Przemysław Kadula, który już od kilku lat prowadzi swój biznes, znalazł inwestora, wchodzi na rynki zagraniczne oraz rozwija się w innych obszarach działalności biznesowej.

Co takiego charakterystycznego, wyjątkowego było w zachowaniu Wojtka, że zdecydowaliście się Państwo przyznawać nagrodę Jego imienia i uczcić przez to Jego Osobę? Wojtek był bardzo przyjazną, dynamiczną, niesamowicie angażującą się w różne inicjatywy osobą. Mając 27 lat był z wykształcenia lekarzem, pracował w kilku miejscach, między innymi w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego, Klinice Ortopedycznej w Skawinie, jako lekarz sportowego klubu Rugby Juvenia, brał dodatkowe dyżury na SORach. Człowiek-energia, człowiek-dynamit. Oprócz tego przez okres studiów pracował jako kelner w restauracji „Szara” na Rynku Głównym w Krakowie, a poprzez lekturę książek nauczył się inwestować na giełdzie i robił to z sukcesem. Poza tym był społecznikiem, człowiekiem ideału, renesansu. Z całym bagażem doświadczeń i wcale nie łatwego życia poprzez determinację pokazał, że wiele można. Wojtek był członkiem JCI Kraków i na tym obszarze też się wyróżniał. Dlatego właśnie po jego śmierci postanowiliśmy uczcić jego osobę, sprawić by pamięć o nim nie zginęła, by coś po nim zostało.

A kto zatem doceniony został w obszarze działalności charytatywnej? W tym obszarze znaleźliśmy osiemnastolatka, który zdążył wziąć udział w tak dużej liczbie przedsięwzięć i inicjatyw, że jego CV nie mieści się na czterech stronach. W tym roku mamy możliwość sprawdzenia na ile wybór nasz był trafiony, ponieważ Mateusz Chariasz jest koordynatorem naszego projektu. Pracując razem w biurze, przyglądam się temu jak pracuje – to jest naprawdę perła! Jakie są kryteria, które muszą spełnić osoby chcące ubiegać się o Nagrodę? Czym są dla Państwa te „ponadprzeciętne aktywności”? Myślę, że gdy jesteśmy w gronie osób do 27. roku życia, pośród nas zauważamy tych, którzy się wybijają. Są

I stąd też limit wieku w konkursie – 27 lat? Tak, Wojtek do tego czasu zdążył zrobić bardzo dużo. Myślę, że miałby wielkie szanse, by ten konkurs wygrać PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

18


oni doceniani przez nas, ponieważ zrobili coś więcej. Mogę opowiedzieć to na przykładzie osób z zeszłego roku. Od kilku lat prężnie działa portal notatek. pl – bardzo znane wśród studentów miejsce wymiany zapisków z wykładów i ćwiczeń. Założyciel tego portalu zdążył znaleźć inwestora, był w międzyczasie Prezydentem Komitetu Lokalnego AIESEC Kraków, więc faktycznie jest to osoba, która pokazuje, że potrafi z sukcesem funkcjonować na różnych poziomach – studiować, a także, mimo ograniczonych środków finansowych i niedoboru czasu, prowadzić biznes. Człowiekorkiestra robi wiele rzeczy z sukcesem.

Zasadą naszą jest to, że kandydat musi być zgłoszony przez kogoś innego. To może być członek rodziny, mogą to być przyjaciele, ktokolwiek. Formularz zgłoszeniowy dostępny jest online. Znajduje się w nim kilka pytań – jakie dana osoba ma osiągnięcia, co ją wyróżnia, kto może ją rekomendować, abyśmy mogli zweryfikować to, co zawarte jest w formularzu. Procedura jest następująca. Otrzymujemy zgłoszenie i weryfikujemy je. Szukamy informacji w Internecie, dzwonimy do osób rekomendujących. Następny krok to przekazanie profili kandydatów członkom JCI Kraków. Wybierają oni swoich kandydatów – najbardziej pasujących do nagrody. Pozostają trzy osoby w każdej kategorii, czyli w sumie sześć osób, które trafia do kapituły, która to wybiera zwycięzcę.

W jakim kierunku chcieliby Państwo, aby podążał ten konkurs? Czy ma mobilizować młodych ludzi, uświadamiać społeczeństwo o konieczności podejmowania inicjatyw, dążyć do zmiany? Idea i cel związany jest w chęcią znajdowania osób, które robią dużo, a często są niezauważane. Chcemy promować takie postawy, pokazywać osoby, które nie idąc na piwo, nie śpiąc do 11, często skazują się na wiele wyrzeczeń. Wspieramy takie postawy i pokazujemy tym osobom, że świat już ich zauważa. Mimo iż są młodzi i mogą się tego nie spodziewać, to chcemy dać im wiatr w żagle, doceniać to, co robią, bo wiemy, że zapewne nie jest im łatwo

Skoro już Pan wspomniał – chciałam zapytać również o samo stowarzyszenie JCI. Nagroda jest bowiem jedną z wielu odnóg działalności organizacji. Czym na co dzień zajmuje się stowarzyszenie, jak można do niego dołączyć? Stowarzyszenie jest otwarte dla osób od 18. do 40. roku życia. Jest to największe stowarzyszenie międzynarodowe dla osób w tym przedziale wiekowym, obecne w ponad 110 krajach, liczy 200 000 członków. Stowarzyszenie bardzo silnie działa w Niemczech, Francji, Krajach Beneluksu. Stanowi kuźnię polityczną w Azji. Powstało w USA 99 lat temu, zatem za rok obchodzić będziemy okrągły jubileusz. W Polsce obecna jest w czterech

Czy te osoby mogą zgłosić się same do konkursu? 19

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


ośrodkach: w Krakowie, Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu. W Krakowie JCI ma profil przedsiębiorcy, skupia głównie biznesmenów, jednak nie jest to kryterium. Przykładem jest Wojtek, który nie prowadził swojej firmy – był lekarzem. Pewnie kiedyś doszłoby do takiej sytuacji, ale niestety czas na to nie pozwolił. Wojtek wspaniale odnajdywał się w naszym gronie; stowarzyszenie jest gronem przyjaciół, ludzi czerpiących przyjemność ze wspólnego towarzystwa i realizacji przedsięwzięć.

Myślę, że się z tym nie rodzimy. Są pewne predyspozycje, ale to co jest najważniejsze, to co powoduje że się wygrywa z przeciwnościami, to determinacja i działanie. Sądzę, że to może być dla młodych ludzi ważną wskazówką w ich rozwoju. Studia są zdecydowanie takim okresem, kiedy powinno się działać, angażować w różne inicjatywy, organizacje studenckie, jak na przykład AIESEC, z której ja się wywodzę. Dała mi ona bardzo silny fundament mojej dzisiejszej postawy i mojego sposobu działania. Możliwości jest bardzo dużo – wyjazdy stypendialne, zarówno w Polsce, jak i za granicą. To jest właśnie kuźnią osób przedsiębiorczych. Jest tylko jeden podstawowy warunek, który należy spełnić, aby osiągnąć sukces – trzeba chcieć. Jeżeli się nie chce to wszystko co wymieniłem powyżej staje się jedynie teorią.

Na koniec chciałam poruszyć jeszcze temat ludzi młodych – tych, którzy jeszcze nie odkryli w sobie pierwiastka przedsiębiorcy czy chęci charytatywnego działania. Uważa Pan, że każdy człowiek może odkryć w sobie cechy przedsiębiorcy, czy raczej jest to cecha wrodzona, z którą albo się rodzimy albo jesteśmy skreśleni na danym polu?

Rozmawiała Pamela Ślufińska

NIE CZEKAJ, ZACZNIJ POZIOM WYŻEJ! EYE ON TAX: OKIEM PODATKOWCA

EY FINANCIAL CHALLENGER: OPŁACALNA ‘TRANSAKCJA’

Weź udział w konkursie EYe on Tax, organizowanym przez EY już po raz dziesiąty, zdobądź praktyczną możliwość zapoznania się z pracą profesjonalnych doradców podatkowych. Podczas konkursu studenci rozwiązują problemy z zakresu prawa podatkowego, biorą udział w wirtualnych warsztatach i rozwiązują studia przypadków. Najwięcej emocji budzi formuła ostatniego etapu (finału konkursu), która jest symulacją rozprawy sądowej. W rolę arbitrów wcielają się wówczas eksperci z działu Doradztwa Podatkowego EY, sędziowie oraz profesorowie akademiccy. Zwycięzcy EYe on Tax dzielą się nagrodą pieniężną w wysokości 24 tys. zł, płatne praktyki w Dziale Doradztwa Podatkowego i Prawnego EY, vouchery na szkolenia oraz nagrody rzeczowe ufundowane m.in. przez partnerów konkursu.

Zgłoś zespół do konkursu EY Financial Challenger. W swojej jedenastej już odsłonie, organizowany jest z myślą o studentach zainteresowanych fuzjami, przejęciami, transakcjami i wycenami. Zadaniem drużyn jest przeprowadzenie transakcji sprzedaży lub kupna spółki, wykonanie wyceny i przygotowanie odpowiednich analiz finansowych. Uczestnicy sporządzają też rekomendacje dla klientów w zakresie prowadzonych transakcji i poszukają optymalnych rozwiązań realnych problemów. Konkurs oparty jest o studium przypadków, z którymi na co dzień spotykają się eksperci z Działu Doradztwa Transakcyjnego EY. Zwycięzcy EY Financial Challenger’a podzielą się nagrodą pieniężną w wysokości 30 tys. zł, płatne praktyki w Dziale Doradztwa Transakcyjnego, vouchery na szkolenia oraz atrakcyjne nagrody rzeczowe.

Zbierz i zarejestruj zespół do 21.11.2014 na: ey.com.pl/EYe_on_Tax

Zbierz i zarejestruj zespół do 21.11.2014 na ey.com.pl/Challenger

PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

20


AEGEE-KRAKÓW – WIĘCEJ NIŻ ORGANIZACJA STUDENCKA... Jak zdobyć praktyczne doświadczenie, nauczyć się działania projektowego i podnieść swoje umiejętności językowe, by zwiększyć swoje szanse na rynku pracy? Najlepszą drogą są organizacje studenckie, takie jak AEGEEKraków.

Jednak AEGEE to przede wszystkim ludzie z pasją, którzy chcą się nieustannie rozwijać. To studenci posiadający ogromną dawkę motywacji do działania, spełniający swoje marzenia każdego dnia i uwielbiający podróże. AEGEE-Kraków to organizacja od której wszystko się zaczyna! Dołączyć do organizacji może każdy, niezależnie od uczelni, czy kierunku studiów. Już w październiku AEGEE-Kraków organizuje wyjazd szkoleniowy FRESH, podczas którego uczestnicy zdobędą wiedzę z zakresu fundraisingu, public relations, human resources, zarządzania projektem, czy follow-up’u. Tego niezwykłego szkolenia nie można przegapić! Więcej szczegółów można znaleźć na: www.facebook.com/aegee.krakow lub www.aegee-krakow.pl/dolacz-do-nas !

Europejskie Forum Studentów AEGEE (czyt. A-EŻ-E) to jedna z największych, międzynarodowych organizacji studenckich. Zrzesza ok. 13 000 studentów, w ponad 240 miastach Europy. Realizuje wiele projektów o zróżnicowanej tematyce, dzięki temu każdy znajdzie w niej coś dla siebie, zarówno informatycy, pasjonaci kultury, zainteresowani polityka międzynarodową czy marketingiem.

21

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


Kultura i rozrywka

MUNDIAL

BIAŁO-CZERWONY

fot. Krzysztof Zając

To było bez wątpienia największe sportowe święto dekady. Najlepsze siatkarskie drużyny świata zagościły w Polsce, by walczyć o tytuł najlepszej drużyny globu. Siatkarski mundial, który Polska organizowała po raz pierwszy, zakończył się wielkim sportowym sukcesem gospodarzy, ale sukces odniosła nie tylko nasza kadra. Tysiące kibiców w halach, biało-czerwone trybuny i fantastyczny doping dowiodły, że Polska jest idealnym krajem do rozgrywania wielkich, sportowych widowisk.

PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

Tegoroczne Mistrzostwa Świata rozpoczęły się spektakularnie – inauguracyjny mecz obejrzało na stadionie Narodowym w Warszawie niemal 63 tysiące osób. „Nigdy w życiu nie widziałam czegoś podobnego! Pełen stadion z dumą śpiewający Mazurka Dąbrowskiego, a przy tym mecz, który mocno sygnalizował, że Polska będzie wielkim faworytem turnieju. Wynik z Serbią pokazał, że jesteśmy bardzo mocni i tak już zostało do końca mistrzostw” –wspomina Ania, która mecz Polska – Serbia oglądała z perspektywy trybun Stadionu Narodowego. „Ani w Spodku, ani w przepięknej nowej hali w Krakowie nie spotkałam się z taką atmosferą. Szkoda, że nasi siatkarze na co dzień nie mogą występować przed takimi tłumami”. Mimo, że reprezentacja Polski rozgrywała swoje pozostałe mecze w dużo skromniejszych halach, kibicowały

22


fot. Krzysztof Zając

fot. Krzysztof Zając

jej setki tysięcy osób. Kibice wspierali reprezentację Polski, oglądając mecze na telebimach w centrach wielkich miast oraz w pubach i restauracjach, a kadra odwdzięczała się znakomitą grą. W dniu półfinałowego spotkania Polska-Niemcy, pod Spodkiem zebrało się 15 tysięcy osób. Liczba ta wzrosła wielokrotnie dzień później, w dniu wielkiego finału. Szacuje się, że mecz Polska-Brazylia pod katowicką halą oglądało 40 tysięcy osób. Wśród nich była Martyna: „Jak wspominam finał? Było zimno, deszcz padał nam na głowy, a na dodatek nabawiłam się zapalenia oskrzeli! …ale szczerze powiedziawszy to był jeden z najpiękniejszych wieczorów w moim życiu! Było fantastycznie. Po ostatniej piłce wszyscy padliśmy sobie w ramiona. Wiele bym dała, by móc przeżyć coś takiego raz jeszcze.” Mistrzostwa były niebagatelnym przeżyciem nie tylko dla naszej narodowej kadry i kibiców. Na długo zapamiętają je również wolontariusze, którzy przez cały Mundial pracowali na to, by impreza wypadła jak najlepiej. Wśród grupy wolontariuszy w Kraków Arenie znalazła się Ola, której zadaniem była pomoc w pracy biura prasowego.

„Naszym głównym zadaniem było roznoszenie składów drużyn przed rozpoczęciem meczu oraz statystyk po każdym secie do komentatorów i dziennikarzy. Po każdym meczu przeprowadzaliśmy krótkie wywiady z zawodnikami i publikowaliśmy je na oficjalnej stronie FIVB w języku polskim i angielskim. Poza tym, do naszych zadań należała pomoc siatkarzom w czasie treningów. Dzięki temu mieliśmy okazję do bezpośredniego spotkania z zawodnikami Francji, Portoryko, USA i Włoch” – relacjonuje Ola dodając, że jako kibic była pod wrażeniem Kraków Areny. „Hala jest przepiękna! To najnowocześniejszy obiekt w Polsce. Ogromne wrażenie robi szczególnie wtedy, gdy jest wypełniona po brzegi, jak w czasie meczów reprezentacji Stanów Zjednoczonych. I to właśnie było niezwykłe – pełna hala kibiców dopingowała graczy zza oceanu!”. Mundial udowodnił, że Polska siatkówką stoi. Czekamy na kolejny, wielki turniej w polskich halach, a jeszcze bardziej na następny sukces! Dorota Kościelniak

23

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD



… E L A , Ą K Y Z U M A MUZYK Piszę te słowa na dzień przed wyjazdem do Mediolanu na pół roku. Jadę się uczyć, jasne, ale wiem, że jadę też pobyć kimś troszkę innym. Kimś, kto uwolniony od dotychczasowych, niekoniecznie uwierających kontekstów może wykreować się na nowo. Nie oszukujmy się, czar bycia „Erasmusem” i brzmiącej co najmniej zachęcająco maksymy „Dolce Vita” wygrają z każdą ofertą dydaktyczną. Mam wrażenie, że większość ludzi rozumuje podobnie wybierając się na festiwale muzyczne. Czy naprawdę chodzi tylko o muzykę? Może jednak Opener, OFF czy Audioriver kuszą nie tylko imponującymi line-upami, ale przede wszystkim możliwością zyskania statusu „festiwalowicza”? Bycie tzw. festiwalowiczem niejedno ma oblicze i niejedno za sobą pociąga. Co oczywiste, gust muzyczny doskonale sprawdza się jako narzędzie identyfikacji – towarzystwo słuchaczy bliskiej nam muzyki może okazać się równie kuszące co występ ulubionego artysty. Ponadto teren festiwalu stanowi jakby „niemiejsce” istniejące tylko przez chwilę. Zamknięty magiczny świat rozrywki, przyjemności i przygód gwarantuje, wzorem podróżowania, utopijną ucieczkę od realnego świata. Byłem w życiu na kilku festiwalach i na każdym miałem mniejsze lub większe przygody, które pamiętam lepiej niż same występy konkretnych wykonawców. Na Woodstocku obudził mnie dresiarz z tatuażem wzdłuż kręgosłupa, który siedząc w kucki bawił się nożem i mamrotał: „Chłopaki, te gitary to jednak są spoko, kiedyś myślałem, że kocham tylko techno”. Na Rihannę na Openerze weszliśmy we trójkę na jedną opaskę, o mało nie straciłem ręki próbując ją ściągnąć z pomocą oliwki dla dzieci. Z kolei na OFFie prawie udało mi się przerzucić namiot przez ogrodzenie, gdy skończyły się płatne miejsca na polu namiotowym. No i przybiłem piątkę z MF Doomem, a koledze, który zgubił karnet, mafia próbowała pomóc dostać się na teren imprezy… Skoro festiwale potrafią dostarczyć tylu wrażeń, chyba nie ma większego znaczenia dlaczego na nie jeździmy, prawda? Kajetan Owczarek

25

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


fot. fotolia.com

O STANIE DZIENNIKARSTWA

(NIE TYLKO) MUZYCZNEGO

Łukasz Napora – dziennikarz muzyczny, DJ, producent oraz rzecznik prasowy, dyrektor PR-u i marketingu Festiwalu Audioriver w jednej osobie. Absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Co wnosi do polskiego dziennikarstwa muzycznego Łukasz Napora? Obserwując fanpage na Facebooku mojej audycji („Zaraz się wyda” na antenie radiowej Czwórki – przyp. red.) widzę, że w każdy czwartek jest około 10 – 20 nowych osób, które – jak się później okazuje – często przypadkiem włączyły wtedy Czwórkę i stwierdziły: „o, dobre, tego jeszcze nie słyszałem”. Mam też duże grono stałych odbiorców o dosyć jednolitym guście muzycznym, którzy, dzięki mojej audycji, otwierają się na nowe gatunki. Czasem nawet, słuchając jej, mogą sobie pomyśleć: „ej, co jest grane, zmienili program?”. Są takie audycje muzyczne, podczas których mniej więcej wiadomo czego słuchacz może się spodziewać; u mnie jest to totalnie nieprzewidywalne. PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

Przypomina mi się tutaj powiedziane kiedyś przez ciebie zdanie, że „wyrzucasz podziały do kosza”... Tak, dokładnie, to jest moja misja. Jeśli spojrzysz na Audioriver, to również zobaczysz, że każda scena gra inną muzykę. Kiedyś to były 3 sceny i 3 gatunki, teraz tych gatunków jest 6, albo 7. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że nas nie cieszą opinie mówiące, że gwiazda festiwalu zagrała najlepiej. Większe zadowolenie czujemy wtedy, gdy na przykład ktoś przyjeżdża na drum and bass, a świetnie bawi się na scenie techno. Jak sam wspomniałeś, starasz się poszerzać gusta i zainteresowania muzyczne słuchaczy. Wracając do twojej audycji – wydaje mi się jednak, że jest ona dość 26


fot. fotolia.com

alternatywna i w większości słuchają jej osoby o wyrobionym guście muzycznym? Z jednej strony są to osoby o wyrobionym guście muzycznym, z drugiej jednak takie, które gdzieś tam poszukują muzyki ambitniejszej. Dla przykładu – stali słuchacze mrocznego rocka, albo hip hopu poprzez moją audycję odkrywają, że elektronika jest również czymś dla nich, dlatego staram się ich do tego mojego świata wciągać. Jest też grupa fanów elektroniki, która na słowo „gitary” na co dzień dostaje wysypki, a ja potrafię zrobić dwie godziny rockowego programu w audycji elektronicznej. Właśnie o to tutaj chodzi – w mojej audycji nie ma podziału na gatunki, jest wręcz wbijanie kija w mrowisko. Jestem osobą o tak szerokiej miłości do muzyki, że jednego dnia mogę słuchać folku, drugiego death metalu, a w międzyczasie techno. Lubię to w ludziach zaszczepiać, bo na pewno uczy to też tolerancji do innych gustów, do innych osób. A nie wydaje ci się, że te podziały muzyczne, o których rozmawiamy, widoczne są jednak bardziej na rynku alternatywnym? Niestety tak. To jest w ogóle ciekawa historia, bo przyglądając się gatunkowi jakim jest pop, zauważamy, że jest to chyba najbardziej zmieniająca się muzyka. Oni czerpią ze wszystkich gatunków alternatywnych, biorą to, co najbardziej im się podoba i przerabiają to po swojemu. Jeśli spojrzymy na to, co teraz jest modne w muzyce popowej, dojdziemy do wniosku, że to jest to, co było modne kilka lat temu w muzyce elektronicznej. Świetnym przykładem jest Madonna, która bierze najświeższego na rynku producenta i robi płytę w jego stylu. Słuchając więc Madonny, możemy stwierdzić co będzie modne w najbliższej przyszłości. Jednak słuchacze popu są przyzwyczajeni do tego, że nie jest ważne czy w utworze będzie taki rodzaj basu, gitara czy inny podkład – to mają być przyjemne dźwięki, które wpadają w ucho i tyle... ma być miło i łatwo. Łatwo ocenia się muzykę z perspektywy jedynie słuchacza. Coraz częściej jednak można usłyszeć opinie, że w Polsce brakuje prawdziwego dziennikarstwa muzycznego. Zgadzasz się? Ja obserwuję przede wszystkim kilka zjawisk, które są martwiące. Po pierwsze kultura obrazkowa i internetowa, która sprawia, że wszystko przeglądamy szybko, w biegu, przez co uwaga odbiorcy skupiona jest przez kilkanaście sekund. Jeśli ktoś czyta jeszcze recenzje muzyczne, to zazwyczaj skupia swoją uwagę na początku oraz na ocenie, po czym decyduje czy ściągnąć – ukraść płytę, czy nie. Jest to zupełnie inna sytuacja niż kiedyś, kiedy rzeczywiście czytano recenzje i dzięki nim wyrabiano sobie opinię czy warto zainwestować w daną płytę. Teraz niestety wszystko uległo spłyceniu. Abstrahując od dziennikarstwa muzycznego – przekazy medialne są również coraz bardziej spłycone, przez co odbiorcy podchodzą do mediów dość sceptycznie. Zawód dziennikarza nie jest już tak ceniony jak kiedyś. Co – według ciebie – poszło nie tak? Takie spłycenie przekazu dziennikarskiego jest niestety coraz częściej widoczne. Ale z drugiej strony warto podkreślić, że jest coraz mniejsze czytelnictwo prasy, coraz mniej zarabia się na reklamach, bo nawet jeśli gazeta przenosi się do Internetu, to nie zarabia na reklamach tak dużo, jak wte27

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


dy, gdy była w druku. Przez to jest mniej dziennikarzy... przez to dziennikarz zmuszony jest pracować za pięcioro i to jest m.in. powód, dlaczego obecnie materiały dziennikarskie przygotowywane są coraz bardziej „po łebkach”. Warto wspomnieć jak wiele dużych redakcji nie ma teraz nawet korekty – czytamy wydrukowane teksty z takimi „bykami”, że się można nieraz za głowę złapać.

żyło przez kilka lat. Ale podejrzewam, że gdybym został w prasie, to rzuciłbym to bardzo szybko, bo tam naprawdę nie ma pieniędzy. Sam również zawarłeś związek z PR-em. Niezbyt często dzieje się tak, żeby osoba, która w takim stopniu współtworzy festiwal i jest jego – powiedzmy sobie szczerze – twarzą, prowadziła bezpośrednio jego fanpage na Facebooku. Trzeba pamiętać, że Facebook jest maszyną do dialogu. Nie wystarczy, że instytucja czy firma posiada na nim profil, trzeba potrafić brać z niego to, co naprawdę oferuje… a oferuje mnóstwo. Ja zajmuję się tą formą kontaktu z odbiorcami festiwalu i nie oddaję tego nikomu innemu, dlatego że jest to bardzo delikatna kwestia. Można coś „chlapnąć” i mieć kryzys w sekundę. Nie ma możliwości, żebym nawet w przyszłości to komuś przekazał. Prędzej oddam robienie reklam telewizyjnych, niż prowadzenie Facebooka – paradoksalnie, bo uważam, że to jest twarz festiwalu, głos festiwalu. Wiedząc, jak ważne są dziś nowe media, musimy zdawać sobie sprawę, że postrzeganie przez ludzi jest kluczowe, ponieważ to oni stają się twoimi adwokatami. Dla mnie marka powinna być osobą – ona musi mieć twarz, wąsy i swój ton głosu. Ja akurat ten głos tworzę od samego początku.

Wydaje mi się, że to jest właśnie problem naszych czasów – stawiamy na wszechstronność, która często przeradza się niestety w bylejakość. Ja piszę teksty, jestem dziennikarzem od ponad 10 lat, sam byłem redaktorem naczelnym w portalu, ale nawet najlepszy dziennikarz powinien być przeczytany przez korektora, a tego już często nie ma. To wszystko jest teraz taką równią pochyłą – ludzie czytają coraz gorsze teksty, coraz gorzej się wypowiadają, przez co cała nasza kultura zaczyna brać w łeb. Dzisiejsza konsumpcja mediów i szybkość tej konsumpcji sprawiają, że tak niestety się dzieje. A nie wydaje Ci się, że przyczynił się do tego tzw. kult amatora? Przyglądając się rynkowi muzycznemu, temu bardziej niezależnemu, możemy zobaczyć, że spora część to działania non- profit. Ci, którzy działają poza mainstreamem zazwyczaj nie są w stanie utrzymać się z muzyki. Tak, kult amatora jest widoczny chyba aż za często. To jest trochę smutne co teraz powiem, ale dla mnie bloger nadal nie jest dziennikarzem, bo jest zaledwie garstka blogerów, którzy naprawdę dobrze się wypowiadają i potrafią składać poprawne zdania. We współczesnych czasach każda osoba, która wrzuci coś na bloga, uznawana jest za blogera, ale to nie znaczy, że ta osoba umie pisać i zna się na tym, o czym pisze. Jednak fakt, że jest tak dużo amatorskich treści – to jedno, a to, że rzeczywiście zaczyna się je hołubić i traktować jako równorzędne z dziennikarskimi – to drugie.

Pewnie żaden, nawet najlepszy manager, nie traktowałby prowadzenia fanpage’a w tak personalny sposób jak ty... Dokładnie i dlatego pewnie po tygodniu musiałbym go wyrzucić <śmiech> Rozmawiała: Karina Malec

Przez to coraz rzadziej odnaleźć można w tym wszystkim prawdziwe dziennikarstwo, muzyczne w szczególności. Najgorsze jest to, że dziennikarze nie mają powodu, aby zostawać w tym zawodzie, bo nie ma tam pieniędzy, więc dziennikarze są teraz często PR-owcami. Taki jest teraz los tego zawodu. Ja do dziennikarstwa poszedłem, ale miałem akurat to szczęście, ze niemal od razu zacząłem pracować w telewizji i bardzo dobrze mi się z niej fot. fotolia.com PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

28


Ę ZAPYTAJ TWOJEGO PRACODAWC Jesteśmy EKO! – w biurze oszczędzamy energię, segregujemy odpady i korzystamy tylko z papieru ekologicznego. W naszej firmie dbamy o zdrowie naszych pracowników, możemy korzystać z programów profilaktycznych, dajemy czas na pasje pracowników, angażujemy się w wolontariat pracowniczy. Czy Twoja firma jest CSR? Zapytaj Twojego pracodawcę! Nie istnieje jedna uniwersalna definicja społecznej odpowiedzialności biznesu, często spotykany termin CSR – Corporate Social Responsibility. Przyjęło się natomiast twierdzenie, że CSR to koncepcja dzięki, której przedsiębiorstwo budując swoją strategię, działając na rynku i zarządzając relacjami z różnorodnymi interesariuszami dobrowolnie uwzględnia interesy społeczne, prawa człowieka i ochronę środowiska. Bycie odpowiedzialnym to nie tylko bycie etycznym – uczciwym, płacenie podatków, spełnianie wymogów formalno-prawnych, dotrzymywanie kontraktów. Biznes odpowiedzialny społecznie przekłada się na realne inwestycje w zasoby ludzkie, zaangażowanie w ochronę środowiska i relacje z otoczeniem firmy. To efektywna, systemowa strategia zarządzania, oparta na zasadach dialogu społecznego, uwzględniająca wpływ na środowisko oraz realcje ze wszystkimi interesariuszami przedsiębiorstwa. Co ważne, to strategia budująca wartość przedsiębiorstwa, przewagę nad konkurentami, czy szanse na pozyskiwanie nowych partnerów.

CZY JEST CSR DLACZEGO WARTO BYĆ CSR? Badania Instytutu Gallupa wskazują, że jedynie 13 proc. pracowników na całym świecie angażuje się w swoją pracę, czerpiąc przy tym satysfakcję i gwarantując rozwój firmy. Reszta nie wkłada wysiłku w pracę lub nawet ją kontestuje.

Siłą Grupy SAPR są zaangażowani, kreatywni i zmotywowani pracownicy. To oni wnoszą do organizacji nowe pomysły, budują kampanie społeczne, wspierają klientów w osiąganiu ich celów. Rozpoczęcie projektu „Work-life balance. Grupa SAPR w kierunku społecznej odpowiedzialności biznesu” współfinansowanego ze środków Szwajcarsko-Polskiego Programu Współpracy w ramach konkursu organizowanego przez PARP pn. „Zwiększanie konkurencyjności regionów poprzez społeczną odpowiedzialność biznesu” miało na celu zwiększenie zaangażowania pracowników w rozwój firmy. Po kilkunastu miesiącach pracy udało nam się lepiej poznać oczekiwania pracowników i partnerów, zmapować nasze silne i słabe strony, zbudować nową strategię. Jej fundamentem są wartości firmowe oraz świadomość, że biznes ma budować wartość nie tylko ekonomiczną, ale i społeczną. Elementem nowej drogi jest też nowa kultura organizacyjna. Polecam ten kierunek innym organizacjom, a pracownikom życzę dobrych wyborów. Magdalena Petryniak dyrektor zarządzająca Grupa SAPR

Nie lubisz stać w miejscu? KIERUJ SIĘ DO

Interesuje Cię PR, marketing, dziennikarstwo, fotografia, nowe media,koordynowanie projektów? Praktyczne zadania, młody, otwarty zespół, możliwość wprowadzenia w czyn własnych pomysłów, doświadczenie – to wszystko czeka Cię w naszej organizacji.

Nie musisz mieć doświadczenia, wystarczy, że naprawdę chcesz!


KANTOR

PRZEPROWADZIŁ SIĘ NAD WISŁĘ

Od 4 września w Krakowie odwiedzać można nową siedzibę Cricoteki – Ośrodka Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora, niezwykłego reżysera teatralnego, malarza, scenografa i autora happeningów.

częściowo zrekonstruowane i odnowione scenografie i rekwizyty: szkolne ławki i manekiny dzieciaków znane z zarejestrowanej przez Wajdę Umarłej klasy, przerażającą szatnię z Nadobnisiów i koczkodanów czy intrygującą konstrukcję Trąby Sądu Ostatecznego. Wystawa nie jest obszerna, ale dzięki temu można skupić się na treściach przybliżających w dużym skrócie historię każdego obiektu, czyli na specjalnie przygotowanych prezentacjach multimedialnych obfitych we fragmenty nagrań najsłynniejszych przedstawień Kantora. Wprawne oko bez trudu wychwyci wśród nich kilkusekundowe urywki z happeningów – mężczyzn smarujących mydłem siebie i wszystko dokoła z Cricotege – czy przekona się, że wielki list z innego przedsięwzięcia artysty był dłuższy niż nam się mogło wcześniej wydawać. Już sama lektura pism Tadeusza Kantora jest niezwykłym doświadczeniem – w końcu to autor licznych manifestów, opierający spektakle na własnych założeniach programowych. To reżyser, który pozostawał na scenie razem z aktorami jako ktoś znajdujący się pomiędzy światem przedstawionym w spektaklu a widzami. Nie bez powodu artysta często kojarzony jest z – jakże reżyserskim atrybutem – krzesłem, a zwłaszcza z tym, które po jego nagłej śmierci pojawiało się na scenie w trakcie seansów Dziś są moje urodziny. Do tego pierwszym

Stała wystawa na Nadwiślańskiej 2 skupia się głównie na dokonaniach artysty w materii teatralnej począwszy od początków z Balladyną Słowackiego i Powrotem Odysa Wyspiańskiego w Podziemnym Teatrze Niezależnym, poprzez liczne inscenizacje dramatów Witkacego aż po własne sztuki Wielopole, Wielopole czy Niech sczezną artyści. Wśród eksponatów znajdziemy przede wszystkim

PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

30


przedmiotem, na jaki trafią zwiedzający nową Cricotecę, jest maszyna aneantyzacyjna z Wariata i zakonnicy – cudaczna konstrukcja zbudowana z wielu właśnie krzeseł, które tym razem nie służyły do siedzenia, lecz hałasowania i przeszkadzania aktorom w grze, a i na tym obecność krzesła w twórczości Kantora się nie kończy. Ekspozycja to podróż przez kolejne etapy rozwoju założonego przez artystę wspólnie z Marią Jaremą Teatru Cricot 2 – do każdego z nich nawiązuje jakiś ważny rekwizyt, instalacja czy malunek i każdemu z nich zostaje po-

święcony osobny materiał wideo. Towarzyszy jej trochę barwniejsza wystawa Nic 2 razy kompletująca dorobek rozmaitych współczesnych artystów sztuk wizualnych i performerów, a w przyszłości zasoby zaprezentowane w Cricotece poszerzyć mają się o te, dotyczące dzieciństwa Kantora czy jego rzeźb. Spodziewać się możemy więc akcentów z rodzinnego Wielopola Skrzyńskiego i słynnych ambalaży. Kacha Barnaś Fot. Stormann&Webber

31

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


UKOCHANY SOCJOPATA POPKULTURY Sherlock Holmes i Doktor Watson rozwiązują zagadki i przeżywają przygody, tym razem w XXI-wiecznym Londynie. Czy to mogło się udać? Ta wciągająca, zabawna i błyskotliwa adaptacja klasyki Artura Conana Doyla, przenosząca jego opowiadania z XIX wieku do współczesności, udowadnia, że tak.

Przeniesienie na ekran powieści nie jest łatwym zadaniem, poczytnej i słynnej powieści tym bardziej, a ponadczasowej? Sherlock Holmes sir Arthura Conan Doyle’a zdecydowanie zalicza się do tej ostatniej kategorii. Osoby, które nie czytały książek o przygodach największego detektywa Londynu, na pewno kojarzą specyficzny, kraciasty płaszcz, czapkę z dwoma daszkami, no i oczywiście fajkę. Sherlock Holmes przeszedł do historii popkultury i trwa w niej od XIX wieku i nic nie wskazuje na to, by miał wypaść z kanonu. Co więcej, ostatnie wzmożone

Rys. Natalia Ślazyk. PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

32


zainteresowanie jego postacią sugeruje coś kompletnie odwrotnego. Można powiedzieć, że Sherlock został przemaglowany na każdy możliwy sposób – był myszką w Disneyowskim Bazylu, Mysim Detektywie, pojawił się u boku Batmana w komiksie DC. Hollywood również odświeżyło w ostatnich latach wizerunek Sherlocka Holmesa na sposób właściwy sobie – wybuchami, zagęszczeniem akcji, podkreśleniem wątku miłosnego, a do tego wspaniale ekscentrycznym Robertem Downey Juniorem i przyjemnym do oglądania doktorem Watsonem, czyli Judem Law (Sherlock Holmes w 2009 i Sherlock Holmes: Gra Cieni w 2012 r.). BBC zaryzykowało i poszło dalej. Wyprowadzili Sherlocka z zAdymionych traktów XIX-wiecznego Londynu wprost na oświetlone blaskiem jarzeniówek i bilbordów ulice naszych czasów. Dołączyli do opakowania dwójkę uzdolnionych aktorów, przemyślane sceny, dobrą muzykę oraz świetne ujęcia. Sherlock BBC, mimo swojej ogromnej popularności, powstaje cyklicznie (uzależniony od napiętych grafików aktorów i twórców) w półtoragodzinnych odcinkach (po trzy odcinki na sezon). Pierwsza seria ukazała się w 2010 roku, druga na początku 2012, a na następną serię zniecierpliwieni widzowie musieli czekać równe dwa lata- co sprawiło , że 3 seria (styczeń 2014), okazała popkulturowym wydarzeniem na Wyspach. Ostatni odcinek trzeciego sezonu, który w samej Wielkiej Brytanii zebrał przed telewizorami średnio 9.2 miliona oglądających, został też entuzjastycznie oceniony przez krytyków. Polscy widzowie mieli okazję obejrzeć wszystkie trzy serie emitowane co tydzień w niedziele przez TVP2 na przełomie marca i kwietnia bieżącego roku. Ogromna część ikonicznych elementów z opowiadań Doyla pozostaje nienaruszona – Detektyw i Doktor wciąż żyją pod tymi samymi imionami i adresem, na 221B Baker Street, John Watson wraca z wojny w Afganistanie, detektyw-konsultant to wciąż najbardziej unikatowy zawód na świecie, a gdzieś w pobliżu, w swoje zbrodnicze gry dalej bawi się Moriarty – tym razem już nie profesor. Zmieniają się czasy, ale nie zmieniają się bohaterowie. Serial przykłada wielką wagę do dogłębnej charakterystyki postaci, czyniąc ich bardzo wiernymi swoim literackim pierwowzorom i w pewien sposób zdejmując z nich ciężar stereotypów jakie nawarstwiły się w kulturze przez stulecie. Historia Sherlocka Holmesa – mówi Steven Moffat, twórca – to na pierwszy rzut oka tylko zagadki, ale w rzeczywistości mówi o tych dwóch postaciach, któ-

Rys. Natalia Ślazyk.

re ratują siebie nawzajem – zmęczony, załamany żołnierz i człowiek, który mógłby skończyć popełniając morderstwa, zamiast je rozwiązywać Ale razem, stają się tym perfekcyjnym duetem, najlepszymi przyjaciółmi. Dlatego, odpowiednio wyważone aktorstwo jest tu bardzo istotne. Benedict Cumberbatch, z pełną aktorskiej intuicji energią balansuje pomiędzy chłodem, pewną wyniosłością chłodnej inteligencji Sherlocka, a swego rodzaju dziecinnością, przecież jeszcze młodego boha33

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


tera. Fenomenalny Martin Freeman nadał Watsonowi stanowczość i gwałtowniejszy temperament w najsłynniejszej, detektywistycznej parze, a także, miejmy nadzieję wreszcie złamał (wraz z Judem Law) krzywdzący stereotyp Watsona- podstarzałego, okrąglutkiego, pociesznego lekarza. Razem tworzą niezapomniany, zgrany duet na ekranie. Nie tylko główne role zostały świetnie obsadzone, także drugo- i trzecioplanowe postacie. Mark Gattis (jednocześnie jeden ze scenarzystów), jako Mycroft, przez kontrast jego politycznych gier i wyborów „większego dobra”, podkreśla ludzką stronę swojego serialowego brata. Rupert Graves rozwija w sumie niewielką rolę Inspektora Lestrada, do tego stopnia, ze pragnęłoby się osobnego serialu, gdzie on sam nieskutecznie rozwiązuje zagadki. Louise Brealey z uczuciem portretuję, z sezonu na sezon coraz ważniejszą, Molly Hooper, a Una Stubbs jest niezapomnianą i ciepłą panią Hudson. I arcywróg Sherlocka Holmesa, Moriarty nie zostaje w tyle. Andrew Scott, rozpoczynając wypowiedź krzykiem, a kończąc bardziej niepokojącym szeptem, przerażająco dobrze wciela się w psychopatycznego szaleńca w idealnie wykrojonym garniturze, który doskonale wie, który guzik nacisnąć, by człowiek poddał się jego grze. Zegarki kieszonkowe, dorożki, telegramy zamieniają się tu w komórki, taksówki i esemesy, a odcinki opierają się bardzo mocno na fabułach Doylowskich opowiadań (które były, za swoich czasów inteligentną wiktoriańską literaturą brukowo-sensacyjną i cieszyły się ogromnym powodzeniem). W ten sposób serial staje się nie tylko dowcipnym, błyskotliwym kryminałem z wartką fabułą, ale także, w pewnym sensie, komentarzem na temat popkultury. Po 127 latach wciąż nie znudził się nam najulubieńszy detektyw wszechczasów. Sherlock BBC wypożycza ponurą estetykę kryminalnego procedurala, by opowiedzieć w niej sprytnie pełne niedorzecznego humoru historie, często puszczając oko do widza i ciepło kpiąc z własnych pomysłów, czy bohaterów, a jednocześnie nigdy nie wychodząc za granicę autoparodii- kiedy ma być smutno, mamy rozdarte serce. Jak powiedział jeden ze współtwórców serialu, Steven Moffat: Historie Conan Doyla nie opowiadały nigdy o frakach, dorożkach i lampach gazowych – są przecież o sprytnych złoczyńcach, błyskotliwych zagadkach i mrożących krew w żyłach zbrodniach- i szczerze, do diabła z krynoliną. Inni detektywi mają sprawy, SH ma zagadki i to właśnie się liczy. Izabela Solecka i Natalia Ślazyk

MOGLIŚCIE NIE WIEDZIEĆ: ÆÆ S łynna czapka Sherlocka Holmesa w opowiadaniach pojawiła się tylko raz. Ją oraz płaszcz, wprowadził Sidney Paget, artysta, który zilustrował kilka późniejszych powieści Conan Doyle’a. ÆÆ K olejne fałszywe skojarzenie z detektywem, to powiedzenie "To elementarne mój drogi Watsonie!". Sherlock nigdy nie zwrócił się w ten sposób do swojego przyjaciela, choć często nazywał go "drogim". ÆÆ W 1903 roku Sherlock Holmes przeszedł na emeryturę i poświęcił się hodowaniu pszczół oraz sam napisał książkę pt. "Praktyczne uwagi na temat pszczelarstwa oraz obserwacje na temat oddzielania królowej”". ÆÆ S herlock BBC jest bardzo popularny w Japonii- doczekał się nawet adaptacji w postaci mangi. ÆÆ W 2002 roku Sherlock Holmes został pierwszą fikcyjną postacią, która dostała Honorowe Członkostwo od Królewskiego Towarzystwa Chemicznego. ÆÆ K sięga Rekordów Guinessa konsekwentnie mieści Sherlocka Holmesa na szczycie listy najczęściej portretowanych bohaterów fikcyjnych (został dotychczas zagrany przez ponad 70 aktorów w 250 adaptacjach ekranowych). Istnieje nawet adaptacja radziecka, z 1980r., którą gorąco polecamy.

PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

34


35

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


Fot. Uljado

Kawa, czyli według internetowej encyklopedii „napój sporządzany z palonych, a następnie zmielonych lub poddanych instantyzacji ziaren kawowca”. Większość z nas zna jej smak. Jednak czarna maź wypita przy zbiegu ulic Józefińskiej i Lwowskiej w Krakowie to zupełnie inne doznanie.

KAWA PO FIŃSKU Remont. To mnie przywitało, gdy pojawiłam się w Cafe Fińskiej po kilkunastu miesiącach nieobecności. Pastelowy róż ściany ucieszył mnie. Mężczyzna, który zajął się odświeżeniem pomieszczenia, z dumą prezentuje malunki, których nie zakrył farbą. To pozostałości po radosnej twórczości przyjaciół lokalu, którzy, odwiedzając Fińską, często zostawiali rysunki na ścianach. Kolor wyszedł przypadkiem a wiadro z kolorowym płynem przyniosła z mieszkania Magda. Zostało najprawdopodobniej po poprzednich współlokatorach. Ściany to jednak nie koniec nowości. Fińska ma w końcu duży blat i metalowy zlew z ciepłą i zimną wodą. A początki były zupełnie inne. Najpierw był projekt, który artysta Michał Łukasz Mioduszewski zgłosił w 2013 roku do konkursu Fresh Zone, organizowanego przez Grolsch ArtBoom Festival. Idea była niebanalna – Michał chciał stworzyć miejsce spotkań dla lokalnych mieszkańców, które byłoby wolne od barier finansowych. Jako że festiwal odbywał się na Podgórzu, wybór padł na lokal przy Józefińskiej 47 – wtedy już pusty, choć wcześniej przez lata funkcjonujący jako sklep ze starociami. „Posiłek i kawa to jedynie pretekst do rozpoczęcia dyskusji, która ujawniała wiele inspirujących do reakcji artystycznej działań” – z takim podejściem artysta tchnął życie w cztery nieprostokątne kąty (warto zajrzeć do lokalu, aby zobaczyć co to oznacza). Ruszyła Fińska – ktoś przyniósł filiżanki, ktoś inny PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

36


Fot. Uljado

krzesła, ja pożyczyłam stolik. Ludzie przesiadywali, wpadali na chwilę, pomagali. Festiwal dobiegł końca, ale grono osób, które czuły się tam zbyt dobrze było na tyle duże, by kontynuować przygodę. Ustalili dyżury, by zawsze ktoś był w środku, by lokal był dostępny w ustalonych godzinach. Zapraszali na kawę, z zamian za rysunek na papierowym obrusie, malunek na ścianie, uśmiech czy miłe słowo. Wchodzili przechodnie, przypadkiem, przybywali też znajomi, którzy umówili się o konkretnej porze. Śpiewali, grali w planszówki, organizowali akustyczne koncerty, warsztaty. Wszystko jednak tylko z pozoru było beztroskie. Właściciel budynku, zgodnie ze swoim prawem, domagał się czynszu, a zbliżająca się pora zimowa oznaczała konieczność ogrzania lokalu. Miłośnicy Fińskiej wzięli sprawy w swoje ręce. Skorzystali z rosnącej w popularność formy publicznej zbiórki pieniędzy – crowdfoundingu. Przez portal polakpotrafi.pl uzbierali 10 000 PLN, wystarczająco, by uregulować płatności, kupić kawę i inne produkty. I kontynuować przygodę... Zgodnie z tym, co deklarują, w Cafe Fińska każdy jest mile widziany. Można przyjść i zgłosić propozycję wydarzenia. Trening salsy czy dyskusja na temat gentryfikacji – nikt nikogo nie ogranicza. Nie napiszę, że Fińska to miejsce dla każdego. To przestrzeń, którą powinno się zobaczyć – ze świadomością jednak, że przyciąga bardzo nietypowe jednostki. Osoby

wyrażające na każdym kroku swoją osobowość, odmienność od ustandaryzowanego społeczeństwa. Nazwę ich „freakami” z zaznaczeniem pozytywnego wydźwięku tego sformułowania. Na wielką pochwałę zasługuje jednak fakt, że wciąż trwają i budują to szczególne miejsce. Gdy pomagam sprzątać po remoncie witają nas kolejni przechodnie. Zagląda starsza pani: „Szczęść Boże, jak tam po remoncie?”. Lokalni mieszkańcy nastawieni są bardzo pozytywnie – wpadają na kawę, cieszą się, że ktoś podjął taką inicjatywę. Wszystko dobrowolnie. Szczególnie interesujące jest też to, że Fińska nie jest w żaden sposób sformalizowana, ani jako fundacja, ani stowarzyszenie. Najaktywniejsi odwiedzający toczyli rozmowy na ten temat, dochodziło nawet do ostrzejszej wymiany zdań, opinie są bowiem podzielone. Ustrukturyzowanie działalności mogłoby pomóc, otworzyć nowe szanse finansowania, jednak z drugiej strony i formalnie ograniczyć. Na razie stwierdzono, że ta niezależność i nieformalność to mimo wszystko kolejna wyjątkowość i filar Fińskiej. To szansa dla każdego, kto chce się zaangażować. Otwórzmy się zatem na to niepowtarzalne na skalę kraju miejsce, dajmy się wciągnąć w inny sposób funkcjonowania, usiądźmy i napijmy się kawy. Choć przecież to nie o kawę chodzi. Pamela Ślufińska 37

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


JAK ŁĄCZYĆ PIWO Z POTRAWAMI? Spotkanie ze znajomymi, grill czy zwykła impreza wymaga przede wszystkim dobrego jedzenia i – oczywiście – dobrego piwa. Mimo to, w polskiej kulturze kulinarnej, łączenie jedzenia z odpowiednim piwem ciągle nie jest popularne. W restauracjach na ostatnich stronach menu widnieją zazwyczaj dwie, trzy pozycje ze znanymi lagerami, tymczasem piwo ma bardzo złożony smak, jest bogate w aromaty i świetnie uatrakcyjni niejeden posiłek. Chmielony napój z powodzeniem może stanowić zamiennik wina podawanego podczas kolacji. Mnogość stylów i gatunków piwnych pozwala na trafne dopasowanie, które powinno zaspokoić oczekiwania nawet najbardziej wybrednych smakoszy. 1. PILSNER, KÖLSH I JASNY LAGER Piwa te posiadają łagodne i delikatne aromaty, dlatego też nadają się do bardziej wyszukanych potraw, jednocześnie nie dominując ich smaku. Pasują do nich, np. lekko pikantne dania kuchni indyjskiej, azjatyckiej oraz meksykańskiej.

2. BOCK Mocny aromat słodowy z niewielkim udziałem chmielu bardzo dobrze współgra ze smakami różnych serów, np. pleśniowych oraz smażonych.

3. PORTER BAŁTYCKI Charakteryzuje się zróżnicowanym bukietem aromatów, możemy wyczuć m.in.: aromaty palone, owocowe, toffi oraz orzechowe, dlatego będzie świetnie pasować do deserów czekoladowych i lodowych.

4. STOUT Ten styl piwny charakteryzuje się mocno wyczuwalnymi aromatami karmelu, palonego jęczmienia oraz czekolady. Są to piwa mocno chmiePAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

38


SLASH WORLD ON FIRE

lone i zazwyczaj z wyższą zawartością alkoholu. Do tego gatunku będziemy podawać: czerwone mięsa, steki, burgery, gulasz, owoce morza, a także desery czekoladowe.

5. PALE ALE I ENGLISH BITTER Ze względu na mocne smaki chmielowe i ich odświeżający charakter, świetnie pasują do dań barowych, takich jak: pizza, ryba z frytkami, zapiekanki, burritos czy burgery.

6. INDIAN PALE ALE I DOUBLE IPA Najświeższy album legendarnego gitarzysty Guns N`Roses zaczyna się dosyć delikatnie (choć z pazurem) całkiem przyjemnym tytułowym utworem. Potem kilka razy zapowiada się jakieś ożywienie, lecz po przesłuchaniu aż 17 nowych kompozycji Slasha, łącznie trwających aż 77 minut, okazuje się, że już do końca płyty będzie tylko tak przyjemnie. Świetny głos Mylesa Kennedy`ego staje się kolejnym instrumentem, ale cierpi na tym wiele ciekawych riffów, zwłaszcza w partiach refrenowych, zostają wręcz zagłuszone wokalem, spłycającym całość. Album przez to zdecydowanie traci, ponieważ wszystkie kompozycje otwierają niezwykle intrygujące melodie, by chwilę później piosenka niemal do złudzenia zaczęła przypominać poprzednią. W tym przypadku scalający całość Kennedy niestety nie jest plusem, robi się bowiem najzwyczajniej w świecie nudno. Na uwagę jednak zasługują z pewnością Avalon z chwytliwym riffem pnącym się przez cały kawałek czy instrumentalne Safari Inn, które pozwala na chwilę odpocząć od nużącego głosu Mylesa. Slash zdecydowanie powinien urozmaicać następne krążki takimi wstawkami. Płyta jest ogólnie dobra, lecz to tylko jeden z wielu niezłych hardrockowych albumów, płyta na wieczór, imprezę albo wyjątkowo długi spacer piechotą przez miasto, nic ponadto i – chociaż na World On Fire pobrzmiewają echa nieśmiertelnych Gunsów – to tym razem rewolucji nie będzie.

Mocno goryczkowy smak tych piw pasuje do bardziej tłustych potraw – wołowiny, wieprzowiny, ale również do curry i pikantnych skrzydełek.

7. WITBIER I PIWA PSZENICZNE Cytrusowe smaki idealnie uzupełnią lekką sałatkę, dania z kurczakiem, makaronem i rybami, a nawet sadzone jajko czy grillowany boczek.

8. PIWA OWOCOWE Można je serwować do dań słodko-kwaśnych oraz deserów. Nie trzeba się ściśle trzymać opisanych zasad, bowiem każdy z nas ma swój własny gust. Istotne jest jednak, by smaki uzupełniały się wzajemnie, wzbogacały doznania smakowe i podkreślały aromaty, a nie tłumiły się czy przykrywały. Dobierz smaki o podobnym natężeniu, pozwól przyciągnąć się przeciwieństwom.

Pamiętaj również o tych trzech wskazówkach: 1. Słodycz i słodowość piwa zrównoważy ostry i kwaśny smak potraw. 2. Goryczka spotęguje pikantny smak dań. 3. Słodkie i tłuste potrawy dobrze współpracują z mocno goryczkowymi i wędzonymi piwami oraz tymi, o wysokiej zawartości dwutlenku węgla lub alkoholu.

Teraz i Ty możesz stworzyć swoją własną „kartę piw”. Baw się i spróbuj dobrać właściwe kompozycje. Ciesz się pełnią smaku i aromatu – efektem synergii, czyli stanu, gdy posiłek z odpowiednio dobranym piwem będzie smakował lepiej, niż spożyty oddzielnie. Hanna Zawodni

Kacha Barnaś

39

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


POLUB MNIE NA FACEBOOK’U

SKUTECZNY SPOSÓB

NA KACA

FRANCISZEK KACOGROMCA

ORGANIZATORZY:

PARTNER:


Wieści ze świata

SYBERIADA POLSKA Ponad pięć tysięcy kilometrów od domu, odmienny klimat, obca kultura… Życie studentów na Syberii wydawać się może całkowicie różnym od tego, jakie znają ich polscy rówieśnicy. Czy rzeczywiście Syberia to odległy świat, po ulicach którego biegają niedźwiedzie?

SIBERIADOC

Od września 2013 roku mieszkam w Krasnojarsku – milionowym mieście położonym w centralnej części Syberii. Skąd się tu wziąłem? Jako stypendysta programu ERANET- MUNDUS (a także student II roku SUM-u) spędzam obecny rok akademicki w Syberyjskim Uniwersytecie Federalnym, gdzie badam losy żydowskiej emigracji ze Związku Radzieckiego. Przyglądam się również syberyjskiemu życiu studentów. Co mnie w nim zachwyca i zadziwia?

Krasnojarsk posiada dobrze rozwinięte zaplecze kulturalne. Nowoczesne aranżacje rosyjskiej klasyki, najsłynniejsze europejskie i rosyjskie opery, czy znakomity balet – to tylko nieliczne propozycje, którymi kuszą tutejsze teatry. Nic więc dziwnego, że Teatr im. Puszkina, Teatr Komedii Muzycznej czy Państwowy Teatr Opery i Baletu to miejsca na mapie miasta znane wszystkim Krasnojarcom. Jednym z najciekawszych festiwali filmowych 41

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


ŚLADY HISTORII

jest SiberiaDOC, czyli odbywający się we wszystkich większych miastach pokaz filmów o… Syberii. To świetna okazja do zapoznania się z obrazami Syberii, które nakręcone zostały przez reżyserów ze wszystkich byłych krajów powstałych Związku Radzieckiego.

Krasnojarscy studenci okazali się bardzo otwarci, dlatego szybko poznałem sąsiadów z akademika. Okazuje się, że w środku Syberii uczą się Hiszpanie, Chińczycy, a nawet studenci z Egiptu! Surowy klimat nie odstrasza, lecz zachęca do przekonania się na własnej skórze, jak smakuje syberyjska zima. Zachwyca także samo miasto – położone między olbrzymim Jenisejem i Górami Sajańskimi jest kompozycją wielkomiejskiego stylu z typowo syberyjską przyrodą. Ulubionym miejscem Krasnojarców jest Park im. Gorkiego, który z jednej strony opiera się o brzeg Jeniseju, z drugiej – wraz z budynkami administracji miejski tworzy plac, na którym stoi pomnik… Włodzimierza Lenina. Choć w dalszym ciągu Syberia mnie zastanawia i zadziwia, nie jest już miejscem obcym. Daleka jest tylko w sensie geograficznym, ale nawet i odległość nie wydaje się już tak wielka! Marcin Zybała

HERBATA PO SZAMAŃSKU Studenci spędzają czas w typowo europejskich pubach, jednak najciekawszym miejscem jest krasnojarska jurta – restauracja urządzona we wnętrzu charakterystycznego dla Syberii namiotu. Magiczna atmosfera, na którą składa się typowo azjatycka muzyka, niskie stoliki z poduszkami zamiast krzeseł i obowiązkowe pozostawienie obuwia poza jurtą sprawia, że nigdy nie jest tu pusto. Dodatkowo, jurta kusi wyszukanym menu – można w nim znaleźć szamańskie herbaty, tradycyjne szaszłyki oraz desery z orzechów cedrowych – przysmaku, który dostępny jest tylko na Syberii!

PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

42


HAIKU

– SZTUKA POETYCKA Z JAPONII

Haiku to miniatura poetycka wywodząca się z Japonii, gdzie ceniono sobie sztukę układania wierszy. Oznacza „żartobliwy wers”, a jego początki sięgają daleko w przeszłość. Twórcą tej formy był najprawdopodobniej Matsuo Basho, który – chcąc w pośpiechu zanotować swoje ulotne wrażenia – zaczął spisywać w pamiętniku krótkie wersy.

na ogół znacznie trudniejsza w realizacji. Podstawowym elementem ascezy w haiku jest jego siedemnastozgłoskowa zwięzłość, co sprawia, że nie ma w nim miejsca na żadną słowną wybujałość, a jedynie na pospieszny, z kilku najbardziej koniecznych kresek złożony szkic. Szczególną cechą, a także wielką siłą haiku jest to, że nie ma ono do spełnienia żadnego konkretnego zadania, oraz że nie zostało napisane w żadnym, określonym celu. Nie znaczy ani mniej, ani więcej niż to, co znaczy dosłownie, gdyż nie posługuje się żadnym ukrytym szyfrem. Jest jedynie słownym zapisem tego wszystkiego, co zarejestrowała wyostrzona, ludzka świadomość w ulotnej chwili przełamywania własnej ograniczoności i ogniskowania się na tym, co obecne wokoło. Niczego nie objaśnia i samo też nie potrzebuje objaśnień. Jest trzeźwe, obiektywne, nie podlega żadnym kanonom estetycznym, rejestruje programowo nieselektywnie, może więc przedstawiać zarówno to, co zwykle uważa się za piękne, jak i to, co na ogół wydaje się brzydkie. Z wymienionych względów trudno byłoby poddawać w wątpliwość jego treść, poszukiwać dla niej jakichkolwiek logicznych uzasadnień, czy też zwyczajnie polemizować. Głęboka więź emocjonalna, jaka łączy Japończyka z naturą, często znajduje swój wyraz w świadomym kontemplowaniu piękna przyrody, podniesionym nawet do rangi rytuału. Renata Kutaj

Tradycyjne haiku składa się z 17 sylab (często dzielonych na wersy 5+7+5). Główny temat tych krótkich utworów dotyczy kontemplacji przyrody, dlatego pierwszą regułą jest odniesienie się właśnie do niej. Ponieważ poeci najczęściej przywołują tę porę roku, w czasie której wychwycili okruchy rzeczywistości, poezja ta nazywana jest często poezją pór roku. Co więcej – haiku ma za zadanie odwoływać się do konkretnego wydarzenia, które zapadło autorowi w pamięć (unika się uogólnień) i musi się ono odbywać w czasie teraźniejszym. W języku japońskim poza treścią wiersza jest jeszcze treść słów i ich obraz (kaligrafia). O haiku można powiedzieć również to, że jest ono bardzo szczególną kombinacją ascezy i sztuki, przy czym asceza wydaje się tutaj czynnikiem ważniejszym, gdyż – podobnie jak w życiu – polega na świadomym samoograniczeniu (czyli powiedzmy dosadniej – wyrzeczeniu) i dlatego jest 43

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


PAPIEŻ JAK GWIAZDA Młodzi ludzie nie chodzą do Kościoła. Nie znają Biblii. Imprezują w święta. Mówi się, że młodzież nie szanuje i nie przywiązuje wagi do wiary. Bzdura. Audiencja papieska. Plac Świętego Piotra zalewają energiczni, uśmiechnięci i WIERZĄCY młodzi. Większość z nich nie ma nawet 25 lat. Przyjechali zobaczyć Franka, jak nazywają papieża. Wielu dźwiga namioty na plecach. Za chwilę Franek wjedzie na plac białym Papa Mobile. Czekają już od wielu godzin. Rozglądam się i wypatruję w tłumie Polaków. Są. Nad ich głowami powiewają biało-czerwone flagi, wszyscy mają żółte bandamki na głowach. Średnia wieku? 18 lat. Obok Hiszpanie, dalej Grecy, na środku Placu – Niemcy. Wszyscy młodzi. Przejęte buzie, szczęście i rosnące oczekiwanie. Gwardziści zamykają furtki, odgradzające wiernych od alejek, którymi za chwilę przejedzie papież. Za mną duża grupa Anglików śpiewa We love our Papa. Są najwyżej w liceum. Na policzkach mają wymalowane flagi brytyjskie, jakaś dziewczyna siedzi na barkach kolegi i macha w stronę ołtarza. Przez chwilę kamery pokazują ją na telebimach, stojących na placu. Nagle słyszę ogłuszający ryk. To już. Papież wjeżdża na Plac. Stoi w Papa Mobile, uśmiecha się, błogosławi. A tłum krzyczy, śmieje się, macha, wszyscy robią zdjęcia. Ktoś obok mnie robi sobie nawet „selfie” – pewnie potem wstawi na fejsbuka i podpisze „Ja z papieżem”. Patrzę po twarzach tych niewiernych młodych, którzy odwracają się od kościoła i nie chodzą do spowiedzi. Papież jest dla nich gwiazdą! Jedni się śmieją, inni płaczą ze wzruszenia. Jakaś starsza pani podaje łkającej dziewczynie chusteczkę. Z każdej strony słyszę głosy wołające „Papa, papa!”. Wszędzie widzę dziecięce buzie. Są tu chyba wszystkie szkoły i uczelnie świata. Ale przecież młodzi nie wierzą. Paulina Padzik

PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

Setki przejechanych kilometrów, wielu kierowców, wiele różnych miejsc, chwil radości i zwątpienia, postoje w słońcu i deszczu, niezliczone ilości uśmiechów, może czasem brak konkretnego celu… To wszystko łączy się z autostopowymi wyprawami! Zaczęło się od niepozornego pytania koleżanki o koniec sesji. Następnego dnia rano stałyśmy na wylotówce z Krakowa w stronę Wrocławia, by dotrzeć do Pragi. Zdecydowanie nie byłam świadoma tego, co mnie czeka – i może właśnie to tak mnie w tym pociągało. Zdecydowałam się na coś, co znałam tylko z opowieści. Patrzyłam z jaką naturalnością i bez skrępowania dziewczyny podchodzą do kierowców na parkingu, pytając dokąd jadą i czy nie chcieliby zabrać ze sobą trzech uroczych dziewczyn. Gdy pierwszy raz sama wyciągnęłam kciuka, czułam się jakoś dziwne. To nie była naturalna pozycja dla mnie – stać na drodze, machać i uśmiechać się (no dobra, uśmiechanie się przychodziło mi najłatwiej).

WYZWANIE? Tak, to zdecydowanie jest wyzwanie! Zrezygnować z komfortu, zaryzykować i nie wiedzieć gdzie wyląduje się wieczorem oraz w jakim miejscu będzie się spać. Może pojawić się mnóstwo wątpliwości. Czy na pewno dogadamy się? Międzynarodowy język migowy działa wszędzie! Choć czasem ciężko wytłumaczyć, że nie pobłądziliśmy, że to nie przypadek, że stoimy na autostradzie, że wcale nie chcemy dostać się na stację, by dalej podróżować pociągiem lub autobusem… Wyzwaniem jest to, by pro44


NA WYLOTÓWCE do niezapomnianych przygód sić – kierowcę o podwózkę, obsługę na stacji, byśmy mogli przeczekać nocne godziny w ciepłym pomieszczeniu, staruszkę w ogródku o wrzątek na herbatę i możliwość umycia rąk. Wyzwaniem jest też odpowiednie pokazywanie wdzięczności za każdy taki gest.

nich m.in.: mistrz windsurfingu, który trenował na kraterze wulkanu z orłem nad głową, profesor okultyzmu oraz czarnoskóry mężczyzna, który pokochał Polkę. To setki spotkań i miejsc w Europie, do których nie dotarłabym z przewodnikiem w dłoni. A wszystko to bez większych kosztów! Bo wystarczy odważyć się i poddać spontaniczności. Wystarczy wyjść ze swojej strefy wygód, planów i otworzyć się na ludzi, a nieoczekiwana dobroć innych w różnych miejscach na świecie na pewno Cię zaskoczy! Joanna Tarnowska

REAKCJE INNYCH Jedni pukają się w głowę, inni podziwiają i może trochę zazdroszczą. Mama już zaakceptowała ten stan rzeczy, że czasem gdzieś wyjeżdżam i to autostopem. Początek nie był łatwy – dbając o jej zdrowie, dawkowałam relacje. Gdy wybieraliśmy się na Ukrainę, powiedziałam, że trochę trasy przemierzymy pociągiem, trochę busem. Potem wspomniałam, że czasem było ciężko z połączeniem i wtedy łapaliśmy stopa (w rzeczywistości było odwrotnie – gdy było ciężko ze stopowaniem, decydowaliśmy się na ukraińskie marszrutki). Oczywiście musiały być też regularne telefony i informacje, że wszystko jest ok – nie okradli mnie i nie zjedli! (tak, takie informacje docierają do mojej mamy – że prawie w co czwartym kraju zjadają ludzi)

NIETUZINKOWE HISTORIE Nie da się w jednym, krótkim tekście wymienić wszystkich tych ludzi, których spotkałam na drodze. Są wśród

45

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


Manko po godzinach

POSTCROSSING, CZYLI JAK DOSTAĆ KARTKI Z CAŁEGO ŚWIATA Ze skrzynki e-mailowej odbierasz zazwyczaj reklamy i powiadomienia z Facebooka, a skrzynka pocztowa służy Ci głównie do przechowywania rachunków za wodę i prąd? Jeśli chcesz to zmienić, koniecznie przeczytaj ten artykuł! fot Iwona Jakubas

PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

46


Czwartkowe popołudnie. Jak co dzień od dłuższego już czasu, z niecierpliwością zaglądam do skrzynki pocztowej. Jest! Cienki, kolorowy prostokąt. Ktoś powiedziałby – zwykła pocztówka. Ale czy ktoś z Was dostał kiedyś kartkę z Kataru? Przy odbieraniu pocztówek zawsze towarzyszy mi pewien dreszczyk emocji, za każdą pocztówką kryje się przecież jakaś historia. Ale zacznijmy od początku…

POSTCROSSING

należy zarejestrować w systemie – korzystanie z niego jest bezpieczne, ponieważ Twój adres otrzyma jedynie osoba, która Cię wylosowała.

Postcrossing to projekt zapoczątkowany w lipcu 2005 r. przez portugalskiego studenta Paulo Magalhãesa, który miał na celu wymianę pocztówek z ludźmi z całego świata, bez względu na wiek, płeć czy przekonania. Praktycznie za darmo, ponieważ poniesiony koszt to około sześć złotych za samą pocztówkę i wysyłkę. Główną zasadą jest działanie fair – jeśli wyślesz kartkę, otrzymasz co najmniej jedną, w zamian od losowo wybranego Postcrossera. Na chwilę obecną jest nimi 466 596 osób z 223 krajów na całym świecie, a wysłano już 22 miliony pocztówek – w tym ponad 700 tys. z Polski.

PRZEPIS NA PIEROGI Każda kartka to odrębne wspomnienie, absolutnie wyjątkowe. W mojej pamięci na długo zapadła historia związana z Alice (Kanada), która spodziewała się dziecka i prosiła o nadanie pocztówki na imię jej córeczki, ponieważ w przyszłości chciałaby jej przekazać całą swoją kolekcję. Marzeniem kobiety była również wspólna podróż z córką, zainspirowana właśnie pocztówkami. Innym razem otrzymałam od Minga (Chiny) widokówkę z pozdrowieniami w… języku polskim! Okazało się, że studiował u nas przez pół roku, więc zdążył się nauczyć podstawowych zwrotów. Z kolei para studentów z Lyonu, których poprosiłam przy okazji o polecenie dobrego, tamtejszego hostelu, zaproponowała nocleg u siebie oraz oprowadzenie po mieście. Moją pierwszą kartkę wysłałam do Holandii. Pamiętam, Christina na swoim profilu pisała, że jej pasją jest gotowanie i prosi o przepis kulinarny na narodowe danie. W księgarni udało mi się znaleźć pocztówkę z polskimi specjałami, a na odwrocie napisałam sekretny przepis mojej babci na pierogi. Dziewczyna była zachwycona! Pochwaliła się później, że całą rodzinę zaskoczyła nowym pomysłem na obiad, który wszystkim bardzo smakował.

JAK TO DZIAŁA? Rejestrujesz się na stronie www.postcrosing.com. Sama rejestracja i korzystanie z serwisu są całkowicie bezpłatne. Uzupełniając profil, przedstawiamy swoje zainteresowania oraz określamy pocztówkowe preferencje: ulubione zakątki świata, filmy, zespoły muzyczne... Niektórzy proszą o kartkę z pięknym zachodem słońca czy miejscowymi zabytkami, zdarzają się także prośby o przesłanie magnesu na lodówkę, mapy, wycinka z gazet albo inną część naszej codzienności, np. o bilety komunikacji miejskiej. Następnie pobierasz adres pocztowy ze specjalnym identyfikatorem, wysyłasz pocztówkę i czekasz na tę, która będzie adresowana do Ciebie. Otrzymaną kartkę

SPRÓBUJ I TY Większość niesamowitych przygód zaczyna się od rzeczy pozornie błahych. Może właśnie do nich należy postcrossing? To nie tylko okazja na poprawienie komuś humoru (i vice versa!) lecz także mini-lekcja geografii i języka angielskiego. Ponadto gwarantuje zaskoczenie -otrzymywanie pocztówek z różnych zakątków świata zamieni Twoją skrzynkę pocztową w skrzynkę niespodzianek! iJA

47

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


GEOCACHING

- SKARBY NAMIERZONE Z KOSMOSU

fot. fotolia.com

Zaczęło się dość prozaicznie... w Internecie szukałam informacji o Filharmonii Krakowskiej. Wśród wyświetlonych linków moją uwagę przykuł jeden, związany z Geocachingiem. Oprócz ciekawego opisu miejsca, na stronie podano współrzędne GPS, które mają pomóc w odnalezieniu skrytki, czyli tzw. kesza. W ten oto sposób rozpoczęłam moją przygodę z poszukiwaniem skarbów. NA CZYM TO POLEGA?

smartfona. Aby odkryć skrzynkę, nie wystarczy jednak sama nawigacja, potrzeba trochę sprytu, inteligencji oraz spostrzegawczości.

Geocaching jest międzynarodową zabawą kierowaną do poszukiwaczy skarbów. Ideą przewodnią jest znalezienie uprzednio ukrytej w terenie skrytki ( ang. cache) i odnotowanie tego faktu na specjalnej stronie internetowej. Zlokalizowanie pojemnika jest możliwe dzięki posiadaniu współrzędnych geograficznych. Podczas poszukiwań bardzo pomocny jest odbiornik GPS, można jednak poradzić sobie bez niego, korzystając na przykład z podpowiedzi publikowanych przez twórcę skrzynki, Google Maps, czy też pobierając specjalną aplikację na PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO? W 2000 roku prezydent Stanów Zjednoczonych, Bill Clinton udostępnił cywilnym użytkownikom zniekształcony sygnał GPS. Z tej okazji skorzystał Dave Ulmer, który schował w lesie pojemnik pełen różnych przedmiotów i podał jego współrzędne na jednej z grup dyskusyjnych użytkowników systemu GPS. Pomysł bardzo się spodo48


bał i w krótkim czasie zaczęto umieszczać różne przedmioty w kryjówkach, do których podawano współrzędne geograficzne.

ściciela oraz numerem identyfikującym. Ten, kto pokusi się o zabranie takiego przedmiotu, zobowiązany jest do zarejestrowania go na stronie geokrety.org i przeniesienia do innej skrytki. Dzięki temu geokret „podróżuje” po świecie, a my możemy obserwować jego trasę. Geocaching to szansa na poznanie wielu interesujących miejsc, które wielokrotnie mijałam, na przykład w drodze na uczelnię, kompletnie nie zwracając na nie uwagi. Kiedy wybieram się w dłuższą podróż, chociażby na wakacje, zawsze przeglądam serwisy geocaching.pl i opencaching.pl, traktując je jako kopalnie informacji o miejscach, które warto zobaczyć. Może kiedyś uda mi się podjąć skrytkę, która od 2008 roku jest w... kosmosie. W Polsce funkcjonują dwa serwisy geocaching.pl i opencaching.pl. Na stronie geocatching.pl zarejestrowanych jest już 11 311 skrytek. Co ciekawe, najwięcej keszy znajduje się w województwie małopolskim i kujawsko-pomorskim. iJA

SKRYTKI Poszukiwanie skrytek może wiązać się z wcześniejszą potrzebą rozwiązania zagadek, rebusów, bądź tajemniczych szyfrów. Znaleziony skarb to najczęściej plastikowy pojemnik ze zwiniętą kartką (tzw. logbook), na której musimy odnotować fakt odnalezienia skrytki. By uatrakcyjnić zabawę, zakładane są wieloetapowe skrzynki: do właściwego skarbu dociera się dzięki wskazówkom w poprzednich keszach. Istnieją różnej wielkości skrzynki, od mikro pojemników ukrytych w małej szczelinie między murami, aż po spore pudełka a nawet skrzynie. Do tych większych włożone są drobne przedmioty: długopisy, smycze, monety, którymi można się wymienić. Niektóre z tych przedmiotów nazywane są geokretami, posiadają one przyczepioną etykietę z nickiem wła-

49

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


FREEGANIZM

CZYLI O ŻYCIU W KONTENERZE, ZAKUPACH NA ŚMIETNIKU I WALCE Z KONSUMPCJONIZMEM JEDZENIE Z ODZYSKU

FREEGANIZM – JAK TO UGRYŹĆ?

To było dobrych kilka lat temu. Pamiętam jak wracałyśmy z koleżanką ze szkoły i mijając kubeł ze śmieciami, zobaczyłyśmy niedojedzoną paczkę chrupek. Kasia wręcz klasnęła z zadowoleniem i pospiesznie wyłowiła zdobycz. – Chyba nie zamierzasz tego zjeść? – zapytałam z przerażeniem, właściwie znając już odpowiedź. – A dlaczego nie?

W ten oto sposób moja znajoma zachowała się jak przykładna freeganka, wcale o tym nie wiedząc. Zacznijmy jednak od wyjaśnienia czym jest to zjawisko i kiedy wkradło się do naszej rzeczywistości. Ciężko jest jednoznacznie określić datę będącą początkiem działalności tego ruchu, bowiem freeganizm wyrósł z radykalnego ruchu kontrkulturowego "yippies" w latach 60., nazwa natomiast powstała jako zbitka angielskich słów free

PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

50


cie żywności. A ile marnuje się w Polsce? Badania Eurostatu plasują nas na piątym miejscu (za Wielką Brytanią, Niemcami, Francją i Holandią) tego haniebnego rankingu. Liczby nie kłamią, wystarczy przypomnieć sobie jak wyglądają poświąteczne śmietniki, z których aż kipią nieprzejedzone zapasy. Brzmi znajomo?

DOMOWE PODWÓRKO Freeganizm, mimo iż jest praktyką, do której większość ma sceptyczne podejście, o dziwo znalazł swoje miejsce na polskim gruncie i coraz częściej gości w naszych słownikach. Większym zaskoczeniem może być fakt, że w 2011 roku powstał nawet film, podejmujący temat tego zjawiska. „Wypad z freeganami” w reżyserii Karola Kowalskiego, to projekt krótkometrażowy, będący udokumentowaniem nocnej ekspedycji po Krakowie w poszukiwaniu jedzenia. Wycieczka od śmietnika do śmietnika, luźne rozmowy i całe mnóstwo dobrego jedzonka – chciałoby się powiedzieć „róg obfitości” i wszystko na wyciągnięcie ręki.

DLA KAŻDEGO, ALE NIE DLA WSZYSTKICH Mając na nosie socjologiczne okulary, staram się bliżej przyjrzeć tej grupie społecznej. Od razu przychodzi mi na myśl pojęcie kontrkultury trafnie opisujące freegan jako przeciwników mainstreamu (ang. „główny nurt”) hołdujących własnym wartościom. Najczęściej są to osoby młode, reguły jednak nie ma. Wegetarianie, anarchiści, ekomaniacy? Próbuję zilustrować portret freeganina i od razu zauważam wiele sprzeczności: studenci, osoby dorosłe, rodzice z dziećmi, pracownicy fizyczni, urzędnicy, artyści… Co jest spoiwem tej grupy? Ich tożsamość buduje na pewno swoista wrażliwość na problemy społeczne, szacunek dla cudzej pracy, chęć bojkotu systemu, odwaga…

Freeganczycy, Hanna Sokólska

– wolny, darmowy, i veganism – weganizm. Założeniem jest alternatywna droga pozyskiwania pożywienia, która nie wiedzie przez wyzysk innych i krzywdę zwierząt. Freeganie omijają sklepy i supermarkety, zaglądając raczej do kontenerów przepełnionych produktami, które ktoś uznał za niezjadliwe. Poza tym nie musi być świeże i nieodpakowane – wszak żaden freeganin nie pogardzi tym, czym ktoś pogardził. A gardzimy, niestety dane statystyczne są zatrważające.

„DLACZEGO NIE?” „Czy byłabym w stanie zjeść wygrzebany z kosza posiłek?” Niczym bumerang powraca do mnie pytanie postawione spontanicznie przez koleżankę Kasię. Daleka jestem od subiektywnego wartościowania tego zjawiska, ale myślę, że jeśli każdy zadałby sobie to pytanie, szybko okazałoby się, czy freeganizm ma jakąś przyszłość. W Barcelonie powstał już specjalny przewodnik dla freegan, może kiedyś ukaże się rodzima publikacja? Jedno jest pewne. Ideałem nie jest społeczeństwo stołujące się na wysypiskach, a raczej ludność nieprowokująca takiej sytuacji. Wszystko w myśl hasła: „Śmieci mniej, Ziemi lżej”! Małgorzata Świerad

NIE JEM, WIĘC WYRZUCAM Według badania przeprowadzonego w 2011 roku przez FAO (ang. Food and Agriculture Organisation – światowa organizacja zajmująca się wyżywieniem i rolnictwem)1, rocznie wyrzuca się 1,3 miliarda ton jedzenia, co stanowi blisko jedną trzecią wyprodukowanej na świe1 „Global food losses and food waste. Study conducted for the International Congress”, J. Gustavsson, Ch. Cederberg, U. Sonesson, [dostęp: 10 marca 2014]: <http://www.fao.org/docrep/014/mb060e/mb060e00.pdf>

51

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD



KRAKÓW

WARSZAWA

KINO POD BARANAMI

ZACHĘTA - NARODOWA GALERIA SZTUKI

FILMOWY INDEKS Ważny od października 2014 do września 2015 16.10.2014 Inauguracja nowego sezonu Studenckiego Nocnego Klubu Filmowego. Przedpremierowy pokaz “MOMMY” w reżyserii Xawiera Dolana. Start: 22:00 05.09-18.12.2014 Klasyki Amerykańskiego Kina ponownie na ekranach KPB W ramach cyklu do końca roku na polskich ekranach pojawi się dziesięć legendarnych filmów, które podbiły serca publiczności na całym świecie. W programie między innymi: “Mechaniczna Pomarańcza” i “2001: Odyseja Kosmiczna”.

Zbigniew Warpechowski. To 20.09-11.11

GALERIA FOKSAL Mirosław Bałka, Luftzug 11.09-31.10

TEATR MUZYCZNY CAPITOL „Nine” – premiera 03.10, godzina 19:00 (musical jest grany przez większość dni miesiąca)

PROGRESJA MUSIC ZONE KLUB STUDIO

Mikromusic 17.10

17.10 Projekt Punk Festiwal 18.10 Coma 19.10 Nowe Sytuacje - Republika 21.10 Studio Kabaretu: Kabaret Skeczów Męczących w programie LIVE 24.10 RAZ DWA TRZY - największe przeboje 26.10 Anathema - Satellites over Europe Tour

OCH TEATR Maria Peszek 18.10

TORWAR KLUB STUDENCKI “ŻACZEK”

John Legend 24.10

8-11.10 Beanalia: karaoke z Przystankiem Mrówkowiec; koncert Vavamuffin i WOOFpaq; impreza taneczna oraz Fuzja Rapu.

TEATR NARODOWY „Iwona, księżniczka Burgunda” - premiera 25.10, godzina 19:00 (26,2,29.10)

CENTRUM KULTURY ROTUNDA 18.10 Mikromusic 20.10 Stand-up Bez Cenzury 25.10 GRUBSON / JAMAL 26.10 Romanse w Cieniu Skrzypiec 27.10 Hrabi 07.11 Gaba Kulka

BASEN Tricky 28.10

53

NUMER 1 (93) PAŹDZIERNIK/LISTOPAD


KALENDARIUM KRAKÓW

FESTIWAL PODRÓŻNICZY TRAVENALIA

TEATR BARAKAH

25-26.10

TEATR ŁAŹNIA NOWA

„650 lat Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauka i sztuka w kręgach uniwersyteckich” 13-14.11

TEATR MUMERUS

Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ 18.11

11-12.10 „Dyktanda” - krótkie opowiastki, utrzymane w żartobliwym tonie, często przesycone czarnym i absurdalnym humorem.

KONFERENCJA NAUKOWA

24.10 kolejny odcinek teatralnego serialu „Klątwa, czyli odcinki z czasu beznadziei”

JOBS SPOT 2014

26.10 - premiera spektaklu „Głupia mąka wariatów” - spektakl inspirowany opowiadaniami i grafiką Brunona Schulza

ŚLĄSK

NARODOWY TEATR STARY

25,26,28,31.10. „Stara kobieta wysiaduje”

UNSOUND

GALERIA SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ BWA W KATOWICACH

12-19.10

Jeanine Cohen / Javier Fernandez 12.09.2014 – 31.10.2014

50. STUDENCKI FESTIWAL PIOSENKI KRAKOWSKI FESTIWAL PIOSENKI

16-19.10

TEATR ŚLĄSKI

Dubbing Street, reż. Petr Zelenka, prapremiera 17.10, godzina: 19:30

KIELCE

SPODEK

Budka Suflera - pożegnalna trasa koncertowa‚ A po nocy przychodzi dzień...’ 19.10, godzina: 20:00 Kult 25.10, godzina: 19:00

KIELECKIE CENTRUM KULTURY Grzegorz Turnau, Dorota Miśkiewicz 23.11, godzina 19:00

HALA WIDOWISKOWO SPORTOWA

KINOTEATR RIALTO

Kult 14.11, godzina 19:00

Koncert Czesław Śpiewa 24.10, godzina: 20:00

WOJEWÓDZKI DOM KULTURY WDK

GALERIA RONDO SZTUKI

Kabaret Ani Mru-Mru - w programie –„Jak się nie da, a bardzo się chce... to można!” 14.11, godzina 18:00

Sztuka fotografii – sztuka przetrwania 25.10.– 14.11

CENTRUM KULTURY KATOWICE IM. KRYSTYNY BOCHENEK

KIELECKI TEATR TAŃCA „Stół bez szczęścia”, „Święto wiosny” 17.10, godzina 18:00

9.Silesian Jazz Festival 23-26.10

KLUB STUDENCKI WSPAK

MEGA CLUB

Happysad 23.11, godzina 19:00

Tricky 31.10, godzina: 19:00

KLUB WOOR

JOBS SPOT 2014 W KATOWICACH

Indios Bravos 24.10, godzina: 20:00 PAŹDZIERNIK/LISTOPAD NUMER 1 (93)

Wydział Prawa i Administracji UŚ 19.11 54


Konkursy Zbierz zespół

i zarejestruj go do 21.11

EYe on Tax

Przejrzyj podatki X edycja ey.com.pl/EYe_on_Tax #EYeOnTax

EY Financial Challenger

Poskładaj elementy i zobacz więcej XI edycja ey.com.pl/Challenger #EYFCh

Każdy uczestnik wygrywa: • • • •

praktyczną wiedzę w zakresie doradztwa podatkowego lub transakcyjnego cenne doświadczenie, które wzbogaci Twoje CV kontakty z najlepszymi doradcami w Polsce niezapomnianą przygodę z prawem podatkowym i doradztwem transakcyjnym

a najlepsi otrzymają: • •

płatne praktyki w dziale Doradztwa Podatkowego i Prawnego lub Transakcyjnego EY atrakcyjne nagrody pieniężne – pula 24 000 PLN dla zespołu nr 1 w EYe on Tax, 40 000 PLN dla zwycięzców w EY Financial Challenger inne wartościowe nagrody rzeczowe

Zbierz 3- lub 4- osobowy zespół i zarejestruj go do 21.11

ey.com.pl/kariera



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.