1 Mama uwija się jak szalona, usiłując nadać naszemu salonowi normalny wygląd. Trudna sprawa! Można zastąpić wiszące na ścianach zdjęcia fryzur reprodukcjami pejzaży kupionymi w supermarkecie Walmart, zakryć suszarki do włosów plastikowymi płachtami i postawić na umywalkach tace z preclami, ale zakład fryzjerski nadal pozostanie zakładem fryzjerskim. Od poniedziałku do soboty „dziewczyny” mamy – „Nie nazywaj ich klientkami!” – plotkują wokół stolika w kącie albo oglądają telewizję, tkwiąc w fotelach pod suszarkami. Ale dziś jest niedziela i przygotowujemy się na przyjęcie gości, co oznacza, że pomagam tacie przytargać kosmaty dywan z jego biura ubezpieczeń mieszczącego się w piwnicy. W tygodniu trzymamy go tam, żeby nie trzeba było bez przerwy zbierać z niego odkurzaczem włosów. Dywan śmierdzi gorzej niż pachy dyrektora mojej szkoły. Nie wiem, czy od wilgotnego betonu, czy od spoconych stóp taty, który podczas swoich napadów paniki zdejmuje buty. Jestem wdzięczna za zapachy stosowanych 7
Powrot do domu.indd 7
15.12.2017 14:05