Handball Polska | April 2013

Page 1

handball Nr 04 (72)

kwiecieŃ 2013

polska

Prezydent zadowolony

9 971897 095039

issn 1897-0958 Cena 7 zł (w tym 5% VAT)

04

Anna Guzik: Podziwiam Bieleckiego

Szwed na Szwedki

O punkt od Europy  Biało-czerwoni po zaciętych bojach   z drużyną Trzech Koron są o krok   od awansu do finałów Euro 2014



spis treści

32

4 Wiadomości z kraju i ze świata

Kocioł czarownic Drodzy Czytelnicy Oddajemy do Waszych rąk kolejny

numer Handball Polska. Mamy nadzieję, że nowa szata, nowy handballowy strój gazety przypadnie Wam do gustu. Zamierzamy w nim rozegrać wiele zwycięskich meczów z reprezentacją Polski. Będziemy towarzyszyć naszym drużynom w europejskich pucharach. Będziemy wszędzie tam, gdzie polska piłka ręczna jest obecna. Nowe życie zaczęliśmy w doskonałym momencie, no bo przecież nic tak nie cieszy, jak wiktoria nad Szwecją. Skandynawski potop, który rozpędził się w Malmoe, już po kilku dniach stracił impet. Wicemistrzowie olimpijscy zostali powstrzymani na granicy Gdańska i Sopotu. Naprawdę duma może rozpierać polską duszę, gdy Biało-czerwoni podejmują rywali w nowoczesnych obiektach. Takim z pewnością jest hala Ergo Arena. W latach 70. ub. wieku brytyjska prasa nadała Stadionowi Śląskiemu w Chorzowie przydomek „Kocioł czarownic”. Nie mamy nic przeciwko temu, aby trójmiejska hala nabrała właśnie takiego charakteru. Nasi reprezentanci wprost przyznali, że po wysłuchaniu Mazurka Dąbrowskiego, odśpiewanego przez dziesięć tysięcy gardeł, naładowali się niewiarygodną, wręcz kosmiczną energią. To zrobiło kolosalne wrażenia również na zespole Trzech Koron. Szwedzi szybko przekonali się co znaczy ósmy zawodnik. Ta wygrana była bardzo potrzebna ekipie Michaela Bieglera. Niemiecki szkoleniowiec wykonuje tytaniczną pracę. Nie ogranicza się do obowiązków związanych z pierwszą reprezentacją. Wnikliwie podpatruje grę rezerw, znajduje czas, aby zajrzeć na trening do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Przez dwa dni obserwuje rywalizację w Final Four PGNiG o Puchar Polski. To musi przynieść efekty. Pamiętajmy, że impreza pod tytułem EHF Euro 2016 wyłania się już zza zakrętu. Zanim to nastąpi przejdziemy test organizacyjny w postaci dwóch turniejów rangi mistrzostw Europy – kobiet do lat 17, już w sierpniu, i za rok - mężczyzn do lat 18. Właśnie w Ergo Arenie odbyło się losowanie grup finałowych pierwszej z tych imprez. Władze EHF, z prezydentem Jeanem Brihaultem i sekretarzem generalnym Michaelem Wiedererem, podkreślały doskonałe przyjęcie z jakim spotkali się w Polsce, widząc ZPRP jako doświadczonego i kompetentnego organizatora imprez najwyższej rangi. Marek Skorupski

REPREZENTACJA 6 Kasa = światowa klasa Mecze Polski ze Szwecją w el. Euro 2014 12 Grać, grać, grać Turniej kadry B 14 Szwed na Szwecję Sparingi seniorek z Holandią 16 Poniżej oczekiwań Nieudane kwalifikacje ME młodzieżówki 18 Mistrzostwa Europy kobiet do lat 17 Losowanie grup finałowych. Rozmowy z Jeanem Brihaultem oraz Haraldem Tłuczykontem

18

22 Życiowa forma Wywiad z Izabelą Dudą 24 Liga Mistrzów daje mi motywację Wywiad z Leszkiem Starczanem 27 Felieton W kwestii niańczenia EUROPUCHARY 28 Historia po kielecku Awans Vive w Lidze Mistrzów 31 Wisła na zakręcie Puchar EHF nie dla płocczan KLUBOWE ROZGRYWKI W KRAJU 32 PGNiG Puchar Polski Vive wyrównało rekord Wisły 34 Jedna zmiana Po rundzie zasadniczej ligi mężczyzn

40

38

ZRĘCZNI 40 Porażka to nie koniec świata Anna Guzik, aktorka teatralna i telewizyjna 44 Grać do końca Konrad Markwardt nasz reprezentant w Londynie

36 Poziom w górę Wywiad z Cezarym Winklerem.

ŚWIAT MŁODOŚCI 48 Moda na ręczną Volkswagen Poznań Mini Handball

38 Tercet faworytów Po rundzie zasadniczej ligi kobiet

50 Kalendarium imprez w maju

handball polska

Wydawca Związek Piłki Ręcznej w Polsce 02-819 Warszawa, ul. Puławska 300 tel./fax: (22) 892 90 11 www.zprp.pl, e-mail: handball@zprp.org.pl

Prezes: Andrzej Kraśnicki Redaktor Naczelny: Marek Skorupski Opracowanie graficzne: Marcin Kuriata/www.mykgraf.pl Druk: Drukarnia Edit, Warszawa

4/2013 handball polska  3


wiadomoŚci z kraju i ze Świata Ilić żegna Zebry Najlepszy kołowy ubiegłorocznych mistrzostw Europy, Momir Ilić, nie zamierza przedłużyć kontraktu z THW Kiel, choć mistrzowie Niemiec złożyli mu bardzo dobrą ofertę. Jak stwierdził reprezentant Serbii - „Zebry” zaproponowały kontynuuowanie współpracy, ale ta propozycja nie satysfakcjonowała go. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Ilić ma propozycję od tuzów europejskiego handballu, w tym od francuskich potentatów z PSG i Montpellier.

Koszulka dla prezydenta Prezydent Chorwacji Ivo Josipovic otrzymał koszulkę reprezentacji z numerem 1 i swym nazwiskiem od piłkarzy ręcznych. Prezent wręczył w Zagrzebiu kapitan brązowych medalistów igzysk olimpijskich w Londynie, 32-letni obrotowy HSV Hamburg, Igor Vori.

Holandia wstaje z kolan Marcowe mecze Polek zespołem

panii awans na igrzyska olimpijskie

w play-off MŚ 2013 zmierzą się

„Oranje” były okazją do bliższego

w Londynie, a potem spadła na

bowiem z Rosją, a pierwszy mecz

przyjrzenia się holenderskiej dru-

nas hiobowa wiadomość o wyco-

rozegrają 2 czerwca w Rotter-

żynie. Przypomnijmy, że Holandia

faniu się z organizacji turnieju ME.

damie. Groener, pamiętający

miała być gospodarzem EHF

Część zawodniczek, m.in. Pearl

dobrze kadrę Szwedek z Euro

Euro 2012, ale na pół roku przed

Wissel, zrezygnowała z występów

2010, gdy występowała w jednej

turniejem wycofała się z jego

w reprezentacji, a my musieliśmy

grupie z Holandią (Szwedki zajęły

organizacji. Najbardziej ucierpiała

przebijać się przez prekwalifikacje,

w tamtym turnieju drugie miejsce,

na tym sama drużyna niedoszłych

by w ogóle trafić do drugiego ko-

pokonawszy w trzecim meczu

gospodyń, pozbawiona szansy

szyka w eliminacjach do tegorocz-

drużynę „Oranje” 25:18 – przyp.

uczestniczenia w czempionacie

nego mundialu – przyznał selek-

red.) przyznał, że reprezentacja

Starego Kontynentu. – To był dla

cjoner Holenderek, Henk Groener.

Polski nie stoi na straconej pozycji

nas okropny tydzień, bo najpierw

Jego zespół czeka w czerwcu

i ma szansę wyeliminować groźne

minimalnie przegraliśmy w Hisz-

trudny sprawdzian. Holenderki

rywalki ze Skandynawii.

Koniec przygody

Goluza tylko selekcjonerem

W lutym cieszyliśmy się z awansu

łami”, jak potocznie nazywa się dru-

obu polskich drużyn kobiecych do

żynę Banika, wygrał (31:27) doświad-

ćwierćfinału Challenge Cup. Miesiąc

czeniem, spokojem i zimną głową.

Trener Slavko Goluza nie będzie

później nie mieliśmy już powodów

Dwa dni po odpadnięciu z Challenge

dalej łączył funkcji selekcjonera

do radości, bo zarówno KSS Kielce

Cup rezygnację złożył trener Gienadij

męskiej reprezentacji Chorwacji

(20:27 i 18:33 z tureckim Uskudar

Kamielin, a zespół w decydujących

i trenera RK Croatia Osiguranje

B.S.K.) jak i Politechnika Koszalińska

meczach fazy play-off PGNIG Super-

Zagrzeb. W stołecznym klubie

pożegnały się w tej fazie rozgrywek

ligi ma poprowadzić duet Waldemar

zastąpił go trener Boris Dvorsek.

z europejskimi pucharami. Szczegól-

Szafulski – Joanna Dworaczyk. Do

Chorwaci pod wodzą 41-letniego

nie szkoda akademiczek z Koszalina,

zmian ma dojść także w strukturze

Goluzy zdobyli brązowe me-

które przed rewanżem na własnym

organizacyjnej klubu – powołana do

dale na igrzyskach olimpijskich

parkiecie z Banikiem Most miały

życia będzie spółka Piłka Ręczna

w Londynie oraz na stycznio-

tylko trzy gole do odrobienia (23:26).

Koszalin, która przejmie prowadzenie

wych mistrzostwach Europy

Czeski zespół zwany „Czarnymi anio-

zespołu seniorek.

w Hiszpanii.

4  handball polska 4/2013


Kudłacz z perspektywami Karolina Kudłacz przedłu-

- Miałam lukratywne propo-

żyła kontrakt z niemieckim

zycje zarówno z Niemiec, jak

zespołem HC Lipsk do 2016

i zagranicy. Zdecydowałam

r.. 27-letnia rozgrywająca

się jednak pozostać w Lipsku.

reprezentacji Polski występu-

Ważniejsze niż pieniądze są

je w tej drużynie od sześciu

dla mnie perspektywy, jakie

lat. W tym sezonie zdobyła

tutaj mam – szczerze wyznała

w Bundeslidze 104 gole.

„Kudi”

Parecki ze Startem

Karabatić bez kar(n)y

Po kilku miesiącach poszukiwań zarząd

sześć spotkań Nikoli Karabaticia,

EKS Start Elbląg znalazł odpowiedniego

Issama Teja i Dragana Gajicia.

kandydata na trenera elbląskiej drużyny.

Cała trójka miała być zamiesza-

Od 1 lipca br. stanowisko obejmie An-

na w ustawienie meczu pomię-

toni Parecki, asystent selekcjonera re-

dzy Cesson-Sevigne a Mont-

prezentacji Polski kobiet, Kima Rasmus-

pellier 12 maja ubiegłego roku.

sena. 53-letni szkoleniowiec aktualnie

Federacja napiasała w swym

pracuje także z bramkarkami duńskiego

oświadczeniu, że są wątpliwości,

FC Midtjylland. W Starcie będzie mu

czy Karabatić i spółka uczestni-

pomagała Justyna Stelina, która prowa-

czyli w korupcyjnym procede-

dzi drużynę od styczniowego rozstania

rze, a wobec braku dowodów

klubu z Jerzym Cieplińskim.

winy odstąpiono od kary.

Francuska Federacja Piłki Ręcznej anulował zawieszenie na

Andrzej Kraśnicki został wybrany prezesem zdecydowaną większością głosów na drugą kadencję przez Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Jest dwunastym sternikiem tej organizacji. Kraśnicki, prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce, był jedynym kandydatem.

Wyszomirski dalej na Węgrzech

Rynek transferowy Józek przedłużył…

Andrzej Kraśnicki ponownie prezesem PKOl

szem, to bardzo dobre

być może skoncentruję

lat grał będzie w NMC

Władze NMC Powen

posunięcie – stwierdził

się na pracy szkolenio-

Powenie także inny wi-

Zabrze osiągnęły poro-

prezes klubu, Bogdan

wej. Wszystko zależy od

cemistrz świata z 2007

zumienie z Mariuszem

Kmiecik. Zadowolony

mojej przydatności na

roku, Patryk Kuczyński.

Jurasikiem w kwestii

był też 36-letni zawod-

parkiecie. Teraz czuję się

Nasz reprezentacyjny

nowego kontraktu. Nasz

nik, który w Zabrzu grał

świetnie i mam ocho-

prawoskrzydłowy zosta-

wicemistrz i brązowy

będzie do końca sezonu

tę grać. Wiem, że stać

nie w Zabrzu do końca

medalista świata, który

2014/2015. - Gdybym nie

mnie jeszcze na dobre

sezonu 2014/2015. -

dołączył do drużyny

miał siły grać, podpisy-

występy w ekstraklasie.

Nie czekaliśmy długo

w trakcie obecnych

wanie nowego kontrak-

Nie przeszkadza mi, że

z rozmowami, bo bardzo

rozgrywek, będzie

tu nie miałoby sensu

zbliżam się do czter-

zależało nam na pozo-

reprezentował barwy

– stwierdził Jurasik na

dziestki – dodał z uśmie-

staniu Patryka w Zabrzu.

zabrzańskiego klubu

oficjalnej stronie klubu.

chem „Józek”.

Szybko też doszliśmy do

przez kolejne dwa lata.

- W nadchodzącym

- Nie mamy wątpliwo-

sezonie będę przede wszystkim zawodnikiem,

… Chińczyk również

kreślił prezes zabrzań-

ści, że przedłużenie współpracy z Mariu-

a w dalszej perspektywie

Przez następne dwa

Kmiecik.

porozumienia – podskiego klubu, Bogdan

Grający na Węgrzech od początku sezonu 2012/13, Piotr Wyszomirski, przedłużył o kolejny rok kontrakt z węgierskim klubem Csurgoi KK. 25-letni bramkarz zostanie na Węgrzech do 2014 roku. Nasz były reprezentacyjny golkiper czuje się nad Balatonem bardzo dobrze, zbiera znakomite recenzje za swoje występy, stąd w jego kontrakcie znalazła się opcja przedłużenia o kolejny sezon. Wybór węgierskiego klubu to był strzał w dziesiątkę. Już wiem co znaczy być szanowanym zawodnikiem przez klub. Mogę porównać ligę węgierską do górnej połowy tabeli polskiej ligi, nie licząc zespołów z Kielc i Płocka – stwierdził Wyszomirski na oficjalnej stronie internetowej ZPRP.

4/2013 handball polska  5


reprezentacja  Kwalifikacje EHF Euro 2014

Kasa = światowa

klasa Mecze Biało-czerwonych ze Szwecją miały ustalić kolejność miejsc w grupie 5, a co za tym idzie, rozstawienie przed losowaniem pierwszej fazy finałów EHF Euro 2014. Werdykt wypadł na remis ze wskazaniem drużyny Trzech Koron, która zanotowała nieco korzystniejszy bilans bramkowy. Do awansu nasz zespół potrzebuje jeszcze jednego punktu.

6  handball polska 4/2013


4/2013 handball polska  7


reprezentacja  Kwalifikacje EHF Euro 2014 Bez trzech ogniw Po przeciętnym występie na mundialu w Hiszpanii i zajęciu tam 9. miejsca polscy kibice spragnieni sukcesów liczyli, że nasz narodowy zespół zły okres ma już za sobą. Konfrontacja z wicemistrzem olimpijskim miała pokazać, że praca trenera Michaela Bieglera przynosi postępy. O optymizm było jednak trudno, gdyż wiadomo było, iż trzy ogniwa z podstawowego składu nie będą do dyspozycji selekcjonera. Już w połowie marca dowiedzieliśmy się, że nie zagra bohater ostatniego spotkania z Serbią, Robert Orzechowski. 23-latek postanowił poddać się rehabilitacji barków, które co jakiś czas dawały się we znaki i uniemożliwiały mu grę na wysokim poziomie. Tuż przed zgłoszeniem 28-osobowego składu do EHF o wolne z powodów zdrowotnych poprosił Michał Jurecki. Kilka dni później Vive Targi Kielce ogłosiło, że niezdolny jest do gry ich drugi zawodnik, Krzysztof Lijewski. Absencja jednych jest szansą dla innych. Na prawą flankę został przywrócony reprezentacji Patryk Kuchczyński, którego miał uzupełniać zupełny nowicjusz w tym gronie, Michał Daszek. Z Francji na lewe rozegranie został ściągnięty Paweł Podsiadło, a na drugiej połówce otwierała się szansa długiego grania dla Pawła Paczkowskiego. Z obozu szwedzkiego też dochodziły wieści o niedyspozycji kluczowych zawodników. A to, że uraz kręgosłupa wykluczył z występu połowę siły defensywnej Trzech Koron Magnusa Jernemyra, a urazy odniesione w meczach Bundesligi stanęły na przeszkodzie gry Kima Ekdahla Du Rietza i Dalibora Dodera. W szeregi kadry powróciła za to największa gwiazda szwedzkiego szczypiorniaka, Kim Andersson. Po wymianie kurtuazji z obu stron - jaki to rywal jest silny i o punkty będzie trudno, można było przystąpić do pierwszej z gier. W tym miejscu warto dodać, że statystyki nie były dla nas korzystne. W ciągu ostatnich 15 lat polscy piłkarze ręczni ani razu nie wygrali w Szwecji. Kto grał w przewadze? Do Malmoe Biało-czerwoni pojechali z podniesionymi głowami. Większość miejscową halę pamiętała z mistrzostw świata sprzed dwóch lat. Trener Biegler ustalając taktykę na pierwszy mecz musiał przełknąć kolejną gorzką pigułkę. Otóż z powodu anginy w hotelu musiał zostać Marek Szpera, a osłabiony tym wirusem Podsiadło siedział na ławce drużyny bardziej dla towarzystwa niż jako zawodnik, mogący w każdej chwili wesprzeć drużynę. Pierwsze połowa była bardzo wyrównana Dużo problemów polskiej defensywie sprawiał obrotowy Andreas Nilsson. U nas skutecznością wykazywała się dwójka rozgrywających - Karol Bielecki i Paczkowski. Głównie dzięki nim, w tej części gry, rywale nie byli w stanie wypracować przewagi większej niż dwa trafienia. Gospodarze mieli zwłaszcza problemy ze zdobywaniem bramek z drugiej linii. Na osiem prób zaliczyli tylko dwa trafienia. Po meczu okazało się, że idol miejscowych fanów, Andersson grał z kontuzją barku. Wielka szkoda, że bardzo mało podań trafiało na koło do Bartka Jureckiego. Początek drugiej połowy był bardzo obiecujący dla Białoczerwonych. Nie dość, że odzyskali prowadzenie, to grali 8  handball polska 4/2013

ki meczu statysty28:21 (12:11).

lska tfridsson Szwecja – Po Palicka - Got Sjoestrand, : Kallman JA 4, EC on W ss er SZ lssson, K.And n, O 7, so n rls so Ka ils 1, N olm 4, risson, berg 5, Larh rssen 1, Zach 3, Barud, Ek te Pe 3, en hlgr GREN D Fa N n, LI se la O bs zy: Jako min. Trener 10 ry Ka n. Nielse SON. i Staffan OLS - Jaszka 2, mal, Wichary iśniewski 4, Jurecki Sz : POLSKA W 5, ki ec i 3, Biel Jurkiewicz, Kuchczyńsk Grabarczyk, ry 3, i sk w ko bisztal 2. Ka Ku 2, Pacz i, sk ew zek, Kraj R. LE Syprzak, Das EG BI er Michael ic 10 min. Tren ic, Peter Ljub Nenad Krst i: al w . Sędzio 23 74 Widzów (Słowenia).

Sławomir Szmal - Na pewno była olbrzymia dramaturgia tego spotkania. Kibice, którzy mocno dopingowali, to trzeba przyznać był dziś nasz ósmy zawodnik meczu. Zostawiliśmy kawał serca i charakteru na boisku. Kosztowało nas to wiele sił. Znowu pochwalę Karola Bieleckiego, który trafiał w ważnych momentach. Gdy mieliśmy problemy z dojściem do sytuacji rzutowych, on wskakiwał z 10 i 11 metrów i wkładał piłkę do bramki


trener Michael Biegler - Pojechaliśmy do Malmoe z odpowiednim planem na grę i nasz mecz. Od początku musieliśmy się zmagać z obrotowym i z tym, aby nasi skrzydłowi bardziej agresywnie współpracowali w obronie. Po powrocie do Polski bardzo nad tym dokładnie pracowaliśmy i skupiliśmy się na konkretnych zadaniach. Muszę naprawdę sprawić komplement mojej drużynie, iż zagrała taki mecz przed taką publicznością. Jej doping naprawdę był wspaniały. To było wielkie przeżycie. Jestem coraz bardziej przekonany, że musimy koncentrować się na obronie. To jest kierunek działań na przyszłość. Nie zawsze byliśmy nagradzani bramką, gdyż szwedzki blok defensywny z doskonałym bramkarzem był trudny do przejścia. W ataku musimy grać bardziej jak drużyna i trzeba wprowadzić kilka nowych wariantów. Nie mamy jeszcze ustabilizowanego składu 16-osobowego, który spotykając się na krótką chwilę, nie musi powtarzać ustawienia i szybko jest gotowi do gry.

4/2013 handball polska  9


reprezentacja  Kwalifikacje EHF Euro 2014

Bartosz Jurecki - Przed rywalizacją ze Szwecją wiedzieliśmy, że to będzie mecz walki. W Malmoe pękliśmy, w rewanżu cieszę się, że przed tak wspaniała publicznością udało się dowieść zwycięstwo do końca. Bramkarze w obu ekipach świetnie się zaprezentowali. Wiemy, że nie wszystko u nas funkcjonuje tak, jak należy.

Marsz, marsz Dąbrowski Na

pewno mamy odpowiedni potencjał, żeby pokonać reprezentację Trzech Koron – mówił przed rewanżem Sławomir Szmal. Dokładna analiza pierwszego spotkania wykazała, że rezerwy Polaków tkwią przede wszystkim w ataku. Nasi zawodnicy bardzo liczyli na pomoc 10 tysięcznej rzeszy kibiców, zgromadzonych w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie. I nie zawiedli się. Mazurek Dąbrowskiego wykonany bez podkładu muzycznego natchnął nasz

10  handball polska 4/2013

zespół do heroicznej walki. Na Szwedach też zrobiło to kolosalne wrażenie. Odnotujmy, że przed spotkaniem doszło do miłej ceremonii. Podziękowania za grę w reprezentacji, upominki w postaci platery otrzymali Artur Siódmiak, Rafał Kuptel, Damian Wleklak oraz Piotr Obrusiewicz, a Marcin Lijewski za rozegranie 250 występów w narodowych barwach. Diamentową odznakę ZPRP odebrał Marek Żabczyński, wieloletni kierownik męskiej reprezentacji Polski, obecnie delegat EHF. Nagrody wręczali działacze ZPRP: honorowy prezes Janusz Czerwiński, prezes Andrzej Kraśnicki i I wiceprezes Henryk Szczepański Pokazali charakter Szwedzi rozpoczęli w nietypowy sposób, od obrony 5-1, z wysuniętym Jonasem Kallmanem. Polacy starali się go obiegać, przez co tracili rytm lub zdarzało się, że niedokładnie podawali. Szybko sobie jednak z tym poradzili. Nasza drużyna dobrze odrobiła pracę domową. Obrotowy Nilsson

statysty

ki meczu

Polska – Sz wecja 22:18 (12:10) POLSKA: Sz mal, Wicha ry – Wiśnie 7, Bielecki 5, wski B. Jurecki 4, Daszek 2, Kuchczyńsk i 2, Jaszka 1, Jurkiewicz Paczkowsk 1, i, Grabarczy k, Syprzak, Podsiadło. Kubisztal, Kary 10 min . Tr BIEGLER. ener Micha el SZWECJA: Palicka – Ek berg 4, Olss Petersen 3 on 3, , Gottfridss on 2, Jakobs 2, Kállman son 2, Larholm 1, N ilsson 1, Baru Karlsson, A ndersson, Fa d, hlgren, Zach Nielsen. Ka risson, ry 4 min. Tr enerzy: Ola LINDGREN i Staffan OLS SON. Sędziowali: Slave Nikol ov, Gjorgji N (Macedonia achevski ). Widzów 10 751.

Fot. Paweł Jakubowski, Skibek, Grzegorz Trzpil, Daniel Hałoń

w podwójnej przewadze. I …dosłownie coś zacięło się w ich grze. Paczkowski pytany o powód nagłego załamania dyspozycji całej drużyny nie potrafił tego racjonalnie wytłumaczyć. Polacy przestali trafiać. Notowali za to dużo prostych błędów i strat. Szwedzi w ekspresowym tempie zdobyli kilka bramek, które potem było trudno odrobić. Wygrali 28:21. Gwoli statystyki warto odnotować debiut w zespole narodowym prawoskrzydłowego Michała Daszka,


Michał Daszek - Ten mecz wygraliśmy przede wszystkim obroną, co widać po liczbie straconych bramek. Poza tym w sytuacjach stuprocentowych Sławek Szmal odbił swoje. Kołowi rywali dostali też mniej piłek. Musimy jeszcze popracować nad karnymi, bo trzy niewykorzystane na takim poziomie, to naprawdę dużo, ale widać było, że wyciągnęliśmy wnioski z pierwszego meczu

był odcinany od podań, a jak zachodziła konieczność Szwed był nawet potrajany. Bardzo przyzwoita defensywa w wykonaniu Polaków naprawdę była trudna do przejścia dla rywali. Gdy dodamy znakomitą dyspozycją Szmala, to ręce same składały się do oklasków. Był to jeden z najlepszych występów „Kasy” (41 procent skuteczności) w ostatnich miesiącach. Bielecki robił to, do czego nas wielokrotnie przyzwyczaił, czyli trafiał z dystansu. Paweł Podsiadło dobrze współpracował z kołem, a zwłaszcza z lewym skrzydłem. Tam hasał Adam Wiśniewski, który otrzymał od trenera większą swobodę na boisku, co sprawiło, że okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Żal tylko trzech niewykorzystanych rzutów karnych. Mając na uwadze dokonania ze styczniowych mistrzostw świata ten element dalej jest do poprawienia. Podobnie jak złe zmiany zawodników w trakcie gry, za które sędziowie bezwzględnie karali. Ostatnie pięć minut zapowiadało więc wiele emocji. Polacy, niesieni dopingiem

wspaniałej publiczności, wrócili na właściwe tory i choć przytrafiały im się błędy w ataku, to do obrony nie można było mieć żadnych zastrzeżeń. Zupełnie niewidoczny był szwedzki gwiazdor, Andersson, na którego powrót liczyli wszyscy kibice reprezentacji Trzech Koron. Przy owacji na stojąco Biało-czerwoni dotrwali do samego końca i wygrywając 22:18 zdobyli kolejne punkty. Niewykluczone, że ze szwedzką parą szkoleniowców spotkamy się ponownie już podczas Euro 2014, gdyż Staffan Olsson i Ola Lindgren przedłużyli kontrakty z rodzimą federacją do czerwca 2015 r. Zwycięstwo potwierdziło, że polska drużyna dalej liczy się w światowej czołówce. Wprowadzanie do zespołu nowych twarzy nie jest oczywiście proste, ale innej drogi po prostu nie ma. O potrzebny do awansu punkt Polacy powalczą w czerwcu, na wyjeździe z Holandią i w Zielonej Górze z Ukrainą. Marek Skorupski

Pozostałe wyniki: Ukraina – Holandia 28:24 (16:10), Holandia – Ukraina 27:23 (13:10).

Tabela 1. Polska 2. Szwecja 3. Holandia 4. Ukraina

4 4 4 4

6 105:88 6 106:97 2 104:117 2 94:107

Mecze do rozegrania 12.06. Ukraina – Szwecja, Holandia – Polska 16.06. Szwecja – Holandia, Polska – Ukraina.

4/2013 handball polska  11


reprezentacja  Kadra B

Z

godnie z zaleceniem trenera naszej pierwszej reprezentacji, Michaela Bieglera, zespół B wspólnie, w ośrodku COS Cetniewo, przygotowywał się z kadrowiczami szykowanymi na mecze kwalifikacyjne Euro 2014 ze Szwecją. Duet szkoleniowców, Damian Wleklak i Marcin Pilch, turniejową osiemnastkę mógł ogłosić do-

Grać, grać, grać … Heiner Brand, Urlik Wilbek i Bogdan Wenta.

12  handball polska 4/2013

piero przed odlotem pierwszej drużyny do Malmoe. Średnia wieku skompletowanej drużyny wynosiła niespełna 24 lata (dokładnie 23,77) . Większość nazwisk można była zapamiętać z listopada ub.r., kiedy to w Ostrowcu Św. doszło do dwumeczu z rezerwami Rumunii.

Wilbek na trybunach Z za-

granicznymi ekipami przyjechało kilku szkoleniowców, którzy doskonale znani są kibicom piłki ręcznej. To świadczy jak duże znaczenie do imprez tej rangi przykładają federacje z zachodniej Europy. Urlik Wilbek co prawda nie prowadził drużyny, ale z trybun hali gdańskiej AWFiS bacznie obserwował potencjalnych kandydatów do jego teamu, przygotowywanego na finały Euro 2014, których Dania będzie

Fot. Paweł Jakubowski, Skibek, Grzegorz Trzpil

Zaplecze reprezentacji Polski zajęło trzecie miejsce w turnieju z udziałem rezerw Danii, Niemiec i Norwegii. Impreza potwierdziła tezę, że takie sprawdziany są wręcz niezbędne dla naszych młodych zawodników.


trener Michael Biegler - Dwa pierwsze mecze w turnieju, przeciw Norwegii, jak i Danii, to były dobre występy polskiego zespołu. Trzeciego dnia było już gorzej. Zespół stracił koncentrację, grał zrywami. Zawodnicy potrzebują takich gier na poziomie międzynarodowym, szczególnie ci występujący w drugiej linii.

gospodarzem. Oglądał m.in. mistrza Europy z 2012 r., Markusa Cleverly’ego. Były bramkarz Vive Targów Kielce daleki jest jednak od formy, którą prezentował w poprzednim sezonie. Trenerem ekipy niemieckiej był Markus Baur, mistrz świata z 2007 r. Drużynie naszych zachodnich sąsiadów towarzyszył ponadto Heiner Brand. Jest on jedyną osobą, która zdobyła mistrzostwo globu w piłce ręcznej jako zawodnik i trener (1978 i 2007). Z kolei szkoleniowcem Norwegów okazał się Glenn Solberg. W okresie gdy reprezentował barwy Barcelony, zdobył z tym klubem europejski superpuchar. Jak widać młodzi zawodnicy z tych krajów mają od kogo czerpać najlepsze wzorce. Wszystkie mecze Polaków z uwagą śledził trener Biegler. Porażki do przerwy Najsilniejszy

skład awizowali Duńczycy i potwierdziło się to na boisku. Wygrali wszystkie spotkania, ale w każdym musieli wykazać się naprawdę dużymi umiejętnościami. Co ciekawe Duńczycy we wszystkich meczach przegrywali do przerwy, ale grając konsekwentnie do końca osiągnęli zamierzony cel. W polskiej drużynie można było zobaczyć m.in. uczestnika styczniowych mistrzostw świata z Hiszpanii, Michała Bartczaka, który tym razem rywalizację o miejsce w pierwszej drużynie przegrał z Michałem Daszkiem. Trójka bramkarzy:

statystyki meczu

4 (12:12) POLSKA - NORWEGIA 27:2 na – Kroczek zeci Szc , ński Kry : POLSKA Przybylski 1, 1, Chrapkowski 4, Krupa 1, ki, Łangowski 1, ows Pilit 3, t Pere Krzysztofik, łowski 2, Szyba, Mas 6, wa trze Kos Bartczak 4, Damian er Tren . min 4 y Gumiński 4. Kar WLEKLAK. , Nergaard - Aga NORWEGIA: Christiansen 1, Eriksen 4, Nilsen, 2, Toft, Paulsen 2, Sundal rby 1, Aalberg 1, Tangen 3, Lokkebo 1, Ove Brevik 3, Jakobsen 2. Stromberg 3, Sorheim 1, n SOLBERG. Kary 10 min. Trener Glen ski, Bogdan now Bara Sędziowali: Marek . Lemanowicz. Widzów 600

Adam Malcher, Lech Kryński i Krzysztof Szczecina otrzymała podobny czas do przebywania między słupkami. Najkorzystniej zaprezentował się pierwszy z nich, mający w dorobku brązowy medal mistrzostw świata (2009). Dobrze grał Piotr Chrapkowski, dla którego były to pierwsze występy w tak dużym wymiarze czasowym, od momentu powrotu do gry po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją barku. Ujemny bilans Bilans występu Biało-

czerwonych w Gdańsku jest ujemny, jedna wygrana i dwie porażki. - Nieźle było z Norwegią Z Danią było kilka fajnych rzeczy. Z Niemcami było bardzo słabo w każdym elemencie. Staramy się robić to samo, co robi pierwsza reprezentacja. Na razie wychodzi to z różnym skutkiem – skwitował trener Wleklak. Brak międzynarodowego ogrania naszego zespołu najbardziej uwidocznił się w meczu z Niemcami. Stawką było drugie miejsce w turnieju. Polacy zaprezentowali się w dość kiepskim stylu. Miarę ich niemocy było niewykorzystanie rzutów karnych aż przez trzech zawodników. W czerwcu zaplanowany jest kolejny turniej reprezentacji B i jak przyznał trener Wleklak na pewno niektórzy z jego podopiecznych, obecni w Gdańsku, pojadą do Norwegii.

Marek Skorupski

POLSKA - DANIA 28:30 (13:11) POLSKA: Malcher, Szczecina – Kroczek 1, Chrapkowski 5, Krupa, Niewrzawa 3, Przybylski 2, Peret, Daćko 1, Pilitowski 2, Łangowski 3, Rogulski 1, Bartczak, Kostrz ewa 1, Szyba 2, Gumiński 7. Kary 6 min. Trene r Damian WLEKLAK DANIA: Petersen, Cleverly – Eilert, Christiansen 6, Thomsen, M. Larsen 4, Mortensen 6, M. Damgaard 2, P. Larsen 1, Nielsen, Borm, A. Damgaard, Jakobsen, Christensen 3, Bagersted, Olsen 8. Kary 4 min. Trener Henrik KRONBORG. Sędziowali: Marek Baranowski, Bogdan Lemanowicz. Widzów 700. 31 (7:17) POLSKA - NIEMCY 22: er – Chrapkowski lch POLSKA: Kryński, Ma 2, Przybylski 5, Peret, 1, Krupa 1, Niewrzawa gowski 2, Rogulski Daćko, Pilitowski 2, Łan 1, Masłowski, Szyba wa trze Kos ak, tcz 1, Bar min. Trener Damian 2, Gumiński 2. Kary 10 AK WLEKL ig Vortmann – Zieker, Kon NIEMCY: Quenstedt, 4. Wiede, Fontaine st Hol 11, nke Hor lin, 3, Sel 2, r 1, Kneule 1, Gutbrod 3, Hafner 1, Forstbaue . Trener Markus min 6 y Kar 1. r ele Spath 4, Pek BAUR. zubski, Piotr Wojdyr. Sędziowali: Paweł Kas . 800 Widzów

Pozostałe wyniki: Niemcy – Dania 26:29 (16:13), Norwegia – Niemcy 25:27 (9:12), Dania – Norwegia 26:20 (9:12).

Tabela 1. Dania 2. Niemcy 3. Polska 4. Norwegia

3 3 3 3

6 4 2 0

85:74 84:76 77:85 69:80

4/2013 handball polska  13


reprezentacja  Mecze towarzyskie z Holandią

ki meczu statysty 32:25 (17:14)

Polska - Poal, Jankovic : Van der W ingh 3/1, bb A 4, HOLANDIA nt Olphen 4, Bo SmeLuciano 2, lman 5, Van h 3, Groot 3, elder oc Sn Br 1, 3, s en jd oo G ei 1, Van der H . er am Kr 2, ets enk Groener in. Trener H zdra 1. Kary 8 m By lik aw z, G aliczkiewic s 3/2, POLSKA: M ska 3, Wojta 5, Stachow meSe ed w 2, z Sz ac 2, 6/ Kudł , 2, Stasiak 2, ec 1, Paluch Jochymek ni za us ni wa 1, Ko ska. Kary 6 iń niuk-Olcha lw Ku , ur , Kons Gęga, Grzyb USSEN Kim RASM Smit min. Trener ma, Albert ke Ba Marko Sędziowali: 0. 10 w . Widzó (Holandia)

Holandia -

Szwed na Szwecję

Pod koniec marca kobieca reprezentacja rozegrała towarzyskie spotkania z Holandią. Wyniki sparingów są zwykle kwestią drugorzędną, ale bardziej od porażek martwią długie okresy przeciętnej postawy podopiecznych Kima Rasmussena.

14  handball polska 4/2013

Karolina Konsur, na co dzień rezerwowa SPR-u Lublin, która pojechała do Holandii w wyniku kontuzji Moniki Migały. Wynik na kołowrotku Najlepszy

okres Biało-czerwone zanotowały, gdy na boisko weszła Karolina Kudłacz. Od stanu 6:13 Polki zdobyły pięć goli z rzędu. Niestety, nasze piłkarki ani razu nie zdołały dogonić rywalek, mimo niezłej postawy szczególnie Karoliny Szwed, w przekroju dwumeczu chyba naszej najlepszej rozgrywającej. Skuteczne interwencje korpulentnej bramkarki Jasminy Jankovic dawały Holenderkom liczne okazje do kontrataków, z czego drużyna Henka Groenera skrzętnie korzystała. Końcowy wynik nie mógł więc dziwić. Całkowicie testowy charakter konfrontacji podkreślał fakt, że przed jej rozpoczęciem nie

statysty

Holandia -

ki meczu

Polska 26:2 2 (12:9) HOLANDIA : Wester – Polman 6/1, Heijden 4, Van der Bont 2, Abb ingh 2, Broc Groot 2/1, Bo h 2, venberg 2/ 1) ets 1, Lucian , Goos 2/1, Smeo 1, Kramer 1, min. Trener Sn Henk Groener elder 1. Kary 4 . POLSKA: G awlik, Malic zkiewicz – Kudłacz 3/ Wojtas 7, 2, Stachow ska 2, Koni 2, Stasiak 2, uszaniec Byzdra 2, Jo chymek 1, G 1, Szwed 1, Kulwińska 1, Konsur, Se rzyb -Olchawa, meniukZych. Kary 10 min. Tren RASMUSSEN er Kim . Sędziowali: Ru Helm (Holan ud Geraets i Ferry Va n der dia). Widzó w 600.

Fot. Kuba Gucma, Wouter Veefkind

P

ierwszego dnia próbowaliśmy kilku nowych rzeczy, a przecież nie widzieliśmy się kilka miesięcy. Wprowadzenie pięciu nowych zawodniczek mogło się właśnie skończyć przegraną, ale to jedyny czas, kiedy możemy jeszcze coś testować – podkreślał nasz selekcjoner. Rzeczywiście, już w wyjściowym składzie na spotkanie rozgrywane w ośrodku olimpijskim w Papendal pojawiły się Monika Maliczkiewicz, Agnieszka Jochymek i Karolina Semeniuk-Olchawa. Z tercetu piłkarek Zagłębia najlepsze wrażenie pozostawiła ta pierwsza. Rozczarowaniem mogła być natomiast postawa doświadczonej Semeniuk-Olchawy, która wróciła do kadry po półtorarocznej przerwie. Bardzo krótko na parkiecie pojawiły się dawno nie widziane w reprezentacji: Marta Gęga oraz


odegrano nawet hymnów państwowych, a zamiast tablicy świetlnej rezultat pokazywano na kołowrotku znanym z meczów tenisa stołowego. Debiut Zych Dzień później nie zabrakło już symboli narodowych, a zawody rozgrywane w Elderveld obserwował komplet widzów, w tym bardzo dużo dzieci. Polki zaprezentowały się nieco lepiej, choć na rozpędzone Estavanę Polsen i Lois Abbingh, to było za mało. W końcówce meczu rozrzucała się Alina Wojtas, bombardując bramkę rywalek z lewego rozegrania. Jeśli za coś pochwalić Polki, to za kilka dobrych okresów w defensywie, szczególnie, że nasza reprezentacja od dawna nie grała z tak szybkim rywalem. Warto też odnotować symboliczny debiut w drużynie seniorek Aleksandry Zych, wysokiej, leworęcznej piłkarki Vistalu Łączpolu Gdynia. - W Elderveld było lepiej, szczególnie w obronie. W ataku potrzebujemy dużo więcej siły, tym bardziej że Holandia to bardzo dobry zespół, grający poza Danią chyba najszybszą piłkę ręczną w Europie – powiedział po spotkaniu Kim Rasmussen. Szwedki są wolniejsze

Zapytany o ewentualne podobieństwo Szwedek, naszych przeciwniczek w play off mś, do reprezentacji „Oranje”, przyznał, że te pierwsze są wyższe, trochę wolniejsze, nie mają też leworęcznej zawodniczki na prawym rozegraniu, a naszej kadrze lepiej układa się gra właśnie przeciwko zespołom o takiej charakterystyce. - Naszą pracą jest teraz wybranie najlepszej „szesnastki” na Szwecję. Mamy pewien materiał, więc będziemy go analizować. Myślę, że wszystkie zawodniczki obecne w Holandii będą w szerokiej, 28-osobowej kadrze, którą zgłoszę w maju do IHF. Wróci do nas Iwona Niedźwiedź, niezwykle istotna zawodniczka w grze obronnej. Wróci też Izabela Duda, która znakomicie spisuje się w lidze norweskiej. W kwietniu będę miał tylko krótkie zgrupowanie z leworęcznymi piłkarkami, a potem spotkamy się już z całą drużyną w maju –zapowiedział duński szkoleniowiec. Michał Pomorski

4/2013 handball polska  15


reprezentacja  Młodzieżowa

Poniżej oczekiwań Młodzieżowa reprezentacji Polski kobiet nie awansowała z turnieju kwalifikacyjnego w Rumunii do finałów mistrzostw Europy.

pojedyncza absencja, ma zawsze negatywne implikacje na grze i wyniku drużyny. A nam zabrakło wsparcia kontuzjowanych Katarzyny Janiszewskiej (grała „na pół gwizdka” z urazem uda – przyp. red.) i Katarzyny Kozimur oraz chorej Sonii Kłusewicz. Bez tych zawodniczek inaczej funkcjonowała nasza obrona. Nie byliśmy w stanie wyprowadzać z defensywy naszej zwykle silnej broni – kontrataku.

Młodzieżowa reprezentacji Polski kobiet stoją od lewej: Iwona Łącz trener współpracująca, Zbigniew Tarczykowski kierownik drużyny, Joanna Kozłowska, Katarzyna Kozimur, Patrycja Noga, Romana Fornalik. Edyta Charzyńska, Joanna Szarawara, Zuzanna Ważna, Mariusz Prześniak fizjoterapeuta, Robert Karnowski trener współpracujący, Edyta Majdzińska trener główny. Środkowy od lewej: Aleksandra Tomczyk, Karolina Sarnecka, Patrycja Chojnacka, Katarzyna Nowak. Dolny od lewej: Katarzyna Janiszewska, Monika Kobylińska, Izabela Oreszczuk, Kinga Gutowska. N/z brakuje Moniki Koprowskiej.

16  handball polska 4/2013

Fot. Kuba Gucma

K

walifikacje rozegrano pod koniec marca w rumuńskiej miejscowości Craiova. Podopieczne Edyty Majdzińskiej odniosły w turnieju tylko jedno zwycięstwo przy dwóch porażkach. To wynik poniżej naszych oczekiwań i spory zawód – ocenia trener Biało-czerwonych Edyta Majdzińska. Nie chciałabym się tłumaczyć, usprawiedliwiać zespołu, ale w osiągnięciu lepszego wyniku przeszkodził nam trochę zbieg nieszczęśliwych okoliczności. Nie dysponując tak liczną, wyrównaną i mocną kadrą, jak najsilniejsze europejskie drużyny, choćby Dania czy Szwecja, to u nas każda, nawet


Pokonanie słabiutkiej Wielkiej Brytanie nie było wielką sztuką. Kluczem do awansu miało być zatem zwycięstwo nad Słowenią. Ten mecz nam jednak zdecydowanie nie wyszedł? Mieliśmy duży problem, ponieważ dziewczęta nie potrafiły sobie poradzić w ataku pozycyjnym. Słowenki zagrały w obronie 5-1, która powstrzymała nasze zakusy. Młodsza od koleżanek, bo jeszcze juniorka, bramkarka Karolina Sarnecka, grała w Rumunii na podobnym procencie skuteczności (około 30%), ale brakowało piłek na szybki kontratak. Słowenki to wykorzystały, bo miały na środku rozegrania znakomitą zawodniczkę, która nie tylko rozgrywała piłkę, ale i świetnie rzucała. Rywalki odskoczyły nam szybko (5:1 w 15 min), a my próbowaliśmy zareagować indywidualnym kryciem. Niestety, nie mając właściwego rytmu w obronie, nie wykorzystując gry w przewadze, nie potrafiliśmy zniwelować strat. A jak już łapaliśmy kontakt, to sypały się kary sędziowskie. Tak, w tym meczu zawiódł nasz główny atut – skuteczna, mocna gra w obronie. Cień nadziei pojawił się jeszcze w ostatnim spotkaniu z gospodyniami turnieju. Rumunki podeszły jednak do tego meczu na maksymalnej mobilizacji. U nas znów szwankował atak pozycyjny, gospodynie dysponowały silnym rzutem z drugiej linii. Dzięki temu wykorzystywały grę w przewadze, dobrze radziły sobie w pojedynkach jeden na jeden. Dyspozycja kadrowiczek nie była więc optymalna? Swoje zrobił też terminarz turnieju. Przed kwalifikacjami odbywały się w Rewalu finały mistrzostw Polski. Tam dziewczęta osiągnęły szczyt formy, świetnie prezentowały się fizycznie. Jak się później okazało – organizowanie krajowych finałów w tym terminie delikatnie ujmując – nie było strzałem w dziesiątkę. Dlatego terminarz plus personalia negatywnie odbiły się na naszej postawie, aczkolwiek nie odżegnuję się od ogólnej opinii, że nasz występ był zawodem.

Co dalej będzie z tą reprezentacją? Tego nie wiem. Ta drużyna normalnie funkcjonuje. W czerwcu mieliśmy jechać na turniej do Norwegii, w przyszłym roku są eliminacje do mistrzostw świata. Co dalej? O tym będą jednak decydowali związkowi działacze. Ocena młodzieżowych reprezentacji powinna być postrzegana głównie przez pryzmat, czy w przyszłości jakieś dziewczęta zasilą pierwszą reprezentację Polski? Chciałabym, liczę na to, jestem przekonana, że tak się właśnie stanie. W Rumunii na słowa uznania zasłużyła przede wszystkim Monika Kobylińska (grała na prawym i na środku rozegrania), zdobywczyni 19 bramek. Bardzo wysoko oceniam też leworęczną Katarzynę Kozimur, a Katarzyna Janiszewska jest już pod okiem Kima Rasmussena. Nie zapominajmy o Anecie Łabudzie, najlepszej prawoskrzydłowej ubiegłorocznych, nieoficjalnych mistrzostw Europy w Goeteborgu. Głównie prawa strona jest mocna w tej reprezentacji. Wróżę tym dziewczętom duże kariery w przyszłości.

Pozostałe wyniki eliminacji: Rumunia – Słowenia 32:24 (16:9), Wielka Brytania – Rumunia 7:49 (3:27), Słowenia – Wielka Brytania 41:17 (25:5).

Tabela 1. Rumunia 3 2. Słowenia 3 3. Polska 3 4. Wielka Brytania 3

6 111:57 4 92:70 2 95:69 0 36:138

Edyta Majdzińska w Rumunii nie mogła skorzystać z wszystkich podopiecznych

Zbigniew Cieńciała

statystyki meczu

POLSKA – WIELKA BRYTANIA

48:12 (23:3) POLSKA: Chojnacka, Sarnecka – Gutkowska , Charzyńska, Nowak 3, Oreszczu k 6, Fornalik 9, Kobylińska 4, Koprowska 3, Tomczyk 2, Janiszewska, Kozłowska 1, Kozi mur, Noga 2, Szarawaga 6, Ważna 4. Tren er Edyta MAJDZIŃSKA. POLSKA – SŁOWENIA 21:27 (14:16) POLSKA: Chojnacka, Sarnecka – Gutkowska 2, Charzyńska 1, Nowak 2, Ores zczuk 1, Fornalik 2, Kobylińska 5, Tomczyk , Janiszewska, Kozłowska 1, Noga, Szarawag a1, Ważna 1. Trener Edyta MAJDZIŃSKA.

RUMUNIA – POLSKA 30:26 (17:12) POLSKA: Chojnacka, Sarnacka – Gutkowska, lik Charzyńska 3, Nowak 2, Oreszczuk, Forna Jani4, Kobylińska 10, Koprowska, Tomczyk, a szewska, Kozłowska 2, Szarawaga 1, Ważn 4. Trener Edyta MAJDZIŃSKA

4/2013 handball polska  17


reprezentacja  Juniorki

Mistrzostwa Europy Kobiet do lat 17

Portugalia, Rumunia i Hiszpania to rywale Polski w pierwszej fazie mistrzostw Europy kobiet do lat 17. Ceremonia losowania finałowych grup odbyła się w Gdańsku, tuż przed meczem mężczyzn Polska - Szwecja. Nasz kraj w dniach 15-25 sierpnia będzie gospodarzem tej imprezy. Zagramy w grupie A. W uroczy-

stości losowania stronę EHF reprezentowali, prezydent Jean Brihault i sekretarz generalny Michael Wiederer. Honory gospodarzy pełnili prezes ZPRP Andrzej Kraśnicki i sekretarz generalny ZPRP Marek Góralczyk. Drużyna gospodarza turnieju swoich przedstawicieli miała w osobach trenera Haralda Tłuczykonta i zawodniczek, Kamili Konofał i Patrycji Świerżewskiej. Ceremonię losowania poprzedziło podpisanie umowy na organizację imprezy. Prezydent EHF przypomniał, że nasz kraj dwukrotnie już organizował mistrzostwa Europy w niższych kategoriach wiekowych. Były to mistrzostwa kobiet do lat 19 (1996) i turniej młodzieżowców (2002). Dodał, że sierpniowy czempionat rozpoczyna cykl imprez rangi mistrzostw Europy, które zorganizuje Pvolska. Doświadczenie zebrane w tym turnieju oraz za rok, podczas ME mężczyzn do lat 18, ma zaprocentować doskonałym przeprowadzeniem mistrzostw Starego

18  handball polska 4/2013

Kontynentu seniorów w roku 2016. – To świadczy przede wszystkim o tym, jak wielkim zaufaniem EHF obdarza ZPRP, widząc doświadczonego i kompetentnego organizatora najwyższej rangi – podsumował prezydent EHF. W kwalifikacjach wzięły udział 32 drużyny, które walczyły o piętnaście miejsc. Stawkę finalistów uzupełnia Polska, która mecze będzie rozgrywała w Hali Sportowo-Widowiskowej w Gdyni. Drugą areną będzie gdański obiekt AWFiS. – Mam nadzieję, że spełnimy oczekiwania i władze EHF będą z nas zadowolone – zaznaczył prezes Kraśnicki. Zgodnie z procedurą, po rozlosowaniu zespołów z trzech koszyków, trener polskiej reprezentacji, Harald Tłuczykont, miał prawo wskazania grupy, w której chciałby grać. Jego zdaniem stawka zespołów w grupie A jest bardzo wyrównana. Polki nie są bez szans, aby awansować do najlepszej ósemki imprezy. Marek Skorupski


Andrzej Kraśnicki, Michael Wiederer i Jean Brihault.

Grupy finałowe ME Kobiet do lat 17 Grupa A

Grupa B

Grupa C

Grupa D

Portugalia

Dania

Rosja

Norwegia

Rumunia

Francja

Szwecja

Niemcy

Polska

Holandia

Węgry

Chorwacja

Hiszpania

Czarnogóra

Słowacja

Czechy

4/2013 handball polska  19


reprezentacja  Juniorki

Polska w pigułce Jean Brihault, prezydent EHF podkreślił, że spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem w Polsce. Doskonale pamięta rywalizację z udziałem Biało-czerwonych w finale mistrzostw świata w 2007 r. Spodziewa się, że dużo meczów Euro 2016 będzie trzymało w napięciu do ostatnich minut

Mistrz Polski, Vive Targi Kielce jest o krok o awansu do Final4 Ligi Mistrzów. - Myślę, że Vive ma na to naprawdę duże szanse, bo korzystnie losowało. Z drugiej strony - czy na tym etapie rozgrywek można w ten sposób podchodzić, czy trafiło się na silnego czy słabego rywala? Wydaje mi się, że zespół Vive jest bardzo mocno zmotywowany. Jeśli awansuje do turnieju finałowego, będzie to pierwszy przypadek w historii, gdy w finale zagra polski klub. Wówczas możemy spodziewać się licznego przyjazdu waszych fanów do Kolonii. Z jakimi wrażeniami z pobytu w Polsce wróci pan do domu? - Moja podstawowa impresja oparta jest na zwiedzaniu gdańskiej starówki, rankiem w dniu meczu Polska – Szwecja. Między murami dostrzegłem historię, ale także odniesienie do przyszłości. W mieście jest dużo przykładów takiej koegzystencji. Budynki historyczne przeplatają się z nowoczesnymi budowlami. Weźmy halę Ergo Arena, która razem ze starówką, jest takim przykładem Polski w pigułce. Marek Skorupski

20  handball polska 4/2013

Jean Brihault w czerwcu ub.r. został wybrany prezesem Europejskiej Federacji Piłkii Ręcznej podczas XI Kongresu EHF w Monako. Francuz, wówczas wiceprezes, zastąpił Norwega Tora Liana. Będzie pełnił tę funkcję do 2016 r.

Potrzebujecie dużej imprezy w kraju. Może nią być Euro 2016. Dzięki wsparciu kibiców możecie osiągnąć sukces.

Fot. Paweł Jakubowski, Skibek, Grzegorz Trzpil

Wiem, że bacznie obserwuje pan Polskę i Związek Piłki Ręcznej w Polsce. Jakie zmiany w ostatnim okresie udało się panu zauważyć? - Mamy doskonałe relacje z władzami polskiej federacji. Na bieżąco jesteśmy w kontakcie. To sprawia, że współpraca ​​ między nami jest łatwiejsza. Zauważyłem, że jesteście w stanie stworzyć dobre drużyny, czego przykładem jest męska reprezentacja. To przykre, ale czasem przychodzi załamanie formy i zespół nie osiąga takich wyników, na które go stać. Przykładem jest Euro 2010 w Austrii. Turniej rozpoczęliście w dobrym stylu, ale potem przyszło załamanie formy. Nie zdobyliście medalu. Jestem przekonany, że rozwiążecie ten problem. Potrzebujecie dużej imprezy w kraju. Może nią być Euro 2016. Dzięki wsparciu kibiców możecie osiągnąć sukces.


Nieźle to wygląda Chcemy wszystko wygrywać, ale to jest tylko sport. Trzeba też unikać kontuzji. Celem minimum będzie wyjście z grupy – uważa trener polskich juniorek Harald Tłuczykont.

Trener Harald Tłuczykont w asyście zawodniczek Patrycji Świerżewskiej i Kamili Konofał.

Skąd taki wybór? – zapytaliśmy szkoleniowca bezpośrednio po wskazaniu grupy A. - Znamy Rumunię. Oglądałem mecze Portugalii i Hiszpanii i na pewno nie będzie to łatwa, ale wyrównana grupa. Uważam, że właśnie z niej mamy największe szanse na awans. W innej puli wspólnie znalazły się Dania i Czarnogóra, w kolejnej Rosja i Szwecja., a w jeszcze innej Norwegia i Chorwacja. Praktycznie każdy może wygrać z każdym.

To będzie pierwsza tak poważna impreza w karierze pana podopiecznych? - Myślę, że one nie mogą być stremowane. Nieźle to wygląda. Dziewczyny nie czują się zagubione. Graliśmy w Austrii, w hali mogącej pomieścić siedem tysięcy widzów, a obiekt był prawie w połowie wypełniony. Nasze spotkanie wypadło tuż przed meczem seniorów Austria – Macedonia. We Francji także doświadczyły gry w dużych obiektach, przy pełnej widowni.

Ile zawodniczek liczy ścisła kadra przygotowująca się do finałów? - Mam 21 zawodniczek, na które stawiam. W turnieju zagra 16 dziewczyn, pochodzących z klubów w całej Polsce. 90 procent z nich zebrano w SMS Gliwice. Z kadrowiczkami spotkamy się dopiero w czerwcu, gdyż wcześniej zostaną odbędą się mistrzostwa Polski juniorek młodszych. Konsultacja będzie miała charakter bardziej leczniczy niż treningowy, wtedy przekażę zadania na okres wakacyjny.

Jakie cele zostaną postawione przed reprezentacją? - Chcemy wszystko wygrywać, ale to jest tylko sport. Trzeba też unikać kontuzji. Właśnie z tego powodu dwie najlepsze zawodniczki nie zgrają w turnieju, Lucyna Trzczak i Adrianna Górna. Celem minimum będzie wyjście z grupy. W przyszłym roku są mistrzostwa świata, a udział w nich zapewni właśnie gra w najlepszej ósemce mistrzostw Europy. Marek Skorupski

4/2013 handball polska  21


reprezentacja  Izabela Duda

Życiowa forma Nie ukrywam, że przyszła mi do głowy taka myśl, że  gdyby udało się pomóc reprezentacji awansować do mistrzostw świata, byłby to taki mój „big come back”,  czyli wielki powrót. Na dziś nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji – mówi czołowa snajperka norweskiej Postenligaen, Izabela Duda.

264.

A ile rzuciła pani goli w Postenligaen do Wielkanocy, czyli w 20. rozegranych kolejkach? 166. To dobre odpowiedzi, czyli ze statystykami jest pani na bieżąco? To nie moja zasługa. Mam ludzi, takich jak trener Djordje Teodorovic, którzy mnie informują o nich, a ja czasem zapamiętam daną liczbę. (śmiech) Wyniki to jednak imponujące. Czy można mówić o życiowej formie? Jeśli chodzi o kwestie czysto fizyczne, mam wrażenie, że nigdy nie czułam się tak dobrze. Chyba po urodzeniu dziecka dostaje się takiego dodatkowego „powera”, bo rzeczywiście pod względem wydolności czy siły jest wręcz znakomicie. A czy na parkiecie wróciłam do formy z najlepszego dla mnie sezonu? Myślę, że tak. Trudno było rzucić 11 bramek Larvikowi i 10 Byasen Trondheim w meczach wyjazdowych? Bardzo trudno, jestem „podwajana, potrajana”. Do tej pory przez 20 kolejek norweskiej ekstraklasy tylko w czterech z nich nie miałam „plastra”, czyli 22  handball polska 4/2013

indywidualnej opieki. Staram się zrobić wszystko co mogę na boisku, nie zawsze mi to wychodzi, ale daję z siebie maksimum. Jak na tle pani poprzedniego klubu, Storhamar, prezentuje się beniaminek z Oslo? Na papierze wyglądamy na pewno dużo lepiej, a ja jestem bardzo rozczarowana tym sezonem, bo powinniśmy być spokojnie na piątym, szóstym miejscu. Tabela jednak pokazuje, że jesteśmy dużo niżej. Dobrze, że w przeciwieństwie do Hamar klub ma bardzo bogate zaplecze, a młodych talentów nie brakuje. Co ważne, niedługo do sztabu trenerskiego Opssal dołączy Arne Sensted, mój były szkoleniowiec w Storhamar, którego metod bardzo mi brakowało. Życie w stolicy kraju jest na pewno inne, niż w małym miasteczku 130 km od Oslo. Bez porównania. Mieszkam teraz dosłownie o 10 minut drogi od centrum Oslo, zresztą na osiedlu, na którym znajduje się hala Opssal. Naprawdę nie wiem jak mogłam,tak wiele lat mieszkać z dala od dużej aglomeracji (śmiech). Utrzymuje pani kontakt z Darią Modestowicz (Bołtromiuk), pani byłą koleżanką klubową? Tak, oczywiście. Daria urodziła córeczkę, jest jeszcze na urlopie wychowawczym,

Izabela Duda Wychowanka Unii Knurów. W lidze norweskiej gra od 2006 r. Dwa lata później, wraz Storhamar Håndball, zdobyła brązowy medal mistrzostw Norwegii, a także wygrała klasyfikację najlepszych strzelców ligi i została uznana najlepszą zawodniczką rozgrywek. Od 2011 r. jest zawodniczką Oppsal Håndball. Reprezentacja Polski: rozegrała 74 mecze (po raz ostatni 23.04.2011 r.) i zdobyła 188 bramek.

Fot. Wojciech Szubartowski

P

amięta pani, ile zdobyła bramek w zeszłym sezonie, gdy Opssal występowało jeszcze na zapleczu norweskiej Postenligaen?


ale definitywnie wzięła rozbrat z piłką ręczną. Jej mąż jest trenerem grup młodzieżowych w Hamar, Daria go mocno wspiera, a z tego co wiem, niedługo ma wrócić do pracy biurowej. W 2011 roku rozmawialiśmy o kryzysie finansowym, który dopadł wiele norweskich klubów. Jak na tym tle prezentuje się Opssal? Gdy tu przychodziłam, sytuacja była nieciekawa, tym bardziej, że priorytetem był męski zespół, który występował w ekstraklasie. Po kilku miesiącach męską ekipę wycofano z rozgrywek, teraz wywalczyła ona awans do trzeciej ligi, natomiast postawiono zdecydowanie na panie. Odbudowano budżet, często dzięki pracy zwykłych pasjonatów, fanatyków kochających piłkę ręczną. My zrobiłyśmy awans, a teraz uchodzimy za jeden z najbardziej stabilnych klubów w Norwegii. Rozmawiałem z Kimem Rasmussenem po meczach towarzyskich w Holandii i zapowiedział on powołanie pani na majowe zgrupowanie przed dwumeczem ze Szwecją. Nie było szans, by pojawiła się już pani na sparingach z reprezentacją Oranje? Selekcjoner kontaktował się ze mną, pytając czy mogłabym przyjechać do Holandii, ale w mojej obecnej sytuacji częste i niespodziewane wyjazdy nie wchodzą w grę. Wychowuję synka, mam pracę, treningi, mecze, a moim priorytetem jest teraz rodzina. Nie chcę mieć do siebie pretensji, że poświęcam za mało czasu Filipowi, szczególnie w tym okresie, gdy bardzo mnie potrzebuje. Kadra wydawała się tematem zamkniętym dla mnie.

Trudno się jednak dziwić selekcjonerowi, że na najważniejsze mecze wiosny chce mieć do dyspozycji taką snajperkę, jak Izabela Duda. W pierwszej chwili biorąc pod uwagę moją sytuację zapowiedziałam, że przyjadę, jeśli naprawdę będzie taka konieczność, np. kontuzje rozgrywających, ale wydaje mi się, że w drugiej linii nie brakuje w Polsce dobrych zawodniczek. Nie ukrywam jednak, że przyszła mi do głowy taka myśl, że gdyby udało się pomóc reprezentacji awansować do mistrzostw świata, byłby to taki mój „big come back”, wielki powrót. Na dziś nie podjęłam jeszcze decyzji, mam swoje wątpliwości, natomiast chciałabym, żeby w Polsce uszanowano mój wybór. Na koniec zapytam czy Larvik ma szanse wygrać, jak w 2011 roku, Ligę Mistrzyń? To nie jest ten Larvik, co kiedyś, choć ma wciąż wielkie nazwiska, które nadal prezentują określony poziom. Siłą mistrza Norwegii jest dla mnie niesamowita bramkarka Cecilie Leganger, natomiast widać jak na dłoni, że po erze Kari Mette Johansen nie ma w klubie lewoskrzydłowej na europejskim poziomie. Również brakuje rzutu z drugiej linii, bo chwalona Linn Sulland nie zawsze znajduje się w wysokiej formie. Życzę jednak Larvikowi jak najlepiej w kwietniowych półfinałach z Krimem, bo byłby to sukces całej norweskiej piłki ręcznej. Michał Pomorski

4/2013 handball polska  23


reprezentacja  Leszek Starczan

W ciągu trzech ostatnich sezonów  rzucił ponad sto bramek w Lidze Mistrzów , a w Polsce jest o nim zaskakująco cicho. Leszek Starczan, bo o nim mowa, już niebawem może świętować siódmy w karierze tytuł mistrza Szwajcarii. Dziesięć lat na obczyźnie i wciąż nie ciągnie pana do kraju? Z jednej strony trochę ciągnie, ale z drugiej… Zdążyłem się już w Szwajcarii zadomowić, zapuściłem korzenie, moja córka chodzi tutaj do szkoły. Są pewne argumenty przemawiające za tym, aby do kraju wrócić, ale równie dużo czynników przekonuje mnie, że jednak warto tutaj pozostać.

Liga Mistrzów

daje mi motywację

Mówiąc „dom”, który kraj przychodzi panu najpierw do głowy? Szczerze mówiąc, to w tej chwili właśnie w Szwajcarii czuję się jak u siebie w domu. Tym prawdziwym domem zawsze będzie oczywiście Polska, ale generalnie jesteśmy z rodziną bardzo zadowoleni z życia tutaj. Kiedy wracam z jakiegoś wyjazdu, mówiąc „jadę do domu”, mam na myśli właśnie moje aktualne miejsce zamieszkania. Są jeszcze szanse na to, by kibice zobaczyli w przyszłości Leszka Starczana na polskich parkietach? W tej chwili nie jestem już niestety jak to mówią w Szwajcarii – „profi”. Raczej „półprofi”, czyli uprawiam sport półprofesjonalnie. Do południa pracuję, a dopiero później trenuję, także indywidualnie. Obecnie nie opłaca mi się wracać do kraju po to, by pograć dwa czy trzy lata, a później ponownie budować sobie zawodową przyszłość. Dzięki temu, że mam tutaj pracę, jestem już jedną nogą poza sportem. Kariera zawodnicza jest naprawdę piękna, ale też bardzo krótka i w związku z tym trzeba patrzeć do przodu. Pytam nieprzypadkowo, bo w jednym z wywiadów jeszcze niespełna dwa lata

24  handball polska 4/2013


temu wspominał pan, że w przypadku otrzymania ciekawej oferty nie wyklucza powrotu do polskiej ligi. Wtedy właśnie przyszedł czas, w którym musiałem zdecydować, czy chcę pozostać w Szwajcarii. W pewnym momencie pojawiła się szansa połączenia sportowej przygody z pracą zawodową i to było decydujące. Moje zajęcie jest elastyczne i nie ma żadnego problemu z tym, abym dostał wolne, gdy pojawi się konieczność wyjazdu na zgrupowanie czy mecz Ligi Mistrzów. Ponadto, jak już mówiłem, moja córka chodzi tutaj do szkoły i przeprowadzka dla niej właśnie byłaby największym kłopotem. W podstawówce przerobiła wprawdzie podstawowe polskie przedmioty, ale teraz uczy się już nieco wyżej i nie wyobrażam sobie, by musiała zacząć przyswajać fizykę czy chemię w naszym języku, bo na początku na pewno pojawiłoby się sporo problemów z nazwami ścisłymi. Na ten moment nie ma więc możliwości mojego powrotu do kraju. Wspomniał pan, że obecnie uprawia już sport jedynie na poziomie półprofesjonalnym. Trudno jednak określić w ten sposób kogoś, kto w ciągu trzech ostatnich sezonów rzucił w Lidze Mistrzów ponad sto bramek. Ten półprofesjonalizm objawia się głównie tym, że treningi łączę z zajęciami zawodowymi. Mój dzień wygląda trochę inaczej, niż wcześniej, bo już o siódmej idę do pracy i spędzam tam pięć godzin. Później przychodzi czas na sport. Trenuję z drużyną pięć razy w tygodniu, do zajęć z chłopakami dokładając wiele ćwiczeń indywidualnych, których w moim mniemaniu potrzebuję, bo pozwalają mi one utrzymać przygotowanie fizyczne na odpowiednim poziomie. Jak długo planuje pan ciągnąć te dwa wózki? Na ile starczy jeszcze sił? Mój kontrakt z klubem obowiązuje do końca przyszłego sezonu, na chwilę obecną moje życie będzie więc wyglądało w ten sposób jeszcze przynajmniej przez najbliższy rok. Zobaczymy, jak sytuacja ułoży się później. Z jednej strony jest dosyć ciężko, ale kiedy człowiek wpadnie już w odpowiedni rytm, to wszystko po prostu leci tym bardziej, że gram w takiej drużynie, a nie innej. Występy w Lidze Mistrzów dają mi motywacje, żeby dalej to ciągnąć. Mimo wieku i niepełnego profesjonalizmu możliwość rywalizacji na najwyższym europejskim poziomie wciąż daje mi ogromną satysfakcję.

kiedy skończę granie, będzie to dla mnie jakieś wyjście. Na pewno chciałbym to robić. Wróćmy w takim razie do początków pana przygody z ligą szwajcarską. Gdzie zrodził się pomysł wyboru tak egzotycznego kierunku? To po prostu było szczęście. Szymon Szczucki, który miał tu okazję grać już wcześniej, wspólnie z trenerem po rozmowach stwierdzili, że potrzebują w drużynie skrzydłowego. W pewnym momencie wypłynęło moje nazwisko i otrzymałem zapytanie, czy byłbym zainteresowany. Złapałem się tej szansy i wyjechałem. Zawsze moim marzeniem były występy w Bundeslidze, ale los sprawił, że blisko dziesięć lat spędziłem w Szwajcarii. Nie ukrywam, że jestem zadowolony z tego, jak wszystko się poukładało. Po zmianie otoczenia dopadł pana sportowy i kulturowy szok? Sportowy może nie, ale kulturowy na pewno. Szwajcarzy nie są tak otwartymi ludźmi jak my, Słowianie, a dla mnie wielką barierę stanowił także język, bo przyjeżdżając tutaj po niemiecku potrafiłem powiedzieć tylko „dzień dobry”, „dziękuję” i „do widzenia”. Początek nie był łatwy, ale Szymon Szczucki z roli mojego ojca-przewodnika wywiązał się doskonale. Jeśli chodzi o kwestie sportowe to pierwszym, na co zwróciłem uwagę było to, że zawodnicy, z którymi się zetknąłem, byli bardzo mocno nastawieni na pracę, trener nie musiał ich poganiać. Robiliśmy to, co szkoleniowiec przykazał, niezależnie od tego, czy się nam przyglądał, czy był na treningu, czy też go nie było. Efekty pojawiły się bardzo szybko. Będąc klubem z tak małej ligi, jak szwajcarska, potrafiliśmy przecież pograć trochę w Europie, czy to w Lidze Mistrzów, czy w Pucharze Zdobywców Pucharów. Wielu zawodników, którzy w przeszłości wyjeżdżali za granicę przyznają teraz w rozmowach, że pod względem organizacji i funkcjonowania klubu był to dla nich spory przeskok. Polska liga jeszcze kilka lat temu

Kariera zawodnicza jest naprawdę piękna, ale i krótka, w związku z tym trzeba patrzeć do przodu.

A potem co dalej? Kariera trenerska? Podchodziłem już do tego tematu dwukrotnie, prowadząc zespołu juniorskie. Teraz, w związku z moją pracą, nie mogę sobie pozwolić na kolejne obciążenia, w przyszłości jest to jednak dla mnie temat otwarty. Emocje i satysfakcja związana z rolą trenera jest podobna do tego, co odczuwa zawodnik, więc w momencie,

pod tym względem nie prezentowała się najlepiej. Jak to wyglądało w pańskim przypadku? Bezpośrednio po moim transferze wyglądało to naprawdę dobrze. Wszystko stało na wysokim poziomie i nie trzeba było czekać na pieniądze, jak to miało w moim poprzednim klubie, Śląsku Wrocław. Dzięki temu odżyłem. Miałem naprawdę duże szczęście, że trafiłem do Schaffhausen, bo dla naszego szefa klub jest prawdziwym oczkiem w głowie. Dzięki temu mamy finansową pewność, a w dobie kryzysu nawet w Szwajcarii w niektórych klubach pojawiały się pewne problemy. 4/2013 handball polska  25


reprezentacja  Leszek Starczan

Jak dużo, pod względem poziomu sportowego, dzieli obecnie ligę szwajcarską i polską? Kiedy rozpoczynałem swoją przygodę w tym kraju, to tutejsze drużyny były nieco lepsze od polskich. Jak jest teraz, ciężko mi ocenić. Osobiście bardzo liczyłem na to, że w tym roku w fazie grupowej Ligi Mistrzów uda nam się zdystansować Pick Szeged, dzięki czemu w kolejnej fazie rozgrywek moglibyśmy trafić na zespół z Kielc. Dałoby mi to niesamowitą szansę pokazania się przed polską publicznością, a kibicom okazję do pewnego porównania, ale się nie udało. Nie ma pan czasem wrażenie, że z powodu przenosin do Szwajcarii zniknął pan z radaru selekcjonera reprezentacji Polski i gdyby nie ten wyjazd, to przygoda Leszka Starczana z drużyną narodową mogłaby potrwać znacznie dłużej? Po transferze miałem jeszcze swoje szanse grania w koszulce z orzełkiem na piersi i wydaje mi się, że troszeczkę ich nie wykorzystałem. Na kadrze byłem naprawdę wiele razy, a później nawet żona się ze mnie śmiała, że tyle meczów tam rozegrałem, a nie pojechałem na jeden turniej i drużyna od razu zdobyła medal. Czy zniknąłem z radaru? Na pewno kibice mnie nie oglądają i nie wiedzą, jak gram, natomiast jeśli chodzi o selekcjonera to wydaje mi się, że zawsze miał on informacje na temat tego, jak się prezentuję i w jakiej jestem dyspozycji. To, że 26  handball polska 4/2013

nie znalazłem uznania w oczach Bogdana Wenty, było jego wyborem. Dla mnie osobiście na pewno szkoda, bo fajnie byłoby mieć w swoim życiorysie występ na olimpiadzie czy medal mistrzostw świata… Za moich czasów czegoś nam zabrakło, nie było sukcesów, one pojawiły się dopiero później.

Leszek Starczan Ur. 28.11.1977 r. Wzrost/waga: 183/90 Kluby: Śląsk Wrocław (1996-2001), Warszawianka (2001-2004), Kadetten Schaffhausen (2004-?) Sukcesy: mistrz Polski (1997), wicemistrz Polski (1998, 2002), Puchar Polski (2002), mistrz Szwajcarii (2005, 2006, 2007, 2010, 2011, 2012), wicemistrz Szwajcarii (2008, 2009), Puchar Szwajcarii (2004, 2005, 2007, 2008, 2011, 2012). Reprezentacja Polski: uczestnik MŚ i trzykrotnie ME; 99 meczów, zdobywca 202 bramek.

Reprezentacja Polski w 2001 r.

Jeszcze dwa-trzy lata temu wśród dziennikarzy i kibiców pojawiały się głosy domagające się pańskiego powrotu do drużyny narodowej. Jeżeli były takie opinie, to na pewno miło o tym słyszeć. Do mnie osobiście podobne sygnały nie docierały. Naprawdę szkoda, że nie miałem okazji być częścią sukcesów naszej reprezentacji, ale tak się jakoś to wszystko potoczyło i żal mogę mieć tylko do siebie, że podczas imprez, w których brałem udział, nie pokazałem się na tyle dobrze, by w tej kadrze dalej występować. Sam sobie jestem winien. Gdybym stał się tak wiodącą postacią, jak chociażby Mariusz Jurasik, to mógłbym mieć potem do kogoś pretensje, że zostałem odrzucony, ale kimś takim nie zostałem. A jak, patrząc z dalekiej Szwajcarii, ocenia pan naszą obecną drużynę narodową? To jest zespół, który może w najbliższym czasie nawiązać do sukcesów, które święciliśmy na światowych parkietach przed kilkoma laty? Nie ma wątpliwości, że materiał jest obiecujący. Jeśli selekcjoner Michael Biegler to odpowiednio poukłada i wszyscy istotni gracze będą zdrowi, to razem można góry przenosić. Jeśli jednak ze składu wypadnie jedno czy dwa ogniwa, to może być ciężko. Nasza drużyna jest przyszłościowa. Wszystko jest jeszcze przed nią. Są powody do optymizmu. A co będzie dalej z Leszkiem Starczanem? Na pewno jeszcze rok grania, a potem zobaczymy. W tej chwili wciąż mogę biegać i walczyć, więc wszystko jest w porządku. Jeśli po zakończeniu przyszłego sezonu będę w stanie dalej grać i otrzymam od klubu ofertę przedłużenia kontraktu, to dlaczego nie? Kamil Kołsut

Fot. Łukasz Grochala, archiwum zawodnika.

Występy w Lidze Mistrzów, rodzina zadowolona, pieniądze na czas żyć, nie umierać. A jakby tego było jeszcze mało, pana klub na krajowym podwórku zgarnia medal za medalem. W pierwszym sezonie gry w Schaffhausen zdobyłem tylko puchar kraju, ale już kolejne lata moich występów tutaj znaczone były miejscami na podium. Muszę więc przyznać, że moje osiągnięcia na tym domowym podwórku w Szwajcarii są dosyć pokaźne.


felieton

W kwestii niańczenia No dobrze, Dzidziusiu, odpocznij sobie trochę, skoro tak bardzo chcesz... - mógłby pewnie Michael Biegler zwrócić się do Michała Jureckiego, gdyby byli z sobą spowinowaceni.

U

bukmachera więcej postawiłbym chyba jednak na to, W każdym razie nie trudno dostrzec przykrą tendencję, że że selekcjoner – na wieść o rezygnacji rozgrywającego w coraz bardziej skomercjalizowanym sporcie, w którym najwięcej Vive z udziału w szwedzkiej kampanii - pod nosem pieniędzy zarobić można na rozbudowanych międzynarodowych siarczyście zaklął, i raczej w swoim ojczystym języ- rozgrywkach klubowych, gra w reprezentacji staje się bardziej przyku niż po polsku. Reprezentant zaś, obsłuchany przecież latami krym obowiązkiem i ciężarem niż jest przywilejem i prestiżem. z germańską mową, zapewne dobrze by przekaz zrozumiał, i nie Problem to oczywiście nie nowy, przerabiany nie tylko uchroniłoby go przed tym nawet cokolwiek niewinne przezwisko. w Polsce i nie tylko w handballu – wystarczy wspomnieć, Swoją drogą ironiczna ksywka dla dwumetrowego „bysiora”, jak burzliwą debatę wywołała rezygnacja siatkarza Mariusza nadana pewnie swego czasu w gronie kolegów, nabrała nieoczeWlazłego oraz emocje, jakie niosą z sobą nieustanne „rozterki” kiwanie publicznej adekwatności – dowiedzieliśmy się otóż, że koszykarza Marcina Gortata. Temat pewnie będzie powracał Dzidziuś to rzeczywiście dosyć delikatny chłopczyk, a litania częściej. zadeklarowanych urazów (kolanka, pachwinki, achillesik) każe Sportowcy lubią bowiem podkreślać, jakim przeżyciem jest dla poważnie drżeć o zdrowie dzieciny. nich gra przy 10-tysięcznej publice, jak uskrzydla ich doping fanów, Trener Biegler jakby też wykazywał zrozumienie i – przynajmniej i że w ogóle „wszystko dla kibiców”; ale to oddanie zwykle nie jest oficjalnie - nie dał po sobie poznać rozczarowania, zachowując godną bezwarunkowe i też ma swoje granice. Jestem zdania, że nikomu podziwu zimną krew. Dał jednocześnie delikatnego prztyczka w nos nie można narzucić obowiązku reprezentowania kraju, ale nie lubię, wyższemu o głowę młodzianowi, stwierdzając lapidarnie, że cieszy go być traktowany – nomen omen – jak dzidziuś, i raz wmawiać mi, że zapał do pracy tych, którzy na zgrupowanie kadry dojechali… „wszystko dla ojczyzny!”, a raz, że jednak „muszę odpocząć”… Sprawa jednak nie jest taka całkiem błaha, a tym bardziej wcale Swoją drogą na prawdziwej wojnie taką „potrzebę odpoczynjednoznaczna. ku” uznano by zapewne za dezercję, więc nasuwa się wcale nie Niezaprzeczalnym faktem jest, że współczesna piłka ręczretoryczne pytanie: skoro sport jest formą współczesnej pokojowej na to sport dla prawdziwych gladiatorów – to, co tak w niej wojny państw, to jak to traktować? uwielbiamy, czyli brutalną nieomal walkę na pełnym kontakPrzekornie w rezygnacji Jureckiego można by i doszukać się – cie z rywalem, wymaga z jednej strony końskiego zdrowia, a z pewnie nieuświadomionej - troski: swoją absencją reprezentant dodrugiej - niesie za sobą ogromne przeciążenia organizmu i wielki świadczony ułatwia przecież poszukiwania dublerów, bo selekcjoner potencjał kontuzji. Jurecki też mógł - i miał prawo - paść ofiarą – choć pod przymusem - musi dać im szansę. Okazja zaś ku temu wyniszczającej strony swojego zawodu, tym bardziej, że jest tybyła całkiem dogodna – no bo, gdzie nabierać pewności siebie, jak pem boiskowego twardziela, nielitującego się nad W skomercjalizowanym sporcie, w którym najwięcej zarobić sobą. Niejednokrotnie też dawał dowód budzącemożna w międzynarodowych rozgrywkach klubowych, gra go szacunek hartu ducha, grając choćby dla Polski w reprezentacji staje się przykrym obowiązkiem i ciężarem z efektownie kolorowo podbitym okiem. Zawsze jednak, gdy sportowiec – jeżeli autentycznie nie połamał kończyn lub nie doznał innych nie w meczach z rywalem nie byle jakim, bo wicemistrzami olimciężkich urazów - sam rezygnuje z gry w narodowych barwach, pijskimi, ale też w takich, które nie niosły w sobie ryzyka wielkiej budzi to mieszane uczucia. W tle rezygnacji Jureckiego (czyż i nie katastrofy (wszak nawet dwie porażki awansu na Euro 2014 by urazu Krzysztofa Lijewskiego?) jest przecież rywalizacja Vive nas nie pozbawiły)? W gdańskim rewanżu znakomicie taką szansę w Lidze Mistrzów. W Kielcach marzą o awansie do Final Four, wykorzystał zresztą prawoskrzydłowy MMTS-u Kwidzyn Michał więc w potyczkach z Metalurgiem Skopje wypoczęci i podkuroDaszek. Tylko patrzeć, jak teraz chłopak pójdzie w górę! wani reprezentanci mogą się okazać na wagę złota. Mam jednak No ale na lewym rozegraniu objawienia nie było. Więc jak tam, wrażenie, że „zdrowotna” rezygnacja z przyjazdu na kadrę w nie Dzidziusiu, odpocząłeś już, syneczku? tak odległym czasie, gdy selekcjonerem był trener Vive Bogdan Wenta, nie byłaby czasową, lecz omal dozgonną i skończyłaby się Muchozol śmiertelną obrazą. Stąd było ich tak niewiele… 4/2013 handball polska  27


europuchary Liga Mistrzów

Historia po kielecku

Piłkarze ręczni Vive Targi Kielce jako pierwsza polska drużyna od czasu istnienia Ligi Mistrzów  awansowali do najlepszej ósemki tych rozgrywek . O udział w Final Four zagrają z macedońskim Metalurgiem Skopje.

V

ive Targi jest już w najlepszej ósemce Ligi Mistrzów. Nie bez szans na Final Four. Kielczanie pracowali na ten sukces 20 lat, bowiem debiutowali w eliminacjach Ligi Mistrzów w sezonie 1993/1994, kiedy Puchar Europy przekształcono w rozgrywki o kształcie zbliżonym do dzisiejszego. W bieżących rozgrywkach po raz trzeci weszli do czołowej „16”, ale po raz pierwszy udało im się przebrnąć pierwszą fazę play-off.

Twardy Pick Nie bez problemów,

bo węgierski Pick Szeged okazał się rywalem trudniejszym, niż przewidywała większość kibiców i fachowców.

28  handball polska 4/2013

W pierwszym meczu, rozegranym na Węgrzech, mistrzowie Polski ponieśli pierwszą w tej edycji Ligi Mistrzów porażkę (w grupie zanotowali komplet dziesięciu zwycięstw). Kielczanie zagrali co najwyżej średnio i powinni być zadowoleni, że ulegli tylko jednym golem (25:26), bo w końcówce przegrywali już czterema bramkami. Rzucili jednak ostatnie trzy w meczu i na rewanż w Kielcach można było patrzeć z dużą wiarą. - Szeged zagrał dzisiaj tak, że nie mogliśmy pokazać pełni naszych umiejętności. Ale z tak niskiej przegranej możemy być zadowoleni, bo jesteśmy w stanie odrobić straty w rewanżu – mówił obrotowy Rastko Stojković.

ki meczu statysty I KIELCE VIVE TARG

ED – PICK SZEG ) 6, 26:25 (15:14 y, Vadkerti Tatai – Buda r, le ik 1, Balogh, i Pick: M ba Zu 5, Pribanić n 2. Larholm 4, ulc 3, Ancsi anović 5, Sz LICKI. A SK Czina, Prod lo sz . Trener La JaKary 2 min rt, Szmal – Kielce: Lose i rg ki 2, Juec el Vive Ta Bi 4, Tomczak i 3, chlewski 2, k 2, Lijewsk an 1, Tkaczy vić 4. ko oj St recki 2, Zorm a, us lafsson 3, M TA, Buntić 2, O gdan WEN . Trener Bo NaKary 12 min ow, Gjorgji Slave Nikol 3200. : w zó Sędziowali: id W acedonia). czewski (M


Mniejsze powody do optymizmu mieli Węgrzy, którzy w pierwszym pojedynku stracili najlepszego strzelca Frantiszka Szulca i podstawowego obrońcę Alena Blażevicia. Obaj odnieśli kontuzje i nie przyjechali na rewanż do Hali Legionów. Ale i mecz w Kielcach nie był dla Vive spacerkiem. Węgrzy zagrali twardo i ambitnie, znów mieli mocny punkt w bramkarzu, Rolandzie Miklerze. Większą od minimalnej przewagę bramkową gospodarze uzyskali dopiero po 20 minutach gry, pięcioma trafieniami – tuż po przerwie, a do ostatnich minut nie udało się wypracować takiej przewagi, aby kibice mogli odetchnąć. Ostatecznie jednak zespół z Kielc wygrał 32:27 i wraz ze swoimi fanami mógł zacząć świętować historyczny sukces. - Odnieśliśmy wielki sukces. Nie tylko jako klub, ale miasto, województwo i cała polska piłka ręczna - mówił prezes piłkarzy ręcznych Vive Targi Kielce, Bertus Servaas. - Świetnie w bramce gości spisywał się Mikler, ale w pewnym momencie „pękł”, a my zrobiliśmy swoją robotę. Od początku graliśmy bardzo agresywnie w obronie. Pamiętaliśmy, jak nas mocno lali w pierwszym meczu i sędziowie na to pozwalali. Wiedzieliśmy, że dobra gra w obronie, kontry i spokój w ataku mogą nam dać wymarzony awans – cieszył się po meczu Krzysztof Lijewski.

statysty

ki meczu

VIVE TARG I KIELCE PI CK SZEGED 32:27 (14:11 ) Vive Targi Kielce: Szm al, Lo ski 3, Strlek, Tkaczyk 1, Ju sert – JachlewZorman 3, recki 6, Biel Lijewski 4, ecki 1, Buntić 1, Ola Musa, Stojko fsson 8, vić 4, Graba rczyk 1. Kary 8 min . Trener Bo gdan WEN TA, Pick: Mikle r, Tatai, Toth – Vadkerti zović 2, Larh 1, Kekeolm 8, Cazi na, Buday 1, 2, Balogh 3, Ancsin Prodanović 7, Lasica, Zu vPribanić 2. bai 1, Kary 6 min . Tr SKALICKI. ener Laszlo Sędziowali: Evgenij Zo tin, Nikolaij kow (Rosja Wołod). Widzów: 4200.

Znów Metalurg Przed losowaniem

mistrzowie Polski, znów dzięki zajęciu pierwszego miejsca w grupie, zostali rozstawieni w wyższym koszyku. To nie znaczy, że czekały na nich łatwe zespoły, gdyż można było trafić na kogoś z grona – obrońca tytułu, niemiecki THW Kiel, również niemiecki SG Flensburg-Handewitt, czy hiszpańskie Atletico Madryt. Nieco klasą odstawali mistrzowie Macedonii, Metalurg Skopje, których po zaciętych pojedynkach drużyna trenera Bogdana Wenty pokonała w grupie: 23:21 na wyjeździe i 21:20 u siebie. I kielczanie znów trafili na Metalurg! - Już z nimi wygraliśmy – to pierwsza myśl, która mi się nasunęła, gdy zobaczyłem wynik losowania. A druga:

4/2013 handball polska  29


europuchary Liga Mistrzów - ale pamiętaj, jakie to były mecze, jak wyglądały, jaka była ogromna walka i ile mieliśmy w Kielcach szczęścia, że wygraliśmy. Dlatego będę ostrożny, choć oczywiście wolę Metalurg niż THW Kiel. Ale już znamy teren, poczuliśmy na własnych kościach siłę obrony Metalurga, jako jedyni wygraliśmy w Skopje. Na pewno mamy realną szansę awansu do Final Four, lecz to samo myśli przeciwnik, który, jak słyszałem, też chciał na nas trafić – komentował wyniki losowania trener Bogdan Wenta. To nic nie znaczy Mniej zado-

Wenta dłużej o trzy lata

Na początku kwietnia Vive Targi Kielce poinformowało, że przedłuża umowę z Bogdanem Wentą o kolejne trzy sezony (szkoleniowiec pracuje w Kielcach od pięciu lat). O tym, że umowa zostanie przedłużona, Servaas mówił miesiąc wcześniej, ale obaj panowie musieli dograć szczegóły nowego kontraktu. - Bogdan ma wizję zespołu. Wspólnie przez ostatnie lata budowaliśmy poziom klubu, który mogę określić jako satysfakcjonujący. Według mnie jest jednym z najlepszych szkoleniowców na świecie. Oczywiście, mamy trudne charaktery, ale zawsze w końcu się dogadujemy. Czasami jest ostro, ale ważne, że mamy wspólny cel – tłumaczył Servaas.

Paweł Kotwica, „Echo Dnia”

30  handball polska 4/2013

Jurkiewicz na Barcelonę W ćwierćfinale dojdzie m.in. do ciekawej konfrontacji w Hiszpanii, gdzie Atletico Madryt, z Mariuszem Jurkiewiczem w składzie, zmierzy się z FC Barceloną. Obrońca trofeum THW Kiel zagra z węgierskim MKB Veszprem. Czwartą parę tworzą niemieckie zespoły: SG Flensburg-Handewitt i HSV Hamburg, w którego szeregach występuje Marcin Lijewski.

Wyniki 1/8 finału: HSV Hamburg – Celje Pivovarna Lasko 28:31 (13:12), pierwszy mecz 38:29 MKB Veszprem - Reale Ademar Leon 33:25 (18:11), pierwszy mecz 23:20, SG Flensburg-Handewitt - Gorenje Velenje 27:25 (13:14), pierwszy mecz 28:25 Metalurg Skopje - Dinamo Mińsk 24:22 (11:12), pierwszy mecz 26:23, Vive Targi Kielce – Pick Szeged 32:27 (14:11), pierwszy mecz 25:26, Fuechse Berlin – Atletico Madryt 26:27 (13:14), pierwszy mecz 29:29, FC Barcelona Intersport – Bjerringbro-Silkeborg 26:24 (12:13), pierwszy mecz 32:26, THW Kiel – Czechowskie Niedźwiedzie Czechow 30:26 917:10), pierwszy mecz 35:37, Pary 1/4 finału: Metalurg Skopje – Vive Targi Kielce Atletico Madryt - FC Barcelona Intersport HSV Hamburg - SG Flensburg-Handewitt, THW Kiel – MKB Veszprem

Fot. Patryk Ptak/VTK, Grzegorz Trzpil

wolony był prezes Servaas: - To, że ich ograliśmy dwa razy w grupie, nic nie znaczy. Teraz będą zupełnie inne mecze. Wtedy oni nie musieli wygrać, porażki z nami w niczym im nie przeszkadzały. A teraz będą grali o wszystko. Dlatego jedyne, z czego jestem zadowolony po losowaniu, to, że nie trafiliśmy na THW Kiel. Uważam, że Metalurg będzie dla nas niezwykle trudnym przeciwnikiem – mówił. Mecze z Metalurgiem odbędą się w niedzielę, 21 kwietnia o godzinie 17 w Skopje i również w niedzielę, 28 kwietnia o tej samej porze w Kielcach. Zwycięzca dwumeczu uzyska prawo gry w turnieju Final Four, który będzie rozegrany w dniach 1-2 czerwca w niemieckiej Kolonii.


Puchar EHF

Wisła na zakręcie

Ostatnie tygodnie były dla płockiej Wisły niezwykle ciężkie.  Nie udało się zrealizować jednego z głównych celów na ten sezon , czyli osiągnąć sukcesu w europejskich pucharach. Na dodatek z funkcji trenera zrezygnował Lars Walther.

Duńska klątwa Spotkanie Team

Tvis i Wisły zapowiadało się bardzo ciekawie, ponieważ zwycięzca tego pojedynku zajmował pierwsze miejsce w grupie C. Płocczanie potrzebowali kilku minut, by wejść w mecz, a w ich szeregach brakowało zawodnika, który wzięłaby na siebie ciężar gry. Całe szczęście końcówka pierwszej połowy należała do wicemistrzów Polski, którzy zdobyli pięć bramek w ciągu czterech minut i prowadzili 13:12. Po przerwie gospodarze wzięli się w garść, odrobili straty i wyszli na prowadzenie. Piłkarze ręczni Team Tvis pewnie zmierzali po zwycięstwo. Ostatecznie wicemistrzowie Polski przegrali i zmarnowali szansę na awans do ćwierćfinału Pucharu EHF.

Kisiel przejmie schedę Porażka Wisły w europejskich pucharach sprawiła,

ki meczu statystyk – Elverum Handball

Płoc Orlen Wisła 7:14) 5 (1 :2 30 r re er H wski k 9, Wiśnie go - Syprza wski ko cz Pa 1, WISŁA: Se l 4/ 4, Kubiszta ardo Tw 1, sz 4, Ghionea va Ka rs ić 2, Ilyes 2, 3, Eklemov in. Trener La m 6 ry Ka . ić 1, Toromanov boe WALTHER. jković - Lind Nergaard, Ra 3/1, Sluijters 3, : M RU VE EL rg d 3, Rőnnbe estad, 9/), Gulleru avik 2, Aan man 2, Steg ry 4 rk Ka oe v. Bj no 3, aj Toft g, M en, Nordber E. Ojala, Borres RG BE n Christia Momin. Trener Pandzic, Ivan Aleksandar i: al w . io 00 dz Sę w 25 bia). Widzó zorinski (Ser

statysty

ki meczu

Team Tvis H olstebro – Orlen Wisła 27:26 (12:13 Płock ) TEAM: Lind , Petersen – Christiansen Bramming 8, 5/3, Nielsen M 4, Hanse sen 3/1, Nie n 3, Larlsen A. 2, Th omsen 1, Th 1, Soerense oustrup n. Kary 6 m in. Trener Kl Bruun JORG avs ENSEN. WISŁA: Se go, Wichary – Kubisztal Wiśniewski 9, 3, Ghionea 3/1, Toroman Eklemović ović 2, 2, Kavasz 2, Paczkowsk 2, Syprzak i 2, Ilyes 1, Nikcević, Twardo, Sp Kary 14 min anne. . Trener Lars WALTHER.. Sędziowali: Javier Alvar ez Mata, Io mante Lope n Bustaz (Hiszpani a). Widzów 1577.

Mistrzostwo Polski to największe osiągnięcie w karierze trenerskiej Larsa Walthera.

że napięcia nie wytrzymał Lars Walther, który złożył rezygnację. - To była tylko i wyłącznie moja decyzja - stwierdził Walther na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Nikt nie wywierał na mnie presji. Najważniejsze jest dobro drużyny, jej przyszłość, wiec uznałem, że to jest najlepszy czas na podjęcie takiej decyzji. Będzie mi brakowało tego klubu, Wisła nadal w Płocku zostawiłem kawałek mojego życia, z Orlenem Przez kolejne dwa lata, a Wisła na zawsze zostanie w moim sercu. bo do końca czerwca Duńczyk był trenerem Wisły od 1 lipca 2010 2016 roku, sponsorem r., zastępując po nieudanym sezonie Thomasa płockiego klubu bęSivertssona. W pierwszym roku pracy Walther dzie nadal PKN Orlen. W tym czasie klub zdobył z „Nafciarzami” złoty medal mistrzostw otrzyma wyższe Polski, pokonując w finale play-offów Vive Targi o 200 tys. zł netto Kielce. gwarantowane Trenerem Wisły będzie do końca sezonu doświadczenia tychczasowy asystent Walthera, Krzysztof Kisiel. Piotr Czajkowski

4/2013 handball polska  31

Fot. Piotr Augustyniak

O

statnie dwa spotkania fazy grupowej były dla płocczan niezwykle ważne, bowiem aby myśleć o awansie, musieli zdobyć komplet punktów. Mecz z norweskim Elverum rozpoczął się sennie, obrona Wisły nie funkcjonowała jak powinna, wiec Elverum objęło prowadzenie (5:3 w 6 min). Na szczęście wicemistrzowie Polski poprawili grę w defensywie, Marin Sego zaczął bronić na dobrym procencie, skuteczny był Kamil Syprzak, który w pierwszej połowie zdobył sześć bramek. Wynik do przerwy zapowiadał emocje, ale Elverum ostatecznie przegrało pięcioma bramkami. Zwycięstwo przedłużało nadzieje płocczan na awans, ale również musieli liczyć na korzystne rezultaty innych spotkań. Wszystko jednak ułożyło się zgodnie z planem, bowiem niespodziewaną porażkę zaliczył RK Maribor Branik z Elverum. Los szczypiornistów Wisły był więc wyłącznie w ich rękach.


pgniG Puchar Polski  Mężczyzn

Wyrównany rekord Zmagania o Puchar Polski potwierdziły tezę, że mamy w kraju dwa bardzo dobre kluby. Kolejne drużyny w starciu z gigantami odbijają się od ściany. W finale Vive Targi Kielce pokonało Orlen Wisłę Płock 28:27. To dziesiąte i piąte z rzędu trofeum wywalczone przez klub ze Świętokrzyskiego, co jest wyrównaniem rekordu Wisły. Inne priorytety Organizacji imprezy podjęli się działacze z Legionowa, których klub, KPR, jest na najlepszej drodze do awansu do krajowej elity. Do turnieju finałowego przystąpiły: pierwszy, drugi, czwarty i dziesiąty zespół PGNiG Superligi. Rozstawienie, którym kierowano się przy losowaniu par półfinałowych, skazywało maluczkich na bardzo trudną sytuację. Zresztą działacze i trenerzy tych klubów nie ukrywali, że w tym sezonie bardziej nastawiają się na wynik w lidze. Azoty Puławy celują w brązowy medal, dla Chrobrego Głogów sukcesem będzie utrzymanie się w wśród najlepszych krajowych drużyn. Te zapowiedzi potwierdziły się pierwszego dnia na boisku. Zarówno Azoty – przegrana z Wisłą 25:41, jak i Chrobry – porażka 22:41 z Vive – nie podjęły walki, popełniając przy okazji dużo prostych błędów. Niestety, nie obyło się bez poważnych kontuzji. W pierwszym z tych spotkań kadrowicz Paweł Paczkowski doznał urazu prawego łokcia. Wiślak nie zagra przez sześć tygodni, a to oznacza, że w tym sezonie ligowym już go nie zobaczymy. Jest za to szansa, aby zagrał w czerwcowych meczach reprezentacji Polski. Drugim pechowcem okazał się puławianin Krzysztof Tylutki, który w pierwszym występie po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej złamaniem nosa doznał kolejnej kontuzji – tym razem dłoni (zwichnięty palec i rozcięta skóra). Być może zobaczymy go jeszcze na zakończenie bieżących rozgrywek Finał pocieszenia dla Azotów W meczu o trzecie

miejsce w turnieju wyrównana walka trwała tylko przez 13 minut. Potem uwidoczniła się przewaga puławian, mających w składzie trójkę kadrowiczów: Piotra Masłowskiego, Rafała Przybylskiego i Przemysława Krajewskiego. Zawodnicy Azotów, po wypracowaniu wyraźniej przewagi, mogli pozwolić sobie na zdobywanie bramek ku zadowoleniu kibiców, jak choćby ta rzucona tyłem przez Krajewskiego. Swoją cegiełkę do wygranej 32:26 dołożył najstarszy uczestnik imprezy, 40-letni bramkarz, Maciej Stęczniewski. Rozgrzewka przed Ligą Mistrzów Dzień przed

walką o trofeum trener Vive Bogdan Wenta pytany o taktykę 32  handball polska 4/2013

chciał być dowcipny i zapowiedział, że aby zwyciężyć, „trzeba rzucać celnie i bronić szczelnie”. Kielczanie osiągnęli cel, ale musieli użyć wszystkich dostępnych środków. Sprowadzili nawet Denisa Bunticia, którego z powodu przeziębienia zabrakło pierwszego dnia. To był mecz godnych siebie rywali. Wisła udowodniła, że najgorszy okres w sezonie ma już za sobą. Oczywiście, oprócz Paczkowskiego. Brakowało jej też czołowej strzelby w postaci kontuzjowanego Petara Nenadica, który tylko z wysokości trybun mógł dopingować kolegów. Iskrzyło na parkiecie Przez 20 minut żadnej z drużyn nie udało się osiągnąć przewagi większej niż dwa „oczka”. Na

Krzysztof Kisiel - Sławek Szmal, to nie jest bramkarz znikąd, to bardzo doświadczony zawodnik. Właśnie on miał największy wpływ, że na początku drugiej połowy mieliśmy problemy ze zdobywaniem bramek. Wariant 5-1 w naszym wykonaniu był skuteczny, ale trzeba też mieć do tego wykonawców. Nie wykluczam w następnej potyczce z Vive, że w obronie zagramy systemem 3-3.


mecz o

3 mIEJSCE

AZOTY PUŁAWY – CHROBRY GŁOGÓW 32:26 (16:14) niewAZOTY: Grzybowski, Sokołowski, Stęcz wski – Przybylski 9, Krajewski 6, Kus 5, Masło ski 5, Sobol 4, Zinczuk 3, Szyba, Barzenkow, Kary Bałwas, Ćwikliński, Grzelak, Jankowski. 12 min. Trener Marcin KUROWSKI.

MoCHROBRY: Stachera, Zapora, Kapela – k 3, chocki 6, Ścigaj 5, Płócienniczak 4, Płacze i 1, Kuta 2, Jankowski 2, Czekałowski 1, Gujsk Kary Świtała 1, Łucak 1, Wysokiński, Bednarek. 8 min. Trener Krzysztof PRZYBYLSKI. ieSędziowali: Mariusz Kałużny iTomasz Stank wicz (Opole). Widzów 1700.

Bogdan Wenta - W pierwszej połowie wynik „trzymał Płockowi bramkarz Marin Sego. Doprowadzaliśmy dobrymi akcjami do czystych pozycji, ale nie potrafiliśmy ich skończyć. Brakowało nam skuteczności, przede wszystkim ze skrzydeł. Gdyby nie zabrakło nam konsekwencji w grze na początku drugiej połowy, gdy odskoczyliśmy na sześć bramek, załatwilibyśmy sprawę dość szybko.

Fot. Paweł Jakubowski, Skibek, Grzegorz Trzpil, Bartosz Grzywna

FINAŁ

boisku co chwila „iskrzyło” między zawodnikami. Płocczanom dopisywało szczęście, w pierwszej części aż cztery razy przechwytywali piłkę po interwencjach Sławka Szmala i skutecznie dobijali. Brylował w tym zwłaszcza Adam Wiśniewski. Kluczowym dla losów spotkania okazały się początkowe minuty drugiej części gry. Vive mozolnie zaczęło powiększać przewagę i po kontrze Mateusza Jachlewskiego objęło najwyższe prowadzenie 18:12. Zmiana taktyki płocczan zaczęła przynosić efekty. Marin Sego bronił jak w transie, a wysunięty Ivan Nikcevic żądlił rywali. Zaliczka Vive zaczęła błyskawicznie topnieć, jak śnieg w połowie kwietnia. Nigdy jednak tablica w drugiej połowie nie wskazała remisu. 28 sekund przed końcem Valentin Ghionea

wykorzystał ósmy rzut karny i, jak się okazało, ustalił wynik meczu na 28:27 dla Vive. Taniec radości Kielczanie rozpoczęli taniec radości. Cieszył się także rekonwalescent Krzysztof Lijewskiego, dla którego było to pierwsze trofeum wywalczone z polskim klubem. Przed laty w barwach Śląska grał w finale Pucharu Polski, ale wówczas lepsza okazała się Wisła Płock. To była doskonała rozgrzewka dla kielczan przed potyczką z Metalurgiem Skopje o Final Four Ligi Mistrzów. Szkoda tylko, że zespół Vive dwukrotnie kazał na siebie czekać. Raz przed prezentacją finałowego meczu, a dwa - tuż przed ceremonią dekoracji. Mistrza, jak wiadomo, poznaje się w każdej sytuacji. MS

Orlen Wisła Płock – Vive Targi Kielce 27:28 (12:14) WISŁA: Szego, Wichary – Ghion ea 9, Wiśniewski 6, Ni kcević 3, Toroma nović 2, Syprzak 2, Eklem ović 2, Spanne 1, Kubisztal 1, Kavasz 1, Chrap kowski, Zołoteń ko, Twardo, Ilyes. Kary 16 mi n. Czerwona ka rtka - Stojković (59.). Trene r Krzysztof KIS IEL. VIVE: Szmal, Lo sert – Zorman 4, Lijewski 3, Jurecki 3, Jach lewski 3, Stojko vić 3, Cupić 3/1, Olafsson 2, Buntić 3, Rosiń ski 2, Musa 1, Bielecki 1, Strlek , Grabarczyk, To mczak. Kary 14 min. Czerwon a kartka - Syprza k (59.). Trener Bogdan WENTA. Sędziowali: Kr zysztof Bąk i Ka mil Ciesielski (Zielona Góra) . Widzów 2300 .

Wyniki półfinałów: Orlen Wisła Płock – Azoty Puławy 41:25 (19:12), Vive Targi Kielce – Chrobry Głogów 41:22 (21:8). Najlepsi zawodnicy turnieju: MVP: Uros Zorman (Vive) Król strzelców: Valentin Ghionea (Wisła) - 14 bramek Bramkarz: Marin Sego (Wisła)

4/2013 handball polska  33


PGNiG Superliga  Mężczyzn

Jedna zmiana

Damian Kostrzewa (Tauron Stal Mielec) przewodzi najlepszym stzrelcom po rundzie zasadniczej

Dobiegła końca faza zasadnicza męskiej PGNiG Superligi. Pierwsze miejsca zarezerwowane były „z góry” dla dwóch najlepszych polskich zespołów w ostatnich sezonach i jedynie ktoś zupełnie niezorientowany w realiach męskiego handballu mógł się łudzić, że stanie się inaczej.

P Tabela po rundzie zasadniczej 1. Vive Kielce 2. Orlen Wisła Płock 3. Tauron Stal Mielec 4. Azoty Puławy 5. NMC Powen Zabrze 6. MMTS Kwidzyn 7. Gaz-System Pogoń Szczecin 8. Piotrkowianin 9. Zagłębie Lubin 10. Siódemka Miedź Legnica 11 Chrobry Głogów 12. Czuwaj Przemyśl

22 22 22 22 22 22 22 22 22 22 22 22

42 842:585 40 746:567 29 689:634 28 619:609 24 619:630 24 672:679 18 642:634 17 601:636 16 630:724 11 495:615 11 588:632 4 617:814

Najskuteczniejsi 1. Damian Kostrzewa (Tauron Stal Mielec) 2. Wojciech Zydroń (Gaz-System Pogoń Szczecin) 3. Paweł Stołowski (Czuwaj Przemyśl) 4. Wojciech Trojanowski (Piotrkowianin) 5. Wojciech Gumiński (Zagłębie Lubin) 6. Przemysław Krajewski (Azoty Puławy) 7. Petar Nenadić (Orlen Wisła Płock) 8. Adam Skrabania (Siódemka MiedźLegnica) 9. Patryk Kuchczyński (NMC Powen Zabrze) 10. Valentin Ghionea (Orlen Wisła Płock)

34  handball polska 4/2013

142 142 138 128 120 117 112 108 100 97

Zadanie wykonane W porównaniu do ubiegłego sezonu w czołowej czwórce nastąpiła tylko jedna zmiana. Z kwartetu wypadła siódemka z Kwidzyna, a zastąpiła ją drużyna puławskich Azotów. - Celem, jaki postawiliśmy sobie przed sezonem, było zakończenie fazy zasadniczej w pierwszej czwórce tabeli. I zadanie to wykonaliśmy - powiedział na łamach „Dziennika Wschodniego” drugi trener Azotów, Piotr Kropek. Dodał, że trzecią pozycję jego zespół oddał przegrywając nieoczekiwanie u siebie z Miedzią Legnica. A właśnie tych punktów zabrakło „chemikom”, by wyprzedzić w tabeli mielecką Stal i wpaść na teoretycznie łatwiejszego przeciwnika jakim wydaje się być MMTS Kwidzyn, a nie na rewelację drugiej fazy rundy zasadniczej, NMC Powen Zabrze. Kwidzynianie od dłuższego czasu borykają się z kłopotami finansowymi, więc po sezonie z zespołem pożegnają się czołowi zawodnicy: Michał Adamuszek i Robert Orzechowski – podpisał już kontrakt z ćwierćfinałowym rywalem Azotów – oraz najprawdopodobniej bramkarz Sebastian Suchowicz. Z klubem z Kwidzyna rozstaje się także prezes Jacek Wilk, co niezbyt dobrze wróży temu zespołowi na przyszłość. Czeczeńcy faworytami MMTS zakotwiczył na szóstej pozycji - przy równej liczbie punktów miał gorszy bilans bramkowy w bezpośrednich meczach z zabrzanami - więc w play

Norbert Barczyk/Pressfocus; Michał Stańczyk/Cyfra Sport, Katarzyna Plewczyńska/CyfraSport

rzewaga Vive Targi Kielce i Orlenu Wisły Płock nad konkurencją była miażdżąca. Oba zespoły doznały na parkiecie po jednej tylko porażce, oczywiście w jaskini „odwiecznego rywala”. Co ciekawe przegrywali w tych samych rozmiarach, różnicą siedmiu bramek – płocczanie wygrali u siebie 32:25, w rewanżu ulegli kielczanom 22:29. Na mecie sezonu mistrz Polski miał jednak dwa punkty przewagi nad wicemistrzem, co było efektem słynnego już walkowera dla drużyny z Piotrkowa Trybunalskiego, zasądzonego przez Komisarza Ligi, za nierozegrany mecz w Płocku.


Drużyny z Dolnego Śląska, Chrobry Głogów i Zagłębie Lubin będę walczyć o utrzymanie w lidze

Robert Orzechowski (z lewej) od nowego sezonu będzie grał w Zabrzu

Zespoły Vive i Wisły zdominowały superligę

offach zmierzy się z trzecią Stalą Mielec. W rundzie zasadniczej dwukrotnie lepsi okazali się zawodnicy z Kwidzyna, ale teraz zdecydowanym faworytem rywalizacji są „Czeczeńcy”. Siódme miejsce zajęła drużyna Gaz System Pogoń Szczecin. Beniaminek wzmocniony przed sezonem byłymi reprezentantami kraju: Bartoszem Konitzem (Holandia), Wojciechem Zydroniem, Marteuszem Zarembą oraz Michalem Bruną (Czechy), był groźny dla wszystkich ekip, zwłaszcza na własnym parkiecie. W kategorii pozytywów ocenić należy ósmą pozycję Piotrkowianina, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że piotrkowski zespół dostał się do pierwszej rundzie play-offów dzięki wspomnianemu werdyktowi Komisarza Ligi. Dolny Śląsk w play-outach O utrzymanie wal-

czyć będą aż trzy zespoły z Dolnego Śląska, co jest pewnego rodzaju niespodzianką, podobnie jak obecność w tym gronie Zagłębia Lubin. Lubinianie mają jednak przed rozpoczęciem fazy play-out aż pięć punktów przewagi nad zespołami z Legnicy i Głogowa, co praktycznie przesądza o ich

Faza play-off Wielką niewiadomą będzie rywalizacja o brązowy medal. Pretendują do niego aż cztery drużyny. Broni go Tauron Stal Mielec, który najpierw musi wyeliminować MMTS Kwidzyn. Niewykluczone jednak, ze na ostatnie miejsce na podium wskoczy ktoś z dwójki Azoty Puławy – Powen Zabrze.

O miejsca 5-8

O miejsce 7

O miejsce 5 O miejsca 5-8

utrzymaniu w ekstraklasie. Natomiast bitwę o dziesiąte miejsce i prawo gry w barażu o utrzymanie z pierwszoligowcem stoczą zespoły Miedzi i Chrobrego. Szans na dalszą grę w elicie klubowej piłki ręcznej nie ma już praktycznie pogodzony z losem beniaminek z Przemyśla. W ostatniej kolejce Czuwaj przerwał co prawda fatalną passę dwunastu przegranych meczów z rzędu, ale był to jedyny punkt zdobyty przez przemyślan w rundzie rewanżowej. Zabrakło doświadczenia - Inaczej wyobrażaliśmy

sobie grę w PGNiG Superlidze. Jesteśmy beniaminkiem z małym doświadczeniem i mimo walki w każdym meczu, inne drużyny niestety są lepsze od nas. Z pokorą przyjmujemy naukę, którą dają nam inne, bardziej doświadczone zespoły. Ale gramy do końca. Może jeszcze uda nam się, przynajmniej u siebie z tymi drużynami, które są w play-outach zdobyć jakieś punkty i troszeczkę nasz wizerunek poprawić – stwierdzili działacze przemyskiego klubu. Zbigniew Cieńciała

Vive Targi Kielce Piotrkowianin Azoty Puławy NMC Powen Zabrze

Tauron Stal Mielec MMTS Kwidzyn Orlen Wisła Płock Gaz-System Pogoń Szczecin

O miejsca 1-4

O miejsce 3

O miejsce 1

O miejsca 1-4

4/2013 handball polska  35


PGNiG Superliga  Cezary Winkler

Poziom w górę

C

ezary Winkler przejął zespół NMC Powen Zabrze pod koniec ubiegłego roku. Zastąpił zdymisjonowanego trenera Bogdana Zajączkowskiego, pod okiem którego zespół nie spełniał pokładanych w nim nadziei. Prezes klubu, Bogdan Kmiecik, najpierw tymczasowo powierzył zabrzańską siodemkę debiutującemu w tej roli 44-letniemu Winklerowi, który przez 16 lat strzegł zabrzańskiej bramki, a następnie dał glejt na prowadzenie drużyny do końca sezonu. Wspierał go pełniąc funkcję grającego asystenta Mariusz Jurasik. Jak się późnj okazało, było to znakomite posunięcie prezesa klubu, ponieważ NMC Powen spisywał się w drugiej części rundy zasadniczej bardzo dobrze. Zakończył zmagania na piątej pozycji, więc teraz w fazie play-off zmierzy się z teoretycznie najłatwiejszym przeciwnikiem z czołowego kwartetu. Spełnienie marzeń? Nie chwalmy dnia przed zachodem słońca – mówi skromnie Winkler. Na razie jeszcze niczego nie osiągnęliśmy. Po reprezentacyjnej przerwie czekają nas bardzo trudne mecze z Puławami. 36  handball polska 4/2013

Pytanie o cele w decydującej fazie sezonu potraktuje pan z uśmiechem? Na pewno nie usłyszy pan ode mnie, że jesteśmy zadowoleni z awansu do play-off. To był nasz obowiązek. Marzenia spełnią się dopiero, gdy przejdziemy siódemkę Azotów. Awans do wielkiej czwórki, to dopiero będzie coś wielkiego. To będzie prawdziwe spełnienie naszych marzeń. Także splendor dla klubu, widoczny postęp rozwoju sportowego drużyny. W waszej parze szanse oceniane są 50 na 50 procent, choć jednak czwarte miejsce Azotów, to spory handicup puławian. Co będzie jeśli nie uda się wedrzeć do czołowej czwórki? Mimo wszystko będzie to dla nas rozczarowanie, bo będzie oznaczało stagnację, a stagnacja oznacza brak postępu. Dlatego powiedziałem chłopakom „rozpuszczając” ich przed świętami do domów, że w czasie pobytu z bliskimi już muszą przygotować się na wojnę, jaka czeka nas na ligowych parkietach. Zapewniam, że będziemy się bić o półfinał mistrzostw Polski do upadłego.

Fot. Magdalena Kowolik Pressfocus, Norbert Barczyk/Pressfocus

Męska PGNiG Superliga rozwija się z sezonu na sezon. Jest coraz ciekawsza. Uważam jednak, że wzorem innych dyscyplin powinniśmy dążyć do stworzenia w Polsce ligi zawodowej – mówi trener NMC Powen Zabrze, Cezary Winkler.


Grał pan w ekstraklasie przez wiele sezonów. Jak ocenia pan poziom PGNiG Superligi? W przeciwieństwie do żeńskiej ekstraklasy (trener NMC Powen zna ją równie dobrze jak męską, jego żona Barbara przez wiele lat grała w chorzowskim Ruchu i Zgodzie Ruda Śląska – przyp. red.), męska liga rozwija się z sezonu na sezon. Jest coraz ciekawsza, jej poziom sportowy i organizacyjny systematycznie podnosi się. Uważam jednak, że wzorem siatkówki, koszykówki, że o piłce nożnej już nie wspomnę, powinniśmy dążyć do stworzenia ligi zawodowej.

w końcu sięgała po medale mistrzostw świata. Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele, ale ten minimalizm młodych talentów jest niepokojący i gorszący. Myślimy także o bramkarzach. Nie widać następców Szmala, Winklera… Jest źle, następców nie ma. Prześledźmy, kto się wyróżnia. W Puławach bramkę zdominował „Stenia”, czyli 40-letni Maciej Stęczniewski, w Kwidzynie jest 37-letni Sebastian, „Suchy”, Suchowicz. W Szczecinie jest 39-letni Szymon Ligarzewski, w Zabrzu gra 39-letni Kazimierz Kotliński, a w Mielcu broni 35-letni Krzysztof Lipka. To złe wieści, chociaż ostatnio słyszałem, że podobno w Gdańsku jest jakiś wielki talent bramkarski, ale ja go jeszcze nie widziałem.

Kluby powinny stać się spółkami akcyjnymi? Finansowo jesteśmy na to przygotowani? Nie jest może idealnie, jak wszędzie, więc trafiają się kluby z poślizgami w wypłatach. Generalnie jednak w większości klubów nastąpiła stabilizacja, chociaż nie ma też w naszej dyscyplinie kokosów. Liga zawodowa powinna jednak nakręcić koniunkturę, przyciągnąć do handballu możniejszych sponsorów. Wtedy telewizja pokazywałaby nasze mecze nie jak do tej pory raz w tygodniu, ale częściej, może w systemie środa – sobota? Zgodzi się pan, że podniesienie poziomu sportowego ligi jest w sporej mierze zasługą zagranicznych graczy? Oczywiście, ale to normalna sprawa. Jeśli przyjeżdżają do nas coraz lepsi, zagraniczni handballiści, od których można się czegoś nauczyć, to jest to dobry kierunek rozwoju. Pod warunkiem, że jednocześnie będziemy mieli dobre szkolenie narybku, a niestety młodzi Polacy nie naciskają zagranicznych zawodników, godząc się z terminowaniem na drugim planie. I to jest nasz duży problem. Uświadomiły nam to boleśnie styczniowe mistrzostwa świata w Hiszpanii. Niestety, obawiam się, że jeszcze długo nie będziemy mieli takich zawodników, jacy wywodzili się z pokolenia młodzieżowej reprezentacji Polski, która w Gdańsku sięgała po złoto Młodzieżowych Mistrzostw Europy, potem gremialnie wyjechała na zachód,

Walkę o złoto zarezerwował pan dla siódemek z Kielc i Płocka. Kto za nimi? W Vive Targi i Orlenie Wiśle grają czołowi europejscy zawodnicy, więc między wspomnianą dwójką a resztą krajowej stawki jest przepaść, nawet biorąc od uwagę ostatnie zawirowania w płockim klubie i dymisję trenera Orlenu Wisły, Larsa Waltera. Czołowej dwójce nikt nie podskoczy, ale do brązowego medalu kandyduje już kilka zespołów. W tej bardzo szerokiej, środkowej grupie każdy może wygrać z każdym, aczkolwiek doświadczenie, jakie posiadają walczące co sezon o czołowe lokaty siódemki z Mielca czy Kwidzyna, dają im relatywnie większe szanse na dobry wynik.

Cezary Winkler

Od początku kariery związany ze śląskimi klubami. W latach 1996-2012 był bramkarzem NMC Powenu Zabrze. Trenerem tego klubu został pod koniec ubiegłego roku. Lubi dobre, mocne kino, mocną muzykę.

Kto zawiódł pana oczekiwania? Niespodzianką na minus jest brak Zagłębia Lubin w gronie zespołów walczących o mistrzostwo Polski? Czy ja wiem? Zagłębie już w poprzednim sezonie miało kłopoty, więc można się było tego spodziewać. Z drugiej strony gdyby nie walkower dla Piotrkowa, to „Miedziowi” byliby w ósemce. Dlatego nie widzę większych powodów do niepokoju w Lubinie, tym bardziej, że drużyna została odmłodzona, co powinno zaprocentować w przyszłości. Zbigniew Cieńciała

4/2013 handball polska  37


PGNiG Superliga  Kobiet

Nie obyło się bez niespodzianek w fazie zasadniczej PGNiG Superligi kobiet, choć jak w poprzednich sezonach wciąż dzieli i rządzi tercet z Lublina, Gdyni i Lubina.

Kamila Skrzyniarz zawodniczka KSS Kielce

S

ezon zasadniczy wygrały piłkarki SPR-u Lublin, które mimo licznych kontuzji i absencji w składzie, zdobyły komplet 36 punktów w rywalizacji z drużynami z miejsc 4-12. Najgroźniejsi konkurenci do złotego medalu, czyli Vistal Łączpol Gdynia i KGHM Metraco Zagłębie Lubin stracili odpowiednio trzy i aż osiem oczek w walce z teoretycznie słabszymi od siebie. Gdyby jednak policzyć tylko spotkania między „wielką trójką”, to najlepszy bilans punktowy zanotowały „Miedziowe”, które wygrały dwa razy z Vistalem i raz z SPR-em. Te trzy drużyny są zdecydowanymi faworytami rywalizacji w ćwierćfinale play-off. Tradycyjnie najciekawiej zapowiada się więc starcie czwartej z piątą drużyna po sezonie zasadniczym, czyli Politechniki Koszalińskiej z Pogonią Baltica Szczecin. Obie drużyny grały falami, ale szczególnie postawa szczecinianek, które rok temu były outsiderem rozgrywek, budzi duży szacunek.

Ambitne „góralki” Spore szanse na piątą lokatę miał też

KPR Jelenia Góra, ale podopieczne Małgorzaty Jędrzejczak przegrały

38  handball polska 4/2013

Fot: Pawel Adrachiewicz/Pressfocus, Norbert Barczyk/Pressfocus

Tercet faworytów


w przedostatniej kolejce z Piotrcovią i musiały zadowolić się szóstą pozycją. Siódme miejsce, oczko niżej niż sezon wcześniej, dla KSS-u Kielce, osłabionego w drugiej części rozgrywek brakiem dynamicznej Pauliny Piechnik. Niespodziewanie grupę drużyn, które awansowały do fazy play-off zamyka beniaminek Olimpia Beskid Nowy Sącz, a nie uważane za znacznie silniejsze zespoły Startu Elbląg czy Ruchu Chorzów. „Góralki” prowadzone przez trenerski duet, Lucyna Zygmunt - Zdzisław Wąs, ambicją i zaangażowaniem zrobiły wynik ponad stan, bo z finansami i organizacją klubu (vide walkower w Szczecinie z powodu braku badań lekarskich) jest krucho. Ruch zawodzi Dużym rozczarowaniem była postawa

wspomnianych przed chwilą Startu i Ruchu. Elblążanki zaczęły dobrze sezon, ale z biegiem kolejek spisywały się coraz słabiej, zdobywając jak rok wcześniej tylko 18 punktów w 22 meczach i przegrywając po raz drugi z rzędu wejście do fazy play-off gorszym bilansem bezpośrednich spotkań z ósmą w tabeli drużyną! Ogromny zawód sprawiły „Niebieskie”. - W dalszym ciągu uważam, że jest szansa powalczenia o medale. Meczów zostało dużo, jest jeszcze play-off. Zenon Łakomy to megafachowiec, człowiek z wielką charyzmą – mówił pod koniec grudnia prezes Ruchu, Klaudiusz Sevkovic. Już wtedy drużyna z Chorzowa była na dalekim, w stosunku do aspiracji, 10. miejscu w tabeli, ale nie dość, że jej nie poprawiła, to spadła na przedostatnią lokatę w ligowej klasyfikacji! Ruch wyprzedziła rzutem na taśmę Piotrcovia, prowadzona od 15. kolejki przez Henryka Rozmiarka. W ośmiu meczach piotrkowianki zdobyły 10 punktów, przy raptem czterech „oczkach” przed objęciem sterów przez medalistę olimpijskiego z Montrealu. Rozmiarek zapowiadał na początku swej pracy, że wierzy w przemianę zawodniczek, ale nie traktowano poważnie tych słów. Tymczasem Piotrcovia potrafiła pod koniec sezonu zasadniczego pokonać na własnym parkiecie Zagłębie Lubin, co udało się wcześniej jedynie Politechnice.

Trenerskie przetasowania Ligową tabelę zamyka

Aussie Samor Tczew, dla którego jest to druga próba zaistnienia w PGNiG Superlidze. Zmiana trenera, kilka doświadczonych zawodniczek, to za mało, by liczyć na utrzymanie. Oczywiście złośliwi powiedzą, że sześć punktów, to i tak wynik znacznie lepszy niż dwa sezony wcześniej, gdy Sambor jedyne punkty dopisał w wyniku

Faza play-off Kibice SPR-u Lublin od 2010 r. czekają na mistrzowski tytuł. Marzenia mają także fani Politechniki Koszalińskiej. W tym przypadku sukcesem byłby pierwszy medal w historii klubu.

O miejsca 5-8

O miejsce 7

O miejsce 5 O miejsca 5-8

walkoweru, ale nie o taką poprawę rezultatu chodziło nowemu-staremu beniaminkowi. Na osobny akapit zasługują najliczniejsze od lat przetasowania Henryk Rozmiarek trener Piotrcovii trenerskie, bo w tym sezonie praktycznie co tydzień dostawaliśmy informację o szkoleniowych roszadach. Jedynie Bożena Karkut, Małgorzata Jędrzejczak i Edward Jankowski prowadzą swoje zespoły dłużej niż jeden sezon. Aktualnym mistrzem Polski z Gdyni dowodzi już trzeci trener. Sympatycy kobiecej piłki ręcznej mogli więc dostać zawrotu głowy. Michał Pomorski

Tabela po rundzie zasadniczej 1. SPR Lublin 2. Vistal Łączpol Gdynia 3. KGHM Metraco Zagłębie Lubin 4. KU AZS Politechnika Koszalińska 5. Pogoń Baltica Szczecin 6. KPR Jelenia Góra 7. KSS Kielce 8. Olimpia-Beskid Nowy Sącz 9. Start Elbląg 10. Piotrcovia Piotrków Trybunalski 11. Ruch Chorzów 12. Aussie Sambor Tczew

22 40 790:639 22 35 667:590 22 34 641:528 22 23 634:616 22 21 557:571 22 21 644:672 22 20 656:656 22 18 562:623 22 18 571:608 22 14 587:644 22 14 574:623 22 6 532:645

Najskuteczniejsze 1. Kamila Skrzyniarz (KSS Kielce) 176 2. Joanna Załoga (KPR Jelenia Góra) 174 3. Dorota Małek (SPR Lublin) 143 4. Kinga Byzdra (Zagłębie Lubin) 138 5. Joanna Waga (Piotrcovia) 137 6. Alina Wojtas (SPR Lublin) 136 Justyna Domnik (Aussie Sambor Tczew) 136 8. Agata Cebula (Pogoń Baltica Szczecin) 135 9. Agnieszka Podrygała (Olimpia-Beskid Nowy Sącz) 133 10. Kinga Grzyb (Ruch Chorzów) 133

SPR Lublin Olimpia-Beskid Nowy Sącz KU AZS Pol. Koszalińska Pogoń Baltica Szczecin

KGHM Metraco Zagł. Lubin KPR Jelenia Góra Vistal Łączpol Gdynia KSS Kielce

O miejsca 1-4

O miejsce 3

O miejsce 1

O miejsca 1-4

4/2013 handball polska  39


zręczni  Anna Guzik

Porażka to nie koniec świata Znakomita i popularna aktorka teatralna i telewizyjna,  Anna Guzik, piłce   ręcznej poświęciła 10 lat swojego życia  Teraz, specjalnie dla „Handball Polska”, wspomina grę w katowickim klubie i opowiada, czego sport ją nauczył.

Zawsze byłam sportowym typem. Uwielbiałam zajęcia ruchowe i wuef. Sprawiały mi mnóstwo frajdy i pewną łatwość - w związku z tym, że byłam najwyższa w klasie, byłam też najszybsza i miałam nad rówieśnikami sporą przewagę. Moja przygoda z ręczną zaczęła się w szkolnym SKS-ie. Chciałam co prawda uprawiać siatkówkę lub koszykówkę, jak mój brat, ale w naszej szkole (SP nr 31 w Katowicach) dostępna była tylko sekcja piłki ręcznej dla dziewcząt. Ręczna była dla mnie zatem jedyną dostępną opcją uprawiania sportu. Treningi rozpoczęłam w trzeciej klasie, a po dwóch latach trener zaproponował mi przejście do klubu KS Słowian. Oczywiście wtedy już nie zastanawiałam się nad inną opcją. Piłka ręczna dostarczała mi wszystkich bodźców, które były mi potrzebne - była szybka, trochę brutalna i zespołowa. W siódmej klasie rozpoczęłam treningi w AZS-ie Katowice, gdzie trafiłam pod skrzydła trenera Jana Śledzikowskiego. W trzeciej klasie liceum trener Alfred Wrzeski zaproponował mi rozpoczęcie treningów z pierwszą drużyną. Byłyśmy na zgrupowaniu w Beskidach, w Niemczech, a potem w Gdyni, gdzie odbywały się Akademickie Mistrzostwa Polski. Zdobyłyśmy tam brązowy medal, ale ja byłam wtedy żółtodziobem i trener wpuszczał mnie na boisko tylko wtedy, kiedy wynik był już pewny (śmiech).

40  handball polska 4/2013

O przekraczaniu granic…

Dla mnie, 17-letniej wówczas dziewczyny, przejście z drużyny juniorek do seniorek było sporym przeżyciem i szokiem. Do tej pory traktowałam sport jak pasję, zabawę, dobry sposób spędzania wolnego czasu, a tu nagle żarty się skończyły i trzeba było osiągać wyniki. Sport przestał nagle być zabawą i miał się stać moja pracą. Nie byłam na to gotowa. Poza tym treningi w pierwszej drużynie były dla mnie mordercze, byłam wykończona fizycznie. Brakowało mi też kontaktu z rówieśniczkami, z którymi szalałyśmy na treningach i obozach. Być może gdybym wówczas zagryzła wargi i przetrzymała ten trudny moment, związałabym swoją przyszłość ze sportem, ale stało się inaczej. Intuicja podpowiadała mi, że to nie jest moja droga. Poza tym patrzyłam wtedy na dwudziestokilkuletnie zawodniczki, mające na koncie sporo sukcesów, ale i kontuzji, które powoli żegnały się z piłką ręczną, i myślałam sobie, że za dziesięć lat ja też znowu będę musiała wszystko zaczynać od zera...

Foto. Agencja Fotostube

O

tym, jak to było z tym medalem…


O „żelaznym brzuchu” w obronie…

Zaczynałam na lewym skrzydle, potem przechodziłam na boisku przez całe rozegranie – od lewego przez środek do prawego. Przyznam szczerze, że najlepsza byłam w obronie. Byłam w grupie jedną z najwyższych dziewczyn, szybko doskoczyłam do wzrostu 176 cm, dobrze blokowałam rzuty rywalek, a te często odbijały się ode mnie i upadały. W związku z tym niektóre koleżanki – te które miały na to przyzwolenie - śmiejąc się, przezwały mnie „Żelazny brzuch”. Generalnie boiskową ksywkę miałam od nazwiska, czyli „Guzik”, „Guzica” albo „Guziol”. Jeszcze w podstawówce grałyśmy głównie na boiskach otwartych, czyli było albo zimno, albo skwar i odparzone stopy (śmiech)! Zdarzali się też kibice różnego pokroju… Przejście z boiska na halę było jak przesiadka z Malucha do auta zagranicznej marki: pełen komfort, stałe warunki cieplne, więc upadek nie był tak bolesny, jak na betonie. Niestety - pomimo nakolanników - w wyniku wielokrotnych upadków mam dziś osłabione kolana. O tym, że kwitło życie towarzyskie...

Właściwie w szkole podstawowej i średniej nie prowadziłam życia towarzyskiego. Wstyd się przyznać, ale byłam za bardzo zajęta nauką i sportem, nie miałam czasu i siły na nic innego. Jedyny moment, kiedy moje życie towarzyskie kwitło, to były obozy treningowe. One również oczywiście spędzały mi sen z powiek. Słynne pętelki, trzy treningi dziennie, „wydolnościówka” - nienawidziłam tego. Na hasło „mała zabawa biegowa” dostawałam gęsiej skórki, a na hasło „duża zabawa biegowa” zbierało mi się na wymioty… Góry kojarzyły mi się wtedy niezbyt pozytywnie. To był ten mniej przyjemny aspekt obozów, a poza tym… było super! Miałyśmy zgraną grupę, lubiłyśmy się i trochę rozrabiałyśmy. To na obozach przeżyłam pierwsze randki i pierwsze pocałunki (śmiech). Gdy pojechałam na studia teatralne do Wrocławia, bardzo tęskniłam za ręczną i za kontaktem z koleżankami z drużyny. Spędziłyśmy wspólnie kilka lat życia, nie da się o tym, ot tak, zapomnieć. Poza tym mojemu organizmowi szalenie brakowało intensywnych treningów. Musiało minąć kilka lat, zanim przestały mi się śnić koszmary z piłką ręczną w roli głównej.

ANNA GUZIK

Znakomita i popularna aktorka Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, współpracująca również z warszawskimi teatrami Capitol, Komedia, Syrena i Projekt-Teatr Warszawa; znana z ról w wielu filmach i serialach TV, m.in. „Hela w opałach”, „Na wspónej” czy „Agentki”. W 2007 r. wygrała VI edycję popularnego programu „Taniec z gwiazdami”.

O kibicowaniu, Szmalu i braciach Lijewskich…

Przez długi czas nie byłam w stanie oglądać meczów piłki ręcznej, kosztowało mnie to za dużo nerwów. Najwyraźniej tęsknota była jeszcze zbyt silna. Poświęciłam przecież ręcznej kawał życia, z dziesięć lat regularnych treningów, meczowych niedziel. To był bardzo ważny etap mojego życia. Dopiero niedawno odkryłam, że znów mogę z przyjemnością oglądać mecze. Chyba od czasu sukcesów reprezentacji mężczyzn pod wodzą trenera Bogdana Wenty. Panowie są zgrani, waleczni, są indywidualnościami, które potrafią ze sobą współpracować, a to najważniejsze w sportach zespołowych. Wszyscy grają na wspólny wynik. Szczerze podziwiam Karola Bieleckiego, który po tak poważnej kontuzji i traumie wrócił do gry na najwyższym poziomie. Jest najlepszym przykładem na to, 4/2013 handball polska  41


zręczni  Anna Guzik

O zmęczeniu, które jest przyjemnością…

Niestety, odnoszę wrażenie, że w polskim szkolnictwie sport jest traktowany po macoszemu. Jest go niewiele, a i tak sporo młodzieży, głównie dziewcząt, załatwia sobie zwolnienia, bo nie chcą na przykład, żeby im się rozmazał makijaż pomiędzy lekcjami… Nie wiem, czy śmiać się z tego faktu, czy płakać. Nie dziwię się zatem, że tak wiele młodzieży siedzi przed komputerami ze skrzywionymi kręgosłupami i że rośnie otyłość wśród najmłodszych. W starym przysłowiu „w zdrowym ciele, zdrowy duch” jest coś na rzeczy. Młodzież, która uprawia sport, nie ma czasu zajmować się głupotami. Jeśli są warunki, talent, ciężka praca i szczęście - mogą za tym pójść również wyniki i sportowe sukcesy. Ale, żeby osiągać wyniki, potrzebny jest też plan treningowy i nakłady finansowe. To już zupełnie inny temat. Reasumując - uważam, że Polacy wciąż za mało się ruszają. A skoro przykład

zawsze idzie z góry, to – niestety - rodzice muszą się ruszyć, żeby dzieci traktowały sport jako alternatywny sposób spędzania wolnego czasu. Ruch, wysiłek, zmęczenie dają wielką przyjemność. O lekcji, którą dał mi sport

Sporty zespołowe uczą, jak sama nazwa wskazuje - pracy zespołowej. Wiesz, że jesteś większą częścią całości, co daje poczucie wspólnoty. Kiedy jest smutek po przegranej, możesz go dzielić z innymi, radość zwycięstwa również. To bardzo mi się przydaje w pracy teatralnej. Nie każdy zawodnik i nie każdy aktor potrafi jednak współpracować i nie każdy nadaje się do pracy zespołowej. Tak jak nie każdy potrafi być indywidualistą. Sportowi zawdzięczam niezwykłą szkołę charakteru - dyscyplinę, regularność, potrzebę ruchu i nie przejmowanie się zbytnie niepowodzeniami. Jeśli coś poszło nie tak, trzeba przeanalizować, dlaczego tak się stało i co zrobić, żeby sytuacja się nie powtórzyła. Ważna jest także świadomość, że do osiągnięcia

Miałyśmy zgraną grupę, lubiłyśmy się i trochę rozrabiałyśmy. To na obozach przeżyłam pierwsze randki i pierwsze pocałunki” wyniku potrzebny jest trening. Odnosi się to również do mojej pracy zawodowej. Wiem, ze jeśli będę dobrze przygotowana, niewiele rzeczy będzie mnie w stanie zaskoczyć i wybić z roli. Poza tym sport rozwinął moją pamięć ruchową, dzięki czemu np. w „Tańcu z gwiazdami” zapamiętywałam skomplikowane układy taneczne. Jak widać sport jest dobry na wszystko (śmiech)! Anny Guzik wysłuchał Tomasz Mucha, „Sport”

Kobieta do szturmu

Jan Śledzikowski, trener Anny Guzik w AZS AWF Katowice

42  handball polska 4/2013

Drużyna juniorek AZS AWF Katowice w roku 1994 – 18-letnia Anna Guzik czwarta od lewej w górnym rzędzie.

Ania miała smykałkę do ręcznej i odpowiednie warunki fizyczne. Była wysoka i silna. To była taka, jak to mówią, kobieta do szturmu – odważna i nie bojąca się pracy. W tamtym czasie, pierwszej połowie lat 80., miałem w ogóle fajną paczkę dziewczyn z Bogucic. Kilka z nich zrobiło kariery w sporcie, potem wyjechało za granicę. Przyznaję, próbowałem odciągać Anię od aktorstwa, nawet jeszcze

na I roku studiów we Wrocławiu, przyjeżdżała do nas i grała. Teraz bywa u nas raz na jakiś czas. W 2011 r., w 30. rocznicę wydarzeń w kopalni „Wujek”, w Katowicach zorganizowaliśmy mecz tamtej drużyny juniorek z obecnym zespołem, który gra w II lidze pod szyldem Gloria Katowice. Ania też przyjechała, zagrała i widać było, że nie zapomniała, na czym to polega (śmiech).

Foto: Archiwum prywatne Jana Śledzikowskiego, Tomasz Mucha Agencja Fotostube

że nie ma rzeczy niemożliwych. Dziś piłka ręczna to sport wielkich mężczyzn. Masa plus przyspieszenie równa się bramka. No, chyba, że w bramce stoi Sławek Szmal, wtedy to już nie jest takie proste (śmiech)! Nie poznałam nigdy żadnego z naszych wspaniałych piłkarzy, ale z ciekawostek dodam tylko, że gdy w zeszłym roku w Hamburgu prowadziłam finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, licytowałam zdjęcie z podpisem Marcina i Krzysztofa Lijewskich, którzy byli zawodnikami tamtejszego HSV.


ON NIE UŻYWA

PROFESJONALNYCH OKULARÓW SPORTOWYCH

TUV Certicate

KOREKCJA KOMFORT JAKOŚĆ DESIGN

: : : :

możliwość wprawienia soczewek okularowych doskonała cyrkulacja powietrza chroni przed parowaniem najwyższa jakość materiałów gwrantujących 100% bezpieczeństwa szeroka kolorystyka, dostarczane w etui z zapasowym, silikonowym noskiem i ochraniaczami bocznymi

www.sziols.pl


zręczni  Konrad Markwardt

grać do końca

Okazuje się, że podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie polski handball miał swojego reprezentanta . Był nim Konrad Markwardt, który w czasie turnieju pełnił obowiązki sędziego technicznego. Nasz rodak łatwo dał się namówić na rozmowę, która okazała się niezwykle ciekawa. Jak rozpoczęła się pana przygoda z piłką ręczną? Wiem, że pochodzi pan z Puław, ale czy to było poważne granie czy raczej na zasadzie wypełnienia czasu? - Zacząłem grać w piłkę ręczną jako mały chłopiec. Miałem tyle szczęścia, że moim sąsiadem był Piotr Prószyński, który jest legendą puławskiej piłki ręcznej. Wówczas był idolem wszystkich chłopców z mojego placu zabaw. Pomogło także to, że moja szkoła podstawowa tzw. “piątka” miała klasy sportowe o profilu piłki ręcznej. Dzięki takiej lokalizacji oraz dzięki temu, że na naszym podwórku zrobiliśmy małe boisko do piłki ręcznej, udało mi się od najmłodszych lat poznawać tę dyscyplinę sportu. Na nasze boisko przychodzili grać wtedy chłopcy z sąsiednich bloków tacy, jak Grzesiek Gowin czy Piotrek Obrusiewicz, późniejsi reprezentanci Polski, więc jako dzieciak miałem od kogo się uczyć. Potem trafiłem do klasy sportowej o profilu piłki ręcznej, gdzie moim pierwszym trenerem był pan Jerzy Witaszek, obecny prezes Azotów. Współpraca szkoły z klubem sportowym Wisła Puławy zaowocowała występami w młodzieżowych drużynach tego klubu. Trwało to kilka dobrych lat. Grę w Puławach zakończyłem w wieku 19 lat. Wkrótce potem wyjechałem do Wielkiej Brytanii “za chlebem” a także, aby podszkolić naukę języka angielskiego. 44  handball polska 4/2013

Z oryginalną pochodnią olimpijską

Jak pan trafił do Brytyjskiej Federacji Piłki Ręcznej? - W tamtych czasach, pod koniec lat 90. XX wieku piłka ręczna w Wielkiej Brytanii była sportem zupełnie nieznanym. Pomogła dopiero era internetu. W roku 2003 znalazłem w Londynie lokalną drużynę piłki ręcznej, w której grałem przez dwa sezony. Było to iście amatorskie granie, aczkolwiek udało mi się zdobyć Puchar Wielkiej Brytanii oraz wicemistrzostwo Anglii. Potem nastąpiła kolejna, kilkuletnia, przerwa w mojej przygodzie z piłką ręczną, spowodowana podjęciem studiów oraz obowiązkami zawodowymi. W 2008 r. rozpocząłem pracę przy budowie Stadionu Olimpijskiego w Londynie, wtedy jeszcze w charakterze zastępcy menadżera projektu. Codzienne przebywanie na terenie Parku Olimpijskiego obudziło we mnie tęsknotę za piłką ręczną. Ukończyłem też studia i mając więcej czasu zacząłem poważniej myśleć o powrocie do handballu. W prasie, telewizji oraz na stronach internetowych zaczęto dużo mówić o piłce ręcznej, starając się przybliżyć szerokiej publiczności zasady tego sportu. W jednej z publikacji trafiłem na ogłoszenie o organizowanym kursie sędziowskim, na który zdecydowałem się zapisać, początkowo w celu odświeżenia moich wiadomości o piłce ręcznej. Po ukończeniu kursu zaoferowano mi prowadzenie towarzyskich spotkań przedsezonowych w celu nabrania


doświadczenia. Muszę dodać, że moim opiekunem oraz mentorem został Cesar Castillo, Dyrektor Sędziów w Angielskiej Federacji Piłki Ręcznej (England Handball Association) oraz delegat EHF. Był pan sędzią technicznym podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie? Jak do tego doszło? - W tym samym czasie ogłoszono nabór osób chętnych pełnienia różnych funkcji podczas igrzysk olimpijskich. Zainteresowałem się obowiązkami sędziego technicznego tzw. sędziego mierzącego czas (ang. Time Keeper). Po przejściu wstępnych eliminacji zacząłem proces przygotowawczy, który trwał dwa lata. Ze względu na moje zaangażowanie oraz znajomość tematu powierzono mi także rolę szkoleniową. Trenowałem nowych rekrutów oraz pomagałem kolegom w opanowaniu znajomości konsoli oraz zasad panujących podczas zawodów. Do tego jeszcze poproszono mnie czy nie zechciałbym w wolnym czasie pracować jako statystyk. Przyjąłem tę rolę, która od tamtego czasu całkowicie odmieniła moje postrzeganie piłki ręcznej. Potem przyszedł czas testu podczas turnieju London Prepares, w którym wzięła udział również kobieca reprezentacja Polski. Sprawdzian prowadzony był przez Manfreda Prause, szefa komisji sędziowskiej oraz zasad gry w IHF. Pod jego czujnym okiem zaliczyłem ten bardzo stresujący egzamin. Co szczególnie zapamiętał pan z tej imprezy? - Dla mnie igrzyska zaczęły się dużo wcześniej niż 27 lipca, czyli dniu otwarcia. Powodowane to było wspomnianą pracą zawodową przy obiektach olimpijskich. Dodam, że w Londynie wcześniej miałem wielokrotnie okazje sędziować przedolimpijskie mecze kontrolne reprezentacji Wielkiej Brytanii z innymi zespołami narodowymi lub drużynami klubowymi z Europy, czy takie „rodzynki” jak spotkanie kobiet Norwegia – Brazylia. Tak więc stopniowo, krok po kroku, wdrażałem się w ten olimpijski klimat. Ogromnym wrażeniem, nie tylko dla mnie, była ceremonia otwarcia. Mogłem

się z niej tylko krótko cieszyć, ponieważ już o siódmej rano następnego dnia musiałem stawić się w Copper Box (arena, w której rozgrywano mecze grupowe) . W „moim” pierwszym meczu, pomiędzy Hiszpanią a Koreą Płd., miałem okazję pracować z Sandorem Andorką, o którym słyszał chyba cały sędziowski świat. Całe szczęście, że wszystko poszło pomyślnie. Praca w takiej obsadzie stolika pomogła mi nastawić się pozytywnie na kolejne spotkania.

tygodnie wymagały ciągłej koncentracji. Stres towarzyszący podczas każdego meczu, dojazdy oraz nieregularny tryb życia bardzo mnie wyczerpały. Mimo wszystko igrzyska wspominam bardzo pozytywnie. Wszyscy - zawodnicy i zawodniczki, sędziowie, delegaci oraz inne osoby ze świata handballu - stworzyli niesamowicie przyjazną atmosferę. Wielkie gwiazdy dyscypliny takie, jak Heidi Loke, Daniel Narcisse czy Ivano Balic są bardzo przyjacielskie i otwarte na krótką rozmowę czy

Konrad Markwardt wziął udział w 27 spotkaniach olimpijskich

Jednak największym przeżyciem był mój ostatni mecz. W półfinale zmierzyły się męskie drużyny Francji i Chorwacji, a to jak wiadomo zazwyczaj budzi wiele emocji. Tak też było i tym razem. W drugiej połowie, przy stanie 12:11 dla Francji, podczas dokonywania zmian, Daniel Narcisse, Guillaume Gille oraz Zlatko Horvat zderzyli się i z pełnym impetem wpadli na stolik sędziowski, w miejscu gdzie stała konsola, którą obsługiwałem. Po tym incydencie sprzęt przestał wysyłać informacje na ekrany umieszczone w arenie olimpijskiej oraz do ekipy telewizyjnej transmitującej to spotkanie. Mecz został wstrzymany do czasu kiedy wraz z obsługą techniczną uporaliśmy się z problemem. W sumie podczas igrzysk wziąłem udział w 27 spotkaniach. Był to bardzo wyjątkowy czas w moim życiu. Te dwa

zdjęcie z fanami. Miło jest wspominać te chwile. Czy handball okazał się dla Brytyjczyków zjawiskiem sezonowym? - Piłka ręczna podczas igrzysk była hitem, nie tylko w Parku Olimpijskim, ale także przed telewizorami. Federacja, kluby oraz inne organizacje sportowe otrzymały tysiące maili od ludzi, którzy zakochali się w tej dyscyplinie i chcieliby zacząć ją uprawiać. Od tamtego czasu jej popularność stale rośnie. Jakie są perspektywy rozwoju handballu na Wyspach? - Powstało kilkanaście nowych klubów sportowych, które próbują swoich sił w specjalnie utworzonych regionalnych ligach. Federacja pomaga w kwestiach ubezpieczenia zawodników oraz zasad prowadzenia lig. Podczas ostatnich 4/2013 handball polska  45


zręczni  Konrad Markwardt

Kobieca reprezentacja została rozwiązana, a co z męskim zespołem Wielkiej Brytanii? - Bierze udział w prekwalifikacjach do EHF Euro 2016, w grupie za rywali ma Grecję i Włochy. Oczywiście wyjazdy i treningi, przy braku funduszy, są bardzo ograniczone, mimo tego chłopaki nie rezygnują z walki. Całe szczęście, iż piłka ręczna została rozpoznana jako najbardziej rozwijający

Z siostrami Bonaventura kilka minut po tym jak sędziowały finał olimpijski kobiet Norwegia - Czarnogóra

o czym już wspomniałem, w tej chwili przejawia England Handball. Budżet organizacji został w tym roku podwojony. Dodatkowe fundusze pozyskane przez federację umożliwią zatrudnienie dodatkowych osób, tzw. Oficerów Rozwoju Piłki Ręcznej (Handball Development Officer), których zadaniem jest promowanie piłki ręcznej oraz nawiązywanie kontaktów ze szkołami czy uniwersytetami. Te osoby są szkolone, aby w profesjonalny sposób prowadzić zajęcia z podstaw piłki ręcznej oraz szkolić nauczycieli wychowania fizycznego.

Dla mnie przykładem są Puławy, gdzie ponad trzydzieści lat temu zaczęto budowanie ręcznej od podstaw. Po wielu latach ciężkiej pracy widać efekty. się sport w Anglii. Sport England zwiększył nawet środki na rozwój tej dyscypliny. Wszystko to jednak mało. Sytuacja jest komiczna. Z jednej strony młodzież garnie się do tego sportu, z drugiej potencjalni idole dla tej młodzieży zostali niemal całkowicie pozbawieni finansów. Słyszałem, że pracuje pan w Angielskiej Federacji. Jak ona jest zorganizowana, ile osób tam pracuje? - Ze względu na cięcia w budżecie British Handball po igrzyskach olimpijskich jest w stanie apatii. Najwięcej aktywności, 46  handball polska 4/2013

Zwiększony budżet pozwolił także na zatrudnienie, pierwszego w historii angielskiej piłki ręcznej, Dyrektora Naczelnego. Do jego zadań będzie należała popularyzacja handballu w Anglii. W zasadzie większość osób, które są powiązane z England Handball, to wolontariusze. Ludzie ci poświęcają nie tylko swój wolny czas, ale także własne fundusze. Sam trenuję drużynę Newham Flames. Razem z zawodnikami składam się, aby opłacić wynajem hali sportowej, opłacić transport czy ryczałty sędziowskie. Niestety w chwili obecnej każda pomoc finansowa jest cenna,

brakuje ludzi gotowych do pomocy. Wiem, że w wielu klubach jest podobnie i tylko czas pokaże czy w takich warunkach piłka ręczna rozwinie się na Wyspach. Czy w takich warunkach można planować sportową przyszłość? - Wraz z kolegami z klubu, który razem prowadzimy, próbujemy rozwinąć sekcje młodzieżową w oparciu o lokalne szkoły. Zadanie jest o tyle trudne, ponieważ wszyscy pracujemy zawodowo, mamy swoje rodziny, no i brakuje nam funduszy. W tej chwili większość zawodników w drużynach ligowych to obcokrajowcy, a nam bardziej zależy na miejscowej młodzieży. Idealnym dla mnie przykładem są Puławy, gdzie ponad trzydzieści lat temu zaczęto budowanie piłki ręcznej od podstaw. Po wielu latach ciężkiej pracy widać efekty. Niestety w tej chwili moje plany muszą poczekać. Kilka tygodni temu oddałem mojej żonie nerkę i zajmie mi trochę czasu, aby odzyskać formę po operacji i wrócić w wir pracy. Mam małą nadzieję, ze jeszcze w tym sezonie uda mi się poprowadzić moją drużynę w meczu ligowym oraz być może pobiegać z gwizdkiem. Marzę o tym. aby wziąć udział w EHF Euro 2016. Zdobyłem doświadczenie przy organizacji dużych imprez. Być może okażę się pomocny w tym polskim turnieju. W piłce ręcznej trzeba grać do końca. Marek Skorupski

Fot. Archiwum prywatne

uniwersyteckich mistrzostw Wielkiej Brytanii w piłce ręcznej frekwencja była ogromna. Uczestniczyły 64 drużyny: 40 męskich oraz 24 żeńskich. W trakcie dwudniowego turnieju rozegrano dziesiątki spotkań w specjalnie wybudowanej dla potrzeb olimpiady hali treningowej, w której znajdują się cztery boiska do piłki ręcznej. Niestety są także negatywne aspekty. UK Sport, agencje przyznająca fundusze z narodowej loterii i ministerstwa skarbu na sport wyczynowy w Zjednoczonym Królestwie (Anglia, Szkocja, Walia oraz Irlandia Północna), całkowicie zredukowała środki na piłkę ręczną, twierdząc, że szanse na medal olimpijski w Rio de Janeiro są zerowe. Aktualnie Brytyjczycy, którzy pragną reprezentować swój kraj, muszą pokrywać wszystkie koszty z własnej kieszeni.


We are proud to introduce Karma United

- a movement to create change through sport For hummel, sport is more than a physical activity. It is a universal language with the strength to eliminate differences in politics, culture, religion and beliefs. We trust that we can make a real change in the world by using sport to create understanding, respect and unity. From Afghanistan to Sierra Leone we support projects that help people live out their passion for sport. In a connected world, we believe this will act as a boomerang of positive change for all of us. Join the movement at hummel.net


Świat młodości  VW Poznań Mini Handball

Moda na ręczną W Poznaniu trwa IV edycja programu „Volkswagen Poznań Mini Handball”. To unikatowy w skali kraju  projekt organizowany przez spółkę Volkswagen Poznań, stanowiący rozszerzenie oferty szkoleniowo-organizacyjnej  poznańskiej piłki ręcznej. Od II edycji programu jego ambasadorem jest były reprezentant Polski, Artur Siódmiak. We współpracę z fabryką włączyły się także poznańskie akademiczki.

48  handball polska 4/2013

Całoroczną pracę wieńczy wielki finał, który gromadzi nie tylko zawodniczki i zawodników, ale także rzesze kibiców, głównie rodzin i znajomych najmłodszych sportowców, wiernie wspierających swoje pociechy. Rozwijanie pasji Od września 2011 r. absol-

wenci pierwszej części programu mają możliwość rozwijania swojej pasji w Akademii Szczypiorniaka, która została stworzona przy współpracy z sekcją piłki ręcznej kobiet AZS AWF Poznań. Wzbogacona oferta szkoleniowa zapewnia sportowy rozwój zawodnikom aż do ukończenia szkoły podstawowej. Dla poznańskich akademiczek to nie tylko szansa na wychowanie sobie kolejnych pokoleń zawodniczek, ale także zyskanie sponsora tytularnego, którym od dwóch lat jest spółka Volkswagen Poznań. W trzech poprzednich edycjach udział wzięło 510 dzieci z klas

Fot. M. Zakrzewski

F

irma, która zatrudnia ponad 6600 pracowników, za cel stawia sobie nie tylko produkcję najwyższej klasy samochodów i komponentów oraz dbałość o bezpieczeństwo i komfortowe warunki pracy, ale także troskę o zaspokojenie wyższych potrzeb swoich pracowników – rozwój kompetencji czy zapewnienie aktywności prozdrowotnych dla rodzin. Dzielnicowe rozgrywki doskonale wpisują się w ideę społecznej odpowiedzialności oraz dobrego sąsiedztwa. Dlatego też program „Volkswagen Poznań Mini Handball” skierowany jest do dzieci klas trzecich z 11 szkół znajdujących się w najbliższym otoczeniu zakładów VWP, poznańskich dzielnic Nowe Miasto i Wilda, a także mieszkańców Swarzędza. Piętnastoosobowe reprezentacje wybranych podstawówek, w okresie całego roku szkolnego, biorą udział w regularnych treningach oraz cyklu turniejów.


trzecich. W obecnej, czwartej edycji, jest to kolejnych 165 uczniów klas trzecich oraz około 80 dzieci z akademii szczypiorniaka (klasy IV-VI). Szkolenie w akademii szczypiorniaka przebiega w dwóch etapach. Pierwszy z nich przeznaczony jest dla dzieci z klas czwartych, opiera się na cotygodniowych, i co ważne, bezpłatnych zajęciach prowadzonych w trzech ośrodkach oraz wewnętrznych turniejach kontrolnych. Etap drugi zakłada już stworzenie zespołów ligowych – dziewcząt i chłopców z klas V-VI, które rywalizują w rozgrywkach prowadzonych przez Wielkopolski Związek Piłki Ręcznej. Dla dzieci z akademii organizowane są ponadto turnieje piłki ręcznej plażowej, turniej noworoczny czy festyn „rodzinna paka gra w szczypiorniaka”. Wszystko po to, aby jak największą ich liczbę zachęcić do pozostania przy dyscyplinie oraz do kontynuacji swojej przygody z piłką ręczną w klubach z Poznania i Swarzędza, już w kategorii młodzika. Sumienność i odpowiedzialność Poprzez akademię szczypiorniaka

Volkswagen Poznań pragniemy objąć dzieci nie tylko opieką szkoleniową i zarazić je pasją do piłki ręcznej, ale także kształtować u nich te cechy, które powinny być pożądane u przyszłego sportowca – sumienność, odpowiedzialność i umiejętność współpracy w grupie. Chcemy, by te dzieciaki podobnymi zasadami kierowały się zarówno na boisku, jak i w codziennym życiu - podsumowuje ideę programu Karolina Peda, kapitan i menedżer AZS AWF Volkswagen Poznań oraz trener akademii. Chcąc funkcjonować w najbliższym otoczeniu, jako odpowiedzialny sąsiad staramy się przenosić tam swoje dobre praktyki wynikające z długoletniego doświadczenia, jako pracodawca organizującego na co dzień życie zawodowe 6600 pracowników. Obecnie trwa już IV Edycja Programu Volkswagen Poznań Mini Handball, dzięki któremu chcemy promować aktywną formę spędzania wolnego czasu wśród dzieci ze szkół podstawowych w sąsiedztwie naszych zakładów. Mamy nadzieję, że program pomoże szkołom i rodzicom w kształtowaniu

postaw zdrowotnościowych i społecznych – dodaje Monika Hajbowicz, Kierownik Działu Komunikacji Volkswagen Poznań. Zasady fair play W projekcie uczestniczą obowiązkowo drużyny mieszane klas trzecich. Po turniejach rejonowych wszyscy spotykają się na finale. Zakłady Volkswagena, wraz z prezesem Michaelem Kleissem, podczas całego roku zapewniają drużynom stroje sportowe oraz piłki. Największym sukcesem projektu jest zachęcenie dzieci do aktywności fizycznej. Uczestnicy bardzo przeżywają spotkania z rówieśnikami, uczą się zasad „fair play”, zachowań w sytuacjach stresowych, podejmowania samodzielnych decyzji na boisku oraz radości ze zwycięstwa. - Dzieci z mojej drużyny podkreślają, że liczy się dobra zabawa, a ja dodam także - zaprezentowanie własnych umiejętności. Dla wszystkich udział w projekcie to wielka przygoda, którą będą wspominać latami – podkreśla Dariusz Głogowski, nauczyciel Szkoły Podstawowej nr 5 im. Romualda Traugutta w Poznaniu. Piotr Czajkowski

4/2013 handball polska  49


Terminarz  Wiosna

Kalendarium imprez rangi mistrzowskiej w maju 04/05 o m. 5-8 PGNiG Superligi Mężczyzn 04/05 1. mecz finałowy Ligi Mistrzyń 04/05 1. mecz finałowy Pucharu EHF Kobiet 04/05 1. mecz finałowy Challenge Cup kobiet 04/05 o m. 9-12, 26.kolejka PGNiG Superligi Mężczyzn 04 o m. 9-12, 27.kolejka PGNiG Superligi Kobiet 04 półfinały play-off PGNiG Superligi Mężczyzn 04 I liga Mężczyzn, grupy A i B – 26. kolejka 04 I liga Kobiet 21. kolejka 05 półfinały play-off PGNiG Superligi Mężczyzn 11/12 o m. 5-8 PGNiG Superligi Mężczyzn 11/12 2. mecz finałowy Ligi Mistrzyń 11/12 2. mecz finałowy Pucharu EHF Kobiet 11/12 2. mecz finałowy Challenge Cup kobiet 11. półfinały play-off PGNiG Superligi Mężczyzn 11 o m. 9-12, 28.kolejka PGNiG Superligi Kobiet 11 o m. 9-12, 27.kolejka PGNiG Superligi Mężczyzn 11 I liga Kobiet 22. kolejka 12 półfinały play-off PGNiG Superligi Mężczyzn (ewentualnie) 13-18 finały Mistrzostw Polski Juniorów Młodszych

15 półfinały play-off PGNiG Superligi Mężczyzn (ewentualnie) 17-19 kwalifikacje ME Kobiet do lat 19 18 o m. 9-12, 28.kolejka PGNiG Superligi Mężczyzn 18-19 Final4 Pucharu EHF mężczyzn, Nantes 18/19 o m. 5-6 i 7-8 PGNiG Superligi Mężczyzn 18/19 baraż Superliga K/10 – I liga/3 18/19 1. mecz finałowy Challenge Cup mężczyzn 18 finały i o 3.m. play-off PGNiG Superligi Mężczyzn 19 finały i o 3.m. play-off PGNiG Superligi Mężczyzn 20-25 finały Mistrzostw Polski Juniorek Młodszych 22 baraż Superliga M/10 – I liga/3 25/26 baraż Superliga M/10 – I liga/3 25/26 2. mecz finałowy Challenge Cup mężczyzn 25/26 o m. 5-6 i 7-8 PGNiG Superligi Mężczyzn 25/26 baraż Superliga K/10 – I liga/3 25 finały i o 3.m. play-off PGNiG Superligi Mężczyzn 26 Niemcy-Polska towarzyski kobiet 26 finały i o 3.m. play-off PGNiG Superligi Mężczyzn (ewent.) 29 finały i o 3.m. play-off PGNiG Superligi Mężczyzn (ewent.)

Kalendarium imprez dziecięco-młodzieżowych w maju Termin i miejsce

Uczestnicy kategorie

Organizator

Województwo

XVIII Podlaski Festiwal Piłki Ręcznej Dziewcząt i Chłopców

1-3.05. Siemiatycze

dziewczęta 1998, 2000 i chłopcy 1997, 2000

Podlaski WZPR

Podlaskie

XVII Otwarte Mistrzostwa Gdańska w Piłce Ręcznej Dziewcząt i Chłopców

10-12.05. Gdańsk

dziewczęta i chłopcy 1998/99

UKS Conrad Gdańsk

Pomorskie

XXXVII Ogólnopolski Turniej Piłki Ręcznej Dzieci

17-19.05. Kępno

dziewczęta 1997, 2000

KKS Polonia Kępno,

Wielkopolskie

Ogólnopolski Turniej Piłki Ręcznej Drwęca Cup

24-26.05. Lubicz

dziewczęta 1999 i 2001

Urząd Gminy Lubicz

Kujawsko - pomorskie

25.05. Bielsko-Biała

dziewczęta 1990-2000

SPR Żywiecczyzna

Śląskie

30.05-2.06. Legnica

dziewczęta 1999, 2000 chłopcy 1995, 1997, 1999, 2001

UKS Dziewiątka Legnica

Dolnośląskie

Nazwa imprezy

IX Turniej Ligowy Podbeskidzkiej Ligi Amatorskiej Piłki Ręcznej Dziewcząt 2012/2013 VII Turniej Piłki Ręcznej Chłopców i Dziewcząt Lion Cup 2013

Organizatorów imprez tej rangi w kolejnych miesiącach uprasza się o zgłoszenie ich na adres handball@zprp.org.pl

50  handball polska 4/2013


t a l 10 WYJĄTKOWY HOTEL W WYJĄTKOWYM MIEJSCU. Miejsce stworzone dla gości ceniących czas, wygodę i możliwość pracy w podróży. • Hotel zlokalizowany 49 kroków od samolotu i jedynie 7 km od centrum miasta • 236 wygodnych pokoi • WiFi • 950 m 2 powierzchni konferencyjno - bankietowej • restauracja i bary • całodobowy dostęp do Fitness Club

10 lat hotelu 5 lat Partnerem Związku Piłki Ręcznej w Polsce Rezerwuj bezpośrednio T: 22 650 0100 F: 22 650 0101 wcy@courtyard.com.pl www.warszawacourtyard.pl

Courtyard by Marriott® Warsaw Airport Żwirki i Wigury 1 Warszawa www.courtyardwarsawairport.com

IT’S A NEW STAY.


TERMY PAŁACOWE NAŁĘCZOWIANKA

hotel&s hotel&spa oferta dla grup sportowych

Zakład Leczniczy "Uzdrowisko Nałęczów" S.A.

lider polskich uzdrowisk.

Sponsor: reprezentacji Polski w piłce ręcznej kobiet i mężczyzn SPR Lublin - XIV-krotnego mistrza Polski w piłce ręcznej kobiet

Programy dla klubów sportowych w okresie przygotowawczym i roztrenowania:

hotel, wyżywienie, zabiegi wodne, cieplne i elektryczne, chirurgia ortopedyczna, rehabilitacja ruchowa, KRIOKOMORA, basen, diagnostyka kardiologiczna, badania analityczne, próba wysiłkowa z pomiarem tzw. długu tlenowego, boisko i sala gimnastyczna.

Oferta SPA: hotel, restauracja, zabiegi SPA, gabinety kosmetyczne Clarins,

baseny wodne i z białą glinką, sauny, jacuzzi, klub z bilardem i kręgielnią.

Lecznictwo uzdrowiskowe: rehabilitacja i diagnostyka kardiologiczna, Lecznict

rehabilitacja ortopedyczna.

Z.L. “Uzdrowisko Nałęczów” S.A.; Al. Małachowskiego 5; 24-150 Nałęczów tel. 81 50 16 027; 81 50 14 356 wew. 289; rezerwacje@zlun.pl; www.zlun.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.