DziennikWielkopolski magazyn off-line
NA OKŁADCE
Polki są w modzie Stuhr
twórcze działanie wynika z niepokoju
Muniek
tępię głupie wirtuozerstwo
Biżuteria wśród dań Filharmonia nie gryzie
www.dziennik-wielkopolski.pl www.d-w.pl
P
ortal dziennik-wielkopolski.pl istnieje ponad rok. To niewiele ale dla nas to był rok ciężkiej pracy, która szczęśliwie dała efekty. Wiemy to od Czytelników, dla których dziennik-wielkopolski.pl
jest medium wiarygodnym, solidnym i, co być może najważniejsze, po prostu interesującym. Z tym większą przyjemnością oddajemy do rąk Czytelnika pierwsze wydanie magazynu Dziennika Wielkopolskiego w wersji papierowej, w zamierzeniu kwartalnika. Staraliśmy się, żeby było to wydawnictwo maksymalnie estetyczne z zawartością, którą czyta i ogląda się z przyjemnością. Czy to się udało ocenią Ci, dla których tę pracę wykonaliśmy - Czytelnicy. Co polecamy w pierwszym numerze pisma? Wszystko, rzecz jasna! Warto np. przekonać się dlaczego Muniek Staszczyk tępi głupie wirtuozerstwo i co było przyczyną tego, że Jerzy Stuhr ukończył szkołę aktorską dopiero po studiach polonistycznych. Nie będą zawiedzeni smakosze, którzy (oczywiście jeśli tej wiedzy nie posiedli wcześniej) zapoznają się ze sztuką jedzenia coraz popularniejszej w Polsce potrawy, jaką jest japońskie sushi. Esteci docenią z pewnością rezultaty sesji fotograficznej, której bohaterką jest Patrycja. Miłośnicy historii regionu dowiedzą się z felietonu Władysława Kościelniaka, co stało się z dwiema czarnookimi Turczynkami, które z wyprawy wojennej przywiózł młody dziedzic Poniatowa. Nie zabrakło ciekawostek i babcinych porad, które warto wziąć sobie do serca, bo o ich przydatności przekonały się całe pokolenia! Pozostaje mi życzyć przyjemnej lektury i polecić łaskawej uwadze Czytelników portal dziennik-wielkopolski.pl.
Tomasz Staszczyk
www.dziennik-wielkopolski.pl www.d-w.pl
DziennikWielkopolski magazyn off-line
Redakcja: +48 660 863 424 Adres: ul. Częstochowska 25, 62 - 800 Kalisz e-mail: redakcja@d-w.pl
- rozmowa z Jerzym Stuhrem
Redaktor naczelny Tomasz Staszczyk Redakcja Małgorzata Badowska, Joanna Czajczyńska, Juliusz Kowalczyk, Jakub Seydak, Tomasz Skórzewski Opracowanie graficzne zespół Dream Machine (Małgorzata Badowska, Joanna Czajczyńska) Fotografowie zespół Dream Machine (Jakub Seydak, Tomasz Skórzewski) Korekta zespół Dream Machine Współpracują Władysław Kościelniak, Szewczyk Druk Paw-Druk, Poznań Reklama reklama@d-w.pl +48 660 863 424 Okładka zdjęcie: DreamMachine.pl modelka: Patrycja Michera makijaż: Anna Pośpiech
4 Twórcze działanie wynika z niepokoju
Agnieszka
7 11 12 14 15 16
Dziewczyna pd. Wielkopolski - Polki są w modzie Goszczanów. Dwie czarnookie Turczynki. Kawa Młode duchem, najstarsze miasto w Polsce Babcine Porady Tępię głupie wirtuozerstwo - rozmowa z Muńkiem Staszczykiem, liderem zespołu T.Love
22 24 26 27 28 30 32 34
Biżuteria wśród dań Multi-blog.pl Z drugiej ręki Pizza jaka jest każdy widzi Filharmonia nie gryzie Zawodzie Informatykę w Kaliszu mieć będziemy Gołuchów, malownicza wieś
Tw贸rcze
działanie
wynika z niepokoju
Zauważyłem ostatnio, że młoda krytyka filmowa, jeśli jakieś przedsięwzięcie z moim udziałem ma nawet delikatny rys komediowy, wyprowadza jego analizę od “Seksmisji”. Okazuje się, że te osoby po prostu nie znają innych produkcji z moim udziałem z tamtych lat .... - rozmowa z Jerzym Stuhrem, aktorem, reżyserem i pedagogiem.
Dziennik Wielkopolski: Czy jako aktor i reżyser jest pan człowiekiem spełnionym? Jerzy Stuhr: Nie, bo coś takiego nie jest chyba w ogóle możliwe. Fajnie byłoby sobie powiedzieć: dobra, zrobiłem wszystko, co miałem zrobić i od teraz mam święty spokój. Każde moje twórcze działanie wynika z niepokoju, z braku spełnienia właśnie. Jedynym dowodem na to, że coś osiągnąłem jest uznanie publiczności. Promując książkę (“Stuhrowie. Historie rodzinne” - przyp. red.) przejechałem pół kraju i kiedy tylko znajdowałem się na ulicy, gdzie by to nie było, zewsząd słyszałem wypowiadane z uśmiechem “dzień dobry”. To dowód sympatii, po prostu bardzo miłe chwile wytchnienia od pracy. Później znowu zaczyna się samotność, niepokój czy kolejne przedsięwzięcie zakończy się powodzeniem. To będzie trwać tak długo, dopóki w działaniach twórczych będę brał aktywny udział. D W: W 2008 roku otrzymał pan Złotą Kaczkę - nagrodę dla najlepszego polskiego aktora komediowego stulecia... J.S.: Mam spory dystans do wszelkich podsumowań typu aktor stulecia czy muzyk
www.dziennik-wielkopolski.pl www.d-w.pl
5
wszechczasów. To, że szanse na podobny tytuł mają tylko aktorzy żyjący też jest symptomatyczne. Wielu z moich osobistych mistrzów, których już nie ma takiego tytułu nie otrzyma. Jeżeli za pięćdziesiąt lat przyznawać będą wyróżnienia dla aktora 150-lecia to ja go już na pewno nie otrzymam. D W: Nie przeszkadza panu upór, z jakim szufladkuje się pana, jako aktora komediowego? J.S.: To faktycznie jest problem, ale tylko w Polsce, bo w Europie nikt mnie z aktorstwem komediowym nie kojarzy. Zauważyłem ostatnio, że młoda krytyka filmowa, jeśli jakieś przedsięwzięcie z moim udziałem ma nawet delikatny rys komediowy, wyprowadza jego analizę od “Seksmisji”. Okazuje się, że te osoby po prostu nie znają innych produkcji z moim udziałem z tamtych lat. Na pewno nie będę z tym walczył. Kręciłem ostatnio dużą produkcję we Włoszech. Pod koniec zdjęć jeden z operatorów przyszedł do mnie w przerwie i powiedział: słuchaj Jerzy, czy nie myślałeś kiedyś o tym, żeby zagrać w komedii? D W: W pańskich rolach komediowych zawsze widziałem wiele dystansu i ironii. J.S.: Ja traktowałem je podobnie. Okazuje się jednak, że niektóre rzeczy wbijają się do głowy do tego stopnia, że niektórym zupełnie przesłaniają to, co było wcześniej i później. Trudno. D W: Pańska ostatnia rola filmowa to Witkacy w “Mistyfikacji”. Czy Witkiewicz jest panu bliski, jako twórca i człowiek? J.S.: Witkacy to autor, którego w życiu grałem chyba najwięcej i to od najwcześniejszych lat, bo już w amatorskim teatrze studenckim próbowałem chociażby “Pragmatystów”. Potem był Teatr Stary w Krakowie i sceny we Włoszech, gdzie tego Witkacego też nie brakowało. Filozofia życia, twórczość, humor Witkacego to rzeczy, które są mi bliskie i które czuję. Witkiewicz świetnie łączył rozpacz z komizmem, a to też sztuka.
D W: Pańska ostatnia książka, “Stuhrowie. Historie rodzinne” to... J.S.: ...książka bardzo ważna dla mnie, bo na jej kartach uzmysławiam sobie i czytelnikowi skąd się wziąłem i w kim przez lata znajdowałem oparcie. To książka dla mojej rodziny i tych, którzy zastanawiają się, w której części świata osiąść, podobnie jak moi przodkowie, polscy imigranci. Po wydaniu “Historii rodzinnych” wiele osób mówiło mi: wie pan, pierwsze, co zrobiłam, czy zrobiłem po lekturze, to uporządkowałem zdjęcia rodzinne. Tego typu zwierzenia świadczą o tym, że książka doskonale spełnia swoją rolę. D W: Szkołę teatralną ukończył pan, jako absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dlaczego nie zdecydował się pan na naukę zawodu aktora bezpośrednio po maturze? J.S.: To rodzinna tradycja i wielki sukces pradziadka, który był Austriakiem. Przekonał swoich synów, którzy uczyli się w szkołach polskich, żeby studiowali na Uniwersytecie Jagiellońskim. Tak się złożyło, że od tej pory wszyscy mężczyźni w rodzinie kończą tę uczelnię. To dla mnie miejsce, w którym zdobywa się wykształcenie - zawód można zdobyć w innych miejscach. Do dzisiaj mam poczucie, że uniwersytet dał mi wykształcenie, a szkoła teatralna zawód. Podobnie było z moim synem - na uniwersytecie ukończył psychologię, z zawodu jest aktorem. D W: Których twórców teatralnych i filmowych ceni pan dziś najbardziej? J.S.: Te nazwiska od lat właściwie się nie zmieniają. Nie przypuszczałem na przykład, że po latach z taką siłą będzie do mnie przemawiać twórczość i osobowość Andrzeja Munka. Nigdy nie sądziłem, że właśnie on tak mocno na mnie wpłynie. Oczywiście bardzo ważni są dla mnie Andrzej Wajda, czy Krzysztof Kieślowski, z którym spędziłem pół życia, w końcu jednak okazało się, że mentalność, czy poetyka Munka odpowiada mi najbardziej. Wiem, że nad moją kolejną produkcją filmową będzie unosił się duch Munka.
Patrycja z Kalisza Imię: Miejscowość: Zainteresowania: Napój: Potrawa: W mieście wybieram Zespół muzyczny: Marzenie: Film: Książka:
Patrycja Kalisz architektura, rysunek, literatura, design herbata waniliowa musi być słodka lub ostra ciekawą architekturę i morze zieleni Guns N’ Roses, Queen zaprojektowanie budynku na miarę XXI wieku i podróże Ojciec chrzestny, Donnie Brasco, Marzyciel jest zbyt dużo dobrych pozycji, żeby je tu wymienić
7
Polki są w modzie Pewnego dnia znajoma zaproponowała jej sesję. Od jakiegoś czasu zajmowała się fotografią, a Patrycja miała w sobie to „coś” i była fotogeniczna. Trzy miesiące później Patrycja Michera podpisała kontrakt z agencją modelek w Tokyo.
Dziennik Wielkopolski: Jak się zaczęła twoja przygoda z modelingiem? Patrycja Michera: W momencie, w którym swoją przygodę z fotografią zaczęła Ewa Przetakiewicz (fotograf współpracujący z dziennikiem-wielkopolskim.pl przyp. red.). Ewa zaproponowała mi niezobowiązującą sesję zdjęciową. Zgodziłam się i tak to się zaczęło. D W: Fotografie były na tyle udane, że trafiły do profesjonalnej agencji modelek? P.M.: Nie od razu. Właściwie przez przypadek spotkałam osobę związaną z wrocławską agencją „Myskena”, która zaproponowała mi testy próbne. Pomyślałam, że to może być przygoda, zwłaszcza, że sesja z Ewą była doświadczeniem miłym, mało forsującym. Testy wypadły pozytywnie i dopiero wtedy całą sprawę potraktowałam poważniej. D W: Nie minęło wiele czasu, a pojawiły się konkretne oferty. P.M.: Udało się wynegocjować kontrakt z agencją w Tokyo, gdzie mam nadzieję niebawem się pojawić. D W: To bezpośredni efekt kaliskich i wrocławskich sesji fotograficznych? P.M.: Trzeba docenić starania agencji we Wrocławiu ale także wkład Ewy, czy Tomka Skórzewskiego (fotograf, współzałożyciel portalu dziennik-wielkopolski.pl), których fotografie mam w swoim portfolio. Mój wyjazd jest na pewno efektem pracy wielu osób. D W: Znasz konkrety związane z pracą, która czeka na ciebie w Japonii? P.M.: To ma być typowa praca modelki. Nie mam wyjścia, muszę zrobić wrażenie. Zajęcie znajdę, pod warunkiem, że dobrze wypadnę na castingu. D W: Orientujesz się, czy wielu Polkom udaje się znaleźć pracę modelki za granicą? P.M.: Dopiero rozpoczynam pracę w tej branży, dlatego trudno, żebym znała statystyki. Z mojej wiedzy wynika, że za granicą można spotkać wiele Polek, które próbują szczęścią w tej branży. Z tego, co wiem Polki są dziś w modzie. D W: Modelka musi być klasyczną pięknością? P.M.: Absolutnie nie! Musi być charakterystyczna, obdarzona jakąś formą cha-
8
DZIEWCZYNA PD. WIELKOPOLSKI
ryzmy. Przypadków, które potwierdzają tę teorię jest dużo. D W: Warto spróbować? P.M.: Jeżeli ktoś uważa, że odnalazłby się w tej branży to jak najbardziej. Wystarczy pójść do którejś z agencji i po prostu zapytać, czy istnieje szansa na wykonywanie zawodu. Potrzebna jest odwaga, często determinacja. D W: Jesteś gotowa na scenariusz, zgodnie z którym zawodu modelki uprawiać nie będziesz? P.M.: Wszystko zaczęło się trzy miesiące temu. Nigdy nie marzyłam o tym, żeby być modelką. To, że być może będę taki zawód wykonywać to czysty przypadek. Studiuję architekturę, uwielbiam ten kierunek i nie będę miała nic przeciwko wykonywania zawodu z nim związanego.
www.dziennik-wielkopolski.pl www.d-w.pl
9
10
Goszczanów.
Dwie czarnookie Turczynki W powiecie sieradzkim, w pobliżu Goszczanowa znajduje się wieś Poniatów, której właścicielem był Adam Poniatowski. Syn dziedzica brał udział w bitwach z Turkami. Podczas jednej z nich dostał się do niewoli. Rodzice długo czekali na syna, który nie wracał. Zrozpaczony ojciec, w intencji powrotu, pobudował kościół w Goszczanowie. W końcu zmarł ojciec, zmarła i matka, gospodarstwem zajęła się krewna rodziny. Pewnego dnia, po ośmiu latach, syn powrócił. Jakie było zdziwienie wszystkich, gdy przyprowadził ze sobą dwie Turczynki, dziewczyny czarnookie i czarnowłose, obcej wiary i obcej mowy! A przecież miejscowe dziewczyny czekały na syna Adama, który przyprowadził aż dwie poganki! Już na miejscu, Turczynki dowiedziały się, że w Polsce obowiązują inne zwyczaje, a mężczyzna może mieć tylko jedną żonę, która musi być katoliczką. Przez rok obie chodziły do księdza w Goszczanowie, na naukę języka i religii. Wreszcie nastąpił dzień ślubu. Młody Poniatowski wybrał jedną z dziewczyn i poślubił ją. Na weselu, po wypiciu “małmazyji”, obie Turczynki padły trupem. Można sobie wyobrazić, co zaczęło się dziać po tym wydarzeniu. Wszyscy zastanawiali się, kto mógł się zdobyć na taki czyn. Sprawy nie wyjaśniono. Dwie nawrócone Turczynki pochowano w podziemiach kościoła w Goszczanowie. Dziś już chyba nikt nie pamięta o tym wydarzeniu. Zwiedzający miejscowość mogą zajrzeć do kościoła i za pozwoleniem księdza obejrzeć obie trumny w podziemiach świątyni. Ta, którą młody Poniatowski poślubił ubrana jest na biało, co wyraźnie widać. Druga rozsypała się zupełnie. Dlaczego? Przy wejściu do kościoła jest niewielka tablica informująca o wydarzeniu z XVII wieku.
Władysław Kościelniak
www.dziennik-wielkopolski.pl www.d-w.pl
11
Niektórzy nie wyobrażają sobie bez niej rozpoczęcia dnia. Pije się ją z różnych przyczyn - by się obu-
dzić, bądź pobudzić (w trakcie dnia), dla smaku, z przyzwyczajenia. Każdy też ma swój ulubiony sposób parzenia. Pije się z mlekiem i cukrem, bądź w wersji light - bez słodzenia. Często, dla niektórych, biała kawa jest profanacją. Mówią „gdyby kawę miało się pić z mlekiem i cukrem, to by taka rosła na krzewach”. Dla nich istnieje czarna, i tylko czarna! POCHODZENIE
Jak głosi legenda, kawę odkryły jako pierwsze kozy. Zjadły owoce z krzewu kawowca i zaczęły brykać bardziej niż zwykle, co zastanowiło pilnującego je pasterza. Spróbował czerwonych owoców i poczuł się ożywiony, zapomniał o zmęczeniu i senności. Inna legenda mówi, że kawę odkryli etiopscy mnisi, którzy przygotowywali wywar z owoców kawy, by móc spędzać długie godziny nocne na modlitwach.
GATUNKI W zasadzie są tylko dwa gatunki, z których produkuje się większość kaw - Arabica i Robusta. Arabica (Coffea arabica) - dostarcza od 80 do 90% produkcji kawy na świecie. Uprawiana głównie w strefie międzyzwrotnikowej Afryki i Ameryki Południowej Kwitnie i owocuje prawie przez cały rok. Ziarna Arabiki są podłużne, zielonkawe, mają jasną, prostą bruzdę. Kofeina zawarta w ziarnach nie przekracza 1,7%. Napar jest łagodny, aromatyczny, lekko kwaskowaty. Wśród szlachetnych odmian Arabiki wyróżnić można m.in. Excelso Kolumbia, Kostaryka Tarazzu, Etiopia Dijmah. Robusta odkryta została dopiero w XIX wieku. Rośnie i owocuje szybciej niż Arabica. Pochodzi m.in. z Kamerunu, Ugandy, Wietnamu. Ziarna o barwie żółto-zielono-brązowej mają zdecydowany i ostrzejszy smak. Bardziej gorzka (niż Arabica), zawiera też więcej kofeiny - 2 do 4%. Inne gatunki Kawa iberyjska (Coffea liberica), kawa wyniosła (Coffea excelsa), kawa arabska skrzyżowana z kawą koszykową (Robustą) - Arabusta (Arabica Robusta).
PARZENIE „PO TURECKU”. Wbrew panującemu powszechnie w Polsce przekonaniu, kawy po turecku nie przyrządza się zalewając zmielone ziarna wrzątkiem. Sposób jej parzenia jest zupełnie inny. Bardzo drobno zmieloną kawę zmie-
C. Arabica & C. Robusta
C. Arabica
C. Robusta
Ale co my, wielbiciele kawy właściwie wiemy na jej temat? Delektując się smakiem kawy wiedz jednak, że przyłączasz się do stosunkowo młodej, bo zaledwie kilkuwiekowej tradycji. Początek picia kawy w Polsce to koniec wieku XVII, ale popularność zyskała ona dopiero na przełomie XVII i XVIII w.
szaną z cukrem należy wsypać do tygielka (najlepiej miedzianego), zalać zimną wodą i kilka razy podgrzać (uwaga: nie można dopuścić do zagotowania) aby wywar się podniósł. By nie przelać naparu z fusami do filiżanek, należy dodać kilka kropel zimnej wody aby osad osiadł na dnie.
Z EKSPRESU PRZELEWOWEGO. Jest to chyba najbardziej popularny i najprostszy sposób parzenia kawy. Woda stopniowo przelewa się przez filtr ze zmieloną kawą. Jest także specjalny podgrzewacz utrzymujący temperaturę kawy. Ale pamiętaj, kawa nie powinna długo stać w dużej temperaturze, bo traci swój aromat. Z EKSPRESU CIŚNIENIOWEGO. Z ekspresu ciśnieniowego można przygotować tylko i wyłącznie espresso. Wszystkie pozostałe napoje, jak caffe’ latte, caffe’ macchiato, cappuccino, powstają na bazie espresso. Kawa przygotowana pod ciśnieniem ma delikatną warstwę jasnobrązowej pianki („crema”). Kawa parzona w takim ekspresie powinna być mielona drobniej. MOKA - caffetiera. Ten sposób parzenia jest nieco podobny do działania ekspresu ciśnieniowego. Z Mok (zaparzacze kawy pochodzące z Włoch, mające kształt dzbanków wykonanych najczęściej z aluminium lub stali) można przyrządzić kawę zbliżoną w smaku i konsystencji do prawdziwego espresso z ekspresu ciśnieniowego. Moka składa się z trzech elementów: dolnego zbiornika na wodę, pojemniczka na zmieloną kawę z filtrem i górnego dzbanka na napar. Zaparzacz podgrzewa się na kuchence gazowej bądź elektrycznej. Kawa przyrządzona za pomocą moki jest bardzo aromatyczna ale łagodna w smaku. Dzięki szybkiemu przepływowi wody nie zawiera wielu szkodliwych substancji, które uwydatniają się przy dłuższym zaparzaniu.
- Najdroższa kawa świata, to kawa luwak (kopi luwak). Kilogram kosztuje 3,6 - 4 tysiące złotych. Ziarna wydobywa się z odchodów indonezyjskiego łaskuna muzanga (Paradoxurus hermaphroditus), który zjada tylko najlepsze owoce kawy. Częściowo nadtrawione w żołądku zwierzęcia ziarna, tracą gorzki smak na rzecz lepszego aromatu. - Większość naukowców zaleca spożywanie do 500 mg kofeiny dziennie - to około 4 filiżanki kawy. Przekroczenie dawki jest niezdrowe. Powyżej 1000 mg kofeina staje się trucizną. - Dopiero po 30 - 60 minutach od wypicia kawy kofeina zaczyna działać, czyli osiąga najwyższy poziom stężenia we krwi. - Latte art to sztuka tworzenia rysunków i wzorów na powierzchni kaw.
13
Młode duchem, najstarsze miasto w Polsce Kalisz to jedyne miasto w Polsce o starożytnej metryce, którą wystawił mu grecki uczony, Klaudiusz Ptolemeusz w swej „Geografii” w II w. n.e. 2010 to dla miasta rok szczególny, rok, w którym mieszkańcy świętują jubileusz 18 i pół wieku.
Święto szczególne, więc i obchody muszą być wyjątkowe. Rok
jubileuszowy od początku promował zrekonstruowany rzymski wóz pocztowy, który z Kalisza wyruszył na bursztynowy szlak. Dzięki Ogólnopolskiemu Festiwalowi Zespołów Muzyki Dawnej „Schola Cantorum” przez sześć styczniowych dni można było słuchać utworów bliskich czasom Ptolemeuszowej Kalisii. Przez miesiąc, na Zamku Królewskim w Warszawie można było zwiedzać wystawę "Od Kalisii do Kalisza. Skarby doliny Prosny", którą miało okazję zobaczyć m.in. wiele osobistości świata politycznego, kulturalnego a także biznesowego.
Obchody święta miasta uświetniła 50., jubileuszowa, edycja
50 Kaliskich Spotkań Teatralnych. Budkę Suflera, która wystąpiła się w ramach cyklu "Pod niebem Kalisza" obejrzało blisko 12 tysięcy osób. Przez dwa czerwcowe dni Kalisz był opanowany przez Rzymian, wśród których prym wiedli legioniści. Festiwal historyczny "Po bursztyn" z udziałem grup rekonstrukcyjnych to przedsięwzięcie edukacyjno-rozrywkowe, o rozmachu, którego miasto do tej pory nie znało.
Ponad
15 teatrów ulicznych z sześciu różnych państw wystąpiło w ramach XVII Międzynarodowego Festiwal Artystycznych Działań Ulicznych „La Strada”, natomiast niezwykłym wydarzeniem dla miłośników literatury była wizyta Romy Ligockiej, Jerzego Stuhra, Jacka Dehnela oraz Ewy Lipskiej, Wojciecha Malajkata, Jacka Wójcickiego i Konrada Mastyły.
Projekt
Czesław Śpiewa był główną atrakcją muzycznego maratonu trwającego, a jakże, 18 i pół godziny! Święto miasta uczciła też Filharmonia Kaliska, nawiązując do roku chopinowskiego. Festiwal "Nasz Chopin" przypomniał związki kompozytora z Kaliszem i regionem oraz muzykę genialnego Polaka. Kolejny muzyczny akcent związany z obchodami to, cieszący się coraz większą popularnością, IV Festiwal Muzyczny im. Pawła Bergera „Gramy nad Prosną”. Tym razem, poza gospodarzem imprezy - grupą Dżem, wśród wykonawców pojawili się Indios Bravos i Plateau.
Związanymi z obchodami wydarzeniami, których ze względu na renomę nikomu szczególnie polecać nie trzeba są na pewno IV MultiArt Festival - Festiwal Sztuki Młodych Kalisz 2010, XXX Jubileuszowy Międzynarodowy Bieg Ptolemeusza, czy XXXVII Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych. A to przecież nie wszystko...
Czyszczenie i mycie
Sposób na
niki
dobre naleś
iedy do wspaniałe k miast ą ęd b i k ni ś ną za Nale odę gazowa w z s a d o d i były ciasta e przywierały iasta, ni y b A j. zwykłe wę do c czne wlej oli atelnię. mniej kalory p ym razem na a nie za każd
Bezbolesne usuwanie plastra Jeśli skropisz plaster kilkoma kropelkami oleju i zostawisz je na kilka minut, żeby dobrze wsiąkły, bezboleśnie odkleisz plaster ze skóry.
- przypalony garnek uratuje zagotowanie w nim osolonej wody, - biżuterię ze srebra można umyć w wodzie z amoniakiem, - rzeczy zamszowe najlepiej czyścić miękką gąbką namoczoną w ciepłym mleku.
ją a ty farbu d środk h Kiedy bu o ją u b karpetac uty far Jeśli b iają ślady na s wewnątrz i zostaw ach, trzeba je spryskać i rajstop octem albo przetrzeć do włosów. lakierem
Mała czarna na
ból głowy
Jeśli po całono cnej biesiadzie bo li cię głowa, wypij fi liżankę mocnej czarnej kawy (espresso) , mleka, ale za to bez cukru i bez z dwiema łyżecz kami (do kawy) soku z cytryny.
15
ve, który wraz o L . T łu o p s e z m, liderem ie k y z c z s ta S m wydaną właie k je u m o r Z Muń p m łe o p s nedekiem i ze e B m ie k n Ja tą s t - “Muniek”, y z k je o r p z gitar ły a c k ja ną, podobnie a w ło tu ty a z , enie T.Love tę m ły o n fe , śnie p ie w o h c to uzyce, Częs m o . n .i m y m ia w rozma więcej... y z c a n z j ie n m e ż i tym,
Dziennik Wielkopolski: Gratuluję płyty. Dobre kompozycje, z co najmniej dobrymi melodiami, mocną stroną są brzmienie i aranże.
Muniek Staszczyk: Cieszę się, że tak to odbierasz. Na tej płycie chodziło o dobre melodie i teksty, w których nie będzie polityki. Zależało nam na tym, żeby album był aktualny za dziesięć lat. Płyta powstawała dwa lata. Z Jankiem (Benedekiem, gitarzystą i kompozytorem większości materiału na płycie “Muniek” - przyp. red.) znamy się jak łyse konie. Lubimy podobne klimaty, wychowywaliśmy się na tej samej muzyce. Stwierdziliśmy, że nie będziemy się wygłupiać i robić coś wbrew sobie. Płyta jest zróżnicowana, balansuje między rockiem i popem, są numery ocierające się o country. W ten sposób staramy się pokazać, że rock nie narodził się wczoraj, że ma za sobą bogatą tradycję. Od początku siedzę w piosence. W domu mogę sobie posłuchać Stańki, Daviesa, Coltrane’a, King Crimson, Floydów ale moje muzyczne korzenie to piosenka. D W: W jednym z wywiadów mówiłeś niedawno, że z Jankiem założyliście sobie dwa lata wspólnego grania w projekcie “Muniek”. Odkładasz na ten czas inne zajęcia?
M.S.: T.Love, jeżeli o to ci chodzi, wciąż istnieje. Janek nie grał koncertów przez 17 lat, stąd jego głód występów, którym zresztą zaraża (śmiech). Płyta wyszła raptem tydzień temu. Jesteśmy po drugim koncercie z projektem Muniek (rozmowa została przeprowadzona po koncercie Muńka w Ostrowie Wielkopolskim - przyp. red.), trudno powiedzieć, jak to wszystko się potoczy. Recenzje są dobre ale nie ma pewności, czy ludzie to kupią, czy będzie zainteresowanie koncertami. Cieszę się, że po tylu latach grania w jednej kapeli udało mi się wystartować z innym projektem. Świetnie, że możemy grać koncerty, bo jeżeli siedzisz w rock’n’rollu, to granie na żywo jest bardzo ważne. Faktycznie umówiliśmy się na dwa lata wspólnego grania. Mamy kolejne pomysły, jest wiele świetnych coverów do zagrania. Na koncertach wykonujemy kawałki Doorsów, Sex Pistols, Stonesów ale można zrobić coś Bowiego, Lou Reeda, Johnn’ego Casha, Dylana. Inna sprawa, że od trzech lat robimy nową płytę T.Love. Będzie tam rhythm’n’blues, dużo czarnej w klimacie muzyki. Na starość w ogóle zacząłem słuchać bardzo dużo bluesa (śmiech). To taka baza. W Polsce umiejętnie z dokonań czarnych bluesmanów, w sposób, powiedziałbym, godny, czerpali chyba tylko Nalepa i Riedel. W Polsce w ogóle prolemem jest brak znajomości tradycji. Ludzie myślą, że rock zaczął się od Franza Ferdinanda, czy Nirvany.
17
agierkolask
cz-
ione muzy
ś niespełn
asz jakie a, duety. M
Bono, ił się tutaj yby pojaw d rego G tó k ). , ch n ie la ego Dy iwe (śm in żl o o b m C o ać . zr to ż im y o n p ien, cz stwo ju jęciu z okazję zn jestem pew D W: Mnó ). Miałem y y mi na zd ie b b ch n y ło e ie d al m ża G (ś le i. i em w za ? ia ale nie Stonesam wi Rojko em Dylan ję b ro u ze o u ne marzen B an rt to z A sz za ę ł ać ó iew szcz zesp , mam ałbym zaśp dem zazdro jego i jego k talizman M.S.: Chci tym wzglę ałbym, że traktuję ja d zi ą o d P zt . ie es w im zr o n p , tóre go z to owszem . Zdjęcie, k zrobić nicze lkim fanem dało mi się u ie n że jestem wie , ję hutę. Żału nie Marka Gec u stare gra ... el d ie R moim życi a, w dy. ep je al an u b N ł jm re ży jsce za - to dob niejsze mie naeah, Yeahs aż Y rą , w h tó aj k ea N Y a, . n y ie poważn akustycz inand, cz a d zisiaj? ta n d er ły ę F się p i em z ci a d n m n je n ra a d u spir taka je keys, F dyś ud kim frie D W: Co in . Może kie Arctic Mon iedyś taką płytę. Jest zyka jest ta ek u i: n m ec u zi ac im d k sz je st y rać k e wszy gromn kład mo ciałbym nag to mam do niego o M.S.: Przed ego słuchają na przy a rzeczy i ch Z cz . ch , cy y to li n u ię cz b a y rał n ale lu lu akust e rzeczy g satnio wie szawy? ztą najlepsz łos. es Słucham o zr ry łeś do War tó k g afi , i k tr o u k in cz Ja . n eń ia a. p al grał M gitara, o dzieciak stochow sto to Czę dobnego m tam, jak o ia łe p m ś ią ża e b co n żd ro n ić je b y zi łę zro rod to w i na si amy. Twoje mpla - częs ie, kiedy przyjezdn m szawie ku owspomin n p ar m ało. Żyję ta o W y k m sz w iw ie ł zo d ec ia m Ś ar rz m . b p c m z ic ie o ra n jc d j z te O ó ków. h jest ąż m nie mas a albo Kra owa to wci tam od pokoleń, a ic D W: Jeśli a Warszaw le Częstoch ją zł A d . ży o o y ch ał rz w st tó rę ,k k zo M.S.: W g wiłem i ta wobec tych u mieszkam tam. m zadomo porządku rost p o p i Jakoś się ta awiaków - to nie w m iejsce arsz lnie się z tym m z siebie w y niespecja lat, zżyłem ci eś zi d zy dzie, którz am lu i ad k ep rę rz o prawie tr brali d . Nie p ? szorstkość strumenty czyli ie nie były n ę, In ”, d a. re ew w o p ck ra m p ro ze s js jakąś punk mean e najłatwie idea “less w muzyce o była fala jest jakąś ątki T.Lov yświecała aleźliśmy ej kapeli. T rz zn lne granie d p ó u e aż sp k m sz D W: Pocz w k te w i Ja że za , ęk e! ie to zi n n d d ię u M b ie . tr lu ć właśn arsztatu ały by bluesie resztą może z warsztatem dla w M.S.: Musi miech). W ich grać. Z zerstwo (ś i, o n an a tu ri n ir at li w S ie afi y potr Vai cz ię głup ami, typu zespole tęp za gitarzyst więcej”. Dlatego w zy “mniej znac ą. w o rozm k, była Szw
kt Munie ove, proje
.L iłeś. Jest T
18
s means s le “ a e id świecała y z r p e z s Dlatego w . j” e c ię Mnie za w y iej znacz n m “ li y z c rstwo e z more”, o u t ir w ępię głupie t le o p s e z w
D W: Pytam o początki, bo starsi wykonawcy często podkreślają, że nie chcieliby być na miejscu dzisiejszych debiutanów. Słowem, kiedyś, jeżeli ktoś miał talent i był konsekwentny miał jednak łatwiej.
M.S.: Czy ja wiem? Dzisiaj są narzędzia, których my nie mieliśmy, choćby myspace czy youtube. Łatwiej wyjechać na koncert za granicę. Z drugiej strony mamy do czynienia ze skostniałymi, sformatowanymi mediami. Duże wytwórnie płytowe narzucają zespołom swoją wizję. My w latach 80 - tych szczęśliwie nauczyliśmy się dystansu, w latach 90 - tych staliśmy się popularni i wtedy nikt nam już nie mógł dyktować warunków. D W: Brałeś kiedyś pod wagę to, że będziesz wykonywał inny zawód, niż muzyka?
M.S.: w 1989 roku wyjechałem do Londynu do pracy, wtedy zespół prawie został zawieszony. Ale granie jest zbyt silnym narkotykiem, dlatego rok przerwy miałem tylko wtedy. Ale w tym czasie faktycznie myślałem, że wszystko się skończyło. Zresztą do tego czasu i tak zrobiłem wiele. Nagralismy dwie długogrające płyty. Wtedy mówiło się longplaye! To było coś. Wróciłem, T.Love odrodził się z Jankiem Benedekiem, pojawiła się “warszawa”, z nią popularność. Gdyby ktoś, lata temu powiedziałby, że to wzystko tyle porwa, nigdy bym nie uwierzył. Z drugiej strony tacy ludzie, jak Dylan, B.B. King, czy Johnny Winter pozwalają wierzyć w to, że można grać do końca życia. Wygląda na to, że wystarczy mieć taką filozofię. D W: Na czym polega fenomen T.Love, czyli w dużej mierze Muńka?
M.S.: Kilka płyt nagraliśmy, trochę piosenek się uzbierało. T.Love nie jest zespołem hermetycznym - to jest bardzo ważne. To, jak się wiele razy przekonałem, muzyka, która łączy pokolenia. Przechodzi z ojca na córkę (śmiech). Starsi przychodzą, bo ta muzyka w nich została, a młodsi, bo ktoś im o tym powiedział. Zresztą dzisiejszy koncert był tego najlepszym przykładem: były mamuśki, zresztą niczego sobie mamuśki (śmiech) i ludzie bardzo młodzi. Inna spawa, że nigdy nie utożsamialiśmy się z jedną subkulturą. Na koncertach mieliśmy punków, ludzi z dreadami, metali, studentów, pijaków (śmiech). D W: Którą płytę macierzystej formacji cenisz dzisiaj najbardziej?
M.S.: Nie ma jednej szczególnej. Lubię “Kinga”, “Prymityw”, “Al Capone” i “I hate rock’n’roll”.
19
Japońska sztuka jedzenia stała się w przeciągu kilkudziesięciu ostatnich lat jedną z najbardziej popularnych, cenionych i prestiżowych. Stało się tak na skutek jej gwałtownej ekspansji poza granice kraju kwitnącej wiśni. Pierwsza wizyta w restauracji hołdującej orientalnej kuchni może być dla smakosza nie lada przezyciem. Przed nim, warto jednak zapoznać się z kilkoma praktycznymi radami. Po wejściu lokalu musimy wybrać rodzaj miejsca. Przy rolling-barze, gdzie płyną japońskie łódeczki lub przy stoliku. W pierwszym przypadku będziemy mieli możliwość, pogawędzenia z sushi masterem, który pomoże nam wybrać odpowiednie sushi, przygotuje je na naszych oczach i odpowie na wszystkie nurtujące pytania. Zaraz po zajęciu miejsca kelnerka poda nam menu i oshibori. Są to japońskie ręczniczki, lekko zwilżone i ciepłe - służą do odświeżenia rąk. W tradycji japońskiej również do odświeżenia duszy, aby rytualnie obmyć się ze wszystkich problemów, smutków
22
i w pełni uczcić i docenić spożywanie posiłku. - Sushi, czyli surowa ryba połączona z ryżem i japońskimi algami nori jest biżuterią wśród dań - mówi Zachariasz Popiołek, manager kialiskiej restauracji specjalizującej się w kuchni japońskiej. - Pochłania ona wszystkie zmysły: wzroku, węchu, zapachu, i smaku. Sushi oraz większość potraw (oprócz zup) spożywamy korzystając z pałeczek. Znajdują się one nad matką, która wyznacza miejsce przeznaczone dla każdego gościa restauracji. Pałeczki rozłamujemy silnym ruchem ręki, by oddzielić jedną od drugiej. - Tajemnica w posługiwaniu się nimi tkwi w tym aby jedna była nieruchoma - tłumaczy Zachariasz Popiołek. - Nasza obsługa z chęcią pokaże i podpowie jak poprawnie należy nimi jeść. Jeśli nie uda nam się opanować tej stosunkowo prostej sztuki, konsumpcję możemy zacząć rękoma. Jest to dość popularne w Japonii - przez dotyk bardziej wyrafinowani fani sushi mogą ocenić prawidło-
www.dziennik-wielkopolski.pl www.d-w.pl
wą konsystencję ryżu oraz świeżość ryby.
która ukryta jest w każdej porcji sushi.
Do wyboru mamy kilka rodzajów sushi, najpopularniejsze są trzy: nigiri sushi czyli plasterki surowej ryby na delikatnie uformowanych porcjach ryżu, hosomaki sushi - jednoskładnikowe porcje, gdzie swoistym „nadzieniem” jest tylko surowa ryba, aż wreszcie maki sushi, które są kombinacją surowych bądź zapiekanych ryb, owoców morza, japońskich dodatków oraz sosów i dressingów, które nadają daniu niepowtarzalne smaki. Jedząc należy pamiętać o imbirze (oczyszcza kubki smakowe na języku), sosie sojowym (podkreśla smak surowej ryby) oraz wasabi - jednej z najostrzejszych przypraw na świecie (wyostrza i wydobywa oryginalne smaki).
Każdy rodzaj potrawy podawany jest na właściwym kolorze talerzyka. Możemy sami zamówić interesujące nas danie, poprosić sushi - mastera, aby przygotował coś specjalnego tylko dla nas, bądź wyłowić interesujący nas talerzyk z łódeczek przepływających przez cały czas przed naszymi oczami.
- Ważne jest, aby porcje sushi jeść w całości, jeden kawałek to jeden kęs - podkreśla Zachariasz Popiołek. - Dzięki zachowaniu tej zasady będziemy mieli możliwość odkrycia niepowtarzalnej gamy smaków,
- Po zjedzeniu układamy talerzyki w formie piramidy, jeden na drugim, na krawędzi naszej matki - mówi Zacharisz Popiołek. - Wszystkie kolory mają określoną cenę w menu. Najtańszy jest biały, najdroższy czerwony. Do picia oprócz tradycyjnych napojów wybrać możemy jedną z zielonych herbat (podawaną w glinianych czajniczkach), sok z kawałkami aloesu, oryginalne japońskie wino, bądź sake. Po posiłku odkładamy pałeczki w pozycji równoległej do rzeki sushi, dzięki temu zachowamy harmonię i będzie to świadczyć o naszym szacunku do itaame (czyli sushi mastera) Ten ostatni z pewnością podziękuje nam za wspólnie spędzony czas i odwdzięczy się niskim ukłonem.
źródło: Maguri Sushi Bar
Kino domowe: Czym różni się system 5.1 od 7.1? Kiedy mamy już w domu nową plazmę czy LCD, dziwimy się, jak mogliśmy dotąd oglądać telewizję na starym kineskopowym odbiorniku. Ale czeka nas jeszcze jedno zdziwienie – jak mogliśmy oglądać filmy na swoim płaskim panelu bez przestrzennego dźwięku „surround”. Aby poczuć pełnię możliwości HDTV, oprócz obrazu wysokiej rozdzielczości powinniśmy zadbać także o dźwięk. To oznacza kolejną inwestycję – w zestaw kina domowego. Tzw. HTIB (Home-Theater-In-A-Box) można kupić już za kilkaset złotych, ale mamy wtedy do czynienia z prostym systemem 2.1. Nieco tylko lepszym, niż głośniki w telewizorze. Prawdziwie mocne wrażenia zaczynają się dopiero przy systemach 5.1 i 7.1. To już kwoty od 3 tysięcy złotych w górę. No dobrze, ale czym różnią się te systemy?
W systemie 7.1 (powyżej) dochodzą jeszcze dwa głośniki boczne. Zestawy takie przeznaczone są zwykle dla pomieszczeń, przerobionych specjalnie na domowe sale kinowe. Często kupują je też audiofile, którzy od oglądania filmów wolą słuchanie muzyki. Przy wyborze zestawu kina domowego trzeba pamiętać, że podawana przez producenta moc, np. 1000 watów, nie oznacza, że każdy głośnik będzie emitować dźwięk o takim natężeniu. Liczbę tę należy podzielić przez ilość głośników w zestawie, włączając w to subwoofer. Dla 1000 watowego zestawu 5.1 podział mocy wygląda zwykle tak, że każdy głośnik ma moc 167 watów, a subwoofer – 165 watów. Z tego też względu moc zestawu 7.1 powinna być większa, niż zestawu 5.1 Kolejna sprawa to kable, a raczej ich brak. Im więcej głośników, tym bardziej należy zwracać uwagę na bezprzewodowy system przekazu dźwięku do tylnych kolumn. Zwykle składa się on z transmitera i odbiornika podłączonego do głośników. Nie jest więc to system całkowicie bezprzewodowy (odbiorniki muszą być podłączone do prądu i kolumn), ale przynajmniej pozwala na uniknięcie kabli ciągnących się przez cały pokój. 5.1 (na zdjęciu powyżej) to najpopularniejszy obecnie standard dla kin domowych. 1 oznacza subwoofer, czyli głośnik basowy. Pozostałe 5 to: centralny głośnik umieszczany nad lub pod telewizorem, dwa głośniki stereo przednie i dwa głośniki stereo z tyłu.
I na koniec – źródło dźwięku. System 7.1 ma sens wtedy, kiedy korzystamy z odtwarzacza Blu-Ray. DVD nie oferuje nam tylu kanałów audio, co jego młodszy brat. Niestety tak już jest, że każdy zaawansowany technicznie gadżet zmusza nas do kupna kolejnego.
www.dziennik-wielkopolski.pl www.d-w.pl
Jak wyświetlić filmy z komputera na ekranie telewi-
zora w jakości HD?
Wrażenia z oglądania obrazów 3D w pełnej rozdzielczości 1080p są naprawdę wspaniałe. Czym więc różnią się te sprzęty? Kąt widzenia. Obrazy 3D na telewizorach LED Samsunga wyglądają doskonale, kiedy patrzymy dokładnie na wprost ekranu. Gdy oglądamy je pod kątem, zaczynają się lekko rozmywać. Pod tym względem lepsza jest plazma Panasonika, która (jak zresztą większość plazm) daje doskonały obraz bez względu na kąt patrzenia. Szybkie sceny. Tym, co w technologii obrazu 3D wymaga zdecydowanego poprawienia, są szybko przemieszczające się przedmioty. Zwykle nieostre i rozmyte. Z problemem tym lepiej radzi sobie plazma, chociaż wyposażony w funkcję „smart dimming” Samsung serii 8000 też wypada nieźle. Okulary. Oglądanie filmów 3D przez dwie godziny może być męczące, jeśli okulary są niewygodne. Tu lepiej wypada Samsung, którego okulary są lżejsze, niż te oferowane przez Panasonika.
W sprzedaży dostępny jest już pierwszy na świecie konwerter wysokiej rozdzielczości USB – HDMI/VGA. Grand HD Cinema Pro w prosty sposób umożliwia odtwarzanie na ekranie telewizora plików multimedialnych w wysokiej rozdzielczości, np. filmów przechowywanych na dysku komputera. Użytkowanie konwertera jest niezwykle proste. Wystarczy połączyć urządzenie z komputerem za pomocą przewodu USB, a następnie podłączyć konwerter do monitora, telewizora lub zestawu kina domowego za pomocą kabla HDMI lub VGA. W ten sposób można np. odtwarzać na dużym ekranie filmy zgromadzone na dysku komputera, ciesząc się obrazem wysokiej jakości (w rozdzielczości do 1080p).
Ceny. Telewizory LED 3D Samsunga kosztują 8.300 - 9.000 zł. Plazma Panasonika jest nieco tańsza (ok.8.000 zł). Odtwarzacze Blu-Ray 3D dedykowane do tych sprzętów są w podobnej cenie – po ok.1.300 zł. Za przyjemność oglądania trójwymiarowych filmów trzeba więc zapłacić dziś ok.10 tysięcy złotych. Dobra wiadomość jest taka, że sprzęt 3D będzie dość szybko taniał. Jeśli więc nie masz pilnej potrzeby zaimponowania komuś najnowszą technologią HDTV w domu, poczekaj z zakupem.
Jakie DVD kupić do salonu?
Dzięki zastosowaniu kilku konwerterów można podłączyć do jednego komputera nawet 6 monitorów i wyświetlać obrazy na wielu ekranach w 4 trybach: tryb Distinct – na każdym ekranie wyświetlany jest inny obraz, tryb Extended – jeden obraz wyświetlany jest na rozszerzonym ekranie złożonym z połączonych monitorów, tryb Mirror – jeden obraz wyświetlany jest na wielu monitorach, oraz tryb mieszany. Konwerter objęty jest 2-letnią gwarancją producenta i jest dostępny u partnerów handlowych Konsorcjum FEN – dystrybutora Grandtec Electronic w Polsce. Cena urządzenia dla resellerów wynosi 249 zł netto.
Jaki telewizor 3D wybrać?
Nowe mikrozestawy audio-video zaczynają wreszcie jakoś wyglądać. I nie mówimy tu o drogich supercienkich odtwarzaczach Blu-Ray, a o sprzęcie technicznie zupełnie innej generacji, za to zaprojektowanym na miarę XXI wieku. Nowy mikroodtwarzacz DVD francuskiej firmy Muse o symbolu M-68DM to współczesna odmiana tego, co kiedyś nazywano mikrowieżą. Posiada cyfrowy tuner z syntezą PLL, zapamiętujący 30 częstotliwości, napęd CD/DVD, czytnik kart SD/MMC, złącze USB, złącze Aux-In służące do podłączenia dodatkowych głośników lub subwoofera oraz Eurozłącze. I oczywiście dwa głośniki o mocy 20 watów każdy. Urządzenie posiada wbudowaną antenę, steruje się nim za pomocą pilota i odtwarza wszystkie popularne formaty plików, w tym DivX. Przede wszystkim jest jednak ładne. W dwukolorowej, stalowo-czarnej obudowie znalazł się otwierany panel z efektownym błękitnym ekranem LCD, wyświetlającym informacje o odtwarzanych utworach. Za panelem kryje się oczywiście napęd optyczny.
Telewizory 3D mocno atakują rynek i już teraz można znaleźć sporo interesujących testów i opinii na ich temat. Na początek weźmy trzy modele: 46-calowe Samsungi UN46C7000 i UN46C8000 oraz 50-calową plazmę Panasonic TC-P50VT20. Do każdego z nich producenci oferują odpowiadający designem odtwarzacz Blu-Ray oraz oczywiście okulary 3D z tzw. aktywną migawką.
Jak widać, DVD jeszcze nie umarło i znalazło sobie kolejną niszę w postaci sprzętów audio, ale z możliwością odtwarzania filmów po podłączeniu takiego zestawu do telewizora. Dodatkowo dzięki złączu USB sprzęt taki jest kompatybilny z odtwarzaczami MP3 i MP4 oraz przenośnymi zewnętrznymi dyskami. Mamy więc kolejny multimedialny gadżet z całkiem przystępnej półki cenowej – za jedyne 579 złotych.
25
Agnieszka Szewczyk
Kop k, Ciusze choland, Se eżą iu C s, ek p zi d Lum o z y czyli sklep jak zu is condhand, al K ęw ojawiają si cej używaną p h coraz wię ic st Je . zu zc es d ąż o ci p w tek grzyby ić, bo klien temu dziw szansę tu ą aj m i trudno się rzyznają, p e m pach sa le k sk Ja takich przybywa. h. Towar w m. ac ra n g o ce il k ch y złotych za przystępn 50 w o zy d ec et rz ch a naw oryginalny działek, sięg kupić wiele st w ponie je zy żs ro ajd uchy, marz reguły n na spada. eźć fajne ci al ce zn ia i. n d tu o ę g g pedagogik sach, mo W ciągu ty tka III roku w lumpek en d ję u u st p u a, k k u egniesz goś czas . Wręcz prz przyznaje A – Od jakie kupujących ej pieniądze ą zi e aj d ał sz ar m ra b st aj za d n i kowe ze, nie o lejki pod żs o k ro d ze eaj n żs sk łu ły gu ę najd ę jeden ze ki, choć z re ustawiają si mina troch eń o p zi y d kto Poniedział rz „ n p te e ia zen twarci właśnie w yśl powied mi. Samo o m sa ciwnie - to ek w p a chce ją m d ła ż lu a ia nymi” rąk, k z yscy dz i sz k W sz . ła ej “ekskluzyw ta w o fa aret wają sobie j grupy kab czy polskie Panie wyry . ” y sz . p nym słowem w le ó ten ciuszk awie to jed st ch o y d w o p aje Juto pierwszy – a e ik się dziej kę – wyzn ajwięcej un i to, co tam y o sukien , ił b ch o p sa ę ek kupić jak n si p y lum ie b a kupuję w trochę i pan d niedawn am, jeszcze ał zi id w - Dopiero o ie n jak zaznaoś takiego izytach, lecz w u k cyrk. Czeg il k o ćp ycielka. już nauczy żnić. styna, naucz można się w upów uzale ó k k a z sz za droh iu ic C k p ta o d K o dają mi się z ę y ia si w n i a a j n ia st ż n y o że rz Ko ne m ów w moje ego wra interesowa a już większ szość ciuch z k ie ię e n W m m . a sa n ch ją ty ią cza ę zło ie rob sklepach n cę za to par etyczka. eczy i zapła mentuje Daria, kosm normalnych rz w a k ia wręcz il n k ra ić b p o k u -U k – ę g g staje się to ó o ał peksie m ż chyba n dy, obecnie ju więcej an z h to d , ra n ia co co gie, w lum an ą yciągaj ze szper wiedza se rz d p zi o d i, o k że ti here, ch u ę, o sp b p si o szafie M, Atm luzywne yznawał marek: H& nikt nie prz zamieniają się w eksk u ch m ry b te o d as iś cz oli rania Jeszcze jak olandy pow ekają tu ub siejsze ciuch iejszych. Na panie cz zi D ą. d o m żn tych zamo sząca. osób, także bogata i ku st je a rt sja to by im fe O . in le K in razu, że pen yznaje: v d rz o p Cal ać w ó id d w n anie, Ciuchola bogatsze p a jednego z u nas coraz kaprys? ją i u Właścicielk k p ta u k to że rwuję, nas, może se b o o d u zą as d o cz oś ych kupy a prz – Od jakieg ycyjnych na drogie za egoś w trad de mamy. cz ło ę il m w to ch w wystarczyła eksó ie jej, co iczek lump a kupowan ówi Iza. nt zwolenn stać mnie n ie ładne - m ie k n ta , o ie g śn Duży proce te ro o rawy o d k a b e y n sz lko dla pop ty iezniszczo kę, która n cz ją u są re i p có u ec ą k zi ał m – Mam m la małych d tylko po j pań. czase taj rzeczy d coraz więce u. Z założenia wchodzą ę si sklepach, tu je a st j odzieży poholizm ym portfelem. i używane wem zaku st Amatorkam ju, co może być obja ypchaną po brzegi i pu w ro ą st rb a n to z swojego a wychodzą jedną rzecz,
Pizza jaka jest każdy widzi Powszechnie,
choć niesłusznie, uważana za fast food, stała się jednym z symboli zachodniej kultury. Lubią ją wszyscy, choć pewnie dlatego, że to taki gastronomiczny kameleon. Pochodzi z Włoch ale niektóre źródła podają, że potrawę podobną do niej podawali już starożytni Grecy. Na czym polega sekret pizzy?
Ciasto, sos pomidorowy i ser - to podstawa i gotowa potrawa jednocześnie. Reszta jest kwestią gustu, oczywiście w granicach dobrego smaku. - Bardzo ważnym składnikiem ciasta jest dobra woda - mówi Jorge Alves, który prowadzi specjalizującą się w kuchni włoskiej restaurację. - Starannie należy też dobierać tak bazowe składniki jak oliwa i sos pomidorowy. Na pewno pizza powinna być chrupiąca, nie może łamać się, kiedy kawałek trzymamy w ręku. - Do czterech kilogramów mąki pszennej, z której wyrabiam ciasto, ostatnia moda każe dodawać 30, 40 gramów mąki sojowej - tłumaczy Jorge. - Ciasto nabiera wtedy oryginalnego wyglądu, inaczej smakuje. Grubość ciasta także zależy od indywidualnych upodobań klienta. - Klasyczny spód waży około dwustu gramów - mówi Jorge. - Po rozwałkowaniu średnica ciasta wynosi wtedy około 30 centymetrów. Jeden z gości zażyczył sobie ostatnio 600 - gramowego ciasta, które miało grubość placka drożdżowego. Był bardzo zadowolony z efektu końcowego! Jakie składniki najlepiej umieścić na placku, czy, jak inni go nazywają, spodzie? - To rzecz gustu - przekonuje Jorge. - Kluczem do sukcesu jest umiarkowanie. W Polsce panuje pogląd, że im więcej, tym lepiej. Lepiej, żeby składników było mniej, za to dobrych gatunkowo. W końcu istotny jest smak dania, a nadmiar składników nie pozwoli go nam docenić. Trudno wyobrazić sobie pizzę bez dobrego sera, który na wszelkich materiałach reklamowych lokali gastronomicznych apetycznie ciągnie się przy odrywaniu kolejnego kawałka. - Elementarz to mozarella - przekonuje Jorge. - Prawdziwej pizzy nie sposób sporządzić bez niego. Oczywiście dozwolone są mieszanki gatunków. Są pizze, jak na przykład quatto formaggi, na które z założenia kładziemy kilka gatunków serów. Utarło się, że pizza to fast food, szybkie danie drugiej kategorii. - Ja nazwałbym ją raczej przekąską - mówi Jorge. - Tak traktowana jest we Włoszech, gdzie może być dodatkiem do menu ale nikt nie potraktuje jej jako pełnoprawnego posiłku typu obiad, jak to często ma miejsce w innych krajach na świecie.
F
ilharmonia kojarzy wam się z nobliwymi muzykami, którzy bez opamiętania katują siebie i przysypiającą publiczność evergreenami z XVIII i XIX wieku? To wyobraźcie sobie orkiestrę symfoniczą, która, jako równorzędny partner towarzyszy grupie wykonującej krwisty metal, wokalistce z kręgu alternatywnego rocka, zespołowi folkowemu. Orkiestrę, nagrywającą płytę z człowiekiem, którego do wspólnych nagrań i występów zapraszali m.in. Bruce Springsteen, Frank Zappa i Dire Straits. Panie i Panowie, przed wami Filharmonia Kaliska! “Filharmonia nie gryzie” to autorski projekt kaliskich muzyków, pod dyrekcją Adama Klocka. - Chodziło o to, by przyciągnąć do nas osoby, które filharmonię kojarzą z instytucją skostniałą i nudną tłumaczy Adam Klocek, dyrektor Filharmonii Kaliskiej. - Naszą ambicją jest, by były to projekty pisane specjalnie na nasze potrzeby. Tak było w przypadku wspólnych występów z grupami CETI, Zakopower, czy Gabą Kulką. Wszystkie przygotowane w ramach projektu “Filharmonia nie gryzie” koncerty okazały się wydarzeniami. Kaliscy filharmonicy wypełnili widownię publicznością, która reprezentowała najróżniejsze muzyczne upodobania, często, jak sugerował chociażby ubiór, nie tak bliskie klasycznym. - Gaba Kulka to wokalistka i pianistka niezwykłej klasy, która dysponuje fenomenalnym głosem, pisze muzykę i teksty - podkreśla dyrektor Klocek. - Radość tym większa, że nasza wspólna przygoda trwa nadal. Wciąż na różnego rodzaju imprezach
28
www.dziennik-wielkopolski.pl www.d-w.pl
zdarza nam się wykonywać “kaliski” program. Zupełnie inną muzykę kaliscy filharmonicy zaprezentowali z metalową formacją CETI i jej frontmenem, Grzegorzem Kupczykiem. - Grzegorz to charyzmatyczny wokalista, obdarzony potężnym głosem - komentuje Adam Klocek. - Pozostali muzycy to bardzo sprawni instrumentaliści. To było bardzo interesujące doświadczenie. Niewielu muzykom dane jest wykonywać ten gatunek na instrumentach klasycznych. Kolejnym epizodem z “niegryzącego” cyklu okazał się wspólny występ z folkowym Zakopowerem. - To połączenie folkowej autentyczności, z profesjonalizmem wykonania i perfekcyjnymi aranżacjami - mówi Adam Klocek. - Sebastian (Karpiel-Bułecka, założyciel i wokalista formacji - przyp. red.) to świetny, obdarzony niecodziennym głosem wokalista. Na resztę zespołu składają się profesjonaliści, którzy po prostu czują muzykę. Najważniejsze wydarzenie sezonu 2009/2010 to bezsprzecznie wspólny występ kaliskich filharmoników z triem Włodka Pawlika i legendą światowego jazzu, Randym Breckerem. - Amber Road Project Włodka Pawlika to kompozycja, która wpisuje się w obchody 18 i pół wieku Kalisza - informuje dyrektor Klocek. - Byłem pod dużym wrażeniem efektów wspólnej pracy Pawlika i Breckera, dlatego niezmiernie ucieszyłem się, gdy Włodek przyjął zamówienie na suitę. Randy Brecker to legenda. Zdarzało mu się nagrywać i stawać na jednej scenie z takimi muzykami i grupami, jak Billy Cobham, Bruce Springsteen, Charles Mingus, Blood, Sweat and Tears, Horace Silver, Frank Zappa, Chris Parker, Jaco Pastorius, czy Dire Straits, żeby wymienić tych najważniejszych. - To wielkiej klasy muzyk i człowiek - podkreśla Adam Klocek. - Niezwykle miły, skromny, profesjonalny muzyk. Pokory opanowania i obowiązkowości mogłaby mu pozazdrościć cała rzesza gwiazd i gwiazdeczek. Naprawdę rzadko zdarza się, by muzyk czekał na kierowcę pod drzwiami hotelowymi na pięć minut przed umówioną godziną. W czasie pobytu w Kaliszu muzyk był poważnie chory. Mimo niedyspozycji cały czas dawał z siebie wszystko. Filharmonia Kaliska nie spoczywa na laurach. Są kolejne plany: zarówno te związane z projektem “Filharmonia nie gryzie”, jak i te bardziej klasyczne. W sezonie 2010/2011 melomani mogą spodziewać się kolejnych wybitnych solistów i projektów orkiestry symfonicznej z wykonawcami z kręgu szeroko pojętej muzyki rozrywkowej. - Tacy soliści, jak Shlomo Mintz, Edicson Ruiz, Eugen Indjic, czy Guy Braunstein to muzycy, których nie powstydziłaby się żadna ze światowych scen - podkreśla Adam Klocek. - Praktycznie wszyscy oni przyjeżdzali do Polski na jeden, kaliski koncert. To nobilitacja, która cieszy i z której jesteśmy dumni.
www.dziennik-wielkopolski.pl www.d-w.pl
29
Z awodzie to najstarsza część miasta Kalisza, której historia sięga bursztynowego szlaku łączącego Cesarstwo Rzymskie z Bałtykiem. Od IX wieku istniała tu kasztelania
otoczona wysokim wałem, związana z budową wczesnopiastowskiego państwa. Zawodzie było ukochanym grodem księcia wielkopolskiego Mieszka III. To z jego inicjatywy wzniesiono tutaj kolegiatę pw. św. Pawła. W tej romańskiej świątyni pochowany został Mieszko III u boku swojego syna, Mieszka Młodszego. Po zdobyciu Zawodzia przez Henryka Brodatego i przeniesienia ośrodka miejskiego bardziej na północ, stary gród niszczał i popadał w zapomnienie.
P rzeprowadzane w połowie XX wieku na Zawodziu badania archeologiczne pozwoliły na pełne odtworzenie historii miasta Kalisza. Na początku lat 90. ubiegłego stulecia podjęto wysiłek zagospoda-
rowania Zawodzia i przybliżenia go mieszkańcom Kalisza. Staraniem Muzeum Okręgowego Ziemii Kaliskiej zostały tu przeprowadzone, zakrojone na szeroką skalę, prace, w wyniku których powstał Rezerwat Archeologiczny “Kaliski Gród Piastów”. Wśród zrekonstruowanych obiektów średniowiecznego grodu odbywają się imprezy plenerowe, które promują osiagnięcia regionalnej archeologii.
www.dziennik-wielkopolski.pl www.d-w.pl
31
Informatykę w Kaliszu mieć będziemy Kaliska PWSZ przygotowuje się do uruchomienia studiów na kierunku informatyka. Do ministerstwa wpłynął już stosowny wniosek o wydanie zgody na prowadzenie w Kaliszu takich studiów. Z jego autorem, prof. nadzw. dr. hab. inż. Radosławem Katarzyniakiem o przyszłości kaliskiej uczelni rozmawia Piotr Michalak. Piotr Michalak: Panie profesorze, jak postrzega pan dalszy rozwój Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Kaliszu, w kontekście projektowanych kierunków informatycznych?
„Nowy kampus politechniczny, który wielokrotnie już odwiedzałem, jest jednym z lepszych, jakie miałem okazję oglądać.”
Radosław Katarzyniak: Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że jeżeli chodzi o Kalisz to jest to takie miejsce, gdzie istnieje bardzo dobre zaplecze w postaci przemysłu – mówię tu o automatyce, robotyce, bo informatyka jest akurat taką dziedziną, która jest stosowana w różnych miejscach – co do tego nie ma wątpliwości. Ale te dwie dziedziny, które wymieniłem wcześniej, czyli automatyka i robotyka, naprawdę powinny być także w większym stopniu obecne w tej szkole, choćby ze względu na całą aglomerację kalisko-ostrowską. Powstał wniosek o uruchomienie w kaliskiej PWSZ kierunku informatyka i w tej chwili jest już w ocenach. Wniosek jest napisany dobrze, właściwie powiedziałbym, że bardzo dobrze – tutaj wielkie podziękowania dla osób, które tworzyły informatykę wrocławską, między innymi dla pani dr Elżbiety Hudymy, która odpowiadała za skoordynowanie prac technicznych związanych z przygotowaniem tego wniosku dla Kalisza. (Pani doktor Hudyma przez wiele lat zarządzała informatyką w jednym z głównych ośrodków wrocławskich.) Zatem tak to wygląda – wniosek jest w opracowaniu, jest w ocenach i myślę, że prędzej czy później, a być może prędzej, tę informatykę tutaj w Kaliszu będziemy mieli. W następnym etapie, tak jak powiedziałem, powstanie automatyka i robotyka, i być może także informatyka i ekonometria. P.M.: Panie profesorze, powołuje się pan na duże ośrodki akademickie, jak Wrocław, a mamy jeszcze przecież Łódź i Poznań. Czy warto, żeby Kalisz rywalizował z nimi ofertą edukacyjną? R.K.: Tutaj nie ma potrzeby rywalizacji. Wspomniałem Wrocław, gdyż jest on najbardziej zaangażowany w przygotowanie głównych zrębów dla tego przedsięwzięcia, ale wsparcie kadrowe pochodzi również z Warszawy i Łodzi, a także z Poznania. To nie jest tak, że tylko i wyłącznie Wrocław jest tym ośrodkiem, który chciałby tę informatykę i robotykę w Kaliszu i w Ostrowie organizować i później rozwijać. Kalisz jest miastem, które leży pomiędzy tymi trzema ośrodkami w takiej samej odległości i dlatego te ośrodki mają i będą miały wpływ na rozwój kaliskiej informatyki. P.M.: Można się zatem spodziewać, że mimo bogatszych tradycji akademickich w miastach ościennych student wybierze Kalisz – ze względu na bliskość miejsca zamieszkania czy jednak na coś jeszcze?
www.pwsz.kalisz.plwww.dziennik-wielkopolski.pl www.d-w.pl
w Kaliszu
1.miejsce w rankingu Rzeczpospolitej
i Perspektyw w latach 2007, 2008, 2009, 2010
R.K.: Uważam, że jeżeli chodzi akurat o szkolnictwo zawodowe, kształcące na pierwszym stopniu, czyli tam, gdzie mamy do czynienia z inżynierami i licencjatami, to takie uczelnie ulokowane w miejscach zamieszkania jak najbardziej mają sens i zdecydowanie ułatwiają wielu osobom wejście na ścieżkę kariery zawodowej – także niestety jeszcze nadal z powodów ekonomicznych. Oczywiście po drugi stopień, czyli studia magisterskie i trzeci – studia doktoranckie, trzeba już sięgać do starych, tradycyjnych ośrodków akademickich, które są bardzo dobrze przygotowane do pełnienia właśnie tej roli, w szczególności dotyczy to trzeciego stopnia. Logika systemu szkół zawodowych, a w tym wypadku państwowych wyższych szkół zawodowych, jest tak skonstruowana, że odpowiada rzeczywistym potrzebom rynku pracy i koresponduje z możliwościami ekonomicznymi kandydatów – niestety czasem jeszcze zbyt małymi, by kształcić się poza miejscem zamieszkania. P.M.: A jak z kolei wyglądają – bo podejrzewam, że już pan profesor zdążył się zapoznać – warunki bazowe kaliskiej uczelni? R.K.: Są świetne – żadnych wątpliwości! Są po prostu świetne. Nowy kampus politechniczny, który wielokrotnie już odwiedzałem, jest jednym z lepszych, jakie miałem okazję oglądać. Jeżeli chodzi o bazę techniczną, materialną – nie budzi żadnych zastrzeżeń. To samo dotyczy bazy bibliotecznej, bo to także trzeba tutaj bardzo podkreślić. P.M.: Czyli poleca pan profesor te studia kaliszanom i nie tylko im? R.K.: Oczywiście, jak najbardziej. W momencie, kiedy ruszą, mogę i chcę na nie bardzo gorąco zaprosić. Stanowić będą solidne przygotowanie do studiów drugiego stopnia, a także trzeciego stopnia w innych ośrodkach akademickich – nie tylko we Wrocławiu, ale tak jak wcześniej mówiłem: w Łodzi, Poznaniu, Warszawie. Nie mamy zamiaru proponować złego produktu edukacyjnego, ale dobry taki, który przygotuje ludzi do studiowania dalej i do podejmowania tej ciężkiej, ale bardzo opłacalnej dziedziny.
w Kaliszu zaprasza na
VI FORUM ZDROWIA KOBIETY
CZYNNIKI ZAGROŻENIA ZDROWIA I ŻYCIA KOBIETY KONFERENCJA NAUKOWO-DYDAKTYCZNA
15-16
PAŹDZIERNIKA 2010r.
G
malowniczy zamek
ołuchów
położona w dolinie rzeki Ciemnej, w trójkącie, wyznaczonym przez pobliskie miasta: Kalisz, Ostrów Wielkopolski oraz Pleszew, należy do powiatu pleszewskiego i jest siedzibą gołuchowskiej gminy.
Nieszczęśliwa w życiu prywatnym księżna Izabella Czartoryska gromadziła w gołuchowskim zamku dzieła sztuki, przekształcając go w jedno z pierwszych publicznych muzeów na ziemiach polskich.
34
Jak głosi legenda wieś Gołuchów zwana też Głuchowem założona została w miejscu, które uchodzącym przed
Krzyżakami uciekinierom wskazał jeleń z gwiazdą na głowie. Jednakże badania archeologiczne wskazują, że osadnictwo trwa na tych terenach nieprzerwanie od blisko 2500 lat i sięga epoki brązu. Biegnący tędy w średniowieczu, ku Małopolsce szlak handlowy, stanowił o atrakcyjności tej podkaliskiej wsi. Gołuchów był własnością rodu Toporczyków, a następnie rodu Gołuchowskich herbu Wieniawa, od których pochodzi nazwa wsi. Na początku XVI wieku Gołuchów stał się własnością Leszczyńskich. Dworzanin króla Zygmunta Starego, starosta radziejowski, Rafał Leszczyński, około 1560 roku, wzniósł tu renesansowy dwór obronny. Rozbudowywany i przebudowywany przez kolejnych właścicieli, obecny kształt zamek gołuchowski otrzymał w połowie XIX wieku, dzięki staraniom Izabelli z Czartoryskich Działyńskiej. Zachowując oryginalne wczesnorenesansowe cechy, rezydencji nadano styl zamków francuskich nad Loarą. Przebudowę prowadzono wg projektu Zygmunta Gorgolewskiego, twórcy m.in. lwowskiego ratusza. Atrakcyjność zamku docenili filmowcy, kręcąc tu między innymi serial "Królowa Bona" oraz "Akademię Pana Kleksa". Nieszczęśliwa w życiu prywatnym księżna Izabella Czartoryska gromadziła w gołuchowskim zamku dzieła sztuki, przekształcając go w jedno z pierwszych publicznych muzeów na ziemiach polskich. Na bezcenne zbiory składa się między innymi kolekcja antycznych waz greckich, liczne pamiątki po Leszczyńskich, dawnych właścicielach, oraz kolekcja pamiątek z paryskiego Hotelu Lambert. Obecnie w zamku mieści się oddział poznańskiego Muzeum Narodowego.
S
am zamek oraz kompleks zabudowań zamkowych znajduje się w pięknym parku, który zaprojektowany został przez Adama Kubaszewskiego. Powstały w drugiej połowie XIX wieku, w stylu angielskim ma status parku dendrologicznego. Na terenie największego tego typu parku w Polsce, znajduje się kilkanaście unikatowych oraz kilkaset pomnikowych drzew lub ich grup. Znaleźć tu możemy bogactwo gatunków drzew krajowych i zagranicznych. Uroku dodają też stawy, wijąca się rzeczka Ciemna oraz prowadzące nad nią mostki. W parku znajduje się mauzoleum rodziny Czartoryskich. W XVII-wiecznej barokowej kaplicy pw. św. Jana Chrzciciela spoczywa fundatorka, Izabella z Czartoryskich Działyńska. W bliskim sąsiedztwie parku utworzono w roku 1977 hodowlę zamkniętą żubra polskiego. Wybudowano tu rozległe zagrody, w których oprócz żubrów możemy obserwować stado dzików oraz białych danieli.
Na południe od Gołuchowa znajduje się zalew gołuchowski. W obrębie utworzonego na rzece Ciemnej sztucznego jeziora powstał atrakcyjny ośrodek rekreacyjny z kąpieliskiem i polem namiotowym oraz ośrodek sportów wodnych.
W pięknych wnętrzach zamku nakręcono sceny do filmu jak “Akademia Pana Kleksa” i serialu “Królowa Bona”
35
TEB
TEB Edukacja
ZAPISZ SIĘ
już dziś!
szkoły policealne
Zawsze w dobrym kierunku TEB Edukacja
...to solidność, profesjonalizm i wiele możliwośći
atrakcyjne i przyszłościowe zawody państowy dyplom technika dodatkowe szkolenia i certyfikaty nowoczesne pracownie
Technik farmaceutyczny Asystentka stomatologiczna Technik usług kosmetycznych
kompetentna kadra
Higienistka stomatologiczna
Ekstranet dla słuchaczy
Technik informatyk
nauka O!
za DARM
Technik administracji Technik BHP
www.teb.pl KALISZ, ul. Szkolna 5 (budynek II LO) tel. 62 764 55 57 kalisz@teb.pl
OSTRÓW WLKP., ul. Kantaka 6 tel. 62 591 55 91 ostrow@teb.pl
Drzemka na dobrą pamięć Badania wykazują, że osoby ucinające sobie drzemkę w ciągu dnia lepiej wywiązują się z popoludniowych obowiązków niż te, które spanie uznają tylko w nocy. Sen doskonale „resetuje” pamięć krótkotrwałą, tworząc miejsce na nowe informacje. Studenci, którzy przygotowują się całymi nocami do egzaminów zmniejszają swoją pamięć aż do 40%.
Oszczędzaj
na energii 1. Nie zastawiaj kaloryferów meblami lub zasłonami, niech będzie stały obieg ciepłego powietrza 2. Odsłaniaj okna na dzień, wpuść słońce do ogrzania mieszkania 3. Gotuj tyle wody ile w danym momencie jest Ci potrzebne 4. Uszczelnij okna 5. Szybki prysznic zamiast kąpieli w wannie 6. Lodówkę trzymaj zdala od kuchenki i kaloryfera 7. Z pomieszczenia, z którego nie korzystasz za często ustaw ogrzewanie na minimum 8. Nie używane ładowarki do telefonu wyciągnij z gniazdka 9. Nie pozostawiaj sprzętów na trybie czuwania
Zrelaksuj się C
odzienna pogoń za karierą i sukcesem może nas nieco oddalić od umiejętności relaksowania się. Brak relaksu może stanowić źródło napięć, stresów i frustracji. Lekarze alarmują, że negatywne i nierozładowane emocje mogą poważnie szkodzić naszemu zdrowiu. Niby banalna i wiadoma rzecz dla każdego z nas. Odpoczynek wydaje się najprostszą rzeczą na świecie. Niestety, nie każdy potrafi odpoczywać “skutecznie”, tzn. regenerować się. Innymi słowy: odpoczywać trzeba się po prostu nauczyć. Obok kilka przykładów efektywnego relaksu:
1. Masaż 2. Ćwiczenia oddechowe 3. Kąpiel w olejkach eterycznych 4. Kadzidełka, olejki (aromaterapia) 5. Ćwiczenia oddechowe 6. Odpowiednia muzyka relaksacyjna 7. Sport: jazda na rowerze, pływanie, jogging, itp.
37
Czy wiesz że...? Wiedza, która jest niezbędna do tego, aby zabłysnąć w towarzystwie :)
Kiedy królik fuka chce odstraszyć niebezpieczeństwo.
170 kotów pracuje w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie walcząc z myszami.
W przypadku zagrożenia wiewiórka nie ucieka, lecz obiega pień i zastyga nieruchomo po jego niewidocznej stronie.
130 filiżanek herbaty lub 80 filiżanek kawy to śmiertelna dobowa dawka kofeiny.
W Oklahomie (USA) obowiązuje zakaz rzucania czarów na nauczycieli przez uczniów.
W Kalifornii ludziom bez uprawnień myśliwskich zabronione jest stawianie
Aby zjeść jedną kulkę lodów potrzeba średnio 50 liźnięć.
pułapek na myszy.
Podobno siedzenie przed telewizorem więcej niż 4 godziny dziennie zwiększa ryzyko chorób układu krążenia nawet do 80%.
www.dziennik-wielkopolski.pl www.d-w.pl
IDENTYFIKACJA WIZUALNA logo, nazwa, hasła reklamowe, CI księga znaku. PROJEKTY GRAFICZNE, POLIGRAFIA wizytówki, ulotki, teczki, opakowania, broszury, katalogi, foldery, raporty, plakaty, reklama prasowa, kalendarze, koperty z nadrukiem, papiery firmowe, pocztówki, zaproszenia, outdoor. INTERNET, MULTIMEDIA projektowanie stron internetowych, newslettery, pozycjonowanie, prezentacje multimedialne, banery reklamowe, kampanie internetowe. OBSŁUGA W ZAKRESIE PUBLIC RELATIONS obsługa medialna (zakup mediów, oraganizacja i obsługa biura prasowego), realizacja i koordynacja kampanii reklamowych i promocyjnych, copywriting-tworzenie tekstów imagowych. PROJEKTOWANIE 3D wizualizacje 3D (architektura, wnętrza, prototypy, produkty konsumenckie), animacja. FOTOGRAFIA fotografia reklamowa, katalogowa, studyjna, wnętrz, portretowa i reportażowa
Dream Machine Inkubator Technologiczny ul. Częstochowska 25/2 62-800 Kalisz tel. 668 626 501 tel. 660 863 424 biuro@dreammachine.pl
www.dreammachine.pl