6 minute read

Studencki Tydzień Sztuki – str

Studencki Tydzień Sztuki ma swoją markę. I znowu to potwierdził

Kto by nie chciał za darmo skorzystać z oferty kulturalnej Krakowa, który słynie z wybitnej sztuki, znanych artystów czy robiących wrażenie gmachów muzealnych? Taką okazję – zupełnie bezpłatnie – zaoferował Samorząd Studentów UJ, po raz dziewiąty organizując Studencki Tydzień Sztuki. Choć tak naprawdę były to pełne dwa tygodnie, podczas których studenci mogli wziąć udział w warsztatach, seansach filmowych czy panelach dyskusyjnych.

Advertisement

Wydarzenie odbyło się w dniach 28 marca – 10 kwietnia i przyciągnęło sporą grupę studentów. Tylko na samym Facebooku zainteresowanie nim wyraziło ponad 1300 chętnych. Jak czytamy na stronie STS, „celem wydarzenia jest zachęcenie studentów i studentek Uniwersytetu Jagiellońskiego do aktywnego udziału w wydarzeniach kulturalnych, w tym poznania dziedzictwa kulturalnego Krakowa oraz świadomego udziału w dyskusji o współczesnej sztuce”. – Często w pędzie codzienności trudno nam znaleźć czas na wizyty w galeriach sztuki czy różnorodnych oddziałach krakowskich muzeów. Inicjatywa daje studentom dodatkową motywację do odkrywania tego, co często jest dla nas niedostrzegalne bądź pozornie nieatrakcyjne. Studencki Tydzień Sztuki jest dobrą możliwością rozwinięcia nowych zainteresowań i pasji oraz sprawdzenia siebie w aktywnościach, których nie realizowałoby się w innych okolicznościach – mówi nam Martyna Lizakowska, Przewodnicząca Uczelnianej Komisji Kultury Samorządu Studentów UJ. Zajęcia z wykonywania kokedamy

OżyWIENIE PO PANDEMII Oferta tegorocznego Studenckiego Tygodnia Sztuki bogata była w tematyczne warsztaty i panele dyskusyjne. Żeby móc w nich uczestniczyć, zainteresowani musieli się wcześniej zarejestrować. Kto się nie pospieszył, mógł stracić okazję do zaangażowania się w wybrany warsztat, bo darmowe wejściówki na dużą część wydarzeń rozchodziły

Warsztaty z profesjonalnego przygotowywania kawy się błyskawicznie. – Studencki Tydzień Sztuki ma już swoją markę. Bardziej doświadczeni studenci dobrze go pamiętają. Ci, którzy dopiero zaczęli przygodę ze studiowaniem, mogli dowiedzieć się o nim z wielu źródeł i kanałów promocji. Za sukcesem STS stoi praca wielu kadencji komisji Samorządu Studentów UJ, dzięki której wydarzenie to bardzo silnie utrwaliło się w świadomości studentów – przekonuje Martyna Lizakowska. – Z pewnością doceniają oni różnorodność, jaka oferowana jest przez bogatą ofertę warsztatową. Na popularność tej edycji z pewnością wpłynęło także ożywienie, które zaobserwować można wśród studentów. Przytłoczeni pandemią, chcą teraz w pełni wrócić do możliwości, jakie daje im studiowanie w Krakowie – dodaje.

LASy W SłOIKU CZy MALOWANIE HENNą? Studenci mogli wziąć udział m.in. w warsztatach fotograficznych, podczas których spotkali się w Strefie Studenckiej UJ z fotografem Przemysławem Czają, znanym ze swoich urokliwych zdjęć Krakowa. W czasie spotkania spotkania uczestnicy poznali tajniki pracy z aparatem, a następnie udali się wraz z prowadzącym na… spacer, aby w świetle zachodzącego słońca robić zdjęcia najpiękniejszych miejsc miasta.

Inne warsztaty, w których studenci chętnie uczestniczyli, dotyczyły pisania gier książkowych czy wykonywania kokedamy (tzw. wiszącego ogrodu). Popularnością cieszyła się też nauka tworzenia lasów w słoiku, haftowania, malowania henną, przygotowywania kawy czy robienia sushi.

Studencki Tydzień Sztuki stworzył również możliwość bezpłatnego zwiedzenia ulubionych krakowskich muzeów. Pasjonaci muzealnych dzieł i eksponatów odwiedzali m.in. Muzeum Narodowe, Nowohuckie Centrum Kultury, Muzeum Sztuki Współczesnej (MOCAK) czy Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Na uczestników STS, którzy w ciągu dwóch tygodni trwania wydarzenia zwiedzili 10 partnerskich instytucji kulturalnych, czekały specjalne nagrody.

STS to jednak nie tylko praktyczne warsztaty i muzea, ale też seanse filmowe. Specjalnie z myślą o kinomanach organizatorzy nawiązali współpracę z Kinem pod Baranami. Tym samym chętni studenci po rejestracji mogli udać się na wybrany przez siebie darmowy seans filmowy.

Dla uczestników studenckiego święta kultury przygotowano także tzw. STS-SPOTY, czy miejsca relaksu, w których czekały na nich zniżki na wszystkie lub wybrane zamówienia. W tym roku takimi przestrzeniami były klubokawiarnia „Hevre”, coctail bar „Siedem miliardów uśmiechów, a Twój jest moim ulubionym” oraz „Klub pod Jaszczurami”.

W ramach STS muzea odwiedziło ponad 2000 osób, a w warsztatach wzięło udział około 800 uczestników. Adrian Burtan

Dobrze zaprojektowana codzienność

Projektowanie przyjazne użytkownikowi czy też zorientowane na użytkownika to pojęcia, które upowszechniły się wraz z rozwojem technologii cyfrowych. Robert Fabricant i Cliff Kuang w książce „User Friendly” wskazują, że zjawiska te mają korzenie w wydarzeniach sprzed cyfrowej rewolucji. Autorzy zauważają, że największe znaczenie dla ich rozwoju miał wypadek jądrowy w Three Mile Island w Stanach Zjednoczonych. Dodatkowo przywołują m.in. katastrofy samolotów B-17 z czasów II wojny światowej, a także błędy w autopilocie Tesli Model S z 2014 r. Książka ukazuje projektowanie i jego wpływ na styl życia i zachowania każdego z nas. Niektóre zastosowania myślenia projektowego to gwarant sukcesu, ale także i porażki wielu przedsięwzięć. Fabricant i Kuang ukazują sztukę dizajnu i jego rolę oraz opisują dynamikę relacji pomiędzy ludźmi a maszynami. Wskazują, jak zmieniło się postrzeganie urządzeń w obecnych czasach, podkreślając, że oczekujemy od nich, że będą wytwarzały emocje, dawały poczucie satysfakcji oraz nawiązywały relacje z ludźmi. Niewiele dotychczas powstało książek, które opisywałyby istotę tego mechanizmu. Jedną z ważniejszych publikacji z tego zakresu jest „Dizajn na co dzień” Dona Normana (recenzja ukazała się na łamach „WUJ-a”). Teraz polscy czytelnicy mogą poszerzyć biblioteczkę o książkę Fabricanta i Kuanga. „User Friendly” to nie tylko lektura dla badaczy i projektantów, ale też podróż przez ewolucję psychologicznego postrzegania zastosowań technologicznych – od kosiarki do trawy po reaktory jądrowe i rozwiązania cyfrowe w naszych smartfonach.

Tomasz Łysoń

Cliff Kuang i Robert Fabricant, „User Friendly. Jak niewidoczne zasady projektowania zmieniają nasze życie, pracę i rozrywkę”, Wydawnictwo Karakter 2022

Po drugiej stronie kortu

Jeśli myślicie, że ten film to kolejna historia, która pokazuje, że ciężką pracą można osiągnąć niemal wszystko, to… macie trochę racji. Jednak na szczęście tylko trochę, bo ta pozycja to według mnie dużo więcej niż wspomniany motyw, nieco już zużyty przez kulturę kina. Jest to opowieść o rodzinie, o relacjach ojca z córkami, o krzywdzących stereotypach i o walce z systemem. Dwie główne bohaterki będą miały w życiu pod górkę. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że są kobietami. Po drugie, co znacznie komplikuje poprzedni fakt, są czarnoskórymi kobietami. Właśnie to powoduje, że ich ojciec za wszelką cenę chce, aby dziewczyny osiągnęły sukces i nie skończyły na ulicy, wiodąc szare życie pełne trudów i upokorzeń. Przyszłość, którą dla nich bardzo skrupulatnie zaplanował, wiązała się z tenisem, a mówiąc dokładniej, z zostaniem mistrzyniami w tej dyscyplinie. To skojarzenie bezpośrednio kieruje nas do prawdziwych bohaterek tego filmu, czyli Venus i Sereny Williams, wieloletnich pierwszych rakiet świata, których to historia stała się kanwą fabuły oscarowego utworu. Tytuł sugeruje nam jednak obecność jeszcze jednej postaci, która gra pierwsze skrzypce, mianowicie ojca młodych dziewczyn, który walczy o ich los. To droga pełna przeszkód i wyrzeczeń, wymagająca niesamowitego uporu i wiary w swój cel. Richard sprawia wrażenie autorytarnego i bezwzględnego rodzica, ale kolejne sceny pokazują, że relacja między nim a córkami oparta jest na wzajemnym szacunku i trosce o cudze dobro. Dziewczyny kochają tenis, więc były w stanie ciężko trenować, dobrze się przy tym bawiąc i wierząc w swoje możliwości. Dzięki zawziętości obojga rodziców, mrówczej pracy i talentowi obie na zawsze zapisały się w historii światowego tenisa. Dokładnie tak, jak to zaplanował King Richard. Justyna Arlet-Głowacka

„King Richard: Zwycięska Rodzina”, reż. Reinaldo Marcus Green, 2021, Stany Zjednoczone

Strach się bać?

Myśląc o swojej przyszłości, automatycznie dajesz się wciągnąć w wir irracjonalnych obaw? Stworzona przez Ciebie wizja jutra idzie w parze z odczuwanym dyskomfortem? Czasem słyszysz od innych frazę, że „zmartwienia lepiej zostawić na później, bo mogą się nie przydać”, ale nie wiesz, jak wprowadzić to w życie i zahamować ciąg fatalistycznych scenariuszy?

Jeśli przytłaczające myśli zyskują nad Tobą przewagę – pomocna może się okazać lektura tego poradnika, będącego nie tylko teoretycznym opisem zjawiska niepokoju, ale i zbiorem praktycznych technik radzenia sobie z nim. Autor, odwołując się do metod terapii poznawczo-behawioralnej oraz terapii akceptacji i zaangażowania, w przystępny sposób pomaga ułożyć czytelnikowi jego relację z wytwarzającymi się napięciami wewnętrznymi. Pozwala przyjrzeć się zjawisku lęku czy zamartwiania z zupełnie innej perspektywy – nie jako zagrożenia, ale sygnału do działania. Dzięki temu lęk wcale nie musi być naszym wrogiem, ale cenną wskazówką, że w jakiejś dziedzinie życia jest coś, co wymaga odmiennych rozwiązań. Samodzielna praca, oparta na zaproponowanych technikach, umożliwia wydostanie się z błędnego koła fałszywych przekonań, gdy wypracowane dotąd schematy działania – jak np. przyjęcie za pewnik najgorszego scenariusza z nadzieją na zaskoczenie czy układanie setek planów zapasowych na wszelki wypadek – przynoszą finalnie odwrotny skutek od zamierzonego i tylko nasilają objawy lęku.

To, przed czym staramy się uciec, dogoni nas prędzej czy później. Dlatego zamiast ewakuacji przed stanami przejmującymi nad nami kontrolę lepiej nauczyć się świadomie reagować i wychodzić im naprzeciw. A to, po zapoznaniu się z powyższą publikacją, stanie się z pewnością o wiele prostsze.

AP

David A. Carbonell, „W pułapce niepokoju”, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2017

This article is from: