Przebudzenie nr 43 marzec 2013

Page 1


Lubię

poranki

Szkoda, że są tak wcześnie. Gdybym tylko wstawała o świcie. Gdyby moje ciało chciało iść spać o ludzkiej porze i budziło się rano. Byłoby tak pięknie…

foto: Agnieszka Mikołajczyk

21 dni na wyćwiczenie nowego nawyku

T

ymczasem siedzę w nocy do późna, a potem rano narzekam, że jestem niewyspana albo, o ile to możliwe, śpię do południa. Jakie marnowanie czasu. Jednak wydaje mi się, że to nie tylko mój problem. Szkoda dnia, czas to zmienić! Z pomocą przychodzi Maciej Liziniewicz: bloger, specjalista od porannego wstawania. Wyrabianie tego zwyczaju to raczej próba zmiany swojego systemu wierzeń i zlepku nawyków – przekonuje. Według amerykańskich badań z CBS News i Life Science ludzie, którzy wcześnie wstają, podejmują lepsze życiowe decyzje, więcej zarabiają, są bardziej produktywni, zdrowsi i, co najważniejsze, szczęśliwsi. Maciej Liziniewicz pisze o ośmiu krokach do wcześniejszego wstawania. Po pierwsze sugeruje zmianę podejścia do samego siebie – powtarzanie sobie, że tak już się ma, w niczym nie pomoże. Kwestia naszego wstawania wypływa raczej z wieloletniej praktyki, a nie z cech wrodzonych. Druga sprawa to powiedzenie sobie, po co chcę to zrobić, z jakiego powodu chcę, by moje poranki były dłuższe. Takie uargumentowanie decyzji przed samym sobą zwiększa motywację i entuzjazm. Trzeci etap to planowanie snu. Warto zostawić sobie siedem, czy osiem godzin snu – tyle, ile potrzebujemy, by wypocząć. Podstawa to tworzenie zdrowych nawyków. Po jakimś czasie nowe przyzwyczajenia wchodzą w krew. Liziniewicz przypomina, że osoby, które przez lata przyzwyczajały swój organizm do wstawania np. o piątej rano, nie potrzebują już budzika. Kolejnym krokiem jest zapalenie światła. Ono naturalnie zaczyna nas budzić. Piąty punkt to przygotowanie sobie poprzedniego wieczora wszystkiego, co będzie potrzebne rano: ubrań, notatek na uczelnię, stroju do biegania, jeśli ktoś trenuje itd. Kolejną radą jest wypicie czegoś ciepłego. O tak wczesnej porze delikatnie pomoże nam się obudzić i przyjemnie zacząć dzień. Przedostatni krok to znalezienie współtowarzysza boju, który przy spadku entuzjazmu będzie motywował do działania. Najważniejsze, by wytrzymać pierwsze dwadzieścia jeden dni, bo według psychologów jest to czas potrzebny na wyćwiczenie nowego nawyku. Wchodzę w to! Zaczynam od jutra. Zobaczę, czy bycie rannym ptaszkiem jest dla mnie. Nawet jeśli okaże się, że wolę buszować w nocy, to będę miała satysfakcję, że spróbowałam, że podjęłam się zmiany moich nawyków. Oby wytrwać te trzy pierwsze tygodnie. Wykorzystałam fragmenty z blogu: http://liziniewicz.natemat.pl. Małgorzata Kania

2

|www.podprad.pl

Nie pytaj mnie, dlaczego ciągle chcę zasypiać w niej i budzić się – śpiewał kiedyś o Polsce Grzegorz Ciechowski. W naszym kraju niektórym jednak coraz trudniej o spokojny sen.

J

edni śpią głęboko, chrapią i nie widzą, że świat wokół się zmienia. Dobrze im pod grubą, ciepłą kołderką znanego, bezpiecznego porządku rzeczy. Drudzy chcą tych śpiących brutalnie zbudzić, przystawiając im obyczajowy budzik prosto do głuchego na zmiany ucha. Szkoda, że obie frakcje zakłócają sen grupie trzeciej, która chce spokojnie spać i wie, że wszystko ma swój czas. Demokracja jest ustrojem opartym na ewolucji. Konserwatyści nie mogą zatem udawać, że społeczeństwo jest takie samo, jak np. 50 lat temu. Druga strona, która ruszyła na barykady z obyczajową rewolucją, również wydaje się nie rozumieć ustroju, w jakim żyje. Mniejszość chce siłą i szantażem narzucić swoje zdanie większości. Nie tędy droga.


wstępniak

Polski budzik Z

Trudno nudzić się w tym kraju

Maciej Pietrzak

foto: Robert

Danieluk

Tak krytykowana przez obie grupy demokracja daje jednak najlepsze, sprawiedliwe narzędzie rozwiązywania takich sporów: wybory. Niech społeczeństwo w głosowaniu, które czeka nas za dwa lata, zdecyduje, co jest już normą obyczajową, a co nie. Przedstawiciele poglądów, które wygrają, zmienią prawo według własnych potrzeb. Politycy niech zajmą się teraz realnymi, gospodarczymi problemami kraju. Te rozdmuchane przez media, pełne agresji dysputy światopoglądowe do niczego nie prowadzą. Dobra, koniec tego filozofowania. Czas iść spać. Jedno jest pewne: nudzić się tym kraju ciężko. Ciekawe, w jakiej Polsce obudzimy się jutro?

lektur dziecięcych pamiętam książkę Świat Zofii Josteina Gaardera, która jest swoistą syntezą myśli filozoficznej. Poprzez fascynującą wymianę listów między młodą dziewczyną a nauczycielem czytelnik poznaje filozofię. Autorowi nie zależało jednak na teoretycznym wykładzie. Norweski pisarz uczy młodą Zofię Amundsen i mnie jednocześnie, że najważniejsza jest zdolność ciągłego zachwytu nad światem, której możemy uczyć się jedynie od dzieci. Pozwala nam ona żyć bardziej świadomie, otrząsnąć się z ciemnej zimy i przede wszystkim obudzić się. Właśnie o tym opowiadamy w magazynie płyń Pod Prąd, który trzymasz w ręku. Katarzyna Michałowska w artykule Obudź w sobie kreatywne zwierzę podpowiada, jak można rozpalić w sobie kreatywność i radzi, by opiekować się młodszym rodzeństwem, od którego można nauczyć się dziecięcej naiwności i ciekawości. Pomóc nam w tym mogą także przebudzające felietony Lubię poranki Małgorzaty Kani i Polski budzik Macieja Pietrzaka. Z Maćkiem Badowiczem w Ubierz buty i ruszaj w świat powrócimy w przeszłość, natomiast Dawid Linowski w tekście Nowa, lepsza rzeczywistość zabierze nas w podróż w przyszłość i spróbuje prorokować o tym, jak świat może się jeszcze zmienić. Z przebudzeniem wiąże się próbowanie, o którym opowie nam rozmówca Aleksandry Tomaszewskiej w wywiadzie Trener, który robił już wszystko. Na koniec warto posłuchać Pauliny Wilk w Obronie praw do smaku, która przybliża nam ideę slow food. Mam nadzieję, że przedstawione rozmyślania na temat przebudzenia pozwolą wam się przygotować do wiosny i przede wszystkim zachęcą do podtrzymania tego, co postanowiliście. Przyznam, że mi pomogła obudzić się i zainspirowała mnie praca nad magazynem z różnych miejsc. Odświeżyło to moje spojrzenie. I właśnie tego wam życzę. Dominika Stańkowska

www.podprad.pl|

3


Ostatnio w pracy rozmawiałam z koleżanką na temat koła wpływu. Metoda czasem zapomniana, a jakże przydatna. Sprawdza się zarówno w pracy jeden na jeden, jak i w pracy grupowej na przykład przy zarządzaniu stresem. Metoda ta jest w stanie pomóc każdemu niezależnie od sytuacji. Koło wpływu używane jest przez menadżerów, coachów i mentorów. Stworzone przez Covey’a w 1989 roku, do tej pory nie ma sobie równych. 4

|www.podprad.pl

foto: 123rf

Koło wpływu


Na co mam wpływ? Jest na to rada – możemy koncentrować się na rzeczach, na które mamy wpływ. To nie oznacza, że natychmiast musimy zmieniać wszystko wokół siebie, chodzi bardziej o koncentrowanie się tylko na aspektach problemów, a nie całym problemie. Na przykład: nie mogę zmienić zachowania mojego szefa, ale mogę zacząć szukać nowej pracy, lub nie mogę na razie spłacić wszystkich długów, ale mogę nie brać kolejnych kredytów. Ważne jest, by rozumieć, że nasz wpływ na wiele aspektów życia codziennego nie oznacza jednocześnie pełnej kontroli. Po prostu na wiele rzeczy mamy wpływ mniej bezpośredni, np. przeanalizowanie naszych codziennych nawyków i zachowań nie sprawia, że zmienimy je od razu. Koncentrując się na kole wpływów, zauważamy, że jesteśmy bardziej proaktywni. Nasza energia jest niewyobrażalna, a każdy mały sukces będzie motywował nas do następnych działań. Dzięki temu nie marnujemy swojej energii, a z każdym krokiem czujemy się silniejsi i bardziej kreatywni. Nasze koło wpływu powiększa się.

miejsca i przedmioty, które mają wpływ na twoje życie. Wypisz je w odpowiednim dystansie do swojego imienia – np. bardzo blisko, blisko, rzadko, daleko. Warto przy wypisywaniu, unikać ogólników typu moja rodzina czy moi znajomi ze studiów. Nazywajmy ludzi, sytuacje i itd. po imieniu. Przy określaniu odległości w naszych kręgach pomocne mogą być następujące pytania: 1) Którzy członkowie rodziny są najbliżej nas? 2) Kiedy cierpisz, kto zawsze znajduje dla ciebie czas? W jakim miejscu lubisz wtedy przebywać? 3) Kto zna cię najlepiej? Jakie sytuacje najbardziej określają twój charakter? 4) Na kogo możesz liczyć w nagłych przypadkach? 5) Z kim się tylko witasz, kto cię nie lubi? Przy określaniu tzw. odległości w kole wpływu należy określić osoby, które mają na nas dobry i zły wpływ. Może zdarzyć się tak że osoby czy sytuacje, które są w najbliższym otoczeniu, mają na nas raczej negatywne działanie. W tym momencie należy zielonym lub jakimkolwiek innym pozytywnym dla nas kolorem połączyć nasze imię z pozytywnymi osobami itp. tak, żeby zaczęła tworzyć się pajęczyna. Tak samo należy określić zły wpływ ludzi i miejsc – łącząc je ze sobą np. czerwonym flamastrem. Co zauważyliście na swoim plakacie z pajęczyną? Czy posiadacie więcej zielonych czy czerwonych połączeń Jak chcielibyście zdystansować się do negatywnych elementów, a jak przybliżyć się i zagęścić pozytywne, zielone połączenia? Analogia wypływająca z tego ćwiczenia jest prosta – im więcej będziemy mieć mocniejszych zielonych połączeń w centrum naszego życia, tym mocniejsze i bezpieczniejsze będzie nasze życie – zarówno pod względem emocjonalnym, jak i duchowym. Im mniej i dalej będą sięgały nasze czerwone połączenia, tym więcej czasu będziemy mieli na konstruktywne budowanie naszego i innych życia. W jaki sposób jesteś zmienić swoje koło wpływu? Jakie małe zmiany jesteś w stanie wprowadzić już teraz, tak by zobaczyć ich wielki wpływ jutro? Iga i Maciek Liziniewicz

wpływająco

K

ażdy z nas ma jakieś problemy, niedokończone sprawy lub po prostu strach przed czymś, na przykład przed złym stanem zdrowia, utratą przyjaciół i rodziny, brakiem wpływu na otoczenie, w którym pracujemy, niespłaconym kredytem i całą resztą. W chaosie spraw, które zaprzątają nasze głowy, są takie, na które mamy wpływ, i takie, które są niezależne od nas. I tylko my mamy wybór zdecydować, w co pokładamy naszą energię i uwagę, którymi problemami żyjemy. Możemy koncentrować się na rzeczach poza naszym wpływem. Możemy być źli na rząd, pogodę, brak szczęścia w życiu lub nieszczęśliwe dzieciństwo. Taki sposób myślenia sprawia, że stajemy się ofiarą i zachowujemy się jak ofiara, w naszych oczach jesteśmy biedni i nieszczęśliwi. Takie myślenie nie zmienia rzeczywistości, nie wprowadza żadnej akcji. A co gorsze, stajemy się uciążliwym towarzyszem dla naszych bliskich i znajomych. Kto chce nieustannie słuchać narzekania?!

Koło wpływu i emocje Rozmawiając z koleżanką, zadałam jej pytanie, w jakich sytuacjach korzysta z koła wpływu i jak często robi to nieświadomie? Odparła, że zawodowo używa tej metody szczególnie przy pracy z ludźmi zakładającymi działalność gospodarczą, by ocenić poziom strachu w kliencie. A prywatnie – broniąc swoich uczuć (wie, że jest bardzo emocjonalna) – za każdym razem, kiedy widzi reklamę w telewizji na temat głodujących dzieci, przełącza kanał. Nie chce zamęczać się emocjonalnie, jednocześnie mając świadomość, że nie może pomóc im wszystkim. Nie oceniam jej wyborów, zdania mogą być podzielone, gdyż Kto zawsze każdy ma prawo do swojego koła wpływu i właśnie o to tu chodzi. znajduje dla Podczas treningów interpersonalnych jesteśmy zasypywani ciebie czas? informacjami na temat asertywności i stawiania granic, jednak wszystko zaczyna się od koła wpływu. I to jest główny powód, dla którego możesz uważać, że trening asertywności ci nie pomógł. Bo jak możesz rozumieć asertywność, gdy nie wiesz czemu mówić nie w swoim życiu? Pamiętaj, że powiększając koło wpływu, jednocześnie zwiększasz także koło strachu; warto jest mieć je w naszym życiu, jeśli wiemy, jak sobie z nim radzić. I najważniejsze – decydując, jak radzić sobie z okolicznościami, jesteśmy w stanie na nie wpłynąć. Jako coach często stosuje koło wpływu, jest ono pomocne w określeniu sytuacji tu i teraz, jednocześnie w przejrzysty sposób nakreśla plan na przyszłość.

Metoda koła wpływu może nam również pomóc w określeniu pozytywnych i negatywnych relacji z ludźmi i sytuacjami w naszym życiu. Koła wpływu są jak kamienie wrzucone do stawu. Pierwsze fale, które odchodzą od kamienia są głębokie i bliskie miejscu rzucenia. Im bardziej zwiększa się promień uderzenia, tym fale stają się płytsze i słabsze. Każdy z nas jest właśnie jak ten kamień. Ludzie, którzy znajdują się blisko, mają na nas najgłębszy i najmocniejszy wpływ. Tak samo jest w sytuacji ludzi znajdujących się „dalej” od nas. Mogą być dla nas nadal ważni, ale ich wpływ na nasze życie może być słabszy. Warto przeprowadzić sobie pięciominutowe ćwiczenie, które w prosty sposób sprawi, że określimy swoje koło wpływu. Weź kartkę i wypisz na niej swoje imię w małym kółku – tzw. kamień – powinien znajdować się po środku. Następnie dorysuj na około kilka większych okręgów. Wpisz w nie imiona ludzi, sytuacje,

foto: 123rf

Koło wpływu i ludzie wokół nas

www.podprad.pl|

5


Moc i niemoc

Kiedy kupujemy karnet na basen lub zapisujemy się na kurs językowy, jesteśmy podekscytowani i zadowoleni z siebie. Pierwsze tygodnie (rzadziej miesiące) weryfikują jednak nasze postanowienia.

Przecież mogę to zrobić na wiosnę!

foto: 123rf

W

ytrwanie w postanowieniu to kwestia motywacji. Aby ją utrzymać, musimy spełnić trzy warunki. Pierwszym z nich jest niezadowolenie z dotychczasowego stanu, odczuwanie deficytu czegoś, co jest nam potrzebne do zadowolenia. Po drugie, powinniśmy wyznaczyć sobie cel, postrzegany przez nas jako potrzebny i użyteczny, którego osiągnięcie pozwoli nam uporać się z problemem. I po trzecie, musimy wierzyć, że uda nam się ten cel osiągnąć. Wydaje się proste? No, to posłuchajcie.

Problem Przyszła zima. Trzeba schować rower. Na spacery też wychodzi się rzadziej. A tak miło napić się ciepłego grzańca... Znajomy zwraca mi uwagę na brzuch. Przełknę to, z Piotrka zawsze był żartowniś. Gorzej, że kilka dni później tata Łukasza zauważa, że trochę mi przybyło. Podczas rodzinnego spotkania okazuje się, że jestem cięższy od moich dwóch wyższych wujków. Komentarze rodziny i znajomych stają się równie częste jak uwagi o pogodzie. Myślę: mam problem. Psycholog powiedziałby, że odczuwam deficyt. Na horyzoncie pojawia się więc praktyczny i potrzebny (może aż za bardzo) cel. Chcę po prostu schudnąć! Spełniam więc już dwa warunki. A co z ostatnim? Czy naprawdę uważam, że potrafię zrzucić zbędne kilogramy? Jasne, jestem o tym święcie przekonany! Resztkę moich wątpliwości rozwiewa promocja w pobliskiej siłowni. Bez wahania kupuję trzymiesięczny karnet.

Opór materii Pierwszy miesiąc. Odwiedzam siłownię regularnie, dwa razy w tygodniu po godzince. Głównie biegam, choć tego nienawidzę. Ale bieżnia to i tak najlżejsze z tych wszystkich narzędzi tortur. 6

|www.podprad.pl

Drugi miesiąc. Ależ narobiło się obowiązków! Tyle spraw do załatwienia przed Świętami... Na siłownię znajduję czas raz w tygodniu. Trzeci... Po świętach trzeba odpocząć – tłumaczę sobie. Gdzieś z tyłu głowy pojawia się komunikat: siłownia!, ale długo i skutecznie go zagłuszam. W końcu idę. Po tygodniach przerwy z lekkim zawstydzeniem proszę w recepcji o klucz do szatni. – Pański karnet stracił ważność – z uśmiechem informuje recepcjonistka. – Czy chce pan wykupić kolejny?

Czego zabrakło? Pamiętacie trzy warunki wymienione na początku artykułu? Nadal czuję się źle ze swoją wagą. Wciąż jestem przekonany, że mogę schudnąć. Tylko... Cel stracił dla mnie swoją użyteczność. Nie widzę potrzeby chudnięcia już teraz – na zimę. Przecież mogę to zrobić na wiosnę! Albo i na lato... Czego by o mnie nie mówić, na pewno nie jestem z tym problemem sam. W Internecie można znaleźć całe fora poświęcone kłopotom z utrzymaniem motywacji. Brak chęci do działania może dotyczyć każdej sfery życia – od nauki, przez ćwiczenia fizyczne, aż po zakupy. Jedni widzą w tym własną winę, inni obwiniają demotywujących znajomych, jeszcze inni winią rozpraszacze w postaci Internetu lub własnej wyobraźni. Wszyscy jednak dostrzegają problem w swoim życiu. Przeczucie mówi mi, że także wielu z was, czytając opis moich perypetii, zadumało się: skąd ja to znam? Artur Czaja


Zasady Newtona Budowania bliskości można się nauczyć, jak praw fizyki. – Jeśli pędzisz z prędkością 120 km/h i myślisz, że dasz radę przejechać bez szwanku zakręt przystosowany do jazdy 60 km/h, to się mylisz – argumentuje Gungor. Przestrzeganie i rozumienie określonych reguł pomaga zbudować szczęśliwy związek. Jako przykład różnic między kobietą i mężczyzną podaje sposoby radzenia sobie ze stresem. Mężczyźni wolą w samotności przeżyć problem, nie myśląc o niczym. Kobiety wolą swoje obawy i lęki przegadać. Dlatego ona, chcąc okazać mu troskę, mówi: porozmawiajmy o tym. On odpowiada: nie chcę o tym gadać. Natomiast on, chcąc ją pocieszyć swoimi metodami zrozumiałymi w jego świecie, mówi: przestań o tym myśleć. W obu wypadkach o konflikt bardzo łatwo.

Proś więcej razy

W

ielka sala wykładowa. W auli pary młodsze i starsze. Jedni trzymają się za ręce, inni wpatrują się w prelegenta, skupieni tylko na jego wystąpieniu. Niski, krótkowłosy mężczyzna w czarnym garniturze dziarsko maszeruje po scenie.

Nic poważnego Na początku spotkania większość ludzi wygląda na spiętych. – Pewnie zastanawiacie się: co ja tutaj robię?! – mówi Mark Gungor, zwracając się do mężczyzn. – A wy, kobiety, cieszycie się, że tu jesteście i że udało wam się przyciągnąć tu faceta – mówi z zadziorną pewnością. – Ale dlaczego mam wrażenie, że gdy opisujecie idealnego partnera, to jest tak, jakbyście opisywały drugą kobietę? Jedno wiem: kobiety są skomplikowane, a mężczyźni prości jak słowo seks – kończy zdanie podczas głośnego śmiechu publiczności.

– Kobiety wypowiadają 20 tysięcy słów w ciągu dnia, natomiast mężczyźni o połowę mniej – mówi Gungor. – Moja żona ma na to wyjaśnienie. Mężczyznom trzeba wszystko powtarzać dwa razy. – Podczas wykładu Mark tłumaczy, dlaczego tak jest, omawiając budowę mózgu mężczyzny. Jednocześnie przekonuje kobiety, by prosiły swoich facetów kilka razy. – Nie ma w tym nic złego, jeśli kobieta poprosi po raz drugi, a nawet trzeci o to, czego potrzebuje. Mężczyźni nie obrażają się, jeśli kobieta we właściwy sposób, czyli bez drwiny lub wyrzutów, prosi o pomoc. Gdy mężczyźni wykonają zlecone im zadanie, będą szczęśliwi, jeśli usłyszą od ukochanej kilka słów pochwały. Okazuje się, że budowanie trwałego związku jest łatwe. Ale jednocześnie bardzo trudne. Każdy musi sobie w sercu odpowiedzieć na pytanie: dlaczego? Katarzyna Michałowska

I kto to mówi? Mark Gungor jest żonaty od ponad 39 lat z tą samą kobietą. Mają dwoje dzieci i pięcioro wnuków. Jest autorem seminarium Przez śmiech do lepszego małżeństwa. Urodził się w Nowym Jorku, a obecnie mieszka w Green Bay w stanie Wisconsin. Jego wykładów można słuchać w kilku miastach w Polsce, zazwyczaj na pokazach niekomercyjnych. Trzyczęściowe seminarium zostało wydane przez wydawnictwo Vocatio z licencją na przeprowadzanie publicznych pokazów.

Chory wół Poważne rozmowy na temat relacji w związku często kończą się kłótnią. Może dlatego, że w swej formie przypominają rodzicielskie reprymendy. Gungor przyrównuje małżeństwo do wołu. – Gdy masz wołu, to masz gnój – mówi. – Gdy masz zbyt dużo gnoju, to oznaka, że twój wół jest chory. – Tłumaczy, co ma na myśli: wstępując w związek małżeński, musisz przygotować się na problemy, ale również na czerpanie profitów. Prelegent zapewnia, że praca nad relacją może pomóc czerpać radość z przebywania z drugą osobą przed długie lata. Wykładowca dyskutuje z mitami takimi, jak rzekomo beznadziejny seks w małżeństwie. Albo wieloletnie wzajemne wysysanie z siebie radości.

Kobiety są skomplikowane, a mężczyźni prości

terapeutycznie

Terapia śmiechem

Zbliża się wieczór. Ona i on przy kolacji. Romantyczna muzyka w tle buduje intymną atmosferę. Nagle padają słowa: musimy poważnie porozmawiać... W jednej chwili miły nastrój pryska. Czy istnieje sposób, by na luzie porozmawiać o ważnych sprawach?


– Na pewnym etapie naszego życia wszyscy gramy w jakieś gry. Bez tego nie jesteśmy w stanie się rozwijać – mówi Paweł Tkaczyk, specjalista nowoczesnego marketingu i brandingu oraz autor książki Grywalizacja. W ostatnim czasie to tajemnicze słowo przedostało się ze świata marketingu do szarej rzeczywistości.

Granie w życie foto: 123rf

G

rywalizacja, zwana również gryfikacją albo gamifikacją (ang. gamification), to stosowanie mechanizmów pochodzących z gier w kontekście zupełnie z nimi niezwiązanym. Wykorzystywana jest przede wszystkim w szeroko pojętym marketingu. Można zapytać, do czego przyda się nam ta wiedza, jeśli nie jesteśmy specjalistami w dziedzinie marketingu, reklamy czy ekonomii. Otóż gryfikacja praktycznie nas otacza. Jest obecna w naszej codzienności i często bierzemy w niej udział, nie będąc tego do końca świadomymi. – Gramy na każdym kroku, gdyż gry są formą interakcji społecznej – mówi Tkaczyk.

Rosnąca przyjemność Metoda ta opiera się na przyjemności płynącej z podejmowania kolejnych (trudniejszych, aczkolwiek osiągalnych) wyzwań. Satysfakcję czerpiemy też z rywalizacji lub wręcz przeciwnie ze współpracy. – Kiedy zaczynamy grać, to dobrze się bawimy. Gra wyzwala dopaminę, czyli tzw. hormon szczęścia – wyjaśnia Paweł Tkaczyk. – Poza tym, gry przyzwyczajają nas, wciągają nas coraz bardziej – Głównym celem gamifikacji jest więc zaangażowanie odbiorców. Magdalena Pawłowska, dyrektor marketingu w INSOURCE Marketing & PR Agency, mówi: – Niewątpliwą zaletą grywalizacji jest modelowanie zachowania ludzi w świecie realnym. – Gramy na Marketingowcy chcą związać klienta z marką, co udaje im się osiągnąć z rosnącym powodzeniem. każdym

Proste mechanizmy

kroku

Każda gra posiada cel oraz proste i jasne zasady, które określają kto i kiedy wygrywa oraz pewne reguły, których gracze muszą przestrzegać. Żeby była ciekawa powinna mieć interesującą akcję, a gracz musi napotykać na coraz większe trudności. – Gryfikacja ma dosyć stały zestaw elementów, nazywany mechaniką gier. Każda gra się na nim opiera – tłumaczy Tkaczyk. Bazuje ona na mechanizmach zaczerpniętych z przeróżnych zabaw. Działanie klienta może polegać na podwyższaniu swojego statusu poprzez zbieranie różnego rodzaju odznak, kolekcjonowanie elementów, przechodzenie na 8

|www.podprad.pl

wyższe poziomy zaawansowania. Gra może opierać się na współzawodnictwie lub przeciwnie – na poczuciu wspólnoty i możliwości kontaktowania się z innymi użytkownikami. Innym mechanizmem jest samodoskonalenie się, czyli podejmowanie kolejnych, coraz to trudniejszych wyzwań skutkujące uzyskiwaniem wyników w rankingach, osiąganiem kolejnych poziomów trudności, wpisywaniem się w tabele wyników itd.

Granie w codzienność Grywalizacja znajduje zastosowanie na wielu płaszczyznach, nie tylko w marketingu. Wykorzystywana jest także w programach społecznych i ekologicznych (np. projekt wprowadzony przez Hondę, polegający na tym, że na wyświetlaczu deski rozdzielczej wyrastają małe roślinki, które obrastają w listki gdy spada zużycie paliwa), w finansach, edukacji (np. Khan Academy), szkoleniach (np. Lifemocha), a nawet w rozwoju osobistym, zdrowiu (np. PruHealth Vitality Programme) i sporcie (np. Endomondo). Paweł Tkaczyk mówi też o gryfikacji w domu. – Domowe obowiązki też można zamienić w grę. Jest taka strona, która nazywa się Chore Wars, czyli wojny domowych obowiązków. Za każdą pracę w domu, np. wyniesienie śmieci, umycie okien dostaje się punkty i w ten sposób rozwija się wykreowaną przez siebie postać.

Narzędzie przyszłości – Gdybyśmy zamienili miejsce pracy w grę, dostalibyśmy większe zaangażowanie – mówi Paweł Tkaczyk. Specjaliści do spraw marketingu są co do tego zgodni, że gamifikacja pozytywnie wpływa na wzrost motywacji oraz wydłuża czas skupienia uwagi na zadaniu u graczy. – Człowiek w sytuacji gry podejmuje więcej wysiłku niż bez niej, a do tego dobrze się bawi, więc nie odczuwa procesu uczenia, którego wielu nie lubi. Poza tym wykonując zadanie w kontekście gry, nabiera ono większego znaczenia, może stać się bardziej interesujące – komentuje Magdalena Pawłowska. Rosnąca popularność wszelkich gier zachęca marketingowców do inwestowania w grywalizację. Jak mówi wielu z nich, jest to narzędzie przyszłości. Zaczerpnięto z bloga pl.paweltkaczyk.com

Małgorzata Kania


konkurencyjnie foto: 123rf

Mobbingowi powiedz

M

ajka pochodzi z niewielkiej miejscowości w województwie podkarpackim. Na studia do Gdańska przyjechała, chcąc uciec od szarej rzeczywistości i problemów rodzinnych. Kiedy pod koniec września pojawiła się w Trójmieście, była pełna nadziei. Nawet jej relacje z rodzicami się polepszyły. Przyszedł marzec. Ojciec stracił pracę. – W domu zaczęło brakować pieniędzy. Okazało się, że stypendium nie wystarczy na opłacenie mojego pobytu w Gdańsku – opowiada Majka. – Byłam pewna, że będę musiała rzucić studia i wrócić do domu, na wieś. Jednak los się do mnie uśmiechnął. Dostałam pracę na pół etatu w sklepie odzieżowym.

Nikt się nie stawiał Pierwsze dni były trudne. Cały czas na nogach, a godzin więcej niż w umowie. Majka jednak nie narzekała – chciała utrzymać tę pracę. Do czasu zmiany kierownika. Pani Ania goniła do pracy, potrafiła nakrzyczeć, ale i pochwalić. Zastąpił ją Tomasz. Czterdziestolatek w garniturze. Już pierwszego dnia oznajmił, że przyszedł, by zrobić porządek. – Wystarczył mały bałagan po klientach, którzy coś krzywo odwiesili, a kierownik już biegał i wrzeszczał na nas. Nie było to zwykłe wydzieranie się. Często nas wyzywał. Zdarzało się to też przy klientach – wspomina Majka. Pracownicy byli rozdrażnieni. Napięta atmosfera sprawiła, że relacje między nimi gwałtownie się pogorszyły. Nikt nie stawiał się przełożonemu – wiadomo, trudno o pracę. Dziewczyna była coraz bardziej przygnębiona. Chętnie by się zwolniła, ale to oznaczałoby powrót do domu… Pewnego razu opowiedziała swoją historię znajomym. – To przecież mobbing! – krzyknęła Klaudia, koleżanka Majki. Dziewczyna początkowo nie wiedziała, co o tym myśleć. Zaczęła szukać informacji w Internecie. Kodeks pracy określa mobbing jako uporczywe i długotrwałe nękanie lub zastraszanie pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające

NIE! Wiosną i latem wielu studentów podejmuje tymczasowe zatrudnienie. Poniżanie i upokarzanie to jednak zbyt wysoka cena za pracę.

na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników. Zaczęła też szukać porad prawnych. Okazało się, że może zgłosić sprawę do sądu pracy. Opowiedziała to koleżankom, potrzebowała przecież świadków. Wyleciała jeszcze tego samego wieczoru. Powód – w jej torbie znaleziono bluzkę, którą rzekomo chciała ukraść. Zwolnienie dyscyplinarne. Na Majkę doniosła Ewa, koleżanka z pracy. Opowiedziała o rozmowie z dziewczyną kierownikowi. Jak się później okazało, kierownik zwolnił i Ewę, ponieważ… denerwował się, że zbyt często donosi na współpracowników. Majka nie zgłosiła mobbingu. Była sama. Choć nie pracowała już w sklepie, nadal obawiała się kierownika. Wróciła do domu. Jej przygoda z Trójmiastem się skończyła.

Pokaż ciało! Agnieszka jeszcze jako licealistka pracowała w nadmorskiej miejscowości, była kelnerką. Lokal był połączony ze sklepem ubrań znanej marki. Wydawało się, że restauracja i sklep mają osobnych szefów. Szef sklepu odzieżowego był jednak prezesem całej spółki i często wchodził w kompetencje zarządzającego restauracją.

– Prezes często przychodził do lokalu, kazał nam podwijać koszulki i pokazywać brzuch. Mówił, że pracując ciałem, będziemy przyciągać do lokalu więcej klientów. Zmuszał też kelnerki do noszenia bardzo obcisłych topów. – Jeśli któraś z nas nie chciała się zgodzić, traciła pracę – mówi Agnieszka, studentka politechniki. Zdarzało się, że upijał pracowników. – Kazał nam pić alkohol, a odmowa spotykała się ze stwierdzeniem: nie masz po co jutro przychodzić. Bywało też, że kelnerki musiały bawić się na scenie. – Tańce przepełnione erotyzmem to był ich obowiązek – wspomina dziewczyna. Pewnego dnia prezes zabrał jedną z kelnerek do pokoju w hotelu, którego był też właścicielem. Na fotelach siedzieli jego żona i kolega. – Od teraz to będzie twój sponsor – powiedział prezes, wskazując na mężczyznę. Roksana nie miała prawa odmówić. Nie wytrzymała i zrezygnowała z pracy. Pracownicy restauracji i sklepu często byli zmuszeni patrzeć, jak właściciel poniża swoją żonę. Oprócz wyzwisk zdarzało się bicie kluczami po twarzy. Dlaczego nikt nie zgłosił tych wydarzeń? – Wszyscy się bali – mówi Agnieszka. – Uważaliśmy, że prezes jest nie do ruszenia. Dodatkowo pracowaliśmy tam na czarno...

Nie pozwól na poniżanie Specjaliści twierdzą, że przyzwolenie na takie traktowanie może się skończyć źle nie tylko dla naszej psychiki. Odbija się też na relacjach z bliskimi. Wszyscy są podenerwowani, rośnie napięcie. Co więc robić, kiedy padnie się ofiarą przemocy w pracy? Przede wszystkim nie można się bać. Pamiętajmy, że o sprawach związanych z mobbingiem trzeba mówić otwarcie. Poinformujmy przełożonych. Zawsze możemy też założyć szefowi stosującemu mobbing sprawę w sądzie pracy. Ważne, by się nie poddawać. Dominik Makurat

www.podprad.pl|

9


y t u b z Ubiera at i w ś w j i rusz

Drogi <mastermind2004>, kiedyś biegłem od klatki do klatki i dzwoniłem po rodzicach, że koledzy ich dzieci chcą pograć w nogę. Czekałem na nich może dwie minuty, zaraz zbiegali w swoich startych trampkach i z flakowatą piłką. Na trawie za osiedlem rzucaliśmy plecaki na słupki i graliśmy do upadłego. Mecze między blokiem piętnastym a drugim uchodziły za legendarne i mogłem za każdym razem stać się bohaterem dnia. Zimą to samo, tyle że zamiast piłki brało się sanki. Albo zbity śnieg w śnieżki i czekało się na pierwszego naiwnego. Wybiegał z klatki wprost na śnieżną masakrę. Jak wołali na obiad, to krzyczałeś: zaraz!, albo podbiegałeś do okna po kanapkę. Największą karą było to, że rodzice po ciebie przychodzili, bo za długo nie byłeś w domu, bo obiad wystygł, bo zaraz będzie padać. Komputer był, i owszem, ale nie byłem z nim sam na sam. Odpalenie pudła było istną ceremonią, której zaszczyt przypadał nielicznym. A jak prądu nie było i padał deszcz od czegoś był cymbergaj i planszówki. Tak to u mnie było. A jak u Ciebie? Pozdrawiam, Student88

Drogi Studencie, skaczę od profilu do profilu na fejsie, żeby sprawdzić, czy są dostępni. Klikam im, że gramy turniej CSa. Są szybciej co prawda, bo po 30 sekundach pierwszy respawn. Jak jakiś noob nam się wciśnie to robimy mu LOLa i banujemy. Bohaterem jestem zawsze, dobrze się kampuję i ostatni schodzę z planszy. Ja też krzyczę: zaraz!, ale obiad i tak mi przynoszą z puszką coli. Karą jest, kiedy nie ma prądu albo każą mi ćwiczyć na wuefie. Lekarz powiedział, że za zdrowy jestem na zwolnienie. A prawdziwa tragedia jest wtedy, gdy pogoda i admin1 razem z adminem2 mówią: wyjdź na zewnątrz. Nawet nie wiem, kto ma piłkę, żeby pograć, a zamiast śnieżek wolę rzucać angrybirdsami. Planszówki? Buahaha, wejdź sobie na kurnika. Co to jest cymbergaj? Aj waj! <mastermind2004>

Moje życzenie nie jest absurdalne. Chcecie się o tym przekonać? Odłóżcie gazetę, ubierzcie buty i wyjdźcie pograć ze znajomymi. Albo inaczej: przejdźcie się na spacer i zobaczcie, jak tętni życie na podwórkach i boiskach szkolnych w waszej okolicy. Godzina powinna wystarczyć. No dobra, dam wam dwie. Maciej Badowicz foto: 123rf

Konkurs

Można wygrać jeden z 10 dowolnych kursów oferowanych na platformie www.multikurs.pl. Wybrany kurs będzie dostępny przez 3 miesiące.

Odpowiedz na pytanie:

Co to jest grywalizacja? Wyślij odpowiedź do 10 kwietnia 2013 na adres redakcja@podprad.pl Kursy intensywne Multikurs.pl uczą cię gramatyki, słownictwa, rozumienia ze słuchu i czytania w obcym języku. Kursy słówkowe nauczą tysięcy słówek dzięki innowacyjnemu Systemowi Inteligentnych Powtórek. Dzięki animowanemu kursowi konwersacyjnemu poznasz słownictwo potrzebne w najczęstszych sytuacjach komunikacyjnych. W ofercie Multikurs.pl znajdziesz także programy z bestsellerowej serii „Profesor”, m.in. „Profesor Henry” i „Profesor Klaus”. Wszystko w wersji online! Platforma oferuje możliwość nauki aż dziewięciu języków obcych. Więcej na: www.multikurs.pl lub https://www.facebook.com/Multikurspl


Nowa lepsza (?) rzeczywistość

I

nformacje ze świata czerpiemy z jednego, wybranego portalu internetowego albo spijamy z kanałów RSS jak poranną kawę. Słowem – technologia i informacja nas otaczają. Co ważniejsze, ich rozwój idzie w parze. Równie szybko, jak kolejne urządzenia zapewniające dostęp do informacji, pojawiają się nowe treści. W dodatku przekazywane w sposób, który jeszcze wczoraj wydawał się nieosiągalny. Albo o którym nikt wcześniej nie pomyślał.

Dodatkowe informacje Na scenę zaczyna powoli wchodzić rzeczywistość rozszerzona. Informacje i obrazy będą pokazywane już nie tylko na ekranach. Jeden z pomysłów opartych na tym zjawisku przedstawiła niedawno firma Nokia. Nokia City Lens to system prezentujący informacje o obiektach i miejscach, które oglądamy przez kamerę w telefonie. Ekran staje się niejako oknem, przez które patrzymy na fragment otaczającej nas przestrzeni. Oprócz tego, co możemy dostrzec gołym okiem, widzimy dodatkowe informacje, które możemy katalogować i filtrować.

W powietrzu Pojawiają się też bardziej futurystyczne wizje, według których informacje będziemy mogli czytać... w powietrzu. Stanie się to możliwe, gdy napisy będą wyświetlane w specjalnych soczewkach kontaktowych. Taką wizję pokazali Eran May-raz i Daniel Lazo w krótkometrażowym filmie Sight. Odległa przyszłość? Może nie tak odległa... Project Glass, stworzony przez Google, został okrzyknięty przez magazyn Time jednym z najlepszych wynalazków roku 2012. Opiera się na specjalnych okularach, które dają możliwości podobne do tych pokazanych we wspomnianym filmie. Już w 2014 r. „okulary” będą dostępne dla zwykłych użytkowników.

Gra komputerowa Projektów nie brakuje. Wystarczy chwila poszukiwań, a znajdziemy (np. na portalu Kickstarter) zapaleńców, którzy tylko czekają na finansowe wsparcie dla swojej wizji. Oczywiście, najbardziej zainteresowana poszerzaniem wirtualnej rzeczywistości jest branża gier. Już teraz istnieją systemy takie, jak Kinect Microsoftu czy Move Sony, które pozwalają graczowi sterować postacią przy pomocy ruchów własnego ciała przed telewizorem. Trwają prace nad urządzeniem, które za pomocą specjalnego projektora będzie wyświetlać grę w całym pokoju, nie tylko na ekranie telewizora. Gracz znajdzie się dosłownie w centrum akcji.

wirtualnie

Przyszło nam żyć w czasach wyjątkowo szybkiego postępu technicznego. Ledwie pojawi się nowa technologia, a już zaczyna bezpośrednio oddziaływać na nasze życie. Wiele osób nie jest w stanie wyjść z domu bez telefonu komórkowego. Dzień bez sprawdzenia wpisów znajomych na Facebooku staje się jakiś... mniej interesujący.

Personalizacja Jak jeszcze możemy rozszerzyć rzeczywistość? Jeżeli wykorzystamy do tego np. technologię gogli, to będziemy mogli dowolnie personalizować przestrzeń wokół nas. Wyświetlić aktualne notowania giełdowe na lustrze podczas golenia? Sprawić, by lista zakupów pojawiała na lodówce, gdy się do niej zbliżymy? Nic trudnego. A może dodamy do tego własną kolekcję obrazów, której nie będzie widział nikt inny, nawet patrząc w to samo miejsce na ścianie? Z pewnością ludzka pomysłowość wynajdzie jeszcze więcej zastosowań dla rozszerzenia rzeczywistości...

Rozszerzona rzeczywistość Tylko – dokąd zaprowadzi nas ten rozwój? Świat może stać się pełen rzeczy nierzeczywistych, widocznych tylko przez odpowiednie gogle. Być może przyzwyczaimy się do wszechobecnego natłoku informacji tak bardzo, że nie poradzimy sobie bez niego? Ludzie odcięci od sieci mogą zacząć być traktowani jak wyrzutki. Samo odcięcie może stać się karą: uniemożliwi nam oglądanie świata tak, jak robią to pozostali, patrzący na świat przez „magiczne” okulary. Z pewnością dzięki rozszerzeniu rzeczywistości, a nawet stopieniu rzeczywistości z przestrzenią wirtualną ludzki mózg uzyska nowe bodźce i doznania, które będzie musiał oswoić. Być może skutkiem będą kolejne zmiany ewolucyjne naszego gatunku. Wirtualny świat niekoniecznie, jak w filmie Matrix, stanie się tym najważniejszym, ale – kto wie? Historia wynalazków zaskakiwała już wielokrotnie. Pociski rakietowe produkowane podczas II wojny światowej stały się podwalinami pod program kosmiczny i pobyt człowieka na Księżycu. Penicylinę także odkryto przypadkiem. Nie ma potrzeby martwić się na zapas. Możemy być świadkami nowej, na pozór niewidocznej rewolucji. Granica pomiędzy rzeczywistością wirtualną a realnym światem zaciera się i nie da się tego powstrzymać. Świat przyjął już radio, telewizję, a nawet internet. Teraz pora na całkowicie nową rzeczywistość.

Dawid Linowski

foto: 123rf

Teraz pora na całkowicie nową rzeczywistość

www.podprad.pl| 11


Gdański Park

Trener, który

Naukowo-Technologiczny

i Interizon – Pomorski Klaster ICT zaprasza planujących nowy start w życiu i prowadzenie własnego biznesu do udziału w innowacyjnym Projekcie pt.: „ICT Startup – generowanie innowacyjnych przedsiębiorstw przez Gdański Park Naukowo-Technologiczny w celu rozwoju Pomorskiego Klastra ICT” finansowanego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Pomorskiego na lata 20072013, Poddziałanie 1.5.2 Wsparcie regionalnych procesów proinnowacyjnych. Każdy z Uczestników Projektu weźmie udział w ocenie kompetencji prowadzenia własnej działalności gospodarczej w specjalnie przygotowanej STREFIE CO-WORKINGU – „strefie” indywidualnych miejsc pracy w wyznaczonych pomieszczeniach znajdujących się w Gdańskim Parku Naukowo-Technologicznym (GPN-T) na ul. Trzy Lipy 3 w Gdańsku. Dla Uczestników Projektu wyłonionych w drodze oceny kompetencji, zapewniamy cykl warsztatów stymulujących i konsultacji w zakresie tworzenia biznes planu. Dodatkowo opieka mentorów w zakresie biznesowym oraz spotkania networkingowe!

zaPARKuj swój pomysł na biznes w GPN-T i zostań

wyróżnioną firmą Interizon - Pomorskiego Klastra ICT! Informacje o projekcie: Gdański Park Naukowo-Technologiczny, Iga Pachulska i.pachulska@strefa.gda.pl, www.gpnt.pl Interizon - Pomorski Klaster ICT, Magdalena Pawlun, magdalena.pawlun@interizon.pl, www.interizon.pl

Projekt finansowany w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Pomorskiego na lata 2007-2013

foto: archiwum Kamila Wojtkowskiego

Pracował w kinie, w saloniku prasowym, współtworzył telewizję Się Kręci TV, a nawet zajmował się porządkowaniem grobów. Teraz jest zawodowym trenerem i prowadzi bloga poświęconego sportowi. O to, jak Kamil Wojkowski, trener Klubu Sportowego Królewscy Płock, podchodzi do swojej roli i co chce przekazać podopiecznym, pyta Aleksandra Tomaszewska.

Myślisz, że każdy musi przejść tak długą drogę jak ty, żeby wreszcie znaleźć się w miejscu, w którym powie: spełniam się w tym, co robię? Każdy ma do przejścia pewną drogę, jej długość zależy od tego, czy wiemy, gdzie chcemy dojść. Jak widać, ja musiałem dosyć mocno błądzić, aż trafiłem na to, co kocham. Próbowałem wielu rzeczy i żadnej z nich nie żałuję, wręcz przeciwnie – nauczyłem się dzięki temu bardzo dużo i powoli dojrzałem do tego, co chcę robić w życiu. Wierzę jednak, że nie trzeba przechodzić aż tak krętej drogi. Trenujesz małe dzieci na obozach oraz w Królewskich. Jak udaje ci się zmotywować je do pracy nad sobą w tak młodym wieku? Uwielbiają to robić. Dziewczyny świetnie się bawią na treningach, są aktywne, zawierają nowe znajomości, identyfikują się ze sobą. Prawdą jest, że piłka nożna kobiet dopiero raczkuje i to może być postrzegane jako minus. Jednak moim zdaniem to zaleta. Mało popularna oznacza, że poziom jest dość niski. Dzięki temu dostać się na szczyt w Polsce jest jeszcze względnie łatwo. To jest nasz cel długoterminowy, który chcemy osiągnąć w ciągu kilku lat. Poza tym uprawianie piłki nożnej to fajna zabawa. Jak sam mówisz, dziewczyny są ze sobą zżyte, zapewne świetnie się już znają. Ale czy ciebie dopuszczają w swoje kręgi? Czy trener może być przyjacielem swoich zawodników? Moim zdaniem, trenerzy powinni utrzymywać przyjacielskie stosunki ze swoimi podopiecznymi, jednak bez zbytniego spoufalania się. Szczerość i zaufanie to podstawa, nie wspominam już o kompetencjach, które szkoleniowcy muszą mieć. Kombinacja tych cech w nowoczesnym sporcie

może wytworzyć w osobie trenera przywódcę drużyny, mentora, któremu zawodnicy powierzą swój rozwój. Myślę, że dziewczyny są nadal trochę zdystansowane. Ten dystans z każdym treningiem jest jednak mniejszy. Jako trener muszę być jednocześnie nauczycielem piłki nożnej, psychologiem, dozorcą, przyjacielem, czasami opoką, a czasem i rywalem. To strasznie odpowiedzialna i złożona rola, której codziennie się uczę. Bycia trenerem na pewno nie ułatwiają sytuacje zapalne. Jak radzisz sobie w trudnych sytuacjach? W młodzieżowych drużynach, jakie teraz prowadzę, nie mam tego problemu. Przed treningiem uzgadniamy zasady pracy, których zobowiązujemy się dotrzymać. Określamy też, jakie są konsekwencje nieprzestrzegania tych reguł. Polecam wszystkim ustalenie pewnych zasad i najlepiej spisanie ich w formie kontraktów.

Nie poddawaj się Widzę, że naprawdę podchodzisz do trenowania z pełnym profesjonalizmem. Stąd też pewnie współpraca Królewskich z poradnią żywieniową. Co chcecie przez to osiągnąć? Chcemy przekazać rodzicom informacje dotyczące żywienia, zalety i wady nawyków żywieniowych, w przyjazny sposób przedstawić, jak powinna wyglądać dieta dziecka uprawiającego sport. Prawidłowe odżywianie jest ważne na każdym kroku, wiedza niestety na ten temat u ludzi jest bardzo okrojona. Złe nawyki żywieniowe są trochę jak palenie papierosów: skutki, jakie mogą wywołać papierosy, są odsunięte w czasie.


mobilizująco

robił już wszystko

Jakie jest podejście rodziców do trenujących dzieci? Zdarza się, że mali ludzie trenują tylko ze względu na niespełnione ambicje matki czy ojca? Podejście rodziców jest bardzo zróżnicowane: od tych z niespełnionymi ambicjami, po opiekunów zupełnie nieinteresujących się treningiem. Oczywiście, istnieją też rodzice świadomi tego, co robimy w klubie. Zdaliśmy sobie sprawę z tego podczas jego budowy. Za priorytet uznaliśmy współpracę z rodzicami, postanowiliśmy zaangażować ich w działalność klubową. Rodzice nagradzają swoje dzieci za dobre wyniki drogimi prezentami lub próbują je nimi przekonywać. Myślisz, że takie praktyki są dobre? Moim zdaniem, błędem jest powiedzieć dziecku, żeby dobrze grało, uczyło się, bo dzięki temu dostanie to, to i to. Powinniśmy poprzez trening i odpowiednie wychowanie powoli uświadamiać dziecku, że główną nagrodą są jego umiejętności, gra w drużynie z przyjaciółmi, a w późniejszym czasie gra w klubach ekstraklasy czy innych klubach europejskich. Oczywiście, prezenty są miłe i dobrze czasem dodatkowo nagrodzić dziecko. Należy przy tym jednak zachować umiar i świadomość, że prezent nie jest nagrodą za konkretny wynik w meczu, turnieju, ale za ciężką pracę na co dzień.

W wywiadzie na KRP [Katolickie Radio Płock] podkreślałeś wraz z Adamem Blidzewskim, że ważne jest wpojenie podstaw, sportowej tabliczki mnożenia. Od czego więc powinno się zacząć trenowanie? Powinniśmy zacząć od umiejętności stricte indywidualnych, jak np. odpowiednia kontrola piłki, poprzez jednoczesny rozwój fizyczny i mentalny na takim poziomie, jaki w tym czasie są w stanie osiągnąć. Tutaj niezbędna jest znajomość elementów psychologii rozwoju – dziecko sześcioletnie jest bardzo egocentryczne, dlatego na tym etapie skupiamy się na rozwinięciu indywidualnych umiejętności techniczno-taktycznych, by w późniejszym czasie stopniowo przechodzić do nauki współpracy w małych grupach, aż po zrozumienie drużynowej gry u kilkunastoletnich chłopców. Jednakże każdy, kto chce trenować piłkę nożną lub jakikolwiek inny sport, potrzebuje przede wszystkim kontroli nad własnym ciałem, gibkości, zwrotności i zwinności. Rola trenera powinna skupić się na pokazaniu zawodnikowi dróg, którymi może podążyć, oraz na korekcie wcześniej obranego kursu. Cała reszta, czyli ciężka praca nad sobą, należy do zawodnika, który musi być tak samo szczery z trenerem, jak i z samym sobą. Samodzielne doskonalenie połączone z dobrym trenerem stanowi początek przyszłego mistrzostwa sportowego. Jak ty, jako trener, motywujesz samego siebie do dalszej pracy? Chcę być po prostu najlepszy w tym, co robię. Dużo czytam, oglądam, analizuję, czasem aż za dużo. Oczywiście, nie jestem idealny i nadal największym problem jest nie tyle lenistwo, co nieodpowiednia organizacja czasu związana jeszcze z nawykami z ubiegłych dwudziestu lat życia. Z dnia na dzień jest coraz lepiej, jednak do poziomu samodyscypliny, z którego byłbym zadowolony, jest jeszcze daleko. Jak już go osiągnę, wtedy na pewno podzielę się tym, jak zwalczyłem mój dzień lenia. Aleksandra Tomaszewska

www.podprad.pl| 13


Smakowanie Europy Stoisz w miejscu. Czujesz, że czegoś Ci brakuje. I zaczynasz szukać Michał z Wrocławia znalazł dzięki przypadkowi.

M

oja przygoda z Rumunią zaczęła się we Wrocławiu. Na studiach licencjackich. Chciałem zafundować sobie przerwę między ich zakończeniem a rozpoczęciem magisterki. Nabrać dystansu, wyjechać za granicę, pracować, poznać świat. Wiedziałem, że mój gap year powinien wiązać się z wolontariatem.

Poszukiwanie Większość okazji wolontariackich wiązała się z kosztami – trzeba było płacić a to za bilet lotniczy, a to za wyżywienie. W końcu odkryłem w Internecie European Voluntary Service. Wolontariat, za który się nie płaci, gdzie można wybierać w dziesiątkach ofert z całej Europy i nie tylko – tak, to było to, czego szukałem! Chętnych nie brakowało. Mijały tygodnie, wysyłałem tuziny maili do organizacji w różnych krajach Europy… W końcu udało się. Rumuńska organizacja wybrała mnie do swojego projektu! Teraz musiałem załatwić formalności i czekać na informację, czy mój projekt zostanie zaakceptowany. Po 3 miesiącach przyszła odpowiedź: Pakuj się! Czekamy na Ciebie!. Rumunia, którą odwiedziłem już wcześniej, bardzo mi się spodobała. Teraz jednak miałem jechać do Oradei – miasta w północno-zachodniej części kraju, gdzie jeszcze nie byłem. Przed wyjazdem pojechałem do Warszawy na szkolenie dla Polaków – wolontariuszy, którzy wkrótce mieli się rozlecieć po Europie. Trenerzy przygotowywali nas na to, co może nas spotkać. Wiele zajęć dotyczyło różnic kulturowych. Spotykaliśmy się też z wolontariuszami, którzy wrócili ze swoich projektów.

Mała Europa Spędzając 24 godziny na dobę przez 10 miesięcy w obcym kraju, którego języka nie znasz, nabywasz życiowej

14 |www.podprad.pl

odwagi. Zyskujesz przewagę nad samym sobą. Niemożliwe, nie dam rady – te słowa już dla Ciebie nie istnieją. Mieszkałem w Oradei z Włochem, Niemcem, Francuzem i Portugalczykiem. Można powiedzieć, że nasze mieszkanie było małą Europą. Posługiwaliśmy się trzema językami. Codzienne i nudne sprawy omawialiśmy po angielsku, rzucaliśmy mięsem po niemiecku, a podczas zabawy królował włoski. Nie zawsze było fajnie (zwłaszcza, gdy moi współlokatorzy palili w mieszkaniu). W sumie jednak bycie częścią takiej mieszanki charakterów i obyczajów wspominam jako bardzo pozytywne doświadczenie. Z Andreasem z Niemiec dzieliłem pokój. A także smutki i radości. Czasem mnie denerwował, na początku prawie nie rozumiałem jego angielskiego. Ale teraz trochę tęsknię za nim i za jego bałaganem. Wspólne mieszkanie obaliło wiele mitów. Teraz już wiem, że Francuzi nie jedzą codziennie ślimaków i żabich udek.

Lekcje codzienności Nasz projekt był wyjątkowy: mieliśmy do wyboru około 10 miejsc pracy. najpierw w ośrodku dla osób ze stwardnieniem rozsianym i w innym, dla młodzieży z zespołem Downa. Później z dziećmi od 2 do 10 lat. Pod koniec – z osobami w podeszłym wieku. Praca z tak różnymi ludźmi była niezapomnianym przeżyciem. Gdy wraz z wolontariuszką z Niemiec kończyliśmy pracę w domu starców, niektórzy pensjonariusze płakali, żegnając nas. Praca dawała rzeczy bezcenne: satysfakcję z pomocy słabszym, wrażliwość na potrzeby innych. Najlepiej wspominam pracę w domu kultury, gdzie organizowałem czas dzieciom po zajęciach szkolnych. Oczywiście najwięcej czasu spędzaliśmy, kopiąc piłkę na boisku. Organizowałem też pokazy filmów. Dzięki temu, że przebywałem z dziećmi i dorosłymi podczas codziennych zajęć, mogłem poznać ich kulturę, tradycję i codzienność. W poznaniu języka rumuńskiego pomagały nieformalne lekcje dwa razy w tygodniu. W niczym nie przypominały tych szkolnych. Do tego dwa razy pojechałem w góry Transylwanii na szkolenia dla wolontariuszy.

Poznać innych i siebie Starałem się dużo podróżować. Odwiedziłem wiele pięknych zakątków w Rumunii, Serbii i na Węgrzech. Wiele setek kilometrów przejechałem za darmo. W Rumunii autostop to potężna instytucja. Udawało mi się złapać stopa nawet tuż przed północą. Pewnego dnia przejechałem na okazję ponad 500 km z Bukaresztu do Oradei. W ogromnej większości przypadków kierowcy nie chcieli pieniędzy za transport. Wielu dziwiło się, dlaczego przyjechaliśmy pracować do ich kraju. Przecież tu nie ma nic oprócz natury... – powiedział mi kiedyś pewien Rumun. Niestety, opinia Rumunów o ich państwie jest raczej negatywna. Moim zdaniem, są to nieuzasadnione kompleksy. Doświadczyłem prawdziwej serdeczności, życzliwości i gościnności Rumunów, a także przedstawicieli innych nacji. Praca dawała satysfakcję, a mieszkanie z innymi Europejczykami było niezapomniane. Trzeba było jednak wracać w powrotem do kraju. EVS był czymś, czego nigdy nie zapomnę. Szkoda, że już nie mogę wziąć udziału w żadnym projekcie… Ale otrzaskanie w świecie, jakie dał mi wolontariat, procentuje nadal. Na studia magisterskie wyjechałem do Szwecji. Wolontariat to wspaniała okazja, by zrobić coś dobrego. Możemy przy tym poznać ciekawych ludzi, fascynujące miejsca i kultury. A także samych siebie. Wykonując różne rodzaje prac na projektach, możemy sprawdzić, co daje nam największą radość. I może nawet zmienić kilkumiesięczne zajęcie w pracę na całe życie? Opowieści Michała wysłuchała Agata Boiwko aboiwk.amb@frse.org.pl foto:Mariusz Lewicki, http://www.mariusztravel.com/


kreatywne zwierzę Jeśli znajdziesz więcej niż 15 sposobów użycia spinacza do papieru, możesz określić siebie pomysłową osobą. Niestety przebywanie w szkolnej ławie od najmłodszych lat sukcesywnie zabija w nas to, co kiedyś było normą w wieku przedszkolnym. Ciekawość świata i nieustanne zadawanie pytania: dlaczego?

S

zybkie rozwiązywanie problemów usprawnia życie. Projektowanie nowych urządzeń lub twórcze spędzanie czasu jest cechą docenianą przez przyjaciół. Na studiach, w określonych ramach, staramy się rozbudzić w sobie ducha kreatywności. Są sytuacje, na przykład podczas realizacji projektu w organizacji studenckiej, w których możemy pofolgować swojej wyobraźni i w pełni zrealizować pomysł. Również pojawienie się życiowych problemów jest sytuacją, w której potrzebujemy umiejętności twórczego myślenia. Wtedy korzystamy z osobistych zasobów twórczych, w celu zniwelowania niewygody. Więc coś, co nam doskwiera, może okazać się impulsem do rozwoju kreatywności.

Właściwe pytanie Twórczość jest oznaką człowieczeństwa. Jest to pierwiastek boski istniejący w każdym z nas. Starożytne księgi mówią o tym, że gdy Bóg stwarzał świat, stworzył również kreatywnego człowieka na swoje podobieństwo. Dlatego nie możemy zadawać pytania: czy jestem kreatywny? Właściwym pytaniem jest, jak bardzo jestem kreatywny i jak mogę swoją twórczość rozwinąć? Dobrym sposobem jest spojrzenie na problem jako na wyzwanie i postaranie się o inny punkt widzenia. Kreatywność jest po prostu poszukiwaniem innej perspektywy na różnych płaszczyznach.

Dziecięce spojrzenie Perspektywa spod stołu jest rozwijająca. Gdy rozłożymy się na dywanie, dobre rozwiązanie może nas zaskoczyć. Paweł Popławski uważa, że należy spojrzeć na projekt oczami dziecka. Ale, by obudzić w sobie dziecko uśpione przez długi czas w szkolnej ławie, trzeba się wysilić. Dobrym pomysłem jest wyręczenie siostry w opiece nad maluchem, by w tym czasie bawiąc się, uczyć na nowo oglądania świata. Jeśli nie ma takiej możliwości, warto obudzić w sobie dziecięcą naiwność i ciekawość. Zapisuj z pozoru głupie pytania przychodzące do głowy, jednocześnie odkrywając proste odpowiedzi.

Kobieca szafa Można szukać innej perspektywy niż dziecięca. – Moją receptą na kreatywność jest chodzenie ze swoją kobietą na zakupy – odkrywa Silencer. – Tak skarbie, pięknie wyglądasz, rzucam niby spontanicznie, a tak naprawdę zastanawiam się nad pytaniami: jakich efektów użył ten sklep, że ona do niego weszła? Oceniam projekt plakatu i światło – wyjaśnia. Każda sposobność wyrywająca z rutyny jest sytuacją rozwijającą twórczość. Jeśli znajdziemy w sobie chęć, by przyglądać się przestrzeni wokół, myśli zaczną galopować. Warto zapi-

sać to, co przychodzi nam do głowy. Mizzu nazywa to uwalnianiem zasobów pamięci. Zamykamy proces i zwalniamy miejsce na kolejny, który wskakuje w jego miejsce. Ze stu pomysłów, jeden może być dobry, ale im więcej wyrzucimy poprzez zapisanie, tym więcej zostanie miejsca na te genialne.

Otwarcie na muzykę Przemysław Garczyński lubi koncypować w ciszy. Natomiast Ewelina Ośmiałowska uaktywnia się twórczo ciemną nocą ze słuchawkami na uszach. Paweł Popławski lubi pobudzić się muzyką filmową. Nazywa to soundtrackiem dnia. – Ostatnio przemierzałem ulice ze ścieżką ze Star Wars: The Empire Strikes Back. Coś pięknego. Zwykła babcia na przejściu z podkładem Marszu Imperium przestaje być zwykłą babcią. Należy pamiętać, że muzyka może powodować odprężenie, ale również mobilizację do twórczego myślenia.

wyciszenie

Obudź w sobie

czegoś interesującego, czegoś, co pozwoliło później zrobić coś fajnego. Pory roku sprzyjają zmianom otoczenia, więc nasza kreatywność naturalnie wzrasta na początku wiosny. Realizujemy raczej plany zrobione w marcu, niż te zapisane zimnego stycznia. Katarzyna Michałowska Wykorzystałam wypowiedzi o kreatywności z http://pl.paweltkaczyk.com.

W stresie Niektórzy mają osobowość twórczo aktywizowaną przez termin zakończenia projektu. Dla Dawida Kowalika receptą na sukces jest deadline. Niektórych jednak krótki termin wykonania spina i nie daje pełnej możliwości rozwinięcia skrzydeł. Jednakże żyjemy w rzeczywistości liniowej i wszystko jest na czas. Nawet pomalowanie mieszkania lub naprawa opadających drzwiczek w szafce kuchennej musi być kiedyś wykonana.

Wrażliwość dobrem Połączenie w sobie artysty z inżynierem, to dobry układ do rozwijania pomysłowości. Jednak efektywne rozwiązywanie problemów wyzwala w nas empatia. Wcielanie się w drugą osobę to też odmienna perspektywa, pomocna na przykład podczas pisania oferty dla klienta. Zadawanie sobie pytań: jaki on jest, co lubi, co chciałby usłyszeć, wpływa na wybranie lepszych rozwiązań. Wrażliwe słuchanie innych rozszerza perspektywę. Piotr Kordyś opowiada, że inspiruje go przysłuchiwanie się temu, co ktoś ma do powiedzenia. – Na studiach na najbardziej nudnych wykładach udało mi się wysłuchać

foto: 123rf

www.podprad.pl| 15


Nauka to nie wszystko Liczy się doświadczenie

Odnosisz czasem wrażenie, że edukacja na uczelni nie odkrywa w pełni Twojego potencjału? Chcesz mieć większy wpływ na lokalną społeczność, a przy okazji zdobywać doświadczenie? A może chcesz poznać aktywnych i pełnych zapału ludzi takich jak Ty? Postaw na swój rozwój i zgłoś się do organizacji studenckiej AIESEC przy Uniwersytecie Gdańskim. www.gdansk. aiesec.pl. Studia są prawdopodobnie ostatnim etapem przed wejściem w dorosłe życie. W obecnych czasach wyższe wykształcenie nie gwarantuje zatrudnienia. Coraz większą rolę na rynku pracy oraz w życiu zawodowym odgrywają umiejętności miękkie. Najprostszym sposobem, aby je poprawić jest aktywność w organizacjach studenckich. Największą z nich jest właśnie AIESEC. W AIESEC działa obecnie ponad 86 000 członków ze 113 krajów. Organizacja wspiera studentów w odkrywaniu i rozwoju umiejętności w obszarach takich jak m.in. marketing, sprzedaż, negocjacje, planowanie czy też koordynowanie projektów. Pomagają w tym liczne szkolenia oraz konferencje zarówno na szczeblu lokalnym jak i międzynarodowym. Więcej informacji na temat AIESEC, rekrutacji oraz projektów, w których możesz wziąć udział znajdziesz na stronie www.gdansk.aiesec.pl oraz na fan page’u AIESEC University of Gdansk na Facebooku.

FOKA – czyli Forum Organizacji i Kół Akademickim, to wydarzenie organizowane już po raz siódmy przez członków Stowarzyszenia Studentów BEST Gdańsk. Odbędzie się ono 19 marca, w dniu otwartym PG OPEN, na dziedzińcu północnym w Gmachu Głównym Politechniki Gdańskiej. Wszyscy odwiedzający będą mogli zapoznać się z organizacjami, kołami oraz stowarzyszeniami działającymi na PG oraz wziąć udział w licznych konkursach, symulacjach, doświadczeniach i innych atrakcjach. Odbędzie się również gra miejska na terenie kampusu, której uczestnicy będą mogli zdobyć atrakcyjne nagrody. Serdecznie zapraszamy! 16 |www.podprad.pl

Ballet Magnificat

Słynna amerykańska grupa baletowa Ballet Magnificat Omega odbywa tourne po Europie. Oprócz takich krajów jak Niemcy, Czechy, Rosja, Włochy, amerykańcy artyści wystąpią również w Polsce m.in. w Krakowie, 26 kwietnia 2013 r. Ballet Magnificat, to założona w 1986 r. przez wielokrotnie nagradzaną medalami amerykańska tancerkę Kathy Thibodeaux grupa baletowa z Jackson nad Missisipi, wystawiająca swoje spektakle na całym świecie. W Krakowie artyści wystawią sztukę Journey of the Prodigal Son (Syn Marnotrawny) nawiązujący do biblijnej przypowieści o synu marnotrawnym. Organizatorem spektaklu będzie Stowarzyszenie Do Źródła. http://zrodlo.blogspot.com

CSR w wykonaniu studentów Studenci krakowskich uczelni już w marcu będą mieli niepowtarzalną szansę dowiedzieć się czym w praktyce jest społeczna odpowiedzialność biznesu, a także dlaczego strategia zrównoważonego rozwoju jest coraz częściej wdrażana w przedsiębiorstwach. Wszystko to za sprawą II edycji Krakowskiego Festiwalu Odpowiedzialnego Biznesu, który odbędzie się w dniach 11-19 marca. Celem przedsięwzięcia jest przybliżenie małopolskiemu środowisku akademickiemu idei społecznej odpowiedzialności biznesu oraz zwiększenie świadomości młodych ludzi odnośnie właściwych mechanizmów działania przedsiębiorstw przyjaznych środowisku. Organizatorami wydarzenia są Studenckie Forum Business Centre Club przy współpracy z EFS AEGEE, GN Pro Futuro, SKN Ochrona Środowiska, SKN Zarządzanie, SKN Zarządzania Kadra, WRSS WH, KN Controllingu i Finansów, KNSU Wernyhora. Więcej informacji: www.facebook.com/ FestiwalOdpowiedzialnegoBiznesu oraz www.festiwalodpowiedzialnegobiznesu.pl

THE WARSAW NEGOTIATION ROUND 2013 Discovery Europe 2013 to kolejna szansa dla miłośników fotografii do wypróbowania swoich sił w niebanalnym konkursie. Ma on na celu wyłonienie najpiękniejszych zdjęć przedstawiających nasz kraj oraz resztę Europy. Już po raz dziesiąty odbędzie się on w Polsce i Europie. Okazja do wzięcia udziału w Discovery Europe czeka również studentów z województwa pomorskiego. Będą mogli oni zmierzyć się z rówieśnikami z całego kontynentu. Jury etapu lokalnego oceni nadesłane prace, a najlepsze fotografie przejdą do etapu centralnego. W tym roku będzie można zaprezentować się w trzech kategoriach: Citizen of Europe Obywatel Europy zdjęcia przedstawiające rozmaite oblicza Europejczyków My Europe, my home Mój kawałek Europy - zdjęcia przedstawiające ciekawe miejsca i krajobrazy w Europie Surprise me Europe! Europo zaskocz mnie! - zdjęcia przedstawiające śmieszne lub intrygujące sytuacje, które miały miejsce w Europie. Wszyscy zainteresowani dostaną szansę rozwoju swoich umiejętności fotograficznych i lepszego poznania konkursu. Na początku marca odbędą się dni promocyjne: • 4.03 - Politechnika Gdańska • 05.03.- Wydział Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej • 06.03 – Uniwersytet Gdański • 07.03 - ASP oraz warsztaty fotograficzne: • 08.03. Warsztat Fotograficzny (How2Foto); temat: Portret • 15.03. Warsztat Fotograficzny z Modelkami - Jagoda Bulik • 22.03. Warsztat Fotograficzny Agencja Foto Oko Plener Ponadto, 8 marca w Dream Clubie (Sopot) odbędzie się impreza promocyjna.

Studenci najlepszych uczelni biznesowych i prawniczych z całego świata przyjeżdżają do Warszawy by walczyć o tytuł międzynarodowego mistrza negocjacji. W tym roku, w dniach 26-28 kwietnia 2013, Warszawa już po raz czwarty zamieni się na kilka dni w prawdziwy tygiel negocjacyjny, a to za sprawą unikatowego i niezwykle prestiżowego wydarzenia, jakim stał się Międzynarodowy Turniej Negocjacyjny The Warsaw Negotiation Round. Rozmowy w sprawie współorganizacji turnieju i miejsc rozegrania rund trwają m.in. z Teatrem Wielkim, a swoją pomoc w współtworzeniu Turnieju potwierdziły już Giełda Papierów Wartościowych i Senat RP. Organizatorem przedsięwzięcia jest Studenckie Koło Naukowe Negocjator Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, które działa już od 2000 roku. The Warsaw Negotation Round to jedyny tego typu turniej w Polsce i jeden z nielicznych na świecie. O wysokiej randze konkursu świadczy zarówno poziom prezentowany przez uczestników jak i zaangażowanie ekspertów negocjacyjnych oraz najwyższej klasy scenariusze przygotowane specjalnie na Turniej. Do tytułu Międzynarodowego Mistrza Negocjacji 2013 pretenduje 12 trzyosobowych drużyn z najlepszych uczelni całego świata. Jednym z pierwszych gości specjalnych, który potwierdził swoje uczestnictwo w turnieju jest Tim Cullen- case ekspert z Said Business School z Oxford University.

Dni Kariery 2013 na Uniwersytecie Gdańskim Już 12 marca 2013 roku na Wydziale Nauk Społecznych w Gdańsku odbędą się targi pracy, praktyk i staży organizowane w największych ośrodkach akademickich w Polsce – Dni Kariery 2013. Już od ponad 20 lat Dni Kariery jako największe targi pracy, praktyk i staży w Polsce przyciągają setki tysięcy studentów. Daje to młodym ludziom szansę na znalezienie w jednym miejscu firm uchodzących za najbardziej znane i prestiżowe nie tylko na polskim, ale i międzynarodowym rynku pracy. Przybycie na targi pozwala zainteresowanym na bezpośredni kontakt z potencjalnym pracodawcą. Warto pamiętać o tym, aby przynieść ze sobą CV i zostawić je przedstawicielom firm, których oferta okaże się najbardziej interesująca. Aby dowiedzieć się więcej wejdź na stronę www.dnikariery.pl oraz śledź nas na bieżąco na https://www.facebook. com/DniKariery


Obrona prawa do smaku, czyli jak slow pogrąża Fast

foto: 123rf

Prawo do smaku Powstały już w latach 80. Slow Food to jednocześnie organizacja i ruch społeczny. Obrońcy prawa do smaku, z główną siedzibą we Włoszech, nawołują, by jeść mniej, a lepiej. Jednak czy jest to możliwe? Przekonują, że tak! Dzięki ochronie i promocji lokalnych, a co za tym idzie tradycyjnych, sposobów produkcji żywności, możliwe jest posmakowanie prawdziwych produktów – szynki czy sera. Jacek Szklarek, prezes ogólnokrajowego Stowarzyszenia Slow Food z Krakowa, potwierdza: – Chodzi o to, by nie znikały, ale powstawały nowe, małe ubojnie i mleczarnie. W Krakowie, gdzie mieszkam, najpopularniejsze są nabiałowe produkty z Hajnówki. Podobne miejsca są w innych regionach. Tam, gdzie zatracają się wieloletnie sposoby produkowania żywności, zanika też smak i wyjątkowość.

Sezon na ogórka Czy student może jeść zdrowo, smacznie, bez rujnowania i tak ograniczonego budżetu? Oczywiście! Jedzmy to, co daje nam ziemia, bo właśnie to jest najzdrowsze dla naszego organizmu. Jeśli akurat jest sezon na dynię – zjedzmy zupę dyniową, czy upieczmy korzenne ciasto. Nie kupujmy zimą pomidorów ani ogórków bez smaku. Lepiej w okresie wiosennym zróbmy pyszne kanapki z nowalijkami, a latem zajadajmy się truskawkami. Dla naszego zdrowia i portfela lepiej jest, gdy przywrócimy sezonowość w gastronomii. Jeśli skróci się drogę transportu i dystrybucji żywności, będzie taniej. Powinniśmy się opierać na wytworach regionalnych producentów.

Zamiast batona – ziarna kakaowca czy suszone śliwki. W zamian za napój gazowy – woda imbirowa z miodem i cytryną. Wędlina od rolnika zamiast znikomej ilości mięsa w tej z supermarketu. Ogrom regionalnych produktów, zawsze świeżych, ekologicznych i zdrowych. Slow Food to nowa marka, nowy styl życia, który zbiera coraz większą rzeszę zwolenników.

Bez konserwantów Slow Food to także jak najmniej przetworzone jedzenie, bez zbędnych dodatków, często w nadmiarze szkodzących naszemu zdrowiu, takich jak glutaminian sodu, utwardzone tłuszcze roślinne (zakazane już np. w Danii), ulepszacze, środki spulchniające, czy sztuczne barwniki. Niestety żywność jest w bardzo wysokim stopniu przetworzona, w celu ułatwienia jej transportu i przedłużenia terminu przydatności do spożycia. To, co ma krótszą listę składników, jest zdecydowanie lepsze, zdrowsze i bardziej w stylu slow!

Jedzenie regionalne Pijmy lokalne piwa, w Zakopanem jedzmy oscypki (będące na liście chronionych polskich produktów wraz z m.in. miodem pitnym Macieja Jarosa). Niech na nasze stoły trafi zdrowe jedzenie produkowane w naszym regionie. To wszystko sprawi, że napędzimy lokalną gospodarkę, będziemy żyć bardziej ekologicznie, taniej, ale też szczęśliwie, bo… jak nie być szczęśliwym jedząc tylko przepyszne rzeczy? Paulina Wilk foto: 123rf

www.podprad.pl| 17


Magazyn Studencki, copyright © płyń POD PRĄD Wszelkie prawa zastrzeżone www.podprad.pl

Z sieci wygrzebane

Gadżetomania Szperając w Internecie natrafiłem na nietypowy mebel, stylizowany na gadżet komputerowy. Zainteresowało mnie to i zrobiłem zestawienie niesamowitych mebli i dodatków wnętrzarskich dla gadżeciarzy. Zobaczcie co znalazłem.

Kupując taką lampę w prosty sposób można zmienić styl swojego pokoju.Na stronie producenta znajduje się więcej wzorów nawiązujących wyglądem do komputerowych gadżetów. Cena to $75.

Adres redakcji: ul. Pilotów 19A/4, 80-460 Gdańsk tel./fax 058 710 82 54 redakcja@podprad.pl redaktor naczelna Katarzyna Michałowska REDAKTOR WYDANIA

Dominika Stańkowska

zespół redakcyjny:

Maciej Pietrzak, Maciej Badowicz, Karolina Gizara, Anna Iwanowska, Dawid Linowski, Anna Górecka, Tomasz Czapla, Marcin Grzegorczyk, Maksymilian Wroniszewski, Artur Czaja, Magdalena Chrzanowiecka, Malwina Karczewska, Ola Mazur, Marcin Kozic, Anna Domysławska, Miron Miotk korekta: Aneta Fuhrmann, Roman Czubiński, Anna Iwanowska, Kamila Kuchta, Magdalena Chrzanowiecka Jeśli chcesz zaangażować się w tworzenie gazety – napisz: redakcja@podprad.pl Zapytanie o reklamę: reklama@podprad.pl Skład i projekt okładki:

Marcin Nowak

Oddziały w Polsce: Kraków: Renata Matuszczak, krakow@podprad.pl; Łódź: Magda Wysocka, lodz@podprad.pl; Poznań: Anna Jędrzejewska poznan@podprad.pl; Warszawa: Dominik Ostrowski, ostrowski.dominik@gmail.com Magazyn jest tworzony m.in. przez studentów z Ruchu Akademickiego Pod Prąd z pięciu głównych miast akademickich Polski. Skupia on katolickich i protestanckich studentów, którzy pragną żyć w przyjaźni z Bogiem i inspirować do tego innych. 18 |www.podprad.pl

Kontroler NES i stolik kawowy w jednym

Wyglądem przypomina kontroler do starej 8 bitowej konsoli do gier firmy Nintendo. Serwując na nim kawę gościom na pewno wzbudzimy zainteresowanie. A już na pewno gdy po kawce zdejmiemy szklaną pokrywę i zaproponujemy zagranie przy jego pomocy w jakąś oldschoolową grę podłączając go do konsoli Wii. Tylko cena trochę odstrasza – $3700. Jeśli z łezką w oku wspominasz początki komputerowej rozrywki, mam coś dla Ciebie! Choć na chwilę możesz się przenieść w tamte czasy dzięki Pikselowemu Zegarowi. Wygląda, jakby był żywcem wyjęty ze starszej gry w stylu Mario Bros. Każdy, kto Cię odwiedzi na pewno zwróci na niego uwagę już od progu! Cena 100 zł. Na koniec rzecz luźno związana z wnętrzarstwem, ale nie mogłem się powstrzymać. Wiele nie trzeba pisać, bo wygląd mówi o nim wszystko. Przypomina on jedną rzecz - coś co, każdy ma w swoim domu, ewentualnie dzieli na spółkę z sąsiadem. Dzięki temu, że kubek wygląda jak pomniejszona muszla klozetowa, możesz być pewien, że zwróci uwagę każdego. Idealnie nadaje się do akademika. Pojemność 300 ml. Cena 50 zł.

Jeśli szukasz fajnych i niebanalnych półek to być może dobrym rozwianiem dla ciebie będzie zestaw składający się z 10-ciu przypominających tetrisowe klocki elementów. Można je dowolnie przeprojektowywać i nadawać nowe kształty. Zbudowane są ze sklejki i dostępne w rożnych wersjach kolorystycznych. Cena za zestaw od $1315. Może udało by się je jednak zrobić samemu.

Meble w stylu Super Mario

Może w takim stylu urządzić pokój w akademiku albo wynajmowanym mieszkaniu. Można by w ten sposób przerobić posiadane już meble lub kupić nowe np. IKEA i odpowiednio przestylizować. Wyzwanie dla majsterkowiczów i tych co lubią mieć coś oryginalnego w domu.

Zainspirowany starą, ale wiecznie żywą grą komputerową. Fotel przyciągnie na pewno wzrok odwiedzających cię kumpli. Każdy będzie chciał choć przez chwilę w nim posiedzieć. A może by tak pójść o krok dalej i ułożyć fotel na dywanie przypominającym labirynt, po którym porusza się pacman, albo dokupić krzesła-duchy. Efekt będzie znacznie lepszy.

Łukasz Wysocki wysoccy@gmail.com


- kilka refleksji o...

Z mienianie świata jest domeną ludzi młodych. Na starcie w dorosłe, samodzielne życie jest się otwartym na zmiany, a także dostrzega się w sobie potencjał (jakże rozczulający patrzących z dystansu). Młodzi myślą: „JA wiem, co trzeba zrobić oraz JA wiem, jak to zrobić, żeby rzeczywistość stała się lepsza” – cokolwiek miałoby to oznaczać. Później, w miarę upływu lat, są bezlitośnie miażdżeni przez bezduszną „machinę życia”, są obciążeni masą różnych i niełatwych odpowiedzialności.

W

tedy ODPUSZCZAJĄ i stają się konformistami. Przyzwyczajają się. My wszyscy przyzwyczajamy się do tego stopnia, że już nie zależy nam na ideałach. One ponoszą sromotną klęskę w starciu z pragnieniem dostatku, przewidywalności i świętego spokoju. Banał!

Produkty umów społecznych Ale – jak rozumiem – nie do takich osób teraz piszę! Bo przecież – pomimo wszystko – świat się zmienia! I to coraz szybciej. Przez postęp nauki i komunikacji wynikają synkretyzmy: religijny i kulturowy. Oparta na dostępie do informacji globalna wioska ludzkości stała się globalnym targowiskiem idei. Możemy wybierać do woli: co jest dobrem a co złem, co prawdą a co fałszem, w co chcemy wierzyć a w co nie i tak dalej. Żeby się w tym nie pogubić i za bardzo nie zmęczyć, z wdzięczną ulgą przyjmujemy założenia postmodernistycznego relatywizmu, podpowiadającego, że wszystko jest względne i umowne. Twoja prawda jest tak samo prawdziwa jak moja prawda, chociaż różnią się od siebie diametralnie. Jak to możliwe? To proste! Umówiliśmy się, że nie istnieje coś takiego jak prawda obiektywna, jeden punkt odniesienia. A jeżeli nie ma się do czego odnieść, to wszystko potencjalnie może być prawdziwe i fałszywe jednocześnie. Dobre i złe. W zależności od potrzeb i od tego, jak się ze sobą umówimy. Wszak nasze poglądy są tylko i wyłącznie produktem tak zwanych umów społecznych. Społeczeństwa lepią nas jak z plasteliny. To ostatnio takie bardzo modne i humanistyczne...

Relatywizm kontra obiektywizm Ktoś złośliwy stwierdził: jeżeli postmodernizm ma rację i wszystko na świecie jest względne, to po co tracić czas na zjeżdżanie windą z dziesiątego piętra? Zacznijmy wychodzić przez balkon. Czy to trochę nie otrzeźwiające? Bo jeżeli, będąc przy zdrowych zmysłach, łatwo zgodzimy się, że pewne prawa fizyki są wobec nas bezwzględne i lekceważenie ich ZAWSZE kończy się tragedią, to dlaczego tak łatwo przyjęliśmy, że pewne

prawa moralne nie działają na podobnych zasadach? Dlaczego prawo ciążenia nie podlega umowom społecznym, a prawo dobra i zła – już tak?

Wybór musztardy Zrelatywizowaliśmy na przykład moralność, ponieważ daje nam to ułudę wolności. Mogę wybierać! Mogę się samorealizować w oparciu o moją prawdę. Przepraszam, ale jakaż to jest dziecinada... To trochę tak, jakby pofatygować się do hipermarketu, żeby kupić – dajmy na to – musztardę. Stajemy przed odpowiednią półką, a na niej widzimy dwadzieścia, trzydzieści różnych słoików tej przyprawy. Różne smaki, różni producenci. Zachwyceni tym wreszcie możemy wybierać! Mamy do dyspozycji trzydzieści różnych musztard. Jesteśmy wolni! Głupcze! Wybierasz? Między czym a czym? Przecież z całego tego zestawu znasz smak dwóch, najwyżej trzech musztard. Reszta jest dla ciebie zagadką. Nie masz o nich pojęcia. Twoja możliwość wyboru to ciuciubabka. O jakiej wolności mówimy?!

Każdy człowiek potrzebuje zmiany

Przez balkon Zgrzyta ci to, co napisałem powyżej – prawda? To takie niedzisiejsze. Chciałbym ci jednak napisać, że jestem chrześcijaninem i w związku z tym wierzę (i wydaje mi się to logiczne), że otaczająca nas i stworzona przez Boga rzeczywistość oparta jest na niezrelatywizowanych prawach. W oparciu o te prawa nie tylko nie wychodzę z mojego mieszkania (5. piętro) przez balkon, ale także nie zdradzam mojej Żony i tłumaczę moim dzieciom, żeby uważały na dilerów narkotyków. Czynię tak, ponieważ dokonuję wyboru w oparciu o coś. Nie staję z oczopląsem przed dziesiątkami słoików z musztardą. Wierzę w aksjomaty. Mogę się na czymś oprzeć. WIEM, że gdybym skrócił sobie drogę przez balkon, to najprawdopodobniej bym zginął. Obiektywnie bym zginął – nie relatywnie! Mój skok w bok z ponętną szatynką sprawiłby cierpienie mojej Żonie! Jej ból byłby

różności

ZMIANA

RZECZYWISTY, ponieważ mnie kocha. Zaś moje poczucie winy też byłoby NAPRAWDĘ – ponieważ ja również ją kocham. Kocham, ponieważ kocham, a nie dlatego, że się tak z nią umówiłem. I ta sytuacja nie miałby nic wspólnego z umowami społecznymi opisującymi, czym jest cierpienie, miłość oraz niewierność.

Intelektualna tolerancja? Największym paradoksem jest to, że pozory wolności popychają wielu współczesnych Polaków do tego, by kogoś opierającego swoje poglądy np. na Biblii charakteryzować jako dewotę, fanatyka, niedzisiejszego prymitywa itp. Z drugiej strony wiara w różnej maści religie wschodu, dobre wibracje, dobre energie, wróżby, taroty, medytacje transcendentalne, jogi jest przejawem bycia cool, szerokich duchowych horyzontów i w ogóle nie zgrzyta z tak zwaną nowoczesnością. Brawo! To dziś wysoko intelektualna tolerancja.

Chwilo trwaj! Żeby móc przeprowadzić zmianę, trzeba mieć możliwość rzeczywistego wyboru w oparciu o coś. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dla potrzeby naszego samolubnego wygodnictwa od dawna relatywizujemy to, czego nie da się zrelatywizować. I udajemy, że jest właśnie intelektualnie, fajnie i nowocześnie, wołając: chwilo trwaj! Ale psiakość – ona jakoś nie chce! Trwają tylko konsekwencje, brutalnie niepoddawające się ani relatywizacji, ani jakimkolwiek umowom społecznym.

Zmiana Czy wiesz, że Chrystus zmienia ludzi? Czasami jednostki, czasami setki tysięcy osób. Historia zwykła nazywać takie zdarzenia w skali makro przebudzeniami. One dzieją się różnych częściach świata przez ostatnie 2000 lat. Jednym z ich charakterystycznych przejawów było i jest ciągłe odkrywanie przez wielu ludzi, że prawa rządzące tym światem istnieją i działają, że nie są mgławicą umowności. Żeby jednak móc to zobaczyć, każdy człowiek potrzebuje ZMIANY. Odważnej. I to niezależnie od wieku! Wszystkiego dobrego! Tomasz Żółtko, Kraków 13.02.2013 www.tomekz.com.pl www.facebook.com/TomaszZoltko

www.podprad.pl| 19


Case Week 2013

Obracając się w kręgach akademickich pewnie nie raz słyszałeś opinię, że dyplom uczelni wyższej jest podobnym przywilejem, co karta "Rodzinka" w jednym z popularnych supermarketów. Na szczęście uczelnie coraz częściej angażują się w inicjatywy mające na celu zmianę tego stanu rzeczy. Jedną z nich są odbywające się od 2010 roku szkolenia IAESTE Case Week, organizowane przez stowarzyszenie studentów IAESTE Polska. W drugiej połowie kwietnia renomowane firmy przygotują dla studentów 8 największych uczelni technicznych w Polsce praktyczne problemy, z których rozwiązaniem będą się zmagać uczestnicy warsztatów. Zapisy przewidziane są na dni: 4 - 24 marca. Aplikacja jest możliwa poprzez stronę internetową http://caseweek.iaeste. pl, na której znajdziesz również wszystkie potrzebne informacje. Zajrzyj również na fanpage: facebook.com/IAESTE.Case.Week.

Konferencja Umysł Przestępcy

GREEN FASHION SHOW

European BEST Engineering Competition Poland 2013

European BEST Engineering Competition – Poland 2013 odbędzie się na Politechnice: Wrocławskiej, Gdańskiej, Łódzkiej, Śląskiej, Warszawskiej oraz Akademii Górniczo-Hutniczej. Konkurs podzielony jest na trzy etapy. Pierwszy z nich to Test Eliminacyjny, odbywający się 11 kwietnia, sprawdzający umiejętności rozwiązywania zagadnień logicznych oraz radzenia sobie z problemami technicznymi. To na tym etapie Konkursu wyłonimy finalistów, którzy rywalizować będą na Finałach Lokalnych 8 maja. Finał Ogólnopolski odbędzie się 28-29 maja we Wrocławiu. Zadania, choć podobne do tych na Finałach Lokalnych, będą znacznie trudniejsze. Zwycięskie zespoły każdej uczelni rywalizować będą o cenne nagrody, a także o przepustkę na Finał Europejski w Warszawie. Tylko jedna zwycieska drużyna każdej kategorii, zmierzy się z rywalami z najdalszych zakątków Europy.

Sekcja Sądowa i Penitencjarna OMERTA Koła Naukowego Studentów Psychologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego już 15. kwietnia 2013 r. organizuje swój kolejny projekt – Konferencję Umysł Przestępcy II: Cyberseksualność – Cyberprzemoc. Głównym jego celem jest przekazanie wiedzy z zakresu psychologii sądowej, penitencjarnej, seksuologii oraz zdefiniowanie funkcjonowania człowieka w cyberprzestrzeni. Osoby chętne do uczestnictwa w Konferencji prosimy o kontakt pod adresem umysl.przestepcy.2@o2.pl oraz o umieszczenie w treści wiadomości następujących informacji według wzoru: Proszę o zapisanie mnie na listę uczestników Konferencji Umysł Przestępcy II. Imię: JAN, Nazwisko: KOWALSKI, Status: STUDENT (OS. PRACUJĄCA), Uczelnia/organizacja: UKSW, Miejsce zamieszkania: WARSZAWA

19 marca 2013, godz. 19:30, FORTY KLEPARZ, UL. KAMIENNA 2 organizatorzy Green Fashion Show zapraszają na pokaz eco-kreacji autorstwa młodych, zdolnych projektantów. W programie także panel dyskusyjny na temat biznesowej strony recycle artu. Recykling to punkt widzenia świata, postawa wobec środowiska. Większości kojarzy się tylko z segregacją i kolorowymi koszami. Jednak to modny trend. Papierowe kreacje wykonane przez studentów Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru z Krakowa to nie tylko artystyczny manifest ekologiczny, ale przede wszystkim zabawa formą, fakturą i recyklingowym materiałem. http://fashionschool-photographyschool.com/ Odwiedź nas na facebooku: facebook.com/GreenFashionShow

XII Forum Młodej Logistyki

Dostrzeż głębię!

Zaplanuj swoją karierę

Sukces w Zarządzaniu

Studenckie Koło Logistyki Stosowanej działające na Wydziale Transportu Politechniki Warszawskiej zaprasza po raz kolejny wszystkich miłośników logistyki na XII Forum Młodej Logistyki oraz Logistyczne Targi Pracy. W dniach 7-8 marca 2013 r. tradycyjnie w Gmachu Głównym Politechniki Warszawskiej spotkają się środowiska studenckie z całej Polski, oraz najbardziej wpływowi przedstawiciele firm branży TSL. Pierwszemu dniu Forum będą towarzyszyły Logistyczne Targi Pracy. Jest to okazja zarówno dla studentów i absolwentów, jak również osób aktywnych zawodowo, aby bliżej poznać ofertę pracodawców oraz profil i strukturę firm. Więcej informacji: www.sklspw.pl oraz www.logistycznetargipracy.pl

Potrafisz dostrzec niezwykłych ludzi, miejsca i wydarzenia? Zrób im zdjęcie i weź udział w kolejnej edycji Ogólnopolskiego Studenckiego Konkursu Fotograficznego Głębia Spojrzenia. Prace można nadsyłać do 5 kwietnia. Zdjęcia będą oceniane w trzech kategoriach: Z prędkością światła (fotografia newsowa), Subiektywnie w obiektywie (fotografia publicystyczna), Jak malowane (fotografia artystyczna). Na zwycięzców czekają atrakcyjne nagrody rzeczowe! Konkurs zakończy się uroczystym wręczeniem nagród i wernisażem w krakowskim klubie Kolanko No 6 przy ulicy Józefa 17. Pełny regulamin konkursu można znaleźć na stronie internetowej www.glebiaspojrzenia.pl

Największe krakowskie targi pracy, staży i praktyk odbędą się już 25 marca 2013 roku na terenie Uniwersytetu Ekonomicznego. Dla wszystkich poszukujących wyjątkowych możliwości rozwoju to idealna okazja na poznanie ponad 70 pracodawców. Targi pracy to odpowiedź na ogromną potrzebę, jaką jest podejmowanie dodatkowych aktywności celem zapewnienia sobie lepszej zawodowej przyszłości. To wydarzenie skierowane przede wszystkim do tych, którzy mają odwagę, aby pytać oraz szukać swojej wymarzonej ścieżki do sukcesu. Już po raz kolejny zaproszone na wydarzenie firmy będą prezentowały możliwości rozwoju kariery w ich strukturach. 25 marca na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie spotkacie m.in. Brown Brothers Harriman, HCL, Teva, Lidl i Nestle. Więcej informacji na stronie: www.dnikariery.pl

Marzec miesiącem aktywnego rozwoju! Już w nadchodzącym miesiącu będziesz mógł każdego tygodnia na innej uczelni rozwijać umiejętności zarówno biznesowe, jak i przywódcze! Pierwsze wydarzenie z tego cyklu odbędzie się już 7 marca na terenie Politechniki Warszawskiej! Jest organizowane przez koło naukowe Zarządzania Projektami PMArt PW oraz skn Rozwoju Osobistego SGH. Podczas szkoleń, spróbujemy odkryć, co należy zrobić, żeby obudzić w sobie lidera projektu, poznamy tajniki pracy zespołowej i dowiemy się czym jest sukces i jak go osiągnąć. Szczegóły na: https://www. facebook.com/events/143492632483638


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.